Szmer
Go¶æ
|
|
« : Grudzieñ 03, 2010, 15:24:23 » |
|
Temat utworzony po podziale innego w±tku.Na szczê¶cie tylko Ty tak my¶lisz .. Ja siê zgadzam w zupe³no¶ci z tym, co Ptak napisa³a, a jeszcze dodam od siebie, ¿e kiedy rozpamiêtujesz swoj± przesz³o¶æ, kiedy ni± ¿yjesz na co dzieñ, to Ciê wi±¿e mentalnie. Ludzie uwik³ani w przesz³o¶æ poprzez ni± postrzegaj± tera¼niejszo¶æ swoj± i nie s± w stanie otworzyæ siê na co¶ nowego. W³a¶nie tak dzia³a na przyk³ad PROGRAM szkolnictwa. Wobec tego programu okre¶lenie " O¶wiata " to nadu¿ycie. Owszem, do pewnego stopnia szko³a wyja¶nia jak i co funkcjonuje, ale jednocze¶nie ugruntowuje wiedzê, która jest niepe³na , albo zdezaktualizowana. Czyli cz³owiek ma byæ pusty? To wynika z waszej wypowiedzi. Rozpamiêtywaæ przesz³o¶æ? Mamy siê jej baæ? Widzê ¿e nie rozumiecie podstawowej zasady funkcjonowania cz³owieka. Tera¼niejszo¶æ jest czym¶ niepoliczalnym. To jest jedynie impuls, który funkcjonuje na podstawie przesz³o¶ci. Czy to naszej czy ¶wiata nas otaczaj±cego. To ¿e teraz to czytasz wynika tylko i wy³±cznie z Twojej przesz³o¶ci... z umiejêtno¶ci, które kiedy¶ naby³e¶. Tak jest z ka¿dym, najmniejszym elementem naszego ¿ycia. Tera¼niejszo¶æ jest jedynie impulsem, przez który przelatuje ca³a nasza przesz³o¶æ, impuls ten kreuje dalsz± przesz³o¶æ. Przesz³o¶æ to do¶wiadczenie. Je¿eli uciekasz od przesz³o¶ci to twój tera¼niejszy impuls, ta twoja chwila, nie dzia³a, lub dzia³a zupe³nie przypadkowo. Je¶li cz³owiek nie ¿yje przesz³o¶ci± to jest nikim, pustk±. To przesz³o¶æ kszta³tuje Ciebie a nie impuls tera¼niejszo¶ci. Ten impuls to jedynie narzêdzie, które na podstawie twoich dotychczasowych warto¶ci kreuje kolejne. Tera¼niejszo¶æ sama w sobie niczego nie tworzy. Ja to tak widzê... Nawet, je¶li cz³owiek przyj±³ program pt religia to te¿ ma do tego prawo Maj±... ale czy maj± wybór? Czy w takiej sytuacji s± wolni? =================== Tenebrael, no nie wiem. Z tym co napisa³e¶ oczywi¶cie siê zgadzam, ale póki co ca³y czas, niektóre osoby staraj± siê wmówiæ nam ¿e nale¿y zapominaæ. Scali³em posty Darek
|
|
« Ostatnia zmiana: Grudzieñ 04, 2010, 12:34:42 wys³ane przez Dariusz »
|
Zapisane
|
|
|
|
ptak
Go¶æ
|
|
« Odpowiedz #1 : Grudzieñ 03, 2010, 17:16:10 » |
|
Tenebrael, no nie wiem. Z tym co napisa³e¶ oczywi¶cie siê zgadzam, ale póki co ca³y czas, niektóre osoby staraj± siê wmówiæ nam ¿e nale¿y zapominaæ.
Szmer, a które to osoby staraj± siê wmówiæ, ¿e wybaczaj±c nale¿y zapominaæ o przesz³o¶ci? Mo¿esz wskazaæ jaki¶ cytat?
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
Szmer
Go¶æ
|
|
« Odpowiedz #2 : Grudzieñ 03, 2010, 18:31:28 » |
|
Tenebrael, no nie wiem. Z tym co napisa³e¶ oczywi¶cie siê zgadzam, ale póki co ca³y czas, niektóre osoby staraj± siê wmówiæ nam ¿e nale¿y zapominaæ.
Szmer, a które to osoby staraj± siê wmówiæ, ¿e wybaczaj±c nale¿y zapominaæ o przesz³o¶ci? Mo¿esz wskazaæ jaki¶ cytat? Wa¿ne, co ka¿dy cz³owiek wybiera na dan± chwilê. Bo tylko chwila obecna siê liczy. Przesz³o¶æ, albo jest w nas uwiêziona i dzia³a destrukcyjnie, albo uwolniona. W tym sensie rozumiem wybaczenie. Puszczenie wolno. Odpuszczenie „grzechów”, bo tylko sobie je odpuszczamy. Skoro przesz³o¶æ ma nie byæ "w nas uwiêziona" to nale¿y j± uwolniæ... pozbyæ siê jej. Wska¿ proszê t± "chwilê", "poka¿ paluszkiem" nie u¿ywaj±c przy tym przesz³o¶ci. I mam jeszcze jedno pytanie... ja swojej przesz³o¶ci (w totalnej ca³o¶ci) nie "uwalniam", niczego nie zapominam i staram siê za wszelk± cenê nie zapomnieæ. Trzymam wszystko i wracam do tego wszystkiego kiedy tylko siê da, do tych bolesnych do¶wiadczeñ i do tych szczê¶liwych. Siedzi to we mnie g³êboko i bardzo aktywnie... i staram siê to utrzymaæ. Uwa¿asz to za co¶ z³ego?
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
ptak
Go¶æ
|
|
« Odpowiedz #3 : Grudzieñ 03, 2010, 18:51:33 » |
|
I znów niezrozumienie ca³o¶ci przekazu a chwytanie siê pojedynczych s³ów. Ca³y czas wyja¶niam, ¿e chodzi o uwolnienie negatywnych i rozwalaj±cych nas emocji zwi±zanych z przesz³o¶ci±. To je (emocje) powinni¶my pu¶ciæ wolno, mimo zachowanej pamiêci, bo tej nie da siê wymazaæ. I nie ma takiej potrzeby. Zmieniamy siebie i swój stosunek do zasz³ych faktów. I tylko to.
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
east
Go¶æ
|
|
« Odpowiedz #4 : Grudzieñ 03, 2010, 19:06:33 » |
|
Tene piszesz Dlaczego wiêc sama, swoimi s³owami, chcesz, zgodnie z w³asn± definicj±, ograniczaæ prawa innych, do posiadania i g³oszenia w³asnej wizji rzeczywisto¶ci? I bardzo s³usznie, je¶li to zdanie dotyczy relacji cz³owiek-cz³owiek. Natomiast w relacji cz³owiek-Instytucja równo¶ci byæ nie mo¿e, bo jej nie ma. W tej chwili wygl±da to tak : "cz³owiek w s³u¿bie Bogu" - Bogu reprezentowanemu przez Instytucjê, zauwa¿my. Nikt nie ma prawa interpretowaæ oficjalnie Biblii i jej g³osiæ ni¿ po¶rednicz±ca Instytucja. Kiedy mamy do czynienia z Instytucj±, a nie z Ksiêdzem-cz³owiekiem ? Ano wtedy , kiedy jest hierarchia, dyscyplina, regu³y, regulaminy, statuty, nakazy i zakazy, rejestry, przysiêgi i ¶wiadkowie. Wszystko to w imiê Bo¿e oczywi¶cie. Oto Instytucja , która uwa¿a, ¿e ma prawo interpretowaæ ( choæby na kazaniach ) to , co Bóg mia³ na my¶li. A ludzie musz± s³uchaæ i nie marudziæ. I oni , wierni siê z tym godz±. Skoro tak, to ich wybór, o ile w tym jakikolwiek prawdziwy , wolny wybór by³. W moim rozumieniu relacji cz³owiek-instytucja nie ma znaku równo¶ci. Instytucja ma S£U¯YÆ cz³owiekowi jak maszyna, a nie zarz±dzaæ lud¼mi. Instytucja musi byæ podrzêdna. Warto wiedzieæ i widzieæ to, ¿e w religii ca³y przekrêt polega na tym, ¿e cz³owiek ma s³u¿yæ Bogu. Gdyby tak by³o to po co mia³by¶ woln± wolê cz³owieku, po co Bóg by stwarza³ Ciebie na "swój obraz i podobieñstwo swoje " ? Wystarczy³oby stworzyæ robota i go zaprogramowaæ. Tak siê jednak sk³ada, ¿e cz³owiek powsta³ znacznie wcze¶niej ni¿ religie. Dopiero religie zaczê³y programowaæ umys³y pod k±tem wiary. Nie wiemy kto lub co wymy¶li³o religiê, ale to fascynuj±cy wynalazek, który zosta³ dobrze przemy¶lany przez swojego twórcê. On bazuje na naturalnej,duchowej potrzebie cz³owieka. Nie wiemy kto jest twórc±, ale wiemy ,¿e s± podobne wynalazki, opieraj±ce siê na spo³ecznych potrzebach gromadzenia siê i zbiorowego wyra¿ania - Pañstwa, granice, partie polityczne, organizacje , fundacje , stowarzyszenia .. Religie upadn±, kiedy cz³owiek zrozumie, ¿e Wszech¶wiat ca³y stoi do jego dyspozycji i na jego rozkazy. Dos³ownie czeka na Twoj± my¶l, pomys³, intencjê, aby j± wzmocniæ. Religie dobrze o tym wiedz±, dlatego manipuluj± lud¼mi, aby swoj± my¶l oraz intencjê kierowali oni poprzez portal danej wiary. Skoro cz³owiek tak czyni, to Wszech¶wiat to wspiera. Widocznie istota, której Wszech¶wiat ma s³u¿yæ w³a¶nie tego chce. I jeszcze do Szmera mam s³ów kilka Czyli cz³owiek ma byæ pusty? To wynika z waszej wypowiedzi. Rozpamiêtywaæ przesz³o¶æ? Mamy siê jej baæ? Jakie "baæ " ? O co chodzi z t± pustk± ? Przesz³o¶æ jest zamkniêta, skoñczona , niezmienna. Koniec - by³o wydarzy³o siê . Nie ma tu ¿adnej pustki . Nie zgadzam siê z Twoim nastêpnym wywodem Widzê ¿e nie rozumiecie podstawowej zasady funkcjonowania cz³owieka. Przyjmujesz dla siebie okre¶lone zasady, dogmaty i wg nich funkcjonujesz. Nie ka¿dy musi to tak postrzegaæ i rozumieæ, jak Ty. Tera¼niejszo¶æ jest czym¶ niepoliczalnym. To jest jedynie impuls, który funkcjonuje na podstawie przesz³o¶ci. Czy to naszej czy ¶wiata nas otaczaj±cego. To ¿e teraz to czytasz wynika tylko i wy³±cznie z Twojej przesz³o¶ci... z umiejêtno¶ci, które kiedy¶ naby³e¶. Tak jest z ka¿dym, najmniejszym elementem naszego ¿ycia. Otó¿ przesz³o¶æ , jak wy¿ej wspomnia³em jest zakoñczona, ale nie zgodzê, siê , ze tera¼niejszo¶æ ¶ci¶le wynika wprost z logiki przesz³o¶ci. Na przyk³ad jeden cz³owiek w obliczu tragedii siê za³amie, a drugi wprost przeciwnie - wzmocni. Nie przesz³o¶æ - suchy fakt - o tym decyduje, tylko ten cz³owiek w jego TERAZ. Cz³owiek istnieje TERAZ a nie wczoraj. Uwik³anie siê w zdarzenia z przesz³o¶ci to niewolnictwo wobec wmówionej, albo wyuczonej to¿samo¶ci. Gdyby tak by³o to postêp by³by niemo¿liwy. Nikt by niczego nowego nie szuka³, no bo przecie¿ zosta³o to ju¿ w przesz³o¶ci ( np w szkole) obja¶nione, kto¶ postawi³ kropkê i amen i tyle. Na szczê¶cie tak nie jest. Poddajemy przesz³o¶æ weryfikacji , a dzieje siê to teraz. W tej chwili od milionów ludzi siê oczekuje , ¿e uczyni± jutro przewidywalny krok, a oni nie - teraz postanawiaj± spróbowaæ inaczej. Pod wp³ywem impulsu, intuicji czy przeczucia. Przeczucia nie wynikaj± z przesz³o¶ci. Wed³ug kryterium przesz³o¶ci wydaj± siê alogiczne. Mog± byæ uwa¿ane za chaotyczne, szmerze, ale tylko przez kogo¶, kto nie ufa sobie - swojej Wy¿szej Istocie - uwa¿aj±c , ¿e jej nie ma. Dlatego ludzie uciekaj± od TERAZ , jak najszybciej przechodz±c nad tym do planów na jutro w oparciu o wczoraj. Nie dostrzegaj±c samego BYCIA w³a¶nie w tej oto chwili. O tym wspaniale pisa³ Eckhart Toole . A skoro nie wnikasz w TERAZ to naturalne ,¿e widzisz to tak , jak nastêpuje