Niezale¿ne Forum Projektu Cheops Niezale¿ne Forum Projektu Cheops
Aktualno¶ci:
 
*
Witamy, Go¶æ. Zaloguj siê lub zarejestruj. Grudzieñ 22, 2024, 09:24:19


Zaloguj siê podaj±c nazwê u¿ytkownika, has³o i d³ugo¶æ sesji


Strony: 1 [2] 3 |   Do do³u
  Drukuj  
Autor W±tek: Karol Wojty³a -Jan Pawel II  (Przeczytany 38855 razy)
0 u¿ytkowników i 6 Go¶ci przegl±da ten w±tek.
Rafaela
Go¶æ
« Odpowiedz #25 : Pa¼dziernik 12, 2011, 14:54:28 »

Polska.pl > Jan Pawe³ II >               


Jan Pawe³ - Paw³owi                    Anegdoty


Podczas pierwszej pielgrzymki do Niemiec zebranym na mszy tak spodoba³y siê cytowane przez Papie¿a s³owa ¶w. Paw³a, ¿e przerwali mu i zaczêli biæ brawo. Kiedy Ojciec ¦wiêty znów doszed³ do g³osu, przerywaj±c przygotowan± mowê, stwierdzi³: "Dziêkujê w imieniu ¶wiêtego Paw³a". 
"Jak siê czuje piesek?"
Jeden z watykañskich pra³atów chcia³ siê nauczyæ polskiego, wiêc sprowadzi³ sobie nasz elementarz. Nauka by³a jednak tak pospieszna, ¿e kiedy chcia³ siê now± umiejêtno¶ci± pochwaliæ przed Ojcem ¦wiêtym, co¶ mu siê pomyli³o i zamiast: "Jak siê czuje Papie¿", rzek³: "Jak siê czuje piesek?". Papie¿ spojrza³ na niego zdumiony, po czym odpali³: "Hau, hau". 
Papieskie wagary
Podczas powitania w Monachium Papie¿ spyta³ licznie obecne dzieci: "Dano wam dzi¶ wolne w szkole?". "Tak" - wrzasnê³a z rado¶ci± dzieciarnia. "To znaczy - skomentowa³ Jan Pawe³ II - ¿e papie¿ powinien czê¶ciej tu przyje¿d¿aæ". 
"Z wami dziecinniejê"
Podczas jednej ze swoich wizytacji rzymskich parafii Papie¿ - jak to ma w zwyczaju - wda³ siê w rozmowê z dzieæmi. - Wy jeste¶cie m³odzi, a ja ju¿ jestem stary - powiedzia³.
- Nie, nie jeste¶ stary - gromko zaprotestowa³y dzieci.
- Tak, ale jak jestem z wami, to dziecinniejê - replikowa³ Papie¿
 
"Z³o¶æ piêkno¶ci szkodzi"
Przed kilku laty - wspomina watykañski korespondent Telewizji Publicznej, Jacek Moskwa - po modlitwie "Anio³ Pañski" Jan Pawe³ II przemawia³, niemal krzycz±c. Zaraz potem, podczas audiencji w Pa³acu Apostolskim, Moskwa prosi³ Papie¿a, aby na siebie uwa¿a³, bo jego chrypka zaniepokoi³a dziennikarzy.
- To ze z³o¶ci - usprawiedliwia³ siê Papie¿.
A odchodz±c doda³: - A z³o¶æ piêkno¶ci szkodzi. 
"Jako¶ cz³apiê"
Podczas czwartej pielgrzymki do Ojczyzny, w Olsztynie, dziennikarzowi "Gazety Wyborczej" uda³o siê wychyliæ g³owê ponad t³um i zapytaæ Jana Paw³a II o zdrowie.
- A jako¶ cz³apiê - odpowiedzia³ Papie¿. 
Opaleni kardyna³owie
Pod koniec pierwszej pielgrzymki do Ojczyzny, w czerwcu 1979 roku, up³ywaj±cej pod znakiem upa³ów, Papie¿ oznajmi³, ¿e jej pierwszy efekt jest ju¿ widoczny - opalili siê towarzysz±cy mu kardyna³owie. 
"Wiêcej ju¿ nic nie mówiê..."
Przed ponad 25 laty Papie¿ w ten sposób zakoñczy³ pierwsz± audiencjê dla Polaków: "Wiêcej ju¿ nic nie mówiê, bo jeszcze bym co¶ takiego powiedzia³, ¿e pó¼niej Kongregacja Nauki Wiary musia³aby siê do mnie dobraæ". 
"O cze¶æ wam, panowie magnaci!"
Po jednym ze spotkañ Papie¿ po¿egna³ polskich biskupów s³owami znanej pie¶ni: "O cze¶æ wam, panowie magnaci!" 
Przeprosiny
Metropolita krakowski Karol Wojty³a przyjecha³ na pogrzeb sufragana czêstochowskiego, biskupa Stanis³awa Czajki, niemal w ostatniej chwili. Witaj±c siê ze zgromadzonymi na uroczysto¶ci biskupami, jako¶ pomin±³ biskupa z Siedlec. Rych³o jednak siê spostrzeg³, wróci³, podszed³ do pominiêtego i powiedzia³:
- ¦winia jestem, nie przywita³em Ksiêdza Biskupa! 
1  2  3  nastêpne ›
Wykorzystano fragmenty ksi±¿ki "Kwiatki Jana Paw³a II" Jana Turnaua i Janusza Poniewierskiego, Wydawnictwo Znak, Kraków 2003.
Polska.pl
................................

Polska.pl > Jan Pawe³ II >                Cytaty

Orêdzie "Internet nowym forum g³oszenia ewangelii", 2002
Dla Ko¶cio³a nowy ¶wiat cyberprzestrzeni jest wezwaniem do wielkiej przygody w pos³ugiwaniu siê jej potencja³em dla g³oszenia orêdzia ewangelicznego. To wyzwanie jest u pocz±tku tego tysi±clecia istot± znaczenia na¶ladowania Chrystusa i jego nakazu: "Duc in altum!" (£k 5,4). (Orêdzie "Internet nowym forum g³oszenia ewangelii", 2002) 
P³ock, 8 wrze¶nia 1991
Nigdy nie jest tak, ¿eby cz³owiek, czyni±c dobrze drugiemu, tylko sam by³ dobroczyñc±. Jest równocze¶nie obdarowywany, obdarowany tym, co ten drugi przyjmuje z mi³o¶ci±. (P³ock, 8 wrze¶nia 1991) 
Plac ¶w. Piotra, 22 pa¼dziernika 1978
Nie lêkajcie siê! Otwórzcie, otwórzcie na o¶cie¿ drzwi Chrystusowi! Otwórzcie drzwi Jego zbawczej w³adzy, otwórzcie jej granice pañstw, systemy ekonomiczne i polityczne, szerokie obszary kultury, cywilizacji i rozwoju. Nie lêkajcie siê! Chrystus wie, co kryje siê we wnêtrzu cz³owieka. Jedynie On to wie! Dzi¶ cz³owiek tak czêsto nie wie, co nosi w sobie, w g³êbi swej duszy, swego serca. Jak czêsto jest niepewny sensu swego ¿ycia na tej ziemi. Ogarnia go zw±tpienie, które przeradza siê w rozpacz. (Plac ¶w. Piotra, 22 pa¼dziernika 1978) 
Bukareszt, 8 maja 1999, Homilia do grekokatolików
Uzdrówcie rany przesz³o¶ci mi³o¶ci±. Niech wspólne cierpienie nie prowadzi do roz³amu, ale niech spowoduje cud pojednania. (Bukareszt, 8 maja 1999, Homilia do grekokatolików) 
Encyklika "Fides et ratio"
Wiara i rozum s± jak dwa skrzyd³a, na których duch ludzki unosi siê ku kontemplacji prawdy. Sam Bóg zaszczepi³ w ludzkim sercu pragnienie poznania jego samego, aby cz³owiek - poznaj±c Go i mi³uj±c - móg³ dotrzeæ tak¿e do pe³nej prawdy o sobie. (Encyklika "Fides et ratio") 
Tunis, 14 kwietnia 1996
Nikt nie mo¿e zabijaæ w imiê Boga, nikt nie mo¿e akceptowaæ odbierania ¿ycia braciom. (Tunis, 14 kwietnia 1996) 
Gniezno, 3 czerwca 1997
Po upadku jednego muru, tego widzialnego, jeszcze bardziej ods³oni³ siê inny mur, niewidzialny, który nadal dzieli nasz kontynent - mur, który przebiega przez ludzkie serca. Jest on zbudowany z lêku i agresji, z braku zrozumienia dla ludzi o innym pochodzeniu, kolorze skóry, przekonaniach religijnych, z egoizmu politycznego i gospodarczego oraz z os³abienia wra¿liwo¶ci na warto¶æ ¿ycia ludzkiego i godno¶æ ka¿dego cz³owieka. Nawet niew±tpliwe osi±gniêcia ostatniego okresu na polu gospodarczym, politycznym i spo³ecznym nie przes³aniaj± istnienia tego muru. Jego cieñ k³adzie siê na ca³ej Europie. (Gniezno, 3 czerwca 1997) 
O¶wiêcim, 7 czerwca 1979
Za wojnê s± odpowiedzialni nie tylko ci, którzy j± bezpo¶rednio wywo³uj±, ale równie¿ ci, którzy nie czyni± wszystkiego co le¿y w ich mocy, aby jej przeszkodzi. (O¶wiêcim, 7 czerwca 1979) 
Jasna Góra, 19 czerwca 1983
Przebaczenie jest mocne moc± mi³o¶ci. Przebaczenie nie jest s³abo¶ci±. Przebaczaæ nie oznacza rezygnowaæ z prawdy i sprawiedliwo¶ci. Oznacza zmierzaæ do prawdy i sprawiedliwo¶ci drog± Ewangelii. (Jasna Góra, 19 czerwca 1983) 
Nowy Jork, 2 pa¼dzienika 1979
Troska o dziecko jest pierwszym i podstawowym sprawdzianem stosunku cz³owieka do cz³owieka. (Nowy Jork, 2 pa¼dzienika 1979) 
1  2  nastêpne ›
....................

Polska.pl > Jan Pawe³ II >                 Strony www
strona: 1  2

Pielgrzymki do Polski Jana Paw³a II
Pielgrzymki do Polski Jana Paw³a II, Papie¿ - ¿ycie, twórczo¶æ, biografia i testament Jana Paw³a II. Jan Pawe³ II autorytet który na zawsze zostanie w pamiêci. Legenda prze³omu XX i XXI wieku. Cz³owiek, który zmieni³ historiê wspó³czesnego ¶wiata tu znajdziesz informacje na temat Jana Paw³a II. Papie¿ Jan Pawe³ II - Pope John Paul II
http://www.watykan.ovh.org/polski.htm
Serwis Papieski
Strona Serwisu Papieskiego. Na stronie: Poczet Papie¿y, Sobory Powszechne.
http://www.serwispapieski.katowice.opoka.org.pl/
Pomniki Jana Paw³a II
Strona jest wynikiem zgromadzonych informacji o pomnikach Jana Paw³a II, bêd±cego odbiciem poszukiwañ do pracy doktorskiej.
http://rilian.republika.pl/
Serwis papieski Parafii Naj¶wiêtszej Maryi Panny w Andrespolu
Serwis Parafii Naj¶wiêtszej Maryi Panny Nieustaj±cej Pomocy w Andrespolu.
http://www.archidiecezja.lodz.pl/~andrespol/index.html
Serwis papieski Telewizji Polskiej
¯ycie i pontyfikat Jana Paw³a II w archiwum TVP.
http://www.tvp.pl/papiez/
¦cie¿kami Jana Paw³a II
Kraków - jedyne miasto, które posiada zak±tki zwi±zane z ca³ym ¿yciem papie¿a Jana Paw³a II. 25 najwa¿niejszych miejsc zwi±zanych z Ojcem ¦wiêtym.
http://www.krakow.pl/turystyka/trasy/?id=jpii/trasa.html
Katolicki Uniwersytet Lubelski
Serwis po¶wiêcony Karolowi Wojtyle, niezwyk³emu profesorowi tej¿e uczelni, który pozostawi³ niezatarty ¶lad we wdziêcznej pamiêci swoich wychowanków.
http://www.kul.lublin.pl/papiez/
"Opoka" - Jan Pawe³ II
Strona w serwisie Fundacji Opoka, powo³ana przez Konferencjê Episkopatu Polski, ktorej zadaniem jest s³u¿enie Ko¶cio³owi katolickiemu w Polsce w zakresie tworzenia systemu elektronicznej wymiany informacji oraz serwisu internetowego www.opoka.org.pl.
http://www.opoka.org.pl/zycie_kosciola/jan_pawel_ii/

http://papiez.polska.pl/  - tu znajdziecie Panstwo duzo informacji na temat
Jana Pawla II

=========================================================

Wspomnienia

Ola Miedziejko | Onet.pl | 29 Kwiecieñ 2011 | Komentarze (30)
 
                                                                 U³o¿y³em dla Ciebie piosenkê Lolku...

Jan Pawe³ II i Egeniusz Mróz/ Archiwum prywatne

Papie¿ Jan Pawe³ II mia³ 9 lat kiedy zmar³a mu mama. Mia³ lat 14, kiedy zmar³ jego starszy brat Mundek. Dlatego nikt tak dobrze jak on nie rozumia³ s³ów, które widzia³ na ko¶ciele z okna swego domu „Czas ucieka, wieczno¶æ czeka.”
Eugeniusz Mróz ma 91 lat i wy¶mienit± pamiêæ. Gdy zamyka oczy widzi przed sob± Limanow± w której siê urodzi³, widzi te¿ Wadowice do których przeniós³ siê z tat± - urzêdnikiem skarbowym i widzi swojego s±siada z kamienicy przy ulicy Rynek 2 - Lolka Wojty³ê.

To by³ pogodny, postawny ch³opak z szerokimi barami - wspomina pan Eugeniusz. Od pocz±tku zapatrzony w mamê Emiliê, s³abego zdrowia kobietê, która nie pracowa³a, a jedynie dorabia³a sobie szyciem. To zreszt± mama kre¶li³a jako pierwsza znak krzy¿a na jego czole. Mia³ 9 lat gdy umar³a na nerki i serce. Bardzo to prze¿ywa³.Wcze¶niej zmar³a jego maleñka siostrzyczka, a kilka lat pó¼niej ukochany brat Mundek.

Edmund pracowa³ w szpitalu, by³ ¶wietnie zapowiadaj±cym siê lekarzem - mówi pan Eugeniusz. Zarazi³ siê szkarlatyn± i zmar³. Lolek zosta³ tylko z ojcem, surowym cz³owiekiem, emerytowanym oficerem Dwunastego Pu³ku Piechoty. Mundury przerabia³ na bluzy i spodnie dla Lolka. To w³a¶nie ojciec nauczy³ go odpowiedzialno¶ci, pilno¶ci i tego, ¿e ka¿dy dzieñ trzeba dok³adnie zaplanowaæ i sumiennie przepracowaæ.

Mi³o¶æ do pi³ki no¿nej

Bo Lolek podobnie jak Mundek, uwielbia³ graæ w pi³kê. Zazwyczaj gra³o siê pod ko¶cio³em, ale odk±d st³ukli¶my witra¿, ksi±dz stale nas stamt±d przegania³ - wspomina pan Mróz. No to szli¶my kopaæ na b³onia, na uliczki. Nie by³o wtedy boisk, stadionów, nie by³o nawet bramek. My rozstawiali¶my je z kamieni, a Mundek zawsze ustawia³ Lolka jako ¿ywy s³upek. Ile razy oberwa³ on pi³k±! Nigdy nie ucieka³. Potem sam sta³ na bramce, mia³ barczyste ramiona, wiêc zas³ania³ sob± jej po³owê. Trudno by³o wrzepiæ mu gola, chocia¿ siê zdarza³o.

Karol Wojty³a gra³ zwykle godzinkê, mo¿e dwie. Potem lecia³ do domu, do nauki. Mia³ najlepsze oceny - opowiada pan Eugeniusz. Nie by³o od niego lepszych. Pracowa³ na to godzinami, a trzeba pamiêtaæ, ¿e chodzili¶my do liceum klasycznego. Mieli¶my tam ³acinê, grekê. Ju¿ po latach, kiedy spotkali¶my siê z nim jako Papie¿em, potrafi³ recytowaæ z pamiêci swoj± rolê Hajmona z „Antygony” Sofoklesa – gra³ j± w szkolnym teatrze. Pamiêæ mia³ wy¶mienit±.

Inny ni¿ wszyscy

Ja wiem, ¿e to teraz brzmi niewiarygodnie, ale my naprawdê wyczuwali¶my, ¿e on jest inny ni¿ my - wzdycha przyjaciel papie¿a. Na czym to polega³o? On by³ taki solidarny, szlachetny. Wie pani, nie dawa³ ¶ci±gaæ, nie podpowiada³. Uwa¿a³, ¿e to bêdzie ze szkod± dla ucznia, który ¶ci±gnie. Jak napisa³ klasówkê pierwszy w klasie, to czeka³ tak d³ugo, a¿ wszyscy inni oddadz±, ¿eby nie by³o jaki on jest wspania³y.
Jak wo¼nego z liceum klasycznego zwanego przez ch³opców Tercjanem przejecha³ samochód, to Lolek pierwszy pobieg³ do ksiêdza z pro¶b±, by ten szybko przyszed³ na miejsce wypadku i udzieli³ konaj±cemu panu Antoniemu ostatniego namaszczenia. Potem rozpocz±³ zbiórkê datków na osierocone dzieci i ¿onê Tercjana.

O dziewczynach pan Eugeniusz nie chce opowiadaæ. - Chodzili¶my na randki, ca³owali¶my siê, opowiadali¶my sobie o tym, która dziewczyna siê komu podoba. On nigdy nic nie mówi³. Gdyby jak±¶ mia³, to ja bym wiedzia³, na pewno. By³ nie tylko moim s±siadem, by³ przyjacielem… On wola³ wy¿ywaæ siê w sporcie, turystyce, w teatrze. Naprawdê...

Droga us³ana kamieniami

Lolek pragn±³ zostaæ aktorem. Gra³ w przedstawieniach szkolnych, chodzi³ do teatru. Mia³ do tego talent. Jego pierwsze kroki po maturze to rozpoczête studia na polonistyce, przerwane przez wojnê. Dlaczego nie poszed³ do wojska w czasie drugiej wojny ¶wiatowej? Mia³ kategoriê B, wiêc poszed³ do pracy w kamienio³omach w fabryce Solvay. Anga¿owa³ siê za to w dzia³alno¶æ podziemnej, katolickiej organizacji konspiracyjnej - Unii, oni te¿ na swój sposób walczyli z faszyzmem, nie tylko Armia Krajowa. Ja by³em w Armii, tu³a³em siê po kraju, do Wadowic ju¿ nie wróci³em i po wojnie osiad³em w Opolu - wspomina pan Mróz. Karol Wojty³a jeszcze w czasie wojny zacz±³ studia teologiczne. W 1941 roku zmar³ jego ojciec i Lolek zosta³ sam. A potem zaczê³a siê jego droga ku wzgórzom Watykanu.

Eugeniusz Mróz skoñczy³ w tym czasie studia prawnicze i podj±³ pracê radcy prawnego w du¿ej firmie budowlanej. O¿eni³ siê, urodzi³y mu siê dzieci. Kontakt z Lolkiem utrzymywa³ jednak nadal. Pamiêtam rok 1948, nasz± dziesi±t± rocznicê matury - wspomina. Usiedli¶my w naszej klasie, na swoich miejscach i dyrektor wyczytywa³ nas z nazwiska, tak jak na lekcjach. W dziesiêciu przypadkach odpowiedzia³o mu milczenie, bo dziesiêciu z nas zginê³o w czasie wojny. Pozosta³o jeszcze trzydziestu. Dzi¶ ¿yje nas ju¿ tylko trzech.

Potem spotykali¶my siê z Lolkiem zawsze w ostatni± niedzielê grudnia, u niego w Krakowie, w siedzibie Archidiecezji. ¦piewali¶my pie¶ni, mieli¶my kilka ulubionych, w tym kolêdê ”Oj malu¶ki, malu¶ki”. Ja zawsze przy tym przygrywa³em na harmonijce ustnej. Lolek bardzo to lubi³. Wspominali¶my dawne czasy. Czy kto¶ z nas mu zazdro¶ci³, ¿e zaszed³ tak wysoko? Nie. A czego? Mia³ takie same problemy jak my. Martwi³ siê, prze¿ywa³ ró¿ne rzeczy. Tyle mia³ na g³owie. Raczej pamiêtam, ¿e to my dziêki niemu stawali¶my siê bardziej cierpliwi, wra¿liwi na ból, na krzywdê ludzk±. Tak to siê jako¶ dzia³o.
Empatia papie¿a

Wiele razy odwiedzali¶my Lolka w Watykanie, byli¶my te¿ w Castel Gandolfo - u¶miecha siê pan Eugeniusz. Pamiêtam, ¿e to wtedy zaczêli¶my do niego mówiæ Ojcze ¦wiêty, Lolku ju¿ nie wypada³o. On bardzo lubi³ te nasze przyjazdy, wspomnienia z m³odo¶ci, zawsze wiedzia³, co siê u kogo dzieje. Tak¿e to, ¿e zmar³a moja córka, potem ¿ona. ¯e syn zachorowa³ na ³uszczycê i teraz le¿y u mnie w mieszkaniu, w g³êbokiej depresji, powalony przez chorobê. Ma przykurcz r±k, sam nie mo¿e nic zrobiæ. ¯ona siê od niego wyprowadzi³a i ja maj±c 91 lat opiekujê siê 52 letnim synem. Wiem, czyta³em gdzie¶, ¿e jest jaka¶ terapia na tê ³uszczycê, k³adzie siê chorego do akwarium i specjalne rybki zjadaj± te jego ³uski, ale mnie na to nie staæ. Czasem my¶lê, ¿e byæ mo¿e bêdê musia³ sprzedaæ moje relikwie po Papie¿u, a mam na przyk³ad ponad sto listów od niego. Odda³bym je w dobre rêce w zamian za mo¿liwo¶æ ratowania syna i wiem, ¿e Lolek by to zrozumia³.

Jan Pawe³ II sam prze¿y³ wiele, ale pochyla³ siê nad nieszczê¶ciami innych. Zdawa³ z nami maturê Witek Karpiñski - mówi pan Eugeniusz. Potem po wojnie aresztowa³o go UB za to, ¿e walczy³ na Wileñszczy¼nie przeciw Ruskim. No i skazali go na 10 lat wiêzienia. Dosta³ za to nawet wyrok ¶mierci, ale potem go u³askawiono. Kiedy Ojciec ¦wiêty by³ w Krakowie w 1986 roku, to po kolacji podszed³ z nami do Witka i powiedzia³ mu „Witek, wiedzia³em, ¿e to prze¿yjesz, rozmawia³em z Tob± w my¶lach, wysy³a³em Ci s³owa otuchy. By³em pewien, ¿e dasz radê”.

