ptak
Go¶æ
|
|
« Odpowiedz #25 : Luty 09, 2011, 21:25:21 » |
|
Ludzie, obud¼cie siê. Najwyra¼niej wojny bogów przenosz± siê na ludzi. To spu¶cizna, której jako¶ nie sposób siê pozbyæ. Historia o tym ¶wiadczy. Zatem, jak na górze, tak na dole. Czy¿ nie jeste¶my bogami?
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
koliberek33
Go¶æ
|
|
« Odpowiedz #26 : Luty 09, 2011, 22:34:27 » |
|
Zagapilem siê Dariuszu, przepraszam! Ksi±¿ka, o której wspomnia³ Krons jest te¿ dostêpna w co poniektórych ksiêgarniach. Czasem wystarczy zamówiæ, je¶li nie maj± na stanie. Z tej okazji warto by te informacje odnie¶æ do sensacyjnych opisów min. z Mahabharaty . Gdzie¶ tutaj kto¶ przytoczy³ bardzo interesuj±cy artyku³ na ten temat. A¿ siê prosi o porównanie.
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
Kiara
Go¶æ
|
|
« Odpowiedz #27 : Luty 09, 2011, 22:35:13 » |
|
>Krons< rozpocz±³ bardzo interesuj±cy temat i ... jak zwykle zaczêto od ofa.
Ludzie, obud¼cie siê.
Chcecie sobie co¶ udowadniaæ, proszê bardzo, ale w odpowiednich do tego w±tkach.
Tak Darek ten temat jest niezwykle ciekawy. Istniej± na pustyni ska³y na których s± rysunki przedstawiaj±ce wony bardzo dawne. Ten rejon pustyni jest niebezpieczn± dla turystów czê¶ci± do zwiedzania , mo¿na pojechaæ na takom wyprawê tylko z udzia³em wojska. Jest tylko jeden jedyny niemiecki archeolog , który ma pozwolenie na prowadzenie prac w tym miejscu. Pojawiaj± siê tam niesamowitej wielko¶ci wê¿e mutanty , których nie ma w ¿adnej innej czê¶ci Sahary,jest tam mnóstwo ewenementów i dawnych i wspó³czesnych. Ska³a z malowid³ami wystaje z pod piasku w malej czê¶ci , wiêksza czê¶æ tej namalowanej walki jest pod piaskiem. W³adze Egiptu nie chc± wydaæ zezwolenia na odkopanie jej. Niedaleko od tego miejsca odnajdywane s± szkielety olbrzymów. Jest to miejsce tajemnicze i niezwykle tragiczne , wieje od niego rozpacz i smutek. Tamtêdy wiód³ stary szlak faraonów , toczy³o siê tam mnóstwo bitew. Kiara
|
|
« Ostatnia zmiana: Luty 09, 2011, 22:35:56 wys³ane przez Kiara »
|
Zapisane
|
|
|
|
koliberek33
Go¶æ
|
|
« Odpowiedz #28 : Luty 10, 2011, 00:14:38 » |
|
Równie¿ i Zecharia Sitchin wyra¼nie podkre¶la o zniszczeniach na Bliskim Wschodzie(dotyczy bodaj min. Synaju), które mog± dowodziæ u¿ycia broni nuklearnej. Tak¿e polecam E. Tholle, choæ to niestety, a raczej stety tak¿e bardzo, bardzo stara wiedza. Ca³a filozofia dalekowschodnia siê na niej opiera. Ale gdy parê lat temu od¶wie¿y³em sobie te stare nauki poprzez tego autora w³a¶nie, to mia³em nie mniejsz± przyjemno¶æ. Oddech i obserwacja, oraz uwa¿no¶æ - stare buddyjskie zasady, no i wreszcie urzeczywistnienie. A nie w kó³ko teorie, teorie i ustawiczne przetwarzanie danych! I niesamowity pêd do panowania nad innymi poprzez ocenianie, pomniejszenie. I to czym? Cudz± wiedz±??? Bowiem ta w³asna jawi siê ciep³em, ¿yczliwo¶ci±, zrozumieniem, zdrow± rozmow±, je¶li nawet ma to byæ konstruktywny, bo wzbudzaj±cy "pstryczek", to nigdy z pozycji wy¿yn, lepszo¶ci, m±drzejszo¶ci, z³o¶liwo¶ci, zjadliwo¶ci, etc..... Zaiste, dziwne s± to "parytety"! W ka¿dym razie wci±¿ d±¿ê do tego, co nie upadla drugiego, a go raczej buduje i uszlachetnia...czego i wszystkim serdecznie ¿yczê. A to chocia¿by z tego prostego powodu, by unikn±æ nastêpnej takiej nuklearnej po¿ogi o szerokim zasiêgu. Amen!!! silver Zabijanie, maltretowanie itd... nie jest wyrazem emocjonalnej rado¶ci i pierwszy raz w ¿yciu o czym¶ takim s³yszê ? To s± patologiczne formy zachowañ, a nie ¿adna rado¶æ ?...! Dlatego rado¶æ tak naprawdê zalicza siê do uczuæ, podobnie jak smutek...
|
|
« Ostatnia zmiana: Luty 10, 2011, 15:36:20 wys³ane przez koliberek33 »
|
Zapisane
|
|
|
|
Silver
Go¶æ
|
|
« Odpowiedz #29 : Luty 10, 2011, 00:28:31 » |
|
Tak¿e polecam E. Tholle, choæ to niestety, a raczej stety jest to tak¿e bardzo, bardzo stara wiedza. Stara wiedza, ale odgrzana na nowo... A nie w kó³ko teorie, teorie i ustawiczne przetwarzanie danych!
Przetwarzanie danych, poniewa¿ w znacznej mierze nasza ¶wiadomo¶æ zale¿y od ¬ród³a, od której pochodzi wiedza. Dlatego s± ''stacje radiowe'', które nadaj± prawdziwe i pomy¶lne wiadomo¶ci i ''stacje'', które mówi± wszystko i nic czyni±c tzw. pranie mózgów.
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
koliberek33
Go¶æ
|
|
« Odpowiedz #30 : Luty 10, 2011, 00:41:03 » |
|
Taaa, racja absolutna, zatem nie u¿ywajmy w ogóle ¿adnych s³ów i okre¶leñ, albo przynajmniej wróæmy do tematu, na który siê teraz umówili¶my, a co interesuj±co zacz±³ Krons.Opieranie siê na internetowych i pseudonakowych definicjach powoduje umys³owy harmider. Wie¿a Babel, to pomieszanie jêzyków na ró¿nych poziomach. To tak¿e nadmiar okre¶leñ, nie tylko pomieszanie ich znaczeñ, zw³aszcza w odniesieniu do tego samego desygnatu.... Podobnie jak powo³ywano do ¿ycia mnóstwo dodatkowych ¶wiatów niezgodnie z potrzeb±, to samo dotyczy i s³owa. Bogowie lubi± najpierw bawiæ siê w stwarzanie bez opamiêtania, a potem w zabijanie. Taka gra na kosmiczn± skalê. No, ale ¿e bogowie to te¿ my, wnioski nasuwaj± siê same... Sliverze, inerlokutorze mój Szanowny! ¯yczê te¿ sobie takiego prawdziwego odbioru, gdy ustawiê siê na Twoj± stacjê. Jestem, na szczê¶cie do¶æ cierpliwy jak na koliberka!
|
|
« Ostatnia zmiana: Luty 10, 2011, 01:04:48 wys³ane przez koliberek33 »
|
Zapisane
|
|
|
|
Kiara
Go¶æ
|
|
« Odpowiedz #31 : Luty 10, 2011, 08:26:32 » |
|
Woda na Saharze Kto chce znale¼æ wodê na Saharze, musi dotrzeæ pod ziemiê. P³ynie tam ocembrowanymi kana³ami skrytymi kilkana¶cie metrów pod piaskiem pustyni. S± one obudowane blokami piaskowca i ci±gn± siê setki kilometrów. Ich pocz±tek znajduje siê prawdopodobnie w górach Atlas w pó³nocno-zachodniej czê¶ci Sahary, nie odkryto jednak, dok±d one biegn±. W ka¿dym razie woda w nich jest krystalicznie czysta. Fakt zbudowania podziemnych strumieni ¶wiadczy o wysokim poziomie wiedzy i techniki twórców tego wodoci±gu. Co prawda, nie wiadomo, kto go zbudowa³, nie jest jednak wykluczone, i¿ mogli tego dokonaæ kolonizatorzy z Atlantydy jeszcze przed jej zatopieniem. Nie dziwmy siê, ¿e na miejsce osiedlenia wybrali Saharê - dzi¶ niego¶cinna pustynia, kilkana¶cie tysiêcy lat temu by³a têtni±c± ¿yciem sawann±. Zachowa³y siê rysunki naskalne przedstawiaj±ce stada zwierz±t i poluj±cych na nie my¶liwych. Wodoci±gi s³u¿y³y nawodnieniu ¿yznej krainy. Równie¿ na innych terenach Afryki znaleziono ¶lady dzia³alno¶ci jakiej¶ niezwyk³ej cywilizacji. W Nigerii, niedaleko osady Wamba, tamtejsze karawany wielb³±dów, a ostatnio i samochody, mog± wygodnie poruszaæ siê tunelem o szeroko¶ci 400 metrów i d³ugo¶ci kilkuset metrów, o pó³kolistym sklepieniu. Zosta³ on wykopany pod dnem rzeki wyp³ywaj±cej z jeziora Tanganika. W Kenii, w Afryce Wschodniej, ju¿ dawno temu znaleziono dziwne, wysokie na kilkana¶cie metrów budowle wykonane z palonej ceg³y, podobne do przysadzistych wie¿, ale bez jakichkolwiek drzwi czy okien. Mog³y one spe³niaæ rolê wentylatorów, dostarczaj±cych powietrze do podziemnych tuneli. Konstrukcje o podobnym przeznaczeniu buduje siê teraz na przyk³ad przy metrze. http://www.dzikimietek.com/twopiteracka-mainmenu-61/53-spostrzeienia/288-dziwny-swiat-podziemny.htmlKiara
|
|
« Ostatnia zmiana: Luty 10, 2011, 08:29:50 wys³ane przez Kiara »
|
Zapisane
|
|
|
|
koliberek33
Go¶æ
|
|
« Odpowiedz #32 : Luty 10, 2011, 14:50:14 » |
|
Nie ma przypadków i nie bez kozery tyle tu o emocjach, bowiem bogowie nie byli ich pozbawieni, mo¿e nawet posiadali ich nierzadko o wiele wiêcej, (np. Reptilianie), ani¿eli dawni Ludzie tzw. Staro¿ytni. To bardzo wa¿ny aspekt w rozpatrywaniu tego tematu. Mity greckie, Mahabharata i inne "¶wiête" ksiêgi potwierdzaj± taki stan rzeczy.
Wiki, zajrzyj do tych ksi±g, tudzie¿ do cytowanej wy¿ej przez Kronsa, a która w ksiêgarniach le¿y ju¿ od co najmniej od dwóch lat na pó³kach, tudzie¿ do wspomnianej tu gdzie¶ "Misji", serii ksi±¿ek Z. Sitchina. Danikena i wielu innych tzw. kosmicznych ksi±¿ek. Jest wiele filmów na ten temat. Min. "Star Trek", "Gwiezdne wrota", a przede wszystkim "Battlestar Galactica", gdzie znajduje siê wiele w±tków, uzupe³niaj±cych ca³± tê informacyjn± mozaikê.
Tu znajdziesz zaledwie strzêpy wiadomo¶ci na ten temat. Chyba, ¿e lubisz tak po wierzchu...Osobi¶cie wolê, to co bli¿ej ¼ród³a.
|
|
« Ostatnia zmiana: Luty 10, 2011, 14:59:07 wys³ane przez koliberek33 »
|
Zapisane
|
|
|
|
Kiara
Go¶æ
|
|
« Odpowiedz #33 : Luty 10, 2011, 15:34:16 » |
|
Sprawa 001/X - MAGIA W STARO¯YTNYM EGIPCIE
Wielu klasycznych pisarzy uwa¿a³o Egipt za ¼ród³o powstania wiedzy magicznej. Staro¿ytno¶æ jego cywilizacji, ogrom ¶wi±tyñ i piramid, tajemniczy bogowie ze zwierzêcymi g³owami, zagadkowe hieroglify, rytua³y przeznaczone dla zmar³ych i boska aura faraonów, stworzy³y mami±c± i cudown± atmosferê Egiptu, która dla wyznawców okultyzmu nigdy nie znik³a w pomroce zapomnienia.
Richard Cavendish - „Historia magii”
---oooOooo---
Termin magia pochodzi najprawdopodobniej od perskiego s³owa oznaczaj±cego si³ê, w³adzê albo wielko¶æ - co wedle innych zbli¿onych definicji mo¿na pojmowaæ tak¿e jako aktywno¶æ zmierzaj±c± do osi±gniêcia celów, a które to czynno¶ci nie s± wyja¶nialne na zasadzie zwi±zku przyczynowo-skutkowego - za¶ innymi s³owami mówi±c w znaczeniu praktycznym - jest to dzia³alno¶æ cz³owieka na poza-fizycznym poziomie. Tak± te¿ definicjê bêdziemy mieli w pamiêci, kiedy bêdziemy mówiæ o magii praktykowanej w staro¿ytnym Egipcie od czasów najdawniejszych, gin±cych w pomroce dziejów, a¿ do czasów hellenistycznych, tj. od roku 3000 do roku 30 p. n. Chrystusa.
Sam przedmiot badañ mo¿emy analizowaæ, wedle prac Franti¹ka Lexy, w trzech zasadniczych grupach:
v Magia na potrzeby ¿ycia codziennego;
v Magia na potrzeby ¿ycia pozagrobowego;
v Magia na potrzeby ³±czno¶ci naszego ¶wiata ze ¶wiatem si³ pozagrobowych, w którego realno¶æ antyczni Egipcjanie ¶wiêcie wierzyli.
Szczególnie interesuj±c± dla nas jest ten ostatni rodzaj magii, w której ró¿ne zaklêcia i wersety z „Ksiêgi Zmar³ych” uznawane jako pomoce nawigacyjne w podró¿y duszy ludzkiej poprzez ¶wiat umar³ych, nie dadz± siê nijak porównaæ z praktykami staroegipskiej nekromancji, w czasie których wedle tradycji, by³y wywo³ywane duchy zmar³ych o¿ywiane mumie i uruchamiane by³y najstraszliwsze pozagrobowe si³y i moce, a co straszy teraz naiwnych z ekranów kin i telewizorów w kiczowatej szmirze made in Hollywood...
Przes³anie z pañstwa Ozyrysa
O, sêdziowie i uczeni, urodzeni i s³awni i wszyscy ostatni ludzie, którzy wst±picie kiedykolwiek do tego grobu, podejd¼cie bli¿ej i s³uchajcie mojej opowie¶ci! - czytamy z napisu na grobowcu ¿ony Taimhotepa w Aleksandrii. 30-letnia ma³¿onka Wielkiego Ksiêcia Memfisu, która w 42 r. p.n.e. odesz³a na tamten ¶wiat, mówi o cierpieniu w ciemnym pañstwie wiecznego zapomnienia i smutek emanuj±cy z jej s³ów dobiega do nas nawet po tylu stuleciach:
Na co zdaj± siê lata, przez które nie ¿yjemy na Ziemi? Kraj Zachodu jest krain± snu i ciemno¶æ ciê¿ko spoczywa na tych, którzy siê tam dostali. Cienie ich cierpi± i nie mog± liczyæ na to, by ujrzeli swych braci. Nie widz± swych ojców, ani swych matek, daremnie rozgl±daj± siê za swymi ma³¿onkami i dzieæmi.
Woda ¿ycia, która jest na ziemi, nale¿y siê ka¿demu, ale moim udzia³em tutaj jest pragnienie. Woda sama przyp³ywa do tego, który jest na ziemi, ja jestem spragniona, choæ woda jest tu¿ obok mnie, dlatego nie wiem, gdzie ona jest, odk±d przyby³am do tego smutnego ustronia. Daj mi ciekn±c± wodê, albo wska¿ drogê wiod±c± ku wodzie, nadstaw ma twarz ku pó³nocnemu wiewowi wiatru nad brzegiem rzeki, proszê, aby¶ wybawi³ moje serce od tego utrapienia.
¦mieræ wo³a ka¿dego. „Chod¼ do mnie” - to imiê ¶mierci. Wszyscy, których do siebie wo³a, id± ku niej, choæ serca ich pe³ne s± strachu. Nie ma ani boga, ani cz³owieka, który odwa¿y³by siê na ni± spojrzeæ. Ma ona w swych rêkach to co wznios³e i proste, a nikt jej nie mo¿e siê oprzeæ. Jej rêka spocznie na ka¿dym, na kim zechce: odbiera dzieci matce, na pró¿no chce uciec jej starzec. Wszyscy prosz± j± o lito¶æ, ale ona nikomu nie odpu¶ci - nie przychodzi do tego, który j± wzywa, nie s³ucha tego, kto siê do niej modli, ani tego, który j± wielbi.
„Pie¶ñ harfiarza”, która powsta³a na dwadzie¶cia stuleci przed napisem na grobie Taimhotepa, mówi nam jeszcze, ¿e: Z tamtego ¶wiata jeszcze nikt nie wróci³. Nikt nie mo¿e powiedzieæ, jak martwi wygl±daj± i czego im trzeba. Pamiêtaj, ¿e nikomu nie jest dane zabraæ ze sob± swój maj±tek. A z tych, którzy tam odeszli - nikt ju¿ nie powraca.
Te s³owa wydaj± siê szczególnie dziwne w porównaniu z kultem zmar³ych, który rozwin±³ siê w staro¿ytnym Egipcie. W kulturze, w której dobro osób zmar³ych by³o stawiane na pierwszym miejscu, o przemijaj±cym ziemskim ¿yciu musimy poszukaæ prawdy w magicznych tekstach, a nie w zapisanych pie¶niach ¿a³obników.
