Rafaela
Go¶æ
|
|
« : Styczeñ 24, 2011, 15:49:07 » |
|
Micha³ Szymañczak
OD PRAWA DO ¯YCIA DO PRAWA DO SAMOSTANOWIENIA
(o ewolucji praw przyznawanych dziecku)
W 1871 roku brytyjsk± opiniê publiczn± zbulwersowa³a historia ma³ej Mary Ellen - dziewczynki maltretowanej fizycznie. Jedyn± instytucj±, która istnia³a wówczas, ¿eby chroniæ przed przemoc± by³o...Towarzystwo Zapobiegania Cierpieniu Zwierz±t.
Jednak¿e w tym samym roku Towarzystwo Lekarskie Stanu Nowy Jork(USA)- jako pierwsza instytucja w ¶wiecie- w jednej ze swych rezolucji uzna³a prawa nowo narodzonego dziecka do ochrony i pomocy. W 1900 roku w Chicago utworzono pierwsz± w ¶wiecie instytucjê s±du dla nieletnich rozpatruj±c± sprawy przestêpstw dzieci i m³odzie¿y wed³ug odmiennych, ³agodniejszych- ni¿ wobec doros³ych- procedur. W 1915 roku w Norwegii- pierwszym pañstwie na ¶wiecie- ustawowo zrównano w prawach dzieci ma³¿eñskie i pozama³¿eñskie.
Drzwi do urealnienia nowoczesnych koncepcji ochrony praw dzieci zosta³y otwarte. Sta³o siê to mniej wiêcej w 125 lat po Rewolucji Francuskiej bêd±cej kamieniem milowym w rozwoju koncepcji praw cz³owieka. Sta³o siê to mniej wiêcej równolegle ze zniesieniem w ¶wiecie niewolnictwa.
“Rze¼ niewini±tek” (tak zatytu³owana jest wydana ostatnio w Stanach Zjednoczonych historia maltretowania dzieci) towarzyszy³a ludzko¶ci niemal przez ca³y czas jej istnienia. Jak pisze Barbara Kowalska - Ehrlich: “Przez ca³e wieki stosunki w rodzinie regulowane by³y g³ównie normami religijnymi oraz obyczajowymi i to one wyznacza³y naczeln± rolê ojca a normy prawa naczelnego j± sankcjonowa³y. Te ró¿norodne normy spo³eczne regulowa³y zreszt± w dawnych czasach wiele kwestii np. wiek, w którym nadaje siê imiê dziecku, ró¿nicowa³y pozycjê dziecka z ma³¿eñstwa i pozama³¿eñskiego, stosunki maj±tkowe, spadkowe, sprawowanie opieki, ojcowskie prawo karania dzieci itp. Ojciec decydowa³ jednak o wszystkich istotnych sprawach dziecka, a stosunki w rodzinie pozostawa³y jego wewnêtrzn± spraw±”(KOWALSKA-EHRLICH 1992 s.88). A w¶ród tych istotnych spraw znajdowa³a te¿ swoje miejsce zasadnicza- ¿ycie dziecka, którego pe³nym dysponentem by³ w³a¶nie ojciec.
Nie miejsce tu na zastanawianie siê nad uwarunkowaniami tej sytuacji. Warto wszak¿e zauwa¿yæ, ¿e historycy my¶li pedagogicznej korzeni barbarzyñskiego traktowania dzieci doszukuj± siê w Starym Testamencie, gdzie zosta³o zapisane: ”Ja bêdê mu ojcem, a on bêdzie mi synem: gdy zgrzeszy, ukarzê go rózg± ludzk± i ciosami synów ludzkich”(Druga Ksiêga Samuela 7,14)(GREVEN 1992).
Prawo ¿ycia i ¶mierci przys³uguj±ce ojcu zniós³ w Rzymie, w 365 roku cesarz Walentynian I. Zakazane zosta³o zabicie i porzucenie dziecka: uznano to za przestêpstwo, pozostawiaj±c ojcu prawo karcenia dzieci. Tê datê uznaæ mo¿na za prze³om w historii praw przyznawanych dziecku: de facto- jak zauwa¿a Samuel Radbill- cesarski edykt zapocz±tkowa³ tê historiê, a wszystko co uczyniono pó¼niej stanowi³o jedynie rozwiniêcie tamtej decyzji(RADBILL 1968).