Ostatnie spotkania

Kiedy spotkali¶my siê w czasie pielgrzymki papie¿a do Polski w 2002 roku, to wiedzieli¶my ju¿, ¿e jest bardzo chory - wzdycha pan Eugeniusz. W czasie kolacji nie by³o ju¿ wspominania, nie by³o tej atmosfery co przedtem. No i co najwa¿niejsze, nie ¶piewali¶my ju¿ piosenek z lat m³odo¶ci. Lolek nie chcia³.Ostatni raz widzia³em Go w³a¶nie wtedy. Ojcze ¦wiêty, za rok nasza 65 rocznica matury, musisz na niej byæ - powiedzia³em. On wtedy spojrza³ na mnie tak jako¶ uwa¿niej ni¿ zwykle, zamilk³ i po chwili powiedzia³ "Jak Bóg da, Gieniu, jak Bóg da"…

Niestety nie uda³o siê. W 2004 r. pan Mróz pojecha³ jeszcze do Watykanu by modliæ siê o zdrowie papie¿a, ale On prosi³ ju¿ tylko o modlitwê wtedy, gdy odejdzie do Domu Ojca Swego. Wiedzia³, ¿e umiera. Nie ba³ siê ¶mierci, to dlatego mówi³ ludziom tak pewnym g³osem „Nie lêkajcie siê”…
Piosenka dla Lolka

Dzi¶ pan Eugeniusz tak¿e nie boi siê ¶mierci. Mimo moich lat nigdzie mi siê nie ¶pieszy - u¶miecha siê niewinnie. Jeszcze mam tu do za³atwienia parê spraw: wyleczyæ syna, pobawiæ prawnuka. Ale je¶li bêdê odchodzi³ to spokojnie, z pokor± i bez lêku. Choæ wiem, ¿e tak zaraz Lolka nie zobaczê. Bo on na pewno jest w niebie, a ja zas³u¿y³em na czy¶ciec, ale po nim… kto wie…

Tu¿ po ¶mierci Jana Paw³a II pan Eugeniusz wybra³ siê na Górê ¦wiêtej Anny i tam przy kapliczce po³o¿y³ kwiaty, pomodli³ siê, zapali³ znicz. I zagra³ na harmonijce tylko dla Lolka, dok³adnie tak jak kiedy¶. A potem za¶piewa³ zwrotkê, któr± sam u³o¿y³ dla niego na melodiê ich ulubionej kolêdy „Oj malu¶ki, malu¶ki” A sz³o to tak:

Módl siê, Janie Pawle

O pomy¶lno¶æ ¶wiata

Niech twe wstawiennictwo

Wszystkich ludzi zbrata

¦piewajmy i grajmy Mu

Znad Wis³y do Watykanu

Znad Wis³y do Watykanu…

http://religia.onet.pl/publicystyka,6/ulozylem-dla-ciebie-piosenke-lolku,184,page1.html

Scali³em posty
Darek
« Ostatnia zmiana: Pa¼dziernik 13, 2011, 20:30:42 wys³ane przez Dariusz » Zapisane
Dariusz


Maszyna do pisania...


Punkty Forum (pf): 3
Offline

P³eæ: Mê¿czyzna
Wiadomo¶ci: 6024



Zobacz profil Email
« Odpowiedz #26 : Pa¼dziernik 13, 2011, 20:33:25 »

>Rafaelo<,
kliknij na ten napis.  Du¿y u¶miech
Zapisane

Pozwól sobie byæ sob±, a innym byæ innymi.
Rafaela
Go¶æ
« Odpowiedz #27 : Pa¼dziernik 14, 2011, 20:41:36 »


Milena Kindziuk | Niedziela | 6 Maj 2011 | Komentarze (0)

                                                                                       Tu serce mocniej bi³o

Nie ma na ¶wiecie drugiego zak±tka, który by³ Papie¿owi tak bliski jak Polska. Zgubi³ siê cz³owiek z Polski, z Krakowa i jest w Rzymie! – mówi³ o sobie Jan Pawe³ II
Gdy ksiê¿a z Polski przyje¿d¿ali do Watykanu, Ojciec ¦wiêty zawsze pyta³: „Co na Wawelu?”. „Wszystko dobrze” – odpowiedzia³ mu kiedy¶ jeden z kap³anów. A Papie¿ na to: „Serce dzwonu Zygmunta pêk³o, a ty mówisz, ¿e wszystko dobrze?!”.

Kiedy¶ postawiono papie¿owi Janowi Paw³owi II zarzut, ¿e tak wiele czasu po¶wiêca sprawom polskim – chyba a¿ 60 procent. „Ile? 60 procent? Mo¿e nawet 60, przecie¿ jestem Polakiem!” – odpowiedzia³ Ojciec ¦wiêty.

W ka¿dej niemal rozmowie da³o siê wyczuæ ogromn± nostalgiê za Ojczyzn±. Przez ca³y pontyfikat Papie¿ powraca³ wspomnieniami do stron rodzinnych, do krajobrazów, górskich szlaków, ukochanych rzek. Z jednej strony zosta³ od tego wszystkiego raz na zawsze oderwany, ale jednocze¶nie nie by³o to oderwanie absolutne.

Nie ulega w±tpliwo¶ci, ¿e na tej mapie szczególne miejsce zajmowa³ Kraków. „Tu mieszkam. Jak by siê kto pyta³: Franciszkañska 3” – mówi³ Ojciec ¦wiêty do m³odzie¿y z okna krakowskiej Kurii.
Wówczas w pokoju Karola Wojty³y mieszka³ jego nastêpca – kard. Franciszek Macharski. Ale tak naprawdê obaj do koñca nie ustalili, czyj to pokój. Bo kiedy kard. Macharski powiedzia³ Papie¿owi w czasie jednej z pielgrzymek, ¿e tu mo¿e nocowaæ, bo jest u siebie, Ojciec ¦wiêty zapyta³: „Ale gdzie ty pójdziesz mieszkaæ, Franciszku?”.

Jednak to nie od Franciszkañskiej zaczê³y siê zwi±zki Karola Wojty³y z Krakowem. Pierwsze by³y Krakowskie Dêbniki. To tam, przy ul. Tynieckiej, do dzi¶ stoi jednopiêtrowy budynek. Jedynie wisz±ca na bramie tabliczka z papieskim herbem wskazuje, ¿e mieszka³ tam kiedy¶ Karol Wojty³a – student polonistyki i robotnik Solvayu.

Z Tynieckiej jest blisko do kolejnego miejsca papieskiego w Krakowie – do ko¶cio³a Ojców Salezjanów. M³ody Wojty³a czêsto tam siê modli³. Mo¿na by³o zobaczyæ go zw³aszcza wczesnym rankiem na klêczniku. Odmawia³ wtedy pó³g³osem jakie¶ modlitwy, a koledzy ¿artowali, ¿e mruczy jak chrab±szcz – opowiada jeden z duchownych. Teraz Karola Wojty³ê w salezjañskiej ¶wi±tyni upamiêtnia tablica, na której wyryty jest napis: „Przed tym obrazem Wspomo¿ycielki wymodli³ sobie i ugruntowa³ dar powo³ania kap³añskiego Karol Wojty³a, aposto³ ró¿añca, robotnik Solvayu, artysta s³owa, Ojciec ¦wiêty Jan Pawe³ II”.
Jeszcze ciep³e, przyda siê

Gdy w czasie okupacji m³ody Karol Wojty³a chodzi³ do pracy w fabryce Solvay, mija³ klasztor Matki Bo¿ej Mi³osierdzia w £agiewnikach. Codziennie do niego zagl±da³, lubi³ modliæ siê tam przed obrazem Jezusa Mi³osiernego z napisem: „Jezu, ufam Tobie”. Interesowa³ siê te¿ prowadzonym przez siostry o¶rodkiem dla dziewcz±t moralnie zagubionych, wielokrotnie odwiedza³ zak³ad wychowawczy, a pó¼niej – gdy w³adze pañstwowe odebra³y siostrom zak³ad dla dziewcz±t – ¶wietlicê „¬ród³o”. A¿ do wyboru na papie¿a co roku spotyka³ siê z m³odzie¿±, zawsze w niedzielne popo³udnie, w okolicach Trzech Króli. Ze wszystkimi ³ama³ siê op³atkiem, rozmawia³, a na zakoñczenie siada³ obok m³odych gitarzystów i prosi³, by zagrali najnowsze przeboje. B³ogos³awi³ dzieci, którym pozwala³ mówiæ na „ty”, przymierzaæ biret kardynalski i wspinaæ siê na kolana, by potem wzi±æ je na rêce. ¯artowa³ przy tym: „U was zawsze jest podwójny program: ten starannie przygotowany i ten nieprzewidziany, spontaniczny”.

Wojty³a, na ile tylko móg³, wspiera³ o¶rodek materialnie. Kiedy¶ podarowa³ jednej z sióstr pieni±dze, które otrzyma³ od jakiego¶ proboszcza, i spyta³: „Czy to wystarczy?”. I po chwili doda³: „A to z rêki do rêki, jeszcze ciep³e, przyda siê”.

Siostra pójdzie do nieba, a „Dzienniczek” nie mo¿e zgin±æ

To miejsce by³o mu bliskie tak¿e w czasach, kiedy zosta³ biskupem w Krakowie. W³±czy³ siê wtedy osobi¶cie w szerzenie kultu Mi³osierdzia Bo¿ego. Podejmowa³ starania o zniesienie tzw. notyfikacji, czyli zakazu Stolicy Apostolskiej dotycz±cego szerzenia kultu Bo¿ego Mi³osierdzia wed³ug form podanych przez s. Faustynê.

Nie¿yj±ca ju¿ s. Beata Piekut, wicepostulator sprawy beatyfikacji s. Faustyny, opowiada³a, ¿e gdy w roku 1962 uda³a siê do abp. Wojty³y z pro¶b± o zbadanie w Rzymie sprawy objawieñ s. Faustyny, od razu otrzyma³a zapewnienie, ¿e tym siê zajmie. Wkrótce abp Wojty³a oznajmi³ siostrom, ¿e pozwolono mu rozpocz±æ proces beatyfikacyjny s. Faustyny. „Musimy szybko braæ siê do roboty” – us³ysza³a wtedy s. Beata.

Z pracami nad przebiegiem procesu wi±¿e ona jeszcze jedno wspomnienie. Otó¿, kiedy jeden z ksiê¿y za¿±da³ od niej, by dostarczy³a mu oryginalne zapiski s. Faustyny, zapyta³a wówczas kard. Wojty³ê, jak ma post±piæ. Powiedzia³: „Proszê powiedzieæ Ksiêdzu Profesorowi, ¿e ja siostrze zabroni³em wynie¶æ orygina³ zapisków. Je¿eli Ksi±dz Profesor chce co¶ sprawdziæ, to niech siê pofatyguje do £agiewnik i u was, na miejscu, sprawdzi. A siostrze stanowczo zabraniam kiedykolwiek wynie¶æ te zapiski za próg klasztoru. Bêdzie siostra jecha³a tramwajem, tramwaj siê wykolei i «Dzienniczek» zginie. I siostra zginie, ale to nic, bo siostra pójdzie do nieba, a «Dzienniczek» nie mo¿e zgin±æ!”.
Od krypty Leonarda do serca Polski

Marek Cholewka, autor ksi±¿ki „Przez Podgórze na Watykan”, wspomina, ¿e podczas jednej z papieskich pielgrzymek siedzia³ w mieszkaniu proboszcza katedry wawelskiej, na pierwszym piêtrze. Ustalali szczegó³y przyjêcia Papie¿a na ¶niadanie. Nagle wpad³ bp Stanis³aw Dziwisz i oznajmi³, ¿e starszemu ju¿ Papie¿owi trudno bêdzie wej¶æ po schodach na pierwsze piêtro, ¶niadanie wiêc trzeba przygotowaæ na parterze. – Ale na parterze mieszka dozorca – us³ysza³ od proboszcza. Dla Papie¿a nie by³ to jednak problem i zjad³ ¶niadanie w mieszkaniu dozorcy.

Wawel to ukochane miejsce Papie¿a w Ojczy¼nie. Jan Pawe³ II wiele razy mówi³, ¿e jak przekracza progi tej katedry, to serce mu bije mocniej. Tak jakby szykowa³ siê na wielki koncert, gdzie wszystko ¶piewa i gra, gdzie tak silnie przemawia historia: ¶w. Stanis³aw czy ¶w. Jadwiga.

I tak stare mury królewskiej katedry pamiêtaj± Wojty³ê jako studenta, który z upodobaniem siada³ po prawej stronie, naprzeciw o³tarza ¶w. Stanis³awa, i siê modli³. Najbardziej ukocha³ jednak kryptê ¶w. Leonarda. Z pewno¶ci± dlatego, ¿e tam w³a¶nie 2 listopada 1946 r. odprawi³ swoj± Mszê ¶w. prymicyjn±.
Sercem Polski dla Wojty³y by³a równie¿ krypta Wieszczów Narodowych: Norwida i Mickiewicza. To ich dzie³a zna³ na pamiêæ i chyba setki razy przywo³ywa³ podczas przemówieñ i homilii. Nic wiêc dziwnego, ¿e gdy ksiê¿a z Polski przyje¿d¿ali do Watykanu, Ojciec ¦wiêty zawsze pyta³: „Co na Wawelu?”. „Wszystko dobrze” – odpowiedzia³ mu kiedy¶ jeden z kap³anów. A Papie¿ na to: „Serce dzwonu Zygmunta pêk³o, a ty mówisz, ¿e wszystko dobrze?!”.

Widzisz, na co ci to przysz³o!

Mówi±c o zwi±zkach Papie¿a z Ojczyzn±, nie sposób pomin±æ podkrakowskiego Tyñca, a w nim klasztoru benedyktynów. „W Tyñcu bywa³em parê razy w roku. Pamiêtam o. Piotra Rostworowskiego i wszystkich benedyktynów z tamtych czasów...” – wspomina³ Papie¿, kiedy w 2002 r. odwiedzi³ klasztor tyniecki. Zanim zosta³ papie¿em, przyje¿d¿a³ tutaj delektowaæ siê cisz± w my¶l panuj±cej tam starej zasady: „Ora et labora” – módl siê i pracuj. I niezwyk³ym klimatem duchowym tego miejsca.

Karol Wojty³a lubi³ przemierzaæ drogê do benedyktyñskiego klasztoru, pod górê, wzd³u¿ grubych, ¶redniowiecznych murów. W czasie okupacji przyje¿d¿a³ tu rowerem. Po wojnie natomiast – pekaesem, ale tylko do Kostrza, a potem kilka kilometrów szed³ pieszo do Tyñca.
Kiedy zjawi³ siê w klasztorze po raz pierwszy – benedyktyni nie pamiêtaj±. Pierwszy zapis w kronice pochodzi z wrze¶nia 1946 r.: „Dzisiaj odwiedzi³ nas ks. Wojty³a z seminarium krakowskiego”. By³o to na dwa miesi±ce przed jego ¶wiêceniami. Ale na pewno bywa³ w Tyñcu wcze¶niej, gdy mieszka³ na krakowskich Dêbnikach. Z tamtych czasów pamiêta³ Wojty³ê zmar³y w 2005 r. o. Augustyn Jankowski. Jako nowicjusz zamiata³ akurat klasztorne schody. I wtedy nadszed³ w³a¶nie m³ody ksi±dz Karol Wojty³a. „Widzisz, na co ci to przysz³o!” – powiedzia³ do o. Jankowskiego. Po latach obaj spotkali siê na miêdzynarodowym kongresie naukowym w Rzymie. Papie¿, który mia³ doskona³± pamiêæ, przywita³ zakonnika s³owami: „Widzisz, na co ci to przysz³o!”.

Ksi±dz, a pó¼niej biskup Wojty³a niekiedy ca³ymi godzinami modli³ siê w tamtejszym ko¶ciele, klêcz±c przed Naj¶wiêtszym Sakramentem. A kiedy tu nocowa³, zawsze w³±cza³ siê w klasztorny rytm dnia. Urzeka³ go ³aciñski ¶piew monastyczny.
Z tamtych czasów pamiêta w Tyñcu Wojty³ê o. Leon Knabit. – To do mnie Papie¿ powiedzia³ kiedy¶ ¿artem, szukaj±c definicji mnicha: „kupa ko¶ci owiniêtych w czarny materia³” – wspomina ze ¶miechem benedyktyn.

¦lady papieskie w Tyñcu mo¿na odnale¼æ tak¿e w tzw. Opatówce, czyli w Domu Go¶ci, przylegaj±cym do ko¶cio³a. Pokój numer 16, który zajmowa³ na parterze, do dzi¶ ma ten sam wystrój: ³ó¿ko, klêcznik, przy oknie stolik i cztery drewniane krzes³a, a na ¶cianach XVII-wieczne linoryty i zabytkowy
krucyfiks. Lubi³ te¿ spacerowaæ po wa³ach wi¶lanych. Bo nurt p³yn±cej w dole Wis³y, w której przegl±da³ siê klasztor, sprzyja³ kontemplacji.

Po¿egnanie z Ojczyzn±

Miejscem bardzo bliskim Ojcu ¦wiêtemu jest grób jego rodziców na cmentarzu Rakowickim. Po raz ostatni Papie¿ odwiedzi³ go w 2002 r., podczas pielgrzymki, która stanowi³a zarazem jego po¿egnanie z Polsk±. Mówi³ wtedy z okna przy Franciszkañskiej: „Od pierwszego wieczornego spotkania w tym miejscu up³ynê³y 23 lata. I wszyscy s± o 23 lata starsi – zarówno Papie¿, jak i ten Pietrek, co stoi pod oknem siedziby arcybiskupów. Zbli¿a siê ¶mieræ i ostateczne rozstanie. Koniec jest nieuchronny. Nic nie poradzimy. Jest tylko jedna rada. To jest Pan Jezus. «Jam jest zmartwychwstanie i ¿ycie». To znaczy, pomimo staro¶ci, pomimo ¶mierci – m³odo¶æ w Bogu”.

Rozstanie nadesz³o w 2005 r. Pod papieskie okno na Franciszkañskiej przysz³y t³umy – jak wtedy, gdy pielgrzymowa³ do Krakowa. Podobnie by³o na B³oniach, w £agiewnikach i w Tyñcu.
Od ¶mierci Papie¿a minê³o ju¿ sze¶æ lat, ale w miejscach zwi±zanych z Karolem Wojty³± w jego Ojczy¼nie mo¿na spotkaæ „Pietrków”. Starszych i m³odych. Z ca³ego ¶wiata. Wszyscy oni przyje¿d¿aj± do Polski, by lepiej poznaæ – a przez to lepiej zrozumieæ – Cz³owieka, który odmieni³ ich ¿ycie

http://religia.onet.pl/publicystyka,6/tu-serce-mocniej-bilo,254,page1.html.

 
Zapisane
Rafaela
Go¶æ
« Odpowiedz #28 : Pa¼dziernik 19, 2011, 11:09:27 »

                                                                                 Burzy³ mury

£ukasz Ka¼mierczak | Przegl±d Katolicki | 29 Kwiecieñ 2011 | Komentarze (1)

Sporo ich by³o. Te wielkie i prawie niewidoczne; grube, w które trzeba by³o uderzaæ z ca³ej si³y, i takie, które upada³y od jednego papieskiego spojrzenia. Mury pontyfikatu Jana Paw³a II.
Mur komunizmu
Na pocz±tek skojarzenie najbardziej oczywiste, wrêcz dos³owne, bo dotycz±ce upadku muru berliñskiego. Dzi¶ ¿aden szanuj±cy siê politolog nie ma ju¿ w±tpliwo¶ci, ¿e krach komunizmu by³ wypadkow± dwóch czynników: nieub³aganych prawide³ ziemskiej ekonomii – która nie pozwoli³a na dalsze funkcjonowanie skrajnie niewydolnego systemu – oraz w³a¶nie wp³ywu ekonomii wiary. Moc Ducha uosabiana przez papie¿a zza ¿elaznej kurtyny sta³a bowiem w tak wielkiej sprzeczno¶ci z komunistyczn± fikcj± propagandow±, ¿e ca³e to "imperium z³a", prêdzej czy pó¼niej, musia³o zawaliæ siê niczym domek z kart. Od Berlina a¿ po W³adywostok.
Mia³ wiêc racjê radziecki gensek Leonid Bre¿niew, mówi±c do swojego polskiego odpowiednika Edwarda Gierka, w przeddzieñ pierwszej pielgrzymki Jana Paw³a II do ojczyzny: "Radzê wam, nie przyjmujcie go, bo bêdziecie mieli z tego wielkie k³opoty". I k³opoty rzeczywi¶cie by³y. Papieskie s³owa wypowiadane w Warszawie, O¶wiêcimiu, Krakowie czy Gdañsku okaza³y siê wielkimi gwo¼dziami do politycznych trumien wszystkich tych ¿iwkowów, husaków, jaruzelskich i andropowów.
I tylko owej mocy Ducha ¦wiêtego zawdziêczaæ mo¿emy, ¿e ca³a ta bezprecedensowa rewolucja dokona³a siê w sposób niemal¿e bezkrwawy.

