StaroÂżytni teÂż latali!StaroÂżytni teÂż latali!
„Nie naleÂży myliĂŚ prawdy z opiniÂą wiĂŞkszoÂści” – Jean CocteauIm bardziej odchodzimy od staroÂżytnych, tym bardziej jesteÂśmy w coraz wiĂŞkszym amoku
poszukiwania „wiedzy”, znalezienie sensu istnienia czÂłowieka, ktĂłry to sens przecieÂż zostaÂł tkniĂŞty
przez wielu oÂświeconych z czasĂłw przed-informatycznych i przed-Âśredniowiecznych. ZakÂładajÂąc, Âże
wraz z postĂŞpem technologicznym osiÂągamy coraz wiĂŞksze zdolnoÂści rozumowania, jesteÂśmy skazani
niestety na bardzo mgliste oszukiwanie siebie w najbardziej egoistyczny i zarazem drastyczny sposĂłb.
UwaÂżamy, Âże „nowe” odkrycia w peÂłni zaspokojÂą naszÂą niewiedzĂŞ i tak ciÂągle idziemy do przodu,
zamiast siêgn¹Ì rêk¹ lekutko za siebie w celu odkurzenia zebranego przez wczeœniejsze wieki
doœwiadczenia i wiedzy. Potêpiamy m¹droœÌ staro¿ytnych, poniewa¿ najczêœciej s³yszymy, ¿e byli oni
prymitywni. Jak prymitywnym trzeba byĂŚ, Âżeby wygÂłosiĂŚ takie sÂłowa, a co dopiero, Âżeby uczyĂŚ tak
innych ludzi?
Owszem istniaÂły na ziemi ludzie prymitywni, ale nigdy nie w peÂłni tego sÂłowa znaczeniu.
Prymitywizm wiĂŞc nie powinien byĂŚ okreÂśleniem, ktĂłre przyczepiamy do danych plemion czy grup
spoÂłecznych, mĂłwiÂąc, Âże „Ten lud byÂł prymitywny”. Prymitywne byÂły w danych ludach byĂŚ moÂże
sztuki budownictwa, rozumowanie pewnych zjawisk i ich interpretacja, ale w wielu innych kwestiach
byli zarazem geniuszami – np. w sferze duchowoÂści i wspó³¿ycia z naturÂą czy choĂŚby w medycynie
naturalnej. W puszczy amazoĂąskiej spoÂśrĂłd kilku tysiĂŞcy gatunkĂłw roÂślin potrafili wybraĂŚ trzy takie,
ktĂłre w peÂłni leczÂą pewne typy schorzeĂą. Nie jest to rzecz prymitywna – przecieÂż to jest wiedza i to
w najwiĂŞkszej klasie. Z drugiej strony okreÂślamy mianem prymitywnych ludy, ktĂłrych wierzenia sÂą w
dzisiejszych czasach dla nas absurdalne. PatrzÂąc jednak na ich osiÂągniĂŞcia (Majowie, Aztekowie,
Inkowie) w dziedzinie budownictwa, matematyki, biologii, astronomii, medycyny czy literatury,
ÂśmiaÂło moÂżna by stwierdziĂŚ, Âże stanowili przykÂład tego, jak dobrze zorganizowaĂŚ spoÂłeczeĂąstwo,
ktĂłre np. przy uprawianiu pĂłl posÂługiwaÂło siĂŞ niezwykle zaawansowanym kalendarzem –
uwzglĂŞdniajÂącym ruchy 7 planet w ukÂładzie sÂłonecznym.
W dalszym równie¿ ci¹gu uwa¿a siê, ¿e np. plemiê Dogonów stanowi dobry przyk³ad wspó³czesnego
plemienia prymitywnego. Tak, nie majÂą skomplikowanych i trwaÂłych chat, ani wymyÂślnych urzÂądzeĂą
do obrĂłbki drewna czy kamienia, a jednak w jakiÂś sposĂłb od stuleci wiedzÂą o istnieniu Syriusza A i
Syriusza B oraz planet kr¹¿¹cych wokó³ nich, co zostaÂło udowodnione „naukowo” w drugiej poÂłowie
XX w.
