Rafaela
Go¶æ
|
|
« : Luty 15, 2011, 13:40:36 » |
|
Czasy tysi±ca recept na super-zwi±zek.
W 2009 roku a¿ 72 tysi±ce par zdecydowa³o siê w Polsce na rozstanie. Podobnie jak w Europie Zachodniej, Polacy coraz ³atwiej siê rozwodz±, choæ kolorowe czasopisma i poradniki prze¶cigaj± siê w receptach na idealny zwi±zek. Jak to siê dzieje, ¿e w czasach tysi±ca recept na super-zwi±zek liczba rozwodów wzrasta?
Dlaczego nikt nie musi nam przypominaæ o corocznym przegl±dzie samochodu, domowej instalacji, sprzêtu RTV i AGD, a nie ma obowi±zku przegl±du ma³¿eñstwa? Nikt chyba nie w±tpi, ¿e zdrowe relacje miêdzy ma³¿onkami nie s± mniej istotne od sprawnego auta.
Moja ¿ona dosz³a do wniosku, ¿e idealnie nadajemy siê na uczestników kursu ma³¿eñskiego. Przeszkód by³o mnóstwo. – Minê³o piêæ lat od ¶lubu i ju¿ mamy i¶æ na jaki¶ kurs – broni³em siê, jak mog³em. – Najwy¿szy czas, ¿eby na moment zatrzymaæ siê i ch³odnym okiem spojrzeæ na nasze ma³¿eñstwo – nie dawa³a za wygran± ¿ona. – Podobno najwiêcej ma³¿eñstw rozpada siê do szóstego roku – wypali³a ostr± amunicj±.
Udajemy siê na kurs ma³¿eñski, który od razu kojarzy mi siê z kursem przedma³¿eñskim i budzi podejrzenia o nachalne moralizatorstwo i spojrzenie nieco oderwane od rzeczywisto¶ci. Wchodzimy do stylowych podziemi przy ko¶ciele. Nastrojowe ¶wiat³o, elegancko nakryte sto³y, ¶wieczki... W sali siedzi kilkana¶cie zupe³nie zwyczajnych par: nie krzycz± na siebie, nie skacz± sobie do oczu, raczej wygl±daj± na zgodne. A¿ trudno uwierzyæ, ¿e przyszli poprawiaæ b±d¼ umacniaæ swoje relacje. Kobiety s± zadowolone, u¶miechniête, mê¿czy¼ni niepewni, zak³opotani, jakby siê zastanawiali, co tu w³a¶ciwie robi±. Przygl±dam siê uwa¿niej ich twarzom, które zdradzaj±, ¿e chyba ka¿dy zosta³ tu przyprowadzony si³± albo jakim¶ sprytnym podstêpem.
Budujemy solidne fundamenty
Ka¿da para siedzi przy osobnym stoliku. Nie trzeba siê spieszyæ, my¶leæ o obowi±zkach domowych, dzieciach, codziennych troskach. Na chwilê mo¿na pochyliæ siê nad tym, co naprawdê wa¿ne. Jest czas na zastanowienie siê nad zwi±zkiem, rozmowê z ma³¿onkiem. Czasem s± to gesty banalne, o których nie my¶limy, jak mi³e s³owa, wyra¿enie wdziêczno¶ci, pochwa³a ma³¿onka. Nie ma tego w szkolnym programie, a przecie¿ u¶wiadomienie sobie, czym jest ma³¿eñstwo, jaka jest jego dynamika, to sprawa fundamentalna. Na to nigdy nie jest za pó¼no.
Po pierwszym spotkaniu utkwi³ mi w pamiêci obraz ma³¿eñstwa jako czterech pór roku. Spotkanie miêdzy kobiet± a mê¿czyzn± zaczyna siê wiosenn± fascynacj±, zachwytem. To czas, w którym nie dostrzegamy swoich wad, z³ych przyzwyczajeñ. Potem przychodzi lato, kiedy jak wody potrzebujemy czasu dla siebie, nastêpnie jest zmienna i burzliwa jesieñ, a wreszcie najd³u¿sza zima, kiedy tak wa¿ne staj± siê wspólne zainteresowania i dobra komunikacja.
Seks, przyjemno¶æ, wygodne ¿ycie... Wiele zwi±zków opiera siê na chwiejnych podstawach. Tym wa¿niejsze staje siê wypracowanie wspólnych fundamentów, które bêd± dla obojga najpewniejszym punktem odniesienia. T± baz± musi byæ Bóg, który daje ma³¿onkom gwarancjê sta³o¶ci, trwa³o¶ci ich zwi±zku.
