Niezale¿ne Forum Projektu Cheops Niezale¿ne Forum Projektu Cheops
Aktualno¶ci:
 
*
Witamy, Go¶æ. Zaloguj siê lub zarejestruj. Grudzieñ 22, 2024, 02:55:51


Zaloguj siê podaj±c nazwê u¿ytkownika, has³o i d³ugo¶æ sesji


Strony: 1 ... 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 [23] 24 25 26 27 28 29 |   Do do³u
  Drukuj  
Autor W±tek: WIEDZA TAJEMNA UKRYTA W OBRAZACH .  (Przeczytany 534083 razy)
0 u¿ytkowników i 13 Go¶ci przegl±da ten w±tek.
janusz


Wielki gadu³a ;)


Punkty Forum (pf): 29
Offline

P³eæ: Mê¿czyzna
Wiadomo¶ci: 1370



Zobacz profil
« Odpowiedz #550 : Maj 19, 2012, 00:05:39 »

Badacze na tropie kodu "Mony Lisy" Leonardo da Vinci.



Kiedy kilka lat temu furorê robi³a ksi±¿ka Dana Browna „Kod Leonarda da Vinci” nikt nie przypuszcza³, ¿e sensacyjna teoria o sekretnym kodzie mo¿e okazaæ siê prawd±. A jednak... Grupa w³oskich naukowców dokona³a niesamowitego odkrycia! Za pomoc± mikroskopów i aparatów o bardzo wysokiej rozdzielczo¶ci eksperci odkryli na s³ynnym p³ótnie maleñkie litery i liczby. – Go³ym okiem symbole nie s± widoczne, ale mo¿na je wyra¼nie dostrzec dziêki powiêkszeniu. W ³uku mostu widocznego w tle wystêpuje liczba 72. Ale mo¿e to byæ równie dobrze litera L i cyfra 2 – mówi³ szef zespo³u badawczego. Naukowcy odkryli tak¿e w prawym oku Mony Lisy namalowane do góry nogami litery L i V (badacze przypuszczaj±, ¿e mo¿e to byæ skrót od nazwiska twórcy), a tak¿e litery CE, choæ badacze nie wykluczaj±, ¿e mo¿e byæ to te¿ litera B. Niestety, popêkana farba utrudnia dok³adne odczytanie liter.

Szef zespo³u badawczego Silvano Vinceti

Zapisane
Fair Lady
Go¶æ
« Odpowiedz #551 : Maj 19, 2012, 00:52:58 »

Niektorzy badacze wyspecjalizowali sie w analizie obrazu pod katem zdrowotnym, i tak w oku Mony Lisy odkryto zolta plamke, ktora wskzywac by mogla na chorobe hiperlipidemie.
« Ostatnia zmiana: Maj 19, 2012, 11:17:30 wys³ane przez Fair Lady » Zapisane
songo1970

Maszyna do pisania...


Punkty Forum (pf): 22
Offline

P³eæ: Mê¿czyzna
Wiadomo¶ci: 4934


KIN 213


Zobacz profil
« Odpowiedz #552 : Maj 20, 2012, 08:54:17 »

Ma³e Arkana - Miecze





























cdn.Mrugniêcie
« Ostatnia zmiana: Maj 20, 2012, 09:31:38 wys³ane przez songo1970 » Zapisane

"Pustka to mniej ni¿ nic, a jednak to co¶ wiêcej ni¿ wszystko, co istnieje! Pustka jest zerem absolutnym; chaosem, w którym powstaj± wszystkie mo¿liwo¶ci. To jest Absolutna ¦wiadomo¶æ; co¶ o wiele wiêcej ni¿ nawet Uniwersalna Inteligencja."
chanell

Maszyna do pisania...


Punkty Forum (pf): 72
Offline

P³eæ: Kobieta
Wiadomo¶ci: 3453



Zobacz profil
« Odpowiedz #553 : Maj 20, 2012, 20:55:10 »

"Zabójstwo ¶w.Stanis³awa" - obraz J.Matejko


Zapisane

Na wszystkie sprawy pod niebem jest wyznaczona pora.

            Ksiêga Koheleta 3,1
janusz


Wielki gadu³a ;)


Punkty Forum (pf): 29
Offline

P³eæ: Mê¿czyzna
Wiadomo¶ci: 1370



Zobacz profil
« Odpowiedz #554 : Maj 20, 2012, 23:25:57 »

Komentarz do powy¿ej umieszczonego obrazu

Cytuj
Nie ma w polskich dziejach wiêkszej zagadki i tajemnicy ni¿ ta historia sprzed tysi±ca lat. Historia o z³ym królu Boles³awie i dobrym biskupie Stanis³awie. Król, porywczy, nieludzki i brutalny, kaza³ zabiæ, a mo¿e nawet sam zabi³ biskupa, który po wielekroæ go upomina³, gani±c królewsk± niemoralno¶æ i zbytni± surowo¶æ wobec poddanych.

Bolesne k³amstwo (1) - prawda o królu Boles³awie ¦mia³ym Szok

Wiedza, to nauka, któr± posi±dziesz na uczelni, ale tak¿e ta odkrywana samodzielnie z biegiem lat. Je¶li tylko chcesz, przychodzi sama. Nieproszona, ale kusz±ca, ¿yczliwa i ofiarna. Daje nowe mo¿liwo¶ci, zmienia horyzonty i pogl±dy. Otwiera oczy. To, oprócz olbrzymiej satysfakcji z jej posiadania, równie wielkie poczucie ogromu jej obszaru, który praktycznie jest nieosi±galny. Im wiêksz± posi±dziesz wiedzê, tym bardziej obszary te siê powiêkszaj±. Czujê, ¿e jestem odkrywc±. Odczuwam tak¿e wtedy z³o¶æ, ¿e za wcze¶nie siê urodzi³em i tak ju¿ niewiele czasu mi zosta³o, a taki jeszcze ogrom do spenetrowania. I czujê potrzebê znowu byciem dzieckiem ch³on±cym ¶wiat, jak g±bka. Dzieckiem – nieznaj±cym ob³udy, fa³szu i dzieckiem Ko¶cio³a, któremu ufam bez zastrze¿eñ.
Tak d³ugo dorasta siê do dziecka.
 
Dopiero teraz niestety, z g³êbokim poruszeniem i zawstydzeniem posiad³em wiedzê o najwiêkszym polskim królu (mo¿e obok Batorego),skazanym na infamiê przez Ko¶ció³. Mój katolicki Ko¶ció³, w którym mnie wychowano i któremu zawsze bezgranicznie ufa³em.
 I teraz te¿ dozna³em odkrycia, które mn± wstrz±snê³o.
 
 Jak podaje Waldemar £ysiak, historyczna prawda o ¶w. Stanis³awie biskupie opiera siê przede wszystkim na dwóch ¼ród³ach – kronikach Galla Anonima i Wincentego Kad³ubka oraz badaniach rozmaitych historyków. Bli¿szy prawdy by³ Gall, bowiem by³ bli¿szy tym historycznym wydarzeniom, natomiast kroniki Kad³ubka powsta³y prawie 100 lat pó¼niej, a Aleksander Bruckner okre¶li³ je jako puste wymys³y i twierdzi³, ¿e „(…) Wincentego coraz przepisywano i ¶lepo mu wierzono, (…) chocia¿ do Galla nic nie mia³ istotnego dodaæ, prócz kruszenia kopii za ¶w. Stanis³awem, (..) a nik³o¶æ tre¶ci zakrywa³ splotem fantazji”.
 
W 1075 roku, przeznaczenie po³±czy³o ze sob± dwóch wielkich ludzi: wybitnego papie¿a Grzegorza VII i znacznie od niego m³odszego, równie wybitnego polskiego króla Boles³awa ¦mia³ego.
 Ten wy¶wiêcony w wieku 53 lat asceta i, rzeczywi¶cie kochaj±cy Boga, mnich, podj±³ walkê z zdeprawowanym klerem i w³adz± ¶wieck± nad Ko¶cio³em. Rozwi±zuj±c problemy wewnêtrzne Ko¶cio³a, sam swoj± postaw± dawa³ przyk³ad ¿ycia duchowego i nie zmieni³ swego ascetycznego ¿ycia. I, oczywi¶cie, obce mu by³y doczesne pokusy.
 A w Polsce, m³ody trzydziestoletni Boles³aw, swym talentem przywódczym w kraju i politycznym (przede wszystkim poza jego granicami), uczyni³ z Polski mocarstwo na tyle silne, ¿e cesarz niemiecki, Henryk IV, musia³ siê z nim liczyæ. By³ wzorowym chrze¶cijaninem i ¶wietnym politykiem.
 
W³a¶nie, od 1075r., Boles³aw ¦mia³y rozpocz±³ budowaæ niezale¿no¶æ polskiego Ko¶cio³a od Niemców i w Gnie¼nie ustanowi³ metropoliê.
 Do tej pory, najwa¿niejszym ksiêciem polskiego Ko¶cio³a by³ biskup krakowski, Stanis³aw. Decyzj± króla, zosta³ automatycznie podw³adnym biskupa gnie¼nieñskiego, Bogumi³a, co wzbudzi³o jego zazdro¶æ i gniew. I co bardzo istotne, w wyniku tych zmian, zmniejszy³a siê równie¿ terytorialnie sama diecezja krakowska, co skutkowa³o mniejszymi dochodami. To równie¿, a mo¿e przede wszystkim, wrogo nastawi³o samego biskupa do króla.
 Boles³aw ¶mia³y, za zgod± papie¿a, zosta³ koronowany w 1076 roku, co umocni³o jego w³adzê nad ca³ym terytorium Polski i pomniejszy³o, prawie nieograniczon± w³adzê polskich mo¿now³adców. Tym samym, w stosunkowo krótkim czasie, Boles³aw zyska³ sobie dwóch gro¼nych wrogów: biskupa, kontroluj±cego ca³y obszar kraju, który nie móg³ siê pogodziæ z podleg³o¶ci± metropolicie gnie¼nieñskiemu Bogumi³owi i elitê mo¿now³adców Polski.
 
