Niezależne Forum Projektu Cheops Niezależne Forum Projektu Cheops
Aktualności:
 
*
Witamy, Gość. Zaloguj się lub zarejestruj. Kwiecień 15, 2025, 00:21:31


Zaloguj się podając nazwę użytkownika, hasło i długość sesji


Strony: 1 2 [3] |   Do dołu
  Drukuj  
Autor Wątek: Czy jest moÂżliwe Bezwarunkowe zaufanie?  (Przeczytany 31136 razy)
0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.
astro
Gość
« Odpowiedz #50 : Kwiecień 28, 2009, 11:57:15 »


A ma i to bardzo du¿o bo za mi³oœÌ s¹ odpowiedzialne pewne hormony które tak¿e odpowiadaj¹ za po¿¹danie.

Hmm....a co ma wspólnego mi³oœÌ z po¿¹daniem.
Uwa¿asz tak jak 30 milionów polaków, ¿e sex (biochemia) to jest mi³oœÌ.
Dobre .... nie ma co...!
Zapisane
Leszek
Gość
« Odpowiedz #51 : Kwiecień 28, 2009, 12:35:08 »

"Bezgranicznie ufaĂŚ i nieustannie kontrolowaĂŚ" - tow. Feliks Edmundowicz DzierÂżyĂąski MrugniĂŞcie


Wywiad z Piotrem SztompkÂą, twĂłrcÂą socjologicznej teorii zaufania + jego starszy tekst o zaufaniu.

Zaufanie i powstawanie demokracji. Lekcja polska.
Piotr Sztompka, Uniwersytet JagielloĂąski, KrakĂłw

Zaufanie w stosunkach miĂŞdzy ludÂźmi jest niezbĂŞdne i powinno byĂŚ powszechne.
Nie jest moÂżliwe zbudowanie stabilnych stosunkĂłw spoÂłecznych bez elementĂłw zaufania.

(Eisenstadt and Roniger, 1984: 16-17)

http://x-forum.pl/viewtopic.php?t=526
« Ostatnia zmiana: Kwiecień 28, 2009, 12:48:24 wysłane przez Leszek » Zapisane
jeremiasz
Gość
« Odpowiedz #52 : Kwiecień 28, 2009, 12:49:04 »

Cytuj
Oj Jeremiasz tak bardzo ci zaleÂży aby mieĂŚ racjĂŞ w swym myÂśleniu?

Nie.. gdyÂż doskonale rozumiem TwĂłj punkt widzenia i na Twoim miejscu myÂślaÂłbym dokÂładnie tak samo.
Widzisz Âświat tak jak go widzisz i wyciÂągasz odpowiednie do tego wnioski.

pozdrawiam
Zapisane
janneth

Skryba, jakich maÂło


Punkty Forum (pf): 23
Offline

Płeć: Kobieta
Wiadomości: 1642



Zobacz profil Email
« Odpowiedz #53 : Kwiecień 28, 2009, 14:21:17 »

A czym "zapracowaÂło" sobie dziecko, Âże matka je kocha? Tym, Âże jÂą budzi o 3 w nocy, Âże pÂłacze, Âże robi kupe do pieluch, tym, Âże "przez niego" przewaÂżnie utyÂła, Âże poprzestawiaÂło siĂŞ jej Âżycie, Âże musi odÂłoÂżyĂŚ karierĂŞ?

Dziecko nie zapracowa³o sobie niczym na mi³oœÌ matki. To prawda, ale je¿eli tym chcia³eœ Jeremiaszu podwa¿yÌ prawdziwoœÌ stwierdzenia Mory, to Ÿle uj¹³êœ sprawê. I tu jest 1:0 dla Mory Uœmiech
Seks nie s³u¿y jedynie przyjemnoœci. Natura wyposa¿y³a wszystkie gatunki na ziemi w zdolnoœci rozrodcze po to, aby nie wyginê³y. Matka kocha i opiekuje siê dzieckiem automatycznie, gdy to siê tylko urodzi. Dziecko nie zapracowa³o sobie na to niczym, ale nie jest to dowodem mi³oœci bezwarunkowej, to po prostu instynkt macierzyùski. Dziecko jest przed³u¿eniem ¿ycia jej rodziny. Jest kontynuacj¹ rodu. Zapewnieniem przetrwania. Analogicznie jest w wypadku wszystkich istot ze œwiata fauny i flory. Je¿eli wiêc widzisz lwicê staj¹c¹ w obronie lwi¹tek to te¿ uznasz, ¿e to bezwarunkowa mi³oœÌ czy po prostu instynkt? Ja uznajê to za instynkt, na takie zachowania istniej¹ pojêcia w PWN-ie. Nie widzê potrzeby nadawania nowych znaczeù, tj. "mi³oœÌ bezwarunkowa" dla istniej¹cego ju¿ instykntu macierzyùskiego.

ChoÌbyœcie nie wiem, co jeszcze mówili, jakie cytaty przytaczali i jakimi m¹drymi g³owami siê tutaj podpierali, to Wasze opinie s¹ nic nie warte w obliczu otaczaj¹cego nas œwiata. Nieprawd¹ jest to, ¿e ktoœ kto nie wierzy w mi³oœÌ i zaufanie bezwarunkowe jest nieszczêœliwy. To, ¿e kieruje siê zdrowym rozs¹dkiem, stawia go na wygranej pozycji.
ÂŻycie jest za krĂłtkie, aby ÂżyĂŚ urojeniami. Jestem czÂłowiekiem i ÂżyjĂŞ na ziemi, przystosowujĂŞ siĂŞ wiĂŞc do tego, co mnie otacza, to jest ewolucja. Asymilacja z otoczeniem. Przystosowanie do panujÂących warunkĂłw. JeÂżeli Âżyjesz z myÂślÂą, Âże bĂŞdziesz inny niÂż wszyscy, Âże bĂŞdziesz im bezgranicznie ufaÂł za nic, to ÂżyczĂŞ Ci naprawdĂŞ twardego tyÂłka, bo na 100% zostanie porzÂądnie obity. Rozumiem, Âże moÂżna mieĂŚ romantyczne spojrzenie na Âświat, ale po co byĂŚ od razu don Kichotem? Skrajny pozytywizm jest niebezpieczny, bo usypia nasze instynkty.
Zapisane

The Elum do grieve
The oak he do hate
The willow do walk
if ye travels late.
Thotal
Gość
« Odpowiedz #54 : Kwiecień 28, 2009, 14:54:01 »

Ewolucja polega na przechodzeniu z poziomu instynktów na p³aszczyzny œwiadomoœci. Instynkty bed¹ dzia³a³y zawsze, ale w po³¹czeniu ze zrozumieniem zasad otaczaj¹cej nas rzeczywistoœci, stajemy siê w³adcami w³asnych mo¿liwoœci.
Cz³owiek potrafi kierowaÌ energi¹ mi³oœci, potrafi manipulowaÌ uczuciami, od niego zale¿y gdzie pod¹¿a jego myœl, czy jest pogr¹¿ony w strachu, czy raczej woli iœÌ w stronê wolnoœci.

