Niezale¿ne Forum Projektu Cheops Niezale¿ne Forum Projektu Cheops
Aktualno¶ci:
 
*
Witamy, Go¶æ. Zaloguj siê lub zarejestruj. Grudzieñ 23, 2024, 17:42:33


Zaloguj siê podaj±c nazwê u¿ytkownika, has³o i d³ugo¶æ sesji


Strony: [1] 2 3 4 5 |   Do do³u
  Drukuj  
Autor W±tek: co dobrego robi Ko¶ció³ katolicki?  (Przeczytany 41545 razy)
0 u¿ytkowników i 4 Go¶ci przegl±da ten w±tek.
Val Dee
Go¶æ
« : Sierpieñ 17, 2009, 08:22:48 »

poniewa¿ wiele jest w±tków poruszaj±cych tematy w których Ko¶ció³ Katolicki morduje/gwa³ci/pali/molestuje/grabi/k³amie/oszukuje/wy³udza (niepotrzebne skre¶liæ) a brak pokazania jasnej strony tej organizacji postanowi³em za³o¿yæ ten w±tek

pierwszy artyku³ pochodzi z serwisu onet.pl a w³a¶ciwie z czasopisma "Wiê¼"


Wyklête anio³y

"Le¿ê w ³ó¿ku, obok mnie ¶pi klient. Kolejny. Nie wiem, czy bardziej nienawidzê jego, czy siebie?"

Kobieta, która sprzedaje siê na ulicy, w pogardliwym ¿argonie, to po prostu dziwka. W ¿artobliwym, choæ ma³o eleganckim tonie – "panienka". Na ulicy wygl±daj± na pewne siebie, wyzywaj±ce, bezczelne. Tymczasem zza tej maski wy³ania siê z³o¿ony dramat, którego skalê nie³atwo opisaæ, nie ryzykuj±c przy tym uproszczenia.

"Le¿ê w ³ó¿ku, obok mnie ¶pi klient. Kolejny. Nie wiem, czy bardziej nienawidzê jego, czy siebie?" – to tre¶æ esemesa, który obudzi³ siostrê Annê w ¶rodku nocy kilka lat temu. Przys³a³a go prostytutka. Innej nocy zadzwoni³ telefon. M³oda kobieta b³aga³a o pomoc, bo "facet" skatowa³ j± do krwi. Natychmiast kto¶ od siostry po ni± pojecha³. Wiedziano, ¿e dziewczyna jest w ci±¿y.

Podobny przypadek: po drugiej stronie s³uchawki – "Siostro, leje siê ze mnie i wszystko boli". Po krótkim czasie dwie zakonnice z prostytutk± pêdzi³y na porodówkê. Dziewczynê kto¶ wcze¶niej brutalnie zepchn±³ ze schodów, bo nie zap³aci³a za czynsz. Dziecko s. Anna pomog³a oddaæ do adopcji.

Te i inne historie – a trudno tu licytowaæ, która bardziej mrozi krew w ¿y³ach, bo jak podkre¶la siostra, wszystkie s± jak z horroru – zakonnica ze Zgromadzenia Sióstr Marii Niepokalanej przytacza je w wywiadach, reporta¿ach. Na spotkaniu z m³odzie¿± w Wo³czynie, z pasj± i przejêciem przekonuje, ¿e kobieta nawet je¶li sprzedaje swoje cia³o na ulicy, w ¶rodku jest piêkna, i to nie prawda, ¿e jest tylko grzechem. Wreszcie, ¿e kobiet z ulicy nie mo¿na potêpiaæ i byæ obojêtnym, bo przecie¿ za wyrazistym, czasem wulgarnym makija¿em i w wysokich ¶wiec±cych kozakach chowa siê poni¿enie, wstyd, cierpienie. "Czy kto¶ z was modli³ siê kiedy¶ za kobietê paraj±c± siê prostytucj±"? – krzyczy na scenie. Konsternacja miesza siê ze zdumieniem. I d³uga cisza.

   
Fot. Getty Images/FPM
   
Siostra mówi wszêdzie, by nie u¿ywaæ s³owa "prostytutka": – To jest w mentalno¶ci przeciêtnego cz³owieka osoba ze stygmatem, bezosobowa istota na starcie. Spojrzenie ucznia Chrystusa to spojrzenie na cz³owieka, a nie koncentracja na grzechu.

Utar³o siê, ¿e siostra ma "parcie na szk³o", bo co chwilê pojawia siê w mediach. S³ynna zakonnica od prostytutek – jedna z dwóch, bo jest jeszcze siostra Barbara – dzisiaj ju¿ z du¿± rezerw± reaguje na propozycje wywiadu. Bo to nic nie daje. O prostytutkach wci±¿ mówi siê z pogard± i przymru¿eniem oka.

– Jest szum, sensacja, taki chwytliwy temacik, a co ja z tego konkretnie mam dla Stowarzyszenia? Co maj± z tego te kobiety? – t³umaczy. I trudno nie przyznaæ jej racji. Zakonnica prowadzi jedyny (!) o¶rodek w skali kraju, który pomaga kobietom zarabiaj±cym swoim cia³em uwolniæ siê z ³añcuchów w³asnego i cudzego zniewolenia. To tylko kropla w g³êbinach oceanu potrzeb.

Ze studni pod rynnê

Siedziba Stowarzyszenia Marii Niepokalanej Na Rzecz Pomocy Dziewczêtom i Kobietom, to dwa pokoiki w domu zakonnym Sióstr przylepionym do parafii Wniebowziêcia Naj¶wiêtszej Marii Panny w Katowicach. Ten adres (Krasiñskiego 21) – w przeciwieñstwie do lokalizacji samego o¶rodka, gdzie mieszkaj± i resocjalizuj± siê "dziewczyny" – znaj± wszyscy, tak¿e prostytutki. Czasem w nocy dzwoni dzwonek. Która¶ decyduje siê prze³amaæ opór i przychodzi pogadaæ. Czasem z dzieckiem na rêku. W ciasnym pokoiku na parterze jest miejsce, ¿eby wygodnie usi±¶æ i wyrzuciæ z siebie pierwszy krzyk. Siostra Anna: – Nie pytam wtedy, jak mogê Ci pomóc, ale czego TY chcesz dla siebie?

Za plecami siostry, na ¶cianie gigantyczna fototapeta. Szeroki horyzont b³êkitnego morza zlewaj±cego siê z lazurem nieba. Na pierwszym planie palma, z³oty piasek i drewniany mostek udaj±cy prowizoryczne molo. Kojarzy siê jednoznacznie: fragment utraconego raju...

Zakonnica jest dobrze zbudowana, ma ostre spojrzenie, budzi od razu respekt. W kontakcie z kobietami z ulicy (ale nie tylko) wyznaje zasadê: nigdy nic na si³ê, bo Jezus mówi "je¶li chcesz", a nie "musisz". Nigdy te¿ nie potêpia, nie moralizuje. Siostra Anna to czêsto pierwsza osoba w ¿yciu kobiety do¶wiadczaj±cej procederu prostytucji, która niczego od niej nie oczekuje, nie gardzi, nie ocenia.

– One przychodz± tu z w³asnej woli. Z ró¿nych powodów, czêsto ju¿ u kresu, z my¶lami samobójczymi, z lêkami. I okazuje siê, ¿e sam fakt prostytucji jest jedynie wierzcho³kiem góry lodowej. Te kobiety robi³y to nie tylko dlatego, ¿e nie by³o w domu za co kupiæ dziecku jedzenia, ciuchów, nie by³o na czynsz. Wyj¶cie na ulicê to suma ró¿nych wypadkowych, pogmatwane historie i g³êbokie rany wyniesione z domu – twierdzi siostra Anna.


Na li¶cie tych ran obok nadu¿yæ seksualnych i przemocy domowej, pojawia siê te¿ wpajane przez rodziców poczucie winy za rozpad ich ma³¿eñstwa, g³êboko ukszta³towane poczucie odrzucenia (bo od pocz±tku mama mnie nie chcia³a). Czêsto proceder wej¶cia w prostytucjê do z³udzenia przypomina historiê Kopciuszka z filmu Pretty Woman. Dziewczyna daje siê uwie¶æ mê¿czy¼nie, zakochuje siê. Potem okazuje siê, ¿e on mia³ w tym interes i teraz to ona musi na niego zarabiaæ. Ukochany wystawia j± na ulicê.

– Je¶li w domu rodzinnym byli¶my wa¿ni dla taty i mamy, lampka nam siê szybciej w takiej sytuacji zapali, ¿e gdzie¶ tu dochodzi do manipulacji, przemocy. Mamy wiêksze poczucie swojej warto¶ci i tym samym po latach ¿ycia w domu pe³nym mi³o¶ci jeste¶my "bardziej wykwintni" w doborze partnera. Ale ci, którzy maj± deficyt poczucia blisko¶ci, pakuj± siê w niebezpieczne relacje.

Zaskakuje fakt, ¿e do drzwi na Krasiñskiego puka coraz wiêcej dziewcz±t nie – jak mo¿na by przypuszczaæ – z "marginesu spo³ecznego" czy rodzin dysfunkcyjnych, rozbitych alkoholem,  ale z tzw. przeciêtnych krajowych. Oboje rodzice wykszta³ceni, pracuj±, zarabiaj± nie¼le, dziecko (dziewczyna) ma swój pokój, pozornie wszystko, co potrzeba. A jednak trafia na ulicê. Jak twierdzi siostra, to w ogromnej mierze "zas³uga" albo zbyt wygórowanych wymagañ ze strony rodziców, albo braku zainteresowania dzieckiem, albo – co najczê¶ciej umyka uwadze przeciêtnego rodzica – braku sta³o¶ci w relacjach w rodzinie.

Siostra Ba³chan: – Rodzice pracuj±, a dziecko przerzucane jest od babci do ciotki lub s±siadki. Takie przekazywanie z r±k do r±k budzi u dziecka subiektywne odczucie porzucenia, niskie poczucie swojej warto¶ci, co mo¿e zaowocowaæ w przysz³o¶ci rzuceniem siê w ramiona pierwszej lepszej osoby, która powie I love you.

