Niezale¿ne Forum Projektu Cheops

Cz³owiek i zdrowie => Cz³owiek i spo³eczeñstwo => W±tek zaczêty przez: Kahuna Sierpieñ 31, 2009, 18:55:49



Tytu³: Ma³¿eñstwo - zwi±zek zalegalizowany a mi³o¶æ
Wiadomo¶æ wys³ana przez: Kahuna Sierpieñ 31, 2009, 18:55:49
Czy to nie Ty i Kiara macie wziac/wzieliscie slub na poludniu Francji??
Nie mam nic przeciw i nie moge miec,ale jesli to prawda,lub nie,to
i tak zycze wszystkiego najlepszego na Nowej Drodze Zycia.
Milosc jest szczesciem,.wiec niech tak sie stanie.
Pozdrawiam.


Tytu³: Odp: Pytania do Kap³ana 718 cdn.
Wiadomo¶æ wys³ana przez: Kiara Sierpieñ 31, 2009, 19:14:59

Czy to nie Ty i Kiara macie wziac/wzieliscie slub na poludniu Francji??
Nie mam nic przeciw i nie moge miec,ale jesli to prawda,lub nie,to
i tak zycze wszystkiego najlepszego na Nowej Drodze Zycia.
Milosc jest szczesciem,.wiec niech tak sie stanie.
Pozdrawiam.

Ale sobie polecialas?  ??? ??? ??? ::) ::) A skrzydelka nie zabolaly?
Skad masz taka plotke o rzekomym moim slubie? Usmialam sie do bolu. ;D ;D ;D ;D
Dla wszystkich zaciekawionych , nie wychodze za maz ani na poludniu ani na polnocy. Ani z Kaplanem , ani z nikim innym.
Basta. :) :) :) :) :)

I jeszcze jedno milosci nie mozna wiezic zadnymi slubami , bo szybko zamienia sie w nieszczescie.
Ale jak ktos lubi to czemu nie?

A swoja droga Milosc jest Szczesciem! :) :)

Kiara :) :)


Tytu³: Odp: Pytania do Kap³ana 718 cdn.
Wiadomo¶æ wys³ana przez: arteq Sierpieñ 31, 2009, 19:47:31
I jeszcze jedno milosci nie mozna wiezic zadnymi slubami , bo szybko zamienia sie w nieszczescie.

Ale¿ bzdura. Wiêc wed³ug Ciebie ¶lub jest wiêzieniem mi³o¶ci? Chyba wy³±cznie w mniemaniu osób które myl± mi³o¶æ z innymi uczuciami/ odczuciami. Tak± opiniê czêsto wyg³aszaj± osoby które po prostu nie by³y w stanie dotrzymaæ ¶lubów bo ich mi³o¶æ by³a jaka¶ lichawa...
Co to za "mi³o¶æ" któr± ¶lub jest w stanie szybko zmienia w nieszczê¶cie?


Tytu³: Odp: Pytania do Kap³ana 718 cdn.
Wiadomo¶æ wys³ana przez: ptak Sierpieñ 31, 2009, 20:10:22
Mi³o¶æ jest wolno¶ci±. Gdy obwarujesz j± ¶lubami (przyrzeczeniami),  zamkniesz j± w klatce,
uwiêzisz w swoich oczekiwaniach i wymaganiach … jak d³ugo wtedy mi³o¶æ bêdzie go¶ciæ? 


Tytu³: Odp: Pytania do Kap³ana 718 cdn.
Wiadomo¶æ wys³ana przez: Dariusz Sierpieñ 31, 2009, 20:15:04
Ludeczkowie kochani, znów schodzimy z tematu.


Tytu³: Odp: Pytania do Kap³ana 718 cdn.
Wiadomo¶æ wys³ana przez: Kiara Sierpieñ 31, 2009, 20:15:16
Mi³o¶æ jest wolno¶ci±. Gdy obwarujesz j± ¶lubami (przyrzeczeniami),  zamkniesz j± w klatce,
uwiêzisz w swoich oczekiwaniach i wymaganiach … jak d³ugo wtedy mi³o¶æ bêdzie go¶ciæ? 

Calkowicie zgadzam sie ze zdaniem Ptaka. Jezeli jest prawdziwa milosc , jej sluby ( kontrakty papierkowe) wcale nie sa potrzebne.
Zwiazek oparty na milosci powinien trwac doppki milosc trwa , anie ze wzgledu na podpisane akta.
Sprawdzone i potwierdzone wieloscia rozwodow iz slub gwarantem milosci nie jest.

Kiara :) :)


Tytu³: Odp: Pytania do Kap³ana 718 cdn.
Wiadomo¶æ wys³ana przez: arteq Sierpieñ 31, 2009, 20:22:23
U mnie przesz³o 10 lat i jest coraz lepiej. Je¿eli w odpowiedzi macie powiedzieæ: "widocznie potrzebujesz takiego "wymuszenia/kajdan" aby kochaæ i byæ przy wybranej osobie..." to lepiej siê nie odzywajcie, bo na idiotyczne pomys³y nie zamierzam odpowiadaæ.

Je¿eli naprawdê kogo¶ kochasz to nie boisz siê odpowiedzialno¶ci i zwi±zku, ba cieszysz siê, ¿e i w ten sposób mo¿esz potwierdziæ swoje uczucia. Chyba, ¿e jeste¶ tchórzem niepewnym tego co czujesz, a s³ówkami "mi³o¶æ" mydlisz drugiej osobie oczy. A w wolnych zwi±zkach zawsze traci najwiêcej kobieta. ¦lub to tak¿e wyraz odpowiedzialnosæi i troski - np. w przypadku tragicznych zdarzeñ losowych - dziedziczenie, renty...
Mi³o¶æ to te¿ odpowiedzialno¶æ i wierno¶æ s³owom/zapewnieniom. Chyba ¿e masz na my¶li tak± "mi³o¶æ": "bêdê Ciê kocha³a... a¿ mi siê nie znudzisz..."

edit: Kiaro, odsetek rozpadów "wolnych zwi±zków" jest jeszcze wiêkszy. A je¿eli "kochaj±cy" zostawi kobietê /kobietê z dzieckiem na lodzie bo "mi³o¶æ" wygas³a to przynajmniej maj± jakie¶ prawa. Kto jak kto, ale taka bojowniczka o prawa kobiet powinna byc tego ¶wiadoma.
Wiem, ¿e zaraz zaczniesz wrzeszczeæ o naruszaniu prywatno¶ci - ale czy jeste¶ w stanie przyznaæ siê ile Twoich "mi³o¶ci" wygas³o? St±d takie, a nie inne Twoje pogl±dy?


Tytu³: Odp: Pytania do Kap³ana 718 cdn.
Wiadomo¶æ wys³ana przez: Kiara Sierpieñ 31, 2009, 20:30:44
Nie dyskutujemy o odpowiedzialnosci , a o milosci, bo odpowiedzialnosc za druga osobe ponosi sie rowniez bez kontraktu malzenskiego. Prawo to reguluje.

Jedni lubia to inni drugie, co nie znaczy ze musi to byc przymusem ustawowym w regulacji zabezpieczen prawnych , bo to jest juz kontrakt cos za cos.

Pieknie jak ktos sptyka druga osobe i kwitnie miedzy nimi milos, ale malo logiczne jest myslenie iz tylko dlatego ze wzieli slub.A gdyby go nie wzieli to co? Milosc by zwiedla? Kiepska by zatem byla.

Kiara :) :)


Tytu³: Odp: Pytania do Kap³ana 718 cdn.
Wiadomo¶æ wys³ana przez: Val Dee Sierpieñ 31, 2009, 20:35:22
¶lub to wspania³a sprawa

¶lubowaæ ukochanej osobie, ¿e siê bêdzie j± kocha³o do koñca ¿ycia to co¶ piêknego :)

oczywi¶cie jak kto¶ zdaje sobie sprawê, ¿e to za d³ugo to ¶lubów niech nie zabiera i po sprawie :)

i to nie jest ¿aden kontrakt ale co¶ wzajemne przyrzeczenie i oznaka mi³o¶ci

bo jest co¶ piêkniejszego ni¿ obietnica wierno¶ci, szacunku i mi³o¶ci a¿ do grobowej deski?


Tytu³: Odp: Pytania do Kap³ana 718 cdn.
Wiadomo¶æ wys³ana przez: ptak Sierpieñ 31, 2009, 20:41:35
Artku, uczucia same potwierdzaj± siê, bez podpisów na papierze… i mi³o¶æ nie zna strachu …
Zabezpieczenia dla rodziny poprzez ma³¿eñstwo, to zupe³nie odrêbna sprawa nie maj±ca zwi±zku z istot± mi³o¶ci.
No i nie zatrzymasz mi³o¶ci ¿adnymi przysiêgami, ni zaklêciami, gdy postanowi odej¶æ …

¯yczê kolejnych lat w szczê¶ciu z ukochan±.  :)


Tytu³: Odp: Pytania do Kap³ana 718 cdn.
Wiadomo¶æ wys³ana przez: arteq Sierpieñ 31, 2009, 20:43:13
Kiaro, nie odwracaj kota ogonem - ¶lub jest dla mnie przypieczêtowaniem i jednym z wyrazów PRAWDZIWEJ mi³o¶ci. Sam ¶lub nie gwarantuje mi³o¶ci, lecz prawdziwa mi³o¶æ nie boi siê ¶lubu - wrêcz przeciwnie: kocham Ciê prawdziwie i jestem tylko Twój i udowodniê Ci to na wszelkie sposoby. ¦lub kontraktem? Wspó³czujê tak my¶l±cym tchórzom. Nawet je¿eli za³o¿ymy na chwilê tê bredniê to prawdziwie kochaj±c boisz siê deklaracji i zapewnieñ? Twierdzenie "nie potrzebujê" jest w takim przypadku zwyk³ym tchórzostwem i przejawem niepewno¶ci uczuæ - wiêc wtedy nie wycierajmy sobie gêby mi³o¶ci±.

Nie dyskutujemy o odpowiedzialnosci , a o milosci, bo odpowiedzialnosc za druga osobe ponosi sie rowniez bez kontraktu malzenskiego. Prawo to reguluje.
Ale¿ dyskutuj± o mi³o¶ci dyskutujemy równiez o odpowiedzialno¶ci, bo prawdziwa mi³o¶æ niesie w sobie tak¿e odpowiedzialno¶æ. A strach przed ¶lubem jest przejawem chêci unikniêcia czê¶ci odpowiedzialno¶ci, ¶lubuj±c bierzesz wszystkich na ¶wiadków, ¿e dotrzymasz obietnic. Znowu k³ania siê odpowiedzialno¶æ za s³owa i czyny.

Jedni lubia to inni drugie, co nie znaczy ze musi to byc przymusem ustawowym w regulacji zabezpieczen prawnych , bo to jest juz kontrakt cos za cos.
Tak rózne rzeczy lubi± rózne osoby - ale wtedy nazywajmy rzeczy po imieniu, a nie szastajmy mi³o¶ci±.

Pieknie jak ktos sptyka druga osobe i kwitnie miedzy nimi milos, ale malo logiczne jest myslenie iz tylko dlatego ze wzieli slub.A gdyby go nie wzieli to co? Milosc by zwiedla? Kiepska by zatem byla.
I to pisze osoba która wzbrania siê przed potwierdzeniem mi³o¶ci? Napisze co¶ co zapewne do Ciebie i tak nie dotrze: w KK ¶lub jest jednym z sakramentów. Sakramenty s± postanowieniami w których Bóg umacnia i pomaga cz³owiekowi wytrwaæ.

Nie znam ¿adnej kobiety która uczciwie przyzna³aby: nie pragnê/nie chcê ¶lubu z osob± któr± kocham... Czasami same siê oszukuj± twierdz±c inaczej - a powody tych twierdzeñ s± rózne - tak¿e niemo¿no¶æ wziêcia ¶lubu.

 


Tytu³: Odp: Ma³¿eñstwo - zwi±zek zalegalizowany a mi³o¶æ
Wiadomo¶æ wys³ana przez: Kahuna Sierpieñ 31, 2009, 21:40:38
Dariuszu,moje pytanie skierowalem do Kaplana 718 i tam powinno pozostac,bez przenoszenia do innego watku.

Kiaro,nie polecialem za daleko i skrzydelka mi nie odpadly.To
nie bylo stwierdzenie faktu,lecz zwykle,bez zlosliwosci,pytanie
do Kaplana 718.Na wypadek zalaczylem rowniez(szczere) zyczenia
pomyslnosci.Zyczenia podtrzymuje i nie ma znaczenia,czy to Ty Kiaro
jestes jego wybranka,czy tez zupelnie inna osoba.
Kaplanie.Nie zen sie nigdy,bo Kiara ma zawsze racje!?.
Poza tym,nie przyszlo mi do glowy,Kiaro,ze to jest dla Ciebie
niemozliwe,wrecz niedorzeczne.Smiej sie wiec do bolu,bo wierze,ze
ten smiech wyjdzie na zdrowie i nie zamieni sie nigdy w placz rozpaczy.
Pozdrawiam.


Tytu³: Odp: Ma³¿eñstwo - zwi±zek zalegalizowany a mi³o¶æ
Wiadomo¶æ wys³ana przez: Kiara Sierpieñ 31, 2009, 22:18:54
No jest niedorzeczne  i to bardzo ze wzgledu rowniez na roznice wiekowa moja i Kaplana. A najwazniejsze to ze nie bylismy w sobie nigdy zakochani , nawet nigdy w zyciu sie nie widzielismy i nie snulismy takich planow.

Mozna Kaplanowi pogratulowac narzeczonej , pisal o tym , ale to nie ja , ja nie mam 18 lat jak jego wybranka. O tym tez pisal i perypetiach z jej rodzicami, wiec dziwie Ci sie Kahuno skad takie skojarzenia.
Tak wiec rozbawily mnie szczerze te gratulacje , gdy nic nie wiesz kto z kim i dlaczego?

Tak to prawda nie mam zamiaru zawierac  zawierac zadnego zwiazku malzenskiego. Tak z moim zrozumieniem milosci zawieranie zwiazku malzenskiego przezemnie nie jest mozliwe i jest niedorzeczne , to prawda.
Ale tak jest dla mnie, kazdy sam wybierze droge wlasciwa dla siebie.
Moje racje sa dla mni Kahuno , dla Ciebie sa Twoje ( zawsze wlasciwe) tak juz jest i byc powinno.

Ja nie wyrzekam sie milosci , nic podobnego , nie wyrzekam sie cudnego bycia z ukochanym , to nie to.
Mowie tylko o zawarciu zwiaku malrzenskiego i podpisaniu jakiegos kontraktu.
Co to , to nie.

Rowniez pozdrawiam serdecznie Kahuno.

Kiara :) :)


Tytu³: Odp: Ma³¿eñstwo - zwi±zek zalegalizowany a mi³o¶æ
Wiadomo¶æ wys³ana przez: arteq Sierpieñ 31, 2009, 22:58:36
Je¿eli obietnice wyg³oszone przy ¶wiadkach w imiê mi³o¶ci, stwierdzaj±ce ¿e: bêdê Ciê szanowa³a, bêdê Ci wierna, uczciwa i pozostanê z Tob± do koñca swoich/Twoich dni jest dla Ciebie nie do przyjêcia to o jakiej mi³o¶ci mówisz?
Która z powy¿szych deklaracji stoi w opozycji do mi³o¶ci?
Podpisem potwierdzasz, ¿e takie zdarzenie - deklaracja - mia³a po prostu miejsce. Publiczne wyznanie mi³o¶ci te¿ jest nieodpowiednie?


Tytu³: Odp: Ma³¿eñstwo - zwi±zek zalegalizowany a mi³o¶æ
Wiadomo¶æ wys³ana przez: Kahuna Sierpieñ 31, 2009, 23:25:10
Kiaro,z jednej strony to ladna melodia,ktora grasz juz od dluzszego
czasu,z drugiej, slysze jakies zgrzyty,konsonanse a nawet brak harmonii.
Przeczytaj sobie listy Pawla z Tarsu n/t milosci.Dowiesz sie,a na pewno w to wierzysz,ze milosc nie wybiera i nie buduje zadnych barier
wiekowych,wyznaniowych,jest niezalezna od naszej wiedzy,woli,
wyksztalcenia,zapatrywan ..itp..itd..mozesz wpisac tu co zechcesz.
Tak wiec nie widze tu zadnych sprzecznosci,jesli chodzi o wiek,a moje
gratulacje..?.to nie gratulacje.. a zyczenia osoby,ktora dobrze zyczy.
Wszystko jest wiec mozliwe,Kiaro,i rzeczy niedorzeczne moga sie stac
dorzecznymi.Czego zycze serdecznie.
PS.
O Kaplanie nie czytalem(jego ostatnie posty),wiec moje skojarzenia
z Toba nie sa chyba obrazajace..?Dla zadnej ze stron..?


Tytu³: Odp: Ma³¿eñstwo - zwi±zek zalegalizowany a mi³o¶æ
Wiadomo¶æ wys³ana przez: Kap³an 718 Sierpieñ 31, 2009, 23:38:45
to poczytaj Kahuno i potem dopiero pisz, to tak na przysz³o¶æ!

718'


Tytu³: Odp: Ma³¿eñstwo - zwi±zek zalegalizowany a mi³o¶æ
Wiadomo¶æ wys³ana przez: Kiara Wrzesieñ 01, 2009, 00:28:54
Kahuno to slyszysz co jest dla Ciebie mozliwe do uslyszenia na ten momet, nic wiecej.
 Milos to milosc rozpala serca ludzi i dziwne zachodza zdarzenia, nie mniej jednak warunek niezmienny, musi sie rozpalic do danej osoby.

Jezeli nie zaistnieje , nie rozkwitnie ( a wymusic tego niczym nie mozna) , co wowczas znaczy wszystko bez niej?
Przepieknie opisuje Pawel z Tarsu, i to prawda tak jest.
 Nie mniej jednak ani ja , ani Kaplan nigdzie nie niusowalismy ze mamy sie ku sobie. Dlatego wielka smiesznosc wywolalo we mnie Twoje pisanie, nie byla to zadna zlosliwosc , byla to szczera radosna reakcja.
I nie ma w tym zgrzytow ni dysharmoni , jest prawda odczuc , ktore zaistnialy.

Milosc jest zalezna od naszej woli ( realizacja jej) , masz wolna wole , mozesz pojsc droga namalowana przez nia , lub nie.
No chyba ze rodzina zmusza do malzenstwa  z dozgonnym kontraktem , ale to juz nie jest milosc

Kiara :) :)

ps. Czy wiek dla milosci nie gra roli naprawde? Nie dla milosc roli on nie odgrywa zadnej, idetycznie mozna kochac 100 latka , jak i 1 latka, to prawda.
Ale... , realizacja takiego zwiazku jako malzenstwa nie jest mozliwa, tak wiec wiek  jednak odgrywa  role
w momecie wchodzenia w intymnosc zwiazku.

Gdyby jednak arteq z jakichs powodow zostal sam ( czego mu absolutnie nie zycze) , to proponuje milosc i wiazek z partnerka rowna prawnuczce, no moze nie wnuczce tez moze byc.
Wszak dla milosci wiek nie istnieje a szkoda czasu z czekaniem na cialo swietliste.


Tytu³: Odp: Ma³¿eñstwo - zwi±zek zalegalizowany a mi³o¶æ
Wiadomo¶æ wys³ana przez: arteq Wrzesieñ 01, 2009, 00:46:39
Kahuna, mo¿e powiniene¶ za³o¿yæ forumowe biuro matrymonialne "Pod mirtow± ga³±zk±" ?    ;D

PS. daj ju¿ im spokój...

PS2. jak ju¿ ka¿dy bêdzie mia³ ¶wietliste cia³o [a co najmniej Ci najbardziej rozwiniêci - do których zaliczaj± siebie oczywiscie K. i 7,18] to chyba wiek nie bêdzie odczuwalny jak teraz?  ;] 
Dobra, ju¿ spokój.


Tytu³: Odp: Ma³¿eñstwo - zwi±zek zalegalizowany a mi³o¶æ
Wiadomo¶æ wys³ana przez: Kahuna Wrzesieñ 01, 2009, 00:52:48
Kaplanie 718.
Nie spodziewalem sie podziekowan za zyczenia na nowej drodze zycia
ale..ale arogancja zawsze na wierzch wyplynie.Chocby nie wiem jak ja maskowac.
Nie,nie bylo moim zamiarem kojarzyc forumowiczow i biura matrymonialnego
nie zakladam.Nie wiedzialem tylko,ze pytanie do Kaplana rozpeta taka
burze!Ciiiii...dosyc juz tego.Milosc jest szczesciem i basta. ;D


Tytu³: Odp: Ma³¿eñstwo - zwi±zek zalegalizowany a mi³o¶æ
Wiadomo¶æ wys³ana przez: Val Dee Wrzesieñ 01, 2009, 14:50:35
cytuj±c Kiarê:

"uderz w stó³ a no¿yce siê odezw±" ;P

co¶ jest na rzeczy che che :)


Tytu³: Odp: Ma³¿eñstwo - zwi±zek zalegalizowany a mi³o¶æ
Wiadomo¶æ wys³ana przez: Kiara Wrzesieñ 01, 2009, 14:54:07
Kaplanie 718.
Nie spodziewalem sie podziekowan za zyczenia na nowej drodze zycia
ale..ale arogancja zawsze na wierzch wyplynie.Chocby nie wiem jak ja maskowac.
Nie,nie bylo moim zamiarem kojarzyc forumowiczow i biura matrymonialnego
nie zakladam.Nie wiedzialem tylko,ze pytanie do Kaplana rozpeta taka
burze!Ciiiii...dosyc juz tego.Milosc jest szczesciem i basta. ;D

Kahuno nie badz cyniczna pytanie  do Kaplana ? Czy gratlacje z okazji zwiazku malzenskiego kaplana i Kiary.

Basta , bo jesli zart to niesmaczny, a jesli na takich niedopowiedzianych informacjach sie zawsze opierasz , to powrot do calosci wiedzy.

Kiara :) :)


Tytu³: Odp: Ma³¿eñstwo - zwi±zek zalegalizowany a mi³o¶æ
Wiadomo¶æ wys³ana przez: koliberek33 Wrzesieñ 01, 2009, 15:28:32
Je¿eli ludzie siê "kochaj±", a boj± siê wzajemnych zobowi±zañ, nie ufaj± sobie nawzajem, czyli¿ to jest zwi±zek prawdziwy? Boj±c siê dope³niæ jakich¶ tam "g³upich zobowi±zañ" ( czytaj :formalno¶ci), bo "mi³o¶æ" jest wolna i ponad to, nie traktuj± siebie nawzajem takie jednostki aby przedmiotowo? Nie spodobasz mi siê, to precz mego ¿ycia! A póki wydaje mi siê, ¿e ciê kocham, to wypijê z ciebie najlepsze soki. :P
.
Czy¿ u podstaw nie istnieje zatem za³o¿enie, ¿e ty mnie zniewolisz metalow± obr±czk± i zobowi±zaniem wzajemnego poszanowania?  Ja ciê krêce, a to ci dopiero "mi³o¶æ"!  Rozmawiamy o "chemii" zwi±zku, czy budowaniu zdrowej i piêknej relacji? Przede wszystkim ¶wiadomej, dla której nie ma przeszkód. Ot, i co!

Czyli ¿e prawdziwa"mi³o¶æ" boi siê jakichkolwiek ograniczeñ ? A to nie jest sama w sobie wolna??? I  nie wykracza poza wszystko? Czego siê boi? Zwyk³ego papierka, urzêdnika? "Mi³o¶æ" dla której ma³¿eñstwo, to okowy zaprzecza swojej istocie, o której siê tu próbuje dyskutowaæ.                                                                                                                                                         


Tytu³: Odp: Ma³¿eñstwo - zwi±zek zalegalizowany a mi³o¶æ
Wiadomo¶æ wys³ana przez: Val Dee Wrzesieñ 01, 2009, 15:39:49
a to nie jest tak ¿e przy ma³¿eñstwie zamyka siê jakie¶ trzecie oko i czakry? ;P


Tytu³: Odp: Ma³¿eñstwo - zwi±zek zalegalizowany a mi³o¶æ
Wiadomo¶æ wys³ana przez: Kahuna Wrzesieñ 01, 2009, 17:35:48
Kahuno nie badz cyniczna pytanie  do Kaplana ? Czy gratlacje z okazji zwiazku malzenskiego kaplana i Kiary.

Kiaro,nie ma w moich postach ani grama cynizmu.Pytanie do Kaplana
zadalem,poniewaz nie bylem pewien,czy to Ty,czy inna osoba.Zyczenia
zlozylem rowniez bez wzgledu na to.Poniewaz Kaplan nie odpowiedzial
a zrobilas to Ty kiaro,(przy okazji wyjasniajac,ze to nie o Ciebie chodzi),wiec tu powinna sie dalsza dyskusja zakonczyc.Ale Ty dalej
ciagnelas temat w taki sposob,jakby to sprostowanie do mnie nie
dotarlo,niepotrzebnie zreszta.Jesli chodzi o niedopowiedziane informacje,to dlatego zadaje sie pytania,aby nie opierac sie na nich
i wyjasniac przypuszczenia lub domysly.Czyz jest grzechem zadanie
pytania?Lub zlozenie zyczen?Bo jesli tak,to nie mam wiecej pytan,
koncze ten temat.A zyczen dla Kaplana nie wycofuje,choc bardzo
wspolczuje 19-letniej wybrance.To tyle i koniec.
Pozdrawiam.
Tak,teraz juz na pewno wiem,ze biura matrymonialnego dla forumowiczow
nie otworze,bo by mnie zjedli w pare miesiecy od otwarcia. ;D


Tytu³: Odp: Ma³¿eñstwo - zwi±zek zalegalizowany a mi³o¶æ
Wiadomo¶æ wys³ana przez: Kap³an 718 Wrzesieñ 01, 2009, 19:00:50
sobie wspó³czuj pseudohuno  >:D

braku mózgu bo gdyby¶ go mia³ to takich chamskich wypowiedzi by¶ unikn±³, to tyle!

718'


Tytu³: Odp: Ma³¿eñstwo - zwi±zek zalegalizowany a mi³o¶æ
Wiadomo¶æ wys³ana przez: koliberek33 Wrzesieñ 01, 2009, 19:09:17
a to nie jest tak ¿e przy ma³¿eñstwie zamyka siê jakie¶ trzecie oko i czakry? ;P

Nie, nie jest tak napewno!!!


Tytu³: Odp: Ma³¿eñstwo - zwi±zek zalegalizowany a mi³o¶æ
Wiadomo¶æ wys³ana przez: Kiara Wrzesieñ 01, 2009, 19:21:53
Nie mniej jednak prawdziwa milosc do istnienia nie potrzebuje gwarancji urzedowego przypieczetowania , ni zatwierdzenia jej prawnego. Jezeli jest to jest i z tym i bez tego.
Ludzie ze strachu iz obiekt moze wycofac sie ze zwiazku szukaja tych urzedowych praw dla siebie, nie da niej.
 Bo jak sie okazuje po ilosci rozwodow i one milosci dalszego trwania gwarantem nie sa.

Milosc to wolnosc , dana sobie oraz partnerowi, to nie zakaz , ni nakaz. Ale milosc nigdy nie krzywdzi wic jest trwa rowniez bez papierkowych gwarancji i metalowych kolek.

Kiara :) :)


Tytu³: Odp: Ma³¿eñstwo - zwi±zek zalegalizowany a mi³o¶æ
Wiadomo¶æ wys³ana przez: zodiakus71 Wrzesieñ 01, 2009, 19:23:26
Zgadzam siê z przedmówc± nie zamyka siê trzecie oko i czakry , wrêcz przeciwnie ale partnerka zazwyczaj ¿yczy sobie zamykania pierwwszego i drugiego oka jak inna kobieta o mi³ej aparycji siê zbli¿a  ;D


Tytu³: Odp: Ma³¿eñstwo - zwi±zek zalegalizowany a mi³o¶æ
Wiadomo¶æ wys³ana przez: chanell Wrzesieñ 01, 2009, 19:31:14
Zgadzam siê z przedmówc± nie zamyka siê trzecie oko i czakry , wrêcz przeciwnie ale partnerka zazwyczaj ¿yczy sobie zamykania pierwwszego i drugiego oka jak inna kobieta o mi³ej aparycji siê zbli¿a  ;D


Tiak........................................;)   bo wasze partnerki zawsze s± dla was najpiekniejsze :P


Tytu³: Odp: Ma³¿eñstwo - zwi±zek zalegalizowany a mi³o¶æ
Wiadomo¶æ wys³ana przez: arteq Wrzesieñ 01, 2009, 20:44:28
sobie wspó³czuj pseudohuno  >:D
braku mózgu bo gdyby¶ go mia³ to takich chamskich wypowiedzi by¶ unikn±³, to tyle!
O, z tym siê nie zgodzê. Robi z Was wa³a, a Wy nie za³apali¶cie...


Tytu³: Odp: Ma³¿eñstwo - zwi±zek zalegalizowany a mi³o¶æ
Wiadomo¶æ wys³ana przez: Kap³an 718 Wrzesieñ 01, 2009, 21:00:31
o! arteq A KIEDY Ty siê z kim¶ zgodzi³e¶???????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????...

718'


Tytu³: Odp: Ma³¿eñstwo - zwi±zek zalegalizowany a mi³o¶æ
Wiadomo¶æ wys³ana przez: kot Wrzesieñ 01, 2009, 21:04:38
Dobre pytanie,choæ odpowied¼ znana. :) :)


Tytu³: Odp: Ma³¿eñstwo - zwi±zek zalegalizowany a mi³o¶æ
Wiadomo¶æ wys³ana przez: janusz Wrzesieñ 01, 2009, 22:03:38
Tematem tutaj poruszanym jest mi³o¶æ w zwi±zkach zalegalizowanych i wolnych i tego siê trzymajmy.W Polsce jest piêæ milonów matek i ojców wychowuj±cych samotnie dzieci.Powodem rozwodów jest sytuacja ekonomiczna tych rodzin.Praca zarobkowa jednego z rodziców za granic± powoduje,¿e d³ugoletnia roz³±ka i brak bezpo¶rednich kontaktów z rodzin± doprowadza do jej rozpadu.Czêsto zadawanym wtedy pytaniem jest - co sta³o siê z ³±cz±c± te pary mi³o¶ci±.Nabardziej prze¿ywaj± t± sytuacje, nierozumiej±ce j± dzieci.Jest to problem coraz bardziej w naszym kraju narastaj±cy.
Przypominam tutaj pisz±cym aby nie u¿ywali wulgaryzmów i do nich nie prowokowali.To bêdzie karane usuwaniem postów.     


Tytu³: Odp: Ma³¿eñstwo - zwi±zek zalegalizowany a mi³o¶æ
Wiadomo¶æ wys³ana przez: east Wrzesieñ 01, 2009, 23:13:34
Je¿eli obietnice wyg³oszone przy ¶wiadkach w imiê mi³o¶ci, stwierdzaj±ce ¿e: bêdê Ciê szanowa³a, bêdê Ci wierna, uczciwa i pozostanê z Tob± do koñca swoich/Twoich dni jest dla Ciebie nie do przyjêcia to o jakiej mi³o¶ci mówisz?
Która z powy¿szych deklaracji stoi w opozycji do mi³o¶ci?
Podpisem potwierdzasz, ¿e takie zdarzenie - deklaracja - mia³a po prostu miejsce. Publiczne wyznanie mi³o¶ci te¿ jest nieodpowiednie?
Arteq rozumiem Twoj± postawê. My¶la³em kiedy¶ bardzo podobnie, je¶li nie identycznie. Przysiêga³em w Ko¶ciele, przed O³tarzem i lud¼mi i  Bóg mi ¶wiadkiem ,¿e by³em wtedy szczery i wierzy³em w to co mówi³em.
"Do grobowej deski " ha ha ha  .
Jednak¿e cz³owiek nie zna swojej przysz³o¶ci , nikt  jej nie zna, nie mo¿na przewidzieæ co siê wydarzy w przysz³o¶ci oraz czy sami siê nie zmienimy. Czasami dziej± siê takie historie ,¿e nie mo¿na inaczej post±piæ , jak tylko odwo³aæ swoje ¶luby. W imiê szacunku , uczciwo¶ci oraz mi³o¶ci w³a¶nie, tych prawd, które najbardziej cenisz - choæ mo¿e to zabrzmieæ niewiarygodnie. Nie ma sensu szukaæ winnych ( kto bardziej winny?).
Powiem z w³asnego do¶wiadczenia : mi³o¶æ nie ustaje nigdy. Nawet, gdy nie mo¿esz inaczej post±piæ jak siê rozwie¶æ, to nawet wtedy nie ustaje.

      Sam ¶lub to równie¿ czynno¶ci administracyjne. To kontrakt spo³eczny. Wi±¿e obie strony na wiele sposobów, a w tym tak¿e maj±tkiem. Stopieñ skomplikowania tych zale¿no¶ci czasami bywa tak du¿y, ¿e nawet, gdy dwoje ludzi zgodnie ju¿ postanawia, ¿e nie mog± ze sob± wspólnie ¿yæ to i tak przychodzi im wspólnie stawiæ czo³a nie³atwym i kosztownym kwestiom prawnym ( wspólne kredyty, maj±tek do podzia³u, kwestia dzieci ), a co dopiero wtedy, gdy para rozstaje siê w nieprzyja¼ni. Czasami ludzi to przerasta i wol± ju¿ niczego nie rozwi±zywaæ. Wiele osób ¿yje w fikcyjnych zwi±zkach ma³¿eñskich,a tak na prawdê osobno. Przysiêga ma³¿eñska sprowadza siê do zachowania  statystyki w urzêdach i na plebanii.  Oczywi¶cie to chora sytuacja i bardzo zak³amana, dlatego powinna byæ szybko i skutecznie rozwi±zana, a jednak Instytucje (np KrK ) skutecznie i d³ugotrwale blokuj± leczenie tej "choroby".
Powy¿szy akapit to nie jest na szczê¶cie opowie¶ci±  z mojego ¿ycia, ale znam takie historie. Po takich do¶wiadczeniach ludzie staj± siê przeciwnikami ma³¿eñskich kontraktów "na wszelki wypadek".
 
Ale i tak "g³upiej±", gdy znowu siê zakochuj±. Dla osoby, któr± siê kocha zwykle traci siê zupe³nie g³owê oraz tzw "zdrowy rozs±dek" :) Gdy za¿±da ona "dowodu" w postaci ¶lubu , to znowu staniemy na g³owie, ¿eby tak siê sta³o he he.

Z drugiej strony je¶li obojgu zakochanym za dowód wystarczy tylko ( i a¿ ) uczucie, to nie ma takiej si³y, która mog³aby nakazaæ im zawieraæ kontrakty. Nic i nikt nie mo¿e w ten wybór ingerowaæ.


Tytu³: Odp: Ma³¿eñstwo - zwi±zek zalegalizowany a mi³o¶æ
Wiadomo¶æ wys³ana przez: arteq Wrzesieñ 02, 2009, 00:21:08
Powiem tak: nie jeste¶ w stanie zmusiæ drugiej osoby do dochowania przysiêgi, ale sam mo¿esz w niej wytrwaæ.

Kiedy¶ by³ okres zapoznawczy, spotykanie siê, nastêpnie narzeczeñstwo - ludzie mogli podejmowaæ bardziej ¶wiadome decyzje. Teraz jest to wy¶miewane, s± zamienniki w stylu "mieszkanie na próbê". W g³upim sklepie wy¶miej± Ciê gdy poprosisz o ¿elazko na próbê na 2 tygodnie, a tutaj ¿±da siê cz³owieka do prób...


Tytu³: Odp: Ma³¿eñstwo - zwi±zek zalegalizowany a mi³o¶æ
Wiadomo¶æ wys³ana przez: jeremiasz Wrzesieñ 02, 2009, 09:29:03
Ma³¿eñstwo jako zalegalizowany zwi±zek (w ramach prawa cywilnego czy ko¶cielego)  to jest w ogóle ¶mieszna sprawa.

Dlatego, ¿e ludzie obiecuj± (o matko - przysiêgaj±) sobie co¶ (mi³o¶æ, wierno¶æ,itp) co i tak jest SKUTKIEM bycia w dobrym zwi±zku.

Tak naprawdê, dopiero kiedy zwi±zek siê koñczy mo¿na oceniæ jego "warto¶æ". Czy by³a tam mi³o¶æ, czy by³a tam wiernosæ, czy by³a tak przys³owiowa uczciwo¶æ ma³¿eñska.

Jest to postawione na g³owie.

Ludzie obiecuj± sobie mi³o¶æ i to ma im zapewniæ dobry zwi±zek.
A przecie¿ mi³o¶æ to skutek dobrego zwi±zku.

Nie mo¿esz obiecaæ komu¶ mi³o¶ci. Obiecaæ mo¿esz, ¿e wypierzesz skarperki albo wytrzepiesz dywan.
To jaka¶ kompletna paranoja.

To tak jakby komu¶ obiecaæ, ¿e jak pójdziesz na nieznan± komediê do kina (nawet znanego re¿ysera) to bêdziesz siê dobrze bawi³.
Przecie¿ to kompletna bzdura.
Mo¿esz mieæ nadziejê na dobr± zabawê ale pewno¶ci nigdy.

To tak, jakby id±c na wycieczkê w nieznane góry obiecywaæ, ¿e widoki Cie zachwyc±.

Obiecujemy, co gorzej, przysiêgamy co¶, czego NIE JESTE¦MY W STANIE obiecaæ.

Powinni¶my obiecywaæ NADZIEJÊ, ¿e wytrwamy w mi³o¶ci. Tak by³oby uczciwiej.

pozdrawiam


Tytu³: Odp: Ma³¿eñstwo - zwi±zek zalegalizowany a mi³o¶æ
Wiadomo¶æ wys³ana przez: arteq Wrzesieñ 02, 2009, 09:56:19
Tak naprawdê, dopiero kiedy zwi±zek siê koñczy mo¿na oceniæ jego "warto¶æ". Czy by³a tam mi³o¶æ, czy by³a tam wiernosæ, czy by³a tak przys³owiowa uczciwo¶æ ma³¿eñska.
Wed³ug mnie warto¶æ zwi±zku mozna okreslic w dowolnej chwili jego trwania.
Oczywi¶cie ¶lub sam w sobie nie jest gwarantem mi³o¶ci, mi³o¶æ automatycznie nie pojawi siê z chwil± wziêcia slubu, natomiast wynikiem prawdziwej mi³o¶ci jest chêæ bycia z wybrana osob±, zwi±zek z ni± czyli ma³¿eñstwo.

Obiecujemy, co gorzej, przysiêgamy co¶, czego NIE JESTE¦MY W STANIE obiecaæ.
Jeremiasz, je¿eli uwa¿asz, ¿e nie jeste¶/bêdziesz w stanie dotrzymaæ mi³o¶ci, wiernosci i uczciwo¶ci to masz racjê - nie obiecuj. Tylko uczciwym wtedy bêdzie aby¶ nie zawraca³ takiej osobie g³owy. Powiedz jej wprost zanim zamieszkacie razem: istnieje mo¿liwo¶æ, ¿e Cie opuszczê, ¿e nie wytrwam przy Tobie, MUSISZ to zaakceptowaæ, pogodziæ siê z tym...
Robicie to? Czy te¿ przemilaczacie jako "oczywisto¶æ"? 
Tak, ¶lub to jedna z najpowazniejszych decyzji w ¿yciu, poprzeczka jest bardzo wysoko. Ludzie nie przygotowuj± siê dobrze do wyzwania a potem zdziwienie, ¿e s± kontuzje i nie wysz³o i pojawia siê niechêæ... do odpowiedzialnych deklaracji.

Co do porównañ do filmówi wycieczek - okres spotykania siê i narzeczeñstwa jest po to aby¶ upewni³ siê, ¿e bêdziesz zadowolony z "filmu" i "widoków". Tak ja to widzê.


Tytu³: Odp: Ma³¿eñstwo - zwi±zek zalegalizowany a mi³o¶æ
Wiadomo¶æ wys³ana przez: jeremiasz Wrzesieñ 02, 2009, 11:05:09
Cytuj
Jeremiasz, je¿eli uwa¿asz, ¿e nie jeste¶/bêdziesz w stanie dotrzymaæ mi³o¶ci, wiernosci i uczciwo¶ci to masz racjê - nie obiecuj.
A Ty jeste¶ stanie powiedzieæ co bêdziesz czu³ za 5,10,20 lat?...
NIE JESTE¦.
Mo¿esz mieæ tylko nadziejê.
Owszem, mo¿esz obiecaæ ¿e bêdziesz wierny (czyli np. poskromisz swoj± seksualno¶æ), mo¿esz obiecaæ, ¿e bêdziesz uczciwy (czli np. bêdziesz sie dzieli³ równo obowi±zkami domowymi), ale nie mo¿esz obiecaæ swoich EMOCJI.
One s± poza zasiêgiem twoich obietnic.
Chyba, ¿e mi³o¶æ rozumiesz jako intelektualn± deklaracjê. Ot... "mam taki pogl±d, ¿e ciê kocham" , co¶ na równi "jutro za³o¿e niebiesk± koszulê"

Cytuj
Tak, ¶lub to jedna z najpowazniejszych decyzji w ¿yciu, poprzeczka jest bardzo wysoko. Ludzie nie przygotowuj± siê dobrze do wyzwania a potem zdziwienie, ¿e s± kontuzje i nie wysz³o i pojawia siê niechêæ... do odpowiedzialnych deklaracji.
Dziêki. Nie wiedzia³em. To¶ mi ch³opie teraz przygada³.

Cytuj
Co do porównañ do filmówi wycieczek - okres spotykania siê i narzeczeñstwa jest po to aby¶ upewni³ siê, ¿e bêdziesz zadowolony z "filmu" i "widoków". Tak ja to widzê.

No wiesz Arteq, je¿eli przez 50 lat ma³¿eñstwa pozostaniesz takim samym cz³owiekiem, zero zmian, ani fizycznie (ani jeden siwy w³osek), i psychicznie... to tylko pogratulowaæ...  betonu.

Wiesz, moja ¿ona mia³a identyczne pogl±dy jak Ty.
Do momentu kiedy musia³a siê rozwie¶æ z poprzednim mê¿em.
Czego Tobie serdecznie nie ¿yczê.

pozdrawiam


Tytu³: Odp: Ma³¿eñstwo - zwi±zek zalegalizowany a mi³o¶æ
Wiadomo¶æ wys³ana przez: Kahuna Wrzesieñ 02, 2009, 11:11:09
sobie wspó³czuj pseudohuno 

braku mózgu bo gdyby¶ go mia³ to takich chamskich wypowiedzi by¶ unikn±³, to tyle!

718'

Hmmm..jesli chodzi o chamstwo,to wystarczy spojrzec na twojego awatara,
a nad nim jest licznik chamstwa - punkty forum(-46).I to juz mowi
wszystko i jest niezbitym dowodem tegoz.No chyba,ze jest to jakas
kolejna,magiczna liczba ,oprocz 718,nad rozszyfrowaniem ktorej strawiles 9 lat zycia,.i ktora nikomu i do niczego sie nie przyda.
Nawet psu na bude..
Gratulacje!


Tytu³: Odp: Ma³¿eñstwo - zwi±zek zalegalizowany a mi³o¶æ
Wiadomo¶æ wys³ana przez: koliberek33 Wrzesieñ 02, 2009, 12:50:48
To tak, jakby id±c na wycieczkê w nieznane góry obiecywaæ, ¿e widoki Cie zachwyc±.

pozdrawiam


Szanowny Jeremiaszu!

Gdy siê czyta Twoje wywody, to sama prawda i logika. Jeste¶, zdaje siê mistrzem w intelektualizowaniu.  Nie mniej Twoje racje oparte s± wci±¿ na ego.

A propos tej wycieczki, to nie trzeba znaæ gór, by zachwyciæ siê widokiem. Dla cz³owieka wielkiej wra¿liwo¶ci, a wiêc przestrzeni wewnêtrznej, piêkno jest we wszystkim. Bo, czy¿ wszystko w swej istocie nie ma "boskiej" natury?  By³ nawet taki kierunek w poezji: turpizm, który uczy³ dostrzegaæ je w brzydocie, w najbardziej pospolitych przedmiotach codziennego u¿ytku, etc. A czy¿ cz³owiek nie jest piêkny w starzeniu, w codzienno¶ci. Nie dostrze¿e tego ten, kto nie dojrza³ do takich jako¶ci.

Kilka dni temu opowiadano mi  o tragicznym losie chorej rencistki, której to odumar³ konkubin, i który nie zd±¿y³ uregulowaæ spraw maj±tkowych. Na  mieszkanie, które nale¿a³o do niego, po³o¿y³a ³apê ju¿ wystarczaj±co zamo¿na, ale chciwa jego rodzinka; i w ten oto sposób wspomniana wy¿ej konkubinka sta³a siê  z dnia na dzieñ ¿ebraczk±. Zamiast renty mog³a mieæ jego ca³kiem dobr± emeryturê...Jest w totalnej rozpaczy. A przecie¿ mu zaufa³a, bo tak j± kocha³...

Cytuj
Jeremiasz, je¿eli uwa¿asz, ¿e nie jeste¶/bêdziesz w stanie dotrzymaæ mi³o¶ci, wiernosci i uczciwo¶ci to masz racjê - nie obiecuj.
A Ty jeste¶ stanie powiedzieæ co bêdziesz czu³ za 5,10,20 lat?...
(...) ale nie mo¿esz obiecaæ swoich EMOCJI.
One s± poza zasiêgiem twoich obietnic.


Jeremiaszu, je¿eli "nie mo¿esz obiecaæ swoich emocji", to nie wchod¼ w ¿aden zwi±zek. Nad emocjami trzeba pracowaæ, jak m±drze piszesz: poskramiaæ. Ma³¿eñstwo jest lepszym testerem, ani¿eli tzw. wolny zwi±zek, gdzie zawsze ma siê tê "furtkê". Sztuk± wielk± bowiem, jest zobowi±zaæ siê byæ z kim¶ na powa¿nie i nie zaw³aszczyæ go do koñca. W wolnym zwi±zku mo¿na pograæ, bo (on, ona) mo¿e mnie w ka¿dej chwili zostawiæ. Poczucie bezpieczeñstwa jest wci±¿ zachwianie, co bardzo godzi w poczucie warto¶ci partnera, rodzi nerwowo¶æ, niepewno¶æ...ale gra wci±¿ siê toczy! Bywa, ¿e niejedna panna sugeruje ma³¿eñstwo, a jej wielbliciel znika nagle niczym kamieñ w wodê. Czar prys³. Co najmniej zastanawiaj±ce!!!

W ma³¿eñstwie natomiast ludzie  my¶l±, ¿e nie musz± ju¿ graæ, ale z tego te¿ powodu nierzadko przekraczaj± granice. I to jest doskona³a lekcja na uwa¿no¶æ, takt i ogromn± m±dro¶æ zasadzaj±c± siê na ¶wiadomym szacunku do siebie i drugiej istoty. Tak dziwnie siê sk³ada, ¿e tam gdzie nie ogranicza nas z pozoru nic, mamy tendencje do samoograniczania, lub tego drugiego. Warto zatem zaryzykowaæ tak± relacjê na powa¿nie i do koñca. Wiele mo¿na siê nauczyæ, ale trzeba o tym wiedzieæ, ¿e to jedno z najdoskonalszych terytoriów.
Poza tym, to o ile pamiêtam, w USC nie ma ¿adnych przysi±g, a tylko normalne zobowi±zanie wzajemnego poszanowania, zapewnia to tak¿e regulacjê prawn± nie tylko dot. kwestii maj±tkowej, spadkowej, ale dotyczy potem równie¿ i dzieci.

My¶lê  jednak, ¿e w Nowym ¦wiecie nie bêdzie potrzeba  i takich nawet zobowi±zañ. Ale to ju¿ rozwa¿ania przekraczaj±ce obecny temat.



Z pozdrowieniami

koliberek po 33-kroæ szlachetny ;)



Tytu³: Odp: Ma³¿eñstwo - zwi±zek zalegalizowany a mi³o¶æ
Wiadomo¶æ wys³ana przez: Kiara Wrzesieñ 02, 2009, 15:19:43
Koliberku 33 sytuacja staruszki nie wyplywa z braku milosci jej partnera , a z braku ustaw prawnych uczciwie regulujacych takie sytuacje. Zreszta z tego co wiem to 5 lat zwiazku udokumetowanego w konkubinacie daje podstawy prawne do wielu rzeczy.

To ludzie ustala sami co chca obecnie doswiadczac , czy zwiazow papierkowych , czy zwiazkow nie papierkowych. A zycie pokaze , ktore sa naprawde bardziej trwale.
Te , ktore maja urzedowa "smycze", czy te , ktore sa polaczone miloscia , ktora z milosci nigdy nie tworzy uwiezi z wiezi.

Tak sobie pozwolilam napisac, a odpowie Ci zapewne jeremiasz.

Kiara :) :)



Tytu³: Odp: Ma³¿eñstwo - zwi±zek zalegalizowany a mi³o¶æ
Wiadomo¶æ wys³ana przez: arteq Wrzesieñ 02, 2009, 15:49:38
Koliberku 33 sytuacja staruszki nie wyplywa z braku milosci jej partnera , a z braku ustaw prawnych uczciwie regulujacych takie sytuacje.
Hmmm... s± ustawy prawne reguluj±ce te rzeczy, ale nie skorzystali z nich. Widaæ tutaj naocznie to na co zwraca³em uwagê - mio¶æ to tak¿e odpowiedzialno¶æ i troska. Post±pili zgodnie z zaleceniami Kairy a wbrem moim - teraz kobieta p³acze...
Patrzcie na owoce.


Tytu³: Odp: Ma³¿eñstwo - zwi±zek zalegalizowany a mi³o¶æ
Wiadomo¶æ wys³ana przez: koliberek33 Wrzesieñ 02, 2009, 19:40:11
I owszem, po piêciu latach konkubin nabywa prawa. Los jest jednak nieprzewidywalny. Nie napisa³am, ¿e to by³a staruszka. Przy obecnych przemianach Pani ¦mieræ ma pe³ne rêce roboty i nie specjalnie zwa¿a na wiek. Mo¿na nie doczekaæ i tych piêciu lat. S± i takie sytuacje, ¿e razem buduj± gniazdko, potem  jedno odchodzi i trudno o sprawiedliwy podzia³.

Znam taki uk³ad, gdzie on przedstawia sob± ogromny potencja³ energetyczny, ale jest mniej praktyczny i obraca siê doskonale w ¶wiecie inteletu i poza t± sfer± ju¿. Gorzej za¶ z tzw. "materi±".  Ona za¶ "robi kasê"; wybudowa³a dom, ale dopiero wtedy, gdy go spotka³a.... I nie zdaje sobie w ogóle sprawy, ¿e intensywnie "jedzie na jego energii". Co jest widoczne dla postronnego, w miarê zorientowanego obserwatora.
Z tego te¿ powodu zdarzy³ siê u niego znaczny spadek energii, co u¶wiadomi³ sobie wreszcie sam, ¿e nie potrafi³ siê broniæ przed jej "wampiryzuj±cymi" sk³onno¶ciami. Nie robi³ z tego tragedii, tylko próbowa³ wyci±gn±æ wnioski. Jednak¿e ona postanowi³a go porzuciæ, gdy¿ w jej mniemaniu, on "ju¿ nic nie wnosi do ich zwi±zku".

By³am s³uchaczem pokrêtnych i ¿enuj±cych usprawiedliwieñ tej modliszki.  A nie zd±¿yli oni  pomieszkaæ w tym domu razem te piêæ lat. W jej opinii wszystko nale¿y wy³±cznie do niej, bez wzglêdu na to, ¿e w³o¿y³ on tam wiele swojej fizycznej pracy tak¿e, ale nie by³y to bezpo¶rednio jego pieni±dze. On zajêty by³ ponadto opiek± nad jej trudnym synem i chor± "zalzhaimeryzowan±"  matk±. Takich sytuacji jak powy¿sza nie rozstrzygnie ¿aden s±d.

Dlatego od kliku lat upraszam o definicjê mi³o¶ci, przynajmniej na miarê tutejszych têgich umys³ów i speców, bo zdaje siê mamy takich co najmniej kilku...
Bez tego fundamentu, ta dyskusja i niejedna tutaj, wydaje  siê byæ bezprzedmiotowa.


z uk³onem wobec Szanownych Istno¶ci:

koliberek



Tytu³: Odp: Ma³¿eñstwo - zwi±zek zalegalizowany a mi³o¶æ
Wiadomo¶æ wys³ana przez: east Wrzesieñ 02, 2009, 23:41:40
Ale co tu definiowaæ , Koliberku, i o co tak na prawdê walczyæ ?
Có¿ On - niepraktyczny, uczyni³by z maj±tkiem ? A ona, wielce zaradna - po có¿ jej maj±tek bez mi³o¶ci ? Czy tym maj±tkiem poradzi sobie z trudnym synem i chor± matk± ?
Bez ma³¿eñstwa w takim zwi±zku  rozstanie jest , jakby to nazwaæ "bardziej definitywnie skuteczne"  - szybko pozbawia z³udzeñ, ale te¿ szybciej mo¿na zaj±æ siê tym, co na prawdê wa¿ne - w³asnym rozwojem - zamiast tkwiæ w trudno rozwi±zywalnym  i wci±¿ rozdrapuj±cym rany uk³adzie.

Postawiê tu kontrowersyjn± tezê, ¿e w pewnym sensie ma³¿eñstwo to wiêzienie wewn±trz publicznie podjêtych zobowi±zañ .
Kiedy cz³owiek jest zakochany to nie dostrzega tego wiêzienia , a je¶li nawet, to uwa¿a je za s³odk± wolno¶æ.
Kiedy oboje s± skupieni na sobie na wzajem to sam akt ma³¿eñski jest w³a¶ciwie tylko dodatkiem do ich zwi±zku.
Wszystkim takich zwi±zków ¿yczê.
Kiedy jednak , z ro¿nych przyczyn, ludzie dochodz± do wniosku, ¿e nie mog± ze sob± byæ, to instytucja ma³¿eñstwa staje siê ich gehenn±. Musz± siê z tego wyzwoliæ.
Uczucia nie maj± nic wspólnego z konsekwencj± dotrzymywania obietnic. Mo¿na oczywi¶cie siê uprzeæ i w imiê obietnicy trwaæ w czym¶, co umar³o, ale czy jest w tym jakikolwiek sens ? Czy mo¿na sobie nakazaæ kochanie ? A mo¿e wystarczy udawaæ, ¿e wszystko jest OK ?
W ka¿dym zwi±zku chodzi o to, aby dawaæ siebie i siebie anga¿owaæ, wspó³dzieliæ siê sob±. Odpowiedzialno¶æ za dzieci równie¿ ponosz± obie strony bez wzglêdu na to, jaki jest ich status prawny , albo uczuciowy.