Tera¼niejszo¶æ jest jedynie impulsem, przez który przelatuje ca³a nasza przesz³o¶æ, impuls ten kreuje dalsz± przesz³o¶æ. Przesz³o¶æ to do¶wiadczenie. A z nastêpnego Twego wywodu inne wnioski bym wyci±gn± .. Je¿eli uciekasz od przesz³o¶ci to twój tera¼niejszy impuls, ta twoja chwila, nie dzia³a, lub dzia³a zupe³nie przypadkowo. Je¶li cz³owiek nie ¿yje przesz³o¶ci± to jest nikim, pustk±. To przesz³o¶æ kszta³tuje Ciebie a nie impuls tera¼niejszo¶ci. Ten impuls to jedynie narzêdzie, które na podstawie twoich dotychczasowych warto¶ci kreuje kolejne. Tera¼niejszo¶æ sama w sobie niczego nie tworzy. Ja to tak widzê.. . Odwrotnie. Pozwalasz przesz³o¶ci sterowaæ sob±. I w³a¶nie o to chodzi miêdzy innymi religiom, Dlaczego dzieci tak szybko siê chrzci, komunia ¶w, religia w szkole, co Niedziela nauka klepania pacierza, tych samych modlitw bez zrozumienia ( bo tradycja, bo tak robi± rodzice i dziadkowie ) ? Dlatego, bo ca³y ten System opiera siê w³a¶nie na TWOIM rozumieniu przesz³o¶ci. Bo tego ucz± Ciê najpierw , czyli, ¿e " To przesz³o¶æ kszta³tuje Ciebie a nie impuls tera¼niejszo¶ci ". Kompletnie niewierz±ca osoba wychowana w ¶rodowisku ateistycznym równie¿ wierzy w dok³adnie ten sam dogmat, to samo za³o¿enie : To przesz³o¶æ kszta³tuje Ciebie a nie impuls tera¼niejszo¶ci. Wed³ug mnie ten dogmat nie wytrzymuje próby ostatecznej. Kiedy nadchodzi ¶mieræ, przesz³o¶æ umiera. Ludzie zastanawiaj± siê wtedy, czy dobrze prze¿yli swoje ¿ycie, czy mo¿na by³o post±piæ czasem spontaniczne, opieraj±c siê na tera¼niejszym impulsie, zamiast byæ niewolnikiem swojej przesz³o¶ci z której, jak uwa¿ali, zawsze musi wynikaæ nastêpny krok.. Ale to tylko moje zdanie
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
Szmer
Go¶æ
|
|
« Odpowiedz #5 : Grudzieñ 03, 2010, 21:28:46 » |
|
Przyjmujesz dla siebie okre¶lone zasady, dogmaty i wg nich funkcjonujesz. Nie ka¿dy musi to tak postrzegaæ i rozumieæ, jak Ty. To nie s± okre¶lone zasady tylko fakty. Ka¿dy w ten sposób funkcjonuje. To ca³a Twoja przesz³o¶æ/do¶wiadczenie definiuje Ciebie. Nawet je¶li podejmujesz decyzjê "teraz" to i tak wp³yw na t± decyzjê ma przesz³o¶æ, która powoduje ¿e jeste¶ zdolny w ogóle podj±æ jak±kolwiek decyzjê. To ¿e teraz piszesz czy czytasz wynika z tego ¿e nauczy³e¶ siê tego kiedy¶. Twój impuls, twoja ¶wiadomo¶æ wykorzystuje ca³± przesz³o¶æ/do¶wiadczenie jakie posiadasz. Wiêc przesz³o¶æ mo¿e i na pierwszy rzut oka jest zakoñczona ale w rzeczywisto¶ci jej istot± jest oddzia³ywanie na ten impuls, który nazywamy "teraz". Uwik³anie siê w zdarzenia z przesz³o¶ci to niewolnictwo wobec wmówionej, albo wyuczonej to¿samo¶ci. Gdyby tak by³o to postêp by³by niemo¿liwy Kompletnie b³êdny tok rozumowania. To w³a¶nie przesz³o¶æ pozwala nam na dalszy rozwój. Spójrzmy na to na przyk³adzie liczenia. Gdyby nie braæ pod uwagê przesz³o¶ci to Twoje liczenie wygl±da³oby tak: 1,1,1,1,1,1,1,1,1,1,1,1,1,1,1.... Nie dopuszczaj±c przesz³o¶ci, twój proces stoi ca³y czas w jednym miejscu resetuj±c siê. Natomiast je¶li we¼miemy pod uwagê przesz³o¶æ to liczenie wygl±da tak: 1,2,3,4,5,6,7,8,9.... 999... liczbê 999 (rozwój) osi±gnêli¶my tylko dziêki temu ¿e ci±g 1-998 stanowi przesz³o¶æ. Impuls tera¼niejszo¶ci, który prowadzi liczenie oraz ca³a przesz³o¶æ tworzy ca³y, nieskoñczony ci±g, który wci±¿ siê powiêksza. W ten sposób siê rozwijasz. Gdyby nie przesz³o¶æ to codziennie uczy³by¶ siê od nowa chodziæ. Przesz³o¶æ to ca³e twoje poznanie, dziêki któremu jeste¶ zdolny do dalszego poznania. Tak¿e tera¼niejszo¶æ to tylko (lub a¿) impuls, który w tej danej chwili wykorzystuje ca³± twoj± przesz³o¶æ do postawienia kroku dalej... kroku, która zaraz równie¿ siê stanie przesz³o¶ci±, do¶wiadczeniem, zbiorem warto¶ci, które Cie definiuj±. Na przyk³ad jeden cz³owiek w obliczu tragedii siê za³amie, a drugi wprost przeciwnie - wzmocni. To dziêki swojej zdobytej warto¶ci podejmie tak± decyzjê. Tragedia, która te¿ stanowi przesz³o¶æ, postawi kolejny krok i wzbogaci tego cz³owieka o kolejne doznania. I w tym wypadku nie istotne czy s± one pozytywne czy negatywne. Równie dobrze mo¿e skoñczyæ siê tak ¿e ten cz³owiek, który prze¿y³ wiele cierpienia, za 10 lat oka¿e siê znacznie szczê¶liwszym cz³owiekiem ni¿ ten, który wtedy, jednorazowo i pozornie wydawa³ siê silniejszy. Bo w rezultacie na ich kolejne "przygody" bêdzie mia³a wp³yw ca³o¶æ ich ¿ycia/przesz³o¶ci.
|
|
« Ostatnia zmiana: Grudzieñ 03, 2010, 21:29:45 wys³ane przez Szmer »
|
Zapisane
|
|
|
|
Kiara
Go¶æ
|
|
« Odpowiedz #6 : Grudzieñ 03, 2010, 22:10:31 » |
|
Stare przyslowie mowi ( a przyslowia sa madroscia narodu) czym skorupka za mlodu nasiaknie tym na starosc traci. Czyli cale przeszlosc odgrywa niesamowita role w terazniejszosci , ktora tworzy przyszlosc. Je¿eli kto¶ cale swoje ¿ycie bêdzie opiera³ na niskim systemie warto¶ci ( , krad³ ,³ajdaczy³ siê i zabija³ ), bo przynosi mu to korzy¶æ i przyjemno¶æ , tak zbuduje swój ¶wiat. To pró¿no oczekiwaæ by pozniejsze ¿ycie wiód³ prawe , godne i etyczne. W jego ¶wiecie pewne zachowania , które stworzy³y jego krêgos³up etyczno moralny przy nadarzaj±cej siê okazji i tak i tak poka¿± jego twarz. Przesz³o¶æ bowiem tak ukszta³towa³a jego krêgos³up moralny i¿ jego norma s± takie a nie inne zachowania. Tylko zdecydowane przeciwstawienie siê dawnym zwyczajom i normom mo¿e to zmieniæ. Ale to nie jest proste , bo trzeba wyzerowaæ przesz³o¶æ i to nie s³owem a czynem. I drugie przys³owie; " Po czynach ich poznacie...." , czyli po owocach , a nie po tym jak piêknie o czym¶ mówi±. Kiara
|
|
« Ostatnia zmiana: Grudzieñ 03, 2010, 22:19:55 wys³ane przez Kiara »
|
Zapisane
|
|
|
|
Tenebrael
Go¶æ
|
|
« Odpowiedz #7 : Grudzieñ 03, 2010, 22:29:10 » |
|
I bardzo s³usznie, je¶li to zdanie dotyczy relacji cz³owiek-cz³owiek. Natomiast w relacji cz³owiek-Instytucja równo¶ci byæ nie mo¿e, bo jej nie ma. W tej chwili wygl±da to tak : "cz³owiek w s³u¿bie Bogu" - Bogu reprezentowanemu przez Instytucjê, zauwa¿my. Nikt nie ma prawa interpretowaæ oficjalnie Biblii i jej g³osiæ ni¿ po¶rednicz±ca Instytucja. Kiedy mamy do czynienia z Instytucj±, a nie z Ksiêdzem-cz³owiekiem ? Ano wtedy , kiedy jest hierarchia, dyscyplina, regu³y, regulaminy, statuty, nakazy i zakazy, rejestry, przysiêgi i ¶wiadkowie. Wszystko to w imiê Bo¿e oczywi¶cie. Oto Instytucja , która uwa¿a, ¿e ma prawo interpretowaæ ( choæby na kazaniach ) to , co Bóg mia³ na my¶li. A ludzie musz± s³uchaæ i nie marudziæ. I oni , wierni siê z tym godz±. Skoro tak, to ich wybór, o ile w tym jakikolwiek prawdziwy , wolny wybór by³.
Nie zgodzê siê z tym, co piszesz. By³oby tak, gdyby instytucja by³a monolitem, struktura oderwan± od czynnika ludzkiego. A tak nie jest. Instytucjê tworz± ludzie, i jej ¿ywot te¿ podtrzymuj±. Istniej±, bo s± ludzie, którzy przychodz±. I nie chodzi mi jedynie o wiernych, ale o WSZYSTKICH ludzi w danej instytucji. Niestety, bardzo prosto nam my¶leæ, ¿e np KK to manipuluj±cy kler i biedni, zmanipulowani wierni. Tylko zapominamy, ¿e kler nie powsta³ tak ot, z kapusty. Jedni ksiê¿a umieraj±, inni przystaj± do KK. Zapominamy, ¿e taki Ratzinger, dzisiaj zwany Benedyktem, te¿ kiedy¶ by³ ma³ym ch³opcem, zwyk³ym wiernym. ¯e kiedy¶ by³ zwyk³ym ksiêdzem. I tyczy siê to ka¿dego duchowego, od do³u do samej góry hierarchii. Zostali ksiê¿mi, bo widzieli w tym sens, warto¶æ. Bo widzieli celowo¶æ tego, by interpretowaæ Bibliê tak, a nie inaczej. Ergo, to s± ludzie. Ludzie, którzy tworz± t± instytucje, pojedyncze jednostki, które tworz± grupê. Grupê niejednolit±, tak jak i ludzie nie s± jednolici. Ludzie maj±cy wiele ró¿nych motywacji, charakterów, celów. Dlatego uwa¿am, ¿e traktowanie KK jako monolit, a kontaktów z nim - jako kontaktów cz³owiek-instytucja, jakby KK by³ monolitem, jest bezzasadne. Ta grupa, od najprostszego wiernego do papie¿a, powsta³a dlatego, ¿e ludzie wierz± w to, uznaj± to za sensowne, celowe. W moim rozumieniu relacji cz³owiek-instytucja nie ma znaku równo¶ci. Instytucja ma S£U¯YÆ cz³owiekowi jak maszyna, a nie zarz±dzaæ lud¼mi. Instytucja musi byæ podrzêdna.
Ale zapominasz, ¿e t± instytucjê te¿ tworz± LUDZIE. Nie jest to bezosobowy twór, maszyna - ale grupa ludzi. Warto wiedzieæ i widzieæ to, ¿e w religii ca³y przekrêt polega na tym, ¿e cz³owiek ma s³u¿yæ Bogu. Gdyby tak by³o to po co mia³by¶ woln± wolê cz³owieku, po co Bóg by stwarza³ Ciebie na "swój obraz i podobieñstwo swoje " ?
Dla Ciebie nie ma to sensu. Dla mnie te¿ nie. Ale s± ludzie, dla których ma. A ¿e nie mo¿emy udowodniæ istnienia takiego a nie innego bóstwa, nie uwa¿am, by¶my mieli jakiekolwiek prawo negowaæ czyj±¶ wiarê. Dopiero religie zaczê³y programowaæ umys³y pod k±tem wiary. Nie wiemy kto lub co wymy¶li³o religiê, ale to fascynuj±cy wynalazek, który zosta³ dobrze przemy¶lany przez swojego twórcê. On bazuje na naturalnej,duchowej potrzebie cz³owieka. Nie wiemy kto jest twórc±, ale wiemy ,¿e s± podobne wynalazki, opieraj±ce siê na spo³ecznych potrzebach gromadzenia siê i zbiorowego wyra¿ania - Pañstwa, granice, partie polityczne, organizacje , fundacje , stowarzyszenia ..
