Linda
Go¶æ
|
|
« : Maj 09, 2010, 14:18:20 » |
|
Ostatnio uwielbiam czytaæ ró¿nego rodzaju przypowie¶ci,te bardzo stare ,mniej stare i te ca³kiem wspó³czesne... Wcze¶niej by³y dla mnie sposobem na zrozumienie róznych prawd uniwersalych. Zauwa¿y³am ,ze wraz z rozwojem mojej ¶wiadomo¶ci, zmienia siê równiez spojrzenie na nie... Te stare ci±gle s± aktualne a te wspó³czesne trochê na aktualno¶ci trac±.. Bæ mo¿e jest to moje subiektywne odczucie.Proponujê wiêc zamieszczaæ tutaj ciekawe przypowiesci i komentarze do nich... Oto jedna taka wspó³czesna przypowie¶c, z która jeszcze niedawno bym sie zgodzi³a a dzis ju¿ niekoniecznie Przypowie¶æ o ch³opcu, p³ocie i gwo¼dziach By³ sobie pewnego razu ch³opiec o z³ym charakterze. Jego ojciec da³ mu woreczek gwo¼dzi i kaza³ wbijaæ Po jednym w p³ot okalaj±cy ogród za ka¿dym razem, kiedy straci cierpliwo¶æ i pok³óci siê z kim¶. Pierwszego dnia ch³opiec wbi³ w p³ot 37 gwo¼dzi. W nastêpnych tygodniach nauczy³ siê panowaæ nad sob± I liczba wbijanych gwo¼dzi mala³a z dnia na dzieñ: Odkry³, ¿e ³atwiej jest panowaæ nad sob± ni¿ wbijaæ gwo¼dzie. Wreszcie nadszed³ dzieñ, w którym ch³opiec nie wbi³ w p³ot ¿adnego gwo¼dzia.Poszed³ wiêc do ojca i powiedzia³ mu, ze tego dnia nie wbi³ ¿adnego gwo¼dzia. Wtedy ojciec kaza³ mu wyci±gaæ z p³otu jeden gwó¼d¼ ka¿dego dnia, kiedy nie straci cierpliwo¶ci i nie pok³óci siê z nikim. Mija³y dni i w koñcu ch³opiec móg³ powiedzieæ ojcu, ze wyci±gn±³ z p³otu wszystkie gwo¼dzie. Ojciec zaprowadzi³ ch³opca do p³otu i powiedzia³: - Synu, zachowa³e¶ siê dobrze, ale spójrz,ile w p³ocie jest dziur. P³ot nigdy ju¿ nie bêdzie taki, jak dawniej. Kiedy siê z kim¶ k³ócisz i mówisz mu co¶ brzydkiego ,zostawiasz w nim ranê tak±,jak te. Mo¿esz wbiæ cz³owiekowi nó¿, a potem go wyci±gn±æ, Ale rana pozostanie i niewa¿ne, ile razy bêdziesz przeprasza³ - Rana pozostanie...
|
|
« Ostatnia zmiana: Maj 09, 2010, 14:21:40 wys³ane przez Linda »
|
Zapisane
|
|
|
|
ptak
Go¶æ
|
|
« Odpowiedz #1 : Maj 09, 2010, 15:00:30 » |
|
Przypowie¶æ buddyjska
By³ kiedy¶ wielki mistrz buddyjski, Nagarjuna. Przyszed³ do niego z³odziej. Zauroczy³ siê mistrzem, poniewa¿ nigdy nie widzia³ osoby tak piêknej i pe³nej gracji. Zapyta³ Nagarjuna: „Czy ja równie¿ mam jak±¶ mo¿liwo¶æ na rozwój? Ale musze najpierw wyja¶niæ jedn± rzecz: Jestem z³odziejem. Co wiêcej: Nie rzucê tego wiêc nie stawiaj mi takiego warunku. Zrobiê cokolwiek mi powiesz ale nie przestanê byæ z³odziejem. Wiele razy próbowa³em – nigdy mi siê nie uda³o, wiêc zrezygnowa³em. Pogodzi³em siê z moim przeznaczeniem, ¿e jestem i pozostanê z³odziejem, wiêc nie mówmy o tym. Niech to bêdzie jasne od samego pocz±tku”.
Nagarjuna odpowiedzia³: „Dlaczego siê boisz? Kto bêdzie mówi³ o tym, ¿e jeste¶ z³odziejem?”
Z³odziej odpowiedzia³: „No ale kiedy szed³em do mnicha, ksiêdza, jakiego¶ ¶wiêtego, to mówili mi najpierw ‘Na pocz±tku przestañ kra¶æ’”.
Nagarjuna roze¶mia³ siê i powiedzia³:” Widocznie chodzi³e¶ do samych z³odziei; inaczej po co to mówiæ? Co ich to obchodzi? Ja siê tym nie przejmuje!”
