Tytu³: Wspolczesne trendy w swietle Ewangielii Wiadomo¶æ wys³ana przez: Rafaela Luty 15, 2011, 13:53:56 Istota przes³ania Jezusa z Nazaretu
¯eby dobrze odpowiedzieæ na podstawowe dla wierz±cego czy poszukuj±cego pytanie, czy i na ile spo³eczeñstwa pocz±tku XXI wieku stosuj± siê do zasad ewangelicznych, trzeba najpierw odnale¼æ i zdefiniowaæ istotê przes³ania Jezusa z Nazaretu. Ewangelie synoptyczne podkre¶laj± zgodnie, ¿e nauka Jezusa jest prawdziwa, pochodzi z nieba, poniewa¿ g³osi³ j± sam Bóg, który wcieli³ siê w cz³owieka i w³±czy³ w bieg historii oraz ca³ej ewolucji ¶wiata. Dwa najwa¿niejsze przykazania, jakie przekaza³, s± niezmiernie proste, nie wymagaj± ¿adnych technik medytacyjnych, ani szczególnej ascezy: bêdziesz mi³owa³ Pana Boga twego, a bli¼niego swego jak siebie samego. To jest serce Ewangelii, potwierdzone ¿yciem Chrystusa, który naucza³ ludzi prawdy wiecznej i uzdrawia³ choroby, wcze¶niej przebaczaj±c winy. W³a¶ciwie mo¿na rzec, ¿e kto ¿yje mi³o¶ci±, ¿yje Ewangeli±. Jan od Krzy¿a napisa³, ¿e pod wieczór ¿ycia bêdziemy s±dzeni z mi³o¶ci. Tylko tyle. Ale zarazem ta piêkna prawda jak¿e trudna bywa w praktyce codzienno¶ci, pocz±wszy od ust±pienia komu¶ miejsca w tramwaju po wielkie czyny mi³osierdzia, pracê spo³eczn± czy jakie¶ wolontariaty. Najwiêkszym wrogiem mi³o¶ci wcale nie jest nienawi¶æ. Biblia podaje, ¿e trzeba byæ gor±cym lub zimnym. Najwiêkszym wrogiem mi³o¶ci jest letnio¶æ i oziêb³o¶æ egoizmu, który wystêpuje dzi¶ jako egocentryzm, zwykle mi³o¶æ w³asna, a¿ po g³êbokie zaburzenia narcystyczne, które stanowi± czêst± przypad³o¶æ np. artystów, ludzi s³awnych, osi±gaj±cych sukcesy. Brak chêci do zrobienia czego¶ wiêcej Na rêkê wspó³czesnym kapitalistom, którzy ¿eruj± na trudnej sytuacji ekonomicznej ¶wiata, jest os³abienie solidarno¶ci miêdzyludzkiej. Przejawia siê to w s³abiej dzia³aj±cych zwi±zkach zawodowych, które nie maj± ju¿ takiej si³y, jak w czasach "Solidarno¶ci". Objawia siê to wzrostem zaabsorbowania swoim ¿yciem, przepychaniem siê ³okciami, czasem zupe³nie dos³ownie, czy brakiem chêci do zrobienia czego¶ wiêcej ni¿ siê od nas wymaga, a co wynika z umowy o pracê. Jak¿e rzadko dzi¶ spotkaæ mo¿na ludzi bezinteresownych, którzy potrafi± i chc± zapomnieæ choæ na chwilê o sobie, swoim "ego", samorealizacji, samospe³nieniu, potrafi± wyj¶æ z siebie, popatrzeæ na ludzi od ich strony, zmieniæ perspektywê. Podstawowym ustrojem gospodarczym w naszym kraju jest od czasu upadku socjalistycznej gospodarki nakazowo-rozdzielczej kapitalizm. Ju¿ 20 lat ¿yjemy w nowej rzeczywisto¶ci ekonomicznej. Nasz± nadziej± przed laty by³ dobrobyt, dostrzegany na Zachodzie i w Ameryce, tam, dok±d wielu wyemigrowa³o za chlebem i lepszym ¿yciem. Niszcz±c pomniki