Dariusz
 Maszyna do pisania...
Punkty Forum (pf): 3
Offline
Płeć: 
Wiadomości: 6024
Zobacz profil
Email
|
 |
« : Wrzesień 28, 2009, 20:32:34 » |
|
A co z ludŸmi, których ¿ycie uzale¿nione jest od aparatów tlenowych na si³ê wpompowuj¹cych w nich tlen, oni te¿ nie oddychaj¹ samodzielnie i bez medycznego sprzêtu nie s¹ w stanie prze¿yÌ? Nimi zajmie siê siostra bliŸniaczka aborcji - panna eutanazja, chocia¿ to tak naprawê tylko inny odœwiêtny strój pani zabójczyni...
|
|
|
Zapisane
|
PozwĂłl sobie byĂŚ sobÂą, a innym byĂŚ innymi.
|
|
|
Rafaela
Gość
|
 |
« Odpowiedz #1 : Wrzesień 28, 2009, 21:46:21 » |
|
Eutanazja - ÂśmierĂŚ godna czy niegodna?
prof. PAT dr hab. Tadeusz Biesaga SDB Katedra Bioetyki Papieskiej Akademii Teologicznej w Krakowie Data utworzenia: 05.05.2005 Ostatnia modyfikacja: 30.04.2007 Opublikowano w Medycyna Praktyczna 2005/04
W poszukiwaniu definicji
Pojêcie eutanazji staje siê coraz bardziej wieloznaczne. Ujawnia to ju¿ samo zró¿nicowanie terminów. Mówi siê o eutanazji, kryptanazji, autotanazji, dystanazji, ortotanazji, eutanazji neonatalnej, eugenicznej, ekonomicznej itp. Wymienia siê eutanazjê biern¹ i czynn¹, a dalej poœredni¹ i bezpoœredni¹, dobrowoln¹ i niedobrowoln¹, legaln¹ i nielegaln¹. Mówi siê o eutanazji samobójczej, zabójczej, o towarzyszeniu w samobójstwie, o zabójstwie z litoœci, o pomocy w umieraniu, o towarzyszeniu czy asystencji przy œmierci itp.[1] Wymienia siê te¿ pewn¹ liczbê aktów medycznych przy koùcu ¿ycia pacjenta, takich jak: 1) podawanie œrodków uœmierzaj¹cych ból w dawkach, które mog¹ przyspieszyÌ zgon; 2) ograniczenie albo zaprzestanie aktywnego leczenia b¹dŸ reanimacji, 3) od³¹czenie urz¹dzeù sztucznie podtrzymuj¹cych ¿ycie (np. respiratora, sztucznej nerki), 4) towarzyszenie lub pomoc w samobójstwie, 5) iniekcja œmiertelnej substancji.[2] Te wszystkie wysi³ki nie koùcz¹ dyskusji nad pojêciem eutanazji i etyczn¹ ocen¹ takich dzia³aù.
Propozycjê uporz¹dkowanego rozumienia tego pojêcia mo¿na spotkaÌ w "Deklaracji o eutanazji" wydanej przez Kongregacjê Nauki Wiary w 1980 roku. Rozró¿nia siê w niej pierwotne znaczenie tego s³owa, nadane mu w staro¿ytnoœci, pod którym rozumie siê "³agodn¹ œmierÌ bez przykrych cierpieù", oraz dzisiejsze znaczenie, w którym s³owo to oznacza zadanie "œmierci z mi³osierdzia, by wyeliminowaÌ cierpienia zwi¹zane z ostatnimi chwilami ¿ycia lub by dzieciom anormalnym, nieuleczalnie chorym, ewentualnie chorym umys³owo skróciÌ nieszczêœliwe ¿ycie".[3] W kontekœcie tego rozró¿nienia deklaracja formu³uje doœÌ wyraŸn¹ definicjê eutanazji powtórzon¹ przez Jana Paw³a II w encyklice "Evangelium vitae", gdzie czytamy: "Przez eutanazjê w œcis³ym i w³aœciwym sensie nale¿y rozumieÌ czyn lub zaniedbanie, które ze swej natury lub w intencji dzia³aj¹cego powoduje œmierÌ w celu usuniêcia wszelkiego cierpienia. Eutanazjê nale¿y zatem rozpatrywaÌ w kontekœcie intencji oraz zastosowanych metod".[4] "Od eutanazji - czytamy dalej w encyklice - nale¿y odró¿niÌ decyzjê o rezygnacji z tak zwanej "uporczywej terapii", to znaczy z pewnych zabiegów medycznych, które przesta³y byÌ adekwatne do realnej sytuacji chorego, poniewa¿ nie s¹ ju¿ wspó³mierne do rezultatów, jakich mo¿na by oczekiwaÌ, lub te¿ s¹ zbyt uci¹¿liwe dla samego chorego i dla jego rodziny".[5] Rozró¿niaj¹c medyczne œrodki zwyczajne i nadzwyczajne, formu³uj¹c s¹d, czy œrodki te s¹ proporcjonalne, czy nie do przewidywanej poprawy zdrowia, mo¿na podj¹Ì racjonalnie i moralnie uzasadnion¹ decyzjê o rezygnacji z uporczywej terapii i otoczyÌ pacjenta opiek¹ paliatywn¹ czy hospicyjn¹. Powy¿sze rozró¿nienia etyczne przeciwstawiaj¹ siê zarówno niepotrzebnemu, sztucznemu przed³u¿aniu umierania, jak i sztucznemu skracaniu ¿ycia. ŒmierÌ naturalna przeciwstawiona jest œmierci spowodowanej, narzuconej. W tej drugiej tak czyn, jak i intencja lekarza zmierzaj¹ bezpoœrednio do spowodowania œmierci. Dzia³anie takie jest moralnie niedopuszczalne.
Mimo szerokiej dyskusji zacieraj¹cej ró¿nice miêdzy rezygnacj¹ z uporczywej terapii, eutanazj¹ biern¹ i czynn¹ - jednak nie da siê zatrzeÌ ró¿nicy miêdzy œmierci¹ naturaln¹ a zamierzon¹, narzucon¹ i spowodowan¹. W œcis³ym znaczeniu z eutanazj¹ mamy do czynienia wtedy, gdy tak zwan¹ godn¹ œmierÌ chce siê osi¹gn¹Ì przez jak¹œ formê samobójstwa lub zabójstwa.
Godna œmierÌ a godnoœÌ cz³owieka umieraj¹cego
Zwolennicy eutanazji czêsto mówi¹ o godnej œmierci. Pierwotny i podstawowy sens tego s³owa nie wywodzi siê jednak ani z jakichœ cech choroby czy z jakichœ w³aœciwoœci œmierci, ale ma swe Ÿród³o w godnoœci cz³owieka jako takiego, w tym równie¿ w godnoœci cz³owieka chorego i umieraj¹cego. Wraz z naszym zaistnieniem dana nam jest ontyczna i aksjologiczna godnoœÌ bycia cz³owiekiem, która staje siê norm¹ moralnoœci, pozwalaj¹c¹ oceniaÌ, jakie zachowania ludzkie s¹ dla nas godne, a jakie niegodne, lub lepiej - godziwe i niegodziwe. Sens etyczny tego okreœlenia g³osi, ¿e nawet w niegodnych warunkach cz³owiek mo¿e i powinien zachowaÌ siê godnie. W czasach totalitaryzmów XX wieku, mimo niegodnych warunków ¿ycia, miliony ludzi zachowywa³o siê godnie, daj¹c œwiadectwo swojemu cz³owieczeùstwu. Warunki, jakie zastajemy, ekonomiczne i zdrowotne nie podwa¿aj¹ godnoœci ludzkiej, lecz s¹ dla niej sprawdzianem. Warunki, w których siê rodzimy, ¿yjemy i umieramy, s¹ dobrami pozamoralnymi. Dopiero gdy w³¹czamy je w nasze w³asne ¿ycie, maj¹ udzia³ w godnoœci ludzkiej. Przewrotnoœci¹ jest podwa¿aÌ wartoœÌ czyjegoœ istnienia i jego prawo do ¿ycia ze wzglêdu na z³e warunki spo³eczne lub chorobê. Uzale¿nienie ontycznej i aksjologicznej godnoœci cz³owieka od jakoœci jego ¿ycia, jak czyni¹ to zwolennicy eutanazji, czyli od jego sprawnoœci biologicznych, psychicznych, œwiadomoœciowych, spo³ecznych, ekonomicznych itd., jest b³êdnym urzeczowieniem kogoœ, kto w³aœnie sprawia, ¿e te wszystkie sprawnoœci maj¹ jak¹œ wartoœÌ.