Z³odziej bardzo siê ucieszy³. Powiedzia³: „W takim razie w porz±dku. Wydaje mi siê, ¿e teraz mogê zostaæ twoim uczniem, Jeste¶ w³a¶ciwym mistrzem”.
Nagarjuna zgodzi³ siê i powiedzia³: „Teraz odejd¼ i rób co tylko chcesz. Musisz spe³niæ tylko jeden warunek: b±d¼ ¶wiadomy! Id¼, w³amuj siê, wchod¼ do domów, zabieraj rzeczy, kradnij; rób co chcesz, to mnie nie interesuje, nie jestem z³odziejem – ale rób wszystko z pe³n± ¶wiadomo¶ci±”.
Z³odziej nie zrozumia³, ¿e wpad³ w pu³apkê. Powiedzia³: „W takim razie dobrze. Spróbuje”.
Po trzech tygodniach wróci³ i powiedzia³: „Jeste¶ podstêpny – poniewa¿ je¶li stanê siê ¶wiadomy, nie bêdê w stanie kra¶æ. Je¶li bêdê krad³, zniknie ¶wiadomo¶æ. Teraz mam dylemat”.
Nagarjuna odpowiedzia³: „Do¶æ rozmów o tym, ¿e jeste¶ z³odziejem i kradniesz. Nie interesuje mnie to; ja nie jestem z³odziejem. Musisz zadecydowaæ! Je¶li chcesz ¶wiadomo¶ci, to musisz podj±æ decyzjê. Je¶li jej nie chcesz, to te¿ musisz o tym zadecydowaæ”.
Mê¿czyzna odpowiedzia³: „Ale teraz bêdzie to dla mnie trudne. Zasmakowa³em w ¶wiadomo¶ci i jest ona czym¶ tak piêknym – odrzucê wszystko, wszystko co ka¿esz. Niedawno, po raz pierwszy w ¿yciu uda³o mi siê wej¶æ do pa³acu króla. Otworzy³em skarbiec. Mog³em staæ siê najbogatszym cz³owiekiem na ¶wiecie – ale pod±¿a³e¶ za mn± ty i musia³em byæ ¶wiadomy. Kiedy sta³em siê ¶wiadomy to nagle – zniknê³a motywacja i ¿±dza. Kiedy sta³em siê ¶wiadomy diamenty wygl±da³y dla mnie jak kamienie, zwyczajne kamienie. Gdy straci³em ¶wiadomo¶æ skarb znów siê pojawi³. Czeka³em tam i wiele razy zmienia³em swój stan. Raz stawa³em siê ¶wiadomy, by³em jak budda, nie mog³em nawet dotkn±æ skarbu, poniewa¿ to wydawa³o mi siê g³upie, bezsensowne – to tylko kamienie, co ja robiê? Zatracam siebie dla jaki¶ kamieni? Ale potem traci³em ¶wiadomo¶æ; kamienie znów wydawa³y mi siê piêkne, ogarnia³a mnie iluzja. Ostatecznie zadecydowa³em, ¿e nie s± tego warte”.
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
Tronk
Go¶æ
|
|
« Odpowiedz #2 : Maj 09, 2010, 16:48:27 » |
|
A oto historia która mnie się bardzo podoba; Dawno temu w Chinach , niektórzy twierdzą że w okolicach roku 1003 n.e. główny kapłan Zakonu białego Lotosu Pai-Mei szedł sobie drogą rozmyślając o tym , o czym ktoś obdarzony jak Pai-Mei nieskończoną mocą mógłby rozmyślać-czyli innymi słowy kto to wie?
Na jego drodze zjawił się mnich z klasztoru Shaolin , idący w przeciwnym kierunku.Kiedy mnich i kapłan się mijali Pai-Mei w niewyobrażalnym przypływie dobroduszności obdarzył mnicha leciuteńkim skinieniem głowy. Skinienie nie zostało odzajemnione. Czy zamiarem mnicha było ubliżyć Pai-Mei czy też nie dostrzegł wielkodusznego społecznego gestu-przyczyny zachowania mnicha pozostają nieznane. Znane są natomiast konsekwencje:
Następnego ranka Pai-Mei zjawił się w świątyni Shaolin i zarządał od jej głównego kapłana ofiary z jego własnej szyi , by zadośćuczynić za obrazę. Kapłan początkowo prubował ukoić gniew Pai-Mei , po tylko by odkryć że gniewu Pai-Mei nie da się ukoić. Tak rozpoczęła się masakra w świątyni Shaolin , wszystkich 65 mnichów zginęło od pięści białego lotosu i taki początek miała legenda techniki - pięciu punktów dłoni rozsadzających serce.
