Niezależne Forum Projektu Cheops Niezależne Forum Projektu Cheops
Aktualności:
 
*
Witamy, Gość. Zaloguj się lub zarejestruj. Styczeń 12, 2025, 00:19:35


Zaloguj się podając nazwę użytkownika, hasło i długość sesji


Strony: 1 2 3 4 5 [6] 7 8 9 |   Do dołu
  Drukuj  
Autor Wątek: Z zycia KK w Polsce.  (Przeczytany 106625 razy)
0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.
Rafaela
Gość
« Odpowiedz #125 : Wrzesień 13, 2011, 21:29:13 »

NadchodzÂą chwile grozy - szatan atakuje PolskĂŞ!
Super Express, wp.pl | dodane (07:09)

Szatan roœnie w si³ê i atakuje coraz mocniej. W ci¹gu kilku zaledwie lat w Warszawie i okolicach podwoi³a siê liczba opêtanych przez z³e moce. Podobnie jest w innych miastach. Egzorcyœci s¹ przera¿eni i bij¹ na alarm - czytamy w "Super Expresie".

Zdaniem ks. Aleksander Posacki, egzorcysty i demonologa ze Stowarzyszenia ds. Pos³ug Uwalniania najbardziej zagro¿eni s¹ m³odzi ludzie uzale¿nieni od okultystycznych praktyk, czyli wró¿biarstwa, jasnowidztwa czy wywo³ywania duchów.

- WidaÌ dziœ pewn¹ fascynacjê z³em, wiêc problem bêdzie narasta³ - ostrzega demonolog. Najs³absi s¹ mieszkaùcy du¿ych miast. Szczególnie zaœ - stolicy. - Nad Warszaw¹ "diabe³ kr¹¿y jak lew rycz¹cy, patrz¹c kogo by po¿reÌ" - przywo³uje s³owa œw. Piotra egzorcysta.

W Polsce jest 85 egzorcystĂłw i zdaniem ksiĂŞdza Posackiego jest to wystarczajÂąca liczba, aby walczyĂŚ ze zÂłem.

....................................
Nergal: wybaczam biskupom, nie wiedzÂą co czyniÂą
IVONA Webreader. Wciœnij Enter by rozpocz¹Ì odtwarzanie

Newsweek, wp.pl | dodane 1 godzinĂŞ i 10 minut temu

Adam Darski "Nergal", lider grupy Behemoth, juror programu "The Voice of Poland. Najlepszy gÂłos" w TVP, uniewinniony od zarzutu obrazy uczuĂŚ religijnych za zniszczenie egzemplarza Biblii podczas koncertu, udzieliÂł wywiadu "Newsweekowi". - Wybaczam biskupom - powiedziaÂł, odnoszÂąc siĂŞ do protestĂłw biskupĂłw przeciwko jego udziaÂłowi w programie na antenie telewizji publicznej.

Darski mĂłwiÂł, Âże nie lubi skandali, ale skandale najwyraÂźniej lubiÂą jego. - OdrobinĂŞ mi to wszystko schlebia i utwierdza w przekonaniu, Âże to, co robiĂŞ, ma sens - mĂłwiÂł, dodajÂąc, Âże jedni protestujÂą, a inni ÂślÂą do niego gÂłosy poparcia.

Na pytanie "Newsweeka" o protesty biskupĂłw i dziennikarzy katolickich Darski odrzekÂł, Âże oni majÂą swojÂą racjĂŞ a on - swojÂą. - PonoĂŚ Âżyjemy w demokracji i pluralizmie. Zgadza siĂŞ, czy coÂś mi siĂŞ pomyliÂło? - pytaÂł. Jak powiedziaÂł, "nie ma o co kruszyĂŚ kopii". - Wybaczam im, albowiem nie wiedzÂą, co czyniÂą.

"Nergal" uzasadnia, ¿e biskupi pope³niaj¹ b³¹d walcz¹c w obronie religii, której fundamentem jest wolny wybór. - W sumie to jest nawet zabawne, bo, parafrazuj¹c s³ynne s³owa z "Fausta", s¹ czêœci¹ tej si³y, która wiecznie dobra pragn¹c, z³o czyni.

Odnosz¹c siê do zarzutów, ¿e telewizja "promuje satanistê" za pieni¹dze podatników "Nergal" odrzek³, ¿e koœcio³y te¿ buduje siê z podatków i z nich "promuje siê wartoœci" z którymi on walczy. Doda³, ¿e gdyby rozpocz¹³ g³odówkê w proteœcie przeciwko temu, wszed³by na ten sam poziom dyskusji.
....................

                                         "To bluÂźnierca, satanista i miÂłoÂśnik wcielonego zÂła"


wp.pl | dodane 2011-09-04 (12:58)

Wystêp lidera zespo³u Behemoth Nergala czyli Adama Darskiego w muzycznym show TVP2 budzi nie tylko kontrowersje, ale te¿ coraz wiêcej protestów. Biskup w³oc³awski Wies³aw Mering wystosowa³ odezwê, w której napisa³, ¿e ten "bluŸnierca, satanista i mi³oœnik wcielonego z³a dostanie do dyspozycji ekran publicznej telewizji, by ³atwiej móg³ g³osiÌ swoje trucicielskie nauki". Biskup pisze, ¿e jeœli wszelkie inne formy protestu nie przynios¹ skutku, to w apel mo¿na w³¹czyÌ siê poprzez obywatelski protest niep³acenia za abonament.

Adam "Nergal" Darski zasiada w jury programu TVP2 "The voice of Poland", ktĂłry zajmuje siĂŞ odnalezieniem wÂśrĂłd rzesz PolakĂłw prawdziwego muzycznego talentu. Pierwszy odcinek show TVP2 wyemitowaÂła w sobotĂŞ.

UdziaÂł Darskiego w programie oprotestowaÂło juÂż Katolickie Stowarzyszenie Dziennikarzy, ktĂłre w swoim oÂświadczeniu napisaÂło, Âże nie zgadza siĂŞ na udziaÂł w programie TVP2 Nergala, ktĂłry "jest zadeklarowanym satanistÂą i wrogiem chrzeÂścijaĂąskich wartoÂści".

Teraz do protestu do³¹czy³ biskup w³oc³awski. Jego apel ma byÌ odczytany w koœcio³ach diecezji w niedzielê 4 lub 11 wrzeœnia.

"OniemiaÂłem ze zdumienia: publiczna telewizja, utrzymywana z pieniĂŞdzy podatnikĂłw, majÂąca respektowaĂŚ to, co siĂŞ nazywa wartoÂściami uniwersalnymi, a wiĂŞc: prawdĂŞ, dobro, sprawiedliwoœÌ; ktĂłra powinna sÂłuÂżyĂŚ wszechstronnemu rozwojowi czÂłowieka, budowaniu spoÂłecznego pokoju, obiektywizmowi i Âładowi moralnemu – planuje udziaÂł 'Nergala' (Adama Darskiego) – nie kryjÂącego swojego zaangaÂżowania w satanizm oraz pogardy dla chrzeÂścijaĂąstwa – w programie The Voice of Poland od jesieni 2011 roku, w Programie Drugim Telewizji Polskiej!" - napisaÂł bp Mering w swojej odezwie.

"Nie wolno udawaĂŚ, Âże nic siĂŞ nie staÂło, nawet jeÂśli okrzyczÂą nas wstecznikami, nietolerancyjnymi katolikami, czy jakimiÂś tam 'beretami'! Nie! Jako obywatele mamy prawo ujawniaĂŚ i gÂłosiĂŚ swoje zdanie" - czytamy w odezwie.

Biskup zachĂŞca do podjĂŞcia dziaÂłaĂą, takich jak m.in. wysyÂłanie protestĂłw do TVP2, skÂładania podpisĂłw na stronie internetowej Katolickiego Stowarzyszenia Dziennikarzy, wykorzystywania prasy i radia do akcji protestacyjnej oraz, gdyby to nie przyniosÂło rezultatu - obywatelskiego protestu niepÂłacenia za abonament.

"Nie moÂżemy milczeĂŚ, kiedy w drastyczny sposĂłb narusza siĂŞ przywiÂązanie wiernych do chrzeÂścijaĂąstwa" - napisaÂł ks. Mering.
............................
                                                  "To kompromitacja. Trzeba wyrzuciĂŚ tego czÂłowieka z TVP"
IAR, PAP | dodane 2011-09-12 (16:41)

Prawica Rzeczypospolitej wezwa³a TVP, by zaprzesta³a wspó³pracy z muzykiem Adamem "Nergalem" Darskim. To kolejny tego typu protest; w ubieg³ym tygodniu przeciw "Nergalowi" wyst¹pili biskupi, PiS i katoliccy dziennikarze. Zdaniem Marka Jurka prezesa Prawicy RP, taka sytuacja to kompromitacja telewizji publicznej.

WIECEJ   http://wiadomosci.wp.pl/kat,1342,title,To-kompromitacja-Trzeba-wyrzucic-tego-czlowieka-z-TVP,wid,13778365,wiadomosc.html
.............................................

                                                             "Heil Satan!" na Woronicza

Robert Wit Wyrostkiewicz | Areopag XXI | 5 WrzesieĂą 2011 | Komentarze (4)

Telewizja Polska odwoÂłuje siĂŞ do wartoÂści chrzeÂścijaĂąskich, ale jednoczeÂśnie promuje satanizm. To ostre twierdzenie z oÂświadczenia Katolickiego Stowarzyszenia Dziennikarzy, ktĂłrego jestem jednym z sygnatariuszy.
Mocne s³owa, ale w niczym nie przerysowane. Najpierw o tych wartoœciach. Tak, w³adze TVP od lat wycieraj¹ sobie przys³owiow¹ gêbê najró¿niejszymi wartoœciami od tzw. wartoœci demokratycznych, tolerancji, wolnoœci s³owa na wartoœciach chrzeœcijaùskich koùcz¹c. Mamy nawet do dzisiaj obowi¹zuj¹c¹ uchwa³ê Zarz¹du TVP wprost mówi¹c¹, ¿e misja telewizji publicznej winna "respektowaÌ chrzeœcijaùski system wartoœci, za podstawê przyjmuj¹c uniwersalne zasady etyki".

Do³¹cz do nas na Facebooku

S³owa, s³owa, s³owa. Tymczasem 3 wrzeœnia w TVP2 w show o nazwie "The Voice of Poland" debiutowa³ Adam "Nergal" Darski, znany z profanacji Biblii, noszenia ró¿aùca z odwróconym krzy¿em i parafrazy nazistowskiego pozdrowienia, które w ustach celebryty z Woronicza brzmi nie inaczej jak "Heil Satan!" Darski kontynuuje zreszt¹ promowanie satanizmu w programie TVP2. Podczas sesji zdjêciowej jury "The Voice of Poland" "Nergal" pozuje zazwyczaj trzymaj¹c rêkê w satanistycznym geœcie.

Kto pyta nie b³¹dzi - odpowiedz na pytania naszych u¿ytkowników

WiĂŞkszoœÌ organizacji takich jak Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji czy Rada Etyki MediĂłw, ktĂłre du¿¹ czêœÌ swojej aktywnoÂści poÂświĂŞcajÂą na dokuczanie mediom zwiÂązanym z ojcem Tadeuszem Rydzykiem, w tym wypadku milczy. GÂłos za to - i to bardzo odwaÂżnie - zabraÂł bp WiesÂław Mering, ktĂłry w "odezwie do Braci PrezbiterĂłw i Wiernych ÂŚwieckich diecezji wÂłocÂławskiej" powiedziaÂł, Âże "nie wolno udawaĂŚ, Âże nic siĂŞ nie staÂło, nawet jeÂśli okrzyczÂą nas wstecznikami, nietolerancyjnymi katolikami, czy jakimiÂś tam „beretami”! Nie! Jako obywatele mamy prawo ujawniaĂŚ i gÂłosiĂŚ swoje zdanie." Biskup zachĂŞciÂł do:

"- ujawniania swojej niezgody na obecnoœÌ Nergala w publicznej TVP poprzez protesty kierowane do Dyrekcji Programu Drugiego TVP;

- skÂładania podpisĂłw na stronie internetowej Katolickiego Stowarzyszenia Dziennikarzy: www.ksd.media.pl;

- modlitwy, zwÂłaszcza do Âśw. MichaÂła ArchanioÂła, by w Polsce ImiĂŞ Boga nie byÂło publicznie obraÂżane; tÂą modlitwÂą obejmijmy takÂże wspomnianego bluÂźniercĂŞ, „ktĂłry nie wie, co czyni”;

- aktywnego w³¹czenia siê duchownych w akty protestu, pokierowanie nimi; jesteœmy pe³noprawnymi obywatelami naszego kraju i wolno nam ujawniaÌ swoje pogl¹dy;

- nagÂłoÂśnienia tej sprawy w caÂłej diecezji: z kulturÂą, ale rĂłwnoczeÂśnie bardzo zdecydowanie;

- wykorzystania wszelkich publikatorĂłw do akcji protestacyjnych, ambony, pism parafialnych, sal katechetycznych, lokalnych rozgÂłoÂśni radiowych i telewizyjnych;

- uÂświadamiania wiernym, Âże mamy bardzo realne sposoby wpÂływu na to, co pojawia siĂŞ na ekranach – choĂŚby przez obywatelski protest niepÂłacenia za abonament, jeÂżeli proÂśby i apele pozostanÂą bez echa."

A w tym wszystkim klarownym znakiem neopogaĂąstwa jest jeszcze dodatkowo ostatni wyrok sÂądu, ktĂłry uznaÂł, Âże darcie Biblii przez "Nergala" na koncercie jego zespoÂłu nie obraÂżaÂło uczuĂŚ chrzeÂścijan i byÂło li tylko "swoistym" wyrazem artystycznym. Kiedy przypomnĂŞ sobie podobne wyroki, jak np. uniewinnienie pseudoartyski Nieznalskiej i uznanie, Âże fallus na krzyÂżu nie uwÂłacza wierze wyznawcĂłw Chrystusa czy stwierdzenie innego sÂądu, Âże wtykanie przez WojewĂłdzkiego polskiej flagi w psie odchody nie uwÂłacza fladze narodowej, to myÂślĂŞ sobie, Âże mamy wymiar sprawiedliwoÂści wzglĂŞdem chrzeÂścijan na poziomie gorszym niÂż orzecznictwo PiÂłata.

Robert Wit Wyrostkiewicz

wiceprezes Katolickiego Stowarzyszenia Dziennikarzy.


Zapisane
Dariusz


Maszyna do pisania...


Punkty Forum (pf): 3
Offline

Płeć: Mężczyzna
Wiadomości: 6024



Zobacz profil Email
« Odpowiedz #126 : Wrzesień 13, 2011, 21:32:19 »

Cytuj
Szatan roœnie w si³ê i atakuje coraz mocniej. W ci¹gu kilku zaledwie lat w Warszawie i okolicach podwoi³a siê liczba opêtanych przez z³e moce. Podobnie jest w innych miastach. Egzorcyœci s¹ przera¿eni i bij¹ na alarm - czytamy w "Super Expresie".

Tak, to akurat jest bardzo widoczne, zwÂłaszcza w szeregach zwolennikĂłw ojca/dyrektora "maybacha" i "PIS'u". MrugniĂŞcie
Zapisane

PozwĂłl sobie byĂŚ sobÂą, a innym byĂŚ innymi.
Rafaela
Gość
« Odpowiedz #127 : Wrzesień 14, 2011, 13:58:52 »

Ola Miedziejko | Onet.pl | 29 KwiecieĂą 2011 | Komentarze (0)

                                                DziĂŞki papieÂżowi mieliÂśmy swĂłj kawaÂłek nieba na ziemi

- To w³aœnie dziêki Papie¿owi mieliœmy swój kawa³ek nieba na ziemi - mówi Zbigniew Gumiùski, za³o¿yciel Rodziny szkó³ imienia Jana Paw³a II w Polsce.

Jan PaweÂł II, fot. PAP/Jerzy OchoĂąski
Zaczê³o siê w 1998 roku, kiedy to szko³a, do której chodzi³y dzieci pana Zbigniewa, przyjê³a patronat polskiego papie¿a. - Pomyœla³em wtedy, ¿e by³oby dobrze, gdyby dzieci z ca³ego kraju mog³y spotkaÌ siê osobiœcie ze swoim patronem - wspomina pan Zbigniew. - Tak powsta³a nasza Rodzina. Przygotowywaliœmy siê do pielgrzymki Jana Paw³a II do Polski i uda³o nam siê spotkaÌ z nim w £owiczu w 1999 roku. Przyjecha³o ponad 3 tysi¹ce dzieci z 33 szkó³ jego imienia. Wczeœniej przeprowadzaliœmy wœród naszych dzieci liczne konkursy na temat wiedzy o papie¿u. Chcieliœmy, by dzieci by³y œwiadome swojego patrona, jego dokonaù, jego s³ów, które do nas wszystkich kierowa³. Dzieci bra³y udzia³ w konkursie plastycznym, w recytatorskim i z wiedzy o ¿yciu papie¿a. Przecie¿ jego droga mo¿e nas wszystkich wiele nauczyÌ.

- Moim zdaniem on by³ œwiêty ju¿ za ¿ycia - twierdzi pan Zbigniew. By³ wa¿ny dla nas, rodziców, ale te¿ wa¿ny dla m³odego pokolenia. To przecie¿ nies³ychane, ¿e na spotkanie z nim, na Œwiatowy Dzieù M³odzie¿y w Ameryce po³udniowej przyjecha³o 4 miliony m³odych ludzi. Zawsze gromadzi³ miliony ludzi wokó³ siebie. To pokazywa³o, jak wielka jest w m³odzie¿y potrzeba posiadania autorytetu, jak mocno potrzebuj¹ te¿, ¿eby ktoœ im imponowa³. Ktoœ, kogo znaj¹, mog¹ dotkn¹Ì, pos³uchaÌ.

Sam pan Zbigniew osobiœcie widzia³ papie¿a w 2002 roku i do dziœ utrzymuje, ¿e by³o to dla niego bardzo g³êbokie, poruszaj¹ce doœwiadczenie. - To nie by³o takie zwyk³e spotkanie ze zwyk³ym cz³owiekiem - wspomina. Jego charyzma by³a namacalnie odczuwalna. Cz³owiek wraca³ ze spotkania z nim jakiœ inny, odmieniony, wydaje mi siê, ¿e po prostu lepszy.

