Rafaela
Gość
|
 |
« Odpowiedz #1 : Wrzesień 06, 2010, 13:52:36 » |
|
Nadmierna surowoœÌ i represyjnoœÌ wymogĂłw przynosi najczĂŞÂściej jeden z dwĂłch moÂżliwych skutkĂłw: jeÂżeli nie jest ona po³¹czona ze skutecznym nadzorem nad ich wykonaniem, to prowadzi do tego, Âże ludzie je ÂłamiÂą, jeÂśli jednak system kontroli i karania jest efektywny, wĂłwczas te wymogi ÂłamiÂą ludzi. Nie sprzyja to pozytywnym przemianom w naszym Âświecie. IstotÂą czÂłowieka i czÂłowieczeĂąstwa jest wolnoœÌ. Jej ograniczanie na dÂłuÂższÂą metĂŞ do niczego dobrego nie prowadzi. TÂłumaczenie, Âże bez wymagaĂą nie mogÂłoby istnieĂŚ Âżadne wspó³czesne paĂąstwo jest tak samo zwodnicze, jak tÂłumaczenie staroÂżytnych patrycjuszy, Âże bez niewolnictwa nie mogÂło by istnieĂŚ ich paĂąstwo, bo kto by wtedy wykonywaÂł codzienne, domowe prace. Nie tak dawno, w taki sam sposĂłb, potrzebĂŞ niewolnictwa tÂłumaczyli plantatorzy amerykaĂąskiego PoÂłudnia: „JeÂśli znieÂślibyÂśmy niewolnictwo, to kto by pracowaÂł na naszych plantacjach?” Nie przyszÂło im do gÂłowy, Âże ludzie mogÂą robiĂŚ coÂś z wÂłasnej woli, bez przymusu. Ci, ktĂłrzy domagajÂą siĂŞ niewoli, przymusu, surowych praw i dotkliwego karania widzÂą w czÂłowieku tylko zÂło. Inni, przeciwni temu wszystkiemu, ktĂłrzy wiedzÂą, Âże moÂżna dziaÂłaĂŚ dobrowolnie, widzÂą w czÂłowieku dobro. W zaleÂżnoÂści od tego co ludzie widzÂą w czÂłowieku, to czÂłowiek im objawia.
Zilustrujmy to co zostaÂło powiedziane kilkoma przykÂładami. Jako pierwszy przykÂład niech posÂłuÂży, ogÂłaszany niejednokrotnie podczas suszy, zakaz wstĂŞpu do lasu. Cel takiego dziaÂłania jest wzniosÂły, chodzi o to, Âżeby zmniejszyĂŚ prawdopodobieĂąstwo zaprĂłszenia ognia i wybuchu poÂżaru. Ale sÂłuÂżby leÂśne nie majÂą odpowiednich siÂł i ÂśrodkĂłw, aby skutecznie wyegzekwowaĂŚ ten zakaz. Dlatego pewna, chociaÂż stosunkowo niewielka czêœÌ ludzi go Âłamie. Chodzi zwÂłaszcza o tych, ktĂłrzy sÂą z natury niepokorni, nieposÂłuszni i nieodpowiedzialni. Tacy ludzie nie przestrzegajÂą teÂż zwykle zasad bezpieczeĂąstwa i to wÂłaÂśnie oni mogÂą byĂŚ potencjalnymi podpalaczami. Zakaz nie powstrzymuje rĂłwnieÂż tej garstki zwyrodnialcĂłw, ktĂłrzy podpalajÂą lasy z premedytacjÂą. PozostaÂła wiĂŞkszoœÌ to ludzie odpowiedzialni, ktĂłrzy przestrzegajÂą zakazu. Tacy ludzie nigdy by poÂżaru nie wywoÂłali. Przeciwnie – to oni pierwsi, korzystajÂąc z bardzo popularnych juÂż telefonĂłw komĂłrkowych, powiadomiliby straÂż poÂżarnÂą, zanim dym czy ogieĂą zostaÂłby dostrzeÂżony z wieÂży obserwacyjnej lub z samolotu. PozwoliÂłoby to szybko ugasiĂŚ poÂżar w zarodku, oszczĂŞdzajÂąc lasy i oszczĂŞdzajÂąc na kosztach akcji gaÂśniczej. Jak wiĂŞc widzimy, ogÂłaszanie takich zakazĂłw jest nieskuteczne, bo nie stanowi efektywnej zapory dla potencjalnych podpalaczy, a rĂłwnoczeÂśnie blokuje tych, ktĂłrzy mogliby las uratowaĂŚ. Znacznie skuteczniejsze byÂłoby wywieszenie tablic z proÂśbÂą ostroÂżnoœÌ z ogniem, nie pozostawianie w lesie butelek i zaalarmowanie odpowiednich sÂłuÂżb w razie zauwaÂżenia poÂżaru, poniewaÂż w ten sposĂłb zostaÂłaby poruszona ta dobra, szlachetna strona czÂłowieczeĂąstwa. Niestety – stare nawyki i bezmyÂślnoœÌ niektĂłrych decydentĂłw powodujÂą, Âże wci¹¿ ogÂłaszane sÂą takie niepotrzebne zakazy.