|
|
« Ostatnia zmiana: Maj 09, 2010, 16:51:55 wys³ane przez Tronk »
|
Zapisane
|
|
|
|
Linda
Go¶æ
|
|
« Odpowiedz #3 : Maj 10, 2010, 12:58:29 » |
|
WYRZUÆ S£OMÊ I ZAPAL ¦WIAT£OFilipiñska legenda opowiada o dwóch synach króla. Król nie móg³ siê zdecydowaæ, którego z nich wybraæ na nastêpcê. Postanowi³ daæ im zadanie. Zawo³a³ do siebie starszego, da³ mu piêæ drobnych monet i powiedzia³: - Chcê by¶ za te pieni±dze, do wieczora zape³ni³ puste pomieszczenie w zamku. Komnata, któr± mu wskaza³ by³a ogromna. Piêæ monet by³o ma³± kwot±, by zape³niæ t± przestrzeñ. Syn wzi±³ pieni±dze i uda³ siê na poszukiwania. Po drodze zobaczy³ rolników wi±¿±cych s³omê w snopki. - Wiem ju¿, co zrobiê! – wykrzykn±³. Rolnicy trochê siê targowali, ale w koñcu zgodzili siê sprzedaæ s³omê za piêæ monet i zanie¶æ j± do zamku. Wieczorem, zadowolony syn pokaza³ ojcu pomieszczenie napchane od pod³ogi do sufitu s³om±. Nastêpnego dnia to samo zadanie ojciec postawi³ m³odszemu synowi. Ten obejrza³ komnatê i wróci³ do siebie. Gdy zapad³ wieczór przyszed³ nios±c niewielk± ¶wiecê, wart± jednej monety. Gdy postawi³ j± na ¶rodku, ¶wiat³o p³omienia nape³ni³o ca³e pomieszczenie. Król pokiwa³ z zadowoleniem g³ow±: - Ty bêdziesz moim nastêpc±. Jeste¶my czêsto jak ten pierwszy syn. Staramy siê nape³niæ swoje ¿ycie, czym tylko siê da. Pod rêk± mo¿na znale¼æ wiele taniej s³omy, która sprawia pozory przydatno¶ci. S³oma wype³nia, co prawda nasze wnêtrze, mamy nawet poczucie dobrze odrobionego zadania. Ale s³oma tak¿e blokuje nasze ruchy. Tam, gdzie jest upchana s³oma nie ma wiele miejsca na ruch.Nie tego potrzebujemy. Znacznie cenniejsza jest dla nas pusta przestrzeñ, na ¶rodku której mo¿na postawiæ ¶wieczkê. ¦wiat³o wype³nia pomieszczenie, ale nie blokuje ruchów. Przeciwnie – u³atwia je.
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
east
Go¶æ
|
|
« Odpowiedz #4 : Maj 10, 2010, 16:59:59 » |
|
Milarepa poszukiwa³ wszêdzie o¶wiecenia, ale nie móg³ go znale¼æ – a¿ pewnego dnia zobaczy³ starego cz³owieka, który szed³ powoli górsk± ¶cie¿k± nios±c ciê¿ki worek. Milarepa natychmiast poczu³, ¿e ten stary cz³owiek zna tajemnicê, której on sam rozpaczliwie szuka³ przez wiele lat.
– Starcze, powiedz mi, proszê, czym jest o¶wiecenie?
Starzec u¶miechn±³ siê, zrzuci³ ciê¿ki worek z pleców i wyprostowa³ siê.
– Tak, teraz wiem! – zawo³a³ Milarepa – Jestem ci dozgonnie wdziêczny. Ale proszê, jeszcze jedno pytanie. Co jest po o¶wieceniu?
Starzec podniós³ worek, zarzuci³ go sobie na barki, umocowa³ i ci±gle u¶miechaj±c siê, poszed³ dalej ¶cie¿k±.
