Szmer
Gość
|
 |
« : Grudzień 03, 2010, 15:24:23 » |
|
Temat utworzony po podziale innego w¹tku.Na szczêœcie tylko Ty tak myœlisz .. Ja siê zgadzam w zupe³noœci z tym, co Ptak napisa³a, a jeszcze dodam od siebie, ¿e kiedy rozpamiêtujesz swoj¹ przesz³oœÌ, kiedy ni¹ ¿yjesz na co dzieù, to Ciê wi¹¿e mentalnie. Ludzie uwik³ani w przesz³oœÌ poprzez ni¹ postrzegaj¹ teraŸniejszoœÌ swoj¹ i nie s¹ w stanie otworzyÌ siê na coœ nowego. W³aœnie tak dzia³a na przyk³ad PROGRAM szkolnictwa. Wobec tego programu okreœlenie " Oœwiata " to nadu¿ycie. Owszem, do pewnego stopnia szko³a wyjaœnia jak i co funkcjonuje, ale jednoczeœnie ugruntowuje wiedzê, która jest niepe³na , albo zdezaktualizowana. Czyli cz³owiek ma byÌ pusty? To wynika z waszej wypowiedzi. RozpamiêtywaÌ przesz³oœÌ? Mamy siê jej baÌ? Widzê ¿e nie rozumiecie podstawowej zasady funkcjonowania cz³owieka. TeraŸniejszoœÌ jest czymœ niepoliczalnym. To jest jedynie impuls, który funkcjonuje na podstawie przesz³oœci. Czy to naszej czy œwiata nas otaczaj¹cego. To ¿e teraz to czytasz wynika tylko i wy³¹cznie z Twojej przesz³oœci... z umiejêtnoœci, które kiedyœ naby³eœ. Tak jest z ka¿dym, najmniejszym elementem naszego ¿ycia. TeraŸniejszoœÌ jest jedynie impulsem, przez który przelatuje ca³a nasza przesz³oœÌ, impuls ten kreuje dalsz¹ przesz³oœÌ. Przesz³oœÌ to doœwiadczenie. Je¿eli uciekasz od przesz³oœci to twój teraŸniejszy impuls, ta twoja chwila, nie dzia³a, lub dzia³a zupe³nie przypadkowo. Jeœli cz³owiek nie ¿yje przesz³oœci¹ to jest nikim, pustk¹. To przesz³oœÌ kszta³tuje Ciebie a nie impuls teraŸniejszoœci. Ten impuls to jedynie narzêdzie, które na podstawie twoich dotychczasowych wartoœci kreuje kolejne. TeraŸniejszoœÌ sama w sobie niczego nie tworzy. Ja to tak widzê... Nawet, jeœli cz³owiek przyj¹³ program pt religia to te¿ ma do tego prawo Maj¹... ale czy maj¹ wybór? Czy w takiej sytuacji s¹ wolni? =================== Tenebrael, no nie wiem. Z tym co napisa³eœ oczywiœcie siê zgadzam, ale póki co ca³y czas, niektóre osoby staraj¹ siê wmówiÌ nam ¿e nale¿y zapominaÌ. Scali³em posty Darek
|
|
« Ostatnia zmiana: Grudzień 04, 2010, 12:34:42 wysłane przez Dariusz »
|
Zapisane
|
|
|
|
ptak
Gość
|
 |
« Odpowiedz #1 : Grudzień 03, 2010, 17:16:10 » |
|
Tenebrael, no nie wiem. Z tym co napisaÂłeÂś oczywiÂście siĂŞ zgadzam, ale pĂłki co caÂły czas, niektĂłre osoby starajÂą siĂŞ wmĂłwiĂŚ nam Âże naleÂży zapominaĂŚ.
Szmer, a ktĂłre to osoby starajÂą siĂŞ wmĂłwiĂŚ, Âże wybaczajÂąc naleÂży zapominaĂŚ o przeszÂłoÂści? MoÂżesz wskazaĂŚ jakiÂś cytat?
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
Szmer
Gość
|
 |
« Odpowiedz #2 : Grudzień 03, 2010, 18:31:28 » |
|
Tenebrael, no nie wiem. Z tym co napisaÂłeÂś oczywiÂście siĂŞ zgadzam, ale pĂłki co caÂły czas, niektĂłre osoby starajÂą siĂŞ wmĂłwiĂŚ nam Âże naleÂży zapominaĂŚ.
Szmer, a ktĂłre to osoby starajÂą siĂŞ wmĂłwiĂŚ, Âże wybaczajÂąc naleÂży zapominaĂŚ o przeszÂłoÂści? MoÂżesz wskazaĂŚ jakiÂś cytat? WaÂżne, co kaÂżdy czÂłowiek wybiera na danÂą chwilĂŞ. Bo tylko chwila obecna siĂŞ liczy. PrzeszÂłoœÌ, albo jest w nas uwiĂŞziona i dziaÂła destrukcyjnie, albo uwolniona. W tym sensie rozumiem wybaczenie. Puszczenie wolno. Odpuszczenie „grzechĂłw”, bo tylko sobie je odpuszczamy. Skoro przeszÂłoœÌ ma nie byĂŚ "w nas uwiĂŞziona" to naleÂży jÂą uwolniĂŚ... pozbyĂŚ siĂŞ jej. WskaÂż proszĂŞ tÂą "chwilĂŞ", "pokaÂż paluszkiem" nie uÂżywajÂąc przy tym przeszÂłoÂści. I mam jeszcze jedno pytanie... ja swojej przeszÂłoÂści (w totalnej caÂłoÂści) nie "uwalniam", niczego nie zapominam i staram siĂŞ za wszelkÂą cenĂŞ nie zapomnieĂŚ. Trzymam wszystko i wracam do tego wszystkiego kiedy tylko siĂŞ da, do tych bolesnych doÂświadczeĂą i do tych szczĂŞÂśliwych. Siedzi to we mnie g³êboko i bardzo aktywnie... i staram siĂŞ to utrzymaĂŚ. UwaÂżasz to za coÂś zÂłego?
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
ptak
Gość
|
 |
« Odpowiedz #3 : Grudzień 03, 2010, 18:51:33 » |
|
I znów niezrozumienie ca³oœci przekazu a chwytanie siê pojedynczych s³ów. Ca³y czas wyjaœniam, ¿e chodzi o uwolnienie negatywnych i rozwalaj¹cych nas emocji zwi¹zanych z przesz³oœci¹. To je (emocje) powinniœmy puœciÌ wolno, mimo zachowanej pamiêci, bo tej nie da siê wymazaÌ. I nie ma takiej potrzeby. Zmieniamy siebie i swój stosunek do zasz³ych faktów. I tylko to.
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
east
Gość
|
 |
« Odpowiedz #4 : Grudzień 03, 2010, 19:06:33 » |
|
Tene piszesz Dlaczego wiêc sama, swoimi s³owami, chcesz, zgodnie z w³asn¹ definicj¹, ograniczaÌ prawa innych, do posiadania i g³oszenia w³asnej wizji rzeczywistoœci? I bardzo s³usznie, jeœli to zdanie dotyczy relacji cz³owiek-cz³owiek. Natomiast w relacji cz³owiek-Instytucja równoœci byÌ nie mo¿e, bo jej nie ma. W tej chwili wygl¹da to tak : "cz³owiek w s³u¿bie Bogu" - Bogu reprezentowanemu przez Instytucjê, zauwa¿my. Nikt nie ma prawa interpretowaÌ oficjalnie Biblii i jej g³osiÌ ni¿ poœrednicz¹ca Instytucja. Kiedy mamy do czynienia z Instytucj¹, a nie z Ksiêdzem-cz³owiekiem ? Ano wtedy , kiedy jest hierarchia, dyscyplina, regu³y, regulaminy, statuty, nakazy i zakazy, rejestry, przysiêgi i œwiadkowie. Wszystko to w imiê Bo¿e oczywiœcie. Oto Instytucja , która uwa¿a, ¿e ma prawo interpretowaÌ ( choÌby na kazaniach ) to , co Bóg mia³ na myœli. A ludzie musz¹ s³uchaÌ i nie marudziÌ. I oni , wierni siê z tym godz¹. Skoro tak, to ich wybór, o ile w tym jakikolwiek prawdziwy , wolny wybór by³. W moim rozumieniu relacji cz³owiek-instytucja nie ma znaku równoœci. Instytucja ma S£U¯Yà cz³owiekowi jak maszyna, a nie zarz¹dzaÌ ludŸmi. Instytucja musi byÌ podrzêdna. Warto wiedzieÌ i widzieÌ to, ¿e w religii ca³y przekrêt polega na tym, ¿e cz³owiek ma s³u¿yÌ Bogu. Gdyby tak by³o to po co mia³byœ woln¹ wolê cz³owieku, po co Bóg by stwarza³ Ciebie na "swój obraz i podobieùstwo swoje " ? Wystarczy³oby stworzyÌ robota i go zaprogramowaÌ. Tak siê jednak sk³ada, ¿e cz³owiek powsta³ znacznie wczeœniej ni¿ religie. Dopiero religie zaczê³y programowaÌ umys³y pod k¹tem wiary. Nie wiemy kto lub co wymyœli³o religiê, ale to fascynuj¹cy wynalazek, który zosta³ dobrze przemyœlany przez swojego twórcê. On bazuje na naturalnej,duchowej potrzebie cz³owieka. Nie wiemy kto jest twórc¹, ale wiemy ,¿e s¹ podobne wynalazki, opieraj¹ce siê na spo³ecznych potrzebach gromadzenia siê i zbiorowego wyra¿ania - Paùstwa, granice, partie polityczne, organizacje , fundacje , stowarzyszenia .. Religie upadn¹, kiedy cz³owiek zrozumie, ¿e Wszechœwiat ca³y stoi do jego dyspozycji i na jego rozkazy. Dos³ownie czeka na Twoj¹ myœl, pomys³, intencjê, aby j¹ wzmocniÌ. Religie dobrze o tym wiedz¹, dlatego manipuluj¹ ludŸmi, aby swoj¹ myœl oraz intencjê kierowali oni poprzez portal danej wiary. Skoro cz³owiek tak czyni, to Wszechœwiat to wspiera. Widocznie istota, której Wszechœwiat ma s³u¿yÌ w³aœnie tego chce. I jeszcze do Szmera mam s³ów kilka Czyli cz³owiek ma byÌ pusty? To wynika z waszej wypowiedzi. RozpamiêtywaÌ przesz³oœÌ? Mamy siê jej baÌ? Jakie "baÌ " ? O co chodzi z t¹ pustk¹ ? Przesz³oœÌ jest zamkniêta, skoùczona , niezmienna. Koniec - by³o wydarzy³o siê . Nie ma tu ¿adnej pustki . Nie zgadzam siê z Twoim nastêpnym wywodem Widzê ¿e nie rozumiecie podstawowej zasady funkcjonowania cz³owieka. Przyjmujesz dla siebie okreœlone zasady, dogmaty i wg nich funkcjonujesz. Nie ka¿dy musi to tak postrzegaÌ i rozumieÌ, jak Ty. TeraŸniejszoœÌ jest czymœ niepoliczalnym. To jest jedynie impuls, który funkcjonuje na podstawie przesz³oœci. Czy to naszej czy œwiata nas otaczaj¹cego. To ¿e teraz to czytasz wynika tylko i wy³¹cznie z Twojej przesz³oœci... z umiejêtnoœci, które kiedyœ naby³eœ. Tak jest z ka¿dym, najmniejszym elementem naszego ¿ycia. Otó¿ przesz³oœÌ , jak wy¿ej wspomnia³em jest zakoùczona, ale nie zgodzê, siê , ze teraŸniejszoœÌ œciœle wynika wprost z logiki przesz³oœci. Na przyk³ad jeden cz³owiek w obliczu tragedii siê za³amie, a drugi wprost przeciwnie - wzmocni. Nie przesz³oœÌ - suchy fakt - o tym decyduje, tylko ten cz³owiek w jego TERAZ. Cz³owiek istnieje TERAZ a nie wczoraj. Uwik³anie siê w zdarzenia z przesz³oœci to niewolnictwo wobec wmówionej, albo wyuczonej to¿samoœci. Gdyby tak by³o to postêp by³by niemo¿liwy. Nikt by niczego nowego nie szuka³, no bo przecie¿ zosta³o to ju¿ w przesz³oœci ( np w szkole) objaœnione, ktoœ postawi³ kropkê i amen i tyle. Na szczêœcie tak nie jest. Poddajemy przesz³oœÌ weryfikacji , a dzieje siê to teraz. W tej chwili od milionów ludzi siê oczekuje , ¿e uczyni¹ jutro przewidywalny krok, a oni nie - teraz postanawiaj¹ spróbowaÌ inaczej. Pod wp³ywem impulsu, intuicji czy przeczucia. Przeczucia nie wynikaj¹ z przesz³oœci. Wed³ug kryterium przesz³oœci wydaj¹ siê alogiczne. Mog¹ byÌ uwa¿ane za chaotyczne, szmerze, ale tylko przez kogoœ, kto nie ufa sobie - swojej Wy¿szej Istocie - uwa¿aj¹c , ¿e jej nie ma. Dlatego ludzie uciekaj¹ od TERAZ , jak najszybciej przechodz¹c nad tym do planów na jutro w oparciu o wczoraj. Nie dostrzegaj¹c samego BYCIA w³aœnie w tej oto chwili. O tym wspaniale pisa³ Eckhart Toole . A skoro nie wnikasz w TERAZ to naturalne ,¿e widzisz to tak , jak