Niezale¿ne Forum Projektu Cheops Niezale¿ne Forum Projektu Cheops
Aktualno¶ci:
 
*
Witamy, Go¶æ. Zaloguj siê lub zarejestruj. Grudzieñ 22, 2024, 07:45:52


Zaloguj siê podaj±c nazwê u¿ytkownika, has³o i d³ugo¶æ sesji


Strony: 1 2 3 [4] 5 6 7 8 9 |   Do do³u
  Drukuj  
Autor W±tek: Z zycia KK w Polsce.  (Przeczytany 105700 razy)
0 u¿ytkowników i 3 Go¶ci przegl±da ten w±tek.
Rafaela
Go¶æ
« Odpowiedz #75 : Sierpieñ 12, 2011, 09:47:10 »

Waszym zdaniem » Dziennikarstwo obywatelskie » Wydarzenia
Heksaemeron czyli jak powsta³o ¿ycie na Ziemi
stand_by1, 10 Sierpnia 2011, 19:36
Nowe pokolenia Polaków, dzieci, nasza pociecha i nadzieja, uczêszczaj±c na lekcje religii, od pocz±tku s± karmione informacjami, które w miarê poszerzania wiedzy szkolnej, si³± rzeczy musz± ulec weryfikacji. Zderzenie legendy z czysta nauk±, niejednemu zamiesza w g³owie. Czy dadz± siê przekonaæ? Czy uwierz±, ¿e by³o inaczej, ni¿ mówi³ katecheta? Czy zadecyduj±, kto ma racjê i z jakim przekonaniem wejd± w doros³e ¿ycie?

 

Pierwszy opis stworzenia (Ksiêga Rodzaju 1,1-2,4a)

To opowiadanie nazywane jest Heksaemeronem, poniewa¿ wed³ug niego Bóg stworzy³ ¶wiat w ci±gu sze¶ciu dni, po których odpocz±³ w dniu siódmym. Jest opisem kosmologicznym i wyra¿a ówczesn± wiarê w konstrukcjê wszech¶wiata. Z czternastu, zachowanych kosmologii staro¿ytnych, Heksaemeron wyró¿nia siê zasadniczo od innych wiar± w monoteistyczn± naturê Boga.

Schemat stworzenia

Dzieñ pierwszy - Stworzenie ¶wiat³a i oddzielenie go od ciemno¶ci.Dzieñ drugi - Stworzenie sklepienia niebieskiego oddzielaj±cego wody górne od dolnych.

Dzieñ trzeci - Stworzenie l±du i ro¶linno¶ci.

Dzieñ czwarty - Stworzenie S³oñca, Ksiê¿yca i gwiazd.

Dzieñ pi±ty - Stworzenie zwierz±t wodnych i lataj±cych.

Dzieñ szósty -Stworzenie zwierz±t l±dowych i cz³owieka.

 

Dzieñ siódmy - ten dzieñ traktuje siê wy³±cznie jako dzieñ odpoczynku uznaj±c Dzieñ szósty jako ostatni. W pozosta³ych t³umaczeniach opartych na tekstach masoreckich, Dzieñ siódmy jest dniem ukoñczenia dzie³a stworzenia przez Boga.

 

Prawdopodobnie ju¿ na poziomie edukacji w gimnazjum, nauczyciele biologii, geografii, czy fizyki, obalaj± ten mit, realizuj±c  program dydaktyczny.

 

Dzieci dowiaduj± siê, ¿e wed³ug powszechnie przyjêtej teorii Wielkiego Wybuchu, Wszech¶wiat powsta³ 15 mld lat temu na skutek potê¿nej eksplozji. S³ysz± tak¿e, ¿e góry powstaj± w dwojaki sposób: wskutek dzia³alno¶ci wulkanicznej albo wskutek fa³dowania skorupy ziemskiej, dalej, ¿e, w my¶l teorii Darwina, cz³owiek pochodzi od ma³py, ¿e wszystko, co nas otacza, to efekt procesu ewolucji. S³ysz±, ¿e S³oñce jest gwiazd± drugiej generacji. Oznacza to, ¿e czê¶æ ob³oku molekularnego, z którego powsta³o S³oñce pochodzi³a z pozosta³o¶ci po wybuchu gwiazdy supernowej. Dowiaduj± siê równie¿, ¿e musia³ istnieæ pewien typ organizmu jednokomórkowego, który by³ wspólnym dla rozwoju ro¶lin i zwierz±t. Okazuje siê nagle, ¿e burza z piorunami to nie przejaw gniewu bo¿ego, tylko zderzenie ³adunków ujemnych i dodatnich w atmosferze, a deszcz po suszy, to nie ³aska boska, tylko ³±cz±ce siê kropelki chmury,na tyle du¿e  na wskutek wzajemnych zderzeñ, aby pokonaæ opór powietrza i spa¶æ na Ziemiê. I tak dalej i tak dalej...

Dzieci wróc± ze szko³y i zapytaj± rodziców, jak to rzeczywi¶cie by³o
 
Co rodzice im odpowiedz± ?


http://www.katecheza.info/dzieci/5k.html
.....................

Waszym zdaniem » Dziennikarstwo obywatelskie » Wydarzenia
Prymitywizm w polskim katolicy¼mie
nudaveritas, 11 Sierpnia 2011, 16:54
Krótko i zwiê¼le ... o stanie kondycyjnym polskiego katolicyzmu ;

2007rok, uroczysty wjazd biskupa Stanis³awa Wielgusa do warszawskiej Archikatedry. Sam biskup nie nak³ada jednak tiary ! rezygnuje pod prêgierzem oskar¿eñ o wspó³pracê z SB. Przemawia jednak do zgromadzonych, którzy swoim zachowaniem, krzykami i z³orzeczeniami doprowadzaj± do niema³ej awantury - Achikatedra warszawska jako ¶wi±tynia katolicka zostaje zrównana z jarmarkiem.

2010 rok, sierpieñ - Przed pa³acem Namiestnikowskim w spontanicznym odruchu pamiêci postawiono krzy¿. Ko¶ció³ katolicki zawar³ porozumienie z instytucj± pañstwa i harcerzami o przeniesienie go do ko¶cio³a ¶w. Anny w miejsce godne krzy¿a, bo na tym miejscu jest on obiektem manipulacji i gier politycznych. Do przeniesienia krzy¿a niedopuszczaj± jednak tzw. "obroñcy", którzy porównuj± wszystkich do komunistów. Pseudoreligijni fanatycy pokonali pañstwo a tak¿e ko¶ció³ katolicki, który okaza³ siê za s³aby, aby przeciwstawiæ siê terrorowi kilkuset sekciarzy.

W rocznicê Powstania Warszawskiego, delegacje skladaj± kwiaty i wieñce na Pow±zkach. Jak¿e wa¿na to chwila, chwila zadumy, modlitwy na miejscu ¶wiêtym jakim jest przecie¿ cmentarz na którym to, nie kto inny jak katolik powinien zachowywaæ siê godnie. Niestety - oklaski, gwizdy,krzyki, mruczenie i l¿enie - kto tak postepuje ? napewno nie warszawscy powstañcy !

Szanowni polscy katolicy :
nie podno¶cie ju¿ g³osu, niech nie us³yszê ju¿ z waszych ust k³amst oczywistych, ¿e w tym kraju - w POLSCE, jeste¶cie obra¿ani, ¿e obra¿ane s± wasze uczucia religijne, ¿e wasze symbole s± o¶mieszane i niszczone. Niech nie us³yszê ju¿ nigdy wiêcej, ¿e nie macie prawa manifestowaæ swojej wiary i nie chcê s³yszeæ waszego oburzenia, kiedy inni korzystaj±cy z zapisów w polskiej Konstytucji pragn± usuniêcia symboli religijnych z miejsc publicznych, bo ... kiedy tradycja jak i ten PRAWDZIWY patriotyzm, kultura osobista nakazuj± umiar i daleko id±cy szacunek dla drugiego cz³owieka - nie jeste¶cie w stanie go okazaæ ! zachowujecie siê jak banda plemienna z epoki kamienia ³upanego. "Prawdziwi Polacy" -hehehe- na ustach których w jednej chwili wyczytaæ mo¿na takie s³owa jak patriotyzm i mi³o¶æ a w drugiej, obel¿ywe i niecenzuralne okrzyki rodem z rynsztoka. Zachowuj± siê tak o dziwo nie atei¶ci, nie antykleryka³owie i nie przeciwnicy roli ko¶cio³a w pañstwie i w ¿yciu publicznym - tymi prymitywami s± sami katolicy.

NV

http://nudoblog2.blog.onet.pl/
.................

im, awo / ju. | EKAI | 11 Sierpieñ 2011 | Komentarze (3)

                                                              Bez urny w ko¶ciele?

Msza ¶w. pogrzebowa powinna byæ sprawowana nad trumn± z cia³em a nie nad urn± z prochami - mówi± wytyczne watykañskie. Praktyka polska rozmija siê jednak z wytycznymi Stolicy Apostolskiej sprzed ponad 30 lat.

Fot. Getty Images/FPM
Teraz stopniowo biskupi chc± wprowadzaæ prawid³owy porz±dek pochówków osób, które po ¶mierci zosta³y poddane kremacji. „Ale bez kategorycznych zakazów wnoszenia urny do ko¶cio³a podczas mszy pogrzebowej” – podkre¶la ks. prof. Mateusz Matuszewski, liturgista, konsultor Komisji ds. Kultu Bo¿ego i Dyscypliny Sakramentów.

Nauka Ko¶cio³a nie zmieni³a siê co do sposobu grzebania cz³owieka – przypomina liturgista. - W³a¶ciwym sposobem jest sprawowanie obrzêdów w obecno¶ci cia³a zmar³ego i pochowanie go do grobu. Jednak Katechizm Ko¶cio³a Katolickiego i Kodeks Prawa Kanonicznego dopuszczaj± kremacjê zw³ok, je¶li nie wynika ona z pobudek przeciwnych Ko¶cio³owi.

Dokument reguluj±cy przebieg pogrzebu w przypadku kremacji zmar³ego z uzasadnionych powodów, Stolica Apostolska wyda³a ju¿ w 1977 roku. Dokument mówi, ¿e obrzêd powinien przebiegaæ dwustopniowo – najpierw msza ¶w. z trumn± z cia³em zmar³ego w ko¶ciele, z udzia³em ca³ej wspólnoty, nastêpnie – czasem nastêpnego dnia albo nawet kilka dni pó¼niej - kremacja i obrzêdy pogrzebowe w kameralnym gronie najbli¿szej rodziny w miejscu, gdzie urna zostanie z³o¿ona i z udzia³em duchownego, który odmówi stosowne modlitwy.

Do³±cz do nas na Facebooku

Taki przebieg maj± pogrzeby na ca³ym ¶wiecie, gdzie kremacja jest bardziej ni¿ u nas rozpowszechniona. Jednak nie w Polsce – tu praktyka skrêci³a w niew³a¶ciw± z punktu widzenia nauczania Stolicy Apostolskiej stronê i odbywaj± siê pogrzeby, gdzie podczas mszy ¶w. w ko¶ciele wystawiana jest urna z prochami zmar³ego. – To wynika z kwestii praktycznych, ale i finansowych, pogrzeb ju¿ po kremacji jest na pewno tañszy ni¿ dwudniowe obrzêdy – podkre¶la ks. prof. Matuszewski.

Kilka lat temu polscy biskupi postanowili uregulowaæ kwestiê tekstów liturgicznych pogrzebów z urnami – poniewa¿ zreformowane po Soborze Watykañskim II ksiêgi liturgiczne zawiera³y jedynie formu³y dotycz±ce obrzêdów nad trumn± z cia³em. Przy okazji tworzenia przez Komisjê ds. Kultu Bo¿ego i Dyscypliny Sakramentów dodatku do „Obrzêdów pogrzebowych”, Stolica Apostolska poprosi³a polski Episkopat, by w Polsce powrócono do w³a¶ciwej praktyki pogrzebów – czyli mszy ¶w. nad trumn± a dopiero potem kremacji.

Kto pyta nie b³±dzi - odpowiedz na pytania naszych u¿ytkowników

Dodatek do „Obrzêdów pogrzebowych” – po rocznych konsultacjach - zosta³ zatwierdzony przez Watykan latem ubieg³ego roku i opublikowany jesieni±, jednak nie zawiera kategorycznego nakazu odmowy wystawiania urny z prochami zmar³ego w ko¶ciele podczas mszy ¶w. pogrzebowej. – W dokumencie jest napisane jak powinno byæ, ale jest jednocze¶nie powiedziane, ¿e wiernych trzeba wychowywaæ do w³a¶ciwej praktyki – podkre¶la ks. prof. Matuszewski.

Dlatego Episkopat pracuje nad listem do wiernych, w którym biskupi wyt³umacz± jak powinien poprawnie wygl±daæ pogrzeb z kremacj±. By go opracowaæ zasiêgniêto szerokich konsultacji z duszpasterzami w ca³ym kraju z parafii przy du¿ych cmentarzach gdzie s± spopielarnie. Listem biskupi zajm± siê prawdopodobnie na pa¼dziernikowym zebraniu plenarnym KEP - jak podkre¶la bp Stefan Cichy, wieloletni przewodnicz±cy a obecnie cz³onek Komisji ds. Kultu Bo¿ego i Dyscypliny Sakramentów.

- Nie jest tak, jak pisz± to dzisiaj media, ¿e proboszczowie zaczn± odmawiaæ wpuszczenia urny do ko¶cio³a na mszê – podkre¶la ks. prof. Matuszewski. – Zwyczajów nie mo¿na zmieniaæ jednym dekretem. Poza tym bêd± uzasadnione przypadki – np. gdy kto¶ umrze za granic± i do Polski zostan± sprowadzone jego prochy. Wtedy msza ¶w. pogrzebowa bêdzie sprawowana z urn± w ko¶ciele – t³umaczy.

W obowi±zuj±cych w ca³ym Ko¶ciele „Obrzêdach pogrzebu” czytamy w punkcie 15., po¶wiêconym „paleniu zw³ok”, i¿ „tym, którzy wybrali spalenie swoich zw³ok, nale¿y udzieliæ pogrzebu chrze¶cijañskiego, chyba ¿e na pewno wiadomo, i¿ podjêli oni tê decyzjê z motywów przeciwnych zasadom wiary chrze¶cijañskiej. (...) Obrzêdy pogrzebowe nale¿y odprawiæ w formie przyjêtej w danym kraju, tak jednak, by by³o wiadomo, ¿e Ko¶ció³ wy¿ej ceni zwyczaj grzebania zw³ok, poniewa¿ sam Chrystus chcia³ byæ pogrzebany. Nale¿y równie¿ unikaæ niebezpieczeñstwa zgorszenia lub zdziwienia ze strony wiernych. Gdy z zagranicy przesy³a siê urnê z prochami zmar³ego, mo¿na odprawiæ pogrzeb wed³ug pierwszej formy rozpoczynaj±c od mszy pogrzebowej albo wed³ug formy drugiej” (czyli po¿egnanie zmar³ego w kaplicy cmentarnej i przy grobie)" – czytamy w „Obrzêdach pogrzebu”.

http://religia.onet.pl/kraj,19/bez-urny-w-kosciele,5037.html
..........................












« Ostatnia zmiana: Sierpieñ 12, 2011, 10:40:37 wys³ane przez Rafaela » Zapisane
Rafaela
Go¶æ
« Odpowiedz #76 : Sierpieñ 12, 2011, 21:53:19 »

Waszym zdaniem » Dziennikarstwo obywatelskie » Wydarzenia
Zupe³ne rozgrzeszenie - na sprzeda¿
nudaveritas, 4 Lipca 2011, 13:29

Polak katolik = dewocja na pokaz i ponadprzeciêtne wstecznictwo, uczestnictwo w nabo¿enstwach, które tak naprawdê s± manifestacjami politycznymi nasycone wysoce gro¼nymi tre¶ciami o charakterze nacjonalistycznym. Powtarzanie w nieskoñczono¶æ s³ów- Polak to katolik - gdy ten Polak, chrze¶cijanin z zaciêtymi ustami i zmarszczonymi brwiami p³on±cymi z nienawi¶ci, id±c w procesji, niby to g³osz±c mi³o¶æ do bli¼niego jedn± rêk± zdejmuje czapkê, a drug± zaciska piê¶æ gro¿±æ temu co czapki zdj±æ nie chce.


Mi³o¶æ wojuj±ca, nietolerancja, fanatyzm, w koñcu totalitaryzm i powrót do ¶redniowiecznego barbarzyñstwa. Polski katolicyzm wyró¿nia siê zabieganiem o karanie wszelkiej ?obrazy uczuæ religijnych", co ma byæ przejawem poszanowania wolno¶ci sumienia i wyznania. Wszelkie kwestionowanie zasad katolickich ma dzi¶ status podwa¿ania tradycji. Z jakiej to racji, bycie czê¶ci± tradycji uprawnia do ekstra ochrony ? Zreszt± jakiej tradycji, tej maryjnej, polskiego kultu otaczania siê kobiet±. Kobiet±, któr± w 1950r. kilkudziesiêciu watykañskich starców, oczywi¶cie - moc± Ducha ¦wiêtego, podnios³o do najwy¿szej godno¶ci wmnawiaj±c wszystkim, ¿e Matka Boska nie umar³a, tylko zosta³a zabrana do nieba przez swojego syna -w ciele- ... co wskazuje, ¿e do nieba nie uda³a siê jej dusza, lecz ona razem ze swym cia³em. Tym samym paradoksalnie przyznano, ¿e przynajmniej czê¶æ nieba musi mieæ charakter materialny, bo przecie¿ CIA£O musi przynajmniej je¶æ i piæ.


Tak± polsk± religijn± tradycj± s± tzw. odpusty, którymi KK nape³nia sobie skarbonki utwierdzaj±c tylko takich jak ja w przekonaniu o materialistycznym niebie. Pominê fakt up³ynniania przeró¿nych atrap broni palnej w postaci pistoletów czy karabinów, którymi nasze pociechy bawi± siê w wojnê. (Czy to nie przypadkiem czê¶æ praktyczna nauczania katechezy ?). Na takim przedstawieniu mia³em okazjê kupiæ nawet ³adny, moim zdaniem ró¿aniec, a w pierwszej chwili urzek³ mnie nie sam ró¿aniec, lecz stragan Veritasu, sprzedaj±cy dewocjonalia o nadprzyrodzonych w³a¶ciwo¶ciach. Pytam wiêc, jakie to w³a¶ciwo¶ci ma mieæ mój ró¿aniec, a w odpowiedzi s³yszê ¿e, -jeszcze ¿adnych - ! a¿eby je nabyæ, trzeba siê udaæ po mszy do zakrystii i go po¶wiêciæ. Dowiedzia³em siê tak¿e, ¿e istniej± trzy taryfy ¶wiêceñ: w najtañszej taryfie ró¿aniec otrzymuje w³a¶ciwo¶æ stu dni odpustu za ka¿dorazowym jego odmówieniem. Co dawa³a dro¿sza taryfa nie bardzo pamietam, pamiêtam natomiast, ¿e po po¶wiêceniu najdro¿sz± taryf± ró¿aniec stawa³ siê nieograniczon± przepustk± do nieba. Otó¿ w chwili ¶mierci, posiadacz powinien poca³owaæ krzy¿yk ró¿añca i wymówiæ s³owa - O Jezu - aby uzyskaæ pe³ne rozgrzeszenie i odpust zupe³ny ... czyli bez czy¶cca trafia siê prosto do nieba, prawie jak ¶wiêci. Stoj±ca obok kobieta ¶ciskaj±c w trzês±cych siê rêkach taki sam ró¿aniec jak mój, patrz±c mi prosto w oczy, dr¿±cym g³osem oznajmia mi, ¿e ona po¶wiêci³a swój, najdro¿sz± taryf±, a¿eby to osi±gn±æ zapo¿yczy³a siê u znajomej s±siadki, bo "zakup" ten by³ bardzo drogi. Nie chcia³em pytaæ ile kosztowa³, lecz napewno nie by³ dro¿szy od kilku wiosek, które kiedy¶ sprzedawa³a bogata szlachta , chc±c uzyskaæ odpust zupe³ny, osobi¶cie udzielany przez arcybiskupów.

Mówi siê, ¿e wiara czyni cuda ... taaak, bo je¿eli popatrzeæ na dzisiejszych ludzi, wykszta³conych a mimo tego wierz±cych i modl±cych siê, to muszê przyznaæ - ¿e jest to CUD !

Pozdrawiam zawsze samodzielnie my¶l±cych.

http://wiadomosci.onet.pl/waszymzdaniem/65383,zupelne_rozgrzeszenie_-_na_sprzedaz,artykul.html
Zapisane
Rafaela
Go¶æ
« Odpowiedz #77 : Sierpieñ 14, 2011, 21:27:40 »

                                                             Komu wolno wiêcej ?
nudaveritas, 22 Lipca 2011, 14:20


Tak sobie czyta³em ostatnio wszelakiego rodzaju artyku³y na temat pewnego zas³u¿onego zakonnika toruñskiego i doszed³em do wniosku, ¿e w przys³owiu mówi±cym, ¿e wojewodzie wolno zawsze wiêcej - jest sporo racji. Ojciec Tadeusz da³ temu ¶wietny wyraz g³o¶no skoml±c na arenie UE przeciw polskiemu totalitaryzmowi i nieludzkiemu traktowaniu biednych zakonników. I dobrze ! bardzo dobrze ojcze Tadeuszu, bo w tym kraju jak siê ma nazwisko wyrobione to mo¿na wtedy du¿o wiêcej. Jak siê jest biznesmenem w przebraniu zakonnika to mo¿na jeszcze wiêcej, mo¿na na przyk³ad pluæ na Rz±d i rz±dz±cych, mo¿na organizowaæ zbiórki publiczne i siê z nich nie rozliczaæ, bo przecie¿ organy ¶cigania ludzi zas³u¿onych obdarzaj± szczególn± troskliwo¶ci±. Wyj±tki chodz± jednak po ludziach (nawet tych z wyrobionymi nazwiskami) i wstrêtna prokuratura uwe¼mie siê na takowego, jak w przypadku jakich¶ tam zni¿ek przy kupnie samochodu lub co gorsza, naka¿e zbadaæ pod k±tem równowagi psychicznej jak tego jednego, który sam wszystkim opowiada³, ¿e prochy ³yka³. Nie op³aca³o siê jednak, bo jako¶ dziwnie szybko jak sêdzia tak i prokurator po¿egnali siê ze spraw±.

Ja jednak wierzê w sprawiedliwo¶æ polskiego systemu s±downiczego i zaczynam od zaraz zbiórkê na wyprawkê dla par partnerskich, bo przecie¿ takowe ¿adnej pomocy ze strony pañstwa otrzymaæ nie mog±. Tak sobie my¶lê, ¿e przez parê miesiêcy uzbiera³bym kupê kasy, bo cel jak¿e szczytny. Jednak w tym miejscu nasz parlament robi mi psikusa i uchwala jednak pomoc dla tych par, a ja zostajê z kup± szmalu z której siê nie rozliczam. Us³ysza³bym dzieñ dobry ju¿ o 4:30 rano z ust funkcjonariuszy ABW nie umiej±cych siê doczekaæ szóstej.

Nie wiem wprawdzie dlaczego zakonnik toruñski zwany jest ojcem, oficjalnie bowiem potomstwa nie posiada. Bogactwo zawdziêcza medialnym us³ugom na falach swojej rozg³o¶ni i programu telewizyjnego, które udostêpnia wszystkim tym, którzy lubuj± siê w opluwaniu przeciwnego obozu politycznego, szkalowaniu demokratycznie wybranego rz±du i prezydenta. Za te i¶cie "boskie" pos³ugi ka¿e sobie s³ono p³aciæ, a maj±tek firmy stoi poza kontrol± fiskusa i wymiaru sprawiedliwo¶ci pañstwa, którego jest obywatelem i które tak opluwa. Nasz Rz±d powinien przyznawaæ ludziom godnym zaufania zielone papiery, które to pozwala³yby takim osobnikom byæ instancj± sam± dla siebie. Posiadacze takich "papierów" upowa¿nieni byliby do oceniania tego co dobre a co z³e tak pod wzglêdem moralnym jak i prawnym. Cz³owiek taki by³by wyroczni± a decyzje jego niepodwa¿alne.

Wiem ju¿ teraz, kto by³by odbiorc± zielonej legitymacji o numerze 1 i z zniecierpliwieniem czekam na odpowiednie decyzje i ustawy rz±du i parlamentu, bo jak tak dalej pójdzie to NAS ten totalitaryzm od ¶rodka ze¿re. Póki co, delektujê siê wredno¶ci± medialn± i wypowiedziami gatunkowo pochodz±cymi z kierunku rynsztokowego cz³owieka zw±cego siê ojcem.   hihihi koñ by siê u¶mia³ :-)))

Pozdrowionka od ojca- jam przecie te¿ ojciec U¶miech))

http://wiadomosci.onet.pl/waszymzdaniem/66077,komu_wolno_wiecej_,artykul.html
..........................

Temat: Cz³owiek a religia

Tagi: apostazja, katolicyzm, ko¶ció³, Wroc³aw
AAA

Zbiorowe wyst±pienie z Ko¶cio³a

Andrzej Ficowski | Onet.pl | 5 Lipiec 2011 | Komentarze (1972)

Zbiorowe wyst±pienie z Ko¶cio³a

Fot. Andrzej Ficowski

Byæ mo¿e jest to pierwsze w Polsce zbiorowe wyst±pienie z Ko¶cio³a katolickiego, które nie stosuje siê do procedur apostazji. Kilkana¶cie osób zwi±zanych z wroc³awskim ¶rodowiskiem kulturalnym na imprezie „Rity Baum”, z okazji ukazania siê najnowszego numeru tego pisma, dokona³o aktu symbolicznej apostazji.
Organizatorzy zbiorowej apostazji prostych recept nie mieli. Raczej zadawali trudne pytania, nie daj±c ³atwych odpowiedzi. Pytali, czy zgodnie z nauk± Jezusa mo¿na byæ chrze¶cijaninem bez ¶wiadomego wyboru? Czy osobê, która ma inn± wizjê ¿ycia i ¶wiata ni¿ ta, któr± g³osi Ko¶ció³ katolicki, mo¿na nadal uznawaæ za przynale¿n± do tej instytucji?

Marcin Czerwiñski, redaktor naczelny „Rity Baum”, jeden z pomys³odawców akcji, zwraca uwagê na rangê gestu symbolicznej apostazji:

- Akcjê planowali¶my d³ugo. Od jakiego¶ czasu wiedzieli¶my, ¿e nie zastosujemy siê do procedury ko¶cielnej dotycz±cej apostazji, poniewa¿ do Ko¶cio³a katolickiego byli¶my wpisywani jak nie¶wiadome tego aktu dzieci. Nie rozumiem, dlaczego mia³bym siê dalej stosowaæ do procedury tej instytucji, która nagminnie utrudnia ludziom odej¶cie. Czujê siê niezale¿nym cz³owiekiem, a nie kim¶, kim mo¿na sterowaæ. Dlatego jest mi obojêtne, czy figurujê w parafialnych ksiêgach i rejestrach. Nasza akcja ma równie¿ na celu pokazanie innym, ¿e mo¿na z wolnej stopy podejmowaæ tego typu decyzje i skoro nie jeste¶my traktowani przez Ko¶ció³ jak partnerzy, nasza akcja ma równie¿ charakter publicznego protestu. Bo przecie¿, tak naprawdê, tego typu sprzeciw móg³by ka¿dy wykonaæ we w³asnym domu, w kameralnym gronie najbli¿szych. Pragnê dodaæ, ¿e mój protest wobec patologii dziej±cych siê w polskim Ko¶ciele nie oznacza, ¿e sprzeciwiam siê ca³o¶ciowo tej instytucji, która spe³nia istotn± misjê w naszym spo³eczeñstwie, jak chocia¿by je¶li chodzi o jej dzia³alno¶æ charytatywn±. Podobnie jak nie podwa¿am bardzo istotnej potrzeby posiadania wiary przez wspó³czesnego cz³owieka.

Do³±cz do nas na Facebooku

W Manife¶cie „Dla dobra wspólnego, Jezusa, Ko¶cio³a, ateistów i wolno¶ci”, który ukaza³ siê na stronach najnowszego numeru wroc³awskiego pisma, autorzy wymieniaj± budz±ce ich sprzeciw przejawy dzia³alno¶ci Ko¶cio³a, takie jak: „nieprzestrzeganie zasad Soboru watykañskiego II, brak tolerancji, homofobia, szerzenie nienawi¶ci politycznej, uprawianie polityki na ambonach i podczas kazañ, agresja na antenie Radia Maryja, irracjonalny i antyhumanitarny sprzeciw wobec ¶rodków antykoncepcyjnych, feudalna struktura w³adzy, która stoi w kolizji ze wspó³czesnym, demokratycznym pañstwem czy narzucanie ¶wiatopogl±du katolickiego ca³o¶ci spo³eczeñstwa poprzez likwidacjê ¶wieckiego i neutralnego charakteru pañstwa, gdy pañstwowe uroczysto¶ci ³±czone s± z nabo¿eñstwami katolickimi”.

http://religia.onet.pl/publicystyka,6/zbiorowe-wystapienie-z-kosciola,392.html   ciag dalszy.



Zapisane
PHIRIOORI
Go¶æ
« Odpowiedz #78 : Sierpieñ 15, 2011, 00:18:35 »

Cytuj
Z zycia KK w Polsce.

Z nie¿ytu raczej.

Skad wam takie kosnstrukcje przychodza typu "z zycia trupa" Co¶

..to alogizm jest
Zapisane
Rafaela
Go¶æ
« Odpowiedz #79 : Sierpieñ 15, 2011, 08:42:21 »

PHIRIOORI - prosze podaj cale zdanie gdzie jest umieszczony zwrot "z zycia trupa".

Pozdrawiam Rafaela.

=============================

Po jakiego czorta ?
nudaveritas, 29 Czerwca 2011, 15:37
Na portalu "Katolik" Pan T.Basiura odpiera ataki heretyków w zwi±zku z kosztami nauczania religii pisz±c:

"Faktem jest, ¿e ok. 31 tys. ksiê¿y i katechetów ? nauczycieli religii jest wynagradzanych za swoj± pracê. Ale czy kwota ok. 500 - 600 mln z³otych rocznie mo¿e byæ sum± decyduj±c± o poziomie polskiej edukacji ??




Policzy³em, i 600mln podzieli³em przez 31tys. co da³o ok. 20 000 z³otych rocznie a wiêc 1700tys miesiêcznie. Trochê zdziwiony zapyta³em znajom± katechetkê czy kwota ta mo¿e byæ prawdziwa. Otó¿ tak, tylko te 1700 z³. jest wynagrodzeniem netto, dodaj±c ZUS i ubezpieczenie zdrowotne, l±dujemy przy 3200z³. To koszt wynagrodzeñ ksiê¿y i katechetów a to nie wszystko, bo przecie¿ nauczanie religii to nie tylko nauczyciele, lecz tak¿e koszty utrzymania sal, koszty remontów, sprz±taczek itp.




Nie trzeba byæ wcale matematykiem, prawdziwe koszty mo¿na wyliczyæ przecie¿ ca³kiem prosto. I tak na szkolnictwo podstawowe i ¶rednie wydaje siê w naszym kraju ok. 35 miliardów z³otych na 500tys. nauczycieli. Je¿eli podzielimy 31tys. katechetów przez 500tys nauczycieli to daje to ok. 6%. Te 6% z 35miliardów daje 2 miliardy, czyli du¿o wiêcej ni¿ wyliczone przez pana Basiura 600mln. a dok³adnie 4razy wiêcej ! Nale¿a³oby do tego dodaæ koszt emerytur które nauczycielom i katechetom bêd± z bud¿etu pañstwa wyp³acane. Je¿eli oszacujemy ¶redni± ¿ycia po przej¶ciu na emeryturê na 10 lat, to obci±¿enie bud¿etu siêga 2 miliardów rocznie, a to wcale nie ma³o.




Zostawmy na razie koszty i skupmy siê na tym, co daje nauka religii. Otó¿ pan Basiura pisze: ?Czy czego¶ z³ego nauczy siê m³ody cz³owiek, je¶li w³a¶ciwie zrozumie i bêdzie siê kierowa³ Dekalogiem, w którym tylko trzy Przykazania dotycz± Boga, a pozosta³e siedem dotycz± samego cz³owieka? ?Czcij ojca i matkê swoj±?, ?nie zabijaj?, nie cudzo³ó¿?, ?nie kradnij?, ?nie mów fa³szywego ¶wiadectwa?, ?nie po¿±daj...? ? to przecie¿ warto¶ci jak najbardziej po¿±dane w ka¿dym spo³eczeñstwie, bez wzglêdu na religiê czy ¶wiatopogl±d. S± niepodwa¿alnym fundamentem ³adu rodzinnego i miêdzyludzkiego.?




Czytaj±c, mam pewne w±tpliwo¶ci czy autor kiedykolwiek uczêszcza³ na lekcjê religii. Jednak¿e pozwolê sobie na stwierdzenie, ¿e z wielkim prawdopodobieñstwem - uczêszcza³, a je¿eli tak, to daje "FA£SZYWE ¦WIADECTWO" zani¿aj±c bardzo koszty jej nauczania. Nie wiem, czy robi to z pe³nym poczuciem ¶wiadomo¶ci, bo je¶li tak, to czeka na niego ogieñ piekielny. Oczywi¶cie mo¿na za³o¿yæ, ¿e dzia³anie jego oparte jest na niewiedzy co ¶wiadczy dobitnie, ¿e powinien by³ zamiast religii uczyæ siê matematyki.




Podobno w Polsce w ostatni weekend zatrzymano 3000 (trzy tysi±ce) kierowców prowadz±cych swoje pojazdy pod wp³ywem alkoholu. Jak wiadomo policja zatrzymuje co setnego, bior±c to pod uwagê wychodzi, ¿e w Polsce je¼dzi oko³o milion kierowców w stanie tzw. niewa¿ko¶ci ! a przecie¿ minimum 95% z nich uczêszcza³o na lekcje religii !!! To pytam siê, po jakiego czorta mamy My podatnicy p³aciæ za nic ? Polski Rz±d, który naszymi podatkami zarz±dza tym samym finansuj±c nauczanie religii jest jeszcze bezpardonowo opluwany przez przedstawicieli jedynego który z tego finansowania czerpie zyski, czyli Ko¶cio³a Katolickiego.




