Niezale¿ne Forum Projektu Cheops Niezale¿ne Forum Projektu Cheops
Aktualno¶ci:
 
*
Witamy, Go¶æ. Zaloguj siê lub zarejestruj. Grudzieñ 21, 2024, 18:44:27


Zaloguj siê podaj±c nazwê u¿ytkownika, has³o i d³ugo¶æ sesji


Strony: 1 2 3 4 5 6 7 [8] 9 |   Do do³u
  Drukuj  
Autor W±tek: Ma³¿eñstwo - zwi±zek zalegalizowany a mi³o¶æ  (Przeczytany 91969 razy)
0 u¿ytkowników i 4 Go¶ci przegl±da ten w±tek.
Kiara
Go¶æ
« Odpowiedz #175 : Pa¼dziernik 09, 2012, 23:20:45 »

 Nie rób ju¿ z siebie g³upa chocia¿, bez tej przysiêgi ma³¿eñstwa zawrzeæ nie mo¿na , zatem czy kto¶ chce czy nie musi j± z³o¿yæ ¿eby ¶lub by³ prawomocny. Dodatkowym uzupe³nieniem tego wymuszenia prawnego jest tekst przysiêgi , którego  mo¿liwo¶æ  wype³nienia  nie jest  mo¿liwa do zagwarantowania w  100% przez nikogo w dniu ¶lubu! S± to przypuszczenia i domniemania, oraz chêci byæ mo¿e szczere bardzo w danym momencie i nic wiêcej.

Z³o¿enie takiej przysiêgi jako warunek zawarcia ¶lubu jest wymuszeniem.

A ja wam powiadam: Wcale nie przysiêgajcie - ani na ziemiê, bo jest tronem Bo¿ym, ani na Jerozolimê, bo jest miastem wielkiego króla. Ani na swoj± g³owê nie przysiêgaj, bo nie mo¿esz ani jednego w³osa uczyniæ bia³ym albo czarnym. Niech wasza mowa bêdzie: Tak, tak, nie, nie. A co nadto jest, od Z³ego pochodzi" (Mt 5,33-37).

A co dopiero przewidzieæ jak potocz± siê twoje losy za kilka czy kilkadziesi±t lat.... Jezus to wiedzia³ dlatego twierdzi³ i¿ sk³adanie takich przysi±g jest bezprawne.

Nie mniej wa¿na sprawa oparta na przysiêgach to wszystkie ¶luby zakonne i przysiêgi ksiê¿y w³±cznie z ¿yciem w celibacie, kto i jakim prawem wymusza od nich te przysiêgi? I nie mów i¿ s± dobrowolne, bo by³o by takimi  gdyby bez sk³adania ich ludzie ci  mogli pe³niæ  wybrane przez siebie funkcje.


Kiara U¶miech U¶miech
« Ostatnia zmiana: Pa¼dziernik 09, 2012, 23:43:59 wys³ane przez Kiara » Zapisane
arteq
Go¶æ
« Odpowiedz #176 : Pa¼dziernik 10, 2012, 00:03:10 »

Kiaro, oczywi¶cie mogê byæ i g³upem, do tego robiæ z siebie jeszcze wiêkszego, nie pierwszyzna mi to s³yszeæ i zapewne nie koniec. W tym zapewne i z Twojej strony, nie szkodzi. Mamy  odmienne pogl±dy na wiele spraw, popatrzmy jednak na owoce... pierwsze z brzegu. Twierdzi³a¶, ¿e Twoja wiedza jest pewna i prawdziwa, ale ile¿ to razy myli³a¶ siê w ocenie faktów zwi±zanych ze mn± - kim jestem, czym siê zajmujê. Spokojnie czyta³em Twoje wypowiedzi - zapowiedzi i przewidywa³em na bazie bycia g³upem które z nich s± bzdur± i... te Twoje zapewnienia siê nie potwierdzi³y, tak jak i zapowiedzi ekipy PCH.
Kolejnym jest ró¿nica w pogl±dzie na istotê cz³owieka - Ty twierdzisz, ¿e jeste¶my prawie bogami, ja wrêcz odwrotnie - jeste¶my u³omni ale z ogromnym potencja³em. Teraz w sprzeczno¶ci do tych wcze¶niejszych zapewnieñ... napisa³a¶ powy¿ej, ¿e nie ma pewno¶ci aby dotrzymaæ danego s³owa... jak to? Pó³bóg nie ma takiej mo¿liwo¶ci?
Czy czasem nie dlatego walczysz z krk bo pomimo zapewnieñ o o¶wieceniu, uduchowieniu, kierowaniu siê mi³o¶ci± w tym licznie bezwarunkow± poprzeczka jest postawiona jednak za wysoko aby móc stroszyæ piórka? Bo trzeba by³oby siê przyznaæ do konkretnych pora¿ek? Czy¿ nie jest tak, ¿e dlatego tak teraz walczysz z przysiêg± ma³¿eñsk± bo... sama nie by³a¶ w stanie jej sprostaæ?
Fakt, nie wiem co mnie spotka za klika czy kilkadziesi±t lat, ale ju¿ wcze¶niej jak i teraz robiê co tylko mo¿liwe abym nie musia³ siê za swoje zachowanie wstydziæ. Du¿o wcze¶niej pracowa³em aby zmaksymalizowaæ szanse na dochowanie przysiêgi, szczê¶liwe dochowanie - nie myliæ z poczuciem kajdan. Widzisz, praktycznie w swojej pracy nad sob± stosowa³em diametralnie ró¿ne podej¶cie ni¿ to które zachwalasz. I od ponad 13 lat z rosn±c± rado¶ci± dochowujê tej przysiêgi, a od ponad 19 obietnicy. Nie muszê dzisiaj chowaæ siê za "w imiê mi³o¶ci dali¶my sobie wolno¶æ"...
Mo¿e w wielu innych sprawach bêdê mia³ potkniêcia - ale jestem ¶wiadomy swoich u³omno¶ci, nie kreujê siê na kogo¶ kim nie jestem, bêdê wstawa³. Aby szczê¶liwie ¿yæ i rozwijaæ siebie i bliskich nie muszê stosowaæ ¿adnych sztuczek. Nie muszê budowaæ sobie tarcz, piktogramów - znam swoje mo¿liwo¶ci jak te¿ i niebezpieczeñstwa, dlatego nie mami± mnie ¶wiecide³ka i nie chodzê na skróty. Nie muszê nikomu nawijaæ makaronu na uszy jaki to jestem wspania³y i co on mo¿e przy mnie osi±gn±æ aby siê dowarto¶ciowaæ czy wydêbiæ korzy¶ci. Nie k³amiê, nie przestawiam faktów, nie konfabulujê - dlatego nie muszê uciekaæ od dyskusji z kimkolwiek, nie muszê rozmywaæ tematów aby tuszowaæ swoje wpadki.


¯yj d³ugo i szczê¶liwie.
« Ostatnia zmiana: Pa¼dziernik 10, 2012, 00:05:57 wys³ane przez arteq » Zapisane
Kiara
Go¶æ
« Odpowiedz #177 : Pa¼dziernik 10, 2012, 01:16:31 »

arteq nie interesuj± mnie twoje wyssane z palca dyrdyma³y na mój temat, ani historia twojego ¿ycia, chcesz sobie snuæ te opowie¶ci dziwnej tre¶ci to jest miejsce  "wyra¼ siebie".

W tym temacie proszê o konkretn± potwierdzon± ustaw± odpowiedz na poni¿szy  temat...

Nie rób ju¿ z siebie g³upa chocia¿, bez tej przysiêgi ma³¿eñstwa zawrzeæ nie mo¿na , zatem czy kto¶ chce czy nie musi j± z³o¿yæ ¿eby ¶lub by³ prawomocny. Dodatkowym uzupe³nieniem tego wymuszenia prawnego jest tekst przysiêgi , którego  mo¿liwo¶æ  wype³nienia  nie jest  mo¿liwa do zagwarantowania w  100% przez nikogo w dniu ¶lubu! S± to przypuszczenia i domniemania, oraz chêci byæ mo¿e szczere bardzo w danym momencie i nic wiêcej.

Z³o¿enie takiej przysiêgi jako warunek zawarcia ¶lubu jest wymuszeniem.

A ja wam powiadam: Wcale nie przysiêgajcie - ani na ziemiê, bo jest tronem Bo¿ym, ani na Jerozolimê, bo jest miastem wielkiego króla. Ani na swoj± g³owê nie przysiêgaj, bo nie mo¿esz ani jednego w³osa uczyniæ bia³ym albo czarnym. Niech wasza mowa bêdzie: Tak, tak, nie, nie. A co nadto jest, od Z³ego pochodzi" (Mt 5,33-37).

A co dopiero przewidzieæ jak potocz± siê twoje losy za kilka czy kilkadziesi±t lat.... Jezus to wiedzia³ dlatego twierdzi³ i¿ sk³adanie takich przysi±g jest bezprawne.

Nie mniej wa¿na sprawa oparta na przysiêgach to wszystkie ¶luby zakonne i przysiêgi ksiê¿y w³±cznie z ¿yciem w celibacie, kto i jakim prawem wymusza od nich te przysiêgi? I nie mów i¿ s± dobrowolne, bo by³o by takimi  gdyby bez sk³adania ich ludzie ci  mogli pe³niæ  wybrane przez siebie funkcje.


Kiara  U¶miech U¶miech


Je¿eli zorganizowana religia w³adaj±ca ludzkimi losami od prawie 2000 lat opiera swoje za³o¿enia na s³owach Jezusa i nie honoruje ich , a wrêcz przeciwnie manipuluje nimi i wymusza wbrew nim swoj± opcjê w³adzy, to jest karygodny proceder, zarówno w oczach prawa ludzkiego jak i Boskiego. 
Nale¿y siê zastanowiæ ilu set tysi±com ludzi zniszczono ¿ycie wymuszaj±c przeró¿ne przysiêgi w imiê Boga i Jezusa  z których ludzie ci nie mogli siê nigdy uwolniæ.

Jak dla mnie jest to obrzydliwa manipulacja z wykorzystywaniem autorytetu Jezusa, który jedynie tej religij s³u¿y jako szyld.
Ja mówiê temu NIE! NIE! NIE! STOP! i BASTA ! RAZ NA ZAWSZE!


Kiara U¶miech U¶miech
« Ostatnia zmiana: Pa¼dziernik 10, 2012, 01:26:22 wys³ane przez Kiara » Zapisane
ptak
Go¶æ
« Odpowiedz #178 : Pa¼dziernik 10, 2012, 10:24:37 »

Cytat: Kiara
Dodajmy do tego inne podobieñstwa miêdzy regu³± esseñczyków a naukami Jezusa, na przyk³ad zestawmy nastêpuj±cy przekaz Józefa Flawiusza: "Odmawiaj± oni sk³adania przysi±g, uwa¿aj±c je za rzecz gorsz± od krzywoprzysiêstwa, gdy¿ ich zdaniem ludzie, którym nie mo¿na ufaæ bez przysiêgi na Boga, s± ju¿ teraz potêpieni"

Rozumiem, ¿e ONI, którzy odmawiaj± sk³adania przysi±g to esseñczycy, z których wywodzi³ siê Jezus?
I to ONI propagowali potêpienie przez Boga tych, którym nie mo¿na ufaæ bez przysiêgi?
Ciekawe i jakie¿ humanitarne! Jaki¿ to Bóg potêpiaj±cy? Czy¿ nie na miarê swoich wyznawców?
Czy wspó³czesny cz³owiek, humanista, by³by w stanie wypromowaæ takie prawo? Z potêpieniem cz³owieka
za jego s³abo¶æ?
Owa doktryna potêpienia zaprzecza celowi i zasadno¶ci reinkarnacji, zaprzecza jej samej.
Zaprzecza mo¿liwo¶ci samorozwoju, samo naprawy cz³owieka.
Dalsze wnioski? Chyba oczywiste i zbêdne.

----------------------------

Co do przysiêgi ‘ma³¿eñskiej’. Jest ona sk³adana nawet wówczas, gdy dwoje ludzi nie formalizuje
zwi±zku a pragnie wspólnie i¶æ przez ¿ycie. Wyznanie mi³o¶ci, b±d¼ innych uczuæ, czy nawet zwyk³ej
deklaracji opieki nad drug± osob± jest przysiêg±.
Samo uczucie jest przysiêg±, która nie musi byæ nawet zwerbalizowana.
Wa¿no¶æ przysiêgi jest gwarantowana uczuciem i zamiarem. Gdy te gin±, przysiêga traci moc.
Tak rozumiem sens przysiêgi. 
Zapisane
Kiara
Go¶æ
« Odpowiedz #179 : Pa¼dziernik 10, 2012, 10:38:03 »

Kto¶ kto kocha prawdziwie nie musi sk³adaæ ¿adnych przysiêg , których dotrzymania nie jest pewien, bowiem wszystko jest zmienne, a wp³ywu na swoj±  niezmienno¶æ nikt nie ma i mieæ nie mo¿e.