Tak¿e w tym czasie papie¿ Grzegorz VII, swym dokumentem „Dictatus papae” wypowiedzia³ wojnê Henrykowi i szuka³ wiernego partnera w tej walce. Idealnym by³ m³ody i g³êboko wierz±cy, polski król Boles³aw. W 1077 roku cesarz Henryk IV zosta³ ob³o¿ony, przez papie¿a, anatem±. Ta decyzja papieska, w tamtych, czasach skutkowa³a zwolnieniem poddanych z pos³uszeñstwa, co znacznie uszczupli³o dochody ukaranego króla. Upokorzony wielki w³adca, czuj±cy niebezpieczeñstwo ze strony silnego polskiego króla Stanis³awa, który by³ gotów czynnie wesprzeæ papie¿a, ukorzy³ siê przed Grzegorzem VII i na kolanach szed³ do niego w Cannosie, b³agaj±c, by zdj±³ z niego kl±twê. Dobry papie¿ przychyli³ siê, niestety, do jego pro¶by.
 Od tej pory, jedynym pragnieniem niemieckiego cesarza by³a zemsta, na przeszkodzie której, sta³ ci±gle król Boles³aw. Trzeba wiêc by³o zniszczyæ tego papieskiego sprzymierzeñca. Realizuj±c swój plan, sam zyska³ sojuszników w Polsce, niezadowolonych, wrogo odnosz±cych siê do króla, tzn. mo¿now³adców polskich, których podburzy³ do buntu i biskupa krakowskiego, Stanis³awa. Zbuntowanych mo¿now³adców aktywnie wspiera³ w³a¶nie biskup Stanis³aw.
To biskup krakowski przyczyni³ siê do zwi±zania kraju z Niemcami, do uzale¿nienia go od Niemców, utraty niepodleg³o¶ci i si³y pañstwa. W efekcie, Boles³aw zosta³ z Polski wygnany, a Grzegorz VII, straciwszy swego sojusznika, z Rzymu. Klêska papie¿a by³a klêsk± ca³ego Ko¶cio³a. Na ³o¿u ¶mierci powiedzia³: „Mi³owa³em sprawiedliwo¶æ, a nieprzyjacielem by³em nieprawo¶ci, dlatego umieram wygnañcem”.
 Henryk IV królem Polski ustanowi³ Czecha, Bratys³awa.

Tak, wiêc ¶w. Stanis³aw zniszczy³, rzeczywi¶cie ¶wiêtego, papie¿a Grzegorza VII (biskup zniszczy³ papie¿a!), zrujnowa³ mocarstwowo¶æ Polski i niezale¿no¶æ polskiego Ko¶cio³a.
To bardzo du¿o, jak na jednego cz³owieka, w dodatku duchownego, i trudne do zrozumienia, je¶li dotyczy pó¼niejszego ¶wiêtego.
Jak taki wróg Ko¶cio³a i Polski móg³ zostaæ ¶wiêtym, czczonym do dzisiaj, przede wszystkim w kraju, który zniszczy³? Jak to mo¿liwe?
 
Tadeusz Grudziñski pisze o Boles³awie ¦mia³ym jako o niepospolitym w³adcy prowadz±cym polityczne gry, buduj±cym sojusze umacniaj±ce pozycjê Polski i samego króla. Jego zdaniem, Boles³aw ¦mia³y by³ energicznym wodzem, dumnym w³adc±, który odbudowa³ kraj gospodarczo i ekonomicznie. By³ to król „najbardziej chrze¶cijañski”.
 
Boles³aw ¦mia³y zmar³ na wygnaniu w 1082 roku, w wieku 37 lat w benedyktyñskim klasztorze w Ossiachu, na terenie dzisiejszej Austrii, dumnie patrz±c w oczy swoim zabójcom.
 
Waldemar £ysiak przypomina opinie niektórych historyków.
 W 1803 roku, Tadeusz Czacki pisa³, ¿e „Stanis³aw biskup mia³ zmowy z Czechami”, co stoi w zgodzie z zapiskami Galla, ¿e Czesi byli wtedy naszymi „najbardziej zawziêtymi wrogami”.
 W 1844 roku, ksi±dz Kalinka napisa³, ¿e opis zabójstwa biskupa jest dzie³em „kronikarzy – ksiê¿y umy¶lnie ten fakt przekrêcaj±cych” oraz, ¿e bezstronna historiografia by³aby „Stanis³awa w najniekorzystniejszy sposób wystawi³a”.
 Pod koniec XIX wieku historycy nazywali wprost ¶w. Stanis³awa zdrajc±, a Tadeusz. Wojciechowski w 1904 r. stwierdzi³, ¿e ¶w. Stanis³aw zgin±³ jako przywódca czesko – niemieckiej agentury, montuj±cej bunt mo¿now³adców przeciw Boles³awowi ¦mia³emu.
 W swych badaniach Tadeusz Wojciechowski dowiód³ bezspornie, ¿e zdrajcê biskupa Stanis³awa potêpi³ i wykl±³ s±d arcybiskupi metropolity Bogumi³a i ¿e zosta³ on stracony z wyroku s±du królewskiego.
 
Legenda o ¶wiêto¶ci Stanis³awa zosta³a sfabrykowana przez kler krakowski. Chodzi³o tu o przejêcie wsi Piotrowin, na któr± mia³ ogromn± chêæ biskup Stanis³aw, a do której nie mia³ ¿adnych praw. Na skutek gor±cych mod³ów ¶w. Stanis³awa, dotychczasowy w³a¶ciciel powsta³ z martwych i, przed s±dem, potwierdzi³ fakt sprzedania biskupowi Stanis³awowi, Piotrowiny. A, jak wiadomo, przynajmniej jeden potwierdzony cud jest konieczny, by uznaæ kogo¶ za ¶wiêtego. To wystarczy³o. I tym, i¶cie kuglarskim sposobem, biskup Stanis³aw i krakowska kuria sta³a siê bogatsza o jeszcze jedn± wie¶, a Ko¶ció³ katolicki o jeszcze jednego ¶wiêtego.
 
Tak oto zwyk³a prywata i zemsta, niegodna biskupa, sta³y siê przyczyn± zniszczenia prawowitego króla i sta³a siê powrotem, do praktykowanych dot±d ³ajdactw, rozpusty, gwa³tów i wszelakich innych spro¶no¶ci, którymi charakteryzowa³ siê ówczesny kler.

Bardzo znacz±c± rolê w tym oszustwie zafa³szowania historii, oczernianiu m±drego i dobrego króla Polski i podtrzymywaniu k³amstwa o ¶wiêto¶ci zdrajcy Stanis³awa biskupa, odegra³ Wincenty Kad³ubek.
 
£ysiak przypomina, ¿e ju¿ w niepodleg³ej Polsce, w 1920 roku, rz±d zwróci³ siê do Watykanu o anulowanie, dnia 8 maja, ¶wiêta Stanis³awa Szczepanowskiego, skre¶lenia go z kalendarza listy ¶wiêtych i zaprzestanie krzewienia jego kultu. Czy¿by nie wiedzia³ o tym Jan Pawe³ II?
 
Ten wielki Polak zupe³nie niespodziewanie, w swojej wielko¶ci, stan±³ przed moimi oczyma. M±¿ stanu, bohater, twórca potê¿nej Polski i wzorowy, prawdziwy chrze¶cijanin. Król. Krzywda, któr± mu wyrz±dzono dotknê³a bezpo¶rednio ca³e pañstwo i Ko¶ció³. Jak wielki by³ ból, który musia³ znosiæ! Tak wielka tragedia tego cz³owieka, to si³a, która mu pozwoli³a z u¶miechem patrzeæ w czy swym zabójcom.
 Postawa Ko¶cio³a, w tej ca³ej tragicznej historii, to z pewno¶ci± jedna z najczarniejszych jego kart. Kult k³amstwa dotykaj±cego wielkiego Boles³awa ¦mia³ego odbiera Ko¶cio³owi prawo do g³oszenia prawdy, do której jest powo³any. Dzisiaj Ko¶ció³ nadal nie potrafi zdobyæ siê na prawdê o m±drym i wielkim królu i o wy¶wiêconym zdrajcy, o którym prymas Glemp mówi³: „swoim przyk³adem daje nam zachêtê”. Mo¿e dotychczasowi w³adcy Rzeczypospolitej zbyt dos³ownie wziêli sobie s³owa prymasa do serca. Jak tu wierzyæ w nieomylno¶æ Ko¶cio³a, kiedy k³amstwo jest nieustannie powielane i staje siê prawd± historyczn±?

Teraz ju¿, za sw± postawê i bohaterstwo Boles³aw ¦mia³y ¿yje w chwale Najwy¿szego, a w swym kraju, przez ca³e d³ugie wieki jego imiê jest nieustannie bezczeszczone.
 
Andrzej Rura¿-Lipiñski

http://www.kworum.com.pl/art84,bolesne_klamstwo_1_.html Co¶
Zapisane
janusz


Wielki gadu³a ;)


Punkty Forum (pf): 29
Offline

P³eæ: Mê¿czyzna
Wiadomo¶ci: 1370



Zobacz profil
« Odpowiedz #555 : Maj 26, 2012, 20:45:37 »

Hans Kanters (1947, Amsterdam) jest samoukiem. Karierê rozpocz±³ jako artysta w burzliwych latach sze¶ædziesi±tych. Symbolicznie w swoich pracach ukazuje manipulacjê wspó³czesnej w³adzy. Z przymru¿eniem oka obna¿a te¿ tajemnicê z³a w cz³owieku. Odwieczn±, ludzk± têsknotê poszukiwania utraconego raju, oddaje w swoich dzie³ach jako groteskowy ¶wiat cyrkowej magii.













Zapisane
songo1970

Maszyna do pisania...


Punkty Forum (pf): 22
Offline

P³eæ: Mê¿czyzna
Wiadomo¶ci: 4934


KIN 213


Zobacz profil
« Odpowiedz #556 : Maj 27, 2012, 08:18:57 »

to przypomina Salvadora Dali- wklejam jeden obraz stworzony chyba z Hieronimem Boschem,-
reszta do wygóglowania
Du¿y u¶miech



https://www.google.pl/search?q=salvador+dali+obrazy&hl=pl&client=opera&hs=Ygq&rls=pl&channel=suggest&prmd=imvnso&tbm=isch&tbo=u&source=univ&sa=X&ei=nanBT7SSIMPQsgbA3OGRCg&ved=0CHcQsAQ&biw=1646&bih=896

Zapisane

"Pustka to mniej ni¿ nic, a jednak to co¶ wiêcej ni¿ wszystko, co istnieje! Pustka jest zerem absolutnym; chaosem, w którym powstaj± wszystkie mo¿liwo¶ci. To jest Absolutna ¦wiadomo¶æ; co¶ o wiele wiêcej ni¿ nawet Uniwersalna Inteligencja."
barneyos


Gawêdziarz


Punkty Forum (pf): 2
Offline

P³eæ: Mê¿czyzna
Wiadomo¶ci: 689



Zobacz profil
« Odpowiedz #557 : Maj 28, 2012, 10:13:34 »

A mnie siê kojarzy z obrazami Tomka Sêtowskiego:

http://setowski.com/main.php?Lang=pl
Zapisane

Pzdr barneyos   Cool

----------------------------------
\"Nie ma rzeczy niemo¿liwych, s± tylko rzeczy, których na razie nie potrafimy zrobiæ\"
\"Im wiêcej wiem, tym bardziej wiem, ¿e mniej wiem\"
chanell

Maszyna do pisania...


