Noc ¶wiêtojañska,sobótkowa to noc tajemnych spotkañ.
Tañców i swawoli.
Czym jest dla nas ta najkrótsza w roku noc w poni¿szym artykule Wojciecha Józwiaka.
Noc Kupa³y, czyli noc ¶wiêtojañska, do dzi¶ wywo³uje spore emocje. Po dawnym ¶wiêcie pozosta³o palenie ognisk i puszczanie na wodê wianków z zapalonymi ¶wieczkami, ale tak¿e niejasne przekonanie, ¿e nasi pogañscy przodkowie czcili to ¶wiêto... du¿o ¶mielej. Artur Kowalik, autor ksi±¿ki "Kosmologia dawnych S³owian",1 tak streszcza dawny sens Kupalnej Nocy:
"[Noc ta] s³u¿y³a inicjacji seksualnej m³odego pokolenia: nagie, a przynajmniej bose dziewczêta, ¶piewaj±c, wirowa³y w ko³o wokó³ ¶wiêtojañskiego ognia w kierunku przeciwnym do ruchu s³oñca, symbolicznie pogr±¿aj±c siê w podziemnym ¶wiecie. Oszo³omione tañcem unosili wy³aniaj±cy siê z ciemno¶ci ch³opcy, przenosz±c w ramionach przez ogieñ i znikaj±c z nimi na powrót w ciemno¶ci, by, na wzór kosmicznego zarodka ¿ar namiêtno¶ci przezwyciê¿y³ przeciwieñstwa wynikaj±ce z ró¿nicy p³ci."
By³o to wiêc ¶wiêto inicjacyjne i orgiastyczne. ¦redniowieczni ko¶cielni pisarze wci±¿ gorsz± siê, i¿ niewiasty "w nocy ognie pali³y, tañcowa³y, ¶piewa³y, diab³u cze¶æ a mod³ê czyni±c" (Marcin z Urzêdowa). Jan D³ugosz ubolewa, i¿ mimo, ¿e ju¿ 500 lat up³ynê³o do chrztu Polski, to wci±¿ "odprawiano [te igrzyska] przez bezwstydne i lubie¿ne przy¶piewki i ruchy, przez klaskanie w d³onie i podnietliwe zginanie siê, oraz inne mi³osne pienia..."
Zapiski historyków pokazuj±, jak na ziemiach polskich ¶wiêto to stopniowo s³ab³o, staj±c siê coraz bardziej powodem do ekscesów z ogniem i strzelaniem, a¿ w koñcu zaczê³o byæ zabranianie przez w³adze i ograniczone do niewinnego puszczania wianków na wodê. Ale czym by³o na pocz±tku?
Wyja¶nijmy po kolei - najpierw nazwê ¶wiêta. Nazwa "Kupa³a" u¿ywana by³a u wschodnich S³owian. "Kupa³±" nazywano te¿ kuk³ê, któr± uroczy¶cie owej nocy palono i topiono. Na nasze ziemie, zw³aszcza na s±siaduj±ce z Rusi± Mazowsze, nazwa ta przenika³a jako "kupalnocka" - zreszt± s³owo to zniekszta³cano najdziwniej. W Polsce typow± nazw± by³a Sobótka, a palone wtedy ogniska nazywano "sobótkowymi ogniami". Co do s³owa "Kupa³a", niektórzy badacze uwa¿ali, i¿ wziê³o siê ono od obrzêdowego k±pania siê tej nocy. Bardziej prawdopodobne jest jednak, i¿ podobieñstwo tych s³ów jest przypadkowe, a nazwa ta - Kupa³a - jest pozosta³o¶ci± wygas³ego jêzyka ludu, który w staro¿ytno¶ci s±siadowa³ ze S³owianami i zosta³ przez nich wch³oniêty i zasymilowany. Mówili oni jêzykiem podobnym do ³aciny lub celtyckiego; zosta³o po nich kilkadziesi±t s³ów w s³owiañskim. Prawdopodobnie byli to pó³legendarni Wenetowie. S³owo "Kupa³a" jest uderzaj±co podobne do przydomka rzymskiego Amora - Cupido! Z kolei nazwa "Sobótka" nasuwa my¶l, ¿e kiedy w Polsce rozpowszechni³o siê chrze¶cijañstwo i jego kap³ani og³osili swoim dniem ¶wiêtym niedzielê, to czynni wci±¿ "starostowie" rodzimego, pogañskiego kultu uznali, i¿ ich dniem ¶wiêtym jest przeddzieñ niedzieli - sobota. "Sobótka" oznacza³aby wiêc jakiekolwiek rodzimowiercze ¶wiêto. Zauwa¿my, ¿e dzieñ ¶w. Jana, 24 czerwca, w wiêkszo¶æ lat wcale nie wypada³ w sobotê!2
Kiedy czczono to ¶wiêto? Przyjê³o siê uto¿samiaæ je ze ¶w. Janem (raczej: wigili± ¶w. Jana, 23 czerwca), ale wiele sobótkowych obrzêdów wype³niano wcze¶niej, w Zielone ¦wiatki. Na przyk³ad ognie na wzgórzach na ¦l±sku palono na Jana, ale w Ma³opolsce raczej na Zielone ¦wi±tki. Pod Krakowem, blisko ¶l±skiej granicy, ludno¶æ rozwi±za³a ten dylemat tak, ¿e jednakowo ¶wiêtowa³a oba te dni. Inne rytua³y, na przyk³ad krzesanie nowego, "¿ywego" ognia prastarym sposobem, przez tarcie dwóch desek, by³y praktykowane w ró¿nych miejscowo¶ciach tak¿e na 1 maja i nawet jeszcze wcze¶niej na Wielkanoc.
Wy³ania siê z tego obraz taki, ¿e przed przyjêciem chrze¶cijañstwa istnia³o u S³owian wielkie p³odno¶ciowo-orgiastyczne ¶wiêto na prze³omie wiosny i lata, kiedy dni s± najd³u¿sze i potêga S³oñca, ¶wiat³a i ognia najwiêksza, choæ w³a¶nie wtedy nale¿y pomóc S³oñcu, wzmocniæ jego si³ê, która zaraz zacznie s³abn±æ. Czym wzmocniæ? - pal±c na ziemi, jakby jego magiczne odbicie, wielkie ognie. Kiedy zaczêto S³owian chrzciæ i nawracaæ na now± wiarê, obyczaje zwi±zane ze ¦wiêtem Kupa³y zaczê³y byæ "przyklejane" do wielkich ¶wi±t ko¶cielnych tej pory roku, wiêc i do Zielonych ¦wi±tek, i do Jana. Tym ³atwiej, ¿e S³owianie ¶cis³ej astronomicznej rachuby czasu nie znali, a ich w³asny kalendarz by³ ksiê¿ycowy. Miesi±c by³ dla nich okresem widoczno¶ci Ksiê¿yca, czas dzielili na miesi±ce wed³ug pe³ni i nowiów Ksiê¿yca, wiêc zapewne i ¶wiêtowanie Kupalnocki waha³o siê w obrêbie ca³ego kalendarzowego miesi±ca. To by t³umaczy³o "rozmycie siê" obrzêdów, co do ich czasu, pomiêdzy Zielonymi ¦wiêtami a Janem: jedne przesz³y do Zielonych ¦wi±tek, inne do Jana.
Czy Kupa³a by³a ¶wiêtem ognia czy wody? Wcale nie jest to jasne. Bo z jednej strony mamy rytualne krzesanie "¿ywego ognia", palenie ognisk i ¶wiate³ek na wiankach - ale z drugiej strony wraca motyw k±pieli i brzeg rzeki jako miejsce ¶wiêtowania. A wiêc woda - czy ogieñ? Odpowied¼ brzmi: jedno i drugie. Kupalna Noc by³a ¶wiêtem i ognia i wody, by³a ¶wiêtem po³±czenia wody i ognia. By³a ¶wiêtem po³±czenia ¿ywio³ów i w ogóle momentem zjednoczenia przeciwieñstw. Tej nocy ogieñ ³±czy³ siê w jedno¶æ z wod±, ¶wiat³o z ciemno¶ci±, mê¿czyzna z kobiet± i piorun bij±cy z nieba - z ziemi±. Tak¿e ³ad ³±czy³ siê w jedno z chaosem.
