jeremiasz
Go¶æ
|
|
« Odpowiedz #50 : Wrzesieñ 04, 2009, 10:33:03 » |
|
Witaj Koliberku33, przyznam ¿e chyba siê nie zrozumieli¶my. Przede wszystkim, nie opisuje mojego zwi±zku i moich motywów wstêpowania w zwi±zek. Po prostu pisze o moich przemy¶leniach dotycz±cych zwi±zków w ogóle. Tak jak je widzê w spo³eczeñstwie. Po drugie, muszê siê zgodziæ z Eastem - dla dobrego zwi±zku, opartego na prawdziwej mi³o¶ci, ¿adne "papierki" nie s± potrzebne. Natomiast ludzie, którzy siê boj± o swoj± przysz³o¶æ oczekuj± od partnerów ró¿nych gwarancji. Jaka bowiem mo¿e byæ przyczyna inna ni¿ strach, ¿e oczekujê od kogo¶, ¿e "potwierdzi" urzêdowo lub ko¶cielnie swój zwi±zek. Zawarcie ma³¿eñstwa ma te¿ kontekst spo³eczny. To trochê tak jakby wszystkim dooko³a powiedzieæ - tak, jeste¶my ma³¿eñstwem. Tutaj tak¿e g³ównym motorem jest strach. Dawniej pewne rzeczy by³y mo¿liwe tylko w ma³¿eñstwie. Chyba najwa¿niejsza - seks. Zawracie ma³¿eñstwa oznacza³o niejako spo³eczne przyzwolenie na to, ¿e oni mog± ze sob± spó³kowaæ. Odwracaj±c - bez ma³¿eñstwa spó³kowanie niedopuszczalne. W wielu doktrynach religijnych czy spo³ecznych seks ma³¿eñski jest ok, poza ma³¿eñski jest BE. Zawarcie ma³eñstwa pozwala nie baæ siê, co ludzie powiedz±, ¿e "on ze mn± sypia". Bo je¿eli mam deklarowaæ ¦WIADOMIE mi³o¶æ na ca³e ¿ycie to chyba tylko wtedy kiedy WIEM co to jest.
No, w³a¶nie: CO TO JEST? I to jest tu najwa¿niejszym zadaniem, a nie wchodzenie w spory, jak tu siê nierzadko zdarza.
No w³a¶nie - co to jest? To¿ to swoisty paradoks - deklarujemy publicznie mi³o¶æ do kogo¶ a nikt tak naprawdê nie wie o czym mowa. W tym sensie, mogê siê jedynie zgodziæ z tym, ¿e je¿eli nie mam zamiaru wzi±¶æ odpowiedzialno¶ci za rodzinê (choæby finansowej) to fakt, lepiej nie wchodziæ w formalny zwi±zek.
Je¶li siê nie chce wzi±æ odpowiedzialno¶ci za rodzinê, to nie nale¿y wchodziæ w ¿aden zwi±zek! Takie jest moje zdanie. W wolnym zwi±zku mogê naraziæ rodzinê na upokorzenie porzucenia i zaniedbania? I czy¿ w wolnym zwi±zku seks jest p³atny, skoro w zalegalizowanym, jak piszesz "bezp³atny"?.
1. Nie ka¿dy zwi±zek to rodzina. Rodzina to zwykle rodzice+dzieci. Sama para to jeszcze nie rodzina. Mo¿na byæ w zwi±zku i wcale nie mieæ ochoty na potomstwo. 2. Wolny czy zarejestrowany nie ma nic wspó³nego z upokorzeniem czy zaniedbaniem. 3. W wolnym zwi±zku seks jest tak¿e bezp³atny. Punkt dla Ciebie. Ale ju¿ mniej spo³ecznie akceptowalny. Piszemy o "poskromieniu emocji". S±dzi³em, ¿e zachodzi raczej proces skanalizowania emocji, b±d¼ przetransformowanie ich na zdrowe uczucia, a nie t³umienie. Czy¿by¶ seks t³umi³? To bardzo niebezpieczne dla zdrowia! Wiem, jako¶ z tego wybrn±³e¶, ale...
Mi tak¿e chodzi o skanalizowanie emocji. Nie o t³umienie. Fakt jest natomiast taki, ¿e z tym skanalizowaniem np. popêdu seksualnego w zwi±zkach (jakichkolwiek) bywa ró¿nie. Tutaj wchodzimy na tematy wierno¶ci, niewiernosæi, itp, itp - zupe³nie inna dyskusja. .A czy zabezpieczenie finansowe drugiej osoby i siebie tak¿e, to jaki¶ grzech, czy raczej przejaw troski i szacunku do siebie nawzajem? Liczenia siê z potrzebami., które s± gwarantem prze¿ycia, b±d¼ godnego ¿ycia, a do tego ma ka¿dy prawo.
