Steve Jobs ,lat 56 , odszed³ 5-10-2011.
Nie fascynowa³ mnie. W ogóle siê nim nie interesowa³em. Kiedy odszed³ przypomnia³o mi siê, ¿e pierwszym moim komputerem w pierwszej mojej pracy by³ McIntosh. Tylko dlatego dotar³em do tych informacji, które Wam podam i a¿ ¿a³ujê, ¿e nie dane mi by³o doceniæ tego go¶cia za ¿ycia. Przynajmniej je¶li chodzi o szko³ê mamy co¶ wspólnego hehe..
artyku³
Steve Jobs " b±d¼ g³odny, b±d¼ g³upi"
Nigdy nie ukoñczy³em college'u. Prawdê mówi±c, nie zaszed³em w mojej uczelnianej karierze dalej ni¿ tu i teraz. A teraz w³a¶nie chcê wam opowiedzieæ trzy historie z mojego ¿ycia. Spokojnie, tylko trzy.
Pierwsza historia bêdzie o tym, jak posk³adaæ do kupy te klocki.Reed College rzuci³em po pierwszym pó³roczu, ale zanim naprawdê odszed³em, by³em jeszcze pó³tora roku wolnym s³uchaczem. Wiêc dlaczego rzuci³em uczelniê?
To siê zaczê³o przed moim narodzeniem. Moj± biologiczn± matk± by³a niezamê¿na studentka, która postanowi³a oddaæ mnie do adopcji. Chcia³a mnie oddaæ komu¶ z dyplomem, wiêc wszystko za³atwiono tak, ¿ebym przy urodzeniu by³ adoptowany przez jakiego¶ prawnika z ¿on±. Tyle ¿e kiedy pojawi³em siê na ¶wiecie, oni zdecydowali w ostatniej chwili, ¿e wol± dziewczynkê. Wiêc moi przyszli rodzice, którzy byli na li¶cie oczekuj±cych, us³yszeli w ¶rodku nocy: "Mamy dziecko, ch³opczyka, chcecie?". "Jasne" odparli. Biologiczna matka dowiedzia³a siê, ¿e moja matka nie ukoñczy³a college'u, a ojciec nawet liceum, wiêc nie chcia³a podpisaæ dokumentów adopcyjnych. Ust±pi³a po paru miesi±cach, kiedy moi przyszli rodzice obiecali, ¿e bêd± mnie kszta³ciæ.
Wiêc po 17 latach trafi³em do college'u. Naiwnie wybra³em uczelniê kosztuj±c± niemal tyle co Stanford i na czesne posz³y ca³e oszczêdno¶ci moich nale¿±cych do klasy robotniczej rodziców. Po pó³ roku uzna³em, ¿e to bez sensu. Nie mia³em pojêcia, co robiæ dalej w ¿yciu ani jak mia³by mi w tym pomóc college. Siedzê tu sobie i wydajê oszczêdno¶ci ich ¿ycia. Wypisa³em siê wiêc w nadziei, ¿e jako¶ to bêdzie. To by³ koszmar, ale jak to teraz widzê, to by³a jedna z najrozs±dniejszych decyzji w moim ¿yciu. Jako wolny s³uchacz mog³em opu¶ciæ to, co mnie nie interesowa³o, a chodziæ na te wyk³ady, które mnie naprawdê ciekawi³y.
Nie by³o ³atwo. Nie mia³em akademika, spa³em na pod³odze u kumpla i ¿eby kupiæ sobie co¶ do jedzenia, sprzedawa³em po piêæ centów butelki po coli i co niedzielê szed³em dziesiêæ kilometrów do Hare Kriszna na co¶ gor±cego. Ale to by³o wspania³e. Bezcenna okaza³a siê wiêkszo¶æ tego, z czym zetkn±³em siê, id±c za g³osem serca i wrodzon± ciekawo¶ci±.
Oto przyk³ad.