Egipt staro¿ytny - tabela chronologiczna
Pañstwo Dynastia Lata
Egipt pod panowaniem Cesarstwa Bizantyjskiego 395-641
Okres Rzymski 30-395
Okres Ptolemejski 332-30
Drugie panowanie perskie 341-332
EPOKA PÓ¬NA XXX 378-341
XXIX 398-379
XXVIII 404-399
XXVII 525-404 [Pierwsze panowanie perskie]
XXVI 663-525
XXV 715-663
XXIV 720-715
XXII-XXIII 950-720
XXI 1085-990
NOWE PAÑSTWO XX 1200-1085 begin_of_the_skype_highlighting 1200-1085 end_of_the_skype_highlighting begin_of_the_skype_highlighting 1200-1085 end_of_the_skype_highlighting begin_of_the_skype_highlighting 1200-1085 end_of_the_skype_highlighting
XIX 1345-1200 begin_of_the_skype_highlighting 1345-1200 end_of_the_skype_highlighting
XVIII 1570-1345 begin_of_the_skype_highlighting 1570-1345 end_of_the_skype_highlighting
¦REDNIE PAÑSTWO XVII 1610-1570 begin_of_the_skype_highlighting 1610-1570 end_of_the_skype_highlighting
XV-XVI 1670-1570 begin_of_the_skype_highlighting 1670-1570 end_of_the_skype_highlighting [Panowanie Hyksosów]
XIII-XIV 1778-1670 begin_of_the_skype_highlighting 1778-1670 end_of_the_skype_highlighting
XII 1991-1792
XI 2052-1991
STARE PAÑSTWO IX-X 2190-2052
VI-VIII 2350-2190 begin_of_the_skype_highlighting 2350-2190 end_of_the_skype_highlighting
V 2480-2350 begin_of_the_skype_highlighting 2480-2350 end_of_the_skype_highlighting
IV 2600-2480
III 2650-2600
I-II 2850-2650
¬ród³o: „Encyklopedia popularna PWN”, tom 3, Warszawa 1997
Powrót z tamtego ¶wiata
Jak to wynika z ró¿nych cytatów ze staroegipskich magicznych papirusów, dusze osób zmar³ych nie tylko wraca³y z za¶wiatów, ale istnia³y konkretne wyobra¿enia o ich wygl±dzie. Sprawiedliwy i szlachetny cz³owiek stawa³ siê po swej ¶mierci Promieniuj±cym duchem przebywaj±cym w towarzystwie bogów i zapewnia³ on ich pomoc i opiekê nad swymi ¿yj±cymi bliskimi, a tak¿e tym, którzy odpowiednimi rytua³ami zyskali jego przychylno¶æ. Duch z³ego cz³owieka nazywany martwym duchem by³ wykluczony z obiegu po¶miertnego ¿ycia i przebywa³ na skraju pustyni, gdzie jako z³owroga istota wkracza³ do ludzkich siedzib i tam siê na ludziach srodze m¶ci³ - wchodz±c w cia³a ¿ywych powodowa³ padaczkê, szaleñstwo czy choroby zaka¼ne.
O mo¿liwo¶ci spontanicznego powrotu zmar³ych bogów i duchów mówi znana historia o faraonie Tutmozisie IV w³adaj±cym w latach 1413-1405 begin_of_the_skype_highlighting 1413-1405 end_of_the_skype_highlighting p.n.e. Granitowa stela znaleziona miêdzy ³apami Sfinksa mówi, ¿e kiedy faraon zdrzemn±³ siê w po³udnie pod t± ogromn± rze¼b± zmêczony polowaniem, objawi³ mu siê we ¶nie bóg Haremachet, który rozkaza³ mu oczyszczenie Sfinksa z pokrywaj±cych go warstw piasku, co Tutmozis bez wahania rozkaza³ wykonaæ.
W opowiadaniu o cudownym uzdrowieniu ksiê¿niczki Bentreshe, faraon Ramzes II z XIX Dynastii zwany Ramzesem Wielkim (ok. 1290-1224 begin_of_the_skype_highlighting 1290-1224 end_of_the_skype_highlighting r. p.n.e.) uda³ siê ze swoj± pro¶b± do pos±gu tebañskiego boga Ksiê¿yca Chonsa, który odpowiedzia³ mu skinieniami g³owy i s³owami. W staroegipskich hieroglificznych inskrypcjach bardzo czêsto pojawia siê tematyka kontaktów faraonów z bogami, co najlepiej udowadnia opowiadanie o narodzinach, m³odo¶ci i koronacji królowej Hatshepsut z XVIII Dynastii (1490-1468 begin_of_the_skype_highlighting 1490-1468 end_of_the_skype_highlighting r. p.n. Chr.) z rozbudowanej przestrzennie ¶wi±tyni w Der el-Bahr.
Tajemnice nekromancji
Wywo³ywanie duchów zmar³ych, ¶ci¶lej zwane nekromancj±, jest dok³adnie opisane w demotycznych, magicznych ksiêgach z muzeów Londynu, Leidy i Luwru. Znajdziemy tam ca³e przepisy, w jaki sposób przywo³ywaæ nie tylko bogów i ¶wietliste duchy, ale tak¿e z³e i demoniczne istoty, dusze zatracone. Nekromancja powsta³a dziêki chêci poznania rzeczy ukrytych, tera¼niejszych, przesz³ych i przysz³ych - co wynika z samej jej nazwy. Nekromancja pozwala na przyjmowanie rozkazów z innego ¶wiata i wydawanie rozkazów istotom w nim przebywaj±cym. Wszystkie te czynno¶ci, oczywi¶cie, by³y g³êboko zrytualizowane.
Wiedza staro¿ytnych Egipcjan o istnieniu, wygl±dzie i dzia³alno¶ci demonów by³a o wiele bardziej z³o¿on±, ni¿ wiedza europejskich magów na prze³omie ¦redniowiecza i Odrodzenia. Z pisemnych i rzeczowych ¼róde³ wiemy, ¿e by³o ich ponad 200. Imion wielu z nich zapomniano, bowiem ich imion nie mo¿na by³o zapisywaæ i wymawiaæ, na zasadzie „nie wywo³uj wilka z lasu”...
Wszystkie demoniczne istoty by³y obdarzone nadprzyrodzon± si³± i poza czarodziejskimi ró¿d¿kami, amuletami i inn± magiczn± broni±, mo¿na je by³o przegoniæ przy pomocy ognia. Z pomiêdzy tych, które z³owrogich stworów mo¿na wspomnieæ te, których imiona zwi±zane s± z ich fizycznymi w³a¶ciwo¶ciami: Czerwonooki, ¦lepog³owy, Bia³ozêby, Dalekokrocz±cy, Czaszkog³owy, itp. Osobn± podgrupê stanowi± demony towarzysz±ce bogini wojny Sachmet, którzy w ka¿dym roku rozsiewali w Egipcie mór. Jednak najwiêcej informacji zosta³o na temat podziemnych demonów opisanych w tekstach „Ksiêgi zmar³ych”. Niektóre z nich strzeg³y bram podziemnego królestwa przed „nieczystymi”, inne za¶ kr±¿y³y po podziemnym pañstwie Ozyrysa i w tej ciemnej krainie jedzeniem ich by³y cia³a zmar³ych, za¶ napojem - ich krew.
Ze z³ymi duchami zazwyczaj egipski mag siê nie zadawa³, a kiedy siê zbli¿y³y, to u¿ywa³ zwierciad³a by je odegnaæ, za¶ kiedy wesz³y do cia³a jakiej¶ osoby, wypêdza³ je - co nie by³o prost± i ³atw± czynno¶ci±.
Magiczne teksty i zaklêcia
Podstawow± czynno¶ci± w magicznej dzia³alno¶ci (i to nie tylko w Egipcie) by³o zaklinanie s³u¿±ce przywo³aniu, opanowaniu i odwo³aniu z powrotem na plan astralny istot z za¶wiatów. Najstarszym i najprostszym czarodziejskim ¶rodkiem, który zrodzi³ siê wraz z jêzykiem mówionym, by³o zaklêcie. Wyg³aszanie jego tekstu, ju¿ to z pamiêci, ju¿ to z zapisu mia³o zawsze brzmienie rozkazuj±ce, wzmacniane jeszcze dodatkowo odpowiedni± wokalizacj± i gestykulacj±. I tak najstarsze zaklêcia wystêpowa³y tylko w formie rozkazu - nakazu czy zakazu - pó¼niej ³±czono je z innymi tekstami i u¿ywano tak¿e do innych celów. Czarodziejskie zaklêcia by³y czêsto ¶ci¶le utajniane i tak poza ich w³a¶cicielem nikt nie móg³ ich u¿ywaæ, czy nawet przeczytaæ, inaczej traci³y moc.
Boles³aw Prus w swej powie¶ci, niejednokrotnie podaje przyk³ady takich magicznych formu³:
Ojcze niebieski, ³askawy i mi³osierny, oczy¶æ duszê moj±... Ze¶lij na niegodnego s³ugê swoje b³ogos³awieñstwa i wyci±gnij wszechmocne ramiê na duchy buntownicze, abym móg³ okazaæ moc Twoj±...
Oto znak, którego dotykam w waszej obecno¶ci. Otom jest - ja - oparty na pomocy bo¿ej, przewiduj±cy i nieustraszony... Otom jest potê¿ny i wywo³ujê was i zaklinam... Przyjd¼cie tu, pos³uszne w imiê Aye Saraye, Aye Saraye...[...]
W imiê wszechmocnego i wiekuistego Boga... Amorul, Tanecha, Rabur, Latisten... […]
W imiê prawdziwego I wiecznie ¿yj±cego Eloy, Archima, Rabur, zaklinam was i wzywam... Przez imiê gwiazdy, która jest s³oñcem, przez ten jej znak, przez chwalebne i straszne imiê Boga ¿ywego...
„Faraon”, tom 1, rozdz. XX
Ta ksiêga, to jedna wielka tajemnica. Nie dopu¶æ do tego, by widzia³o j± oko cz³owieka , poniewa¿ to jest szkodliwe dla niej, kiedy przeczyta ja kto¶ obcy. Ukrywaj tê ksiêgê! - czytamy w siódmym ustêpie XII rozdzia³u „Ksiêgi zmar³ych”. W jej tekstach s± opisane wszystkie efekty, które mo¿na osi±gn±æ stosuj±c jej zaklêcia, mówi siê o pochodzeniu i znalezieniu czarodziejskich papirusów - jak to ukazuje np. fragment z Papirusu Londyñskiego z prze³omu XIII/XII wieku p.n.e.:
Ksiêgê tê objawiono w sali ¶wi±tyni w Chebjete, a dosta³a siê ona tajemn± moc± bogini do r±k bibliotekarza ¶wi±tynnego. Ziemia by³a pogr±¿ona w ciemno¶ciach, a Ksiê¿yc ¶wieci³ na t± ksiêgê, gdziekolwiek by ona nie by³a.
Imperatywny charakter zaklêcia wzmaga³ siê wraz z up³ywem czasu. Wydaje siê byæ czym¶ naturalnym, ¿e faraon bêd±cy zastêpc± jedynego Boga na ziemi, nakazuje pomniejszym bogom w czasie rytua³u pogrzebowego, by odst±pili czê¶æ swej mocy duchowi jego zmar³ego ojca - co Boles³aw Prus opisa³ bardzo dok³adnie w trzecim tomie „Faraona”, w rozdzia³ach IV i V, jednak¿e o znacznym upadku religijno¶ci ¶wiadczy fakt, ¿e czarodzieje z czasów rzymskich zwraca³ siê do bogów ju¿ tylko w sprawach dotycz±cych marnego ¿ywota ziemskiego. Przyczyny tego stanu rzeczy mo¿emy jednak widzieæ w procesach, które zgubnie wp³ynê³y na egipskie ¿ycie religijne: obce kulty, rywalizacja pomiêdzy faraonami a kap³anami, nap³yw mniejszo¶ci narodowych, zakulisowe walki o w³adzê i niezrozumia³e dla prostego ludu rytua³y religijne. Do tego nale¿a³oby dodaæ jeszcze rozwój czarodziejskich i nekromantycznych praktyk, czarnej magii i negatywistycznych kultów bogini Amemait - postrachu wszystkich zmar³ych, demona Apopa, wroga S³oñca w kszta³cie ogromnego wê¿a Sutecha (Seta, Setha) znanego jako „uciele¶nienie wszelkiego z³a”, „z³oczyñcy pomiêdzy bogami”, Kuka - boga ciemno¶ci „którego w³adza ju¿ siê skoñczy³a”, itd.
Powstanie kultu Seta
Kult Seta istnia³ rzeczywi¶cie, nie tylko na papirusach. Jeden z przyczynków do jego powstania opisuje Boles³aw Prus w roku 1895, który w „Faraonie” tak opisuje dramatyczny prze³om w ¿yciu kap³ana Samentu, który spowodowany by³ znalezionym przezeñ szkieletem prawiekowego gada w podziemnych jaskiniach pó³wyspu Synaj:
Kiedy mia³em dwadzie¶cia piêæ lat, by³em kap³anem Ozyrysa...
- Ty?... - zdziwi³ siê Ramzes.
- Ja, i zaraz powiem, dlaczego wst±pi³em do s³u¿by Seta. Wyprawiono mnie na pó³wysep Synaj, aby tam wybudowaæ ma³± kaplicê dla górników. Budowa ci±gnê³a siê sze¶æ lat, a ja za¶ maj±c du¿o wolnego czasu w³óczy³em siê miêdzy górami i zwiedza³em tamtejsze pieczary.
Czego ja tam nie widzia³em! ... Korytarze d³ugie na kilka godzin; ciasne wej¶cia, przez które trzeba by³o pe³zaæ na brzuchu; izby tak ogromne, ¿e w ka¿dej zmie¶ci³aby siê ¶wi±tynia. Ogl±da³em podziemne rzeki i jeziora, gmachy z kryszta³ów, jaskinie zupe³nie ciemne, w których nie by³o widaæ w³asnej rêki, albo znowu tak widne, jakby w nich ¶wieci³o drugie s³oñce...
Ile razy zb³±ka³em siê w niezliczonych przej¶ciach, ile razy zgas³a mi pochodnia, ile razy stoczy³em siê w niewidzialn± przepa¶æ!... Bywa³o, ¿em po kilka dni spêdza³ w podziemiach ¿ywi±c siê pra¿onym jêczmieniem, li¿±c wilgoæ z mokrych ska³, niepewny, czy wrócê na ¶wiat.
Za to nabra³em do¶wiadczenia, wzrok zaostrzy³ mi siê i polubi³em te piekielne krainy. [...] Gmachy ludzkie s± kretowiskami wobec niezmiernych budowli wzniesionych przez ciche i niewidzialne duchy ziemi.
Raz jednak spotka³em rzecz straszn±, która wp³ynê³a na zmianê mojego stanowiska.
Na zachód od kopalni Synaj le¿y wêze³ w±wozów i gór, w¶ród których czêsto odzywaj± siê podziemne grzmoty, ziemia dr¿y, a niekiedy widaæ p³omienie. Zaciekawiony wybra³em siê tam na czas d³u¿szy, szuka³em i dziêki niepozornej szczelinie odkry³em ca³y ³añcuch olbrzymich pieczar, pod których sklepieniami mog³aby siê pomie¶ciæ najwy¿sza piramida.
Kiedy siê tam b³±ka³em, dolecia³ do mnie silny zapach zgnilizny, tak przykry, ¿e chcia³em uciec. Przemóg³szy siê jednak wszed³em do pieczary, sk±d pochodzi³, i zobaczy³em...
Racz wyobraziæ sobie, panie, cz³owieka, który ma nogi i rêce o po³owê krótsze ni¿ my, ale grube, niezgrabne i zakoñczone pazurami. Dodaj temu kszta³towi szeroki, z boków sp³aszczony ogon, na wierzchu powycinany jak grzebieñ koguci; dodaj do tego bardzo d³ug± szyjê, a na niej - ptasi± g³owê. Nareszcie ubierz tego potwora w zbrojê pokryt± na grzbiecie zagiêtymi kolcami...
Teraz pomy¶l, ¿e figura ta stoi na nogach, rêkoma i piersiami oparta o ska³ê...
- To co¶ bardzo brzydkiego - wtr±ci³ faraon - Zaraz bym to zabi³...
- To nie by³o brzydkie - mówi³ kap³an wstrz±saj±c siê. - Bo pomy¶l panie, ¿e ten potwór by³ wysoki jak obelisk...
Ramzes XIII zrobi³ gest niezadowolenia.
- Samentu - rzek³ - zdaje mi siê, ¿e¶ swoje pieczary zwiedza³ we ¶nie...
- Przysiêgam ci, panie, ¿e mówiê prawdê. - Tak jest, ten potwór w skórze gada, okryty kolczast± zbroj±, gdyby le¿a³ na ziemi, mia³by wraz z ogonem z piêædziesi±t kroków d³ugo¶ci... Pomimo trwogi i odrazy kilkakrotnie wraca³em do jego jaskini i obejrza³em go sobie najuwa¿niej...
---oooOooo---
Wybacz mi Czytelniku tê dygresjê, ale muszê tutaj dodaæ co¶ od siebie, a mianowicie - Boles³aw Prus z niesamowit± intuicj± przewidzia³ to (a mo¿e mia³ po temu jakie¶ konkretne dane - kto wie? - to kolejna tajemnica XIX wieku), i¿ zostanie udowodniony w XX wieku fakt kontaktów ludów z basenu Morza ¦ródziemnego z dinozaurami. Prof. dr Bernard Huevelmans w swej biblii kryptozoologów pt. „Na tropie nieznanych zwierz±t” (Warszawa 1963) w pe³ni potwierdza istnienie niektórych dinozaurów w czasach rozkwitu Egiptu, Babilonu czy Asyrii.