Nigdzie nie pisa³em, ¿e to grzech. Pisa³em tylko ¿e osoba zawieraj±ca formalny zwi±zek czêsto o ten byt materialny przestaje siê martwiæ, ma go zabezpieczony niejako. A przynajmniej w takiej iluzji ¿yje. Odpowiedzialny cz³owiek nie zostawia swojej rodziny obojêtnie czy jest w wolnym czy formalnym zwi±zku. To po prostu inna cecha. Odpowiedzialny nie oznacza taki, który zawiera zwi±zek formalny. To zupe³nie inne sprawy. Zawar³em swoje ma³¿eñstwo po 3 latach mieszkania z rodzin±. Z powodów czysto hmm, prawnych. Po prostu, jako ma³¿eñstwo pary posiadaj± wiêksze prawa. Nie ja ustala³em te zasady, wiêc musia³em siê temu podporz±dkowaæ. Natomiast je¿eli chodzi o uczucia to nie widzê ¿adnej zmiany. By³o dobrze i jest dobrze. W jednej ksia¿ce trafi³em na piêkne zdanie: w ¿yciu robimy co¶ albo z mi³o¶ci albo ze strachuUwa¿am, ¿e wiêkszo¶æ ma³¿eñstw zawieranych jest ze strachu. Niestety. pozdrawiam
|
|
« Ostatnia zmiana: Wrzesieñ 04, 2009, 10:34:31 wys³ane przez jeremiasz »
|
Zapisane
|
|
|
|
Linda
Go¶æ
|
|
« Odpowiedz #51 : Wrzesieñ 04, 2009, 11:10:35 » |
|
(MO¯E TO WYBRZMIA£O OCENIAJ¡CO. NIE TAKI MIA£EM JEDNAK CEL, BY DOKOPAÆ TEJ DZIEWCZYNIE. JE¦LI TAK TO WYGL¡DA, TO PODZIELAM TWOJE OBURZENIE) To nie jest trudne w zauwa¿eniu. Ja tez nie oceniam co mysla³es...Próbowa³am spojrzec na t± sytuacje z twojego punktu widzenia.Kobiety mysla inaczej ,mezczyzni inaczej.Róznica w ocenie pomiedzy mezczyznami a kobietami jest dosc istotna.Tak tez odnosze sie do postów , biorac po uwage kto to pisze i jaki moze byc punkt widzenia danej osoby i jej ocena sytuacji..Natomiast w twoim przypadku jest to niemozliwe....Raz piszesz jako kobieta ..innym razem uzywasz rodzaju meskiego w odniesieniu do swojej osoby...Odpisuj±c Tobie ,mia³am problem natury czysto technicznej..napisac "my¶la³as ",czy "mysla³es..." Moim zdaniem to nie jest takie do konca fer.. Bo i po co robiæ sobie dodatkowe problemy? Nie bedziemy chyba dyskutowac na ten temat bez konca.Czasem trzeba zaakceptowac fakt ,¿e komus sie nie podoba to co napisa³as i daje temu wyraz na forum....
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
PHIRIOORI
Go¶æ
|
|
« Odpowiedz #52 : Wrzesieñ 04, 2009, 11:50:03 » |
|
a zatem motywatorem "podstawowej komorki spo³ecznej" jest strach. A dok³adniej nieu¶wiadomiony, podskórny strach, któremu sie zaprzecza. tabu A jeszcze wiêkszy strach przed u¶wiadomieniem sobie tego leku.
Komu na tym zale¿y? Kto za tym stoi? I czemu to ma s³u¿yæ?