Historycy wychowania przywo³uj± Nowy Testament, w którym po raz pierwszy zosta³ sformu³owany zakaz poszanowania dzieci: “Baczcie, aby¶cie nie gardzili ¿adnym z tych ma³ych, bo powiadam wam, ¿e anio³owie ich w niebie ustawicznie patrz± na oblicza Ojca mojego, który jest w niebie”(Ewangelia ¶w. Mateusza 18,10).
Nie by³o przy tym oczywi¶cie tak, i¿ do czasu Walentyniañskiego edyktu w historii cywilizacji nie dzia³a³y instytucje w jaki¶ sposób chroni±ce dzieci. Przyk³adowo, historia instytucji opieki nad dzieckiem datuje siê od czwartego tysi±clecia p.n.e., gdy w Mezopotamii funkcjonowa³a instytucja patrona nad sierotami. Z kolei starohinduska Rigweda (jedna z czterech Ksi±g- Med. zawieraj±ca poematy religijne z 1500- 600 roku p.n.e.)wspomina wrêcz o swoistej prawnej ochronie dzieci. Nie zmienia to jednak faktu, ze w³a¶nie tamten edykt uznaæ mo¿na za pocz±tek- powolnej, ale systematycznej- ewolucji prawnej ochrony dziecka. Zagwarantowano mu bowiem wówczas prawo najwa¿niejsze- prawo do ¿ycia.(Wspó³cze¶nie uwa¿a siê, ¿e prawo do ¿ycia przys³uguje z samej istoty cz³owieczeñstwa, a nie z nadania).
Jednocze¶nie jednak up³yn±æ musia³y dalsze setki lat, aby do spo³ecznej ¶wiadomo¶ci wkroczy³o choæby pojêcie “dzieciñstwa”, co nast±pi³o pod koniec
XVI w.(HART 1990).Trzeba by³o dalszych dwustu lat, aby J.J. Rousseau napisa³ znamienne zdanie: ”Mniej mówmy o obowi±zkach dzieci, a wiêcej o ich prawach”(Za: RADBILL 1968, s. 12).Trzeba by³o kolejnych stu kilkudziesiêciu lat, by pojawi³ siê miêdzynarodowy ruch na rzecz ochrony praw dzieci.
Prze³omow± rolê w tej ewolucji odegra³ bez w±tpienia wiek dwudziesty. My¶l±c wszak¿e o specyfice tego okresu w odniesieniu do walki o pe³n± ochronê praw dziecka szczególn± uwagê zwróciæ trzeba na role ¿ywio³owo powstaj±cych od koñca XIX w. I aktywnie dzia³aj±cych miêdzynarodowych organizacji na rzecz dzieci.
W 1913 roku w Belgii odby³ siê I Miêdzynarodowy Kongres Opieki nad Dzieckiem, podczas którego zaproponowano powo³anie miêdzynarodowego stowarzyszenia opieki nad dzieckiem. W 1920 roku z trzech wielkich organizacji- Miêdzynarodowego Czerwonego Krzy¿a(Genewa), Komitetu Pomocy Dzieciom(Berno) i Towarzystwa Funduszu Ratowania Dzieci(Londyn)- wy³oni³ siê Miêdzynarodowy Zwi±zek Pomocy Dzieciom (Union Internationale de Secours aux Enfants- UISE).Jego za³o¿ycielk± by³a Englantyne Jebb, s³ynna ju¿ wówczas angielska bojowniczka o prawa kobiet i organizatorka pomocy dzieciom dotkniêtym kataklizmem wojennym. Co zatem znamienne, zorganizowany ruch na rzecz ochrony praw dzieci wy³oni³ siê w jakiej¶ mierze z ruchu feministycznego oraz ruchu na rzecz obrony zwierz±t(o czym wspominali¶my na wstêpie).Paradoks to historii, czy mo¿e znacz±cy symbol, o którym warto pamiêtaæ?