Lenina, mieli¶my wszyscy nadziejê na sprawiedliwo¶æ spo³eczn±, zmniejszenie, a docelowo likwidacjê biedy, usuniêcie szarej strefy, walkê z patologiami i przestêpczo¶ci±. Natura nie lubi pró¿ni Socjalizm by³ znienawidzony jako ustrój antyewangeliczny, oparty na z³udnej równo¶ci i materializmie dialektycznym jako nadbudowie ideologicznej, który polega³ na postrzeganiu dziejów jako ci±g³em walki klas - wyzyskuj±cej i wyzyskiwanej. Od czasów rewolucji francuskiej (1789) dokonywa³a siê emancypacja klas ni¿szych, potem kobiet, co jednak doprowadzi³o do okrutnych krzywd i zbrodni XX wieku - stulecia najbardziej okrutnego w ca³ej historii ostatnich 2000 lat. S³usznie zatem socjalizm musia³ znikn±æ. Jako, ¿e natura nie lubi pró¿ni, w miejsce znienawidzonego totalitaryzmu, pojawi³ siê wolny rynek, oparty na kapitalistycznej wizji gospodarki. Gdzie¶ w g³êbi duszy czuli¶my, ¿e kapitalizm przyniesie wszystkim szybko wzbogacenie, da szansê na dobr± pracê w prywatnych firmach, ¿e wszyscy bêd± zadowoleni. Tak siê nie sta³o. Byæ mo¿e nadejdzie dzieñ, kiedy kapitalizm uka¿e ludzkie oblicze. Do tej pory jednak co¶ jest nie tak. Powstaje tedy pytanie: czy kapitalizm, oparty na wolnym rynku, którego "niewidzialna rêka" reguluje wszystkie procesy produkcji, poda¿y i konsumpcji jest systemem sprawiedliwym? Czy odpowiada na apel Jezusa, który prosi³, aby "ten, kto ma dwie suknie da³ jedn± temu, który nie ma ¿adnej"? Prawda o wspó³czesnym Zachodzie Ekonomia to matematyka. Je¶li zarabiam wiêcej, to znaczy tyle, ¿e kto¶ inny zarobi mniej. Je¶li pracujê na trzech etatach, kto¶ - choæby chcia³ dorobiæ – musi siê zadowoliæ jednym etatem albo nie ma w ogóle pracy. Awans wi±¿e siê ¶ci¶le z konkurencj±, która w gorszym wydaniu, w³a¶ciwym krajom nowo "nawróconym" na kapitalizm, bywa zwyczajn± rywalizacj± b±d¼ po prostu brutaln± walk± o byt. Cz³owieczeñstwo wyra¿aæ siê musi w dzieleniu siê: je¶li wykupiê 2 litry mleka, to byæ mo¿e dla kogo¶ nie wystarczy ani jeden lub bêdzie musia³ wystarczyæ mu jeden litr. Je¶li dajê ³apówki, os³abiam gospodarkê, poniewa¿ wtedy produkujê "pusty pieni±dz", na pokrycie którego warto¶ci kto¶ bêdzie musia³ pracowaæ za darmo. Ewangelia wskazuje, ¿e podstaw± ¿ycia jest mi³o¶æ, gotowa s³u¿yæ, pomagaæ, dzieliæ siê, byæ solidarnym w biedzie, wspieraæ biednych, "których zawsze macie miêdzy sob±". Skoro mam pracê, powinienem byæ za ni± wdziêczny, bo kto¶ inny jej nie ma. Prawda o wspó³czesnym Zachodzie, do którego do³±czamy, jest bolesna, ale konieczna. Kto¶ obliczy³, ¿e grupa najbogatszych pañstw (G20) mog³aby bez problemu zaradziæ g³odowi w Afryce i innych regionach ¶wiata. Marnowane s± olbrzymie ilo¶ci jedzenia. Kiedy¶ pracuj±c w jednym z zagranicznych marketów w Krakowie, by³em ¶wiadkiem, ile dobrego jeszcze jedzenia (nawet owoce egzotyczne!) sz³o do zgniatarki i na ¶mietnik. To wo³a do nieba wielkim g³osem! Ile jedzenia zmarnowa³o siê w mojej rodzinie, bo przez brak poznania naszych gustów kulinarnych, kupowali¶my jedzenie, którego nie jedli¶my i trzeba je by³o wyrzuciæ! Martwimy siê o los zwierz±t, które dokarmiamy i s³usznie, ale wokó³ s± niedo¿ywione dzieci, biedni emeryci, ¿yj±cy w nêdzy renci¶ci, ludzie niepe³nosprawni, ludzie odrzuceni, byli wiê¼niowie zak³adów karnych bez pracy, sieroty i wdowy. Gdzie nasza wyobra¼nia mi³osierdzia? Kapita³ to warto¶æ skoñczona Dawniej p³acono dziesiêcinê, która nie s³u¿y³a tylko ludziom Ko¶cio³a, lecz ca³emu spo³eczeñstwu, a wywodzi³a siê z regu³y starotestamentalnej, nakazuj±cej oddaæ Bogu dziesi±t± czê¶æ p³odów czy dochodu. P³acimy podatki, które s± zarz±dzane czasami lepiej, ale czasami po prostu fatalnie. Zamiast budowaæ kolejny stadion, na którym bêd± lata³y butelki po piwie, czy¿ nie powinno siê wprowadziæ drugiego ¶niadania w szko³ach, choæby podstawowych? Dofinansowaæ rodziny wielodzietne, które s± dzi¶ wy¶miewane ("wpadli" to najs³absze z impertynencji), lecz bez których nie by³oby r±k do pracy w przysz³o¶ci? Nie wolno ¶miaæ siê z wielodzietno¶ci, poniewa¿ p³odno¶æ i dzietno¶æ s± b³ogos³awieñstwem, a relacje w takich rodzinach s± o wiele bogatsze ni¿ w rodzinach bez dzieci lub jednym dzieckiem. A bogate relacje kszta³tuj± potrzebne w spo³eczeñstwie umiejêtno¶ci interpersonalne, poniewa¿ jest w takich rodzinach wiêcej rozmów, wiêcej emocji i wiêcej pozytywnych bod¼ców. Kapitalizm opiera siê na kapitale, czyli pieni±dzu i finansach. Nieprzypadkowo sektor bankowo¶ci i us³ug finansowych rozwija siê najszybciej poza informatyk±. Kapita³ to warto¶æ skoñczona, to znaczy, ¿e nie mo¿na w nieskoñczono¶æ emitowaæ ¶rodków p³atniczych bez pokrycia. Dobrze znane jest to w socjalizmie, który nie szanowa³ w³asno¶ci prywatnej, przez co nikomu nie zale¿a³o na jako¶ci produkcji, dlatego trzeba by³o produkowaæ bilety p³atnicze – banknoty i monety – bez warto¶ci nabywczej i si³y pieniê¿nej. Efektem by³y d³ugie kolejki do sklepów z pustymi pó³kami i samonapêdzaj±ca siê inflacja. Nie by³o towaru – by³y fikcyjne pieni±dze. Dzi¶ mamy do czynienia z drug± skrajno¶ci±: sklepy i markety, od spo¿ywczych pocz±wszy przez AGD-RTV po sklepy luksusowe uginaj± siê od ró¿norodnego w ofercie towaru i mnogo¶ci dóbr materialnych, ale ludzie nie maj± pieniêdzy, bo wszystko dro¿eje. Podstawow± potrzeb± ludzk± jest wy¿ywienie, schronienie i ubiór. Je¶li nie s± zaspokojone te trzy prymarne potrzeby, to – je¶li wierzyæ psychologii – nie ma co mówiæ o potrzebach wy¿szych. Widzimy, ¿e kapitalizm wprowadza silny rozdzia³ miêdzy polaryzuj±ce