nastêpuje TeraŸniejszoœÌ jest jedynie impulsem, przez który przelatuje ca³a nasza przesz³oœÌ, impuls ten kreuje dalsz¹ przesz³oœÌ. Przesz³oœÌ to doœwiadczenie. A z nastêpnego Twego wywodu inne wnioski bym wyci¹gn¹ .. Je¿eli uciekasz od przesz³oœci to twój teraŸniejszy impuls, ta twoja chwila, nie dzia³a, lub dzia³a zupe³nie przypadkowo. Jeœli cz³owiek nie ¿yje przesz³oœci¹ to jest nikim, pustk¹. To przesz³oœÌ kszta³tuje Ciebie a nie impuls teraŸniejszoœci. Ten impuls to jedynie narzêdzie, które na podstawie twoich dotychczasowych wartoœci kreuje kolejne. TeraŸniejszoœÌ sama w sobie niczego nie tworzy. Ja to tak widzê.. . Odwrotnie. Pozwalasz przesz³oœci sterowaÌ sob¹. I w³aœnie o to chodzi miêdzy innymi religiom, Dlaczego dzieci tak szybko siê chrzci, komunia œw, religia w szkole, co Niedziela nauka klepania pacierza, tych samych modlitw bez zrozumienia ( bo tradycja, bo tak robi¹ rodzice i dziadkowie ) ? Dlatego, bo ca³y ten System opiera siê w³aœnie na TWOIM rozumieniu przesz³oœci. Bo tego ucz¹ Ciê najpierw , czyli, ¿e " To przesz³oœÌ kszta³tuje Ciebie a nie impuls teraŸniejszoœci ". Kompletnie niewierz¹ca osoba wychowana w œrodowisku ateistycznym równie¿ wierzy w dok³adnie ten sam dogmat, to samo za³o¿enie : To przesz³oœÌ kszta³tuje Ciebie a nie impuls teraŸniejszoœci. Wed³ug mnie ten dogmat nie wytrzymuje próby ostatecznej. Kiedy nadchodzi œmierÌ, przesz³oœÌ umiera. Ludzie zastanawiaj¹ siê wtedy, czy dobrze prze¿yli swoje ¿ycie, czy mo¿na by³o post¹piÌ czasem spontaniczne, opieraj¹c siê na teraŸniejszym impulsie, zamiast byÌ niewolnikiem swojej przesz³oœci z której, jak uwa¿ali, zawsze musi wynikaÌ nastêpny krok.. Ale to tylko moje zdanie
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
Szmer
Gość
|
 |
« Odpowiedz #5 : Grudzień 03, 2010, 21:28:46 » |
|
Przyjmujesz dla siebie okreœlone zasady, dogmaty i wg nich funkcjonujesz. Nie ka¿dy musi to tak postrzegaÌ i rozumieÌ, jak Ty. To nie s¹ okreœlone zasady tylko fakty. Ka¿dy w ten sposób funkcjonuje. To ca³a Twoja przesz³oœÌ/doœwiadczenie definiuje Ciebie. Nawet jeœli podejmujesz decyzjê "teraz" to i tak wp³yw na t¹ decyzjê ma przesz³oœÌ, która powoduje ¿e jesteœ zdolny w ogóle podj¹Ì jak¹kolwiek decyzjê. To ¿e teraz piszesz czy czytasz wynika z tego ¿e nauczy³eœ siê tego kiedyœ. Twój impuls, twoja œwiadomoœÌ wykorzystuje ca³¹ przesz³oœÌ/doœwiadczenie jakie posiadasz. Wiêc przesz³oœÌ mo¿e i na pierwszy rzut oka jest zakoùczona ale w rzeczywistoœci jej istot¹ jest oddzia³ywanie na ten impuls, który nazywamy "teraz". Uwik³anie siê w zdarzenia z przesz³oœci to niewolnictwo wobec wmówionej, albo wyuczonej to¿samoœci. Gdyby tak by³o to postêp by³by niemo¿liwy Kompletnie b³êdny tok rozumowania. To w³aœnie przesz³oœÌ pozwala nam na dalszy rozwój. Spójrzmy na to na przyk³adzie liczenia. Gdyby nie braÌ pod uwagê przesz³oœci to Twoje liczenie wygl¹da³oby tak: 1,1,1,1,1,1,1,1,1,1,1,1,1,1,1.... Nie dopuszczaj¹c przesz³oœci, twój proces stoi ca³y czas w jednym miejscu resetuj¹c siê. Natomiast jeœli weŸmiemy pod uwagê przesz³oœÌ to liczenie wygl¹da tak: 1,2,3,4,5,6,7,8,9.... 999... liczbê 999 (rozwój) osi¹gnêliœmy tylko dziêki temu ¿e ci¹g 1-998 stanowi przesz³oœÌ. Impuls teraŸniejszoœci, który prowadzi liczenie oraz ca³a przesz³oœÌ tworzy ca³y, nieskoùczony ci¹g, który wci¹¿ siê powiêksza. W ten sposób siê rozwijasz. Gdyby nie przesz³oœÌ to codziennie uczy³byœ siê od nowa chodziÌ. Przesz³oœÌ to ca³e twoje poznanie, dziêki któremu jesteœ zdolny do dalszego poznania. Tak¿e teraŸniejszoœÌ to tylko (lub a¿) impuls, który w tej danej chwili wykorzystuje ca³¹ twoj¹ przesz³oœÌ do postawienia kroku dalej... kroku, która zaraz równie¿ siê stanie przesz³oœci¹, doœwiadczeniem, zbiorem wartoœci, które Cie definiuj¹. Na przyk³ad jeden cz³owiek w obliczu tragedii siê za³amie, a drugi wprost przeciwnie - wzmocni. To dziêki swojej zdobytej wartoœci podejmie tak¹ decyzjê. Tragedia, która te¿ stanowi przesz³oœÌ, postawi kolejny krok i wzbogaci tego cz³owieka o kolejne doznania. I w tym wypadku nie istotne czy s¹ one pozytywne czy negatywne. Równie dobrze mo¿e skoùczyÌ siê tak ¿e ten cz³owiek, który prze¿y³ wiele cierpienia, za 10 lat oka¿e siê znacznie szczêœliwszym cz³owiekiem ni¿ ten, który wtedy, jednorazowo i pozornie wydawa³ siê silniejszy. Bo w rezultacie na ich kolejne "przygody" bêdzie mia³a wp³yw ca³oœÌ ich ¿ycia/przesz³oœci.
|
|
« Ostatnia zmiana: Grudzień 03, 2010, 21:29:45 wysłane przez Szmer »
|
Zapisane
|
|
|
|
Kiara
Gość
|
 |
« Odpowiedz #6 : Grudzień 03, 2010, 22:10:31 » |
|
Stare przyslowie mowi ( a przyslowia sa madroscia narodu) czym skorupka za mlodu nasiaknie tym na starosc traci. Czyli cale przeszlosc odgrywa niesamowita role w terazniejszosci , ktora tworzy przyszlosc. Je¿eli ktoœ cale swoje ¿ycie bêdzie opiera³ na niskim systemie wartoœci ( , krad³ ,³ajdaczy³ siê i zabija³ ), bo przynosi mu to korzyœÌ i przyjemnoœÌ , tak zbuduje swój œwiat. To pró¿no oczekiwaÌ by pozniejsze ¿ycie wiód³ prawe , godne i etyczne. W jego œwiecie pewne zachowania , które stworzy³y jego krêgos³up etyczno moralny przy nadarzaj¹cej siê okazji i tak i tak poka¿¹ jego twarz. Przesz³oœÌ bowiem tak ukszta³towa³a jego krêgos³up moralny i¿ jego norma s¹ takie a nie inne zachowania. Tylko zdecydowane przeciwstawienie siê dawnym zwyczajom i normom mo¿e to zmieniÌ. Ale to nie jest proste , bo trzeba wyzerowaÌ przesz³oœÌ i to nie s³owem a czynem. I drugie przys³owie; " Po czynach ich poznacie...." , czyli po owocach , a nie po tym jak piêknie o czymœ mówi¹. Kiara 
|
|
« Ostatnia zmiana: Grudzień 03, 2010, 22:19:55 wysłane przez Kiara »
|
Zapisane
|
|
|
|
Tenebrael
Gość
|
 |
« Odpowiedz #7 : Grudzień 03, 2010, 22:29:10 » |
|
I bardzo sÂłusznie, jeÂśli to zdanie dotyczy relacji czÂłowiek-czÂłowiek. Natomiast w relacji czÂłowiek-Instytucja rĂłwnoÂści byĂŚ nie moÂże, bo jej nie ma. W tej chwili wyglÂąda to tak : "czÂłowiek w sÂłuÂżbie Bogu" - Bogu reprezentowanemu przez InstytucjĂŞ, zauwaÂżmy. Nikt nie ma prawa interpretowaĂŚ oficjalnie Biblii i jej gÂłosiĂŚ niÂż poÂśredniczÂąca Instytucja. Kiedy mamy do czynienia z InstytucjÂą, a nie z KsiĂŞdzem-czÂłowiekiem ? Ano wtedy , kiedy jest hierarchia, dyscyplina, reguÂły, regulaminy, statuty, nakazy i zakazy, rejestry, przysiĂŞgi i Âświadkowie. Wszystko to w imiĂŞ BoÂże oczywiÂście. Oto Instytucja , ktĂłra uwaÂża, Âże ma prawo interpretowaĂŚ ( choĂŚby na kazaniach ) to , co BĂłg miaÂł na myÂśli. A ludzie muszÂą sÂłuchaĂŚ i nie marudziĂŚ. I oni , wierni siĂŞ z tym godzÂą. Skoro tak, to ich wybĂłr, o ile w tym jakikolwiek prawdziwy , wolny wybĂłr byÂł.
Nie zgodzê siê z tym, co piszesz. By³oby tak, gdyby instytucja by³a monolitem, struktura oderwan¹ od czynnika ludzkiego. A tak nie jest. Instytucjê tworz¹ ludzie, i jej ¿ywot te¿ podtrzymuj¹. Istniej¹, bo s¹ ludzie, którzy przychodz¹. I nie chodzi mi jedynie o wiernych, ale o WSZYSTKICH ludzi w danej instytucji. Niestety, bardzo prosto nam myœleÌ, ¿e np KK to manipuluj¹cy kler i biedni, zmanipulowani wierni. Tylko zapominamy, ¿e kler nie powsta³ tak ot, z kapusty. Jedni ksiê¿a umieraj¹, inni przystaj¹ do KK. Zapominamy, ¿e taki Ratzinger, dzisiaj zwany Benedyktem, te¿ kiedyœ by³ ma³ym ch³opcem, zwyk³ym wiernym. ¯e kiedyœ by³ zwyk³ym ksiêdzem. I tyczy siê to ka¿dego duchowego, od do³u do samej góry hierarchii. Zostali ksiê¿mi, bo widzieli w tym sens, wartoœÌ. Bo widzieli celowoœÌ tego, by interpretowaÌ Bibliê tak, a nie inaczej. Ergo, to s¹ ludzie. Ludzie, którzy tworz¹ t¹ instytucje, pojedyncze jednostki, które tworz¹ grupê. Grupê niejednolit¹, tak jak i ludzie nie s¹ jednolici. Ludzie maj¹cy wiele ró¿nych motywacji, charakterów, celów. Dlatego uwa¿am, ¿e traktowanie KK jako monolit, a kontaktów z nim - jako kontaktów cz³owiek-instytucja, jakby KK by³ monolitem, jest bezzasadne. Ta grupa, od najprostszego wiernego do papie¿a, powsta³a dlatego, ¿e ludzie wierz¹ w to, uznaj¹ to za sensowne, celowe. W moim rozumieniu relacji cz³owiek-instytucja nie ma znaku równoœci. Instytucja ma S£U¯Yà cz³owiekowi jak maszyna, a nie zarz¹dzaÌ ludŸmi. Instytucja musi byÌ podrzêdna.
Ale zapominasz, Âże tÂą instytucjĂŞ teÂż tworzÂą LUDZIE. Nie jest to bezosobowy twĂłr, maszyna - ale grupa ludzi. Warto wiedzieĂŚ i widzieĂŚ to, Âże w religii caÂły przekrĂŞt polega na tym, Âże czÂłowiek ma sÂłuÂżyĂŚ Bogu. Gdyby tak byÂło to po co miaÂłbyÂś wolnÂą wolĂŞ czÂłowieku, po co BĂłg by stwarzaÂł Ciebie na "swĂłj obraz i podobieĂąstwo swoje " ?
Dla Ciebie nie ma to sensu. Dla mnie te¿ nie. Ale s¹ ludzie, dla których ma. A ¿e nie mo¿emy udowodniÌ istnienia takiego a nie innego bóstwa, nie uwa¿am, byœmy mieli jakiekolwiek prawo negowaÌ czyj¹œ wiarê. Dopiero religie zaczê³y programowaÌ umys³y pod k¹tem wiary. Nie wiemy kto lub co wymyœli³o religiê, ale to fascynuj¹cy wynalazek, który zosta³ dobrze przemyœlany przez swojego twórcê. On bazuje na naturalnej,duchowej potrzebie cz³owieka. Nie wiemy kto jest twórc¹, ale wiemy ,¿e s¹ podobne wynalazki, opieraj¹ce siê na spo³ecznych potrzebach gromadzenia siê i zbiorowego wyra¿ania - Paùstwa, granice, partie polityczne, organizacje , fundacje , stowarzyszenia ..
