Niezale¿ne Forum Projektu Cheops Niezale¿ne Forum Projektu Cheops
Aktualno¶ci:
 
*
Witamy, Go¶æ. Zaloguj siê lub zarejestruj. Grudzieñ 22, 2024, 07:21:59


Zaloguj siê podaj±c nazwê u¿ytkownika, has³o i d³ugo¶æ sesji


Strony: [1] |   Do do³u
  Drukuj  
Autor W±tek: Skarby natury  (Przeczytany 5892 razy)
0 u¿ytkowników i 3 Go¶ci przegl±da ten w±tek.
Dariusz


Maszyna do pisania...


Punkty Forum (pf): 3
Offline

P³eæ: Mê¿czyzna
Wiadomo¶ci: 6024



Zobacz profil Email
« : Maj 27, 2010, 12:33:19 »

Ciekawym wielce, czy mamy na naszym forum osoby, które zbieraj± np. takie skarby:

Jedne z najpiêkniejszych darów przyrody
2010-05-27 13:07:02

 

Agaty uwa¿ane s± za fenomen przyrodniczy. Nale¿± do jednych z naj³adniejszych i najciekawszych kamieni.

Ich nazwa wywodzi siê ze staro¿ytnego okre¶lenia sycylijskiej rzeki "Achates"  (obecnie Dirilio) znanej z wystêpowania w niej minera³u. Niektórzy badacze wskazuj± jednak, ¿e termin jest jeszcze starszy i pochodzi od semickiej nazwy obfituj±cych w agaty okolic Medyny. Kamienie te s± naturalnymi produktami przyrody zbudowanymi z w³óknistego chalcedonu, czyli dwutlenku krzemu z domieszkami barwników, i nale¿± do grupy kwarców. Sk³adaj± siê z naprzemianleg³ych warstewek, odmiennie zabarwionych, o grubo¶ci do kilku milimetrów. Zdarza siê jednak, ¿e na jeden milimetr przypada ich kilkadziesi±t. "Czyste" agaty maj± barwê od jasnoszaro-niebieskiej do bia³ej, inne, w których wystêpuj± domieszki minera³ów, zawieraj± czasem wszystkie barwy têczy. To powoduje, ¿e powstaje fascynuj±cy labirynt krêtych linii tworz±c wraz z gr± barw niepowtarzalny, nieprzezroczysty rysunek, przemawiaj±cy do odbiorcy.

Agaty z zewn±trz zazwyczaj wygl±daj± zwykle i banalnie, a ich kszta³t jest kulisty, owalny lub p³aski (szczelinowe). W ¶rodku po przeciêciu i wyszlifowaniu otrzymujemy obraz namalowany rêk± przyrody miliony lat temu. Istnieje ogromna ró¿norodno¶æ nazw "rysunków" powsta³ych z przeciêcia agatów. Wszystko zale¿y od kierunku i k±ta jego przeciêcia.

Powstanie tych szczególnych minera³ów wi±¿e siê z procesami wulkanicznymi, jakie mia³y miejsce ok. 285 mln lat temu na terenach wspó³czesnej Polski. Tworz± one wype³nienia pustek skalnych, do których s± ¶ci¶le dopasowane kszta³tem. W wyniku stygniêcia magmy tworzy³y siê w niej pêcherze gazu, po ulotnieniu którego miejsce to wype³nia³y roztwory tzw. krzemionki (dwutlenek krzemu). Zawarte w nich substancje mineralne stopniowo siê wytr±ca³y zastygaj±c i daj±c niekiedy setki kolorowych pasemek. W przypadku, gdy nie dosz³o do ca³kowitego wype³nienia krzemionk± pustki, tworzy³y siê tzw. geody z piêknymi szczotkami kwarcowymi. Ich g³ównym sk³adnikiem jest skrytokrystaliczny kwarc, zwany chalcedonem. W mniejszej ilo¶ci wystêpuje kwarc grubiej uziarniony, natomiast domieszki tworz± inne minera³y, w tym te powoduj±ce zabarwienie kamieni jak np. tlenki ¿elaza i manganu. Agaty pojawiaj± siê te¿ w innych ska³ach i w pustych przestrzeniach ró¿nych obiektów maj±cych d³ugi kontakt z pod³o¿em skalnym, np. we wnêtrzach skamienia³o¶ci.