Mozaika

Z danych Ministerstwa Spraw Wewnêtrznych i Administracji wynika, ¿e w Polsce ok. 13 tys. kobiet prostytuuje siê (mówi siê te¿ o dwóch tysi±cach prostytuuj±cych siê mê¿czyzn). Liczba ta nie obejmuje blisko 4 tys. tzw. tirówek, z których wiêkszo¶æ to Bu³garki i Ukrainki.

W Polsce niewielu jest "specjalistów" – badaczy ¶rodowiska prostytutek. Do wyj±tków nale¿y seksuolog, prof. Zbigniew Izdebski. Badania przez niego przeprowadzone potwierdzaj±, ¿e zdecydowana wiêkszo¶æ kobiet wchodzi w prostytucjê z powodów finansowych. Ponad jedna trzecia polskich prostytutek jest w wieku oko³o 20-25 lat. Blisko 70 proc. ma wykszta³cenie zawodowe lub ¶rednie.

Z kolei z raportu na temat ¿ycia seksualnego samych tylko ¶l±skich prostytutek wy³ania siê szkic przeciêtnej "dziewczyny" z agencji towarzyskiej. Inicjacjê seksualn± przechodzi w wieku 16-17 lat, przyjmuje od o¶miu do... czterdziestu klientów tygodniowo. Czasem na dobê jest ich piêciu, bywa, ¿e do trzydziestu. Ze ¶l±skiego raportu, którego autorami s± seksuolodzy Krzysztof Nowosielski i Robert Kowalczyk (badania rozpoczêli na ¦l±skiej Akademii Medycznej), wynika te¿, ¿e wiêkszo¶æ ankietowanych kobiet to osoby... wierz±ce (co prawda, grupa ta wydaje siê ma³o reprezentatywna, skoro badaniem – o zgodê lekarze musieli pytaæ sutenerów – objêto jedynie trzydzie¶ci spo¶ród docelowo stu prostytutek z agencji towarzyskich na terenie Katowic). Siostra Ba³chan potwierdza jednak, ¿e jest sporo przypadków, w których wydaje siê, ¿e ¿ycie prywatne takiej kobiety diametralnie odstaje od "zawodu" z ulicy. Choæ panie raczej nie zagl±daj± do ko¶cio³a, du¿o z nich ma ju¿ mê¿ów i dzieci, pozornie u³o¿one ¿ycie. Problem w tym, ¿e z regu³y nikt w rodzinie nie wie o profesji mamy. Je¶li ta trafia do o¶rodka i na terapiê, siostra stanowczo odradza dzielenia siê t± tajemnic±. Tym bardziej z dzieæmi.

– A po co? – pyta. – Nie ma takiej potrzeby. Dziecku lepiej pozwoliæ zachowaæ wszystko to, co najpiêkniejsze w mamie. Ono mo¿e takiej prawdy nie wytrzymaæ. Jak powiesz, to musisz z dzieckiem od nowa wszystko przerobiæ, wtajemniczyæ. To tak, jakby alkoholik w czasie terapii non stop mówi³ o piciu. Po jakim¶ czasie nie wytrzyma i odpali butelkê.

Nieoficjalnie szacuje siê, ¿e na ulicach samych tylko Katowic swoje cia³o za pieni±dze sprzedaje ponad tysi±c kobiet. Dok³adnie nie wiadomo ile z nich ma ju¿ dzieci, ile je rodzi, ile oddaje do adopcji.

W ¶cis³ym centrum metropolii górno¶l±skiej obwi±zuje rzucaj±cy siê w oczy podzia³: inna dzielnica, inna "jako¶æ". Jak w mozaice. Na Mariackiej, zamkniêtej strzelist± wie¿± neogotyckiego ko¶cio³a, do niedawna jeszcze sta³y te starsze, pomarszczone, przepite. Oblega³y bramy cuchn±cych i zrujnowanych secesyjnych kamienic. K³êby prostytuuj±cych siê alkoholiczek i skrajnie wyniszczonych przez los mê¿czyzn kilka miesiêcy temu schowa³y siê w czelu¶ciach zatêch³ych budynków, bo w³adze miasta wyremontowa³y ulicê. Mia³ tu powstaæ g³ówny deptak spacerowy miasta. Ma³o kto ma jednak ochotê na przechadzki w tym miejscu. Kilkaset metrów dalej, na Szkolnej, miêdzy Wydzia³em Nauk Spo³ecznych a Dziekanatem Uniwersytetu ¦l±skiego znacznie m³odsze twarze. Niektóre z nich to studentki – w nocy zarabiaj± na czynsz i kieszonkowe. Wreszcie róg Francuskiej i Powstañców. M³ode, pó³nagie prostytutki stoj± tu miêdzy aluminiow± siedzib± banku a okaza³ym gmachem Biblioteki ¦laskiej, pod murami cmentarza zwanego ¶l±skimi Pow±zkami, vis-a-vis okien... domu górno¶l±skiego metropolity.

Na ulicy nie ma czasu

Kilkakrotnie w tym miejscu czai³a siê policja. Prawdopodobnie z zamiarem interwencji. Kto¶ opowiedzia³, ¿e by³ ¶wiadkiem, gdy kilka lat temu do "Magdaleny" z ulicy wyszed³ sam abp Damian Zimoñ. Przebieg pó¼niejszych wydarzeñ wskazuje, ¿e to on w³a¶nie by³ przypuszczalnie jednym z orêdowników powstania w Ko¶ciele o¶rodka opieki nad prostytutkami. Inicjatywa oficjalnie wysz³a co prawda od w³adz miasta, ale kto¶ musia³ przecie¿ je inspirowaæ. W 1998 r. ówczesny prezydent Katowic, Henryk Dziewior, zwróci³ siê do s. Angeli Kuboñ, matki generalnej Zgromadzenia Sióstr Maryi Niepokalanej w Rzymie, z pro¶b± o wydelegowanie jednej siostry do pracy z ¿eñsk± m³odzie¿±, która znalaz³a siê w niebezpieczeñstwie prostytucji lub w innych zorganizowanych formach wykorzystania seksualnego. Jej wybór pad³ na Annê.

Jak przyznaje s. Ba³chan Katarzynie Wi¶niewskiej w wywiadzie-rzece Kobieta nie jest grzechem (siostra lubi wracaæ do tej ksi±¿ki), na komunikat prze³o¿onej, ¿e zostanie oddelegowana do pracy z "dziewczynami z ulicy" wybuchnê³a gromkim ¶miechem. To mia³ byæ eksperyment, praca w³a¶ciwie pionierska w skali kraju, daj±ca posmak "nowej przygody". Z drugiej strony pojawi³ siê konflikt interesów. Siostra szykowa³a siê do pracy z dziewczêtami uzale¿nionymi od narkotyków, a nie prostytutkami. Co prawda, zakonnica nie ba³a siê ulicy, bo od roku pracowa³a ju¿ wtedy jako street-workerka z dzieæmi w O¶rodku Rehabilitacyjno-Wychowawczym dla Dzieci i M³odzie¿y "Dom Anio³ów Stró¿ów". W jednym palcu mia³a dworzec i katowickie ulice. ¦wiat w ¶wiecie, gdzie rz±dz± odrêbne prawa, inni ludzie. Dworzec ma swojego "króla" bezdomnych, ulice jak Powstañców, Francuska, Szkolna, czy Mariacka – swoich opiekunów, "w³a¶cicieli", sutenerów. Kryj± siê. S± czujni, by nie przekroczyæ ich terenu.

Siostra Anna: – Na ulicy nie ma czasu. Je¶li chcesz co¶ zdzia³aæ, podchodzisz do prostytuuj±cej siê dziewczyny, wrêczasz wizytówkê i mówisz: je¶li chcesz, pomo¿emy. Nie ¿adne tam "Jezus ciê kocha", bo to dla niej ma³o co znaczy. Ona musi tego do¶wiadczyæ i tu w³a¶nie jest nasza rola, my¶lê ¿e o wiele trudniejsza.

- Potem trzeba siê zwijaæ, bo albo konkurentki siê denerwuj±, ¿e odstraszasz klientów, albo sutener ciê namierzy – dodaje siostra.

Jak z "archiwum X"

Zakonnica na ulicê wychodzi³a zawsze w habicie. To przeszkadza³o i pomaga³o jednocze¶nie. W ka¿dym razie, kobiety od razu widzia³y, z kim maj± do czynienia. Teraz – po o¶miu latach – wiêcej czasu spêdza w o¶rodku. Trochê siê wypali³a, praca na ulicy robi swoje, nie da siê zostaæ obojêtnym. Wyszkoleni pracownicy wychodz± co noc na ulice miasta, zwykle dwójkami, dla bezpieczeñstwa. Krótki, ale tre¶ciwy kontakt wystarcza w wielu przypadkach, by za jaki¶ czas dziewczyna zapuka³a do drzwi o¶rodka. Wrêczenie wizytówki z telefonem to pierwszy gest zaufania.

Adres i lokalizacja placówki jest pilnie strze¿ona. Siostra nie wpuszcza tu ani dziennikarzy, ani nikogo z zewn±trz. Chodzi o bezpieczeñstwo (¿eby sutenerzy nie namierzyli swoich pracownic) i spokój, intymno¶æ. W o¶rodku (na dwóch zdjêciach ze stron internetowych widaæ jedynie fragment ogrodu i obszern± salê kominkow±) jest miejsce dla oko³o piêtnastu kobiet z dzieæmi. Na wstêpie dostaj± to, co najpilniejsze: czyst± bieliznê, po¶ciel i ³ó¿ko do spania. Z regu³y uciek³y z domu lub ulicy bez niczego. Pomoc medyczna, konsultacje psychologiczne, badanie u ginekologa, wsparcie – to kolejne etapy. Najwa¿niejsze to zbudowaæ relacjê zaufania.