Punkty Forum (pf): 72
Offline

P³eæ: Kobieta
Wiadomo¶ci: 3453



Zobacz profil
« Odpowiedz #558 : Maj 28, 2012, 21:20:54 »

Ciekawe jest to ¿e,prawie na ka¿dym obrazie jest ; jajko, kule ( planety ),rogi ,okrêt lub ¿agiel ,w±¿ i oczy. Wszystko co na nich przedstawione wydaje siê byæ w ruchu.No i wreszcie ten klucz.  Przemierzamy wszech¶wiat ,poszukujemy klucza i drogi do raju...??
Zapisane

Na wszystkie sprawy pod niebem jest wyznaczona pora.

            Ksiêga Koheleta 3,1
janusz


Wielki gadu³a ;)


Punkty Forum (pf): 29
Offline

P³eæ: Mê¿czyzna
Wiadomo¶ci: 1370



Zobacz profil
« Odpowiedz #559 : Maj 28, 2012, 23:12:46 »

To prawda symbolika tych malarzy jest jakby powielana, czyli poszukiwania trwaj± i trwaæ bêd±. U¶miech

Obraz Hieromina Boscha - Triumf ¦mierci



W "Rozmowie Mistrza Polikarpa ze ¦mierci±", w której to Mistrz postawi³ sobie za cel ujrzenie ¶mierci. Bóg wys³ucha³ jego pró¶b i Polikarp zobaczy³ przera¿aj±cy wizerunek ¶mierci jako bezzêbnej, pozbawionej warg, z wystaj±cymi ¿ebrami postaci trzymaj±cej kosê. ¦mieræ jako ko¶ciotrup z kos± i klepsydr± lub tak¿e jako rycerz albo cieñ, to najbardziej popularne wyobra¿enie o ¶mierci w ikonografii ¶redniowiecznej i nowo¿ytnej. ¦mieræ to tak¿e uczestnik tzw. danse macabre - czyli tañca ¶mierci, w którym tañcz± wszystkie stany spo³eczne, pocz±wszy od ko¶cielnych nobilów i cesarzy, koñcz±c na biedocie. W tê eschatologiczn± ikonografie wpisuje siê kilka niezwyk³ych dzie³. Albrech Durer w grafice (miedzioryt) "Rycerz ¦mieræ i Diabe³" z 1513, ukaza³ ¶mieræ z klepsydr± która wskazuje rycerzowi, ¿e nadchodzi jego godzina. Natomiast motyw "danse macabre" przedstawiony zosta³ w dziele Pietera Bruegela z ok. 1562, na którym dostrzec mo¿emy niezwykle dynamiczn± fabu³ê, ze ¶mierci± w roli g³ównej, która przypomina, ¿e ka¿de stworzenie jest istot± ¶mierteln±.
W staro¿ytno¶ci, nie pojmowano ¶mierci samobójczej w sposób "wstrz±saj±cy" jak cywilizacja obecna. Samobójstwo, czyli ¶wiadome unicestwienie funkcji ¿yciowych wywo³ane silnymi prze¿yciami wewnêtrznymi, by³o dla Staro¿ytnych wyzwoleniem duszy od trosk cia³a i ¿ycia ziemskiego. Jak pisze John M. Rist "w staro¿ytno¶ci klasycznej samobójstwo by³o zjawiskiem nie tylko zwyk³ym, ale akceptowanym i w wielu okoliczno¶ciach usprawiedliwionym". Haidegger natomiast wspomina, ¿e "cz³owiek jest bytem ku ¶mierci". W doktrynie chrze¶cijañskiej ¶mieræ stanowi podstawowy pierwiastek dynamiczny (element), bez którego by³oby niemo¿liwe ¿ycie wieczne i zmartwychwstanie. Temat ten przez wieki budzi³ w ludziach strach, przera¿enie i gêsi± skórkê. ¦mieræ przyci±ga, fascynuje i nierozerwalnie wi±¿e siê z losem cz³owieka. ¦mierci± na stosie straszono w ¶redniowieczu, niewiernych, niep³ac±cych odpusty, i bardzo czêsto ludzi o ¶wiat³ych pogl±dach, np. Giordano Bruno- obroñca systemu kopernikañskiego. Kategorie estetyczne t.j piêkno, tragizm, groteska, brzydota, komizm, mo¿na z mojego punktu widzenia, przyrównaæ do form odchodzenia. Gdy ludziom zdarza siê 'zamarzyæ' jak chcieliby umrzeæ to wtedy opisuj± ¿e najpiêkniej by³oby odej¶æ we ¶nie. O ¶mierci tragicznej zwyk³o siê wspominaæ wtedy gdy w sposób nag³y, odchodzi wielka jednostka ludzka o wielkiej warto¶ci. Je¶li chodzi natomiast o ¶mieræ "brzydk±", i jej wyobra¿enia to zazwyczaj nasuwa Nam siê cierpienie trêdowatych o zdeformowanym ciele czy ludzie, którzy walcz± z nowotworem i poddaj± siê chemioterapii na wskutek, której wypadaj± im w³osy, a cia³o traci na wadze. W sztuce i literaturze ka¿dych epok wizerunek ¶mierci jest powszechny. Warto przytoczyæ mitologie Saturna (Chronosa) po¿eraj±cego w³asne dzieci, Prometeusza przywi±zanego do ska³y skazanego na cierpienia, czy mityczne Plejady, które to pope³ni³y samobójstwo. ¦mierci przypisane s± planety takie jak Saturn czy Pluton, miesi±c zimy, a tak¿e znaki zodiaku, w szczególno¶ci jest to kozioro¿ec. I tak warto w tym miejscu wspomnieæ o fresku Masetra d' Angery z ok. 1280, który to namalowa³ boga Saturna pomiêdzy Kozioro¿cem a Wodnikiem.



¦mieræ w sztuce ukazywana by³a tak¿e jako piêkny sen, sen wieczny Endymiona. W pasterzu Endymionie zakocha³a siê Selene (Ksiê¿yc). Bóg Zeus obdarzy³ Endymiona wieczn± m³odo¶ci±, i wiecznym snem. Pasterz spoczywa w grocie góry Latmos, gdzie co noc odwiedza go niepotrafi±ca go dobudziæ Selene. Endymion to wyobra¿enie ¶mierci spokojnej, piêknej i bezbolesnej. Ten niezwyk³y w±tek pochodz±cy z greckich mitów ukaza³ Pier Francesco Mola w obrazie pt. "Sen Endymiona" z 1660 roku. Wieczny sen Endymiona, to alegoria ¶mierci ekstatycznej, porównywanej przez mistyków do uciech mi³o¶ci.



Czy ¶mieræ zatrzymuje ziemsk± wêdrówkê w miejscu? Koñczy? Mors laborum et miseriarum quies- ¦mieræ jest odpoczynkiem po trudach i nieszczê¶ciach. Mrugniêcie

http://communes.blox.pl/2007/08/Mors.html
« Ostatnia zmiana: Maj 28, 2012, 23:25:48 wys³ane przez janusz » Zapisane
songo1970

Maszyna do pisania...


Punkty Forum (pf): 22
Offline

P³eæ: Mê¿czyzna
Wiadomo¶ci: 4934


KIN 213


Zobacz profil
« Odpowiedz #560 : Maj 29, 2012, 00:45:38 »

To prawda symbolika tych malarzy jest jakby powielana, czyli poszukiwania trwaj± i trwaæ bêd±. U¶miech

jak widaæ, tematem przewodnim ¿ycia, równie¿ w sztuce jest poszukiwanie odpowiedzi,-
o co w tym wszystkich chodzi? Du¿y u¶miech , odpowiedzi ju¿ za rogiem Mrugniêcie
« Ostatnia zmiana: Maj 29, 2012, 00:45:58 wys³ane przez songo1970 » Zapisane

"Pustka to mniej ni¿ nic, a jednak to co¶ wiêcej ni¿ wszystko, co istnieje! Pustka jest zerem absolutnym; chaosem, w którym powstaj± wszystkie mo¿liwo¶ci. To jest Absolutna ¦wiadomo¶æ; co¶ o wiele wiêcej ni¿ nawet Uniwersalna Inteligencja."
janusz


Wielki gadu³a ;)


Punkty Forum (pf): 29
Offline

P³eæ: Mê¿czyzna
Wiadomo¶ci: 1370



Zobacz profil
« Odpowiedz #561 : Maj 29, 2012, 18:24:58 »

Cytuj
o co w tym wszystkich chodzi? Du¿y u¶miech , odpowiedzi ju¿ za rogiem Mrugniêcie

Naturalnie, ¿e o Ambrozjê - pokarm nie¶miertelnych bogów. Du¿y u¶miech

« Ostatnia zmiana: Maj 29, 2012, 18:26:25 wys³ane przez janusz » Zapisane
songo1970

Maszyna do pisania...


Punkty Forum (pf): 22
Offline

P³eæ: Mê¿czyzna
Wiadomo¶ci: 4934


KIN 213


Zobacz profil
« Odpowiedz #562 : Maj 29, 2012, 18:54:28 »

..no tak, z tym rogiem U¶miech i a propos Ambrozji,-
jest tak jedna, u nas raczej nie osi±galna:

i ludzie albo to uwielbiaj±, albo nienawidz±, ja nale¿ê do tych pierwszych Mrugniêcie
« Ostatnia zmiana: Maj 29, 2012, 19:01:01 wys³ane przez songo1970 » Zapisane

"Pustka to mniej ni¿ nic, a jednak to co¶ wiêcej ni¿ wszystko, co istnieje! Pustka jest zerem absolutnym; chaosem, w którym powstaj± wszystkie mo¿liwo¶ci. To jest Absolutna ¦wiadomo¶æ; co¶ o wiele wiêcej ni¿ nawet Uniwersalna Inteligencja."
nagumulululi
Go¶æ
« Odpowiedz #563 : Maj 29, 2012, 20:33:20 »

Jako¶ nie mog³em siê powstrzymaæ od osobistej refleksji na temat ambrozji, bo dra¿e temat po¶rednioo (watykan) od kilku miesiêcy ... U¶miech

Temat - Bank Ambro¿ego

"W³ochy: Jak zgin±³ bankier Watykanu?