Mur ludzkich serc
Niewiele osób pamiêta dzi¶, jak wygl±da³a Polska epoki pó¼nego Gierka: marazm, apatia, zniechêcenie i raczkuj±ce próby zorganizowania opozycji antykomunistycznej, zderzaj±ce siê z szar± rzeczywisto¶ci± walki o papier toaletowy i przydzia³ow± szklankê. Dryfowanie. I wtedy pojawi³ siê on. To dla niego ludzie wyszli na ulice w bezprecedensowym, oddolnym „Narodowym Spisie Powszechnym”. Polacy mogli wreszcie „policzyæ siê” i zobaczyæ, jak wielk± stanowi± si³ê jako solidarna zbiorowo¶æ. W jednej chwili papie¿ zburzy³ w sercach Polaków mury ufundowane na nieufno¶ci, „tumiwisizmie”, braku wiary i niedostatkach odwagi.
A potem reanimowa³ nas duchowo jeszcze wiele razy: w 1983 r., kiedy naród z przetr±conym przez stan wojenny krêgos³upem znów wyszed³ na ulice po to, by przekonaæ siê, ¿e nadal „moc jest z nami”. I w wolnej Polsce, gdy po solidarno¶ciowej euforii przysz³o kolejne zniechêcenie, tym razem w zderzeniu z twardymi realiami gospodarki wolnorynkowej. Za ka¿dym razem papieskie s³owa przywraca³y nas jednak „do pionu”. Dopóki go nie zabrak³o…

Mur getta
Stosunek Jana Paw³a II do „starszych braci w wierze” bardzo ³atwo mo¿na sprowadziæ do ³adnej ikonki oprawionej w zdanie: „pierwszy papie¿, który przekroczy³ próg synagogi”. Ale to by³oby zbyt wielkie uproszczenie, nieobejmuj±ce w istocie ogromu pracy wykonanej przez papie¿a Polaka dla zburzenia wysokiego muru nieufno¶ci wyros³ego miêdzy katolikami i ¿ydami.
Nie sztuk± jest bowiem stan±æ u podnó¿a jerozolimskiej ¦ciany P³aczu. Trzeba to jeszcze zrobiæ w taki sposób, aby nikt, nawet najbardziej zapiek³y krytyk, nie móg³ powiedzieæ: to tylko tani chwyt, pusty gest obliczony na pokaz, bezwarto¶ciowa ekumeniczna „poprawno¶æ religijna”. Papie¿owi uda³o siê unikn±æ tego wra¿enia. By³ maksymalnie autentyczny, bo sta³o za nim do¶wiadczenie ch³opca z ma³ego polsko-¿ydowskiego miasteczka w Galicji, któremu w chwili dorastania przysz³o patrzeæ, jak ca³y ten ¶wiat ginie w szaleñstwie Holokaustu.
I rzecz charakterystyczna: z woli samego papie¿a w owym odnowionym dialogu katolicko-¿ydowskim nie by³o programowej symetrii, okre¶lania warunków brzegowych ani domagania siê „czego¶ w zamian”. Papie¿ kroczy³ ¶cie¿k± pojednania, nie ogl±daj±c siê na innych i tak pewnie, jakby przemierza³ swoje rodzinne, beskidzkie szlaki. „Pojednanie to droga jednokierunkowa” – zwyk³ mawiaæ.

Mur z³otej klatki
Wbrew obiegowym opiniom Jan Pawe³ II nie by³ wcale pierwszym nowo¿ytnym papie¿em wyruszaj±cym z apostolstwem poza mury Watykanu. Sporo pielgrzymowa³ ju¿ Pawe³ VI, któremu uda³o siê dotrzeæ praktycznie na wszystkie kontynenty. Nikt jednak wcze¶niej nie robi³ tego na tak± skalê i w tak spektakularny sposób jak papie¿ Polak.
On wyra¼nie i z premedytacj± wk³ada³ g³owê do jaskini lwa. Pojawia³ siê w najbardziej zapalnych miejscach ¶wiata: na Ba³kanach i w sfanatyzowanych krajach islamskich; w¶ród mieszkañców g³oduj±cej Afryki i staj±c twarz± w twarz z wojuj±cymi antypapistami w pañstwach zachodniej Europy; na salonach ¶wiatowej polityki i w fawelach brazylijskiej biedoty, w nêdznych leprozoriach i w przepychu królewskich komnat. Ka¿da za¶ Janowopaw³owa pielgrzymka by³a wydarzeniem arcywa¿nym, które przez wiele dni, miesiêcy, czasem nawet lat odciska³o swoje piêtno na rzeczywisto¶ci odwiedzanego kraju.
Nie dane mu by³o jedynie z³o¿yæ swojego charakterystycznego pielgrzymiego poca³unku na surowej rosyjskiej ziemi…

Mur powagi
Pontyfikat Jana Paw³a II nie bez przyczyny nazywany bywa „epok± kremówkow±”. Wbrew pozorom nie jest to jednak wy³±cznie przejaw taniego sentymentalizmu i banalizowania papieskiego nauczania. Raczej nieodzowne dope³nienie, bez którego trudno by³oby kolejnym pokoleniom zrozumieæ fenomen magnetyzuj±cej osobowo¶ci polskiego papie¿a.
Jak bowiem pomie¶ciæ w jednej postaci dwie tak skrajnie ró¿ne osoby? Z jednej strony powa¿nego, niezwykle g³êbokiego teologa, wychodz±cego w swoich rozwa¿aniach daleko poza granice pojmowania ludzkiego umys³u, a z drugiej swojskiego, tryskaj±cego humorem górala Karola Wojty³ê z jego najwiêkszym atutem: ujmuj±c± bezpo¶rednio¶ci±.
Bardzo dobrze ow± dwoisto¶æ oddaj± s³owa, jakie nowo wybrany papie¿ mia³ wypowiedzieæ chwilê po konklawe do swego sekretarza, ks. Stanis³awa Dziwisza: „Stasiu, kuniec z nartami”. Ale tym razem pomyli³ siê – narty siê nie skoñczy³y. A przynajmniej nie w tym znaczeniu, jakie Jan Pawe³ II mia³ na my¶li.
Bo to chyba naprawdê pierwszy biskup Rzymu, który nie bêdzie kojarzony wy³±cznie z typowymi atrybutami papiesko¶ci, ale pewnie równie mocno z uchwyconymi przypadkowo przez fotografa „okularkami” zrobionymi z odwróconych Wojty³owych d³oni.

Mur pokoleniowy
S³ynne papieskie „szuka³em was” brzmi dzi¶ jak truizm i tysi±ce razy powtarzane has³o. Ale w czasach, gdy Karol Wojty³a jako m³ody kap³an zaczyna³ dopiero budowaæ zrêby swojego autorskiego sposobu na pracê z m³odzie¿±, by³a to postawa nietypowa, niemal niespotykana. W tamtych czasach królowa³y relacje oparte raczej na surowym rozgraniczeniu: nauczyciel–uczniowie.Przysz³y papie¿ postawi³ na zupe³nie nowy rodzaj kontaktu i zupe³nie nowy jêzyk: bezpo¶redni, naturalny, pozbawiony tematów tabu. Czyli jedyne w swoim rodzaju „duszpasterstwo plecakowo-kajakowe”. Wspaniale pokazuje to jedna ze scen filmu Karol, cz³owiek który zosta³ papie¿em: „Wujek” rozmawia otwarcie ze swoimi podopiecznymi z duszpasterstwa na temat mi³o¶ci i wagi relacji intymnych w sakramencie ma³¿eñstwa. I jest chyba jedyn± osob±, która nie oblewa siê przy tym rumieñcem.
Owo „szukanie was” trwa oczywi¶cie równie¿ przez ca³y papieski pontyfikat – od ¦wiatowych Dni M³odzie¿y, przez lednickie pola, a¿ po Plac ¶w. Piotra, pamiêtnego 2005 r.

Mur niedowiarstwa
W historii Ko¶cio³a by³o wielu mistyków i „taumaturgów” – ¶wiêtych czyni±cych cuda. Nigdy jednak nie zostali oni „dowarto¶ciowani” tak bardzo jak w czasach pontyfikatu Jana Paw³a II. To nie jest ¿aden przypadek. We wspó³czesnym ¶wiecie „bez religii” takie postaci jak ¶w. Ojciec Pio z Pietrelciny czy ¶w. siostra Faustyna Kowalska s± po prostu bezcenne. Stanowi± wszak namacaln± „wizytówkê Boga” i poruszaj±cy znak Jego mocy i dobroci.
W tym kontek¶cie ³atwiej pewnie zrozumieæ ogromn± determinacjê papie¿a w staraniach o wyniesienie na o³tarze kapucyñskiego stygmatyka i niezwyk³± estymê, jak± przywi±zywa³ do objawieñ maryjnych i kultu Bo¿ego Mi³osierdzia. „Fatima, Lourdes, San Giovanni Rotondo, £agiewniki, Czêstochowa – tam znajdziecie najlepsze lekarstwo na ludzkie niedowiarstwo” – zdawa³ siê mówiæ papie¿, który jak nikt inny potrafi³ wyczuwaæ ducha dzisiejszych „niewiernotomaszowych” czasów.
A teraz mamy jeszcze cuda za jego wstawiennictwem.

Mur w³asnego ego
To jakby synteza wszystkich wymienionych przed chwil± murów. „Wielki Chiñski Mur”, mur murów, przebijany przez Karola Wojty³ê nieustannie, ka¿dego dnia. Wielka lekcja tego, czym powinna byæ ¿yciowa pokora. Zarówno ta zawieraj±ca siê w jego maryjnym zawo³aniu Totus Tuus – „Ca³y Twój” , jak i w cierpliwym znoszeniu cierpienia, w³asnej niedo³ê¿no¶ci i postêpuj±cej na oczach ca³ego ¶wiata „wstydliwej” choroby Parkinsona.
A tak¿e w pokornym stosunku do bli¼niego – wyznaczanym nie z kusz±cych wy¿yn i firmamentów papieskiej nieomylno¶ci, ale wyp³ywaj±cym z g³êbokiej i oczywistej potrzeby bliskiego kontaktu z drugim cz³owiekiem. Zamiast „niedo¶cig³ego wzorca” ubranego w biskupi fiolet, kardynalsk± purpurê i papiesk± biel, ¿ywy cz³owiek z krwi i ko¶ci, prosz±cy, by nazywaæ go nadal „Wujkiem”, „m³odszym bratem w wierze” i „pokornym czcicielem” Bo¿ego Mi³osierdzia. Papie¿ Wojty³a, wadowicki Lolek, pamiêtaj±cy ka¿dego dnia o napisie ogl±danym przez wiele lat z okien rodzinnego domu: „czas ucieka, wieczno¶æ czeka”.

Mur ¶mierci
„Odchodzenie na oczach ca³ego ¶wiata”. „Wielkie ¦wiadectwo”, „Patrzcie, jak umiera cz³owiek”, „Najlepsze rekolekcje jego ¿ycia”– tak po ¶mierci papie¿a okre¶lano czêsto w mediach wydarzenia z kwietnia 2005 r. Nie bez przyczyny. Bo to dziêki Janowi Paw³owi II na ekranach telewizorów zago¶ci³a po wielu latach prawdziwa ¶mieræ – ta „Wielka Nieobecna” naszych czasów – by u¿yæ niezwykle celnego okre¶lenia dziennikarki Aliny Petrowej-Wasilewicz. Papie¿ uniewa¿ni³ na chwilê niepisan± umowê wspó³czesnej cywilizacji, swoiste tabu ¶mierci, nakazuj±ce wstydliwe wypychanie jej za szpitalne parawany i nieprzepuszczalne zas³ony. Tym samym da³ swój ostatni, jasny i mocny przekaz: „Umieram. Nie wstydzê siê tego. Ty te¿ tak mo¿esz”.
I chyba mia³ racjê jeden z kap³anów w swoim, tylko z pozoru szokuj±cym stwierdzeniu, ¿e papie¿ nigdy nie wydawa³ mu siê tak ¶wiêty i tak blisko Boga jak wówczas, gdy na kilka dni przed ¶mierci±, ze ¶lin± ¶ciekaj±c± z k±cika ust, trzyma³ krzy¿ w swoich dr¿±cych d³oniach.

http://religia.onet.pl/publicystyka,6/burzyl-mury,185,page1.html
Zapisane
PHIRIOORI
Go¶æ
« Odpowiedz #29 : Pa¼dziernik 19, 2011, 13:10:57 »

Na wstepie zaznaczam, ¿e Nie czyta³em tego w±tku.

jp2, jako postac mnie nie interesuje, bo wiem , ¿e by³ marionetka sklejona na potrzeby paramilitarne, co moze stanowic nieprzyjemn± prawdê dla wielu osób, które widzia³o w nim swój idea³.

Wszystko opiera siê na manipulacji przy Twoim subtelnym ciele (Atmanicznym). Tam, gdzie sa Twoje idea³y (czyli sam szczyt).
Cywilizacja, która zapanuje nad Twoim szczytem - ma Ciebie swoim niewolnikiem na w³asne zyczenie.

Ciekawe jest natomiast to, co rozgrywa siê w TERAZ.

Otóz  sa  istotne aspekty tej sprawy:
1- prawda historyczna i osobowa dot. jako¶ci jp2. (czyste poznanie)
2 - ca³e rzesze istot w rozwoju, którym obudzono nadziejê i które zaufa³y w mozliwo¶c lepszej przysz³o¶ci. A takze te, które w swej naiwnosci PROJEKTOWALY na te postaæ swoje najlepsze idea³y, têsknoty i dobro. (inercje)
3- polityka narodowa i pañstwowa oraz historyczna polski oraz jej s³u¿b specjalnych. (strategie)

W zwi±zku z tym Historia aktualnie pisana jest od nowa.
Jest to zrozumia³e.
Wiêc taka gra miêdzy tymi aspektami sprawy siê toczy teraz.


..i teraz uwaga!
bo  (ze wzgledu na dynamikê zmian) ten 3ci aspek w obecnym kszta³cie mo¿e okazac siê bardzo k³opotliwy z punktu widzenia Polaków.

Lepiej mieæ na uwadze, ze to mogla byæ podpucha.. z tym wspó³czesnym cho³ubieniem "Polaka" (tak by  w nastepstwie przerzucic na Polskê spor± czê¶c wagi odpowiedzialno¶ci
za zbrodnie na ogolnej istocie cz³owieka i szczególnych spolecznosciach ludzkich.
a i przeciw Polsce siê to obróciæ "moze" w bardzo nied³ugim czasie.

Oczywi¶cie to kwestia wypo¶rodkowania optimum.
Lecz nie mo¿na do tego przymierzaæ inercji spo³ecznych znanych z historii - te biezace kieruj± siê inna wyk³adnia krzywej Loga-Rytmicznej.


Realizm:
Nawet wybielanie historyczne i nadwartosciowywanie postaci (mitologizowanie)
doj¶æ mo¿e do pewnych granic jedynie - i ich NIGDY nie przekroczy ( z natury fizyki i przyrody)
- a wówczas mo¿e doj¶c do bardzo nieprzyjemnego odbicia dla wielu z Pañstwa.
Dlaczego? Bo bedziecie wrobieni w sprzatanie nie po sobie - a tych co nasmiecili i siê z tego wy¶lizgaæ pragn± cudzym kosztem.

Napisa³em to, co napisa³em i nie zamierzam wiêcej pisaæ w tym w±tku, ani wdawaæ siê w ¿adne dyskusje.  To co pisze tu rafaela chc±c-niechc±c podpada pod niektóre lub wszystkie wyzej wymienione 3 aspekty sprawy.

« Ostatnia zmiana: Pa¼dziernik 19, 2011, 19:44:10 wys³ane przez PHIRIOORI » Zapisane
Rafaela
Go¶æ
« Odpowiedz #30 : Pa¼dziernik 19, 2011, 19:07:25 »

Witaj PHIRIOORI. Jesli do kazdego problemu podchodzisz w podobny sposob, to moze sie zdazyc ze kiedys sie zdrowo nadziejesz.
Ja osobiscie za nikogo glowy nie oddam, ale los tak chcial ze zylam wlasnie w czasach  Solidarnosci i  Papierza Polaka. Ja zalorzylam ten temat.
Musze przyznac ze czytam wszystkie art. ktore tu wklejam majac nadzieje ze osoby ktore zechca przeczytac, to cos im zostanie w glowie.
Los czlowieka jest taki, ze musi sie ciagle uczyc, jesli tego nie robi na biezaco, to zostanie w szybkim czasie w tyle. Na tym forum czesto slyszalam
jak mlodzi ludzie sa przeciwko.... .... , kiedy sie zapytasz dlaczego?, jest koniec dyskusji i slyszysz ze wszyscy tak mysla.
      Ja rozumiem ze do przeczytania trzeba miec cierpliwosc i ochote, a takich jest malo. Mimo to prowadze ten temat dalej, co sie ma , to sie ma.
Podroze ksztalca, tak wiec zapraszam Cie do takiej podrozy. Bede sie bardzo cieszyla jesli bedziesz sie tez wypowiadal, bedzie to duza kozyscia
dla zainteresowanych. Nie dobra jest jednoglosnosc, to juz mielismy i znamy skutki  z PRL. Pozdrawiam Cie serdecznie. Rafaela
Zapisane
Rafaela
Go¶æ
« Odpowiedz #31 : Pa¼dziernik 20, 2011, 07:34:19 »

                                                                              Ioannes Paulus II. Alfabet

Jacek G±dek | Onet.pl | 29 Kwiecieñ 2011 | Komentarze (146)
 
Po 33 dniach pontyfikatu Jana Paw³a I, nasta³o 9666 dni Jana Paw³a II. W tym czasie papie¿ Polak odwiedzi³ miêdzy innymi (A jak) Asy¿, miejsce narodzin ¶wiêtego Franciszka, by wykonaæ jeden z najdonio¶lejszych gestów w historii Ko¶cio³a. Pomog³a mu w tym (B jak) Bartoli Sara, znana jako "Anielskie dziecko, które ochroni³o papie¿a". Przez ca³e ¿ycie kibicowa³ za to (C jak) Cracovii, pi³karskiej dru¿ynie z Ma³opolski. Oto alfabet papie¿a, który w tradycyjnym jêzyku Ko¶cio³a, nazywa³ siê Ioannes Paulus II.

Jan Pawe³ II, fot. Reuters
Pierwsze s³owa papie¿a Jana Paw³a II: "Nie lêkajcie siê, otwórzcie drzwi Chrystusowi"

Liczby. 455 lat - tyle trzeba by³o czekaæ na wybór kolejnego, po Hadrianie VI, papie¿a, który nie by³by W³ochem. 9666 dni - tyle trwa³ pontyfikat Jana Paw³a II. 1978 - to rok wyboru kard. Karola Wojty³y na Stolicê Piotrow±. Nowy papie¿ odby³ 104 pielgrzymki zagraniczne, odwiedzi³ 129 krajów. Najwiêcej razy by³ w Polsce (9). 2005 - to rok jego ¶mierci. 4 miliony osób przyby³o do Rzymu na pogrzeb papie¿a. 1,7 metra - tak± g³êboko¶æ ma jego grobowiec w grotach watykañskich. 11 dni po jego ¶mierci wybrano na nowego papie¿a - jednego z najbli¿szych wspó³pracowników Jana Paw³a II - kardyna³a Josepha Ratzingera (Benedykt XVI).

A jak Asy¿

27 pa¼dziernika 1986 roku, w³a¶nie w Asy¿u, w ¦wiatowym Dniu Modlitw o Pokój, uczestniczyli przedstawiciele prawie wszystkich g³ównych wyznañ. W¶ród 12 przywódców religijnych ¶wiata zasiad³ te¿ Jan Pawe³ II. Miejsce to sta³o siê jednym z symboli pontyfikatu papie¿a Polaka. Chodzi³o o jedno: modlitwê. - Byæ razem, aby siê modliæ - brzmia³a my¶l przewodnia tego wydarzenia.

B jak Bartoli Sara

Mówi siê o niej "Anielskie dziecko, które ochroni³o papie¿a". Dok³adnie o godzinie 17:19, 13 maja 1981 roku, na placu ¶w. Piotra w Watykanie Jan Pawe³ II jecha³ swoich papamobile. Zatrzyma³ siê, by wzi±æ na rêce i uca³owaæ ubran± na niebiesko 18-miesieczn± Sarê Bartoli, któr± poda³a mu jej matka.

W tym momencie zamachowiec Mehmet Ali Agca mierzy³ z pistoletu w g³owê papie¿a. Opó¼nij jednak oddanie strza³ów, by nie trafiæ dziecka, które przys³oni³o twarz g³owy Ko¶cio³a. Potem ju¿ nie mia³ czasu, aby dok³adnie wycelowaæ. Trafi³ w brzuch i rêkê. Sara Bartoli nie pamiêta³a pó¼niej tego historycznego momentu, choæ kule ¶wisnê³y blisko niej, a papie¿ osun±³ siê w bólu na rêce kard. Stanis³awa Dziwisza.

Po d³ugim czasie, w chwilach ¶mierci i pogrzebu Jana Paw³a II Sara oczekiwa³a na rozwi±zanie w³asnej ci±¿y. Mówi³a wtedy: - Dopiero po latach zrozumia³am, dlaczego ludzie tak mi siê przygl±daj± i mówi± o zamachu. Ja te¿ bêdê mówi³a o tym mojej córeczce Mikaeli, która wkrótce przyjdzie na ¶wiat. Opowiem jej, jak uratowa³am ¿ycie papie¿owi, a on moje. Bo przecie¿ gdyby Agca strzela³ wtedy, gdy trzyma³ mnie papie¿, by³oby po nas.

W czasie pontyfikatu Jan Pawe³ II spotyka³ siê z Sar±. - Pyta³, jak mi idzie w szkole, jak siê czujê, czy siê modlê. Zupe³nie jak kochany dziadek.

Sprawd¼, co wiesz o pontyfikacie Jana Paw³a II - rozwi±¿ quiz!

C jak Cracovia Kraków

Klub pi³karski któremu kibicowa³ Karol Wojty³a. Papie¿ by³ fanem pi³ki no¿nej, a mieszkaj±c w Krakowie, chodzi³ na mecze Cracovii. Co ciekawe, pi³karzy swojego ulubionego zespo³u zaprasza³ do Watykanu dwa razy: w 1996 i 2005 roku. - Jak moja ukochana Cracovia - raz zapyta³ z kolei dzia³aczy Polskiego Zwi±zku Pi³ki No¿nej. Rzuci³ te¿: Cracovia Pany!

Warto zauwa¿yæ, ¿e by³ najbardziej wysportowanym papie¿em w historii. Jako m³odzian grywa³ na pozycji bramkarza i obroñcy, p³ywa³ te¿ na kajakach i chodzi³ po górach.

D jak doktorat

Jan Pawe³ II ma niezliczon± ilo¶æ tytu³ów doctora honoris causa. Z jego pierwszym doktoratem nie by³o jednak lekko. Co prawda szybko, pod kierunkiem dominikanina Reginalda Garrigou-Lagrange'a, napisa³ rozprawê doktorsk± na temat "Zagadnienie wiary u ¶wiêtego Jana od Krzy¿a", jednak nie mia³ pieniêdzy na wydanie jej drukiem. A do przyznania tytu³u doktora by³o to wymagane. Tytu³ zatem otrzyma³ dopiero w Polsce.
D jak Du¶ka

Wanda "Du¶ka" Pó³tawska by³a wieloletni± i bardzo blisk± przyjació³k± Karola Wojty³y. Przez ca³y pontyfikat korespondowali ze sob±. Jednak informacje o jej osobie trafi³y do publicznego obiegu przy okazji sprawy arcybiskupa Juliusza Paetza. To w³a¶nie ona, prywatnymi kana³ami, poinformowa³a papie¿a o zgorszeniu, jakie wywo³ywa³y w Poznaniu wie¶ci o seksualnych ekscesach metropolity.

