Niezale¿ne Forum Projektu Cheops Niezale¿ne Forum Projektu Cheops
Aktualno¶ci:
 
*
Witamy, Go¶æ. Zaloguj siê lub zarejestruj. Grudzieñ 22, 2024, 03:06:16


Zaloguj siê podaj±c nazwê u¿ytkownika, has³o i d³ugo¶æ sesji


Strony: [1] |   Do do³u
  Drukuj  
Autor W±tek: Czas zaloby  (Przeczytany 4402 razy)
0 u¿ytkowników i 1 Go¶æ przegl±da ten w±tek.
Rafaela
Go¶æ
« : Listopad 29, 2010, 20:34:54 »

Czas ¿a³oby - Renata Skoraszewska
Drukuj | Email
Czy mo¿na byæ smutnym, rozdra¿nionym, przygnêbionym, apatycznym po czyjej¶ ¶mierci?

Potocznie ¿a³ob± nazywamy czas po ¶mierci bliskiej osoby. Prze¿ywamy wówczas ¿al, ból, smutek, pustkê, z³o¶æ i bunt wobec osób i faktów, mo¿e nawet rozpacz. Jest to proces radzenia sobie z nieuniknion± rzeczywisto¶ci±.
Ten czas mo¿e zacz±æ siê jednak wcze¶niej - kiedy przewidujemy blisko¶æ rozstania. Zdarza siê to podczas zaawansowanej ¶miertelnej choroby, gdy bliski od d³u¿szego czasu jest s³aby i wycieñczony. Nie chcemy go straciæ. To trudne i bolesne do¶wiadczenie, wiêc mo¿emy odczuwaæ niechêæ i opór, broniæ siê przed u¶wiadomieniem sobie, ¿e chwila ¶mierci siê zbli¿a. Boimy siê doznawania bólu i bezradno¶ci.
Nie³atwo rozstawaæ siê, ¿egnaæ.
Czasem nasza niezgoda na rych³e rozstanie z chorym jest tak du¿a, ¿e wysy³amy chorego na si³ê do szpitala ignoruj±c jego wolê pozostania w domu i umierania w otoczeniu rodziny. Czasami chcemy zatrzymaæ go jak d³ugo siê da, podtrzymywaæ jego funkcje ¿yciowe za pomoc± aparatury, choæ wiadomo, ¿e jest bardzo, bardzo s³aby i w ten sposób tylko przed³u¿amy jego cierpienie. Forsowanie leczenia za wszelk± cenê stwarza atmosferê niezrozumienia, obco¶ci i skazuje ka¿d± ze stron na osamotnienie w tym krytycznym czasie.
Zazwyczaj chory chce wiedzieæ, jaki jest stan jego zdrowia i jakie ma szanse, chce te¿ o tym rozmawiaæ. Zdarza siê, ¿e unikamy rozmów o nadchodz±cej ¶mierci, o zwi±zanych z ni± lêkach z terminalnie chorym, zapewniamy, ¿e wyzdrowieje, choæ sami w to nie bardzo wierzymy. Byæ mo¿e w ten sposób bardziej chcemy uspokoiæ samych siebie. Jednak ograniczanie choremu dostêpu do informacji medycznych, a tym bardziej ukrywanie przed nim z³ych wie¶ci nie zapewni mu spokoju.
Szczere rozmowy, nie tylko o zdrowiu, s± niezbêdne dla uporz±dkowania wzajemnych relacji. Nawet gdy relacje by³y satysfakcjonuj±ce, warto dopowiedzieæ niedopowiedziane. Tym bardziej za¶, je¶li nosimy w sercu urazy. To ostatnia szansa na przeproszenie, przebaczenie, pojednanie. Dobre po¿egnanie przed ¶mierci± to wypowiedzenie wa¿nych s³ów mi³o¶ci, czu³o¶ci, przebaczenia, na co wcze¶niej mo¿e nie starczy³o odwagi. Pozwala to umieraj±cemu odej¶æ w spokoju ducha, a ¿ywych pozostawia z przekazem, który s³usznie mo¿na traktowaæ jako testament czy b³ogos³awieñstwo.
W koñcu nadchodzi moment ¶mierci. Z pocz±tku bliska rodzina prze¿ywa szok, trudno uwierzyæ w fakty. Szczególnie intensywnie pojawia siê to odczucie, gdy strata by³a nag³a, ale nawet gdy bliski d³ugo chorowa³, moment ¶mierci jest nieznany i zaskakuje nas, ¿e to ju¿...
Stajemy przed konieczno¶ci± rozstania, niezale¿nie od tego czy mieli¶my czas aby oswoiæ siê z t± my¶l± czy te¿ tego czasu nie by³o.
Tym, co pozwala stosunkowo szybko uporaæ siê z szokiem, jest ogl±danie cia³a zmar³ego. Czêsto wydaje siê nam, ¿e dobrze bêdzie, je¶li oszczêdzimy sobie dramatycznych prze¿yæ. Uciekamy od ¶mierci obok nas. O wiele ³atwiej ogl±damy ¶mieræ w telewizji. Widok zmar³ego konfrontuje nas z rzeczywisto¶ci±. Zmar³y nie oddycha, nie rusza siê, szybko robi siê siny i zimny. Widok ten z ca³± ostro¶ci± u¶wiadamia nam, ¿e zmar³y nie o¿yje. Trudno pó¼niej oszukiwaæ siê my¶l±c, ¿e wyszed³ do pracy czy wyjecha³ na wakacje i nied³ugo wróci do domu.
Przed wiadomo¶ci± o ¶mierci i widokiem zmar³ych chronimy szczególnie dzieci. Dlaczego odgradzamy je od rzeczywisto¶ci? Mo¿e boimy siê, ¿e tak jak my, doro¶li, doznaj± szoku i bêdzie to dla nich tragiczne, zbyt bolesne prze¿ycie. Tymczasem je¿eli umiera dziadek, dziecko w wieku przedszkolnym nie do koñca rozumie, co znaczy nigdy go nie zobaczyæ. Nie do koñca te¿ zdaje sobie sprawê z tego, co traci wychowuj±c siê bez dziadka. Nie wie, ile dobrych chwil, które mog³yby siê wydarzyæ, nie bêdzie mia³o miejsca. To ograniczenie w pojmowaniu rzeczywisto¶ci ¶mierci chroni je przed traum±.
Czy mo¿na pozwoliæ sobie na ¿a³obê, byæ smutnym, rozdra¿nionym, przygnêbionym, apatycznym po ¶mierci dziadka, mamy, wspó³ma³¿onka, dziecka?
Przypomina siê przypowie¶æ o zab³±kanej owcy. Pasterz, któremu zginê³a jedna ze stu owiec, przejmuje siê swoj± strat±, szuka owcy tak d³ugo a¿ j± znajduje. O ile¿ wiêksza i bole¶niejsza jest strata bliskiego cz³owieka i dziwne by by³o gdyby jej nie uzewnêtrzniaæ - zw³aszcza przed starszymi dzieæmi, dla których mog³oby wydawaæ siê niezrozumia³e a wrêcz nieludzkie, ¿e po stracie bliskiej osoby zachowujemy siê tak, jakby nic siê nie sta³o.
