wiki
Go¶æ
|
|
« : Luty 21, 2011, 09:43:59 » |
|
Przeczyta³am bardzo dobr± wypowied¼ czym jest i powinien byæ ateizm, wypowied¼ ta zrobi³a na mnie spore wra¿enie i trudno mi siê z ni± nie zgodziæ. Po przemy¶leniu tej wypowiedzi wstyd mi jest, ¿e sama czêsto emocjonalnie reagowa³am na próbê udowodnienia mi ¿e wiara jest czym¶ wspania³ym. Owszem mo¿e byæ bardzo wspania³ym tylko czas zrozumieæ, ¿e dla jednego w istocie tak jest a dla innego to tylko mêka. Sama nie uwa¿am siê za ateistê, ale te¿ nie uwa¿am siê za cz³owieka wierz±cego. "Na forum portalu Racjonalista niektórzy uwa¿aj± siebie za ‘prawdziwych’ lub 100-procentowych ateistów. W tym kontek¶cie s³owo ‘prawdziwy’ ¼le mi siê kojarzy, bo z ‘prawdziwym’ Polakiem. Zastanawiam siê, na czym mo¿e polegaæ wyj±tkowo¶æ tych przymiotów? Wg mnie nie mo¿na trochê odrzuciæ boga, trochê odrzuciæ istnienie duszy i trochê odrzuciæ transcendencjê. Dla mnie albo siê jest ateist±, albo siê nim nie jest. Atei¶cie zbêdny jest bóg, a bardzo czêsto jest zmuszany do podejmowania rozmowy o nim, paradoksalnie przez osoby, które nazywaj± siebie ateistami, tymi prawdziwymi. Skupiaj±c siê za czêsto na religii, czyni siê tê dziedzinê niejako wiod±c± na forum racjonalistów. To prowokuje zadanie pytañ – czy na pewno tzw. prawdziwi atei¶ci rozumiej± czym jest ateizm i dlaczego stali siê ateistami? Czy mówi± o religii, bo w tym temacie nadal czuj± siê jak ryba w wodzie? Mój ¶wiatopogl±d kszta³towa³ siê w innych warunkach ni¿ wiêkszo¶ci uczestników forum, bo nie mia³am podstaw religijnych, lecz od razu wychowywana by³am bez boga i takie niereligijne podstawy przekaza³am swoim dzieciom i jak widzê, te podstawy owocuj±, i mam nadziejê, ¿e zostan± przekazane przez nie nastêpnemu pokoleniu. Nie wydaje mi siê, i¿ w zwi±zku z tym jestem bardziej prawdziwym ateist± i bardziej niereligijna ni¿ inni atei¶ci. Na pewno nie mia³am nigdy w±tpliwo¶ci, i¿ ¶wiatopogl±d mój jest w³a¶ciwy. Si³± rzeczy nie mia³am rozterek, bo mój umys³ nastawiony by³ na racjonalne my¶lenie od zawsze. Nie wiem dlaczego nie chcia³am poznaæ religii, z któr± przecie¿ styka³am siê od zawsze, gdy¿ wyznawali j± niemal wszyscy dooko³a, a w domu, w pewnym momencie, babcia podjê³a nawet próbê nawrócenia ma³ej wnuczki na katolicyzm, wnuczki bardzo opornej i k³opotliwie pytaj±cej. Jak ³atwo siê domy¶leæ próba by³a kompletnie nieudana. By³am otwarta na inne bajki, mimo, i¿ nie mog³am zrozumieæ dlaczego w nich tyle okrucieñstwa, jednak na t± jedyn± – nie. Mam ¶wiadomo¶æ, ¿e nie mogê braæ udzia³u w dyskusji, w której tematem wiod±cym jest religia, a który to temat, jak ju¿ wspomnia³am, staje siê jednym z ulubionych na forum. I choæ ka¿dy ma prawo do rozmawiania o czym i kim chce to ja odczuwam bole¶nie przymus i przesyt rozmawiania o bogu/religii przez ludzi niereligijnych i naprawdê nie rozumiem umi³owania dla tego tematu. Wyja¶niaj±c, przesyt nie wynika z tego, ¿e moja wiedza o religii jest uboga i dlatego ten temat mo¿e mnie nudziæ. Przeciwnie, to argument przemawiaj±cy za wzbudzaniem we mnie ciekawo¶ci tym tematem i niek³amanym podziwem dla religioznawców, ale nie o nich piszê. Uwa¿am, ¿e wiêkszo¶æ dawnych wierz±cych nie mo¿e uwolniæ siê od wiary. Zatem, czy mog± byæ ju¿ ateistami? Wg mnie oczywi¶cie nie, co najwy¿ej mog± wci±¿ kroczyæ drog± ku niemu i nadal funkcjonuj± w okowach wiary. Oczywi¶cie kto¶ mo¿e powiedzieæ — id¼ sobie st±d i szukaj bardziej w³a¶ciwego dla siebie miejsca w sieci. I mo¿e bym i posz³a, ale gdy Racjonalistê odkry³am przesta³am szukaæ innych. Zatrzyma³am siê tutaj, bo uzna³am, i¿ najlepiej bêdê siê czuæ w¶ród swoich, w¶ród osób wolnych w my¶leniu. Chcia³abym byæ dobrze zrozumiana. Nie chodzi mi o zakazanie jakiegokolwiek tematu. Nie potrzebna jest cenzura, lecz dojrza³o¶æ. Mam w±tpliwo¶æ czy niektórzy atei¶ci s± na tyle dojrzali, by mogli z religi±, a konkretnie z jej chorobliw± wrêcz krytyk±, wzi±æ rozwód? Uwa¿am, i¿ zawarto¶æ ateizmu w ateizmie jest za ma³a, bo wci±¿ zanieczyszcza go religia, zw³aszcza katolicka. Zauwa¿y³am, ¿e osoby, które by³y w przesz³o¶ci religijne zbyt ³atwo podejmuj± siê oceniania ludzi religijnych. Przyznam, ¿e nie rozumiem tego, bo by oceniæ cz³owieka nie wystarczy poznaæ jego ¶wiatopogl±d. To stanowczo za ma³o. Ja jako osoba niewierz±ca jestem pow¶ci±gliwa w ocenianiu innych. Kto¶ mo¿e zarzuciæ mi, i¿ w³a¶nie dokonujê takiej oceny innych u¿ytkowników forum. Nie, to nie prawda. Ja jedynie dzielê siê ze swoimi spostrze¿eniami. Nie podoba mi siê stosowanie przez ‘nowych’ ateistów tych samych metod argumentacji, a raczej pseudo argumentacji, które s± charakterystyczne dla wypowiedzi wierz±cych wobec niewierz±cych. Wydawa³o mi siê, ¿e atei¶ci, którym uda³o siê wyj¶æ z religijnej matni, którzy nareszcie mog± oddychaæ pe³n± piersi± i otworzyæ rozum na wolne my¶lenie – nie zastosuj± tych samych mierników, gdy stan± po drugiej stronie barykady, któr± czêsto nie tak dawno tworzyli. By³am w b³êdzie, bo z nawykami nie tak ³atwo walczyæ. Stanie siê ateist± powinno zobowi±zywaæ, wg mnie, do krytycznego spojrzenia na swoje postêpowanie, do udowodnienia sobie, ¿e jest siê lepszym bez wiary, do ja¶niejszego widzenia, do szacunku dla dzisiejszych przeciwników, a wczorajszych wspó³wyznawców. Rozum trzeba umieæ wykorzystaæ odrzucaj±c z³e wzorce. Atei¶ci, którzy byli np. katolikami powinni ze wszech miar d±¿yæ, by nie przenosiæ cech tzw. ‘dobrego katolika’ czyli z³ego katolika do szeregów ateistów. My¶la³am, ¿e osobom, które by³y w przesz³o¶ci religijne ³atwiej przyjdzie zmiana sposobu postrzegania innych, bo sami nies³usznie mogli byæ nierzadko uto¿samiani z lud¼mi niemy¶l±cymi, zabobonnymi, ¶lepo wierz±cymi etc.. I to oni najbardziej powinni wiedzieæ, i¿ agresja s³owna, jest z³± metod± udowadniania, i¿ religia nikomu nie jest potrzebna. Nie wystarczy powiedzieæ, ¿e religia jest g³upia i