Dziœ Rodzina liczy 1180 polskich szkó³. Ich uczniowie spotykaj¹ siê co roku w paŸdzierniku na Jasnej Górze, wspominaj¹ Ojca Œwiêtego, myœl¹ o nim i o jego przes³aniu. Kontaktuj¹ siê ze sob¹ poprzez swoj¹ stronê internetow¹, organizuj¹ wspólne przedsiêwziêcia. - To nieprawda, ¿e dzieci nie s¹ zainteresowane dziœ niczym poza przyjemnoœciami, ¿e s¹ z³e i agresywne - twierdzi Zbigniew Gumiùski. - Widzê to, kiedy z nimi rozmawiam, kiedy razem przygotowujemy te nasz¹ wspóln¹ coroczn¹ pielgrzymkê. Oczywiœcie, ¿e wa¿ny jest dla nich internet, komórka czy rozrywka, ale te¿ prawd¹ jest, ¿e wielu z nich szuka odpowiedzi na fundamentalne pytania, dlaczego ¿yjemy, dlaczego ma³e dzieci choruj¹ na raka, dlaczego umieramy w cierpieniu. I kiedy ws³uchuj¹ siê w Ojca Œwiêtego, kiedy patrz¹ na jego ¿ycie, to znajduj¹ w nim odpowiedzi w³aœnie na te trudne pytania. On by³ boski od zawsze, ca³e jego ¿ycie na to wskazuje, nawet to, jak publicznie pokazywa³ swoj¹ chorobê Parkinsona, by³o znamienitym œwiadectwem jego boskoœci. On siê z t¹ chorob¹ nie chowa³, nie wstydzi³ siê jej, pokazywa³ nam, jak nale¿y cierpieÌ z godnoœci¹. Widzieliœmy go na wózku inwalidzkim, obserwowaliœmy, jak choroba siê rozwija. Mogliœmy j¹ odnieœÌ do naszych w³asnych nieszczêœÌ. Nie znam osoby, która po spotkaniu z nim nie mówi³aby, ¿e prze¿y³a coœ niesamowitego, niezwyk³ego. To wielkie szczêœcie, ¿e dane nam by³o mieÌ w jego osobie nasz kawa³ek nieba na ziemi.
- Gdy myœlê sobie o tym, jakim Karol Wojty³a by³ cz³owiekiem, jak toczy³y siê jego losy, jak bardzo by³ otwarty na innych i na pomoc drugiemu cz³owiekowi, to jasne jest dla mnie, ¿e nie mo¿na ¿yÌ tylko dla siebie - mówi pan Zbigniew, spo³ecznik od lat, za³o¿yciel radomskiego Banku ¯ywnoœci. I choÌ pracuje zawodowo, to wci¹¿ znajduje czas, by organizowaÌ wspólne akcje z innymi i dla innych. Jak choÌby Rodzina szkó³ imienia Jana Paw³a II.

Teraz, gdy zbli¿a siê beatyfikacja, pan Zbigniew, wraz z delegacj¹ Rodziny szkó³, jedzie do Rzymu, by prze¿yÌ ten wa¿ny dla Polaków dzieù. Bêdziemy mieli swój baner, ale te¿ przypiête do ubraù bia³e kokardki - wyjawia. - To taki nasz symbol tego, ¿e w œmierci Papie¿a, która by³a przecie¿ smutnym wydarzeniem, jest te¿ coœ jasnego, jest nadzieja, jest pewien odcieù bieli.

- Wtedy, w kwietniu, gdy Jan PaweÂł II odchodziÂł, pÂłakaliÂśmy nie razem, pÂłakaliÂśmy oddzielnie. KaÂżdy z nas miaÂł swoje Âłzy, swĂłj bĂłl - wspomina pan Zbigniew. – DziÂś, gdy bĂŞdziemy przeÂżywaĂŚ jego beatyfikacjĂŞ, myÂślĂŞ, Âże bĂŞdziemy razem. ObojĂŞtnie, czy ktoÂś jest z PiS-u czy z SLD, bĂŞdziemy wspĂłlnie ÂświĂŞtowaĂŚ, modliĂŚ siĂŞ i cieszyĂŚ, Âże Ojciec ÂŚwiĂŞty, ktĂłry dla wielu PolakĂłw juÂż od dawna jest ÂświĂŞty, od dawna ludzie modlÂą siĂŞ do niego, stanie siĂŞ ÂświĂŞtym w opinii KoÂścioÂła i Watykanu. To nie kaÂżdemu siĂŞ zdarza, Âże miaÂł okazjĂŞ ÂżyĂŚ w tym samym czasie, co czÂłowiek uznany za ÂświĂŞtego, jest przecieÂż wielu ÂświĂŞtych, ale czy mogliÂśmy siĂŞ z nimi spotykaĂŚ, rozmawiaĂŚ? Nie - twierdzi pan Zbigniew.

- A potem? – zastanawia siĂŞ gÂłoÂśno. Gdy juÂż przeÂżyjemy beatyfikacjĂŞ? - A potem wrĂłcimy do domĂłw, bĂŞdziemy robiĂŚ, to ,co w naszym Âżyciu najwaÂżniejsze i bĂŞdziemy czekaĂŚ na nastĂŞpny krok. To znaczy na kanonizacjĂŞ Jana PawÂła II. W kaÂżdym razie ja bĂŞdĂŞ czekaÂł na pewno.

http://religia.onet.pl/publicystyka,6/dzieki-papiezowi-mielismy-swoj-kawalek-nieba-na-ziemi,175,page1.html
.................................................

Stefan Wilkanowicz | Tygodnik Powszechny | 9 Czerwiec 2011 | Komentarze (4)
 

                                                              ZejÂście z piedestaÂłu

- Panuje u nas daleko posuniĂŞty indywidualizm, a biskupi czujÂą siĂŞ utwierdzeni na swoich tronach, Âże wizja KoÂścioÂła soborowego nie jest im potrzebna - mĂłwi w wywiadzie dla "Tygodnika Powszechnego" bp Tadeusz Pieronek. - Trzeba biĂŚ na alarm: biskupstwa w Polsce to dwory. A dwĂłr i sÂłuÂżba to faÂłszywa wizja KoÂścioÂła - dodaje.

Bp Tadeusz Pieronek fot. Waldemar KompaÂła / Agencja Gazeta
Stefan Wilkanowicz: Podczas beatyfikacji Jana PawÂła II jego nastĂŞpca zwracaÂł uwagĂŞ, Âże Kard. WojtyÂła byÂł twĂłrczo obecny na Soborze WatykaĂąskim II, a jako papieÂż wcielaÂł w Âżycie soborowego ducha. A przecieÂż mam wraÂżenie, Âże duch Soboru nie wszedÂł w peÂłni do KoÂścioÂła w Polsce.

Bp Tadeusz Pieronek: Bo nie dojrzeliÂśmy do wykorzystania doÂświadczenia i dorobku Soboru! Panuje u nas daleko posuniĂŞty indywidualizm, a biskupi czujÂą siĂŞ tak utwierdzeni na swoich tronach, Âże wizja KoÂścioÂła soborowego nie jest im potrzebna. Bo majÂą wÂładzĂŞ. I uwaÂżajÂą, Âże lepiej myÂślÂą niÂż wszyscy ci, ktĂłrymi rzÂądzÂą, bo... sam nie wiem – myÂślÂą, Âże majÂą natchnienie? Rzecz nazwaÂł po imieniu o. Ludwik WiÂśniewski i hierarchowie majÂą mu to za zÂłe. Sam napisaÂłbym podobnie. Trzeba biĂŚ na alarm: biskupstwa to w Polsce dwory. A dwĂłr i sÂłuÂżba to faÂłszywa wizja KoÂścioÂła. Na Soborze powiedziano jasno: wiernymi KoÂścioÂła sÂą wszyscy jego czÂłonkowie, od papieÂża po Âświeckiego. I odpowiedzialnoœÌ za wspĂłlnotĂŞ rozkÂłada siĂŞ na wszystkich.

Te postanowienia WojtyÂła planowaÂł wprowadziĂŚ w Polsce poprzez Synod Krakowski, zwoÂłany w 1972 r.

To by³ synod duszpasterski, czyli obejmuj¹cy ca³oœÌ ¿ycia cz³owieka. To go odró¿nia³o od dotychczasowych synodów jurydycznych, gdzie zbiera³o siê duchowieùstwo, aby ustawiaÌ ¿ycie Koœcio³a zgodnie z w³asn¹ wizj¹. A poniewa¿ uporz¹dkowaÌ sprzeczne pomys³y móg³ tylko biskup-w³adca, synod polega³ na tym, ¿e œwieccy-poddani s³uchali, co ekscelencja ma do powiedzenia.

Do³¹cz do nas na Facebooku

Jak rewolucyjne byÂło podejÂście WojtyÂły, ÂświadczÂą problemy, na jakie wczeÂśniej napotkaÂł. W 1971 r. zwrĂłciÂł siĂŞ do prymasa Stefana WyszyĂąskiego z propozycjÂą zwoÂłania synodu plenarnego (ogĂłlnopolskiego) – bez skutku. Nie zyskaÂł poparcia. PoprosiÂł wiĂŞc jako metropolita krakowski o przeprowadzenie synodĂłw w podlegÂłych diecezjach: czĂŞstochowskiej, krakowskiej, katowickiej, kieleckiej i tarnowskiej. Katowice zrobiÂły synod jako pierwsze, co wywoÂłaÂło dobrze rozumianÂą konkurencjĂŞ. Kolejny byÂł KrakĂłw. Inne diecezje odpowiedziaÂły, Âże nie majÂą zaplecza. Wtedy kardynaÂł postanowiÂł rzecz poprowadziĂŚ sam, w formie Duszpasterskiego Synodu Archidiecezji Krakowskiej.
Kiedy w 2003 r. skoĂączyÂłem rozmowĂŞ z Janem PawÂłem II o Ukrainie, zapytaÂł: czy w Polsce pamiĂŞta siĂŞ o Synodzie Krakowskim? MusiaÂłbym udzieliĂŚ przykrej odpowiedzi, wiĂŞc wymijajÂąco pokiwaÂłem gÂłowÂą.

PapieÂż wiÂązaÂł z dziedzictwem tego Synodu wielkie nadzieje dla KoÂścioÂła w Polsce. Bo Synod, zwÂłaszcza na zebraniach plenarnych, kiedy gromadzili siĂŞ ludzie z caÂłej diecezji, byÂł wielkim ÂświĂŞtem: gÂłosowania, Msza i agape. WojtyÂła ceniÂł to wydarzenie ze wzglĂŞdu na jego podwĂłjny efekt. Pierwszy – otwieraÂł ludzi na siebie. I to w sensie szerokim, bo i w Âżyciu cywilnym nie mieli okazji do takich spotkaĂą, i w Âżyciu religijnym czĂŞÂściej zapewne spotykali siĂŞ z proboszczem niÂż z kolegami. Mieli wiĂŞc satysfakcjĂŞ, Âże mogÂą zabraĂŚ gÂłos, do tej pory nikt siĂŞ ich o nic nie pytaÂł. Po drugie ludzie, ktĂłrzy przeszli Synod, zdobyli doÂświadczenie dla Âżycia obywatelskiego i wyzwaĂą stojÂących przed PolskÂą po 1989 r.

Mam doÂświadczenie nie tylko Synodu Krakowskiego, ale teÂż póŸniejszych: Metropolitalnego i Plenarnego. Ten ostatni, zwoÂłany w latach 90., zostaÂł przez biskupĂłw potraktowany jako zÂło konieczne. Szybko zaczĂŞli go kontestowaĂŚ. Nie szÂło siĂŞ ich doprosiĂŚ o cokolwiek. NiektĂłrzy mĂłwili mi: „Nie, bo ja bĂŞdĂŞ robiĂŚ synod diecezjalny”. Na miÂłoœÌ boskÂą! RĂłb sobie diecezjalny, ale wspomó¿ plenarny, bo to dziaÂłanie ogĂłlnopolskie.

Dlatego wa¿ne by³o przezwyciê¿enie podejœcia, ¿e za Koœció³ odpowiadaj¹ duchowni, a wierni s¹ petentami. Kard. Wojty³a dawa³ ten sygna³: wszyscy s¹ odpowiedzialni za Koœció³.

A pamiĂŞtajmy, jak dla duchownych istniejÂąca wĂłwczas sytuacja byÂła wygodna. Znajdowali siĂŞ na piedestale, powoÂłujÂąc siĂŞ na wÂładzĂŞ mogli wszystko. Tymczasem SobĂłr opisaÂł sÂłuÂżbĂŞ kapÂłaĂąskÂą przez ewangeliczny obraz umywania nĂłg. Kard. WojtyÂła miaÂł przekonanie przeÂłomowe w KoÂściele, Âże takÂże Âświeccy przekazujÂą wiarĂŞ – w Âżyciu rodzinnym, w pracy – wiĂŞc trzeba ich sÂłuchaĂŚ. To byÂła pierwsza myÂśl, ktĂłrÂą wyraziÂł w odpowiedzi na apel Jana XXIII o sugestie co do planowanego soboru. WojtyÂła z jednej strony poÂłoÂżyÂł w niej nacisk na koniecznoœÌ zmian instytucjonalnych (m.in. aby daĂŚ moÂżliwoœÌ powrotu do KoÂścioÂła kapÂłanom, ktĂłrzy kapÂłaĂąstwo porzucili), a z drugiej strony snuÂł wizjĂŞ odpowiedzialnoÂści za KoÂśció³ wszystkich, ktĂłrzy do niego nale¿¹. WykazaÂł siĂŞ oczytaniem w tzw. nowej teologii, ktĂłra d¹¿yÂła do otwarcia KoÂścioÂła na Âświat, a Âświata na KoÂśció³. WiarĂŞ religijnÂą podwaÂżano niemal wszĂŞdzie. W krajach zniewolonych narzucano poglÂądy sprzeczne z chrzeÂścijaĂąstwem, w krajach zachodnich pieniÂądz zasÂłoniÂł prawdy ostateczne.
Kard. WojtyÂła miaÂł szczĂŞÂście, bo udaÂło mu siĂŞ z komunistycznej Polski wyjechaĂŚ na wszystkie cztery, coroczne sesje Soboru.

Nie opuœci³ ¿adnych obrad Soboru. Chocia¿ raz by³ tego bliski. Gdy wypad³a tygodniowa przerwa z okazji Wszystkich Œwiêtych, pojecha³ na Sycyliê. Spotka³ siê z abp. Katanii Guidem Luigim Bentivoglio. W dniu, w którym mia³ lecieÌ z powrotem na obrady, pojecha³ jeszcze zobaczyÌ Etnê. Schodz¹c z wulkanu, usiad³ na kamieniu i zacz¹³ odmawiaÌ brewiarz. Zak³opotany kierowca ponagla³ go, bo wkrótce mia³ odlecieÌ samolot, a Wojty³a spokojnie siê modli³. Gdy w koùcu dojechali na lotnisko, by³o 15 minut po planowanym odlocie. Ale okaza³o siê, ¿e na pok³adzie znajduje siê abp Bentivoglio, który spodziewaj¹c siê w samolocie spotkaÌ Wojty³ê, przekona³ za³ogê, ¿eby poczeka³a.

Na szczĂŞÂście! Bo podczas Soboru byÂł jednym z nielicznych biskupĂłw caÂłkiem samodzielnie myÂślÂących. Na pierwszej sesji biskupi mieli swoje spotkania, podczas ktĂłrych Prymas Polski wyznaczaÂł im tematy, na ktĂłre mieli siĂŞ wypowiadaĂŚ. A WojtyÂła mimo to wybieraÂł dodatkowo te tematy, na ktĂłrych siĂŞ znaÂł. Sam swoje wypowiedzi i interwencje pisaÂł i wygÂłaszaÂł po Âłacinie. DaÂł siĂŞ poznaĂŚ. Dlatego powierzono mu pracĂŞ dotyczÂącÂą dwĂłch waÂżnych tematĂłw.

Jeden to kwestia wolnoÂści religijnej. „Dignitatis Humanae” byÂła deklaracjÂą rewolucyjnÂą – i WojtyÂła ma w tym swĂłj udziaÂł! Ludzie KoÂścioÂła robili z tej wolnoÂści karykaturĂŞ, narzucajÂąc wiarĂŞ si³¹; tymczasem BĂłg daje wiarĂŞ, ale to czÂłowiek siĂŞ na niÂą otwiera. Nie ma wartoÂści to, co czÂłowiek da Bogu z przymusu. Drugi temat zaowocowaÂł konstytucjÂą „Gaudium et spes”, do ktĂłrej WojtyÂła wniĂłsÂł doÂświadczenie komunistycznego zniewolenia: Âścierania siĂŞ zÂła i dobra w sytuacji, w ktĂłrej to zÂło ma do dyspozycji wszystkie narzĂŞdzia – a mimo to dobro nie daÂło siĂŞ stÂłumiĂŚ. To nie byÂły przelewki, bo ludzie ginĂŞli za wiarĂŞ. WiĂŞc g³ównie tymi tematami zajmowaÂł siĂŞ kardynaÂł w przerwach Soboru. WojtyÂła czuÂł siĂŞ w Rzymie sÂłuchaczem tego, co BĂłg mĂłwi do KoÂścioÂła.

PamiĂŞtam, Âże juÂż w czasie trwania Soboru mĂłwiÂło siĂŞ o wioÂśnie, ktĂłra ma zawitaĂŚ do KoÂścioÂła. Ale jednak w Polsce sprawa nie byÂła tak oczywista, jak na Zachodzie, bo po prostu nie byÂło peÂłnej moÂżliwoÂści informowania o dziaÂłaniach i sensie soborowych prac.