Inny przykÂład to ogÂłaszany tu i Ăłwdzie zakaz kÂąpieli. Mechanizm zjawiska jest prosty. GdzieÂś, w jakimÂś miejscu nad jeziorem, stawem czy rzekÂą topi siĂŞ podczas kÂąpieli siĂŞ paru ludzi. W lokalnej prasie podnosi siĂŞ krzyk, Âże lokalna wÂładza nie dba o bezpieczeĂąstwo obywateli. Niestety, lokalnej wÂładzy nie staĂŚ na zbudowanie w tym miejscu bezpiecznej plaÂży, zatrudnienie ratownikĂłw, itp. Dlatego siĂŞga siĂŞ po rozwiÂązanie najprostsze – ustawienie tablicy z zakazem kÂąpieli. Teraz urzĂŞdnicy czujÂą siĂŞ caÂłkowicie zwolnieni z odpowiedzialnoÂści za wypadki utoniĂŞcia. JeÂśli ktoÂś siĂŞ kÂąpie wbrew zakazowi, to juÂż jest jego wina, a nie ich. Ponadto zasoby finansowe odpowiednich jednostek organizacyjnych wÂładz lokalnych sÂą wzbogacane o wpÂływy z wymierzanych od czasu do czasu mandatĂłw za zÂłamanie zakazu. Wszyscy sÂą zadowoleni, ale... ludzie topiÂą siĂŞ nadal. Czy wiĂŞc nie lepiej byÂłoby znowu odwoÂłaĂŚ siĂŞ do tej lepszej strony czÂłowieka, do jego mÂądroÂści i przezornoÂści? MoÂże byÂłaby zatem skuteczniejsza tablica o takiej treÂści: CzÂłowieku! W tym miejscu kÂąpiel jest niebezpieczna! UtopiÂło siĂŞ tu juÂż siedem osĂłb. Ty moÂżesz byĂŚ Ăłsmy. Zanim wejdziesz do wody – zastanĂłw siĂŞ!
