Niezależne Forum Projektu Cheops Niezależne Forum Projektu Cheops
Aktualności:
 
*
Witamy, Gość. Zaloguj się lub zarejestruj. Kwiecień 11, 2025, 17:15:48


Zaloguj się podając nazwę użytkownika, hasło i długość sesji


Strony: 1 [2] 3 |   Do dołu
  Drukuj  
Autor Wątek: Zdrada, niewiernosc- czy potrafisz przebaczyc.  (Przeczytany 25066 razy)
0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.
east
Gość
« Odpowiedz #25 : Marzec 12, 2010, 15:04:31 »

PiĂŞkne zdanie Janneth.
NapisaÂłaÂś coÂś bardzo, bardzo waÂżnego wedÂług mnie  :
Cytuj
"Bo jeœli siê kogoœ kocha East, to nie³atwo jest pozwoliÌ mu odejœÌ. I ja ze swojej strony deklarujê, ¿e o mi³oœÌ walczy³abym dopóki czu³abym, ¿e druga osoba mnie kocha "

Nigdy nie jest ³atwo pozwoliÌ drugiej osobie odejœÌ.

W innym wÂątku o filmach pisaÂłem kiedyÂś o filmie pt ÂŹRÓDÂŁO , Aronofskyego. WspomnĂŞ tu o tym tylko dlatego, Âżeby troszkĂŞ zwizualizowaĂŚ to, jak ciĂŞÂżko jest  .. pozwoliĂŚ drugiej osobie odejœÌ i jak beznadziejnÂą jest czasami walka o to, aby jÂą zatrzymaĂŚ. PrzewijajÂącÂą siĂŞ przez caÂły film frazÂą jest zdanie "DokoĂącz to ". Kiedy usilnie o coÂś / kogoÂś walczymy , ta walka wtedy przesÂłania nam nawet wartoœÌ tej osoby. Walczymy o SWOJÂĄ miÂłoœÌ, o WÂŁASNE wyobraÂżenie na temat tej miÂłoÂści.
 
Pamiêtam jeszcze skowyt duszy porzucony przez swoj¹ pierwsz¹ powa¿n¹, studenck¹ mi³oœÌ Uœmiech O jakie¿ ¿ycie by³o okrutne Mrugniêcie
O jakÂże ja walczyÂłem - ale nic to nie daÂło. O jakÂże przeklinaÂłem los, o  jakÂże ja cierpiaÂłem... pamiĂŞtacie jeszcze siebie z tamtych czasĂłw ?
Kto wtedy cierpiaÂł ? Kto przeÂżywaÂł ? Czy ten ktoÂś wygraÂł tÂą walkĂŞ ? A kto byÂł przegranym ..?
Zapisane
Kiara
Gość
« Odpowiedz #26 : Marzec 12, 2010, 15:05:02 »

Sztuka jest pokazywac wlasne zdanie , nie pomniejszajac osob posiadajacych odmienne.

Czy wszyscy juz poznali owa sztuke , czy sa juz artystami w jej wyrazaniu?

Kiara UÂśmiech UÂśmiech


ps. Trzeba stracic wszystko , zeby zrozumiec iz strata , tak naprawde jest zyskiem.

Kiedy pisze sie nowa historie , nie uzywa sie do tego juz zapisanej kartki, trzeba ja calkowicie wybielic. Bo gdy napiszesz na poprzednim zapisie to czytelny nie bedzie, ni nowy ni stary.

Czas "wybielania" bywa rozumiany , odczowany jako strata , a czy jest nia w rzeczywistosci?
To tylko mozliwosc postrzegania i zrozumienia wszystkich procesow , ktore zaistniec musza.


A ze mnie nie rozumiesz janneth , jeszcze nie... , bardzo wiele osob czytajacych to forum  nie rozumie toku moich mysli , tak jest w rzeczywistosci.
« Ostatnia zmiana: Marzec 12, 2010, 21:02:22 wysłane przez Kiara » Zapisane
arteq
Gość
« Odpowiedz #27 : Marzec 12, 2010, 15:11:17 »

East, caÂłkowicie wypaczyÂłeÂś sens i przesÂłanie mojej wypowiedzi. PorĂłwnania sÂą chybione, caÂłkowicie nie przystajÂące i nie odzwierciedlajÂące tematu.
Jak ju¿ wspomnia³em na wszystko jest czas i pora. Ka¿dy etap zwi¹zku ma swoje radoœci, prawa i obowi¹zki. Gdy zaczynamy w tym gmeraÌ i przestawiaÌ wedle w³asnego widzi mi siê [a raczej: jak mi dobrze] to efekty s¹ jakie s¹. Wyœmiewane s¹ pewne porady, a potem odwraca siê kota ogonem i próbuje wybielaÌ. Idziemy na skróty a potem dorabiamy teoriê. Jest bardzo du¿o czasu aby powiedzieÌ: "pomimo, ¿e coœ do Ciebie czujê, pomimo, ¿e chcia³am - to jednak mi nie po drodze z Tob¹ bêdzie". Mo¿na to zrobiÌ z ca³ym szacunkiem dla siebie i innej osoby - ale !!! - trzeba siê i wczeœniej z szacunkiem odnosiÌ - nie brn¹Ì w kolejne etapy gdy nie zakoùczy³o siê pozytywnie jednych. Bierz tyle ile potrafisz oddaÌ, np. nie jesteœ pewien, ¿e chcia³byœ aby ta kobieta by³a matk¹ Twoich dzieci? - nie brnij w pewn¹ intymnoœÌ i sytuacje które mog¹ doprowadziÌ do tego. Nie potrafisz jej tego obiecaÌ? - to nie bierz. Pohamuj swoje zapêdy w imiê uczciwoœci i szacunku do drugiej osoby. Przecie¿ to proste i dla przyzwoitego cz³owieka jak najbardziej akceptowalne. Nikt od nikogo nie wymaga sk³adania deklaracji czy obietnic, nie wymusza ich - natomiast mamy pe³ne prawo oczekiwaÌ, ¿eby sk³adaÌ je odpowiedzialnie i z du¿ym przemyœleniem. Nie chcesz sk³adaÌ? - nie sk³adaj. Z³o¿y³eœ? - dochowaj. Nie dochowa³eœ - nie wciskaj górnolotnych bredni. Proste.

Jestem œwiadomy, ¿e zdarza siê nie dotrzymaÌ obietnic ale wyka¿my wtedy absolutne minimum przyzwoitoœci i nazywajmy rzeczy po imieniu: by³ egoist¹, ok³ama³, oszuka³. Nie chowajmy siê za bezczelne i pod³e* [tak, mocne s³owo, ale sytuacje jest jeszcze "mocniejsza"]: "wiesz, nie bêdziesz ze mn¹ szczêœliwa..." [szkoda, ¿e mówi to po tym jak z ni¹ zamieszka³, czerpa³ z jej intymnoœci i uczuÌ przez d³u¿szy okres czasu, no i dlaczego nie chce daÌ jej tego szczêœcia] czy "muszê daÌ Ci wolnoœÌ, jestem Ci to winien..." [a co stoi na przeszkodzie aby w zwi¹zku cieszy³a siê dobrze pojmowan¹ wolnoœci¹?].

Idê o zak³ad, ¿e szczególnie te osoby które same tak naprawdê mia³y "potkniêcia" w zwi¹zku szczególnie chêtnie i ³atwo chowaj¹ siê za takie obrazy i górnolotne s³ówka "mi³oœÌ siê skoùczy³a", "trzeba iœÌ dalej i rozwijaÌ siê". Jest to udowodnione naukowo i doœwiadczalnie. Szczególnie w przypadku osób kreuj¹cych siê czy maj¹cych wygórowane mniemanie o swojej wspania³oœci i rozwoju. Za nic nie przyznaj¹ siê do w³asnej pora¿ki - zawsze bêd¹ chcieli szukaÌ wykrêtów, nawet tych karko³omnych. I to jest w³aœnie ¿a³osne.

Natomiast zarzucanie mojej postawie oznak egoizmu jest co najmniej niezrozumiaÂłe.

edit:
*zmiana skurw...kie na podÂłe
« Ostatnia zmiana: Marzec 12, 2010, 15:30:37 wysłane przez arteq » Zapisane
janneth

Skryba, jakich maÂło


Punkty Forum (pf): 23
Offline

Płeć: Kobieta
Wiadomości: 1642



Zobacz profil Email
« Odpowiedz #28 : Marzec 12, 2010, 15:20:08 »

A ze mnie nie rozumiesz janneth , jeszcze nie... , bardzo wiele osob czytajacych to forum  nie rozumie toku moich mysli , tak jest w rzeczywistosci.

Ja siĂŞ po prostu nie zgadzam z twojÂą opiniÂą Kiaro. Nie mĂłw wiĂŞc proszĂŞ, Âże ciĂŞ nie zrozumiaÂłam, bo zrozumiaÂłam. I to w moim mniemaniu - bardzo dobrze. Jestem tu na forum juÂż wystarczajÂąco dÂługo, Âżeby poznaĂŚ poglÂądy wielu uÂżytkownikĂłw, w tym takÂże twoje.
I doskonale wiem teÂż, Âże zawsze gdy napotykasz na przeszkodĂŞ w postaci "ktoÂś ma inne zdanie od mojego" wmawiasz mu, Âże on jeszcze nie rozumie, Âże na niego jeszcze za wczeÂśnie, Âże nie czas, ale kiedyÂś na pewno otworzy oczy... I gdzie tu to, co mĂłwisz:

Sztuka jest pokazywac wlasne zdanie , nie pomniejszaja osob posiadajacych odmienne.

