Tenebrael
Gość
|
 |
« Odpowiedz #25 : Grudzień 05, 2010, 08:54:33 » |
|
EAST:Ok, rozumiem co chcesz powiedzieÌ. Wszystko siê zmienia, nawet wielowiekowe instytucje, które deklaruj¹ swoj¹ ci¹g³oœÌ - ze wszystkimi tego konsekwencjami. Nie mo¿na jednak sobie twierdziÌ, ¿e instytucja zachowuje ci¹g³oœÌ i szczyciÌ siê jej Tradycj¹, a jednoczeœnie mówiÌ - oto teraz jesteœmy nareszcie dobrzy, a przesz³oœÌ pomiùmy milczeniem. Ja nigdzie nie odrzucam przesz³oœci jako takiej. Ona istnieje na poziomie to¿samoœci. Jeœli zaœ instytucja , w tym wypadku KK niezmiennie siê wiekow¹ to¿samoœci¹ chlubi to niech nie liczy , ze ludzie zapomn¹. Kiedy u nas nast¹pi³a transformacja ustrojowa, to nikt ju¿ na silê nie ci¹gn¹ PZPR - partia siê samo- rozwi¹za³a. Ludzie porzucili instytucjê, bo czasy siê tak zmieni³y, ¿e instytucja przesta³a mieÌ sens. Jeœli KK uzna³by swoje b³êdy i siê samo rozwi¹za³, to mo¿e w to miejsce powsta³by nowy, o ca³kiem nowym image-u Koœció³.
I tu siĂŞ nieco mylisz. Same PRAWA, ktĂłre przyjmujÂą czÂłonkowie KoÂścioÂła, siĂŞ nie zmieniÂły (a jeÂśli juÂż, to w naprawdĂŞ nieznacznym stopniu). ZmieniÂł siĂŞ natomiast SPOSĂB ich egzekwowania, ocena zakresu tych praw, i etc. PrzykÂładowo - prawo koÂścielne zabraniajÂące kontaktĂłw z okultyzmem (moim zdaniem bzdurne, ale akurat tu moje zdanie nie ma znaczenia, bo czÂłonkiem KK nie jestem). Prawo to byÂło i jest niezmienne. ZmieniÂły siĂŞ formy jego egzekwowania, zakres tego egzekwowania. KiedyÂś kaÂżdy byÂł zobowiÂązany do jego przestrzegania, nie waÂżne, czy czÂłonek KK, czy nie. A za nieposÂłuszeĂąstwo groziÂły kary pieniĂŞÂżne, "odosobnienie", a w skrajnych przypadkach - stos. Obecnie prawo to jest egzekwowane poprzez (a) pouczanie (B) wiernych, Âże okultyzm wedÂług myÂśli KK jest zÂły. Prawo to samo, podejÂście do niego - diametralnie ró¿ne. I bardzo podobnie jest z wieloma innymi prawami. Sam krĂŞgosÂłup KK siĂŞ nie zmienia (zbyt mocno), natomiast zmienia siĂŞ metodyka dziaÂłaĂą. KK z kolei nie twierdzi, Âże kiedyÂś prawo byÂło zÂłe, a teraz jest cacy. Rozumiem, Âże moÂżna tej instytucji nie lubiĂŚ, ale nie znaczy to, Âże moÂżna przedstawiaĂŚ nieprawdziwe dane na jej temat. JeÂśli chodzi o KK, to wyznaje te same (lub bardzo podobne) prawa od dawna. Zmienia natomiast podejÂście do ludzi, tak jak zmieniajÂą siĂŞ ludzie i czasy. I w tym kontekÂście moÂżna powiedzieĂŚ, Âże o przeszÂłoÂści warto zapomnieĂŚ, a raczej - nie oceniaĂŚ obecnego KK przez pryzmat KK sprzed X setek lat. Ale reguÂły i prawa tej instytucji siĂŞ nie zmieniajÂą . OK, za³ó¿my ,Âże ona zaleÂży od ludzi. A ludzie sÂą ró¿ni. Kto Ci da gwarancjĂŞ, Âże kler non stop bĂŞdzie "miÂłosierny"? PrzyjdÂą nowi ludzie i powrĂłcÂą do starych praktyk, bo przecieÂż nic im tego nie zabrania, bo przecieÂż to tylko kontynuacja starej tradycji i toÂżsamoÂści.
Nikt tego nie zagwarantuje. Bo instytucjê tworz¹ LUDZIE, którzy siê zmieniaj¹. Co ca³y czas staram siê pokazaÌ. A powiedz mi, kto zagwarantuje, ¿e JAKAKOLWIEK instytucja, grupa wyznaniowa, czy zwyk³y klub ksi¹¿ki, nagle nie stan¹ siê krwio¿erczymi bestiami? Otó¿ to - NIKT. I czy dlatego trzeba od razu odrzucaÌ wszelkie formy instytucji? Owszem, mo¿na sobie wierzyÌ w utopijne wizje Ziemi bez paùstw, bez praw, bez rz¹dów, bez instytucji. Ja nie wierzê. Bo twory te, to nie tylko, jak chcia³oby wielu, ryzyko manipulacji i terroru. Twory te w du¿ej mierze da³y potencja³ rozwojowy naszej kulturze, nauce, technice. Bez nich mo¿liwe, ¿e dalej siedzielibyœmy przy ogniskach i marzli, a szczytem techniki by³by obciosany kamieù. Na szczêœcie, cz³owiek wpad³ na pomys³ instytucji PLEMIENIA, a ¿eby w plemieniu nie by³o chaosu, wpad³ na instytucjê WODZA. Zapewniaj¹c ci¹g³oœÌ nie tylko przetrwania plemienia, wzajemnej pomocy, ale i ci¹g³oœÌ myœli i tworów swoich r¹k. Dlatego nie jestem zwolennikiem skrajnoœci. Owszem, nie chcê wybielaÌ. Ale te¿ nie demonizujmy. I mówiê ca³y czas o Instytucji. Ona ma tylko to¿samoœÌ, nie ma duszy, wed³ug mnie.
Nie ma duszy. Za to tworz¹cy j¹ ludzie - maj¹. A bez ludzi Instytucja by nie istnia³a. I to sprawia, ¿e Instytucja ma duszê - duszê zbiorow¹, bêd¹c¹ po³¹czeniem "dusz" swoich cz³onków. Dusza instytucji siê zmienia, co widzisz na podstawie KK. Jeœli akurat cz³onkami instytucji s¹ sami ludzie nienawistni, to i wspólna "dusza zlepkowa" pa³a nienawiœci¹. Gdy zmieniaj¹ siê ludzie, inne dusze staj¹ siê cz³onkami instytucji - zmienia siê wypadkowa "dusza instytucji". A dowodem na to jest to, ¿e Instytucja bez ¿adnego cz³onka nie istnieje. Inaczej - ludzie zmienili oblicze Paùstwa , wiêc to¿samoœÌ PRL-owska upadla. Trzeba j¹ by³o przepisaÌ na nowo
Dok³adnie. WidaÌ jednak mentalnoœÌ ludzi dalej jest na tyle KK przychylna, a klimat dla KK na tyle jeszcze sprzyjaj¹cy, ¿e nie czas jeszcze na upadek. Mo¿e kiedyœ owszem, upadnie. Ale bezsensem jest wymuszaÌ upadek na si³ê, i oceniaÌ, kiedy ju¿ powinni upaœÌ, a kiedy nie. O tym zdecyduj¹ realia. Tak samo upadn¹ wszystkie inne instytucje, jak tylko zmieni¹ siê wzajemne relacje miêdzyludzkie na bardziej przyjazne, cieple, empatyczne.
Albo nie upadnÂą. Albo po prostu ewoluujÂą. Albo nawet nie ewoluujÂą instytucje, ale ludzie w nich, i, co za tym idzie, ewoluuje caÂła dusza instytucji. Instytucje powinny byĂŚ sprawÂą wtĂłrnÂą wobec ludzkich wyborĂłw
I tak te¿ jest. Instytucja nie musi upaœÌ, rozwi¹zaÌ siê, by siê zmieniÌ. Sama zmiana mentalnoœci cz³onków zmienia i sam¹ instytucjê. Upadek instytucji - to skrajna sytuacja, radykalizm. Jest jedn¹ z mo¿liwoœci przemiany - ale nie jedyn¹ i nie konieczn¹. Na szczêœcie zmiany przyspieszaj¹ i coraz czêœciej wszelkie instytucje bêd¹ upada³y.