Dobr± okazj± do uzewnêtrznienia ¿alu i otrzymania wsparcia od rodziny, przyjació³ i znajomych jest uroczysto¶æ pogrzebowa. Wa¿na jest tutaj wspólna modlitwa, udzia³ we Mszy ¦wiêtej w intencji zmar³ego, rozmowy o nim. Towarzyszenie rodzinie w ¿a³obie, ogl±danie zdjêæ, serdeczne wspomnienia, nowe, nie znane dot±d informacje o zmar³ym, pomagaj± wyraziæ i uporz±dkowaæ my¶li i uczucia.
Czasami ludzie obawiaj± siê pokazywaæ swój smutek. Dzielenie siê rado¶ci± jest z pewno¶ci± ³atwiejsze ni¿ prze¿ywanie smutku. Wiêkszo¶æ osób, prze¿ywaj±c smutek, ma sk³onno¶æ do izolowania siê i zamykania w sobie, czuje siê bardziej bezbronna. Jeste¶my wtedy bardziej podatni na zranienie, skryci w obawie przed niezrozumieniem, tanim pocieszaniem czy dobrymi radami.
Wzwi±zku ze ¶mierci± ludzie do¶æ czêsto prze¿ywaj± poczucie winy. ¦mierci nie da siê cofn±æ i daje ona now± perspektywê patrzenia - niektóre fakty trac± na znaczeniu, inne zyskuj±. Poczucie winy mo¿na odczuwaæ nawet wtedy, gdy krótko przed ¶mierci± osoby odmówili¶my jej pro¶bie albo zaniedbali¶my, np. nie odwiedzili¶my jej. Mamy wtedy sk³onno¶æ do brania na siebie nadmiernej odpowiedzialno¶ci, obwiniania siê za jej ¶mieræ. Wyrzucamy sobie, ¿e nie do¶æ wcze¶nie sk³onili¶my j± do wizyty lekarskiej lub wys³ali¶my w miejsce, gdzie spotka³a j± ¶mieræ.
Do¶wiadczamy tak¿e sporo lêków. Obawiamy siê, czy bliski bardzo cierpia³ przed ¶mierci±, czy zrobiono przy nim co nale¿y. Potrzebujemy informacji o okoliczno¶ciach ¶mierci, jej przyczynach, ewentualnie o rodzaju wykonanych zabiegów medycznych. S± to bardzo wa¿ne informacje, których lekarze powinni udzielaæ. Zmniejszaj± one lêki, obawy, niepokój.
Kiedy¶ do poradni przysz³a staruszka. W 1945 roku urodzi³a dziecko, które zmar³o po porodzie. Mia³a w±tpliwo¶ci czy procedura zastosowana przez lekarza po³o¿nika nie zaszkodzi³a dziecku. Niepokój nurtowa³ j± przez pó³ wieku, dlatego skontaktowali¶my j± z kompetentnym lekarzem, który wyja¶ni³ co mog³o siê wtedy zdarzyæ.
Oprócz informacji tak¿e widok zw³ok pomaga poradziæ sobie z lêkami. Nawet ogl±danie cia³a zdeformowanego, wyniszczonego chorob± albo uszkodzonego w wyniku wypadku pozwala na uciêcie wyobra¿eñ, które potrafi± byæ straszniejsze od rzeczywisto¶ci np. po poronieniu dziecka z wadami rozwojowymi.
Godzenie siê z bolesnymi a nieodwracalnymi faktami przebiega czasem burzliwie. Cz³owiek nie potrafi ³atwo godziæ siê z du¿± strat±, buntuje siê, pyta: dlaczego, skoro by³ taki m³ody, dobry, móg³ sobie jeszcze po¿yæ. Jest w tym procesie ¿a³oby element bilansu, podsumowania tego, co wydarzy³o siê w zwi±zku z okoliczno¶ciami ¶mierci, a tak¿e z tym co dzia³o siê miêdzy mn± a zmar³ym za jego ¿ycia. S± tak¿e refleksje bardziej ogólnej natury nad sensem istnienia, tym, co w ¿yciu jest naprawdê wa¿ne.
Pytania stawiamy sobie, innym ludziom, a sporo z nich jest stawianych pod adresem Boga.
Odej¶cie bliskiej osoby to powa¿na strata. Powstaje pustka, której nie da siê ³atwo i szybko zape³niæ. Wcze¶niej spêdzali¶my z t± osob± sporo czasu, ¿ywili¶my do niej uczucia, ³±czy³y nas wiêzy pokrewieñstwa i/lub przyja¼ni, by³a czê¶ci± naszego ¿ycia. Trudno bez niej prze¿ywaæ pierwsze ¶wiêta lub znacz±ce wydarzenia w rodzinie. Istotnym elementem ¿a³oby jest przeorganizowanie swojego ¿ycia. Musimy na nowo nauczyæ siê funkcjonowaæ bez tej osoby, która do tej pory wype³nia³a nam czê¶æ serca i sporo czasu.
Zwyczajowo czas ¿a³oby po najbli¿szej osobie (rodzicu, wspó³ma³¿onku) trwa rok. Mo¿e siê to wydawaæ d³ugo, jednak w tym czasie ¿a³obnik wykonuje wa¿n± i mêcz±c± pracê.
Zwykle ko³o rocznicy ¶mierci, o tej samej porze roku na nowo od¿ywaj± bolesne wspomnienia. Okre¶lane s± jako reakcje rocznicowe.
Teoretycznie przyjmuje siê, ¿e po oko³o pó³tora roku ¿a³oba powinna siê zakoñczyæ, a cz³owiek wróciæ do swojej zwyk³ej aktywno¶ci.
Bywaj± okoliczno¶ci, które znacz±co utrudniaj± odbycie ¿a³oby. Jedn± z nich jest niemo¿no¶æ uznania ¶mierci osoby. Zdarza siê to w sytuacji zaginiêcia bez wie¶ci, np. w czasie wojny, klêski ¿ywio³owej czy w innych niewyja¶nionych okoliczno¶ciach. Bliskim trudno jest byæ zawieszonym w niepewno¶ci co do ¶mierci bliskiego. Nawet minimalna szansa na to, ¿e ¿yje, hamuje proces ¿a³oby. Mimo ¿e rodzina jest prawie pewna ¶mierci, np. osoby, która znajdowa³a siê na pok³adzie zatopionego statku, pozostaje cieñ niepewno¶ci co powoduje stan rozdarcia emocjonalnego. Ponadto brak cia³a uniemo¿liwia pogrzeb.
Jedn± z trudniejszych do op³akania jest strata dziecka. Jest ona odwróceniem naturalnego porz±dku ¶wiata, w którym rodzice umieraj± przed dzieæmi, a dzieci zajmuj± siê pogrzebem rodziców. Rodzice czuj± siê zobowi±zani do ochraniania dzieci przed niebezpieczeñstwami i z³em. Je¿eli dziecko umiera, czêsto czuj± siê winni, maj± poczucie, ¿e zawiedli jako rodzice. Mog± mieæ w±tpliwo¶ci czy potrafi± byæ teraz dobrymi rodzicami. Mog± próbowaæ pozbyæ siê niezno¶nego poczucia winy obwiniaj±c innych, np. siebie nawzajem. Bo ty kupi³e¶ mu rowerek, a ty nie dopilnowa³a¶... Przez to wiele par, które w³a¶nie w tym czasie potrzebuj± swojej wspieraj±cej obecno¶ci, prze¿ywa powa¿ny kryzys.