Jeszcze inny przykÂład wart rozpatrzenia, to tzw. „wymagajÂący nauczyciel”. Nie zawsze wymagania szkolne przybierajÂą tak skrajnÂą postaĂŚ jak we wspomnianym juÂż gimnazjum w Chyrowie. Jednak wymagajÂący nauczyciel cieszy siĂŞ zwykle duÂżym powaÂżaniem i stanowi zwykle wzĂłr do naÂśladowania dla innych nauczycieli. RĂłwnieÂż i sami uczniowie bardziej szanujÂą takiego nauczyciela, ktĂłry potrafi ich sobie podporzÂądkowaĂŚ, niÂż takiego, ktĂłry im pobÂłaÂża. Dlaczego siĂŞ tak dzieje? Wynika to ze stosowanych we wspó³czesnym Âświecie metod nauczania. Nauka w szkoÂłach jest procesem pamiĂŞciowego przyswajania gotowych „prawd”. Nie ma tu miejsca na twĂłrcze myÂślenie czy na myÂślenie krytyczne. Dotyczy to niemal wszystkich przedmiotĂłw od historii po fizykĂŞ. UczeĂą musi np. nie tylko zapamiĂŞtaĂŚ poszczegĂłlne fakty historyczne, ale rĂłwnieÂż wtÂłacza mu siĂŞ okreÂślonÂą interpretacjĂŞ tych faktĂłw. PrĂłba krytycznego podejÂścia do nich przez ucznia moÂże skoĂączyĂŚ siĂŞ ocenÂą niedostatecznÂą. DoroÂśli bojÂą siĂŞ pozwoliĂŚ swym potomkom na krytyczne myÂślenie, bo bojÂą siĂŞ usÂłyszeĂŚ, co mÂłodzi o nich naprawdĂŞ myÂślÂą. Dlatego wolÂą im wtÂłaczaĂŚ gotowe schematy, gotowe reguÂły, gotowe osÂądy. Zabija to naturalnÂą ciekawoœÌ, a si³¹ napĂŞdowÂą do nauki staje siĂŞ przymus. Proces dydaktyczny staje siĂŞ w zwiÂązku z tym trudny i nudny. Uczniowie muszÂą nie tyle poznawaĂŚ, odkrywaĂŚ, zdobywaĂŚ, co „wkuwaĂŚ”. UczÂą siĂŞ nie dla wiedzy, ale „na ocenĂŞ”, „aby zaliczyĂŚ”, „do egzaminu”, „do matury”, „dla uzyskania dyplomu”. Naturalne pragnienie poznawania, wÂłaÂściwe kaÂżdemu czÂłowiekowi juÂż od lat najmÂłodszych, zostaje brutalnie stÂłumione i zastÂąpione wymaganiem przyswajania gotowych treÂści. Rzecz jasna, Âże w tej sytuacji, im bardziej wymagajÂący nauczyciel, tym lepsze efekty. Jednak skutkiem ubocznym takiego modelu nauczania jest to, Âże jest on caÂłkowicie pozbawiony radoÂści. A przecieÂż naturalna radoœÌ poznawania i odkrywania towarzyszy nam juÂż od wczesnego dzieciĂąstwa. PrzykÂładem jest zabawa, ktĂłra dla dziecka peÂłni waÂżnÂą rolĂŞ poznawczÂą, dajÂąc mu rĂłwnoczeÂśnie duÂżo zadowolenia - dlatego dzieci do zabawy zmuszaĂŚ nie trzeba. Czy wiĂŞc jest moÂżliwe aby na podobnych pozytywnych emocjach oprzeĂŚ nauczanie? Tak, tak i jeszcze raz tak! Ale... nie na naszej planecie. Przynajmniej jeszcze nie teraz. Trzeba by bowiem wszystko, co ludzie sÂądzÂą na temat nauczania, wywrĂłciĂŚ do gĂłry nogami. Nie jest to na razie moÂżliwe w sposĂłb globalny, spotkaÂłoby siĂŞ bowiem z olbrzymim oporem konserwatywnie nastawionej spoÂłecznoÂści, a zwÂłaszcza Âśrodowiska nauczycieli. Musieliby oni wszyscy zrozumieĂŚ, Âże zaciekawienie i radoœÌ to znacznie lepsze stymulatory niÂż strach. Wtedy dopiero byliby zdolni poj¹Ì rzecz nastĂŞpujÂącÂą: Najlepszy nauczyciel to nie ten, ktĂłry poprzez stawianie surowych wymagaĂą wtÂłacza uczniom do gÂłowy wiadomoÂści zgodnie z okreÂślonym programem nauczania. Najlepszy nauczyciel to ten, ktĂłry potrafi swoim uczniom zaszczepiĂŚ miÂłoœÌ do wiedzy i umie jÂą z nich wydobyĂŚ. Szkoda, Âże tacy obdarzeni charyzmÂą pedagodzy zdarzajÂą siĂŞ na naszej planecie niezwykle rzadko.