NB, s³ynny fiñski pisarz Mika Valtari w swej kultowej powie¶ci „Egipcjanin Sinuhe” tak¿e opisuje spotkanie g³ównego bohatera z tajemniczym gadem morskim, w podziemiach minojskiej Krety, któr± to scenê literalnie zer¿n±³ z „Faraona”. Za Boles³awem Prusem poszed³ ca³y legion autorów powie¶ci, nowel i opowiadañ grozy, ¿e wspomnê tylko H. Ph. Lovecrafta czy jego nastêpcê R. E. Howarda oraz E. A. Poë, a na japoñskich twórcach potworów z filmów Inoshiro Hondy i Takao Okawary skoñczywszy. Powróæmy jednak do opowie¶ci Samentu o Godzilli z Synaju:
---oooOooo---
- Wiêc on ¿y³?
- Nie. To by³ ju¿ trup, bardzo dawny, ale tak zachowany, jak nasze mumie. Utrzyma³a go wielka sucho¶æ powietrza, a mo¿e i nieznane sole ziemi.
By³o to moje ostatnie odkrycie - ci±gn±³ Samentu. Nie wchodzi³em ju¿ do jaskiñ, alem du¿o rozmy¶la³. Ozyrys - mówi³em - tworzy wielkie istoty: lwy, s³onie, konie... - za¶ Set rodzi wê¿a, nietoperza, krokodyla... Potwór, którego spotka³em, jest na pewno tworem Seta, a poniewa¿ przerasta wszystko, co znamy pod s³oñcem, wiêc Set jest mocniejszym bogiem, ni¿ Ozyrys...
„Faraon” tom 3, rozdz. VIII
Tak wiêc wygl±da na to, ¿e w³a¶nie wtedy Ozyrys przegra³ swoj± walkê z Setem...
cd.....
|
|
« Ostatnia zmiana: Luty 10, 2011, 15:37:04 wys³ane przez Kiara »
|
Zapisane
|
|
|
|
Kiara
Go¶æ
|
|
« Odpowiedz #34 : Luty 10, 2011, 15:34:49 » |
|
cd.... Kult Voodoo w krainie piramidSzczególn± kategoriê czarodziejskich praktyk tworzy³a kreacja zastêpczego cia³a, która s³u¿y³a zw³aszcza w praktykach czarnej magii. Staro¿ytni Egipcjanie s±dzili, ¿e jak czarownik stworzy woskow± podobiznê cz³owieka, to na zasadzie pars pro toto jest w stanie przenosiæ swe oddzia³ywanie poprzez woskow± podobiznê na konkretnego cz³owieka. Jedna z najstarszych z dotychczas odkrytych wzmianek o magicznych rytua³ach z woskowymi laleczkami, maj±cych na celu u¶miercenie ofiary, pochodzi z inskrypcji na trumnach z okresu ¦redniego Pañstwa. Charakterystyczne przyk³ady pochodz± tak¿e z okresu Nowego Pañstwa, oraz epoki króla Aleksandra II (323-310 p. Chr.). Zabra³ siê do czarowania, aby wywo³aæ i sprowadziæ nieszczê¶cie - czytamy w papirusie Rollina - Sporz±dzi³ kilka figurek bogów i ludzi z wosku, aby potem tych ludzi przyprawiæ o zeschniêcie cz³onków i da³ je Rabbekameowi, którego boski Re nie dopu¶ci³ do ustanowienia naczelnikiem domu. Ten cytat jest niezmiernie wa¿nym dla naszych dalszych rozwa¿añ, bowiem nale¿y do grupy zabytków pi¶miennych informuj±cych nas o haremowym spisku wymierzonym przeciwko Ramzesowi III (1188-1157 p.n.e.), ostatniemu wspania³emu w³adcy Nowego pañstwa. Przeciwko niemu wyst±pili wtedy niektórzy magowie, którzy zwrócili przeciwko niemu i jego pretorianom sw± czarnomagiczn± sztukê. Pentiboon, który by³ zarz±dc± maj±tku, tak mu powiedzia³: <<Przynie¶ mi ksiêgê, która doda³aby mi czarodziejskiej si³y i w³adzy>> - czytamy w Papirusie Lee - I on przyniós³ mu czarodziejsk± ksiêgê z biblioteki faraona Vesermaat-Re-meri-Amona, wielkiego boga, swego pana, i poszed³ on zastosowaæ bosk± si³ê dla ludu swego. Urzêdnik El-rem wykona³ ludzkie figurki z wosku i odprawia³ nad nimi ró¿ne czary i zaklêcia. I spu¶cili obaj na ludzi chorobê i mór i inne nieszczê¶cia. Magowie przeciwko faraonowi Jak to wiadomo z s±dowego Papirusu Turyñskiego, sprzysiê¿enie to zosta³o ujawnione i ¶ledztwo zosta³o przeprowadzone przez s±d. Jednego czarownika stracono w okrutny sposób, za¶ drugiego zmuszono do pope³nienia samobójstwa: Prawd± by³o to, ¿e zamierza³ on wykonaæ te wszystkie zbrodnie i inne niegodziwo¶ci, o które go pos±dzano. Prawd± by³o to, co zamierza³ dokonaæ wraz z innymi winowajcami, wzbudzaj±c gniew i odrazê wszystkich bogów i wszystkich bogiñ. Wykonano na nim najciê¿sz± karê ¶mierci, o którym zadecydowali bogowie. By³y to ciê¿kie ¶miertelne grzechy i zbrodnie na ca³y ¶wiat, których on siê dopu¶ci³ - to by³o na temat drugiego maga - kiedy za¶ mu udowodniono, ¿e to on siê ich dopu¶ci³, sam podniós³ na siebie rêkê i siê u¶mierci³. Sprawa ma jeszcze drugie dno, bo jak mo¿na by³o panuj±cemu czarami zaszkodziæ, czy nawet go czarami u¶mierciæ, to z drugiej strony czarami mo¿na go by³o tak¿e chroniæ. Zrobiono z wosku figurki wszystkich ¿ywych lub nie¿ywych przeciwników i wrogów faraona i ich imiona wypisano na nich zielon± farb± - pisze o tym w ksiêdze po¶wiêconej demonowi Apopowi - potem wk³ada siê je do skrzynki, pluje na nie, a nastêpnie depce lew± „nieczyst±” nog±, k³uje no¿em, a potem wrzuca do p³on±cej s³omy, któr± potem gasi siê moczem dojrza³ej kobiety. A potem napisane imiona demona Apopa i wszystkich nieprzyjació³ faraona - oby ¿y³ wiecznie! - czy to ¿ywych czy to martwych rzuæ na ziemiê i depcz po nich lew± nog±! Amulety i rytua³y Do nastêpnej grupy czarodziejskich ¶rodków nale¿a³y amulety - które noszone by³y po to, by chroni³y swego w³a¶ciciela przed nieprzyjaznymi i szkodliwymi wp³ywami. U¿ycie amuletów w staro¿ytnym Egipcie by³o do¶æ rzadkie do Drugiego Okresu Przej¶ciowego (1790-1580 begin_of_the_skype_highlighting 1790-1580 end_of_the_skype_highlighting begin_of_the_skype_highlighting 1790-1580 end_of_the_skype_highlighting begin_of_the_skype_highlighting 1790-1580 end_of_the_skype_highlighting begin_of_the_skype_highlighting 1790-1580 end_of_the_skype_highlighting r. p. Chr.), a znane by³y w tym sensie, jako ¶rodek ochronny, o czym czytamy u Pliniusza (z ³ac. amuletum = ochronny lub leczniczy przedmiot), w okresie Nowego Pañstwa staje siê powszechne i amulety pojawiaj± siê w niewiarygodnym bogactwie form i kszta³tów oraz przeznaczeñ. Staja siê one wszechobecne w czasie rozk³adu tradycyjnej egipskiej religii i kultury. Mo¿na je podzieliæ wed³ug formy na amulety wieczne - drobne przedmioty wykonane z ceramiki, kamienia, metalu czy szk³a; pisane - kawa³ki papirusu lub p³ótna z tekstami zaklêæ, lub rysunkami ochronnych symboli oraz amulety wêz³owe - pasy tkaniny z wêz³ami, czasami dodatkowo wyposa¿onymi w drobne przedmioty umieszczonymi w wêz³ach. Jak dot±d mówili¶my o magicznych przedmiotach, a teraz powiemy o tym, w jaki sposób je wykorzystywano w magicznych obrzêdach. Sam proces u¿ycia tych magicznych ¶rodków mo¿na - wed³ug wspó³czesnych pogl±dów - porównaæ do algorytmu, w tym sensie, ¿e przepisuje konkretne procedury i operacje, które musz± byæ wykonane, by zaklinanie odnios³o swój skutek. Zazwyczaj nie by³o przy tym wa¿nym to, kto wypowiada³ zaklêcie - przy zamawianiu choroby wypowiada³ je sam pacjent, albo jego lekarz, za¶ przy skomplikowanych operacjach nekromantycznych by³ to sam mag czy jego pomocnik, który spe³nia³ okre¶lone warunki. Ten, który czarowa³, musia³ przej¶æ okre¶lon± procedurê oczyszczenia - jak to robi³ doktor Sinuhe z powie¶ci Miki Valtari’ego - [Zaklêcie] ma byæ wypowiedziane przez oczyszczonego cz³owieka - czytamy w czarodziejskiej ksiêdze demona Apopa. Medialnym po¶rednikiem - medium - przy przywo³ywaniu bogów mia³a byæ m³oda osoba p³ci mêskiej, jak to ujmuje czarodziejska Ksiêga Londyñska i Leideñska: Przywied¼ czystego ch³opca, który jeszcze nie by³ z kobiet±. M³odzieniec musia³ wedle ksiêgi wykazywaæ zdolno¶ci medialne, bowiem nie ka¿dy by³ dostatecznie podatny na sugestiê i hipnozê, które - jak s±dzê - gra³y kluczow± rolê przy wywo³ywaniu bogów, ¶wietlistych duchów, demonów i nekromancji. (NB, doskonale przedstawi³ w³a¶nie tak± operacjê wielokrotnie ju¿ tu wspomniany Boles³aw Prus, który w „Faraonie”, [tom 2, rozdz. XXIII], pokazuje nam, jak to babiloñsko-cheldejski mag i kap³an Beroes ukazuje konaj±cemu Ramzesowi XII cz³owieka - w³a¶nie nieletniego ch³opca, którego mod³y docieraj± do uszu Przedwiecznego Amona...) Je¿eli przeszed³ on przez ten egzamin, otrzymywa³ od swego mistrza magiczn± ochronê, która mu mia³a zapewniæ bezpieczeñstwo w czasie nekromantycznych operacji magicznych. Amulet sporz±dzano z pasków z czterech bia³ych, czerwonych, zielonych i niebieskich nici powi±zanych w wêz³y, skropionych krwi± dudka. Na ten pasek, dostatecznie d³ugi, by mo¿na nim opasaæ cia³o ch³opca, nawleka³o siê ma³y woreczek ze skarabeuszem utopionym w mleku od czarnej krowy. Poza amuletami, które w ró¿nych kombinacjach s³u¿y³y magowi do obrony przed z³ymi duchami i zapewnia³y powodzenie, przeciwko z³ym duchom i demonom s³u¿y³a tak¿e magiczna ró¿d¿ka, która w okresie Starego i ¦redniego Pañstwa mia³a kszta³t bumerangu z wyrze¼bionymi nañ hieroglifami, które zapewnia³y jej magiczn± si³ê. http://www.sm.fki.pl/Lesniakiewicz/Lesniakiewicz.php?nr=Z_Archiwum_H_X************ Traktuj±c zupe³nie powa¿nie zakres powy¿szych informacji poni¿szego filmiku wcale bym nie lekcewa¿y³a i nie traktowa³a jako fotomonta¿. http://www.youtube.com/watch?v=tnWo1kbu5QE&feature=player_embeddedZwyczajnie kto¶ przypadkowo uchwyci³ moment materializacji siê demona z energii t³umu. Naprawdê nikt albo ma³o osób wie co jest pod tym placem i jakie ma to po³±czenie z Wielk± Piramid±. Jednak nie lekcewa¿y³a bym info o podziemnych tunelach , których jest tam mnóstwo. Kiara
|
|
« Ostatnia zmiana: Luty 10, 2011, 16:04:02 wys³ane przez Kiara »
|
Zapisane
|
|
|
|
Kiara
Go¶æ
|
|
« Odpowiedz #35 : Luty 10, 2011, 16:10:10 » |
|
Wró¿by i proroctwaKa¿dy rytua³ mag zaczyna³ od wypowiedzenia tekstu magicznej formu³y - inwokacji, w którym prosi³ bogów o przychylno¶æ dla swych zamiarów. Kiedy ju¿ dokona³ wszystkich przygotowañ, hipnotyzowa³ pomocnika w nastêpuj±cy sposób: Czarownik zapala³ lampê w ciemnym pomieszczeniu i sadza³ ch³opca naprzeciw niej tak, aby jego zamkniête oczy by³y zwrócone ku p³omykowi lampy. Potem stawa³ przed nim, sk³oni³ siê i wymawia³ odpowiednie zaklêcie i puka³ palcem w g³owê ch³opca. Nastêpnie go pyta³, czy widzi ¶wiat³o. Jak ch³opiec potwierdza³, to pyta³ go o wszystko, co go interesowa³o. Inny sposób polega³ na tym, ¿e ch³opiec k³ad³ siê na brzuchu przed misk± pe³n± oliwy tak, by jego g³owa znajdowa³a siê nad jej powierzchni±. Potem ch³opiec zamyka³ oczy, za¶ czarodziej schylony ku jego g³owie wymawia³ po siedemkroæ zaklêcie, a potem wzywa³ ch³opca do otwarcia oczu. Hipnotyzuj±ce dzia³anie ¶wiat³a lampy lub ¶wietlistej powierzchni oliwy wzmaga³ ciê¿ki aromat palonego kadzid³a a tak¿e spojrzenie w kr±g wschodz±cego s³oñca lub ksiê¿ycowej pe³ni. Kiedy pomocnik odpowiedzia³ na wszystkie pytania, które zajmowa³y jego mistrza, czarodziej wybudza³ go ze stanu hipnozy zaklêciami i czynno¶ciami, które doprowadza³y go do normalnego stanu umys³u. Kiedy mag sam na sam porozmawiaæ z bogami, czy innymi istotami z za¶wiatów bez u¿ycia medium, wykonywa³ wy¿ej opisane czynno¶ci sam na sobie. Taka metoda by³a u¿ywana w czasie wró¿enia na potrzeby ¿ycia codziennego. Przy stawianiu d³ugookresowych proroctw istnia³y bardziej z³o¿one procedury, o których jednak wspó³cze¶nie niewiele wiadomo. Niekiedy te proroctwa ogarnia³y nieprawdopodobnie daleki horyzont czasowy, je¿eli - oczywi¶cie - wy³±czymy mo¿liwo¶æ antydatowania tych wyroczni. Typowym przyk³adem takiego dalekosiê¿nego w czasie proroctwa jest przepowiednia przypisywana jasnowidzowi Nefertiemu, który ¿y³ u koñca XXVII w. p.n.e. - a dotycz±ca w³adzy za³o¿yciela XII dynastii faraona Amenemheta I (2000-1970 r. p.n.Chr.): Faraon nazywany Ameni, syn kobiety z Po³udnia, przybêdzie do Górnego Egiptu... Radujcie siê wy, którzy bêdziecie ¿yli w jego czasach! Syn szlachetnego mê¿a uczyni swe imiê nie¶miertelnym. Ci, którzy wywo³uj± swary i niepokoje, strac± swe sanda³y ze strachu przed nim... I dobro przybêdzie do kraju, a z³o bêdzie pognêbione. Dziwne mo¿liwo¶ci CherihebówJak osoba maj±ca przeprowadzaæ operacje czarodziejskie, tako¿ i miejsce powinno byæ nienagannie czyste. Procedurê oczyszczenia powinny przej¶æ wszystkie osoby i przedmioty w niej uczestnicz±ce. Zaklêcia i rysunki ochronnych znaków powinny byæ wyrysowane ¶wie¿ym atramentem na nowych kartach papirusu. Ze wzglêdu na ryzyko, ¿e glina mog³a byæ wyrabiana przez cz³owieka nieczystego czy dotkniêta przez nieczyste zwierzê, magowie u¿ywali do sporz±dzania swych magicznych figurek tylko i wy³±cznie „czystego” wosku pszczelego. Co za¶ siê tyczy samego miejsca operacji magicznych, to przywo³ywanie bogów mia³o siê odbywaæ w czystym i ciemnym miejscu, najlepiej jakim¶ skrytym pomieszczeniu umytym lodowat± wod±, którego drzwi znajduj± siê na wschodniej ¶cianie. Zwracaj±c siê do S³oñca (symbolizuj±cego boga Ra [Re]) mag winien staæ na wolnej przestrzeni, by móg³ patrzeæ na wschodz±cy okr±g s³oneczny, za¶ zwracaj±c siê do Ksiê¿yca (bogowie Chonsu i Thot [Tot]), powinien staæ na dachu domu. Zaklêcia maj±ce za zadanie przywo³anie nadprzyrodzonych istot i mocy mia³o byæ wypowiadane g³osem cichym, sycz±cym, ale zrozumiale. W starszych czasach wypowiadano je normalnie, g³o¶no, czterokrotnie - za¶ w czasach panowania Ptolmeuszy a¿ siedemkroæ, albo - niezmiernie rzadko - trzykrotnie b±d¼ a¿ dziewiêciokrotnie! Nale¿y do tego jeszcze dodaæ to, ¿e bogów przywo³ywa³o siê woni± kadzid³a, która odgania³a demony i „martwych” - tj. dusze zmar³ych niesprawiedliwych: zbrodniarzy, ¶wiêtokradców, itd. Woñ aromatycznych kadzide³ przywo³ywa³a bogów, za¶ fetor i smród ich odgania³. I tak, kiedy czarownik (albo po prostu lekarz) chcia³ wygoniæ demony z cia³a chorego wraz z bogami, spala³ kadzid³o - ewentualnie kiedy chcia³ demony z cia³a pacjenta wyci±gn±æ, wtedy spala³ nie kadzid³o, ale ma³pie ekskrementy... Magia by³a samodzieln± dziedzin± egipskiej wiedzy ju¿ w Starym Pañstwie, jak to mo¿na odczytaæ z napisów na grobie ówczesnego wielmo¿y Herchufa, który ¿y³ za panowania faraonów VI dynastii: Piopeusza I i Merenrea I w latach 2390-2370 begin_of_the_skype_highlighting 2390-2370 end_of_the_skype_highlighting begin_of_the_skype_highlighting 2390-2370 end_of_the_skype_highlighting begin_of_the_skype_highlighting 2390-2370 end_of_the_skype_highlighting p.n.Chr. W tych tekstach magowie s± okre¶lani jako mêdrcy uprawiaj±cy magiczne obrzêdy: Jestem cherichebem, znanym ze swych zaklêæ, jak to dos³ownie czytamy. Powa¿anie, jakim cieszyli siê cherichebowie ilustruj± teksty na hieratycznym papirusie, który darowa³a pani Westcar w 1839 roku niemieckiemu egiptologowi Richardowi Lepsi, a potem sta³ siê on jednym z zabytkowych papirusów z berliñskiego Pergamon Museum. Cherichebowie potrafili o¿ywiaæ pos±gi, zaczarowaæ wodê by siê rozstêpowa³a, okie³znaæ lwy, czy o¿ywiæ ¶ciêtego mieczem cz³owieka poprzez przy³o¿enie g³owy do cia³a... W poszukiwaniu zwoju ThotaJeden z najznamienitszych tekstów o mo¿liwo¶ciach staroegipskich czarnoksiê¿ników znajduje siê w demotycznym rêkopisie z III wieku przed Chrystusem, a który znaleziono w grobie w Tebach, za¶ w 1865 roku zakupi³ go August Mariette dla Muzeum Egipskiego w Kairze. Mówi on o Wielkim Ksiêciu Memfisu Setnie Chamusie, który usi³uje uzyskaæ wiadomosci od swego zmar³ego poprzednika - s³ynnego maga Neferkeptaha. Wreszcie dowiaduje siê, ¿e w grobie Neferkeptaha znajduje siê czarodziejski rulon pergaminu, który zosta³ napisany przez samego egipskiego boga m±dro¶ci i patrona czarnoksiê¿ników - Thota (Thovt, Tot). Ksi±¿ê wraz ze swym bratem Jenhorurem weszli do grobowca, gdzie ostrzeg³y ich duchy osób zabitych przez Thota w trakcie poszukiwañ czarodziejskiego zwoju za to, ¿e ukradli ten dokument z trumny ukrytej na dnie morza. Setna jednak nie rezygnuje - przy u¿yciu amuletów i zaklêæ pokonuje wszelkie z³e zaklêcia Thota i uzyskuje bezcenny papirus. W zakoñczeniu jego przygód pod ziemi± czytamy: Kiedy Setna wychodzi³ z grobowca, to ¶wiat³o sz³o przed nim, a ciemno¶æ sz³a za nim. To jeszcze nie wszystko, bo nasz bohater w pustyni natkn±³ siê na nieznajom± piêkno¶æ, która przedstawi³a mu siê imieniem Tabubu. I oczywi¶cie Setna zakocha³ siê w niej bez pamiêci, ale ona powiedzia³a mu, ze nie bêdzie jego, zanim nie zabije on swej ¿ony i dzieci, a jej odda ca³y maj±tek. Setna w zaæmieniu umys³u zgodzi³ siê to zrobiæ, jednak¿e po chwili, kiedy wzi±³ tajemnicz± kobietê w ramiona, ockn±³ siê nagi i opuszczony na jakiej¶ drodze. Po powrocie do domu jednak Setna znalaz³ swych bliskich ¿ywych i zdrowych. Nieznajoma piêknotka by³a tylko duchem, a on postanowi³ zwróciæ zwój Thota, by nie nara¿aæ siê na straszliwy gniew bogów. Jak siê wydaje, opowiadanie to nie jest tylko legend±. Ów ksi±¿ê jest znany w historii jako syn faraona Ramzesa II, który pe³ni³ funkcjê arcykap³ana boga Ptaha. Z tytu³u swego urzêdu móg³ on zwiedzaæ i penetrowaæ piramidy oraz nekropolie przy Gizie. Czarodziejska „Ksiêga Thota” pojawia siê w staroegipskich tekstach tak czêsto, ¿e z ca³± pewno¶ci± nie mo¿e ona byæ li tylko legend±. Wed³ug jednej z wersji, by³a ona przechowywana w pewnej ¶wi±tynnej bibliotece, za¶ wed³ug innej - zosta³a ona wrzucona na dno Morza Czerwonego i jest strze¿ona przez zastêpy skorpionów i jadowitych gadów. Jedna z najstarszych wzmianek o niej mo¿na znale¼æ w papirusie pani Westcar, gdzie faraon Chufu (Cheops) rozmawia o tej ksiêdze z czarodziejem Zedim, którego przyprowadzi³ doñ jego syn - ksi±¿ê Hardedeph. W ¶lady swego ojca poszed³ syn Setny - Siusireph, którego urodzi³a mu jego ma³¿onka Mehveschet (Mehvesket). O jego losach dowiadujemy siê z demotycznego tekstu, napisanego na dwóch zwojach greckiego papirusu, na których znajduje siê notatka urzêdowa z siódmego roku panowania cezara Klaudiusza (Tiberius Claudius Nero Germanikus), tj. z lat 46-47 n.e. Syn Setniego przed swoim znikniêciem o¶wiadcza, ¿e jest wcieleniem Hora syna Panehsiego, który za zezwoleniem boga Ozyrysa, w³adcy pañstwa umar³ych, powróci³ znowu na ¶wiat po to, by zniszczyæ wielkiego maga, z którym ju¿ by³ walczy³ w swym pierwszym wcieleniu. Ockn±³em siê znów [w ¶wiecie ¿ywych] i sta³em siê zarodkiem po to, bym znalaz³ Setniego, syna faraona, na pustyni przy On czy Memfisie. Wros³em w pêd melona, abym móg³ znów powróciæ do ¶wiata i swego cia³a, odrodziæ siê na Ziemi i czarowaæ przeciwko temu egipskiemu nieprzyjacielowi - czytamy w tej staroegipskiej wariacji na temat reinkarnacji. Magiczna walka dobra ze z³emZ tego papirusu dalej dowiadujemy siê, jak to nubijski wódz poprosi³ faraona, by w swej krainie znalaz³ cz³owieka, który przeczyta³by ten list, bez jego otwierania. Syn Setniego podj±³ wyzwanie i zgodzi³ siê na próbê g³o¶nego odczytania listu. Kiedy¶, dawno temu, nubijski czarnoksiê¿nik Hor (syn Murzynki) o¿ywi³ cztery woskowe figury, które porwa³y egipskiego faraona, a zanim przynios³y go do jego pa³acu - wymierzy³y mu piêæset kijów na go³e plecy. W ramach rewan¿u dok³adnie to samo zrobi³ egipski mag w³adcy Nubii, nastêpnie pokona³ nubijskiego maga i wygna³ go na 1500 lat z Egiptu. Teraz, jak to przeczyta³ Susireph, wódz Nubijczyków przedstawi³ siê jako ten sam czarodziej, który po stuleciach wróci³ do Egiptu by siê zem¶ciæ. I wybuch³a magiczna wojna z wzmo¿on± si³±: Hor, syn Panehsiego powiedzia³: <<Jako¿ ¿e ¿yje Atum, pan Onu, bogowie egipscy ciê tutaj przywiedli, bym ciê pokara³ w swej w³adzy. Bój siê - idê do ciebie!>> Kiedy to Hor, syn Panehsiego, powiedzia³ - Hor, syn Murzynki, tako¿ mu odrzek³: <<To jest zatem ten, który czarowa³ przeciwko mnie, a którego nauczê mowy szakali!>> - i zacz±³ czarowaæ, i pos³a³ ogieñ na pa³ac przeciwnika. Faraon i ksi±¿êta widz±c co siê dzieje, wielkimi g³osami zawo³ali, by szybko przyby³ Hor syn Panehsiego. Hor, syn Panehsiego, szybko przeczyta³ stronê ksiêgi i spowodowa³ to, ¿e spad³ deszcz i ogieñ ugasi³ w jednej chwili. Tymczasem w odpowiedzi na to Nubijczyk spowodowa³, ¿e powsta³a wielka chmura nad pa³acem, tak ¿e nikt nie móg³ widzieæ ani swego brata czy przyjaciela. Hor, syn Panehsiego, przeczyta³ znów czarnoksiêskie zaklêcia i oczy¶ci³ niebo z chmury i z³ego powietrza, którym by³o nasycone. Zakoñczenie magicznego pojedynku wedle egipskiego papirusu wygl±da³o tak: Hor, syn Panehsiego, maj±cy postaæ Siusira odprawi³ czary przeciwko etiopskiemu w³adcy i otoczy³ go ogniem, który go strawi³ przed pa³acem. Faraon patrzy³ na to i ksi±¿êta i egipskie wojsko, a potem znik³ sprzed oczu faraona i swego ojca tak, ¿e go ju¿ nigdy nie widzieli. Bogowie, magowie i uczeni.Reasumuj±c, mo¿na stwierdziæ, ¿e staroegipskie teksty o czarownikach i czarowaniu daj± nam wiedzê o egipskiej magii, a dzisiaj s± traktowane jako utwory stricte beletrystyczne. Czarodziej Bata, którego czyny opiewane s± w „papirusie pani d’Orbiney” z British Museum, rozumie mowê zwierz±t. Aby uniemo¿liwiæ swemu bratu zbli¿enie siê do rzeki, wytworzy³ pomiêdzy nim a rzek± stado gro¼nych krokodyli i rozkazywa³ ¿ywio³om przyrody tak, jak mag Zezemonech, który wed³ug „papirusu Westcar” kaza³ rozst±piæ siê wodom jeziora tysi±c lat wcze¶niej. Podobnej rzeczy dokona³ tak¿e Neferkaptach, który zst±pi³ na dno morza, by wydobyæ tajemniczy, czarodziejski „papirus Thota”. Tak samo chwalili siê nubijscy czarownicy, ¿e mog± zes³aæ na Egipt nieurodzaj i jasny dzieñ przemieniæ w noc - jednak¿e te czary ich egipscy przeciwnicy byli w stanie powstrzymaæ, jak to wiemy z poprzedniego ustêpu. Nieprawdopodobne mo¿liwo¶ci magów staroegipskich udowadniaj± dalsze przyk³ady: Kiedy Neferkaptach by³ otoczony przez wê¿e i skorpiony, zamrozi³ je swym wzrokiem i dowiód³, ¿e na odleg³o¶æ jest w stanie zabiæ gada, który strzeg³ „Ksiêgi Thota”. Siusirev porazi³ nieprzyjaciela tym, ¿e zes³a³ na niego ogieñ, którego p³omienie strawi³y go na oczach faraona i jego ludu. Czarnoksiê¿nik czy mag doskona³y by³ bardzo rzadko widywany. Hor syn Panehsiego, narodzi³ siê ponownie po 1500 latach, aby daæ wycisk wrogowi zagra¿aj±cemu Egiptowi. Póki czaromistrz móg³ wskrzesiæ sam siebie, póty móg³ przywracaæ do ¿ycia i innych. Chericheb Zedi przywróci³ ¿ycie gêsi i bykowi, którym uciêto g³owy, Neferkaptach wyci±gn±³ sw± magiczn± si³± sw± utopion± ¿onê i syna z dna Nilu na pok³ad statku po to, by siê dowiedzieæ, dlaczego zmarli. W pó¼niejszym okresie magia by³a powszechnie uwa¿ana za naukê stosowan±, któr± uprawia³a tylko w±ska garstka specjalistów. Czarodziejskie obrzêdy odbywa³y siê w Domach ¯ycia, w ¶wi±tynnych szko³ach, i w prywatnej bibliotece faraona mo¿na by³o znale¼æ poza traktatami z zakresu historii, matematyki, fizyki czy astronomii tak¿e dzie³a z zakresu magii i czarodziejstwa. W staro¿ytnym Egipcie magia by³a najbardziej jednak zwi±zana z medycyn± i farmacj±. Podziela³em ten pogl±d w czasie, kiedy zajmowa³em siê profesjonalnie histori± medycyny. W swoich referatach i w publicznych wyst±pieniach ilustrowa³em swe s³owa ¿yciorysem staroegipskiego lekarza Thessalosa, który szuka³ drogi ku staroegipskiej medycynie w¶ród bogów egipskich ¶wi±tyñ. Ten¿e to Thessalos sta³ siê z biegiem wieku osob± mi blisk±, a ja stara³em siê ¶ledziæ jego kroki w historii. Cz³owiek ten ¿y³ w okresie panowania cezara Oktawiana Augusta (27 r. p.Chr. - 14 r. n.e.) sta³ mi siê bliskim nie tylko przez usi³owania rozszerzenia swego poznania, ale tak¿e dziêki mojej s³abo¶ci do wszelkich tajemnic historii i to tym bardziej, ¿e w historii staro¿ytnej medycyny nie znalaz³o siê dlañ miejsce obok Hipokratesa, Galena, Awicenny czy Gebera... A teraz pozwólmy wypowiedzieæ siê samemu Thessalosowi, który odwiedzi³ Egipt w czasie, kiedy by³ on rzymsk± prowincj±: cd.... http://www.sm.fki.pl/Lesniakiewicz/Lesniakiewicz.php?nr=Z_Archiwum_H_X
|
|
« Ostatnia zmiana: Luty 10, 2011, 16:55:04 wys³ane przez Kiara »
|
Zapisane
|
|
|
|
Kiara
Go¶æ
|
|
« Odpowiedz #36 : Luty 10, 2011, 16:23:25 » |
|
Opowie¶æ Thessalosa.[Przebywaj±c] w Azji opanowa³em gramatykê i rozumia³em j± lepiej, ni¿ tameczni nauczyciele. Doszed³em do wniosku, ¿e mogê wyci±gn±æ jakie¶ korzy¶ci z tej znajomo¶ci. Pop³yn±³em zatem do miasta, które wabi i przyci±ga wszystkich, do Aleksandrii. Pieniêdzy mia³em w bród, i zatem chodzi³em przys³uchiwaæ siê dysputom filozoficznym, a ka¿dy ze znamienitych filozofów chwali³ moje zainteresowania i lekko¶æ, z jak± opanowywa³em wiadomo¶ci. Najbardziej interesowa³y mnie tajemnice dialektycznej medycyny - dos³ownie pali³em siê chêci± poznania tej dziedziny wiedzy. I kiedy zbli¿a³a siê pora powrotu do domu, zacz±³em szukaæ w bibliotekach dalszych ksi±g traktuj±cych o medycynie, bowiem ta dziedzina wiedzy nie by³a mi ju¿ obca. Wreszcie natkn±³em siê na dzie³o, które napisa³ faraon Necheps. Mówi³o ono o 24 sposobach leczenia cia³a z choroby przy pomocy kamieni i ro¶lin, ze szczególnym uwzglêdnieniem znaku Zodiaku. Wielko¶æ tego sposobu my¶lenia o chorobie, literalnie mnie przyt³oczy³a. Wkrótce jednak doszed³em do wniosku, ¿e dzie³o to mo¿na by³o nazwaæ pomnikiem faraoñskich omy³ek. Po prostu u¿y³em jego przepisów leczenia mych pacjentów i za ka¿dym razem wskazówki te by³y nic nie warte! Ten fakt sta³ siê dla mnie gorszym od ¶mierci. Sta³o siê tak, ¿e w ¶lepej wierze w m±dro¶ci zawarte w dziele Nechepsa, napisa³em do rodziców, ¿e poznam dziêki niemu niezwyk³e leki i doda³em, ¿e jak powrócê, to wypróbujê je, jak dzia³aj±. Wysz³a z tego taka sytuacja: w Aleksandrii nie mog³em zostaæ ze wzglêdu na intrygi zawistników (jakie¿ to ludzkie - jak kto¶ chce siê wybiæ, to rzuca mu siê k³ody pod nogi), a z drugiej strony nie ¶pieszy³o mi siê do domu, gdzie musia³bym spe³niæ moj± obietnicê dan± rodzicom... W takim stanie rzeczy, zdecydowa³em siê na odbycie podró¿y po Egipcie, poganiany cierniem w mym sercu. Szuka³em sposobu, jak spe³niæ te nadzieje, które zacz±³em tak lekkomy¶lnie ¿ywiæ w zwi±zku z faraoñskim traktatem - gdyby siê to nie uda³o, by³em gotów nawet pope³niæ samobójstwo. Pos³ysza³em wewnêtrzny g³os, który mi powiedzia³, ¿e nawi±¿ê kontakt z bogami. Dlatego te¿ nieustannie podnosi³em rêce ku niebiosom i prosi³em nie¶miertelnych bogów, aby dali mi znak - sen, wizjê, czy w jaki¶ inny sposób dali znaæ o sobie, bym móg³ wróciæ z twarz± do Aleksandrii i do domu. Wywiad w ¶wi±tyni.Na chwilê przerwê opowiadanie mojego przyjaciela Thessalosa, abym móg³ dodaæ, ¿e w czasie swej podró¿y po Egipcie w górê Nilu, odwiedzi³ on Teby, najpiêkniejsze miasto, które w czasie ¦redniego i Nowego Pañstwa by³o stolic± kraju faraonów. Mo¿emy przypuszczaæ, ¿e w tym czasie ogromne ruiny ¶wi±tyñ Amona jeszcze sta³y ponad ubogimi chatkami dzielnicy nêdzarzy, ¶wiadcz±c o niegdysiejszej chwale. W czasie tysi±cletniej historii na Teby spad³o wiele niszcz±cych ciosów, ale wci±¿ jeszcze znajdowa³a siê tam wielka ilo¶æ kap³anów i p±tników. Oddajê teraz g³os Thessalosowi: I tak wróci³em znów do Teb, gdzie zamierza³em spêdziæ czas d³u¿szy, zw³aszcza licz±c na spotkania z medykami i innymi uczonymi w ró¿nych innych dziedzinach kap³anami. Czas p³yn±³ i zacie¶nia³y siê wiêzy przyja¼ni pomiêdzy mn± a kap³anami. I tak pewnego razu o¶mieli³em siê ich zapytaæ, czy uprawiaj± jakie¶ magiczne praktyki. Wiêkszo¶æ z nich siê zgorszy³a s³ysz±c to pytanie. Ale jeden z nich, cz³owiek wysoko urodzony i ju¿ starszy, nie zawiód³ moich nadziei. Stwierdzi³ on, ¿e mo¿e wywo³aæ widzenie w misce nape³nionej wod±. Pewnego dnia poprosi³em tego kap³ana, by wybra³ siê zemn± na spacer po najbardziej opuszczonych dzielnicach tego miasta. Doszli¶my a¿ do gaju, w którym panowa³a g³êboka cisza. Tam pad³em przed nim na kolana, obejmuj±c jego nogi. Zamar³ na chwilê i zapyta³, o co mi chodzi. Powiedzia³em mu: <<Moje ¿ycie jest w twoich rêkach. Musimy szybko nawi±zaæ ³±czno¶æ z bogami! Jak siê to moje ¿yczenie nie spe³ni, skoñczê z sob±!