2005-10-07 09:35

Gazeta Wyborcza/a.

Wczoraj rozpocz±³ siê proces w sprawie zabójstwa szefa w³oskiego Banco Ambrosiano.
 Blisko æwieræ wieku po ¶mierci Roberto Calviego W³osi wyczekuj± nowych sensacji o powi±zaniach w³oskiej polityki, mafii i Ko¶cio³a Cia³o prezesa w³oskiego banku znaleziono w czerwcu 1982 r. wisz±ce pod Mostem Czarnych Mnichów (the Blackfiars Bridge) w Londynie. Calvi mia³ w kieszeniach piêæ cegie³ i ponad 15 tys. dolarów w ró¿nych walutach. Choæ londyñscy ¶ledczy pocz±tkowo w±tpili, czy oty³y bankier by³ w stanie wspi±æ siê na przês³o mostu, by tam siê powiesiæ, to po kilku tygodniach zawyrokowali: "To samobójstwo". Wczoraj w³oska prokuratura za¿±da³a, by rzymski s±d zaprzeczy³ tej wersji i skaza³ piêciu w³oskich mafiosów za mord na Calvim. ¦w. Ambro¿y, mafia i masoni Calvi szefowa³ mediolañskiemu bankowi, który pod koniec XIX w. za³o¿ono jako placówkê katolick± i od imienia patrona miasta ¶w. Ambro¿ego nazwano Banco Ambrosiano. Przez pierwszych kilkana¶cie lat jego klienci musieli legitymowaæ siê ¶wiadectwem chrztu, a w¶ród jego kolejnych szefów mo¿na odnale¼æ kilku krewnych papie¿y. Jednak pomimo ¶wi±tobliwej retoryki i czêstych wizyt duchownych bank w latach 70. XX w. przyst±pi³ do brudnej gry, w któr± najprawdopodobniej zamieszana by³a mafia, w³oscy politycy, a po¶rednio - i zapewne wbrew w³asnej woli - Watykan. W latach 70. Banco Ambrosiano by³ g³ównym partnerem i inwestorem pieniêdzy banku watykañskiego. Ten bliski zwi±zek na pocz±tku lat 80. przyczyni³ siê do wybuchu sensacyjnych plotek i historii szpiegowskich, w które mia³by byæ wmieszany Ko¶ció³. Jak siê bowiem okaza³o, Banco Ambrosiano nie tylko pra³ brudne pieni±dze mafiosów (lokuj±c je w rajach podatkowych), ale te¿ - jak twierdz± w³oskie media - po¶redniczy³ w finansowaniu projektów politycznych czê¶ci w³oskiej prawicy. Polityczne powi±zania Roberto Calviego potwierdza jego uczestnictwo w posiedzeniach w³oskiej lo¿y masoñskiej P2 (na li¶cie jej cz³onków by³ wówczas m.in. obecny premier Silvio Berlusconi). Celem P2 w latach 70. by³o m.in. zwalczanie komunizmu, a jej dawni cz³onkowie do dzi¶ szczyc± siê finansowaniem sandinistów w Nikaragui czy antykomunistycznej prasy w Ameryce £aciñskiej. Choæ dzi¶ podejrzewa siê, ¿e czê¶æ pieniêdzy P2 pochodzi³a od mafii, to lo¿y nie udowodniono dzia³añ kryminalnych. K³opoty abp. Marcinkusa - Mówienie o powi±zaniach Ko¶cio³a, mafii i lo¿y P2 to oburzaj±ce oszczerstwa - mówi³ przed kilku laty amerykañski abp Paul Marcinkus, który szefowa³ bankowi watykañskiemu i przyja¼ni³ siê z Roberto Calvim.... "
Zapisane
janusz


Wielki gadu³a ;)


Punkty Forum (pf): 29
Offline

P³eæ: Mê¿czyzna
Wiadomo¶ci: 1370



Zobacz profil
« Odpowiedz #564 : Maj 29, 2012, 20:33:30 »

Wino czerwone te¿ lubiê U¶miech
Cytuj
Wypijaj kieliszek czerwonego wina do obiadu, je¶li chcesz mieæ zdrowe serce, jasny umys³ i zachowaæ m³odo¶æ jak najd³u¿ej. Gdyby kupno czerwone wina trunku wymaga³o recepty, lekarz móg³by j± wypisaæ z czystym sumieniem!
===========================================================================================================================================

Jacek Malczewski - Zmartwychwstanie (Nie¶miertelno¶æ).



W¶ród wielu obrazów Malczewskiego mówi±cych o ¶mierci jeden nosi podwójny tytu³, „Nie¶miertelno¶æ” lub „Zmartwychwstanie”. Przedstawia bia³oskrzyd³ego anio³a i starca. Anio³ otworzy³ szklane, niby mydlana bañka, naczyñko i wypuszcza zeñ b³êkitne motyle. Natomiast starzec trzyma w rêku zielonego pasikonika, kuzyna szarañczy.

Symboliczne znaczenie tego owada jest wieloznaczne. Szarañcza najczê¶ciej symbolizuje niepohamowan± ¿ar³oczno¶æ, nag³e zniszczenie, spadaj±ce na cz³owieka nieszczê¶cie, ale te¿, jak w przypadku pasikonika, który jest doskona³ym my¶liwym, zrêczno¶æ, odwagê. A poniewa¿ szarañcza przemieszcza siê w chmarach, nagle spada na ziemiê i po¿era wszystko, co napotka – w Biblii wyobra¿a gniew Bo¿y. Ale prorok Izajasz widzi w szarañczy obraz znikomo¶ci ludzkiego ¿ycia: Bóg „zasiada nad krêgiem ziemi i jej mieszkañcy s± przed nim jak szarañcza” (40, 22). Z kolei ¶w. Grzegorz komentuj±c Hioba (39, 20) mówi, ¿e szarañcza symbolizuje zmartwychwstanie Jezusa, który „z w³asnej woli uleg³ swym prze¶ladowcom a¿ do ¶mierci. Ale wymkn±³ siê jak szarañcza, gdy¿ skokiem nag³ego zmartwychwstania wyfrun±³ z ich r±k”. Tak wiêc pasikonik w rêku starca oznacza krucho¶æ ludzkiego, pe³nego trudu ¿ycia, zbli¿aj±c± siê ¶mieræ, ale przede wszystkim zapowied¼ powrotu do ¿ycia.

Najdoskonalszym symbolem zmartwychwstania nie jest pasikonik, ale motyl. Zarówno z tytu³u swego rozwoju osobniczego, jak i z powodu tradycji religijno-kulturowej. Po grecku motyl nazywa siê psyche, tak samo jak dusza, zasada ¿ycia. Kto by te¿ pomy¶la³, ¿e budz±ca odrazê g±sienica którego¶ dnia mo¿e staæ siê kolorowym, subtelnym, podobnym do kwiatu motylem? St±d niektórzy uwa¿aj± motyle za uciele¶nienie idealnego piêkna. Ale wcze¶niej jest obumarcie. Najpierw mamy larwê, kokon, w którym siê g±sienica przepoczwarza, i postaæ doros³±, doskona³±. Ów kokon stwarza wra¿enie grobu, trudno siê domy¶leæ, ¿e w jego wnêtrzu nastêpuje cud przemiany. Motyl nie rozstaje siê ca³kiem ze swoj± przesz³o¶ci±. Zabiera ze sob± cz±stkê owych ciemno¶ci. Jego skrzyd³a od spodu zachowaj± kolor szaro-br±zowy i bêd± chroni³y owada przed ¶miertelnym zagro¿eniem ze strony tych, którzy nañ poluj±. Kiedy z³o¿y skrzyd³a, zgasn± jego promienne kolory i dziêki temu stanie siê mniej widoczny.
Patrz±c na obraz Malczewskiego w³±czamy siê w odwieczn± rozmowê o ¶mierci, o tym, czy jest ona jedynie zakoñczeniem w gruncie rzeczy mizernego ludzkiego bytowania, które symbolizuje szarañcza, czy przeciwnie, jest przemienieniem, a w³a¶ciwie przeistoczeniem, które symbolizuje motyl. Jest momentem, a raczej dialektycznym procesem jednoczesnego rodzenia siê i umierania, który trwa od pocz±tku naszego zaistnienia, a który w chwili umierania siê nasila. ¦miertelne przepoczwarza siê w nie¶miertelne, czasowe w wieczne, ziemskie w niebieskie – mówi±c za Paw³em Aposto³em. Ludzkie w boskie, w bosko-ludzkie.

Zmartwychwstanie przestaje byæ powrotem do ¿ycia, przej¶ciem z nieistnienia, z niebytu do istnienia, do bytu, ale staje siê momentem zintensyfikowania ¿ycia. Dziêki temu ¶mieræ nie stanowi zatrzymania biegu ¿ycia. Nie jest chwilowym unicestwieniem cz³owieka, a przeciwnie, nasileniem ¿ycia. Dlatego niech nas nie zwodzi ani rozk³ad zw³ok, ani popió³. To, co oddajemy ziemi, nie jest cz³owiekiem, nie jest nawet cia³em, ale kokonem, z którego cz³owiek siê wywin±³, ale nigdzie daleko nie odlecia³. Nadal jest tym, kim by³, ale dostawszy skrzyde³, zbli¿y³ siê do S³oñca tak jasnego, ¿e na jego tle wszystko staje siê niewidzialne.