                                                               c.d.n

============================================

W zwi±zku z do¶wiadczeniem ¶mierci czêsto pojawia siê poczucie winy. Nieraz osoba dopu¶ci³a siê rzeczywistego zaniedbania czy nadu¿ycia, w wyniku czego przyczyni³a siê do ¶mierci np. zbyt szybko prowadzi³a samochód, doprowadzaj±c do wypadku, w którym zgin±³ pasa¿er bêd±cy cz³onkiem rodziny.
Szczególnie silnie poczucie winy mo¿e byæ obecne w zetkniêciu ze ¶mierci± samobójcz±. Ludzie z bliskiego otoczenia zadaj± sobie pytanie, czy mogli zapobiec tragedii, co nale¿a³o zrobiæ, a od czego powstrzymaæ siê. Osoba o tendencjach samobójczych zwykle prze¿ywa powa¿ne problemy ¿yciowe i wysy³a sygna³y ¶wiadcz±ce o swoich zamiarach. Nierozpoznanie ich przez osoby z bliskiego otoczenia, a przez to niepodjêcie dzia³añ, które mog³yby odwie¶æ od samobójstwa jest ciê¿kim obci±¿eniem emocjonalnym. Bywa, ¿e takie osoby mog± mieæ pokusê pope³nienia samobójstwa jako kary wymierzonej sobie lub w ramach fa³szywie pojêtej solidarno¶ci z ofiar±. Aby ul¿yæ sobie w tej trudnej sytuacji emocjonalnej, mog± one nie¶wiadomie zmieniaæ swoj± postawê wobec ¶mierci samobójczej my¶l±c o samobójstwie jako o jednym z mo¿liwych rozwi±zañ w trudnych sytuacjach ¿yciowych.
Kolejn± okoliczno¶ci± utrudniaj±c± prze¿ywanie ¿a³oby jest wcze¶niejsze ¿yczenie bliskiej osobie ¶mierci. Czasami rodzic tak powa¿nie krzywdzi i zaniedbuje dziecko, ¿e prze¿ywa ono prawie wy³±cznie wstyd, z³o¶æ, smutek, rozpacz. Ma poczucie krzywdy i brak nadziei na jak±kolwiek poprawê losu. Dorastaj±cemu dziecku narzucaj± siê my¶li, ¿e lepiej w ogóle nie mieæ rodzica ni¿ takiego, którego mo¿na siê wstydziæ .
Gdy potem rodzic zachoruje i umiera, to dziecko mo¿e przypisaæ sobie zbyt du¿y wp³yw na jego los. „Gdybym mu nie ¿yczy³ ¶mierci, to by siê nie sta³o”.
Bliscy czêsto poruszaj± w nas silne, ambiwalentne uczucia. Raz jeste¶my szczê¶liwi i zadowoleni z ich obecno¶ci, innym razem swoim postêpowaniem budz± z³o¶æ czy rozczarowanie. To normalne. Gdy jednak doznawane krzywdy s± bolesne i czêste, a jednocze¶nie bardzo ma³o jest pozytywnych do¶wiadczeñ, to z³o¶æ i poczucie niesprawiedliwo¶ci utrwala siê i wyra¿a poprzez pragnienie ¶mierci krzywdziciela.
Czy uda siê ¿a³owaæ po ¶mierci rodzica, od którego doznawa³o siê przede wszystkim krzywdy i braku zainteresowania?
Je¿eli nie by³ on akceptuj±cy rozumiej±cy, wspieraj±cy... co stracili¶my wraz z jego odej¶ciem?
Nastolatek czy doros³y, który straci³ takiego rodzica, jest w pu³apce powa¿nego konfliktu psychologicznego i moralnego.
Jedn± z trudniejszych okoliczno¶ci skutkuj±c± czêsto patologiczn± ¿a³ob± jest zarówno planowanie jak i przyczynienie siê do ¶mierci. Zachodzi to w sytuacji aborcji.
Po abortowaniu dziecka rodzice rzadko u¶wiadamiaj± sobie w³asne prawo do ¿alu - przecie¿ sami tego chcieli. Nie uznaj± swojej straty. Dla wielu z nich dziecko nie by³o prawdziwym cz³owiekiem, ale pozbawionym cech ludzkich p³odem, embrionem, zarodkiem. Rodzice przy poczêciu dziecka nie uwa¿ali siê za rodziców. Uznaj± siê nimi dopiero przy jego narodzinach.
Aborcji nie traktowali zwykle jak prawdziw± ¶mieræ, ale nazywali przerwaniem ci±¿y czy pozbyciem siê problemu.
Aby ¿a³owaæ po ¶mierci abortowanego dziecka trzeba uznaæ, ¿e bezpowrotnie straci³o siê kogo¶ bliskiego, niepowtarzalnego i bezcennego. Bez ¶wiadomo¶ci, ¿e jako rodzic przyczyni³em siê do ¶mierci w³asnego bezbronnego i niewinnego dziecka, niemo¿liwe jest odbycie naturalnego procesu ¿a³oby. Pomimo to czêsto ¿al i smutek jest obecny, choæ osoba nie kojarzy go ze strat± dziecka. Po aborcji zdarza siê, ¿e obni¿ony nastrój utrzymuje siê i utrwala przechodz±c w depresjê wymagaj±c± profesjonalnej pomocy.
Chocia¿ ¿a³oba przede wszystkim kojarzy siê nam ze ¶mierci± bliskiej osoby, jednak warto pamiêtaæ, ¿e jest to równie¿ reakcja na inn± wa¿n± stratê. Czêsto zdarza siê prze¿ywaæ ¿a³obê na skutek trwa³ego okaleczenia, np. amputacji koñczyny, zeszpecenia twarzy, na wiadomo¶æ o przewlek³ej chorobie wymagaj±cej d³ugotrwa³ego uci±¿liwego leczenia i powoduj±cej trwa³e ograniczenia mo¿liwo¶ci ¿yciowych. Nie³atwo godziæ siê z utrat± w³adz fizycznych i utrat± swojego wizerunku, jaki kszta³towa³ siê od pocz±tku naszego istnienia. Cz³owiek jest ten sam a ju¿ nie taki sam.
Inne wa¿ne straty to rozstanie lub znaczne ograniczenie kontaktów z bliskimi osobami.
Dla dziecka powa¿n± strat± jest opuszczenie przez rodzica czy rodziców - wtedy dziecko traci tak¿e dom rodzinny, rozdzielenie rodzeñstwa, które zostaje odes³ane do ró¿nych placówek opiekuñczych b±d¼ rodzin adopcyjnych.
Rodzic mo¿e prze¿ywaæ stratê oddaj±c dziecko do adopcji.
Do¶wiadczaj±c ¿a³oby po stracie bliskiej osoby stykamy siê ze ¶mierci±. Choæ proces ¿a³oby jest trudny i bolesny jest szans± na u¶wiadomienie krucho¶ci i przemijalno¶ci naszego ¿ycia. Pomaga tak¿e skupiæ siê na tym, co jest najwa¿niejsze i dobrze korzystaæ z danego nam czasu.

 Scali³em posty
Darek


>Rafaelo<, podaj jeszcze linka do tego tekstu, chyba jest to Twoje opracowanie.
Darek

« Ostatnia zmiana: Listopad 30, 2010, 20:37:33 wys³ane przez Dariusz » Zapisane
Rafaela
Go¶æ
« Odpowiedz #1 : Pa¼dziernik 28, 2011, 22:09:31 »

                                                                                  Równi wobec Stwórcy

Milena Kindziuk | Niedziela | 27 Pa¼dziernik 2011 | Komentarze (0)


Obok zniczy: lalki, pluszowe misie, anio³ki. Tak ozdobione groby wywieraj± mocne wra¿enie na odwiedzaj±cych cmentarze. Dzieciom, tak¿e nienarodzonym, nale¿y siê godny pogrzeb i grób.

Karolina L., rocznik '75, drobna, filigranowa blondynka, siedzi na ³ó¿ku jak pos±g. Przykurczona. Wzrok ma
utkwiony w dal. Piêæ tygodni temu urodzi³a martw±, siedmiomiesiêczn± córkê. – Widzia³am jej nó¿ki, potem lekarze zas³onili mnie prze¶cierad³em. Prosi³am, ¿eby pokazali mi twarz dziecka, ale nie chcieli mówi±c, ¿e by³by to dla mnie zbyt du¿y szok – opowiada.