I tu widzê kolejny b³¹d myœlowy, lub te¿ pewne nieuzasadnione za³o¿enie ad hoc. Mianowicie, sk¹d teza, ¿e istnia³ programator? Sk¹d teza, ¿e ktoœ konkretny stworzy³ religiê? Wielokrotnie wykazywano, ¿e rzeczy takie jak grupy wspólnie coœ kultywuj¹ce, czy wyznaj¹ce podobne pogl¹dy, potrafi¹ (tak, ³¹cznie z hierarchi¹, etosem etc) powstawaÌ samoistnie. Nie musi byÌ ¿adnego programatora. Dlatego uwa¿am, ¿e takie za³o¿enie jest b³êdne. Albo inaczej - ¿e samo zak³adanie istnienia inicjatora jest nieuzasadnione. Problem w tym, ¿e ów inicjator jest konieczn¹ sk³adow¹ spiskowej teorii o celowym stworzeniu religii dla podporz¹dkowania ludzi. Bez tego za³o¿enia - teoria upada. A nie ma ¿adnych dowodów na s³usznoœÌ tego¿ za³o¿enia, natomiast sporo dowodów na to, ¿e samoistne powstanie jest jak najbardziej mo¿liwe. Religie upadn¹, kiedy cz³owiek zrozumie, ¿e Wszechœwiat ca³y stoi do jego dyspozycji i na jego rozkazy. Dos³ownie czeka na Twoj¹ myœl, pomys³, intencjê, aby j¹ wzmocniÌ. Religie dobrze o tym wiedz¹, dlatego manipuluj¹ ludŸmi, aby swoj¹ myœl oraz intencjê kierowali oni poprzez portal danej wiary.
Znowu jest to za³o¿enie ad hoc. Sk¹d wiedza, ¿e wiedz¹? Sk¹d ta pewnoœÌ? Manipulacja zak³ada dzia³anie celowe. A gdzie dowody na to, ¿e takie jest to dzia³anie - celowe? Równie mo¿liwym jest, ¿e sytuacja znowu zaistnia³a samoistnie - ¿e cz³owiek sam za³o¿y³ sobie kajdany, i ¿e ca³¹ heirarchia koœcielna jest równie skuta nimi, co najpoœledniejszy wierny. Oczywiœcie nie chcê tutaj powiedzieÌ, ¿e NA PEWNO jest, jak piszê. Ale jest to równie (nie)prawdopodobna teza, co teza o celowym dzia³aniu i odgórnym stworzeniu. Na ¿adn¹ z nich nie mamy bowiem dowodów, a jedynie osobiste przemyœlenia i domys³y. ======================== Czyli cale przeszlosc odgrywa niesamowita role w terazniejszosci , ktora tworzy przyszlosc. Je¿eli ktoœ cale swoje ¿ycie bêdzie opiera³ na niskim systemie wartoœci ( , krad³ ,³ajdaczy³ siê i zabija³ ), bo przynosi mu to korzyœÌ i przyjemnoœÌ , tak zbuduje swój œwiat. To pró¿no oczekiwaÌ by pozniejsze ¿ycie wiód³ prawe , godne i etyczne. W jego œwiecie pewne zachowania , które stworzy³y jego krêgos³up etyczno moralny przy nadarzaj¹cej siê okazji i tak i tak poka¿¹ jego twarz. Przesz³oœÌ bowiem tak ukszta³towa³a jego krêgos³up moralny i¿ jego norma s¹ takie a nie inne zachowania.
Nie jest to do koùca prawd¹. Ogromny wp³yw ma te¿ aktualne œrodowisko. Wp³yw tego¿ œrodowiska œwietnie przedstawia znany chyba wszystkim s³ynny "eksperyment wiêzienny" Zimbardo. W eksperymencie tym w ci¹gu 2 dni (!!!) ze zwyk³ych, nieagresywnych ludzi (zosta³o to wczeœniej przebadane), powsta³a grupa brutalnych oprawców. Natomiast praktycznie od razu po zakoùczeniu eksperymentu, wszystko wróci³o do normy. Tak wiêc wyuczone wzorce to jedynie jeden z czynników. Drugim, maj¹cym tak samo du¿e, jeœli nie wiêksze znaczenie, jest AKTUALNA sytuacja, aktualne œrodowisko. Tylko zdecydowane przeciwstawienie siê dawnym zwyczajom i normom mo¿e to zmieniÌ. Ale to nie jest proste , bo trzeba wyzerowaÌ przesz³oœÌ i to nie s³owem a czynem.
Przeciwstawienie siĂŞ brutalnoÂści za pomocÂą brutalnoÂści? To moÂże teraz ja zacytujĂŞ pewnÂą frazĂŞ: "Ten, ktĂłry walczy z potworami, winien uwaÂżaĂŚ, by samemu nie staĂŚ siĂŞ jednym z nich"... I drugie przysÂłowie; " Po czynach ich poznacie...." , czyli po owocach , a nie po tym jak piĂŞknie o czymÂś mĂłwiÂą.
Jeœli mia³bym tak poznawaÌ, musia³bym uznaÌ, Kiaro, ¿e praktykujesz nienawiœÌ bezwarunkow¹. Bo o mi³oœci mówisz, a jadem plujesz. EDIT: I nie mówiê tego z niechêci do Ciebie. Ale jeœli mam byÌ szczery, to mam wra¿enie, ¿e widzisz przys³owiow¹ drzazgê w oczach innych, ale belki w swoim nie zauwa¿asz. ¯e mówisz o mi³oœci, maj¹c w sobie (co widaÌ po postach) ogromne pok³ady nienawiœci. W dodatku - co dla rozwoju duchowego gorsze - wydajesz siê absolutnie wypieraÌ ze œwiadomoœci t¹ kwestiê. Teoretycznie g³osisz wolnoœÌ, nieocenianie innych, suwerennoœÌ. Ale nie zauwa¿asz chyba, ¿e w Twoich postach wci¹¿ pobrzmiewa wy¿szoœÌ, jakbyœ uwa¿a³a, ¿e posiadasz wiedzê lepsz¹ od innych, pochodz¹c¹ z wy¿szych ni¿ inni poziomu œwiadomoœci, do której trzeba dojrzeÌ do Twojego (w rozumieniu - wy¿szego) poziomu œwiadomoœci. Nie wiem, czy mam racjê, ale zastanów siê nad tym. Bo stawianie siebie w pozycji nauczyciela, nie dopuszczaj¹c do siebie myœli, ¿e czasem warto byÌ uczniem, mo¿e prowadziÌ jedynie do duchowej stagnacji, zapatrzenia w siebie, a zamkniêcia na innych. Scali³em posty Darek
|
|
« Ostatnia zmiana: Grudzień 04, 2010, 12:43:03 wysłane przez Dariusz »
|
Zapisane
|
|
|
|
Kiara
Gość
|
 |
« Odpowiedz #8 : Grudzień 04, 2010, 01:46:53 » |
|
Napisalam cala przeszlosc to znaczy wszystkie elemety w niej zawarte. Tak , moje stanowisko dotyczace prawosci i godnosci jest niezlomne , naprawde nic, ale to nic go nie nagnie do mody i wygody zycia. A zatem bede w waszych oczach kims dziwnym i niezrozumialym , zdaje sobie z tego sprwe. Bardzo trudno jest uwierzyc iz ktos zyje wedle tego o czym pisze, no coz? Trzeba sie dopatrywac przeroznych rzeczy , bo byc to nie moze prawdziwe. Jezeli narazanie siebie przy odkrywaniu klamstw , matactw , oszustw z roznych systemow jest objawem nienawisci bezwarunkowej do ludzi? To dosyc dziwne wnioski , ale coz? Widzisz wiekszoscia ludzi mozna manipulowac , mna nie , wiekszosc ludzi mozna zastraszyc , mnie nie. U wiekszosc ludzi mozna przekodowac system wartosci , u mnie nie. Tym sie roznie od wiekszosci ludzi niczym poza tym. Gdybym nie byla wlasnie taka , nie mogla bym robic tego co robie. Moim zadaniem jest pokazywac , odkrywac , odslaniac wszystko co niesie falsz i oblude , manipulacje i okrucienstwo. Ludzie na swoj sposob beda korzystali , lub nie beda korzystali z tej wiedzy. Chory system sie broni , pomimo ewidetnego zla czynionego nadal probuje odwracac uwage. Na ziemi wszystko czyni sie ludziom przez ludzi inaczej byc nie moze. Tak wiec krzywdzeni byli i sa ludzie a inni ludze w imie tego systemu zrobia wszystko by temu zaprzeczyc. By mogl on trwac nadal. Trzeba w koncu zrozumiec iz Stworca oraz wszystkie wartosci dobra to jedno a religijne przekrety sluzace systemowi i okreslonej grupie ludzi to drugie. Kiara  ps. Naprawde nie wzruszaja mnie takie opinnie na moj temat , kazdy moze pisac co mu sie tylko podoba.
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
Silver
Gość
|
 |
« Odpowiedz #9 : Grudzień 04, 2010, 03:47:06 » |
|
I znów niezrozumienie ca³oœci przekazu a chwytanie siê pojedynczych s³ów. Ca³y czas wyjaœniam, ¿e chodzi o uwolnienie negatywnych i rozwalaj¹cych nas emocji zwi¹zanych z przesz³oœci¹. To je (emocje) powinniœmy puœciÌ wolno, mimo zachowanej pamiêci, bo tej nie da siê wymazaÌ. I nie ma takiej potrzeby. Zmieniamy siebie i swój stosunek do zasz³ych faktów. I tylko to.
Opisywany przez Ciebie Ptaku proces ma trochê inn¹ konotacjê, choÌ niew¹tpliwym faktem jest, ¿e (jak piszesz) chodzi tutaj o uwolnienie siê od negatywnych aspektów, gdzie owe aspekty reprezentuj¹ pola energii zawe¿aj¹ce nasz¹ œwiadomoœÌ kilku myœlowych schematów !!! Zasadniczo chodzi tu o zrozumienie faktu, ¿e wszelkie emocje jak lêk, poczucie winy, depresja, wstyd, frustracja itd...itp. nie s¹ wcale z³e, lub (jak piszesz) rozwalaj¹ce, a rozwalaj¹ce jest tylko takie o nich myœlenie, czyli ich os¹dzanie... Czyli mamy do czynienia z mechanizmmi obronnymi, które nie pozwalaj¹ zaakceptowaÌ swoich w³asych uczuÌ. Wiêc zmiana stosunku do zasz³ych faktów polega na zrozumieniu, ¿e coœ wczeœniej os¹dziliœmy jako z³e, lub krzywdz¹ce, gdzie w istocie os¹dziliœmy NIE zdarzenie lub sytuacjê, lecz os¹dziliœmy tylko w³asne emocje.  Przyk³ad : jeœli napiszê, ¿e Ptak wypisuje bzdury na internetowych forach mo¿e wywo³aÌ to na poziomie biologicznej homeostazy okreœlone emocje.Nie ma to nic wspólnego z prawd¹, lecz ma wiele wspólnego z przes¹dem ( przed -s¹dzimy) jednak mo¿esz poczuÌ siê pokrzywdzona i nies³usznie os¹dzona i poczuÌ siê Ÿle, poniewa¿ wywo³a to konflikt wewnêtrzny. Ale, przecie¿ ¿adna czyjaœ opinia i zdanie nie mo¿e mieÌ na nas ¿adnego wp³ywu i nie wywo³a ¿adnych emocji, je¿eli tylko bêdziemy posiadaÌ odpowiednie poczucie swojej w³asnej wartoœci....! W psychologicznych teoriach psychodynamicznych, proces nieœwiadomego przypisywania w³asnych przekonaù, wartoœci lub innych procesów subiektywnych innym, powoduje reakcjê zwrotn¹... Ta reakcja zwrotna w postaci ró¿nych ¿yciowych zdarzeù wywo³uje u nas w³aœnie emocje.A te emocje powoduj¹, ¿e czujemy siê Ÿle, czuje siê nawet podle i koniec koùcem wszystko os¹dzamy jako z³e i spychamy to ze swojej œwiadomoœci do... podœwiadomoœci. Rozpoczynamy proces t³umienia swojej w³asnej osoboœci, swojego w³asnego pola ¿ycia, walcz¹c ze swoim w³asnym doœwiadczeniem. A takie postêpownie prowadzi wprost do chorób, psychoz i przedwczesnej œmierci. Wiêc na czym polega uwolnienie sie od ''negatywnych'' aspektów ? Polega na : zrozumieniu tego co siê dzia³o i nie os¹dzaniu ich jako ''negatywne''. Wed³ug za³o¿eù psychoanalizy treœci uznane, os¹dzone jako z³e, niekorzystne, lub krzywdz¹ce s¹ natychmiast wypierane ze œwiadomoœci i funkcjonuj¹ dalej w podœwiadomych warstwach osobowoœci ujawniaj¹c siê w postaci projekcji (realnych zdarzeù w naszym ¿yciu) i prowadz¹c wprost dalej do nieadekwatnej interpretacji zdarzeù. Wiêc, czy mo¿emy siê dziwiÌ, ¿e tylu naukowców pracuje w wojskowych laboratoriach wymyœlaj¹c coraz to nowsze i doskonalsze rodzaje broni do zabijania.Czy mo¿emy siê zatem dziwiÌ GMO, systemom w³adzy, kontroli, przemocy, czy mo¿emy siê dziwiÌ temu, ¿e 80 milionów ludzi umiera z g³odu skoro tworz¹ j¹ w³aœnie tacy ludzie, których ¿ycie opiera siê na lêku i agresji. Boisz siê wiêc atakujesz. Walczysz, chcesz dominowaÌ, zdobywaÌ po to tylko, aby zapewniÌ sobie poczucie bezpieczeùstwa. Bez najmniejszej przesady mo¿na powiedzieÌ, ¿e planete Ziemiê zamieszkuj¹ istoty, gdzie ich ¿ycie jest relatywnie lustrzanym odbiciem ich w³asnych iluzji i projekcji - menadrów myœli i strachu..... Mamy, wiêc wspania³e technologie, wspania³¹ naukê, kulturê, sztukê, wspania³e biznesy, a druga strona tego samego ''z³otego'' medalu przedstawia ¿a³osn¹ rozpacz. Przedstawia ¿ebraków wo³aj¹cych o pomoc.....! St¹d tyle niepokojów, wojen, nienawiœci, walki, st¹d tyle chorób, patologii, g³odu, nêdzy i œcie¿ek zalanych ³zami..... Zrozumienie procesów dotycz¹cych nieœwiadomych przekonaù o sobie samym, œwiecie i wszechœwiecie, a zarazem uwolnienie siê od nich stanowi zatem punkt wyjœcia z tego... Matrixa. Problem polega na tym, ¿e dotyczy to jak na razie znikomej czêœci populacji ludzkoœci... Wystarczy pos³uchaÌ codziennych wiadomoœci, aby siê o tym przekonaÌ. Wiêc, kto ma uszy do s³uchania niechaj s³ucha...
|
|
« Ostatnia zmiana: Grudzień 04, 2010, 07:04:34 wysłane przez Silver »
|
Zapisane
|
|
|
|
Tenebrael
Gość
|
 |
« Odpowiedz #10 : Grudzień 04, 2010, 07:03:20 » |
|
Napisalam cala przeszlosc to znaczy wszystkie elemety w niej zawarte.