I tu widzê kolejny b³±d my¶lowy, lub te¿ pewne nieuzasadnione za³o¿enie ad hoc. Mianowicie, sk±d teza, ¿e istnia³ programator? Sk±d teza, ¿e kto¶ konkretny stworzy³ religiê? Wielokrotnie wykazywano, ¿e rzeczy takie jak grupy wspólnie co¶ kultywuj±ce, czy wyznaj±ce podobne pogl±dy, potrafi± (tak, ³±cznie z hierarchi±, etosem etc) powstawaæ samoistnie. Nie musi byæ ¿adnego programatora. Dlatego uwa¿am, ¿e takie za³o¿enie jest b³êdne. Albo inaczej - ¿e samo zak³adanie istnienia inicjatora jest nieuzasadnione. Problem w tym, ¿e ów inicjator jest konieczn± sk³adow± spiskowej teorii o celowym stworzeniu religii dla podporz±dkowania ludzi. Bez tego za³o¿enia - teoria upada. A nie ma ¿adnych dowodów na s³uszno¶æ tego¿ za³o¿enia, natomiast sporo dowodów na to, ¿e samoistne powstanie jest jak najbardziej mo¿liwe. Religie upadn±, kiedy cz³owiek zrozumie, ¿e Wszech¶wiat ca³y stoi do jego dyspozycji i na jego rozkazy. Dos³ownie czeka na Twoj± my¶l, pomys³, intencjê, aby j± wzmocniæ. Religie dobrze o tym wiedz±, dlatego manipuluj± lud¼mi, aby swoj± my¶l oraz intencjê kierowali oni poprzez portal danej wiary.
Znowu jest to za³o¿enie ad hoc. Sk±d wiedza, ¿e wiedz±? Sk±d ta pewno¶æ? Manipulacja zak³ada dzia³anie celowe. A gdzie dowody na to, ¿e takie jest to dzia³anie - celowe? Równie mo¿liwym jest, ¿e sytuacja znowu zaistnia³a samoistnie - ¿e cz³owiek sam za³o¿y³ sobie kajdany, i ¿e ca³± heirarchia ko¶cielna jest równie skuta nimi, co najpo¶ledniejszy wierny. Oczywi¶cie nie chcê tutaj powiedzieæ, ¿e NA PEWNO jest, jak piszê. Ale jest to równie (nie)prawdopodobna teza, co teza o celowym dzia³aniu i odgórnym stworzeniu. Na ¿adn± z nich nie mamy bowiem dowodów, a jedynie osobiste przemy¶lenia i domys³y. ======================== Czyli cale przeszlosc odgrywa niesamowita role w terazniejszosci , ktora tworzy przyszlosc. Je¿eli kto¶ cale swoje ¿ycie bêdzie opiera³ na niskim systemie warto¶ci ( , krad³ ,³ajdaczy³ siê i zabija³ ), bo przynosi mu to korzy¶æ i przyjemno¶æ , tak zbuduje swój ¶wiat. To pró¿no oczekiwaæ by pozniejsze ¿ycie wiód³ prawe , godne i etyczne. W jego ¶wiecie pewne zachowania , które stworzy³y jego krêgos³up etyczno moralny przy nadarzaj±cej siê okazji i tak i tak poka¿± jego twarz. Przesz³o¶æ bowiem tak ukszta³towa³a jego krêgos³up moralny i¿ jego norma s± takie a nie inne zachowania.
Nie jest to do koñca prawd±. Ogromny wp³yw ma te¿ aktualne ¶rodowisko. Wp³yw tego¿ ¶rodowiska ¶wietnie przedstawia znany chyba wszystkim s³ynny "eksperyment wiêzienny" Zimbardo. W eksperymencie tym w ci±gu 2 dni (!!!) ze zwyk³ych, nieagresywnych ludzi (zosta³o to wcze¶niej przebadane), powsta³a grupa brutalnych oprawców. Natomiast praktycznie od razu po zakoñczeniu eksperymentu, wszystko wróci³o do normy. Tak wiêc wyuczone wzorce to jedynie jeden z czynników. Drugim, maj±cym tak samo du¿e, je¶li nie wiêksze znaczenie, jest AKTUALNA sytuacja, aktualne ¶rodowisko. Tylko zdecydowane przeciwstawienie siê dawnym zwyczajom i normom mo¿e to zmieniæ. Ale to nie jest proste , bo trzeba wyzerowaæ przesz³o¶æ i to nie s³owem a czynem.
Przeciwstawienie siê brutalno¶ci za pomoc± brutalno¶ci? To mo¿e teraz ja zacytujê pewn± frazê: "Ten, który walczy z potworami, winien uwa¿aæ, by samemu nie staæ siê jednym z nich"... I drugie przys³owie; " Po czynach ich poznacie...." , czyli po owocach , a nie po tym jak piêknie o czym¶ mówi±.
Je¶li mia³bym tak poznawaæ, musia³bym uznaæ, Kiaro, ¿e praktykujesz nienawi¶æ bezwarunkow±. Bo o mi³o¶ci mówisz, a jadem plujesz. EDIT: I nie mówiê tego z niechêci do Ciebie. Ale je¶li mam byæ szczery, to mam wra¿enie, ¿e widzisz przys³owiow± drzazgê w oczach innych, ale belki w swoim nie zauwa¿asz. ¯e mówisz o mi³o¶ci, maj±c w sobie (co widaæ po postach) ogromne pok³ady nienawi¶ci. W dodatku - co dla rozwoju duchowego gorsze - wydajesz siê absolutnie wypieraæ ze ¶wiadomo¶ci t± kwestiê. Teoretycznie g³osisz wolno¶æ, nieocenianie innych, suwerenno¶æ. Ale nie zauwa¿asz chyba, ¿e w Twoich postach wci±¿ pobrzmiewa wy¿szo¶æ, jakby¶ uwa¿a³a, ¿e posiadasz wiedzê lepsz± od innych, pochodz±c± z wy¿szych ni¿ inni poziomu ¶wiadomo¶ci, do której trzeba dojrzeæ do Twojego (w rozumieniu - wy¿szego) poziomu ¶wiadomo¶ci. Nie wiem, czy mam racjê, ale zastanów siê nad tym. Bo stawianie siebie w pozycji nauczyciela, nie dopuszczaj±c do siebie my¶li, ¿e czasem warto byæ uczniem, mo¿e prowadziæ jedynie do duchowej stagnacji, zapatrzenia w siebie, a zamkniêcia na innych. Scali³em posty Darek
|
|
« Ostatnia zmiana: Grudzieñ 04, 2010, 12:43:03 wys³ane przez Dariusz »
|
Zapisane
|
|
|
|
Kiara
Go¶æ
|
|
« Odpowiedz #8 : Grudzieñ 04, 2010, 01:46:53 » |
|
Napisalam cala przeszlosc to znaczy wszystkie elemety w niej zawarte. Tak , moje stanowisko dotyczace prawosci i godnosci jest niezlomne , naprawde nic, ale to nic go nie nagnie do mody i wygody zycia. A zatem bede w waszych oczach kims dziwnym i niezrozumialym , zdaje sobie z tego sprwe. Bardzo trudno jest uwierzyc iz ktos zyje wedle tego o czym pisze, no coz? Trzeba sie dopatrywac przeroznych rzeczy , bo byc to nie moze prawdziwe. Jezeli narazanie siebie przy odkrywaniu klamstw , matactw , oszustw z roznych systemow jest objawem nienawisci bezwarunkowej do ludzi? To dosyc dziwne wnioski , ale coz? Widzisz wiekszoscia ludzi mozna manipulowac , mna nie , wiekszosc ludzi mozna zastraszyc , mnie nie. U wiekszosc ludzi mozna przekodowac system wartosci , u mnie nie. Tym sie roznie od wiekszosci ludzi niczym poza tym. Gdybym nie byla wlasnie taka , nie mogla bym robic tego co robie. Moim zadaniem jest pokazywac , odkrywac , odslaniac wszystko co niesie falsz i oblude , manipulacje i okrucienstwo. Ludzie na swoj sposob beda korzystali , lub nie beda korzystali z tej wiedzy. Chory system sie broni , pomimo ewidetnego zla czynionego nadal probuje odwracac uwage. Na ziemi wszystko czyni sie ludziom przez ludzi inaczej byc nie moze. Tak wiec krzywdzeni byli i sa ludzie a inni ludze w imie tego systemu zrobia wszystko by temu zaprzeczyc. By mogl on trwac nadal. Trzeba w koncu zrozumiec iz Stworca oraz wszystkie wartosci dobra to jedno a religijne przekrety sluzace systemowi i okreslonej grupie ludzi to drugie. Kiara ps. Naprawde nie wzruszaja mnie takie opinnie na moj temat , kazdy moze pisac co mu sie tylko podoba.
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
Silver
Go¶æ
|
|
« Odpowiedz #9 : Grudzieñ 04, 2010, 03:47:06 » |
|
I znów niezrozumienie ca³o¶ci przekazu a chwytanie siê pojedynczych s³ów. Ca³y czas wyja¶niam, ¿e chodzi o uwolnienie negatywnych i rozwalaj±cych nas emocji zwi±zanych z przesz³o¶ci±. To je (emocje) powinni¶my pu¶ciæ wolno, mimo zachowanej pamiêci, bo tej nie da siê wymazaæ. I nie ma takiej potrzeby. Zmieniamy siebie i swój stosunek do zasz³ych faktów. I tylko to.
Opisywany przez Ciebie Ptaku proces ma trochê inn± konotacjê, choæ niew±tpliwym faktem jest, ¿e (jak piszesz) chodzi tutaj o uwolnienie siê od negatywnych aspektów, gdzie owe aspekty reprezentuj± pola energii zawe¿aj±ce nasz± ¶wiadomo¶æ kilku my¶lowych schematów !!! Zasadniczo chodzi tu o zrozumienie faktu, ¿e wszelkie emocje jak lêk, poczucie winy, depresja, wstyd, frustracja itd...itp. nie s± wcale z³e, lub (jak piszesz) rozwalaj±ce, a rozwalaj±ce jest tylko takie o nich my¶lenie, czyli ich os±dzanie... Czyli mamy do czynienia z mechanizmmi obronnymi, które nie pozwalaj± zaakceptowaæ swoich w³asych uczuæ. Wiêc zmiana stosunku do zasz³ych faktów polega na zrozumieniu, ¿e co¶ wcze¶niej os±dzili¶my jako z³e, lub krzywdz±ce, gdzie w istocie os±dzili¶my NIE zdarzenie lub sytuacjê, lecz os±dzili¶my tylko w³asne emocje. Przyk³ad : je¶li napiszê, ¿e Ptak wypisuje bzdury na internetowych forach mo¿e wywo³aæ to na poziomie biologicznej homeostazy okre¶lone emocje.Nie ma to nic wspólnego z prawd±, lecz ma wiele wspólnego z przes±dem ( przed -s±dzimy) jednak mo¿esz poczuæ siê pokrzywdzona i nies³usznie os±dzona i poczuæ siê ¼le, poniewa¿ wywo³a to konflikt wewnêtrzny. Ale, przecie¿ ¿adna czyja¶ opinia i zdanie nie mo¿e mieæ na nas ¿adnego wp³ywu i nie wywo³a ¿adnych emocji, je¿eli tylko bêdziemy posiadaæ odpowiednie poczucie swojej w³asnej warto¶ci....! W psychologicznych teoriach psychodynamicznych, proces nie¶wiadomego przypisywania w³asnych przekonañ, warto¶ci lub innych procesów subiektywnych innym, powoduje reakcjê zwrotn±... Ta reakcja zwrotna w postaci ró¿nych ¿yciowych zdarzeñ wywo³uje u nas w³a¶nie emocje.A te emocje powoduj±, ¿e czujemy siê ¼le, czuje siê nawet podle i koniec koñcem wszystko os±dzamy jako z³e i spychamy to ze swojej ¶wiadomo¶ci do... pod¶wiadomo¶ci. Rozpoczynamy proces t³umienia swojej w³asnej osobo¶ci, swojego w³asnego pola ¿ycia, walcz±c ze swoim w³asnym do¶wiadczeniem. A takie postêpownie prowadzi wprost do chorób, psychoz i przedwczesnej ¶mierci. Wiêc na czym polega uwolnienie sie od ''negatywnych'' aspektów ? Polega na : zrozumieniu tego co siê dzia³o i nie os±dzaniu ich jako ''negatywne''. Wed³ug za³o¿eñ psychoanalizy tre¶ci uznane, os±dzone jako z³e, niekorzystne, lub krzywdz±ce s± natychmiast wypierane ze ¶wiadomo¶ci i funkcjonuj± dalej w pod¶wiadomych warstwach osobowo¶ci ujawniaj±c siê w postaci projekcji (realnych zdarzeñ w naszym ¿yciu) i prowadz±c wprost dalej do nieadekwatnej interpretacji zdarzeñ. Wiêc, czy mo¿emy siê dziwiæ, ¿e tylu naukowców pracuje w wojskowych laboratoriach wymy¶laj±c coraz to nowsze i doskonalsze rodzaje broni do zabijania.Czy mo¿emy siê zatem dziwiæ GMO, systemom w³adzy, kontroli, przemocy, czy mo¿emy siê dziwiæ temu, ¿e 80 milionów ludzi umiera z g³odu skoro tworz± j± w³a¶nie tacy ludzie, których ¿ycie opiera siê na lêku i agresji. Boisz siê wiêc atakujesz. Walczysz, chcesz dominowaæ, zdobywaæ po to tylko, aby zapewniæ sobie poczucie bezpieczeñstwa. Bez najmniejszej przesady mo¿na powiedzieæ, ¿e planete Ziemiê zamieszkuj± istoty, gdzie ich ¿ycie jest relatywnie lustrzanym odbiciem ich w³asnych iluzji i projekcji - menadrów my¶li i strachu..... Mamy, wiêc wspania³e technologie, wspania³± naukê, kulturê, sztukê, wspania³e biznesy, a druga strona tego samego ''z³otego'' medalu przedstawia ¿a³osn± rozpacz. Przedstawia ¿ebraków wo³aj±cych o pomoc.....! St±d tyle niepokojów, wojen, nienawi¶ci, walki, st±d tyle chorób, patologii, g³odu, nêdzy i ¶cie¿ek zalanych ³zami..... Zrozumienie procesów dotycz±cych nie¶wiadomych przekonañ o sobie samym, ¶wiecie i wszech¶wiecie, a zarazem uwolnienie siê od nich stanowi zatem punkt wyj¶cia z tego... Matrixa. Problem polega na tym, ¿e dotyczy to jak na razie znikomej czê¶ci populacji ludzko¶ci... Wystarczy pos³uchaæ codziennych wiadomo¶ci, aby siê o tym przekonaæ. Wiêc, kto ma uszy do s³uchania niechaj s³ucha...
|
|
« Ostatnia zmiana: Grudzieñ 04, 2010, 07:04:34 wys³ane przez Silver »
|
Zapisane
|
|
|
|
Tenebrael
Go¶æ
|
|
« Odpowiedz #10 : Grudzieñ 04, 2010, 07:03:20 » |
|
Napisalam cala przeszlosc to znaczy wszystkie elemety w niej zawarte.