...

http://interia360.pl/artykul/jedne-z-najpiekniejszych-darow-przyrody,35109
« Ostatnia zmiana: Maj 27, 2010, 12:34:54 wys³ane przez Dariusz » Zapisane

Pozwól sobie byæ sob±, a innym byæ innymi.
Dariusz


Maszyna do pisania...


Punkty Forum (pf): 3
Offline

P³eæ: Mê¿czyzna
Wiadomo¶ci: 6024



Zobacz profil Email
« Odpowiedz #1 : Pa¼dziernik 13, 2011, 12:10:56 »

Trovantii – rumuñskie konkrecje z Cluj
5 kwi 2011

Dziwne formacje geologiczne, sk³adaj±ce siê g³ównie z krzemu, ale tak¿e i innych minera³ów, rozrzucone s± po ca³ym rejonie Cluj w Rumunii. Uwagê zwraca ich niecodzienny wygl±d, czêsto przypominaj±cy jakie¶ dziwaczne i fantastyczne ro¶liny i stworzenia. Okoliczni ch³opi nazywaj± te struktury skalne rosn±cymi kamieniami bo wg. nich ska³y te nieustannie przybieraj± na wielko¶ci i p±czkuj±, daj±c kolejne odnogi – szczególnie po deszczu (!!!).

Kamieniom zwanym tu trovantii rzeczywi¶cie nie brakuje urody. Niektóre osi±gnê³y naprawdê potê¿ne rozmiary – maj± ¶rednicê 6-10 m. Je¶li odci±æ jeden z takich „odrostów” mo¿na dostrzec w ¶rodku s³oje przypominaj±ce te, które widaæ na pniu ¶ciêtego drzewa. S³oje te maj± ró¿n± wielko¶æ a tak¿e ró¿ne kolory.

Geolodzy widz± w tych kamiennych tworach przyk³ad dzia³ania konkrecji (s³owo trovant po rumuñsku oznacza w³a¶nie konkrecjê) podczas której minera³y skupiaj± siê w kulisty albo elipsoidalny kszta³t wokó³ jakiego¶ obiektu w skale. Proces przypomina nieco tworzenie siê per³y a jego pocz±tek mo¿e daæ jaki¶ inny otoczak a nawet ziarenko piasku.











konkrecje znalaz³em na stronie: http://romaniamegalitica.blogspot.com/

http://nowaatlantyda.com/2011/04/05/trovantii-rumunskie-konkrecje-z-cluj/
Zapisane

Pozwól sobie byæ sob±, a innym byæ innymi.
Dariusz


Maszyna do pisania...


Punkty Forum (pf): 3
Offline

P³eæ: Mê¿czyzna
Wiadomo¶ci: 6024



Zobacz profil Email
« Odpowiedz #2 : Listopad 02, 2011, 22:07:44 »

Kamieñ s³oneczny Wikingów
2 lis 2011



W sagach i legendach Wikingów mo¿na znale¼æ wzmianki o tajemniczych s³onecznych kamieniach, które s³u¿y³y im do odnajdywania w³a¶ciwej drogi na oceanie na d³ugo przed wynalezieniem kompasu. Dzi¶ wiadomo, ¿e nie ma w tych wzmiankach ani odrobiny przesady i rzeczywi¶cie Wikingowie u¿ywali do nawigacji wypolerowanych skaleni awenturynowych, zwanych s³onecznymi kamieniami, dzieki ktorym byli w stanie dop³yn±æ do Ameryki na d³ugo przed Kolumbem. W³a¶ciwo¶ci tych kamieni opisano w naukowym periodyku „Proceedings of the Royal Society A”

Wikingowie podobnie jak przed nimi Fenicjanie czy Irlandczycy, nawigowali po oceanie dziêki znajomo¶ci pozycji gwiazd na niebie. Umiejêtno¶æ ta by³a jednak nieprzydatna podczas trwaj±cego ca³a dobê dnia polarnego. Wówczas jedynym wska¼nikiem po³o¿enia ³odzi Wikingów by³o S³oñce.

Czêsto jednak S³oñce przykryte by³o grub± warstw± chmur lub mg³± i aby odszukaæ jego po³o¿enie na niebie, wikiñski nawigator wyparywa³ go patrz±c przez kamieñ s³oneczny. Kiedy promieñ s³oñca trafi³ w taki kamieñ, ten zaczyna³ jarzyæ siê bladym ¶wiat³em. Kamieñ taki by³ zazwyczaj naturalnym kryszta³em kalcytu w którym efekt jarzenia zachodzi³ na wskutek zjawiska podwójnego za³amania ¶wiat³a (tzw. dwój³omno¶æ) oraz polaryzacji ¶wiat³a, co u³atwia³o wskazania pozycji S³oñca schowanego nad chmurami a nawet za horyzontem.

