Niezależne Forum Projektu Cheops Niezależne Forum Projektu Cheops
Aktualności:
 
*
Witamy, Gość. Zaloguj się lub zarejestruj. Kwiecień 09, 2025, 02:08:19


Zaloguj się podając nazwę użytkownika, hasło i długość sesji


Strony: [1] |   Do dołu
  Drukuj  
Autor Wątek: Melchior WaĂąkowicz - reportaÂże z zaÂświatĂłw.  (Przeczytany 15400 razy)
0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.
JACK
Gość
« : Czerwiec 30, 2011, 11:26:24 »

W polskiej ezoteryce w latach 70-tych   wydarzyÂł siĂŞ  pewien  niezwykÂły epizod, moim zdaniem znaczÂący.

SÂą nimi autentyczne moim zdaniem reportaÂże zza grobu, z Âżycia po Âśmierci.

Ich g³ównym autorem i zarazem bohaterem jest Melchior WaĂąkowicz - mistrz,  ojciec polskiego reportaÂżu.





czÂłowiek o bardzo bogatej i barwnej biografii:
http://pl.wikipedia.org/wiki/Melchior_Wa%C5%84kowicz
to on min rozsÂławiÂł bohaterstwo ÂżoÂłnierzy pod Monte Cassino.
Jego imiĂŞ nosi np. WyÂższa SzkoÂła Dziennikarstwa w Warszawie


ReportaÂży jest podobno 10. ZostaÂły spisane pismem automatycznym w latach 1975-82 przez paniÂą Jasiewicz z Warszawy.


A byÂło to tak.
DokÂładnie rok po Âśmierci Melchiora 10 wrzeÂśnia 1975 roku na jednym ze zdjĂŞĂŚ robionych przez pewnego studenta w Warszawie  ukazaÂła siĂŞ twarz Melchiora WaĂąkowicza.

A 3 paÂździernika 1975  jasnowidzÂąca z Warszawy, pani Jasiewicz poczuÂła czyjÂś dotyk na swojej dÂłoni  , po czym  od 9:30  do 14:30  Ăłw duch podyktowaÂł jej   poniÂższy tekst.

Melchior WaĂąkowicz : reportaÂż z zaÂświatĂłw   nr 1

Pytanie pierwsze  do ducha :  Dlaczego w dniu 10 wrzeÂśnia 1975 r. w rocznicĂŞ Âśmierci Âśp. Melchiora WaĂąkowicza ukazaÂła siĂŞ niespodziewanie jego twarz na fotografii?


Spisana odpowiedÂź:

PrzyszedÂłem, by was przekonaĂŚ, Âże jestem,
ale to nie jest mej fantazji gestem.
Lecz to jest prawdy niezbitym dowodem,
Âże nadal istniejĂŞ za ciaÂła grobem.

AÂż dziw, Âże siĂŞ tak szybko  zbudziÂłem
i z warunkami tymi oswoiÂłem.
Jaka to innoœÌ wszêdzie dooko³a,
jakbym u ramion miaÂł skrzydÂła anioÂła.

Jest mi tu lekko, ale nie radoÂśnie.
Krajobraz mogĂŞ przyrĂłwnaĂŚ tej wioÂśnie,
jako na Ziemi zwykle panowaÂła
i ludzkie serca oczarowywaÂła.


ChciaÂłbym przedostaĂŚ siĂŞ poza bariery,
ktĂłrych przede mnÂą jest jeszcze cztery.
A hen za nimi cudne krajobrazy,
jak gdyby ze ÂświateÂł utkane obrazy.

CzujĂŞ, jak byÂłbym czymÂś mocno zwiÂązany
i do warunkĂłw tu przystosowany.
I pójœÌ nie mogê tam, do tych piêknoœci,
bym mĂłgÂł braĂŚ udziaÂł w szczĂŞÂściu i radoÂści.

ChoĂŚ jest mi lekko, ale bardzo smutno
nad niemoÂżliwoÂściÂą tÂą mojÂą wierutnÂą:
Zastanawiam siĂŞ i szukam przyczyny.
Na pewno dotrĂŞ do oÂśrodkĂłw winy
.

ChociaÂż na Ziemi zÂłego nie robiÂłem,
lecz najwaÂżniejszy sens zgubiÂłem.
Có¿ mi pomog¹ teraz dzie³a moje,
gdym zaprzepaÂściÂł tam wzrastanie swoje?

Ca³e plejady przyjació³ po piórze
¿yj¹ i b³¹dz¹ w swej dumnej naturze.
RozdajÂą skierki przyziemne i maÂłe,
owoce wiedzy swej bardzo zwietrzaÂłe.

Teraz dopiero widzĂŞ doskonale,
jak pracowaÂłem i ku czyjej chwale.
ZbieraÂłem plony, co Ziemia dawaÂła,
ktĂłra mej duszy tym nie wzbogacaÂła.

Jestem tu licho odziany tÂą wiedzÂą.
Dumam nad Âżycia zaniedbanÂą miedzÂą.
ChoĂŚ wiem, Âże dzieÂła moje nie zaginÂą,
nie bĂŞdÂą one rozwoju przyczynÂą!


Pytanie drugie:
Czy moÂżna za pomocÂą koncentracji myÂślowej naÂświetliĂŚ kliszĂŞ fotograficznÂą?

OdpowiedÂź:

Ten eksperyment moÂżecie stosowaĂŚ.
A moÂże uda wam siĂŞ wywoÂłaĂŚ?
Przy silnej woli i BoÂżej pomocy,
mo¿e rozb³ysn¹Ì promieù S³oùca w nocy.

ChciaÂłbym ucieszyĂŚ to wasze pragnienie
i z tym zwiÂązane niejedno westchnienie.
O, gdyby to siĂŞ jeszcze powtĂłrzyÂło,
to od zwÂątpieĂą by was uwolniÂło.

Tutejsze prawo nas zobowiÂązuje:
Do innego kaÂżda dusza siĂŞ stosuje.
Tylko na Ziemi ludzie prawa ÂłamiÂą.
SzydzÂą z bliÂźniego depczÂą oraz kÂłamiÂą.


A mĂłj Opiekun drogĂŞ mÂą prostuje:
On zna mnie na wskroÂś i wie co ja czujĂŞ.
CiÂągle zachĂŞca mnie do wytrwaÂłoÂści:
Radzi, bym pozbyÂł siĂŞ z duszy miÂłoÂści,

bo jestem jeszcze ZiemiÂą przesiÂąkniĂŞty,
jeszcze sÂą we mnie i te momenty,
Âże rad bym uciec od tych piĂŞknoÂści
i zanurzyĂŚ siĂŞ w ziemskiej szaroÂści.

PamiĂŞtam chwile na Ziemi spĂŞdzone,
miaÂłem przy boku ukochanÂą ÂżonĂŞ,
ktĂłra mi czĂŞsto sprawiaÂła kÂłopoty,
ale jÂą kocham, bo to czÂłowiek zÂłoty!

Tu jeszcze teraz nie jesteÂśmy razem.
ChoĂŚ ÂżyjĂŞ w duszy jej uczuĂŚ wyrazem,
ale mĂłj miÂły opiekun powiedziaÂł,
Âże pĂłjdĂŞ do niej, Âżebym o tym wiedziaÂł.




Ona juÂż wiele tu siĂŞ nauczyÂła. (umarÂła parĂŞ lat wczeÂśniej)
Wiele tutejszej wiedzy zdobyÂła:
Wie, Âże przeszedÂłem poprzez cierpieĂą bramy.
I, Âże niedÂługo siĂŞ spotkamy,
bo w gronie mÂądrych osĂłb tu przebywam.

Nauka wszystkich tu zobowiÂązuje.
Niejeden w pocie czoÂła tu pracuje.
Wiele zaniedbaĂą tu z Ziemi przynieÂśli,
mroku i cieni z sobÂą wnieÂśli,

lecz gdy ktoÂś pragnie ÂświatÂła, ono opÂływa,
niejednÂą bliznĂŞ kojÂąco przykrywa
.
Warszawa  3.10.1975

Melchior WaĂąkowicz : reportaÂż z zaÂświatĂłw   nr 2



MĂłwiÂłem, Âże jeszcze siĂŞ kiedyÂś spotkamy
i o wraÂżeniach mych pogadamy,
a jest ich wiele, ogromnie wiele,
nie takie kiedy mieszkaÂłem w ciele.

Có¿ by to by³o, gdybym móg³ wiedzieÌ
i bliÂźnim mĂłgÂł o tym opowiedzieĂŚ,
gdym jeszcze z wami bywaÂł na Ziemi
w krêgu przyjació³ i znajomymi.

Opiekunowi wiele zawdziĂŞczam,
do tych wynurzeĂą on mnie zachĂŞca,
z tego powodu jestem szczĂŞÂśliwy,
jest przyjacielski. Wielce Âżyczliwy.
Ja ze swej strony chĂŞtnie go sÂłucham,
w mej duszy dotÂąd noc byÂła gÂłucha

Mimo, Âże Ziemskie mÂądroÂści fale,
iluzoryczne wskazywaÂły dale
,
ktĂłre nietrwaÂłe, przemijajÂące
i zÂłudnym blaskiem pociÂągajÂące.

A przesÂłaniajÂące cel Âżycia jasny:
czÂłowiek zatraca kierunek wÂłasny.

Wiele rozmyœlam, oceniam, wa¿ê.
Odró¿niam blichtry i z³ud mira¿e.
I zauwaÂżam co jest niezbĂŞdne,
a co jest p³ytkie i co dog³êbne!

ChÂłonĂŞ to, co opiekun wskazuje,
œwiadomoœÌ tego m¹ myœl prostuje:
RozpÂływajÂącej siĂŞ przeszkĂłd bariery,
ktĂłrych przede mnÂą jest jeszcze cztery!

RozpÂływajÂą siĂŞ, gdy coÂś zrozumiem,
lecz jeszcze g³êbi poj¹Ì nie umiem.
Dlatego znĂłw zagradzajÂą drogĂŞ!
Wiem, Âże je w koĂącu przemogĂŞ.


Tyle tu nowoÂści dookoÂła,
wszystko uÂśmiecha siĂŞ, wszystko woÂła,
a wszystko takie potrzebne i jasne.
Och, gdyby nie to sumienie wÂłasne,
które mnie karci, b³êdy wskazuje!

Wydaje mi siĂŞ, Âże to siĂŞ snuje.
Jak gdyby z jakiejÂś przestrzennej kuli
lub jakby z jakiejÂś szarawej szpuli.

WidzĂŞ tu takÂże znajome twarze,
spowite w nieprzejrzyste miraÂże:
Oni mnie widzÂą ja ich poznajĂŞ –
skomplikowanych uczuĂŚ doznajĂŞ!

Dlaczego stojÂą oszoÂłomieni,
niepewni oraz mocno zdumieni?
Co ich tak bardzo teraz krĂŞpuje
i kaÂżdy z nich siĂŞ z sobÂą mocuje.

Nie jestem z siebie zadowolony
i rĂłwnieÂż jestem nieco speszony,
lecz takich wiĂŞzĂłw mocnych nie czujĂŞ

i wyÂłamaĂŚ siĂŞ z nich prĂłbujĂŞ.


WyÂłamaĂŚ siĂŞ znaczy zrozumieĂŚ!
Trzeba to chcieÌ, pragn¹Ì, by umieÌ
odczuĂŚ zagadkĂŞ losu swej duszy,
z ktĂłrÂą siĂŞ kaÂżdy spotkaĂŚ musi.












 Melchior WaĂąkowicz : reportaÂż z zaÂświatĂłw   nr 3


Wreszcie do ciebie mnie dopuszczono!
Obecnie tu jestem z mojÂą ÂżonÂą.
Tak jak Opiekun to mi powiedziaÂł,
bym Mu zaufaÂł i Âżebym to wiedziaÂł,
Âże to co powie, to siĂŞ wypeÂłni,
Âże kaÂżda moja myÂśl tu siĂŞ speÂłni.

Istotnie, wszystko tu obserwujĂŞ:
Tu wszystko drga i dziwnie wiruje,
skrzy siĂŞ, jak jakaÂś wstĂŞga tĂŞczowa
,
ponagla jedno drugie od nowa,
a czasem zalÂśni seledynowo
i znĂłw od nowa i znĂłw na nowo!

Ja tu czujĂŞ siĂŞ dziwnie swoiÂście,
bo tak jest piĂŞknie i uroczyÂście.
Czasem z oddali zabrzmi muzyka,
znajome twarze czasem spotykam
i tak swobodnie lekko tu chodziĂŚ!
MĂłgÂłbym bez koĂąca w tym piĂŞknie brodziĂŚ.

Lecz moja Âżona ciÂągle narzeka,
ciÂągle siĂŞ spieszy, ciÂągle ucieka.
MyÂślĂŞ, Âże moÂże nie widzi tego
krêgu wokó³ nas przecudownego
?

Jest jakaÂś szara i zalĂŞkniona,
ta ukochana przeze mnie Âżona!
WiĂŞc jej tÂłumaczĂŞ i pokazujĂŞ:
Bo w tych rozterkach wielce wspó³czujê:

ChciaÂłbym, Âżeby to piĂŞkno ujrzaÂła,
Âżeby wyraÂźniej na to spojrzaÂła.
Ona tu czuje siĂŞ zagubiona.
I tÂą innoÂściÂą jakby strwoÂżona.