|
|
« Ostatnia zmiana: Wrzesieñ 04, 2009, 12:18:26 wys³ane przez PHIRIOORI »
|
Zapisane
|
|
|
|
koliberek33
Go¶æ
|
|
« Odpowiedz #53 : Wrzesieñ 04, 2009, 11:50:27 » |
|
Wiem, ¿e nie opisujesz Jeremiaszu swojego zwi±zku, sposób zwracania siê w taki sposób do Ciebie, to zwyczajny zabieg stylistyczny, a nie bezpo¶rednie odniesienie do Ciebie. Jak¿e bym ¶mia³. Prawd± jest, ¿e dla dobrego zwi±zku nic nie jest potrzebne, ale i te¿ dobry zwi±zek niczego siê boi. Nie ma dla niego ¿adnych ograniczeñ. Takie jest mniej wiêcej moje podej¶cie. Ale dlaczego to strach ma byæ przyczyn± podjêcia wspólnych zobowi±zañ. Mo¿e jest wrêcz przeciwnie. Ludzie ze strachu boj± siê z sob± wi±zaæ, bo a nu¿ co¶ nie wyjdzie. Nigdy nie s³ysza³em, od ¿adnego ma³¿onka, ¿e o¿eni³ siê, bo siê ba³. Zawsze jest jedna odpowied¿; "bo j±, czy jego kocha³em(-am)". Natomiast zdarzy³o mi siê us³yszeæ nie raz zdanie:" Ale¿ my jeste¶my na próbê, bo nie wiemy co bêdzie dalej, bo szkoda pieniêdzy na rozwód. Bo on bêdzie mia³ nade mn± w³adzê, a tak bêdzie siê ze mn± musia³ liczyæ. A mo¿e spotkam kogo¶ bardziej interesuj±cego". I czy to nie za¶wiadcza o wiêkszym wyrachowaniu jeszcze? Albo nastêpny argument: "tyle kobiet jest bitych przez mê¿ów, w wolnym zwi±zku, nie bêdzie ¶mia³ na mnie podnie¶æ rêki, a je¶li, to odejdê.". Albo: "po co siê mamy rozwodziæ siê tak jak nasi rodzice, lepiej rozej¶æ bez tych wszystkich s±dowych ceregieli." Swoje wywody opieram na obserwacjach, rozmowach. A propos; co ludzie powiedz±. Ci ludzie, to te¿ my. Nie mo¿na niczego czyniæ pod publiczkê, ale te¿ nie liczenie siê zupe³nie ze zdaniem innych, jest zwyczajnym przejawem spo³ecznej arogancji i wyobcowania. Ale to tylko dygresja. Wielu opiera siê na opisie mi³o¶ci ¶w. Paw³a z Tarsu. Dotyczy to chrze¶cijan i staraj± siê realizowaæ te definicje, a wielu: "bo chc± ze sob± byæ", bo twierdz±, "¿e siê kochaj±, s± dla siebie stworzeni, nie mog± bez siebie ¿yæ" itp deklaracje.... Jakie s± tego efekty, wiemy. St±d napomykam nie raz o ¶wiadomym budowaniu zwi±zku i zdefiniowaniu ostatecznym tego zasadniczego spoiwa. To, ¿e nie ka¿dy zwi±zek, to rodzina, to nie ma wiêkszego znaczenia. Ale mo¿e siê ni± w ka¿dej chwili staæ. Mo¿e siê nie udaæ i przyjdzie obojgu stan±æ np. przed faktem wyboru: aborcja, czy te¿ nie? Jakie to czyni spustoszenie w psychice kobiety, to ju¿ osobna kwestia. W ¶rodowisku, mie¶cie w którym jestem, a znam te¿ i ma³e miasteczka, gdzie ludzie ju¿ akceptuj± wolne zwi±zki. Nasze dzieci narzuci³y nam tak± mod³ê. A jest to przebojowe, jak wiadomo, pokolenie. Z moich obserwacji wynika tak¿e, ¿e wolne zwi±zki, a raczej ich zal±¿ki, do¶æ czêsto siê rozpadaj±. No, bo "nam nie wysz³o" A najczê¶ciej przyczyn± tego jest, ¿e ona spotka³a bardziej zasobnego, albo on bardziej atrakcyjn±. Oczywi¶cie upraszczam i nie biorê siê za ocenê tego faktu, to tylko spostrze¿enie.... Nie odwa¿y³bym siê napisaæ, ¿e wiêkszo¶æ ma³¿eñstw zawartych jest z powodu strachu. Wola³bym siê oprzeæ na wypowiedziach tych ludzi. I to po d³ugim dystansie ma³¿eñskim. Mam za sob± d³ugi zwi±zek i nie narzekam. Ró¿nie bywa ale najwa¿niejsz± spraw± jest ¶wiadomo¶æ tego, po co i jak jeste¶my ze sob±. Je¿eli ego zaczyna siê panoszyæ, zaczyna byæ gorzej, ale gdy siê je poskromi, jest naprawdê bosko, i wcale lata nie maj± nic do tego. I nie istnieje co¶ takiego, ¿e uczucia "umieraj±". To najwiêksza z iluzji. A mo¿e to wszechw³adne ego rozpanoszy³o siê na tyle, albo nigdy nie byli¶my dla siebie.? Najzwyklejsze po¿±danie, czyli " chemiê " wziêli¶my za uczucia. W³o¿y³em teraz "kij w mrowisko" ( to nie do Ciebie Jeremiaszu.) Zapewniam, ¿e w ka¿dym zwi±zku trzeba zwyczajnie"pracowaæ", ale najpierw nad sob±. Wiem, to s± ju¿ truizmy. Chyba, ¿e kto¶ wierzy w wiecznie roztaczaj±c± siê woñ "mi³o¶ci", która zrobi za nas wszystko. A mo¿e jest to kwestia lepszego, lub gorszego dopasowania energetycznego ( w tym i fizycznego), a nad reszt± zwyczajnie trzeba i ca³kiem powa¿nie, acz z dystansem i humorem, siê pochyliæ. I oto ca³a tajemnica tzw. mi³o¶ci w zwi±zku. Lindo!A podoba mi siê Twój g³os wcze¶niejszy, to ¿e Ci wyja¶niam, nie znaczy, ¿e siê burzê. Czyli, ¿e "jest dobrze, nie najgorzej jest!" Pozdrawiam. koliberek