kto w ni± wierzy jest te¿ g³upi, ¿e ksi±dz k³amie, ¿e papie¿ nie jest autorytetem etc., bo nie chodzi o wyzwalanie agresji w rozmówcy, lecz o zasianie w nim w±tpliwo¶ci, by zadawa³ coraz wiêcej pytañ, a byæ mo¿e z czasem zrozumia³, i¿ z religi± b³±dzi³. Nawet je¶li nigdy tego nie zrozumie to nie mo¿e to byæ powodem z³o¶ci ateisty. Byli katolicy powinni wiedzieæ jak do katolików dotrzeæ. Burdy s³owne nie powinny byæ kluczem do tego. Czasem wydaje siê, i¿ racjonali¶ci postêpuj± irracjonalnie. Sami uwa¿aj± swój umys³ za otwarty, nie chc± zamykaæ siê w jakichkolwiek ramach, a innych za wszelk± cenê chc± podporz±dkowaæ sobie. Nie têdy droga, bo nie ka¿dy mo¿e byæ racjonalist±. S± ludzie, dla których ¶wiat ma sens tylko z bogiem i bezdyskusyjnie stanowi± oni wiêkszo¶æ. Uwa¿am, i¿ bycie ateist± zobowi±zuje do kultury. Sama staram siê byæ odpowiedzialna za wypowiadane s³owa, szanujê ka¿d± inno¶æ, tak¿e ¶wiatopogl±dow±. Wiem na czym polega tolerancja i ogromnie siê cieszê, ¿e coraz wiêcej osób, zw³aszcza m³odych jest tolerancyjnych. Ateizm jest domen± ludzi ¶wiat³ych, którzy nie boj± siê pytaæ i poszukiwaæ w nauce odpowiedzi. Nie bêdê rozpisywa³a siê nad istot± ateizmu, bo nie mam w±tpliwo¶ci, i¿ wszyscy na Racjonali¶cie wiedz± co termin ten oznacza. Dobrze, ¿e jest takie miejsce w sieci, w którym mo¿emy rozmawiaæ o ¶wiecie w ró¿nych aspektach. Wg mnie konstruktywna rozmowa rodzi potrzebê szanowania przeciwników o odmiennych pogl±dach. Przecie¿ ¶wiatopogl±d ateisty jest czêsto kontrowersyjny, a chcemy by go szanowano. T³umaczenie typu ‘oni mnie nie szanuj±’ albo ‘oni nie chc± s³uchaæ ¿adnych prawd’, albo ‘traktujê ich tak jak oni mnie’ etc. wg mnie nie przystoi ludziom na poziomie, a sadzê, ¿e wszyscy albo wiêkszo¶æ z nas za takich siebie uwa¿a. Rozumem, ¿e dyskusje mog± wyzwoliæ emocje, ale je¶li nie s± wynikiem burdy s³ownej, prowokowania, lecz wymiany pogl±dów to s± po¿±dane, bo dyskusjê wzbogacaj±. Jednak nie wydaje mi siê, i¿ dobr± form± rozmowy s± próby o¶mieszania rozmówców, co niestety nie jest wcale takie rzadkie." http://www.racjonalista.pl/kk.php/s,7442mam nadziejê, ¿e ta wypowied¼ otworzy nam oczy na innych i pozwoli staæ siê bardziej tolerancyjnymi. Pozdrawiam:)
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
Rafaela
Go¶æ
|
|
« Odpowiedz #1 : Luty 21, 2011, 11:43:24 » |
|
Super wypowiedz. Zyczylabym sobie aby ludzie wiecej zdawali sobie sprawe z wlasnych przekonan i wypowiedzi skierowanych do innych osob.Roznego rodzaju naciski slowne czesto doprowadzaja do skrajnosci wlasnych uczuc i przekonan co nie zadko sa prawdziwa trucizna dla innych forumowiczow i otoczenia.
Ateizm w Polsce Z Wikipedii, wolnej encyklopedii
ATEIZM W POLSCE
Ateizm w Polsce – pocz±tki ateizmu na ziemiach polskich wi±¿± siê z osob± Kazimierza £yszczyñskiego, skazanego w 1688 roku (wyrok wykonano w rok pó¼niej) na karê ¶mierci za prace nad dzie³em De non existentia Dei[1].
W XVIII wieku otwarte g³oszenie pogl±dów ateistycznych nale¿a³o do rzadko¶ci, podobnie sytuacja przedstawia³a siê w czasach zaborów, aczkolwiek pewna czê¶æ inteligencji otwarcie przyznawa³a siê do ateizmu (m.in. Wac³aw Na³kowski, Gabriel Narutowicz i Maria Sk³odowska-Curie wraz z mê¿em). W okresie miêdzywojennym ateizm by³ pogl±dem ma³o rozpowszechnionym, nawet w¶ród antyklerykalnej i laickiej inteligencji, o czym ¶wiadczy choæby fakt, ¿e w II Rzeczypospolitej nie powo³ano – tradycyjnie zrzeszaj±cego ateistów – wolnomularstwa wielkowschodowego.
Po II wojnie ¶wiatowej ¶wiatopogl±d ateistyczny by³ propagowany przez w³adze pañstwowe, co przejawia³o siê m.in. w usuniêciu choæby fakultatywnego odwo³ania do Boga z oficjalnych przysi±g pañstwowych (wojskowej, poselskiej), prze¶ladowaniu duchownych (jak np. bezprawny areszt kardyna³a Stefana Wyszyñskiego i zabójstwo ksiêdza Popie³uszki przez S³u¿bê Bezpieczeñstwa) czy szykanowaniu cz³onków PZPR bior±cych regularny udzia³ w praktykach religijnych. W PRL dzia³a³o te¿ – wspierane przez w³adze – Stowarzyszenie Ateistów i Wolnomy¶licieli. Z drugiej strony wielu zdeklarowanych ateistów by³o zaanga¿owanych w dzia³alno¶æ opozycji demokratycznej (Jacek Kuroñ, Adam Michnik).
Po 1989 roku ateizm nie cieszy³ siê pocz±tkowo popularno¶ci± z uwagi na fakt, i¿ by³ kojarzony z ustrojem socjalistycznym. Obecnie jednak sytuacja ta ulega zmianie i coraz wiêcej Polaków deklaruje siê jako atei¶ci[2]. Atei¶ci zaznaczyli jednak swoj± obecno¶æ w ¿yciu publicznym III Rzeczypospolitej m.in. podczas debaty nad preambu³± do Konstytucji.
Silny ateizm jest terminem u¿ywanym zazwyczaj do opisywania ateistów zgadzaj±cych siê z twierdzeniem "bogowie nie istniej±". S³aby ateizm odnosi siê z kolei do ka¿dego typu ateizmu i nonteizmu, który nie spe³nia w pe³ni tego stwierdzenia. Ze wzglêdu na elastyczno¶æ pojêcia "bóg", dana osoba mo¿e byæ silnie ateistyczn± w przypadkach niektórych bogów, pozostaj±c jednocze¶nie s³abym ateist± w innych kategoriach. Np. wszyscy katolicy s± silnymi ateistami w stosunku do Brahmy i Thora[1].
Wiele osób opisuj±cych siê jako agnostycy odró¿nia swój pogl±d nie tylko od silnego ateizmu, ale tak¿e s³abego, mimo ¿e agnostycyzm spe³nia jego kryteria. Zasadno¶æ tego podzia³u jest te¿ podwa¿ana z drugiej strony. W Bogu urojonym Richard Dawkins zamiast dzieliæ ludzi na kategorie, opisuje ich wedle tego, jak bardzo prawdopodobne jest dla nich istnienie boga. Tak wiêc w skali od na pewno istnieje, do na pewno nie istnieje teizm znalaz³by siê na pocz±tku, agnostycyzm w ¶rodku, za¶ silny ateizm na koñcu. Trzeba jednak zauwa¿yæ, ze sam Dawkins, nie twierdzi, ¿e bóg na pewno nie istnieje, lecz ¿e prawie na pewno nie istnieje, w zwi±zku z czym mówi o sobie, ¿e jest "de facto ateist±", a nie "silnym ateist±". Twierdzi te¿, ¿e naprawdê silnych ateistów prawie nie ma, gdy¿ jest to postawa skrajna i w gruncie rzeczy nienaukowa[1].