Sztuka komunikacji
To od niej zale¿y, w jaki sposób ze sob± rozmawiamy, jak siê spieramy, przepraszamy. Sposób komunikacji obna¿a s³abo¶ci zwi±zku. Ile konfliktów mo¿na by unikn±æ, gdyby¶my umieli dzieliæ siê swoimi my¶lami, uczuciami, pragnieniami, zamiast skrzêtnie je ukrywaæ.
Ka¿dego dnia przekonujemy siê te¿, jak wa¿ne jest s³uchanie: nieprzerywanie sobie wypowiedzi, odkrywanie, co czuje rozmówca, potwierdzenie, ¿e go zrozumieli¶my, pomoc w podjêciu decyzji, bez narzucania rozwi±zania, pouczania i moralizowania. Nieraz kusi nas, aby udzielaæ dobrych rad i popisywaæ siê w³asn± przenikliwo¶ci±, zw³aszcza wtedy, gdy wspó³ma³¿onek najmniej tego oczekuje…
Rozwi±zywanie konfliktów
Konflikty nie dodaj± ma³¿eñstwu uroku. Zazwyczaj nie trzeba czekaæ a¿ do ¶lubu, ¿eby zaskoczy³ nas pierwszy konflikt. Pojawia siê wtedy pytanie, jak siê zachowaæ? Pierwszy krok, by ³agodziæ i rozwi±zywaæ konflikty, to wzajemne docenianie siebie, wdziêczno¶æ. Drugi – dotycz±cy szczególnie pañ – to zaakceptowanie ró¿nic miêdzy wspó³ma³¿onkami. To kobiety najczê¶ciej maj± z tym du¿e trudno¶ci. Zwykle chc± zmieniaæ swoich mê¿czyzn, ulepszaæ ich, modelowaæ wed³ug w³asnych wyobra¿eñ.
Nie rozwi±¿e siê konfliktu bez jego w³a¶ciwego zdefiniowania i przedyskutowania, przedstawienia swoich racji, ustalenia mo¿liwych rozwi±zañ i wybrania najlepszego dla obu stron. Dope³nieniem tych zasad mo¿e staæ siê codzienna wspólna modlitwa mimo wielu przeszkód: zmêczenia, lenistwa, k³ótni. Wa¿ne, aby siê jej uczyæ, gdy¿ mo¿e byæ jednym ze skutecznych sposobów na nasze codzienne konflikty.
Si³a wybaczania
Chyba wszystkie ma³¿eñstwa wiedz±, jak wygl±da krajobraz po „ma³¿eñskiej bitwie”: albo siê do siebie nie odzywamy, albo krzywo na siebie spogl±damy. Do tego jeste¶my rozbici psychicznie. Nie ma chyba ma³¿eñstwa, w którym nie by³oby zranieñ. Nie zwalnia nas to jednak z odpowiedzialno¶ci, aby postêpowaæ tak, by by³o ich jak najmniej, a je¶li ju¿ s±, by wypracowaæ sensowny sposób radzenia sobie z nimi.
Zazwyczaj ¿adna ze stron nie poczuwa siê do winy za wywo³anie konfliktu. Ka¿dy twierdzi, ¿e to on mia³ racjê, a k³ótniê sprowokowa³a ta druga strona. Jak siê przyznaæ do winy, skoro ka¿de z nas jest przekonane, ¿e ma racjê? Czêsto sam zastanawiam siê nad tym, dlaczego to akurat ja mam przepraszaæ. A przecie¿ je¶li nie przekroczymy tego etapu, nie bêdziemy umieli wybaczaæ.
Rodzice i te¶ciowie
Podobnie jak wiêkszo¶æ m³odych ma³¿onków, nie u¶wiadamia³em sobie przed ¶lubem, jak du¿± rolê w naszym zwi±zku bêd± odgrywali rodzice i te¶ciowie. Nie dotyczy to wbrew pozorom tylko tych ma³¿eñstw, które z nimi mieszkaj±, choæ te s± szczególnie nara¿one na konflikty i destrukcyjny wp³yw rodziców/te¶ciów na zwi±zek. Nie chodzi tu o demonizowanie ich roli, ale zupe³nie naturalne ró¿nice miêdzy dzieæmi a rodzicami w spojrzeniu na styl ¿ycia, pracê, wypoczynek, wychowanie dzieci itp. Wystarczy poczytaæ internetowe fora z wypowiedziami m³odych ma³¿eñstw, które dzieli³y z rodzicami wspólne gospodarstwo, aby siê przekonaæ, jakie rodzi to napiêcia.