Tytu³: Odp: Ma³¿eñstwo - zwi±zek zalegalizowany a mi³o¶æ
Wiadomo¶æ wys³ana przez: koliberek33 Wrzesieñ 03, 2009, 01:01:05
Jemu maj±tek nie jest potrzebny, to nie tego formatu mê¿czyzna. To dla niej ten maj±tek ma znaczenie. Zdobyty nie tylko jej wysi³kiem. Chodzi tu o instrumentalne traktowanie drugiego cz³owieka, o przyzwolenie sobie na to, gdy¿ "tak naprawdê to nie mamy wobec siebie ¿adnych zobowi±zañ i fora ze dwora!"

Jak to powiadaj±: " okazja czyni z³odzieja i co¶ w tym jest". Mo¿e, nie istnieje takie pojêcie jak mi³o¶æ? Uczucia i owszem. Ale jak twierdzisz - one umieraj± nierzadko. Dlaczego? Bo, druga strona nie spe³ni³a naszych oczekiwañ?  A czy¿ te nie bior± siê z ego, wzajemnych utarczek o dominacjê itp... i wtedy nastêpuje niedojrza³e "good by"?

Nie zamierzam oceniaæ takich postaw, bo b³±dziæ jest rzecz± ludzk±. Wynika³oby z tego, ¿e  uczucia, które mog± obumrzeæ, to nie mi³o¶æ. Prêdzej po¿±danie oparte na wzajemnej atrakcyjno¶ci itp...Wiêc, có¿ to jest mi³o¶æ miêdzy dwojgiem. Có¿, to jest w ogóle mi³o¶æ? Co jest gwarantem udanego zwi±zku? Lepsze dopasowanie, znalezienie drugiej po³ówki" Jak siê okazuje, to wtajemniczeni powiadaj±, ¿e mo¿na znale¼æ drug± po³ówkê i zniszczyæ z ni± relacjê, by potem znów rozpaczliwie siê szukaæ...

Widzisz, je¶li chodzi o wspomniany zwi±zek, to on zda³ sobie sprawê, ¿e jak masz energiê, to jeste¶ potrzebny, wiêc wzi±³ siê w gar¶æ i znów s± razem.  Przy tym, uczy siê w tym usytuowaniu zadbaæ o swoje granice i potrzeby, a ona szacunku do jego samozaparcia i szerszego spojrzenia na rzeczywisto¶æ. Poniewa¿ jego ¿ycie by³o w ¶miertelnym niebezpieczeñstwie, wtedy w³a¶nie robi³a wszystko, by od niego odej¶æ, co te¿ i po czê¶ci uczyni³a uciekaj±c na ten czas za granicê.

Jednak¿e zdumia³a j± jego determinacja, umiejêtno¶æ pracy ze sob± najpierw. Oraz to, ¿e posiada rzeczywistych przyjació³, którzy nie opu¶cili go  w potrzebie. Zatrzyma³a j± te¿ przy nim jego tajemnica na "nie¶miertelno¶æ", gdy¿ wyra¼nie przebija z niego ten potencja³, choæ to ona teraz tryska zdrowiem...

Postawiê tu kontrowersyjn± tezê, ¿e w pewnym sensie ma³¿eñstwo to wiêzienie wewn±trz publicznie podjêtych zobowi±zañ .
Kiedy cz³owiek jest zakochany to nie dostrzega tego wiêzienia , a je¶li nawet, to uwa¿a je za s³odk± wolno¶æ.
wspólnego z konsekwencj± dotrzymywania obietnic.

Ea¶cie!

We¼ pod uwagê to wreszcie
i¿ wolnego wewêtrznie cz³owieka
nie ograniczaj± ¿adne pêta, ni wiêzienie
 
Zniewolone zawsze czuje siê i tylko ego.
resztê Drogi Kolego, pozostawiam do ogl±du
przez Twe Wnêtrze, czyli sumienie...*



Gwoli uzupe³nienia dodam jeszcze, i¿  bohater tej opowie¶ci otrzyma³  on nied³ugo potem dom w spadku i pieni±dze; bowiem, mimo niestabilnego jeszcze stanu zdrowia opiekowa³ siê z ca³ym oddaniem, chor± ciotk±. Ma te¿ mieszkanie. Nie zrezygnowa³ jednak z tej relacji, gdy¿ kieruje nim zwyczajna empatia, zrozumienie i chêæ ¶wiadomego uczestnictwa i doskonalenie siê w uk³adzie, który wcze¶niej stworzyli z t± kobiet±.. Nie szuka³ innej, ani nie by³ ura¿ony takim potraktowaniem. Dzisiaj w ¶nie przysz³a do mnie informacja o ich rych³ym mal¿eñstwie. Kto wie, kto wie...

Z tej historii mo¿na wysnuæ niejakie i to do¶æ odwa¿ne wnioski... Ot i co!


koliberek uff!
 ;)^-^
* Szanowny Ea¶cie!

 nie traktuj to jako osobisty przytyk, zbyt CIe szanujê, ale wiesz "licencja poetica" ;)


Tytu³: Odp: Ma³¿eñstwo - zwi±zek zalegalizowany a mi³o¶æ
Wiadomo¶æ wys³ana przez: jeremiasz Wrzesieñ 03, 2009, 07:55:18
Cytuj
A propos tej wycieczki, to nie trzeba znaæ gór, by zachwyciæ siê widokiem. Dla cz³owieka wielkiej wra¿liwo¶ci, a wiêc przestrzeni wewnêtrznej, piêkno jest we wszystkim. Bo, czy¿ wszystko w swej istocie nie ma "boskiej" natury?  By³ nawet taki kierunek w poezji: turpizm, który uczy³ dostrzegaæ je w brzydocie, w najbardziej pospolitych przedmiotach codziennego u¿ytku, etc. A czy¿ cz³owiek nie jest piêkny w starzeniu, w codzienno¶ci. Nie dostrze¿e tego ten, kto nie dojrza³ do takich jako¶ci.
Masz 100% racji ale pod jednym warunkiem. Sam (Sama? - wybacz, nie znam Twojej p³ci a Koliber jest rodzaju mêskiego) napisa³e¶ "dla cz³owieka wielkiej wra¿liwo¶ci".
Mo¿e precyzyjniej by³oby "dla cz³owieka odpowiednio rozwiniêtego duchowo" - masz racjê, taki cz³owiek we wszystkim znajdzie mi³o¶æ, wszystko potrafi pokochaæ, i paradoksalnie, jest mu zupe³nie obojêtnie z kim pójdzie przez ¿ycie.
Bo dla niego samo pój¶cie przez ¿ycie jest ju¿ wystarczaj±cym cudem, od drugiego cz³owieka niczego nie oczekuje, ka¿d± chwilê traktuje jak co¶ niezwyk³ego. Tak rozwiniêty cz³owiek dosknale zna swoje cia³o i umys³, umie przewidzieæ ich reakcje, ich sztuczki, itp.. Dla takiego cz³owieka deklaracja, ¿e bêdzie kocha³ ca³e ¿ycie.. jest oczywista.

Pytanie tylko - ilu jest takich ludzi?
Zwyk³y, przeciêtny cz³owiek, czy tego chce, czy nie, kieruje siê jakim¶ interesem podczas wchodzenia w zwi±zek. Mo¿e nawet nie u¶wiadamia sobie tego interesu, tego, ¿e oczekuje spe³nienia jaki¶ swoich potrzeb.
Jemu siê np. "podoba" jego dziewczyna. Nie rozumie nawet co to znaczy, ¿e mu siê "podoba".  A Ci którzy ustalaj± tekst przysiêgi ma³¿eñskiej oczekuj± od niego, ¿e zrozumie sens s³owa "mi³o¶æ".
Bo je¿eli mam deklarowaæ ¦WIADOMIE mi³o¶æ na ca³e ¿ycie to chyba tylko wtedy kiedy WIEM co to jest.

Zapytaj ludzi na ulicy czy wiedz± co to mi³o¶æ. I sam oceñ wg tego jaki procent zawiera³ swoje ma³¿eñstwo ¶wiadomie.

Cytuj
Jeremiaszu, je¿eli "nie mo¿esz obiecaæ swoich emocji", to nie wchod¼ w ¿aden zwi±zek. Nad emocjami trzeba pracowaæ, jak m±drze piszesz: poskramiaæ. Ma³¿eñstwo jest lepszym testerem, ani¿eli tzw. wolny zwi±zek, gdzie zawsze ma siê tê "furtkê". Sztuk± wielk± bowiem, jest zobowi±zaæ siê byæ z kim¶ na powa¿nie i nie zaw³aszczyæ go do koñca. W wolnym zwi±zku mo¿na pograæ, bo (on, ona) mo¿e mnie w ka¿dej chwili zostawiæ. Poczucie bezpieczeñstwa jest wci±¿ zachwianie, co bardzo godzi w poczucie warto¶ci partnera, rodzi nerwowo¶æ, niepewno¶æ...ale gra wci±¿ siê toczy! Bywa, ¿e niejedna panna sugeruje ma³¿eñstwo, a jej wielbliciel znika nagle niczym kamieñ w wodê. Czar prys³. Co najmniej zastanawiaj±ce!!!
Pozwolê siê nie zgodziæ.
Z tym ma³¿eñstwem jako formalny zwi±zek (obojêtnie czy ko¶cielny czy nie) to jest trochê tak, ¿e owszem, daje pewne poczucie bezpieczeñstwa, szczególnie kobiecie. Ona bowiem w okresie ci±¿y, porodu i wychowywania dziecka jest w du¿ym zakresie pozbawiona mo¿liwo¶ci zarobkowania.  Wiêc, "papierek", w jakim¶ tam sensie jest "gwarancj±", ¿e ojciec dziecka siê nie ulotni jak kamfora.
W tym sensie, mogê siê jedynie zgodziæ z tym, ¿e je¿eli nie mam zamiaru wzi±¶æ odpowiedzialno¶ci za rodzinê (choæby finansowej) to fakt, lepiej nie wchodziæ w formalny zwi±zek.

Jeszcze takie s³ówko co do emocji. Nie uwa¿am, ¿e nale¿y je "poskarmiaæ", zbytnio przypomina mi to "t³umiæ".
Uwa¿am, ¿e powinno siê je ¶wiadomie wyra¿aæ, pozwalaæ na ich przep³yw. U¿y³em "poskromiæ swoj± seksualno¶æ" w kontek¶cie wierno¶ci. To te¿ temat na zupe³nie oddzieln± dyskusjê.

Piszesz, ¿ê w ma³¿eñstwie ludzie my¶l±, ¿e nie musza ju¿ graæ.
Celne stwierdzenie.
Ale oznacza to tak¿e, ¿e wcze¶niej ci±glê odgrywali komedyjkê. ¯e ich intencje nie by³y czyste. Od samego pocz±tku.
¯e wchodzili w zwi±zek licz±c na to jakie korzy¶ci dla siebie osi±gn± z tego, ¿e s± z drug± osob±.
Wachlarz tych korzy¶ci jest szeroki - a to bezp³atny seks, a to zabezpieczenie finansowe, a to podniesienie swojej stopy ¿yciowej, a to dowarto¶ciowanie siê, a to chêæ zaimponowania otoczeniu swoim partnerem, itp, itp

Jest wiêc tak, ¿e ma³¿eñstwa zawierane s± ju¿ góry w pewnym interesie a okrasza siê to piêknymi s³owami o mi³o¶ci, itp.
Smutne to wszystko.

pozdrawiam


Tytu³: Odp: Ma³¿eñstwo - zwi±zek zalegalizowany a mi³o¶æ
Wiadomo¶æ wys³ana przez: koliberek33 Wrzesieñ 03, 2009, 12:07:06
Szlachetny Jeremiaszu!

Tu jestem koliber i to zdecydowanie wystarczy. Nie ma znaczenia moja p³eæ, ani pochodzenie, ale to co chcê przekazaæ.
Piszesz: "ilu jest takich ¶wiadomych?" Otó¿, niewielu, ponoæ o wiele wiêcej biorobotów. Ale to s± ich wybory. Nie nam ich zbawiaæ, ale wskazaæ jedynie jak doj¶æ do ¶wiadomo¶ci siebie samych. Zreszt± to ju¿ by³o nieraz i dawno czynione.

Przera¿aj±ce jest jednak to, co piszesz w trzeciej czê¶ci. Ludzie, którzy  wiedz±, ¿e siê zwi±¿± nie musz± dodatkowo graæ ( ka¿dy z nas odgrywa jakie¶ role, ale to osobny aspekt) Graj± ci, którzy nie wiedz± na czym stoj±.
Poza tym je¿eli kto¶ chce kosztem drugiej osoby realizowaæ w³asne oczekiwania, to zrozumie prêdzej, czy pó¼niej, ¿e nie têdy droga.

Piszesz te¿:
Bo je¿eli mam deklarowaæ ¦WIADOMIE mi³o¶æ na ca³e ¿ycie to chyba tylko wtedy kiedy WIEM co to jest.  

No, w³a¶nie: CO TO JEST? I  to jest tu najwa¿niejszym zadaniem, a nie wchodzenie w spory, jak tu siê nierzadko zdarza.

oraz:
W tym sensie, mogê siê jedynie zgodziæ z tym, ¿e je¿eli nie mam zamiaru wzi±¶æ odpowiedzialno¶ci za rodzinê
(choæby finansowej) to fakt, lepiej nie wchodziæ w formalny zwi±zek.
 

Je¶li siê nie chce wzi±æ odpowiedzialno¶ci za rodzinê, to nie nale¿y wchodziæ w ¿aden zwi±zek! Takie jest moje zdanie. W wolnym zwi±zku mogê naraziæ rodzinê na upokorzenie porzucenia i zaniedbania?
I czy¿ w wolnym zwi±zku seks jest p³atny, skoro w zalegalizowanym, jak piszesz "bezp³atny"?.

Piszemy o "poskromieniu emocji". S±dzi³em, ¿e zachodzi raczej proces skanalizowania emocji, b±d¼ przetransformowanie ich na zdrowe uczucia, a nie t³umienie. Czy¿by¶ seks t³umi³? To bardzo niebezpieczne dla zdrowia! Wiem, jako¶ z tego wybrn±³e¶, ale....A czy zabezpieczenie finansowe drugiej osoby i siebie tak¿e, to jaki¶ grzech, czy raczej przejaw troski i szacunku do siebie nawzajem? Liczenia siê z potrzebami., które s± gwarantem prze¿ycia, b±d¼ godnego ¿ycia, a do tego ma ka¿dy prawo. Wymieniamy siê energi±, choæby poprzez seks, to dobrze je¶li i tutaj wszystko te¿ jest wspólne. I jaki tu interes? Raczej zdroworozs±dkowe postawienie sprawy. Wszak "w zdrowym ciele, zdrowy duch."

Poza tym w razie czego, s±d rozstrzygaj±cy problem, wie na czym stoi. Usta³o wspó³¿ycie i ekonomia nas rozdziela, uczucia "umar³y"...I sprawa jest jasna. S±d pomóg³ w sprawiedliwym zazwyczaj rozdzieleniu i nie ma wzajemnych pretensji. A mo¿e jednak zwi±zek nie obumar³, tylko tak nam siê wydaje. Przed s±dem mo¿na nierzadko siê otrz±sn±æ i opamiêtaæ. Albo inaczej : wiele wspania³ych zwi±zków uleg³oby rozbiciu, bo poddali siê kryzysowi, a wizja s±du oddali³a tê decyzjê. I okaza³o siê, ¿e jednak s± dla siebie stworzeni.

A je¶li kto¶ "chce zaimponowaæ swoim partnerem", to biada jemu, co nam do tego. To on podejmuje takie decyzje. To jednak osobna kwestia i uboczna tego, o czym traktujemy. Szpanowaæ mo¿na wszêdzie i w wolnym zwi±zku. To nie ma si³y przetrwania.
Mi³o siê z Tob± rozmawia Jeremiaszu, bo trzymasz tu poziom, ale smutne jest Twoje widzenie. Choæ nie pozbawione w pewnym sensie, a przynajmniej czê¶ciowo podstaw.

Pozdrawiam

koliberek


Tytu³: Ma³¿eñstwo | ma - £¿e`ñstwo
Wiadomo¶æ wys³ana przez: PHIRIOORI Wrzesieñ 03, 2009, 12:29:59
nie rozumiem tematu topika.

Piszesz, ¿e ma £¿e`ñstwo
..Czy dobrze domy¶lam sie ¿e chodzi ci o "podstawowa komorka" £¿e Elity?


Czy chodzilo o jakies inne oszustwo?

ew. Któz jest POSIADACZEM ("ma") owo £¯E`ñstwo?!..


Tytu³: Odp: Ma³¿eñstwo - zwi±zek zalegalizowany a mi³o¶æ
Wiadomo¶æ wys³ana przez: Linda Wrzesieñ 03, 2009, 12:42:08
 :)Uwazam ,ze chcac sie wypowiedziaec w tym temacie nie mozemy opierac sie na ocenach innych zwiazków..to nie fer...
  Kazdy wybiera w³asna droge...nie wazne czy to jest mal¿eñstwo ,czy wolny zwiazek.Tu i tu trzeba byc poprostu uczciwym wobec siebie cz³owiekiem....to wszystko...zaufanie to najwazniejsza rzecz w kazdym zwiazku .Jesli zaufania zaczyna brakowac..to poczatek konca
Cytuj
Znam taki uk³ad, gdzie on przedstawia sob± ogromny potencja³ energetyczny, ale jest mniej praktyczny i obraca siê doskonale w ¶wiecie inteletu i poza t± sfer± ju¿. Gorzej za¶ z tzw. "materi±".  Ona za¶ "robi kasê"; wybudowa³a dom, ale dopiero wtedy, gdy go spotka³a.... I nie zdaje sobie w ogóle sprawy, ¿e intensywnie "jedzie na jego energii". Co jest widoczne dla postronnego, w miarê zorientowanego obserwatora

hmm....rzeczywiscie..wybudowac dom....bu³ka z mas³em...poruszac sie w swiecie intelektu...pewnie ciezka praca...kto w³ozy³ spodnie,a kto fartuszek....?...Ale najwazniejsze..kto oceniony dobrze, a kto nie?
Tylko znowu ocena, ocena ,ocena i to w kwesti tak delikatnej jak cudzy zwiazek...Czy wogole jest to dopuszczalne?
Skad pochodz± potrzebne do takiej oceny informacje?.Ile razy zjad³as z nimi ¶niadanie ,moze k³adlas sie z nimi do ³ozka ,kiedy rozwiazywa³as z nimi mniejsze i wieksze problemy?
Nie wiem, sk±d mozna wiedziec napewno...?Pewnie od skrzywdzonego faceta..Nie ma nic gorszego niz skarzacy sie na zwiazek  facet....to oznaka najwiekszej s³abosci...Uwazam ,ze zwiazek powinno sie uzdrawiac samemu,za pomoca spokojnej analizy,kazdej nawet najbardziej absurdalnej sytuacji.Mozna skarzyc sie, a mozna tez spokojnie t³umaczyc i wyjasniac,bo wszystko dzieje sie po to bysmy doswiadczali.Trudne i zawi³e sytuacje sa po to ,bysmy sie albo bardziej do siebie zblizyli , ;)albo zobili krok ku rozstaniu.
To takie proste a jakze trudne.Zamiast tego lepiej sie poskarzyc i budowac niesprawiedliwe opinie.Dla mnie to jest swiadome ¿ycie  .Wszystko co mnie spotyka jest skutkiem czegos...Muszê wiec znalezc najlepszy sposób by to rozwiazac.
Jezeli tego nie robie, to poprostu ten zwiazek juz nie istnieje.
Cytuj
By³am s³uchaczem pokrêtnych i ¿enuj±cych usprawiedliwieñ tej modliszki
]bez  komentarza..
Cytuj
I nie zdaje sobie w ogóle sprawy, ¿e intensywnie "jedzie na jego energii
masz sposób by to ocenic...chetnie poznam..
Cytat: Jeremiasz
Jeszcze takie s³ówko co do emocji. Nie uwa¿am, ¿e nale¿y je "poskarmiaæ", zbytnio przypomina mi to "t³umiæ".
Uwa¿am, ¿e powinno siê je ¶wiadomie wyra¿aæ, pozwalaæ na ich przep³yw.
Zgadzam siê z Tob± ca³kowicie...tylko ¶wiadome wyrazane tego co w danej chwili boli ,mo¿e dok³adnie oczyscic sytuacjê.
Budujmy wiec ocene udanych zwiazków, lub mniej udanych na podstawie swoich w³asnych.....unikniemy skrzywdzenia moze ca³kiem niewinnych ludzi.Dla mnie rzecz± najwazniejsz± jest by w chwilach krytycznych ,które kazdemu zdarzaj± sie w zyciu ,móc w pe³ni liczyc na partnera,to podstawa.Niejeden zwi±zek takiego egzaminu niestety nie zdaje.


Tytu³: Odp: Ma³¿eñstwo - zwi±zek zalegalizowany a mi³o¶æ
Wiadomo¶æ wys³ana przez: koliberek33 Wrzesieñ 03, 2009, 12:44:57
Drogi PHIRIOORI !

Ciekawe spojrzenie.  Skojarzenie samo w sobie ma swoje odniesienia i to ka¿dy z nas dobrze wie. Jest taka metoda wyleczenia  z na³ogu. Zapodaje siê delikwentowi olbrzymie ilo¶ci u¿ywki, a¿ poczuje, ¿e ju¿ wiêcej i nigdy nie zmo¿e siê w tym paraæ.  My¶lê, ¿e i ta forma niesie w sobie tak± odwagê i jak pisa³em w Nowym ¦wiecie ¿adne tego typu ustalenia: "wolny" zwi±zek", czy "ma³¿eñstwo" nie bêd± ju¿ potrzebne. Jednak¿e na tym etapie zaistnienia tej struktury, próbujê dopatrzeæ siê g³êbszego sensu. W tym ujêciu dotyczy to tak¿e i zwi±zków niezalegalizowanych...


Panno(ni) Lindo.

Nie wiem tego od skrzywdzonego przyjaciela, gdy¿ oboje jednako s± moimi przyjaciómi. Opiekowa³em siê  nim w najtrudniejszym momencie. By³ sekundy od ¶mierci, zapewniam. Poza tym nie jest on typem, który ubolewa i siê skar¿y. To nie ten poziom, gdy¿ ma on ¶wiadomo¶æ konsekwencji w³asnych decyzji i odpowiedzialno¶ci za nie. Podkre¶li³em pewne aspekty dla uwydatnienia problemu. Mam zbyt du¿y udzia³ w tym, ¿e s± razem. Wiêc jak to Ty teraz ocenisz? Je¶li kto¶ siê skar¿y³, to przyjació³ka, a nie jej partner. Jednak¿e wyra¼nie zaznaczy³em, ¿e "ka¿dy ma prawo b³±dziæ". Tego nie dostrzeg³a¶ w moim po¶cie dotycz±cym tej historii.

Piszesz, ¿e nie wolno pisaæ o innych zwi±zkach, bo có¿ o nich wiemy. A có¿ wiemy, jak to jest w ma³¿eñstwie, czy w zwi±zku niezalegalizowanym. Czy na podstawie do¶wiadczeñ jedynie z w³asnego podwórka mamy prawo zabieraæ siê za takie tematy?

Zapoda³em tu pewien casus, daleko jestem od oceny tych dwojga. Bez wzglêdu na wszystko oboje s± mi bardzo  bliscy. Zreszt±, nie jestem jedynym opiniotwórc± w tej kwestii. Nie trzeba byæ z kim¶ w ³ó¿ku, ¿eby widzieæ pewne rzeczy. Zreszt± o sprawach ³ó¿kowych te¿  by³em poinformowany. Zw³aszcza, gdy kto¶ Ci zdaje dok³adne relacje.
Jednak¿e nie pope³nili oni ¿adnej zbrodni, by siê tak oburzaæ. To s± ludzkie i jak¿e czêste sprawy. Wystêpuj± oni tu anonimowo, ponadto. I mog± to byæ znajomi ka¿dego z nas tutaj.... Znaczenie ma fakt zaistnienia takiego problemu.

Dodam, ¿e on sta³ sie o wiele bardziej praktyczny, jej trudniej idzie przesterowanie siê. Ale s± razem. Ponadto, zmieni³a swoj± decyzjê. Czy¿ to nie bardzo wiele? Te¿ nale¿y jej siê szacunek, nie mniejszy. Wszystko jeszcze przed nimi. Ten fakt za¶ wymyka siê ocenie.

Wybudowaæ dom rêkami fachowców i po czê¶ci partnera, to mo¿e i bu³ka z mas³em. Na intelekt taki nie inny i to co poza nim, trzeba bardzo d³ugo pracowaæ. Czêsto i niejedno ¿ycie. Tak jest w jego przypadku. Có¿, s± w¶ród nas i modliszki. Nie tylko kobiety. Nazywam rzeczy po imieniu. (MO¯E TO WYBRZMIA£O OCENIAJ¡CO. NIE TAKI MIA£EM JEDNAK CEL, BY DOKOPAÆ TEJ DZIEWCZYNIE. JE¦LI TAK TO WYGL¡DA, TO PODZIELAM TWOJE OBURZENIE) To nie jest trudne w zauwa¿eniu. A jak siê widzi, czy kto¶ komu¶ zabiera energi±? Tak¿e i to wymaga lat i wcieleñ mo¿e, by to poj±æ. W uzupe³nieniu dodam, i¿ ka¿de z nich zna³em o wiele wcze¶niej z osobna i ta znajomo¶æ trwa lata, a TY chcia³aby¶ gotowych rozwi±zañ? Niemniej wiesz, ¿e mo¿na to wiedzieæ, bo co by¶ robi³a na takim forum?
Tak± przynajmniej ¿ywiê nadziejê..

koliberek.


Tytu³: Odp: Ma³¿eñstwo - zwi±zek zalegalizowany a mi³o¶æ
Wiadomo¶æ wys³ana przez: jeremiasz Wrzesieñ 04, 2009, 10:33:03
Witaj Koliberku33,

przyznam ¿e chyba siê nie zrozumieli¶my.

Przede wszystkim, nie opisuje mojego zwi±zku i moich motywów wstêpowania w zwi±zek. Po prostu pisze o moich przemy¶leniach dotycz±cych zwi±zków w ogóle. Tak jak je widzê w spo³eczeñstwie.

Po drugie, muszê siê zgodziæ z  Eastem - dla dobrego zwi±zku, opartego na prawdziwej mi³o¶ci, ¿adne "papierki" nie s± potrzebne.
Natomiast ludzie, którzy siê boj± o swoj± przysz³o¶æ oczekuj± od partnerów ró¿nych gwarancji.
Jaka bowiem mo¿e byæ przyczyna inna ni¿ strach, ¿e oczekujê od kogo¶, ¿e "potwierdzi" urzêdowo lub ko¶cielnie swój zwi±zek.

Zawarcie ma³¿eñstwa ma te¿ kontekst spo³eczny. To trochê tak jakby wszystkim dooko³a powiedzieæ - tak, jeste¶my ma³¿eñstwem.
Tutaj tak¿e g³ównym motorem jest strach. Dawniej pewne rzeczy by³y mo¿liwe tylko w ma³¿eñstwie. Chyba najwa¿niejsza - seks. Zawracie ma³¿eñstwa oznacza³o niejako spo³eczne przyzwolenie na to, ¿e oni mog± ze sob± spó³kowaæ.
Odwracaj±c - bez ma³¿eñstwa spó³kowanie niedopuszczalne.
W wielu doktrynach religijnych czy spo³ecznych seks ma³¿eñski jest ok, poza ma³¿eñski jest BE.
Zawarcie ma³eñstwa pozwala nie baæ siê, co ludzie powiedz±, ¿e "on ze mn± sypia".

Cytuj
Bo je¿eli mam deklarowaæ ¦WIADOMIE mi³o¶æ na ca³e ¿ycie to chyba tylko wtedy kiedy WIEM co to jest.  

No, w³a¶nie: CO TO JEST? I  to jest tu najwa¿niejszym zadaniem, a nie wchodzenie w spory, jak tu siê nierzadko zdarza.

No w³a¶nie - co to jest? To¿ to swoisty paradoks - deklarujemy publicznie mi³o¶æ do kogo¶ a nikt tak naprawdê nie wie o czym mowa.  ;)

Cytuj
W tym sensie, mogê siê jedynie zgodziæ z tym, ¿e je¿eli nie mam zamiaru wzi±¶æ odpowiedzialno¶ci za rodzinê
(choæby finansowej) to fakt, lepiej nie wchodziæ w formalny zwi±zek.
 

Je¶li siê nie chce wzi±æ odpowiedzialno¶ci za rodzinê, to nie nale¿y wchodziæ w ¿aden zwi±zek! Takie jest moje zdanie. W wolnym zwi±zku mogê naraziæ rodzinê na upokorzenie porzucenia i zaniedbania?
I czy¿ w wolnym zwi±zku seks jest p³atny, skoro w zalegalizowanym, jak piszesz "bezp³atny"?.

1. Nie ka¿dy zwi±zek to rodzina. Rodzina to zwykle rodzice+dzieci. Sama para to jeszcze nie rodzina.  Mo¿na byæ w zwi±zku i wcale nie mieæ ochoty na potomstwo.
2. Wolny czy zarejestrowany nie ma nic wspó³nego z upokorzeniem czy zaniedbaniem.
3. W wolnym zwi±zku seks jest tak¿e bezp³atny.  Punkt dla Ciebie. Ale ju¿ mniej spo³ecznie akceptowalny.

Cytuj
Piszemy o "poskromieniu emocji". S±dzi³em, ¿e zachodzi raczej proces skanalizowania emocji, b±d¼ przetransformowanie ich na zdrowe uczucia, a nie t³umienie. Czy¿by¶ seks t³umi³? To bardzo niebezpieczne dla zdrowia! Wiem, jako¶ z tego wybrn±³e¶, ale...
Mi tak¿e chodzi o skanalizowanie emocji. Nie o t³umienie.
Fakt jest natomiast taki, ¿e z tym skanalizowaniem np. popêdu seksualnego w zwi±zkach (jakichkolwiek)  bywa ró¿nie.
Tutaj wchodzimy na tematy wierno¶ci, niewiernosæi, itp, itp - zupe³nie inna dyskusja.

Cytuj
.A czy zabezpieczenie finansowe drugiej osoby i siebie tak¿e, to jaki¶ grzech, czy raczej przejaw troski i szacunku do siebie nawzajem? Liczenia siê z potrzebami., które s± gwarantem prze¿ycia, b±d¼ godnego ¿ycia, a do tego ma ka¿dy prawo.
Nigdzie nie pisa³em, ¿e to grzech.
Pisa³em tylko ¿e osoba zawieraj±ca formalny zwi±zek czêsto o ten byt materialny przestaje siê martwiæ, ma go zabezpieczony niejako. A przynajmniej w takiej iluzji ¿yje.
Odpowiedzialny cz³owiek nie zostawia swojej rodziny obojêtnie czy jest w wolnym czy formalnym zwi±zku.
To po prostu inna cecha.
Odpowiedzialny nie oznacza taki, który zawiera zwi±zek formalny. To zupe³nie inne sprawy.

Zawar³em swoje ma³¿eñstwo po 3 latach mieszkania z rodzin±.
Z powodów czysto hmm, prawnych. Po prostu, jako ma³¿eñstwo pary posiadaj± wiêksze prawa.
Nie ja ustala³em te zasady, wiêc musia³em siê temu podporz±dkowaæ.

Natomiast je¿eli chodzi o uczucia to nie widzê ¿adnej zmiany. By³o dobrze i jest dobrze.

W jednej ksia¿ce trafi³em na piêkne zdanie:
w ¿yciu robimy co¶ albo z mi³o¶ci albo ze strachu

Uwa¿am, ¿e wiêkszo¶æ ma³¿eñstw zawieranych jest ze strachu. Niestety.

pozdrawiam




Tytu³: Odp: Ma³¿eñstwo - zwi±zek zalegalizowany a mi³o¶æ
Wiadomo¶æ wys³ana przez: Linda Wrzesieñ 04, 2009, 11:10:35
 :)
Cytuj
(MO¯E TO WYBRZMIA£O OCENIAJ¡CO. NIE TAKI MIA£EM JEDNAK CEL, BY DOKOPAÆ TEJ DZIEWCZYNIE. JE¦LI TAK TO WYGL¡DA, TO PODZIELAM TWOJE OBURZENIE) To nie jest trudne w zauwa¿eniu.

Ja tez nie oceniam co mysla³es...Próbowa³am spojrzec na t± sytuacje z twojego punktu widzenia.Kobiety mysla inaczej ,mezczyzni inaczej.Róznica w ocenie pomiedzy mezczyznami a  kobietami jest dosc istotna.Tak tez odnosze sie do postów ,
biorac po uwage kto to pisze i jaki moze byc punkt widzenia danej osoby i jej ocena sytuacji..Natomiast w twoim przypadku jest to niemozliwe....Raz piszesz jako kobieta ..innym razem uzywasz rodzaju meskiego w odniesieniu do swojej osoby...Odpisuj±c Tobie ,mia³am problem natury czysto technicznej..napisac "my¶la³as ",czy   "mysla³es..." Moim zdaniem to nie jest takie do konca fer.. Bo i po co robiæ sobie dodatkowe problemy? Nie bedziemy chyba dyskutowac na ten temat bez konca.Czasem trzeba zaakceptowac fakt ,¿e komus sie nie podoba to co napisa³as i daje temu wyraz na forum....


Tytu³: Ma³¿eñstwo | ma - £¿e`ñstwo
Wiadomo¶æ wys³ana przez: PHIRIOORI Wrzesieñ 04, 2009, 11:50:03
a zatem motywatorem "podstawowej komorki spo³ecznej" jest strach.
A dok³adniej nieu¶wiadomiony, podskórny strach, któremu sie zaprzecza. tabu
A jeszcze wiêkszy strach przed u¶wiadomieniem sobie tego leku.

Komu na tym zale¿y?
Kto za tym stoi?
I czemu to ma s³u¿yæ?


Tytu³: Odp: Ma³¿eñstwo - zwi±zek zalegalizowany a mi³o¶æ
Wiadomo¶æ wys³ana przez: koliberek33 Wrzesieñ 04, 2009, 11:50:27
Wiem, ¿e nie opisujesz Jeremiaszu swojego zwi±zku, sposób zwracania siê w taki sposób do Ciebie, to zwyczajny zabieg stylistyczny, a nie bezpo¶rednie odniesienie do Ciebie. Jak¿e bym ¶mia³. ^-^

Prawd± jest, ¿e dla dobrego zwi±zku nic nie jest potrzebne, ale i te¿ dobry zwi±zek niczego siê boi. Nie ma dla niego ¿adnych ograniczeñ. Takie jest mniej wiêcej moje podej¶cie. Ale dlaczego to strach ma byæ przyczyn± podjêcia wspólnych zobowi±zañ.

Mo¿e jest wrêcz przeciwnie. Ludzie ze strachu boj± siê z sob± wi±zaæ, bo a nu¿ co¶ nie wyjdzie. Nigdy nie s³ysza³em, od ¿adnego ma³¿onka, ¿e o¿eni³ siê, bo siê ba³. Zawsze jest jedna odpowied¿; "bo j±, czy jego kocha³em(-am)".

Natomiast zdarzy³o mi siê us³yszeæ nie raz zdanie:" Ale¿ my jeste¶my na próbê, bo nie wiemy co bêdzie dalej, bo szkoda pieniêdzy na rozwód. Bo on bêdzie mia³ nade mn± w³adzê, a tak bêdzie siê ze mn± musia³ liczyæ. A mo¿e spotkam kogo¶ bardziej interesuj±cego". I czy to nie za¶wiadcza o wiêkszym wyrachowaniu jeszcze? Albo nastêpny argument: "tyle kobiet jest bitych przez mê¿ów, w wolnym zwi±zku, nie bêdzie ¶mia³ na mnie podnie¶æ rêki, a je¶li, to odejdê.". Albo: "po co siê mamy rozwodziæ siê tak jak nasi rodzice, lepiej rozej¶æ bez tych wszystkich s±dowych ceregieli." Swoje wywody opieram na obserwacjach, rozmowach.

A propos; co ludzie powiedz±. Ci ludzie, to te¿ my. Nie mo¿na niczego czyniæ pod publiczkê, ale te¿ nie liczenie siê zupe³nie ze zdaniem innych, jest zwyczajnym przejawem spo³ecznej arogancji i wyobcowania. Ale  to tylko dygresja.

Wielu opiera siê na opisie mi³o¶ci ¶w. Paw³a z Tarsu. Dotyczy to chrze¶cijan i staraj± siê realizowaæ te definicje, a wielu: "bo chc± ze sob± byæ", bo twierdz±, "¿e siê kochaj±, s± dla siebie stworzeni, nie mog± bez siebie ¿yæ" itp deklaracje.... Jakie s± tego efekty, wiemy. St±d napomykam nie raz o ¶wiadomym budowaniu zwi±zku i zdefiniowaniu ostatecznym tego zasadniczego spoiwa.

To, ¿e nie ka¿dy zwi±zek, to rodzina, to nie ma wiêkszego znaczenia. Ale mo¿e siê ni± w ka¿dej chwili staæ. Mo¿e siê nie udaæ i przyjdzie obojgu stan±æ np. przed faktem wyboru: aborcja, czy te¿ nie? Jakie to czyni spustoszenie w psychice kobiety, to ju¿ osobna kwestia.  

W ¶rodowisku, mie¶cie w którym jestem, a znam te¿ i ma³e miasteczka, gdzie ludzie ju¿ akceptuj± wolne zwi±zki. Nasze dzieci narzuci³y nam tak± mod³ê. A jest to przebojowe, jak wiadomo, pokolenie. Z moich obserwacji  wynika tak¿e, ¿e wolne zwi±zki, a raczej ich zal±¿ki, do¶æ czêsto siê rozpadaj±. No, bo "nam nie wysz³o" A najczê¶ciej przyczyn± tego jest, ¿e ona spotka³a bardziej zasobnego, albo on bardziej atrakcyjn±.  Oczywi¶cie upraszczam i  nie biorê siê za ocenê tego faktu, to tylko spostrze¿enie....

Nie odwa¿y³bym siê napisaæ, ¿e wiêkszo¶æ ma³¿eñstw zawartych jest z powodu strachu. Wola³bym siê oprzeæ na wypowiedziach tych ludzi. I to po d³ugim dystansie ma³¿eñskim. Mam za sob±  d³ugi zwi±zek i nie narzekam. Ró¿nie bywa ale najwa¿niejsz± spraw± jest ¶wiadomo¶æ tego, po co i jak jeste¶my ze sob±. Je¿eli ego zaczyna siê panoszyæ, zaczyna byæ gorzej, ale gdy siê je poskromi, jest naprawdê bosko, i wcale lata nie maj± nic do tego.

I nie istnieje co¶ takiego, ¿e uczucia "umieraj±". To najwiêksza z iluzji. A mo¿e to wszechw³adne ego rozpanoszy³o siê na tyle, albo nigdy nie byli¶my dla siebie.? Najzwyklejsze po¿±danie, czyli " chemiê " wziêli¶my za uczucia. W³o¿y³em teraz "kij w mrowisko" ( to nie do Ciebie Jeremiaszu.) Zapewniam, ¿e  w ka¿dym zwi±zku trzeba zwyczajnie"pracowaæ", ale najpierw nad sob±. Wiem, to s± ju¿ truizmy. Chyba, ¿e kto¶ wierzy  w wiecznie roztaczaj±c± siê woñ "mi³o¶ci", która zrobi za nas wszystko. A mo¿e jest to kwestia lepszego, lub gorszego dopasowania energetycznego ( w tym i fizycznego), a nad reszt± zwyczajnie  trzeba i ca³kiem powa¿nie, acz z dystansem i humorem, siê  pochyliæ. I oto ca³a tajemnica tzw. mi³o¶ci w zwi±zku.


Lindo!

A podoba mi siê Twój g³os wcze¶niejszy, to ¿e Ci wyja¶niam, nie znaczy, ¿e siê burzê.
Czyli, ¿e "jest dobrze, nie najgorzej jest!" ;)

Pozdrawiam.  :)

koliberek


 


Tytu³: Odp: Ma³¿eñstwo - zwi±zek zalegalizowany a mi³o¶æ
Wiadomo¶æ wys³ana przez: arteq Wrzesieñ 04, 2009, 12:24:42
a zatem motywatorem "podstawowej komorki spo³ecznej" jest strach.
A dok³adniej nieu¶wiadomiony, podskórny strach, któremu sie zaprzecza. tabu
Byc moze dla Ciebie, dla mnie motywatorem jest to co czujê do drugiej osoby - mi³o¶æ, jak równie¿ troska o ni±. Moge dodaæ, ¿e jeszcze w KK jest sakramentem - ale tego zdaje siê nie zrozumiesz...

Po drugie, muszê siê zgodziæ z  Eastem - dla dobrego zwi±zku, opartego na prawdziwej mi³o¶ci, ¿adne "papierki" nie s± potrzebne.
Natomiast ludzie, którzy siê boj± o swoj± przysz³o¶æ oczekuj± od partnerów ró¿nych gwarancji.
Jaka bowiem mo¿e byæ przyczyna inna ni¿ strach, ¿e oczekujê od kogo¶, ¿e "potwierdzi" urzêdowo lub ko¶cielnie swój zwi±zek.
Poniewa¿ pewne argumenty nie trafiaj± do Ciebie to pominê pewne aspekty zawarcia ma³¿eñstwa [które s± dla mnie wa¿ne a dla Ciebie nie] i odwrócê nieco pytanie: czy boisz siê sk³adania deklaracji? Czy boisz siê potwierdziæ to o czym zapewniasz? Czy ten "papierek" przeszkadza³by Twojej "mi³o¶ci", os³abia³ j±? Czy uczciwy cz³owiek boi siê potwierdzenia swojej uczciwo¶ci?
Dodatkowo jescze raz przypomnê o "dora¼nych korzy¶ciach" w postaci zabezpieczeñ dla bliskich...

Tutaj tak¿e g³ównym motorem jest strach. Dawniej pewne rzeczy by³y mo¿liwe tylko w ma³¿eñstwie. Chyba najwa¿niejsza - seks. Zawracie ma³¿eñstwa oznacza³o niejako spo³eczne przyzwolenie na to, ¿e oni mog± ze sob± spó³kowaæ.
Odwracaj±c - bez ma³¿eñstwa spó³kowanie niedopuszczalne.
W wielu doktrynach religijnych czy spo³ecznych seks ma³¿eñski jest ok, poza ma³¿eñski jest BE.
Byc mo¿e to tak¿e wp³ywa³o na "przy¶pieszenie" decyzji o zwi±zku. Wed³ug mnie zalecanie aby do zbli¿eñ dochodzi³o w ma³¿eñstwie ma za zadanie ochronê cz³owieka i troskê jego dobro. Mo¿e Was to zdziwi ale ma³¿eñstwo automatycznie nie uprawnia do wspó³¿ycia "kiedy siê chce". Wed³ug mnie decyduj± siê na wspó³zycie nale¿y wzi±æ pod uwagê mo¿liwe konsekwencje - czyli np. ci±¿ê. Decyduj±c siê na wspó³¿ycie powinienes byæ gotowy na przyjêcie nowego zycia - je¿eli nie jeste¶ gotowy zalecane jest poczekanie. Widzimy ile tragedii ludzkich wynika z tego, ¿e ludzie nie byli na to przygotowani - patrz np. aborcje. Skoro - jak wiele osób tutaj zapewnia - ¿ycie jest warto¶ci± najwa¿niejsz± i nalezy zapewniæ mu mo¿liwie optymalne warunki rozwoju i troski o nie.
¦lub i zwiazane z tym za³o¿enie rodziny ma za zadanie równie¿ chroniæ i wpomagaæ jej cz³onków. Nawet podchodz±c do ¶lubu wybitnie cynicznie - to deklarujac mi³o¶æ chcemy rówine¿ chroniæ osobê przed przykro¶ciami - wiêc aby nie nara¿ac tej osoby na obgadywanie, wytykanie poprzez wredne otoczenie - podpisz ten papierek, skoro on i tak NIC dla Ciebie nie znaczy.

Je¿eli nie potrafiê, ba nawet wiêcej - nie pragnê potwierdziæ swojej domniemanej mi³o¶ci poprzez deklaracje i czyny - nie powinienem zwodziæ "wybranki". Nabiorê pewno¶ci - wrócê, o ile bêdzie to jeszcze mo¿liwe 


Tytu³: Ma³¿eñstwo, ma - £¿e`ñstwo | a mi³o¶æ | NOWE ¯YCIE a STARA ¦MIERÆ
Wiadomo¶æ wys³ana przez: PHIRIOORI Wrzesieñ 04, 2009, 12:53:42
Cytat: arteq
Decyduj±c siê na wspó³¿ycie powinienes byæ gotowy na przyjêcie nowego zycia - je¿eli nie jeste¶ gotowy zalecane jest poczekanie.
No ale przecie¿ wiêkszosæ katoholików nie jest przygotowana "na przyjêcie nowego zycia".
Jest natomiast DOSKONALE PRZYGOTOWANA na przyjêcie nowej ¶mierci.

..i ZABIJANIE NOWEGO ¯YCIA zaczyna siê ju¿ na samym pocz±tku.

Rodzic jest doskonale przygotowany do rozpoznawania i odrózniania czym jest  STARA ¦MIERÆ i NOWE ZYCIE,
jednak bezwiednieukierunkowany jest na wybór STAREJ ¦MIERCI. A wszystko to pod¶wiadome programy.


Tytu³: Odp: Ma³¿eñstwo - zwi±zek zalegalizowany a mi³o¶æ
Wiadomo¶æ wys³ana przez: koliberek33 Wrzesieñ 04, 2009, 12:54:07
Gwoli uzupe³nienia mojej powy¿szej wypowiedzi.

Ka¿da z religii, tudzie¿ pozareligijne "tzw. ¶cie¿ki " rozwoju duchowego" i nie tylko, jak najbardziej zalecaj± dla dobra ka¿dej jednostki, wstrzemiê¼liwo¶æ seksualn±. By nie wytracaæ min. energii, obni¿aæ wibracji, nara¿aæ na cierpienie partnera, który nam zaufa³ etc.. Ma³¿eñstwo jest zatem niez³ym "poligonem". Je¶li kto¶ siê boi takich ograniczeñ, to nie bardzo jeszcze wie, czego tak naprawdê chce. A raczej, chce jak najmniejszym kosztem poszaleæ sobie jeszcze, co te¿ nie jest wykluczone. I to bez ewentualnego obci±¿enia sumienia. Gdy¿ przeczuwa, ¿e ono jest. Nie jest do tego potrzebna ¿adna religia. Bo, w przeciwnym razie, przed czym tak siê wzdraga? Có¿, mo¿e tak naprawdê nas ograniczyæ, prócz nas samych???


Tytu³: Odp: Ma³¿eñstwo - zwi±zek zalegalizowany a mi³o¶æ
Wiadomo¶æ wys³ana przez: arteq Wrzesieñ 04, 2009, 13:03:03
Phi, czy mo¿esz poprzeæ swoje teorie czyms bardziej konkretnym niz w³asne wymys³y?


Tytu³: Odp: Ma³¿eñstwo - zwi±zek zalegalizowany a mi³o¶æ
Wiadomo¶æ wys³ana przez: Rafaela Wrzesieñ 04, 2009, 13:15:38
MALZENSTWO- ogromna praca, poswiecenie, w ciagu wspolnych lat milosc przeradza sie w zupelnie inne uczucie ktore jeszcze bardziej wiaze wiarygodnych partnerow. To jest piekne kiedy razem sie starzeja, razem pokonuja rozne progi zycia, ich ciala sa nadal piekne dla nich. Nie jest to latwe, ale jezeli miedzy nimi byla naprawde prawdziwa milosc, wiec to byl bardzo dobry fundament do dalszego wspolnego zycia i wspolnych osiagniec. Taki zwiazek jest czyms nadzwyczajnym i niepowtazalnym. Nie czesto sie to zdaza, ale sie zdaza.
Czlowiek ktory zyje bez rytualow w swoim zyciu, jest biednym czlowiekiem.


Tytu³: Odp: Ma³¿eñstwo - zwi±zek zalegalizowany a mi³o¶æ
Wiadomo¶æ wys³ana przez: PHIRIOORI Wrzesieñ 04, 2009, 13:32:55
Cytuj
czyms bardziej konkretnym niz w³asne wymys³y?
obserwacja faktów. obserwacja katolickiego umierania. obserwacja o ¿yciu zapiewania.
Kto tak têskni za ¿yciem?... UMAR£Y.

Owszem Rafaela, mo¿na sie podniecaæ w±tpliwym "pieknem umierania", jak nazwa³a¶ Nominaln± faktyczn± dewastacjê ¯YCIA, i niszczenie organizmu z premedytacj±.

Wszystko ma swój UROK.
Ale sa i piêkniejsze uroczyska!.. które sie filozofom i religiantom nie ¶ni³y



Tytu³: Odp: Ma³¿eñstwo - zwi±zek zalegalizowany a mi³o¶æ
Wiadomo¶æ wys³ana przez: Rafaela Wrzesieñ 04, 2009, 13:48:12
Prowokujesz, ale nie masz pojecia o czym ja mowie, nie masz pojecia bo tez z kad?

Kazdy ma mozliwosci wyboru, jeden chce spokojnego zycia, wlasnych dzieci i wlasnych prawnukow z krwi i kosci. Innym jest obojetne czy sa to jego dzieci, czy jego prawnuki?
Hulaj dusza, piekla nie ma. Ja jestem bardzo wybredna jesli chodzi o wybor. Cenie sobie bardzo godne zycie, 
i jestem szczesliwa z tego co mam, to jest moja sprawa.
Jesli chodzi o umarlego, to jest najwiekszym szczesciazem.
        Zastanow sie nad swoja staroscia, to jest ciekawszy temat.


Tytu³: Odp: Ma³¿eñstwo - zwi±zek zalegalizowany a mi³o¶æ
Wiadomo¶æ wys³ana przez: PHIRIOORI Wrzesieñ 04, 2009, 14:18:07
..no i teraz z butami mi wciskasz staro¶æ.

Dlatego wspomina³em gdzie¶ o sile tego opêtania. Dajesz fajne posty o Anio³ach, czakrach, a jednocze¶nie jeste¶ niewolnikiem pewnych programów... i to entuziastycznym ;)

Zachowaj sugestie Destrukcji cia³a i duszy dla siebie - lub siê z nich wylecz ;)


Tytu³: Odp: Ma³¿eñstwo - zwi±zek zalegalizowany a mi³o¶æ
Wiadomo¶æ wys³ana przez: koliberek33 Wrzesieñ 04, 2009, 15:37:27
Rafaela piêknie i zrozumiale pisze, ale to s± ju¿ stare programy. W starym, nale¿y po staremu, ale na nowe warto ju¿ siê przygotowywaæ. Zdaje siê, i¿ przeczuwam o jakich uroczyskach traktuje jej przedmóca, czyli PHIRIOORI . Wtedy siê obaczy, który z wolnych zwi±zków, b±d¼ ma³¿eñstwo przetrwa. 
 


Tytu³: Odp: Ma³¿eñstwo - zwi±zek zalegalizowany a mi³o¶æ
Wiadomo¶æ wys³ana przez: Val Dee Wrzesieñ 04, 2009, 15:55:38
a mi siê wydaje ¿e to ze strachu ludzie w³a¶nie zwi±zków ma³¿eñskich nie zawieraj±...
boj± siê ¿e bêd± musieli siê staraæ pielêgnowaæ mi³o¶æ
boj± siê odpowiedzialno¶ci
boj± siê utrzymywania wierno¶ci

ale jest ¶wiate³ko w tunelu
skoro tak niektórym przeszkadza ma³¿eñstwo i legalizacja zwi±zków - zaprawdê id¼cie i nauczajcie o tym ¶rodowiska homoseksualne - niech nie pope³niaj± tego b³êdu! niech nie wchodz± na drogê legalizacji swoich zwi±zków! niech mi³o¶ci± siê dziel± w zwi±zkach wolnych tak jak to czyni± obecnie!

przeciwnicy zwi±zków ma³¿eñskich do dzie³a!


Tytu³: Odp: Ma³¿eñstwo - zwi±zek zalegalizowany a mi³o¶æ
Wiadomo¶æ wys³ana przez: PHIRIOORI Wrzesieñ 04, 2009, 16:35:11
A nie mie¶ci Ci sie w g³owie bez zwi±zku ma³¿eñskiego:

-staraæ pielêgnowaæ mi³o¶æ
-odpowiedzialno¶æ
-utrzymywanie wierno¶ci

????
Bo có¿ ma jedno do drugiego?! Chyba to ze ma³o tego w zwi±zkach ma ³¿e`ñskich.


A Kto tu chce sie "przejechaæ na gapê"?

=================================================

A tu ciekawostka socjologiczna, oko³otematyczna:
http://www.sfora.pl/Kobiety-sa-niewierne-Ale-dobrze-to-ukrywaja-a11108

Scali³em posty
Darek


Tytu³: Odp: Ma³¿eñstwo - zwi±zek zalegalizowany a mi³o¶æ
Wiadomo¶æ wys³ana przez: Val Dee Wrzesieñ 04, 2009, 17:12:35
no skoro nie ma zobowi±zañ to trudno mówiæ o odpowiedzialno¶ci, wierno¶ci itd prawda?


Tytu³: Odp: Ma³¿eñstwo - zwi±zek zalegalizowany a mi³o¶æ
Wiadomo¶æ wys³ana przez: Dariusz Wrzesieñ 04, 2009, 17:19:31
no skoro nie ma zobowi±zañ to trudno mówiæ o odpowiedzialno¶ci, wierno¶ci itd prawda?

Nie do koñca prawda.
Znam osobi¶cie przyk³ady zwi±zków niezalegalizowanych, które s± sobie wierne.
Znam tez bez liku zwi±zków zalegalizowanych w krórych wierno¶æ to pie¶ñ przesz³o¶ci.


Tytu³: Odp: Ma³¿eñstwo - zwi±zek zalegalizowany a mi³o¶æ
Wiadomo¶æ wys³ana przez: Val Dee Wrzesieñ 04, 2009, 17:21:18
no có¿...
wide³ki zawsze s±

niemniej jednak znacznie wiêcej zwi±zków nielegalizowanych siê rozpada ni¿ ma³¿eñstw


Tytu³: Odp: Ma³¿eñstwo - zwi±zek zalegalizowany a mi³o¶æ
Wiadomo¶æ wys³ana przez: Dariusz Wrzesieñ 04, 2009, 17:23:48
O¶mielê siê z Tob± nie zgodziæ.
Prêdzej postawi³bym znak równo¶ci ni¼li skazywa³ na przegran± tych w niezalegalizowanych zwi±zkach.