Skrajny pozytywizm usypia instynkty, dziĂŞki temu stajemy siĂŞ bardziej duchowi niÂż materialni, lepiej rozumiemy siĂŞ miĂŞdzy sobÂą i mniej siĂŞ na siebie szczerzymy DuÂży uÂśmiech


Pozdrawiam - Thotal UÂśmiech
« Ostatnia zmiana: Kwiecień 28, 2009, 14:55:43 wysłane przez Thotal » Zapisane
janneth

Skryba, jakich maÂło


Punkty Forum (pf): 23
Offline

Płeć: Kobieta
Wiadomości: 1642



Zobacz profil Email
« Odpowiedz #55 : Kwiecień 28, 2009, 15:07:32 »

¯adna skrajna postawa nie jest dobra i to w ka¿dym tego s³owa znaczeniu. Takie jest moje zdanie. Nie wytrzymam d³u¿ej ni¿ minutê ani z osob¹, która w kó³ko siê œmieje, ani z osob¹, która ci¹gle p³acze. Równowaga emocjonalna to coœ, co mnie cieszy. Po to mam mózg, aby myœleÌ, analizowaÌ, wywa¿aÌ... Nie bêdê œlepo brnê³a w ¿adn¹ ze stron, gdy¿ to nie zagwarantuje mi niczego dobrego. Jak to Wasze skrajne zaufanie objawia siê w ¿yciu codziennym? Jak radz¹ sobie w ¿yciu doroœli ludzie z mentalnoœci¹ nie spodziewaj¹cych siê ¿adnego zagro¿enia dzieci?
Nie mĂłwiĂŞ, Âże postawa bezgranicznego zaufania, na ktĂłre nie trzeba sobie zapracowaĂŚ, jest zÂła. Ona jest po prostu nierealna w tym Âświecie. Romantycy zawsze cierpieli, to jest fundament ich postawy, z ktĂłrym juÂż siĂŞ oswoili i ktĂłry, bagatela, daje im radoœÌ. Trzeba mieĂŚ klapki na oczach, Âżeby Âświat widzieĂŚ takim, jak Wy go widzicie. Nie wiem jak Ty Thotal.... Ja caÂły czas skÂładam siĂŞ jeszcze z materii Chichot JeÂśli Ty juÂż nie, to serdecznie gratulujĂŞ! Jest jakaÂś szansa, ÂżebyÂśmy siĂŞ umĂłwili na kawĂŞ czy to juÂż nie ta sama pÂłaszczyzna? Wybacz, ale to co piszesz jest dla mnie niezrozumiaÂłe, nie odbierz moich s³ów jako ironii, po prostu to pytanie osoby bardzo racjonalnie podchodzÂącej do Âżycia. 
« Ostatnia zmiana: Kwiecień 28, 2009, 15:08:42 wysłane przez janneth » Zapisane

The Elum do grieve
The oak he do hate
The willow do walk
if ye travels late.
astro
Gość
« Odpowiedz #56 : Kwiecień 28, 2009, 16:11:08 »

  No có¿.... Thotal, Jeremiasz no i pewnie ja, bo siĂŞ tu w tym wÂątku trochĂŞ poudzielaÂłem - mamy wszyscy klapki na oczach.
ChoĂŚbyÂśmy nie wiem jakie cytaty przytaczali i nie wiem jakimi mÂądrymi gÂłowami siĂŞ podpierali to i tak nasze sÂłowa  sÂą nic warte.....

Heh.... dobre  UÂśmiech
« Ostatnia zmiana: Kwiecień 28, 2009, 16:15:19 wysłane przez astro » Zapisane
janneth

Skryba, jakich maÂło


Punkty Forum (pf): 23
Offline

Płeć: Kobieta
Wiadomości: 1642



Zobacz profil Email
« Odpowiedz #57 : Kwiecień 28, 2009, 16:48:52 »

Astro, skrytykowa³abym Twoj¹ umiejêtnoœÌ czytania tekstu ze zrozumieniem, ale ustosunkujê siê jednak tylko do zastosowanej przez Ciebie manipulacji.

ZacytujĂŞ wÂłasnÂą wypowiedÂź w caÂłoÂści, a nie tak jak Ty to poczyniÂłeÂś:
ChoĂŚbyÂście nie wiem, co jeszcze mĂłwili, jakie cytaty przytaczali i jakimi mÂądrymi gÂłowami siĂŞ tutaj podpierali, to Wasze opinie sÂą nic nie warte w obliczu otaczajÂącego nas Âświata.

UwaÂżam, Âże znacznie zmienia to sens Twojej wypowiedzi. Sugerujesz bowiem, Âże niezaleÂżnie od wszystkiego uwaÂżam Wasze wypowiedzi za nic nie warte. Ja z kolei podkreÂśliÂłam, Âże sa nic nie warte w obliczu otaczajÂącego nas Âświata (tego materialnego). I to jest szczera prawda. Chcesz Âślepo ufaĂŚ ludziom? Nie broniĂŞ Ci tego, a jedynie ostrzegam. Szkoda, Âże 3 strony byÂły potrzebne, abyÂś z przekorÂą napisaÂł, Âże masz klapki na oczach!
Aaaa i jeszcze jedno... ta hipokryzja... Wybaczcie, Âże o tym napomknĂŞ, ale za bardzo rzuca siĂŞ w oczy.
Jak moÂżna twierdziĂŚ, Âże bezgranicznie siĂŞ ufa nawet obcym prezentujÂąc opozycyjnÂą postawĂŞ na forum dyskusyjnym wobec odmiennych opinii? MoÂże zgodnie z tym, co siĂŞ gÂłosi, naleÂżaÂło by zaufaĂŚ Morze? A moÂże nawet Janneth ma racjĂŞ...
A skoro siê im nie ufa, to mo¿e jednak s¹ pewne uwarunkowania, od których zale¿y to, czy komuœ ufamy. A jeœli te uwarunkowania istniej¹, to nale¿y siê cofn¹Ì o te 3 stony do ty³u i przeczytaÌ to, co siê napisa³o zanim siê pomyœla³o i zrewidowaÌ z obecnym stanem rzeczy?
Zapisane

The Elum do grieve
The oak he do hate
The willow do walk
if ye travels late.
Mora
Gość
« Odpowiedz #58 : Kwiecień 28, 2009, 16:54:40 »

Astro, skrytykowa³abym Twoj¹ umiejêtnoœÌ czytania tekstu ze zrozumieniem, ale ustosunkujê siê jednak tylko do zastosowanej przez Ciebie manipulacji.

ZacytujĂŞ wÂłasnÂą wypowiedÂź w caÂłoÂści, a nie tak jak Ty to poczyniÂłeÂś:
ChoĂŚbyÂście nie wiem, co jeszcze mĂłwili, jakie cytaty przytaczali i jakimi mÂądrymi gÂłowami siĂŞ tutaj podpierali, to Wasze opinie sÂą nic nie warte w obliczu otaczajÂącego nas Âświata.

UwaÂżam, Âże znacznie zmienia to sens Twojej wypowiedzi. Sugerujesz bowiem, Âże niezaleÂżnie od wszystkiego uwaÂżam Wasze wypowiedzi za nic nie warte. Ja z kolei podkreÂśliÂłam, Âże sa nic nie warte w obliczu otaczajÂącego nas Âświata (tego materialnego). I to jest szczera prawda. Chcesz Âślepo ufaĂŚ ludziom? Nie broniĂŞ Ci tego, a jedynie ostrzegam. Szkoda, Âże 3 strony byÂły potrzebne, abyÂś z przekorÂą napisaÂł, Âże masz klapki na oczach!
Aaaa i jeszcze jedno... ta hipokryzja... Wybaczcie, Âże o tym napomknĂŞ, ale za bardzo rzuca siĂŞ w oczy.
Jak moÂżna twierdziĂŚ, Âże bezgranicznie siĂŞ ufa nawet obcym prezentujÂąc opozycyjnÂą postawĂŞ na forum dyskusyjnym wobec odmiennych opinii? MoÂże zgodnie z tym, co siĂŞ gÂłosi, naleÂżaÂło by zaufaĂŚ Morze? A moÂże nawet Janneth ma racjĂŞ...
A skoro siê im nie ufa, to mo¿e jednak s¹ pewne uwarunkowania, od których zale¿y to, czy komuœ ufamy. A jeœli te uwarunkowania istniej¹, to nale¿y siê cofn¹Ì o te 3 stony do ty³u i przeczytaÌ to, co siê napisa³o zanim siê pomyœla³o i zrewidowaÌ z obecnym stanem rzeczy?