OsobiÂście najwiĂŞkszÂą dla mnie obrazÂą i odrazÂą zarazem jest okreÂślanie kultury egipskiej (weÂźmy i
nawet 4-5 tys. lat jej istnienia) jako prymitywnej. Egoizm wspó³czesnych i wczeœniejszych badaczy
oraz ich arogancja sprawia, Âże uwaÂżamy siebie za koronĂŞ stworzenia, nie dostrzegajÂąc jak bardzo
jesteÂśmy zidioceni. Jak sugerowaÂł jeden z badaczy zajmujÂących siĂŞ zidentyfikowaniem narzĂŞdzi i
techniki budowania piramid, Egipcjanie u¿ywali w tym celu m.in. m³otka oraz ró¿nej wielkoœci kulek
do ciosania kamienia oraz ich ksztaÂłtowania. Jednak juÂż w trakcie omawiania swojej teorii profesor
nie dostrzeg³ problemu jakim jest niemo¿noœÌ wykreowania idealnego k¹ta prostego za pomoc¹
kuleczek, chyba Âże byÂły by one milimetrowych rozmiarĂłw, co przy Wielkiej Piramidzie zajĂŞÂło by
budowniczym tyle czasu, Âże chyba do tej pory widzielibyÂśmy rusztowania w Gizie i masĂŞ robotnikĂłw.
Ca³e bogactwo Egiptu, równie¿ to, które wci¹¿ jest pod piaskiem (jak ujawni³y niedawno badania
satelitarne) dowodzi, Âże mamy do czynienia z kolejnymi geniuszami w sztuce budownictwa,
astronomii, matematyki, fizyki, geografii, geometrii, i inÂżynierii szeroko rozumianej. Do tego
dochodzÂą bezinwazyjne sposoby leczenia Egipcjan, jak np. leczenie urazĂłw wewnĂŞtrznych za pomocÂą
dÂźwiĂŞkĂłw.
„CzÂłowiek boi siĂŞ czasu,
Czas boi siĂŞ piramid”.
My ludzie, rzekoma korona stworzenia, nie dostrzegamy i nie czerpiemy staroÂżytnej wiedzy, bo byÂła
prymitywna w swej istocie? Historycy czerpiÂą wiele informacji ze starych ÂźrĂłdeÂł, bo niekiedy nie ma
innej moÂżliwoÂści jak przestudiowaĂŚ pisma, ktĂłre sÂą Âświadectwem osobistego zobaczenia czegoÂś i
opisania zjawisk czy budowli, ktĂłrych dziÂś juÂż nie ma. Boli niezwykle zarazem to, jak wybiĂłrczo
traktowana jest historia. Historia bowiem w dzisiejszych czasach dzieli siĂŞ na historiĂŞ A i historiĂŞ B.
Historia A to historia, ktĂłra jest oficjalnÂą wersjÂą zdarzeĂą, nie zawierajÂącÂą w sobie nic
nadzwyczajnego, w ktĂłrej najczĂŞÂściej wszystko w czasie miaÂło prostÂą przyczynĂŞ i prosty skutek
(niezaleÂżnie od rozmachu). Historia B natomiast to skÂładowa historii A, ktĂłra nie zostaÂła
uwzglĂŞdniona przez historykĂłw z powodu swojej „niewiarygodnoÂści”, nawet jeÂśli dany naukowiec
czerpie z tego samego Ÿród³a do opracowania historii A, która póŸniej trafia na sto³y akademickie.