Tytu³: Odp: Ma³¿eñstwo - zwi±zek zalegalizowany a mi³o¶æ
Wiadomo¶æ wys³ana przez: koliberek33 Wrzesieñ 04, 2009, 17:40:08
Zwi±zki niezalegalizowane, nie maj± zbyt d³ugiej "¿ywotno¶ci" w sensie  procederu spo³ecznego. Ma³¿eñstwa tak. My¶lê, ¿e za wcze¶nie jest oceniaæ i porównywaæ. Osobi¶cie znam takie wolne zwi±zki, które nie sprawdzi³y siê. I znam takie, które jeszcze trwaj±.


Tytu³: Odp: Ma³¿eñstwo - zwi±zek zalegalizowany a mi³o¶æ
Wiadomo¶æ wys³ana przez: Dariusz Wrzesieñ 04, 2009, 17:43:51
Tymi samymi kategoriami mo¿na równie¿ w drug± stronê (vice versa).
Napisa³em to co osobi¶cie znam i obserwujê.
Znam "wolne zwi±zki", które trwaj± juz d³uuugie lata, znam równie¿ ma³¿eñstwa, które po bardzo krótki czasie wspólnego po¿ycia rozlecia³y siê, nie bacz±c na przysiêgi czy sakramenty.


Tytu³: Odp: Ma³¿eñstwo - zwi±zek zalegalizowany a mi³o¶æ
Wiadomo¶æ wys³ana przez: PHIRIOORI Wrzesieñ 04, 2009, 17:51:48
stawiam na: Co ma piernik do wiatraka.

..i pasa¯ÊRCÓW na gapê.


Tytu³: Odp: Ma³¿eñstwo - zwi±zek zalegalizowany a mi³o¶æ
Wiadomo¶æ wys³ana przez: Val Dee Wrzesieñ 04, 2009, 18:14:12
O¶mielê siê z Tob± nie zgodziæ.
Prêdzej postawi³bym znak równo¶ci ni¼li skazywa³ na przegran± tych w niezalegalizowanych zwi±zkach.

no chyba ¿artujesz sobie ;P

ile ma³¿eñstw siê rozpada? 30-50% (przyjmuj±c ogóln± statystykê dla Europy)
a zwi±zków nieformalnych?

³atwo obliczyæ - ka¿dy mia³ w ¿yciu kilka - kilkana¶cie zwi±zków - z czego jedna, góra dwa ma³¿eñstwa (zazwyczaj)
to ju¿ daje ok 90% rozpadania siê zwi±zków nieformalnych


Tytu³: Odp: Ma³¿eñstwo - zwi±zek zalegalizowany a mi³o¶æ
Wiadomo¶æ wys³ana przez: PHIRIOORI Wrzesieñ 04, 2009, 18:16:20
zwi±zki nieformalne czasem te¿ siê nierozpadaj± , a po prostu koñcza w harmonii z naturalna struktur± czasOprzestrzenn±.

Co lezy zapewne poza granicami twoich wyobrazeñ

Ma³¿eñstwo natomiast mo¿e sie tylko rozpa¶æ (dziêki swojej definicji - nie mo¿e zostaæ zakoñczone). Po uprzednim (najczesciej d³ugotrwa³ym) rezonansie ze sztuczn± struktur± czasOprzestrzenn±, ku mêczarniom podmiotów owego.

O czym ta rozmowa. Z demagogami. Szkoda czasu mi.


Tytu³: Odp: Ma³¿eñstwo - zwi±zek zalegalizowany a mi³o¶æ
Wiadomo¶æ wys³ana przez: east Wrzesieñ 04, 2009, 21:12:23
Koliberek napisal
Cytuj
Gwoli uzupe³nienia dodam jeszcze, i¿  bohater tej opowie¶ci (..)  Nie zrezygnowa³ jednak z tej relacji, gdy¿ kieruje nim zwyczajna empatia, zrozumienie i chêæ ¶wiadomego uczestnictwa i doskonalenie siê w uk³adzie, który wcze¶niej stworzyli z t± kobiet±.. Nie szuka³ innej, ani nie by³ ura¿ony takim potraktowaniem
Na pocz±tek uwaga do Lindy .Potraktujmy tê opowie¶æ Koliberka jak opowie¶æ z ksi±¿ki, a nie jak ¿yciow± historiê. Autorowi opowie¶ci nikt nie stawia absurdalnych zarzutów, ¿e dokonuje oceny postaci - od tego jest. Zreszt± ka¿da opowie¶æ ( a przecie¿ wszystko dookola jest jak±¶ opowie¶ci± ) ma swojego autora, przez któego siê przejawia - tego , który opowiada.  ;D
Wracaj±c do tematu.
Zwykle czlowiek odnosi siê do swojej wlasnej relacji je¶li chodzi o zwi±zek z kobiet±. Napisale¶ wlasnie o czym¶ takim okre¶laj±c to tak " nie zrezygnowal z relacji, ktora stworzyl" oraz jako "doskonalenie siê w ukladzie,który wcze¶niej stworzyl". Jest to calkiem naturalne, gdy¿ zawsze my¶limy najpierw o sobie i swoim ukladzie. Postawa faceta z tej opowie¶ci trochê wykracza poza "ja", "swoje", "wlasna relacja", gdy¿ bez wzglêdu na to co kobieta uczynila i co jeszcze uczyni on jest stabilny i pewny swoich uczuæ. Jest to odpowied¼ na twierdzenieArteqa w kwestii "wytrwania w postanowieniu" . I równie¿ tutaj nie widzê niezbêdno¶ci zawarcia lub nie zawi±zku mal¿eñskiego. Tego ¿adna instutucja nie ureguluje.
Natomiast proponujê rozwin±æ nieco tê  opowie¶æ o nowy w±tek, który jest mi znany z rzeczywisto¶ci , ale równie dobrze móglby byæ fikcj±. Ona zakochuje siê w innym mê¿czy¼nie ( i jest to autentyczna milo¶æ ), a na dodatek owocem tego krótkiego i burzliwego romansu jest dziecko. Jak to wplywa na naszego ¦WIADOMEGO siebie bohatera i jego wybory, gdy
a) pozostawalby z t± kobiet± w zwi±zku mal¿eñskim
b) l±czylby ich tylko konkubinat

Chodzi o to, ¿e w nowej sytuacji nie ma ju¿ tylko dwóch zmiennych czyli ona-i-on.  Jest ona, on , nowa osoba i jeszcze dziecko.
Jest wiele mo¿liwych dalszych scenariuszy w zale¿no¶ci od tego w jaki sposób cal± sytuacjê postrzegaæ.
Natomiast nasz cierpliwy i ¶wiadomy , spokojny bohater najprawdopodobniej zaakceptuje wybór swojej wybranki bez wzglêdu na to jakie skutki to mialoby na nim wywrzeæ. Gdyby byl kim¶ innym to mo¿liwe, ¿e rozpocz±lby krucjatê wyniszczaj±c± wszystkich uczestników tego dramatu nie wyl±czaj±c malego dziecka.
Natomiast bez wzglêdu na osobiste odczucia bohatera w tej nowej sytuacji mamy dwie odslony scenariusza, które bêd± rzutowaæ na wszystkich "aktorów".
Mal¿eñstwo - z formalnego punktu widzenia - jest tu przeszkod± dla zawarcia nowego zwi±zku, chyba ,¿e zakochanej parze nie przeszkadza status prawny kobiety w tym ukladzie ( w co nie wierzê). W przypadku b. nastêpuje nowe rozdanie bez ingerencji Instytucji i wszyscy maj± szansê poukladaæ sobie szczê¶liwie ¿ycie na nowo . W tym przypadku nikt nikogo nie bêdzie straszyl potêpieniem i kar± bosk± ( co Bóg zl±czyl czlowiek niech siê nie wa¿y rozl±czyæ ). Milo¶æ mo¿e kwitn±æ dalej, a co wiêcej - jest w niej miejsce dla ka¿dego uczestnika, równie¿ dla naszego bohatera, o ile nikt nie zabroni mu wspieraæ bylej partnerki i jej rodziny tak, jakby sam byl czê¶ci± tej nowej rodziny.
Kto¶ mo¿e mi tu zarzuciæ, ¿e z rodziny uczynilem  jaka¶ komunê hippisowsk±  ;) , ale zastanówcie siê, z poziomu ¶wiadomo¶ci , a nie z poziomu ego ( którego nadrzêdno¶æ mi zarzucil Koliberek  ;D ). To o czym wla¶nie napisalem, to jest praktyczne do¶wiadczanie rodziny w ogólnoludzkim sensie , a tak¿e milo¶ci bezwarunkowej. Tak s±dzê.


Tytu³: Odp: Ma³¿eñstwo - zwi±zek zalegalizowany a mi³o¶æ
Wiadomo¶æ wys³ana przez: ptak Wrzesieñ 04, 2009, 23:10:03
a zatem motywatorem "podstawowej komorki spo³ecznej" jest strach.
A dok³adniej nieu¶wiadomiony, podskórny strach, któremu sie zaprzecza. tabu
A jeszcze wiêkszy strach przed u¶wiadomieniem sobie tego leku.

Komu na tym zale¿y?
Kto za tym stoi?
I czemu to ma s³u¿yæ?

No w³a¶nie, komu zale¿y na naszym strachu? Na nie/kontrolowanym rozro¶cie „podstawowych komórek spo³ecznych”, 
oraz na nieu¶wiadomieniu sobie tego lêku?
Zgadzam siê, ¿e ma³¿eñstwo zawierane jest g³ównie ze strachu.
Zatem, czy zawarcie ma³¿eñstwa jest kanalizacj± strachu, czy jego zacementowaniem w pod¶wiadomo¶ci?
A co zacementowane, nie mo¿e byæ przecie¿ wyrzucone, skazuj±c "szczê¶liwców" na dalsz± wêdrówkê przez ¿ycie ze strachem,
który £¯E i wypiera mi³o¶æ.
Kto za tym stoi? Zapewne konsumenci - smakosze strachu i jego produktów pochodnych ...
I zapewne masz na my¶li wszelkie egregory … i pewnie nie tylko …  ;D

Kto programuje nam strach? Nie wspó³dzia³amy czasem?


Tytu³: Odp: Ma³¿eñstwo - zwi±zek zalegalizowany a mi³o¶æ
Wiadomo¶æ wys³ana przez: arteq Wrzesieñ 04, 2009, 23:26:48
O przepraszam, ¶lubu nie bra³em ze strachu, nawet stresu nie by³o, tylko rado¶æ...


Tytu³: Odp: Ma³¿eñstwo - zwi±zek zalegalizowany a mi³o¶æ
Wiadomo¶æ wys³ana przez: Thotal Wrzesieñ 05, 2009, 07:07:42
Ja te¿ "zaklepa³em" sobie swoj± star± z wielk± przyjemno¶ci± ;D
A jaki by³em dumny, jaki szczê¶liwy ze ¶wistka pozwalaj±cego mi korzystaæ z praw, do dzisiaj mnie to szczê¶cie rozpiera i zastanawiam siê co bym zrobi³ nie maj±c takiego za¶wiadczenia?


Pozdrawiam - Thotal ;D


Tytu³: Odp: Ma³¿eñstwo - zwi±zek zalegalizowany a mi³o¶æ
Wiadomo¶æ wys³ana przez: Val Dee Wrzesieñ 05, 2009, 07:24:27
Ma³¿eñstwo natomiast mo¿e sie tylko rozpa¶æ. Po uprzednim (najczesciej d³ugotrwa³ym) rezonansie ze sztuczn± struktur± czasOprzestrzenn±, ku mêczarniom podmiotów owego.

o matko... a sk±d¿e¶ taki wniosek wysnu³?
bo chyba nie z tego ¿e ponad po³owa ma³¿eñstw wytrzymuje próby czasu i innych czynników...

a oto krótkie opowiadanie (nie mojego autorstwa)
"Czy Twój dziadek po¶lubi³ twoj± babciê z mi³o¶ci?" - zapyta³ mnie mój afrykañski przyjaciel.
Nie, dobrze o tym wiedzia³em.
Moja mama bardzo czêsto opowiada³a, jak jej tata pewnego dnia zosta³ wdowcem z piêciorgiem ma³ych dzieci. To, ¿e po¶lubi³ moj± babciê, nie by³o wcale oznak± wielkiej mi³o¶ci. Potrzebowa³ on matki dla swoich dzieci, która opiekowa³aby siê ca³ym domem.
"Widzia³e¶ swojego dziadka nad grobem babci i twierdzisz, ¿e on jej nie kocha³?" - zapyta³ ponownie mój przyjaciel.
A wtedy przypomnia³em sobie mokry i zimny dzieñ w listopadzie roku 1942 na ma³ym cmentarzu w rodzinnej wiosce mojej mamy: zobaczy³em pochylonego starego mê¿czyznê w czarnym p³aszczu; sta³ nad grobem i stara³ siê opanowaæ ³zy. I kiedy sobie to przypomnia³em, nie mia³em ¿adnych w±tpliwo¶ci, ¿e w ma³¿eñstwie moich dziadków nie brakowa³o mi³o¶ci, pomimo tego, ¿e dziadek po¶lubi³ przed laty matkê dla swoich dzieci i gospodyniê domu."


Tytu³: Odp: Ma³¿eñstwo - zwi±zek zalegalizowany a mi³o¶æ
Wiadomo¶æ wys³ana przez: janneth Wrzesieñ 05, 2009, 12:57:00
Kiedy¶ kole¿anka ogl±da³a mój pier¶cionek zarêczynowy. Pokaza³am jej dumnie nie zdejmuj±c go z palca. Jak¿e siê zdziwi³am, gdy ta nagle powiedzia³a: "On nie ma diamentów! Naprawdê zgodzi³a¶ siê wyj¶æ za niego? Jakby mój mi da³ taki pier¶cionek, to bym go odrzuci³a i czeka³a na nastêpny".
Na pocz±tku zrobi³o mi siê przykro - nie dlatego, ¿e w moim pier¶cionku nie by³o diamentów, ale dlatego, ¿e nie spodziewa³abym siê takiej nie¿yczliwo¶ci od niej us³yszeæ. Mój narzeczony o¶wiadcza³ mi siê dwa razy. Za pierwszym razem zrobi³ w³asnorêcznie pier¶cionek z metalowego obicia szklanki do herbaty. Ju¿ wtedy siê zgodzi³am :)
Mi³o¶ci niepotrzebne s± skarby drogocenne, one nie zagwarantuj± sta³o¶ci uczuæ.
My¶lê równie¿, ¿e ma³¿eñstwo tak jak diamenty - nie ma ani si³y burz±cej ani naprawczej.
Jest jedynie piêknym powtórzeniem przyrzeczenia, jakie zakochani powtarzaj± sobie na co dzieñ we dwoje.
Bior±c ma³¿eñstwo przyrzekamy sobie mi³o¶æ po grób w obliczu ¶wiadków, a potem wspólnie z nimi cieszymy siê swoim szczê¶ciem.


Tytu³: Odp: Ma³¿eñstwo - zwi±zek zalegalizowany a mi³o¶æ
Wiadomo¶æ wys³ana przez: kot Wrzesieñ 05, 2009, 13:31:41
Kiedy¶ kole¿anka ogl±da³a mój pier¶cionek zarêczynowy. Pokaza³am jej dumnie nie zdejmuj±c go z palca. Jak¿e siê zdziwi³am, gdy ta nagle powiedzia³a: "On nie ma diamentów! Naprawdê zgodzi³a¶ siê wyj¶æ za niego? Jakby mój mi da³ taki pier¶cionek, to bym go odrzuci³a i czeka³a na nastêpny".
Na pocz±tku zrobi³o mi siê przykro - nie dlatego, ¿e w moim pier¶cionku nie by³o diamentów, ale dlatego, ¿e nie spodziewa³abym siê takiej nie¿yczliwo¶ci od niej us³yszeæ. Mój narzeczony o¶wiadcza³ mi siê dwa razy. Za pierwszym razem zrobi³ w³asnorêcznie pier¶cionek z metalowego obicia szklanki do herbaty. Ju¿ wtedy siê zgodzi³am :)
Mi³o¶ci niepotrzebne s± skarby drogocenne, one nie zagwarantuj± sta³o¶ci uczuæ.
My¶lê równie¿, ¿e ma³¿eñstwo tak jak diamenty - nie ma ani si³y burz±cej ani naprawczej.
Jest jedynie piêknym powtórzeniem przyrzeczenia, jakie zakochani powtarzaj± sobie na co dzieñ we dwoje.
Bior±c ma³¿eñstwo przyrzekamy sobie mi³o¶æ po grób w obliczu ¶wiadków, a potem wspólnie z nimi cieszymy siê swoim szczê¶ciem.

...a czasem nieszczêsciem,bo zdarza siê czêsto,¿e uczucie ¼le odkodowane zosta³o i mylnie jako mi³o¶æ jaki¶ czas funkcjonowa³o.

Co kraj,to obyczaj i wszêdzie ró¿nie z t± mi³o¶cia jest i my¶lê,¿e w ka¿dym zak±tku ¶wiata obyczaj tam panuj±cy za najw³a¶ciwszy jest uznawany.

O co mi chodzi?

Ano o to,¿e w niektórych kulturach mi³o¶æ sw± stadkiem kózek,¶wink±,czy te¿ barankiem plus ma³y wielb³±dzik-okazujemy i m³oda panna rada hojno¶ci naszej pokochaæ na zawsze nas postanawia.

My¶lê,¿e procedury wszêdzie ró¿ne na tym ¶wiecie za te najw³a¶ciwsze s± uznawane mimo,¿e nam sie w g³owie nie mie¶ci,gdzie tu na mi³o¶æ jest miejsce?

Nieprawdaz? :) ;)

 


Tytu³: Odp: Ma³¿eñstwo - zwi±zek zalegalizowany a mi³o¶æ
Wiadomo¶æ wys³ana przez: east Wrzesieñ 05, 2009, 14:06:48
Czyli wszystko tak na prawdê zale¿y od tego, czy ma³¿eñstwo jako instytucja i "zaklepanie sobie"  rezonuje z cz³owiekiem i jego wyobra¿eniami o ¶wiecie, czy nie.  I tak ¿yjemy do¶wiadczaj±c, konfrontuj±c swój rezonans z rzeczywisto¶ci± i up³ywaj±cym czasem  - ka¿dego dnia. Nikt nie jest w stanie powiedzieæ co siê wydarzy i chyba nawet nie ma potrzeby o tym my¶leæ.
Po prostu p³yniemy. Inni p³yn± obok nas. Je¶li przyj±æ by terminologiê ¿eglarsk±, to  ma³¿eñstwo przypomina mi katamaran. Dwa zwi±zane ze sob± kad³uby,dwa silniki, jeden okrêt - pe³na wspó³praca. No i to, co je wi±¿e, ten pomost. U ludzi nazywa siê to mi³o¶æ.
Je¶li jednak, z jakiejkolwiek przyczyny, kad³uby ju¿ nie mog³yby byæ jednym okrêtem to dobrze by by³o, aby mog³y siê bez strat w³asnych podzieliæ znowu na dwa niezale¿ne okrêty.
Niestety czêsto jest tak, ¿e w wyniku walki o jak najwiêksz± czê¶æ okrêtu jeden, albo nawet oba ulegaj± zatoniêciu. Moim zdaniem przyczyn± jest program strachu, ale nie wyci±ga³bym takich wniosków, ¿e strach zostaje przywleczony wraz z instytucj± ma³¿eñsk±. On ju¿ by³ tam przedtem. Jego si³a siê wzmacnia z czasem, jest tak obezw³adniaj±ca, ¿e po latach,  ze strachu przed rozpadem pozorów i konsekwencjami zerwania istniej±cych wiêzów, ju¿ nawet nie chce siê ludziom my¶leæ o rozwodach i uk³ad pozostaje. Ile z tej "ponad po³owy ma³¿eñstw wytrzymuj±cej próbê czasu i innych czynników " jest takich wysysaj±cych energiê , chorych uk³adów ? Tego nie wie nikt. Dane statystyczne o tym nie mówi±. Wtedy ³atwo za³o¿yæ, ¿e s± to same szczê¶liwe pary. Oby tak by³o.


Tytu³: Odp: Ma³¿eñstwo - zwi±zek zalegalizowany a mi³o¶æ
Wiadomo¶æ wys³ana przez: arteq Wrzesieñ 05, 2009, 14:27:23
Ja te¿ "zaklepa³em" sobie swoj± star± z wielk± przyjemno¶ci± ;D
A jaki by³em dumny, jaki szczê¶liwy ze ¶wistka pozwalaj±cego mi korzystaæ z praw, do dzisiaj mnie to szczê¶cie rozpiera i zastanawiam siê co bym zrobi³ nie maj±c takiego za¶wiadczenia?
Nikogo sobie nie zaklepywa³em to raz, dwa - nigdy nie przysz³o by mi do g³owy aby o ¿onie powiedzieæ: moja stara [cudzys³owu nie u¿y³e¶] - je¿eli Ty traktujesz ¶lub jako¶ ¶wistek i zaklepywanie "swojej starej" to Twoja ¿a³osna sprawa. W ka¿dym razie sobie nie ¿yczê aby tak chamskie i cyniczne zachowanie jakie prezentujesz [nawet w formie ironii] w jakikolwiek sposób [nawet w nawi±zaniu do mojego postu] odnosiæ do mnie i mojej ¿ony. My¶lê, ¿e wyrazi³em siê wystarczaj±co jasno. Tak uduchowiona i b³yskotliwa osoba za jak± siê uwa¿asz z pewno¶ci± to za³apie...


Tytu³: Odp: Ma³¿eñstwo - zwi±zek zalegalizowany a mi³o¶æ
Wiadomo¶æ wys³ana przez: Thotal Wrzesieñ 05, 2009, 14:46:32
Mój cynizm jest niczym w porównaniu z Twoim oszukiwaniem samego siebie. Pozory jakie próbujesz nam wszystkim wcisn±æ s± jednym wielkim k³amstwem. Ego ka¿e Ci mówiæ MOJA ¿ona, a ona nigdy nie bêdzie Twoja, ani nikogo innego, mo¿esz przywi±zaæ j± do kaloryfera, pozbawiæ butów by nie wychodzi³a z cha³upy, ale i tak nie mo¿esz jej mieæ. To bardzo ³adnie, ¿e kochasz swoj± ¿onê, moja stara i ja, te¿ siê kochamy, mamy oboje du¿e poczucie humoru, a ¶wistki (choæ mamy) nigdy siê do niczego nie przyda³y.
Strach, który wy³azi Ci poprzez agresjê, nie s³u¿y uczuciom, mo¿e s³u¿yæ tylko do tworzenia niewoli swoim najbli¿szym.


Pozdrawiam - Thotal :)


Tytu³: Odp: Ma³¿eñstwo - zwi±zek zalegalizowany a mi³o¶æ
Wiadomo¶æ wys³ana przez: janneth Wrzesieñ 05, 2009, 15:09:03
Stokroæ bardziej wola³abym, by mój mê¿czyzna mówi³ o mnie "moja ¿ona" ni¿ "moja stara".
Thotal, oprócz tego, ¿e pos³ugujesz siê innym rzeczownikiem, równie¿ piszesz o niej jako o SWOJEJ starej.
Hipokryzja... Przykro patrzeæ, gdy cz³owiek kiedy¶ spokojny i nie szukaj±cy zaczepek, dzisiaj chwyta w d³onie szablê, któr± nigdy pos³ugiwaæ siê nie chcia³ i nie umia³, by pokazaæ gorsz± stronê siebie. Je¶li chcia³e¶ komukolwiek zaimponowaæ, to wiedz, ¿e to co robisz jest tak do Ciebie niepodobne, ¿e wygl±da niczym b³azenada.
Jak nastolatek, który papierosa w usta bierze przy kolegach, a pierwsze dymem zaci±gniêcie kaszlem przep³aca.


Tytu³: Odp: Ma³¿eñstwo - zwi±zek zalegalizowany a mi³o¶æ
Wiadomo¶æ wys³ana przez: kot Wrzesieñ 05, 2009, 16:51:09
Ja my¶lê,ze okre¶lenie "moja stara" w przypadku Thotala bardziej humorystyczne mia³o byæ ni¿

obra¼liwe i nie s±dzê,aby jego ¿ona czytaj±c ten post by siê pogniewa³a.

Raczej u¶miechnê³aby siê i ¿artobliwego kuksañca by mu sprzeda³a pod ¿eberko.

Myslê,¿e w tym przypadku tak w³a¶nie jest,wiêc nie ocenia³bym tego okre¶lenia tak negatywnie. :) :)


Tytu³: Odp: Ma³¿eñstwo - zwi±zek zalegalizowany a mi³o¶æ
Wiadomo¶æ wys³ana przez: Thotal Wrzesieñ 05, 2009, 17:22:58
Ludzie którzy ca³e swoje ¿ycie szukaj± w drugim cz³owieku z³a nie potrafi± siê u¶miechaæ i na ¿artach te¿ siê nie znaj±. Arteq jest mistrzem w gnêbieniu forumowiczów, wcale bym siê nie zdziwi³ gdyby podobny terror psychiczny stosowa³ wobec swojej rodziny, to smutne, ale to cz³owiek oszukuj±cy samego siebie, wierz±cy, ¿e tylko on ma racjê. Przez ca³y czas funkcjonowania tego forum prze¶laduje innych, jest moim skromnym zdaniem "czarn± owc±" tego ¶rodowiska. S± te¿ inni drêczyciele, ale on jest najwytrwalszy.


Pozdrawiam - Thotal :)


Tytu³: Odp: Ma³¿eñstwo - zwi±zek zalegalizowany a mi³o¶æ
Wiadomo¶æ wys³ana przez: koliberek33 Wrzesieñ 05, 2009, 18:02:07
East napisa³:

Czyli wszystko tak na prawdê zale¿y od tego, czy ma³¿eñstwo jako instytucja i "zaklepanie sobie"  rezonuje z cz³owiekiem i jego wyobra¿eniami o ¶wiecie, czy nie.  I tak ¿yjemy do¶wiadczaj±c, konfrontuj±c swój rezonans z rzeczywisto¶ci± i up³ywaj±cym czasem  - ka¿dego dnia. Nikt nie jest w stanie powiedzieæ co siê wydarzy i chyba nawet nie ma potrzeby o tym my¶leæ.
Po prostu p³yniemy. Inni p³yn± obok nas.

Nie wiem dlaczego, ale w ustach cz³owieka, który pisa³ o mocy oddzia³ywania my¶li, energii, (podpieraj±c siê naukowymi wywodami tak¿e), a tym samym o kreacji, powy¿szy tekst tr±ci hipokryzj±. A je¶li nie, to mo¿e to dowodziæ jak tragedia osobistego niepowodzenia mo¿e zak³óciæ widzenie tego, o czym siê wcze¶niej z takim przekonaniem traktowa³o.
Mia³em zmilczeæ i nie byæ taki obcesowy, ale zbyt Ciê lubiê i szanujê East, bym tak postapi³.

Napisa³e¶: nikt nie jest w stanie wiedzieæ, co siê wydarzy. A cz³owiek ¶wiadomy powinien wiedzieæ, co chce, by siê wydarzy³o. I zmierzaæ w takim kierunku. Piêknie napisa³e¶ o wspó³pracy...Dotyczy to obojga, a wiêc i wcze¶niejszych wyborów. Bo "mi³o¶æ" chyba sama w sobie to a¿ taka ¶lepa nie jest.

My¶lê te¿, ¿e nie strach jest zasadniczym czynnikiem, ale ochrona ¿ywotno¶ci rodziny, a  wiêc i ca³ych spo³eczeñstw potem.

Kobieta, jako stra¿niczka ogniska domowego instyktownie wie, jak chroniæ potomstwo. Mê¿czyzna z natury jest bardziej egoistyczny, a wiêc i w jego mniemaniu wolny. Takie ma przynajmniej ¿yczenie. Dlatego nierzadko boi siê deklaracji ma³¿eñskich. A je¶li siê, nie do koñca przekonany, w nim znajdzie, to i tak dominowaæ bêdzie roszczeniowa postawa i wszelkie mo¿liwe zachowania ucieczkowe, ( np. ucieczka w komputer, mecz, filozofiê i inne atrakcyjne pogl±dy, ezoterykê, politykê, muzykê, kolegów, w najgorszym przypadku u¿ywki, mog± byæ te¿ niewinne z pozoru pasje, hobby, karty, turystykê, nawet seks z w³asn± partnerk±, co te¿ i ona niechybnie odczuje etc...)jakie tylko potrafi wymanipulowaæ.

W "wolnym" za¶ zwi±zku ma za to Â¶wiadomo¶æ, ¿e jak co¶ nie wyjdzie, to pójdzie do tej nastepnej, za³ó¿my, ¿e  w jego mniemaniu, mniej wymagaj±cej. I je¶li zostan± w zwi±zku dzieci, bêd± okaleczone, bo tatu¶ swoj± energiê, pieni±dze dzieli³ bêdzie z inn±, b±d¼ innymi. A ¿adna  normalna matka, nie zechce pozwoliæ na takie ma³e "morderstwa" I zaczyna siê niewygodna szarpanina, ból, i znowu ucieczkowa hu¶tawka etc... I je¶li Pañstwo my¶l±, ¿e w tzw. wolnych zwi±zkach "samiczki" i ich partnerzy zachowuj± siê zdecydowanie inaczej, to iluzja. Wystarczy dobrze poobserwowaæ. Mo¿e partnerzy tylko lepiej "graj±', o czym ju¿ pisa³em.

Zwi±zek prawdziwie wolny by³by wtedy, gdyby oboje partnerzy byli nieustannie kreatywni, do koñca odpowiedzialni, nawet z mo¿liwo¶ci± uprawiania seksu z innymi partnerami, ale musia³o by to tworzyæ zwart± energetycznie grupê, czyli bardzo ¶wiadom±, a wiêc istotnie opart± na wspó³pracy, gdzie dzieci s± wspólne i wychowuj± je wszyscy cz³onkowie z nie mniejsz± pieczo³owito¶ci±. W przeciwnym razie, dochodzi do okaleczania najbli¿szych. I dotyczy to obydwu form budowanych zwi±zków. W takim odniesieniu jest niczym innym jak hipokryzj± i rozpaczliw± prób± szukania jak najlepszych rozwi±zañ.

Wiem, daleko "pojecha³em", ale próbujê unaoczniæ, tylko to, co obserwujê.

koliberek odwa¿ny


Tytu³: Odp: Ma³¿eñstwo - zwi±zek zalegalizowany a mi³o¶æ
Wiadomo¶æ wys³ana przez: arteq Wrzesieñ 05, 2009, 18:35:53
Thotal, zapewne doskonale wiesz o co chodzi, ale spokojnie wyt³umaczê. Mówi±c "moja" nie ma na my¶li aktu w³asno¶ci na ¿onê lecz okre¶lam z kim ja/ona wziê³a ¶lub. Nigdy nie pomy¶la³bym o cz³owieku w kategoriach w³a¶no¶ci. ³apiesz ró¿nicê pomiêdzy w³±snosæi± a przynale¿no¶cia? Mówi±c bez przymiotnika "¿ona" nie by³oby wiadomo o której/czyjej ¿onie mówiê o ile nie wynika³oby to z kontekstu. Nie uwierzê równie¿, ¿e sam nigdy nie u¿y³e¶ przymiotnika "moja" w stosunku do wypowiedzi o Twojej ¿onie. Mi zarzucasz u¿ywanie "moja" a sam 2 zdania dalej to robisz. Sam ju¿ naprawdê nie wiesz czego siê przyczepiæ.

Mo¿esz sobie my¶leæ o mnie jak Ci siê ¿ywnie podoba, Twoja opini± bêdzie wy³±cznie opini± która jest ró¿na od rzeczywisto¶ci. Je¿eli uwa¿asz, ¿e gnêbiê forumowiczów to proszê bardzo - podaj przyk³ady adminowi i po sprawie. Obawiam siê, ¿e jako gnêbienie postrzegasz moje dyskusje w któych wytykam istniej±ce moim zdaniem sprzeczno¶ci w wypowiedziach innych. Swoje "os±dy" zawsze staram siê popieraæ argumentami - je¿eli uwa¿a kto¶ ¿e s± chybione - to niech wska¿e merytorycznie gdzie, zastanowimy siê nad tym wspólnie. Same epitety nic nie wnosz± i ¶wiadcz± owszem o sprzeciwie ale bezsilnym/nieuzasadnionym. Tak, u¿ywam czêsto dobitnych s³ów, bo uwa¿am, ¿e nale¿y nazywaæ rzeczy po imieniu, szczególnie te negatywne. Nie obra¿am siê o takie s³owa w stosunku do mnie. A swoje zdanie potrafiê/a przynajmniej zawsze starm siê rzeczowo broniæ. Dlatego tak Ciê/Was z³oszczê? Bo odzieram Was z pozorów które z takim mozo³em budujecie dooko³a siebie? A mo¿e niewygodne jest dla Was gdy mówiê: Ok, teraz sprawdzam. Wtedy zaraz zaczybnaja sie uniki i zarzuty o naruszanie prywatno¶ci. Mój ¶wiat, nawet ten duchowy jest konkretny, dobre to dobre, z³e to z³e, oszustwa to oszustwa i tyle. Nie bojê siê broniæ swoich pogladów i idea³ów bo wielokrotnie przekona³em siê o ich s³uszno¶ci i pozytywnym wyd¼wiêku. Broñcie i Wy swoich - ale uczciwie.

Tak samo w tym topicu - ma³¿eñstwo/¶lub sprowadzacie do poziomu papierka i bezcelowych obietnic. Próbujesz je odrzeæ z duchowo¶ci i sprowadziæ do tranzakcji kupna, ¿a³o¶nie czepiaj±c siê okre¶lenia "moja". Wyrazi³em swoj± opiniê - gdybym mieszka³ z osob± któr± kocham, matk± moich dzieci bez ma³¿eñstwa to po prostu bym by³ nieuczciwy, nieodpowiedzialny, wykorzystywa³ j± i ok³amywa³ za ka¿dym razem gdybym powiedzia³ s³owo "kocham". Zarzucasz mi pozory - jakie znowu pozory? To o czym mówiê, do czego namawiam sam stosujê, zaczynam od siebie. Do tego zarzucasz, ¿e s± ka³mliwe? Jakim prawem twierdzisz, ¿e to co mówiê jest k³amstwem, skoro postêpujê tak od ponad 10 lat ma³¿eñstwa i nikt poza Tob± nie zarzuci³ mi, ¿e ¿yjê k³amliwie. Ani ¿ona [a ona chyba wie najlepiej], ani dzieci, ani rodzice ani znajomi. Sugerujesz terror u mnie w domu? Na jakiej podstawie? Zapewniam, ¿e nie ma terroru u mnie w domu i jeste¶my szczê¶liwi - zapewniaj± mnie o tym u¶miechy na twarzach rodziny, rado¶æ z jak± witamy siê nawet po kilku/kilkunastogodzinnych roz³±kach. Jeste¶my spokojni bo wiemy, ¿e mo¿emy na siebie liczyæ, a co obiecam to dotrzymujê i jestem wiernym swoim pogl±dom. My¶lê, ¿e nieco wyja¶ni³em.

Dziêkujê.


Tytu³: Odp: Ma³¿eñstwo - zwi±zek zalegalizowany a mi³o¶æ
Wiadomo¶æ wys³ana przez: Silver Wrzesieñ 05, 2009, 18:39:42
 Trzymaj±c siê tytu³u niniejszego w±tku, nie mogê stwierdziæ, ¿e mi³o¶æ ma wiele wspólnego z ma³¿eñstwem.
My¶lê, ¿e wiele ma wspólnego , ale z partnerstwem.
Ale to te¿ mo¿e stanowiæ pewne wyobra¿enia, pewn± powierzchniê rzeczy.
Dlaczego ?
Poniewa¿ tym wszystkim co siê dzieje steruje przecie¿ wielki, przeogromny proces ¿ycia.
Poniewa¿ twi± w Nas zdyskryminowane i odrzucone czê¶ci nas samych, które nie mog± pozostaæ w zamkniêciu na zawsze nasze pole energetyczne przyci±ga do naszego ¿ycia okre¶lonych ludzi i sytuacje. Zadaniem tego wszystkiego, tego procesu jest pomóc nam odzyskaæ równowagê i ule­czyæ siê. Osoby takie jak ( m±¿ i ¿ona ) o¿ywiaj± nasz± prze­sz³o¶æ, a My  u¶wiadamiaj±c j± sobie, rozpoczynamy na­turalny proces uzdrawiania. 
A wiêc ludzie (tym bardziej m±¿, czy ¿ona) zjawiaj± siê w naszym ¿yciu po to, aby nas uzdrowiæ i pchn±æ ku wolno¶ci. Nieste­ty, ale nazbyt czêsto nie zdajemy sobie z tego sprawy , ¿e chodzi tu o proces uwalniania od  trudnych emocjonalnych prze¿yæ, które g³êboko tkwi± w pok³adach naszej pamiêci.
Dlatego ma³¿eñstwo, to nie tylko ma³¿eñstwo (jaki¶ tam zalegalizowany sobie zwi±zek).Czyli koniec koñcem nie chodzi tu nawet o ma³¿eñstwo, lecz chodzi  tu o proces. Proces , którego  nazwa³ bym procesem uzdrawiania dusz.



Tytu³: Odp: Ma³¿eñstwo - zwi±zek zalegalizowany a mi³o¶æ
Wiadomo¶æ wys³ana przez: koliberek33 Wrzesieñ 05, 2009, 18:47:47
.... ¿e te¿ zabrak³o mi tego jednego m±drego s³owa: proces. Mo¿na te¿ powiedzieæ, ¿e:
to nie forma nas ogranicza, tylko my formê.


koliberek



Tytu³: Odp: Ma³¿eñstwo - zwi±zek zalegalizowany a mi³o¶æ
Wiadomo¶æ wys³ana przez: east Wrzesieñ 05, 2009, 23:07:55
East napisa³:
Czyli wszystko tak na prawdê zale¿y od tego, czy ma³¿eñstwo jako instytucja i "zaklepanie sobie"  rezonuje z cz³owiekiem i jego wyobra¿eniami o ¶wiecie, czy nie.  I tak ¿yjemy do¶wiadczaj±c, konfrontuj±c swój rezonans z rzeczywisto¶ci± i up³ywaj±cym czasem  - ka¿dego dnia. Nikt nie jest w stanie powiedzieæ co siê wydarzy i chyba nawet nie ma potrzeby o tym my¶leæ.
Po prostu p³yniemy. Inni p³yn± obok nas.

Nie wiem dlaczego, ale w ustach cz³owieka, który pisa³ o mocy oddzia³ywania my¶li, energii, (podpieraj±c siê naukowymi wywodami tak¿e), a tym samym o kreacji, powy¿szy tekst tr±ci hipokryzj±.
Gdybym w cytowanym przez Ciebie tek¶cie nie u¿y³ s³owa "ma³¿eñstwo", lecz na przyk³ad "zjawisko" w odniesieniu do jakiej¶ innej sfery ¿ycia to czy nazwa³by¶ mnie hipokryt± ?
Byæ mo¿e moje zdanie o ma³¿eñstwie dotknê³o Ciê , gdy¿ stoi w sprzeczno¶ci z Twoimi wyobra¿eniami o nim i st±d taka uwaga. Dla mnie jest to instytucja. Z punktu widzenia Pañstwa to stworzenie efektywnie kontrolowanej , zarejestrowanej komórki spo³ecznej, czyli tak na prawdê bateryjki zasilaj±cej System. Ma³¿eñstwo sakralne jest konsekrowane jako rytua³ przez Ko¶cio³y ró¿nych wyznañ, które uzurpuj± sobie prawo do nadawania wa¿no¶ci lub uniewa¿niania tej umowy. Natomiast ludzie po prostu wyznaj± sobie mi³o¶æ i podejmuj± wobec siebie wzajemnie zobowi±zania. To jest ¶wiadome Partnerstwo. Je¶li potrzebuj± je og³osiæ ¶wiatu w tym, czy innym obrz±dku, lub gdy chc± mu nadaæ rangê prawn±, to nie widzê w tym nic z³ego, ale powinno siê równie¿ uwa¿aæ na to, co usi³uje siê podpi±æ pod ¶wiêty zwi±zek miêdzy lud¼mi. Maj± tak± potrzebê, bo z tym rezonuje ich wnêtrze. Tylko tyle i a¿ tyle. Takie mam na ten temat zdanie.
Ciekawi mnie gdzie tu dostrzegasz hipokryzjê ? W bliskich relacjach  miêdzyludzkich nie mo¿na traktowaæ drugiej osoby jak w³asnego folwarku, albo stronê kontraktu.
Cytuj
Napisa³e¶: nikt nie jest w stanie wiedzieæ, co siê wydarzy. A cz³owiek ¶wiadomy powinien wiedzieæ, co chce, by siê wydarzy³o. I zmierzaæ w takim kierunku. Piêknie napisa³e¶ o wspó³pracy...Dotyczy to obojga, a wiêc i wcze¶niejszych wyborów.
Ka¿dy ¶wiadomy ma swój obraz ¶wiata, który stara siê dostrzegaæ wokó³ siebie, budowaæ swoj± rzeczywisto¶æ. Niemniej jednak w tym akcie kreacji znajduj± siê potrzeby innych ludzi, które równie¿ ewoluuj±, zmieniaj± siê. Z szacunku i wielkiej mi³o¶ci do drugiej osoby, uwa¿am , nie powinno siê wp³ywaæ na ni± i kreowaæ jej ¶wiata pod³ug w³asnych wyobra¿eñ. Moja wolno¶æ koñczy siê tam, gdzie zaczyna siê wolno¶æ drugiej osoby. Na pograniczu tych wolno¶ci wszystko zdarzyæ siê mo¿e i dlatego niczego nie powinno siê przewidywaæ. Jest to oczywi¶cie mój wniosek z pora¿ki w zwi±zku w którym by³em. Teraz nawet nie odczytujê tego jak pora¿kê. To jest ci±g³a ewolucja mojej i tej drugiej osoby.

Cytuj
A je¶li nie, to mo¿e to dowodziæ jak tragedia osobistego niepowodzenia mo¿e zak³óciæ widzenie tego, o czym siê wcze¶niej z takim przekonaniem traktowa³o.

Zak³óciæ ? Czy uzupe³niæ ?
Móg³by¶ rozwin±æ dla mnie tê my¶l? Chyba czego¶ nie rozumiem, mo¿liwe, ¿e czego¶ tu nie dostrzegam, a bardzo bym chcia³.

Cytuj
My¶lê te¿, ¿e nie strach jest zasadniczym czynnikiem, ale ochrona ¿ywotno¶ci rodziny, a  wiêc i ca³ych spo³eczeñstw potem.
Je¶li ochrona to przed czym ? Czego siê obawiaæ ,aby trzeba by³o to chroniæ ?

Je¶li ochrona ma dotyczyæ spo³eczeñstw opartych na rodzinie, to w takim razie - jak rozumiesz rodzinê ? Jakie granice ma rodzina i co jej z zewn±trz zagra¿a ? Czy brak instytucji ma³¿eñstwa w zwi±zku to brak rodziny ?

Zwróci³em siê do Koliberka, ale tak na prawdê to zwracam siê do wszystkich. Z góry dziêki za odpowiedzi.


Tytu³: Odp: Ma³¿eñstwo - zwi±zek zalegalizowany a mi³o¶æ
Wiadomo¶æ wys³ana przez: koliberek33 Wrzesieñ 06, 2009, 22:23:27
Oj, Ea¶cie, a¿ tak jednoznacznie to siê nie wypowiadam na Twój temat.... Mo¿e co¶ mi tr±ci, a mo¿e to zupe³nie inna przyczyna...Raczej sk³aniam siê ku tej drugiej. Koliberek zawsze lubi³ trochê prowokowaæ. To¿ pamiêtasz jego stare dzieje. I tak¿e dla przemy¶lenia ogólnego, czepia siê jakiego¶ tam egzemplum!!!

I najwa¿niejsze: Twoje zdanie o ma³¿eñstwie w ogóle mnie nie dotknê³o. Czujê siê w nim wystarczaj±co szczê¶liwie. Najpierw to by³ wolny zwi±zek.  Pojawi³o siê potomstwo, to i zalegalizowali¶my. I jednako cieszymy siê sob± w obydwu formacjach  ¯adnej zmiany nie ma. Takie same problemy by³y wtedy, jak i teraz.  Ale i takie same rado¶ci, wspólne odkrycia, prze¿ywania i mno¿yæ by mo¿na wiele, wiele innych do¶wiadczeñ. ¯adna z formacji nie mia³a jakiego¶ specyficznego wp³ywu na nasze uczucia i wzajemn± potrzebê odpowiedzialnej wspó³pracy i rozwoju.

Pewne sprawy prawne s±  uregulowane i w tym lepiej czuj± siê tak¿e i dzieci. Nie tracimy energii na zbêdne uwarunkowania. Jest tyle przestrzeni razem i osobno do odkrycia. Najwa¿niejsze, ¿e oboje mamy ¶wiadomo¶æ, ¿e problemy id± z ego, z folgowania sobie, jak piêknie okre¶li³ to Don Juan ( u Castanedy): i ¿e nie mo¿e to byæ decydentem, jak ma wygl±daæ nasza relacja. Zdajemy sobie sprawê, ¿e jest to nieustaj±cy proces i nie on ma nami zaw³adn±æ, ale to my mamy mieæ coraz wiêkszy wp³yw na jego oblicze. Jest to "mont everest", ale kto nie lubi pokonywaæ szczytów? A jakie s± potem widoki i wci±¿ nieustaj±ce rado¶ci, ¿e da³o siê znowu radê. A tyle urwisk i przepa¶ci wokó³. I nieraz noga by³a tu¿, tu¿... I nieraz umêczenie i niecierpliwo¶æ chcia³oby zdominowaæ ten marsz, ale gdy siê ma cel, idzie wytrwaæ. I tak siê to cz³owiek wci±¿ czuje zakochany i to coraz bardziej i g³êbiej, wraz z up³ywem lat. I ten starzej±cy partner jest coraz bardziej atrakcyjny, piêkny tak¿e i fizycznie. I oboje tak to postrzegamy.

I nie czujemy te¿ absolutnie, ¿e zasilamy jakikolwiek system. Tak siê czu³e¶ w ma³¿eñstwie? Je¶li jeste¶ wolny sam w sobie, to nie dopadnie Ciê nikt. Statystyki s± potrzebne z innych wzglêdów tak¿e. ¯eby dopomóc g³oduj±cym, chorym np. na gru¼licê i inne spo³eczne choroby, poszczególnym rodzinom, czy ich cz³onkom etc.... Nie nale¿y wszystkiego demonizowaæ, bo wszystko ma dwie strony medalu. £atwiej wtedy planowaæ bud¿et i inne ustalenia, je¶li siê ma ¶wiadomo¶æ jakie s± potrzeby i uwarunkowania spo³eczeñstwa. Natomiast bodaj we wszystkich kulturach podkre¶la siê moment po³±czenia  dwojga ludzi i  sankcjonuje w zale¿no¶ci od obyczaju i rytua³u. Po³±czenie siê dwojga w jedno, to kosmiczne sakrum rado¶ci spotkania, to ewangelia, której nie sposób nie og³osiæ ¶wiatu. A je¿eli wchodz± kalkulacje, to jako¶ trudniej siê tym dzieliæ A czasem po prostu ludzie po prostu s± ze sob± i tyle, bo tak jako¶ siê zdarzy³o. Jednak czas i ich decyzje poka¿±, w jakim to ostatecznie pójdzie kierunku.



Tytu³: Odp: Ma³¿eñstwo - zwi±zek zalegalizowany a mi³o¶æ
Wiadomo¶æ wys³ana przez: east Wrzesieñ 06, 2009, 22:43:36
Witaj koliberku .
Jak zwykle piêknie dziêkujê za odpowied¼.
Piszesz o zwi±zku dwojga ludzi
Cytuj
" Jest to "mont everest", ale kto nie lubi pokonywaæ szczytów? A jakie s± potem widoki i wci±¿ nieustaj±ce rado¶ci, ¿e da³o siê znowu radê. A tyle urwisk i przepa¶ci wokó³. I nieraz noga by³a tu¿ tu¿.."
A mnie siê w zwi±zku z tym przypomina pewne przys³owie o zdobywaniu szczytów  " wej¶æ , wlaz³em, ale jak zej¶æ ?"  ;D
I co wtedy, gdy ju¿ wszystkie szczyty zdobêdziesz ? Pozostaæ tam na górze niewzruszonym ? Po co z³aziæ ? A mo¿e wa¿ne jest samo w³a¿enie i ró¿ne podej¶cia na t± sam± górê ?
Jasne, ze mo¿na i tak, ale w mojej sytuacji to ju¿ nie jest moja góra. Nigdy ni± nie by³a. Nie pozna³bym jej nawet za tysiêcznym wej¶ciem. Chocia¿ z drugiej strony .... Veni, Vidi, Vici chocia¿ w jakim¶ aspekcie.
Dzisiaj czujê siê raczej jak mnich tybetañski ¿yj±cy w cieniu swojej ¶wiêtej góry. Dobrze jest wiedzieæ, ¿e ona wci±¿ tam jest, gdy rano otworzê oczy, ale nie muszê ju¿ na ni± w³aziæ  ;)

Pozdrawiam
"skojarzeniowy" East


Tytu³: Odp: Ma³¿eñstwo - zwi±zek zalegalizowany a mi³o¶æ
Wiadomo¶æ wys³ana przez: koliberek33 Wrzesieñ 06, 2009, 23:19:44
A ja wierzê, ¿e przy Twojej ¶wiadomo¶ci, jeszcze wszystko uda Ci siê naprawiæ.
Nie mogê od razu Ci odpisaæ na wszystko, bo je¶li chcê wystukaæ d³u¿szy tekst, to klawiatura wariuje i nie pozwala pisaæ wiêcej. Kiedy¶ mo¿na by³o w tej ramce pisaæ do woli, a teraz totalny bunt i cz³owiek siê, a raczej koliberek mêczy. Czy TY te¿ tak masz? Dlatego, powy¿ej w miêdzyczasie, co¶ doklei³em.

Co zagra¿a rodzinie? Wspomnia³em o tym, ¿e je¿eli jedno z partnerów, a najczê¶ciej ojciec, który zabezpiecza byt rodziny ( co g³ównie, b±d¼ zupe³nie, zale¿y od kultury), jest np.  niedojrza³y do zwi±zku i pozwala sobie na ró¿nego rodzaju "ucieczki" b±d¼ zdradê nawet, to okrada partnerkê w tym przypadku i dzieci  z czasu,  zasobów energetycznych, co siê przek³ada te¿ na materiê i zabezpieczenie najbli¿szych.

Niedotykane dziecko umiera. Mniej dotykane, te¿ usycha emocjonalnie. A gdzie wspólne bycie, rozmowy, dzielone razem troski i rado¶ci. A poza tym ¶rodowisko zewnêtrzne, w jakim dzieci wzrastaj± nie jest obojêtne. A niby czasu buszu minê³y.... Dobrze wiesz, o czym mówiê. Zak³ócone emocjonalnie dziecko, to zak³ócone potem spo³eczeñstwo....Przeci±¿ony i zrozpaczony partner te¿ nie ma dobrego wp³ywu na harmonijny rozwój latoro¶li. Jest taka znakomita ksi±¿ka, a w³a¶ciwie broszurka pt "Zdradzony przez ojca" Polecam ka¿demu do przeczytania. Ta ksi±¿ka musi niejednego "zatrzymaæ" I je¶li siê ma ju¿ dzieci, to nie mo¿na ¿yæ w "mnisiej iluzji". Jest te¿ taki genialny film, zdaje siê z Robinem Wiliamsem, który przebiera siê za kobietê i najmuje siê do by³ej ¿ony i dzieci jako "gosposia". Znakomita rola, film i przes³anie. Zapewne, kto¶ mi tu podpowie ten s³ynny tytu³.

Piszesz tak¿e:
Ka¿dy ¶wiadomy ma swój obraz ¶wiata, który stara siê dostrzegaæ wokó³ siebie, budowaæ swoj± rzeczywisto¶æ. Niemniej jednak w tym akcie kreacji znajduj± siê potrzeby innych ludzi, które równie¿ ewoluuj±, zmieniaj± siê. Z szacunku i wielkiej mi³o¶ci do drugiej osoby, uwa¿am, nie powinno siê wp³ywaæ na ni± i kreowaæ jej ¶wiata pod³ug w³asnych wyobra¿eñ. Moja wolno¶æ koñczy siê tam, gdzie zaczyna siê wolno¶æ drugiej osoby. Na pograniczu tych wolno¶ci wszystko zdarzyæ isê mo¿e i dlatego siê przewidywaæ. Jest to oczywi¶cie mój wniosek z pora¿ki w zwi±zku w którym by³em. Teraz nawet nie odczytujê tego jak pora¿kê. To jest ci±g³a ewolucja mojej i tej drugiej osoby.  

Tu, jak siê domy¶lam,  zabrak³o determinacji, bo je¶li ca³y czas pracujesz ze sob±, to umiesz coraz lepiej nawi±zywaæ dialog z drug± osob±. I Wasze potrzeby zaczynaj± coraz bardziej siê "spotykaæ ze sob±". Zaczynacie po prostu realizowaæ harmoniê Wszech¶wiata. A wiêc pomy³ki s± coraz rzadsze... To wszystko, o czym powy¿ej, wykracza oczywi¶cie poza intelekt i perorowanie, tu niejednokrtonie nale¿y z czu³o¶ci± siê pochyliæ nad drugim, a przede wszystkim nauczyæ siê byæ  z nim(ni±), no i umieæ s³uchaæ.. Co jest, oczywi¶cie, najtrudniejsze.


a koliberek wci±¿ i wci±¿ siê tego uczy. ;D..

Ps. w poprzedniej wypowiedzi ten "mont everest" jet celowo z ma³ej litery napisany, gdy¿ tym celem jest nieustaj±cy rozwój i droga. Ten z du¿ej litery koñczy³by siê zaliczeniem szczytu i co wtedy? Na szczê¶cie w  przypadku ¶wiadomej relacji, takie pytania nam raczej nie gro¿±.