==========================================
1. Co dobrego daje ateizm?
Ateizm daje to, co odbiera religia: wolno¶æ my¶lenia, swobodê dyskusji, racjonalizm, g³êbok± duchowo¶æ, niezale¿no¶æ od autorytetów, mo¿liwo¶æ rozwiniêcia w³asnej koncepcji ¿ycia, powstrzymywanie siê od narzucania innym w³asnych pogl±dów. Ateizm to czyste, nieska¿one religijnymi iluzjami spojrzenie na ¶wiat; to poszukiwanie prawdy, od której oddalaj± siê ludzie religijni, utwierdzaj±cy siê w swych mitologicznych i ba¶niowych przekonaniach.
2. Dlaczego nie wierzysz w Boga?
Czêsto tei¶ci pytaj± mnie, dlaczego nie wierzê w Boga, skoro nikt nie wykaza³ jego nieistnienia, a wiêc - w sensie ¶cis³ym - nie mogê wiedzieæ, ¿e Bóg nie istnieje. Otó¿ nie wierzê dlatego, ¿e brak pewno¶ci co do nieistnienia X nie jest wystarczaj±c± przes³ank±, aby zak³adaæ istnienie X. Ów brak pewno¶ci wprawdzie nie wyklucza wiary w istnienie X, natomiast w ¿adnym wypadku do takiej wiary nie zmusza. Natura wiary jest bowiem taka, ¿e mo¿e pojawiaæ siê ona tylko tam, gdzie nie ma pewno¶ci, ale to nie znaczy, ¿e musi siê pojawiaæ - brak pewno¶ci równie dobrze mo¿e rodziæ niewiarê. Natomiast warto pytaæ, czy lepiej uzasadniona jest wiara, czy niewiara, ale dla takiego uzasadnienia konieczne s± dowody. Negatywne zdania egzystencjalne (czyli: X nie istnieje) s± zdaniami niedowodliwymi, dlatego do tej pory nie wykazano nieistnienia nie tylko ¿adnych bogów, ale równie¿ krasnoludków, Baby Jagi czy g³yna mgl±cego (wymy¶li³em przed chwil± tê istotê, ale za³o¿ê siê o ka¿de pieni±dze, ¿e nikt z czytaj±cych te s³owa nie potrafi udowodniæ jej nieistnienia). Ciê¿ar dowodu le¿y wiêc po stronie teisty. To teista - je¶li zale¿y mu na racjonalnym uzasadnieniu swego stanowiska - powinien wykazaæ, ¿e Bóg istnieje, natomiast ateista mo¿e poprzestaæ na wskazywaniu braków w dowodach teisty. A poniewa¿ obalono wszystkie znane rozumowania, które w intencji ich autorów mia³y dowodziæ istnienia Boga, wiêc nie widzê powodów, aby zak³adaæ jego istnienie. Jednak w przeciwieñstwie do osób religijnych, nie jestem sztywno przywi±zany do w³asnych pogl±dów w tej kwestii. Akceptujê wszelkie próby racjonalnego wykazania istnienia Boga (bogów) i z zainteresowaniem siê im przygl±dam. Je¶li która¶ z takich prób siê powiedzie, nie pozostanie mi nic innego, jak przyj±æ do wiadomo¶ci fakt, ¿e Bóg istnieje. Nie znaczy to jednak, ¿e zacznê go wielbiæ, oddawaæ mu cze¶æ lub ¿yæ zgodnie z jego nakazami - bo mój ateizm jest równie¿ wyborem moralnym.
Rozmowa ateisty z wierz±cym nie ma sensu, bo wiadomo, ¿e jeden drugiego nie przekona.
Przekonywanie moich rozmówców nie jest dla mnie spraw± najwa¿niejsz± - nie jestem propagandyst±, nie jestem kap³anem, nie jestem ³owc± dusz. Chodzi mi natomiast o rozbudzenie refleksji tam, gdzie zamiast krytycznego poszukiwania prawdy króluje samopotwierdzenie i obrona zdobytych pozycji. Nie znajdziemy prawdy, je¶li nie bêdziemy poddawaæ w³asnych pogl±dów surowym testom, a takim testem jest dyskusja z lud¼mi, którzy my¶l± inaczej ni¿ my. Je¶li w wyniku takiej konfrontacji zostaniemy wyprowadzeni z jakiego¶ b³êdu - jest to równie¿ nasze zwyciêstwo. Dlatego nie wierzê, ¿e kto¶, dla kogo prawda i dobro s± cennymi warto¶ciami nie widzi potrzeby rozmowy, podczas której jego przekonania mog± zostaæ wystawione na próbê.
Scali³em posty Darek
|
|
« Ostatnia zmiana: Luty 21, 2011, 20:39:33 wys³ane przez Dariusz »
|
Zapisane
|
|
|
|
ptak
Go¶æ
|
|
« Odpowiedz #2 : Luty 21, 2011, 12:08:59 » |
|
Zgadzam siê z powy¿szym. Jednak poza wyznawan± wiar± lub w przypadku braku tej¿e wiary, tak naprawdê wa¿ne s± tylko chwile, gdy dotykasz w³asnej duszy. Gdy czujesz jej esencjê, która pora¿a Ciê swym autentyzmem i piêknem. Gdy wiesz ponad wszelk± w±tpliwo¶æ, ¿e owa ulotno¶æ i niepowtarzalno¶æ stanowi ca³± prawdê, jest jedynym sensem, jedynym uzasadnieniem twojego istnienia. Gdy czujesz ca³ym sob±, ¿e istnieje co¶, co wymyka siê wszelkim opisom i zasadom. To jest jak ol¶nienie, objawienie, czyste odczucie ¶wiadomo¶ci. Jaki¶ pojedynczy obraz, d¼wiêk, my¶l, impuls pora¿a Ciê… … i wiesz, ¿e ca³a reszta zwana ¿yciem jest nieistotna, jest trwaniem dla owych pojedynczych dotkniêæ. Jest to jak zbieranie rozsypanych po Wszech¶wiecie pere³. Zbieranie w³asnej istoty. Chwile te s± <¶wiête> i zmieniaj± na zawsze.
I pojmujesz ju¿ istotê chaosu, gdzie spotkanie dowolnego elementu w dowolnym miejscu jest jednakowo prawdopodobne. Dlatego wszystko jest mo¿liwe i w tym tkwi ca³y potencja³, w tym zawiera siê wolno¶æ. A w niej jeste¶ TY… pierwotna przyczyna… i ostateczno¶æ… Czyste istnienie. To wiêcej ni¿ ¿ycie i ¶mieræ. Dzi¶ znów poczu³am siebie. Lecz nie potrafiê tego wyraziæ bo ja jestem tym wyrazem. I Ty… Czy poczujemy kiedy¶ to samo?
Z Bogiem czy bez Boga, ka¿dy niesie swoj± <samotno¶æ>…
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
Rafaela
Go¶æ
|
|
« Odpowiedz #3 : Luty 21, 2011, 12:30:43 » |
|
Ptaszku, bardzo mi sie podoba Twoja wypowiedz, ale Twoje ostatnie zdanie zrobilo na mnie smutne wrazenie "Z Bogiem czy bez Boga, ka¿dy niesie swoj± <samotno¶æ>…"
Tylko osoba bez zadnej wiary, niesie swoja samotnosc sama. Jak dlugo ma mamy rodzine, przyjaciol i swojego aniola ktory jest zawsze z nami , na samotnosc nie ma ani miejsca ani czasu.
