Niezależne Forum Projektu Cheops

Archiwum => ÂŚmietnik => Wątek zaczęty przez: Rafaela Sierpień 21, 2010, 20:26:29



Tytuł: Odp: Wszystko o milosci
Wiadomość wysłana przez: Rafaela Sierpień 21, 2010, 20:26:29
A co z seksem bez miÂłoÂści? Zaspokojenie fizyczne bez g³êbszych uczuĂŚ jest teÂż moÂżliwe. Nie posuwa ono jednak naprzĂłd w rozwoju. Ponadto od takiego seksu Âłatwo siĂŞ uzaleÂżniĂŚ. ZwiÂązki oparte tylko na przyciÂąganiu seksualnym sÂą jeszcze mniej trwaÂłe niÂż oparte na miÂłoÂści romantycznej. Jedna ze stron moÂże je Âłatwo wykorzystaĂŚ do kontroli, manipulacji oraz osiÂągania ró¿nych korzyÂści. NiektĂłrzy (nawet nie zwiÂązani z chrzeÂścijaĂąstwem) nauczyciele duchowi gÂłoszÂą wyÂższoœÌ celibatu, dziewictwa i zalecajÂą caÂłkowitÂą rezygnacjĂŞ ze zbliÂżeĂą cielesnych, ÂświadczÂąc o tym wÂłasnym przykÂładem. Dlaczego tak siĂŞ dzieje? Oni po prostu nie wierzÂą, Âże moÂżna skutecznie kontrolowaĂŚ popĂŞd seksualny, tak jak wielu nie wierzy, Âże moÂżna uÂżywaĂŚ narkotyki bez popadniĂŞcia w na³óg. MĂłwiÂą, Âże energia seksualna jest najniÂższÂą formÂą energii jakiej moÂże czÂłowiek doÂświadczyĂŚ, ktĂłra uzaleÂżniajÂąc czÂłowieka przeszkadza w doÂświadczaniu energii wyÂższych i utrudnia w ten sposĂłb bÂądÂź uniemoÂżliwia rozwĂłj duchowy. Ci nauczyciele jednak mylÂą siĂŞ, przynajmniej czĂŞÂściowo. Nie jest moÂżliwe skuteczne wyrzeczenie siĂŞ seksu rozumiane jako samozaparcie. Istnieje bowiem prawo naturalne, ktĂłre brzmi: „To, czemu siĂŞ opierasz, umacniasz”. Zatem kaÂżde tÂłumienie popĂŞdu seksualnego w koĂącu zaowocuje pojawieniem siĂŞ tego popĂŞdu w najmniej oczekiwanym momencie, w postaci trudnej do przezwyciĂŞÂżenia ¿¹dzy. DoÂświadczajÂą tego zakonnicy i kapÂłani koÂścioÂła katolickiego, o czym ÂświadczÂą wci¹¿ wybuchajÂące afery zwiÂązane z molestowaniem czy wykorzystaniem seksualnym przez duchownych. Nie jest teÂż prawdÂą, Âże seks, jako niska energia, utrudnia dojÂście do energii wyÂższych. Przeciwnie, niejednokrotnie dojœÌ do tego co wysokie moÂżna tylko poprzez to co niskie. Wszak aby zdobyĂŚ szczyt gĂłrski trzeba zacz¹Ì od podstawy. Dlatego w Âżyciu kaÂżdego czÂłowieka seks moÂże odegraĂŚ pozytywnÂą rolĂŞ. Zdarza siĂŞ jednak czasem, Âże gdy speÂłni juÂż owÂą rolĂŞ, przestaje byĂŚ czymÂś atrakcyjnym. I wĂłwczas ktoÂś moÂże go odstawiĂŚ, jak dziecko odstawia zabawkĂŞ, z ktĂłrej juÂż wyrosÂło, lub jak odkÂłada ubranie, ktĂłre jest za ciasne, czy jak biesiadnik, ktĂłry odsuwa kolejny deser od siebie, bo juÂż naprawdĂŞ nie moÂże wiĂŞcej. Dzieje siĂŞ to zwykle wtedy, gdy Ăłw ktoÂś odkryje inne ÂźrĂłdÂło szczĂŞÂścia, radoÂści i rozkoszy, przy ktĂłrym seks wydaje siĂŞ bladÂą imitacjÂą. Nie jest to jednak w tym przypadku wyrzeczenie, ale odstawienie i wybĂłr czegoÂś innego.