Dla ludzi ¿yj±cych w cyklicznym czasie powtarzaj±cych siê pór roku, ¶wi±t i faz Ksiê¿yca, Noc Kupa³y by³a jakby osi±, w której Wszystko ³±czy³o siê w Jedno - osi±, wokó³ której obraca³ ca³y wielki ko³owrót ¶wiata.
Wspomniany wcze¶niej Artur Kowalik (którego ceniê jako wybitnego znawcê ¶wiata dawnych S³owian) postawi³ hipotezê, i¿ powtarzaj±ce siê w sobótkowych obrzêdach ³±czenie ognia z wod± - a wiêc ¶wieczki sp³awiane rzek±, palenie, po czym topienie s³omianych kukie³ lub pochodni - jest pozosta³o¶ci± rodzimowierczego obrzêdu, podczas którego kap³an demonstrowa³ ludowi rzecz niemo¿liw±: po³±czenie przeciwieñstw, mianowicie ogieñ p³on±cy w wodzie. Czyniono tak, zrêcznie manipuluj±c nad wod± p³on±cymi pochodniami.
Podobn± demonstracj± po³±czenia siê przeciwieñstw by³... kwiat. Ale nie kwiat paproci, który wydaje siê raczej obcym, nie-s³owiañskim zapo¿yczeniem, lecz kwiat bratka. Bratek, Viola tricolor, ma w jednym kwiecie p³atki ¿ó³te (jak ogieñ) i fioletowo-niebieskie (jak woda). Wygl±da wiêc jak ogieñ po³±czony z wod±. A dlaczego nazywa siê w³a¶nie "bratek", a nie inaczej? W tym kryje siê dalszy ci±g kupalnej tajemnicy. We wschodnios³owiañskich pie¶niach ¶wiêtojañskich zachowa³a siê opowie¶æ o kazirodztwie, które kiedy¶, "dawno temu", mia³o miejsce podczas tej na³adowanej magi± nocy. O siostrze, która w tê noc uwiod³a brata i który musia³ j± za ten czyn zabiæ. Przed nieuchronnym wyrokiem dziewczyna prosi, by na jej grobie posadziæ kwiaty, albo kwiaty wyrastaj± same na jej - lub ich, wspólnym, grobie. Kwiaty te maj± p³atki czerwone jak mêski ogieñ i b³êkitne jak ¿eñska woda. I nazywaj± - jakby inaczej? - bratkami.
Kiedy znamy ten mit, sens kupalnego ¶wiêta siê wyja¶nia. Jak ogieñ z wod± i jak p³atki bratków o przeciwnych kolorach, podczas tego ¶wiêta urzeczywistnia siê Jedno¶æ Wszystkiego. ¦wiat staje siê monad± - jednym punktem, w którym ³±cz± siê przeciwieñstwa. Kiedy¶ bogowie, zaczynaj±c od takiego magicznego punkty, stworzyli ¶wiat. Teraz jego stworzenie zostaje powtórzone.
S³owianie nie znali filozofii i nie umieli tych idei wyraziæ pojêciowo. Dlatego wyra¿ali ich sens poprzez ¶wiêtowanie i rado¶æ, przez pie¶ni, tañce i szczególne rytualne dzia³ania. Chocia¿, kto wie, czy naprawdê nie znali do tego "teorii". Ich religia te¿ przecie¿ musia³a mieæ swoich kap³anów, mêdrców, wtajemniczonych. Ale gdy przysz³a nowa wiara, oni nie spisali swoich traktatów o budowie i sensie ¶wiata. Zosta³y po nich, jako echo ich religii, tylko ludowe obrzêdy.