Dobrym przykÂładem jest korzystanie ze ÂźrĂłdeÂł i DziejĂłw Herodota, tzw. Ojca Historii, ktĂłry na dobrÂą
sprawĂŞ nie byÂł pierwszym Ojcem Historii w ogĂłle. W sprawie Herodota panuje wrĂŞcz kakofonia
histeryczna wÂśrĂłd historykĂłw. I tak np. akceptujĂŞ siĂŞ wiele z jego podaĂą dotyczÂących wojny grekĂłw z
persami czy podró¿y na Wschód i do pó³nocnej Afryki i nie ma ¿adnych ALE, jeœli chodzi o jego
wiarygodnoœÌ w tych kwestiach. SÂą jednak „naoczne” opowiadania/reportaÂże Herodota, ktĂłre
historycy odrzucajÂą i szufladkujÂą. Z jednej wiĂŞc strony mamy przykÂład Âświetnych reportaÂży z okresu
staroÂżytnoÂści, z drugiej zaÂś, niekiedy kilka stron dalej w pismach Herodota, naukowcy dostrzegajÂą
bajki i fantazjĂŞ, mimo Âże Ăłw staroÂżytny historyk dalej pisze w pierwszej osobie i w dalszym ciÂągu
utrzymuje ten sam styl, komentujÂąc to, co widzi. Panuje rĂłwnieÂż w dalszym ciÂągu ta sama,
niezachwiana ci¹g³oœÌ w jego opowiadaniach.
A jednak, jeÂśli coÂś jest zbyt absurdalne lub (co jest pewne w 90%) dane przedmioty czy budowle po
prostu dalej nie zostaÂły odnalezione, to wsadza siĂŞ wybiĂłrczo teksty dzieÂła Herodota do szuflady z
nadrukiem bajki, mimo Âże w tej samej ksiĂŞdze (tomach Herodota) sÂą informacje, ktĂłre stanowiÂą
kanon badaù egiptologicznych w XXI w. Gdzie w tym sens i logika? Gdzie w tym obiektywnoœÌ
naukowa? PrzecieÂż to, Âże czegoÂś nie widaĂŚ teraz, nie znaczy, Âże nie istniaÂło 2.5 tys. lat temu.
„BoÂże, widzisz i nie grzmisz”.
PozwolĂŞ sobie zacytowaĂŚ fragment z dziejĂłw Herodota (wydanie z 1959 r. w j. polskim), ktĂłry
naukowcy uwaÂżajÂą czĂŞstokroĂŚ za aluzjĂŞ, alegoriĂŞ i tego typu farmazony.
Herodot jako naoczny Âświadek: „Postanowili takÂże pozostawiĂŚ po sobie (krĂłlowie Egiptu) wspĂłlny
pomnik, i stosownie do tej decyzji zbudowali labirynt, ktĂłry leÂży nieco powyÂżej Jeziora Mojrisa,
caÂłkiem blisko tak zwanego Miasta Krokodyli. Ten ja widziaÂłem, a przewyÂższa on zaiste wszelki opis.
Bo gdyby nawet ktoÂś razem zliczyÂł wzniesione przez HellenĂłw mury i wykonane przez nich budowle,
pokazaÂłoby siĂŞ, Âże kosztowaÂły one mniej trudu i wymagaÂły mniejszych wydatkĂłw niÂż ten labirynt.
A przecieÂż takÂże ÂświÂątynie w Efezie i na Samos godne sÂą uwagi. ByÂły wprawdzie i piramidy wyÂższe
ponad wszelki opis, a kaÂżda z nich dorĂłwnywaÂła wielu i wielkim helleĂąskim dzieÂłom; ale oczywiÂście
labirynt nawet piramidy przeœcign¹³. Ma on mianowicie dwanaœcie krytych podworców, których
bramy stoj¹ naprzeciw siebie, czeœÌ zwróconych jest na pó³noc, a szeœÌ na po³udnie, jedna obok
drugiej; a od zewnÂątrz otacza je jeden i ten sam mur. SÂą w nim dwojakie komnaty, jedne podziemne,
drugie nad tymi w górze, w liczbie trzech tysiêcy, po tysi¹c piêÌset z ka¿dego rodzaju. Otó¿
nadziemnie komnaty sam widziaÂłem i przeszedÂłem, natomiast o podziemnych dowiedziaÂłem siĂŞ tylko
z opowiadania. PrzeÂłoÂżeni bowiem nad nimi Egipcjanie w Âżaden sposĂłb nie chcieli ich pokazaĂŚ,
oÂświadczajÂąc, Âże sÂą tam groby krĂłlĂłw, ktĂłrzy pierwotnie ten labirynt wybudowali, oraz ÂświĂŞtych
krokodyli. Tak wiĂŞc o podziemnych komnatach mĂłwimy tylko to, coÂśmy usÂłyszeli, a gĂłrne, wiĂŞksze
od dzieÂł ludzkich, widzieliÂśmy sami. (…) A do tego naroÂża, w miejscu gdzie koĂączy siĂŞ labirynt,
przylega piramida czterdziesto s¹¿niowa, na której wyryte s¹ wielkie figury. Droga do jej wnêtrza
idzie pod ziemiÂą. ChociaÂż ten labirynt jest tak wielkim dzieÂłem, jeszcze wiĂŞkszy wzbudza podziw tak
zwane Jezioro Mojrisa, obok ktĂłrego ten labirynt jest wybudowany. (…) ÂŻe zaÂś stworzyÂły je i
wykopaÂły rĂŞce ludzkie, ono samo to zaÂświadcza. Bo mniej wiĂŞcej w Âśrodku jeziora stojÂą dwie
piramidy, ka¿da wystaj¹ca z wody na piêÌdziesi¹t s¹¿ni, a pod wod¹ jest równie g³êboka ich
podbudowa. Na kaÂżdej znajduje siĂŞ kamienny kolos, siedzÂący na tronie”.