Terapia w o¶rodku s. Ba³chan trwa dziewiêæ miesiêcy. Analogia do powstawania ludzkiego ¿ycia – choæ tr±ci bana³em – nie jest tu wcale p³ytka ani przesadna. Kobiety, które z ró¿nych przyczyn trafi³y na ulicê, dotknê³y dna, a teraz chc± siê od niego odbiæ, ucz± siê tu dos³ownie wszystkiego, od podstaw: obs³ugi pralki, jak pos³ugiwaæ siê ¿elazkiem (czêsto trzeba przekonaæ je, ¿e prasowanie czasem siê przydaje); szkol± siê jak... obraæ ziemniaki, ukroiæ chleb, a potem posmarowaæ go mas³em, u³o¿yæ jad³ospis, zadbaæ o porz±dek wokó³ siebie, umyæ pod³ogê, podlewaæ i sadziæ kwiatki; ucz±, ¿e "forsa" jest nie tylko do wydawania. ¯e s± rachunki do p³acenia, ¿e dobrze jest to zaplanowaæ.

Siostra Ba³chan: – Wiêkszo¶æ z nich nie wie, jak siê bawiæ z dzieckiem, co wiêcej dziwi± siê, ¿e ono tego w ogóle potrzebuje. Nie markowych adidasów za kupê kasy, ale ¿eby matka by³a obok, spojrza³a, pog³aska³a. ¯eby powiedzia³a: s³uchaj, razem damy radê, bêdzie dobrze. Same w swoim ¿yciu nie do¶wiadcza³y nigdy takiej opieki.

Mamy z ulicy, je¶li same ¿y³y w patologii, zadowalaj± siê przekonaniem, ¿e i tak stwarzaj± swoim dzieciom warunki o niebo lepsze ni¿ same mia³y. W koñcu nie bij±, nie kopi±, nie opluwaj± swoich dzieci. A tu nagle kto¶ "wymaga", ¿eby przytuli³y, t³umaczy, ¿e dziecko zamiast pluszowego misia, pragnie kontaktu z osob±, z mam±.

Problem pojawia siê, kiedy maluch pyta "gdzie jest mój tata?". Najgorsze to powiedzieæ wtedy, ¿e go w ogóle nie ma. Wiek dziecka jest tu wska¼nikiem, ale zrozumie zawsze, je¶li us³yszy, ¿e po prostu nie uda³o siê byæ razem. To nie obni¿a warto¶ci dziecka, nie umniejsza mi³o¶ci mamy.

S± przypadki, ¿e do o¶rodka trafiaj± kobiety z dzieæmi, które przez lata ¿y³y w barakach. Nie wiedz±, co to jest ³azienka, sedes, umywalka. – I tu jest jazda dopiero – opowiada siostra – taki maluch potrafi siedzieæ ca³y dzieñ w ³azience i spuszczaæ wodê ze zbiornika w toalecie. Jak opró¿ni siê, czeka cierpliwie na nape³nienie i przyciska do oporu.

Choæ, jak twierdzi zakonnica, to i tak dobra sytuacja. Znacznie gorzej, je¶li trzeba przekonywaæ i matkê i dziecko, ¿eby siê umy³y. Bo w barakach nie by³o takich zwyczajów.

Siostra splata rêce i spogl±da za okno. Wreszcie wzdycha: – Te kobiety s± jak wyjête z "archiwum X". Na pocz±tku nic o nich nie wiemy, czêsto nie maj± nawet dokumentu to¿samo¶ci czy ubezpieczenia.

Wracaj na ulicê!

Bywa, ¿e reaguj± agresj±, w czasie terapii wyskakuj± z krzese³, uciekaj± z hukiem z sali. Rany s± tak g³êbokie. By³y sytuacje, ¿e obrzuca³y siê wyzwiskami. Raz nawet rzuci³y siê na siebie z no¿ami, kiedy indziej z t³uczkiem do miêsa. Siostra Barbara, ta druga od "upad³ych anio³ów", szczup³a, drobna, musia³a wkroczyæ z piê¶ciami. – Wypomina³a mi potem, ¿e mnie to nigdy nie ma w takich sytuacjach – mówi pó³¿artem s. Anna – z miejsca by odskoczy³y od siebie!

Zakonnica masywnej postury nie da sobie "w kaszê dmuchaæ". Kiedy do o¶rodka wkracza przemoc, stawia sprawê na ostrzu no¿a: "Tu nie ma na to miejsca, jak chcesz siê biæ, wracaj na ulicê!". To skutkuje.
Zapisane
Val Dee
Go¶æ
« Odpowiedz #1 : Sierpieñ 17, 2009, 08:23:31 »

Anna "od upad³ych anio³ów", z zawodu mechanik obróbki skrawaniem, skoñczy³a teologiê na KUL-u, potem trzyletnie studia z psychoterapii krótkoterminowej i kilka innych kursów we W³oszech, Holandii. Prowadzi³a dzieciêce grupy teatralne. Jako kobieta czuje siê pos³ana przez Ko¶ció³ do odrzuconych. Taki jest te¿ charyzmat jej Zgromadzenia: opieka nad kobietami moralnie zagro¿onymi, tak doros³ymi, jak dziewczynkami.

Ró¿ni ludzie pytaj± j± o efekty jej pracy. Czy to ma sens, czy z prostytucji da siê kogo¶ na sta³e wyci±gn±æ? – Bez mocy z nieba, nie ma mowy! – mówi. – To Bóg daje czas i miejsce.

Z pe³n± ¶wiadomo¶ci± dodaje: – Gdyby¶my, jako zespó³ ludzi, nie byli ¶wiadkami, tego, ¿e Bóg uzdrawia cz³owieka z tego, co pod wzglêdem medycznym i psychologicznym wydaje siê nie do pokonania, niemo¿liwe, dawno bym ju¿ odpu¶ci³a. Tu dokonuje siê tajemnica spotkania miêdzy Bogiem a cz³owiekiem.

Na koniec jest u¶miech

Najwa¿niejsze to stworzyæ tym kobietom choæby pozory domu, nawi±zaæ niæ relacji, zaufania, daæ poczucie sta³o¶ci. Czêsto kobiety mówi± z ¿alem, ¿e nie wiedzia³y o istnieniu o¶rodka. Ale pracownicy szybko stawiaj± je do pionu. Nie ma czasu na p³acz nad rozlanym mlekiem. Wa¿niejsze jest "tu i teraz", czy, jak mówi zakonnica, to, "co chcia³aby¶, ¿eby siê teraz dzia³o". Tu nie wyci±ga siê nikogo za sznurek, trzeba dotrzeæ do g³êbokich pragnieñ cz³owieka, do tego, co by³o w ¿yciu dobre, piêkne, bo musia³o te¿ i tak byæ. Wtedy s± efekty. Trzeba oderwaæ siê od przekonania, ¿e wszystko jest z³e i beznadziejne.

Niektóre kobiety wychodz± z prostytucji latami, omijaj± dom sióstr szerokim ³ukiem. Innym wystarczy dziewiêæ miesiêcy. Ruszaj± w ¶wiat z lepszym nastawieniem, czêsto przeszkolone lub gotowe do nauki nowego zawodu: fryzjerki, kasjerki, mo¿e kosmetyczki. Zmieniaj± adres, wyje¿d¿aj±. Walcz±. Po dwóch latach siostra dostaje esemesa: "Jest dobrze. Dziêkujê".

Ale jest te¿ tak, ¿e mijaj± miesi±ce terapii, a dziewczyny ci±gle wracaj± na ulicê. Gdy podwinie siê noga, ¿ycie komplikuje siê jeszcze bardziej – pusty portfel albo w o¶rodku spo³ecznym nie chc± daæ zasi³ku, z przychodni zdrowia wyrzucaj±, bo nie ma ubezpieczenia – wtedy prostytutki znowu dzwoni± do siostry. A ona znowu pomaga. Biega do urzêdów, lekarzy. – To ma sens, bo nigdy nie wiadomo kiedy przyjdzie w³a¶ciwy moment – t³umaczy. – Wykorzystujê takie sytuacje, bo jest okazja, ¿eby w drodze do miasta czy urzêdu pogadaæ.

Z ujmuj±c± szczero¶ci± wyznaje, ¿e czasem ma do¶æ, ¿e brak si³y.

Ma ¿al trochê do pañstwa, trochê do ludzi. W Polsce jest na pêczki o¶rodków dla narkomanów, alkoholików czy w rozmaity sposób uwik³anych i poraniony ludzi. A prostytutki? Jak wyklête, ci±gle na marginesie. Jedyny dla nich adres: Katowice, Krasiñskiego (warszawska fundacja La Strada, choæ wspó³pracuje ze stowarzyszeniem ze ¦l±ska, zajmuje siê g³ównie handlem lud¼mi). Tymczasem tereny przygraniczne, ca³e Pomorze, Wschodnia ¶ciana kraju – to pustka.

Siostra i jej pracownicy pisz± projekty, podania, apeluj±, ale coraz mniej jest chêtnych, ¿eby pomóc. Utrzymanie jednej kobiety w o¶rodku to ¶rednio 28 z³ na dobê (samo wy¿ywienie i nocleg). A gdzie terapia, gdzie leki?

Siostra czêsto k³óci siê z Panem Bogiem. To rodzaj buntu. Ale w odpowiedzi przychodzi zwykle jeden u¶miech. Wystarczy, ¿e twarz podopiecznej w o¶rodku zmieni siê od szczerego wybuchu rado¶ci. To ¶wiate³ko, ¿e co¶ drgnê³o. Anna Ba³chan: – Dla tego jednego wybuchu i u¶miechu ka¿dego przebywaj±cego z nami dziecka i kobiety, warto znowu daæ z siebie wszystko.