W Reed College uczono wtedy kaligrafii, chyba najlepiej w kraju. Ka¿dy plakat w kampusie i ka¿da etykietka na szufladzie by³y piêknie wykaligrafowane. Ja wypisa³em siê i nie musia³em chodziæ na normalne zajêcia, ale postanowi³em zaliczyæ w³a¶nie kaligrafiê. Pozna³em kroje szeryfowe i bezszeryfowe, dowiedzia³em siê o zmiennych odstêpach miêdzy literami i zrozumia³em ca³± wielko¶æ typografii. To by³o piêkne, mia³o dla mnie historyczny i artystyczny wymiar, by³o czym¶ wykraczaj±cym poza naukê, czym¶ fascynuj±cym.
Nie mia³em najmniejszej nadziei na wykorzystanie tego w ¿yciu. Ale wróci³o to do mnie, kiedy dziesiêæ lat pó¼niej projektowali¶my nasz pierwszy komputer Macintosh. Zaprojektowali¶my wszystko na dzisiejszego Maca. To by³ pierwszy komputer z piêkn± czcionk±. Gdybym nie zapisa³ siê na tamten kurs jako wolny s³uchacz, Mac nie mia³by tylu krojów czcionek ani proporcjonalnych odstêpów. Nie mia³by ich ¿aden komputer osobisty, bo Windows skopiowa³y to z Maca. Gdybym nie wypisa³ siê wtedy z college'u i nie zdecydowa³ siê na kaligrafiê, komputery osobiste nie mia³yby tak piêknych jak teraz czcionek. Trudno rzecz jasna po³±czyæ spacje, kiedy siê by³o w college'u. Ale to sta³o siê najzupe³niej jasne, patrz±c wstecz po dziesiêciu latach.
Powtórzmy, nie posk³adamy klocków do kupy, patrz±c wprzód, musimy patrzyæ wstecz. Musimy uwierzyæ, ¿e ³±cz± siê one w naszej przysz³o¶ci. Musimy zaufaæ - ¿e mamy jaja, przeznaczenie, karmê, cokolwiek. Nigdy mnie nie to zawiod³o, a zawa¿y³o na ca³ym ¿yciu.Druga opowie¶æ jest o mi³o¶ci i stracie.Mia³em szczê¶cie, bo wcze¶nie odkry³em, co kocham. Projekt Apple zacz±³em z Wozem w gara¿u rodziców - mia³em 20 lat. Ciê¿ko pracowali¶my i przez dziesiêæ lat Apple uros³o z naszej gara¿owej dwójki do dwumiliardowej spó³ki z 4 tys. pracowników. Wypu¶cili¶my w³a¶nie nasz najlepszy produkt - Macintosh - rok wcze¶niej, a ja w³a¶nie koñczy³em trzydziestkê. I wtedy mnie wyrzucili. Jak mo¿na wyrzuciæ kogo¶, kto to wszystko zacz±³? No có¿. Jak Apple siê rozrasta³o, musieli¶my wynaj±æ kogo¶, kto wed³ug mnie móg³by razem ze mn± prowadziæ spó³kê i przez rok albo wiêcej wszystko sz³o dobrze. Potem nasze wizje przysz³o¶ci rozesz³y siê, poró¿nili¶my siê. Zarz±d stan±³ po jego stronie. Wiêc maj±c 30 lat by³em znów na wylocie. Wszyscy to widzieli. Ca³e moje doros³e ¿ycie zawali³o siê i to mnie naprawdê za³ama³o.
Przez parê miesiêcy nie wiedzia³em, co robiæ. My¶la³em, ¿e zawiod³em ca³e pokolenie przedsiêbiorców - upu¶ci³em pa³eczkê, kiedy oni mi j± przekazali. Spotka³em siê z Davidem Packardem i Bobem Noycem, próbowa³em przeprosiæ za to, co spieprzy³em. By³em jak na widelcu, pomy¶la³em nawet, ¿eby daæ nogê. Ale nagle zaczyna³em co¶ pojmowaæ - ¿e kocham to, co robiê. Nie zmieni³o tego na jotê to, co siê sta³o z Apple.
Odrzucili mnie, ale ja ich ci±gle kocha³em. Postanowi³em zacz±æ od nowa.
Nie wiedzia³em tego jeszcze, ale jak siê okaza³o, wywalenie z Apple by³o najlepszym, co mog³o mnie spotkaæ. Ciê¿ar sukcesu zast±pi³a lekko¶æ pocz±tku, kiedy nie wie siê, co nas czeka. Uwolni³o mnie to i wkroczy³em w najbardziej twórczy okres mojego ¿ycia.
