Witam Wszystkich.
Darek a Ty na prawdê wierzysz w t± ca³± bajkê
Chodzi o bajkê z Ew± i Adamem?
Mniejsza o to, czy to bajka – skoro istnieje w umys³ach milionów jako prawda.
Zatem w sensie problematyki, jak± zawiera – jest prawd±.
Dlatego omawiamy tê problematykê.
Bez wzglêdu na to, czy pos³u¿ymy siê znanymi nam faktami, czy tym, co wydaje siê byæ mitem.
Do za³o¿enia podobnego tematu na innym forum nie potrzebowano Ewy i Adama.
"Kobieta w mitach i legendach - ¼ród³em nieszczê¶æ wszelakich"Jednak Ewa i Adam s± wspania³ym modelem do zajmowania siê tym tematem
A dlaczego, to bêdzie dalej.
Wówczas nie byli¶my ju¿ "zwierzêtami", byli¶my robolami - lud¼mi stworzonymi do wykonywania okre¶lonej i ciê¿kiej pracy, na tyle ciê¿kiej, ¿e nasi stwórcy nie chcieli siê jej imaæ, a do takich nale¿a³a równie¿ uprawa Edenu, choæ w Biblii przedstawiaj± to jako sielski ogród.
Tu mo¿na mieæ ró¿ne stanowiska.
Jednak Twoje Dariuszu przedstawia³oby Ewê jako wybawicielkê
Szatana zreszt± te¿.
A potem ten sam „wspania³y szatan” wytraci³ ca³± rodzinê Joba?
Ja osobi¶cie marzê o tym, aby mieszkaæ w ogródku i go móc uprawiaæ
Najwyra¼niej jestem na to zaprogramowany hehe Na kontakt z przyrod±
Ale wolê to, ni¿ ¿ycie w zadymionym mie¶cie itp.
No i je¶li jest tak jak my¶lisz to, dlaczego pobyt w Edenie by³ lepszy, ni¿ wyj¶cie z niego?
Czy teraz miliony ludzi nie pracuje ciê¿ko? I wcale im akurat ta praca nie sprawia przyjemno¶ci.
Mo¿e miedzy innymi, dlatego Pheasant nazwa³a w zasadzie „Twoj±” interpretacjê bajk±?
Choæ podci±gn±³em jej wypowied¼ pod sam± historiê z Edenem – gdy¿ wielu tak w³a¶nie j± traktuje.
My¶lê, ¿e mówienie o "upadku" to niew³a¶ciwe podej¶cie.
/…/
Ludzie w raju byli szczê¶liwi, gdy¿ byli zwierzêtami.
Zerwanie owocu z drzewa wiedzy by³o pocz±tkiem cz³owieczeñstwa i by³o nieuniknione.
Niejako z definicji.
I nie mo¿na tutaj mówiæ o ¿adnym upadku ale wprost przeciwnie - o pierwszym kroku wzniesienia siê ponad zwierzêco¶æ.
Mamy tu podobny punkt widzenia, jak u Dariusza
To mo¿e damy takie „jab³ko” „innym” zwierzêtom?
Postawmy te¿ pytanie: Czy jaki¶ punkt widzenia gwarantuje wgl±d w prawdê?
Proponowa³bym spojrzenie na tê sprawê tak¿e z punktu widzenia s³ynnego szamana don Juana Matusa
Chodzi o wziêcie pod uwagê tego, co on przedstawia³ jako rodzaje widzenia rzeczywisto¶ci.
Spotkaæ wówczas mo¿na co¶ wiêcej, ni¿ „zwierzêce widzenie”, oraz obecne „ludzkie widzenie”
Wg tego nasze poznanie dobra i z³a, rzeczywi¶cie by³o upadkiem.
Choæ rzeczywi¶cie mo¿e to nam siê wydawaæ dziwne i niezrozumia³e.
Jednak w tym, co Juan Matus nazywa³ „widzeniem nowych czarowników” (nie mia³ akurat lepszej nazwy) by³ zupe³nie inny wgl±d w rzeczywisto¶æ.