Cieszmy siê zatem seksem i bawmy siê nim, dopóki nas to bawi. Nie u¿ywajmy go jednak do kontroli, manipulacji, dominacji czy osi¹gania ró¿nych korzyœci. Pamiêtajmy, ¿e zbli¿enie seksualne staje siê dopiero wtedy naprawdê piêkne, kiedy jest wyrazem mi³oœci.
Czy moÂżna kochaĂŚ wiele osĂłb?

W przypadku licznego rodzeĂąstwa czy wielu przyjació³ odpowiedÂź jest natychmiastowa: oczywiÂście, Âże moÂżna. Jednak w przypadku miÂłoÂści romantycznej wielu odpowiedziaÂłoby, Âże nie. JeÂśli nawet moÂżna, to nie powinno siĂŞ. Panuje bowiem doœÌ powszechne przekonanie, Âże kochajÂąc nie tylko swojego partnera, ale i kogoÂś innego, w jakiÂś sposĂłb siĂŞ tego partnera zdradza. Taka dodatkowa miÂłoœÌ prawie zawsze traktowana jest jako zagroÂżenie i prawie zawsze wywoÂłuje zazdroœÌ. Czy jednak rzeczywiÂście moÂżna kochaĂŚ tylko jednego i jakakolwiek nowa miÂłoœÌ niszczy starÂą? JeÂśli nawet tak siĂŞ dzieje, to nie dlatego, Âże nowa miÂłoœÌ oddziaÂłuje destrukcyjnie na dotychczasowÂą, ale dlatego, Âże starÂą miÂłoœÌ zabija zazdroœÌ. Tak naprawdĂŞ moÂżna kochaĂŚ wiele osĂłb, w taki sposĂłb kocha nas StwĂłrca. Przekonania, Âże sÂą wybrani ludzie, czy wybrane narody, to tylko poboÂżne Âżyczenia niektĂłrych. BĂłg kocha wszystkich jednakowo. W tym miejscu moÂże siĂŞ jednak pojawiĂŚ protest: No dobrze, moÂże moÂżna kochaĂŚ wielu, lecz miÂłoÂściÂą bezwarunkowÂą, ale nie w taki sposĂłb, nie miÂłoÂściÂą romantycznÂą, nie z podtekstem seksualnym. OdpowiedÂź jest nastĂŞpujÂąca: Czy siĂŞ komu to podoba, czy nie, tak siĂŞ zdarza w praktyce i to nie tylko w poligamicznych zwiÂązkach islamskich czy mormoĂąskich, ale rĂłwnieÂż w szanowanych rodzinach chrzeÂścijaĂąskich. Jak juÂż poprzednio powiedziano, miÂłoœÌ romantyczna pojawia siĂŞ spontanicznie i zwykle nie ma siĂŞ wpÂływu na to kiedy, jak i w kim powstaje. MĂłwiÂąc jĂŞzykiem poety7: „Serce nie sÂługa, nie zna co to pany i nie da siĂŞ okuĂŚ przemocÂą w kajdany”. Dlatego nikt nie jest winny, Âże kocha. Nie ma i nie moÂże byĂŚ miÂłoÂści zakazanej. KaÂżda miÂłoœÌ jest ÂświĂŞta, bo jest darem StwĂłrcy. Kochanie kogokolwiek nigdy nie moÂże stanowiĂŚ zdrady, nawet gdyby kochaÂło siĂŞ wielu. Pokochanie kogoÂś nie musi oznaczaĂŚ zaprzestania kochania kogoÂś innego. PoglÂąd, Âże w sposĂłb romantyczny moÂżna kochaĂŚ tylko jednÂą osobĂŞ to mit.

Ale w tym miejscu zaczynaj¹ siê problemy z uczciwoœci¹. Np. m¹¿, który oprócz ¿ony kocha jeszcze inn¹, mo¿e ¿onie tego nie powiedzieÌ. Mo¿e w tajemnicy przed ¿on¹ utworzyÌ i konsumowaÌ drugi zwi¹zek. To ju¿ jest zdrada, bowiem zdrada to nieuczciwoœÌ, to ¿ycie w k³amstwie. T³umaczenie, ¿e ukrywa swój drugi zwi¹zek przed ¿on¹, bo nie chce jej raniÌ, jest zwyk³ym wykrêtem. Kochaj¹cej ¿onie zawsze nale¿y siê prawda. Zreszt¹ ka¿de k³amstwo ma krótkie nogi i taki ukrywany romans czy prêdzej czy póŸniej siê wyda.

