ks. Marek Starowieyski
BA¦NIE CZY TEOLOGIA W OBRAZACH?
Czytelnik ¿ywotów ¶wiêtych, szczególnie staro¿ytnych i ¶redniowiecznych, spotyka siê z dziesi±tkami, a nawet z tysi±cami cudów. Czyta je z niedowierzaniem w³a¶ciwym sceptykowi naszego wieku, traktuj±c je z przymru¿eniem oka jako pewnego rodzaju skansen religijny. Nie wierzy, ¿e mog³yby siê one przydarzyæ ani, tym bardziej, ¿e zaistnia³y. Obydwie w±tpliwo¶ci s± naiwne i to z zupe³nie ró¿nych powodów
Cuda i sceptycy
Czy naprawdê nie mog³y siê one przydarzyæ? Mog³y, przynajmniej w wielkiej liczbie przypadków. Nasz sceptyk bowiem z irracjonalnym oporem nie przyjmuje do wiadomo¶ci, ¿e w czasach wspó³czesnych maj± miejsce cuda, najbardziej fantastyczne: temu, kto nie wierzy, polecam jakikolwiek ¿yciorys libañskiego ¶wiêtego Gabriela Charbel czy b³. Ojca Pio. Cuda te s± potwierdzone przez setki ¶wiadków, którzy je widzieli lub ich doznali, co mo¿na wyczytaæ z akt ostatnio beatyfikowanych i kanonizowanych b³ogos³awionych i ¶wiêtych, a zosta³y sprawdzone gruntownie przez w¶cibskich do granic przyzwoito¶ci lekarzy Kongregacji do Spraw ¦wiêtych. Ale o nich z za¿enowaniem milczy prasa, tak¿e katolicka, z obawy, by nie zostaæ pos±dzon± o niepostêpowo¶æ, naiwno¶æ, staro¶wiecko¶æ, fundamentalizm itd. - ¿e u¿yjê tego wspó³czesnego dziennikarsko-teologicznego be³kotu.
Tak nastawiony sceptyk wie, ¿e cudów nie ma i byæ nie mo¿e. Zabiera siê wiêc do lektury ¿yciorysów ¶wiêtych z uczuciem, z jakim ogl±damy prymitywne ¶wi±tki, nie bez wzruszenia wspominaj±c swoje dziecinne modlitwy do anio³ka czy ¶w. Miko³aja.
Ale wspó³czesny sceptyk ma jeszcze jeden powa¿ny brak: jest realist± i nie tylko nie rozumie, ale i nie chce rozumieæ jêzyka symbolu, który przez lata by³ korzeniem i spoiwem ¶wiata my¶li europejskiej (i czy tylko?). Symbol bywa³ dla ludzi ówczesnych bardziej realny ni¿ otaczaj±cy ¶wiat materialny i stanowi³ jego osnowê, by³ kluczem do jego rozumienia. Alegoria, symbolika powraca stopniowo, choæ bardzo wolno do ¶wiata wyposzczonego latami tak zwanej naukowo¶ci i racjonalizmu, które, mimo pocz±tkowych zas³ug, z wolna wyja³owi³y my¶l europejsk±.
To powiedziawszy mo¿na przyst±piæ do sprawy cudów.
Jêzyk cudów
Cuda, opisane w ¿yciorysach ¶wiêtych, by³y mo¿liwe, choæ ich weryfikacja historyczna jest obecnie bardzo trudna, o ile w ogóle mo¿liwa. Nie traktujmy jednak ówczesnych ludzi jako naiwnych przyg³upów, którzy nic nie rozumieli i w swej naiwno¶ci we wszystko wierzyli. Cuda spotyka³y siê ze sprzeciwem ówczesnych sceptyków, przekonywa³y lub nie (podobnie jak dzi¶) i by³y w jaki¶ sposób weryfikowane przez ich odbiorców, choæ dzi¶ ta weryfikacja czêsto nam siê wymyka. Co innego, ¿e by³y epoki, które szczególnie pasjonowa³y siê cudami, ale czy i dzisiaj tak nie jest?