siê grupy posiadaj±ce dobra materialne i coraz liczniejsz± rzeszê ludzi, którzy maj± ma³o lub zgo³a nic. Bezdomno¶æ, bezrobocie, patologie, alkoholizm to nieod³±czne dzieci kapitalizmu w wydaniu prymitywnym, nie zwa¿aj±cym na ekologiê, tak¿e w szerszym rozumieniu – jako zwa¿anie na otoczenie celu. Innymi s³owy, mened¿er powinien zadbaæ o to, by obrany przez firmê cel – najczê¶ciej maksymalny zysk przy minimalnej inwestycji si³ i ¶rodków – jest zgodny z interesami szerszego otoczenia. Obserwujemy egoistyczne i ekstensywne bogacenie siê niewielkich grupek i gwa³town± pauperyzacjê ca³ych warstw spo³ecznych, które s± najpierw marginalizowane, a potem wykluczane z obrotu ekonomicznego. Odwrócona logika Papierkiem lakmusowym jest te¿ s³u¿ba zdrowia. Bez zdrowia cz³owiek nie ma szans na rozwój i utrzymanie siebie oraz rodziny. Zdrowie kosztuje coraz wiêcej. Ludzie zapadaj± teraz ju¿ masowo na choroby psychiatryczne, somatyczne, nowotworowe i psychosomatyczne, a pañstwo ka¿e p³aciæ za co¶, co powinno byæ naturalne, bo nikt nie jest winny, ¿e choruje, a z drugiej strony nikt nie mo¿e powiedzieæ: mam zdrowie, bo na to zas³u¿y³em! Publiczna s³u¿ba zdrowia jest mitem. I nie chodzi tylko o wrêczane ³apówki, bo lekarze pracuj±c po 400 godzin maj± te¿ prawo do godziwej zap³aty. Chodzi o ¼le dystrybuowane ¶rodki, niew³a¶ciwy rozdzia³ pieniêdzy, ¼le pojêt± konukurencjê, brak celów d³ugoterminowych oraz "jako¶ – to – bêdzie", czyli krótkowzroczno¶æ polityki zdrowotnej. W efekcie wielu mog³oby wyzdrowieæ, ale skazani s± na chorobê, za któr± idzie z regu³y nêdza. Inni zapadn± na chorobê, bo brakuje pieniêdzy na edukacjê i profilaktykê. Chorzy staj± siê coraz bardziej chorzy, a zdrowi – jeszcze zdrowsi. Nie jest to ewangeliczny model ¿ycia. Kapitalizm to w³a¶ciwie has³o: dbaj najpierw o siebie, promuj siebie, realizuj siê, a potem ewentualnie inni. Odwrócona logika ewangeliczna to karykatura nauki Jezusa, który na pierwszym miejscu stawia zawsze "alter" – innego, a dopiero potem siebie. Gdy nie dajê komu¶ czego¶, dzia³am te¿ na szkodê w³asn±, bo przecie¿ móg³bym otrzymaæ wiêcej ni¿ my¶lê. Kto¶ nie obdarowany przeze mnie wie o tym i cierpi, bo nie mo¿e mi siê on z kolei odwdziêczyæ. Kapitalizm w obecnym wydaniu nie jest zgodny z Ewangeli±. To wci±¿ kapitalizm dziewiêtnastowieczny, w którym chodzi o maksymalne wykorzystanie, by nie rzec – wyzysk – ludzi pracy. Pracodawca ma interes w tym, ¿eby pracownik zrobi³ jak najwiêcej, a otrzyma³ mo¿liwie jak najmniej. Jest to logika kapitalistyczna, któr± obserwujê w mojej firmie, gdzie ludzie nie otrzymuj± umów o pracê, tylko umowy zlecenia, w zwi±zku z czym maj± marne szanse na jak±kolwiek emeryturê, nie s± chronieni przed wypadkami czy chorob± lub