Niezale¿ne Forum Projektu Cheops Niezale¿ne Forum Projektu Cheops
Aktualno¶ci:
 
*
Witamy, Go¶æ. Zaloguj siê lub zarejestruj. Grudzieñ 21, 2024, 19:27:47


Zaloguj siê podaj±c nazwê u¿ytkownika, has³o i d³ugo¶æ sesji


Strony: 1 [2] 3 4 5 6 7 8 9 |   Do do³u
  Drukuj  
Autor W±tek: Ma³¿eñstwo - zwi±zek zalegalizowany a mi³o¶æ  (Przeczytany 92018 razy)
0 u¿ytkowników i 6 Go¶ci przegl±da ten w±tek.
koliberek33
Go¶æ
« Odpowiedz #25 : Wrzesieñ 01, 2009, 19:09:17 »

a to nie jest tak ¿e przy ma³¿eñstwie zamyka siê jakie¶ trzecie oko i czakry? ;P

Nie, nie jest tak napewno!!!
Zapisane
Kiara
Go¶æ
« Odpowiedz #26 : Wrzesieñ 01, 2009, 19:21:53 »

Nie mniej jednak prawdziwa milosc do istnienia nie potrzebuje gwarancji urzedowego przypieczetowania , ni zatwierdzenia jej prawnego. Jezeli jest to jest i z tym i bez tego.
Ludzie ze strachu iz obiekt moze wycofac sie ze zwiazku szukaja tych urzedowych praw dla siebie, nie da niej.
 Bo jak sie okazuje po ilosci rozwodow i one milosci dalszego trwania gwarantem nie sa.

Milosc to wolnosc , dana sobie oraz partnerowi, to nie zakaz , ni nakaz. Ale milosc nigdy nie krzywdzi wic jest trwa rowniez bez papierkowych gwarancji i metalowych kolek.

Kiara U¶miech U¶miech
Zapisane
zodiakus71
Go¶æ
« Odpowiedz #27 : Wrzesieñ 01, 2009, 19:23:26 »

Zgadzam siê z przedmówc± nie zamyka siê trzecie oko i czakry , wrêcz przeciwnie ale partnerka zazwyczaj ¿yczy sobie zamykania pierwwszego i drugiego oka jak inna kobieta o mi³ej aparycji siê zbli¿a  Du¿y u¶miech
Zapisane
chanell

Maszyna do pisania...


Punkty Forum (pf): 72
Offline

P³eæ: Kobieta
Wiadomo¶ci: 3453



Zobacz profil
« Odpowiedz #28 : Wrzesieñ 01, 2009, 19:31:14 »

Zgadzam siê z przedmówc± nie zamyka siê trzecie oko i czakry , wrêcz przeciwnie ale partnerka zazwyczaj ¿yczy sobie zamykania pierwwszego i drugiego oka jak inna kobieta o mi³ej aparycji siê zbli¿a  Du¿y u¶miech


Tiak........................................Mrugniêcie   bo wasze partnerki zawsze s± dla was najpiekniejsze Jêzyk
Zapisane

Na wszystkie sprawy pod niebem jest wyznaczona pora.

            Ksiêga Koheleta 3,1
arteq
Go¶æ
« Odpowiedz #29 : Wrzesieñ 01, 2009, 20:44:28 »

sobie wspó³czuj pseudohuno  Z³y
braku mózgu bo gdyby¶ go mia³ to takich chamskich wypowiedzi by¶ unikn±³, to tyle!
O, z tym siê nie zgodzê. Robi z Was wa³a, a Wy nie za³apali¶cie...
Zapisane
Kap³an 718
Go¶æ
« Odpowiedz #30 : Wrzesieñ 01, 2009, 21:00:31 »

o! arteq A KIEDY Ty siê z kim¶ zgodzi³e¶?Co¶Co¶Co¶Co¶Co¶Co¶Co¶Co¶Co¶Co¶Co¶Co¶Co¶Co¶Co¶Co¶Co¶Co¶Co¶Co¶Co¶Co¶Co¶Co¶Co¶Co¶Co¶Co¶Co¶Co¶Co¶Co¶Co¶Co¶Co¶?...

718'
Zapisane
kot
Go¶æ
« Odpowiedz #31 : Wrzesieñ 01, 2009, 21:04:38 »

Dobre pytanie,choæ odpowied¼ znana. U¶miech U¶miech
Zapisane
janusz


Wielki gadu³a ;)


Punkty Forum (pf): 29
Offline

P³eæ: Mê¿czyzna
Wiadomo¶ci: 1370



Zobacz profil
« Odpowiedz #32 : Wrzesieñ 01, 2009, 22:03:38 »

Tematem tutaj poruszanym jest mi³o¶æ w zwi±zkach zalegalizowanych i wolnych i tego siê trzymajmy.W Polsce jest piêæ milonów matek i ojców wychowuj±cych samotnie dzieci.Powodem rozwodów jest sytuacja ekonomiczna tych rodzin.Praca zarobkowa jednego z rodziców za granic± powoduje,¿e d³ugoletnia roz³±ka i brak bezpo¶rednich kontaktów z rodzin± doprowadza do jej rozpadu.Czêsto zadawanym wtedy pytaniem jest - co sta³o siê z ³±cz±c± te pary mi³o¶ci±.Nabardziej prze¿ywaj± t± sytuacje, nierozumiej±ce j± dzieci.Jest to problem coraz bardziej w naszym kraju narastaj±cy.
Przypominam tutaj pisz±cym aby nie u¿ywali wulgaryzmów i do nich nie prowokowali.To bêdzie karane usuwaniem postów.     
« Ostatnia zmiana: Wrzesieñ 01, 2009, 22:16:09 wys³ane przez janusz » Zapisane
east
Go¶æ
« Odpowiedz #33 : Wrzesieñ 01, 2009, 23:13:34 »

Je¿eli obietnice wyg³oszone przy ¶wiadkach w imiê mi³o¶ci, stwierdzaj±ce ¿e: bêdê Ciê szanowa³a, bêdê Ci wierna, uczciwa i pozostanê z Tob± do koñca swoich/Twoich dni jest dla Ciebie nie do przyjêcia to o jakiej mi³o¶ci mówisz?
Która z powy¿szych deklaracji stoi w opozycji do mi³o¶ci?
Podpisem potwierdzasz, ¿e takie zdarzenie - deklaracja - mia³a po prostu miejsce. Publiczne wyznanie mi³o¶ci te¿ jest nieodpowiednie?
Arteq rozumiem Twoj± postawê. My¶la³em kiedy¶ bardzo podobnie, je¶li nie identycznie. Przysiêga³em w Ko¶ciele, przed O³tarzem i lud¼mi i  Bóg mi ¶wiadkiem ,¿e by³em wtedy szczery i wierzy³em w to co mówi³em.
"Do grobowej deski " ha ha ha  .
Jednak¿e cz³owiek nie zna swojej przysz³o¶ci , nikt  jej nie zna, nie mo¿na przewidzieæ co siê wydarzy w przysz³o¶ci oraz czy sami siê nie zmienimy. Czasami dziej± siê takie historie ,¿e nie mo¿na inaczej post±piæ , jak tylko odwo³aæ swoje ¶luby. W imiê szacunku , uczciwo¶ci oraz mi³o¶ci w³a¶nie, tych prawd, które najbardziej cenisz - choæ mo¿e to zabrzmieæ niewiarygodnie. Nie ma sensu szukaæ winnych ( kto bardziej winny?).
Powiem z w³asnego do¶wiadczenia : mi³o¶æ nie ustaje nigdy. Nawet, gdy nie mo¿esz inaczej post±piæ jak siê rozwie¶æ, to nawet wtedy nie ustaje.