Do³±cz do nas na Facebooku

Na drugi dzieñ wypisali j± ze szpitala. – By³am w szoku, nie mog³am spaæ, ca³y czas my¶li kr±¿y³y wokó³ ¶mierci mojego maleñstwa. Posz³am do psychologa, który poradzi³ mi, ¿e najlepiej, gdybym je pochowa³a, bo to jest warunek dobrego prze¿ycia ¿a³oby. I dalszego funkcjonowania. Ale gdy po dwóch tygodniach matka zg³osi³a siê do szpitala po cia³o dziecka, by³o za pó¼no. Przepisy pozwalaj± na wydanie zw³ok w ci±gu 48 godzin. Dziewczynka zosta³a wiêc ju¿ spalona. I dopiero teraz zacz±³ siê dramat.

Do wiadra albo na ¶mietnik

Takich kobiet jak Karolina jest w Polsce tysi±ce. Zostawiaj± nienarodzone lub martwo urodzone dzieci w szpitalach, nie wiedz±c, ¿e mog± domagaæ siê wydania cia³a, aby je pochowaæ. Albo s± w tak wielkim szoku, ¿e w ogóle o tym nie my¶l±. A w szpitalach czêsto nikt o niczym rodziców nie informuje. Dopiero po jakim¶ czasie wracaj± do szpitala po dziecko. Nie maj± ju¿ jednak po co wracaæ. – Bo dziecko zosta³o skremowane. A zdarza siê, ¿e trafia do wiadra albo na ¶mietnik – mówi Maria Bienkiewicz z Fundacji „Nazaret”, która od lat organizuje pogrzeby dzieci nienarodzonych i wie, jak wa¿ne dla osieroconych rodziców jest pochowanie dziecka. Zna wiele rodzin, które po pogrzebie znalaz³y ukojenie, odzyska³y wewnêtrzny spokój. – Przy ¶mierci dziecka, nawet gdy ma ono za sob± kilka tygodni ¿ycia – istotne jest po¿egnanie i zorganizowanie pogrzebu, dok³adnie tak jak przy ¶mierci doros³ego – podkre¶la Bienkiewicz.

Kto pyta nie b³±dzi - odpowiedz na pytania naszych u¿ytkowników

Potwierdza to jedna z matek, czterdziestoletnia Ewa: – Gdy by³am w szóstym miesi±cu ci±¿y, okaza³o siê, ¿e mój synek ma zespó³ Downa i przepuklinê, i nie ma ¿adnych szans na prze¿ycie. Tak¿e moje ¿ycie by³o zagro¿one. Lekarze zdecydowali siê na indukcjê porodu. Wziê³am swe martwe dziecko na rêce. A potem owiniête w pieluszkê w³o¿y³am do ma³ej, bia³ej trumienki, któr± przywióz³ m±¿. Mia³o normalny pogrzeb, a teraz odwiedzamy je na cmentarzu i modlimy siê za niego. Nasze pozosta³e dzieci te¿ chodz± z nami na grób braciszka i wiedz±, ¿e kiedy¶ razem spotkamy siê w niebie. Nie wyobra¿am sobie, by mój synek trafi³ na ¶mietnik, nigdy nie pogodzi³abym siê z tym, ¿e go nie pochowa³am. Po pogrzebie jestem nieco spokojniejsza.
Psychologowie potwierdzaj±, ¿e dla rodziców, a zw³aszcza dla matek, odebranie cia³a nienarodzonego lub martwo urodzonego dziecka ze szpitala i zorganizowanie mu pogrzebu jest warunkiem normalnego funkcjonowania w dalszym ¿yciu.

Te kobiety, które siê na to nie zdecydowa³y (najczê¶ciej dlatego, ¿e nie wiedzia³y, i¿ istnieje taka mo¿liwo¶æ prawna), latami chodz± pó¼niej na ró¿nego rodzaju terapie, przyjmuj± leki psychotropowe i bywa, ¿e nigdy nie mog± wyzwoliæ siê z depresji, koszmarów sennych i nerwicy. Ani te¿ nie s± w stanie urodziæ wiêcej dzieci. „Nieprzepracowana” ¿a³oba po dziecku negatywnie wp³ywa te¿ na wiê¼ ma³¿onków, a zdarza siê, ¿e prowadzi do rozwodu.

Zmar³e bez chrztu

Pochowanie dziecka jest wa¿ne z religijnego punktu widzenia. Wp³ywa na duchowo¶æ rodziców, umacnia ich wiarê. Zreszt± dzia³ania Fundacji „Nazaret” koncentruj± siê równie¿ wokó³ organizowania modlitw przed Naj¶wiêtszym Sakramentem (wynagradzaj±cych – w przypadku aborcji). Ale fundacja pomaga przede wszystkim organizowaæ dzieciêce pogrzeby. Nie tylko rodzicom, którzy tego pragn±. Tak¿e szpitalom. Bo jest mnóstwo dzieci, których cia³ rodzice wcale nie chc± zabieraæ. Maria Bienkiewicz wyszukuje je w ca³ej Polsce i – aby zapobiec skremowaniu, organizuje im pochówek. Jest to ¶rednio kilka zbiorowych pogrzebów rocznie (na jednym ok. 50 cia³ dzieci) oraz kilkana¶cie indywidualnych. Niewiele – jak na ponad 40 tys. poronieñ rocznie i 2 tys. dzieci martwo urodzonych.

Odprawiana jest wówczas msza ¶w. w intencji rodziców zmar³ego dziecka, o pomoc w prze¿ywaniu cierpienia i bólu. A potem odbywa siê zwyczajna ceremonia ¿a³obna, z t± ró¿nic±, ¿e kap³an ubrany jest w bia³y ornat, co podkre¶la niewinno¶æ dziecka.
Pierwszy taki pogrzeb odby³ siê w 2005 r. w ko¶ciele ¶w. Katarzyny na warszawskim S³u¿ewie. – Drugi by³ Bia³ystok, a potem inne miasta Polski. Zajê³am siê tym, gdy¿ zna³am coraz wiêcej drastycznych przypadków pozbywania siê cia³ dzieci – twierdzi Maria Bienkiewicz. – Te maleñkie, kilkutygodniowe, z poronienia, by³y spuszczane w ubikacji, starsze natomiast, urodzone martwe albo w wyniku sztucznie przyspieszanych porodów, l±dowa³y w zak³adach do utylizacji albo godzinami umiera³y w miskach. Czasem przyje¿d¿a³ samochód MPO i palono te cia³a razem ze ¶mieciami, a z popio³u by³y potem robione kostki brukowe albo asfalt. Nikt tego oficjalnie nie potwierdzi, ale takie rzeczy nadal siê zdarzaj± – przekonuje prezes Fundacji „Nazaret”. W uroczysto¶æ Wszystkich ¦wiêtych p³on±ce znicze na grobach nienarodzonych dzieci maj± wiêc podwójnie symboliczn± wymowê.

Czy te dzieci, w wiêkszo¶ci przypadków nieochrzczone, zostan± zbawione? Ko¶ció³ ufa, ¿e tak. W „Katechizmie Ko¶cio³a Katolickiego” czytamy: „Je¶li chodzi o dzieci zmar³e bez chrztu, Ko¶ció³ mo¿e tylko polecaæ je mi³osierdziu Bo¿emu, jak czyni to podczas przeznaczonego dla nich obrzêdu pogrzebu. Istotnie, wielkie mi³osierdzie Boga, który pragnie, by wszyscy ludzie zostali zbawieni (por. 1 Tm 2, 4), i mi³o¶æ Jezusa do dzieci, która kaza³a Mu powiedzieæ: «Pozwólcie dzieciom przychodziæ do Mnie, nie przeszkadzajcie im» (Mk 10, 14), pozwalaj± nam mieæ nadziejê, ¿e istnieje jaka¶ droga zbawienia dla dzieci zmar³ych bez chrztu” (1261).