"Du¶ka" jest doktorem medycyny. Zosta³a uzdrowiona za wstawiennictwem ¶wiêtego Ojca Pio. Karol Wojty³a do ¶wiêtego z Pietrelciny pisa³ pro¶by o jej uleczenie z choroby nowotworowej jeszcze jako arcybiskup. A podziêkowania za cud ju¿ jako papie¿. Korespondencja pomiêdzy Wojty³± a Pó³tawsk± jest dowodem ws. wyniesienia papie¿a na o³tarze.

E jak ekumenizm

Najbardziej konserwatywne ¶rodowiska w Ko¶ciele Katolickim, jak choæby Bractwo ¦wiêtego Piusa X, krytykowa³y, i nadal to czyni±, papie¿a za jego ekumeniczne podej¶cie do innych religii. Gest uca³owania Koranu, ¶wiêtej ksiêgi muzu³manów, czy te¿ modlitwa przy ¿ydowskiej ¦cianie P³aczu oraz wspólne modlitwy w Asy¿u odbi³y siê szerokim echem w ¶wiecie.

F jak Fatima

Fatima nieod³±cznie wi±¿e siê z osob± Jana Paw³a II. To w³a¶nie Matce Boskiej Fatimskiej papie¿ przypisa³ ocalenie swojego ¿ycia po zamachu z 13 maja 1981 roku na placu ¶w. Piotra. Warto dodaæ, ¿e 13 maja to dzieñ pierwszego objawienia w Fatimie (z roku 1917).

- Jedna rêka strzela³a, a inna kierowa³a kulê - stwierdzi³ papie¿, mówi±c o zamachu. W rok po nim, 13 maja 1982 r., przyby³ do Fatimy, aby do korony Matki Boskiej w³o¿yæ kulê, która niemal ¶miertelnie go ugodzi³a. Wtedy te¿ dosz³o do kolejnej próby zabójstwa papie¿a: niezrównowa¿ony hiszpañski ksi±dz d¼gn±³ go bagnetem. Szybko go jednak obezw³adniono. Jan Pawe³ II, mimo ¿e krwawi³, jednak kontynuowa³ nabo¿eñstwo. Fakt ten ujawni³ dopiero w 2008 roku kard. Stanis³aw Dziwisz w filmie "¦wiadectwo".

G jak Gemelli

Rzymska klinika Gemelli to miejsce, do którego w najtrudniejszych momentach swojego ¿ycia trafia³ Jan Pawe³ II. Tu¿ po zamachu z 1981 roku, postrzelony przez zamachowca, zosta³ odwieziony w³a¶nie tam. 6-godzinna operacja uratowa³a mu ¿ycie.

W zwi±zku z tym, ¿e klinika czuwa³a nad zdrowiem papie¿a, to polski dominikanin o. Jan Góra poprosi³ j± o przekazanie nagranie bicia serca Jana Paw³a II. Po co? By odtworzyæ je podczas spotkania w Lednicy. - Przez lata nasze serca bi³y dla niego. Teraz w ten symboliczny sposób wys³uchamy g³osu jego serca. Niech to nas zdopinguje do tego, ¿eby dzie³o Jana Paw³a II nie by³o tylko wspomnieniem - argumentowa³ o. Góra. Jednak klinika odpowiedzia³a, ¿e takie nagranie nie zostanie wydane. Pro¶bê uznano za "ekstrawaganck±".

Papie¿ przebywa³ w Gemelli równie¿ w 2005 roku, tu¿ przed ¶mierci±. Z kolei w 2009 roku przed klinik±, w miejscu, w którym gromadzili siê pielgrzymi, postawiono pomnik papie¿a.

H jak "Habemus papam" 16 pa¼dziernika 1978 r. na balkon Bazyliki ¶w. Piotra w Watykanie wyszed³ kard. Pericle Felici i wyg³osi³ formu³ê z tymi s³owami. £aciñski zwrot "Habemus papam" znaczy tyle, co "mamy papie¿a". I jest elementem ³aciñskiej, d³u¿szej formu³y wyg³aszanej przy og³aszaniu ¶wiatu decyzji konklawe.

Co ciekawe, 16 pa¼dziernika 1978 roku, kard. Pericle Felici, mówi±c "Qui sibi nomen imposuit Benedicti Decimi Sexti" pope³ni³ b³±d. Powiedzia³: Joannis Pauli, zamiast Joannem Paulum Secundum.

I jak Ioannes Paulus II

Tak brzmi imiê papie¿a Polaka Jana Paw³a II w tradycyjnym jêzyku Ko¶cio³a katolickiego - ³acinie. Po angielsku brzmi to tak: John Paul II. Po niemiecku: Johannes Paul II. Po czesku: Jan Pavel II. Po hiszpañsku: Juan Pablo II. Po francusku: Jean-Paul II. Po w³osku: Giovanni Paolo II. Po litewsku: Jonas Paulius II.

I jak "In manus Tuas, Domine, commendo spiritum meum"

W przek³adzie na jêzyk polski ta ³aciñska fraza znaczy tyle co: "W rêce Twoje Panie powierzam ducha mojego". To ostatnie s³owa z testamentu papie¿a Jana Paw³a II.

J jak Jawieñ

Takim nazwiskiem-pseudonimem pos³ugiwa³ siê w swojej twórczo¶ci literackiej Karol Józef Wojty³a. Pseudonimów by³o jednak kilka: Andrzej Jawieñ, Stanis³aw A. Gruda, AJ i Piotr Jasieñ. Co ciekawe, pytanie o pseudonimy Karola Wojty³y bardzo czêsto pojawiaj± siê w teleturniejach i krzy¿ówkach.
K jak kamerling

Przed wyborem Jana Paw³a II i po jego ¶mierci, czyli w okresach "wakatu" na Stolicy Piotrowej (trwa kilkana¶cie-kilkadziesi±t dni), o Ko¶ció³ dba tak zwany kardyna³ kamerling. W jego gestii le¿y tak ustalanie przebiegu pogrzebu zmar³ego papie¿a, jak i przygotowanie konklawe, które wybierze nowego. Obowi±zki kamerlinga po ¶mierci Jana Paw³a II pe³ni³ kardyna³ Eduardo Martínez Somalo. Trwa³o to od 2 do 19 kwietnia 2005 r.

L jak Lolek

Tak w m³odo¶ci mówiono na Karola Wojty³ê. Jego kolega ze szko³y, Antoni Bohdanowicz, w swoich wspomnieniach mówi o nim nie inaczej jak tylko Lolek. - W latach 1932-38 uczêszcza³em do gimnazjum razem z Karolem Wojty³±, wiêkszo¶æ tych lat siedzia³em w jednej z nim ³awie, w konsekwencji odrabia³em razem lekcjê w domu Karola... Otó¿ Lolek mia³ taki zwyczaj, ¿e po przepracowaniu ka¿dego przedmiotu wychodzi³ do drugiego pokoju i stamt±d wraca³ po kilku minutach. Kiedy¶ drzwi by³y niedomkniête i zauwa¿y³em, ¿e Lolek modli siê na klêczniku.

M jak milenijne "mea culpa"L jak Lolek. Tak w m³odo¶ci mówiono na Karola Wojty³ê. Jego kolega ze szko³y, Antoni Bohdanowicz, w swoich wspomnieniach mówi o nim nie inaczej jak tylko Lolek. - W latach 1932-38 uczêszcza³em do gimnazjum razem z Karolem Wojty³±, wiêkszo¶æ tych lat siedzia³em w jednej z nim ³awie, w konsekwencji odrabia³em razem lekcjê w domu Karola... Otó¿ Lolek mia³ taki zwyczaj, ¿e po przepracowaniu ka¿dego przedmiotu wychodzi³ do drugiego pokoju i stamt±d wraca³ po kilku minutach. Kiedy¶ drzwi by³y niedomkniête i zauwa¿y³em, ¿e Lolek modli siê na klêczniku.

M jak milenijne "mea culpa" (moja wina - red.)

W jubileuszowym 2000 r. papie¿ przeprosi³ za grzechy Ko¶cio³a i poprosi³ o przebaczenie za wiele rzeczy: od inkwizycji, przez krucjaty, antysemityzm, milczenie wobec Holocaustu, a na pogwa³caniu praw kobiet skoñczywszy. Choæ ko¶cielne "mea culpa" by³o wydarzeniem bezprecedensowym w historii Ko¶cio³a, to jednak nie wszystkich przekona³o.

Niemieccy i w³oscy ¯ydzi skrytykowali czê¶ciowe przyznanie siê do winy ws. zag³ady ¯ydów w II wojnie ¶wiatowej i uznali gest za niewystarczaj±cy. Nie usta³a te¿ krytyka papie¿a Piusa XII, którego pontyfikat przypad³ na czas Holocaustu, a wci±¿ czeka na wyniesienie na o³tarze.

N jak Niegowiæ

To pierwsza parafia ks. Karola Wojty³y - pw. Wniebowziêcie NMP w niewielkiej wsi w Ma³opolsce. Tutaj, jako wikary, zosta³ skierowany m³ody ksi±dz. Przebywa³ tu przez siedem miesiêcy, od lipca 1948 roku. Pos³ugiwa³ on w tej parafii równie¿ jako katecheta. W Niegowici znajduje siê jedyny w Polsce pomnik Jana Paw³a II jako wikarego. Parafianie ods³onili równie¿ wiern± replikê grobu papie¿a z Watykanu.

O jak Olga Wojty³a

Wojty³owie mieli, oprócz Karola Józefa, jeszcze dwoje dzieci. Syna Edmunda Antoniego, który zmar³ w 1936 r. I córkê Olgê, która zmar³a zaraz po urodzeniu w 1914 r. w Krakowie. Swoj± siostrê papie¿ wspomina³ w opublikowanym po ¶mierci testamencie - na równi z rodzicami i bratem.

"W miarê, jak zbli¿a siê kres mego ziemskiego ¿ycia, wracam pamiêci± do jego pocz±tku, do moich Rodziców, Brata i Siostry (której nie zna³em, bo zmar³a przed moim narodzeniem)", napisa³ w jednym ze swoich ostatnich zapisków w testamencie. Fakt istnieniu Olgi ujawni³ André Frossard - francuski dziennikarz i filozof.

P jak proroctwo

Mo¿e to za du¿e s³owo. Polski wieszcz, Juliusz S³owacki, w 1848 r. napisa³ jeden ze swoich tajemniczych wierszy pt. "Po¶ród niesnasków Pan Bóg uderza".

Fragment brzmi tak: "Po¶ród niesnasków - Pan Bóg uderza | W ogromny dzwon, | Dla S³owiañskiego oto Papie¿a | Otwarty tron. | Ten przed mieczami tak nie uciecze | Jako ten W³och, | On ¶mia³o jak Bóg pójdzie na miecze; | ¦wiat mu - to proch. | (…) | A trzeba¿ mocy, by¶my ten Pañski | D¼wignêli ¶wiat... | Wiêc oto idzie - Papie¿ S³owiañski, | Ludowy brat...".

Sam Jan Pawe³ II czasami cytowa³ te wersety ze S³owackiego.

P "Pater Noster"

To jednocze¶nie najbardziej znany singiel z albumu "Abba Pater" Jana Paw³a II i najstarsza modlitwa chrze¶cijañska ("Ojcze nasz"). Utwór ten, z³o¿ony ze ¶piewu i recytacji, notowany by³ na "¶wieckich" listach przebojów. Sam album zosta³ przygotowany przez papie¿a wespó³ z Leonardo de Amicisem oraz Stefano Mainettiego z okazji roku jubileuszowego 2000.

R jak "Renesansowy psa³terz"

Karol Wojty³a napisa³ swój pierwszy tomik wierszy w 1939 r. Mia³ wtedy 19 lat i studiowa³ polonistykê na Uniwersytecie Jagielloñskim. Zbiór tych poezji pod tytu³em "Renesansowy Psa³terz" to g³ównie nawi±zania do Pisma ¦wiêtego i renesansu, autor czerpa³ przy tym z twórczo¶ci Jana Kochanowskiego. Tomik ten to jedynie pocz±tek przygody Karola Wojty³y z poezj±, pisarstwem, teatrem i muzyk±. W jubileuszowym 2000 r. papie¿ przeprosi³ za grzechy Ko¶cio³a i poprosi³ o przebaczenie za wiele rzeczy: od inkwizycji, przez krucjaty, antysemityzm, milczenie wobec Holocaustu, a na pogwa³caniu praw kobiet skoñczywszy. Choæ ko¶cielne "mea culpa" by³o wydarzeniem bezprecedensowym w historii Ko¶cio³a, to jednak nie wszystkich przekona³o.

Niemieccy i w³oscy ¯ydzi skrytykowali czê¶ciowe przyznanie siê do winy ws. zag³ady ¯ydów w II wojnie ¶wiatowej i uznali gest za niewystarczaj±cy. Nie usta³a te¿ krytyka papie¿a Piusa XII, którego pontyfikat przypad³ na czas Holocaustu, a wci±¿ czeka na wyniesienie na o³tarze.

N jak Niegowiæ

To pierwsza parafia ks. Karola Wojty³y - pw. Wniebowziêcie NMP w niewielkiej wsi w Ma³opolsce. Tutaj, jako wikary, zosta³ skierowany m³ody ksi±dz. Przebywa³ tu przez siedem miesiêcy, od lipca 1948 roku. Pos³ugiwa³ on w tej parafii równie¿ jako katecheta. W Niegowici znajduje siê jedyny w Polsce pomnik Jana Paw³a II jako wikarego. Parafianie ods³onili równie¿ wiern± replikê grobu papie¿a z Watykanu.

O jak Olga Wojty³a

Wojty³owie mieli, oprócz Karola Józefa, jeszcze dwoje dzieci. Syna Edmunda Antoniego, który zmar³ w 1936 r. I córkê Olgê, która zmar³a zaraz po urodzeniu w 1914 r. w Krakowie. Swoj± siostrê papie¿ wspomina³ w opublikowanym po ¶mierci testamencie - na równi z rodzicami i bratem.

"W miarê, jak zbli¿a siê kres mego ziemskiego ¿ycia, wracam pamiêci± do jego pocz±tku, do moich Rodziców, Brata i Siostry (której nie zna³em, bo zmar³a przed moim narodzeniem)", napisa³ w jednym ze swoich ostatnich zapisków w testamencie. Fakt istnieniu Olgi ujawni³ André Frossard - francuski dziennikarz i filozof.

P jak proroctwo
Mo¿e to za du¿e s³owo. Polski wieszcz, Juliusz S³owacki, w 1848 r. napisa³ jeden ze swoich tajemniczych wierszy pt. "Po¶ród niesnasków Pan Bóg uderza".

Fragment brzmi tak: "Po¶ród niesnasków - Pan Bóg uderza | W ogromny dzwon, | Dla S³owiañskiego oto Papie¿a | Otwarty tron. | Ten przed mieczami tak nie uciecze | Jako ten W³och, | On ¶mia³o jak Bóg pójdzie na miecze; | ¦wiat mu - to proch. | (…) | A trzeba¿ mocy, by¶my ten Pañski | D¼wignêli ¶wiat... | Wiêc oto idzie - Papie¿ S³owiañski, | Ludowy brat...".

Sam Jan Pawe³ II czasami cytowa³ te wersety ze S³owackiego.

P "Pater Noster"

To jednocze¶nie najbardziej znany singiel z albumu "Abba Pater" Jana Paw³a II i najstarsza modlitwa chrze¶cijañska ("Ojcze nasz"). Utwór ten, z³o¿ony ze ¶piewu i recytacji, notowany by³ na "¶wieckich" listach przebojów. Sam album zosta³ przygotowany przez papie¿a wespó³ z Leonardo de Amicisem oraz Stefano Mainettiego z okazji roku jubileuszowego 2000.

R jak "Renesansowy psa³terz" Karol Wojty³a napisa³ swój pierwszy tomik wierszy w 1939 r. Mia³ wtedy 19 lat i studiowa³ polonistykê na Uniwersytecie Jagielloñskim. Zbiór tych poezji pod tytu³em "Renesansowy Psa³terz" to g³ównie nawi±zania do Pisma ¦wiêtego i renesansu, autor czerpa³ przy tym z twórczo¶ci Jana Kochanowskiego. Tomik ten to jedynie pocz±tek przygody Karola Wojty³y z poezj±, pisarstwem, teatrem i muzyk±.
S jak Solvay

Zak³ady chemiczne, w których pracowa³ Karol Wojty³a. M³ody ch³opak by³ w czasie wojny robotnikiem w sodowych zak³adach Solvay w Krakowie. Dzi¶ obok szcz±tkowo zachowanych budynków dawnych zak³adów stoi dzi¶ du¿e centrum handlowe, z hipermarketami w³±cznie.

Wojty³a pracowa³ najpierw w kamienio³omach (1940 r.), a potem ju¿ w oczyszczalni wody (1941-44 r.). Na zachowanych zdjêciach mo¿na go zobaczyæ w roboczej odzie¿y. Wtedy ka¿dego dnia pokonywa³ na piechotê 3 km drogi, wozi³ przy tym na taczce kamienne bloki. Potem z kolei pracowa³ na noc pilnuj±c pieców w oczyszczalni, przez co móg³ czytaæ ksi±¿ki.

Pracowa³ ramiê w ramie z Franciszkiem Sojk±. - Czasem ci±gn±³ trzy zmiany pod rz±d - za siebie i za innych. Raz wzi±³ zmianê za takiego Wójcika, to jeszcze jako kardyna³ siê ¶mia³: "Wójcik, ty mi zmianê jeste¶ winien. Jak kiedy¶ siê zmêczê kardyna³owaniem, to przyjdziesz i tê zmianê we¼miesz".

T jak Tyranowski Jan

Duchowy przewodnik Karola Wojty³y w jego m³odo¶ci. Sam papie¿ nie raz mówi³ o jego roli w formowaniu swojej duchowo¶ci, choæ z zawodu by³ zwyk³ym krawcem mieszkaj±cym na krakowskich Dêbnikach. Z Karolem Wojty³± zetkn±³ siê poprzez Ró¿ê Ró¿añcow±. Pó¼niejszy papie¿ w ksi±¿ce "Dar i Tajemnica" tak pisa³ o Tyranowskim: "Od niego nauczy³em siê m.in. elementarnych metod pracy nad sob±, które wyprzedza³y to, co potem znalaz³em w seminarium".

Obecnie trwa proces beatyfikacyjny Jana Tyranowskiego, jest zatem, u¿ywaj±c s³ownictwa ko¶cielnego, S³ug± Bo¿ym. Tyranowski, okre¶lany przez papie¿a mianem "aposto³a Bo¿ej piêkno¶ci", codziennie medytowa³ przez wiele godzin. Termin jego kanonizacji nie jest znany.

U jak Unia

Karol Wojty³a nale¿a³ w czasie II wojny ¶wiatowej do katolickiej, konspiracyjnej organizacji o nazwie Unia. Zajmowa³a siê ona ochranianiem ¯ydów zagro¿onych przez hitlerowców. Mia³a te¿ na celu budowê pañstwa polskiego, ale w oparciu o zasady katolickiej nauki spo³ecznej. Oprócz Wojty³y do Unii nale¿eli m.in. Stefan Jaracz, Kazimierz Wyka, Zofia Kossak-Szczucka.

W jak "wujek"

Tak kaza³ siê nazywaæ m³odzie¿y, z któr± w latach 40. i 50. urz±dza³ wycieczki i sp³ywy rowerowe. Po co? Chcia³ w ten sposób zmyliæ milicjê, która nêka³a ksiê¿y.

Z jak zamachy

Prób zamordowania Jana Paw³a II by³o kilka. Najg³o¶niejszy zamach mia³ miejsce 13 maja 1981 roku na placu ¶w. Piotra w Rzymie. Turek Mehmet Ali Agca usi³owa³ zastrzeliæ papie¿a, ale dwie kule nie okaza³y siê ¶miertelne. Drugi zamach mia³ miejsce w rok pó¼niej w Fatimie. Hiszpañski ksi±dz rani³ ostrzem papie¿a, gdy ten mia³ podziêkowaæ Matce Boskiej Fatimskiej za uratowanie ¿ycia przed rokiem. Rana krwawi³a, a ¶lad by³o widaæ na sutannie. Fakt ten utajniono na wiele lat. Historycy, m. in. Prof. Jan ¯aryn, opisywali inne plany zg³adzenia Jana Paw³a II, ale ¿adna z nich nie okaza³a siê skuteczna.

                                    Ostatnie s³owa Jana Paw³a II: "Pozwólcie mi odej¶æ do domu Ojca".

http://religia.onet.pl/publicystyka,6/ioannes-paulus-ii-alfabet,178,page1.html
 
Zapisane
east
Go¶æ
« Odpowiedz #32 : Pa¼dziernik 20, 2011, 11:50:35 »

Od dawien dawna i we wszelkich kulturach rytua³y przybli¿a³y ludzi do poznania natury istnienia. Ró¿nie sobie to t³umaczyli nie wa¿ne jak. Najwa¿niejsza by³a ICH wiara, która czyni³a cuda.
Nie trzeba pisaæ o nich z wielkiej litery, ani czyniæ z "cudotwórców " ¶wiêtych. "Cuda" dziej± siê tak naturalnie, jak wyj¶cie po gazetê do kiosku i tak powinno pozostaæ. W innym przypadku bywa, ¿e ludzie tak g³êboko wierz±cy wpadaj± w pu³apkê wykreowanego przez siebie idola. JP2 wg mnie by³ na tyle mocny w wierze ,i¿ nie uleg³ wahad³u, które zasila³, choæ ono wyda³o mu wielk± walkê ³asz±c siê do niego w purpurach i z³ocie, karmi±c chwa³± i  osadzaj±c na tron Piotrowy. O jego , Wojty³y , ludzkim charakterze ¶wiadczy relacja, której KRK  z jakich¶ powodów zdaje siê obawiaæ.
Cytuj
D jak Du¶ka

Wanda "Du¶ka" Pó³tawska by³a wieloletni± i bardzo blisk± przyjació³k± Karola Wojty³y. Przez ca³y pontyfikat korespondowali ze sob±.


Wed³ug kard. Dziwisza Wanda Pó³tawska og³osi³a listy papie¿a, by „przedstawiaæ siê jako kto¶ wa¿ny”, tymczasem, dodaje, „nie jest ona na pewno jedyn± osob±, któr± tak d³uga za¿y³o¶æ ³±czy³a z Karolem Wojty³±”. Metropolita krakowski stwierdza, ¿e „jest rzecz± nagann± i niew³a¶ciw± puszczaæ w obieg prywatne dokumenty, tym bardziej, gdy toczy siê proces beatyfikacyjny”.


http://ekai.pl/wydarzenia/temat_dnia/x20521/kard-dziwisz-dr-poltawska-uzurpuje-sobie-wyjatkowosc-relacji-z-papiezem/

Bo co ? Dowiedzieliby¶my siê z nich za du¿o o samej Instytucji ? Co to, ¶wiêty nie mo¿e siê przyja¼niæ z kobiet± ?