A raczej opisujesz (nie tylko w tym zreszt± temacie) jak TY to widzisz, swoje subiektywne zdanie. Nic wiêcej. Tak , moje stanowisko dotyczace prawosci i godnosci jest niezlomne , naprawde nic, ale to nic go nie nagnie do mody i wygody zycia.
Twoja wola. Masz przecie¿ prawo do skostnienia i bycia g³uch± na g³osy innych, zamykaj±c siê we w³asnym ¶wiatopogl±dzie i nie dopuszczaj±c nawet mo¿liwo¶ci, ¿e jest b³êdny. Ka¿dy cz³owiek ma to prawo, i nikt Ci go odbieraæ nie chce. A zatem bede w waszych oczach kims dziwnym i niezrozumialym , zdaje sobie z tego sprwe. Bardzo trudno jest uwierzyc iz ktos zyje wedle tego o czym pisze, no coz? Trzeba sie dopatrywac przeroznych rzeczy , bo byc to nie moze prawdziwe.
Po prostu ludzie zauwa¿aj± rozstrza³ miêdzy Twoimi teoriami o mi³o¶ci bezwarunkowej i Twoim pa³aniem nienawi¶ci± do KK. Je¶li Ty nie widzisz tu paradoksu - có¿, mo¿e kiedy¶ to przepracujesz i zobaczysz. Nikt nie zmusza. Jezeli narazanie siebie przy odkrywaniu klamstw , matactw , oszustw z roznych systemow jest objawem nienawisci bezwarunkowej do ludzi? To dosyc dziwne wnioski , ale coz?
No dos³ownie jak mickiewiczowska "Polska Chrystusem narodów". Zreszt±, kolejna zgrabna manipulacja z Twej strony. Nie "objawem nienawi¶ci DO LUDZI", ale, objawem nienawi¶ci do KK jako instytucji. Widzisz wiekszoscia ludzi mozna manipulowac , mna nie , wiekszosc ludzi mozna zastraszyc , mnie nie. U wiekszosc ludzi mozna przekodowac system wartosci , u mnie nie. Tym sie roznie od wiekszosci ludzi niczym poza tym. Gdybym nie byla wlasnie taka , nie mogla bym robic tego co robie. Moim zadaniem jest pokazywac , odkrywac , odslaniac wszystko co niesie falsz i oblude , manipulacje i okrucienstwo.
Nie wiem, jak z Twoj± mi³o¶ci± bezwarunkow±, ale ego to Ty masz jak st±d na Ksiê¿yc... Ludzie na swoj sposob beda korzystali , lub nie beda korzystali z tej wiedzy. Chory system sie broni , pomimo ewidetnego zla czynionego nadal probuje odwracac uwage.
Tak, bo chory system dosta³ kopniaka w zadek. I wyci±gn±³ lekcjê na przysz³o¶æ - nie chce z jednej choroby wpa¶æ w drug±. Dlatego broni siê, by z jednej nienawi¶ci nie popa¶æ w drug± - tym razem wzglêdem siebie samego. Wybacz, Kiaro, ale nienawi¶ci± z nienawi¶ci± nie wygrasz. Na ziemi wszystko czyni sie ludziom przez ludzi inaczej byc nie moze. Tak wiec krzywdzeni byli i sa ludzie a inni ludze w imie tego systemu zrobia wszystko by temu zaprzeczyc. By mogl on trwac nadal.
Inni jeszcze podburzaj± t³umy, wytwarzaj±c jeszcze wiêksze pok³ady nienawi¶ci. Trudno powiedzieæ, co gorsze... Trzeba w koncu zrozumiec iz Stworca oraz wszystkie wartosci dobra to jedno a religijne przekrety sluzace systemowi i okreslonej grupie ludzi to drugie.
Trzeba w koñcu zrozumieæ, ¿e ¿ywi±c (i potêguj±c, przez g³oszenie) chor± nienawi¶æ do tych systemów, stajesz siê identyczna, jak te systemy. Ale có¿, powiem Ci s³owami, którymi czêsto sama szafowa³a¶: do zrozumienia tego trzeba duchowo dojrzeæ. Ka¿dy patrzy z poziomu swojego w³asnego rozwoju.
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
east
Go¶æ
|
|
« Odpowiedz #11 : Grudzieñ 04, 2010, 11:44:06 » |
|
OOho , wlo¿ylem "kij w mrowisko".. ale to dobrze. Bêdê bronil swojego TERAZ Szmerze piszesz : Cytuj±c mnie Uwik³anie siê w zdarzenia z przesz³o¶ci to niewolnictwo wobec wmówionej, albo wyuczonej to¿samo¶ci. Gdyby tak by³o to postêp by³by niemo¿liwy
twierdz±c, ¿e : Kompletnie b³êdny tok rozumowania. To w³a¶nie przesz³o¶æ pozwala nam na dalszy rozwój. Spójrzmy na to na przyk³adzie liczenia. Gdyby nie braæ pod uwagê przesz³o¶ci to Twoje liczenie wygl±da³oby tak:
1,1,1,1,1,1,1,1,1,1,1,1,1,1,1. ... Wydaje mi siê, ¿e na rzeczywisto¶æ patrzymy z ró¿nych punktów widzenia. Twój punkt widzenia opiera siê wyl±cznie o umysl i budowanie to¿samo¶ci w ¶wiecie taktowanym czasem. Co¶ wynika z czego¶. 1+1 =2 . To jest program, który funkcjonuje i któremu siê poddajemy od urodzenia. Mój punkt widzenia wynika z przeniesinia uwagi w kierunku , nazwijmy to - kwantowym. Rzeczywisto¶æ jest nieokre¶lona, jest zbiorem spl±tanych stanów kwantowych, które dopiero REDUKUJEMY do stanów oznaczonych. Redukujemy wedlug czego ? wedlug programów funkcjonuj±cych w umy¶le. Umysl traktuje rzeczywisto¶æ w sposób ci±gly ,jak film na ekranie. To jest czê¶æ prawdy w której tera¼niejszo¶æ jest , jak mówisz - mgnieniem, niemal¿e nie istnieje. Ale naukowcy ( Stuart Hameroff quantuumconsciousness.org) dowodz±, ¿e tak na prawdê rzeczywisto¶æ, ani czas nie s± ci±gle. To jest impulsywne , jakby klatka po klatce , wy¶wietlanie zredukowanych stanów kwantowych. Wyl±cz umys³ i zanurzysz siê w TERAZ. Tak na prawdê robisz to ka¿dej nocy. Idziesz spaæ, tracisz up³yw czasu, wy³±czasz umys³, budzisz siê -w³±czasz - jakby¶ dopiero co zasn±³ - to subiektywne uczucie postrzegane za pomoc± umys³u. Tak na prawdê Twój metabolizm i aktywno¶æ mózgu zmieniaj± zupe³nie czêstotliwo¶æ taktowania. ¦pi±c nie starzejesz siê w tempie co sekunda, wszystko zwalnia. Tê umiejêtno¶æ, jakby ¶wiadomego ¶nienia , posiedli medytuj±cy mnisi. Zmierzono ich fale mózgowe i wygl±da na to, ¿e ich postrzeganie czasu zwalnia, a w ka¿dym razie nie przebywaj± w tej samej czêstotliwo¶ci co obserwuj±cy naukowiec. W rzeczywisto¶ci kwantowej nie ma nastêpstwa 1+1=2. Nie ma te¿ stagnacji 1,1,1,.. s± wszystkie mo¿liwo¶ci jednocze¶nie, to nazywam TERAZ. Nie dopuszczaj±c przesz³o¶ci, twój proces stoi ca³y czas w jednym miejscu resetuj±c siê. Natomiast je¶li we¼miemy pod uwagê przesz³o¶æ to liczenie wygl±da tak:
1,2,3,4,5,6,7,8,9.... 999...
liczbê 999 (rozwój) osi±gnêli¶my tylko dziêki temu ¿e ci±g 1-998 stanowi przesz³o¶æ.
