Tytu³: Melchior Wañkowicz - reporta¿e z za¶wiatów. Wiadomo¶æ wys³ana przez: JACK Czerwiec 30, 2011, 11:26:24 W polskiej ezoteryce w latach 70-tych wydarzy³ siê pewien niezwyk³y epizod, moim zdaniem znacz±cy.
S± nimi autentyczne moim zdaniem reporta¿e zza grobu, z ¿ycia po ¶mierci. Ich g³ównym autorem i zarazem bohaterem jest Melchior Wañkowicz - mistrz, ojciec polskiego reporta¿u. (http://t2.gstatic.com/images?q=tbn:ANd9GcTlInVqz3K_zFLFlohQBeF41j7Cg6J7iE9rqx1WV_zZ6BPyzj3u) (http://t3.gstatic.com/images?q=tbn:ANd9GcTd0maOYpqQkCTXIvM0AjPmp9_Z4jbDiNwmhAmhWiZmK4-YvDGj) cz³owiek o bardzo bogatej i barwnej biografii: http://pl.wikipedia.org/wiki/Melchior_Wa%C5%84kowicz to on min rozs³awi³ bohaterstwo ¿o³nierzy pod Monte Cassino. Jego imiê nosi np. Wy¿sza Szko³a Dziennikarstwa w Warszawie Reporta¿y jest podobno 10. Zosta³y spisane pismem automatycznym w latach 1975-82 przez pani± Jasiewicz z Warszawy. A by³o to tak. Dok³adnie rok po ¶mierci Melchiora 10 wrze¶nia 1975 roku na jednym ze zdjêæ robionych przez pewnego studenta w Warszawie ukaza³a siê twarz Melchiora Wañkowicza. A 3 pa¼dziernika 1975 jasnowidz±ca z Warszawy, pani Jasiewicz poczu³a czyj¶ dotyk na swojej d³oni , po czym od 9:30 do 14:30 ów duch podyktowa³ jej poni¿szy tekst. Melchior Wañkowicz : reporta¿ z za¶wiatów nr 1 Pytanie pierwsze do ducha : Dlaczego w dniu 10 wrze¶nia 1975 r. w rocznicê ¶mierci ¶p. Melchiora Wañkowicza ukaza³a siê niespodziewanie jego twarz na fotografii? Spisana odpowied¼: Przyszed³em, by was przekonaæ, ¿e jestem, ale to nie jest mej fantazji gestem. Lecz to jest prawdy niezbitym dowodem, ¿e nadal istniejê za cia³a grobem. A¿ dziw, ¿e siê tak szybko zbudzi³em i z warunkami tymi oswoi³em. Jaka to inno¶æ wszêdzie dooko³a, jakbym u ramion mia³ skrzyd³a anio³a. Jest mi tu lekko, ale nie rado¶nie. Krajobraz mogê przyrównaæ tej wio¶nie, jako na Ziemi zwykle panowa³a i ludzkie serca oczarowywa³a. Chcia³bym przedostaæ siê poza bariery, których przede mn± jest jeszcze cztery. A hen za nimi cudne krajobrazy, jak gdyby ze ¶wiate³ utkane obrazy. Czujê, jak by³bym czym¶ mocno zwi±zany i do warunków tu przystosowany. I pój¶æ nie mogê tam, do tych piêkno¶ci, bym móg³ braæ udzia³ w szczê¶ciu i rado¶ci. Choæ jest mi lekko, ale bardzo smutno nad niemo¿liwo¶ci± t± moj± wierutn±: Zastanawiam siê i szukam przyczyny. Na pewno dotrê do o¶rodków winy. Chocia¿ na Ziemi z³ego nie robi³em, lecz najwa¿niejszy sens zgubi³em. Có¿ mi pomog± teraz dzie³a moje, gdym zaprzepa¶ci³ tam wzrastanie swoje? Ca³e plejady przyjació³ po piórze ¿yj± i b³±dz± w swej dumnej naturze. Rozdaj± skierki przyziemne i ma³e, owoce wiedzy swej bardzo zwietrza³e. Teraz dopiero widzê doskonale, jak pracowa³em i ku czyjej chwale. Zbiera³em plony, co Ziemia dawa³a, która mej duszy tym nie wzbogaca³a. Jestem tu licho odziany t± wiedz±. Dumam nad ¿ycia zaniedban± miedz±. Choæ wiem, ¿e dzie³a moje nie zagin±, nie bêd± one rozwoju przyczyn±! Pytanie drugie: Czy mo¿na za pomoc± koncentracji my¶lowej na¶wietliæ kliszê fotograficzn±? Odpowied¼: Ten eksperyment mo¿ecie stosowaæ. A mo¿e uda wam siê wywo³aæ? Przy silnej woli i Bo¿ej pomocy, mo¿e rozb³ysn±æ promieñ S³oñca w nocy. Chcia³bym ucieszyæ to wasze pragnienie i z tym zwi±zane niejedno westchnienie. O, gdyby to siê jeszcze powtórzy³o, to od zw±tpieñ by was uwolni³o. Tutejsze prawo nas zobowi±zuje: Do innego ka¿da dusza siê stosuje. Tylko na Ziemi ludzie prawa ³ami±. Szydz± z bli¼niego depcz± oraz k³ami±. A mój Opiekun drogê m± prostuje: On zna mnie na wskro¶ i wie co ja czujê. Ci±gle zachêca mnie do wytrwa³o¶ci: Radzi, bym pozby³ siê z duszy mi³o¶ci, bo jestem jeszcze Ziemi± przesi±kniêty, jeszcze s± we mnie i te momenty, ¿e rad bym uciec od tych piêkno¶ci i zanurzyæ siê w ziemskiej szaro¶ci. Pamiêtam chwile na Ziemi spêdzone, mia³em przy boku ukochan± ¿onê, która mi czêsto sprawia³a k³opoty, ale j± kocham, bo to cz³owiek z³oty! Tu jeszcze teraz nie jeste¶my razem. Choæ ¿yjê w duszy jej uczuæ wyrazem, ale mój mi³y opiekun powiedzia³, ¿e pójdê do niej, ¿ebym o tym wiedzia³. Ona ju¿ wiele tu siê nauczy³a. (umar³a parê lat wcze¶niej) Wiele tutejszej wiedzy zdoby³a: Wie, ¿e przeszed³em poprzez cierpieñ bramy. I, ¿e nied³ugo siê spotkamy, bo w gronie m±drych osób tu przebywam. Nauka wszystkich tu zobowi±zuje. Niejeden w pocie czo³a tu pracuje. Wiele zaniedbañ tu z Ziemi przynie¶li, mroku i cieni z sob± wnie¶li, lecz gdy kto¶ pragnie ¶wiat³a, ono op³ywa, niejedn± bliznê koj±co przykrywa . Warszawa 3.10.1975 Melchior Wañkowicz : reporta¿ z za¶wiatów nr 2 Mówi³em, ¿e jeszcze siê kiedy¶ spotkamy i o wra¿eniach mych pogadamy, a jest ich wiele, ogromnie wiele, nie takie kiedy mieszka³em w ciele. Có¿ by to by³o, gdybym móg³ wiedzieæ i bli¼nim móg³ o tym opowiedzieæ, gdym jeszcze z wami bywa³ na Ziemi w krêgu przyjació³ i znajomymi. Opiekunowi wiele zawdziêczam, do tych wynurzeñ on mnie zachêca, z tego powodu jestem szczê¶liwy, jest przyjacielski. Wielce ¿yczliwy. Ja ze swej strony chêtnie go s³ucham, w mej duszy dot±d noc by³a g³ucha Mimo, ¿e Ziemskie m±dro¶ci fale, iluzoryczne wskazywa³y dale, które nietrwa³e, przemijaj±ce i z³udnym blaskiem poci±gaj±ce. A przes³aniaj±ce cel ¿ycia jasny: cz³owiek zatraca kierunek w³asny. Wiele rozmy¶lam, oceniam, wa¿ê. Odró¿niam blichtry i z³ud mira¿e. I zauwa¿am co jest niezbêdne, a co jest p³ytkie i co dog³êbne! Ch³onê to, co opiekun wskazuje, ¶wiadomo¶æ tego m± my¶l prostuje: Rozp³ywaj±cej siê przeszkód bariery, których przede mn± jest jeszcze cztery! Rozp³ywaj± siê, gdy co¶ zrozumiem, lecz jeszcze g³êbi poj±æ nie umiem. Dlatego znów zagradzaj± drogê! Wiem, ¿e je w koñcu przemogê. Tyle tu nowo¶ci dooko³a, wszystko u¶miecha siê, wszystko wo³a, a wszystko takie potrzebne i jasne. Och, gdyby nie to sumienie w³asne, które mnie karci, b³êdy wskazuje! Wydaje mi siê, ¿e to siê snuje. Jak gdyby z jakiej¶ przestrzennej kuli lub jakby z jakiej¶ szarawej szpuli. Widzê tu tak¿e znajome twarze, spowite w nieprzejrzyste mira¿e: Oni mnie widz± ja ich poznajê – skomplikowanych uczuæ doznajê! Dlaczego stoj± oszo³omieni, niepewni oraz mocno zdumieni? Co ich tak bardzo teraz krêpuje i ka¿dy z nich siê z sob± mocuje. Nie jestem z siebie zadowolony i równie¿ jestem nieco speszony, lecz takich wiêzów mocnych nie czujê i wy³amaæ siê z nich próbujê. Wy³amaæ siê znaczy zrozumieæ! Trzeba to chcieæ, pragn±æ, by umieæ odczuæ zagadkê losu swej duszy, z któr± siê ka¿dy spotkaæ musi. Melchior Wañkowicz : reporta¿ z za¶wiatów nr 3 Wreszcie do ciebie mnie dopuszczono! Obecnie tu jestem z moj± ¿on±. Tak jak Opiekun to mi powiedzia³, bym Mu zaufa³ i ¿ebym to wiedzia³, ¿e to co powie, to siê wype³ni, ¿e ka¿da moja my¶l tu siê spe³ni. Istotnie, wszystko tu obserwujê: Tu wszystko drga i dziwnie wiruje, skrzy siê, jak jaka¶ wstêga têczowa, ponagla jedno drugie od nowa, a czasem zal¶ni seledynowo i znów od nowa i znów na nowo! Ja tu czujê siê dziwnie swoi¶cie, bo tak jest piêknie i uroczy¶cie. Czasem z oddali zabrzmi