Kolejny przykÂład to tzw. „demokracja parlamentarna”. Dzieli siĂŞ ona na wÂładzĂŞ ustawodawczÂą (parlament), wykonawczÂą (rzÂąd) i sÂądowniczÂą. Jest to system oparty g³ównie na wymogach. Wszak tworzone przez parlament prawo to wielki zbiĂłr wymagaĂą: nakazĂłw, zakazĂłw, zaleceĂą, regulacji oraz sposobu postĂŞpowania wobec tych, ktĂłrzy tych wymogĂłw nie przestrzegajÂą (zwykle represji, kar). Zadaniem rzÂądu jest kierowanie paĂąstwem zgodnie z ustanowionym prawem, a zadaniem sÂądĂłw jest rozstrzyganie sporĂłw prawnych i karanie tych, ktĂłrzy narzuconych przez prawo wymogĂłw nie przestrzegajÂą. NiektĂłre paĂąstwa demokratyczne, jak np. Stany Zjednoczone, kÂładÂą bardzo duÂży nacisk na przestrzeganie prawa, ktĂłre jest tam wynoszone ponad wszystko. Dochodzi nawet do takich paradoksĂłw, Âże odrzuca siĂŞ w peÂłni wiarygodne i niepodwaÂżalne dowody winy jakiegoÂś bandyty czy mordercy i wypuszcza siĂŞ go na wolnoœÌ tylko dlatego, Âże owe dowody zostaÂły zdobyte niezgodnie z prawem.
Sama demokracja, wbrew nazwie, zdaje siĂŞ byĂŚ w duÂżym stopniu iluzjÂą. Winston Churchill sÂłusznie nazwaÂł jÂą „najgorszym systemem, nie liczÂąc wszystkich pozostaÂłych”. Czynny udziaÂł w dziaÂłalnoÂści politycznej jest dostĂŞpny dla nielicznych, ktĂłrych staĂŚ na sfinansowanie kosztownej kampanii wyborczej, lub ktĂłrych popiera finansowo wystarczajÂąco mocna partia. „LudowÂładztwo” dla wiĂŞkszoÂści to maÂło Âświadomy udziaÂł w gÂłosowaniu raz na kilka lat. Kandydaci na pos³ów czy radnych usiÂłujÂą przekonaĂŚ wyborcĂłw, Âże ich interesy i interesy wyborcĂłw sÂą zgodne, co czĂŞsto mija siĂŞ z prawdÂą i objawia siĂŞ juÂż w trakcie, lub dopiero po zakoĂączeniu kadencji. Obietnice gÂłoszone przez poszczegĂłlnych kandydatĂłw w kampanii wyborczej sÂą przy tym czĂŞsto ogĂłlnikowe i bez pokrycia, a gÂłosujÂący i tak nie sÂą w stanie sprawdziĂŚ ich wiarygodnoÂści. W rezultacie o wyniku wyborĂłw decydujÂą czĂŞsto nie sprawy merytoryczne, ale iloœÌ pieniĂŞdzy wydanych na kampaniĂŞ czy popularnoœÌ partii, ktĂłra tego kandydata wystawiÂła. W przypadku wyborĂłw tylko jednej osoby (np. prezydenta) znaczenie ma rĂłwnieÂż popularnoœÌ samego kandydata, ktĂłry jest zwykle wyborcom dobrze znany, jednak w wyborach parlamentarnych czy samorzÂądowych wiĂŞkszoœÌ kandydatĂłw jest najczĂŞÂściej wyborcom nieznana3, lub znana w sposĂłb niewystarczajÂący. WedÂług jakich wiĂŞc kryteriĂłw majÂą byĂŚ wybierani? Ze wzglĂŞdu na wyglÂąd krawata, miÂły uÂśmiech czy ÂładnÂą szatĂŞ graficznÂą ulotki podrzuconej pod drzwi? A moÂże ze wzglĂŞdu na gÂłoszone przez nich hasÂła typu „bĂŞdĂŞ d¹¿yĂŚ do zmniejszenia bezrobocia” czy „zadbam o wzrost bezpieczeĂąstwa publicznego”, ktĂłre siĂŞ i tak w wiĂŞkszoÂści powtarzajÂą u wszystkich kandydatĂłw?