Wikingowie wydobywali te cenne kamienie na Islandii, gdzie znajdowa³y siê z³o¿a krystalicznie czystego kalcytu (CaCO3) czyli islandzkiego szpatu.

http://nowaatlantyda.com/2011/11/02/kamien-sloneczny-wikingow/
Zapisane

Pozwól sobie byæ sob±, a innym byæ innymi.
Dariusz


Maszyna do pisania...


Punkty Forum (pf): 3
Offline

P³eæ: Mê¿czyzna
Wiadomo¶ci: 6024



Zobacz profil Email
« Odpowiedz #3 : Styczeñ 28, 2012, 15:54:50 »

Diamenty s± wieczne cz.1
22 lut 2010

W lutym 2003 roku, grupa w³oskich z³odziei w³ama³a siê do jednego z najbardziej strze¿onych miejsc na ¶wiecie – do sejfu Centrum Diamentowego w Antwerpii. W³amanie to okrzykniêto kradzie¿± stulecia, bo z Centrum zniknê³o 3/4 przechowywanych tam kamieni szlachetnych. Kradzie¿y dokonano w tak profesjonalny i wyrafinowany sposób, ¿e ich brak zauwa¿ono dopiero nastêpnego ranka.



Diamenty zawsze by³y przedmiotem po¿±dania. Te niewielkie b³yszcz±ce kamyki posiadaj± tak olbrzymi± warto¶æ, ¿e czêsto staj± siê walut±, która wspiera dzia³alno¶æ organizacji przestêpczych czy terrorystycznych. Wysoka cena diamentów sprawia równie¿, ¿e rozmaitego autoramentu organizacje wzniecaj± powstania antyrz±dowe po to tylko, by kontrolowaæ kopalnie diamentów i czerpaæ zyski z ich wydobycia.

W 2003 roku, dokonano próby uregulowania handlu diamentami tak, aby wykluczyæ z obrotu te kamienie, które zosta³y zdobyte w sposób nielegalny. Regulacjê nazwano Procesem Kimberley i polega ona na tym, ¿e kraje w których wydobywa siê diamenty wystawiaj± certyfikaty ich pochodzenia. Dziêki temu wydobycie kamieni mia³o byæ kontrolowane a same certyfikaty stworzono w ten sposób, by uniemo¿liwiæ ich sfa³szowanie.

Ca³y przemys³ diamentowy uzna³ to za idealne rozwi±zane pozwalaj±ce wykluczyæ z rynku tzw. „krwawe diamenty”, które zdobyto poprzez wojny, stosowanie przemocy czy innej niesprawiedliwo¶ci. Ka¿dy kraj, który nie spe³nia³ warunków zawartych w Procesie Kimberley by³ wykluczany z miêdzynarodowego obrotu diamentami. Nie kupowano wiêc diamentów od rebeliantów walcz±cych przeciwko swojemu rz±dowi i z handlu kamieniami wy³±czono takie kraje jak Sierra Leone, Angola czy Demokratyczna Republika Kongo, w których wydobycie stanowi³o 5% ¶wiatowego handlu diamentami. Dzi¶ na czarnej li¶cie pozostaje Wybrze¿e Ko¶ci S³oniowej, gdzie wydobywa siê 1% wszystkich diamentów na ¶wiecie.

Mimo, ¿e dziêki Procesowi Kimberley stworzono doskona³y system kontroli przep³ywu diamentów, ma on jednak powa¿n± s³abo¶æ, bo nie uwzglêdnia sytuacji, gdzie diamenty zdobywa siê z pomoc± przemocy, gwa³tu i ³amania praw cz³owieka przez legalnie wybrany rz±d okre¶lonego kraju. Tak dzieje siê np. w Zimbabwe. Diamenty w Zimbabwe odkryto w 2006 roku, co sta³o siê przyczyn± masowych morderstw, egzekucji i wykorzystywania do pracy dzieci. Wg. Procesu Kimberley, krwawymi diamentami z Zimbabwe mo¿na jednak legalnie handlowaæ.