Papie¿ Benedykt XVI w bulli „Spes orandi” (Modl±ca siê nadzieja) stwierdza, ¿e dzieci nienarodzone z przyczyn poronienia lub aborcji, mimo braku chrztu, dost±pi± zbawienia i nale¿y siê im pogrzeb. – Dziecko poczête i nienarodzone ma tê sam± godno¶æ, co osoba urodzona. Godno¶æ, której nikt nie ma prawa nadaæ ani odebraæ – przypomnia³ niedawno bp Wies³aw Mering w Brze¶ciu Kujawskim, w homilii podczas zbiorowego pogrzebu takich dzieci.

Do nauczania Ko¶cio³a na ten temat nawi±zuj± te¿ teksty modlitw podczas obrzêdów pogrzebu, które zwracaj± uwagê na mi³osierdzie Bo¿e i podkre¶laj± stan zbawienia dusz dzieci – przy za³o¿eniu, ¿e rodzice chcieli je ochrzciæ, ale nie zd±¿yli.

Europejskie standardy

Ostatnio od strony prawnej uproszczono pochówek dziecka martwo urodzonego – bez wzglêdu na czas trwania ci±¿y. Nie jest ju¿ wymagana adnotacja urzêdu stanu cywilnego o zarejestrowaniu zgonu. Do wydania karty zgonu natomiast (wymaganej do organizacji pochówku) jest potrzebny akt urodzenia. A personel medyczny ma obowi±zek poinformowaæ kobietê, która poroni³a lub urodzi³a martwe dziecko, o mo¿liwo¶ci wydania cia³a oraz musi wystawiæ akt zgonu. Rodzicom przys³uguje te¿ zasi³ek pogrzebowy z ZUS.

Kobieta ma tak¿e prawo zobaczyæ swoje martwe dziecko, aby je po¿egnaæ. Personel medyczny nie mo¿e tego odmówiæ, jak twierdzi prof. Bogdan Chazan, dyrektor Szpitala Ginekologiczno-Po³o¿niczego im. ¦wiêtej Rodziny w Warszawie. W szpitalu tym, pod tym wzglêdem wzorcowym, jest zreszt± s³u¿±ca do tych celów izba po¿egnañ. Tam dziecko le¿y w bia³ej trumience, rodzice mog± przy nim posiedzieæ, a potem przyje¿d¿a karawan pogrzebowy i odbywa siê wyprowadzenie cia³a i pogrzeb. Zdaniem prof. Chazana, to normalna procedura, zgodna ze standardami europejskimi.

Natomiast odmowa wydania rodzicom zmar³ego dziecka zawsze jest nadu¿yciem. – Podobnie jak nadu¿yciem jest oddawanie cia³ dzieci w pude³kach czy s³oikach z formalin±, a takie przypadki jeszcze, niestety, maj± miejsce – podkre¶la Bienkiewicz.
Gdy dziecko trafia w rêce rodziców w sposób godny, oni czuj±, ¿e bycie cz³owiekiem oznacza co¶ wielkiego. Groby dzieci utraconych tê prawdê przypominaj±. I dobitnie ¶wiadcz±, ¿e wobec ¶mierci wszyscy jeste¶my równi. Niezale¿nie od tego, czy kto¶ ¿y³ sto dni przed urodzeniem, czy sto lat po urodzeniu.

http://religia.onet.pl/publicystyka,6/rowni-wobec-stworcy,22927,page1.html
Zapisane
Rafaela
Go¶æ
« Odpowiedz #2 : Pa¼dziernik 29, 2011, 22:04:06 »

                                                                    Czas ¿a³oby

Czy mo¿na byæ smutnym, rozdra¿nionym, przygnêbionym, apatycznym po czyjej¶ ¶mierci?
Renata Skoraszewska

Potocznie ¿a³ob± nazywamy czas po ¶mierci bliskiej osoby. Prze¿ywamy wówczas ¿al, ból, smutek, pustkê, z³o¶æ i bunt wobec osób i faktów, mo¿e nawet rozpacz. Jest to proces radzenia sobie z nieuniknion± rzeczywisto¶ci±.

Ten czas mo¿e zacz±æ siê jednak wcze¶niej - kiedy przewidujemy blisko¶æ rozstania. Zdarza siê to podczas zaawansowanej ¶miertelnej choroby, gdy bliski od d³u¿szego czasu jest s³aby i wycieñczony. Nie chcemy go straciæ. To trudne i bolesne do¶wiadczenie, wiêc mo¿emy odczuwaæ niechêæ i opór, broniæ siê przed u¶wiadomieniem sobie, ¿e chwila ¶mierci siê zbli¿a. Boimy siê doznawania bólu i bezradno¶ci.

Nie³atwo rozstawaæ siê, ¿egnaæ.

Czasem nasza niezgoda na rych³e rozstanie z chorym jest tak du¿a, ¿e wysy³amy chorego na si³ê do szpitala ignoruj±c jego wolê pozostania w domu i umierania w otoczeniu rodziny. Czasami chcemy zatrzymaæ go jak d³ugo siê da, podtrzymywaæ jego funkcje ¿yciowe za pomoc± aparatury, choæ wiadomo, ¿e jest bardzo, bardzo s³aby i w ten sposób tylko przed³u¿amy jego cierpienie. Forsowanie leczenia za wszelk± cenê stwarza atmosferê niezrozumienia, obco¶ci i skazuje ka¿d± ze stron na osamotnienie w tym krytycznym czasie.

     Zazwyczaj chory chce wiedzieæ, jaki jest stan jego zdrowia i jakie ma szanse, chce te¿ o tym rozmawiaæ. Zdarza siê, ¿e unikamy rozmów o nadchodz±cej ¶mierci, o zwi±zanych z ni± lêkach z terminalnie chorym, zapewniamy, ¿e wyzdrowieje, choæ sami w to nie bardzo wierzymy. Byæ mo¿e w ten sposób bardziej chcemy uspokoiæ samych siebie. Jednak ograniczanie choremu dostêpu do informacji medycznych, a tym bardziej ukrywanie przed nim z³ych wie¶ci nie zapewni mu spokoju.

Szczere rozmowy, nie tylko o zdrowiu, s± niezbêdne dla uporz±dkowania wzajemnych relacji. Nawet gdy relacje by³y satysfakcjonuj±ce, warto dopowiedzieæ niedopowiedziane. Tym bardziej za¶, je¶li nosimy w sercu urazy. To ostatnia szansa na przeproszenie, przebaczenie, pojednanie. Dobre po¿egnanie przed ¶mierci± to wypowiedzenie wa¿nych s³ów mi³o¶ci, czu³o¶ci, przebaczenia, na co wcze¶niej mo¿e nie starczy³o odwagi. Pozwala to umieraj±cemu odej¶æ w spokoju ducha, a ¿ywych pozostawia z przekazem, który s³usznie mo¿na traktowaæ jako testament czy b³ogos³awieñstwo.

Wkoñcu nadchodzi moment ¶mierci. Z pocz±tku bliska rodzina prze¿ywa szok, trudno uwierzyæ w fakty. Szczególnie intensywnie pojawia siê to odczucie, gdy strata by³a nag³a, ale nawet gdy bliski d³ugo chorowa³, moment ¶mierci jest nieznany i zaskakuje nas, ¿e to ju¿...