W pierwszej kolejnoÂści wymagaj od siebie. PokaÂż innym, Âże moÂżna.
Zapisane

The Elum do grieve
The oak he do hate
The willow do walk
if ye travels late.
Thotal
Gość
« Odpowiedz #29 : Marzec 12, 2010, 15:36:17 »

Niektórym wydaje siê, ¿e si³¹ swej osobowoœci mog¹ kszta³towaÌ ¿ycie innej istoty, ci¹g³¹ walkê o dominacjê nazywaj¹ "ewoluowaniem" mi³oœci, a tak na prawdê wciskaj¹ swojego partnera w "kozi róg".

Wielu wywinie siê od manipulacji, wielu zgodzi siê na ni¹ dla "dobra" ma³¿eùstwa dzieci i opinii publicznej, iloœÌ rozwodów jednak dobitnie œwiadczy, ¿e wolnoœÌ dla cz³owieka jest równie wa¿na co mi³oœÌ. Ludzie rozwodz¹ siê, bo nie wiedz¹ co to jest mi³oœÌ, nie nauczyli siê szacunku, wynosz¹ z domów rodzinnych walkê o dominacjê i strach. Temat rzeka...


Pozdrawiam - Thotal UÂśmiech
Zapisane
east
Gość
« Odpowiedz #30 : Marzec 12, 2010, 16:28:41 »

Ateq napisaÂł  :
Cytuj
Za nic nie przyznajÂą siĂŞ do wÂłasnej poraÂżki - zawsze bĂŞdÂą chcieli szukaĂŚ wykrĂŞtĂłw, nawet tych karkoÂłomnych. I to jest wÂłaÂśnie ÂżaÂłosne.
KaÂżdy patrzy na Âżycie przez taki filtr, jaki jest mu dostĂŞpny. PoraÂżka .. wykrĂŞty ,.. podÂłoœÌ* ( z odnoÂśnikiem to Twojego wyjaÂśnienia Arteq ) oszustwo, kÂłamstwo, haĂąba, wstyd , wykrĂŞty.., tam biaÂłe , a tu czarne. Konik, szabelka i naprzĂłd rycerzyki  UÂśmiech
I tak caÂłe Âżycie stawiamy granice, szarpiemy siebie i innych. O pardon - nazywamy rzeczy po imieniu , bo mamy jedynie sÂłusznÂą racjĂŞ i nigdy siĂŞ nie ,mylimy. Po Âświecie chodzÂą anioÂły, albo oszuÂści i zÂłodzieje. Tertium non datur.
ETAPY !! - jakÂże to proste, jak w grze komputerowej - nie ukoĂączyÂłeÂś levela - dalej nie przechodzisz. GdybyÂż tak w Âżyciu byÂło proste wszystko , jak w grze. Tam jest czarny charakter, a tu jest mĂłj biaÂły.
Podj¹³eÂś zobowiÂązanie wiĂŞc przekroczyÂłeÂś level, po ktĂłrym juÂż nie ma prawa NIC  siĂŞ zmieniĂŚ ?
A co je¶li sytuacja nagle siê komplikuje ? W pewnym momencie ¶wiat dooko³a Ciebie, na tym nowym levelu , nie zachowuje przewiduj±co. Dochodz± wymiary, których wcze¶niej tam nie by³o. Zwyk³a przyczyna i skutek ju¿ niczego nie wyja¶niaj±. Chcia³by¶ kogo¶ obwiniæ, nazwaæ oszustem, ale wiesz, ¿e to nie takie proste. Móg³by¶ zwaliæ wszystko na karb w³asnej winy , ale NIE CZUJESZ SIÊ WINNY. Stare wzorce usilnie szukaj± winnych, dopominaj± siê , by wszystko jednoznacznie nazwaæ , okre¶liæ, a je¶li sam nie wiesz ju¿ o co chodzi , to oddajesz sprawê innym - niech S¡D racje rozstrzygnie. To jest w³a¶nie brak odpowiedzialno¶ci za swoje czyny , w³asne my¶li , za siebie i swoj± postawê, kiedy cz³owiek zagubi siê, zapêtli siê w swoim "ja".
Piszê o tym , czego sam doœwiadczy³em, o tym jak ja sam siê czu³em, o tym, jak musia³em nauczyÌ siê wyjœÌ ze swojego "ego", aby rozpoznaÌ i przyj¹Ì odpowiedzialnoœÌ.
¯eby by³o jasne Arteq - niczego Ci nie zarzucam. Ty masz swoj¹ perspektywê , swój ogl¹d. Ja swój. Rozumiem ich relatywnoœÌ, bo w obu odnajdujê siebie. Mam nadziejê, ¿e Ty równie¿ dostrzegasz relatywnoœÌ. Egoizm ³atwo siê dostrzega u innych, gdy tymczasem wszyscy go posiadamy. Egoizm jest tym, co nas odró¿nia od siebie na wzajem, chocia¿ mo¿na, przy odrobinie dobrej woli dostrzec, ¿e jest on iluzoryczny. Wystarczy przestaÌ nazywaÌ, wyzywaÌ i obna¿aÌ innych, dlatego ¿e samemu nie chcia³oby siê zostaÌ tak potraktowanym. Staram siê traktowaÌ drugiego cz³owieka jak siebie samego. Jeœli chce odejœÌ - jest wolny. Zaproszê j¹ kiedyœ na pokaz swojego "szyde³kowania" Uœmiech .
Ona/on  - To inny ja.
"cokolwiek uczyniliÂście braciom moim najmniejszym  - mnie ÂżeÂście uczynili "
Cokolwiek uczynisz komukolwiek - to sobie uczyniÂłeÂś. To siebie nazwaÂłeÂś po imieniu. To siebie oceniÂłeÂś. Walczysz o kaÂżdy dzieĂą - to ze sobÂą walczysz caÂły czas.

CzÂłowiek zwykle sÂądzi, Âże tak bardzo kocha , Âże uuuuch!- bardziej juÂż nie moÂżna. PrzecieÂż tak siĂŞ stara. W lot rozpoznajemy wszystkie potencjalne zagroÂżenia.  A tu na przykÂład druga "po³ówka" po latach ma³¿eĂąstwa spotyka miÂłoœÌ swojego Âżycia. RozumiejÂą siĂŞ bez s³ów, kontaktujÂą po kryjomu, "coÂś" miĂŞdzy nimi zaiskrza. Atmosfera robi siĂŞ "elektryczna". Co wtedy robisz ?
Zwykle ktoÂś musi za to "bekn¹Ì" - zwykle ta druga osoba. A moÂże sam siebie zaczynasz obwiniaĂŚ ? Nie byÂłem doœÌ dobry  - za sÂłabo siĂŞ staraÂłem ... Co jeszcze zrobi twoje ego w imiĂŞ miÂłoÂści wÂłasnej ? Dlaczego nie pozwoliĂŚ miÂłoÂści byĂŚ miÂłoÂściÂą nawet kosztem siebie samego ?

pozdrawiam
East "ÂżaÂłosny" MrugniĂŞcie

« Ostatnia zmiana: Marzec 12, 2010, 16:29:33 wysłane przez east » Zapisane
Thotal
Gość
« Odpowiedz #31 : Marzec 12, 2010, 17:03:23 »

Dobrze rozumiana ewolucja miÂłoÂści...
http://www.sfora.pl/Meza-tez-mozna-wytresowac-Jak-psa-a17989


Pozdrawiam - Thotal UÂśmiech
Zapisane
arteq
Gość
« Odpowiedz #32 : Marzec 12, 2010, 19:21:20 »

Ale¿ wielokrotnie twierdzi³em, ¿e w³aœnie ¿ycie cz³owieka to nie gra komputerowa, nie da siê nagle rozpocz¹Ì go od nowa [jak twierdz¹ zwolennicy reinkarnacji].
Tak, uwa¿am, ¿e je¿eli ktoœ do czegoœ po prostu nie dorós³ to nie powinien siê w to pchaÌ - szczególnie je¿eli w ten sposób móg³by poharataÌ inne osoby, np. zostanie ojcem mo¿e byÌ piêkne dla dojrza³ego mê¿czyzny a traum¹ dla nastolatka, dlaczego? Bo po prostu nastolatek nie dorós³, wszed³ w coœ czego konsekwencji nie mo¿e udŸwign¹Ì, ale przecie¿ s³ysza³, ¿e mi³oœÌ jest taka piêkna, bliskoœÌ cudowna... Zmydlono oczy.
ZarĂłwno zagroÂżenia jak i korzyÂści powinniÂśmy jasno artykuÂłowaĂŚ - dla wÂłasnego i innych dobra.