Sobór propagandowo pokazywano jako walkê pomiêdzy konserwatystami, rozumianymi jako Koœció³, a nielicznymi progresistami, których uto¿samiano ze zwolennikami marksizmu. Wojty³a wiedz¹c, ¿e Sobór nie jest dla katolików w Polsce jasny, pisa³ z obrad listy do swoich diecezjan, informuj¹c o bie¿¹cych pracach. Kiedy przyje¿d¿a³ do Krakowa z Rzymu, zawsze mia³ w koœciele œw. Anny wyk³ad o ostatnich pracach Soboru.
A wokó³ Soboru rzeczywiÂście istniaÂła specjalna, wiosenna atmosfera. JuÂż ustalenia pierwszej sesji – odwrĂłcenie oÂłtarza twarzÂą do ludzi i wprowadzenie jĂŞzykĂłw narodowych – byÂły rewolucjÂą. Wierni nierozumiejÂący, co siĂŞ mĂłwi podczas Eucharystii, stali siĂŞ aktywnymi uczestnikami Mszy. Dla WojtyÂły to byÂł znak dziaÂłania Ducha ÂŚwiĂŞtego poprzez SobĂłr. MĂłwiÂł wprost, Âże ma poczucie zaciÂągania dÂługu jako ten, kto zostaÂł posÂłany, by sÂłuÂżyĂŚ Chrystusowi (czyli KoÂścioÂłowi).

Kard. WojtyÂła po Soborze opracowaÂł studium „U podstaw odnowy” i staraÂł siĂŞ rozpocz¹Ì ogĂłlnopolskÂą inicjatywĂŞ dla realizacji soborowych uzgodnieĂą.

Tyle Âże starania ogĂłlnopolskie siĂŞ nie powiodÂły. A ksi¹¿ka byÂła niejako podrĂŞcznikiem dla synodu – syntezÂą Soboru widzianego oczyma WojtyÂły. Bo dokumenty Vaticanum II to obszerne, hermetyczne dzieÂło, wiĂŞc sama lektura nie owocowaÂła przyswojeniem. W 1971 r. WojtyÂła stworzyÂł komisjĂŞ, ktĂłra przez 12 miesiĂŞcy przygotowywaÂła synod. Data zostaÂła wybrana celowo: w 1979 r. przypadaÂła 900. rocznica Âśmierci Âśw. StanisÂława, biskupa i mĂŞczennika, czczonego przez Wojty³ê patrona diecezji i Polski. ByÂł on teÂż znakiem sporu miĂŞdzy paĂąstwem a KoÂścioÂłem, ateizmem a wiarÂą: ÂświĂŞty zabity przez krĂłla za nieposÂłuszeĂąstwo i upominanie siĂŞ o prawa wiernych. WojtyÂła skorzystaÂł z tradycji pasterzowania StanisÂława przez 7 lat – na tyle samo zaplanowaÂł synod. W takim czasie moÂżna byÂło zmieÂściĂŚ powaÂżny wysiÂłek duszpasterski, ktĂłrego celem byÂło przekazanie dorobku soborowego spoÂłeczeĂąstwu polskiemu.

No wÂłaÂśnie: nie tylko wiernym, ale caÂłemu spoÂłeczeĂąstwu. Dlaczego?

SpoÂłeczeĂąstwo byÂło indoktrynowane, oficjalny poglÂąd na Âświat wykluczaÂł religiĂŞ, ludzie byli poranieni przez agresywny ateizm, cenzurĂŞ, represje. Ludzie byli niedoinformowani, skaÂżeni doktrynÂą komunistycznÂą, a przede wszystkim zastraszeni. Nie gromadzili siĂŞ i nie rozmawiali na tematy gospodarcze, polityczne czy religijne, bo to byÂło Âścigane. Atmosfera braku wolnoÂści powodowaÂła, Âże nie byÂło instytucji, do ktĂłrej moÂżna byÂło siĂŞ zwrĂłciĂŚ.

Tu wracamy do Synodu Krakowskiego: trzeba byÂło stworzyĂŚ pÂłaszczyznĂŞ, ktĂłra byÂłaby miejscem do rozmowy i dialogu – niekoniecznie na tematy religijne – gdzie ludzie mogÂą siĂŞ przed sobÂą otworzyĂŚ. Kard. WojtyÂła dziaÂłajÂąc religijnie, budzÂąc poczucie godnoÂści i wolnoÂści czÂłowieka, osiÂągn¹³ cel nieoczekiwany, a moÂże z nadziejÂą zakodowanÂą od poczÂątku? ÂŻe coÂś pĂŞknie, ludzie przestanÂą siĂŞ baĂŚ i zdecydujÂą siĂŞ wzi¹Ì odpowiedzialnoœÌ za to, co siĂŞ wokó³ nich dzieje. Z tego narodziÂła siĂŞ myÂśl, by powstaÂły zespoÂły synodalne. ZespoÂłem miaÂło byĂŚ grono ludzi, ktĂłrzy brali do rĂŞki teksty soborowe, czytali je, komentowali, przy okazji takÂże modlili siĂŞ, czytali Pismo ÂświĂŞte, ale teÂż: poznawali siĂŞ nawzajem i otwierali na siebie.
To by³ d³ugi proces, który musia³ odbywaÌ siê etapami. Dokumenty trzeba by³o wyt³umaczyÌ, rozjaœniÌ, pokazaÌ, dlaczego s¹ wa¿ne w ¿yciu spo³ecznym i prywatnym, jak w ich duchu dzia³aÌ. Ale teksty by³y po ³acinie, a w³adza zezwoli³a na wydrukowanie t³umaczenia zaledwie w 10 tysi¹cach egzemplarzy. Czyli gdyby ca³y nak³ad œci¹gn¹Ì do Krakowa, zabrak³oby materia³u dla zespo³ów. Zaczêto wiêc przepisywaÌ je na maszynie przez kalkê. Jedni pisali, drudzy rozwozili, kolejni przekazywali dalej. Trudny by³ te¿ dobór przewodnicz¹cych: musieli posiadaÌ intuicjê organizacyjn¹, umiejêtnoœÌ referowania i prowadzenia dyskusji. W tamtym czasie w Polsce nie by³o takich osób. Wojty³a wymyœli³, ¿eby siêgn¹Ì do przedwojennych grup Akcji Katolickiej. Szukaliœmy te¿ jakichkolwiek, nawet ró¿aùcowych grup przyparafialnych, byleby ludzie ju¿ siê znali i byli zorganizowani. Tak to siê zaczê³o.

Pamiêtam, jak kard. Wojty³a szacowa³, ¿e wszystkich zespo³ów uda siê powo³aÌ, ostro¿nie szacuj¹c, piêÌdziesi¹t. A powsta³o ich ok. 500. Zdarza³y siê oczywiœcie fikcyjne zespo³y, poniewa¿ rozpad³y siê zaraz po za³o¿eniu, ale intensywnie pracowa³a minimum po³owa.

NiektĂłre pracujÂą nieformalnie do dziÂś! Motorem byÂło kilkanaÂście osĂłb, tzw. Komisja G³ówna. PrzewodziÂł bp StanisÂław SmoleĂąski, asystowaÂł i rzÂądziÂł kard. WojtyÂła. Komisja musiaÂła stworzyĂŚ koncepcjĂŞ dokumentĂłw synodalnych, ale nie zestaw nakazĂłw, jak postĂŞpowaĂŚ – bo nie o to tu chodziÂło, tylko o drogĂŞ, jakÂą przebywamy, jak siĂŞ zmieniamy, jak zmienia siĂŞ KoÂśció³.

Szkieletem okaza³a siê nauka o kap³aùstwie powszechnym, czyli wszystkich ochrzczonych, a wiêc o uczestnictwie ka¿dego ochrzczonego w potrójnej misji Chrystusa. Chrystusa jako: Pasterza, Kap³ana, Króla. Kluczem by³o uzasadnienie i zrozumienie tych zagadnieù. Misja pasterska polega na uczestnictwie w trosce o Koœció³, g³ównie przez przekaz wiary, i np. program na pierwszy rok prac mówi³ o przekazie wiary w rodzinie. Ludzie mogli to natychmiast wcielaÌ w ¿ycie w domach. Rodzice us³yszeli, ¿e ich zadaniem jest uczestnictwo w nauczaniu Koœcio³a, szczególnie w czasach, kiedy religia nie by³a obecna w szkole.

KaÂżdy dokument byÂł podzielony na trzy czĂŞÂści. Pierwsza – to gÂłos Boga i gÂłos Soboru do czÂłowieka. Druga – obraz sytuacji, jaka jest w tej dziedzinie w Âżyciu ludzi (uczestnikĂłw zespoÂłu). Trzecia – wyciÂągniĂŞcie wnioskĂłw, wskazanie, co robiĂŚ, aby pogodziĂŚ woÂłanie Boga i Âżycie codzienne. WojtyÂła bardzo pilnowaÂł tego podziaÂłu. Nie chciaÂł, aby wysun¹Ì na pierwszy plan oceny sytuacji, bo to mogÂłoby doprowadziĂŚ do wypaczenia interpretacji czĂŞÂści teologicznej, ktĂłra jest mowÂą Boga. RzeczywistoœÌ socjologiczna jest zaÂś tak krzykliwa, Âże powoduje bunt i chĂŞĂŚ zmian tego, co nam nie pasuje. KardynaÂł chciaÂł, Âżeby najpierw wsÂłuchaĂŚ siĂŞ w sÂłowo BoÂże, a dopiero potem harmonizowaĂŚ Âżycie – spĂłjne Âżycie chrzeÂścijaĂąskie jest najwaÂżniejszym Âświadectwem KoÂścioÂła.
A do takiego œwiadectwa jako Koœció³ ju¿ doroœliœmy?

c.d.n

« Ostatnia zmiana: Wrzesień 14, 2011, 14:12:01 wysłane przez Rafaela » Zapisane
Rafaela
Gość
« Odpowiedz #128 : Wrzesień 14, 2011, 14:14:06 »

  cd                          A do takiego Âświadectwa jako KoÂśció³ juÂż doroÂśliÂśmy?

To, co robimy – musi byĂŚ wiarygodne. A Âżeby byÂło wiarygodne, my musimy byĂŚ inni. Co z tego, Âże ktoÂś wygÂłosi piĂŞknÂą homiliĂŞ? To jest pytanie, coÂście przyszli widzieĂŚ: trzcinĂŞ chwiejÂącÂą siĂŞ od wiatru, czÂłowieka odzianego w miĂŞkkie szaty?

Kiedy przed laty w ParyÂżu obserwowaÂłem miejscowych ksiĂŞÂży: w krawatach, z maÂłymi krzyÂżykami w klapach marynarek, byÂłem zgorszony. DziÂś widzĂŞ to jako protest. PĂłki nie nastÂąpi przeÂłom wewnĂŞtrzny, wszelkie tego typu znaki sÂą nieczytelne. Z czegoÂś trzeba zrezygnowaĂŚ – z czegoÂś, co nie jest istotne. AutentycznoœÌ polega teÂż i na tym, Âże jeÂżeli coÂś jest preferowanÂą, sprawdzonÂą liniÂą KoÂścioÂła, to trzeba siĂŞ tego trzymaĂŚ. A jeÂżeli sÂłuchamy ludzi, ale i tak z gĂłry wiemy, co zrobimy, bo „ludzie gÂłupi, co mogÂą wiedzieĂŚ”? Trzeba ludzi wysÂłuchaĂŚ, nawet jeÂśli nie majÂą racji. Tymczasem Âżadnej krytycznej opinii nie moÂżna w naszym KoÂściele przedstawiĂŚ, bo jest to traktowane jako wyjÂście poza ortodoksjĂŞ. MoÂże jeszcze nie doroÂśliÂśmy, Âżeby to rozwiÂązaĂŚ, ale zacznijmy myÂśleĂŚ, co z tym zrobiĂŚ. Niestety, za daleko to zaszÂło...

KoÂśció³ musi byĂŚ czytelny, nie moÂże siĂŞ chowaĂŚ za ÂżadnÂą gardĂŞ. Jak siĂŞ pomyli – to siĂŞ poprawia. Jak zgrzeszy – przeprasza. I powinien wzbudzaĂŚ entuzjazm – bo byĂŚ czÂłowiekiem wierzÂącym to piĂŞkna sprawa. CiĂŞÂżko sprzedawaĂŚ wysiÂłek jako ciepÂłe buÂłeczki, a jednak widaĂŚ, Âże mÂłodzieÂż chce byĂŚ w KoÂściele. Trzeba wiarĂŞ traktowaĂŚ jako integralnÂą czêœÌ Âżycia, a nie jako pĂłjÂście do koÂścioÂła i zapalenie Âświeczki Panu Bogu.

Chyba jednak coÂś siĂŞ w Polsce zmienia na lepsze?

JeÂżeli braĂŚ jaskó³kĂŞ za zapowiedÂź wiosny, to polityka w stosunku do rocznicy 10 kwietnia i katastrofy smoleĂąskiej byÂła takÂą jaskó³kÂą. UwikÂłanie siĂŞ w politykĂŞ jest fatalne, fatalne jest Radio Maryja z tym uwikÂłaniem. To dwa mankamenty. Co wiĂŞcej: prĂłbuje siĂŞ przy pomocy tekstĂłw soborowych przekonywaĂŚ, Âże biskupi sÂą powoÂłani do robienia polityki. OczywiÂście, jeÂśli polityka to roztropna troska o dobro wspĂłlne, to jasne, Âże powinni siĂŞ w niÂą angaÂżowaĂŚ wszyscy. Ale biskupi angaÂżujÂą siĂŞ w to, kto ma rzÂądziĂŚ, a to juÂż wkroczenie na pole minowe. Poza tym – ten koÂścielny triumfalizm! W samym Krakowie mamy dziesiĂŞciu infuÂłatĂłw; kiedy idÂą razem, wyglÂądajÂą jak orszak ÂświĂŞtych polskich.
Wielu biskupów uwa¿a, ¿e ma w³adzê wiêksz¹ od papie¿a. Nie le¿y w ich mocy zwalnianie proboszczów przed wiekiem emerytalnym, wiêc posy³aj¹ do proboszcza siepaczy, którzy dyskutuj¹ z nimi, póki nie podpisz¹ rezygnacji. To straszliwy brak myœlenia w d³ugiej perspektywie: kryzys kap³aùstwa ju¿ dotkn¹³ Polskê, bêdzie siê pog³êbiaÌ, i starsi proboszczowie mogliby pracowaÌ jeszcze kilka lat. Ale m³ode wilki ju¿ skacz¹ na stanowiska. Tylko ¿e znajd¹ siê w koùcu w sytuacji, kiedy nie bêdzie mia³ im kto pomóc, wiêc bêd¹ na parafii pracowaÌ sami.

Kluczowe sÂą nominacje biskupie, bo w tym i nastĂŞpnym roku caÂły „stary” Episkopat odejdzie: CzĂŞstochowa, ÂŁĂłdÂź, Gliwice, Katowice, ÂŁomÂża na biskupa czeka Lublin. Ale problem powinien widzieĂŚ nie tyle nuncjusz, co sami biskupi. Tymczasem na obradach Konferencji Episkopatu Polski... CzĂŞsto wstyd mi za te spotkania. Bo na czym polegajÂą? Uchwalanie patronĂłw, tytu³ów bazylik i wielu innych drobiazgĂłw. Na miÂły BĂłg, przecieÂż trzeba siĂŞ zaj¹Ì ludzkimi problemami! Problemami tak trudnymi, Âże zĂŞby bolÂą – ale my kultywujemy stary styl niedotykania tego, co trudne.

JeÂżeli mĂłwi siĂŞ dziÂś o kryzysie KoÂścioÂła, moÂże naleÂżaÂłoby zwoÂłaĂŚ nastĂŞpny SobĂłr?

Sobór to wielkie wydarzenie religijne i spo³eczne o d³ugofalowym dzia³aniu. Sobór Watykaùski II skorzysta³ z wielu przemyœleù ludzi wiary i teologów, którzy prze¿yli I i II wojnê œwiatow¹, pod¹¿anie œwiata do materializmu w liberalnych systemach wolnoœciowych. Sobór by³ wiêc odpowiedzi¹ na wspó³czesnoœÌ œwiata i jego b³êdn¹ trajektoriê. Naturalnie, ¿e od 1965 r. dzia³o siê wiele rzeczy, których Sobór jeszcze nie zna³, ¿eby wspomnieÌ tylko rewolucjê seksualn¹ 1968 r.; wydarzeù takich by³o wiele, ale wszystkie sz³y t¹ sam¹, zdiagnozowan¹ trajektori¹. Dlatego Sobór nie straci³ niczego ze swojej aktualnoœci.

Najpierw wiĂŞc trzeba go poznaĂŚ i uczyĂŚ siĂŞ nim ÂżyĂŚ, bo to wspaniaÂłe osiÂągniĂŞcie – czego dowodem pontyfikat Jana PawÂła II, g³êboko zharmonizowany z nauczaniem soborowym. Nie wszystkim siĂŞ to podobaÂło, ale papieÂż czerpaÂł z Soboru peÂłnÂą garÂściÂą. I to siĂŞ okazaÂło skuteczne. WeÂźmy wystÂąpienia w Ameryce PoÂłudniowej, konfrontacje ze Âświatem komunistycznym i z liberalizmem – to byÂło zakorzenione i czerpaÂło si³ê z myÂśli soborowej. MyÂślmy wiĂŞc, jak wykorzystaĂŚ to, co juÂż mamy. A potem bĂŞdziemy siĂŞ zastanawiaĂŚ, co dalej – tymczasem sytuacja znĂłw stanie siĂŞ nowa, bo w takim tempie zmienia siĂŞ Âświat.

Jestem przekonany od lat, Âże pomysÂł zwoÂłania nowego Soboru jest chybiony, na tĂŞ chwilĂŞ wci¹¿ niepotrzebny. PorzuciĂŚ bogactwo, ktĂłre SobĂłr nam daÂł, po to, Âżeby wejœÌ w wymianĂŞ myÂśli i stawiaĂŚ na boku to, co juÂż jest przemyÂślane i dobre – to pomysÂł nieproduktywny.