Stajemy przed konieczno¶ci± rozstania, niezale¿nie od tego czy mieli¶my czas aby oswoiæ siê z t± my¶l± czy te¿ tego czasu nie by³o.

Tym, co pozwala stosunkowo szybko uporaæ siê z szokiem, jest ogl±danie cia³a zmar³ego. Czêsto wydaje siê nam, ¿e dobrze bêdzie, je¶li oszczêdzimy sobie dramatycznych prze¿yæ. Uciekamy od ¶mierci obok nas. O wiele ³atwiej ogl±damy ¶mieræ w telewizji. Widok zmar³ego konfrontuje nas z rzeczywisto¶ci±. Zmar³y nie oddycha, nie rusza siê, szybko robi siê siny i zimny. Widok ten z ca³± ostro¶ci± u¶wiadamia nam, ¿e zmar³y nie o¿yje. Trudno pó¼niej oszukiwaæ siê my¶l±c, ¿e wyszed³ do pracy czy wyjecha³ na wakacje i nied³ugo wróci do domu.

Przed wiadomo¶ci± o ¶mierci i widokiem zmar³ych chronimy szczególnie dzieci. Dlaczego odgradzamy je od rzeczywisto¶ci? Mo¿e boimy siê, ¿e tak jak my, doro¶li, doznaj± szoku i bêdzie to dla nich tragiczne, zbyt bolesne prze¿ycie. Tymczasem je¿eli umiera dziadek, dziecko w wieku przedszkolnym nie do koñca rozumie, co znaczy nigdy go nie zobaczyæ. Nie do koñca te¿ zdaje sobie sprawê z tego, co traci wychowuj±c siê bez dziadka. Nie wie, ile dobrych chwil, które mog³yby siê wydarzyæ, nie bêdzie mia³o miejsca. To ograniczenie w pojmowaniu rzeczywisto¶ci ¶mierci chroni je przed traum±.

Czy mo¿na pozwoliæ sobie na ¿a³obê, byæ smutnym, rozdra¿nionym, przygnêbionym, apatycznym po ¶mierci dziadka, mamy, wspó³ma³¿onka, dziecka?

Przypomina siê przypowie¶æ o zab³±kanej owcy. Pasterz, któremu zginê³a jedna ze stu owiec, przejmuje siê swoj± strat±, szuka owcy tak d³ugo a¿ j± znajduje. O ile¿ wiêksza i bole¶niejsza jest strata bliskiego cz³owieka i dziwne by by³o gdyby jej nie uzewnêtrzniaæ - zw³aszcza przed starszymi dzieæmi, dla których mog³oby wydawaæ siê niezrozumia³e a wrêcz nieludzkie, ¿e po stracie bliskiej osoby zachowujemy siê tak, jakby nic siê nie sta³o.

     Dobr± okazj± do uzewnêtrznienia ¿alu i otrzymania wsparcia od rodziny, przyjació³ i znajomych jest uroczysto¶æ pogrzebowa. Wa¿na jest tutaj wspólna modlitwa, udzia³ we Mszy ¦wiêtej w intencji zmar³ego, rozmowy o nim. Towarzyszenie rodzinie w ¿a³obie, ogl±danie zdjêæ, serdeczne wspomnienia, nowe, nie znane dot±d informacje o zmar³ym, pomagaj± wyraziæ i uporz±dkowaæ my¶li i uczucia.

Czasami ludzie obawiaj± siê pokazywaæ swój smutek. Dzielenie siê rado¶ci± jest z pewno¶ci± ³atwiejsze ni¿ prze¿ywanie smutku. Wiêkszo¶æ osób, prze¿ywaj±c smutek, ma sk³onno¶æ do izolowania siê i zamykania w sobie, czuje siê bardziej bezbronna. Jeste¶my wtedy bardziej podatni na zranienie, skryci w obawie przed niezrozumieniem, tanim pocieszaniem czy dobrymi radami.

Wzwi±zku ze ¶mierci± ludzie do¶æ czêsto prze¿ywaj± poczucie winy. ¦mierci nie da siê cofn±æ i daje ona now± perspektywê patrzenia - niektóre fakty trac± na znaczeniu, inne zyskuj±. Poczucie winy mo¿na odczuwaæ nawet wtedy, gdy krótko przed ¶mierci± osoby odmówili¶my jej pro¶bie albo zaniedbali¶my, np. nie odwiedzili¶my jej. Mamy wtedy sk³onno¶æ do brania na siebie nadmiernej odpowiedzialno¶ci, obwiniania siê za jej ¶mieræ. Wyrzucamy sobie, ¿e nie do¶æ wcze¶nie sk³onili¶my j± do wizyty lekarskiej lub wys³ali¶my w miejsce, gdzie spotka³a j± ¶mieræ.

Do¶wiadczamy tak¿e sporo lêków. Obawiamy siê, czy bliski bardzo cierpia³ przed ¶mierci±, czy zrobiono przy nim co nale¿y. Potrzebujemy informacji o okoliczno¶ciach ¶mierci, jej przyczynach, ewentualnie o rodzaju wykonanych zabiegów medycznych. S± to bardzo wa¿ne informacje, których lekarze powinni udzielaæ. Zmniejszaj± one lêki, obawy, niepokój.

Kiedy¶ do poradni przysz³a staruszka. W 1945 roku urodzi³a dziecko, które zmar³o po porodzie. Mia³a w±tpliwo¶ci czy procedura zastosowana przez lekarza po³o¿nika nie zaszkodzi³a dziecku. Niepokój nurtowa³ j± przez pó³ wieku, dlatego skontaktowali¶my j± z kompetentnym lekarzem, który wyja¶ni³ co mog³o siê wtedy zdarzyæ.

Oprócz informacji tak¿e widok zw³ok pomaga poradziæ sobie z lêkami. Nawet ogl±danie cia³a zdeformowanego, wyniszczonego chorob± albo uszkodzonego w wyniku wypadku pozwala na uciêcie wyobra¿eñ, które potrafi± byæ straszniejsze od rzeczywisto¶ci np. po poronieniu dziecka z wadami rozwojowymi.

Godzenie siê z bolesnymi a nieodwracalnymi faktami przebiega czasem burzliwie. Cz³owiek nie potrafi ³atwo godziæ siê z du¿± strat±, buntuje siê, pyta: dlaczego, skoro by³ taki m³ody, dobry, móg³ sobie jeszcze po¿yæ. Jest w tym procesie ¿a³oby element bilansu, podsumowania tego, co wydarzy³o siê w zwi±zku z okoliczno¶ciami ¶mierci, a tak¿e z tym co dzia³o siê miêdzy mn± a zmar³ym za jego ¿ycia. S± tak¿e refleksje bardziej ogólnej natury nad sensem istnienia, tym, co w ¿yciu jest naprawdê wa¿ne.

Pytania stawiamy sobie, innym ludziom, a sporo z nich jest stawianych pod adresem Boga.

Odej¶cie bliskiej osoby to powa¿na strata. Powstaje pustka, której nie da siê ³atwo i szybko zape³niæ. Wcze¶niej spêdzali¶my z t± osob± sporo czasu, ¿ywili¶my do niej uczucia, ³±czy³y nas wiêzy pokrewieñstwa i/lub przyja¼ni, by³a czê¶ci± naszego ¿ycia. Trudno bez niej prze¿ywaæ pierwsze ¶wiêta lub znacz±ce wydarzenia w rodzinie. Istotnym elementem ¿a³oby jest przeorganizowanie swojego ¿ycia. Musimy na nowo nauczyæ siê funkcjonowaæ bez tej osoby, która do tej pory wype³nia³a nam czê¶æ serca i sporo czasu.