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
ptak
Go¶æ
|
|
« Odpowiedz #5 : Maj 10, 2010, 18:25:09 » |
|
Przypowie¶æ buddyjska
Stara ¿ebraczka dowiedzia³a siê, ¿e do ¶wi±tyni, przed któr± ¿ebra³a od pocz±tku swojego ¿ycia, ma przybyæ Budda. Bardzo siê ucieszy³a. Liczy³a na to, ¿e wspó³czuj±cy Budda da jej du¿± ja³mu¿nê. Tego dnia zajê³a swoje zwyk³e miejsce i zmobilizowa³a ca³y ¿ebraczy kunszt. Gdy Budda wychodzi³ ze ¶wi±tyni, wyci±gnê³a dramatycznie rêce i zawo³a³a: - O, wspó³czuj±cy Buddo, jestem biedn±, star± ¿ebraczk±, niczego nie mam, proszê, daj mi ja³mu¿nê. Ku jej zaskoczeniu Budda wcale nie siêgn±³ do kieszeni, tylko patrzy³ na ni± z ciep³ym u¶miechem i milcza³. Pomy¶la³a, ¿e nie us³ysza³, wiêc zawo³a³a g³o¶niej: - O, wspó³czuj±cy Buddo, jestem biedn± ¿ebraczk±, moja matka by³a ¿ebraczk±, moja babka by³a ¿ebraczk±, prababka by³a ¿ebraczk±, niczego nie mam, proszê, daj mi ja³mu¿nê! Ale i tym razem rêka Buddy nie powêdrowa³a w stronê kieszeni. - Czy nie s³yszysz, o co ciê proszê? - zapyta³a zniecierpliwiona ¿ebraczka. - S³yszê - odpowiedzia³ Budda - ale mam dla ciebie inn± propozycjê. - Jak± - zapyta³a, tym razem zaciekawiona. - Ty mi co¶ daj - odpar³ Budda. ¯ebraczka os³upia³a: - Ja mam ci co¶ daæ?! Przecie¿ to ja jestem ¿ebraczk±, a ty jeste¶ wspó³czuj±cym Budd±, to ty jeste¶ od dawania. - Nie, nie, ty mi co¶ daj - nalega³ Budda, u¶miechaj±c siê promiennie. ¯ebraczka wpad³a w furiê: - Ja tu ¿ebrzê od dzieciñstwa, niczego nie mam, moja matka, babka i prababka by³y ¿ebraczkami, czego ty ode mnie chcesz?! Nie mam ci nic do dania, dlatego przecie¿ jestem ¿ebraczk±! Na to Budda: -Szkoda, ¿e siê tak przy tym upierasz. Ale i tak mo¿esz mi co¶ daæ. - Co takiego? - warknê³a ¿ebraczka. - Mo¿esz odmówiæ wziêcia ja³mu¿ny - odpar³ Budda, po czym szybko siê oddali³.
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
songo1970
Maszyna do pisania...
Punkty Forum (pf): 22
Offline
P³eæ:
Wiadomo¶ci: 4934
KIN 213
Zobacz profil
|
|
« Odpowiedz #6 : Maj 10, 2010, 18:42:45 » |
|
|
|
|
Zapisane
|
"Pustka to mniej ni¿ nic, a jednak to co¶ wiêcej ni¿ wszystko, co istnieje! Pustka jest zerem absolutnym; chaosem, w którym powstaj± wszystkie mo¿liwo¶ci. To jest Absolutna ¦wiadomo¶æ; co¶ o wiele wiêcej ni¿ nawet Uniwersalna Inteligencja."
|
|
|
quetzalcoatl44
Go¶æ
|
|
« Odpowiedz #7 : Maj 10, 2010, 19:04:42 » |
|
Czuang-Tsy ³owi³ ryby w rzece. Król Cz’u wys³a³ do niego dwóch dostojników, ¿eby stawili siê przed nim z takimi s³owami: :Król pragnie cie obdarowaæ trudem rz±dzenia pañstwem”. Czuang- Tsy nie wypuszczaj±c wêdki z d³oni, odpowiedzia³: - S³ysza³em , ze macie w Cz’u cudownego ¿ó³wia, który nie ¿yje ju¿ od trzech tysiêcy lat. Król trzyma go obwiniêtego w jedwabie w g³ównej sali ¶wi±tyni przodków. Jak sadzicie: czy ten ¿ó³w wola³by byæ nie¿ywy i aby pozosta³e po ni ko¶ci by³y czczone, czy tez ¿yæ i w³óczyæ swój ogon z b³ocie? Dostojnicy powiedzieli: - Wola³by ¿yæ i w³óczyæ swój ogon w b³ocie. Na to Czuang- Tsy odpowiedzia³: - Id¼cie sobie. I ja tez bêdê nurza³ swój ogon w b³ocie .
Tung Kuo-tsy zapyta³ Czuang-tsy: – Gdzie znajduje siê to, co nazywamy tao? – Nie ma miejsca, gdzie by go nie by³o. Tung Kuo-tsy dalej pyta³: – Lepiej bêdzie, je¿eli mi to okre¶lisz dok³adniej. Czuang-tsy na to: – W tej mrówce. – A gdzie¶ ni¿ej? – W ¼d¼ble trawy. – A jeszcze ni¿ej? – W tej cegle – A najni¿ej? – w tym kale i moczu.
Pewnego razu Czuang Czu ¶ni³, ¿e jest motylem, beztroskim motylem lataj±cym pod niebem, rado¶nie trzepocz±c skrzyd³ami. Poch³oniêty figlowaniem z chmurami upojony lekko¶ci± motyla zapomnia³, ¿e jest Czu. Gdy siê obudzi³, znów by³ prawdziwym Czu. I teraz nie wiadomo, czy to motyl by³ snem Czu, czy to Chu by³ snem motyla. A przecie¿ Czu i motyl z pewno¶ci± ró¿ni± siê od siebie. I to w³a¶nie nazywa siê przemian± istoty.