W wielu krajach afrykañskich diamenty zamiast zbawieniem, które powinno wyci±gn±æ je z nêdzy i zacofania, sta³o siê ich przekleñstwem. Sierra Leone np. ma takie ilo¶ci diamentów, ¿e powinna staæ siê krajem bogatszym ni¿ Arabia Saudyjska. Sierra Leone jest krajem m³odym, swoj± niepodleg³o¶æ og³osi³a dopiero w 1960 roku, i od tego czasu pada ona ofiar± kolejnych chciwych i niekompetentnych dyktatorów, którzy dbaj± tylko o siebie i zwi±zan± z nimi elitê. Do tego chaosu do³±czy³a w latach 90-tych wojna domowa. Walcz±cy z dyktatur± rebelianci z Rewolucyjnego Frontu Zjednoczenia zamiast staæ siê bojownikami o wolno¶æ swojego narodu, okazali siê dobrze zorganizowan± i uzbrojon± mafi±, której zale¿a³o jedyne na eksploatowaniu z³ó¿ diamentów. Wojna domowa usta³a dopiero w 2002 roku, kiedy do Sierra Leone wkroczy³y si³y miêdzynarodowe i zorganizowano tam demokratyczne wybory. Rebelianci wystawili w³asnych kandydatów, próbuj±c zdobyæ sympatiê tych, którym wcze¶niej odr±bywali maczetami d³onie. W wyborach rebelianci na szczê¶cie przegrali z kretesem i zniknêli z politycznej sceny, a nowy rz±d zdo³a³ zapanowaæ nad sytuacj±. Jednak tysi±ce krwawych diamentów, trafi³o z Afryki wprost do Antwerpii, która jest ¶wiatowym centrum handlu tymi kamieniami.

Wiêkszo¶æ diamentów, które pyszni± siê na zarêczynowych pier¶cionkach, na którym¶ z etapów swojej podró¿y zaliczy³o Antwerpiê. Antwerpia jest diamentow± stolic± ju¿ od XV w. Rzemie¶lnicy szlifuj±cy kamienie w tym mie¶cie stworzyli technologiê umo¿liwiaj±c± ich obróbkê i nadawanie im piêknych, iskrz±cych siê ¶wiat³em szlifów. Do szlifowania diamentów u¿ywa siê innych diamentoów. W Antwerpii nadal obrabia siê najwiêksze i najpiêkniejsze okazy tych kamieni, bo od XV w. tylko tutejsi rzemie¶lnicy do perfekcji opanowali t± trudn± sztukê. 80% wszystkich diamentów na ¶wiecie, przechodzi tym samym przez Antwerpiê – reszta obrabiana jest w Indiach. S± to zazwyczaj najmniejsze kamienie o niewielkiej warto¶ci, które szlifuje siê obserwuj±c ca³y proces przez mikroskop. Hindusi wyspecjalizowali siê w tej technice do tego stopnia, ¿e przez ich warsztaty przechodz± kamienie których warto¶æ oceniano kiedy¶ na przemys³ow± a nie jubilersk±.

W Antwerpii handlem diamentami zajmuj± siê g³ownie ¯ydzi. W 1981 roku, po palestyñskim ataku terrorystycznym na dystrykt diamentów w tym mie¶cie, wprowadzono wyrafinowany system zabezpieczeñ i wy³±czono t± czê¶æ miasta z ruchu ko³owego.

cdn

http://nowaatlantyda.com/2010/02/22/diamenty-cz-1/


Diamenty s± wieczne cz.2

Diamenty s± wieczne cz.3
Zapisane

Pozwól sobie byæ sob±, a innym byæ innymi.
Dariusz


Maszyna do pisania...


Punkty Forum (pf): 3
Offline

P³eæ: Mê¿czyzna
Wiadomo¶ci: 6024



Zobacz profil Email
« Odpowiedz #4 : Luty 04, 2012, 20:29:00 »

Diamenty s± wieczne cz.2
23 lut 2010

Obrót diamentami to rzecz niezwyk³a sama w sobie. Gdyby nagle powsta³a moda aby pier¶cionki zarêczynowe ozdabiaæ innymi kamieniami szlachetnymi, to warto¶æ diamentów z dnia na dzieñ spad³aby bardzo drastycznie. Mimo, ¿e diamenty s± piêkne, wcale nie s± takie rzadkie, jakby siê wydawa³o, ale ich wysoka warto¶æ rynkowa w sposób niezwykle umiejêtny utrzymywana jest dziêki niepisanej umowie pomiêdzy lud¼mi, którzy ¿yj± z handlu tymi kamieniami.