Która to rzeczywisto¶ci i bycie w niej by³y wolne od mo¿liwo¶ci z³a.
Zej¶cie z tego obszaru by³o wej¶ciem w widzenie, w którym zaczê³o dzia³aæ z³o. Dlatego mówi siê o poznaniu z³a i dobra – jako przeciwwagi z³a.
Dobro jednak wcze¶niej te¿ by³o i wcze¶niej równie¿ by³o poznane przez cz³owieka.
Co mo¿na znale¼æ w historii o Edenie.
„I stworzy³ Bóg wielkie potwory i wszelkie ¿ywe, ruchliwe istoty, którymi zaroi³y siê wody, wed³ug ich rodzajów, nadto wszelkie ptactwo skrzydlate wed³ug rodzajów jego; i widzia³ Bóg, ¿e to by³o dobre.
I b³ogos³awi³ im Bóg mówi±c: Rozradzajcie siê i rozmna¿ajcie siê, i nape³niajcie wody w morzach, a ptactwo niech siê rozmna¿a na ziemi!”
(1 Moj. 1:21-22, BW)
Zatem nie tylko ludzie, ale nawet zwierzêta ju¿ wtedy zna³y dobro. Stwórca dla nich te¿ tworzy³ wszystko co dobre, oraz im b³ogos³awi³.
A teraz poczytajmy czy Ewa widzia³a, co jest dobre, zanim zerwa³a owoc poznania dobra:
„A gdy kobieta
zobaczy³a, ¿e drzewo to
ma owoce dobre do jedzenia i ¿e by³y mi³e dla oczu …” (1 Moj. 3:6, BW)
Czy rzeczywi¶cie by³a zwierzêciem, gdy rozmawia³a z biblijnym wê¿em?
Pewnie razem syczeli
A Adam jak nazywa³ zwierzêta to te¿ sycza³ na nie? I ka¿de z nich nazwa³ „sssss”
Po urodzeniu matka jest praktycznie matka do konca zycia. Kochanke, zone mozna zmienic, matka pozostaje na zawsze matka w tym zyciu. Dlatego, powinno sie szanowac kobiete.
Ka¿dego cz³owieka powinno siê szanowaæ, tylko nie ka¿de jego zachowanie.
A ojciec te¿ pozostaje ojcem na zawsze
Bo nas bóg wywali³ z Edenu bo jakie¶ jab³ko zerwali¶my?.. no bez przegiêæ...
A mo¿e nadal jeste¶my niewolnikami tylko nie o pracê fizyczn± tutaj chodzi?
Poznanie dobra i z³a jest miêdzy innymi byciem w perspektywie widzenia ego. Zrywany owoc oznacza zmianê tego, co Juan Matus nazywa³ przej¶ciem do innego ¶wiata. Zerwanie wi±za³o siê z automatycznym wyj¶ciem z Edeñskiego ¶wiata.
To tak, jakby dorastaj±ce dziecko trzymaæ w domu i nie pozwoliæ mu zobaczyæ jak wygl±da ¶wiat.
Dziecko zawsze siê sprzeciwia rodzicom i zawsze podwa¿a zakaz za zakazem, prêdzej czy pó¼niej zawsze ich opuszcza. I m±dry rodzic dobrze wie, ¿e ten moment nast±pi.
Widzisz to z perspektywy znanej Ci rzeczywisto¶ci, a czy wiesz, ¿e stosuj±c jej kryteria próbujesz obja¶niaæ rzeczywisto¶æ której obecnie sobie nie wyobra¿asz?
Dlatego Edenowy Bóg dobrze wiedzia³, ze cz³owiek opu¶ci Eden - ¿e pójdzie na 'swoje' - nawet je¿eli jest to bolesne i wymaga sporo pracy.
Bóg stwarzaj±c cz³owieka zaprogramowa³ go na rozwój - dlatego opuszczenie Edenu by³o tylko kwesti± czasu.