I dla mnie wszystko tu takie nowe,
czasem z³ociste, ró¿owo-p³owe,
ale ta nowoœÌ tak mnie poci¹ga,
jak gdyby w swoje orbity wciÂąga.
Chcia³bym pop³yn¹Ì w górê i w do³y,
gdzie stojÂą rzĂŞdem barwne anioÂły!

Ale od ¿ony odejœÌ nie mogê,
moÂże wprowadzÂą jÂą na swÂą drogĂŞ.
I moÂże moja myÂśl jÂą uniesie
w jej smutn¹ duszê œwiadomoœÌ wzniesie

, Âże przecieÂż razem tu istniejemy,
i Âże w tym piĂŞknie nie zaginiemy!

Tak chcia³bym ¿ebyœmy mogli przejœÌ te bariery,
ktĂłrych przede mnÂą jest jeszcze cztery,
a które chcia³bym przejœÌ razem z ¿on¹
i znaleŸÌ siê tam, gdzie znicze p³on¹!

Wszystko oceniam i komentujĂŞ,
na ziemski sposĂłb myÂśleĂŚ prĂłbujĂŞ,
lecz w mojej duszy widzĂŞ to jasno,
Âże te wysiÂłki tak szybko gasnÂą:

Inaczej myÂśleĂŚ trzeba w tym planie
i zapracowaĂŚ tu trzeba na nie.
Tu jakoÂś dziwnie siĂŞ rozwijamy
i jakby z Âłusek siĂŞ wyzwalamy,
bo ciÂągle z duszy coÂś jakby spada,
jakby skorupa jakaÂś odpada:

Dusza siĂŞ ciÂągle z czegoÂś wyzwala
i to co tkwiÂło w niej, ciÂągle spala.
Ja to wypeÂłniam ze ÂświadomoÂściÂą,
ktĂłra napeÂłnia duszĂŞ radoÂściÂą
,
bo czujê œwie¿oœÌ innego tchnienia,
ktĂłre uwalnianie od myÂślenia.


Bo to co jest prawdÂą, Âże nagrzeszyÂłem,
kiedy po szarej Ziemi chodziÂłem

i teraz wiem, skÂąd snuje siĂŞ wÂątek
i skÂąd cierpienie wziĂŞÂło poczÂątek,
co w koĂącu Âżycia dane mi byÂło,
aÂż wreszcie duszĂŞ mÂą wyzwoliÂło
z domu, w ktĂłrym wÂśrĂłd was tyle ÂżyÂłem
i poprzez nie tyle nabroiÂłem.


Nikt nie wierzy temu co piszĂŞ:
Tyle krytyki wœród was wci¹¿ s³yszê,
Âże nie uÂżywam „dawnego stylu”!
InnoœÌ wÂśrĂłd ludzi nie ma… !
W ciele inaczej przecieÂż siĂŞ sÂądzi
i przez to ka¿dy grzêŸnie i b³¹dzi.

Ale gdy domek juÂż opuÂścicie,
Nowe poza nim zaczniecie Âżycie:
Wtedy to bielmo z oczu opadnie,
gdy siĂŞ ujrzycie w chaosie na dnie.
Tego, co sami ÂżeÂście stworzyli
i w tym wÂłaÂściwy cel zagubili.

Ziemskie nawyki ze mnie spadajÂą
i nowy polot mym myÂślom dajÂą,
bo widzĂŞ nowy horyzont jasny,
nie taki ziemski, szary i ciasny,
i rozgÂłos ziemski juÂż mnie nie bawi!
Bo taki mdÂły jest, aÂż mnie to bawi!

Tyle na Ziemi tych lat spĂŞdziÂłem
i siĂŞ niczego nie nauczyÂłem:
PrzyszedÂłem tutaj nagi i bosy,
choĂŚ biegÂły za mnÂą wychwalaĂą gÂłosy:
„Jakie to Melchior dzieÂła zostawiÂł”
i „jak siĂŞ swymi pracami wsÂławiÂł”!

PrzecieÂż na Ziemi wszystko zostaÂło
co mi chwilow¹ radoœÌ sprawia³o:
ZaspokajaÂło ambicjĂŞ duszy.
Do równowagi cz³owiek przyjœÌ musi,
aby pomyÂśleĂŚ, Âże to siĂŞ skoĂączy!
I co zostanie Duch bez opoĂączy!

Bo siĂŞ dla niego nie pracowaÂło,
ziemski interes nie przeciwstawiaÂło.
Ziemskie pochwaÂły cel przesÂłoniÂły!
Swoim blichtrem tak odurzyÂły!





O tym co przyjdzie, czÂłowiek zapomniaÂł.
Dopiero teraz…  sobie przypomniaÂł,
gdy w pozaziemski region pop³yn¹³,
a to co stworzy³ teraz omin¹³:
ZobaczyÌ kruchoœÌ jego zwietrza³¹
i swĂłj wysiÂłek, pracĂŞ niema³¹…

Ale nic z tego nie moÂże zabraĂŚ!
Z pustymi dÂłoĂąmi trzeba tak zostaĂŚ
aÂż siĂŞ przebudzi, aÂż to zrozumie,
ziarno od plewy odró¿niÌ umie:
Odró¿ni trwa³e od nietrwa³ego
oraz postĂŞpki Âżycia caÂłego.
BĂŞdzie rozsÂądziÂł i rozpatrywaÂł

i to co mroczne w nich wychwytywaÂł!

Ja tam osÂądu tu dokonujĂŞ
i swoje wady wci¹¿ wychwytujê.
Bo chcĂŞ przekroczyĂŚ wszystkie bariery,
ktĂłrych przede mnÂą jest ciÂągle cztery!

ChociaÂż siĂŞ od wad  uwolniÂłem,
lecz barier dotÂąd nie przekroczyÂłem!
CiÂągle siĂŞ uczĂŞ, wiedzĂŞ zdobywam,
jednÂą po drugiej ÂłuskĂŞ odrywam
,
lecz wiele jeszcze z nich pozostaÂło
co mi cel Âżycia tak przysÂłaniaÂło!

Lecz wierzĂŞ mocno, Âże siĂŞ pozbĂŞdĂŞ
i jak z kokonu wydobĂŞdĂŞ
.
Ta myÂśl i takie moje pragnienie,
rozbudza w duszy jakby wzniesienie:


Jakby mi skrzydÂła u ramion rosÂły
oraz spowija mnie w nastrĂłj wzniosÂły,
ktĂłry mnie w myÂślach tych podtrzymuje:

Wydaje mi siĂŞ, Âże juÂż szybujĂŞ!
Uczucie to mÂą duszĂŞ rozwija
i problem jeden za drugim mija!
WydajÂą mi siĂŞ tak nierealne
i w swej waÂżnoÂści niewyczuwalne
A tam na Ziemi „tak waÂżne byÂły”-
to najwaÂżniejsze mi przysÂłoniÂły!
ChciaÂłbym was jakoÂś o tym przekonaĂŚ.
WyÂłomu w waszych myÂślach dokonaĂŚ.

ChoĂŚ Âżycie ziemskie wartko siĂŞ toczy,
Miejcie Szeroko Otwarte Oczy,
Âże dusze na tĂŞ ZiemiĂŞ PrzychodzÂą
oraz PowtĂłrnie siĂŞ na niej rodzÂą!


Etapy Âżycia tu zrozumiaÂłem.
Do wiadomoÂści podaĂŚ wam chciaÂłem,
ÂżebyÂście temu nie zaprzeczali,
moich zrozumieĂą nie odpychali
:
Bo jeÂżeli teraz nie zrozumiecie,
bĂŞdzie wam gorzko, gdy tu przyjdziecie!


Ja teÂż goryczy takiej zaznaÂłem
Gdy siĂŞ z innoÂściÂą tu zapoznaÂłem.
Bo przecie¿ Jestem, wci¹¿ nadal ¿yjê!
Skutek ziemskiego Âżycia tu pijĂŞ,
ktĂłre stworzyÂło wielkie bariery:
Przede mnÂą stoi ich jeszcze Cztery,
ale zrozumiem tego przyczynĂŞ,
wtedy z ÂłatwoÂściÂą wszystkie ominĂŞ!

Z tym zrozumieniem spÂłynĂŞ na ZiemiĂŞ,
by móc poci¹gn¹Ì wzwy¿ ludzkie plemiê!

Na tym wÂłaÂściwie polega Âżycie,
chociaÂż wy jeszcze w to nie wierzycie.


Gonicie za tym co wci¹¿ ucieka,
lecz ono kusi was i urzeka.
A Âżycie szybko ucieknie do koĂąca.

ProszĂŞ przyjmijcie mnie jako goĂąca,
ktĂłry wÂśrĂłd was przebywaÂł
i takie same troski przeÂżywaÂł.
TowarzyszyÂła mu ludzka chwaÂła
na Ziemi serce mu rozpieraÂła!

I tak ÂżyÂł Melchior z dnia na dzieĂą sobie,
aÂż stare ciaÂło zÂłoÂżono w grobie.
Ale mnie przecieÂż tam nie zÂłoÂżono,
ani wieĂącem nie przytÂłoczono:

PatrzyÂłem na to i podziwiaÂłem,
o tym Âże jestem znaki dawaÂłem!
Wszyscy wokoÂło przechodziliÂście,
myÂślÂąc, Âże mnie tam pochowaliÂście.

ByÂło mi smutno, Âże nie widzicie,
Âże przecieÂż na tym nie koĂączy siĂŞ Âżycie.
Tylko siĂŞ szata zbyt zestarzaÂła,
ktĂłra chwilowy schron mi dawaÂła.

Ale ja jestem- woÂłaÂłem – jestem!
To byÂło wielkiej radoÂści gestem.
Odeszli wszyscy – tak zasmuceni…
ZostawiajÂąc mnie- w krainie cieni.

I w swoich myÂślach mnie pogrzebali.
Jedni wiĂŞcej lub mniej ÂżaÂłowali:
I ciÂągle jedni drugich grzebiecie,
aÂż wÂłaÂściwy sens Âżycia znajdziecie.

ÂŻycie trwa wiecznie . Wiecznie siĂŞ snuje!
ZnajdÂą siĂŞ ci, ktĂłrych siĂŞ miÂłuje.
By razem zacz¹Ì od nowa ¿ycie,
w ktĂłrym siĂŞ teraz czĂŞsto trudzicie:
ÂŻycie od nowa znĂłw powtarzacie.

Ja takÂże dÂługĂłw tych narobiÂłem,
chociaÂż poprzednich nie wypÂłaciÂłem
,(karma)
ale powtarzam teraz z uporem,
by w przyszÂłym Âżyciu byĂŚ dobrym wzorem!
Chcia³bym przejœÌ wiele, byÌ wzorem mêstwa.
WalczyĂŚ o dobro aÂż do zwyciĂŞstwa!

Na tym zakoĂączĂŞ w obecnej chwili.
Niechaj ten rÂąbek, ktĂłrym uchyliÂł
przemĂłwi do was, choĂŚ odrobinĂŞ.
Ja jeszcze do was kiedyÂś przypÂłynĂŞ.
Za TwojÂą pomoc, miÂła dziĂŞkujĂŞ!
TulĂŞ do siebie i obejmujĂŞ!

Warszawa 20.02.1976


Charakterystyczne sÂą przerwy czasowe pomiĂŞdzy poszczegĂłlnymi raportami , gdyÂż dusza Melchiora potrzebowaÂła sporo czasu na "aklimatyzacjĂŞ" do diametralnie innych, niÂż ziemskie warunkĂłw .
cdn.
« Ostatnia zmiana: Lipiec 14, 2011, 09:31:25 wysłane przez JACK » Zapisane
JACK
Gość
« Odpowiedz #1 : Lipiec 14, 2011, 10:22:52 »

cd.
Melchior WaĂąkowicz : reportaÂż z zaÂświatĂłw   nr  4

Gdy nie pomagajÂą leki, mikstury,
dusza siĂŞ trzĂŞsie jak na wietrze wiĂłry
: (umieranie M.W.bardzo przypomina OBE -silne drgania)
Jeszcze nie widzi, ale juÂż wyczuwa,
Âże siĂŞ z materii powoli wysuwa.

Ja wszystkie stany przecieÂż przeÂżywaÂłem
i ca³¹ moc¹ cia³a siê trzyma³em.
ChociaÂż mnie ono wstrĂŞtem napawaÂło,
lecz jakie takie schronienie dawaÂło.

Lecz jakaÂś siÂła mnie wypychaÂła:
Wiêzy ³¹cz¹ce z cia³em zerwa³a.
Ale gdy wszystko to siĂŞ zerwaÂło,
coÂś mnie od ciaÂła tego oderwaÂło.

Z poczÂątku byÂłem tak oszoÂłomiony
i tÂą przeprawÂą tak bardzo zmĂŞczony,
Âże chociaÂż miaÂłem trochĂŞ ÂświadomoÂści
zapadÂłem siĂŞ w mrok tajemnej nicoÂści.