Pozdrawiam zwykle ciep³o i s³onecznie, a raczej kiê¿ycowo. :)








Tytu³: Odp: Ma³¿eñstwo - zwi±zek zalegalizowany a mi³o¶æ
Wiadomo¶æ wys³ana przez: Thotal Wrzesieñ 06, 2009, 23:49:30
Przepraszam wszystkich, których urazi³em dosadno¶ci± i nadmiernym zapa³em obna¿ania prawdy. Mój wewnêtrzny spokój zak³ócaj± czasem ludzie szukaj±cy w innych mniej rozumu, logicznego my¶lenia, to taka moja czarna strona osobowo¶ci. Ka¿dy j± ma, jedni zdaj± sobie sprawê, inni nie...

Wierzê Artkowi, ¿e kocha swoj± ¿onê, ¿e j± szanuje, bo gdyby tak nie by³o, nie byliby razem, chyba ¿e na si³ê. Prowokacje które czasami potrafiê stworzyæ (ciemna strona ;D) s³u¿± tylko do odkrycia siê tych, którzy potrafi± z ca³± premedytacj± odkrywaæ b³êdy innych i nie zdaj± sobie sprawy z tego co czyni±.


Pozdrawiam - Thotal :)


Tytu³: Odp: Ma³¿eñstwo - zwi±zek zalegalizowany a mi³o¶æ
Wiadomo¶æ wys³ana przez: east Wrzesieñ 07, 2009, 00:07:59
Drogi Koliberku . Postaram Ci siê odpowiedzieæ na to , o czym piszesz
Cytuj
Zak³ócone emocjonalnie dziecko, to zak³ócone potem spo³eczeñstwo....Przeci±zony i zrozpaczony partner tez nie ma dobrego wp³ywu na harmonijny rozwój dziecka
Nie wiem dlaczego, ale ludzie uwa¿aj±, ze ka¿de dziecko, którego rodzice nie mieszkaj± ze sob± razem , musi byæ zak³ócone emocjonalnie, za¶ partnerzy MUSZ¡ byæ przeci±¿eni i zrozpaczeni. Oczywi¶cie ten punkt widzenia bêdzie g³oszony przez pary pozostaj±ce we wspólnym gospodarstwie domowym.
Nie zwraca siê przy  tym zupe³nie uwagi na pary, które s± ma³¿eñstwem, ale nie tworz± rodziny tak na prawdê. Tych siê zwykle rozgrzesza bo .... s± ma³¿eñstwem. Przyk³adowo - ¿ona gospodyni domowa, a m±¿ marynarz - wiecznie nieobecny w domu. To nie jest patologia, gdy¿ istnieje ma³¿eñstwo. Tak siê utar³o, tak siê domniemywa z punktu widzenia "ma³¿eñskiego".
Jednak¿e dziecko tak nie my¶li. Dla niego ma³¿eñstwo jest czym¶ abstrakcyjnym. Najwa¿niejsza dla ka¿dego dziecka jest poczucie mi³o¶ci. Je¶li tylko dziecko czuje, ¿e jest kochane i akceptowane przez obojga rodziców , je¶li ma z nimi codziennie wiê¼, to czuje siê bezpieczne, tak¿e emocjonalnie. Dla odmiany dziecko, które jest przedmiotem w codziennej walce rodziców razem zamieszkuj±cych mo¿e nie czuæ siê kochane i wtedy mo¿na mówiæ o zak³óceniu emocjonalnym dziecka.
Piszê o tym ,aby wykazaæ, ¿e ma³¿eñstwo nie jest ¿adn± tarcz± ochronn± dla dziecka. To rodzice oraz ich stosunek do dziecka s± jego tarcz±.
 
Cytuj
Jest taka znakomita ksi±¿ka wl±¶ciwie broszurka pt "Zdradzony przez ojca" Polecam ka¿demu do przeczytania. Ta ksi±¿ka musi niejednego "zatrzymaæ" I je¶li siê ma ju¿ dzieci, to nie mo¿na ¿yæ w mnisiej iluzji
Prawda ( moja) jest taka, ¿e ka¿dy ¿yje w klasztorze w³asnego cia³a, w³asnego umys³u i w³asnej duszy. Relacje z otoczeniem mog± byæ ro¿ne, oczywi¶cie wa¿ne jest, aby z rodzicami by³y one jak najlepsze, ale bez równowagi z w³asn± wewnêtrzn± trójc± ( cia³o, umys³, dusza vel ¶wiadomo¶æ ) nigdy te relacje nie bêd± prawid³owe. Ka¿dy cz³owiek zdobywa swoje do¶wiadczenia , a dziecko to taki sam cz³owiek jak Ty czy ja. Nie mo¿na powiedzieæ "mam dziecko". Naturalnie wyra¿amy siê w ten sposób dla uproszczenia, ale zawsze trzeba pamiêtaæ ¿e jest to ci±gle zmieniaj±ca siê, interaktywna relacja w której obie strony powinny traktowaæ siê z nale¿ytym szacunkiem i mi³o¶ci±. To jak samemu siê postrzega ¶wiat , na takim poziomie bêdzie relacja z dzieckiem, które równie¿ jest podró¿nikiem przez ¿ycie zamkniêtym we w³asnym klasztorze czy nam siê to podoba czy nie - jest indywidualno¶ci± coraz bardziej oddzielon± od rodziców.  Kwestie formalne , czyli wzajemne relacje miêdzy rodzicami , o ile nie s± patologiczne, to sprawa drugorzêdna, uwa¿am, w kontakcie z dzieckiem.
Utrzymywanie na si³ê iluzji rodziny to budowanie u dziecka fa³szywego obrazu tej¿e rodziny. Prawdziwy obraz przynajmniej oszczêdza rozczarowañ.
Niestety w spo³eczeñstwie dominuje stereotyp "rozbitej rodziny", czyli koniecznie nieszczê¶liwej rodziny i cierpi±cych z tego powodu dzieci. Ze swojego do¶wiadczenia o¶wiadczam tu i teraz, ¿e jest to kolejny mit , kolejny program wgrany w ludzki umys³.
Konsekwencje tego programu s± bardzo g³êbokie.
Przyk³adowo takie :
Rodzina to mama, tata, dzieci, dalej bracia, siostry , dziadkowie, wujkowie, ciocie, kuzynostwo  itd .. ale z ka¿dym dalszym "okrêgiem"  si³a tych wiêzi stopniowo maleje, a¿ w koñcu pojawia siê ... obcy. Obca rodzina. Inny naród, inna rasa.
Nawet wewn±trz rodziny ka¿dy jej cz³onek pe³ni inn± rolê . Chodzi mi o to, ¿e rzadko my¶limy o jedno¶ci jako podstawowej cesze ludzkiej . Rzadko my¶limy kategoriami:  jedna rasa, jeden organizm , ja to inny TY. Raczej na ka¿dym poziomie dominuje pielêgnacja istnienia barier ni¿ dostrzeganie tej samej natury ka¿dej komórki.
A je¶li tak , to zawsze "moja sytuacja" bêdzie "lepsza" ni¿ twoja.


Tytu³: Odp: Ma³¿eñstwo - zwi±zek zalegalizowany a mi³o¶æ
Wiadomo¶æ wys³ana przez: koliberek33 Wrzesieñ 07, 2009, 00:31:12
Twoje argumenty, pocz±wszy ju¿ od pierwszych linijek, to s± oczywiste oczywisto¶ci, ¿e nawet ich nie umie¶ci³em....Obawia³em siê, ¿e mi to wytkniesz, liczy³em jednak, ¿e to chyba  jednoznaczne. Mam wra¿enie, ¿e to trochê takie wojownicze i nie na miejscu odwracanie "kota ogonem". Nikt nie pisze, ¿e ma³¿eñstwo jest tarcz± obronn±. Ale twierdzê stanowczo, ¿e nie jest te¿ specjalnie wiêkszym zagro¿eniem, je¶li nie mniejszym, dlatego, ¿e jest w³a¶nie ma³¿eñstwem.

Z tej strony na to wszystko patrzê. Po prostu nie demonizujê ¿adnej z form, ale wykraczam poza obie... Zatem w obydwu mogê siê spokojnie znale¼æ, a na dowód opowiedzia³em o swoim do¶wiadczeniu. I obecnie wiem, w którym zmierzam kierunku. I bêdê siê stara³ wci±¿...

East, tak piêknie piszesz i masz tu "na papierze" racjê, a jednak  przebija z tego wszystkiego wielka iluzja i oszukiwanie siê. Proszê, wybacz moje czepialstwo, ale tak to odbieram i czujê. Nie bêdê zatem rozdziela³ w³osa na czworo, bo temat stanie siê jak w³oski makaron, a mnie siê  w tej chwili zachcia³o chleba naszego powszedniego. ;)

Mo¿e te¿ i pó¼na pora nie usposabia mnie do kontynuacji tematu i powrócê jutro, nie wiem. A mo¿e porozmawiamy po lekturze, w której nie mówi siê  o ma³¿eñstwie, tylko o dzieciach, którym z ró¿nych przyczyn brakuje rodzica, w mniejszym, b±d¼ wiêkszym stopniu, no i oczywi¶cie po obejrzeniu filmu.

Wiesz, rzadko my¶limy o jedno¶ci, bo jedno¶æ zaczyna siê od tych dwojga w³a¶nie. I fajnie jak dziecko, to najpierw zobaczy, ale je¶li rodzice tego nie wiedz±, to jak dziecko mo¿e kojarzyæ jakiego¶ "murzyna" z nim samym,.....Gdzie¶ trzeba tê jedno¶æ najpierw zacz±æ....

W ka¿dym razie  TY i Twoja rodzina macie ode mnie zawsze jak najlepsze ¿yczenia. :)

koliberek.


Tytu³: Odp: Ma³¿eñstwo - zwi±zek zalegalizowany a mi³o¶æ
Wiadomo¶æ wys³ana przez: Thotal Wrzesieñ 07, 2009, 00:42:39
Ksi±¿kê "Zdradzony przez ojca" powinien ka¿dy przeczytaæ.
Zgadzam siê z east'em, w wielu przekazanych my¶lach, ma³¿eñstwo mo¿e zaspokoiæ wszystkie prawno-formalne skutki funkcjonowania ca³ej rodziny, ale gdyby¶my wyjêli jeden klocek, który dominuje w postawie funkcjonowania rodziny, zauwa¿ymy, ¿e mogliby¶my budowê zacz±æ od nowa. Tym klockiem do budowy naszego domu jest system finansowy, zwyk³y ordynarny pieni±dz, wci¶niêty nam w rêce dla naszej zguby. Podobno nie ¶mierdzi (by³em w miejscu gdzie powsta³ ten pogl±d - zwyk³y mieszczañski kibel, za czasów rzymskich), ale to co dzieje siê z ca³± cywilizacj± w zwi±zku z jego si³± jest w³a¶nie tym, co sprowadza ca³± ludzko¶æ do roli sprzedajnej dziewki. Kobiety sprzedaj± siê na rogach, ale tak¿e w ma³¿eñskim ³o¿u, mê¿czy¼ni zaprzedaj± swoje dusze za mo¿liwo¶æ kupienia kobiety. Jedna wielka prostytucja, usankcjonowana przez dominuj±ce religie i urzêdy pañstwowe.
(wiem, ¿e to mocne s³owa, ale czujê ¿e mo¿na ¿yæ inaczej)


Pozdrawiam - Thotal :)


Tytu³: Odp: Ma³¿eñstwo - zwi±zek zalegalizowany a mi³o¶æ
Wiadomo¶æ wys³ana przez: koliberek33 Wrzesieñ 07, 2009, 00:52:26
Nie ma sprzedajno¶ci, gdzie ¿yje siê zgodnie z potrzebami, a nie z chciejstwem i ponad miarê. :P A za to oboje s± jednako odpowiedzialni. I ma siê to..., albo ma siê to nijak... do obydwu form jednocze¶nie...


Tytu³: Odp: Ma³¿eñstwo - zwi±zek zalegalizowany a mi³o¶æ
Wiadomo¶æ wys³ana przez: Thotal Wrzesieñ 07, 2009, 00:58:15
Ka¿dy cz³owiek potrzebuje mi³o¶ci, a za tê chêæ czêsto siê zatraca...


Pozdrawiam - Thotal :)


Tytu³: Odp: Ma³¿eñstwo - zwi±zek zalegalizowany a mi³o¶æ
Wiadomo¶æ wys³ana przez: koliberek33 Wrzesieñ 07, 2009, 01:00:08
Je¶li siê samemu nie umie dawaæ, to siê i cz³owiek zatraca, ot i co! :(


Tytu³: Odp: Ma³¿eñstwo - zwi±zek zalegalizowany a mi³o¶æ
Wiadomo¶æ wys³ana przez: Thotal Wrzesieñ 07, 2009, 01:04:52
Albo zatraciwszy siê zupe³nie, nie wie, ¿e mo¿e daæ cokolwiek...


Pozdrawiam - Thotal :)


Tytu³: Odp: Ma³¿eñstwo - zwi±zek zalegalizowany a mi³o¶æ
Wiadomo¶æ wys³ana przez: koliberek33 Wrzesieñ 07, 2009, 01:10:43
I w ten o to sposób mamy najzwyklejsze uzale¿nienie, czyli  "s³odk±" dysfunkcjê rodz±c± patologiê.  >:D



I oczywi¶cie jasne, ¿e wci±¿ pozdrawiam, tylko ¿em w pisaniu leñ! ;D

koliberek.


Tytu³: Odp: Ma³¿eñstwo - zwi±zek zalegalizowany a mi³o¶æ
Wiadomo¶æ wys³ana przez: Kahuna Wrzesieñ 07, 2009, 01:58:46
Thotal.Karabiny same nie zabijaja.,sa tylko narzedziem w rekach ludzi.
To samo dzieje sie z pieniedzmi.Trudno jest obwiniac pieniadz
za nasze ulomnosci i dlatego musimy sie wciaz doskonalic,aby
wyeliminowac i karabiny i wzajemne zaleznosci.
Pozdrawiam.


Tytu³: Odp: Ma³¿eñstwo - zwi±zek zalegalizowany a mi³o¶æ
Wiadomo¶æ wys³ana przez: jeremiasz Wrzesieñ 08, 2009, 09:05:09
Przygl±dam sie tej dyskusji i takie oto wyci±gam wnioski.

Ci, którzy tak bardzo upieraj± siê przy formalnych zwi±zkach jako argument czêsto powo³uj± siê na odpowiedzialno¶æ, opiekê, zapewnienie warunków finansowych rodzinie, itp
Chcia³bym zauwa¿yæ jednak, ¿e odpowiedzialno¶æ czy opieka nad rodzin± nie ma nic wspólnego z tym czy zwi±zek jest formalny czy nie.
Mo¿na bowiem wzi±¶æ odpowiedzialno¶æ za zwi±zek nieformalny i uchylaæ siê od odpowiedzialno¶ci w zwi±zku formalnym. Przyk³ady na to widoczne s± na ka¿dym kroku.

Kolejny argument za zwi±zkiem formalnym - to tzw. deklaracja mi³o¶ci. Informowanie wszem i wobec, ¿e od tej pory ta para na zawsze ju¿ bêdzie razem.
W takim razie pytam - komu to jest potrzebne?
Jest taki mechanizm, który pomaga np. walczyæ z na³ogami. Powiedzieæ o tym, ze np. postanawiam rzuciæ palenie swojej rodzinie. Wtedy czujê wiêksz± presjê na wytrwaniu w tym zobowi±zaniu, wtedy niejako rodzina mnie "wspiera", a raczej wspiera mnie samego wstyd, ktory bêdzie wiêkszy je¿eli z³amiê publiczn± obietnicê, publiczne zobowi±zanie.

Oczywi¶cie, jest tak¿e druga strona medalu. Czyli  - jeste¶my szczê¶liwi i chcemy aby ca³y ¶wiat siê o tym dowiedzia³ i cieszy³ siê wraz z nami.

Czego jest wiêcej, ka¿dy mo¿e sobie to oceniæ.

Pojawi³ siê zarzut, ¿e wytrwanie w zwi±zku formalnym jest trudniejsze, a nieformalny tak ³atwo zerwaæ, itp.
To mi przypomina tak± sytuacjê, spotykaj± siê dwie kole¿anki. Jedna zamê¿na druga singielka.
- zobacz, ja tutaj muszê w tym ch³opem siedzieæ, nic nie robi ca³y dzieñ, pije, bije...  a co u Ciebie?
- no zerwa³am z Maækiem bo mnie ok³amywa³, ale spotykam siê z Józkiem - odpowiada singielka
- no tak, ja to mam ciê¿kie ¿ycie, nie to co ty - mówi mê¿atka

Brutalnie powiem - je¿eli kto¶ jako argument ZA zwi±zkiem formalnym podaje, ¿e jest to trudniejsza sprawa, ¿e trudniej siê rozej¶æ, itp to zachowuje siê jak kto¶ kto bierze 100kg wór na plecy i p³acze - "patrzcie jak mi ciê¿ko".
Je¿eli komu¶ imponuje zachowanie mêczennika to jego sprawa, ale niech nie robi z tego filozofii, niech nie szuka jaki¶ dziwnych wyt³umaczeñ, itp - tylko powie wprost - "cierpiê, bo lubiê".

Dyskutowali¶my tak¿e o strachu.
¯e czêsto ludzie nie bior± ¶lubu ze strachu, ¿e ¿yj± sobie razem "na próbê" ¿eby sprawdziæ czy siê uda.
To ¶wietny przyk³ad strachu u¶wiadomionego. Wiem czego siê bojê i staram siê unikaæ takich sytuacji - bojê siê wydatków przy rozwodzie, bojê siê problemów, s±dów, itp.
No có¿. Ja tak¿e, ze strachu, nie dotykam przewodów pod napiêciem. Mam ¶wiadomo¶æ tego jakie mog± byæ skutki.

Nieskoñczenie gorszy, jest NIEU¦WIADOMIONY strach.
Strach przed odrzuceniem przez spo³eczeñstwo, rodzinê je¿eli zamieszka siê razem przed ¶lubem. Bo przecie¿ wszyscy porz±dni ludzie bior± ¶lub a nie ¿yj± na koci± ³apê.
Strach przed staro¶ci± w samotno¶ci. Bo przecie¿ latka lec± a nie ma niczego lepszego na oku.
Strach przed bied±, ¿yciem w nêdzy. Przecie¿ on dobrze zarabia, a moja pensja to wystarczy jedynie na waciki...
Itp, itp..
Ten strach, wprogramowany w nas. np przez rodziców kiedy jako dzieci przys³uchiwali¶my siê ich rozmowom, to jakich okre¶leñ u¿ywali ("zdziwacza³a stara panna", "robili TO przed ¶lubem - kto to widzia³", itp, itp)
ten strach siedzi w nas i popycha nas do robienia ró¿nych rzeczy.

Znajdujemy na to ró¿ne wyja¶nienia, staramy siê przekonaæ innych ludzi o swoich racjach, wypieramy siê tej emocji.
Dlaczego?
Tak¿e ze strachu.
Bo inaczej u¶wiadomiliby¶my sobie wtedy jak nêdzne ¿ycie prowadzili¶my do tej pory. Spojrzeliby¶my prawdzie w oczy i ³kaliby¶my przez tydzieñ, pierwszy raz rozumiej±c co zrobili¶my ze swoim prawdziwym kochaj±cym i pragn±cym mi³o¶ci JA.

Od tej pory nic ju¿ nie bêdzie takie samo.
Czego wszystkim serdecznie ¿yczê.

pozdrawiam


Tytu³: Odp: Ma³¿eñstwo - zwi±zek zalegalizowany a mi³o¶æ
Wiadomo¶æ wys³ana przez: Thotal Wrzesieñ 08, 2009, 09:26:35
Kochaj±ce wewnêtrzne JA najbardziej ceni sobie wolno¶æ.

Bo MI£O¦Æ  =  WOLNO¦Æ


Wszystkie konflikty rodzinne polegaj± na wkraczaniu na "cudze terytoria", zaw³aszczaniu sobie praw nale¿±cych do wspó³ma³¿onka, dzieci, rodzeñstwa itd. ¯aden "zniewalaj±cy" dokument nie jest w stanie dopilnowaæ kochaj±cego wewnêtrznego JA przed buntem.



Pozdrawiam - Thotal :)


Tytu³: Odp: Ma³¿eñstwo - zwi±zek zalegalizowany a mi³o¶æ
Wiadomo¶æ wys³ana przez: Val Dee Wrzesieñ 08, 2009, 11:22:59
a mnie ciekawi jak wszyscy "single" tak maj± z³e komu¶ za to, ¿e woli zwi±zek formalny... ;P

to jaki¶ kompleks jest czy co¶?

jeremiaszu fajnie ¿e mówisz o kochaj±cym JA ale prawdziwa mi³o¶æ to dbanie przede wszystkim nie o JA ale o NI¡/NIEGO...

ja w ma³¿eñstwie nie widzê naprawdê nic z³ego - s± to trwalsze zwi±zki a kto bêdzie chcia³ z niego odej¶æ to odejdzie i tak

ja nie rozumiem jak mo¿na baæ siê rozwodów a nie baæ siê ¶lubu - przecie¿ to znacznie wiêkszy stres...

ale problem widzê w tym, ¿e tzw single nie zrozumiej± ¿onatych/mê¿atych - bo nigdy w ma³¿eñstwie nie byli ;P
odwrotna sytuacja jest niemo¿liwa gdy¿ KA¯DY by³ kiedy¶ w zwi±zku nieformalnym - czê¶æ postanowi³a sobie jednak wyznaæ mi³o¶c przed ¶wiadkami, Bogiem czy USC (do wyboru - do koloru) tym samym podnosz±c zwi±zek o jeden szczebel :)


Tytu³: Odp: Ma³¿eñstwo - zwi±zek zalegalizowany a mi³o¶æ
Wiadomo¶æ wys³ana przez: Rafaela Wrzesieñ 08, 2009, 11:31:01
MILOSC rowna sie Wolnosc, - jakos mi to wszystko nie pasuje. Pierwsza milosc, wspolne mazenia, chec bycia z soba w kazdej minucie, oddychac soba, zamieszkac razem, chec mienia dziecka z tym kochajacym mezczyzna- kobieta, budowac razem przyszlosc i zestrzec sie razem. Jest to program majwiekszej milosci dwojga ludzi. Miedzy wierszami tego programu nie pisze jak to wszystko naprawde wyglada, wkradaja sie miedzy ten plan stare, niemodne przyzwyczajenia ktore czesto rozbrajaja ten przepiekny program naszej wymarzonej milosci, i to jest prawda ze zaden slub nie pomoze, jezeli lenistwo, naiwnosc, brak odpowiedzialnosci  zajma miejsce w tym programie. Ja mysle ze jezeli ja kogos kocham i jestem przekonana ze to jest ta osoba z ktora chce cale zycie przezyc, to musze wiedziec jak to sie stanie:
         Dzisiaj wiemy wszyscy ze musimy pracowac, tak wiec oboje wychodza rano do pracy i pod wieczor wracaja razem do domu, tak wiec razyem zarabiali na utrzymanie tego wspolnego gniazda. Uwazam ze  w dzisiejszych czasach nie moze istniec
dawne przyzwyczajenie ze pan po powrocie do domu siada i czyta gazete, a kobieta po calym dniu pracy, idzie dalej do pracy
gotuje obiad, podaje do stolu, potem pranie ,pracowanie, odkuzenie mieszkania, przygotowanie do pracy w nastepnym dniu- tak wiec nastepny etat ktory jest nigdy nie zaplacony. Tak wlasnie wkradaja sie nieporozumienia ktore niszcza ta wspaniala milosc.  Czesto miedzy tym dwojga jedno jest masywnie wykozystywane , czy to jest sprawoedliwe i jak dlugo moze ciagnac ta osoba wykozystywana taka sytuacje.
Zyjemy w czasach ze musimy razem pracowac, aby uzeczywistnic nasze marzenia, aby budowac nasze jutro razem i dzielic
je razem. To jest recepta na przetrwanie wspolnego zycia . Czlowiek musi ciagle sie uczyc , kazdego dnia musi miec oczy otwarte i widziec co jest do zrobienia, jak mozna wypoczac, ale razem, pomyslec obopolnie o przyjemnosciach, a kiedy przychodzi jakis zyciowy problem byc blisko tek ukochanej osoby i podac reke, nie zostawiac na lodzie. Obojetnie czy to jest
mezczyzna czy kobieta, oni ciagle powinni byc razem.

Ja mysle ze na milosc prawdziwa musi sie zlozyc duzo roznych  zyciowych skladnikow, aby mogla rosnac i rozwijac sie zdrowo, napewno wolnosc , zaufanie powinno byc na pierwszym niejscu.  Pozdrawiam Rafaela


Tytu³: Odp: Ma³¿eñstwo - zwi±zek zalegalizowany a mi³o¶æ
Wiadomo¶æ wys³ana przez: east Wrzesieñ 08, 2009, 18:25:19
(..)  czê¶æ postanowi³a sobie jednak wyznaæ mi³o¶c przed ¶wiadkami, Bogiem czy USC (do wyboru - do koloru) tym samym podnosz±c zwi±zek o jeden szczebel :)
Czyli, ¿e jak wyznam mi³o¶æ do kobiety przed kolegami-¶wiadkami, albo we w³asnym sercu, przed Bogiem, który widzi wszystko , albo przed starszyzn± wioski, lub przed kapitanem na statku ( te¿ ma uprawnienia administracyjne ), to znaczy, ¿e podnios³em zwi±zek ju¿ o szczebel wy¿ej ?
Wed³ug mnie o tym kolejnym szczeblu ¶wiadczy raczej to, co napisa³a Rafeala o wspólnym ¿yciu , a nie to przed kim siê mi³o¶æ wyznaje.
Nale¿a³oby osobno rozpatrywaæ ma³¿eñstwo jako akt administracyjny i osobno jako akt mistyczny, a jeszcze inaczej jako deklaracja w³asna.


Tytu³: Odp: Ma³¿eñstwo - zwi±zek zalegalizowany a mi³o¶æ
Wiadomo¶æ wys³ana przez: Thotal Wrzesieñ 08, 2009, 18:34:33
Rafaello potwierdzasz moj± opiniê, ¿e mi³o¶æ to wolno¶æ, cz³owiek wolny mo¿e wybieraæ ka¿dego dnia mi³o¶æ do swojego wspó³ma³¿onka, czuj±c siê kochany oddaje mi³o¶æ pomno¿on±, anga¿uj±c siê w ¿ycie rodzinne, pracê, po¶wiêcenie, wyrozumia³o¶æ.


Pozdrawiam - Thotal :)


Tytu³: Odp: Ma³¿eñstwo - zwi±zek zalegalizowany a mi³o¶æ
Wiadomo¶æ wys³ana przez: jeremiasz Wrzesieñ 09, 2009, 08:27:13
Cytuj
MILOSC rowna sie Wolnosc, - jakos mi to wszystko nie pasuje.
Mo¿e dlatego, ¿e pierwsze skojarzenie miêdzy zwi±zek a wolno¶æ czyli "wolny zwi±zek" rozumiemy tak a nie inaczej.

Powiedz mi, co jest ³atwiej zrobiæ?
Za³o¿yæ komu¶ obr±czkê, przywi±zaæ go do siebie s³owami "nie mogê bez ciebie ¿yæ", "od tej pory tylko my na zawsze", itp..
czy mo¿e powiedzieæ:
"je¿eli pasuje ci moje towarzystwo, to zapraszam, je¿eli nie - mo¿esz bez wyrzutów siê oddaliæ"

pomy¶l teraz w drug± stronê,
chcia³aby¶ aby kto¶ Ciê uwi±za³ do siebie, czy mo¿e aby Twoja obecno¶æ przy nim by³a Twoim wyborem?

pozdrawiam

=====================================

Cytuj
jeremiaszu fajnie ¿e mówisz o kochaj±cym JA ale prawdziwa mi³o¶æ to dbanie przede wszystkim nie o JA ale o NI¡/NIEGO...

Nieprawda.
powiniene¶ dbaæ o SIEBIE, o swoje szczê¶cie. Je¿eli sam z siebie bêdziesz szczê¶liwy, to obdzielisz tym szczê¶ciem ca³y ¶wiat.
Twój partner/partnerka tak¿e powinien dbaæ o SIEBIE, o swoje szczê¶ci. On/Ona tak¿e wtedy potrafi obdzieliæ szczê¶ciem ca³y ¶wiat.
Je¿eli ka¿dy z partnerów jest sam z siebie szczê¶liwy to przy po³±czeniu dadz± jeszcze wiêksze szczê¶cie.

Ucz± nas w szko³ach, domach, ¿e powinni¶my dbaæ o tê drug± stronê.
I mo¿na siê zgodziæ z tym tylko je¿eli chodzi o wsparcie, o pomoc przy wspólnych obowi±zkach, o opiekê w czasie choroby - to jasne.

Natomiast nie dotyczy siê to ogólnie przyjêtego "szczê¶cia".
Dam Ci przyk³ad:
Jako kawaler facet lubi chodziæ z kumplami na piwo - taki ma zwyczaj, sprawia mu to frajdê i nie ma w tym nic z³ego.
Po ¶lubie ¿ona próbuje wywrzeæ na nim presjê:
- a mo¿e by¶ wzi±³ mnie ze sob±, a po co masz tam i¶æ, przecie¿ ja jestem w domu, itp
Zwykle  facet w imiê "mi³o¶ci" postanawia zmieniæ siê, postanawia zarzuæ dawny zwyczaj, który dawa³ mu frajdê.
Nie chodzi ju¿ z kolegami na piwo. -  "Bo mi³o¶æ wymaga po¶wiêceñ".
A ona "zadowolna". Zamiast przyznaæ siê sama przed sob±, ¿e boi siê tego co jej facet tam robi i przyjrzeæ siê tej emocji, woli wp³yn±æ na faceta. I tylko odracza wyrok.


Jego ulubionym ubiorem s± jeansy i swetr, ale id± na przyjêcie do znajomych.
Zawsze chodzi³ w jeansach i swetrze do tych znajomych, ale teraz idzie pierwszy raz z ¿on±.
I ona mu gdera - mo¿e by¶ ubra³ marynarkê, mo¿e ubra³ inne spodnie.
I facet rezygnuje. "Bo mi³o¶æ wymaga po¶wiêceñ"
Id± na imprezê, facet ¼le siê czuje w garniturze.
A ona "zadowolna". Znowu zamiast przyznaæ sama przed sob±, ¿e boi siê co powiedz± ludzie kiedy zobacz± ich ro¿nie ubranych (ona odstrzelona a on w starych jeansach) tylko odracza wyrok.

Facet wieczorami lubi kleiæ sobie samoloty. Ma³e, plastikowe. To jego hobby.
Ale ¿ona - ¿e mo¿e by siê wzi±³ do jakiej¶ roboty, ¿e samolociki to klej± mali ch³opcy a nie starzy faceci, ¿e kto to widzia³.
I facet rezyguje ze swojego hobby, rezygnuje ze swoich pasji.
Bo to nie wypada, bo mo¿e ma racjê, bo "mi³o¶æ wymaga po¶wiêceñ"

A potem pewnego dnia poznaje kobietê, która akceptuje jego wyskoki do baru, akceptuje jego jeansy i jego samolociki.
I dopiero teraz zaczyna siê dramat.

A wszystko dlatego, ¿e z mi³o¶ci do ¿ony zrezygnowa³ z samego siebie.

Ku przestrodze.

pozdrawiam
ps. przyk³ad dotyczy³ faceta i jego "wrednej" ¿ony, ale równie czêsto jest dok³adnie odwrotnie.

Scali³em posty
Darek



Tytu³: Odp: Ma³¿eñstwo - zwi±zek zalegalizowany a mi³o¶æ
Wiadomo¶æ wys³ana przez: Val Dee Wrzesieñ 09, 2009, 09:05:59
no to teraz SPRAWDZAM!

napisaæ mi tu kto jest ma³¿onkiem/¿on± ;P

a kto ¿yje w wolnym zwi±zku ;P

tylko bez k³amstw i krêtactw!

KAWA na £AWÊ!!! ;P

jeremiasz - a jak w domu jest ma³e dziecko i ¿ona chce aby m±¿ pomóg³ i nieco j± odci±¿y³ a on sobie woli i¶æ na piwo z kolegami to ¿ona go ogranicza czy po prostu stara siê mu daæ do zrozumienia, ¿e powinien siê bardziej odpowiedzialnie zachowywaæ? (to odno¶nie Twojego powy¿szego postu)


Tytu³: Odp: Ma³¿eñstwo - zwi±zek zalegalizowany a mi³o¶æ
Wiadomo¶æ wys³ana przez: jeremiasz Wrzesieñ 09, 2009, 09:55:34
Cytuj
jeremiasz - a jak w domu jest ma³e dziecko i ¿ona chce aby m±¿ pomóg³ i nieco j± odci±¿y³ a on sobie woli i¶æ na piwo z kolegami to ¿ona go ogranicza czy po prostu stara siê mu daæ do zrozumienia, ¿e powinien siê bardziej odpowiedzialnie zachowywaæ? (to odno¶nie Twojego powy¿szego postu)

Je¿eli ¿ona chce aby m±¿ pomóg³ bo jest ma³e dziecko to powinien pomóc ¿onie. Tutaj nie ma ¿adnej w±tpliwo¶ci.
Chodzi o wspóln± odpowiedzialno¶æ za potomstwo.
Zysk z tego, ¿e m±¿ zostanie w domu jest taki, ¿e np. mog± siê podzieliæ obowi±zkami.

Powiedz mi, co ¿ona traci³a albo zyskiwa³a kiedy m±¿ poszed³ na piwo, kiedy ubra³ jeansy albo skleja³ samolot?
Niczego nie traci³a ani niczego nie zyskiwa³a.
Utwierdza³a siê tylko w swoim strachu.

Inaczej mówi±c: nikomu nic by siê nie sta³o, gdyby poszed³ na piwo albo ubra³ jeansy czy skleja³ samoloty.
Kiedy za¶ trzeba siê opiekowaæ dzieckiem, to piwo czy samolot idzie w odstawkê. Ale nie dlatego, ¿e ¿ona tego chce.
Dlatego, ¿e opieka nad dzieckiem tego wymaga.

pozdrawiam

ps. ¿yjê w zalegalizowanym zwi±zku


Tytu³: Odp: Ma³¿eñstwo - zwi±zek zalegalizowany a mi³o¶æ
Wiadomo¶æ wys³ana przez: koliberek33 Wrzesieñ 09, 2009, 11:59:28
A propos tych jensów, samolocików etc...  Twierdzisz zatem, ¿e wolny zwi±zek automatycznie wyeliminowa³by te problemy i tak ¿yliby sobie wolni i szczê¶liwi z wiêksz± szans± na przetrwanie, bo s± wolni? Mam za ¶cian± taki wolny zwi±zek i tak siê wci±¿ g³o¶no k³óc±, a raczej ¿r±, ( choæ bardzo fajni ludzie z osobna), ¿e jestem mimowolnym ¶wiadkiem tych przekraczaj±cych daleko zdrowy rozs±dek awantur, ¿e niejedno ma³¿eñstwo, a¿ tak nie ma. A te¿ s± za drug± ¶cian±, u góry, na dole... A ¶ciany cienkie! A wiêc wszêdzie i ró¿nie bywa. Jako rzek³em, nie w formie siê to zawiera, ale przede wszystkim w nas samych. Jak jeste¶ g³upi, to nic ciê i nikt cz³ecze z tego nie wyzwoli, je¶li sam nie podejmiesz takiej decyzji. A je¶li¶cie siê rzeczywi¶cie niedobrali, a ty stoisz na wysoko¶ci zadania wci±¿ i pracujesz ze sob± i nad sob±, to osoba niepo¿±dana, leniwa, g³upia, "z³a" "odpadnie" w taki sposób, ¿e ciê to nie zaboli i ona nie bêdzie siê czu³a zraniona. Niejako " samo i bezbole¶nie" siê to wszystko dokona. A wiêc rwanie szat i granie roli cierpiêtnika na nic i nikomu siê nie zda.


koliberek ¶wiêty ;)


A propos pomagania ¿onie: to zna³em w przesz³o¶ci takie ma³¿eñstwo, w którym kiedy¶ m±¿ rzek³ do ¿ony: "Kochanie wytar³em ci kurz z fortepianu", a ona jemu na to: "Kochanie je¶li wytrzesz mi kurz z mojej trumny, to wtedy mi o tym powiedz, dobrze?".

 :)


Tytu³: Odp: Ma³¿eñstwo - zwi±zek zalegalizowany a mi³o¶æ
Wiadomo¶æ wys³ana przez: Rafaela Wrzesieñ 09, 2009, 12:07:55
Piszac moja wiadomosc bralam pod uwage ludzi doroslych. Co ja teraz czytam, poprostu to co zawsze ma miejsce.
Ona mowi to, ona kaze mi to, ona tu, ona tam, a ja biedny robie wszystko z milosci ze az mam tego dosyc.-
A moze od pierwszego dnia rozpoczac inaczej zycie we dwoje. Kiedy idziecie razem do pracy i potem razem wracacie do domu, tak wiec razem nalezy myslec o pracach zwiazanych z domem i rodzina.  Planowanie co najpierw , a co potem, a kiedy wszytko
jest zalatwione , to mysle ze bez problemu on moze isc na piwo z kumplami, a ona do swojej mamy czy przyjaciolki.
Zapomnialam ze powinni zachowac swoje hobby i zmiescic je w rodzinie.
Drodzy panowie, wczesniej zalatwiala matka mase spraw, ze mogliscie robic na co mieliscie ochote. Teraz przyszedl czas ze ta zapracowana matka ma nareszcie czas dla siebie i niech biedaczka pozyje jeszcze pare lat w spokoju, niech spelni swoje marzenia, rozwinie swoje hobby i zobaczy jak wyglada swiat.
Trzeba prawdzie w oczy spojzec, szukacie zawsze kogos do wykozystania, najpierw matka, potem zona, a potem ta trzecia- ale pamietajcie nie na dlugo. A tak naprawde, to nalezy sie wstydzic za takie pojmowanie doroslego zycia pasozytniczego.


Tytu³: Odp: Ma³¿eñstwo - zwi±zek zalegalizowany a mi³o¶æ
Wiadomo¶æ wys³ana przez: jeremiasz Wrzesieñ 09, 2009, 12:41:32
Cytuj
A propos tych jensów, samolocików etc...  Twierdzisz zatem, ¿e wolny zwi±zek automatycznie wyeliminowa³by te problemy i tak ¿yliby sobie wolni i szczê¶liwi z wiêksz± szans± na przetrwanie, bo s± wolni?
Nic takiego nie twierdzê.
Moja odpowied¼ dotyczy³a tego czy nale¿y dbaæ o siebie czy o partnera. Obojêtne czy w zwi±zku formalnym czy nie.

Mo¿e to nieporozumienie wynik³o z tego, ¿e w pierwszej czê¶ci by³a odpowied¼ na pytanie o wolno¶æ w zwi±zku.

pozdrawiam



Tytu³: Odp: Ma³¿eñstwo - zwi±zek zalegalizowany a mi³o¶æ
Wiadomo¶æ wys³ana przez: Rafaela Wrzesieñ 09, 2009, 12:45:01
Moja odpowiedz jest jednoznaczna, jesli tworzy sie zwiazek , to nalezy dbac obopulnie, razem pracowac i razem wypoczywac, choc kazdy moze odpoczywac inaczej.



Jesli chodzi o wolnosc w zwiazku, to nalezy zapytac jaka wolnosc, takich wolnosci moze byc duzo. Jesli ktos chce zyc w wolnosci- to zwiazek  obojetnie jaki to juz przeszkoda. WOLNOSC to WOLNOSC


Tytu³: Odp: Ma³¿eñstwo - zwi±zek zalegalizowany a mi³o¶æ
Wiadomo¶æ wys³ana przez: jeremiasz Wrzesieñ 09, 2009, 12:46:13
Cytuj
Trzeba prawdzie w oczy spojzec, szukacie zawsze kogos do wykozystania, najpierw matka, potem zona, a potem ta trzecia- ale pamietajcie nie na dlugo. A tak naprawde, to nalezy sie wstydzic za takie pojmowanie doroslego zycia pasozytniczego.
Kobieto, jakich Ty facetów spotykasz? :)

pozdrawiam


Tytu³: Odp: Ma³¿eñstwo - zwi±zek zalegalizowany a mi³o¶æ
Wiadomo¶æ wys³ana przez: arteq Wrzesieñ 09, 2009, 12:59:32
z forum?  :]


Tytu³: Odp: Ma³¿eñstwo - zwi±zek zalegalizowany a mi³o¶æ
Wiadomo¶æ wys³ana przez: koliberek33 Wrzesieñ 09, 2009, 13:02:26
Zdaje siê, ¿e przedmówczyni Jeremiasza, to Rafaela. Je¶li siê chce jak±¶ kobietê zdyskredytowaæ, upokorzyæ, to siê mówi do niej w³a¶nie per "kobieto". Dalej to ju¿ zmilczê sobie, bo bym siê znowu zanadto rozpisa³... :(

A w zwi±zku dobrze jest, je¶li dba siê tak samo o siebie jak i o partnera, ( o jego, czy jej przestrzeñ tak¿e). Czyli, jak to by³o? : "Mi³uj bli¼niego swego jak siebie samego"? "A z ¿on± swoj± jednym cia³em od tej chwili jeste¶cie?" Tak to mi siê kojarzy, nie inaczej!


Tytu³: Odp: Ma³¿eñstwo - zwi±zek zalegalizowany a mi³o¶æ
Wiadomo¶æ wys³ana przez: arteq Wrzesieñ 09, 2009, 13:03:31
Zwrot "kobieto" upokarza?  :o


Tytu³: Odp: Ma³¿eñstwo - zwi±zek zalegalizowany a mi³o¶æ
Wiadomo¶æ wys³ana przez: koliberek33 Wrzesieñ 09, 2009, 13:11:17
Otó¿ i to! Kobiety, to subtelne istoty, mo¿e Ty by¶ wola³, gdyby do Ciebie, zwracaæ siê per mê¿czyzno, zamiast po imieniu. Chocia¿ mê¿czy¼ni s± tak obecni zniewie¶ciali, ¿e potraktowaliby to jako najwy¿szy komplement. Jak zatem mog± poj±æ zwrot skierowany do kobiety. A "kobieta  wszak to nie cz³owiek" i takie tam inne nierzadko króluj±ce jeszcze stereotypy. Na szczê¶cie, ju¿ coraz bardziej ¶ladowo i w kawa³ach siê pojawiaj±ce, ale jednak....

Bardzo upro¶ci³em, ale tak gor±co i nie chce mi siê wiêcej uzasadniaæ. Szkoda dnia! O0


Tytu³: Odp: Ma³¿eñstwo - zwi±zek zalegalizowany a mi³o¶æ
Wiadomo¶æ wys³ana przez: Symeon Wrzesieñ 09, 2009, 13:19:13
Zwrot "kobieto" wed³ug mnie jeszcze nie upokarza, gorsze jest powiedzenie o swej ¿onie "moja stara" ;)


Tytu³: Odp: Ma³¿eñstwo - zwi±zek zalegalizowany a mi³o¶æ
Wiadomo¶æ wys³ana przez: jeremiasz Wrzesieñ 09, 2009, 15:19:29
Nie chcia³em nawet w najmniejszym stopniu dokuczyæ Rafaeli, przykro mi je¿eli to tak zosta³o odebrane.
Przepraszam.

pozdrawiam


Tytu³: Odp: Ma³¿eñstwo - zwi±zek zalegalizowany a mi³o¶æ
Wiadomo¶æ wys³ana przez: Val Dee Wrzesieñ 09, 2009, 16:27:00
CIEKAWE:

EDN¡ Z NIELICZNYCH INSTYTUCJI SPO£ECZNYCH, KTÓRYCH NIE ZDO£A£ ZNISZCZYÆ SOCJALIZM, JEST RODZINA. OBECNIE ODNOWA CYWILIZACYJNA W POLSCE NIE MO¯E SIÊ DOKONAÆ BEZ JEJ UDZIA£U.

Z zasady ludzie chc± dla swoich dzieci wszystkiego najlepszego. Je¶li sami nie zdo³ali osi±gn±æ czego¶ w ¿yciu, pragn±, by zdoby³y to ich pociechy. Mówi siê, ¿e ma³¿onkowie pochodz±cy z rozbitych rodzin powielaj± wzorce, w których wyro¶li. To prawda. Jednak prawd± jest te¿, ¿e ludzie zawsze staraj± siê wyj¶æ poza swe ograniczenia, odnosz±c w³asne oczekiwania do realnych mo¿liwo¶ci. Dla wielu m³odych ludzi za³o¿enie udanej rodziny jest zatem szczególnym wyzwaniem. Mo¿e w³a¶nie dlatego, ¿e prze¿yli jej rozpad.

Rodzinê w tym sensie mo¿na porównaæ do pola walki, na którym toczy siê batalia o warto¶ci i idea³y, gdzie decyduj± siê dalsze losy dzieci i ich rodziców. Zmagania te bywaj± uwieñczone wielkim, choæ niewidocznym na zewn±trz sukcesem, czasem koñcz± siê pora¿k±. Zawsze jednak ludzie podejmuj±cy trud za³o¿enia rodziny s± gotowi po¶wiêciæ wiele ze swego egoizmu, by uszczê¶liwiæ najbli¿szych.

Rodzina, w której wyros³am
- pisze jedna z uczestniczek krótkiej ankiety zamieszczonej w czerwcowym numerze "Wiedzy i ¯ycia" z 1996 roku w rubryce "Listy" - by³a dla mnie koszmarem, rodzice wiecznie w konflikcie, ojciec alkoholik (zmar³ dwa lata temu). Rodzina, któr± za³o¿y³am w wieku dwudziestu lat, by³a nieporozumieniem. Pobrali¶my siê na studiach, ale m±¿ nie chcia³ studiowaæ, pracowaæ, pomagaæ w domu [...]. Rozwiedli¶my siê, gdy mieli¶my po dwadzie¶cia trzy lata. Nie ukoñczy³am studiów [...]. Powtórnie wysz³am za m±¿ dwa lata pó¼niej. Obecny zwi±zek jest spe³nieniem wszystkich marzeñ i ¿yczeñ [...]. M±¿ wspiera mnie w wychowaniu syna z pierwszego ma³¿eñstwa. [...] Prawie wszystkie moje kole¿anki maj± za sob± rozwód, zanim ukoñczy³y trzydziesty rok ¿ycia i obecnie s± powtórnie mê¿atkami lub planuj± ¶lub. [...] Od dwóch lat prowadzê dzia³alno¶æ gospodarcz± i jestem szczê¶liwa [...]. Rodzinê mo¿na nazwaæ udan±, kiedy ka¿dy cz³owiek ma w niej swoje miejsce, swoje obowi±zki, które s± rado¶ci±, a nie kar± [...]. Potrzeba jednak dwudziestu lat treningu, aby to co konieczne nie by³o przymusem, pokut±. [...] Mam nadziejê, ¿e zd±ê¿ utemperowaæ mojego smyka, by kiedy¶ by³ takim wspania³ym mê¿czyzn±, jak mój obecny [m±¿] (OA)1.

W przytoczonym li¶cie widaæ, z jak wieloma problemami musz± uporaæ siê ludzie rozpoczynaj±cy doros³e ¿ycie. A wiêc patologiczna rodzina, w której spêdzili dzieciñstwo, nieudane ma³¿eñstwo
u progu doros³o¶ci, nieskoñczone
studia i samotne wychowywanie dzieci. Pó¼niej drugi zwi±zek i ogromny wysi³ek w³o¿ony w porz±dkowanie ¿ycia oraz przekazanie zdobytej wiedzy dziecku. Autorka, osoba najwyra¼niej przedsiêbiorcza i samodzielna, prowadzi dzia³alno¶æ gospodarcz±, która sensownie wype³niaj±c czas, otwiera szerokie pole nowych mo¿liwo¶ci.

Chcia³bym mieæ (je¶li w przysz³o¶ci j± za³oê¿) spokojn± rodzinê. Ta decyzja jest skutkiem obserwacji wielu rodziców - najczê¶ciej ojców, którzy rz±dzili w domu pod wp³ywem alkoholu lub pod wp³ywem emocji [...]. Poruszy³em problem alkoholowy, poniewa¿ najbardziej rzuca mi siê w oczy. Z nim te¿ wi±¿± siê najgorsze wspomnienia z dzieciñstwa, gdy nieszczê¶liwy ojciec zapomina³ o wielu osobistych sprawach [...].

Ka¿de z rodziców chce, ¿eby jego dziecko wyros³o na m±drego i dobrego cz³owieka [...]. Mam ponad dwadzie¶cia lat i troszkê ¿yciowego do¶wiadczenia, mam swoje zdanie i nie tak szybko za³oê¿ rodzinê, a co prze¿y³em i widzia³em, na pewno wykorzystam w swoim przysz³ym ¿yciu [EM].

Wypowied¼ ta ukazuje, w jaki sposób traumatyczne prze¿ycia z dzieciñstwa wzmacniaj± obawy m³odego cz³owieka przed dojrza³o¶ci±. Autor najwyra¼niej przywi±zuje wielk± wagê do za³o¿enia rodziny, ¶wiadom, ¿e dziêki tym wiêzom mo¿na odnale¼æ sens w ¿yciu i wewnêtrznie siê doskonaliæ. Rodzina mo¿e byæ udana lub nie - wie o tym dobrze z w³asnych do¶wiadczeñ - tym wiêkszy wiêc jego lêk, ale te¿ tym wiêksza ¶wiadomo¶æ warto¶ci rodziny. Mówi±c, ¿e wszyscy rodzice chc±, by ich dzieci wyros³y na m±drych ludzi, dotkn±³ bardzo wa¿nego, choæ mo¿e z pozoru trywialnego problemu. Nawet je¶li mnie siê nie powiod³o w ¿yciu, to my¶lê, ¿e moje dzieci lepiej je sobie u³o¿±. W tym przekonaniu kryje siê podstawowa nadzieja na odnowê cywilizacyjn±, ka¿dy bowiem bêdzie stara³ siê przekazaæ dzieciom najlepsze, mo¿e te¿ najbardziej skryte idea³y i warto¶ci.

Mama mówi, ¿e jestem jej psychoterapeutk±, ¿e w trudnym okresie jej ¿ycia postawi³am j± na nogi, ¿e pomog³am jej zmieniæ stosunek do ¿ycia, ¿e j± dowarto¶ciowa³am. [...] Ludzie rzadko mówi± innym o ich prawdziwych zaletach, a przecie¿ to takie wa¿ne. Przyczyn± jest pewnie ta przeklêta wszechobecna zazdro¶æ. A my sobie niczego nie zazdro¶cimy i dlatego potrafimy nazwaæ g³o¶no to, co jest w nas dobrego [FK].

W codziennym do¶wiadczeniu wszystkich swych cz³onków rodzina jest w stanie pogodziæ to, co w innych warunkach spe³nione by byæ nie mog³o. To ona, dziêki wspólnocie i wzajemnemu wsparciu, spaja wznios³e idea³y moralne z realiami ¿ycia, zdobywa siê na wyrzeczenia. Ten wysi³ek intelektualny i moralny, czêsto nieu¶wiadomiony albo dokonywany po omacku, towarzyszy - jak twierdzê - niemal ka¿dej rodzinie. Zawsze te¿ podejmuje siê go, aby okre¶liæ wzorce ¿yciowe, które w po³±czeniu z praktyczn± wiedz± nadaj± ¿yciu sens i zostaj± przekazane dzieciom. Rodzina, w której wzros³em, stanowi³a ostojê i odskoczniê do dalszego ¿ycia. Ta, któr± stworzy³em, powsta³a wed³ug skorygowanych wzorów domu rodzinnego. Bardziej mi zale¿a³o na mocnych kontaktach z dzieæmi [MM].

Wielu z tych, którzy odpowiedzieli na ankietê, zauwa¿a rozbie¿no¶ci miêdzy idea³ami a realiami ¿ycia oraz wynikaj±ce z tego faktu napiêcia. Niwelowaæ je chcieliby jednak nie poprzez rezygnacjê z tych pierwszych, lecz raczej przez nasycanie nimi codzienno¶ci, odpowiednie ukszta³towanie w³asnego postêpowania wobec bliskich oraz przekazanie przyjêtych warto¶ci dzieciom jako zasadniczego punktu odniesienia na ca³e ¿ycie. Nie bez powodu postawy maj±ce decyduj±cy wp³yw na udane ma³¿eñstwo s± opisywane w najbardziej prozaicznych kategoriach moralnych:

Rodzina udana to ta, w której panuje wzajemna mi³o¶æ oparta na dawaniu, a nie tylko na braniu, w której panuje wzajemny szacunek [...], wierno¶æ zasadom Dekalogu. Cz³owiek bez zasad moralnych nie powinien zak³adaæ rodziny [BE].

Obok kontaktu fizycznego, równie wa¿ny na drodze do poznania i zgody jest kontakt duchowy [GN].

Pamiêtam [swoich rodziców] jako ludzi bardzo taktownych, dobrze u³o¿onych, serdecznych dla dzieci i grzecznych dla s³u¿by [RA].

Rodzina, w której wyros³am, nie by³a udana. Brakowa³o w niej mi³o¶ci, szacunku, bezpieczeñstwa [...]. My¶lê, ¿e dlatego szuka³am cz³owieka bardzo dobrego, który bêdzie dla mnie czu³y, bêdzie o mnie dba³ i bêdzie mnie rozumia³. My¶lê, ¿e znalaz³am takiego mê¿czyznê, bardzo go kocham i nie mam ¿adnych w±tpliwo¶ci co do s³uszno¶ci tego zwi±zku [PJ].

Tego rodzaju g³osów jest wiêcej. W³a¶ciwie ka¿dy, kto zechce opisaæ udan± rodzinê, ucieknie siê do kategorii moralnych. We wspó³czesnej rodzinie maj± one ¶cis³e znaczenie funkcjonalne. Dlatego wzrasta dzi¶ rola wzajemnego stosunku ma³¿onków i ich umiejêtno¶ci rozwi±zywania problemów ¿yciowych zgodnie z zasadami moralnymi.

Równie¿ w badaniach empirycznych respondenci, mówi±c o dobrym funkcjonowaniu rodziny i ma³¿eñstwa, najczê¶ciej wymieniaj±: wierno¶æ, wzajemny szacunek i zaufanie. Je¶li podkre¶laj± funkcjê ekonomiczn± rodziny, czyli jej zdolno¶æ do zapewnienia odpowiednich warunków ¿yciowych, to równie¿ w kontek¶cie moralnej odpowiedzialno¶ci, a wiêc stworzenia w³a¶ciwych warunków do wychowania dzieci.