Je¿eli Ko¶cio³y i zwi±zki wyznaniowe w Polsce s± równouprawnione, to dlaczego KK jako jedyny otrzymuje od pañstwa pieni±dze ? Nie przyjmujê w tym miejscu argumentu, ¿e innych ko¶cio³ów w Polsce jest bardzo ma³o, bo je¿eli potraktujemy nasz± KONSTYTUCJÊ wreszcie POWA¯NIE, to wyznawcy Allacha powinni otrzymywaæ co najmniej kilkadziesi±t milionów z³otych rocznie.




Mam powa¿ne obawy, ¿e podniós³by siê niez³y rwetes, gdyby za parê lat w polskich szko³ach wprowadzono lekcjê Koranu zamiast np. historii, dlatego proponujê wszystkim katolikom chwilê zastanowienia siê nad w³asn± uczciwo¶ci± i do zaniechania finansowania lekcji religii z bud¿etu. Rodzice którzy dla swoich dzieci bêd± chcieli lekcji religii w szko³ach, sami niech za nie zap³ac±, tak jak w tej chwili p³ac± za dodatkowe lekcje np.jêzyków obcych.




Pozdrawiam wszystkich samodzielnie my¶l±cych


http://wiadomosci.onet.pl/waszymzdaniem/65254,po_jakiego_czorta_,artykul.html

======================================

agi: kard. Stanis³aw Dziwisz, Ko¶ció³
Rozmiar tekstu: standardowyRozmiar tekstu: ¶redniRozmiar tekstu: du¿y Drukuj
IVONA Webreader. Wci¶nij Enter by rozpocz±æ odtwarzanie
Spiêcia kard. Dziwisza z katolickim publicyst±. Posz³o o rodzinê
18 minut temu Jacek G±dek / Onet.pl
kard. Stanis³aw Dziwisz, fot. Micha³ £epecki / Agencja Gazeta
kard. Stanis³aw Dziwisz, fot. Micha³ £epecki / Agencja Gazeta

Spiêcie kardyna³a Stanis³awa Dziwisza i Tomasza Terlikowskiego. Metropolita krakowski tu¿ przed ¶wiêtem Wniebowziêcia NMP wystosowa³ o¶wiadczenie, w którym zaatakowa³ dziennikarza. - Niedorzeczno¶ci± i krzywdz±cym pos±dzeniem s± s³owa publicysty „Rzeczpospolitej” o upolitycznieniu krakowskiej kurii - stwierdzi³ kard. Dziwisz. Wcze¶niej Terlikowski napisa³ o rodzinnych powi±zaniach kurii z Platform±. O¶wiadczeniem kardyna³a dotkniêty poczu³ siê te¿ - sympatyzuj±cy z PiS - ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski.

Zaczê³o siê od tekstu Terlikowskiego w "Rz" pt. "Ks. Natanek: miêdzy Lutrem a ojcem Pio". W nim to publicysta nakre¶laj±c t³o konfliktu Natanek-Dziwisz wskaza³ na "sytuacjê w Krakowie, skrajne upolitycznienie tamtejszej kurii, powi±zania z PO najbli¿szych wspó³pracowników i rodziny samego kard. Stanis³awa Dziwisza".

Choæ nie wymieni³ ¿adnych nazwisk, to chodzi³o mu o sekretarza metropolity ks. Dariusza Rasia - m³odszego brata Ireneusza, który jest szefem PO w Ma³opolsce - Andrzeja Dziwisza (PO, wójta Raby Wy¿nej, bratanka kardyna³a) i Barbarê Dziwisz (bratanica kardyna³a kandyduje do Sejmu z list PO). Terlikowski wypomnia³ te¿ hierarsze, ¿e ten spotyka³ siê politykami PO tu¿ przed wyborami.

S³ów o "skrajnym upolitycznieniu" kurii kard. Stanis³aw Dziwisz nie pu¶ci³ p³azem. Szybko wyda³ o¶wiadczenie: "(…) Ko¶ció³ nie ³±czy swej misji z ¿adn± parti± polityczn±. Taka jest doktryna ko¶cielna, której katolicy powinni byæ wierni. To, ¿e spotykamy siê z racji pe³nionych obowi±zków z politykami ró¿nych opcji nie mo¿e byæ przedmiotem nadinterpretacji" - napisa³.

By³y osobisty sekretarz papie¿a Jana Paw³a II oceni³ zatem, ¿e s³owa publicysty s± "niedorzeczno¶ci± i krzywdz±cym pos±dzeniem". A jemu samemu zarzuci³, ¿e pos³uguje siê s³owami „g³êboko krzywdz±cymi i ideologizuj±cymi rolê Ko¶cio³a”. Na koniec metropolita wspomnia³ te¿ o "blogach ludzi, którzy s± uprzedzeni, a mo¿e nawet niezrównowa¿eni", a na których mia³by siê opieraæ Terlikowski. - To oni chc± narzuciæ opinii publicznej swoje osobiste i szkodliwe opinie, a je¶li jednocze¶nie mieni± siê lud¼mi Ko¶cio³a to wzywam ich do powa¿nej refleksji - stwierdzi³ kard. Dziwisz.

Takie o¶wiadczenie metropolity zaskoczy³o Terlikowskiego. "(Kardyna³ - red.) personalnie atakuje mnie osobi¶cie i niewymienionego z nazwiska ksiêdza i autora bloga (trudno nie domy¶leæ siê o kogo chodzi)" - napisa³ zdziwiony publicysta na swoim portalu Fronda.pl. "Trudno (…) udawaæ, ¿e rodzeni bracia polityków PO odgrywaj± wa¿n± role w ca³ej kurii. Tajemnic± poliszynela s± tak¿e informacje o tym, ¿e pewna czê¶æ nominacji proboszczowskich mia³a wprost polityczny charakter" - doda³ Terlikowski.

W jego ocenie metropolita "siêgn±³ po dzia³ania, których nigdy wcze¶niej nie stosowa³" (oficjalne i osobiste odnoszenie siê do kilku zdañ z tekstu w prasie), a czyni±c to chc±c u¿yæ "argumentu si³y".

O¶wiadczeniem kard. Dziwisza dotkniêty poczu³ siê te¿ ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski. Duchowny - jak sam napisa³ - "przeciera³ oczy ze zdumienia", gdy tu¿ przed ¶wiêtem opublikowane zosta³o "podszyte ogromnymi emocjami" o¶wiadczenie metropolity. - Sformu³owania zawarte w o¶wiadczeniu naruszaj± godno¶æ drugiej osoby, o której to godno¶ci tak wiele mówi³ b³. Jan Pawe³ II. Mo¿na bowiem ze sob± polemizowaæ, ale nie takim jêzykiem, który jest godny Stefana Niesio³owskiego, a nie by³ego sekretarza papieskiego - stwierdzi³ duchowny.

Na swoim blogu ks. Isakowicz s³owa o "blogach ludzi, którzy s± uprzedzeni, a mo¿e nawet niezrównowa¿eni" odniós³ do siebie: - Je¿eli ks. kardyna³ ma o co¶ pretensje, to powinien rozmawiaæ osobi¶cie, a nie poprzez media.

Skonfliktowany z kuri± ksi±dz, nawi±zuj±c do okre¶lenia „niezrównowa¿ony”, wskazuje, ¿e kiedy¶ takie niezrównowa¿enie bezobjawowe ju¿ diagnozowano i leczono. By³o to w ZSRR, tê now± jednostkê chorobowa stwierdzano u opozycjonistów, by zamykaæ ich w zak³adach psychiatrycznych.

http://wiadomosci.onet.pl/tylko-w-onecie/spiecia-kard-dziwisza-z-katolickim-publicysta-posz,1,4821262,wiadomosc.html
.......................


Scali³em posty
Darek
« Ostatnia zmiana: Sierpieñ 16, 2011, 17:49:23 wys³ane przez Dariusz » Zapisane
Rafaela
Go¶æ
« Odpowiedz #80 : Sierpieñ 16, 2011, 11:47:55 »

Temat: Ko¶ció³ katolicki w Polsce

Tagi: katolicyzm, ko¶ció³, spowied¼
AAA

                                                         MIEJSCE  KOBIETY  W  KOSCIELE

Zuzanna Radzik | Tygodnik Powszechny | 15 Lipiec 2011 | Komentarze (4)
 
Dziwne jest miejsce kobiety w Ko¶ciele. Centralno-marginalne. S± wszêdzie, ale ich nie ma. Ci±gle o nich mowa, ale nie maj± g³osu. ¯yj±c w coraz bardziej egalitarnym spo³eczeñstwie, jednocze¶nie uczestnicz± w ¿yciu instytucji zarz±dzanej w pe³ni przez mê¿czyzn.
Statystyki mówi±, ¿e w Ko¶ciele trwa cichy eksodus. Wiele kobiet zderza siê z patiarchaln± rzeczywisto¶ci±, a potem delikatnie dryfuje ku jego granicom. Ten ubytek zauwa¿yli socjologowie: w ci±gu 20 lat liczba praktykuj±cych kobiet spad³a a¿ o 26 procent. Mo¿e nie w ma³ych miasteczkach i wsiach, jednak w miastach go³ym okiem widaæ to, co liczby potwierdzaj±.

O nas bez nas

Oczywi¶cie parafie wci±¿ stoj± aktywno¶ci± kobiet, a ko¶cio³y s± pe³niejsze ich ni¿ mê¿czyzn. Ko¶ció³ jest kobiet±, jest pe³en kobiet – powtarzaj± duszpasterze i publicy¶ci. Byæ mo¿e, ale czy dla kobiet jest skrojony?

Do³±cz do nas na Facebooku

Mimo ¿e ¶wieccy, w tym kobiety, mog± wed³ug nowego Kodeksu Prawa Kanonicznego pe³niæ rozmaite ko¶cielne funkcje, to w radach i komisjach Episkopatu w¶ród 250 cz³onków jest ok. 20 kobiet. Jedna rzeczniczka prasowa diecezji, nieliczne pracownice kurii.


Kto pyta nie b³±dzi - odpowiedz na pytania naszych u¿ytkowników

Wiemy, czego nie mo¿emy chcieæ. Zostawiaj±c na boku prezbiterat: w wiêkszo¶ci parafii w Polsce dziewczynka nie mo¿e chcieæ s³u¿yæ przy o³tarzu czy byæ lektork±, w ca³ym kraju ¶wieckiej kobiecie nie wolno marzyæ o byciu nadzwyczajn± szafark±. Milcz±co przystajemy na ko¶cielne: bo tak!

Jednocze¶nie kobiety bardzo siê zmieni³y. Pomimo do¶wiadczania nierówno¶ci w ¿yciu spo³ecznym i na rynku pracy, coraz czê¶ciej oczekuj± równego traktowania. Nie mniej wykszta³cone i kompetentne ni¿ mê¿czy¼ni, wiedz±, ¿e nale¿y im siê podobne do nich miejsce. Dla wielu praca zawodowa nie wynika tylko z konieczno¶ci, ale daje satysfakcjê. Czy tak odmienione odnajd± siê w Ko¶ciele?

Pancerny sufit

Na rynku pracy mówimy o szklanym suficie, dyskretnie blokuj±cym podwy¿ki i awanse. Tu sufit jest pancerny. Wy¿sze poziomy decyzji i ko¶cielnej kariery dla jednej p³ci nie s± w ogóle dostêpne. „Kariera ko¶cielna” to mo¿e paskudne sformu³owanie, ale nie udawajmy, ¿e mê¿czy¼ni-ksiê¿a w Ko¶ciele nie robi± karier – bardzo czêsto ¶wiadomie pn± siê po kolejnych diecezjalnych czy kurialnych szczeblach. Ni¿sze poziomy stanowisk, nawet w pozornie niewymagaj±cych ¶wiêceñ kap³añskich instytucjach, te¿ zarezerwowane s± dla nich.

Kobiety-teolo¿ki pracuj±ce na ko¶cielnych wydzia³ach? W kraju jest 27 diecezji, w ka¿dej seminarium i szko³y zakonne, a wyk³adowczyñ zaledwie kilka. Ma³o kto rozumuje jak pewien biskup z Meksyku, który powtarza³: - Gdybym móg³ na wydziale teologii zatrudniæ kobietê, p³aci³bym jej podwójnie: bo uczy teologii, i bo jej obecno¶æ uczy ksiê¿y, ¿e kobieta mo¿e ich czego¶ nauczyæ.

Bardziej dra¿liwe tematy lepiej zostawiæ. Rozmowê na temat prezbiteratu kobiet dwa lata temu, w kazaniu na Wniebowziêcie, kard. Józef Glemp skwitowa³: - Niejedna pani mo¿e byæ dobrym administratorem, mo¿e przemawiaæ, ale nie mo¿e wej¶æ w ten osobisty zwi±zek z Chrystusem, Ofiar± na Krzy¿u, który da³ swoje Cia³o i swoj± Krew. Na pocieszenie doda³, ¿e kobiety daj± cia³o i krew w innym porz±dku: mog± byæ matkami ksiê¿y.

Co oni tam wiedz±

Przychodzi kobieta do ko¶cio³a i...? Kiedy s³owa skierowane s± w³a¶nie do niej, s³yszy o macierzyñstwie, dzieciach, po¶wiêceniu, p³odno¶ci, antykoncepcji i aborcji. Jakby w ³awie ko¶cielnej nie siedzia³a ona ca³a, tylko jej macica.

Cia³o kobiety jest nieustannie przedmiotem troski kaznodziejów i pryzmatem, przez który jest widziana. Gdy o dzieciach mowa, mówi siê do kobiet, a nie mê¿czyzn. Jakby w ¶wiecie kazañ ludzie rozmna¿ali siê przez dzieworództwo. Coraz czê¶ciej kobiety s± tym rozdra¿nione. Nie tylko m³ode, wystarczy ws³uchaæ siê w kobiece rozmowy miêdzypokoleniowe, by wychwyciæ wspólny refren: co tam oni o nas wiedz±.

Kaznodzieje fascynuj± siê kobiec± delikatno¶ci± i subtelno¶ci±, autorzy podkre¶laj±, ¿e kobieta ma specjaln± rolê, bo w naturalny sposób jest bli¿sza Bogu ni¿ mê¿czyzna – to ona ma mê¿czyznê do Boga przyprowadziæ. Odmieniaj± papieskie sformu³owanie „geniusz kobiety” tak jak im wygodnie. Przekonuj±, ¿e Ko¶ció³ broni kobietê przed narzucanymi jej wzorcami nowoczesno¶ci, pogoni za tym, by byæ jak mê¿czyzna. Kard. Kazimierz Nycz w Piekarach ¦l±skich w 2009 r. martwi³ siê o to, ¿e ¶wiat mówi kobiecie, i¿ „ma zrezygnowaæ ze swojej delikatno¶ci, subtelno¶ci, a ponad macierzyñstwo postawiæ pracê zawodow± i samorealizacjê”. T³umaczy³, ¿e Ko¶ció³ „pozostanie konserwatywny w swoim nauczaniu i w swoim nieustannym przypominaniu o godno¶ci kobiety, która bierze siê z macierzyñstwa i rodzicielstwa, a s³u¿y rodzinie i wychowaniu. Wspania³o¶æ i wielko¶æ kobiety ma swój wzór w Maryi, Matce Chrystusa i naszej Matce”. Dodawa³ te¿, ¿e zadañ w rodzinie nie da siê podzieliæ po 50 procent, bo kobieta jest niezast±piona w wychowaniu dziecka.


Zadania stawiane przed kobiet± bywaj± donios³e spo³ecznie, choæ zawsze matczyne: „Kobieta nowych czasów, kobieta Trzeciego Tysi±clecia, to stra¿niczka integralnego rozwoju cz³owieka i ca³ego spo³eczeñstwa” – mówi³ w 2010 r. do pielgrzymki dziewcz±t i kobiet abp Damian Zimoñ.

Gra w pigu³ki

„W sumie to sama nie wiem, Ko¶ció³ jest dziwny” – pisze forumowiczka w jednej z tysiêcy internetowych rozmów o antykoncepcji, Ko¶ciele i spowiedzi. Pisze, zastanawiaj±c siê, czemu metody naturalnego planowania rodziny „tak”, a prezerwatywa „nie”. Wiêkszo¶æ nie rozumie, sk±d regu³y i czemu s³u¿±. Wiêkszo¶æ te¿ siê do nich nie stosuje.

W internetowych dyskusjach, podobnie jak w tych zas³yszanych w kawiarniach, autobusach, od kuzynek i kole¿anek, wystêpuj± „oni” i „my”. „Oni” s± rodzaju mêskiego, czasem nazywani mê¿czyznami w koloratkach; decydenci. „My” jest rodzaju ¿eñskiego. „My” jest ¿ywo zainteresowane spraw±, ale nie rozumie niuansów ko¶cielnych zasad. „Oni” pewnie te¿ ich nie pojmuj±, bo skargi, ¿e tu rozgrzeszaj±, a tam nie, s³ychaæ czêsto. Ten brak konsekwencji wykorzystuj± kobiety, przekazuj±c sobie nazwiska ksiê¿y, którzy rozgrzeszenie daj±.

Wiêkszo¶æ rodzin w katolickiej Polsce ma rozmiar 2+2 nie dlatego, by NPR by³ powszechnie stosowan± metod± planowania rodziny. Po prostu stosuj± antykoncepcjê. Albo nie spodziewaj± siê dostaæ rozgrzeszenia i do spowiedzi nie chodz±, albo kombinuj±. Nie bêd± ryzykowaæ, czy trafi± na ksiêdza, który spojrzy ³agodnie, czy na takiego, który bêdzie grzmia³. Albo nie chc± mieæ poczucia, ¿e kombinuj±, wiêc rezygnuj± z prób. Poza wszystkim kobiety maj± te¿ opór, by mówiæ mê¿czy¼nie o intymnych sprawach.

Poruszaj±co wyznaje u¿ytkowniczka jednego z forów: nie spodziewa siê, by jej sytuacja nieprzystêpowania do sakramentów, spowodowana stosowaniem antykoncepcji, mia³a siê zmieniæ i bardzo j± to smuci. Na razie smuci, bo potem mo¿e nauczy siê byæ obok, przestanie przychodziæ. Albo, jak inni, przestanie szczerze wyznawaæ na spowiedzi, jakich metod u¿ywa planuj±c wielko¶æ swojej rodziny. Czy zatajanie w konfesjonale przyjmowania tabletek dobrze s³u¿y ¿yciu duchowemu? Czy wykluczone do menopauzy z ¿ycia sakramentalnego, pó¼niej do niego wróc±? Pewnie nie.

Imagine...

Dziwne jest miejsce kobiety w Ko¶ciele. Centralno-marginalne. S± wszêdzie, ale ich nie ma. Ci±gle o nich mowa, ale nie maj± g³osu. ¯yj±c w coraz bardziej egalitarnym spo³eczeñstwie, jednocze¶nie uczestnicz± w ¿yciu instytucji zarz±dzanej w pe³ni przez mê¿czyzn. Amerykañska teolo¿ka, Elizabeth Schussler Fiorenza rozwiewa mit, ¿e w pierwotnym Ko¶ciele by³o lepiej. O pierwszych chrze¶cijanach mówi jednak, ¿e kobiety i mê¿czy¼ni byli równie marginalizowani. £±czy³o ich emancypacyjne zmaganie nowego ruchu religijnego. Gdy religia okrzep³a, energia zosta³a wyt³umiona. Nie ma z³otej przesz³o¶ci, ale mo¿emy zadbaæ o przysz³o¶æ.

Wyobra¼my sobie inny Ko¶ció³, dostêpny i przyjazny dla kobiet. Czy by³oby nam w nim ¼le? Wyobra¼my sobie... to wa¿ne, ¿eby przekroczyæ granice tego, co znamy, i pomy¶leæ, jak mog³oby byæ. Czy kobieta nauczaj±ca z ambony jest a¿ tak nie do pomy¶lenia? Czy nie mo¿na by jej powierzyæ administracji i decyzji? Czy nasze siostry i córki nie mog³yby dorastaæ w poczuciu, ¿e w Ko¶ciele maj± co¶ do powiedzenia, a ich miejsce jest te¿ w s³u¿bie o³tarza?

Ignoruj±c talenty, zaanga¿owanie i powo³anie ponad po³owy wierz±cych – traci ca³y Ko¶ció³. Niewykorzystany potencja³ kobiet to nasz grzech marnotrawstwa. To, co dosta³y, jest im dane te¿ dla wspólnoty, z któr± mog³yby siê podzieliæ. Byliby¶my wszyscy bogatsi, pe³niejsi. Inaczej – oddychamy tylko jednym p³ucem.

[Wyj¶cie czy bez wyj¶cia

Przy kolacji rozmawiamy o kobietach w ko¶ciele. Gospodyni± jest zakonnica po siedemdziesi±tce, emerytowana profesorka teologii z Kanady. W koñcu stwierdza: - Mo¿na tak czekaæ i czekaæ, nic siê nie zmienia. Trzeba by zrobiæ strajk, powiedzieæ, ¿e jak nic siê nie zmieni, przestaniemy przychodziæ do tego ICH ko¶cio³a!

Zachêta do wyj¶cia z ko¶cielnych struktur jako opuszczenia niewoli wstrz±snê³a mn±, gdy pierwszy raz poch³ania³am feministyczn± literaturê teologiczn±. Uwa¿a³am, ¿e postulat jest zbyt mocny. Najlepiej zmieniaæ Ko¶ció³ od wewn±trz. Jest jednak w tym wezwaniu jaki¶ urok radykalnej szczero¶ci: odchodzê, bo nie stwarzacie mi tu godnego miejsca. Nie zagospodarowujecie moich umiejêtno¶ci, nie bierzecie pod uwagê mojej wra¿liwo¶ci. Nie jest to jedynie odej¶cie w imiê niezaspokojonego ego. To rezygnacja z miejsca, które godzi w godno¶æ osoby na równi przez Boga powo³anej, tak samo odkupionej.

Same teolozki przeprowadzily  krytykê wezwania do eksodusu, które dominowa³o przez jaki¶ czas w¶ród chrze¶cijañskich i ¿ydowskich feministek. Zaczê³y dostrzegaæ, ¿e tkwi w nim pewne z³udzenie. Pisa³a o tym Elisabeth Schussler Fiorenza, mówi±c, ¿e ³udzimy siê, i¿ przeniesiemy siê do feministycznej „ziemi obiecanej”, ale ona nie istnieje, nawet w nas samych jej nie ma. Byæ mo¿e luksus takiej wyprowadzki dostêpny by³by uprzywilejowanym kobietom, ale nie wiêkszo¶ci.

Fiorenza mówi, ¿e nie wyj¶cie, ale wspólne zmaganie jest rozwi±zaniem. Jaki¶ wspólny wysi³ek, staranie, by odchodziæ nie by³o trzeba. Najwiêcej zale¿y od samych kobiet. Fiorenza dodaje: tylko kobiety, które zrozumiej± siebie jako Ko¶ció³ i nie bêd± w nim biernymi obserwatorkami, mog± Ko¶ció³ dla siebie odzyskaæ. Musz± zatem pozwoliæ sobie chcieæ wiêcej. Je¶li za¶ zdecyduj± siê odej¶æ – trzasn±æ za sob± drzwiami. Tak, koniecznie trzasn±æ. Zacznijmy od tego, ¿eby skoñczyæ z cichymi odej¶ciami.

Zuzanna Radzik (ur. 1983 r.) jest teolo¿k±, cz³onkini± zarz±du Forum Dialogu Miêdzy Narodami oraz Polskiej Rady Chrze¶cijan i ¯ydów. Stale wspó³pracuje z „TP”.

http://religia.onet.pl/tygodnik-powszechny,45/miejsce-kobiety-w-kosciele,431,page1.html
« Ostatnia zmiana: Sierpieñ 16, 2011, 11:58:37 wys³ane przez Rafaela » Zapisane
Rafaela
Go¶æ
« Odpowiedz #81 : Sierpieñ 17, 2011, 09:39:20 »

         Szczê¶cie w nieszczê¶ciu

Magdalena Prokop - Duchnowska | Przewodnik Katolicki | 18 Maj 2011 | Komentarze (2)

O pacjentach zamieniaj±cych rany w per³y oraz profitach czerpanych z cierpienia z kapelanem Powiatowego Szpitala w Wo³ominie, ks. Piotrem Krasuskim
Od sze¶ciu lat jest ksi±dz kapelanem szpitalnym. Czy to praca na pe³en etat?

Staram siê byæ w placówce siedem dni w tygodniu, przez 24 godziny na dobê, w przeciwnym razie nie zd±¿y³bym z pos³ug± na nag³e wezwania. Nie mogê, jak ksiê¿a s³u¿±cy w ko¶cio³ach, prowadziæ szkolnej katechezy albo zajmowaæ siê kancelari± parafialn±. Obchody, wezwania i Msze ¶w. to moje obowi±zki. Dysponujê wybudowan± z ofiar darczyñców kaplic± szpitaln±, ale ksiêg± chrztów, zgonów i ma³¿eñstw, które s± w ka¿dej parafii, ju¿ nie. W zwi±zku z tym, sakramentów udzielam za zgod± proboszcza z pobliskiego ko¶cio³a, który wpisuje je do w³asnej dokumentacji.

Mimo ¿e pacjenci najczê¶ciej korzystaj± ze spowiedzi i Komunii ¶w., zdarzaj± siê równie¿ tacy, którzy na skutek wypadku albo choroby domagaj± siê chrztu czy ¶lubu. O ten ostatni poprosi³a mnie, ¿yj±ca w konkubinacie, para starszych wdowców. „Narzeczony” le¿a³ na OIOM-ie (Oddziale Intensywnej Opieki Medycznej – przyp. red.) i by³ nieprzytomny, jednak na czas trwania sakramentu odzyska³ ¶wiadomo¶æ. Z racji tracheotomii nie móg³ mówiæ, ale mrugniêciami i kiwniêciami g³owy odpowiada³ na pytania. ¦lub odby³ siê rano, a o godz. 15 ten cz³owiek ju¿ nie ¿y³.

Jak pacjenci szpitala znosz± swoje cierpienia?

Ka¿dy inaczej. Jedni buntuj± siê i pytaj± - Dlaczego w³a¶nie mnie to spotka³o?, a inni krok po kroku oswajaj± siê z dolegliwo¶ciami.

Nigdy nie zapomnê pacjentki z neurologii, która chorowa³a na nowotwór g³owy. Mo¿na sobie wyobraziæ, jakie katusze prze¿ywa³a, gdy pielêgniarki – dla z³agodzenia bólu, przykleja³y jej plastry z potê¿n± dawk± morfiny. Kiedy wyzna³a mi, ¿e chyba jeszcze niedostatecznie cierpi, os³upia³em z wra¿enia. - Jest przykuta do ³ó¿ka, z bólu nie mo¿e siê ruszaæ, zasn±æ, i to ma byæ za ma³o? – pomy¶la³em.

Okaza³o siê, ¿e ta kobieta dostrzega³a w cierpieniu pewn± naprawcz± moc. Odk±d trafi³a do szpitala, jej dwaj bracia alkoholicy weszli na dobr± drogê, skoñczyli z piciem i wrócili do ¿on. Odwiedzali j± na oddziale, widzieli, jak siê mêczy, a¿ w koñcu zrozumieli, ¿e ¿ycie jest kruche i nie warto marnowaæ czasu na awantury i na³ogi. - Gdyby Pan Bóg do³o¿y³ mi jeszcze trochê cierpienia, to mo¿e i trzeci by siê nawróci³... – wyzna³a mi w tamtej rozmowie. Przyznam, ¿e kiedy to us³ysza³em, mia³em ochotê przed ni± klêkn±æ.

Sk±d ta schorowana kobieta czerpa³a si³ê?

Z sakramentów. Ilekroæ j± odwiedza³em cieszy³a siê, ¿e mo¿e przyj±æ Komuniê ¶w., wyspowiadaæ siê czy skorzystaæ z namaszczenia chorych. Wiara jest nieocenionym wsparciem w cierpieniu. Oczywi¶cie katolicy podobnie jak atei¶ci buntuj± siê na wie¶æ o chorobie czy nadchodz±cej ¶mierci, z t± ró¿nic±, ¿e w koñcu dostrzegaj± w tych trudno¶ciach jaki¶ g³êboki sens. Ich ból nie idzie na marne, bo mog±, podobnie jak pacjentka z rakiem g³owy, ofiarowaæ go w intencji bliskiej osoby. Zauwa¿y³em, ¿e wierz±cy ludzie nie tylko szybciej godz± siê z cierpieniem, ale i maj± w sobie wiêksz± nadziejê na wyzdrowienie. Z regu³y, mimo przykucia do ³ó¿ka i skrajnego wycieñczenia, zachowuj± u¶miech i pogodê ducha.
Psycholog Anselm Grün zachêca, ¿eby zamieniaæ rany w per³y. Czy mo¿liwe jest przeobra¿enie choroby, czy innej dolegliwo¶ci w dobro – co¶ cennego i warto¶ciowego? Czy by³ ksi±dz ¶wiadkiem takiej przemiany?

Czêsto dzieje siê tak w przypadku osób, którym ¶mieræ zajrza³a w oczy, np. ocala³y z tragicznego wypadku. By³ taki mê¿czyzna, który z potê¿nej st³uczki wyszed³ z po³amanymi rêkami i nogami. Lekarze mówili, ¿e cudem jest to, ¿e w ogóle prze¿y³, ¿e nie ma zmasakrowanego krêgos³upa i pêkniêtej g³owy. On sam opowiada³, ¿e cudowne ocalenie zawdziêcza medalikowi Matki Boskiej, który na samochodowym lusterku zawiesi³a mu kiedy¶ matka.

Z podobnym przypadkiem spotka³em siê na chirurgii, gdzie le¿a³ cz³owiek po tragicznej kolizji samochodowej. Niesamowite! – nie móg³ nadziwiæ siê swojemu szczê¶ciu – jednemu i drugiemu dziecku nic siê nie sta³o, mnie tylko ³eb rozciê³o, a z samochodu kupa z³omu zosta³a. Chwilê pó¼niej poprosi³ mnie o pierwsz± od wielu lat spowied¼.

Innym razem ¶mieræ matki otworzy³a oczy jej synowi. Mê¿czyzna, który by³ informatykiem w prê¿nej firmie i zarabia³ spore pieni±dze, doszed³ nagle do wniosku, ¿e zmarnowa³ ostatnie trzy lata ¿ycia. Zdawa³o mu siê, ¿e zapewni³ matce wszystko, czego w tamtym czasie potrzebowa³a: zakupy, opiekunkê oraz ca³odobow± opiekê lekarza i pielêgniarki. Dopiero po ¶mierci zrozumia³, ¿e nie da³ jej tego, co najwarto¶ciowsze – siebie samego. Nie mia³ czasu podzieliæ siê z ni± op³atkiem w Wigiliê, wyznaæ mi³o¶ci, po¿egnaæ siê. Pod wp³ywem tej ¶mierci przewarto¶ciowa³ swoje ¿ycie.

Czy choroba mo¿e zmieniæ nastawienie cierpi±cego do ¿ycia albo pogodziæ jego sk³ócon± rodzinê?

Widzia³em jak dziêki le¿±cej na OIOM-ie umieraj±cej kobiecie, jej sk³ócone od lat córki postanowi³y siê pojednaæ. Niesamowite by³o to, ¿e matka odesz³a dopiero w momencie, kiedy pogodzone ju¿ siostry przytuli³y siê i chwyci³y j± – jedna za praw±, druga za lew± rêkê. Co do spojrzenia na ¿ycie, my¶lê, ¿e je¶li kto¶ jest chory, to zaczyna doceniaæ ka¿dy dzieñ. Czêsto dochodz±cy do zdrowia ludzie ciesz± siê z rzeczy, które w przesz³o¶ci nie sprawia³y im rado¶ci. Ma³o tego, zdarza siê, ¿e powa¿na choroba dodaje skrzyde³ i to nawet tym pozornie s³abym. Fizycznie s± w±tli i schorowani, ale widaæ w nich ogromn± wolê walki. Bywaj± pacjenci, którzy przykuci do ³ó¿ek, dokonuj± niesamowitych rzeczy. Le¿a³ u nas sparali¿owany mê¿czyzna, który móg³ ruszaæ jedynie rêk± i ustami, a oprócz tego, ¿e opiekowa³ siê upo¶ledzonym bratem i chor± na alzheimera matk±, pisa³ wiersze oraz udziela³ siê spo³ecznie i charytatywnie. Kiedy 30 lat temu lekarze postawili diagnozê, za³ama³ siê. Dzi¶ ten tragiczny wypadek, który tak bardzo go odmieni³, traktuje jak prezent, a nie przekleñstwo.
A jaki wp³yw na ksiêdza mia³o do¶wiadczenie choroby i zwi±zane z ni± fizyczne cierpienie?

Dziêki chorobie mia³em okazjê spojrzeæ na ¿ycie z perspektywy szpitalnego ³ó¿ka. Ból i niepewno¶æ, które wtedy odczuwa³em, pomog³y mi bardziej zrozumieæ chorych, z którymi dzi¶ wspó³pracujê. Dla kapelana szpitalnego takie cechy jak wra¿liwo¶æ i otwarto¶æ na drugiego cz³owieka s± na wagê z³ota. Zdarza siê, ¿e podczas spowiedzi ludzie wymiotuj±, za³atwiaj± siê, pluj± do ucha. Trudno jest znie¶æ sw±d spalonego czy zgni³ego cia³a, ale je¶li pacjent wyczuje, ¿e siê go bojê albo brzydzê, nie z³apiê z nim kontaktu.

W Biblii czytamy: „Kogo Bóg darzy wielk± mi³o¶ci±, w kim pok³ada nadzieje, na tego zsy³a wielkie cierpienie, do¶wiadcza go nieszczê¶ciem”. Jak rozumieæ to kontrowersyjne zdanie?

Na pewno nie dos³ownie. Bóg nie zsy³a cierpieñ, co najwy¿ej czasami je dopuszcza. I chocia¿ trudno w to uwierzyæ, robi to z mi³o¶ci. Je¶li zmagam siê bólem, fizycznym lub psychicznym, tzn. ¿e Bóg mi zaufa³. Uzna³, ¿e mam w sobie si³ê, by znie¶æ taki ciê¿ar. Jednak konkretniejsz± odpowied¼ na pytanie - Dlaczego cz³owiek cierpi? - znajdziemy dopiero po ¶mierci.