Ja nie wiem co mnie z tego wydobyÂło,
bo siĂŞ w mej duszy trochĂŞ rozjaÂśniÂło:
We mnie i jednoczeÂśnie wokoÂło wytworzyÂło
siĂŞ coÂś, niby koÂło, ktĂłre mnie sobÂą obejmowaÂło.
Przyjemne ÂświatÂło i woĂą stwarzaÂło:

Powoli sobie sprawĂŞ zdawaÂłem,
Âże z trudem siĂŞ skÂądÂś wydobywaÂłem.
Wiem, Âże nie wszyscy temu wierzÂą,
aÂż kiedyÂś siĂŞ sami z tym przymierzÂą:

Kiedy przyjdzie ostatnia godzina.
Wtedy siĂŞ myÂśleĂŚ o tym zaczyna:
Lecz inne myÂśli przychodzÂą:
Nie takie jak te, ktĂłre was zwodzÂą,
w duszy siê k³êbi lêk oraz trwoga.
Wtedy dopiero wzywa siĂŞ Boga!

Bo Âżaden czÂłowiek pomĂłc nie umie,
problemu nie zna i nie zrozumie.
A biedna dusza osamotniona
z lĂŞku i trwogi powoli kona
.
Czuje, ¿e coœ siê wokó³ niej dzieje:
Odczuwa niby ulgĂŞ, nadziejĂŞ.

I z tej ciasnoty coÂś jÂą wyzwala,
nikÂłe ÂświateÂłko ujrzeĂŚ pozwala.
Gdy siĂŞ zupeÂłnie dusza oÂżywi,
to poczuje siĂŞ jako ci Âżywi.

Poruszaj¹ siê w przeró¿ne strony:
Nie kaÂżdy z nich jest zadowolony!
To siĂŞ u nich we wzrok przebija,
jeden drugiego szybciutko mija.

Nie wszyscy szaty majÂą przyjemne:
Jedni jaÂśniejsze, a drudzy ciemne.
I twoja szata nie caÂłkiem jasna:
Jest taka jak moja dusza wÂłasna
:

BĂŞdÂąc na Ziemi nie rozumiaÂłem,
Âże wÂłasnÂą duszĂŞ w mroku nurzaÂłem.
ChoĂŚ tego teraz mocno ÂżaÂłujĂŞ,
bo mnie œwiadomoœÌ tego krêpuje.

I chciaÂłbym siebie ukaraĂŚ,
bo jakÂże mogÂłem na to pozwoliĂŚ.
Wiem, Âże to wszystko trzeba odrobiĂŚ,
Âżeby na jasnÂą szatĂŞ zarobiĂŚ.
By z duszy wyrwaĂŚ ciemne Âżale,
co czÂłowiekowi los ciemny Âściele!
JakÂże inaczej moÂże byĂŚ, ludzie:
JeÂśli ktoÂś Âżyje w przyziemnym brudzie?
Czy jeÂśli ciaÂło swoje porzuci,
to w jasnoœÌ, piêkno dusza wróci?

Teraz, gdy sprawy te zrozumiaÂłem.
Wiem, ¿e na Ziemi szaroœÌ stwarza³em:
OlÂśniewaÂły mnie blichtru rozmiary,
bo byÂłem dzieckiem, choĂŚ w ciele starym.

Z mej ziemskiej pracy có¿ mi zosta³o?
Nic, co by radoœÌ duszy sprawia³o!
Dlatego tyle progĂłw przede mnÂą !
Nauczycielu! BÂądÂź teraz ze mnÂą!

Wiem, Âże na temat mĂłj rozprawiano,
ziemskich dowodĂłw siĂŞ domagano,
a mnie co ziemskie nic nie obchodzi,
bo moja dusza w ÂżaÂłoÂści chodzi!

o rad bym progi mieĂŚ poza sobÂą
i byÌ tu œwiat³¹, jasn¹ osob¹.
Jak wielu innych, ktĂłrych stÂąd widzĂŞ,
a ja siĂŞ mojej szaroÂści wstydzĂŞ!

ChociaÂż tutejszÂą wiedzĂŞ zdobywam,
lecz wiele brakĂłw w sobie odkrywam.
ChoÌ mój Opiekun b³êdy ³agodzi.
Ale ja ÂżyjĂŞ w brakĂłw powodzi!

CzĂŞsto mnie zapaÂł wielki przejmuje
i swoje myœli wci¹¿ korygujê:
Rad bym zupeÂłnie siĂŞ przystosowaĂŚ
i duszĂŞ mojÂą wymodelowaĂŚ.

Na ksztaÂłt, ktĂłry tu wszĂŞdzie panuje
i swoje piĂŞkno wszystkim dyktuje,
a dyktuje je tak obrazowo:
Âłagodnie, prosto oraz rzeczowo.




Trudno mi to przekazaĂŚ sÂłowami
oraz jakimi bÂądÂź przykÂładami:
Tu inaczej siĂŞ myÂśli i Âżyje,
bo kaÂżdy czarĂŞ swych przewin pije.

A moja droga siostrzyczka miÂła,
ktĂłra mi dÂłoni uÂżyczyÂła,
spisuje wszystko co podpowiadam,
bo ja juÂż swojÂą nie wÂładam!

Jeszcze mam wiele do powiedzenia,
ale brak mi s³ów do okreœlenia,
tego co widzĂŞ i tego co czujĂŞ.
Dlatego czasem siĂŞ buntujĂŞ,

Âżem swoje Âżycie ziemskie zmarnowaÂł,
Âżem siĂŞ Âłatwo do Ziemi stosowaÂł,
¿em nie odró¿nia³ ziarna od plewy,
¿em siê pogr¹¿y³ w blichtru ulewy.

To wszystko teraz mnie przeÂśladuje,
przyszÂłemu Âżyciu kary dyktuje,(karma)
bo kiedyÂś stÂąd na ZiemiĂŞ popÂłynĂŞ,
Âżeby tych barier odkryĂŚ przyczynĂŞ!

I z tego jestem zadowolony:
czujĂŞ, Âże bĂŞdĂŞ tym wyzwolony.
Ze Âżycie ziemskie wezmĂŞ za bary,
bo bĂŞdĂŞ duchem mÂłody, nie stary!

Duchem siĂŞ przecieÂż nikt nie starzeje,
ale nim przejdzie Âżyciowe knieje,
Âżycie przycina go, zwala kÂłody,
czujĂŞ siĂŞ stary choĂŚ mÂłody!

Na mojÂą sprawĂŞ ktoÂś rzuca cienie!
Biedny, bo nie zna: Co to istnienie?
Nie wie: skÂąd snuje siĂŞ Âżycia wÂątek
i co istnieniu daÂło poczÂątek?

Nie wie, Âże swoje Âżycie marnuje,
na PrzyszÂłe teraz mroki rozsnuje.
I bĂŞdzie pytaĂŚ: „Za co?”, „Dlaczego?”,
„Tyle mnie w Âżyciu spotyka zÂłego?”
Te sÂłowa z mojej duszy siĂŞ snujÂą:
Âświadomie przyszÂłe Âżycie budujÂą,
bo ÂżeĂąca zbiera swe wÂłasne plony
na ziemskiej drodze wci¹¿ zagubione.

Tak myÂślĂŞ i przewidujĂŞ,
bo w takim regionie siĂŞ znajdujĂŞ,
gdzie pobieramy mÂądre nauki,
by uczyĂŚ siĂŞ Âżyciowej sztuki,
gdzie jest nas wielu o bardzo wielu,
mĂłj czytelniku i przyjacielu!

GdybyÂś mĂłgÂł widzieĂŚ co teraz czujĂŞ:
jak duch siĂŞ z mojÂą duszÂą mocuje:
Bo duch dyktuje Âżyciowe prawa twarde,
lecz mÂądre! Tak chce ustawa,
ktĂłrÂą w zaraniu BĂłg ustanowiÂł,
przez Swego Syna znĂłw je ponowiÂł!

Lecz dusza ludzka krnÂąbrna zawiÂła
na Ziemi „prawa” ustanowiÂła,
ktĂłre mnie takÂże oczarowaÂły,
Âżycia prawdziwy cel przesÂłaniaÂły!

Teraz dopiero to widzĂŞ jasno,
jakÂą na Ziemi szedÂłem drogÂą ciasnÂą,
lecz postanawiam: Wszystko odrobiĂŚ,
by siê wyzwoliÌ i wolnoœÌ zdobyÌ!

Obecnie Âżegnam was przyjaciele,
ktĂłrzy w tĂŞ oprawĂŞ wkÂładacie wiele-
myÂśli i serca! BĂłg wam nagrodzi.
Niejeden umysÂł siĂŞ wyswobodzi!



Teksty M.WaĂąkowicza , niemal pokrywajÂą siĂŞ z tym co pisali R.Monroe i R.Steiner 
Wokó³ Ziemi istniejÂą  duchowe sferyczne pierÂścienie  peÂłne  niedorozwiniĂŞtych dusz,  uwikÂłanych w ziemskÂą pĂŞtlĂŞ reinkarnacyjnÂą.
To one stwarzaj¹ szaroœÌ na Ziemi.

Samodzielne, egoistyczne wyrwanie siĂŞ z tego krĂŞgu jest wÂłaÂściwie niemoÂżliwe,  wiĂŞc ......

 najlepszy sposĂłb na  wÂłasne wcielenie wg ducha  WaĂąkowicza, czy  Steinera to  praca nad rozwojem  ludzkoÂści i  i w konsekwencji likwidacja PierÂścieni CzyœÌcowych.

To najlepszy sposĂłb na spÂłatĂŞ dÂługĂłw karmicznych wobec  innych ludzi   i caÂłej ludzkoÂści,  ktĂłra przyczyniÂła siĂŞ do naszego rozwoju.

To najlepsza metoda na zmniejszenie ziemskiego przyciÂągania i "duchowy odlot" do tĂŞczowych dali.





Melchior WaĂąkowicz : reportaÂż z zaÂświatĂłw   nr  5

UÂżycz mi swojej rĂŞki kochanie,
a moje sÂłowo ciaÂłem siĂŞ stanie:
Tak mi siĂŞ miÂło z tobÂą pracuje
i jakoÂś pewnie z tobÂą siĂŞ czujĂŞ.

Ja nie chcĂŞ twojÂą rĂŞkÂą kierowaĂŚ,
ani niczego tobie dyktowaĂŚ,
lecz chcĂŞ przekazaĂŚ co dusza czuje,
co teraz robiĂŞ i jak pracujĂŞ.

Coraz mnie bardziej wszystko ciekawi.
I w coraz nowym Âświetle siĂŞ jawi
to wszystko co na Ziemi przeÂżyÂłem
i czas co tak bezmyÂślnie trwoniÂłem.

Bo myÂślĂŞ, co mi z tego zostaÂło,
co mnie tak wĂłwczas angaÂżowaÂło?
I tak juÂż wiernie siĂŞ zadÂłuÂżyÂłem,
a przecieÂż dawnych Âłez nie opÂłaciÂłem.

Gdyby mi d³ugi tak nie ci¹¿y³y,
to zÂłotych wrĂłt, by nie przysÂłoniÂły
:
MĂłgÂłbym siĂŞ do nich przybliÂżyĂŚ ÂśmiaÂło,
bo by mi w tym nic nie przeszkadzaÂło.

A tyle tych piĂŞknoÂści dookoÂła!
MyÂślĂŞ i wzrok mam bystry sokoÂła,
lecz mnie tak moje dÂługi krĂŞpujÂą:
MyÂśli do czynĂłw tak nie pasujÂą!


Nad wszystkim rozmyÂślam, segregujĂŞ.
Tu jakoÂś wszystko odmiennie czujĂŞ:
Tu wszystko jasne i wyraziste,
wybitnie inne, wybitnie czyste.


Na Ziemi tego nie odczuwaÂłem,
w jednÂą szufladĂŞ wszystko chowaÂłem:
Tam nie robi³o ¿adnej ró¿nicy,
mówi³em wiele i po pró¿nicy.


Spotykam wielu przyjació³ dawnych,
sÂą w sytuacjach jak ja zabawnych.
ChoĂŚ krzywdy bliÂźnim nie czyniliÂśmy,
to Âżyciem jak dzieci siĂŞ bawiliÂśmy
.

Teraz dopiero Âżycie rozumiem
i jego wadĂŞ oceniĂŚ umiem.
I wiem dlaczego dano i po co?
Opiekunowie to nam tÂłumaczÂą.

Bo tu nauka wre w caÂłej peÂłni,
gdy siĂŞ pobyt tu nasz wypeÂłni,
wtedy kaÂżdy z nas i z wÂłasnej woli
przyjdzie do wÂłasnej wybranej doli.

Z uznaniem chÂłonĂŞ owÂą naukĂŞ,
by móc osi¹gn¹Ì tê ¿ycia sztukê.
By wszystkie dÂługi zniwelowaÂła,
wiĂŞzy, co tak krĂŞpujÂą, zerwaÂła.


JakÂże ja byÂłbym teraz cierpliwy,
gdybym wewnĂŞtrznie byÂł kiedyÂś Âżywy.
Lecz moja dusza wygodnie spaÂła,
udziaÂłu w moim Âżyciu nie braÂła.

Gdybym wewnĂŞtrznie byÂł obudzony,
z pewnoÂściÂą zostaÂłbym obdarzony
jak¹œ wznioœlejsz¹ myœl¹ i czynem
nie goniÂłbym za tym ziemskim wawrzynem,(karmienie EGO)

ktĂłry wydaje mi siĂŞ tak mierny,
tak powszedni, taki mizerny,
a ktĂłry wĂłwczas mi imponowaÂł,
bo po nim- i mnie bliÂźni taksowaÂł.