Nie liczy³bym na to. Ale to zweryfikuje czas - pogadamy o tym za 5 lat, zobaczymy, kto mia³ racjê  Zak³ad o litra?  Ale¿ pisa³em, ¿e ludzie tworz¹ instytucjê, nadaj¹ jej okreœlon¹ to¿samoœÌ i dopiero POTEM instytucja przejmuje kontrolê nad cz³owiekiem. Dopiero jak wzrasta œwiadomoœÌ potrzeb zmian wówczas mo¿na dopisaÌ zale¿noœÌ przez Ciebie wyprowadzon¹ :
Niekoniecznie. Zmiana dokonuje siê razem ze zmian¹ cz³onków i ich nastawienia. Zmiana taka jest nieformalna (przyk³adowo, na pewne rzeczy, choÌ oficjalnie s¹ zakazane, przymykane jest oko), ale jest. To, o czym Ty piszesz, jest wtórne wobec o wiele wczeœniejszej, i jak najbardziej odczuwalnej, zmiany nieformalnej. jest to zmiana FORMALNA - gdy oka¿e siê, ¿e nieformalnych zmian jest tak wiele, ¿e nie maj¹ ju¿ nic wspólnego z rdzennymi prawami. Wtedy dopiero, jedynie jako potwierdzenie formalne, dokonuje siê oficjalna zmiana FORMALNA. Jak do tej pory w historii œwiata ró¿ne to¿samoœci instytucjonalne ustanowione przez cz³owieka po spe³nieniu swojej roli upada³y, po czym je rozwi¹zywano. Jedynie KK tu wyj¹tkiem zadziwiaj¹cym mnie jest Mrugniêcie
Nieco z innej beczki przykÂład, ale co tam: Rodzina krĂłlewska w Anglii. PrzykÂład systemu, ktĂłry byÂł, speÂłniÂł swojÂą rolĂŞ, zmodyfikowaÂł STOPNIOWO swoje znaczenie, i dalej dobrze funkcjonuje, na stopniowo, ale o 180 stopni zmienionych prawach. Taki przykÂład na to, Âże radykalizm nie jest konieczny, Âże Instytucje mogÂą zmieniaĂŚ siĂŞ stopniowo, caÂły czas funkcjonujÂąc caÂłkiem dobrze. SILVER:To sÂą OCENY. A co w takim razie jest WARTOÂŚCIOWANIEM... ?
Zatem wróÌmy do pogody : Jest bardzo zimno, temperatura wynosi - 15 stopni, a wiatr tworzy spore zaspy. To jest wartoœciowanie rzeczy i sytuacji z ni¹ zwi¹zanych. Jest stwierdzeniem faktu, zgodnym z rzeczywistoœci¹.
Mylisz siĂŞ. WartoÂściowanie nie jest stwierdzeniem faktu. WartoÂściowanie to nadanie subiektywnej wartoÂści obiektywnym faktom. Dla sÂąsiada -15 na dworze przyjmuje wartoœÌ ujemnÂą. Dla narciarza - wartoœÌ dodatniÂą. ZresztÂą, by siĂŞ nie rozwodziĂŚ i raz na zawsze zakoĂączyĂŚ dywagacje nad polszczyznÂą, cytat ze sÂłownika jĂŞz. pol. PWN: " wartoÂściowaĂŚ «poddawaĂŚ coÂś ocenie»" I to by byÂło na tyle, jeÂśli chodzi o teoriĂŞ, Âże wartoÂściowanie to nie ocenianie. EDIT: ZresztÂą, by Ci szybko i jednoznacznie wykazaĂŚ, Âże TwĂłj postulat o nie ocenianiu/nie wartoÂściowaniu (bo jak widaĂŚ to to samo) jest utopijny, odwoÂłam sie do... Twojego wÂłasnego posta, z tematu o Egipcie. StwierdziÂłeÂś w nim, Âże Epiptolodzy mainstreamu b³êdnie (bÂądÂź bez wystarczajÂących dowodĂłw) uznajÂą, Âże Egipt jest dzieÂłem Egipcjan, Âże Melchizedek ma duÂżo sÂłusznoÂści w swoich przeciwnych do mainstreamu twierdzeniach, i Âże moje argumenty przeciw temu sÂą niewystarczajÂące. W jednym (!!!) temacie, jednym poÂście, dokonaÂłeÂś aÂż 3 (!) ocen. OceniÂłeÂś: 1. Argumenty EgiptologĂłw jako NIEWYSTARCZAJÂĄCE 2. Argumenty Melchizedeka jako SÂŁUSZNE 3. Argumenty moje jako BEZZASADNE Nie jest to jedynie suche przekazanie danych, ale tych danych WARTOÂŚCIOWANIE, OCENIANIE. Bo bez oceniania nie moÂżna funkcjonowaĂŚ. Bez oceniania nie dojdzie do ÂŻADNEGO postĂŞpu. Aby coÂś siĂŞ rozwinĂŞÂło, musi najpierw powstaĂŚ nowatorskie rozwiÂązanie, prototyp, a potem, na drodze testowania, dziaÂłanie prototypu musi byĂŚ OCENIONE. Ocenione, czy prototyp dziaÂła WYSTARCZAJÂĄCO (subiektywna OCENA) dobrze, czy teÂż nie, i trzeba szukaĂŚ dalej. Brak oceny - to utopia.
|
|
« Ostatnia zmiana: Grudzień 05, 2010, 09:11:34 wysłane przez Tenebrael »
|
Zapisane
|
|
|
|
Kiara
Gość
|
 |
« Odpowiedz #26 : Grudzień 05, 2010, 12:09:35 » |
|
Ocenianie? Ocenianie jest niezbednoscia , bylo i bedzie , gdyz ocena to stwirdzenie jakiejs wartosci. Pozytywnej , lub negatywnej w naszym odczuciu wedle naszego systemu wartosci.