W nastêpnych piêciu latach stworzy³em spó³kê NeXT i kolejn±, Pixar, a potem zakocha³em siê w niezwyk³ej kobiecie, która zosta³a moj± ¿on±. Pixar stworzy³a Toy Story, a potem pierwszy komputerowo animowany film z ludzk± obsad± i jest teraz najlepszym studium animacji w ¶wiecie. Co zabawne, kiedy Apple kupi³o NeXT, wróci³em do Apple i technologia, któr± rozwijali¶my w NeXT, jest teraz pod³o¿em renesansu Apple. A Laurene i ja stanowimy ¶wietn± parê.
Jestem niemal pewien, ¿e nic takiego nie zdarzy³oby siê, gdyby mnie nie wyrzucili z Apple. Lekarstwa s± niesmaczne, ale pacjent naprawdê ich potrzebuje.
Czasem dostajesz ceg³± po g³owie, ale nie traæ wiary. Wiem na pewno, ¿e przy ¿yciu utrzyma³a mnie mi³o¶æ do tego, co robiê. Musimy poj±æ, co kochamy, tak samo w pracy, jak w mi³o¶ci. Praca wype³nia wiêkszo¶æ naszego ¿ycia i nie osi±gniemy prawdziwej satysfakcji je¶li nie zrobimy czego¶, co uznajemy za wielkie. A zrobiæ co¶ wielkiego mo¿emy tylko wtedy, kiedy to kochamy. Je¿eli nie wiemy jeszcze, co to jest, szukajmy tego. Nie ustawajmy.
Kiedy znajdziemy to co¶, bêdziemy wiedzieli jak w ka¿dej mi³o¶ci :serce:. I jak w ka¿dym prawdziwym zwi±zku, bêdzie coraz lepiej w miarê up³ywu lat. A wiêc szukajcie. Nie ustawajcie w poszukiwaniach.
Trzecia opowie¶æ jest o ¶mierciKiedy mia³em 17 lat, przeczyta³em: "Gdyby¶ prze¿ywa³ ka¿dy dzieñ, jakby to by³ twój ostatni, pewnego dnia oka¿e siê, ¿e mia³e¶ racjê". Zrobi³o to na mnie wra¿enie i przez nastêpne 33 lata patrzy³em co rano w lustro, pytaj±c siê: "Je¿eli to jest mój ostatni dzieñ, czy chcê zrobiæ dzi¶ to, co w³a¶nie zamierzam?". Ilekroæ odpowied¼ brzmia³a za d³ugo "nie", wiedzia³em, ¿e muszê co¶ zmieniæ.
Pamiêæ, ¿e wkrótce umrê, by³a najwa¿niejszym instrumentem u³atwiaj±cym mi podejmowanie kluczowych ¿yciowych wyborów. Bo niemal wszystko, czego chce od nas ¶wiat - nasza duma, nasze obawy przed zb³a¼nieniem siê i pora¿k± - nikn± w obliczu ¶mierci, a zostaje tylko to, co naprawdê wa¿ne. Pamiêæ o tym, ¿e zaraz umrzesz, to najlepszy sposób na unikniêcie pu³apki, która ci mówi, ¿e masz co¶ do stracenia.
Przed ¶wiatem stoisz nagi. Nie ma powodu, by¶ nie pod±¿a³ za g³osem serca.Rok temu wykryto u mnie raka. Prze¶wietlenie o 7.30 wykaza³o guza trzustki. Nie wiedzia³em, co to trzustka. Lekarze uznali, ¿e to prawie na pewno rak nieuleczalny i ¿e nie po¿yjê d³u¿ej ni¿ trzy-sze¶æ miesiêcy. Doktor poradzi³ mi, ¿ebym wróci³ do domu i poza³atwia³ sprawy, co w ich jêzyku znaczy, ¿e mam szykowaæ siê na ¶mieræ. Mia³em wiêc powiedzieæ dzieciom przez parê miesiêcy wszystko, co zaplanowa³em na dalsze dziesiêæ lat. Mia³em te¿ pozapinaæ wszystkie sprawy, ¿eby rodzinie by³o ³atwiej. Mia³em siê po¿egnaæ.