MoÂże byĂŚ i odwrotna sytuacja. Zakochany podwĂłjnie m¹¿ nie chcÂąc ÂłamaĂŚ wyznawanych zasad moralnych stara siĂŞ wyprzeĂŚ swojej drugiej miÂłoÂści, stÂłumiĂŚ jÂą, zepchn¹Ì do podÂświadomoÂści. Ze wzglĂŞdu na wyznawane zasady czy religiĂŞ, rezygnuje wiĂŞc z niej. Ale to co robi, to jest „zakuwanie swojego serca w kajdany”, co nie jest w gruncie rzeczy moÂżliwe. WypierajÂąc siĂŞ miÂłoÂści, umacnia jÂą. WypierajÂąc siĂŞ miÂłoÂści zdradza siebie. A zdradzenie samego siebie to teÂż zdrada. Skutkiem takiego postĂŞpowania bĂŞdzie to, Âże m¹¿ albo nie wytrzyma i w koĂącu zdradzi ÂżonĂŞ, albo bĂŞdzie siĂŞ przez lata zamartwiaÂł po cichu, przez co w koĂącu wpĂŞdzi siĂŞ w jak¹œ chorobĂŞ. Takie tÂłumienie w sobie miÂłoÂści moÂże rĂłwnieÂż wypaczyĂŚ jego charakter, prowadzÂąc do ujawnienia siĂŞ zaborczoÂści.

Najlepszym rozwi¹zaniem jest wiêc prawda. Powiedzenie ¿onie, ¿e siê kocha jeszcze kogoœ innego to nie zdrada. To uczciwoœÌ. Dlatego im prêdzej m¹¿ to uczyni, tym lepiej. Taka sytuacja nie musi prowadziÌ do rozbicia ma³¿eùstwa. Ka¿da ze stron w tym dramacie powinna sobie wówczas zadaÌ pytanie: Jak post¹pi³aby mi³oœÌ? I to mi³oœÌ nie tylko do tego jednego czy tej jednej, ale do wszystkich uczestników dramatu. Rozwi¹zania mog¹ byÌ ró¿ne. Mo¿e m¹¿ w imiê mi³oœci do ¿ony postanowi nie tworzyÌ nowego erotycznego zwi¹zku i jego mi³oœÌ przekszta³ci siê w mi³oœÌ platoniczn¹? W ten sposób nie wyprze siê swojej mi³oœci, ale tylko odsunie od siebie jej erotyczne aspekty. Mo¿e ¿ona oœwiadczy, ¿e taka sytuacja jest dla niej nie do przyjêcia i odejdzie? Mo¿e jednak da mê¿owi woln¹ rêkê? A mo¿e ta druga, nie chc¹c rozbijaÌ ma³¿eùstwa, sama odejdzie? Ka¿de rozwi¹zanie, które zostanie przyjête, bêdzie dobrym rozwi¹zaniem pod warunkiem, ¿e bêdzie to porozumienie wszystkich stron zawarte w imiê mi³oœci.

ReasumujÂąc naleÂży stwierdziĂŚ, Âże moÂżna kochaĂŚ wiele osĂłb i to na wszystkie moÂżliwe sposoby. Jednak, ze wzglĂŞdu na istniejÂące uwarunkowania kulturowe i obyczajowe, kochanie wielu miÂłoÂściÂą romantycznÂą moÂże stwarzaĂŚ problemy. Jest wiĂŞc najlepiej, gdy kocha siĂŞ miÂłoÂściÂą bezwarunkowÂą. W ten sposĂłb moÂżna kochaĂŚ wszystkich i wszystko bez przeszkĂłd. Tak kocha nas Ten KtĂłry Jest.
Mi³oœÌ jako energia