inwalidztwem, nie maj± gwarantowanego, p³atnego urlopu. Zdarza siê, ¿e pracownik ma nastêpuj±cy dylemat: pracodawca p³aci mu co prawda wiêcej, ale w umowie wpisuje tylko pó³ etatu, dziêki czemu mo¿e p³aciæ mniejsze obowi±zkowe sk³adki lub wpisuje ca³y etat, lecz wtedy pracownik otrzymuje na rêkê mniej. Je¶li w pierwszym wypadku pracownik nie otworzy sobie prywatnego funduszu emerytalnego, nie bêdzie mia³ z czego ¿yæ pod koniec ¿ycia. Nieuczciwo¶æ pracodawcy godzi w d³ugoterminowy interes pracowników, a tak¿e powiêksza i tak spor± szar± strefê, czyli os³abia gospodarkê pañstwa i de facto jego pozycjê ekonomiczn± na rynku ¶wiatowym. To tyle w najwiêkszym skrócie. Dodaæ trzeba jeszcze brak os³on socjalnych, pracê w nadgodzinach bez zwiêkszonej stawki (czasem firma oddaje nadgodziny w formie wolnego), z³e warunki pracy, niebezpieczne warunki pracy, brak urlopu, przemêczanie pracowników i fataln± atmosferê w firmach, gdzie jeden drugiego traktuje jak wroga, a na pewno konkurenta. Os³abienie solidarno¶ci miêdzy pracownikami jest na rêkê zarz±dom firm. Z³o jest krzykliwe i wyj±tkowo no¶ne Kultura. Je¶li o ni± chodzi, to tutaj jest jeszcze gorzej. G³ównym kana³em kultury wspó³czesnej nie s± ju¿ teatry, opery czy filharmonie, lecz media i to coraz bardziej multimedia elektroniczne. Reklamy oparte o apel do najbardziej pierwotnych instynktów ludzi, g³ównie z podtekstami erotycznymi, to standard. Twórcy reklam nie zadaj± sobie pytania, czy ich produkt nie zgorszy maluczkich, zreszt± nie tylko dzieci, czy ich nie rozbudzi przedwcze¶nie. Liczy siê szokowanie, epatowanie seksem, prymitywne scenki rodzajowe a la Eden plus jaka¶ ob³udna scenka rodzinna z erotyk± w tle. Gros reklam jest kierowanych do sektora singli. W wielu reklamach mamy singla lub singielkê w wielkim, nowocze¶nie urz±dzonym mieszkaniu, gdzie delektuj± siê kaw± lub najnowszym telewizorem LCD. W sytuacji, gdy rodziny nie maj± mieszkañ, pokazywanie singla, który ¿yje sam na sporej przestrzeni jest nieetyczne. Zamiast promowaæ pe³n±, zdrow± rodzinê, mamy popieranie egoistycznego stylu ¿ycia, które nie mo¿e byæ szczê¶liwe. Filmy stanowi± bardzo mocny przekaz werbalny i niewerbalny. Operuj± obrazem ruchomym, d¼wiêkiem, s³owem, gestem, dlatego mo¿na ¶mia³o rzec, ¿e film dobry to taki, który jest zgodny z nauk± Chrystusa. Czy obowi±zkowe sceny "³ó¿kowe" w ka¿dym dzi¶ filmie s± zgodne z naukami ewangelicznymi? Przecie¿ nastrój, jaki siê wtedy wytwarza w przestrzeni publicznej, jak± jest kino, jest nieadekwatny do sytuacji. Nastrój podniecenia zgodny z sytuacj± mo¿e mieæ miejsce jedynie w przestrzeni prywatnej - w domu i rodzinie. Innym wa¿nym sprawdzianem s± relacje. Je¿eli film pokazuje agresjê, przemoc i zbrodniê, to