Bp Tadeusz Pieronek (ur. 1934 r.) jest prawnikiem. W latach 1993-98 byÂł sekretarzem generalnym Konferencji Episkopatu Polski, w latach 1998–2010 przewodniczÂącym KoÂścielnej Komisji Konkordatowej. Rektor Papieskiej Akademii Teologicznej w Krakowie w latach 1998–2004.

http://religia.onet.pl/wywiady,8/zejscie-z-piedestalu,341,page1.html

=====================================================

Ojca Leona s³ów kilka - antykoncepcja

o. Leon Knabit | PSPO | 8 WrzesieĂą 2011 | Komentarze (0)
 
CzĂŞsto spotykam siĂŞ z zarzutami, Âże my, ludzie koÂścioÂła wprowadzamy podziaÂły miĂŞdzy ludÂźmi.. Wydaje mi siĂŞ, zarzut jest absurdalny. NiezaleÂżnie od opinii, ludzie dzielÂą siĂŞ na mĂŞÂżczyzn i kobiety, maÂłych i duÂżych, wyksztaÂłconych i niewyksztaÂłconych, wierzÂących i niewierzÂących itd. CaÂły problem leÂży chyba w tym, czy dzielÂąc ludzi, odmawiam niektĂłrym z nich szacunku, wiarygodnoÂści, prawa do istnienia. Wiadomo, Âże nie wolno tego akceptowaĂŚ, jeÂśli podziaÂł przynosi za sobÂą takie konsekwencje.

Dlaczego mówiê o tym, kiedy chcê powiedzieÌ parê s³ów o antykoncepcji? Dlatego, ¿e bêdzie wielka ró¿nica w podejœciu do tego zagadnienia ze strony ludzi wierz¹cych i niewierz¹cych. Ludzie wierz¹cy uznaj¹, ¿e Bóg jest stworzycielem, stworzy³ cz³owieka, da³ mu duszê nieœmierteln¹, prawa, które cz³owiek powinien najpierw znaÌ, potem ich przestrzegaÌ. Wierz¹, ¿e po œmierci bêdzie odpowiedzialny za swoje czyny, ¿e cz³owieka nie mo¿na zrozumieÌ bez Chrystusa, ¿e jest nieœmiertelnoœÌ.

Do³¹cz do nas na Facebooku

Natomiast cz³owiek, który nie uznaje tego wszystkiego, mo¿e byÌ etycznie lepszy od niejednego katolika. W tym przypadku podzia³ nie idzie pomiêdzy wierz¹cymi i niewierz¹cymi, ale przez serce ka¿dego cz³owieka. Ka¿dy z ludzi, bez wzglêdu na to, kim jest, ma sk³onnoœci do z³a i dobra, ma w sobie jak ka¿da rzeka, g³êbie i mielizny.

Ró¿nica jest taka, ¿e z cz³owiekiem wierz¹cym mogê rozmawiaÌ na temat antykoncepcji powo³uj¹c siê na prawa bo¿e. Bóg jest najwy¿szy, jest prawodawc¹. Je¿eli ustanowi³ dwie p³ci, da³ mo¿noœÌ rodzenia, je¿eli mê¿czyzna, w przeciwieùstwie do kobiety, jest zawsze p³odny, wtedy jest jasne, ¿e kontakt seksualny w ma³¿eùstwie ma sens nie tylko wtedy, kiedy poczyna siê nowe ¿ycie, ale równie¿ dla powiêkszenia mi³oœci ma³¿eùskiej.

Kto pyta nie b³¹dzi - odpowiedz na pytania naszych u¿ytkowników

Jednoczeœnie znaj¹c organizm kobiety i organizm mê¿czyzny, wspó³¿yje siê w zale¿noœci od tego, czy chce siê mieÌ dziecko, czy nie. Mo¿na to regulowaÌ naturalnie, bez u¿ywania jakichkolwiek œrodków, które czyni¹ stosunek "bezp³odnym". To jest dla katolika zrozumia³e, choÌ czêsto bardzo trudne.

Blog Ojca Leona

Pewien sympatyczny pan powiedziaÂł mi „dobrze Ojcu gadaĂŚ, jak ja z babÂą ÂśpiĂŞ”. RzeczywiÂście, sprawa jest trudna, kaÂżdy przypadek jest inny, trzeba siĂŞ zawsze g³êboko zastanowiĂŚ i nie osÂądzaĂŚ czÂłowieka.
KiedyÂś, a propos regulacji poczĂŞĂŚ, pani Pó³tawska opowiadaÂła, Âże zwrĂłciÂł siĂŞ do niej pewien major i mĂłwi: „ProszĂŞ mi powiedzieĂŚ dokÂładnie o co chodzi, ale proszĂŞ pamiĂŞtaĂŚ, Âże jestem niewierzÂący.” A ona odpowiedziaÂła „Panie majorze, to nie ma znaczenia. Jest pan czÂłowiekiem, jeÂżeli naprawdĂŞ ma pan dosyĂŚ tego kontaktu seksualnego z ÂżonÂą, to panu przynosi niesmak, to bardzo proszĂŞ.” PowiedziaÂła mu o co chodzi ale uprzedziÂła, Âże to bĂŞdzie bardzo trudne. A niewierzÂący pan major powiedziaÂł „jak siĂŞ bardzo kocha to nie ma trudnych rzeczy”. I nie doœÌ, Âże sam przyj¹³ tĂŞ metodĂŞ i jÂą stosowaÂł, choĂŚ byÂła bardzo trudna, to jeszcze uczyÂł innych, podwÂładnych czy rĂłwnych sobie.

Gdy siê kocha, nie ma nic trudnego. Konsekwentna, pe³na, nie wybiórcza wiara, mi³oœÌ do Chrystusa sprawiaj¹, ¿e wszystkie, nawet najwiêksze trudnoœci s¹ do pokonania. Prawdziwy katolik, wierny nauce Boga, kochaj¹cy Chrystusa, przystêpuj¹cy do sakramentów, szanuj¹cy drugiego cz³owieka na pewno to rozumie i potrafi opanowaÌ nieczyste sumienie, bo mi³oœÌ do Boga jest zawsze na pierwszym planie. To nie jest ¿adne okrucieùstwo jak nam wmawiaj¹ ci, którzy nie znaj¹ Boga. On jest pe³ni¹ mi³oœci i rozumie sens wyrzeczenia i tylko w ten sposób powinniœmy na to patrzymy.

W tym przypadku, jak siĂŞ na poczÂątku nie powie o podziale na ludzi wierzÂących i niewierzÂących, to moÂżna ple ple gadaĂŚ byle co. WierzÂący wiedzÂą dlaczego antykoncepcja jest niedozwolona. To „dlaczego” nie istnieje u ludzi niewierzÂących, dla ktĂłrych Âżycie doczesne jest jedynym celem i tu siĂŞ speÂłniajÂą. JeÂżeli ludzie uwaÂżajÂą, Âże majÂą prawo do seksu i przyjemnoÂści, a wszystkie inne prawa nie sÂą waÂżne to nie moÂżna siĂŞ im dziwiĂŚ, Âże uÂżywajÂą rozmaitych ÂśrodkĂłw antykoncepcyjnych. Moja wola jest dla mnie prawdÂą, a moja przyjemnoœÌ jest prawem.

W takim przypadku, mogê t³umaczyÌ, ¿e siê mylisz, ale si³¹ nie bêdê ciê ci¹gn¹³. Tylko nie mów, ¿e jesteœ wiernym cz³onkiem Koœcio³a katolickiego.

Szkoda tych, ktĂłrzy tego nie rozumiejÂą, ale szkoda i nas samych, katolikĂłw i poboÂżnych ksiĂŞÂży. JeÂżeli za maÂło wierzymy Chrystusowi, czĂŞsto mamy i w tej dziedzinie postawy niejednoznaczne. Wzywam do tego, ÂżebyÂśmy tÂłukli na ten temat w jeden bĂŞbenek i jednakowo uczyli ludzi, miÂłoÂści, poÂświĂŞcenia, ofiarnoÂści. Wtedy bĂŞdzie siĂŞ zmieniaĂŚ oblicze tej ziemi.

http://religia.onet.pl/benedyktyni-tynieccy,38/ojca-leona-slow-kilka-antykoncepcja,5185,page1.html
......................................................

                                                                 Jak przyjmowaĂŚ KomuniĂŞ?

RV / ms | EKAI | 13 Lipiec 2011 | Komentarze (2)

O szacunku i miÂłoÂści do NajÂświĂŞtszego Sakramentu oraz sposobach przyjmowania Komunii i o osobistej wolnoÂści napisaÂł abp Vincent Nichols w liÂście pasterskim, ktĂłry odczytano w 214 brytyjskich parafiach.
Przewodnicz¹cy episkopatu Anglii i Walii napisa³, ¿e zwyk³¹ praktyk¹ sta³o siê przyjmowanie Cia³a Chrystusa na rêce w postawie stoj¹cej i podobnie z Najœwiêtsz¹ Krwi¹, która spo¿ywana jest z kielicha, tak¿e w postawie stoj¹cej. Hierarcha podkreœla, ¿e tamtejsz¹ praktykê potwierdzi³a watykaùska Kongregacja ds. Kultu Bo¿ego i Dyscypliny Sakramentów.

Do³¹cz do nas na Facebooku

Metropolita Londynu zwraca zarazem uwagê, ¿e wierny ma pe³n¹ wolnoœÌ w wyborze postawy, w której chce przyj¹Ì Najœwiêtszy Sakrament i mo¿e j¹ otrzymaÌ na rêce lub do ust, w postawie klêcz¹cej lub stoj¹cej. List pasterski przypomina, ¿e ka¿da z tych postaw ma swe symboliczne i duchowe znaczenie, pomagaj¹ce uœwiadomiÌ, Kogo przyjmujemy i jak¹ wiarê z innymi dzielimy.

Abp Nichols przypomina katolikom o koniecznoÂści przestrzegania przynajmniej godzinnego postu eucharystycznego oraz otrzymania odpuszczenia grzechĂłw ciĂŞÂżkich w sakramencie pojednania.

Kto pyta nie b³¹dzi - odpowiedz na pytania naszych u¿ytkowników

List do brytyjskich katolików zachêca do komunii duchowej tych, którzy z ró¿nych przyczyn nie mog¹ w pe³ni uczestniczyÌ w Eucharystii sakramentalnej.

Arcybiskup Westminsteru przypomina opiniê papieskiego ceremoniarza ks. Guido Mariniego, który zwraca uwagê, ¿e Benedykt XVI zachêca do przyjmowania Komunii œwiêtej do ust i w postawie klêcz¹cej. W jego przekonaniu postawa ta wyra¿a najg³êbiej prawdê o prawdziwej obecnoœci Chrystusa w Eucharystii.

http://religia.onet.pl/swiat,18/jak-przyjmowac-komunie,423.html

ScaliÂłem posty
Darek
« Ostatnia zmiana: Wrzesień 15, 2011, 22:13:00 wysłane przez Dariusz » Zapisane
Dariusz


Maszyna do pisania...


Punkty Forum (pf): 3
Offline

Płeć: Mężczyzna
Wiadomości: 6024



Zobacz profil Email
« Odpowiedz #129 : Wrzesień 15, 2011, 22:15:04 »

Posty o Jezusie jako "krĂłlu" Polski przeniosÂłem do: Jezus "krĂłlem" Polski?!?
Zapisane

PozwĂłl sobie byĂŚ sobÂą, a innym byĂŚ innymi.
Rafaela
Gość
« Odpowiedz #130 : Wrzesień 17, 2011, 21:09:22 »

                                                 "Nie zgadzamy siĂŞ na promowanie satanizmu"

bgk / pm | EKAI | 15 WrzesieĂą 2011 | Komentarze (3)

Prymas Polski JĂłzef Kowalczyk

„Zadaniem KoÂścioÂła zawsze byÂło, jest i bĂŞdzie ostrzeganie ludzi przed zwodniczym dziaÂłaniem przeciwnika Boga. Dlatego nie zgadzamy siĂŞ na publiczne promowanie satanizmu" – napisaÂł prymas Polski abp JĂłzef Kowalczyk w przesÂłanym KAI oÂświadczeniu.
PoniÂżej peÂłny tekst oÂświadczenia:

Wielkim zadaniem KoÂścioÂła jest dziÂś przypominaĂŚ, Âże BĂłg nie jest mitycznÂą postaciÂą ani wytworem kultury, ale realnÂą i kochajÂącÂą OsobÂą, a katolicyzm nie jest rytualnym obrzĂŞdem, ale relacjÂą ze StwĂłrcÂą i Zbawicielem. BĂłg istnieje - a jeÂśli On istnieje, istnieje rĂłwnieÂż caÂły Âświat duchowy, razem z anioÂłami i szatanem, ktĂłry nie jest mitem, ale realnÂą i groÂźnÂą si³¹, niosÂącÂą zagroÂżenie dla czÂłowieka. PrzypomniaÂła o tym miĂŞdzy innymi Kongregacja Nauki Wiary w wydanym w 1975 roku dokumencie „Wiara chrzeÂścijaĂąska a demonologia”.

Do³¹cz do nas na Facebooku

Jeœli traktujemy Boga powa¿nie, nie mo¿emy lekcewa¿yÌ szatana. Nie mo¿emy równie¿ zapominaÌ, ¿e szatan jest mistrzem z³a i k³amstwa. Jego celem jest ostateczne zniszczenie cz³owieka, nawet, jeœli dokonuje siê ono na drodze dopuszczenia do mniejszego czy krótkotrwa³ego dobra. Je¿eli ktoœ mówi dziœ, ¿e szatan zwyciê¿y³, potwierdza tylko swoj¹ krótkowzrocznoœÌ, siêgaj¹c¹ nie dalej ni¿ granica doczesnoœci.

Szatan ostatecznÂą walkĂŞ z Bogiem przegraÂł dwa tysiÂące lat temu, przegraÂł jÂą w Âśmierci i Zmartwychwstaniu Jezusa Chrystusa. „Ono zmiaÂżdÂży ci gÂłowĂŞ, a ty zmiaÂżdÂżysz mu piĂŞtĂŞ”, czytamy w KsiĂŞdze Rodzaju. Wszystkie obecne maÂłe zwyciĂŞstwa szatana sÂą tylko jego peÂłnÂą nienawiÂści i rozpaczliwÂą prĂłbÂą odwetu, prĂłbÂą odebrania Bogu czegokolwiek, zanim nadejdzie peÂłne krĂłlowanie Boga – biblijnym „miaÂżdÂżeniem piĂŞty”. Niestety celem owych kierowanych na oÂślep atakĂłw padajÂą ludzie, ktĂłrzy w swojej naiwnoÂści dajÂą wiarĂŞ zapewnieniom szatana o jego sile i moÂżliwoÂściach, a ktĂłrzy w ten sposĂłb sami siebie ustawiajÂą po stronie przegranej i sami siebie skazujÂą na wieczne potĂŞpienie.

Kto pyta nie b³¹dzi - odpowiedz na pytania naszych u¿ytkowników

KoÂśció³ nie skazuje wyznawcĂłw szatana na piekÂło, na wieczne cierpienie – oni sami siĂŞ na nie skazujÂą. Zadaniem KoÂścioÂła zawsze jednak byÂło, jest i bĂŞdzie ostrzeganie ludzi przed zwodniczym dziaÂłaniem przeciwnika Boga. Dlatego wÂłaÂśnie nie zgadzamy siĂŞ na publiczne promowanie satanizmu, dlatego sprzeciwiamy siĂŞ znakom, symbolom, muzyce i innym formom propagowania treÂści, ktĂłre sÂą niebezpieczne dla Âżycia wiecznego.

Szatan jest istotÂą inteligentnÂą i czÂłowiek nie jest w stanie go przechytrzyĂŚ. Dlatego wÂłaÂśnie najrozsÂądniejszÂą rzeczÂą jest dla katolika trzymaĂŚ siĂŞ z daleka od wszystkiego, co moÂże mieĂŚ zwiÂązek z jego dziaÂłaniem – ³¹cznie z wy³¹czeniem telewizora i nie kupowaniem Âżadnych publikacji, w ktĂłrych ludzie jawnie opowiadajÂący siĂŞ po stronie szatana zabierajÂą gÂłos w roli mistrzĂłw i autorytetĂłw. Nikt nigdy nie moÂże odebraĂŚ KoÂścioÂłowi prawa gÂłosu i ostrzegania: uwaÂżajcie, bo cokolwiek szatan wam mĂłwi – kÂłamie. Gdyby nie kÂłamaÂł, nie byÂłby szatanem, ale nadal anioÂłem. 

http://religia.onet.pl/kraj,19/nie-zgadzamy-sie-na-promowanie-satanizmu,5221.html
..........................................

                                                    "Nie milczmy, kiedy promuje siĂŞ satanizm "

xao, lk / pm | EKAI | 12 WrzesieĂą 2011 | Komentarze (2)

GÂłoszÂąc Boga, nie moÂżemy milczeĂŚ, kiedy promuje siĂŞ satanizm - mĂłwiÂł 11 wrzeÂśnia abp JĂłzef Michalik podczas uroczystoÂści 134. rocznicy objawieĂą maryjnych w sanktuarium Matki BoÂżej w GietrzwaÂłdzie pod Olsztynem.

Abp JĂłzef Michalik Fot. Marek PodmokÂły / Agencja Gazeta
PrzybyÂło na nie ok. 40 tys. wiernych z archidiecezji warmiĂąskiej i diecezji sÂąsiednich.
W uroczystoÂściach uczestniczyli takÂże przedstawiciele wÂładz samorzÂądowych, parlamentarzyÂści i przedstawiciele Âświata nauki.

We wprowadzeniu do mszy œw. metropolita warmiùski abp Wojciech Ziemba przypomnia³, ¿e "Matka Najœwiêtsza podczas swoich objawieù w Gietrzwa³dzie 134 lata temu wzywa³a do modlitwy i pokuty. W sposób szczególny zachêca³a do modlitwy ró¿aùcowej". - Jak co roku gromadzimy siê w tym œwiêtym miejscu, aby przypomnieÌ sobie i wype³niÌ w ¿yciu to orêdzie Matki Bo¿ej - doda³ hierarcha.

Do³¹cz do nas na Facebooku

Jak zauwa¿y³ abp Ziemba, tegoroczny odpust w Gietrzwa³dzie by³ szczególn¹ okazj¹, aby podziêkowaÌ Bogu za pamiêtn¹ pielgrzymkê Jana Paw³a II do Olsztyna w 1991 r. Ponadto uroczystoœci odpustowe po³¹czone by³y z archidiecezjalnymi do¿ynkami, dlatego metropolita warmiùski wezwa³ wszystkich zebranych do modlitwy dziêkczynnej za tegoroczne plony.