Po wyborach wpÂływ spoÂłeczeĂąstwa na wÂładzĂŞ jest znikomy, a rzÂąd ochoczo, choĂŚ czĂŞsto wybiĂłrczo, zabiera siĂŞ do wdraÂżania ustanawianych przed parlament wymogĂłw. Jedynym, choĂŚ zupeÂłnie „niedemokratycznym” sposobem oddziaÂływania silniejszych grup spoÂłecznych na wÂładzĂŞ sÂą wĂłwczas ró¿ne spoÂłeczne protesty, strajki, demonstracje i blokady. SÂłabsi nie majÂą Âżadnych szans i moÂżliwoÂści, oprĂłcz takich aktĂłw desperacji jak oblanie siĂŞ benzynÂą w miejscu publicznym i podpalenie lub przykucie kajdankami do bramy ministerstwa. Co prawda pewnÂą rolĂŞ w wywieraniu nacisku na wÂładzĂŞ wywierajÂą niezaleÂżne media, ale rzÂąd robi wszystko co moÂżliwe, aby tÂą niezaleÂżnoœÌ ograniczyĂŚ4. ZresztÂą interes bogatych wÂłaÂścicieli mediĂłw zwykle nie pokrywa siĂŞ z interesem najuboÂższych i najsÂłabszych. Nie istniejÂą zatem Âżadne demokratyczne mechanizmy wpÂływania spoÂłeczeĂąstwa w okresie miĂŞdzy wyborami, a raz wybranych parlamentarzystĂłw usun¹Ì siĂŞ juÂż nie da. Dodatkowo chroni ich immunitet poselski. Parlament jest wiĂŞc jednÂą z najbardziej nieodpowiedzialnych instytucji w historii Âświata. Niemal wszystkich da siĂŞ jakoÂś pociÂągn¹Ì do odpowiedzialnoÂści, nawet prezydenta moÂżna postawiĂŚ przed TrybunaÂłem Stanu, ale czy moÂżna ukaraĂŚ parlament za niewÂłaÂściwe, czy wrĂŞcz szkodliwe ustawy5? Po wyborach spoÂłeczeĂąstwo praktycznie juÂż nic, oprĂłcz rewolucji, nie moÂże zrobiĂŚ, aÂż do nastĂŞpnych wyborĂłw6. JeÂżeli w parlamencie jakaÂś partia czy koalicja ma zdecydowanÂą wiĂŞkszoœÌ, to opozycja nie ma wtedy Âżadnego wpÂływu na stanowione ustawy, moÂże jedynie protestowaĂŚ z mĂłwnicy, czĂŞsto przy prawie pustej sali. Gdy w paĂąstwie dzieje siĂŞ bardzo Âźle i dziaÂłania rzÂądu budzÂą wiele zastrzeÂżeĂą, to wpÂływ na bieg wydarzeĂą mogliby co prawda mieĂŚ sami posÂłowie, np. ogÂłaszajÂąc wotum nieufnoÂści dla premiera czy rozwiÂązujÂąc parlament, ale w takich sytuacjach interes grupowy staje siĂŞ zwykle waÂżniejszy niÂż interes paĂąstwa. Ilu znalazÂłoby siĂŞ przy tym pos³ów, ktĂłrzy chcieliby ryzykowaĂŚ utratĂŞ ciepÂłej posadki? Dlatego moÂżna zaryzykowaĂŚ twierdzenie, Âże demokracja w rzeczywistoÂści nie jest ludowÂładztwem, lecz tylko jego pozorem7.