Joanna Bro¿ek – redaktor "Tygodnika Powszechnego". Wspó³autorka zbioru reporta¿y "Pamiêæ, która ³±czy. Polscy chrze¶cijanie w dialogu z ¯ydami i judaizmem". Mieszka w Katowicach.




artyku³ w dwóch czê¶ciach bo siê w jednym po¶cie ca³y tekst nie zmie¶ci³ - proszê moderatorów o wyrozumia³o¶æ U¶miech

a tu link:
http://wiadomosci.onet.pl/1570446,2677,1,wyklete_anioly,kioskart.html
« Ostatnia zmiana: Sierpieñ 17, 2009, 08:28:22 wys³ane przez Val Dee » Zapisane
arteq
Go¶æ
« Odpowiedz #2 : Sierpieñ 17, 2009, 09:34:02 »

Chylê g³owê przed tymi kobietami. To jest realna pomoc i walka o godno¶æ kobiety. Konkretne czyny, a nie czcze gadanie o mi³o¶ci. Ale mo¿na rówine¿ cynicznie powiedzieæ jak kto¶ z tego forum "same winne s± swojej sytuacji, tak sobie wybra³y"...
Zapisane
kamil771
Go¶æ
« Odpowiedz #3 : Sierpieñ 17, 2009, 11:28:50 »

A ja jako¶ nie trawiê tego artyku³u.
Z pewno¶ci± zdarzaj± siê sytuacjê gdzie kobiety s± porywane,wiêzione,g³odzone i tak dalej.
To jest inna sprawa.
Ale zdecydowana wiêkszo¶æ z nich wybiera tê profesjê tak jak zreszt± pisze w tym artykule ze wzglêdów finansowych,dla w³asnej wygody,i mo¿liwo¶ci zdobycia szybko i ³atwo wiêkszych pieniêdzy.Moim zdaniem ten problem nigdy nie zniknie i nawet siê nie zmniejszy,ten "zawód" istnia³ zawsze i tak bêdzie do koñca ¶wiata.
My¶lê,ze te panie zas³uguj± na szczególne potêpienie ze strony ca³ego spo³eczeñstwa i nie mo¿na tu mówiæ o jakiejkolwiek lito¶ci.
Wiem,¿e jestem bardzo surowy ale takie jest moje zdanie.
Nie wierzycie mi? Obejrzyjcie sobie dla przyk³adu:

http://www.youtube.com/watch?v=l92ok_SHxsQ

http://www.youtube.com/watch?v=6Wuz2lNZsR0

Zapisane
arteq
Go¶æ
« Odpowiedz #4 : Sierpieñ 17, 2009, 14:06:04 »

Mylisz siê kamil771 i to ogromnie. Widze, ¿e Twoja znajomo¶æ kobiecej psychiki jest praktycznie zerowa.
Byæ prostytutk± dla "w³asnej wygody" i "³atwych pieniêdzy"... [to co mówisz stanowi bardzo znikomy odsetek, a nie wiêkszo¶æ]. Proszê nie kompromituj siê i nie kpij z kobiet. Do tego jeszcze je potêpiaæ jak leci?
Zapisane
janneth

Skryba, jakich ma³o


Punkty Forum (pf): 23
Offline

P³eæ: Kobieta
Wiadomo¶ci: 1642



Zobacz profil Email
« Odpowiedz #5 : Sierpieñ 17, 2009, 14:44:02 »

Ale zdecydowana wiêkszo¶æ z nich wybiera tê profesjê tak jak zreszt± pisze w tym artykule ze wzglêdów finansowych,dla w³asnej wygody,i mo¿liwo¶ci zdobycia szybko i ³atwo wiêkszych pieniêdzy.Moim zdaniem ten problem nigdy nie zniknie i nawet siê nie zmniejszy,ten "zawód" istnia³ zawsze i tak bêdzie do koñca ¶wiata.
My¶lê,ze te panie zas³uguj± na szczególne potêpienie ze strony ca³ego spo³eczeñstwa i nie mo¿na tu mówiæ o jakiejkolwiek lito¶ci.

Do tanga zawsze trzeba dwojga. Zawód ten nie istnieje wy³±cznie dlatego, ¿e s± kobiety, które sprzedaj± siê za pieni±dze. One sprzedaj± siê komu¶, za zwyczaj mê¿czy¼nie. Nie obarczaj wiêc jedynie kobiet win± za istnienie prostytucji, poniewa¿ aby "sprzedaæ" jaki¶ "produkt", musi istnieæ "klient", który go kupi.
Aby dopatrzeæ siê sedna problemu trzeba dotrzeæ do jego ¼ród³a. Co by³o pierwsze: kura czy jajko? Co najpierw musia³o powstaæ, by rozwinê³a siê prostytucja? Czy w³a¶nie nie klient, który szuka jednorazowej uciechy za któr± gotów jest zap³aciæ? Nie mo¿emy obwiniaæ prostytutki za istnienie prostytucji.
Sprzeda¿ op³acalna jest do tej pory, dopóki na dany produkt jest zapotrzebowanie.
Z artyku³u wynika, ¿e prostytuuj±cych siê mê¿czyzn jest wielokrotnie mniej ni¿ prostytuuj±cych siê kobiet. Oznacza to, ¿e kobiety nie tak czêsto jak w³a¶nie mê¿czy¼ni szukaj± tego typu wra¿eñ. Czy zatem s³usznie obwiniasz kobiety za istnienie prostytucji? Czy sedno problemu rzeczywi¶cie le¿y w tym, ¿e stoj± na ulicach kusz±c wdziêkami?

Obejrza³am film o Galeriankach, jaki tu zamie¶ci³e¶. Niestety jest to szara rzeczywisto¶æ i ogl±daj±c go wyobra¿a³am sobie, ¿e byæ mo¿e w³a¶nie w takim ¶rodowisku przyjdzie wychowywaæ siê mojej córce, je¶li bêdê kiedy¶ tak± mia³a.
Oziêb³o¶æ rodziców tej dziewczyny jest pora¿aj±ca i to ona jest g³ówn± si³± sprawcz± tego, ¿e dziewczynka podejmuje taki wybór, ¿e decyduje siê sprzedaæ swoje dziewictwo za telefon! Je¶li naprawdê w tym filmie oburza Ciê to niewinne dziecko, a nie postawa jego rodziców, to proszê Ciê - obejrzyj go ponownie. To rodzice wytykali jej, ¿e nie ma kole¿anek, to rodzicom nie pasowa³o, ¿e dziecko odstaje od reszty rówie¶ników. Ona siê po prostu dostosowa³a do ¶rodowiska. Kole¿anek, które szydz± z jej wygl±du, kolegów, których ¶mieszy jej tani i ju¿ bezwarto¶ciowy telefon, w efekcie równie¿ dostosowa³a siê do rodziców, do tego, co oni sami sob± reprezentuj±. Brak mi³o¶ci w ma³¿eñstwie, przyprowadzanie do domu kochanków, to wszystko j± znieczuli³o i zobojêtni³o. Nie mia³a dobrego wzoru w domu, wiêc nie wiedzia³a, ¿e mo¿na byæ szczê¶liwym postêpuj±c inaczej. Takich rodzin jest pewnie wiele, nie wiadomo ile, z zewn±trz wszystkie wydaj± siê byæ normalne. Ale w ¶wiecie, gdy ka¿dy goni za pieni±dzem, za tym by mieæ a nie by byæ, zatracane s± podstawowe relacje ³±cz±ce ludzi. Dzieci maj± za wzór to, co widz± w domu i dooko³a siebie. W jaki sposób maj± nauczyæ siê innego postêpowania ni¿ to, które ich otacza?
Ja w przeciwieñstwie do Ciebie czujê lito¶æ dla takich dziewczyn. Bo nie mia³y dzieciñstwa jakie ja mia³am, bo nie nauczy³y siê tworzyæ relacji, które nie procentowa³y by im materialnie, nie nauczono ich po prostu kochaæ, bo nigdy nie by³y kochane. Nie dosta³y nic bezinteresownie, wiêc nic te¿ bezinteresownie nie daj±.
Nale¿y im siê pomoc i to, co robi± siostry opisane w artykule jest najpiêkniejsz± rzecz±, jak± mo¿na zaoferowaæ cz³owiekowi. A Ty Kamilu, Ty spowodowa³e¶ kiedykolwiek pierwszy szczery u¶miech na czyjej¶ twarzy?
« Ostatnia zmiana: Sierpieñ 17, 2009, 14:44:40 wys³ane przez janneth » Zapisane

The Elum do grieve
The oak he do hate
The willow do walk
if ye travels late.
Val Dee
Go¶æ
« Odpowiedz #6 : Sierpieñ 17, 2009, 15:15:07 »

hmmm zasadniczo w±tek mia³ byæ o czym¶ innym ale skoro ju¿ dyskutujemy o przyczynach prostytucji to muszê zgodziæ siê z janneth...

nie tak dawno temu opu¶ci³em szko³ê ale nie by³o wtedy a¿ takiego parcia na to aby siê móc pokazaæ w fajnych ciuchach czy z dobrym telefonem... na szpanerów spogl±da³o siê wtedy z politowaniem...

presja ¶rodowiska jest naprawdê teraz bardzo wielka, dziecko najczê¶ciej bierze wzorców od kolegów gdy zabraknie mu autorytetu rodziców...

du¿± winê za to pe³ni± sami rodzice - nie zajmuj± siê swoim potomstwem, daj± siê porwaæ w wy¶cig szczurów, i rywalizacjê kto ma lepszy i dro¿szy samochód, kto bêdzie na kosztowniejszych wakacjach itd - a dziecko ch³onie ten materialny kult z³otego cielca...

mo¿e wprowadzenie mundurków ukróci³oby nieco zjawisko galerianek (w szkole ju¿ nie bêdzie mo¿na by³oby siê lansowaæ) - ale na to oczywi¶cie nie zgodz± siê rodzice bo to by³by zamach na wolno¶æ ich dzieci (tutaj przejawiaj±c± siê jako wolno¶æ do ubierania siê)

ale im d³u¿ej taka kultura seksu i pieni±dza bêdzie w mediach i spo³eczeñstwie tym to zjawisko bêdzie powszechniejsze... niestety...
Zapisane
kamil771
Go¶æ
« Odpowiedz #7 : Sierpieñ 17, 2009, 15:51:39 »

Mylisz siê kamil771 i to ogromnie. Widze, ¿e Twoja znajomo¶æ kobiecej psychiki jest praktycznie zerowa.
Byæ prostytutk± dla "w³asnej wygody" i "³atwych pieniêdzy"... [to co mówisz stanowi bardzo znikomy odsetek, a nie wiêkszo¶æ]. Proszê nie kompromituj siê i nie kpij z kobiet. Do tego jeszcze je potêpiaæ jak leci?