      Sam ¶lub to równie¿ czynno¶ci administracyjne. To kontrakt spo³eczny. Wi±¿e obie strony na wiele sposobów, a w tym tak¿e maj±tkiem. Stopieñ skomplikowania tych zale¿no¶ci czasami bywa tak du¿y, ¿e nawet, gdy dwoje ludzi zgodnie ju¿ postanawia, ¿e nie mog± ze sob± wspólnie ¿yæ to i tak przychodzi im wspólnie stawiæ czo³a nie³atwym i kosztownym kwestiom prawnym ( wspólne kredyty, maj±tek do podzia³u, kwestia dzieci ), a co dopiero wtedy, gdy para rozstaje siê w nieprzyja¼ni. Czasami ludzi to przerasta i wol± ju¿ niczego nie rozwi±zywaæ. Wiele osób ¿yje w fikcyjnych zwi±zkach ma³¿eñskich,a tak na prawdê osobno. Przysiêga ma³¿eñska sprowadza siê do zachowania  statystyki w urzêdach i na plebanii.  Oczywi¶cie to chora sytuacja i bardzo zak³amana, dlatego powinna byæ szybko i skutecznie rozwi±zana, a jednak Instytucje (np KrK ) skutecznie i d³ugotrwale blokuj± leczenie tej "choroby".
Powy¿szy akapit to nie jest na szczê¶cie opowie¶ci±  z mojego ¿ycia, ale znam takie historie. Po takich do¶wiadczeniach ludzie staj± siê przeciwnikami ma³¿eñskich kontraktów "na wszelki wypadek".
 
Ale i tak "g³upiej±", gdy znowu siê zakochuj±. Dla osoby, któr± siê kocha zwykle traci siê zupe³nie g³owê oraz tzw "zdrowy rozs±dek" U¶miech Gdy za¿±da ona "dowodu" w postaci ¶lubu , to znowu staniemy na g³owie, ¿eby tak siê sta³o he he.

Z drugiej strony je¶li obojgu zakochanym za dowód wystarczy tylko ( i a¿ ) uczucie, to nie ma takiej si³y, która mog³aby nakazaæ im zawieraæ kontrakty. Nic i nikt nie mo¿e w ten wybór ingerowaæ.
Zapisane
arteq
Go¶æ
« Odpowiedz #34 : Wrzesieñ 02, 2009, 00:21:08 »

Powiem tak: nie jeste¶ w stanie zmusiæ drugiej osoby do dochowania przysiêgi, ale sam mo¿esz w niej wytrwaæ.

Kiedy¶ by³ okres zapoznawczy, spotykanie siê, nastêpnie narzeczeñstwo - ludzie mogli podejmowaæ bardziej ¶wiadome decyzje. Teraz jest to wy¶miewane, s± zamienniki w stylu "mieszkanie na próbê". W g³upim sklepie wy¶miej± Ciê gdy poprosisz o ¿elazko na próbê na 2 tygodnie, a tutaj ¿±da siê cz³owieka do prób...
« Ostatnia zmiana: Wrzesieñ 02, 2009, 00:23:41 wys³ane przez arteq » Zapisane
jeremiasz
Go¶æ
« Odpowiedz #35 : Wrzesieñ 02, 2009, 09:29:03 »

Ma³¿eñstwo jako zalegalizowany zwi±zek (w ramach prawa cywilnego czy ko¶cielego)  to jest w ogóle ¶mieszna sprawa.

Dlatego, ¿e ludzie obiecuj± (o matko - przysiêgaj±) sobie co¶ (mi³o¶æ, wierno¶æ,itp) co i tak jest SKUTKIEM bycia w dobrym zwi±zku.

Tak naprawdê, dopiero kiedy zwi±zek siê koñczy mo¿na oceniæ jego "warto¶æ". Czy by³a tam mi³o¶æ, czy by³a tam wiernosæ, czy by³a tak przys³owiowa uczciwo¶æ ma³¿eñska.

Jest to postawione na g³owie.

Ludzie obiecuj± sobie mi³o¶æ i to ma im zapewniæ dobry zwi±zek.
A przecie¿ mi³o¶æ to skutek dobrego zwi±zku.

Nie mo¿esz obiecaæ komu¶ mi³o¶ci. Obiecaæ mo¿esz, ¿e wypierzesz skarperki albo wytrzepiesz dywan.
To jaka¶ kompletna paranoja.

To tak jakby komu¶ obiecaæ, ¿e jak pójdziesz na nieznan± komediê do kina (nawet znanego re¿ysera) to bêdziesz siê dobrze bawi³.
Przecie¿ to kompletna bzdura.
Mo¿esz mieæ nadziejê na dobr± zabawê ale pewno¶ci nigdy.

To tak, jakby id±c na wycieczkê w nieznane góry obiecywaæ, ¿e widoki Cie zachwyc±.

Obiecujemy, co gorzej, przysiêgamy co¶, czego NIE JESTE¦MY W STANIE obiecaæ.

Powinni¶my obiecywaæ NADZIEJÊ, ¿e wytrwamy w mi³o¶ci. Tak by³oby uczciwiej.

pozdrawiam
« Ostatnia zmiana: Wrzesieñ 02, 2009, 09:47:52 wys³ane przez jeremiasz » Zapisane
arteq
Go¶æ
« Odpowiedz #36 : Wrzesieñ 02, 2009, 09:56:19 »

Tak naprawdê, dopiero kiedy zwi±zek siê koñczy mo¿na oceniæ jego "warto¶æ". Czy by³a tam mi³o¶æ, czy by³a tam wiernosæ, czy by³a tak przys³owiowa uczciwo¶æ ma³¿eñska.
Wed³ug mnie warto¶æ zwi±zku mozna okreslic w dowolnej chwili jego trwania.
Oczywi¶cie ¶lub sam w sobie nie jest gwarantem mi³o¶ci, mi³o¶æ automatycznie nie pojawi siê z chwil± wziêcia slubu, natomiast wynikiem prawdziwej mi³o¶ci jest chêæ bycia z wybrana osob±, zwi±zek z ni± czyli ma³¿eñstwo.

Obiecujemy, co gorzej, przysiêgamy co¶, czego NIE JESTE¦MY W STANIE obiecaæ.
Jeremiasz, je¿eli uwa¿asz, ¿e nie jeste¶/bêdziesz w stanie dotrzymaæ mi³o¶ci, wiernosci i uczciwo¶ci to masz racjê - nie obiecuj. Tylko uczciwym wtedy bêdzie aby¶ nie zawraca³ takiej osobie g³owy. Powiedz jej wprost zanim zamieszkacie razem: istnieje mo¿liwo¶æ, ¿e Cie opuszczê, ¿e nie wytrwam przy Tobie, MUSISZ to zaakceptowaæ, pogodziæ siê z tym...
Robicie to? Czy te¿ przemilaczacie jako "oczywisto¶æ"? 
Tak, ¶lub to jedna z najpowazniejszych decyzji w ¿yciu, poprzeczka jest bardzo wysoko. Ludzie nie przygotowuj± siê dobrze do wyzwania a potem zdziwienie, ¿e s± kontuzje i nie wysz³o i pojawia siê niechêæ... do odpowiedzialnych deklaracji.