A ja wam powiadam: Wcale nie przysiêgajcie - ani na ziemiê, bo jest tronem Bo¿ym, ani na Jerozolimê, bo jest miastem wielkiego króla. Ani na swoj± g³owê nie przysiêgaj, bo nie mo¿esz ani jednego w³osa uczyniæ bia³ym albo czarnym. Niech wasza mowa bêdzie: Tak, tak, nie, nie. A co nadto jest, od Z³ego pochodzi" (Mt 5,33-37).



Kiara U¶miech U¶miech
« Ostatnia zmiana: Pa¼dziernik 10, 2012, 10:39:05 wys³ane przez Kiara » Zapisane
ptak
Go¶æ
« Odpowiedz #180 : Pa¼dziernik 10, 2012, 10:52:21 »

Cytuj
A co nadto jest, od Z³ego pochodzi

A My¶liciele nauczali, ¿e nie ma z³a ani dobra. Jest tylko do¶wiadczenie i wyra¿enie.

To gdzie ten z³y?  Chichot
I co z tym potêpieniem cz³owieka, któremu nie mo¿na ufaæ bez przysiêgi na Boga?  Du¿y u¶miech
Zapisane
Kiara
Go¶æ
« Odpowiedz #181 : Pa¼dziernik 10, 2012, 10:59:40 »

My¶liciele nauczali i nauczaj± i¿ wszystko co odczuwasz jako z³o dla siebie jest nim, a ponadto i¿ wymuszanie czego¶ wedle w³asnej woli  na kim¶ jest z³em dla tego na kim dokonuje siê wymuszeñ ale rownie¿ dla tego kto wymusza. Zatem nie mo¿na wymuszaæ niczego na nikim( przysiêgami) je¿eli nie mamy pewno¶ci mo¿liwo¶ci ich dotrzymania. Bowiem wówczas kodujemy w kim¶ poczucie winy gdy jej nie dotrzyma i bycie w sytuacji bardzo z³ej dla kogo¶ gdy usi³uje dotrzymaæ przysiêgi pomimo z³a które wyp³ywa dla niego z bycia w takim stanie.

Ka¿de wymuszenie jest z³em.


Kiara U¶miech U¶miech
« Ostatnia zmiana: Pa¼dziernik 10, 2012, 12:51:57 wys³ane przez Kiara » Zapisane
Fair Lady
Go¶æ
« Odpowiedz #182 : Pa¼dziernik 10, 2012, 11:03:09 »

Co do przysiegi, to ja to widze inaczej. Chodzi o dotrzymanie obietnicy. Staram sie w zyciu dotrzymywac slowa, to moja dewiza, gdy przyrzekne komus, ze cos tam wykonam, bede na czas, zorganizje to jest to u mnie na pierwszym planie.
Taki mam swoj wlasny wewnetrzny kodeks.

Co do przysiegania publicznego - to chyba chodzi o rodzine, aby dzieci mialy mame i tate (potwierdzonych prawnie).

Jest jeszcze takie fajne zdanko po lacinie polecam Mrugniêcie

lex dubia non obligat
Zapisane
ptak
Go¶æ
« Odpowiedz #183 : Pa¼dziernik 10, 2012, 11:13:16 »

Cytat: Kiara
My¶liciele nauczali i nauczaj± i¿ wszystko co odczuwasz jako z³o dla siebie jest nim

Czyli subiektywne odczucie. A co z obiektywizmem?  Du¿y u¶miech

Co do wymuszania przysi±g, zgadzam siê. Nie powinno byæ wymuszania.
Ale przyszli ma³¿onkowie formalizuj±c ma³¿eñstwo sami dobrowolnie deklaruj± siê z³o¿yæ przysiêgê.
Nikt ich nie zmusza do tego. Gdy nie chc±, mog± nie formalizowaæ zwi±zku.

No i wci±¿ nie odnosisz siê do doktryny potêpienia, reprezentowanej przez esseñczyków.
Chocia¿ nie musisz, bo có¿ tu mo¿na powiedzieæ?  Chichot
Zapisane
Fair Lady
Go¶æ
« Odpowiedz #184 : Pa¼dziernik 10, 2012, 11:39:17 »

Niektorzy lubia skaladac przysiege malzenska w najrozniejszych miejscach np. w Las Vegas, tam nie potrzeba zadnych ceregieli, nawet jezyka nie trzeba porzadnie znac. Zaznaczam, ze akt slubu jest wazny na calym swiecie. Wow!

A tak na marginesie to wsrod moich znajomych z realu jest mniej wiecej 50/50 czyli tych wytrwalych w przysiedze (oficjalnie) i tych co sie z okowow malzenskich wezlow uwolnili.
Tylko, ze na slub kupuje sie prezenty,a na rozwod nie.
Zapisane
Kiara
Go¶æ
« Odpowiedz #185 : Pa¼dziernik 10, 2012, 13:02:09 »

Esseñczycy jak i My¶liciele uznaj± i¿ wie¼ miêdzyludzk± tworzy mi³o¶æ, zatem ona i tylko ona  ³±czy zwi±zki prawdziwie. Gdy wygasa ( mo¿e to zaistnieæ i nikt nie wie czy tak siê stanie czy nie)  ludzie w zwi±zkach maj± prawo do roz³±czenia siê. Co wcale nie zdejmuje z nich obowi±zków wobec potrzebuj±cego pomocy wspó³ma³¿onka czy dzieci. To s± ju¿ oddzielne sprawy i oddzielny temat uregulowañ prawnych.
Oczywi¶cie i¿ trzeba ponosiæ odpowiedzialno¶æ z danego s³owa i wziêtych na siebie obowi±zkowa, ale nie jest to powód do wymuszania trwania zwi±zku , który chocia¿ by  przez jednego z partnerów jest ju¿ nie chciany.

¯adne wiêzienie ludzi nie jest ich dobrem , lepiej siê rozstaæ i pozostaæ przyjació³mi( o ile jest to mo¿liwe) ni¿ budowaæ w ¿yciu  z kim¶ ale tylko   obok nienawi¶æ , z³o¶æ i zgorzknienie.


Kiara U¶miech U¶miech
« Ostatnia zmiana: Pa¼dziernik 10, 2012, 14:57:09 wys³ane przez Kiara » Zapisane
east
Go¶æ
« Odpowiedz #186 : Pa¼dziernik 10, 2012, 14:31:12 »


Fakt, nie wiem co mnie spotka za klika czy kilkadziesi±t lat, ale ju¿ wcze¶niej jak i teraz robiê co tylko mo¿liwe abym nie musia³ siê za swoje zachowanie wstydziæ. Du¿o wcze¶niej pracowa³em aby zmaksymalizowaæ szanse na dochowanie przysiêgi, szczê¶liwe dochowanie - nie myliæ z poczuciem kajdan.
No to masz cel ¿yciowy i musisz wypa¶æ jak najlepiej Du¿y u¶miech

Cytuj
Nie muszê dzisiaj chowaæ siê za "w imiê mi³o¶ci dali¶my sobie wolno¶æ"...
Chowaæ siê za tym ? Ch³opie masz kupê wyobra¿eñ w g³owie na ten temat, a rzecz wcale nie polega na unikaniu wyimaginowanych straszaków.
Je¶li twierdzisz, ¿e kochasz z wzajemno¶ci± i jeste¶ szczê¶liwy to nie ma powodu, aby Tobie nie wierzyæ, ale tak samo nie ma powodów nie wierzyæ w to, ¿e ludzie daj± sobie wolno¶æ aby móc dalej kochaæ ... choæby i dlatego, aby tzw sob± nie wiêziæ drugiej osoby. To, ¿e Tobie siê to w pale nie mie¶ci doprawdy nic nie znaczy.
A nie mie¶ci Ci siê, bo jak mantrê powtarzasz w kó³ko ten sam tekst o chowaniu siê za .... o dupochronach, ... unikach , .... cz³owieku. Czego Ty siê boisz ? W ¿yciu na prawdê nie ma siê czego baæ Chichot
Cytuj
Nie k³amiê, nie przestawiam faktów, nie konfabulujê - dlatego nie muszê uciekaæ od dyskusji z kimkolwiek, nie muszê rozmywaæ tematów aby tuszowaæ swoje wpadki.
S³owem ch³op z Ciebie szczery , otwarty, mi³osierny , osz kurde ¿e niemal¿e doskona³y. I faktycznie, w swoim mniemaniu kim¶ takim jeste¶. Swoje wpadki tylko Ty sam uznajesz za wpadki, o ile je dostrze¿esz, tak samo jak jedynie Ty sam masz o sobie mniemanie.
To bezpieczne ciepe³ko jednak¿e równie¿ jest iluzj±. Nawet nie wiesz o tym ,no bo i sk±d mia³by¶ to wiedzieæ, ¿e te obietnice ma³¿eñskie (a nawet wszystko, co wydaje siê takie sta³e, czyste i niezmienne ) s± k³amstwem, bo osadzone s± w fa³szywej i  zak³amanej rzeczywisto¶ci, co zdaje siê w tej materii wykazywaæ Kiara .
Zapisane
Przebi¶nieg
Go¶æ
« Odpowiedz #187 : Pa¼dziernik 10, 2012, 17:11:07 »

Moim skromnym zdaniem zwi±zek dwojga ludzi (kobieta i facio o innych nie piszê Du¿y u¶miech) jest w porz±dku dopóki jest w nim miejsce na akceptacjê drugiego.
Pomocne bywa postawienie drugiego jako lustra i je¿eli co¶ w tym lustrze na nas dzia³a negatywnie to wypada³o by to u siebie sprawdziæ.
Akceptacja inno¶ci drugiego pomaga te¿ dlatego, ¿e hm z punktu widzenia energetycznego to to co dla faceta jest sufitem dla kobiety jest pod³og± i dlatego facet czuj±c siê hm ...gorszym mo¿e siêgn±æ do przewagi fizycznej budowy cia³a.
Wiêc kobieta powinna pierwsza ust±piæ w/g starej zasady m±drzejszy g³upszemu zawsze pierwszy ust±pi Du¿y u¶miech
Moim skromnym zdaniem nie trzeba sobie przysiêgaæ ale jak ju¿ kto¶ to zrobi to dlaczego nie samo w sobie nie jest z³e chyba, ¿e zadzia³ wytrych tzn za³±czy siê prawo w³asno¶ci, bo wtedy có¿ ....
W ka¿dym razie moim skromnym zdaniem za z³amanie przysiêgi ma³¿eñskiej winowajce powinno siê karaæ klasztorem Du¿y u¶miech lub kolonia karn±  Du¿y u¶miech hm dybami.... Du¿y u¶miech
Albo przysiêga albo nie a jak przysiêga i nie dochowuje wierno¶ci to ...to na pustelnika za karê Du¿y u¶miech
to pa Du¿y u¶miech
Zapisane
arteq
Go¶æ
« Odpowiedz #188 : Pa¼dziernik 10, 2012, 22:35:50 »

No to masz cel ¿yciowy i musisz wypa¶æ jak najlepiej
Nie muszê, ale chcê, to subtelna ró¿nica. I nie rozumiem co jest nagannego czy do wy¶miania w tym, ¿e kto¶ chce wzrastaæ? Czy¿ nie o tym jest to forum?

Je¶li twierdzisz, ¿e kochasz z wzajemno¶ci± i jeste¶ szczê¶liwy to nie ma powodu, aby Tobie nie wierzyæ, ale tak samo nie ma powodów nie wierzyæ w to, ¿e ludzie daj± sobie wolno¶æ aby móc dalej kochaæ ... choæby i dlatego, aby tzw sob± nie wiêziæ drugiej osoby. To, ¿e Tobie siê to w pale nie mie¶ci doprawdy nic nie znaczy.
East, czy¿by¶ Ty tak¿e "dawa³ wolno¶æ"? Niestety takie rzeczy mi siê mieszcz±, tylko, ¿e powody s± odmienne do tych którymi staracie siê podpieraæ... Ciê¿ko mi tylko poj±æ, ¿e ni z tego ni z owego (bo przecie¿ zapewniacie, ze rozstanie podyktowane jest... mi³o¶ci±) osoby które z powodu mi³o¶ci zdecydowa³y siê byæ ze sob±, kochaj± siê nagle... musz±... khm... przepraszam w imiê tej¿e mi³o¶ci siê rozstaj±. Wiêc albo to co ich po³±czy³o nie by³o mi³o¶ci± (i  byc mo¿e zabrak³o rozeznania/pewnej chronologii to zapewniaj±cej), albo to co czuj± teraz nie jest mi³o¶ci±, albo powód rozstania jest taki, ¿e nie mog± ze sob± ju¿ wytrzymaæ... ewentualnie dziêki wzajemnej "mi³o¶ci" zmienili siê na gorsze... Ale wtedy glêdzenie o wznosz±cym rozwoju duchowych idzie w las...