My¶lê Arturze,¿e to jednak ty jeste¶ w b³êdzie,i mam wra¿enia,¿e ¿yjesz w jakim¶ innym ¶wiecie.
Ale na pocz±tek zacytuj mój przynajmniej jeden post w którym kpiê z kobiet,no dalej-czekam.
To co mówiê mo¿e stanowi ma³y odsetek w twoim ¶wiecie,w moim jest to w³a¶nie wiêkszo¶æ.
S³ysza³e¶ mo¿e o czym¶ takim jak "sponsoring"Co¶ Jak nie to dowiedz siê czego¶ na ten temat,do równie¿ nale¿y do takiego pojêcia jak "prostytucja"
I przestañ to usprawiedliwiaæ bied± i brakiem pieniêdzy!!
Czy jak m³oda matka która nie ma na jedzenie dla swojego dziecka we¿nie nó¿ i zabije staruszkê dla kilkuset z³otych te¿ to usprawiedliwisz?
Bo przecie¿ nie robi³a tego dla siebie tylko dla dziecka!
Bêdzie ona wed³ug twojej moralno¶ci usprawiedliwiona?


Wiesz,Janneth w moim odczuciu nie mo¿na wszystkiego t³umaczyæ b³êdami wychowawczymi,my¶lê,ze nastolatek powinien umieæ odró¿niæ dobro od z³a,powinien staraæ siê odkryæ jak nale¿y postêpowaæ a jak nie nale¿y.
Czy je¶li dziecku rodzice nie kupi± nowego telefonu to ma i¶æ do kolegi któremu rodzice kupili  telefon i zabraæ mu go si³±?
Nie,cz³owiek jest istot± my¶l±c± a to do czego¶ zobowi±zuje,
Czy te siostry robi± najpiêkniejsz± przys³ugê cz³owiekowi? My¶lê,ze w pierwszej kolejno¶ci pomoc nale¿y siê ludziom którzy nie poddaj± siê tak ³atwo,walcz± o godne ¿ycie a nie wybieraj± drogê handlu swoim cia³em.
A je¶li chodzi o twoje ostatnie zdanie,to no,w realu moje pogl±dy s± takie same jak tutaj na forum,wielu ludzi my¶li podobnie,i nie wiem czemu mia³bym byæ smutny z tego powodu  i powodowaæ smutek u innych?


« Ostatnia zmiana: Sierpieñ 17, 2009, 15:54:55 wys³ane przez kamil771 » Zapisane
wiki
Go¶æ
« Odpowiedz #8 : Sierpieñ 17, 2009, 15:56:22 »

Cytuj
Obejrzałam film o Galeriankach, jaki tu zamieściłeś. Niestety jest to szara rzeczywistość i oglądając go wyobrażałam sobie, że być może właśnie w takim środowisku przyjdzie wychowywać się mojej córce, jeśli będę kiedyś taką miała.
Oziębłość rodziców tej dziewczyny jest porażająca i to ona jest główną siłą sprawczą tego, że dziewczynka podejmuje taki wybór, że decyduje się sprzedać swoje dziewictwo za telefon! Jeśli naprawdę w tym filmie oburza Cię to niewinne dziecko, a nie postawa jego rodziców,

tak zgadzam się to jest straszne jak wielu rodziców jest nieodpowiedzialnych i chyba nie umiejących kochać, bo inaczej jak można nie akceptować swojego dziecka i nie wspierać? nie rozumiem..........


Cytuj
może wprowadzenie mundurków ukróciłoby nieco zjawisko galerianek (w szkole już nie będzie można byłoby się lansować) - ale na to oczywiście nie zgodzą się rodzice bo to byłby zamach na wolność ich dzieci (tutaj przejawiającą się jako wolność do ubierania się)

skoda, że nie widziałeś rodziców jak pytali o mundurki w szkole mojego dziecka, myślałam że oczy powydrapują dyrektorowi... jak to moje dziecko? szare?ma chodzić ubrane tak jak wszyscy?... i tak po roku noszenia mundurków pomysł padł....przecież musi pokazać nową bluzkę markową, jeansy i tak dalej, niestety tak się dzieje nie tylko w szkołach...wszech obecna konsumpcja i pogoń za modą dominują wszędzie

Cytuj
ale im dłużej taka kultura seksu i pieniądza będzie w mediach i społeczeństwie tym to zjawisko będzie powszechniejsze... niestety...

niestety tak będzie....... ale nie musi wystarczy rozmawiać ze swoimi dziećmi akceptować je, mądrze tłumaczyć, być cierpliwym a przede wszystkim kochać... próbować warto..


Pozdrawiam U¶miech

Kamil sponsoring to jak mi się wydaje margines, ale jeżeli występuje wśród nastolatek, to rodzice są g...no warci, jak mozna nie wiedzieć skąd dziecko ma jakąś rzecz? a może ukradło? a może jeszcze coś innego? odpowiedzialny rodzić będzie wiedział co się dzieje i szybko zareaguje


Dobro i zło to pojęcia względne i płynne dla jednego dobrem będzie kradzież i pochwalenie dziecka, że umie się starać a drugiego rzecz naganna nie do przyjęcia, to postrzeganie zwykle wynosi się z domu.

A prostytucja była i pewnie będzie, nie zawsze jest to przymus masz rację niekiedy jest to wybór łatewgo pieniądza niestety i cóż poradzisz różne charaktery mają ludzie.
« Ostatnia zmiana: Sierpieñ 17, 2009, 16:14:46 wys³ane przez wiki » Zapisane
east
Go¶æ
« Odpowiedz #9 : Sierpieñ 17, 2009, 16:16:00 »

(..) zdecydowana wiêkszo¶æ z nich wybiera tê profesjê tak jak zreszt± pisze w tym artykule ze wzglêdów finansowych,dla w³asnej wygody,i mo¿liwo¶ci zdobycia szybko i ³atwo wiêkszych pieniêdzy.(..)
My¶lê,ze te panie zas³uguj± na szczególne potêpienie ze strony ca³ego spo³eczeñstwa i nie mo¿na tu mówiæ o jakiejkolwiek lito¶ci.
Wiesz co, mo¿e i tak jak piszesz z pocz±tku wiele kobiet zaczyna³o "przygodê" z prostytucj±. Mo¿liwe, ¿e nawet sobie to tak t³umaczy³y - z pocz±tku. A potem brutalne zderzenie z rzeczywisto¶ci±. Syf ,ki³a, terror. Za taki stan rzeczy odpowiedzialni s± równie¿ mê¿czy¼ni. Nie tylko sutenerzy - tych bym wy³apa³ i wywióz³ do Iraku aby "zasmakowali" terroru - ale przede wszystkim ci, którzy kreuj± popyt. Faceci.
Z tego artyku³u jak dla mnie najwa¿niejsz± chyba wypowiedzi± jest to zdanie :
Cytuj
"Nie ma czasu na p³acz nad rozlanym mlekiem. Wa¿niejsze jest "tu i teraz", czy, jak mówi zakonnica, to, "co chcia³aby¶, ¿eby siê teraz dzia³o". Tu nie wyci±ga siê nikogo za sznurek, trzeba dotrzeæ do g³êbokich pragnieñ cz³owieka, do tego, co by³o w ¿yciu dobre, piêkne, bo musia³o te¿ i tak byæ. Wtedy s± efekty. Trzeba oderwaæ siê od przekonania, ¿e wszystko jest z³e i beznadziejne."
Niemal to samo (pogrubione) zdanie s³owo w s³owo wypowiedzia³ kiedy¶ Mahatma Ghandi " b±d¼ zmian± któr± chcesz widzieæ". Nie ma znaczenia jaki habit siê nosi i jakiej jest siê p³ci czy narodowo¶ci. To prawo dzia³a zawsze i wszêdzie bo zawsze jest jakie¶ TU I TERAZ.
Zapisane
Silver
Go¶æ
« Odpowiedz #10 : Sierpieñ 17, 2009, 18:42:28 »

 Heh... wchodzê do w±tku pt : co dobergo robi ko¶ció³ z nadziej±, ¿e siê w koñcu dowiem co dobrego robi, a tu o... prostytutkach.
Nie zdziwiê siê, jak wejdê do w±tku o ''¦wiêtej Geometrii'' , a tam bêdzie
 o  ''Ojcu''  Rydzyku.
Mieszacie strasznie tematy.To forum jest wybitnie specyficzne - od Cheopsa po prostytutki.  Du¿y u¶miech
« Ostatnia zmiana: Sierpieñ 17, 2009, 18:46:05 wys³ane przez Silver » Zapisane
Val Dee
Go¶æ
« Odpowiedz #11 : Sierpieñ 17, 2009, 18:49:01 »

Heh... wchodzê do w±tku pt : co dobergo robi ko¶ció³ z nadziej±, ¿e siê w koñcu dowiem co dobrego robi, a tu o... prostytutkach.
Nie zdziwiê siê, jak wejdê do w±tku o ''¦wiêtej Geometrii'' , a tam bêdzie
 o  ''Ojcu''  Rydzyku.
Mieszacie strasznie tematy.To forum jest wybitnie specyficzne - od Cheopsa po prostytutki.  Du¿y u¶miech


to forum jest multitematyczne - co w³a¶nie mi sie tak bardzo w nim podoba U¶miech

a co do Ko¶cio³a - to jest akurat o zakonnicach, które pomagaj± upad³ym anio³om...
Zapisane
Silver
Go¶æ
« Odpowiedz #12 : Sierpieñ 17, 2009, 18:52:55 »

Heh... wchodzê do w±tku pt : co dobergo robi ko¶ció³ z nadziej±, ¿e siê w koñcu dowiem co dobrego robi, a tu o... prostytutkach.
Nie zdziwiê siê, jak wejdê do w±tku o ''¦wiêtej Geometrii'' , a tam bêdzie
 o  ''Ojcu''  Rydzyku.
Mieszacie strasznie tematy.To forum jest wybitnie specyficzne - od Cheopsa po prostytutki.  Du¿y u¶miech


to forum jest multitematyczne - co w³a¶nie mi sie tak bardzo w nim podoba U¶miech

a co do Ko¶cio³a - to jest akurat o zakonnicach, które pomagaj± upad³ym anio³om...