A czy cz³owiek jest w stanie podaæ inne t³umaczenie?
Kiedy¶ podobne t³umaczono, ¿e na s³oñcu pali siê wêgiel.
Dlatego mówienie o "grzechu pierworodnym" jest bez sensu. To wcale nie grzech a pierwsza, bolesna, próba lotu.
Wypadli¶my z gniazda i uczymy siê lataæ. Moment ten powinien byæ ¶wiêtowany na równi z pierwszym pój¶ciem do szko³y.
To zale¿y co chcesz widzieæ,, co widzia³e¶ dotychczas, oraz co pasuje do wiedzy jak± posiadasz.
S³owo pierworodny oznacza to, co by³o pierwszym ruchem w okre¶lon± przestrzeñ rzeczywisto¶ci.
My jeste¶my zradzani w tej poza Edenowej przestrzeni.
No i za bardzo tu siê wiêkszo¶ci nie podoba…
Gdzie siê nie rozejrzysz, to widaæ jakie¶ grzechy, czy problemy…
Dlatego to – co pierwsze to sprawi³o – nazwano grzechem pierworodnym.
I ma to sens.
Bolesne by³o – jak najbardziej.
Ale nie porówna³bym tego do tego, czym jest wypadniêcie pisklêcia z gniazda, czy do pój¶cia dziecka do szko³y.
To strasznie du¿e naci±gniecie.
I te¿ naiwne obja¶nianie.
Poza tym nijak nie odnosi siê do zdarzeñ.
Do szko³y to rodzic prowadzi dziecko, a nie mówi mu, by lepiej nie sz³o na zaminowane pole.
Wpadli¶my do zaminowanej rzeczywisto¶ci, a Ty mówisz, by to ¶wiêtowaæ…
To w³a¶nie jest bez sensu. I jest g³upie.
Ale Ty chcesz byæ m±drzejszy od ca³ych pokoleñ swoich przodków…
Dobrze jest byæ nowo-myslicielem, ale prawdziwy my¶liciel, szanuje wiedzê swoich przodków i zastanawia siê nad ni± – bior±c pod uwagê to, ¿e niekoniecznie byli idiotami.
between , bardzo podoba mi sie twoja wypowiedz, doskonale ujales ten temat, bo wlasnie ja tez tak to widze.
Rafaela.
Zmienione:
Napisa³em najpierw w odpowiedzi do Ciebie:
To „gratulujê” „wiedzy” i „bystro¶ci”. Nastêpnie zobaczy³em inne punkty odbioru moich s³ów, z perspektywy których - i które wcale nie s± g³ównie oparte na w³asnym ego, lecz bardziej na zwi±zkach ego z licznymi egami innych – taka wypowied¼ bywa odebrana jako np. ocena wiedzy i bystro¶ci cz³owieka, a nie momentu cz³owieka. I w takim odbiorze mo¿e raniæ cz³owieka, oraz powodowaæ opozycjê.
W sumie zdajê sobie sprawê, ¿e to – co uchodzi za „wiedzê”, czy za „bystro¶æ”, jest tylko spraw± marginaln±, wzglêdn±, umown±, maj±c± znaczenie zawsze tylko w jakim¶ wybranym zakresie.
I oba te zjawiska maj± nadzwyczaj liczne uwarunkowania le¿±ce najbardziej poza samym cz³owiekiem – bo ¶wiat jest wiêkszy, ni¿ „on”. Przynajmniej póki jest siê „nim”.
By podoba³a siê wypowied¼ Between – i by wypowiedzieæ siê jak On – te¿ potrzeba okre¶lonej „wiedzy” i „bystro¶ci”.
Moja wcze¶niejsza wypowied¼ mia³a na celu ukazaæ tylko, ¿e poza owymi okre¶lonymi nale¿y siêgaæ jeszcze dalej, a nie: zatrzymywaæ siê i radowaæ – bo spoczywanie na laurach, gdy siê jeszcze jest na DRODZE, to nie jest w³a¶ciwa postawa.