Nie wiem co bym zrobi³ gdyby okaza³o siê, ¿e ¿ona spotyka "drug¹" po³ówkê. D³ugo upewnialiœmy siê, ¿e to my jesteœmy dla siebie tymi po³ówkami i robiê wiele - i to z nieskrywan¹ radoœci¹ - aby tak by³o. Rozumiemy siê bez s³ów, ³apiemy myœli i odczucia w lot, uwielbiamy ze sob¹ rozmawiaÌ i spêdzaÌ razem czas... i tak od 11 lat ma³¿eùstwa. Jestem œwiadomy nad czym muszê jeszcze popracowaÌ i cieszê siê, ¿e ta praca raczej siê nie skoùczy - uwielbiam przy niej stawaÌ siê coraz lepszym.

Wed³ug mnie iloœÌ rozwodów spowodowana jest w³aœnie bardziej egoistycznym podejœciem ludzi do siebie jak i do ¿ycia. Siêganiem zbyt wczeœnie po pewne rzeczy które z tego powodu siê dewaluuj¹ i ju¿ póŸniej nie ciesz¹ tak jak powinny, powszedniej¹. Zamiast czekaÌ i pielêgnowaÌ ludzie chc¹ mieÌ wszystko ju¿ i teraz.
Dooko³a nam wiele przyk³adów dozgonnego ¿ycia ludzi którzy sobie to œlubowali - byli ze sob¹ w radoœciach, k³opotach czy nawet k³ótniach, bo zdawali sobie sprawê z tego co ¿ycie niesie i byli wobec siebie uczciwi. Nie widzia³em aby równie¿ musieli siê ze sob¹ mêczyÌ...

Nie rozumiem Thotal skÂąd u Ciebie taki upĂłr aby sugerowaĂŚ, Âże u mnie w zwiÂązku [lub osĂłb o podobnych poglÂądach] Âżona musi byĂŚ tÂłamszona, manipulowana czy wpĂŞdzana w kozi rĂłg? Czy teÂż jest w rodzinie/zwiÂązku bo dzieci... Z czym masz problem?
No wÂłaÂśnie - tyle rozwodĂłw - wÂśrĂłd boskich ludzi, wÂśrĂłd ludzi ktĂłrzy sÂą coraz bardziej uduchowieni...
WedÂług mnie bo nasÂłuchali siĂŞ bredni, bo zostali oszukani przez zÂłudne wizje i porady.
« Ostatnia zmiana: Marzec 12, 2010, 19:24:11 wysłane przez arteq » Zapisane
Inteluminatis
Gość
« Odpowiedz #33 : Marzec 12, 2010, 21:21:38 »

Sztuka jest pokazywac wlasne zdanie , nie pomniejszaja osob posiadajacych odmienne.

Czy wszyscy juz poznali owa sztuke , czy sa juz artystami w jej wyrazaniu?

Kiara UÂśmiech UÂśmiech


ps. Trzeba stracic wszystko , zeby zrozumiec iz strata , tak naprawde jest zyskiem.

A ze mnie nie rozumiesz janneth , jeszcze nie... , bardzo wiele osob czytajacych to forum  nie rozumie toku moich mysli , tak jest w rzeczywistosci.

Teraz juÂż wszyscy rozumiejÂą tok twoich myÂśli, bo juÂż kaÂżdy wie jaka jesteÂś naprawdĂŞ, a w rzeczywistoÂści moÂże byĂŚ tak, Âże to Janneth ma racjĂŞ podobnie jak "bardzo wiele osĂłb czytajÂących to forum", a to ty nie rozumiesz ich toku myÂśli. Istnieje teÂż inna strona Twojego wÂłasnego odbicia i tego co tworzysz i moÂżliwe, Âże to on jest rzeczywistym i prawdziwym obrazem Twojej wÂłasnej odsÂłony. KaÂżdy medal ma dwie strony.

Jest to podstaw¹ zrozumienia - "jeœli Ty j¹ prawdziwie rozumiesz, to wiesz, ¿e i ona Ciebie rozumie i tylko na takiej zasadzie to polega" i jest to powszechn¹ i uniwersaln¹ regu³¹ jednoœci w "œwiecie ducha" nas wszystkich.


*Âświat duchowy - sfera myÂśli, uczuĂŚ i emocji, ktĂłre istniejÂą na "innej" pÂłaszczyÂźnie egzystencji.

*innej - tej, ktĂłra jest w Tobie i TobÂą samÂą i to juÂż pozostawiam wszystkim do przemyÂślenia i zrozumienia tego.



*To taki mĂłj sÂłowniczek szkolny Kiaro MrugniĂŞcie

Mnie rĂłwnieÂż to siĂŞ tyczy.

DziĂŞkujĂŞ Âślicznie






Zapisane
Kiara
Gość
« Odpowiedz #34 : Marzec 12, 2010, 21:28:25 »

No coz , jezeli chcesz cokolwiek rozwazac janneth w kategoriach lepsze gorsze to rozwazaj , widac tego potrzebujesz.

Ja dyskutuje o odmiennosci , ktora istnieje i istniec bedzie , gdyz nie jestesmy idetyczni ni zewnetrznie , ni wewnetrznie.A co za tym idzie reprezetujemy inne poziomy ogladu zdarzen , oraz rozwiazywania zagadnien z nasza wiedza.

Co dla Ciebie jeszcze jest norma , dla mnie juz ie jest. Tam gdzie jest milosc i wolnosc , istnieje rowniez akceptacja wyborow innych ludzi bez oceniania ich, oceniac mozna sytuacje w kategoriach czy jest moim zdaniem dla mnie dobra , czy mnie buduje , czy pomniejsza?
Zatrzymywanie kogos obok siebie , tylko dlatego iz ja go kocham ( a on/ona mnie nie ) , jest czystym egoizmem , wlasna maloscia , oraz ograniczniem komus prawa do wolnosci.

Milosc takich rzeczy nie czyni, jezeli kogos kochasz naprawde , to jego wybory , jego szczescie , usmiech , sa rowniez twoim szczesciem i radoscia. Takie decyzje nalezy podejmowac ( zwrot wolnosci komus , wyjscie z kontraktu)z milosci do kochanej osoby , a nie z nienawisci , bo mnie  zostawia.

Przeciez matka nie ogranicza wolnosci dorastajacego dziecka , przeciez pomimo iz znajduje inna ukochana osobe , ona je kocha i obdarowywuje wszystkim co najlepsze.Zazwyczaj nie nienawidzi za to dziecko ze dorasta i uklada sobie samodzielne zycie z kims innym. Milosc to milosc , w niej jest radosc ze szczescia ukochanej osoby.
A czym roznia sie relacje na poziomie uczuc , mata dziecko , od partnerskiego?
I w jednym i drugim chciec powinnismy dobra i szczescia osoby , ktora kochamy , czy powinnismy ja nienawidziec za to iz spotkala kogos z kim bedzie jeszcze bardziej szczesliwa?

Nienawisc do partnera z powodu rozstania swiadczy o  niedojzalosci  uczuciowej osoby ktora nienawidzi i zlorzeczy.
Taka sytuacja jest tylko lustrem dla naszego mniemania o sobie.

Ale , tak naprawde jest to bardzo dluga droga poznawania siebie na tle zdarzen i zrozumienia tego iz prawdziwa milosc nigdy , ale to nigdy nie czyni niczego co moglo by kogos zranic.
Kiara UÂśmiech UÂśmiech
« Ostatnia zmiana: Marzec 12, 2010, 21:30:28 wysłane przez Kiara » Zapisane
Inteluminatis
Gość
« Odpowiedz #35 : Marzec 12, 2010, 22:04:33 »

No coz , jezeli chcesz cokolwiek rozwazac janneth w kategoriach lepsze gorsze to rozwazaj , widac tego potrzebujesz.

Ja dyskutuje o odmiennosci , ktora istnieje i istniec bedzie , gdyz nie jestesmy idetyczni ni zewnetrznie , ni wewnetrznie.A co za tym idzie reprezetujemy inne poziomy ogladu zdarzen , oraz rozwiazywania zagadnien z nasza wiedza.

Co dla Ciebie jeszcze jest norma , dla mnie juz ie jest. Tam gdzie jest milosc i wolnosc , istnieje rowniez akceptacja wyborow innych ludzi bez oceniania ich, oceniac mozna sytuacje w kategoriach czy jest moim zdaniem dla mnie dobra , czy mnie buduje , czy pomniejsza?
Zatrzymywanie kogos obok siebie , tylko dlatego iz ja go kocham ( a on/ona mnie nie ) , jest czystym egoizmem , wlasna maloscia , oraz ograniczniem komus prawa do wolnosci.

Milosc takich rzeczy nie czyni, jezeli kogos kochasz naprawde , to jego wybory , jego szczescie , usmiech , sa rowniez twoim szczesciem i radoscia. Takie decyzje nalezy podejmowac ( zwrot wolnosci komus , wyjscie z kontraktu)z milosci do kochanej osoby , a nie z nienawisci , bo mnie  zostawia.