|
|
« Ostatnia zmiana: Wrzesieñ 04, 2009, 15:46:08 wys³ane przez koliberek33 »
|
Zapisane
|
|
|
|
arteq
Go¶æ
|
|
« Odpowiedz #54 : Wrzesieñ 04, 2009, 12:24:42 » |
|
a zatem motywatorem "podstawowej komorki spo³ecznej" jest strach. A dok³adniej nieu¶wiadomiony, podskórny strach, któremu sie zaprzecza. tabu Byc moze dla Ciebie, dla mnie motywatorem jest to co czujê do drugiej osoby - mi³o¶æ, jak równie¿ troska o ni±. Moge dodaæ, ¿e jeszcze w KK jest sakramentem - ale tego zdaje siê nie zrozumiesz... Po drugie, muszê siê zgodziæ z Eastem - dla dobrego zwi±zku, opartego na prawdziwej mi³o¶ci, ¿adne "papierki" nie s± potrzebne. Natomiast ludzie, którzy siê boj± o swoj± przysz³o¶æ oczekuj± od partnerów ró¿nych gwarancji. Jaka bowiem mo¿e byæ przyczyna inna ni¿ strach, ¿e oczekujê od kogo¶, ¿e "potwierdzi" urzêdowo lub ko¶cielnie swój zwi±zek. Poniewa¿ pewne argumenty nie trafiaj± do Ciebie to pominê pewne aspekty zawarcia ma³¿eñstwa [które s± dla mnie wa¿ne a dla Ciebie nie] i odwrócê nieco pytanie: czy boisz siê sk³adania deklaracji? Czy boisz siê potwierdziæ to o czym zapewniasz? Czy ten "papierek" przeszkadza³by Twojej "mi³o¶ci", os³abia³ j±? Czy uczciwy cz³owiek boi siê potwierdzenia swojej uczciwo¶ci? Dodatkowo jescze raz przypomnê o "dora¼nych korzy¶ciach" w postaci zabezpieczeñ dla bliskich... Tutaj tak¿e g³ównym motorem jest strach. Dawniej pewne rzeczy by³y mo¿liwe tylko w ma³¿eñstwie. Chyba najwa¿niejsza - seks. Zawracie ma³¿eñstwa oznacza³o niejako spo³eczne przyzwolenie na to, ¿e oni mog± ze sob± spó³kowaæ. Odwracaj±c - bez ma³¿eñstwa spó³kowanie niedopuszczalne. W wielu doktrynach religijnych czy spo³ecznych seks ma³¿eñski jest ok, poza ma³¿eñski jest BE. Byc mo¿e to tak¿e wp³ywa³o na "przy¶pieszenie" decyzji o zwi±zku. Wed³ug mnie zalecanie aby do zbli¿eñ dochodzi³o w ma³¿eñstwie ma za zadanie ochronê cz³owieka i troskê jego dobro. Mo¿e Was to zdziwi ale ma³¿eñstwo automatycznie nie uprawnia do wspó³¿ycia "kiedy siê chce". Wed³ug mnie decyduj± siê na wspó³zycie nale¿y wzi±æ pod uwagê mo¿liwe konsekwencje - czyli np. ci±¿ê. Decyduj±c siê na wspó³¿ycie powinienes byæ gotowy na przyjêcie nowego zycia - je¿eli nie jeste¶ gotowy zalecane jest poczekanie. Widzimy ile tragedii ludzkich wynika z tego, ¿e ludzie nie byli na to przygotowani - patrz np. aborcje. Skoro - jak wiele osób tutaj zapewnia - ¿ycie jest warto¶ci± najwa¿niejsz± i nalezy zapewniæ mu mo¿liwie optymalne warunki rozwoju i troski o nie. ¦lub i zwiazane z tym za³o¿enie rodziny ma za zadanie równie¿ chroniæ i wpomagaæ jej cz³onków. Nawet podchodz±c do ¶lubu wybitnie cynicznie - to deklarujac mi³o¶æ chcemy rówine¿ chroniæ osobê przed przykro¶ciami - wiêc aby nie nara¿ac tej osoby na obgadywanie, wytykanie poprzez wredne otoczenie - podpisz ten papierek, skoro on i tak NIC dla Ciebie nie znaczy. Je¿eli nie potrafiê, ba nawet wiêcej - nie pragnê potwierdziæ swojej domniemanej mi³o¶ci poprzez deklaracje i czyny - nie powinienem zwodziæ "wybranki". Nabiorê pewno¶ci - wrócê, o ile bêdzie to jeszcze mo¿liwe
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
PHIRIOORI
Go¶æ
|
|
« Odpowiedz #55 : Wrzesieñ 04, 2009, 12:53:42 » |
|
Decyduj±c siê na wspó³¿ycie powinienes byæ gotowy na przyjêcie nowego zycia - je¿eli nie jeste¶ gotowy zalecane jest poczekanie. No ale przecie¿ wiêkszosæ katoholików nie jest przygotowana "na przyjêcie nowego zycia".Jest natomiast DOSKONALE PRZYGOTOWANA na przyjêcie nowej ¶mierci...i ZABIJANIE NOWEGO ¯YCIA zaczyna siê ju¿ na samym pocz±tku. Rodzic jest doskonale przygotowany do rozpoznawania i odrózniania czym jest STARA ¦MIERÆ i NOWE ZYCIE, jednak bezwiednie ukierunkowany jest na wybór STAREJ ¦MIERCI. A wszystko to pod¶wiadome programy.