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
Linda
Go¶æ
|
|
« Odpowiedz #8 : Maj 10, 2010, 20:44:49 » |
|
TRZY SITA SOKRATESA“Którego¶ dnia zjawi³ siê u filozofa Sokratesa jaki¶ cz³owiek i chcia³ siê z nim podzieliæ pewn± wiadomo¶ci±. - Pos³uchaj, Sokratesie, koniecznie muszê Ci powiedzieæ, jak zachowa³ siê twój przyjaciel. - Od razu ci przerwê – odpowiedzia³ mu Sokrates – i zapytam, czy pomy¶la³e¶ o tym, ¿eby przesiaæ to, co masz mi do powiedzenia przez trzy sita? A poniewa¿ rozmówca spojrza³ na niego nic nierozumiej±cym wzrokiem, Sokrates tak to obja¶ni³” - Otó¿, zanim zaczniemy mówiæ, zawsze powinni¶my przesiaæ to, co chcemy powiedzieæ, przez trzy sita. Przypatrzmy siê temu: Pierwsze sito to sito prawdy. Czy sprawdziw³e¶, ¿e to, co masz mi do powiedzenia, jest doskonale zgodne z prawd±? - Nie, s³ysza³em, jak o tym mówiono, i… - No có¿… S±dzê jednak, ¿e przynajmniej przesia³e¶ to przez drugie sito, którym jest sito dobra. Czy to, co tak bardzo chcesz mi powiedzieæ, jest przynajmniej jak±¶ dobr± rzecz±? Rozmówca Sokratesa zawaha³ siê, a potem odpowiedzia³: - Nie, niestety, to nie jest nic dobrego, wrêcz przeciwnie… - Hm! – westchn±³ filozof. – Pomimo to przypatrzmy siê trzeciemu situ. Czy to, co pragniesz mi powiedzieæ, jest przynajmniej po¿yteczne? - Po¿yteczne? Raczej nie… - W takim razie nie mówmy o tym wcale! – powiedzia³ Sokrates. – Je¿eli to, co pragniesz wyjawiæ nie jest ani prawdziwe, ani dobre, ani po¿yteczne, wolê nic o tym nie wiedzieæ. A i tobie radze, ¿eby¶ o tym zapomnia³.” Uwa¿am ,ze gdyby kazdy z nas te sita stosowa³, ¿ycie by by³o bezkonfliktowe....
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
zodiakus71
Go¶æ
|
|
« Odpowiedz #9 : Maj 10, 2010, 21:40:23 » |
|
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
Linda
Go¶æ
|
|
« Odpowiedz #10 : Maj 10, 2010, 22:48:47 » |
|
I nie by³o by tego forum Trzeba wiec mieæ nadziejê ,ze albo nie wszyscy przeczytaj±,albo nie wszyscy sie zastosuj±.. O SERZEW pewnej mysiej dziurze mieszka³a sobie mysz. Mia³a ona wielkie marzenie, pragnê³a ogromnego kawa³ka sera. My¶la³a, ¿e taki wspania³y, pyszny ser uczyni j± szczê¶liw±. Modli³a siê wiêc codziennie do Boga, prosz±c o zes³anie sera. Którego¶ dnia, wychodz±c rano ze swej dziury mysz wpad³a na wymarzon± porcjê sera. By³a ona tak ogromna, ¿e mysz przeciera³a ³apkami oczy ze zdumienia. A jednak, marzenie siê spe³ni³o! Mysz najpierw obieg³a i obw±cha³a swój wielki kawa³ek sera, a nastêpnie wgryz³a siê w okr±g³± serow± pyszno¶æ. Jad³a i jad³a, a¿ pad³a bez si³ z przejedzenia. Nastêpnego dnia mysz wiedzia³a ju¿, ¿e nie mo¿e je¶æ tak szybko i du¿o. Delektowa³a siê wiêc serem bez po¶piechu. Nagle, kiedy wgryz³a siê w ser g³êbiej, zauwa¿y³a dziurê. Przestraszy³a siê, bo stwierdzi³a, ¿e jej ser ma braki, których nie podejrzewa³a. Zaniepokojona ruszy³a, by dr±¿yæ tunele w kawa³ku sera i zaczê³a napotykaæ na kolejne dziury. Za³ama³a mysie ³apki i nerwowo przygl±da³a siê kolejnym dziurom. I kolejnym. Pojawi³y siê w mysiej g³ówce pytania – sk±d te dziury? Dlaczego znalaz³y siê akurat w moim kawa³ku sera? Dziury spêdza³y jej sen z powiek. Po kilku dniach nerwowej bieganiny, szukania dziur i odkrywania wci±¿ nowych, pad³a wycieñczona i nieszczê¶liwa w jednym z serowych tuneli i zdech³a z g³odu. A czy Ty doceniasz swój ser, czy te¿ bardziej zajmuj± Cie dziury...?