Przeciez matka nie ogranicza wolnosci dorastajacego dziecka , przeciez pomimo iz znajduje inna ukochana osobe , ona je kocha i obdarowywuje wszystkim co najlepsze.Zazwyczaj nie nienawidzi za to dziecko ze dorasta i uklada sobie samodzielne zycie z kims innym. Milosc to milosc , w niej jest radosc ze szczescia ukochanej osoby.
A czym roznia sie relacje na poziomie uczuc , mata dziecko , od partnerskiego?
I w jednym i drugim chciec powinnismy dobra i szczescia osoby , ktora kochamy , czy powinnismy ja nienawidziec za to iz spotkala kogos z kim bedzie jeszcze bardziej szczesliwa?

Nienawisc do partnera z powodu rozstania swiadczy o  niedojzalosci  uczuciowej osoby ktora nienawidzi i zlorzeczy.
Taka sytuacja jest tylko lustrem dla naszego mniemania o sobie.

Ale , tak naprawde jest to bardzo dluga droga poznawania siebie na tle zdarzen i zrozumienia tego iz prawdziwa milosc nigdy , ale to nigdy nie czyni niczego co moglo by kogos zranic.
Kiara UÂśmiech UÂśmiech

Czy ta wypowiedÂź jest rĂłwnieÂż czymÂś w stylu - nie rozumiesz mnie? MrugniĂŞcie

Rozumiem CiĂŞ UÂśmiech

Polega to na tym, Âże jak kaÂżdy uÂżytkownik tego forum, piszesz nam o czymÂś co zawsze wolno Ci tutaj powiedzieĂŚ UÂśmiech

W koĂącu masz takie samo prawo do korzystania z niego, jak kaÂżdy inny jego zarejestrowany uÂżytkownik, ktĂłry logujÂąc siĂŞ wpisujÂąc uprzednio swoje dane personalne, klika na dowolny temat w danym dziale i odpowiada na istniejÂący wÂątek, w ktĂłrym poruszona jest rozmowa, na jaki w nim mowa. UÂśmiech
« Ostatnia zmiana: Marzec 12, 2010, 22:29:48 wysłane przez Inteluminatis » Zapisane
janneth

Skryba, jakich maÂło


Punkty Forum (pf): 23
Offline

Płeć: Kobieta
Wiadomości: 1642



Zobacz profil Email
« Odpowiedz #36 : Marzec 12, 2010, 22:06:53 »

No coz , jezeli chcesz cokolwiek rozwazac janneth w kategoriach lepsze gorsze to rozwazaj , widac tego potrzebujesz.

Nie robiê drugiemu, co mnie niemi³e. I jeœli wierzysz w karmê, to doskonale zdajesz sobie sprawê, ¿e co zasiejesz to zbierzesz. Temat tego w¹tku nie traktuje o tym, jak siê uporaÌ ze zdrad¹ i daÌ cz³owiekowi odejœÌ. A ty w³aœnie w ten sposób do tego podesz³aœ.
Rozumiem wiĂŞc, Âże jeÂśli kiedykolwiek (czego ci nie ÂżyczĂŞ, bo to bĂłl niemiÂłosierny) twĂłj ukochany postawi ciĂŞ przed faktem dokonanym i powie: "Kochanie, miaÂłem skok w bok", to ty juÂż nie bĂŞdziesz siĂŞ zastanawiaĂŚ nad tym, czy mu wybaczyĂŚ i ÂżyĂŚ z nim dalej. Prosto z mostu powiesz, Âżeby sobie poszedÂł precz, bo caÂłkowicie szanujesz jego wolnÂą wolĂŞ i wybĂłr jakiego dokonaÂł zdradzajÂąc ciĂŞ z innÂą.

MyÂślĂŞ, Âże nie o to do koĂąca chodziÂło autorowi wÂątku. Jest zadane proste pytanie - czy potrafisz przebaczyĂŚ zdradĂŞ?
Nie wiem, czy zauwaÂżyÂłaÂś co napisaÂłam, pozwĂłl Âże te sÂłowa ponownie zacytujĂŞ:

Bo jeœli siê kogoœ kocha East, to nie³atwo jest pozwoliÌ mu odejœÌ. I ja ze swojej strony deklarujê, ¿e o mi³oœÌ walczy³abym dopóki czu³abym, ¿e druga osoba mnie kocha.

Czasami (choÌ to chyba jeszcze bardziej bolesne) jest tak, ¿e ukochany mówi, ¿e ciê zdradzi³, bo... ChoÌ to trywialnie zabrzmi - kocha ciê i szanuje. Czuje siê z tym, co zrobi³ Ÿle, ale wie ¿e nie mo¿e cofn¹Ì czasu. Nie ma ju¿ szansy post¹piÌ odwrotnie, choÌby nawet bardzo chcia³. S¹ osoby, które kochaj¹ tak mocno, ¿e wybacz¹ (mo¿e nie zapomn¹, ale wybacz¹) i bêd¹ stawa³y na g³owie, ¿eby ten zwi¹zek, ta mi³oœÌ nad któr¹ oboje przecie¿ pracowali, trwa³a nadal. Ja nie wiem jak bym post¹pi³a i obym nigdy nie musia³a stan¹Ì przed takim wyborem. Ale jestem przekonana, ¿e gdybym mimo wszystkich przeciwnoœci losu i k³ód rzucanych pod nogi, nadal czu³a, ¿e on mnie kocha, to bym zacisnê³a zêby i próbowa³a za³ataÌ t¹ dziurê. I nie jest to ingerencj¹ w woln¹ wolê.
Dla ciebie zaœ zdrada jest ju¿ podjêtym wyborem, decyzj¹. Ty wówczas byœ odpowiedzia³a: "szanujê twoj¹ woln¹ wolê i pozwalam ci odejœÌ". Nie rozpatrujesz tego g³êbiej, nie myœlisz ¿e mo¿e byÌ wiele kombinacji takiego wydarzenia. Dla ciebie jest czarno na bia³ym i pos³uguj¹c siê jedn¹ prost¹ jak drut zasad¹, mo¿esz skrzywdziÌ siebie i ukochan¹ osobê.

Nie oceniam ciê, choÌbym mog³a i mo¿e nawet chcia³a. Po prostu pokazujê ci, ¿e ludzie s¹ bardzo ró¿ni. Bardziej ni¿ widocznie ci siê wydaje. I ka¿dy ma prawo do w³asnego zdania, do podejmowania w³asnych decyzji. Ty pisz¹c do mnie s³owa:

A ze mnie nie rozumiesz janneth , jeszcze nie... , bardzo wiele osob czytajacych to forum  nie rozumie toku moich mysli , tak jest w rzeczywistosci.

dajesz mi dobitnie do zrozumienia, Âże to twĂłj poglÂąd jest wÂłaÂściwy, Âże kiedyÂś i ja do niego dorosnĂŞ i bĂŞdziemy wspĂłlnie roztkliwiaĂŚ siĂŞ nad wolnÂą wolÂą naszych ukochanych. MoÂże i masz racjĂŞ. Tylko krowa zdania nie zmienia. Nie wiem, co bĂŞdĂŞ myÂślaÂła za rok czy dwadzieÂścia... Ale wiem na pewno, Âże nigdy nie powiem osobie, ktĂłra siĂŞ ze mnÂą nie zgadza i oÂśmiela mieĂŚ wÂłasne zdanie, Âże jeszcze nie dorosÂła do widzenia Âświara moimi oczyma.
Zapisane

The Elum do grieve
The oak he do hate
The willow do walk
if ye travels late.
Inteluminatis
Gość
« Odpowiedz #37 : Marzec 12, 2010, 22:23:34 »

No i widzisz Kiara takie Âżycie  UÂśmiech
Zapisane
Kiara
Gość
« Odpowiedz #38 : Marzec 12, 2010, 22:32:24 »

" MoÂże i masz racjĂŞ. Tylko krowa zdania nie zmienia. Nie wiem, co bĂŞdĂŞ myÂślaÂła za rok czy dwadzieÂścia... Ale wiem na pewno, Âże nigdy nie powiem osobie, ktĂłra siĂŞ ze mnÂą nie zgadza i oÂśmiela mieĂŚ wÂłasne zdanie, Âże jeszcze nie dorosÂła do widzenia Âświara moimi oczyma. "janneth

Takie jest Twoje zdanie na ten temat , moje jest inne. Dyskutowalismy w tym temacie rowniez o zgodzie na rozstanie w przyjazni i zrozumieniu woli drugiego czlowieka , gdy uczucia jednej ze stron sie "wypalily".

Wybaczenie to jeden aspekt , tej dyskusji a zgoda partnera na rozstanie z milosci do siebie i niego to drugi aspekt.

Jeszcze raz , prosze odnosic sie do tresci dyskusji i jej oceniania a nie moich domniemanych decyzji w takich sytuacjach.

Kiara UÂśmiech UÂśmiech
Zapisane
Inteluminatis
Gość
« Odpowiedz #39 : Marzec 12, 2010, 22:37:11 »

No i widzisz Janneth takie Âżycie UÂśmiech
Zapisane
arteq
Gość
« Odpowiedz #40 : Marzec 12, 2010, 22:49:20 »

Przeciez matka nie ogranicza wolnosci dorastajacego dziecka , przeciez pomimo iz znajduje inna ukochana osobe , ona je kocha i obdarowywuje wszystkim co najlepsze.Zazwyczaj nie nienawidzi za to dziecko ze dorasta i uklada sobie samodzielne zycie z kims innym. Milosc to milosc , w niej jest radosc ze szczescia ukochanej osoby.
A czym roznia sie relacje na poziomie uczuc , mata dziecko , od partnerskiego?