Miêdzynarodowy Zwi±zek Pomocy Dzieciom w 1923 roku podj±³ uchwa³ê zwan± Deklaracj± Praw Dziecka, która przyjêta zosta³a przez Ligê Narodów. Fundamentalne znaczenie mia³a preambu³a Deklaracji mówi±ca, ¿e “mê¿czy¼ni i kobiety wszystkich narodowo¶ci uznaj±, ¿e ludzko¶æ powinna daæ dziecku wszystko, co posiada najlepszego i stwierdzaj±, ¿e ci±¿± na nich, bez wzglêdu na rasê, narodowo¶æ i wyznanie- wyspecyfikowane nastêpnie obowi±zki”.
Cesarz Walentynian przyzna³ dzieciom bezwzglêdne prawo do ¿ycia. J.J Rousseau zauwa¿y³, ¿e powinny im przys³ugiwaæ prawa obywatelskie. Lekarze, prawnicy, psychologowie, pedagodzy z prze³omu stulecia wypracowali formy pracy z dzieckiem zak³adaj±ce szczególne ich traktowanie. Deklaracja Praw Dziecka okre¶li³a, na czym to szczególne traktowanie powinno polegaæ- na ofiarowywaniu wszystkiego co najlepsze, na uznaniu, ¿e dziecko jest najwy¿szym dobrem.
Kolejny istotny krok w ewolucji praw przyznawanych dzieciom to dziesiêciopunktowa Deklaracja Praw Dziecka ONZ z 1959 roku. Rola tego dokumentu polega przede wszystkim na znacz±cym poszerzeniu katalogu praw dzieci. Próbuje on bowiem okre¶liæ, jakie tre¶ci zawieraj± siê w stwierdzeniu, ¿e ka¿de dziecko powinno dostaæ wszystko to, co ludzko¶æ ma najlepszego, a wiêc:
-równo¶æ wszystkich dzieci, bez ¿adnego wyj±tku i ró¿nicy,
-mo¿liwo¶æ szczególnej ochrony prawnej,
-prawo do nazwiska i obywatelstwa,
-mo¿liwo¶æ korzystania z opieki spo³ecznej,
-szczególna opieka nad dzieæmi specjalnej troski,
-mi³o¶æ i zrozumienie jako podstawê rozwoju,
-bezp³atn± i obowi±zkow± naukê na poziomie przynajmniej podstawowym,
-pierwszeñstwo w zakresie otrzymywania wszelkiej ochrony i pomocy,
-pe³n± ochronê przed zaniedbaniem, okrucieñstwem i wyzyskiem,
-wychowywanie w duchu pokoju, zrozumienia, braterstwa, tolerancji.
Po kolejnych trzydziestu latach- i jedenastu latach prac nad projektem- w1989 roku Organizacja Narodów Zjednoczonych jednomy¶lnie uchwali³a Konwencjê o Prawach Dziecka. Ustala ona w sposób kompleksowy status prawny i spo³eczny dziecka(osoby do lat 18)w oparciu o dotychczasowe regulacje miêdzynarodowe, a tak¿e nowe koncepcje wychowawcze i idee dotycz±ce traktowania dzieci i m³odzie¿y. Ustanawia pe³ny katalog praw dziecka jako istoty ludzkiej”.(KOWALSKA-EHRLICH 1992, s.91).