Po pierwsze to trzeba siê wpierw zastanowiÌ co jest os¹dzaniem, a co jest wartoœciowaniem. Jak wynika z Twojej wypowiedzi os¹d i stwierdzenie wartoœci znaczy dla Ciebie to samo.Zlewasz wiêc do kupy jedno z drugim. Przyk³ad wprost z ¿ycia wziêty : Trzy godziny temu zawita³ do mnie s¹siad i rzek³ : k.....wa co za pogoda... doœÌ, ¿e zimno jak diabli, to bêde musia³ jeszcze o pi¹tej rano wstaÌ i odsypaÌ drogê, bo nie wyjedziemy jutro do koœcio³a. Ale... narciarze zacieraj¹ rêce i ciesz¹ siê.Jutro ubior¹ siê ciep³o i pojad¹ na narty... Pytanie o czym œwiadczy powy¿szy z ¿ycia wziêty przyk³ad : 1.S¹siad oceni³ pogodê jako z³¹, poniewa¿ nie spe³nia ona jego oczekiwaù. 2.Narciarze ocenili pogodê jako dobr¹, poniewa¿ spe³nia akurat ich oczekiwania. Gdyby nie byli narciarzami pewnie te¿ przeklinali by t¹ sam¹ pogodê. Mamy tu czarno na bia³ym do czynienia z dwoma os¹dami... Pierwszy jest negatywny, a drugi pozytywny. Jeden i drugi os¹d nie jest prawdziwy, jest tylko subiektywnym odczuciem dopasownym wedle swoich indywidualnych potrzeb i uwarunkowaù. To s¹ OCENY. A co w takim razie jest WARTOŒCIOWANIEM... ? Zatem wróÌmy do pogody : Jest bardzo zimno, temperatura wynosi - 15 stopni, a wiatr tworzy spore zaspy. To jest wartoœciowanie rzeczy i sytuacji z ni¹ zwi¹zanych. Jest stwierdzeniem faktu, zgodnym z rzeczywistoœci¹. Mówimy : jest bardzo zimno, pada ulewny deszcz, œwieci s³oùce, kwiaty pachn¹ - jest to wartoœciowanie, poniewa¿ podmiotowi dodajemy orzeczenie wartoœciuj¹ce. Os¹d : pogoda jest z³a, sukienka jest brzydka i jej nie kupiê, samochód jest do niczego bo ju¿ siê piêÌ razy zepsu³ itp.... Tymczasem WSZYSTKO po prostu JEST... Systemy wartoœci (jak sama nazwa wskazuje) s¹ systemami nabytymi. Nie maj¹ one NIC wspólnego z rzeczywistoœci¹, lecz maj¹ wiele wspólnego tylko ze spo³ecznym zaprogramowniem, które to wskazuje co jest dobre, a co z³e, co lepsze, a co gorsze, co w³aœciwe, a co nie. Problem tylko w tym, ¿e nie odzwierciedlaj¹ one ¿adnej prawdy, lecz jest tylko odzwieciedleniem tego w jaki sposób ludzie postanowili wiedzieÌ rzeczy. Jedynym ''sytemem'' wartoœci jest idea w³asnego serca.Ta idea rozumuje, a nie os¹dza.Ta idea obserwuje i wyci¹ga wnioski. Ta idea siê tylko przygl¹da, poniewa¿ wszystko niesie sob¹ wieœÌ i przes³anie. Przygl¹daj¹c siê Waszym wypowiedziom stwierdzam jedno - ¿yjecie w stereotypach. I nie jest to os¹d, lecz stwierdzeniem faktów. Takim samym jak stwierdzenie, ¿e jutro zaœwieci S³oùce... ******** Silver zauwazylam iz masz problem z odroznianiem; osadzania , oceniania i wartosciowania. Przeczytaj uwaznie swoj post a zauwazysz ( mysle ) co napisales. Miedzy osadzaniem a ocenianiem nie ma znaku rownosci , bo to nie to samo. Miedzy stwierdzeniem faktu a ocenianiem rowniez go nie ma bo to nie to samo. Zatem? Oceniamy by poznac wartosc ,tak jest i w fizycznosci i w duchowosci. Oceniamy stwierdzony fakt istnienia czegos. Odnosimy ocene do jakichs wartosci , naszych , lub innych ale wartosci , ktore bywaja zmienne. Osadzanie to juz zupelnie inna bajka i o niej moze powstac oddzielny temat, bo z nia laczy sie wydawanie wyrokow ,czyli kar i nagrod. W stosunku do sytuacji moge sie podjac osadzania w odniesieniu wylacznie do systemu wartosci przekazanego nam przez Stworce , ktory mi jest bliski. Ale nie musi byc kazdemu idetycznie bliski. Kodeks prawny ( ustalony przez ludzi ) wedle ich aktualnego systemu wartosci jest stosowany do osadzow ludzkich. Osadzac ludzi w konkretnych zdarzeniach? Tego sie ja nie podejme , nie jestem i nie chce byc niczyim sedzia. Jednak odrozniac warto , dla czystszej formy dyskusji. Kiara 
|
|
« Ostatnia zmiana: Grudzień 05, 2010, 12:23:31 wysłane przez Dariusz »
|
Zapisane
|
|
|
|
east
Gość
|
 |
« Odpowiedz #27 : Grudzień 05, 2010, 13:17:40 » |
|
Witaj Tenebrael-u Nasza akademicka dysputa o instytucjach i ludziach przypomina mi dyskusjê nad tym co by³o pierwsze - "kura czy jajko " Mo¿e zostawmy ju¿ tego tasiemca o instytucjach, ale za to mo¿na by osadziÌ t¹ dyskusjê mocniej w temacie przesz³oœci i teraŸniejszoœci. Tak siê sk³ada , ze rezonujê z wieloma zdaniami Silvera na temat przesz³oœci, tylko w nieco innych s³owach wyra¿amy podobne myœli. Ludzki mózg, z tego co czyta³em to wspania³y komputer kwantowy , urz¹dzenie do redukowania stanów kwantowych. Posiada te¿ zdolnoœÌ do holograficznego zapisu zdarzeù - co nazywamy pamiêci¹. ( holograficzny wszechœwiat - Alain Aspekt, David Bohm ). cytat : Nasza bezgraniczna zdolnoœÌ do szybkiego przywo³ywania potrzebnych informacji z ogromnego magazynu pamiêci staje siê bardziej zrozumia³a, jeœli uwzglêdnimy, i¿ mózg dzia³a zgodnie z holograficznymi zasadami. Je¿eli przyjaciel zapyta ciê, jakie skojarzenia pojawiaj¹ siê w twym umyœle, gdy wypowie on s³owo "zebra", nie musisz dokonywaÌ niezgrabnych ruchów, przebijaj¹c siê poprzez gigantyczny, alfabetyczny magazyn w mózgu. Zamiast tego w bezpoœredni, natychmiastowy sposób pojawiaj¹ siê takie skojarzenia, jak "pasiasty", "podobny do konia", "zwierzê rodem z Afryki". Rzeczywiœcie jedn¹ z najbardziej zdumiewaj¹cych rzeczy, dotycz¹cych procesu myœlenia u ludzi jest to, ¿e ka¿da porcja informacji wydaje siê natychmiast ³¹czyÌ z wszystkimi pozosta³ymi czêœciami. Jest to jeszcze jedna charakterystyczna cecha hologramu. Poniewa¿ ka¿da czêœÌ hologramu jest skorelowana z ka¿d¹ inn¹ czêœci¹, mamy do czynienia z naturalnym, najwy¿szym przyk³adem systemu wzajemnie skorelowanego. (..) W œwietle holograficznego modelu mózgu, który opracowa³ Pribram, wyjaœniÌ mo¿na nie tylko zagadkê gromadzenia w umyœle informacji. Istotnym pytaniem pozostaje, w jaki sposób mózg jest w stanie prze³o¿yÌ lawinê informacji, które otrzymuje poprzez narz¹dy zmys³ów, na konkretny œwiat naszej percepcji. Kodowanie i dekodowanie czêstotliwoœci jest dok³adnie tym, co hologram czyni w najlepszy sposób ( Karl Pribram -neurofizjolog z Uniwersytetu Stanford )
Synteza poglÂądĂłw Bohma oraz Pribrama
Najbardziej zdumiewaj¹cy rezultat przynosi po³¹czenie holograficznego modelu mózgu Pribrama z teori¹ Bohma. Je¿eli konkretny charakter œwiata stanowi jedynie wtórn¹ rzeczywistoœÌ, natomiast "tam"(w œwiecie; przyp. tlum.) znajduje siê holograficzna gmatwanina czêstotliwoœci, je¿eli mózg jest tak¿e hologramem i dokonuje jedynie selekcji okreœlonych czêstotliwoœci spoœród tej gmatwaniny, przy czym zachodzi matematyczna transformacja tych czêstotliwoœci w percepcjê sensoryczn¹, czym wtedy staje siê obiektywna rzeczywistoœÌ? Mówi¹c wprost, rzeczywistoœÌ przestaje istnieÌ. Religie Wschodu od dawna utrzymywa³y, i¿ materialny œwiat jest Maya, iluzj¹. Chocia¿ myœlimy, i¿ jesteœmy fizycznymi istotami, które poruszaj¹ siê po fizycznym œwiecie, stanowi to tak¿e z³udzenie.