Co do porównañ do filmówi wycieczek - okres spotykania siê i narzeczeñstwa jest po to aby¶ upewni³ siê, ¿e bêdziesz zadowolony z "filmu" i "widoków". Tak ja to widzê.
« Ostatnia zmiana: Wrzesieñ 02, 2009, 09:57:07 wys³ane przez arteq » Zapisane
jeremiasz
Go¶æ
« Odpowiedz #37 : Wrzesieñ 02, 2009, 11:05:09 »

Cytuj
Jeremiasz, je¿eli uwa¿asz, ¿e nie jeste¶/bêdziesz w stanie dotrzymaæ mi³o¶ci, wiernosci i uczciwo¶ci to masz racjê - nie obiecuj.
A Ty jeste¶ stanie powiedzieæ co bêdziesz czu³ za 5,10,20 lat?...
NIE JESTE¦.
Mo¿esz mieæ tylko nadziejê.
Owszem, mo¿esz obiecaæ ¿e bêdziesz wierny (czyli np. poskromisz swoj± seksualno¶æ), mo¿esz obiecaæ, ¿e bêdziesz uczciwy (czli np. bêdziesz sie dzieli³ równo obowi±zkami domowymi), ale nie mo¿esz obiecaæ swoich EMOCJI.
One s± poza zasiêgiem twoich obietnic.
Chyba, ¿e mi³o¶æ rozumiesz jako intelektualn± deklaracjê. Ot... "mam taki pogl±d, ¿e ciê kocham" , co¶ na równi "jutro za³o¿e niebiesk± koszulê"

Cytuj
Tak, ¶lub to jedna z najpowazniejszych decyzji w ¿yciu, poprzeczka jest bardzo wysoko. Ludzie nie przygotowuj± siê dobrze do wyzwania a potem zdziwienie, ¿e s± kontuzje i nie wysz³o i pojawia siê niechêæ... do odpowiedzialnych deklaracji.
Dziêki. Nie wiedzia³em. To¶ mi ch³opie teraz przygada³.

Cytuj
Co do porównañ do filmówi wycieczek - okres spotykania siê i narzeczeñstwa jest po to aby¶ upewni³ siê, ¿e bêdziesz zadowolony z "filmu" i "widoków". Tak ja to widzê.

No wiesz Arteq, je¿eli przez 50 lat ma³¿eñstwa pozostaniesz takim samym cz³owiekiem, zero zmian, ani fizycznie (ani jeden siwy w³osek), i psychicznie... to tylko pogratulowaæ...  betonu.

Wiesz, moja ¿ona mia³a identyczne pogl±dy jak Ty.
Do momentu kiedy musia³a siê rozwie¶æ z poprzednim mê¿em.
Czego Tobie serdecznie nie ¿yczê.

pozdrawiam
« Ostatnia zmiana: Wrzesieñ 02, 2009, 11:15:57 wys³ane przez jeremiasz » Zapisane
Kahuna
Go¶æ
« Odpowiedz #38 : Wrzesieñ 02, 2009, 11:11:09 »

sobie wspó³czuj pseudohuno 

braku mózgu bo gdyby¶ go mia³ to takich chamskich wypowiedzi by¶ unikn±³, to tyle!

718'


Hmmm..jesli chodzi o chamstwo,to wystarczy spojrzec na twojego awatara,
a nad nim jest licznik chamstwa - punkty forum(-46).I to juz mowi
wszystko i jest niezbitym dowodem tegoz.No chyba,ze jest to jakas
kolejna,magiczna liczba ,oprocz 718,nad rozszyfrowaniem ktorej strawiles 9 lat zycia,.i ktora nikomu i do niczego sie nie przyda.
Nawet psu na bude..
Gratulacje!
Zapisane
koliberek33
Go¶æ
« Odpowiedz #39 : Wrzesieñ 02, 2009, 12:50:48 »

To tak, jakby id±c na wycieczkê w nieznane góry obiecywaæ, ¿e widoki Cie zachwyc±.

pozdrawiam


Szanowny Jeremiaszu!

Gdy siê czyta Twoje wywody, to sama prawda i logika. Jeste¶, zdaje siê mistrzem w intelektualizowaniu.  Nie mniej Twoje racje oparte s± wci±¿ na ego.

A propos tej wycieczki, to nie trzeba znaæ gór, by zachwyciæ siê widokiem. Dla cz³owieka wielkiej wra¿liwo¶ci, a wiêc przestrzeni wewnêtrznej, piêkno jest we wszystkim. Bo, czy¿ wszystko w swej istocie nie ma "boskiej" natury?  By³ nawet taki kierunek w poezji: turpizm, który uczy³ dostrzegaæ je w brzydocie, w najbardziej pospolitych przedmiotach codziennego u¿ytku, etc. A czy¿ cz³owiek nie jest piêkny w starzeniu, w codzienno¶ci. Nie dostrze¿e tego ten, kto nie dojrza³ do takich jako¶ci.

Kilka dni temu opowiadano mi  o tragicznym losie chorej rencistki, której to odumar³ konkubin, i który nie zd±¿y³ uregulowaæ spraw maj±tkowych. Na  mieszkanie, które nale¿a³o do niego, po³o¿y³a ³apê ju¿ wystarczaj±co zamo¿na, ale chciwa jego rodzinka; i w ten oto sposób wspomniana wy¿ej konkubinka sta³a siê  z dnia na dzieñ ¿ebraczk±. Zamiast renty mog³a mieæ jego ca³kiem dobr± emeryturê...Jest w totalnej rozpaczy. A przecie¿ mu zaufa³a, bo tak j± kocha³...

Cytuj
Jeremiasz, je¿eli uwa¿asz, ¿e nie jeste¶/bêdziesz w stanie dotrzymaæ mi³o¶ci, wiernosci i uczciwo¶ci to masz racjê - nie obiecuj.
A Ty jeste¶ stanie powiedzieæ co bêdziesz czu³ za 5,10,20 lat?...
(...) ale nie mo¿esz obiecaæ swoich EMOCJI.
One s± poza zasiêgiem twoich obietnic.


Jeremiaszu, je¿eli "nie mo¿esz obiecaæ swoich emocji", to nie wchod¼ w ¿aden zwi±zek. Nad emocjami trzeba pracowaæ, jak m±drze piszesz: poskramiaæ. Ma³¿eñstwo jest lepszym testerem, ani¿eli tzw. wolny zwi±zek, gdzie zawsze ma siê tê "furtkê". Sztuk± wielk± bowiem, jest zobowi±zaæ siê byæ z kim¶ na powa¿nie i nie zaw³aszczyæ go do koñca. W wolnym zwi±zku mo¿na pograæ, bo (on, ona) mo¿e mnie w ka¿dej chwili zostawiæ. Poczucie bezpieczeñstwa jest wci±¿ zachwianie, co bardzo godzi w poczucie warto¶ci partnera, rodzi nerwowo¶æ, niepewno¶æ...ale gra wci±¿ siê toczy! Bywa, ¿e niejedna panna sugeruje ma³¿eñstwo, a jej wielbliciel znika nagle niczym kamieñ w wodê. Czar prys³. Co najmniej zastanawiaj±ce!!!