muzyka, znajome twarze czasem spotykam i tak swobodnie lekko tu chodziæ! Móg³bym bez koñca w tym piêknie brodziæ. Lecz moja ¿ona ci±gle narzeka, ci±gle siê spieszy, ci±gle ucieka. My¶lê, ¿e mo¿e nie widzi tego krêgu wokó³ nas przecudownego? Jest jaka¶ szara i zalêkniona, ta ukochana przeze mnie ¿ona! Wiêc jej t³umaczê i pokazujê: Bo w tych rozterkach wielce wspó³czujê: Chcia³bym, ¿eby to piêkno ujrza³a, ¿eby wyra¼niej na to spojrza³a. Ona tu czuje siê zagubiona. I t± inno¶ci± jakby strwo¿ona. I dla mnie wszystko tu takie nowe, czasem z³ociste, ró¿owo-p³owe, ale ta nowo¶æ tak mnie poci±ga, jak gdyby w swoje orbity wci±ga. Chcia³bym pop³yn±æ w górê i w do³y, gdzie stoj± rzêdem barwne anio³y! Ale od ¿ony odej¶æ nie mogê, mo¿e wprowadz± j± na sw± drogê. I mo¿e moja my¶l j± uniesie w jej smutn± duszê ¶wiadomo¶æ wzniesie , ¿e przecie¿ razem tu istniejemy, i ¿e w tym piêknie nie zaginiemy! Tak chcia³bym ¿eby¶my mogli przej¶æ te bariery, których przede mn± jest jeszcze cztery, a które chcia³bym przej¶æ razem z ¿on± i znale¼æ siê tam, gdzie znicze p³on±! Wszystko oceniam i komentujê, na ziemski sposób my¶leæ próbujê, lecz w mojej duszy widzê to jasno, ¿e te wysi³ki tak szybko gasn±: Inaczej my¶leæ trzeba w tym planie i zapracowaæ tu trzeba na nie. Tu jako¶ dziwnie siê rozwijamy i jakby z ³usek siê wyzwalamy, bo ci±gle z duszy co¶ jakby spada, jakby skorupa jaka¶ odpada: Dusza siê ci±gle z czego¶ wyzwala i to co tkwi³o w niej, ci±gle spala. Ja to wype³niam ze ¶wiadomo¶ci±, która nape³nia duszê rado¶ci±, bo czujê ¶wie¿o¶æ innego tchnienia, które uwalnianie od my¶lenia. Bo to co jest prawd±, ¿e nagrzeszy³em, kiedy po szarej Ziemi chodzi³em i teraz wiem, sk±d snuje siê w±tek i sk±d cierpienie wziê³o pocz±tek, co w koñcu ¿ycia dane mi by³o, a¿ wreszcie duszê m± wyzwoli³o z domu, w którym w¶ród was tyle ¿y³em i poprzez nie tyle nabroi³em. Nikt nie wierzy temu co piszê: Tyle krytyki w¶ród was wci±¿ s³yszê, ¿e nie u¿ywam „dawnego stylu”! Inno¶æ w¶ród ludzi nie ma… ! W ciele inaczej przecie¿ siê s±dzi i przez to ka¿dy grzê¼nie i b³±dzi. Ale gdy domek ju¿ opu¶cicie, Nowe poza nim zaczniecie ¿ycie: Wtedy to bielmo z oczu opadnie, gdy siê ujrzycie w chaosie na dnie. Tego, co sami ¿e¶cie stworzyli i w tym w³a¶ciwy cel zagubili. Ziemskie nawyki ze mnie spadaj± i nowy polot mym my¶lom daj±, bo widzê nowy horyzont jasny, nie taki ziemski, szary i ciasny, i rozg³os ziemski ju¿ mnie nie bawi! Bo taki md³y jest, a¿ mnie to bawi! Tyle na Ziemi tych lat spêdzi³em i siê niczego nie nauczy³em: Przyszed³em tutaj nagi i bosy, choæ bieg³y za mn± wychwalañ g³osy: „Jakie to Melchior dzie³a zostawi³” i „jak siê swymi pracami ws³awi³”! Przecie¿ na Ziemi wszystko zosta³o co mi chwilow± rado¶æ sprawia³o: Zaspokaja³o ambicjê duszy. Do równowagi cz³owiek przyj¶æ musi, aby pomy¶leæ, ¿e to siê skoñczy! I co zostanie Duch bez opoñczy! Bo siê dla niego nie pracowa³o, ziemski interes nie przeciwstawia³o. Ziemskie pochwa³y cel przes³oni³y! Swoim blichtrem tak odurzy³y! O tym co przyjdzie, cz³owiek zapomnia³. Dopiero teraz… sobie przypomnia³, gdy w pozaziemski region pop³yn±³, a to co stworzy³ teraz omin±³: Zobaczyæ krucho¶æ jego zwietrza³± i swój wysi³ek, pracê niema³±… Ale nic z tego nie mo¿e zabraæ! Z pustymi d³oñmi trzeba tak zostaæ a¿ siê przebudzi, a¿ to zrozumie, ziarno od plewy odró¿niæ umie: Odró¿ni trwa³e od nietrwa³ego oraz postêpki ¿ycia ca³ego. Bêdzie rozs±dzi³ i rozpatrywa³ i to co mroczne w nich wychwytywa³! Ja tam os±du tu dokonujê i swoje wady wci±¿ wychwytujê. Bo chcê przekroczyæ wszystkie bariery, których przede mn± jest ci±gle cztery! Chocia¿ siê od wad uwolni³em, lecz barier dot±d nie przekroczy³em! Ci±gle siê uczê, wiedzê zdobywam, jedn± po drugiej ³uskê odrywam, lecz wiele jeszcze z nich pozosta³o co mi cel ¿ycia tak przys³ania³o! Lecz wierzê mocno, ¿e siê pozbêdê i jak z kokonu wydobêdê. Ta my¶l i takie moje pragnienie, rozbudza w duszy jakby wzniesienie: Jakby mi skrzyd³a u ramion ros³y oraz spowija mnie w nastrój wznios³y, który mnie w my¶lach tych podtrzymuje: Wydaje mi siê, ¿e ju¿ szybujê! Uczucie to m± duszê rozwija i problem jeden za drugim mija! Wydaj± mi siê tak nierealne i w swej wa¿no¶ci niewyczuwalne A tam na Ziemi „tak wa¿ne by³y”- to najwa¿niejsze mi przys³oni³y! Chcia³bym was jako¶ o tym przekonaæ. Wy³omu w waszych my¶lach dokonaæ. Choæ ¿ycie ziemskie wartko siê toczy, Miejcie Szeroko Otwarte Oczy, ¿e dusze na tê Ziemiê Przychodz± oraz Powtórnie siê na niej rodz±! Etapy ¿ycia tu zrozumia³em. Do wiadomo¶ci podaæ wam chcia³em, ¿eby¶cie temu nie zaprzeczali, moich zrozumieñ nie odpychali: Bo je¿eli teraz nie zrozumiecie, bêdzie wam gorzko, gdy tu przyjdziecie! Ja te¿ goryczy takiej zazna³em Gdy siê z inno¶ci± tu zapozna³em. Bo przecie¿ Jestem, wci±¿ nadal ¿yjê! Skutek ziemskiego ¿ycia tu pijê, które stworzy³o wielkie bariery: Przede mn± stoi ich jeszcze Cztery, ale zrozumiem tego przyczynê, wtedy z ³atwo¶ci± wszystkie ominê! Z tym zrozumieniem sp³ynê na Ziemiê, by móc poci±gn±æ wzwy¿ ludzkie plemiê! Na tym w³a¶ciwie polega ¿ycie, chocia¿ wy jeszcze w to nie wierzycie. Gonicie za tym co wci±¿ ucieka, lecz ono kusi was i urzeka. A ¿ycie szybko ucieknie do koñca. Proszê przyjmijcie mnie jako goñca, który w¶ród was przebywa³ i takie same troski prze¿ywa³. Towarzyszy³a mu ludzka chwa³a na Ziemi serce mu rozpiera³a! I tak ¿y³ Melchior z dnia na dzieñ sobie, a¿ stare cia³o z³o¿ono w grobie. Ale mnie przecie¿ tam nie z³o¿ono, ani wieñcem nie przyt³oczono: Patrzy³em na to i podziwia³em, o tym ¿e jestem znaki dawa³em! Wszyscy woko³o przechodzili¶cie, my¶l±c, ¿e mnie tam pochowali¶cie. By³o mi smutno, ¿e nie widzicie, ¿e przecie¿ na tym nie koñczy siê ¿ycie. Tylko siê szata zbyt zestarza³a, która chwilowy schron mi dawa³a. Ale ja jestem- wo³a³em – jestem! To by³o wielkiej rado¶ci gestem. Odeszli wszyscy – tak zasmuceni… Zostawiaj±c mnie- w krainie cieni. I w swoich my¶lach mnie pogrzebali. Jedni wiêcej lub mniej ¿a³owali: I ci±gle jedni drugich grzebiecie, a¿ w³a¶ciwy sens ¿ycia znajdziecie. ¯ycie trwa wiecznie . Wiecznie siê snuje! Znajd± siê ci, których siê mi³uje. By razem zacz±æ od nowa ¿ycie, w którym siê teraz czêsto trudzicie: ¯ycie od nowa znów powtarzacie. Ja tak¿e d³ugów tych narobi³em, chocia¿ poprzednich nie wyp³aci³em,(karma) ale powtarzam teraz z uporem, by w przysz³ym ¿yciu byæ dobrym wzorem! Chcia³bym przej¶æ wiele, byæ wzorem mêstwa. Walczyæ o dobro a¿ do zwyciêstwa! Na tym zakoñczê w obecnej chwili. Niechaj ten r±bek, którym uchyli³ przemówi do was, choæ odrobinê. Ja jeszcze do was kiedy¶ przyp³ynê. Za Twoj± pomoc, mi³a dziêkujê! Tulê do siebie i obejmujê! Warszawa 20.02.1976 Charakterystyczne s± przerwy czasowe pomiêdzy poszczególnymi raportami , gdy¿ dusza Melchiora potrzebowa³a sporo czasu na "aklimatyzacjê" do diametralnie innych, ni¿ ziemskie warunków . cdn. Tytu³: Odp: Melchior Wañkowicz - reporta¿e z za¶wiatów. Wiadomo¶æ wys³ana przez: JACK Lipiec 14, 2011, 10:22:52 cd.