„O, Egipcie, Egipcie!
Z twojej wiedzy pozostanÂą tylko bajki,
KtĂłre przyszÂłym pokoleniom
WydawaĂŚ siĂŞ bĂŞdÂą
Nie do wiary”. – Lucjusz Apulejusz
OczywiÂście poszukiwano Jeziora Mojrisa i rzekomo je odnaleziono, chociaÂż tak naprawdĂŞ nie
odpowiadaÂło Âżadnemu opisowi Herodota. Alternatywni badacze sÂądzÂą, Âże labirynt lub jego ruiny
znajduj¹ siê wci¹¿ pod piaskami pustyni. Jest to najbardziej prawdopodobna mo¿liwoœÌ, jako ¿e w
samym tylko 2011 r. odnaleziono (nie odkopano jednak) ok. 16 nowych piramid caÂłkowicie ukrytymi
pod piaskiem. Z pustyniami na terenie Egiptu jest tak samo jak z g³êbinami oceanĂłw – odkryto duÂżo,
jednak wiadomo, ¿e to najistotniejsze, najbardziej zadziwiaj¹ce, wci¹¿ znajduje siê g³êbiej.
WybiórczoœÌ staro¿ytnych Ÿróde³ sprawia, ¿e to my jako badacze najbardziej nara¿amy siê na
dziaÂłania prymitywne.
Jak kosmicznie musiaÂła brzmieĂŚ i zarazem niedorzecznie w drugiej poÂłowie XX w. teoria, Âże
staroÂżytni posiadali samoloty lub jakiekolwiek maszyny latajÂące. OprĂłcz aerodynamicznych modeli i
rysunkĂłw maszyn znaleziono oryginalny tekst napisany w sanskrycie, ktĂłry swojÂą treÂściÂą przeraÂżaÂł i
zarazem wywoÂływaÂł uÂśmiech na twarzy. Tekst przetÂłumaczyÂł specjalista (Maharshi Bharadwaajas) od
sanskrytu, samo zaÂś dzieÂło nosi nazwĂŞ vymaanika-shaastra lub proÂściej i pospoliciej – nauka o
aeronautyce. Sprzed co najmniej (!) 2,5 tys. lat. DzieÂło w pdf’ie jest dostĂŞpne w sieci i moÂżna je
poczytaÌ w j. ang. Có¿ wiêc zawarli staro¿ytni in¿ynierowi w swoim podrêczniku o staro¿ytnej, jeœli
nie nawet prehistorycznej technice latania? :
- powietrzne korytarze wykorzystywane w lotnictwie
- skafandry i ubiĂłr pilotĂłw
- elementy z ktĂłrych skÂładajÂą siĂŞ „maszyny”
- odpowiednie jedzenie dla pilotĂłw (operatorĂłw vimanas – czyli maszyn latajÂących)
- wytrzyma³oœÌ maszyn
- lustra
- moc i „silniki”
- rodzaje maszyn
Teksty mówi¹ tak¿e w bardzo wielu szczegó³ach (dziêki czemu nie mo¿na im zarzuciÌ czysto
symbolicznego-alegorycznego-aluzyjnego czy teÂż czysto bajkowego charakteru) wyposaÂżenia maszyn
i zachowania pilotĂłw. Jest takÂże mowa o broni pojazdĂłw oraz ich zastosowania w szczegĂłlnych
wypadkach. I tak np. mamy dokÂładne opisy Âścian oraz poszczegĂłlnych aparatĂłw sterowniczych. Jest
takÂże mowa i proporcjach, z jakich moÂżna uzyskaĂŚ nowe materiaÂły. Pojawia siĂŞ takÂże siedem (!)