Tymczasem starajmy siê zaakceptowaæ krzy¿ i uwierzyæ w jego g³êboki sens. W przeciwnym razie tylko podwoimy swoje cierpienie, a w efekcie za³amiemy siê albo, co gorsza, stracimy ochotê do ¿ycia. Pamiêtajmy te¿, by zarówno ma³e, jak i du¿e bol±czki za po¶rednictwem modlitwy sk³adaæ w „banku cierpieñ”. Tam Bóg zamieniaj±c je w dobro, spo¿ytkuje do swoich zbawczych celów.

¦wiat traktuje cierpi±cych jak pi±te ko³o u wozu, Ko¶ció³ przeciwnie, nazywa ich skarbem. Co takiego daj± nam ubodzy, za³amani, upo¶ledzeni czy niedo³ê¿ni, czego nie mo¿e zaoferowaæ nam zdrowy, silny cz³owiek?

Bez chorych i potrzebuj±cych byliby¶my okropnymi samolubami. Przez pochylanie siê nad cierpi±cym cz³owiekiem pokonujemy egoizm, a wiêc podnosimy jako¶æ naszego cz³owieczeñstwa. Od niedo³ê¿nych uczymy siê te¿ wdziêczno¶ci. Kiedy moja choroba post±pi³a, zacz±³em mieæ trudno¶ci z chodzeniem i musia³em przej¶æ operacjê. Narzeka³em wtedy na ból i na to, ¿e w tak m³odym wieku mogê wyl±dowaæ na wózku. Dopiero gdy rozejrza³em siê wokó³ i zobaczy³em, ¿e mo¿na cierpieæ o wiele bardziej, doceni³am to, co mam. Okaza³o siê bowiem, ¿e w porównaniu z niektórymi pacjentami jestem okazem zdrowia.

Cierpienie jest nieod³±czn± czê¶ci± ¿ycia. Czy tego chcemy, czy nie, spotyka ka¿dego z nas, bo wi±¿e siê nie tylko z chorob± i szpitalem, ale w ogóle z codzienno¶ci±. Ka¿de pokonanie lenistwa czy egoizmu sprawia, ¿e cz³owiek przekracza siebie, czyli robi co¶ wbrew swoim zachciankom. Czym skutkuje podejmowanie codziennych trudno¶ci, czym za¶ uciekanie przed nimi w imiê wygody i przyjemno¶ci?

Nasze ¿ycie sk³ada siê zarówno z wesel w Kanie Galilejskiej, jak i z dróg na Golgotê. Bez wzglêdu na to, czy kto¶ jest katolikiem czy ateist±, nie zdo³a uciec przed cierpieniem. Je¶li ominie jedn± przeszkodê, i tak pojawi siê kolejna. Wspó³czesny cz³owiek stawia na rozrywkê – dogadza sobie, jednocze¶nie unikaj±c wyzwañ i trudno¶ci, licz±c, ¿e tym sposobem uczyni ¿ycie ³atwiejszym, a siebie szczê¶liwszym. Problem w tym, ¿e nagminne unikanie cierpienia prowadzi do niezadowolenia z ¿ycia i pogardy wobec siebie, czyli tak naprawdê wcale nie do rado¶ci, tylko do smutku i frustracji.

Paradoksalnie, to w³a¶nie walka ze sob± daje wewnêtrzne poczucie szczê¶cia i satysfakcji. Najlepszym na to dowodem s± pielêgniarki z mojego szpitala. Mimo ¿e po dy¿urze s± wycieñczone, jeszcze nie s³ysza³em, ¿eby którakolwiek chcia³a zmieniæ pracê. A to dlatego, ¿e ciê¿ar psychiczny i zmêczenie rekompensuj± im rado¶æ i satysfakcja z wykonywanego zajêcia. Widz±, ¿e to, co robi±, ma sens, ¿e ich wysi³ek nie idzie na marne. Kiedy cz³owiek zrozumie, ¿e ka¿da trudno¶æ wi±¿e siê równie¿ ze szczê¶ciem, rzeczy, które do tej pory wydawa³y mu siê nie do ud¼wigniêcia, powoli trac± na wadze.

Cierpienie jest przepustk± do prawdziwego ¿ycia. Mo¿esz byæ nieszczê¶liwym, tchórzliwym cz³owiekiem, który tylko je, pije, oddycha, a cierpienie i zranienia omija szerokim ³ukiem, ale mo¿esz byæ równie¿ kim¶ kto stara siê „oddychaæ pe³n± piersi±”, tj. z takim samym zapa³em jasn±, jak i ciemn± stron± swojego ¿ycia.

Z ks. Piotrem Krasuskim rozmawia³a Magdalena Prokop-Duchnowska

http://www.tezeusz.pl/cms/tz/index.php?id=6496
« Ostatnia zmiana: Sierpieñ 17, 2011, 09:50:44 wys³ane przez Rafaela » Zapisane
east
Go¶æ
« Odpowiedz #82 : Sierpieñ 17, 2011, 10:50:09 »

Cytuj
Pamiêtajmy te¿, by zarówno ma³e, jak i du¿e bol±czki za po¶rednictwem modlitwy sk³adaæ w „banku cierpieñ”. Tam Bóg zamieniaj±c je w dobro, spo¿ytkuje do swoich zbawczych celów.

No tak, mamy tu ju¿ nawet "bank cierpieñ" i depozyty, które ..hmhm, bóg, z pewno¶ci± spo¿ytkuje dla swoich celów. Energia ludzka to bardzo cenna waluta. Zw³aszcza, kiedy wierny ca³ym sob± jest przekonany, ¿e "Cierpienie jest przepustk± do prawdziwego ¿ycia" . No i interes bangsterski siê krêci ju¿ z powodzeniem od 2tys lat..
Zapisane
songo1970


Maszyna do pisania...


Punkty Forum (pf): 22
Offline

P³eæ: Mê¿czyzna
Wiadomo¶ci: 4934


KIN 213


Zobacz profil
« Odpowiedz #83 : Sierpieñ 17, 2011, 13:05:46 »

Cytuj
bank cierpieñ
brzmi zachêcaj±co  Z³y
Zapisane

"Pustka to mniej ni¿ nic, a jednak to co¶ wiêcej ni¿ wszystko, co istnieje! Pustka jest zerem absolutnym; chaosem, w którym powstaj± wszystkie mo¿liwo¶ci. To jest Absolutna ¦wiadomo¶æ; co¶ o wiele wiêcej ni¿ nawet Uniwersalna Inteligencja."
arteq
Go¶æ
« Odpowiedz #84 : Sierpieñ 17, 2011, 21:28:50 »

No tak, mamy tu ju¿ nawet "bank cierpieñ" i depozyty, które [...]
East, nie rozumiem sk±d taka krytyka, to¿ to nic innego ni¿ "Wasza" ezoteryczna karma... a w KK wierzy siê, ¿e mo¿na czê¶ciowo ponie¶æ j± w imiê dobra/sprostowania innych (nie myliæ z ca³kowitym "wyreklamowaniem")
Zapisane
Rafaela
Go¶æ
« Odpowiedz #85 : Sierpieñ 17, 2011, 21:36:49 »

To jest prawda co mowi Arteg. Tylko ja pamietam z czasow kiedy bylam malym dzieckiem, ze w taki sposob ludzie przejmowali na siebie cierpienie majac na celu pomodz komus innemu np.synowi. Teraz jakos juz tego sie nie praktykuje, a moze tak- sporadycznie.

============================================

Miêdzy p³ci± a p³ciow± to¿samo¶ci±

Ks. Dariusz Madejczyk

Redaktor Naczelny

 „Uwa¿am, ¿e przemoc wobec osób homoseksualnych jest nie do przyjêcia i powinna byæ odrzucona, chocia¿ nie oznacza to wcale poparcia dla ich zachowania” – stwierdzi³ w wywiadzie dla amerykañskiej stacji katolickiej EWTN abp Silvano Tomasi, przedstawiciel Stolicy Apostolskiej przy biurach ONZ w Genewie.

 Kontekst tej wypowiedzi stanowi niedawna (17 czerwca br.) rezolucja Rady Praw Cz³owieka ONZ dotycz±ca praw cz³owieka w odniesieniu do orientacji seksualnej i to¿samo¶ci p³ciowej (dokument nosi tytu³: Human rights, sexual orientation and gender identity). Abp Tomasi zauwa¿y³, ¿e wyznaczony przez ONZ program dzia³añ prowadzi w bardzo niebezpiecznym kierunku. Przez w³±czenie w problematykê praw cz³owieka kwestii specjalnych praw dla homoseksualistów próbuje siê wprowadziæ zupe³nie now± normê, która bêdzie prowadziæ nie tylko do ograniczenia wolno¶ci Ko¶cio³a katolickiego, ale w ogóle wolno¶ci s³owa tych wspólnot religijnych oraz ludzi, którzy mówi± o grzeszno¶ci czynów homoseksualnych lub zwyczajnie odrzucaj± ten styl ¿ycia jako niezgodny z ludzk± natur±.

 Konsekwencj± mo¿liwych praw, które wynika³yby z realizacji tego programu ONZ, by³oby ra¿±ce naruszenie wolno¶ci s³owa, wyznawania religii i osobistych przekonañ, a tak¿e zakwestionowanie prawa rodziców do wychowania dzieci zgodnie z wyznawanymi przez nich warto¶ciami. W wypadku odmowy celebrowania „¶lubów” osób tej samej p³ci pañstwa oraz wspólnoty religijne mog³yby zostaæ oskar¿one o naruszanie praw cz³owieka, a kap³ani lub urzêdnicy mogliby nawet otrzymywaæ nakazy asystowania w tego typu ceremoniach.

 

LGTB kontra rodzina

 

Jak widaæ, têczowa propaganda, czyli zabiegi ¶rodowisk LGTB (lesbijki, geje, transseksuali¶ci, biseksuali¶ci), by zmieniaæ prawo i sposób my¶lenia o dewiacjach seksualnych, zatacza coraz szersze i coraz to nowe krêgi. To w³a¶nie jest ten symboliczny dwupak, o którym w poprzednim wydaniu „Przewodnika Katolickiego” mówi³ socjolog dr Tomasz ¯ukowski. Pod p³aszczykiem równo¶ci próbuje siê przemycaæ specjalne prawa dla wybranych ¶rodowisk – tych, które g³o¶niej krzycz± lub ekstrawagancko siê ubieraj± – nie tworzy siê natomiast programów realnego, a przede wszystkim skutecznego wsparcia dla rodzin.

 Nie widaæ w miêdzynarodowych instytucjach wielkiej determinacji, gdy idzie o wsparcie dla rodzin w najubo¿szych krajach, bo nie ma lobby, które by³oby tym zainteresowane. Gros pomocy trafia w najubo¿sze rejony ¶wiata przez organizacje charytatywne oraz dziêki dzia³alno¶ci wspólnot ko¶cielnych ró¿nych wyznañ. ONZ upomina siê o przywileje dla ¶rodowisk LGTB, które na swoje „inne” ¿ycie wydaj± ogromne pieni±dze i wspieraj± w ten sposób wielki seksbiznes, nie upomina siê natomiast o prawa dla zwyk³ych rodzin, które nie oczekuj± niczego szczególnego – chc± pracy, godziwego wynagrodzenia, dobrego kszta³cenia dzieci i m³odzie¿y oraz odpowiedniego wsparcia, gdy rodzina jest wielodzietna lub prze¿ywa jakie¶ trudno¶ci.

 Zbli¿aj±ce siê wybory ponownie uruchomi³y w Polsce dyskusje, których ju¿ nieraz byli¶my ¶wiadkami – zwi±zki partnerskie, aborcja, antykoncepcja, in vitro. Ciekawe, ¿e ¿adna z partii (mo¿e poza ugrupowaniem Polska Jest Najwa¿niejsza, które w tych dniach przedstawi³o swój raport na temat demografii) nie wykaza³a siê tak samo wielk± determinacj± w zabieganiu o rodzinê… Rodzinê, od której zale¿y przecie¿ nasza przysz³o¶æ. W zamian za to znaczna czê¶æ pos³ów oraz mediów wspieraj±cych ruchy gejów i lesbijek robi co siê da, by doprowadziæ do degradacji rodziny. Kolorowe opowie¶ci o szczê¶liwych homoparach serwowane przez „Gazetê Wyborcz±” i telewizyjne wystêpy dy¿urnych promotorów prawnego usankcjonowania zwi±zków osób tej samej p³ci nie zmieni± faktów.

 

Próba zrównania zwi±zku dwóch mê¿czyzn lub dwóch kobiet z ma³¿eñstwem mê¿czyzny i kobiety jest nie czym innym jak zamachem na porz±dek wynikaj±cy z ludzkiej natury. Tak samo zreszt± jak przejmowanie opieki nad dzieæmi przez pary jednop³ciowe zamiast troski o naturaln± relacjê: mama–tata–dziecko. Adopcja dzieci przez pary homoseksualne jest wyrywaniem dzieci z naturalnego ¶rodowiska, w którym powinny wzrastaæ i dojrzewaæ do w³a¶ciwych miêdzyludzkich relacji opartych na przynale¿±cych im z natury wzorcach matki i ojca.

 

Celowo nie odwo³ujê siê w tym miejscu do fundamentów religijnych. Porz±dek natury powinien byæ jasny dla ka¿dego. Tak¿e dla cz³owieka niewierz±cego. Mo¿na nie wierzyæ w sakrament ma³¿eñstwa. Jednak ma³¿eñstwo jako takie ma swoje fundamenty ju¿ w samej psychofizycznej konstrukcji cz³owieka. Dziecko natomiast, które jest owocem mi³o¶ci i ma³¿eñskich relacji mê¿czyzny i kobiety – zgodnie z natur± – musi mieæ jako rodziców matkê-kobietê i ojca-mê¿czyznê.

                                                        Jêzykowy przekrêt

 Wspomniana rezolucja Rady Praw Cz³owieka ONZ dotyczy praw cz³owieka w odniesieniu do orientacji seksualnej (sexual orientation) i to¿samo¶ci p³ciowej (gender identity). Warto zauwa¿yæ, na co zwraca³ te¿ uwagê abp Tomasi, ¿e ten oficjalny dokument jednej z agend ONZ wprowadza pojêcia, które nie s± w ¿aden sposób ujête w prawie miêdzynarodowym, ale dla niektórych osób stanowi± pewien kod s³owny, przez który odnosz± siê one do konkretnych dzia³añ i zachowañ. „Zamiast mówiæ o gender (kulturowej to¿samo¶ci p³ciowej), powinni¶my mówiæ o p³ci – powszechnym terminie prawa naturalnego odnosz±cym siê do kobiety i mê¿czyzny” – podkre¶la abp Tomasi.

 Â£atwo zauwa¿yæ, ¿e zabieg jêzykowy, którym jest mówienie o to¿samo¶ci p³ciowej (czyli o pewnych subiektywnych odczuciach konkretnej osoby) zamiast o p³ci, jest jedn± z dróg do wprowadzania nowych uregulowañ prawnych, a wcze¶niej jeszcze do kszta³towania postaw przenikniêtych akceptacj± dla zachowañ homoseksualnych. Zast±pienie „p³ci” okre¶leniem „to¿samo¶æ p³ciowa” wprowadza przez zabieg jêzykowy now±, subiektywn± kategoriê, która w ramach dalszego procedowania s³u¿yæ bêdzie przekszta³caniu prawa oraz odbieraniu wolno¶ci s³owa i swobody prezentowania w³asnych przekonañ w odniesieniu do pewnych zachowañ seksualnych.

 Jak to mo¿e wygl±daæ w praktyce, widzimy dzi¶ w tych krajach, gdzie dzieci nie s³ysz± ju¿ w szko³ach o mamie i tacie, a jedynie o opiekunach; czytaj± te¿ od najm³odszych lat historyjki o sympatycznych pingwinach homoseksualistach, ¿eby przypadkiem nie odkry³y, ¿e zwi±zek dwóch kobiet lub dwóch mê¿czyzn jest czym¶ nienormalnym.

                               Prawo, czyli usprawiedliwienie

 Rozmywanie pojêcia rodziny, okre¶lony sposób przedstawiania ¿ycia ludzi ¿yj±cych w zwi±zkach jednop³ciowych, nadawania im pewnego kolorytu – malowanie szczê¶liwego ¿ycia w têczowych kolorach – ma na celu zmianê postaw w spo³eczeñstwie. Dotyczy to zw³aszcza ludzi, którzy na co dzieñ bezpo¶rednio nie stykaj± siê z osobami, które wykazuj± zachowania homoseksualne lub ¿yj± w zwi±zkach jednop³ciowych. Ta zmiana nastawienia jest bardzo potrzebna wszystkim tym, którzy nie tylko ¿yj± niemoralnie i trwaj± w grzesznych zwi±zkach, ale równie¿ ludziom zwi±zanym z seksbiznesem, dla których degradacja cz³owieka jest ¼ród³em niekoñcz±cych siê zysków. Jej spo³eczna i prawna akceptacja bêdzie ich fortunê jeszcze pomna¿aæ.

 Przyzwolenie spo³eczne dla negatywnych zachowañ seksualnych oraz okre¶lone regulacje prawne powoduj± równie¿ stopniowe wyciszanie ocen moralnych w odniesieniu do sfery seksualnej. Trzeba sobie wyra¼nie powiedzieæ, ¿e ludzie, którzy s± religijnie s³abo uformowani, z ³atwo¶ci± sami ulegaj± postawom czy my¶leniu, które s± prezentowane jako co¶ powszechnego i powszechnienie akceptowanego. „Skoro wszyscy tak robi±, dlaczego nie ja?”.

 Dodatkowa norma prawna, sankcjonuj±ca postawy sprzeczne z Bo¿ymi przykazaniami, w wypadku osób o p³ytkiej religijno¶ci jest sposobem na wy³±czenie ich sumienia i pogr±¿anie siê w bagnie niemoralno¶ci. Widzimy to chocia¿by na przyk³adzie debaty o zabijaniu dzieci nienarodzonych. Przykazanie „Nie zabijaj” jest wprawdzie powszechnie akceptowane jako norma, ale okre¶lone oddzia³ywanie na spo³eczeñstwo i wzbudzanie okre¶lonych emocji (np. zwi±zanych z gwa³tem na kobiecie) prowadzi do tego, ¿e w konkretnych sytuacjach czê¶æ ludzi jednak na zabijanie siê zgadza. Nazywaj±c je oczywi¶cie aborcj± lub usuniêciem p³odu (patrz wy¿ej: jêzykowy przekrêt).

Przez ostatnie tygodnie zwracali¶my uwagê na zjawisko „têczowej propagandy”, która obecna jest w niektórych mediach. Nie da siê ukryæ, ¿e prym wiedzie w tej dziedzinie „Gazeta Wyborcza”, która w ostatnich miesi±cach z wielkim zaanga¿owaniem prezentowa³a uroki gejowskiego ¿ycia.

 Zabrak³o niestety tych tragicznych historii (w ka¿dym razie ja ich jako¶ nie zauwa¿y³em), z którymi jako ksi±dz niekiedy siê spotykam. Nikt nie pisa³ o moralnych dylematach m³odych ludzi, którzy weszli w grzeszne zwi±zki; o tym, ¿e ci, którzy wchodz± w homoseksualne relacje, maj± g³êbok± ¶wiadomo¶æ, ¿e jest z nimi „co¶ nie w porz±dku”. Ile jest tragedii zwi±zanych z tym, ¿e kto¶ – w swojej niedojrza³o¶ci lub naiwno¶ci – spodziewa³ siê g³êbokiej relacji, przyjacielskiej wiêzi, a do¶wiadczy³ seksualnego wykorzystania i upokorzenia. Nie wspomnê ju¿ o tych, którzy sprzedawali siê za pieni±dze i nie maj± si³ albo nie wiedz±, jak wyzwoliæ siê z side³ uzale¿nienia od homoseksualnych zachowañ.

 Krótko mówi±c: nie dajmy siê oszukaæ. Nie ulegajmy „têczowej propagandzie”. Przysz³o¶æ jest w rodzinie i to jej nale¿± siê przywileje. Wszystkie inne zwi±zki, tak¿e te tzw. partnerskie, jak podkre¶laj± prawnicy, s± w Polsce legalne i nie potrzebuj± dodatkowego usankcjonowania, zw³aszcza takiego, które mia³oby byæ imitacj± rodziny.

 

Ks. Dariusz Madejczyk

Redaktor Naczelny

 
¬ród³o: Tygodnika „Przewodnik Katolicki”(Nr. 30. 2011)

http://www.tezeusz.pl/cms/tz/index.php?id=6692

=================================================

Z³oty "cielec" arystokratycznego Ko¶cio³a
nudaveritas, 27 Maja 2011, 10:14
Bronbar2 pisze w swoim artykule pod Tytu³em "ARYSTOKRACJA DUCHA CZY PIENI¡DZA?"

Cytat on:
"Ca³e szczê¶cie, bowiem cz³owiek, który stawia pieni±dze jako cel w ¿yciu, zatraca swoje cz³owieczeñstwo, bo pieni±dz staje siê z³otym cielcem czyli bo¿kiem, któremu po¶wiêca swoje wszystkie si³y witaln

Klerykalizm to nic innego jak sprawowanie totalnej w³adzy nad spo³eczeñstwem przez instytucjê jak± jest ko¶ció³. Mniej "twarda" teza klerykalizmu to zapewnienie ko¶cio³owi maksymalnych wp³ywów politycznych, kulturowych i ekonomicznych w spo³eczeñstwie.

Wszystkie instytucje dzia³aj±ce w spo³eczeñstwie d±¿± do uzyskania jak najwiêkszych wp³ywów na to spo³eczeñstwo, kosció³ robi to tak¿e, robi to a¿ nadto dobrze wrêcz nachalnie. Paradoksalnie jednak im bardziej staje siê instytucj±, tym bardziej traci to co najcenniejsze - religijno¶æ.

I tak nasz duchowny kler g³osi nam: My wiemy najlepiej co dla was wiernych dobre. My jeste¶my namaszczeni przez Chrystusa i nam w³adza przez Boga dana i bêdziemy ni± rozporzadzaæ przekazuj±c wam to co uznajemy za stosowne bez prawa sprzeciwu, ale z klauzul± bezwarunkowego podporz±dkowania siê. Co mo¿e wierny przekazaæ klerowi ? ano, tylko informacjê o swoich b³êdach czyli grzechach bogobojnie i w g³êbokim poczuciu winy. Klerykalizm duchowny przejawia siê tak¿e zabiegami o dobra doczesne które to czêsto s± manipulacjami na granicy prawa i przyzwoito¶ci jak s³ynna komisja maj±tkowa ! a przecie¿ nie kto inny, jak cytowany wszêdzie Jan Pawe³ II powiedzia³ :

"Bogatym nie jest ten kto posiada, lecz ten co daje"

Kto jak kto, ale KK w Polsce s³owa swojego czcigodnego Ojca Papie¿a powinien braæ powa¿nie, czy¿ nie ?


Ale¿ taaaak !  kosció³ daje przecie¿ hmmmm, co daje ko¶ció³ ?  ach tak, my jako wierni otrzymujemy jak¿e wygodn± postawê ¿yciow±. Kupujemy gotowy ju¿ ¶wiatopogl±d, nie musimy siê wysilaæ intelektualnie, nie potrzebujemy samodzielnie my¶leæ i braæ odpowiedzialno¶ci za religiê i ko¶ció³, bo kupujemy swoist± polisê ubezpieczeniow± od tych którzy s± fachowcami w dziedzinie zasad ¿ycia doczesnego a tak¿e tego pozagrobowego. Tak oto wszystko to co zwiemy nasz± religijno¶ci± i duchowo¶ci± to nic innego jak korzystanie z us³ug urzêdu lub instytucji jakim jest ko¶ció³, to tak jak pójscie do hipermarketu.
Wierni uciekaj± w ten sposób od wolno¶ci a tak¿e odpowiedzialno¶ci a Duchowieñstwo ucieka przed Bogiem i cz³owiekiem w rytualizm i urzêdniczy funkcjonalizm.

KK w Polsce to klerykalizm na najwy¿szym stopniu, razem ze swoj± wielk± tub± Radio Maryja a tak¿e absurdalnie ekstremalnych ludziach w sutannach, nale¿±cych raczej intelektualnie do ¶redniowiecza jak oto to, bardzo ¿a³osne indywiduum.


http://www.youtube.com/watch?v=akNs5JOhPVU


Wbrew bogobojnym krzykaczom twierdzê, ¿e najwiêkszym wrogiem KK nie jest antyklerykalizm czy te¿ ateizm lecz wewnêtrzne postawy kleru gotowe na wszystko do zdobycia jak najwiêkszych wp³ywów w spo³eczeñstwie poprzez omamianie swoich wiernych, sprowadzaj±c tym samym religiê tylko do kultu obrazków,kadzide³,kropide³, wszelakich pomników i tym podobnych zabobonów i ....  W£A¦NIE     !

Stawianie pieni±dza jako cel w ¿yciu swoim (czt.Ko¶cio³a). Pieni±dz to bowiem sta³ siê ko¶cielnym Z£OTYM CIELCEM a bo¿kami wszelakie jego relikwie sprzedawane gdzie popadnie.

http://wiadomosci.onet.pl/waszymzdaniem/63881,zloty_cielec_arystokratycznego_kosciola,artykul.html



Scali³em posty
Darek
« Ostatnia zmiana: Sierpieñ 21, 2011, 19:29:31 wys³ane przez Dariusz » Zapisane
Rafaela
Go¶æ
« Odpowiedz #86 : Sierpieñ 19, 2011, 10:31:15 »

                                                                   Pope³nili z³o, ale my widzimy cz³owieka
Ks.Pawel Wojtas

Pracujemy z lud¼mi, którzy pope³nili z³o, ale chc±, by¶my dostrzegli w nich cz³owieka. Bardziej otwarci na wspó³pracê s± „25-latkowie” ni¿ wiê¼niowie o krótkich wyrokach – mówi w rozmowie z KAI ksi±dz dr Pawe³ Wojtas, naczelny kapelan wiêziennictwa i od listopada 2010 r. przewodnicz±cy Europejskiej Rady Naczelnych Kapelanów Wiêziennictwa.

Ks. Pawe³ Wojtas. Fot. Wojciech Surdziel / Agencja Gazeta
By³ Ksi±dz jednym z pierwszych kapelanów wiêziennych po 1989 r.

– Zacz±³em pracê w 1989 r. jako kapelan Aresztu ¦ledczego w Grójcu pod Warszaw±, bêd±c jeszcze wikariuszem w parafii. Dwa lata pó¼niej zosta³em skierowany przez kard. Józefa Glempa, ówczesnego arcybiskupa warszawskiego, do pracy jako kapelan najwiêkszego w Polsce Aresztu ¦ledczego Warszawa-Bia³o³êka. Zosta³em pierwszym pe³noetatowym kapelanem wiêziennym w kraju, zatrudnionym przez Centralny Zarz±d S³u¿by Wiêziennej. Etatu nie mia³ wówczas nawet naczelny duszpasterz wiêziennictwa ks. pra³at Jan Sikorski.

Bycie kapelanem na Bia³o³êce by³o wyzwaniem?

– Z pewno¶ci±. Jeszcze w Grójcu podj±³em pracê, której nikt wcze¶niej nie wykonywa³. Zacz±³em przede wszystkim odbywaæ regularne rozmowy z wiê¼niami. Dyrektor wiêzienia nie wyobra¿a³ sobie, ¿e uda mi siê dotrzeæ do osadzonych, wys³uchiwaæ ich, chodziæ po celach po kolêdzie. W tamtym czasie na kontakty kapelanów z tymczasowo aresztowanymi potrzebna by³a zgoda miejscowego s±du, nie istnia³y jeszcze odpowiednie regulacje prawne. Wszyscy zgadzali siê jedynie, ¿e mimo braku przepisów praca duszpasterska jest potrzebna, to nieco u³atwia³o sytuacjê.

Pewnie spotyka³ siê Ksi±dz z nieufno¶ci± wiê¼niów...

– Odpowiem histori± z pocz±tków mojej pracy. By³em ¶wiadkiem wypadku drogowego, kierowca ciê¿ko potr±ci³ dziewczynê. Pijany sprawca wypadku, nastolatek, cudem unikn±³ samos±du miejscowych. By³em jednym z rozdzielaj±cych wzburzonych gapiów. Tydzieñ pó¼niej odprawia³em Mszê ¶w. w grójeckim areszcie. Podszed³ do mnie ten ch³opak i spyta³, czy go poznajê. Poprosi³ o rozmowê, opowiedzia³ o swojej rodzinie: matka prostytutka, ojciec nieznany. Matka sprowadza³a klientów do tego samego pokoju, w którym spa³ ch³opak. Którego¶ dnia nie wytrzyma³, uciek³, wsiad³ w samochód i spowodowa³ wypadek.

Pojecha³em potem do rodzinnego miasta tego ch³opaka, rozmawia³em z matk±. Przekona³em siê, ¿e jego czyny maj± ¼ród³o w sytuacji rodziny, a w zasadzie braku normalnej rodziny. Zrozumia³em, ¿e ³atwo takiego cz³owieka potêpiæ za spowodowanie wypadku, ale nie mo¿na nie zauwa¿yæ tego, co siê przyczyni³o do jego zachowania. U¶wiadomi³em sobie, ¿e z takimi lud¼mi trzeba pracowaæ, a to co siê sta³o w du¿ym stopniu jest win± sytuacji, w jakiej wzrastali.

Ta historia czego¶ Ksiêdza nauczy³a?

– Po 20 latach pracy z wiê¼niami wiem jedno: kluczowy moment, w którym cz³owiek mo¿e otrzeæ siê o ¶wiat przestêpczy, zaczyna siê w zniszczonym dzieciñstwie i okresie dojrzewania. Je¶li ma³emu cz³owiekowi brakuje wiêzi z rodzicami i nie mo¿e on liczyæ na prawid³owe wprowadzenie w doros³e ¿ycie, a zamiast tego w domu by³a agresja, odtr±cenie lub obojêtno¶æ, jest to droga do zagubienia siê w ¿yciu.

Co najwa¿niejszego zmieni³o siê przez 20 lat istnienia duszpasterstwa wiêziennego?

– Na pocz±tku brakowa³o kapelanów, dzi¶ ma go ka¿da jednostka penitencjarna w kraju. Zmieni³y siê te¿ przepisy prawne. Kiedy zaczyna³em pracê, ka¿dy wiêzieñ chc±cy uczestniczyæ w praktykach religijnych musia³ mieæ na to zgodê sêdziego. Dzi¶ dotyczy to tylko wiê¼niów niebezpiecznych, przebywaj±cych w izolatkach, ale i do nich kapelan ma dostêp. Obecnie wiêzieñ mo¿e uzyskaæ urlop okoliczno¶ciowy, by uczestniczyæ np. w pogrzebie bliskiej osoby.

Powstaj± nowe inicjatywy duszpasterskie, w których ksiê¿om pomagaj± cz³onkowie Bractwa Wiêziennego lub Katolickiego Stowarzyszenia M³odzie¿y. Organizujemy dla nich specjalne szkolenia oraz rekolekcje. Co roku od 7 lat, pod auspicjami biskupa warszawsko-praskiego, organizujemy m.in. konferencje penitencjarne, w których bierze udzia³ 200 dyrektorów instytucji wychowawczych. Dyskutujemy, jak pomagaæ zw³aszcza nieletnim, by nie wchodzili w ¶wiat przestêpczy.

Wa¿ny i coraz liczniejszy jest udzia³ wiê¼niów w pielgrzymce osób niepe³nosprawnych. Pracuj± te¿ oni jako wolontariusze w hospicjach. Je¶li z prawnego punktu widzenia jest to mo¿liwe, pracê tê proponujemy osobom z wyrokami za zabójstwo. Wcze¶niej to ¿ycie niszczyli, a teraz dajemy im szansê pracy z cz³owiekiem, którego ¿ycie dobiega koñca.

Czego wiê¼niowie oczekuj± od kapelanów?

– Oczekuj± przede wszystkim zrozumienia, ¿e mimo pope³nienia przestêpstwa te¿ s± lud¼mi. Chc± te¿, by w to ich cz³owieczeñstwo wprowadzaæ stopniowo zasad ¿ycia religijnego. Nie oczekuj± natomiast powielania przez nas postawy w³a¶ciwej funkcjonariuszom wiêziennym. Nie chc± te¿, by¶my byli ich „kumplami” i zaczêli mówiæ ich jêzykiem.

S± wiê¼niowie, którzy notorycznie odmawiaj± wspó³pracy?

– Tego siê nie da unikn±æ. Jeszcze nigdy siê nie zdarzy³o, bym zak³ada³, ¿e wszyscy zechc± ze mn± rozmawiaæ i zrobi± to, o co poproszê. Postawy, które reprezentuj±, s± czêsto efektem wieloletnich zaniedbañ. Potrzeba wiêc stopniowego budowania zaufania miêdzy wiê¼niem a duszpasterzem tak, by osadzony przesta³ podejrzewaæ, ¿e chcê go do czego¶ namówiæ. Nie, ja przed nim stajê szczerze, jako ksi±dz, ale przede wszystkim jako cz³owiek wierz±cy.

S± te¿ wiê¼niowie „wêdruj±cy” od religii do religii. Ka¿dy zarejestrowany w Polsce Ko¶ció³ czy zwi±zek religijny, który ma swoich wiernych, ma prawo wstêpu do pracy z wiê¼niami, a ci niekiedy to wykorzystuj± – tu dostan± kartê na telefon, tam paczkê ¶wi±teczn±.

Kapelani maj± do¶wiadczenie pracy w oparciu o dokonane z³o, czyli przestêpstwo. To do¶wiadczenie jest potrzebne osobom pracuj±cym w takich instytucjach jak o¶rodki szkolno-wychowawcze czy s±dy dla nieletnich. Chcemy im pomóc, bo pracuj± z cz³owiekiem, który czêsto jeszcze nie pope³ni³ przestêpstwa. Dlatego wspó³praca miêdzy nami jest bardzo potrzebna.


Praca z osadzonymi jest inna ni¿ z wiê¼niami o du¿ych wyrokach?

– Wiêzieñ z du¿ym wyrokiem wie, ¿e bêdzie d³ugo przebywa³ w wiêzieniu. Jego nastawienie na ¿ycie pozbawione wolno¶ci jest wiêc inne ni¿ osadzonego na krótko. Wie, ¿e musi sobie to ¿ycie za kratkami jako¶ pouk³adaæ, jest wiêc bardziej otwarty na wspó³pracê z kapelanem. Mo¿e sobie te¿ nie radziæ z pobytem w wiêzieniu, zdradzaæ chêci samobójcze – rzeczywiste lub fa³szywe, by zainteresowaæ swoj± osob± psychologa czy kapelana.