Pozdrawiam serdecznie. Rafaela
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
wiki
Go¶æ
|
|
« Odpowiedz #4 : Luty 21, 2011, 12:38:11 » |
|
Dziękuję Rafaelo za uzupełnienie historyczne:)) Tylko osoba bez zadnej wiary, niesie swoja samotnosc sama. Jak dlugo ma mamy rodzine, przyjaciol i swojego aniola ktory jest zawsze z nami , na samotnosc nie ma ani miejsca ani czasu. zgadzam się z tym stwierdzenie. Choć czasem czuję się samotna, zaraz po tym przychodzi świadomość, że to nie prawda:) z wikipedi Ateizm – pogląd odrzucający wiarę w Boga jako sprzeczną z rozumem i nienaukową; tłumaczy zjawiska świata bez odwoływania się do przyczyn nadnaturalnych; jako składnik refleksji filozoficznych łączy się ze stanowiskiem racjonalistycznym i materialistycznym.
nie wiem czy coś takiego w czystej postaci jest w ogóle możliwe, a nawet jeżeli tak to nie przez całe życie. cytaty znanych osób: "Ateista podobnie jak chrześcijanin, utrzymuje, że wiemy, czy bóg jest czy go nie ma: chrześcijanin twierdzi, że wiemy, iż bóg jest, ateista – że wiemy, iż go nie ma. Tymczasem agnostyk zawiesza sąd, utrzymując, że nie ma dostatecznych podstaw, by przyjąć lub zaprzeczyć istnieniu boga." * Autor: Bertrand Russell Ateistą jestem z powodów moralnych. Uważam, że twórcę rozpoznajemy poprzez jego dzieło. W moim odczuciu świat jest skonstruowany tak fatalnie, że wolę wierzyć, iż nikt go nie stworzył! * Autor: Stanisław Lem Jestem głęboko wierzącym ateistą. * Autor: Albert Einstein Kiedyś chciałem zostać ateistą, ale... oni nie mają żadnych świąt! * I once wanted to become an atheist, but I gave up – they have no holidays.(ang.) * Autor: Henny Youngman W obliczu ogromu zła na świecie, byłoby bluźnierstwem posądzać Boga o istnienie. * Autor: Tadeusz Kotarbiński więcej : http://pl.wikiquote.org/wiki/AteizmPozdrawiam:)
|
|
« Ostatnia zmiana: Luty 21, 2011, 12:52:43 wys³ane przez wiki »
|
Zapisane
|
|
|
|
ptak
Go¶æ
|
|
« Odpowiedz #5 : Luty 21, 2011, 12:54:20 » |
|
Rafaelo, mówimy o ró¿nym rozumieniu samotno¶ci. Dlatego wziê³am ten wyraz w cudzys³ów. Nawet nie wiem jak opisaæ tê samotno¶æ, o której wspominam. To czuje tylko dusza na najg³êbszym swoim poziomie, chocia¿ podejrzewam, ¿e jeszcze g³êbiej jest zjednoczenie, unifikacja ze wszystkim. Ale to byæ mo¿e znajdziemy na koñcu drogi, je¿eli takowa istnieje. Owszem, czasami s± takie chwile, ¿e odczuwamy jedno¶æ z ca³ym stworzeniem, jakby nastêpowa³o jakie¶ przebicie. Na ogó³ jednak sami niesiemy siebie. I dlatego tak wa¿ne jest mieæ obok kogo¶, kto chocia¿ w minimalnym stopniu potrafi wspó³uczestniczyæ w owym prze¿ywaniu. Komu mo¿emy podarowaæ cz±stkê swego ¶wiata, chocia¿ i tak ¶wiat ten bêdzie inaczej odebrany. Dlatego tak wa¿na jest mi³o¶æ, tylko ona ma moc wnikania i przenikania… moc ³±czenia... Pozdrawiam serdecznie
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
ptak
Go¶æ
|
|
« Odpowiedz #6 : Luty 22, 2011, 21:06:48 » |
|
Witaj Janie,Dziêkujê za mi³e s³owa i przepiêkny wiersz Kamila Baczyñskiego. Wielki to by³ i niedo¶cigniony poeta. Wraz z nim, jakby ¦wiat³o sp³ynê³o na Ziemiê, by nadaæ sens i roz¶wietliæ ów czas, mroczny czas II wojny ¶wiatowej, czas zag³ady. Jednak mi³o¶ci nie potrafi± zag³uszyæ wybuchy bomb, ona rozkwita nawet na zgliszczach. I to jest najpiêkniejsze przes³anie ¦wiat³a. To daje ludziom nadziejê i si³ê na dalsze trwanie, na przetrwanie najczarniejszych godzin. Pozdrawiam I jeszcze raz niech przemówi Kamil... Mi³o¶æO nieba p³ynnych pogód, o ptaki, o natchnienia. Nie wydeptana ziemia, nie wy¶piewane Bogu te drzewa, te kaskady iskier, ten oddech nieba, w ramionach jak w kolebach zamkniêty. Jak coko³y drzewa z szumem na po³y; serca jak dzbany ³aski, takie serca jak gwiazdki, takie oczu ob³oki, taki lot - za wysoki. S³oñce, s³oñce w ramionach czy twego cia³a kryszta³ pe³en owoców bia³ych, gdzie zdrój zielony tryska, gdzie oczy miêkkie w mroku tak pó³ mnie, a pó³ Bogu. Twych kroków korowody w urojonych alejach, twe odbicia u wody jak w pragnieniach, w nadziejach. Twoje usta u ¼róde³ to syte, to znów g³odne, i twój ¶miech, i p³akanie nie odp³ynie, zostanie. Uniosê je, przeniosê jak ramionami - g³osem, w czas daleki, wysoko, w obcowanie ob³okom. 8 IX 42 r.
|
|
« Ostatnia zmiana: Luty 24, 2011, 01:32:05 wys³ane przez ptak »
|
Zapisane
|
|
|
|
wiki
Go¶æ
|
|
« Odpowiedz #7 : Czerwiec 05, 2011, 07:38:30 » |
|
bardzo ciekawy art z racjonalisty na temat jak doszed³em do ateizmu ¿ród³o: http://www.racjonalista.pl/kk.php/s,1853"Od czasu do czasu spotykam siê z pytaniem jak dotar³em do ateizmu? Ciekawe — jak te¿ kto¶ mo¿e zostaæ ateist±? Temu pytaniu nieodmiennie towarzyszy ukryte przekonanie, ¿e ateista by³ wcze¶niej wierz±cym i do ateizmu doszed³ w drodze studiów i poszukiwañ. Istotnie ateist± nie zostaje siê w wyniku ceremonii ateistycznego chrztu, ani ci±gu rytualnych zabiegów maj±cych na celu internalizacjê irracjonalnych odruchów. Oczywi¶cie dzieci ateistów bardzo czêsto s± ateistami, ale rzadko w wyniku ateistycznej indoktrynacji. Co wiêcej mam wra¿enie (nie znam ¿adnych badañ na ten temat, wiêc to tylko wynik lu¼nych obserwacji), ¿e zdarzaj±ca siê czasem silna ateistyczna indoktrynacja, przynosi skutki odwrotne od zamierzonych i prowadzi do poszukiwania wiary. Wielopokoleniowy ateizm wydaje siê byæ najsilniej utrwalony tam, gdzie religijnej indyferencji towarzyszy wci±ganie w zainteresowanie nauk±. Na pytanie jak zosta³em ateist± odpowiada³em ju¿ setki razy (ostatnio jadê mantr±, ¿e by³o to ju¿ tak dawno, na samym pocz±tku kszta³towania siê w³asnej osobowo¶ci i nawyków samodzielnego my¶lenia, ¿e ju¿ nie pamiêtam). Coraz czê¶ciej jednak kusi mnie odpowied¼ pytaniem na pytanie: a jak pan/pani dotar³ do wiary w katolickiego boga? Zupe³nie nie chodzi mi tu o stary dowcip z pytaniem, czy pan jest wierz±cy, który zgodnie z podszeptem mêdrców rozwijamy na drugim etapie pytaniami o UFO, krasnoludki i wiarê w dobr± wró¿kê. Nie, chodzi mi o uczciwe pytanie o wiarê rzymsko-katolick± w odró¿nieniu od wiary luterañskiej czy kalwiñskiej, prawos³awnej, czy której¶ geograficznie bardziej oddalonej. No w³a¶nie, wiara geograficznie bliska i geograficzne odleg³a. Wiara, nawet je¶li okre¶la siê jako katolicka, czyli powszechna, jest zawsze lokalna. Ka¿da (niemal) wiara aspiruje do uniwersalno¶ci, ale ma konkurentów posiadaj±cych równie mocne dowody na to, ¿e to oni s± uniwersalni. Tak wiêc pytanie o to, jak kto¶ doszed³ do swojej wiary w boga jest nietaktowne, zgo³a aroganckie, do wiary w boga siê nie dochodzi, ona na cz³owieka sp³ywa zanim siê cz³owiek obejrzy. A jednak wydaje siê, ¿e namówienie rozmówcy do pe³nego partnerstwa i analizy jak doszed³ do swojej wiary w boga, w zamian za moj± relacjê jak doszed³em do ateizmu, wydaje siê uczciwym handlem. Zak³adamy, ¿e dla obydwu stron jest to ciekawe, ¿e naprawdê chc± siê dowiedzieæ jak to by³o i nie zamierzaj± zadowoliæ siê byle jak± odpowiedzi±. Dla wierz±cego taka analiza drogi do wiary mo¿e okazaæ siê zgo³a trudniejsza. Wiêkszo¶æ (polskich) ateistów to atei¶ci pierwszej generacji, którzy wchodzili na tê drogê jako istoty ¶wiadome, czêsto dojrzewaj±ce lub dojrza³e. Atei¶ci opowiadaj± zazwyczaj o spotkaniach z ¿ywymi lud¼mi lub autorami ksi±¿ek; ateizm jest przygod± intelektualn±, powi±zan± z poszukiwaniem w³asnego ja, moich relacji ze ¶wiatem, z innymi lud¼mi, z nauk±. Daje siê o tej przygodzie opowiedzieæ. Ateizm jest trudny, nie ma papie¿a, nie ma katechizmu, nie ma duchownych, którzy mogliby autorytatywnie odpowiedzieæ na nasze dylematy. Masz problem, musisz zacz±æ szperaæ, szukaæ odpowiedzi, wa¿yæ odpowiedzi, do których doszli inni i decydowaæ w oparciu o (zawsze niepe³ne) w³asne rozeznanie. Pytanie o drogê do jakiego¶ wyznania (w szczególno¶ci, je¶li pytamy kogo¶, kto nigdy wyznania nie zmienia³) to pytanie najpierw o lojalno¶æ i bazuj±c± na lojalno¶ci to¿samo¶æ, a dopiero potem o refleksjê dotycz±c± owego przypisania. Lata temu przyjaciel (cz³owiek ogromnej wiedzy i wielkiej inteligencji)zapewni³ mnie w takiej rozmowie, ¿e gdyby urodzi³ siê w dowolnym miejscy na ziemi, najprawdopodobniej doszed³by do chrze¶cijañstwa. Mój gwa³towny protest przyj±³ z pogodn± pokor±, dorabiaj±c do swojej teorii dodatkowe za³o¿enia dotycz±ce wykszta³cenia, wzglêdnej tolerancyjnego ¶rodowiska i swobodnego dostêpu do informacji. Do najwiêkszych spiêæ miêdzy nami dochodzi³o, gdy zaczyna³em przekonywaæ, i¿ religia jest bardziej tradycj± ni¿ refleksj±. Nie chcia³ siê z tym pogodziæ, chocia¿ oczywi¶cie zdawa³ sobie sprawê z tego, ¿e jest to wyj±tkowo niewygodny argument. Pytanie o to, jak pan/pani doszed³ do swojego boga, wydaje siê byæ pytaniem o podkategoriê. W ka¿dej religii ka¿da jednostka korzysta z pewnego marginesu swobody i jednak wybiera. Ten jednostkowy bóg jest efektem mieszanki tradycji rodzinnej i¶rodowiskowej oraz osobowo¶ci i to zarówno jej elementów nabytych, jak i wrodzonych. Warto zwróciæ uwagê na opowie¶ci ateistów o ich wierz±cych rodzicach. Krytyczny stosunek do religii przodków wydobywa w tych relacjach bardziej zró¿nicowany obraz wierz±cych krewnych. Ich opowie¶ci o zachowaniach dziadków i rodziców stanowi± fascynuj±cy materia³ ukazuj±cy jak ta sama religia i to samo ¶rodowisko odmiennie wp³ywa na jednostki. Wiele miejsca po¶wiêcamy w Racjonali¶cie islamowi i czêsto spotykaj± nas do¶æ prymitywne zarzuty o „wrzucaniu wszystkich do jednego worka". Obserwuj±c bardzo ró¿ne ¶rodowiska, czy to Afganistanu czy Pakistanu, czy Arabii Saudyjskiej, Egiptu czy Gazy, widzimy nies³ychane ró¿nice zachowañ nie tylko wynikaj±ce z faktu przynale¿no¶ci do ró¿nych grup wykszta³cenia i dochodów, ale ze wzglêdu na odmienne typy osobowo¶ci. Atei¶ci z muzu³mañskiego ¶wiata opisuj± swoje zwi±zki emocjonalne z rodzinami i próbuj± zrozumieæ motywy babek, które zmusi³y do obrzezania wnuczki, matek, które wyda³y za m±¿ zaledwie jedenastoletni± siostrê, która potem pope³ni³a samobójstwo, ojca zmuszaj±cego kochan± córkê do zam±¿pój¶cia za jakiego¶ dalekiego kuzyna, bicie dzieci, bicie kobiet, wszystko to nieustannie usprawiedliwiane religi± w³a¶nie. W tych relacjach ateistów o swoich rodzinach znajdujemy nieprawdopodobne ¶wiadectwo pokazuj±ce g³êbok± prawdê s³ynnego okre¶lenia Stevena Weinberga, ¿e „niezale¿nie od religii dobrzy ludzie robi± dobre rzeczy a ¼li z³e, ale trzeba religii, ¿eby dobrzy ludzie robili z³e rzeczy". Z tego nacisku religii sk³aniaj±cej do robienia rzeczy z³ych cze¶æ wiernych wy³amuje siê. Obserwuj±c ten ¶wiat u¿ywam tu czasem okre¶lenia „piêknie wierz±cy" — ludzie których prywatny Bóg ró¿ni siê od tego, który rz±dzi mot³ochem. Tych „piêknie wierz±cych" spotykamy pod ka¿d± szeroko¶ci± geograficzn± i w ka¿dym wyznaniu. Tu pytanie jak pan/pani doszed³ do swojego Boga staje siê nagle ze wszech miar uzasadnione. Krytyka religii nie traci swojego ostrza w obliczu „piêknie wierz±cych". Nie ma niczego zdumiewaj±cego w fakcie, ¿e ta sama religii mo¿e jednych motywowaæ do nienawi¶ci, a drugich do aktów altruizmu, ¿e mog± to byæ ci sami ludzie zachowuj±cy siê inaczej wobec ró¿nych grup. Jednak ci, „piêknie wierz±cy" to jeszcze inny gatunek, to ci, którzy posiadaj± zdolno¶æ sprzeciwienia siê z³u wewn±trz w³asnej grupy, to ci, których w³asne normy moralne s± silniejsze od grupowych. Pytanie o drogê do ateizmu i pytanie o drogê do swojego, prywatnego Boga przestaj± byæ standardowe i staj± siê nagle podobne w swej istocie. Teraz pytamy o to, jak drugiemu cz³owiekowi uda³o siê wyrwaæ z pêt na³o¿onych przez kulturê i z regu³y zaciskanych przez najbli¿szych. Obserwacja zdumiewaj±ca i potwierdzaj±ca podstawowe wnioski psychologii ewolucyjnej o ewolucyjnym pochodzeniu moralno¶ci — „piêknie wierz±cy" wydaj± siê pojawiaæ w najbardziej nieprawdopodobnych miejscach, niezale¿nie od wykszta³cenia i si³ nacisku ¶rodowiska. Oczywi¶cie to wyrwanie siê z pêt w ¶wiecie, w którym kontrola spo³eczna przenika ka¿d± sekundê ¿ycia, jest znacznie trudniejsze i czêsto wymaga wiêkszego heroizmu. A przecie¿, czy to w Ruandzie czy w innych strasznych miejscach na ¶wiecie, byli ludzie, którzy w momencie próby umieli ryzykowaæ ¿ycie, ¿eby pozostaæ wiernym sobie i ratowaæ innych. Pytanie o to jak pan/pani doszed³ do swoich przekonañ otwiera drogê do pytania, na które nikt z nas przed testem nie zna odpowiedzi — jak zachowaliby¶my siê w momencie próby? A przecie¿ w kwestiach moralno¶ci wszystko inne jest (niemal) tylko teori±. " Pozdrawiam
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
songo1970
Maszyna do pisania...