To za³ó¿ osobny w±tek pt : prostytutki.
Zapisane
ptak
Go¶æ
« Odpowiedz #13 : Sierpieñ 17, 2009, 18:57:11 »

Heh... wchodzê do w±tku pt : co dobergo robi ko¶ció³ z nadziej±, ¿e siê w koñcu dowiem co dobrego robi, a tu o... prostytutkach.
Nie zdziwiê siê, jak wejdê do w±tku o ''¦wiêtej Geometrii'' , a tam bêdzie
 o  ''Ojcu''  Rydzyku.
Mieszacie strasznie tematy.To forum jest wybitnie specyficzne - od Cheopsa po prostytutki.  Du¿y u¶miech


A co siê dziwisz, skoro Enki u¿ywa³ sobie z Ziemiankami, daj±c tym samym przyk³ad potomnym
i wgrywaj±c odpowiedni wzorzec w jakie¶ tam pole …  Du¿y u¶miech wiêc ¶wiadomo¶ci mêskie czerpi±
z tego wzorca i tworz± w³asne potrzeby, a jak jest popyt to i poda¿ siê znajdzie …   

A teraz Enki chce oczyszczaæ to, co sam zasia³ …  Z politowaniem
Zapisane
kamil771
Go¶æ
« Odpowiedz #14 : Sierpieñ 21, 2009, 14:33:11 »

   CARITAS POLSKA

 384 mln z³ na krajowe i zagraniczne projekty pomocowe wyda³y w 2008 roku Caritas Polska i Caritas diecezjalne - poinformowa³ w czwartek PAP sekretarz generalny Caritas Polska, ks. Zbigniew Sobolewski. Organizacja opublikowa³a raport z dzia³alno¶ci za ubieg³y rok.

Wp³ywy Caritas Polska wynios³y 121 mln z³, wydatki na ró¿ne formy pomocy - 113 mln z³. Diecezjalne Caritas zebra³y 276 mln w gotówce i pomocy rzeczowej, wyda³y 271 mln. Ks. Sobolewski podkre¶li³, ¿e ró¿nica miêdzy wp³ywami a wydatkami to pieni±dze, zarezerwowane na projekty, które nie dobieg³y jeszcze koñca.

Jak podkre¶li³, ponad 107 mln z³ Caritas Polska przeznaczy³a na projekty krajowe, g³ównie na wspieranie dzieci z biednych rodzin, osób niepe³nosprawnych i starszych, bezdomnych, migrantów, a tak¿e poszkodowanych w wyniku kataklizmów.

 Na realizacjê projektów zagranicznych wydano prawie 6 mln z³ i to s± - jak zaznaczy³ sekretarz Caritas Polska - wydatki rzeczowe w postaci lekarstw, odzie¿y, ¿ywno¶ci oraz sprzêtu medycznego dla ofiar konfliktów zbrojnych i kataklizmów. Pieni±dze przeznaczono g³ównie na budowê studni, na dzia³alno¶æ szpitalnicz± i edukacyjn±, g³ównie w krajach Afryki i Azji.

Mówi±c o wp³ywach ks. Sobolewski zaznaczy³, ¿e s± to darowizny finansowe z rozmaitych ministerstw, samorz±dów czy instytucji unijnych i du¿ych przedsiêbiorstw. "Jednak najwiêksze ¶rodki finansowe pochodz± ze zbiórek pieniê¿nych, które odbywa³y siê w parafiach do puszek czy te¿ na tacê" - podkre¶li³.

"To, ¿e udaje siê dla Caritas zbieraæ i przekazywaæ tak du¿e ¶rodki finansowe na dzia³alno¶æ charytatywn± i pomocow± ¶wiadczy o du¿ym zaufaniu, jakie ludzie maj± do organizacji ko¶cielnych" - oceni³ ks. Sobolewski.

Podkre¶li³, ¿e Caritas stara siê dzia³aæ transparentnie. Doda³, ¿e organizacja mo¿e przeznaczyæ do 7 proc. zebranych kwot na w³asne potrzeby - administracjê, promocjê wolontariatu, wydawanie wewnêtrznych publikacji, a tak¿e na dzia³alno¶æ szkoleniow±.
Zapisane
Dariusz


Maszyna do pisania...


Punkty Forum (pf): 3
Offline

P³eæ: Mê¿czyzna
Wiadomo¶ci: 6024



Zobacz profil Email
« Odpowiedz #15 : Sierpieñ 21, 2009, 16:31:24 »

W³a¶ciwym chyba bêdzie uzupe³nienie postu >kamila< poni¿szym artyku³em:

http://www.sm.fki.pl/index.php?nr=koscielny_rozbior_Polski
Zapisane

Pozwól sobie byæ sob±, a innym byæ innymi.
Val Dee
Go¶æ
« Odpowiedz #16 : Sierpieñ 21, 2009, 18:06:07 »

W³a¶ciwym chyba bêdzie uzupe³nienie postu >kamila< poni¿szym artyku³em:

http://www.sm.fki.pl/index.php?nr=koscielny_rozbior_Polski

nie ma co ;P

bardzo wiarygodna ta stronka ;P

a oto prawdziwe fakty o caritas:

http://pl.wikipedia.org/wiki/Caritas_%28organizacja%29 (to trochê o historii i ogólnie dzia³alno¶ci)

http://www.caritas.pl/news.php?id=9046&d=59 (tu mo¿na pobraæ raport z dzia³alno¶ci organizacja z roku 2008, s± tak¿e sprawozdania z innych lat)

zanim podamy jakie¶ linki itd proponowa³bym najpierw sprawdziæ wiarygodnosæ ¼ród³a bo potem siê tworz± takie g³upoty i zak³amania jak w po¶cie powy¿ej
Zapisane
Linda
Go¶æ
« Odpowiedz #17 : Sierpieñ 21, 2009, 20:11:24 »

 U¶miech

Mozemy po kawa³ku  udawadniaæ co jest prawd± a co nie...ale po co?Ile to razy informacje, po które siegamy ,wzajemnie sie wykluczaj±.Utrudniaja bardzo dojscie do ostatecznych wniosków.Przeciez to sie dzieje nie tylko w tym przypadku.
Ciagle próbujemy dowiedziec sie wszystkiego.Ile razy dzieje sie tak,ze to w co tak bardzo wierzyli¶my staje sie w ¶wietle nowo zebranych informacji, ca³kiem niedorzeczne.My¶lê ,ze nikt z nas nie wie jak jest naprawdê.Opieramy sie na wiedzy ,któr± nam
rózni ludzie przekazuj±.Kazdy z nas ma w³asny punkt widzenia i dla kazdego ,jego w³asny jest prawdziwy.Moze nalepszym sposobem ,jest zaakceptowania punktu widzenia innych.Gdzies niedawno przeczyta³am,ze stwierdzenie "nie wiem"daje wbrew pozorom przestrzeñ do zrozumienia. U¶miech
Zapisane
Symeon
Go¶æ
« Odpowiedz #18 : Sierpieñ 22, 2009, 00:39:00 »

Jak Jan XXIII ratowa³ ¶wiat od konfliktu nuklearnego?

Snuj±c rozwa¿ania o znaczeniu i roli watykañskiej dyplomacji warto mo¿e przypomnieæ dwa fakty z ostatniego powojennego okresu. Donios³± rolê odegra³ papie¿ Jan XXIII w roz³adowaniu napiêcia gro¿±cego III wojn± ¶wiatow±. Gdy poproszono Watykan o mediacjê w tzw. kryzysie kubañskim w 1962 r., ¶wiat by³ na krawêdzi konfliktu nuklearnego. Przeciwstawne bloki supermocarstw og³osi³y ju¿ stan pe³nej mobilizacji, pamiêtam jak w Warszawie ¿o³nierze roznosili w ci±gu nocy karty mobilizacyjne i sam tak± otrzyma³em. ¯e sytuacja by³a istotnie bardzo gro¼na, ¶wiadczyæ mog± równie¿ opublikowane pó¼niej zapiski najbli¿szego doradcy prezydenta Johna Kennedy'ego. Schlesinger w swoim dzienniku pisa³ wówczas: "Jeste¶my poza wszelkim manewrem taktycznym. Wszystki drogi prowadz± do katastrofy..."
Opatrzno¶æ jednak czuwa³a nad ¶wiatem i konflikt zosta³ za³agodzony dziêki Watykanowi i przytomno¶ci umys³u ówczesnych przywódców politycznych. A oto, jak relacjonowa³ przebieg wydarzeñ jeden z polskich dyplomatów, akcentuj±c równie¿ istotn± rolê Watykanu i papie¿a Roncallego:
"Presti¿ czo³owego mocarstwa nie pozwala³ Stanom Zjednoczonym wycofaæ siê z powziêtych decyzji, ale prezydent John Kennedy chc±c unikn±æ wojny szuka³ jakiego¶ honorowego wyj¶cia i nie odwo³uj±c rozkazów wojskowych zwróci³ siê do znanego amerykañskiego publicysty i wydawcy Normana Cousinsa. Counsins akcentowa³ w kilku swoich artyku³ach mo¿liwo¶¿ moralnego oddzia³ywania autorytetu papiestwa we wspó³czesnym ¶wiecie. Szybko wiêc zatelefonowa³ Kennedy do tego znanego wówczas publicysty i prosi³ go, by zwróci³ siê do Watykanu o po¶rednictwo w roz³adowaniu gro¼nego konfliktu. Amerykañski publicysta, za po¶rednictwem znajomego ksiêdza, otrzymuje od papie¿a bardzo szybko odpowied¼. Jan XXIII podejmuje siê próby mediacji.
Mimo pó¼nych godzin nocnych natychmiast zleca swemu Sekretarzowi Stanu napisanie tekstu skierowanego do obu przywódców supermocarstw. Gdy zosta³ mu przed³o¿ony tekst, papie¿ by³ z niego niezadowolony. Próbuje go przeredagowaæ. W koñcu nad ranem pisze go sam. Tekst "papieskiego apelu" natychmiast zostaje przekazany do ambasady amerykañskiej i ambasady Zwi±zku Radzieckiego w Rzymie. Zgodnie z ustaleniem równie¿ papieskie orêdzie radiowe udostêpnione zosta³o wcze¶niej obu stronom. Kilkana¶cie godzin pó¼niej, w po³udnie, 25 pa¼dziernika Jan XXIII wyg³asza przez Radio Watykañskie dramatyczny apel o porozumienie obu mocarstw i zachowanie pokoju na ¶wiecie. Piepie¿ Roncalli podkre¶la, ze "akceptowanie rokowañ w ka¿dych warunkach jest dowodem m±dro¶ci i rozwagi nagradzanej b³ogos³awieñstwem nieba i ziemi..."
Dzi¶ wiemy, ¿e orêdzie papieskie sta³o siê punktem zaczepienia dla energicznych poszukiwañ obu stron honorowego wyj¶cia z impasu, by zapobiec gro¼nemu niebezpieczeñstwu III wojny ¶wiatowej. Ju¿ wieczorem tego samego dnia oba supermocarstwa, odwo³uj±c siê do apelu Jana XXIII rozpoczê³y trudne rokowania, zakoñczone, jak wiemy, kompromisem. Nikita Chruszczow i prezydent Kennedy przekazali papie¿owi specjalne podziêkowania, w których akcentowano u¿yteczno¶æ pokojowej misji Watykanu.
Innym znanym przyk³adem papieskiej mediacji by³ sukces dyplomatów Jana Paw³a II w prowadzonych przez Watykan negocjacjach miêdzy dwoma krajami Ameryki £aciñskiej, uwik³anymi od dziesi±tków lat w spór o niewielkie terytoria, powoduj±cy nawet walki zbrojne. Papie¿ Wojty³a przez kilka lat, przy pomocy swoich dyplomatów, cierpliwie po¶redniczy³ miêdzy Chile a Argentyn±, doprowadzaj±c w koñcu do pokojowego porozumienia.