Wiê¼niowie trafiaj±cy do aresztu na kilka miesiêcy, rok lub dwa lata, zamykaj± siê w sobie, chc± przetrwaæ ten czas i odmawiaj± wspó³pracy. Ró¿nice miêdzy dwoma rodzajami wiê¼niów najlepiej widaæ w ich udziale w pielgrzymce osób niepe³nosprawnych na Jasn± Górê. Ci o ma³ych wyrokach szli od niechcenia, a wiê¼niowie np. z 25-letni± odsiadk±, czyli po zabójstwie, oddaj± siê bardziej pracy na rzecz innych.

To zmienia wiê¼niów?

– Bardzo zmienia. Wielu rozpoczyna nowy rozdzia³ w swoim ¿yciu. Gdy podczas pielgrzymki pchaj± wózek z osob± sparali¿owan±, u¶wiadamiaj± sobie warto¶æ ka¿dego ¿ycia i zaczynaj± dziêkowaæ Bogu za swoje, choæ by³o grzeszne i wcze¶niej nigdy tego nie uczynili.

Do wiêzieñ trafiaj± tak¿e kobiety. Oczekuj± opieki duszpasterskiej tak samo jak mê¿czy¼ni?

– O kobiety i mê¿czyzn troszczymy siê tak samo. Jednak kobieta bêd±ca w izolacji wiêziennej jest priorytetem w pracy duszpasterskiej. Zazwyczaj bowiem to ona by³a najpierw ofiar± przemocy ze strony mê¿czyzny, a dopiero potem sama sta³a siê przestêpczyni±. Wiê¼niarki s± wiêc w podwójnie z³ej sytuacji: z jednej strony prze¿ywaj± trudy izolacji, z drugiej strony ju¿ uczestniczy³y w przestêpstwie. Nie mo¿emy te¿ zapominaæ o wzro¶cie przestêpczo¶ci w¶ród nieletnich dziewcz±t, niejednokrotnie bardziej agresywnych i wulgarnych ni¿ ch³opcy. Praca z dziewczyn±, która od kilku ju¿ lat wchodzi w konflikt z prawem, jest o wiele trudniejsza.

Przed ¶wiêtami Bo¿ego Narodzenia wiê¼niowie czê¶ciej prosz± o rozmowê z kapelanem?

– To najbardziej szczególny okres pracy duszpasterzy, atmosfera w¶ród wiê¼niów jest wówczas bardzo emocjonalna. To w³a¶nie w Wigiliê dawniej odnotowywano najwiêcej prób samobójczych w celach. Pamiêtam, ¿e którego¶ wieczoru wigilijnego pogotowie przyje¿d¿a³o na Bia³o³êkê nawet 30-40 razy. Prosi³em naczelnika wiêzienia, by móc czê¶ciej chodziæ po konkretnych celach, tak¿e w godzinach nocnych, choæ przepisy na to nie pozwala³y. To pomog³o, dzi¶ prób samobójczych jest o wiele mniej.

W wiêzieniach organizowane s± rekolekcje i spotkania wigilijne, wiê¼niowie dostaj± te¿ paczki. Rozumiem, ¿e kogo¶ mo¿e to oburzyæ, ale chodzi o uczenie skazanych normalno¶ci, do której kiedy¶ wróc±.

Wiê¼niowie po wyj¶ciu na wolno¶æ utrzymuj± kontakt z duszpasterstwem?

– Nie wykluczamy tego, zalecamy jednak, by kontynuowali zaanga¿owanie w swoich parafiach, tam z pewno¶ci± dzia³aj± konkretne ruchy i stowarzyszenia katolickie. Nie zawsze jest to mo¿liwe, gdy¿ w³a¶nie w rodzinnych miejscowo¶ciach weszli w konflikt z prawem. S± jednak osoby, które nalegaj±, by nadal braæ udzia³ w pielgrzymce na Jasn± Górê. Pokazuj± w ten sposób, ¿e w³a¶nie w tym ¶rodowisku rozpoczêli nowe ¿ycie.

W listopadzie br. zosta³ Ksi±dz przewodnicz±cym Europejskiej Rady Naczelnych Kapelanów Wiêziennictwa. Czym siê ona zajmuje?

– Bêdê tymczasowo przewodniczy³ Radzie do przysz³ego roku, gdy na ¶wiatowym zje¼dzie w Kamerunie wybierze ona nowego szefa. Do moich obowi±zków nale¿y koordynacja pracy krajowych duszpasterstw wiêziennych w pañstwach Europy ¦rodkowo-Wschodniej, Europ± Zachodni± zajmuje siê duszpasterz z Francji. Istniej± bowiem du¿e ró¿nice w funkcjonowaniu duszpasterstw. W Wielkiej Brytanii czy Francji jest s³aba wspó³praca kapelanów ze strukturami pañstwowymi, choæ praca samych duchownych oceniana jest wysoko. To w³a¶nie od kapelanów anglikañskich uczyli¶my siê zasad pracy na pocz±tku lat 90. Z kolei zw³aszcza w by³ych republikach radzieckich czêsto do dzi¶ nie ma struktur duszpasterskich. Polska na tym tle ma bardzo dobr± opiniê, bardzo szybko po upadku komunizmu powsta³y u nas odpowiednie regulacje prawne, kapelani maj± wsparcie struktur S³u¿by Wiêziennej.


Rozmawia³: £ukasz Kasper

http://religia.onet.pl/wywiady,8/popelnili-zlo-ale-my-widzimy-czlowieka,64,page2.html
........................

Prymas „dzia³a” w niebie

Milena Kindziuk | Niedziela | 8 Lipiec 2011 | Komentarze (0)

Niewiele siê mówi o ³askach, jakich ludzie doznaj± za wstawiennictwem kard. Wyszyñskiego. Ale one istniej±. I s± ich tysi±ce
Mieszkanka £odzi zachorowa³a na nowotwór z³o¶liwy narz±dów wewnêtrznych. Lekarze wprost mówili, ¿e nie ma dla niej ratunku. Diagnoza brzmia³a jak wyrok. – I wtedy zaczê³am prosiæ o pomoc Prymasa Wyszyñskiego, o jego wstawiennictwo za mn± u Boga – wyznaje kobieta. W szpitalu mia³am ze sob± obrazek z kard. Wyszyñskim. Patrz±c na niego, dostrzeg³am w pewnym momencie, jakby wysz³y z niego promienie, które objê³y mnie ca³±. Wszystko to trwa³o ok. minuty. Mia³am wra¿enie, jakby ze mnie co¶ sp³ywa³o, i od razu poczu³am siê lepiej na duchu.

Tydzieñ pó¼niej lekarze orzekli, ¿e nowotwór siê wch³on±³. Byli zdumieni, gdy¿ z medycznego punktu widzenia stan zdrowia nie mia³ prawa siê polepszyæ. Kobieta ta ma dzi¶ 45 lat. Jest przekonana, ¿e ¿yje dziêki wstawiennictwu kard. Wyszyñskiego.
Inny przypadek: ksi±dz z archidiecezji czêstochowskiej zachorowa³ na raka prostaty. Po operacji lekarz uzna³, ¿e choroba jest nieuleczalna. Ból siê wzmaga³, leki nie przynosi³y poprawy. Wtedy wiele ¶rodowisk zaczê³o siê modliæ o zdrowie chorego – za wstawiennictwem Ksiêdza Prymasa. Sam kap³an natomiast pewnej nocy uda³ siê na Jasn± Górê i d³ugo modli³ siê przed Cudownym Obrazem – tak¿e za przyczyn± kard. Wyszyñskiego. Nagle us³ysza³ wewnêtrzny g³os: „Zostañ w domu!”. – Nastêpnego dnia mia³em jechaæ do Katowic na kolejn± operacjê – wyznaje. – Nagle zosta³em ol¶niony ³ask± zdrowia. Odczu³em natychmiastowe, cudowne uzdrowienie. Organizm zacz±³ normalnie funkcjonowaæ, a ból ca³kowicie ust±pi³ – wspomina kap³an. Lekarz powiedzia³ mu wtedy: „Je¿eli ksi±dz prze¿yje jeden tydzieñ, uznam to za cud”. Po up³ywie tygodnia ten sam lekarz stwierdzi³: „Uwa¿am ten przypadek za cud Mi³osierdzia Bo¿ego”. A duchowny jest przekonany, ¿e uratowa³ go Ksi±dz Prymas.

Kto pyta nie b³±dzi - odpowiedz na pytania naszych u¿ytkowników

Wbrew prawom natury

Okazuje siê, ¿e kard. Wyszyñski „dzia³a” w niebie na wiele sposobów. I w ró¿nych sprawach. Zdarzaj± siê równie¿ uzdrowienia duchowe za jego przyczyn±, nawrócenia, powroty do wiary i do Ko¶cio³a.

Jedno z takich zdarzeñ mia³o miejsce w 2000 r. Mieszkanka Z±bek uda³a siê do grobu Prymasa Wyszyñskiego i tam modli³a siê o ³askê spowiedzi dla kogo¶ znajomego. – W koñcu ten znajomy przyst±pi³ do spowiedzi. W ramach pokuty ksi±dz poleci³ mu, aby... poszed³ na grób kard. Wyszyñskiego i pomodli³ siê o jego szybk± beatyfikacjê – opowiada kobieta. – By³am zaskoczona zarówno samym faktem spowiedzi, jak i form± pokuty, któr± uwa¿am za znak.

Ciag dalszy na :  http://religia.onet.pl/publicystyka,6/prymas-dziala-w-niebie,405.html
 ......................


                                                  ONI NIE WSTYDZA SIE JEZUSA : a Ty

Micha³ Bondyra | Przewodnik Katolicki | 18 Sierpieñ 2011 |

Oni nie wstydz± siê Jezusa, a ty?
Micha³ Bondyra | Przewodnik Katolicki | 18 Sierpieñ 2011 |
Fot. Mateusz Skwarczek / Agencja Gazeta

Co ³±czy znanego dziennikarza Przemys³awa Babiarza, najlepsz± polsk± tenisistkê Agnieszkê Radwañsk±, Jadwigê i Dariusza Basiñskich z kabaretu Mumio czy lidera Prawicy RP Marka Jurka? Odpowied¼ prosta, acz zaskakuj±ca: wszyscy oni nie wstydz± siê Jezusa.
Do powy¿szej listy warto dodaæ jeszcze znakomitego niegdy¶ pi³karza Marka Citkê, dziennikarza Krzysztofa Ziemca, muzyków: Roberta „Litzê” Friedricha i jego zespó³ „Arka Noego” oraz Magdê Anio³ i Adama Szewczyka, czy znanego z legendarnego ju¿ kabaretu „Elita” Jerzego Skoczylasa. To oni s± „twarzami” trwaj±cej od lutego kampanii, w której ludzie wierz±cy odwa¿nie manifestuj± swój katolicyzm i przywi±zanie do warto¶ci.

Do³±cz do nas na Facebooku

Kiedy¶ w liceum, teraz na Facebooku
W akcjê mo¿emy siê w³±czyæ i my, wpisuj±c adres strony www.mt1033.pl. i zamawiaj±c darmowy brelok z krzy¿em i s³owami: „Nie wstydzê siê Jezusa”. Sama nazwa domeny nie jest zreszt± przypadkowa. Pod ewangelicznymi faksymile kryj± siê bowiem mocne i bezkompromisowe s³owa samego Jezusa: „Kto siê Mnie zaprze przed lud¼mi, tego zaprê siê i Ja przed moim Ojcem”. Podobnie radykalny by³ powód rozpoczêcia akcji. – Dzisiaj coraz czê¶ciej odwaga i brak kompromisu s± tym, czego potrzebujemy najbardziej. Taka postawa zdecydowa³a o mia¿d¿±cym zwyciêstwie obroñców krzy¿a w XIV LO we Wroc³awiu. W grudniu 2009 r. trójka uczniów wspierana przez „Gazetê Wyborcz±” domaga³a siê usuniêcia krzy¿y z klas lekcyjnych. Rozprowadzili¶my wtedy w¶ród licealistów breloki z napisem: „Kto siê Mnie zaprze przed lud¼mi, tego zaprê siê i Ja przed moim Ojcem” – mówi koordynator akcji, Grzegorz Pabijan. – Kiedy dosz³o do debaty, wype³niona po brzegi aula stanê³a murem za broni±cymi krzy¿a. Pomy¶leli¶my, ¿e to, czego nam trzeba, to w³a¶nie brelok z tym samym, radykalnym cytatem z Ewangelii wg ¶w. Mateusza. I zaczê³o siê, ale tym razem w ca³ej Polsce – wraca do pocz±tków.
Dzi¶ darmowe breloki powêdrowa³y ju¿ do ponad 450 tys. osób. A chêtnych wci±¿ przybywa. – Przez nasz± akcjê chcemy skoñczyæ z k³amstwem, ¿e katolicyzm to ¶wiat ludzi starszych. To w³a¶nie m³odzi, rzekomo w±tpi±cy w Boga i sceptyczni wobec Ko¶cio³a, najczê¶ciej prosz± o brelok – zapewnia Pabijan. Na potwierdzenie jego s³ów zagl±dam na Facebooka. Tam Jezusa nie wstydzi siê ju¿ blisko 10 tys. u¿ytkowników, s±dz±c po zdjêciach – g³ównie ludzi m³odych lub bardzo m³odych.

Kto pyta nie b³±dzi - odpowiedz na pytania naszych u¿ytkowników

Obudziæ katolickiego olbrzyma
Akcja skierowana jest jednak nie tylko do nich. Jak przekonuje jej koordynator, adresatem s± wszyscy ochrzczeni. – Polska to katolicki olbrzym. Wielki, ale ¶pi±cy. Tego olbrzyma trzeba obudziæ! Wyrwaæ z letargu samozadowolenia. To, co sprawia, ¿e my, katolicy, zapominamy kim jeste¶my, to bardzo czêsto zwyczajny wstyd. St³amszeni przez medialny mainstream – tak daleki od tego, co jest nam, katolikom, drogie – nosimy g³owê spuszczon± nisko, a kiedy kto¶ zapyta, kim jeste¶my, wolimy nie pamiêtaæ. I po to w³a¶nie jest nasz brelok – z jednej strony krzy¿ i napis: „Nie wstydzê siê Jezusa”, z drugiej za¶ surowe s³owa naszego Mistrza: „Kto siê Mnie zaprze przed lud¼mi, tego zaprê siê i Ja przed moim Ojcem”. Ten niby niepozorny kawa³ek metalu to w rzeczywisto¶ci nasza „pierwsza linia obrony” – t³umaczy koordynator akcji, dodaj±c, ¿e „zanim kto¶ zechce nas wy¶miaæ lub poni¿yæ, musi zmierzyæ siê z bardzo mocnymi s³owami Jezusa, które autentycznie broni± tego, kto nosi brelok w widocznym miejscu”. – S³owa te przypominaj±, ¿e nie mo¿na zaprzeæ siê Jezusa przed lud¼mi, pod gro¼b± Jego zaparcia siê nas przed Bogiem Ojcem. One stawiaj± naszego przeciwnika w bardzo trudnej sytuacji, bo niemal¿e przed obliczem Sprawiedliwego Sêdziego, który za dobre wynagradza... ale za z³e karze – uzmys³awia.

Ciag dalszy  :http://religia.onet.pl/publicystyka,6/oni-nie-wstydza-sie-jezusa-a-ty,5067.html
..........................

TSz | PAP | 22 Czerwiec 2011 |

Ko¶ció³ da rodzicom woln± rêk

Ma³¿eñstwa mieszane wyznaniowo bêd± same decydowaæ, w jakiej wierze wychowywaæ dzieci – informuje "Dziennik Polski".
Teraz zawieraj±c ¶lub przed o³tarzem, ma³¿onkowie musz± siê m.in. zobowi±zaæ, i¿ bêd± wychowywaæ dzieci w wierze katolickiej. Niebawem ma siê to zmieniæ. Jednym z punktów obrad Episkopatu Polski, który zbiera siê 24 czerwca w Licheniu, bêdzie g³osowanie nad dokumentem o zwi±zkach mieszanych, w którym uwzglêdniono postulat wiernych, aby to ma³¿onkowie, a nie odgórnie Ko¶ció³, decydowali, w jakiej wierze bêd± wychowywaæ swoje pociechy.

Do³±cz do nas na Facebooku

Gdy nowe zasady wejd± w ¿ycie, ma³¿onkowie sami decydowaliby o tym, w jakiej wierze bêd± wychowywaæ swoje pociechy. Dotychczas Ko¶ció³ zgadza³ siê na zawieranie ma³¿eñstw mieszanych wyznaniowo pod warunkiem z³o¿enia przez stronê katolick± tzw. o¶wiadczeñ i przyrzeczeñ, ¿e zrobi ona wszystko, aby w tym zwi±zku "nie os³abiæ swej wiary i ¿e dzieci bêdzie siê staraæ wychowaæ po katolicku".

Dokument z nowymi zasadami powstawa³ 12 lat. Pracowali nad nim reprezentanci Ko¶cio³a katolickiego i Ko¶cio³ów zrzeszonych w Polskiej Radzie Ekumenicznej. Dokument jest wzorowany na podobnej deklaracji w³oskiej, zatwierdzonej przez Stolicê Apostolsk±.

http://religia.onet.pl/kraj,19/kosciol-da-rodzicom-wolna-reke,360.html
....................

Zapisane
Rafaela
Go¶æ
« Odpowiedz #87 : Sierpieñ 19, 2011, 10:48:26 »

Zaskakuj±ca decyzja Ko¶cio³a w sprawie komunii

MB³ | PAP/Onet.pl | 24 Czerwiec 2011 | Komentarze (11)

                                                     Zaskakuj±ca decyzja Ko¶cio³a w sprawie komunii

"Metro": Ko¶ció³ katolicki idzie wbrew rz±dowej reformie edukacji. Przesuwa pierwsz± komuniê do trzeciej klasy, aby dzieci przystêpowa³y do niej w tym samym wieku co dzi¶ - pisze gazeta.

Fot. Artur Kubasik / Agencja Gazeta
Zaczyna archidiecezja poznañska. Wprowadzi nowy program nauczania i podrêczniki, za¶ do pierwszej komunii dzieci pójd± w trzeciej klasie, ale ich wiek siê nie zmieni.

Tym samym, w 2013 r. nie bêdzie w ogóle pierwszych komunii w Poznaniu. Z kolei w Warszawie nowy program bêdzie wdra¿any stopniowo od 2012 r. przez trzy lata. Zaczn± od w liceum i gimnazjum, a skoñcz± na podstawówce.

Do³±cz do nas na Facebooku

Dla rodziców i ich dzieci oznacza to wielki ba³agan. Tegoroczni pierwszoklasi¶ci – sze¶ciolatkowie przyst±pi± do sakramentu w wieku siedmiu lat. Ale mo¿e siê zdarzyæ, ¿e do pierwszej komunii przystêpowaæ bêd± tak¿e dziewiêcioletnie dzieci.

Rodzice mog± negocjowaæ w diecezji, kiedy dzieci przyst±pi± do po raz pierwszy do sakramentu komunii ¶w.

Wiêcej w "Metrze".
http://religia.onet.pl/kraj,19/zaskakujaca-decyzja-kosciola-w-sprawie-komunii,362.html
............................

Chrystus potrzebuje kap³anów ubogich

led (KAI) | EKAI | 21 Kwiecieñ 2011 | Komentarze (11)

                                                          Chrystus potrzebuje kap³anów ubogich

Kardyna³ Stanis³aw Dziwisz. Fot. Franciszek Mazur / Agencja Gazeta

„Chrystus nas potrzebuje i liczy na nasz± hojn± odpowied¼. On potrzebuje kap³anów ubogich, którzy nie czuj± siê samowystarczalni, dla których jedynym bogactwem jest On sam” – powiedzia³ kard. Dziwisz podczas Mszy Krzy¿ma.
W Sanktuarium Bo¿ego Mi³osierdzia w Krakowie-£agiewnikach zgromadzili siê kap³ani z ca³ej archidiecezji krakowskiej oraz m³odzie¿, dla której Msza ¶w. Krzy¿ma to najwa¿niejszy punkt corocznej pielgrzymki s³u¿by liturgicznej o³tarza i Ruchu ¦wiat³o-¯ycie.

W homilii kard. Dziwisz zwróci³ uwagê, ¿e od dwóch tysiêcy lat kolejne pokolenia uczniów Jezusa przyjmuj± od Niego dar wolno¶ci i nowego ¿ycia. „Nie jest to ³atwy dar, bo ³±czy siê równie¿ z zadaniem, o którym mówi³ kardyna³ Karol Wojty³a, komentuj±c dzisiejsz± Ewangeliê na Kongresie Eucharystycznym w Filadelfii w odleg³ym ju¿ 1976 roku” – podkre¶li³ hierarcha. Przypomnia³ s³owa papie¿a: „Wolno¶æ jest cz³owiekowi dana i zadana zarazem. Wolno¶æ jest prawem cz³owieka: cz³owiek ma prawo do wolno¶ci, do stanowienia o sobie, do wyboru swej ¿yciowej drogi, do dzia³ania wed³ug swoich przekonañ. Wolno¶æ zosta³a dana cz³owiekowi przez Stwórcê w tym celu, aby jej dobrze u¿ywa³ – mówi³ hierarcha, przytaczaj±c s³owa Jana Paw³a II.

Kardyna³ podkre¶li³, ¿e by³ dzieñ, w którym równie¿ do nich zwróci³ siê Jezus. „Zostawili¶my nasze ³odzie i sieci, nasze ¶rodowiska i byæ mo¿e inne plany na sensowne ¿ycie. Oddali¶my Jezusowi do dyspozycji to, co w nas najlepsze. Przyrzekli¶my Mu wierno¶æ” – powiedzia³ kard. Dziwisz. I doda³, ¿e Jezus j± przyj±³, umocni³ i pos³a³ nas do swoich braci i sióstr, by¶my im g³osili Jego s³owo ¿ycia i dar Jego nieskoñczonej mi³o¶ci do cz³owieka.

Kardyna³ pyta³: mo¿e czujemy siê utrudzeni t± niezwyk³± pos³ug±? Mo¿e zatracili¶my pierwotny entuzjazm i zafascynowanie nasz± misj±? Mo¿e pojawi³o siê zw±tpienie, czy rzeczywi¶cie jeste¶my potrzebni? Mo¿e pojawi³o siê przygnêbienie z powodu nag³a¶nianych niew³a¶ciwych postaw niektórych wspó³braci, którzy siê zagubili? I powiedzia³, ¿e dzi¶, do¶wiadczaj±c na nowo mi³o¶ci i blisko¶ci Jezusa i odnawiaj±c przyrzeczenia kap³añskie, chc± powtórzyæ za Piotrem: „Panie, do kogó¿ pójdziemy? Ty masz s³owa ¿ycia wiecznego”. „(…) Ty jeste¶ dla nas ¯yciem, które siê nie koñczy, a jego piêkno i sens odkrywamy, czyni±c z naszego ¿ycia dar dla Boga i dla innych, do których jeste¶my pos³ani” – mówi³ hierarcha.

„Chrystus nas potrzebuje i liczy na nasz± hojn± odpowied¼. On potrzebuje kap³anów ubogich, którzy nie czuj± siê samowystarczalni, dla których jedynym bogactwem jest On sam” – zwróci³ uwagê kardyna³. „Tacy kap³ani mog± przemówiæ do ludzi biednych duchowo i materialnie, do odtr±conych, pozbawionych nadziei” – doda³.

Zdaniem metropolity, Chrystus potrzebuje kap³anów o czystych i przejrzystych sercach, zdolnych ¶wiadczyæ o bezinteresownej mi³o¶ci Boga do cz³owieka. Chrystus potrzebuje równie¿ kap³anów pos³usznych, dyspozycyjnych, gotowych uczestniczyæ ofiarnie i do koñca w Jego wielkiej misji zbawienia ¶wiata.

Kard. Dziwisz zwróci³ siê tak¿e do m³odzie¿y licznie zgromadzonej w ³agiewnickiej bazylice. „Drodzy m³odzi przyjaciele, jeste¶cie nasz± nadziej±, równie¿ na was liczy Jezus Chrystus, równie¿ i wy jeste¶cie wezwani, aby pój¶æ za Nim i Jemu powierzyæ swój los i swoj± przysz³o¶æ” – zaznaczy³ metropolita krakowski. Doda³, ¿e dla wiêkszo¶ci pój¶cie za Jezusem bêdzie oznacza³o wej¶cie na drogê mi³o¶ci ma³¿eñskiej i za³o¿enie chrze¶cijañskiej rodziny. „Chrystus i Ko¶ció³ potrzebuj± takich ludzi, takich chrze¶cijan, takich projektów ¿ycia, takiego ¶wiadectwa” – powiedzia³.

Hierarcha zaapelowa³ ponadto do m³odych, aby nie zag³uszali g³osu Jezusa, gdy On zaproponuje im pój¶cie za Nim na drodze ¿ycia kap³añskiego czy zakonnego. „Starajcie siê uwa¿nie rozpoznaæ, tak¿e przy pomocy rodziców, kap³anów i katechetów, gdzie mo¿ecie prze¿yæ najpiêkniej przygodê z Jezusem” – mówi³. I zapewni³, ¿e Jezus mo¿e odpowiedzieæ do koñca na wszystkie pragnienia ludzkiego serca. „Niech wam pozostanie w pamiêci obraz odnawiaj±cego siê dzisiaj Ko¶cio³a” – podkre¶li³ kardyna³.

Kardyna³ przywo³a³ postaæ Karola Wojty³y, który – jak powiedzia³ - zaczyna³ jak ka¿da i ka¿dy z nas. Zwróci³ uwagê, ¿e papie¿ mia³ swoje idea³y, ale w pewnym momencie odkry³, ¿e najpe³niej zrealizuje je z Chrystusem. „Znamy dojrza³y owoc jego kolejnych decyzji i widzimy, ile Jan Pawe³ II dokona³ dla Boga i dla cz³owieka” – powiedzia³ kard. Dziwisz.

Doda³ te¿, ¿e papie¿ mierzy³ wysoko. „Osi±gn±³ ¶wiêto¶æ uznan± i proponowan± jako wzór dla nas, ¿yj±cych przecie¿ w tym samym, co on niespokojnym ¶wiecie, czêsto pozornie dalekim od Boga, ale przecie¿ szukaj±cym motywów ¿ycia i nadziei” – podkre¶li³ hierarcha.

Podczas Mszy Krzy¿ma kilkuset kap³anów archidiecezji krakowskiej odnowi³o swoje przyrzeczenia. Wielkoczwartkowa pielgrzymka s³u¿by liturgicznej o³tarza i Ruchu ¦wiat³o-¯ycie to zwyczaj wprowadzony w archidiecezji krakowskiej przez kard. Wojty³ê.

http://religia.onet.pl/kraj,19/chrystus-potrzebuje-kaplanow-ubogich,48.html
...............................
Przes³anie Powstania wci±¿ aktualne

kos / ms | EKAI | 1 Sierpieñ 2011 |

                                                            Przes³anie Powstania wci±¿ aktualne

Biskup polowy WP Józef Guzdek podczas mszy ¶w. odprawionej w intencji poleg³ych powstañców w Katedrze Polowej Wojska Polskiego, 31.08.2011 Fot. PAP/Grzegorz Jakubowski

W katedrze polowej Wojska Polskiego odprawiona zosta³a Msza ¶w. z okazji 67. rocznicy wybuchu Powstania Warszawskiego. Liturgii z asyst± wojskow± przewodniczy³ i homiliê wyg³osi³ biskup polowy WP Józef Guzdek.
W homilii bp Guzdek podkre¶li³, ¿e przes³anie walcz±cej Warszawy jest nadal aktualne. Wezwa³ do wzajemnego przebaczenia, jedno¶ci i wspó³pracy na rzecz dobra Ojczyzny.

Do³±cz do nas na Facebooku

W Eucharystii uczestniczyli powstañcy, przedstawiciele w³adz miejskich i pañstwowych na czele z prezydentem RP Bronis³awem Komorowskim i prezydent Warszawy Hann± Gronkiewicz-Waltz oraz mieszkañcy stolicy. Licznie obecne by³y poczty sztandarowe organizacji kombatanckich i oddzia³ów powstañczych.

Kto pyta nie b³±dzi - odpowiedz na pytania naszych u¿ytkowników

Mszê ¶w. koncelebrowali prymas senior kard. Józef Glemp, kard. Kazimierz Nycz, metropolita warszawski, abp Henryk Hoser, ordynariusz diecezji warszawsko-praskiej, biskupi pomocniczy archidiecezji warszawskiej Tadeusz Pikus i Marian Du¶. Obecni byli ordynariusze wojskowi: bp Jerzy Pañkowski, prawos³awny biskup polowy oraz ks. pp³k Miros³aw Wola, naczelny Kapelan ewangelickiego duszpasterstwa wojskowego.

– Dzi¶, kiedy wspominamy 67. rocznicê wybuchu Powstania Warszawskiego, wracamy pamiêci± do bohaterów tamtych wydarzeñ i obejmujemy ich modlitw± – mówi³ w homilii bp Guzdek. Podkre¶li³, ¿e z opowie¶ci powstañców wy³ania siê obraz Warszawy, „w której piêknie by³o ¿yæ, i za któr± warto by³o umieraæ”. – Latem 1944 r. Warszawa by³a dla Was domem. Pragnêli¶cie, aby ten dom by³ wolny. Aby go mo¿na by³o urz±dzaæ wed³ug w³asnych zamys³ów – podkre¶li³.

Biskup polowy zwróci³ uwagê, ¿e „walka z przewa¿aj±cymi si³ami okupanta i skuteczny opór sta³y siê mo¿liwe dziêki niezwyk³ej umiejêtno¶ci wspó³dzia³ania”. – W pamiêtnych sierpniowych dniach wszyscy stanowili jedn± wielk± rodzinê. Mo¿na powiedzieæ, ¿e realizowali Chrystusowy testament z Wieczernika: „Ojcze, spraw, aby byli jedno" – powiedzia³. Doda³, ¿e zw³aszcza dzi¶ nale¿y podkre¶laæ ten „geniusz harmonijnej wspó³pracy i wspó³dzia³ania duchownych i ¶wieckich, ludno¶ci cywilnej i wojska, m³odzie¿y i doros³ych, harcerzy i harcerek”.

Biskup polowy przypomnia³, ¿e w trakcie Powstania Warszawskiego wielk± pomoc walcz±cym nie¶li kapelani. – W ten sposób podtrzymywali i umacniali w powstañcach wiarê w braterstwo i w ostateczne zwyciêstwo dobra nad z³em. Potwierdzali przekonanie powstañców, ¿e godno¶æ i honor warte s± najwy¿szej ceny, utraty zdrowia i ofiary ¿ycia – podkre¶li³.

Przywo³a³ postaæ kardyna³a Stefana Wyszyñskiego, kapelana Grupy Kampinos i jego wspomnienie zwi±zane z Powstaniem Warszawskim. – Prymas Tysi±clecia, w tym czasie, kiedy okupant systematycznie pali³ i burzy³ walcz±c± Warszawê, znalaz³ w lesie przyniesion± przez wiatr stertê niedopalonych kartek. Na jednej z nich pozosta³ tylko napis: „Bêdziesz mi³owa³”. Zaniós³ j± do kaplicy w Zak³adzie dla Niewidomych w podwarszawskich Laskach, pokaza³ siostrom i powiedzia³: „Nic dro¿szego nie mog³a przys³aæ gin±ca stolica. To naj¶wiêtszy apel walcz±cej Warszawy, do nas i ca³ego ¶wiata. Apel i testament: „Bêdziesz mi³owa³”.

– Niech wiêc Bo¿e wezwanie do mi³o¶ci i braterstwa, które sta³o siê apelem i testamentem walcz±cej Warszawy zostanie podjête przez ka¿dego z nas. „Bêdziesz mi³owa³” – zakoñczy³ bp Guzdek.

Po liturgii rozpocz±³ siê Apel Poleg³ych, a pó¼niej koncert-oratorium „63 dni gniewu”, w re¿yserii Jaros³awa Minkowicza, opisuj±cego losy trójki uczestników Powstania, pokazany w konwencji tragedii greckiej.

http://religia.onet.pl/kraj,19/przeslanie-powstania-wciaz-aktualne,475.html
.............................
Ko¶ció³ nie zawsze potêpia samobójców

ks. Jan Glapiak / ju. | EKAI | 8 Sierpieñ 2011 | Komentarze (24)

                                                                   Ko¶ció³ nie zawsze potêpia samobójców

Ko¶ció³ podkre¶la, ¿e ciê¿kie zaburzenia psychiczne, strach lub powa¿na obawa przed prób±, cierpieniem lub torturami mog± zmniejszyæ odpowiedzialno¶æ samobójcy.

Fot. Getty Images/FPM
Katechizm Ko¶cio³a Katolickiego stwierdza, ¿e samobójstwo pozostaje w g³êbokiej sprzeczno¶ci ze sprawiedliwo¶ci±, nadziej± i mi³o¶ci± i jest zakazane przez pi±te przykazanie Bo¿e: „Nie zabijaj” (por. n. 2325).

Do³±cz do nas na Facebooku

Wyp³ywa st±d zmiana w ostatnich latach jego stosunku do tej tragedii, jak± w ka¿dym przypadku jest ¶mieræ samobójcza. W zwi±zku z tragiczn± ¶mierci± Andrzeja Leppera przypominamy wypowied¼ ks. Jana Glapiaka, doktora prawa kanonicznego, zamieszczon± w „Przewodniku Katolickim” 28/2008.

Ko¶ció³ uwzglêdnia do¶æ powszechne zdanie psychiatrów, ¿e samobójcy nie s± w pe³ni odpowiedzialni za swój czyn, st±d nie odmawia siê im pogrzebu katolickiego ani te¿ nie czyni ró¿nicy w samej celebracji pogrzebu, je¿eli w ci±gu ¿ycia okazywali przywi±zanie do wiary i Ko¶cio³a. Chodzi tutaj o osoby, które zanim odebra³y sobie ¿ycie, nale¿a³y do grona praktykuj±cych katolików. W takiej sytuacji uczestników pogrzebu u¶wiadamia siê - podczas homilii czy w innym stosownym czasie - ¿e osoba ta by³a praktykuj±ca, a fakt odebrania sobie ¿ycia by³ podyktowany brakiem pe³nej ¶wiadomo¶ci lub stanem chorobowym o pod³o¿u psychicznym.