A raczej opisujesz (nie tylko w tym zresztÂą temacie) jak TY to widzisz, swoje subiektywne zdanie. Nic wiĂŞcej. Tak , moje stanowisko dotyczace prawosci i godnosci jest niezlomne , naprawde nic, ale to nic go nie nagnie do mody i wygody zycia.
Twoja wola. Masz przecie¿ prawo do skostnienia i bycia g³uch¹ na g³osy innych, zamykaj¹c siê we w³asnym œwiatopogl¹dzie i nie dopuszczaj¹c nawet mo¿liwoœci, ¿e jest b³êdny. Ka¿dy cz³owiek ma to prawo, i nikt Ci go odbieraÌ nie chce. A zatem bede w waszych oczach kims dziwnym i niezrozumialym , zdaje sobie z tego sprwe. Bardzo trudno jest uwierzyc iz ktos zyje wedle tego o czym pisze, no coz? Trzeba sie dopatrywac przeroznych rzeczy , bo byc to nie moze prawdziwe.
Po prostu ludzie zauwa¿aj¹ rozstrza³ miêdzy Twoimi teoriami o mi³oœci bezwarunkowej i Twoim pa³aniem nienawiœci¹ do KK. Jeœli Ty nie widzisz tu paradoksu - có¿, mo¿e kiedyœ to przepracujesz i zobaczysz. Nikt nie zmusza. Jezeli narazanie siebie przy odkrywaniu klamstw , matactw , oszustw z roznych systemow jest objawem nienawisci bezwarunkowej do ludzi? To dosyc dziwne wnioski , ale coz?
No dosÂłownie jak mickiewiczowska "Polska Chrystusem narodĂłw". ZresztÂą, kolejna zgrabna manipulacja z Twej strony. Nie "objawem nienawiÂści DO LUDZI", ale, objawem nienawiÂści do KK jako instytucji. Widzisz wiekszoscia ludzi mozna manipulowac , mna nie , wiekszosc ludzi mozna zastraszyc , mnie nie. U wiekszosc ludzi mozna przekodowac system wartosci , u mnie nie. Tym sie roznie od wiekszosci ludzi niczym poza tym. Gdybym nie byla wlasnie taka , nie mogla bym robic tego co robie. Moim zadaniem jest pokazywac , odkrywac , odslaniac wszystko co niesie falsz i oblude , manipulacje i okrucienstwo.
Nie wiem, jak z TwojÂą miÂłoÂściÂą bezwarunkowÂą, ale ego to Ty masz jak stÂąd na KsiĂŞÂżyc... Ludzie na swoj sposob beda korzystali , lub nie beda korzystali z tej wiedzy. Chory system sie broni , pomimo ewidetnego zla czynionego nadal probuje odwracac uwage.
Tak, bo chory system dosta³ kopniaka w zadek. I wyci¹gn¹³ lekcjê na przysz³oœÌ - nie chce z jednej choroby wpaœÌ w drug¹. Dlatego broni siê, by z jednej nienawiœci nie popaœÌ w drug¹ - tym razem wzglêdem siebie samego. Wybacz, Kiaro, ale nienawiœci¹ z nienawiœci¹ nie wygrasz. Na ziemi wszystko czyni sie ludziom przez ludzi inaczej byc nie moze. Tak wiec krzywdzeni byli i sa ludzie a inni ludze w imie tego systemu zrobia wszystko by temu zaprzeczyc. By mogl on trwac nadal.
Inni jeszcze podburzajÂą tÂłumy, wytwarzajÂąc jeszcze wiĂŞksze pokÂłady nienawiÂści. Trudno powiedzieĂŚ, co gorsze... Trzeba w koncu zrozumiec iz Stworca oraz wszystkie wartosci dobra to jedno a religijne przekrety sluzace systemowi i okreslonej grupie ludzi to drugie.
Trzeba w koùcu zrozumieÌ, ¿e ¿ywi¹c (i potêguj¹c, przez g³oszenie) chor¹ nienawiœÌ do tych systemów, stajesz siê identyczna, jak te systemy. Ale có¿, powiem Ci s³owami, którymi czêsto sama szafowa³aœ: do zrozumienia tego trzeba duchowo dojrzeÌ. Ka¿dy patrzy z poziomu swojego w³asnego rozwoju.
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
east
Gość
|
 |
« Odpowiedz #11 : Grudzień 04, 2010, 11:44:06 » |
|
OOho , wloÂżylem "kij w mrowisko".. ale to dobrze. BĂŞdĂŞ bronil swojego TERAZ Szmerze piszesz : CytujÂąc mnie UwikÂłanie siĂŞ w zdarzenia z przeszÂłoÂści to niewolnictwo wobec wmĂłwionej, albo wyuczonej toÂżsamoÂści. Gdyby tak byÂło to postĂŞp byÂłby niemoÂżliwy
twierdz¹c, ¿e : Kompletnie b³êdny tok rozumowania. To w³aœnie przesz³oœÌ pozwala nam na dalszy rozwój. Spójrzmy na to na przyk³adzie liczenia. Gdyby nie braÌ pod uwagê przesz³oœci to Twoje liczenie wygl¹da³oby tak:
1,1,1,1,1,1,1,1,1,1,1,1,1,1,1. ... Wydaje mi siê, ¿e na rzeczywistoœÌ patrzymy z ró¿nych punktów widzenia. Twój punkt widzenia opiera siê wyl¹cznie o umysl i budowanie to¿samoœci w œwiecie taktowanym czasem. Coœ wynika z czegoœ. 1+1 =2 . To jest program, który funkcjonuje i któremu siê poddajemy od urodzenia. Mój punkt widzenia wynika z przeniesinia uwagi w kierunku , nazwijmy to - kwantowym. RzeczywistoœÌ jest nieokreœlona, jest zbiorem spl¹tanych stanów kwantowych, które dopiero REDUKUJEMY do stanów oznaczonych. Redukujemy wedlug czego ? wedlug programów funkcjonuj¹cych w umyœle. Umysl traktuje rzeczywistoœÌ w sposób ci¹gly ,jak film na ekranie. To jest czêœÌ prawdy w której teraŸniejszoœÌ jest , jak mówisz - mgnieniem, niemal¿e nie istnieje. Ale naukowcy ( Stuart Hameroff quantuumconsciousness.org) dowodz¹, ¿e tak na prawdê rzeczywistoœÌ, ani czas nie s¹ ci¹gle. To jest impulsywne , jakby klatka po klatce , wyœwietlanie zredukowanych stanów kwantowych. Wyl¹cz umys³ i zanurzysz siê w TERAZ. Tak na prawdê robisz to ka¿dej nocy. Idziesz spaÌ, tracisz up³yw czasu, wy³¹czasz umys³, budzisz siê -w³¹czasz - jakbyœ dopiero co zasn¹³ - to subiektywne uczucie postrzegane za pomoc¹ umys³u. Tak na prawdê Twój metabolizm i aktywnoœÌ mózgu zmieniaj¹ zupe³nie czêstotliwoœÌ taktowania. Œpi¹c nie starzejesz siê w tempie co sekunda, wszystko zwalnia. Tê umiejêtnoœÌ, jakby œwiadomego œnienia , posiedli medytuj¹cy mnisi. Zmierzono ich fale mózgowe i wygl¹da na to, ¿e ich postrzeganie czasu zwalnia, a w ka¿dym razie nie przebywaj¹ w tej samej czêstotliwoœci co obserwuj¹cy naukowiec. W rzeczywistoœci kwantowej nie ma nastêpstwa 1+1=2. Nie ma te¿ stagnacji 1,1,1,.. s¹ wszystkie mo¿liwoœci jednoczeœnie, to nazywam TERAZ. Nie dopuszczaj¹c przesz³oœci, twój proces stoi ca³y czas w jednym miejscu resetuj¹c siê. Natomiast jeœli weŸmiemy pod uwagê przesz³oœÌ to liczenie wygl¹da tak:
1,2,3,4,5,6,7,8,9.... 999...
liczbê 999 (rozwój) osi¹gnêliœmy tylko dziêki temu ¿e ci¹g 1-998 stanowi przesz³oœÌ.