W ma³¿eñstwie natomiast ludzie  my¶l±, ¿e nie musz± ju¿ graæ, ale z tego te¿ powodu nierzadko przekraczaj± granice. I to jest doskona³a lekcja na uwa¿no¶æ, takt i ogromn± m±dro¶æ zasadzaj±c± siê na ¶wiadomym szacunku do siebie i drugiej istoty. Tak dziwnie siê sk³ada, ¿e tam gdzie nie ogranicza nas z pozoru nic, mamy tendencje do samoograniczania, lub tego drugiego. Warto zatem zaryzykowaæ tak± relacjê na powa¿nie i do koñca. Wiele mo¿na siê nauczyæ, ale trzeba o tym wiedzieæ, ¿e to jedno z najdoskonalszych terytoriów.
Poza tym, to o ile pamiêtam, w USC nie ma ¿adnych przysi±g, a tylko normalne zobowi±zanie wzajemnego poszanowania, zapewnia to tak¿e regulacjê prawn± nie tylko dot. kwestii maj±tkowej, spadkowej, ale dotyczy potem równie¿ i dzieci.

My¶lê  jednak, ¿e w Nowym ¦wiecie nie bêdzie potrzeba  i takich nawet zobowi±zañ. Ale to ju¿ rozwa¿ania przekraczaj±ce obecny temat.



Z pozdrowieniami

koliberek po 33-kroæ szlachetny Mrugniêcie

« Ostatnia zmiana: Wrzesieñ 02, 2009, 19:10:04 wys³ane przez koliberek33 » Zapisane
Kiara
Go¶æ
« Odpowiedz #40 : Wrzesieñ 02, 2009, 15:19:43 »

Koliberku 33 sytuacja staruszki nie wyplywa z braku milosci jej partnera , a z braku ustaw prawnych uczciwie regulujacych takie sytuacje. Zreszta z tego co wiem to 5 lat zwiazku udokumetowanego w konkubinacie daje podstawy prawne do wielu rzeczy.

To ludzie ustala sami co chca obecnie doswiadczac , czy zwiazow papierkowych , czy zwiazkow nie papierkowych. A zycie pokaze , ktore sa naprawde bardziej trwale.
Te , ktore maja urzedowa "smycze", czy te , ktore sa polaczone miloscia , ktora z milosci nigdy nie tworzy uwiezi z wiezi.

Tak sobie pozwolilam napisac, a odpowie Ci zapewne jeremiasz.

Kiara U¶miech U¶miech

Zapisane
arteq
Go¶æ
« Odpowiedz #41 : Wrzesieñ 02, 2009, 15:49:38 »

Koliberku 33 sytuacja staruszki nie wyplywa z braku milosci jej partnera , a z braku ustaw prawnych uczciwie regulujacych takie sytuacje.
Hmmm... s± ustawy prawne reguluj±ce te rzeczy, ale nie skorzystali z nich. Widaæ tutaj naocznie to na co zwraca³em uwagê - mio¶æ to tak¿e odpowiedzialno¶æ i troska. Post±pili zgodnie z zaleceniami Kairy a wbrem moim - teraz kobieta p³acze...
Patrzcie na owoce.
Zapisane
koliberek33
Go¶æ
« Odpowiedz #42 : Wrzesieñ 02, 2009, 19:40:11 »

I owszem, po piêciu latach konkubin nabywa prawa. Los jest jednak nieprzewidywalny. Nie napisa³am, ¿e to by³a staruszka. Przy obecnych przemianach Pani ¦mieræ ma pe³ne rêce roboty i nie specjalnie zwa¿a na wiek. Mo¿na nie doczekaæ i tych piêciu lat. S± i takie sytuacje, ¿e razem buduj± gniazdko, potem  jedno odchodzi i trudno o sprawiedliwy podzia³.

Znam taki uk³ad, gdzie on przedstawia sob± ogromny potencja³ energetyczny, ale jest mniej praktyczny i obraca siê doskonale w ¶wiecie inteletu i poza t± sfer± ju¿. Gorzej za¶ z tzw. "materi±".  Ona za¶ "robi kasê"; wybudowa³a dom, ale dopiero wtedy, gdy go spotka³a.... I nie zdaje sobie w ogóle sprawy, ¿e intensywnie "jedzie na jego energii". Co jest widoczne dla postronnego, w miarê zorientowanego obserwatora.
Z tego te¿ powodu zdarzy³ siê u niego znaczny spadek energii, co u¶wiadomi³ sobie wreszcie sam, ¿e nie potrafi³ siê broniæ przed jej "wampiryzuj±cymi" sk³onno¶ciami. Nie robi³ z tego tragedii, tylko próbowa³ wyci±gn±æ wnioski. Jednak¿e ona postanowi³a go porzuciæ, gdy¿ w jej mniemaniu, on "ju¿ nic nie wnosi do ich zwi±zku".

By³am s³uchaczem pokrêtnych i ¿enuj±cych usprawiedliwieñ tej modliszki.  A nie zd±¿yli oni  pomieszkaæ w tym domu razem te piêæ lat. W jej opinii wszystko nale¿y wy³±cznie do niej, bez wzglêdu na to, ¿e w³o¿y³ on tam wiele swojej fizycznej pracy tak¿e, ale nie by³y to bezpo¶rednio jego pieni±dze. On zajêty by³ ponadto opiek± nad jej trudnym synem i chor± "zalzhaimeryzowan±"  matk±. Takich sytuacji jak powy¿sza nie rozstrzygnie ¿aden s±d.

Dlatego od kliku lat upraszam o definicjê mi³o¶ci, przynajmniej na miarê tutejszych têgich umys³ów i speców, bo zdaje siê mamy takich co najmniej kilku...
Bez tego fundamentu, ta dyskusja i niejedna tutaj, wydaje  siê byæ bezprzedmiotowa.


z uk³onem wobec Szanownych Istno¶ci:

koliberek

« Ostatnia zmiana: Wrzesieñ 02, 2009, 20:48:43 wys³ane przez koliberek33 » Zapisane
east
Go¶æ
« Odpowiedz #43 : Wrzesieñ 02, 2009, 23:41:40 »

Ale co tu definiowaæ , Koliberku, i o co tak na prawdê walczyæ ?
Có¿ On - niepraktyczny, uczyni³by z maj±tkiem ? A ona, wielce zaradna - po có¿ jej maj±tek bez mi³o¶ci ? Czy tym maj±tkiem poradzi sobie z trudnym synem i chor± matk± ?
Bez ma³¿eñstwa w takim zwi±zku  rozstanie jest , jakby to nazwaæ "bardziej definitywnie skuteczne"  - szybko pozbawia z³udzeñ, ale te¿ szybciej mo¿na zaj±æ siê tym, co na prawdê wa¿ne - w³asnym rozwojem - zamiast tkwiæ w trudno rozwi±zywalnym  i wci±¿ rozdrapuj±cym rany uk³adzie.