Dla wiêkszo¶ci m³odych ludzi dom rodzinny jest miejscem, gdzie s± kochani i rozumiani (51%) lub kochani, choæ nie rozumiani (32%). Jak wynika z badañ CBOS, wiêkszo¶æ pytanych potwierdza dobre stosunki z rodzicami (z matk± - 75%, z ojcem - 50%), którzy interesuj± siê problemami ¿yciowymi swych dzieci (75% - tak, 15% - nie). M³odzi respondenci przyznaj± te¿, ¿e zale¿y im na uznaniu rodziców, zw³aszcza matki (57%). O przyja¼ñ i szacunek ch³opaka lub dziewczyny bêdzie zabiega³o jedynie 30% badanej grupy, przyjació³ - 24%, a kole¿anek i kolegów tylko 15%. Co wiêcej, w trudnych chwilach m³odzi licz± przede wszystkim na matkê (71%) oraz ojca (38%). Nic zatem dziwnego, ¿e prawie 50% badanej m³odzie¿y za najwa¿niejszy cel w ¿yciu uzna³a udane ¿ycie rodzinne2.

Dane te ¶wiadcz± o pozytywnym i spójnym stosunku do w³asnej rodziny zarówno m³odzie¿y, jak i jej rodziców. Widaæ równie¿ wyra¼nie, ¿e obecnej jej sytuacji nie mo¿emy zaliczyæ do kryzysowych, przeciwnie - jest wysoce korzystna. Jednocze¶nie jednak zarysowuj± siê tendencje nieco zaskakuj±ce.

Ocena domu rodzinnego wi±¿e siê z religijno¶ci± jego cz³onków. Im bardziej aktywny udzia³ w praktykach religijnych, tym bardziej przyjazny dom. Rodzice 91% doros³ych respondentów - jak wykazuj± badania OBOP z czerwca i lipca 1995 roku - dbali o to, aby ich dzieci chodzi³y do ko¶cio³a. Równie¿ za nauczaniem religii w szko³ach jest obecnie 67% badanych, którzy tym samym potwierdzaj± prorodzinn± funkcjê wiary i religii. Wiêkszo¶æ natomiast respondentów, którzy ujemnie oceniali swój dom rodzinny, wskazywali te¿ na jego areligijno¶æ 3.

Sonda¿e wskazuj± równie¿ na inn± zale¿no¶æ. Zrozumienie rodziców i blisk± z nimi wiê¼ charakteryzuje przede wszystkim m³odzie¿, której ojcowie i matki nie maj± wy¿szego wykszta³cenia. Oznacza to, ¿e w rodzinach inteligen-
ckich nast±pi³o zachwianie pozytywnych wzorców identyfikacji rodzinnej i przekazu warto¶ci oraz ¶wiadczy o kryzysie polskiej inteligencji. Znacznie wy¿szy poziom wiêzi rodzinnych widoczny jest w ¶rodowisku prywatnych przedsiêbiorców, rolników i osób ze ¶rednim wykszta³ceniem. Jest to obserwacja wa¿na, ka¿e siê nam bowiem odnie¶æ z dystansem do tezy o dominuj±cej i dodatniej roli inteligencji w przemianach cywilizacyjnych.

Wed³ug respondentów badañ nad miêdzypokoleniowym przekazem warto¶ci w rodzinie najwa¿niejsz± cech± ma³¿eñstwa jest wzajemne wsparcie w trudnych chwilach, a zatem zaspokojenie potrzeby bezpieczeñstwa. Twierdzi³o tak 84% dziewcz±t, 66% ch³opców oraz ponad 83% rodziców. Jednocze¶nie zdaniem przewa¿aj±cej czê¶ci ankietowanych ma³¿eñstwo nie ogranicza ludzkiej wolno¶ci. Innego zdania jest zaledwie 7% dziewcz±t, 12% ch³opców i 7% rodziców4.

Kwestia odczuwania i rozumienia wolno¶ci wydaje siê tu szczególnie znacz±ca. W ¶rodkach masowego przekazu oraz wielu publikacjach naukowych nierzadko pojawia siê pogl±d, ¿e dla wiêkszo¶ci ludzi ma³¿eñstwo i rodzina stanowi± ograniczenie wolno¶ci. Socjologowie czêsto opisuj± "wyzwalanie siê spod presji rodzinnych". Obserwacje te jednak nie pokrywaj± siê z odczuciami przyt³aczaj±cej wiêkszo¶ci badanych, wed³ug których rodzina nie tylko nie t³umi indywidualno¶ci jednostek, ale przeciwnie - daje jej pe³n± mo¿liwo¶æ rozwoju.

Id±c tym tropem, wypada przytoczyæ opinie na temat roli dzieci w rodzinie. Respondenci zgodnie stwierdzaj±, ¿e dzieci s± "¼ród³em rado¶ci" (60% m³odzie¿y i 85% doros³ych), "równoprawnymi cz³onkami rodziny" (odpowiednio: 47% i 78%) albo "osobami, które trzeba przygotowaæ do samodzielnego ¿ycia" (62% i 85%). Bardzo niewiele osób twierdzi, ¿e dzieci s± "przeszkod± w realizacji w³asnych celów ¿yciowych" (poni¿ej procenta doros³ych, oko³o 3% m³odzie¿y). Dane te ¶wiadcz± o w pe³ni osobowym traktowaniu dzieci i swoich wobec nich obowi±zków, które w pojêciu badanych nie ograniczaj± ich indywidualnej wolno¶ci.

W tych samych badaniach postawiono problem rozumienia warto¶ci moralnych. W¶ród najbardziej cenionych znalaz³y siê kolejno: solidarno¶æ, wolno¶æ, prawda i odpowiedzialno¶æ. Nawet bez pomocy skomplikowanej aparatury statystycznej z badañ tych wy³ania siê nastêpuj±cy obraz: ceni±c sobie wolno¶æ, respondenci nie traktuj± ani ma³¿eñstwa, ani rodzicielstwa jako istotnych przeszkód dla wolno¶ci.

W omawianych badaniach uwagê zwraca wysoki poziom racjonalizacji i ¶wiadomo¶ci postaw ¿yciowych. Stawiane cele, problemy rodzinne, w³asne d±¿enia i wyzwania moralne s± analizowane na co dzieñ i brane pod uwagê przy podejmowaniu decyzji. Aspiracje rodzinne ³±cz± siê z planami zawodowymi oraz maj±tkowymi i tworz± pragmatyczne, otwarte postawy ¿yciowe. Coraz wiêksza liczba badanych wierzy, ¿e zmieni swój status maj±tkowy, zbuduje dom, kupi samochód. Jednocze¶nie zwiêksza siê grupa tych, którzy nie boj± siê zmian rynkowych, chc± za³o¿yæ w³asne firmy, opu¶ciæ wie¶.

Jak to mo¿liwe, ¿e ludzie wychowani w rodzinach, które w wyniku polityki socjalistycznego pañstwa pad³y ofiar± marginalizacji, demonstruj± tego rodzaju postawy? Gdzie podzia³a siê "wyuczona bezradno¶æ" i "anomia postaw"? Gdzie "rozchwianie norm", "wichrowato¶æ spo³eczna" czy "brudna wspólnota" wielokrotnie dostrzegane w badaniach? Niew±tpliwie zjawiska te istniej± i wp³ywaj± w znacznym stopniu na kszta³towanie klimatu spo³ecznego. Jednak nie decyduj± o stylu ¿ycia Polaków i ich aspiracjach ¿yciowych. Istotniejsz± rolê w polskim spo³eczeñstwie odgrywaj± identyfikacje normatywne i d±¿enia do godnego u³o¿enia w³asnego ¿ycia. S³abo¶æ wzorców mo¿e oznaczaæ równie¿ otwarto¶æ i podatno¶æ na zmiany, o które ³atwo w spo³eczeñstwie o p³ytkiej stratyfikacji. Ta za¶ daje w warunkach demokracji wzglêdn± równo¶æ ¿yciowych szans.

Podatno¶æ na zmiany wszelako nie oznacza dowolno¶ci postaw, lecz autonomiczno¶æ i samodzielno¶æ d±¿eñ spo³ecznych, a wymienione wy¿ej postawy prorodzinne stabilizuj± kierunek oraz charakter aspiracji i zmian.

Silne poczucie wiêzi z w³asn± rodzin± oznacza, ¿e doros³a jednostka, niezale¿nie od zwi±zków z dzieæmi, traktuje swego wspó³ma³¿onka jako "osobê znacz±c±" i w odniesieniu do niej okre¶la w³asn± to¿samo¶æ. Historycznie ukszta³towa³y siê dwa stanowiska wobec tych szczególnych wiêzi. Wedle pierwszego, bliska identyfikacja ma³¿onków os³abia indywidualno¶æ jednostki i jej samodzielno¶æ, czyni±c z niej niepe³nowarto¶ciowego uczestnika ¿ycia zbiorowego. Taki pogl±d odnajdziemy w tradycji marksistowskiej lub - siêgaj±c dalej - w my¶li politycznej J. J. Rousseau, a nawet Platona. Dla my¶licieli tego nurtu rodzina, zamykaj±c lojalno¶æ jednostki w w±skiej grupie, jest przeszkod± w socjalizacji oraz we w³a¶ciwym u³o¿eniu egalitarnych stosunków spo³ecznych. Warunkiem szczê¶liwo¶ci jest podporz±dkowanie jednostki ogó³owi, a w konsekwencji pañstwu.

Odmienna jest tradycja zwi±zana z imieniem Arystotelesa, z filozofi± chrze¶cijañsk±, z nazwiskami J. Locke'a, G. W. F. Hegla, A. de Tocqueville'a. Tu rodzinê uznaje siê za fundament spo³eczeñstwa i - co szczególnie istotne - podstawê wolno¶ci. Wedle Arystotelesa dwie s± rzeczy, które budz± w ludziach uczucie troski i mi³o¶ci: osobista w³asno¶æ i ukochana istota. Obserwacja ta prowadzi go do wniosku, ¿e na tych w³a¶nie dwóch filarach - w³asno¶ci i rodzinie - nale¿y budowaæ system demokratyczny. Ka¿dy bowiem chêtnie poprze ustrój umacniaj±cy to, co dla niego najcenniejsze.

Rozró¿nienie tych dwóch stanowisk nie jest tylko kwesti± teoretyczn±, ale ma równie¿ istotne konsekwencje praktyczne. Silne identyfikacje rodzinne bowiem mog± w Polsce wspieraæ rozwój cywilizacyjny, rozumiany zarówno jako kszta³towanie struktur demokratycznych, jak i budowa ekspansywnej gospodarki rynkowej, daj±cej szanse upowszechnienia dobrobytu.

Wolno¶æ i dobrobyt zale¿± od osobowych postaw, od tego, czy ludzie samodzielnie i odwa¿nie potrafi± radziæ sobie w zmiennej i niepewnej rzeczywisto¶ci spo³ecznej. Wolno¶æ polityczna znajduje swoje ¼ród³o w ma³¿eñstwie i rodzinie, a wiêc w blisko¶ci osób. Rodzina, tak jak rysuje siê jej obraz w polskich badaniach, stanowi miejsce, gdzie cz³owiek uczy siê ceniæ wolno¶æ oraz racjonalnie i etycznie uk³adaæ swoje wspó³¿ycie z otoczeniem. Tym samym jest ona podstawowym ¼ród³em stabilizacji politycznej i odnowy cywilizacyjnej w Polsce.

Artyku³ pochodzi z "Wiedzy i ¯ycia" nr 5/1997


Tytu³: Odp: Ma³¿eñstwo - zwi±zek zalegalizowany a mi³o¶æ
Wiadomo¶æ wys³ana przez: Rafaela Wrzesieñ 09, 2009, 18:11:07
Zdaje siê, ¿e przedmówczyni Jeremiasza, to Rafaela. Je¶li siê chce jak±¶ kobietê zdyskredytowaæ, upokorzyæ, to siê mówi do niej w³a¶nie per "kobieto".

 Trzeba prawdzie w oczy spojzec, szukacie zawsze kogos do wykozystania, najpierw matka, potem zona, a potem ta trzecia- ale pamietajcie nie na dlugo. A tak naprawde, to nalezy sie wstydzic za takie pojmowanie doroslego zycia pasozytniczego.
Kobieto, jakich Ty facetów spotykasz? U¶miech

 No coz Jeremiaszu, trafilam w bardzo dobry punkt, i oczywiscie pozwoliles sobie mnie tak potraktowac jak traktujesz kobiety ktore spotykasz. - Usmiech

Zapamietaj sobie dobrze co ja napisalam i wiedz ze kazda kobieta tak samo mysli. Przyjemny usmiech.
Ja nie spotykam zadnych facetow, ja zdecydowalam sie przed 40-stu laty na jednego i jestesmy ciagle szczesliwi. Mamy swoje hobby i przezylismy ten czas w bardzo ciekawy sposob.


Jeremiaszu- przymuje przeprosiny i pozdrawiam cie serdecznie.

Val Dee , wlasnie przeczytalam ten art: o rodzinie, bardzo mi sie podoba , bardzo zyciowo ujety temat rodziny.


Tytu³: Odp: Ma³¿eñstwo - zwi±zek zalegalizowany a mi³o¶æ
Wiadomo¶æ wys³ana przez: janneth Wrzesieñ 09, 2009, 18:58:59
Rafaelo, sk±d tak przygnêbiaj±ca wizja mêskiego ¶wiata? Nie mo¿emy stawiaæ teorii opieraj±c siê na nielicznych przypadkach. Znam mê¿czyzn, którzy w kobietach nie doszukuj± siê kontynuacji matczynej opieki. S± zaradni ¿yciowo, potrafi± zarówno zarabiaæ pieni±dze, jak i wyprasowaæ koszulê czy posprz±taæ w domu. Analogicznie jest z kobietami. Mamy wszechstronne zalety. W wypadku, gdy kto¶ po kilkunastu latach ma³¿eñstwa ci±gle krytykuje swoj± po³ówkê, to wina le¿y zawsze po obu stronach. Jestem zwolenniczk± mieszkania razem przed ¶lubem, przed planowaniem poszerzania rodziny. Para ma nie tylko dobrze funkcjonowaæ w przelocie (podczas krótkich randek, spotkañ, imprez), ona musi przede wszystkim dobrze funkcjonowaæ jako jedno¶æ. Razem przeciw stresuj±cym sytuacjom, razem przeciw wszelkim obowi±zkom. Ma³¿eñstwo - jak najbardziej tak, ale dopiero wówczas gdy zakochani bêd± pewni, ¿e wytrzymaj± ze sob± ró¿niste przeciwno¶ci losu.


Tytu³: Odp: Ma³¿eñstwo - zwi±zek zalegalizowany a mi³o¶æ
Wiadomo¶æ wys³ana przez: Rafaela Wrzesieñ 09, 2009, 19:26:07
Janneth- nie rozumiem twojego zdziwienia na moj artykul. Ja odpisalam tylko na problemy ktore podaja nasi koledzy z forum.
Czytajac ich wypowiedzi totalnie przytlaczajace kobiete, dalam odpowiednia odpowiedz. A tak naprawde to czy nie mam racji,
oczywiscie ze sa tez niezalezni mezczyzni, potrafia sobie poradzic w kazdej sytuacji, tacy nie beda piszczec ze nie moga isc wypic piwo. Oni wykonaja swoje obowiazki, zatroszcza sie o swoja kochana kobiete i znajda czas na pojscie z kolegami na piwo. Takiej wypowiedzi na naszym forum nie znalazlam, dlatego z czystym sumieniem napisalam to co istnieje naprawde, co jest powodem rozwodow, zdrad , czesto zmeczenia kobiety fizycznego i psychicznego czego nikt nigdy nie widzi, a szkoda.
     Czesto w rodzinach panuja starodawne regoly, choc swiat jest tak nowoczesny, nie widzisz tego.

Spotkaly sie dwie stare przyjaciolki, ktore sie dlugo nie widzialy. No co u ciebie slychac nowego, jak tam twoje dzieci.
No wiesz, corka wyszla za maz, ma tak dobrego meza, chlopak robi wszystko, sprzata, gotuje, zajmuje sie domem doslownie ja na rekach nosi.
Syn sie tez ozenil, ale nie trafil tak dobrze, ta kobieta jego nic nie robi, tylko paznokcie lakieruje, przebiera sie pare razy dziennie i ciagle narzeka ze nie ma czasu na nic.
No tak  odpowiada jej przyjaciolka, tak to jest jak sie nie ma szczescia.


Tytu³: Odp: Ma³¿eñstwo - zwi±zek zalegalizowany a mi³o¶æ
Wiadomo¶æ wys³ana przez: kamil771 Wrzesieñ 09, 2009, 19:29:16
Otó¿ i to! Kobiety, to subtelne istoty, mo¿e Ty by¶ wola³, gdyby do Ciebie, zwracaæ siê per mê¿czyzno, zamiast po imieniu. Chocia¿ mê¿czy¼ni s± tak obecni zniewie¶ciali, ¿e potraktowaliby to jako najwy¿szy komplement. Jak zatem mog± poj±æ zwrot skierowany do kobiety. A "kobieta  wszak to nie cz³owiek" i takie tam inne nierzadko króluj±ce jeszcze stereotypy. Na szczê¶cie, ju¿ coraz bardziej ¶ladowo i w kawa³ach siê pojawiaj±ce, ale jednak....

Bardzo upro¶ci³em, ale tak gor±co i nie chce mi siê wiêcej uzasadniaæ. Szkoda dnia! O0



Droga dziewczyno!
Nie wiem po s± potrzebne takiego typu ataki wymierzone w p³eæ przeciwn±?!
Dlaczego próbujesz dowie¶æ,¿e kobiety to idealne,bez wad,wprost anio³y,
natomiast mê¿czy¼ni ¼li,okrutni i tak dalej,
Koliberku i wszyscy którzy jeszcze nie zrozumieli,¿e takim sposobem prowadzenia rozmowy nic nie ugraj± apeluj± o rozs±dek,bo bezpodstawne warto¶ciowanie samych siebie obróci siê przeciwko wam......


Tytu³: Odp: Ma³¿eñstwo - zwi±zek zalegalizowany a mi³o¶æ
Wiadomo¶æ wys³ana przez: koliberek33 Wrzesieñ 09, 2009, 19:47:04
Wyra¼nie zaznaczy³em, ¿e jest to uproszczenie, pogoda dzisiaj zbyt piêkna, by siê szczegó³owo rozpisywaæ. Nie jestem wrogiem mêskiego rodzaju, absolutnie. Czy stan±æ w obronie godno¶ci konkretnej osoby, tak mo¿e byæ odebrane? Uderzy³am niechc±cy w Twoje mêskie ego? Idiotyzmem by³oby twierdziæ, o wy¿szo¶ci jednej p³ci nad drug±. ¯e mê¿czyznom jest trudniej do "Boga" wiadomo, tak s± uwarunkowani, ma to tak¿e swoje g³êbsze przyczyny. Zatem nie mnie oceniaæ. Odró¿nij proszê ocenê, od stwierdzenia faktu. Nie mam do tego emocjonalnego stosunku, a to wiele t³umaczy. I ju¿ to wszystko z mojej strony.

koliberek, nie sufra¿ystka. ^-^


Tytu³: Odp: Ma³¿eñstwo - zwi±zek zalegalizowany a mi³o¶æ
Wiadomo¶æ wys³ana przez: Rafaela Wrzesieñ 09, 2009, 20:07:07
Jesli kogos obrazilam, to przepraszam.


Tytu³: Odp: Ma³¿eñstwo - zwi±zek zalegalizowany a mi³o¶æ
Wiadomo¶æ wys³ana przez: east Wrzesieñ 09, 2009, 20:24:44
Rafaelo , muszê w tym momencie wtr±ciæ swoje 3 grosze, gdy¿ uwa¿am za krzywdz±ce zdanie, które wypowiedzia³a¶ o mê¿czyznach generalnie, czyli
Cytuj
Trzeba prawdzie w oczy spojzec, szukacie zawsze kogos do wykozystania, najpierw matka, potem zona, a potem ta trzecia- ale pamietajcie nie na dlugo. A tak naprawde, to nalezy sie wstydzic za takie pojmowanie doroslego zycia pasozytniczego
Po pierwsze, czy Ty nie pozwoli³a¶ sobie potraktowaæ mê¿czyzn "z góry ?" Przecie¿ NIE ZAWSZE mê¿czyzna szuka kobiety, aby j± wykorzystaæ.
Po drugie to zauwa¿, ¿e we wspó³czesnym ¶wiecie wiele inteligentnych kobiet wykorzystuje mê¿czyzn w równie przewrotny sposób. S± ¶wiadome swojej urody, inteligencji i generalnie -w³adzy nad facetami. I korzystaj± z tego bez lito¶ci  ;D

Val Dee zacytowa³e¶ z "Wiedzy i ¯ycie"  :
Cytuj
(..)tradycja zwi±zana z imieniem Arystotelesa, z filozofi± chrze¶cijañsk±, z nazwiskami J. Locke'a, G. W. F. Hegla, A. de Tocqueville'a. Tu rodzinê uznaje siê za fundament spo³eczeñstwa i - co szczególnie istotne - podstawê wolno¶ci. Wedle Arystotelesa dwie s± rzeczy, które budz± w ludziach uczucie troski i mi³o¶ci: osobista w³asno¶æ i ukochana istota. Obserwacja ta prowadzi go do wniosku, ¿e na tych w³a¶nie dwóch filarach - w³asno¶ci i rodzinie - nale¿y budowaæ system demokratyczny. Ka¿dy bowiem chêtnie poprze ustrój umacniaj±cy to, co dla niego najcenniejsze.

No có¿, powo³ywanie siê na "dziadka" Arystotelesa i jego "prawo w³asno¶ci"  jako budulca wiêzów rodzinnych to lekka przesada. Wprawdzie nikt nie zabroni cz³owiekowi wybieraæ sobie pogl±dów z dowolnej epoki, ale budowanie warto¶ci na tych podstawach, gdy pêdz±cy ¶wiat zmienia z dnia na dzieñ podstawy swojego funkcjonowania ( odchodzi siê od posiadania na rzecz wynajmowania, wypo¿yczania, leasingowania )  to krok wstecz.

Poza tym nale¿a³oby ponownie zdefiniowaæ pojêcie rodziny. Wtedy sta³oby siê jasne o jakim spo³eczeñstwie mówimy.
Czy rodzina to m±¿ i ¿ona ,czy równie¿ zwi±zek nieformalny ?
Czy w rodzinie jest równorzêdne miejsce na wiêcej ni¿ dwie doros³e osoby ró¿nej p³ci nie zwi±zane wiêzami krwi ? - na przyk³ad czy mo¿na uznaæ  ludzko¶æ jako jedn± rodzinê .
Pytam nie bez przyczyny, jako ¿e w moim przekonaniu tradycyjnie rozumiane rodziny jako "komórki spo³eczne" przede wszystkim troszcz± siê o swój w³asny rozwój nawet kosztem innej "komórki". Mówi siê np  o "bogatej rodzinie przemys³owców", którzy posiadaj± ile¶ tam fabryk w których ciê¿ko pracuj± ca³e rodziny. W ¶wiecie ostrej konkurencji miêdzy firmami ( równie¿ rodzinnymi ) pracownicy s± coraz gorzej op³acani i musz± nierzadko pracowaæ za darmo ponad ustawowo przyjêty czas pracy.
Chodzi mi o to, ¿e "komórka rodzinna" jest bardzo wygodnym narzêdziem kontroli Systemu nad obywatelami.
Po pierwsze dlatego, ¿e "komórki rodzinne" musz± konkurowaæ miêdzy sob± w  walce o przys³owiow± marchewkê. Normalnie Familiada.
Dla rodziny Konkurencj± rzadko jest jaka¶ korporacja, system czy instytucja. Przewa¿nie jest ni± inna rodzina, ale to System ustanawia regu³y gry choæby za pomoc± takich programów jak to podkre¶lone w cytacie powy¿ej zdanie :Ka¿dy bowiem chêtnie poprze ustrój umacniaj±cy to, co dla niego najcenniejsze.
. Umacnia siê rodzinê - oddzielon± od reszty rodzin "komórkê spo³eczn±" - nale¿a³oby uczciwie dodaæ.

A gdyby tak rozszerzyæ pojêcie rodziny. Gdyby ka¿da jednostka z pe³n± determinacj± zastosowa³a wobec ka¿dej innej jednostki zasadê " ja to inny Ty" , gdyby zatem zapanowa³a powszechna ¶wiadomo¶æ, ¿e ka¿dy jest cz³onkiem rodziny, to jak wygl±da³by nasz ¶wiat ?
Poza tym , ¿e ma³¿eñstwo jest po prostu zwi±zkiem ( dla niektórych  ¶wiêtym zwi±zkiem ), jest równie¿ zwi±zkiem zalegalizowanym. Legalizowanym przez Pañstwo. Tak jak cz³owiek oprócz tego, ¿e jest istot± ludzk±, jest równie¿ numerem seryjnym ( pesel) w Systemie. Poddajemy siê kontroli Systemu , bo uwa¿amy , ¿e nadaje on nam niezbywalne prawa. I tak np cz³owiek ma prawo do wolno¶ci wyznania i godno¶ci osobistej co zosta³o zapisane w Konstytucji. W zwi±zku ma³¿eñskim partnerzy równie¿ nabywaj± wobec siebie prawa i obowi±zki poprzez przysiêgê zawsze w obecno¶ci jakiego¶ funkcjonariusza administracyjnego.
Zachowujemy siê wtedy tak, jakby to jaka¶ Instytucja mia³a staæ na stra¿y naszych ludzkich praw.To trochê nie¶wiadome postêpowanie, uwa¿am.  Tymczasem  ¶wiadoma istota po prostu wie, ¿e ma prawa ludzkie z zasady, poprzez urodzenie siê cz³owiekiem. Poniewa¿ drugi cz³owiek  jest "innym ja", to on ma równie¿ takie same prawa. Kiedy ka¿dy cz³owiek  zdawa³by  sobie sprawê z nieuchronno¶ci i powszechno¶ci obowi±zuj±cych praw p³yn±cych z faktu urodzenia siê cz³owiekiem tak, jak z prawa powszechnego ci±¿enia, prawa tarcia, prawa zachowania energii, to nie by³oby Instytucji, które nas kontroluj±. Nie mówiliby¶my o nie-legalnych zwi±zkach i zwi±zkach zalegalizowanych.
I mam nadziejê, ¿e w nowym ¶wiecie, który nastanie bêdê móg³ powiedzieæ  "Poprzez urodzenie siê cz³owiekiem nale¿ysz do rodziny".
Przecie¿ nawet dzisiaj ma³o kto zaprotestuje wobec zdania, ¿e "wszystkie dzieci s± nasze".


Tytu³: Odp: Ma³¿eñstwo - zwi±zek zalegalizowany a mi³o¶æ
Wiadomo¶æ wys³ana przez: Val Dee Wrzesieñ 09, 2009, 20:31:22
Arystoteles jest ponadczasowy a jego filozofia uniwersalna :)


Tytu³: Odp: Ma³¿eñstwo - zwi±zek zalegalizowany a mi³o¶æ
Wiadomo¶æ wys³ana przez: PHIRIOORI Wrzesieñ 09, 2009, 20:44:34
hehe.. poczyta³em troszku...
i.. instytucja ma³zeñstwa pochodzi prosto z Sumeru, to siê nazywa³o... ;/ zapomnia³em.


Tytu³: Odp: Ma³¿eñstwo - zwi±zek zalegalizowany a mi³o¶æ
Wiadomo¶æ wys³ana przez: Rafaela Wrzesieñ 09, 2009, 21:11:35
Kochani, dobrze wiecie co ja mysle sa rozni ludzie i rozne sytuacje. Nie chcialam nikogo obrazic, ani mezczyzn ani kobiet.
Jednak w tym temacie przeczytalam takie wypowiedzi, ze postanowilam odpowiednio zajac stanowisko.
Szkoda ze nie czytacie wszystkich wypowiedzi w tym temacie, gdyby  byly czytane, to nie byloby do mnie pretensji.
Pozdrawiam wszystkich Rafaela


Tytu³: Odp: Ma³¿eñstwo - zwi±zek zalegalizowany a mi³o¶æ
Wiadomo¶æ wys³ana przez: Thotal Wrzesieñ 09, 2009, 21:25:47
Rafaello,
my¶lê , ¿e nikt nie chcia³ Ciê uraziæ, ale niektórzy zauwa¿yli tylko stopieñ dominacji nad partnerem.
Czyli: kochamy siê, ty robisz to, ja robiê inne rzeczy, ale wszystko jest pod kontrol±... moj± ;)
A ON - musi byæ szczêsliwy ;D


Pozdrawiam weso³o - Thotal :)


Tytu³: Odp: Ma³¿eñstwo - zwi±zek zalegalizowany a mi³o¶æ
Wiadomo¶æ wys³ana przez: Rafaela Wrzesieñ 09, 2009, 22:04:58
No tak kochani mezczyzni, w moim zyciu nie ma zadnych dominacji. Ja nikogo nie trzymam na sile. Niech kazdy robi co chce, chce isc na piwo, prosze bardzo, chce przespac sie z kims innym prosze , niech to robi, chce isc w dzinsach na wystawne przyjecie, nie mam nic przeciwko temu.
Jest jedna roznica w moim pojeciu, ja nie wybralam sobie mezczyzny ktory po pracy stal pod kioskiem z piwem, moj wybranek jest zawsze elegancki /dobrze ubrany/ wychodzimy razem do pracy i wracamy razem do domu. Podzial pracy nie wymaga zadnych regol, robimy to co nalezy danego dnia zrobic a potem kazdy idzie zajac sie tym co go interesuje, oboje mamy hobby i oboje mamy swoja prywatna sfere, tzn. np znajomosci. Kiedy byly dzieci w domu, bylo mniej czasu dla naszych osobistych zajec. Dzisiaj jestesmy tylko we dwoje i mozemy sobie pozwolic na to co nas interesuje.

      Z mojego zycia szybko wyciagnelam wnioski, szukajac meza i zakladajac rodzine wiedzialam dobrze czego nie chce w zadnym wypadku. Zycie nie jest latwe ,dobremu zwiazkowi musi towazyszyc zaufanie , szacunek i milosc. Trzeba dbac obopulnie o zdrowie, co jest bardzo wazne. Schodzi sie dwoje ludzi, kazde z innej rodziny, oboje wnosza rozne kultury zycia rodziny. Dobry poczatek jest wtedy kiedy kazde wniesie jakas czesc, a reszte musza stworzyc sami, wtedy jest dobry fundament do budowania dalszego zycia rodzinnego. To jest tajemnica dobrej zdrowej rodziny.

Slodki usmiech, pozdrawiam serdecznie wszystkich Rafaela   


Tytu³: Odp: Ma³¿eñstwo - zwi±zek zalegalizowany a mi³o¶æ
Wiadomo¶æ wys³ana przez: koliberek33 Wrzesieñ 10, 2009, 10:59:12
Jak to siê sta³o, ¿e osoba rzekomo dominuj±ca, gêsto siê t³umaczy? :D

Rafaelo, uwa¿nie czyta³em poprzednie wypowiedzi. Twoje posty s± jedynie wyra¿eniem opinii na konkretne zachowania i nie masz siê naprawdê  z czego t³umaczyæ. Te dzie¶ci lat praktyki da³y Ci wgl±d, który nie dla ka¿dego jest jeszcze zrozumia³y. Nie godzisz w nikogo nazywaj±c rzeczy po imieniu. Zjawisko, o którym piszesz jest do¶æ powszechne, niestety; a ¿e przebija i w¶ród tutejszych niektórych wypowiedzi, to nie Twoja wina. I nie masz za co przepraszaæ, gdy¿ nie czuje siê w Twoich wypowiedziach wrogo¶ci, nieprzejednanej postawy, czy te¿ dominacji, któr± próbuje Ci siê tu wpasowaæ; a jedynie m±dro¶æ wynikaj±c± z do¶wiadczenia i spokojn± ¿yczliwo¶æ.

Z uk³onem:

koliberek33


Tytu³: Odp: Ma³¿eñstwo - zwi±zek zalegalizowany a mi³o¶æ
Wiadomo¶æ wys³ana przez: Rafaela Wrzesieñ 10, 2009, 12:54:56
Koliberku, serdecznie dziekuje. Ciesze sie bardzo ze sa na swiecie ludzie  tacy jak ty, milo mi bardzo ze zrozumiales moje intencje. Jest bardzo ciezko sie wypowiadac w niektorych tematach, bo mozna bardzo predko uwiklac sie w niepotrzebne
dla siebie problemy. Najwazniejsze ze sprawa zakonczyla sie pozytywnie, serdecznie dziekuje. Pozdrawiam cie tez bardzo serdecznie. Dziekuje  Ci za ten promyk sloneczka ktory mi dzisiaj sprezentowalas kochany ptaszku, bardzo tego dzisiaj potrzebowalam, czuje sie dzisiaj bardzo zle. Rafaela.


Tytu³: Odp: Ma³¿eñstwo - zwi±zek zalegalizowany a mi³o¶æ
Wiadomo¶æ wys³ana przez: koliberek33 Wrzesieñ 10, 2009, 13:17:46
Dla Ciebie w podziêkowaniu za dziêkowanie, dwie szczê¶liwe pary:

Karavan Familia: Chorro shavo

http://www.youtube.com/watch?v=TqH58ZQFOpk&feature=related

jak widaæ, szczê¶cie idzie piêknym marszem w nastêpne pokolenia... :)




Tytu³: Odp: Ma³¿eñstwo - zwi±zek zalegalizowany a mi³o¶æ
Wiadomo¶æ wys³ana przez: Thotal Wrzesieñ 10, 2009, 23:01:57
Rafaello,
wiesz, ¿e nie chcia³em sprawiæ Ci przykro¶ci, je¶li tak siê sta³o, to bardzo przepraszam.
Tematy filozoficzno - moralne bêdê musia³ przenie¶æ na dzia³ " mê¿owie naszych kochanych forumowiczek".


Pozdrawiam - Thotal :)


Tytu³: Odp: Ma³¿eñstwo - zwi±zek zalegalizowany a mi³o¶æ
Wiadomo¶æ wys³ana przez: arteq Wrzesieñ 10, 2009, 23:07:57
Kiedys to by³y klimaty...
http://www.youtube.com/watch?v=gpteigo3YVg&feature=related


Tytu³: Odp: Ma³¿eñstwo - zwi±zek zalegalizowany a mi³o¶æ
Wiadomo¶æ wys³ana przez: koliberek33 Wrzesieñ 11, 2009, 00:31:11
Ach, mi³o s³uchaæ, a to te¿ niejako w temacie:

Happysad - Mi³o¶æ
http://www.youtube.com/watch?v=c-yHXs1oAZU&feature=related

Piotr Rubik - Psalm Kochania
http://www.youtube.com/watch?v=kB_UPReZnUY&feature=related

Piotr Rubik - Most dwojga serc
http://www.youtube.com/watch?v=SJ2x6pkeZeo&feature=fvw


Tytu³: Odp: Ma³¿eñstwo - zwi±zek zalegalizowany a mi³o¶æ
Wiadomo¶æ wys³ana przez: chanell Wrzesieñ 11, 2009, 07:57:44
Arteq   Akurat idealnie trafi³e¶ z t± piosenk±.S³uchaj±c jej trafi³am na to ;http://www.youtube.com/watch?v=-X0aGQg_NZ4&feature=related
Myslê ¿e te¿ na czasie :)


Tytu³: Odp: Ma³¿eñstwo - zwi±zek zalegalizowany a mi³o¶æ
Wiadomo¶æ wys³ana przez: arteq Wrzesieñ 11, 2009, 09:36:13
Wszystkie ich kawa³ki s± ciekawe. A dla naszych "uduchowionych" poleca³bym kawa³ek "tylko najwiêksi" ze wzglêdu na tekst...
Ale koniec offa


Tytu³: Odp: Ma³¿eñstwo - zwi±zek zalegalizowany a mi³o¶æ
Wiadomo¶æ wys³ana przez: koliberek33 Wrzesieñ 11, 2009, 11:10:06
Jaki off top! Temat jest powa¿ny, a nawet dla niektórych bardzo ciê¿ki :'( (ma³¿eñstwo), przekazanie tre¶ci w  przyzwoitej piosence, równie¿ daje do my¶lenia. Poza tym tre¶æ jest bardziej zobiektywizowana; a przy okazji jeszcze, to znakomity przerywnik na oddech i z³agodzenie obyczajów. :)

Nie b±d¼my zatem tacy sztywni. Bowiem, trwanie w stadle ma³¿eñskim szczególnie wymaga od nas ³amania schematów. I rado¶ci w tym wszystkim. Muzyka to wielki czarodziej, z którego us³ug warto nierzadko skorzystaæ...Gdzie¶ trzeba zacz±æ.

siê nie czajê i wrzucam :"Tylko najwiêkszych"- http://www.youtube.com/watch?v=BbdoD5JGj0c

koliberek33

ps. i gwoli schematów ³amania:

Akurat- Nuta o ptakach - http://www.youtube.com/watch?v=0BZQOFSdhzA&feature=related
 :)


Tytu³: Odp: Ma³¿eñstwo - zwi±zek zalegalizowany a mi³o¶æ
Wiadomo¶æ wys³ana przez: east Wrzesieñ 12, 2009, 23:20:10
Akurat bardzo lubiê ( super muza) ..... z wami mówiæ .

I ja równie¿ przepraszam Ciê Rafaelo je¶li siê gdzie¶ wyrazi³em nie teges.


Tytu³: Odp: Ma³¿eñstwo - zwi±zek zalegalizowany a mi³o¶æ
Wiadomo¶æ wys³ana przez: koliberek33 Wrzesieñ 13, 2009, 15:29:14
Widzê, ¿e temat siê piêknie i m±drze zamyka. Mi³o na sercu siê robi, zatem dedykacja dla wszystkich tu serdecznych;

PIN - Konstelacje - http://www.youtube.com/watch?v=XsYeBmmeGKs&feature=SeriesPlayList&p=DEA01A4C565F43C5&index=12

Feel i Iwona Wêgrowska - Pokonaj siebie
http://www.youtube.com/watch?v=FlOgaBY7Wts&feature=channel



Tytu³: Odp: Ma³¿eñstwo - zwi±zek zalegalizowany a mi³o¶æ
Wiadomo¶æ wys³ana przez: Byt Wrzesieñ 17, 2009, 07:09:18
¦lub sam w sobie jest jedn± z najbardziej idiotycznych ceremonii jakie mo¿na odbyæ w ¿yciu. W dodatku ca³kowicie obra¿a i hañbi czêsto mocno ugruntowane d³ugoletnie zwi±zki. To dzia³anie wbrew naturze, pieczêtowanie uczuæ. I nawet nie chce mi siê rozpisywaæ bo jak tylko my¶lê o ¶lubie to chce mi siê rzygaæ.

"Zreszt± nikt nie lubi ¶lubów. Siedzieæ w tym ko¶ciele i jeszcze prezent daæ wypada. A potem to ¿arcie i picie do rana i te zakazane mordy co siê raz na ruski rok widzi."


Tytu³: Odp: Ma³¿eñstwo - zwi±zek zalegalizowany a mi³o¶æ
Wiadomo¶æ wys³ana przez: koliberek33 Wrzesieñ 17, 2009, 12:43:21
To¶ musia³ mieæ paskudny ¶lub chyba ??? I czemu zaraz w ko¶ciele i z "setk±" go¶ci? Wspó³czujê ;) W naszym zwi±zku ¶lub( nie ko¶cielny) jest bodaj najpiêkniêjszym dniem w pamiêci. Rocznica ¶lubu to ka¿dego  roku wielka rado¶æ dla obojga. Codzienno¶æ te¿ dostarcza  wiele rado¶ci ze wzajemnego obcowania, mimo, ¿e na niebie czasem przewalaj± siê chmury. Jak to w naturze...Jeste¶my jednak wystarczj±co d³ugo ze sob±, bym mia³ odwagê, to napisaæ. Takie bardzo jednoznaczne wypowiedzi winny byæ oparte na w³asnym i to d³ugoletnim do¶wiadczeniu. Inaczej traci to sens, poniewa¿ ludzie maj± naprawdê ró¿ne do¶wiadczenia i ró¿ny stosunek do tej samej sprawy. Poza tym ka¿dy dzieñ wci±¿ przynosi nowe niespodzianki... Oby najlepsze, czego sobie i wszystkim innym ¿yczy:

kiliberek33.




Tytu³: Odp: Ma³¿eñstwo - zwi±zek zalegalizowany a mi³o¶æ
Wiadomo¶æ wys³ana przez: Dariusz Maj 27, 2010, 12:21:35
Kobieta mnie bije...

(http://img.interia.pl/facet/nimg/m/i/Mezczyzni_coraz_czesciej_4211419.jpg)
Mê¿czy¼ni coraz czê¶ciej zg³aszaj± siê na policjê w zwi±zku z przemoc± domow± /East News

Z policyjnych statystyk wynika, ¿e w ostatnim dziesiêcioleciu gwa³townie zwiêkszy³a siê liczba mê¿czyzn, którzy padaj± ofiarami przemocy domowej ze strony kobiet. W 1999 roku zarejestrowano oko³o 4 tys. takich przypadków, w ubieg³ym roku niemal 13 tys.

(http://www.interia.pl/i/1274878976433_wnss_kobietamniebije_sgcut.jpg)

- Pytanie jednak brzmi: czy kobiety czê¶ciej bij±, czy mê¿czy¼ni czê¶ciej zg³aszaj± ten fakt policji? - zastanawia siê Mariusz Soko³owski, rzecznik Komendanta G³ównego Policji.

Wzrostu liczby mê¿czyzn szukaj±cych pomocy w wyspecjalizowanych instytucjach nie zaobserwowa³ Piotr Antoniak, psycholog kliniczny z Ogólnopolskiego Pogotowia dla Ofiar Przemocy w Rodzinie "Niebieska Linia":
czytaj dalej
 

- Mê¿czyzn, którzy dzwoni± i podaj± siê za ofiary przemocy domowej, zwracaj±cych siê przy tym o pomoc, jest nadal niewielu.

Agresja w innej formie

...

http://facet.interia.pl/ciekawostki/roznosci/news/kobieta-mnie-bije,1476197


Tytu³: Odp: Ma³¿eñstwo - zwi±zek zalegalizowany a mi³o¶æ
Wiadomo¶æ wys³ana przez: Rafaela Maj 27, 2010, 13:26:25
Ja uwazam, ze swiat sie ciagle unowoczesnia, ubrania, zachowania ale nie stare tradycje ktore niestety
ciagle pozostaja nie naruszone. Kobieta jest wyksztalcona, pracuje zawodowo, rodzi dzieci i je tez wychowuje.
Typowy mezczyzna ma wyksztalcenie, ale czesto nie jest w stanie zarobic na utrzymanie rodziny, zaplacenie mieszkania i reszty wydadkow ktore sa nieodzowne , aby rodzina zyla na normalnym poziomie.
Tak wiec oboje wychodza rano z domu, on jedzie do pracy, ona odprowadza dziecko do przedszkola i biegiem
leci do pracy. Pracuja po osiem godzin oboje. Po zakonczeniu pracy, ona odbiera dziecko z przedszkola, robi
male zakupy po drodze i wraca do domu. Maz w tym czasie tez juz jest w domu. Ona gotuje obiad, on czyta gazete, albo wlasnie chce obejzec najnowsze wiadomosci, co sie dzieje na swiecie. Kiedy zjedza obiad, ona
sprzata po obiedzie, sprzata mieszkanie, wstawia pranie albo musi poprasowac i przygotowac czyste ubrania
dla meza , dzieci i dla siebie. Czas szybko mija, przychodzi czas kolacji i przygotowania rodziny do snu. Co robil malzonek po przyjsciu do domu, trudno powiedziec, gazeta jest przeczytana, dwa piwa wypite, moment rozmowy w rodzinie no i jest bardzo zmeczony. Specjalnie opisalam klasyczny obraz rodziny w naszych czasach. Frustracja kobiety rosnie. Wszystko jest praktycznie na jej glowie. Tak plyna lata, uczucia  milosci
oziebiaja sie, problemy rosna, a ona jest ciagle sama z tym calym bagazem. Proba rozmow z malzonkiem
nie przynosi zadnych pozytywnych skutkow, wrecz rozkreca sytuacje coraz ostrzej.
Mysle ze reszte moze sobie kazdy sam dopowiedziec. Biorac slub przyzekali sobie milosc, wiernosc, wspolna prace w rodzinie. Wszystko bylo rozowe, ale po czasie zniknal roz, zaczelo sie prawdziwe zycie.
Odpowiedzialnosc za wszystko zostalo zlozone na rece kobiety i bez szans, aby malzonek poprostu wzial
sie do pomocy kiedy wroca razem z pracy. A wieczorem kiedy wszystko bedzie zrobione, oboje powinni
pomyslec o sobie- co tak naprawde to prawie nie egzystuje.
Kiedy kobieta jest przepracowana, zmeczona i malzonek lekcewazy prosby, i ja sama, do czego moze doprowadzic taki stan zeczy. Zyjemy w czasach, ze oboje powinni razem pokonywac obowiazki zawodowe i rodzinne. Powinni dbac o wypracowanie czasu dla siebie, nie kosztem kogos innego.


Tytu³: Odp: Ma³¿eñstwo - zwi±zek zalegalizowany a mi³o¶æ
Wiadomo¶æ wys³ana przez: janneth Maj 27, 2010, 14:53:05
Rafaelo, ten opis to odno¶nie artyku³u wklejonego przez Darka? :) "Unowocze¶ni³a¶" w nim kobietê pomijaj±c mê¿czyznê. Mê¿czyzna ma wiêksze mo¿liwo¶ci zarobku, a jak ju¿ zarabia to te¿ za zwyczaj wiêcej ni¿ mog³a by zarobiæ kobieta. Kobiety id± do pracy, poniewa¿ s± takie czasy, ¿e ceny w sklepach i rachunki za ¿ycie przewy¿szaj± ¶redni± krajow± pensjê. S± jednak te¿ takie przypadki, gdy kobiety id± do pracy, bo chc±. Chc± siê wyrwaæ z domu, z obowi±zków domowych, chc± mieæ kontakt z lud¼mi, spe³niaæ siê zawodowo... To te¿ czêsto jest ich wybór. Przesta³y chcieæ byæ ju¿ tylko gospodyniami domowymi. Dlatego wielkim problemem sta³ siê dla nich przymus wykonywania obowi±zków domowych, które do tej pory wykonywane by³y przez nasze mamy i babcie bez mrugniêcia okiem, by³y kobiec± domen±. To nie facet nagle siê rozleniwi³, tylko kobieta uaktywni³a i to, co opisujesz jest w³a¶nie tego skutkiem.

Mówi³am o tym, ¿e "unowocze¶ni³a¶" kobietê zapominaj±c o mê¿czy¼nie. Otó¿, ja w gronie swoich znajomych, najczê¶ciej rówie¶ników, dostrzegam postêpy modernizacyjne w¶ród p³ci mêskiej. W³a¶nie przed chwil± widzia³am siê z koleg±, który wróci³ ze swoj± niespe³na roczn± córeczk± ze szczepienia. Mama w pracy, tata w domu z dzieckiem. Taki model w¶ród m³odego pokolenia jest ju¿ normalny. Mê¿czy¼ni widz±, ¿e kobiety siê usamodzielni³y, ¿e maj± teraz tyle samo obowi±zków co i oni. Sytuacj± patologiczn± jest dla mnie taka, któr± opisujesz i wydaje mi siê, ¿e w¶ród mojego pokolenia stanowi ju¿ ona rzadko¶æ. Czê¶ciej widzê swoich kolegów zajmuj±cych siê domem i dzieæmi ni¿ kole¿anki. One robi± kariery, skoncentrowa³y siê na finansowej samodzielno¶ci i ich ukochani niejako z przymusu zostali postawieni przed nowymi obowi±zkami. A idzie im to znakomicie. Pary dziel± siê teraz wszystkim na pó³.

A ¶lubowanie, o którym mówi³a¶... Ma³¿eñstwo nie ma tu nic wspólnego. Tak samo para nieza¶lubiona jak i za¶lubiona, prowadz±ca wspólne gospodarstwo domowe i wychowuj±ca w³asne dzieci, boryka siê z takimi samymi problemami i takim samom musi stawiæ czo³a.


Tytu³: Odp: Ma³¿eñstwo - zwi±zek zalegalizowany a mi³o¶æ
Wiadomo¶æ wys³ana przez: Rafaela Maj 27, 2010, 15:26:31
Twoj punkt widzenia dotyczy par ktore  ida z czasem . Ja napisalam o parach, ktore nie radza sobie, a jest ich duzo. Chodzi tez o agresywnosc kobiety w malzenstwie, o tym wspomnial Darek. Ja postaralam sie pokazac
dlaczego dochodzi do takich sytuacji. W rodzinach gdzie ludzie nie maja wyksztalcenia na odpowiednim poziomie, ich zarobki sa tez duzo nizsze, a praca niestety ciezsza, no i brak rozumienia sie obojga , dochodz
do rekoczynow, zalaman nerwowych itp.
Oczywiscie, sa mlode malzenstwa gdzie praca nie jest dzielona, jest poprostu wykonywana wedlug potrzeb, nie ogladajac sie na druga polowe. Ja mam przyklad  z moimi dziecmi. Kobiety dostaja tez czas na wyjscie
z domu i spotkanie sie z przyjaciolkami, tak jak i mezczyzni dostaja czas aby pielegnowac swoje przyjaznie z kumplami. Wogole , to jest moja mysl, ktora przekazywalam moim dzieciom kiedy zakladali swoje rodziny :
Kiedy  mlodzi ludzie decyduja sie na wspolne zycie, to powinni: czesc rytualow wprowadzic z rodzin z ktorych pochodza, a reszte powinni stworzyc sami, twozac wlasna niezalezna rodzine . Przykre to bardzo jesli mloda
kobieta musi sluchac, bo moja mama, albo w moim domu tak nie bylo.... itp.
Nie wspominalam tez o wplywie rodzin z jednej i z drugiej strony, co moze byc bardzo tragiczne dla dwojga
mlodych ludzi rozpoczynajacych samodzielne zycie.
Obowiazkiem rodzicow, jest przygotowanie swojego dziecka do samodzielnego zycia, co zdaza sie bardzo zadko, co czesto ma tez swoje konsekwencje w dalszym zyciu.

Pozdrawiam Rafaela


Tytu³: Odp: Ma³¿eñstwo - zwi±zek zalegalizowany a mi³o¶æ
Wiadomo¶æ wys³ana przez: Elzbieta Maj 27, 2010, 18:13:14
Wed³ug GUS 24 proc. ¿on jest g³owami rodziny i zarabia albo tyle co m±¿, albo wiêcej. W tych ma³¿eñstwach kobiety zarz±dzaj± te¿ domowymi bud¿etami - decyduj±, na co i ile pieniêdzy ma byæ przeznaczone. - Te dane nie oddaj± pe³nej skali zjawiska. W Polsce to wci±¿ wstyd przyznaæ, ¿e rodzina nie jest tradycyjna, patriarchalna. S±dzê, ¿e jest wiêcej ma³¿eñstw, w których dom utrzymuje kobieta. Jeszcze wiêcej takich przypadków mo¿e byæ w zwi±zkach nieformalnych - zaznacza prof. Wojciech £ukowski, socjolog z warszawskiej Szko³y Wy¿szej Psychologii Spo³ecznej i UW. O konkubinatach dok³adnych danych jednak nie ma.
http://kobieta.gazeta.pl/kobieta/1,48622,3293808.html
Milusiego dzionka - Ela


Tytu³: Odp: Ma³¿eñstwo - zwi±zek zalegalizowany a mi³o¶æ
Wiadomo¶æ wys³ana przez: Rafaela Maj 27, 2010, 19:32:49
Interesujacy temat, wychodzi na to ze w Polsce wszyscy zarabiaja super pieniadze, za co te kobiety bija swoich mezow, tego nie rozumiem. Kiedy odwiedzam rodzine i rozmawiamy o dochodach, to u nikogo tak dobrze to nie wyglada. Siostra zarabiala 1600 zlotych , ale pracowala na trzy zmiany na produkcji.Inni tez
nie maja tak okazalych zarobkow. Wydaje mi sie, ze jest to mowa o niewielkiej ilosci spoleczenstwa. Czesto
slyszy sie, ze mlodym malzenstwom z dziecmi bardzo pomagaja finansowo rodzice.Na zachodzie cos takiego
nie istnieje. Czlowiek wychodzi z domu i musi sobie sam radzic.


Tytu³: Odp: Ma³¿eñstwo - zwi±zek zalegalizowany a mi³o¶æ
Wiadomo¶æ wys³ana przez: Dariusz Pa¼dziernik 16, 2010, 15:59:56

Muzu³mañski duchowny: Gwa³t w ma³¿eñstwie? Nie ma czego¶ takiego

ps, PAP
2010-10-15, ostatnia aktualizacja 2010-10-15 14:02

Prominentny muzu³mañski duchowny z Wielkiej Brytanii publicznie stwierdzi³, ¿e mê¿owie dopuszczaj±cy siê gwa³tu na ¿onach nie powinni byæ ¶cigani przez prawo, poniewa¿ "seks jest elementem ma³¿eñstwa", a niektóre zamê¿ne kobiety twierdz±c, ¿e zosta³y zgwa³cone zwyczajnie k³ami±.

...

http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,80277,8517251,Muzulmanski_duchowny__Gwalt_w_malzenstwie__Nie_ma.html


Tytu³: Odp: Ma³¿eñstwo - zwi±zek zalegalizowany a mi³o¶æ
Wiadomo¶æ wys³ana przez: east Pa¼dziernik 17, 2010, 09:30:05
Chcialbym trochê napisaæ o tym zjawisku :
Cytuj
Z policyjnych statystyk wynika, ¿e w ostatnim dziesiêcioleciu gwa³townie zwiêkszy³a siê liczba mê¿czyzn, którzy padaj± ofiarami przemocy domowej ze strony kobiet. W 1999 roku zarejestrowano oko³o 4 tys. takich przypadków, w ubieg³ym roku niemal 13 tys.
- Pytanie jednak brzmi: czy kobiety czê¶ciej bij±, czy mê¿czy¼ni czê¶ciej zg³aszaj± ten fakt policji? - zastanawia siê Mariusz Soko³owski, rzecznik Komendanta G³ównego Policji.