W homilii przewodniczÂący Konferencji Episkopatu Polski przekonywaÂł, Âże "Polska powinna zatroszczyĂŚ siĂŞ o to, aby zginĂŞÂło getto katolickie". Jego zdaniem "trzeba na tej drodze wytrwaĂŚ" tak, aby "w kaÂżdej dziedzinie Âżycia kaÂżdy obywatel miaÂł rĂłwne prawa".

Kto pyta nie b³¹dzi - odpowiedz na pytania naszych u¿ytkowników

JednoczeÂśnie nie moÂżna dopuÂściĂŚ do promowania zÂła. - GÂłoszÂąc Boga, nie moÂżemy milczeĂŚ, kiedy promuje siĂŞ satanizm - podkreÂśliÂł, nawiÂązujÂąc do podarcia Biblii przez Adama "Nergala" Darskiego.

Metropolita przemyski zawaÂżyÂł, Âże dzisiaj niewygodny jest krzyÂż Chrystusa, "niewygodne jest Pismo ÂŚwiĂŞte, ktĂłre trzeba podeptaĂŚ, podrzeĂŚ, zniewaÂżyĂŚ". TÂłumaczyÂł, Âże "to nie jest symbol", lecz "ÂświĂŞty znak", gdyÂż zawarte jest w nim SÂłowo BoÂże.

Za dramat uzna³ fakt, ¿e "w katolickiej Polsce próbuje siê zepchn¹Ì na margines, czyli zamkn¹Ì w getto myœlowe i getto spo³eczne obecnoœÌ Ewangelii, Bo¿ego prawa, krzy¿a, Pisma Œwiêtego". Ubolewa³, i¿ "s¹dy udaj¹, ¿e siê nic nie sta³o, jeœli siê zniewa¿y³o Pismo Œwiête, czy krzy¿". Jest to, zdaniem abp. Michalika, "bardzo wielki znak" trwaj¹cego zmagania "o serce Polaka, o katolickoœÌ, o chrzeœcijaùskoœÌ naszego narodu".

Metropolita przemyski wzi¹³ tak¿e w obronê Radio Maryja, które jest oskar¿ane o to, ¿e przyjmuje "takie, czy inne orientacje" spo³eczne. Podkreœli³, ¿e toruùskie radio "rozmodli³o Polskê" i "pog³êbi³o modlitwê" s³uchaczy.
Abp Michalik przypomniaÂł takÂże o zbliÂżajÂących siĂŞ wyborach parlamentarnych. PodkreÂśliÂł, Âże chrzeÂścijanin w Polsce musi wiedzieĂŚ, kogo chce obdarzyĂŚ zaufaniem. Od tego zaleÂży bowiem czy bĂŞdzie w niej "tylko edukacja zwykÂła czy wychowywanie w wartoÂściach chrzeÂścijaĂąskich, czy bĂŞdzie miejsce dla starego czÂłowieka, dla inwalidy, dla chorego w rodzinach naszych".

Uroczystoœci w Gietrzwa³dzie przygotowali Kanonicy Regularni Lateraùscy, którzy od czasów powojennych s¹ stró¿ami gietrzwa³dzkiego sanktuarium.

Objawienia maryjne mia³y od 27 czerwca do 15 wrzeœnia 1877 r. dwunastoletnie Barbara Samulowska i Justyna Szafryùska. O fakcie objawieù œwiadczy³y tak¿e Katarzyna Wieczorek (21 lat) i El¿bieta Bilitewska (42 lata). Ostatecznie jednak Koœció³ uzna³ relacje jedynie Justyny i Barbary. Maryja, któr¹ widzia³y dziewczêta, przedstawia³a siê jako Niepokalanie Poczêta, a same widzenia mia³y miejsce podczas modlitwy ró¿aùcowej.

Matka Bo¿a rozmawia³a z dziewczynkami po polsku. Warmia znajdowa³a siê wówczas pod zaborem pruskim i od samego pocz¹tku objawieù i póŸniej by³a to dla wizjonerek bardzo trudna sytuacja. By³y one bowiem szykanowane i drêczone przez w³adze pruskie. Podczas samych objawieù dziewczêta pozostawa³y w sta³ym kontakcie z rodzicami i proboszczem ks. Augustynem Weichselem, na których polecenie zadawa³y Maryi ró¿ne pytania. Za ka¿dym razem s³ysza³y Jej wezwanie do modlitwy ró¿aùcowej oraz pokuty i s³owa pociechy. Nie brakowa³o jednak tak¿e konkretnych odpowiedzi i wyjaœnieù.

Barbarê Samulowsk¹ dla jej bezpieczeùstwa umieszczono w domu sióstr szarytek w Lidzbarku Warmiùskim. Gdy mia³a 18 lat, podjê³a decyzjê o rozpoczêciu ¿ycia zakonnego. Pierwsze œluby zakonne z³o¿y³a 2 lutego 1889 r., przyjmuj¹c imiê zakonne Stanis³awa. W 1895 r. wyjecha³a do Gwatemali, gdzie w nowicjacie swego zgromadzenia zosta³a wychowawczyni¹. Podjê³a nastêpnie pracê jako prze³o¿ona sióstr w szpitalu w Antigua, a póŸniej równie¿ w szpitalu w Quetzaltenango. Ostatnie lata jej ¿ycia zwi¹zane by³y z osobistym cierpieniem spowodowanym rakiem twarzy. Zmar³a 6 grudnia 1950 r. w Gwatemali w wieku 85 lat, przepracowuj¹c ponad pó³ wieku w Ameryce £aciùskiej. Obecnie trwa jej proces beatyfikacyjny, którego diecezjalny etap trwa³ w latach 2005-2006.

http://religia.onet.pl/kraj,19/nie-milczmy-kiedy-promuje-sie-satanizm,5192,page1.html
Zapisane
Rafaela
Gość
« Odpowiedz #131 : Wrzesień 18, 2011, 21:56:49 »

                                                                      Kosmiczne lustro

Tomasz PonikÂło | Tygodnik Powszechny | 20 Czerwiec 2011 | Komentarze (3)
 
- ChcĂŞ ustanawiaĂŚ swoje decyzje na mocnych filarach. SwojÂą ÂżyciowÂą drogĂŞ betonowaĂŚ ÂświatÂłym betonem, a nie czarnÂą magmÂą, ktĂłra brudzi sumienie i mÂąci spokĂłj myÂślenia - mĂłwi raper Piotr „Vienio” WiĂŞcÂławski.
Tomasz PonikÂło: W polskim hip-hopie, zwykle tematy duchowe sÂą nieobecne. NagrywajÂąc utwĂłr „Ró¿nice”, chciaÂłeÂś przeÂłamaĂŚ tĂŞ barierĂŞ. SkÂąd taka potrzeba?

Piotr „Vienio” WiĂŞcÂławski: Raperzy w wiĂŞkszoÂści traktujÂą hip-hop jako rozrywkĂŞ. Mnie zaleÂży na tym, Âżeby pobudzaĂŚ do myÂślenia. WidzĂŞ powaÂżny problem: podziaÂły religijne, wzajemnÂą niechĂŞĂŚ, a nawet nienawiœÌ, ÂśmierĂŚ serwowanÂą w imiĂŞ Boga – to wielki skandal. Nie ÂłamiĂŞ Âżadnego tabu, o tym powszechnie siĂŞ rozmawia. OpisaÂłem wiĂŞc uniwersalne zjawisko, ktĂłre ma miejsce od tysiĂŞcy lat.

Do³¹cz do nas na Facebooku

Inni polscy raperzy teÂż nagrali utwory o wierze, ale nie pozwalajÂą zaufaĂŚ wÂłasnym sÂłowom. Ty jesteÂś wiarygodny?

Za to, ¿e ludzie mówi¹ jedno, a robi¹ drugie, nie biorê ¿adnej odpowiedzialnoœci. Tak ju¿ bywa, ¿e ci, którzy chc¹ nam coœ wa¿nego przekazaÌ, czêsto nie stosuj¹ siê do w³asnych s³ów. Nie wiem, czy mnie samego ktoœ z³apa³ na hipokryzji. Dzia³am teraz tak, ¿eby ludzie nie czuli ¿adnego dysonansu.

Jednak czuĂŚ go, sÂłuchajÂąc „Etosu”, Twojego pierwszego solowego albumu, i przypominajÂąc sobie wczeÂśniejsze nagrania z MolestÂą. ÂŻaÂłujesz czegoÂś w swoim dorobku?

Ludzie dojrzewajÂą i siĂŞ zmieniajÂą. Po czasie rozumiejÂą swoje zachowania sprzed lat, powody poczucia bycia nieszczĂŞÂśliwym. Ludzie otwarci robiÂą wszystko, Âżeby usuwaĂŚ te przeszkody, ktĂłre odgradzajÂą ich od szczĂŞÂścia. Moje myÂślenie zmieniÂło siĂŞ diametralnie od debiutanckiej pÂłyty „Skandal” z 1998 r., gdzie byÂły tylko najebka, jointy, alkohol, balanga na osiedlu. PrzebyÂłem ogromnÂą drogĂŞ zrozumienia tego, co jest waÂżne, a co nie. Wtedy zarabiaÂłem kasĂŞ i caÂłoœÌ przepuszczaÂłem na alkohol i uÂżywki. W ogĂłle nie myÂślaÂłem, Âże bĂŞdĂŞ mieĂŚ rodzinĂŞ, Âże bĂŞdĂŞ musiaÂł zapracowaĂŚ na dzieci. ÂŻe to ja bĂŞdĂŞ musiaÂł byĂŚ tym Piotrem-Ska³¹, na ktĂłrym buduje siĂŞ dom. Teraz, chociaÂż jeszcze nie mam rodziny, myÂślĂŞ o tym intensywnie; a czas tak szybko leci... PatrzĂŞ na dorastajÂące dzieci mojego kumpla WÂłodka i widzĂŞ, ile juÂż straciÂłem. Mam poÂłowĂŞ Âżycia za sobÂą, 33 lata. Jaki bĂŞdĂŞ, majÂąc 66?
A jakiego chciaÂłbyÂś zobaczyĂŚ?

Z rodzin¹. Cz³owiek bez dzieci jest niekompletny. Posiadam ten sam zapisany w nas g³êboko obowi¹zek ludzki: mi³oœÌ, któr¹ dosta³eœ, musisz przelaÌ dalej na potomka, zamkn¹Ì ko³o swojego ¿ycia. Rodzina jest najwa¿niejsza we wszystkim, co robisz, bo w niej czujesz siê bezpiecznie, masz oparcie. Poza tym, komu podarujê swoje p³yty winylowe zbierane tyle lat?

PamiĂŞtam, Âże sam jako nastoletni punk-rockowiec dawaÂłem rodzicom popaliĂŚ: noce poza domem, izby wytrzeÂźwieĂą. MoÂże póŸno zacz¹³em dojrzewaĂŚ do etosu prawdziwej rodziny, rozumieĂŚ, Âże matka i ojciec dali mi miÂłoœÌ, wszystko to, czym teraz dysponujĂŞ: wychowanie, motywacje, wartoÂści, ktĂłre tak naprawdĂŞ prowadzÂą do szczĂŞÂścia, jak uczciwoœÌ, prawoœÌ, brak zÂłorzeczenia innym – nigdy nie byÂło w moim domu zemsty; nie noszĂŞ w sobie takiego zÂła. A widzĂŞ, Âże ono jest w wielu ludziach nawet z mojego otoczenia. To nie tylko rozbite rodziny patologizujÂą dzieci, bo sÂą przecieÂż Âświetne i miÂłosierne osoby z domu dziecka, gdzie miÂłoÂści w ogĂłle nie byÂło.

ZdaÂłem sobie teÂż sprawĂŞ z tego, Âże bĂŞdĂŞ juÂż starszym tatÂą. Ale lepiej, Âżebym do tego dorĂłsÂł. Nie chcĂŞ zakÂładaĂŚ rodziny w pĂŞdzie na Âłeb, na szyjĂŞ. Moja Paulina jest mÂłodsza ode mnie o dziesiĂŞĂŚ lat. ChcĂŞ, Âżeby skoĂączyÂła studia, a moÂże jeszcze ja sam pĂłjdĂŞ na studia, nie spaliÂłem Âżadnych mostĂłw i taki mam plan...

„Ró¿nice” mĂłwiÂą o „pseudowiernych, ktĂłrzy obraÂżajÂą Boga”. Wiara jest TwojÂą osobistÂą sprawÂą, czy tylko obserwujesz i komentujesz?

Wiara jest we mnie, raduje mnie, inspiruje. Ale myÂślĂŞ o niej szeroko: ona jest w kaÂżdym, kto szuka dobra. Religie tworzÂą krĂŞgosÂłup moralny Âświata. Nawet czÂłowiek niewierzÂący musi liczyĂŚ siĂŞ z tym, Âże mechanizm dekalogu go nie ominie, bo jest uniwersalny: jeÂśli zabije, sumienie zacznie dziaÂłaĂŚ. Jako ludzie jesteÂśmy wyposaÂżeni w te same atrybuty i musimy sobie pozwoliĂŚ zapracowaĂŚ na szczĂŞÂście.

Bo wiara to moim zdaniem tak¿e szczêœcie: stan umys³u, œwiadomoœci, sposób, w jaki wszystko postrzegasz. Jedziesz samochodem, goœÌ zaje¿d¿a ci drogê. Klniesz na niego? Pewnie ³apiesz siê na tym tak samo jak ja, ale musisz wiedzieÌ, jak dzia³aj¹ emocje, zapanowaÌ nad tym. Jeœli w Koœciele katolickim nie znajdujesz odpowiedzi na swoje trudnoœci, wystarczy zerkn¹Ì gdzie indziej, szukaÌ mo¿e w innym Koœciele, a mo¿e w buddyzmie.
Kosmiczne lustro

Tomasz PonikÂło | Tygodnik Powszechny | 20 Czerwiec 2011 | Komentarze (3)
 

Kosmiczne lustro

Piotr "Vienio" WiĂŞcÂławski. Fot. Albert Zawada / Agencja Gazeta

A Ty gdzie szukasz?

We wszystkich ÂźrĂłdÂłach, ktĂłre dziaÂłajÂą. MoÂżna powiedzieĂŚ, Âże chciaÂłbym byĂŚ specjalistÂą od odnajdywania tego, co wspĂłlne – bo wiara to wielka masa ÂświatÂła, ktĂłra jest dla wszystkich.

JesteÂś katolikiem?

Jestem, choÌ stanowczo oddzielam wiarê od zbrukanej instytucji koœcielnej. Ale te¿ nie mogê i nie chcê postrzegaÌ Koœcio³a ani przez wojny krzy¿owe, ani przez ksiê¿y pedofili. To instytucja, która ma dwa tysi¹ce lat, wszystko jest do zrozumienia, cz³owiek pope³nia b³êdy, a kap³ani to nie anio³owie, tylko ludzie. Sam pozna³em lata temu ksiêdza, który by³ tak cudowny, ¿e postanowi³em nagraÌ o nim film dokumentalny. Potem okaza³o siê, ¿e nici z jego celibatu, ¿e narkotyki, wreszcie, ¿e z³apali go z dziewczynami i wydalili z Koœcio³a (i dobrze, bo zepsute jab³ka trzeba szybko usuwaÌ z podwórka). Ale to mnie trochê rozbi³o.

W moim zespole wci¹¿ prowadzimy teologiczne rozmowy, mam kumpli buddystów, muzu³manów. Wiem po nich, ¿e cz³owieka nie wolno religijnie indoktrynowaÌ. Jak nie pasujesz do uk³adanki, nie wklejaj siê w ni¹; jak pasujesz, to fajnie, bo bêdzie ci dobrze. Ja sam nie chodzê teraz do koœcio³a, mo¿e próbujê tworzyÌ w³asn¹ uk³adankê.

MoÂże tak Ci wygodniej.

ByĂŚ moÂże modlĂŞ siĂŞ wiĂŞcej niÂż ci, ktĂłrzy chodzÂą do koÂścioÂła...

Tylko uspokajasz sumienie.

Jeœli chcesz wt³oczyÌ nauki Jezusa czy Buddy w swoje ¿ycie, nigdy nie bêdziesz spokojny. A traktujê je bardzo powa¿nie. I stosujê tak, ¿eby na swój sposób iœÌ drog¹, któr¹ pokaza³ mi Chrystus.
A co ze sprawami ostatecznymi?

Pytasz, czy oczekujê zbawienia? Oczywiœcie, ¿e tak. Bóg jest œwiat³oœci¹ i ja chcê iœÌ do œwiat³a, nie chcê iœÌ do mroku. Mrok jest nie dla mnie. I staram siê sam œwieciÌ œwiat³em, pokazywaÌ tê drogê innym. Dlatego w zwi¹zku z Paulin¹, z któr¹ jestem trzy lata, najwa¿niejsza jest dla mnie pe³na wiernoœÌ i pe³ne zaufanie, ju¿ jak w ma³¿eùstwie. Widzê, ¿e to tworzy zdrow¹ relacjê, czujê siê dziêki temu silny i chcê w tym trwaÌ.

To nie jest tak, Âże raper pojedzie na koncert i upoluje fanki. To jakaÂś bzdura, nie dla mnie. MoÂże jestem staroÂświecki, jakby powiedzieli inni. Ale ja chcĂŞ ustanawiaĂŚ swoje wszystkie decyzje na mocnych filarach i swojÂą ÂżyciowÂą drogĂŞ betonowaĂŚ zajebistym ÂświatÂłym betonem, a nie czarnÂą magmÂą, ktĂłra brudzi sumienie i mÂąci spokĂłj myÂślenia. Taka magma to np. chĂŞĂŚ zemsty: bo ktoÂś ci coÂś zabraÂł, nie daÂł kasy, a dla kasy jesteÂś juÂż gotĂłw ugodziĂŚ kogoÂś noÂżem. MoÂże sam tak myÂślaÂłem, kiedy byÂłem mÂłodszy i gniewny, ale nie teraz.

Teraz zrozumia³em, ¿e znacznie wiêcej mogê zyskaÌ, pomagaj¹c innym. Pomaganie daje mi o wiele wiêcej przyjemnoœci ni¿ przyjemnoœÌ ³adowana w siebie: gad¿ety, kino itp. To, ¿e mogê komuœ pomóc, czy to, ¿e udaje mi siê wyjœÌ z twarz¹ z ró¿nych sytuacji, to rzeczy, które mnie buduj¹.