Przez ca³y dzieñ ¿y³em z t± diagnoz±. Potem by³a biopsja - wsadzili mi endoskop do gard³a, do ¿o³±dka i do wnêtrzno¶ci , ig³ê do trzustki i wydobyli parê komórek raka. By³em u¶piony, ale by³a tam moja ¿ona, która mi powiedzia³a, ¿e obejrzawszy je pod mikroskopem, chirurdzy zakrzyknêli z rado¶ci, bo to by³ rzadki, operacyjny rodzaj raka trzustki. Przeszed³em operacjê i mam siê dobrze.
By³em wtedy najbli¿ej ¶mierci - mam nadziejê nie bli¿ej ni¿ w najbli¿szych dziesiêcioleciach. Po czym¶ takim powiem wam co¶, maj±c nieco wiêksz± pewno¶æ, ni¿ kiedy ¶mieræ by³a u¿ytecznym, ale czysto umys³owym pojêciem:
"Nikt nie chce umrzeæ. Nawet ci, którzy chc± pój¶æ do nieba, nie chc± umrzeæ, ¿eby tam pój¶æ. ¦mieræ czeka nas wszystkich. Nikt jej nie uniknie. I tak ma byæ, bo ¶mieræ wydaje siê najlepszym wynalazkiem ¿ycia. ¦mieræ przeobra¿a ¿ycie. Usuwa starych, by dali miejsce nowym. Teraz ty jeste¶ nowy, ale kiedy¶, nie za d³ugo, te¿ bêdziesz stary i trzeba ciê bêdzie usun±æ. Przykro mi, ale taka jest prawda".Dano ci czas i nie zmarnuj go, ¿yj±c cudzym ¿yciem. Nie daj siê zwie¶æ dogmatom, co polega na ¿yciu wedle tego, co wymy¶lili inni. Niech w ha³asie cudzych g³osów nie zatonie twój w³asny g³os. I co najwa¿niejsze, miej odwagê, by i¶æ za g³osem serca i duszy. One jako¶ wiedz±, kim naprawdê chcesz siê staæ. Reszta jest niewa¿na.
Za m³odu przeczyta³em porywaj±c± rzecz, "Whole Earth Catalog", to by³a biblia mojego pokolenia. Napisa³ j± facet st±d, z Menlo Park, nazywa³ siê Stewart Brand, o¿ywi³ to tchnieniem poezji. To by³o pod koniec lat 60., przed epok± komputerów osobistych i desktopów - teksty powstawa³y z u¿yciem maszyn do pisania, no¿yczek i polaroidów. To by³o jak Google na papierze sprzed Googli - idealistyczna nadprodukcja papieru i piêknych idei.
Stewart i jego ludzie wydawali wielokrotnie "Whole Earth Catalog", a kiedy wyczerpa³y siê nak³ady, wydali jeszcze jedno wydanie. To by³o w latach 70., ja by³em wtedy w twoim wieku.
Na tylnym skrzyde³ku by³a fotografia wiejskiej drogi nad ranem, co¶, co sama zobaczysz, je¶li siê przejedziesz po swoim zadupiu. I podpis: "B±d¼ zawsze g³odny, b±d¼ zawsze g³upi". To by³o ich cze¶æ, pa, pa. B±d¼ g³odny, b±d¼ g³upi. Zawsze tak chcia³em. Teraz wy, którzy wkraczacie w nowe pouczelniane ¿ycie, b±d¼cie g³odni, b±d¼cie g³upi. Twego wam ¿yczê z ca³ego serca.prze³. Sergiusz Kowalski
¬ród³o: Gazeta Wyborcza
Wiêcej...
http://wyborcza.pl/1,98077,10180702,Steve_Jobs__Badz_glodny__badz_glupi.html?as=2&startsz=x#ixzz1a1aks3QEJ
Je¶li mu tych tekstów nikt nie pisa³ to znaczy , przynajmniej dla mnie, ¿e Jobs by³ genialny. Jest genialny