Punkty Forum (pf): 22
Offline
P³eæ:
Wiadomo¶ci: 4934
KIN 213
Zobacz profil
|
|
« Odpowiedz #8 : Czerwiec 05, 2011, 08:00:02 » |
|
Mo¿na by zadaæ pytanie w ¶wietle tego art.- czy ateizm jest równoznaczny z nie wyznawaniem lub przynale¿eniem do jakiej¶ konkretnej religi?., bowiem jedno nie jest jednoznaczne z drugim. Ja os. nie widzê nic niezwyk³ego w ateizmie- to te¿ pewna droga, ale naprawdê inspiruj± mnie ludzie tacy jak Dawkins,- bowiem w skrócie- o czym „ch³op” rozprawia przez wiêksz± czê¶æ swego ¿ycia skoro przedmiot jego badañ nie istnieje? Poza tym udowodnienie nie istnienia Boga jest równoznaczne z udowodnieniem ¿e istnieje, no i jeszcze cytat z samego mistrza D. Richard Dawkins:
...có¿, mog³oby tak byæ, gdyby wcze¶niej, gdzie¶ we wszech¶wiecie cywilizacja bior±ca pocz±tek z darwinowskiej ewolucji nauczy³a siê skomplikowanej technologii i stworzy³a formy ¿ycia. Mogliby wtedy zasiaæ je na naszej planecie. To jest bardzo, bardzo prawdopodobne, my¶lê nawet, ¿e mo¿na by to udowodniæ. Wchodz±c w szczegó³y biochemii czy biologii molekularnej mo¿emy odnale¼æ ¶lady ‘inteligentnego projektanta’. To by³aby istota o wy¿szej inteligencji z jakiego¶ miejsca we wszech¶wiecie. Tak, ale ta istota te¿ musia³aby w jaki¶ sposób powstaæ, poprzez proces, który da³oby siê wyja¶niæ. Tak, ¿ycie nie mo¿e siê zacz±æ spontanicznie. pozdr.
|
|
« Ostatnia zmiana: Czerwiec 05, 2011, 08:00:17 wys³ane przez songo1970 »
|
Zapisane
|
"Pustka to mniej ni¿ nic, a jednak to co¶ wiêcej ni¿ wszystko, co istnieje! Pustka jest zerem absolutnym; chaosem, w którym powstaj± wszystkie mo¿liwo¶ci. To jest Absolutna ¦wiadomo¶æ; co¶ o wiele wiêcej ni¿ nawet Uniwersalna Inteligencja."
|
|
|
wiki
Go¶æ
|
|
« Odpowiedz #9 : Czerwiec 05, 2011, 08:36:46 » |
|
Cz³owiek wnikliwie wpatrywa³ siê w swoje równania i rzek³, ¿e wszech¶wiat mia³ swój pocz±tek. – To by³a eksplozja – rzek³. Wybuch nad wybuchami – i tak oto narodzi³ siê wszech¶wiat. – I ci±gle siê rozszerza – rzek³. Obliczy³ nawet d³ugo¶æ jego ¿ywota: dziesiêæ miliardów obrotów Ziemi doko³a S³oñca. Na ca³ym globie zagrzmia³y wiwaty; wszyscy dostrzegli w obliczeniach naukê. Nikt nie pomy¶la³, ¿e postuluj±c pocz±tek wszech¶wiata, cz³owiek odwzorowa³ jedynie sk³adniê swojego jêzyka; zwyk³± sk³adniê, której dla stwierdzania faktów potrzeba pocz±tków – jak narodziny, rozwiniêæ – jak dorastanie, i zakoñczeñ – jak ¶mieræ. Wszech¶wiat mia³ swój pocz±tek i wszech¶wiat siê starzeje, zapewni³ nas, i wszech¶wiat umrze, tak jak wszystko, i jak on sam umar³, gdy ju¿ znalaz³ matematyczny obraz sk³adni swojego jêzyka. Inny jêzyk Czy wszech¶wiat naprawdê mia³ pocz±tek? Czy teoria Wielkiego Wybuchu jest prawdziwa? To nie s± pytania, chocia¿ brzmi± podobnie. Czy jêzyk, w którym stwierdzanie faktów wymaga pocz±tków, rozwiniêæ i zakoñczeñ, jest jedynym istniej±cym jêzykiem? Oto prawdziwe pytanie. Istniej± inne jêzyki. Istnieje na przyk³ad taki, który postuluje, by faktami by³y ró¿ne stopnie natê¿enia. W tym jêzyku nic siê nie rozpoczyna i nic nie koñczy; i tak narodziny nie s± wyra¼nym, osobnym wydarzeniem, lecz jedynie szczególnym rodzajem natê¿enia; i tak te¿ jest z dorastaniem i tak jest ze ¶mierci±. W tym jêzyku cz³owiek wodzi wzrokiem po swoich równaniach i odkrywa, ¿e wyliczy³ ju¿ tyle stopni natê¿enia, by z przekonaniem stwierdziæ, i¿ wszech¶wiat nigdy nie mia³ pocz±tku i nigdy nie bêdzie mia³ koñca, przechodzi³ za to, i przechodzi nadal, i bêdzie przechodzi³ przez nie koñcz±ce siê fale natê¿enia. Cz³owiek taki nie zawaha³by siê orzec, ¿e ca³y wszech¶wiat jest jednym wielkim rydwanem natê¿enia, w który mo¿na wsi±¶æ i ruszyæ w podró¿ po¶ród zmian bez koñca. Oprócz tego wysnu³by wiele innych wniosków, a byæ mo¿e nawet by mu przez my¶l nie przemknê³o, ¿e obrazuje jedynie sk³adniê swojego jêzyka bardzo dobrze napisane, zawsze uwa¿a³am, ¿e jêzyk rozumnie i porozumienie to 3 ró¿ne rzeczy ba nawet w rozmowie pomiêdzy 2 osobami s± 3 rozumienia jest to cytat z Castanedy Pozdrawiam:)
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
Rafaela
Go¶æ
|
|
« Odpowiedz #10 : Czerwiec 05, 2011, 09:53:35 » |
|
Bardzo ciekawe spostrzezenia. W roznym wieku mojego zycia, zastanawialam sie czy Bog istnieje naprawde. Trudno mi bylo myslec ze nie istnieje, bo swiat tyka jak bardzo dobry zegar. Mimo ze ludzie systematycznie rujnuja swoje srodowisko, to pory roku sa zawsze w czasie. Przyroda sie odnawia, powietrze sie oczyszcza i woda jest dostarczana z gory. Przezywamy te pory roku na codzien, we wspomnieniach i zyczymy na przyszly czas pieknej pogody. Kiedy duze miasto tetni zyciem w ciagu dnia, z upalu nie mozna wprost wytrzymac- przychodzi wieczor z przyjemnym chlodem, a potem noc rozpoczyna swoja prace. Kiedy slonce wschodz, nasz swiat jest swiezy i piekny. Kiedy ludzie wstaja rano do pracy z ochota witaja swiezy poranek. Na swiecie pracuje wiele sil, o ktorych czlowiek w zyciu codziennym nawet nie mysli o tym. Wszystko ma swoja przyczyne i cel- i tak jest dobrze.Moim zdaniem, Bog istnieje.......