Melchior Wañkowicz : reporta¿ z za¶wiatów nr 4 cdn.Gdy nie pomagaj± leki, mikstury, dusza siê trzêsie jak na wietrze wióry: (umieranie M.W.bardzo przypomina OBE -silne drgania) Jeszcze nie widzi, ale ju¿ wyczuwa, ¿e siê z materii powoli wysuwa. Ja wszystkie stany przecie¿ prze¿ywa³em i ca³± moc± cia³a siê trzyma³em. Chocia¿ mnie ono wstrêtem napawa³o, lecz jakie takie schronienie dawa³o. Lecz jaka¶ si³a mnie wypycha³a: Wiêzy ³±cz±ce z cia³em zerwa³a. Ale gdy wszystko to siê zerwa³o, co¶ mnie od cia³a tego oderwa³o. Z pocz±tku by³em tak oszo³omiony i t± przepraw± tak bardzo zmêczony, ¿e chocia¿ mia³em trochê ¶wiadomo¶ci zapad³em siê w mrok tajemnej nico¶ci. Ja nie wiem co mnie z tego wydoby³o, bo siê w mej duszy trochê rozja¶ni³o: We mnie i jednocze¶nie woko³o wytworzy³o siê co¶, niby ko³o, które mnie sob± obejmowa³o. Przyjemne ¶wiat³o i woñ stwarza³o: Powoli sobie sprawê zdawa³em, ¿e z trudem siê sk±d¶ wydobywa³em. Wiem, ¿e nie wszyscy temu wierz±, a¿ kiedy¶ siê sami z tym przymierz±: Kiedy przyjdzie ostatnia godzina. Wtedy siê my¶leæ o tym zaczyna: Lecz inne my¶li przychodz±: Nie takie jak te, które was zwodz±, w duszy siê k³êbi lêk oraz trwoga. Wtedy dopiero wzywa siê Boga! Bo ¿aden cz³owiek pomóc nie umie, problemu nie zna i nie zrozumie. A biedna dusza osamotniona z lêku i trwogi powoli kona. Czuje, ¿e co¶ siê wokó³ niej dzieje: Odczuwa niby ulgê, nadziejê. I z tej ciasnoty co¶ j± wyzwala, nik³e ¶wiate³ko ujrzeæ pozwala. Gdy siê zupe³nie dusza o¿ywi, to poczuje siê jako ci ¿ywi. Poruszaj± siê w przeró¿ne strony: Nie ka¿dy z nich jest zadowolony! To siê u nich we wzrok przebija, jeden drugiego szybciutko mija. Nie wszyscy szaty maj± przyjemne: Jedni ja¶niejsze, a drudzy ciemne. I twoja szata nie ca³kiem jasna: Jest taka jak moja dusza w³asna: Bêd±c na Ziemi nie rozumia³em, ¿e w³asn± duszê w mroku nurza³em. Choæ tego teraz mocno ¿a³ujê, bo mnie ¶wiadomo¶æ tego krêpuje. I chcia³bym siebie ukaraæ, bo jak¿e mog³em na to pozwoliæ. Wiem, ¿e to wszystko trzeba odrobiæ, ¿eby na jasn± szatê zarobiæ. By z duszy wyrwaæ ciemne ¿ale, co cz³owiekowi los ciemny ¶ciele! Jak¿e inaczej mo¿e byæ, ludzie: Je¶li kto¶ ¿yje w przyziemnym brudzie? Czy je¶li cia³o swoje porzuci, to w jasno¶æ, piêkno dusza wróci? Teraz, gdy sprawy te zrozumia³em. Wiem, ¿e na Ziemi szaro¶æ stwarza³em: Ol¶niewa³y mnie blichtru rozmiary, bo by³em dzieckiem, choæ w ciele starym. Z mej ziemskiej pracy có¿ mi zosta³o? Nic, co by rado¶æ duszy sprawia³o! Dlatego tyle progów przede mn± ! Nauczycielu! B±d¼ teraz ze mn±! Wiem, ¿e na temat mój rozprawiano, ziemskich dowodów siê domagano, a mnie co ziemskie nic nie obchodzi, bo moja dusza w ¿a³o¶ci chodzi! o rad bym progi mieæ poza sob± i byæ tu ¶wiat³±, jasn± osob±. Jak wielu innych, których st±d widzê, a ja siê mojej szaro¶ci wstydzê! Chocia¿ tutejsz± wiedzê zdobywam, lecz wiele braków w sobie odkrywam. Choæ mój Opiekun b³êdy ³agodzi. Ale ja ¿yjê w braków powodzi! Czêsto mnie zapa³ wielki przejmuje i swoje my¶li wci±¿ korygujê: Rad bym zupe³nie siê przystosowaæ i duszê moj± wymodelowaæ. Na kszta³t, który tu wszêdzie panuje i swoje piêkno wszystkim dyktuje, a dyktuje je tak obrazowo: ³agodnie, prosto oraz rzeczowo. Trudno mi to przekazaæ s³owami oraz jakimi b±d¼ przyk³adami: Tu inaczej siê my¶li i ¿yje, bo ka¿dy czarê swych przewin pije. A moja droga siostrzyczka mi³a, która mi d³oni u¿yczy³a, spisuje wszystko co podpowiadam, bo ja ju¿ swoj± nie w³adam! Jeszcze mam wiele do powiedzenia, ale brak mi s³ów do okre¶lenia, tego co widzê i tego co czujê. Dlatego czasem siê buntujê, ¿em swoje ¿ycie ziemskie zmarnowa³, ¿em siê ³atwo do Ziemi stosowa³, ¿em nie odró¿nia³ ziarna od plewy, ¿em siê pogr±¿y³ w blichtru ulewy. To wszystko teraz mnie prze¶laduje, przysz³emu ¿yciu kary dyktuje,(karma) bo kiedy¶ st±d na Ziemiê pop³ynê, ¿eby tych barier odkryæ przyczynê! I z tego jestem zadowolony: czujê, ¿e bêdê tym wyzwolony. Ze ¿ycie ziemskie wezmê za bary, bo bêdê duchem m³ody, nie stary! Duchem siê przecie¿ nikt nie starzeje, ale nim przejdzie ¿yciowe knieje, ¿ycie przycina go, zwala k³ody, czujê siê stary choæ m³ody! Na moj± sprawê kto¶ rzuca cienie! Biedny, bo nie zna: Co to istnienie? Nie wie: sk±d snuje siê ¿ycia w±tek i co istnieniu da³o pocz±tek? Nie wie, ¿e swoje ¿ycie marnuje, na Przysz³e teraz mroki rozsnuje. I bêdzie pytaæ: „Za co?”, „Dlaczego?”, „Tyle mnie w ¿yciu spotyka z³ego?” Te s³owa z mojej duszy siê snuj±: ¶wiadomie przysz³e ¿ycie buduj±, bo ¿eñca zbiera swe w³asne plony na ziemskiej drodze wci±¿ zagubione. Tak my¶lê i przewidujê, bo w takim regionie siê znajdujê, gdzie pobieramy m±dre nauki, by uczyæ siê ¿yciowej sztuki, gdzie jest nas wielu o bardzo wielu, mój czytelniku i przyjacielu! Gdyby¶ móg³ widzieæ co teraz czujê: jak duch siê z moj± dusz± mocuje: Bo duch dyktuje ¿yciowe prawa twarde, lecz m±dre! Tak chce ustawa, któr± w zaraniu Bóg ustanowi³, przez Swego Syna znów je ponowi³! Lecz dusza ludzka krn±brna zawi³a na Ziemi „prawa” ustanowi³a, które mnie tak¿e oczarowa³y, ¿ycia prawdziwy cel przes³ania³y! Teraz dopiero to widzê jasno, jak± na Ziemi szed³em drog± ciasn±, lecz postanawiam: Wszystko odrobiæ, by siê wyzwoliæ i wolno¶æ zdobyæ! Obecnie ¿egnam was przyjaciele, którzy w tê oprawê wk³adacie wiele- my¶li i serca! Bóg wam nagrodzi. Niejeden umys³ siê wyswobodzi! Teksty M.Wañkowicza , niemal pokrywaj± siê z tym co pisali R.Monroe i R.Steiner Wokó³ Ziemi istniej± duchowe sferyczne pier¶cienie pe³ne niedorozwiniêtych dusz, uwik³anych w ziemsk± pêtlê reinkarnacyjn±. To one stwarzaj± szaro¶æ na Ziemi. Samodzielne, egoistyczne wyrwanie siê z tego krêgu jest w³a¶ciwie niemo¿liwe, wiêc ...... najlepszy sposób na w³asne wcielenie wg ducha Wañkowicza, czy Steinera to praca nad rozwojem ludzko¶ci i i w konsekwencji likwidacja Pier¶cieni Czy¶æcowych. To najlepszy sposób na sp³atê d³ugów karmicznych wobec innych ludzi i ca³ej ludzko¶ci, która przyczyni³a siê do naszego rozwoju. To najlepsza metoda na zmniejszenie ziemskiego przyci±gania i "duchowy odlot" do têczowych dali. Melchior Wañkowicz : reporta¿ z za¶wiatów nr 5 U¿ycz mi swojej rêki kochanie, a moje s³owo cia³em siê stanie: Tak mi siê mi³o z tob± pracuje i jako¶ pewnie z tob± siê czujê. Ja nie chcê twoj± rêk± kierowaæ, ani niczego tobie dyktowaæ, lecz chcê przekazaæ co dusza czuje, co teraz robiê i jak pracujê. Coraz mnie bardziej wszystko ciekawi. I w coraz nowym ¶wietle siê jawi to wszystko co na Ziemi prze¿y³em i czas co tak bezmy¶lnie trwoni³em. Bo my¶lê, co mi z tego zosta³o, co mnie tak wówczas anga¿owa³o? I tak ju¿ wiernie siê zad³u¿y³em, a przecie¿ dawnych ³ez nie op³aci³em. Gdyby mi d³ugi tak nie ci±¿y³y, to z³otych wrót, by nie przys³oni³y: Móg³bym siê do nich przybli¿yæ ¶mia³o, bo by mi w tym nic nie przeszkadza³o. A tyle tych piêkno¶ci dooko³a! My¶lê i wzrok mam bystry soko³a, lecz mnie tak moje d³ugi krêpuj±: My¶li do czynów tak nie pasuj±! Nad wszystkim rozmy¶lam, segregujê. Tu jako¶ wszystko odmiennie czujê: Tu wszystko jasne i wyraziste, wybitnie inne, wybitnie czyste. Na Ziemi tego nie odczuwa³em, w jedn± szufladê wszystko chowa³em: Tam nie robi³o ¿adnej ró¿nicy, mówi³em wiele i po pró¿nicy. Spotykam wielu przyjació³ dawnych, s± w sytuacjach jak ja zabawnych. Choæ krzywdy bli¼nim nie czynili¶my, to ¿yciem jak dzieci siê bawili¶my. Teraz dopiero ¿ycie rozumiem i jego wadê oceniæ umiem. I wiem dlaczego dano i po co? Opiekunowie to nam t³umacz±. Bo tu nauka wre w ca³ej pe³ni, gdy siê pobyt tu nasz wype³ni, wtedy ka¿dy z nas i z w³asnej woli przyjdzie do w³asnej wybranej doli. Z uznaniem ch³onê ow± naukê, by móc osi±gn±æ tê ¿ycia sztukê. By wszystkie d³ugi zniwelowa³a, wiêzy, co tak