Nie mo¿na wiêc w imiê braku godnych warunków spo³ecznych i materialnych, braku dobrego zdrowia biologicznego czy psychicznego, podwa¿aÌ godnoœci cz³owieka i g³osiÌ, ¿e nie ma on prawa do ¿ycia, lecz ma prawo do œmierci. Trzeba zmieniaÌ jego z³e warunki ¿ycia, a nie zabijaÌ cz³owieka ¿yj¹cego w takich warunkach. ŒmierÌ nie jest czymœ godnym i dobrym dla cz³owieka, lecz jest z³em, które go dotyka.[6] Nie da siê oswoiÌ œmierci, nazywaj¹c j¹ czymœ dobrym, szlachetnym i oczekiwanym. Nie da siê te¿ uznaÌ jej za czêœÌ naszego ¿ycia, za czêœÌ naszego doœwiadczenia, bo jak mówiono w staro¿ytnoœci: jeœli przychodzi œmierÌ, nas ju¿ nie ma, a jeœli jesteœmy, to doœwiadczamy ¿ycia, a nie œmierci. Nie da siê zlikwidowaÌ z³a cierpienia, przez jeszcze wiêksze z³o - œmierÌ cierpi¹cego. ŒmierÌ ludzkoœci nie jest zwyciêstwem nad cierpieniem.
Twierdzenie, ¿e zadana sobie œmierÌ samobójcza nadaje choremu godnoœÌ, a niezadana odbiera mu to miano, jest perwersj¹ etyczn¹. Dyskryminuje ono wszystkich chorych niepe³nosprawnych i cierpi¹cych, którzy w imiê swej godnoœci mê¿nie id¹ przez ¿ycie i choroby. Jeœli godn¹ œmierci¹ ma byÌ choroba bez cierpienia, a ka¿da przed³u¿aj¹ca siê choroba jest jakimœ osobistym, rodzinnym czy spo³ecznym dramatem, to w takim razie niegodne siê staje zwi¹zane z tym cierpienie oraz ¿ycie chorego i cierpi¹cego. W ten sposób dba³oœÌ o godn¹, medycznie i estetycznie kontrolowan¹ œmierÌ obdziera z godnoœci tego, o którego w tym wszystkim chodzi.
MoÂżna sobie wyobraziĂŚ, jak bĂŞdÂą wyglÂądaĂŚ odwiedziny chorego przez osoby o mentalnoÂści proeutanatycznej. Podczas kaÂżdej wizyty bĂŞdÂą siĂŞ domagaĂŚ od niego tzw. godnego zachowania, czyli decyzji, aby w koĂącu poprosiÂł o eutanazjĂŞ i szlachetnie zakoĂączyÂł swe Âżycie. Nietrudno dostrzec, Âże oczekiwania te implikujÂą poglÂąd, Âże Âżycie, ktĂłre chory prowadzi, jest niegodne, Âże zwlekajÂąc z tÂą decyzjÂą, zachowuje siĂŞ niegodnie, Âże ma szansĂŞ nadaĂŚ sens swojemu Âżyciu i swojej chorobie wtedy, kiedy podda siĂŞ w koĂącu procedurze "godnej Âśmierci", czyli eutanazji.
Wprowadzenie legalnej, usankcjonowanej przez instytucje danego paùstwa i spo³ecznoœci eutanazji podwa¿a tezê, ¿e chory jest bezwzglêdn¹ wartoœci¹. Jego prze¿ycia, ¿e jest ciê¿arem dla otoczenia, nie bêd¹ uchylone, ale usankcjonowane prawem. Spo³ecznoœÌ potwierdzi, ¿e jest ciê¿arem, ¿e jego ¿ycie nie ma sensu i powinien siê odwa¿yÌ na taki czy inny rodzaj eutanazji.
Czy ÂśmierĂŚ zadana choremu jest godna, a ÂśmierĂŚ naturalna niegodna?
Czy œmierÌ zadana Terri Schiavo jest godna, a jej œmierÌ naturalna by³aby niegodna? W tym dramatycznym wydarzeniu nietrudno dostrzec bezwzglêdnoœÌ i okrucieùstwo ideologii proeutanatycznej. Mamy bowiem do czynienia z faktem zag³odzenia chorej przez instytucjê medyczn¹ w majestacie i pod nakazem prawa. Na oczach ca³ego œwiata przez wiele dni umiera³a powoli chora, której nie wolno by³o podaÌ po¿ywienia. Umar³a z odwodnienia i braku pokarmu. Rodzice i rodzeùstwo patrzyli na œmierÌ g³odow¹ bliskiej im osoby, œmierÌ zas¹dzon¹ bez winy, œmierÌ na ¿yczenie mê¿a, który po kilku latach choroby swej ¿ony zwi¹za³ siê z inn¹ kobiet¹ i za³o¿y³ rodzinê. To on zadecydowa³ o jej œmierci. Terri nie zostawi³a ¿adnego dokumentu, w którym domaga³aby siê eutanazji. Wprost przeciwnie, kiedy by³a zdrowa, jej rodzice, rodzeùstwo, znajomi nigdy nie s³yszeli, by sprzeciwia³a siê sztucznemu podtrzymywaniu jej przy ¿yciu. Pewne jest, ¿e jako gorliwa katoliczka nigdy nie opowiedzia³aby siê za eutanazj¹.[7] I oto wbrew temu skazano j¹ na œmierÌ g³odow¹.
Podawanie poÂżywienia to nie jakaÂś terapia, ale zaspokajanie podstawowych potrzeb czÂłowieka. Dokonuje siĂŞ ono bez jakiejÂś skomplikowanej maszynerii podtrzymujÂącej Âżycie. Nikt nie moÂże uzurpowaĂŚ sobie prawa do pozbawienia czÂłowieka, w tym rĂłwnieÂż czÂłowieka chorego, poÂżywienia i napoju.
Okrucieùstwo tej œmierci ukazuje, ¿e ruch proeutanatyczny jest ruchem ideologicznym, dla którego dramat indywidualnego istnienia ludzkiego nie jest wa¿ny. Wa¿ne jest wygrywanie procesów s¹dowych, aby dziêki takim precedensom organizacje proeutanatyczne mog³y rozwijaÌ skutecznie swoj¹ dzia³alnoœÌ i aby wp³ywa³y coraz szerzej na wprowadzanie w poszczególnych paùstwach legalnej eutanazji jako metody rozwi¹zywania problemów staroœci. Cywilizacja œmierci rozwiera coraz szerzej swoje ramiona.
PodwĂłjne uÂśmiercanie
GodnoœÌ bycia osob¹ i godne ¿ycie przys³uguje wed³ug zwolenników eutanazji tylko tym, którzy spe³niaj¹ pewne kryteria jakoœciowe, takie jak œwiadomoœÌ i odpowiedzialnoœÌ, uczestnictwo w ¿yciu spo³ecznym, zdolnoœÌ do zadbania o swoje interesy, a przynajmniej do zapewnienia sobie minimalnej niezale¿noœci w sensie ubierania siê, zachowywania higieny osobistej i spo¿ywania posi³ków. Kto nie spe³nia tych kryteriów, pozbawiany jest miana podmiotu i osoby, i staje siê co najwy¿ej zdefektowanym organizmem. St¹d propagatorzy eutanazji, tacy choÌby jak Michael Tooley, Peter Singer, Hugo Engelhardt, Zbigniew Szawarski, wykluczaj¹ ró¿norodne grupy ludzi z grona osób.[8] Wed³ug nich nie jest osob¹ cz³owiek w okresie prenatalnym, noworodek, cz³owiek z g³êbokimi upoœledzeniami, psychicznie i terminalnie chory. Osobami s¹ tylko ludzie œwiadomie realizuj¹cy swoje interesy. "Nieosoby" nie maj¹ praw osobowych, nie maj¹ równie¿ prawa do ¿ycia. Wed³ug P. Singera eutanazja niepe³nosprawnego noworodka jest tak samo dopuszczalna i zalecana, jak aborcja przed jego urodzeniem. Eutanazja terminalnie chorych jest w tym ujêciu jak najbardziej czynem racjonalnym, a nawet nakazanym moralnie. Podobnie racjonalnym czynem jest eutanazja tych, którzy przez pewien okres byli osobami, ale w wyniku ciê¿kich chorób stali siê by³ymi osobami.
W ten sposób zwolennicy eutanazji dokonuj¹ jakby podwójnego uœmiercenia cz³owieka. Najpierw go uœmiercaj¹ jako osobê, a póŸniej domagaj¹ siê uœmiercenia niepotrzebnego organizmu ludzkiego. Zgodnie z ich antropologi¹ powinna wystarczyÌ œmierÌ osoby. To osoba w tej teorii jest bowiem tym, kto ¿yje, ma swoj¹ godnoœÌ, jest podmiotem prawa. Jej brak, jak w przypadku psychicznej lub terminalnej choroby, powinien zakoùczyÌ dyskusjê. Tymczasem zwolennicy tej fenomenalistycznej, ciasnej teorii osoby nie koùcz¹ dyskusji, lecz domagaj¹ siê œmierci pozosta³ego po osobie organizmu. Po œmierci osoby trzeba uœmierciÌ jej organizm.