(..) We wszechœwiecie, w którym ka¿dy indywidualny mózg stanowi niepodzieln¹ czêœÌ wiêkszego hologramu i gdzie wszystko jest ze sob¹ ca³kowicie powi¹zane, telepatia mo¿e byÌ rozumiana jako dotarcie do poziomu holograficznego. Jest oczywiœcie ³atwiej zrozumieÌ, w jaki sposób informacja biegnie z umys³u jednostki "A" do umys³u, po³o¿onej w du¿ej odleg³oœci jednostki "B". Ta koncepcja pomaga tak¿e zrozumieÌ szereg nierozwi¹zanych zagadek w psychologii. Szczególnie Stanislav Grof przeczuwa³, i¿ paradygmat holograficzny tworzy model rozumienia wielu zagadkowych zjawisk, doœwiadczanych przez ludzi w odmiennych stanach œwiadomoœci. (..) Alain Aspekt oraz jego zespó³ odkryli, i¿ w pewnych warunkach cz¹stki subatomowe, takie jak elektrony, s¹ w stanie komunikowaÌ siê ze sob¹ w natychmiastowy sposób, niezale¿nie od dziel¹cej je odleg³oœci. Nie ma to znaczenia, czy znajduj¹ siê one od siebie o 10 metrów czy te¿ dzieli je dystans bilionów kilometrów. W jakiœ sposób ka¿da cz¹stka wydajê siê zawsze wiedzieÌ, co robi¹ inne cz¹stki. To odkrycie obala d³ugo utrzymuj¹ce siê twierdzenie Einsteina, i¿ ¿adna komunikacja nie mo¿e nastêpowaÌ z prêdkoœci¹ wiêksz¹ ni¿ szybkoœÌ œwiat³a. Poruszanie siê obiektów z prêdkoœci¹ wiêksz¹ ni¿ szybkoœÌ œwiat³a jest równoznaczne ze zniesieniem bariery czasuhttp://www.bochenia.pl/swiadomoc-duchowa/2010/marzec/holograficzny-wszechwiat.htmlZatem ( wg powy¿szej koncepcji ) przesz³oœÌ i czas w ujêciu holograficznego wszechœwiata nie istniej¹ równie¿. Istnieje tylko TERAZ , które "odœwie¿a ekran" wyœwietlany w mózgu pod ró¿nym k¹tem co sprawia, ¿e zachodzi z³udzenie czasu. Z³udzenie jest bardzo realistyczne, bo mózg to taki jakby procesor taktuj¹cy "odœwie¿anie ekranu" ( o czym pisa³em wczeœniej za Stuartem Hameroffem ) z czêstotliwoœci¹ 40 hz. Zatem czas jest procesem generowanym przez mózg. Tutaj jeszcze uwaga - jeœli przyj¹Ì koncepcjê holograficznego wszechœwiata, to teoretycznie da³oby siê zobaczyÌ wszystko od pocz¹tku istnienia wszechœwiata, a nawet mo¿e i siêgn¹Ì w przysz³oœÌ - przysz³oœÌ jako mo¿liw¹ koncepcjê w oparciu o zredukowany stan kwantowy w jakim znajdujemy siê TERAZ ( kiedy wybierzemy inny stan kwantowy to zmieni³by siê obraz przysz³oœci - jak w kalejdoskopie, gdy jedno szkie³ko zmienia swoje po³o¿enie ). Piszê o mózgu, ale to przecie¿ tylko maszyna. Rolê poznawcz¹, czyli odkodowaniem czêstotliwoœci odebranych przez mózg ( mózg przetwarza gigantyczn¹ iloœÌ bitów na sek, ale jesteœmy realnie œwiadomi tylko u³amka tego co odbieramy ) pe³ni umys³. Kiedyœ w zamierzch³ej przesz³oœci umys³ by³ tym "programem" , który pozwoli³ nam wygraÌ wyœcig ewolucyjny z innymi zwierzêtami. Kiedy pojawi³ siê umys³ u cz³owieka ? Moim zdaniem, pomijaj¹c tu kwestie historyczne, umys³ pojawi³ siê w momencie w którym iloœÌ informacji docieraj¹ca do mózgu by³a tak du¿a, ¿e konieczne sta³o siê ich opanowanie i uporz¹dkowanie. Zreszt¹ s¹ inne koncepcje, ¿e to jacyœ kosmici nam genetycznie oprogramowali mózgi przy pomocy umys³ów, albo inna koncepcja ( z któr¹ ja siê osobiœcie zgadzam ), ¿e to ŒWIADOMOŒà wygenerowa³a ten program. W ka¿dym razie do czego zmierzam .Obecnie iloœÌ informacji oraz umys³owe postrzeganie rzeczywistoœci ju¿ nie wystarczaj¹ do opisu i zrozumienia jej funkcjonowania. Zatem pojawia siê Intuicja. Ona by³a od zawsze , ale póki umys³ radzi³ sobie œwietnie z rzeczywistoœci¹ nie gra³a powa¿nej roli. Teraz Intuicja wkracza na scenê, bo umys³ ju¿ nie jest w stanie taktowaÌ rozpêdzonej rzeczywistoœci holograficznej ( umys³ jako czytnik ). Potrzebny jest bardziej wydajny "czytnik" - Intuicja. W œlad za wkroczeniem Intuicji "odœwie¿anie obrazu" zupe³nie siê zmieni i pojawi¹ siê takie naturalne zdolnoœci jak telepatia, materializacja itd. Nie piszê o tym w kontekœcie ezoterycznym, tylko jako , moim zdaniem naturalnej kolei rzeczy. Z historii wiemy, ¿e ludzki mózg ewoluowa³ wiêc najprawdopodobniej proces ten dzieje siê nadal i on te¿ siê dostosuje do nowych wymagaù. Pytanie tylko, czy nast¹pi to skokowo ( tzw "wzniesienie" rok 2012 ) czy baardzo powoli. pozdr
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
Kiara
Gość
|
 |
« Odpowiedz #28 : Grudzień 05, 2010, 15:15:34 » |
|
Bardzo duzo jest racji w tym co napisales east , tylko trzeba zwrocic uwage na jedna niezmiernie wazna rzecz. Otoz slowo kod wywolujace pewne obrazy holograficzne moze byc zmieniane przez programiste , ktory zna zasady. Zreszta jak w komputerach. I bylo to robione przez dlugie wieki. Obecnie nie wszystko z pierwotnego znaczenia odpowiada pokazywanemu obrazowi lub nawet dzwiekowi, ba naet zapachowi. Czyli wpisano w swiadomosc ludzka inny program z innymi kodami znaczeniowymi , z tego wynika ( a wynika na podstawie obserwacji zycia) , ze t co mialo prowadzic w strone rozwoju i dobra , gdzies jest zablokowane i daje zupelnie odwrotne rezultaty. Czyli zmieniono kody wejsciowe. Pozostala nam tylko intuicja oparta na atawistycznych odczuciach dobra i zla. Ona i tylko ona jest w stanie przejsc przez ten gaszcz przekodowanych symboli nietknieta. Ona jest w stanie odroznic odczowaniem juz na odleglosc co jest naszym dobrem a co zlem opartym wlasnie na pierwotnych wpisach. Juz od dawna czlowiek zauwazyl iz to co niby mialo byc jego dobrem obraca sie przeciw niemu pomimo stosowania powszechnie uznanych zachowan wkodowanych jako dobre i wlasciwe. Intuicja zawsze odzywa sie jako pierwsza , jednak nawet gdy ja uslyszymy malo kto korzysta z jej glosu , no bo przeciez mozg i logika..... A mozg tworzy hologramy ( falszywe obrazy , inaczej wizualizacja na podstawie zapisu obrazowego znaczen i rzeczy) , ktore wcale nie musza i czesto nie odpowiadaja pierwotnej prawdzie. Powrot do tej wiedzy stworzenia z calym jej kodem prawdy to wyzerowanie wspolczesnego wpisy w nasze swiadomosci, to taka recetacja naszego komputera ale tej ludzkiej kreacji w ktorej zyjemy tu i teraz. W pamieci pierwotnej , pamieci mometu stworzenia wszystkie zapisy pozostana , zdjete beda tylko i wylacznie przekodowane znaczenia , przekodowane symbole. Nie mozna ponownie wpisac , uaktywnic wpisu pierwotnego na aktualnym , gdyz powstana "bazgroly" nieczytelne i kakofonia dzwieku. I to jest przed nami te slawetne trzy dni "ciemnosci" w ktorych beda sie "zerowaly" zfalszowane wpisy i dematerializowaly falszywe hologramy , oraz zanikaly falszywe dzwieki. Nasz komputer ( mozg) musi byc oczyszczony przed nastepnym etapem doswiadczen dokonujacych nowych prawdziwych wpisow. Kiara 
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
Tenebrael
Gość
|
 |
« Odpowiedz #29 : Grudzień 05, 2010, 19:58:23 » |
|
East:Odpowiem doœÌ krótko, by nie robiÌ kolejnego tasiemca. Wszystko, o czym piszesz, bazuje na tezie, ¿e "realny" œwiat nie istnieje, jest jedynie pewn¹ iluzj¹. Problem w tym, ¿e jest to bardzo wygodna teza - gdy¿ nie jest mo¿liwa ani do potwierdzenia, ani do obalenia. St¹d te¿ jest czysto akademicka, i niespecjalnie do czegokolwiek prowadzi. Dlaczego jest niemo¿liwa do obalenia? Gdy¿ sam proces dowodzenia musielibyœmy opieraÌ o coœ, co mo¿liwe jest do sklasyfikowania, co nie jest subiektywne. Natomiast, wedle tej tezy, funkcjonujemy w spójnie skonstruowanej iluzji. Wiêc i wszelkie "dowody" mo¿emy braÌ jedynie z tej iluzji, jedynie dowodziÌ "ze œrodka" tej iluzji. A skoro iluzja jest kompletna, to dowody wska¿¹ jedynie jej realnoœÌ, a nie iluzyjnosÌ. Dodatkowo, wszelkie czynnoœci, zgodnie z tym poziomem rozumowania, ³¹cznie z medytacyjnymi etc, s¹ czêœci¹ tej iluzji. A przynajmniej nie mo¿emy odrzuciÌ, ¿e takimi s¹. Nawet, jeœli jakiœ œwiat³y umys³ wyjdzie poza t¹ iluzjê, i tak nie bêdzie móg³ byÌ tego pewien - gdy¿ wyjœcie poza iluzjê mo¿e byÌ... czêœci¹ iluzji! St¹d cokolwiek odkryjemy, czy dowiemy siê o "iluzyjnoœci" iluzji, nie mo¿e byÌ uznawane - gdy¿ choÌbyœmy nei wiadomo jak daleko zaszli w uwalnianiu siê od iluzji, nie mo¿emy byÌ pewni, czy samo uwalnianie nie jest czêœci¹, jedn¹ z funkcji iluzji* Dlatego te¿ jest to wygodna teza - nie da siê jej ani udowodniÌ, ani obaliÌ, wiêc spokojnie mo¿na z ni¹ robiÌ, co siê chce - rozci¹gaÌ, zawê¿aÌ, zmieniaÌ, fantazjowaÌ. A rozmowa o niej - czysto akademicka, do niczego nie prowadz¹ca. *- tu polecam film Incepcja. Wprawdzie traktuje o snach, a nie stricte o iluzji rzeczywistoœci, ale œwietnie pokazane jest w nim, ¿e nigdy nie wiemy, gdzie iluzja mo¿e siê koùczyÌ. Nie chcê psuÌ filmu, ale jak obejrzysz od pocz¹tku do koùca, zauwa¿ysz, do czego pijê  A teraz druga sprawa. Zauwa¿, ¿e w toku pisania o tym, kiedy powsta³a iluzja, odwo³ujesz siê ci¹gle do czasu. A chwilê wczeœniej postulujesz, ¿e czas jest funkcj¹ iluzji. To jak mo¿na mówiÌ o czasie, o punkcie w czasie, kiedy powsta³¹ iluzja, skoro czas jest sam w sobie iluzj¹?