Temat móg³by siê wydawaæ nawet zabawny, no bo jak to - facet nie potrafi siê obroniæ przed s³absz± p³ci± ? Jest przecie¿ silniejszy.
To tylko tak na pozór wygl±da i wcale tu nie chodzi o silê. Kobiety siêgaj± coraz czê¶ciej po przemoc fizyczn± wtedy, gdy czuj± siê bezkarne i - paradoksalnie - dzieje siê tak wtedy, gdy mê¿czy¼nie autentycznie zale¿y na rodzinie i  zwi±zku, ale niestety , z ró¿nych przyczyn , nie radzi on sobie na tyle dobrze by sprostaæ stoj±cym przed nim zadaniom. Bywa, ze wtedy "przedsiêbiorcza" kobieta zastosuje lanie jako panaceum na mêsk± bezradno¶æ.
S± mê¿czy¼ni, którzy nie s± w stanie broniæ siê przed tymi, których bezgranicznie kochaj±. Dodatkowo stereotyp pokrzywdzonej kobiety, której siê wspó³czuje oraz bezwarto¶ciowego mê¿czyzny-fajt³apy, który sobie nie radzi - a wiêc nie zas³uguje na obronê -  wci±¿ dominuje w spo³eczeñstwie. Bo facet ma byæ tym twardzielem z za³o¿enia.
Niedawno czyta³em na wp.pl o przypadku mê¿czyzny wielokrotnie zgwa³conego przez kobiet w Kongo. Poszed³ on na Policjê donie¶æ o zaj¶ciu, ale tamtejsze prawo w ogóle nie rozpatruje takich przypadków z góry wychodz±c z za³o¿enia, ¿e gwa³cone s± tylko kobiety. Oczywi¶cie to dotyczy odleg³ego Konga, ale pokazuje to pewn± zale¿no¶æ, tendencjê, a czasami z góry przyjête za³o¿enie, ¿e to mê¿czyzna jest tym gorszym i bardziej brutalnym. Statystycznie tak istotnie jest, ale tu nie chodzi o statystykê, tylko o równe prawa dla ka¿dego CZ£OWIEKA bez wzglêdu na pleæ oraz ilo¶æ "statystycznych przypadków".


Tytu³: Odp: Ma³¿eñstwo - zwi±zek zalegalizowany a mi³o¶æ
Wiadomo¶æ wys³ana przez: Dariusz Styczeñ 30, 2011, 21:54:23
                                               12. TWORZENIE UDANYCH ZWI¡ZKÓW

Wiele osób odczuwa obecnie piln± potrzebê uporz±dkowania osobistych spraw, jakie od pewnego czasu daj± im siê we znaki. Mog± dotyczyæ zwi±zków mi³osnych, rodziny, przyjació³ czy te¿ ich samych. To nagl±ce poczucie wynika st±d, ¿e przechodzicie w³a¶nie z jednej wibracyjnej rzeczywisto¶ci do drugiej. Za³o¿enia i zasady rz±dz±ce jedn± rzeczywisto¶ci± nie mog± jednak byæ przeniesione do drugiej. Je¶li próbujecie wnie¶æ do rzeczywisto¶ci czwartej gêsto¶ci (4G) przekonania i przes³anki wspieraj±ce podzia³ i nie chcecie zostawiæ ich za sob±, bêdziecie odczuwaæ silne wewnêtrzne rozdarcie.

Z perspektywy ewolucji, zasady rzeczywisto¶ci trzeciej gêsto¶ci (3G) oparte na pojêciu odrêbno¶ci by³y konieczne do ludzkiego rozwoju. P³ynê³y z nich fundamentalne nauki, dziêki którym ludzie mogli wzrastaæ w zwi±zkach. Jednak wraz z przemian± cz³owieka przeobraziæ siê musi te¿ charakter jego zwi±zków. Dla lepszego porównania obecnych i przysz³ych zwi±zków, rozwa¿my najpierw ustanawiaj±ce podzia³y regu³y rzeczywisto¶ci 3G.

Zasady rz±dz±ce zwi±zkami w trzeciej gêsto¶ci

Zatajanie nale¿y do szeroko rozpowszechnionych zwyczajów w 3G. Polega ono na ukrywaniu informacji przed partnerem lub przed samym sob±. Zasada zatajania nie dotyczy wy³±cznie twoich stosunków z innymi; odgradza ciê ona równie¿ od znacznych obszarów twej w³asnej istoty. Poniewa¿ jest wyrazem odrêbno¶ci, przyk³ada siê do niej wielk± wagê w zwi±zkach.

Monogamia podyktowana strachem. Innym przejawem odrêbno¶ci jest monogamia wynikaj±ca z lêku raczej ni¿ z wyboru. Kryje siê za tym prze¶wiadczenie, ¿e je¶li uda wam siê sk³oniæ kogo¶, aby odda³ siê bez reszty wam, to wtedy uchronicie siê przed spojrzeniem prawdzie o sobie prosto w oczy. Stworzycie sobie iluzjê bezpieczeñstwa, oddzieleni od ¶wiata. Jednak bez mo¿liwo¶ci wzrastania zwi±zek na ogó³ okazuje siê nieudany czy wrêcz zgubny.

Mi³o¶æ uwarunkowana. Mi³o¶æ uwarunkowana jest niezbêdna dla utrzymania zwi±zku w rzeczywisto¶ci 3G. Oznacza ona to, ¿e bêdziesz kocha³ kogo¶, o ile on zaspokoi twe potrzeby czy pragnienia. Je¶li te warunki nie zostan± spe³nione, wówczas z czystym sumieniem mo¿esz przestaæ kochaæ. Co do pojêcia mi³o¶ci bezwarunkowej, panuje w rzeczywisto¶ci 3G mylne wyobra¿enie. W obrêbie podzia³u wszystko rozpatruje siê z perspektywy odrêbno¶ci. Dlatego te¿ mi³o¶æ w 3G jest mi³o¶ci± uwarunkowan±.

Oczekiwania. Ludzie na ogó³ wnosz± do zwi±zku w³asne oczekiwania, które nie¶wiadomie rzutuj± na osobê partnera. Nawet je¶li nie jest w stanie czy nie chce im sprostaæ, mo¿e doj¶æ do próby zmuszenia go do ich spe³nienia. Partner staje siê wówczas narzêdziem do zaspokajania nieu¶wiadamianych potrzeb drugiej osoby.

Manipulacja nie musi byæ jawna. W typowych zwi±zkach 3G dochodzi do g³êboko ukrytej wzajemnej manipulacji, tak ¿e zostaj± zaspokojone potrzeby obu stron i obie strony strze¿one s± przed w³asnymi lêkami i poczuciem zagro¿enia czy braku. S± to na ogó³ odbywaj±ce siê na pod¶wiadomym poziomie transakcje, które maj± na celu wzajemn± ochronê.

Potrzeba sprawowania kontroli to kolejna cecha g³êboko zakorzeniona w rzeczywisto¶ci 3G. Tak przejawia siê brak wiary w wy¿sz± rzeczywisto¶æ – w to, ¿e wszystko dzieje siê tak, jak powinno, dla wspólnego dobra. Poniewa¿ nie pok³adasz zaufania w bieg zdarzeñ, si³± wt³aczasz zwi±zek w okre¶lone ramy.

Poniewa¿ rzeczywisto¶æ czwartej gêsto¶ci oparta jest na jedno¶ci, nie ma w niej miejsca na cechy w³a¶ciwe zwi±zkom w 3G. Zwi±zkami w 4G rz±dz± nastêpuj±ce zasady:

Zasady zwi±zków w czwartej gêsto¶ci

...

Lissa Royal, Milenium


Tytu³: Odp: Izas - Jeshua - Jezus
Wiadomo¶æ wys³ana przez: Kiara Pa¼dziernik 06, 2012, 11:15:07
Jezus by³ absolutnym przeciwnikiem sk³adania jakich kolwiek przysiêgi, zatem wszystkie które s± wymuszane przez KRK i inne opcje religii podpieraj±cych siebie jego autorytetem s± niezgodne z tym co On propagowa³ w ¶rod   ludzi których naucza³!



Cytuj
A czy Jezus by³ (lub nie by³) esseñczykiem? Temat ten stanowi dzi¶ ¼ród³o licznych polemik. Z jednej bowiem strony trudno nie zauwa¿yæ daleko id±cego podobieñstwa zwyczajów esseñczyków i pierwszych gmin chrze¶cijañskich. Jedne i drugie uznawa³y wspólnotê maj±tkow±. Wspólne posi³ki mnichów z Qumran nasuwaj± analogiê ze wspólnymi ucztami chrze¶cijan upamiêtniaj±cych nimi Ostatni± Wieczerzê. Dodajmy do tego inne podobieñstwa miêdzy regu³± esseñczyków a naukami Jezusa, na przyk³ad zestawmy nastêpuj±cy przekaz Józefa Flawiusza: "Odmawiaj± oni sk³adania przysi±g, uwa¿aj±c je za rzecz gorsz± od krzywoprzysiêstwa, gdy¿ ich zdaniem ludzie, którym nie mo¿na ufaæ bez przysiêgi na Boga, s± ju¿ teraz potêpieni"- Wojna ¿ydowska, zgodnie z wypowiedzi± Jezusa: "S³yszeli¶cie, ¿e powiedziano przodkom "nie bêdziesz fa³szywie przysiêga³, lecz dotrzymasz przysiêgi". A ja wam powiadam: Wcale nie przysiêgajcie - ani na ziemiê, bo jest tronem Bo¿ym, ani na Jerozolimê, bo jest miastem wielkiego króla. Ani na swoj± g³owê nie przysiêgaj, bo nie mo¿esz ani jednego w³osa uczyniæ bia³ym albo czarnym. Niech wasza mowa bêdzie: Tak, tak, nie, nie. A co nadto jest, od Z³ego pochodzi" (Mt 5,33-37).


http://iluminaci.pl/religie/judaizm/zwoje-z-qumran-znad-morza-martwego


Skoro przysiêga nie obowi±zuje zgodnie ze s³owami Jezusa, to po co jest obowi±zkowo wymuszana jej wypowiedz  w trakcie zawierania ma³¿eñstw, a je¿eli by³a by nie obowi±zkowe jej dotrzymywanie , to dlaczego taki problem z otrzymywaniem rozwodów ko¶cielnych? Zwyczajnie nie ma nikt obowi±zku jej dotrzymywaæ i nie musi zgodnie z jej tre¶ci± byæ w zwi±zku do ¶mierci.

Ale nie zapominajmy przy tym ile trzeba zap³aciæ za ¶lub ko¶cielny? takiej gratki ¿adna parafia nie przepu¶ci, a rozwód gdyby da³o siê je braæ bez problemu to nie wiem czy 10% zawieranych zwi±zków by przetrwa³o.
Zwyczajnie oszustwo goni oszustwo.

Kiara :) :)



Tytu³: Odp: Izas - Jeshua - Jezus
Wiadomo¶æ wys³ana przez: Kiara Pa¼dziernik 09, 2012, 00:54:26
Zgodnie z powy¿szym tekstem wymuszanie przez KrK przysiêgi ma³¿eñskiej i innych przysi±g nie jest absolutnie zgodne z naukami przekazanymi nam przez Jezusa!
S± to wymys³y tej organizacji s³u¿±ce podporz±dkowaniu sobie ludzi i w³adania ich ¿yciem osobistym, bowiem skoro nie ma obowi±zku sk³adania takiej przysiêgi zgodnie z naukami Jezus( a z tymi uto¿samia siê KRK), to nie ma ¿adnego powodu nie wydawanie zgody na rozwody ko¶cielne.

O co w tym zatem chodzi? jak zwykle o w³adzê i pieni±dze.

Kiara :) :)


Tytu³: Odp: Izas - Jeshua - Jezus
Wiadomo¶æ wys³ana przez: Kiara Pa¼dziernik 09, 2012, 12:59:49
Warto bardzo uwa¿nie przeczytaæ informacjê o dokumencie Damasceñskim by przybli¿yæ sobie okre¶lenie Mesjasz oraz po³±czenie informacyjno zwyczajowe z t± rol±. Co to znaczy sk±d pochodzi i co mia³a wype³niæ?

"Dokument Damasceñski to historia opisuj±ca dzieje jakiej¶ nieznanej historykom sekty ¿ydowskiej, kierowanej przez jakiego¶ - równie¿ nikomu nie znanego - Mistrza Sprawiedliwo¶ci. Dokument ten zawiera³ przepisy szczegó³owo organizuj±ce ¿ycie jej wyznawców, w pewnym momencie, nakazuj±c im ucieczkê "na pustyniê do Damaszku" ( to w³a¶nie wspomniana w jego tek¶cie "ucieczka do Damaszku" sprawi³a, ¿e zwyczajowo dokument ów zaczêto nazywaæ "Dokumentem Damasceñskim"), gdzie mieli zawrzeæ "nowe przymierze". Szechter uzna³, ¿e ma do czynienia z jak±¶ tajemnicz± sekt±, za³o¿on± przez ludzi uwa¿aj±cych siê za jedynych spadkobierców tradycji ¿ydowskiej. Wed³ug Dokumentu Damasceñskiego sekta ta mia³a powstaæ oko³o roku 196 p.n.e. za³o¿ona przez owego Mistrza Sprawiedliwo¶ci. Prze¶ladowani przez kap³anów ¶wi±tyni opu¶cili oni Judeê, udaj±c siê do "ziemi damasceñskiej", gdzie zawarli to "nowe przymierze". Mistrz Sprawiedliwo¶ci zmar³ (lub zosta³ wziêty do nieba), lecz jego na¶ladowcy trwali w oczekiwaniu na jego powrót w czasach ostatecznych. W owych czasach na temat owej sekty nie by³o wiadomo nic pewnego, sam Szechter nie zaryzykowa³ wysuwania jakiejkolwiek hipotezy. Najczê¶ciej dzisiaj s±dzi siê, ¿e sekta ta powsta³a w czasach panowania dynastii Hasmoneuszy. W okresie tym hierarcha ¶wi±tynna uleg³a kompletnej korupcji, urz±d arcykap³ana ¶wi±tyni przypada³ niejednokrotnie temu, "kto da³ wiêcej", za¶ królestwem wstrz±sa³y czêste wojny domowe. W dodatku sami Hasmoneusze nie pochodzili z rodu Dawida, co w oczach wielu odbiera³o im prawo do tronu. W tych warunkach mog³o doj¶æ do tego, ¿e grupa religijnych ¯ydów odmówi³a legitymizacji tak w³adzy królewskiej, jak i hierarchii ¶wi±tynnej. Ale wszystko to s± domys³y.

Po opublikowaniu Dokumentu Damasceñskiego Szechter stwierdzi³, ¿e wed³ug wszelkiego prawdopodobieñstwa sekta ta dysponowa³a równie¿ swoimi w³asnymi tekstami liturgicznymi oraz bardzo zwart± struktur± organizacyjn±, oraz wyrazi³ przekonanie, ¿e byæ mo¿e przysz³e badania doprowadz± do zdobycia wiêkszej wiedzy na jej temat. Czas pokaza³, ¿e nie myli³ siê. Po odkryciu Zwojów znad Morza Martwego okaza³o siê, ¿e zawieraj± one wzmianki o owym tajemniczym Mistrzu Sprawiedliwo¶ci wspomnianym w Dokumencie Damasceñskim, oraz ¿e regu³a zakonna, odnaleziona w Qumran, przypomina tê opisan± w tym dokumencie. A na koniec - w grotach Qumran odnaleziono nowe kopie Dokumentu Damasceñskiego. Wniosek by³ jednoznaczny: Qumran stanowi³o siedzibê sekty, której istnienie po raz pierwszy stwierdzi³ Szechter. Mo¿na wiêc powiedzieæ, ¿e pierwszy fragment Zwojów znad Morza Martwego odnaleziony zosta³ w roku 1897 w starej synagodze w Kairze. Odkrycie to poci±gnê³o za sob± nastêpne: w koñcu znaleziono 11 jaskiñ, zwoje i ówczesn± osadê. Od 1947 roku, obszar ten zosta³ nazwany - Regionem Qumran. Teren pustyni zosta³ dok³adnie przeszukany a osada Qumran ca³kowicie przekopana. Obecnie teksty ze zwojów s± ju¿ opublikowane i przet³umaczone na ró¿ne jêzyki, ale to nie zakoñczy³o wi±¿±cych siê z nimi konfliktów. Zwoje zawieraj± miêdzy innymi regu³ê, czyli przepisy organizuj±ce ¿ycie w nieznanej wcze¶niej osadzie ¿ydowskiej, która zajmowa³a ten teren od I wieku p.n.e. do I wieku n.e. S± tam tak¿e modlitwy i pie¶ni liturgiczne oraz, co najwa¿niejsze, wszystkie ksiêgi Biblii hebrajskiej, oprócz Ksiêgi Estery. Wiele dokumentów jest du¿o starszych od samej osady. Piêcioksi±g ze zwojów to najstarszy zachowany zapis Tory. Znajduj± siê na nich równie¿ liczne ksiêgi apokryficzne, które znamy z innych ¼róde³. S± to jednak apokryfy ¿ydowskie, a nie chrze¶cijañskie. Choæ osada, której mieszkañcy przechowywali te zwoje, istnia³a za czasów Jezusa, nie ma w nich o nim ¿adnej wzmianki, tak samo jak o jakichkolwiek elementach nowej religii. Ze zwojów dowiadujemy siê trochê o ¶wiecie, w którym ¿y³ Jezus. Wynika te¿ z nich, ¿e choæ Stary Testament nie przybra³ jeszcze ostatecznego kszta³tu, to sk³adaj±ce siê na niego ¶wiête teksty ju¿ istnia³y. S± w nich te¿ fragmenty, które mówi± o nadej¶ciu Mesjasza. Dla niektórych ludzi oznacza to, ¿e zwoje s± w istocie wczesnymi tekstami chrze¶cijañskimi. Nie s±dzê, ¿eby tak by³o. W ¿adnym z dotychczas przet³umaczonych dokumentów nie ma wzmianki o tym, ¿e Mesjasz ju¿ przyby³. Mowa jest w nich tylko, ¿e nadejdzie w przysz³o¶ci w nadziei autorów jak najbli¿szej. Wa¿niejsze jest u¿yte w nich sformu³owanie: "Syn Bo¿y, bêd± mówili o nim. Synem Najwy¿szego bêd± go nazywaæ". Fragment ten pokazuje, ¿e ludzie mieli ju¿ pewne wyobra¿enie, jaki bêdzie obiecany Mesjasz.
"


http://iluminaci.pl/religie/judaizm/zwoje-z-qumran-znad-morza-martwego

Dokument Damasceñski czyli posiadaj±cy zwi±zek z Damaszkiem.

Historia

Damaszek to jedno z najstarszych miast rejonu Morza ¦ródziemnego znane ju¿ od XV wieku p.n.e. z inskrypcji egipskich (uwa¿a siê je za najstarsze nieprzerwanie zamieszkane miasto na ¶wiecie – pierwsze ¶lady osadnictwa pochodz± z III tysi±clecia p.n.e.).

Na prze³omie II i I tysi±clecia p.n.e. stolica niezale¿nego pañstwa aramejskiego. W 732 p.n.e. Damaszek zosta³ zdobyty przez Asyryjczyków, potem krótko nale¿a³ do Babilonii, a nastêpnie dosta³ siê we w³adanie perskie (by³ stolic± satrapii). Jak ca³e imperium perskie znalaz³ siê w pañstwie Aleksandra Wielkiego, a w okresie hellenistycznym na zmianê nale¿a³ do pañstwa egipskich Ptolemeuszy lub pañstwa Seleukidów. W 64 p.n.e. wszed³ do rzymskiej prowincji Syrii. Po podziale imperium w 395 sta³ siê czê¶ci± Bizancjum. W 635 Damaszek zajêli Arabowie. Do 750 by³ stolic± kalifatu umajjadzkiego, a po przeniesieniu stolicy pozosta³ jednym z najwa¿niejszych miast ¶wiata arabskiego.

W X wieku podbity na krótko przez egipsk± dynastiê Fatymidów, zdobyty nastêpnie przez turków seld¿uckich w 1076. W czasie wypraw krzy¿owych wielokrotnie oblegany pozosta³ niezdobyty i przekszta³ci³ siê w centrum oporu przeciw naje¼d¼com i zosta³ stolic± Saladyna i dynastii Ajjubidów. W XIII wieku ponownie pod wp³ywami w³adców Egiptu, tym razem dynastii mameluckiej. W 1401 miasto zdobyli i prawie ca³kowicie zburzyli mongo³owie pod przywództwem Tamerlana.

W XVI wieku zdobyty przez Turków osmañskich pozostawa³ w ich rêkach do I wojny ¶wiatowej podczas której zosta³ zajêty przez arabskich sojuszników Wielkiej Brytanii. Po wojnie sta³ siê stolic± Syrii (pozostaj±cej wówczas pod francusk± administracj±) i status ten zachowa³ do dzi¶.

W swojej historii Damaszek zas³yn±³ z produkcji:

    jedwabiu, g³ównie adamaszku
    stali damasceñskiej
    fajansów damasceñskich


http://pl.wikipedia.org/wiki/Damaszek


Historia

Pierwsze wzmianki historyczne od XV w. p.n.e. Od X w. p.n.e. jedno z g³ównych miast aramejskich. W 732 p.n.e. podbity wraz z ca³± Syri± przez w³adców asyryjskich. Od 64 n.e. w sk³adzie imperium rzymskiego. W 655 zdobyty przez Arabów, by³ w latach 661-750 siedzib± kalifów z dynastii Omajjadów.

http://portalwiedzy.onet.pl/69401,,,,damaszek,haslo.html?drukuj=1


Tytu³: Odp: Izas - Jeshua - Jezus
Wiadomo¶æ wys³ana przez: arteq Pa¼dziernik 09, 2012, 18:07:55
Zgodnie z powy¿szym tekstem wymuszanie przez KrK przysiêgi ma³¿eñskiej i innych przysi±g nie jest absolutnie zgodne z naukami przekazanymi nam przez Jezusa! S± to wymys³y tej organizacji s³u¿±ce podporz±dkowaniu sobie ludzi i w³adania ich ¿yciem osobistym, bowiem skoro nie ma obowi±zku sk³adania takiej przysiêgi zgodnie z naukami Jezus( a z tymi uto¿samia siê KRK), to nie ma ¿adnego powodu nie wydawanie zgody na rozwody ko¶cielne.
Ech...
Po 1: to, ¿e kto¶ kiedy¶ co¶ napisa³, nie oznacza, ze taka jest prawda. Trzeba patrzeæ na inne ¼ród³a, oceniaæ ich wiarygodno¶æ i uwa¿nie patrzeæ na owoce. Id±c Kiaro Twoim tokiem my¶lenia, przyszli archeologowie wygrzebuj±c jak±¶ nam wspó³czesn± powie¶æ s-f dowodziliby, ¿e g³ównym ¶rodkiem naszej lokomocji by³aby np. teleportacja.
Po 2: mnie tam nikt do ¿adnej przysiêgi w KRK nie zmusza³ - kto i do jakiej Ciebie zmusza³?
Po 3: wreszcie: sk³ada³em przysiêgê ma³¿eñsk± ¿onie przed Bogiem, a nie ksiêdzu...
po 4: z tego tytu³u (z³o¿enia przysiêgi jak tez dochowywania jej) nie muszê wnosiæ ¿adnych op³at abonamentowych...

Co do zwi±zków ma³¿eñskich - proszê przeczytaj naprawdê co na ten temat twierdzi³ Jezus... co do owoców - czy pamiêtasz jeszcze o dostarczonej Ci statystyce, w odpowiedzi na któr± rzuci³a¶ co¶ w stylu "nie interesuje mnie to..."


Tytu³: Odp: Izas - Jeshua - Jezus
Wiadomo¶æ wys³ana przez: Kiara Pa¼dziernik 09, 2012, 19:02:17
Jezus by³ absolutnym przeciwnikiem sk³adania jakich kolwiek przysiêgi, zatem wszystkie które s± wymuszane przez KRK i inne opcje religii podpieraj±cych siebie jego autorytetem s± niezgodne z tym co On propagowa³ w ¶rod   ludzi których naucza³!



Cytuj
A czy Jezus by³ (lub nie by³) esseñczykiem? Temat ten stanowi dzi¶ ¼ród³o licznych polemik. Z jednej bowiem strony trudno nie zauwa¿yæ daleko id±cego podobieñstwa zwyczajów esseñczyków i pierwszych gmin chrze¶cijañskich. Jedne i drugie uznawa³y wspólnotê maj±tkow±. Wspólne posi³ki mnichów z Qumran nasuwaj± analogiê ze wspólnymi ucztami chrze¶cijan upamiêtniaj±cych nimi Ostatni± Wieczerzê. Dodajmy do tego inne podobieñstwa miêdzy regu³± esseñczyków a naukami Jezusa, na przyk³ad zestawmy nastêpuj±cy przekaz Józefa Flawiusza: "Odmawiaj± oni sk³adania przysi±g, uwa¿aj±c je za rzecz gorsz± od krzywoprzysiêstwa, gdy¿ ich zdaniem ludzie, którym nie mo¿na ufaæ bez przysiêgi na Boga, s± ju¿ teraz potêpieni"- Wojna ¿ydowska, zgodnie z wypowiedzi± Jezusa: "S³yszeli¶cie, ¿e powiedziano przodkom "nie bêdziesz fa³szywie przysiêga³, lecz dotrzymasz przysiêgi". A ja wam powiadam: Wcale nie przysiêgajcie - ani na ziemiê, bo jest tronem Bo¿ym, ani na Jerozolimê, bo jest miastem wielkiego króla. Ani na swoj± g³owê nie przysiêgaj, bo nie mo¿esz ani jednego w³osa uczyniæ bia³ym albo czarnym. Niech wasza mowa bêdzie: Tak, tak, nie, nie. A co nadto jest, od Z³ego pochodzi" (Mt 5,33-37).


http://iluminaci.pl/religie/judaizm/zwoje-z-qumran-znad-morza-martwego


Skoro przysiêga nie obowi±zuje zgodnie ze s³owami Jezusa, to po co jest obowi±zkowo wymuszana jej wypowiedz  w trakcie zawierania ma³¿eñstw, a je¿eli by³a by nie obowi±zkowe jej dotrzymywanie , to dlaczego taki problem z otrzymywaniem rozwodów ko¶cielnych? Zwyczajnie nie ma nikt obowi±zku jej dotrzymywaæ i nie musi zgodnie z jej tre¶ci± byæ w zwi±zku do ¶mierci.

Ale nie zapominajmy przy tym ile trzeba zap³aciæ za ¶lub ko¶cielny? takiej gratki ¿adna parafia nie przepu¶ci, a rozwód gdyby da³o siê je braæ bez problemu to nie wiem czy 10% zawieranych zwi±zków by przetrwa³o.
Zwyczajnie oszustwo goni oszustwo.

Kiara :) :)




Tytu³: Odp: Izas - Jeshua - Jezus
Wiadomo¶æ wys³ana przez: arteq Pa¼dziernik 09, 2012, 19:26:04
Kiaro, pozbawiona argumentów (czy te¿ po wykazaniu, ¿e piszesz nieprawdziwe informacje) milkniesz lub - jak teraz - zmieniasz temat, staraj±c siê budowaæ wra¿enie, ¿e prowadzisz rzeczow± dyskusjê. Odnios³em siê do Twoich teorii dotycz±cych przysiêg i tego jakoby Jezus ich zakazywa³. Dopowiedzia³a¶ sobie równie¿, ¿e KRK zmusza do tych¿e - poda³em fakty, ze to k³amstwo, informacje z pierwszej, mojej rêki. Zapyta³em równie¿ - skoro zamieszczasz twierdzenia jak wy¿ej - kiedy, kto i do jakiej przysiêgi w KRK Ciê zmusza³? I... to samo - nie odnios³a¶ siê ju¿ do tego tylko na kolejny kwiatek - p³atno¶ci za ¶lub... i z mety znowu zarzucasz oszustwo, gdy z jednych oszczerstw jeszcze nie zd±¿y³a¶ siê wyt³umaczyæ.
Nie ma sprawy, mo¿emy porozmawiaæ i o p³atno¶ciach za ¶lub (tutaj równie¿ wyka¿ê, ze siê mylisz...) - stanê do ka¿dej dyskusji z Tob± -  tylko mo¿e dokoñczmy jeden w±tek.


Tytu³: Odp: Izas - Jeshua - Jezus
Wiadomo¶æ wys³ana przez: Kiara Pa¼dziernik 09, 2012, 19:44:48
Ceny us³ug ko¶cielnych..

(http://cdn9.se.smcloud.net/t/photos/thumbnails/158992/tabela_640x0_rozmiar-niestandardowy.jpg)

http://www.se.pl/wydarzenia/kraj/cennik-uslug-koscielnych-w-polsce-ile-kosztuje-slub-pogrzeb-chrzest-czy-slynne-co-laska_244193.html


Skoro Twoim zdaniem przysiêga ma³¿eñska nie jest obowi±zkowa w trakcie ¶lubu , to mo¿e przytocz ustawê reguluj±c± t± nie obowi±zkowo¶æ i zg³o¶ kilkuset letnie nadu¿ycie ksiê¿y wymuszaj±ce jej sk³adanie w trakcie ceremonii.

Jak ju¿ to zrobisz to wklej na forum wszystkie dowody potwierdzaj±ce t± niezasadno¶æ.
A jak tego nie posiadasz to siê nie o¶mieszaj i nie rób z siebie po raz kolejny po¶miewiska.

Kiara :) :)



Tytu³: Odp: Izas - Jeshua - Jezus
Wiadomo¶æ wys³ana przez: arteq Pa¼dziernik 09, 2012, 20:17:06
Dla dania dobrego przyk³adu odpowiem, pomimo, ze Ty nie raczy³a¶ tego zrobiæ.

Manipulujesz Kiaro s³owami i to bardzo bezczelnie jak równie¿ i nieudolnie - napisa³a¶ "wymuszanie przez KrK przysiêgi ma³¿eñskiej i innych przysi±g", gdy zada³em k³am temu stwierdzeniu pozwoli³a¶ sobie na manipulacjê juz pisz±c: "obowi±zkowa w trakcie ¶lubu"... ale... nawet i po tej manipulacji stwierdzenie to jest nieprawdziwe. Powtórzê - do sk³adania jakiejkolwiek przysiêgi w KRK NIKT NIGDY MNIE NIE ZMUSZA£ - fakt. Do ¶lubu - równie¿ nie - kolejny fakt. W ceremonii tej wzi±³em udzia³ ca³kowicie dobrowolnie, ba - w KRK - poproszono mnie (jak i wielu innych) odpowiednio wcze¶niej aby dok³adnie przemy¶leæ tê decyzjê - kolejny fakt. Nawet gdy z³o¿y³em deklaracjê i umówi³em siê na ceremoniê nie by³o to jednoznaczne z tym, ¿e w jej trakcie muszê z³o¿yæ przysiêgê. Zanim DOBROWOLNIE j± z³o¿y³em - po raz kolejny raz zapytano minie czy chcê to zrobiæ NIEPRZYMUSZENIE, nawet w tym momencie, podczas ¶lubu mog³em powiedzieæ "nie" i wyj¶æ. Tak samo do chrztu, I K¦ nie przymuszano mnie w jakikolwiek sposób, jak równie¿ nie uzale¿niano udzielenia tych sakramentów od op³aty. Jedna z kobiet której dziecko sz³o do I K¦ powiedzia³a, ¿e nie bêdzie uczestniczy³a w ¿adnych sk³adkach, etc. i... nie robiono jej problemów z tego powodu.
"Ustawa" reguluj±ca tê "nieobowi±zkowo¶æ" to wolna wola otrzymana przez BOGA. Wyobra¼ sobie, ¿e nawet jako zdeklarowanego, praktykuj±cego katolika, ¿aden ksi±dz nie wyci±ga mnie z ³ó¿ka zmuszaj±c do udania siê na np. nabo¿eñstwo, ba - nawet nie zadzwoni...
Wiêc gdzie Ty tutaj widzisz przymus? Widzê, ¿e kolejny raz mylisz pojêcia, w tym przypadku mylisz PRZYMUS z DOBROWOLN¡ CHÊCI¡ uczestnictwa w danej uroczysto¶ci.

Co do "takiej gratki ¿adna parafia nie przepu¶ci, a rozwód gdyby da³o siê je braæ bez problemu to nie wiem czy 10% zawieranych zwi±zków by przetrwa³o. Zwyczajnie oszustwo goni oszustwo" powiem równie¿ na swoim przyk³adzie. Podczas dope³niania formalno¶ci nie podoba³o mi siê podej¶cie, zachowanie wikarego - nowego w parafii, spokojnie powiedzia³em swoje uwagi, przy okazji zapyta³em czy istnieje równie¿ jaki¶ cennik o którym bywa, ¿e siê s³yszy... Natomiast ksi±dz który mia³ udzielaæ mi ¶lubu - proboszcz mojej parafii - nie chcia³ ode mnie ¿adnych pieniêdzy... powiedzia³ "daj spokój, masz du¿o teraz na g³owie, id¼ przygotuj siê. Ofiara nie jest obowi±zkowa, jak zachcesz dasz, jak nie to nie. Je¿eli bêdziesz zamierza³ co¶ ofiarowaæ, ofiarujesz ile uwa¿asz..."
Wiêc jak widzisz Twoja informacja jakoby "takiej gratki ¿adna parafia nie przepu¶ci," jest kolejnym nieprawdziwym stwierdzeniem.

Teraz proszê, b±d¼ tak uprzejma i racz wróciæ do moich wcze¶niejszych pytañ/przyk³adów, udzielaj±c na nie odpowiedzi/ustosunkowuj±c siê do nich, a mianowicie:
Po 1: to, ¿e kto¶ kiedy¶ co¶ napisa³, nie oznacza, ze taka jest prawda. Trzeba patrzeæ na inne ¼ród³a, oceniaæ ich wiarygodno¶æ i uwa¿nie patrzeæ na owoce. Id±c Kiaro Twoim tokiem my¶lenia, przyszli archeologowie wygrzebuj±c jak±¶ nam wspó³czesn± powie¶æ s-f dowodziliby, ¿e g³ównym ¶rodkiem naszej lokomocji by³aby np. teleportacja.
Po 2: mnie tam nikt do ¿adnej przysiêgi w KRK nie zmusza³ - kto i do jakiej Ciebie zmusza³?
Po 3: wreszcie: sk³ada³em przysiêgê ma³¿eñsk± ¿onie przed Bogiem, a nie ksiêdzu...
po 4: z tego tytu³u (z³o¿enia przysiêgi jak tez dochowywania jej) nie muszê wnosiæ ¿adnych op³at abonamentowych...


Tytu³: Odp: Izas - Jeshua - Jezus
Wiadomo¶æ wys³ana przez: Kiara Pa¼dziernik 09, 2012, 20:32:51
Poproszê o przyk³ad tylko jednego ¶lubu ko¶cielnego który odby³ siê bez z³o¿enia przysiêgi ma³¿eñskiej , oraz ustawê ko¶cieln± iz taki mo¿e siê odbyæ bez sk³adania przysiêgi ma³¿eñskiej. Do puki tego nie przedstawisz jeste¶ dla mnie zwyk³ym manipulantem i k³amc± , który usi³uje oszukiwaæ ludzi.
Nie interesuj± mnie Twoje blablania o twoich ¿yciowych przygodach... interesuje mnie ustawa ko¶cielna która mówi i¿ sk³adanie przysiêgi ma³¿eñskiej , zakonnej i innych s± nie obowi±zkowe!
Mojej przyjació³ki córka chcia³a nieco zmieniæ rotê ko¶cieln± , nie by³o nawet mowy o tym , a co dopiero o wziêciu ¶lubu bez przysiêgi.

Kiara :) :)


Tytu³: Odp: Izas - Jeshua - Jezus
Wiadomo¶æ wys³ana przez: arteq Pa¼dziernik 09, 2012, 21:49:14
Ech...
Kiaro, mogê byæ dla Ciebie nawet myszk± Miki, ale to nie zmieni faktu, ze w swej nienawi¶ci do katolików/krk czêsto piszesz bzdury i k³amstwa. Tak by³o np. podczas dyskusji nt. Niepokalanego Poczêcia. Tak samo dzieje siê i teraz. W jakim¶ niezrozumia³ym amoku ciskasz siê, manipulujesz swoimi wypowiedziami i ¿±daniami. Powtórzê po raz ostatni - wyra¼nie napisa³a¶, ¿e ko¶ció³ zmusza do przysi±g, na co ja odpar³em, ¿e mnie jako praktykuj±cego katolika do ¿adnej przysiêgi nie zmusza³. Ponadto zapyta³em grzecznie czy/i kiedy Ciebie zmusza³ to takowego zachowania... cisza, na ale trzeba jako¶ odci±gn±æ uwagê, prawda?  Decyduj±c siê na ¶lub decydujê siê tym samym na pewn± formê liturgiczn±, lecz nikt do ¶lubu mnie nie zmusza. Namacalne fakty, do tego z pierwszej rêki okre¶lasz mianem "blablania"... Mylisz woln± wolê z konsekwencjami decyzji podejmowanych w oparciu o ni±. To tak jak twierdziæ, ¿e kto¶ mnie zmusza do egzaminu na prawo jazdy - nikt nikogo nie zmusza, jednak decyduj±c siê na jazdê samochodem, godzisz siê z przebyciem kursu i udowodnieniem, ¿e pozna³a¶ przepisy i naby³a¶ podstawowych umiejêtno¶ci. Dlatego twierdzenie, ¿e jeste¶ zmuszana do egzaminu jest czyst± manipulacj±. Tak samo jak twierdziæ, ¿e kto¶ zmusza Ciê do zawarcia ¶lubu w USC, bo... wymaga potwierdzenia Twojej decyzji poprzez wyrecytowanie formu³y... Wiesz, w tym momencie móg³bym nawet odnie¶æ siê do sytuacji u Twojego konika - judaizmu...  :]

Ale, nawet tutaj spotka Ciê przykra niespodzianka - bo po raz kolejny udowadniaj±ca, ¿e nie za bardzo wiesz o czym mówisz. Otó¿ w krk dopuszczalne s± ma³¿eñstwa mieszane, tzn. osoby z krk z ateist±, innowierc±, apostat±... wtedy to ta osoba nie sk³ada przysiêgi ma³¿eñskiej, a ma³¿eñstwo takie jest przez krk uznane za wa¿ne. Jest ¶lub, jest ma³¿eñstwo w ¶wietle krk, a wspó³ma³¿onek nie musi nic mówiæ, zupe³nie nic...
(Przepisy zawarte we Wstêpie do Obrzêdów sakramentu ma³¿eñstwa, n. 8; zob. Obrzêdy zawarcia ma³¿eñstwa miêdzy osob± nale¿±c± do Ko¶cio³a katolickiego a osob± nieochrzczon±, s. 31-38).

Ponadto uczestniczy³em (sic! znowu osobi¶cie, nie?) w ¶lubie mojej kuzynki (katoliczki wyznania rzymsko-katolickiego), który odby³ siê w Cerkwi - wiêc nawet w ko¶ciele nie byli, tym samym nie by³o w nim ¿adnej przysiêgi, a ¶lub jak najbardziej w krk uznany i tym samym ma³¿eñstwo.

Czy w ¶wietle tego dowiem siê w koñcu kto, kiedy, w jaki sposób i do jakiej to przysiêgi ZMUSZA£ Ciê w krk?


Tytu³: Odp: Izas - Jeshua - Jezus
Wiadomo¶æ wys³ana przez: Kiara Pa¼dziernik 09, 2012, 22:29:39
Poproszê o dokument , który stwierdza i¿ mo¿e byæ zawarty zwi±zek ma³¿eñski w KRK bez z³o¿enia przysiêgi ma³¿eñskiej ( nie chodzi o ¶luby mieszane) bo w nich tez jedna osoba sk³ada przysiêgê.

Intratniej taki dokument czy nie, krótko i na temat , przestañ siê wiæ jak piskorz. DOKUMENT, USTAWA PRAWNA.
Druga sprawa ¶luby zakonne i przysiêgi uprawniaj±ce do pe³nienia funkcji ksiê¿y, mo¿na je pe³niæ bez przysiêgi czy nie?


Kiara :) :)


Tytu³: Odp: Izas - Jeshua - Jezus
Wiadomo¶æ wys³ana przez: nagumulululi Pa¼dziernik 09, 2012, 22:35:24

W³a¶ciwie to mnie zastanawia dlaczego tracisz czas na kiare. Hmmm jedyn± my¶l ... mo¿e jeste¶ ksiêdzem ... nie znam katolika który tak wytrwale broni³y jego imienia :)

Kiara zostaw w spokoju ona potrzebuje tego forum aby istnieæ jest tu prawie 24 h
Pamiêtam kap³ana ... przegrzal na piecu i pewnie wyl±dowa³ w miejscu odosobnienia ... choc mozemo¿e twoje ch³odzenie kiary mo¿e wyjdzie jej na zdrowie ... w przeciwnym wypadku pewnie og³osi³y siê mm i mo¿e ¿eñskie chrystusem ...


Tytu³: Odp: Izas - Jeshua - Jezus
Wiadomo¶æ wys³ana przez: arteq Pa¼dziernik 09, 2012, 22:48:07
Kiaro, proszê, przeczytaj sam± siebie... ¿±dasz coraz to nowych, wyimaginowanych rzeczy - nie maj±cych ju¿ nic wspólnego z zarzutem który postawi³a¶: ZMUSZANIE przez KRK do sk³adania przysiêg... Je¿eli kto¶ nie rozumie dziecinnych spraw - ¿e kto¶ dobrowolnie podejmuj±c wa¿n± decyzjê mo¿e zostaæ poproszony o jej potwierdzenie i nie ma to nic wspólnego z przymuszaniem do jej podjêcia - tym samym wykazuje du¿e ograniczenia vel amok. I nie ma takiej si³y na ¶wiecie która spowodowa³aby aby chocia¿ spróbowa³a my¶leæ logicznie.

masz jajko - za ma³o
masz dwa - za du¿o
masz 1,5 - nie bo przekrojone...

nie, nie jestem ksiêdzem ani te¿ duchownym w jakiejkolwiek wierze, ani tez cz³onkiem jakiej¶ "bojówki" katolickiej, oazy, etc... - chocia¿ swojego czasu "nieomylna" Kiara tak twierdzi³a.
To nie tracenie czasu, tym bardziej na Kiarê - czasami jak widzi siê ogromn± bzdurê, tym bardziej wt³aczan± inny do g³ów... to ciê¿ko przej¶æ ca³kowicie obojêtnie


Tytu³: Odp: Izas - Jeshua - Jezus
Wiadomo¶æ wys³ana przez: Kiara Pa¼dziernik 09, 2012, 22:53:11
Ma³¿eñstwo zawarte bez przysiêgi JEST NIE WA¯NE!


3. Kiedy — wbrew pozorom — ma³¿eñstwo nie zosta³o zawarte?

Zawarcie ma³¿eñstwa polega na z³o¿eniu sobie przez nowo¿eñców przysiêgi mi³o¶ci. Przysiêga ta powinna wyp³ywaæ z dobrowolnie i ¶wiadomie podjêtej decyzji. Tylko takie bowiem zaanga¿owanie siê jest podniesione przez Boga do rangi sakramentu. Nie mo¿e zatem byæ sakramentem wypowiadanie przysiêgi pod przymusem lub nie¶wiadomie. Tak¿e powa¿na choroba psychiczna mo¿e byæ powodem niewa¿no¶ci ma³¿eñstwa. Je¶li osoby zawieraj± ma³¿eñstwo, lecz ich zamiary godz± w jego naturê, równie¿ jest ono niewa¿ne, np. gdy z góry wykluczaj± potomstwo, nie chc± sobie dochowywaæ wierno¶ci, nie postanawiaj± zawieraæ zwi±zku na ca³e ¿ycie (por. kan. 1095-1107).



http://www.teologia.pl/m_k/zag06-7b.htm#3

Jezus na to....

Jezus by³ absolutnym przeciwnikiem sk³adania jakich kolwiek przysiêgi, zatem wszystkie które s± wymuszane przez KRK i inne opcje religii podpieraj±cych siebie jego autorytetem s± niezgodne z tym co On propagowa³ w ¶rod   ludzi których naucza³!



Cytuj
A czy Jezus by³ (lub nie by³) esseñczykiem? Temat ten stanowi dzi¶ ¼ród³o licznych polemik. Z jednej bowiem strony trudno nie zauwa¿yæ daleko id±cego podobieñstwa zwyczajów esseñczyków i pierwszych gmin chrze¶cijañskich. Jedne i drugie uznawa³y wspólnotê maj±tkow±. Wspólne posi³ki mnichów z Qumran nasuwaj± analogiê ze wspólnymi ucztami chrze¶cijan upamiêtniaj±cych nimi Ostatni± Wieczerzê. Dodajmy do tego inne podobieñstwa miêdzy regu³± esseñczyków a naukami Jezusa, na przyk³ad zestawmy nastêpuj±cy przekaz Józefa Flawiusza: "Odmawiaj± oni sk³adania przysi±g, uwa¿aj±c je za rzecz gorsz± od krzywoprzysiêstwa, gdy¿ ich zdaniem ludzie, którym nie mo¿na ufaæ bez przysiêgi na Boga, s± ju¿ teraz potêpieni"- Wojna ¿ydowska, zgodnie z wypowiedzi± Jezusa: "S³yszeli¶cie, ¿e powiedziano przodkom "nie bêdziesz fa³szywie przysiêga³, lecz dotrzymasz przysiêgi". A ja wam powiadam: Wcale nie przysiêgajcie - ani na ziemiê, bo jest tronem Bo¿ym, ani na Jerozolimê, bo jest miastem wielkiego króla. Ani na swoj± g³owê nie przysiêgaj, bo nie mo¿esz ani jednego w³osa uczyniæ bia³ym albo czarnym. Niech wasza mowa bêdzie: Tak, tak, nie, nie. A co nadto jest, od Z³ego pochodzi" (Mt 5,33-37).


http://iluminaci.pl/religie/judaizm/zwoje-z-qumran-znad-morza-martwego


Basta!

Poproszê o dokument , który stwierdza i¿ mo¿e byæ zawarty zwi±zek ma³¿eñski w KRK bez z³o¿enia przysiêgi ma³¿eñskiej ( nie chodzi o ¶luby mieszane) bo w nich tez jedna osoba sk³ada przysiêgê.

Intratniej taki dokument czy nie, krótko i na temat , przestañ siê wiæ jak piskorz. DOKUMENT, USTAWA PRAWNA.
Druga sprawa ¶luby zakonne i przysiêgi uprawniaj±ce do pe³nienia funkcji ksiê¿y, mo¿na je pe³niæ bez przysiêgi czy nie?


Tekst i znaczenie przysiêgi ma³¿eñskiej, bez z³o¿enia jej ma³¿eñstwo w oczach KrK jest nie wa¿ne.

http://www.nspjtomaszow.zam-lub.pl/malzenstwo.htm





kiara :) :)


Tytu³: Odp: Izas - Jeshua - Jezus
Wiadomo¶æ wys³ana przez: arteq Pa¼dziernik 09, 2012, 23:08:55
Tak, ka¿da próba zawarcia ma³¿eñstwa w dowolnym podmiocie bez potwierdzenia tej chêci bêdzie skutkowa³a nieudzieleniem takowego... ale jak to ma siê do tezy, ¿e kto¶ tym samym zmusza do jego zawarcia?   :]

Przecie¿ zamieszczony przez Ciebie cytat popiera moje stanowisko:
Zawarcie ma³¿eñstwa polega na z³o¿eniu sobie przez nowo¿eñców przysiêgi mi³o¶ci. Przysiêga ta powinna wyp³ywaæ z dobrowolnie i ¶wiadomie podjêtej decyzji. Tylko takie bowiem zaanga¿owanie siê jest podniesione przez Boga do rangi sakramentu. Nie mo¿e zatem byæ sakramentem wypowiadanie przysiêgi pod przymusem lub nie¶wiadomie.

Jak mo¿na s³owa "dobrowolnie" u¿yæ do poparcia tezy o zmuszaniu?  wow
Twoje ¶lepe zacietrzewienie w tkwieniu w napisaniu nieprawdy, walka z moimi argumentami jak tez "warto¶æ" Twoich jako ¿ywo przypominaj± mi ostatni± dyskusjê - na temat wieku pewnego forumowicza...

Coraz zabawniej, zawarto¶æ amoku w amoku pikuje ostro w górê. Oceniaæ KRK poprzez pryzmat tre¶ci zawartych np. na stronie "iluminaci..." to tak jak za wiarygodne przyj±æ pogl±dy Hitlera na ¯ydów...
ale... niestety s± osoby to czyni±ce i dzisiaj...


Tytu³: Odp: Izas - Jeshua - Jezus
Wiadomo¶æ wys³ana przez: Kiara Pa¼dziernik 09, 2012, 23:20:45
 Nie rób ju¿ z siebie g³upa chocia¿, bez tej przysiêgi ma³¿eñstwa zawrzeæ nie mo¿na , zatem czy kto¶ chce czy nie musi j± z³o¿yæ ¿eby ¶lub by³ prawomocny. Dodatkowym uzupe³nieniem tego wymuszenia prawnego jest tekst przysiêgi , którego  mo¿liwo¶æ  wype³nienia  nie jest  mo¿liwa do zagwarantowania w  100% przez nikogo w dniu ¶lubu! S± to przypuszczenia i domniemania, oraz chêci byæ mo¿e szczere bardzo w danym momencie i nic wiêcej.

Z³o¿enie takiej przysiêgi jako warunek zawarcia ¶lubu jest wymuszeniem.

A ja wam powiadam: Wcale nie przysiêgajcie - ani na ziemiê, bo jest tronem Bo¿ym, ani na Jerozolimê, bo jest miastem wielkiego króla. Ani na swoj± g³owê nie przysiêgaj, bo nie mo¿esz ani jednego w³osa uczyniæ bia³ym albo czarnym. Niech wasza mowa bêdzie: Tak, tak, nie, nie. A co nadto jest, od Z³ego pochodzi" (Mt 5,33-37).

A co dopiero przewidzieæ jak potocz± siê twoje losy za kilka czy kilkadziesi±t lat.... Jezus to wiedzia³ dlatego twierdzi³ i¿ sk³adanie takich przysi±g jest bezprawne.

Nie mniej wa¿na sprawa oparta na przysiêgach to wszystkie ¶luby zakonne i przysiêgi ksiê¿y w³±cznie z ¿yciem w celibacie, kto i jakim prawem wymusza od nich te przysiêgi? I nie mów i¿ s± dobrowolne, bo by³o by takimi  gdyby bez sk³adania ich ludzie ci  mogli pe³niæ  wybrane przez siebie funkcje.


Kiara :) :)


Tytu³: Odp: Izas - Jeshua - Jezus
Wiadomo¶æ wys³ana przez: arteq Pa¼dziernik 10, 2012, 00:03:10
Kiaro, oczywi¶cie mogê byæ i g³upem, do tego robiæ z siebie jeszcze wiêkszego, nie pierwszyzna mi to s³yszeæ i zapewne nie koniec. W tym zapewne i z Twojej strony, nie szkodzi. Mamy  odmienne pogl±dy na wiele spraw, popatrzmy jednak na owoce... pierwsze z brzegu. Twierdzi³a¶, ¿e Twoja wiedza jest pewna i prawdziwa, ale ile¿ to razy myli³a¶ siê w ocenie faktów zwi±zanych ze mn± - kim jestem, czym siê zajmujê. Spokojnie czyta³em Twoje wypowiedzi - zapowiedzi i przewidywa³em na bazie bycia g³upem które z nich s± bzdur± i... te Twoje zapewnienia siê nie potwierdzi³y, tak jak i zapowiedzi ekipy PCH.
Kolejnym jest ró¿nica w pogl±dzie na istotê cz³owieka - Ty twierdzisz, ¿e jeste¶my prawie bogami, ja wrêcz odwrotnie - jeste¶my u³omni ale z ogromnym potencja³em. Teraz w sprzeczno¶ci do tych wcze¶niejszych zapewnieñ... napisa³a¶ powy¿ej, ¿e nie ma pewno¶ci aby dotrzymaæ danego s³owa... jak to? Pó³bóg nie ma takiej mo¿liwo¶ci?
Czy czasem nie dlatego walczysz z krk bo pomimo zapewnieñ o o¶wieceniu, uduchowieniu, kierowaniu siê mi³o¶ci± w tym licznie bezwarunkow± poprzeczka jest postawiona jednak za wysoko aby móc stroszyæ piórka? Bo trzeba by³oby siê przyznaæ do konkretnych pora¿ek? Czy¿ nie jest tak, ¿e dlatego tak teraz walczysz z przysiêg± ma³¿eñsk± bo... sama nie by³a¶ w stanie jej sprostaæ?
Fakt, nie wiem co mnie spotka za klika czy kilkadziesi±t lat, ale ju¿ wcze¶niej jak i teraz robiê co tylko mo¿liwe abym nie musia³ siê za swoje zachowanie wstydziæ. Du¿o wcze¶niej pracowa³em aby zmaksymalizowaæ szanse na dochowanie przysiêgi, szczê¶liwe dochowanie - nie myliæ z poczuciem kajdan. Widzisz, praktycznie w swojej pracy nad sob± stosowa³em diametralnie ró¿ne podej¶cie ni¿ to które zachwalasz. I od ponad 13 lat z rosn±c± rado¶ci± dochowujê tej przysiêgi, a od ponad 19 obietnicy. Nie muszê dzisiaj chowaæ siê za "w imiê mi³o¶ci dali¶my sobie wolno¶æ"...
Mo¿e w wielu innych sprawach bêdê mia³ potkniêcia - ale jestem ¶wiadomy swoich u³omno¶ci, nie kreujê siê na kogo¶ kim nie jestem, bêdê wstawa³. Aby szczê¶liwie ¿yæ i rozwijaæ siebie i bliskich nie muszê stosowaæ ¿adnych sztuczek. Nie muszê budowaæ sobie tarcz, piktogramów - znam swoje mo¿liwo¶ci jak te¿ i niebezpieczeñstwa, dlatego nie mami± mnie ¶wiecide³ka i nie chodzê na skróty. Nie muszê nikomu nawijaæ makaronu na uszy jaki to jestem wspania³y i co on mo¿e przy mnie osi±gn±æ aby siê dowarto¶ciowaæ czy wydêbiæ korzy¶ci. Nie k³amiê, nie przestawiam faktów, nie konfabulujê - dlatego nie muszê uciekaæ od dyskusji z kimkolwiek, nie muszê rozmywaæ tematów aby tuszowaæ swoje wpadki.


¯yj d³ugo i szczê¶liwie.


Tytu³: Odp: Izas - Jeshua - Jezus
Wiadomo¶æ wys³ana przez: Kiara Pa¼dziernik 10, 2012, 01:16:31
arteq nie interesuj± mnie twoje wyssane z palca dyrdyma³y na mój temat, ani historia twojego ¿ycia, chcesz sobie snuæ te opowie¶ci dziwnej tre¶ci to jest miejsce  "wyra¼ siebie".

W tym temacie proszê o konkretn± potwierdzon± ustaw± odpowiedz na poni¿szy  temat...