Nie bardzo pasuje do tej antropologii argument powo³uj¹cy siê na to, ¿e eutanazja skraca cierpienie. W myœl tej teorii to osoba myœli, doznaje i cierpi, kiedy jest w ciele. Jeœli jej braknie, to w takim razie jej organizm nie myœli, nie doznaje i nie cierpi. Osoba w ciê¿kich stanach chorób nie mo¿e wiêc cierpieÌ, bo wed³ug przyjêtej teorii orzeczono, ¿e w takich stanach ona ju¿ zmar³a. Tak wiêc zwolennicy eutanazji pos³uguj¹cy siê dualistyczn¹, fenomenalistyczn¹, deskryptywn¹ teori¹ osoby pl¹cz¹ siê w ró¿nych niedorzecznoœciach. Tak¹ niedorzecznoœci¹ jest propagowanie podwójnej œmierci, w której najpierw w teorii uœmierca siê osobê, a w praktyce ¿¹da siê uœmiercenia tzw. zdefektowanego organizmu ludzkiego. "Argumentacja zwolenników eutanazji - pisze M. Szeroczyùska - jest oparta na niedopuszczalnych z moralnego punktu widzenia paradoksach: paradoksie opieki medycznej, która prowadzi do eliminacji pacjenta w celu eliminacji jego bólu; paradoksie wolnoœci, która aby uzyskaÌ potwierdzenie, rezygnuje z wszelkiej mo¿liwoœci samorealizacji; paradoksie godnoœci, dla zachowania której nale¿y najpierw zniszczyÌ cz³owieka bêd¹cego jej dysponentem; paradoksie szacunku do ¿ycia, dla realizacji którego dochodzi do sprowokowania œmierci".[9]
Wbrew temu pojawiaj¹ce siê problemy w medycynie nale¿y rozwi¹zywaÌ etycznie. Celem medycyny nie jest walka ze œmierci¹, lecz zdrowie i opieka nad chorymi. Medycyna paliatywna i opieka hospicyjna powinny byÌ bardziej docenione i stosowane.[10] S¹ one tak samo wa¿ne, poniewa¿ personel medyczny i najbli¿si s¹ przy chorym w najtrudniejszym i najwa¿niejszym momencie jego ¿ycia, w momencie jego umierania. Ta egzystencjalna próba cz³owieczeùstwa ka¿dego cz³owieka jest wa¿na nie tylko dla chorego, ale dla jego bliskich, dla otoczenia, dla spo³ecznoœci, dla ca³ej kultury. Kultura powierzchowna - juwenalistyczna, konsumpcjonistyczna i hedonistyczna - swój lêk przed œmierci¹ chce przezwyciê¿yÌ propagowaniem i stosowaniem eutanazji. Nie jest to jednak w³aœciwe pokonanie lêku, lecz czasowe przesuwanie jego kumulacji. Przyspieszanie œmierci innych nie jest pokonaniem lêku przed swoj¹ œmierci¹. Medycyna nie skoryguje te¿ swych b³êdów w walce ze œmierci¹, gdyby w wyniku ci¹g³ych "przegranych" chcia³a zatryumfowaÌ nad œmierci¹ przez przyspieszanie i zadawanie œmierci.
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
Dariusz
 Maszyna do pisania...
Punkty Forum (pf): 3
Offline
Płeć: 
Wiadomości: 6024
Zobacz profil
Email
|
 |
« Odpowiedz #2 : Wrzesień 29, 2009, 09:26:35 » |
|
Eutanazja
Eutanazja (lub euthanazja, od gre. εὐθανασία, euthanasia - "dobra ÂśmierĂŚ") – zadanie Âśmierci osobie nieuleczalnie chorej umotywowane skrĂłceniem jej cierpieĂą. Eutanazja jest pojĂŞciem przede wszystkim z dziedziny etyki (zwÂłaszcza bioetyki) i prawa.
http://pl.wikipedia.org/wiki/Eutanazja
|
|
|
Zapisane
|
PozwĂłl sobie byĂŚ sobÂą, a innym byĂŚ innymi.
|
|
|
zodiakus71
Gość
|
 |
« Odpowiedz #3 : Wrzesień 29, 2009, 14:02:53 » |
|
dla mnie eutanazja jest zwyk³ym samobójstwem jak by tego ³adnie nie nazwaÌ przy okazji z obci¹¿eniem innych osób swoj¹ œmierci¹ (wykonawców) , tak przy okazji gdyby Bóg istnia³ ¿eby pragn¹cemu eutanazji nie zarzuci³ samobójstwa (bo co by by³o gdyby faktycznie istnia³o ¿ycie po œmierci)
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
Rafaela
Gość
|
 |
« Odpowiedz #4 : Wrzesień 30, 2009, 11:44:08 » |
|
Jest to bardzo skomplikowany temat na calym swiecie. Dzisiaj kiedy medycyna jest tak daleko rozwinieta, nalezalo by sie zastanowic jaka pomoc choremu ma sens, a jaka nie. Dawniej, przed 100- laty, medycyna mogla pomodz do pewnego punktu, reszta odbywala sie biologicznie, organizm sam walczyl, albo poddawal sie i konczylo sie smiercia. Jest tysiace pytan co jest humanitarne, nie sa to latwe pytania a i odpowiedzi moga byc bardzo, bardzo skomplikowane. Zyjemy obecnie dluzej na tym swiecie. Choroby starcze sa ogromnym problemem i tez bardzo skomplikowane, ludzie starzy nie maja sily walczyc z ciezkimi chorobami, sa ograniczeniu w poruszaniu sie , tak wiec czesto pozostaje zycie do konca w lozku, potrzebujac pomocy czesto pomocy ludzi dobrze wykwalifikowanych. Obojetnie, jaki temat sie zacznie w tym temacie, sa znaki zapytania, nie latwo jest podejmowac rozne decyzje. Kazdy przypadek jest przypadkiem specjalnym- to jest zycie i zdrowie ludzkie. Bardzo prosze kochani, dyskutujmy na ten temat. Ten problem dotyczy nie tylko ludzi starych, ale w kazdym wieku. W roznych krajach dyskutuja ludzie na ten temat- ten temat nalezy do naszego zycia.
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
janneth
 Skryba, jakich maÂło
Punkty Forum (pf): 23
Offline
Płeć: 
Wiadomości: 1642
Zobacz profil
Email
|
 |
« Odpowiedz #5 : Wrzesień 30, 2009, 12:39:01 » |
|
Ludzie, którzy prosz¹ o eutanazjê za zwyczaj pos³uguj¹ siê stwierdzeniem - dajcie mi z godnoœci¹ umrzeÌ. Myœlê, ¿e mo¿na by rozwa¿ania zacz¹Ì od tego, bo eutanazja to temat rzeka, bardzo dra¿liwy i równie emocjonalny jak aborcja.
Jak myœlicie, czy œmierÌ planowana (niektórzy mówi¹ tu samobójstwo) jest œmierci¹ godn¹? Czy cz³owiek w ogóle o ca³ym swoim ¿yciu mo¿e powiedzieÌ, ¿e by³o godne? Ja s¹dzê, ¿e w ¿yciu mamy wiele sytuacji, gdy tracimy swoj¹ godnoœÌ w imiê wy¿szego celu. W sprawie eutanazji nie ma wy¿szego celu. S¹ konsekwencje choroby, wypadku, tudzie¿ staroœci. Cz³owiek niewiele mo¿e zrobiÌ dla samego siebie, wiêc nie ma i godnoœci bêd¹c uzale¿nionym od innych. To tragiczna sytuacja, wiem. Trudno jest rozwa¿aÌ samemu bêd¹c w pe³ni si³ witalnych. Ja jednak nie widzê godnoœci w zaplanowanej œmierci, nie widzê godnoœci w chêci ukrócenia bólu. Nie nazwê tego nigdy tchórzostwem, bo by byÌ gotowym na œmierÌ potrzebna jest nieludzka wrêcz odwaga, coœ kompletnie nienaturalnego,wyzbycie siê strachu. Nie wiem, jak to ugryŸÌ.
|
|
|
Zapisane
|
The Elum do grieve The oak he do hate The willow do walk if ye travels late.