Zapisane
Rafaela
Go¶æ
« Odpowiedz #565 : Maj 29, 2012, 21:19:37 »

http://www.vatican.va/various/cappelle/sistina_vr/index.html


                                                               Tajemnica Kaplicy Sykstyñskiej   


15/04/2010 — Jacolo
 
 15 Votes


W latach 1471 – 1481 w Pa³acu Watykañskim z inspiracji papie¿a Sykstusa IV zbudowano papiesk± kaplicê, zwan± Sykstyñsk±. Jej boczne ¶ciany malowali ówcze¶ni najwiêksi malarze toskañscy m.in. S. Botticelli, D. Ghirlandaio, Pinturicchio, Perugino. Freski na sklepieniu kaplicy powsta³e w latach 1508 – 1512 s± dzie³em Micha³a Anio³a Buonarroti. Zleceniodawca ich, papie¿ Juliusz II, przewiduj±c niezwykle trudne warunki pracy poszukiwa³ twórcy, który sprosta³by tym wymaganiom. Uzna³, ¿e tylko Micha³ Anio³ mo¿e temu podo³aæ. I tak w 1508 roku zaczê³a siê wielka artystyczna przygoda malarza. Pe³no w niej wzlotów i upadków. Arty¶cie przysz³o siê zmagaæ z okrucieñstwami papie¿y (a prze¿y³ ich trzynastu), z atakami zawistnych wrogów, z w³asnym cierpieniem, gniewem i bólem a mimo to uda³o mu siê stworzyæ genialne dzie³o.
Artysta choæ pracowa³ w papieskiej kaplicy na zlecenie samych papie¿y, nie uleg³ ¿adnym kanonom ikonografii, czy doktrynom ko¶cielnym. W obrazach przekaza³ prawdê o „Genezis” (powstaniu cz³owieka i Ziemi). Wydoby³ wiedzê o protoplastach Ziemian odart± z apokryficznych przeinaczeñ i ubarwieñ.
Nazywaæ Micha³a Anio³a artystycznym geniuszem ostatniej cywilizacji, wyrazicielem piêkna i mocy cz³owieka – to za ma³o. Artysta swoimi freskami stworzy³ precedens. Za jego przyczyn± w papieskiej kaplicy znalaz³y siê niemal obok siebie malowid³a przedstawiaj±ce mity doktryny ko¶cielnej (Botticelli, Perugino i inni) oraz obrazy przecz±ce tym tre¶ciom – Micha³a Anio³a. To by³ oczywisty afront wobec w³adzy ko¶cielnej. Zadziwiaj±ce jest i to, ¿e blu¼nierstwo artysty usz³o karz±cej rêki inkwizycji. Wielokrotnie usi³owano zamalowaæ, czy wrêcz zatynkowaæ freski. Lecz nie uda³o siê zniszczyæ dzie³a. Przetrwanie tych malowide³ ma wymiar symbolu. Znak to, ¿e informacja, zawarta w nich, musi ujrzeæ ¶wiat³o dzienne.
Micha³ Anio³ wybra³ z Ksiêgi Rodzaju dziewiêæ scen, nie stosuj±c siê do chronologii. Ramê dla nich tworz± siedz±ce na tronach postaci siedmiu ¿ydowskich proroków i piêciu pogañskich Sybilli.
Dwunastka jasnowidz±cych (sybille: Libijska, Perska, Kumeñska, Erytrejska, Delficka i prorocy: Jeremiasz, Daniel, Ezechiel, Esajasz, Joel, Jonasz, Zachariasz) trzymaj± w rêkach zwoje pergaminów lub ksiêgi, w których spisane s± dzieje ¶wiata. Jeremiasz ze smutkiem spogl±da w dó³ na trzydziestu dwóch papie¿y – inicjatorów fa³szerstw, „nieomylnych” prawd Ko¶cio³a.
Piêæ kolejnych scen Genezis z dziewiêciu – mówi±cych o powstaniu cz³owieka i Ziemi – jest wyra¼nie zarysowan± histori± ustanowienia dominacji mêskiej na Ziemi.
G³ówny bohater tego cyklu, zwany w ikonografii ko¶cielnej bogiem – to mê¿czyzna z siw± brod± z zaznaczonym pêpkiem, co dowodzi, ¿e jest zrodzony przez kobietê, czyli ma matkê. Obala to mit, jakoby potrafi³ sam siebie stworzyæ. Nie jest te¿ wszechmocny. W przestrzeni Ziemi pojawia siê w towarzystwie kilkunastu pomocników. Ludzie ci przybyli spoza Ziemi. Planeta ju¿ istnieje, wyra¼nie widaæ s³oñce i ksiê¿yc. Z gestów i wyrazu twarzy mê¿czyzny wynika, ¿e pojawi³ siê z zamiarem narzucenia swojej woli i podporz±dkowania Ziemian.
Do tworzenia we Wszech¶wiecie niezbêdne s± pierwiastki ¿eñskie i mêskie. W pierwszej scenie Genezis (nad o³tarzem) tzw. stwórca jest sam. Jego postaæ ma przerysowane cechy ¿eñskie (piersi kobiece). Co oznacza, ¿e przej±³ mo¿liwo¶ci kobiety i odt±d chce niepodzielnie wszystkim zarz±dzaæ. Tym samym zapowiada, ¿e na sta³e zaburzy równowagê pomiêdzy kobiet± i mê¿czyzn±. Zamiast tworzenia wprowadzi podzia³y i chaos. Najbardziej za¶ wymowna jest scena, w której mê¿czyzna wypina ty³ek na ogl±daj±cych go z do³u ludzi. Taki jest jego stosunek do Ziemian.
W scenie czwartej – Stworzenie Adama, m³ody nagi mê¿czyzna le¿y na ziemi. Na jego brzuchu widoczny pêpek ¶wiadczy, ¿e zrodzi³a go kobieta, a nie zosta³ stworzony. Na tle pustej przestrzeni spotykaj± siê rêce „Pana” zawieszonego w powietrzu i Adama. Nie jest to akt stwarzania Adama, a ustanowienie go boskim namiestnikiem. Adam zosta³ obdarzony woln± wol±, a to oznacza ci±g³± gotowo¶æ do walki, obronê swoich racji, wyobra¿eñ. G³ównym atrybutem mê¿czyzny stanie siê umiejêtno¶æ wzniecania konfliktów. Adam z nakazu swojego „boga” utrzyma tak¿e niepodzielne rz±dy mê¿czyzny na Ziemi.
Jaka rola przypadnie kobiecie?
Po wsze dni zostanie s³u¿ebnicê pañsk± – I to nazwano: stworzeniem Ewy. Zgiêta wpó³ – przystaj±ca na rozkazy mê¿czyzny, ma nie prostowaæ grzbietu, a¿ stwórca z kolan jej nie podniesie. By wkrótce kolejn± win± j± obarczyæ: grzechem pierworodnym. Ludziom kazano uwierzyæ, ¿e to kobieta ca³e nieszczê¶cie na ród ludzki sprowadza. A czym jest grzech? Naturaln± d±¿no¶ci± cz³owieka do poznania. Drzewo Wiadomo¶ci i drzewo ¯ycia – symbole wiedzy o istnieniu, strze¿one by³y przed Ziemianami, by utrzymaæ ich w nie¶wiadomo¶ci i poddañstwie. Jedyne, co mo¿na okre¶liæ grzechem – to zmuszanie do wiary i odebranie cz³owiekowi prawa do samodzielnego my¶lenia. St±d wynikaj± wszystkie cierpienia cz³owieka.
Wraz z obarczeniem kobiety grzechem zakodowano w niej lêk i nieustaj±ce poczucie winy. Mê¿czyzna od grzechu wolny, w³asne przewiny mo¿e ofiar± cudzego ¿ycia odkupiæ. Noe dla boga mo¿e zabijaæ, a nawet che³piæ siê tym czynem sk³adaj±c dary na o³tarzu Pana. Frasunkiem ¿adnym nie powinien zajmowaæ g³owy, tote¿ dostanie wino, by na³óg spolegliwszym uczyni³ go dla Pana. Tak ukszta³towanego mê¿czyznê – stwórca, uratuje od potopu. Opilstwo Noego nie jest grzechem godnym potêpienia. Wrêcz przeciwnie to zabezpieczy chaos wprowadzony przez boga na Ziemiê. Zwa¶niona rodzina, sk³ócone narody, skonfliktowany na zawsze mê¿czyzna z kobiet±. Tak mia³ wygl±daæ wieczny porz±dek rzeczy. Lecz czy na takim nonsensie ma siê opieraæ sens ludzkiego istnienia? Jednak zosta³ przewidziany i koniec boskiej sielanki.
W 23 lata po powstaniu Genezis Micha³ Anio³ na zlecenie Paw³a III stworzy³ za o³tarzem Kaplicy Sykstyñskiej epokowy obraz S±du Ostatecznego.
D¼wiêk tr±b wraz z podniesion± rêk± mê¿czyzny, zatrzymuje jak w stop klatce ca³y ruch. Ka¿dy znajduje siê w takim miejscu, dok±d doprowadzi³y go racje, ambicje, d±¿enia, o które walczy³. Tylko nieliczni zdo³aj± uwolniæ siê od wytworów my¶li, lêków, przygniataj±cej rzeczywisto¶ci, któr± sami stworzyli. Nikt nie zmartwychwstaje. Nie ma sêdziego, obroñców, nikt nie trzyma wagi. W tej jednej chwili sprawiedliwo¶æ wype³nia siê sama. Dokonuje siê rozliczenie. Nie ma boga. Nie ma Jezusa. Mê¿czy¼nie ze wzniesion± d³oni± – na polecenie papie¿a – domalowano rany maj±ce sugerowaæ, ¿e to Jezus. Micha³ Anio³ stygmatów nie malowa³.
Nad o³tarzem i S±dem Ostatecznym góruje postaæ Jonasza. £±czy sob± pierwsz± scenê tworzenia ¶wiata czyli pocz±tek epoki materialnej z jej nieodwo³alnym koñcem. Jonasz uwolniony z paszczy wielkiej ryby symbolizuje ostateczne wyzwolenie ludzko¶ci z jarzma chrze¶cijañstwa, wyj¶cie z epoki Ryb i wprowadzenie jej w koñcowy etap rozliczenia. Prorok ten swoim przyk³adem pokazuje, ¿e cz³owiek mo¿e zrzuciæ z siebie odium ofiary. U jego stóp rozgrywa siê dramatyczny upadek symbolu religii – krzy¿a i symbolu nauki – kolumny, co jest równoznaczne z upadkiem wszystkich autorytetów religii i w³adzy. Jonasz zamyka epokê wolnej woli, w której do szczytu dosz³y wszystkie szaleñstwa umys³u, okrucieñstwo, pycha, fanatyzm i chciwo¶æ.
Wieki konfliktowano mê¿czyznê z kobiet± – ona ju¿ nigdy nie mia³a siê podnie¶æ z poni¿enia, a jednak… zwyciê¿a Cz³owiek. Ca³y trud epoki materialnej nie poszed³ na marne. W centralnej czê¶ci S±du Ostatecznego wkraczaj± oboje. Kobieta i mê¿czyzna spójni mimo prób podzia³u, zamykaj± wielki spektakl epoki materialnej.
Miliony zwiedzaj±cych, z zamkniêtymi oczami duszy ogl±da³y freski sykstyñskie przez prawie 490 lat. Miliony osób widzia³o kolorowe albumy z Kaplicy Sykstyñskiej, widz±c w nich tylko piêkn± ilustracjê do Biblii. Niewielu przygl±da³o siê jej dociekliwie, tote¿ nie potrafiono wychwyciæ niezgodno¶ci fresków z doktryn± chrze¶cijañsk±. Wnikliwego obserwatora teologiczne interpretacje scen Sykstyny zaskakuj± fa³szerstwem komentarza: np. Judyta obcinaj±ca Holofernesowi g³owê dla Ko¶cio³a jest znakiem triumfu Marii nad grzechem. Wal±cy siê krzy¿ na g³owy wyznawców w scenie S±du Ostatecznego uznany zosta³ za triumf krzy¿a ¶wiêtego.
Dlaczego niewielu dostrzega niespójno¶æ komentarza z faktami przedstawionymi na freskach?
Bo wierz± w s³owa autorytetów ko¶cielnych. Wiêkszo¶æ pozwoli³a siê u¶piæ pasterzom, zaprzepa¶ci³a zdolno¶æ obserwacji i wnioskowania.
Bez stawiania pytañ, bez szukania odpowiedzi nie mo¿na doj¶æ do poznania wiedzy (zakazanego owocu). Nie podobna staæ siê w pe³ni dojrza³ym cz³owiekiem.