Przecieram oczy ze zdumienia bo nie wierzĂŞ. Jak moÂżna porĂłwnywaĂŚ i stawiaĂŚ znak rĂłwnoÂści pomiĂŞdzy odejÂściem dziecka z domu [no do kogo? - wÂłaÂśnie, do mĂŞÂża, Âżony] do porzucenia tejÂże Âżony czy mĂŞÂża? PrzecieÂż po to staramy siĂŞ wychowywaĂŚ tak dzieci aby byÂły w Âżyciu dobre i szczĂŞÂśliwe, aby mogÂły zaÂłoÂżyĂŚ, a nie rozbiĂŚ rodzinĂŞ. PorĂłwnanie jest absurdalne. Czy matka wychowuje dziecko "dla siebie"? Nie. Czy wchodzÂąc w zwiÂązek pielĂŞgnujesz go dla ukochanej osoby i siebie? Tak.

Jest ponadto napisane: "dlatego to mê¿czyzna opuszcza ojca swego i matkê swoj¹ i ³¹czy siê ze sw¹ ¿on¹ tak œciœle, ¿e staj¹ siê jednym cia³em", pró¿no szukaÌ zapisów, ¿e "rozerwie to jedno cia³o aby byÌ z innym"...
Zapisane
Leszek
Gość
« Odpowiedz #41 : Marzec 12, 2010, 23:45:48 »

No i widzisz Janneth takie Âżycie UÂśmiech
Nie Itel... Âżycie jest dokÂładnie odwrotne...
Tylko niektĂłrzy po prostu je wykoÂślawiajÂą...


« Ostatnia zmiana: Marzec 12, 2010, 23:51:16 wysłane przez Leszek » Zapisane
east
Gość
« Odpowiedz #42 : Marzec 13, 2010, 01:15:31 »

Arteq napisaÂł
Cytuj
No wÂłaÂśnie - tyle rozwodĂłw - wÂśrĂłd boskich ludzi, wÂśrĂłd ludzi ktĂłrzy sÂą coraz bardziej uduchowieni...
WedÂług mnie bo nasÂłuchali siĂŞ bredni, bo zostali oszukani przez zÂłudne wizje i porady.

RozwĂłd wcale nie oznacza jakiejÂś tragedii. Nie oznacza, Âże ktoÂś zostaÂł oszukany przez jakieÂś wizje czy porady. Wizje czy porady majÂą tu najmniej do uczynienia. Takie sprawy sÂą zawsze bardzo konkretnie osadzone w indywidualnej sytuacji Âżyciowej i w konkretnych powodach. Poczucie "uduchowienia" moÂże Ci jedynie pomĂłc przez to przejœÌ bez tragedii , strachu czy teÂż nienawiÂści. Wydaje siĂŞ, Âże jedyne, czego moÂżesz byĂŚ w miarĂŞ pewien to swoje  wÂłasne sÂłowa i odpowiedzialnoœÌ, ktĂłra za nimi stoi.
WypowiadajÂąc zdanie ""szanujĂŞ twojÂą wolnÂą wolĂŞ i pozwalam ci odejœÌ"-  jeÂśli zechcesz, bym dodaÂł. Nie oznacza to od razu podjĂŞcia wyboru. To jest okreÂślenie swojego stanowiska, tego z czym siĂŞ liczysz , ale rĂłwnie waÂżne jest to, czego chce Partner. Bo moÂże wcale nie chce odejœÌ. Wszystko da siĂŞ jakoÂś poskÂładaĂŚ, jeÂśli taka jest wola obojga skÂłaniajÂąca ich ku byciu razem. Lecz jeÂśli jej nie ma u jednej z osĂłb, to na nic lament i bicie piany, czy powoÂływanie siĂŞ na UmowĂŞ sprzed iluÂś tam lat. Na nic roztrzÂąsanie s³ów i dzieleniem ich na czworo .
Problem rozwodĂłw wÂśrĂłd  ludzi, ktĂłrzy czujÂą siĂŞ uduchowieni moÂże polegaĂŚ na tym, Âże oni nie walczÂą o swoje , bo ... nic do nich nie naleÂży. MiÂłoÂściÂą obdarowujesz dlatego, Âże kochasz. Tu nie ma warunku oczekiwania w zamian , bo to nie jest handel wymienny. Moim zdaniem waÂżne jest wyraÂżenie przebaczenia zdrady czy niewiernoÂści, przy takich okazjach dlatego, Âże wtedy dokonuje siĂŞ uwolnienie siebie i partnera od przyczyny konfliktu. Para moÂże wtedy zbudowaĂŚ swoje Âżycie na nowo, kaÂżde z osobna, albo nawet znowu razem. W tym drugim przypadku, uwaÂżam, musiaÂłoby to byĂŚ przebaczenie do koĂąca prawdziwe przez co rozumiem nie rozdrapywanie przy kaÂżdej k³ótni zadawnionych ran.
Zapisane
Kiara
Gość
« Odpowiedz #43 : Marzec 13, 2010, 01:36:25 »

Zycie ludzi jest takie i tylko takie jakim systemem wartosci czlowiek  je  zbuduja.

Zycie nie jest zbudowane z superlatyw wlasnych a bledow cudzych , wrecz odwrotnie. Z bledow wlasnych a superlatyw cudzych.

Sztuka jest tylko ta kolejnosc  zauwazyc.

Kiara UÂśmiech UÂśmiech
« Ostatnia zmiana: Marzec 13, 2010, 01:37:38 wysłane przez Kiara » Zapisane
ptak
Gość
« Odpowiedz #44 : Marzec 13, 2010, 02:19:25 »

Nie Itel... Âżycie jest dokÂładnie odwrotne...
Tylko niektĂłrzy po prostu je wykoÂślawiajÂą...

JeÂśli o Âżyciu juÂż mowa, to przejawia siĂŞ ono w kaÂżdym moÂżliwym wariancie. I to my je tworzymy zgodnie z wÂłasnymi wyborami, zgodnie z tym, co nam w duszy gra.
Podstaw¹ wchodzenia z kimœ w zwi¹zek jest na ogó³ obopólna mi³oœÌ. To ona stanowi o wyj¹tkowoœci zwi¹zku, jest jego fundamentem i fenomenem. Gdy mi³oœÌ wygasa, zwi¹zek traci swoj¹ wyj¹tkowoœÌ, staje siê uk³adem. Mo¿na nastêpnie uk³ad modyfikowaÌ wg w³asnych lub wspólnych potrzeb, mo¿na poœwiêciÌ siê dla drugiej osoby, rodziny. Bêdzie to rezygnacj¹ z wyj¹tkowoœci dalszego prze¿ywania ¿ycia we dwoje. Rezygnacj¹ równie¿ w jakiejœ czêœci z siebie samego.
Nie dajemy juÂż tego, co najcenniejsze…
TĂŞsknota jednak do wyjÂątkowoÂści przeÂżywania pozostaje. Nie da siĂŞ siebie oszukaĂŚ.

Czy sÂłuszna jest rezygnacja z siebie dla zaspokojenia „potrzeb” partnera? Czy wÂłaÂściwe jest opuszczenie partnera wbrew wczeÂśniejszym obietnicom? Czy uzasadnione jest trwanie w martwym uczuciowo zwiÂązku?
KaÂżdy wybierze wg wÂłasnej skali wartoÂści. I kaÂżdy zapÂłaci cenĂŞ za niewÂłaÂściwy wybĂłr. ChoĂŚ tak naprawdĂŞ, kaÂżdy wybĂłr bĂŞdzie wÂłaÂściwy, bo wynikajÂący z wÂłasnych na dany czas moÂżliwoÂści i dajÂący szansĂŞ na g³êbsze zrozumienie siebie. ZaÂś bolesnoœÌ doÂświadczenia ÂświadczyĂŚ bĂŞdzie o pozostawaniu z sobÂą samym w dysharmonii…
« Ostatnia zmiana: Marzec 13, 2010, 11:37:23 wysłane przez ptak » Zapisane
arteq
Gość
« Odpowiedz #45 : Marzec 13, 2010, 10:56:57 »

RozwĂłd wcale nie oznacza jakiejÂś tragedii. Nie oznacza, Âże ktoÂś zostaÂł oszukany przez jakieÂś wizje czy porady. Wizje czy porady majÂą tu najmniej do uczynienia.
Zaskakujecie mnie coraz bardziej? Jak to rozwód nie jest tragedi¹? Czyli co? Mamy to rozpatrywaÌ w kategoriach rozlanego mleka? To teraz naprawdê mnie nie dziwi sk¹d tyle rozwodów - je¿eli takie pogl¹dy reprezentuj¹ rozwodz¹cy siê. Otó¿ zawsze rozwód jest tragedi¹, zawsze czyjeœ uczucia na tym cierpi¹, zawsze oznacza to czyjœ smutek i ³zy, cierpienie - no ale jak rozumiem to te¿ nie jest ¿adn¹ tragedi¹... DZieci te¿ zapewnie s¹ zadowolone gdy rodzice siê rozstaj¹, wszak rozwód to ¿adna tragedia... Litoœci.
Nie znam Âżadnej szczĂŞÂśliwej pary ktĂłra rozwodzÂąc siĂŞbyÂłaby zadowolona i szczeÂśliwa - Ty znasz? Bo jeÂżeli nie to wypisujesz brednie.
 