WÂładza zaczyna wiĂŞc realizowaĂŚ interesy rzÂądzÂących zgodnie z tworzÂącymi siĂŞ „grupami trzymajÂącymi wÂładzĂŞ” i miĂŞdzygrupowymi powiÂązaniami. Teraz naprawdĂŞ okazuje siĂŞ, Âże wÂładza nigdy nie miaÂła zamiaru dotrzymywaĂŚ przedwyborczych obietnic. Zaczyna siĂŞ „gra o pieniÂądze”, „podatki”, „budÂżet”, ale w tle toczy siĂŞ rĂłwnieÂż zakulisowa gra o korzyÂści indywidualne pewnych osĂłb i korzyÂści zbiorowe pewnych wÂąskich grup. GdybyÂśmy wiedzieli, co naprawdĂŞ myÂślÂą niektĂłrzy politycy i jakie cele sobie stawiajÂą, to byĂŚ moÂże niektĂłrym by wÂłosy na gÂłowie dĂŞba stanĂŞÂły, a byĂŚ moÂże wybuchÂłaby nawet rewolucja. Niestety, wspó³czesna polityka oparta jest g³ównie na mydleniu oczu. Czasem dzieje siĂŞ jeszcze gorzej. PoniewaÂż urzĂŞdnicy paĂąstwowi, chociaÂż zarabiajÂą niemaÂło, to jednak znacznie mniej, niÂż np. niektĂłre gwiazdy sportu, wiĂŞc niekiedy zdarza siĂŞ, Âże chcÂą sobie jakoÂś to dodatkowo zrekompensowaĂŚ. Tak powstaje korupcja.
A co z resztÂą spoÂłeczeĂąstwa? Reszta spoÂłeczeĂąstwa musi byĂŚ utrzymywana w ryzach za pomocÂą surowych wymogĂłw. Bo jakÂże by inaczej mogÂło funkcjonowaĂŚ paĂąstwo? Strach pomyÂśleĂŚ, co by siĂŞ staÂło, gdyby ludziom daĂŚ wolnÂą rĂŞkĂŞ w decydowaniu o podstawowych sprawach ich bytu. Chaos? RozprzĂŞÂżenie? Anarchia? DemontaÂż paĂąstwa? Nie, strajki i demonstracje trzeba tÂłumiĂŚ, porzÂądek musi byĂŚ! Dlatego im surowsze prawa i dotkliwsze kary, tym lepiej. PrzecieÂż demokracja to najlepsza forma rzÂądĂłw, a kapitalizm jest najlepszym ustrojem spoÂłeczno-gospodarczym. KaÂżdy ma rĂłwne szanse, a Âże komuÂś siĂŞ nie udaÂło, to tylko jego wina, bo siĂŞ nie doœÌ staraÂł. – Takimi oto argumentami uzasadnia siĂŞ celowoœÌ utrzymywania systemu, ktĂłry z wÂładzÂą ludu ma niewiele wspĂłlnego.
A przecieÂż moÂżna by inaczej. WystarczyÂłoby oprzeĂŚ system nie na tworzeniu praw i zmuszaniu do ich przestrzegania, ale na gÂłoszeniu wartoÂści, do ktĂłrych wszyscy d¹¿yĂŚ bĂŞdÂą. I nie chodzi tu tylko o pewne ekonomiczne wskaÂźniki jak wzrost gospodarczy, zmniejszenie inflacji, itp. To gÂłosi niemal kaÂżda wspó³czesna wÂładza. Chodzi o takie wartoÂści, ktĂłre nie tylko prowadzÂą do podnoszenia dobrobytu materialnego, ale ktĂłre przede wszystkim wzbogacajÂą czÂłowieka duchowo. Nie chodzi wiĂŞc o d¹¿enie do paĂąstwa przymusu, ale do paĂąstwa zasad, powszechnie uznawanych nie z narzuconego obowiÂązku, ale ze wzglĂŞdu na ÂświadomoœÌ tego, Âże ich respektowanie przynosi dobre owoce. Nie chodzi tu takÂże o d¹¿enie do paĂąstwa prawa, a paĂąstwa sprawiedliwoÂści, ktĂłra przecieÂż bardziej zaleÂży od sumieĂą