Zwyczajowo czas ¿a³oby po najbli¿szej osobie (rodzicu, wspó³ma³¿onku) trwa rok. Mo¿e siê to wydawaæ d³ugo, jednak w tym czasie ¿a³obnik wykonuje wa¿n± i mêcz±c± pracê.

Zwykle ko³o rocznicy ¶mierci, o tej samej porze roku na nowo od¿ywaj± bolesne wspomnienia. Okre¶lane s± jako reakcje rocznicowe.

Teoretycznie przyjmuje siê, ¿e po oko³o pó³tora roku ¿a³oba powinna siê zakoñczyæ, a cz³owiek wróciæ do swojej zwyk³ej aktywno¶ci.

Bywaj± okoliczno¶ci, które znacz±co utrudniaj± odbycie ¿a³oby. Jedn± z nich jest niemo¿no¶æ uznania ¶mierci osoby. Zdarza siê to w sytuacji zaginiêcia bez wie¶ci, np. w czasie wojny, klêski ¿ywio³owej czy w innych niewyja¶nionych okoliczno¶ciach. Bliskim trudno jest byæ zawieszonym w niepewno¶ci co do ¶mierci bliskiego. Nawet minimalna szansa na to, ¿e ¿yje, hamuje proces ¿a³oby. Mimo ¿e rodzina jest prawie pewna ¶mierci, np. osoby, która znajdowa³a siê na pok³adzie zatopionego statku, pozostaje cieñ niepewno¶ci co powoduje stan rozdarcia emocjonalnego. Ponadto brak cia³a uniemo¿liwia pogrzeb.

Jedn± z trudniejszych do op³akania jest strata dziecka. Jest ona odwróceniem naturalnego porz±dku ¶wiata, w którym rodzice umieraj± przed dzieæmi, a dzieci zajmuj± siê pogrzebem rodziców. Rodzice czuj± siê zobowi±zani do ochraniania dzieci przed niebezpieczeñstwami i z³em. Je¿eli dziecko umiera, czêsto czuj± siê winni, maj± poczucie, ¿e zawiedli jako rodzice. Mog± mieæ w±tpliwo¶ci czy potrafi± byæ teraz dobrymi rodzicami. Mog± próbowaæ pozbyæ siê niezno¶nego poczucia winy obwiniaj±c innych, np. siebie nawzajem. Bo ty kupi³e¶ mu rowerek, a ty nie dopilnowa³a¶... Przez to wiele par, które w³a¶nie w tym czasie potrzebuj± swojej wspieraj±cej obecno¶ci, prze¿ywa powa¿ny kryzys.

Wzwi±zku z do¶wiadczeniem ¶mierci czêsto pojawia siê poczucie winy. Nieraz osoba dopu¶ci³a siê rzeczywistego zaniedbania czy nadu¿ycia, w wyniku czego przyczyni³a siê do ¶mierci np. zbyt szybko prowadzi³a samochód, doprowadzaj±c do wypadku, w którym zgin±³ pasa¿er bêd±cy cz³onkiem rodziny.

Szczególnie silnie poczucie winy mo¿e byæ obecne w zetkniêciu ze ¶mierci± samobójcz±. Ludzie z bliskiego otoczenia zadaj± sobie pytanie, czy mogli zapobiec tragedii, co nale¿a³o zrobiæ, a od czego powstrzymaæ siê. Osoba o tendencjach samobójczych zwykle prze¿ywa powa¿ne problemy ¿yciowe i wysy³a sygna³y ¶wiadcz±ce o swoich zamiarach. Nierozpoznanie ich przez osoby z bliskiego otoczenia, a przez to niepodjêcie dzia³añ, które mog³yby odwie¶æ od samobójstwa jest ciê¿kim obci±¿eniem emocjonalnym. Bywa, ¿e takie osoby mog± mieæ pokusê pope³nienia samobójstwa jako kary wymierzonej sobie lub w ramach fa³szywie pojêtej solidarno¶ci z ofiar±. Aby ul¿yæ sobie w tej trudnej sytuacji emocjonalnej, mog± one nie¶wiadomie zmieniaæ swoj± postawê wobec ¶mierci samobójczej my¶l±c o samobójstwie jako o jednym z mo¿liwych rozwi±zañ w trudnych sytuacjach ¿yciowych.

Kolejn± okoliczno¶ci± utrudniaj±c± prze¿ywanie ¿a³oby jest wcze¶niejsze ¿yczenie bliskiej osobie ¶mierci. Czasami rodzic tak powa¿nie krzywdzi i zaniedbuje dziecko, ¿e prze¿ywa ono prawie wy³±cznie wstyd, z³o¶æ, smutek, rozpacz. Ma poczucie krzywdy i brak nadziei na jak±kolwiek poprawê losu. Dorastaj±cemu dziecku narzucaj± siê my¶li, ¿e lepiej w ogóle nie mieæ rodzica ni¿ takiego, którego mo¿na siê wstydziæ .

Gdy potem rodzic zachoruje i umiera, to dziecko mo¿e przypisaæ sobie zbyt du¿y wp³yw na jego los. „Gdybym mu nie ¿yczy³ ¶mierci, to by siê nie sta³o”.

Bliscy czêsto poruszaj± w nas silne, ambiwalentne uczucia. Raz jeste¶my szczê¶liwi i zadowoleni z ich obecno¶ci, innym razem swoim postêpowaniem budz± z³o¶æ czy rozczarowanie. To normalne. Gdy jednak doznawane krzywdy s± bolesne i czêste, a jednocze¶nie bardzo ma³o jest pozytywnych do¶wiadczeñ, to z³o¶æ i poczucie niesprawiedliwo¶ci utrwala siê i wyra¿a poprzez pragnienie ¶mierci krzywdziciela.

Czy uda siê ¿a³owaæ po ¶mierci rodzica, od którego doznawa³o siê przede wszystkim krzywdy i braku zainteresowania?

Je¿eli nie by³ on akceptuj±cy rozumiej±cy, wspieraj±cy... co stracili¶my wraz z jego odej¶ciem?

Nastolatek czy doros³y, który straci³ takiego rodzica, jest w pu³apce powa¿nego konfliktu psychologicznego i moralnego.

Jedn± z trudniejszych okoliczno¶ci skutkuj±c± czêsto patologiczn± ¿a³ob± jest zarówno planowanie jak i przyczynienie siê do ¶mierci. Zachodzi to w sytuacji aborcji.

Po abortowaniu dziecka rodzice rzadko u¶wiadamiaj± sobie w³asne prawo do ¿alu - przecie¿ sami tego chcieli. Nie uznaj± swojej straty. Dla wielu z nich dziecko nie by³o prawdziwym cz³owiekiem, ale pozbawionym cech ludzkich p³odem, embrionem, zarodkiem. Rodzice przy poczêciu dziecka nie uwa¿ali siê za rodziców. Uznaj± siê nimi dopiero przy jego narodzinach.

Aborcji nie traktowali zwykle jak prawdziw± ¶mieræ, ale nazywali przerwaniem ci±¿y czy pozbyciem siê problemu.

Aby ¿a³owaæ po ¶mierci abortowanego dziecka trzeba uznaæ, ¿e bezpowrotnie straci³o siê kogo¶ bliskiego, niepowtarzalnego i bezcennego. Bez ¶wiadomo¶ci, ¿e jako rodzic przyczyni³em siê do ¶mierci w³asnego bezbronnego i niewinnego dziecka, niemo¿liwe jest odbycie naturalnego procesu ¿a³oby. Pomimo to czêsto ¿al i smutek jest obecny, choæ osoba nie kojarzy go ze strat± dziecka. Po aborcji zdarza siê, ¿e obni¿ony nastrój utrzymuje siê i utrwala przechodz±c w depresjê wymagaj±c± profesjonalnej pomocy.