|
|
« Ostatnia zmiana: Maj 10, 2010, 22:58:53 wys³ane przez Linda »
|
Zapisane
|
|
|
|
east
Go¶æ
|
|
« Odpowiedz #11 : Maj 10, 2010, 23:45:39 » |
|
A propos postu Ptaka to przypomnia³a mi siê bardzo inspiruj±ca przypowie¶æ zacytowana w ksi±¿ce Eckharta Toole`a Pewien ¿ebrak od ponad trzydziestu lat siedzia³ przy drodze. A¿ tu którego¶ dnia nadszed³ jaki¶ nieznajomy. „Ma pan trochê drobnych?” – wymamrota³ ¿ebrak, machinalnie wyci±gaj±c rêkê, w której trzyma³ star± czapkê do baseballu. „Nie mam niczego, co móg³bym ci daæ” – odpar³ przechodzieñ, a po chwili spyta³: „Ale na czym ty w³a¶ciwie siedzisz?”. „Och, to tylko stara skrzynka” – odpowiedzia³ ¿ebrak. „Siedzê na niej, odk±d pamiêtam”. „A zajrza³e¶ kiedy¶ do ¶rodka?” – zapyta³ nieznajomy. „Nie” – odrzek³ ¿ebrak. „Po co mia³bym zagl±daæ? Tam nic nie ma”. „Mo¿e jednak zajrzyj” – powiedzia³ przechodzieñ. ¯ebrak zdo³a³ podwa¿yæ wieko. Ze zdumieniem, niedowierzaniem i uniesieniem stwierdzi³, ¿e skrzynka jest pe³na z³ota. Jestem w³a¶nie tym nieznajomym, który nie ma ci nic do ofiarowania i radzi sprawdziæ, co jest w ¶rodku. Nie w ¿adnej skrzynce, tak jak w przypowie¶ci, lecz jeszcze bli¿ej: w tobie samym. http://www.sm.fki.pl/index.php?nr=Potega_terazniejszosci_2Linda , przypowie¶æ o serze przewspania³a . Dziêkujê .
|
|
« Ostatnia zmiana: Maj 10, 2010, 23:49:13 wys³ane przez east »
|
Zapisane
|
|
|
|
quetzalcoatl44
Go¶æ
|
|
« Odpowiedz #12 : Maj 11, 2010, 00:35:37 » |
|
czlowiek usiadl w samotnosci, pograzony w smutku, wtedy wszystkie zwierzeta zblizyly sie do niego i powiedzialy; nie chcemy zebys byl taki smutny popros nas o co tylko chcesz.. czlowiek zekl chce miec dobry wzrok, sep powiedzial dam ci moj, czlowiek powiedzial chce byc silny, jaguar na to bedziesz tak silny jak ja, czlowiek rzecze chce poznac tajemnice ziemi, waz mu odpowiedzial poznasz je z moja pomoca i tak czlowiek rozmawial ze wszystkimi zwierzetami a kiedy otrzymal od nich wszystkie umiejetnosci odszedl, . wtedy sowa rzekla do pozostalych zwierzat teraz czlowiek duzo wie i ma wiele umiejetnosci-boje sie tego. na to jelen, czlowiek dostal wszystko czego potrzebowal teraz przejdzie mu smutek, ale sowa odparla - nie, zobaczylam w czlowieku dziure tak gleboka jak glod ktorego nie mozna zaspokoic , to ona czyni go smutnym czlowiek, bedzie zdobywal wiecej i wiecej az w koncu swiat rzeknie nie mam nic wiecej do ofiarowania
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
Linda
Go¶æ
|
|
« Odpowiedz #13 : Maj 11, 2010, 21:03:21 » |
|
TRUCIZNAKiedy¶ w staro¿ytnych Chinach po wyj¶ciu za m±¿, kobieta ¿y³a w domu swego mê¿a i us³ugiwa³a zarówno jemu jak i jego matce. Kiedy pewna dziewczyna po¶lubi³a swego mê¿a, okaza³o siê, ¿e nie jest w stanie znie¶æ codziennych wymówek i krytycznych uwag swojej te¶ciowej. Postanowi³a udaæ siê do sklepu z zio³ami. Zwróci³a siê z pro¶b± do sprzedawcy, który by³ przyjacielem jej ojca- "Nie mogê ju¿ znie¶æ humorów mojej te¶ciowej. Ona doprowadza mnie do ob³êdu. Czy móg³by¶ mi sprzedaæ jaka¶ truciznê. Otrujê moj± te¶ciow± i skoñcz± siê wszystkie k³opoty" Zielarz zastanowi³ siê chwilê i powiedzia³- " Owszem mogê Ci pomóc, ale musisz pamiêtaæ o dwóch rzeczach. Po pierwsze nie mo¿esz otruæ te¶ciowe od razu, musisz robiæ to powoli i stopniowo, aby nikt siê nie domy¶li³, co ty zrobi³a¶. Dam Ci takie zio³a, które bêd± zabijaæ powolutku i nikt nie zgadnie, co siê sta³o. Po drugie, aby unikn±æ podejrzeñ musisz ju¿ od teraz pohamowaæ swoj± z³o¶æ i