A wiêc po pierwsze, cuda mia³y miejsce, nie mo¿na ich wykluczyæ, choæ bardzo trudno zweryfikowaæ, które z "cudownych" wydarzeñ by³y nimi naprawdê.
Ale cuda mia³y jeszcze inne znaczenie, symboliczne. Istnia³ bowiem specyficzny jêzyk cudów, którego trzeba siê nauczyæ, bo bez nauczenia siê go, teksty hagiograficzne staj± siê martwe.
Symbole
Symboli jest wiele. Na przyk³ad liczby, czêsto u¿ywane w Biblii, zazwyczaj wyra¿aj± nie to, co my w nich widzimy. My widzimy w nich ilo¶æ. Ale je¶li Apokalipsa Janowa mówi o 144 000 opieczêtowanych, to nie znaczy to bynajmniej, ¿e ma ich byæ tylko tyle, a nie 144 001 lub 143 999, ale ¿e liczba zbawionych, czyli opieczêtowanych, jest ogromna. Dochodzi tu jeszcze znaczenie kombinacji ¶wiêtej liczby dwana¶cie.
Podobnie rzecz ma siê z cudami.
Ba¶nie?
Czytamy w ¿yciorysach Ojców Pustyni o zwierzêtach, które by³y im poddane, jak lew ¶wiêtemu starcowi Gerazimowi, dowiadujemy siê o mnichu, który na rozkaz swojego mistrza podlewa³ tak d³ugo such± ga³±¼ na pustyni, a¿ zakwit³a. Ba¶nie? Nie, po prostu twierdzenia teologiczne wypowiedziane poprzez obrazy. Spalona pustynia to symbol ja³owo¶ci mocy szatana, na któr± wychodz± mnisi, aby go tam pokonaæ. I oto królestwo szatana staje siê, na skutek ich dzia³alno¶ci, nowym rajem (neos paradeisos), i podobnie jak w raju, opisanym w Ksiêdze Rodzaju, ca³a przyroda staje siê pos³uszna cz³owiekowi. Ten nowy ¶wiat na pustyni zapocz±tkowa³a ¶wiêto¶æ mnichów. Kij, który zakwit³ jest paradoksalnym symbolem si³y, pokory i pos³uszeñstwa, tak jak ewangeliczny obraz wiary, która przenosi z miejsca na miejsce góry (tu nie mogê siê powstrzymaæ, by nie zachêciæ Czytelników do lektury z³o¶liwej satyry B. Marshala "Cud Ojca Malachiasza" i zobaczenia, co wynik³o z dos³ownego zrozumienia tego wiersza Ewangelii!).
S³ownik cudów
S± jeszcze inne sposoby odczytywania opisów hagiograficznych. Znajdujemy np. opis ¶wiêtego, który nosi odzie¿ z we³ny wielb³±dziej i je miód dziki. Znaczy to: jest podobny do Jana Chrzciciela. Kruki przynosz± mu chleb - jest nowym Eliaszem. Podobnie odczytujemy cuda dokonywane przez ¶wiêtego a modelowane na opisach cudów Chrystusa - mówi± one, ¿e ¶wiêty ten by³ tak ¶ci¶le zwi±zany z Chrystusem, ¿e czyni³ cuda podobne do cudów swojego Mistrza. A wiêc czêsto kluczem do zrozumienia tych cudownych wydarzeñ jest po prostu Biblia.
Posiadamy liczne s³owniki symboli liczb, rzeczy, atrybutów ¶wiêtych. Jak bardzo potrzebny by³by s³ownik symboliki sytuacji teologicznych.