Przyk³ad z poradni ma³¿eñskiej. M±¿ - jeszcze - mówi, ¿e nie mo¿e ju¿ z zon± wytrzymaæ (przynajmniej nazwa³ uczciwie rzeczy po imieniu a nie smêci³ o dawaniu wolno¶ci w imiê mi³o¶ci), ¿e
¿ona uosabia wiele negatywnych cech i dalej narzekania. W koñcu s³owotok zostaje mu przerwany pytaniem: Panie, to po co¶ Pan z tak± wied¼m± siê ¿eni³? Krótkie zdziwienie i wybe³kota³: no ale jak siê ¿eni³em to taka nie by³, wrêcz przeciwnie... W odpowiedzi na to us³ysza³: w takim razie przy panu siê tak zmieni³a...  Mina cz³owieka zresetowanego... Powoli, powoli, to ma³¿eñstwo da³o siê uratowaæ i jak stwierdzi³ ponownie s± szczê¶liwi...
Tyle tylko, ¿e trzeba uczciwie przyznaæ siê do swoich b³êdów i chcieæ je naprawiæ, zrezygnowaæ z egoizmu, popracowaæ, czyli... dokopaæ siê chocia¿ do iskierki pierwotnego uczucia.

A nie mie¶ci Ci siê, bo jak mantrê powtarzasz w kó³ko ten sam tekst o chowaniu siê za .... o dupochronach, ... unikach , .... cz³owieku. Czego Ty siê boisz ? W ¿yciu na prawdê nie ma siê czego baæ
Ale¿ ci±gle te dupochrony s± budowane. Co do strachu - niewielu rzeczy siê bojê, ale s± takie. Natomiast unikanie obietnic, deklaracji, przyrzeczeñ - jest w³a¶nie strachem przed odpowiedzialno¶ci± i w³asn± u³omno¶ci± (której to w ¶wietle jupiterów bez zaj±kniêcia siê powtarza), antykoncepcja czy usuwanie ci±¿y - to nic innego jak strach przed dzieckiem, bezbronn± istot±; tudzie¿ strach przed pozbawieniem mo¿liwo¶ci bezkonsekwencyjnego, w dowolnej chwili zaspokajania chêci na przyjemno¶æ... I Wy bêdziecie zarzucali mi strach? No proszê, darujcie...

S³owem ch³op z Ciebie szczery , otwarty, mi³osierny , osz kurde ¿e niemal¿e doskona³y. I faktycznie, w swoim mniemaniu kim¶ takim jeste¶. Swoje wpadki tylko Ty sam uznajesz za wpadki, o ile je dostrze¿esz, tak samo jak jedynie Ty sam masz o sobie mniemanie.
Jestem ¶wiadomy swoich mocnych cech jak i u³omno¶ci i jako jeden z nielicznych, na tle tych wszystkich wspania³ych mam odwagê wprost, bez ogródek do niedoskona³o¶ci siê przyznaæ. Szczero¶æ jest tutaj równie¿ czêsto niezbyt mile widziana, bo zaraz pojawiaj± siê oskar¿enia o chêæ prowokowania sprzeczek, czy tez insynuowanie ograniczeñ w pojmowaniu/postrzeganiu.

Je¿eli czego¶ jestem ciekaw, istoty sprawy to j± analizujê, w tym uwa¿nie patrzê na efekty. Tak¿e na tym forum przeczyta³em wiele teorii, których potwierdzenia szuka³em w otaczaj±cym ¶wiecie czy te¿ zachowaniu osób je propaguj±cych. Niestety wiêkszo¶æ z tych teorii pozosta³a wy³±cznie teoriami. Widzê czasami równie¿, ¿e kto¶ ma lepszy pomys³, lepiej sobie radzi, a mi ciê¿ko mi do tego dorównaæ, jednak wtedy nie ci±gnê go w dó³, nie wy¶miewam, ¿e nie ma pojêcia o czym mówi, ¿e ma chore wyobra¿enia... Zabawne jest to, ¿e wiele z moich zasad, schematów postêpowania wy¶miewacie, a gdy pokazujê, ¿e równanie w praktyce dzia³a (w przeciwieñstwie do wielu Waszych), nadal to czynicie - pisz±c o przedstawionych owocach jako dyrdyma³ach, bleblaniach, czy te¿ "nie obchodzi mnie to"... Ok, mo¿na i tak.

East, zastanawia mnie jedna rzecz - dlaczego od ¿ycia, realnego ¿ycia uciek³e¶ w zaprzeczanie istnienia czegokolwiek. To, ¿e schowasz g³owê w piasek/zamkniesz oczy nie oznacza, ¿e ¶wiat przestaje istnieæ... Skoro jak twierdzisz Ciebie nie ma, mnie nie ma... to nie ma te¿ i moich wyobra¿eñ o czymkolwiek - a takowe (nietrafne) mi raczysz zarzucaæ.
Zapisane
east
Go¶æ
« Odpowiedz #189 : Pa¼dziernik 11, 2012, 08:45:06 »


.. Ciê¿ko mi tylko poj±æ, ¿e ni z tego ni z owego (bo przecie¿ zapewniacie, ze rozstanie podyktowane jest... mi³o¶ci±) osoby które z powodu mi³o¶ci zdecydowa³y siê byæ ze sob±, kochaj± siê nagle... musz±... khm... przepraszam w imiê tej¿e mi³o¶ci siê rozstaj±. Wiêc albo to co ich po³±czy³o nie by³o mi³o¶ci± (i  byc mo¿e zabrak³o rozeznania/pewnej chronologii to zapewniaj±cej), albo to co czuj± teraz nie jest mi³o¶ci±, albo powód rozstania jest taki, ¿e nie mog± ze sob± ju¿ wytrzymaæ...


A nie pomy¶la³e¶, ¿e mo¿e to "rozstanie z mi³o¶ci" to równie¿ etap wzrastania i to wykraczaj±cy poza tradycyjne pojêcie zwi±zku ?
Poza wiêzi typu MOJA kobieta, MÓJ facet. Czarno-bia³a klisza tradycyjnego rozumienia zwi±zku to jeszcze nie ca³y ¶wiat, Arteq . Zreszt± od wieków mi³o¶æ przekracza³a tabu.
Mo¿e obejrzyj kilka filmów, albo poczytaj romanse takie jak Romeo i Julia. Z wielkiej mi³o¶ci to nawet mo¿na zabiæ, wiedzia³e¶ o tym ? Z mi³o¶ci, a nie z nienawi¶ci. A Ciebie oburza rozstanie z mi³o¶ci, uwolnienie ... brak przywi±zañ. Co nie oznacza nieodpowiedzialno¶ci za dzieci.

Cytuj
Przyk³ad z poradni ma³¿eñskiej. M±¿ - jeszcze - mówi, ¿e nie mo¿e ju¿ z zon± wytrzymaæ (przynajmniej nazwa³ uczciwie rzeczy po imieniu a nie smêci³ o dawaniu wolno¶ci w imiê mi³o¶ci), ¿e
¿ona uosabia wiele negatywnych cech i dalej narzekania. W koñcu s³owotok zostaje mu przerwany pytaniem: Panie, to po co¶ Pan z tak± wied¼m± siê ¿eni³? Krótkie zdziwienie i wybe³kota³: no ale jak siê ¿eni³em to taka nie by³, wrêcz przeciwnie... W odpowiedzi na to us³ysza³: w takim razie przy panu siê tak zmieni³a...  Mina cz³owieka zresetowanego... Powoli, powoli, to ma³¿eñstwo da³o siê uratowaæ i jak stwierdzi³ ponownie s± szczê¶liwi...


No w³a¶nie, ludzie nie wiedz± sami kim s±, nie widz± nawet tego, co powoduj± ( ze wzajemno¶ci± zreszt±) ,bo trzymaj± siê wyobra¿eñ . Dla nich nawet URATOWANIE MA£¯EÑSTWA to po prostu kolejne wcielenie wdrukowane i uto¿samione , tylko ¿e oni o tym nie wiedz±. ¦ni± swoje sny ca³e ¿ycie. Praca nad sob± to syzyfowa robota bo to jakby wiecznie rze¼biæ kawa³ek drewna. Mo¿na ci±gle z tego co¶ nowego wycinaæ co i tak nie o¿ywi rze¼by. Ale za to doradcy rze¼biarza maj± "pracê" (poradnie).
Cytuj
Tyle tylko, ¿e trzeba uczciwie przyznaæ siê do swoich b³êdów i chcieæ je naprawiæ, zrezygnowaæ z egoizmu, popracowaæ, czyli... dokopaæ siê chocia¿ do iskierki pierwotnego uczucia.

Dobrze, ale uczciwie, bez przyjmowania kolejnych protez wstawianych przez tzw autorytety od zwiazków. Nie bój siê zobaczyæ iluzji Chichot

.
Cytuj
Natomiast unikanie obietnic, deklaracji, przyrzeczeñ - jest w³a¶nie strachem przed odpowiedzialno¶ci± i w³asn± u³omno¶ci±

Mylisz to z elementarn± uczciwo¶ci±. Nie mo¿na obiecaæ czego¶ na co nie masz wp³ywu.
Cytuj
Jestem (..)
Nie , nie jeste¶, ale to temat na inny w±tek. Tutaj jest dyskusja o ma³¿eñstwie Du¿y u¶miech

Cytuj
East, zastanawia mnie jedna rzecz - dlaczego od ¿ycia, realnego ¿ycia uciek³e¶ w zaprzeczanie istnienia czegokolwiek.

Widzisz, to co projektujesz to s± mniemania cz³owieka za¶lepionego SOB¡ i swoimi wyobra¿eniami. Nie ma ucieczki od niczego, za to jest rozpoznanie tego , co jest. To jest ¿ywe, jest ¿yciem, jest wszystkim, nikt temu nie zaprzecza (sk±d to wyobra¿enie w g³owie Artka ?). Realne ¿ycie to poziomy du¿o g³êbsze ni¿ papier od instytucji pañstwowej lub ko¶cielnej i usi³owanie podporz±dkowania temu ca³ego ¿ycia. Bo tak robi± wszyscy, bo tak JA czujê ?

 
Cytuj
To, ¿e schowasz g³owê w piasek/zamkniesz oczy nie oznacza, ¿e ¶wiat przestaje istnieæ...
Ale w³a¶nie to TY zamykasz oczy na ¶wiat ,Ty chowasz g³owê w piach trzymaj±c siê swoich wyobra¿eñ o tym co i jakie jest.

Najwiêksz± ¶ciem± jest JA, którym siebie widzisz. Popatrz, ¿e ludzie w poradniach ma³¿eñskich to odkrywaj± równie¿, ale wnioski wyci±gaj± nie do koñca w³a¶ciwe zatrzymuj±c siê w pó³ drogi. To, ¿e odkrywaj± i¿ to z nimi jest co¶ nie tak, to tylko czê¶æ prawdy. Ca³kowit± prawd± jest to, ¿e JA nie istnieje. Jest fikcj±. B³±d polega na budowaniu nowych uzale¿nieñ i nowych wizerunków siebie - tego co jest fa³szem samo w sobie.
Cytuj
Skoro jak twierdzisz Ciebie nie ma, mnie nie ma... to nie ma te¿ i moich wyobra¿eñ o czymkolwiek - a takowe (nietrafne) mi raczysz zarzucaæ.

To jest jak gra komputerowa w któr± siê bawi ¿ycie, udaj±c ,¿e jest tym ludzikiem graj±cym w grê. Przekrêt polega na tym, ¿e nast±pi³o uto¿samienie z pionkiem na planszy. To tylko pionki tu siê przerzucaj± ilo¶ci± oczek i "najswoiszych" racji Du¿y u¶miech
Zapisane
arteq
Go¶æ
« Odpowiedz #190 : Pa¼dziernik 11, 2012, 17:17:22 »

A nie pomy¶la³e¶, ¿e mo¿e to "rozstanie z mi³o¶ci" to równie¿ etap wzrastania i to wykraczaj±cy poza tradycyjne pojêcie zwi±zku ?
Pomy¶la³em, ¿e kto¶ mo¿e w takie t³umaczenie uciekaæ szukaj±c dla siebie usprawiedliwienia. Kolejny etap wzrastania poprzez pozostawienie ot tak, osób które siê rzekomo kocha??? Jak rozumiem w takich sytuacjach wydaje siê uroczyste przyjêcie, wszyscy s± szczê¶liwi, dzieci wprost rozpromienione... Kocham Ciê, kocham dzieci, wiêc... Was porzucam... S³owo mi³o¶æ niestety zosta³o mocno wy¶wiechtane, a takie sytuacje w³a¶nie mocno na to zapracowa³y... Do tego East, gdyby nawet na chwilê za³o¿yæ, ¿e takowe "rozstanie z mi³o¶ci" to kolejny etap w mi³o¶ci/doskonaleniu siê, to cz³owiek po takim zabiegu nie powinien wi±zaæ siê ju¿ z inn± osob±, bo by³aby to czystej wody hipokryzja - no wszak ten etap ma za sob±...
Daj spokój, wiem, ¿e w pewnych przypadkach postrzegacie mnie jak idiotê, ale teraz..., no proszê...