Diamenty by³y kamieniem wyj±tkowym jeszcze w XIX w. Znajdowano je g³ównie w Brazylii, wiêc by³y unikalne i przez to ogromnie drogie. Na bi¿uteriê ozdobion± takimi kamieniami mog³y sobie pozwoliæ w tamtych czasach jedynie koronowane g³owy. Jednak pod koniec XIX stulecia, wielk± obfito¶æ diamentów znaleziono w po³udniowej Afryce, tak wiêc ich pojawienie siê na rynku powinno powa¿nie wp³yn±æ na ich cenê. Tak siê jednak nie sta³o. Jednym z najbardziej wp³ywowych Afrykanerów w tamtych czasach by³ Cecil Rhodes, którego ogromn± prywatn± posiad³o¶æ na Czarnym L±dzie nazywano od jego nazwiska Rodezj± (dzisiejsze Zimbabwe). Rhodes powo³a³ do ¿ycia firmê De Beers, której zadaniem by³o skupowanie wszystkich wydobytych na ¶wiecie diamentów. Dziêki stworzeniu monopolu diamentowego, mo¿na by³o kontrolowaæ ich poda¿ a przez to tak¿e ich cenê, utrzymuj±c j± na po¿±danym poziomie. W ci±gu pierwszych 35 lat dzia³alno¶ci firma De Beers, kontrolowa³a 95% ¶wiatowego rynku diamentów.

Diamenty skupowane przez firmê De Beers trafia³y do Antwerpii, sk±d by³y rozprowadzane po ca³ym ¶wiecie, przynosz±c swym w³a¶cicielom krociowe zyski. Sielankê przerwa³ perfekcyjnie przeprowadzony napad na antwerpskie Centrum Diamentów, z którego z³odzieje skradli kamienie warto¶ci 100 mln euro. Napadu dokonano 15 lutego 2003 roku, i przeprowadzono go tak sprawnie, ¿e nie zadzia³a³ ¿aden z 10 poziomów zabezpieczeñ sejfu. Podczas napadu nie oddano ani jednego wystrza³u, nikomu te¿ nie wyrz±dzono ¿adnej fizycznej krzywdy.

Centrum Diamentów w Antwerpii to prawdziwa forteca. Jest ona po³o¿ona w samym centrum diamentowego dystryktu, który zajmuje sob± powierzchniê ok. 1,5 km2, na którym operuje ok 1500 firm, sklepów, hurtowni i warsztatów jubilerskich obracaj±cych diamentami. Sprzedaje siê tam wszelkie rodzaje tych kamieni: od jubilerskich po przemys³owe w ilo¶ciach detalicznych i hurtowych. ¦rednio ka¿dego dnia w diamentowym dystrykcie ok. 200 karatów tych kamieni zmienia w³a¶ciciela, co oznacza obrót rzêdu 200 mln dolarów dziennie.

Ca³y obszar dystryktu zamyka siê w trzech ulicach, po³±czonych ze sob± w kszta³cie litery ‘S”. Na obu koñcach litery „S” znajduj± siê ruchome barykady uniemo¿liwiaj±ce nieautoryzowanym pojazdom wjazd na teren dystryktu. Ca³y jego obszar pilnuj± silne patrole policji, operuj±ce z dwóch komisariatów po³o¿onych na terenie dystryktu. Patroluj±cy ten teren policjanci, w odró¿nieniu od reszty antwerpskiej policji, s± silnie uzbrojeni w broñ automatyczn±. Oprócz policji mundurowej, ulice pilnowane s± tak¿e przez policjê tajn±, z któr± wspó³pracuj± agenci z prywatnych firm ochroniarskich, wynajmowanych przez poszczególne firmy prowadz±ce dzia³alno¶æ na tym terenie.

Diamenty przywo¿one s± z lotniska w opancerzonych samochodach i pilnowane przez ochroniarzy w kamizelkach kuloodpornych i uzbrojonych w broñ maszynow±. Diamentowy dystrykt jest tak¿e gêsto nafaszerowany kamerami przemys³owymi, które obserwuj± ka¿dy centymetr kwadratowy tej czê¶ci miasta.