No i to by daÂło kropkĂŞ w tym temacie.

Czy zaufacie mi? Skoro potraficie zaufaĂŚ takiemu Enkiemu bez wiĂŞkszego zastanowienia to czemu mnie nie zaufaĂŚ?

Odpowie mi ktoÂś?

Dlaczego niektĂłrzy ludzie na tym forum ufajÂą Enkiemu a nie np: Mi?

« Ostatnia zmiana: Kwiecień 28, 2009, 16:55:23 wysłane przez Mora » Zapisane
janneth

Skryba, jakich maÂło


Punkty Forum (pf): 23
Offline

Płeć: Kobieta
Wiadomości: 1642



Zobacz profil Email
« Odpowiedz #59 : Kwiecień 28, 2009, 17:09:43 »

Wniosek jest prosty. Teoria o bezwarunkowym zaufaniu nijak ma siĂŞ do praktyki czynionej przez tych, ktĂłrzy mĂłwiÂą, Âże potrafiÂą bezwarunkowo ufaĂŚ. JeÂśli nawet oni nie potrafiÂą ufaĂŚ bezwarunkowo, to bezwarunkowe zaufanie nie istnieje.
Nie sÂądzĂŞ, aby piewcy przestali mydliĂŚ nam oczy swojÂą utopijnÂą wizjÂą piĂŞknego nierealnego Âświata sami pozostajÂąc z tÂą wizjÂą w spzrecznoÂści. Im dÂłuÂżej to siĂŞ bĂŞdzie ciÂągnĂŞÂło, tym bardziej bĂŞdzie satyryczne.
Trzeba byĂŚ przekonanym do tego, co siĂŞ gÂłosi i zgodnie z tym postĂŞpowaĂŚ, inaczej czcze sÂłowa stajÂą siĂŞ jedynie faÂłszem w ustach wypowiadajÂącego. Czysta hipokryzja, Âżadnej wiarygodnoÂści. Mnie to nie przekonuje...
Zapisane

The Elum do grieve
The oak he do hate
The willow do walk
if ye travels late.
ptak
Gość
« Odpowiedz #60 : Kwiecień 28, 2009, 18:52:31 »

Problem w tym, Âże mĂłwicie niby o tym samym, jednak inne treÂści podkÂładacie pod termin bezwarunkowego zaufania. Dlatego wnioski sÂą ró¿ne. UfaĂŚ bezwarunkowo nie znaczy wierzyĂŚ w poprawnoœÌ cudzej wiedzy i cudzego postĂŞpowania. Termin ten jest uchwytny bardziej intuicyjnie niÂż definiowalny opisowo i przejawia siĂŞ bardziej w sferze duchowej niÂż psychicznej. 
Zaufanie bezwarunkowe nie wyklucza teÂż korzystania z wÂłasnej wiedzy i doÂświadczeĂą oraz wÂłasnej intuicji. To raczej postawa prezentowana wobec Âświata, niÂż konkretne poczynania w realnym Âżyciu. ChociaÂż jedno z drugim koreluje.

Pozdrawiam  UÂśmiech
Zapisane
astro
Gość
« Odpowiedz #61 : Kwiecień 28, 2009, 19:06:13 »

 Janneth.
PoczekaÂłem na koniec, aby o czymÂś powiedzieĂŚ.
Twoja rzecz i Twoja odpowiedzialnoœÌ co z tym zrobisz.
To o czym teraz napisze jest pewn¹ drog¹, pewna map¹, któr¹ podró¿uje.
Nie oznacza to, Âże wszystko tak jest w moim Âżyciu jak tu napiszĂŞ, bo Âżycie to pewien proces i nie da siĂŞ skoczyĂŚ, nie da siĂŞ zrobiĂŚ dwĂłch krokĂłw na raz.
Niemniej dziele siĂŞ swoim doÂświadczeniem, swojÂą, mapÂą, swojÂą drogÂą, ktĂłrÂą pomaÂłu zmierzam.


 Po pierwsze.MĂłwiÂąc o zaufaniu mam  na myÂśli, to co wynika  szacunku do samego  siebie, a ten szacunek  zkolei wynika z wdziĂŞcznoÂści za cud istnienia nieocenionego ludzkiego bytu.

Dla mnie sÂłowo  zaufanie wynika  z   miÂłoÂści  i  szacunku. Jest to wynik  cenienia czegoÂś do tego stopnia, Âże to uczucie mnie przepeÂłnia i rozpiera.
A wiĂŞc dla  mnie to zaufanie wynika z szacunku  i  miÂłoÂści do:

NiezwykÂłego procesu Âżycia .
RadoÂści istnienia.
PiĂŞkna, ktĂłre oglÂądam.
Innych ludzi.
Wiedzy.
ProcesĂłw mojego ciaÂła i sposobu jego funkcjonowania.
Wszystkiego co Âżyje we wszystkich formach.
WszechÂświata i jego mechanizmĂłw dziaÂłania.

WiĂŞc powyÂższa lista, ktĂłrÂą moÂżna sobie o wiele bardziej rozszerzyĂŚ nie dotyczy tego co dzieje siĂŞ za oknem, na ulicy, w pobliskim banku, markecie, w koÂściele, w rzÂądzie, w polityce, w mediach, lecz dotyczy niezwykle waÂżnej rzeczy, ktĂłra nazywa siĂŞ interpersonalnym stosunkiem do samego siebie.

Interpersonalny stosunek do samego siebie, jest wyznacznikiem twojego wenĂŞtrznego rozwoju, twojego szczĂŞÂścia, twojego zdrowia, jest fundamentem zewnĂŞtrznych realacji z otaczajÂącym Âświatem.
Problem w tym, Âże nie realizuje siĂŞ on natychmiast, lecz wiele rzeczy przychodzi nam jakby przy okazji.
W zwiÂązku z tym sÂądzimy, Âże te ideaÂły to nic nie wartajÂą, bo nie sprawdzajÂą siĂŞ absolutnie w Âżyciu.
Tymczasem to nie prawda, dlatego, Âże wszystkie te niby ''ideaÂły''  prowadzÂą do jednego i sÂą wynikiem tego samego - szacunku, zaufania i miÂłoÂści do samego siebie.
A mi³oœÌ do samego siebie to absolutna podstawa, to punkt wyjœcia do realizacji swego istnienia, ¿ycia.

Wszystkie problemy ludzi generalnie sÂą przejawem niekochania siebie.A nie moÂżna kochaĂŚ siebie, jeÂżeli nie
mamy podstawy, czyli nie mamy szacunku i zaufania, bo wĂłwczas Âżyjemy w opozycji wobec swojego wÂłasnego istnienia.


Popatrzmy siĂŞ  teraz,  przejawom  niekochania siebie, czyli braku szacunku i zaufania.

Karcimy i krytykujemy siebie i innych.
Chcemy wierzyĂŚ w to, Âże nie jesteÂśmy godni miÂłoÂści.
Nie umiemy prosiÌ i wszystko opiera siê na zasadzie ¿¹dŸ i dziel.
UwaÂżamy, Âże na wszystko trzeba ciĂŞÂżko zapracowaĂŚ, bo Âżycie jest bardzo ciĂŞÂżkie i trudne.
 Obawiamy siĂŞ za¿¹daĂŚ stosownej ceny za nasze pracĂŞ. Tworzymy choroby,  bĂłle  i cierpienia, poniewaÂż nie wiele dzieje siĂŞ co mogÂłoby by speÂłniaĂŚ nasze oczekiwania.
ÂŻyjemy w chaosie i baÂłaganie.
Swoim zachowaniem przyciÂągamy  ludzi i sytucje,  ktĂłre wci¹¿ powierdzajÂą nasz wÂłasny, wewnĂŞtrzny  wzorzec istnienia.
Ten wzorzec nazywa siĂŞ brak zaufania, brak szacunku, czyli w koncu brak miÂłoÂści do samego siebie.
WiĂŞc to chciaÂłem powiedzieĂŚ.ChciaÂłem powiedzieĂŚ, Âże TwojÂą miarkÂą  nie jest dostosowywanie siĂŞ do prozy Âżycia , lecz TwojÂą  miarkÂą
jest Âświadomy rozwĂłj i wysoka samoocena, ktĂłra wynika wprost  z szacunku, zaufania i miÂłoÂści do samego siebie.