Kto pyta nie b³±dzi - odpowiedz na pytania naszych u¿ytkowników

Jednak samobójcê, który przed zamachem na w³asne ¿ycie publicznie odstêpowa³ od wiary, Ko¶ció³ traktuje jako jawnogrzesznika. W takiej sytuacji - zgodnie z kan. 1184 § 1 KPK - kap³an odmawia pogrzebu katolickiego lub przynajmniej ogranicza uroczyste sprawowanie ceremonii pogrzebowej. Czyni tak nie dlatego, ¿e dana osoba pope³ni³a samobójstwo, ale dlatego, ¿e jej ¿ycie by³o przeciwne duchowi chrze¶cijañskiemu i ¿e jej oddalenie od Ko¶cio³a trwa³o a¿ do ¶mierci.

Pozbawienie jawnogrzesznika pogrzebu katolickiego zawiera w sobie tak¿e odmowê odprawienia Mszy ¦wiêtej pogrzebowej (kan. 1185 KPK). Nie oznacza to jednak, ¿e za tego zmar³ego nie wolno odprawiaæ Mszy ¦wiêtej w ogóle.

Odmowa pogrzebu katolickiego nie wi±¿e siê z odmow± miejsca pochówku na cmentarzu w miejscowo¶ci, gdzie istnieje tylko katolicki cmentarz parafialny. W takiej sytuacji zarz±dca katolickiego cmentarza parafialnego nie mo¿e zabroniæ pogrzebu na tym cmentarzu wed³ug innych obrzêdów religijnych lub ¶wieckich.
http://religia.onet.pl/kraj,19/kosciol-nie-zawsze-potepia-samobojcow,4984.html
..................................

Z tej samej gliny

Rozmawia³a Ewa Biedroñ / ms | EKAI | 26 Kwiecieñ 2011 | Komentarze (3)

Z tej samej gliny

Problemy psychologicznych ksiê¿y i sióstr s± takie same jak te wystêpuj±ce w ca³ej populacji: nerwice, kryzysy, depresje, uzale¿nienia, wypalenie zawodowe, syndrom DDA, psychozy – zauwa¿a w rozmowie z KAI ksi±dz Andrzej Su³ek, dyrektor Diecezjalnego O¶rodka Pomocy Psychologicznej w Tarnowie.

Fot. Getty Images/FPM
Z jakimi problemami ludzie zg³aszaj± siê najczê¶ciej?

– Problematyka jest zró¿nicowana. S± to konflikty miêdzyludzkie zw³aszcza ma³¿eñskie, kryzysy, nerwice, depresje, psychozy. W ostatnim czasie zastanawia mnie stosunkowo du¿a ilo¶æ osób z depresj± i ma³¿eñstw w sytuacjach kryzysowych i rozwodowych.

Z czego te problemy wynikaj±?

– Nie zawsze mo¿na jednoznacznie wskazaæ przyczyny, nieraz nawet wnikliwa analiza psychologiczna nie da wyczerpuj±cej odpowiedzi, sk±d wziê³a siê psychoza czy depresja. W splocie przyczyn ró¿nych trudno¶ci wi±¿± siê ze sob± zarówno czynniki wrodzone jak i historia ¿ycia ze zranieniami z przesz³o¶ci, b³êdami wychowawczymi, zw³aszcza niemo¿no¶ci± wyra¿ania w³asnych emocji i prze¿yæ, alkoholizm w rodzinie, przemoc, oraz do¶wiadczenia tera¼niejszo¶ci.

Czy dzi¶ duchowni i siostry zakonne bardziej ni¿ w przesz³o¶ci nara¿eni s± na ró¿ne frustracje czy jakiekolwiek cierpienia psychiczne?

– Gdy chodzi o kap³anów to do g³ównych stresorów naszych czasów zaliczy³bym coraz wiêksze wymagania i oczekiwania stawiane kap³anom przez wiernych oraz niemo¿no¶æ sprostania im wszystkim. Dla wielu katechizuj±cych du¿ym obci±¿eniem jest coraz trudniejsza praca z dzieæmi i m³odzie¿± w szkole. Czynnikiem sprzyjaj±cym rozwijaniu siê trudno¶ci u sióstr zakonnych bywa nienormowany czas pracy oraz niedostatek relaksu, sportu i odpoczynku.

Czy bardziej dotyczy to sióstr i ksiê¿y pracuj±cy w¶ród ludzi czy te¿ tych, którzy ¿yj± w klasztorach zamkniêtych?

– Obydwa te style ¿ycia maj± swoje zagro¿enia. Wydaje siê jednak, ¿e wiêcej sytuacji stresogennych przynosi praca w¶ród ludzi.

Czy – choæby ogólnie – móg³by ksi±dz powiedzieæ jakie najczê¶ciej problemy miewaj± ksiê¿a, jakie za¶ siostry zakonne?

– Jeste¶my z tej samej gliny co inni ludzie. Tak¿e ksiê¿y i sióstr zakonnych nie omijaj± zawa³y serca, wrzody ¿o³±dka, „korzonki”, grypa i inne choroby. Warto zobaczyæ, ¿e ksi±dz i siostra zakonna s± lud¼mi, tak¿e i ich mo¿e wiêc spotkaæ trudno¶æ natury psychicznej. Trudno chyba wskazaæ problemy natury psychologicznej specyficzne dla ksiê¿y i sióstr. S± one takie same jak i u innych osób: nerwice, kryzysy, depresje, uzale¿nienia, wypalenie zawodowe, syndrom DDA, psychozy. Nie posiadam adekwatnych statystyk, ale wydaje siê, ¿e czêsto¶æ ich wystêpowania jest bardzo zbli¿ona do ca³ej populacji.

Czy zdarzaj± siê przypadki depresji?

– Równie¿ takie cierpienie w postaci depresji zagl±da pod dach plebanii czy klasztoru.

Co ksi±dz wtedy radzi w takim wypadku?

– W depresji nieodzowna jest pomoc farmakologiczna, dlatego pytam, czy osoba ta jest w kontakcie z lekarzem. Je¶li nie, to staram siê tê osobê przekonaæ, ¿eby skorzysta³a z pomocy medycznej. Najczê¶ciej jednak osoby zg³aszaj±ce siê do mnie s± ju¿ po wizycie u lekarza i za¿ywaj± leki przeciwdepresyjne. Dodatkowo szukaj± pomocy psychologicznej, która w terapii depresji okazuje siê bardzo przydatna, a nieraz wrêcz konieczna.

Jak sobie radzono z problemami psychicznymi ksiê¿y i sióstr zakonnych powiedzmy 30 lat temu, a jak to wygl±da dzi¶? Czy dokona³y siê jakie¶ zmiany?

– Znacz±ce zmiany zasz³y w farmakologii, leki s± skuteczniejsze i daj± zdecydowanie mniej skutków ubocznych. Psychoterapeuci ucz± siê coraz bardziej efektywnych metod pomagania. Równie¿ du¿o zmienia siê w naszej polskiej mentalno¶ci, jest wiêksza odwaga mówienia o problemach sióstr i ksiê¿y. Decyzja ksiêdza biskupa o powo³aniu o¶rodka, który ma s³u¿yæ pomoc± psychologiczn± osobom duchownym i konsekrowanym jest czytelnym znakiem takiej odwagi. Ale tak jak 30 lat temu tak i dzi¶ ksiê¿a i siostry zakonne maj± mo¿liwo¶æ korzystania z ogólnie dostêpnych form pomocy psychologicznej w poradniach czy w ramach praktyki prywatnej.

Dla duchownych problemem mo¿e byæ pro¶ba o poradê u swojego kolegi – ksiêdza. Mo¿e tutaj te¿ szukaæ przyczyn tego, ¿e ma³o kap³anów odwiedza o¶rodek?

– Biorê pod uwagê sytuacjê skrêpowania ksiêdza, który ma zwracaæ siê o pomoc psychologiczn± do swojego kolegi. Dlatego kwesti± otwart± i bardzo oczekiwan± s± analogiczne o¶rodki w innych diecezjach, gdzie nasi ksiê¿a bez skrêpowania mogliby korzystaæ z pomocy, tak jak nasz O¶rodek jest otwarty na pomoc ksiê¿om spoza diecezji.

Rozmawia³a Ewa Biedroñ
http://religia.onet.pl/wywiady,8/z-tej-samej-gliny,67.html
Zapisane
east
Go¶æ
« Odpowiedz #88 : Sierpieñ 19, 2011, 13:14:58 »

Cytuj
„Chrystus nas potrzebuje i liczy na nasz± hojn± odpowied¼. On potrzebuje kap³anów ubogich,(..) Chrystus potrzebuje równie¿ kap³anów pos³usznych, dyspozycyjnych, gotowych uczestniczyæ ofiarnie i do koñca w Jego wielkiej misji zbawienia ¶wiata.

Szanujê Metropolitê i Jego zapewne czyste intencje  wypowiedzi. Mam jednak dziwne wra¿enie, ¿e niektórzy urzêdnicy zinterpretuj± wybiórczo to kazanie.  Ko¶ció³ poszukuje oszczêdno¶ci ? Chce oszczêdzaæ ile siê da na kap³anach ? A jednocze¶nie maj± byæ jak bioroboty - wykonywaæ rozkazy.

Cytuj
– Równie¿ takie cierpienie w postaci depresji zagl±da pod dach plebanii czy klasztoru.
Co ksi±dz wtedy radzi w takim wypadku?
– W depresji nieodzowna jest pomoc farmakologiczna, dlatego pytam, czy osoba ta jest w kontakcie z lekarzem. Je¶li nie, to staram siê tê osobê przekonaæ, ¿eby skorzysta³a z pomocy medycznej.

Duszpasterski biznes wspiera Big Pharmê ? Taki maria¿ to wrêcz kartel Mrugniêcie
Zapisane
Rafaela
Go¶æ
« Odpowiedz #89 : Sierpieñ 19, 2011, 20:53:15 »


Marek Zaj±c | Tygodnik Powszechny | 17 Sierpieñ 2011 | Komentarze (0)

                                                                                  Katolik nad urn±

¦ciana urnowa cmentarza centralnego w Szczecinie, fot. Cezary Aszkielowicz, Agencja Gazeta

Ko¶ció³ nie walczy z kremacj±, niczego nie narzuca, nie postrada³ te¿ zdrowego rozs±dku i nie lekcewa¿y potrzeb wiernych – tyle trzeba wyja¶niæ po medialnej gor±czce ubieg³ego tygodnia.
W minion± ¶rodê „Gazeta Wyborcza” opublikowa³a elektryzuj±cy materia³. Na pierwsz± stronê trafi³ tytu³: „Nie bêdzie mszy nad urn±”. I ju¿ pierwszy akapit nie pozostawia w±tpliwo¶ci: „Je¿eli msza pogrzebowa, to cia³o ma byæ w trumnie. Kremowaæ mo¿na dopiero potem. Od pa¼dziernika zwyczaje pogrzebowe w Polsce musz± siê zmieniæ”. Tak± informacjê podczas og³oszeñ parafialnych mia³ wiernym przekazaæ kap³an z czêstochowskiego ko¶cio³a pod wezwaniem ¶w. Franciszka z Asy¿u.

W±tpliwo¶ci

Od razu w mediach ruszy³a lawina komentarzy; przede wszystkim pojawi³y siê obawy i krytyka, ¿e Ko¶ció³ zamierza skomplikowaæ coraz popularniejsz± w Polsce praktykê kremacji. W wielu przypadkach miêdzy Msz± pogrzebow± przy zw³okach, ich spopieleniem a z³o¿eniem urny na cmentarzu up³ynê³oby przecie¿ kilkana¶cie, mo¿e nawet kilkadziesi±t godzin. Pogrzeb rozci±gn±³by siê na dwa dni. Niektórzy ¿a³obnicy przyszliby na liturgiê, inni woleliby wzi±æ udzia³ w uroczysto¶ciach przy grobie albo kolumbarium. To oznacza³oby tak¿e wiêksze wydatki, a nieraz – po prostu dodatkowe k³opoty dla ludzi i tak ju¿ do¶æ dotkniêtych przez los.

Do³±cz do nas na Facebooku

Do redakcji „Tygodnika” dotar³ na przyk³ad list od zaniepokojonego czytelnika, który ostrzega przed rozbiciem obrzêdów pogrzebowych na raty, gdyby kremacja odby³a siê daleko od cmentarza. Ale zwraca te¿ uwagê na inny aspekt: „Czy Panu Bogu nie wszystko jedno, czy modlitwy s± przy zw³okach skremowanych, czy nie? Gdy mój przyjaciel, dzi¶ S³uga Bo¿y Jerzy Ciesielski uton±³ w Nilu, biskup krakowski, pó¼niejszy b³ogos³awiony (a dla mnie ¶wiêty) Karol Wojty³a odprawia³ nabo¿eñstwo (pewnie Mszê ¶wiêt±; mam prawo dzi¶ nie pamiêtaæ) przy skremowanych zw³okach”. Czytelnik sugeruje, ¿e „by³oby sensownie zalecaæ – je¶li to mo¿liwe – nabo¿eñstwo (Mszê) przy zw³okach nieskremowanych, ale dopu¶ciæ je przy zw³okach skremowanych”.

Kto pyta nie b³±dzi - odpowiedz na pytania naszych u¿ytkowników

S³usznie, zaprawdê s³usznie – na dodatek w stu procentach zgodnie z... wytycznymi Konferencji Episkopatu Polski. Oczywi¶cie czytelnik ma ¶wiête prawo nie znaæ tych przepisów – pozostaje jedynie pogratulowaæ intuicji, za któr± kryæ siê musz± ¿yciowe do¶wiadczenie i g³êboka wiara. Jednak od dziennikarzy i ksiê¿y musimy wymagaæ, by innych nie wprowadzali w b³±d. Zw³aszcza gdy dotarcie do faktów wi±¿e siê z minimalnymi kosztami i wysi³kiem. Wystarczy odwiedziæ katolick± ksiêgarniê, za trzy z³ote i piêædziesi±t groszy kupiæ „Dodatek do Obrzêdów pogrzebu. Obrzêdy pogrzebu zwi±zane z kremacj± zw³ok. Obrzêd z³o¿enia urny w grobie”, a potem ze zrozumieniem przeczytaæ dwie i pó³ strony wprowadzenia. By za¶ rozwiaæ wszelkie w±tpliwo¶ci, mo¿na jeszcze zadzwoniæ do biura prasowego episkopatu i uwa¿nie wys³uchaæ kilku wyja¶nieñ (stawka wed³ug taryfy operatora).

Trzy wytyczne

A zatem – od pocz±tku i ad rem. W lipcu zesz³ego roku watykañska Kongregacja Kultu Bo¿ego i Dyscypliny Sakramentów potwierdzi³a polski przek³ad wspomnianego „Dodatku do Obrzêdów pogrzebu”. Powsta³, by przy urnie nie wypowiadaæ formu³ odnosz±cych siê do cia³a, które w obliczu prochów brzmi± – powiedzmy – nieadekwatnie. „Dodatek” poprzedza wprowadzenie z³o¿one z piêciu krótkich punktów. W oparciu o Kodeks Prawa Kanonicznego przypomina siê, ¿e „Ko¶ció³ usilnie zaleca zachowanie dotychczasowego zwyczaju grzebania cia³ zmar³ych, dopuszcza jednak kremacjê zw³ok, je¶li nie zosta³a dokonana z pobudek przeciwnych nauce chrze¶cijañskiej, a zw³aszcza je¶li nie podwa¿a wiary w zmartwychwstanie cia³a”. Trzy kolejne punkty wyja¶niaj±, dlaczego Ko¶ció³ naucza o pierwszeñstwie inhumacji nad kremacj±, co samo w sobie stanowi temat na inny artyku³. Ostatni za¶ punkt zawiera wytyczne duszpastersko-liturgiczne.

Wytyczna pierwsza: „Obrzêdy pogrzebowe z ostatnim po¿egnaniem w³±cznie, z udzia³em rodziny i wspólnoty parafialnej, zasadniczo nale¿y odprawiæ przed kremacj± cia³a zmar³ego, zgodnie z podanymi w rytuale formami i odpowiednio dobranymi stacjami. Do takiej praktyki nale¿y wychowywaæ wiernych”. Aby wyja¶niæ, co kryje siê za tym wskazaniem, trzeba cofn±æ siê do stycznia 1977 roku – czasów ju¿ posoborowych, gdy Ko¶ció³ pocz±³ siê wycofywaæ z kategorycznego zakazu spopielania zw³ok. Kongregacja ds. Sakramentów i Kultu Bo¿ego wyda³a wtedy zalecenie, które profesor prawa kanonicznego, o. Zbigniew Suchecki, streszcza nastêpuj±co: „Kongregacja nie chce potêpiaæ kremacji jako formy obrzêdu pogrzebowego przewidzianego przez Ko¶ció³, ale przestrzega, ¿e nie uwa¿a za w³a¶ciwe stosowanie i celebrowanie obrzêdu przewidzianego dla nabo¿eñstwa w obecno¶ci zw³ok zmar³ego nad jego prochami. Prochy nie wyra¿aj± tak dobrze jak ca³e zw³oki bogactwa symboliki przewidzianej przez liturgiê, aby podkre¶liæ paschalny charakter pochówku”.

Tymczasem w Polsce do dzi¶ wystêpuje inna praktyka – ca³y obrzêd, ³±cznie z Msz± pogrzebow± w ko¶ciele, odbywa siê ju¿ przy urnie. Dlatego Episkopat postuluje powrót do norm wyznaczonych przez Stolicê Apostolsk±. Nie ma jednak mowy o ¿adnych ostrych zakazach. W jêzyku ko¶cielnych dokumentów przepa¶æ dzieli stwierdzenie, ¿e dany obrzêd nale¿y zasadniczo odprawiæ, od jego nakazania. Je¿eli ksi±dz kategorycznie odmówi³by dopuszczenia urny na Mszê w ko¶ciele, wykaza³by siê jedynie bezsensown± nadgorliwo¶ci± i kompletnym brakiem duszpasterskiego wyczucia. Biskupi wiedz± bowiem, ¿e na powrót do w³a¶ciwszych praktyk potrzeba czasu na pracê u podstaw, cierpliw± edukacjê. Jak w rozmowie z Katolick± Agencj± Informacyjn± zauwa¿y³ liturgista, ks. prof. Mateusz Matuszewski: „Zwyczajów nie mo¿na zmieniaæ jednym dekretem”.

Je¿eli jednak obrzêdy pogrzebowe odprawi siê nad cia³em, czyli przed kremacj±, wtedy urnê z prochami sk³ada siê w grobie lub kolumbarium jedynie z udzia³em najbli¿szych, przy zastosowaniu formu³ i modlitw „Dodatku do Obrzêdów pogrzebu” – g³osi wytyczna druga, przywo³uj±ca dalsz± czê¶æ norm zalecanych przez Stolicê Apostolsk±. To logiczne, skoro g³ówne obrzêdy po¿egnania odby³y siê ju¿ nad cia³em.

I jeszcze wytyczna trzecia: „W uzasadnionych przypadkach, np. po sprowadzeniu urny z prochami z zagranicy, obrzêdy pogrzebowe, podane w rytuale, mo¿na sprawowaæ nad sam± urn±, któr± stawia siê przed prezbiterium na odpowiednim podwy¿szeniu, obok zapalonego pascha³u”.

Czyli jak czesto dotychczas. I wszystko jest jasne: Ko¶ció³ niczego nie narzuca, z kremacj± nie walczy, nie postrada³ zdrowego rozs±dku i nie lekcewa¿y potrzeb wiernych, ale krok po kroku zamierza przekonywaæ wiernych do wyboru praktyk, które z perspektywy Ewangelii, teologii i liturgii uwa¿a za stosowniejsze.

A jesieni±...

Do wyja¶nienia pozosta³a nam jeszcze jedna drobna informacja, jakoby rewolucja w kwestiach zwi±zanych z kremacj± mia³a nast±piæ w pa¼dzierniku. Otó¿ w pa¼dzierniku odbêdzie siê plenarne posiedzenie Episkopatu.

– Biskupi zajm± siê w³a¶nie tym problemem, jak zamieniæ w ¿ycie nowe wytyczne, by nie wylaæ dziecka z k±piel±. Bêd± te¿ pracowaæ nad listem do wiernych. Nie jest wykluczone, ¿e pewne decyzje bêdzie móg³ w poszczególnych wypadkach podejmowaæ biskup diecezji – podkre¶la ks. Józef Kloch, rzecznik Episkopatu. I dodaje: – Ko¶ció³ zdaje sobie sprawê, jak ludzie cierpi± po stracie bliskich i jak wiele spraw musz± ogarn±æ, gdy musz± organizowaæ pogrzeb. Ale jednocze¶nie chcemy pod±¿aæ w takim kierunku, by sens znaków liturgicznych, obrzêdów pogrzebowych by³ czytelny. Proszê mi wierzyæ, jesieni± nie bêdzie rewolucji.

http://religia.onet.pl/publicystyka,6/katolik-nad-urna,5060,page2.html
.........................
Alina Petrowa-Wasilewicz | EKAI | 9 Maj 2011 |

                                                                          Porzucenie sutanny

Fot. Getty Images/FPM

- Ko¶ció³ sprawdza siê zw³aszcza w s³u¿bie ubogim, a tak¿e w rezygnacji z przywilejów. Dzi¶ nie chodzi ju¿ o to, by ksi±dz by³ pierwszym we wsi, kim¶ wa¿nym spo³ecznie, politycznie. Konieczna jest rezygnacja duchownych z ¿±dzy w³adzy, z przywilejów spo³ecznych. Je¿eli my ich sami nie oddamy, zabior± je nam si³± i bêdzie to upokorzenie - mówi znany duszpasterz o. Józef Augustyn.
Dzi¶ du¿o mówi siê o kryzysie w Ko¶ciele, jednak gdy przeczyta siê listy ¶w. Jana do Ko¶cio³ów, jest oczywiste, ¿e kryzys w Ko¶ciele by³ zawsze. Czy obecna sytuacja jest wyj±tkowa?

O. Józef Augustyn SJ: Popularne dzi¶ pojêcia „kryzysu” najczê¶ciej kojarzy nam siê z obszarem ekonomii, polityki, socjologii i psychologii. Pojêcie to przeniesione dos³ownie na grunt rozwa¿añ o Ko¶ciele nie bardzo przystaje do jego rzeczywisto¶ci. Trzeba wiêc wróci do jego duchowych korzeni. Termin „kryzys” pochodzi z greckiego krisis i oznacza rozeznanie, wybór, decydowanie, zmaganie siê, wewnêtrzn± walkê. Ko¶ció³ za³o¿ony zosta³, aby Boga chwali³, oddawa³ cze¶æ Synowi Bo¿emu, prowadzi³ ludzi do Pana. Kryzys w Ko¶ciele ma wiêc przede wszystkim charakter duchowy, mistyczny; kryzys to nieustanne dokonywanie rozeznania i wyboru miêdzy tym, czego Bóg pragnie od nas, a do czego popycha nas nasza zraniona natura. Ko¶ció³ jest wiêc w stanie permanentnego kryzysu, to jego naturalny stan.

Bieda w Ko¶ciele zaczyna siê nie wtedy, gdy mniej ludzi przychodzi na Msze ¶w. niedzielne. (Ci, którzy dzi¶ nie przychodz±, kiedy¶ przychodzili byæ mo¿e przede wszystkim z powodów spo³ecznych czy konwencjonalnych). Problem jest wtedy, gdy Ko¶ció³ zajmuje siê jedynie sob± i nie oddaje chwa³y Bogu; gdy zapiera siê Ewangelii; kiedy bogaci siê materialnie i przestaje wychodziæ do ubogich. To wówczas jest wielki kryzys – by u¿yæ tego pojêcia. Aby zmierzyæ kryzys w Ko¶ciele, potrzebne s± inne kryteria ni¿ te stosowane w ekonomii, socjologii czy te¿ w psychologii.

Rezygnacja z pe³nienia funkcji kap³añskiej pewnych ksiê¿y to te¿ nie jest miara kryzysu w Ko¶ciele. Czasami dobrze siê dzieje, ¿e pewni duchowni odchodz±, gdy¿ wiêksz± szkodê ponosi³aby wspólnota Ko¶cio³a, gdyby dalej uprawiali swoj± podwójn± grê. Porzucenie sutanny jest zawsze bardzo bolesne, ale nie jest ono najwiêksz± tragedi±. Tragedi± jest podwójne, nieuczciwe ¿ycie. Aby stwierdziæ kryzys we wspólnocie Ko¶cio³a, konieczny staje siê rachunek sumienia z rzeczywistego ¿ycia Ewangeli±. Bior±c pod uwagê wymienione kryteria, nie odwa¿y³bym siê powiedzieæ, ¿e mamy kryzys w Ko¶ciele – w znaczeniu u¿ywanym przez media, gdy¿ takie stwierdzenie nie mo¿e byæ oparte na indywidualnym rozeznaniu. Konieczne jest szersze odwo³anie siê do „zmys³u wiary” wiernych.

Intymne pytania w konfesjonale

Nieraz s³yszy siê opiniê: Ko¶ció³ wyprowadzi³ ludzi z komuny, ale w nowej rzeczywisto¶ci nie pomaga wiernym w odnalezieniu siê.

Upajali¶my siê zwyciêstwem nad komun±. Po ludzku rzecz bior±c, mieli¶my do tego prawo. Byli¶my zbyt zmêczeni arogancj± systemu, bezczelno¶ci± w³adzy, podwójn± miar±, któr± nam narzucono, zak³amaniem ideologicznym. Teczki IPN pokazuj±, ¿e nasze zwyciêstwo by³o w wielu wypadkach pyrrusowe. W Polce to trudniej dostrzec, poniewa¿ spo³eczna struktura Ko¶cio³a (silnie powi±zana z narodem, w du¿ym stopniu tak¿e z polityk±) by³a bardzo mocna. To by³ dla komunistów twardy orzech do zgryzienia. De facto nie rozgry¼li go. Po³amali sobie zêby. Ale uda³o siê to w Czechach, w NRD, na Wêgrzech pozwolili sobie zmia¿d¿yæ kardyna³a Mindszenty’ego, gdy¿ sta³o za nim niewielu. U nas nie odwa¿yli siê, poniewa¿ za Ko¶cio³em sta³ naród.

Sytuacja Ko¶cio³a prze¶ladowanego za komuny by³a klarowna. Wiadomo by³o, kto przyjaciel, a kto wróg. Cel by³ jasny. Wymagania wobec ludzi Ko¶cio³a by³y wysokie, ale te¿ skuteczno¶æ oporu przeciw jednoznacznemu z³u by³a ewidentna, widoczna go³ym okiem. Natomiast dzi¶ nie stawia siê tak wysokich standardów i wymagañ, wiêc skuteczno¶æ te¿ wydaje siê skromniejsza. Bo z kim tu dzisiaj walczyæ? Kto lub co nam tak naprawdê zagra¿a? Jaki jest nasz cel? Nie ma tutaj ju¿ jednoznacznej odpowiedzi. Tylko sportowcy, którzy wiedz±, o co walcz±, potrafi± zmobilizowaæ siê maksymalnie. Natomiast cz³owiek, który chodzi sobie spokojnie po ulicach, czêsto nie ma jasno okre¶lonego celu, nie bêdzie bieg³ jak szalony, bo i po co? Mobilizacja za komuny by³a wa¿na, ale jej ¼ród³a mia³y nie tylko religijne i duchowe korzenie. Gdy teatry, uniwersytety, instytucje pañstwowe po 1989 roku sta³y siê wolne, wielu twórców, aktorów, opozycjonistów z ulg± opu¶ci³o ko¶cio³y, salki katechetyczne i zakrystie. Nie idealizowa³bym wygranej nad komun±, ale te¿ nie demonizowa³bym „przegrywanej” dzisiaj.

Obecnie z³o jest pojêciem nieostrym i nie jest ju¿ tylko u „onych”.

Tamto z³o by³o jednoznacznie zdefiniowane: struktury polityczne by³y brutalne, stosowa³y przemoc. I to do samego koñca. Morderstwo ks. Popie³uszki zdemaskowa³o w drobnej czê¶ci metody, jakimi kierowa³o siê pañstwo i partia od 1944 roku. To by³ przecie¿ jeden i ten sam diabe³. Komunistyczne bezprawie – w naszym uproszczonym postrzeganiu tamtego ¶wiata – mia³o odpowiadaæ za wszystkie nasze nieszczê¶cia. Wszystkiemu winni byli komuni¶ci. Taki p³aski obraz przedstawiali¶my nieraz na ambonach. Kiedy komuni¶ci w koñcu zostali wyrzuceni (oni sami przecie¿ nie odeszli), zacz±³ siê problem. Wiêcej nawet, komuni¶ci swoj± dzia³alno¶ci± kryli nieraz nasze grzechy, na przyk³ad chronili swoich obywateli przed pornografi±, tak jak dzi¶ rodzice chroni± przed ni± swoje dzieci. Nie ma czarno-bia³ych klisz. Dzisiaj natomiast szerzy siê arogancja w atakowaniu religii, podstawowych ludzkich warto¶ci, np. ma³¿eñstwa i rodziny, cynizm moralny.

Jednym z najwiêkszych zagro¿eñ moralnych dla m³odych ludzi dzisiaj jest – w moim odczuciu – anonimowo¶æ, jak± pos³uguj± siê w Internecie. Nastolatek zak³ada kominiarkê – to znaczy chowa siê za pseudonimem, i uzurpuje sobie prawo, aby poni¿aæ innych, wyzywaæ, upokarzaæ, blu¼niæ. To jest czyste z³o. Jest w tym co¶ demonicznego. Nie bierze siê ¿adnej odpowiedzialno¶ci za s³owo. Zapomina siê o prostym fakcie, ¿e nie jest to gra komputerowa, poniewa¿ na „drugim koñcu kabla” jest ¿ywa istota – cz³owiek. I to, co m³odzi wypisuj± w Internecie, tak¿e nie jest wirtualne. To s± konkretne ludzkie d±¿enia, my¶li, s³owa, które maj± swoj± destrukcyjn± moc oddzia³ywania.

Jak Ko¶ció³ odnalaz³ siê w tych nowych, „nieostrych” warunkach?

Struktury ko¶cielne w Polsce, które w przesz³o¶ci podtrzymywa³y spo³eczeñstwo, naród, s± dzisiaj równie¿ bardzo silne. W mojej rodzinnej parafii w diecezji tarnowskiej piêædziesi±t lat temu do ko¶cio³a chodzi³o 99 procent mieszkañców, dzi¶ chodzi 85 procent, wiêc ta struktura powoli s³abnie, tak¿e na Podkarpaciu. Zaprzyja¼niony proboszcz pewnej parafii mówi³ mi, ¿e gdy pada deszcz, w ko¶ciele jest mniej ludzi. Widaæ to go³ym okiem. Co robiæ? – Budowaæ wiêksz± osobist± ¶wiadomo¶æ ka¿dego wierz±cego, poniewa¿ dzi¶ jest mniej zewnêtrznych punktów oparcia. Trzeba powróciæ do gorliwej codziennej modlitwy, do duchowo¶ci, do radykalizmu ewangelicznego, do bezinteresownej s³u¿by ubogim.

Ciag dalszy :  http://religia.onet.pl/wywiady,8/porzucenie-sutanny,259,page2.html

Zapisane
Rafaela
Go¶æ
« Odpowiedz #90 : Sierpieñ 20, 2011, 11:09:26 »

G³ówny grzech Ko¶cio³a

MW | Washington Post | 24 Maj 2011 | Komentarze (96)

                                                                          G³ówny grzech Ko¶cio³a

Okazuje siê, ¿e ideologia lat 60. i 70., nacechowana wolno¶ci± seksualn±, narkotykami i ogromnym wzrostem przestêpczo¶ci znacz±co wp³ynê³a na amerykañski kler. Do tego du¿a liczba s³abo wyszkolonych seminarzystów, lekcewa¿enie problemu przez biskupów i mamy mieszankê wybuchow±. W USA, w³a¶nie opublikowano raport na temat pedofilii w Ko¶ciele.

Fot. Getty Images/FPM
Obowi±zek zachowania celibatu nie czyni duchownych przestêpcami seksualnymi – mówi amerykañski raport. Opracowali go badacze, których zatrudni³ episkopat USA, by doszli do ¼róde³ kryzysu seksualnego, w¶ród amerykañskiego kleru. Odrzucono wszystkie dotychczasowe przypuszczenia.

Analiza przygotowana przez John Jay College of Criminal Justice by³a ostatni± z trzech zamówionych przez konferencjê episkopatu USA w roku 2002, kiedy w diecezji bostoñskiej wybuch³ skandal zakoñczony – jak to okre¶lili biskupi – najpowa¿niejszym kryzysem amerykañskiego katolicyzmu.

Wyniki raportu zawieraj± zarówno dobre, jak i z³e wiadomo¶ci dla hierarchii ko¶cielnej, która przez lata by³a potêpiana. Biskupi chcieli siê dowiedzieæ, jak diecezje mog³yby wykrywaæ molestuj±cych ksiê¿y, zanim ci kogokolwiek skrzywdz±. Badacze jednak nie znale¼li ¿adnej pojedynczej przyczyny molestowania. Twierdz± te¿, ¿e generalnie molestuj±cy nie specjalizowali siê w ofiarach konkretnej p³ci lub wieku.

Autorzy stwierdzili, ¿e amerykañscy biskupi zaczêli reagowaæ na przypadki molestowania dopiero w latach 80, kiedy zdali sobie sprawê z rozmiarów problemu. Jednak jeszcze do niedawna, dopóki ofiary nie zaczê³y kampanii antyko¶cielenej, liderzy Ko¶cio³a byli bardziej zainteresowani rehabilitacj± ksiê¿y, ni¿ pomaganiem ofiarom.

Czê¶æ osób, które do¶wiadczy³y molestowania ze strony ksiê¿y odrzuca raport, bo jak twierdz±, wiêkszo¶æ wynosz±cych 1,8 mln dolarów kosztów badania pokry³ episkopat do spó³ki z katolickimi fundacjami i osobami prywatnymi, a tak¿e grant od amerykañskiego departamentu sprawiedliwo¶ci. Karen Terry upiera siê jednak, ¿e raport przygotowano w sposób niezale¿ny. Badacze rozmawiali z ofiarami i ich przedstawicielami, prowadzili badania ankietowe w¶ród biskupów i diecezjalnych funkcjonariuszy pracuj±cych z ofiarami, a tak¿e przejrzeli tysi±ce dokumentów. By³o równie¿ w¶ród nich, przeprowadzone w latach 70 studium dotycz±ce psychologii ksiê¿y, a tak¿e ponad tysi±c teczek z trzech o¶rodków terapeutycznych, gdzie leczono molestuj±cych duchownych. Ponadto naukowcy z John Jay College , a tak¿e inni badacze zbierali od biskupów dane na temat liczby oskar¿eñ o molestowanie i liczby ofiar ju¿ od lat 50. – To my pisali¶my raport – mówi Terry. – ¯aden biskup nie mia³ wp³ywu na wyniki badañ.