Z perspektywy kwantowego TERAZ liczbê 999 osi±gamy bez po¶rednictwa sumowania poprzednich wyników. W praktyce przypomina proces afirmacji. Ludzie nakre¶laj± obraz siebie, jakiego pragn±, szczê¶liwego, bogatego, radosnego i , je¶li s± konsekwentni - takimi siê staj±. Nie musi byæ po temu ¿adnych poszlak, mo¿esz byæ biedny i schorowany, ale wizualizujesz siebie jako zdrowego i op³ywaj±cego w obfito¶æ i takim siê stajesz. Dzieje siê tak, poniewa¿ wywo³ujesz ( redukujesz ) okre¶lony stan z jednocze¶nie wystêpuj±cych wszystkich mo¿liwych stanów kwantowych. Nastêpnie wydarza siê sekwencja zdarzeñ, która do tego punktu oczekiwanego Ciê doprowadza. Zdajê sobie sprawê, ¿e ciê¿ko Ci w to uwierzyæ, bo musia³by¶ zrezygnowaæ ze swojej to¿samo¶ci wynikaj±cej z przesz³o¶ci, a Ty j± po prostu w sobie dopieszczasz nie przyjmuj±c niczego nowego. Rozwój oparty na przesz³o¶ci jest pozornie jedynie s³uszny, ale jest iluzoryczny. Jest ¶ci¶le okre¶lony i w miarê przewidywalny, oparty na oprogramowaniu, które przyczepi³o siê do Ciebie w dzieciñstwie ( szkol±, religia, wychowanie, tradycja ) . Nie ma w tym nic niew³a¶ciwego, bo w koñcu ¿yjemy w Systemie, który oparty jest na umownych kwestiach , oprogramowaniu, które ludzie sami wymy¶lili uwa¿aj±c, ¿e na danym moment bêdzie ono najlepsze dla wszystkich. Ale nie jest ono niezmienne. Istnia³o oprogramowanie pt "komuna" teraz mamy krwio¿erczy kapitalizm. Impuls tera¼niejszo¶ci, który prowadzi liczenie oraz ca³a przesz³o¶æ tworzy ca³y, nieskoñczony ci±g, który wci±¿ siê powiêksza. W ten sposób siê rozwijasz. Jak ju¿ pisa³em , to jest pozorny rozwój. Rozwój zaplanowany, oparty na to¿samo¶ci oraz umy¶le. Je¶liby¶ zdo³a³ kiedy¶ oderwaæ siê od swojego umys³u i to¿samo¶ci, je¶liby¶ spróbowa³ poobserwowaæ je, to na pewno zada³by¶ sobie pytanie KIM jest ten, który obserwuje siebie ? Jak funkcjonuje ten kto¶-obserwator, czy istnieje tam czas i nastêpstwo zdarzeñ ? I mo¿e zapragn±³by¶ przenie¶æ swoj± uwa¿no¶æ z to¿samo¶ci okre¶lonej sum± przesz³ych momentów w rzeczywisto¶æ Jam Jest, wiecznego TERAZ pe³nego nieskoñczonych mo¿liwo¶ci . I z tego nowego poziomu zacznij redukowaæ stany kwantowe. Ale to wymaga nieco wysi³ku i zrozumienia, a nade wszystko, oderwania siê od ci±g³o¶ci swojej to¿samo¶ci, od umys³u, który jest tylko narzêdziem, a nie Twoj± istot±. Najpiêkniejsze jest to, ¿e mamy zawsze wybór. Pozostaæ w nurcie czasu od¶wie¿anego z czêstotliwo¶ci± 40 hz, albo zmieniæ postrzeganie. Kiaro Je¿eli kto¶ cale swoje ¿ycie bêdzie opiera³ na niskim systemie warto¶ci ( , krad³ ,³ajdaczy³ siê i zabija³ ), bo przynosi mu to korzy¶æ i przyjemno¶æ , tak zbuduje swój ¶wiat. To pró¿no oczekiwaæ by pozniejsze ¿ycie wiód³ prawe , godne i etyczne. Ogl±da³a¶ film pt "Misja" z Robertem De Niro ? Ten¿e aktor gra³ rolê okrutnego handlarza niewolników. W akcie zemsty po odkryciu zdrady zabi³ swojego brata. Ten czyn tak go porazi³, ¿e chcia³ siê od tego uwolniæ, zapakowa³ cale swoje ¿elastwo, zbroje, miecze inne gad¿ety do wora i wyruszy³ z tym bezbronny w góry wraz z misjonarzami. Tam w górach oddaje siê w rêce tych, których kiedy¶ ³owi³ jako handlarz. Ale oni zamiast go zar¿n±æ wybaczaj± i przyjmuj± jak cz³owieka do misji. Czy przyk³adaj±c tu rozumowanie Szmera przesz³o¶æ zadecydowa³a o kolejnym kroku bohatera? Przecie¿ zosta³ ukszta³towany, jego ¿ycie by³o wyzute z lito¶ci, z cz³owieczeñstwa, posun±³ siê a¿ do tego, ¿e zabija brata i teraz .. SK¡D pojawia siê impuls zado¶æuczynienia ? Przecie¿ wcze¶niej tego nie by³o, nie by³o ¿adnych poszlak, aby siê to pojawi³o .. Pewne zdarzenie odziera nagle cz³owieka z ca³ej jego to¿samo¶ci, wytr±ca go z jego "ja". Cala , z takim trudem budowana , fasada oparta o przesz³o¶æ sypie siê nagle, ogl±dasz siebie, jak kogo¶ ca³kowicie obcego, zanurzonego w nieznanym ¶wiecie , a kiedy wracasz do "siebie" postanawiasz wszystko zmieniæ. Przemiana dzieje siê nagle w³a¶nie w TERAZ, nawet za cenê gro¼by utraty w³asnego ¿ycia. Ol¶nienie, zrozumienie - one nie wymagaj± kontynuacji czasoprzestrzennej. To siê wydarza natychmiast i nagle staje siê wszystko oczywiste. Tenebrael piszesz Nie zgodzê siê z tym, co piszesz. By³oby tak, gdyby instytucja by³a monolitem, struktura oderwan± od czynnika ludzkiego. A tak nie jest. Instytucjê tworz± ludzie, i jej ¿ywot te¿ podtrzymuj±. Istniej±, bo s± ludzie, którzy przychodz±. I nie chodzi mi jedynie o wiernych, ale o WSZYSTKICH ludzi w danej instytucji. To siê trochê mylisz Tene moim zdaniem. Leciutko Ci przychodzi stwierdzenie, ¿e "instytucjê tworz± ludzie" i szybciutko przechodzisz nad tym do porz±dku dziennego, jakby instytucja to by³a ¿ywa istota. Przyjrzyjmy siê temu, nad czym przemykasz dalej - otó¿ fakt, ludzie tworz± na przyk³ad zbiór praw i obowi±zków. Konkretni ludzie. Dotyczy to równie¿ instytucji Ko¶cielnej ( sobór i Konstantyn ) . Powo³uj± instytucjê i postanawiaj±, ¿e bêdzie ona wyroczni± w zakresie pewnych sfer ¿ycia cz³owieka. Od tego momentu to regu³a okre¶la prawa cz³owieka, a nie jaki¶ tam sêdzia, czy Papie¿. Mo¿esz odwo³aæ sie od ka¿dego os±du powo³uj±c siê na regu³ê, która ma ¶cis³y zapis i jest obojêtna na ludzkie widzimisiê pana ksiêdza, króla czy prezydenta. Istnieje Konstytucja, która okre¶la prawa i obowi±zki. Konstytucja to zapis umowny, któremu siê podporz±dkowujemy bo ufamy, ¿e nas obroni . Powo³ujemy organy do egzekucji tych praw. Ufamy , ¿e obroni± nas przed "innym ja". W taki oto sposób Instytucje funkcjonuj± jako twory nadrzêdne wobec ¿ycia cz³owieka. W zale¿no¶ci od sytuacji Prawo mo¿e nawet odebraæ Ci Twoje mienie , pozbawiæ wolno¶ci (np zagro¿enie epidemi± ) , a nawet odebraæ prawo do ¿ycia ( wojna ) , w imiê rzeczywistego lub wykreowanego sztucznie zagro¿enia. Dlatego nie pisz mi, ¿e Instytucje zale¿± od ludzi. Owszem, to ludzie mog± je zmieniæ , albo nawet zlikwidowaæ instytucjê, ale musz± mieæ ku temu przes³anki. Je¶li ¿yjemy w zagro¿eniu i strachu przed "innym ja" to nie zmienimy nic i pozostawimy rz±d dusz w rêkach narzêdzia, które sami stworzyli¶my. Bêdzie tak dopóki bêdziemy tkwili w poczuciu rozdzielenia od innych ludzi - w poczuciu braku jedno¶ci , w poczuciu permanentnego zagro¿enia . To jest gwarant istnienia Instytucji. Je¶li nie bêdziemy siê musieli niczego obawiaæ,albo uzyskamy bezpo¶redni dostêp do Praw Kosmicznych, to po co nam bêdzie instytucja ? Jedni ksiê¿a umieraj±, inni przystaj± do KK No w³a¶nie - przystaj± do Instytucji zorganizowanej okre¶lonymi prawami, regu³ami , dogmatami i kanonami zachowania. Przystaj± i poruszaj± siê wg tych¿e regu³, bo ju¿ na samym wstêpie sk³adaj± przysiêgê wierno¶ci i pos³uszeñstwa. Dlatego uwa¿am, ¿e traktowanie KK jako monolit, a kontaktów z nim - jako kontaktów cz³owiek-instytucja, jakby KK by³ monolitem, jest bezzasadne KK sam siebie traktuje jako monolit , co wielokrotnie podkre¶la i nic tu nie zmieni Twoje, czy moje zdanie na ten temat. Istnieje prawo kanoniczne i boskie prawo, do którego KK uwa¿a , ze ma wy³±czny dostêp w sensie jego interpretacji. Mo¿esz uznaæ to za bezzasadne, ale wtedy nie ma ju¿ potrzeby zasilania tej Instytucji . Mianowicie, sk±d teza, ¿e istnia³ programator? Sk±d teza, ¿e kto¶ konkretny stworzy³ religiê? I-szy Sobór i wola cesarza Konstantego - to w przypadku KK. Wielokrotnie wykazywano, ¿e rzeczy takie jak grupy wspólnie co¶ kultywuj±ce, czy wyznaj±ce podobne pogl±dy, potrafi± (tak, ³±cznie z hierarchi±, etosem etc) powstawaæ samoistnie. Nie musi byæ ¿adnego programatora. Owszem s± te¿ religie oparte na charyzmie swoich przywódców, ale to inna para kaloszy.Charyzmatycznemu szamanowi oddawano cze¶æ i w³adzê, bo t³umaczy³ ludziom rzeczy i zjawiska dla nich niewyt³umaczalne i niezrozumiale. Z braku innych pomys³ów przyjmowano te, które im przedstawia³ szaman za prawdziwe i jedynie obowi±zuj±ce, bo to porz±dkowa³o ¶wiat dooko³a i czyni³o ¿ycie ³atwiejszym . ¦wiat siê stawa³ przez to bardziej przyjazny i zrozumia³y. Dlatego uwa¿am, ¿e takie za³o¿enie jest b³êdne. Albo inaczej - ¿e samo zak³adanie istnienia inicjatora jest nieuzasadnione. j/w . Inicjator by³ tylko kim¶, kto potrafi³ siêgn±æ dalej, g³êbiej w naturê rzeczywisto¶ci. To czy wykorzystywa³ tê wiedzê dla swoich celów, czy dla dobra ogó³u to zupe³nie inna sprawa . Problem w tym, ¿e ów inicjator jest konieczn± sk³adow± spiskowej teorii o celowym stworzeniu religii dla podporz±dkowania ludzi. Bez tego za³o¿enia - teoria upada. A nie ma ¿adnych dowodów na s³uszno¶æ tego¿ za³o¿enia, natomiast sporo dowodów na to, ¿e samoistne powstanie jest jak najbardziej mo¿liwe. No dobrze, mo¿esz wierzyæ sobie w naturalno¶æ oraz neutralno¶æ religii. Jak dla mnie to jest Twoja sprawa. Mnie w to nie mieszaj. Jak dot±d religie nie zmieni³y ¶wiata na lepsze miejsce do ¿ycia i to jest dla mnie wystarczaj±ce kryterium, aby ich nie zasilaæ. Sk±d wiedza, ¿e wiedz±? Sk±d ta pewno¶æ? Manipulacja zak³ada dzia³anie celowe. A gdzie dowody na to, ¿e takie jest to dzia³anie - celowe? Tene , mo¿esz udawaæ, ze dowodów na celowe manipulacje nie ma, bo s± ¼ród³a i literatura, które bagatelizuj± dzia³anie ¶wiêtej inkwizycji, oraz zbrodnie pope³niane na ludziach ( w tym wy¿ynanie ca³ych narodów -Katarzy ) w imiê jedynej wiary. Mo¿esz wierzyæ na prawdê w to,co chcesz i komu chcesz wierzyæ. Nic mi do tego. Ja nie lekcewa¿ê ¿adnych ¼róde³ . Je¶li nawet tylko 10% z okropno¶ci, których dopuszcza siê ta czy inna religia w imiê Jedynego Boga jest prawd± to ju¿ jest sygna³, ¿e co¶ jest nie tak i nie ma co chowaæ g³owy w piasek.. ale to tylko moje zdanie .. pozdrawiam
|
|
« Ostatnia zmiana: Grudzieñ 04, 2010, 11:46:26 wys³ane przez east »
|
Zapisane
|
|
|
|
ptak
Go¶æ
|
|
« Odpowiedz #12 : Grudzieñ 04, 2010, 12:08:20 » |
|
Silver, nie wiem czy Ciê dobrze zrozumia³am, ale stosuj±c siê do tego co piszesz, nie powinni¶my os±dzaæ np. wojny jako co¶ z³ego, bo wychodzi na to, ¿e os±dzamy w³asn± reakcjê, emocjê, która nie mo¿e byæ z³a? Ale, co w takim razie z sam± wojn±? Jest dobra? Dlaczego te¿ tak bardzo boli Ciê ¶mieræ niewinnych dzieci umieraj±cych z g³odu i pragnienia? Przecie¿ rozumiesz proces psychologiczny, jaki w zwi±zku z tym zachodzi w Tobie. A jednak boli.
Za³ó¿my, ¿e poradzi³e¶ sobie ze swymi emocjami, ¿e ju¿ nie my¶lisz o nich jako z³e i rozwalaj±ce, ale problem wojen, czy ¶mierci dzieci pozosta³. I aby mu przeciwdzia³aæ, trzeba mieæ jaki¶ tego os±d zgodny z w³asnym systemem warto¶ci, bo tylko do niego mo¿emy siê odnie¶æ w swoim widzeniu ¶wiata.
Zatem, nadal wojnê postrzegaæ bêdziemy jako z³o, ale ju¿ bez emocjonalnych konotacji. Chocia¿ nie wiem, czy do koñca jest to mo¿liwe, bo jednak cz³owiek, to nie maszyna i ka¿da wojna bêdzie w nas poruszaæ jakie¶ struny. To tak, jakby ca³e do¶wiadczenie ludzko¶ci budzi³o w nas pamiêæ zwi±zan± z wojnami. Przywo³ywa³o na my¶l wizje ¶mierci, zniszczenia, chaosu itp. Czy naprawdê mo¿na ca³kowicie pozbyæ siê lêku z tym zwi±zanym? Czy, gdyby wybuch³a teraz III wojna ¶wiatowa by³by¶ w stanie byæ radosny i harmonijny? Czy jednak momentalnie o¿y³yby u¶pione demony?
Czyli chodzi o to, by jednak prze¿ywaæ emocje, ale bez ich os±dzania jako z³e? I jednocze¶nie mieæ ogl±d/os±d ró¿nych zdarzeñ wg w³asnego systemu warto¶ci. Czy to chcia³e¶ powiedzieæ?
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
Sventer
Go¶æ
|
|
« Odpowiedz #13 : Grudzieñ 04, 2010, 12:44:01 » |
|
Witam.
Ciê¿ko bêdzie mi siê ustosunkowaæ do tych tre¶ci ale co do tematu.
Przesz³o¶æ to prze¿ycia, do¶wiadczenia itd. dlaczego mamy siê tego pozbywaæ to chore, absurdalne. Okej wa¿ne jest aby ¿yæ tu i teraz poniewa¿ dziêki temu idzie siê do przodu ale nie zapominajmy o tym co by³o, identyfikowanie siê z przesz³o¶ci± na sta³e nie jest dobre, ale zapominanie to tragizm.
Cz³owiek potrzebuje tego choæby po to aby normalnie funkcjonowaæ. Ka¿dy ma prawo do swoich pogl±dów, a co do dyskusji powinna byæ merytoryczna.