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
arteq
Gość
|
 |
« Odpowiedz #30 : Grudzień 05, 2010, 21:11:45 » |
|
Hehe, dla mnie film jednak popsuÂłeÂś... ;]
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
Tenebrael
Gość
|
 |
« Odpowiedz #31 : Grudzień 05, 2010, 21:13:15 » |
|
Hehe, dla mnie film jednak popsuÂłeÂś... ;]
No nie mogê wyedytowaÌ, bo bym "wyspoilerowa³" i tekst machn¹³ na bia³o, ¿eby czyta³, kto chce 
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
Silver
Gość
|
 |
« Odpowiedz #32 : Grudzień 05, 2010, 22:20:53 » |
|
SILVER:
Mylisz siê. Wartoœciowanie nie jest stwierdzeniem faktu. Wartoœciowanie to nadanie subiektywnej wartoœci obiektywnym faktom. Dla s¹siada -15 na dworze przyjmuje wartoœÌ ujemn¹. Dla narciarza - wartoœÌ dodatni¹.
Tene, Ty nie podpieraj siĂŞ sÂłownikami i wikipediami tworzÂąc nowe teorie na temat rzeczy. Ja piszĂŞ to nauczono mnie w szkoÂłach psychologii. WARTOSCIOWANIE jest stwierdzenie faktu (w istocie subiektywnym) MĂWISZ : drzewo jest zielone, kwiaty pachnÂą, mĂŞzczyzna jest wysoki, dzieci sÂą maÂłe, sukienka jest kolorowa. To JEST wartosciowanie. NIE MA TU ÂŻADNEGO OSÂĄDU, JEST TYLKO subiektywnym stwierdzeniem faktĂłw. WARTOÂŚCIOWANIE JEST PRZECIWIEĂSTWEM OSÂĄDU. PYTANIE, kiedy mamy do czynienia z osÂądem ? i czym JEST OSÂĄD. Tylko proszĂŞ mi nie podawaĂŚ Âżanych danych z wikipedii, bo je czytaÂłem, a tam nawet poÂłowy prawdy ma w tym co napisano.
|
|
« Ostatnia zmiana: Grudzień 06, 2010, 00:33:50 wysłane przez Silver »
|
Zapisane
|
|
|
|
east
Gość
|
 |
« Odpowiedz #33 : Grudzień 05, 2010, 23:28:49 » |
|
Tenebraelu , nawi¹¿ê tylko do Twojej wypowiedzi w kontekÂście czasu ( bo wszak wÂątek to o przeszÂłoÂści i teraÂźniejszoÂści ) Wszystko, o czym piszesz, bazuje na tezie, Âże "realny" Âświat nie istnieje, jest jedynie pewnÂą iluzjÂą. Problem w tym, Âże jest to bardzo wygodna teza - gdyÂż nie jest moÂżliwa ani do potwierdzenia, ani do obalenia. StÂąd teÂż jest czysto akademicka, i niespecjalnie do czegokolwiek prowadzi. Otó¿ sÂą badania naukowe i juÂż potwierdzone FAKTY . Jeden z nich zacytujĂŞ ponownie .. Alain Aspekt oraz jego zespó³ odkryli, iÂż w pewnych warunkach czÂąstki subatomowe, takie jak elektrony, sÂą w stanie komunikowaĂŚ siĂŞ ze sobÂą w natychmiastowy sposĂłb, niezaleÂżnie od dzielÂącej je odlegÂłoÂści. Nie ma to znaczenia, czy znajdujÂą siĂŞ one od siebie o 10 metrĂłw czy teÂż dzieli je dystans bilionĂłw kilometrĂłw. W jakiÂś sposĂłb kaÂżda czÂąstka wydajĂŞ siĂŞ zawsze wiedzieĂŚ, co robiÂą inne czÂąstki. To odkrycie obala dÂługo utrzymujÂące siĂŞ twierdzenie Einsteina, iÂż Âżadna komunikacja nie moÂże nastĂŞpowaĂŚ z prĂŞdkoÂściÂą wiĂŞkszÂą niÂż szybkoœÌ ÂświatÂła. Poruszanie siĂŞ obiektĂłw z prĂŞdkoÂściÂą wiĂŞkszÂą niÂż szybkoœÌ ÂświatÂła jest rĂłwnoznaczne ze zniesieniem bariery czasu.Otó¿ nie da siĂŞ tu schowaĂŚ gÂłowy w piasek, bo dowĂłd jest. Pytanie - co dalej z tym zrobimy ? Olejemy to ? Nazwiemy iluzjÂą ? teoryjkÂą ? Na pewno nie w sytuacji, kiedy owo "splÂątanie" juÂż ma swoje zastosowanie w praktyce - teleportacja informacji.. MoÂżna to zignorowaĂŚ, ale to niczego nam nie wyjaÂśni ani nie posunie rozwaÂżaĂą o krok dalej. Podobnie sprawa siĂŞ ma z funkcjonowaniem czÂłowieka . Tak wiele nowych faktĂłw siĂŞ dowiadujemy, Âże juÂż nie sposĂłb siĂŞ zatrzymaĂŚ i przejœÌ nad tym do porzÂądku dziennego stwierdzajÂąc, Âże to "rozmowa o iluzjach". W kwestii iluzorycznoÂści naszego postrzegania rĂłwnieÂż istniejÂą dowody naukowe na to w jaki sposĂłb funkcjonuje nasz organizm. Wielu naukowcĂłw takich jak Pribram, Yasue, Hameroff i Scott Hagan z WydziaÂłu fizyki na uniwersytecie McGilla w Kanadzie zÂłoÂżyÂło wspĂłlnie teoriĂŞ o NATURZE LUDZKIEJ ÂŚWIADOMOÂŚCI . Zgodnie z tÂą teoriÂą mikrobutubule i bÂłony dendrytĂłw stanowiÂą Internet ciaÂła, Wszystkie neurony mogÂą siĂŞ logowaĂŚ w tym samym czasie co inne i rozmawiaĂŚ z kaÂżdym innym neuronem wykorzystujÂąc do tego wewnĂŞtrzne procesy kwantowe organizmu . Mikrotubule pomagajÂą zorganizowaĂŚ nieharmonijnÂą energiĂŞ i tworzÂą powszechnÂą spĂłjnoœÌ fal wewnÂątrz organizmu - proces zwany "superradiacjÂą" - po czym pozwalajÂą tym spĂłjnym sygnaÂłom pulsowaĂŚ wewnÂątrz ciaÂła. kiedy spĂłjnoœÌ zostanie osiÂągniĂŞta, fotony mogÂą wĂŞdrowaĂŚ wzdÂłuÂż ÂświatÂłowodĂłw jakby byÂły przezroczyste, zjawisko zwane "przezroczystoÂściÂą samoindukowanÂą " . Fotony mogÂą wnikaĂŚ do wnĂŞtrza mikrotubuli i komunikowaĂŚ siĂŞ z innymi fotonami w innych miejscach ciaÂła powodujÂąc kolektywnÂą wspó³pracĂŞ czÂąstek subatomowych w mikrotubulach caÂłego mĂłzgu. Z powodu tego mechanizmu spĂłjnoœÌ staje siĂŞ zaraÂźliwa przechodzÂąc z pojedynczych komĂłrek na ich zespoÂły , a w mĂłzgu konkretnego zespoÂłu neuronĂłw na inne. To wyjaÂśnia natychmiastowoœÌ dziaÂłania naszego mĂłzgu, w przedziale od 1/10 000 sekundy do 1/1000 sekundy wymagajÂącym , by informacja byÂła przesyÂłana z szybkoÂściÂą 1000 -100 metrĂłw na sekundĂŞ - to jest z szybkoÂściÂą przekraczajÂącÂą moÂżliwoÂści