Budynek Centrum Diamentów znajduje siê w samym centrum tego systemu bezpieczeñstwa i ma on oczywi¶cie w³asne i niezale¿ne zabezpieczenia. Oprócz pracuj±cych 24 godziny na dobê kamer, wewn±trz budynku przebywa non stop 2 stra¿ników, patroluj±cych regularnie jego korytarze. Ka¿dy z policjantów stacjonuje w innym pomieszczeniu.

Diamenty ulokowane s± w sejfie, który znajduje siê 2 piêtra pod ziemi±. Aby otworzyæ sejf trzeba pokonaæ ciê¿kie, pancerne, grube na 30 cm drzwi. Maj± one dwa zamki. Jeden z nich otwiera siê kluczem a drugi kombinacj± szyfrow±. Za tymi drzwiami znajduj± siê kolejne drzwi, które otwiera stra¿nik obserwuj±cy i identyfikuj±cy wchodz±cych przez kamerê. Wewn±trz sejfu znajduje siê detektor ruchu, czujnik ciep³a na podczerwieñ oraz czujnik ¶wiat³a. Ca³o¶æ do z³udzenia przypomina film „Mission Impossible”.
¦ciany i drzwi sejfu maj± tak¿e alarm sejsmiczny, na wypadek gdyby kto¶ chcia³ siê do niego podkopaæ podziemnym tunelem i rozerwaæ jego ¶ciany dynamitem. W samym ¶rodku sejfu znajduje siê 189 skrzynek depozytowych, gdzie przechowywane s± diamenty. Ka¿da z tych skrzynek ma dwa zamki. Aby j± otworzyæ w³a¶ciciel musi u¿yæ w³asnego klucza w asy¶cie pracownika Centrum, który ma drugi klucz.

W opinii zarz±du Centrum Diamentów, ¿aden z³odziej nie móg³ liczyæ nawet na cieñ szansy, ¿e uda mu siê dostaæ do przechowywanych w sejfie kosztowno¶ci.

cdn

http://nowaatlantyda.com/2010/02/23/diamenty-sa-wieczne-cz-2/

Diamenty s± wieczne cz.1
Diamenty s± wieczne cz.3
Zapisane

Pozwól sobie byæ sob±, a innym byæ innymi.
Dariusz


Maszyna do pisania...


Punkty Forum (pf): 3
Offline

P³eæ: Mê¿czyzna
Wiadomo¶ci: 6024



Zobacz profil Email
« Odpowiedz #5 : Marzec 06, 2012, 21:12:32 »

Diamenty s± wieczne cz.3
24 lut 2010

Z³odzieje, którzy postanowili okra¶æ antwerpskie Centrum Diamentów, byli W³ochami, którzy sami siebie nazywali Szko³± Turyñsk±. Wszyscy pochodzili z tego samego miasta, znali siê od lat i byli wysokiej klasy specjalistami w z³odziejskim fachu.



Skarbiec diamentów w Antwerpii po raz pierwszy zwróci³ ich uwagê w 1997 roku, kiedy to z biura wynajêtego w diamentowym dystrykcie, próbowali okra¶æ bank mieszcz±cy siê tu¿ poza t± stref±. Mimo, ¿e kradzie¿ ta siê nie powiod³a (na skutek przypadkowego w³±czenia alarmu), z³odzieje zorientowali siê w jaki sposób ¿yje diamentowy dystrykt. Zauwa¿yli tak¿e pêkniêcia w tym wydawa³oby siê szczelnym monolicie zabezpieczeñ.

W 2001 roku, jeden ze z³odziei – Leonardo Notarbartolo – podaj±c siê za kupca diamentów, za³o¿y³ sobie skrzynkê depozytow± w sejfie Centrum. Dziêki temu móg³ on przebywaæ w budynku tak czêsto jak chcia³. Notarbartolo mia³ nienaganne maniery i doskonale sprawdza³ siê w roli biznesmena. P³aci³ swoje rachunki na czas i by³ osob± lubian± przez pracowników Centrum. W tym samym czasie pracowicie nakrêca³ szpiegowsk± kamer± filmow± elementy zabezpieczeñ, które pó¼niej analizowa³a reszta gangu. Najs³abszym ogniwem systemu bezpieczeñstwa Centrum okazali siê ludzie. Wpu¶cili oni lisa do kurnika, gdy otworzono Notarbartolo skrzynkê depozytow± bez sprawdzenia jego przesz³o¶ci – a by³ on ju¿ w swoim ¿yciu notowany w kartotekach policyjnych. Na rozpracowywanie Diamentowego Centrum Notarbartolo po¶wieci³ dwa lata.