typów silników oraz ró¿ne sposoby na wykorzystanie energii s³onecznej. Znajduje siê tam równie¿
malutki podrĂŞcznik walk powietrznych. SÂłowem, czyta siĂŞ to jak instrukcjĂŞ do obsÂługi samolotu
bojowego. Nie da siĂŞ podwaÂżyĂŚ wieku stanc, na ktĂłrych sÂą zapisane teksty. Nie da siĂŞ takÂże
podwaÂżyĂŚ ich pochodzenia. NiektĂłre z nich sÂą starsze, niÂż pochodzenia pierwszej myÂśli na temat
wykorzystania ko³a. Oczywiœcie istniej¹ tak¿e inne hinduskie teksty, które zajmuj¹ siê œcis³¹ nauk¹.
Kto by zatem przypuszczaÂł, Âże w czasach, kiedy to prehistoria miesza siĂŞ ze staroÂżytnoÂściÂą,
„naukowcy” mĂłwili o atomach i budowie ciaÂł?
Teksty tzw. pradawnych dzieÂł historycznych to m.in. zbiĂłr Srimad Bhagawatam, gdzie czytamy:
„Ostatnia czÂąstka objawienia materialnego, niepodzielna i nie uksztaÂłtowana w ciaÂło, jest okreÂślana
jako atom. Istnieje ona zawsze, nawet po rozpadzie wszystkich form, jako niewidzialna jednoœÌ. Cia³o
materialne nie jest niczym innym jak strukturÂą zÂłoÂżonÂą z takich atomĂłw, ale prosty czÂłowiek rozumie
jÂą niewÂłaÂściwie”.
„Atomy sÂą ostatecznym stanem objawionego WszechÂświata. Kiedy pozostajÂą we wÂłasnych formach,
nie tworzÂąc ró¿nych ciaÂł, okreÂśla siĂŞ je jako nieograniczonÂą jednoœÌ”.
„MoÂżna mierzyĂŚ czas, mierzÂąc ruch struktury atomowej ciaÂł. Czas atomowy jest mierzony na
podstawie trwania pomiaru okreÂślonej przestrzeni atomowej. Czas Ăłw, pokrywajÂący nieobjawionÂą
caÂłoœÌ atomĂłw, jest okreÂślany mianem wielkiego czasu”.CzyÂż dzisiejsza nauka odmĂłwiÂła by racji powyÂższym twierdzeniom? Na pewno juÂż sam fakt tak
Âświetnej formy stylistycznej w tak powaÂżnym temacie zaskakuje! Takich tekstĂłw sÂą setki, tysiÂące – w
samych Indiach. TybetaĂąskie stance mĂłwiÂące o poczÂątkach Âświata i wielkich wdechach
wszechÂświata znajdujÂą dzisiaj swe uzasadnienia w teoriach fizykĂłw – nie kwantowych rĂłwnieÂż.
PrzenieÂśmy siĂŞ do Mezoameryki i caÂłej zachodniej czĂŞÂści Ameryki PoÂłudniowej. ZnajdujÂą siĂŞ tam
„artefakty”, ktĂłre okreÂśla siĂŞ niekiedy nawet w powaÂżniejszych publikacjach jako niewytÂłumaczalne.