Z perspektywy kwantowego TERAZ liczbê 999 osi¹gamy bez poœrednictwa sumowania poprzednich wyników. W praktyce przypomina proces afirmacji. Ludzie nakreœlaj¹ obraz siebie, jakiego pragn¹, szczêœliwego, bogatego, radosnego i , jeœli s¹ konsekwentni - takimi siê staj¹. Nie musi byÌ po temu ¿adnych poszlak, mo¿esz byÌ biedny i schorowany, ale wizualizujesz siebie jako zdrowego i op³ywaj¹cego w obfitoœÌ i takim siê stajesz. Dzieje siê tak, poniewa¿ wywo³ujesz ( redukujesz ) okreœlony stan z jednoczeœnie wystêpuj¹cych wszystkich mo¿liwych stanów kwantowych. Nastêpnie wydarza siê sekwencja zdarzeù, która do tego punktu oczekiwanego Ciê doprowadza. Zdajê sobie sprawê, ¿e ciê¿ko Ci w to uwierzyÌ, bo musia³byœ zrezygnowaÌ ze swojej to¿samoœci wynikaj¹cej z przesz³oœci, a Ty j¹ po prostu w sobie dopieszczasz nie przyjmuj¹c niczego nowego. Rozwój oparty na przesz³oœci jest pozornie jedynie s³uszny, ale jest iluzoryczny. Jest œciœle okreœlony i w miarê przewidywalny, oparty na oprogramowaniu, które przyczepi³o siê do Ciebie w dzieciùstwie ( szkol¹, religia, wychowanie, tradycja ) . Nie ma w tym nic niew³aœciwego, bo w koùcu ¿yjemy w Systemie, który oparty jest na umownych kwestiach , oprogramowaniu, które ludzie sami wymyœlili uwa¿aj¹c, ¿e na danym moment bêdzie ono najlepsze dla wszystkich. Ale nie jest ono niezmienne. Istnia³o oprogramowanie pt "komuna" teraz mamy krwio¿erczy kapitalizm. Impuls teraŸniejszoœci, który prowadzi liczenie oraz ca³a przesz³oœÌ tworzy ca³y, nieskoùczony ci¹g, który wci¹¿ siê powiêksza. W ten sposób siê rozwijasz. Jak ju¿ pisa³em , to jest pozorny rozwój. Rozwój zaplanowany, oparty na to¿samoœci oraz umyœle. Jeœlibyœ zdo³a³ kiedyœ oderwaÌ siê od swojego umys³u i to¿samoœci, jeœlibyœ spróbowa³ poobserwowaÌ je, to na pewno zada³byœ sobie pytanie KIM jest ten, który obserwuje siebie ? Jak funkcjonuje ten ktoœ-obserwator, czy istnieje tam czas i nastêpstwo zdarzeù ? I mo¿e zapragn¹³byœ przenieœÌ swoj¹ uwa¿noœÌ z to¿samoœci okreœlonej sum¹ przesz³ych momentów w rzeczywistoœÌ Jam Jest, wiecznego TERAZ pe³nego nieskoùczonych mo¿liwoœci . I z tego nowego poziomu zacznij redukowaÌ stany kwantowe. Ale to wymaga nieco wysi³ku i zrozumienia, a nade wszystko, oderwania siê od ci¹g³oœci swojej to¿samoœci, od umys³u, który jest tylko narzêdziem, a nie Twoj¹ istot¹. Najpiêkniejsze jest to, ¿e mamy zawsze wybór. PozostaÌ w nurcie czasu odœwie¿anego z czêstotliwoœci¹ 40 hz, albo zmieniÌ postrzeganie. Kiaro Je¿eli ktoœ cale swoje ¿ycie bêdzie opiera³ na niskim systemie wartoœci ( , krad³ ,³ajdaczy³ siê i zabija³ ), bo przynosi mu to korzyœÌ i przyjemnoœÌ , tak zbuduje swój œwiat. To pró¿no oczekiwaÌ by pozniejsze ¿ycie wiód³ prawe , godne i etyczne. Ogl¹da³aœ film pt "Misja" z Robertem De Niro ? Ten¿e aktor gra³ rolê okrutnego handlarza niewolników. W akcie zemsty po odkryciu zdrady zabi³ swojego brata. Ten czyn tak go porazi³, ¿e chcia³ siê od tego uwolniÌ, zapakowa³ cale swoje ¿elastwo, zbroje, miecze inne gad¿ety do wora i wyruszy³ z tym bezbronny w góry wraz z misjonarzami. Tam w górach oddaje siê w rêce tych, których kiedyœ ³owi³ jako handlarz. Ale oni zamiast go zar¿n¹Ì wybaczaj¹ i przyjmuj¹ jak cz³owieka do misji. Czy przyk³adaj¹c tu rozumowanie Szmera przesz³oœÌ zadecydowa³a o kolejnym kroku bohatera? Przecie¿ zosta³ ukszta³towany, jego ¿ycie by³o wyzute z litoœci, z cz³owieczeùstwa, posun¹³ siê a¿ do tego, ¿e zabija brata i teraz .. SK¥D pojawia siê impuls zadoœÌuczynienia ? Przecie¿ wczeœniej tego nie by³o, nie by³o ¿adnych poszlak, aby siê to pojawi³o .. Pewne zdarzenie odziera nagle cz³owieka z ca³ej jego to¿samoœci, wytr¹ca go z jego "ja". Cala , z takim trudem budowana , fasada oparta o przesz³oœÌ sypie siê nagle, ogl¹dasz siebie, jak kogoœ ca³kowicie obcego, zanurzonego w nieznanym œwiecie , a kiedy wracasz do "siebie" postanawiasz wszystko zmieniÌ. Przemiana dzieje siê nagle w³aœnie w TERAZ, nawet za cenê groŸby utraty w³asnego ¿ycia. Olœnienie, zrozumienie - one nie wymagaj¹ kontynuacji czasoprzestrzennej. To siê wydarza natychmiast i nagle staje siê wszystko oczywiste. Tenebrael piszesz Nie zgodzê siê z tym, co piszesz. By³oby tak, gdyby instytucja by³a monolitem, struktura oderwan¹ od czynnika ludzkiego. A tak nie jest. Instytucjê tworz¹ ludzie, i jej ¿ywot te¿ podtrzymuj¹. Istniej¹, bo s¹ ludzie, którzy przychodz¹. I nie chodzi mi jedynie o wiernych, ale o WSZYSTKICH ludzi w danej instytucji. To siê trochê mylisz Tene moim zdaniem. Leciutko Ci przychodzi stwierdzenie, ¿e "instytucjê tworz¹ ludzie" i szybciutko przechodzisz nad tym do porz¹dku dziennego, jakby instytucja to by³a ¿ywa istota. Przyjrzyjmy siê temu, nad czym przemykasz dalej - otó¿ fakt, ludzie tworz¹ na przyk³ad zbiór praw i obowi¹zków. Konkretni ludzie. Dotyczy to równie¿ instytucji Koœcielnej ( sobór i Konstantyn ) . Powo³uj¹ instytucjê i postanawiaj¹, ¿e bêdzie ona wyroczni¹ w zakresie pewnych sfer ¿ycia cz³owieka. Od tego momentu to regu³a okreœla prawa cz³owieka, a nie jakiœ tam sêdzia, czy Papie¿. Mo¿esz odwo³aÌ sie od ka¿dego os¹du powo³uj¹c siê na regu³ê, która ma œcis³y zapis i jest obojêtna na ludzkie widzimisiê pana ksiêdza, króla czy prezydenta. Istnieje Konstytucja, która okreœla prawa i obowi¹zki. Konstytucja to zapis umowny, któremu siê podporz¹dkowujemy bo ufamy, ¿e nas obroni . Powo³ujemy organy do egzekucji tych praw. Ufamy , ¿e obroni¹ nas przed "innym ja". W taki oto sposób Instytucje funkcjonuj¹ jako twory nadrzêdne wobec ¿ycia cz³owieka. W zale¿noœci od sytuacji Prawo mo¿e nawet odebraÌ Ci Twoje mienie , pozbawiÌ wolnoœci (np zagro¿enie epidemi¹ ) , a nawet odebraÌ prawo do ¿ycia ( wojna ) , w imiê rzeczywistego lub wykreowanego sztucznie zagro¿enia. Dlatego nie pisz mi, ¿e Instytucje zale¿¹ od ludzi. Owszem, to ludzie mog¹ je zmieniÌ , albo nawet zlikwidowaÌ instytucjê, ale musz¹ mieÌ ku temu przes³anki. Jeœli ¿yjemy w zagro¿eniu i strachu przed "innym ja" to nie zmienimy nic i pozostawimy rz¹d dusz w rêkach narzêdzia, które sami stworzyliœmy. Bêdzie tak dopóki bêdziemy tkwili w poczuciu rozdzielenia od innych ludzi - w poczuciu braku jednoœci , w poczuciu permanentnego zagro¿enia . To jest gwarant istnienia Instytucji. Jeœli nie bêdziemy siê musieli niczego obawiaÌ,albo uzyskamy bezpoœredni dostêp do Praw Kosmicznych, to po co nam bêdzie instytucja ? Jedni ksiê¿a umieraj¹, inni przystaj¹ do KK No w³aœnie - przystaj¹ do Instytucji zorganizowanej okreœlonymi prawami, regu³ami , dogmatami i kanonami zachowania. Przystaj¹ i poruszaj¹ siê wg tych¿e regu³, bo ju¿ na samym wstêpie sk³adaj¹ przysiêgê wiernoœci i pos³uszeùstwa. Dlatego uwa¿am, ¿e traktowanie KK jako monolit, a kontaktów z nim - jako kontaktów cz³owiek-instytucja, jakby KK by³ monolitem, jest bezzasadne KK sam siebie traktuje jako monolit , co wielokrotnie podkreœla i nic tu nie zmieni Twoje, czy moje zdanie na ten temat. Istnieje prawo kanoniczne i boskie prawo, do którego KK uwa¿a , ze ma wy³¹czny dostêp w sensie jego interpretacji. Mo¿esz uznaÌ to za bezzasadne, ale wtedy nie ma ju¿ potrzeby zasilania tej Instytucji . Mianowicie, sk¹d teza, ¿e istnia³ programator? Sk¹d teza, ¿e ktoœ konkretny stworzy³ religiê? I-szy Sobór i wola cesarza Konstantego - to w przypadku KK. Wielokrotnie wykazywano, ¿e rzeczy takie jak grupy wspólnie coœ kultywuj¹ce, czy wyznaj¹ce podobne pogl¹dy, potrafi¹ (tak, ³¹cznie z hierarchi¹, etosem etc) powstawaÌ samoistnie. Nie musi byÌ ¿adnego programatora. Owszem s¹ te¿ religie oparte na charyzmie swoich przywódców, ale to inna para kaloszy.Charyzmatycznemu szamanowi oddawano czeœÌ i w³adzê, bo t³umaczy³ ludziom rzeczy i zjawiska dla nich niewyt³umaczalne i niezrozumiale. Z braku innych pomys³ów przyjmowano te, które im przedstawia³ szaman za prawdziwe i jedynie obowi¹zuj¹ce, bo to porz¹dkowa³o œwiat dooko³a i czyni³o ¿ycie ³atwiejszym . Œwiat siê stawa³ przez to bardziej przyjazny i zrozumia³y. Dlatego uwa¿am, ¿e takie za³o¿enie jest b³êdne. Albo inaczej - ¿e samo zak³adanie istnienia inicjatora jest nieuzasadnione. j/w . Inicjator by³ tylko kimœ, kto potrafi³ siêgn¹Ì dalej, g³êbiej w naturê rzeczywistoœci. To czy wykorzystywa³ tê wiedzê dla swoich celów, czy dla dobra ogó³u to zupe³nie inna sprawa . Problem w tym, ¿e ów inicjator jest konieczn¹ sk³adow¹ spiskowej teorii o celowym stworzeniu religii dla podporz¹dkowania ludzi. Bez tego za³o¿enia - teoria upada. A nie ma ¿adnych dowodów na s³usznoœÌ tego¿ za³o¿enia, natomiast sporo dowodów na to, ¿e samoistne powstanie jest jak najbardziej mo¿liwe. No dobrze, mo¿esz wierzyÌ sobie w naturalnoœÌ oraz neutralnoœÌ religii. Jak dla mnie to jest Twoja sprawa. Mnie w to nie mieszaj. Jak dot¹d religie nie zmieni³y œwiata na lepsze miejsce do ¿ycia i to jest dla mnie wystarczaj¹ce kryterium, aby ich nie zasilaÌ. Sk¹d wiedza, ¿e wiedz¹? Sk¹d ta pewnoœÌ? Manipulacja zak³ada dzia³anie celowe. A gdzie dowody na to, ¿e takie jest to dzia³anie - celowe? Tene , mo¿esz udawaÌ, ze dowodów na celowe manipulacje nie ma, bo s¹ Ÿród³a i literatura, które bagatelizuj¹ dzia³anie œwiêtej inkwizycji, oraz zbrodnie pope³niane na ludziach ( w tym wy¿ynanie ca³ych narodów -Katarzy ) w imiê jedynej wiary. Mo¿esz wierzyÌ na prawdê w to,co chcesz i komu chcesz wierzyÌ. Nic mi do tego. Ja nie lekcewa¿ê ¿adnych Ÿróde³ . Jeœli nawet tylko 10% z okropnoœci, których dopuszcza siê ta czy inna religia w imiê Jedynego Boga jest prawd¹ to ju¿ jest sygna³, ¿e coœ jest nie tak i nie ma co chowaÌ g³owy w piasek.. ale to tylko moje zdanie .. pozdrawiam
|
|
« Ostatnia zmiana: Grudzień 04, 2010, 11:46:26 wysłane przez east »
|
Zapisane
|
|
|
|
ptak
Gość
|
 |
« Odpowiedz #12 : Grudzień 04, 2010, 12:08:20 » |
|
Silver, nie wiem czy CiĂŞ dobrze zrozumiaÂłam, ale stosujÂąc siĂŞ do tego co piszesz, nie powinniÂśmy osÂądzaĂŚ np. wojny jako coÂś zÂłego, bo wychodzi na to, Âże osÂądzamy wÂłasnÂą reakcjĂŞ, emocjĂŞ, ktĂłra nie moÂże byĂŚ zÂła? Ale, co w takim razie z samÂą wojnÂą? Jest dobra? Dlaczego teÂż tak bardzo boli CiĂŞ ÂśmierĂŚ niewinnych dzieci umierajÂących z gÂłodu i pragnienia? PrzecieÂż rozumiesz proces psychologiczny, jaki w zwiÂązku z tym zachodzi w Tobie. A jednak boli.
Za³ó¿my, ¿e poradzi³eœ sobie ze swymi emocjami, ¿e ju¿ nie myœlisz o nich jako z³e i rozwalaj¹ce, ale problem wojen, czy œmierci dzieci pozosta³. I aby mu przeciwdzia³aÌ, trzeba mieÌ jakiœ tego os¹d zgodny z w³asnym systemem wartoœci, bo tylko do niego mo¿emy siê odnieœÌ w swoim widzeniu œwiata.
Zatem, nadal wojnĂŞ postrzegaĂŚ bĂŞdziemy jako zÂło, ale juÂż bez emocjonalnych konotacji. ChociaÂż nie wiem, czy do koĂąca jest to moÂżliwe, bo jednak czÂłowiek, to nie maszyna i kaÂżda wojna bĂŞdzie w nas poruszaĂŚ jakieÂś struny. To tak, jakby caÂłe doÂświadczenie ludzkoÂści budziÂło w nas pamiĂŞĂŚ zwiÂązanÂą z wojnami. PrzywoÂływaÂło na myÂśl wizje Âśmierci, zniszczenia, chaosu itp. Czy naprawdĂŞ moÂżna caÂłkowicie pozbyĂŚ siĂŞ lĂŞku z tym zwiÂązanym? Czy, gdyby wybuchÂła teraz III wojna Âświatowa byÂłbyÂś w stanie byĂŚ radosny i harmonijny? Czy jednak momentalnie oÂżyÂłyby uÂśpione demony?
Czyli chodzi o to, by jednak prze¿ywaÌ emocje, ale bez ich os¹dzania jako z³e? I jednoczeœnie mieÌ ogl¹d/os¹d ró¿nych zdarzeù wg w³asnego systemu wartoœci. Czy to chcia³eœ powiedzieÌ?
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
Sventer
Gość
|
 |
« Odpowiedz #13 : Grudzień 04, 2010, 12:44:01 » |
|
Witam.
CiĂŞÂżko bĂŞdzie mi siĂŞ ustosunkowaĂŚ do tych treÂści ale co do tematu.
Przesz³oœÌ to prze¿ycia, doœwiadczenia itd. dlaczego mamy siê tego pozbywaÌ to chore, absurdalne. Okej wa¿ne jest aby ¿yÌ tu i teraz poniewa¿ dziêki temu idzie siê do przodu ale nie zapominajmy o tym co by³o, identyfikowanie siê z przesz³oœci¹ na sta³e nie jest dobre, ale zapominanie to tragizm.
CzÂłowiek potrzebuje tego choĂŚby po to aby normalnie funkcjonowaĂŚ. KaÂżdy ma prawo do swoich poglÂądĂłw, a co do dyskusji powinna byĂŚ merytoryczna.