Co zatem postanawia Konwencja? Generalnie zobowi±zuje ona pañstwa, które j± ratyfikowa³y do:
*zapewnienia ka¿demu dziecku: opieki medycznej, kszta³cenia, szkolenia zawodowego, opieki spo³ecznej, mo¿liwo¶ci do zabawy i wypoczynku, w³a¶ciwego traktowania wobec prawa;
*zapewnienia specjalnej opieki: dzieciom niepe³nosprawnym, dzieciom uchod¼com, dzieciom mniejszo¶ci(etnicznych, religijnych), dzieciom- ofiarom maltretowania, zaniedbywania, tortur, konfliktów zbrojnych, dzieciom bez rodzin- przez opiekê zastêpcz± i adopcjê;
*pomagania rodzinie przez: respektowanie jej odpowiedzialno¶ci, praw i obowi±zków w zakresie ochrony i opieki nad dzieæmi oraz troski o rozwój dziecka, zapewnienie rodzinie odpowiedniego materialnego standardu ¿ycia, umo¿liwianie kontaktu dzieciom z obojgiem rodziców w sytuacji ich rozstania, promowanie instytucji opieki i pomocy dziecku;
*ochrony dziecka przed: wyzyskiem w pracy, wykorzystywaniem seksualnym, traktowaniem jak “¿ywy towar”, maltretowaniem i zaniedbywaniem ich przez rodzinê, narkomani±, torturami, pozaprawnymi decyzjami dotycz±cymi ich losu, okrutnym karaniem, pozaprawnym izolowaniem od rodziny, szkodliwymi dla zdrowia praktykami tradycyjnymi;
*umo¿liwienia dziecku: wyra¿ania w³asnych pogl±dów w sprawach jego dotycz±cych, otrzymywania i przekazywania informacji, uczestnictwa w ¿yciu kulturalnym, uczestniczenia w zgromadzeniach i zak³adania stowarzyszeñ, odbywania praktyk religijnych(wszystko- odpowiednio do wieku i dojrza³o¶ci dziecka).
S± to wiêc zasady, których urzeczywistnienie wieñczy³oby dotychczasow± ewolucjê doktryny praw dziecka.
Próbuj±c ogólnie-i najkrócej-okre¶liæ kierunki ewolucji praw dzieci- od edyktu Walentyniana do Konwencji o Prawach Dziecka ONZ-jak siê wydaje odnotowaæ trzeba przede wszystkim:
* uznanie, ¿e dzieciom w ogóle nale¿± siê okre¶lone prawa,
* uznanie dziecka za podmiot prawa(przesta³o ono byæ w³asno¶ci± cz³owieka doros³ego, sta³o siê obywatelem),
* zmianê sytuacji dziecka w rodzinie- z nieograniczonej podleg³o¶ci w³adzy ojca do ustanowienia instytucji w³adzy rodzicielskiej wyznaczonej zasad± “dobra dziecka”,
* poszerzenie tzw. katalogu (zbioru) praw dzieci - od prawa do dziedziczenia(okres staro¿ytny)i prawa do ¿ycia po prawa dotycz±ce wszystkich aspektów ¿ycia dziecka (Konwencja o Prawach Dziecka ONZ),
* ustawowe zrównanie pr aw wszystkich dzieci, w tym pozama³¿eñskich,
* ustanowienie osobnych (³agodniejszych) procedur postêpowania w odniesieniu do dzieci i m³odzie¿y niedostosowanej spo³ecznie,
* ustanowienie szczególnej ochrony, opieki i pomocy dzieciom specjalnej troski, dzieciom uchod¼ców i mniejszo¶ci narodowych,
* przejmowanie przez pañstwo ciê¿aru zapewnienia dzieciom ochrony ich praw (przy pomocniczej jedynie roli stowarzyszeñ i organizacji),
* wzrost roli spo³eczno¶ci miêdzynarodowej w wysi³kach na rzecz efektywnej ochrony praw dzieci na ca³ym ¶wiecie (BALCEREK 1986),
Do tego zatem dosz³a wspó³czesna cywilizacja i wyra¼nie widaæ jak dalek± drogê przesz³a od Walentyniañskich czasów. I wydaje siê, ¿e tego rodzaju postêp o wiele bardziej odmieni³ oblicze naszego ¶wiata ni¿ najnowocze¶niejsze konstrukcje mostów, je¶li porównamy je z rzymskimi akweduktami...
Czy jednak faktycznie Konwencja o Prawach Dziecka ONZ, jak czêstokroæ twierdzi siê, formu³uje PE£NY katalog praw dzieci? Czy z chwil± urzeczywistnienia wszystkich postanowieñ Konwencji na ca³ym ¶wiecie(co oczywi¶cie jest niezwykle trudne i trwaæ bêdzie kolejne dziesi±tki lat, je¶li cywilizacja w ogóle ewoluowaæ bêdzie w tym kierunku)dzieci do¶wiadcz± pe³nego respektowania ich praw, a co za tym idzie-pe³nej emancypacji?