|
|
|
east
Gość
|
 |
« Odpowiedz #6 : Wrzesień 30, 2009, 15:57:20 » |
|
ÂŚmierĂŚ nie jest czymÂś godnym i dobrym dla czÂłowieka, lecz jest zÂłem, ktĂłre go dotyka.[6] Nie da siĂŞ oswoiĂŚ Âśmierci, nazywajÂąc jÂą czymÂś dobrym, szlachetnym i oczekiwanym. Nie da siĂŞ teÂż uznaĂŚ jej za czêœÌ naszego Âżycia, za czêœÌ naszego doÂświadczenia, bo jak mĂłwiono w staroÂżytnoÂści: jeÂśli przychodzi ÂśmierĂŚ, nas juÂż nie ma, a jeÂśli jesteÂśmy, to doÂświadczamy Âżycia, a nie Âśmierci Wydaje mi siĂŞ Âże w powyÂższym poglÂądzie przyjĂŞto b³êdne zaÂłoÂżenie, Âże ÂśmierĂŚ jest zÂłem. Spersonifikowano ÂśmierĂŚ nadajÂąc jej ludzkie wyobraÂżenie wyraÂżajÂące siĂŞ strachem utraty Âżycia. Tym samym zadaje siĂŞ kÂłam podstawom jakiejkolwiek wiary w Âżycie po Âśmierci, zmartwychwstanie , czy wĂŞdrĂłwkĂŞ dusz. W symbolice Jezusa konajÂącego na krzyÂżu rĂłwnieÂż widzimy ÂśmierĂŚ , umieranie w cierpieniu PRZY ZACHOWANIU ÂŚWIADOMOÂŚCI, ale i pokonanie Âśmierci, a potem zmartwychwstanie. ÂŚmierĂŚ nie ma tam wydÂźwiĂŞku negatywnego, jest transformacjÂą, tak samo jak narodziny dziecka i pierwszy oddech sÂą transformacjÂą. To cierpienie jest zÂłem . ÂŹli sÂą kaci , ktĂłrzy zadajÂą bĂłl ciaÂłu , ktĂłrzy skazujÂą czÂłowieka na cierpienie. JeÂśli zaÂś eutanazja, czyli skrĂłcenie cierpienia jest zÂłem to jak nazwaĂŚ tych , ktĂłrzy przedÂłuÂżajÂą cierpienie w imiĂŞ ... no wÂłaÂśnie, w imiĂŞ czego ? MoÂże w imiĂŞ zasad ? np takich jak " egzystencjalna prĂłba czÂłowieczeĂąstwa kaÂżdego czÂłowieka jest waÂżna nie tylko dla chorego, ale dla jego bliskich, dla otoczenia, dla spoÂłecznoÂści, dla caÂłej kultury" - z naciskiem na ca³¹ kulturĂŞ i otoczenie. Nikt nie pyta NIEULECZALNIE i ÂŚMIERTELNIE chorego. Wszystkim zdrowym wydaje siĂŞ, Âże majÂą racjĂŞ, a gdzie podziewa siĂŞ chrzeÂścijaĂąska empatia i wspó³czucie ? WSPĂÂŁ-CZUCIE. WiĂŞc WCZUJMY siĂŞ w konkretnÂą sytuacjĂŞ umierajÂącego czÂłowieka. WyobraÂź sobie ,Âże jesteÂś na pustyni z umierajÂącym , Âśmiertelnie rannym kolegÂą. TwĂłj towarzysz nie moÂże juÂż poruszaĂŚ siĂŞ o wÂłasnych siÂłach, a Ty nie moÂżesz go nieœÌ. ZostajÂąc z nim umrzesz , odchodzÂąc przynajmniej uratujesz siebie. Towarzysz prosi by go opuÂściĂŚ i ratowaĂŚ siebie,ale ma jedno Âżyczenie. Nie chce cierpieĂŚ rozrywany Âżywcem przez kr¹¿¹ce w gĂłrze sĂŞpy. Prosi o skrĂłcenie cierpienia, prosi, aby go zastrzeliĂŚ. WkrĂłtce traci ÂświadomoœÌ, ale jeszcze Âżyje. Nie ma juÂż z nim moÂżliwoÂści komunikacji. Ty jesteÂś przeciwnikiem eutanazji. Masz ostatniÂą kulĂŞ w rewolwerze, co zrobisz ? Innym ciekawym spojrzeniem na sprawĂŞ eutanazji dodatkowo odkrywajÂącym prawdziwe znaczenie istoty ludzkiej - OSOBY, jest ten fragment: (..) zwolennicy eutanazji dokonujÂą jakby podwĂłjnego uÂśmiercenia czÂłowieka. Najpierw go uÂśmiercajÂą jako osobĂŞ, a póŸniej domagajÂą siĂŞ uÂśmiercenia niepotrzebnego organizmu ludzkiego. Zgodnie z ich antropologiÂą powinna wystarczyĂŚ ÂśmierĂŚ osoby. To osoba w tej teorii jest bowiem tym, kto Âżyje, ma swojÂą godnoœÌ, jest podmiotem prawa. Jej brak, jak w przypadku psychicznej lub terminalnej choroby, powinien zakoĂączyĂŚ dyskusjĂŞ. Tymczasem zwolennicy tej fenomenalistycznej, ciasnej teorii osoby nie koĂączÂą dyskusji, lecz domagajÂą siĂŞ Âśmierci pozostaÂłego po osobie organizmu. Po Âśmierci osoby trzeba uÂśmierciĂŚ jej organizm. TakÂą eutanazjĂŞ serwujÂą nam powoli Koncerny farmaceutyczne z tym, Âże oni chcieliby zachowaĂŚ organizm przy szczÂątkowym Âżyciu ,abyÂśmy cierpieli i zuÂżywali wiĂŞcej lekĂłw tym samym zasilajÂąc te koncerny . Jaki bowiem dla nich interes w tym, gdy ciaÂło umiera ? ÂŻaden. NazwaÂłbym to eutanazjÂą ÂświadomoÂści. Kiedy umiera czÂłowiek ( Âświadoma osoba ) to co zostaje , ten k³êbek cierpiÂących nerwĂłw , jest idealnym Âżywicielem dla wszelkiej maÂści pasoÂżytĂłw chowajÂących siĂŞ pod pÂłaszczykiem wielkich s³ów o szlachetnym cierpieniu. PrzypominajÂą mi sĂŞpy kr¹¿¹ce nad dogorywajÂącym ciaÂłem. Aby odczuwaĂŚ szlachetne cierpienie, trzeba byĂŚ go Âświadomym. Czym innym jest przerywanie Âżycia z peÂłnÂą nieÂświadomoÂściÂą, na wÂłasne Âżyczenie . To po postu marnotrawstwo Âżycia. Natomiast Âświadome umieranie u kresu dni swoich jest czymÂś niezwykÂłym, godnym najwyÂższego uznania - w moim przekonaniu. NiektĂłrzy ludzie ( tacy jak Jan PaweÂł II ) u kresu swoich dni potrafiÂą to zrobiĂŚ caÂłkiem Âświadomie sami. WyznaczajÂą datĂŞ swojej Âśmierci, godzÂą siĂŞ z niÂą i odchodzÂą ( psychicznie i fizycznie ) przy uÂżyciu wÂłasnej siÂły woli , bez Âżadnej pomocy z zewnÂątrz. Czy potĂŞpilibyÂście takie umieranie ? Jest zbliÂżone do eutanazji, chociaÂż jedynym "lekiem" uÂżytym jest silna wola.
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
Rafaela
Gość
|
 |
« Odpowiedz #7 : Październik 02, 2009, 19:33:13 » |
|
Rzeczpospolita
Rozmowa z dr. Pieterem Admiraalem, ojcem holenderskiej eutanazji
Lekarz powinien pomĂłc w umieraniu
Kiedy przeprowadziÂł pan pierwszÂą eutanazjĂŞ?
Pierwszy raz dokona³em tego w 1969 roku i czêsto nazywa siê mnie ojcem chrzestnym eutanazji. Mówi³em wszystkim otwarcie, ¿e to robiê. Dziêki temu mog³a siê rozpocz¹Ì dyskusja na ten temat. Z naszych obserwacji - a tak¿e z raportu sporz¹dzonego ostatnio przez Ministerstwo Zdrowia - wynika, ¿e a¿ dwie trzecie pacjentów uznaje swoje cierpienie za ca³kowicie bezsensowne. Wi¹¿e siê z nim równie¿ utrata ludzkiej godnoœci, co podkreœla ponad 80 proc. chorych. Dok³ada siê do tego tak¿e ca³kowite uzale¿nienie od pielêgniarek, lekarzy, rodziny. Ludzie mówi¹: nie chcê byÌ ca³kowicie ubezw³asnowolniony, ¿y³em na w³asn¹ rêkê i tak chcê umrzeÌ. Co zadziwiaj¹ce, o bólu wspomina tylko 29 proc. Nasi oponenci twierdz¹, ¿e ból jest najwa¿niejszym czynnikiem sk³aniaj¹cym pacjentów do eutanazji i gdyby by³ on dobrze leczony, nikt nie prosi³by o eutanazjê. Ale to w³aœnie w leczeniu bólu osi¹gamy najwiêkszy postêp. Ostatni raport wskazuje, ¿e to nie ból, lecz poczucie bezsensu cierpienia i utrata godnoœci s¹ tym, co sprawia, ¿e ludzie nie chc¹ d³u¿ej ¿yÌ.