WypowiadajÂąc zdanie ""szanujĂŞ twojÂą wolnÂą wolĂŞ i pozwalam ci odejœÌ"-  jeÂśli zechcesz, bym dodaÂł.
Powiedz to dzisiaj swojej Âżonie [jeÂżeli takowÂą masz] i zaczekaj i obserwuj jej reakcjĂŞ. Czy - z drugiej strony - ona powiedziaÂłaby Ci "odchodzĂŞ, znalazÂłam szczĂŞÂście" to rĂłwnieÂż nie odczuwaÂłbyÂś tego jako tragediĂŞ? PowiedziaÂłbyÂś jedynie "OK, TwĂłj wybĂłr"? W takim razie dlaczego tak cierpiaÂłeÂś po opisanym wczeÂśniej przez Ciebie mÂłodzieĂączym zawodzie miÂłosnym, skoro to Âżadna tragedia? A jak rozumiem nie byÂła to Twoja Âżona, nie mieliÂście dzieci... Oba stanowiska wzajemnie siĂŞ wykluczajÂą.

Lecz jeœli jej nie ma u jednej z osób, to na nic lament i bicie piany, czy powo³ywanie siê na Umowê sprzed iluœ tam lat. Na nic roztrz¹sanie s³ów i dzieleniem ich na czworo.
Zobacz jak niby sprytnie chcesz zdewaluowaÌ, pomniejszyÌ znaczenie przysiêgi ma³¿eùskiej i dnia który wiele osób okreœla jako najwa¿niejszy dzieù w ¿yciu - u¿ywasz okreœlenia "umowa", stawiasz na jednej pó³ce z umow¹ o kupno telewizora na raty czy wywóz œmieci... Otó¿ ja nie opieram swojego ma³¿eùstwa na tego typu "umowie". Opieram je na z³o¿onej przysiêdze która by³a jasnym i publicznym potwierdzeniem tego wszystkiego co wczeœniej mówi³em ¿onie [wczeœniej dziewczynie, nieco póŸniej narzeczonej]. Tê przysiêgê - tylko w mniej uroczystej formie sk³adam i potwierdzam ka¿dego dnia - przynajmniej tak siê staram.
I jeszcze ma³a uwaga: widzê, ¿e na liniê argumentacji przyjêliœcie "czy da siê kogoœ zatrzymaÌ na si³ê" i to staracie siê udowodniÌ - dla mnie nie musicie, bo potwierdzê, ¿e na si³ê nie mo¿na nikogo zatrzymaÌ. Natomiast w¹tek œciœlej dotyczy zagadnienia zdrady - czyli niedotrzymania s³ów i obietnic. I co reprezentuj¹ sob¹ osoby które przed tym uciekaj¹ b¹dŸ tego nie dochowa³y, jak pewne zachowania nale¿y po prostu okreœliÌ, bez uciekania siê w piêkne s³ówka.
A to, Âże ktoÂś okazaÂł siĂŞ kÂłamcÂą [niedotrzymanie danego sÂłowa to kÂłamstwo i nie podlega to Âżadnej dyskusji] i ucieka ze zwiazku, nie oznacza, Âże druga osoba z tego zwiÂązku teÂż jest nieuczciwÂą.
Zapisane
wiki
Gość
« Odpowiedz #46 : Marzec 13, 2010, 12:00:07 »

Cytuj
Zaskakujecie mnie coraz bardziej? Jak to rozwód nie jest tragedią? Czyli co? Mamy to rozpatrywać w kategoriach rozlanego mleka? To teraz naprawdę mnie nie dziwi skąd tyle rozwodów - jeżeli takie poglądy reprezentują rozwodzący się. Otóż zawsze rozwód jest tragedią, zawsze czyjeś uczucia na tym cierpią, zawsze oznacza to czyjś smutek i łzy, cierpienie - no ale jak rozumiem to też nie jest żadną tragedią... DZieci też zapewnie są zadowolone gdy rodzice się rozstają, wszak rozwód to żadna tragedia... Litości.
Nie znam żadnej szczęśliwej pary która rozwodząc siębyłaby zadowolona i szcześliwa - Ty znasz? Bo jeżeli nie to wypisujesz brednie.


Powiedz to jej.......




10-letnia dziewczynka uciekła od męża.
Najmłodsza rozwódka świata.

Co powiecie na widok młodej rozwódki, która z zachwytem opowiada, że cały dzień spędziła rzucając w innych śnieżnymi kulkami? Dziwne hobby jak na stateczną eks-mężatkę? Niekoniecznie. Pochodząca z Jemenu Nujood Ali ma bowiem dopiero 10 lat i jest najmłodszą rozwódką na świec


Jemenu Nujood Ali 10 lat i jest najmłodszą rozwódką na świecie fot. AP / Jason DeCrow

Została, z woli swojego ojca, poślubiona trzykrotnie starszemu mężczyźnie, pierwszy raz ujrzanemu w dniu ślubu. Noc poślubna minęła bez sensacji: panna młoda spędziła ją w towarzystwie rodziców i piętnaściorga rodzeństwa.

Niestety, małżeństwo nie było sielanką. Nujood padała ofiarą gwałtów i rękoczynów, postanowiła więc zakończyć związek. Uciekinierka samodzielnie pojechała do stolicy kraju, gdzie pojawiła się na sali sądowej i usiadła cichutko w kącie. Dopiero gdy budynek opustoszał w czasie przerwy na lunch, zauważył ją sędzia. Zapytana, po co przyszła, odparła "chcę się rozwieść". Mężczyzna zabrał ją do swojego domu
 i zachęcił, by pobawiła się z jego 8-letnią córką. Następnego dnia powódka dostała rozwód.

Historia nie zakończyła się w tym azjatyckim państwie. Dziewczynka stała się gwiazdą wielu artykułów, a "Glamour" przyznał jej tytuł kobiety roku. Wystawna ceremonia ozbyła się na Manhattanie, a gośćmi były między innymi Hillary Clinton i Condoleezza Rice.

uh
Time
źródło: dziennik.pl
http://nedds.pl/topic/162855-10-letnia-dziewczynka-uciekla-od-meza/


i jej też......

http://www.efakt.pl/Uciekla-od-meza-tyrana,artykuly,48658,1.html



Ludzie czy nie widzicie, że punk widzenia zależy od punktu siedzenia, błagam nie generalizujecie tak jak to robi na swoim przykładzie Arteq, cieszę się, że jesteś wspaniałym mężem i przykładem w swojej okolicy, ale nie wszyscy są tak doskonali jak Ty. Nie wszyscy tak dojrzale wchodzili w związki, nie wszyscy tak nieomylni, że pierwsze zauroczenie pomylili z miłością, niestety ja jestem omylna i nie raz sie oparzyłam, żałuję że nie jestem tak dojrzała i tak doskonała, ale jestem człowiekiem, który przynajmniej w stosunku do siebie jest uczciwy......

Jestem po rozwodzie wiem, że to jest najlepsza rzecz jaka mi się trafiła w życiu, moje dziecko jest wreszcie szczęśliwe, znalazłam miłość mojego życia, a tak tkwiłabym w zakłamanym układzie dziś, ale okolica by mówiła, że dobrze żyjemy bo się nie rozstajemy, ale czy na pewno? czy ktoś z boku wie wszystko co się dzieje u kogoś w domu?
Czy wystarczy być co niedziela w kościele z mężem pod pachą, aby sąsiedzi myśleli, że jesteśmy wspaniałą rodziną?

Pozdrawiam UÂśmiech


To, że coś komuś nie mieści się w głowie nie znaczy, że tak być nie może...............





edit

" Głoś chwałę tego, czym jesteś dziś, lecz nie potępiaj tego, czym byłeś wczoraj ani nie przekreślaj tego, czym możesz stać się jutro.
Zrozum, że gdy mówisz, że coś jest “słuszne", a co innego “naganne", coś jest “w porządku", a co innego “nie w porządku", dajesz tylko wyraz swym najnowszym preferencjom i wyobrażeniom. "
« Ostatnia zmiana: Marzec 13, 2010, 13:00:11 wysłane przez wiki » Zapisane
east
Gość
« Odpowiedz #47 : Marzec 13, 2010, 12:05:55 »

Arteq  maÂło jeszcze wiesz o Âświecie , skoro piszesz takie rzeczy  :
Cytuj
Otó¿ zawsze rozwód jest tragedi¹, zawsze czyjeœ uczucia na tym cierpi¹, zawsze oznacza to czyjœ smutek i ³zy, cierpienie - no ale jak rozumiem to te¿ nie jest ¿adn¹ tragedi¹... DZieci te¿ zapewnie s¹ zadowolone gdy rodzice siê rozstaj¹, wszak rozwód to ¿adna tragedia... Litoœci.
Nie znam Âżadnej szczĂŞÂśliwej pary ktĂłra rozwodzÂąc siĂŞbyÂłaby zadowolona i szczeÂśliwa - Ty znasz? Bo jeÂżeli nie to wypisujesz brednie.