O jakiej pomocy mĂłwisz?

Nie o tej komercyjnej, kiedy pomagasz z myœl¹, ¿e ten ktoœ odwdziêczy ci siê zaraz tym samym. Mówiê o pomocy wyp³ywaj¹cej z serca, spontanicznej. Facet nie mia³ pracy, podzwoni³em po kumplach, coœ siê znalaz³o i dlatego jestem zadowolony. Mam kolegê fotografa, który œci¹gn¹³ mnie kiedyœ do domu dziecka. Razem z innymi raperami na œwiêta organizujemy dla tych dzieciaków rozdawanie prezentów, gramy koncerty. Ale kiedy chodzê do domu dziecka, ¿eby gotowaÌ z nimi obiady, to w kuchni chcê byÌ Piotrkiem, a nie Vieniem. Po prostu: Maciek krój cebulê, Basia obieraj czosnek, dzisiaj robimy spaghetti. Próbujê siê do nich zbli¿yÌ, byÌ dla nich cz³owiekiem, a nie raperem, bo ta bariera jest krêpuj¹ca.
przebijasz ten mur?

To sÂą mÂłode dusze, niezabrudzone okrutnym Âświatem, ktĂłry je zÂłapie, jak bĂŞdÂą mieĂŚ po osiemnaÂście lat, zero na koncie i rachunki do opÂłacenia. PoniewaÂż nie majÂą miÂłoÂści rodzicĂłw, to tak jakby ich pojemnoœÌ na miÂłoœÌ jest wiĂŞksza. Wystarczy, Âże przyjdziesz, zagadasz, a juÂż by siĂŞ przytuliÂły, oddaÂły caÂłe serce, zostaÂły z tobÂą. Wychowawcy nie mogÂą im daĂŚ takiej bliskoÂści, bo kaÂżde dziecko musi byĂŚ podobnie traktowane; mogÂą byĂŚ co najwyÂżej jak ciocia czy wujek. To jest najwiĂŞkszy dramat, Âże nie ma jak daĂŚ tym dzieciom tego, co najwaÂżniejsze – rodzicielskiej miÂłoÂści miÂłosiernej.

Ty masz w sobie tyle miÂłoÂści, Âże moÂżesz dawaĂŚ jÂą innym?

Mam, ale to jest normalne, to jest zadanie ka¿dego dobrego cz³owieka. ¯eby przez gest, uœmiech, s³owo by³o im lepiej; przez modlitwê, medytacjê. Jeœli zbadasz, jak dzia³a szczêœcie, to zobaczysz, ¿e rozdaj¹c mi³oœÌ, te¿ zyskujesz mi³oœÌ. Wierzê, ¿e lustro kosmiczne w ten sposób dzia³a. Nie pomagam, ¿eby mieÌ pewnoœÌ, ¿e sam pomoc otrzymam. Ale gdzieœ w duchu cichutko wierzê, ¿e w trudnej sytuacji ze mn¹ te¿ ktoœ bêdzie; wierzê, ¿e ta mi³oœÌ dzia³a w œwiecie.

Ale waÂżna jest teÂż modlitwa dziĂŞkczynna, radosna. Kiedy jesteÂś szczĂŞÂśliwy, dziĂŞkuj za to i dalej inwestuj w szczĂŞÂście. Mnie siĂŞ teraz wreszcie wydaje, Âże swoje uczucia, potrzeby, swoje Âżycie – dobrze zainwestowaÂłem.

Co sÂądzisz o kolegach po fachu, ktĂłrzy grajÂą tzw. chrzeÂścijaĂąski hip-hop, jak np. Elohim?

Albo Full Power Spirit. To œwietne rzeczy, a ka¿da metoda jest dobra, jak dzia³a. Oni wybrali tak¹, która przynosi im spe³nienie artystyczne, duchowe i byÌ mo¿e jeszcze te krêgi, które wytwarzaj¹, pozytywnie zara¿aj¹ dzieciaki. Cieszê siê, ¿e jest sporo zespo³ów, które patrz¹ na œwiat podobnie jak ja i mog¹ siê spe³niÌ.

SwojÂą pÂłytÂą, jak mĂłwisz, skÂładasz hoÂłd kulturze hip-hop. Po przesÂłuchaniu „Etosu” pozostaje wraÂżenie, Âże chcesz zaczarowaĂŚ rzeczywistoœÌ, bo hip-hop z mediĂłw to przeciwieĂąstwo Twojego albumu – ma twarz 50 Centa.

Ta kultura jest zÂłoÂżona – to skÂłady hiphopowe, b-boye i grafficiarze – ale nie moÂżemy przez jednego czÂłowieka oceniaĂŚ wszystkich. Jest gangsta rap, ale jest teÂż hip-hop radosny; sÂą zespoÂły studenckie, sÂą zaangaÂżowane politycznie. Szkoda, Âże media pokazujÂą g³ównie jako wzĂłr, np. zepsutÂą gwiazdĂŞ gangsta rapu i to jako autorytet, a goœÌ sam mĂłwi, Âże handlowaÂł ÂśmierciÂą i nie szanuje kobiet. To jest zupeÂłnie nie moja bajka.
Kosmiczne lustro

Tomasz PonikÂło | Tygodnik Powszechny | 20 Czerwiec 2011 | Komentarze (3)
 

Kosmiczne lustro

Piotr "Vienio" WiĂŞcÂławski. Fot. Albert Zawada / Agencja Gazeta

Korzeniami siedzĂŞ w rapie ulicznym, ale chcĂŞ zapisaĂŚ siĂŞ do mentalnego rozwoju, nazwaĂŚ to drogÂą ÂświatÂła, dobrego wyboru. Nie mam schizmy ze Âświatem ulicy, jestem nadal jego integralnÂą czĂŞÂściÂą – proponujĂŞ tylko zupeÂłnie inne rozwiÂązania. Bo traktujĂŞ tĂŞ muzykĂŞ jako drogĂŞ i misjĂŞ, sposĂłb na Âżycie, pasjĂŞ i hobby, jako swojÂą powinnoœÌ.

Ale jak znajdujesz wspĂłlny jĂŞzyk z tymi, ktĂłrzy ubliÂżajÂą innym, np. policji?

Mam wra¿enie, ¿e od pewnego momentu to manifest zbuntowanych nastolatków, nawet nie ze œrodowisk hip-hop, którzy dzia³aj¹ na zasadzie: masz tiszert z takim has³em, jesteœ kozak. Z pewnymi osobami nie mam o czym rozmawiaÌ. Nie mam te¿ potrzeby, ¿eby zas³yn¹Ì na podwórku jako chojrak. Mam du¿o wiêcej rzeczy do powiedzenia na du¿o ciekawsze tematy. Na tego typu nagraniach s³yszê tylko mia³kie sformu³owania, teksty, które niczego nie wnosz¹ do mojej kultury, do mojego mentalu ani do mentalu m³odych ludzi. Wszystko to bzdury, jakieœ pozy, czerstwe rymy i flow. Ale znam te¿ ludzi bardzo rozwiniêtych, którzy wywodz¹ siê z hardcorowych i ulicznych korzeni, którzy nie wplataj¹ w swoje teksty beznadziei i nie zatruwaj¹ m³odych. S¹ ortodoksami z krwi i koœci i tworz¹ rzeczy naprawdê nietuzinkowe. Nie podam przyk³adów ani dobrych, ani z³ych; nie chcê nikogo ustawiaÌ ani wystawiaÌ, po prostu medal ma dwie strony.

Fani hip-hopu czekali na TwĂłj gÂłos w sprawie Peji, ktĂłry na koncercie wezwaÂł do pobicia chÂłopaka spod sceny, pokazujÂącego mu Âśrodkowy palec. MilczaÂłeÂś.

Ale jak mo¿na takie zjawisko skomentowaÌ? Peja da³ siê sprowokowaÌ. ¯eby to zrozumieÌ: jak wydajê p³ytê, to wiem, ¿e na sto osób, które j¹ kupi¹, piêÌ zrobi to z niechêci do mnie, ¿eby przy mo¿liwej okazji naubli¿aÌ mi i mnie niszczyÌ. Za kim staniesz: za tymi piêcioma czy 95 osobami? Wiadomo, ¿e za fanami. A Peja da³ siê sprowokowaÌ tym piêciu osobom, stan¹³ w walce z wiatrakami. Ten jeden fuck to by³ symbol. Tylu ludzi ubli¿a w internecie raperom. Czemu wybra³ tamt¹ jedn¹ ofiarê? Sta³ na scenie, adrenalina, stres, strach, ¿e w oczach fanów siê skompromituje, jeœli nie zareaguje.

Usprawiedliwiasz go?

Nie, bo po to na koncertach sÂą ochroniarze, Âżeby wyprowadziĂŚ z imprezy kogoÂś, kto zachowuje siĂŞ nieelegancko.

c.d.n

====================================================

Uliczny rap musi byĂŚ dla Ciebie teraz jak garb.

Mam wraÂżenie, Âże pÂłytami Molesty stworzyliÂśmy potwora. Jest mi dziÂś ciĂŞÂżko przewalczyĂŚ to, Âżeby sÂłuchali mnie zwyczajni ludzie. Uliczny rap, chuligan... W pewnym momencie Molesta przestaÂła byĂŚ twarzÂą ulicznego rapu na rzecz kulturowego zaangaÂżowania i bycia profesjonalnym zespoÂłem, wytwĂłrniÂą. Bardzo siĂŞ cieszĂŞ, Âże spadliÂśmy z tego piedestaÂłu. Nie potrzebujĂŞ tej metki na swojej klacie. Ale ten potwĂłr, ktĂłrego powoÂłaliÂśmy do Âżycia, caÂły czas jest, ciÂągle nas goni, wali po plecach rĂłzgÂą. I to jest kara, ktĂłrÂą pÂłacimy za tamte lata. Za wkrĂŞcenie siĂŞ w niuanse tej branÂży, podejmowanie desperackich decyzji, za agresjĂŞ i gniew. Walka trwa.

I jesteÂś w stanie odbiĂŚ siĂŞ od tego wszystkiego?

Walczê o to. Walczê i nie zmieniê kursu. Najwa¿niejsze, ¿eby iœÌ do przodu. Nawet, jeœli ca³y czas dostajê za to w twarz. W pewnym momencie rozumiesz, ¿e tak trzeba, bo jesteœ autonomiczn¹ osob¹, w pe³ni wyposa¿on¹, samodzieln¹, bo jesteœ myœl¹cym cz³owiekiem i najwa¿niejszy jest dla ciebie w³asny naturalny rozwój. Ta droga wyœwietla siê cz³owiekowi po latach, chocia¿ z tego, co widaÌ, nie ka¿demu.

I dzisiaj z Twoich ust pÂłynÂą sÂłowa potĂŞpienia dla pornografii, uÂżywek, nawet palenia papierosĂłw...

Jestem chyba ostatnim pokoleniem, dla którego seks by³ tabu. To tabu zosta³o zerwane, ale doszliœmy do jakiegoœ koszmaru: w telewizji po 22.00 widzê ostre pornoreklamy, w których tylko miejsca intymne s¹ rozmazane. Dziecko nie zd¹¿y porozmawiaÌ o seksie z rodzicami, nie przejdzie w szkole przez wychowanie seksualne, a z telewizora i komputera jest tym zaatakowane.

A palenie? PrzecieÂż to nie daje haju, kosztuje kupĂŞ kasy, a jeszcze na paczce masz jasno napisane: to ciĂŞ zabija. W dzisiejszych czasach trzeba byĂŚ debilem, Âżeby chcieĂŚ paliĂŚ. Dlatego sam rzuciÂłem papierosy w cholerĂŞ, w jeden dzieĂą, w jednÂą chwilĂŞ.
ÂŚpiewasz teÂż o kraju, w ktĂłrym „wĂłda jest mylona z chlebem”.

ÂŻyjemy w Âświecie naduÂżywania alkoholu, wiem, bo zawsze na koncertach i imprezach alkohol siĂŞ pojawia. W swoim domu nie widziaÂłem ojca pijanego, ale widziaÂłem, jak wracaÂł z pracy zawsze z puszkÂą piwa, ktĂłrÂą wypijaÂł przed telewizorem. OczywiÂście sam korzystam z alkoholu, ale znam granice. ZdarzyÂło mi siĂŞ parĂŞ razy przeholowaĂŚ na koncertach, Âże straciÂłem umysÂł. WiĂŞc korzystam ze starej zasady: jak kocham, to kocham; jak pracujĂŞ, to pracujĂŞ, jak pijĂŞ to pijĂŞ. Pewnych spraw juÂż nie mieszam, nie mÂącĂŞ we wÂłasnym Âżyciu.

A jak rozumieĂŚ Twoje sÂłowa sprzeciwu wobec zepsutych raperĂłw?

To zdanie do raperĂłw amerykaĂąskich, ktĂłrzy doprowadzajÂą mnie nieraz do wÂściekÂłoÂści – oglÂądam program „MTV Cribs”, widzĂŞ jak goœÌ typu Nelly czy inny szpanerski raper prezentuje swojÂą garderobĂŞ. I mĂłwi, Âże ma sto par butĂłw na sto dni, Âże zakÂłada je tylko raz. PrzecieÂż ci ludzie sÂą zaledwie kilka pokoleĂą od swoich przodkĂłw wyrwanych z Afryki i nie pamiĂŞtajÂą juÂż o tamtejszej biedzie, juÂż nie widzÂą tych dzieci, ktĂłre tam cierpiÂą g³ód? Tacy ignoranci mnie przeraÂżajÂą, to ludzie wpuszczeni w jakiÂś tunel materializmu, totalnego niezrozumienia tego, co dzieje siĂŞ na Âświecie. GoœÌ odbiÂł siĂŞ od dna i juÂż nie pamiĂŞta, co to znaczy bieda; nie wie, Âże w Afryce wielu nie ma nawet tej jednej pary butĂłw?

Dzisiaj jesteœmy generalnie bli¿ej sprzêtu ni¿ ludzi, ¿yjemy przedmiotami. Widzê, jak ludzie stali siê otêpiali, bo po prostu maj¹ za du¿o i w Polsce wpadli w ton wiecznego narzekania: jestem chory na wszystko, jak œpiewa Graba¿. Wci¹¿ patrzymy w górê, unikamy spojrzenia w dó³. Znajomi wracaj¹ z zagranicy i narzekaj¹ na Polskê, ¿e nie jest jak Pary¿ czy Londyn, ¿e u nas panuje nêdza. Mówiê im wtedy: no to jedŸ do Afryki, zobacz, jak wykorzystywani ludzie pracuj¹ w Chinach, zorientuj siê w sprawie obozów œmierci na pewnej wyspie; zrozum, jakie mechanizmy rz¹dz¹ dzisiaj œwiatem. Kiedy np. w naszej firmie odzie¿owej szyjemy koszulki, zawsze rozmawiamy z ch³opakami o tym, sk¹d s¹ materia³y, kto dla nas szyje. I celowo, chocia¿ tak jest dro¿ej, wszystko robimy w Polsce i na materia³ach z Polski. To proste, tak samo jak wybór ziemniaków: biorê nasze, a nie hiszpaùskie, bo w ten sposób pomagamy sobie wszyscy nawzajem.

I to wszystko mĂłwi raper Vienio...

Ludzie pytajÂą mnie zazwyczaj o to, na jakim sprzĂŞcie zrobiÂłem pÂłytĂŞ, dlatego bardzo siĂŞ ucieszyÂłem, kiedy zadzwoniÂłeÂś. Bo wolaÂłbym powiedzieĂŚ o tym, kim jest Piotrek, a nie kim jest Vienio – to wie kaÂżdy, kto kupuje moje pÂłyty. A ja jestem rĂłwnieÂż Piotrem WiĂŞcÂławskim.

PIOTR „VIENIO” WIÊCÂŁAWSKI (ur. 1977 r.), warszawski raper, jest wspó³zaÂłoÂżycielem jednego z pierwszych zespo³ów hip-hopowych lat 90. Molesta Ewenement. Ma na koncie kilka pÂłyt, w tym dwie zÂłote. Ostatnio nagraÂł pÂłyty „Ethos 2010” i „WspĂłlny mianownik”. W radiu Roxy Fm prowadzi audycjĂŞ „Wysypisko”. Tworzy takÂże filmy dokumentalne.

http://religia.onet.pl/wywiady,8/kosmiczne-lustro,355,page1.html
......................................................

ScaliÂłem posty
Darek
« Ostatnia zmiana: Wrzesień 19, 2011, 21:45:09 wysłane przez Dariusz » Zapisane
Rafaela
Gość
« Odpowiedz #132 : Wrzesień 19, 2011, 21:18:32 »

                                                    Papieskie encykliki na smartfonie

pb (KAI/"La Croix") / ju. | EKAI | 10 Czerwiec 2011 | Komentarze (4)

Encykliki bÂł. Jana PawÂła II i Benedykta XVI, a takÂże adhortacje apostolskie obecnego papieÂża sÂą juÂż dostĂŞpne w formacie cyfrowym.

Fot. Getty Images/FPM
Dostosowane sÂą do lektury na telefonach komĂłrkowych, smartfonach, tabletach itp. ZawierajÂą interaktywny spis treÂści i wyszukiwarkĂŞ uÂłatwiajÂące obsÂługĂŞ. Teksty moÂżna samemu podkreÂślaĂŚ i opatrywaĂŚ notatkami.

- Chcemy dotrzeĂŚ do ludzi, ktĂłrzy pragnÂą mieĂŚ te teksty caÂły czas do dyspozycji i korzystaĂŚ z nich takÂże wtedy, gdy nie sÂą pod³¹czone do internetu – wyjaÂśnia Julien Gracia, odpowiedzialny za produkty cyfrowe w wydawnictwie Fleurus-Mame. Zapewnia, Âże od 1 maja, gdy tĂŞ ofertĂŞ wprowadzono do sklepĂłw, sprzedaje siĂŞ ona dobrze, choĂŚ jeszcze za wczeÂśnie na podawanie dokÂładnych liczb.