UNIWERSALNE PRAWA ZAWARTE W POSZCZEGÓLNYCH OBRAZACH NA SKLEPIENIU KAPLICY SYKSTYÑSKIEJ


http://prawdaxlxpl.wordpress.com/2010/04/15/tajemnica-kaplicy-sykstynskiej/   
« Ostatnia zmiana: Maj 29, 2012, 21:25:14 wys³ane przez Rafaela » Zapisane
acentaur


Wielki gadu³a ;)


Punkty Forum (pf): 12
Offline

Wiadomo¶ci: 1464



Zobacz profil Email
« Odpowiedz #566 : Maj 29, 2012, 21:57:54 »

Witam,
nieco uzupelnie wypowiedz Janusza do obrazu Malczewskiego.
Chociaz maja oba owady mozliwosc przeksztalcenia, to tylko motyl ja wykorzystuje. Juz od niepamietnych czasow motyl byl symbolem
przemiany, prawie takiej jaka jest dana czlowiekowi. Przemiana dla motyla, zawsze powiazana jest ze smiercia, dla czlowieka niby tez, ale z ta , roznica, ze jest kontrolowana.  Przemiana dla szaranczy, jesli juz, to tylko w jedna strone i w fazie koncowej  staje sie przyczyna wlasnej zguby. To symbol ludzkosci. Przemiany owadow mozna kontrolowac hormonalnie, ale dotyczy to tylko ciala, materii. czlowiek sam wszystko kontroluje, tylko on sam, bez pomocy kosmosu, roznych guru czy wplat na jakas organizacje.
W calym obrazie te owady sa najwazniejsze
Zapisane
east
Go¶æ
« Odpowiedz #567 : Maj 30, 2012, 12:03:12 »

. Przemiana dla motyla, zawsze powiazana jest ze smiercia
Nio nie do koñca ze ¶mierci±. Udzia³em motyla jest ca³kowita przemiana cia³a. G±sienica rozk³ada siê w kokonie zupe³nie, a potem nastêpuje "zmartwychwstanie" fizyczne , czyli powstaje zupe³nie nowe zwierze niepodobne do poprzedniego.
I ta fizyczna przemiana jest w pe³ni kontrolowana do najdrobniejszych szczególików przez Naturê. To jest tak nieprawdopodobna sprawa, jak to, ¿e co¶ ¿ywego niezwykle skomplikowanego i lekkiego powstaje z niczego (breja aminokwasów). A naukowcy szukaja jeszcze gdzie¶ dowodu na powstanie ¿ycia hehehe .

,
Cytuj
dla czlowieka niby tez, ale z ta , roznica, ze jest kontrolowana(...) czlowiek sam wszystko kontroluje, tylko on sam, bez pomocy kosmosu, roznych guru czy wplat na jakas organizacje.
 
A to ciekawe, jak ten cz³owiek to kontroluje ?
Masz kontrolê nad ¶mierci± i ¿yciem ? By³by¶ pierwszym na Ziemi ( no, mo¿e drugi, zaraz po Jezusie Mrugniêcie )
Zapisane
acentaur


Wielki gadu³a ;)


Punkty Forum (pf): 12
Offline

Wiadomo¶ci: 1464



Zobacz profil Email
« Odpowiedz #568 : Maj 30, 2012, 18:43:22 »

Witaj east,

< Nio nie do koñca ze ¶mierci±. Udzia³em motyla jest ca³kowita przemiana cia³a.>
Wszystko jedno jak zwal, kiedy jeszcze zyje a kiedy nie.
< A to ciekawe, jak ten cz³owiek to kontroluje ? >
To temat rzeka, zajmowano sie tym od niepamietnych czasow. Prima Materia alchemikow, rozne procedury przemiany ze wschodu, drabina
Jakubowa sa takimi przykladami ale o wyniku jeszcze nikt nie rozpowiadal. Prawie nikt. Ja powiem tylko, ze ma sie wybor, albo calkowicie
zerwac z ta strona albo mozna zachowac mozliwosc przebywania po obu stronach.
pozdrawiam
Zapisane
songo1970

Maszyna do pisania...


Punkty Forum (pf): 22
Offline

P³eæ: Mê¿czyzna
Wiadomo¶ci: 4934


KIN 213


Zobacz profil
« Odpowiedz #569 : Czerwiec 03, 2012, 10:04:45 »

Ma³e Arkana - Pentakle































cdn.Mrugniêcie
Zapisane

"Pustka to mniej ni¿ nic, a jednak to co¶ wiêcej ni¿ wszystko, co istnieje! Pustka jest zerem absolutnym; chaosem, w którym powstaj± wszystkie mo¿liwo¶ci. To jest Absolutna ¦wiadomo¶æ; co¶ o wiele wiêcej ni¿ nawet Uniwersalna Inteligencja."
songo1970

Maszyna do pisania...


Punkty Forum (pf): 22
Offline

P³eæ: Mê¿czyzna
Wiadomo¶ci: 4934


KIN 213


Zobacz profil
« Odpowiedz #570 : Czerwiec 12, 2012, 12:48:30 »

Ma³e Arkana - Kielichy





























cdn. Mrugniêcie
Zapisane

"Pustka to mniej ni¿ nic, a jednak to co¶ wiêcej ni¿ wszystko, co istnieje! Pustka jest zerem absolutnym; chaosem, w którym powstaj± wszystkie mo¿liwo¶ci. To jest Absolutna ¦wiadomo¶æ; co¶ o wiele wiêcej ni¿ nawet Uniwersalna Inteligencja."
east
Go¶æ
« Odpowiedz #571 : Czerwiec 12, 2012, 15:45:26 »

Kielichy wyobra¿aj±ce przelewanie siê energii, jej nieustanne kr±¿enie w ten czy inny sposób. Efektem "kr±¿enia" s± w³a¶nie te kielichy, chocia¿ wydaje siê , ¿e to one determinuj± przep³yw, wszak wygl±daj± na bardziej solidne ni¿ sama energia. Niestety , ale nie. Energia p³ynie zawsze ,ale tylko czasami przez taki a nie inny uk³ad kielichów.
Zatem daj siê ponie¶æ falom energii, a do¶wiadczysz , po kolei, wszystkich uk³adów Chichot
Zapisane
janusz


Wielki gadu³a ;)


Punkty Forum (pf): 29
Offline

P³eæ: Mê¿czyzna
Wiadomo¶ci: 1370



Zobacz profil
« Odpowiedz #572 : Czerwiec 13, 2012, 13:30:44 »