WracajÂąc do paĂąskiego pierwszego przypadku - dlaczego zdecydowaÂł siĂŞ pan na skrĂłcenie pacjentowi Âżycia?
Swoj¹ praktykê lekarsk¹ rozpocz¹³em w 1957 roku jako anestezjolog. Szybko zda³em sobie sprawê, jak s³abo rozwiniête jest leczenie bólu i zacz¹³em siê specjalizowaÌ w tej dziedzinie. Od pocz¹tku lat 60. zajmowa³em siê uœmierzaniem bólu i opiek¹ nad pacjentami chorymi terminalnie. Czyni³em to razem z pielêgniarkami, katolickimi i protestanckimi duchownymi, a tak¿e œwieckimi. Po latach doœwiadczeù zdaliœmy sobie sprawê, ¿e nie da siê powstrzymaÌ cierpienia pacjentów i zdecydowaliœmy, ¿e jedynym wyjœciem jest pomóc im umrzeÌ. Pewnego razu zosta³em poproszony o pomoc chorej na raka. Robiliœmy, co mo¿liwe, ale nie udawa³o siê nam zwalczyÌ bólu i poczucia jego absolutnego bezsensu. Pacjentka bez przerwy powtarza³a, ¿e nie zgadza siê na takie ¿ycie. Bardzo ciê¿ko jest zaakceptowaÌ, ¿e nie mo¿na zmniejszyÌ cierpienia. Wraz z pielêgniark¹ i katolickim ksiêdzem musieliœmy prze³amaÌ uczucie, ¿e zawiedliœmy, dlatego zdecydowaliœmy siê na eutanazjê. Zawsze robiliœmy to w zespole z³o¿onym z dwóch lekarzy, pielêgniarki i ksiêdza, pastora lub innego doradcy duchowego. Wszyscy musieli siê zgodziÌ. Eutanazjê przeprowadza siê w towarzystwie rodziny, prze³o¿onej pielêgniarek, osoby duchownej. Ustaliliœmy termin. Najpierw ja po¿egna³em pacjenta, potem rodzina, na koniec wszed³ ca³y zespó³, ja da³em zastrzyk. Odczekaliœmy, a¿ pacjent umrze.
Wielu lekarzy dokonujÂących eutanazji w czasach, gdy byÂła nielegalna, stawaÂło przed sÂądem. Czy pan takÂże?
Stan¹³em przed s¹dem w 1985 r., po eutanazji przeprowadzonej w 1982 r. Zosta³em uznany za winnego, ale nie zapad³ ¿aden wyrok, gdy¿ s¹d uzna³, ¿e nie by³o innego wyjœcia.
W jakich warunkach - pana zdaniem - dalsza egzystencja nie ma sensu?
To Ÿle postawione pytanie, moje zdanie nie ma nic do rzeczy, to pacjent decyduje, co dla niego jest nie do zaakceptowania, jakie cierpienie jest nie do wytrzymania. Nasze prawo mówi, ¿e lekarz mo¿e wykonaÌ eutanazjê tylko wtedy, jeœli pacjent jest w sytuacji, której nie mo¿e znieœÌ. Nie jest przecie¿ tak, ¿e tylko czekam, by wykonaÌ eutanazjê, raczej mam nadziejê, ¿e pacjent umrze œmierci¹ naturaln¹. W naszym szpitalu stanowi to wiêcej ni¿ 90 procent zgonów. Bo kim jestem, by mówiÌ: musisz to znosiÌ, musisz ¿yÌ dalej? Przecie¿ nie mam prawa zabieraÌ g³osu w tej sprawie.
Co pan czuÂł w czasie przeprowadzania eutanazji? BÂądÂź co bÂądÂź zabija pan przecieÂż czÂłowieka.
Nie jest ³atwo wykonaÌ eutanazjê, pacjent umiera po zastrzyku w ci¹gu paru minut. To bardzo dziwne uczucie dla lekarza - ma on przecie¿ za zadanie utrzymaÌ chorego przy ¿yciu, a nie zabijaÌ - wiêc jeœli ponad 80 proc. naszych lekarzy nie odrzuca eutanazji, to wcale nie znaczy, ¿e lubi¹ to robiÌ, jeœli mo¿na temu zapobiec. Wykona³em oko³o 100 eutanazji i zawsze by³em bardzo zmartwiony, ale czu³em satysfakcjê, ¿e zakoùczy³em czyjeœ cierpienie. Coraz wiêcej lekarzy dostrzega inn¹ mo¿liwoœÌ, która przysz³a z Wielkiej Brytanii i rozprzestrzenia siê po ca³ej Europie, tak zwan¹ sedacjê terminaln¹. Pacjentowi, u którego nie mo¿na powstrzymaÌ cierpienia ani bólu, podaje siê zwiêkszone dawki œrodków nasennych i uspokajaj¹cych, a jednoczeœnie przestaje siê go od¿ywiaÌ. Zapada w œpi¹czkê i umiera po dwóch, trzech dniach. Eutanazjê nale¿y zg³osiÌ, wype³niÌ formularze i tym podobne, o sedacji terminalnej nie trzeba mówiÌ nikomu, bo to czêœÌ codziennej praktyki medycznej, np. leczenia bólu. Z ostatniego raportu wynika, ¿e mamy 4,5 tysi¹ca przypadków eutanazji, natomiast sedacji terminalnych jest ponad 15 tys. rocznie. Myœlê, ze ta ostatnia liczba bêdzie ros³a, bowiem jest to ostatnia rzecz, jak¹ lekarz mo¿e zrobiÌ dla pacjenta, szczególnie w tej czêœci Europy, gdzie eutanazja jest zabroniona. Sedacja terminalna mo¿e byÌ doskona³¹ alternatyw¹ dla eutanazji, choÌ trzeba przyznaÌ, ¿e jest ona poza wszelk¹ kontrol¹.
Jakie grupy pacjentĂłw powinny mieĂŚ prawo do eutanazji? Czy tylko ci cierpiÂący fizycznie?
Dopuszcza siê mo¿liwoœÌ eutanazji na cierpi¹cych pacjentach, ale rodzaj cierpienia nie jest dok³adnie okreœlony. Nie mog¹ jednak o ni¹ prosiÌ chorzy psychicznie, cierpi¹cy na demencjê i chorobê Alzheimera. 84 proc. eutanazji jest dokonywanych na chorych na raka, czêœÌ na sparali¿owanych, wa¿nym czynnikiem mo¿e byÌ AIDS. Istniej¹ równie¿ inne schorzenia, gdzie cierpienie mo¿e byÌ nie do zniesienia. Niedawno s¹d uzna³, ¿e ani depresja, ani tak zwane zmêczenie ¿yciem nie mog¹ byÌ powodem do eutanazji, ja jednak mam inne zdanie. Gdy pacjent cierpi z powodu bezsensu ¿ycia, choroby czy czegokolwiek innego, i po rozmowach z psychologiem i psychiatr¹ wszyscy dochodz¹ do wniosku, ¿e nie da siê ju¿ nic zrobiÌ, nale¿y zgodziÌ siê na eutanazjê. Mo¿e w przysz³oœci bêdzie to dozwolone.
WyobraÂźmy sobie sytuacjĂŞ nowo narodzonego, niezwykle upoÂśledzonego dziecka, bez szans na wyleczenie. Co w takiej sytuacji powinien zrobiĂŚ lekarz?
W ka¿dym kraju mog¹ siê rodziÌ dzieci z ogromnymi upoœledzeniami, które nie maj¹ szans na prze¿ycie. Czasem takie noworodki bardzo cierpi¹ - eksperci dok³adnie wiedz¹, kiedy tak siê dzieje. Ca³kiem normaln¹ spraw¹ powinno byÌ zakoùczenie takiego ¿ycia. Nie ma ró¿nicy miêdzy cierpieniem dziecka i doros³ego. Problem w tym, ¿e w naszym prawie jest zapisane, ¿e pacjent musi poprosiÌ, a noworodek nie mo¿e tego zrobiÌ, wiêc jeœli na takim dziecku dokonuje siê eutanazji, ³amie siê prawo. Lekarze, którzy stawali przed s¹dem, byli s¹dzeni za morderstwo, a nie za eutanazjê. Nasz rz¹d nie potrafi uregulowaÌ tej kwestii, dlatego lekarze staj¹ przed pytaniem, co robiÌ. Eutanazji nie mo¿na dokonaÌ w tajemnicy, bo wokó³ s¹ pielêgniarki, inni lekarze, administracja. Wszyscy zgadzaj¹ siê, ¿e nowo narodzone dzieci maj¹ prawo do eutanazji, ale w Holandii nie jest to dobrze zorganizowane.