Ksi¹¿ki cyfrowe z papieskimi dokumentami s¹ dostêpne zarówno pojedynczo, jaki i w pakiecie. Np. 14 encyklik b³. Jana Paw³a II mo¿na kupiÌ za 14,99 euro. Ich wspó³wydawcami s¹: Bayard, Cerf i Fleurus-Mame. Mo¿na je nabyÌ w internetowym sklepie Apple, a tak¿e w tradycyjnych ksiêgarniach.
.......................................................

                                                                      Pierwsza chrystoteka w ÂŁodzi

lg / pm | EKAI | 19 WrzesieĂą 2011 | Komentarze (0)

Sto osĂłb wziĂŞÂło udziaÂł 17 wrzeÂśnia w „chrystotece” czyli dyskotece ewangelizacyjnej w ÂŁodzi. Jej uczestnicy uczcili w ten sposĂłb patrona mÂłodzieÂży - Âśw. StanisÂława KostkĂŞ.
Najpierw byÂła msza ÂświĂŞta w koÂściele Matki Boskiej Fatimskiej przy ul. KiliĂąskiego. - Chcemy przez modlitwĂŞ i zabawĂŞ zamanifestowaĂŚ wolnoœÌ i radoœÌ, ktĂłrÂą daje mam Jezus. Coraz wiĂŞcej mÂłodzieÂży szuka takiej formy zabawy” - tÂłumaczy ks. MichaÂł Misiak sens imprezy.

Do³¹cz do nas na Facebooku

Po liturgii m³odzie¿ ustawi³a siê w szpaler i krokiem poloneza przesz³a do pobliskiego centrum rozrywki. Tam królowa³a ju¿ muzyka nieco mniej klasyczna, g³ównie latynoska. - Po doœwiadczeniach z dyskotekami ewangelizacyjnymi unikamy du¿ych klubów, w których na co dzieù serwowany jest alkohol. Unikamy te¿ muzyki klubowej i techno. Chcemy zapraszaÌ m³odzie¿ na zabawy, ale nie wskazywaÌ drogi pe³nej zagro¿eù - mówi ks. Misiak.

MÂłodzieÂż taĂączyÂła, ale w tym samym czasie mogÂła skorzystaĂŚ z rozmowy z kapÂłanem. - To byÂła piĂŞkna dyskoteka, ludzie bardzo dobrze siĂŞ bawili. BĂŞdziemy organizowaĂŚ takie spotkania regularnie - ocenia ks. Misiak.

Niestety, nie uda³o siê zdobyÌ funduszy na akcjê ewangelizacyjn¹ w ³ódzkich poprawczakach i aresztach. - Zebraliœmy za ma³o pieniêdzy, bo sporo uczestników zaprosiliœmy nie ¿¹daj¹c pieniêdzy za wstêp - t³umaczy kap³an. Dyskoteka zakoùczy³a siê o pó³nocy.

http://religia.onet.pl/kraj,19/pierwsza-chrystoteka-w-lodzi,5244.html
.............................................................

                                                             BIBLIA w rodzinie i dla rodziny

Abp Marian Go³êbiewski

Biblia jest ksiêg¹ rodziny i dla rodziny. Mówi do wszystkich pokoleù i o wszystkich tworz¹cych rodzinê, mówi o doœwiadczeniach ludzi, których historia spleciona jest z Bogiem, ale przede wszystkim pozwala odkryÌ mi³oœÌ Boga, który rodzinê ustanowi³ i pob³ogos³awi³

Henri Daniel-Rops mĂłwiÂł o Biblii: „Jest to ksiĂŞga jedyna w swoim rodzaju. KsiĂŞga niewyczerpana, w ktĂłrej powiedziano wszystko o Bogu i wszystko o czÂłowieku. Oto Biblia – KsiĂŞga nad ksiĂŞgami, KsiĂŞga czÂłowieka i KsiĂŞga Boga”. Do tego wyznania znakomitego biblisty moÂżna by do³¹czyĂŚ stwierdzenie: Biblia jest ksiĂŞgÂą rodziny i dla rodziny. MĂłwi do wszystkich pokoleĂą i o wszystkich tworzÂących rodzinĂŞ, mĂłwi o doÂświadczeniach ludzi, ktĂłrych historia spleciona jest z Bogiem, ale przede wszystkim pozwala odkryĂŚ miÂłoœÌ Boga, ktĂłry rodzinĂŞ ustanowiÂł i pobÂłogosÂławiÂł.

Biblia – rodzina

Najpierw kilka s³ów na temat tego, co Biblia mĂłwi o rodzinie. JuÂż na pierwszych stronicach KsiĂŞgi Rodzaju kreÂśli ideaÂł ma³¿eĂąstwa monogamicznego. Dalej ukazuje rodzinĂŞ izraelskÂą, ktĂłra ma charakter patriarchalny. WÂłaÂściwym terminem na okreÂślenie rodziny jest wyraÂżenie „dom ojcowski” (Rdz 24,38; 46,31). Genealogie sporzÂądzane sÂą wedÂług linii ojca (KpÂł 25,44). M¹¿ jest gÂłowÂą rodziny i Âżony. Rodzina skÂłada siĂŞ z tych, ktĂłrych ³¹czy wspĂłlnota krwi i wspĂłlnota zamieszkania.
Wymiar spo³eczny rodziny wyra¿a siê równie¿ w p³aszczyŸnie religijnej (Wj 12,3; 1 Sm 1,3). Liczne potomstwo w Starym Testamencie by³o znakiem b³ogos³awieùstwa Bo¿ego. W Nowym Testamencie domy-rodziny sta³y siê centrami ¿ycia chrzeœcijaùskiego. Chrzeœcijanie s¹ wspó³mieszkaùcami Boga, nale¿¹ do Jego rodziny. Królestwo Bo¿e ma prawo pierwszeùstwa w stosunku do w³asnej rodziny (Mk 6,4; Mt 10,37; £k 14,26). Chrystus broni nierozerwalnoœci ma³¿eùstwa. Œw. Pawe³ porównuje mi³oœÌ ma³¿onków do mi³oœci Chrystusa wzglêdem Koœcio³a. Najwspanialsz¹ rodzin¹ przedstawion¹ na kartach Ewangelii jest, oczywiœcie, Rodzina z Nazaretu.

Biblia – dziecko – mÂłodzieÂż

Biblia mówi o dziecku i do dziecka. Sam Jezus stawia dziecko za wzór dla tych, którzy chcieliby wejœÌ do królestwa Bo¿ego. Czyni tak zapewne ze wzglêdu na naturaln¹ spontanicznoœÌ dzieci, ich otwartoœÌ i zaufanie, jakim darz¹ rodziców. Samym zaœ dzieciom nakazuje przede wszystkim szacunek wobec rodziców. Taka postawa bêdzie utrwalaÌ siê przez ca³e ich ¿ycie, równie¿ doros³e, i bêdzie uczyÌ w³aœciwego odniesienia do wszystkich ludzi. Biblia przeznaczona jest dla ludzi m³odych. M³odoœÌ jest szczególnie intensywnie prze¿ywanym okresem ¿ycia. To czas wielkich odkryÌ, czas kszta³towania siê charakteru i dokonywania ¿yciowych wyborów. Jak¿e istotne jest, by wyborów tych dokonywaÌ na modlitwie z Bibli¹ w rêku.
MÂłodzi odkrywajÂą nade wszystko dar miÂłoÂści. Istotne jest, by przez kontakt z Pismem ÂŚwiĂŞtym odkryli ÂźrĂłdÂło miÂłoÂści – samego Boga, ktĂłry „Syna swego Jednorodzonego daÂł, aby kaÂżdy, kto w Niego wierzy, nie zgin¹³, ale miaÂł Âżycie wieczne” (J 3,16). Wyostrzona obserwacja i nadmierny czasem krytycyzm wieku mÂłodzieĂączego mogÂą byĂŚ moderowane przez zetkniĂŞcie siĂŞ z biblijnÂą mÂądroÂściÂą. Nie ogranicza siĂŞ ona przecieÂż do wiedzy, ale jest praktycznÂą zdolnoÂściÂą przeÂżywania Âżycia w godnoÂści, na drogach, ktĂłre wyznacza sam BĂłg.
Prowadzone niedawno ankiety w liceach ogĂłlnoksztaÂłcÂących wykazaÂły, Âże jeÂżeli mÂłodzieÂż siĂŞga po BibliĂŞ, to po to, by uzyskaĂŚ motywacjĂŞ dla wiary. Wiara doznaje umocnienia przez lekturĂŞ Biblii, wiĂŞcej, niekiedy staje siĂŞ ÂświatÂłem, ktĂłrego mÂłodzi poszukujÂą. SpeÂłnia siĂŞ w nich sÂłowo psalmisty: „Twoje sÂłowo jest pochodniÂą dla stĂłp moich, Panie, i ÂświatÂłem na mojej ÂścieÂżce” (por. Ps 119,105). WÂłaÂśnie w mÂłodzieĂączej lekturze Pisma ÂŚwiĂŞtego wytwarza siĂŞ nawyk, by traktowaĂŚ jÂą nie jako spotkanie z ksi¹¿kÂą, ale jako spotkanie z samym Bogiem. Przez lekturĂŞ rozpoczyna siĂŞ dialog, a jest to dialog modlitewny.
Obecne w sercu kaÂżdego mÂłodego mĂŞÂżczyzny i mÂłodej dziewczyny pragnienie sensu w dialogu tym znajduje zaspokojenie. A poza tym nie wolno zapominaĂŚ, jak wiele rad autorzy natchnieni przekazali wÂłaÂśnie mÂłodym! Chrystus uczy bogatego mÂłodzieĂąca ewangelicznego radykalizmu, zalecajÂąc mu rozdanie majÂątku ubogim, a Âśw. PaweÂł wypowie ÂżywioÂłowe wyznanie: „Dla mnie bowiem ÂżyĂŚ – to Chrystus” (Flp 1,21). WÂłaÂśnie w tak radykalnych postawach mÂłodzi odnajdujÂą siebie. RĂłwnieÂż dziewczĂŞta znajdÂą w Biblii wezwania do praktykowania cnĂłt roztropnoÂści, skromnoÂści, cichoÂści czy czystoÂści. Wskazanie na MatkĂŞ Chrystusa, ktĂłra przecieÂż poczĂŞÂła Syna BoÂżego, majÂąc kilkanaÂście lat, moÂże staĂŚ siĂŞ niezwykÂłym doÂświadczeniem w Âżyciu dziewczÂąt szukajÂących g³êbokiej relacji z Bogiem i wÂłaÂściwych odniesieĂą do ludzi.

Biblia – czÂłowiek dorosÂły

A ludzie doroÂśli, uksztaÂłtowani? Co oni mogÂą zyskaĂŚ przez siĂŞgniĂŞcie po Pismo ÂŚwiĂŞte? Przede wszystkim uczÂą siĂŞ ksztaÂłtowaĂŚ i wÂłaÂściwie wykorzystywaĂŚ dar miÂłoÂści i wolnoÂści. Zazwyczaj ich Âżycie jest juÂż w duÂżej mierze usystematyzowane, majÂą swoje obowiÂązki, znajÂą zadania, pracujÂą, dbajÂą o rodziny. Pog³êbiona i refleksyjna lektura Biblii w Âżyciu czÂłowieka dorosÂłego uczy odpowiedzialnoÂści. WÂłaÂśnie dobrze pojĂŞta odpowiedzialnoœÌ, za siebie i za innych, odpowiedzialnoœÌ z³¹czona ze stawianiem wymagaĂą – najpierw sobie, a potem osobom, ktĂłre kochajÂą lub z ktĂłrymi zwiÂązani sÂą przez Âżyciowe sytuacje – jest wÂłaÂściwym czynnikiem ksztaÂłtujÂącym wybory czÂłowieka dojrzaÂłego. PrzeÂżywany kontakt z Bogiem podczas lektury Pisma ÂŚwiĂŞtego pog³êbia siĂŞ i utrwala. Biblia moÂże siĂŞ staĂŚ takÂże przedmiotem g³êbokiej refleksji w Âżyciu ludzi w podeszÂłym wieku. MogÂą oni patrzeĂŚ na minione doÂświadczenia swego Âżycia przez pryzmat s³ów natchnionych i zyskanÂą w ten sposĂłb mÂądroœÌ przekazywaĂŚ mÂłodszym.

Biblijny kwadrans

Tak wiĂŞc Biblia jest ksiĂŞgÂą rodziny i powinna byĂŚ czytana w rodzinie. Niezwykle cenna jest praktyka tzw. biblijnego kwadransa w rodzinie. Chodzi o wspĂłlnÂą lekturĂŞ Pisma ÂŚwiĂŞtego. W sobotni czy niedzielny wieczĂłr moÂżna na kilkanaÂście minut wy³¹czyĂŚ telewizor, by w skupieniu oddaĂŚ siĂŞ gÂłoÂśnej lekturze fragmentĂłw Biblii. Jeden z czÂłonkĂłw rodziny czyta wĂłwczas dla wszystkich pozostaÂłych, ktĂłrzy w zamyÂśleniu pochylajÂą gÂłowy, by chÂłon¹Ì sÂłowo BoÂże. ChoĂŚ chodzi tu przede wszystkim o odkrycie niezwykÂłej wartoÂści sÂłowa BoÂżego, nie moÂżna nie wspomnieĂŚ o integrujÂącej roli takiej praktyki dla caÂłej rodziny. Zazwyczaj wybiera siĂŞ jeden z dwĂłch sposobĂłw czytania. Jest to albo lektura ciÂągÂła, gdy czyta siĂŞ wybranÂą ksiĂŞgĂŞ od poczÂątku do koĂąca, albo tzw. lektura liturgiczna. W pierwszym przypadku dobrze jest rozpocz¹Ì od ksiÂąg Âłatwiejszych i bliÂższych nam mentalnoÂściowo – od Ewangelii, DziejĂłw Apostolskich czy ListĂłw PawÂłowych, a dopiero póŸniej przejœÌ do ksiÂąg trudniejszych, zwÂłaszcza Starego Testamentu. Drugi sposĂłb wymaga znajomoÂści czytaĂą liturgicznych przeznaczonych na dany dzieĂą. DziÂś moÂżna je Âłatwo odnaleŸÌ w katolickiej prasie (w „Niedzieli” – na stronach „Dodatku Liturgicznego”), na stronach internetowych czy w ró¿nego rodzaju agendach i kalendarzach liturgicznych. Warto pomyÂśleĂŚ o tym, by przywrĂłciĂŚ naszym rodzinom wspomniany juÂż zwyczaj praktykowania kwadransa biblijnego. Jest to przecieÂż jedna z drĂłg odrodzenia miÂłoÂści i wzajemnego zaufania w naszych domach, droga zbliÂżenia siĂŞ nie tylko do Boga, ale takÂże do siebie nawzajem.
RacjĂŞ miaÂł niegdyÂś Tertulian, gdy pisaÂł: „Pismo ÂŚwiĂŞte powinno nam podaĂŚ nie tylko znajomoœÌ tajemnic, lecz rĂłwnieÂż wpÂływaĂŚ na obyczaje i Âżycie czytelnikĂłw, (…) aby ci, co interesujÂą siĂŞ Pismem ÂŚwiĂŞtym, znaleÂźli pouczenie nie tylko o tym, co siĂŞ z kimÂś staÂło lub co on zrobiÂł, lecz takÂże o tym, jak oni sami majÂą postĂŞpowaĂŚ. W nim znajdujemy zasady postĂŞpowania i Âżywoty bÂłogosÂławionych, przekazane nam na piÂśmie jako tchnÂące Âżyciem wzory sposobu Âżycia po BoÂżemu”.
MĂłwi siĂŞ, Âże Âśw. Augustyn tuÂż przed zbliÂżajÂącÂą siĂŞ ÂśmierciÂą poprosiÂł kogoÂś z najbliÂższego otoczenia, aby przed oczyma zawiesiÂł mu teksty wybranych psalmĂłw. RecytujÂąc te ÂświĂŞte teksty, odszedÂł do Pana, o ktĂłrym mu one przez caÂłe Âżycie chrzeÂścijaĂąskie mĂłwiÂły. Lektura Pisma ÂŚwiĂŞtego jest doskonaÂłym przygotowaniem do ostatecznego odejÂścia.

http://www.niedziela.pl/artykul_w_niedzieli.php?doc=nd200721&nr=12

=====================================================

ks. Henryk ZieliĂąski
Wszystko przez grzech

Grzechem pierworodnym mo¿na wyjaœniÌ prawie wszystko. Równie¿ stan mediów katolickich w Polsce. Bo ¿e nie jest najlepiej, chyba ka¿dy widzi. Napastowane przez lewaków, a nawet przez paru biskupów Radio Maryja gromadzi wed³ug oficjalnych badaù niespe³na 3 proc. ogó³u s³uchaczy. Jeœli dodaÌ do tego rozg³oœnie diecezjalne i nale¿¹ce do sieci Eurozet Radio Plus oraz kupione przez Zjednoczone Przedsiêbiorstwa Rozrywkowe radio VOX FM, to i tak s³uchalnoœÌ wszystkich razem nie przekracza 7 procent. Niewiele, bior¹c pod uwagê, ¿e ponad 90 proc. Polaków deklaruje swój katolicyzm!

Z katolickÂą telewizjÂą jest jeszcze gorzej. Nie wykorzystano pojawiajÂącej siĂŞ na poczÂątku lat 90. szansy na ogĂłlnopolskÂą czĂŞstotliwoœÌ naziemnÂą. PrĂłba uruchomienia Telewizji Familijnej na bazie koncesji dla franciszkaĂąskiej Telewizji NiepokalanĂłw juÂż dwa razy skoĂączyÂła siĂŞ katastrofÂą. Sami franciszkanie chĂŞtnie by pewnie wymazali dziÂś z kronik klasztornych przygodĂŞ z TelewizjÂą Puls, ktĂłrej sztandarowy program „GoÂło i wesoÂło” bynajmniej nie polega na promowaniu franciszkaĂąskiego ubĂłstwa. Niszowej zarĂłwno pod wzglĂŞdem zasiĂŞgu, jak i programu TVN Religia nie moÂżna nazywaĂŚ katolickÂą, a raczej religioznawczÂą. DziurĂŞ na rynku prĂłbuje ÂłataĂŚ toruĂąska TV Trwam, ale nie ma szansy docieraĂŚ do wszystkich zainteresowanych. Powszechnie dostĂŞpne sÂą dzisiaj jedynie katolickie okienka w Telewizji Polskiej, ostatnio zepchniĂŞte w wiĂŞkszoÂści na godziny przedpoÂłudniowe, kiedy dzieci i mÂłodzieÂż sÂą w szkole, a doroÂśli w pracy.