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
wiki
Go¶æ
|
|
« Odpowiedz #11 : Czerwiec 05, 2011, 10:43:29 » |
|
Rafaelo mo¿na powiedzieæ te¿ , ¿e s± to si³y przyrody czymkolwiek tak na prawdê s±.... sama tez czêsto zastanawiam siê czy bóg istnieje ( pomimo przeczytania ksi±¿ek Walscha, pomimo ¿e wychowana by³am zgodnie z religia katolick±) nie mogê jeszcze na 100% stwierdziæ czy bóg jest czy nie. czasem wydaje mi siê, ¿e jest innym ¿e ju¿ nie.... W tej chwili nie szukam go, wiêc wydaje mi siê ¿e go nie ma, mo¿e po ¶mierci go znajdê ,a mo¿e tam ju¿ nic nie ma..... w ka¿dym razie do szczê¶cia w tej chwili jest mi on nie potrzebny Pozdrawiam
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
east
Go¶æ
|
|
« Odpowiedz #12 : Czerwiec 05, 2011, 11:14:49 » |
|
Encyklopedia (Nowa encyklopedia powszechna, red. Barbara Petrozolin-Skowroñska, PWN, Warszawa 1995, Tom I, str. 258 lub Encyklopedia PWN na stronie http://encyklopedia.pwn.pl/4327_1.html ) podaje „ATEIZM [gr.], ¶wiatopogl±d neguj±cy istnienie Boga (bogów), niewiara (…), indyferentyzm (…); rozró¿nia siê: 1) ateizm dogmatyczny, kategorycznie zaprzeczaj±cy istnieniu Boga (bogów), 2) ateizm sceptyczny, zak³adaj±cy niemo¿no¶æ udowodnienia jego istnienia (bliski agnostycyzmowi), oraz 3) ateizm praktyczny, neguj±cy wa¿no¶æ samego problemu istnienia Boga” Wiecej: http://www.eioba.pl/a/1wl/znaczenie-wyrazu-ateizm#ixzz1OOJu2JRfMo¿na by dodaæ jeszcze kilka punktów i tak sobie rozprawiaæ na ka¿dy z nich wchodz±c w nieskoñczone polemiki z teistami Gdybym mia³ okre¶liæ swój ¶wiatopogl±d w tej kwestii to uj±³bym go tak. Istnieje tylko ¶wiadomo¶æ wszêdzie ,zawsze. Z niej wszystko jest "zrobione", z niej wydzielone i pod³ug jej prawide³ zorganizowane. Prawid³a te , w moim przekonaniu maj± naturê kwantow±, nieoznaczon±, spl±tan±. Dowodem jej istnienia jestem ja oraz "inni ja", którzy mnie zewsz±d otaczaj±, dowody s± w nas, w naszej geometrycznej budowie, czy w biologicznych funkcjach (jako w niebie tak i na ziemi ) . ¦wiadomo¶æ pos³uguje siê jêzykiem rezonansu, fal , w swej istocie jest ona castaniedowym "wielkim rydwanem natê¿eñ ". Jestem jej integraln± czê¶ci±,choæ zarazem w±ziutkim pasmem "natê¿enia". Dowody na takie podej¶cie istniej± w nauce, a w praktyce równie¿ s± z powodzeniem wykorzystywane np w leczeniu. Atei¶ci ¿±daj± na wszystko dowodów, ale nie potrafi± zaprzeczyæ istnieniu ¶wiadomo¶ci w nich samych, chocia¿ równie¿ nie potrafi± sformuowaæ czym ta ¶wiadomo¶æ jest. Nie da siê jej istnienia zaprzeczyæ, bo to tak, jakby zaprzeczyæ istnienia siebie - a przecie¿ istniejemy -,ale jednocze¶nie nie ma jak jej umiejscowiæ, albo tez w ca³o¶ci ogarn±æ. Ma ona zarówno "boskie" atrybuty, takie jak Inteligencja i celowo¶æ,wola dzia³ania , a jednocze¶nie pozwala siê badaæ i odkrywaæ swoje mechanizmy wiêc jest bliska ateistycznemu poznaniu.
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
Kiara
Go¶æ
|
|
« Odpowiedz #13 : Czerwiec 05, 2011, 11:19:19 » |
|
Dla mnie ( Bóg - Stwórca Wszechrzeczy) istnia³ , istnieje i istnia³ bêdzie zawsze , co do tego ja nie mam ¿adnych w±tpliwo¶ci. Tylko Kim , czym jest On dla Cz³owieka? To inna sprawa. On jest bezgraniczna i bezwarunkow± MI£O¦CI¡ ( na ka¿dym poziomie rozwoju Cz³owieka odbieran± i interpretowan± przez niego inaczej. Zawsze na miarê jego osobistego rozwoju ( a ka¿dy jest inny ) wiêc odbiory i odczucia s± inne mierzone osobist± miar±. Jednak do istnienia ¶wiata i za¶wiatów niezbêdna jest mi³o¶æ , bez niej nast±pi³o by unicestwienie ¿ycia. Rzec mo¿na gdzie jest mi³o¶æ gdy tyle z³a? Ale równie¿ rzec mo¿na , gdzie jest ¶wiat³o gdy jest noc? A przecie¿ s± zwierzêta nocne i ro¶liny nie potrzebuj±ce ¶wiat³a dziennego , czyli jest ¿ycie ( oparte na mi³o¶ci) zapewniaj±cej im ich warunki ¿ycia niezbêdne dla ich ewolucji i istnienia. Tak samo jest ze ¶wiatami w których ro¿ny stopieñ mi³o¶ci ( ciep³a , jasno¶ci i wibracji) zapewnia im egzystencjê do momentu podjêcia przez nich samych decyzji o wej¶ciu w wy¿sz± jasno¶æ , wiêksze ciep³o. Mi³o¶æ to akceptacja istnienia tej odmienno¶ci , danie jej prawa do bycia w swojej przestrzeni ale równie¿ ochrona przestrzeni odmiennej. Gdyby Stwórcy nie by³o w naszym ¶wiecie istniej±ce z³o ( niskie wibracje , których jest wiêcej od dopuszczalnej niezbêdnej normy potrzebnej Cz³owiekowi do do¶wiadczeñ odczuwania osobistego dobra i z³a) doprowadzi³y by ziemie do unicestwienia. Czyli pogr±¿enia w zimnie , ciemno¶ci i destrukcji. Na szczê¶cie tak siê nie dzieje , sta³o siê inaczej ( nie ma zapowiadanych kataklizmów globalnych i wojny ¶wiatowej , nie ma bezwolnych zaczipowanych Ludzkich robotów!) czyli Stwórca Wszechrzeczy jest. MI£O¦Æ kreuje istnienie i rozwój wedle swojej miary warto¶ci. Kiara
|
|
« Ostatnia zmiana: Czerwiec 05, 2011, 11:24:55 wys³ane przez Kiara »
|
Zapisane
|
|
|
|
Kahuna
Go¶æ
|
|
« Odpowiedz #14 : Czerwiec 05, 2011, 21:34:40 » |
|
East,wlasciwie to moge uznac Ciebie za swojego brata i czlowieka gleboko wierzacego,bo oto w Swoich postach dotyczacych naszego istnienia,rzeczywistosci i powiazan swiata materialnego z niematerialnym, bazujesz na teoriach nowszych i juz udowadnianych,w/g mnie,opisujacych istote Boga lub Jego atrybuty.Wystarczy w miejsca terminow takich jak: wyzsza jazn,pole swiadomosci,kwantowosc i interferencyjna zaleznosc jednych od drugich wpisac slowo Bog.. i juz jestesmy u zrodla.Nie wiem czemu wspolczesni badacze boja sie uzywac tego slowa i choc nie wierza w Boga,to rowniez nie sa 100%-ymi ateistami. Dla mnie Bog = Wszystko we Wszystkim,Jednia - wiec gdzie jest problem..?Nie widze. Pozdrawiam.
|
|
« Ostatnia zmiana: Czerwiec 05, 2011, 21:57:35 wys³ane przez Kahuna »
|
Zapisane
|
|
|
|
ptak
Go¶æ
|
|
« Odpowiedz #15 : Czerwiec 05, 2011, 21:51:29 » |
|
Kahuna, bo to wszystko przez tych bogów, przez ma³e „b”.