« Ostatnia zmiana: Kwiecień 28, 2009, 19:13:18 wysłane przez astro » Zapisane
Leszek
Gość
« Odpowiedz #62 : Kwiecień 28, 2009, 19:32:16 »

Pozwolê sobie napisaÌ, ¿e moim zdaniem "bezwarunkowe zaufanie" jest fraz¹ wewnêtrznie sprzeczn¹, podobnie zreszt¹ jak "prezydent Lech Wa³êsa". Obie frazy opisuj¹ coœ nienaturalnego.

Mo¿na mieÌ zgeneralizowan¹ postawê ufnoœci wobec ludzi i utrzymywaÌ j¹ w sobie mimo dostawania nieuchronnych kopniaków od ¿ycia, ale koszt w³asny jest tu zdecydowanie za wysoki. Dlatego ludzie kieruj¹ sie "zasad¹ ograniczonego zaufania" - lokuj¹ zaufanie tam, gdzie z du¿ym prawdopodobieùstwem mog¹ za³o¿yÌ, ¿e ktoœ jest godny zaufania. O spo³ecznym (a nie psychologicznym) charakterze zaufania mówi "przys³owie niedŸwiedzie", mówi tez o tym powiedzonko o "zjedzeniu beczki soli" zanim pojawi siê miêdzy ludŸmi prawdziwa przyjaŸù, nie wspominaj¹c ju¿ o instytucji listów polecaj¹cych. Proponujê zwolennikom "zaufania bezwarunkowego" naj¹Ì pierwsz¹ lepsz¹ osobê z ulicy do posprz¹tania mieszkania albo po¿yczyÌ jej na s³owo 500z³... Tak po prostu bez ¿adnych referencji, bez ¿adnych warunków, bez ¿adnych umów... Ktoœ to zrobi?
Zgeneralizowana ufnoœÌ w sensie psychologicznym (czerpana z wychowania i/lub wyznawanego œwiatopogl¹du - jest to bardzo wyraŸne u Astro) to jedynie punkt wyjœcia do pojawienia siê realnej wiêzi opartej na zaufaniu. Realna wieŸ WYMAGA jednak sprawdzenia siê w ¿yciu. A ¿ycie jest ¿yciem... choÌ oczywiœcie s¹ kultury (i subkultury), w których ludzie generalnie ufaj¹ sobie bardziej lub mniej.

Dlatego odpowiada mi taka definicja zaufania: "zaufanie to swoisty zakÂład na temat przyszÂłych niepewnych dziaÂłaĂą innych ludzi" dodaÂłbym, Âże w zakÂładzie tym oczekujemy, iÂż "partner" bĂŞdzie traktowaÂł nas w sposĂłb godny (cokolwiek to znaczy w praktyce).

Zgadzam siê te¿ z tezami Sztompki *, ¿e "treœÌ zak³adu wi¹¿e siê z oczekiwaniami, które s¹ mniej lub bardziej wymagaj¹ce. Zaufanie zak³ada, ¿e inni oka¿¹ siê godni zaufania, czyli, ¿e ich przysz³e dzia³ania wykazywaÌ bêd¹ kombinacjê nastêpuj¹cych cech:

- regularnoœÌ (uporz¹dkowanie, zwartoœÌ, spójnoœÌ, ci¹g³oœÌ, trwa³oœÌ) raczej ni¿ przypadkowoœÌ lub chaos;

- skutecznoœÌ
(kompetencja, dyscyplina, konsekwencja, w³aœciwe dzia³ania, efektywnoœÌ) raczej ni¿ niezaradnoœÌ;

- odpowiedzialnoœÌ (racjonalnoœÌ, prawoœÌ, np. zwa¿anie na argumenty, honorowanie i wype³nianie zobowi¹zaù) raczej ni¿ woluntaryzm czy nieodpowiedzialnoœÌ;

- reprezentatywnoœÌ (dzia³anie w imieniu innych, reprezentowanie ich interesów) raczej ni¿ dzia³ania egoistyczne

- bezstronnoœÌ
(stosowanie obiektywnych kryteriów, jednakowych standardów, w³aœciwych metod, sprawiedliwoœÌ) raczej ni¿ stronniczoœÌ (protekcja, nepotyzm);

- rozliczanie siê z dzia³aù (pos³uszeùstwo wobec niektórych, narzuconych spo³ecznie standardów, zasad, wzorów) raczej ni¿ arbitralnoœÌ;

- ¿yczliwoœÌ
(bezinteresownoœÌ, pomocniczoœÌ, sympatia, wspania³omyœlnoœÌ) raczej ni¿ egoizm;
(krĂłtszÂą listĂŞ zawiera: Barber, 1983)."

WolaÂłbym wiĂŞc ufaĂŚ osobom, do ktĂłrych pasujÂą rzeczowniki z lewej strony, a nie te z prawej....


* ÂŹrĂłdÂło:
http://x-forum.pl/viewtopic.php?t=526
« Ostatnia zmiana: Kwiecień 28, 2009, 21:21:41 wysłane przez Leszek » Zapisane
astro
Gość
« Odpowiedz #63 : Kwiecień 28, 2009, 23:02:39 »

''Czy jest moÂżliwe bezwarunkowe zaufanie'' byÂło to pierwotnie raczej abstrakcyjnie postawione pytanie, jednak temat zniÂżyÂł siĂŞ do wypowiedzi, w ktĂłrej padÂły zdania, Âże zaufanie wobec Âświata jest utopiÂą.
I tu mamy problem ( zbyt wielkie uogĂłlnienie ) co mamy na myÂśli mĂłwiÂąc Âświat? ÂŚwiat to wszyscy ludzie, Âświat, to Ci ludzie, ktĂłrych znam, Âświat to moja rodzina, najbliÂżsi przyjaciele i koledzy.
Nie chce mi siê ju¿ tego tematu ci¹gn¹Ì podam tylko co Piotr Sztompka
 napisaÂł:
 okoÂło 20% respondentĂłw darzy zaufaniem wszystkich ludzi.
 - dodaje,  zaufanie (chyba w sensie ogĂłlnym ?) jest wyraÂźnie wiĂŞksze wsrĂłd ludzi z tzw. wyksztaÂłceniem, a najmniejsze wÂśrĂłd ubogich rodzin, lub ludzi wjakiÂś sposĂłb poszkodowanych.
« Ostatnia zmiana: Kwiecień 28, 2009, 23:10:19 wysłane przez astro » Zapisane
jeremiasz
Gość
« Odpowiedz #64 : Kwiecień 29, 2009, 08:44:33 »

Janneth,
fajnie siĂŞ z TobÂą rozmawia bo jesteÂś osobÂą myÂślÂącÂą i uÂżywasz argumentĂłw na argumenty - a nie tylko "bo tak".