"Na ¶wiêtego" - to taki sposób jaki zastosowa³ Stalin wobec Lenina. Budowa³ mu pomniki, wybieli³ go na maxa, odseparowa³ od ludzi a tym samym zrobi³ miejsce dla siebie. Przy okazji wybudowa³ IDOLA z którym nikt nie ¶mia³ polemizowaæ.
W ten sam sposób Ko¶ció³ zamierza u¶wiêciæ Wojty³ê. Jakie¶ pamiêtniki nie mieszcz± im siê w planach.

Mrugniêcie
Zapisane
Rafaela
Go¶æ
« Odpowiedz #33 : Pa¼dziernik 24, 2011, 09:31:35 »

Mimo ze art. jest z drugiego kwietnia 2008 roku, dotad  niewiele sie zmienilo, a moze nawet bardziej poglebilo ten temat.
Zycze ciekawej lektury. Rafaela

Adam Szostkiewicz
2 kwietnia 2008

  Pustka po Papie.  Nauki papieskie id± w zapomnienie, a pokolenie JP2 jest fikcj±.

                          Jak wygl±da polski Ko¶ció³ po ¶mierci Jana Paw³a II? Co przetrwa³o z jego nauki po trzech latach? Kto jest dzi¶ jego prawdziwym duchowym przywódc±?

Wysz³a w³a¶nie po polsku ksi±¿eczka „Papa Wojty³a. Po¿egnanie”, czo³owego w³oskiego watykanisty Marco Politiego, zbli¿onego do lewicy. Nie nale¿y on do ba³wochwalców Jana Paw³a II, choæ nazywa go jedynym wielkim przywódc± ¶wiatowym na prze³omie tysi±cleci. Umieranie Wojty³y zrobi³o jednak na nim tak wielkie wra¿enie, ¿e nie waha³ siê o tym opowiedzieæ z podziwem i wzruszeniem. I zakoñczyæ przypomnieniem sceny, któr± drugiego kwietnia 2005 r. obejrza³y ze ³zami w oczach setki milionów ludzi, zwolennicy i przeciwnicy nauk papie¿a: „Jan Pawe³ II koñczy w braterstwie swój d³ugi marsz, odnawiaj±c przymierze miêdzy Papie¿em a t³umami. W koñcu trumna znika w ¶wi±tyni, a powolny krok szwajcarów, w he³mach z pióropuszem i z halabard± przy boku, zamyka orszak. Karol Wojty³a przekracza próg wieczno¶ci”.

Skurczowi gard³a towarzyszy³ niepokój: co dalej? Kto i jak wype³ni pustkê po papie¿u Polaku? Jak sobie bêdzie radzi³ polski katolicyzm? Teraz niepokój zaczyna siê materializowaæ. Trzeci± rocznicê ¶mierci Jana Paw³a II bêdziemy obchodziæ, unikaj±c kluczowego tematu. Bêd± koncerty, sympozja i akademie, przemówienia i homilie, ale bez refleksji o stanie Ko¶cio³a w Polsce. Ani o tym, jak g³êboki jest faktyczny wp³yw Karola Wojty³y, kiedy¶ króla polskich serc i sumieñ i wielkiego orêdownika Europy. A przecie¿ nie ma podstaw do optymizmu. Poza sfer± rytualno-symboliczn± papie¿a Polaka jest coraz mniej. Na co dzieñ idzie w zapomnienie. Jego idee nie kszta³tuj± ju¿ ¿ycia Ko¶cio³a w Polsce i w ¶wiecie. Za deklaracjami wierno¶ci i kontynuacji rozwija siê coraz bujniej ca³kiem inna rzeczywisto¶æ. Wypiera ona ze sfery publicznej i niszczy przes³anie Jana Paw³a II.

                   
                            Co pamiêtamy z przes³ania Jana Paw³a? Sonda na ulicach Warszawy.
Na pokoleniu katolików wychowanym w duchu soborowym musia³o zrobiæ okropne wra¿enie, ¿e do warszawskiej ¶wi±tyni, gdzie przed laty papie¿ spotka³ siê ze ¶rodowiskiem twórców, wpuszczono aktywistê antyeuropejskiego i antysemitê, który promowa³ tam swój ruch polityczny. Wcze¶niej w podobnym duchu przemawia³ on w ko¶ciele krakowskich jezuitów. To by³ policzek dla ludzi zwi±zanych z nie¿yj±cym krakowskim jezuit± Stanis³awem Musia³em, mê¿nym rzecznikiem pe³nej prawdy o antysemityzmie w polskim spo³eczeñstwie i Ko¶ciele. Ale biskup ³om¿yñski Stanis³aw Stefanek nie dostrzeg³ tego aspektu antysemickiego wiecu w katolickiej ¶wi±tyni, gdy¿ przyszed³ na spotkanie i nie interweniowa³, a tym samym legitymizowa³ moralnie ten seans nienawi¶ci u krakowskich jezuitów. Ksenofobiczny nacjonalizm Jerzego Roberta Nowaka widaæ mu nie przeszkadza³.

To samo z mediami Tadeusza Rydzyka. Podkopuj± zaufanie Polaków do budowanej od prawie 20 lat Polski demokratycznej z mniejsz± lub wiêksz± zaciêto¶ci±, ale konsekwentnie. Teraz jednak przyja¼ñ z ojcem dyrektorem mo¿na publicznie manifestowaæ, jak czyni± to politycy PiS. Za ¿ycia Jana Paw³a II zdarza³o siê to sporadycznie, a jeszcze rzadziej z udzia³em biskupów. Przecie¿ z anteny tych, by³o nie by³o, ko¶cielnych mediów p³ynie od lat swoista truj±ca gnoza, nieprawdziwa i niechrze¶cijañska. III RP przedstawia siê tu jako wcielenie z³a, a IV RP jako czyste wcielenie dobra. W ten sposób podsyca siê i tak ogromn± nieufno¶æ Polaków do niepodleg³ego pañstwa i demokratycznie stanowionego prawa, do przywódców politycznych. A wszelkie próby uporz±dkowania i uzdrowienia sprawy ks. Rydzyka koñcz± siê wci±¿ fiaskiem, bo polityka radiomaryjna ma poparcie znacz±cej czê¶ci biskupów. Ka¿d± krytykê przedstawiaj± oni jako atak na Ko¶ció³.

To, ¿e sekciarski duch toruñski wszed³ do g³ównego nurtu ¿ycia publicznego, jest w±tpliw± zas³ug± PiS. To jego liderzy rozpoczêli proces moralnej legitymizacji ruchu radiomaryjnego – niby dla poszerzenia polskiej demokracji, a w istocie dla wzmocnienia swej bazy wyborczej. Nigdy za pontyfikatu Jana Paw³a II premier nie wystêpowa³ ramiê w ramiê z ks. Rydzykiem. Nigdy politycy rz±dz±cej partii nie nawiedzali gremialnie i ostentacyjnie jego mediów, a po przegranej nie demonstrowali z nim solidarno¶ci i nie tworzyli jednego frontu z politycznym programem radiomaryjnym.
To wszystko zaczê³o siê dziaæ raptem kilka miesiêcy po papieskim kwietniu i rzekomych narodzinach tak zwanego pokolenia JP2. Jak blisko, jak daleko od tamtych wyj±tkowych chwil. Po doj¶ciu PiS do w³adzy ¿ycie duchowe Polaków zosta³o wystawione na ciê¿k± próbê. Wielu ludzi wierz±cych nie mog³o siê pogodziæ z nadu¿ywaniem wiary i Ko¶cio³a do celów gry partyjnej. Zreszt± nie tylko przez narodowych populistów. Platforma Obywatelska na przyk³ad urz±dza rekolekcje dla swych cz³onków parlamentarzystów, a nie widzi, jak ro¶nie problem z przestrzeganiem konstytucyjnego rozdzia³u pañstwa i Ko¶cio³a.

Jan Pawe³ II mia³ cele narodowe, ale nie polityczne. G³êbokie upolitycznienie Ko¶cio³a – jego wyrazem by³o choæby pojawienie siê pojêæ Ko¶ció³ ³agiewnicki i Ko¶ció³ toruñski – i wybuchaj±ce na tym tle wa¶nie i podzia³y w¶ród katolików nie maj± nic wspólnego z my¶l± papie¿a Polaka. W istocie jest to odrzucenie papieskiej koncepcji narodu i Ko¶cio³a jako ¿ywych wspólnot etycznych ponad podzia³ami frakcyjnymi.

Ale mo¿e lepsze przed nami? Mo¿e duch Jana Paw³a zst±pi na tê ziemiê – mo¿e po okresie zapomnienia przyjdzie renesans Karola Wojty³y? Socjologowie i publicy¶ci spieraj± siê do dzi¶, co w istocie wydarzy³o siê podczas tygodnia po ¶mierci Jana Paw³a II i czy rzeczywi¶cie mo¿na mówiæ o jakim¶ „pokoleniu” papie¿a. Ma³o kto jednak zaprzecza, ¿e dla wiêkszo¶ci Polaków by³ to moment kajrotyczny (okre¶lenie socjologa Tadeusza Szawiela oznaczaj±ce wtargniêcie wieczno¶ci w nasz± historiê, ¶wiadectwo prawdziwej hierarchii warto¶ci). Komu¶, kto tak s±dzi, bêdzie le¿a³o na sercu, jak ten skarb duchowy zachowaæ. Ale i tu widaæ czarne chmury.
W przeprowadzonym w po³owie marca sonda¿u (ARC Rynek i Opinia) Polacy wychodz± nadal na religijnych, lecz rozczarowanych Ko¶cio³em. Nie widz± w nim autorytetów na miarê Karola Wojty³y. Natomiast razi ich, ¿e Ko¶ció³ nie radzi sobie z aferami na tle seksualnym w¶ród duchownych. Przypomnijmy, ¿e Jan Pawe³ II by³ wstrz±¶niêty rozmiarem nadu¿yæ seksualnych w Ko¶ciele i poleci³ stosowaæ zasadê zero tolerancji w tej dziedzinie. Ale Ko¶ció³ w Polsce w konfrontacji z tymi skandalami dzia³a po staremu, przynajmniej w sprawach ujawnianych w mediach (nie znam przyk³adu ujawnienia w mediach katolickich, a tym bardziej ko¶cielnych).

Ko¶ció³ po ¶mierci Jana Paw³a II nie ma przywódcy i autorytetu mog±cego poci±gn±æ za sob± rzesze wiernych. Tak uwa¿a 70 proc. ankietowanych i nie trzeba chyba a¿ sonda¿u, by potwierdziæ to wra¿enie kryzysu przywództwa. G³osy s± rozbite na kilku hierarchów, co znaczy, ¿e nikt wyra¼nie nie przoduje. Najwy¿ej notowany kardyna³ Stanis³aw Dziwisz ma zaufanie raptem 28 proc. ankietowanych. Nie jest to wynik imponuj±cy. Za nim uplasowali siê prymas Józef Glemp, abp Tadeusz Goc³owski i kardyna³ Franciszek Macharski. W pierwszej czwórce nie znale¼li siê obecny przewodnicz±cy Episkopatu abp Józef Michalik i metropolita warszawski abp Kazimierz Nycz. A tylko Nycz nale¿y do stosunkowo m³odszej generacji hierarchów i jest ca³kowicie uformowany przez Jana Paw³a II. W Ko¶ciele, jak w polityce, lichy pieni±dz wypiera dobry – skoro brak liderów biskupów, na scenê wchodz± liderzy parafialni.
Twarz± Ko¶cio³a staje siê szeregowy zakonnik Tadeusz Rydzyk. W parafialnej Polsce pokolenie TR ma siê lepiej ni¿ pokolenie JP2 – us³ysza³em niedawno na sympozjum w warszawskim Centrum My¶li Jana Paw³a II. Ale to tak¿e wynik decyzji o nominacjach biskupich podejmowanych za pontyfikatu Wojty³y. W efekcie kszta³cenie w seminariach i styl pracy kap³anów znalaz³y siê w rêkach ludzi nie zawsze zdolnych do podjêcia pa³eczki po wielkim pontyfikacie. Lecz mo¿e to nie tak ¼le, ¿e w Ko¶ciele nikt nie jest w stanie choæby trochê zaj±æ miejsca Wojty³y? Dziêki temu ro¶nie znaczenie lokalnych wspólnot, a nie centrali, lokalnych biskupów, a nie ko¶cielnych notabli. Zwalnia siê przestrzeñ dla nowego twórczego pokolenia ksiê¿y, dzia³aczy i wiernych.

Niestety, rzeczywisto¶æ nie bardzo to potwierdza. Wprawdzie mniej wiêcej po³owa cz³onków jakichkolwiek organizacji spo³ecznych to katolicy dzia³aj±cy w ruchach religijnych, akcjach charytatywnych, parafiach, klubach sportowych itp., ale nie przek³ada siê to na powstanie jakiej¶ wielkiej organizacji pozarz±dowej, która zdolna by³aby istotnie zmieniæ spo³eczne oblicze Polski. Nie przek³ada siê to tak¿e na prawdziwe odko¶cielnienie Ko¶cio³a. Ciê¿ar odpowiedzialno¶ci za jego kszta³t i przysz³o¶æ wci±¿ spoczywa na duchownych i na hierarchach. Poza wielkimi miastami wci±¿ spotyka siê w parafiach relacje niemal feudalne miêdzy ksiê¿mi a wiernymi. Drastycznym przyk³adem mo¿e byæ matka, która staje przeciwko w³asnej skrzywdzonej córce w obronie dobrego imienia ksiêdza pedofila.

D³ugie pokolenia, dzieje spo³eczne i polityczne pracowa³y na nasz model scentralizowanego i konserwatywnego katolicyzmu. Papie¿ Wojty³a te¿ mia³ w tym udzia³. By³ geniuszem duszpasterstwa, ale ponad wszystko kocha³ Ko¶ció³. Nie ma siê wiêc co dziwiæ, ¿e i dzi¶ Polacy wci±¿ têskni± za liderem i „tat±”. A trzecia rocznica ¶mierci papie¿a o tym bole¶nie przypomni. Nie lider z autorytetem jest problemem. Problemem jest dryfowanie Ko¶cio³a instytucjonalnego, który rozpada siê na coraz wiêcej nisz i enklaw, czêsto nie maj±cych ze sob± nic wspólnego. Niby w Ko¶ciele tak zawsze by³o, ¿e mie¶ci³ w sobie bardzo ró¿ne tendencje, ale tu mówimy o konkretnym momencie, w którym uk³ad si³ kszta³tuje siê niekorzystnie dla dziedzictwa soborowego i nauk Jana Paw³a II.

Puszczanie w kó³ko rozmodlonych scen z papieskiego kwietnia nie zast±pi dzia³ania. Pokolenie JP2 jest wci±¿ potencj±, kapita³em spo³ecznym, które jeszcze da znaæ o sobie – to wariant najbardziej optymistyczny. Ale jest te¿ czarny: ca³y ruch kwietniowy oka¿e siê jednorazowym zrywem serc. Od strony psychologii spo³ecznej podobnym do masowego zrywu serc po ¶mierci ksiê¿nej Diany. Zamanifestowaæ emocje, pobyæ z innymi i rozej¶æ siê do domów, gdzie mo¿na sobie wszystko obejrzeæ w telewizji.

Na wspomnianym sympozjum w Centrum My¶li Jana Paw³a II zwrócono uwagê, ¿e najlepszym dowodem, i¿ pokolenie JP2 jest fikcj±, mo¿e byæ brak odwo³añ do niego u naszych polityków. Gdyby politycy czuli, ¿e to zwierz wyborczy, zaczêliby ³owy. A tak – cisza. Oznacza ona, i¿ pokolenie JP2 nic nie wnosi do spo³eczeñstwa obywatelskiego. Je¶li jest, to zamkniête w mistycznych kapliczkach, odwrócone od zorganizowanej polityki. Wyj±tkiem mog³a byæ g³o¶na akcja grupy katolickich publicystów, która zmusi³a abp. Stanis³awa Wielgusa do z³o¿enia urzêdu metropolity warszawskiego. Ale sukces to dwuznaczny. Wprawdzie Wielgus musia³ odej¶æ, nie wyja¶niono jednak, jak móg³ w ogóle byæ zg³oszony na ten kluczowy urz±d ko¶cielny i nie wiadomo, czy i jakie wnioski wyci±gniêto z tego w Ko¶ciele hierarchicznym.
Ale ju¿ w innych kontrowersjach ostatniego czasu nie osi±gniêto nawet tego. Kiedy wybuch³y sprawy nowych antysemickich wypowiedzi ks. Rydzyka i jego obelg pod adresem ¿ony prezydenta Polski, zdecydowany protest wyszed³ z w±skich ¶rodowisk katolicyzmu otwartego i nie przekroczy³ tej granicy. ¯adnej zorganizowanej reakcji katolików nie wywo³a³o porównanie przez Ko¶ció³ osób korzystaj±cych z metody in vitro do aborcjonistów. Wirtualnego pokolenia JP2 takie sprawy widaæ nie interesuj±. Podobnie jak dyskusja wokó³ „Strachu” Jana Tomasza Grossa. Wypowiadali siê w niej oczywi¶cie tak¿e katolicy, lecz bardziej jako publicy¶ci, historycy, politycy. Tymczasem a¿ siê prosi³o o reakcjê na wyczyny katoendecji w³a¶nie z perspektywy pokolenia Jana Paw³a II.

                                                Papie¿ uczy³ mi³o¶ci ojczyzny, lecz tak¿e mi³o¶ci bli¼niego.

Wiêcej pod adresem http://www.polityka.pl/kraj/250269,1,pustka-po-papie.read?backTo=http://www.polityka.pl/kraj/analizy/302599,1,relacje-panstwo---kosciol-w-iii-rp.read#ixzz1bgd0b0zL











« Ostatnia zmiana: Pa¼dziernik 24, 2011, 09:35:28 wys³ane przez Rafaela » Zapisane
east
Go¶æ
« Odpowiedz #34 : Pa¼dziernik 24, 2011, 15:42:16 »

Budowanie pokolenia na IDOLU nigdy nie uda³o siê nikomu na d³u¿ej. W przypadku Karola Wojty³y ludziom w ogóle nie chodzi o zbudowanie kultu ¶wiêtego, ale uczeni w pi¶mie nigdy tego nie zrozumiej±, gdy¿ , jak s³usznie autor artyku³u zauwa¿a :

Cytuj
Socjologowie i publicy¶ci spieraj± siê do dzi¶, co w istocie wydarzy³o siê podczas tygodnia po ¶mierci Jana Paw³a II i czy rzeczywi¶cie mo¿na mówiæ o jakim¶ „pokoleniu” papie¿a. Ma³o kto jednak zaprzecza, ¿e dla wiêkszo¶ci Polaków by³ to moment kajrotyczny (okre¶lenie socjologa Tadeusza Szawiela oznaczaj±ce wtargniêcie wieczno¶ci w nasz± historiê, ¶wiadectwo prawdziwej hierarchii warto¶ci)

Owe "wtargniêcie wieczno¶ci w nasz± historiê" by³o czym¶ tak niezwyk³ym dla ludzi, tak "obcym", lecz obecnym-niezauwa¿onym w nich, ¿e nie potrafili tego zachowaæ, kiedy wyp³ynê³o z nich ... od wewn±trz. Nikt nikomu nie kaza³ zapalaæ zniczy w oknach, przebaczaæ wrogom, brataæ siê, czy siedzieæ w ciszy w Ko¶ciele, a jednak robili to nawet niewierz±cy i zapiekli przeciwnicy. By³o tak, bo istnieje w nas g³êboka przestrzeñ ¶wiadomo¶ci, za pomoc± której wszyscy jeste¶my po³±czeni. Ona nie nosi symbolu ¿adnej religii. Dlatego nie ma i nie bêdzie pokolenia JP2 , które ta czy inna Instytucja mog³aby dla siebie zaw³aszczyæ lub obj±æ w posiadanie rz±d dusz.
O tym ¶wiadczy oziêb³o¶æ Polaków w stosunku do KRK przy jednoczesnej ci±gle ¿ywej pamiêci o Wojtyle. Kiedy¶ czyta³em, ¿e jaki¶ klecha narzeka³, i¿ wprawdzie Polacy kochali Jana Paw³a II go jak przyjaciela, ojca, ale nie przek³ada³o siê to na uczestnictwo w religijno¶ci. W³a¶nie dok³adnie tak to nale¿y odczytaæ.
Podobnie jak na przyk³ad w Anglii ludzie kochaj± Królow± - matkê, zupe³nie nie przywi±zuj±c wagi do jej znaczenia politycznego.
Zapisane
arteq
Go¶æ
« Odpowiedz #35 : Pa¼dziernik 24, 2011, 21:18:49 »

wprawdzie Polacy kochali Jana Paw³a II go jak przyjaciela, ojca, ale nie przek³ada³o siê to na uczestnictwo w religijno¶ci.
No nie do koñca, a te setki tysiêcy osób na mszach i du¿y trud w³o¿ony w to ¿eby na nie dotrzeæ?
Zapisane
Dariusz


Maszyna do pisania...


Punkty Forum (pf): 3
Offline

P³eæ: Mê¿czyzna
Wiadomo¶ci: 6024



Zobacz profil Email
« Odpowiedz #36 : Pa¼dziernik 24, 2011, 21:51:45 »

wprawdzie Polacy kochali Jana Paw³a II go jak przyjaciela, ojca, ale nie przek³ada³o siê to na uczestnictwo w religijno¶ci.
No nie do koñca, a te setki tysiêcy osób na mszach i du¿y trud w³o¿ony w to ¿eby na nie dotrzeæ?

Punkt widzenia zale¿y od punktu siedzenia.Mrugniêcie
W porównaniu z niemal 40 milionami obywateli RP to, mo¿na by rzec piku¶.
O tyle istotne liczby, ¿e takie setki tysiêcy np. innowierców nie s± godn± brania pod uwagê grup± dla ... wielu decydentów.Du¿y u¶miech Mrugniêcie
Zapisane

Pozwól sobie byæ sob±, a innym byæ innymi.
arteq
Go¶æ
« Odpowiedz #37 : Pa¼dziernik 24, 2011, 21:58:38 »

Ok Darek, to na jakiej uroczysto¶ci spotkam w jednym miejscu np. 500 000 - 600 000 innowierców? Pamiêtasz takie? ¦mia³o.
Zapisane
Dariusz


Maszyna do pisania...


Punkty Forum (pf): 3
Offline

P³eæ: Mê¿czyzna
Wiadomo¶ci: 6024



Zobacz profil Email
« Odpowiedz #38 : Pa¼dziernik 24, 2011, 22:10:51 »

Ok Darek, to na jakiej uroczysto¶ci spotkam w jednym miejscu np. 500 000 - 600 000 innowierców? Pamiêtasz takie? ¦mia³o.