Nie rób ju¿ z siebie g³upa chocia¿, bez tej przysiêgi ma³¿eñstwa zawrzeæ nie mo¿na , zatem czy kto¶ chce czy nie musi j± z³o¿yæ ¿eby ¶lub by³ prawomocny. Dodatkowym uzupe³nieniem tego wymuszenia prawnego jest tekst przysiêgi , którego  mo¿liwo¶æ  wype³nienia  nie jest  mo¿liwa do zagwarantowania w  100% przez nikogo w dniu ¶lubu! S± to przypuszczenia i domniemania, oraz chêci byæ mo¿e szczere bardzo w danym momencie i nic wiêcej.

Z³o¿enie takiej przysiêgi jako warunek zawarcia ¶lubu jest wymuszeniem.

A ja wam powiadam: Wcale nie przysiêgajcie - ani na ziemiê, bo jest tronem Bo¿ym, ani na Jerozolimê, bo jest miastem wielkiego króla. Ani na swoj± g³owê nie przysiêgaj, bo nie mo¿esz ani jednego w³osa uczyniæ bia³ym albo czarnym. Niech wasza mowa bêdzie: Tak, tak, nie, nie. A co nadto jest, od Z³ego pochodzi" (Mt 5,33-37).

A co dopiero przewidzieæ jak potocz± siê twoje losy za kilka czy kilkadziesi±t lat.... Jezus to wiedzia³ dlatego twierdzi³ i¿ sk³adanie takich przysi±g jest bezprawne.

Nie mniej wa¿na sprawa oparta na przysiêgach to wszystkie ¶luby zakonne i przysiêgi ksiê¿y w³±cznie z ¿yciem w celibacie, kto i jakim prawem wymusza od nich te przysiêgi? I nie mów i¿ s± dobrowolne, bo by³o by takimi  gdyby bez sk³adania ich ludzie ci  mogli pe³niæ  wybrane przez siebie funkcje.


Kiara  :) :)


Je¿eli zorganizowana religia w³adaj±ca ludzkimi losami od prawie 2000 lat opiera swoje za³o¿enia na s³owach Jezusa i nie honoruje ich , a wrêcz przeciwnie manipuluje nimi i wymusza wbrew nim swoj± opcjê w³adzy, to jest karygodny proceder, zarówno w oczach prawa ludzkiego jak i Boskiego. 
Nale¿y siê zastanowiæ ilu set tysi±com ludzi zniszczono ¿ycie wymuszaj±c przeró¿ne przysiêgi w imiê Boga i Jezusa  z których ludzie ci nie mogli siê nigdy uwolniæ.

Jak dla mnie jest to obrzydliwa manipulacja z wykorzystywaniem autorytetu Jezusa, który jedynie tej religij s³u¿y jako szyld.
Ja mówiê temu NIE! NIE! NIE! STOP! i BASTA ! RAZ NA ZAWSZE!


Kiara :) :)


Tytu³: Odp: Ma³¿eñstwo - zwi±zek zalegalizowany a mi³o¶æ
Wiadomo¶æ wys³ana przez: ptak Pa¼dziernik 10, 2012, 10:24:37
Cytat: Kiara
Dodajmy do tego inne podobieñstwa miêdzy regu³± esseñczyków a naukami Jezusa, na przyk³ad zestawmy nastêpuj±cy przekaz Józefa Flawiusza: "Odmawiaj± oni sk³adania przysi±g, uwa¿aj±c je za rzecz gorsz± od krzywoprzysiêstwa, gdy¿ ich zdaniem ludzie, którym nie mo¿na ufaæ bez przysiêgi na Boga, s± ju¿ teraz potêpieni"

Rozumiem, ¿e ONI, którzy odmawiaj± sk³adania przysi±g to esseñczycy, z których wywodzi³ siê Jezus?
I to ONI propagowali potêpienie przez Boga tych, którym nie mo¿na ufaæ bez przysiêgi?
Ciekawe i jakie¿ humanitarne! Jaki¿ to Bóg potêpiaj±cy? Czy¿ nie na miarê swoich wyznawców?
Czy wspó³czesny cz³owiek, humanista, by³by w stanie wypromowaæ takie prawo? Z potêpieniem cz³owieka
za jego s³abo¶æ?
Owa doktryna potêpienia zaprzecza celowi i zasadno¶ci reinkarnacji, zaprzecza jej samej.
Zaprzecza mo¿liwo¶ci samorozwoju, samo naprawy cz³owieka.
Dalsze wnioski? Chyba oczywiste i zbêdne.

----------------------------

Co do przysiêgi ‘ma³¿eñskiej’. Jest ona sk³adana nawet wówczas, gdy dwoje ludzi nie formalizuje
zwi±zku a pragnie wspólnie i¶æ przez ¿ycie. Wyznanie mi³o¶ci, b±d¼ innych uczuæ, czy nawet zwyk³ej
deklaracji opieki nad drug± osob± jest przysiêg±.
Samo uczucie jest przysiêg±, która nie musi byæ nawet zwerbalizowana.
Wa¿no¶æ przysiêgi jest gwarantowana uczuciem i zamiarem. Gdy te gin±, przysiêga traci moc.
Tak rozumiem sens przysiêgi. 


Tytu³: Odp: Ma³¿eñstwo - zwi±zek zalegalizowany a mi³o¶æ
Wiadomo¶æ wys³ana przez: Kiara Pa¼dziernik 10, 2012, 10:38:03
Kto¶ kto kocha prawdziwie nie musi sk³adaæ ¿adnych przysiêg , których dotrzymania nie jest pewien, bowiem wszystko jest zmienne, a wp³ywu na swoj±  niezmienno¶æ nikt nie ma i mieæ nie mo¿e.

A ja wam powiadam: Wcale nie przysiêgajcie - ani na ziemiê, bo jest tronem Bo¿ym, ani na Jerozolimê, bo jest miastem wielkiego króla. Ani na swoj± g³owê nie przysiêgaj, bo nie mo¿esz ani jednego w³osa uczyniæ bia³ym albo czarnym. Niech wasza mowa bêdzie: Tak, tak, nie, nie.  A co nadto jest, od Z³ego pochodzi" (Mt 5,33-37).



Kiara :) :)


Tytu³: Odp: Ma³¿eñstwo - zwi±zek zalegalizowany a mi³o¶æ
Wiadomo¶æ wys³ana przez: ptak Pa¼dziernik 10, 2012, 10:52:21
Cytuj
A co nadto jest, od Z³ego pochodzi

A My¶liciele nauczali, ¿e nie ma z³a ani dobra. Jest tylko do¶wiadczenie i wyra¿enie.

To gdzie ten z³y?  :D
I co z tym potêpieniem cz³owieka, któremu nie mo¿na ufaæ bez przysiêgi na Boga?  ;D


Tytu³: Odp: Ma³¿eñstwo - zwi±zek zalegalizowany a mi³o¶æ
Wiadomo¶æ wys³ana przez: Kiara Pa¼dziernik 10, 2012, 10:59:40
My¶liciele nauczali i nauczaj± i¿ wszystko co odczuwasz jako z³o dla siebie jest nim, a ponadto i¿ wymuszanie czego¶ wedle w³asnej woli  na kim¶ jest z³em dla tego na kim dokonuje siê wymuszeñ ale rownie¿ dla tego kto wymusza. Zatem nie mo¿na wymuszaæ niczego na nikim( przysiêgami) je¿eli nie mamy pewno¶ci mo¿liwo¶ci ich dotrzymania. Bowiem wówczas kodujemy w kim¶ poczucie winy gdy jej nie dotrzyma i bycie w sytuacji bardzo z³ej dla kogo¶ gdy usi³uje dotrzymaæ przysiêgi pomimo z³a które wyp³ywa dla niego z bycia w takim stanie.

Ka¿de wymuszenie jest z³em.


Kiara :) :)


Tytu³: Odp: Ma³¿eñstwo - zwi±zek zalegalizowany a mi³o¶æ
Wiadomo¶æ wys³ana przez: Fair Lady Pa¼dziernik 10, 2012, 11:03:09
Co do przysiegi, to ja to widze inaczej. Chodzi o dotrzymanie obietnicy. Staram sie w zyciu dotrzymywac slowa, to moja dewiza, gdy przyrzekne komus, ze cos tam wykonam, bede na czas, zorganizje to jest to u mnie na pierwszym planie.
Taki mam swoj wlasny wewnetrzny kodeks.

Co do przysiegania publicznego - to chyba chodzi o rodzine, aby dzieci mialy mame i tate (potwierdzonych prawnie).

Jest jeszcze takie fajne zdanko po lacinie polecam ;)

lex dubia non obligat


Tytu³: Odp: Ma³¿eñstwo - zwi±zek zalegalizowany a mi³o¶æ
Wiadomo¶æ wys³ana przez: ptak Pa¼dziernik 10, 2012, 11:13:16
Cytat: Kiara
My¶liciele nauczali i nauczaj± i¿ wszystko co odczuwasz jako z³o dla siebie jest nim

Czyli subiektywne odczucie. A co z obiektywizmem?  ;D

Co do wymuszania przysi±g, zgadzam siê. Nie powinno byæ wymuszania.
Ale przyszli ma³¿onkowie formalizuj±c ma³¿eñstwo sami dobrowolnie deklaruj± siê z³o¿yæ przysiêgê.
Nikt ich nie zmusza do tego. Gdy nie chc±, mog± nie formalizowaæ zwi±zku.

No i wci±¿ nie odnosisz siê do doktryny potêpienia, reprezentowanej przez esseñczyków.
Chocia¿ nie musisz, bo có¿ tu mo¿na powiedzieæ?  :D


Tytu³: Odp: Ma³¿eñstwo - zwi±zek zalegalizowany a mi³o¶æ
Wiadomo¶æ wys³ana przez: Fair Lady Pa¼dziernik 10, 2012, 11:39:17
Niektorzy lubia skaladac przysiege malzenska w najrozniejszych miejscach np. w Las Vegas, tam nie potrzeba zadnych ceregieli, nawet jezyka nie trzeba porzadnie znac. Zaznaczam, ze akt slubu jest wazny na calym swiecie. Wow!

A tak na marginesie to wsrod moich znajomych z realu jest mniej wiecej 50/50 czyli tych wytrwalych w przysiedze (oficjalnie) i tych co sie z okowow malzenskich wezlow uwolnili.
Tylko, ze na slub kupuje sie prezenty,a na rozwod nie.


Tytu³: Odp: Ma³¿eñstwo - zwi±zek zalegalizowany a mi³o¶æ
Wiadomo¶æ wys³ana przez: Kiara Pa¼dziernik 10, 2012, 13:02:09
Esseñczycy jak i My¶liciele uznaj± i¿ wie¼ miêdzyludzk± tworzy mi³o¶æ, zatem ona i tylko ona  ³±czy zwi±zki prawdziwie. Gdy wygasa ( mo¿e to zaistnieæ i nikt nie wie czy tak siê stanie czy nie)  ludzie w zwi±zkach maj± prawo do roz³±czenia siê. Co wcale nie zdejmuje z nich obowi±zków wobec potrzebuj±cego pomocy wspó³ma³¿onka czy dzieci. To s± ju¿ oddzielne sprawy i oddzielny temat uregulowañ prawnych.
Oczywi¶cie i¿ trzeba ponosiæ odpowiedzialno¶æ z danego s³owa i wziêtych na siebie obowi±zkowa, ale nie jest to powód do wymuszania trwania zwi±zku , który chocia¿ by  przez jednego z partnerów jest ju¿ nie chciany.

¯adne wiêzienie ludzi nie jest ich dobrem , lepiej siê rozstaæ i pozostaæ przyjació³mi( o ile jest to mo¿liwe) ni¿ budowaæ w ¿yciu  z kim¶ ale tylko   obok nienawi¶æ , z³o¶æ i zgorzknienie.


Kiara :) :)


Tytu³: Odp: Ma³¿eñstwo - zwi±zek zalegalizowany a mi³o¶æ
Wiadomo¶æ wys³ana przez: east Pa¼dziernik 10, 2012, 14:31:12

Fakt, nie wiem co mnie spotka za klika czy kilkadziesi±t lat, ale ju¿ wcze¶niej jak i teraz robiê co tylko mo¿liwe abym nie musia³ siê za swoje zachowanie wstydziæ. Du¿o wcze¶niej pracowa³em aby zmaksymalizowaæ szanse na dochowanie przysiêgi, szczê¶liwe dochowanie - nie myliæ z poczuciem kajdan.
No to masz cel ¿yciowy i musisz wypa¶æ jak najlepiej ;D

Cytuj
Nie muszê dzisiaj chowaæ siê za "w imiê mi³o¶ci dali¶my sobie wolno¶æ"...
Chowaæ siê za tym ? Ch³opie masz kupê wyobra¿eñ w g³owie na ten temat, a rzecz wcale nie polega na unikaniu wyimaginowanych straszaków.
Je¶li twierdzisz, ¿e kochasz z wzajemno¶ci± i jeste¶ szczê¶liwy to nie ma powodu, aby Tobie nie wierzyæ, ale tak samo nie ma powodów nie wierzyæ w to, ¿e ludzie daj± sobie wolno¶æ aby móc dalej kochaæ ... choæby i dlatego, aby tzw sob± nie wiêziæ drugiej osoby. To, ¿e Tobie siê to w pale nie mie¶ci doprawdy nic nie znaczy.
A nie mie¶ci Ci siê, bo jak mantrê powtarzasz w kó³ko ten sam tekst o chowaniu siê za .... o dupochronach, ... unikach , .... cz³owieku. Czego Ty siê boisz ? W ¿yciu na prawdê nie ma siê czego baæ :D
Cytuj
Nie k³amiê, nie przestawiam faktów, nie konfabulujê - dlatego nie muszê uciekaæ od dyskusji z kimkolwiek, nie muszê rozmywaæ tematów aby tuszowaæ swoje wpadki.
S³owem ch³op z Ciebie szczery , otwarty, mi³osierny , osz kurde ¿e niemal¿e doskona³y. I faktycznie, w swoim mniemaniu kim¶ takim jeste¶. Swoje wpadki tylko Ty sam uznajesz za wpadki, o ile je dostrze¿esz, tak samo jak jedynie Ty sam masz o sobie mniemanie.
To bezpieczne ciepe³ko jednak¿e równie¿ jest iluzj±. Nawet nie wiesz o tym ,no bo i sk±d mia³by¶ to wiedzieæ, ¿e te obietnice ma³¿eñskie (a nawet wszystko, co wydaje siê takie sta³e, czyste i niezmienne ) s± k³amstwem, bo osadzone s± w fa³szywej i  zak³amanej rzeczywisto¶ci, co zdaje siê w tej materii wykazywaæ Kiara .


Tytu³: Odp: Ma³¿eñstwo - zwi±zek zalegalizowany a mi³o¶æ
Wiadomo¶æ wys³ana przez: Przebi¶nieg Pa¼dziernik 10, 2012, 17:11:07
Moim skromnym zdaniem zwi±zek dwojga ludzi (kobieta i facio o innych nie piszê ;D) jest w porz±dku dopóki jest w nim miejsce na akceptacjê drugiego.
Pomocne bywa postawienie drugiego jako lustra i je¿eli co¶ w tym lustrze na nas dzia³a negatywnie to wypada³o by to u siebie sprawdziæ.
Akceptacja inno¶ci drugiego pomaga te¿ dlatego, ¿e hm z punktu widzenia energetycznego to to co dla faceta jest sufitem dla kobiety jest pod³og± i dlatego facet czuj±c siê hm ...gorszym mo¿e siêgn±æ do przewagi fizycznej budowy cia³a.
Wiêc kobieta powinna pierwsza ust±piæ w/g starej zasady m±drzejszy g³upszemu zawsze pierwszy ust±pi ;D
Moim skromnym zdaniem nie trzeba sobie przysiêgaæ ale jak ju¿ kto¶ to zrobi to dlaczego nie samo w sobie nie jest z³e chyba, ¿e zadzia³ wytrych tzn za³±czy siê prawo w³asno¶ci, bo wtedy có¿ ....
W ka¿dym razie moim skromnym zdaniem za z³amanie przysiêgi ma³¿eñskiej winowajce powinno siê karaæ klasztorem ;D lub kolonia karn±  ;D hm dybami.... ;D
Albo przysiêga albo nie a jak przysiêga i nie dochowuje wierno¶ci to ...to na pustelnika za karê ;D
to pa ;D


Tytu³: Odp: Ma³¿eñstwo - zwi±zek zalegalizowany a mi³o¶æ
Wiadomo¶æ wys³ana przez: arteq Pa¼dziernik 10, 2012, 22:35:50
No to masz cel ¿yciowy i musisz wypa¶æ jak najlepiej
Nie muszê, ale chcê, to subtelna ró¿nica. I nie rozumiem co jest nagannego czy do wy¶miania w tym, ¿e kto¶ chce wzrastaæ? Czy¿ nie o tym jest to forum?

Je¶li twierdzisz, ¿e kochasz z wzajemno¶ci± i jeste¶ szczê¶liwy to nie ma powodu, aby Tobie nie wierzyæ, ale tak samo nie ma powodów nie wierzyæ w to, ¿e ludzie daj± sobie wolno¶æ aby móc dalej kochaæ ... choæby i dlatego, aby tzw sob± nie wiêziæ drugiej osoby. To, ¿e Tobie siê to w pale nie mie¶ci doprawdy nic nie znaczy.
East, czy¿by¶ Ty tak¿e "dawa³ wolno¶æ"? Niestety takie rzeczy mi siê mieszcz±, tylko, ¿e powody s± odmienne do tych którymi staracie siê podpieraæ... Ciê¿ko mi tylko poj±æ, ¿e ni z tego ni z owego (bo przecie¿ zapewniacie, ze rozstanie podyktowane jest... mi³o¶ci±) osoby które z powodu mi³o¶ci zdecydowa³y siê byæ ze sob±, kochaj± siê nagle... musz±... khm... przepraszam w imiê tej¿e mi³o¶ci siê rozstaj±. Wiêc albo to co ich po³±czy³o nie by³o mi³o¶ci± (i  byc mo¿e zabrak³o rozeznania/pewnej chronologii to zapewniaj±cej), albo to co czuj± teraz nie jest mi³o¶ci±, albo powód rozstania jest taki, ¿e nie mog± ze sob± ju¿ wytrzymaæ... ewentualnie dziêki wzajemnej "mi³o¶ci" zmienili siê na gorsze... Ale wtedy glêdzenie o wznosz±cym rozwoju duchowych idzie w las...

Przyk³ad z poradni ma³¿eñskiej. M±¿ - jeszcze - mówi, ¿e nie mo¿e ju¿ z zon± wytrzymaæ (przynajmniej nazwa³ uczciwie rzeczy po imieniu a nie smêci³ o dawaniu wolno¶ci w imiê mi³o¶ci), ¿e
¿ona uosabia wiele negatywnych cech i dalej narzekania. W koñcu s³owotok zostaje mu przerwany pytaniem: Panie, to po co¶ Pan z tak± wied¼m± siê ¿eni³? Krótkie zdziwienie i wybe³kota³: no ale jak siê ¿eni³em to taka nie by³, wrêcz przeciwnie... W odpowiedzi na to us³ysza³: w takim razie przy panu siê tak zmieni³a...  Mina cz³owieka zresetowanego... Powoli, powoli, to ma³¿eñstwo da³o siê uratowaæ i jak stwierdzi³ ponownie s± szczê¶liwi...
Tyle tylko, ¿e trzeba uczciwie przyznaæ siê do swoich b³êdów i chcieæ je naprawiæ, zrezygnowaæ z egoizmu, popracowaæ, czyli... dokopaæ siê chocia¿ do iskierki pierwotnego uczucia.

A nie mie¶ci Ci siê, bo jak mantrê powtarzasz w kó³ko ten sam tekst o chowaniu siê za .... o dupochronach, ... unikach , .... cz³owieku. Czego Ty siê boisz ? W ¿yciu na prawdê nie ma siê czego baæ
Ale¿ ci±gle te dupochrony s± budowane. Co do strachu - niewielu rzeczy siê bojê, ale s± takie. Natomiast unikanie obietnic, deklaracji, przyrzeczeñ - jest w³a¶nie strachem przed odpowiedzialno¶ci± i w³asn± u³omno¶ci± (której to w ¶wietle jupiterów bez zaj±kniêcia siê powtarza), antykoncepcja czy usuwanie ci±¿y - to nic innego jak strach przed dzieckiem, bezbronn± istot±; tudzie¿ strach przed pozbawieniem mo¿liwo¶ci bezkonsekwencyjnego, w dowolnej chwili zaspokajania chêci na przyjemno¶æ... I Wy bêdziecie zarzucali mi strach? No proszê, darujcie...

S³owem ch³op z Ciebie szczery , otwarty, mi³osierny , osz kurde ¿e niemal¿e doskona³y. I faktycznie, w swoim mniemaniu kim¶ takim jeste¶. Swoje wpadki tylko Ty sam uznajesz za wpadki, o ile je dostrze¿esz, tak samo jak jedynie Ty sam masz o sobie mniemanie.
Jestem ¶wiadomy swoich mocnych cech jak i u³omno¶ci i jako jeden z nielicznych, na tle tych wszystkich wspania³ych mam odwagê wprost, bez ogródek do niedoskona³o¶ci siê przyznaæ. Szczero¶æ jest tutaj równie¿ czêsto niezbyt mile widziana, bo zaraz pojawiaj± siê oskar¿enia o chêæ prowokowania sprzeczek, czy tez insynuowanie ograniczeñ w pojmowaniu/postrzeganiu.

Je¿eli czego¶ jestem ciekaw, istoty sprawy to j± analizujê, w tym uwa¿nie patrzê na efekty. Tak¿e na tym forum przeczyta³em wiele teorii, których potwierdzenia szuka³em w otaczaj±cym ¶wiecie czy te¿ zachowaniu osób je propaguj±cych. Niestety wiêkszo¶æ z tych teorii pozosta³a wy³±cznie teoriami. Widzê czasami równie¿, ¿e kto¶ ma lepszy pomys³, lepiej sobie radzi, a mi ciê¿ko mi do tego dorównaæ, jednak wtedy nie ci±gnê go w dó³, nie wy¶miewam, ¿e nie ma pojêcia o czym mówi, ¿e ma chore wyobra¿enia... Zabawne jest to, ¿e wiele z moich zasad, schematów postêpowania wy¶miewacie, a gdy pokazujê, ¿e równanie w praktyce dzia³a (w przeciwieñstwie do wielu Waszych), nadal to czynicie - pisz±c o przedstawionych owocach jako dyrdyma³ach, bleblaniach, czy te¿ "nie obchodzi mnie to"... Ok, mo¿na i tak.

East, zastanawia mnie jedna rzecz - dlaczego od ¿ycia, realnego ¿ycia uciek³e¶ w zaprzeczanie istnienia czegokolwiek. To, ¿e schowasz g³owê w piasek/zamkniesz oczy nie oznacza, ¿e ¶wiat przestaje istnieæ... Skoro jak twierdzisz Ciebie nie ma, mnie nie ma... to nie ma te¿ i moich wyobra¿eñ o czymkolwiek - a takowe (nietrafne) mi raczysz zarzucaæ.


Tytu³: Odp: Ma³¿eñstwo - zwi±zek zalegalizowany a mi³o¶æ
Wiadomo¶æ wys³ana przez: east Pa¼dziernik 11, 2012, 08:45:06

.. Ciê¿ko mi tylko poj±æ, ¿e ni z tego ni z owego (bo przecie¿ zapewniacie, ze rozstanie podyktowane jest... mi³o¶ci±) osoby które z powodu mi³o¶ci zdecydowa³y siê byæ ze sob±, kochaj± siê nagle... musz±... khm... przepraszam w imiê tej¿e mi³o¶ci siê rozstaj±. Wiêc albo to co ich po³±czy³o nie by³o mi³o¶ci± (i  byc mo¿e zabrak³o rozeznania/pewnej chronologii to zapewniaj±cej), albo to co czuj± teraz nie jest mi³o¶ci±, albo powód rozstania jest taki, ¿e nie mog± ze sob± ju¿ wytrzymaæ...


A nie pomy¶la³e¶, ¿e mo¿e to "rozstanie z mi³o¶ci" to równie¿ etap wzrastania i to wykraczaj±cy poza tradycyjne pojêcie zwi±zku ?
Poza wiêzi typu MOJA kobieta, MÓJ facet. Czarno-bia³a klisza tradycyjnego rozumienia zwi±zku to jeszcze nie ca³y ¶wiat, Arteq . Zreszt± od wieków mi³o¶æ przekracza³a tabu.
Mo¿e obejrzyj kilka filmów, albo poczytaj romanse takie jak Romeo i Julia. Z wielkiej mi³o¶ci to nawet mo¿na zabiæ, wiedzia³e¶ o tym ? Z mi³o¶ci, a nie z nienawi¶ci. A Ciebie oburza rozstanie z mi³o¶ci, uwolnienie ... brak przywi±zañ. Co nie oznacza nieodpowiedzialno¶ci za dzieci.

Cytuj
Przyk³ad z poradni ma³¿eñskiej. M±¿ - jeszcze - mówi, ¿e nie mo¿e ju¿ z zon± wytrzymaæ (przynajmniej nazwa³ uczciwie rzeczy po imieniu a nie smêci³ o dawaniu wolno¶ci w imiê mi³o¶ci), ¿e
¿ona uosabia wiele negatywnych cech i dalej narzekania. W koñcu s³owotok zostaje mu przerwany pytaniem: Panie, to po co¶ Pan z tak± wied¼m± siê ¿eni³? Krótkie zdziwienie i wybe³kota³: no ale jak siê ¿eni³em to taka nie by³, wrêcz przeciwnie... W odpowiedzi na to us³ysza³: w takim razie przy panu siê tak zmieni³a...  Mina cz³owieka zresetowanego... Powoli, powoli, to ma³¿eñstwo da³o siê uratowaæ i jak stwierdzi³ ponownie s± szczê¶liwi...


No w³a¶nie, ludzie nie wiedz± sami kim s±, nie widz± nawet tego, co powoduj± ( ze wzajemno¶ci± zreszt±) ,bo trzymaj± siê wyobra¿eñ . Dla nich nawet URATOWANIE MA£¯EÑSTWA to po prostu kolejne wcielenie wdrukowane i uto¿samione , tylko ¿e oni o tym nie wiedz±. ¦ni± swoje sny ca³e ¿ycie. Praca nad sob± to syzyfowa robota bo to jakby wiecznie rze¼biæ kawa³ek drewna. Mo¿na ci±gle z tego co¶ nowego wycinaæ co i tak nie o¿ywi rze¼by. Ale za to doradcy rze¼biarza maj± "pracê" (poradnie).
Cytuj
Tyle tylko, ¿e trzeba uczciwie przyznaæ siê do swoich b³êdów i chcieæ je naprawiæ, zrezygnowaæ z egoizmu, popracowaæ, czyli... dokopaæ siê chocia¿ do iskierki pierwotnego uczucia.

Dobrze, ale uczciwie, bez przyjmowania kolejnych protez wstawianych przez tzw autorytety od zwiazków. Nie bój siê zobaczyæ iluzji :D

.
Cytuj
Natomiast unikanie obietnic, deklaracji, przyrzeczeñ - jest w³a¶nie strachem przed odpowiedzialno¶ci± i w³asn± u³omno¶ci±

Mylisz to z elementarn± uczciwo¶ci±. Nie mo¿na obiecaæ czego¶ na co nie masz wp³ywu.
Cytuj
Jestem (..)
Nie , nie jeste¶, ale to temat na inny w±tek. Tutaj jest dyskusja o ma³¿eñstwie ;D

Cytuj
East, zastanawia mnie jedna rzecz - dlaczego od ¿ycia, realnego ¿ycia uciek³e¶ w zaprzeczanie istnienia czegokolwiek.

Widzisz, to co projektujesz to s± mniemania cz³owieka za¶lepionego SOB¡ i swoimi wyobra¿eniami. Nie ma ucieczki od niczego, za to jest rozpoznanie tego , co jest. To jest ¿ywe, jest ¿yciem, jest wszystkim, nikt temu nie zaprzecza (sk±d to wyobra¿enie w g³owie Artka ?). Realne ¿ycie to poziomy du¿o g³êbsze ni¿ papier od instytucji pañstwowej lub ko¶cielnej i usi³owanie podporz±dkowania temu ca³ego ¿ycia. Bo tak robi± wszyscy, bo tak JA czujê ?

 
Cytuj
To, ¿e schowasz g³owê w piasek/zamkniesz oczy nie oznacza, ¿e ¶wiat przestaje istnieæ...
Ale w³a¶nie to TY zamykasz oczy na ¶wiat ,Ty chowasz g³owê w piach trzymaj±c siê swoich wyobra¿eñ o tym co i jakie jest.

Najwiêksz± ¶ciem± jest JA, którym siebie widzisz. Popatrz, ¿e ludzie w poradniach ma³¿eñskich to odkrywaj± równie¿, ale wnioski wyci±gaj± nie do koñca w³a¶ciwe zatrzymuj±c siê w pó³ drogi. To, ¿e odkrywaj± i¿ to z nimi jest co¶ nie tak, to tylko czê¶æ prawdy. Ca³kowit± prawd± jest to, ¿e JA nie istnieje. Jest fikcj±. B³±d polega na budowaniu nowych uzale¿nieñ i nowych wizerunków siebie - tego co jest fa³szem samo w sobie.
Cytuj
Skoro jak twierdzisz Ciebie nie ma, mnie nie ma... to nie ma te¿ i moich wyobra¿eñ o czymkolwiek - a takowe (nietrafne) mi raczysz zarzucaæ.

To jest jak gra komputerowa w któr± siê bawi ¿ycie, udaj±c ,¿e jest tym ludzikiem graj±cym w grê. Przekrêt polega na tym, ¿e nast±pi³o uto¿samienie z pionkiem na planszy. To tylko pionki tu siê przerzucaj± ilo¶ci± oczek i "najswoiszych" racji ;D


Tytu³: Odp: Ma³¿eñstwo - zwi±zek zalegalizowany a mi³o¶æ
Wiadomo¶æ wys³ana przez: arteq Pa¼dziernik 11, 2012, 17:17:22
A nie pomy¶la³e¶, ¿e mo¿e to "rozstanie z mi³o¶ci" to równie¿ etap wzrastania i to wykraczaj±cy poza tradycyjne pojêcie zwi±zku ?
Pomy¶la³em, ¿e kto¶ mo¿e w takie t³umaczenie uciekaæ szukaj±c dla siebie usprawiedliwienia. Kolejny etap wzrastania poprzez pozostawienie ot tak, osób które siê rzekomo kocha??? Jak rozumiem w takich sytuacjach wydaje siê uroczyste przyjêcie, wszyscy s± szczê¶liwi, dzieci wprost rozpromienione... Kocham Ciê, kocham dzieci, wiêc... Was porzucam... S³owo mi³o¶æ niestety zosta³o mocno wy¶wiechtane, a takie sytuacje w³a¶nie mocno na to zapracowa³y... Do tego East, gdyby nawet na chwilê za³o¿yæ, ¿e takowe "rozstanie z mi³o¶ci" to kolejny etap w mi³o¶ci/doskonaleniu siê, to cz³owiek po takim zabiegu nie powinien wi±zaæ siê ju¿ z inn± osob±, bo by³aby to czystej wody hipokryzja - no wszak ten etap ma za sob±...
Daj spokój, wiem, ¿e w pewnych przypadkach postrzegacie mnie jak idiotê, ale teraz..., no proszê...

Poza wiêzi typu MOJA kobieta, MÓJ facet. Czarno-bia³a klisza tradycyjnego rozumienia zwi±zku to jeszcze nie ca³y ¶wiat, Arteq . Zreszt± od wieków mi³o¶æ przekracza³a tabu.
East, na temat tego przymiotnika ju¿ rozmawiali¶my, ale przypomnê. Niestety jêzyk polski nie ma tutaj szerszego pola manewru, ale dlaczego upierasz siê w kontek¶cie, ¿e moja = niewolnicza w³asno¶æ? Wtedy zapyta³em siê Ciebie o alternatywne okre¶lenie dla "moja" które jednoznacznie ucina³oby podejrzenia o taki tak my¶lenia... pyta³em jakim przymiotnikiem okre¶li³by¶ np. dzieci które pocz±³e¶... nie otrzyma³em odpowiedzi.

Mo¿e obejrzyj kilka filmów, albo poczytaj romanse takie jak Romeo i Julia. Z wielkiej mi³o¶ci to nawet mo¿na zabiæ, wiedzia³e¶ o tym ? Z mi³o¶ci, a nie z nienawi¶ci. A Ciebie oburza rozstanie z mi³o¶ci, uwolnienie ... brak przywi±zañ. Co nie oznacza nieodpowiedzialno¶ci za dzieci.
Kolejna bzdura, bo ka¿esz mi wierzyæ, ¿e cz³owiek dokonuj±c jednej z najwiêkszych zbrodni - zabijaj±c innego cz³owieka - ma wtedy w sercu mi³o¶æ? Ni± siê kieruje? Wed³ug mnie wtedy nie ma krzty mi³o¶ci, za to mog± w³adaæ nim wtedy zawi¶æ, nienawi¶æ, strach, ¿±dza... Ponadto ka¿esz mi wierzyæ, jakoby kolejnym, wy¿szym etapem mi³o¶ci jest... porzucenie/rozstanie??? Hmmm... to mo¿e by³o sobie kochaæ na odleg³o¶æ i nie zawracaæ komu¶ g³owy... Albo - skoro popieracie ideê reinkarnacji - to mo¿e w tym ¿yciu do koñca zachowaj siê ju¿ przyzwoicie (nie mówi±c o mi³o¶ci) a kolejny szczebelek - wolno¶æ - zaplanujesz sobie na kolejne ¿ycie... Co do dzieci, to praktycznie ka¿de (poza sytuacjami gdy rodzic jest katem) rozstanie rodziców jest krzywdzeniem ich, ¿adne dziecko nie chce rozstania rodziców. Ka¿de chce pe³nej, kochaj±cej siê rodziny. I to jest idealne ¶rodowisko do optymalnego wzrostu dziecka - szczególnie psychicznego. Ka¿de odstêpstwo od tego bardziej lub mniej lecz zawsze niekorzystnie wp³ywa na rozwój dziecka. T³umaczenie, ¿e bêdê da³ o dzieci, bo zajrzê w weekend, czy w jakie¶ popo³udnie "na tygodniu", zadzwoniê, zabiorê na wakacje jest wy³±cznie protez±.

No w³a¶nie, ludzie nie wiedz± sami kim s±, nie widz± nawet tego, co powoduj± ( ze wzajemno¶ci± zreszt±) ,bo trzymaj± siê wyobra¿eñ . Dla nich nawet URATOWANIE MA£¯EÑSTWA to po prostu kolejne wcielenie wdrukowane i uto¿samione , tylko ¿e oni o tym nie wiedz±. ¦ni± swoje sny ca³e ¿ycie. Praca nad sob± to syzyfowa robota bo to jakby wiecznie rze¼biæ kawa³ek drewna. Mo¿na ci±gle z tego co¶ nowego wycinaæ co i tak nie o¿ywi rze¼by. Ale za to doradcy rze¼biarza maj± "pracê" (poradnie).
Tak, ludzie siê gubi±. Czasami uda im siê pomóc odzyskaæ wzrok... Nie wiem dlaczego to powrót do szczê¶cia mia³by byæ czym¶ negatywnym, dlaczego szczê¶cie ¿ony czuj±cej, ¿e m±¿ ponownie daje jej szczê¶cie jest z³y, dlaczego rado¶æ dzieci, ¿e ojciec powraca do domu/przestaje siê k³óciæ z matk± jest nieodpowiednie? A osoba która w tym cokolwiek pomog³a pos±dzana jest o ma³ostkowo¶æ? Tak, East, praca nad sob± jest ciê¿k±, a koñca nie widaæ, no ale wszak zapewniacie ¿e chodzi o doskonalenie siê, wzrastanie...Wiêc jak to w koñcu jest? Je¿eli samemu nie wystarcza Ci si³, chêci czy zapa³u aby "porze¼biæ" to nie neguj pracy i pozytywnych chêci u innych.

Dobrze, ale uczciwie, bez przyjmowania kolejnych protez wstawianych przez tzw autorytety od zwiazków. Nie bój siê zobaczyæ iluzji :D
Dosyæ pysza³kowatym by³oby stwierdzenie, ¿e jeste¶my najm±drzejsi, wiemy wszystko najlepiej i nikt nie jest w stanie poradziæ sobie z dan± spraw± lepiej. A ju¿ ociera siê o g³upotê w sytuacji gdy dana sprawa jednak nas przeros³a...

Mylisz to z elementarn± uczciwo¶ci±. Nie mo¿na obiecaæ czego¶ na co nie masz wp³ywu.
Ale¿ ma siê wp³yw, gdy tylko siê chce. Co najwy¿ej wymaga to wysi³ku, no ale wysi³ek w imiê mi³o¶ci jest s³odycz±. Na co nie masz wp³ywu? Czy¿by¶ nie mia³ wp³ywu aby byæ np. uczciwym, przyzwoitym, staraæ siê dawaæ szczê¶cie, nie zdradzaæ, prawdomównym? Zawsze mo¿esz byæ przyzwoitym cz³owiekiem, zawsze - czasami tylko cena za to jest znaczna.

Realne ¿ycie to poziomy du¿o g³êbsze ni¿ papier od instytucji pañstwowej lub ko¶cielnej i usi³owanie podporz±dkowania temu ca³ego ¿ycia. Bo tak robi± wszyscy, bo tak JA czujê ?
East, smutne, ¿e ma³¿eñstwo który¶ raz przyrównujesz do papierka, jakoby on by³ wy³±cznym czy te¿ g³ównym gwarantem szczê¶cia w nim. "Papierek" to oficjalne potwierdzenie zamiarów, pragnieñ czasami papierek lakmusowy prawdziwych zamiarów - dla mnie ma³¿eñstwo to równie¿ sakrament i wyp³ywaj±ca z niego si³a - pomoc Bo¿a, co potwierdzaj± nawet suche statystyki jak równie¿ i s³owa samych zainteresowanych.

Ale w³a¶nie to TY zamykasz oczy na ¶wiat ,Ty chowasz g³owê w piach trzymaj±c siê swoich wyobra¿eñ o tym co i jakie jest.
Hmmm... East, widzê efekty tych "wyobra¿eñ" jak równie¿ efekty wyobra¿eñ przeciwnych...

To jest jak gra komputerowa w któr± siê bawi ¿ycie, udaj±c ,¿e jest tym ludzikiem graj±cym w grê. Przekrêt polega na tym, ¿e nast±pi³o uto¿samienie z pionkiem na planszy. To tylko pionki tu siê przerzucaj± ilo¶ci± oczek i "najswoiszych" racji ;D
Nie przerzucam siê, rozmawiam, bo mo¿na by³oby to wszystko szybko wyja¶niæ mówi±c sprawdzam - do czego namawiam, ale wtedy zamiast "wy³o¿enia kart" s³yszê - nie interesuj± nie "dyrdyma³y", b±d¼ "to zamach na prywatno¶æ", etc...
Ponadto dziwnym jest, ¿e je¿eli to gra, ¶ciema, z³udzenie i do tego - jak twierdzisz - jeste¶ tego ¶wiadomy... tak chêtnie w tym grasz, dyskutujesz z kim¶ kogo nie ma... dyskutujesz z jego pogl±dami - które s± podwójnym z³udzeniem... Syndrom wyimaginowanego "kolegi"?

Jednak winny jestem Ci podziêkowania, za rozmowê, wy³uszczenie swoich pogl±dów, racji - które to z ka¿dym krokiem upewniaj± mnie co do poczynionych obserwacji i przypuszczeñ. Dziêkujê za to bez jakichkolwiek ukrytych podtekstów.


Tytu³: Odp: Ma³¿eñstwo - zwi±zek zalegalizowany a mi³o¶æ
Wiadomo¶æ wys³ana przez: Przebi¶nieg Pa¼dziernik 11, 2012, 19:20:14
Ok arteq ;D
A jak sobie radzisz z tym zjawiskiem 8)
Znaczy budzisz siê i ko³o Ciebie ta sama twarz ;D
Budzisz siê po roku i znowu ta sama twarz ;D
Budzisz siê po kilku latach i znowu ta sama twarz ;D
Podobno tez kobieta jest jak pocisk wpada w oko dziurawi kieszeñ i wychodzi bokiem ;D
to pa ;D


Tytu³: Odp: Ma³¿eñstwo - zwi±zek zalegalizowany a mi³o¶æ
Wiadomo¶æ wys³ana przez: arteq Pa¼dziernik 11, 2012, 19:22:58
Cieszê siê i nie wiem dlaczego opisujesz t± sytuacjê jako problem?


Tytu³: Odp: Ma³¿eñstwo - zwi±zek zalegalizowany a mi³o¶æ
Wiadomo¶æ wys³ana przez: east Pa¼dziernik 12, 2012, 00:09:52
A nie pomy¶la³e¶, ¿e mo¿e to "rozstanie z mi³o¶ci" to równie¿ etap wzrastania i to wykraczaj±cy poza tradycyjne pojêcie zwi±zku ?
Pomy¶la³em, ¿e kto¶ mo¿e w takie t³umaczenie uciekaæ szukaj±c dla siebie usprawiedliwienia.
I tylko do takich wniosków jeste¶ zdolny ? No có¿, ale to nie dziwi, wszak JA nie jest w stanie wyj¶æ poza w³asne ograniczenia. To co widzisz opisujesz w³asnym aparatem poznawczym, a wiêc -> "ucieczka w usprawiedliwienia".
 
Cytuj
Kolejny etap wzrastania poprzez pozostawienie ot tak, osób które siê rzekomo kocha???

To, co postrzegasz jako pozostawienie "ot tak" wi±¿e siê z najwy¿szym mo¿liwym po¶wiêceniem SIEBIE. A jednocze¶nie jest to logiczny krok we wzrastaniu. Porzucenie siebie i przywi±zañ miêdzy innymi dla innych, dla tych których siê kocha, bo oni maj± prawo do innych ¶cie¿ek - bo tak wybrali. Jednocze¶nie - to NIE oznacza porzucania ludzi w potrzebie, zatem nie dokonuj nadinterpretacji.

Cytuj
Jak rozumiem w takich sytuacjach wydaje siê uroczyste przyjêcie, wszyscy s± szczê¶liwi, dzieci wprost rozpromienione...

Nie mieszaj do tego dzieci. Nie masz pojêcia jak dzieci postrzegaj± rodziców . Je¶li nie widz± nienawi¶ci, je¶li ka¿de okazuje dziecku mi³o¶æ, a jednocze¶nie ani s³owem na ex-ma³¿onka nie narzeka, to ró¿nica dla dziecka niewielka czy rodzice s± razem czy nie. A doro¶li faktycznie mog± wydaæ przyjêcie z powodu rozstania , a nawet s± takie pary, które celebruj± to bardziej intymnie ;)
To znowu przekroczenie pewnych wyobra¿eñ i katolickich tabu w my¶l których rozstaj±cy siê rodzice czyni± dziecku piek³o, a sami powinni siê pozabijaæ o parê groszy.

Cytuj
Kocham Ciê, kocham dzieci, wiêc... Was porzucam...
Nie do koñca, ale tak. Odchodzê, chocia¿ kocham , a nawet dlatego, poniewa¿ kocham i oni kochaj± równie¿, tyle ¿e inne obiekty ;) Co¶ takiego jak brak zazdro¶ci chyba siê Tobie w g³owie nie mie¶ci równie¿ Arteq ?
I nie chodzi tu o porzucanie, bo porzuciæ to mo¿esz sobie brudne buty. To s³owo nie musi oddawaæ istoty rozstania.

Cytuj
S³owo mi³o¶æ niestety zosta³o mocno wy¶wiechtane, a takie sytuacje w³a¶nie mocno na to zapracowa³y...

A Ty sobie zrobi³e¶ zeñ ikonê. Mi³o¶æ jest naturalnym stanem bycia cz³owieka. Nie zale¿y od kogo¶ drugiego , ani trzeciego.

Cytuj
Do tego East, gdyby nawet na chwilê za³o¿yæ, ¿e takowe "rozstanie z mi³o¶ci" to kolejny etap w mi³o¶ci/doskonaleniu siê, to cz³owiek po takim zabiegu nie powinien wi±zaæ siê ju¿ z inn± osob±, bo by³aby to czystej wody hipokryzja - no wszak ten etap ma za sob±...
Bez sensu za³o¿enie. Co ma mi³o¶æ do wi±zania lub nie wi±zania siê w pary ? Ludzie ze sob± bardziej lub mniej rezonuj± i to na bardzo wielu ró¿nych p³aszczyznach. Mi³o¶æ niejedno ma imiê i nie jest to atrybut do zaw³aszczenia dla ma³¿eñstwa, a samo ma³¿eñstwo nie powinno byæ szczytem mi³o¶ci.
Sprowadzanie Mi³o¶ci do ma³¿eñstwa "po bo¿emu" to zaw³aszczanie tej piêknej energii do celów podporz±dkowanych programowaniu spo³ecznemu. Oczywi¶cie s± ludzie, jak Ty i Twoja ma³¿onka ,którzy siê realizuj± w 100% w ma³¿eñstwie i to jest te¿ w porz±dku. Tylko ,¿e nie w porz±dku jest to, kiedy tacy ludzie zaczynaj± porz±dkowaæ innym ¿ycie wg w³asnych regu³.

Pañstwo wspiera rzekomo ma³¿eñstwo (no bo ta pierwotna komórka spo³eczna napêdza ca³± machinê ) poradniami i poradami specjalistów od socjotechniki. To ju¿ jest ca³y przemys³ do urabiania  umys³ów.

Tak czy inaczej utkniêcie w utartych katolickich schematach bardzo blokuje , a wrêcz zniewala sam± Mi³o¶æ. Bo ona jest tak na prawdê wolna i kpi sobie z prób jej ujarzmiania i kodyfikowania. I bardzo dobrze :D

Cytuj
... pyta³em jakim przymiotnikiem okre¶li³by¶ np. dzieci które pocz±³e¶... nie otrzyma³em odpowiedzi.
Po prostu DZIECI. Bez przymiotników.

Cytuj
Kolejna bzdura, bo ka¿esz mi wierzyæ, ¿e cz³owiek dokonuj±c jednej z najwiêkszych zbrodni - zabijaj±c innego cz³owieka - ma wtedy w sercu mi³o¶æ? Ni± siê kieruje?

JA Ci ka¿ê ? Nie, po prostu dostarczam Ci materia³ów do przemy¶leñ, bo nic nie jest takie jakie sobie poszufladkowa³e¶, a tym bardziej mi³o¶æ. Mi³o¶æ szalona bywa, czasami nieszczê¶liwa, czasem przekracza nawet granice ¿ycia i ¶mierci, granice wa¿no¶ci w³asnej.
W czasach ekstremalnego zagro¿enia ludzie id± zabijaæ z mi³o¶ci. Z mi³o¶ci do swojego kraju i swoich rodzin. Id± zabijaæ innych ojców i synów , dzieci takie same jak "w³asne". To wszystko z poczucia mi³o¶ci, Arteq i to nawet wiedz±c, ¿e sami nie prze¿yj±. I nawet bez nienawi¶ci do tzw wroga. To siê w ogóle w g³owie nie mie¶ci, ale tak w³a¶nie ludzie s± urabiani, tak s± wykorzystywani. Mi³o¶ci± siê wygrywa brudne interesy klas nielicznych.

Cytuj
Wed³ug mnie wtedy nie ma krzty mi³o¶ci, za to mog± w³adaæ nim wtedy zawi¶æ, nienawi¶æ, strach, ¿±dza...
£atwo tak zwalaæ na niskie wibracje aby obroniæ wyobra¿enia o mi³o¶ci.

Cytuj
Ponadto ka¿esz mi wierzyæ, jakoby kolejnym, wy¿szym etapem mi³o¶ci jest... porzucenie/rozstanie???

Nie ka¿ê niczego. Chodzi o to, ¿e ... wszystko siê zmienia. Ulega rozszerzeniu, po³±czeniu, uwznio¶leniu. Nie ma porzucenia, ale te¿ nie ma uwiêzienia. Ludzie wchodz±c w ró¿ne relacje i w nowe zwi±zki nie musz± jednocze¶nie nienawidziæ "starych" partnerów. Zreszt± w pewnym sensie "stara mi³o¶æ" nie rdzewieje ;) . Dzieci nie musz± cierpieæ, a odwrotnie, mog± do¶wiadczyæ ¿e s± kochane przez nawet wiêksz± rodzinê . Maj± trzech dziadków i trzy babcie, albo i wiêcej hahaha. Czy to Ciebie strasznie razi ?
Cytuj
Hmmm... to mo¿e by³o sobie kochaæ na odleg³o¶æ i nie zawracaæ komu¶ g³owy...

A to jest jeden z aspektów mi³o¶ci. S± i takie zwi±zki nieskonsumowane hahaha ;D
Co w tym z³ego ?

Cytuj
... Co do dzieci, to praktycznie ka¿de (poza sytuacjami gdy rodzic jest katem) rozstanie rodziców jest krzywdzeniem ich, ¿adne dziecko nie chce rozstania rodziców. Ka¿de chce pe³nej, kochaj±cej siê rodziny. I to jest idealne ¶rodowisko do optymalnego wzrostu dziecka - szczególnie psychicznego. Ka¿de odstêpstwo od tego bardziej lub mniej lecz zawsze niekorzystnie wp³ywa na rozwój dziecka.

Ateq napakowa³e¶ siê ró¿nymi przekonaniami ,których nawet osobi¶cie nie sprawdzi³e¶, a jedynie postraszono Ciê nimi w poradniach, w szko³ach, albo z ambony. Nic z tego co piszesz nie jest prawd± ostateczn±. To ,¿e rozstania pomiêdzy lud¼mi o wysokim stopniu przywi±zania do SIEBIE ( do wyobra¿eñ i mniemañ o sobie, albo o szczê¶ciu dziecka)  teraz dominuj± , to efekt spo³ecznego programowania okre¶lonego modelu rodziny , a nie jaka¶ regu³a , czy norma. Statystyki tylko pokazuj± ludzkie zombie urobione przez tzw autorytety moralne, ale jest to tylko pokaz skali uto¿samieñ z iluzorycznym , k³amliwym JA.

Przestañ powtarzaæ wprogramowane do umys³u regu³ki bo ¶wiat siê zmienia i nic nie bêdzie tak, jak to postrzegasz.
Cytuj
T³umaczenie, ¿e bêdê da³ o dzieci, bo zajrzê w weekend, czy w jakie¶ popo³udnie "na tygodniu", zadzwoniê, zabiorê na wakacje jest wy³±cznie protez±.
S± ludzie wychowani w takich w³a¶nie rodzinach i wcale nie gorsi od tzw porz±dnych katolików. Dzieci nie nale¿± do Ciebie, a ich styl i charakter niekoniecznie bêdzie pozytywny dlateo, ¿e  bêdziesz ich nas±cza³ swoj± osob± 24h/24h. Ile¿ to dzieci z tzw "porz±dnych rodzin" pope³nia przestêpstwa lub wykroczenia ? Jest ich du¿o.

Cytuj
. Nie wiem dlaczego to powrót do szczê¶cia mia³by byæ czym¶ negatywnym, dlaczego szczê¶cie ¿ony czuj±cej, ¿e m±¿ ponownie daje jej szczê¶cie jest z³y, dlaczego rado¶æ dzieci, ¿e ojciec powraca do domu/przestaje siê k³óciæ z matk± jest nieodpowiednie?
Ale¿ nic w tym z³ego O ILE w³a¶nie tego cz³owiek oczekuje. Tyle, ¿e nie szufladkuj tego pod³ug swojego widzimisiê i przyjêtych z góry kryteriów ocen co do ludzkiego szczê¶cia . I tylko tyle.

Cytuj
Tak, East, praca nad sob± jest ciê¿k±, a koñca nie widaæ, no ale wszak zapewniacie ¿e chodzi o doskonalenie siê, wzrastanie...Wiêc jak to w koñcu jest? Je¿eli samemu nie wystarcza Ci si³, chêci czy zapa³u aby "porze¼biæ" to nie neguj pracy i pozytywnych chêci u innych.
Nie negujê , ale i Ty nie neguj dróg o których nie masz pojêcia. Swoje oceny sytuacji w oparciu o w³asne przekonania zostaw dla siebie. Nie dostaniesz koñcowych wniosków na tacy, ani wyja¶nieñ bo nawet jakby¶ takie dosta³ to na obecnym etapie odrzucisz je, albo nie zrozumiesz i nie ma w tym niczego z³ego.
Wzrastanie to wzrastanie a nie praca nad sob±, przynajmniej na pewnym etapie. Nie chodzi tu o etap wy¿szy czy lepszy w odniesieniu do Twojego. Po prostu to co¶ zupe³nie innego.
Rze¼bienie siebie to nie koñcz±ca siê zabawa , a kiedy ju¿ przestaje bawiæ, to zmienia siê postrzeganie, co nie znaczy, ¿e musi byæ krzywdzenie kogokolwiek.

Cytuj
Dosyæ pysza³kowatym by³oby stwierdzenie, ¿e jeste¶my najm±drzejsi, wiemy wszystko najlepiej i nikt nie jest w stanie poradziæ sobie z dan± spraw± lepiej.

Tak, by³oby, ale nie chodzi o to, ¿e lepiej czy ¿e inni gorzej. To s± inne etapy rozwoju i tyle.

Cytuj
A ju¿ ociera siê o g³upotê w sytuacji gdy dana sprawa jednak nas przeros³a...
Nie czyñ za³o¿eñ nie do udowodnienia opieraj±c siê na niepe³nych danych ;D Twoje postrzeganie nie musi byæ wyroczni± dla innych, a to usi³ujesz czyniæ teraz.

Cytuj
Mylisz to z elementarn± uczciwo¶ci±. Nie mo¿na obiecaæ czego¶ na co nie masz wp³ywu.
Ale¿ ma siê wp³yw, gdy tylko siê chce.
Pozory wp³ywu, a efekty mog± byæ op³akane dla ka¿dej ze stron, ale przecie¿ to nie wa¿ne co nie? Byle mieæ wp³yw hahaha ;D Jakikolwiek.
Cytuj
Co najwy¿ej wymaga to wysi³ku, no ale wysi³ek w imiê mi³o¶ci jest s³odycz±.

Mo¿na siê w to wkrêciæ pod warunkiem ¿e siê nie krzywdzi innych przy tym.