Zgadza siĂŞ, za wiĂŞkszoœÌ naszych zachowaĂŚ odpowiada instynkt. Najsilniejszy z nich  - instykt samozachowawczy. WiĂŞkszoœÌ tego co robimy w Âżyciu to przejawy tego instynktu.
CiÂągnie nas do osobnika pÂłci przeciwnej i uprawiamy seks, dlatego bogacimy siĂŞ, dlatego chodzimy do szkoÂły, dlatego kupujemy domy i mieszkania, itp. Czyli robimy dokÂładnie to co zwierzĂŞta tylko w nasz "ludzki' sposĂłb.
Jak pisa³em - instynkt zachowania gatunku, najsilniejszy, najbardziej miotaj¹cy nami. Krótko mówi¹c - strach przed œmierci¹. Zrobimy wszystko aby unikn¹Ì œmierci. To nasz biologiczny, zwierzêcy, instynktowny nakaz.

napisaÂłaÂś: "To, Âże kieruje siĂŞ zdrowym rozsÂądkiem, stawia go na wygranej pozycji."
Zgadza siĂŞ, wtedy moÂżna swĂłj umysÂł, swojÂą inteligencjĂŞ, wykorzystaĂŚ do tego aby zdobyĂŚ lepszÂą pracĂŞ niÂż inni, wiĂŞcej zarobiĂŚ, mieĂŚ lepszy dom, lepszy zwiÂązek,Âżeby twoje ciaÂło (a wraz z nim emocje) miaÂło siĂŞ dobrze.
Nazywasz to przystosowaniem, asymilacjÂą. I Âświetnie, wykorzystujesz caÂły swĂłj potencjaÂł do tego, aby to Âżycie
jak najbardziej "przeÂżyĂŚ" - bo "jest za krĂłtkie" - jak sama piszesz. Czyli instynkt samozachowawczy - strach przed ÂśmierciÂą.

A jeÂżeli pozbĂŞdziesz siĂŞ strachu przed ÂśmierciÂą?.. JeÂżeli w jakiÂś sposĂłb wiesz, Âże to nie koniec?
Zobacz jak siĂŞ zmienia punkt widzenia.
Czy wtedy tak samo zaleÂży Ci na tym aby wydrzeĂŚ komuÂś kawaÂłek chleba kiedy razem gÂłodujecie? Wszak instynkt podpowiada - albo on, albo ja. 
NapisaÂłaÂś Janneth: "w naszym, materialnym Âświecie". a jeÂżeli wiesz, Âże nasz Âświat materialny to nie jest "caÂły" Âświat?
ÂŻe to tylko "gra"?... Czy tak bardzo zaleÂży Ci wtedy na tym aby byĂŚ pierwszym, przed kimÂś, aby przedÂłuÂżyĂŚ Âżycie?

Dla kogoœ, kto uwa¿a ¿e ten œwiat jest tylko materialny i nie dostrzega jego drugiej strony, wszelkie dzia³ania altruistyczne, wszelka chêÌ pomocy drugiemu cz³owiekowi, wszelkie przejawy mi³oœci bezwarunkowej s¹ bez sensu, s¹ szkodliwe, s¹ niepo¿¹dane, s¹ niekorzystne. Dla tego kogoœ œwiat to instynktowna walka o przetrwanie, dlatego u¿ywaj¹ wszelkich metod (przy wiêkszym lub mniejszym udziale umys³u i moralnoœci) do tego aby byÌ na czele wyœcigu. "Wszak moje geny s¹ najwa¿niejsze". I tak w³aœnie powinno byÌ. To jest w³aœciwa postawa w tym miejscu.

Dla kogoÂś, kto uwaÂża Âże ten Âświat to tylko gra, a "prawdziwy Âświat" jest "gdzie indziej" walka o przetrwanie za wszelkÂą cenĂŞ wydaje siĂŞ bez sensu, walka o jeszcze lepszy dom, o lepsze zarobki, o lepszy samochĂłd wydaje siĂŞ niewarta Âświeczki, gdyÂż i tak trzeba bĂŞdzie zostawiĂŚ te "zabawki". Dla tych osĂłb ktoÂś kto kradnie mu samochĂłd wydaje siĂŞ Âśmieszny, trochĂŞ jak dziecko, ktĂłre jeszcze nie wie o tym, Âże z pluszowych misĂłw siĂŞ wyrasta. I tak wÂłaÂśnie powinno byĂŚ. To jest wÂłaÂściwa postawa w tym miejscu.

MiĂŞdzy tymi postawami znajduje siĂŞ caÂła gama postaw "pomiĂŞdzy". Gdzie wpÂływ myÂślenia materialnego zmniejsza sie, a wpÂływ myÂślenia "duchowego" zwiĂŞksza.  Ewolucja duszy. I stÂąd takie a nie inne wybory, takie a nie inne sposoby patrzenia na Âświat, takie a nie inne systemy wartoÂści.

NaleÂży przy tym pamiĂŞtaĂŚ, Âże postawa "materialna" wcale nie jest gorsza od "duchowej". Ani odwrotne. One sÂą sobie rĂłwnowaÂżne i wzajemnie potrzebne. Jednej nie byÂłoby bez drugiej i odwrotnie. Nie moÂżesz sie "uduchowiĂŚ" jeÂżeli nie zaznaÂłeÂś "materialnoÂści".  Nie moÂżesz zostawiĂŚ "materii" jeÂżeli nie zacznÂą ciĂŞ pociÂągaĂŚ sprawy "ducha". Wszystko jest sobie wzajemnie potrzebne.

Kto ma racjĂŞ? Wszyscy.

pozdrawiam
« Ostatnia zmiana: Kwiecień 29, 2009, 08:55:10 wysłane przez jeremiasz » Zapisane
Thotal
Gość
« Odpowiedz #65 : Kwiecień 29, 2009, 10:38:55 »

Janeth,
jeœli zrozumiesz, ze walka i zdobywanie s¹ psychologiczn¹ pu³apk¹, ¿e ¿ycie w strachu przed utrat¹ czegokolwiek co ju¿ siê ma jest zbêdne, to wtedy zaczniesz p³yn¹Ì z pr¹dem ¿ycia lekka jak piórko.
Zaufanie, to bardzo proste wdraÂżanie "TOTUS TUS"...


Pozdrawiam - Thotal UÂśmiech
Zapisane
Mora
Gość
« Odpowiedz #66 : Kwiecień 29, 2009, 12:08:48 »

Janneth myÂślĂŞ Âże niema sensu przekonywaĂŚ ich do prawdziwego stanu rzeczy bo tylko dziĂŞki przeÂżywaniu mogÂą to zrozumieĂŚ.

Kto wie moÂże Thotal i inni majÂą racjĂŞ.

Moim zdaniem na zaufanie trzeba sobie zapracowaÌ tak samo ktoœ na moje zaufanie mo¿e sobie zapracowaÌ tak samo ja pracujê na zaufanie innych ludzi wokó³ mnie.

MoÂże kiedyÂś siĂŞ to wszystko zmieni ale na to trzeba by pracy caÂłego spoÂłeczeĂąstwa zaczynajÂąc od samego przedszkola a nawet wczeÂśniej.

ZresztÂą spĂłjrzmy na przykÂład maÂłego dziecka taki 4 latek ufa swoim rodzicom, dziadkom, babciom i rodzinie. Pochodzi do niego ktoÂś i zaczyna z nim dyskutowaĂŚ w zasadzie prĂłbuje ale chÂłopiec nie potrafi siĂŞ do niego przekonaĂŚ. Dlaczego?

Bo mama zawsze mu mĂłwiÂła "Nie ufaj obcym". Ok.

Czy zrobi³a b³¹d ucz¹c go aby nie ufa ludziom czy mo¿e go ochroni³a?

Ludzie s¹ ró¿ni. Jedni s¹ Ÿli inni dobrzy.

Nastêpnego dnia okazuje siê ¿e ten cz³owiek to seryjny morderca dzieci. I co? Gdyby nie rada matki ch³opiec móg³by zgin¹Ì. Oczywiœcie to tylko taka historyjka która opisuje z pewnej strony system braku zaufania w spo³eczeùstwie.