>> kap³an pod¼wign±³ mnie z ziemi i serdecznie pocieszy³. Przyrzek³ mi, ¿e wys³ucha mojej pro¶by. Potem doda³, ¿e muszê po¶ciæ od tej chwili przez trzy dni. Wzruszony dog³êbnie jego zgod±, uca³owa³em mu rêce i ³zy p³ynê³y mi z oczu z wdziêczno¶ci i wzruszenia. Takie jest ju¿ prawo przyrody, ¿e nieoczekiwana rado¶æ daje wiêcej ³ez, ani¿eli smutek... niecierpliwo¶æ mojego oczekiwania spowodowa³a, ¿e te trzy dni postu wydawa³y mi siê trzema latami. Wreszcie czas nadszed³. Wyszed³em z domu o ¶witaniu i uda³em siê, by powitaæ kap³ana - ten za¶ zaprowadzi³ mnie do czystego pomieszczenia, w którym znajdowa³o siê wszystko, co by³o potrzebne do próby. Ja mia³em ze sob± trzcinê, papirus i atrament, aby wszystko spisaæ, co czu³bym, widzia³bym i s³ysza³bym w trakcie eksperymentu, ale zachowa³bym to w tajemnicy. I zapyta³ mnie kap³an, z kim chcia³bym rozmawiaæ: z cieniem martwego cz³owieka czy z bogiem? Odpowiedzia³em: - Z bogiem Asklepiosem.I zaraz doda³em, ¿eby ukoronowa³ swoja dobroæ pozwalaj±c mi pozostaæ z bogiem sam na sam. Zgodzi³ siê z tym, chocia¿ by³ niezadowolonym - co da³o siê poznaæ po wyrazie jego twarzy. Potem poleci³ mi si±¶æ twarz± do tronu, na którym mia³o pojawiæ siê bóstwo i przywo³a³ Asklepiosa przy pomocy tajemnego zaklêcia, poczym odszed³ zamykaj±c drzwi. A ja zupe³nie zaniemówi³em - tak cudowny obraz zobaczy³em. Nie ma ¿adnej mo¿liwo¶ci wys³owiæ tego w ¿adnym ludzkim jêzyku piêkno¶ci jego twarzy i ¶wiat³a bij±cego z boskiej postaci. Asklepios poniós³ praw± rêkê, pozdrowi³ mnie i w te ozwa³ siê s³owa: -Szczêsny Thessalosie! Dzisiaj bóg okazuje ci sw± ³askawo¶æ, ale zanim ludzie czciæ ciê bêd± jako boga, niechaj pierwej dowiedz± siê o twym bohaterstwie! Pytaj mnie o co tylko chcesz. Odpowiem ci na ka¿de twe pytanie... Z pocz±tku nie mog³em wydobyæ z siebie g³osu, tak ol¶ni³o mnie piêkno boga, wreszcie siê przemog³em i zapyta³em: - Dlaczego nie mia³em dobrych rezultatów leczenia, kiedy pos³ugiwa³em siê metodami faraona Nechepsa? - Necheps by³ m±drym cz³owiekiem, który opanowa³ wszelk± magiczn± moc, ale nie otrzyma³ z ust ¿adnego boga tego, co ty teraz ode mnie us³yszysz. Necheps dziêki wrodzonej bystro¶ci szybko powi±za³ lecznicze w³a¶ciwo¶ci kamieni i ro¶lin z gwiazdami, ale nie potrafi³ przewidzieæ czasu i miejsca, w którym trzeba zbieraæ te zio³a. A przecie¿ wzrost i dojrzewanie owoców ro¶lin zale¿y w³a¶nie od wp³ywu gwiazd! Pojawienie siê Immhotepa.¦cis³y zwi±zek pomiêdzy medycyn± a magi± mo¿na najlepiej dowie¶æ na przyk³adzie Immhotepa (Imhotepa), wysokiego dostojnika za czasów faraona D¿osera i jego nastêpcy Sechmechta z III dynastii, konstruktora pierwszej piramidy w Sakkara, którego w czasie rz±dów Ptolemeuszy og³oszono bogiem lekarzy. Historyk Manethon w swych „Osobliwo¶ciach egipskich” twierdzi dos³ownie, ze Egipcjanie uto¿samiali go nawet z bogiem Asklepiosem. Od niedawna ukaza³o siê kilka popularnych opracowañ na temat Immhotepa, w których pisze siê, jak to cudownym sposobem leczy³ swych pacjentów i to takich, którzy byli w stanie terminalnym i stracili wszelk± nadziejê. (!) Niestety, papirusy, na których opisane by³y te jego dokonania i wyczyny, ulotni³y siê w dziwnych okoliczno¶ciach. Wyjatek stanowi papirus oznaczony numerem 1381, znaleziony w nekropolii w Oxyrhynchu, w którym pewien Grek zamieszka³y w Memfis prze³o¿y³ teks egipski do greki, chocia¿ - jak sam przyznaje - sz³o o wcale nielekkie zadanie: Niejeden raz zabiera³em siê do przet³umaczenia [tego tekstu]. Dzia³o siê jednak tak ju¿ podczas pisania, ¿e wielko¶æ tego zadania przekracza³a me si³y, bowiem tylko bogowie mog± opiewaæ czyny bogów. I tak przez trzy lata odk³ada³ spe³nienie swego zamiaru, a¿ zaczê³y siê tam dziaæ niezwyczajne rzeczy: Przez te trzy lata niezmiernie cierpia³a moja matka na gor±czkê, któr± na ni± zes³a³ bóg. Kiedy zorientowali¶my siê, choæ trochê pó¼no, co trzeba zrobiæ - stanêli¶my przed nim, prosz±c o ochronê. A on, jako ¿e jest niezmiernie ³askawy, nawiedzi³ chor± we ¶nie i uzdrowi³ j± prostymi lekami. Podziêkowali¶my mu za zdrowie sk³adaj±c wielkie ofiary. Wkrótce potem dosta³em bole¶ci w prawym boku - i znów zwróci³em siê ku dobroczyñcy ludzko¶ci, a on znów siê zlitowa³ i raz jeszcze ukaza³ swe mi³osierdzie. By³a noc. Wszystko, co ¿yje spa³o, poza cierpi±cymi. Mia³em gor±czkê i zwija³em siê w skurczach, mêczy³ mnie kaszel i trudno mi by³o oddychaæ. Bola³o mnie w prawym boku. G³owa moja by³a ciê¿ka: ¶miertelnie zmordowany pad³em na ³ó¿ko. Moja matka siedzia³a ko³o mnie, bez odrobiny odpoczynku. Cierpia³a razem ze swym dzieciêciem, bo mia³a z przyrodzenia miêkkie serce. Naraz - kiedy pad³em kompletnie wyczerpany - mia³a widzenie: to nie by³ ani sen, ani nocna mara - bowiem oczy mia³a otwarte, ale nie mog³a widzieæ wszystkiego, co siê wokó³ niej dzia³o, z pe³n± jasno¶ci±, a pojawienie siê boga nape³ni³o j± przera¿eniem. Widzia³a ona albo samego boga, albo jego pos³añca. By³a to postaæ wzrostem przewy¿szaj±ca cz³owieka, odzianego w g³adkie powiewne szaty, w lewej rêce trzymaj±ca zapisany zwój. Spojrza³a na mnie od stóp do g³ów dwukrotnie lub trzykrotnie, poczym znik³a. Kiedy matka ponownie wróci³a do siebie, zaczê³a mnie budziæ, wci±¿ nie przestaj±c siê chwiaæ na nogach. Ku swemu zdumieniu stwierdzi³a, ¿e gor±czka ca³kiem opad³a, a ja jestem zlany potem. Wtedy z³o¿y³a ho³d bogowi, który siê jej by³ zjawi³. Nastêpnie otar³a mi z twarzy pot i poczu³em siê znacznie lepiej. Po pewnym czasie opowiedzia³a mi o cudownym zdarzeniu, a ja jej doda³em pewne szczegó³y, bowiem to, co ona widzia³a na jawie, ja widzia³em w formie snu... Sarkofag na RMS Titanic.Ostatnim, ale za to najszczytniejszym zadaniem staroegipskich magów, by³o strzec tajemnic i spokoju umar³ych, którym s³u¿yli za ¿ycia. Ci ¶wiêci i moc± magii silni mê¿owie z krainy Khem potrafili wiele za ¿ycia i potrafili jeszcze wiêcej po ¶mierci. O z³owieszczym dzia³aniu kl±twy wymierzonej przeciwko bezcze¶cicielom grobów i hienom cmentarnym mieli¶my siê przekonaæ jeszcze w dzisiejszych czasach, ot np. dziêki serii do dzi¶ dnia niewyja¶nionych zgonów, które nast±pi³y po otwarciu grobowca faraona Tutenchamona. Na zakoñczenie mo¿na by jeszcze wspomnieæ tutaj o wydarzeniach zwi±zanych z rozpêtaniem negatywnych i okrutnych si³, jakie mia³y miejsce po z³amaniu pieczêci do grobowca kap³anki Amona-Ra, która ¿y³a w Veset na 1600 lat przed narodzeniem Chrystusa. Miejsce jej wiecznego spoczynku odkry³a arabska banda hien cmentarnych w latach 60. XIX wieku w Dolinie Królów przy Biban el-Muluku. Mumia kap³anki gdzie¶ zaginê³a - prawdopodobnie zosta³a zniszczona - ale za to zosta³a tylko trumna z wyobra¿on± na niej ¿eñska twarz± o demonicznej urodzie. Jak mówi tradycja - ka¿dy, kto mia³ do czynienia z t± trumn± - umiera³ przedwcze¶nie. Jej w³a¶ciciele wraz ze swymi najbli¿szymi umierali jedni za drugimi. Legenda mówi, ¿e fotograf, który zrobi³ zdjêcie wieka trumny demonicznej kap³anki, na pozytywie ujrza³ ludzka twarz Egipcjanki z okrutnym i z³owieszczym u¶miechem na wargach... Ostatnia w³a¶cicielka tego artefaktu uratowa³a siê tym, ¿e przekaza³a go do zbiorów British Museum. Kl±twa jednak dzia³a³a dalej. Tragarz, który dostarczy³ j± do magazynu muzealnego, zgin±³ w wypadku drogowym, a jego pomocnik zosta³ powa¿nie ranny. Cieñ kap³anki Amona-Ra nie da³ ani chwili za wygran± - kiedy ilo¶æ zmar³ych stra¿ników i pracowników muzeum dosiêg³a niepokoj±cego pu³apu - postanowiono daæ trumnê do podziemnego magazynu, za¶ wystawiæ w zamian kopiê na witrynie. Trumna nieoczekiwanie zainteresowali siê Amerykanie, i w roku 1912 zosta³ zorganizowany tajny transfer trumny do USA. Zapakowano j± w zwyk³± skrzyniê z napisem „Ksi±¿ki”, a w konosamencie ³adunkowym i manife¶cie celnym tak¿e wpisano j± jako: „skrzyniê z ksi±¿kami” i w dniu 10 kwietnia 1912 roku za³adowano j± w Southampton. Wszyscy wiemy na j a k i statek, i czym siê to skoñczy³o... Brytyjski parowiec Poczty Królewskiej - Royal Mail Ship - potê¿ny i uchodz±cy za niezatapialny s/s Titanic uderzy³ w czasie swego dziewiczego rejsu w nocy 14/15 kwietnia 1912 roku w górê lodow± - NB, j e d y n ± w promieniu kilkudziesiêciu mil! Konstruktorzy i za³oga tego gigantycznego transatlantyku nadêcie mówili: „Tego statku nie mo¿e zatopiæ nawet sam Bóg!” Nie musia³ to byæ od razu Bóg, wystarczy³a zwyk³a góra lodowa, która z woli od tysiêcy lat martwej kap³anki Amona-Ra przeciê³a drogê ogromnego parowca. Z ca³kowitej liczby 2227 pasa¿erów uratowa³o siê tylko 705 ludzi. Pozostali znale¼li swoj± zbiorow± mogi³ê na dnie Atlantyku, gdzie teraz tylko g³êbinowe ryby w ch³odnym i dziwnym ¶wietle swych latarek, w milczeniu kre¶l± ko³a nad po¶miertn± mask± z gro¼nym i szyderczym u¶miechem kap³anki Amona-Ra... Milo¹ Jesenský - Trwa³o¶æ, trwa³o¶æ i majestat - mrucza³ szlifierz - Przystoi kamieniom... Majestat... Centrum ¶wiata... Centrum ¶wiata... Ujawnij siê ty, który w kamieniu... Skamienieli... Centrum i Wej¶cie... Marta Tomaszewska – „Podró¿ do Krainy Om” cd... http://www.sm.fki.pl/Lesniakiewicz/Lesniakiewicz.php?nr=Z_Archiwum_H_X
|
|
« Ostatnia zmiana: Luty 10, 2011, 16:54:12 wys³ane przez Kiara »
|
Zapisane
|
|
|
|
Kiara
Go¶æ
|
|
« Odpowiedz #37 : Luty 10, 2011, 16:48:11 » |
|
Kamienie nigdy nie k³ami±...Krzysztof Boruñ i Andrzej Trepka – „Proxima” Sprawa 002/X - TRWA£O¦Æ PRZYSTOI KAMIENIOM Kiedy w 1979 roku po raz pierwszy przeczyta³em ksi±¿kê Marty Tomaszewskiej o Krainie Om, to wydawa³o mi siê to jeszcze jednym rojeniem fantastki o krainie Nigdy-Nigdy, która istnia³a jedynie w wyobra¼ni Autorki - NB, której ksi±¿ki bardzo lubiê za ciep³y i serdeczny klimat, jak¿e daleki od oszala³ej i skrzecz±cej pospolitej rzeczywisto¶ci. Nie spodziewa³em siê, ¿e jest to powie¶æ z kluczem. Ten klucz odnalaz³em w Krakowie w dwadzie¶cia lat pó¼niej - w dniu 13 grudnia 1999 roku. Tego wieczoru dane mi by³o obejrzeæ film autorstwa red. Romana Warszewskiego o jego wyprawie na P³askowy¿ Marcahuasi w peruwiañskich Andach. Bo je¿eli istnia³a kiedy¶ Kraina Om, o której pisa³a Marta Tomaszewska, to w³a¶nie tam - w Andach... Je¿eli kierowa³a ni± tylko kobieca intuicja pisarki science-fiction, to trafi³a w dziesi±tkê - ta Kraina Om rzeczywi¶cie istnieje... To mnie akurat nie dziwi. Wielu pisarzy posiada szczególna wra¿liwo¶æ i dziêki niej mo¿emy dzi¶ czytaæ wspania³e opowiadania grozy H. Ph. Lovecrafta, E. A. Poëgo, P. Merimée’a, R. E. Howarda czy T. Oszubskiego albo J. S. Le Fanu. Dla tych ludzi ¶wiat nie koñczy siê na najbli¿szym rogu ulicy, jak dla wiêkszo¶ci obywateli naszej planety na prze³omie XX i XXI wieku. Pó¼nym zimowym wieczorem wraca³em w ciasnym minibusie do Jordanowa i stara³em siê uporz±dkowaæ w my¶lach to, co wraz z kolegami z Ma³opolskiego Centrum Badañ UFO i Zjawisk Anomalnych Bartkiem Soczówk± i Marcinem Mioduszewskim widzia³em na filmie Romana Warszewskiego. Wci±¿ przed oczami mia³em andyjskie pejza¿e, niczym nieograniczon± przestrzeñ i to bia³e, okrutne górskie s³oñce... Ogromne rze¼by, niemal nieczytelne, zatarte przez czas, wiatry, upa³y i mrozy. A tak, bo P³askowy¿ Marcahuasi le¿y na wysoko¶ci 4.200 m n.p.m. i w dzieñ temperatura siêga tam nawet do +400C , za¶ w nocy spada do -100C i to mimo tego, ¿e miejsce to znajduje siê zaledwie 110 na po³udnie od równika... Na Marcahuasi dzia³aj± jakie¶ nieznane si³y - byæ mo¿e Przybyszów z Kosmosu, a mo¿e tylko dzia³aj± urz±dzenia techniczne Atlantydów czy innych przodków sprzed 12.000 lat , wytworzone przez poprzedni± Supercywilizacjê? Kto wie... Kiedy¶ napisa³em, ¿e mo¿e w Peru, Kolumbii, a nade wszystko w Amazonasie mog± znajdowaæ siê ruiny miast zbudowane przez Supercywilizacjê. I nie tylko miast, bo byæ mo¿e s± tam tak¿e ich instalacje energetyczne, sanitarne, militarne... Indianie