Przesz³oœÌ to prze¿ycia, doœwiadczenia bez których nie mo¿na ¿yÌ. Jest wiele takich rzeczy, które chcia³bym pamiêtaÌ bo s¹ dla mnie wa¿ne, czemu mam siê odcinaÌ od tego?
Czy to jest zÂłe, dobre, szare?Jakie?
Wydaje mi siê ¿e bez sensowne jest wg. dywagowanie na temat przesz³oœci, bo indywidualizm jednostki i niezale¿noœÌ tworz¹ ró¿nych ludzi.
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
Tenebrael
Gość
|
 |
« Odpowiedz #14 : Grudzień 04, 2010, 12:49:49 » |
|
EAST:Przyjrzyjmy siê temu, nad czym przemykasz dalej - otó¿ fakt, ludzie tworz¹ na przyk³ad zbiór praw i obowi¹zków. Konkretni ludzie. Dotyczy to równie¿ instytucji Koœcielnej ( sobór i Konstantyn ) . Powo³uj¹ instytucjê i postanawiaj¹, ¿e bêdzie ona wyroczni¹ w zakresie pewnych sfer ¿ycia cz³owieka. Od tego momentu to regu³a okreœla prawa cz³owieka, a nie jakiœ tam sêdzia, czy Papie¿. Mo¿esz odwo³aÌ sie od ka¿dego os¹du powo³uj¹c siê na regu³ê, która ma œcis³y zapis i jest obojêtna na ludzkie widzimisiê pana ksiêdza, króla czy prezydenta. Istnieje Konstytucja, która okreœla prawa i obowi¹zki. Konstytucja to zapis umowny, któremu siê podporz¹dkowujemy bo ufamy, ¿e nas obroni . Powo³ujemy organy do egzekucji tych praw. Ufamy , ¿e obroni¹ nas przed "innym ja". W taki oto sposób Instytucje funkcjonuj¹ jako twory nadrzêdne wobec ¿ycia cz³owieka. W zale¿noœci od sytuacji Prawo mo¿e nawet odebraÌ Ci Twoje mienie , pozbawiÌ wolnoœci (np zagro¿enie epidemi¹ ) , a nawet odebraÌ prawo do ¿ycia ( wojna ) , w imiê rzeczywistego lub wykreowanego sztucznie zagro¿enia. Dlatego nie pisz mi, ¿e Instytucje zale¿¹ od ludzi. Owszem, to ludzie mog¹ je zmieniÌ , albo nawet zlikwidowaÌ instytucjê, ale musz¹ mieÌ ku temu przes³anki. Jeœli ¿yjemy w zagro¿eniu i strachu przed "innym ja" to nie zmienimy nic i pozostawimy rz¹d dusz w rêkach narzêdzia, które sami stworzyliœmy. Bêdzie tak dopóki bêdziemy tkwili w poczuciu rozdzielenia od innych ludzi - w poczuciu braku jednoœci , w poczuciu permanentnego zagro¿enia . To jest gwarant istnienia Instytucji. Jeœli nie bêdziemy siê musieli niczego obawiaÌ,albo uzyskamy bezpoœredni dostêp do Praw Kosmicznych, to po co nam bêdzie instytucja ?
Te¿ nie do koùca masz racjê. Jeœli ju¿ mówimy o KK - w KK na przestrzeni dziejów zasz³y naprawdê spore zmiany. Wystarczy, ¿e porównasz podejœcie KK ze œredniowiecza i czasów wspó³czesnych. Zobaczysz, ¿e kiedyœ KK koncentrowa³o siê mocno na "srogim" obliczu ich Boga. Dzisiaj o wiele bardziej (choÌ nie w pe³ni) koncentruje siê na obliczu "mi³osiernym". Kiedyœ te¿ inn¹ role mieli kap³ani, bardziej byli traktowani jako indywidualne wyrocznie i przewodnicy. Najbardziej widoczn¹ jest zmiana np liturgii za czasów JP2. Przedtem Bibliê odczytywano jedynie po ³acinie, co sprawia³o, ¿e KK, poprzez kazania, by³o w zasadzie jedynym dostawc¹ wiary. Obecnie Biblia jest czytana w jêzyku ojczystym i t³umaczona. Instytucja siê zmienia. Dlaczego? Bo zmieniaj¹ siê LUDZIE. Bo sama instytucja zale¿y od ludzi. Nie jest monolitem, nie jest tworem samym w sobie. Jej kszta³t, czy ten oficjalny, czy te¿ nieoficjalny (coœ, co nazywam "klimatem" instytucji) zale¿y w du¿ej mierze od ludzi t¹ instytucjê tworz¹cych. Dlatego mówienie o instytucji w oderwaniu do tworz¹cych j¹ osób wydaje mi siê ma³o sensowne. To samo tyczy siê, przytoczonej przez Ciebie, Konstytucji. Przecie¿ Konstytucja zmienia³a siê jeszcze za naszych czasów, z tej PRL'owskiej w now¹, inn¹ formê. Ty widzisz to jako zale¿noœÌ dwusk³adnikowa: INSTYTUCJA --> LUDZIE, z jednym kierunkiem zale¿noœci. Ja widzê to jako ci¹g³y okrêg wp³ywu INSTYTUCJA --> CZ£OWIEK --> INSTYTUCJA --> CZ£OWIEK, z zapêtlonymi koùcami. Instytucja jest jednoczeœnie tworem ludzkim, który wp³ywa na ludzi, ale jednoczeœnie ludzie wp³ywaj¹ na instytucje. Nie jest dawc¹ praw, a ich przekaŸnikiem, filtrem. No w³aœnie - przystaj¹ do Instytucji zorganizowanej okreœlonymi prawami, regu³ami , dogmatami i kanonami zachowania. Przystaj¹ i poruszaj¹ siê wg tych¿e regu³, bo ju¿ na samym wstêpie sk³adaj¹ przysiêgê wiernoœci i pos³uszeùstwa.
Ale dlaczego t¹ przysiêgê sk³adaj¹? Gdy¿ widz¹ w instytucji sens. Instytucja jest wiêc nie tyle DAWC¥ praw, które cz³owiek ma wyznawaÌ. Cz³owiek najpierw wyznaje takie, a nie inne zasady, a potem przystaje do instytucji, której prawa s¹ zgodne z jego w³asnymi (lub, w przypadku KK, instytucji "od urodzenia", odchodzi z niej, faormalnie czy nie, gdy jego etos nie licuje z etosem instytucji). To nieco jak przystanie do partii politycznej. Przystajesz do niej, gdy¿ Twoje pogl¹dy s¹ podobne do pogl¹dów partii, a gdy przestaj¹ byÌ - dochodzisz. KK sam siebie traktuje jako monolit , co wielokrotnie podkreœla i nic tu nie zmieni Twoje, czy moje zdanie na ten temat. Istnieje prawo kanoniczne i boskie prawo, do którego KK uwa¿a , ze ma wy³¹czny dostêp w sensie jego interpretacji.
A ludzie przystajÂą do/pozostajÂą w KK, gdyÂż uwaÂżajÂą, Âże jest to prawda, Âże rzeczywiÂście ta instytucja ma racjĂŞ. Ci, ktĂłrzy siĂŞ z tym nie zgadzajÂą odchodzÂą (albo formalnie, przez apostazjĂŞ, albo zaprzestajÂąc praktyki duchowej, czy podejmujÂąc innÂą - jak choĂŚby ja). Instytucja nie jest organem nadajÂącym prawa. To ludzie przystĂŞpujÂą do instytucji, gdyÂż zgadzajÂą siĂŞ, Âże te prawa sÂą dobre. I-szy SobĂłr i wola cesarza Konstantego - to w przypadku KK.
Tak. Jednak ¿eby ten sobór móg³ mieÌ miejsce, musia³y wczeœniej istnieÌ ró¿norakie sekty chrzeœcijaùskie. Aby mog³y istnieÌ, musia³ wczeœniej istnieÌ g³osiciel religii (tu - Jezus, nieistotne, kim by³ w rzeczywistoœc). A ¿eby on móg³ g³osiÌ, musia³a wczeœniej istnieÌ podstawa - Judaizm. A ¿eby Judaizm...itd. Powstanie oficjalnego Koœcio³a z oficjaln¹ doktryn¹ nie by³o pocz¹tkiem religii. Religia istnia³a wczeœniej, zmieniaj¹c powoli formê, od pocz¹tków Judaizmu do dzisiejszego Chrzeœcijaùstwa. Nie wiemy natomiast, gdzie by³ pocz¹tek Judaizmu - i czy jego powstanie by³o skutkiem celowego dzia³ania, czy te¿ samoistne. Owszem s¹ te¿ religie oparte na charyzmie swoich przywódców, ale to inna para kaloszy.Charyzmatycznemu szamanowi oddawano czeœÌ i w³adzê, bo t³umaczy³ ludziom rzeczy i zjawiska dla nich niewyt³umaczalne i niezrozumiale. Z braku innych pomys³ów przyjmowano te, które im przedstawia³ szaman za prawdziwe i jedynie obowi¹zuj¹ce, bo to porz¹dkowa³o œwiat dooko³a i czyni³o ¿ycie ³atwiejszym . Œwiat siê stawa³ przez to bardziej przyjazny i zrozumia³y.
Zupe³nie nie to mia³em na myœli. Znowu uparcie trzymasz siê tego jednego przywódcy, inicjatora. A inicjatora czy przywódcy wcale nie musia³o byÌ, aby powsta³a religia. Chodzi mi o mechanizm samoistnego tworzenia siê wierzeù, mitologii, instytucji etc. Przyk³adem dobrze to pokazuj¹cym jest powstanie systemu pieniê¿nego. Czy system ten zosta³ intencjonalnie stworzony? Nie. Po prostu ludzie po¿yczali pieni¹dze innym, lub je deponowali. Po pewnym czasie okaza³o siê, ¿e praktyka ta pojawi³a siê w ró¿nych miejscach, w ró¿nych formach. Potem ludzie zamo¿niejsi, maj¹cy posiad³oœci w ró¿nych czêœciach swiata, dawali kwitki potwierdzaj¹ce depozyt, i umo¿liwiaj¹ce jego odbiór w innej "filii", ni¿ ta, w której by³y zdeponowane. Po pewnym czasie sta³o siê to tak powszechne, ¿e ludzie czêsto zamiast p³aciÌ z³otem, p³acili papierkami, oznaczaj¹cymi mo¿liwoœÌ odebrania depozytu. Pomijaj¹c kolejne kroki, powoli, stopniowo, przekszta³ci³o siê to w wygodny system papierków, które same w sobie mia³y "wartoœÌ" - wartoœÌ kiedyœ, dawno wp³aconych depozytów w kruszcu. Handel wymienny powoli zast¹piony zosta³ systemem pieniê¿nym. Zauwa¿ teraz - jest to skomplikowany system, po³¹czony z systemem bankowym. Czy jednak by³ tu jakiœ mistyczny "inicjator"? NIE. Nikt nie mia³w tym ¿adnego dalekosiê¿nego CELU - po prostu, z prostego uproszczenia ewoluowa³o to do systemu, który jest podstaw¹ funkcjonowania na ca³ym prawie œwiecie. Podobnie mog³o byÌ z religiami - ludzie podobnie myœl¹cy zbierali siê, rozmawiali, dyskutowali, powoli i delikatnie ujednolicaj¹c swoje pogl¹dy. Z prostych, indywidualnych i zró¿nicowanych wierzeù mog³¹ powstaÌ jednolita, shierarchizowana religia. Nie ma w tym nic nadzwyczajnego. j/w . Inicjator by³ tylko kimœ, kto potrafi³ siêgn¹Ì dalej, g³êbiej w naturê rzeczywistoœci. To czy wykorzystywa³ tê wiedzê dla swoich celów, czy dla dobra ogó³u to zupe³nie inna sprawa .
Nie zgodzê siê. inicjatora wcale byÌ nie musia³o. A jeœli by³, bynajmniej nie musia³ celowaÌ w przysz³osÌ, czy nawet mieÌ jakiejkolwiek ¿y³ki do przewidywania. Innymi s³owy, zak³adasz celowoœÌ - a celowoœci wcale nie musia³o byÌ, podobnie jak jednego inicjatora. No dobrze, mo¿esz wierzyÌ sobie w naturalnoœÌ oraz neutralnoœÌ religii. Jak dla mnie to jest Twoja sprawa. Mnie w to nie mieszaj. Jak dot¹d religie nie zmieni³y œwiata na lepsze miejsce do ¿ycia i to jest dla mnie wystarczaj¹ce kryterium, aby ich nie zasilaÌ.
East, nie kopiuj Kiary. Nie rób z dyskusji sprawy osobistej. Rozmawiamy O SYSTEMACH religijnych, a nie W AGITACJI/DYSAGITACJI tych systemów. A co do wiary w neutralnoœÌ - nie twierdzê, ¿e obecne religie s¹ DOBRE czy NEUTRALNE. Ale jednoczeœnie nie chcê popadaÌ w skrajnoœÌ i ad hoc zak³adaÌ, ¿e Z£O religii by³o czymœ zamierzonym, zainicjowanym, celowym. Bo po prostu nie ma na to dowodów, i tyle. Tene , mo¿esz udawaÌ, ze dowodów na celowe manipulacje nie ma, bo s¹ Ÿród³a i literatura, które bagatelizuj¹ dzia³anie œwiêtej inkwizycji, oraz zbrodnie pope³niane na ludziach ( w tym wy¿ynanie ca³ych narodów -Katarzy ) w imiê jedynej wiary.