MoÂżna na to spojrzeĂŚ teÂż z innej strony od strony tego przestĂŞpcy. Na jego postĂŞpowanie miaÂło setek innych czynnikĂłw wpÂływ co doprowadziĂŚ do takiego zachowania. OczywiÂście to wszystko jest skomplikowane i Ci ktĂłrzy to konstruowali albo byli takimi idiotami Âże nie wiedzieli co robiÂą albo zrobili to specjalnie aby zrobiĂŚ CHORE spoÂłeczeĂąstwo nie opierajÂące siĂŞ na zaufani i miÂłoÂści a jedynie na prostych zasadach strachu i cierpienia.



Chcia³em tym tekstem udowodniÌ ¿e aby dosz³o do czegoœ takiego jak "Bezwarunkowe zaufanie" trzeba przebudowaÌ CA£Y SYSTEM co mo¿e zaj¹Ì nawet kilka pokoleù ludzi zanim by siê to zmieni³o.

Rozumiecie?



Zapisane
janneth

Skryba, jakich maÂło


Punkty Forum (pf): 23
Offline

Płeć: Kobieta
Wiadomości: 1642



Zobacz profil Email
« Odpowiedz #67 : Kwiecień 29, 2009, 14:15:32 »

Astro nie wiem, czy czuÌ siê usatysfakcjonowana czy zdegustowana Twoj¹ nag³¹ ochot¹ do obdarowania mnie swoj¹ wiedz¹, gdy¿ jeszcze nie tak dawno temu napisa³eœ tutaj, ¿e nie bêdziesz siê ni¹ d³u¿ej ze mn¹ dzieli³.
Dlatego ja te¿ wstrzymam siê na razie od odpowiadania Tobie i od³o¿ê to na koniec.

Jeremiaszu, mĂłwiÂąc "Âświat materialny" chciaÂłam TwojÂą uwagĂŞ skierowaĂŚ nie tylko na dobrach materialnych, pracy, pieniÂądzach, wyÂścigu szczurĂłw. Dla mnie Âświatem mateialnym jest wszystko, z czym siĂŞ zetknĂŞÂłam na tej planecie od dnia urodzin, wszystko, co moÂżna odczuwaĂŚ empirycznie.
Jestem ateistk¹, wierzê w to, co widzê, to co widzê przyjmujê za istniej¹ce, tego zaœ, czego nie widzê prawdopodobnie nie ma. Mówi¹c prawdopodobnie okreœlam szansê na wyst¹pienie owego bycia b¹dŸ niebycia na 50%. Kiedyœ ktoœ tutaj na forum napisa³, ¿e trzeba byÌ tchórzem, aby byÌ ateist¹. Absolutnie siê z tym nie zgadzam. ¯yÌ nie wierz¹c, ¿e coœ mo¿e nas spotkaÌ po œmierci to nie tchórzostwo. To starcie siê z dotychczasow¹ wiedz¹, która nie potwierdza ani istnienia nieba, ani piek³a, ani ¿adnego ¿ycia po ¿yciu. Czyta³am i s³ucha³am wielu relacji ludzi, którzy prze¿yli œmierÌ kliniczn¹, w bardzo m³odym wieku czyta³am ksi¹¿ki, tj. "¯ycie po ¿yciu". Interesowa³am siê tym zagadnieniem, jak ka¿dy, kto zastanawia siê czasami nad tym, co go czeka "potem".
Wtedy moje spojrzenie by³o inne, œmierÌ traktowa³am jak przystanek na drodze. Z jednego transportu siê wysiada, aby wsi¹œÌ do nastêpnego.
Wszystko siĂŞ zmieniÂło, gdy ze ÂśmierciÂą zetknĂŞÂłam siĂŞ naprawdĂŞ. Nie ja zmarÂłam, nie chcĂŞ, ÂżebyÂście myÂśleli, Âże przeÂżyÂłam owÂą ÂśmierĂŚ klinicznÂą. Na moich oczach umieraÂły najbliÂższe mi osoby. Wtedy ÂśmierĂŚ przestaÂła byĂŚ dla mnie przystankiem, a potem juÂż zrozumiaÂłam, Âże to po prostu koniec.
Taka zwykÂła biologia. Wraz z narodzinami Âświata, narodzinami planet, narodzinami Ziemi powstaÂło wiele gatunkĂłw istot. One wszystkie rodziÂły siĂŞ i umieraÂły, a te procesy od A do Z tÂłumaczy biologia. Czy naprawdĂŞ naleÂży w tym wytÂłumaczalnym zjawisku doszukiwaĂŚ siĂŞ podwĂłjnego dna? Czy po prostu odkÂąd ludzie stworzyli wszelkie religie, wierzenia, tudzieÂż przesÂądy, Âżyjemy tylko dziĂŞki wierze, Âże potem coÂś jest? Nie chcĂŞ nikogo nakÂłaniaĂŚ do tego, aby przestaÂł wierzyĂŚ, to nie byÂłabym ja. To Wasze Âżycie i Wasz na nie poglÂąd. Wiara w Âżycie po Âżyciu jest piĂŞkna, zapewne rĂłwnieÂż mobilizujÂąca, pozwala nam siĂŞ mniej bÂądÂź w ogĂłle nie martwiĂŚ. To, co przedstawiÂłam to po prostu moje zdanie. KiedyÂś byÂłam pewna, Âże czujĂŞ tych, co juÂż odeszli. DziÂś rozpatrujĂŞ to juÂż w kwestiach pewnego zaburzenia ÂściÂśle zwiÂązanego z nagÂłym osamotnieniem, kreacji mĂłzgu, o ktĂłrym tak niewiele dzisiaj wiemy. KiedyÂś teÂż wszystkim bezgranicznie ufaÂłam, ale przyszedÂł ten jeden jedyny moment, ktĂłry spotyka niewiele osĂłb na swojej drodze, kiedy mĂłj Âświat i moje o nim wyobraÂżenie przewrĂłciÂło siĂŞ do gĂłry nogami. Z mojÂą dzisiejszÂą wizjÂą Âświata, gdy widzĂŞ tylko to, co widzĂŞ, poznajĂŞ tylko to, co odczuwam i nie dopuszczam do ÂświadomoÂści istnienia niczego, co nie zostaÂło PRZEZE MNIE potwierdzone jest dla mnie prosty i logiczny. Wszystko zdaje siĂŞ byĂŚ poukÂładane. Dlatego wÂłaÂśnie odbierasz Jeremiaszu mnie jako pragmatyka, osobĂŞ rzeczowÂą, ktĂłra swoje opinie argumentuje. Natomiast ja widzĂŞ, Âże z rozmowy o zaufaniu Ty i Astro zrobiliÂście temat tak ogĂłlny, Âże w tej chwili poruszamy juÂż wiele innych mniej bÂądÂź bardziej zwiÂązanych z zaufaniem dziedzin Âżycia. To juÂż nie jest rzeczowa dyskusja, ale to powinno cieszyĂŚ, bo rozwija nasze horyzonty poznawcze. Mam nadziejĂŞ tylko, Âże moderacja nie uzna tego za offtop'a.