Do³±cz do nas na Facebooku

Autorzy nie odkryli ¿adnych „cech psychicznych”, ani „historii rozwojowych”, które wyró¿nia³yby ksiê¿y-sprawców od tych, którzy nie dopu¶cili siê karygodnej czynno¶ci. Wiêkszo¶æ molestuj±cych nie specjalizowa³a siê w ofiarach konkretnej p³ci, wieku, czy wyró¿niaj±cych siê ze wzglêdu na inn± cechê. Jako przyk³ad, Terry podaje za³o¿yciela Legionu Chrystusa, nie¿yj±cego ju¿ Marciala Maciela, który jak niedawno ujawniono, napastowa³ seksualnie m³odych seminarzystów, a przy okazji by³ te¿ ojcem trójki dzieci.

Tylko niewielki odsetek oskar¿onych ksiê¿y – poni¿ej 5 proc. – mo¿na zdefiniowaæ jako pedofilów, czyli doros³ych odczuwaj±cych pierwotny, intensywny poci±g do dzieci przed pokwitaniem. Wiêkszo¶æ ofiar mia³a od 11 do 14 lat. Ta konstatacja zosta³a skrytykowana przez ofiary oraz opiniê publiczn± jako lekcewa¿enie problemu, poniewa¿ Amerykañskie Stowarzyszenie Psychiatrów definiuje pedofiliê jako poci±g do dzieci 13-letnich lub m³odszych.

David Finkelhor, szef Centrum Badañ nad Przestêpstwami przeciwko Dzieciom na Uniwersytecie New Hampshire uwa¿a, ¿e nie ma sensu dzieliæ w³osa na czworo w kwestii kryteriów, poniewa¿ jest jasne, ¿e ogromna wiêkszo¶æ winnych ksiê¿y to nie pedofile. Po³owa ofiar mia³a 13 lub wiêcej lat w chwili molestowania. – Nawet niektórzy przestêpcy molestuj±cy dzieci przed okresem dojrzewania, to nie pedofile – mówi Finkelhor.

Ok. 80 proc. z ponad 15 700 osób, które zg³asza³y przypadki molestowania po roku 1950, to mê¿czy¼ni i ch³opcy. Katolicy, niechêtni obecno¶ci homoseksualistów w amerykañskich seminariach, w³a¶nie ich obwiniali o skandal. Jednak naukowcy z John Jay College mówi±, ¿e napastnicy atakowali ch³opców g³ównie dlatego, ¿e duchowni maj± do nich wiêkszy dostêp. – Przypatrywali¶my siê zachowaniom mê¿czyzn zanim wst±pili do seminarium, podczas studiów i po wy¶wiêceniu – mówi Terry. – Ci, którzy anga¿owali siê w zachowania homoseksualne, nie napastowali dzieci znacz±co czê¶ciej, ni¿ mê¿czy¼ni nieprzejawiaj±cy takich sk³onno¶ci.

Biskupi poinformowali, ¿e wykorzystaj± wyniki badania podczas ewentualnej rewizji tegorocznego planu ochrony dzieci, nazwanego „Kart± Ochrony Dzieci i M³odzie¿y”. Karta zabrania wiarygodnie oskar¿onym wykonywania jakichkolwiek zadañ publicznych w Ko¶ciele, jednak nie zawiera ¿adnych sankcji wobec biskupów, którzy zachowaj± takich ksiê¿y przy pracy. W lutym, filadelfijska ³awa przysiêg³ych orzek³a, ¿e tamtejsza archidiecezja nie odsunê³a od obowi±zków niektórych z oskar¿onych ksiê¿y. Kardyna³ Filadelfii Justin Rigali w odpowiedzi zawiesi³ dwudziestu kilku duchownych i zatrudni³ prokuratora do zbadania ich przypadków. Biskup Blase Cupich, g³owa komitetu ds. ochrony dzieci w amerykañskim episkopacie, okre¶li³ Filadelfiê jako „anomaliê”.

Badacze uznali kryzys za „nale¿±cy do przesz³o¶ci”. Ustalili, ¿e szczyt oskar¿eñ przypad³ na lata 70. Ich liczba zaczê³a ostro spadaæ w roku 1985, kiedy biskupi i ogó³ spo³eczeñstwa stali siê ¶wiadomi wagi molestowania, oraz jego wp³ywu na dzieci. Wiêkszo¶æ z setek pojawiaj±cych siê dzi¶ oskar¿eñ dotyczy przypadków sprzed dziesiêcioleci – stawiane s± przez obecnych doros³ych, którzy dopiero teraz postanowili je ujawniæ.

David O'Brien, historyk amerykañskiego katolicyzmu z Uniwersytetu w Dayton mówi, ¿e raport jest niebezpieczny, bo rozgrzesza biskupów. Wed³ug badaczy, biskupi wysy³aj±cy oskar¿onych ksiê¿y na terapiê, a nastêpnie przywracaj±cy ich do pos³ugi kap³añskiej, przez dziesiêciolecia dzia³ali zgodnie z najlepsz± dostêpn± im wówczas wiedz±. – To przypomina nag³ówek z brukowca pochodz±cy z przedbostoñskiego etapu tego kryzysu: „Biskupi oskar¿aj± spo³eczeñstwo” – mówi O'Brien, rzecznik wiêkszego zaanga¿owania ¶wieckich w ¿ycie Ko¶cio³a.

http://religia.onet.pl/publicystyka,6/glowny-grzech-kosciola,295,page2.html
...................

Pierwsze Zakupy ¦wiête

Piotr Kozanecki | Onet.pl | 13 Maj 2011 | Komentarze (102)

                                                                    Pierwsze Zakupy ¦wiête

Przyjêcie na kilkadziesi±t osób, wizyty u fryzjera, kosmetyczki i w solarium. Drogie menu, sukienka albo garnitur i eleganckie buciki. Fotograf i kamerzysta. I stosy absurdalnie drogich prezentów. Czy pierwsza komunia jest jeszcze czym¶ poza tym? Czy da siê to jeszcze zmieniæ? I czy jest taka potrzeba?

Czy Pierwsza Komunia musi byæ jednocze¶nie Pierwszymi Zakupami? Fot. GettyImages/FPM
"Chrzestnym zosta³e¶? Gratulacje, zacznij zbieraæ na komuniê". Ten ponury ¿art doskonale oddaje charakter tego, czym jest dzi¶ pierwsza komunia. Kolejnym pretekstem, ¿eby wydaæ masê pieniêdzy. Napiszcie, czy takie s± te¿ Wasze odczucia? Jakie prezenty kupili¶cie z tej okazji swoim bliskim? Jak wygl±da³o przyjêcie? Jak mo¿na z klas± wybrn±æ z sytuacji, gdy nie chcemy ukochanej chrze¶nicy kupowaæ netbooka albo quada? Czy rodzic mo¿e powiedzieæ: proszê nie kupowaæ mojemu dziecku drogich prezentów? Jak wtedy wyt³umaczyæ o¶miolatkowi, ¿e nie o przedmioty podczas tej uroczysto¶ci chodzi? I czy w ogóle warto nara¿aæ dziecko na poczucie izolacji w¶ród przechwalaj±cych siê podarunkami rówie¶ników? A co maj± w maju zrobiæ niewierz±cy rodzice o¶miolatków? Zagry¼æ zêby i dla spokoju dziecka ulec wiêkszo¶ci? Czy jednak spróbowaæ wyja¶niæ m³odemu cz³owiekowi jego „inno¶æ”?
Piszcie artyku³y na Waszym Zdaniem. Jak zachowaæ wyj±tkowo¶æ Pierwszej Komunii ¦wiêtej, nie zmieniaj±c jej w Pierwsze Zakupy ¦wiête.

http://religia.onet.pl/waszym-zdaniem,9/pierwsze-zakupy-swiete,271.html
........................

Kto pyta nie b³±dzi
Najpopularniejsze | Najnowsze
Zadaj pytanie
Kto pyta nie b³±dzi

    dlaczego ksi±dz katolicki ¿yje wbrew naturze, czyli w celibacie?

    7

    odpowiedzi
    Kto i kiedy da³ Papie¿om prawo og³aszania ludzi po ich ¶mierci ¶wiêtymi lub b³ogos³awionymi?

    3

    odpowiedzi
    Dlaczego mój syn po rozwodzie nie mo¿e i¶æ do spowiedzi i komunii ¶w.

    4

    odpowiedzi
    Jan Pawe³ II nak³ada ekskomunikê na za³o¿yciela Bractwa ¦w.Piusa X, Benedykt XVI cofa, który Papie¿ jest nieomylny.

    3

    odpowiedzi
    Czy Bóg mnie kocha?

    3

    odpowiedzi
    Czy jestem Katolikiem je¶li ochrzczono mnie jako nie¶wiadome dziecko, a do bierzmowania zosta³em zmuszony?

    3

    odpowiedzi
    Jestem z mê¿czyzn± który jest po rozwodzie cywilnym ale nie ma uniewa¿nienia sakramentu. Czy mogê i¶æ do komunii?

    3

    odpowiedzi
    Czy dziecko leworêczne mo¿e ¿egnaæ siê lew± rêka?

    2

    odpowiedzi
    Czy (z braku mêskiego kandydata) chrzestnymi mog± byæ dwie kobiety?

    2

    odpowiedzi
    Sk±d ko¶ció³ katolicki wzi±³ ideê czy¶ca?

    1

    odpowiedzi
    Jesli 6-latek pójdzie do pierwszej klasy to w której klasie pójdzie do I Komunii?

    1

    odpowiedzi
    Jak wygl±da sytuacja rozwiedzionej kobiety na tle ko¶cio³a?

    1

    odpowiedzi
    gdzie szukaæ dok³adnych danych aby i¶æ na pielgrzymkê do ¶w Jakuba w Hiszpanii -bardzo proszê

    1

    odpowiedzi
    Jak siê przygotowaæ do bierzmowania dla doros³ych? Jakie dokumenty s± potrzebne? Czy Parafia organizuje spotkania?

    1

    odpowiedzi
    Dlaczego Jezus zosta³ ochrzczony?

    1

    odpowiedzi
    czy wst±pienie do zakonu po 40 jest mo¿liwe?

    1

    odpowiedzi

                                               Zycze milej lektury. Rafaela

http://religia.onet.pl/qa/
Zapisane
Rafaela
Go¶æ
« Odpowiedz #91 : Sierpieñ 20, 2011, 16:41:26 »

Powo³anie

Artur Czepiel / MW | Archidiecezja Krakowska/Onet.pl | 29 Kwiecieñ 2011 | Komentarze (28)

                                                             Powo³anie
Wst±pienie do Seminarium Duchownego jest powa¿nym wyborem w ¿yciu mê¿czyzny który chce s³u¿yæ Bogu, nale¿±c do stanu kap³añskiego. Kandydat musi odznaczaæ siê kilkoma cechami, aby wype³niaæ pos³ugê w nale¿yty sposób.
Kandydat

Powinien odznaczaæ siê miêdzy innymi takimi przymiotami:

1)odpowiedni± zdatno¶ci± duchow± (mi³o¶ci± Boga i bli¼niego, d±¿no¶ci± do braterstwa i zaparcia siê siebie, do¶wiadczon± czysto¶ci±, zmys³em ko¶cielnym, gorliwo¶ci± apostolsk± i misyjn±),

2) zdatno¶ci± moraln± (szczero¶ci± ducha, dojrza³o¶ci± uczuciow±, wyrobieniem towarzyskim, umiejêtno¶ci± dochowania wierno¶ci obietnicom, ci±g³± trosk± o sprawiedliwo¶æ, duchem przyja¼ni i s³usznej wolno¶ci, odpowiedzialno¶ci±, pracowito¶ci±, chêci± wspó³pracy z innymi),

3)zdatno¶ci± intelektualn± (umiejêtno¶ci± stosowania s³usznej i zdrowej oceny, uzdolnieniami wystarczaj±cymi do odbycia studiów ko¶cielnych),

4)zdrowiem fizycznym i psychicznym,

5)dobr± intencj±, czyli gotowo¶ci± podjêcia zadañ kap³añskich z pobudek religijnych

6) dobrowolno¶ci± podjêtego wyboru.

Dni otwarte

Czêsto w seminariach duchownych organizuje siê tzw. dni otwarte, skierowane szczególnie do ludzi m³odych. Zazwyczaj po Eucharystii odbywa siê spotkanie przy kawie. W czasie jego trwania osoby zainteresowane maj± mo¿liwo¶æ zadawania pytañ klerykom, mog± równie¿ porozmawiaæ z ksiê¿mi prze³o¿onymi oraz ojcem duchownym. Przedstawiane im jest ¿ycie codzienne w seminarium, warunki rekrutacji, podejmowane praktyki.

Pocz±tki

Przed przyj¶ciem do Seminarium, jak równie¿ pocz±tkowe miesi±ce pobytu w gronie kandydatów powinny przynie¶æ ka¿demu zasadnicze rozstrzygniêcie: czy rzeczywi¶cie Bóg powo³uje mnie do s³u¿by w kap³añstwie i zarazem do ¿ycia samotnego. Jest to okres kiedy mê¿czy¼ni ostatecznie dokonuj± wyboru miêdzy ¿yciem w stanie kap³añskim, a s³u¿eniem bli¼nim w innym wymiarze.

http://religia.onet.pl/porady,7/powolanie,166.html
.............................
Stanis³aw Zasada | Tygodnik Powszechny | 3 Sierpieñ 2011 | Komentarze (1)
 
                                                                   Poplamiona dusza

Odsetek pij±cych na³ogowo ksiê¿y jest taki sam, jak lekarzy czy nauczycieli. Ale kap³añstwo nie jest powodem niczyjego alkoholizmu.

W parafii ¶w. Bart³omieja Aposto³a w Kowalewie w diecezji kaliskiej proboszczem jest alkoholik. Ksiê¿a alkoholicy z ca³ej Polski g³osz± w tutejszym ko¶ciele kazania i spowiadaj±.

– Moi parafianie nie s± tym zgorszeni. Doceniaj±, ¿e pokazujemy innym, jak wyj¶æ z na³ogu i normalnie ¿yæ – mówi pra³at Wies³aw Kondratowicz, proboszcz i za³o¿yciel Diecezjalnego O¶rodka Duszpasterstwa Trze¼wo¶ci w Kowalewie. Na terapiê przyje¿d¿aj± tam duchowni z ró¿nych zak±tków kraju. Oprócz uczestnictwa w zajêciach terapeutycznych, pe³ni± pos³ugê w parafii.

Do³±cz do nas na Facebooku

Maleñki Kowalew ko³o Pleszewa to wyj±tek. Pra³at Kondratowicz ubolewa, i¿ w Polsce wielu ludziom w g³owie siê nie mie¶ci, ¿e ksi±dz mo¿e te¿ na³ogowo piæ. – Jakby nie wiedzieli, ¿e alkoholizm to choroba – mówi. – A nie wada moralna.

Zawód podwy¿szonego ryzyka

W Polsce jest prawie trzydzie¶ci tysiêcy ksiê¿y diecezjalnych i zakonnych. Szacuje siê, ¿e oko³o dziesiêciu procent ma problemy z alkoholem. Dlaczego ksiê¿a siêgaj± po alkohol? Terapeuci t³umacz±, ¿e to ¿adna sensacja, bo kap³an to zawód podwy¿szonego ryzyka – podobnie jak nauczyciel, lekarz czy prawnik. Mo¿na us³yszeæ, ¿e ksi±dz pije, bo: pracuje w stresie, ca³y czas znajduje siê na ¶wieczniku, bierze na siebie problemy innych ludzi, ¿yje w samotno¶ci, nie znajduje zrozumienia u prze³o¿onych.

Kto pyta nie b³±dzi - odpowiedz na pytania naszych u¿ytkowników

Pra³at Kondratowicz nie uznaje takich argumentów. – T³umaczenie: musia³em siê napiæ, bo biskup mnie zlekcewa¿y³ albo da³ mi nie tak± parafiê, to wymówka – mówi. – S± ksiê¿a, którzy prze¿ywaj± podobne problemy i nie pij± – przekonuje. Na pytanie, dlaczego alkoholik pije, odpowiada krótko: – Bo jest alkoholikiem.

– Kap³añstwo nie jest powodem niczyjego alkoholizmu – wtóruje mu ksi±dz Piotr Brz±kalik. Sam te¿ pi³ kilka lat na³ogowo, od kilkunastu ¿yje w trze¼wo¶ci. Jest proboszczem katowickiej parafii i diecezjalnym duszpasterzem trze¼wo¶ci. Jeden z autorytetów w sprawie alkoholizmu duchownych. – Alkoholizm kap³ana tkwi w jego osobowo¶ci – uwa¿a ksi±dz Brz±kalik.

Kieliszek

Ksi±dz pierwszy: – Pierwsze sze¶æ lat kap³añstwa to etap zjazdowy mojego picia. Pi³em ci±gami: tydzieñ, czasem dziesiêæ dni, a czasem kilkana¶cie.
Zacz±³em piæ towarzysko, jak ka¿dy. Potem alkoholu by³o w moim ¿yciu coraz wiêcej. Ludzie te¿ lubili czêstowaæ. Na kolêdzie niektórzy specjalnie dla ksiêdza trzymali francuski koniak – w tamtych czasach, czyli przesz³o trzydzie¶ci lat temu, prawdziwy rarytas. Po kolêdzie odwiedza³o siê codziennie po dwadzie¶cia, trzydzie¶ci mieszkañ. Prawie w ka¿dym gospodarze chcieli przyj±æ ksiêdza jak najlepiej – to znaczy poczêstowaæ czym¶ mocniejszym.

Ksi±dz drugi: – Lubi³em wypiæ jeszcze w liceum. W czasach seminaryjnych wyje¿d¿a³em w wakacje z kolegami-klerykami na ¿agle i tam ostro popijali¶my. Chêtnie je¼dzi³o siê te¿ na odpusty i inne uroczysto¶ci do parafii, gdzie wiadomo by³o, ¿e proboszcz czym¶ poczêstuje. Jak zosta³em ksiêdzem, upija³em siê ju¿ regularnie. Czêsto z moimi parafianami.

Ksi±dz trzeci: – Przekroczy³em trzydziestkê, jak zacz±³em siêgaæ po kieliszek; wcze¶niej alkohol zupe³nie mnie nie poci±ga³. By³em ju¿ po rzymskich studiach i doktoracie – uwa¿a³em, ¿e dojrza³emu ksiêdzu lampka wina albo koniaku przystoi. Po dwóch latach kulturalne picie w towarzystwie ju¿ mi nie wystarcza³o. Zacz±³em dopijaæ w domu: piwo, wino, wódkê. Upija³em siê w samotno¶ci.

Ksi±dz czwarty: – Rozpi³em siê w kap³añstwie. Wybiera³em zawsze takie towarzystwo, gdzie wiedzia³em, ¿e lubi± wypiæ. Dobrze czu³em siê na weselach i na rybach, gdzie popija³em z innymi wêdkarzami. Oni wiedzieli, ¿e jestem ksiêdzem, i ¿artowali ze mnie, ¿e czysta wódka duszy nie plami, jakby chcieli usprawiedliwiæ to, ¿e ksi±dz pije.

Ksi±dz pi±ty: – Zacz±³em piæ wcze¶nie, jeszcze przed wst±pieniem do zgromadzenia. W czasie, gdy po zawodówce robi³em zaocznie technikum, pracowa³em. Po ka¿dej wyp³acie normalne by³o, ¿e trzeba by³o ostro popiæ. Zgubi³a mnie mocna g³owa. Inni ju¿ zdrowo mieli w czubie, a ja dopiero zaczyna³em siê dobrze bawiæ. Do pó³ litra nigdy we dwójkê nie siada³em. Musia³ byæ litr.

Ksi±dz szósty: – Popijaæ lubi³em od pocz±tku kap³añstwa, z przerwami na d³u¿sze okresy trze¼wienia. Najd³u¿ej wytrzyma³em siedem lat. Zosta³em wtedy proboszczem w biednej parafii. Zabra³em siê za remonty ko¶cio³a i plebanii. Klepa³em straszn± biedê, bo wszystko sz³o na remonty. Bywa³o, ¿e nie mog³em doczekaæ siê niedzieli, ¿eby za pieni±dze z tacy kupiæ co¶ do jedzenia. A tu wzywa mnie biskup i ma pretensje, ¿e nie p³acê co miesi±c sk³adek do kurii. Nie mog³em siê pogodziæ z tym, ¿e ¿y³em jak pustelnik, czasami g³odowa³em, a oni domagali siê jeszcze pieniêdzy.

Innym razem, po d³u¿szym okresie trze¼wo¶ci, zgubi³a mnie kobieta. Zakocha³a siê we mnie. Nie umia³em sobie z tym poradziæ. No i zapi³em.
Ksi±dz siódmy: – Siedzia³em na plebanii sam jak palec. Moja niedziela wygl±da³a tak: wstawa³em o pi±tej, ¿eby przygotowaæ kazanie, poranna Msza, potem suma. W miêdzyczasie papieros za papierosem i kawa, bez jedzenia. Po sumie drzemka. Wieczorami ze szklaneczk± w rêku siedzia³em przed telewizorem. Potem nie mog³em siê doczekaæ wieczora, ¿eby móc siê napiæ. Nie zdawa³em sobie sprawy, ¿e to uzale¿nienie.

Wstyd

Podobno ksiêdzu trudniej przyznaæ siê do alkoholizmu ni¿ komukolwiek innemu. – Przecie¿ zwykle to ksi±dz innym radzi, jak ¿yæ, aby dostaæ siê do nieba. A kiedy sam znajdzie siê w k³opotach, trudno mu uznaæ, ¿e sam sobie nie potrafi pomóc – mówi ksi±dz Brz±kalik. Dlatego nie dziwi go, ¿e ksiê¿a tak siê wstydz± swojej choroby.

– Chcieliby¶my widzieæ ksiê¿y bez wad i s³abo¶ci. A to niemo¿liwe – potwierdza ks. Pawe³ Rogowski, który prowadzi grupê rozwoju duchowego w O¶rodku Terapii Uzale¿nieñ w Instytucie Psychiatrii i Neurologii w Warszawie.

Ksi±dz ósmy: – Poszed³em znów do sklepu po wódkê, a sprzedawca z³o¶liwie: „Co, ju¿ zabrak³o?”. Zrobi³o mi siê g³upio. Potem je¼dzi³em po alkohol do innych miejscowo¶ci, gdzie mnie nie znali. W ko¶ciele najbardziej ba³em siê trzês±cych r±k. ¯e nie bêdê móg³ utrzymaæ kielicha albo rozdaæ komunii.

Ksi±dz dziewi±ty: – Szed³em pijany ulic± w swoim rodzinnym miasteczku. Wszyscy ju¿ wiedzieli, ¿e jestem alkoholikiem. Spotka³a mnie s±siadka, starsza kobieta. Z³o¿y³a rêce i powiedzia³a: „Co¶ ty ze sob± zrobi³?”. My¶la³em, ¿e siê pod ziemiê zapadnê.

Raz odprawia³em podpity. Pl±ta³ mi siê jêzyk. Zobaczy³em, ¿e ludzie w ³awkach szepcz± sobie co¶ na ucho. Pomy¶la³em, ¿e o mnie gadaj±. Chcia³em, ¿eby Msza siê jak najszybciej skoñczy³a.

Ksi±dz dziesi±ty: – By³ pogrzeb mojego ¶wieckiego s±siada – zmar³ m³odo na serce. Nie by³em pijany, ale strasznie lecia³o ode mnie wód±. Ludzie potem szemrali, ¿e po pijaku prowadzi³em pogrzeb. By³em zaprzyja¼niony z rodzin± zmar³ego. Do dzi¶ nie mogê siê z tego otrz±sn±æ.

Gdy nie ma ju¿ rado¶ci

Z ksi±¿ki „Anonimowi Alkoholicy”: „Dla wiêkszo¶ci ludzi normalnych picie oznacza rado¶æ, wi±¿e siê z ¿yciem towarzyskim i pobudza barwn± wyobra¼niê. Rodzi beztroskê, przyjacielsk± za¿y³o¶æ i uczucie, ¿e ¿ycie jest piêkne. Nie dla nas! Nie takie stany towarzysz± nam w ostatnich dniach intensywnego picia”.
Ksi±dz, który wpada w na³óg, d¼wiga dodatkowy ciê¿ar: mia³ prowadziæ ludzi do Boga, byæ ich nauczycielem w wierze, autorytetem moralnym. A tymczasem czuje, ¿e zawiód³ wiernych i samego Boga, ¿e sprzeniewierzy³ siê swojemu powo³aniu.

– Je¶li kto¶ my¶li, ¿e to sp³ywa po nas jak woda po kaczce, to siê myli – t³umaczy ksi±dz Brz±kalik. – Niejeden ksi±dz z powodu alkoholizmu rzuci³ sutannê, bo czu³ siê niegodny bycia kap³anem.

Piek³o

Ksi±dz pierwszy: – Czasem noc± szed³em do pustego ko¶cio³a. K³ad³em siê krzy¿em na zimnej posadzce i modli³em siê, ¿eby Bóg wyzwoli³ mnie z na³ogu. Kiedy umiera³em na kacu, pyta³em z trwog±: „Bo¿e, co ja teraz zrobiê, jak stanê przed Tob±?”. Ba³em siê, ¿e nie zostanê zbawiony. Dziwi³em siê, ¿e modlê siê, b³agam, a Bóg nie chce mi pomóc. Przecie¿ nie chcia³em siê upijaæ.

Ksi±dz pi±ty: – Czu³em siê coraz gorzej. Przesta³em prawie je¶æ, mêczy³y mnie rozwolnienia, wymioty. Mia³em jakie¶ zwidy. Ba³em siê przej¶æ na drug± stronê ulicy. To by³o piek³o. Mia³em gdzie¶ jechaæ i nie umia³em kupiæ biletu. Zatraci³em kompletnie umiejêtno¶æ praktycznego ¿ycia.

Zrobi³bym wszystko, ¿eby to siê skoñczy³o. Nawet wyznanie bym zmieni³. Kiedy by³em u skraju wytrzyma³o¶ci, my¶la³em nawet o samobójstwie. Nie odwa¿y³em siê, ¿eby nie skazaæ siê na wieczne potêpienie.

Ksi±dz ósmy: – Mieszka³em na plebanii z rodzicami, ale pojechali na Bo¿e Narodzenie do mojej siostry. Cieszy³em siê, ¿e bêdê móg³ swobodnie piæ. Pi³em ca³e ¶wiêta i po ¶wiêtach. Chcia³em przestaæ i nie mog³em. Ba³em siê, ¿e zapijê siê na ¶mieræ. Modli³em siê, ¿eby co¶ siê sta³o. Na szczê¶cie sta³o siê – wezwa³ mnie biskup.

Ksi±dz dziewi±ty: – To nie jest tak, ¿e siê nie staram. Chcia³bym przestaæ piæ, ale nie mogê. Zapijam przewa¿nie co pó³ roku. Raz kupi³em pó³ litra, ale w domu siê rozmy¶li³em i nie otworzy³em. Wstawi³em butelkê do lodówki. Trzy dni siê mêczy³em. My¶la³em ju¿, ¿e dam radê. Znowu przegra³em.

Dlaczego ja?

Bohdan Tadeusz Woronowicz w ksi±¿ce „Bez tajemnic – o uzale¿nieniach i ich leczeniu”: „Dotychczas nie znaleziono jednoznacznej odpowiedzi na pytanie, dlaczego jedni ludzie pij± mniej, a inni wiêcej, dlaczego jedni staj± siê alkoholikami, a inni nie, pomimo ¿e pij± w podobny sposób”.

Ciag dalszy  :http://religia.onet.pl/tygodnik-powszechny,45/poplamiona-dusza,486,page5.html

Zapisane
Rafaela
Go¶æ
« Odpowiedz #92 : Sierpieñ 24, 2011, 20:20:10 »

Wakacje w klasztorze

Martyna Wnêk | Onet.pl | 23 Sierpieñ 2011 | Komentarze (2)

                         WAKACJE  W  KLASZTORZE

Jak wygl±daj± wakacje idealne? S³oñce, pla¿a, drinki z palemk±, impreza do bia³ego rana... A mo¿e dobrym pomys³em jest poddanie siê dyscyplinie i rygor w klasztorze?
Coraz czê¶ciej zabiegani, wybieramy na wakacje miejsca, gdzie odpoczniemy od zgie³ku codziennego ¿ycia. Mo¿e warto wybraæ siê do klasztoru? Wyciszymy siê, skupimy na sobie i swoich problemach, nic nie bêdzie nas rozpraszaæ. Tylko, ¿e to kosztuje... I to nie ma³o.

Czy kiedykolwiek byli¶cie na wakacjach w klasztorze? Czy jest to dobry pomys³ na wypoczynek, a mo¿e to jedynie moda i lansowany przez gwiazdy trend? Piszcie artyku³y na Waszym Zdaniem.
 
http://religia.onet.pl/publicystyka,6/wakacje-w-klasztorze,5088.html


                 Na zachodzie juz od wielu lat jest praktykowane pojscie do klasztoru na okreslony czas.
Nie tylko urlopy sa spedzane w taki sposob, tez w czsie zaloby po najblizszych osobach, albo ludzie ktorzy sa po ciezkiej chorobie lub jakims tragicznym zdazeniu. Nie znam kosztow takiego pobytu. Wiem, ze ludzie ktorzy choc jeden raz to zrobili, z wielka checia ida w mury klasztorne aby wzmocnic sie duchowo. Pozdrawiam serdecznie Rafaela
.......................

Tomasz Ponik³o | Tygodnik Powszechny | 24 Sierpieñ 2011 | Komentarze (1)

                                 PROROCY  I  SEKCIARZE

Ju¿ od Nowego Testamentu podstaw± jest rozeznanie. Wspólnota nie powinna siê podporz±dkowaæ na ¶lepo prorokowi. Duch ¦wiêty nawet proroków poddaje odpowiedzialno¶ci pasterzy. Tak¿e w pierwotnej strukturze wiêksz± wagê ni¿ prorocy mieli stabilni pasterze. Proroctwo na zgromadzeniu jest dopuszczone o tyle, o ile jest buduj±ce, czyli najpierw podlega rozeznaniu. Duch ¦wiêty nie jest dany „prywatnie” jednej osobie, jest dany Ko¶cio³owi.

Fot. Getty Images/FPM
Tomasz Ponik³o: Chrze¶cijanie szybko stanêli wobec wewnêtrznych problemów, skoro ju¿ w Li¶cie do Koryntian mamy wykaz trudno¶ci z fundamentami wiary...

Ks. Grzegorz Strzelczyk: Na ile aposto³owie rozumieli Jezusa za czasów Jego nauczania? Spójrzmy na synów Zebedeusza, którzy chcieli siê ustawiæ jako przyboczni Chrystusa, albo na sprzeczkê aposto³ów o to, kto z nich jest najwiêkszy. Ju¿ pierwsi uczniowie mieli problemy z rozumieniem Jezusa. Mo¿emy siê tylko domy¶laæ, jakie by³y miêdzy nimi napiêcia. W Nowym Testamencie zosta³y tylko ¶lady, np. zdanie Paw³a, ¿e musia³ siê przeciwstawiæ Piotrowi, który zacz±³ udawaæ przed ¯ydami, ¿e przejmuje siê Prawem.

Do³±cz do nas na Facebooku

Widaæ, ¿e niektórzy aposto³owie zak³adali polityczn± wizjê mesjanizmu, której Jezus wcale nie przyniós³. Jezus przerasta³ judaizm, co dla uczniów oznacza³o rewolucjê wobec tradycji, w której wyro¶li. Rodzi³o siê pytanie: czy przestrzeganie prawa zbawia? O tym s± listy ¶w. Paw³a. Ko¶ció³ do¶wiadcza, ¿e zbawia Jezus, co oznacza ca³kowity przewrót teologiczny.

Pierwszy spór wewnêtrzny, który mamy dobrze udokumentowany, dotyczy postêpowania wobec nawracaj±cych siê Greków. Pierwotnie chrze¶cijanie do rozwi±zywania takich problemów mieli wy³±cznie Ducha ¦wiêtego, pamiêæ i zdrowy rozs±dek. Musia³o dochodziæ do taræ, musia³y i¶æ iskry – choæby na tzw. soborze jerozolimskim. Dzieje Apostolskie opisuj± jego przebieg jako ³agodny, ale z pó¼niejszych przyk³adów wiemy, ¿e wczesnochrze¶cijañskie spory by³y nad wyraz ¿ywe.

Czy te spory – je¿eli nie mieli jeszcze punktu odniesienia, jakim jest Nowy Testament, a tak gor±co dyskutowali – wp³ynê³y na kszta³t Ewangelii?

W pewnych elementach taki wp³yw widaæ, np. powracaj±ca w s³owach Jezusa polemika z judaizmem. Jan na konflikcie Jezusa z ¯ydami buduje napiêcie, które narasta a¿ do ¶mierci Chrystusa. Widaæ te¿ w listach Jana pierwsze polemiki z gnoz±.

Kto pyta nie b³±dzi - odpowiedz na pytania naszych u¿ytkowników

Trzeba pamiêtaæ, ¿e wczesna dyskusja toczy siê jeszcze w ³onie judaizmu. ¦wiat helleñski w I w. w³a¶ciwie chrze¶cijañstwa nie zauwa¿a, traktuje je jako sektê ¿ydowsk±: Klaudiusz wygna ¯ydów z Rzymu, bo spierali siê z powodu jakiego¶ Chrestosa... Pó¼niej chrze¶cijañstwo zacznie byæ lepiej rozpoznawane, co doprowadzi do dalszych konfrontacji: z filozofi± greck± i jej ró¿norakimi nurtami, z kultur± helleñsk±, tak¿e w ówczesnej wersji „pop”, z mitologi±...

Ludzie oderwali siê od swojej tradycji, w nowych wspólnotach toczyli spory o podstawy wiary, w których czêsto zapewne ma³o kto wiedzia³, po czyjej stronie siê opowiedzieæ, do tego dosz³y problemy zewnêtrzne: spory z ¯ydami, kultur± greck±, potem jeszcze prze¶ladowania... Jak ta religia przetrwa³a?