je znaj±, i omijaj± z daleka, jako miejsca tabu, za¶ o¶lepieni ¿±dz± mamony i pych± ludzi ucywilizowanych konkwistadorzy pchali siê w nie i ginêli jak muchy na lepie. I jeszcze à propos nieznanych si³ dzia³aj±cych na mesecie - przecie¿ widziano tam, i to niejednokrotnie, ¶wietliste kule czy tarcze Nieznanych Obiektów Lataj±cych - czyli UFO. na ska³ach pokazywali siê nawet Obcy - co siê uda³o komu¶ sfotografowaæ, i jak dot±d ¿adnemu sceptykowi nie uda³o siê zakwestionowaæ autentyczno¶ci tych zdjêæ... I s± tam tunele. Rzecz w tym, ¿e opowie¶ci o tunelach, które ³±cz± ze sob± kontynenty, s± znane tak¿e i u nas - w Europie. Ich wyloty maj± znajdowaæ siê w okolicach Grassington w Anglii, Utensberg w Alpach Wapiennych ko³o Salzburga w Austrii, Aggetelek na Wêgrzech i Domica na S³owacji (zespó³ jaskiñ Domica - Baradla), w Babiej Górze na polsko-s³owackim pograniczu i na brzegach ¶wiêtego jeziora Nam-tso-to-rin w krainie Szan-szun-bus - ¶wiêtej Szamballi w Himalajach... Wydaje siê, ¿e legendy o tunelach podziemnych s± kolejnym punktem w spisie ogólno¶wiatowych legend. Wystêpuj± one we wszystkich kulturach i cywilizacjach Ziemi. Oczywi¶cie sceptycy twierdz±, ¿e ludzie musieli czym¶ zaludniæ planetarne podziemia: a to chtonicznymi istotami w rodzaju krasnoludków i skandynawskich trolli, a to diab³ami i potêpionymi duszami ludzkimi z chrze¶cijañskiego Piek³a. Tak czy owak, mia³o tam siê znajdowaæ co¶ - jaka¶ Shamballah - Agharta - a doj¶æ do niej mo¿na by³o tylko poprzez system tuneli... Czy pamiêtasz Czytelniku podró¿ prof. Otto Lidenbrocka i jego niesfornego siostrzeñca Axela z islandzkiego krateru wulkanu Sneffeljokull do krateru w³oskiego wulkanu Staromboli na Wyspach Liparyjskich? Fantazja Juliusza Verne’a tak¿e mia³a doskona³± po¿ywkê, a by³y ni± wszystkie uczone dzie³a w rodzaju „Mundus subterraeus” Anastasiusa Kirchera czy prace górniczo-mineralogiczne Georga Bauera alias Georgiusa Agricoli. Obaj powo³ani tu Autorzy ¿ywili przekonanie, ¿e „Ziemia jest ogromnym gmachem poprzecinanym szczelinami, szparami i pêkniêciami, z ogromn± ilo¶ci± wewnêtrznych pustek...” W legendy te chêtnie wierzy³ Adolf Hitler i nakaza³ swoim uczonym i „czarnej gwardii” - SS - odnale¼æ wej¶cia do tych podziemnych ¶wiatów. Pos³a³ ich do kompleksu jaskiñ Domica - Baradla, a kiedy nie znale¼li tam wej¶cia do Agharty, wys³a³ komandora Heinricha Broddê na U-209 pod lody Bieguna Pó³nocnego, by odkry³ drogê do podziemnego pañstwa Ariów. Kmdr Brodda drogi tej nie znalaz³, ale jego misja nie posz³a na marne, gdy¿ odkry³ on p³oniê Great North-East Water u wybrze¿y Ziemi Peary’ego na Grenlandii. Tam w³a¶nie potem wybudowano Kancelariê IV Rzeszy, do której zbieg³ z p³on±cego Berlina Führer III Rzeszy, ale to ju¿ inna historia... Roman Warszewski celnie porównuje megalityczne rze¼by P³askowy¿u Marcahuasi z rze¼bami moai na Wyspach Wielkanocnych - rzeczywi¶cie - maniera rze¼biarska i rozmach s± takie same... I jest jeszcze co¶ - jedna z gigantycznych rze¼b Marcahuasi przypomina mi wygl±dem figurê „Klêcz±cego Trolla” odkopana na Wyspie Wielkanocnej przez ekipê prof. Thora Hayerdahla, a któr± mo¿na zobaczyæ dzisiaj w cieniu wulkanu Rano Raraku przy Hotuiti... Zainteresowanych odsy³am do jego ksi±¿ki i filmu pt. „Aku-Aku”. A zatem potwierdza siê teza, ¿e rze¼biarskie maniery Marcahuasi przenios³y siê tak¿e na wyspy Pacyfiku. Bo nie tylko wielkie rze¼by znajduj± siê jedynie na Wyspie Wielkanocnej! Cyklopie mury - zwane „ahu” - budowano tak¿e na Tahiti, Fatu Hivie, Ponape i innych wyspach Oceanii. „Moai” w wersji zminiaturyzowanej te¿ tam znajdziemy. To, ¿e by³y one najwiêksze na Wyspie Wielkanocnej mo¿na wyja¶niæ bardzo ³atwo tym, ¿e tam by³y najoptymalniejsze warunki do ich tworzenia - ot, i ca³a tajemnica. Znaleziono tam odpowiedni kamieñ, który nadawa³ siê do obróbki przy pomocy obsydianowych siekierek. Kto¶ powie, ¿e obsydian by³ daleko bardziej miêkki od twardej ska³y wulkanicznej. To prawda, ale... Ale nie zapominajmy o tym, ¿e rze¼biarz uderza³ wielokrotnie siekierk± w jedno miejsce i polewa³ od czasu do czasu wod±. Jedno uderzenie pozostawia³o niemal niewidoczn± rysê, nastêpne j± pog³êbia³o, a po kilku milionach ciosów ska³a musia³a siê poddaæ! Zgodnie z ³aciñsk± sentencj±: guttae lapidem caveat... Czasu mieli pod dostatkiem, kamienia - do bólu! Gdyby nie krach ¿ywno¶ciowy, jak to zasugerowali realizatorzy filmu „Rapa Nui” z Kevinem Costnerem w roli g³ównej, to prawdopodobnie pochód kolosów nie skoñczy³by siê na oko³o 650 figurach... Inna rze¼ba skojarzy³a mi siê z czym¶, co uczeni nazwali Wenus z Vestonic, a która pochodzi³a z Paleolitu. Wyrze¼biono j± z k³a mamuta jakie¶ 30.000 lat temu. Ta Wenus ma ogromne piersi i potê¿ne biodra, ale g³owê jej ozdabiaj± kunsztownie uplecione w koronê d³ugie w³osy. Uczeni kojarz± j± z kultem bogini p³odno¶ci i Matki Ziemi. Byæ mo¿e, ale rzecz w tym, ¿e ja widzia³em ogromn± replikê tej rze¼by w kamiennym sanktuarium Marcahuasi... Sceptyk oczywi¶cie powie, ¿e skoro wyrze¼bi³ j± jaki¶ ³owca w kle mamuta, to dowodzi to tylko jego prymitywizmu. Ba! - nic bardziej b³êdnego! Wszak¿e dzisiaj rze¼bi siê ró¿ne rzeczy w k³ach s³oni czy morsów, a twórców tych dzie³ nikt nie nazwie prymitywnymi. Nie wiem, czy sceptycy nie zastanawiaj± siê nad tym, ¿e po kilku tysi±cach lat archeolodzy odkopawszy np. Warszawsk± Syrenkê czy Statuê Wolno¶ci te¿ bêd± wydziwiali na nasz prymitywizm, który kaza³ nam wyrze¼biæ facetkê z ogonem rybim zamiast nóg, czy z koron± promieni na czole, a przecie¿ wiadomo, ¿e takowe nie istniej±, ergo dzia³ali tu prymitywni rze¼biarze pod wp³ywem mitów religijnych. Zwalanie wszystkiego na mity religijne jest domena tych, którzy s± pozbawieni elementarnej wyobra¼ni. Sceptyków w³a¶nie... Wracaj±c jeszcze do korytarzy i podziemi, to rzuci³o mi siê w uszy jeszcze jedno: otó¿ indiañskie legendy mówi± o tym, ¿e korytarze prowadz± do podziemnego jeziora i umieszczonej po¶rodku niego wyspy, która zamieszkuje rasa mêdrców... Jak¿e przypomina to relacjê dr Ludmi³y Szaposznikowej o Nam-tso-to-rin i ¶wiêtym jeziorze Namche w krainie Szan-szun-bu czyli Krainie d’Bus (czytaj: Ui lub Ãœi) albo ¶wiêtej Shamballi, któr± m.in. Ferdynand Antoni Ossendowski i inni mistycy uto¿samiali z mityczn± Aghart±. Je¿eli to prawda, to uzyskali¶my kolejny dowód na to, ¿e kiedy¶ - dawno, dawno temu - co najmniej 50.000 lat przed Chrystusem, na Ziemi panowa³a jedna rasa, jeden jêzyk i jedno pismo - czego dowodzi m.in. prof. dr hab. Benon Zbigniew Sza³ek w swych pracach - jedna Supercywilizacja, która znik³a w tajemniczych okoliczno¶ciach, natomiast jej ¶lady s± dos³ownie wszêdzie! Tylko trzeba je poszukaæ. Ostatnio z ciekaw± hipotez± wyst±pi³ mgr Andrzej Kotowiecki, który twierdzi m.in. to, ¿e tunele i hale w Górach Sowich na Dolnym ¦l±sku powsta³y na bazie istniej±cego ju¿ systemu korytarzy, który jest o wiele starszy od tego, który zosta³ wykuty w twardych ska³ach gnejsowych przez niewolników III Rzeszy w czasie II wojny ¶wiatowej. Nie zapominajmy, ¿e Góry Sowie licz± sobie - bagatela! - 2 mld lat i s± jednymi z najstarszych gór w Europie. Egipskie piramidy...
Postawione na Saharze, Razem z Nilem stoj± w parze. Ciesz± oczy wszystkich ludzi I nikt z nimi siê nie nudzi. To egipskie cuda ¶wiata, Jedne z siedmiu najwspanialszych Podziwiane przez wytrwalszych. Zbudowane z woli faraonów. Aby godnie ich przechowaæ I w grobowcach ich pochowaæ. Najs³ynniejsze stoj± w Gizie, A krzywa wie¿a w Pizie, Nie ma do nich porównania I nie jest tak podziwiana. Chcemy czêsto tam przebywaæ I z bliska je podziwiaæ! cd... http://www.sm.fki.pl/Lesniakiewicz/Lesniakiewicz.php?nr=Z_Archiwum_H_X
|
|
« Ostatnia zmiana: Luty 10, 2011, 16:52:26 wys³ane przez Kiara »
|
Zapisane
|
|
|
|
Kiara
Go¶æ
|
|
« Odpowiedz #38 : Luty 10, 2011, 16:49:11 » |
|
cd....
Kasia Jeleñska – „Egipskie piramidy”
Kto wie, czy s³ynne egipskie, nubijskie czy meksykañskie piramidy nie s± pozosta³o¶ciami po niej? Bo NIKT dok³adnie nie wie, kiedy i przez kogo zosta³y one zbudowane! NIKT! Przypuszcza siê tylko, ¿e powsta³y one oko³o 4 tysi±clecia p. Chr. i zbudowali je faraonowie z pierwszych dynastii - jak sugeruje to Kasia Jeleñska w swoim dzieciêcym wierszyku, ale czy na pewno? Te 6.000 lat stanowi - jak podejrzewam - jedynie pobo¿ne ¿yczenie archeologów, a nie ich konkretn± wiedzê. Osobi¶cie datowa³bym je na co najmniej 20.000 lat p. Chr., kiedy to Sahara by³a jeszcze kwitn±c± krain± pe³na lasów i zwierzyny oraz zamieszka³± przez ludzi. Dowodem na to s± naskalne malowid³a w Tassili-en-D¿er, i nie tylko. Podobnie by³o i z Kalahari, o czym mówi± malowid³a z Brandbergu. Powstaje pytanie: co spowodowa³o tak straszliwe spustoszenie tych ziem? Dzia³alno¶æ przemys³owa cz³owieka? Katastrofa ekologiczna powsta³a wskutek spadku asteroidu? Aktywno¶æ wulkaniczna? Wojna nuklearna? Inwazja Kosmitów na Ziemiê? Co jeszcze???...
P³askowy¿ Marcahuasi TE¯ KIEDY¦ BY£ ¿yzn± i nawodnion± krain± - o czym ¶wiadcz± tu i ówdzie widoczne resztki sieci irygacyjnej, a teraz jest tylko wyniesion± na 4.200 m n.p.m. wyspa suchych jak pieprz ska³ ogniowych, smaganych promieniami bezlitosnego na tej wysoko¶ci S³oñca i wiatrami... Marcahuasi jest zatem DOWODEM na istnienie Tych, Którzy Byli Przedtem. Kraina Om z powie¶ci Tomaszewskiej. Peruwiañska ekspozytura Agharty...
Jak ju¿ powiedzia³em, ¶ladów istnienia wokó³ nas cyklopiej cywilizacji jest do licha i trochê, i wystarczy dobrze rozejrzeæ siê dooko³a, by je ujrzeæ. Ja te¿ je zobaczy³em. Nie, nie w Ameryce ¦rodkowej czy Po³udniowej. Nie musia³em jechaæ tak daleko. Wystarczy³o przejechaæ oko³o 50 km w jedna stronê na po³udnie i wschód od Jordanowa, w którym mieszkam - w Tatry i do Smykalni k./Szczyrzyca. Oczywi¶cie nie szuka³em tam ¿adnych ¶ladów Supercywilizacji, a jedynie relaksu i wypoczynku po trudach s³u¿by granicznej. Znalaz³em te ¶lady, które przypomina³y zjawiskowo to, co sfilmowa³ red. Warszewski w Peru. By³y to gigantyczne formacje skalne, które przypomina³y gigantyczne rze¼by Marcahuasi.
Pierwsza formacja, która przypomina ruiny jakiego¶ fantastycznego miasta - a któr± nazwa³em „Miastem Inków” - znajduje siê vis-à -vis Sarniej Ska³y, od strony pó³nocnego-wschodu - to s± turniczki Jatek. Bia³o-¿ó³te i ¿ó³tawo-szare wapienne ska³ki uk³adaj± siê w widmowy obraz zrujnowanego przed tysi±cleciami miasta. Patrz±c na nie, oko cz³owieka sk³ada pod¶wiadomie potê¿ne bloki wapienia w arkady i portyki, kolumny i ¶ciany zaginionego miasta. To miejsce ju¿ da³o raz inspiracjê literack± pisarzowi polskiemu Jerzemu ¯u³awskiemu, który w pierwszej czê¶ci ksiê¿ycowej trylogii pt. „Na Srebrnym Globie” tak je opisuje:
Trzecia doba, 30 godzin po pó³nocy, na Mare Imbrium, 9014’ W i 43058’ N ksiê¿ycowej.
Dziwne jest to, co widzê... Smuga piasku [...] ci±gnie siê na znacznej przestrzeni ku pó³nocnemu-zachodowi lekko wygiêtym ³ukiem, odbijaj±c siê ja¶niejsz± barw± od ciemnego t³a kamienistej pustyni. O ile mogê dostrzec przy ¶wietle Ziemi, koñczy siê u szczególnej grupy ska³, podobnej z dala do fantastycznych zwalisk jakiego¶ zamku czy miasta. Miasta?...
Posuwamy siê do¶æ szybko, a tymczasem owa grupa ska³ widoczna z dala wystêpuje przed nami coraz wyra¼niej. Teraz mo¿na rozró¿niæ dok³adnie poszczególne g³azy, fantastycznie spiêtrzone, a przypominaj±ce do z³udzenia ruiny wie¿ i gmachów...
To miejsce istnieje naprawdê, tyle ¿e na Ziemi - tutaj, w Polskich Tatrach. I mo¿na je podziwiaæ bez wiêkszego wysi³ku - wystarczy wej¶æ na Sarni± Ska³ê i spojrzeæ w kierunku Doliny Str±¿yskiej. To „Miasto Inków” najbardziej przypomina je w zimie, kiedy biel ¶niegów nadaje jeszcze wiêkszej g³êbi tej grupie turniczek, a tego nie odda nawet najlepsze zdjêcie.
Kiedy w pa¼dzierniku 1987 roku, po d³ugiej nieobecno¶ci powróci³em w Tatry znad morza, to moj± pierwsz± zrobion± wtedy wycieczk± by³ odcinek graniowego szlaku pomiêdzy Czerwonymi Wierchami a Kasprowym Wierchem. Najpierw wyrobi³em wysoko¶æ id±c z Hali Kondratowej na Prze³êcz pod Kop± Kondrack±, potem na siodle prze³êczy skrêci³em w lewo - na wschód, id±c za czerwonymi znakami przez Suchy Wierch Kondracki, Suche Czuby, Goryczkowe Czuby, Po¶ledni Wierch Goryczkowy dotar³em do Kasprowego Wierchu. Id±c podziwia³em fantastyczne kszta³ty ska³ i g³êboki, w³oski b³êkit nieba, na którym od czasu do czasu przesuwa³ siê wybielony s³oñcem ob³oczek. I znów skojarzy³o mi siê to z kamiennym zwierzyñcem Marcahuasi: patrz±c od wschodu na szczyt Goryczkowej Czuby widzia³em or³a, który przysiad³ na chwilê, by odpocz±æ... Orze³ ten ma co najmniej 30 m d³ugo¶ci i 15 m wysoko¶ci, jak nie wiêcej - jak giganty z Peru. Nie muszê chyba przypominaæ, ¿e Orze³ Bia³y by³ i jest narodowym symbolem naszego kraju...
Widziane od zachodu Suche Czuby przypomina³y jakie¶ ogromne cielska przedpotopowych brontozaurów czy diplodoków pokryte pancernymi ³uskami... Zrobi³em kilka slajdów, ale dwuwymiarowy obrazek nie oddaje w pe³ni g³êbi tego widowiska - a szkoda!