Odpowied¼ na tak sformu³owane pytanie musi byæ negatywna. We¼my przyk³adowo mi³o¶æ i zrozumienie jako podstawê w³a¶ciwego rozwoju dziecka, wyspecyfikowane w Deklaracji Praw Dziecka z 1959 roku, a “zapomniane” niejako w Konwencji. Okazuje siê przeto, ¿e Konwencja-wypadkowa zró¿nicowanych grup nacisku-ustanawia lub sankcjonuje pewne normy, na przyk³ad priorytet wychowania rodzinnego, ale z ró¿nych wzglêdów unika wnikniêcia “w g³±b” tych norm. Co bowiem lepsze z punktu widzenia dobra dziecka: wspólnota rodzinna z rodzicami, z którymi brak jakiejkolwiek wiêzi emocjonalnej, czy mo¿e opieka zastêpcza ze strony osób kochanych przez dziecko, ale “obcych”(rodzice zastêpczy)? Dylemat to bynajmniej nie banalny, ale zgodnie z postanowieniami Konwencji w³a¶ciwa odpowied¼ mog³aby byæ tylko jedna-“lepszy” znienawidzony rodziciel ni¿ kochany inny opiekun...
To wszak¿e jeden z przyk³adów obrazuj±cy, ¿e ONZ-owska Konwencja nie jest bynajmniej panaceum na ka¿d± sytuacjê.
Na pocz±tku lat siedemdziesi±tych pojawi³ siê nowy nurt refleksji humanistycznej- antypedagogika, radykalnie w³±czaj±ca siê do ruchu na rzecz ochrony praw dzieci. I choæ czêstokroæ chciano by traktowaæ j± jak “niegro¼ne dziwactwo”, to jednak nazwiska s³awnych jej przedstawicieli- wybitnych psychologów Abrahama Maslowa, Alice Miller czy Carla Rogersa, pedagoga Alexandra Neilla, czy przywo³ywanego przez antypedagogów prekursora ruchu- Janusza Korczaka, nakazuj± traktowaæ ten nurt z wiêkszym respektem.
W kwestii ochrony praw dzieci antypedagodzy twierdz±, i¿ po uzyskaniu równouprawnienia przez Murzynów i kobiety, dzieci s± ostatni± dyskryminowan± grup± istot ludzkich. Generalnie deprecjonuj± oni wszelkie akty prawne okre¶laj±ce prawa dzieci(w tym akty miêdzynarodowe takie jak Konwencja o Prawach Dziecka), twierdz±c ¿e mimo deklaracji o podmiotowo¶ci dziecka ujmuj± one zagadnienie praw wy³±cznie w kategoriach opieki, jaka dzieciom przys³uguje.
W Polsce stanowisko takie najwyra¼niej wyra¿a prof. Aleksander Lewin, sukcesor dorobku pedagogicznego Janusza Korczaka i przewodnicz±cy Polskiego Komitetu Korczakowskiego: “Mimo wielu deklaracji o podmiotowo¶ci, dzieci ci±gle s± traktowane przede wszystkim jako przedmiot opieki, jako konsumenci, którym trzeba dostarczaæ wszelkiego rodzaju dóbr(materialnych i duchowych)... nawet Deklaracja Praw Dziecka ONZ z r. 1959- przy ca³ym niew±tpliwym znaczeniu- ma charakter jednostronny, protekcjonistyczny, ujmuje zagadnienie praw dzieci wy³±cznie w kategoriach opieki, jak± doro¶li powinni zapewniæ dzieciom. Okazuje siê- i jest to zjawisko nieco paradoksalne- ¿e rozwój form opieki oznacza najczê¶ciej jeszcze wiêksze uzale¿nienie dziecka i ograniczenie jego praw”(LEWIN 1990, s.49).
Aby taki stan rzeczy przezwyciê¿yæ nale¿y- zdaniem antypedagogów- z jednej strony rozpoznaæ obszary dzieciêcej dyskryminacji, z drugiej za¶- postulowaæ prawa, które by te dyskryminacje wyeliminowa³y; nale¿y uprawomocniæ faktycznie pe³ny katalog praw dzieci, a wiêc katalog, który uwzglêdnia³by immanentne prawa dziecka jako osoby ludzkiej.