Pomijaj±c czynnik nadprzyrodzony, mo¿emy zauwa¿yæ, ¿e chrze¶cijañstwo wnosi Dobr± Nowinê, która ostatecznie jest nauk± o zbawieniu. G³osi odpuszczenie grzechów w Chrystusie: Bóg ci przebacza i daje dostêp do ¿ycia wiecznego, co pokaza³ przez zmartwychwstanie Jezusa. Je¶li oddasz mu siebie, masz szansê na uczestniczenie w tym nowym ¿yciu, czyli na zbawienie. A chrzest jest tego rytualnym pocz±tkiem – w³±cza w ¶mieræ i zmartwychwstanie Chrystusa. Opisuje to Pawe³ (Rz 6), czyli w po³owie I w. ta teologia by³a ju¿ dobrze sformu³owana.

Poza tym chrze¶cijañstwo mówi, ¿e ¶wiat jest dobry, co w kontek¶cie pogl±dów dualistycznych by³o obron± ¶wiata materialnego. Chrze¶cijañstwo powiedzia³o ludziom, ¿e ich codzienno¶æ, praca, rodzenie dzieci, ma znaczenie, ale g³ównie w perspektywie ostatecznej. To podzia³a³o i na osoby poch³oniête codzienno¶ci±, i na tych, którzy ju¿ nie chcieli ¿yæ w tym ¶wiecie, do¶wiadczaj±c trudu i ucisku – wszyscy otrzymywali pozytywn± perspektywê zbawienia.

Paradoksalnie jednak te same czynniki, które u³atwia³y przyjêcie siê chrze¶cijañstwa, by³y utrudnieniem w jego g³oszeniu. Widaæ to, kiedy na areopagu Pawe³ usi³uje byæ filozofem. I zostaje wy¶miany w momencie, kiedy mówi o zmartwychwstaniu cia³a. S³uchali go zapewne platonicy, dla których powrót do cia³a po wyzwoleniu duszy w ¶mierci by³ absurdem.

Skoro g³oszenie Ewangelii by³o tak trudne, kim w¶ród pierwszych chrze¶cijan by³ prorok?

We wczesnym chrze¶cijañstwie istnia³y prawdopodobnie dwie praktyki prorockie. Jedna, stricte charyzmatyczna, wi±za³a siê z nauczaniem pod bezpo¶rednim natchnieniem Ducha ¦wiêtego. Nauczanie mog³o dotyczyæ czegokolwiek: funkcjonowania wspólnoty lub wyja¶nienia tekstu biblijnego. Druga praktyka to wêdrowni prorocy-nauczyciele: chodzili od jednej wspólnoty do drugiej, spe³niaj±c funkcjê wêdrownych kaznodziejów, nauczaj±c niejako niezale¿nie od prze³o¿onych wspólnot. Ale ju¿ Nowy Testament zauwa¿a, ¿e ta praktyka niesie nadu¿ycia, bo niektórzy po prostu objadaj± wspólnoty, wiêc trzeba to poddaæ regulacji. Instytucja ta zaniknie ju¿ w II w.

Inaczej bêdzie z proroctwem charyzmatycznym, choæ i ono w III-IV w. znajdzie siê w zaniku w g³ównym nurcie chrze¶cijañstwa. Niektórzy Ojcowie Ko¶cio³a mówili w IV i V wieku o koñcu charyzmatów – myl±c siê przy tym kapitalnie. Rzeczywisto¶æ charyzmatyczna po prostu „przenios³a siê” do ¿ycia zakonnego i pustelniczego. I Ko¶ció³ nie straci³ jej z oczu: choæby Tomasz z Akwinu w XIII w. w „Summie” omawia charyzmat proroctwa.
 
http://religia.onet.pl/wywiady,8/prorocy-i-sekciarze,5093,page1.html
« Ostatnia zmiana: Sierpieñ 24, 2011, 20:33:41 wys³ane przez Rafaela » Zapisane
east
Go¶æ
« Odpowiedz #93 : Sierpieñ 25, 2011, 16:34:55 »

Ten ksiê¿ulo mnie uj±³ swoj± histori±

Cytuj
Ksi±dz szósty: – Popijaæ lubi³em od pocz±tku kap³añstwa, z przerwami na d³u¿sze okresy trze¼wienia. Najd³u¿ej wytrzyma³em siedem lat. Zosta³em wtedy proboszczem w biednej parafii. Zabra³em siê za remonty ko¶cio³a i plebanii. Klepa³em straszn± biedê, bo wszystko sz³o na remonty. Bywa³o, ¿e nie mog³em doczekaæ siê niedzieli, ¿eby za pieni±dze z tacy kupiæ co¶ do jedzenia. A tu wzywa mnie biskup i ma pretensje, ¿e nie p³acê co miesi±c sk³adek do kurii. Nie mog³em siê pogodziæ z tym, ¿e ¿y³em jak pustelnik, czasami g³odowa³em, a oni domagali siê jeszcze pieniêdzy.

Innym razem, po d³u¿szym okresie trze¼wo¶ci, zgubi³a mnie kobieta. Zakocha³a siê we mnie. Nie umia³em sobie z tym poradziæ. No i zapi³em.

Straszliwe jest to, ¿e ludzie którzy sk³adaj± przysiêgi w dobrej wierze potem s± pozostawieni sami sobie z ich problemami. Wyciska siê ich jak cytrynki i nawet nie wolno im siê zakochaæ.  Gdyby nie by³o wymogu celibatu ten ksi±dz moze by³by dzi¶ najszczê¶liwszym abstynentem w parafii, a tak to zapi³ sprawê Mrugniêcie

Tak powstaje po¶rednictwo :
Cytuj
Duch ¦wiêty nie jest dany „prywatnie” jednej osobie, jest dany Ko¶cio³owi.
Zapisane
Rafaela
Go¶æ
« Odpowiedz #94 : Sierpieñ 25, 2011, 20:02:34 »

East- ta sytuacja z ksiedzem przypomina mi branie slubu koscielnego. Przed oltarzem stoi dwoje mlodziutkich ludzi i musza sobie przyzec milos i wiernosc do grobowej deski. W tym momecie caly swiat jest piekny prosty i rozowy. Jednak zycie pisze inny scenariusz, a ci mlodzi nie maja pojecia co sobie przyzekaja tak naprawde.Szybko ta rozowa milosc zamienia sie w dzien powszedni, ktory niestety ale przynosi niespodzianki roznego rodzaju ktore czesto sa wiadrem zimnej wody na glowe.

Pozdrawiam serdecznie.Rafaela
..................

« Ostatnia zmiana: Sierpieñ 25, 2011, 20:40:56 wys³ane przez Rafaela » Zapisane
Rafaela
Go¶æ
« Odpowiedz #95 : Sierpieñ 26, 2011, 21:24:15 »

                              KOMUNIKAT  BISKUPOW

BPKEP / ju., Czêstochowa, 2011-08-26

„Duszpasterze, biskupi i kap³ani, a zw³aszcza katolicy ¶wieccy maj± prawo, a nawet obowi±zek uczestniczenia w ¿yciu spo³ecznym i politycznym, gdy¿ s± czê¶ci± tego spo³eczeñstwa” - brzmi komunikat z sesji Rady Biskupów Diecezjalnych na Jasnej Górze.

W¶ród tematów czwartkowego (25 sierpnia) spotkania znalaz³o siê m.in. omówienie ¦wiatowego Dnia M³odzie¿y w Madrycie, kwestie administrowania maj±tkiem ko¶cielnym i zagadnienia dotycz±ce b³êdnego rozumienia kultu Chrystusa Króla Wszech¶wiata.

W dokumencie biskupi przypominaj± te¿ o przypadaj±cej 26 sierpnia uroczysto¶ci Naj¶wiêtszej Maryi Panny Czêstochowskiej.

Poni¿ej pe³ny tekst komunikatu:

KOMUNIKAT Z SESJI RADY BISKUPÓW DIECEZJALNYCH ORAZ UROCZYSTO¦CI NA JASNEJ GÓRZE

Dnia 25 sierpnia, w przeddzieñ Uroczysto¶ci Naj¶wiêtszej Maryi Panny Czêstochowskiej, odby³o siê na Jasnej Górze zebranie Rady Biskupów Diecezjalnych. Obradami kierowa³ Przewodnicz±cy Konferencji, abp Józef Michalik. W sesji wzi±³ udzia³ tak¿e Nuncjusz Apostolski w Polsce, abp Celestino Migliore.

1. Od beatyfikacji Ojca ¦wiêtego Jana Paw³a II w dniu 1 maja 2011 roku ca³y Ko¶ció³ trwa w dziêkczynieniu za nowego B³ogos³awionego i za dzie³o jego wielkiego pontyfikatu. Tak¿e Ko¶ció³ w Polsce, we wszystkich parafiach i wspólnotach, dziêkuje oraz prze¿ywa na nowo nauczanie B³ogos³awionego.

Po Krakowie i Warszawie, tak¿e na Jasnej Górze, w uroczysto¶æ Naj¶wiêtszej Maryi Panny Czêstochowskiej, mia³o miejsce ogólnopolskie dziêkczynienie za beatyfikacjê Wielkiego Papie¿a. By³o ono poprzedzone dwoma tygodniami modlitwy pielgrzymów, którzy ze wszystkich diecezji polskich i z zagranicy przychodzili do tronu Jasnogórskiej Królowej Polski. Biskupi dziêkuj± wszystkim za trud pielgrzymowania oraz za modlitwê w intencji Ko¶cio³a i Ojczyzny.

2. Dwudziesty szósty ¦wiatowy Dzieñ M³odzie¿y, prze¿ywany w dniach od 16 do 21 sierpnia w Madrycie, by³ wielkim ¶wiêtem wiary. By³ te¿ dla m³odzie¿y wspania³ym do¶wiadczeniem tajemnicy Ko¶cio³a Powszechnego. Ojciec ¦wiêty Benedykt XVI kontynuuje dzie³o spotkañ z m³odzie¿±, zapocz±tkowane przez b³. Jana Paw³a II. Biskupi dziêkuj± rodzicom, duszpasterzom, katechetom oraz osobom pracuj±cym w Krajowym Biurze Organizacyjnym ¦wiatowych Dni M³odzie¿y za przygotowanie m³odych Polaków do udzia³u w tym wielkim wydarzeniu. W spotkaniu tym uczestniczy³o ok. 20 tys. pielgrzymów z kraju i zagranicy. Naszej m³odzie¿y towarzyszy³o 15 biskupów, w tym 3 kardyna³ów – oraz 700 ksiê¿y.

Piêkna postawa m³odzie¿y uczestnicz±cej w spotkaniach modlitewnych i katechezach jest znakiem wiary m³odego pokolenia. Szczególne wyrazy uznania sk³adamy ponad tysi±cu polskich wolontariuszy, którzy w trudnych warunkach ofiarnie pracowali dla dobra uczestników spotkania w Madrycie. Trzeba te¿ podziêkowaæ Telewizji „Trwam” oraz rozg³o¶niom katolickim za bogat± obs³ugê medialn± spotkañ m³odzie¿y z Ojcem ¦wiêtym.

3. Tematem wiod±cym spotkania biskupów diecezjalnych by³y sprawy administrowania maj±tkiem ko¶cielnym. Biskupi analizowali wymagania prawa ko¶cielnego i cywilnego dotycz±ce zarz±du dobrami materialnymi. Skonfrontowali tê wiedzê z ró¿norodn± praktyk± istniej±c± w poszczególnych diecezjach i rejonach Polski. Uznali za celowe opracowanie aneksu do dokumentów II Polskiego Synodu Plenarnego, w którym zostan± ujednolicone zasady postêpowania we wszystkich diecezjach w Polsce.

4. Biskupi diecezjalni przypominaj± najwa¿niejsze zasady dotycz±ce relacji Ko¶cio³a do sfery ¿ycia publicznego. Jest to przypomnienie szczególnie wa¿ne w przededniu wyborów parlamentarnych. Oczekiwanie, ¿e Ko¶ció³ stanie siê „wielkim milcz±cym” na czas kampanii nie ma uzasadnienia w nauce spo³ecznej Ko¶cio³a. Zarówno duszpasterze, biskupi i kap³ani, a zw³aszcza katolicy ¶wieccy maj± prawo, a nawet obowi±zek uczestniczenia w ¿yciu spo³ecznym i politycznym, gdy¿ s± czê¶ci± tego spo³eczeñstwa. Ko¶ció³ nie identyfikuje siê z ¿adn± konkretn± parti±, albowiem jego przes³anie jest skierowane do wszystkich, niezale¿nie od przekonañ politycznych. Obowi±zkiem katolika jest jednak wybieranie ludzi i ¶rodowisk, którzy gwarantuj± obronê godno¶ci cz³owieka i ¿ycia od poczêcia do naturalnej ¶mierci; wybieranie osób, które bêd± prowadziæ sprawy Pañstwa tak, by troska o rodziny by³a na pierwszym miejscu; g³osowanie na ludzi zdolnych podj±æ trudne sprawy i reformy, konieczne dla dobra Ojczyzny. Polska potrzebuje ludzi sumienia, sprawdzonych i gotowych jej s³u¿yæ, zarówno w trosce o jej historiê, o jej dzi¶, a szczególnie o jej przysz³o¶æ.

W tym kontek¶cie biskupi apeluj± do wszystkich wierz±cych i ludzi dobrej woli o odpowiedzialno¶æ i roztropn± troskê o Polskê i o dobro wspólne. Najwa¿niejszy wk³ad Ko¶cio³a w ¿ycie spo³eczne, nigdy nie do przecenienia, to formowane ludzi i ich sumieñ, w kierunku zaanga¿owania siê dla innych w duchu powo³ania chrze¶cijañskiego, rodzinnego i spo³ecznego.

5. W¶ród wa¿nych propozycji troski o Ko¶ció³ i o Polskê oraz jej przysz³o¶æ s± i takie, które budz± uzasadniony niepokój. Biskupi doceniaj± znaczenie uroczysto¶ci Jezusa Chrystusa, Króla Wszech¶wiata, ustanowionej w 1925 r. przez papie¿a Piusa XI. Od tego momentu wszyscy mamy wspania³e mo¿liwo¶ci ofiarowania swojego ¿ycia, ¿ycia polskich rodzin oraz ca³ej naszej Ojczyzny Chrystusowi, Królowi Wszech¶wiata. Czynimy to co roku, szczególnie w przededniu Adwentu. Nie ma wiêc potrzeby szukania nowych, niezgodnych z zamys³em Ko¶cio³a, form nabo¿eñstw do Chrystusa Króla. Niepokoj±ce s± dzia³ania podejmowane poza Ko¶cio³em diecezjalnym i wbrew biskupowi miejsca. Pos³uszeñstwo Ko¶cio³owi i troska o Jego jedno¶æ s± g³ównymi kryteriami oceny wiarygodno¶ci religijnych inicjatyw. Ka¿dy, kto uporczywie uczestniczy w takich pozako¶cielnych ruchach i grupach, traci jedno¶æ ze wspólnot± Ko¶cio³a. Biskupi solidaryzuj± siê z Metropolit± Krakowskim i podjêtymi przez niego dzia³aniami.

6. Zachêcaj± te¿ wszystkich do modlitwy w intencji naszej Ojczyzny i jej godnego miejsca w rodzinie krajów europejskich. Polska prezydencja jest dobr± okazj± do spojrzenia na sprawy naszego kraju i Europy w ich wzajemnym powi±zaniu. Wyrazem tego by³o spotkanie przedstawicieli Ko¶cio³ów i wspólnot chrze¶cijañskich w Ministerstwie Spraw Zagranicznych w Warszawie. Szczególn± okazj± do modlitwy w intencji Polski i Europy bêdzie tak¿e Msza ¶w. celebrowana w Warszawie pod przewodnictwem Prymasa Polski, abpa Józefa Kowalczyka 25 wrze¶nia, w dniu patrona Stolicy, b³. W³adys³awa z Gielniowa.

Z Jasnej Góry biskupi diecezjalni b³ogos³awi± wszystkim Rodakom w kraju i za granic±. Swoim b³ogos³awieñstwem obejmuj± szczególnie nauczycieli, wychowawców, dzieci i m³odzie¿ rozpoczynaj±c± nowy rok szkolny.

Podpisali: Biskupi diecezjalni zgromadzeni na Jasnej Górze

Uroczysto¶æ Naj¶wiêtszej Maryi Panny Czêstochowskiej, 26.08.2011 r.
.............................

                         Konieczne jest promowanie kobiety

ksas / ju., Piekary ¦l±skie, 2011-08-21

Konieczne jest promowanie w Ko¶ciele i w ¶wiecie kobiety – powiedzia³ abp Damian Zimoñ 21 sierpnia do kobiet i dziewcz±t, które przyby³y do Piekar ¦l±skich w pielgrzymce stanowej.

Tradycyjnie odbywa siê ona w sanktuarium Maryi Matki Sprawiedliwo¶ci i Mi³o¶ci Spo³ecznej w pierwsz± niedzielê po uroczysto¶ci Wniebowziêcia NMP. „Jednakowa jest godno¶æ kobiety i mê¿czyzny, poniewa¿ oboje zostali stworzeni na obraz i podobieñstwo Boga. Ka¿de z nich zosta³o wyposa¿one we w³a¶ciwe sobie, specyficzne dary” – mówi³ metropolita katowicki.

Abp Zimoñ nawi±za³ do trwaj±cych w Madrycie z udzia³em Benedykta XVI ¦wiatowych Dniach M³odzie¿y. Przypomnia³, ¿e krzy¿ ¦DM by³ równie¿ w Piekarach ¦l. Zwróci³ uwagê, ¿e papie¿ przypomina Europie o jej chrze¶cijañskich korzeniach i wzywa do szlachetniejszego rozumienia demokracji. Wskazuje na coraz wiêkszy zwi±zek religii z ¿yciem spo³ecznym. Wzywa nas wszystkich do nowej ewangelizacji. Oferuje Europie co¶, co mo¿e byæ jej ostatni± szans±.

„My, tu zgromadzeni, przyszli¶my po nowe ¶wiat³o, now± moc na nasze dni, poniewa¿ jeste¶my wystawiani na pokusê gaszenia nadziei” – powiedzia³ abp Zimoñ. Wskaza³, ¿e czasy, w których ¿yjemy wydaj± siê okresem zagubienia, wielu ludzi sprawia wra¿enie, ¿e s± zdezorientowani, niepewni, pozbawieni nadziei. Stan ducha wielu chrze¶cijan jest podobny. „Obojêtno¶æ religijna wywo³uje u wielu Europejczyków wra¿enie, ¿e ¿yj± bez duchowego zaplecza” – doda³, nawi±zuj±c do niedawnych wydarzeñ w Anglii, Norwegii i innych miejscach ¶wiata. „Z utrat± chrze¶cijañskiej pamiêci wi±¿e siê lêk przed przysz³o¶ci±. Obraz jutra czêsto bywa bezbarwny i niepewny. Bardziej siê boimy przysz³o¶ci, ni¿ jej pragniemy” – zauwa¿y³ abp Zimoñ, podkre¶laj±c jako przejawy tego stanu m.in. wewnêtrzn± pustkê drêcz±c± wielu ludzi i utratê sensu ¿ycia, dramatyczny spadek liczby urodzeñ, kryzys ma³¿eñstwa i rodziny, zmniejszenie liczby powo³añ do ¿ycia kap³añskiego i zakonnego.

„Wci±¿ zbyt wiele rodzin dotyka bieda. A jednocze¶nie brakuje d³ugofalowej polityki prorodzinnej, tak¿e w Polsce” – mówi³ dalej metropolita katowicki. „Nak³ady na rodzinê stawiaj± Polskê na ostatnim miejscu w Unii Europejskiej” – podkre¶li³. Przypomnia³, ¿e dziecko jest dobrem ca³ego spo³eczeñstwa i dlatego jak najwiêcej ¶rodków na jego wychowanie powinno zostaæ w rodzinie.

Abp Zimoñ z naciskiem podkre¶li³, ¿e oprócz tych wszystkich trosk i wyzwañ, obejmuj±cych m.in. braki w s³u¿bie zdrowia czy utratê mieszkañ przez mieszkañców Bytomia, s± te¿ oznaki nadziei. „Nikt nie mo¿e ¿yæ bez perspektyw na przysz³o¶æ. Tyle jest znaków wp³ywu Chrystusowej Ewangelii na Ko¶ció³, na ¿ycie spo³eczeñstwa” – powiedzia³ metropolita katowicki.

Zaznaczy³, ¿e specyficzny wk³ad w s³u¿bê Ewangelii nadziei wnosz± kobiety. „Trzeba przypomnieæ, jak wiele czyni± one czêsto w milczeniu i ukryciu – przyjmuj±c i przekazuj±c dar Bo¿y, zarówno przez fizyczne, jak i duchowe macierzyñstwo. Wychowanie, katecheza, dzie³a mi³osierdzia, ¿ycie modlitwy i kontemplacji – w tym wszystkim nikt nie zast±pi pobo¿nej, dobrej kobiety” - doda³.

Jego zdaniem, dzi¶ konieczne jest promowanie w Ko¶ciele i w ¶wiecie kobiety. "Jednakowa jest godno¶æ kobiety i mê¿czyzny, poniewa¿ oboje zostali stworzeni na obraz i podobieñstwo. Ka¿de z nich zosta³o wyposa¿one we w³a¶ciwe sobie, specyficzne dary. Ko¶ció³ nieustannie zabiera g³os, by potêpiaæ niesprawiedliwo¶æ i przemoc wobec kobiet. Mamy tu jeszcze wiele do zrobienia” – stwierdzi³ abp Zimoñ.

Przypominaj±c postaæ Prymasa Polski kard. Augusta Hlonda, którego 130. rocznica urodzin przypada w tym roku, abp Zimoñ przytoczy³ w ca³o¶ci jego list do matki, skierowany tu¿ po nominacji kardynalskiej.

Przypomnia³ te¿ s³owa, które kard. Hlond wypowiedzia³ na ³o¿u ¶mierci: „Zwyciêstwo, gdy przyjdzie, przyjdzie przez Maryjê”. Przytoczy³ te¿ s³owa Prymasa Tysi±clecia, kard. Stefana Wyszyñskiego, który stwierdzi³: „Bogate ¿ycie Prymasa Polski Kardyna³a Augusta Hlonda nale¿y ods³oniæ przed obliczem Narodu, by uczciæ nale¿ycie Syna Ziemi ¦l±skiej na Stolicy Prymasowskiej, Przewodnika Ludu Bo¿ego przez morze udrêk wojennych, Budziciela Nadziei ¦wiêtej w sprawiedliwo¶æ Bo¿± i gor±cego Czciciela Bogurodzicy Dziewicy”.

Zwróci³ uwagê, ¿e prymas Hlond i prymas Wyszyñski utorowali drogê na Stolicê Piotrow± kard. Karolowi Wojtyle. Bez ich zawierzenia Matce Bo¿ej nie by³by mo¿liwy wybór w 1978 roku Polaka na papie¿a. „Dwudziestosiedmioletni pontyfikat b³. Jana Paw³a II to wielkie dzie³o Ducha ¦wiêtego. Nikt nie spodziewa³ siê tak intensywnej ingerencji Bo¿ej. Musimy wracaæ do tamtych dni, szukaj±c w nich znaków nadziei na przysz³o¶æ i nowych wyzwañ, których nie brakuje” – mówi³ abp Zimoñ. Apelowa³ równie¿ do dziewcz±t, aby „nie ba³y siê stroju zakonnego”.

Metropolita katowicki zapowiedzia³ koronacjê repliki pierwotnego obrazu piekarskiego, która bêdzie mia³a miejsce 12 wrze¶nia w Katowicach.

http://ekai.pl/wydarzenia/polska/x45076/konieczne-jest-promowanie-kobiety/

..............
                                                CIAGLE  SPADA

W ci±gu ostatnich 30 lat systematycznie i stopniowo obserwowany jest spadek liczby osób uczestnicz±cych w niedzielnej Mszy ¶w. – wynika z badañ Instytutu Statystyki Ko¶cio³a Katolickiego.

Z badania przeprowadzonego jesieni± 2010 roku wynika, ¿e ¶redni procent osób, które przychodz± do ko¶cio³a wzglêdem tych, które s± do tego zobowi±zane (dominicantes) wynosi 41 proc. Za¶ procent communicantes – czyli osób przystêpuj±cych do komunii ¶w. w odniesieniu do osób, które powinny przyj¶æ w niedzielê na Mszê wzrasta i wynosi 16,4 proc.

W poprzednich latach by³o to odpowiednio: dla dominicantes w latach 1980-1990 ok. 50 proc. (w 1987 r. 55,3 proc.), w latach 1991-2007 43-46 proc., w 2008 r. Odsetek spad³ do 40,4 proc, w 2009 wynosi³ 41,5 proc. A w ubieg³ym roku 41 proc.

Dla communicantes: w latach 1980-1990 - 7,8-10,7 proc.; 1991-2007 - 10,8-17,6 proc.; w latach 2008-2010 – 15,3-16,4 proc.

Wyniki badañ z jesieni ub.r. zaprezentowano podczas konferencji prasowej w siedzibie Sekretariatu Konferencji Episkopatu Polski 7 czerwca w Warszawie.

Zdaniem prezentuj±cego wyniki ks. Wojciecha Sad³onia z ISKK, przyczyn takiego stanu rzeczy nale¿y szukaæ w zmianach spo³ecznych, migracji ludno¶ci, wzro¶cie dobrobytu i nietrwa³o¶ci rodzin. Zwróci³ on te¿ uwagê, ¿e wzrost communicantes paradoksalnie mo¿e byæ oznak± sekularyzacji spo³eczeñstwa. Argumentowa³, ¿e w diecezjach, gdzie odsetek dominicantes jest wysoki, mniej ludzi przystêpuje do Komunii ¶w. w porównaniu z diecezjami, gdzie frekwencja w niedzielê jest niska.

Ks. Sad³oñ zwróci³ te¿ uwagê na proces zrywania wiêzi z parafi±, czego jednym z symptomów jest tzw. churching, czyli wybieranie sobie ko¶cio³ów wg w³asnych kryteriów – ze wzglêdu na ksiêdza, atmosferê, wystrój czy sam± zabytkow± ¶wi±tyniê lub sanktuarium.

Wyra¼nie widoczna jest te¿ feminizacja niedzielnych Mszy ¶w. Na 10 kobiet przychodz±cych do ko¶cio³a jest zaledwie 6 mê¿czyzn, na 10 kobiet przystêpuj±cych do Komunii ¶w. jest 4 mê¿czyzn. – W Polsce kobiety praktykuj± prawie dwa razy czê¶ciej ni¿ mê¿czy¼ni – podkre¶li³ ks. Sad³oñ. Jego zdaniem jest to wielkie wyzwanie dla duszpasterzy, by Msza ¶w. sta³a siê „atrakcyjna” równie¿ dla mê¿czyzn.

Zdaniem ks. prof. Witolda Zdaniewicza z ISKK, widoczny spadek dominicantes nie oznacza spadku religijno¶ci czy spadku wiary w ogóle. W poszczególnych diecezjach sprawa wygl±da ró¿nie, np. w diecezji tarnowskiej dominicantes wynosi 70,5 proc., communicantes 23,1, za¶ w szczeciñsko-kamieñskiej dominicantes 25,4 proc i 10,6 proc. communicantes.

W Polsce s± obecnie 10 163 parafie.

Instytut Statystyki Ko¶cio³a Katolickiego prowadzi badania nt. religijno¶ci od 1972 roku, badania niedzielnych praktyk religijnych od 1979 roku.

http://ekai.pl/wydarzenia/religijnosc/x42739/ciagle-spada/
« Ostatnia zmiana: Sierpieñ 27, 2011, 20:06:56 wys³ane przez Rafaela » Zapisane
Rafaela
Go¶æ
« Odpowiedz #96 : Sierpieñ 27, 2011, 19:54:37 »

                                       Â¦wiadectwo Stoczka

Milena Kindziuk | Niedziela | 18 Maj 2011 | Komentarze (0)

W Stoczku Warmiñskim zachowa³o siê ¶wiadectwo mê¿czyzny, który przygotowywa³ klasztor na wiêzienie dla Prymasa Wyszyñskiego. Dzi¶ syn tego cz³owieka jest ksiêdzem
Rok 2011 jest rokiem rocznic kard. Stefana Wyszyñskiego, prymasa Polski w latach 1948-81. 28 maja przypada 30. rocznica jego ¶mierci, 3 sierpnia za¶ – 110. rocznica urodzin. Pragniemy przybli¿yæ jego sylwetkê, ukazaæ dzieje kard. Wyszyñskiego na tle historii Ko¶cio³a i historii Polski oraz odpowiedzieæ na pytanie, w czym przejawia siê ¶wiêto¶æ Prymasa Tysi±clecia – kandydata na o³tarze.

Kard. Stefan Wyszyñski zosta³ aresztowany przez w³adze komunistyczne w nocy z 25 na 26 wrze¶nia 1953 r. Podczas trzyletniego okresu odosobnienia przebywa³ kolejno w czterech miejscach internowania: Rywa³dzie, Stoczku, Prudniku ¦l±skim i Komañczy. W wyniku wypadków pa¼dziernikowych 1956 r. powróci³ do Warszawy na pro¶bê przedstawicieli rz±du i 26 pa¼dziernika – po uprzednim przyrzeczeniu ze strony w³adz pañstwowych przywrócenia Ko¶cio³owi g³ównych praw i naprawienia krzywd – obj±³ ponownie wszystkie swoje funkcje w Ko¶ciele. Cennym dokumentem okresu odosobnienia Prymasa Polski s± „Zapiski wiêzienne”. Obok kroniki ¿ycia codziennego obejmuj± równie¿ takie teksty, jak notatnik duchowy, listy, memoria³y do w³adz oraz obszerne wypowiedzi bêd±ce osobist± refleksj± nad sytuacj± Ko¶cio³a w Polsce.

Stoczek Warmiñski na pó³nocnym wschodzie Polski. Kompletne odludzie. Do granicy z Rosj± – nieca³e trzydzie¶ci kilometrów. Po obu stronach szosy rozci±gaj± siê lasy. Droga wydaje siê bezkresna, prowadz±ca nie wiadomo dok±d. Têdy w³a¶nie przewo¿ono noc± pod eskort± wiê¼nia Prymasa Wyszyñskiego. Powtarza³a siê scena znana z III czê¶ci „Dziadów” Mickiewicza: „...coraz ku dzikszej krainie/Leci kibitka jako wiatr w pustynie …/Oko nie spotka ni miasta, ni góry,/¯adnych pomników ludzi ni natury;/Ziemia tak pusta, tak nie zaludniona...”. Jedynie widoczne z daleka wie¿e barokowego ko¶cio³a wskazuj±, ¿e to tutaj znajduje siê klasztor, w którym w latach 1952-53 by³ wiêziony za drutami kolczastymi prymas Polski Stefan kardyna³ Wyszyñski.

Cela zosta³a do dzi¶

Dzisiaj klasztor jest otoczony tym samym masywnym, wysokim murem. Teraz jednak na bramie widnieje wskazówka: „Do celi Prymasa Wyszyñskiego”. Trzeba przej¶æ d³ugie, zabytkowe kru¿ganki, aby dostaæ siê do domofonu na furcie. Dopiero po wci¶niêciu dzwonka okazuje siê, ¿e kto¶ tu mieszka.
– Mo¿na zwiedziæ nie tylko celê, ale tak¿e Muzeum Prymasa Wyszyñskiego – mówi ks. Piotr Sroka, miejscowy proboszcz. I zaprasza najpierw do muzeum na parterze. To przestronna sala, w której zwracaj± uwagê szklane gabloty z rêkopisami by³ego wiê¼nia i fragmentami „Zapisków wiêziennych”. Tak¿e z pami±tkami z pobytu Kardyna³a. W¶ród nich jest urz±dzenie znalezione niedawno podczas remontu w futrynie drzwi klasztornych, za którymi przebywa³ Prymas Wyszyñski. Sygnalizowa³o ka¿de jego wyj¶cie do ogrodu.
Prosto z muzeum schodami wchodzi siê na piêtro, gdzie znajdowa³a siê cela kard. Wyszyñskiego. W celi – ³ó¿ko, dzbanek, miednica i jedno drewniane krzes³o z napisem na kartce naklejonej niedawno: „Na tym krze¶le siedzia³ Prymas Wyszyñski”. Tu wiêzieñ dostawa³ tward± szko³ê ¿ycia. Tward±, bo takie by³y warunki, w jakich przebywa³. Budynek by³ nieogrzewany, ¶ciany pokrywa³ bia³y szron i mróz, przy drzwiach le¿a³y sterty lodu. Z powodu zimna Prymas mia³ popuchniête rêce i oczy. Bola³y go nerki. Dokuczliwy by³ te¿ brak wody. Na skargi czynione komendantowi s³ysza³, i¿ sam jest sobie winien, ¿e tu siê znalaz³. Mimo to zanotowa³ w „Zapiskach”: „Nie czujê uczuæ... nieprzyjaznych do nikogo z tych ludzi. Nie umia³bym zrobiæ im najmniejszej nawet przykro¶ci. Wydaje mi siê, ¿e jestem w pe³nej prawdzie, ¿e nadal jestem w mi³o¶ci, ¿e jestem chrze¶cijaninem i dzieckiem mojego Ko¶cio³a, który nauczy³ mnie mi³owaæ ludzi, i nawet tych, którzy chc± uwa¿aæ mnie za swego nieprzyjaciela”.