Czy pieni±dze (monety) i handel s± pewn± form± wymiany energii? Mrugniêcie

¦wiêty Homobonus - patron kupców



By zaj±æ siê tym ¶wiêtym udajmy siê do Cremony, jednej z najstarszych samodzielnych w³oskich komun, w której w 1107 r. zaczêto budowaæ romañsk± katedrê pod wezwaniem Wniebowziêcia Matki Boskiej (Santa Maria Assunta). Trzêsienie ziemi, które mia³o miejsce dziesiêæ lat pó¼niej, wstrzyma³o budowê i podjêto j± dopiero w 1127 r., koñcz±c budowê w latach 60. XII w. Wnêtrze jednak¿e nie przypomina prawie w ogóle obiektu romañskiego - jedynym istotnym z koñca XII w. jest o³tarz g³ówny po¶wiêcony ¶wiêtym Archelausowi i ¶w. Irneriusowi, za¶ reszta wyposa¿enia pochodzi co najmniej z XIV w. ¦lady swoje w katedrze zostawili tak¿e najwiêksi okoliczni arty¶ci, do których nale¿a³ wspomniany przez Vasariego malarz szko³y emiliañskiej Boccaccio Boccaccino. Dzia³aj±cy wcze¶niej w Ferrarze, wykona³ w 1497 r. najpierw jeden pomniejszy fresk w tej ¶wi±tyni, który tak spodoba³ siê miastu i biskupowi, ¿e powierzono mu wykonanie najwa¿niejszych fresków wewn±trz. Jednym z tych ¶ciennych malowide³ jest przedstawiony widok tronuj±cego Chrystusa otoczonego przez miejscowych ¶wiêtych - ¶w. Marcelina i ¶w. Himeriusa z Cremony po lewej stronie oraz ¶w. Homobonusa i Piotra Egzorcystê po prawej (1506). Nas zajmie przede wszystkim biografia tego trzeciego.
Dzieje ¶w. Homobonusa bardzo przypominaj± ideê ¶w. Franciszka z Asy¿u, który jednak jeszcze radykalniej odrzuci³ dobra materialne tego ¶wiata. Nie da siê jednak przeprowadziæ ¿adnego dowodu, ¿e ¶w. Franciszek koncepcjê swojego cremoñskiego poprzednika zna³, lecz je¶li przyjrzymy siê ich biografii, to z ³atwo¶ci± zauwa¿ymy, ¿e czerpi± one z postêpuj±cej w XII w. wizji maj±tku jako powa¿nego przeciwieñstwa w drodze do zbawienia. W koñcu ¶w. Mateusz pisa³ w swojej Ewangelii, ¿e "³atwiej jest wielb³±dowi przej¶æ przez ucho igielne, ni¿ bogatemu wej¶æ do królestwa niebieskiego" (Mt 19,24). Zapewne nie bez obserwacji zepsucia moralnego niektórych jednostek temat ten podjêty zosta³ ju¿ na pocz±tku w XII w., gdy ¶w. Honoriusz z Autun podkre¶li³, ¿e bogacze nie maj± w³a¶ciwie szans na zbawienie, podczas gdy pracuj±cy na roli mog± raczej tego oczekiwaæ. Piotr Lombard, poczytny zarówno w pó³nocnych W³oszech, jak i we Francji, uzna³ nawet, ¿e kupcy nie mog± wykonywaæ swojej pracy bez popadania w grzech, a wcze¶niej Leon Wielki nie móg³ zaakceptowaæ po¶rednictwa w handlu. W jego ocenie kupowanie czego¶ i sprzedawanie po zawy¿onej cenie w stanie niezmierzonym niezbyt mie¶ci³o siê w etosie prawdziwego chrze¶cijanina i takim ludziom winno siê uniemo¿liwiæ wstêp do ¶wi±tyñ. Je¶li za¶ dodamy do tego kupowanie i sprzedawanie czêsto na kredyt (a wiêc paranie siê lichw±), to trudno siê dziwiæ tym kupcom, u których budzi³o to powa¿ny dysonans moralny. Jak¿e zatem wielk± musia³a byæ ich rado¶æ, gdy w 1199 r. Innocenty III kanonizowa³ pierwszego ¶wiêtego o kupieckim pochodzeniu - ¶w. Homobonusa z Cremony.



W bulli napisano, ¿e ten zaszczytny tytu³ zapisania imienia Homobonusa na li¶cie ¶wiêtych przypad³ mu z racji "czynienia wiele dla biednych, których utrzymywa³ przy sobie, dbaj±c o nich i goszcz±c w swoim domu" i troszczenia siê zarówno o ¿ywych, jak i funduj±c chrze¶cijañskie pochówki, dla tych którzy dokonali ju¿ swojego ziemskiego ¿ywota. Ale co dok³adnie ów Homobonus z rodu Tucenghich uczyni³, ¿e pojawia³ siê w miarê czêsto w pó³nocnow³oskich o³tarzach od XIII w. a¿ do XVI w. (np. w przedstawionym powy¿ej g³ównym obrazie zamówionym przez cech krawców do ich szko³y w Wenecji - obecnie malowid³o znajduje siê w Galleria dell'Accademia, bêd±cym najstarszym zachowanym dzie³em Bonifazia Veronese (1533))? Ów ¶wiêty nigdy nie zosta³ zakonnikiem i na dodatek by³ ¿onaty, nie zaprzesta³ wykonywania zawodu kupca ani nie rozda³ ca³ego swojego maj±tku bli¼nim. W swej radykalno¶ci ró¿ni³ siê zatem wyra¼nie od swojego bardziej znanego nastêpcy. Ciekawostk± jest sposób modlitwy, jakiej siê oddawa³ w trakcie mszy. Rozk³ada³ wtedy rêce i ca³ym swoim cia³em tworzy³ kszta³t krzy¿a, notabene koñcz±c swoje ¿ycie w³a¶nie w trakcie mszy w ten sposób. Z oczywistych wzglêdów jedynym powszechnie powtarzalnym atrybutem ¶wiêtego by³a sakiewka, chocia¿ czasami pojawia³y siê tak¿e no¿yce czy elementy szaty. Na niektórych bowiem obrazach biedny wy³ania siê zza ¶wiêtego niczym wskrzeszony Piotrowin w przypadku ¶w. Stanis³awa czy ¿ebrak, któremu ¶w. Marcin odci±³ kawa³ek p³aszcza. Tak jest choæby w obrazie przedstawiaj±cym tronuj±c± Madonnê ze ¶w. Homobonusem, ¶w. Franciszkiem z Asy¿u, ¶w. Katarzyn± Aleksandryjsk± i Bernardino da Feltre, wykonanym przez Bartolomeo Montagnê i znajduj±cym siê w berliñskiej Gemäldegalerie.
Zachowanie ¶w. Homobonusa by³o do¶æ nietypowe w trudnych czasach pewnych przewarto¶ciowañ kulturowych i spo³ecznych pod koniec dojrza³ego ¶redniowiecza, ale podobne zachowania mia³y powtarza³y siê w ca³ej Europie. Wspomniany ¶w. Franciszek w 1221 r. napisa³, ¿e "w³a¶ciwie, to nie powinno byæ u¿ywania ani potrzeby istnienia pieniêdzy" i uzna³ je za równowa¿ne py³owi, a dzia³aj±ca na prze³omie XII i XIII w. begina Mary z Oignies znalaz³a siê nawet w kronikach Jakuba z Vitry. Autor ten poda³, ¿e po wyj¶ciu za m±¿ za równie pobo¿nego begarda co ona sama wraz z ma³¿onkiem przez piêtna¶cie lat opiekowali siê chorymi na tr±d. Kiedy za¶ m±¿ odszed³ w za¶wiaty, zachowa³a stan wdowi i rozda³a swój ca³y maj±tek biednym, ¿yj±c na krawêdzi wyg³odzenia i wyniszczenia organizmu.

Czy ¶w. Homobonusa, podobnie jak ¶w. Franciszka z Asy¿u, potraktowaæ mo¿na jako swoistego kontestatora ¶redniowiecznej struktury spo³ecznej, poszukiwacza powi±zania ¿ycia ¶wieckiego z religijnym i odnalezienia dla siebie celu w ¿yciu poprzez realizacje cnót i nakazów ewangelicznych? Moim zdaniem nie, przez to, ¿e nie poszed³ on tak daleko jak jego bardziej znany nastêpca. Warto jednak zauwa¿yæ, ¿e rozdawanie maj±tku biednym i pozytywne potraktowanie pieniêdzy to dorobek scholastyki dopiero XIII w. - w szczególno¶ci Alberta Wielkiego i ¶w. Tomasza z Akwinu. To ten ostatni pisa³, ¿e maj±tki znajduj±ce siê w rêkach prywatnych s± zazwyczaj lepiej zarz±dzane, a przez to bardziej dochodowe, co z kolei skutkowaæ mo¿e przekazaniem wiêkszych ¶rodków na biednych. Wspomnia³ te¿, ¿e cieszenie siê owocami w³asnej pracy daje zadowolenie, a ono z kolei wp³ywa na spokój i bezpieczeñstwo jednostek. Nie oznacza to jednak, ¿e bogaty ma nie zwracaæ uwagi na biednych - jak pisa³ filozof "rzeczy posiadane przez niektórych ludzi w nadmiarze, z prawa natury maj± s³u¿yæ utrzymaniu ubogich". I taki zapewne cel przy¶wieca³ ¶w. Homobonusowi, przedstawionemu obok na fragmencie obrazu o³tarzowego z ok. 1420 r. (za autora uznaje siê zwykle Pietro di Giovanniego Lianori, chocia¿ nie jest to do koñca pewne, a samo dzie³o przedstawiaj±ce obok kremoñskiego ¶wiêtego tak¿e ¶w. Krzysztofa ogl±daæ mo¿na w Musee de Petit Palais w Awinionie).
Chocia¿ ja osobi¶cie z dzie³ ukazuj±cych tego ¶wiêtego wolê obraz Ludovico Lany z Chiesa Nuova w Modenie (mniej wiêcej lata 1635-1640). Ale o gustach siê nie dyskutuje... Za to przyk³ad ze ¶w. Homobonusa mo¿na braæ w czasie wype³niania PIT-ów i przeznaczyæ 1% na bardziej potrzebuj±cych od nas (skoro wspieraæ cierpi±cych i biednych nie chce robiæ pañstwo)... Mrugniêcie
« Ostatnia zmiana: Czerwiec 13, 2012, 13:35:48 wys³ane przez janusz » Zapisane
songo1970

Maszyna do pisania...


Punkty Forum (pf): 22
Offline

P³eæ: Mê¿czyzna
Wiadomo¶ci: 4934


KIN 213


Zobacz profil
« Odpowiedz #573 : Czerwiec 26, 2012, 15:38:00 »

to ju¿ koñcówka

Wielkie Arkana













































The End Mrugniêcie
Zapisane

"Pustka to mniej ni¿ nic, a jednak to co¶ wiêcej ni¿ wszystko, co istnieje! Pustka jest zerem absolutnym; chaosem, w którym powstaj± wszystkie mo¿liwo¶ci. To jest Absolutna ¦wiadomo¶æ; co¶ o wiele wiêcej ni¿ nawet Uniwersalna Inteligencja."
janusz


Wielki gadu³a ;)


Punkty Forum (pf): 29
Offline

P³eæ: Mê¿czyzna
Wiadomo¶ci: 1370



Zobacz profil
« Odpowiedz #574 : Lipiec 01, 2012, 19:08:48 »

Kalendarz Ezoteryczny Jana Witolda Suligi

NOWY POCZ¡TEK. LETNIE PRZESILENIE - Zodiak RAKA
Astrologiczny pocz±tek i koniec miesi±ca: 21 czerwca -22 lipca.
Symboliczny pocz±tek i koniec miesi±ca: 21 czerwca - 22 lipca Miesi±c: Czerwiec, staros³owiañski Czyrzwiec, rzymski Junius, ¿ydowski Tamuz; Lipiec, staros³owiañski Lipieñ (czas kwitnienia lip), rzymski Julius (nazwany na cze¶æ Juliusza Cezara), ¿ydowski Aw.
¯ywio³: Woda, Planeta: Ksiê¿yc, Barwa: ciemno¿ó³ta, srebrna.
Kamieñ: Per³a, Metal: srebro, Symbol kabalistyczny: litera CHET 
Symbol w tarocie: Rydwan, Kap³anka, 2, 3, 4 kielichów



Symbol uniwersalny: Kielich (Graal)



¦wiête drzewo: ja³owiec, ¦wiêta ro¶lina: ruta, bylica, dziurawiec, sza³wia, dziewanna, p³omyk, rosiczka.
W tradycji chrze¶cijañskiej: ¶wiêto narodzin Jana Chrzciciela (24.06.)
W tradycji pogañskiej: Sobótka, Kupa³a, W tradycji masoñskiej: pocz±tek nowego roku, W tradycji ezoterycznej: chrzest Jezusa Chrystusa, Pomniejsze ¶wiêta: ¶wiêto MB Nieustaj±cej Pomocy (27.06.), ¶wiêto Piotra i Paw³a (29.06.), ¶wiêto NMP z Góry Karmel (16.07)

Cytuj
„Zaprawdê, zaprawdê powiadam ci, je¶li kto nie narodzi siê z wody i z Ducha, nie mo¿e wej¶æ do Królestwa Bo¿ego."
                                                                                                                            Ewangelia ¶wiêtego Jana 3.5.