Widzisz, East, to znowu subiektywizm. Dlaczego zak³adasz, ¿e pewne Ÿród³a BAGATELIZUJ¥ zbrodnie Koœcio³a, a nie, ¿e inne je WYOLBRZYMIAJ¥? Moim zdaniem to skok z jednej skrajnoœci w drug¹. A co do dowodów na MANIPULACJà - to wyka¿ mi, ¿e Koœció³ manipulowa³ ludŸmi. Przy czym zaznaczam - manipulacja to ŒWIADOME wprowadzanie w b³¹d. Wiêc samo stwierdzenie, ¿e np Papie¿ kaza³ kogoœ zabiÌ w imiê wiary, nie starczy. Musia³byœ wykazaÌ, ¿e zrobi³ to, jednoczeœnie wierz¹c, ¿e ta wiara jest nies³uszna. Inaczej nie bêdzie to ju¿ manipulacja. Ja nie lekcewa¿ê ¿adnych Ÿróde³
To dlaczego z gĂłry zakÂładasz, Âże ÂźrĂłdÂła mĂłwiÂące o niÂższym stopniu szkĂłd Inkwizycji po prostu BAGATELIZUJÂĄ sprawĂŞ? PrzecieÂż jest to lekcewaÂżenie ÂźrĂłdeÂł, ktĂłrego podobno nie robisz. Ja rĂłwnieÂż nie bagatelizujĂŞ. UwaÂżam, Âże prawda leÂży gdzieÂś poÂśrodku. JeÂśli nawet tylko 10% z okropnoÂści, ktĂłrych dopuszcza siĂŞ ta czy inna religia w imiĂŞ Jedynego Boga jest prawdÂą to juÂż jest sygnaÂł, Âże coÂś jest nie tak i nie ma co chowaĂŚ gÂłowy w piasek
Problem w tym, Âże obecnie, prĂłcz pewnych indywidualnych przypadkĂłw, trudno KoÂścioÂłowi zarzuciĂŚ ÂŚWIADOME (zaznaczam...) pchanie ludzi ku destrukcji. WierzÂą w to, w co wierzÂą, i wierzÂą, Âże jest to dobre. Chyba, ze wykaÂżesz, Âże hierarchowie wiedzÂą, Âże jest to zÂłe, i z premedytacjÂą (zaznaczam...) wciskajÂą to ludziom jako "dobre". Inaczej o manipulacji czy zÂłej woli mowy byĂŚ nie moÂże.
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
ptak
Gość
|
 |
« Odpowiedz #15 : Grudzień 04, 2010, 13:32:38 » |
|
East, jakÂże piĂŞknie ogarniasz swoim umysÂłem tak skomplikowane na pierwszy rzut oka sprawy. Bo co tak naprawdĂŞ trzyma nas w nabytej toÂżsamoÂści i ciÂągÂłoÂści zdarzeĂą, jak nie takie ich wÂłaÂśnie postrzeganie? Wiara, Âże coÂś musi wynikaĂŚ z drugiego. Czyli realizacja programu.
A czym jest istota czÂłowieka? Czy nie jest ona wolna od wszelkich zaszÂłoÂści i zaleÂżnoÂści? Czy naprawdĂŞ nie mamy mocy stanowienia o sobie zgodnie z impulsem, wyobraÂżeniem, marzeniem? Czy musimy byĂŚ niewolnikami przeszÂłoÂści?
Jak myœlisz, tak masz. Jak myœlisz, takiego dokonujesz wyboru. I Wszechœwiat tak Ciê umiejscawia, albo w okreœlonym ci¹gu zdarzeù, albo w wyj¹tkowoœci twego olœnienia na w³asny temat. Zdecydowanie wolê drug¹ opcjê, bo daje mi to ca³kowit¹ wolnoœÌ, pozwala na zrzucenie kajdan zale¿noœci. A ¿e to mo¿liwe, dowodzi tego nauka, mistyka i doœwiadczenia ¿yciowe wielu ludzi. Mo¿na jednak tkwiÌ w starym pogl¹dzie i odliczaÌ kolejne liczby (nastêpstwa zdarzeù). Wolna wola.
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
quetzalcoatl44
Gość
|
 |
« Odpowiedz #16 : Grudzień 04, 2010, 14:07:06 » |
|
no tak teoretycznie swiadomosc moze wplywac i na czas i na przestrzen..  tz mozna byc kims innym, w innych okolicznosciach, podobne przyciaga podobne itd..
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
Szmer
Gość
|
 |
« Odpowiedz #17 : Grudzień 04, 2010, 14:56:46 » |
|
East, mi nie chodzi³o o program... musia³em to po prostu w jakiœ bardzo prosty i okrojony sposób przedstawiÌ. Zdajemy sobie sprawê z tego ¿e rozmawiamy o czymœ bardziej z³o¿onym ni¿ ci¹g liczb  PóŸniej przeczytam wszystkie te d³ugie posty i bêdê broni³ swojego zdania  Dariusz, Dziêki za nowy w¹tek bo temat jak najbardziej interesuj¹cy i jak widaÌ, du¿o do powiedzenia jest w tym zakresie 
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
Silver
Gość
|
 |
« Odpowiedz #18 : Grudzień 04, 2010, 18:57:47 » |
|
Czyli chodzi o to, by jednak przeÂżywaĂŚ emocje, ale bez ich osÂądzania jako zÂłe?
TAK. Co wiêcej..., wogóle nie os¹dzaÌ nie tylko emocji, ale niczego... S¹dy wartoœciuj¹ce niczego wogóle nie zmieniaj¹. Ka¿da bez wyj¹tku rzecz wymaga zrozumienia, a nie os¹dzania.To zrozumienie przynosi rozwi¹zanie, a nie odwrotnie. Na przyk³ad os¹d, ¿e wojna jest z³a, pogarsza przecie¿ tylko jej okrucieùstwo... Ale zrozumienie przyczyn wojen, przyczyn agresji jest drog¹ do rozwi¹zania problemu. Os¹d stanowi blokadê do zrozumienia. Twierdzimy, ¿e coœ jest z³e i zazwyczaj na tym koùczy siê nasza rola w zrozumieniu, poniewa¿ twierdz¹c, ¿e coœ jest z³e podlega ono automatycznemu odrzuceniu. I tak b³êdne ko³o siê zamyka.
|
|
« Ostatnia zmiana: Grudzień 04, 2010, 18:58:50 wysłane przez Silver »
|
Zapisane
|
|
|
|
Tenebrael
Gość
|
 |
« Odpowiedz #19 : Grudzień 04, 2010, 19:41:24 » |
|
Silver:
Hmmm, teoretycznie siĂŞ z TobÂą zgodzĂŞ. Jednak uwaÂżam, Âże w praktyce to, co piszesz, to utopia. ByÂłoby inaczej, gdyby ocenianie byÂło Âświadomym wyborem kaÂżdego z nas. Jednak tak nie jest. Ocena jest w duÂżym stopniu wynikowÂą emocji, jakie budzi w nas dane wydarzenie, osoba, czy rzecz. Sama ocena jest wynikowÂą tych emocji, zracjonalizowanÂą i usystematyzowanÂą przez Âświadomy umysÂł.
Teoretycznie, mo¿na by podejœÌ do tego tak, by hamowaÌ œwiadomy umys³ przed racjonalizowaniem tych emocji i kszta³towaniem z nich oceny. Jednak wtedy zrobilibyœmy sobie o wiele wiêksz¹ krzywdê, zostawiaj¹c mnóstwo nieprzepracowanych emocji, które z jednej strony by BY£Y, a z drugiej by³y ukryte przed œwiadomoœci¹, doprowadzaj¹c do nieuœwiadomionych postaw.
Mo¿na by te¿ wejœÌ g³êbiej, i wy³¹czyÌ emocje. Sam kiedyœ tak zrobi³em - na tyle zacz¹³em panowaÌ nad swoj¹ podœwiadomoœci¹, ¿e mog³em po prostu "wy³¹czyÌ" emocje.
Ale nie polecam, i nikomu tego nie ¿yczê. Bo takiej pustki w œrodku, jaka wtedy powstaje, trudno jest porównaÌ do czegokolwiek innego. OkropnoœÌ.
Tak wiĂŞc nie da siĂŞ w ogĂłle nie oceniaĂŚ. MoÂżna udawaĂŚ, Âże siĂŞ nie ocenia, nie dopuszczajÂąc emocji i oceny do ÂświadomoÂści. Ale ocena zawsze bĂŞdzie, i, co waÂżniejsze, bĂŞdzie siĂŞ przejawiaÂła w nieuÂświadomionych postawach czy zachowaniach o nieuÂświadomionej motywacji.
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
Szmer
Gość
|
 |
« Odpowiedz #20 : Grudzień 04, 2010, 20:17:57 » |
|
Silver, 100% racji! Tenebrael, utopia? czemu? na jakiej podstawie mamy tak uwa¿aÌ skoro tego nie sprawdziliœmy?  Myœlê ¿e takie rozwi¹zanie warto obraÌ za cel. Mo¿e my go nie zrealizujemy... mo¿e nasze dzieci i wnuki te¿ nie... ale mo¿e warto dla kogoœ stworzyÌ tak¹ przesz³oœÌ ¿eby mia³ na tyle silne fundamenty aby ten cel jednak zrealizowaÌ  Nie musimy wy³¹czaÌ emocji, ale warto nad nimi czasem zapanowaÌ :>
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
east
Gość
|
 |
« Odpowiedz #21 : Grudzień 04, 2010, 20:21:49 » |
|
Witaj TenebraelWystarczy, ¿e porównasz podejœcie KK ze œredniowiecza i czasów wspó³czesnych. Zobaczysz, ¿e kiedyœ KK koncentrowa³o siê mocno na "srogim" obliczu ich Boga. Dzisiaj o wiele bardziej (choÌ nie w pe³ni) koncentruje siê na obliczu "mi³osiernym". Ok, rozumiem co chcesz powiedzieÌ. Wszystko siê zmienia, nawet wielowiekowe instytucje, które deklaruj¹ swoj¹ ci¹g³oœÌ - ze wszystkimi tego konsekwencjami. Nie mo¿na jednak sobie twierdziÌ, ¿e instytucja zachowuje ci¹g³oœÌ i szczyciÌ siê jej Tradycj¹, a jednoczeœnie mówiÌ - oto teraz jesteœmy nareszcie dobrzy, a przesz³oœÌ pomiùmy milczeniem. Ja nigdzie nie odrzucam przesz³oœci jako takiej. Ona istnieje na poziomie to¿samoœci. Jeœli zaœ instytucja , w tym wypadku KK niezmiennie siê wiekow¹ to¿samoœci¹ chlubi to niech nie liczy , ze ludzie zapomn¹. Kiedy u nas nast¹pi³a transformacja ustrojowa, to nikt ju¿ na silê nie ci¹gn¹ PZPR - partia siê samo- rozwi¹za³a. Ludzie porzucili instytucjê, bo czasy siê tak zmieni³y, ¿e instytucja przesta³a mieÌ sens. Jeœli KK uzna³by swoje b³êdy i siê samo rozwi¹za³, to mo¿e w to miejsce powsta³by nowy, o ca³kiem nowym image-u Koœció³. I rzeczywiœcie Luter próbowa³ naprawiÌ t¹ instytucjê, ale siê nie uda³o w zwi¹zku z czym dal pocz¹tek nowej instytucji odcinaj¹c siê od historii KK. I takie postêpowanie wydaje siê mieÌ du¿o wiêkszy sens ni¿ kontynuacja i rozmydlanie to¿samoœci na której siê opiera KK. "Kiedyœ byliœmy Ÿli, ale teraz to ju¿ z nas na prawdê w porzo kolesie" - mówi¹. Ja im nie wierzê. Dlatego, ¿e ich regu³y , którym sk³adaj¹ przysiêgê nie zmieni³y siê. B³êdy mog¹ siê powtórzyÌ i siê powtarzaj¹ w ci¹gle nowych ods³onach. Pedofilia to nie s¹ pojedyncze przypadki. Znêcanie siê nad dzieÌmi równie¿ nie. Kiedyœ Jerzy Urban pisa³ nawet w "NIE" wrêcz o handlu dzieÌmi adopcyjnymi przez ró¿ne oœrodki katolickie - podawa³ nazwiska, parafie, same fakty. Ok, mo¿na w to nie wierzyÌ, mo¿na by zignorowaÌ, ale trzeba byÌ czujnym. Oficjalne podtrzymywanie to¿samoœci przez KK to równie¿ odpowiedzialnoœÌ za CA£¥ przesz³oœÌ tej instytucji i wybielanie tego niewiele zmieni. Instytucja siê zmienia. Dlaczego? Bo zmieniaj¹ siê LUDZIE. Bo sama instytucja zale¿y od ludzi . Ale regu³y i prawa tej instytucji siê nie zmieniaj¹ . OK, za³ó¿my ,¿e ona zale¿y od ludzi. A ludzie s¹ ró¿ni. Kto Ci da gwarancjê, ¿e kler non stop bêdzie "mi³osierny"? Przyjd¹ nowi ludzie i powróc¹ do starych praktyk, bo przecie¿ nic im tego nie zabrania, bo przecie¿ to tylko kontynuacja starej tradycji i to¿samoœci. Dzisiaj nawet takiej gwarancji nie ma, a wrêcz przeciwnie, jest powrót do tej sprawdzonej starej praktyki. Oto funkcjonariusze Boga zagarnêli sobie potê¿ne iloœci gruntów w RP - patrz Komisja Maj¹tkowa.  