WszechÂświat to wieczny ruch, wieczna zmiana, wieczne ewoluowanie. Fizycy juÂż dawno spostrzegli, Âże nie jest moÂżliwa jakakolwiek przemiana bez energii. Wprowadzenie w ruch, zatrzymanie ruchu, przemiana chemiczna, emisja ÂświatÂła, wytwarzanie dÂźwiĂŞku – wszystko to wymaga energii. ÂŻycie to teÂż wieczny ruch, wieczna zmiana, wieczne ewoluowanie. O ile do wytwarzania zjawisk fizycznych potrzebna jest energia fizyczna, o tyle do zaistnienia, podtrzymania i przemieniania Âżycia potrzebna jest energia psychiczna. PodstawÂą tej energii sÂą uczucia. Uczuciami o najwiĂŞkszej sile oddziaÂływania sÂą miÂłoœÌ i strach. Zjawiska psychiczne sÂą wÂłaÂściwe wielu ÂżyjÂącym formom, niektĂłrzy nawet uwaÂżajÂą, Âże w jakimÂś stopniu wszystkim formom. Podobno nawet roÂśliny lepiej rosnÂą gdy sÂą traktowane z miÂłoÂściÂą. Niemal kaÂżdy maÂły zaniepokojony owad reaguje strachem i ucieka lub nieruchomieje. NajÂłatwiej jednak zaobserwowaĂŚ uczucia w czÂłowieku. SÂą one ÂźrĂłdÂłem siÂły napĂŞdowej dla Âżycia i nadajÂą mu sens. Wszystko, cokolwiek czÂłowiek robi, jest powodowane miÂłoÂściÂą lub strachem. KaÂżde inne uczucie jest oparte na tych dwĂłch podstawowych. Np. smutek jest skutkiem braku, chwilowego zaniku lub niespeÂłnienia miÂłoÂści, pozwala on nam pogodziĂŚ siĂŞ z utratÂą tego, co kochaliÂśmy, a takÂże pogodziĂŚ siĂŞ z tym, Âże nie objawiliÂśmy siebie w swojej najlepszej wersji i nie postÂąpiliÂśmy jak postÂąpiÂłaby miÂłoœÌ. ZÂłoÂścimy siĂŞ, jeÂśli ktoÂś postÂąpiÂł z nami tak jakby miÂłoœÌ nie postÂąpiÂła, zÂłoœÌ pozwala nam rĂłwnieÂż odmĂłwiĂŚ czegoÂś co nie wyraÂża miÂłoÂści. Smutek czy zÂłoœÌ moÂże byĂŚ teÂż wyrazem lĂŞku o miÂłoœÌ, zwÂłaszcza, gdy coÂś jej zagraÂża czy przeszkadza. Smucimy siĂŞ, gdy jesteÂśmy przekonani, Âże juÂż nie da siĂŞ nic w danej sprawie zrobiĂŚ. ZÂłoÂścimy siĂŞ zwykle wtedy, gdy uwaÂżamy, Âże coÂś moÂżna jeszcze zmieniĂŚ. Gniew, to emocjonalnie wyraÂżona wielka zÂłoœÌ wywoÂłana silnym lĂŞkiem spowodowanym np. zagroÂżeniem dla tego, co kochamy.

W najwyÂższym wymiarze wszystko jest wyrazem miÂłoÂści, nawet strach. CzyÂż to, Âże matka siĂŞ boi, iÂż dziecko moÂże wyjœÌ na ulicĂŞ i zostaĂŚ przejechane przez samochĂłd, lub Âże ktoÂś moÂże go skrzywdziĂŚ, nie jest wyrazem miÂłoÂści? CzyÂż to, Âże ktoÂś boi siĂŞ, kiedy ukochany dÂługo nie wraca, nie jest wyrazem miÂłoÂści? W najwyÂższym wymiarze miÂłoœÌ stanowi wiÂązkĂŞ wszystkich uczuĂŚ. Jest to energia podobna do ÂświatÂła biaÂłego, ktĂłrego widmo skÂłada siĂŞ z wielu barw. Ci, ktĂłrzy potrafiÂą widzieĂŚ wiĂŞcej, tak wÂłaÂśnie jÂą widzÂą. Ci, ktĂłrzy mieli przeÂżycia na granicy Âśmierci, rĂłwnieÂż spotkali siĂŞ z ÂświatÂłem, ktĂłre jest miÂłoÂściÂą. Osoby zdolne do postrzegania pozazmysÂłowego widzÂą wokó³ czÂłowieka ÂświetlistÂą otoczkĂŞ zwanÂą „aurÂą”. TwierdzÂą one, Âże im wiĂŞcej w czÂłowieku jest miÂłoÂści, tym jaÂśniejsza i bielsza jest ta aura. MoÂże ta intuicyjna wiedza o aurze spowodowaÂła, Âże ÂświĂŞtym na obrazach zwykle domalowuje siĂŞ aureolĂŞ. Badacze tamtej strony Âżycia twierdzÂą, Âże istoty rozwiniĂŞte duchowo, bĂŞdÂące juÂż na koĂącu swej ziemskiej drogi, ÂświecÂą oÂślepiajÂąco biaÂłym ÂświatÂłem. PamiĂŞtajmy, Âże rĂłwnieÂż Jezus powiedziaÂł o sobie „Jestem ÂświatÂłoÂściÂą Âświata”. Nie byÂła to tylko przenoÂśnia.

Wszyscy mamy w sobie œwiat³o, wszyscy mamy w sobie mi³oœÌ. Bez niej nie moglibyœmy istnieÌ. Nie ukrywajmy jednak tego œwiat³a pod korcem. Niech nasza mi³oœÌ przemieni œwiat.



Polityka cookies
Darmowe Fora | Darmowe Forum

wypadynaszejbrygady opatowek watahaslonecznychcieni ostwalia zipcraft