Postawiê tu kontrowersyjn± tezê, ¿e w pewnym sensie ma³¿eñstwo to wiêzienie wewn±trz publicznie podjêtych zobowi±zañ .
Kiedy cz³owiek jest zakochany to nie dostrzega tego wiêzienia , a je¶li nawet, to uwa¿a je za s³odk± wolno¶æ.
Kiedy oboje s± skupieni na sobie na wzajem to sam akt ma³¿eñski jest w³a¶ciwie tylko dodatkiem do ich zwi±zku.
Wszystkim takich zwi±zków ¿yczê.
Kiedy jednak , z ro¿nych przyczyn, ludzie dochodz± do wniosku, ¿e nie mog± ze sob± byæ, to instytucja ma³¿eñstwa staje siê ich gehenn±. Musz± siê z tego wyzwoliæ.
Uczucia nie maj± nic wspólnego z konsekwencj± dotrzymywania obietnic. Mo¿na oczywi¶cie siê uprzeæ i w imiê obietnicy trwaæ w czym¶, co umar³o, ale czy jest w tym jakikolwiek sens ? Czy mo¿na sobie nakazaæ kochanie ? A mo¿e wystarczy udawaæ, ¿e wszystko jest OK ?
W ka¿dym zwi±zku chodzi o to, aby dawaæ siebie i siebie anga¿owaæ, wspó³dzieliæ siê sob±. Odpowiedzialno¶æ za dzieci równie¿ ponosz± obie strony bez wzglêdu na to, jaki jest ich status prawny , albo uczuciowy.
Zapisane
koliberek33
Go¶æ
« Odpowiedz #44 : Wrzesieñ 03, 2009, 01:01:05 »

Jemu maj±tek nie jest potrzebny, to nie tego formatu mê¿czyzna. To dla niej ten maj±tek ma znaczenie. Zdobyty nie tylko jej wysi³kiem. Chodzi tu o instrumentalne traktowanie drugiego cz³owieka, o przyzwolenie sobie na to, gdy¿ "tak naprawdê to nie mamy wobec siebie ¿adnych zobowi±zañ i fora ze dwora!"

Jak to powiadaj±: " okazja czyni z³odzieja i co¶ w tym jest". Mo¿e, nie istnieje takie pojêcie jak mi³o¶æ? Uczucia i owszem. Ale jak twierdzisz - one umieraj± nierzadko. Dlaczego? Bo, druga strona nie spe³ni³a naszych oczekiwañ?  A czy¿ te nie bior± siê z ego, wzajemnych utarczek o dominacjê itp... i wtedy nastêpuje niedojrza³e "good by"?

Nie zamierzam oceniaæ takich postaw, bo b³±dziæ jest rzecz± ludzk±. Wynika³oby z tego, ¿e  uczucia, które mog± obumrzeæ, to nie mi³o¶æ. Prêdzej po¿±danie oparte na wzajemnej atrakcyjno¶ci itp...Wiêc, có¿ to jest mi³o¶æ miêdzy dwojgiem. Có¿, to jest w ogóle mi³o¶æ? Co jest gwarantem udanego zwi±zku? Lepsze dopasowanie, znalezienie drugiej po³ówki" Jak siê okazuje, to wtajemniczeni powiadaj±, ¿e mo¿na znale¼æ drug± po³ówkê i zniszczyæ z ni± relacjê, by potem znów rozpaczliwie siê szukaæ...

Widzisz, je¶li chodzi o wspomniany zwi±zek, to on zda³ sobie sprawê, ¿e jak masz energiê, to jeste¶ potrzebny, wiêc wzi±³ siê w gar¶æ i znów s± razem.  Przy tym, uczy siê w tym usytuowaniu zadbaæ o swoje granice i potrzeby, a ona szacunku do jego samozaparcia i szerszego spojrzenia na rzeczywisto¶æ. Poniewa¿ jego ¿ycie by³o w ¶miertelnym niebezpieczeñstwie, wtedy w³a¶nie robi³a wszystko, by od niego odej¶æ, co te¿ i po czê¶ci uczyni³a uciekaj±c na ten czas za granicê.

Jednak¿e zdumia³a j± jego determinacja, umiejêtno¶æ pracy ze sob± najpierw. Oraz to, ¿e posiada rzeczywistych przyjació³, którzy nie opu¶cili go  w potrzebie. Zatrzyma³a j± te¿ przy nim jego tajemnica na "nie¶miertelno¶æ", gdy¿ wyra¼nie przebija z niego ten potencja³, choæ to ona teraz tryska zdrowiem...

Postawiê tu kontrowersyjn± tezê, ¿e w pewnym sensie ma³¿eñstwo to wiêzienie wewn±trz publicznie podjêtych zobowi±zañ .
Kiedy cz³owiek jest zakochany to nie dostrzega tego wiêzienia , a je¶li nawet, to uwa¿a je za s³odk± wolno¶æ.
wspólnego z konsekwencj± dotrzymywania obietnic.

Ea¶cie!

We¼ pod uwagê to wreszcie
i¿ wolnego wewêtrznie cz³owieka
nie ograniczaj± ¿adne pêta, ni wiêzienie
 
Zniewolone zawsze czuje siê i tylko ego.
resztê Drogi Kolego, pozostawiam do ogl±du
przez Twe Wnêtrze, czyli sumienie...*



Gwoli uzupe³nienia dodam jeszcze, i¿  bohater tej opowie¶ci otrzyma³  on nied³ugo potem dom w spadku i pieni±dze; bowiem, mimo niestabilnego jeszcze stanu zdrowia opiekowa³ siê z ca³ym oddaniem, chor± ciotk±. Ma te¿ mieszkanie. Nie zrezygnowa³ jednak z tej relacji, gdy¿ kieruje nim zwyczajna empatia, zrozumienie i chêæ ¶wiadomego uczestnictwa i doskonalenie siê w uk³adzie, który wcze¶niej stworzyli z t± kobiet±.. Nie szuka³ innej, ani nie by³ ura¿ony takim potraktowaniem. Dzisiaj w ¶nie przysz³a do mnie informacja o ich rych³ym mal¿eñstwie. Kto wie, kto wie...