Poza wiêzi typu MOJA kobieta, MÓJ facet. Czarno-bia³a klisza tradycyjnego rozumienia zwi±zku to jeszcze nie ca³y ¶wiat, Arteq . Zreszt± od wieków mi³o¶æ przekracza³a tabu.
East, na temat tego przymiotnika ju¿ rozmawiali¶my, ale przypomnê. Niestety jêzyk polski nie ma tutaj szerszego pola manewru, ale dlaczego upierasz siê w kontek¶cie, ¿e moja = niewolnicza w³asno¶æ? Wtedy zapyta³em siê Ciebie o alternatywne okre¶lenie dla "moja" które jednoznacznie ucina³oby podejrzenia o taki tak my¶lenia... pyta³em jakim przymiotnikiem okre¶li³by¶ np. dzieci które pocz±³e¶... nie otrzyma³em odpowiedzi.

Mo¿e obejrzyj kilka filmów, albo poczytaj romanse takie jak Romeo i Julia. Z wielkiej mi³o¶ci to nawet mo¿na zabiæ, wiedzia³e¶ o tym ? Z mi³o¶ci, a nie z nienawi¶ci. A Ciebie oburza rozstanie z mi³o¶ci, uwolnienie ... brak przywi±zañ. Co nie oznacza nieodpowiedzialno¶ci za dzieci.
Kolejna bzdura, bo ka¿esz mi wierzyæ, ¿e cz³owiek dokonuj±c jednej z najwiêkszych zbrodni - zabijaj±c innego cz³owieka - ma wtedy w sercu mi³o¶æ? Ni± siê kieruje? Wed³ug mnie wtedy nie ma krzty mi³o¶ci, za to mog± w³adaæ nim wtedy zawi¶æ, nienawi¶æ, strach, ¿±dza... Ponadto ka¿esz mi wierzyæ, jakoby kolejnym, wy¿szym etapem mi³o¶ci jest... porzucenie/rozstanie??? Hmmm... to mo¿e by³o sobie kochaæ na odleg³o¶æ i nie zawracaæ komu¶ g³owy... Albo - skoro popieracie ideê reinkarnacji - to mo¿e w tym ¿yciu do koñca zachowaj siê ju¿ przyzwoicie (nie mówi±c o mi³o¶ci) a kolejny szczebelek - wolno¶æ - zaplanujesz sobie na kolejne ¿ycie... Co do dzieci, to praktycznie ka¿de (poza sytuacjami gdy rodzic jest katem) rozstanie rodziców jest krzywdzeniem ich, ¿adne dziecko nie chce rozstania rodziców. Ka¿de chce pe³nej, kochaj±cej siê rodziny. I to jest idealne ¶rodowisko do optymalnego wzrostu dziecka - szczególnie psychicznego. Ka¿de odstêpstwo od tego bardziej lub mniej lecz zawsze niekorzystnie wp³ywa na rozwój dziecka. T³umaczenie, ¿e bêdê da³ o dzieci, bo zajrzê w weekend, czy w jakie¶ popo³udnie "na tygodniu", zadzwoniê, zabiorê na wakacje jest wy³±cznie protez±.

No w³a¶nie, ludzie nie wiedz± sami kim s±, nie widz± nawet tego, co powoduj± ( ze wzajemno¶ci± zreszt±) ,bo trzymaj± siê wyobra¿eñ . Dla nich nawet URATOWANIE MA£¯EÑSTWA to po prostu kolejne wcielenie wdrukowane i uto¿samione , tylko ¿e oni o tym nie wiedz±. ¦ni± swoje sny ca³e ¿ycie. Praca nad sob± to syzyfowa robota bo to jakby wiecznie rze¼biæ kawa³ek drewna. Mo¿na ci±gle z tego co¶ nowego wycinaæ co i tak nie o¿ywi rze¼by. Ale za to doradcy rze¼biarza maj± "pracê" (poradnie).
Tak, ludzie siê gubi±. Czasami uda im siê pomóc odzyskaæ wzrok... Nie wiem dlaczego to powrót do szczê¶cia mia³by byæ czym¶ negatywnym, dlaczego szczê¶cie ¿ony czuj±cej, ¿e m±¿ ponownie daje jej szczê¶cie jest z³y, dlaczego rado¶æ dzieci, ¿e ojciec powraca do domu/przestaje siê k³óciæ z matk± jest nieodpowiednie? A osoba która w tym cokolwiek pomog³a pos±dzana jest o ma³ostkowo¶æ? Tak, East, praca nad sob± jest ciê¿k±, a koñca nie widaæ, no ale wszak zapewniacie ¿e chodzi o doskonalenie siê, wzrastanie...Wiêc jak to w koñcu jest? Je¿eli samemu nie wystarcza Ci si³, chêci czy zapa³u aby "porze¼biæ" to nie neguj pracy i pozytywnych chêci u innych.

Dobrze, ale uczciwie, bez przyjmowania kolejnych protez wstawianych przez tzw autorytety od zwiazków. Nie bój siê zobaczyæ iluzji Chichot
Dosyæ pysza³kowatym by³oby stwierdzenie, ¿e jeste¶my najm±drzejsi, wiemy wszystko najlepiej i nikt nie jest w stanie poradziæ sobie z dan± spraw± lepiej. A ju¿ ociera siê o g³upotê w sytuacji gdy dana sprawa jednak nas przeros³a...

Mylisz to z elementarn± uczciwo¶ci±. Nie mo¿na obiecaæ czego¶ na co nie masz wp³ywu.
Ale¿ ma siê wp³yw, gdy tylko siê chce. Co najwy¿ej wymaga to wysi³ku, no ale wysi³ek w imiê mi³o¶ci jest s³odycz±. Na co nie masz wp³ywu? Czy¿by¶ nie mia³ wp³ywu aby byæ np. uczciwym, przyzwoitym, staraæ siê dawaæ szczê¶cie, nie zdradzaæ, prawdomównym? Zawsze mo¿esz byæ przyzwoitym cz³owiekiem, zawsze - czasami tylko cena za to jest znaczna.

Realne ¿ycie to poziomy du¿o g³êbsze ni¿ papier od instytucji pañstwowej lub ko¶cielnej i usi³owanie podporz±dkowania temu ca³ego ¿ycia. Bo tak robi± wszyscy, bo tak JA czujê ?
East, smutne, ¿e ma³¿eñstwo który¶ raz przyrównujesz do papierka, jakoby on by³ wy³±cznym czy te¿ g³ównym gwarantem szczê¶cia w nim. "Papierek" to oficjalne potwierdzenie zamiarów, pragnieñ czasami papierek lakmusowy prawdziwych zamiarów - dla mnie ma³¿eñstwo to równie¿ sakrament i wyp³ywaj±ca z niego si³a - pomoc Bo¿a, co potwierdzaj± nawet suche statystyki jak równie¿ i s³owa samych zainteresowanych.

Ale w³a¶nie to TY zamykasz oczy na ¶wiat ,Ty chowasz g³owê w piach trzymaj±c siê swoich wyobra¿eñ o tym co i jakie jest.
Hmmm... East, widzê efekty tych "wyobra¿eñ" jak równie¿ efekty wyobra¿eñ przeciwnych...

To jest jak gra komputerowa w któr± siê bawi ¿ycie, udaj±c ,¿e jest tym ludzikiem graj±cym w grê. Przekrêt polega na tym, ¿e nast±pi³o uto¿samienie z pionkiem na planszy. To tylko pionki tu siê przerzucaj± ilo¶ci± oczek i "najswoiszych" racji Du¿y u¶miech
Nie przerzucam siê, rozmawiam, bo mo¿na by³oby to wszystko szybko wyja¶niæ mówi±c sprawdzam - do czego namawiam, ale wtedy zamiast "wy³o¿enia kart" s³yszê - nie interesuj± nie "dyrdyma³y", b±d¼ "to zamach na prywatno¶æ", etc...
Ponadto dziwnym jest, ¿e je¿eli to gra, ¶ciema, z³udzenie i do tego - jak twierdzisz - jeste¶ tego ¶wiadomy... tak chêtnie w tym grasz, dyskutujesz z kim¶ kogo nie ma... dyskutujesz z jego pogl±dami - które s± podwójnym z³udzeniem... Syndrom wyimaginowanego "kolegi"?

Jednak winny jestem Ci podziêkowania, za rozmowê, wy³uszczenie swoich pogl±dów, racji - które to z ka¿dym krokiem upewniaj± mnie co do poczynionych obserwacji i przypuszczeñ. Dziêkujê za to bez jakichkolwiek ukrytych podtekstów.
Zapisane
Przebi¶nieg
Go¶æ
« Odpowiedz #191 : Pa¼dziernik 11, 2012, 19:20:14 »

Ok arteq Du¿y u¶miech
A jak sobie radzisz z tym zjawiskiem Cool
Znaczy budzisz siê i ko³o Ciebie ta sama twarz Du¿y u¶miech
Budzisz siê po roku i znowu ta sama twarz Du¿y u¶miech
Budzisz siê po kilku latach i znowu ta sama twarz Du¿y u¶miech
Podobno tez kobieta jest jak pocisk wpada w oko dziurawi kieszeñ i wychodzi bokiem Du¿y u¶miech
to pa Du¿y u¶miech
Zapisane
arteq
Go¶æ
« Odpowiedz #192 : Pa¼dziernik 11, 2012, 19:22:58 »

Cieszê siê i nie wiem dlaczego opisujesz t± sytuacjê jako problem?
« Ostatnia zmiana: Pa¼dziernik 11, 2012, 19:23:33 wys³ane przez arteq » Zapisane
east
Go¶æ
« Odpowiedz #193 : Pa¼dziernik 12, 2012, 00:09:52 »

A nie pomy¶la³e¶, ¿e mo¿e to "rozstanie z mi³o¶ci" to równie¿ etap wzrastania i to wykraczaj±cy poza tradycyjne pojêcie zwi±zku ?
Pomy¶la³em, ¿e kto¶ mo¿e w takie t³umaczenie uciekaæ szukaj±c dla siebie usprawiedliwienia.
I tylko do takich wniosków jeste¶ zdolny ? No có¿, ale to nie dziwi, wszak JA nie jest w stanie wyj¶æ poza w³asne ograniczenia. To co widzisz opisujesz w³asnym aparatem poznawczym, a wiêc -> "ucieczka w usprawiedliwienia".
 
Cytuj
Kolejny etap wzrastania poprzez pozostawienie ot tak, osób które siê rzekomo kocha???

To, co postrzegasz jako pozostawienie "ot tak" wi±¿e siê z najwy¿szym mo¿liwym po¶wiêceniem SIEBIE. A jednocze¶nie jest to logiczny krok we wzrastaniu. Porzucenie siebie i przywi±zañ miêdzy innymi dla innych, dla tych których siê kocha, bo oni maj± prawo do innych ¶cie¿ek - bo tak wybrali. Jednocze¶nie - to NIE oznacza porzucania ludzi w potrzebie, zatem nie dokonuj nadinterpretacji.

Cytuj
Jak rozumiem w takich sytuacjach wydaje siê uroczyste przyjêcie, wszyscy s± szczê¶liwi, dzieci wprost rozpromienione...

Nie mieszaj do tego dzieci. Nie masz pojêcia jak dzieci postrzegaj± rodziców . Je¶li nie widz± nienawi¶ci, je¶li ka¿de okazuje dziecku mi³o¶æ, a jednocze¶nie ani s³owem na ex-ma³¿onka nie narzeka, to ró¿nica dla dziecka niewielka czy rodzice s± razem czy nie. A doro¶li faktycznie mog± wydaæ przyjêcie z powodu rozstania , a nawet s± takie pary, które celebruj± to bardziej intymnie Mrugniêcie
To znowu przekroczenie pewnych wyobra¿eñ i katolickich tabu w my¶l których rozstaj±cy siê rodzice czyni± dziecku piek³o, a sami powinni siê pozabijaæ o parê groszy.

Cytuj
Kocham Ciê, kocham dzieci, wiêc... Was porzucam...
Nie do koñca, ale tak. Odchodzê, chocia¿ kocham , a nawet dlatego, poniewa¿ kocham i oni kochaj± równie¿, tyle ¿e inne obiekty Mrugniêcie Co¶ takiego jak brak zazdro¶ci chyba siê Tobie w g³owie nie mie¶ci równie¿ Arteq ?
I nie chodzi tu o porzucanie, bo porzuciæ to mo¿esz sobie brudne buty. To s³owo nie musi oddawaæ istoty rozstania.

Cytuj
S³owo mi³o¶æ niestety zosta³o mocno wy¶wiechtane, a takie sytuacje w³a¶nie mocno na to zapracowa³y...

A Ty sobie zrobi³e¶ zeñ ikonê. Mi³o¶æ jest naturalnym stanem bycia cz³owieka. Nie zale¿y od kogo¶ drugiego , ani trzeciego.