Czy stawaÂł pan kiedyÂś przed takim problemem?
CiĂŞÂżko jest patrzeĂŚ na ÂśmierĂŚ dziecka. 15 lat temu zostaÂłem poproszony przez oddziaÂł noworodkĂłw, zrobiliÂśmy to dwa razy, zgÂłosiliÂśmy do prokuratury. Wtedy nie niosÂło to ze sobÂą Âżadnych problemĂłw, ale teraz jest znacznie trudniej.
W rzÂądowych raportach pojawiajÂą siĂŞ rĂłwnieÂż liczby dotyczÂące eutanazji wykonanych bez zgody pacjenta. Czy w czasie swojej kariery miaÂł pan taki przypadek?
CiĂŞÂżko powiedzieĂŚ, czy nieprzytomny czÂłowiek cierpi, natomiast niewÂątpliwie taki stan jest trudny do zaakceptowania przez rodzinĂŞ. PamiĂŞtam pacjenta z rakiem pÂłuc, ktĂłry przeÂżywaÂł swoje ostatnie dni, miaÂł wielkie problemy z oddychaniem. Rodzina, ktĂłra czuwaÂła przy nim jeden dzieĂą, jednÂą noc, kolejny dzieĂą, kolejnÂą noc, nic nie mogÂąc zrobiĂŚ, byÂła tym bardzo zasmucona. W takich przypadkach czasami odbieraÂłem Âżycie i muszĂŞ przyznaĂŚ, Âże robiÂłem to ze wzglĂŞdu na cierpiÂącÂą rodzinĂŞ, mimo Âże pacjent mnie o to nie prosiÂł, choĂŚ oczywiÂście jego dobro teÂż miaÂłem na wzglĂŞdzie.
Czy kiedykolwiek coÂś zachwiaÂło paĂąskimi przekonaniami co do sÂłusznoÂści decyzji o odbieraniu Âżycia pacjentom?
Czy mia³em w¹tpliwoœci? Czy odczuwa³em ¿al po tym, co zrobi³em? Ale¿ tak! Czasami zespó³ i ja byliœmy bardzo przygnêbieni po eutanazji, ale nie dlatego, ¿e podjêliœmy z³¹ decyzjê, lecz z powodu zbyt d³ugiego wahania. Z jakich wzglêdów nie zrobiliœmy eutanazji dzieù wczeœniej? Czemu cierpia³ o jedn¹ noc d³u¿ej? Trzeba pamiêtaÌ, ¿e wszyscy nasi pacjenci byli w ostatnim stadium choroby i ogromnie cierpieli.
Co daje lekarzowi wÂładzĂŞ nad Âżyciem i ÂśmierciÂą? Jaki autorytet stoi za takimi decyzjami?
Jako lekarz nauczy³em siê leczyÌ pacjentów, natomiast nigdy nie zaakceptowa³em faktu, ¿e umieraj¹. Na studiach medycznych w ogóle nie mówi siê o umieraniu, to b³¹d. Masz pomagaÌ pacjentowi dalej ¿yÌ, a œmierÌ jest daleko. Jako lekarz jestem w stanie zakoùczyÌ czyjeœ ¿ycie, jestem jedynym, który wie, jak to zrobiÌ. Jestem przekonany, ¿e czêœci¹ obowi¹zków lekarza jest pomoc w umieraniu. Dlatego nale¿y ufaÌ lekarzowi, ¿e nigdy nie powie: "Bardzo mi przykro, ale nie mogê nic dla ciebie zrobiÌ", to ¿a³osne. Lekarz musi zawsze powiedzieÌ: "Mogê ci pomóc w ka¿dej sytuacji". Dlatego uwa¿am, ¿e jako doktor, jako cz³owiek, jako przyjaciel mam prawo odebraÌ ¿ycie.
Rozmawiali Maciej BodasiĂąski i Lech Dokowicz
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
frosk24
Gość
|
 |
« Odpowiedz #8 : Październik 02, 2009, 19:43:01 » |
|
skoro czlowiek zyjacy i w pelni wladz umyslowych domaga sie smierci bo jest albo chory albo umierajacy to nalezy to uszanowac , a jezeli taka osoba jest w spiaczce z ktorej wyjdzie jako wrzywo to chyba nie podlega wogule dyskusji wiem ze dziwnie to brzmi ale mysle ze nikt z was nie chcialby naprawde wegetowac jako warzywko niemogac nic zrobic jak to mowia kazdy ma prawo do godnej smierci
|
|
« Ostatnia zmiana: Październik 02, 2009, 19:46:52 wysłane przez frosk24 »
|
Zapisane
|
|
|
|
east
Gość
|
 |
« Odpowiedz #9 : Październik 02, 2009, 20:19:56 » |
|
Przyznam , ¿e to szokuj¹ce wyznanie, chocia¿ w Polsce bywa³o pod tym wzglêdem nawet gorzej. S³ynna sprawa z nadu¿ywania pavulonu w pogotowiu ratunkowym. Wówczas wi¹zano to ze wzglêdami ekonomicznymi. Lekarze i pielêgniarki, a nawet kierowca otrzymywali od zak³adu pogrzebowego spore kwoty za zg³oszenie "skóry", czyli nieboszczyka. W kolejnej sytuacji zagro¿enia ¿ycia, gdy o ratunku decydowa³y dos³ownie minuty w trakcie jazdy karetk¹ z miejsca zdarzenia do szpitala personel ³atwo móg³ ulec pokusie skrócenia cierpienia pacjentowi, który i tak nie prze¿y³by nocy. Wstrzykniêcie "w³aœciwego" specyfiku mog³o byÌ interpretowane jako b³¹d w sztuce, ryzyko zawodowe, eutanazja, albo zwyk³e morderstwo . Takich akcji nie popieram. Pacjent musi byÌ w pe³ni œwiadomy podejmowanej decyzji, bo inaczej nigdy do koùca nie wiadomo, czy nieprzytomny po prostu w samotnoœci walczy z uporem o ¿ycie i ka¿dy oddech. No i jest w³aœnie ta kwestia œwiadomoœci. Podejrzewam , ¿e moja œp babcia chora na raka po którejœ kolei krytycznej wizycie lekarza pogotowia sama poprosi³a o ten pavulon, bo nie chcia³a aby ktokolwiek by³ przy jej rozmowie z lekarzem. Ostatni miesi¹c przed œmierci¹ bardzo cierpia³a. Na zajutrz zastaliœmy j¹ uœmiechniêt¹, w takiej pozycji, jakby chcia³a wstaÌ z ³ó¿ka, jakby ktoœ mi³y jej sercu j¹ odwiedzi³ .. a potem zabra³ jej duszê i odeszli razem ... cia³o by³o martwe. Jeœli o mnie chodzi, to czu³em, ¿e dokona³a wyboru i nie œmia³bym tego wyboru kwestionowaÌ, gdy¿ zosta³o jej wówczas kilka dni, a mo¿e tydzieù uporczywego cierpienia. Kim¿e ja jestem aby decydowaÌ o czyimœ cierpieniu, ¿yciu , albo œmierci ? Nikt z rodziny nie szuka³ lekarza, z którym moja babcia spêdzi³a sam na sam jedne z ostatnich chwil swojego ziemskiego ¿ycia, aby wyjaœniÌ t¹ kwestiê . Czy to wróci³oby jej ¿ycie ? Czy w sytuacji terminalnej przed³u¿anie cierpienia o ten jeden dzieù, czy dwa jeœli chory sobie tego nie ¿yczy ma jakikolwiek sens ? Niech przeciwnicy eutanazji powiedz¹ w oparciu o w³asne doœwiadczenie, czy przed³u¿aliby agoniê, a je¿eli tak, to z jakich pobudek ?
Ja sam mam wielkÂą wolĂŞ Âżycia. MyÂślĂŞ, Âże wykorzystaÂłbym cierpienie do prĂłby zwyciĂŞstwa nad wÂłasnymi ograniczeniami, nad bĂłlem itd. , Âże chcialbym do koĂąca czuĂŚ Âżycie, ale nie mogĂŞ i nie mam prawa wypowiadaĂŚ siĂŞ za innych ludzi, a to , co mi siĂŞ wydaje teÂż byĂŚ moÂże zweryfikowaÂłbym w sytuacji nie do zniesienia. Nikt nie wie tego na 100%
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
arteq
Gość
|
 |
« Odpowiedz #10 : Październik 02, 2009, 21:15:06 » |
|
Wiele osĂłb twierdzi, Âże dusza przed narodzeniem wybiera sobie ÂścieÂżkĂŞ Âżycia. CzyÂż w tym Âświetle eutanazja nie jest ucieczkÂą z tej ÂścieÂżki? CzyÂż nie wybraÂła sobie sama cierpienia i bezsilnoÂści aby tego doÂświadczyĂŚ?