WspomniaÂłeÂś o pozbyciu siĂŞ strachu przed ÂśmierciÂą i zwiÂązanÂą z tym zmianÂą ÂświatopoglÂądu. Tutaj cieszĂŞ siĂŞ, Âże prezentujemy tak odmienne stanowiska, bo burza mĂłzgĂłw skutkuje tylko wĂłwczas, gdy dyskutanci siĂŞ ze sobÂą najzwyczajniej nie zgadzajÂą. MoÂżliwy do uzyskania mamy konsensus, wypoÂśrodkowanie naszych zdaĂą tak, by na koĂącu realne byÂło ich przyjĂŞcie poprzez obie strony. Taki zÂłoty Âśrodek.
Nie spotka³am siê do tej pory z osob¹, która wyzby³a siê ca³kowicie strachu przed œmierci¹, jako ogólnie pojêtym okreœleniem. Œmierc to dla niektórych koniec, dla innych koniec i pocz¹tek, ale dla obu tych grup to przede wszystkim strach przed roz³¹k¹ z tym, co znaj¹, z ludŸmi, których pokochali. I ból. ŒmierÌ = ból, cokolwiek by potem by³o lub nie by³o. Z powy¿szego uznajê, ¿e ka¿dy cz³owiek ma niezbite prawo baÌ siê œmierci, niezale¿nie od tego, w co wierzy.
JednakÂże ustosunkowujÂąc siĂŞ do Ciebie przyjmĂŞ, Âże jest moÂżliwy brak tego strachu, ale muszĂŞ podejdĂŞ do tego hipotetycznie nie majÂąc z tym nic wspĂłlnego. NapisaÂłeÂś, Âże gdy czÂłowiek wyzbĂŞdzie siĂŞ owego lĂŞku, pÂłynie przez Âżycie lekki jak piĂłrko. Tak to wÂłaÂśnie widzĂŞ, brak strachu przed koĂącem, bo koĂącem nie jest, oczekiwanie na to, co bĂŞdzie potem, czy bĂŞdzie lepsze, a jeÂśli bĂŞdzie, to pod jakim wzglĂŞdem.
To w³aœnie sprawia, ¿e siê p³ynie... I p³ynie... Czeka na to, a¿ na horyzoncie pojawi siê jakiœ l¹d, jakiœ kres... Mam wra¿enie, ¿e cz³owiek, który wyzbêdzie siê tego strachu i patrzy z nadziej¹ na to, co go czeka, nie potrafi skupiÌ siê w pe³ni na tym, co tu i teraz. W³aœnie wtedy nie przywi¹zuje siê tak du¿ej wagi do tego typu rzeczy, jak mi³oœÌ, zaufanie, którym obdarzamy ludzi. Bo po co siê o to troszczyÌ, skoro to i tak siê skoùczy? Skoro i tak najwa¿niejsze jest to, co bêdzie potem, bo liczymy, ¿e œwiat bez materii bêdzie piêkniejszy.
Zaœ, ktoœ, kto nie wierzy w drug¹ stronê, kto nie ¿yje przysz³oœci¹, a teraŸniejszoœci¹, jest w stanie doceniÌ te krótkie chwile egzystencji na tej planecie. Ja jako taka osoba, nie jestem z³a, nie "wydzieram" nikomu ostatniego kawa³ka chleba. Dzielê siê nim obserwuj¹c radoœÌ osoby obdarowanej. Ta obserwacja przynosi mi szczêœcie. Obserwacja ¿ycia dooko³a i uczestnictwo w nim przynosi mi szczêœcie. To, ¿e wierz¹c, ¿e ¿ycie jest krótkie i po nim mo¿e mnie ju¿ nigdy nie byÌ, sprawia, ¿e doceniam ka¿dy najdrobniejszy detal, chcê go celebrowaÌ. To jest uwielbienie ¿ycia z zaakceptowaniem faktu, ¿e siê kiedyœ definitywnie zakoùczy.

Bezgraniczne zaufanie... Piêkne, aczkolwiek nierealne. Na œwiecie jest tylu ludzi, którzy tak diametralnie siê ode mnie ró¿ni¹. Wszyscy siê od siebie ró¿nimy. Mniej lub bardziej, ale bez wyj¹tków. Nie mo¿na od tak po prostu ka¿dego obdarowaÌ zaufaniem. Zaufanie to coœ piêknego, ale wszystko traci swój urok, jeœli staje siê nagminne. Jeœli wiosna trwa³aby nieprzerwanie doceni³byœ powstawanie p¹ków na drzewach? Jeœli têcza widnia³aby na niebie ca³y czas, oczekiwa³byœ na deszcz?
"Zaufanie jest jedn¹ z ga³êzi drzewa mi³oœci" - jak to piêknie Thotal uj¹³. Je¿eli jednak mi³oœci¹ i zaufaniem obdarzysz wszystkich dooko³a bez ¿adnego oczywistego powodu, to czy ta najbli¿sza Ci osoba, która jest przy Tobie od wielu lat, która siê o Ciebie troszczy, podaje leki, gdy jesteœ chory, ociera pot z czo³a i ka¿de Twoje nieszczêœÌie prze¿ywa razem z Tob¹, ma jakikolwiek powód, aby czuÌ siê t¹ wyj¹tkow¹, wyró¿nion¹? Nasze uczucia s¹ stopniowane i to sprawia, ¿e ³¹czymy siê w pary, tworzymy rodziny, wspólnie prze¿ywamy ¿ycie i celebrujemy najpiêkniejsze jego chwile. Obdarz tymi najpiêkniejszymi uczuciami wszystkich dooko³a po równo i ca³kowicie zatracisz ich wartoœÌ.
Zapisane

The Elum do grieve
The oak he do hate
The willow do walk
if ye travels late.
Leszek
Gość
« Odpowiedz #68 : Kwiecień 29, 2009, 14:41:15 »

Janneth. Zgadzam siê z ca³oœci¹ poza tym, ¿e jestem raczej wierz¹cy, nie uwa¿am, ¿e biologia t³umaczy wszystko od A do Z oraz poza jednym miejscem w zdaniu "Obdarz tymi najpiêkniejszymi uczuciami wszystkich dooko³a po równo i ca³kowicie zatracisz ich wartoœÌ."
Wyraz "caÂłkowicie zatracisz" zmieniÂłbym "znacznie obniÂżysz". JeÂśli w ogĂłle jest moÂżliwe obdarowaĂŚ wszystkich po rĂłwno.

Ave skowronki i wrĂłbelki!  DuÂży uÂśmiech

« Ostatnia zmiana: Kwiecień 29, 2009, 20:55:52 wysłane przez Leszek » Zapisane
jeremiasz
Gość
« Odpowiedz #69 : Kwiecień 29, 2009, 20:45:52 »

Witaj Janneth,

PiĂŞknie przedstawiÂłaÂś swĂłj punkt widzenia.
Masz racjĂŞ, Âże bycie ateistÂą jest o wiele trudniejsze niÂż prosta wiara w jakiegoÂś Boga, ktĂłry siedzi sobie na chmurce. Nie wierzÂąc w nic po Âśmierci chwytasz kaÂżdy dzieĂą, kaÂżdÂą chwilĂŞ tutaj. I zaiste, wspaniaÂła to postawa - tym bardziej zestawiajÂąc jÂą z "wiarÂą" niektĂłrych, ktĂłrzy przez poÂłowĂŞ Âżycia umartwiajÂą siĂŞ wierzÂąc w jakiÂś "lepszy los", albo "sprawiedliwoœÌ" po tamtej stronie. 

NapisaÂłaÂś, Âże TwĂłj punkt widzenia wynika z tego co widzisz, z tego co udaÂło Ci siĂŞ zaobserwowaĂŚ. To bardzo podobnie jak i mĂłj. U mnie takÂże podstawÂą do ÂświatopoglÂądu jest obserwacja, a wraz z niÂą, odrzucenie wszelakich poglÂądĂłw "religijnych", odrzucenie wiary, ktĂłra zostaÂła mi wpojona w dzieciĂąstwie, itp.