Cytuj
Do tego East, gdyby nawet na chwilê za³o¿yæ, ¿e takowe "rozstanie z mi³o¶ci" to kolejny etap w mi³o¶ci/doskonaleniu siê, to cz³owiek po takim zabiegu nie powinien wi±zaæ siê ju¿ z inn± osob±, bo by³aby to czystej wody hipokryzja - no wszak ten etap ma za sob±...
Bez sensu za³o¿enie. Co ma mi³o¶æ do wi±zania lub nie wi±zania siê w pary ? Ludzie ze sob± bardziej lub mniej rezonuj± i to na bardzo wielu ró¿nych p³aszczyznach. Mi³o¶æ niejedno ma imiê i nie jest to atrybut do zaw³aszczenia dla ma³¿eñstwa, a samo ma³¿eñstwo nie powinno byæ szczytem mi³o¶ci.
Sprowadzanie Mi³o¶ci do ma³¿eñstwa "po bo¿emu" to zaw³aszczanie tej piêknej energii do celów podporz±dkowanych programowaniu spo³ecznemu. Oczywi¶cie s± ludzie, jak Ty i Twoja ma³¿onka ,którzy siê realizuj± w 100% w ma³¿eñstwie i to jest te¿ w porz±dku. Tylko ,¿e nie w porz±dku jest to, kiedy tacy ludzie zaczynaj± porz±dkowaæ innym ¿ycie wg w³asnych regu³.

Pañstwo wspiera rzekomo ma³¿eñstwo (no bo ta pierwotna komórka spo³eczna napêdza ca³± machinê ) poradniami i poradami specjalistów od socjotechniki. To ju¿ jest ca³y przemys³ do urabiania  umys³ów.

Tak czy inaczej utkniêcie w utartych katolickich schematach bardzo blokuje , a wrêcz zniewala sam± Mi³o¶æ. Bo ona jest tak na prawdê wolna i kpi sobie z prób jej ujarzmiania i kodyfikowania. I bardzo dobrze Chichot

Cytuj
... pyta³em jakim przymiotnikiem okre¶li³by¶ np. dzieci które pocz±³e¶... nie otrzyma³em odpowiedzi.
Po prostu DZIECI. Bez przymiotników.

Cytuj
Kolejna bzdura, bo ka¿esz mi wierzyæ, ¿e cz³owiek dokonuj±c jednej z najwiêkszych zbrodni - zabijaj±c innego cz³owieka - ma wtedy w sercu mi³o¶æ? Ni± siê kieruje?

JA Ci ka¿ê ? Nie, po prostu dostarczam Ci materia³ów do przemy¶leñ, bo nic nie jest takie jakie sobie poszufladkowa³e¶, a tym bardziej mi³o¶æ. Mi³o¶æ szalona bywa, czasami nieszczê¶liwa, czasem przekracza nawet granice ¿ycia i ¶mierci, granice wa¿no¶ci w³asnej.
W czasach ekstremalnego zagro¿enia ludzie id± zabijaæ z mi³o¶ci. Z mi³o¶ci do swojego kraju i swoich rodzin. Id± zabijaæ innych ojców i synów , dzieci takie same jak "w³asne". To wszystko z poczucia mi³o¶ci, Arteq i to nawet wiedz±c, ¿e sami nie prze¿yj±. I nawet bez nienawi¶ci do tzw wroga. To siê w ogóle w g³owie nie mie¶ci, ale tak w³a¶nie ludzie s± urabiani, tak s± wykorzystywani. Mi³o¶ci± siê wygrywa brudne interesy klas nielicznych.

Cytuj
Wed³ug mnie wtedy nie ma krzty mi³o¶ci, za to mog± w³adaæ nim wtedy zawi¶æ, nienawi¶æ, strach, ¿±dza...
£atwo tak zwalaæ na niskie wibracje aby obroniæ wyobra¿enia o mi³o¶ci.

Cytuj
Ponadto ka¿esz mi wierzyæ, jakoby kolejnym, wy¿szym etapem mi³o¶ci jest... porzucenie/rozstanie???

Nie ka¿ê niczego. Chodzi o to, ¿e ... wszystko siê zmienia. Ulega rozszerzeniu, po³±czeniu, uwznio¶leniu. Nie ma porzucenia, ale te¿ nie ma uwiêzienia. Ludzie wchodz±c w ró¿ne relacje i w nowe zwi±zki nie musz± jednocze¶nie nienawidziæ "starych" partnerów. Zreszt± w pewnym sensie "stara mi³o¶æ" nie rdzewieje Mrugniêcie . Dzieci nie musz± cierpieæ, a odwrotnie, mog± do¶wiadczyæ ¿e s± kochane przez nawet wiêksz± rodzinê . Maj± trzech dziadków i trzy babcie, albo i wiêcej hahaha. Czy to Ciebie strasznie razi ?
Cytuj
Hmmm... to mo¿e by³o sobie kochaæ na odleg³o¶æ i nie zawracaæ komu¶ g³owy...

A to jest jeden z aspektów mi³o¶ci. S± i takie zwi±zki nieskonsumowane hahaha Du¿y u¶miech
Co w tym z³ego ?

Cytuj
... Co do dzieci, to praktycznie ka¿de (poza sytuacjami gdy rodzic jest katem) rozstanie rodziców jest krzywdzeniem ich, ¿adne dziecko nie chce rozstania rodziców. Ka¿de chce pe³nej, kochaj±cej siê rodziny. I to jest idealne ¶rodowisko do optymalnego wzrostu dziecka - szczególnie psychicznego. Ka¿de odstêpstwo od tego bardziej lub mniej lecz zawsze niekorzystnie wp³ywa na rozwój dziecka.

Ateq napakowa³e¶ siê ró¿nymi przekonaniami ,których nawet osobi¶cie nie sprawdzi³e¶, a jedynie postraszono Ciê nimi w poradniach, w szko³ach, albo z ambony. Nic z tego co piszesz nie jest prawd± ostateczn±. To ,¿e rozstania pomiêdzy lud¼mi o wysokim stopniu przywi±zania do SIEBIE ( do wyobra¿eñ i mniemañ o sobie, albo o szczê¶ciu dziecka)  teraz dominuj± , to efekt spo³ecznego programowania okre¶lonego modelu rodziny , a nie jaka¶ regu³a , czy norma. Statystyki tylko pokazuj± ludzkie zombie urobione przez tzw autorytety moralne, ale jest to tylko pokaz skali uto¿samieñ z iluzorycznym , k³amliwym JA.

Przestañ powtarzaæ wprogramowane do umys³u regu³ki bo ¶wiat siê zmienia i nic nie bêdzie tak, jak to postrzegasz.
Cytuj
T³umaczenie, ¿e bêdê da³ o dzieci, bo zajrzê w weekend, czy w jakie¶ popo³udnie "na tygodniu", zadzwoniê, zabiorê na wakacje jest wy³±cznie protez±.
S± ludzie wychowani w takich w³a¶nie rodzinach i wcale nie gorsi od tzw porz±dnych katolików. Dzieci nie nale¿± do Ciebie, a ich styl i charakter niekoniecznie bêdzie pozytywny dlateo, ¿e  bêdziesz ich nas±cza³ swoj± osob± 24h/24h. Ile¿ to dzieci z tzw "porz±dnych rodzin" pope³nia przestêpstwa lub wykroczenia ? Jest ich du¿o.

Cytuj
. Nie wiem dlaczego to powrót do szczê¶cia mia³by byæ czym¶ negatywnym, dlaczego szczê¶cie ¿ony czuj±cej, ¿e m±¿ ponownie daje jej szczê¶cie jest z³y, dlaczego rado¶æ dzieci, ¿e ojciec powraca do domu/przestaje siê k³óciæ z matk± jest nieodpowiednie?
Ale¿ nic w tym z³ego O ILE w³a¶nie tego cz³owiek oczekuje. Tyle, ¿e nie szufladkuj tego pod³ug swojego widzimisiê i przyjêtych z góry kryteriów ocen co do ludzkiego szczê¶cia . I tylko tyle.

Cytuj
Tak, East, praca nad sob± jest ciê¿k±, a koñca nie widaæ, no ale wszak zapewniacie ¿e chodzi o doskonalenie siê, wzrastanie...Wiêc jak to w koñcu jest? Je¿eli samemu nie wystarcza Ci si³, chêci czy zapa³u aby "porze¼biæ" to nie neguj pracy i pozytywnych chêci u innych.
Nie negujê , ale i Ty nie neguj dróg o których nie masz pojêcia. Swoje oceny sytuacji w oparciu o w³asne przekonania zostaw dla siebie. Nie dostaniesz koñcowych wniosków na tacy, ani wyja¶nieñ bo nawet jakby¶ takie dosta³ to na obecnym etapie odrzucisz je, albo nie zrozumiesz i nie ma w tym niczego z³ego.
Wzrastanie to wzrastanie a nie praca nad sob±, przynajmniej na pewnym etapie. Nie chodzi tu o etap wy¿szy czy lepszy w odniesieniu do Twojego. Po prostu to co¶ zupe³nie innego.
Rze¼bienie siebie to nie koñcz±ca siê zabawa , a kiedy ju¿ przestaje bawiæ, to zmienia siê postrzeganie, co nie znaczy, ¿e musi byæ krzywdzenie kogokolwiek.

Cytuj
Dosyæ pysza³kowatym by³oby stwierdzenie, ¿e jeste¶my najm±drzejsi, wiemy wszystko najlepiej i nikt nie jest w stanie poradziæ sobie z dan± spraw± lepiej.

Tak, by³oby, ale nie chodzi o to, ¿e lepiej czy ¿e inni gorzej. To s± inne etapy rozwoju i tyle.

Cytuj
A ju¿ ociera siê o g³upotê w sytuacji gdy dana sprawa jednak nas przeros³a...
Nie czyñ za³o¿eñ nie do udowodnienia opieraj±c siê na niepe³nych danych Du¿y u¶miech Twoje postrzeganie nie musi byæ wyroczni± dla innych, a to usi³ujesz czyniæ teraz.

Cytuj
Mylisz to z elementarn± uczciwo¶ci±. Nie mo¿na obiecaæ czego¶ na co nie masz wp³ywu.
Ale¿ ma siê wp³yw, gdy tylko siê chce.
Pozory wp³ywu, a efekty mog± byæ op³akane dla ka¿dej ze stron, ale przecie¿ to nie wa¿ne co nie? Byle mieæ wp³yw hahaha Du¿y u¶miech Jakikolwiek.
Cytuj
Co najwy¿ej wymaga to wysi³ku, no ale wysi³ek w imiê mi³o¶ci jest s³odycz±.

Mo¿na siê w to wkrêciæ pod warunkiem ¿e siê nie krzywdzi innych przy tym.

Cytuj
Na co nie masz wp³ywu? Czy¿by¶ nie mia³ wp³ywu aby byæ np. uczciwym, przyzwoitym, staraæ siê dawaæ szczê¶cie, nie zdradzaæ, prawdomównym?
Tak, na to te¿ nie masz wp³ywu nawet je¶li uwa¿asz teraz ,¿e to wszystko TY robisz.
Kiedy przyci¶niesz dziecko do muru pytaniem gromow³adnego ojca "DLACZEGO SK£AMA£E¦?"  ono, kul±c siê ze strachu, powie prawdê - " bo ten smok w g³owie mówi mi sk³am, sk³am, sk³am " .Ty nie przyjmiesz tego za wyja¶nienie, bo Ty musisz us³yszeæ od dziecka, ¿e to ONO sk³ama³o, a nie jaki¶ tam smok w g³owie. Nie rozumiesz tego, ¿e dziecko mówi w tym momencie prawdê. Nie rozumiesz, bo zapomnia³e¶, bo sam tak robi³e¶ bo to widzia³e¶, bo w koñcu sta³e¶ siê smokiem w g³owie w ten sam sposób w jaki teraz wymuszasz na dziecku odpowied¼.
Nie pisz mi ¿e to jakie¶ bzdury Arteq bo w g³êbi duszy wiesz, ¿e tak jest. Tylko zapomnia³e¶ o tym. I dzi¶ wypierasz to nawet, kiedy dziecko to pokazuje. Na wiele rzeczy nie mamy wp³ywu, bo tak na prawdê to CO¦ z czym siê uto¿samili¶my ten wp³yw przejmuje. I kreuje ¶wiat jaki ma byæ , jaki powinien byæ, a jaki nie powinien i bêdzie o to walczyæ ze wszystkimi którzy widz± iluzjê tych wyobra¿eñ.

JA jest u³omne, nieszczere, zdradza, k³amie i nieuczciwie postêpuje. To widaæ. Walka z tym , lub wypieranie tego, poprzez pozornie odwrotne postêpowanie, na si³ê, na maksa, to jest ucieczka od przejrzenia na oczy , to budowanie w³asnego , niby porz±dnego wizerunku. Mo¿esz czuæ siê super uczciwy, ale os±dzaj±c czyj±¶ postawê nie pomagasz.