Tu wiele rzeczy mnie zastanawia
w zakÂłopotaniu i smutku stawia.
Bowiem nie widzê w gronie przyjació³, (inne zagubione dusze w pierœcieniach czyœÌcowych)
by który zastanawiaÌ siê zacz¹³:
gdzie jest, dlaczego i po co?
I co te wszystkie innoÂści znaczÂą?


CzyÂżby ich nic tu nie zachwycaÂło,
nic do myÂślenia nie pobudzaÂło?
SÂą osowiali, smutni, nieczuli:
ten byt tak inny ich nie rozczuli:

A moÂże oni nie widzÂą tego,
patrzÂąc na wszystko z punktu swojego?
Ja do nich zbliÂżyĂŚ siĂŞ nie mogĂŞ,
pragnĂŞ, lecz przegradza mi drogĂŞ.

MyÂśl ta do nich nie dociera,
choĂŚ ÂżyczliwoÂści wiele zawiera.
ChciaÂłbym pobudziĂŚ ich do myÂślenia,
nad swoim losem zastanowienia,
by zrozumieli tutejsze cuda.
Czy ten wysiÂłek mĂłj mi siĂŞ uda?

W miejscu, gdzie pobieramy nauki
odró¿niania i myœlenia sztuki,
ktĂłrymi trzeba umieĂŚ kierowaĂŚ,
aby mĂłc ÂżyĂŚ i dobrze pracowaĂŚ.

Na Ziemi myÂśli pÂłynÂą jak rzeka,
jedna przegania drugÂą - nie czeka.
Ja tu spokojnie myÂślÂą kierujĂŞ
i harmonijnie z nimi pracujĂŞ:
SpÂływajÂą do mnie jak barwne ptaki.
KaÂżda zdumiewa w sposĂłb dwojaki.

Podziwiam tony, rytm oraz wonie
i tê odleg³oœÌ, która w nich tonie,
lecz mnie odgradza jeszcze bariera,
ktĂłra mi do nich drogĂŞ zawiera.

I obserwujĂŞ mych towarzyszy,
czy ktĂłry z nich tu te tony sÂłyszy?
NiektĂłrzy tylko sÂą zasÂłuchani,
inni w problemy swe zaplÂątani,
Âże ciÂągle zmienia siĂŞ ich aura,
jedni zieleni, drudzy w chmurach.




Ta ci¹g³a ciemnoœÌ tak ich okala,
¿e g³êbiej dojrzeÌ im nie pozwala.
A wielu z nich jest w krwawej aurze,
albo brÂązowo-szarej chmurze.

SÂą w odmianach bardziej przejrzystych,
jaÂśniejszych, powiewniejszych i czystych.
Lecz aury te sÂą tak zmienne,
och gdyby wszystkich byÂły promienne.

Na pewno przestrzeĂą byÂłaby jasna,
nie taka szara, nie taka ciasna!

Ja na krawĂŞdzi szaroÂści stojĂŞ:
wysiÂłki swojej duszy podwojĂŞ,
Âżeby mĂłc tĂŞ barierĂŞ pokonaĂŚ,
muszĂŞ mozolnÂą pracĂŞ wykonaĂŚ!

Czy mi siĂŞ uda, czy bĂŞdÂą siÂły?
Wiem, Âże pomoÂże Opiekun miÂły.
Lecz czy siĂŞ w duszy tak rozjaÂśni,
Âże nigdy wiĂŞcej nie bĂŞdzie waÂśni?


Jeszcze mam w duszy wiek z przeszÂłoÂści
z powiÂązaĂą oraz z wÂłasnej miÂłoÂści.
JuÂż bardzo wiele z siebie zrzuciÂłem,
ale czÂąsteczkĂŞ z nich zostawiÂłem.
I to mnie wi¹¿e i przypomina,
tĂŞsknotÂą wzbieraĂŚ w duszy zaczyna.

Ach gdybym mĂłgÂł to z siebie zrzuciĂŚ
i do zupeÂłnej wolnoÂści wrĂłciĂŚ!
Wiele na ziemi juÂż nagrzeszyÂłem
i Âślad niejeden tam zostawiÂłem.
Tak czyniÂą niestety wszyscy ludzie,
Lecz odpracowaĂŚ to przyjdzie w trudzie.


Na tej krawĂŞdzi juÂż sam nie stojĂŞ.
Gdy tak siĂŞ wmyÂślam to siĂŞ nie bojĂŞ,
tych dalszych trudĂłw ani udrĂŞki.
By siĂŞ uwolniĂŚ od zÂłudzeĂą mĂŞki.



To wszystko, co na Ziemi zdobyÂłem
i co tak sobie wiele ceniÂłem.
To okazaÂło siĂŞ zÂłudnym cieniem
wobec WszechÂświata i Wszechistnieniem!

Nie umiem modliĂŚ siĂŞ ani prosiĂŚ,
ani do gĂłry swych rÂąk podnosiĂŚ.
Bo nie o to najdroÂżsi chodzi,
ale czy w duszy zmiana zachodzi!
Na tej pÂłaszczyÂźnie i w tym regionie,
w ktĂłrym tĂŞczowe ÂświateÂłko pÂłonie.

Jest tu dusz wiele do mnie podobnych,
szarych, i skromnych, bardziej ozdobnych,
zafrasowanych lub niespokojnych ,
hardych i twardych, i ledwie hojnych,
ktĂłrzy myÂślami tak promieniujÂą
i myœlokszta³ty ró¿ne buduj¹.

Dobrze, Âże na krawĂŞdzi juÂż jestem,
a nie w tym tÂłumie, gdzie z ciÂągÂłym chrzĂŞstem,
jakby kolumny siĂŞ przesuwaÂły
 obraz ogromu  czyœÌca - pierÂścieni systemĂłw przekonaĂą R.Monroe
albo siĂŞ jakieÂś moce zmagaÂły.

A w mojej duszy nadzieja wzbiera:
zniknie przede mnÂą przeszkĂłd bariera,
Âże jÂą pokonam, gdy SENS zrozumiem.
PragnĂŞ, lecz tego jeszcze nie umiem.

Tak trudno swoje wnĂŞtrze pokonaĂŚ!
Lecz Âżeby mĂłc siĂŞ o nich przekonaĂŚ,
trzeba samemu przejœÌ przez te boje.
Nie pojmiesz tego, Kochanie moje!

Czasem ta sztuka mi siĂŞ udaje
i we mnie taka lekkoœÌ nastaje:
zaczynam wtedy lepiej rozumieĂŚ:
ChcĂŞ to zatrzymaĂŚ w sobie!
ChcĂŞ umieĂŚ,

 lecz to siĂŞ jeszcze szybko rozprasza,
bo wiele nowych doznaĂą siĂŞ zgÂłasza.
A wszystkie tutaj takie odmienne
i bÂłyskotliwe, barwne, zmienne.

JuÂż wiele razy postanawiaÂłem
i do bariery siĂŞ przybliÂżaÂłem,
lecz zrozumienie siĂŞ rozpraszaÂło,
we mnie i wokó³ siê poszarza³o.

Nadal z problemem tym siĂŞ borykam,
tĂŞ wielkÂą wadĂŞ sobie wytykam:
Na Ziemi muszĂŞ to wypracowaĂŚ,
choĂŚby to Âżycie miaÂło kosztowaĂŚ!
(wybĂłr trudnego wcielenia)

Tu trzy bariery juÂż pokonaÂłem
i tĂŞ ostatniÂą pokonaĂŚ chciaÂłem.
Ale niestety to przeÂżyĂŚ muszĂŞ,
Âżeby uwolniĂŚ od wiĂŞzĂłw duszĂŞ!
WiĂŞzĂłw!
IleÂż ich  nagromadziÂłem,
kiedy po Ziemi w ciele chodziÂłem,
a teraz one tak przeszkadzajÂą,
na wy¿szy stopieù wejœÌ mi nie daj¹!

Bo tu stopniowo dusza siĂŞ wznosi
i opiekuna o pomoc prosi,
Âżeby rozjaÂśniÂł to co niejasne,
ale trzeba mieĂŚ zasÂługi wÂłasne.

GdyÂż tylko one drogĂŞ torujÂą
i powikÂłania rozprostowujÂą,
ale tych zasÂług mam tak niewiele,
maÂło zebraÂłem, gdy byÂłem w ciele.

WidzĂŞ to jasno, wiele odczuwam,
gdy w twoje ziemskie Âżycie siĂŞ wczuwam,
ktĂłre wÂłaÂściwie nic mi nie daÂło,
lecz jeszcze bardziej Âżycie splÂątaÂło.

Bo teraz trzeba wszystko odrobiĂŚ.
Aby na wolnoœÌ duszy zarobiÌ.
Trzeba wejœÌ w ziemskie tortury i znoje,
by mĂłc pospÂłacaĂŚ te dÂługi swoje.
MyÂśl o wolnoÂści duszĂŞ rozpiera,
mĂłwiÂąc po ziemsku ”aÂż dech zapiera”.

Chcia³bym ju¿ sp³yn¹Ì w ziemskie bezdro¿a,
lecz tu kieruje wszystkim myÂśl BoÂża!
I posÂłuszeĂąstwo obowiÂązuje wobec tych praw!

Jak uczeĂą tu siĂŞ czujĂŞ:
chcĂŞ wykonaĂŚ wszystko dokÂładnie,

promieĂą Wszechmocny niech na mnie spadnie!

Dotychczas wiele wam powiedziaÂłem
o tym, czego siĂŞ dowiedziaÂłem.
Lecz to zaledwie czÂąsteczka maÂła,
ktĂłra siĂŞ duszy mej ukazaÂła.

Jeszcze niejedno mam wam powiedzieĂŚ,
tego co chciaÂłbym dokÂładnie wiedzieĂŚ.
WiĂŞc chĂŞtnie sÂłucham i obserwujĂŞ,
w g³êbi mej duszy wszystko notujê.


A teraz mili moi Âżegnajcie,
na dalsze wypowiedzi czekajcie.
PrzyjdĂŞ na pewno, to obiecujĂŞ,
gdy nowy przypÂływ wiedzy odczujĂŞ!

Warszawa  12.02.1977
cdn.


WidaĂŚ wyraÂźnie, Âże dusza M.WaĂąkowicza  nie jest pierwszÂą lepszÂą.

Jego ziemska sÂława nie wziĂŞÂła siĂŞ z niczego.

 To bystry, inteligentny obserwator, bez dwĂłch zdaĂą - mistrz reportaÂżu, takÂże w zaÂświatach.
Jest juÂż na gĂłrnej krawĂŞdzi  czyœÌca.

 Reszta jego kolegĂłw po piĂłrze  nic nie kapuje.
Brakuje im zrozumienia, zewnĂŞtrzego spojrzenia.
B³¹dzÂą w ogromie ziemskiego  czyœÌca  WibrujÂą, negatywnymi emocjami, w ogĂłle nie widzÂąc "wyÂższych ÂświatĂłw" .

« Ostatnia zmiana: Lipiec 14, 2011, 10:42:41 wysłane przez JACK » Zapisane
sfinks
Gość
« Odpowiedz #2 : Sierpień 11, 2012, 16:51:07 »

Jack ,pozdrawiam serdecznie i dziĂŞkujĂŞ za wielkÂą niespodziankĂŞ jakÂą mimo woli sprawiÂłeÂś mi .Jednak sÂądzĂŞ Âże nie ma rzeczy przypadkowych i to ,Âże dzisiaj ,po wielu miesiÂącach ,po prostu intuicyjnie  zalogowaÂłam siĂŞ na tym forum ,Âżeby zobaczyĂŚ coÂś nowego i od razu trafiÂłam na TwĂłj post. MyÂślaÂłam o tych reportaÂżach od dawna ,poniewaÂż czytaÂłam je w latach 70 tych i byÂły one wtedy dla mnie jak objawienie .ByÂły to czasy kiedy ezoterykÂą zajmowaÂło siĂŞ niewiele osĂłb ,a dla zwykÂłego zjadacza chleba byÂły to sprawy niesamowite ,chociaÂż niosÂące wiele nadziei .Nie pamiĂŞtaÂłam juÂż dokÂładnie treÂści tego co przekazaÂł WaĂąkowicz z zaÂświatĂłw ,ale czuÂłam ,Âże to coÂś bardzo waÂżnego .Te wiadomoÂści potrzebne sÂą mi dzisiaj bardzo poniewaÂż zajmujĂŞ siĂŞ pewnymi badaniami i analizami .DziĂŞkujĂŞ za trud wÂłoÂżony w umieszczeniu na forum tego reportaÂżu.
Zapisane
Dariusz


Maszyna do pisania...