ktĂłregokolwiek ze znanych po³¹czeĂą miĂŞdzy aksonami lub dendrytami neuronĂłw. Superradiacja wzdÂłuÂż ÂświatÂłowodĂłw moÂże teÂż odpowiadaĂŚ na pewne od dawna obserwowane zjawisko - skÂłonnoœÌ fal mĂłzgowych do synchronizacji. Hameroff zauwaÂżyÂł, Âże elektrony ÂślizgajÂą siĂŞ gadko wzdÂłuÂż tych ÂświatÂłowodĂłw, unikajÂąc jakiegokolwiek wplÂątania w ich Âśrodowisko - to znaczy bez przechodzenia w ktĂłryÂś ze stanĂłw podstawowych. To znaczy, Âże pozostajÂą w stanie kwantowym - prawdopodobieĂąstwie wystÂąpienia wszelkich moÂżliwych stanĂłw, umoÂżliwiajÂąc mĂłzgowi ewentualny wybĂłr spoÂśrĂłd nich. To byĂŚ moÂże byÂłoby dobre wytÂłumaczenie wolnej woli. W kaÂżdej chwili nasze mĂłzgi dokonujÂą kwantowych wyborĂłw , biorÂąc stany potencjalne i przeksztaÂłcajÂąc je w stany faktyczne. TeoriÂą tÂą zainteresowali siĂŞ wÂłoscy matematycy ( fizycy teoretyczni ) , De Gludice i Preparata . ZnaleÂźli oni w swych doÂświadczeniach dowody potwierdzajÂące przypuszczenie Hameroffa , Âże ÂświatÂłowody zawierajÂą w swoim wnĂŞtrzu spĂłjne pola energii. Miktotubule sÂą puste, jeÂśli nie liczyĂŚ niewielkiej iloÂści wody. ZwykÂła woda, taka z kranu lub rzeki , jest w stanie nieuporzÂądkowanym : jej czÂąsteczki poruszajÂą siĂŞ losowo. JednakÂże niektĂłre z czÂąsteczek wody w komĂłrkach mĂłzgu sÂą spĂłjne, jak odkryÂł zespó³ wÂłoski, i ta spĂłjnoœÌ rozciÂąga siĂŞ nawet na trzy nanometry, lub wiĂŞcej, poza cytoszkielet komĂłrki, PoniewaÂż zostaÂło to udowodnione, wiĂŞc istnieje duÂże prawdopodobieĂąstwo, Âże woda wewnÂątrz mikrotubul jest rĂłwnieÂż uporzÂądkowana. Wykazano teÂż, Âże to skupienie fal wytworzyÂłoby promienie o Âśrednicy piĂŞtnastu nanometrĂłw - dokÂładnie Âśrednicy rdzenia mirkotubul. Procesy kwantowe w ciepÂłym i mokrym Âśrodowisku jakim jest mĂłzg ? No no , to powaÂżne wyzwanie dla sceptykĂłw Nie tyle piszĂŞ, Âże realny Âświat nie istnieje, co inaczej przedstawiam owÂą realnoœÌ bazujÂąc na konkretnych, naukowych doniesieniach Tenebraelu. Witaj SilverMĂWISZ : drzewo jest zielone, kwiaty pachnÂą, mĂŞzczyzna jest wysoki, dzieci sÂą maÂłe, sukienka jest kolorowa. To JEST wartosciowanie. Z tym, Âże jak okreÂślamy , np wysokiego mĂŞÂżczyznĂŞ, to dla uczciwoÂści powinniÂśmy odpowiedzieĂŚ sobie na pytanie " a wzglĂŞdem czego/kogo wysoki ? " 
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
krzysiek
Gość
|
 |
« Odpowiedz #34 : Grudzień 05, 2010, 23:50:34 » |
|
Cytat z cytatu zamieszczonego przez easta: Poruszanie siê obiektów z prêdkoœci¹ wiêksz¹ ni¿ szybkoœÌ œwiat³a jest równoznaczne ze zniesieniem bariery czasu. Koniec cytatu. Dzisiaj na Discovery (chyba Science) by³ program o Wielkim Wybuchu (Big Bang), gdzie naukowcy równie¿ dowodzili tezy, ¿e w tej wielkiej chwili cz¹stki porusza³y siê z prêdkoœci¹ du¿o wiêksz¹, ni¿ prêdkoœÌ œwiat³a. To by dowodzi³o prawdziwoœci dalszych wywodów. O ile da siê coœ konkretnego powiedzieÌ o Wielkim Wybuchu 
|
|
« Ostatnia zmiana: Grudzień 05, 2010, 23:53:22 wysłane przez krzysiek »
|
Zapisane
|
|
|
|
Silver
Gość
|
 |
« Odpowiedz #35 : Grudzień 06, 2010, 01:22:32 » |
|
Miedzy osadzaniem a ocenianiem nie ma znaku rownosci , bo to nie to samo. Miedzy stwierdzeniem faktu a ocenianiem rowniez go nie ma bo to nie to samo.
Przecie o tym samym piszê... A mój w¹tek pojawi³ siê po Twoim, dlatego, ¿e wczeœniej by³a mowa o NIE os¹dzaniu emocji, a Ty wysz³aœ z odrêbnym tematem- oceniania i wartoœciowania, co chc¹c nie chc¹c wskazywa³o czytelnikowi siedz¹cego przed ekranem po tej drugiej stronie, ¿e chcesz wyargumentowaÌ jak¹œ równoœÌ...? Tudzie¿ napiszê, ¿e ocenianie i wartoœciowanie te¿ niejako mieœci siê w polu os¹dzania. Bo je¿eli os¹dzimy pogodê jako z³¹, lub brzydk¹ mamy równie¿ do czynienia z wartoœciowaniem i ocenianiem - pogody... Dlatego nale¿y wyprowadziÌ definicjê OS¥DU, aby rozgraniczyÌ ze sob¹ rzeczy. OS¥D oznacza przes¹d. PRZES¥D, czyli przed - s¹dzimy. Czyli w podanym w/w przyk³adzie (pogody) mówi¹c, ¿e pogoda jest z³a, czy nawet mówi¹c, ¿e pogoda jest dobra mamy do czynienia z prze-s¹dem jak i zarazem jej pewn¹ ocen¹. W zwi¹zku z powy¿szym wszystko zale¿y od tego w jaki sposób postanowiliœmy widzieÌ rzeczy. Nawet os¹d, czy ocena mo¿e byÌ wynikim tej samej motywacji. Bo oceniamy, wartoœciujemy, aby w koncu dokonaÌ os¹du.... Dlatego granice tego co jest i jakie jest - ustala sam cz³owiek i nie mo¿na ostatecznie stworzyÌ ¿adnego paradygmatu. Czyli wszystko zale¿y od interpretacji, a interpretacja zale¿y od œwiadomoœci. Dla mojego s¹siada pogoda JEST z³a, a dla mnie po prostu ona JEST jaka JEST. S¹siad twierdz¹c, ¿e pogoda JEST z³a, a nawet twierdz¹c, ¿e jest dobra odziela siê od rzeczywistoœci dlatego poniewa¿ z³o nie jest z³em, dobro nie jest dobrem, lecz s¹ to tylko punkty widzenia rzeczy zawarte w ontologicznej siatce pojêÌ. Dlatego ''z³otym œrodkiem'' znowu jest rozumienie, ¿e : oceny -wartoœciowanie, jak i os¹dy nie s¹ z³e i nie nale¿y siê ich pozbywaÌ, bo s¹ w ró¿ny sposób pomocne, lecz ''z³em'' jest tylko niez³omna wiara w ich prawdziwoœÌ.