Problem w tym, Âże obserwacja wskazuje, Âże sÂą rzeczy, ktĂłrych nie moÂżna racjonalnie wyjaÂśniĂŚ. NapisaÂłas np. Âże biologia od A do Z tÂłumaczy istnienie Âżycia. Ja bym powiedziaÂł bardziej, Âże opisuje, ale niewiele tÂłumaczy. (dyskutujemy o tym w wÂątku ze ÂświĂąskÂą grypÂą)
Nikomu nigdzie na Âświecie nie udaÂło siĂŞ bowiem jeszcze "zapaliĂŚ" Âżycia pomiĂŞdzy czÂąstkami biaÂłka.
Czy jest to tylko kwestia wiedzy, ktĂłrÂą w jakimÂś czasie posiÂądziemy, czy jest to poza naszym poznaniem? Nie wiem.

Jest wiele innych przesÂłanek, ktĂłre nie wprost, ale poÂśrednio wskazujÂą na to, Âże "druga strona" faktycznie jest. JeÂżeli chcesz, moÂżemy o tym dyskutowaĂŚ.

Cytuj
Nie spotkaÂłam siĂŞ do tej pory z osobÂą, ktĂłra wyzbyÂła siĂŞ caÂłkowicie strachu przed ÂśmierciÂą.

A gdybyœ spotka³a? Gdybyœ sama mia³a mo¿liwoœÌ zajrzenia na "drug¹" stronê.
Czy gdybyœ mia³a mo¿liwoœÌ kontaktu z tymi, którzy odeszli. Gdybyœ otrzyma³a dowód, ¿e to coœ, czego nie zmysli³abyœ sobie. Czy zmieni³oby to Twój punkt widzenia?

Cytuj
To w³aœnie sprawia, ¿e siê p³ynie... I p³ynie... Czeka na to, a¿ na horyzoncie pojawi siê jakiœ l¹d, jakiœ kres... Mam wra¿enie, ¿e cz³owiek, który wyzbêdzie siê tego strachu i patrzy z nadziej¹ na to, co go czeka, nie potrafi skupiÌ siê w pe³ni na tym, co tu i teraz. W³aœnie wtedy nie przywi¹zuje siê tak du¿ej wagi do tego typu rzeczy, jak mi³oœÌ, zaufanie, którym obdarzamy ludzi. Bo po co siê o to troszczyÌ, skoro to i tak siê skoùczy? Skoro i tak najwa¿niejsze jest to, co bêdzie potem, bo liczymy, ¿e œwiat bez materii bêdzie piêkniejszy.

Jest dokÂładnie odwrotnie. To o czym mĂłwisz, to postawa ludzi, ktĂłrzy zatracili siĂŞ w wierze.
Czasami to wiara w najbli¿szym nam znaczeniu tego s³owa. Wed³ug religii katolickiej raj bêdzie póŸniej, teraz to jest padó³ ³ez. No i efektem tego s¹ miliony wiernych którzy karc¹ sami siebie za to, ¿e tylko pomysl¹ o czymœ przyjemnym.
Niektórzy zaœ, odrzucaj¹c religie, znajduj¹ sobie "para religie" - wszystko próbuj¹ t³umaczyÌ astrologi¹, tarotem, itp. Nie chc¹ ju¿ wierzyÌ w boga w znaczeniu chrzeœcijaùskim np. ale tworz¹ sobie innego - tego, który przek³ada karty podczas wró¿by.
A jedni i drudzy zamiast rozkoszowaĂŚ siĂŞ widokiem wrĂłbelka skaczÂącego po kaÂłuÂży, zatracajÂą siĂŞ w doszukiwaniu siĂŞ znaczeĂą cytatĂłw z Biblii lub innych ÂświĂŞtych ksiÂąg.
Ktos mÂądry napisaÂł mniej wiĂŞcej Âże "BĂłg jest po to abyÂśmy zrozumieli, Âże nie potrzeba siĂŞ na nim wspieraĂŚ" czyli obarczaĂŚ go odpowiedzialnoÂściÂą za swoje Âżycie - tylko samemu chwyciĂŚ ster.

Cytuj
ZaÂś, ktoÂś, kto nie wierzy w drugÂą stronĂŞ, kto nie Âżyje przyszÂłoÂściÂą, a teraÂźniejszoÂściÂą, jest w stanie doceniĂŚ te krĂłtkie chwile egzystencji na tej planecie.
Twoja postawa osoby niewierzÂącej jest praktycznie identyczna z postawÂą osoby bardzo wierzÂącej. Ale nie chodzi tutaj o wiarĂŞ w takiego czy innego boga, chodzi tutaj o wiarĂŞ w sens Âżycia _tutaj_.
JeÂżeli wierzysz w sens egzystencji tutaj to nie liczysz na to, Âże tamto Âżycie bĂŞdzie lepsze - starasz siĂŞ aby to co jest byÂło najlepsze z moÂżliwych. Nie czekasz aÂż los przyniesie coÂś tylko samemu stwarzasz kaÂżdÂą chwilĂŞ.
Jak sama napisaÂłaÂś "Âże doceniam kaÂżdy najdrobniejszy detal, chcĂŞ go celebrowaĂŚ. To jest uwielbienie Âżycia z zaakceptowaniem faktu, Âże siĂŞ kiedyÂś definitywnie zakoĂączy."

Ró¿nica w moim œwiatopogl¹dzie jest taka, ¿e zakoùczenie ¿ycia nie oznacza "nicoœci", zakoùczenia "Ciebie".
I zostaje jeszcze dystans do niego, podejÂście, Âże czasami moÂżna "odpuÂściĂŚ".

Co do obdarzania wszystkich mi³oœci¹, to przecie¿ nie oznacza to ¿e obdarzasz wszystkich tak¹ sam¹ mi³oœci¹. Inna jest mi³oœÌ do ¿ony, inna do matki, inna do przyjaciela, inna w koùcu do wroga. Ale s¹ to przejawy tej samej si³y. Zostaje pytanie - sk¹d siê ta si³a bierze?

pozdrawiam
« Ostatnia zmiana: Kwiecień 29, 2009, 20:57:46 wysłane przez jeremiasz » Zapisane
Thotal
Gość
« Odpowiedz #70 : Kwiecień 30, 2009, 20:49:30 »

Co powoduje, ¿e nie mo¿emy wszystkiego dooko³a obdarzaÌ mi³oœci¹, b³ogos³awieùstwem, czy zwyk³¹ aprobat¹?

Tym czymœ jest poczucie KRZYWDY doznanej, b¹dŸ spodziewanej ze strony œwiata zewnêtrznego, ale czy s³usznie? Czy nie s¹ to b³êdne, Ÿle ukierunkowane myœli, zaprogramowane przez bardziej doœwiadczonych?
Poczucie krzywdy to ogromny, psychiczny balast, ci¹¿¹cy i zniewalaj¹cy prawdê w obliczu rzeczywistoœci. WielkoœÌ doznanej krzywdy mo¿e byÌ nie wspólmierna do jej odczucia, mo¿e byÌ ca³kowicie oderwana od obiektywnoœci.
W zwiÂązku z tym, zaufanie rĂłwnieÂż moÂże byĂŚ okaleczone poczuciem krzywdy w subiektywnym odbiorze rzeczywistoÂści. Podejrzewam, Âże wielu sceptykĂłw, ludzi o niskim progu zaufania boryka siĂŞ z POCZUCIEM KRZYWDY, byĂŚ moÂże nieujawnionym.


Pozdrawiam - Thotal UÂśmiech
Zapisane
Strony: 1 2 [3] |   Do góry
  Drukuj  
 
Skocz do:  

Powered by SMF 1.1.11 | SMF © 2006-2008, Simple Machines LLC | Sitemap

Strona wygenerowana w 0.036 sekund z 19 zapytaniami.

Polityka cookies
Darmowe Fora | Darmowe Forum

x22-team granitowa3 watahaslonecznychcieni ostwalia gangem