krêpuj±, zerwa³a. Jak¿e ja by³bym teraz cierpliwy, gdybym wewnêtrznie by³ kiedy¶ ¿ywy. Lecz moja dusza wygodnie spa³a, udzia³u w moim ¿yciu nie bra³a. Gdybym wewnêtrznie by³ obudzony, z pewno¶ci± zosta³bym obdarzony jak±¶ wznio¶lejsz± my¶l± i czynem nie goni³bym za tym ziemskim wawrzynem,(karmienie EGO) który wydaje mi siê tak mierny, tak powszedni, taki mizerny, a który wówczas mi imponowa³, bo po nim- i mnie bli¼ni taksowa³. Tu wiele rzeczy mnie zastanawia w zak³opotaniu i smutku stawia. Bowiem nie widzê w gronie przyjació³, (inne zagubione dusze w pier¶cieniach czy¶æcowych) by który zastanawiaæ siê zacz±³: gdzie jest, dlaczego i po co? I co te wszystkie inno¶ci znacz±? Czy¿by ich nic tu nie zachwyca³o, nic do my¶lenia nie pobudza³o? S± osowiali, smutni, nieczuli: ten byt tak inny ich nie rozczuli: A mo¿e oni nie widz± tego, patrz±c na wszystko z punktu swojego? Ja do nich zbli¿yæ siê nie mogê, pragnê, lecz przegradza mi drogê. My¶l ta do nich nie dociera, choæ ¿yczliwo¶ci wiele zawiera. Chcia³bym pobudziæ ich do my¶lenia, nad swoim losem zastanowienia, by zrozumieli tutejsze cuda. Czy ten wysi³ek mój mi siê uda? W miejscu, gdzie pobieramy nauki odró¿niania i my¶lenia sztuki, którymi trzeba umieæ kierowaæ, aby móc ¿yæ i dobrze pracowaæ. Na Ziemi my¶li p³yn± jak rzeka, jedna przegania drug± - nie czeka. Ja tu spokojnie my¶l± kierujê i harmonijnie z nimi pracujê: Sp³ywaj± do mnie jak barwne ptaki. Ka¿da zdumiewa w sposób dwojaki. Podziwiam tony, rytm oraz wonie i tê odleg³o¶æ, która w nich tonie, lecz mnie odgradza jeszcze bariera, która mi do nich drogê zawiera. I obserwujê mych towarzyszy, czy który z nich tu te tony s³yszy? Niektórzy tylko s± zas³uchani, inni w problemy swe zapl±tani, ¿e ci±gle zmienia siê ich aura, jedni zieleni, drudzy w chmurach. Ta ci±g³a ciemno¶æ tak ich okala, ¿e g³êbiej dojrzeæ im nie pozwala. A wielu z nich jest w krwawej aurze, albo br±zowo-szarej chmurze. S± w odmianach bardziej przejrzystych, ja¶niejszych, powiewniejszych i czystych. Lecz aury te s± tak zmienne, och gdyby wszystkich by³y promienne. Na pewno przestrzeñ by³aby jasna, nie taka szara, nie taka ciasna! Ja na krawêdzi szaro¶ci stojê: wysi³ki swojej duszy podwojê, ¿eby móc tê barierê pokonaæ, muszê mozoln± pracê wykonaæ! Czy mi siê uda, czy bêd± si³y? Wiem, ¿e pomo¿e Opiekun mi³y. Lecz czy siê w duszy tak rozja¶ni, ¿e nigdy wiêcej nie bêdzie wa¶ni? Jeszcze mam w duszy wiek z przesz³o¶ci z powi±zañ oraz z w³asnej mi³o¶ci. Ju¿ bardzo wiele z siebie zrzuci³em, ale cz±steczkê z nich zostawi³em. I to mnie wi±¿e i przypomina, têsknot± wzbieraæ w duszy zaczyna. Ach gdybym móg³ to z siebie zrzuciæ i do zupe³nej wolno¶ci wróciæ! Wiele na ziemi ju¿ nagrzeszy³em i ¶lad niejeden tam zostawi³em. Tak czyni± niestety wszyscy ludzie, Lecz odpracowaæ to przyjdzie w trudzie. Na tej krawêdzi ju¿ sam nie stojê. Gdy tak siê wmy¶lam to siê nie bojê, tych dalszych trudów ani udrêki. By siê uwolniæ od z³udzeñ mêki. To wszystko, co na Ziemi zdoby³em i co tak sobie wiele ceni³em. To okaza³o siê z³udnym cieniem wobec Wszech¶wiata i Wszechistnieniem! Nie umiem modliæ siê ani prosiæ, ani do góry swych r±k podnosiæ. Bo nie o to najdro¿si chodzi, ale czy w duszy zmiana zachodzi! Na tej p³aszczy¼nie i w tym regionie, w którym têczowe ¶wiate³ko p³onie. Jest tu dusz wiele do mnie podobnych, szarych, i skromnych, bardziej ozdobnych, zafrasowanych lub niespokojnych , hardych i twardych, i ledwie hojnych, którzy my¶lami tak promieniuj± i my¶lokszta³ty ró¿ne buduj±. Dobrze, ¿e na krawêdzi ju¿ jestem, a nie w tym t³umie, gdzie z ci±g³ym chrzêstem, jakby kolumny siê przesuwa³y obraz ogromu czy¶æca - pier¶cieni systemów przekonañ R.Monroe albo siê jakie¶ moce zmaga³y. A w mojej duszy nadzieja wzbiera: zniknie przede mn± przeszkód bariera, ¿e j± pokonam, gdy SENS zrozumiem. Pragnê, lecz tego jeszcze nie umiem. Tak trudno swoje wnêtrze pokonaæ! Lecz ¿eby móc siê o nich przekonaæ, trzeba samemu przej¶æ przez te boje. Nie pojmiesz tego, Kochanie moje! Czasem ta sztuka mi siê udaje i we mnie taka lekko¶æ nastaje: zaczynam wtedy lepiej rozumieæ: Chcê to zatrzymaæ w sobie! Chcê umieæ, lecz to siê jeszcze szybko rozprasza, bo wiele nowych doznañ siê zg³asza. A wszystkie tutaj takie odmienne i b³yskotliwe, barwne, zmienne. Ju¿ wiele razy postanawia³em i do bariery siê przybli¿a³em, lecz zrozumienie siê rozprasza³o, we mnie i wokó³ siê poszarza³o. Nadal z problemem tym siê borykam, tê wielk± wadê sobie wytykam: Na Ziemi muszê to wypracowaæ, choæby to ¿ycie mia³o kosztowaæ! (wybór trudnego wcielenia) Tu trzy bariery ju¿ pokona³em i tê ostatni± pokonaæ chcia³em. Ale niestety to prze¿yæ muszê, ¿eby uwolniæ od wiêzów duszê! Wiêzów! Ile¿ ich nagromadzi³em, kiedy po Ziemi w ciele chodzi³em, a teraz one tak przeszkadzaj±, na wy¿szy stopieñ wej¶æ mi nie daj±! Bo tu stopniowo dusza siê wznosi i opiekuna o pomoc prosi, ¿eby rozja¶ni³ to co niejasne, ale trzeba mieæ zas³ugi w³asne. Gdy¿ tylko one drogê toruj± i powik³ania rozprostowuj±, ale tych zas³ug mam tak niewiele, ma³o zebra³em, gdy by³em w ciele. Widzê to jasno, wiele odczuwam, gdy w twoje ziemskie ¿ycie siê wczuwam, które w³a¶ciwie nic mi nie da³o, lecz jeszcze bardziej ¿ycie spl±ta³o. Bo teraz trzeba wszystko odrobiæ. Aby na wolno¶æ duszy zarobiæ. Trzeba wej¶æ w ziemskie tortury i znoje, by móc posp³acaæ te d³ugi swoje. My¶l o wolno¶ci duszê rozpiera, mówi±c po ziemsku ”a¿ dech zapiera”. Chcia³bym ju¿ sp³yn±æ w ziemskie bezdro¿a, lecz tu kieruje wszystkim my¶l Bo¿a! I pos³uszeñstwo obowi±zuje wobec tych praw! Jak uczeñ tu siê czujê: chcê wykonaæ wszystko dok³adnie, promieñ Wszechmocny niech na mnie spadnie! Dotychczas wiele wam powiedzia³em o tym, czego siê dowiedzia³em. Lecz to zaledwie cz±steczka ma³a, która siê duszy mej ukaza³a. Jeszcze niejedno mam wam powiedzieæ, tego co chcia³bym dok³adnie wiedzieæ. Wiêc chêtnie s³ucham i obserwujê, w g³êbi mej duszy wszystko notujê. A teraz mili moi ¿egnajcie, na dalsze wypowiedzi czekajcie. Przyjdê na pewno, to obiecujê, gdy nowy przyp³yw wiedzy odczujê! Warszawa 12.02.1977 Widaæ wyra¼nie, ¿e dusza M.Wañkowicza nie jest pierwsz± lepsz±. Jego ziemska s³awa nie wziê³a siê z niczego. To bystry, inteligentny obserwator, bez dwóch zdañ - mistrz reporta¿u, tak¿e w za¶wiatach. Jest ju¿ na górnej krawêdzi czy¶æca. Reszta jego kolegów po piórze nic nie kapuje. Brakuje im zrozumienia, zewnêtrzego spojrzenia. B³±dz± w ogromie ziemskiego czy¶æca Wibruj±, negatywnymi emocjami, w ogóle nie widz±c "wy¿szych ¶wiatów" . Tytu³: Odp: Melchior Wañkowicz - reporta¿e z za¶wiatów. Wiadomo¶æ wys³ana przez: sfinks Sierpieñ 11, 2012, 16:51:07 Jack ,pozdrawiam serdecznie i dziêkujê za wielk± niespodziankê jak± mimo woli sprawi³e¶ mi .Jednak s±dzê ¿e nie ma rzeczy przypadkowych i to ,¿e dzisiaj ,po wielu miesi±cach ,po prostu intuicyjnie zalogowa³am siê na tym forum ,¿eby zobaczyæ co¶ nowego i od razu trafi³am na Twój post. My¶la³am o tych reporta¿ach od dawna ,poniewa¿ czyta³am je w latach 70 tych i by³y one wtedy dla mnie jak objawienie .By³y to czasy kiedy ezoteryk± zajmowa³o siê niewiele osób ,a dla zwyk³ego zjadacza chleba by³y to sprawy niesamowite ,chocia¿ nios±ce wiele nadziei .Nie pamiêta³am ju¿ dok³adnie tre¶ci tego co przekaza³ Wañkowicz z za¶wiatów ,ale czu³am ,¿e to co¶ bardzo wa¿nego .Te wiadomo¶ci potrzebne s± mi dzisiaj bardzo poniewa¿ zajmujê siê pewnymi badaniami i analizami .Dziêkujê za trud w³o¿ony w umieszczeniu na forum tego reporta¿u.
Tytu³: Odp: Melchior Wañkowicz - reporta¿e z za¶wiatów. Wiadomo¶æ wys³ana przez: Dariusz Sierpieñ 11, 2012, 19:04:38 A mo¿e poci±gniesz dalej ten w±tek, >JACK< i zamie¶cisz dalsze jego przekazy?