O pardon - odzyskali . Tak to siê nazywa w nowomowie. Po co poœrednikom ku boskoœci maj¹tki ziemskie ? Czy¿ tak siê przedstawia mi³osierdzie ? Dla mnie to powrót do Tradycji tej instytucji. I mówiê ca³y czas o Instytucji. Ona ma tylko to¿samoœÌ, nie ma duszy, wed³ug mnie. To samo tyczy siê, przytoczonej przez Ciebie, Konstytucji. Przecie¿ Konstytucja zmienia³a siê jeszcze za naszych czasów, z tej PRL'owskiej w now¹, inn¹ formê. Inaczej - ludzie zmienili oblicze Paùstwa , wiêc to¿samoœÌ PRL-owska upadla. Trzeba j¹ by³o przepisaÌ na nowo . Tak samo upadn¹ wszystkie inne instytucje, jak tylko zmieni¹ siê wzajemne relacje miêdzyludzkie na bardziej przyjazne, cieple, empatyczne. To siê po prostu op³aca , bo jaki jesteœ to otrzymujesz tego wiêcej ( Prawo Przyci¹gania). Instytucje powinny byÌ spraw¹ wtórn¹ wobec ludzkich wyborów i raz na jakiœ czas ( jak w przypadku PRL ) tak rzeczywiœcie jest. Na szczêœcie zmiany przyspieszaj¹ i coraz czêœciej wszelkie instytucje bêd¹ upada³y. Ty widzisz to jako zale¿noœÌ dwusk³adnikowa: INSTYTUCJA --> LUDZIE, z jednym kierunkiem zale¿noœci. Ale¿ pisa³em, ¿e ludzie tworz¹ instytucjê, nadaj¹ jej okreœlon¹ to¿samoœÌ i dopiero POTEM instytucja przejmuje kontrolê nad cz³owiekiem. Dopiero jak wzrasta œwiadomoœÌ potrzeb zmian wówczas mo¿na dopisaÌ zale¿noœÌ przez Ciebie wyprowadzon¹ : INSTYTUCJA --> CZ£OWIEK --> INSTYTUCJA --> CZ£OWIEK, z zapêtlonymi koùcami. Ale do tej pory dzia³o siê to skokowo i okupione by³o ofiarami w ludziach. Zmiana zostaje wymuszona zmian¹ œwiadomoœci zbiorowej . Wówczas i tylko wówczas System upada. Jak do tej pory w historii œwiata ró¿ne to¿samoœci instytucjonalne ustanowione przez cz³owieka po spe³nieniu swojej roli upada³y, po czym je rozwi¹zywano. Jedynie KK tu wyj¹tkiem zadziwiaj¹cym mnie jest  ps. za Kiaryzm przepraszam 
|
|
« Ostatnia zmiana: Grudzień 04, 2010, 20:22:11 wysłane przez east »
|
Zapisane
|
|
|
|
Kiara
Gość
|
 |
« Odpowiedz #22 : Grudzień 04, 2010, 21:09:44 » |
|
Ocenianie? Ocenianie jest niezbednoscia , bylo i bedzie , gdyz ocena to stwirdzenie jakiejs wartosci. Pozytywnej , lub negatywnej w naszym odczuciu wedle naszego systemu wartosci. Co by bylo gdyby nic nie bylo oceniane, gdyby wszystko mialo idetyczna wartosc? Taka sytuacja jest niemozliwa a szczegolnie niemozliwa w swiecie fozycznym. Ocenianie , okreslanie wartosci wyznacza kierunek rozwoju. Albo jest gradacja albo degradacja , no moze byc tez stagnacja , ale ona nigdy nie trwa zbyt dlugo. Warto tylko wiedzieciz nalezy oceniac sytuacje a nie ludzi bedacych w nich. Ludzie wszyscy sa piekni i dobrzy z natury , ze swojej boskiej istoty. Sytuacje ktore tworza bywaja zle , bardzo zle , lub dobre i bardzo dobre. To dopiero ocenianie ich przez osobisty system wartosci przybliza nas , lub oddala. Ale tu juz nie tylko od sytuacji ale takze od ludzi je tworzacych. Kazdy wybiera komu z kim po drodze i dlaczego. Dlaczego? Bo ocenia sytuacje w ktorej moze sie znalezc , ocenia czy to co ona przyniesie bedzie dla niego dobrem , czy nie. A jednak kazdy na miare swojego systemu wartosci dazy do powiekszania osobistego dobra. Wszystkiego co rozumie i czuje w tym momecie jako swoje dobro. Tak wiecktos czuje ze nawet ( to co naszym zdaniem , oceniane naszym systemem wartosci jest zlem) dla kogos jest dobrem. Takich a nie innych doswiadczen potrzebuje dla wlasnego wzrastania , rozkwitu i pieknienia. Zatem pozwolmy mu na te doswiadczenia , nie oceniajmy Czlowieka. Oceniajmy sytuacje by w nia wejsc lub ominac szerokim lukiem jako niewlasciwa dla nas. Czy ocena jest potrzebna? Ona jest niezbedna by moglo rozwijac sie zycie.Kiara 
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
Silver
Gość
|
 |
« Odpowiedz #23 : Grudzień 05, 2010, 00:51:09 » |
|
Ocenianie? Ocenianie jest niezbednoscia , bylo i bedzie , gdyz ocena to stwirdzenie jakiejs wartosci. Pozytywnej , lub negatywnej w naszym odczuciu wedle naszego systemu wartosci.
Po pierwsze to trzeba siê wpierw zastanowiÌ co jest os¹dzaniem, a co jest wartoœciowaniem. Jak wynika z Twojej wypowiedzi os¹d i stwierdzenie wartoœci znaczy dla Ciebie to samo.Zlewasz wiêc do kupy jedno z drugim. Przyk³ad wprost z ¿ycia wziêty : Trzy godziny temu zawita³ do mnie s¹siad i rzek³ : k.....wa co za pogoda... doœÌ, ¿e zimno jak diabli, to bêde musia³ jeszcze o pi¹tej rano wstaÌ i odsypaÌ drogê, bo nie wyjedziemy jutro do koœcio³a. Ale... narciarze zacieraj¹ rêce i ciesz¹ siê.Jutro ubior¹ siê ciep³o i pojad¹ na narty... Pytanie o czym œwiadczy powy¿szy z ¿ycia wziêty przyk³ad : 1.S¹siad oceni³ pogodê jako z³¹, poniewa¿ nie spe³nia ona jego oczekiwaù. 2.Narciarze ocenili pogodê jako dobr¹, poniewa¿ spe³nia akurat ich oczekiwania. Gdyby nie byli narciarzami pewnie te¿ przeklinali by t¹ sam¹ pogodê. Mamy tu czarno na bia³ym do czynienia z dwoma os¹dami... Pierwszy jest negatywny, a drugi pozytywny. Jeden i drugi os¹d nie jest prawdziwy, jest tylko subiektywnym odczuciem dopasownym wedle swoich indywidualnych potrzeb i uwarunkowaù. To s¹ OCENY. A co w takim razie jest WARTOŒCIOWANIEM... ? Zatem wróÌmy do pogody : Jest bardzo zimno, temperatura wynosi - 15 stopni, a wiatr tworzy spore zaspy. To jest wartoœciowanie rzeczy i sytuacji z ni¹ zwi¹zanych. Jest stwierdzeniem faktu, zgodnym z rzeczywistoœci¹. Mówimy : jest bardzo zimno, pada ulewny deszcz, œwieci s³oùce, kwiaty pachn¹ - jest to wartoœciowanie, poniewa¿ podmiotowi dodajemy orzeczenie wartoœciuj¹ce. Os¹d : pogoda jest z³a, sukienka jest brzydka i jej nie kupiê, samochód jest do niczego bo ju¿ siê piêÌ razy zepsu³ itp.... Tymczasem WSZYSTKO po prostu JEST... Systemy wartoœci (jak sama nazwa wskazuje) s¹ systemami nabytymi. Nie maj¹ one NIC wspólnego z rzeczywistoœci¹, lecz maj¹ wiele wspólnego tylko ze spo³ecznym zaprogramowniem, które to wskazuje co jest dobre, a co z³e, co lepsze, a co gorsze, co w³aœciwe, a co nie. Problem tylko w tym, ¿e nie odzwierciedlaj¹ one ¿adnej prawdy, lecz jest tylko odzwieciedleniem tego w jaki sposób ludzie postanowili wiedzieÌ rzeczy. Jedynym ''sytemem'' wartoœci jest idea w³asnego serca.Ta idea rozumuje, a nie os¹dza.Ta idea obserwuje i wyci¹ga wnioski. Ta idea siê tylko przygl¹da, poniewa¿ wszystko niesie sob¹ wieœÌ i przes³anie. Przygl¹daj¹c siê Waszym wypowiedziom stwierdzam jedno - ¿yjecie w stereotypach. I nie jest to os¹d, lecz stwierdzeniem faktów. Takim samym jak stwierdzenie, ¿e jutro zaœwieci S³oùce... ======================= Wydaje mi siê ¿e bez sensowne jest wg. dywagowanie na temat przesz³oœci, bo indywidualizm jednostki i niezale¿noœÌ tworz¹ ró¿nych ludzi.
Pierwszym krokiem jest... uzmys³owienie sobie, czym w³aœciwie jest przesz³oœÌ.. skoro o niej mówimy. Gdy zapytasz podœwiadmoœci co wydarzy³o siê wa¿nego 5-lat temu, ''ona'' odpowie Ci w czasie teraŸniejszym - TERAZ jesteœ na egzaminie. Ktoœ powie - coœ tu nie gra, przecie¿ to by³o 5 lat temu...! Ano w³aœnie... PiêÌ lat temu, wyznaczy³ ''czas'' papierowy kalendarz. Lecz papierowy, czy inny kalendarz nie jest wyznacznikiem ¿adnego czasu, ani jego up³ywu. W zwi¹zku z powy¿szym mamy do czynienia z iluzj¹, która mówi, ¿e up³ynê³y miesi¹ce, lata... itd. Up³ynê³y, ale... na piepierowym kalendarzu...., ale nigdzie wiêcej....! Poczucie czasu i przestrzeni jest ''wiêzieniem'' dla ludzi jako œwiadomoœci, poniewa¿ tworzy dysonans pomiêdzy obiektywnym œwiatem, a subiektywn¹ wiar¹ w coœ, co nie reprezentuje ¿adnego odpowiednika w rzeczywistoœci, a ju¿ w latach szeœciedziesi¹tych przeprowodzane badania potwierdzi³y, ¿e poczucie czasu i jego up³ywu to funkcja mózgu, który nie potrafi inaczej zinterpretowaÌ faktu ró¿nych zdarzeù. Ot i wszystko. Nikt nie mówi, ¿e wspomnienia s¹ z³e, jedynie problem polega na tym, ¿e ka¿de wspomnienie utozsamiane jest z pojêciem czasu.Je¿eli wspominamy sobie jak to by³o kiedyœ na urlopie, to pierwsz¹ myœl¹ jest poszukiwanie zdarzenia w czasie i przestrzeni, wiêc chcemy sobie przypomnieÌ, a kiedy to w³aœciwie by³o, a dopiero poŸniej - co siê wydarzy³o. W zwi¹zku z powy¿szym rzecz znowu wymaga zrozumienia ; kalendarz jak i zegar pokazuj¹cy ''czas'' pozwala nam lepiej organizowaÌ, ¿ycie, ale to nie ma nic wspólnego z czasem, tygodniami, miesi¹cami, latami.. Wczoraj to dziœ, tyle ¿e wczoraj. A skoro tak oznacza to, ¿e wszytko dzieje siê TERAZ i nigdy nie by³o kiedyœ i ¿aden kalendarz nie oznacza ¿adnego - kiedyœ. Czyli jest to czysta iluzja - niczym wiêcej. Tak¹ sam¹ iluzj¹ s¹ relatywistyczne pojêcia typu Bóg, cz³owiek, pies, wszechœwiat. Problem nie polega na tym, aby siê ich pozbywaÌ, bo to nieœmieci, które mo¿na wyrzuciÌ do kosza, lecz czêœÌ naszej œwiadomoci, w któr¹ wierzymy, tylko polega na tym, aby zrozumieÌ, czyli co w³aœciwie jest czym. A zrozumienie spowoduje automatycznie uwolnienie siê od iluzji, chyba ¿e komuœ siê bardzo podoba ¿ycie w iluzji, ale to ju¿ jego sprawa na ile weŸmie odpowiedzialnoœÌ za swoje nieocenione istnienie, które mota siê w iluzjach, lub jak inni okreœlaj¹ w MATRIXIE, który nie istnieje nigdzie, tylko w ludzkich g³owach. Scali³em posty Darek
|
|
« Ostatnia zmiana: Grudzień 05, 2010, 11:50:36 wysłane przez Dariusz »
|
Zapisane
|
|
|
|
songo1970
 Maszyna do pisania...
Punkty Forum (pf): 22
Offline
Płeć: 
Wiadomości: 4934
KIN 213
Zobacz profil
|
 |
« Odpowiedz #24 : Grudzień 05, 2010, 08:49:43 » |
|
Silver a wiĂŞc trochĂŞ przewrotnie zapytam- czego funkcjÂą jest starzenie siĂŞ ludzi/przemijanie, w sumie wszystkiego w tej iluzji mateialnej ktĂłrÂą sami generujemy? 
|
|
|
Zapisane
|
"Pustka to mniej ni¿ nic, a jednak to coœ wiêcej ni¿ wszystko, co istnieje! Pustka jest zerem absolutnym; chaosem, w którym powstaj¹ wszystkie mo¿liwoœci. To jest Absolutna ŒwiadomoœÌ; coœ o wiele wiêcej ni¿ nawet Uniwersalna Inteligencja."
|
|
|
|