|
|
« Ostatnia zmiana: Wrzesieñ 09, 2009, 21:25:13 wys³ane przez PHIRIOORI »
|
Zapisane
|
|
|
|
koliberek33
Go¶æ
|
|
« Odpowiedz #56 : Wrzesieñ 04, 2009, 12:54:07 » |
|
Gwoli uzupe³nienia mojej powy¿szej wypowiedzi.
Ka¿da z religii, tudzie¿ pozareligijne "tzw. ¶cie¿ki " rozwoju duchowego" i nie tylko, jak najbardziej zalecaj± dla dobra ka¿dej jednostki, wstrzemiê¼liwo¶æ seksualn±. By nie wytracaæ min. energii, obni¿aæ wibracji, nara¿aæ na cierpienie partnera, który nam zaufa³ etc.. Ma³¿eñstwo jest zatem niez³ym "poligonem". Je¶li kto¶ siê boi takich ograniczeñ, to nie bardzo jeszcze wie, czego tak naprawdê chce. A raczej, chce jak najmniejszym kosztem poszaleæ sobie jeszcze, co te¿ nie jest wykluczone. I to bez ewentualnego obci±¿enia sumienia. Gdy¿ przeczuwa, ¿e ono jest. Nie jest do tego potrzebna ¿adna religia. Bo, w przeciwnym razie, przed czym tak siê wzdraga? Có¿, mo¿e tak naprawdê nas ograniczyæ, prócz nas samych???
|
|
« Ostatnia zmiana: Wrzesieñ 04, 2009, 14:58:59 wys³ane przez koliberek33 »
|
Zapisane
|
|
|
|
arteq
Go¶æ
|
|
« Odpowiedz #57 : Wrzesieñ 04, 2009, 13:03:03 » |
|
Phi, czy mo¿esz poprzeæ swoje teorie czyms bardziej konkretnym niz w³asne wymys³y?
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
Rafaela
Go¶æ
|
|
« Odpowiedz #58 : Wrzesieñ 04, 2009, 13:15:38 » |
|
MALZENSTWO- ogromna praca, poswiecenie, w ciagu wspolnych lat milosc przeradza sie w zupelnie inne uczucie ktore jeszcze bardziej wiaze wiarygodnych partnerow. To jest piekne kiedy razem sie starzeja, razem pokonuja rozne progi zycia, ich ciala sa nadal piekne dla nich. Nie jest to latwe, ale jezeli miedzy nimi byla naprawde prawdziwa milosc, wiec to byl bardzo dobry fundament do dalszego wspolnego zycia i wspolnych osiagniec. Taki zwiazek jest czyms nadzwyczajnym i niepowtazalnym. Nie czesto sie to zdaza, ale sie zdaza. Czlowiek ktory zyje bez rytualow w swoim zyciu, jest biednym czlowiekiem.
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
PHIRIOORI
Go¶æ
|
|
« Odpowiedz #59 : Wrzesieñ 04, 2009, 13:32:55 » |
|
czyms bardziej konkretnym niz w³asne wymys³y? obserwacja faktów. obserwacja katolickiego umierania. obserwacja o ¿yciu zapiewania. Kto tak têskni za ¿yciem?... UMAR£Y. Owszem Rafaela, mo¿na sie podniecaæ w±tpliwym "pieknem umierania", jak nazwa³a¶ Nominaln± faktyczn± dewastacjê ¯YCIA, i niszczenie organizmu z premedytacj±. Wszystko ma swój UROK. Ale sa i piêkniejsze uroczyska!.. które sie filozofom i religiantom nie ¶ni³y
|
|
« Ostatnia zmiana: Wrzesieñ 04, 2009, 13:37:02 wys³ane przez PHIRIOORI »
|
Zapisane
|
|
|
|
Rafaela
Go¶æ
|
|
« Odpowiedz #60 : Wrzesieñ 04, 2009, 13:48:12 » |
|
Prowokujesz, ale nie masz pojecia o czym ja mowie, nie masz pojecia bo tez z kad?