Nie do koñca o takie masówki mi chodzi.
Mimo to jednak w naszym kraju ¿yjê setki tysiêcy, by nie powiedzieæ kilka milionów innowierców, którzy s± niczym w strategii "rz±dz±cych". No, dzi¶ mo¿e prawie niczym.
Zapisane

Pozwól sobie byæ sob±, a innym byæ innymi.
east
Go¶æ
« Odpowiedz #39 : Pa¼dziernik 24, 2011, 23:25:55 »

Ok Darek, to na jakiej uroczysto¶ci spotkam w jednym miejscu np. 500 000 - 600 000 innowierców? Pamiêtasz takie? ¦mia³o.
500 tys "innowierców"  by³o zdaje sie na historycznym Woodstocku ad 2008 je¶li siê nie mylê. By³em tam U¶miech
Zapisane
arteq
Go¶æ
« Odpowiedz #40 : Pa¼dziernik 25, 2011, 11:25:09 »

East, je¿eli chodzi Ci o Przystanek Woodstock to "najliczniejszym" by³ rok 2009 - szacowana ilo¶æ uczestników 400 - 450 tys., w 2008 - oko³o 300 tys. Nale¿y wzi±æ pod uwagê, ¿e jest to impreza jednorazowa, a podczas pielgrzymki (¶rednio 6-8) miast taka ilo¶æ osób bra³a udzia³ w ka¿dym z nich...
Je¿eli chodzi o remake woodstocka '69 w roku 99 (gdzie gra³a ca³a plejada gwuazd) to zebra³ ~200 tys., a w ostatich ¦wiatowych Dniach M³odzie¿y ~2 mln, czyli 10x wiêcej.
Suma uczestników w ka¿dej z pielgrzymek (oprócz tej ³±czonej z Czechami i S³owacj±) waha³± siê od 4 do 10 mln. osób. Najliczneijsze msze - krakowskie b³onia oraz Warszawa to udzia³ oko³o 1,5 mln osób.
Tyle statystyk.
« Ostatnia zmiana: Pa¼dziernik 25, 2011, 11:32:04 wys³ane przez arteq » Zapisane
east
Go¶æ
« Odpowiedz #41 : Pa¼dziernik 25, 2011, 14:26:24 »

Arteq ale Ty pyta³e¶ o innowierców, a nie o "tych-samo-wierców" wiêc moja odpowied¼ by³a adekwatna. (dziêki za wyprostowanie tego roku, by³em co rok wiêc juz pomyli³em kiedy by³o najwiêcej )

Z Twojej perspektywy patrz±c to ka¿da Niedziela jest demonstracj± pogl±dów (energii) nawet wiêkszej ilo¶ci ludzi ni¿ te skromne 2 mln o których napisa³e¶, tyle, ¿e rozproszon± w przestrzeni ró¿nych budynków na terenie Kraju i poza nim te¿ przecie¿, co nie zmienia faktu, ¿e jest to JEDNA uroczysto¶æ. Z dotarciem na tak± imprezê nie ma problemu bo Ko¶cio³ów jest wszêdzie bez liku. Manifestowaæ swoje uwielbienie dla Idola mo¿na bez szczególnego wysi³ku, ale jako¶ ludzie nie widz± potrzeby. I bardzo dobrze, ¿e nie robi± z tego hucpy.
Wy¶wiêcanie, moim zdaniem, to odcz³owieczanie i ten zabieg czyni wiêcej szkody ni¿ po¿ytku szczególnie ludziom ¿yj±cym.
Zapisane
Rafaela
Go¶æ
« Odpowiedz #42 : Pa¼dziernik 25, 2011, 15:26:25 »

Po co te cuda?                                           PO  CO  TE  CUDA?

Niektórych ¿enuje, ¿e Ko¶ció³ potrzebuje nadzwyczajnych dowodów ¶wiêto¶ci Jana Paw³a II.
Nawet i katolicy mówi±, ¿e im takich dowodów ¶wiêto¶ci nie potrzeba. Dla nich dowodem ¶wiêto¶ci jest ca³e ¿ycie Karola Wojty³y i jego pontyfikat. Podobnie reaguje wielu niewierz±cych. Okre¶laj± siê zwykle jako racjonali¶ci – cuda i wszelkie inne religijne niezwyk³o¶ci nie mieszcz± siê w ich definicji racjonalno¶ci. A mo¿e wrêcz obra¿aj± ich poczucie sensu i ³adu.

Za to chêtnie przyznaj±, ¿e Karol Wojty³a by³ najwiêkszym Polakiem. Taki te¿ by³ wynik plebiscytu w¶ród czytelników „Polityki” na koniec XX w., a akurat naszym czytelnikom raczej siê nie zarzuca klerykalizmu i ulegania pobo¿no¶ci ludowej. Najwiêkszym Polakiem – to znaczy postaci±, która zmieni³a na korzy¶æ bieg naszej historii i postrzeganie Polski w ¶wiecie. Tymczasem Karol Wojty³a wierzy³ w cuda, o czym ni¿ej. Wprawdzie wybitny niekoniecznie znaczy ¶wiêty, ale my¶lê, ¿e i niewierz±cy mog± zaakceptowaæ ¶wiêto¶æ w znaczeniu bohaterstwa etycznego.

¦wiêty jest ten, kto praktykuje dobro w sposób wyj±tkowy. Kim¶ takim by³a Matka Teresa z Kalkuty, opiekunka bezdomnych. Wzbudza³a podziw i szacunek ponad podzia³ami wyznaniowymi i politycznymi. Dla prawie wszystkich by³o jasne, ¿e dzia³a nie szukaj±c korzy¶ci prywatnych, wy³±cznie dla dobra sprawy. Sta³a siê wrêcz twarz± Ko¶cio³a we wspó³czesnym ¶wiecie.

Czasem próbowano j± nawet przeciwstawiaæ papie¿owi Wojtyle. ¯e niby matka Teresa to Ko¶ció³ dobry, ubogi, zaanga¿owany spo³ecznie, a papie¿ to symbol Ko¶cio³a triumfalistycznego, ¿±dnego w³adzy, a obojêtnego na ludzk± biedê. Matka Teresa by³a wiêc bo¿yszczem lewicy, papie¿ Polak – wstecznikiem. W rzeczywisto¶ci tworzyli oni tandem – choæby w kwestii aborcji – a Jan Pawe³ II po jej ¶mierci skróci³ wymagany prawem ko¶cielnym czas oczekiwania na rozpoczêcie procesu beatyfikacyjnego.

Widaæ dla samego papie¿a ¶wiêto¶æ siostry z Kalkuty by³a oczywista i tak wielka, ¿e nie waha³ siê – on, najwy¿szy ko¶cielny prawodawca i stró¿ tego¿ prawa! – naruszyæ ustalonych zasad. Teraz oczekuj± tego od Ko¶cio³a rzesze wiernych w odniesieniu do samego Jana Paw³a: og³o¶cie go ¶wiêtym natychmiast! I Benedykt XVI wyszed³ temu naprzeciw, skracaj±c terminy, podobnie jak Jan Pawe³ II w przypadku Matki Teresy. Ale wiêcej katolicy raczej nie mog± oczekiwaæ. Procedury s± jednak procedurami. Pomagaj± m.in. broniæ siê przed fa³szerstwami i naciskami. W pierwszych wiekach chrze¶cijañstwa do uznania ¶wiêto¶ci wystarczy³a zgodna wola wiernych. Dzi¶ specjalny urz±d watykañski bada ponad 300 wniosków o kanonizacjê. Prosta „demokracja” ¶wiêto¶ci jest ju¿ niemo¿liwa.

Fama g³osi, ¿e grupa teologów proponowa³a Janowi Paw³owi, by w ramach reformy prawa ko¶cielnego porzuciæ wymóg cudu przy orzekaniu ¶wiêto¶ci kandydata/kandydatki na o³tarze. Reforma obni¿y³a próg – jeden cud przy beatyfikacji, czyli dopuszczeniu kultu lokalnego, dwa przy kanonizacji, czyli dopuszczeniu kultu w ca³ym Ko¶ciele katolickim, ale wymogu nie znios³a. Papie¿ uzna³, ¿e cud jest jakby nadprzyrodzon± pieczêci± potwierdzaj±c±, ¿e Ko¶ció³ siê nie pomyli³.

Od niewierz±cych nie oczekujemy wiary religijnej. W otwartym pluralistycznym spo³eczeñstwie mo¿emy jednak oczekiwaæ, ¿e uszanuj± oni pogl±dy wierz±cych (i vice versa) tak¿e w kwestii cudów. W¶ród wierz±cych nie brak ludzi wykszta³conych nie gorzej ni¿ atei¶ci i agnostycy. S± w¶ród nich i tacy, którzy we w³asnym ¿yciu doznali tego, co religia nazywa cudem. Kiedy s³ysz±, ¿e wiara jest nie do pogodzenia z rozumem, a w szczególno¶ci, ¿e wiara w cuda jest objawem kalectwa umys³owego i emocjonalnego infantylizmu, mog± siê poczuæ tak samo obra¿eni jak niewierz±cy racjonali¶ci.

Chrze¶cijañstwo ufundowane jest przecie¿ na cudzie zmartwychwstania. W porównaniu z tym centralnym zdarzeniem wiary wszystkie inne niezwyk³o¶ci i cudowno¶ci s± niemal naukowym faktem. Skoro Jezus móg³ wstaæ z martwych, wszystko jest mo¿liwe i nie zak³óca porz±dku natury. Sam Jezus czyni³ cuda. Dla wierz±cych maj± one sens religijny i duchowy, a nic z efekciarstwa. Na przyk³ad rozmno¿enie chleba to zapowied¼ dostêpnej dla wszystkich eucharystii. Uleczenie trêdowatego – obietnica, ¿e Bóg pragnie zbawienia nawet dla najwiêkszych grzeszników.

Dla chrze¶cijan cud jest znakiem Bo¿ej obecno¶ci, spe³nienia obietnic i opieki nad ¶wiatem ludzkim. To dlaczego Bóg nie interweniowa³ w obozach zag³ady – kontruj± laicy – dlaczego nie wys³ucha³ mod³ów tylu ludzi, a tylko tej czy innej osoby? Pamiêtam, jak na te trudne pytania odpowiada³ m³odzie¿y ks. Józef Tischner. Pytacie, gdzie by³ Bóg w O¶wiêcimiu czy na Ko³ymie? By³ z wiê¼niami – cierpia³ z nimi.

Chrze¶cijañstwo uczy, ¿e z³o jest cen±, jak± p³acimy za wolno¶æ. Bóg móg³ zaprogramowaæ ludzi jako automaty wykonuj±ce jego zachcianki, ale wola³ stworzyæ cz³owieka na swoje podobieñstwo, to znaczy jako istotê obdarzon± umys³em i zdolno¶ci± wyboru. Tak¿e wyboru z³a. Jednak teologia chrze¶cijañska nie odpowiada wyra¼nie, na jakiej zasadzie Bóg mimo to wkracza bezpo¶rednio w historiê narodów i jednostek, czyli sprawia cud. Niektórzy teolodzy katoliccy wyra¿aj± przypuszczenie – nie jest to oficjalna nauka Ko¶cio³a – ¿e mo¿e Bóg nie chce chwytami rodem z Hollywoodu lub bajek dla dzieci zyskiwaæ poklasku t³umów. Przecie¿ Chrystus móg³ powaliæ swych katów, a jednak da³ siê ukrzy¿owaæ. Szydzono, ¿e uwierz±, je¶li zejdzie z krzy¿a. Bóg – tak jak my – korzysta ze swej wolno¶ci wed³ug w³asnego uznania.

Cudami epatuj± bardziej media ni¿ wspó³czesny Ko¶ció³. Ko¶ció³ oficjalny jest bardzo ostro¿ny i bardzo pow¶ci±gliwy w dziedzinie cudów. Doniesienia o nich nap³ywaj± z ca³ego ¶wiata katolickiego. Najczê¶ciej w zwi±zku z kultem maryjnym, tak bliskim Karolowi Wojtyle. A jednak Ko¶ció³ prawie nigdy nie potwierdza ich autentyczno¶ci moc± swego autorytetu.

Tak by³o ze s³ynnym Medjugorie w Bo¶ni, gdzie Maryja mia³a siê ukazywaæ od 1981 r., czyli niemal od pocz±tku pontyfikatu Jana Paw³a. Miejsce zaczê³o przyci±gaæ tysi±ce pielgrzymów, presja wiernych ros³a, a jednak Ko¶ció³ nie zmieni³ zdania do dzi¶. Nieufno¶æ w³adzy ko¶cielnej budzi³a natura maryjnych wizji – zdarzaj±cych siê niemal na ¿±danie – a tak¿e uwik³anie sprawy w lokalny konflikt miêdzy biskupem ordynariuszem i franciszkanami.

A ju¿ ca³kiem podejrzane musia³o siê wydawaæ, ¿e pod koniec lat 90. w nieodleg³ej wiosce trzem jej m³odym mieszkañcom mia³a siê ukazaæ twarz Chrystusa – tak jakby okolica pozazdro¶ci³a Medjugorie s³awy i dochodów. Jan Pawe³ II nigdy tam nie pojecha³, bo jego obecno¶æ w Medjugorie oznacza³aby, ¿e Ko¶ció³ instytucjonalny potwierdza ni± autentyczno¶æ objawieñ.

Odwiedzi³ natomiast maryjne sanktuaria w Fatimie i Lourdes. Fatima nabra³a dla papie¿a szczególnie mistycznego znaczenia. Zamach Agcy zdarzy³ siê dok³adnie w rocznicê pierwszego fatimskiego objawienia maryjnego – 13 maja. Papie¿ wierzy³, ¿e zawdziêcza swoje ocalenie – granicz±ce z cudem – Matce Bo¿ej. I ¿e mia³a ona decyduj±cy wp³yw na upadek komunizmu w naszej czê¶ci Europy (zapowiadany w tak zwanej tajemnicy fatimskiej) – wydarzenie historyczne, które te¿ mo¿na uznaæ za granicz±ce z cudem, nawet z perspektywy laickiej.

Francuskie sanktuarium maryjne w Lourdes dzia³a od 150 lat. Co roku odwiedza je 5 mln ludzi i co roku do specjalnej komisji medycznej zg³aszanych jest ¶rednio 35 cudownych uzdrowieñ. Tylko kilka doczeka siê gruntownego zbadania, przez 150 lat oko³o 70 uznano ostatecznie za cudowne. Komisjê tworz± lekarze i fachowcy zwi±zani ze s³u¿b± zdrowia, jej cz³onkami lub wspó³pracownikami mog± byæ ludzie innych wyznañ lub niewierz±cy.

Ustalono listê warunków, pod którymi mo¿na dany przypadek uznaæ za uzdrowienie niedaj±ce siê wyt³umaczyæ medycznie, czyli cud. Tak wiêc musi byæ pewno¶æ, jak± diagnozê postawiono pierwotnie i ¿e by³a prawid³owa; diagnoza powinna stwierdzaæ, ¿e choroba jest nieuleczalna przy obecnym stanie wiedzy medycznej; musz± byæ dowody, ¿e wyzdrowienie nast±pi³o w Lourdes; wyzdrowienie musi byæ natychmiastowe, ca³kowite i trwa³e (bez nawrotów choroby). Jak widaæ, Ko¶ció³ ustawi³ poprzeczkê wysoko. Na podobnej zasadzie Ko¶ció³ orzeka o prawdziwo¶ci wszelkich domniemanych cudów uzdrowieñ, a w przypadku cudownych objawieñ, czyli indywidualnych wizji, radzi siê nie tylko teologów, lecz psychologów i psychiatrów. I dlatego tak ma³o jest cudów potwierdzonych przez Ko¶ció³.

Przypadek siostry Marie Simon-Pierre prze¶lizn±³ siê przez to ucho igielne. U francuskiej zakonnicy sze¶æ lat temu zdiagnozowano nieuleczaln± chorobê Parkinsona. Postêpy choroby zmusi³y zakonnicê do pro¶by o zwolnienie z obowi±zków. Modli³a siê do zmar³ego papie¿a Wojty³y, który za ¿ycia te¿ chorowa³ na Parkinsona. Dok³adnie dwa miesi±ce po ¶mieci Jana Paw³a II objawy choroby ust±pi³y nagle i ca³kowicie. Siostra Maria napisa³a imiê papie¿a czytelnie, czego wcze¶niej nie potrafi³a. Mog³a wróciæ do normalnego ¿ycia i pracy na oddziale po³o¿niczym. Od 2 czerwca 2006 r. do koñca marca 2007 r., kiedy zakonnica opowiedzia³a swoj± historiê mediom, przypisuj±c uzdrowienie wstawiennictwu Jana Paw³a II, objawy choroby nie powróci³y.

Nim przypadek siostry w³±czono do akt procesu kanonizacyjnego papie¿a, musia³ on zostaæ prze¶wietlony przez ekspertów na podobnej zasadzie jak cuda z Lourdes. Ale Ko¶ció³ otacza takie dokumenty tajemnic±. Zachêca to do spekulacji. Niekiedy ocieraj± siê one o typowe my¶lenie spiskowe. Nie znaj±c dokumentacji, jedni postawili wiêc tezê, ¿e to nie by³ Parkinson, drudzy sugerowali, ¿e za cudem stoj± si³y konserwatywne w Ko¶ciele, którym zale¿y na odbudowie pozycji katolicyzmu w laickiej Francji. Sama siostra Maria nie sprawia³a w telewizji wra¿enia osoby manipulowanej czy manipuluj±cej na rozkaz Ko¶cio³a. Wygl±da³a po prostu na szczê¶liw±. Ta rado¶æ mog³a siê udzielaæ, ale chyba nie zagra¿a³a ¶wiecko¶ci Republiki.

Taka rado¶æ bywa ¼ród³em nadziei. Bywa, ¿e niewierz±cy je¿d¿± do Lourdes, gdy medycyna i nauka nie s± w stanie pomóc im lub ich najbli¿szym. Bywa tak¿e, ¿e wierz±cy trac± wiarê przez z³o i cierpienie. Mówi to co¶ istotnego bardziej o naszej psychice ni¿ o cudach, ale w³a¶nie dlatego lepiej nie zajmowaæ w tej kwestii zbyt twardego stanowiska. Nie widzê nic upokarzaj±cego w tym, ¿e cierpi±cy cz³owiek ima siê takich ¶rodków, których wcze¶niej w ogóle nie bra³ pod uwagê.

Ko¶ció³ potrzebuje cudów. Cuda nie musz± byæ widzialne. Wielu wspó³czesnych katolików za najwiêkszy cud uwa¿a wewnêtrzn± przemianê duchow± ku dobru. Kiedy s³ysz± o p³acz±cych pos±¿kach Maryi, uzdrowieniach od fotografii papie¿a po³o¿onej na brzuchu, reaguj± podobnie niechêtnie jak niewierz±cy racjonali¶ci – to ¶redniowiecze, religia jako magia, ¿er dla tabloidów. Dlatego Ko¶ció³ wspó³czesny tak oci±ga siê z akceptacj± miejsc i zdarzeñ przyci±gaj±cych t³umy na wie¶æ o domniemanym cudzie. Zarazem jednak Ko¶ció³ nie lekcewa¿y pobo¿no¶ci ludowej i masowych potrzeb religijnych.

S± ró¿ne wra¿liwo¶ci, dla wszystkich jest miejsce w Ko¶ciele. Nikt tu dzi¶ nie lustruje wspó³wyznawców, jaki maj± stosunek do cudów, objawieñ i zwi±zanej z nimi „cudownej” ko¶cielnej biurokracji. W koñcu nie jest to dogmatyczne serce wiary. Ko¶ció³ jest wspólnot± wykszta³ciuchów i analfabetów, dewotek i fundamentalistów. I taki twór okazuje siê zdolny do ¿ycia ju¿ dwadzie¶cia wieków, podczas gdy tyle innych miêdzynarodówek nie da³o rady. Czy to nie cud?

Wiêcej pod adresem http://www.polityka.pl/kraj/215384,1,po-co-te-cuda.read?backTo=http://www.polityka.pl/kraj/250269,1,pustka-po-papie.read#ixzz1bntmFWdt
Zapisane
east
Go¶æ
« Odpowiedz #43 : Pa¼dziernik 25, 2011, 16:15:21 »

Cytuj
I taki twór okazuje siê zdolny do ¿ycia ju¿ dwadzie¶cia wieków, podczas gdy tyle innych miêdzynarodówek nie da³o rady. Czy to nie cud?
Nie cud,tylko ¶wietny marketing. Choæby taki jak poni¿ej :

Cytuj
Matka Teresa z Kalkuty, opiekunka bezdomnych.(..) . Sta³a siê wrêcz twarz± Ko¶cio³a we wspó³czesnym ¶wiecie.

Nie "sta³a siê" , tylko j± uczynili the-model-of-the-year. A teraz kolej na Wojty³ê . Populizm i marketing, bo :
Cytuj
Ko¶ció³ nie lekcewa¿y pobo¿no¶ci ludowej i masowych potrzeb religijnych.
Zapisane
arteq
Go¶æ
« Odpowiedz #44 : Pa¼dziernik 25, 2011, 20:29:08 »

Arteq ale Ty pyta³e¶ o innowierców, a nie o "tych-samo-wierców" wiêc moja odpowied¼ by³a adekwatna.
Chodzi³o o liczebno¶ci. Liczby s± dosyæ klarownym i obrazowym podsumowaniem.