¬ród³o: Gruca Jerzy. Watykan znany i nieznany. Warszawa 1994
Zapisane
east
Go¶æ
« Odpowiedz #19 : Wrzesieñ 07, 2009, 22:36:16 »

Symeon ,
Jak sam autor artyku³u zaznaczy³ obie strony konfliktu szuka³y "honorowego" wyj¶cia z impasu i unikniêcia wojny. Gdyby nie szuka³y to mediatora by nie znalaz³y. Podejrzewam , ¿e Chruszczow nie by³ specjalnie zachwycony i¿ mediatorem by³ Papie¿ katolicki, ale , jak to w mediacjach bywa, z pewno¶ci± uzyska³ wiêcej ni¿ chcia³ za cenê i tak niechcianej przez nikogo wojny termoj±drowej .
To tak, jakby terrorysta powiedzia³, ze wysadzi Twój dom wraz ze sob± w ¶rodku, ale mo¿esz tego unikn±æ oddaj±c mu po³owê swojego maj±tku i puszczaj±c go wolno.
Zapisane
Symeon
Go¶æ
« Odpowiedz #20 : Wrzesieñ 07, 2009, 23:02:13 »

East, gdyby nie znalaz³ siê odpowiedni mediator, to jedna ze stron mog³aby wydaæ rozkaz ataku, wtedy druga zrobi³aby to samo. Dzi¶ powinni¶my siê przede wszystkim cieszyæ z tego, ¿e nie dosz³o do takiego konfliktu, który by poch³on±³ miliony ofiar. Niew±tpliwie ówczesny papie¿ Jan XXIII przyczyni³ siê w du¿ym stopniu do za¿egnania bardzo niebezpiecznego konfliktu.
Zapisane
Val Dee
Go¶æ
« Odpowiedz #21 : Listopad 01, 2009, 12:08:59 »

Ma³ych ¶wiêtych obcowanie

Nie wiemy, jak towarzyszyæ, jak o tym mówiæ

Uciekamy subtelnie lub na o¶lep. Ludzka reakcja na dzieciêc± ¶mieræ. A dzieci jej siê nie boj±.

Pallotyn ks. Pawe³ Do­brzyñski sprawia wra¿enie starszego, tymczasem ma niespe³na 32 lata. Mo¿e to przez oczy? Prócz u¶miechu i spokoju, s± w nich zapisane historie ma³ych przyjació³. Tych z dzieciêcej onkologii w Warszawie i tych, których odwiedza³ w domach, gdy by³ kapelanem dzieciêcego domowego hospicjum w £odzi.

   
Fot. Henryk Przondziono
   
Dzieci, którym towarzyszy³ przy ¶mierci, by³o ponad siedemdziesiêcioro. Kiedy¶ pewnie o nich napisze. Kiedy¶, bo teraz nie ma czasu: tworzy domowe hospicjum dla dzieci w Otwocku. Kilka lat ju¿ to trwa i jest trudne. Bo chocia¿ pieni±dze nawet i s±, to o ludzi trudno: lekarze i pielêgniarki boj± siê dzieciêcego umierania. Wiele ¿mudnych miesiêcy trwa³o znalezienie pediatry. Hospicjum ma ruszyæ za dwa miesi±ce.

O rozmowach najtrudniejszych

W ksi±¿ce ks. Paw³a bêdzie o najtrudniejszych rozmowach i pytaniach. Bêdzie o Kacprze, czterolatku. Po chemiach, szpitalach, poprawach, w koñcu poczu³ siê naprawdê dobrze. I wypisali go do domu na przepustkê. Fajnie by³o. Kacper bawi³ siê, jak chcia³, skaka³ po pokoju. Ojciec, rozbawiony, zada³ ulubione pytanie: "No, Kacper, a kim ty zostaniesz, jak doro¶niesz"? Wiedzia³, co us³yszy, bo Kacper zawsze odpowiada³: "Dzidziusiem". Tym razem na chwilê przystan±³, z³o¿y³ rêce na krzy¿ i powiedzia³ spokojnie: "No jak to, kim bêdê? Za kilka dni bêdê pochowany w grobie". I wróci³ do zabawy. Kilka dni potem powiedzia³ ojcu: "Nie martw siê, wszystko bêdzie dobrze. Tylko trzeba bardzo kochaæ Pana Jezusa". Zmar³ na jego rêkach. Tata mówi, ¿e to Kacper przygotowa³ tatê, a nie tata Kacpra.

Czasem dziecko chce rozmawiaæ, ale nie z tat± i nie z mam±. Czasem gada z ksiêdzem, czasem z bratem. Bo jak powiedzieæ ukochanej mamie, która nie chce wyobraziæ sobie, ¿e mnie nie bêdzie, ¿e naprawdê siê rozstaniemy? Tak jest dobrze i nie mo¿na siê potem obwiniaæ, i my¶leæ: "mnie nie zaufa³, nie chcia³ rozmawiaæ"... Ufa³, ufa³, ale kocha³ za bardzo...

I trzeba wiedzieæ, kiedy rozmowê przerwaæ. Ks. Pawe³ pamiêta Adasia, 5-latka, który tylko raz zapyta³, jak to bêdzie. I raz mu mama odpowiedzia³a, ¿e "przyleci piêkny ptak po ciebie i bêdziesz razem z babci± i dziadkiem czeka³ na nas". Gdy choroba postêpowa³a, a mama chcia³a synka lepiej przygotowaæ, ch³opiec zawsze rozmowê ucina³. Tylko przed sam± ¶mierci± odezwa³ siê niepytany: "By³ u mnie Pan Jezus. Powiedzia³, ¿e bêdzie dobrze".

O rodzicielskiej drodze

W ksi±¿ce ks. Paw³a bêdzie te¿ rozdzia³ o rodzicach. O ³zach, niedowierzaniu, rozpaczy. O braku nadziei przeplataj±cym siê z ¿arliw± modlitw± o cud. Ks. Pawe³ widzia³ rodziców buntowników, co wykrzyczeli Panu Bogu, co to On w³a¶ciwie wyprawia! Widzia³ i takich, co krzyczeli, ¿e gdyby istnia³, nie by³oby dzieciêcej onkologii. Dobrze, ¿e krzyczeli. Czasem ci, co nie krzycz±, co tak bardzo wierz±, ¿e boj± siê buntowaæ, maj± trudniej. Bo bunt to element prze¿ywania ¿a³oby. Jest wa¿ny.

Ks. Pawe³ widzia³ te¿ rodziców, którzy stoj±c przy ³ó¿ku dziecka, od rana do nocy zagrzewali do "walki". "Ty walcz! Dla nas! Ty siê nie poddawaj!". Tak by³o z Marzen±, 13-latk±. Rodzice "walczyli" z ni± i za ni± nawet wtedy, gdy trwa³a agonia. P³ytki oddech, przytomna, nieprzytomna. Odchodzi³a, a mama nad jej ³ó¿kiem krzycza³a: "nie wolno ci!". Marzena wiêc wraca³a i nadal "walczy³a": parametry nadludzkim wysi³kiem wyrównywa³y siê. I tak cztery razy. W koñcu, po rozmowach z lekarzami, mama pozwoli³a jej odej¶æ. Dziewczynka, umêczona poczwórnie, umar³a.

Karolina, 14-letnia jedynaczka, której rodzice zawsze dawali wszystko, a nie mogli daæ zdrowia, kiedy¶ zrobi³a ks. Paw³owi prezent: tak± ¶mieszn± szpitaln± rybkê z wenflonów. "Powiedz im, ¿e gdy bêdê umiera³a, nie chcê respiratora" – poprosi³a. Domy¶la³a siê. Gdy by³a ju¿ nieprzytomna, tata ca³y czas szepta³: "Nie rób nam tego, nie zostawiaj nas"! Wiêc ks. Pawe³ musia³ w koñcu zapytaæ: "Jeste¶cie w stanie wype³niæ ostatni± wolê córki"? Ojciec miota³ siê, wchodzi³ na salê, wraca³, wchodzi³. "Je¶li chcesz, mo¿esz odej¶æ" – powiedzia³ w koñcu. Karolina czeka³a na te s³owa. Umar³a kilka minut potem.