nauczyæ siê szanowaæ swoj± te¶ciow±, okazywaæ jej mi³o¶ci i oddanie. Je¶li tak zrobisz, nikt nie bêdzie Ciê o nic podejrzewa³, gdy ona umrze." Dziewczyna na wszystko siê zgodzi³a, zabra³a zio³a do domu i dodawa³a je do po¿ywienia te¶ciowej. Nauczy³a siê panowaæ nad sob±, szanowaæ i kochaæ te¶ciow±. Kiedy te¶ciowa dostrzeg³a wielk± zmianê w synowej, zmieni³a siê tak¿e i z czasem bardzo ja pokocha³a. Wszystkim opowiada³a o swojej wspania³ej synowej. Po pó³ roku stosunki miêdzy nimi sta³y tak bliskie jak miêdzy matk± i córka. Pewnego dnia dziewczyna posz³a do zielarza i odezwa³a siê do niego- "Proszê ratuj moj± te¶ciow± od tej trucizny, któr± jej podawa³am. Ju¿ nie chcê jej ¶mierci. Ona jest najwspanialsz± te¶ciow± jaka mog³a siê mi trafiæ." Zielarz u¶miechn±³ siê i odpar³- "Nie martw siê, nie da³em ci trucizny. Otrzyma³a¶ zwyk³e przyprawy. Trucizna by³a wy³±cznie w twoim umy¶le i sama j± przezwyciê¿y³a¶" Opowie¶æ ta pokazuje jak ³atwo krytykujemy innych, podczas gdy w ogóle nie zastanawiamy siê nad w³asnym zachowaniem. Wiele razy przekonasz siê, ¿e kiedy Ty siê zmienisz, ca³y ¶wiat siê zmieni razem z Tob± i wtedy staniesz siê najszczê¶liwsz± istot±. Tylko ten, kto prawdziwie szanuje innych, zas³uguje na ich szacunek
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
Linda
Go¶æ
|
|
« Odpowiedz #14 : Maj 22, 2010, 13:32:38 » |
|
CZAS PRÓBYZaproszono Nasrudina, wielkiego mistrza sufi, by wyg³osi³ odczyt. Nasrudin wyznaczy³ spotkanie na godzinê drug± po po³udniu. By³ to wieki sukces - sprzedano tysi±c biletów, a ponad siedemset pozosta³ych osób mia³o ogl±daæ retransmisjê debaty w holu, na wielkim ekranie. Punktualnie o godzinie drugiej wszed³ asystent Nasrudina, t³umacz±c, ¿e z powodu si³ wy¿szych konferencja siê opó¼ni. Niektórzy poczuli siê ura¿eni, za¿±dali zwrotu pieniêdzy pieniêdzy wyszli. Jednak nadal wiele osób pozosta³o w Sali i na zewn±trz. O czwartej po po³udniu mistrza wci±¿ nie by³o i ludzie stopniowo zaczêli opuszczaæ salê, odbieraj±c w kasie swoje pieni±dze. Ostatecznie by³ to koniec dnia pracy i trzeba by³o wracaæ do domu. O szóstej pocz±tkowa liczba tysi±ca siedmiuset s³uchaczy zmniejszy³a siê do niespe³na setki. Wtedy nadszed³ Nasrudin. Wygl±da³ na pijanego w sztok i swobodnie zacz±³ ¿artowaæ ze ¶liczn±, siedz±ca w pierwszym rzêdzie, dziewczyn±. Gdy ludzie och³onêli z szoku, zaczêli dawaæ upust swemu oburzeniu. Jak ten cz³owiek móg³ siê tak zachowywaæ, tym bardziej, ¿e kaza³ na siebie czekaæ cztery godziny? S³ychaæ by³o szmer niezadowolenia, ale mistrz sufi nie zwraca³ na to najmniejszej uwagi. Wykrzykiwa³ g³o¶no do dziewczyny, ¿e jest seksowna i zaprosi³ j± do wspólnej podró¿y po Francji. Rzuciwszy kilka przekleñstw w stronê protestuj±cych, Nasrudin spróbowa³ siê podnie¶æ, lecz upad³ z hukiem na pod³ogê. Zgorszeni ludzie postanowili wyj¶æ, wykrzykuj±c, ze wszystko to jest szarlataneri±, i gro¿±c, ¿e poinformuj± prasê o ca³ym tym poni¿aj±cym przedstawieniu. W Sali pozosta³o zaledwie dziewiêæ osób. Gdy tylko wysz³a grupa oburzonych s³uchaczy, Nasrudin stan±³ na nogi. By³ ca³kowicie trze¼wy, z jego oczu bi³o niesamowite ¶wiat³o, a jego postaæ otacza³a aura dostojeñstwa i m±dro¶ci. "Wy, którzy zostali¶cie, jeste¶cie lud¼mi, którzy s± zdolni mnie us³yszeæ - powiedzia³. - Bowiem przeszli¶cie przez dwie najtrudniejsze próby na drodze duchowej: cierpliwo¶ci oczekiwania na w³a¶ciwy moment i odwagi, pozwalaj±cej przezwyciê¿yæ rozczarowania tym, co napotkane. I was bêdê naucza³".