Punkty Forum (pf): 3
Offline

Płeć: Mężczyzna
Wiadomości: 6024



Zobacz profil Email
« Odpowiedz #3 : Sierpień 11, 2012, 19:04:38 »

A moÂże pociÂągniesz dalej ten wÂątek, >JACK< i zamieÂścisz dalsze jego przekazy?
Zapisane

PozwĂłl sobie byĂŚ sobÂą, a innym byĂŚ innymi.
sfinks
Gość
« Odpowiedz #4 : Sierpień 12, 2012, 22:26:39 »

Witam CiĂŞ Dariusz ,dawno mnie tu nie byÂło ,jestem za jeÂśli chodzi o dalsze przekazy Melchiora WaĂąkowicza ,sÂą one bardzo interesujÂące i wydajÂą siĂŞ prawdziwe .ÂŻycie jest magiÂą , w sferach podÂświadomoÂści ,ÂświadomoÂści i nad ÂświadomoÂści dziejÂą siĂŞ rzeczy o ktĂłrych nie ÂśniÂło siĂŞ filozofom  dawnych czasĂłw.LudzkoœÌ osiÂągnĂŞÂła juÂż inny stopieĂą postrzegania ,widaĂŚ to na kaÂżdym kroku i w kaÂżdej dziedzinie Âżycia . Kiedy czytaÂłam w latach 70 te reportaÂże z zaÂświatĂłw ,byÂły one dla mnie caÂłkowicie nierealne ,chociaÂż serce zabiÂło mi Âżywiej ,Âże jednak jest coÂś waÂżnego ,tajemniczego i byĂŚ moÂże piĂŞkniejszego niÂż nasza szara rzeczywistoœÌ .
Zapisane
PrzebiÂśnieg
Gość
« Odpowiedz #5 : Wrzesień 12, 2012, 17:03:32 »

Do³¹czê siê do proœby Dariusza.
Przyznam siĂŞ, Âże materiaÂł mnie zaskoczyÂł Âże istnieje takowy.
Mickiewicza dzieÂła zapominane kiedyÂś tam czytaÂłem ale Melchiora nie
DziĂŞkuje Jack
pozdrawiam
Zapisane
JACK
Gość
« Odpowiedz #6 : Wrzesień 19, 2012, 05:34:42 »

Przepraszam Âże tak dÂługo kazaÂłem czekaĂŚ, ale  nie zaglÂądam tu ostatnio zbyt czĂŞsto, bo krucho u mnie  z czasem.

Mam jeszcze 3 listy  8, 9 i 10    (bez 6 i 7)

Wszystkie 10 listĂłw opublikowano w broszurze z czasĂłw komuny  "ÂświaÂła na granicy czasĂłw" , seria broszur  (chyba ) pt. "Ponad bariery" Tadeusza WoÂłynowicza , ale do niej nie dotarÂłem. MoÂże wam siĂŞ uda.

MiÂłej lektury
JACK  UÂśmiech
 


[Melchior WaĂąkowicz : reportaÂż z zaÂświatĂłw   nr  8
PrzychodzĂŞ, choĂŚ niezapowiedziany,
lecz wiem, Âże jestem oczekiwany.
Wiem, Âże siĂŞ mnÂą interesujecie:
Jak tu ÂżyjĂŞ w tym innym Âświecie?

InnoœÌ na ka¿dym kroku spotykam
z nieÂświadomoÂściÂą swÂą siĂŞ borykam:
PragnĂŞ rozumieĂŚ, ale nie mogĂŞ,
jeszcze mam dÂługÂą doznaĂą drogĂŞ.

Nie przeczĂŞ, Âżem juÂż zrozumiaÂł wiele,
ale gdy byÂłem w mym ziemskim ciele,
los mnie nie zetkn¹³ z tej wiedzy sztuk¹.
ByÂłaby ona dla mnie naukÂą,
Âże Âżycie ziemskie to tylko chwila!
Dno tajemnic ÂścieÂżkĂŞ rozchyla.

W lot trzeba chwytaĂŚ te wiadomoÂści,
ktĂłre siĂŞ cisnÂą do ÂświadomoÂści.
Lecz rozgwar ziemski tak je przytÂłacza,
¿e w koùcu zniknie wolnoœÌ droga.
CzÂłowiek nie moÂże przekroczyĂŚ proga.
Co nagle zewszÂąd przed nim wyrasta
i moÂżliwoÂści ziemskie przerasta.

A Âżycie, ktĂłre skrzy siĂŞ tĂŞczowo,
problematykê odtwarza wci¹¿ now¹.
Ile to trzeba wewnĂŞtrznej siÂły,
by ziemskie chwasty nie zagÂłuszyÂły
tego, co w nas siĂŞ nagle rozbudzi
i lotu doznaĂą teÂż nie ostudzi.


Tymczasem tak na Ziemi siĂŞ dzieje,
doznania duszy coÂś w nas rozchwieje
i nie jesteÂśmy pewni prawdziwie,
myÂślimy sennie, leniwie.



IleÂż to razy tak ze mnÂą byÂło,
Âże w mojej duszy  coÂś siĂŞ budziÂło.
I nawet to mnie teÂż zachwycaÂło,
lecz siĂŞ to ÂświatÂło wnet rozpraszaÂło,

bo nie umiaÂłem chwytaĂŚ bez gÂłosu,
wÂśrĂłd blichtru Ziemi i drgaĂą chaosu,
ktĂłre tym bardziej atakowaÂły
jakby siĂŞ temu przeciwstawiaÂły.

Teraz dopiero to zrozumiaÂłem
i osobiÂście zdecydowaÂłem,
Âże kiedy przyjdzie moja godzina,
spÂłynĂŞ na ziemiĂŞ jako dziecina.

Moja œwiadomoœÌ bêdzie ju¿ inna,
nie taka pÂłytka, taka dziecinna.
PoniewaÂż tu siĂŞ przygotowujĂŞ
i siÂły duszy mobilizujĂŞ,

bym nie zapomniaÂł tego w co wierzĂŞ!
WÂśrĂłd ziemskich pokus bĂŞdĂŞ ÂżoÂłnierzem.
Swoich przekonaĂą, ktĂłre zdobyÂłem,
a ktĂłrych wÂłaÂśnie tu doÂświadczyÂłem.

ÂŻycie na Ziemi nie bagatela,
kiedy siĂŞ dusza z ziemski pyÂł wciela,
na ktĂłrej czeka blichtr i uÂłuda,
czy siê zwyciêsko duszy ujœÌ uda?

Czy nie zapomni o przeznaczeniu ,
o swoim g³êbszym boskim istnieniu.
Bo na tĂŞ walkĂŞ na ZiemiĂŞ schodzi,
by nie zginĂŞÂła w blichtru powodzi.

Wszystko z jednego pnia tu powstaje
i wszystkim wedÂług zasÂług rozdaje
NajwyÂższy SĂŞdzia, WÂładca WszechÂświata,
co wszystko ³¹czy i wszystkich brata.

W przeró¿nych formach, barwach tonacji.
Wydaje mi siĂŞ, Âże mam nieco racji,
tylko przekazaĂŚ tego nie umiem.
Wiele odczuwam, wiele rozumiem,
bo jak¿e wszystko to ³¹czyÌ w s³owa?
MĂłwiÂąc po ziemsku: pĂŞka mi gÂłowa!
Obecnie ciaÂło mam subtelniejsze,
bardziej wszechstronne i wygodniejsze.

Ale to co siê wokó³ mnie dzieje,
czujĂŞ, Âże moja wÂładza siĂŞ chwieje.
Tyle tu piĂŞkna, woni, muzyki,
dochodzÂą takÂże z oddali krzyki…

Jestem w przechodnim przecieÂż regionie
przez to mnie czasem sÂłodycz owionie,
lecz takÂże muska mrokĂłw woÂłanie.
Nad tÂą niewiedzÂą – zmiÂłuj siĂŞ Panie!

Dlaczego jestem tak rozdwojony,
ÂświatÂło i mrok tu nie ma zasÂłony!
CzujĂŞ wyraÂźnie mocno, dokÂładnie,
gdy jakaÂś czÂąstka niewiedzy spadnie.

Bo wielu ziemian mnie krytykuje,
Âże ja tu z omamami obcujĂŞ.
Najmilsi, wszyscy siĂŞ przekonacie,
gdy ziemskie ciaÂła poodkÂładacie.

I zobaczycie dorobek wÂłasny –
tu niewygodny, bÂłahy i ciasny.
I mam nim to siĂŞ zastanowiĂŚ,
jak puste byÂło na Ziemi Âżycie.

Tu nikt nikogo nie krytykuje,
bo z pustkÂą wÂłasnej duszy obcuje.
I ka¿dy chcia³by ukryÌ swe b³êdy,
lecz nagoœÌ duszy wygl¹da urzêdy.

Na Ziemi moÂżna ukryĂŚ i schowaĂŚ
wÂłasnÂą niewiedzĂŞ blichtrem przyodziaĂŚ.
PerlistÂą mowÂą innych podbijaĂŚ,
a w³asn¹ ma³oœÌ chowaÌ, zwijaÌ.

Lecz tu niestety stajesz nagutki
i widzisz Âżycia swojego skutki.
Nic twojej duszy tu nie osÂłoni,
chociaÂż siĂŞ kaÂżda dusza chce schroniĂŚ
oraz chce ukryĂŚ to, co przyniosÂła,
jakie zasÂługi swoje wyniosÂła.
Lecz sÂą i tacy co siĂŞ radujÂą,
z bogactwem duszy swojej obcujÂą.

A radoœÌ innych to jak muzyka,
ktĂłra nas wszystkich czasem przenika.
Wtedy siĂŞ mocno zastanawiamy,
jakich to goÂści wÂśrĂłd nas mamy!

Lecz oni w krĂłtkim czasie odchodzÂą
i szybko wszystkie progi przechodzÂą.
NiknÂą w oddali wÂśrĂłd barw i tonĂłw.

Ona przenika, wstrzÂąsa, przejmuje
i nieuchwytny czar obiecuje.
I wywoÂłuje radosne dreszcze,
chciaÂłbym odczuwaĂŚ to jeszcze, jeszcze…

Na tak¹ radoœÌ trzeba pracowaÌ,
trudu wysiÂłku, Âłez nie ÂżaÂłowaĂŚ.
AÂżeby wzbiĂŚ siĂŞ na te wyÂżyny,
trzeba mieĂŚ w duszy przejasne czyny.


Bo tylko one wiodÂą do Ojca,
poprzez GolgotĂŞ i ÂścieÂżki OgrĂłjca,
poprzez upadki, wzloty, cierpienie
oraz tĂŞsknoty, bunty, zwÂątpienie.

Warszawa 29.03.1979
/center]
« Ostatnia zmiana: Wrzesień 19, 2012, 05:45:09 wysłane przez JACK » Zapisane
JACK
Gość
« Odpowiedz #7 : Wrzesień 19, 2012, 05:39:00 »

Melchior WaĂąkowicz: reportaÂż  z zaÂświatĂłw nr 9
Kr¹¿ê jak pielgrzym po ¿ycia orbicie
zastanawiam siĂŞ co to jest Âżycie?
SkÂąd ono pÂłynie? DokÂąd siĂŞ snuje?
W caÂłym WszechÂświecie od wiekĂłw pulsuje.

Przede mnÂą tyle jeszcze do zdobycia,
Âże nie wystarczy na to setek Âżycia.
Tyle promiennych drĂłg widzĂŞ z dala,
kaÂżda z nich innÂą tĂŞsknotĂŞ wyzwala.
Porywa w inne dziedziny praducha i
dusza moja z utĂŞsknieniem sÂłucha.

W jej g³êbi dziwne budz¹ siê nastroje,
a ja wci¹¿ przed tym progiem stojĂŞ…
W Âżaden sposĂłb go przekroczyĂŚ nie mogĂŞ
jak tylko by zejœÌ znów na ziemsk¹ drogê.
I do pocz¹tku zacz¹Ì borykanie,
wszystkie pokusy wzi¹Ì w ducha w³adanie.

Wiele zdobyÂłem juÂż tu wiadomoÂści,
lecz jest jeszcze wiele we mnie staroÂści.
I one wÂłaÂśnie mĂłj lot utrudniajÂą,
wyÂżyny ducha sobÂą przysÂłaniajÂą.

Ale ja pragnĂŞ zerwaĂŚ te kajdany,
w ktĂłre zostaÂłem mocno uwikÂłany
swÂą bezmyÂślnoÂściÂą i blichtr, co mnie zwodziÂł,
chÂłostaÂł i na pokuszenie mnie wodziÂł.

Wiem teÂż, Âże wielu z was mnie oczekuje,
na mym przykÂładzie Âżycie swe buduje.
ChciaÂłbym rzec tym na ziemskiej drodze,
Âże w wielu sprawach teraz siĂŞ nie godzĂŞ.

Teraz dopiero przeÂżywam, rozumiem,
roztrzÂąsaĂŚ wady i egoizm umiem.
I zÂłote ziarno z plewy wyÂłuskujĂŞ.
Bo mi duch wÂłasny kaÂże, nakazuje!
I prawd odwiecznych mi nie przysÂłania!


Ona, jak sÂłoĂące zewszÂąd siĂŞ wyÂłania
i w g³êbi duszy budzi siê poznanie
i przejmujÂące szczĂŞÂście i wzrastanie.

Czujê wyraŸnie tam gdzieœ w g³êbi duszy,
Âże kaÂżdy czÂłowiek uwolniĂŚ siĂŞ musi,
od tego co mu lot ducha krĂŞpuje.
Co go od prawdy w Âżyciu izoluje.

Gdybym to wiedziaÂł bĂŞdÂąc ziemianinem…
Och? JakieÂż Âżycie byÂłoby tam inne.
Z tym rozró¿nieniem chcê na Ziemiê sp³yn¹Ì,
Âżeby Âświadomie ÂżyĂŚ,
 o prawdĂŞ walczyĂŚ.

Was, Przyjaciele czĂŞsto obserwujĂŞ,
jak siĂŞ was wielu ze swym Âżyciem mocuje.
NieÂłatwy rozdziaÂł Âżycia wypeÂłniacie,
przed sob¹ k³ody i progi wci¹¿ macie.