Przesz³o¶æ to prze¿ycia, do¶wiadczenia bez których nie mo¿na ¿yæ. Jest wiele takich rzeczy, które chcia³bym pamiêtaæ bo s± dla mnie wa¿ne, czemu mam siê odcinaæ od tego?
Czy to jest z³e, dobre, szare?Jakie?
Wydaje mi siê ¿e bez sensowne jest wg. dywagowanie na temat przesz³o¶ci, bo indywidualizm jednostki i niezale¿no¶æ tworz± ró¿nych ludzi.
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
Tenebrael
Go¶æ
|
|
« Odpowiedz #14 : Grudzieñ 04, 2010, 12:49:49 » |
|
EAST:Przyjrzyjmy siê temu, nad czym przemykasz dalej - otó¿ fakt, ludzie tworz± na przyk³ad zbiór praw i obowi±zków. Konkretni ludzie. Dotyczy to równie¿ instytucji Ko¶cielnej ( sobór i Konstantyn ) . Powo³uj± instytucjê i postanawiaj±, ¿e bêdzie ona wyroczni± w zakresie pewnych sfer ¿ycia cz³owieka. Od tego momentu to regu³a okre¶la prawa cz³owieka, a nie jaki¶ tam sêdzia, czy Papie¿. Mo¿esz odwo³aæ sie od ka¿dego os±du powo³uj±c siê na regu³ê, która ma ¶cis³y zapis i jest obojêtna na ludzkie widzimisiê pana ksiêdza, króla czy prezydenta. Istnieje Konstytucja, która okre¶la prawa i obowi±zki. Konstytucja to zapis umowny, któremu siê podporz±dkowujemy bo ufamy, ¿e nas obroni . Powo³ujemy organy do egzekucji tych praw. Ufamy , ¿e obroni± nas przed "innym ja". W taki oto sposób Instytucje funkcjonuj± jako twory nadrzêdne wobec ¿ycia cz³owieka. W zale¿no¶ci od sytuacji Prawo mo¿e nawet odebraæ Ci Twoje mienie , pozbawiæ wolno¶ci (np zagro¿enie epidemi± ) , a nawet odebraæ prawo do ¿ycia ( wojna ) , w imiê rzeczywistego lub wykreowanego sztucznie zagro¿enia. Dlatego nie pisz mi, ¿e Instytucje zale¿± od ludzi. Owszem, to ludzie mog± je zmieniæ , albo nawet zlikwidowaæ instytucjê, ale musz± mieæ ku temu przes³anki. Je¶li ¿yjemy w zagro¿eniu i strachu przed "innym ja" to nie zmienimy nic i pozostawimy rz±d dusz w rêkach narzêdzia, które sami stworzyli¶my. Bêdzie tak dopóki bêdziemy tkwili w poczuciu rozdzielenia od innych ludzi - w poczuciu braku jedno¶ci , w poczuciu permanentnego zagro¿enia . To jest gwarant istnienia Instytucji. Je¶li nie bêdziemy siê musieli niczego obawiaæ,albo uzyskamy bezpo¶redni dostêp do Praw Kosmicznych, to po co nam bêdzie instytucja ?
Te¿ nie do koñca masz racjê. Je¶li ju¿ mówimy o KK - w KK na przestrzeni dziejów zasz³y naprawdê spore zmiany. Wystarczy, ¿e porównasz podej¶cie KK ze ¶redniowiecza i czasów wspó³czesnych. Zobaczysz, ¿e kiedy¶ KK koncentrowa³o siê mocno na "srogim" obliczu ich Boga. Dzisiaj o wiele bardziej (choæ nie w pe³ni) koncentruje siê na obliczu "mi³osiernym". Kiedy¶ te¿ inn± role mieli kap³ani, bardziej byli traktowani jako indywidualne wyrocznie i przewodnicy. Najbardziej widoczn± jest zmiana np liturgii za czasów JP2. Przedtem Bibliê odczytywano jedynie po ³acinie, co sprawia³o, ¿e KK, poprzez kazania, by³o w zasadzie jedynym dostawc± wiary. Obecnie Biblia jest czytana w jêzyku ojczystym i t³umaczona. Instytucja siê zmienia. Dlaczego? Bo zmieniaj± siê LUDZIE. Bo sama instytucja zale¿y od ludzi. Nie jest monolitem, nie jest tworem samym w sobie. Jej kszta³t, czy ten oficjalny, czy te¿ nieoficjalny (co¶, co nazywam "klimatem" instytucji) zale¿y w du¿ej mierze od ludzi t± instytucjê tworz±cych. Dlatego mówienie o instytucji w oderwaniu do tworz±cych j± osób wydaje mi siê ma³o sensowne. To samo tyczy siê, przytoczonej przez Ciebie, Konstytucji. Przecie¿ Konstytucja zmienia³a siê jeszcze za naszych czasów, z tej PRL'owskiej w now±, inn± formê. Ty widzisz to jako zale¿no¶æ dwusk³adnikowa: INSTYTUCJA --> LUDZIE, z jednym kierunkiem zale¿no¶ci. Ja widzê to jako ci±g³y okrêg wp³ywu INSTYTUCJA --> CZ£OWIEK --> INSTYTUCJA --> CZ£OWIEK, z zapêtlonymi koñcami. Instytucja jest jednocze¶nie tworem ludzkim, który wp³ywa na ludzi, ale jednocze¶nie ludzie wp³ywaj± na instytucje. Nie jest dawc± praw, a ich przeka¼nikiem, filtrem. No w³a¶nie - przystaj± do Instytucji zorganizowanej okre¶lonymi prawami, regu³ami , dogmatami i kanonami zachowania. Przystaj± i poruszaj± siê wg tych¿e regu³, bo ju¿ na samym wstêpie sk³adaj± przysiêgê wierno¶ci i pos³uszeñstwa.
Ale dlaczego t± przysiêgê sk³adaj±? Gdy¿ widz± w instytucji sens. Instytucja jest wiêc nie tyle DAWC¡ praw, które cz³owiek ma wyznawaæ. Cz³owiek najpierw wyznaje takie, a nie inne zasady, a potem przystaje do instytucji, której prawa s± zgodne z jego w³asnymi (lub, w przypadku KK, instytucji "od urodzenia", odchodzi z niej, faormalnie czy nie, gdy jego etos nie licuje z etosem instytucji). To nieco jak przystanie do partii politycznej. Przystajesz do niej, gdy¿ Twoje pogl±dy s± podobne do pogl±dów partii, a gdy przestaj± byæ - dochodzisz. KK sam siebie traktuje jako monolit , co wielokrotnie podkre¶la i nic tu nie zmieni Twoje, czy moje zdanie na ten temat. Istnieje prawo kanoniczne i boskie prawo, do którego KK uwa¿a , ze ma wy³±czny dostêp w sensie jego interpretacji.
A ludzie przystaj± do/pozostaj± w KK, gdy¿ uwa¿aj±, ¿e jest to prawda, ¿e rzeczywi¶cie ta instytucja ma racjê. Ci, którzy siê z tym nie zgadzaj± odchodz± (albo formalnie, przez apostazjê, albo zaprzestaj±c praktyki duchowej, czy podejmuj±c inn± - jak choæby ja). Instytucja nie jest organem nadaj±cym prawa. To ludzie przystêpuj± do instytucji, gdy¿ zgadzaj± siê, ¿e te prawa s± dobre. I-szy Sobór i wola cesarza Konstantego - to w przypadku KK.
Tak. Jednak ¿eby ten sobór móg³ mieæ miejsce, musia³y wcze¶niej istnieæ ró¿norakie sekty chrze¶cijañskie. Aby mog³y istnieæ, musia³ wcze¶niej istnieæ g³osiciel religii (tu - Jezus, nieistotne, kim by³ w rzeczywisto¶c). A ¿eby on móg³ g³osiæ, musia³a wcze¶niej istnieæ podstawa - Judaizm. A ¿eby Judaizm...itd. Powstanie oficjalnego Ko¶cio³a z oficjaln± doktryn± nie by³o pocz±tkiem religii. Religia istnia³a wcze¶niej, zmieniaj±c powoli formê, od pocz±tków Judaizmu do dzisiejszego Chrze¶cijañstwa. Nie wiemy natomiast, gdzie by³ pocz±tek Judaizmu - i czy jego powstanie by³o skutkiem celowego dzia³ania, czy te¿ samoistne. Owszem s± te¿ religie oparte na charyzmie swoich przywódców, ale to inna para kaloszy.Charyzmatycznemu szamanowi oddawano cze¶æ i w³adzê, bo t³umaczy³ ludziom rzeczy i zjawiska dla nich niewyt³umaczalne i niezrozumiale. Z braku innych pomys³ów przyjmowano te, które im przedstawia³ szaman za prawdziwe i jedynie obowi±zuj±ce, bo to porz±dkowa³o ¶wiat dooko³a i czyni³o ¿ycie ³atwiejszym . ¦wiat siê stawa³ przez to bardziej przyjazny i zrozumia³y.
Zupe³nie nie to mia³em na my¶li. Znowu uparcie trzymasz siê tego jednego przywódcy, inicjatora. A inicjatora czy przywódcy wcale nie musia³o byæ, aby powsta³a religia. Chodzi mi o mechanizm samoistnego tworzenia siê wierzeñ, mitologii, instytucji etc. Przyk³adem dobrze to pokazuj±cym jest powstanie systemu pieniê¿nego. Czy system ten zosta³ intencjonalnie stworzony? Nie. Po prostu ludzie po¿yczali pieni±dze innym, lub je deponowali. Po pewnym czasie okaza³o siê, ¿e praktyka ta pojawi³a siê w ró¿nych miejscach, w ró¿nych formach. Potem ludzie zamo¿niejsi, maj±cy posiad³o¶ci w ró¿nych czê¶ciach swiata, dawali kwitki potwierdzaj±ce depozyt, i umo¿liwiaj±ce jego odbiór w innej "filii", ni¿ ta, w której by³y zdeponowane. Po pewnym czasie sta³o siê to tak powszechne, ¿e ludzie czêsto zamiast p³aciæ z³otem, p³acili papierkami, oznaczaj±cymi mo¿liwo¶æ odebrania depozytu. Pomijaj±c kolejne kroki, powoli, stopniowo, przekszta³ci³o siê to w wygodny system papierków, które same w sobie mia³y "warto¶æ" - warto¶æ kiedy¶, dawno wp³aconych depozytów w kruszcu. Handel wymienny powoli zast±piony zosta³ systemem pieniê¿nym. Zauwa¿ teraz - jest to skomplikowany system, po³±czony z systemem bankowym. Czy jednak by³ tu jaki¶ mistyczny "inicjator"? NIE. Nikt nie mia³w tym ¿adnego dalekosiê¿nego CELU - po prostu, z prostego uproszczenia ewoluowa³o to do systemu, który jest podstaw± funkcjonowania na ca³ym prawie ¶wiecie. Podobnie mog³o byæ z religiami - ludzie podobnie my¶l±cy zbierali siê, rozmawiali, dyskutowali, powoli i delikatnie ujednolicaj±c swoje pogl±dy. Z prostych, indywidualnych i zró¿nicowanych wierzeñ mog³± powstaæ jednolita, shierarchizowana religia. Nie ma w tym nic nadzwyczajnego. j/w . Inicjator by³ tylko kim¶, kto potrafi³ siêgn±æ dalej, g³êbiej w naturê rzeczywisto¶ci. To czy wykorzystywa³ tê wiedzê dla swoich celów, czy dla dobra ogó³u to zupe³nie inna sprawa .
Nie zgodzê siê. inicjatora wcale byæ nie musia³o. A je¶li by³, bynajmniej nie musia³ celowaæ w przysz³osæ, czy nawet mieæ jakiejkolwiek ¿y³ki do przewidywania. Innymi s³owy, zak³adasz celowo¶æ - a celowo¶ci wcale nie musia³o byæ, podobnie jak jednego inicjatora. No dobrze, mo¿esz wierzyæ sobie w naturalno¶æ oraz neutralno¶æ religii. Jak dla mnie to jest Twoja sprawa. Mnie w to nie mieszaj. Jak dot±d religie nie zmieni³y ¶wiata na lepsze miejsce do ¿ycia i to jest dla mnie wystarczaj±ce kryterium, aby ich nie zasilaæ.
East, nie kopiuj Kiary. Nie rób z dyskusji sprawy osobistej. Rozmawiamy O SYSTEMACH religijnych, a nie W AGITACJI/DYSAGITACJI tych systemów. A co do wiary w neutralno¶æ - nie twierdzê, ¿e obecne religie s± DOBRE czy NEUTRALNE. Ale jednocze¶nie nie chcê popadaæ w skrajno¶æ i ad hoc zak³adaæ, ¿e Z£O religii by³o czym¶ zamierzonym, zainicjowanym, celowym. Bo po prostu nie ma na to dowodów, i tyle. Tene , mo¿esz udawaæ, ze dowodów na celowe manipulacje nie ma, bo s± ¼ród³a i literatura, które bagatelizuj± dzia³anie ¶wiêtej inkwizycji, oraz zbrodnie pope³niane na ludziach ( w tym wy¿ynanie ca³ych narodów -Katarzy ) w imiê jedynej wiary.