Z tej historii mo¿na wysnuæ niejakie i to do¶æ odwa¿ne wnioski... Ot i co!


koliberek uff!
 MrugniêcieU¶miech 2
* Szanowny Ea¶cie!

 nie traktuj to jako osobisty przytyk, zbyt CIe szanujê, ale wiesz "licencja poetica" Mrugniêcie
« Ostatnia zmiana: Wrzesieñ 03, 2009, 16:06:00 wys³ane przez koliberek33 » Zapisane
jeremiasz
Go¶æ
« Odpowiedz #45 : Wrzesieñ 03, 2009, 07:55:18 »

Cytuj
A propos tej wycieczki, to nie trzeba znaæ gór, by zachwyciæ siê widokiem. Dla cz³owieka wielkiej wra¿liwo¶ci, a wiêc przestrzeni wewnêtrznej, piêkno jest we wszystkim. Bo, czy¿ wszystko w swej istocie nie ma "boskiej" natury?  By³ nawet taki kierunek w poezji: turpizm, który uczy³ dostrzegaæ je w brzydocie, w najbardziej pospolitych przedmiotach codziennego u¿ytku, etc. A czy¿ cz³owiek nie jest piêkny w starzeniu, w codzienno¶ci. Nie dostrze¿e tego ten, kto nie dojrza³ do takich jako¶ci.
Masz 100% racji ale pod jednym warunkiem. Sam (Sama? - wybacz, nie znam Twojej p³ci a Koliber jest rodzaju mêskiego) napisa³e¶ "dla cz³owieka wielkiej wra¿liwo¶ci".
Mo¿e precyzyjniej by³oby "dla cz³owieka odpowiednio rozwiniêtego duchowo" - masz racjê, taki cz³owiek we wszystkim znajdzie mi³o¶æ, wszystko potrafi pokochaæ, i paradoksalnie, jest mu zupe³nie obojêtnie z kim pójdzie przez ¿ycie.
Bo dla niego samo pój¶cie przez ¿ycie jest ju¿ wystarczaj±cym cudem, od drugiego cz³owieka niczego nie oczekuje, ka¿d± chwilê traktuje jak co¶ niezwyk³ego. Tak rozwiniêty cz³owiek dosknale zna swoje cia³o i umys³, umie przewidzieæ ich reakcje, ich sztuczki, itp.. Dla takiego cz³owieka deklaracja, ¿e bêdzie kocha³ ca³e ¿ycie.. jest oczywista.

Pytanie tylko - ilu jest takich ludzi?
Zwyk³y, przeciêtny cz³owiek, czy tego chce, czy nie, kieruje siê jakim¶ interesem podczas wchodzenia w zwi±zek. Mo¿e nawet nie u¶wiadamia sobie tego interesu, tego, ¿e oczekuje spe³nienia jaki¶ swoich potrzeb.
Jemu siê np. "podoba" jego dziewczyna. Nie rozumie nawet co to znaczy, ¿e mu siê "podoba".  A Ci którzy ustalaj± tekst przysiêgi ma³¿eñskiej oczekuj± od niego, ¿e zrozumie sens s³owa "mi³o¶æ".
Bo je¿eli mam deklarowaæ ¦WIADOMIE mi³o¶æ na ca³e ¿ycie to chyba tylko wtedy kiedy WIEM co to jest.

Zapytaj ludzi na ulicy czy wiedz± co to mi³o¶æ. I sam oceñ wg tego jaki procent zawiera³ swoje ma³¿eñstwo ¶wiadomie.

Cytuj
Jeremiaszu, je¿eli "nie mo¿esz obiecaæ swoich emocji", to nie wchod¼ w ¿aden zwi±zek. Nad emocjami trzeba pracowaæ, jak m±drze piszesz: poskramiaæ. Ma³¿eñstwo jest lepszym testerem, ani¿eli tzw. wolny zwi±zek, gdzie zawsze ma siê tê "furtkê". Sztuk± wielk± bowiem, jest zobowi±zaæ siê byæ z kim¶ na powa¿nie i nie zaw³aszczyæ go do koñca. W wolnym zwi±zku mo¿na pograæ, bo (on, ona) mo¿e mnie w ka¿dej chwili zostawiæ. Poczucie bezpieczeñstwa jest wci±¿ zachwianie, co bardzo godzi w poczucie warto¶ci partnera, rodzi nerwowo¶æ, niepewno¶æ...ale gra wci±¿ siê toczy! Bywa, ¿e niejedna panna sugeruje ma³¿eñstwo, a jej wielbliciel znika nagle niczym kamieñ w wodê. Czar prys³. Co najmniej zastanawiaj±ce!!!
Pozwolê siê nie zgodziæ.
Z tym ma³¿eñstwem jako formalny zwi±zek (obojêtnie czy ko¶cielny czy nie) to jest trochê tak, ¿e owszem, daje pewne poczucie bezpieczeñstwa, szczególnie kobiecie. Ona bowiem w okresie ci±¿y, porodu i wychowywania dziecka jest w du¿ym zakresie pozbawiona mo¿liwo¶ci zarobkowania.  Wiêc, "papierek", w jakim¶ tam sensie jest "gwarancj±", ¿e ojciec dziecka siê nie ulotni jak kamfora.
W tym sensie, mogê siê jedynie zgodziæ z tym, ¿e je¿eli nie mam zamiaru wzi±¶æ odpowiedzialno¶ci za rodzinê (choæby finansowej) to fakt, lepiej nie wchodziæ w formalny zwi±zek.

Jeszcze takie s³ówko co do emocji. Nie uwa¿am, ¿e nale¿y je "poskarmiaæ", zbytnio przypomina mi to "t³umiæ".
Uwa¿am, ¿e powinno siê je ¶wiadomie wyra¿aæ, pozwalaæ na ich przep³yw. U¿y³em "poskromiæ swoj± seksualno¶æ" w kontek¶cie wierno¶ci. To te¿ temat na zupe³nie oddzieln± dyskusjê.

Piszesz, ¿ê w ma³¿eñstwie ludzie my¶l±, ¿e nie musza ju¿ graæ.
Celne stwierdzenie.
Ale oznacza to tak¿e, ¿e wcze¶niej ci±glê odgrywali komedyjkê. ¯e ich intencje nie by³y czyste. Od samego pocz±tku.
¯e wchodzili w zwi±zek licz±c na to jakie korzy¶ci dla siebie osi±gn± z tego, ¿e s± z drug± osob±.
Wachlarz tych korzy¶ci jest szeroki - a to bezp³atny seks, a to zabezpieczenie finansowe, a to podniesienie swojej stopy ¿yciowej, a to dowarto¶ciowanie siê, a to chêæ zaimponowania otoczeniu swoim partnerem, itp, itp

Jest wiêc tak, ¿e ma³¿eñstwa zawierane s± ju¿ góry w pewnym interesie a okrasza siê to piêknymi s³owami o mi³o¶ci, itp.
Smutne to wszystko.

pozdrawiam
« Ostatnia zmiana: Wrzesieñ 03, 2009, 08:33:43 wys³ane przez jeremiasz » Zapisane
koliberek33
Go¶æ
« Odpowiedz #46 : Wrzesieñ 03, 2009, 12:07:06 »

Szlachetny Jeremiaszu!

Tu jestem koliber i to zdecydowanie wystarczy. Nie ma znaczenia moja p³eæ, ani pochodzenie, ale to co chcê przekazaæ.
Piszesz: "ilu jest takich ¶wiadomych?" Otó¿, niewielu, ponoæ o wiele wiêcej biorobotów. Ale to s± ich wybory. Nie nam ich zbawiaæ, ale wskazaæ jedynie jak doj¶æ do ¶wiadomo¶ci siebie samych. Zreszt± to ju¿ by³o nieraz i dawno czynione.