Sobótka-Kupalnocka mia³a swoje odmiany w ca³ej S³owiañszczy¼nie. W Rosji ten ¶wiêty dzieñ zaczynano od k±pieli w ³a¼ni, po czym przez wsie sz³y korowody z pie¶niami, na brzegami rzek nie tylko palono ognie, ale i ucztowano. W Bu³garii k±pano siê w rzekach przed wschodem S³oñca - obyczaj bardzo podobny do wczesno-chrze¶cijañskich rytua³ów nocnego chrztu przez zanurzenie w wodzie z g³ow± i nago. ¦wiêtowali nie tylko ludzie - cieszyæ siê mia³o tak¿e S³oñce! Wypatrywano tego dnia wschodu S³oñca, bo wtedy S³once mia³o skakaæ po niebie z rado¶ci. Kto to zobaczy³, szczê¶cie go spotyka³o. U wschodnich S³owian palono s³omianego ba³wana, zwanego tak¿e "Kupa³a" lub "Kupa³o", i jeszcze p³on±cego topiono w wodzie. Na Polesiu, ale i w Ma³opolsce w ¶rodku ¶wiêtojañskiego ogniska wznoszono s³up ob³o¿ony s³om± - wyra¼ny znak, i¿ ogieñ ten symbolizowa³ zarazem o¶ ¶wiata. Pola obje¿d¿ano konno z pochodniami zapalonymi od sobótkowych ogni. Przez ogniska przepêdzano byd³o. Dziewczêta strojono ga³êziami, po czym wygl±daj±ce jak chodz±ce drzewko, wrzucano do wody. Wszêdzie skakano przez ogieñ, a niekiedy chodzono po nim boso. Moc ognia wzmacnia³a "ognista", aromatyczna ro¶lina - bylica, czyli pio³un. Wzmocnieniu mocy s³u¿y³ te¿ napitek: piwo z dodatkami psychoaktywnych ro¶lin, jak chmiel lub lulek.3 Wszystkie te czynno¶ci mia³y na celu "unurzanie siê" w o¿ywczej, uzdrawiaj±cej mocy ognia i wody - ³±cz±cych siê wtedy ¿ywio³ów.
Podczas tego wszechogarniaj±cego po³±czenia przeciwnych ¿ywio³ów ³atwiej by³o ch³opcom i dziewczêtom przekroczyæ dziel±c± ich zwykle barierê. By³ to idealny moment, by m³odzi obojga p³ci poznali siê - tak¿e najbli¿ej jak to mo¿liwe. Na to by³ potrzeby szczególny, wyj±tkowy dzieñ, a raczej noc, bo w zwyk³e dni S³owianie, naród wszak rz±dz±cy siê surowym patriarchalnym prawem, nie kwapili siê do wolnej mi³o¶ci.
Sk±d wziê³y siê wianki? Wydaje siê, ¿e wró¿enie z wianków by³o jakby osobn± tradycj±, do¶æ lu¼no zwi±zan± z g³ównym sensem tego ¶wiêta. Wianki w dawnych czasach plecione by³y ze s³omy, w któr± wplatano ¶wie¿e kwiaty. Z pocz±tku nie u¿ywano ¶wiec - po prostu podpalano s³omê. Albo doczepiano do wianka ³atwopalny wiecheæ z suchych zió³. Z tego, co siê dzia³o z wiankiem, dziewczêta wró¿y³y sobie przysz³o¶æ. W któr± stronê wianek p³yn±³, znaczy³o, z której strony przyjdzie narzeczony. To, czy wianek odp³yn±³ czy uton±³, zapowiada³o d³ugie i szczê¶liwe ¿ycie - lub przeciwnie. W niektórych okolicach nie chodzono z wiankami nad wodê, tylko rzucano na ga³êzie: gdy zawiesi³ siê na ga³êzi, wró¿ba by³a pomy¶lna. Albo rzucano na dach: nie spad³ - pomy¶lnie!
Kiedy pierwotny sens Kupa³y zaciera³ siê w ludzkiej ¶wiadomo¶ci, zaczêto sens sobótkowych ogni t³umaczyæ inaczej: ¿e oto w tê noc szczególnie aktywne s± wied¼my, strzygi, czarty i inne s³u¿ki i s³udzy z³a. S± aktywne w³a¶nie dlatego, ¿e w ramach ogólnego pomieszania ¿ywio³ów si³y ciemno¶ci i chaosu wnikaj± w uporz±dkowany "dzienny" ¶wiat ludzi. I dlatego, by je trzymaæ na bezpieczn± odleg³o¶æ od ludzkich siedzib, trzeba paliæ wielkie ognie. Widywano w tê noc lataj±cych pod niebem czarowników, a chaty zabezpieczano ostrymi narzêdziami postawionymi na sztorc - wiadomo, czarownice ich nie lubi±. Kto za¶ nie przyszed³ na sobótkowe tañce, ten by³ powa¿nie podejrzany, ¿e sam jest wied¼m± lub "wied¼minem" i lata gdzie¶ na szkodê przyzwoitym ludziom. Zauwa¿my, ¿e podobnie zdemonizowane zosta³o zachodnio-europejskie ¶wiêto ognia, Beltaine, a raczej jego wigilia - noc po dniu ¶w. Walbergi-Walpurgii, a tak¿e, w angielsko-amerykanskiej tradycji, wigilia Wszystkich ¦wiêtych czyli Halloween. Mechanizm by³ w ka¿dym przypadku podobny: ¶wiêta, podczas których pierwotnie stapia³y siê - chwilowo - ¶wiaty ludzi i duchów, stawa³y siê z czasem nocami z³ych mocy, por± inwazji demonów.