Znam takÂą parĂŞ. To ja i moja byÂła Âżona. Nikt nie cierpiaÂł, nie laÂły siĂŞ Âłzy, a mĂłj syn jest zadowolony, Âże oboje rodzice go kochajÂą, chociaÂż tata mieszka osobno. Ma teraz dwa domy i jeszcze duÂżo wiĂŞcej , czego wczeÂśniej nie doÂświadczaÂł  ( i nie chodzi o sprawy materialne ). Brednie to sÂą ciasne przekonania ,Âże ludzie muszÂą cierpieĂŚ , jak siĂŞ rozstajÂą.
Jeœli Ciê to Arteq zaskakuje to có¿ - cz³owiek ca³e ¿ycie siê uczy ..


Cytuj
W takim razie dlaczego tak cierpiaÂłeÂś po opisanym wczeÂśniej przez Ciebie mÂłodzieĂączym zawodzie miÂłosnym, skoro to Âżadna tragedia?

A w³aœnie i tu dochodzimy do sedna. Cierpienie zwi¹zane jest œciœle z ego, z przywi¹zaniem , z uto¿samianiem siê , zaw³aszczaniem mi³oœci. M³odzieniec, którym by³em uwa¿a³ , ¿e jEGO mi³oœÌ zosta³a zdradzona, ¿e jEGO œwiat run¹³ w gruzy. Z perspektywy lat uœmiecham siê na tamto wspomnienie. Tak, cierpia³a ca³a moja konstrukcja psychiczna, któr¹ sobie wybudowa³em w oparciu o DRUGIEGO CZ£OWIEKA. Kiedy tego filaru zabrak³o, to ca³a reszta mnie odczu³a bolesne t¹pniêcie - by³em przygnieciony ciê¿arem w³asnych zawiedzionych oczekiwaù.
Po takich poraÂżkach czÂłowiek siĂŞ hartuje, uczy siĂŞ siebie, buduje silniejszÂą osobowoœÌ ( to jest zresztÂą sens kaÂżdej choroby ). Kiedy nastĂŞpnym razem zaufaÂłem drugiej osobie to z peÂłnÂą ÂświadomoÂściÂą juÂż raz przeÂżytego bĂłlu. Wiem juÂż jak boli koniec. To jest jak maÂła ÂśmierĂŚ. Lecz kiedy raz przejdziesz przez "ma³¹ ÂśmierĂŚ" to tym bardziej doceniasz czas wspó³dzielenia i wspó³tworzenia i kaÂżdÂą jednÂą przeÂżytÂą chwilĂŞ. ÂŚwiadomoœÌ poradzenia sobie z utratÂą wszystkiego, co wydawaÂło siĂŞ waÂżne moÂże na  zawsze uwolniĂŚ od strachu przed kolejnÂą dekonstrukcjÂą - bo po niej rĂłwnieÂż rozkwita Âżycie ( nieprzypadkowo najbujniejsze Âżycie odradza siĂŞ z popio³ów po poÂżodze ). Tak siĂŞ staÂło w moim przypadku.  Bardzo pomogÂła mi w tym ÂświadomoœÌ, Âże wszyscy jesteÂśmy jednym ÂźrĂłdÂłem. WierzĂŞ w prawdziwoœÌ zdania "kto sieje wiatr, ten zbiera burzĂŞ ".
Cytuj
I co reprezentuj¹ sob¹ osoby które przed tym uciekaj¹ b¹dŸ tego nie dochowa³y, jak pewne zachowania nale¿y po prostu okreœliÌ, bez uciekania siê w piêkne s³ówka.
A to, Âże ktoÂś okazaÂł siĂŞ kÂłamcÂą [niedotrzymanie danego sÂłowa to kÂłamstwo i nie podlega to Âżadnej dyskusji] i ucieka ze zwiazku, nie oznacza, Âże druga osoba z tego zwiÂązku teÂż jest nieuczciwÂą.

"Kto nie jest bez winy niech pierwszy rzuci kamieniem " - chcia³oby siê napisaÌ w odpowiedzi na powy¿sze. Uwa¿am, ¿e ca³y œwiat, wszystko , co mnie otacza nie dzieje siê bez przypadku. To dzieje siê równie¿ z mojego powodu. Wszystko jest wa¿ne i wszystko ewoluuje, zmienia siê, ¿ycie nie stoi w miejscu. Cz³owiek przysiêga niezmiennie kochaÌ na zawsze, ale kiedy to mówi to ju¿ k³amie bo nie wie jak ¿ycie i druga osoba mog¹ zmieniÌ siê w przysz³oœci i czy on sam siê nie zmieni. Wszystko , co mo¿na zrobiÌ, uwa¿am, to tak jak piszesz Arteq - potwierdzaÌ swoj¹ mi³oœÌ ka¿dego dnia. Nie jutro , czy pojutrze, ale tu i teraz. Fajnie , jeœli druga osoba to równie¿ czuje i w ten sam sposób siê odwzajemnia Tobie, ale wiesz - ja bym nie budowa³ na tym zamku. Nawet ludzie , którzy deklaruj¹ mi³oœÌ do Boga potrafi¹ trzy razy siê Go zaprzeÌ nim zapieje kur .Czy nale¿y ich nazywaÌ k³amcami, bo nie dochowali swoich obietnic ? Jeœli tak, to widaÌ , ¿e nawet k³amcy mog¹ staÌ siê œwiêtymi .

Zapisane
ptak
Gość
« Odpowiedz #48 : Marzec 13, 2010, 13:15:27 »

Cytat: Arteq
I jeszcze ma³a uwaga: widzê, ¿e na liniê argumentacji przyjêliœcie "czy da siê kogoœ zatrzymaÌ na si³ê" i to staracie siê udowodniÌ - dla mnie nie musicie, bo potwierdzê, ¿e na si³ê nie mo¿na nikogo zatrzymaÌ. Natomiast w¹tek œciœlej dotyczy zagadnienia zdrady - czyli niedotrzymania s³ów i obietnic. I co reprezentuj¹ sob¹ osoby które przed tym uciekaj¹ b¹dŸ tego nie dochowa³y, jak pewne zachowania nale¿y po prostu okreœliÌ, bez uciekania siê w piêkne s³ówka.
A to, Âże ktoÂś okazaÂł siĂŞ kÂłamcÂą [niedotrzymanie danego sÂłowa to kÂłamstwo i nie podlega to Âżadnej dyskusji] i ucieka ze zwiazku, nie oznacza, Âże druga osoba z tego zwiÂązku teÂż jest nieuczciwÂą.

A czym jest zdrada?
Przysiêgaj¹c podczas œlubu, oddajemy niejako siebie ca³ego, z ca³¹ sfer¹ uczuciow¹, mentaln¹ i fizyczn¹ drugiej osobie i to na ca³e ¿ycie. Nak³adamy na siebie obowi¹zek kochania, myœlenia i wspó³¿ycia tylko z t¹, wybran¹ osob¹. I OK. Na ten czas tak czuliœmy i myœleliœmy. Tak¹ mieliœmy wolê a ta wynika³a z tego kim wówczas byliœmy i kim by³ partner.
ÂŻycie jednak, to ciÂągÂła ewolucja, zmiany w myÂśleniu, ktĂłre wymuszajÂą zmiany w uczuciach. Inne wartoÂści juÂż nas zachwycajÂą, innymi Âżyjemy. JeÂżeli nastĂŞpuje zbyt duÂży rozdÂźwiĂŞk miĂŞdzy partnerami, czy moÂżliwe jest harmonijne wspó³brzmienie? Czy powiĂŞkszajÂący siĂŞ dysonans nie brzmi faÂłszywÂą nutÂą? Nie ma juÂż zestrojenia, sÂłychaĂŚ kakofoniĂŞ… a ta rani nie tylko zmysÂły…

Czy w takiej sytuacji wÂłaÂściwym jest do koĂąca Âżycia brzmieĂŚ faÂłszywie? Tylko dlatego, Âże kiedyÂś w innych okolicznoÂściach, bĂŞdÂąc innym czÂłowiekiem i majÂąc do czynienia z innÂą osobÂą zÂłoÂżyÂło siĂŞ przysiĂŞgĂŞ? Czy jej dochowanie nie jest zdradÂą siebie samego i tego, do czego doszliÂśmy i czym siĂŞ staliÂśmy?
OczywiÂście, Âże odejÂście bĂŞdzie bolaÂło. Ale, czy wspĂłlne, nieharmonijne Âżycie nie boli bardziej?
Zdrada siebie samego niesie najbardziej traumatyczne przeÂżycia, ciÂągÂły stres, rozbija nas od wewnÂątrz. Czy takÂą cenĂŞ trzeba pÂłaciĂŚ, by dochowaĂŚ przysiĂŞgi?