O umieraniu w swoim pokoju

Gdy trzeba zakoñczyæ leczenie, rodzice czasem boj± siê jechaæ do domu. Prosz± kapelana: "B±d¼ z nami. Boimy, siê. Nie wiemy, co mo¿emy robiæ". A w domu mo¿na wszystko. We w³asnym ³ó¿ku, w¶ród misiów i klocków. Gdy trzeba, po krótkim telefonie, przyjedzie lekarz, pielêgniarka jest codziennie. Gdy jest lepiej – mo¿na pograæ na komputerze, powyg³upiaæ siê, a gdy gorzej – przytuliæ siê do mamy. A gdy przyjdzie moment najwa¿niejszy w ¿yciu, mo¿na dziecko wzi±æ na rêce. Na po¿egnanie za¶piewaæ ko³ysankê. I razem siê uciszyæ... Potem zapala siê gromnicê, p³acze i modli, jak d³ugo potrzeba. W domu mo¿na te¿ samodzielnie zaopiekowaæ siê dzieckiem. Ostatni raz umyæ, tak jak siê my³o od niemowlaka. I ubraæ – tak jak siê dziecko ubiera³o. Je¶li Kasia uwielbia³a sukniê wró¿kowo-ró¿ow±, to trzeba ubraæ j± w koronki i za³o¿yæ koronê ma³ej królewnie. A potem wzi±æ znów na rêce i op³akaæ. Taka pieta.

Rodzice wk³adaj± do trumny misie, ksi±¿ki, ukochane dzieciêce skarby. Domykaj± po¿egnanie.

O rodzicielskiej ¿a³obie i ludzkich reakcjach

Potem jest g³ucha cisza i niewyobra¿alna têsknota. I cmentarz. Kilka razy dziennie. Trzeba wtedy wzi±æ rodziców na rozmowê. S³uchaæ albo p³akaæ razem. Powiedzieæ: "Jestem z wami. Nie spieszcie siê, macie czas". Zaprosiæ na grupê wsparcia – dla takich jak oni, osieroconych rodziców. Us³ysz± tam: "Wiemy, co czujesz". W tamtych ustach nie zabrzmi to ¶miesznie, jak w ustach s±siadki. ¯yczliwej przecie¿.

Gorzej jest, gdy s±siadki unikaj± "tematu". To tak, jakby Marzeny, Jasia, Kacpra nigdy nie by³o. Najstraszniejsze jest zdanie: "Nie p³acz, m³oda jeste¶, bêdziesz mieæ jeszcze dzieci". Jakie dzieci? Moje dziecko umar³o! Kocha³am je, nosi³am. Zapomnieli¶cie?

Je¶li ksi±¿ka powstanie, ks. Pawe³ koniecznie te¿ napisze, ¿eby pozwoliæ rodzicom p³akaæ i daæ czas na prze¿ycie wszystkich etapów ¿a³oby. I ¿e mo¿na p³akaæ razem z nimi.

O ma³ych ¶wiêtych obcowaniu

Ania mia³a 10 lat, by³a pogodna i radosna. W szpitalnej sali zawsze mia³a wielu go¶ci. Którego¶ wieczoru opowiada³a mamie, co siê u niej, przez ca³y dzieñ, na oddziale dzia³o. "Byli u mnie pani nauczycielka, a potem wujek Janek. A potem przysz³a Joasia i powiedzia³a, ¿e jeszcze po mnie przyjdzie". Tyle ¿e Joasia od kilku dni nie ¿y³a, a Ania o tym nie wiedzia³a. Joasia przysz³a po Aniê kilka dni pó¼niej... Takie ma³ych ¶wiêtych obcowanie, w które my – wierz±cy racjonali¶ci – nie wierzymy.

Je¶li powstanie ksi±¿ka, bêd± w niej te¿ SMS-y od Anety. Aneta pisa³a do ks. Paw³a czêsto: "przyjd¼ pogadaæ". Na jednym ze spotkañ poprosi³a o kazanie na jej pogrzebie. ¯eby powiedzia³, ¿e wszyscy, którzy j± otaczali, to tacy ziemscy anio³owie. ¯e Pan Bóg jest wielki i ¿e ona wcale nie "przegra³a". Aneta sama wybra³a pie¶ni na pogrzeb. I poprosi³a o "Gloriê" Starego Dobrego Ma³¿eñstwa. Chcia³a, ¿eby "wszyscy byli ubrani na bia³o". Potem napisa³a do nich SMS-a: "Je¶li dostajesz tego SMS-a, to ju¿ mnie nie ma. Ale dostajesz go w³a¶nie ty, bo to ty mnie wspiera³e¶, by³e¶ moim oparciem, nadziej±. Teraz ju¿ nie czujê ludzkich uczuæ. Pozosta³a mi³o¶æ". SMS-a wys³a³a mama.

Artyku³ pochodzi st±d:
http://wiadomosci.onet.pl/1582463,240,1,kioskart.html
« Ostatnia zmiana: Listopad 01, 2009, 12:09:31 wys³ane przez Val Dee » Zapisane
arteq
Go¶æ
« Odpowiedz #22 : Listopad 01, 2009, 20:05:18 »

Przecie¿ to k³amstwo. Je¿eli chcecie to mogê tutaj wypisaæ bardzo d³uga listê dzia³añ które czy to komu¶ siê podoba czy tez nie musimy uznaæ za dobre uczynki. To, ¿e czasami spotykamy siê z fanatyzmem religijnym wiedzia³em, ale od pewnego czasu spotykam siê z przejawami fanatyzmu antyreligijnego, szczególnie antykatolickiego.

Nawet gdyby¶my napisali k³amliwe "absolutnie nic" najwiêksz± z mo¿liwych czcionk±, najbardziej krzykliwym z kolorów nie wymo¿e to na rzeczywisto¶ci i nie wp³ynie na to, ¿e w baaaardzo wielu przypadkach KK mo¿emy pochwalaæ za ich czyny i zachowania.
Czy takie puste [bo niczym nie poparte] pokrzykiwania co¶ zmieni±? Nic, nic nie zmieni±, nie odwróc± dokonanych czynów. Czy takie wyra¿anie emocji nie jest niczym innym jak przejawem bezsilno¶ci? Nie wiem jak Wy, ale mnie osobi¶cie cieszy gdy osoby/organizacje o których nie mam zbytnio pochlebnego zdania dokonuj± czynów dobrych, zas³uguj±cych na pochwa³ê. Wtedy rodzi siê/umacnia nadzieja, ¿e w koñcu zmieni± siê na lepsze ku ogólnemu dobru.

Postawa 718 jest fanatyczna i zarazem ¿enuj±ca. Móg³bym w tym momencie bez jakiegokolwiek wysi³ku udowodniæ konkretnymi przyk³adami, ¿e powy¿sze s³owa, wykrzyczane z tak± but± s± najzwyczajniejszym k³amstwem i oszczerstwem. A nastêpnie wymagaæ aby 718 wycofa³ siê z tego a modzi/admini go odpowiednio pouczyli. Mam jednak nadziejê, ¿e w koñcu i on zrozumie i zamiast k³amliwie pisaæ i nienawidziæ opamiêta siê i przejrzy na oczy, ¿e zacznie zachowywaæ siê co najmniej przyzwoicie i uczciwie.
Zapisane
Kap³an 718
Go¶æ
« Odpowiedz #23 : Listopad 01, 2009, 21:00:53 »

to raczej ty masz artqu zrozumieæ, ¿e TO forum to nie miejsce dla ciebie i twoich chorych indoktrynacji czego powy¿szy post jest dobrym przyk³adem!

718'
Zapisane
arteq
Go¶æ
« Odpowiedz #24 : Listopad 02, 2009, 09:16:52 »

Nie rozumiem dlaczego to forum mia³oby byæ nie dla mnie? Nie zauwazy³em aby podklega³o jakims ograniczeniom i podzia³om -na szcze¶cie, bo historia pokazuje jak tego typu podzia³y, na godnych i niegodnych koñczy³y siê.
Nie rozumiem równie¿ dlaczego to co napisa³em mia³oby byæ jak±¶ "chor± indoktrynacj±". Czy mo¿esz wskazaæ konkretnie w którym miejscu? Czy mo¿esz wskazaæ które to z moich s³ów mo¿na uznaæ za k³amliwe? To co napisa³em jest po prostu prawd±, byæ mo¿e dla Ciebie bardzo niewygodn± bior±c pod uwagê nienawi¶æ jak± zioniesz pod k±tem KK.
Ty napisa³e¶ w ramach komentarza "absolutnie nic", natomiast ja pozwoli³em sobie zanegowaæ tak± opinie, nawet dobitniej okre¶liæ mianem k³amstwa. Na ¿yczenie potrafiê to bez problemu udowodniæ - pierwszy z brzegu Caritas - czy¿ dziêki niemu wiele osób/dzieci mo¿e zje¶æ ciep³y posi³ek, ubraæ siê? Czy¿ to nie jest dobry i pozytywny uczynek? Oczywiscie ¿e jest. W mojej parafii prowadzona jest d³ugofalowa akcja w ramach której niezamo¿ne/biedne rodziny mog± przyj¶æ i otrzymaæ ¿ywno¶æ [m±ka, cukier, olej, makarony...], zaznaczê, ¿e jednocze¶nie nie s³ysza³em aby ksi±dz ¿ada³ czy proponowa³ dostarczanie tej zywno¶ci przez zamoznych/chêtnych parafian. Co roku w okresie Bo¿ego Narodzenia organizowany jest "Miko³aj" dla ubogich dzieci. Prowadzony jest równie¿ klub sportowy, pikniki rodzinne integruj±ce mieszkañców gminy - wstêp wolny dla wszystkich. Jak rozumiem to dla Ciebie jest "absolutnie nic"...

Jak widzisz ju¿ tymi przyk³adami udowodni³em, ¿e Twoje twierdzenie jest k³amstwem. Dlatego proszê o modyfikacjê Twojego postu #22 ze wzglêdu na jego k³amliwo¶æ.
Zapisane
Strony: [1] 2 3 4 5 |   Do góry
  Drukuj  
 
Skocz do:  

Powered by SMF 1.1.11 | SMF © 2006-2008, Simple Machines LLC | Sitemap

Strona wygenerowana w 0.035 sekund z 20 zapytaniami.

Polityka cookies
Darmowe Fora | Darmowe Forum

watahaslonecznychcieni wypadynaszejbrygady zipcraft ostwalia gangem