Zauwa¿amy zasadnicz± ró¿nicê w podej¶ciu do praw dzieci we wszystkich dotychczasowych rozwi±zaniach w porównaniu z decyzjami antypedagogów. Omawiana ewolucja praw dzieci by³a de facto powiêkszaniem zbiorów praw PRZYZNAWANYCH dzieciom- od prawa do ¿ycia po ca³y kompleks praw ujêtych w Konwencji o Prawach Dziecka ONZ. Tymczasem antypedagodzy twierdz±, ¿e dzieciom praw przyznawaæ nie mo¿na- bowiem wizja ¶wiata, która siê za tym kryje jest wizj± gdzie kto¶(np. doro¶li) komu¶(np. dzieciom)mo¿e jakie¶ prawa przyznawaæ czy odbieraæ, co jest ewidentnym ¶wiadectwem nierówno¶ci i humanitarnego- w najlepszym przypadku- protekcjonizmu. Tymczasem ka¿da jednostka ludzka, a wiêc równie¿ dziecko, posiada okre¶lone prawa nie z czyjego¶ nadania, ale z samej natury swojego istnienia.
Zasadniczym zatem prawem ka¿dego cz³owieka - a wiêc i dziecka - jest prawo do samostanowienia - i o nie przede wszystkim upominaj± siê antypedagodzy. Co zawiera w sobie to prawo?
Richard Farson z Western Behavioral Science Institute w La Jolla w USA twierdzi, i¿ samostanowienie w odniesieniu do dzieci oznacza miêdzy innymi:
* prawo do swobodnego wyboru ¶rodowiska ¿ycia-gwarantuj±ce mo¿liwo¶æ opuszczenia domu rodzinnego i ¿ycia w ¶rodowisku zastêpczym(jak wiadomo, ostatnio decyzja jednego z s±dów amerykañskich umo¿liwi³a ch³opcu zmianê ¶rodowiska rodzinnego na JEGO WNIOSEK, co w precedensowym prawie amerykañskim otwiera drogê do powszechnego zagwarantowania tego prawa);
* prawo do uczestniczenia w ¿yciu politycznym- gwarantuj±ce bierne i czynne prawa wyborcze(bo jakie jest racjonalne wyt³umaczenie tego, ¿e np. nie mo¿e wybieraæ osoba, która ma 17 lat i 364 dni, a mo¿e osoba, która ma 18 lat i 1 dzieñ? Dlaczego nie mo¿e wybieraæ 17- latek(bêd±cy-co siê zdarza-studentem nauk politycznych), a mo¿e(co równie¿ siê zdarza) 100-latek kojarz±cy jedynie w³asne imiê i nazwisko?
* prawo do dzia³alno¶ci gospodarczej-gwarantuj±ce mo¿liwo¶æ prowadzenia w³asnych firm(np. mycia samochodów - na ca³ym ¶wiecie dzieci to robi±, ale dzieje siê to na ogó³ nielegalnie: s± niezarejestrowani, nie odprowadzaj± podatków, nie chroni± ich zwi±zki zawodowe, etc.)
Przytoczone powy¿ej niektóre z postulatów antypedagogów brzmi± dzisiaj abstrakcyjnie; nie zmienia to jednak faktu, i¿ samostanowienie jest celem, w kierunku którego- czy chcemy tego, czy nie-ewoluowaæ zapewne bêdzie doktryna praw dziecka. Ju¿ dzi¶ nie dziwi nas, ¿e kilkunastolatek sam decyduje o swojej fryzurze(nie do pomy¶lenia w mojej m³odo¶ci!). Mniej oczywiste, ale s± te¿ tacy, których nie dziwi, ¿e dziecko w momencie rozwodu rodziców mo¿e w niektórych krajach(niestety bardzo rzadko w Polsce)zadecydowaæ, przy którym z rodziców pragnie pozostaæ- choæ to niezwykle wa¿na i maj±ca najdalej id±ce skutki decyzja.
Byæ mo¿e wiêc kiedy¶, w dalekiej przysz³o¶ci, dzieci nie bêd± mog³y uwierzyæ, ¿e by³y ongi¶ takie czasy gdy prawa do samostanowienia - w majestacie krajowych i miêdzynarodowych rozwi±zañ legislacyjnych - nie przyznawano 1/3 ludzko¶ci.
|