Kazdy ma mozliwosci wyboru, jeden chce spokojnego zycia, wlasnych dzieci i wlasnych prawnukow z krwi i kosci. Innym jest obojetne czy sa to jego dzieci, czy jego prawnuki? Hulaj dusza, piekla nie ma. Ja jestem bardzo wybredna jesli chodzi o wybor. Cenie sobie bardzo godne zycie, i jestem szczesliwa z tego co mam, to jest moja sprawa. Jesli chodzi o umarlego, to jest najwiekszym szczesciazem. Zastanow sie nad swoja staroscia, to jest ciekawszy temat.
|
|
« Ostatnia zmiana: Wrzesieñ 04, 2009, 13:49:41 wys³ane przez Rafaela »
|
Zapisane
|
|
|
|
PHIRIOORI
Go¶æ
|
|
« Odpowiedz #61 : Wrzesieñ 04, 2009, 14:18:07 » |
|
..no i teraz z butami mi wciskasz staro¶æ. Dlatego wspomina³em gdzie¶ o sile tego opêtania. Dajesz fajne posty o Anio³ach, czakrach, a jednocze¶nie jeste¶ niewolnikiem pewnych programów... i to entuziastycznym Zachowaj sugestie Destrukcji cia³a i duszy dla siebie - lub siê z nich wylecz
|
|
« Ostatnia zmiana: Wrzesieñ 04, 2009, 14:18:55 wys³ane przez PHIRIOORI »
|
Zapisane
|
|
|
|
koliberek33
Go¶æ
|
|
« Odpowiedz #62 : Wrzesieñ 04, 2009, 15:37:27 » |
|
Rafaela piêknie i zrozumiale pisze, ale to s± ju¿ stare programy. W starym, nale¿y po staremu, ale na nowe warto ju¿ siê przygotowywaæ. Zdaje siê, i¿ przeczuwam o jakich uroczyskach traktuje jej przedmóca, czyli PHIRIOORI . Wtedy siê obaczy, który z wolnych zwi±zków, b±d¼ ma³¿eñstwo przetrwa.
|
|
« Ostatnia zmiana: Wrzesieñ 04, 2009, 15:49:13 wys³ane przez koliberek33 »
|
Zapisane
|
|
|
|
Val Dee
Go¶æ
|
|
« Odpowiedz #63 : Wrzesieñ 04, 2009, 15:55:38 » |
|
a mi siê wydaje ¿e to ze strachu ludzie w³a¶nie zwi±zków ma³¿eñskich nie zawieraj±... boj± siê ¿e bêd± musieli siê staraæ pielêgnowaæ mi³o¶æ boj± siê odpowiedzialno¶ci boj± siê utrzymywania wierno¶ci
ale jest ¶wiate³ko w tunelu skoro tak niektórym przeszkadza ma³¿eñstwo i legalizacja zwi±zków - zaprawdê id¼cie i nauczajcie o tym ¶rodowiska homoseksualne - niech nie pope³niaj± tego b³êdu! niech nie wchodz± na drogê legalizacji swoich zwi±zków! niech mi³o¶ci± siê dziel± w zwi±zkach wolnych tak jak to czyni± obecnie!
przeciwnicy zwi±zków ma³¿eñskich do dzie³a!
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
PHIRIOORI
Go¶æ
|
|
« Odpowiedz #64 : Wrzesieñ 04, 2009, 16:35:11 » |
|
A nie mie¶ci Ci sie w g³owie bez zwi±zku ma³¿eñskiego: -staraæ pielêgnowaæ mi³o¶æ -odpowiedzialno¶æ -utrzymywanie wierno¶ci ? Bo có¿ ma jedno do drugiego?! Chyba to ze ma³o tego w zwi±zkach ma ³¿e`ñskich. A Kto tu chce sie "przejechaæ na gapê"?================================================= A tu ciekawostka socjologiczna, oko³otematyczna: http://www.sfora.pl/Kobiety-sa-niewierne-Ale-dobrze-to-ukrywaja-a11108 Scali³em posty Darek
|
|
« Ostatnia zmiana: Wrzesieñ 04, 2009, 16:49:18 wys³ane przez Dariusz »
|
Zapisane
|
|
|
|
Val Dee
Go¶æ
|
|
« Odpowiedz #65 : Wrzesieñ 04, 2009, 17:12:35 » |
|
no skoro nie ma zobowi±zañ to trudno mówiæ o odpowiedzialno¶ci, wierno¶ci itd prawda?
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
Dariusz
Maszyna do pisania...
Punkty Forum (pf): 3
Offline
P³eæ:
Wiadomo¶ci: 6024
Zobacz profil
Email
|
|
« Odpowiedz #66 : Wrzesieñ 04, 2009, 17:19:31 » |
|
no skoro nie ma zobowi±zañ to trudno mówiæ o odpowiedzialno¶ci, wierno¶ci itd prawda?