Cytuj
Ale w³a¶nie to TY zamykasz oczy na ¶wiat ,Ty chowasz g³owê w piach trzymaj±c siê swoich wyobra¿eñ o tym co i jakie jest.
Hmmm... East, widzê efekty tych "wyobra¿eñ" jak równie¿ efekty wyobra¿eñ przeciwnych...
No có¿ w Twoim ¿yciu dostrzegasz to co chcesz widzieæ i dopóki na prawdê nie przejrzysz na oczy to bêdziesz projektowa³ tak dalej. To ¶wietnie ,¿e siê Tobie uk³ada bo tak akurat siê ¿ycie potoczy³o. I niech ono Ciebie zawsze prowadzi w dobr± stronê, ale to nie daje Tobie prawa do ferowania wyroków.

Cytuj
mo¿na by³oby to wszystko szybko wyja¶niæ mówi±c sprawdzam - do czego namawiam,
A co takiego chcesz sprawdziæ ?
Czy rodzina z piêciorgiem bitych dzieci jest wa¿na BARDZIEJ ni¿ ta z jedym, albo rodzina po rozwodzie z jednym szczê¶liwym dzieckiem ? Jakie sprawdzanie i wg jakich kryteriów ? Twoich ulubionych ?Daruj sobie , Arteq i siê nie o¶mieszaj. Nie masz monopolu na racjê ani na jedynie s³uszne warto¶ci.

Tematu dalej nie ma co ci±gn±æ.

Cytuj
Ponadto dziwnym jest, ¿e je¿eli to gra, ¶ciema, z³udzenie i do tego - jak twierdzisz - jeste¶ tego ¶wiadomy... tak chêtnie w tym grasz, dyskutujesz z kim¶ kogo nie ma... dyskutujesz z jego pogl±dami - które s± podwójnym z³udzeniem... Syndrom wyimaginowanego "kolegi"?
Nie. Nadzieja, ¿e tre¶æ i s³owa dotr± poza to , czym s±dzisz, ¿e jeste¶ i zarezonuj±.

Cytuj
Jednak winny jestem Ci podziêkowania, za rozmowê, wy³uszczenie swoich pogl±dów, racji - które to z ka¿dym krokiem upewniaj± mnie co do poczynionych obserwacji i przypuszczeñ. Dziêkujê za to bez jakichkolwiek ukrytych podtekstów.
TO by³o do przewidzenia, bo ka¿de JA upewnia siê w swoich racjach bez wzglêdu na argumenty. Ale nie dziêkuj, poniewa¿ ziarno przebudzenia zosta³o zasiane a ONO , kiedy zakie³kuje, zniweczy Twój komfort poczucia SIEBIE.

Zapisane
arteq
Go¶æ
« Odpowiedz #194 : Pa¼dziernik 14, 2012, 02:31:21 »

To, co postrzegasz jako pozostawienie "ot tak" wi±¿e siê z najwy¿szym mo¿liwym po¶wiêceniem SIEBIE. A jednocze¶nie jest to logiczny krok we wzrastaniu.
East, ju¿ Ci napisa³em - jest to czyst± hipokryzj±, je¿eli po takim "rozstaniu" przedstawianym przez Ciebie jako wzrost, oderwanie siê od przywi±zañ... za chwilê l±duje w kolejnym  :]

Nie mieszaj do tego dzieci. Nie masz pojêcia jak dzieci postrzegaj± rodziców . Je¶li nie widz± nienawi¶ci, je¶li ka¿de okazuje dziecku mi³o¶æ, a jednocze¶nie ani s³owem na ex-ma³¿onka nie narzeka, to ró¿nica dla dziecka niewielka czy rodzice s± razem czy nie. A doro¶li faktycznie mog± wydaæ przyjêcie z powodu rozstania , a nawet s± takie pary, które celebruj± to bardziej intymnie Mrugniêcie To znowu przekroczenie pewnych wyobra¿eñ i katolickich tabu w my¶l których rozstaj±cy siê rodzice czyni± dziecku piek³o, a sami powinni siê pozabijaæ o parê groszy.
Przecie¿ dzieci "same" zosta³y wmieszane - uczestnicz± w tym "uwolnieniu" i "wzro¶cie" rodziców. Mam równie¿ pojêcie na temat tego jak dzieci potrafi± postrzegaæ, jak wnikliwie oraz jak takie "dawanie mi³o¶ci" przek³ada siê na ich rozwój, problemu, odczucia. I to dotyczy dzieci niezale¿nie od religii w której wyrastaj±.

Je¶li nie widz± nienawi¶ci, je¶li ka¿de okazuje dziecku mi³o¶æ, a jednocze¶nie ani s³owem na ex-ma³¿onka nie narzeka, to ró¿nica dla dziecka niewielka czy rodzice s± razem czy nie
Jedna z wiêkszych bredni, do tego bardzo niebezpieczna. Czy zastanawia³e¶ siê co wtedy my¶li dziecko? - skoro rodzicie siê kochaj±, ale jednak siê rozstali - jaki jest tego powód, mo¿e ja? I zapewniam, ¿e dziecko przez skórê wyczuje naci±gane t³umaczenia w stylu "to w imiê mi³o¶ci", "kocham Was, zawsze bêdê Was kocha³... ale muszê odej¶æ"... Nawet to s³owo "muszê" jest k³amstwem, prawdziwe s³owo to "chcê z powodu..." - tyle tylko, ze ma³o kto potrafi uczciwie siê do tego przyznaæ. Je¿eli kto¶ nie wyprowadza Ciê przemoc± z domu, wbrew Twojej woli to powiniene¶ u¿yæ s³owa "chcê bo..."

Odchodzê, chocia¿ kocham , a nawet dlatego, poniewa¿ kocham i oni kochaj± równie¿, tyle ¿e inne obiekty Mrugniêcie
Wybacz, ale chyba winni¶my ustaliæ definicjê s³owa "kocham/mi³o¶æ" bo jak widzê mylisz znaczenia. Je¿eli kochasz to chcesz jak najlepiej dla osoby obdarzanej tym uczuciem, je¿eli robisz jej krzywdê - zamiast uciekaæ - zmieñ siê, (chocia¿ je¿eli kochasz to o jakiej krzywdzie mówimy?) - to bardzo ³atwe - doskonalenie siê w imiê mi³o¶ci.

Oczywi¶cie s± ludzie, jak Ty i Twoja ma³¿onka ,którzy siê realizuj± w 100% w ma³¿eñstwie i to jest te¿ w porz±dku. Tylko ,¿e nie w porz±dku jest to, kiedy tacy ludzie zaczynaj± porz±dkowaæ innym ¿ycie wg w³asnych regu³.
Ale¿ nie chodzi tylko o realizacjê w ma³¿eñstwie, chodzi o bycie etycznym cz³owiekiem, doskonalenie siê. I - bardzo wa¿ne - to nie s± moje regu³y, nie ja je wymy¶li³em, one s± uniwersalne bo... dzia³aj±. Przygl±da³em siê bardzo, bardzo wielu przypadkom - i ludzie harataj± siê tym bardziej im dalej od nich siê znajduj±.

Pañstwo wspiera rzekomo ma³¿eñstwo (no bo ta pierwotna komórka spo³eczna napêdza ca³± machinê ) poradniami i poradami specjalistów od socjotechniki. To ju¿ jest ca³y przemys³ do urabiania  umys³ów.
Wed³ug mnie Pañstwo co najwy¿ej udaje ¿e wspiera rodziny, ale to temat na inna rozmowê. Co do specjalistów od socjotechniki - nie wiem gdzie z takowymi spotka³e¶ siê w poradniach, ale je¿eli to ich g³ówny "atut" to nale¿y od nich uciekaæ, bo mog± co najwy¿ej zaleczyæ na chwilê, a nie naprawdê trwale pomóc. To chyba te¿ temat na ewentualny inny w±tek.

Tak czy inaczej utkniêcie w utartych katolickich schematach bardzo blokuje , a wrêcz zniewala sam± Mi³o¶æ. Bo ona jest tak na prawdê wolna i kpi sobie z prób jej ujarzmiania i kodyfikowania. I bardzo dobrze
Juz mówi³em - pewne zasady s± uniwersalne, niezale¿ne od wiary, narodowo¶ci czy koloru skóry, a Ty ci±gle katolicy i katolicy.

Cytuj
... pyta³em jakim przymiotnikiem okre¶li³by¶ np. dzieci które pocz±³e¶... nie otrzyma³em odpowiedzi.
Po prostu DZIECI. Bez przymiotników.
Wybieg i to kulawy. Przekombinowa³e¶. Wcze¶niej czy pó¼niej u¿yjesz przymiotnika "moje" (co mogê udowodniæ na nieskoñczonej ilo¶ci przyk³adów), co jak wspomnia³em nie musi byæ równoznaczne z niewolniczym/przedmiotowym posiadaniem.

Cytuj
Kolejna bzdura, bo ka¿esz mi wierzyæ, ¿e cz³owiek dokonuj±c jednej z najwiêkszych zbrodni - zabijaj±c innego cz³owieka - ma wtedy w sercu mi³o¶æ? Ni± siê kieruje?

JA Ci ka¿ê ? Nie, po prostu dostarczam Ci materia³ów do przemy¶leñ, bo nic nie jest takie jakie sobie poszufladkowa³e¶, a tym bardziej mi³o¶æ. Mi³o¶æ szalona bywa, czasami nieszczê¶liwa, czasem przekracza nawet granice ¿ycia i ¶mierci, granice wa¿no¶ci w³asnej.
Mi³o¶æ tak, ale uczucia towarzysz±ce cz³owiekowi gdy odbiera ¿ycie innemu nie nosz± oznak mi³o¶ci. I nie wiem jakby¶ siê nie napina³, nie obronisz swojej tezy - zabiæ w imiê/z mi³o¶ci.

W czasach ekstremalnego zagro¿enia ludzie id± zabijaæ z mi³o¶ci. Z mi³o¶ci do swojego kraju i swoich rodzin. Id± zabijaæ innych ojców i synów , dzieci takie same jak "w³asne". To wszystko z poczucia mi³o¶ci, Arteq i to nawet wiedz±c, ¿e sami nie prze¿yj±. I nawet bez nienawi¶ci do tzw wroga. To siê w ogóle w g³owie nie mie¶ci, ale tak w³a¶nie ludzie s± urabiani, tak s± wykorzystywani. Mi³o¶ci± siê wygrywa brudne interesy klas nielicznych.
Nieprawda. Id± zabijaæ nie z mi³o¶ci lecz ze STRACHU o w³asne rodziny, z obawy, ze z³o¶ci, z nienawi¶ci, ale nie z mi³o¶ci.

Nie ka¿ê niczego. Chodzi o to, ¿e ... wszystko siê zmienia. Ulega rozszerzeniu, po³±czeniu, uwznio¶leniu. Nie ma porzucenia, ale te¿ nie ma uwiêzienia. Ludzie wchodz±c w ró¿ne relacje i w nowe zwi±zki nie musz± jednocze¶nie nienawidziæ "starych" partnerów. Zreszt± w pewnym sensie "stara mi³o¶æ" nie rdzewieje Mrugniêcie . Dzieci nie musz± cierpieæ, a odwrotnie, mog± do¶wiadczyæ ¿e s± kochane przez nawet wiêksz± rodzinê . Maj± trzech dziadków i trzy babcie, albo i wiêcej hahaha. Czy to Ciebie strasznie razi ?
Rozstanie - po³±czenie?! Pozostawienie - uwznio¶lenie?! Oczywi¶cie, lepiej chowaæ siê za eufenizmy... East, nie napisa³em rozstanie = nienawi¶æ, dyskutujê z tez± rozstanie (z rodzin±) = mi³o¶æ, wzrost. Zda³em pytanie ju¿ wcze¶niej - skoro by³a mi³o¶æ, jest mi³o¶æ i ogólnie wszystko cacy to sk±d pomys³ na odej¶cie w imiê tej¿e? Co w takim razie siê zmieni³o, dlaczego kiedy¶ w imiê mi³o¶ci postanowi³e¶ byæ razem, mi³o¶æ trwa niby w najlepsze a nagle - koniec, ale konkretnie bez wodolejstwa w stylu "wzrost", "wyj¶cie z powi±zañ" - co i dlaczego? Szczere, naprawdê szczere odpowiedzi wy³oni± prawdziwy obraz


Cytuj
Hmmm... to mo¿e by³o sobie kochaæ na odleg³o¶æ i nie zawracaæ komu¶ g³owy...

A to jest jeden z aspektów mi³o¶ci. S± i takie zwi±zki nieskonsumowane hahaha Du¿y u¶miech Co w tym z³ego ?
W mi³o¶ci platonicznej nie ma nic z³ego. Ale nale¿y jednocze¶nie pamiêtaæ - parafrazuj±c: "¿e nie mo¿na "s³u¿yæ" dwóm paniom jednocze¶nie".