Z dotarciem na tak± imprezê nie ma problemu bo Ko¶cio³ów jest wszêdzie bez liku. Manifestowaæ swoje uwielbienie dla Idola mo¿na bez szczególnego wysi³ku, ale jako¶ ludzie nie widz± potrzeby. I bardzo dobrze, ¿e nie robi± z tego hucpy.
Nie myl faktów - wyra¼nie zaznaczy³em, ¿e chodzi o wyjazd na dan± uroczystosæ i do tego odnosi³em liczby. I jest wa¿nym, ¿e wyjazd na tak± uroczysto¶æ jest ju¿ jakim¶ wyzwaniem logistycznym i trzeba ponie¶æ sporo trudu i po¶wiêciæ wiele czasu - to ca³kiem co innego ni¿ spacerek do ko¶cio³a - to chyba nie podlega dyskusji.
I widzê, ¿e nie dostrzegasz prawdziwego sensu i celu udania siê na takie spotkanie - bo celem nie jest skandowanie imienia "Idola" tylko chêæ wspólnej modlitwy we wspólnocie. Zobaczenie "live" JPII by³o celem co najwy¿ej drugorzêdnym. 
Zapisane
Rafaela
Go¶æ
« Odpowiedz #45 : Pa¼dziernik 31, 2011, 21:11:48 »

                          PRZYJACIOLKA   PAPIERZA

Maciej Stañczyk | Onet.pl | 29 Kwiecieñ 2011 | Komentarze (510)

"Od pocz±tku mojej przyja¼ni z ksiêdzem Karolem Wojty³± pisa³am do niego, a raczej dla niego moje my¶li, bo mieli¶my tradycjê wspólnego rozmy¶lania po Mszy ¶w." – pisze Wanda Pó³tawska. Przyja¼ñ krakowskiej lekarki z papie¿em przetrwa³a piêædziesi±t piêæ lat.
Zaczyna ostro, od stwierdzenia, ¿e ¶wiat zanurzony jest w zbrodni przeciw ¿yciu. Mówi pewnym g³osem, dobitnie, wyra¼nie i naprawdê ostro – o mordowaniu nienarodzonych dzieci, o eksperymentach na embrionach, o grzechach kobiet, które decyduj± siê na aborcjê i wpuszczaj± do "swojego ¶wiêtego sanktuarium" byle kogo. O grzechach mê¿czyzn, którzy nie szanuj± swojego nasienia, pozwalaj±, a nawet nalegaj± by kobiety usuwa³y niechciane ci±¿e. Kiedy tak mówi odnosi siê wra¿enie, ¿e swoim wzrokiem ¶widruje osoby siedz±ce w pierwszych rzêdach. Kiedy tak mówi ludzie siedz± w milczeniu.

Jest ich kilkaset, w ró¿nym wieku, i mê¿czyzn, i kobiet, mniej wiêcej po równo. Kilkaset osób wype³ni³o salê Wy¿szego Seminarium Duchownego w Bydgoszczy i w ca³kowitym milczeniu s³ucha tego, co mówi Wanda Pó³tawska.

- Nie wiem, czego pañstwo ode mnie oczekujecie, ale ja przysz³am, ¿eby przypomnieæ wam o waszych zobowi±zaniach – zaczê³a Wanda Pó³tawska. Pó¼niej przez czterdzie¶ci piêæ minut mówi³a o aborcji, antykoncepcji, zap³odnieniu in vitro. Ani razu nie spojrza³a w kartkê, ani raz jej g³os siê nie za³ama³. Mimo swoich dziewiêædziesiêciu ju¿ lat mówi³a pewnie i dobitnie. I naprawdê ostro.

Pos³uchaæ o ¶wiêtym

W Bydgoszczy wydaje siê, ¿e ludzie przyszli pos³uchaæ jednak czego¶ innego. Chcieli poznaæ, choæ przez chwilê pobyæ z kim¶, kto osobi¶cie zna³ Jana Paw³a II, kto przyja¼ni³ siê z papie¿em, kto by³ dla niego jak siostra. Ale Wanda Pó³tawska na spotkaniach nie opowiada o swojej przyja¼ni z Ojcem ¦wiêtym. Mówi jedynie, ¿e mia³a przywilej znaæ papie¿a, rozmawiaæ z nim, przebywaæ w jego towarzystwie. Nic wiêcej. Z dziennikarzami te¿ na ten temat nie chce rozmawiaæ.

- Te spotkania s± po to, ¿eby u¶wiadomiæ ludziom, ¿e zanurzeni s± w grzechu, najciê¿szym. ¯eby wreszcie przypomnieæ o naukach papie¿a. Bo Polacy nie znaj± s³ów, nie znaj± nauk g³oszonych przez naszego Ojca ¦wiêtego – rozpoczyna swoje bydgoskie spotkanie Wanda Pó³tawska.

Takich spotkañ ma naprawdê wiele. Mimo swojego wieku, trzyma siê doskonale. I wci±¿ podró¿uje, wci±¿ spotyka siê z wiernymi, ze swoimi czytelnikami. W Chojnicach, Rzeszowie, w Tychach.

- Niesamowita kobieta, jaka energia od niej bije, jaka ¿yciowa m±dro¶æ – mówi wyra¼nie zachwycona Pó³tawsk± kobieta, która siedzia³a obok mnie na sali bydgoskiego seminarium duchownego.
Ona

Rzeczywi¶cie ¿yciorysem Wandy Pó³tawskiej mo¿na obdarowaæ kilka osób. Urodzi³a i wychowa³a siê w Lublinie, w domu bez bogactwa, ale z silnie zakorzenion± wiar±, g³êboko maryjn±.

"Ojciec by³ czcicielem Matki Bo¿ej. W domu zawsze by³a w rogu pokoju Jej statua, przed któr± on siê modli³ i ¶piewa³ pie¶ni maryjne; a tak¿e chodzi³ ze mn± po lasach, ¿eby dla Niej przynosiæ ¶wie¿e kwiaty" – napisa³a Wanda Pó³tawska w swoich "Beskidzkich rekolekcjach".

Za punkt zwrotny w swoim ¿yciu, jak wielu jej rówie¶ników uzna³a wojnê. "To co by³o przedtem, jakby siê nie liczy³o" – pisa³a o 1939 roku. Ju¿ we wrze¶niu rzuci³a siê w wir aktywno¶ci, by³a kurierk± Zwi±zku Walki Zbrojnej, sanitariuszk±. W koñcu zosta³a aresztowana przez hitlerowców. Trafi³a do obozu w Ravensbruck, gdzie hitlerowcy dokonywali na jej ciele eksperymentów medycznych.

"Wydawa³o mi siê, ¿e nie ma ju¿ nic, na czym mo¿na by siê oprzeæ, ¿eby odnale¼æ cz³owieka. Jeszcze g³êbiej nabra³am wstrêtu do ludzi, do kobiet, do niektórych z nas, gdy rozszerzonymi ze zdumienia oczami patrzy³am na obrzydliwe sceny lesbijskich rzekomych »mi³o¶ci«, kiedy to ludzkie cia³o w tej scenerii wci±¿ pope³nionych zbrodni sta³o na us³ugach czego¶, co w samej swej istocie wydawa³o siê sprzeczne ze wszystkim, co mog³oby byæ piêkne" – pisze w swoich wspomnieniach Pó³tawska.

Takiego radykalizmu w kwestii homoseksualistów, aborcji, antykoncepcji, czy zap³odnienia in vitro Pó³tawska nie porzuci³a nigdy. Nie brakuje równie¿ odwa¿nych opinii, wed³ug których Pó³tawska swoim radykalizmem zara¿a³a Jana Paw³a II.

"Od pocz±tku mojej przyja¼ni z ksiêdzem Karolem Wojty³± pisa³am do niego, a raczej dla niego moje my¶li, bo mieli¶my tradycjê wspólnego rozmy¶lania po Mszy ¶w." – pisze Pó³tawska.

Historia przyja¼ni

Z Karolem Wojty³± Pó³tawska poznaje siê w latach piêædziesi±tych, w Krakowie. On jest ju¿ ksiêdzem, ona lekarzem psychiatr±. Wersji pierwszego spotkania jest kilka. Jedna mówi o spowiedzi, któr± ksi±dz Wojty³a mia³ udzieliæ Pó³tawskiej, druga o spotkaniu na pielgrzymce lekarzy do Czêstochowy. Sama Pó³tawska, w wywiadzie udzielonym ks. Adamowi Bonieckiego z "Tygodnika Powszechnego" powiedzia³a, ¿e "po³±czy³a ich walka z aborcj±", bo po³owa lat piêædziesi±tych to czas, kiedy komunistyczne w³adze bior± siê za liberalizacjê prawa dotycz±cego usuwania ci±¿y.

"Ko¶ció³ musia³ na to zareagowaæ. On (czyli Karol Wojty³a) zareagowa³ od razu, ja zajmowa³am siê tym wcze¶niej" – mówi Wanda Pó³tawska.

Ksiêdza i lekarkê po³±czy³a te¿ mi³o¶æ do gór, do pieszych wêdrówek. Wspólnie, razem z mê¿em Wandy Pó³tawskiej, Andrzejem-filozofem wyje¿d¿aj± regularnie na górskie wyprawy. W³a¶nie na tych wyprawach cementuje siê przyja¼ñ miêdzy Pó³tawskimi a przysz³ym papie¿em. To przyja¼ñ, która przetrwa³a ponad pó³ wieku.

Jak za¿y³a by³a to znajomo¶æ mo¿na przekonaæ siê bior±c do rêki "Beskidzkie rekolekcje", ksi±¿kê któr± Wanda Pó³tawska napisa³a w 2008 roku. To blisko sze¶æset stron wspomnieñ z ró¿nych etapów ¿ycia Pó³tawskiej, ale osi± ksi±¿ki s± spotkania z Ojcem ¦wiêtym. Mnóstwo tam te¿ zdjêæ Pó³tawskich w towarzystwie papie¿a. S± fotografie Karola Wojty³y na komunii ¶wiêtej córki Pó³tawskich, s± zdjêcia wnuków Pó³tawskich, którzy k±pi± siê w fontannie podczas wakacji w Castel Gandolfo.

Jest wreszcie niezliczona ilo¶æ korespondencji, któr± latami prowadzi³a Wanda Pó³tawska z papie¿em. Odrêcznie pisane listy Jana Paw³a II podpisywane s± skrótem "Br" czyli brat. Bo Karol Wojty³a traktowa³ Wandê Pó³tawsk±, jak swoj± siostrê. Modli³ siê za ni±. Prosi³ o modlitwê Ojca Pio, gdy u Pó³tawskiej onkolodzy znajduj± guz i chc± j± operowaæ. Ale po modlitwach Ojca Pio Pó³tawska unika operacji. Zdrowie wraca do normy.

Burza

Kiedy kilka lat temu "Beskidzkie rekolekcje" trafiaj± do ksiêgarñ wywo³uj± prawdziw± burzê. W Watykanie nie zapad³y jeszcze decyzje o beatyfikacji Jana Paw³a II, a w³oscy dziennikarze sugeruj±, ¿e opublikowane przez Pó³tawsk± listy papie¿a, to zaledwie u³amek korespondencji, której nie zna watykañska komisja beatyfikacyjna. Przez to wy¶wiêcenie Jana Paw³a II mo¿e siê opó¼niæ.

Ko¶ció³ dzieli siê na zwolenników i przeciwników Pó³tawskiej. Do tych drugich zalicza siê m.in. kardyna³ Stanis³aw Dziwisz, który zarzuca lekarce, ¿e w swojej ksi±¿ce "przedstawia siê jako kto¶ wa¿ny", a w rzeczywisto¶ci "nie jest jedyn± osob±, któr± tak d³uga za¿y³o¶æ ³±czy³a z Karolem Wojty³±". Pó³tawska broni siê, ¿e Ojca ¦wiêtego zna³a ponad pó³ wieku, a on sam nie pozwoli³ jej spaliæ listów.

W "Beskidzkich rekolekcjach" pisze: "Przed spodziewan± ju¿ ¶mierci± Ojca ¦wiêtego zapyta³am go, czy spaliæ te notatki. Odpowiedzia³ "szkoda". Ale jednak waha³am siê. Dosta³am jednak odpowied¼ od spowiednika: "Dzieje ¶wiêtego nale¿± do ludzi, nie s± prywatn± w³asno¶ci±" – nale¿± do Ko¶cio³a. S± one jednak bardzo prywatne i zasadniczo wola³abym, aby siê ukaza³y po mojej ¶mierci; jednak przekonano mnie – wiêc uleg³am".

W przeddzieñ beatyfikacji Jana Paw³a II ksi±¿ka Pó³tawskiej nie budzi ju¿ emocji, w mediach trudno szukaæ wywiadów z ni± sam±, trudno szukaæ wspomnieñ o przyja¼ni lekarki z papie¿em. Chc± ich s³uchaæ setki ludzi, którzy przychodz± na spotkania z Pó³tawsk±. Ona sama woli jednak mówiæ o czym¶ innym.

***

Korzysta³em z ksi±¿ki "Beskidzkie rekolekcje" autorstwa Wandy Pó³tawskiej, wydanej nak³adem Edycji ¦wiêtego Paw³a, ksi±¿ki "Brat Karol, siostra Wanda" Aleksandry Klich, wywiadu jakiego Wanda Pó³tawska udzieli³a "Tygodnikowi Powszechnemu" oraz obejrza³em film "Du¶ka" w re¿yserii Wandy Ró¿yckiej-Zborowskiej.

http://religia.onet.pl/publicystyka,6/przyjaciolka-papieza,179,page1.html

::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::.

                                                                Wykorzystywaæ ¿ycie jak Karol Wojty³a

ks. Ireneusz Skubi¶ | Niedziela | 29 Kwiecieñ 2011 | Komentarze (5)


Z kard. Józefem Glempem, prymasem seniorem, o ¿yciu Jana Paw³a II i jego s³u¿bie Ko¶cio³owi Chrystusowemu rozmawia ks. inf. Ireneusz Skubi¶
Kard. Józef Glemp i ks. inf. Ireneusz Skubi¶ podczas rozmowy o ¶wiêtym ¿yciu ks. Karola Wojty³y, Warszawa, 12 kwietnia 2011 r.

KS. INF. IRENEUSZ SKUBI¦: Nale¿y Ksi±dz Kardyna³ do tych szczê¶liwych ludzi, którzy od lat patrzyli na ¿ycie i pracê biskupa, arcybiskupa i kardyna³a Karola Wojty³y, a pó¼niej na pontyfikat Ojca ¦wiêtego Jana Paw³a II. Jak, w oczach Ksiêdza Prymasa, kszta³towa³ siê obraz ¶wiêto¶ci ¿ycia Karola Wojty³y?

KARD. JÓZEF GLEMP: Tak, mia³em to szczê¶cie, ¿e spotyka³em przysz³ego Papie¿a dosyæ czêsto, np. w parafiach podczas wizytacji, w górach, we wspólnych podró¿ach samochodem lub helikopterem. Oczywi¶cie, moja znajomo¶æ z nim nie równa siê znajomo¶ci, jak± mog± siê poszczyciæ ksiê¿a krakowscy czy pó¼niejsi kardyna³owie: Franciszek Macharski lub Stanis³aw Dziwisz, niemniej jako sekretarz prymasa Wyszyñskiego, potem jako biskup na Warmii i prymas Polski mia³em mo¿no¶æ ¶ledziæ ¿ycie Karola Wojty³y – Jana Paw³a II. Nie dane mi by³o tylko s³uchaæ jego wyk³adów na KUL-u. Z polecenia kard. Wyszyñskiego je¼dzi³em czasem do Krakowa, gdzie mog³em go obserwowaæ tak¿e podczas wizytacji parafialnych i przy pracy z ksiê¿mi biskupami na rzecz Ko¶cio³a w Polsce – my¶lê tu o konferencjach Episkopatu Polski, o pracy nad listami pasterskimi itp. Miejscem takiej pracy by³ Sekretariat Episkopatu, jak i Sekretariat Prymasa Polski.

Nie my¶la³em wtedy jeszcze o jego ¶wiêto¶ci, ale dostrzega³em, ¿e jest to cz³owiek ogromnie skupiony, dobry, ¿e potrafi byæ pogodny i dla ka¿dego ma u¶miech, a jednocze¶nie jest na bie¿±co z problemami ¿ycia w ówczesnej Polsce. To by³a znakomita osobowo¶æ, bardzo oddana Ko¶cio³owi, któr± siê w nim wyczuwa³o.

Kszta³towanie siê ¶wiêto¶ci u Karola Wojty³y to wielki temat, a tak¿e tajemnica. Widzia³em, jak odprawia Mszê ¶w., jak zatopiony jest w Eucharystii. Widzia³em go rozmodlonego... Kiedy¶, podczas pewnej wspólnej podró¿y samochodem z Krakowa do Warszawy, widzia³em, ¿e cierpi na ból g³owy. Odrzuci³ jednak propozycjê podania pigu³ki...

Wiedzia³em, ¿e duszpasterstwo jako troska o zbawienie ludzi jest w nim ci±gle obecne. Nie szczêdzi³ czasu na wizytacje i na spotkania z lud¼mi, a jednocze¶nie potrafi³ siê zag³êbiaæ w ogromne przestrzenie filozoficzne lub teologiczne. My¶lê, ¿e niektóre tematy dojrzewa³y w nim w czasie rozmów, przejazdów i modlitw.

Opowiada³ ¶p. bp Stefan Bare³a, ¿e kiedy abp August Hlond, który pochodzi³ ze ¦l±ska, zosta³ kardyna³em, jego brat wykrzykn±³: "Gustlik, ale¶ sztajgn±³!" (ale¿ awansowa³e¶!). Czy "sztajgniêcie" kard. Wojty³y a¿ na o³tarze nie zaskakuje Eminencji?

Gdy dzisiaj analizujê ¿ycie kard. Wojty³y, potem papie¿a Jana Paw³a II, przyznam, ¿e mnie to nie zaskakuje. To "sztajgniêcie" by³o w jego przypadku naturalne, rozwija³o siê bardzo regularnie. Obdarzony by³ przez Pana Boga niepospolitymi zdolno¶ciami intelektualnymi i sz³y za tym wielkie dary ³aski, które potrafi³ wykorzystaæ. Jego pracowito¶æ, wykorzystanie ka¿dej chwili je¿eli nie na pracê twórcz±, to na modlitwê, z której czerpa³ nies³ychan± energiê! Mo¿na to by³o obserwowaæ tak¿e w jego wypowiedziach, licznych pismach i odezwach. U kard. Wojty³y by³ ci±g³y wzrost, to by³a praca i wspó³praca z darami, które otrzyma³ od Pana Boga i konsekwentnie rozwija³. Ta ¶wiêto¶æ mog³a rzeczywi¶cie s³u¿yæ jako wzór do na¶ladowania, jako zachêta do wspó³pracy z ³ask± Bo¿±.
Jak w oczach Ksiêdza Prymasa wygl±da³y relacje kard. Wojty³y z biskupami, profesorami, z ksiê¿mi?

Na tle kard. Wyszyñskiego i Episkopatu Polski kard. Wojty³a by³ zawsze cz³owiekiem wyciszonym, skupionym, niewybijaj±cym siê. Przywódc± by³ kard. Wyszyñski, kard. Wojty³a by³ jakby w cieniu. Sk±din±d wiedzieli¶my, ¿e to jest potê¿ny intelekt, ¿e on zw³aszcza na Soborze Watykañskim II odgrywa³ ogromn± rolê i ¿e jego wk³ad w my¶l i dokonania Episkopatu jest wielki. Ale optycznie to siê nie zaznacza³o.

Jednak czuli¶my, ¿e jest to osobowo¶æ nieprzeciêtna, szczególnie ¿e potem coraz bardziej stwierdzali¶my jego rozmodlenie, jego umi³owanie liturgii, skupienie i takie ludzkie zwracanie siê do ka¿dego cz³owieka – my¶lê o nas, którzy byli¶my jeszcze studentami, czy potem, gdy by³em sekretarzem kard. Wyszyñskiego. Zawsze wielka uprzejmo¶æ, uwaga skierowana na cz³owieka, wybieganie my¶l±, co kto¶ ma jeszcze do powiedzenia, i bardzo intuicyjna relacja ze swoim rozmówc±.

My¶lê, ¿e kard. Wojty³a zna³ swoich kap³anów, a ci, których spotka³em, nie taili mi³o¶ci do swego biskupa. Z relacji kap³anów studentów wiem, ¿e sk³ania³ ich do poszukiwania. Jego wyk³ady z etyki wymaga³y uwagi. Lubi³ uczelniê.

Jak mo¿na nakre¶liæ relacje miêdzy dwoma wielkimi osobowo¶ciami – kard. Wyszyñskim, który by³ "prince" Ko¶cio³a w Polsce, a bardzo mu bliskim kard. Wojty³±?

Obaj kochali Ko¶ció³. To by³o punktem styku i jednocze¶nie kluczem do zrozumienia tego, ¿e ci dwaj wielcy ludzie potrafili siê uzupe³niaæ, potrafili ze sob± wspó³pracowaæ, a nie ¶cieraæ siê. Kard. Wojty³a kocha³ i rozumia³ Ko¶ció³ bardziej ni¿ ci, którzy próbowali kard. Wyszyñskiemu nieraz doradzaæ. Kardyna³owie dzielili siê prac± – kard. Wojty³a bardziej udziela³ siê na zewn±trz Ko¶cio³a, zw³aszcza za granic± (Watykan i Polonia), a kard. Wyszyñski bardziej pilnowa³ spraw Ko¶cio³a w Polsce. I to by³o bardzo potrzebne, bo ka¿dego dnia co¶ siê w kraju zmienia³o, by³y ró¿ne sytuacje tworzone przez rz±dz±c± partiê i trzeba by³o czuwaæ, a kard. Wojty³a móg³ bardziej anga¿owaæ siê w zagadnienia ¶wiatowe, udzielaæ siê w kongregacjach watykañskich i po¶wiêcaæ analizom filozoficznym.

W 1978 r. kard. Wojty³a wyg³osi³ niezwykle mocne s³owo podczas procesji Bo¿ego Cia³a w Krakowie. By³ wtedy podobny w swej wypowiedzi do kard. Wyszyñskiego...

Nie znam tych ostatnich kazañ kard. Wojty³y, ale wiem, ¿e przez wspó³pracê dojrzewa³a wspólna my¶l odpowiadaj±ca okoliczno¶ciom, w jakich znajdowa³ siê Ko¶ció³ w Polsce – st±d podobne tre¶ci przekazu. Episkopat by³ bardzo zjednoczony, a przeciwno¶ci raczej te same. Obydwaj kardyna³owie zgadzali siê, gdy chodzi o sposób i metodê, o argumenty, które trzeba by³o wysuwaæ. To wa¿ne spostrze¿enie, ¿e ich wypowiedzi by³y bardzo zbli¿one.

Pocz±wszy od pierwszej pielgrzymki papieskiej, poprzez kolejne Eminencja by³ blisko Jana Paw³a II – wszystkie wizyty (oprócz pierwszej w 1979 r.) odbywa³y siê za prymasostwa Ksiêdza Kardyna³a. Czy zauwa¿a³ Ksi±dz Kardyna³ wtedy ten niezwyk³y zwi±zek Papie¿a z Bogiem?

Wiêcej uwagi skupiali¶my chyba wtedy na zewnêtrznych przejawach pielgrzymek ni¿ na postawie Papie¿a. Charakterystyczny by³ przecie¿ strach, obawy i ostrze¿enia, by w spotkaniach z Papie¿em nie uczestniczyæ t³umnie, bo to niebezpieczne. W miejscach, do których Papie¿ przybywa³, trzeba by³o czêsto znale¼æ jak±¶ wspóln± p³aszczyznê porozumienia miêdzy wojewod± z nadania w³adzy komunistycznej a biskupem. Tego typu prac by³o du¿o.