ChcĂŞ was pocieszyĂŚ dodaĂŚ wam odwagi:
ÂŻycie na ziemi jest ogromnej wagi,
bo tylko na niej moÂżna siĂŞ wyzwalaĂŚ,
z drĂłg wÂłasnych kÂłody i progi odwalaĂŚ.

ChoĂŚ ziemskie drogi sÂą krĂŞte, zawiÂłe,
lecz jakÂże wÂłasnej duszy bĂŞdÂą miÂłe,
jeÂżeli je wÂłasnÂą pracÂą sprostujecie,
wÂłasnym wysiÂłkiem cel zdobĂŞdziecie.
KtĂłry siĂŞ w sercu, w kaÂżdej duszy jarzy,
o ktĂłrym kaÂżde serce marzy.

Bo ka¿dy cz³owiek w swej g³êbi czuje
i na speÂłnienie tĂŞsknot oczekuje.
JakÂże mi miÂło, Âże mam kontakt z wami,
ktĂłry nawiÂązaÂł siĂŞ tak miĂŞdzy nami.


Na moje s³owa wci¹¿ oczekujcie,
mych wypowiedzi jeszcze wiĂŞcej chcecie.
Lecz wiedzcie, Âże ja tĂŞ pracĂŞ
i przyszÂłe Âżycie na Ziemi budujĂŞ.


RoztrzÂąsam mojej duszy knieje
i czujê, ¿e w tej g³êbi ju¿ jaœnieje!
BĂŞdzie mi Âłatwiej ÂżyĂŚ z tÂą ÂświadomoÂściÂą,
chocia¿ nie bêdzie ono wci¹¿ radoœci¹.

ChcĂŞ przeÂżyĂŚ wszystko, co kiedyÂś straciÂłem,
gÂłos mego ducha gÂłazem przywaliÂłem,
ktĂłry mnie i tu swym ciĂŞÂżarem gnĂŞbi.
Ale ja czujê w mojej duszy g³êbiê,
Âże w Âżyciu ziemskim ten gÂłos tak rozkruszĂŞ,
uwolniĂŞ ducha i uwolniĂŞ duszĂŞ!

I radzĂŞ wszystkim, by to przemyÂśleli,
co tak od szczêœcia ca³¹ ludzkoœÌ dzieli.
Ja bĂŞdÂąc w ciele wiele przeoczyÂłem,
zdawaÂło mi siĂŞ, Âże bezgrzesznie ÂżyÂłem…

A có¿ ja z sob¹ zabra³em w zaœwiaty?
Bo te wiĂŞdnÂące i bezbarwne kwiaty,
ktĂłre bezmyÂślnie na Ziemi zbieraÂłem,
z ktĂłrych wÂłaÂściwie nic nie skorzystaÂłem!

A mĂłgÂłbym zabraĂŚ wspaniaÂłoÂści wiele!
MiaÂłem okazjĂŞ, bo mieszkaÂłem w ciele.

Tu siê natomiast wci¹¿ przygotowujê,
dawne postĂŞpki swe krytykujĂŞ.
Sama krytyka nic tu nie pomoÂże,
wiêc z ca³ej si³y mozo³u do³o¿ê,
Âżeby odrobiĂŚ wszystkie zalegÂłoÂści,
wzlecieĂŚ ku ÂświatÂłu, wzbiĂŚ siĂŞ w nicoÂści.

Bo przecieÂż po to jesteÂśmy stworzeni!
My, jasne duchy ogromu przestrzeni.
Wolni bez mroku, kajdan i cierpienia
zapomnieliÂśmy cud naszego istnienia!


Och! JakÂże wiele tu moÂżna zrozumieĂŚ!
Wystarczy pragn¹Ì, gor¹co chcieÌ i umieÌ.
Do³o¿yÌ staraù, pragn¹Ì wyzwolenia,
choĂŚby za cenĂŞ goryczy, cierpienia!


ChciaÂłbym przekonaĂŚ was, o przyjaciele:
Macie okazjĂŞ bo mieszkacie w ciele:
Zbierajcie tylko to co zabierzecie,
co ma wiĂŞkszÂą cenĂŞ w naszym Âświecie.

A wszystko inne to blichtr i uÂłuda.
Niczego tu przemyciĂŚ siĂŞ nie uda.
Ziemskie piĂŞknoÂści na Ziemi zostanÂą,
ich wÂłaÂściciele nagusieĂący stanÂą.

Tej, ktĂłra mi swej rĂŞki uÂżyczyÂła,
oby najdÂłuÂżej w zdrowiu, w szczĂŞÂściu ÂżyÂła.
Có¿ ja bym bez niej uczyni³ mój Bo¿e?
Ja ze swej strony swoich si³ do³o¿ê,

chociaÂż nie umiem modliĂŚ siĂŞ i prosiĂŚ,
chciaÂłbym do Boga choĂŚ westchnienie wznosiĂŚ.
By obdarowaÂł jÂą Âżyciem i zdrowiem,
gdy siĂŞ znĂłw zjawiĂŞ, wiĂŞcej wam opowiem.


Teraz was Âżegnam, o westchnienie proszĂŞ.
BÂłogo mi Âże w wasze Âżycie wnoszĂŞ,
chociaÂż iskierkĂŞ tego, co przeÂżywam.
Do przemyÂślenia i was, mili, wzywam.


Warszawa 19.03.1980
Zapisane
JACK
Gość
« Odpowiedz #8 : Wrzesień 19, 2012, 05:41:59 »

Melchior WaĂąkowicz: reportaÂż  z zaÂświatĂłw nr 10

Wybacz najmilsza, Âże CiĂŞ napastujĂŞ,
lecz mĂłj Opiekun Ciebie mi wskazuje.
I przyznam szczerze: z wielu prĂłbowaÂłem,
kontakt przyjaÂźni nawiÂązaĂŚ chciaÂłem.

Ale to zawsze siĂŞ nie udawaÂło
i jakoÂś dziwnie siĂŞ rozsypywaÂło,
bo tam siĂŞ czuÂłem dziwnie skrĂŞpowany
i jakoÂś obcy przez coÂś odpychany.

Natomiast z tobÂą czujĂŞ jednÂą duszĂŞ
i to Najmilsza powiedzieĂŚ Ci muszĂŞ,
¿e siê tak ³atwo z tob¹ wspó³pracuje.
W jakiejœ otoczce b³êkitnej siê czujê.

Dlatego podaj mi swe zÂłociste dÂłonie,
w ktĂłrych moc jakaÂś tajemnicza pÂłonie.
Niech przekazujÂą to, co jeszcze powiem,
czujĂŞ, Âże jeszcze wiele siĂŞ tu dowiem.

RozwaÂżam wszystko co tu przeÂżywaÂłem,
bez fundamentu przysz³oœÌ budowa³em,
dlatego, mili to siĂŞ rozsypaÂło,
co mnie wabiÂło oraz olÂśniewaÂło.

To nie sÂą mrzonki, ani bajanie,
ale dokÂładne czynĂłw przeÂżywanie.
WidzĂŞ to jasno, ostro i dokÂładnie,
wiem w jaki sposĂłb spÂłaciĂŚ to wypadnie.

PrzyszedÂłem szybko i bez zapowiedzi:
wiem, Âże niejeden z was nad tym biedzi.
Dlaczego Melchior nic nie powiada?
Tych opowiadaĂą kaÂżda dusza rada.

ChciaÂłbym przekazaĂŚ wam to, co czujĂŞ
i w jaki sposĂłb teraz rozumujĂŞ.
Lecz w jakie sÂłowa ubraĂŚ przeÂżywanie?
RozmyÂślam nad tym, lecz nie jestem w stanie,

bo to jest ogrom odcieni i ÂświatÂła.
Rozumiem teraz, to rzecz dla mnie Âłatwa.
Ale trzeba to zamieniĂŚ w sÂłowo.
 Nie wiem jak?
I muszĂŞ uczyĂŚ siĂŞ od nowa

Bo bĂŞdÂąc na, Ziemi tak siĂŞ z niÂą zÂżyÂłem,
tak siĂŞ zbrataÂłem i tak zespoliÂłem,
Âże w mojej duszy nigdy nie ÂświtaÂło,
Âżeby inaczej kiedyÂś byĂŚ musiaÂło.

I to jest wÂłaÂśnie najciĂŞÂższym brzemieniem,
uznanie tego, co jest tylko cieniem.
I  wtopiĂŚ siĂŞ w to ciaÂłem i duszÂą,
wiĂŞc jakie to skutki okrutne byĂŚ muszÂą.

A skutkĂłw tego bez miary znacie!
Najmilsza Siostro i Najmilszy Bracie!
I rozÂżaleni jesteÂście bez przerwy,
bo coraz sÂłabsze bĂŞdÂą nasze nerwy.

Zbieram owoce tego co posiaÂłem,
zdawaÂło mi siĂŞ, Âże najlepiej chciaÂłem.
W blichtr i pochwaÂły zapatrzony byÂłem
i najwaÂżniejszy  cel Âżycia zgubiÂłem.

Dlatego ostrzec chciaÂłbym was, Kochani,
niech waszej duszy wypowiedÂź nie rani.
Ja sobie czasem teÂż z tego zadrwiÂłem,
kiedy na Ziemi w moim ciele ÂżyÂłem.

Dlatego tu posun¹Ì siê nie mogê,
drwiny zabarykadowaÂły mi drogĂŞ,
których usun¹Ì nie mo¿na
 w tym Âświecie.

Opiekun, ktĂłry mnÂą siĂŞ opiekuje,
uczy rozmyÂślaĂą i tu mnÂą kieruje,
wskazaÂł, Âże wszystko wypracowaĂŚ muszĂŞ,
Âżeby wysupÂłaĂŚ z pĂŞt myÂśli duszĂŞ,
ktĂłre swawolnie sobie narzuciÂłem,
zanim siĂŞ w ziemskie ciaÂło zanurzyÂłem.


ChciaÂłem sprĂłbowaĂŚ blichtru i chwaÂły.
Tak te zachcianki duszĂŞ rozpieraÂły.

Po drodze tak siĂŞ tego uzbieraÂło,
Âże w koĂącu ono mnie opanowaÂło,
Âże zatraciÂłem rozsÂądek, myÂślenie.
I zaton¹³em w tym
 co byÂło ciaÂłem.

To mojej duszy tu nie zadowala
i caÂły ciĂŞÂżar tutaj mnie zwala.
Muszê usun¹Ì progi i kajdany,
w ktĂłre bezmyÂślnie jestem uwikÂłany.

W duszy siê mojej chciwoœÌ przejawi³a,
by siĂŞ czym prĂŞdzej usamodzielniÂła:
nie rozumiaÂłem, Âże pycha dziaÂłaÂła,
Âże ona mojÂą duszĂŞ rozsadzaÂła.
Teraz w oddali widzĂŞ jasnÂą drogĂŞ,
ale jÂą jeszcze  pod¹¿aĂŚ nie mogĂŞ:

CzuÂłbym siĂŞ na niej lekko, doskonale
jakieÂś przecudne sÂą te jasne dale.
Wszystko ubieram w te przyziemne sÂłowa,
bo dusza moja jeszcze nie gotowa.

ChoĂŚ mi siĂŞ z TobÂą tak lekko pracuje,
jakaœ z³ota niÌ wokó³ nas siê snuje.
I to uÂłatwia moje opowieÂści,
choĂŚ nie sÂą one bogate w te treÂści,
ktĂłre odczuwam i ktĂłrymi ÂżyjĂŞ
i ktĂłrych przedsmak odczuwam i pijĂŞ.

Ale okreÂśliĂŚ ich nadal nie mogĂŞ.
CzĂŞsto odczuwam w duszy takÂą trwogĂŞ,
jak jakaÂś owca maÂła zagubiona
i poÂśrĂłd istnieĂą jest osamotniona.

PoÂżegnam Ciebie Siostrzyczko kochana,
przez Opiekuna do pomocy dana.
Nie bĂŞdĂŞ szukaÂł innych przewodnikĂłw,
oni nie dadzÂą lepszych, jak z TobÂą wynikĂłw.

Warszawa  01.05.1982

Inne fragmenty:


CiÂągle szukaÂłem ziemskiej pochwaÂły!
JakiÂż ja byÂłem ogromnie maÂły,
mimo Âże byÂłem w dorosÂłym ciele,
lecz umysÂłowo byÂłem jak cielĂŞ
i jak ten paw byÂłem napuszony,
bo dumny z siebie, dumny z mej Âżony.

My jak dwa pawie siĂŞ kochaliÂśmy!
Czy przez to Âżycie rozumieliÂśmy?
Ot jak dwa maÂłe proste ÂżyjÂątka,
czĂŞsto podobne do zwierzÂątka!

Ja swoje Âżycie tu krytykujĂŞ
i wci¹¿ nadal go nie akceptujê:
Ono przede mnÂą tu siĂŞ obnaÂża,
jego widok mnie tylko przeraÂża!

Jak byÂło moÂżna tak spĂŞdziĂŚ Âżycie?
Mili wy swoje tu teÂż zobaczycie?
Tu siĂŞ niestety nic nie ukryje:
Jak czÂłowiek kiedyÂś ÂżyÂł, tak tu teÂż Âżyje,

bo wszystko siĂŞ jawi przed duszy okiem!
CzÂłowiek przed wÂłasnym stanie wyrokiem:
Uzna, Âże jeszcze cierpiaÂł za maÂło,
chociaÂż go Âżycie nieraz karaÂło..."