Czy radujê siê z tego, co napisa³em w swoim ¿yciu o zjawiskach?
Nie – ci±gle tkwiê w niedoborze.
Dlatego ci±gle DZIA£AM – nie zatrzymuje mnie jaka¶ rado¶æ z moich dzia³añ, bo wtedy by³aby hamulcem DZIA£ANIA.
Gdy za¶ próbuje siê zjawiaæ – odganiam j± precz, gdy¿ natychmiast widzê, ¿e jest z³odziejk± PRACY – czyni ze mnie natychmiast g³upca.
Tak – samozadowolenie oznacza inaczej: Jestem g³upcem.
Lepiej jest, zatem powiedzieæ sobie: JESTEM G£UPCEM – i w ten sposób uwalniaj±c siê od samozadowolenia dalej kroczyæ ¶cie¿k± ku m±dro¶ci.
I nawet tak kroczyæ – by nie my¶leæ o m±dro¶ci, lecz bardziej o pokorze i otwarciu na zrozumienie ¦WIATA.
Jednak Eden istnia³ fizycznie. Bogowie z kosmosu równie¿ pozostawili na Ziemi swoje ¶lady, które przetrwa³y w ludzkiej ¶wiadomo¶ci,
twórczo¶ci, legendach, mitach no i religiach. A przede wszystkim w samych ludziach.
Na pocz±tku serdecznie pozdrawiam
Wiele przes³anek wskazuje na to, ¿e ów fizyczny Eden by³ w innej fizyczno¶ci ni¿ znana nam fizyczno¶æ.
Wskazuje na to ju¿ sam s³ynny „p³omienisty miecz wiruj±cy” Anio³a strzeg±cego wej¶cia doñ.
To rodzaj magnetycznej zapory do zupe³nie odmiennej fizyczno¶ci.
Mamy tak± konstytucje energetyczno-magnetyczn± po tym co nazywamy upadkiem, ¿e po prostu nie mamy szans póki w niej bêdziemy tkwiæ – ona jest dziedzictwem po grzechu pierworodnym. Urodzili¶my siê w niej, to mamy j±. Tak samo jak nasze cia³o po przodkach
A jakie¶ tam fizyczne cienie Edenu pojawi³y siê na ziemi – krótkotrwale.
Mniejsi zawsze próbuj na¶ladowaæ wiêksze rzeczy.
jako, ¿e wszystko ma swoje odbicie w duchu, istnieje równie¿ strona metafizyczna.
W³a¶nie
Metafizyczna – inna fizyczno¶æ.
I je¶li ju¿ mówimy o grzechu pierworodnym, to raczej nie my zgrzeszyli¶my.
Stworzono nas na czyj¶ obraz i podobieñstwo, przenosz±c ów grzech niedoskona³o¶ci.
Nie¼le tu pomiesza³a¶
By³o zupe³nie inaczej – zatem i wnioski zupe³nie inne.
Byli¶my na obraz Tych – którzy byli w innej rzeczywisto¶ci.
Jednak w±¿ by³ tym – co nas chcia³o ¶ci±gn±æ do swojej rzeczywisto¶ci, w której jest z³o.
Poszli¶my na to.
My zgrzeszyli¶my.
Owszem – w tym wydaniu ¶wiata to Adam i Ewa, ale my energetycznie ju¿ tego dokonali¶my wcze¶niej – dlatego stali¶my siê w tym ¶wiecie ich pokoleniem.
Podobne przyci±ga podobne. Inaczej: przyci±ga to, co jest ustawione tak samo – w tym samym kierunku.
W±¿ namówi³ do zmiany kierunku – to zmieni³o ca³± percepcjê, w³±cznie z cia³em.
Nie przejêli¶my tego od Stwórców.
Poza tym UPADEK nie jest przynale¿ny do jednego wymiaru.
Dlatego jest procesem z³o¿onym.
Ale tylko dla cz³owieka.
Nie by³o jednego upadku.