nale¿y zapytaæ, o co chodzi re¿yserowi? Czy aby na pewno na ¶wiecie istnieje tylko przemoc? Z³o jest krzykliwe i wyj±tkowo no¶ne, ale film powinien pokazywaæ ca³o¶æ rzeczywisto¶ci, ró¿ne jej przejawy, a nie tylko jej mroczn± stronê. Podobnie dzieje siê w literaturze, z tym, ¿e powoli zmniejsza siê oddzia³ywanie s³owa. Któ¿ dzi¶ po przeczytaniu "Wertera" pope³ni³by samobójstwo, jak to siê dzia³o w czasach Goethego? Zmniejszenie czytelnictwa ma zatem i dobr± stronê - ju¿ nie wierzymy we wszystko, co siê pisze. Problem w tym, ¿e omijamy te¿ zarazem wiele warto¶ciowych ksi±¿ek. Bo nie wszystkie kieruj± siê prymitywnymi ¿±dzami, jak produkcje Dona Browna. W nauce jest jeszcze gorzej. Nie jest zgodne z ewangeli± manipulowanie ¿yciem, klonowanie, wiêkszo¶æ wynalazków genetycznych. Zabawa w Stwórcê skoñczy siê bardzo ¼le. Nie wolno ingerowaæ w proces powstawania ¿ycia, bo proces ten sam siê reguluje i optymalizuje. Bioetyka ma do spe³nienia wa¿n± rolê, z tym, ¿e prawo wielu pañstw (zw³aszcza azjatyckich) bêdzie sprzyjaæ powstawaniu laboratoriów, gdzie ¿ycie traktowane jest jak pole do popisów genetycznych. Mówienie o korzy¶ciach medycznych to zas³ona dymna - tak naprawdê chodzi o stworzenie nowego cz³owieka, robota, który bêdzie idealny pod ka¿dym wzglêdem i bêdzie móg³ generowaæ wysokie zyski, pracuj±c non-stop. Fukuyama w ksi±¿ce "Koniec cz³owieka" bardzo powa¿nie obawia siê o przysz³o¶æ cz³owieka, którego a¿ dot±d cechowa³a sta³a natura oraz wolna wola. Wyprodukowanie cz³owieka ³amie podstawow± cechê cz³owieka – woln± wolê oraz godzi w istnienie i sta³o¶æ natury ludzkiej. Zagro¿one ¿ycie wieczne ludzko¶ci Przyk³ady mo¿na mno¿yæ. W dziedzinie humanistyki panuje postmodernizm, który wyklucza takie pojêcia, jak prawda, sens, cel, warto¶æ, zasady pierwsze, traktuj±c je jak wytwór okre¶lonej epoki. W gruncie rzeczy to zamaskowany come-back marksizmu w nowoczesnym wydaniu, pasuj±cym lepiej do mentalno¶ci ludzi obecnych. Nie ma takiej dziedziny ¿ycia dzi¶, która nie przynosi³aby przyk³adów anty-ewangelii i nie generowa³aby cywilizacji ¶mierci. Tak naprawdê na ¶wiecie trwa walka nie tyle dobra ze z³em, lecz raczej ¿ycia i ¶mierci. Coraz wiêcej przestêpstw, mafijne uk³ady, handel lud¼mi i narkotykami, pedofilia, k³amstwa na porz±dku dziennym. Zagro¿one jest ¿ycie wieczne ludzko¶ci, zagro¿one jest ju¿ nawet proste przetrwanie biologiczne. Wydaje siê, ¿e ciemno¶ci kryj± ziemiê, lecz czasami jak wiemy mrok gêstnieje przed ¶witem. Muszê ¿yæ tak, jakby ode mnie zale¿a³o przetrwanie ludzko¶ci. Dzi¶ i codziennie stajemy ju¿ tylko przed fundamentalnym wyborem. ¯ycie czy ¶mieræ? Rafa³ Sulikowski – absolwent polonistyki UJ, doktorant literatury wspó³czesnej z zakresu kwestii metafizycznych, |