Nie do koñca prawda. Znam osobi¶cie przyk³ady zwi±zków niezalegalizowanych, które s± sobie wierne. Znam tez bez liku zwi±zków zalegalizowanych w krórych wierno¶æ to pie¶ñ przesz³o¶ci.
|
|
|
Zapisane
|
Pozwól sobie byæ sob±, a innym byæ innymi.
|
|
|
Val Dee
Go¶æ
|
|
« Odpowiedz #67 : Wrzesieñ 04, 2009, 17:21:18 » |
|
no có¿... wide³ki zawsze s±
niemniej jednak znacznie wiêcej zwi±zków nielegalizowanych siê rozpada ni¿ ma³¿eñstw
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
Dariusz
Maszyna do pisania...
Punkty Forum (pf): 3
Offline
P³eæ:
Wiadomo¶ci: 6024
Zobacz profil
Email
|
|
« Odpowiedz #68 : Wrzesieñ 04, 2009, 17:23:48 » |
|
O¶mielê siê z Tob± nie zgodziæ. Prêdzej postawi³bym znak równo¶ci ni¼li skazywa³ na przegran± tych w niezalegalizowanych zwi±zkach.
|
|
|
Zapisane
|
Pozwól sobie byæ sob±, a innym byæ innymi.
|
|
|
koliberek33
Go¶æ
|
|
« Odpowiedz #69 : Wrzesieñ 04, 2009, 17:40:08 » |
|
Zwi±zki niezalegalizowane, nie maj± zbyt d³ugiej "¿ywotno¶ci" w sensie procederu spo³ecznego. Ma³¿eñstwa tak. My¶lê, ¿e za wcze¶nie jest oceniaæ i porównywaæ. Osobi¶cie znam takie wolne zwi±zki, które nie sprawdzi³y siê. I znam takie, które jeszcze trwaj±.
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
Dariusz
Maszyna do pisania...
Punkty Forum (pf): 3
Offline
P³eæ:
Wiadomo¶ci: 6024
Zobacz profil
Email
|
|
« Odpowiedz #70 : Wrzesieñ 04, 2009, 17:43:51 » |
|
Tymi samymi kategoriami mo¿na równie¿ w drug± stronê (vice versa). Napisa³em to co osobi¶cie znam i obserwujê. Znam "wolne zwi±zki", które trwaj± juz d³uuugie lata, znam równie¿ ma³¿eñstwa, które po bardzo krótki czasie wspólnego po¿ycia rozlecia³y siê, nie bacz±c na przysiêgi czy sakramenty.
|
|
|
Zapisane
|
Pozwól sobie byæ sob±, a innym byæ innymi.
|
|
|
PHIRIOORI
Go¶æ
|
|
« Odpowiedz #71 : Wrzesieñ 04, 2009, 17:51:48 » |
|
stawiam na: Co ma piernik do wiatraka.
..i pasa¯ÊRCÓW na gapê.
|
|
« Ostatnia zmiana: Wrzesieñ 04, 2009, 17:52:20 wys³ane przez PHIRIOORI »
|
Zapisane
|
|
|
|
Val Dee
Go¶æ
|
|
« Odpowiedz #72 : Wrzesieñ 04, 2009, 18:14:12 » |
|
O¶mielê siê z Tob± nie zgodziæ. Prêdzej postawi³bym znak równo¶ci ni¼li skazywa³ na przegran± tych w niezalegalizowanych zwi±zkach.
no chyba ¿artujesz sobie ;P ile ma³¿eñstw siê rozpada? 30-50% (przyjmuj±c ogóln± statystykê dla Europy) a zwi±zków nieformalnych? ³atwo obliczyæ - ka¿dy mia³ w ¿yciu kilka - kilkana¶cie zwi±zków - z czego jedna, góra dwa ma³¿eñstwa (zazwyczaj) to ju¿ daje ok 90% rozpadania siê zwi±zków nieformalnych
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
PHIRIOORI
Go¶æ
|
|
« Odpowiedz #73 : Wrzesieñ 04, 2009, 18:16:20 » |
|
zwi±zki nieformalne czasem te¿ siê nierozpadaj± , a po prostu koñcza w harmonii z naturalna struktur± czasOprzestrzenn±.
Co lezy zapewne poza granicami twoich wyobrazeñ
Ma³¿eñstwo natomiast mo¿e sie tylko rozpa¶æ (dziêki swojej definicji - nie mo¿e zostaæ zakoñczone). Po uprzednim (najczesciej d³ugotrwa³ym) rezonansie ze sztuczn± struktur± czasOprzestrzenn±, ku mêczarniom podmiotów owego.