Papie¿ by³ wtedy bardzo przejêty Ojczyzn±, w której dostrzega³ potrzebê i symptom odrodzenia. Wiedzia³, ¿e jego s³owa bêd± pada³y na bardzo podatny grunt – st±d m.in. jego modlitwa do Ducha ¦wiêtego, co zreszt± znalaz³o swój fina³ po 20 latach w stwierdzeniu o wys³uchaniu papieskiej pro¶by.

Gdy chodzi o postawê pastersk± Papie¿a – wszyscy: biskupi, kap³ani, wierni mogli¶my podziwiaæ jego oddanie ludziom. Szed³ ze s³owem, które nios³o zbawienie, ale i odrodzenie w sferze doczesno¶ci. Cz³owiek musia³ siê poderwaæ do tego, ¿eby staæ siê godny w cz³owieczeñstwie. Na godno¶ci ludzkiej opiera siê ca³a duchowo¶æ. Papie¿ umia³ siê cieszyæ z prostych rzeczy. Umia³ rozmawiaæ z rzeszami ludzi. Jego pogodny nastrój budzi³ ufno¶æ. Pasterska gorliwo¶æ przejawia³a siê w tym, ¿e konsekwentnie wype³nia³ swój program, niezale¿nie od stanu zmêczenia. To by³o oddawanie siebie – najznakomitszy rys duchowo¶ci, któr± mogli¶my obserwowaæ podczas wszystkich jego pielgrzymek.

                                                                                        c.d.n
 
« Ostatnia zmiana: Listopad 01, 2011, 22:51:43 wys³ane przez Rafaela » Zapisane
Rafaela
Go¶æ
« Odpowiedz #46 : Listopad 01, 2011, 22:53:25 »

Z zachowania Ojca ¦wiêtego wynika³o, ¿e modli³ siê tak¿e wtedy, gdy nie porusza³ wargami, np. gdy co¶ obserwowa³, gdy by³ pogodny i u¶miechniêty. Jednak niezwyk³ym obcowaniem z Panem Jezusem by³a dla niego Eucharystia...

Eucharystia dla Ojca ¦wiêtego by³a prze¿yciem szczególnym, zarówno wtedy, kiedy odprawia³ j± w swojej kaplicy, jak i wtedy, gdy j± celebrowa³ dla milionowej rzeszy wiernych. Jego celebracja na wielkich stadionach, na wielkich placach pozwala³a wchodziæ Chrystusowi w ¿ycie wspólnoty wiernych, czas i przestrzeñ stawa³y siê przenikniête misterium paschalnym. Te wielkie Msze ¶w. z Ojcem ¦wiêtym jako nadprzyrodzone wydarzenia zanurza³y siê w zwyczajno¶ci ziemskiej. Prze¿ycia samego Papie¿a najlepiej mo¿na by³o zauwa¿yæ, gdy z czasem ulega³ niedomaganiom fizycznym. Wydawa³o siê, ¿e podejmuje nieludzki wysi³ek, aby oddawaæ cze¶æ pojawiaj±cej siê na o³tarzu Postaci eucharystycznej. Chcê tu tak¿e wspomnieæ o adoracji. Ka¿dy posi³ek u Ojca ¦wiêtego koñczy³ siê przej¶ciem do kaplicy i adoracj±. I jeszcze – trzecia pielgrzymka do Polski, i stacje Kongresu Eucharystycznego. Wiem, ¿e Papie¿ cieszy³ siê z tego akcentu eucharystycznego w wielu miastach.

Wydaje siê, ¿e Ojciec ¦wiêty budowa³ ideê patriotyzmu, umi³owania Ojczyzny, nie tylko w sensie politycznym, ale duchowym, religijnym. Patriotyzm w jego wydaniu to by³a cnota chrze¶cijañska.

::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::


                                                  Benedykt XVI og³osi³ Jana Paw³a II b³ogos³awionym

MW | PAP | 1 Maj 2011


Podczas mszy beatyfikacyjnej na placu ¶wiêtego Piotra papie¿ wyg³osi³ po ³acinie formu³ê beatyfikacji:

"Spe³niaj±c pragnienie naszego brata Agostino kardyna³a Valliniego, naszego wikariusza generalnego dla diecezji Rzymu, wielu innych braci w episkopacie oraz licznych wiernych, po zasiêgniêciu opinii Kongregacji Spraw Kanonizacyjnych nasz± w³adz± apostolsk± zgadzamy siê, aby Czcigodny S³uga Bo¿y Jan Pawe³ II, papie¿, od tej chwili nazywany by³ b³ogos³awionym, a jego ¶wiêto obchodzone mog³o byæ w miejscach i zgodnie z regu³ami ustalonymi przez prawo 22 pa¼dziernika ka¿dego roku. W imiê Ojca i Syna i Ducha ¦wiêtego".

Benedykt XVI og³asza Jana Paw³a II b³ogos³awionym

Wcze¶niej kardyna³ Vallini odczyta³ sylwetkê kandydata na o³tarze.


Papie¿ tê cnotê ogromnie pog³êbi³ i pokaza³ ca³emu ¶wiatu, jak mo¿na j± realizowaæ. By³ oddany Ko¶cio³owi na ca³ym ¶wiecie i nie mo¿na powiedzieæ, ¿e co¶ zaniedbywa³. Dla niego mieszkaniec Afryki, Azji, Ameryki Po³udniowej czy Europy to by³ cz³owiek zorientowany ku zbawieniu. Czyni³ wszystko, by mu ten jego cel wyja¶niaæ, by otoczyæ go klimatem Bo¿ym. A jednocze¶nie nie zaniedba³ mi³o¶ci do w³asnej Ojczyzny. Mi³o¶æ do Krakowa, do Polski, do Warszawy, do sanktuariów polskich nie uszczupla³a mi³o¶ci, któr± mia³ wobec Ko¶cio³a powszechnego. Da³ przyk³ad prawdziwego patriotyzmu, pokaza³, ¿e mi³o¶æ w³asnej Ojczyzny nie koliduje z mi³o¶ci± do wszystkich ludzi. To u Papie¿a mo¿emy dobrze odczytywaæ i uczyæ siê.

Ksi±dz Prymas mia³ na pewno osobiste relacje z Janem Paw³em II, rozmowy z nim w cztery oczy. Jak Eminencja czu³ siê w jego obecno¶ci?

Zawsze czu³em siê bardzo naturalnie, a Jan Pawe³ II odnosi³ siê do mnie z zaufaniem. By³y to rozmowy papie¿a z biskupem. Wiedzieli¶my, Komu s³u¿ymy i do czego d±¿ymy. Je¿eli rozmowy dotyka³y tematów trudnych, to Papie¿ wyja¶nia³ je na tyle, na ile zna³ kontekst, ale jednocze¶nie zawsze wys³uchiwa³ tego, co mówi±cy ma do powiedzenia pod wp³ywem okoliczno¶ci, jakie ten problem stwarza³. Rozmowy by³y buduj±ce, nigdy szokuj±ce. Odbywa³y siê czêsto podczas posi³ku – Papie¿ czêsto zaprasza³ na obiad czy kolacjê, by³y to tzw. posi³ki robocze. Papie¿ cieszy³ siê, je¿eli przed³o¿y³em mu pisemnie, co chcia³bym poruszyæ. Ceni³ to sobie. Rzuci³ okiem i to wystarcza³o, by wiedzia³, o czym bêdzie mowa. Rozmowy z Papie¿em dotyczy³y tego, co Ko¶ció³ mo¿e daæ ludziom – czyli pokój, otwarcie siê na S³owo, na prawdê Bo¿±, na przyjêcie Chrystusa. Ojciec ¦wiêty nie bawi³ siê w jak±¶ politykê. Jego linia by³a jasna: Ko¶ció³ musi pilnowaæ Ewangelii. To najprostsze ujêcie. Oczywi¶cie, rozk³ada³o siê to na wiele czynników: jak podejm± to kap³ani, Akcja Katolicka, Ruch ¦wiat³o-¯ycie czy inne. Ale wizja g³ówna zawsze by³a taka: Ko¶ció³, w którym ¿yje Jezus Chrystus i za który on jako papie¿ odpowiada wspólnie z biskupami, to nasza wspólna troska. "Res nostra agitur" – chodzi o nasz± Bo¿± sprawê, o to, ¿e my jeste¶my w ni± w³±czeni ca³± nasz± istot±.

Jak Eminencja opisa³by s³u¿bê Ko¶cio³owi w Polsce w pontyfikacie Jana Paw³a II?

Papie¿ doskonale zna³ cz³owieka, zna³ mo¿liwo¶ci jego doskonalenia siê w ramach sumienia i odpowiedzialno¶ci. Zna³ te¿ psychikê Polaków. Ale przede wszystkim widzia³ w cz³owieku chrze¶cijanina, widzia³ Chrystusa, który w nim ro¶nie. I dlatego z wielk± przyja¼ni± i nadziej± zwraca³ siê szczególnie do m³odzie¿y, która ze swej natury jest bardzo ch³onna. Pamiêtam, podczas jednej z uroczysto¶ci, kiedy Papie¿ przechodzi³ w¶ród t³umów, widzia³em, jak ochrona papieska zas³ania³a grupê m³odych, bo czas nagli³, a by³o powszechnie wiadome, ¿e gdy Papie¿ ich zobaczy, spontanicznie bêdzie do nich pod±¿a³. Jego cech± charakterystyczn± by³o nastawienie do cz³owieka. Obojêtnie, czy to by³o dziecko, cz³owiek biedny, polityk, uczony – to by³ cz³owiek, droga Ko¶cio³a.

Ksi±dz Prymas patrzy³ te¿ na Jana Paw³a II coraz bardziej s³abego fizycznie. Czy my¶la³ Eminencja, co bêdzie, gdy Papie¿a zabraknie?

To by³y ludzkie lêki, które towarzysz± cz³owiekowi, kiedy siê widzi, ¿e osoba dla nas bardzo wa¿na i droga s³abnie. Przypominam te¿ sobie, jak Papie¿ mówi³, ¿e jest coraz starszy, ¿e jest krok bli¿ej narodzenia dla nieba. To by³o piêknie powiedziane. Ale przy tej s³abo¶ci, pomijaj±c swe u³omno¶ci fizyczne, podejmowa³ ogromny wysi³ek, inspirowany wielk± mi³o¶ci± do Boga i cz³owieka. I tutaj mo¿na chyba najbardziej zauwa¿yæ ¶wiêto¶æ Papie¿a, który nie lêka³ siê, ¿e mo¿e byæ ¼le odbierany wizualnie, telewizyjnie, ale chcia³ ca³ym sob± byæ swoim przekazem.

Jan Pawe³ II odszed³ do domu Ojca. Potem by³ niezwyk³y pogrzeb i spontaniczne wo³anie: "Santo subito!". Czy zdziwi³o ono Ksiêdza Prymasa?

Okrzyk "¦wiêty od zaraz!" nie zdziwi³ mnie, by³ wa¿nym sygna³em powszechnego przekonania o ¶wi±tobliwym ¿yciu Jana Paw³a II. Tak¿e po mêczeñskiej ¶mierci ks. Jerzego Popie³uszki pojawia³y siê g³osy o przyspieszenie procesu. Ja równie¿ nie mia³em w±tpliwo¶ci co do ¶wiêto¶ci naszego Papie¿a. Przejêty by³em tylko trosk± o ogrom pracy nad przebadaniem ca³ej spu¶cizny wielkiego pontyfikatu, jaka potrzebna jest przy procesie beatyfikacyjnym. Proces ten nie polega na emocjach. Ko¶ció³ jest bardzo racjonalny, buduje na pewnej logice wiary. Wiedzia³em, ¿e Jan Pawe³ II jest ¶wiêty, ale i to, ¿e na formalne og³oszenie tego musimy jeszcze czekaæ.

Na uroczysto¶ciach 100-lecia Papieskiego Instytutu Polskiego w Rzymie powiedzia³ Ksi±dz Prymas, ¿e beatyfikacja Jana Paw³a II to polskie Westerplatte. Czy móg³by Eminencja rozwin±æ to porównanie?

Jan Pawe³ II na Westerplatte odniós³ fakt obrony tego miejsca do ka¿dego wierz±cego i do jego stosunku wobec odpowiedzialno¶ci za swoje czyny, za obronê prawdy. Powiedzia³, ¿e "ka¿dy ma swoje Westerplatte, gdzie nie wolno zdezerterowaæ". Mia³em tu na my¶li, ¿e nie wolno uciekaæ od trudnych obowi±zków. Papie¿ da³ tego przyk³ad i to winno pozostaæ w nas. Nie unikaæ trudno¶ci. Je¿eli s± one zwi±zane z jakim¶ ¶wiadectwem prawdzie, to trzeba staraæ siê stawiæ im czo³a i wprowadzaæ dobro w ¿ycie. Westerplatte zatem – to odpowiedzialno¶æ. I my¶lê, ¿e beatyfikacja Jana Paw³a II nak³ada na nas obowi±zek modlitwy do niego, ale tak¿e przygl±dania siê, jak on, b³ogos³awiony, podejmowa³ trudne ¿yciowe zadania.

http://religia.onet.pl/publicystyka,6/wykorzystywac-zycie-jak-karol-wojtyla,180,page1.html
« Ostatnia zmiana: Listopad 03, 2011, 10:16:31 wys³ane przez Rafaela » Zapisane
Rafaela
Go¶æ
« Odpowiedz #47 : Listopad 15, 2011, 21:17:43 »

Ks. Adam Boniecki  urodzi³ siê w 1934 roku.

Studiowa³ filozofiê na Wydziale Teologicznym Uniwersytetu Warszawskiego i na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim. Cz³onek zespo³u „Tygodnika Powszechnego” od 1964 roku. Duszpasterz akademicki przy uniwersyteckim ko¶ciele ¶w. Anny. Zadebiutowa³ w Znaku ksi±¿k± Rozmowy niedokoñczone (1971). W latach 1972-1974 przebywa³ we Francji, gdzie zapozna³ siê z ¿yciem Ko¶cio³a posoborowego. Te do¶wiadczenia zaowocowa³y ksi±¿k± pt. Notes.
 W 1979 roku Jan Pawe³ II wezwa³ ks. Bonieckiego do Rzymu i powierzy³ mu zorganizowanie polskiej edycji „L’Osservatore Romano”. Kierowa³ ni± do 1991 roku. W roku 1983 ukaza³o siê opracowane przezeñ Kalendarium ¿ycia Karola Wojty³y.
Wyda³ te¿ trzytomowy Notes rzymski – zapis pracy ponad dziesiêcioletniej pracy przy Stolicy Apostolskiej.
 W 1993 roku zosta³ prze³o¿onym generalnym Zgromadzenia Ksiê¿y Marianów. Od lipca 1999 roku redaktor naczelny „Tygodnika Powszechnego”.

http://www.znak.com.pl/osoba,nazwa,122,Boniecki%20Adam

...

ks. Adam Boniecki

                                                               Kalendarium ¿ycia Karola Wojty³y

ISBN: 83-7006-834-0
wyd.: Wydawnictwo ZNAK 2010

Wprowadzenie

Pomys³ napisania tej ksi±¿ki skrystalizowa³ siê na zebraniu redakcji „Tygodnika Powszechnego”, miesiêcznika „Znak” i wydawnictwa Znak w listopadzie 1978 roku, czyli niespe³na w miesi±c po wyborze arcybiskupa krakowskiego kardyna³a Karola Wojty³y na Stolicê Piotrow±. Konieczno¶æ opracowania kalendarium ¿ycia Ojca ¶w. zaczê³a siê rysowaæ do¶æ wyra¼nie ju¿ wtedy, wobec pojawiania siê coraz to nowych ¿yciorysów. Widaæ by³o, ¿e tego rodzaju tekstów, które czêsto wiêcej mówi± o autorze opracowania ni¿ o jego bohaterze, w których niejednokrotnie bardziej chodzi o podchwycenie oczekiwañ publiczno¶ci ni¿ o prawdê, bêdzie coraz wiêcej. Przewidywania te potwierdzi³y siê.

Ustalono termin ukoñczenia ksi±¿ki na koniec lutego 1979, objêto¶æ jej przewidywa³em na 200 stron maszynopisu.

Kiedy przystêpujê do pisania niniejszego wprowadzenia, mam przed sob± maszynopis licz±cy 1200 stron, a na kalendarzu jest ostatni dzieñ sierpnia 1979.

Oddaj±c maszynopis do wydawnictwa, bynajmniej nie jestem przekonany, ¿e tê pracê rzeczywi¶cie zakoñczy³em. Niezupe³no¶æ opracowania jest dla mnie oczywista. Trzeba by³o jednak w jakim¶ momencie powiedzieæ „stop”. O¶mielam siê jednak mniemaæ, ¿e zebrany na tych stronicach materia³ zawiera zasadnicze elementy sk³adaj±ce siê na ¿yciorys Karola Wojty³y od urodzenia do dnia 16 pa¼dziernika 1978 r.

wiecej:http://www.opoka.org.pl/biblioteka/T/TH/THO/znak_2010_kalendarium_jp2_01.html

=======================================

                                                     Jan Pawe³ II - serwis po¶wiêcony Ojcu ¦wiêtemu

- historia pontyfikatu, homilie do ods³uchania, zdjêcia, pami±tki, anegdoty zwi±zane z papie¿em.

                                                     Jan Pawe³ II - Milion Historii Jednego Cz³owieka

Zapraszamy wszystkich - wierz±cych i niewierz±cych, m³odych i starszych, Polaków mieszkaj±cych w kraju i tych z zagranicy - do wspó³tworzenia tego niezwyk³ego albumu.

http://mojpapiez.pl/

Scali³em posty
Darek
« Ostatnia zmiana: Listopad 17, 2011, 20:06:14 wys³ane przez Dariusz » Zapisane
Rafaela
Go¶æ
« Odpowiedz #48 : Listopad 23, 2011, 20:54:57 »

                                                               Mam gromadê znajomych ¶wiêtych
Autor: Krzysztof Ziemiec, opr.kapi

   29.10.2011
Wanda Pó³tawska, najbli¿sza przyjació³ka Jana Paw³a II, w czasie wojny torturowana i poddawana eksperymentom. Doktor psychiatrii, wyk³adowca i dzia³aczka organizacji obrony ¿ycia. 2 listopada koñczy 90 lat. W rozmowie z Krzysztofem Ziemcem opowiada o przyja¼ni z papie¿em, o obozie koncentracyjnym i o tym, jak pozby³a siê lêku przed ¶mierci±.
2
Podziel siê:   Wiêcej
Dzisiaj Warszawa, jutro Piaseczno, ka¿dego dnia inne miasto Pani plan dnia jest szczelnie wype³niony. Sk±d w Pani w tym wieku tyle energii, kiedy wielu m³odych ludzi czuje siê wypalonych ju¿ w wieku 30-40 lat?

M³odzi ludzie s± zmêczeni ¿yciem, bo ich naprawdê nie obchodzi co robi±. Cz³owiek, który robi co¶, co nie ma sensu, czego nie lubi i nie chce, mêczy siê. Natomiast kiedy robi to, czego pragnie, co jest jego celem, ma to, co Ojciec ¦wiêty nazywa³ entuzjazmem do pracy. I ja robiê tylko to, co mi siê podoba, nic innego.

Kiedy¶ mia³am wiele spraw na g³owie – dzieci, wnuki, pacjenci, wyk³ady – tysi±c rzeczy do zrobienia. Wtedy Ojciec ¦wiêty powiedzia³: bêdê siê modli³, ¿eby¶ mog³a to, czego nie mo¿esz. I pomog³o. Czy zna Pan inn± 90-letni± kobietê, która potrafi jechaæ osiem godzin, spaæ cztery, wyk³adaæ osiem i kolejne osiem wracaæ do domu? Po jednym z wyk³adów podszed³ do mnie profesor i zapyta³ – jak pani to robi?

Muszê dodaæ, ¿e ja od zawsze pracowa³am tak intensywnie. Mo¿e rzeczywi¶cie od wydania „Beskidzkich rekolekcji” pracujê wiêcej, bo - tak jak powiedzia³ Karol - ludzie wyci±gaj± po mnie rêce.

Ma Pani ogromny dar przyci±gania m³odych ludzi. Jaka jest dzisiejsza m³odzie¿, czy gdyby by³a taka potrzeba, to ci m³odzi ludzie po¶wiêcili by siê tak, jak wy kiedy¶?

M³odzi ludzie przychodz± do mnie, bo nie ma ju¿ autorytetów, a ja jestem dla nich ostatnim. Uwa¿am, ¿e m³odzie¿ jest najlepsz± czê¶ci± narodu. Nie mo¿e byæ taka sama, jak kiedy¶, bo s± inne warunki. M³odo¶æ zawsze jest wiotka, tylko trzeba j± czym¶ podeprzeæ. Ja zawsze mia³am oparcie w rodzinie, szkole, ko¶ciele, wszystko sprzyja³o prostemu dorastaniu. Dzi¶ oni nic nie wiedz± – sprzeczne teorie, sprzeczne postawy, zak³amany ¶wiat. Oni s± biedni, wspó³czujê im.

M³odzie¿ jest zawsze o wiele lepsza od rodziców i nauczycieli. Je¿eli m³odzie¿ jest taka, jaka jest, to dlatego, ¿e maj± tylko to, co im daj± doro¶li. Ja w tej chwili staram siê bardziej wychowaæ rodziców, bo dzieci przejmuj± wszystko od nich. Jak w rodzicach jest zero, to co maj± do przekazania? Dzieci wtedy czerpi± z tego, co niesie ¶wiat, a dom powinien chroniæ przed ¶wiatem.
Zapisane
Rafaela
Go¶æ
« Odpowiedz #49 : Listopad 29, 2011, 12:38:55 »

                                                   Chrzescijanie w Swiecie -  TEZEUSZ

Tê sekcjê w ca³o¶ci po¶wiêcimy Janowi Paw³owi II. Bêdziemy siê tutaj dzieliæ naszymi przemy¶leniami zwi±zanymi z ¿yciem, nauk± i pontyfikatem Karola Wojty³y. Bêdziemy gromadziæ teksty, komentarze i opinie, które pomog± nam lepiej zrozumieæ duchowy dorobek i nauczanie Papie¿a tak, aby pozostawi³y one w nas trwalszy odd¼wiêk.

http://tezeusz.pl/cms/tz/index.php?id=841



               
Zapisane
Strony: 1 [2] 3 |   Do góry
  Drukuj  
 
Skocz do:  

Powered by SMF 1.1.11 | SMF © 2006-2008, Simple Machines LLC | Sitemap

Strona wygenerowana w 0.065 sekund z 20 zapytaniami.

Polityka cookies
Darmowe Fora | Darmowe Forum

phacaiste-ar-mac-tire gangem granitowa3 watahaslonecznychcieni maho