Tytu³: Odp: Melchior Wañkowicz - reporta¿e z za¶wiatów. Wiadomo¶æ wys³ana przez: sfinks Sierpieñ 12, 2012, 22:26:39 Witam Ciê Dariusz ,dawno mnie tu nie by³o ,jestem za je¶li chodzi o dalsze przekazy Melchiora Wañkowicza ,s± one bardzo interesuj±ce i wydaj± siê prawdziwe .¯ycie jest magi± , w sferach pod¶wiadomo¶ci ,¶wiadomo¶ci i nad ¶wiadomo¶ci dziej± siê rzeczy o których nie ¶ni³o siê filozofom dawnych czasów.Ludzko¶æ osi±gnê³a ju¿ inny stopieñ postrzegania ,widaæ to na ka¿dym kroku i w ka¿dej dziedzinie ¿ycia . Kiedy czyta³am w latach 70 te reporta¿e z za¶wiatów ,by³y one dla mnie ca³kowicie nierealne ,chocia¿ serce zabi³o mi ¿ywiej ,¿e jednak jest co¶ wa¿nego ,tajemniczego i byæ mo¿e piêkniejszego ni¿ nasza szara rzeczywisto¶æ .
Tytu³: Odp: Melchior Wañkowicz - reporta¿e z za¶wiatów. Wiadomo¶æ wys³ana przez: Przebi¶nieg Wrzesieñ 12, 2012, 17:03:32 Do³±czê siê do pro¶by Dariusza.
Przyznam siê, ¿e materia³ mnie zaskoczy³ ¿e istnieje takowy. Mickiewicza dzie³a zapominane kiedy¶ tam czyta³em ale Melchiora nie Dziêkuje Jack pozdrawiam Tytu³: Odp: Melchior Wañkowicz - reporta¿e z za¶wiatów. Wiadomo¶æ wys³ana przez: JACK Wrzesieñ 19, 2012, 05:34:42 Przepraszam ¿e tak d³ugo kaza³em czekaæ, ale nie zagl±dam tu ostatnio zbyt czêsto, bo krucho u mnie z czasem.
Mam jeszcze 3 listy 8, 9 i 10 (bez 6 i 7) Wszystkie 10 listów opublikowano w broszurze z czasów komuny "¶wia³a na granicy czasów" , seria broszur (chyba ) pt. "Ponad bariery" Tadeusza Wo³ynowicza , ale do niej nie dotar³em. Mo¿e wam siê uda. Mi³ej lektury JACK :) [Melchior Wañkowicz : reporta¿ z za¶wiatów nr 8 Przychodzê, choæ niezapowiedziany, lecz wiem, ¿e jestem oczekiwany. Wiem, ¿e siê mn± interesujecie: Jak tu ¿yjê w tym innym ¶wiecie? Inno¶æ na ka¿dym kroku spotykam z nie¶wiadomo¶ci± sw± siê borykam: Pragnê rozumieæ, ale nie mogê, jeszcze mam d³ug± doznañ drogê. Nie przeczê, ¿em ju¿ zrozumia³ wiele, ale gdy by³em w mym ziemskim ciele, los mnie nie zetkn±³ z tej wiedzy sztuk±. By³aby ona dla mnie nauk±, ¿e ¿ycie ziemskie to tylko chwila! Dno tajemnic ¶cie¿kê rozchyla. W lot trzeba chwytaæ te wiadomo¶ci, które siê cisn± do ¶wiadomo¶ci. Lecz rozgwar ziemski tak je przyt³acza, ¿e w koñcu zniknie wolno¶æ droga. Cz³owiek nie mo¿e przekroczyæ proga. Co nagle zewsz±d przed nim wyrasta i mo¿liwo¶ci ziemskie przerasta. A ¿ycie, które skrzy siê têczowo, problematykê odtwarza wci±¿ now±. Ile to trzeba wewnêtrznej si³y, by ziemskie chwasty nie zag³uszy³y tego, co w nas siê nagle rozbudzi i lotu doznañ te¿ nie ostudzi. Tymczasem tak na Ziemi siê dzieje, doznania duszy co¶ w nas rozchwieje i nie jeste¶my pewni prawdziwie, my¶limy sennie, leniwie. Ile¿ to razy tak ze mn± by³o, ¿e w mojej duszy co¶ siê budzi³o. I nawet to mnie te¿ zachwyca³o, lecz siê to ¶wiat³o wnet rozprasza³o, bo nie umia³em chwytaæ bez g³osu, w¶ród blichtru Ziemi i drgañ chaosu, które tym bardziej atakowa³y jakby siê temu przeciwstawia³y. Teraz dopiero to zrozumia³em i osobi¶cie zdecydowa³em, ¿e kiedy przyjdzie moja godzina, sp³ynê na ziemiê jako dziecina. Moja ¶wiadomo¶æ bêdzie ju¿ inna, nie taka p³ytka, taka dziecinna. Poniewa¿ tu siê przygotowujê i si³y duszy mobilizujê, bym nie zapomnia³ tego w co wierzê! W¶ród ziemskich pokus bêdê ¿o³nierzem. Swoich przekonañ, które zdoby³em, a których w³a¶nie tu do¶wiadczy³em. ¯ycie na Ziemi nie bagatela, kiedy siê dusza z ziemski py³ wciela, na której czeka blichtr i u³uda, czy siê zwyciêsko duszy uj¶æ uda? Czy nie zapomni o przeznaczeniu , o swoim g³êbszym boskim istnieniu. Bo na tê walkê na Ziemiê schodzi, by nie zginê³a w blichtru powodzi. Wszystko z jednego pnia tu powstaje i wszystkim wed³ug zas³ug rozdaje Najwy¿szy Sêdzia, W³adca Wszech¶wiata, co wszystko ³±czy i wszystkich brata. W przeró¿nych formach, barwach tonacji. Wydaje mi siê, ¿e mam nieco racji, tylko przekazaæ tego nie umiem. Wiele odczuwam, wiele rozumiem, bo jak¿e wszystko to ³±czyæ w s³owa? Mówi±c po ziemsku: pêka mi g³owa! Obecnie cia³o mam subtelniejsze, bardziej wszechstronne i wygodniejsze. Ale to co siê wokó³ mnie dzieje, czujê, ¿e moja w³adza siê chwieje. Tyle tu piêkna, woni, muzyki, dochodz± tak¿e z oddali krzyki… Jestem w przechodnim przecie¿ regionie przez to mnie czasem s³odycz owionie, lecz tak¿e muska mroków wo³anie. Nad t± niewiedz± – zmi³uj siê Panie! Dlaczego jestem tak rozdwojony, ¶wiat³o i mrok tu nie ma zas³ony! Czujê wyra¼nie mocno, dok³adnie, gdy jaka¶ cz±stka niewiedzy spadnie. Bo wielu ziemian mnie krytykuje, ¿e ja tu z omamami obcujê. Najmilsi, wszyscy siê przekonacie, gdy ziemskie cia³a poodk³adacie. I zobaczycie dorobek w³asny – tu niewygodny, b³ahy i ciasny. I mam nim to siê zastanowiæ, jak puste by³o na Ziemi ¿ycie. Tu nikt nikogo nie krytykuje, bo z pustk± w³asnej duszy obcuje. I ka¿dy chcia³by ukryæ swe b³êdy, lecz nago¶æ duszy wygl±da urzêdy. Na Ziemi mo¿na ukryæ i schowaæ w³asn± niewiedzê blichtrem przyodziaæ. Perlist± mow± innych podbijaæ, a w³asn± ma³o¶æ chowaæ, zwijaæ. Lecz tu niestety stajesz nagutki i widzisz ¿ycia swojego skutki. Nic twojej duszy tu nie os³oni, chocia¿ siê ka¿da dusza chce schroniæ oraz chce ukryæ to, co przynios³a, jakie zas³ugi swoje wynios³a. Lecz s± i tacy co siê raduj±, z bogactwem duszy swojej obcuj±. A rado¶æ innych to jak muzyka, która nas wszystkich czasem przenika. Wtedy siê mocno zastanawiamy, jakich to go¶ci w¶ród nas mamy! Lecz oni w krótkim czasie odchodz± i szybko wszystkie progi przechodz±. Nikn± w oddali w¶ród barw i tonów. Ona przenika, wstrz±sa, przejmuje i nieuchwytny czar obiecuje. I wywo³uje radosne dreszcze, chcia³bym odczuwaæ to jeszcze, jeszcze… Na tak± rado¶æ trzeba pracowaæ, trudu wysi³ku, ³ez nie ¿a³owaæ. A¿eby wzbiæ siê na te wy¿yny, trzeba mieæ w duszy przejasne czyny. Bo tylko one wiod± do Ojca, poprzez Golgotê i ¶cie¿ki Ogrójca, poprzez upadki, wzloty, cierpienie oraz têsknoty, bunty, zw±tpienie. Warszawa 29.03.1979 /center] Tytu³: Odp: Melchior Wañkowicz - reporta¿e z za¶wiatów. Wiadomo¶æ wys³ana przez: JACK Wrzesieñ 19, 2012, 05:39:00 Melchior Wañkowicz: reporta¿ z za¶wiatów nr 9 Kr±¿ê jak pielgrzym po ¿ycia orbicie zastanawiam siê co to jest ¿ycie? Sk±d ono p³ynie? Dok±d siê snuje? W ca³ym Wszech¶wiecie od wieków pulsuje. Przede mn± tyle jeszcze do zdobycia, ¿e nie wystarczy na to setek ¿ycia. Tyle promiennych dróg widzê z dala, ka¿da z nich inn± têsknotê wyzwala. Porywa w inne dziedziny praducha i dusza moja z utêsknieniem s³ucha. W jej g³êbi dziwne budz± siê nastroje, a ja wci±¿ przed tym progiem stojê… W ¿aden sposób go przekroczyæ nie mogê jak tylko by zej¶æ znów na ziemsk± drogê. I do pocz±tku zacz±æ borykanie, wszystkie pokusy wzi±æ w ducha w³adanie. Wiele zdoby³em ju¿ tu wiadomo¶ci, lecz jest jeszcze wiele we mnie staro¶ci. I one w³a¶nie mój lot utrudniaj±, wy¿yny ducha sob± przys³aniaj±. Ale ja pragnê zerwaæ te kajdany, w które zosta³em mocno uwik³any sw± bezmy¶lno¶ci± i blichtr, co mnie zwodzi³, ch³osta³ i na pokuszenie mnie wodzi³. Wiem te¿, ¿e wielu z was mnie oczekuje, na mym przyk³adzie ¿ycie swe buduje. Chcia³bym rzec tym na ziemskiej drodze, ¿e w wielu sprawach teraz siê nie godzê. Teraz dopiero prze¿ywam, rozumiem, roztrz±saæ wady i egoizm umiem. I z³ote ziarno z plewy wy³uskujê. Bo mi duch w³asny ka¿e, nakazuje! I prawd odwiecznych mi nie przys³ania! Ona, jak s³oñce zewsz±d siê wy³ania