AleÂż oczywiÂście, Âże sÂą one wytÂłumaczalne, ale tylko wtedy, kiedy zdejmie siĂŞ sztywne akademickie
dogmaty z ram umys³owych. Dlaczegó¿ by staro¿ytni mieli nie u¿ywaÌ diamentowych ostrzy?
Puma-Punku w Boliwii, gdzie znajdujÂą siĂŞ ruiny miasta, ktĂłre niewytÂłumaczalnoÂściÂą przeÂścigajÂą
chyba samÂą WielkÂą PiramidĂŞ, skÂładajÂą siĂŞ ze skaÂł ktĂłre w tabeli twardoÂści zajmujÂą miejsce zaraz po
diamencie, co oznacza, Âże moÂżna je byÂło ci¹Ì… praktycznie tylko diamentem. To nie wszystko, waga
skaÂł i rozmiary ruin w Puma-Punku sÂą po prostu gigantyczne a cech budowlany, ktĂłry tego dokonaÂł
wykonaÂł ciĂŞcia skaÂł oraz ich zdobnictwo z takÂą samÂą dokÂładnoÂściÂą, z jakÂą dokonujÂą tego laserowe
maszyny XXI w.
Wszelkie niezwykÂłoÂści znajdujÂą siĂŞ na caÂłym Âświecie, a jednak w dalszym ciÂągu nie pozwala siĂŞ ich
tak naprawdĂŞ zbadaĂŚ. O nie, zbyt duÂżo czasu i pieniĂŞdzy pochÂłonĂŞÂło by restrukturyzowanie wiedzy
akademickiej. Teorie zbudowane przez dziesiêciolecia nagle by³y by b³êdne? Ilu¿ to profesorów ma
dziĂŞki nim tytuÂły? Naukowe? WiĂŞcej niekiedy w nich niewiadomych niÂż w teologii.
Nauki ÂścisÂłe to jedna strona medalu, ktĂłry przyĂŚmiewa technikĂŞ dzisiejszÂą, mimo hologramĂłw i
tabletĂłw dotykowych i technologii kosmicznej. JesteÂśmy w tyle, bo staroÂżytni byli znacznie
inteligentniejsi.
Ca³e tomy filozoficznych i duchowych staro¿ytnych dywagacji wprawiaj¹ w os³upienie. CzêœÌ z nich
wÂładaÂła umysÂłem w sposĂłb lekki i Âświadomy. PosÂługiwali siĂŞ, mĂłwiÂąc wprost, mĂłzgiem, dostrzegajÂąc
jednoczeœnie, ¿e to œwiadomoœÌ stanowi prawdziw¹ istotê cz³owieka. Opisywali œwiadomoœÌ niekiedy
w sposĂłb bardziej zrozumiaÂły, niÂż dzisiaj moglibyÂśmy opisaĂŚ stojÂący przed nami samochĂłd. GĂłrowali
zatem w duÂżo bardziej zmysÂłowy sposĂłb duchowoÂściÂą, ktĂłrÂą nie naleÂży myliĂŚ z religiÂą i sztywnymi
jak sosna w lesie dogmatami. WydawaĂŚ by siĂŞ nawet mogÂło, Âże rozumieli czas, albo i nawet w
pewnym sensie jego brak i nieistnienie. CiaÂło leczyli umysÂłem, w naszych zaÂś czasach ciaÂłem leczymy
umysÂł, co w gruncie rzeczy przynosi krĂłtkotrwaÂłe lub bolesne rezultaty. StaroÂżytni filozofie, od
ktĂłrych pochodzÂą przecieÂż wszystkie nauki ÂścisÂłe, w duÂżo wiĂŞkszym stopniu zajmowali siĂŞ rzeczami,
ktĂłre naprawdĂŞ majÂą jakieÂś znaczenie w Âżyciu czÂłowieka.
Dzisiaj wypada nam zastanowiĂŚ siĂŞ, dlaczego nazywamy staroÂżytnych prymitywnymi, skoro to my,
ludzie z gÂłowami niczym ÂświecÂące ÂżarĂłwki, nie zastanawiamy siĂŞ tak naprawdĂŞ, dlaczego ich tak
nazywamy.
Autor:
karolc@ireland.comwww.newworldorder.com.pl