Chocia¿ ¿a³oba przede wszystkim kojarzy siê nam ze ¶mierci± bliskiej osoby, jednak warto pamiêtaæ, ¿e jest to równie¿ reakcja na inn± wa¿n± stratê. Czêsto zdarza siê prze¿ywaæ ¿a³obê na skutek trwa³ego okaleczenia, np. amputacji koñczyny, zeszpecenia twarzy, na wiadomo¶æ o przewlek³ej chorobie wymagaj±cej d³ugotrwa³ego uci±¿liwego leczenia i powoduj±cej trwa³e ograniczenia mo¿liwo¶ci ¿yciowych. Nie³atwo godziæ siê z utrat± w³adz fizycznych i utrat± swojego wizerunku, jaki kszta³towa³ siê od pocz±tku naszego istnienia. Cz³owiek jest ten sam a ju¿ nie taki sam.

Inne wa¿ne straty to rozstanie lub znaczne ograniczenie kontaktów z bliskimi osobami.

Dla dziecka powa¿n± strat± jest opuszczenie przez rodzica czy rodziców - wtedy dziecko traci tak¿e dom rodzinny, rozdzielenie rodzeñstwa, które zostaje odes³ane do ró¿nych placówek opiekuñczych b±d¼ rodzin adopcyjnych.

Rodzic mo¿e prze¿ywaæ stratê oddaj±c dziecko do adopcji.

Do¶wiadczaj±c ¿a³oby po stracie bliskiej osoby stykamy siê ze ¶mierci±. Choæ proces ¿a³oby jest trudny i bolesny jest szans± na u¶wiadomienie krucho¶ci i przemijalno¶ci naszego ¿ycia. Pomaga tak¿e skupiæ siê na tym, co jest najwa¿niejsze i dobrze korzystaæ z danego nam czasu.

http://www.wieczernik.oaza.pl/artykul.php?aid=484
« Ostatnia zmiana: Pa¼dziernik 29, 2011, 22:05:02 wys³ane przez Rafaela » Zapisane
Dariusz


Maszyna do pisania...


Punkty Forum (pf): 3
Offline

P³eæ: Mê¿czyzna
Wiadomo¶ci: 6024



Zobacz profil Email
« Odpowiedz #3 : Marzec 23, 2012, 19:02:40 »

¯a³oba – do noszenia, czy siê obnoszenia?

No wiêc mieli¶my kolejn± ¯a³obê Narodow±. Ale tak naprawdê: po kim?

Moja osobista ¿a³oba wychodzi³a poza granice tamtych dwóch ustawowych dni 5 i 6 marca 2012. Mimo to, nosi³em j± w sobie, w sercu; nadal j± tam noszê. Lecz bynajmniej nie tyle po katastrofie poci±gów pod Szczekocinem, co po Narodzie Polskim.

A noszê j± po Narodzie, gdy¿ ten najwyra¼niej musi mieæ wydane specjalne pozwolenie, by siê zasmuciæ. ¯a³obê po Narodzie, który niczym lud Korei Pó³nocnej musi oficjalnie dostaæ znak do op³akiwania, a jego polityczni zwierzchnicy czuj± na sobie niewidzialn± presjê, by dokonywaæ obyczajowych gestów.



Noszê go po Narodzie, gdzie socjalizm góruje nad kapitalizmem, czyli gdzie wszystko jest wszystkich, bo o ile ¿a³oba ofiar rozproszonych i pojedyñczych to rzecz osobista, to gdy ginie wiêcej luda w jednym miejscu i jednym czasie, to ju¿ rzecz narodowa.

Noszê go te¿ po Narodzie, który po ¶mierci 16 osób w katastrofie poci±gów og³asza ¯a³obê Narodow±, lecz po ¶mierci 18 osób w wypadku busa og³asza ¿a³obê „tylko“ w ³ódzkiem i mazowieckiem. Czy szalê przewa¿y³a tu liczba rannych? Wszak tam zginêli wszyscy co do jednego, zero rannych… To mo¿e przewa¿y³a waga strat materialnych? Co to jest jeden busik do ca³ych dwóch poci±gów…? A mo¿e to, ¿e w za¶niedzia³ym zwrocie jêzykowym, wyraz „katastrofa“ nie pasuje do „drogowa“? Przecie¿ tamto to by³ „tylko“ wypadek…

Dodatkowo, noszê go po Narodzie, w którym jeden dekret G³owy Pañstwa - niczym w raporcie Kapu¶ciñskiego - pozyskuje wp³ywy do kasy kwiaciarek, handlarzy zniczami, wyrobników czarnych opasek z krepy oraz w³a¶cicieli wypo¿yczalni filmów – dla równowagi, odbieraj±c zarobek organizatorom wszelkich imprez kulturalnych, niekoniecznie rozrywkowych sensu stricte.

Noszê go równie¿ po Narodzie, który w pojêciu swej W³adzy jest niegodny zaufania, bo W³adza z góry wiedzia³a, ¿e Naród nie pamiêta³by, by na owych zabronionych imprezach uczciæ ofiary katastrofy np. minut± ciszy.

Swoj± ¿a³obê noszê wreszcie po Narodzie, który umie siê cudownie jednoczyæ – pod warunkiem, ¿e powodem zjednoczenia bêdzie albo wspólny wróg, albo jaka¶ spektakularna ¶mieræ. Ale we¼ go zjednocz pod sztandarem wspólnego celu…

Na szczê¶cie, temu Narodowi zawsze przy¶wieca³a maksyma „Polak potrafi“. W jej my¶l, co niektórzy tym razem te¿ zakombinowali i obejrzeli swoj± porcjê rozrywki – tyle ¿e nie w TV, a na DVD. Jaka¶ ró¿nica? Kto¶ siê od tego poczu³ lepiej, ¿e nie w TV?

Tylko czekaæ reakcji Prezydenta gdy np. w czasie EURO 2012 znów siê wywali jaki¶ poci±g, np. pe³en kibiców. Co tam jaka¶ fifa – trzeba bêdzie odwo³aæ mecze… Choæ bêdzie tego jeden du¿y plus: wszystkie ekipy wyjad± – my wygramy turniej walkowerem.

Lecz przede wszystkim, moja ¿a³oba nie zna granic po Narodzie, u którego wszystko - a szczególnie ¿a³oba - musi byæ nadzwyczajne, podnios³e, donios³e i wznios³e. Kraj musi siê na te dni zatrzymaæ, pa¶æ na kolana, ³±czyæ w bólu ze sob± (i niech bêdzie, ¿e ze zmar³ymi te¿) i pochyliæ g³owy w zadumie. Ch³opi maj± zdj±æ czapki, p³aczki maj± zawodziæ – inaczej nie bêdzie po polsku, nie bêdzie po patriotycznemu. Nie bêdzie wcale dobrze. A Ty, innowierco, patrz siê i ucz jak prawdziwie (ob)nosiæ ¿a³obê!

===

PS: Ci±g dalszy nast±pi pt. „Ciecia pamiêci nadobny pastisz“

http://www.eioba.pl/a/3nw0/zaloba-do-noszenia-czy-sie-obnoszenia
Zapisane

Pozwól sobie byæ sob±, a innym byæ innymi.
Strony: [1] |   Do góry
  Drukuj  
 
Skocz do:  

Powered by SMF 1.1.11 | SMF © 2006-2008, Simple Machines LLC | Sitemap

Strona wygenerowana w 0.033 sekund z 19 zapytaniami.

Polityka cookies
Darmowe Fora | Darmowe Forum

opatowek zipcraft granitowa3 wypadynaszejbrygady x22-team