Przera¿aj±ce jest jednak to, co piszesz w trzeciej czê¶ci. Ludzie, którzy  wiedz±, ¿e siê zwi±¿± nie musz± dodatkowo graæ ( ka¿dy z nas odgrywa jakie¶ role, ale to osobny aspekt) Graj± ci, którzy nie wiedz± na czym stoj±.
Poza tym je¿eli kto¶ chce kosztem drugiej osoby realizowaæ w³asne oczekiwania, to zrozumie prêdzej, czy pó¼niej, ¿e nie têdy droga.

Piszesz te¿:
Bo je¿eli mam deklarowaæ ¦WIADOMIE mi³o¶æ na ca³e ¿ycie to chyba tylko wtedy kiedy WIEM co to jest.

No, w³a¶nie: CO TO JEST? I  to jest tu najwa¿niejszym zadaniem, a nie wchodzenie w spory, jak tu siê nierzadko zdarza.

oraz:
W tym sensie, mogê siê jedynie zgodziæ z tym, ¿e je¿eli nie mam zamiaru wzi±¶æ odpowiedzialno¶ci za rodzinê
(choæby finansowej) to fakt, lepiej nie wchodziæ w formalny zwi±zek.


Je¶li siê nie chce wzi±æ odpowiedzialno¶ci za rodzinê, to nie nale¿y wchodziæ w ¿aden zwi±zek! Takie jest moje zdanie. W wolnym zwi±zku mogê naraziæ rodzinê na upokorzenie porzucenia i zaniedbania?
I czy¿ w wolnym zwi±zku seks jest p³atny, skoro w zalegalizowanym, jak piszesz "bezp³atny"?.

Piszemy o "poskromieniu emocji". S±dzi³em, ¿e zachodzi raczej proces skanalizowania emocji, b±d¼ przetransformowanie ich na zdrowe uczucia, a nie t³umienie. Czy¿by¶ seks t³umi³? To bardzo niebezpieczne dla zdrowia! Wiem, jako¶ z tego wybrn±³e¶, ale....A czy zabezpieczenie finansowe drugiej osoby i siebie tak¿e, to jaki¶ grzech, czy raczej przejaw troski i szacunku do siebie nawzajem? Liczenia siê z potrzebami., które s± gwarantem prze¿ycia, b±d¼ godnego ¿ycia, a do tego ma ka¿dy prawo. Wymieniamy siê energi±, choæby poprzez seks, to dobrze je¶li i tutaj wszystko te¿ jest wspólne. I jaki tu interes? Raczej zdroworozs±dkowe postawienie sprawy. Wszak "w zdrowym ciele, zdrowy duch."

Poza tym w razie czego, s±d rozstrzygaj±cy problem, wie na czym stoi. Usta³o wspó³¿ycie i ekonomia nas rozdziela, uczucia "umar³y"...I sprawa jest jasna. S±d pomóg³ w sprawiedliwym zazwyczaj rozdzieleniu i nie ma wzajemnych pretensji. A mo¿e jednak zwi±zek nie obumar³, tylko tak nam siê wydaje. Przed s±dem mo¿na nierzadko siê otrz±sn±æ i opamiêtaæ. Albo inaczej : wiele wspania³ych zwi±zków uleg³oby rozbiciu, bo poddali siê kryzysowi, a wizja s±du oddali³a tê decyzjê. I okaza³o siê, ¿e jednak s± dla siebie stworzeni.

A je¶li kto¶ "chce zaimponowaæ swoim partnerem", to biada jemu, co nam do tego. To on podejmuje takie decyzje. To jednak osobna kwestia i uboczna tego, o czym traktujemy. Szpanowaæ mo¿na wszêdzie i w wolnym zwi±zku. To nie ma si³y przetrwania.
Mi³o siê z Tob± rozmawia Jeremiaszu, bo trzymasz tu poziom, ale smutne jest Twoje widzenie. Choæ nie pozbawione w pewnym sensie, a przynajmniej czê¶ciowo podstaw.

Pozdrawiam

koliberek
« Ostatnia zmiana: Wrzesieñ 03, 2009, 13:53:00 wys³ane przez koliberek33 » Zapisane
PHIRIOORI
Go¶æ
« Odpowiedz #47 : Wrzesieñ 03, 2009, 12:29:59 »

nie rozumiem tematu topika.

Piszesz, ¿e ma £¿e`ñstwo
..Czy dobrze domy¶lam sie ¿e chodzi ci o "podstawowa komorka" £¿e Elity?


Czy chodzilo o jakies inne oszustwo?

ew. Któz jest POSIADACZEM ("ma") owo £¯E`ñstwo?!..
« Ostatnia zmiana: Wrzesieñ 04, 2009, 12:13:40 wys³ane przez PHIRIOORI » Zapisane
Linda
Go¶æ
« Odpowiedz #48 : Wrzesieñ 03, 2009, 12:42:08 »

 :)Uwazam ,ze chcac sie wypowiedziaec w tym temacie nie mozemy opierac sie na ocenach innych zwiazków..to nie fer...
  Kazdy wybiera w³asna droge...nie wazne czy to jest mal¿eñstwo ,czy wolny zwiazek.Tu i tu trzeba byc poprostu uczciwym wobec siebie cz³owiekiem....to wszystko...zaufanie to najwazniejsza rzecz w kazdym zwiazku .Jesli zaufania zaczyna brakowac..to poczatek konca
Cytuj
Znam taki uk³ad, gdzie on przedstawia sob± ogromny potencja³ energetyczny, ale jest mniej praktyczny i obraca siê doskonale w ¶wiecie inteletu i poza t± sfer± ju¿. Gorzej za¶ z tzw. "materi±".  Ona za¶ "robi kasê"; wybudowa³a dom, ale dopiero wtedy, gdy go spotka³a.... I nie zdaje sobie w ogóle sprawy, ¿e intensywnie "jedzie na jego energii". Co jest widoczne dla postronnego, w miarê zorientowanego obserwatora