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
frosk24
Gość
|
 |
« Odpowiedz #11 : Październik 03, 2009, 01:10:30 » |
|
nie chodzi mi o celowe usmiercanie tylko o wolny wybor czlowieka ktory spodziewajac sie bycia warzywkiem decyduje sie wlasnie na cos takiego , ja osobiscie rowniez chcialbym zyc jak najdluzej i cieszyc sie zdrowiem jednak gdy wydarzyl mi sie jakikolwiek wypadek po ktorym mialbym wegetowac jak warzywko , gdyby lekarze stwierdili ze zostal z mnie skorzany worek z koscmi wolalbym skonczyc ta rzalosc 
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
|
Val Dee
Gość
|
 |
« Odpowiedz #13 : Listopad 23, 2009, 17:21:27 » |
|
Ja jestem za tym by kaÂżdy mĂłgÂł SAM sobie odbieraĂŚ Âżycie kiedy bĂŞdzie chciaÂł. Lekarze nie powinni przy tym pomagaĂŚ w Âżadnym wypadku.
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
east
Gość
|
 |
« Odpowiedz #14 : Listopad 23, 2009, 23:39:01 » |
|
Val Dee to mnie zaskoczyÂłeÂś. Bardzo po "chrzeÂścijaĂąsku" Janneth, juÂż widzĂŞ jak teraz wszyscy przeciwnicy eutanazji powoÂłujÂą siĂŞ na "casus Houbena" w kaÂżdym przypadku. BĂŞdzie na reszcie po ichniemu. Im bardziej cierpi tym lepiej, bo przecieÂż moÂże chce, tylko nie potrafi tego wyraziĂŚ.
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
janneth
 Skryba, jakich maÂło
Punkty Forum (pf): 23
Offline
Płeć: 
Wiadomości: 1642
Zobacz profil
Email
|
 |
« Odpowiedz #15 : Listopad 24, 2009, 01:47:09 » |
|
East, to dziwne, ¿e uwa¿asz tê sprawê za now¹ tarczê dla pogl¹dów przeciwników eutanazji. Po pierwsze - nie taki by³ zamiar umieszczania linka. Przeciwników nie zamierzam do niczego przekonywaÌ, bo sama przeciwnikiem jestem wiêc mamy takie same zapatrywanie. A po drugie to takich przypadków jest na pêczki i niemal ka¿dy wybudzony z d³ugoletniej œpi¹czki mówi o tym, ¿e przez ca³y ten czas zachowywa³ œwiadomoœÌ. Gdy czytam takie wiadomoœci jak ta, zastanawiam siê co bym zrobi³a na miejscu rodziny tego biednego cz³owieka, obym jednak nigdy w takiej sytuacji siê nie znalaz³a, bo samo jej wyobra¿enie jest uczuciem potwornie bolesnym. Sprawa jest bardzo delikatna i ¿eby nie staÌ znowu po czyjejœ stronie powinieneœ siê zastanowiÌ, co faktycznie byœ sam wtedy zrobi³. Nie neguj od razu zdania przeciwników, nie gloryfikuj zwolenników, bo tak naprawdê nie ma tu ¿adnej strony, która mog³aby odnieœÌ jakieœ zwyciêstwo. Bardzo te¿ jest mo¿liwe, ¿e wielu z nas teraz wierzy w to, ¿e zrobi³aby tak czy inaczej, a dopiero gdyby w tym po³o¿eniu siê faktycznie znalaz³a, zmieni³aby zdanie. Inaczej myœlisz o eutanazji siedz¹c przed biurkiem w ciep³ym domu otoczony rodzin¹. S¹dzisz ¿e osoba, która cierpi powinna mieÌ mo¿liwoœÌ dokonania wyboru czy ¿yÌ czy nie. A jeœli nie ma takiej mo¿liwoœci, bo na przyk³ad jest w œpi¹czce, to mo¿liwoœÌ tego wyboru powinna mieÌ rodzina. I ja to rozumiem. Mo¿liwe, ¿e gdybym wiedzia³a, ¿e bliska mi osoba cierpi a nie mo¿e nawet o tym powiedzieÌ, to wtedy w³aœnie chcia³abym mieÌ t¹ mo¿liwoœÌ wyboru. LitoœÌ to bardzo ludzkie uczucie. Powiedzia³abym nawet, ¿e wy³¹cznie ludzkie. A co ludzkie nie jest mi obce, wiêc mo¿liwe, ¿e gdybym by³a w sytuacji, któr¹ ciê¿ko jest mi sobie w tej chwili nawet wyobraziÌ - post¹pi³abym dok³adnie odwrotnie ni¿ w sposób, jaki teraz wydaje siê rozwi¹zaniem.
Ale nie mogê te¿ zapomnieÌ, ¿e cz³owiek jest tylko cz³owiekiem, nie jest wszechwiedz¹cy, jest istot¹ u³omn¹ i skor¹ do b³êdów i pomy³ek. Je¿eli wiêc mój wybór - tak ogromnie wa¿ny wybór - ma polegaÌ na wiedzy lekarza i wierze w niezawodnoœÌ maszyn - to jest to dla mnie za ma³o, ¿eby móc uznaÌ siebie za odpowiedni¹ osobê do dokonania takiego wyboru. A we wspomnianym linku by³a w³aœnie taka sytuacja opisana. Facet przebywa³ w œpi¹czce 23 lata zachowuj¹c pe³n¹ œwiadomoœÌ. Myœla³ ca³y czas, ka¿dego dnia przele¿anego plackiem w szpitalu zastanawia³ siê, czy jego los siê jeszcze odmieni. Prawdopodobnie te¿ odwiedzany by³ przez najbli¿szych. Nikt go nie s³ysza³ mimo, ¿e wydawa³o mu siê, ¿e mówi.
"Przez ca³y ten czas dos³ownie œni³em o lepszym ¿yciu. Frustracja to zbyt s³abe s³owo na opisanie tego, co czu³em" "Chcê rozmawiaÌ z przyjació³mi, u¿ywaj¹c komputera i cieszyÌ siê ¿yciem, skoro ju¿ wiadomo, ¿e nie jestem martwy"
Ten facet nie chciaÂł umrzeĂŚ, ÂśniÂł o lepszym Âżyciu, miaÂł nadziejĂŞ. To jest uczucie, ktĂłrego pewnie nikt z nas nie zna i nigdy nie pozna. Ale jednak Âłatwo wÂłaÂśnie nam decydowaĂŚ o moÂżliwoÂści posiadania wyboru. CzÂłowiek nigdy nie bĂŞdzie mĂłgÂł decydowaĂŚ o tym, czy czÂłowiek moÂże ÂżyĂŚ czy umrzeĂŚ. W Âżadnej kwestii ani sytuacji nie powinien czuĂŚ siĂŞ odpowiedniÂą istotÂą do podjĂŞcia takiej decyzji. Czy sobie tego Âżyczymy, czy nie. Nie moÂżemy bazujÂąc na niskim poziomie naszej wiedzy dokonywaĂŚ morderstw.
|
|
|
Zapisane
|
The Elum do grieve The oak he do hate The willow do walk if ye travels late.
|
|
|
Val Dee
Gość
|
 |
« Odpowiedz #16 : Listopad 24, 2009, 02:24:12 » |
|
Val Dee to mnie zaskoczyÂłeÂś. Bardzo po "chrzeÂścijaĂąsku"  eee... nie rozumiem... czego znĂłw siĂŞ chcesz uczepiĂŚ?
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
Rafaela
Gość
|
 |
« Odpowiedz #17 : Listopad 24, 2009, 23:15:22 » |
|
Tym czlowiekiem opiekowala sie jego matka. Opowiadala jak to zycie uplywalo. Opowiadala, ze wiedziala w jakim byl nastroju danego dnia. Rodzina pomagala jej w opiece przez 24 godziny zawsze ktos byl w poblizu, nawet w nocy. Matka powiedziala, ze byla przekonana, wiedziala ze on ja rozumie, ze jest z nimi. Przez te wszystkie lata nie opuszczala go, nawet na urlop rodzina go zabierala z soba. Ten czlowiek mial ogromne szczescie ze mial taka rodzine, ten czas przetrwal prawie w domu rodzinnym.