- Na ziemi trzeba siebie ksztaÂłtowaĂŚ
 i przyszÂłe Âżycie lepiej budowaĂŚ
oraz zbieraĂŚ to, z czym tu przyjdziecie!
 I przed wÂłasnym sumieniem staniecie:

 Nic czynĂłw waszych tu nie przesÂłoni.
Wszystko przed duszÂą siĂŞ tu wyÂłoni".
Zapisane
sfinks
Gość
« Odpowiedz #9 : Wrzesień 19, 2012, 10:06:21 »

Przepraszam Âże tak dÂługo kazaÂłem czekaĂŚ, ale  nie zaglÂądam tu ostatnio zbyt czĂŞsto, bo krucho u mnie  z czasem.

Mam jeszcze 3 listy  8, 9 i 10    (bez 6 i 7)

Wszystkie 10 listĂłw opublikowano w broszurze z czasĂłw komuny  "ÂświaÂła na granicy czasĂłw" , seria broszur  (chyba ) pt. "Ponad bariery" Tadeusza WoÂłynowicza , ale do niej nie dotarÂłem. MoÂże wam siĂŞ uda.

MiÂłej lektury
JACK  UÂśmiech
 


[Melchior WaĂąkowicz : reportaÂż z zaÂświatĂłw   nr  8
PrzychodzĂŞ, choĂŚ niezapowiedziany,
lecz wiem, Âże jestem oczekiwany.
Wiem, Âże siĂŞ mnÂą interesujecie:
Jak tu ÂżyjĂŞ w tym innym Âświecie?

InnoœÌ na ka¿dym kroku spotykam
z nieÂświadomoÂściÂą swÂą siĂŞ borykam:
PragnĂŞ rozumieĂŚ, ale nie mogĂŞ,
jeszcze mam dÂługÂą doznaĂą drogĂŞ.

Nie przeczĂŞ, Âżem juÂż zrozumiaÂł wiele,
ale gdy byÂłem w mym ziemskim ciele,
los mnie nie zetkn¹³ z tej wiedzy sztuk¹.
ByÂłaby ona dla mnie naukÂą,
Âże Âżycie ziemskie to tylko chwila!
Dno tajemnic ÂścieÂżkĂŞ rozchyla.

W lot trzeba chwytaĂŚ te wiadomoÂści,
ktĂłre siĂŞ cisnÂą do ÂświadomoÂści.
Lecz rozgwar ziemski tak je przytÂłacza,
¿e w koùcu zniknie wolnoœÌ droga.
CzÂłowiek nie moÂże przekroczyĂŚ proga.
Co nagle zewszÂąd przed nim wyrasta
i moÂżliwoÂści ziemskie przerasta.

A Âżycie, ktĂłre skrzy siĂŞ tĂŞczowo,
problematykê odtwarza wci¹¿ now¹.
Ile to trzeba wewnĂŞtrznej siÂły,
by ziemskie chwasty nie zagÂłuszyÂły
tego, co w nas siĂŞ nagle rozbudzi
i lotu doznaĂą teÂż nie ostudzi.


Tymczasem tak na Ziemi siĂŞ dzieje,
doznania duszy coÂś w nas rozchwieje
i nie jesteÂśmy pewni prawdziwie,
myÂślimy sennie, leniwie.



IleÂż to razy tak ze mnÂą byÂło,
Âże w mojej duszy  coÂś siĂŞ budziÂło.
I nawet to mnie teÂż zachwycaÂło,
lecz siĂŞ to ÂświatÂło wnet rozpraszaÂło,

bo nie umiaÂłem chwytaĂŚ bez gÂłosu,
wÂśrĂłd blichtru Ziemi i drgaĂą chaosu,
ktĂłre tym bardziej atakowaÂły
jakby siĂŞ temu przeciwstawiaÂły.

Teraz dopiero to zrozumiaÂłem
i osobiÂście zdecydowaÂłem,
Âże kiedy przyjdzie moja godzina,
spÂłynĂŞ na ziemiĂŞ jako dziecina.

Moja œwiadomoœÌ bêdzie ju¿ inna,
nie taka pÂłytka, taka dziecinna.
PoniewaÂż tu siĂŞ przygotowujĂŞ
i siÂły duszy mobilizujĂŞ,

bym nie zapomniaÂł tego w co wierzĂŞ!
WÂśrĂłd ziemskich pokus bĂŞdĂŞ ÂżoÂłnierzem.
Swoich przekonaĂą, ktĂłre zdobyÂłem,
a ktĂłrych wÂłaÂśnie tu doÂświadczyÂłem.

ÂŻycie na Ziemi nie bagatela,
kiedy siĂŞ dusza z ziemski pyÂł wciela,
na ktĂłrej czeka blichtr i uÂłuda,
czy siê zwyciêsko duszy ujœÌ uda?

Czy nie zapomni o przeznaczeniu ,
o swoim g³êbszym boskim istnieniu.
Bo na tĂŞ walkĂŞ na ZiemiĂŞ schodzi,
by nie zginĂŞÂła w blichtru powodzi.

Wszystko z jednego pnia tu powstaje
i wszystkim wedÂług zasÂług rozdaje
NajwyÂższy SĂŞdzia, WÂładca WszechÂświata,
co wszystko ³¹czy i wszystkich brata.

W przeró¿nych formach, barwach tonacji.
Wydaje mi siĂŞ, Âże mam nieco racji,
tylko przekazaĂŚ tego nie umiem.
Wiele odczuwam, wiele rozumiem,
bo jak¿e wszystko to ³¹czyÌ w s³owa?
MĂłwiÂąc po ziemsku: pĂŞka mi gÂłowa!
Obecnie ciaÂło mam subtelniejsze,
bardziej wszechstronne i wygodniejsze.

Ale to co siê wokó³ mnie dzieje,
czujĂŞ, Âże moja wÂładza siĂŞ chwieje.
Tyle tu piĂŞkna, woni, muzyki,
dochodzÂą takÂże z oddali krzyki…

Jestem w przechodnim przecieÂż regionie
przez to mnie czasem sÂłodycz owionie,
lecz takÂże muska mrokĂłw woÂłanie.
Nad tÂą niewiedzÂą – zmiÂłuj siĂŞ Panie!

Dlaczego jestem tak rozdwojony,
ÂświatÂło i mrok tu nie ma zasÂłony!
CzujĂŞ wyraÂźnie mocno, dokÂładnie,
gdy jakaÂś czÂąstka niewiedzy spadnie.

Bo wielu ziemian mnie krytykuje,
Âże ja tu z omamami obcujĂŞ.
Najmilsi, wszyscy siĂŞ przekonacie,
gdy ziemskie ciaÂła poodkÂładacie.

I zobaczycie dorobek wÂłasny –
tu niewygodny, bÂłahy i ciasny.
I mam nim to siĂŞ zastanowiĂŚ,
jak puste byÂło na Ziemi Âżycie.

Tu nikt nikogo nie krytykuje,
bo z pustkÂą wÂłasnej duszy obcuje.
I ka¿dy chcia³by ukryÌ swe b³êdy,
lecz nagoœÌ duszy wygl¹da urzêdy.

Na Ziemi moÂżna ukryĂŚ i schowaĂŚ
wÂłasnÂą niewiedzĂŞ blichtrem przyodziaĂŚ.
PerlistÂą mowÂą innych podbijaĂŚ,
a w³asn¹ ma³oœÌ chowaÌ, zwijaÌ.

Lecz tu niestety stajesz nagutki
i widzisz Âżycia swojego skutki.
Nic twojej duszy tu nie osÂłoni,
chociaÂż siĂŞ kaÂżda dusza chce schroniĂŚ
oraz chce ukryĂŚ to, co przyniosÂła,
jakie zasÂługi swoje wyniosÂła.
Lecz sÂą i tacy co siĂŞ radujÂą,
z bogactwem duszy swojej obcujÂą.

A radoœÌ innych to jak muzyka,
ktĂłra nas wszystkich czasem przenika.
Wtedy siĂŞ mocno zastanawiamy,
jakich to goÂści wÂśrĂłd nas mamy!

Lecz oni w krĂłtkim czasie odchodzÂą
i szybko wszystkie progi przechodzÂą.
NiknÂą w oddali wÂśrĂłd barw i tonĂłw.

Ona przenika, wstrzÂąsa, przejmuje
i nieuchwytny czar obiecuje.
I wywoÂłuje radosne dreszcze,
chciaÂłbym odczuwaĂŚ to jeszcze, jeszcze…

Na tak¹ radoœÌ trzeba pracowaÌ,
trudu wysiÂłku, Âłez nie ÂżaÂłowaĂŚ.
AÂżeby wzbiĂŚ siĂŞ na te wyÂżyny,
trzeba mieĂŚ w duszy przejasne czyny.


Bo tylko one wiodÂą do Ojca,
poprzez GolgotĂŞ i ÂścieÂżki OgrĂłjca,
poprzez upadki, wzloty, cierpienie
oraz tĂŞsknoty, bunty, zwÂątpienie.

Warszawa 29.03.1979
/center]
Jestem Tobie bardzo wdziĂŞczna za  zamieszczenie tych przekazĂłw .
  Serce mi siĂŞ ,,kraje,, na skargi Melchiora z zaÂświatĂłw ,mimo Âże ÂżyjĂŞ na ziemi potrafiĂŞ doskonale wyobraziĂŚ  sobie jego stan duchowy i rozterki zwiÂązane z odmiennym postrzeganiem Âżycia .
 Ludzie na ziemi kpiÂą sobie z takich spraw ,a osoby ktĂłre pragnÂą zwrĂłciĂŚ im uwagĂŞ na duchowÂą stronĂŞ Âżycia postrzegajÂą jako ,,czubkĂłw,,  i pomylonych .
Ja chcĂŞ byĂŚ pomylona ,poniewaÂż sprawy duchowe sÂą dla mnie priorytetem .
Nie przywiÂązujĂŞ zbyt wielkiej uwagi do spraw ziemskich ,dlatego nigdy nie d¹¿yÂłam do tego aby mieĂŚ w nadmiarze jakiekolwiek dobra ziemskie ,wyksztaÂłcenie teÂż nie byÂło moim wielkim marzeniem  ,ani nawet ma³¿eĂąstwo ,czy zaÂłoÂżenie rodziny .Natomiast bardzo waÂżna jest dla mnie miÂłoœÌ (sama miÂłoœÌ wystarczy) oraz godnoœÌ ,ktĂłrÂą ludzie na ziemi strasznie zszargali ,podeptali i zniszczyli .Dla ludzi na ziemi waÂżna jest gĂłra rupieci i w imiĂŞ tego potrafiÂą czÂłowieka utopiĂŚ w ÂłyÂżce wody ,aby dorwaĂŚ siĂŞ do jego dĂłbr . Bycie kimÂś tez nie ma dla mnie znaczenia ,wystarczy kochana i kochajÂąca osoba przy mnie .W takim duecie moÂżna gĂłry zdobywaĂŚ i szczyty marzeĂą .
Zapisane
songo1970


Maszyna do pisania...


Punkty Forum (pf): 22
Offline

Płeć: Mężczyzna
Wiadomości: 4934


KIN 213


Zobacz profil
« Odpowiedz #10 : Wrzesień 19, 2012, 10:16:39 »

piĂŞkne sÂą te reportaÂże, bo pisane poezjÂą UÂśmiech
Zapisane

"Pustka to mniej ni¿ nic, a jednak to coœ wiêcej ni¿ wszystko, co istnieje! Pustka jest zerem absolutnym; chaosem, w którym powstaj¹ wszystkie mo¿liwoœci. To jest Absolutna ŒwiadomoœÌ; coœ o wiele wiêcej ni¿ nawet Uniwersalna Inteligencja."
JACK
Gość
« Odpowiedz #11 : Wrzesień 20, 2012, 02:47:37 »

  Serce mi siĂŞ ,,kraje,, na skargi Melchiora z zaÂświatĂłw ,mimo Âże ÂżyjĂŞ na ziemi potrafiĂŞ doskonale wyobraziĂŚ  sobie jego stan duchowy i rozterki zwiÂązane z odmiennym postrzeganiem Âżycia .
 Ludzie na ziemi kpiÂą sobie z takich spraw ,a osoby ktĂłre pragnÂą zwrĂłciĂŚ im uwagĂŞ na duchowÂą stronĂŞ Âżycia postrzegajÂą jako ,,czubkĂłw,,  i pomylonych .
Ja chcĂŞ byĂŚ pomylona ,poniewaÂż sprawy duchowe sÂą dla mnie priorytetem .
Nie przywiÂązujĂŞ zbyt wielkiej uwagi do spraw ziemskich ,dlatego nigdy nie d¹¿yÂłam do tego aby mieĂŚ w nadmiarze jakiekolwiek dobra ziemskie ,wyksztaÂłcenie teÂż nie byÂło moim wielkim marzeniem  ,ani nawet ma³¿eĂąstwo ,czy zaÂłoÂżenie rodziny .Natomiast bardzo waÂżna jest dla mnie miÂłoœÌ (sama miÂłoœÌ wystarczy) oraz godnoœÌ ,ktĂłrÂą ludzie na ziemi strasznie zszargali ,podeptali i zniszczyli .Dla ludzi na ziemi waÂżna jest gĂłra rupieci i w imiĂŞ tego potrafiÂą czÂłowieka utopiĂŚ w ÂłyÂżce wody ,aby dorwaĂŚ siĂŞ do jego dĂłbr . Bycie kimÂś tez nie ma dla mnie znaczenia ,wystarczy kochana i kochajÂąca osoba przy mnie .W takim duecie moÂżna gĂłry zdobywaĂŚ i szczyty marzeĂą .