Ateq napakowa³e¶ siê ró¿nymi przekonaniami ,których nawet osobi¶cie nie sprawdzi³e¶, a jedynie postraszono Ciê nimi w poradniach, w szko³ach, albo z ambony. Nic z tego co piszesz nie jest prawd± ostateczn±. To ,¿e rozstania pomiêdzy lud¼mi o wysokim stopniu przywi±zania do SIEBIE ( do wyobra¿eñ i mniemañ o sobie, albo o szczê¶ciu dziecka)  teraz dominuj± , to efekt spo³ecznego programowania okre¶lonego modelu rodziny , a nie jaka¶ regu³a , czy norma. Statystyki tylko pokazuj± ludzkie zombie urobione przez tzw autorytety moralne, ale jest to tylko pokaz skali uto¿samieñ z iluzorycznym , k³amliwym JA.
East, zgadza siê, na sobie nie sprawdzi³em "rozstañ w imiê mi³o¶ci" i nie zamierzam. Natomiast co do weryfikacji - niestety bardzo wiele osób sprawdzi³o to na sobie, czêsto bardzo bole¶nie. To fakty. I nie ma to nic wspólnego ze straszeniem. Mylisz najwyra¼niej straszenie z ostrzeganiem. I w³a¶nie na tej podstawie - obserwacji i do¶wiadczenia - wiedzia³em wcze¶niej jakich odpowiedzi bêdziesz udziela³, jaki s³ów u¿ywa³ i jak± liniê "dyskusji" przyjmiesz... Tak samo jak wiem z obserwacji jak± pokrêcon± logikê potrafi± przyj±æ ludzie (najczê¶ciej mê¿czy¼ni) aby usprawiedliwiæ swoje postêpowanie...
Ale co tam moje wywody, je¿eli siê odwa¿ysz - zapytaj dzieci - "powiedzcie szczerze chcia³yby¶cie aby¶my siê nie rozstawali i byli razem jak wcze¶niej czy lepiej jak siê jednak rozstali¶my? Kiedy odczuwa³y¶cie wiêcej szczê¶cie - wtedy czy teraz?"

S± ludzie wychowani w takich w³a¶nie rodzinach i wcale nie gorsi od tzw porz±dnych katolików. Dzieci nie nale¿± do Ciebie, a ich styl i charakter niekoniecznie bêdzie pozytywny dlateo, ¿e  bêdziesz ich nas±cza³ swoj± osob± 24h/24h. Ile¿ to dzieci z tzw "porz±dnych rodzin" pope³nia przestêpstwa lub wykroczenia ? Jest ich du¿o.
East, proszê nie manipuluj moimi s³owami. Nigdzie nie napisa³em, ze dzieci z rozbitych zwi±zków s± gorsze, napisa³em, ¿e maj± gorsze warunki do wzrastania ni¿ w pe³nej (za wyj±tkiem patologii) rodzinie. To kolosalna ró¿nica. Nie jest równie¿ moim, ¿e w³a¶nie dzieci z rozbitych rodzin maj± pó¼niej czêsto trudno¶ci podczas bliskich relacji z p³ci±, której by³ rodzic którego zabrak³o. To smutny fakt. Dzieci te maj± znacznie gorzej na starcie - i to niezale¿nie od tego czy rodzic odszed³ z nienawi¶ci czy te¿ z "mi³o¶ci".
Co do pope³niania wykroczeñ dzieci z "porz±dnych" rodzin - tutaj równie¿ wskaza³bym Ci na znaczne odstêpstwa od zasad, które wy¶miewasz, negujesz (hmmm... mo¿e siê mylê, ale czy to nie Ty swojego czasu twierdzi³e¶, ¿e zakazy i nakazy w wychowywaniu dzieci s± z³e?)

Nie negujê , ale i Ty nie neguj dróg o których nie masz pojêcia. Swoje oceny sytuacji w oparciu o w³asne przekonania zostaw dla siebie. Nie dostaniesz koñcowych wniosków na tacy, ani wyja¶nieñ bo nawet jakby¶ takie dosta³ to na obecnym etapie odrzucisz je, albo nie zrozumiesz i nie ma w tym niczego z³ego.
Oczywi¶cie mam w³asne przekonania, wypracowane na bazie wieloletnich do¶wiadczeñ i obserwacji, tylko "problem" w tym, ¿e idealnie sprawdzaj± siê/pasuj± do obserwowanych dooko³a sytuacji. Nie oczekiwa³em niczego na tacy - wrêcz przeciwnie, czeka³em na potwierdzenia, weryfikowa³em, obserwowa³em.

Wzrastanie to wzrastanie a nie praca nad sob±, przynajmniej na pewnym etapie. Nie chodzi tu o etap wy¿szy czy lepszy w odniesieniu do Twojego. Po prostu to co¶ zupe³nie innego.
yyyy... a w jaki inny sposób ni¿ prac±? Przyjdzie kto¶ z czarodziejsk± ró¿d¿k±, machnie i bêdê ju¿ lepszy, bardziej rozwiniêty, ¶wiadomy? Kto¶ odwali ca³a pracê za mnie? Chocia¿... na tym forum bardzo wiele osób w to wierzy i ³yka sterydy...

Cytuj
Na co nie masz wp³ywu? Czy¿by¶ nie mia³ wp³ywu aby byæ np. uczciwym, przyzwoitym, staraæ siê dawaæ szczê¶cie, nie zdradzaæ, prawdomównym?
Tak, na to te¿ nie masz wp³ywu nawet je¶li uwa¿asz teraz ,¿e to wszystko TY robisz.
Mam wolna wolê i mam wp³yw na podejmowane decyzje, gdy takowe zachodz±.

Kiedy przyci¶niesz dziecko do muru pytaniem gromow³adnego ojca "DLACZEGO SK£AMA£E¦?"  ono, kul±c siê ze strachu, powie prawdê - " bo ten smok w g³owie mówi mi sk³am, sk³am, sk³am " .Ty nie przyjmiesz tego za wyja¶nienie, bo Ty musisz us³yszeæ od dziecka, ¿e to ONO sk³ama³o, a nie jaki¶ tam smok w g³owie. Nie rozumiesz tego, ¿e dziecko mówi w tym momencie prawdê. Nie rozumiesz, bo zapomnia³e¶, bo sam tak robi³e¶ bo to widzia³e¶, bo w koñcu sta³e¶ siê smokiem w g³owie w ten sam sposób w jaki teraz wymuszasz na dziecku odpowied¼.
Takie zachowania s± mi obce.
Czy rodzina z piêciorgiem bitych dzieci jest wa¿na BARDZIEJ ni¿ ta z jedym, albo rodzina po rozwodzie z jednym szczê¶liwym dzieckiem ? Jakie sprawdzanie i wg jakich kryteriów ? Twoich ulubionych ?Daruj sobie , Arteq i siê nie o¶mieszaj. Nie masz monopolu na racjê ani na jedynie s³uszne warto¶ci.
Nie wiem do czego to napisa³e¶.
Zapisane
Przebi¶nieg
Go¶æ
« Odpowiedz #195 : Pa¼dziernik 19, 2012, 18:41:23 »

Szacowni a dlaczego nie zaakceptujecie faktu w³asnej inno¶ci Cool
Jestem cierpliwy wiêc cierpliwie powtórzê szacowny arteq wspaniale czuje siê w stanie ma³¿eñskim i moim skromny zdaniem jest to ok i tak samo szacowny east dobrze czuje siê hm i tu jest problem bo deklaruje ¿e go nie ma Du¿y u¶miech
W ka¿dym razie ka¿dy cz³owiek jest inny wiêc dla ka¿dego co innego Du¿y u¶miech
topa Du¿y u¶miech
Zapisane
arteq
Go¶æ
« Odpowiedz #196 : Pa¼dziernik 20, 2012, 00:12:57 »

wydaje mi siê, ¿e P. mylisz pojêcia - tolerancjê z przyklaskiwaniem...
Zapisane
Przebi¶nieg
Go¶æ
« Odpowiedz #197 : Pa¼dziernik 22, 2012, 19:17:41 »

A mo¿e akceptuje inno¶æ drugiego.
A mo¿e ¿yje sam i daje ¿yæ innym.
Mo¿e do¶wiadczy³em, ¿e nie ma przypadków.
Mo¿e akceptuje fakt prawa do indywidualnego rozwoju Cz³owieka.
I mo¿e wreszcie nauczy³em siê ¿e drogi do tego samego s± inne.
I mo¿e staram siê wstrzymywaæ ocenê drugiego
to pa U¶miech
Zapisane
blueray21

Skryba, jakich ma³o


Punkty Forum (pf): 32
Offline

Wiadomo¶ci: 1696



Zobacz profil
« Odpowiedz #198 : Pa¼dziernik 22, 2012, 19:29:57 »

Przebisniegu, ten zestaw powinie wisieæ na ¶cianie zamiast wiekszo¶ci ¶lubnych fotografii!
Zapisane

Wiedza ochrania, ignorancja zagra¿a.
east
Go¶æ
« Odpowiedz #199 : Pa¼dziernik 22, 2012, 23:37:06 »

To, co postrzegasz jako pozostawienie "ot tak" wi±¿e siê z najwy¿szym mo¿liwym po¶wiêceniem SIEBIE. A jednocze¶nie jest to logiczny krok we wzrastaniu.
East, ju¿ Ci napisa³em - jest to czyst± hipokryzj±, je¿eli po takim "rozstaniu" przedstawianym przez Ciebie jako wzrost, oderwanie siê od przywi±zañ... za chwilê l±duje w kolejnym  :]
Oj w wielu wielu przywi±zaniach cz³owiek l±duje niezale¿nie od poczynionych wcze¶niej uwolnieñ. Nie przeciwko. Nie na z³o¶æ Bogu, czy sobie ,czy innym ludziom o ile jeste¶ w stanie to poj±æ. Je¶li nie , to choæ przyjmij do wiadomo¶ci.
Cytuj
Nie mieszaj do tego dzieci. Nie masz pojêcia jak dzieci postrzegaj± rodziców . Je¶li nie widz± nienawi¶ci, je¶li ka¿de okazuje dziecku mi³o¶æ, a jednocze¶nie ani s³owem na ex-ma³¿onka nie narzeka
Przecie¿ dzieci "same" zosta³y wmieszane - uczestnicz± w tym "uwolnieniu" i "wzro¶cie" rodziców.

W pewnym sensie. Ty jednak nadajesz temu znaczenie pejoratywne. Bo tak siê zafiksowa³e¶, a moze naogl±da³e¶ tragedii .. nie wiem. To czym siê chlubisz , czyli swoim obiektywizmem, jako¶ wybiórczo dzia³a.

Cytuj
Je¶li nie widz± nienawi¶ci, je¶li ka¿de okazuje dziecku mi³o¶æ, a jednocze¶nie ani s³owem na ex-ma³¿onka nie narzeka, to ró¿nica dla dziecka niewielka czy rodzice s± razem czy nie
Jedna z wiêkszych bredni, do tego bardzo niebezpieczna. Czy zastanawia³e¶ siê co wtedy my¶li dziecko?


Nie ma nadziei ,¿e Twoje zabetonowane "Widzimisiê" runie, wiêc tylko przyjmij tak± mo¿liwo¶æ - z do¶wiadczenia ¿yciowego easta , które sta³o siê histori± - ¿e owa "niebezpieczna brednia" nie pogwa³ci³a psychiki mojego dziecka (jak wg katolickich standardów powinno to wygl±daæ) .

 Wiem, co czuje i my¶li MOJE dziecko, bo z nim o tym rozmawiam.

Cytuj
Je¿eli kto¶ nie wyprowadza Ciê przemoc± z domu, wbrew Twojej woli to powiniene¶ u¿yæ s³owa "chcê bo..."
Zapewne naumia³o CIê ¿ycie takiego postrzegania. Miej go sobie i ¿yj w tym ciepe³ku .

Cytuj
Odchodzê, chocia¿ kocham , a nawet dlatego, poniewa¿ kocham i oni kochaj± równie¿, tyle ¿e inne obiekty Mrugniêcie
Wybacz, ale chyba winni¶my ustaliæ definicjê s³owa "kocham/mi³o¶æ" bo jak widzê mylisz znaczenia. Je¿eli kochasz to chcesz jak najlepiej dla osoby obdarzanej tym uczuciem, je¿eli robisz jej krzywdê - zamiast uciekaæ - zmieñ siê, (chocia¿ je¿eli kochasz to o jakiej krzywdzie mówimy?) - to bardzo ³atwe - doskonalenie siê w imiê mi³o¶ci.
Czy Ty w ogóle czytasz ze zrozumieniem co siê pisze ? Wciskasz cz³owiekowi jakie¶ ucieczki , dajesz jakie¶ oazowe porady typu "zmieñ siê".... Tak ,zmiana nast±pi³a. Nie ma komu siê wiêcej zmieniaæ . Nie ma dok±d uciec , ani komu Du¿y u¶miech

Mi³o¶æ istnieje zawsze, tylko nie ma tu ju¿ tego, który j± sobie zaw³aszcza, ale tego to raczej nie próbuj komentowaæ, bo Ci nie wychodzi .............