ludzkich niÂż sztywnych i bezdusznych przepisĂłw. Motorem dziaÂłania i regulatorem zachowaĂą powinny byĂŚ nie artykuÂły, ustĂŞpy i paragrafy, do ktĂłrych siĂŞ tak du¿¹ wagĂŞ dziÂś przywiÂązuje8, ale wzniosÂłe cele wzbudzajÂące powszechnie pozytywne emocje. Zamiast zmuszaĂŚ i karaĂŚ nieposÂłusznych moÂżna przecieÂż zachĂŞcaĂŚ i promowaĂŚ aktywnych. Zamiast hamowaĂŚ i ograniczaĂŚ moÂżna uwalniaĂŚ i przyspieszaĂŚ. Nie chodzi tu teÂż przy tym o wÂładzĂŞ ludu, ale o zapewnienie spoÂłeczeĂąstwu moÂżliwoÂści wolnego, nieskrĂŞpowanego rozwoju. Inaczej dziaÂłamy, kiedy coÂś musimy i inaczej – kiedy swobodnie realizujemy swoje pragnienia. To pierwsze jest narzuconÂą powinnoÂściÂą. To drugie przynosi radoœÌ. Nawet zakÂład pracy mĂłgÂłby siĂŞ wtedy przemieniĂŚ z miejsca uci¹¿liwego obowiÂązku w miejsce radoÂści.
Zwolennicy mocnego prawa i twardej rĂŞki nazwaliby od razu taki system nie dajÂącÂą siĂŞ nigdy zrealizowaĂŚ utopiÂą. ByĂŚ moÂże powÂątpiewaÂłoby w niego takÂże wielu libera³ów. Ale przecieÂż kaÂżda nowa myÂśl, ktĂłra burzy skostniaÂłe poglÂądy, jest dla wielu podejrzana i niewiarygodna. Idealne paĂąstwo to nie tylko pomysÂł Tomasza Morusa. Nad tym zagadnieniem gÂłowiÂło siĂŞ wiele umys³ów od Platona po Marksa. Komunizm byÂł jednym z póŸniejszych pomys³ów. NiektĂłre ideaÂły komunizmu nie byÂły zresztÂą wcale zÂłe i nie naleÂży potĂŞpiaĂŚ ich w czambuÂł. „Od kaÂżdego wedÂług jego zdolnoÂści, kaÂżdemu wedÂług jego potrzeb” – ta piĂŞkna, choĂŚ juÂż zapomniana, marksistowska sentencja wyraÂża przecieÂż miÂłoœÌ bliÂźniego. Komunizm przegraÂł nie dla tego, Âże gÂłosiÂł b³êdne, szkodliwe idee - przynajmniej niektĂłre z nich byÂły caÂłkiem dobre. PrzegraÂł, poniewaÂż jego twĂłrcy usiÂłowali bezwzglĂŞdnie i bezlitoÂśnie wprowadziĂŚ gÂłoszone przez siebie zasady, ograniczajÂąc ludzkÂą wolnoœÌ oraz stosujÂąc terror i przemoc. Nigdy nie zrozumieli, Âże nie moÂżna budowaĂŚ sprawiedliwoÂści na gwaÂłcie i krwi. Jednak odrzucaĂŚ wszystkiego co komunistyczne nie moÂżna, bowiem byÂłoby to „wylewanie dziecka z kÂąpielÂą”. Wydaje siĂŞ, Âże ideaÂłem byÂłby system, ktĂłry by ³¹czyÂł wszystkie dobre cechy komunizmu i kapitalizmu, promujÂąc rĂłwnoczeÂśnie wolnoœÌ, jednak nie samowolnÂą, ale opartÂą na mÂądroÂści, uczciwoÂści i odpowiedzialnoÂści, wolnoœÌ nie bez zasad, ale bez ograniczeĂą. Ci, ktĂłrzy wierzÂą w przyrodzonÂą niegodziwoœÌ czÂłowieka, mogliby to nazwaĂŚ utopiÂą. Ci, ktĂłrzy gÂłoszÂą jego wielkoœÌ, mogliby zapytaĂŚ: Czy nie warto by jednak sprĂłbowaĂŚ? MoÂże wtedy wreszcie zdoÂłalibyÂśmy przejœÌ od politycznego makiawelizmu do polityki uduchowionej?