|
|
« Ostatnia zmiana: Grudzień 06, 2010, 01:39:14 wysłane przez Silver »
|
Zapisane
|
|
|
|
Tenebrael
Gość
|
 |
« Odpowiedz #36 : Grudzień 06, 2010, 08:21:47 » |
|
Tene, Ty nie podpieraj siĂŞ sÂłownikami i wikipediami tworzÂąc nowe teorie na temat rzeczy.
Po pierwsze, nie podpieram siĂŞ wikipediÂą. Gdzie niby? Po drugie, jeÂśli rozmawiamy o pojĂŞciach z jĂŞzyka polskiego, to sÂłownik jest naszym najlepszym przyjacielem. Nie ja tworzĂŞ nowe definicje, lecz Ty. Ja piszĂŞ to nauczono mnie w szkoÂłach psychologii.
Okay, wiĂŞc zacytuj mi choĂŚ jeden wers z jakiegokolwiek akademickiego podrĂŞcznika psychologii, ktĂłry to stwierdza. Bo tak siĂŞ skÂłada, Âże ja rĂłwnieÂż studiujĂŞ psychologiĂŞ - 5 juÂż rok. I jak na razie niczego takiego tam nie uczono. WiĂŞc, jeÂśli siĂŞ mylĂŞ, to czekam na dowĂłd na to. PodrĂŞcznikĂłw psychologii jest duÂżo, wiĂŞc, o ile mĂłwisz prawdĂŞ, i rzeczywiÂście wartoÂściowanie jest wedle psychologii tym, co mĂłwisz, nie powinieneÂś mieĂŚ najmniejszego problemu z zacytowaniem. WARTOSCIOWANIE jest stwierdzenie faktu (w istocie subiektywnym
MasÂło maÂślane. Fakt z definicji jest czymÂś OBIEKTYWNYM, wiĂŞc jego stwierdzenie nie moÂże byĂŚ subiektywne. MĂWISZ : drzewo jest zielone, kwiaty pachnÂą, mĂŞzczyzna jest wysoki, dzieci sÂą maÂłe, sukienka jest kolorowa. To JEST wartosciowanie.
Ok, wiĂŞc spĂłjrzmy: "pachnÂą" - to OCENA. Stwierdzeniem faktu byÂłoby: "kwiaty wydzielajÂą czÂąsteczki o wzorze chemicznym (takim a takim). "PachnÂą" - jest WARTOÂŚCIOWANIEM, umieszczeniem faktu na skali +/-, pachnÂą-ÂśmierdzÂą. Jest wiĂŞc ocenÂą. "wysoki" - znowu OCENA. Stwierdzenie faktu to: "mĂŞÂżczyzna ma X cm wzrostu". "wysoki" to umieszczenie go na skali +/-, wysoki-niski, czyli WARTOÂŚCIOWANIE/OCENA. "maÂłe" - jak wyÂżej, stw. faktu byÂłoby podanie danych w cm. A tak jest to wartoÂściowanie/ocena na skali maÂły-duÂży. "kolorowa" - to samo, na skali wielobarwna-jednolita Wszystko, co podajesz tu jako przykÂłady WARTOÂŚCIOWANIA, jest w rzeczywistoÂści jednoczeÂśnie przykÂładami OCENIANIA. I nic dziwnego, bo to jedno i to samo. Tylko proszĂŞ mi nie podawaĂŚ Âżanych danych z wikipedii, bo je czytaÂłem, a tam nawet poÂłowy prawdy ma w tym co napisano.
No to skoro tak, to sam podeprzyj swoj¹ tezê cytatem z wiarygodnego, psychologicznego Ÿród³a. Bo na razie jedynie rzuci³eœ tez¹, nie podaj¹c uzasadnienia w Ÿród³ach. EDIT:SILVER:Natomiast jeœli chodzi o psychologiê, to wydaje mi siê, ¿e wiesz, ¿e dzwoni, ale nie do koùca wiesz, w którym koœciele. Bo chyba wiem, do czego siê odnosisz, choÌ kulawo to nazywasz. Mianowicie WARTOŒCIOWANIE/OCENA (bo to to samo) mog¹ byÌ: a) nacechowane emocjonalnie b) nienacechowane emocjonalnie Przyk³adowo, jadê do Pary¿a, widzê Wie¿ê Eiffel'a, i myœlê: "Ale wysoka!". W jakim kontekœcie mogê to myœleÌ? Otó¿: 1. Nienacechowanym emocjonalnie - porównujê W.E. do innych widzianych wczeœniej budynków, i subiektywnie (bo nie jest to BYNAJMNIEJ stwierdzaniem FAKTU) umieszczam j¹ w mojej subiektywnej kategorii "wysokich budowli". 2. Nacechowane emocjonalnie - jak wy¿ej, tylko jest to po³¹czone z takimi emocjami, jak np zachwyt, zdumienie etc. Oba przypadki s¹ przyk³adami oceniania/wartoœciowania, ró¿ni¹ siê jedynie obecnoœci¹/nieobecnoœci¹ emocji przy tym¿e wartoœciowaniu/ocenianiu. I, jak rozumiem, o to Ci chyba chodzi³o. Z tym, ¿e nie ma to nic wspólnego ze stwierdzaniem FAKTU, a i oba przypadki s¹ przyk³adami oceniania/wartoœciowania - bo to to samo.
|
|
« Ostatnia zmiana: Grudzień 06, 2010, 08:42:44 wysłane przez Tenebrael »
|
Zapisane
|
|
|
|
Silver
Gość
|
 |
« Odpowiedz #37 : Grudzień 07, 2010, 00:51:01 » |
|
No to skoro tak, to sam podeprzyj swojÂą tezĂŞ cytatem z wiarygodnego, psychologicznego ÂźrĂłdÂła. Bo na razie jedynie rzuciÂłeÂś tezÂą, nie podajÂąc uzasadnienia w ÂźrĂłdÂłach.