Drzwi do sejfu by³y tak potê¿ne, ¿e zniechêci³yby ka¿dego z³odzieja, ale nie takiego ze Szko³y Turyñskiej. Drzwi zamyka³y dwa mechanizmy: jednym by³ klasyczny klucz a drugim zamek szyfrowy. Sam klucz by³ ogromnych rozmiarów i mierzy³ sobie ok. 25 cm. d³ugo¶ci. Taki klucz by³by bardzo niewygodny w noszeniu, dlatego odczepiano od niego czê¶æ otwieraj±c± aby nosiæ j± wygodnie w kieszeni. Reszta klucza powinna znajdowaæ siê w pomieszczeniu stra¿nika. Poniewa¿ Centrum Diamentów nigdy nie by³o okradzione, czujno¶æ stra¿ników pozostawia³a wiele do ¿yczenia. Klucza w³a¶ciwie nigdy nie rozk³adano na czê¶ci i wisia³ sobie w ca³o¶ci powieszony na haku. W samym sejfie znajdowa³ siê jednak czujnik termiczny i detektor ruchu, ale z³odzieje szybko zorientowali siê jak go unieszkodliwiæ. Notarbartolo jako klient Centrum mia³ dostêp do sejfu i móg³ przebywaæ w nim samotnie, gdy uzupe³nia³ zawarto¶æ swojej skrzynki. Obs³uga Centrum by³a na tyle dyskretna, ¿e nie zainstalowano tam kamer. Na kilka godzin przed akcj±, tu¿ przed zamkniêciem Centrum, Notarbartolo raz jeszcze odwiedzi³ sejf i o¶lepi³ oba czujniki lakierem do w³osów. Kiedy w³amano siê do wnêtrza sejfu, dla pewno¶ci zastawiono je kawa³kiem styropianu. Koszt unieszkodliwienia kosztownego sprzêtu wynosi³ nieca³e 10 dolarów.

Problem jednak przedstawia³ alarm magnetyczny w drzwiach. Sk³ada³ siê on z dwóch magnesów, z których jeden by³ w drzwiach a drugi w pancernej futrynie. Kiedy drzwi do sejfu by³y zamkniête, oba magnesy bêd±c blisko siebie tworzy³y pole magnetyczne, które uaktywnia³o alarm. Przerwanie pola poprzez otwarcie drzwi by³o odnotowane w firmie ochroniarskiej, bêd±cej poza budynkiem. Okaza³o siê jednak, ¿e magnes w futrynie jest po prostu przekrêcony do niej na ¶ruby – wystarczy³o go wiêc odkrêciæ, przymocowaæ do drzwi i alarm nie reagowa³ nawet po ich otwarciu. Jeden ze z³odziei, korzystaj±c z wej¶ciówek Notarbartolo zakrad³ siê do drzwi sejfu, powykrêca³ ¶ruby na których zaczepiony by³ magnes, obci±³ je tak, ¿e z zewn±trz widaæ by³o tylko ich ³ebki i przyklei³ magnes do ¶ciany ta¶m± klej±c±. ¦ruby by³y bardzo d³ugie i mia³o to zaoszczêdziæ czas podczas w³amania.

Do teraz nikt nie wie w jaki sposób z³odzieje poradzili sobie z zaszyfrowanym kodem. Urz±dzenie by³o skonstruowane tak, ¿e nie da³o siê podejrzeæ numerów wciskanych na klawiaturze, po to, by otworzyæ elektroniczny zamek. Prawdopodobnie jednak szyfr nie by³ wcale potrzebny, bo stra¿nicy dla wygody, nigdy nie kodowali tego zamka, po prostu zatrzaskuj±c drzwi do sejfu i zamykaj±c go na klucz.

Wewnêtrzne drzwi wy³amano w tradycyjny z³odziejski sposób – ³omem. Te drzwi nie by³y pod alarmem i otwiera³ je stra¿nik przyciskiem ze swojego pokoju. Do pokonania pozosta³ wiêc jeszcze czujnik ¶wiat³a. Sejf otwarto w egipskich ciemno¶ciach a sam czujnik okrêcono czarn± ta¶m± izolacyjn±. Wtedy dopiero z³odzieje mogli dobraæ siê do skrzynek depozytowych.