Kto¶ powie: to wina przeczytanych lektur, zmêczenia i rozigranej wyobra¼ni - i na tym sprawê zakoñczy. Hmmm... - byæ mo¿e tak by³o w dwóch opisywanych wcze¶niej przypadkach, kiedy rzeczywi¶cie by³em tam sam i nie mia³em z kim skonsultowaæ swych spostrze¿eñ. Niech mu bêdzie. Ale te slajdy ogl±dali cz³onkowie mojej rodziny i znajomi, i wszyscy widzieli w nich dok³adnie TO SAMO!... A co mam powiedzieæ, kiedy w jeszcze innym zak±tku Tatr prze¿y³em co¶ w rodzaju „przebicia z innej rzeczywisto¶ci”, kiedy moja kole¿anka z pracy, przyjació³ka ze szlaku i mi³o¶niczka Tatr, major Stra¿y Granicznej i magister filologii germañskiej w jednej osobie, pani Irena Ch. patrz±c na fantazyjne turniczki Rzêdów Smytniañskich na Iwaniackiej prze³êczy wykrzyknê³a z zachwytem - „Ale¿ to istna aleja rze¼b!”. Tak samo krzyknêli¶my unisono w Dolinie za Bramk±, patrz±c na fantastyczne kszta³ty Jasiowych Turniczek. I podobnie, jak na Iwaniackiej, mieli¶my wra¿enie, ¿e Kto¶ nas bacznie obserwuje. Nachalnie i bezczelnie. Magia gór - powie kto¶. Byæ mo¿e - wszak opisywa³ to m.in. Jan D³ugosz w „Kominie Pokutników” - ale rzecz w tym, ¿e byli¶my w bezpiecznej reglowej dolince, a nie wisieli¶my na ¶cianie, pod ostrza³em seraków i kamieni. A jednak Co¶ gapi³o siê na nasze plecy. Mo¿e to i prawda, ¿e w górach ¶mieræ siada ludziom na lewym ramieniu i jak siê szybko obejrzysz, to j± mo¿esz zobaczyæ...
Uczucie grozy - irracjonalnego lêku, którego ¼ród³a nie by³em w stanie nawet zdefiniowaæ - najbardziej odczu³em w jednym z najpiêkniejszych miejsc Tatr Zachodnich. To miejsce, to os³awione Wantule.
Nazwa pochodzi od s³owa wanta czyli ogromny g³az. I rzeczywi¶cie - g³azów tam jest od metra. Uczeni twierdz±, ¿e oko³o 10.000 lat temu dziêki wstrz±sowi tektonicznemu, oberwa³a siê na dolinê ca³a pó³nocno-zachodnia czê¶æ turni Dziurawego, i w postaci skalnych ba³wanów runê³a w dó³ - na jêzor cofaj±cego siê lodowca, który topniej±c zwióz³ je w Dolinê Miêtusi±, tworz±c ogromne g³azowisko - dzisiaj poro¶niête jarzêbami i olszynami, które jak zielone p³omienie obejmuj± ogromne wieluset tonowe wanty, bia³e - bo wapienne.
Legenda mówi, ¿e dawno, dawno temu pasali tam owce górale pod wodz± starego sk±pego bacy. Pewnego wieczoru zaszed³ tam jaki¶ starzec, któremu odmówiono jad³a i noclegu. Staruszek przekl±³ sk±pców i bacê-kutwê, w rezultacie na obozowisko runê³a potê¿na lawina kamienna grzebi±c bacê, juhasów i owce. Podobno jeszcze dzisiaj, w bezksiê¿ycowe noce, na Wantulach s³ychaæ beczenie owiec, szczekanie owczarków i pokrzykiwania juhasów wêdz±cych oscypki...
By³em tam kilka razy ze swymi znajomymi z Dalekiego Wschodu. Mnie zrazu ujê³o spokojne piêkno tego miejsca - zw³aszcza po zej¶ciu w Wantule z niebieskiego szlaku z Przys³opu Miêtusiego na Ma³o³±czniaka. W prostocie ducha i niebotycznej swej g³upocie wyobra¿a³em sobie, ¿e zej¶cie zajmie nam tam jaki¶ kwadrans... Faktycznie zabra³o trzy kwadranse. Kluczyli¶my w wysokich do piersi trawach i jakich¶ ró¿owych kwiatach w¶ród powalonych k³ód, wykrotów smrekowych i potê¿nych kamieni, aby nie poharataæ go³ych r±k i nóg, co i tak zda³o siê psu na budê, bo to, co z góry wydawa³o siê nam w miarê równa p³aszczyzn±, de facto by³o terenem naje¿onym ró¿nymi pu³apkami i przeszkodami. Bezpieczniej czu³em siê tylko na polu minowym... Po 45 minutach tej wolty¿erki dotarli¶my na dno Miêtusiej, mokrzy od rosy i potu, zziajani jak charty i podrapani, jak nieboskie stworzenia, jednak¿e to, co tam ujrzeli¶my wynagrodzi³o nam wszelkie zmêczenie i ból. Z ty³u i po prawej stronie zieleni³ siê smrekowy regiel. Z lewej mieli¶my stok ca³y zielono-bia³o-ró¿owy od kwiatów i wysokich traw, za¶ z przodu... Patrzeli¶my jak urzeczeni na potê¿ny bia³y mur Ma³o³±czniaka, Krzesanicy i Ciemniaka, opadaj±cy w dó³ podciêtymi i przewieszonymi gdzieniegdzie spasztami. To chyba ten widok mia³ na my¶li ¯u³awski pisz±c w „Na Srebrnym Globie”:
Na Mare Imbrium, 7*45’ W i 21*01’ N ksiê¿ycowej, wynios³o¶æ E, o pierwszej godzinie, drugiej doby ksiê¿ycowej.
Wjechali¶my w ¶rodek dziwnego pó³ksiê¿yca, utworzonego ze ska³ amfiteatralnie spiêtrzonych. [...] Aha - te góry... Dziwny to amfiteatr, ze cztery kilometry szeroki, otwarty od po³udnia. Nad nim, jak lampa zawieszona Ziemia. Tak to wszystko strasznie wygl±da. Teatr dla olbrzymów, potwornych ko¶ciotrupich olbrzymów. Nie zdziwi³bym siê, gdyby te stoki zasnu³y siê raptem t³umem ogromnych ko¶ciotrupów, zwolna w ¶wietle Ziemi id±cych i zajmuj±cych miejsca widzów. Ko¶ciotrupy gigantów siedz± i tak mówi± do siebie: „Która godzina? Jest ju¿ pó³noc, Ziemia nasz wielki i jasny zegar, stoi w pe³ni na niebie - pora zaczynaæ” - A potem do nas: „Pora zaczynaæ, umierajcie zatem, patrzymy...”
Dreszcz mnie przechodzi.
Albo:
Druga doba ksiê¿ycowa, 14 godzin po po³udniu na Mare Imbrium, 8*54’ W i 32*16’ N ksiê¿ycowej, miêdzy kraterami c-d.
[...] by³o co¶ nielito¶ciwie srogiego i nieub³aganego w tym ostrym l¶nieniu barwnych g³azów, l¶nieniu nie przyæmionym i nie z³agodzonym niczym, nawet powietrzem... Jaki¶ przepych ¦mierci bi³ od tych gór...
Dok³adnie tak.
Ciekawe, bo zamilkli¶my, a Neusa Yara, moja japoñska towarzyszka za szlaku zada³a mi dziwne pytanie:
- Czy tutaj zdarzy³o siê co¶ okropnego?
- Sk±d to pytanie - zdumia³em siê.
- Ja to tak jako¶ czujê... - odpar³a - tu musia³o siê staæ co¶ strasznego.
Kobieca intuicja? Ludzie Wschodu my¶l± trochê inaczej, ni¿ Europejczycy i dlatego przesta³em siê dziwiæ. Byæ mo¿e Neusa Yara bêd±ca bli¿ej Natury ni¿ my - jest Japonk±, ale urodzon± i wychowan± w brazylijskiej selvie - wyczu³a to, co pieczo³owicie zbiera³em od kilku lat w ramach PROJEKTU TATRY. Nie mog³a czytaæ powie¶ci ¯u³awskiego, bo nie zna³a polskiego, a nie s³ysza³em, by powsta³ przek³ad jego trylogii na japoñski, portugalski czy angielski... A byli¶my natomiast niemal w centrum, wydarzeñ - do dzi¶ dnia niewyja¶nionych - które rozegra³y siê w³a¶nie w masywie Czerwonych Wierchów. To tutaj w³a¶nie znikali bez wie¶ci, lub umierali w niewyja¶nionych okoliczno¶ciach i nieznanych do koñca przyczyn tury¶ci, którzy mieli pecha wej¶æ w drogê... - no w³a¶nie - Komu czy Czemu???... I jeszcze jedno. Nie ma tam jakich¶ monumentalnych rze¼b, a podciête przewieszkami wapienne spaszty nie przypominaj± mesety, ale gmach Czerwonych Wierchów odznacza siê jeszcze jedna osobliwo¶ci± - otó¿ od zachodniego stoku Ciemniaka biegnie ku zachodowi jedna z najdziwniejszych formacji Tatr Zachodnich - to W±wóz Kraków. Jest on w±wozem dopiero od 10.000 lat, dawniej by³a tam jaskinia z licznymi odnogami, d³uga niemal na 4 km, której strop run±³ w dó³, a ¶ciany pozosta³y, co mo¿emy podziwiaæ, zw³aszcza w najni¿szych jego partiach od strony Doliny Ko¶cieliskiej. I tak jak w przypadku Wantul - zadzia³a³ tu silny impuls sejsmiczny. Czy by³ to mo¿e ten sam impuls, który oberwa³ turniê dziurawego? No dobrze, ale w takim razie dlaczego nie zawali³o siê pozosta³e 150 jaskiñ z gmachu Czerwonych Wierchów? To jest jeszcze jedna zagadka Tatr. I nie tylko, bo dochodzi tutaj do zadziwiaj±cej zbie¿no¶ci z odkryciami Romana Warszewskiego na Marcahuasi: katastrofy tatrzañskie i zanik wody na Marcahuasi wyst±pi³y dok³adnie w tym samym czasie! I ¿eby by³o ciekawiej - w tym samym czasie posz³a na dno oceanu mityczna Atlantyda...
Czy to wszystko? Nie, pozosta³ jeszcze Diabli Kamieñ. To jest niezwyk³a formacja skalna o rozmiarach 55 x 20 x 12 m znajduj±ca siê w Smykalni k./Szczyrzyca w powiecie Limanowa, woj. ma³opolskie. Napisano o niej ju¿ wiele, TVN zrobi³a program z cyklu Nie do wiary, ale najciekawsze by³o to, co odkry³ tam Marcin Mioduszewski z MCBUFOiZA w Krakowie - otó¿ odkry³ on tam kamienne kule i negatywy kuliste - niemal takie same, jakie odkry³ dr Milo¹ Jesenský w s³owackich i czeskich Javornikach, w dorzeczu Kysucy.
Te kamienne kule. Uczeni be³koc± co¶ o wietrzeniu kulistym, ale nie potrafi± tego udowodniæ. Wziê³a w ³eb teoria o kulistej kumulacji fali uderzeniowej wybuchów w twardym piaskowcu magurskim. Ostatnio w czasie IX ¦rodkowoeuropejskiego Kongresu Ufologicznego pewien s³owacki geolog obja¶ni³ powstanie kul kamiennych tym, ¿e s± one pochodzenia morskiego, i ¿e powsta³y one na dnie Oceanu Tetys tak, jak dzisiejsze konkrecje manganowe na dnie Pacyfiku. Rzecz jednak w tym, ¿e konkrecje takie s± kilkakrotnie mniejsze, a na dodatek te z Kysuc nie zawieraj± ani grama manganu... Tam, gdzie wystêpuj± te kule, znajduj± siê ska³y o fantastycznych kszta³tach - jak te, które Peter Weir pokaza³ w filmie „Piknik pod Wisz±c± Ska³±” wed³ug powie¶ci Joan Lindsay pod tym samym tytu³em. Wydarzenia opisane przez autorkê sta³y siê naprawdê w dniu 14 lutego 1900 roku, na Mt. Macedon w Nowej Po³udniowej Walii. My nie musieli¶my jechaæ tak daleko - wystarczy³o pojechaæ do rezerwatu Skamienia³e Miasto, do Kamieni Komonieckiego czy Diablego Kamienia w Rudniku albo Wychodni Kopytko w Sieprawiu. Tam wszêdzie znajduj± siê tajemnicze ska³ki o kszta³tach ludzi i zwierz±t. I nie s± to bynajmniej miêkkie wapienie, ale twarde i ¶cis³e piaskowce ciê¿kowickie. Ludzie od wieków wyczuwali ich niezwyk³o¶æ i tam w³a¶nie znajduj± siê miejsca pradawnych kultów, niektóre pochodz± sprzed 6.000 lat! Obawiam siê, ¿e to jeszcze nie wszystko...
To samo mo¿na powiedzieæ o dziwnych ska³kach w Górach Sto³owych, czy w Karkonoszach, które bada³a ekipa mgr Jaros³awa „Foxa Muldera” Krzy¿anowskiego z legnickiego „Kontaktu”. Tam szczególnie dziwnymi s± formacje w rodzaju Waloñskiego Kamienia k./Przesieki czy grupy ska³, zwane Prz±dkami, na g³ównym grzbiecie Karkonoszy. NB, Jarek Krzy¿anowski badaj±c z nami Diabli Kamieñ w Smykalni stwierdzi³ na jego grzbiecie identyczne prostok±tne naciêcia, jak na powierzchni Waloñskiego Kamienia w Karkonoszach!... Nauka t³umaczy powstanie tych wszystkich dziwnych ska³ek dzia³aniem wiatru, wody, s³oñca i zmian temperatury. To dziwne, ale nie widzia³em ko³o ¿adnej z nich sto¿ków okruchów rumoszu skalnego, jak np. w Tatrach, a wiêc co siê z nimi sta³o? Kto je usun±³ i gdzie?
I ¿eby ju¿ ca³kiem zakoñczyæ ten artyku³, to pozwól Czytelniku, ¿e przypomnê Ci jeszcze jedna osobliwo¶æ. Piêæ lat temu, grupa badaczy z „The Mars Mission” opublikowa³a rewelacyjne zdjêcia pewnych dziwnych formacji na powierzchni Ksiê¿yca: s± tam m.in. piramidy, iglice, wie¿e... - a wszystko w gigantycznej skali. Do¶æ powiedzieæ, ¿e jedna z formacji ma 2.400 m wysoko¶ci, a najwy¿sza mierzy ponoæ a¿ 16 km nad poziom ksiê¿ycowego gruntu! Kiedy ujrza³em na ekranie pewne kadry Romana Warszewskiego przedstawiaj±ce ska³ê w kszta³cie wyd³u¿onego sto¿ka, poczu³em, ¿e robi mi siê gor±co: sta³a ta przypomina³a „The Shard” na Sinus Medii, co szczególnie rzuca³o siê w oczy przy zmianie obrazu pozytywowego na negatywowy! Czarne niebo i jasne ska³y - to by³o to! Przypadkowe skojarzenia kszta³tów, barw, gry cieni, kolorów i walorów. Ile¿ da³bym za to, by zbadaæ rzecz in situ - tam, na Sinus Medii!
Mam nadziejê, ¿e film Romana Warszewskiego zrobi pocz±tek badaniom Supercywilizacji Marcahuasi i innych zagadek Zielonego Kontynentu. Niestety, obawiam siê, ¿e do sprawy dorw± siê ludzie nieodpowiedzialni, którzy zrobi± wszystko, co w ich mocy, by ludzie zapomnieli o Marcahuasi, które mog± byæ naszymi korzeniami. W tym filmie najcudowniejsza jest muzyka, brzmi±ca tak, jak pozdrowienie ze ¶wiata, którego ju¿ nie ma. Chcia³bym, by uda³o siê go wskrzesiæ, choæby po czê¶ci...
Robert K. Le¶niakiewicz
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
|
Kiara
Go¶æ
|
|
« Odpowiedz #40 : Luty 10, 2011, 23:03:36 » |
|
Widzisz magia dawniej by³a oficjalnie u¿ywana dla uzyskania w³adzy, ludzie wiedzieli o niej u¿ywali j± w swoim codziennym ¿yciu. Wojna zawsze polega³a na u¿ywaniu magii. Wspó³cze¶nie magia równie¿ jest u¿ywana przez osoby pe³ni±ce w³adze , ale jest to wiedza tajemna. Ogó³owi ludzi mówi siê i¿ jej nie ma a czasami u¿ywaj± j± jacy¶ nieodpowiedzialni ludzie. Jest potêpiana , ludzie usi³uj±cy jej u¿ywaæ oskar¿ani i czêsto karani. Natomiast magia jest obok nas , wszyscy sprawuj±cy w³adze na najwy¿szych stanowiskach korzystaj± z niej w wiêkszym lub mniejszym stopniu. O jej zasady opiera siê istnienie wzorców energetycznych , które s³u¿± w³adzy. Ka¿da wojna ma ustalenia energetyczne , które nie nazywamy magi± ale one ni± s±.Zawsze tworzone s± wzorce egregory , które nape³niane s± energiom zdarzeñ. Na tej zasadzi odbywa³y siê walki dawniej i na niej opieraj± siê one wspó³cze¶nie. ¯eby zrozumieæ dawne walki Bogów trzeba poznaæ zasady ich dawnego ¿ycia. Teksty te przybli¿aj± to zrozumienie. Dzisiaj nie ró¿ni siê niczym od wczoraj , zmieni³y siê ubrania i scenografia , zasady pozosta³y te same. Kiara
|
|
« Ostatnia zmiana: Luty 10, 2011, 23:04:50 wys³ane przez Kiara »
|
Zapisane
|
|
|
|
Dariusz
Maszyna do pisania...