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
east
Go¶æ
|
|
« Odpowiedz #16 : Czerwiec 06, 2011, 10:03:06 » |
|
Kahuna, bracie , nie u¿ywam pojêcia Boga, poniewa¿ s³owo "Bóg" dzieli ludzi na ateistów i wierz±cych, ale masz racjê, przy odrobinie wyobra¼ni mo¿na wszystkie pojêcia Nim zast±piæ Tylko, ¿e wielu ludziom Bóg za³atwia sprawê i zwalnia z dociekañ. Bo je¶li co¶ dzieje siê z woli Boga to nie dyskutuje siê i nie bada siê tego, tylko siê temu poddaje no bo jak¿e to przystoi -badaæ Boga ? Mo¿e to wygl±daæ na ¶wiêtokradztwo jakie¶ Dlatego wolê inne okre¶lenia, te bardziej dostêpne wolnej my¶li ,nieopatentowane jeszcze przez religie pozdr
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
ptak
Go¶æ
|
|
« Odpowiedz #17 : Czerwiec 07, 2011, 13:31:03 » |
|
A je¶li <Bóg>, to taki kosmiczny super DEMON? Bo co/kto kryje siê pod pojêciem Bóg? W starym Testamencie jest to m¶ciwy, zazdrosny Jahwe (wg Kiary, Enki). Chrze¶cijañstwo ma go za jedynego Boga, choæ jedynym nie jest. Mamy jeszcze ca³y panteon bogów pomniejszych. Ca³± bosk± rodzinê. Niektórzy nawet s± obecnie wcieleni na Ziemi (jak±¶ tam swoj± cz±stk±). Jednego nawet kocham, choæ to ponoæ sama destrukcja wg znawców tematu. Ale, czy Bóg w sensie mi³o¶ci (jak go chce widzieæ cz³owiek) kaza³by siebie wielbiæ, kochaæ i ka¿d± my¶l± trwaæ przy nim? To¿ to czysta kradzie¿ energii. A zabranianie wiary w innych bogów, to pozbywanie siê konkurencji do naszej, jak¿e ¿yciodajnej energii. Wniosek? Bóg, bogowie, to istoty tak samo materialne jak my i jak my potrzebuj±ce energii. A ¿e potrafili oni poprzez swoj± przewagê technologiczn± potworzyæ na Ziemi kulty z sob± w roli g³ównej, zatem mog± swobodnie na nas paso¿ytowaæ. Prawdziwy BÓG nie potrzebowa³by naszej energii, bo przecie¿ wszêdzie jej w bród. No i on sam jest niezmierzon± energi±, ka¿dym jej rodzajem i przejawem. A my w nim rosn±c w si³ê, nadajemy swoistego kolorytu. S±dzê, ¿e ilo¶æ energii od samego pocz±tku jest taka sama. Zachodzi jedynie jej ró¿nicowanie. I to jest dzie³em ka¿dej ¶wiadomej istoty. Tak wiêc, zamiast modliæ siê do demonicznego Boga Jahwe i s³aæ mu nieprzerwanie energiê, zostawmy j± sobie, stawiaj±c na w³asne mo¿liwo¶ci. Jednak bez ich u¶wiadomienia i akceptacji oraz pracy nad w³asn± transformacj± nigdy nie dokopiemy siê do ukrytej w nas bosko¶ci. Uzale¿nienie od wiary w ró¿ne bóstwa i demony pogr±¿a nas jedynie w ignorancji. Warto zdaæ siê na siebie. Bo tak jak ¼ród³o tryska z g³êbi ziemi, tak i z nas mo¿e trysn±æ. Tylko, ¿e to wewnêtrzne ¬ród³o jest przenicowanym Wszech¶wiatem w nas. Pragnienie w koñcu ka¿dego zmusi do napicia siê krystalicznej wody. Bez demonicznych odbiæ w jej g³adkiej i czystej tafli. Bo tam ju¿ nie siêgaj± wzburzenia umys³u oraz jego twory. TAM cisza, spokój i bezmiar NAS…
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
songo1970
Maszyna do pisania...
Punkty Forum (pf): 22
Offline
P³eæ:
Wiadomo¶ci: 4934
KIN 213
Zobacz profil
|
|
« Odpowiedz #18 : Czerwiec 07, 2011, 13:34:12 » |
|
A je¶li <Bóg>, to taki kosmiczny super DEMON?
w tym wypadku sam zosta³ bym ateist±
|
|
|
Zapisane
|
"Pustka to mniej ni¿ nic, a jednak to co¶ wiêcej ni¿ wszystko, co istnieje! Pustka jest zerem absolutnym; chaosem, w którym powstaj± wszystkie mo¿liwo¶ci. To jest Absolutna ¦wiadomo¶æ; co¶ o wiele wiêcej ni¿ nawet Uniwersalna Inteligencja."
|
|
|
Kiara
Go¶æ
|
|
« Odpowiedz #19 : Czerwiec 07, 2011, 13:55:29 » |
|
"W starym Testamencie jest to m¶ciwy, zazdrosny Jahwe (wg Kiary, Enki)......" Nie zupe³nie tak Ptaku , nie zupe³nie. Enki przyw³aszczy³ sobie tylko JHVH "podpi±³ siê" pod t± wielko¶æ i wiedzê i przewarto¶ciowa³ j± negatywnie. Identycznie jak dawn± swastykê ( wir) zrobili hitlerowcy , zosta³a zbezczeszczona , odwrócona i zdeprawowana ta bardzo stara wiedza. Kiara
|
|
« Ostatnia zmiana: Czerwiec 07, 2011, 20:22:56 wys³ane przez Kiara »
|
Zapisane
|
|
|
|
ptak
Go¶æ
|
|
« Odpowiedz #20 : Czerwiec 07, 2011, 14:40:41 » |
|
"W starym Testamencie jest to m¶ciwy, zazdrosny Jahwe (wg Kiary, Enki)......" Nie zupe³nie tak Ptaku , nie zupe³nie. Enki przyw³aszczy³ sobie tylko JHVH "podpoi³ siê" pod t± wielko¶æ i wiedzê i przewarto¶ciowa³ j± negatywnie. Identycznie jak dawn± swastykê ( wir) zrobili hitlerowcy , zosta³a zbezczeszczona , odwrócona i zdeprawowana ta bardzo stara wiedza. Kiara Kiaro, z fragmentu innej Twojej wypowiedzi wynika³o, ¿e Enki to Jahwe, st±d moje odniesienie. Cyt. „Jezeli przyjmujemy ze Enlil-Jezus to brat Enkiego to Enlil- Jezus napewno nigdy by nie zniszczyl czlowieka zadnym potopem ,to nie ten system wartosci.Czyli nie Enlil tylko Enki -Jahwe zadal ukarania czlowieka smiercia bo to on w rzeczywistosci wprowadzil krwawa ofiare ,jak rowniez jedzenie zabijanych zwierzat.”To w koñcu jak to jest z tym starotestamentowym Bogiem? Odwzorowany w Biblii zosta³ JHVH, czy podpiêty pod niego Enki? Edit:No i kim jest w takim razie JHVH? Czy to My¶liciel PAN?
|
|
« Ostatnia zmiana: Czerwiec 07, 2011, 14:50:33 wys³ane przez ptak »
|
Zapisane
|
|
|
|
songo1970
Maszyna do pisania...
Punkty Forum (pf): 22
Offline
P³eæ:
Wiadomo¶ci: 4934
KIN 213
Zobacz profil
|
|
« Odpowiedz #21 : Czerwiec 07, 2011, 16:11:06 » |
|
proponuje ma³± klasyfikacjê pojêæ, bo te¿ siê krêcimy w kó³ko, a nie ma pewno¶ci co kto ma na my¶li pisz±c o Bogu,- 1. Bóg – w ujêciu religijnym(KRK) 2. Bóg/bogowie – w ujêciu kosmologicznym, siewcy ¿ycia, czyli wy¿sze/starsze cywilizacje kosm. 3. Bóg/jednia – jako ¼ród³o/stwórca, pierwsza istota na poziomie pustki 4. Bóg/bogowie – istoty astralne/demony 5. Bóg/bogowie – w ujêciu mitologicznym(greckim, rzymskim) do poprawki, uzupe³nienia..
|
|
« Ostatnia zmiana: Czerwiec 07, 2011, 16:11:27 wys³ane przez songo1970 »
|
Zapisane
|
"Pustka to mniej ni¿ nic, a jednak to co¶ wiêcej ni¿ wszystko, co istnieje! Pustka jest zerem absolutnym; chaosem, w którym powstaj± wszystkie mo¿liwo¶ci. To jest Absolutna ¦wiadomo¶æ; co¶ o wiele wiêcej ni¿ nawet Uniwersalna Inteligencja."
|
|
|
east
Go¶æ
|
|
« Odpowiedz #22 : Czerwiec 07, 2011, 21:29:17 » |
|
songo dokona³e¶ w³a¶nie tego ,czego siê obawia³em kilka postów wy¿ej. Uj±³e¶ to ¶wietnie w punktach . Jak z Twojej klasyfikacji pojêciowej wynika "Bóg" dzieli ludzi pod³ug, na przyk³ad, definicji czy ujêæ do widaæ choæby w poprzednich postach naszych Pañ.
Dlatego, z ca³ym szacunkiem, ja odrzucam to pojêcie. Wolê zanurzyæ siê w to, czemu nie zaprzeczy nawet ateista - w ¶wiadomo¶æ. J± mo¿na bowiem badaæ.
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
|