Musieli otworzyæ w nich dwa zamki aby wydobyæ diamenty i do tego celu zastosowali specjalnie w tym celu zrobiony klucz w kszta³cie korkoci±gu. Otworzono w ten sposób 109 skrzynek, w których oprócz diamentów znajdowa³y siê tak¿e certyfikaty, dziêki którym z³odzieje stawali siê prawowitymi w³a¶cicielami kamieni. W skrzynkach znajdowa³y siê tak¿e inne kamienie warto¶ciowe i gotówka.

Oficjalnie ³upem z³odziei pad³y diamenty o warto¶ci 100 mln euro. Nieoficjalnie jednak mówi siê, ¿e mog³y mieæ one warto¶æ 4 razy wiêksz±. Wielu w³a¶cicieli depozytów nigdy nie przyzna³o siê do ich zawarto¶ci.

Wy³uskiwanie diamentów ze skrzynek posz³o tak sprawnie, ¿e ca³a grupa nie niepokojona przez nikogo opu¶ci³a niezauwa¿ona budynek Centrum i bezpiecznie dotar³a do wynajmowanego w Antwerpii mieszkania. Tam niezw³ocznie z³o¿ono w workach na ¶mieci wszystkie przedmioty i ubrania, które u¿yto w czasie kradzie¿y. Wtedy to z³odzieje, którzy tak precyzyjnie opracowywali ka¿dy szczegó³ swojego skoku, pope³nili kolosalny b³±d. Do worków z kominiarkami i rêkawiczkami wrzucili tak¿e zwyk³e kuchenne ¶mieci. W tych ¶mieciach znajdowa³y siê rachunki ze sklepów, gdzie kupowano jedzenie, ale tak¿e i sprzêt potrzebny do napadu.

Z³odzieje wsiedli do auta i wyruszyli w stronê lotniska w Brukseli. Byæ mo¿e trzymane w napiêciu emocje pu¶ci³y ich wtedy, bo tu¿ przed lotniskiem zatrzymali siê w niewielkim lasku, gdzie wypili kilka butelek szampana i porzucili worki ze ¶mieciami. Zapewne na worki te nikt by nie zwróci³ uwagi i kradzie¿ usz³aby im p³azem, ale lasek ten by³ oczkiem w g³owie pewnego emeryta, który za punkt honoru i cel reszty swojego ¿ycia postawi³ sobie ¶ciganie wandali wyrzucaj±cych tam ¶mieci.

Kiedy o ¶wicie zobaczy³ porozrzucane butelki po szampanie zawrza³o w nim z w¶ciek³o¶ci. Otwiera³ po kolei worki ze ¶mieciami szukaj±c w nich jakich¶ szczegó³ów, które mog³yby ujawniæ personalia ¶mieciarzy. Robi³ tak zawsze gdy znalaz³ porzucone w lasku ¶mieci i ju¿ kilka razy uda³o mu siê znale¼æ sprawców, dziêki znalezionym w ¶mieciach rachunkom telefonicznym. Tym razem oprócz zwyk³ych ¶mieci samozwañczy stra¿nik le¶ny natrafi³ na ubrania, narzêdzia, kominiarki ale tak¿e gar¶æ szafirów i plik indyjskich rupii, które z³odzieje porzucili nie chc±c zadawaæ sobie trudu z ich wymian± na europejsk± walutê.

Stra¿nik zadzwoni³ na policjê, która natychmiast przyjecha³a do podbrukselskiego lasku. Efektem tego by³o aresztowanie uczestników napadu na Centrum Diamentów w Antwerpii. Diamentów jednak nigdy nie odzyskano.

http://nowaatlantyda.com/2010/02/24/diamenty-sa-wieczne-cz-3/
Zapisane

Pozwól sobie byæ sob±, a innym byæ innymi.
Strony: [1] |   Do góry
  Drukuj  
 
Skocz do:  

Powered by SMF 1.1.11 | SMF © 2006-2008, Simple Machines LLC | Sitemap

Strona wygenerowana w 0.03 sekund z 20 zapytaniami.

Polityka cookies
Darmowe Fora | Darmowe Forum

wypadynaszejbrygady gangem watahaslonecznychcieni maho phacaiste-ar-mac-tire