Nie by³o jednego grzechu pierworodnego – chyba, ¿e za ów grzech uznamy UPADEK, który nast±pi³ na pierwszym poziomie – na którym nast±pi³. Reszta za¶ bêdzie jego odzwierciedleniem.
¦wiadczy zreszt± o tym postaæ wê¿a.
Nasze zadanie, to wyj¶cie z tej niedoskona³o¶ci,
inaczej zbawienie siebie od niej, by staæ siê nowym zaczynem dla ducha.
I taka postawa jest najwa¿niejsza.
Przynajmniej jej pocz±tek.
Ego, które przy okazji wyhodowali¶my ponad miarê, przesta³o pe³niæ swoj± opiekuñcz± rolê a sta³o siê zaczynem destrukcyjnym.
Ego jest w³a¶nie tym, co nas najbardziej utrzymuje w naszym magnetycznym stanie wygnania.
Trzeba wpierw umrzeæ, by narodziæ siê na nowo.
Otó¿ to – trzeba stac siê nowym cz³owiekiem, czyli ca³kowicie siê przemieniæ.
Ca³kowicie zmieniæ CO¦ w swoim biopolu.
CO nas przepu¶ci przez „p³omienisty miecz wiruj±cy” Anio³a Edenu.
Ju¿ w innym Edenie, bo wy¿szego rzêdu.
Bez ¿adnego grzechu i upadku. I z inn± ¶wiadomo¶ci±.
Nie. Ten Eden jest ca³y czas taki sam.
I nie musi byæ inny.
Ewa, to nie synonim upadku cz³owieka, to jego ewolucyjny etap.
Upadli¶my – to nie podlega dyskusji.
Tylko cz³owiek nie rozumie, o co chodzi w tym upadku.
Jednak to nie jest niezbêdne, bo wystarczy w³a¶ciwie stosowaæ podstawowe znane nam kryteria dobra: mi³o¶æ doskona³o¶ci i ¿ycie wg niej.
Zatem ka¿dy mo¿e WRÓCIÆ.
To nie wymaga bycia uczonym w sprawie Edenu, czy grzechu pierworodnego.
Wystarczy mieæ czyste serce – prawdziwie czyste, a nie wg swoich wyobra¿eñ.
Ale pogl±dy Betweena i Ptaka podobaj± siê te¿ dla Easta
Pozdrawiam Ciê East
Ot i ca³a tajemnica. Kiedy¶ czas nieodpowiedzialnych , szczeniackich zabaw mija, przed nami zadanie - tworzenie nowego Edenu
Naprawdê jeste¶ przekonany, ¿e j± znasz?
Bo to – co popar³e¶ - nie wydaje siê pasowaæ do wielu przes³anek.
Poza tym, trzeba byæ naiwnym, by mieæ przekonanie, ¿e ka¿dy cz³owiek na ziemi zakoñczy „szczeniêce zabawy”.
A jeszcze bardziej trzeba byæ naiwnym, by wierzyæ, ¿e ludzie – tacy, jacy s± – s± zdolni stworzyæ namiastkê Edenu.
Tak mo¿e my¶leæ tylko kto¶, kto nie rozumie ani tego ¶wiata, ani tego, jacy s± ludzie, ani te¿ tego – czym jest prawdziwy pierwotny Eden, który jest ca³y czas.
A teraz nawi±zuj±c do w±tku tematu, czyli Ewy jako synonimu upadku cz³owieka.
Postawiê proste pytanie:
Czy jest jak±¶ ró¿nica, kto namówi nas do grzechu?
Namówiony ponosi tak± sam± winê bez wzglêdu na to – kto go namówi.
Czy kto¶ s±dzi, ¿e gdyby Ewa nie namawia³a Adama, to w±¿, by tego nie zrobi³.
Ewa i Adam ponosz± tak± sam± winê w równym stopniu.
Dlatego oboje zostali wygnani.
Ale faceci maj± od wieków tak± sk³onno¶æ, by z kobiety robiæ winn±