Ta sama jod³a

Klasztoru w Stoczku w dzieñ i w nocy strzeg³o oko³o 30 funkcjonariuszy S³u¿by Bezpieczeñstwa. Wyszyñski mia³ ograniczony zakres poruszania siê: z celi móg³ jedynie zej¶æ na dó³ i przej¶æ do ogrodu. Tego samego, co jest tu dzi¶. Tylko na drzewach i na ogrodzeniu nie ma teraz drutów kolczastych, które wówczas zewsz±d otacza³y klasztor. Tu¿ za oknem celi pozosta³a nawet ta sama jod³a, na któr± Wyszyñski codziennie spogl±da³ i o której pisa³ filozoficznie: „Siad³a wrona na czole wynios³ej jod³y. Spojrza³a w³adczo wokó³ i wyda³a okrzyk zwyciêstwa. Jod³a ani drgnie; zda siê nie dostrzegaæ wrony. Znosi spokojnie wrzaskliwego go¶cia. Wszak tyle chmur ju¿ przesz³o nad jej czo³em, tyle ptaków przelotnych tu siê zatrzyma³o. Posz³y, jak ty pójdziesz. Nie twoje to miejsce. Có¿ zdo³asz krzykiem zdzia³aæ? Ja pozostanê, by trwaæ w skupieniu, by budowaæ swoj± cierpliwo¶ci±, by przetrwaæ wichry i naloty, by spokojnie pi±æ siê wzwy¿. S³oñca mi nie przes³onisz, sob± nie zachwycisz, celu mej wspinaczki nie zmienisz. By³ las, nie by³o was – i nie bêdzie was, bêdzie las. Bajka? Nie bajka!”.
Widaæ, ¿e w duszy wiê¼nia bezsilno¶æ ustêpowa³a miejsca akceptacji. A „kraty” powoli stawa³y siê jakby niewidoczne. Zaczyna³ prowadziæ „normalne” ¿ycie. Na tyle, na ile móg³. Za swoim przewodnikiem duchowym, ks. Korni³owiczem, Prymas Wyszyñski powiedzia³ sobie, ¿e „zadanie ¿ycia sprowadza siê do chwili obecnej”. Zatem najpierw ustali³ sobie program dnia, którego pieczo³owicie przestrzega³. Dzieñ zaczyna³ o ¶wicie. Godzina 5 – pobudka. 5.45 – modlitwy poranne i rozmy¶lanie. O 7 odprawia³ Mszê ¶w. (w ma³ym bocznym pomieszczeniu urz±dzi³ kaplicê). Potem jad³ ¶niadanie, a zaraz po nim, niezale¿nie od pogody, szed³ na spacer. Potem odmawia³ cz±stkê Ró¿añca i pracowa³ – du¿o czyta³, pisa³ tak¿e artyku³y i ksi±¿ki. Uczy³ siê równie¿ jêzyków obcych. Po obiedzie znów szed³ na spacer do ogrodu i odmawia³ kolejn± cz±stkê Ró¿añca. I ponownie praca w³asna. Wieczór wype³nia³a modlitwa. W celi, gdy¿ drzwi do pobliskiego ko¶cio³a, który dzisiaj stanowi sanktuarium Matki Bo¿ej Królowej Pokoju, by³y wtedy zamurowane. O tym, ¿e miejsce odosobnienia s±siaduje z ko¶cio³em, utwierdzi³y Wyszyñskiego dochodz±ce do niego zza muru s³owa ¶piewanej kolêdy i d¼wiêk dzwonka wzywaj±cy na Mszê ¶w. Przez ca³y okres uwiêzienia nigdy nie móg³ tam pój¶æ.

Prymas Wyszyñski u³o¿y³ te¿ w Stoczku akt osobistego oddania siê Matce Naj¶wiêtszej. Uczyni³ to 8 grudnia, w ¶wiêto Niepokalanego Poczêcia Maryi, przed obrazem ¦wiêtej Rodziny, który do dzi¶ tutaj siê zachowa³. Szybko okaza³o siê, jak Opatrzno¶æ Bo¿a przygotowywa³a go do wiêkszego dzie³a. Jego osobisty akt oddania siê Matce Bo¿ej sta³ siê fundamentem dla pó¼niejszych ¦lubów Jasnogórskich i Milenijnego Aktu na Tysi±clecie Chrztu Polski w 1966 r.

Zadanie specjalne

W Stoczku zachowa³o siê ¶wiadectwo mê¿czyzny, który przygotowywa³ klasztor na wiêzienie dla Prymasa Wyszyñskiego. – Skojarzy³em to sobie po przeczytaniu ksi±¿ki „Zapiski wiêzienne” – wyznaje pan Józef. W 1953 r. s³u¿y³ w wojsku w O¶rodku Szkoleniowym Korpusu Bezpieczeñstwa Wewnêtrznego w Szczytnie. Pod koniec wrze¶nia ca³a kompania zosta³a wywieziona do Stoczka, aby wykonaæ „zadanie specjalne”. Nie powiedziano ¿o³nierzom jakie.

– Mieszkali¶my niedaleko klasztoru. W klasztorze wykonywali¶my prace porz±dkowe, jak: wynoszenie mebli, figur, ksi±¿ek, które sk³adali¶my na korytarzu przy ko¶ciele. W jednym z pokojów by³a biblioteka pe³na ksi±¿ek. Na drzwiach do pokojów by³y wypisane imiona mieszkaj±cych tam kiedy¶ zakonników. Wszystko to zosta³o zamalowane, równie¿ ¶ciany i pod³ogi. Pracowali¶my w dzieñ, natomiast w nocy pracowali jacy¶ cywile, którzy zak³adali ró¿ne instalacje elektryczne. Pr±du tam nie by³o, przy wej¶ciu od strony podwórza sta³ agregat pr±dotwórczy. Podczas malowania pod³ogi jeden z ¿o³nierzy zauwa¿y³ w otworze po wykruszonym sêku w listwie przypod³ogowej co¶ b³yszcz±cego, podobnego do sitka, oderwa³ listwê i wyci±gn±³ mikrofon. Zameldowa³ o odkryciu oficerowi, no i siê zaczê³o. Przerwano pracê, a nastêpnego dnia wyja¶niono nam, ¿e to, co tu wykonujemy, jest ¶ci¶le tajne, ¿e tu, w tych pomieszczeniach, bêd± mieszkali i szkolili siê polscy szpiedzy, ¿e s³u¿by specjalne musz± o nich wszystko wiedzieæ, nawet to, co mówi± przez sen, st±d te pods³uchy – relacjonuje pan Józef.
W ogrodzie, razem z innymi ¿o³nierzami, wycina³ drzewa, stawia³ parkany, a na strychu budynku gospodarczego budowa³ stanowisko obserwacyjne i miejsce na karabin maszynowy. Dzi¶ pan Józef ¿a³uje jednego: ¿e nie powiedzia³ o tym wszystkim Prymasowi. Gdy przeczyta³ „Zapiski wiêzienne” i zorientowa³ siê w ca³ej sytuacji, Prymas ju¿ nie ¿y³. Dzisiaj najstarszy syn pana Józefa jest ksiêdzem.

Bez wyroku, bez aktu oskar¿enia

W wiêzieniu w³adze pañstwowe pozbawi³y Wyszyñskiego wszelkich praw. Zosta³ on uwiêziony, nie wiadomo na jak d³ugo, bez przys³uguj±cych mu praw wiê¼nia, bez wyroku, bez aktu oskar¿enia. „Zosta³em skazany na ¶mieræ cywiln± i sprowadzony do poziomu «liszeñca». Z takim stanowiskiem, wydaje mi siê, nie powinienem siê tak ³atwo pogodziæ i muszê czyniæ wszystko, by dosz³o do wymiany pogl±dów” – pisa³ Wyszyñski. Ale zwodzono go przez ca³y czas. Na wszelkie skargi, i¿ jest bez podstaw prawnych pozbawiony wolno¶ci, s³ysza³ z ust komendanta, ¿e nie jest wiê¼niem, lecz osob±, która „przebywa w klasztorze”, a to jest zasadnicza ró¿nica… Tymczasem zgodê na uwiêzienie Prymasa Polski wyrazili przedstawiciele najwy¿szych w³adz pañstwowych: prezydent Boles³aw Bierut, premier Józef Cyrankiewicz, Franciszek Mazur, Edward Ochab i marsza³ek Konstanty Rokossowski. Po tym, jak w nocy z 25 na 26 wrze¶nia 1953 r. esbecy wtargnêli do rezydencji przy Miodowej i jak skazañca wyprowadzili Prymasa do samochodu, nikt nie wiedzia³, jakie s± jego losy. Miejsca pobytu Wyszyñskiego komunistyczne w³adze nie chcia³y ujawniæ nawet jego najbli¿szej rodzinie. Kiedy jedna z jego sióstr uda³a siê do premiera, licz±c, ¿e uzyska jakie¶ informacje na temat brata, najpierw d³ugo czeka³a w kolejce interesantów, a gdy dosta³a siê na rozmowê, premier zapyta³ j±: „Pani w jakiej sprawie?”. – Jestem siostr± kard. Wyszyñskiego. My wszyscy, ca³a rodzina, stary ojciec, czekamy i prosimy o kontakt… Czy tak musia³o byæ?
Premier odpar³ zdenerwowany: – On nam tak przeszkadza³…, ju¿ nam tak przeszkadza³!
W koñcu do opinii publicznej dotar³ lakoniczny oficjalny komunikat rz±dowy, stwierdzaj±cy, ¿e „zakazano arcybiskupowi Stefanowi Wyszyñskiemu wykonywania funkcji zwi±zanych z dotychczasowymi jego stanowiskami ko¶cielnymi”.

A tak siê kiedy¶ ba³ m³ody ksi±dz Stefan Wyszyñski, ¿e „nie dost±pi zaszczytu, którego doznali wszyscy koledzy z ³awy seminaryjnej. Wszyscy oni przeszli przez obozy koncentracyjne i wiêzienia…”. Gdy w 1956 r. zosta³ uwolniony, stwierdzi³, ¿e nigdy nie wyrzek³by siê tych trzech lat. „Lepiej, ¿e up³ynê³y one w wiêzieniu, ni¿by mia³y up³yn±æ na Miodowej. Lepiej dla chwa³y Bo¿ej, dla pozycji Ko¶cio³a powszechnego w ¶wiecie – jako stró¿a prawdy i wolno¶ci sumieñ; lepiej dla Ko¶cio³a w Polsce i lepiej dla pozycji mojego Narodu. A ju¿ na pewno lepiej dla dobra mej duszy. Ten wniosek zamykam dzi¶, w godzinie mego aresztowania, swoim Te Deum i Magnificat”. – Pobyt w wiêzieniu wyra¼nie pokazuje, jak Prymas dorasta³ do ¶wiêto¶ci – ocenia ks. dr Andrzej Ga³ka, sêdzia w procesie beatyfikacyjnym kard. Wyszyñskiego. – By³ to dla niego czas bliskiej przyja¼ni z Panem Jezusem i z Matk± Bo¿±. Umia³ zaufaæ Bo¿ej Opatrzno¶ci, dostrzec wolê Bo¿± w swoim ¿yciu. Dlatego wyszed³ z wiêzienia jako zupe³nie inny cz³owiek.

http://religia.onet.pl/publicystyka,6/swiadectwo-stoczka,284,page1.html
.........................

                          Wci±¿ zielona wyspa

Maciej Müller | Tygodnik Powszechny | 7 Czerwiec 2011 | Komentarze (5)

Coraz mniej polskich katolików przychodzi do ko¶cio³a, ale spo¶ród tych, co przyjd±, coraz wiêcej przystêpuje do Komunii ¶w. - wynika z raportu przedstawionego przez Instytut Statystyki Ko¶cio³a Katolickiego.
W przedostatni± niedzielê pa¼dziernika 2010 r. polscy katolicy mogli siê czuæ szczególnie obserwowani. Grupki wolontariuszy notowa³y ich wej¶cie na Msze ¶w. i liczy³y, jak wielu przyst±pi do Komunii ¶w. – Wygl±da na to, ¿e badanie wpisa³o siê na trwa³e w rok pastoralny Ko¶cio³a w Polsce – ¿artowa³ wtedy ks. prof. Witold Zdaniewicz, szef Instytutu Statystyki Ko¶cio³a Katolickiego, który od trzech dekad sprawdza poziom praktyk religijnych polskich wiernych.

Wska¼niki s± dwa: ko¶cielni statystycy obliczaj± odsetek katolików uczestnicz±cych w niedzielnej Eucharystii w odniesieniu do liczby wiernych do tego zobowi±zanych (któr± okre¶la siê na 82 proc.; odlicza siê dzieci do 7 lat, chorych i starszych). To tzw. dominicantes. Po drugie sprawdzaj±, w analogiczny sposób, jak wielu przyst±pi³o do Komunii ¶w. (tzw. communicantes). Badania maj± imponuj±c± skalê: wolontariusze zbieraj± dane z ponad 10 tys. parafii, a te opracowuj± socjolodzy z ISKK.

Do³±cz do nas na Facebooku

Wed³ug najnowszych badañ, w zesz³ym roku do ko¶cio³a przysz³o 41 proc. zobowi±zanych, 16,4 proc. przyjê³o Komuniê ¶w. To bardzo nieznaczny spadek wzglêdem wyników z 2009 r. (odpowiednio 41,5 proc. i 16,7 proc.).

Kiedy popatrzyæ na wyniki w d³ugiej perspektywie, widaæ dwa przeciwstawne trendy: wska¼nik dominicantes od 30 lat sukcesywnie maleje (51 proc. w 1981 r., 47,6 proc. w 1991 r.), ­communicantes natomiast powoli ro¶nie (odpowiednio 7,8 proc. i 10,8 proc.). Innymi s³owy: coraz mniej katolików chodzi do ko¶cio³a, ale z tych, co przyjd±, coraz wiêksza czê¶æ przystêpuje do Komunii ¶w. Dlaczego polskie ko¶cio³y powoli pustoszej±? – Podstawow± przyczyn± jest os³abienie religijno¶ci, jej sprywatyzowanie, prze¿ywanie po swojemu, a nie w sposób oparty na przykazaniach i zobowi±zaniach, jakie nak³ada Ko¶ció³ – wyja¶nia ks. Wojciech Sad³oñ, socjolog z ISKK.
Badacze w tym roku obliczyli jeszcze trzeci wska¼nik: stosunek tych, którzy przystêpuj± do Komunii, do tych, którzy s± na Mszy. Okaza³o siê, ¿e w diecezjach, gdzie wska¼nik dominicantes jest najwy¿szy (czyli w domy¶le: ludzie najbardziej religijni), odsetek osób id±cych do komunii wcale najwy¿szy nie jest. Prowadzi to do ciekawych wniosków. – Mo¿liwe, ¿e g³êboka wiara po³±czona z tradycyjnie pojmowan± religijno¶ci± wi±¿e siê z pewn± barier± wobec przyjmowania Komunii ¶w. – mówi ks. Sad³oñ.

Kiedy wyniki badañ prze³o¿ymy na mapê, zaobserwujemy, po pierwsze, czerwony pas obejmuj±cy piêæ diecezji po³udniowej Polski: tam mieszkaj± katoliccy przodownicy. Po drugie – ¿ó³t± plamê ogarniaj±c± ¶cianê zachodni±. Dla porównania: w diecezji tarnowskiej do ko¶cio³a przysz³o w zesz³ym roku prawie 70 proc. wiernych, w szczeciñsko-kamieñskiej mniej ni¿ 30 proc. – To zjawisko ma korzenie spo³eczne: rozlu¼niaj± siê wiêzi lokalne – t³umaczy ks. Sad³oñ.

Na Ziemiach Odzyskanych mieszkaj± ludzie przesiedleni po wojnie z Kresów Wschodnich. Wykszta³cone przez pokolenia wiêzi spo³eczne zosta³y zniszczone, zanik³a tzw. kontrola spo³eczna, co niekorzystnie wp³ywa m.in. na wierno¶æ praktykom religijnym. Na po³udniu kraju parafie w o wiele wiêkszym stopniu wpisuj± siê w ¶rodowisko lokalne.

Nie ma co jednak popadaæ w przedwczesny pesymizm. Wed³ug danych z Europejskiego Sonda¿u Spo³ecznego, zaprezentowanych przez ISKK na konferencji 7 czerwca, Polacy przoduj± w praktykach religijnych w¶ród narodów Starego ¦wiata: a¿ 52,4 proc. deklaruje, ¿e przynajmniej raz w tygodniu uczestniczy w nabo¿eñstwie. Nastêpni s± Irlandczycy (44,1 proc.) i S³owacy (36,9 proc.) – a na drugim biegunie Estoñczycy (2,7 proc.), Duñczycy (3,6 proc.) i Norwegowie (4,3 proc.).
W Europie nasz kraj to wci±¿ zielona wyspa. Mo¿e nie finansowa, ale na pewno religijna.
http://religia.onet.pl/kraj,19/wciaz-zielona-wyspa,334,page2.html
Zapisane
Rafaela
Go¶æ
« Odpowiedz #97 : Sierpieñ 27, 2011, 20:22:04 »

                 JAK  POLSKA  CHRZEST  PRZYJMOWALA

Jerzy Wac³awski | Niedziela | 7 Czerwiec 2011 | Komentarze (0)

W sobotê 4 czerwca 2011 r. – ju¿ po raz 15. – ludzie Lednicy z o. Janem Gór± OP organizuj± pierwszym polskim baptysterium doroczne ¶wiêto chrztu Polski i pocz±tków pañstwa polskiego. Nad Jeziorem Lednickim, gdzie Mieszko I w imieniu narodu przyj±³ chrzest, modl± siê, wybieraj± Chrystusa jako swojego przewodnika i przechodz± przez Bramê Rybê. A jak Polska chrzest przyjmowa³a – o tym pisze Jerzy Wac³awski.
O jednym z najwa¿niejszych wydarzeñ w historii Polski najczê¶ciej niewiele wiemy, a to, co wiemy, opieramy g³ównie na zapiskach Galla Anonima, benedyktyñskiego mnicha, pochodz±cego prawdopodobnie z francuskiej Prowansji (kraj Gallów – Francja). Równie hipotetyczna, aczkolwiek wielce prawdopodobna, jest dok³adna data przyjêcia chrztu przez ksiêcia Mieszka I i jego najbli¿sze otoczenie. Zgodnie bowiem z obowi±zuj±cymi wówczas zwyczajami, wydarzenie to mog³o mieæ miejsce w Wielk± Sobotê, która w 966 r. przypada³a 14 kwietnia.

Jak wygl±da³ sam obrzêd przyjêcia chrztu przez piastowskiego ksiêcia i jego dwór, mo¿emy sobie wyobraziæ na podstawie przekazów dotycz±cych ówczesnych zwyczajów chrzcielnych, dokonuj±cych siê przez trzykrotne zanurzenie ca³ego cia³a w wodzie. Miejscem chrztu Mieszka móg³ byæ Ostrów Lednicki – siedziba pierwszych Piastów nad Jeziorem Lednickim, niedaleko Gniezna. I choæ niewiele dzi¶ mamy historycznych informacji na temat samej uroczysto¶ci chrzcielnej ksiêcia Polan, to jednak niepodwa¿alny jest fakt, ¿e w³a¶nie ten moment chrze¶cijañskiej inicjacji stoi u korzeni tworzenia zrêbów naszej pañstwowo¶ci. Chrzest Mieszka – zwany te¿ zwyczajowo chrztem Polski – uznaje siê za pocz±tek istnienia pañstwa polskiego. Z pewno¶ci± nie³atwy proces chrystianizacji wszystkich stanów ówczesnego spo³eczeñstwa, zamieszkuj±cego pocz±tkowo tereny dzisiejszej Wielkopolski, trwa³ jeszcze przez wiele dziesi±tków, a nawet setek lat od pamiêtnego wydarzenia 966 r. – nie dokona³ siê on bowiem automatycznie, a poddani nie porzucili swych pogañskich wierzeñ z dnia na dzieñ –jednak niezaprzeczalnie Polska od ponad tysi±ca czterdziestu lat jest krajem chrze¶cijañskim.

Bezpieczeñstwo pañstwa

Ksi±¿ê Mieszko, ten pierwszy, historycznie udokumentowany w³adca Polski, za g³ówny cel swojego panowania obra³ zjednoczenie podleg³ych mu plemion i utworzenie jednego, mocnego, suwerennego i szanowanego przez s±siadów pañstwa. Jako sprawny polityk i niew±tpliwie cz³owiek o wielkim poczuciu swoich przywódczych mo¿liwo¶ci dostrzega³ wyra¼nie niebezpieczeñstwo gro¿±ce ksiêstwu ze strony chrze¶cijañskich ju¿ wówczas Niemiec. Otton I szerz±c ideê chrystianizacyjn±, d±¿y³ do uzale¿nienia ziem polskich. Mieszko – chc±c unikn±æ politycznej i ko¶cielnej zale¿no¶ci od potê¿niejszego, a tak¿e lepiej zorganizowanego s±siada zza Odry i Nysy £u¿yckiej, i niejako ubiegaj±c ewentualny bieg wydarzeñ –
zwróci³ siê w stronê chrze¶cijañskich ju¿ wówczas Czech z inicjatyw± zawarcia polsko-czeskiego sojuszu. Przypieczêtowaniem uk³adu mia³o byæ jego ma³¿eñstwo z córk± Boles³awa I Okrutnego Dobraw± Przemy¶lidk±, zwan± te¿ D±brówk±.
Kolejnym krokiem Mieszka by³o przyjêcie chrztu, które dokona³o siê za po¶rednictwem czeskim, choæ nie z ca³kowitym pominiêciem Niemiec. Czesi bowiem nie posiadali jeszcze (do 973 r.) w³asnej organizacji ko¶cielnej i podlegali niemieckiej diecezji ratyzboñskiej. St±d powszechnie wnioskuje siê, ¿e Mieszko przyj±³ chrzest tzw. drog± prasko-ratyzboñsk±, tzn. Praga by³a niejako po¶rednikiem w przyjêciu chrztu przez ksiêcia Polan, choæ samo ¼ród³o misji chrystianizacyjnej tkwi³o w Ratyzbonie.

S³usznie – jak dowiod³a historia – rozumowa³ Mieszko, ¿e przyjêcie chrze¶cijañstwa, zarówno przez niego samego, jak i przez jego poddanych, zrówna jego pañstwo z innymi, mocniejszymi, wy¿ej stoj±cymi ju¿ w hierarchii rozwoju i licz±cymi siê od dawna pañstwami ówczesnej Europy. Tym samym do³±czy³ do grona chrze¶cijañskich w³adców, którzy tworzyli europejsk± politykê – papie¿a i cesarza, bêd±c ju¿ teraz równorzêdnym dla nich partnerem. Wstêpuj±c do rodziny pañstw chrze¶cijañskich i staj±c w jednym szeregu z innymi w³adcami, Mieszko zyskiwa³ automatycznie prawo do zawierania sojuszy, gwarantuj±cych bezpieczeñstwo m³odemu, dopiero tworz±cemu siê terytorialnie i organizacyjnie, chrze¶cijañskiemu pañstwu. W razie ewentualnego konfliktu z pogañskimi narodami móg³ te¿ liczyæ na pomoc i wsparcie ze strony papiestwa i cesarstwa, a i sam, w ramach misji chrystianizacyjnej, powiêkszaæ terytorium swojego ksiêstwa.

Dostêp do ³aciñskiej cywilizacji i kultury

Sam± akcjê misyjn± na ziemiach polskich mo¿na podzieliæ na dwa etapy. Pierwszy z nich opiera³ siê przede wszystkim na krzewieniu nowej wiary w¶ród wy¿szych warstw tak niejednolitego jeszcze spo³eczeñstwa. Schrystianizowanie prostego ludu natomiast zosta³o od³o¿one na dalszy czas, gdy¿ ówczesne wsie stanowi³y szczególnie silne ogniska oporu i mocnego trwania przy starej, pogañskiej wierze. Tam te¿ najd³u¿ej kultywowano stare, tradycyjne obrz±dki i najd³u¿ej zaznacza³y siê wp³ywy pogañskich kap³anów. Przyjêcie chrze¶cijañstwa dawa³o mo¿liwo¶æ likwidacji odrêbnych, zakorzenionych od pradziada kultów pogañskich, które by³y te¿ jedn± z przyczyn ró¿nic tkwi±cych miêdzy poszczególnymi plemionami, stanowi±c w sposób istotny przeszkodê w utrwalaniu jedno¶ci ziem polskich i budowaniu ponadplemiennego, zjednoczonego pañstwa.

Proces chrystianizacji, oprócz politycznego znaczenia, niós³ ze sob± niebywa³e zmiany spo³eczno-kulturalne. To moc± chrztu Polska wesz³a w kr±g cywilizacji zachodniej i ¶ródziemnomorskiej, która do dzi¶ stanowi o naszej kulturowej to¿samo¶ci.

W tamtym okresie dziejów jedynie ludzie Ko¶cio³a mieli niejako monopol na o¶wiatê i kulturê, tote¿ tylko oni mogli zapewniæ pañstwu Mieszka nawi±zanie wiêzi z szeroko pojêtym krêgiem cywilizacji europejskiej i jej ówczesnymi osi±gniêciami.
Na dwór ksiêcia zaczêli przybywaæ pierwsi wykszta³ceni doradcy (zazwyczaj duchowni), którzy jako jedyni pos³uguj±cy siê ³acin± – jêzykiem dyplomacji – prowadzili ksi±¿êc± kancelariê, kontrolowali skarb, pe³nili rolê pos³ów na obcych dworach, co mog³o znacznie usprawniæ pocz±tki rodz±cej siê administracji pañstwowej. Pojawiaj±cy siê coraz liczniej na ziemiach polskich ksiê¿a i zakonnicy zapocz±tkowali rozwój nowej kultury i o¶wiaty. Oni te¿ g³ównie prowadzili naukê pisania i czytania. Mnisi natomiast przynie¶li ze sob± now± kulturê roln±, a ich klasztory sta³y siê o¶rodkami nie tylko o¶wiaty, ale i rzemios³a.

Na ziemiach Polan zaczê³a siê tworzyæ nowa organizacja ko¶cielna. Powsta³o pierwsze biskupstwo, podleg³e bezpo¶rednio Rzymowi, co wyra¼nie podkre¶la³o odrêbno¶æ i niezale¿no¶æ pañstwa Mieszka. Budowano ko¶cio³y, a przy nich zak³adane by³y pierwsze szko³y, otwieraj±ce drzwi do ³aciñskiej cywilizacji i kultury, któr± duchowni przekazywali wraz z szerzeniem prawd wiary. Przez pierwsze dziesiêciolecia kszta³tuj±cej siê nowej religii lud modli³ siê w s³owiañskim, rodzimym jêzyku. Z czasem jednak liturgiê opanowa³a ko¶cielna ³acina. Kiedy wiêkszo¶æ S³owian przyjmowa³a cyrylicê za swój alfabet i bizantyjski obrz±dek liturgiczny, Polacy, bêd±c ju¿ pod silnym wp³ywem kultury ³aciñskiej, oparli siê tej tendencji.

Naturalnym biegiem wydarzeñ wzros³o te¿ zapotrzebowanie na rodzim± sztukê, która mia³a wype³niæ nowo powstaj±ce ¶wi±tynie chrze¶cijañskie.

Nowa religia, a wraz z ni± tworz±ca siê jednolita organizacja ko¶cielna powodowa³y powolne, acz systematyczne zacieranie siê ró¿nic i stopniowe kszta³towanie siê jednolitego, skonsolidowanego spo³eczeñstwa. Spaja³y i wzmacnia³y organizm pañstwa, os³abiaj±c jednocze¶nie wszelkie d±¿enia zmierzaj±ce do utrzymania wci±¿ jeszcze istniej±cych odrêbno¶ci plemiennych.

Integracji spo³ecznej i politycznej s³u¿y³a te¿ sieæ regularnie rozmieszczonych grodów, bêd±cych nie tylko miejscami obronnymi, lecz tak¿e o¶rodkami administracyjnymi pañstwa polskiego, powiêkszonego z czasem o Kujawy, Mazowsze, ¦l±sk i czê¶æ Pomorza. Tak wiêc dawny zwi±zek plemienny dziêki otwarciu jego w³adcy na nowe warto¶ci, jakie nios³o ze sob± chrze¶cijañstwo, da³ pocz±tek dzisiejszej chrze¶cijañskiej Polsce, której nazwa zrodzi³a siê z ówczesnych rdzennych ziem Polan.
Mo¿na te¿ rzec, i¿ zwieñczeniem ³±czno¶ci pañstwa Mieszka I z religi± chrze¶cijañsk± by³ dokonany przez niego w 992 r. akt oddania ksiêstwa pod opiekê ówczesnego papie¿a Jana XV, potwierdzony dokumentem „Dagome iudex”, co w zamiarze polskiego w³adcy mia³o stanowiæ os³abienie wp³ywów cesarstwa niemieckiego w Polsce i byæ gwarantem niezale¿no¶ci pañstwa.

http://religia.onet.pl/publicystyka,6/jak-polska-chrzest-przyjmowala,332,page1.html
..............................

                             Szko³y katolickie w Polsce

awo / ms | EKAI | 23 Sierpieñ 2011 | Komentarze (0)

Szko³y katolickie w Polsce

Fot. Rafa³ Micha³owski / Agencja Gazeta

W Polsce dzia³a 530 katolickich szkó³: podstawowych, gimnazjów i liceów, a od nowego roku szkolnego rozpocznie pracê 10 nowych.
Bezpieczeñstwo i wysoki poziom nauczania to atuty szkó³ katolickich, które sprawiaj±, ¿e z roku na rok wzrasta zainteresowanie nimi.

Zdaniem ekspertów rodzice chêtnie posy³aj± dzieci do szkó³ katolickich, poniewa¿ maj± poczucie, ¿e szko³y te s± bezpieczne i ceni± to, ¿e obok edukacji typowo szkolnej, placówki te przywi±zuj± ogromn± wagê do wychowania opartego na zasadach moralnych i religijnych.

Do³±cz do nas na Facebooku

W ubieg³ym roku szkolnym w szko³ach katolickich kszta³ci³o siê w sumie ok. 57 tys. dzieci i m³odzie¿y. Ile ich bêdzie w tym roku – dowiemy siê dopiero po rozpoczêciu roku szkolnego 2011/2012. Z dotychczasowych, zebranych przez Radê Szkó³ Katolickich wynika, i¿ mimo ni¿u demograficznego liczba uczniów szkó³ katolickich utrzymuje siê na tym samym poziomie co w poprzednich latach. Niewielki wzrost odnotowywany jest w szko³ach podstawowych na terenie ca³ego kraju. Minimalnie mniej ni¿ w poprzednich latach by³o uczniów gimnazjów.

Kto pyta nie b³±dzi - odpowiedz na pytania naszych u¿ytkowników

W roku szkolnym 2010/2011 w szko³ach katolickich kszta³ci³o siê: ponad 19 tys. uczniów w szko³ach podstawowych, 21,5 tys. w gimnazjach, ponad 14,2 tys. w liceach ogólnokszta³c±cych oraz 1,2 tys. uczniów w szko³ach kszta³c±cych w zawodzie. Ponadto ok. 900 uczniów kszta³ci³o siê w szko³ach specjalnych ze wzglêdu na swój rozwój umys³owy lub w placówkach dla dzieci i m³odzie¿y z trudno¶ciami wychowawczymi.

Wiêkszo¶æ (2/3) szkó³ katolickich w Polsce prowadz± tzw. ko¶cielne osoby prawne czyli diecezje, parafie lub zgromadzenia zakonne, natomiast pozosta³± 1/3 – inne podmioty np. stowarzyszenia, fundacje lub nawet osoby fizyczne.

http://religia.onet.pl/kraj,19/szkoly-katolickie-w-polsce,5082.html
Zapisane
east
Go¶æ
« Odpowiedz #98 : Sierpieñ 28, 2011, 09:35:51 »

Cytuj
Ksi±¿ê Mieszko, ten pierwszy, historycznie udokumentowany w³adca Polski, za g³ówny cel swojego panowania obra³ zjednoczenie podleg³ych mu plemion i utworzenie jednego, mocnego, suwerennego i szanowanego przez s±siadów pañstwa. Jako sprawny polityk i niew±tpliwie cz³owiek o wielkim poczuciu swoich przywódczych mo¿liwo¶ci dostrzega³ wyra¼nie niebezpieczeñstwo gro¿±ce ksiêstwu ze strony chrze¶cijañskich ju¿ wówczas Niemiec. Otton I szerz±c ideê chrystianizacyjn±, d±¿y³ do uzale¿nienia ziem polskich. Mieszko – chc±c unikn±æ politycznej i ko¶cielnej zale¿no¶ci od potê¿niejszego, a tak¿e lepiej zorganizowanego s±siada zza Odry i Nysy £u¿yckiej, i niejako ubiegaj±c ewentualny bieg wydarzeñ –
zwróci³ siê w stronê chrze¶cijañskich ju¿ wówczas Czech z inicjatyw± zawarcia polsko-czeskiego sojuszu. Przypieczêtowaniem uk³adu mia³o byæ jego ma³¿eñstwo z córk± Boles³awa I Okrutnego Dobraw± Przemy¶lidk±, zwan± te¿ D±brówk±.
Kolejnym krokiem Mieszka by³o przyjêcie chrztu, które dokona³o siê za po¶rednictwem czeskim, choæ nie z ca³kowitym pominiêciem Niemiec

Czyli, ¿e chrze¶cijañstwo w Polsce to by³a pragmatyczna decyzja w³adcy, a nie akt spontanicznej wiary. Warto o tym pamiêtaæ. Szkoda, ¿e nie wiemy w co tak na prawdê wierzy³ Mieszko I szy. Wprawdzie z historycznego punktu widzenia nie ma to znaczenia, bo to zwyciêzcy pisz± historiê, tym niemniej by³oby to interesuj±ce. Tak czy inaczej zwyciê¿y³ pragmatyzm.
Zapisane
songo1970


Maszyna do pisania...


Punkty Forum (pf): 22
Offline

P³eæ: Mê¿czyzna
Wiadomo¶ci: 4934


KIN 213


Zobacz profil
« Odpowiedz #99 : Sierpieñ 28, 2011, 09:43:14 »

pragmatyzm w mi³o¶ci- to te¿ nic nowego Mrugniêcie

"W 1899 Pi³sudski o¿eni³ siê z Mari± z Koplewskich Juszkiewiczow±, dzia³aczk± PPS, nazywan± przez cz³onków partii Piêkn± Pani±. Juszkiewiczowa nale¿a³a do Ko¶cio³a ewangelicko-augsburskiego[11], tote¿ w celu zawarcia ma³¿eñstwa Pi³sudski zmieni³ wyznanie. Przeszed³ na luteranizm 24 maja w £om¿y, a ¶lub odby³ siê 15 lipca 1899 w ko¶ciele we wsi Paproæ Du¿a[12]."
http://pl.wikipedia.org/wiki/Józef_Pi³sudski
Zapisane

"Pustka to mniej ni¿ nic, a jednak to co¶ wiêcej ni¿ wszystko, co istnieje! Pustka jest zerem absolutnym; chaosem, w którym powstaj± wszystkie mo¿liwo¶ci. To jest Absolutna ¦wiadomo¶æ; co¶ o wiele wiêcej ni¿ nawet Uniwersalna Inteligencja."
Strony: 1 2 3 [4] 5 6 7 8 9 |   Do góry
  Drukuj  
 
Skocz do:  

Powered by SMF 1.1.11 | SMF © 2006-2008, Simple Machines LLC | Sitemap

Strona wygenerowana w 0.125 sekund z 20 zapytaniami.

Polityka cookies
Darmowe Fora | Darmowe Forum

phacaiste-ar-mac-tire watahaslonecznychcieni zipcraft wypadynaszejbrygady gangem