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
Linda
Go¶æ
|
|
« Odpowiedz #15 : Wrzesieñ 16, 2010, 18:19:26 » |
|
Kto chce ten banknot? Cassan Said Amer opowiedzia³ mi historiê o pewnym wyk³adowcy. Trzymaj±c w rêku dwudziestodolarowy banknot, rozpocz±³ zajêcia od pytania: -Czy kto¶ chce ten dwudziestodolarowy banknot? Podniós³ siê las r±k, lecz wyk³adowca doda³: -Zanim go oddam, muszê jeszcze co¶ zrobiæ- po czym zmi±³ go z ca³ej si³y. –Czy kto¶ nadal go chce? Wci±¿ widaæ by³o podniesione rêce. -A je¶li zrobiê to? –spyta³, po czym cisn±³ nim o ¶cianê, zacz±³ obrzucaæ wyzwiskami i deptaæ. Wreszcie podniós³ zabrudzony pieni±dz i powtórzy³ pytanie. Nadal w górze by³o mnóstwo r±k. -Nigdy nie zapomnijcie tego, co widzieli¶cie -powiedzia³ wyk³adowca. –Niezale¿nie od tego, co zrobiê z banknotem, zawsze bêdzie wart dwadzie¶cia dolarów. W ¿yciu czêsto bywamy poniewierani, deptani, upokarzani i obra¿ani, a mimo to wci±¿ jeste¶my tyle samo warci. Fragment pochodzi z ksi±¿ki Paulo Coelho „Byæ jak p³yn±ca rzeka”
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
purattu
Go¶æ
|
|
« Odpowiedz #16 : Pa¼dziernik 30, 2010, 16:09:35 » |
|
Brak przywi±zania do py³u
Zengetsu, chiñski mnich z czasów dynastii Tang, zapisa³ dla swoich uczniów nastêpuj±ce rady:
¯yj w ¶wiecie, ale nie przywi±zuj siê do py³u tego ¶wiata - oto droga prawdziwego adepta zen.
Kiedy widzisz dobry uczynek innego cz³owieka, id¼ za jego przyk³adem.
Kiedy s³yszysz o z³ym postêpku drugiego - nie na¶laduj go.
Chocia¿by¶ przebywa³ sam w ciemnym pokoju, zachowuj siê tak, jakby¶ mia³ przed sob± znamienitego go¶cia.
Wyra¿aj swoje uczucia, ale nie b±d¼ bardziej wybuchowy ni¿ twoje prawdziwe ja.
Ubóstwo jest twoim skarbem - nigdy nie zamieñ go na wygodne ¿ycie.
Kto¶ mo¿e wygl±daæ na g³upca, a mimo to nim nie byæ. Mo¿e jedynie pieczo³owicie strzec swojej m±dro¶ci.
Cnoty s± owocem samodyscypliny, nie spadaj± same z nieba jak deszcz czy ¶nieg. Skromno¶æ jest podstaw± wszystkich cnót.
Niech s±siedzi odkryj± ciebie, zanim sam siê im ujawnisz.
Szlachetne serce nigdy siê nie narzuca. Jego s³owa s± rzadkimi klejnotami, rzadko pokazywanymi i o wielkiej warto¶ci.
Dla gorliwego ucznia ka¿dy dzieñ jest dniem pomy¶lnym. Czas mija, lecz on nigdy go nie mitrê¿y. Ani cze¶æ, ani hañba nie robi± na nim wra¿enia.
Krytykuj siebie, nigdy innych.
Nie dyskutuj o tym, co dobre, a co z³e. Pewne rzeczy, chocia¿ dobre, przez wieki uwa¿ano za z³e. Poniewa¿ cecha prawo¶ci mo¿e zostaæ odkryta po up³ywie wieków, nie ma ¿adnej potrzeby, ¿eby pragn±æ natychmiastowego uznania.
¯yj, maj±c cel, a skutki twoich dzia³añ pozostaw wspania³emu prawu wszech¶wiata.
Prze¿ywaj ka¿dy dzieñ w przepe³nionej spokojem kontemplacji.
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
|