O czym ta rozmowa. Z demagogami. Szkoda czasu mi.
|
|
« Ostatnia zmiana: Wrzesieñ 09, 2009, 21:27:21 wys³ane przez PHIRIOORI »
|
Zapisane
|
|
|
|
east
Go¶æ
|
|
« Odpowiedz #74 : Wrzesieñ 04, 2009, 21:12:23 » |
|
Koliberek napisal Gwoli uzupe³nienia dodam jeszcze, i¿ bohater tej opowie¶ci (..) Nie zrezygnowa³ jednak z tej relacji, gdy¿ kieruje nim zwyczajna empatia, zrozumienie i chêæ ¶wiadomego uczestnictwa i doskonalenie siê w uk³adzie, który wcze¶niej stworzyli z t± kobiet±.. Nie szuka³ innej, ani nie by³ ura¿ony takim potraktowaniem Na pocz±tek uwaga do Lindy .Potraktujmy tê opowie¶æ Koliberka jak opowie¶æ z ksi±¿ki, a nie jak ¿yciow± historiê. Autorowi opowie¶ci nikt nie stawia absurdalnych zarzutów, ¿e dokonuje oceny postaci - od tego jest. Zreszt± ka¿da opowie¶æ ( a przecie¿ wszystko dookola jest jak±¶ opowie¶ci± ) ma swojego autora, przez któego siê przejawia - tego , który opowiada. Wracaj±c do tematu. Zwykle czlowiek odnosi siê do swojej wlasnej relacji je¶li chodzi o zwi±zek z kobiet±. Napisale¶ wlasnie o czym¶ takim okre¶laj±c to tak " nie zrezygnowal z relacji, ktora stworzyl" oraz jako "doskonalenie siê w ukladzie,który wcze¶niej stworzyl". Jest to calkiem naturalne, gdy¿ zawsze my¶limy najpierw o sobie i swoim ukladzie. Postawa faceta z tej opowie¶ci trochê wykracza poza "ja", "swoje", "wlasna relacja", gdy¿ bez wzglêdu na to co kobieta uczynila i co jeszcze uczyni on jest stabilny i pewny swoich uczuæ. Jest to odpowied¼ na twierdzenie Arteqa w kwestii "wytrwania w postanowieniu" . I równie¿ tutaj nie widzê niezbêdno¶ci zawarcia lub nie zawi±zku mal¿eñskiego. Tego ¿adna instutucja nie ureguluje. Natomiast proponujê rozwin±æ nieco tê opowie¶æ o nowy w±tek, który jest mi znany z rzeczywisto¶ci , ale równie dobrze móglby byæ fikcj±. Ona zakochuje siê w innym mê¿czy¼nie ( i jest to autentyczna milo¶æ ), a na dodatek owocem tego krótkiego i burzliwego romansu jest dziecko. Jak to wplywa na naszego ¦WIADOMEGO siebie bohatera i jego wybory, gdy a) pozostawalby z t± kobiet± w zwi±zku mal¿eñskim b) l±czylby ich tylko konkubinat Chodzi o to, ¿e w nowej sytuacji nie ma ju¿ tylko dwóch zmiennych czyli ona-i-on. Jest ona, on , nowa osoba i jeszcze dziecko. Jest wiele mo¿liwych dalszych scenariuszy w zale¿no¶ci od tego w jaki sposób cal± sytuacjê postrzegaæ. Natomiast nasz cierpliwy i ¶wiadomy , spokojny bohater najprawdopodobniej zaakceptuje wybór swojej wybranki bez wzglêdu na to jakie skutki to mialoby na nim wywrzeæ. Gdyby byl kim¶ innym to mo¿liwe, ¿e rozpocz±lby krucjatê wyniszczaj±c± wszystkich uczestników tego dramatu nie wyl±czaj±c malego dziecka. Natomiast bez wzglêdu na osobiste odczucia bohatera w tej nowej sytuacji mamy dwie odslony scenariusza, które bêd± rzutowaæ na wszystkich "aktorów". Mal¿eñstwo - z formalnego punktu widzenia - jest tu przeszkod± dla zawarcia nowego zwi±zku, chyba ,¿e zakochanej parze nie przeszkadza status prawny kobiety w tym ukladzie ( w co nie wierzê). W przypadku b. nastêpuje nowe rozdanie bez ingerencji Instytucji i wszyscy maj± szansê poukladaæ sobie szczê¶liwie ¿ycie na nowo . W tym przypadku nikt nikogo nie bêdzie straszyl potêpieniem i kar± bosk± ( co Bóg zl±czyl czlowiek niech siê nie wa¿y rozl±czyæ ). Milo¶æ mo¿e kwitn±æ dalej, a co wiêcej - jest w niej miejsce dla ka¿dego uczestnika, równie¿ dla naszego bohatera, o ile nikt nie zabroni mu wspieraæ bylej partnerki i jej rodziny tak, jakby sam byl czê¶ci± tej nowej rodziny. Kto¶ mo¿e mi tu zarzuciæ, ¿e z rodziny uczynilem jaka¶ komunê hippisowsk± , ale zastanówcie siê, z poziomu ¶wiadomo¶ci , a nie z poziomu ego ( którego nadrzêdno¶æ mi zarzucil Koliberek ). To o czym wla¶nie napisalem, to jest praktyczne do¶wiadczanie rodziny w ogólnoludzkim sensie , a tak¿e milo¶ci bezwarunkowej. Tak s±dzê.
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
|