Zapisane
arteq
Gość
« Odpowiedz #49 : Marzec 13, 2010, 13:20:36 »

10-letnia dziewczynka uciekÂła od mĂŞÂża.
NajmÂłodsza rozwĂłdka Âświata.
Co powiecie na widok mÂłodej rozwĂłdki, ktĂłra z zachwytem opowiada, Âże caÂły dzieĂą spĂŞdziÂła rzucajÂąc w innych ÂśnieÂżnymi kulkami? Dziwne hobby jak na statecznÂą eks-mĂŞÂżatkĂŞ? Niekoniecznie. PochodzÂąca z Jemenu Nujood Ali ma bowiem dopiero 10 lat i jest najmÂłodszÂą rozwĂłdkÂą na Âświecie
Wiki, to tylko potwierdza to o czym mówiê - na wszystko jest odpowiedni czas i miejsce, szczególnie w zwi¹zku. Jak myœlisz, czy ta dziewczynka sama wybra³a sobie mê¿a? Sama zadecydowa³a, ¿e chce wyjœÌ za m¹¿? Oczywiœcie, ¿e nie - a przyk³ad który poda³aœ jest patologi¹, straszliw¹ patologi¹. Decyzjê podjêto ZA t¹ nieszczêœliw¹ dziewczynkê - "Zosta³a, z woli swojego ojca, poœlubiona trzykrotnie starszemu mê¿czyŸnie, pierwszy raz ujrzanemu w dniu œlubu" Taki œlub, czy przysiêga jest po prostu niewa¿na, bo niesamodzielna i wymuszona.
Nie wiem jak ten przykÂład miaÂłby obalaĂŚ moje argumenty, skÂąd taki pomysÂł?  

Sarkazm Wiki tak¿e jest niepotrzebny, choÌ rozumiem, ¿e jest spowodowany pewnym rozgoryczeniem oraz tym, ¿e uwa¿asz, ¿e nie znam Twojej sytuacji a moje s³owa Ciê krzywdz¹ - nie jestem i nie uwa¿am siê za jakiœ wzór, jestem œwiadom w³asnych u³omnoœci i nie zaprzeczam ich. Natomiast staram siê, po prostu staram siê i nie pob³a¿am sobie, nie wybielam siê i nie uciekam za nadmuchiwane s³ówka. Oczywiœcie, ¿e s¹ sytuacje z których nie jestem dumny i siê ich wstydzê, ciê¿ko mi siê do nich przyznaÌ - ale muszê siê uczciwie do nich przyznaÌ. To przecie¿ ja twierdzê - wbrew licznym g³osom na tym forum - ¿e cz³owiek jest u³omny, wiêc i ja tak¿e. Apelujê aby temu po prostu w ramach uczciwoœci nie zaprzeczaÌ. Chodzi mi aby tê œwiadomoœÌ wykorzystywaÌ pozytywnie - w celu doskonalenia siê.
W ¿yciu kierujê siê pewnymi zasadami, które przynosz¹ pozytywne efekty i szczêœcie. Przedstawiam je, a nie generalizujê. Wielokrotnie te zasady by³y wyœmiewane na tym forum. Widzisz Wiki - podejrzewam na granicy z pewnoœci¹ - ¿e móg³bym wykazaÌ, ¿e wiele z wytycznych którymi siê kierujê zosta³o przez Ciebie naruszonych, móg³bym spróbowaÌ wykazaÌ, ¿e to przyczyni³o siê do sytuacji z której chcia³aœ siê wyrwaÌ... Jednak niestosownym by³oby publicznie wchodziÌ w szczegó³y Twojego ¿ycia.
RozwĂłd nie bierze siĂŞ z nikÂąd, nadal uparcie bĂŞdĂŞ twierdziÂł, Âże jest jest tragediÂą bÂądÂź wynikiem tragedii.
Dla jasnoœci - powtórzê jeszcze raz: doskonale zdajê sobie sprawê, ¿e s¹ sytuacje w których jedna ze stron okazuje siê potworem czy te¿ to ona ucieka od danego s³owa. Zdajê sobie sprawê z ró¿nych okolicznoœci i gradacji "niedotrzymania" obietnicy.

Znam takÂą parĂŞ. To ja i moja byÂła Âżona. Nikt nie cierpiaÂł, nie laÂły siĂŞ Âłzy, a mĂłj syn jest zadowolony, Âże oboje rodzice go kochajÂą, chociaÂż tata mieszka osobno. Ma teraz dwa domy i jeszcze duÂżo wiĂŞcej , czego wczeÂśniej nie doÂświadczaÂł  ( i nie chodzi o sprawy materialne ). Brednie to sÂą ciasne przekonania ,Âże ludzie muszÂą cierpieĂŚ , jak siĂŞ rozstajÂą.
Jeœli Ciê to Arteq zaskakuje to có¿ - cz³owiek ca³e ¿ycie siê uczy ...
Twoje t³umaczenia mnie nie zaskakuj¹, ich treœÌ - owszem. Czy chcesz powiedzieÌ, ¿e siê oboje cieszyliœcie z rozwodu? ¯e dziecko cieszy³o siê, ¿e rodzice siê rozstaj¹? ¯e nie bêdzie mia³o obojga rodziców przy sobie? S³yszysz sam siebie? Dlaczego nagle teraz ma wiêcej? Dlaczego nie mia³o mieÌ tego wszystkiego w ¿yj¹cej razem rodzinie? Czy to "wiêcej" to jednak nie podœwiadoma próba rekompensaty za - co by tu nie mówiÌ - wyrz¹dzon¹ mu krzywdê? Czy w tym "wiêcej" nie ma równie¿ udzia³u w³aœnie sumienie które siê gdzieœ tam odzywa?
ÂŻaden zdrowy i odczuwajÂący czÂłowiek nie czerpie radoÂści z rozstania siĂŞ z osobÂą ktĂłra byÂła mu bliska. OczywiÂście mogĂŞ zaraz usÂłyszeĂŚ - "nie Ty byÂłeÂś w mojej sytuacji, wiĂŞc nie wiesz co czuÂłem"... Nie zmienia to jednak pewnych faktĂłw. Z perspektywy czasu pewne rzeczy wyglÂądajÂą inaczej, o pewnych okolicznoÂściach i odczuciach zwiÂązanych z danÂą sytuacjÂą zapominamy lub blednÂą, nie sÂą juÂż takie tragiczne.
Znam - moja niedaleka s¹siadka - dziewczynê która po sprawie rozwodowej posz³a z by³ym mê¿em, siostr¹, znajomymi na... pizzê i piwo, grobowej atmosfery tam nie by³o. Oczywiœcie ktoœ z boku powie to co Ty East - "zobaczcie, ¿adna tragedia, rozstaj¹ siê bez k³ótni, jakby w "przyjaŸni"... natomiast wiem jaka tragediê prze¿y³a, ile ³ez wyp³aka³a. Teraz ma drug¹ rodzinê, te¿ stara siê bagatelizowaÌ tamt¹ sytuacjê, rozstanie, rozwód... Czasami jednak tamte prze¿ycia wracaj¹, pomimo, ¿e bardzo g³êboko schowane...
JeÂżeli na kimÂś taka sytuacja nie generuje pewnej traumy to jest wyprany z pewnych uczuĂŚ. Ale sam je zagÂłusza - powodĂłw jest wiele, niektĂłre z nich opisujĂŞ tutaj.

Nie jutro , czy pojutrze, ale tu i teraz. Fajnie , jeÂśli druga osoba to rĂłwnieÂż czuje i w ten sam sposĂłb siĂŞ odwzajemnia Tobie, ale wiesz - ja bym nie budowaÂł na tym zamku.
East, to na czym Ty budujesz? Skoro nie na sercu i rozumie? Skoro nie na miÂłoÂści i pracy wÂłoÂżonej w zwiÂązek? Na czym zbudowaÂłeÂś "poprzedni" zamek?

Nawet ludzie , którzy deklaruj¹ mi³oœÌ do Boga potrafi¹ trzy razy siê Go zaprzeÌ nim zapieje kur .Czy nale¿y ich nazywaÌ k³amcami, bo nie dochowali swoich obietnic ? Jeœli tak, to widaÌ , ¿e nawet k³amcy mog¹ staÌ siê œwiêtymi .
NaleÂży nazwaĂŚ uczciwe kaÂżde z zachowaĂą. Kiedy Piotr skÂłamaÂł to skÂłamaÂł - i nie ma co dorabiaĂŚ dziwnych teorii do tamtej konkretnej sytuacji, owszem moÂżemy rozpatrywaĂŚ pewne okolicznoÂści ÂłagodzÂące, ale nie zmienia to faktu wyparcia siĂŞ Jezusa.
ZauwaÂż, Âże Piotr jako wzĂłr nie jest rĂłwnieÂż stawiany w oparciu o tamtÂą sytuacjĂŞ lecz inne czyny ktĂłrych dokonaÂł - to one sÂą wskazywane jako wÂłaÂściwe.
Zapisane
Strony: 1 [2] 3 |   Do góry
  Drukuj  
 
Skocz do:  

Powered by SMF 1.1.11 | SMF © 2006-2008, Simple Machines LLC | Sitemap

Strona wygenerowana w 0.043 sekund z 20 zapytaniami.

Polityka cookies
Darmowe Fora | Darmowe Forum

phacaiste-ar-mac-tire maho granitowa3 opatowek gangem