i w g³êbi duszy budzi siê poznanie i przejmuj±ce szczê¶cie i wzrastanie. Czujê wyra¼nie tam gdzie¶ w g³êbi duszy, ¿e ka¿dy cz³owiek uwolniæ siê musi, od tego co mu lot ducha krêpuje. Co go od prawdy w ¿yciu izoluje. Gdybym to wiedzia³ bêd±c ziemianinem… Och? Jakie¿ ¿ycie by³oby tam inne. Z tym rozró¿nieniem chcê na Ziemiê sp³yn±æ, ¿eby ¶wiadomie ¿yæ, o prawdê walczyæ. Was, Przyjaciele czêsto obserwujê, jak siê was wielu ze swym ¿yciem mocuje. Nie³atwy rozdzia³ ¿ycia wype³niacie, przed sob± k³ody i progi wci±¿ macie. Chcê was pocieszyæ dodaæ wam odwagi: ¯ycie na ziemi jest ogromnej wagi, bo tylko na niej mo¿na siê wyzwalaæ, z dróg w³asnych k³ody i progi odwalaæ. Choæ ziemskie drogi s± krête, zawi³e, lecz jak¿e w³asnej duszy bêd± mi³e, je¿eli je w³asn± prac± sprostujecie, w³asnym wysi³kiem cel zdobêdziecie. Który siê w sercu, w ka¿dej duszy jarzy, o którym ka¿de serce marzy. Bo ka¿dy cz³owiek w swej g³êbi czuje i na spe³nienie têsknot oczekuje. Jak¿e mi mi³o, ¿e mam kontakt z wami, który nawi±za³ siê tak miêdzy nami. Na moje s³owa wci±¿ oczekujcie, mych wypowiedzi jeszcze wiêcej chcecie. Lecz wiedzcie, ¿e ja tê pracê i przysz³e ¿ycie na Ziemi budujê. Roztrz±sam mojej duszy knieje i czujê, ¿e w tej g³êbi ju¿ ja¶nieje! Bêdzie mi ³atwiej ¿yæ z t± ¶wiadomo¶ci±, chocia¿ nie bêdzie ono wci±¿ rado¶ci±. Chcê prze¿yæ wszystko, co kiedy¶ straci³em, g³os mego ducha g³azem przywali³em, który mnie i tu swym ciê¿arem gnêbi. Ale ja czujê w mojej duszy g³êbiê, ¿e w ¿yciu ziemskim ten g³os tak rozkruszê, uwolniê ducha i uwolniê duszê! I radzê wszystkim, by to przemy¶leli, co tak od szczê¶cia ca³± ludzko¶æ dzieli. Ja bêd±c w ciele wiele przeoczy³em, zdawa³o mi siê, ¿e bezgrzesznie ¿y³em… A có¿ ja z sob± zabra³em w za¶wiaty? Bo te wiêdn±ce i bezbarwne kwiaty, które bezmy¶lnie na Ziemi zbiera³em, z których w³a¶ciwie nic nie skorzysta³em! A móg³bym zabraæ wspania³o¶ci wiele! Mia³em okazjê, bo mieszka³em w ciele. Tu siê natomiast wci±¿ przygotowujê, dawne postêpki swe krytykujê. Sama krytyka nic tu nie pomo¿e, wiêc z ca³ej si³y mozo³u do³o¿ê, ¿eby odrobiæ wszystkie zaleg³o¶ci, wzlecieæ ku ¶wiat³u, wzbiæ siê w nico¶ci. Bo przecie¿ po to jeste¶my stworzeni! My, jasne duchy ogromu przestrzeni. Wolni bez mroku, kajdan i cierpienia zapomnieli¶my cud naszego istnienia! Och! Jak¿e wiele tu mo¿na zrozumieæ! Wystarczy pragn±æ, gor±co chcieæ i umieæ. Do³o¿yæ starañ, pragn±æ wyzwolenia, choæby za cenê goryczy, cierpienia! Chcia³bym przekonaæ was, o przyjaciele: Macie okazjê bo mieszkacie w ciele: Zbierajcie tylko to co zabierzecie, co ma wiêksz± cenê w naszym ¶wiecie. A wszystko inne to blichtr i u³uda. Niczego tu przemyciæ siê nie uda. Ziemskie piêkno¶ci na Ziemi zostan±, ich w³a¶ciciele nagusieñcy stan±. Tej, która mi swej rêki u¿yczy³a, oby najd³u¿ej w zdrowiu, w szczê¶ciu ¿y³a. Có¿ ja bym bez niej uczyni³ mój Bo¿e? Ja ze swej strony swoich si³ do³o¿ê, chocia¿ nie umiem modliæ siê i prosiæ, chcia³bym do Boga choæ westchnienie wznosiæ. By obdarowa³ j± ¿yciem i zdrowiem, gdy siê znów zjawiê, wiêcej wam opowiem. Teraz was ¿egnam, o westchnienie proszê. B³ogo mi ¿e w wasze ¿ycie wnoszê, chocia¿ iskierkê tego, co prze¿ywam. Do przemy¶lenia i was, mili, wzywam. Warszawa 19.03.1980 Tytu³: Odp: Melchior Wañkowicz - reporta¿e z za¶wiatów. Wiadomo¶æ wys³ana przez: JACK Wrzesieñ 19, 2012, 05:41:59 Melchior Wañkowicz: reporta¿ z za¶wiatów nr 10 Wybacz najmilsza, ¿e Ciê napastujê, lecz mój Opiekun Ciebie mi wskazuje. I przyznam szczerze: z wielu próbowa³em, kontakt przyja¼ni nawi±zaæ chcia³em. Ale to zawsze siê nie udawa³o i jako¶ dziwnie siê rozsypywa³o, bo tam siê czu³em dziwnie skrêpowany i jako¶ obcy przez co¶ odpychany. Natomiast z tob± czujê jedn± duszê i to Najmilsza powiedzieæ Ci muszê, ¿e siê tak ³atwo z tob± wspó³pracuje. W jakiej¶ otoczce b³êkitnej siê czujê. Dlatego podaj mi swe z³ociste d³onie, w których moc jaka¶ tajemnicza p³onie. Niech przekazuj± to, co jeszcze powiem, czujê, ¿e jeszcze wiele siê tu dowiem. Rozwa¿am wszystko co tu prze¿ywa³em, bez fundamentu przysz³o¶æ budowa³em, dlatego, mili to siê rozsypa³o, co mnie wabi³o oraz ol¶niewa³o. To nie s± mrzonki, ani bajanie, ale dok³adne czynów prze¿ywanie. Widzê to jasno, ostro i dok³adnie, wiem w jaki sposób sp³aciæ to wypadnie. Przyszed³em szybko i bez zapowiedzi: wiem, ¿e niejeden z was nad tym biedzi. Dlaczego Melchior nic nie powiada? Tych opowiadañ ka¿da dusza rada. Chcia³bym przekazaæ wam to, co czujê i w jaki sposób teraz rozumujê. Lecz w jakie s³owa ubraæ prze¿ywanie? Rozmy¶lam nad tym, lecz nie jestem w stanie, bo to jest ogrom odcieni i ¶wiat³a. Rozumiem teraz, to rzecz dla mnie ³atwa. Ale trzeba to zamieniæ w s³owo. Nie wiem jak? I muszê uczyæ siê od nowa Bo bêd±c na, Ziemi tak siê z ni± z¿y³em, tak siê zbrata³em i tak zespoli³em, ¿e w mojej duszy nigdy nie ¶wita³o, ¿eby inaczej kiedy¶ byæ musia³o. I to jest w³a¶nie najciê¿szym brzemieniem, uznanie tego, co jest tylko cieniem. I wtopiæ siê w to cia³em i dusz±, wiêc jakie to skutki okrutne byæ musz±. A skutków tego bez miary znacie! Najmilsza Siostro i Najmilszy Bracie! I roz¿aleni jeste¶cie bez przerwy, bo coraz s³absze bêd± nasze nerwy. Zbieram owoce tego co posia³em, zdawa³o mi siê, ¿e najlepiej chcia³em. W blichtr i pochwa³y zapatrzony by³em i najwa¿niejszy cel ¿ycia zgubi³em. Dlatego ostrzec chcia³bym was, Kochani, niech waszej duszy wypowied¼ nie rani. Ja sobie czasem te¿ z tego zadrwi³em, kiedy na Ziemi w moim ciele ¿y³em. Dlatego tu posun±æ siê nie mogê, drwiny zabarykadowa³y mi drogê, których usun±æ nie mo¿na w tym ¶wiecie. Opiekun, który mn± siê opiekuje, uczy rozmy¶lañ i tu mn± kieruje, wskaza³, ¿e wszystko wypracowaæ muszê, ¿eby wysup³aæ z pêt my¶li duszê, które swawolnie sobie narzuci³em, zanim siê w ziemskie cia³o zanurzy³em. Chcia³em spróbowaæ blichtru i chwa³y. Tak te zachcianki duszê rozpiera³y. Po drodze tak siê tego uzbiera³o, ¿e w koñcu ono mnie opanowa³o, ¿e zatraci³em rozs±dek, my¶lenie. I zaton±³em w tym co by³o cia³em. To mojej duszy tu nie zadowala i ca³y ciê¿ar tutaj mnie zwala. Muszê usun±æ progi i kajdany, w które bezmy¶lnie jestem uwik³any. W duszy siê mojej chciwo¶æ przejawi³a, by siê czym prêdzej usamodzielni³a: nie rozumia³em, ¿e pycha dzia³a³a, ¿e ona moj± duszê rozsadza³a. Teraz w oddali widzê jasn± drogê, ale j± jeszcze pod±¿aæ nie mogê: Czu³bym siê na niej lekko, doskonale jakie¶ przecudne s± te jasne dale. Wszystko ubieram w te przyziemne s³owa, bo dusza moja jeszcze nie gotowa. Choæ mi siê z Tob± tak lekko pracuje, jaka¶ z³ota niæ wokó³ nas siê snuje. I to u³atwia moje opowie¶ci, choæ nie s± one bogate w te tre¶ci, które odczuwam i którymi ¿yjê i których przedsmak odczuwam i pijê. Ale okre¶liæ ich nadal nie mogê. Czêsto odczuwam w duszy tak± trwogê, jak jaka¶ owca ma³a zagubiona i po¶ród istnieñ jest osamotniona. Po¿egnam Ciebie Siostrzyczko kochana, przez Opiekuna do pomocy dana. Nie bêdê szuka³ innych przewodników, oni nie dadz± lepszych, jak z Tob± wyników. Warszawa 01.05.1982 Inne fragmenty: Ci±gle szuka³em ziemskiej pochwa³y! Jaki¿ ja by³em ogromnie ma³y, mimo ¿e by³em w doros³ym ciele, lecz umys³owo by³em jak cielê i jak ten paw by³em napuszony, bo dumny z siebie, dumny z mej ¿ony. My jak dwa pawie siê kochali¶my! Czy przez to ¿ycie rozumieli¶my? Ot jak dwa ma³e proste ¿yj±tka, czêsto