Dobranoc, te¿
Widzê ¿e trochê siê nie rozumiemy jednak.
Nie mo¿na nauczyæ siê mi³o¶ci od kogo¶. Ty sam musisz j± w sobie rozpaliæ. I to nie cudzymi s³owami. M±drze lub g³upio mo¿esz j± tylko wyra¿aæ. Choæ w³a¶ciwie, nie wiem, czy mo¿na g³upio. Bo gdziekolwiek mi³o¶ci nie skierujesz, ona dzia³a i zmienia …
Nazywaj sobie to jak chcesz, sama wspomina³a¶ o "sie nauczaniu".. wiêc nazwijmy to inspiracj±:
Dlatego wspominam o tych co mi³uj± g³upotê i tych co mi³uja madro¶æ.
Nie przypadkiem FILO-SOFIA jest pol±czniem znaczeñ: Umi³owanie+M±dro¶ci.
A Ty piszesz, ze "mo¿na ja g³upio lub m±drze wyrazaæ", po czym siê reflektujesz,
ze
to JEDNAK NIE BY£A MILO¦Æ, skoro wyra¿ana by³a g³upio.po czym usi³ujesz mi wmówiæ, ¿e mi³osci± mo¿na sobie manipulowaæ dowolnie(poprzez jej skierowywanie lub nieskierowywanie w domy¶le): "gdziekolwiek mi³o¶ci nie skierujesz".
Otó¿ pozwolê sobie na niepoprwno¶c polityczn± i kompletny brak populizmu:
Twierdze mianowicie, ¿e znale¼li¶cie sobie kolejne zaklêcie, które ma byæ dupochronem waszych programów i ignorancji. kolejne s³owo-wytrych, pt. "mi³o¶æ".
Dlaczego?.. bo jest potocznie nieprecyzyjne, niczym s³owo "bóg".
Ju¿ sami siê gubicie czy mówicie
o
mi³o¶ci bezwzglednej, która by³aby emanacj± ¿ywego Ducha,
czy
o jakichs-tam
uwarunkowaniach owej emanacji..
Czêsto dosyæ nezauwa¿alnie lub nie¶wiadomie przeskakuj±c na zasadzie Kalego w swym wywodzie,
w odniesieniach wzgledem tych
dwóch odmiennych 'tematów omówienia'.
Wiêc PO CO .. pytam siê PO CO te JÊZYKOWE b±d¼ co b±d¿ kombinacje i ewolucje.
Skoro mi³o¶æ kierujesz tu czy tam - to wpierw oceniasz i warto¶ciujesz, gdzie "j± skierowaæ"."Mi³osc nie ocenia, mi³o¶æ nie warto¶ciuje".
Ale ja jestem cz³owiekiem i warto¶ciujê, czy inspiracje umys³u m±drego, czy g³upiego
rozpal± we mnie Bardziej Emanacjê ¯ywego ¯yj±cego Ducha.
Jakie ma to dla mnie znaczenie co robi lub nie "mi³o¶c", Ona ZAWSZE robi to samo...
..z perfekcj± i precyzj± Matematyki Kuli.
Czyli nic nowego, "A to wszystko funta k³aków warte, póki cz³owiek nie nauczy siê kochaæ"
Natomiast, co robi cz³owiek, póki nie nauczy siê kochaæ???
Phi, zadaje siê, ¿e tkwisz na uwiêzi jêzyka. Za jego pomoc± chcesz rozwijaæ ducha?
Jêzyk, to tylko niedoskona³e narzêdzie, choæ s³owa nios± wibracjê. I wbrew pozorom, zbyt szczegó³owa precyzja zaciemnia tylko przekaz. Owszem, w opisach technicznych jest ona wymagana, ale gdy chodzi o opis np. uczuæ czy chocia¿by piêkna krajobrazu, to ju¿ bardziej bli¿ej prawdy s± poeci. A jêzyk ich przecie¿ jest pe³en braku logiczno¶ci, poprawno¶ci znaczeniowej. Za to kombinacje s³ów, ich uwolnienie od ¿elaznej dyscypliny i logiki lewej pó³kuli nios± olbrzymi ³adunek tre¶ci, z podk³adem uczuæ i emocji. I to jest ¿ywe. Czuje siê w tym ducha.
Ale mo¿na d³ubaæ inaczej, wedle upodobania. Tylko czêsto wówczas osi±ga siê efekt przeciwny do zamierzonego. Wiele jest na forum Twoich wypowiedzi ca³kowicie niezrozumia³ych poprzez zbytni re¿im, stechnicyzowanie jêzyka. A kajdany, to kajdany, trzymaj± w starych strukturach i schematach. Choæ mo¿na dokopaæ siê pierwotnego znaczenia jakiego¶ s³owa. Ale co to ma wspólnego z rozwojem? Przysz³o¶æ raczej upatrujê w rozwoju komunikacji telepatycznej.
A na razie delektujê siê opisami niepoprawnych prawo pó³kulowców.
Pozdrawiam i nie z³o¶æ siê. Ka¿dy jest inny …
Ps. Za¶ mi³o¶æ (ta bezwarunkowa) kierowana jest tam, gdzie pada wzrok, bez uprzedniego warto¶ciowania (które przypisa³e¶ wskutek drobiazgowego rozbioru znaczenia moich wypowiedzi). I czy dokopa³e¶ siê prawdy?
Natomiast, co robi cz³owiek, póki nie nauczy siê kochaæ? Uczy siê kochaæ!