Cytuj
nie chodzi tylko o realizacjê w ma³¿eñstwie, chodzi o bycie etycznym cz³owiekiem, doskonalenie siê. I - bardzo wa¿ne - to nie s± moje regu³y, nie ja je wymy¶li³em, one s± uniwersalne bo... dzia³aj±. Przygl±da³em siê bardzo, bardzo wielu przypadkom - i ludzie harataj± siê tym bardziej im dalej od nich siê znajduj±.
Oj tak. Harataj± SIEBIE. Bo SIEBIE znajduj± gdzie¶ dalej, albo bli¿ej od rzekomo uniwersalnych regu³ ... stadnie uprawianych . Poharatani jak nie p³yn± z pr±dem, a ci¶nienie stada wywiera presjê  ... "zmieñ siê , zmieñ siê , zmieñ siê " Du¿y u¶miech ........ bo jak nie to CIEBIE wytkniemy palcami ,bêdzie Ci wstyd Mrugniêcie
W imiê uniwersalnych prawd , oczywi¶cie. Amen.

Cytuj
Co do specjalistów od socjotechniki - nie wiem gdzie z takowymi spotka³e¶ siê w poradniach
W tym kraju pocz±wszy od ambony ,a na sklepie monopolowym skoñczywszy ¿yj± sami specjali¶ci od cudzych problemów Mrugniêcie .... jakby¶ nie zauwa¿y³.


Cytuj
Cytuj
... pyta³em jakim przymiotnikiem okre¶li³by¶ np. dzieci które pocz±³e¶... nie otrzyma³em odpowiedzi.
Po prostu DZIECI. Bez przymiotników.
Wybieg i to kulawy. Przekombinowa³e¶. Wcze¶niej czy pó¼niej u¿yjesz przymiotnika "moje" (co mogê udowodniæ na nieskoñczonej ilo¶ci przyk³adów)
Specjalnie dla TWOJEJ satysfakcji u¿y³em wczesniej przymiotnika MOJE dziecko. Ten zaimek jednak nic nie znaczy wiêc nie schlebiaj sobie Mrugniêcie
Cytuj
, co jak wspomnia³em nie musi byæ równoznaczne z niewolniczym/przedmiotowym posiadaniem.
Co do tego nie ma z³udzeñ, ¿e ka¿de CZYJE¦ dziecko jest indoktrynowane tym czy innym ¶wiatopogl±dem, etyk±, moralno¶ci± "jedynie s³usznej opcji" . I nie odnosi siê to jedynie do opcji katolickiej. Twoje chciejstwo, aby tego w ten sposób nie odczytywaæ  tu bynajmniej nie ma ¿adnego znaczenia - to zas³ona dymna.

Cytuj
I nie wiem jakby¶ siê nie napina³, nie obronisz swojej tezy - zabiæ w imiê/z mi³o¶ci.
A jednak z mi³o¶ci o piêkn± Helenê Troja sp³onê³a Du¿y u¶miech

Cytuj
Nieprawda. Id± zabijaæ nie z mi³o¶ci lecz ze STRACHU o w³asne rodziny, z obawy, ze z³o¶ci, z nienawi¶ci, ale nie z mi³o¶ci.
Prawda czy nie, nie Tobie oceniaæ. Masz inne zdanie i ok.
Cytuj
Rozstanie - po³±czenie?! Pozostawienie - uwznio¶lenie?! Oczywi¶cie, lepiej chowaæ siê za eufenizmy..
.
Nie ma tu nawet komunikacji miêdzy nami, wiêc ju¿ daruj sobie.

Cytuj
Zda³em pytanie ju¿ wcze¶niej - skoro by³a mi³o¶æ, jest mi³o¶æ i ogólnie wszystko cacy to sk±d pomys³ na odej¶cie w imiê tej¿e? Co w takim razie siê zmieni³o, dlaczego kiedy¶ w imiê mi³o¶ci postanowi³e¶ byæ razem, mi³o¶æ trwa niby w najlepsze a nagle - koniec, ale konkretnie bez wodolejstwa w stylu "wzrost", "wyj¶cie z powi±zañ" - co i dlaczego? Szczere, naprawdê szczere odpowiedzi wy³oni± prawdziwy obraz

Stop. Tu dalej nie bêdzie zwierzeñ . Prawo do prywatno¶ci (ojej, jaki dupochron co nie ? )

 Ale mo¿e opiszê inny "przypadek". Przypadek jakich wiele. Zakochanie, chodzenie, zwi±zek, rozstanie. Byæ mo¿e te¿ dla Ciebie niezrozumia³y przypadek z powodu tego "rozstania" na koñcu, ale uwierz, do¶æ czêsty w¶ród NORMALNYCH ludzi.
Ludzie wzrastaj± i wyrastaj± te¿ ze zwi±zków bo jedno , obojêtnie które, z parnterów, zwyczajnie wybiera inn± drogê, nie wspóln±. Ludzie siê zmieniaj±. Tak po prostu. Uczucie zwi±zane z cz³owiekiem nie mo¿e istnieæ bez tego cz³owieka - w sensie okre¶lonej konstrukcji psychicznej . Je¶li do tego partner równie¿ przechodzi metamorfozê, to uczucia siê ³atwo mog± rozjechaæ.
I teraz.
Albo mamy klasyczne "zmieñ siê " , "ratuj zwi±zek" , albo pe³ne szacunku , a nawet uczucia, rozstanie.
Te rzeczy mog± byæ na prawdê proste, bez artkowego kombinowania , bez poradni i ksiêdza w domu z krucjat± przed rozpadem zwi±zku, poradami rodziców i korowodem babæ-zatroskanych, bez wyobra¿eñ o tragedii i nieszczê¶ciu .

I nawet je¶li ów zwi±zek zosta³ "zapieczêtowany" stu³± to tak na prawdê licz± siê tylko te osoby oraz ich relacja.

Nawet , bo by³em ¶wiadkiem u kolegi na jego rozwodzie ko¶cielnym, tzw autorytety moralne , kiedy stwierdzaj± , ¿e ju¿ nie ma mi³o¶ci, to daj± rozwód. W tym ko¶cielny. Nie ma tragizowania i budowania wizerunku nieszczê¶liwych ludzi po przej¶ciach o ile Ci ludzie nie czuj± siê nieszczê¶liwie po rozstaniu.
Takie to proste.
A teraz siê wyginaj , Arteq Mrugniêcie


Cytuj
Ale nale¿y jednocze¶nie pamiêtaæ - parafrazuj±c: "¿e nie mo¿na "s³u¿yæ" dwóm paniom jednocze¶nie".
Przecie¿ s³u¿ysz czy tego chcesz, czy nie Chichot


Cytuj
. I w³a¶nie na tej podstawie - obserwacji i do¶wiadczenia - wiedzia³em wcze¶niej jakich odpowiedzi bêdziesz udziela³, jaki s³ów u¿ywa³ i jak± liniê "dyskusji" przyjmiesz..
.
A nawet wiêcej Artku. Ty ju¿ wiedzia³e¶ z góry , bo tak se za³o¿y³e¶, ¿e jakiekolwiek argumenty dyskutanta nie maj± ¿adnej warto¶ci. St±d wynika ton wy¿szo¶ci oraz retoryka o k³amstwach.
Dyskutant jednak szanuje Twoje argumenty i Twoje pogl±dy na kwestie ma³¿eñstwa.

Cytuj
Ale co tam moje wywody, je¿eli siê odwa¿ysz - zapytaj dzieci - "powiedzcie szczerze chcia³yby¶cie aby¶my siê nie rozstawali i byli razem jak wcze¶niej czy lepiej jak siê jednak rozstali¶my? Kiedy odczuwa³y¶cie wiêcej szczê¶cie - wtedy czy teraz?"
No pewnie, to mo¿e od razu zapytaj siê  "kochane dziecko, czy bardziej czu³o¶ siê szczê¶liwe ze mn± w mieszkaniu ,czy beze mnie , ale z tym obcym facetem u boku mamy ?" . Gratuluje TOBIE takiego wymuszania tzw "Szczero¶ci", panie "¶ledczy".

"Kiedy odczuwasz wiêcej szczê¶cia - z tat± czy bez taty ?" Nie widzisz w tym pytaniu czystej g³upoty , Arteq ?
Tak, g³upoty, poniewa¿ jak mo¿na tak sterowaæ m³odym cz³owiekiem ? Pytanie jest wrêcz obrzydliwe ,bo niewa¿ne jaka padnie odpowied¼ , a bêdzie ona sprawiaæ, ¿e dziecko nie poczuje szczê¶cia BARDZIEJ . Takie pytanie zabija rozumienie szczê¶cia,zabija samo pojêcie szczê¶cia.

Uzale¿nianie szczê¶cia dziecka od ustosunkowania siê do braku lub nie braku ojca, czy matki jedynie pod k±tem zwi±zku rodziców to paranoidalne jest. Dziecko ma prawo do szczê¶cia z ka¿dym z rodziców z osobna tak samo, jakby byli razem. Koniec i kropka.

Cytuj
napisa³em, ¿e maj± gorsze warunki do wzrastania ni¿ w pe³nej (za wyj±tkiem patologii) rodzinie.

To jedynie za³o¿enie, ¿e gorsze i to pomin±wszy patologie. W porz±dnych domach gdzie niczego nie brakuje , a zwi±zek wrêcz siê stawia za przyk³ad zgodnej rodziny bywaj± tragedie , bo ... na przyk³ad brakuje uczuæ. To przecie¿ nie patologia, prawda ?

I odwrotnie - w rozbitej rodzinie dzieci wcale nie musz± odczuwaæ braku uczuæ rodziców.

Skoñcz z tymi za³o¿eniami bez pokrycia ,z tymi stereotypami, Arteq.

Cytuj
Dzieci te maj± znacznie gorzej na starcie - i to niezale¿nie od tego czy rodzic odszed³ z nienawi¶ci czy te¿ z "mi³o¶ci".
Gorzej ? Czemu gorzej ? Czyzby ZDROWE spo³eczeñstwo dyskryminowa³o dzieci dziel±c je na pochodzenie z dobrych  bo pe³nych ,i niedobrych -bo niepe³nych rodzin ? Bo takie panuje przekonanie, ze trzeba daæ im to odczuæ ?
A wierz, ze z do¶wiadczenia "szkolnego" przekona³em siê , ¿e tak w³a¶nie jest.

Cytuj
Co do pope³niania wykroczeñ dzieci z "porz±dnych" rodzin - tutaj równie¿ wskaza³bym Ci na znaczne odstêpstwa od zasad, które wy¶miewasz, negujesz 
To zale¿y o jakich ODSTÊPSTWACH mówisz. Spotka³em dzieciaki, które wychowywa³y siê na osiedlu. Nie wiem czy by³y z rozbitych rodzin, czy nie, ale mia³y poczucie sprawiedliwo¶ci, uczciwo¶ci, i poszanowania dla innych. Niektórzy "Pe³ni" rodzice nie znaj± swoich dzieci bo te wychowuja siê na ulicy. Ulica, w powszechnym mniemaniu jest z³a bo nie jest rodzin±, ale to  tam dzieciaki ucz± siê ¿ycia i ulicê uznaj± za swoj± prawdzi± rodzinê  -bywa.

Cytuj
(hmmm... mo¿e siê mylê, ale czy to nie Ty swojego czasu twierdzi³e¶, ¿e zakazy i nakazy w wychowywaniu dzieci s± z³e?)
Mo¿e ...ale to temat na inny w±tek

Cytuj
Oczywi¶cie mam w³asne przekonania, wypracowane na bazie wieloletnich do¶wiadczeñ i obserwacji, tylko "problem" w tym, ¿e idealnie sprawdzaj± siê/pasuj± do obserwowanych dooko³a sytuacji.
Nie. Tylko w Twoim domu i tyle mo¿esz na prawdê uczciwie napisaæ.

Cytuj
... a w jaki inny sposób ni¿ prac±? Przyjdzie kto¶ z czarodziejsk± ró¿d¿k±, machnie i bêdê ju¿ lepszy, bardziej rozwiniêty, ¶wiadomy? Kto¶ odwali ca³a pracê za mnie? Chocia¿... na tym forum bardzo wiele osób w to wierzy i ³yka sterydy...
Nie za Ciebie Chichot . Ty nie masz tu nic do rzeczy.

Jak przestaniesz siê szamotaæ ze SOB¡ to znajdziesz odpowied¼.

Cytuj
w koñcu sta³e¶ siê smokiem w g³owie w ten sam sposób w jaki teraz wymuszasz na dziecku odpowied¼.
Takie zachowania s± mi obce.
Patrz zatem wy¿ej w pytaniu o szczê¶cie (kiedy by³o wiêksze ) do dziecka. Nie s± Ci obce takie zachowania.

Zapisane
Strony: 1 2 3 4 5 6 7 [8] 9 |   Do góry
  Drukuj  
 
Skocz do:  

Powered by SMF 1.1.11 | SMF © 2006-2008, Simple Machines LLC | Sitemap

Strona wygenerowana w 0.046 sekund z 20 zapytaniami.

Polityka cookies
Darmowe Fora | Darmowe Forum

gangem opatowek watahaslonecznychcieni phacaiste-ar-mac-tire zipcraft