D³ugo ju¿ po tym, kiedy sens Nocy Kupalnej zatar³ siê w ludzkiej pamiêci, powtarzano powiedzenie-przestrogê, ¿e k±paæ siê - w rzekach lub jeziorach - mo¿na dopiero po tym, kiedy "¶w. Jan wodê ochrzci".4 Ale istnia³a w S³owiañszczy¼nie inna wersja tej przestrogi: ¿e k±piel jest dozwolona, kiedy wodê "ochrzci"... piorun podczas pierwszej burzy. Gdy zestawiæ jedno z drugim, wynika, ¿e kupalnym obrzêdom powinna wtórowaæ burza z piorunami. Wtedy dopiero, gdy w ludzkie dzia³ania w³±czy siê przyroda, ¶wiêto to zostanie spe³nione w sposób doskona³y. (Podobnie jak dzi¶ do doskona³o¶ci ¶wi±t Bo¿ego Narodzenia potrzeba, aby wtedy spad³ ¶nieg.) Gdy ten w±tek poci±gn±æ dalej, wyniknie z niego, ¿e Kupalnocce patronowa³o bóstwo, które po chrystianizacji zast±pi³ i przes³oni³ ¶wiêty Jan Chrzciciel. Bóstwo to mia³o zwi±zek z piorunami, wiêc zapewne by³o bogiem burzy. Czy¿by tym patronem Nocy Kupalnej by³ sam gromow³adny Perun?5
I jeszcze lokalny szczegó³. Na zachód od Milanówka, gdzie od kilkunastu lat mieszkam, na ¶w. Jana - w samo to ¶wiêto, nie w jego wigiliê - po wsiach pali siê ognie. Pali siê je na miedzach, a wiêc na skrawkach ziemi niczyjej, czyli symbolicznie nie-ludzkiej, wiêc w jakim¶ sensie pozostawionej mocom i duchom, a w tych ogniskach pali siê ko³a. Kiedy¶ zapewne by³y to zu¿yte ko³a od wozów, dzi¶ s± du¿o efektywniej p³on±ce stare opony. Nad okolicami B³onia, Regowa, Szymanowa, w trójk±cie Grodzisk - Sochaczew - Bolimów co roku unosz± siê wstêgi czarnych dymów. (I tylko tam.) Kilka razy o ten obyczaj, praktykowany przecie¿ 30-60 km od Warszawy, pyta³em etnografów. Nikt o nim nie s³ysza³! Palenie kó³ przypomina obrzêd zapalonych kó³, staczanych ze wzgórz na celtyckie, ale i germañskie ¶wiêto nowego ognia, Beltaine, 1 maja. W ziemi w wymienionym mikroregionie le¿± z³o¿a bry³ szlaki pozosta³ej po staro¿ytnym zag³êbiu hutniczym. W okresie rzymskim ta okolica by³a gêsto zaludniona i produkowa³a broñ na potrzeby Germanów tocz±cych przygraniczne wojny z Cesarstwem. Mo¿na przypuszczaæ, ¿e obyczaj palenia ¶wiêtojañskiego palenia kó³ jest ¶wiadectwem, i¿ spora grupa ówczesnej ludno¶ci z tzw. Kultury Przeworskiej na tym terenie przetrwa³a okres Wêdrówki Ludów i przekaza³a swoje obrzêdy przyby³ym pó¼niej S³owianom. Tylko jak to sprawdziæ?
http://www.taraka.pl/?id=kupala