podobne do zwierz±tka! Ja swoje ¿ycie tu krytykujê i wci±¿ nadal go nie akceptujê: Ono przede mn± tu siê obna¿a, jego widok mnie tylko przera¿a! Jak by³o mo¿na tak spêdziæ ¿ycie? Mili wy swoje tu te¿ zobaczycie? Tu siê niestety nic nie ukryje: Jak cz³owiek kiedy¶ ¿y³, tak tu te¿ ¿yje, bo wszystko siê jawi przed duszy okiem! Cz³owiek przed w³asnym stanie wyrokiem: Uzna, ¿e jeszcze cierpia³ za ma³o, chocia¿ go ¿ycie nieraz kara³o..." - Na ziemi trzeba siebie kszta³towaæ i przysz³e ¿ycie lepiej budowaæ oraz zbieraæ to, z czym tu przyjdziecie! I przed w³asnym sumieniem staniecie: Nic czynów waszych tu nie przes³oni. Wszystko przed dusz± siê tu wy³oni". Tytu³: Odp: Melchior Wañkowicz - reporta¿e z za¶wiatów. Wiadomo¶æ wys³ana przez: sfinks Wrzesieñ 19, 2012, 10:06:21 Przepraszam ¿e tak d³ugo kaza³em czekaæ, ale nie zagl±dam tu ostatnio zbyt czêsto, bo krucho u mnie z czasem. Jestem Tobie bardzo wdziêczna za zamieszczenie tych przekazów .Mam jeszcze 3 listy 8, 9 i 10 (bez 6 i 7) Wszystkie 10 listów opublikowano w broszurze z czasów komuny "¶wia³a na granicy czasów" , seria broszur (chyba ) pt. "Ponad bariery" Tadeusza Wo³ynowicza , ale do niej nie dotar³em. Mo¿e wam siê uda. Mi³ej lektury JACK :) [Melchior Wañkowicz : reporta¿ z za¶wiatów nr 8 Przychodzê, choæ niezapowiedziany, lecz wiem, ¿e jestem oczekiwany. Wiem, ¿e siê mn± interesujecie: Jak tu ¿yjê w tym innym ¶wiecie? Inno¶æ na ka¿dym kroku spotykam z nie¶wiadomo¶ci± sw± siê borykam: Pragnê rozumieæ, ale nie mogê, jeszcze mam d³ug± doznañ drogê. Nie przeczê, ¿em ju¿ zrozumia³ wiele, ale gdy by³em w mym ziemskim ciele, los mnie nie zetkn±³ z tej wiedzy sztuk±. By³aby ona dla mnie nauk±, ¿e ¿ycie ziemskie to tylko chwila! Dno tajemnic ¶cie¿kê rozchyla. W lot trzeba chwytaæ te wiadomo¶ci, które siê cisn± do ¶wiadomo¶ci. Lecz rozgwar ziemski tak je przyt³acza, ¿e w koñcu zniknie wolno¶æ droga. Cz³owiek nie mo¿e przekroczyæ proga. Co nagle zewsz±d przed nim wyrasta i mo¿liwo¶ci ziemskie przerasta. A ¿ycie, które skrzy siê têczowo, problematykê odtwarza wci±¿ now±. Ile to trzeba wewnêtrznej si³y, by ziemskie chwasty nie zag³uszy³y tego, co w nas siê nagle rozbudzi i lotu doznañ te¿ nie ostudzi. Tymczasem tak na Ziemi siê dzieje, doznania duszy co¶ w nas rozchwieje i nie jeste¶my pewni prawdziwie, my¶limy sennie, leniwie. Ile¿ to razy tak ze mn± by³o, ¿e w mojej duszy co¶ siê budzi³o. I nawet to mnie te¿ zachwyca³o, lecz siê to ¶wiat³o wnet rozprasza³o, bo nie umia³em chwytaæ bez g³osu, w¶ród blichtru Ziemi i drgañ chaosu, które tym bardziej atakowa³y jakby siê temu przeciwstawia³y. Teraz dopiero to zrozumia³em i osobi¶cie zdecydowa³em, ¿e kiedy przyjdzie moja godzina, sp³ynê na ziemiê jako dziecina. Moja ¶wiadomo¶æ bêdzie ju¿ inna, nie taka p³ytka, taka dziecinna. Poniewa¿ tu siê przygotowujê i si³y duszy mobilizujê, bym nie zapomnia³ tego w co wierzê! W¶ród ziemskich pokus bêdê ¿o³nierzem. Swoich przekonañ, które zdoby³em, a których w³a¶nie tu do¶wiadczy³em. ¯ycie na Ziemi nie bagatela, kiedy siê dusza z ziemski py³ wciela, na której czeka blichtr i u³uda, czy siê zwyciêsko duszy uj¶æ uda? Czy nie zapomni o przeznaczeniu , o swoim g³êbszym boskim istnieniu. Bo na tê walkê na Ziemiê schodzi, by nie zginê³a w blichtru powodzi. Wszystko z jednego pnia tu powstaje i wszystkim wed³ug zas³ug rozdaje Najwy¿szy Sêdzia, W³adca Wszech¶wiata, co wszystko ³±czy i wszystkich brata. W przeró¿nych formach, barwach tonacji. Wydaje mi siê, ¿e mam nieco racji, tylko przekazaæ tego nie umiem. Wiele odczuwam, wiele rozumiem, bo jak¿e wszystko to ³±czyæ w s³owa? Mówi±c po ziemsku: pêka mi g³owa! Obecnie cia³o mam subtelniejsze, bardziej wszechstronne i wygodniejsze. Ale to co siê wokó³ mnie dzieje, czujê, ¿e moja w³adza siê chwieje. Tyle tu piêkna, woni, muzyki, dochodz± tak¿e z oddali krzyki… Jestem w przechodnim przecie¿ regionie przez to mnie czasem s³odycz owionie, lecz tak¿e muska mroków wo³anie. Nad t± niewiedz± – zmi³uj siê Panie! Dlaczego jestem tak rozdwojony, ¶wiat³o i mrok tu nie ma zas³ony! Czujê wyra¼nie mocno, dok³adnie, gdy jaka¶ cz±stka niewiedzy spadnie. Bo wielu ziemian mnie krytykuje, ¿e ja tu z omamami obcujê. Najmilsi, wszyscy siê przekonacie, gdy ziemskie cia³a poodk³adacie. I zobaczycie dorobek w³asny – tu niewygodny, b³ahy i ciasny. I mam nim to siê zastanowiæ, jak puste by³o na Ziemi ¿ycie. Tu nikt nikogo nie krytykuje, bo z pustk± w³asnej duszy obcuje. I ka¿dy chcia³by ukryæ swe b³êdy, lecz nago¶æ duszy wygl±da urzêdy. Na Ziemi mo¿na ukryæ i schowaæ w³asn± niewiedzê blichtrem przyodziaæ. Perlist± mow± innych podbijaæ, a w³asn± ma³o¶æ chowaæ, zwijaæ. Lecz tu niestety stajesz nagutki i widzisz ¿ycia swojego skutki. Nic twojej duszy tu nie os³oni, chocia¿ siê ka¿da dusza chce schroniæ oraz chce ukryæ to, co przynios³a, jakie zas³ugi swoje wynios³a. Lecz s± i tacy co siê raduj±, z bogactwem duszy swojej obcuj±. A rado¶æ innych to jak muzyka, która nas wszystkich czasem przenika. Wtedy siê mocno zastanawiamy, jakich to go¶ci w¶ród nas mamy! Lecz oni w krótkim czasie odchodz± i szybko wszystkie progi przechodz±. Nikn± w oddali w¶ród barw i tonów. Ona przenika, wstrz±sa, przejmuje i nieuchwytny czar obiecuje. I wywo³uje radosne dreszcze, chcia³bym odczuwaæ to jeszcze, jeszcze… Na tak± rado¶æ trzeba pracowaæ, trudu wysi³ku, ³ez nie ¿a³owaæ. A¿eby wzbiæ siê na te wy¿yny, trzeba mieæ w duszy przejasne czyny. Bo tylko one wiod± do Ojca, poprzez Golgotê i ¶cie¿ki Ogrójca, poprzez upadki, wzloty, cierpienie oraz têsknoty, bunty, zw±tpienie. Warszawa 29.03.1979 /center] Serce mi siê ,,kraje,, na skargi Melchiora z za¶wiatów ,mimo ¿e ¿yjê na ziemi potrafiê doskonale wyobraziæ sobie jego stan duchowy i rozterki zwi±zane z odmiennym postrzeganiem ¿ycia . Ludzie na ziemi kpi± sobie z takich spraw ,a osoby które pragn± zwróciæ im uwagê na duchow± stronê ¿ycia postrzegaj± jako ,,czubków,, i pomylonych . Ja chcê byæ pomylona ,poniewa¿ sprawy duchowe s± dla mnie priorytetem . Nie przywi±zujê zbyt wielkiej uwagi do spraw ziemskich ,dlatego nigdy nie d±¿y³am do tego aby mieæ w nadmiarze jakiekolwiek dobra ziemskie ,wykszta³cenie te¿ nie by³o moim wielkim marzeniem ,ani nawet ma³¿eñstwo ,czy za³o¿enie rodziny .Natomiast bardzo wa¿na jest dla mnie mi³o¶æ (sama mi³o¶æ wystarczy) oraz godno¶æ ,któr± ludzie na ziemi strasznie zszargali ,podeptali i zniszczyli .Dla ludzi na ziemi wa¿na jest góra rupieci i w imiê tego potrafi± cz³owieka utopiæ w ³y¿ce wody ,aby dorwaæ siê do jego dóbr . Bycie kim¶ tez nie ma dla mnie znaczenia ,wystarczy kochana i kochaj±ca osoba przy mnie .W takim duecie mo¿na góry zdobywaæ i szczyty marzeñ . Tytu³: Odp: Melchior Wañkowicz - reporta¿e z za¶wiatów. Wiadomo¶æ wys³ana przez: songo1970 Wrzesieñ 19, 2012, 10:16:39 piêkne s± te reporta¿e, bo pisane poezj± :)