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
janneth
 Skryba, jakich maÂło
Punkty Forum (pf): 23
Offline
Płeć: 
Wiadomości: 1642
Zobacz profil
Email
|
 |
« Odpowiedz #18 : Listopad 25, 2009, 14:33:00 » |
|
Tak Rafaelo, masz racjê. Nie doœÌ, ¿e mia³ szczêœcie mieÌ rodzinê, która przez 23 lata jego niebytu traktowa³a go jakby by³ ca³y czas z nimi (co by³o z reszt¹ prawd¹, ale sk¹d oni to mogli wiedzieÌ), to jeszcze przez tyle czasu jego bliscy nie tracili nadziei, skoro nie zdecydowali siê na eutanazjê (co pewnie podpowiadali im ¿yczliwi ludzie i lekarze). By³ otoczony mi³oœci¹ i mo¿e w³aœnie to w jakiœ sposób pomog³o mu siê obudziÌ, na pewno zaœ pomog³o mu to przetrwaÌ ten ciê¿ki o d³ugi okres.
|
|
|
Zapisane
|
The Elum do grieve The oak he do hate The willow do walk if ye travels late.
|
|
|
Dariusz
 Maszyna do pisania...
Punkty Forum (pf): 3
Offline
Płeć: 
Wiadomości: 6024
Zobacz profil
Email
|
 |
« Odpowiedz #19 : Marzec 17, 2010, 22:03:30 » |
|
WolĂŞ ÂśmierĂŚ niÂż takie ÂżycieMarian LeÂśniewski 2010-03-13, ostatnia aktualizacja 2010-03-15 19:19 JuÂż trzy lata tuÂłam siĂŞ po zakÂładach opiekuĂączo-leczniczych i dobrze poznaÂłem Âżycie w nich. Mam niesprawne ciaÂło, ale sprawny umysÂł, widzĂŞ, sÂłyszĂŞ i czujĂŞ. JeÂśli mam zachowaĂŚ szacunek dla samego siebie, to wolĂŞ ÂśmierĂŚ niÂż takie Âżycie Mam 65 lat, jestem inwalidÂą po wypadku zÂłamania krĂŞgosÂłupa i od 40 lat poruszam siĂŞ na wĂłzku inwalidzkim. Do marca 2007 r. ... http://wyborcza.pl/1,95892,7656386,Wole_smierc_niz_takie_zycie.html
|
|
|
Zapisane
|
PozwĂłl sobie byĂŚ sobÂą, a innym byĂŚ innymi.
|
|
|
east
Gość
|
 |
« Odpowiedz #20 : Marzec 17, 2010, 22:45:14 » |
|
"Przez caÂły ten czas dosÂłownie ÂśniÂłem o lepszym Âżyciu." wypowiedziaÂł siĂŞ Rom Houben , i dopi¹³ swego. Intencja doprowadziÂła do skutku. W koĂącu Go zauwaÂżono w nim. Ale co z wolÂą pacjentĂłw, ktĂłrych nikt nie chce sÂłuchaĂŚ ? SÂąd wydaÂł nakaz amputacji nĂłg pacjentowi , ktĂłry sobie tego nie ÂżyczyÂł. Na szczĂŞÂście sÂąd cofnÂą swojÂą decyzjĂŞ przed amputacjÂą. "Pan Jan, choĂŚ lekarze powtarzajÂą, Âże amputacja jest konieczna, mĂłwi, Âże ostatecznÂą decyzjĂŞ podejmie po ÂświĂŞtach wielkanocnych. Boi siĂŞ, Âże bez nĂłg sobie nie poradzi. – Gdzie pĂłjdĂŞ? Do domu opieki spoÂłecznej? Nie chcĂŞ tego – mĂłwi rozÂżalony chory." http://www.tvp.info/informacje/ludzie/sad-kazal-amputowac-potem-zmienil-zdanie/1472762To twardy czÂłowiek. Jego intencja rĂłwnieÂż mu pomoÂże. JUÂŻ mu pomogÂła. Nogi wyzdrowiejÂą, uda siĂŞ.
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
|
Dariusz
 Maszyna do pisania...
Punkty Forum (pf): 3
Offline
Płeć: 
Wiadomości: 6024
Zobacz profil
Email
|
 |
« Odpowiedz #22 : Marzec 03, 2012, 22:08:03 » |
|
Nowa usÂługa w Holandii, eutanazja z dostawÂą do domupt., 2012-03-02 09:06 www.sxc.hu Holenderska klinika, zajmujÂąca siĂŞ wykonywaniem eutanazji, utworzyÂła mobilne zespoÂły, ktĂłre bĂŞdÂą przeprowadzaĂŚ zabĂłjstwa pacjentĂłw w domu. Klinika Âświadczy usÂługi tylko tym pacjentom, ktĂłrym lekarze odmĂłwili odebrania Âżycia. Jednak wielu ekspertĂłw juÂż zaprotestowaÂło przeciwko tej „innowacji”.Tak to wÂłaÂśnie ma dziaÂłaĂŚ, Âże specjalne zespoÂły bĂŞdÂą jeÂździÂły do pacjentĂłw i bĂŞdÂą ich usypiaĂŚ tak jak my robimy z naszymi chorymi psami. "Od czwartku dziaÂłajÂą nasze mobilne zespoÂły, ktĂłry mogÂą rejestrowaĂŚ ludzi, ktĂłrzy czujÂą, Âże pasujÂą do kryteriĂłw pacjentĂłw, ktĂłrzy majÂą prawo do eutanazji" - mĂłwi przedstawicielka spoÂłecznoÂści "Prawo do ÂŚmierci" Walburga de Jong. Praktyka eutanazji w Holandii zostaÂła zalegalizowana w 2002 roku. Od tamtej pory, kaÂżdego roku ponad trzy tysiÂące osĂłb korzysta z tego prawa. KaÂżdy obywatel, ktĂłry cierpi na nieuleczalnÂą chorobĂŞ, ma prawo do przeprowadzenia postĂŞpowania, jeÂśli jest zdrowy na umyÂśle i jest Âświadomy swojej decyzji. Zbiera siĂŞ specjalny komitet skÂładajÂący siĂŞ z lekarzy, prawnikĂłw i ekspertĂłw w zakresie etyki. Decyzja w sprawie wymaga przyjĂŞcia, przez co najmniej dwĂłch lekarzy. W przypadku jakichkolwiek wÂątpliwoÂści, sprawa powinna byĂŚ przesÂłane do prokuratora. Komentarz ZnZ:Wszyscy, ktĂłrzy siĂŞ zastanawiajÂą jak przebiega depopulacja ludnoÂści w Europie muszÂą zrozumieĂŚ, Âże odbywa siĂŞ ona na wielu pÂłaszczyznach. SÂą te kulturowe gdzie poprzez gnĂŞbienie rodzin wielkimi podatkami wpycha siĂŞ je w bolesnÂą rezygnacjĂŞ posiadania dziecka ze wzglĂŞdĂłw ekonomicznych. Do tego dochodzi promocja postaw niesprzyjajÂących rozrodczoÂści jak staropanieĂąstwo czy starokawalerstwo. Nasza cywilizacja jest teraz jak tonÂący statek. Z jednej strony bankrutujÂą systemy emerytalne a z drugiej promuje siĂŞ „ma³¿eĂąstwa” homoseksualne i nikt nie widzi w tym sprzecznoÂści. To tez depopulacja. Holandia pokazuje nam dzisiaj jak bĂŞdzie wyglÂądaÂła Polska przyszÂłoÂści. Lotne brygady zabijajÂące ludzi w ich wÂłasnych domach, aby ulÂżyĂŚ dzieciom i upadajÂącemu systemowi emerytalnemu. ZresztÂą, gdy czyta siĂŞ takie newsy jak ten
http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,114881,11268597,Aborcja_po_urodzeniu___szokujacy_pomysl_naukowcow.html to juÂż chyba nic nie moÂże zdziwiĂŚ. To jest dopiero depopulacja. Jeszcze 10 lat temu nikt nie odwaÂżyÂłby siĂŞ pisaĂŚ takich rzeczy publicznie, zmiany granic dozwolonych w mediach i w nauce sÂą tak drastyczne, Âże fakt, iÂż nas to nie oburza tak jak powinno Âświadczy o tym, Âże juÂż chyba nastaÂł Nowy PorzÂądek ÂŚwiata
ÂŹrĂłdÂło: http://www.pravda.ru/news/interesting_news/01-03-2012/1109887-medicin-0/
http://zmianynaziemi.pl/wiadomosc/nowa-usluga-w-holandii-eutanazja-dostawa-domu
|
|
|
Zapisane
|
PozwĂłl sobie byĂŚ sobÂą, a innym byĂŚ innymi.
|
|
|
|