*  *   *
Cytuj
''Gdy s³oñce Raka zagrzewa, a s³owik wiêcej nie ¶piewa, Sobótkê, jako czas niesie, zapalono w czarnym lesie"

Tak pisa³ Jan Kochanowski, przypominaj±c czytelnikom, ¿e kiedy s³oñce dociera do najdalszego punktu po³o¿onego po po³udniowo-wschodniej stronie horyzontu, zarówno na niebie, jak i na ziemi dziej± siê rzeczy dziwne i poruszaj±ce wyobra¼niê. ¦wiêto Sobótki, zwane Kupa³±, koñczy bowiem wiosenny cykl ¶wiêtowania narodzin i ¶mierci solarnego Bóstwa. Jego widzialna epifania ja¶nieje nad widnokrêgiem, „podskakuje", „gra" - jak powiadali wschodni S³owianie, wierz±c, ¿e jest to znak, ¿e po chmurach, po niebieskich wy¿ynach, kroczy Gromow³adca, który piorunami, deszczem niweczy demoniczne moce istot zamieszkuj±cych lasy, pola, rzeki, góry. S³oneczny Bóg zwyciê¿y³ swego kosmicznego przeciwnika. Pokona³ Mrok. Teraz powraca do ziemskiego krêgu, by wspólnie z cz³owiekiem oczy¶ciæ ¶wiat, okie³znaæ z³o, dokonaæ wielkiej ablucji wszech¶wiata, obmywaj±c go wodami i spalaj±c ¿arem niebiañskiego ognia. Biada tym, którzy to zlekcewa¿ywszy siadaj± na ziemi nim zosta³a ogrzmiana lub k±pi± siê w rzece zanim u¶wiêci³ j± Jan Chrzciciel. Na lekkomy¶lnych czekaj± utopce, by wci±gn±æ ich w wodn± toñ, zazdrosne skrzaty mami±ce ¶mia³ków wie¶ci± o ukrytych skarbach, czarownice rzucaj±ce urok, mamuny wysysaj±ce z ludzi si³y ¿ycia. W blasku najd³u¿szego dnia roku obna¿aj± swoj± prawdziw± naturê, trzeba je przeto zmusiæ do uleg³o¶ci magicznym aktem palenia ognia i okadzania siedmioma zio³ami. Ciemno¶æ nocy roz¶wietlaj± sobótkowe ognie rozpalane nad brzegami rzek. P³onie w nich ja³owiec-symbol mêskiej mocy, a razem z nim werbena-¶wiêta ro¶lina druidów, której zapach zapobiega nieszczê¶ciu. Wokó³ ognisk pl±saj± kobiety i mê¿czy¼ni, okr±¿aj±c stosy w przeciwnym kierunku ni¿ wêdrówka s³oñca. Wraz z nimi tañczy na niebie Gromow³adca (jak widzimy to na pos±gu ¦wiêtowita). Bóg i cz³owiek chc± tañcem zatrzymaæ czas.  £±cz± siê w wysi³ku zast±pienia czasu bezczasem - wiecznym trwaniem Jasno¶ci. Kr±g ludzi, zwierz±t, ro¶lin, astralnych istno¶ci splataj± siê, na podobieñstwo sobótkowego wianka, w jedno kolisko u¶wiêcone obecno¶ci± Bóstwa. Z centrum tego ko³a wyrasta ognista axis mundi - o¶ spinaj±ca wysoko¶æ z nisko¶ci± i przybieraj±ca postaæ Jasnego Boga o czterech obliczach i o¶miu ramionach, obejmuj±cych ca³y ¶wiat, o ile bowiem symbolem wiosennej równonocy by³ na zbruczañskim pos±gu ¦wiêtowita róg (a w kabalistycznej tradycji litera JOD oraz czarodziejska ró¿d¿ka - Drzewo ¯ycia i ¦mierci), okres jaki pocz±tkuje letnie przesilenie symbolizuje kr±g trzymany w d³oni przez boginiê z po³udniowego lica zbruczañskiej figury (w tarocie za¶ kielich wyobra¿aj±cy ¶wiêtego Graala i literê He). ). Bogini± t± jest rzymska Junona - Bo¿a M±dro¶æ i Matka Wszechrzeczy, ziemska epifania Bo¿ej M±dro¶ci Niebios (Ducha ¦wiêtego). Sobótkowy ogieñ i ko¶cielne ¶wiêto narodzin Jana Chrzciciela zwiastuj± zatem nowy POCZ¡TEK - czas objawienia siê Bóstwa w doczesno-ludzkiej rzeczywisto¶ci. Czas „prostowania dróg Pañskich" i „czynienia sobie ziemi poddan±". Czas ¿niw, o jakich napomyka³ Chrzciciel wo³aj±c, ¿e „ju¿ i siekiera do korzenia drzew jest przy³o¿ona, wszelkie wiêc drzewo, które nie wydaje owocu dobrego zostanie wyciête i w ogieñ rzucone".
 
Dla jednych jest to okres ¿niw w dos³ownym tego s³owa znaczeniu. Dla innych - przypomnienie, ¿e Mrok nie zosta³ ostatecznie pokonany i ¿e przezwyciê¿anie z³a to uci±¿liwa praca pokoleñ, które zjednoczone w ziemskim ko¶ciele lub w masoñskiej lo¿y, trudz± siê nad przeobra¿aniem ¶wiata Upadku w królestwo sprawiedliwo¶ci. O tym odwiecznym marzeniu ludzko¶ci mówi± legendy o królu Arturze i Rycerzach Okr±g³ego Sto³u. Pisa³ o nim Platon, opowiada³ Pitagoras, naucza ko¶ció³, obrawszy za swoj± patronkê Mariê Pannê - Opiekunkê widzialnego kosmosu nios±c± ludziom nieustaj±c± pomoc. Dla ziszczenia owych pragnieñ 280 lat temu, w dniu Jana Chrzciciela, po³±czy³y siê wolnomularskie lo¿e, by pod sztandarem „religii, co do której zgadzaj± siê wszyscy ludzie" budowaæ ¶wi±tyniê Salomona - miejsce zgromadzenia wszystkich ludów (nazywane w kabale „ogrodzonym polem" i sygnowane liter± CHET). i Ka¿dy mo¿e byæ ceg³± i muratorem tej budowli, bo jak uczy nas kaba³a, konstruuj± j± w³a¶ciwe czyny i w³a¶ciwe s³owa sprawiedliwych. Jej fundament wyrasta z krêgu ludzkiej wspólnoty, kopu³ê podtrzymuj± niebiañscy Hierarchowie. Tak tu, na ziemi, jak i tam, w niebie, jej wêgielnym kamieniem jest baraniog³owy Syn, murami - Jego Matka. Na wysoko¶ciach Syn objawia siê jako Metatron („Wspó³tronuj±cy z Bogiem"), jako CZ£OWIEK z wizji Ezechiela (tarotowy Rydwan), jako Chrystus-Logos-S³owo chrze¶cijan. Ona za¶ jest niebiañsk± M±dro¶ci± Bo¿±, przebóstwion± bogini± eleuzyjskich misteriów, Duchem ¦wiêtym, go³êbic±. W ziemskiej nisko¶ci Syn wcieli³ siê w Tego, który klêcz±c przed Janem Chrzcicielem w pokorze przyj±³ chrzest wody. W odmêtach owych wód-wedle ezoterycznej tradycji - umar³ Jezus-cz³owiek. A kiedy skona³ i wynurzy³ siê, spoczê³a na Nim go³êbica - Jego duchowa Matka - M±dro¶æ Ojca (tarotowa Kap³anka). Zes³a³ j± na ziemiê wspó³istotny z Ojcem Syn-Logos. l sam te¿ zst±pi³ w otch³añ kosmosu materii, by w ciele Jezusa zrodziæ siê nad Jordanem jako Jezus Chrystus, Syn bo¿y, Zbawiciel g³osz±cy dobr± nowinê o Królestwie Bo¿ym.
Jest ono - wed³ug s³ów ewangelii Tomasza - jak per³a, któr± znalaz³szy, „pewien kupiec sprzeda³ wszystko i kupi³ za to ow± per³ê." Oddala  strapienie (4 kielichów),  spina kr±g wspólnoty (3 kielichów) i mi³osnego spotkania z Synem w Matce (2 kielichów). ¯eby j± znale¼æ trzeba zrodziæ siê z Wody (Ksiê¿yca) i z Ducha (S³oñca). Trzeba odkryæ w ziemskiej Matce drogê wiod±c± do cielesnego Syna, a w Jego duchowej Rodzicielce - inicjacyjn± drabinê, która prowadzi na górê Tabor, gdzie przemieniony Syn objawia swe tajemne S³owo. U¶miech




Zapisane
Strony: 1 ... 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 [23] 24 25 26 27 28 29 |   Do góry
  Drukuj  
 
Skocz do:  

Powered by SMF 1.1.11 | SMF © 2006-2008, Simple Machines LLC | Sitemap

Strona wygenerowana w 0.047 sekund z 21 zapytaniami.

Polityka cookies
Darmowe Fora | Darmowe Forum

ostwalia x22-team watahaslonecznychcieni gangem zipcraft