Sam sobie wbij do g³owy, ¿e swój przepis na ¿ycie mo¿esz stosowaæ tylko do siebie.I wara Ci od innych.Mo¿emy pogadaæ o tym czy tamtym ale nie tym tonem.
Tymi zasadami siê kierujê i te zasady s± idealnym rozwi±zaniem problemu nad którym siê g³owicie. Oczywi¶cie ka¿dy mo¿e mieæ w³asny pomys³ - lecz im dalej od tego prostego rozwi±zania tym wiêcej musicie siê nakombinowaæ aby uzyskaæ "rozwi±zanie". Gdyby ka¿de zblizenie by³o odpwiedzialnie [i nie wyje¿d¿aæ mi ¿e wtedy zabija siê rado¶æ, uniesienie, etc.] rozwi±zuje to szereg problemów:
1. aborcjê
2 niechciane dzieci
3 szacunek do kobiet.
To te najwa¿niejsze. Je¿eli macie lepsze i bardziej kompleksowe rozwi±zanie to zamieniam siê w s³uch.
Je¿eli natomiast zbli¿enie traktuje siê w jakimkolwiek stopniu jako uj¶cie ¿±dz to trzeba siê wysilaæ aby to ukryæ za kreowanymi "dla potrzeb sytuacji" obrazami, ale ¿adne takie zastêpcze rozwiazanie nie bêdzie pozbawione wad. Zastawiam siê jeszcze sk±d taki opór w¶ród osób które nawo³uj± do doskonalenia siê i g³osz± mi³o¶æ bli¼niego.
Pad³o stwierdzenie - a co jak mê¿czyzna zosta³ oszukany celowo? Zasada nadal ma zastosowanie - je¿eli jest przekonany, ¿e ta kobieta jest odpowiednia na matkê jego dzieci i towarzyszkê ¿ycia to problem znika. Po to "wymy¶lono" okres poznawania siê i narzeczeñstwa aby nabraæ pewno¶ci. Ale wielokrotnie tutaj s³ysza³em, ¿e to tak¿e niemodne i ograniczaj±ce.