Cytuj
Na co nie masz wp³ywu? Czy¿by¶ nie mia³ wp³ywu aby byæ np. uczciwym, przyzwoitym, staraæ siê dawaæ szczê¶cie, nie zdradzaæ, prawdomównym?
Tak, na to te¿ nie masz wp³ywu nawet je¶li uwa¿asz teraz ,¿e to wszystko TY robisz.
Kiedy przyci¶niesz dziecko do muru pytaniem gromow³adnego ojca "DLACZEGO SK£AMA£E¦?"  ono, kul±c siê ze strachu, powie prawdê - " bo ten smok w g³owie mówi mi sk³am, sk³am, sk³am " .Ty nie przyjmiesz tego za wyja¶nienie, bo Ty musisz us³yszeæ od dziecka, ¿e to ONO sk³ama³o, a nie jaki¶ tam smok w g³owie. Nie rozumiesz tego, ¿e dziecko mówi w tym momencie prawdê. Nie rozumiesz, bo zapomnia³e¶, bo sam tak robi³e¶ bo to widzia³e¶, bo w koñcu sta³e¶ siê smokiem w g³owie w ten sam sposób w jaki teraz wymuszasz na dziecku odpowied¼.
Nie pisz mi ¿e to jakie¶ bzdury Arteq bo w g³êbi duszy wiesz, ¿e tak jest. Tylko zapomnia³e¶ o tym. I dzi¶ wypierasz to nawet, kiedy dziecko to pokazuje. Na wiele rzeczy nie mamy wp³ywu, bo tak na prawdê to CO¦ z czym siê uto¿samili¶my ten wp³yw przejmuje. I kreuje ¶wiat jaki ma byæ , jaki powinien byæ, a jaki nie powinien i bêdzie o to walczyæ ze wszystkimi którzy widz± iluzjê tych wyobra¿eñ.

JA jest u³omne, nieszczere, zdradza, k³amie i nieuczciwie postêpuje. To widaæ. Walka z tym , lub wypieranie tego, poprzez pozornie odwrotne postêpowanie, na si³ê, na maksa, to jest ucieczka od przejrzenia na oczy , to budowanie w³asnego , niby porz±dnego wizerunku. Mo¿esz czuæ siê super uczciwy, ale os±dzaj±c czyj±¶ postawê nie pomagasz.

Cytuj
Ale w³a¶nie to TY zamykasz oczy na ¶wiat ,Ty chowasz g³owê w piach trzymaj±c siê swoich wyobra¿eñ o tym co i jakie jest.
Hmmm... East, widzê efekty tych "wyobra¿eñ" jak równie¿ efekty wyobra¿eñ przeciwnych...
No có¿ w Twoim ¿yciu dostrzegasz to co chcesz widzieæ i dopóki na prawdê nie przejrzysz na oczy to bêdziesz projektowa³ tak dalej. To ¶wietnie ,¿e siê Tobie uk³ada bo tak akurat siê ¿ycie potoczy³o. I niech ono Ciebie zawsze prowadzi w dobr± stronê, ale to nie daje Tobie prawa do ferowania wyroków.

Cytuj
mo¿na by³oby to wszystko szybko wyja¶niæ mówi±c sprawdzam - do czego namawiam,
A co takiego chcesz sprawdziæ ?
Czy rodzina z piêciorgiem bitych dzieci jest wa¿na BARDZIEJ ni¿ ta z jedym, albo rodzina po rozwodzie z jednym szczê¶liwym dzieckiem ? Jakie sprawdzanie i wg jakich kryteriów ? Twoich ulubionych ?Daruj sobie , Arteq i siê nie o¶mieszaj. Nie masz monopolu na racjê ani na jedynie s³uszne warto¶ci.

Tematu dalej nie ma co ci±gn±æ.

Cytuj
Ponadto dziwnym jest, ¿e je¿eli to gra, ¶ciema, z³udzenie i do tego - jak twierdzisz - jeste¶ tego ¶wiadomy... tak chêtnie w tym grasz, dyskutujesz z kim¶ kogo nie ma... dyskutujesz z jego pogl±dami - które s± podwójnym z³udzeniem... Syndrom wyimaginowanego "kolegi"?
Nie. Nadzieja, ¿e tre¶æ i s³owa dotr± poza to , czym s±dzisz, ¿e jeste¶ i zarezonuj±.

Cytuj
Jednak winny jestem Ci podziêkowania, za rozmowê, wy³uszczenie swoich pogl±dów, racji - które to z ka¿dym krokiem upewniaj± mnie co do poczynionych obserwacji i przypuszczeñ. Dziêkujê za to bez jakichkolwiek ukrytych podtekstów.
TO by³o do przewidzenia, bo ka¿de JA upewnia siê w swoich racjach bez wzglêdu na argumenty. Ale nie dziêkuj, poniewa¿ ziarno przebudzenia zosta³o zasiane a ONO , kiedy zakie³kuje, zniweczy Twój komfort poczucia SIEBIE.



Tytu³: Odp: Ma³¿eñstwo - zwi±zek zalegalizowany a mi³o¶æ
Wiadomo¶æ wys³ana przez: arteq Pa¼dziernik 14, 2012, 02:31:21
To, co postrzegasz jako pozostawienie "ot tak" wi±¿e siê z najwy¿szym mo¿liwym po¶wiêceniem SIEBIE. A jednocze¶nie jest to logiczny krok we wzrastaniu.
East, ju¿ Ci napisa³em - jest to czyst± hipokryzj±, je¿eli po takim "rozstaniu" przedstawianym przez Ciebie jako wzrost, oderwanie siê od przywi±zañ... za chwilê l±duje w kolejnym  :]

Nie mieszaj do tego dzieci. Nie masz pojêcia jak dzieci postrzegaj± rodziców . Je¶li nie widz± nienawi¶ci, je¶li ka¿de okazuje dziecku mi³o¶æ, a jednocze¶nie ani s³owem na ex-ma³¿onka nie narzeka, to ró¿nica dla dziecka niewielka czy rodzice s± razem czy nie. A doro¶li faktycznie mog± wydaæ przyjêcie z powodu rozstania , a nawet s± takie pary, które celebruj± to bardziej intymnie ;) To znowu przekroczenie pewnych wyobra¿eñ i katolickich tabu w my¶l których rozstaj±cy siê rodzice czyni± dziecku piek³o, a sami powinni siê pozabijaæ o parê groszy.
Przecie¿ dzieci "same" zosta³y wmieszane - uczestnicz± w tym "uwolnieniu" i "wzro¶cie" rodziców. Mam równie¿ pojêcie na temat tego jak dzieci potrafi± postrzegaæ, jak wnikliwie oraz jak takie "dawanie mi³o¶ci" przek³ada siê na ich rozwój, problemu, odczucia. I to dotyczy dzieci niezale¿nie od religii w której wyrastaj±.

Je¶li nie widz± nienawi¶ci, je¶li ka¿de okazuje dziecku mi³o¶æ, a jednocze¶nie ani s³owem na ex-ma³¿onka nie narzeka, to ró¿nica dla dziecka niewielka czy rodzice s± razem czy nie
Jedna z wiêkszych bredni, do tego bardzo niebezpieczna. Czy zastanawia³e¶ siê co wtedy my¶li dziecko? - skoro rodzicie siê kochaj±, ale jednak siê rozstali - jaki jest tego powód, mo¿e ja? I zapewniam, ¿e dziecko przez skórê wyczuje naci±gane t³umaczenia w stylu "to w imiê mi³o¶ci", "kocham Was, zawsze bêdê Was kocha³... ale muszê odej¶æ"... Nawet to s³owo "muszê" jest k³amstwem, prawdziwe s³owo to "chcê z powodu..." - tyle tylko, ze ma³o kto potrafi uczciwie siê do tego przyznaæ. Je¿eli kto¶ nie wyprowadza Ciê przemoc± z domu, wbrew Twojej woli to powiniene¶ u¿yæ s³owa "chcê bo..."

Odchodzê, chocia¿ kocham , a nawet dlatego, poniewa¿ kocham i oni kochaj± równie¿, tyle ¿e inne obiekty ;)
Wybacz, ale chyba winni¶my ustaliæ definicjê s³owa "kocham/mi³o¶æ" bo jak widzê mylisz znaczenia. Je¿eli kochasz to chcesz jak najlepiej dla osoby obdarzanej tym uczuciem, je¿eli robisz jej krzywdê - zamiast uciekaæ - zmieñ siê, (chocia¿ je¿eli kochasz to o jakiej krzywdzie mówimy?) - to bardzo ³atwe - doskonalenie siê w imiê mi³o¶ci.

Oczywi¶cie s± ludzie, jak Ty i Twoja ma³¿onka ,którzy siê realizuj± w 100% w ma³¿eñstwie i to jest te¿ w porz±dku. Tylko ,¿e nie w porz±dku jest to, kiedy tacy ludzie zaczynaj± porz±dkowaæ innym ¿ycie wg w³asnych regu³.
Ale¿ nie chodzi tylko o realizacjê w ma³¿eñstwie, chodzi o bycie etycznym cz³owiekiem, doskonalenie siê. I - bardzo wa¿ne - to nie s± moje regu³y, nie ja je wymy¶li³em, one s± uniwersalne bo... dzia³aj±. Przygl±da³em siê bardzo, bardzo wielu przypadkom - i ludzie harataj± siê tym bardziej im dalej od nich siê znajduj±.

Pañstwo wspiera rzekomo ma³¿eñstwo (no bo ta pierwotna komórka spo³eczna napêdza ca³± machinê ) poradniami i poradami specjalistów od socjotechniki. To ju¿ jest ca³y przemys³ do urabiania  umys³ów.
Wed³ug mnie Pañstwo co najwy¿ej udaje ¿e wspiera rodziny, ale to temat na inna rozmowê. Co do specjalistów od socjotechniki - nie wiem gdzie z takowymi spotka³e¶ siê w poradniach, ale je¿eli to ich g³ówny "atut" to nale¿y od nich uciekaæ, bo mog± co najwy¿ej zaleczyæ na chwilê, a nie naprawdê trwale pomóc. To chyba te¿ temat na ewentualny inny w±tek.

Tak czy inaczej utkniêcie w utartych katolickich schematach bardzo blokuje , a wrêcz zniewala sam± Mi³o¶æ. Bo ona jest tak na prawdê wolna i kpi sobie z prób jej ujarzmiania i kodyfikowania. I bardzo dobrze
Juz mówi³em - pewne zasady s± uniwersalne, niezale¿ne od wiary, narodowo¶ci czy koloru skóry, a Ty ci±gle katolicy i katolicy.

Cytuj
... pyta³em jakim przymiotnikiem okre¶li³by¶ np. dzieci które pocz±³e¶... nie otrzyma³em odpowiedzi.
Po prostu DZIECI. Bez przymiotników.
Wybieg i to kulawy. Przekombinowa³e¶. Wcze¶niej czy pó¼niej u¿yjesz przymiotnika "moje" (co mogê udowodniæ na nieskoñczonej ilo¶ci przyk³adów), co jak wspomnia³em nie musi byæ równoznaczne z niewolniczym/przedmiotowym posiadaniem.

Cytuj
Kolejna bzdura, bo ka¿esz mi wierzyæ, ¿e cz³owiek dokonuj±c jednej z najwiêkszych zbrodni - zabijaj±c innego cz³owieka - ma wtedy w sercu mi³o¶æ? Ni± siê kieruje?

JA Ci ka¿ê ? Nie, po prostu dostarczam Ci materia³ów do przemy¶leñ, bo nic nie jest takie jakie sobie poszufladkowa³e¶, a tym bardziej mi³o¶æ. Mi³o¶æ szalona bywa, czasami nieszczê¶liwa, czasem przekracza nawet granice ¿ycia i ¶mierci, granice wa¿no¶ci w³asnej.
Mi³o¶æ tak, ale uczucia towarzysz±ce cz³owiekowi gdy odbiera ¿ycie innemu nie nosz± oznak mi³o¶ci. I nie wiem jakby¶ siê nie napina³, nie obronisz swojej tezy - zabiæ w imiê/z mi³o¶ci.

W czasach ekstremalnego zagro¿enia ludzie id± zabijaæ z mi³o¶ci. Z mi³o¶ci do swojego kraju i swoich rodzin. Id± zabijaæ innych ojców i synów , dzieci takie same jak "w³asne". To wszystko z poczucia mi³o¶ci, Arteq i to nawet wiedz±c, ¿e sami nie prze¿yj±. I nawet bez nienawi¶ci do tzw wroga. To siê w ogóle w g³owie nie mie¶ci, ale tak w³a¶nie ludzie s± urabiani, tak s± wykorzystywani. Mi³o¶ci± siê wygrywa brudne interesy klas nielicznych.
Nieprawda. Id± zabijaæ nie z mi³o¶ci lecz ze STRACHU o w³asne rodziny, z obawy, ze z³o¶ci, z nienawi¶ci, ale nie z mi³o¶ci.

Nie ka¿ê niczego. Chodzi o to, ¿e ... wszystko siê zmienia. Ulega rozszerzeniu, po³±czeniu, uwznio¶leniu. Nie ma porzucenia, ale te¿ nie ma uwiêzienia. Ludzie wchodz±c w ró¿ne relacje i w nowe zwi±zki nie musz± jednocze¶nie nienawidziæ "starych" partnerów. Zreszt± w pewnym sensie "stara mi³o¶æ" nie rdzewieje ;) . Dzieci nie musz± cierpieæ, a odwrotnie, mog± do¶wiadczyæ ¿e s± kochane przez nawet wiêksz± rodzinê . Maj± trzech dziadków i trzy babcie, albo i wiêcej hahaha. Czy to Ciebie strasznie razi ?
Rozstanie - po³±czenie?! Pozostawienie - uwznio¶lenie?! Oczywi¶cie, lepiej chowaæ siê za eufenizmy... East, nie napisa³em rozstanie = nienawi¶æ, dyskutujê z tez± rozstanie (z rodzin±) = mi³o¶æ, wzrost. Zda³em pytanie ju¿ wcze¶niej - skoro by³a mi³o¶æ, jest mi³o¶æ i ogólnie wszystko cacy to sk±d pomys³ na odej¶cie w imiê tej¿e? Co w takim razie siê zmieni³o, dlaczego kiedy¶ w imiê mi³o¶ci postanowi³e¶ byæ razem, mi³o¶æ trwa niby w najlepsze a nagle - koniec, ale konkretnie bez wodolejstwa w stylu "wzrost", "wyj¶cie z powi±zañ" - co i dlaczego? Szczere, naprawdê szczere odpowiedzi wy³oni± prawdziwy obraz


Cytuj
Hmmm... to mo¿e by³o sobie kochaæ na odleg³o¶æ i nie zawracaæ komu¶ g³owy...

A to jest jeden z aspektów mi³o¶ci. S± i takie zwi±zki nieskonsumowane hahaha ;D Co w tym z³ego ?
W mi³o¶ci platonicznej nie ma nic z³ego. Ale nale¿y jednocze¶nie pamiêtaæ - parafrazuj±c: "¿e nie mo¿na "s³u¿yæ" dwóm paniom jednocze¶nie".

Ateq napakowa³e¶ siê ró¿nymi przekonaniami ,których nawet osobi¶cie nie sprawdzi³e¶, a jedynie postraszono Ciê nimi w poradniach, w szko³ach, albo z ambony. Nic z tego co piszesz nie jest prawd± ostateczn±. To ,¿e rozstania pomiêdzy lud¼mi o wysokim stopniu przywi±zania do SIEBIE ( do wyobra¿eñ i mniemañ o sobie, albo o szczê¶ciu dziecka)  teraz dominuj± , to efekt spo³ecznego programowania okre¶lonego modelu rodziny , a nie jaka¶ regu³a , czy norma. Statystyki tylko pokazuj± ludzkie zombie urobione przez tzw autorytety moralne, ale jest to tylko pokaz skali uto¿samieñ z iluzorycznym , k³amliwym JA.
East, zgadza siê, na sobie nie sprawdzi³em "rozstañ w imiê mi³o¶ci" i nie zamierzam. Natomiast co do weryfikacji - niestety bardzo wiele osób sprawdzi³o to na sobie, czêsto bardzo bole¶nie. To fakty. I nie ma to nic wspólnego ze straszeniem. Mylisz najwyra¼niej straszenie z ostrzeganiem. I w³a¶nie na tej podstawie - obserwacji i do¶wiadczenia - wiedzia³em wcze¶niej jakich odpowiedzi bêdziesz udziela³, jaki s³ów u¿ywa³ i jak± liniê "dyskusji" przyjmiesz... Tak samo jak wiem z obserwacji jak± pokrêcon± logikê potrafi± przyj±æ ludzie (najczê¶ciej mê¿czy¼ni) aby usprawiedliwiæ swoje postêpowanie...
Ale co tam moje wywody, je¿eli siê odwa¿ysz - zapytaj dzieci - "powiedzcie szczerze chcia³yby¶cie aby¶my siê nie rozstawali i byli razem jak wcze¶niej czy lepiej jak siê jednak rozstali¶my? Kiedy odczuwa³y¶cie wiêcej szczê¶cie - wtedy czy teraz?"

S± ludzie wychowani w takich w³a¶nie rodzinach i wcale nie gorsi od tzw porz±dnych katolików. Dzieci nie nale¿± do Ciebie, a ich styl i charakter niekoniecznie bêdzie pozytywny dlateo, ¿e  bêdziesz ich nas±cza³ swoj± osob± 24h/24h. Ile¿ to dzieci z tzw "porz±dnych rodzin" pope³nia przestêpstwa lub wykroczenia ? Jest ich du¿o.
East, proszê nie manipuluj moimi s³owami. Nigdzie nie napisa³em, ze dzieci z rozbitych zwi±zków s± gorsze, napisa³em, ¿e maj± gorsze warunki do wzrastania ni¿ w pe³nej (za wyj±tkiem patologii) rodzinie. To kolosalna ró¿nica. Nie jest równie¿ moim, ¿e w³a¶nie dzieci z rozbitych rodzin maj± pó¼niej czêsto trudno¶ci podczas bliskich relacji z p³ci±, której by³ rodzic którego zabrak³o. To smutny fakt. Dzieci te maj± znacznie gorzej na starcie - i to niezale¿nie od tego czy rodzic odszed³ z nienawi¶ci czy te¿ z "mi³o¶ci".
Co do pope³niania wykroczeñ dzieci z "porz±dnych" rodzin - tutaj równie¿ wskaza³bym Ci na znaczne odstêpstwa od zasad, które wy¶miewasz, negujesz (hmmm... mo¿e siê mylê, ale czy to nie Ty swojego czasu twierdzi³e¶, ¿e zakazy i nakazy w wychowywaniu dzieci s± z³e?)

Nie negujê , ale i Ty nie neguj dróg o których nie masz pojêcia. Swoje oceny sytuacji w oparciu o w³asne przekonania zostaw dla siebie. Nie dostaniesz koñcowych wniosków na tacy, ani wyja¶nieñ bo nawet jakby¶ takie dosta³ to na obecnym etapie odrzucisz je, albo nie zrozumiesz i nie ma w tym niczego z³ego.
Oczywi¶cie mam w³asne przekonania, wypracowane na bazie wieloletnich do¶wiadczeñ i obserwacji, tylko "problem" w tym, ¿e idealnie sprawdzaj± siê/pasuj± do obserwowanych dooko³a sytuacji. Nie oczekiwa³em niczego na tacy - wrêcz przeciwnie, czeka³em na potwierdzenia, weryfikowa³em, obserwowa³em.

Wzrastanie to wzrastanie a nie praca nad sob±, przynajmniej na pewnym etapie. Nie chodzi tu o etap wy¿szy czy lepszy w odniesieniu do Twojego. Po prostu to co¶ zupe³nie innego.
yyyy... a w jaki inny sposób ni¿ prac±? Przyjdzie kto¶ z czarodziejsk± ró¿d¿k±, machnie i bêdê ju¿ lepszy, bardziej rozwiniêty, ¶wiadomy? Kto¶ odwali ca³a pracê za mnie? Chocia¿... na tym forum bardzo wiele osób w to wierzy i ³yka sterydy...

Cytuj
Na co nie masz wp³ywu? Czy¿by¶ nie mia³ wp³ywu aby byæ np. uczciwym, przyzwoitym, staraæ siê dawaæ szczê¶cie, nie zdradzaæ, prawdomównym?
Tak, na to te¿ nie masz wp³ywu nawet je¶li uwa¿asz teraz ,¿e to wszystko TY robisz.
Mam wolna wolê i mam wp³yw na podejmowane decyzje, gdy takowe zachodz±.

Kiedy przyci¶niesz dziecko do muru pytaniem gromow³adnego ojca "DLACZEGO SK£AMA£E¦?"  ono, kul±c siê ze strachu, powie prawdê - " bo ten smok w g³owie mówi mi sk³am, sk³am, sk³am " .Ty nie przyjmiesz tego za wyja¶nienie, bo Ty musisz us³yszeæ od dziecka, ¿e to ONO sk³ama³o, a nie jaki¶ tam smok w g³owie. Nie rozumiesz tego, ¿e dziecko mówi w tym momencie prawdê. Nie rozumiesz, bo zapomnia³e¶, bo sam tak robi³e¶ bo to widzia³e¶, bo w koñcu sta³e¶ siê smokiem w g³owie w ten sam sposób w jaki teraz wymuszasz na dziecku odpowied¼.
Takie zachowania s± mi obce.
Czy rodzina z piêciorgiem bitych dzieci jest wa¿na BARDZIEJ ni¿ ta z jedym, albo rodzina po rozwodzie z jednym szczê¶liwym dzieckiem ? Jakie sprawdzanie i wg jakich kryteriów ? Twoich ulubionych ?Daruj sobie , Arteq i siê nie o¶mieszaj. Nie masz monopolu na racjê ani na jedynie s³uszne warto¶ci.
Nie wiem do czego to napisa³e¶.


Tytu³: Odp: Ma³¿eñstwo - zwi±zek zalegalizowany a mi³o¶æ
Wiadomo¶æ wys³ana przez: Przebi¶nieg Pa¼dziernik 19, 2012, 18:41:23
Szacowni a dlaczego nie zaakceptujecie faktu w³asnej inno¶ci 8)
Jestem cierpliwy wiêc cierpliwie powtórzê szacowny arteq wspaniale czuje siê w stanie ma³¿eñskim i moim skromny zdaniem jest to ok i tak samo szacowny east dobrze czuje siê hm i tu jest problem bo deklaruje ¿e go nie ma ;D
W ka¿dym razie ka¿dy cz³owiek jest inny wiêc dla ka¿dego co innego ;D
topa ;D


Tytu³: Odp: Ma³¿eñstwo - zwi±zek zalegalizowany a mi³o¶æ
Wiadomo¶æ wys³ana przez: arteq Pa¼dziernik 20, 2012, 00:12:57
wydaje mi siê, ¿e P. mylisz pojêcia - tolerancjê z przyklaskiwaniem...


Tytu³: Odp: Ma³¿eñstwo - zwi±zek zalegalizowany a mi³o¶æ
Wiadomo¶æ wys³ana przez: Przebi¶nieg Pa¼dziernik 22, 2012, 19:17:41
A mo¿e akceptuje inno¶æ drugiego.
A mo¿e ¿yje sam i daje ¿yæ innym.
Mo¿e do¶wiadczy³em, ¿e nie ma przypadków.
Mo¿e akceptuje fakt prawa do indywidualnego rozwoju Cz³owieka.
I mo¿e wreszcie nauczy³em siê ¿e drogi do tego samego s± inne.
I mo¿e staram siê wstrzymywaæ ocenê drugiego
to pa :)


Tytu³: Odp: Ma³¿eñstwo - zwi±zek zalegalizowany a mi³o¶æ
Wiadomo¶æ wys³ana przez: blueray21 Pa¼dziernik 22, 2012, 19:29:57
Przebisniegu, ten zestaw powinie wisieæ na ¶cianie zamiast wiekszo¶ci ¶lubnych fotografii!


Tytu³: Odp: Ma³¿eñstwo - zwi±zek zalegalizowany a mi³o¶æ
Wiadomo¶æ wys³ana przez: east Pa¼dziernik 22, 2012, 23:37:06
To, co postrzegasz jako pozostawienie "ot tak" wi±¿e siê z najwy¿szym mo¿liwym po¶wiêceniem SIEBIE. A jednocze¶nie jest to logiczny krok we wzrastaniu.
East, ju¿ Ci napisa³em - jest to czyst± hipokryzj±, je¿eli po takim "rozstaniu" przedstawianym przez Ciebie jako wzrost, oderwanie siê od przywi±zañ... za chwilê l±duje w kolejnym  :]
Oj w wielu wielu przywi±zaniach cz³owiek l±duje niezale¿nie od poczynionych wcze¶niej uwolnieñ. Nie przeciwko. Nie na z³o¶æ Bogu, czy sobie ,czy innym ludziom o ile jeste¶ w stanie to poj±æ. Je¶li nie , to choæ przyjmij do wiadomo¶ci.
Cytuj
Nie mieszaj do tego dzieci. Nie masz pojêcia jak dzieci postrzegaj± rodziców . Je¶li nie widz± nienawi¶ci, je¶li ka¿de okazuje dziecku mi³o¶æ, a jednocze¶nie ani s³owem na ex-ma³¿onka nie narzeka
Przecie¿ dzieci "same" zosta³y wmieszane - uczestnicz± w tym "uwolnieniu" i "wzro¶cie" rodziców.

W pewnym sensie. Ty jednak nadajesz temu znaczenie pejoratywne. Bo tak siê zafiksowa³e¶, a moze naogl±da³e¶ tragedii .. nie wiem. To czym siê chlubisz , czyli swoim obiektywizmem, jako¶ wybiórczo dzia³a.

Cytuj
Je¶li nie widz± nienawi¶ci, je¶li ka¿de okazuje dziecku mi³o¶æ, a jednocze¶nie ani s³owem na ex-ma³¿onka nie narzeka, to ró¿nica dla dziecka niewielka czy rodzice s± razem czy nie
Jedna z wiêkszych bredni, do tego bardzo niebezpieczna. Czy zastanawia³e¶ siê co wtedy my¶li dziecko?


Nie ma nadziei ,¿e Twoje zabetonowane "Widzimisiê" runie, wiêc tylko przyjmij tak± mo¿liwo¶æ - z do¶wiadczenia ¿yciowego easta , które sta³o siê histori± - ¿e owa "niebezpieczna brednia" nie pogwa³ci³a psychiki mojego dziecka (jak wg katolickich standardów powinno to wygl±daæ) .

 Wiem, co czuje i my¶li MOJE dziecko, bo z nim o tym rozmawiam.

Cytuj
Je¿eli kto¶ nie wyprowadza Ciê przemoc± z domu, wbrew Twojej woli to powiniene¶ u¿yæ s³owa "chcê bo..."
Zapewne naumia³o CIê ¿ycie takiego postrzegania. Miej go sobie i ¿yj w tym ciepe³ku .

Cytuj
Odchodzê, chocia¿ kocham , a nawet dlatego, poniewa¿ kocham i oni kochaj± równie¿, tyle ¿e inne obiekty ;)
Wybacz, ale chyba winni¶my ustaliæ definicjê s³owa "kocham/mi³o¶æ" bo jak widzê mylisz znaczenia. Je¿eli kochasz to chcesz jak najlepiej dla osoby obdarzanej tym uczuciem, je¿eli robisz jej krzywdê - zamiast uciekaæ - zmieñ siê, (chocia¿ je¿eli kochasz to o jakiej krzywdzie mówimy?) - to bardzo ³atwe - doskonalenie siê w imiê mi³o¶ci.
Czy Ty w ogóle czytasz ze zrozumieniem co siê pisze ? Wciskasz cz³owiekowi jakie¶ ucieczki , dajesz jakie¶ oazowe porady typu "zmieñ siê".... Tak ,zmiana nast±pi³a. Nie ma komu siê wiêcej zmieniaæ . Nie ma dok±d uciec , ani komu ;D

Mi³o¶æ istnieje zawsze, tylko nie ma tu ju¿ tego, który j± sobie zaw³aszcza, ale tego to raczej nie próbuj komentowaæ, bo Ci nie wychodzi .............


Cytuj
nie chodzi tylko o realizacjê w ma³¿eñstwie, chodzi o bycie etycznym cz³owiekiem, doskonalenie siê. I - bardzo wa¿ne - to nie s± moje regu³y, nie ja je wymy¶li³em, one s± uniwersalne bo... dzia³aj±. Przygl±da³em siê bardzo, bardzo wielu przypadkom - i ludzie harataj± siê tym bardziej im dalej od nich siê znajduj±.
Oj tak. Harataj± SIEBIE. Bo SIEBIE znajduj± gdzie¶ dalej, albo bli¿ej od rzekomo uniwersalnych regu³ ... stadnie uprawianych . Poharatani jak nie p³yn± z pr±dem, a ci¶nienie stada wywiera presjê  ... "zmieñ siê , zmieñ siê , zmieñ siê " ;D ........ bo jak nie to CIEBIE wytkniemy palcami ,bêdzie Ci wstyd ;)
W imiê uniwersalnych prawd , oczywi¶cie. Amen.

Cytuj
Co do specjalistów od socjotechniki - nie wiem gdzie z takowymi spotka³e¶ siê w poradniach
W tym kraju pocz±wszy od ambony ,a na sklepie monopolowym skoñczywszy ¿yj± sami specjali¶ci od cudzych problemów ;) .... jakby¶ nie zauwa¿y³.


Cytuj
Cytuj
... pyta³em jakim przymiotnikiem okre¶li³by¶ np. dzieci które pocz±³e¶... nie otrzyma³em odpowiedzi.
Po prostu DZIECI. Bez przymiotników.
Wybieg i to kulawy. Przekombinowa³e¶. Wcze¶niej czy pó¼niej u¿yjesz przymiotnika "moje" (co mogê udowodniæ na nieskoñczonej ilo¶ci przyk³adów)
Specjalnie dla TWOJEJ satysfakcji u¿y³em wczesniej przymiotnika MOJE dziecko. Ten zaimek jednak nic nie znaczy wiêc nie schlebiaj sobie ;)
Cytuj
, co jak wspomnia³em nie musi byæ równoznaczne z niewolniczym/przedmiotowym posiadaniem.
Co do tego nie ma z³udzeñ, ¿e ka¿de CZYJE¦ dziecko jest indoktrynowane tym czy innym ¶wiatopogl±dem, etyk±, moralno¶ci± "jedynie s³usznej opcji" . I nie odnosi siê to jedynie do opcji katolickiej. Twoje chciejstwo, aby tego w ten sposób nie odczytywaæ  tu bynajmniej nie ma ¿adnego znaczenia - to zas³ona dymna.

Cytuj
I nie wiem jakby¶ siê nie napina³, nie obronisz swojej tezy - zabiæ w imiê/z mi³o¶ci.
A jednak z mi³o¶ci o piêkn± Helenê Troja sp³onê³a ;D

Cytuj
Nieprawda. Id± zabijaæ nie z mi³o¶ci lecz ze STRACHU o w³asne rodziny, z obawy, ze z³o¶ci, z nienawi¶ci, ale nie z mi³o¶ci.
Prawda czy nie, nie Tobie oceniaæ. Masz inne zdanie i ok.
Cytuj
Rozstanie - po³±czenie?! Pozostawienie - uwznio¶lenie?! Oczywi¶cie, lepiej chowaæ siê za eufenizmy..
.
Nie ma tu nawet komunikacji miêdzy nami, wiêc ju¿ daruj sobie.

Cytuj
Zda³em pytanie ju¿ wcze¶niej - skoro by³a mi³o¶æ, jest mi³o¶æ i ogólnie wszystko cacy to sk±d pomys³ na odej¶cie w imiê tej¿e? Co w takim razie siê zmieni³o, dlaczego kiedy¶ w imiê mi³o¶ci postanowi³e¶ byæ razem, mi³o¶æ trwa niby w najlepsze a nagle - koniec, ale konkretnie bez wodolejstwa w stylu "wzrost", "wyj¶cie z powi±zañ" - co i dlaczego? Szczere, naprawdê szczere odpowiedzi wy³oni± prawdziwy obraz

Stop. Tu dalej nie bêdzie zwierzeñ . Prawo do prywatno¶ci (ojej, jaki dupochron co nie ? )

 Ale mo¿e opiszê inny "przypadek". Przypadek jakich wiele. Zakochanie, chodzenie, zwi±zek, rozstanie. Byæ mo¿e te¿ dla Ciebie niezrozumia³y przypadek z powodu tego "rozstania" na koñcu, ale uwierz, do¶æ czêsty w¶ród NORMALNYCH ludzi.
Ludzie wzrastaj± i wyrastaj± te¿ ze zwi±zków bo jedno , obojêtnie które, z parnterów, zwyczajnie wybiera inn± drogê, nie wspóln±. Ludzie siê zmieniaj±. Tak po prostu. Uczucie zwi±zane z cz³owiekiem nie mo¿e istnieæ bez tego cz³owieka - w sensie okre¶lonej konstrukcji psychicznej . Je¶li do tego partner równie¿ przechodzi metamorfozê, to uczucia siê ³atwo mog± rozjechaæ.
I teraz.
Albo mamy klasyczne "zmieñ siê " , "ratuj zwi±zek" , albo pe³ne szacunku , a nawet uczucia, rozstanie.
Te rzeczy mog± byæ na prawdê proste, bez artkowego kombinowania , bez poradni i ksiêdza w domu z krucjat± przed rozpadem zwi±zku, poradami rodziców i korowodem babæ-zatroskanych, bez wyobra¿eñ o tragedii i nieszczê¶ciu .

I nawet je¶li ów zwi±zek zosta³ "zapieczêtowany" stu³± to tak na prawdê licz± siê tylko te osoby oraz ich relacja.

Nawet , bo by³em ¶wiadkiem u kolegi na jego rozwodzie ko¶cielnym, tzw autorytety moralne , kiedy stwierdzaj± , ¿e ju¿ nie ma mi³o¶ci, to daj± rozwód. W tym ko¶cielny. Nie ma tragizowania i budowania wizerunku nieszczê¶liwych ludzi po przej¶ciach o ile Ci ludzie nie czuj± siê nieszczê¶liwie po rozstaniu.
Takie to proste.
A teraz siê wyginaj , Arteq ;)


Cytuj
Ale nale¿y jednocze¶nie pamiêtaæ - parafrazuj±c: "¿e nie mo¿na "s³u¿yæ" dwóm paniom jednocze¶nie".
Przecie¿ s³u¿ysz czy tego chcesz, czy nie :D


Cytuj
. I w³a¶nie na tej podstawie - obserwacji i do¶wiadczenia - wiedzia³em wcze¶niej jakich odpowiedzi bêdziesz udziela³, jaki s³ów u¿ywa³ i jak± liniê "dyskusji" przyjmiesz..
.
A nawet wiêcej Artku. Ty ju¿ wiedzia³e¶ z góry , bo tak se za³o¿y³e¶, ¿e jakiekolwiek argumenty dyskutanta nie maj± ¿adnej warto¶ci. St±d wynika ton wy¿szo¶ci oraz retoryka o k³amstwach.
Dyskutant jednak szanuje Twoje argumenty i Twoje pogl±dy na kwestie ma³¿eñstwa.

Cytuj
Ale co tam moje wywody, je¿eli siê odwa¿ysz - zapytaj dzieci - "powiedzcie szczerze chcia³yby¶cie aby¶my siê nie rozstawali i byli razem jak wcze¶niej czy lepiej jak siê jednak rozstali¶my? Kiedy odczuwa³y¶cie wiêcej szczê¶cie - wtedy czy teraz?"
No pewnie, to mo¿e od razu zapytaj siê  "kochane dziecko, czy bardziej czu³o¶ siê szczê¶liwe ze mn± w mieszkaniu ,czy beze mnie , ale z tym obcym facetem u boku mamy ?" . Gratuluje TOBIE takiego wymuszania tzw "Szczero¶ci", panie "¶ledczy".

"Kiedy odczuwasz wiêcej szczê¶cia - z tat± czy bez taty ?" Nie widzisz w tym pytaniu czystej g³upoty , Arteq ?
Tak, g³upoty, poniewa¿ jak mo¿na tak sterowaæ m³odym cz³owiekiem ? Pytanie jest wrêcz obrzydliwe ,bo niewa¿ne jaka padnie odpowied¼ , a bêdzie ona sprawiaæ, ¿e dziecko nie poczuje szczê¶cia BARDZIEJ . Takie pytanie zabija rozumienie szczê¶cia,zabija samo pojêcie szczê¶cia.

Uzale¿nianie szczê¶cia dziecka od ustosunkowania siê do braku lub nie braku ojca, czy matki jedynie pod k±tem zwi±zku rodziców to paranoidalne jest. Dziecko ma prawo do szczê¶cia z ka¿dym z rodziców z osobna tak samo, jakby byli razem. Koniec i kropka.

Cytuj
napisa³em, ¿e maj± gorsze warunki do wzrastania ni¿ w pe³nej (za wyj±tkiem patologii) rodzinie.

To jedynie za³o¿enie, ¿e gorsze i to pomin±wszy patologie. W porz±dnych domach gdzie niczego nie brakuje , a zwi±zek wrêcz siê stawia za przyk³ad zgodnej rodziny bywaj± tragedie , bo ... na przyk³ad brakuje uczuæ. To przecie¿ nie patologia, prawda ?

I odwrotnie - w rozbitej rodzinie dzieci wcale nie musz± odczuwaæ braku uczuæ rodziców.

Skoñcz z tymi za³o¿eniami bez pokrycia ,z tymi stereotypami, Arteq.

Cytuj
Dzieci te maj± znacznie gorzej na starcie - i to niezale¿nie od tego czy rodzic odszed³ z nienawi¶ci czy te¿ z "mi³o¶ci".
Gorzej ? Czemu gorzej ? Czyzby ZDROWE spo³eczeñstwo dyskryminowa³o dzieci dziel±c je na pochodzenie z dobrych  bo pe³nych ,i niedobrych -bo niepe³nych rodzin ? Bo takie panuje przekonanie, ze trzeba daæ im to odczuæ ?
A wierz, ze z do¶wiadczenia "szkolnego" przekona³em siê , ¿e tak w³a¶nie jest.

Cytuj
Co do pope³niania wykroczeñ dzieci z "porz±dnych" rodzin - tutaj równie¿ wskaza³bym Ci na znaczne odstêpstwa od zasad, które wy¶miewasz, negujesz 
To zale¿y o jakich ODSTÊPSTWACH mówisz. Spotka³em dzieciaki, które wychowywa³y siê na osiedlu. Nie wiem czy by³y z rozbitych rodzin, czy nie, ale mia³y poczucie sprawiedliwo¶ci, uczciwo¶ci, i poszanowania dla innych. Niektórzy "Pe³ni" rodzice nie znaj± swoich dzieci bo te wychowuja siê na ulicy. Ulica, w powszechnym mniemaniu jest z³a bo nie jest rodzin±, ale to  tam dzieciaki ucz± siê ¿ycia i ulicê uznaj± za swoj± prawdzi± rodzinê  -bywa.

Cytuj
(hmmm... mo¿e siê mylê, ale czy to nie Ty swojego czasu twierdzi³e¶, ¿e zakazy i nakazy w wychowywaniu dzieci s± z³e?)
Mo¿e ...ale to temat na inny w±tek

Cytuj
Oczywi¶cie mam w³asne przekonania, wypracowane na bazie wieloletnich do¶wiadczeñ i obserwacji, tylko "problem" w tym, ¿e idealnie sprawdzaj± siê/pasuj± do obserwowanych dooko³a sytuacji.
Nie. Tylko w Twoim domu i tyle mo¿esz na prawdê uczciwie napisaæ.

Cytuj
... a w jaki inny sposób ni¿ prac±? Przyjdzie kto¶ z czarodziejsk± ró¿d¿k±, machnie i bêdê ju¿ lepszy, bardziej rozwiniêty, ¶wiadomy? Kto¶ odwali ca³a pracê za mnie? Chocia¿... na tym forum bardzo wiele osób w to wierzy i ³yka sterydy...
Nie za Ciebie :D . Ty nie masz tu nic do rzeczy.

Jak przestaniesz siê szamotaæ ze SOB¡ to znajdziesz odpowied¼.

Cytuj
w koñcu sta³e¶ siê smokiem w g³owie w ten sam sposób w jaki teraz wymuszasz na dziecku odpowied¼.
Takie zachowania s± mi obce.
Patrz zatem wy¿ej w pytaniu o szczê¶cie (kiedy by³o wiêksze ) do dziecka. Nie s± Ci obce takie zachowania.



Tytu³: Odp: Ma³¿eñstwo - zwi±zek zalegalizowany a mi³o¶æ
Wiadomo¶æ wys³ana przez: arteq Pa¼dziernik 23, 2012, 11:40:03
East, widzê, ¿e nie dojdziemy do porozumienia, ok.
Uwa¿asz, ¿e od³±czaj±c siê od rodziny wznios³e¶ siê, rozwin±³e¶, uwa¿am nieco inaczej i argumentowa³em to.
Ciskasz siê komentuj±c moje pytania, ¿e niby obrzydliwe - no ale w czym obrzydliwe? bo... mo¿e rzucaj± rzeczywiste ¶wiat³o na sprawê i wygl±da ona wtedy mniej "uduchowiona"? bo... jednak co¶ tam zaku³o? A mo¿e dlatego, ¿e zadaje k³am Twoim teoriom (np. ¿e dziecko praktycznie nic nie traci gdy rodzice rozstaj± siê w jako-takim spokoju) - dlatego niby moje pytanie jest g³upie? Dlaczego pytanie kiedy dziecko jest najbardziej szczê¶liwe, w jakich okoliczno¶ciach (np. podaj±c kilka z zaistnia³ych do wyboru), ma byæ g³upie czy wymuszeniem? A czy dopuszczasz mo¿liwo¶æ, ¿e g³upia mo¿e byæ... Twoja argumentacja w ¶wietle powy¿szego pytania?

Co do dzieci z dobrych i zamo¿nych domów i ich problemów - wyja¶nia³em powody, których Ty jednak niby nie zauwa¿asz, bo wszak twierdzi³e¶ - ¿e nie nale¿y stosowaæ ¿adnych nakazów i zakazów...
Ech East, ludzie potrafi± wybudowaæ sobie niesamowicie pokraczne wyt³umaczenia które sprawiaj± logicznych aby usprawiedliwiæ swoje zachowanie, sytuacjê, co wszak nie jest to¿same z tym, ¿e jest ona odpowiednia.
Zapewniam, ¿e odzwierciedlenie swoich pogl±dów, ich "poprawno¶æ" obserwujê w ¿yciu, zarówno swoim jak i ludzi dooko³a.

Podsumowuj±c - nie zamierzam siê z Tob± licytowaæ na temat zasadno¶ci pogl±dów. Co jednak daje mi i tym razem do my¶lenia... nie musia³em siê wycofywaæ z podjêtych na ich bazie decyzji, Ty zdaje siê - i tu bez cienia z³o¶liwo¶ci - nie mia³e¶ tyle szczê¶cia opieraj±c siê na swoich... 


aha, to co opisa³e¶ o "rozwodzie" ko¶cielnym jest delikatnie mówi±c, mocno nie¶cis³e. Proponujê najpierw dowiedzieæ siê co i jak, a dopiero potem byæ ekspertem. 


Tytu³: Odp: Ma³¿eñstwo - zwi±zek zalegalizowany a mi³o¶æ
Wiadomo¶æ wys³ana przez: east Pa¼dziernik 23, 2012, 12:38:11
East, widzê, ¿e nie dojdziemy do porozumienia, ok.
Ok ;D

Cytuj
Uwa¿asz, ¿e od³±czaj±c siê od rodziny wznios³e¶ siê, rozwin±³e¶, uwa¿am nieco inaczej i argumentowa³em to.
Nie dziwota, ¿e bêdziesz mierzy³ innych w³asn± miark±. Proste i wyczerpuje temat.

Cytuj
Ciskasz siê komentuj±c moje pytania, ¿e niby obrzydliwe - no ale w czym obrzydliwe? bo... mo¿e rzucaj± rzeczywiste ¶wiat³o na sprawê i wygl±da ona wtedy mniej "uduchowiona"? bo... jednak co¶ tam zaku³o?
Có¿, zabrzmia³o w Twoich ustach jak patologia z któr± sam usi³ujesz walczyæ na wszelkie sposoby pokazuj±c jaki to czy¶ciutki i wzorowy zwi±zek tworzysz. I to zosta³o pokazane poprzez Twój stosunek przedmiotowy do dziecka w braku delikatno¶ci w pytaniach. To TY siê obna¿y³e¶ sam, a teraz odkrêcasz kota ogonem ,¿e co¶ tam easta zak³u³o. 
Nie dasz rady zak³uæ tego czym jest east z powodów Tobie ju¿ wiadomych ;D

Bêdziesz siê jednak dalej wy¶lizgiwa³ , to normalne przy wysokim mniemaniu o w³asnej nieskalano¶ci.

Cytuj
A mo¿e dlatego, ¿e zadaje k³am Twoim teoriom (np. ¿e dziecko praktycznie nic nie traci gdy rodzice rozstaj± siê w jako-takim spokoju) - dlatego niby moje pytanie jest g³upie?
G³upie jest z powodów o których wyja¶nienia pad³y, a k³am to zadajesz tylko we w³asnej wyobra¼ni. Nie zweryfikowa³e¶ przypadku o którym mowa tylko naogl±da³e¶ siê tragedii w ró¿nych zwi±zkach i na tej podstawie wyrobi³e¶ sobie uparte zdanie. Masz do tego prawo, ale jednocze¶nie ,kiedy dowiadujesz siê ,ze sprawy mog± wygl±daæ zupe³nie inaczej to zaczynasz siê ciskaæ i wierzgaæ nó¿kami i ³apkami bo Ci to do modelu nie pasuje. To takie przewidywalne .

 Przykre s± te tragedie w rodzinach i nikt nie twierdzi, ¿e ich nie ma, ale to nie jest obraz ca³o¶ci.

Cytuj
Dlaczego pytanie kiedy dziecko jest najbardziej szczê¶liwe, w jakich okoliczno¶ciach (np. podaj±c kilka z zaistnia³ych do wyboru), ma byæ g³upie czy wymuszeniem?
Nie tylko jest to g³upie, ale wrêcz ma³ostkowe i w dodatku jest manipulacj± na m³odym umy¶le. Czemu ? Poniewa¿ same pytania sugeruj± mierzenie szczê¶cia miark± zadaj±cego pytania. Je¶li tak ma wygl±daæ POZIOM Twojego szczê¶cia, to o szczê¶ciu wiesz na prawdê niewiele.
Dziecko ma prawo do wyra¿ania szczê¶cia samodzielnie, bez sugestii co do tego kiedy szczê¶cia ma byæ wiêcej a kiedy mniej (mama czy tata ? kogo bardziej Artku kochasz , s³oneczko ,spójrz na tatusia ? - teraz co¶ siê  rozja¶nia w g³ówce ?)

Cytuj
A czy dopuszczasz mo¿liwo¶æ, ¿e g³upia mo¿e byæ... Twoja argumentacja w ¶wietle powy¿szego pytania?
A kto pyta ? W Twoim mniemaniu pewnie g³upia. Argumentacja zaistnia³a. Nie jest moja :D

Cytuj
Co do dzieci z dobrych i zamo¿nych domów i ich problemów - wyja¶nia³em powody, których Ty jednak niby nie zauwa¿asz, bo wszak twierdzi³e¶ - ¿e nie nale¿y stosowaæ ¿adnych nakazów i zakazów...
Temat nie jest o nakazach i zakazach. Jak chcesz to powa³kuj to gdzie indziej.
Cytuj
Ech East, ludzie potrafi± wybudowaæ sobie niesamowicie pokraczne wyt³umaczenia które sprawiaj± logicznych aby usprawiedliwiæ swoje zachowanie, sytuacjê, co wszak nie jest to¿same z tym, ¿e jest ona odpowiednia.
Vide Twoje ;D
Lustereczko, powiedz przecie .....

Cytuj
Zapewniam, ¿e odzwierciedlenie swoich pogl±dów, ich "poprawno¶æ" obserwujê w ¿yciu, zarówno swoim jak i ludzi dooko³a.
Zapewnienie równie¿ przyjmij, i¿ z tej strony nie dzieje siê ¿adna niepoprawno¶æ i niczyjej szkody nie ma, no chyba , ¿e siê jednak zdecydujesz licytowaæ na poprawno¶ci (mimo zapewnieñ, ¿e jednak nie ), ale na wiele nie licz Artku drogi.

Wszak sam napisa³e¶ , ¿e Ty ju¿ swoj± prawdê masz . Teraz usi³ujesz tylko to potwierdzaæ .

Cytuj
.. nie musia³em siê wycofywaæ z podjêtych na ich bazie decyzji, Ty zdaje siê - i tu bez cienia z³o¶liwo¶ci - nie mia³e¶ tyle szczê¶cia opieraj±c siê na swoich... 
A co wiêcej , zweryfikowanie JA zupe³nie rozpu¶ci³o tego, któremu siê zdawa³o. Nie mia³em szczê¶cia, bo szczê¶cia siê nie da posiadaæ , ale za to potrafi ono przenikaæ nieziemsko, kiedy nic tego szczê¶cia nie blokuje, jak równie¿ kiedy ¿aden JA nie blokuje go nikomu.

Cytuj
aha, to co opisa³e¶ o "rozwodzie" ko¶cielnym jest delikatnie mówi±c, mocno nie¶cis³e. Proponujê najpierw dowiedzieæ siê co i jak, a dopiero potem byæ ekspertem. 
By³e¶ kiedy¶ ¶wiadkiem takiej procedury ? Odpowiada³e¶ na pytania Ksiêdza-¶ledczego ? Ogl±da³e¶ wyrok ? Tak czy inaczej kolega jest szczê¶liwy uzyskawszy rozwód ko¶cielny.

Co do Twoich zaleceñ o dowiedzenie siê ...

Aby móc zawrzeæ powtórnie ¶lub ko¶cielny niezbêdne jest przeprowadzenie procesu o stwierdzenie niewa¿no¶ci ma³¿eñstwa lub otrzymanie dyspensy od ma³¿eñstwa zawartego, a niedope³nionego.
http://www.kancelaria-kanoniczna.com/
I dalej :

Nowy Kodeks Prawa Kanonicznego z 1983 r. podaje nastêpuj±ce wyja¶nienie: „Wa¿ne ma³¿eñstwo pomiêdzy ochrzczonymi nazywa siê tylko zawartym, je¶li nie zosta³o dope³nione; zawartym i dope³nionym, je¶li ma³¿onkowie podjêli w sposób ludzki akt ma³¿eñski przez siê zdolny do zrodzenia potomstwa, do którego to aktu ma³¿eñstwo jest ze swej natury ukierunkowane i przez który ma³¿onkowie staj± siê jednym cia³em" (kan. 1061 § 1). Wspó³¿ycie cielesne stron w okresie przed¶lubnym, a nawet posiadanie potomstwa z tego czasu, nie ma tu, pod wzglêdem prawnym, znaczenia. Nastêpnie prawodawca stwierdza, ¿e: „ma³¿eñstwo niedope³nione, zawarte przez ochrzczonych lub miêdzy stron± ochrzczon± i nieochrzczon±, mo¿e byæ ze s³usznej przyczyny rozwi±zane przez Biskupa Rzymskiego, na pro¶bê obydwu stron lub tylko jednej, choæby druga siê nie zgadza³a" (kan. 1142).2 „Tylko ma³¿onkowie albo jeden z nich, chocia¿by wbrew woli drugiego, maj± prawo prosiæ o ³askê dyspensy od ma³¿eñstwa zawartego a niedope³nionego" (kan. 1697).3

http://www.opoka.org.pl/biblioteka/T/TA/TAI/pr_malzenskie_09.html

No có¿ .. wynika z tego, ze ma³¿eñstwo bezdzietne , czyli NIEZDOLNE DO ZRODZENIA POTOMSTWA mo¿e zostaæ uznane za niedope³nione , a zatem i rozwi±zane bez problemów.

Ekspercka porada to mo¿e nie jest, ale wyja¶nia czemu mój kolega uzyska³ "rozwód ko¶cielny" bez problemów. Móg³ nawet argumentowaæ (tego nie wiem) ,ze akt "dope³nienia" odbywa³ siê "na pieska" , a wiêc w nie bardzo ludzki sposób ;D


Tytu³: Odp: Ma³¿eñstwo - zwi±zek zalegalizowany a mi³o¶æ
Wiadomo¶æ wys³ana przez: arteq Pa¼dziernik 23, 2012, 13:36:07
Za dyskusjê nt. ma³¿eñstwa, zasad i opinii dziêkujê - doceniam po¶wiêcony czas.

Co do uznania ma³¿eñstwo za niewa¿ne zawarte w kontek¶cie Twojego opisu proponujê:
1. zwróciæ uwagê, ¿e niedope³nione nie jest to¿same z niewa¿nym (¶ci¶lej: niewa¿nie zawartym)
2. a ma³¿eñstwo bezp³odne nie jest to¿same z... niedope³nionym.

Dlatego ma³¿eñstwo bezdzietne to nie automatycznie niedope³nione, ¶ci¶lej: ka¿de niedope³nione jest bezdzietne - bez dzieci z danego ma³¿eñstwa, ale nie ka¿de bezdzietne jest niedope³nionym.
Szczegó³y, lecz bardzo wa¿ne. Natomiast Ty, niepomny ich wstawi³e¶ co najmniej o jeden znak równo¶ci za du¿o.
No i zdaje siê, ¿e u¿ywasz s³owa "mo¿e", a interpretujesz dalej jako "bêdzie".

Niezrozumienie tematu potwierdzaj± nawet te Twoje s³owa: Móg³ nawet argumentowaæ (tego nie wiem) ,ze akt "dope³nienia" odbywa³ siê "na pieska" - co przecie¿ ¶wiadczy jednoznacznie, ¿e ma³¿eñstwo zosta³o... dope³nione i nie mo¿na skorzystaæ ze ¶cie¿ki dyspensy. Wiêc tak czy siak co¶ pokrêci³e¶.
Niep³odno¶æ nie mo¿e byæ przyczyn± uznania ma³¿eñstwa za niewa¿ne, chyba, ¿e by³a to niep³odno¶æ zatajona przez jedn± ze stron.


Tytu³: Odp: Ma³¿eñstwo - zwi±zek zalegalizowany a mi³o¶æ
Wiadomo¶æ wys³ana przez: Przebi¶nieg Pa¼dziernik 23, 2012, 20:22:31
Gruby jestem i mam zadyszkê ale niech no ja was obydwu kiedy¶ dorwê w moje rêce  >:(
Spiorê na kwa¶ne jab³ko zagryziuny jedne
to pa


Polityka cookies
Darmowe Fora | Darmowe Forum

zipcraft wypadynaszejbrygady phacaiste-ar-mac-tire watahaslonecznychcieni granitowa3