Ka¿de m³ode ma³¿eñstwo powinno wzi±æ sobie do serca kilka zasad, które u³atwi± jego relacje z rodzicami i te¶ciami oraz relacje miêdzy sob±. Fundamentaln± spraw± jest wyzwolenie siê spod kontroli rodziców, tzw. odciêcie pêpowiny. Gdy siê to uda, mo¿na budowaæ zdrowe relacje z rodzicami i te¶ciami. Oczywi¶cie wa¿ne jest, aby braæ ich potrzeby pod uwagê, akceptowaæ ich takimi, jacy s±. Nie mniej istotne w ma³¿eñstwie jest podejmowanie w³asnych decyzji, rozwi±zywanie problemów samodzielnie i wzajemne wspieranie siê, gdy rodzice próbuj± nadawaæ kszta³t ma³¿eñstwu swoich dzieci.
Dobry seks
Czy w epoce pogoni za zadowoleniem, przyjemno¶ci±, spe³nieniem seksualnym jest jeszcze miejsce na odmienne spojrzenie na sferê seksualno¶ci cz³owieka? W ¶wiecie, który sprowadza seks wy³±cznie do rodzaju rozrywki czy sportu, szczególnie wa¿ne jest, aby nie daæ siê og³upiæ. Ma³¿eñstwo bywa czêsto mierzone skal± w³asnego zaspokojenia, podczas gdy potrzebne jest zrozumienie odmienno¶ci prze¿yæ kobiety i mê¿czyzny. Warto wzi±æ sobie do serca, ¿e wspó³¿ycie polega na dawaniu siebie drugiej osobie. Wbrew mediom, które próbuj± nam wmówiæ, ¿e seks ma byæ szybki, ³atwy i przyjemny, trzeba sobie przypominaæ, ¿e nasza seksualno¶æ jest czym¶ bardzo z³o¿onym. Zamiast my¶leæ o tym, jak zaspokoiæ swoje po¿±danie lub byæ idealnym kochankiem, trzeba siê staraæ, by nasza intymno¶æ by³a pe³na wra¿liwo¶ci, otwarto¶ci, romantyczno¶ci i nie podda³a siê rutynie.
Mi³o¶æ
Gdyby zapytaæ przeciêtnego Polaka, czym jest mi³o¶æ, przypuszczalnie odpowiedzia³by, ¿e jest to rodzaj uczucia, porywu serca itp. Takie powierzchowne rozumienie mi³o¶ci prowadzi czêsto do rozstania. Bo mi³o¶æ to przede wszystkim wspólne dzia³anie, praca, zadanie. To od nas zale¿y, jak bêdziemy j± budowali. Wydaje siê, ¿e tak niewiele potrzeba, aby j± pielêgnowaæ: mi³e s³owa, czu³o¶æ, wspólnie spêdzany czas, dobre uczynki, prezenty, którymi siê obdarowujemy. Ka¿dy z nas ma swój „jêzyk mi³o¶ci”. Dla niektórych z nas wa¿niejsze s± s³owa, dla innych czyny, dla jeszcze innych czu³o¶æ. Praca nad mi³o¶ci± polega na zrozumieniu tego, co jest dla nas nawzajem najwa¿niejsze, który „jêzyk mi³o¶ci” jest nam najbli¿szy.
Naiwna by³aby wiara w cudown± moc kursu ma³¿eñskiego, przekonanie, ¿e raz na zawsze rozwi±¿e nasze problemy. Jego warto¶æ polega na czym innym. Wskazuje na sprawy najprostsze, ale takie, które najczê¶ciej zaniedbujemy: czas dla siebie, umiejêtno¶æ rozmawiania ze sob±, s³uchania siê nawzajem. Najwiêksz± zas³ug± spotkañ nie by³o u¶wiadomienie rzeczy, o których nie mia³em wcze¶niej pojêcia, ale lepsze zrozumienie, czym jest ma³¿eñstwo, jakie niebezpieczeñstwa na nie czyhaj± i poznanie sposobów pog³êbiania relacji. Najwiêksz± zdobycz± by³a odmienna perspektywa – spojrzenie na zwi±zek w spokoju, oderwaniu od codziennych trosk, mo¿liwo¶æ wspólnej refleksji i porozmawiania z ¿on± w cztery oczy o sprawach, o których na co dzieñ siê nie rozmawia.
Leszek Galarowicz
|