Czy wiĂŞc wymagania sÂą ludziom potrzebne? OdpowiedÂź nie jest jednoznaczna, zaleÂży to bowiem od stopnia rozwoju danej cywilizacji, od tego, co oni sami na ten temat uwaÂżajÂą. DopĂłki ludzie sÂądzÂą, Âże zÂłodziejowi naleÂży odcinaĂŚ dÂłoĂą, a bluÂźniercy wyrywaĂŚ jĂŞzyk, to takie przekonanie jest ich jedynie sÂłusznÂą prawdÂą i nic nie jest w stanie tego zmieniĂŚ, aÂż oni sami nie zmieniÂą swojego myÂślenia na ten temat. Podobnie, dopĂłki ludzie uwaÂżajÂą, Âże jedynym sposobem na zapewnienie porzÂądku spoÂłecznego w rodzinie czy paĂąstwie jest stawianie wymagaĂą, to te wymagania sÂą im potrzebne, tak dÂługo, aÂż zmieniÂą zdanie w tej sprawie. Zawsze bowiem moÂżna mieĂŚ nadziejĂŞ, Âże w koĂącu znajdÂą siĂŞ bardziej wnikliwi obserwatorzy, ktĂłrzy zacznÂą badaĂŚ, co lepiej siĂŞ sprawdza: czy przymus, czy Âłagodna perswazja, czy posÂługiwanie siĂŞ strachem, czy oddziaÂływanie miÂłoÂściÂą. JeÂśli w koĂącu dojdÂą do wniosku, Âże lepszymi od wymogĂłw stymulatorami ludzkich zachowaĂą sÂą pozytywne emocje, to stanie siĂŞ to zal¹¿kiem nowego myÂślenia, ktĂłre zainspiruje innych i w koĂącu doprowadzi do zmiany przekonaĂą wielu. WĂłwczas otworzy siĂŞ droga dla miÂłoÂści bezwarunkowej i ludzie pojmÂą wÂłaÂściwy sens s³ów Âśw. Augustyna: „Kochaj i rĂłb co chcesz”. ZrozumiejÂą, Âże kto naprawdĂŞ kocha, nigdy Âświadomie nie czyni zÂła, a przeciwnie, stara siĂŞ o jak najwiĂŞcej dobra, dlatego nie trzeba go do niczego zmuszaĂŚ ani w niczym go ograniczaĂŚ. W cywilizacji miÂłoÂści nie potrzebne sÂą nawet prawa czy organa Âścigania, bo wszyscy, wysoce Âświadomi, uczciwi i odpowiedzialni przedstawiciele tej cywilizacji sami wiedzÂą co majÂą robiĂŚ i sami siĂŞ pilnujÂą. W takim spoÂłeczeĂąstwie nawet zakaz wjazdu na skrzyÂżowanie przy czerwonym Âświetle nie byÂłby potrzebny, bo ludzie i tak by jechali w taki sposĂłb, aby nikomu nie wyrzÂądziĂŚ szkody. JeÂśliby wiĂŞc respektowali zasadĂŞ czerwonego ÂświatÂła czy ruchu prawostronnego, to nie ze wzglĂŞdu na to, Âże sÂą to obowiÂązujÂące wymogi, ale ze wzglĂŞdu na korzyÂści dla dobra publicznego, jakie wynikajÂą z ich stosowania. LudzkoœÌ uczyni wiĂŞc milowy krok naprzĂłd, gdy przejdzie od bezmyÂślnego speÂłniania wymuszanych represjami nakazĂłw i zakazĂłw do Âświadomego i dobrowolnego respektowania zasad, ktĂłre siĂŞ sprawdzajÂą i dlatego, Âże siĂŞ sprawdzajÂą. DziÂś nie jest to jeszcze moÂżliwe, ale trzeba wierzyĂŚ, Âże kiedyÂś bĂŞdzie. Oby jak najszybciej.
|