Widzisz, East, to znowu subiektywizm. Dlaczego zak³adasz, ¿e pewne ¼ród³a BAGATELIZUJ¡ zbrodnie Ko¶cio³a, a nie, ¿e inne je WYOLBRZYMIAJ¡? Moim zdaniem to skok z jednej skrajno¶ci w drug±. A co do dowodów na MANIPULACJÊ - to wyka¿ mi, ¿e Ko¶ció³ manipulowa³ lud¼mi. Przy czym zaznaczam - manipulacja to ¦WIADOME wprowadzanie w b³±d. Wiêc samo stwierdzenie, ¿e np Papie¿ kaza³ kogo¶ zabiæ w imiê wiary, nie starczy. Musia³by¶ wykazaæ, ¿e zrobi³ to, jednocze¶nie wierz±c, ¿e ta wiara jest nies³uszna. Inaczej nie bêdzie to ju¿ manipulacja. Ja nie lekcewa¿ê ¿adnych ¼róde³
To dlaczego z góry zak³adasz, ¿e ¼ród³a mówi±ce o ni¿szym stopniu szkód Inkwizycji po prostu BAGATELIZUJ¡ sprawê? Przecie¿ jest to lekcewa¿enie ¼róde³, którego podobno nie robisz. Ja równie¿ nie bagatelizujê. Uwa¿am, ¿e prawda le¿y gdzie¶ po¶rodku. Je¶li nawet tylko 10% z okropno¶ci, których dopuszcza siê ta czy inna religia w imiê Jedynego Boga jest prawd± to ju¿ jest sygna³, ¿e co¶ jest nie tak i nie ma co chowaæ g³owy w piasek
Problem w tym, ¿e obecnie, prócz pewnych indywidualnych przypadków, trudno Ko¶cio³owi zarzuciæ ¦WIADOME (zaznaczam...) pchanie ludzi ku destrukcji. Wierz± w to, w co wierz±, i wierz±, ¿e jest to dobre. Chyba, ze wyka¿esz, ¿e hierarchowie wiedz±, ¿e jest to z³e, i z premedytacj± (zaznaczam...) wciskaj± to ludziom jako "dobre". Inaczej o manipulacji czy z³ej woli mowy byæ nie mo¿e.
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
ptak
Go¶æ
|
|
« Odpowiedz #15 : Grudzieñ 04, 2010, 13:32:38 » |
|
East, jak¿e piêknie ogarniasz swoim umys³em tak skomplikowane na pierwszy rzut oka sprawy. Bo co tak naprawdê trzyma nas w nabytej to¿samo¶ci i ci±g³o¶ci zdarzeñ, jak nie takie ich w³a¶nie postrzeganie? Wiara, ¿e co¶ musi wynikaæ z drugiego. Czyli realizacja programu.
A czym jest istota cz³owieka? Czy nie jest ona wolna od wszelkich zasz³o¶ci i zale¿no¶ci? Czy naprawdê nie mamy mocy stanowienia o sobie zgodnie z impulsem, wyobra¿eniem, marzeniem? Czy musimy byæ niewolnikami przesz³o¶ci?
Jak my¶lisz, tak masz. Jak my¶lisz, takiego dokonujesz wyboru. I Wszech¶wiat tak Ciê umiejscawia, albo w okre¶lonym ci±gu zdarzeñ, albo w wyj±tkowo¶ci twego ol¶nienia na w³asny temat. Zdecydowanie wolê drug± opcjê, bo daje mi to ca³kowit± wolno¶æ, pozwala na zrzucenie kajdan zale¿no¶ci. A ¿e to mo¿liwe, dowodzi tego nauka, mistyka i do¶wiadczenia ¿yciowe wielu ludzi. Mo¿na jednak tkwiæ w starym pogl±dzie i odliczaæ kolejne liczby (nastêpstwa zdarzeñ). Wolna wola.
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
quetzalcoatl44
Go¶æ
|
|
« Odpowiedz #16 : Grudzieñ 04, 2010, 14:07:06 » |
|
no tak teoretycznie swiadomosc moze wplywac i na czas i na przestrzen.. tz mozna byc kims innym, w innych okolicznosciach, podobne przyciaga podobne itd..
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
Szmer
Go¶æ
|
|
« Odpowiedz #17 : Grudzieñ 04, 2010, 14:56:46 » |
|
East, mi nie chodzi³o o program... musia³em to po prostu w jaki¶ bardzo prosty i okrojony sposób przedstawiæ. Zdajemy sobie sprawê z tego ¿e rozmawiamy o czym¶ bardziej z³o¿onym ni¿ ci±g liczb Pó¼niej przeczytam wszystkie te d³ugie posty i bêdê broni³ swojego zdania Dariusz, Dziêki za nowy w±tek bo temat jak najbardziej interesuj±cy i jak widaæ, du¿o do powiedzenia jest w tym zakresie
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
Silver
Go¶æ
|
|
« Odpowiedz #18 : Grudzieñ 04, 2010, 18:57:47 » |
|
Czyli chodzi o to, by jednak prze¿ywaæ emocje, ale bez ich os±dzania jako z³e?
TAK. Co wiêcej..., wogóle nie os±dzaæ nie tylko emocji, ale niczego... S±dy warto¶ciuj±ce niczego wogóle nie zmieniaj±. Ka¿da bez wyj±tku rzecz wymaga zrozumienia, a nie os±dzania.To zrozumienie przynosi rozwi±zanie, a nie odwrotnie. Na przyk³ad os±d, ¿e wojna jest z³a, pogarsza przecie¿ tylko jej okrucieñstwo... Ale zrozumienie przyczyn wojen, przyczyn agresji jest drog± do rozwi±zania problemu. Os±d stanowi blokadê do zrozumienia. Twierdzimy, ¿e co¶ jest z³e i zazwyczaj na tym koñczy siê nasza rola w zrozumieniu, poniewa¿ twierdz±c, ¿e co¶ jest z³e podlega ono automatycznemu odrzuceniu. I tak b³êdne ko³o siê zamyka.
|
|
« Ostatnia zmiana: Grudzieñ 04, 2010, 18:58:50 wys³ane przez Silver »
|
Zapisane
|
|
|
|
Tenebrael
Go¶æ
|
|
« Odpowiedz #19 : Grudzieñ 04, 2010, 19:41:24 » |
|
Silver:
Hmmm, teoretycznie siê z Tob± zgodzê. Jednak uwa¿am, ¿e w praktyce to, co piszesz, to utopia. By³oby inaczej, gdyby ocenianie by³o ¶wiadomym wyborem ka¿dego z nas. Jednak tak nie jest. Ocena jest w du¿ym stopniu wynikow± emocji, jakie budzi w nas dane wydarzenie, osoba, czy rzecz. Sama ocena jest wynikow± tych emocji, zracjonalizowan± i usystematyzowan± przez ¶wiadomy umys³.
Teoretycznie, mo¿na by podej¶æ do tego tak, by hamowaæ ¶wiadomy umys³ przed racjonalizowaniem tych emocji i kszta³towaniem z nich oceny. Jednak wtedy zrobiliby¶my sobie o wiele wiêksz± krzywdê, zostawiaj±c mnóstwo nieprzepracowanych emocji, które z jednej strony by BY£Y, a z drugiej by³y ukryte przed ¶wiadomo¶ci±, doprowadzaj±c do nieu¶wiadomionych postaw.
Mo¿na by te¿ wej¶æ g³êbiej, i wy³±czyæ emocje. Sam kiedy¶ tak zrobi³em - na tyle zacz±³em panowaæ nad swoj± pod¶wiadomo¶ci±, ¿e mog³em po prostu "wy³±czyæ" emocje.
Ale nie polecam, i nikomu tego nie ¿yczê. Bo takiej pustki w ¶rodku, jaka wtedy powstaje, trudno jest porównaæ do czegokolwiek innego. Okropno¶æ.
Tak wiêc nie da siê w ogóle nie oceniaæ. Mo¿na udawaæ, ¿e siê nie ocenia, nie dopuszczaj±c emocji i oceny do ¶wiadomo¶ci. Ale ocena zawsze bêdzie, i, co wa¿niejsze, bêdzie siê przejawia³a w nieu¶wiadomionych postawach czy zachowaniach o nieu¶wiadomionej motywacji.
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
Szmer
Go¶æ
|
|
« Odpowiedz #20 : Grudzieñ 04, 2010, 20:17:57 » |
|
Silver, 100% racji! Tenebrael, utopia? czemu? na jakiej podstawie mamy tak uwa¿aæ skoro tego nie sprawdzili¶my? My¶lê ¿e takie rozwi±zanie warto obraæ za cel. Mo¿e my go nie zrealizujemy... mo¿e nasze dzieci i wnuki te¿ nie... ale mo¿e warto dla kogo¶ stworzyæ tak± przesz³o¶æ ¿eby mia³ na tyle silne fundamenty aby ten cel jednak zrealizowaæ Nie musimy wy³±czaæ emocji, ale warto nad nimi czasem zapanowaæ :>
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
east
Go¶æ
|
|
« Odpowiedz #21 : Grudzieñ 04, 2010, 20:21:49 » |
|
Witaj TenebraelWystarczy, ¿e porównasz podej¶cie KK ze ¶redniowiecza i czasów wspó³czesnych. Zobaczysz, ¿e kiedy¶ KK koncentrowa³o siê mocno na "srogim" obliczu ich Boga. Dzisiaj o wiele bardziej (choæ nie w pe³ni) koncentruje siê na obliczu "mi³osiernym". Ok, rozumiem co chcesz powiedzieæ. Wszystko siê zmienia, nawet wielowiekowe instytucje, które deklaruj± swoj± ci±g³o¶æ - ze wszystkimi tego konsekwencjami. Nie mo¿na jednak sobie twierdziæ, ¿e instytucja zachowuje ci±g³o¶æ i szczyciæ siê jej Tradycj±, a jednocze¶nie mówiæ - oto teraz jeste¶my nareszcie dobrzy, a przesz³o¶æ pomiñmy milczeniem. Ja nigdzie nie odrzucam przesz³o¶ci jako takiej. Ona istnieje na poziomie to¿samo¶ci. Je¶li za¶ instytucja , w tym wypadku KK niezmiennie siê wiekow± to¿samo¶ci± chlubi to niech nie liczy , ze ludzie zapomn±. Kiedy u nas nast±pi³a transformacja ustrojowa, to nikt ju¿ na silê nie ci±gn± PZPR - partia siê samo- rozwi±za³a. Ludzie porzucili instytucjê, bo czasy siê tak zmieni³y, ¿e instytucja przesta³a mieæ sens. Je¶li KK uzna³by swoje b³êdy i siê samo rozwi±za³, to mo¿e w to miejsce powsta³by nowy, o ca³kiem nowym image-u Ko¶ció³. I rzeczywi¶cie Luter próbowa³ naprawiæ t± instytucjê, ale siê nie uda³o w zwi±zku z czym dal pocz±tek nowej instytucji odcinaj±c siê od historii KK. I takie postêpowanie wydaje siê mieæ du¿o wiêkszy sens ni¿ kontynuacja i rozmydlanie to¿samo¶ci na której siê opiera KK. "Kiedy¶ byli¶my ¼li, ale teraz to ju¿ z nas na prawdê w porzo kolesie" - mówi±. Ja im nie wierzê. Dlatego, ¿e ich regu³y , którym sk³adaj± przysiêgê nie zmieni³y siê. B³êdy mog± siê powtórzyæ i siê powtarzaj± w ci±gle nowych ods³onach. Pedofilia to nie s± pojedyncze przypadki. Znêcanie siê nad dzieæmi równie¿ nie. Kiedy¶ Jerzy Urban pisa³ nawet w "NIE" wrêcz o handlu dzieæmi adopcyjnymi przez ró¿ne o¶rodki katolickie - podawa³ nazwiska, parafie, same fakty. Ok, mo¿na w to nie wierzyæ, mo¿na by zignorowaæ, ale trzeba byæ czujnym. Oficjalne podtrzymywanie to¿samo¶ci przez KK to równie¿ odpowiedzialno¶æ za CA£¡ przesz³o¶æ tej instytucji i wybielanie tego niewiele zmieni. Instytucja siê zmienia. Dlaczego? Bo zmieniaj± siê LUDZIE. Bo sama instytucja zale¿y od ludzi . Ale regu³y i prawa tej instytucji siê nie zmieniaj± . OK, za³ó¿my ,¿e ona zale¿y od ludzi. A ludzie s± ró¿ni. Kto Ci da gwarancjê, ¿e kler non stop bêdzie "mi³osierny"? Przyjd± nowi ludzie i powróc± do starych praktyk, bo przecie¿ nic im tego nie zabrania, bo przecie¿ to tylko kontynuacja starej tradycji i to¿samo¶ci. Dzisiaj nawet takiej gwarancji nie ma, a wrêcz przeciwnie, jest powrót do tej sprawdzonej starej praktyki. Oto funkcjonariusze Boga zagarnêli sobie potê¿ne ilo¶ci gruntów w RP - patrz Komisja Maj±tkowa. O pardon - odzyskali . Tak to siê nazywa w nowomowie. Po co po¶rednikom ku bosko¶ci maj±tki ziemskie ? Czy¿ tak siê przedstawia mi³osierdzie ? Dla mnie to powrót do Tradycji tej instytucji. I mówiê ca³y czas o Instytucji. Ona ma tylko to¿samo¶æ, nie ma duszy, wed³ug mnie. To samo tyczy siê, przytoczonej przez Ciebie, Konstytucji. Przecie¿ Konstytucja zmienia³a siê jeszcze za naszych czasów, z tej PRL'owskiej w now±, inn± formê. Inaczej - ludzie zmienili oblicze Pañstwa , wiêc to¿samo¶æ PRL-owska upadla. Trzeba j± by³o przepisaæ na nowo . Tak samo upadn± wszystkie inne instytucje, jak tylko zmieni± siê wzajemne relacje miêdzyludzkie na bardziej przyjazne, cieple, empatyczne. To siê po prostu op³aca , bo jaki jeste¶ to otrzymujesz tego wiêcej ( Prawo Przyci±gania). Instytucje powinny byæ spraw± wtórn± wobec ludzkich wyborów i raz na jaki¶ czas ( jak w przypadku PRL ) tak rzeczywi¶cie jest. Na szczê¶cie zmiany przyspieszaj± i coraz czê¶ciej wszelkie instytucje bêd± upada³y. Ty widzisz to jako zale¿no¶æ dwusk³adnikowa: INSTYTUCJA --> LUDZIE, z jednym kierunkiem zale¿no¶ci. Ale¿ pisa³em, ¿e ludzie tworz± instytucjê, nadaj± jej okre¶lon± to¿samo¶æ i dopiero POTEM instytucja przejmuje kontrolê nad cz³owiekiem. Dopiero jak wzrasta ¶wiadomo¶æ potrzeb zmian wówczas mo¿na dopisaæ zale¿no¶æ przez Ciebie wyprowadzon± : INSTYTUCJA --> CZ£OWIEK --> INSTYTUCJA --> CZ£OWIEK, z zapêtlonymi koñcami. Ale do tej pory dzia³o siê to skokowo i okupione by³o ofiarami w ludziach. Zmiana zostaje wymuszona zmian± ¶wiadomo¶ci zbiorowej . Wówczas i tylko wówczas System upada. Jak do tej pory w historii ¶wiata ró¿ne to¿samo¶ci instytucjonalne ustanowione przez cz³owieka po spe³nieniu swojej roli upada³y, po czym je rozwi±zywano. Jedynie KK tu wyj±tkiem zadziwiaj±cym mnie jest ps. za Kiaryzm przepraszam
|
|
« Ostatnia zmiana: Grudzieñ 04, 2010, 20:22:11 wys³ane przez east »
|
Zapisane
|
|
|
|
Kiara
Go¶æ
|
|
« Odpowiedz #22 : Grudzieñ 04, 2010, 21:09:44 » |
|
Ocenianie? Ocenianie jest niezbednoscia , bylo i bedzie , gdyz ocena to stwirdzenie jakiejs wartosci. Pozytywnej , lub negatywnej w naszym odczuciu wedle naszego systemu wartosci. Co by bylo gdyby nic nie bylo oceniane, gdyby wszystko mialo idetyczna wartosc? Taka sytuacja jest niemozliwa a szczegolnie niemozliwa w swiecie fozycznym. Ocenianie , okreslanie wartosci wyznacza kierunek rozwoju. Albo jest gradacja albo degradacja , no moze byc tez stagnacja , ale ona nigdy nie trwa zbyt dlugo. Warto tylko wiedzieciz nalezy oceniac sytuacje a nie ludzi bedacych w nich. Ludzie wszyscy sa piekni i dobrzy z natury , ze swojej boskiej istoty. Sytuacje ktore tworza bywaja zle , bardzo zle , lub dobre i bardzo dobre. To dopiero ocenianie ich przez osobisty system wartosci przybliza nas , lub oddala. Ale tu juz nie tylko od sytuacji ale takze od ludzi je tworzacych. Kazdy wybiera komu z kim po drodze i dlaczego. Dlaczego? Bo ocenia sytuacje w ktorej moze sie znalezc , ocenia czy to co ona przyniesie bedzie dla niego dobrem , czy nie. A jednak kazdy na miare swojego systemu wartosci dazy do powiekszania osobistego dobra. Wszystkiego co rozumie i czuje w tym momecie jako swoje dobro. Tak wiecktos czuje ze nawet ( to co naszym zdaniem , oceniane naszym systemem wartosci jest zlem) dla kogos jest dobrem. Takich a nie innych doswiadczen potrzebuje dla wlasnego wzrastania , rozkwitu i pieknienia. Zatem pozwolmy mu na te doswiadczenia , nie oceniajmy Czlowieka. Oceniajmy sytuacje by w nia wejsc lub ominac szerokim lukiem jako niewlasciwa dla nas. Czy ocena jest potrzebna? Ona jest niezbedna by moglo rozwijac sie zycie.Kiara
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
Silver
Go¶æ
|
|
« Odpowiedz #23 : Grudzieñ 05, 2010, 00:51:09 » |
|
Ocenianie? Ocenianie jest niezbednoscia , bylo i bedzie , gdyz ocena to stwirdzenie jakiejs wartosci. Pozytywnej , lub negatywnej w naszym odczuciu wedle naszego systemu wartosci.
Po pierwsze to trzeba siê wpierw zastanowiæ co jest os±dzaniem, a co jest warto¶ciowaniem. Jak wynika z Twojej wypowiedzi os±d i stwierdzenie warto¶ci znaczy dla Ciebie to samo.Zlewasz wiêc do kupy jedno z drugim. Przyk³ad wprost z ¿ycia wziêty : Trzy godziny temu zawita³ do mnie s±siad i rzek³ : k.....wa co za pogoda... do¶æ, ¿e zimno jak diabli, to bêde musia³ jeszcze o pi±tej rano wstaæ i odsypaæ drogê, bo nie wyjedziemy jutro do ko¶cio³a. Ale... narciarze zacieraj± rêce i ciesz± siê.Jutro ubior± siê ciep³o i pojad± na narty... Pytanie o czym ¶wiadczy powy¿szy z ¿ycia wziêty przyk³ad : 1.S±siad oceni³ pogodê jako z³±, poniewa¿ nie spe³nia ona jego oczekiwañ. 2.Narciarze ocenili pogodê jako dobr±, poniewa¿ spe³nia akurat ich oczekiwania. Gdyby nie byli narciarzami pewnie te¿ przeklinali by t± sam± pogodê. Mamy tu czarno na bia³ym do czynienia z dwoma os±dami... Pierwszy jest negatywny, a drugi pozytywny. Jeden i drugi os±d nie jest prawdziwy, jest tylko subiektywnym odczuciem dopasownym wedle swoich indywidualnych potrzeb i uwarunkowañ. To s± OCENY. A co w takim razie jest WARTO¦CIOWANIEM... ? Zatem wróæmy do pogody : Jest bardzo zimno, temperatura wynosi - 15 stopni, a wiatr tworzy spore zaspy. To jest warto¶ciowanie rzeczy i sytuacji z ni± zwi±zanych. Jest stwierdzeniem faktu, zgodnym z rzeczywisto¶ci±. Mówimy : jest bardzo zimno, pada ulewny deszcz, ¶wieci s³oñce, kwiaty pachn± - jest to warto¶ciowanie, poniewa¿ podmiotowi dodajemy orzeczenie warto¶ciuj±ce. Os±d : pogoda jest z³a, sukienka jest brzydka i jej nie kupiê, samochód jest do niczego bo ju¿ siê piêæ razy zepsu³ itp.... Tymczasem WSZYSTKO po prostu JEST... Systemy warto¶ci (jak sama nazwa wskazuje) s± systemami nabytymi. Nie maj± one NIC wspólnego z rzeczywisto¶ci±, lecz maj± wiele wspólnego tylko ze spo³ecznym zaprogramowniem, które to wskazuje co jest dobre, a co z³e, co lepsze, a co gorsze, co w³a¶ciwe, a co nie. Problem tylko w tym, ¿e nie odzwierciedlaj± one ¿adnej prawdy, lecz jest tylko odzwieciedleniem tego w jaki sposób ludzie postanowili wiedzieæ rzeczy. Jedynym ''sytemem'' warto¶ci jest idea w³asnego serca.Ta idea rozumuje, a nie os±dza.Ta idea obserwuje i wyci±ga wnioski. Ta idea siê tylko przygl±da, poniewa¿ wszystko niesie sob± wie¶æ i przes³anie. Przygl±daj±c siê Waszym wypowiedziom stwierdzam jedno - ¿yjecie w stereotypach. I nie jest to os±d, lecz stwierdzeniem faktów. Takim samym jak stwierdzenie, ¿e jutro za¶wieci S³oñce... ======================= Wydaje mi siê ¿e bez sensowne jest wg. dywagowanie na temat przesz³o¶ci, bo indywidualizm jednostki i niezale¿no¶æ tworz± ró¿nych ludzi.
Pierwszym krokiem jest... uzmys³owienie sobie, czym w³a¶ciwie jest przesz³o¶æ.. skoro o niej mówimy. Gdy zapytasz pod¶wiadmo¶ci co wydarzy³o siê wa¿nego 5-lat temu, ''ona'' odpowie Ci w czasie tera¼niejszym - TERAZ jeste¶ na egzaminie. Kto¶ powie - co¶ tu nie gra, przecie¿ to by³o 5 lat temu...! Ano w³a¶nie... Piêæ lat temu, wyznaczy³ ''czas'' papierowy kalendarz. Lecz papierowy, czy inny kalendarz nie jest wyznacznikiem ¿adnego czasu, ani jego up³ywu. W zwi±zku z powy¿szym mamy do czynienia z iluzj±, która mówi, ¿e up³ynê³y miesi±ce, lata... itd. Up³ynê³y, ale... na piepierowym kalendarzu...., ale nigdzie wiêcej....! Poczucie czasu i przestrzeni jest ''wiêzieniem'' dla ludzi jako ¶wiadomo¶ci, poniewa¿ tworzy dysonans pomiêdzy obiektywnym ¶wiatem, a subiektywn± wiar± w co¶, co nie reprezentuje ¿adnego odpowiednika w rzeczywisto¶ci, a ju¿ w latach sze¶ciedziesi±tych przeprowodzane badania potwierdzi³y, ¿e poczucie czasu i jego up³ywu to funkcja mózgu, który nie potrafi inaczej zinterpretowaæ faktu ró¿nych zdarzeñ. Ot i wszystko. Nikt nie mówi, ¿e wspomnienia s± z³e, jedynie problem polega na tym, ¿e ka¿de wspomnienie utozsamiane jest z pojêciem czasu.Je¿eli wspominamy sobie jak to by³o kiedy¶ na urlopie, to pierwsz± my¶l± jest poszukiwanie zdarzenia w czasie i przestrzeni, wiêc chcemy sobie przypomnieæ, a kiedy to w³a¶ciwie by³o, a dopiero po¼niej - co siê wydarzy³o. W zwi±zku z powy¿szym rzecz znowu wymaga zrozumienia ; kalendarz jak i zegar pokazuj±cy ''czas'' pozwala nam lepiej organizowaæ, ¿ycie, ale to nie ma nic wspólnego z czasem, tygodniami, miesi±cami, latami.. Wczoraj to dzi¶, tyle ¿e wczoraj. A skoro tak oznacza to, ¿e wszytko dzieje siê TERAZ i nigdy nie by³o kiedy¶ i ¿aden kalendarz nie oznacza ¿adnego - kiedy¶. Czyli jest to czysta iluzja - niczym wiêcej. Tak± sam± iluzj± s± relatywistyczne pojêcia typu Bóg, cz³owiek, pies, wszech¶wiat. Problem nie polega na tym, aby siê ich pozbywaæ, bo to nie¶mieci, które mo¿na wyrzuciæ do kosza, lecz czê¶æ naszej ¶wiadomoci, w któr± wierzymy, tylko polega na tym, aby zrozumieæ, czyli co w³a¶ciwie jest czym. A zrozumienie spowoduje automatycznie uwolnienie siê od iluzji, chyba ¿e komu¶ siê bardzo podoba ¿ycie w iluzji, ale to ju¿ jego sprawa na ile we¼mie odpowiedzialno¶æ za swoje nieocenione istnienie, które mota siê w iluzjach, lub jak inni okre¶laj± w MATRIXIE, który nie istnieje nigdzie, tylko w ludzkich g³owach. Scali³em posty Darek
|
|
« Ostatnia zmiana: Grudzieñ 05, 2010, 11:50:36 wys³ane przez Dariusz »
|
Zapisane
|
|
|
|
songo1970
Maszyna do pisania...
Punkty Forum (pf): 22
Offline
P³eæ:
Wiadomo¶ci: 4934
KIN 213
Zobacz profil
|
|
« Odpowiedz #24 : Grudzieñ 05, 2010, 08:49:43 » |
|
Silver a wiêc trochê przewrotnie zapytam- czego funkcj± jest starzenie siê ludzi/przemijanie, w sumie wszystkiego w tej iluzji mateialnej któr± sami generujemy?
|
|
|
Zapisane
|
"Pustka to mniej ni¿ nic, a jednak to co¶ wiêcej ni¿ wszystko, co istnieje! Pustka jest zerem absolutnym; chaosem, w którym powstaj± wszystkie mo¿liwo¶ci. To jest Absolutna ¦wiadomo¶æ; co¶ o wiele wiêcej ni¿ nawet Uniwersalna Inteligencja."
|
|
|
|