To prawda, tu nie jest lekko.

Ale to wszystko jest po coÂś.
 
To zostaÂło zaplanowane jako ciĂŞÂżkie szkolenie dusz i kolejno odbywane ĂŚwiczenia, krok po kroku. 
Gra toczy siĂŞ o kilka miliardĂłw istot.


Dlatego niezwykle pomocne w Âżyciu jest osiÂągniĂŞcie stanu peÂłnego zaufania do WyÂższych SiÂł.

Bo One wiedzÂą co robiÂą i to nie jest Ich pierwszy raz.



RozwĂłj ludzkoÂści jest  od   dawna w peÂłni sterowany  przez NajwyÂższÂą GĂŞstoœÌ - Kosmos MiÂłoÂści, a wÂłaÂściwie zjednoczonego z Bogiem  KrĂłla  Kosmosu MiÂłoÂści  - Chrystusa,  ktĂłry wcieliÂł  siĂŞ w  ciaÂło Jezusa z Nazaretu trwale  ³¹czÂąc ludzkoœÌ z  NajwyÂższÂą GĂŞstoÂściÂą, choĂŚ to poÂłaczenie dopiero kieÂłkuje.

W rozwoju ludzkoÂści  nie ma przypadkĂłw.

 Dowodem jest na to historia Polski i PolakĂłw .

To ci¹g³e rozpalanie czakr serca Polaków za pomoc¹ k³ótni i nienawiœci - to zosta³o zaplanowane.
To jest podwalina pod coÂś wyÂższego.  Chrystus teÂż mĂłwiÂł, ze sk³óci brata z bratem.

Obecnie  mamy paĂąstwo w ksztaÂłcie serca , jeden narĂłd, jednÂą wiarĂŞ-   
a to wszystko "dziĂŞki" dwĂłm "jeÂźdzcom apokalipsy"- Hitlerowi i Stalinowi - to naprawdĂŞ nie jest przypadek

Jestem daleki od stawiania im pomnikĂłw,
ale kanclerz Otto von Bismarc przewraca siĂŞ teraz w grobie  jak  widzi islam  w Niemczech i takÂą PolskĂŞ na mapach.

A przed II wojnÂą byÂła  ogromna iloœÌ mniejszoÂści i rozproszenie PolakĂłw:

http://pl.wikipedia.org/wiki/Linia_Curzona

Zatem, gdy Chrystus mĂłwiÂł ÂŚw. Faustynie w 1932 lub 33 roku , Âże musi zniszczyĂŚ WarszawĂŞ, to tkwiÂł w tym dalekosiĂŞÂżny cel.
Ona dostrzegaÂła tylko przyszÂłe cierpienia ludzi i prosiÂła Chrystusa o zmiÂłowanie .

RĂłwnieÂż Wg mistrza wiedzy tajemnej R. Steinera  to wÂłaÂśnie Chrystus jest obecnie g³ównodowodzÂącym , tego "obozu karnego", katorÂżniczej ziemskiej szkoÂły na  anioÂły miÂłoÂści.

Wg niego nawet to odduchowienie i materializm w XX wieku zostaÂły zaplanowanie, bo dusze ktĂłre w to wpadÂły  dostanÂą  za chwilĂŞ takiego kaca moralnego, Âże  bĂŞda pó¿niej  "stabilniejsze".
Idealnym przykÂładem jest wÂłaÂśnie M. WaĂąkowicz, ktĂłry dokÂładnie takiego kaca dostaÂł po swoim wcieleniu w XX wieku.


Zatem afirmacja  "Jezu ufam tobie"  , oznaczajÂąca zaufanie do WyÂższych SiÂł, Boga,Chrystusa z nim zjednoczonego  nie jest pozbawiona sensu.

 i  moÂże  przynieœÌ   spokĂłj duszy, w tym ziemskim  bagnie, w ktĂłrym obecnie (jeszcze) tkwimy .
Oby juÂż nie za dÂługo.
Amen
 UÂśmiech



« Ostatnia zmiana: Wrzesień 20, 2012, 02:55:52 wysłane przez JACK » Zapisane
chanell

Maszyna do pisania...


Punkty Forum (pf): 72
Offline

Płeć: Kobieta
Wiadomości: 3453



Zobacz profil
« Odpowiedz #12 : Wrzesień 20, 2012, 07:34:49 »

Dobrze piszesz songo to szkoÂła ktĂłrÂą musimy "zaliczyĂŚ " Âżeby siĂŞ doskonaliĂŚ.Program -zadanie  ktĂłre mamy wykonac ,po to by osiÂągn¹Ì "Âżycie wieczne "
DziĂŞkujĂŞ  Buziak
Zapisane

Na wszystkie sprawy pod niebem jest wyznaczona pora.

            KsiĂŞga Koheleta 3,1
sfinks
Gość
« Odpowiedz #13 : Wrzesień 20, 2012, 10:18:25 »

  Serce mi siĂŞ ,,kraje,, na skargi Melchiora z zaÂświatĂłw ,mimo Âże ÂżyjĂŞ na ziemi potrafiĂŞ doskonale wyobraziĂŚ  sobie jego stan duchowy i rozterki zwiÂązane z odmiennym postrzeganiem Âżycia .
 Ludzie na ziemi kpiÂą sobie z takich spraw ,a osoby ktĂłre pragnÂą zwrĂłciĂŚ im uwagĂŞ na duchowÂą stronĂŞ Âżycia postrzegajÂą jako ,,czubkĂłw,,  i pomylonych .
Ja chcĂŞ byĂŚ pomylona ,poniewaÂż sprawy duchowe sÂą dla mnie priorytetem .
Nie przywiÂązujĂŞ zbyt wielkiej uwagi do spraw ziemskich ,dlatego nigdy nie d¹¿yÂłam do tego aby mieĂŚ w nadmiarze jakiekolwiek dobra ziemskie ,wyksztaÂłcenie teÂż nie byÂło moim wielkim marzeniem  ,ani nawet ma³¿eĂąstwo ,czy zaÂłoÂżenie rodziny .Natomiast bardzo waÂżna jest dla mnie miÂłoœÌ (sama miÂłoœÌ wystarczy) oraz godnoœÌ ,ktĂłrÂą ludzie na ziemi strasznie zszargali ,podeptali i zniszczyli .Dla ludzi na ziemi waÂżna jest gĂłra rupieci i w imiĂŞ tego potrafiÂą czÂłowieka utopiĂŚ w ÂłyÂżce wody ,aby dorwaĂŚ siĂŞ do jego dĂłbr . Bycie kimÂś tez nie ma dla mnie znaczenia ,wystarczy kochana i kochajÂąca osoba przy mnie .W takim duecie moÂżna gĂłry zdobywaĂŚ i szczyty marzeĂą .

To prawda, tu nie jest lekko.

Ale to wszystko jest po coÂś.
 
To zostaÂło zaplanowane jako ciĂŞÂżkie szkolenie dusz i kolejno odbywane ĂŚwiczenia, krok po kroku. 
Gra toczy siĂŞ o kilka miliardĂłw istot.


Dlatego niezwykle pomocne w Âżyciu jest osiÂągniĂŞcie stanu peÂłnego zaufania do WyÂższych SiÂł.

Bo One wiedzÂą co robiÂą i to nie jest Ich pierwszy raz.



RozwĂłj ludzkoÂści jest  od   dawna w peÂłni sterowany  przez NajwyÂższÂą GĂŞstoœÌ - Kosmos MiÂłoÂści, a wÂłaÂściwie zjednoczonego z Bogiem  KrĂłla  Kosmosu MiÂłoÂści  - Chrystusa,  ktĂłry wcieliÂł  siĂŞ w  ciaÂło Jezusa z Nazaretu trwale  ³¹czÂąc ludzkoœÌ z  NajwyÂższÂą GĂŞstoÂściÂą, choĂŚ to poÂłaczenie dopiero kieÂłkuje.

W rozwoju ludzkoÂści  nie ma przypadkĂłw.

 Dowodem jest na to historia Polski i PolakĂłw .

To ci¹g³e rozpalanie czakr serca Polaków za pomoc¹ k³ótni i nienawiœci - to zosta³o zaplanowane.
To jest podwalina pod coÂś wyÂższego.  Chrystus teÂż mĂłwiÂł, ze sk³óci brata z bratem.

Obecnie  mamy paĂąstwo w ksztaÂłcie serca , jeden narĂłd, jednÂą wiarĂŞ-   
a to wszystko "dziĂŞki" dwĂłm "jeÂźdzcom apokalipsy"- Hitlerowi i Stalinowi - to naprawdĂŞ nie jest przypadek

Jestem daleki od stawiania im pomnikĂłw,
ale kanclerz Otto von Bismarc przewraca siĂŞ teraz w grobie  jak  widzi islam  w Niemczech i takÂą PolskĂŞ na mapach.

A przed II wojnÂą byÂła  ogromna iloœÌ mniejszoÂści i rozproszenie PolakĂłw:

http://pl.wikipedia.org/wiki/Linia_Curzona

Zatem, gdy Chrystus mĂłwiÂł ÂŚw. Faustynie w 1932 lub 33 roku , Âże musi zniszczyĂŚ WarszawĂŞ, to tkwiÂł w tym dalekosiĂŞÂżny cel.
Ona dostrzegaÂła tylko przyszÂłe cierpienia ludzi i prosiÂła Chrystusa o zmiÂłowanie .

RĂłwnieÂż Wg mistrza wiedzy tajemnej R. Steinera  to wÂłaÂśnie Chrystus jest obecnie g³ównodowodzÂącym , tego "obozu karnego", katorÂżniczej ziemskiej szkoÂły na  anioÂły miÂłoÂści.

Wg niego nawet to odduchowienie i materializm w XX wieku zostaÂły zaplanowanie, bo dusze ktĂłre w to wpadÂły  dostanÂą  za chwilĂŞ takiego kaca moralnego, Âże  bĂŞda pó¿niej  "stabilniejsze".
Idealnym przykÂładem jest wÂłaÂśnie M. WaĂąkowicz, ktĂłry dokÂładnie takiego kaca dostaÂł po swoim wcieleniu w XX wieku.


Zatem afirmacja  "Jezu ufam tobie"  , oznaczajÂąca zaufanie do WyÂższych SiÂł, Boga,Chrystusa z nim zjednoczonego  nie jest pozbawiona sensu.

 i  moÂże  przynieœÌ   spokĂłj duszy, w tym ziemskim  bagnie, w ktĂłrym obecnie (jeszcze) tkwimy .
Oby juÂż nie za dÂługo.
Amen
 UÂśmiech




JACK -Po prostu piszesz tutaj wszystko tak ,jak ja to pojmujê .Dziêkujê Ci ¿e jesteœ ! Tak trudno w dzisiejszych czasach znaleŸÌ zrozumienie a co dopiero porozumienie dusz .

songo z TobÂą teÂż mam dobre porozumienie ,cieszĂŞ siĂŞ Âże Ciebie poznaÂłam ,oby wiĂŞcej takich ludzi  na Âświecie ,ktĂłrzy myÂślÂą prosto ,ale mÂądrze . Mam doœÌ pokrĂŞtnych wyjaÂśnieĂą zjawisk naturalnych i ponadzmysÂłowych .Prawda musi byĂŚ prosta ,tak jak jÂą przekazuje Melchior ,poetycko ,piĂŞknie ale przecieÂż bardzo rozumnie i prosto.
« Ostatnia zmiana: Wrzesień 20, 2012, 10:26:20 wysłane przez sfinks » Zapisane
songo1970


Maszyna do pisania...


Punkty Forum (pf): 22
Offline

Płeć: Mężczyzna
Wiadomości: 4934


KIN 213


Zobacz profil
« Odpowiedz #14 : Wrzesień 20, 2012, 10:59:01 »

sfinks serdecznie ciĂŞ pozdrawiam- teÂż sobie ceniĂŞ prostotĂŞ przekazu,-
bo czĂŞsto czytajÂąc coÂś od razu da siĂŞ wyczuĂŚ intencje i emocje stojÂące za tekstem.

pozdrawiam UÂśmiech
Zapisane

"Pustka to mniej ni¿ nic, a jednak to coœ wiêcej ni¿ wszystko, co istnieje! Pustka jest zerem absolutnym; chaosem, w którym powstaj¹ wszystkie mo¿liwoœci. To jest Absolutna ŒwiadomoœÌ; coœ o wiele wiêcej ni¿ nawet Uniwersalna Inteligencja."
Strony: [1] |   Do góry
  Drukuj  
 
Skocz do:  

Powered by SMF 1.1.11 | SMF © 2006-2008, Simple Machines LLC | Sitemap

Strona wygenerowana w 0.07 sekund z 21 zapytaniami.

Polityka cookies
Darmowe Fora | Darmowe Forum

granitowa3 ostwalia phacaiste-ar-mac-tire gangem zipcraft