Tytu³: Odp: Melchior Wañkowicz - reporta¿e z za¶wiatów. Wiadomo¶æ wys³ana przez: JACK Wrzesieñ 20, 2012, 02:47:37 Serce mi siê ,,kraje,, na skargi Melchiora z za¶wiatów ,mimo ¿e ¿yjê na ziemi potrafiê doskonale wyobraziæ sobie jego stan duchowy i rozterki zwi±zane z odmiennym postrzeganiem ¿ycia . Ludzie na ziemi kpi± sobie z takich spraw ,a osoby które pragn± zwróciæ im uwagê na duchow± stronê ¿ycia postrzegaj± jako ,,czubków,, i pomylonych . Ja chcê byæ pomylona ,poniewa¿ sprawy duchowe s± dla mnie priorytetem . Nie przywi±zujê zbyt wielkiej uwagi do spraw ziemskich ,dlatego nigdy nie d±¿y³am do tego aby mieæ w nadmiarze jakiekolwiek dobra ziemskie ,wykszta³cenie te¿ nie by³o moim wielkim marzeniem ,ani nawet ma³¿eñstwo ,czy za³o¿enie rodziny .Natomiast bardzo wa¿na jest dla mnie mi³o¶æ (sama mi³o¶æ wystarczy) oraz godno¶æ ,któr± ludzie na ziemi strasznie zszargali ,podeptali i zniszczyli .Dla ludzi na ziemi wa¿na jest góra rupieci i w imiê tego potrafi± cz³owieka utopiæ w ³y¿ce wody ,aby dorwaæ siê do jego dóbr . Bycie kim¶ tez nie ma dla mnie znaczenia ,wystarczy kochana i kochaj±ca osoba przy mnie .W takim duecie mo¿na góry zdobywaæ i szczyty marzeñ . To prawda, tu nie jest lekko. Ale to wszystko jest po co¶. To zosta³o zaplanowane jako ciê¿kie szkolenie dusz i kolejno odbywane æwiczenia, krok po kroku. Gra toczy siê o kilka miliardów istot. Dlatego niezwykle pomocne w ¿yciu jest osi±gniêcie stanu pe³nego zaufania do Wy¿szych Si³. Bo One wiedz± co robi± i to nie jest Ich pierwszy raz. Rozwój ludzko¶ci jest od dawna w pe³ni sterowany przez Najwy¿sz± Gêsto¶æ - Kosmos Mi³o¶ci, a w³a¶ciwie zjednoczonego z Bogiem Króla Kosmosu Mi³o¶ci - Chrystusa, który wcieli³ siê w cia³o Jezusa z Nazaretu trwale ³±cz±c ludzko¶æ z Najwy¿sz± Gêsto¶ci±, choæ to po³aczenie dopiero kie³kuje. W rozwoju ludzko¶ci nie ma przypadków. Dowodem jest na to historia Polski i Polaków . To ci±g³e rozpalanie czakr serca Polaków za pomoc± k³ótni i nienawi¶ci - to zosta³o zaplanowane. To jest podwalina pod co¶ wy¿szego. Chrystus te¿ mówi³, ze sk³óci brata z bratem. Obecnie mamy pañstwo w kszta³cie serca , jeden naród, jedn± wiarê- a to wszystko "dziêki" dwóm "je¼dzcom apokalipsy"- Hitlerowi i Stalinowi - to naprawdê nie jest przypadek Jestem daleki od stawiania im pomników, ale kanclerz Otto von Bismarc przewraca siê teraz w grobie jak widzi islam w Niemczech i tak± Polskê na mapach. A przed II wojn± by³a ogromna ilo¶æ mniejszo¶ci i rozproszenie Polaków: http://pl.wikipedia.org/wiki/Linia_Curzona Zatem, gdy Chrystus mówi³ ¦w. Faustynie w 1932 lub 33 roku , ¿e musi zniszczyæ Warszawê, to tkwi³ w tym dalekosiê¿ny cel. Ona dostrzega³a tylko przysz³e cierpienia ludzi i prosi³a Chrystusa o zmi³owanie . Równie¿ Wg mistrza wiedzy tajemnej R. Steinera to w³a¶nie Chrystus jest obecnie g³ównodowodz±cym , tego "obozu karnego", kator¿niczej ziemskiej szko³y na anio³y mi³o¶ci. Wg niego nawet to odduchowienie i materializm w XX wieku zosta³y zaplanowanie, bo dusze które w to wpad³y dostan± za chwilê takiego kaca moralnego, ¿e bêda pó¿niej "stabilniejsze". Idealnym przyk³adem jest w³a¶nie M. Wañkowicz, który dok³adnie takiego kaca dosta³ po swoim wcieleniu w XX wieku. Zatem afirmacja "Jezu ufam tobie" , oznaczaj±ca zaufanie do Wy¿szych Si³, Boga,Chrystusa z nim zjednoczonego nie jest pozbawiona sensu. i mo¿e przynie¶æ spokój duszy, w tym ziemskim bagnie, w którym obecnie (jeszcze) tkwimy . Oby ju¿ nie za d³ugo. Amen :) Tytu³: Odp: Melchior Wañkowicz - reporta¿e z za¶wiatów. Wiadomo¶æ wys³ana przez: chanell Wrzesieñ 20, 2012, 07:34:49 Dobrze piszesz songo to szko³a któr± musimy "zaliczyæ " ¿eby siê doskonaliæ.Program -zadanie które mamy wykonac ,po to by osi±gn±æ "¿ycie wieczne "
Dziêkujê :-* Tytu³: Odp: Melchior Wañkowicz - reporta¿e z za¶wiatów. Wiadomo¶æ wys³ana przez: sfinks Wrzesieñ 20, 2012, 10:18:25 Serce mi siê ,,kraje,, na skargi Melchiora z za¶wiatów ,mimo ¿e ¿yjê na ziemi potrafiê doskonale wyobraziæ sobie jego stan duchowy i rozterki zwi±zane z odmiennym postrzeganiem ¿ycia . Ludzie na ziemi kpi± sobie z takich spraw ,a osoby które pragn± zwróciæ im uwagê na duchow± stronê ¿ycia postrzegaj± jako ,,czubków,, i pomylonych . Ja chcê byæ pomylona ,poniewa¿ sprawy duchowe s± dla mnie priorytetem . Nie przywi±zujê zbyt wielkiej uwagi do spraw ziemskich ,dlatego nigdy nie d±¿y³am do tego aby mieæ w nadmiarze jakiekolwiek dobra ziemskie ,wykszta³cenie te¿ nie by³o moim wielkim marzeniem ,ani nawet ma³¿eñstwo ,czy za³o¿enie rodziny .Natomiast bardzo wa¿na jest dla mnie mi³o¶æ (sama mi³o¶æ wystarczy) oraz godno¶æ ,któr± ludzie na ziemi strasznie zszargali ,podeptali i zniszczyli .Dla ludzi na ziemi wa¿na jest góra rupieci i w imiê tego potrafi± cz³owieka utopiæ w ³y¿ce wody ,aby dorwaæ siê do jego dóbr . Bycie kim¶ tez nie ma dla mnie znaczenia ,wystarczy kochana i kochaj±ca osoba przy mnie .W takim duecie mo¿na góry zdobywaæ i szczyty marzeñ . To prawda, tu nie jest lekko. Ale to wszystko jest po co¶. To zosta³o zaplanowane jako ciê¿kie szkolenie dusz i kolejno odbywane æwiczenia, krok po kroku. Gra toczy siê o kilka miliardów istot. Dlatego niezwykle pomocne w ¿yciu jest osi±gniêcie stanu pe³nego zaufania do Wy¿szych Si³. Bo One wiedz± co robi± i to nie jest Ich pierwszy raz. Rozwój ludzko¶ci jest od dawna w pe³ni sterowany przez Najwy¿sz± Gêsto¶æ - Kosmos Mi³o¶ci, a w³a¶ciwie zjednoczonego z Bogiem Króla Kosmosu Mi³o¶ci - Chrystusa, który wcieli³ siê w cia³o Jezusa z Nazaretu trwale ³±cz±c ludzko¶æ z Najwy¿sz± Gêsto¶ci±, choæ to po³aczenie dopiero kie³kuje. W rozwoju ludzko¶ci nie ma przypadków. Dowodem jest na to historia Polski i Polaków . To ci±g³e rozpalanie czakr serca Polaków za pomoc± k³ótni i nienawi¶ci - to zosta³o zaplanowane. To jest podwalina pod co¶ wy¿szego. Chrystus te¿ mówi³, ze sk³óci brata z bratem. Obecnie mamy pañstwo w kszta³cie serca , jeden naród, jedn± wiarê- a to wszystko "dziêki" dwóm "je¼dzcom apokalipsy"- Hitlerowi i Stalinowi - to naprawdê nie jest przypadek Jestem daleki od stawiania im pomników, ale kanclerz Otto von Bismarc przewraca siê teraz w grobie jak widzi islam w Niemczech i tak± Polskê na mapach. A przed II wojn± by³a ogromna ilo¶æ mniejszo¶ci i rozproszenie Polaków: http://pl.wikipedia.org/wiki/Linia_Curzona Zatem, gdy Chrystus mówi³ ¦w. Faustynie w 1932 lub 33 roku , ¿e musi zniszczyæ Warszawê, to tkwi³ w tym dalekosiê¿ny cel. Ona dostrzega³a tylko przysz³e cierpienia ludzi i prosi³a Chrystusa o zmi³owanie . Równie¿ Wg mistrza wiedzy tajemnej R. Steinera to w³a¶nie Chrystus jest obecnie g³ównodowodz±cym , tego "obozu karnego", kator¿niczej ziemskiej szko³y na anio³y mi³o¶ci. Wg niego nawet to odduchowienie i materializm w XX wieku zosta³y zaplanowanie, bo dusze które w to wpad³y dostan± za chwilê takiego kaca moralnego, ¿e bêda pó¿niej "stabilniejsze". Idealnym przyk³adem jest w³a¶nie M. Wañkowicz, który dok³adnie takiego kaca dosta³ po swoim wcieleniu w XX wieku. Zatem afirmacja "Jezu ufam tobie" , oznaczaj±ca zaufanie do Wy¿szych Si³, Boga,Chrystusa z nim zjednoczonego nie jest pozbawiona sensu. i mo¿e przynie¶æ spokój duszy, w tym ziemskim bagnie, w którym obecnie (jeszcze) tkwimy . Oby ju¿ nie za d³ugo. Amen :) songo z Tob± te¿ mam dobre porozumienie ,cieszê siê ¿e Ciebie pozna³am ,oby wiêcej takich ludzi na ¶wiecie ,którzy my¶l± prosto ,ale m±drze . Mam do¶æ pokrêtnych wyja¶nieñ zjawisk naturalnych i ponadzmys³owych .Prawda musi byæ prosta ,tak jak j± przekazuje Melchior ,poetycko ,piêknie ale przecie¿ bardzo rozumnie i prosto. Tytu³: Odp: Melchior Wañkowicz - reporta¿e z za¶wiatów. Wiadomo¶æ wys³ana przez: songo1970 Wrzesieñ 20, 2012, 10:59:01 sfinks serdecznie ciê pozdrawiam- te¿ sobie ceniê prostotê przekazu,-
bo czêsto czytaj±c co¶ od razu da siê wyczuæ intencje i emocje stoj±ce za tekstem. pozdrawiam :) |