Tenebraelu.SzanujĂŞ Twoje racje, ale dziwiĂŞ siĂŞ w jakiej formie to prezentujesz, tym bardziej jako absolwenta psychologii. Bo wiĂŞcej w tym teorii i ideoologii zbudowanych logicznie niÂż codzienngo Âżycia... Mam chyba takie prawo, aby Ci o tym powiedzieĂŚ, co ? I oczywiÂście nie chodzi mi oto, abyÂś mnie przekonaÂł, bo to bez sensu i jako absolwent psychologii powienieneÂś o tym dobrze wiedzieĂŚ. WiĂŞc, Âżyj sobie taki jaki jesteÂś i tak bĂŞdzie dobrze... Dalej... Nie bĂŞdĂŞ podpieraÂł Âżadnej tezy z psychologicznego ÂźrĂłdÂła ! Nie bĂŞdĂŞ poniewaÂż takich nie posiadam.. UczyÂłem siĂŞ tylko ze slajdĂłw, czyli tzw.prezentacji zrobionych przez wykÂładowcĂłw w Power Poincie, ale juÂż ich dawno nie mam. Z akademickiej psychologii interesowaÂła mnie g³ównie psychologia osobowoÂści. Tak jak Âświadomie dokonaÂłem tego wyboru, tak i Âświadomie o niego siĂŞ TERAZ odÂżegnujĂŞ, po to, aby siĂŞ nie ograniczaĂŚ i NIE wciskaĂŚ siĂŞ w formy zaprojektowane przez zadufanÂą w siebie naukĂŞ. Co wiĂŞcej przeczy to mojej wewnĂŞtrznej ideii o samodzielnym dochodzeniu do wÂłasnych prawd. Przeczy to rĂłwnieÂż kolejnej prawdzie, Âże jakakolwiek wiedza nie poparta wÂłasnym doÂświadczeniem ma niewielkÂą wartoœÌ. Dlatego spytam Ciebie i tych, ktĂłrzy katujÂą siebie nawzajem relatywizmem, czy w swym ''doskonaÂłym'' Âświecie majÂą miejsce na to, aby siĂŞ przyznaĂŚ, Âże mogÂą siĂŞ myliĂŚ ? Na podstwie swoich doÂświadczeĂą powiem, Âże NIE bo, aby to zrobiĂŚ trzeba siĂŞ wpierw skonfrontowaĂŚ sam ze sobÂą i z tym Wszystkim co jest wyobraÂżeniem na temat istoty rzeczy. A zgodnie z koncepcjÂą Piageta, niewielu na to staĂŚ. W zwiÂązku z powyÂższym pozdrĂłw odemnie na swojej uczelni PanĂłw profesorĂłw i poÂżycz Wszystkim szczĂŞÂścia w tych ''realistycznych'' opisach ''Âświata'' i zasad w nich panujÂących… Jak siĂŞ przebudzÂą i zrozumiejÂą, Âże umysÂł zbyt prymitywnym narzĂŞdziem, aby rozpoznaĂŚ szerszy aspekt rzeczywistoÂści i naleÂży skorzystaĂŚ w chwili obecnej z innych''narzĂŞdzi'', to ja mogĂŞ dalej w jakikolwiek sposĂłb rozmawiaĂŚ... KoĂączÂąc, mogĂŞ Ci tylko poradziĂŚ, abyÂś nie ulegaÂł nadmiernej fascynacji, co tutaj zawziĂŞcie czynisz. Bo to nie jest Âżadna dysputa, czy Ty masz racjĂŞ, czy mam jÂą ''YA''...( i jako ''psycholog'' teÂż powinieneÂś o tym wiedzieĂŚ) tylko uÂświadomienie sobie, Âże pokazywanie pewnych rzeczy moÂże byĂŚ waÂżne, lub potrzebne...i po to tu jesteÂśmy.
|
|
« Ostatnia zmiana: Grudzień 07, 2010, 01:11:52 wysłane przez Silver »
|
Zapisane
|
|
|
|
Tenebrael
Gość
|
 |
« Odpowiedz #38 : Grudzień 07, 2010, 06:45:26 » |
|
SILVER
Problem w tym, Âże strasznie mieszasz. Gdy chcesz wykazywaĂŚ swoje tezy (o znaczeniu wartoÂściowania), powoÂłujesz siĂŞ na nauki psychologiczne. Natomiast chwilĂŞ potem siĂŞ od nich odÂżegnujesz jako ograniczajÂących, w dodatku je krytykujÂąc.
Ja nie twierdzĂŞ, Âże "tradycyjna" nauka jest jakimÂś wyznacznikiem, guru. Bynajmniej. Ale apelujĂŞ o konsekwencjĂŞ. JeÂżeli juÂż siĂŞ na coÂś powoÂłujesz, to siĂŞ tego trzymaj. Albo odrzuĂŚ to, i nawet o tym nie wspominaj.
Niestety, ale taka postawa jest typowa (wybacz, ¿e wsadzam Ciê do pewnego "worka"). Gdy coœ nam odpowiada, to siê tym posi³kujemy, by chwilê potem zanegowaÌ tego wartoœÌ przy innej tezie.
Wybacz, ale moim zdaniem to do niczego nie prowadzi. A raczej prowadzi do zupeÂłnie "wyfantazjowanych" wnioskĂłw, gdyÂż dowolnie przyjmujemy/odrzucamy argumenty z jakiejÂś dziedziny, dopasowujÂąc nie wnioski do danych, ale dobierajÂąc pasujÂące nam dane do wczeÂśniej wyciÂągniĂŞtych wnioskĂłw.
Czemu odwoÂłaÂłem siĂŞ do tejÂże psychologii? Bo sam siĂŞ do niej odwoÂłaÂłeÂś, podajÂąc wiedzĂŞ z tej dziedziny jako argument.
CzyÂż nie proÂściej byÂło powiedzieĂŚ po prostu, zgodnie z prawdÂą: "Stary, ja po prostu uÂżywam takiego nazewnictwa, chodzi mi o to i o tamto, a pojĂŞcia sÂą wtĂłrne". Wtedy spokojnie ustalilibyÂśmy wspĂłlne nazewnictwo, bo z kolei samo ZJAWISKO obaj zauwaÂżamy i akceptujemy - tylko inaczej nazywamy.
By³oby proœciej. Ale ¿e wola³eœ wyk³ócaÌ siê o nazewnictwo, zas³aniaj¹c siê psychologi¹ - to Ciê z tym skonfrontowa³em.
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
koliberek33
Gość
|
 |
« Odpowiedz #39 : Grudzień 07, 2010, 12:16:04 » |
|
Jest jeszcze taki podzia³, który u³atwia porozumienie, a mianowicie tam gdzie pojawia siê emocja, okreœla siê to jako ocenê,a tam gdzie jej nie ma i jest stwierdzenie beznamiêtne, ale nie w naukowym pojêciu faktu, to okreœla siê jako rozró¿nienie, okreœlenie (biale-czarne, pachnie -œmierdzi...) i to te¿ mo¿e byÌ nierzadko subiektywne odczucie, bo co jednemu pachnie, drugiemu œmierdzieÌ mo¿e. Niemniej te kategorie obiektywnie s¹ doœÌ zrozumia³e i jasne. Myœlê, ¿e o definicje spieraÌ siê mo¿na, ale by siê tutaj porozumieÌ, musielibyœmy ustaliÌ wspólnie do jakich definicji siê na ten moment, czy w ogóle przychylamy. Powo³ywanie siê na definicje takich samych jak my ludzi i nie ustalenie wspólnej nomenklatury celem porozumienia, utrudnia tylko kontakt. Sprawa z os¹dzaniem jest doœÌ prosta, ale co do reszty, to raczej powinniœmy siê umówiÌ. Ka¿da grupa ma swoje "slangi", w znaczeniu umownoœci i dziêki temu informcja p³ynie bez specjalnych zak³óceù.  Ps. Przepraszam Tene, ale nie doczyta³em Twojego ostatniego postu do koùca, lecz dopiero teraz i okazuje siê, ¿e poniek¹d powielam Twoj¹ ostatni¹ wypowiedŸ..
|
|
« Ostatnia zmiana: Grudzień 07, 2010, 12:28:01 wysłane przez koliberek33 »
|
Zapisane
|
|
|
|
Tenebrael
Gość
|
 |
« Odpowiedz #40 : Grudzień 07, 2010, 13:22:58 » |
|
Koliberek:Ano poniek¹d tak  Ja w zasadzie dok³adnie wiem, o co chodzi. Wiem, ¿e g³ówn¹ tez¹ jest: "Rozró¿niajmy, zauwa¿ajmy cechy, ale nie oceniajmy na skalach typu dobry-z³y (najogólniej mówi¹c)" Czyli jeœli pan Janek zrobi rzecz A, to zauwa¿ajmy, ¿e j¹ zrobi³, zauwa¿ajmy jej konsekwencje, ale nie oceniajmy pana Janka, czy zrobi³ dobrze, czy Ÿle. Rozumiem t¹ tezê (choÌ nie do koùca siê z ni¹ zgadzam). I wiem, ¿e Silver mia³ to na myœli. Gdyby normalnie stwierdzi³, jak to jego zdaniem "od œrodka" wygl¹da, i tyle, to bym siê s³owem nie odezwa³. Ale jeœli ktoœ idzie w zaparte, podpieraj¹c siê rzekomo jak¹œ dziedzin¹ wiedzy (która nota bene niczego podobnego nie stwierdza), i tonem mêdrca wyk³ada, jakie s¹ meandry rzeczywistoœci, to moja przewrotna natura nie pozwala mi na nic innego, jak tylko brutalnie go skonfrontowaÌ z jego w³asnymi tezami. Albo inaczej, dzia³am wedle zasady: "Chcesz byÌ mêdrcem? Ok, b¹dŸ. Ale licz siê z tym, ¿e wymagania wobec Twoich tez równie¿ bêd¹ takie, jak wymagania wzglêdem tez mêdrca". No to tyle
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
|