Punkty Forum (pf): 3
Offline
P³eæ:
Wiadomo¶ci: 6024
Zobacz profil
Email
|
|
« Odpowiedz #41 : Luty 10, 2011, 23:22:58 » |
|
Rozumiem pojêcie magii i jej stosowania, w w±tku po¶wiêconym temu zagadnieniu do¶æ obszernie zosta³o to wyja¶nione. Mimo to uwa¿am, ¿e te post powinny znale¼æ siê w tamtym temacie, a tu mo¿na by³o bardziej ogólnikowo o tym wspomnieæ, jako nieod³±cznym elemencie wojen. To jest w³a¶nie problem ofowania, mo¿na o czym¶ napomkn±æ, ale szczegó³y pozostawiæ do odpowiedniego tematu.
|
|
« Ostatnia zmiana: Luty 10, 2011, 23:23:36 wys³ane przez Dariusz »
|
Zapisane
|
Pozwól sobie byæ sob±, a innym byæ innymi.
|
|
|
Krons
Go¶æ
|
|
« Odpowiedz #42 : Luty 14, 2011, 14:43:29 » |
|
No to cos jeszcze na temat tablic z ksiazki "Pradawna tajemnica Kwiatu Zycia"Melchizedeka,tom II strona.354: "Otoz w listopadzie 1996 roku skontaktowal sie ze mna pewien czlowiek z Egiptu,ktory oswiadczyl,ze dokonano tam niezwyklego odkrycia.Podobno na powierzchni ziemi miedzy lapami Sfinksa pojawila sie kamienna tablica.Byl na niej napis informujacy o Archiwum i pomieszczeniu znajdujacym sie pod Sfinksem.
Egipski rzad natychmiast usun±³ znalezisko,aby nikt nie móg³ odczytac napisu.Nastêpnie zaczêto kopaæ miedzy ³apami Sfinksa i odkryto w ten sposob pomieszczenie,ktore znale¼li Japoñczycy w roku 1989.Lezal tam zwój lin oraz gliniane naczynie.Moj rozmowca twierdzil,ze przedstawiciele rzadu odnalezli rowniez tunel prowadz±cy z tego pokoju do innego okr±g³ego pomieszczenia,z ktorego wychodzily trzy kolejne tunele.W jednym z nich,biegn±cym w kierunku Wielkiej Piramidy,odnaleziono [rzedmioty,jakich nigdy dotad nie widziano.Na poczatku badacze natrafili na pole swiatla,ktore blokowalo przejscie.Stosowano rozne sposoby,ale nic nie zdolalo przez nie przeniknac,nawet kula z pistoletu.Kiedy jeden z czlonkow ekipy probowal zblizyc sie do swiatla,natychmiast zle sie poczul i zaczal wymiotowac.Mimo to probowal dalej,ale wkrotce zaniechal,bowiem mial wrazenie,ze to go zabije.O ile wiem,nikt dotad nie dotknal swietlistej tarczy.
Takze i nad polem,pod powierzchnia ziemi,rzad egipski natrafil na niezwykle zjawisko.Znaleziono tam dwunastopietrowy budynek ukryty pod ziemia!"
Podsumowujac,pozniej udalo sie zdezaktywowac to pole swiatla a dokonal tego ktos ,kto nie chce aby podawac publicznie jego nazwisko.W Australii pokazywal film wideo z nagraniem wejscia,a przyjaciele Melchizedeka go widzieli i potwierdzili jego prawdziwosc.
Tak wiec tych zagadek,ktore zostaly rozwiazane jest multum a Pan Mubarak o tym wszystkim wie i trzyma sie a raczej trzyma w szachu innych,ktorzy chcieliby byc moze,ale niestety. A my ,maluczcy ,jestesmy niestety bardzo z tylu tych wiadomosci i sadze,ze nigdy sie niczego sensownego nie dowiemy,no chyba ze przejdziemy w inna gestosc i bedzie po wszystkim.
To ja jeszcze co¶ dodam do tego co mo¿e siê potwierdziæ Oto fragment ksi±¿ki M. Jerzego £atka: Antyczne Tajemnice Szczê¶liwym zbiegiem okoliczno¶ci wykorzystana zosta³a wspania³a okazja do wykonania monumentu,który sta³ siê znakiem ówczesnej cywilizacji udzia³ w budowie mia³o wiele wybitnych osób w tym RA-TA zwany ju¿ jako RA tajemnicza postaæ architekta,którym by³ Hermes,a tak¿e Atlantydzi Hept-Supht i Ajax-ol : „Zaczêto pierwsze przygotowania do budowy,któr± pó¼niej nazwano Wielk± Piramid±...”(294-151) „...przybyli Hermes i RA – jedni z tych co przybyli po wygnaniu...pod patronatem Ra i Hermesa jako kierownika albo jak by to dzisiaj okre¶lono konstruktora,czy architekta konstrukcji,razem z kap³anem Ra stanowili kierownictwo,a Isis wspiera³a ich rad±...”(294-151) W piramidzie dowody ówczesnej wiedzy i przepowiednie. Po ukoñczeniu s³u¿y³a jako ¶wi±tynia Bia³ego Bractwa: „Nastêpnie Hermes i Ra (przyjêli do wspó³pracy Araaraarta) rozpoczêli budowê zwan± teraz Giza i zamie¶cili tam proroctwa,które by³y w ¶wi±tyni kronik i ¶wi±tyni piêkna,i wykonali Hol inicjacji maj±cy zwi±zek z wtajemniczeniami Bia³ego Bractwa”(5748-5) „Nie tylko pomagali w budowie samego monumentu, lecz Atlantydzi te¿ w tworzeniu piramidy z zapisem wszystkich wieków do okresu nowego rozdzia³u,który ma nadej¶æ” (281-43) Kolory zamieszczone w piramidzie przedstawiaj± ró¿ne okresy,a tak¿e interpretacjê On,RA i Hermesa oraz mêdrców tego okresu umieszczone zosta³y w odpowiednim porz±dku przez Ajax-ola „Wszystkie te wydarzenia i proroctwa przekazane przez Kap³ana,Ararta,Araaraarta Ra do okresu ,kiedy bêd± zmiany w pozycji ziemi i powrotu Wielkiego Wtajemniczonego do tego i innych krajów zosta³y tam zamieszczone w zmienno¶ci korytarzy ,od bazy do szczytu ,albo od otwartego sarkofagu do szczytu zaznaczone jest to w warstwach,kolorze i w jakim kierunku jest zakrêt zrealizowany”(5748-5) Ci±gle nie wiadomo w jaki sposób potrafiono tak ogromn± ilo¶æ bloków kamiennych u³o¿yæ z tak wielk± dok³adno¶ci±,skoro w podobno w dawnych czasach nie dysponowano odpowiedni± technik± .nie mo¿na by³o u¿yæ dowolnej liczby robotników bo to ogranicza³oby wydajno¶æ i mo¿liwo¶ci transportu. Cayce mówi,¿e wcale nie by³o wielu robotników,nawet raz powiedzia³,¿e wiêcej by³o w ¶wi±tyniach ni¿ na budowie. P- Jak ta szczególna Wielka piramida w Gizie zosta³a wybudowana? O – Przez u¿ycie si³ natury,które sprawiaj±,¿e ¿elazo p³ywa. Kamienie p³ywaj± w podobny sposób. To bêdzie odkryte w 59r.(5748- 6) P – Kiedy zaczêto i ukoñczono budowê Wielkiej Piramidy? O – Budowano i ukoñczono w ci±gu 100 lat. Zaczêto i ukoñczono w czasie Araaratara,Hermesa i Ra P – Jaka to by³a data przed Chrystusem w tym okresie? O - 10.490 – 10.390 przed wst±pieniem Ksiêcia Pokoju do Egiptu Na podstawie informacji zawartej w radingach dowiadujemy siê,¿e uk³ad korytarzy ich kszta³t nie s± przypadkowe lecz dok³adnie okre¶laj± dzieje ludzko¶ci od pocz±tku stworzenia do momentu powstania nowej rasy. Zagadka dla archeologów jest brak napisów ho³downiczych na cze¶æ wielkiego faraona,który wybudowa³ sobie tak potê¿ny sarkofag. P- Na jaki konkretnie okres wskazuje wej¶cie do komnaty króla ? O – Kiedy zbli¿a siê pan m³ody I wszyscy siê raduj±.kiedy u¶wiadomimy sobie obecno¶æ króla w mentalnym odczuwaniu zapanuje rado¶æ,pogoda ducha,nowe rozumienie,nowe ¿ycie w tym okresie P - co oznacza pusty sarkofag? O – Ze nie bêdzie wiêcej ¶mierci ,nie nale¿y to dos³ownie rozumieæ,to rozumienie ¶mierci bêdzie jasne (5748-6) P.- Je¶li armagedon jest przepowiedziany w Wielkiej Piramidzie to proszê podaæ opis pocz±tku I koñca O – Nie ma w tym co pozosta³o to bêdzie jak 1000 lat walki w powietrzu i jak to by³o pomiêdzy tymi,co wracaj± i tymi co opuszczaj± ziemiê. ==================================== W innym miejscu tej ksi±¿ki pisze,ze "wielu bêdzie próbowa³o ja uaktywniæ(mowa o piramidzie Cheopsa),lecz tylko tylko najwy¿szy pomazaniec jest w sanie dowierciæ potêgi swego ducha" Scali³em posty Darek
|
|
« Ostatnia zmiana: Luty 14, 2011, 20:27:46 wys³ane przez Dariusz »
|
Zapisane
|
|
|
|
Kiara
Go¶æ
|
|
« Odpowiedz #43 : Luty 14, 2011, 16:38:19 » |
|
Przeczyta³am ju¿ jedn± ksi±¿kê Pana £atka i znalaz³am tam nieograniczon± liczbê bzdur. Nie wiem czy napisa³ tak na podstawie dos³ownego przekazu ¶pi±cego proroka , czy s± to tylko jego osobiste interpretacje. Jednak ksi±¿k± w których nie ma kopi oryginalnego channelingu nie zaufam. Nie wiem te¿ czy przekazy by³y takie czy umys³ Cayce odrzuca³ co¶ co nie akceptowa³ deformuj±c przekaz. Kiara
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
Krons
Go¶æ
|
|
« Odpowiedz #44 : Luty 15, 2011, 06:31:38 » |
|
Nie martw siê Kiara wkrótce siê to oka¿e,czy to jest prawda czy nie.W koñcu w sieci posz³a informacja(plotka?)¿e w kierunku ziemi lec± 3 ogromne statki kosmiczne pozdrawiam Krons
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
Dariusz
Maszyna do pisania...
Punkty Forum (pf): 3
Offline
P³eæ:
Wiadomo¶ci: 6024
Zobacz profil
Email
|
|
« Odpowiedz #45 : Luty 16, 2011, 22:55:50 » |
|
Jestem pod wra¿eniem Twej zdolno¶ci dopasowania wszystkiego z wszystkim. Mimo to moze jednak zacznijmy oscylowaæ bardzie przy bo¿ych wojnach a te nieszczêsne flagi pozostawmy w spokoju.
|
|
|
Zapisane
|
Pozwól sobie byæ sob±, a innym byæ innymi.
|
|
|
Silver
Go¶æ
|
|
« Odpowiedz #46 : Luty 16, 2011, 23:12:13 » |
|
Jestem pod wra¿eniem Twej zdolno¶ci dopasowania wszystkiego z wszystkim. Mimo to moze jednak zacznijmy oscylowaæ bardzie przy bo¿ych wojnach a te nieszczêsne flagi pozostawmy w spokoju.
Ostanio mam co¶ do siebie, ¿e co rusz napotykam na brak logiki i mase faktologicznych nonsensów. Przyk³ad : Pani Kotwicka pisze opieraj±c siê ¶ci¶le w/g Kalendarza Majów, ¿e : w kinach od 194 zapisano, ¿e 6600 lat temu wkroczy³a tu obca cywilizacja i dokona³a spustoszenia w ludzkiej ¶wiadomo¶ci, czego nastêpstwem sta³a siê nienawi¶æ, bratobójcze wojny itp... Ok, bo Pani Kotwicka tego nie wymy¶li³a, tylko zapisali to Majowie. Tylko, ¿e...... bratobójcze wojny i nienawi¶æ zawsze towarzyszy³y od pradziejów ludzko¶ci i potê¿ne bitwy znane s± jeszcze w czasach przed nasz± er±, a w naszej erze sam Egipt prowadzi³ wojny. No gdzie ta mi³o¶æ, któr± to niby zatracili¶my 6600 lat temu ? Czy Ci ludzie nie potrafi± my¶leæ i pisz± rzeczy, które nie maj± wogóle potwierdzenia w historycznych faktach ! Mogê wiêc siê zgodziæ, ¿e to spustosznie zosta³o dokonane 66000 tys. lat temu, a nie 6600 ! Ale napisano wyra¼nie - 6600 lat temu.
|
|
« Ostatnia zmiana: Luty 16, 2011, 23:14:28 wys³ane przez Silver »
|
Zapisane
|
|
|
|
Thotal
Go¶æ
|
|
« Odpowiedz #47 : Luty 16, 2011, 23:43:07 » |
|
Wszelkie kategoryczne stwierdzenia dotycz±ce historii, zawsze by³y, s± i bêd± kontrowersyjne. Natomiast intencje i rezultaty mo¿emy odczytywaæ intuicyjnie przy pomocy ró¿nie pouk³adanych szczegó³ów. Lubiê czuæ pewne mo¿liwo¶ci i rozwa¿aæ idee kieruj±ce lud¼mi dawnych czasów, ale nigdy nie o¶mieli³bym siê powiedzieæ ¿e by³o tak NA PEWNO. Nie powiedzia³bym tak¿e ¿e tak nie BY£O...
Pozdrawiam - Thotal
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
Kiara
Go¶æ
|
|
« Odpowiedz #48 : Luty 17, 2011, 00:25:28 » |
|
Poczytaj sobie , zrozumieæ symbolikê dawn± przeniesion± na wspó³czesno¶æ to zrobiæ odczyt historyczny , ktory wcale nie jest taki ³atwy bior±c pod uwagê przewarto¶ciowywanie symboli. Ale jak je zrozumiesz , to wiesz kto z kim i o co walczy. Natomiast dawne znaczenie s³owa Bóg nie jest takie jak je rozumiemy wspó³cze¶nie. Bowiem kiedy¶ znaczy³o to w³adca , czyli pan czego¶ co jest mu podporz±dkowane. Wspó³cze¶nie Bogiem nazywamy Stwórce co obni¿a jego rangê, a jednocze¶nie sieje zamêt i niezrozumienie wielo¶ci Bogów oraz Boga ( w³adcê) starotestamentowego. Symbolika jest skondensowan± wiedz± na jaki¶ temat. http://artfolie.wordpress.com/2009/02/13/symbole-w-sztuce-starozytnego-egiptu/Kiara
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
Dariusz
Maszyna do pisania...
Punkty Forum (pf): 3
Offline
P³eæ:
Wiadomo¶ci: 6024
Zobacz profil
Email
|
|
« Odpowiedz #49 : Marzec 16, 2011, 22:41:21 » |
|
Wracaj±c do tematu "wojen bogów", wiele zdaje siê wskazywaæ na to, ¿e piramida (Wielka Piramida) w Gizie jest broni± - choæ mo¿e byæ broni± obosieczn±, któr± chc± wykorzystaæ do obalenia porz±dku wszech¶wiata, a przynajmniej galaktycznego. Taki wniosek mo¿na wysnuæ z tre¶ci ksi±¿ki, na któr± powo³uje siê >Krons< czyli Wojna nuklearna sprzed 5 tysiêcy lat. Ksi±¿ka ta jest do¶æ wnikliw± analiz± ró¿nych staro¿ytnych doniesieñ o wcze¶niejszych wojnach pomiêdzy "bogami" i ich planach na przysz³o¶æ. Ta przysz³o¶æ rysuje siê ..., ró¿nie. Jednak, przynajmniej na tê chwilê, przedstawianie En-Ki'ego w roli negatywnego bohatera nie do koñca jest rzeczowe. Byæ moze po dalszej lekturze niektóre aspekty tej arcy ciekawej sprawy zmieni± swój obraz w moich oczach, jednak na ten moment widzê to nieco inaczej od ogólnie rysowanego scenariusza: O destrukcyjnej mocy Ullikummi mowa jest w nieco dalszej czê¶ci tekstu, kiedy Ea-Enki udaje siê do Ubelluri, aby przekazaæ mu najnowsze wie¶ci:
Ea ponownie przemówi³ do Ubelluriego: “Czy nie wiesz, o Ubelluri? Czy nikt nie przyniós³ ci wiadomo¶ci? Czy nie znasz go, Tego szybkiego boga, którego Kummari stworzy³ przeciwko bogom? I ¿e Kummari poczyni³ zabójcze plany wobec boga nieba? I planuje przeciwko niemu bunt? Bazaltowy kamieñ, który wyrós³ w wodzie Czy¿ go nie znasz?
Zwróæmy uwagê, ¿e kamieñ, “który wyrós³ w wodzie", przywodz±cy na my¶l Gizê-Rasetau z tekstów z Edfu, ma wyra¼ny zwi±zek z buntem, z “zabójczymi planami przeciwko bogu nieba". Mo¿e wiêc kamieñ Ullikummi ma jaki¶ zwi±zek z moc± wp³ywania na potêgê niebios, to znaczy jest w stanie wykorzystywaæ o¶rodek lokalnej czasoprzestrzeni. W ka¿dym razie Ea-Enki snuje plany unicestwienia mocy Ullikummi przez podciêcie jego fundamentów:
I przynios± dawn± pi³ê, Za pomoc± której oddziel± niebiañskie królestwo od ziemi, I (...) odpi³uj± stopy Ullikummi, bazaltowego kamienia, Którego Kumarbi wychowa³ jako buntownika przeciwko bogom.
Nastêpnie Ea-Enki poleca Taszmiszu
“(...) id¼ i walcz z nim ponownie! Bazaltowy kamieñ nie bêdzie ju¿ d³u¿ej grotem w³óczni!" str.151 Byæ mo¿e to pochopne wnioski, jednak na gor±co i do tej pory tak to postrzegam. (Kurysywa, to moja sprawka - lepiej siê czyta).
|
|
« Ostatnia zmiana: Marzec 16, 2011, 22:47:09 wys³ane przez Dariusz »
|
Zapisane
|
Pozwól sobie byæ sob±, a innym byæ innymi.
|
|
|
|