W poszukiwaniu klucza
Pozostaje jeszcze sens historyczny cudów. Mówi± nam one bardzo wiele nie tylko o mentalno¶ci tamtych ludzi, ale i o wydarzeniach historycznych. We¼my przyk³ad mnichów. Ich ¿ywoty czêsto opisuj± cudowne uzdrowienia przez nich dokonywane. Tu akurat mamy mo¿no¶æ konfrontacji z innymi ¼ród³ami pisanymi i materialnymi. Zachowa³o siê mnóstwo opowiadañ na temat uzdrowieñ dokonanych przez mnichów, o ich szpitalach, leprozariach, o zorganizowanych przez nich zak³adach opieki lekarskiej. Kto wchodzi³ na ¶w. Krzy¿ od S³upi, przechodzi³ ko³o polany o nazwie Apteka. Jest ona ¶wiadectwem plantacji zió³ leczniczych mnichów benedyktyñskich. Opis uzdrowieñ dokonywanych przez mnichów (niekoniecznie rzeczywistych cudów) jest odbiciem tej ich gorliwej dzia³alno¶ci lekarskiej.
Cuda rozmno¿enia chleba, rozmno¿enia jedzenia, spotykane w ¿ywotach ¶wiêtych, to nie tylko echo ewangelicznego rozmno¿enia chleba, ale wskazanie na tê rzeczywisto¶æ, któr± widzimy i dzisiaj w dzie³ach wielkich ¶wiêtych wspó³czesnych: ¶w. Jana Bosko, Józefa Cottolendo czy b³. Alojzego Orione, którzy budowali nic nie posiadaj±c i utrzymywali (i utrzymuj±) ogromne zak³ady zdawszy siê wy³±cznie na Opatrzno¶æ. I dzi¶ mo¿na wiêc nakarmiæ tysi±ce ludzi kilkoma chlebami i rybkami...
Oczywi¶cie, istniej± równie¿ niem±dre ¿yciorysy ¶wiêtych (mogê, niestety, przytoczyæ ich spor± liczbê), których autorzy lubuj± siê w opowiadaniu cudów, coraz fantastyczniejszych, (co ma byæ wabikiem dla czytelnika) i swoj± g³upot± przypominaj± niektóre ze wspó³czesnych filmów o ró¿nej ma¶ci supermenach.
Ale te dobre, piêkne ¿yciorysy ¶wiêtych s± lektur± dla inteligentnych, którzy mog± je czytaæ, poniewa¿ znaj± ich jêzyk. Co mo¿e zrobiæ niem±dre odczytywanie jêzyka obrazu, poetyckiego symbolu, niech ¶wiadczy spór o interpretacjê pierwszych trzech rozdzia³ów Ksiêgi Rodzaju, wspania³ych i m±drych pe³nych poezji hymnów - traktatów o ¶wiecie i cz³owieku, które na si³ê odczytywano w kluczu przyrodniczym. By³o to win± nie tylko przyrodników ró¿nego autoramentu, którzy zabrali siê do takiej interpretacji Ksiêgi Rodzaju, ale i teologów, którzy dali siê w to wci±gn±æ.
Utwory hagiograficzne trzeba czytaæ w tym jêzyku i w tym kluczu, w jakim je pisali ich twórcy, szukaæ tylko tego, co oni chcieli powiedzieæ. Nie nale¿y patrzeæ na nie przez nasze okulary i nasz sposób widzenia. I dopiero wtedy ¿ywoty mnichów, "Z³ota Legenda" i inne dawne teksty o ¶wiêtych, przepe³nione cudowno¶ci± zaczn± do nas przemawiaæ m±drym jêzykiem wiary.
ks. MAREK STAROWIEYSKI
Marek Starowiejski - kap³an archidiecezji warszawskiej, prof. Uniwersytetu Warszawskiego (Instytut Filologii Klasycznej-literatura chrze¶cijañska), Papieskiego Wydzia³u Teologicznego w Warszawie (patrologia), autor wielu ksi±¿ek i publikacji po¶wiêconych patrologii
http://www.opoka.org.pl/biblioteka/P/PR/basnie.html.......................................