hmm....rzeczywiscie..wybudowac dom....bu³ka z mas³em...poruszac sie w swiecie intelektu...pewnie ciezka praca...kto w³ozy³ spodnie,a kto fartuszek....?...Ale najwazniejsze..kto oceniony dobrze, a kto nie?
Tylko znowu ocena, ocena ,ocena i to w kwesti tak delikatnej jak cudzy zwiazek...Czy wogole jest to dopuszczalne?
Skad pochodz± potrzebne do takiej oceny informacje?.Ile razy zjad³as z nimi ¶niadanie ,moze k³adlas sie z nimi do ³ozka ,kiedy rozwiazywa³as z nimi mniejsze i wieksze problemy?
Nie wiem, sk±d mozna wiedziec napewno...?Pewnie od skrzywdzonego faceta..Nie ma nic gorszego niz skarzacy sie na zwiazek  facet....to oznaka najwiekszej s³abosci...Uwazam ,ze zwiazek powinno sie uzdrawiac samemu,za pomoca spokojnej analizy,kazdej nawet najbardziej absurdalnej sytuacji.Mozna skarzyc sie, a mozna tez spokojnie t³umaczyc i wyjasniac,bo wszystko dzieje sie po to bysmy doswiadczali.Trudne i zawi³e sytuacje sa po to ,bysmy sie albo bardziej do siebie zblizyli , ;)albo zobili krok ku rozstaniu.
To takie proste a jakze trudne.Zamiast tego lepiej sie poskarzyc i budowac niesprawiedliwe opinie.Dla mnie to jest swiadome ¿ycie  .Wszystko co mnie spotyka jest skutkiem czegos...Muszê wiec znalezc najlepszy sposób by to rozwiazac.
Jezeli tego nie robie, to poprostu ten zwiazek juz nie istnieje.
Cytuj
By³am s³uchaczem pokrêtnych i ¿enuj±cych usprawiedliwieñ tej modliszki
]bez  komentarza..
Cytuj
I nie zdaje sobie w ogóle sprawy, ¿e intensywnie "jedzie na jego energii
masz sposób by to ocenic...chetnie poznam..
Cytat: Jeremiasz
Jeszcze takie s³ówko co do emocji. Nie uwa¿am, ¿e nale¿y je "poskarmiaæ", zbytnio przypomina mi to "t³umiæ".
Uwa¿am, ¿e powinno siê je ¶wiadomie wyra¿aæ, pozwalaæ na ich przep³yw.
Zgadzam siê z Tob± ca³kowicie...tylko ¶wiadome wyrazane tego co w danej chwili boli ,mo¿e dok³adnie oczyscic sytuacjê.
Budujmy wiec ocene udanych zwiazków, lub mniej udanych na podstawie swoich w³asnych.....unikniemy skrzywdzenia moze ca³kiem niewinnych ludzi.Dla mnie rzecz± najwazniejsz± jest by w chwilach krytycznych ,które kazdemu zdarzaj± sie w zyciu ,móc w pe³ni liczyc na partnera,to podstawa.Niejeden zwi±zek takiego egzaminu niestety nie zdaje.
Zapisane
koliberek33
Go¶æ
« Odpowiedz #49 : Wrzesieñ 03, 2009, 12:44:57 »

Drogi PHIRIOORI !

Ciekawe spojrzenie.  Skojarzenie samo w sobie ma swoje odniesienia i to ka¿dy z nas dobrze wie. Jest taka metoda wyleczenia  z na³ogu. Zapodaje siê delikwentowi olbrzymie ilo¶ci u¿ywki, a¿ poczuje, ¿e ju¿ wiêcej i nigdy nie zmo¿e siê w tym paraæ.  My¶lê, ¿e i ta forma niesie w sobie tak± odwagê i jak pisa³em w Nowym ¦wiecie ¿adne tego typu ustalenia: "wolny" zwi±zek", czy "ma³¿eñstwo" nie bêd± ju¿ potrzebne. Jednak¿e na tym etapie zaistnienia tej struktury, próbujê dopatrzeæ siê g³êbszego sensu. W tym ujêciu dotyczy to tak¿e i zwi±zków niezalegalizowanych...


Panno(ni) Lindo.

Nie wiem tego od skrzywdzonego przyjaciela, gdy¿ oboje jednako s± moimi przyjaciómi. Opiekowa³em siê  nim w najtrudniejszym momencie. By³ sekundy od ¶mierci, zapewniam. Poza tym nie jest on typem, który ubolewa i siê skar¿y. To nie ten poziom, gdy¿ ma on ¶wiadomo¶æ konsekwencji w³asnych decyzji i odpowiedzialno¶ci za nie. Podkre¶li³em pewne aspekty dla uwydatnienia problemu. Mam zbyt du¿y udzia³ w tym, ¿e s± razem. Wiêc jak to Ty teraz ocenisz? Je¶li kto¶ siê skar¿y³, to przyjació³ka, a nie jej partner. Jednak¿e wyra¼nie zaznaczy³em, ¿e "ka¿dy ma prawo b³±dziæ". Tego nie dostrzeg³a¶ w moim po¶cie dotycz±cym tej historii.

Piszesz, ¿e nie wolno pisaæ o innych zwi±zkach, bo có¿ o nich wiemy. A có¿ wiemy, jak to jest w ma³¿eñstwie, czy w zwi±zku niezalegalizowanym. Czy na podstawie do¶wiadczeñ jedynie z w³asnego podwórka mamy prawo zabieraæ siê za takie tematy?

Zapoda³em tu pewien casus, daleko jestem od oceny tych dwojga. Bez wzglêdu na wszystko oboje s± mi bardzo  bliscy. Zreszt±, nie jestem jedynym opiniotwórc± w tej kwestii. Nie trzeba byæ z kim¶ w ³ó¿ku, ¿eby widzieæ pewne rzeczy. Zreszt± o sprawach ³ó¿kowych te¿  by³em poinformowany. Zw³aszcza, gdy kto¶ Ci zdaje dok³adne relacje.
Jednak¿e nie pope³nili oni ¿adnej zbrodni, by siê tak oburzaæ. To s± ludzkie i jak¿e czêste sprawy. Wystêpuj± oni tu anonimowo, ponadto. I mog± to byæ znajomi ka¿dego z nas tutaj.... Znaczenie ma fakt zaistnienia takiego problemu.

Dodam, ¿e on sta³ sie o wiele bardziej praktyczny, jej trudniej idzie przesterowanie siê. Ale s± razem. Ponadto, zmieni³a swoj± decyzjê. Czy¿ to nie bardzo wiele? Te¿ nale¿y jej siê szacunek, nie mniejszy. Wszystko jeszcze przed nimi. Ten fakt za¶ wymyka siê ocenie.

Wybudowaæ dom rêkami fachowców i po czê¶ci partnera, to mo¿e i bu³ka z mas³em. Na intelekt taki nie inny i to co poza nim, trzeba bardzo d³ugo pracowaæ. Czêsto i niejedno ¿ycie. Tak jest w jego przypadku. Có¿, s± w¶ród nas i modliszki. Nie tylko kobiety. Nazywam rzeczy po imieniu. (MO¯E TO WYBRZMIA£O OCENIAJ¡CO. NIE TAKI MIA£EM JEDNAK CEL, BY DOKOPAÆ TEJ DZIEWCZYNIE. JE¦LI TAK TO WYGL¡DA, TO PODZIELAM TWOJE OBURZENIE) To nie jest trudne w zauwa¿eniu. A jak siê widzi, czy kto¶ komu¶ zabiera energi±? Tak¿e i to wymaga lat i wcieleñ mo¿e, by to poj±æ. W uzupe³nieniu dodam, i¿ ka¿de z nich zna³em o wiele wcze¶niej z osobna i ta znajomo¶æ trwa lata, a TY chcia³aby¶ gotowych rozwi±zañ? Niemniej wiesz, ¿e mo¿na to wiedzieæ, bo co by¶ robi³a na takim forum?
Tak± przynajmniej ¿ywiê nadziejê..

koliberek.
« Ostatnia zmiana: Wrzesieñ 03, 2009, 21:24:20 wys³ane przez koliberek33 » Zapisane
Strony: 1 [2] 3 4 5 6 7 8 9 |   Do góry
  Drukuj  
 
Skocz do:  

Powered by SMF 1.1.11 | SMF © 2006-2008, Simple Machines LLC | Sitemap

Strona wygenerowana w 0.031 sekund z 20 zapytaniami.

Polityka cookies
Darmowe Fora | Darmowe Forum

watahaslonecznychcieni opatowek phacaiste-ar-mac-tire granitowa3 ostwalia