Niewiele lepiej jest z prasÂą katolickÂą. PiĂŞĂŚ liczÂących siĂŞ w Polsce tygodnikĂłw katolickich rozchodzi siĂŞ w okoÂło 350 tys. egzemplarzach ³¹cznie. To prawie trzykrotnie mniej niÂż jednorazowy nakÂład jednego z najpopularniejszych u nas magazynĂłw dla kobiet! Z dziennikiem jest jeszcze gorzej, bo identyfikujÂący siĂŞ z KoÂścioÂłem „Nasz Dziennik” to maleĂąka kropla w morzu prasy codziennej. Nie lepiej jest z internetem, z ktĂłrym KoÂśció³ wi¹¿e ostatnio wielkie nadzieje.

Winnych s³aboœci katolickich œrodków spo³ecznego przekazu mo¿na oczywiœcie szukaÌ wœród masonów, postkomunistów i innych si³ ciemnoœci. Ale czy nie bêdzie to odwracanie uwagi od w³asnych b³êdów i zaniedbaù? Nawet zarzut, ¿e reklamodawcy omijaj¹ katolickie media, te¿ w gruncie rzeczy nas obci¹¿a. Bo dlaczego w innych krajach, z USA na czele, reklama w katolickich mediach to wiarygodnoœÌ, presti¿ i skutecznoœÌ, a u nas odwa¿aj¹ siê na ni¹ tylko nieliczni?

Grzech pierworodny po stronie odbiorców sprawia, ¿e ³atwiej siêgaj¹ po z³o. Nawet praktykuj¹cy katolicy czêœciej kupuj¹ gazety epatuj¹ce sensacj¹, przemoc¹ lub seksem ni¿ te, które usi³uj¹ budziÌ ich sumienia! Widz¹c zwiastun programu katolickiego, zmieniaj¹ kana³, jak podczas emisji reklam. Zaledwie co dwudziesty s³ucha katolickiego radia, chocia¿ mo¿na wybieraÌ miêdzy ró¿nymi stacjami.

Po stronie twórców i decydentów mediów katolickich jednym z przejawów grzechu pierworodnego jest zapewne odwieczne napiêcie miedzy hierarchi¹ i charyzmatem w Koœciele. Dzisiejsza podejrzliwoœÌ niektórych hierachów wobec oddolnych inicjatyw medialnych, których przyk³adem jedynie s¹ media o. Tadeusza Rydzyka, nie jest niczym nowym wobec trudnoœci, z którymi zmaga³ siê w swoim czasie œw. Maksymilian czy b³. ks. K³opotowski. Dobre media zawsze tworz¹ ludzie z charyzmatem. A charyzmatyk jest wyzwaniem: szans¹ albo utrapieniem.

Do sukcesu katolickich mediĂłw bardziej niÂż pieniĂŞdzy potrzeba, moim zdaniem, nawrĂłcenia ich odbiorcĂłw, twĂłrcĂłw i decydentĂłw.

http://www.opoka.org.pl/biblioteka/P/PR/idziemy201138_wstepniak.html
.............................................................

Przed nami Rok Ks. Piotra Skargi


Abp Józef Michalik obj¹³ patronatem wydarzenia zwi¹zane z Rokiem Ks. Piotra Skargi. Sejm przyj¹³ w pi¹tek uchwa³ê o ustanowieniu roku 2012 Rokiem Janusza Korczaka, Józefa Ignacego Kraszewskiego i ks. Piotra Skargi.

„ChĂŞtnie obejmĂŞ honorowym patronatem wydarzenia zwiÂązane z Rokiem Ks. Piotra Skargi, gdyÂż ufam, Âże bĂŞdÂą one dobrÂą okazjÂą zarĂłwno do przypomnienia postaci wielkiego kapÂłana i zakonnika kochajÂącego czÂłowieka i KoÂśció³, jak i uczenia stylu przejrzystoÂści i odwagi w obronie praw BoÂżych" - napisaÂł przewodniczÂący Episkopatu abp JĂłzef Michalik w liÂście do o. Tomasza Kota, przeÂłoÂżonego prowincji wielkopolsko-mazowieckiej Towarzystwa Jezusowego.

W przyszÂłym roku minie 400 lat od Âśmierci ks. Piotra Skargi. ByÂł on kaznodziejÂą Zygmunta III Wazy, rektorem Kolegium JezuitĂłw w Wilnie, pierwszym rektorem Uniwersytetu WileĂąskiego, zaÂłoÂżycielem kolegiĂłw jezuickich w PoÂłocku, Rydze i Dorpacie. W Krakowie zainicjowaÂł dziaÂłalnoœÌ charytatywnÂą kilku instytucji (Bank PoboÂżny, Arcybractwo MiÂłosierdzia, Komora Potrzebnych). ByÂł autorem wielu ksi¹¿ek, w tym czytanych do dziÂś „ÂŻywotĂłw ÂświĂŞtych", i kazaĂą, z czego najbardziej znane sÂą „Kazania sejmowe". Ks. Skarga zmarÂł 27 wrzeÂśnia 1612 r. w Krakowie i zostaÂł pochowany w tamtejszym koÂściele Âśw. Piotra i PawÂła.

W uchwale dotyczÂącej ustanowienia Roku Ks. Piotra Skargi napisano: „ZapisaÂł siĂŞ na kartach historii jako czoÂłowy polski przedstawiciel kontrreformacji, filantrop oraz ten, ktĂłry w trosce o ojczyznĂŞ miaÂł odwagĂŞ nazwaĂŚ po imieniu najwiĂŞksze polskie przywary. NawoÂływaÂł do zmian postaw rzÂądzÂących, do reform, by nie doprowadziĂŚ Rzeczypospolitej do upadku". PrzyjĂŞtÂą 16 wrzeÂśnia 2011 r. uchwa³ê przygotowaÂła sejmowa Komisja Kultury i ÂŚrodkĂłw Przekazu.

http://jmichalik.episkopat.pl/wydarzenia/3963.1,Przed_nami_Rok_Ks_Piotra_Skargi.html
............................................................
O rodzinie

KaÂżdy czÂłowiek ma prawo do rodziny dobrej, zdrowej, gdzie czuje siĂŞ bezpiecznie i dokÂąd chĂŞtnie wraca, aby regenerowaĂŚ siÂły do realizowania swych zadaĂą.

Pierwszym warunkiem, który umo¿liwia rodzinie spe³nienie swoich zadaù, jest jej sta³oœÌ. Bez mocnej jednoœci i sta³oœci ma³¿onków, zabraknie poczucia bezpieczeùstwa im samym i ich dzieciom. [...] Nienaruszalne poczucie sta³oœci naszych zasad jest nie tylko gwarancj¹ porz¹dku miêdzy ludŸmi, ale i wprowadza cz³owieka w œwiat transcendencji, w nadprzyrodzonoœÌ Boga, który jest sta³y, niezmienny.


Drodzy Bracia i Siostry, ma³¿eùstwo to nie jest eksperyment, który przeprowadza siê na swoim sercu i na uczuciach swego wspó³ma³¿onka lub swego dziecka, przez rok czy dwa. [...] Œmierci¹ koùczy siê ka¿de nieuczciwe eksperymentowanie.

 

Wiara jest w stanie rozbiÌ fa³szywe i negatywne pogl¹dy na ma³¿eùstwo. Mi³oœÌ pomo¿e wype³niÌ zdrow¹, radosn¹ treœci¹ zwi¹zek ma³¿eùski, zbudowany na wiernoœci prawom Bo¿ym. Pamiêtajmy, ¿e w trudnych sytuacjach, s¹ tylko trudne rozwi¹zania. Przykazania Bo¿e s¹ niekiedy wymagaj¹ce, ale im twardszy grunt, na którym budujemy nasz dom, tym mocniejsza budowla [...]

 

Chcia³bym jeszcze skierowaÌ s³owo do tych wszystkich, którym ma³¿eùstwo siê nie uda³o. Wielu z nich ¿yje samotnie, zachowuj¹c wiernoœÌ danemu s³owu i wiernoœÌ Bo¿emu przykazaniu. Staj¹ siê w ten sposób cichymi œwiadkami Ewangelii. Ceùcie sobie tê drogê, bo jest ona pokornym wype³nieniem przykazaù Bo¿ych, jest drog¹ wiernoœci sumieniu i doprowadzi nas do zbawienia.

 

S¹ te¿ ludzie, [...] którzy po nieudanym ma³¿eùstwie zwi¹zali siê z innym cz³owiekiem, a dziœ, mimo odczuwanego niepokoju sumienia, nie maj¹ doœÌ si³y albo te¿, ze wzglêdu na now¹ sytuacjê (wychowanie dzieci), nie widz¹ mo¿liwoœci natychmiastowego rozwi¹zania i trwaj¹ w zwi¹zku niesakramentalnym, nie mog¹c przystêpowaÌ do Komunii œwiêtej. Jak¿e czêsto bolej¹ nad tym stanem rzeczy! Ich duchowa rozterka i wewnêtrzne zmaganie niech stanie siê drog¹ do pog³êbienia wiary w mi³osierdzie Bo¿e.

Wspó³czujemy Wam szczerze, ale prosimy, waszym myœleniem i mow¹ nie zacierajcie ró¿nicy miêdzy Bo¿ym nakazem i ludzk¹ s³aboœci¹. Raczej Wasz wewnêtrzny ból niech bêdzie potwierdzeniem wartoœci sumienia, które szuka prawdy i strze¿e jej nawet wbrew sobie. Zachowajcie wiarê i tym gorêcej i czêsto módlcie siê wspólnie w waszym nowym krêgu rodzinnym o pomoc Bo¿¹. A przyjdzie czas, ¿e mi³osierdzie Bo¿e i w waszym ¿yciu oka¿e siê wiêksze ni¿ nasze grzechy. S¹ sytuacje, ¿e b³êdy czy nieumiejêtnoœci ludzkie mo¿e naprawiÌ tylko Bóg. Cz³owiek powinien byÌ zawsze gotowy do wspó³pracy z Nim.

[Fragmenty listu pasterskiego Metropolity Przemyskiego na TydzieĂą MiÂłosierdzia z dnia 2 paÂździernika 1994 r. ]


Zob. teÂż: CaÂły dokument

http://jmichalik.episkopat.pl/dokumenty/3138.1,Wiara_i_milosc_pomoze_rodzinie.html


ScaliÂłem posty
Darek
« Ostatnia zmiana: Wrzesień 21, 2011, 10:33:12 wysłane przez Dariusz » Zapisane
Rafaela
Gość
« Odpowiedz #133 : Wrzesień 21, 2011, 09:26:25 »

ZamyÂśleni

O rodzinie

KaÂżdy czÂłowiek ma prawo do rodziny dobrej, zdrowej, gdzie czuje siĂŞ bezpiecznie i dokÂąd chĂŞtnie wraca, aby regenerowaĂŚ siÂły do realizowania swych zadaĂą.

OtwieraĂŚ siĂŞ na media

Trzeba siĂŞ dzisiaj bezwzglĂŞdnie otwieraĂŚ na media. To jest Âśrodek komunikacji, czyli kontaktu z drugim czÂłowiekiem.

MieĂŚ czas dla dziecka

Dziecko trzeba traktowaĂŚ jako czÂłowieka peÂłnego. Trzeba widzieĂŚ w nim partnera rozmowy.

WspĂłlnoty mÂłodzieÂżowe

Wydaje siĂŞ, Âże na mÂłodzieÂżowe poszukiwania „mistrzĂłw" i autorytetĂłw KoÂśció³ musi odpowiedzieĂŚ prĂłbÂą wprowadzenia w solidnÂą formacjĂŞ intelektualno-duchowÂą, ktĂłra zachĂŞci do siĂŞgania po uniwersalizm chrzeÂścijaĂąski.

SzkoÂła i wychowanie

Warto tak wychowywaĂŚ naszych synĂłw i cĂłrki, aby umiaÂły dzieliĂŚ siĂŞ swymi zdobyczami i swoim czasem z innymi. To oni bowiem tworzÂą wizerunek Polaka i polskiej rodziny na dzisiejsze czasy.

U Matki BoÂżej

Nasza pobo¿noœÌ, nasza modlitwa, nasza obecnoœÌ przed Matk¹ Bo¿¹ jest czêœci¹ naszej wiary.

O mÂłodych

Nie moÂżna przeoczyĂŚ faktu, iÂż tysiÂące mÂłodzieÂży gromadzi siĂŞ na modlitewnych spotkaniach braci z Taizè (...) i z entuzjazmem wypeÂłnia place na zaproszenie Jana PawÂła II.

WstÂąpiĂŚ do szkoÂły Maryi

Tak jak nasz lud, kochamy Maryjê, kochamy Matkê Pana, bo wiemy, ¿e najlepsza droga pog³êbienia naszej wiary, to wst¹pienie do szko³y maryjnej, to ta duchowa i fizyczna pielgrzymka przed Jej obraz.

ÂŻyciodajne ÂźrĂłdÂła
Czas na refleksjĂŞ i modlitwĂŞ pomoÂże ludziom zatrzymaĂŚ siĂŞ i pomoÂże ÂżyĂŚ piĂŞkniej i radoÂśniej takÂże na co dzieĂą.

Pielgrzymka szko³¹ wiary
Pielgrzymka to wielka szkoÂła charakteru, wielka szkoÂła czÂłowieczeĂąstwa...


W intencji trzeÂźwoÂści

 Warto i trzeba podj¹Ì wysiÂłek Âżycia w trzeÂźwoÂści, pochwaÂły dla nowych zwyczajĂłw bezalkoholowych, radosnej zabawy, goÂścinnoÂści bez wĂłdki, trzeÂźwego wesela.

Na wakacje

PamiĂŞtajmy, Âże okres wakacji nie zwalnia nas, ani naszych dzieci, ani naszych goÂści od obowiÂązkĂłw sumienia, od niedzielnej Mszy ÂświĂŞtej, od przykazania szacunku dla starszych i  rodzicĂłw, od obowiÂązku zachowania czystoÂści i wszystkich piĂŞknych BoÂżych przykazaĂą.

ÂŻycie jest ÂświĂŞte

NajwiĂŞkszym orĂŞdownikiem prawdy o obronie Âżycia jest Chrystus, przypominajÂący o obowiÂązku zachowania wszystkich BoÂżych PrzykazaĂą.

O Komunii ÂŚwiĂŞtej

Ci wszyscy, ktĂłrzy nie mogÂą przystĂŞpowaĂŚ do sakramentalnej Komunii Âśw., niech siĂŞ czujÂą w jednoÂści KoÂścioÂła, niech kontaktujÂą siĂŞ z Chrystusem przez komuniĂŞ pragnienia, komuniĂŞ duchowej tĂŞsknoty...

Nauka KoÂścioÂła jest wymagajÂąca

PrzestaĂąmy wreszcie baĂŚ siĂŞ byĂŚ dobrzy i uczciwi! PrzestaĂąmy wstydziĂŚ siĂŞ naszej wiary i naszego chrztu. Zacznijmy mĂłwiĂŚ i dziaÂłaĂŚ zgodnie z naukÂą Ewangelii i krzyÂża.

Duchu ÂŚwiĂŞty przyjdÂź!

Wielk¹ g³êbiê Bo¿ej wszechmocy odkrywam w codziennej modlitwie do Ducha Œwiêtego, którego Jezus wys³u¿y³ i da³ Koœcio³owi, czyli nam, s³abym ludziom.

Triumf pokory

WielkoœÌ Ksiêdza Jerzego p³ynie z tego, ¿e to by³ cz³owiek prostej, ¿ywej wiary, ¿e to by³ cz³owiek, który ¿y³ nauk¹ kard. Stefana Wyszyùskiego i Jana Paw³a II - nauk¹ Koœcio³a.

O poboÂżnoÂści Maryjnej

Pobo¿noœÌ Maryi jest w Koœciele nieustannie bardzo wa¿na i twórcza. Ze szko³y Maryjnej duchowoœci wyszli wszyscy œwiêci. Tak¿e œwiêci naszych czasów.

Na DzieĂą Matki

Bez matki nie da siĂŞ odrodziĂŚ oblicza rodziny. Bez polskich matek nie da siĂŞ odrodziĂŚ Polski - duchowo, moralnie, spoÂłecznie ...



O powoÂłaniu kapÂłaĂąskim

Nie ma na Âświecie misji piĂŞkniejszej i godniejszej jak posÂługiwanie w BoÂżym imieniu ...

http://jmichalik.episkopat.pl/varia/zamyslenia/3743.1,Swieto_Milodzierdzia_Bozego.html
................................
                                                               WiĂŞÂźniĂłw nawiedzaĂŚ

Urszula Buglewicz

DziaÂłania duszpasterskie, jakimi objĂŞte sÂą osoby pozbawione wolnoÂści, znajdujÂą siĂŞ w obszarze dziaÂłaĂą penitencjarnych. Wprawdzie w Kodeksie karnym wykonawczym, ktĂłry stanowi podstawowy dokument regulujÂący status wiĂŞÂźniĂłw w zakÂładach karnych i aresztach Âśledczych, nie mĂłwi siĂŞ wprost o oddziaÂływaniu religijnym, ale art. 38 mĂłwi o wspó³dziaÂłaniu ze spoÂłeczeĂąstwem w procesie readaptacji skazanych. Na pierwszym miejscu wymienia siĂŞ KoÂścioÂły i zwiÂązki wyznaniowe. Obecnie w Polsce jest ok. 230 ksiĂŞÂży i zakonnikĂłw, ktĂłrzy peÂłniÂą posÂługĂŞ kapelanĂłw wiĂŞziennych. Ich pracĂŞ wspomaga rzesza ludzi dobrej woli, modlÂąc siĂŞ i podejmujÂąc konkretne dziaÂłania na rzecz osadzonych. Wielu z nich to czÂłonkowie „Bractwa WiĂŞziennego”.

Najlepszy przewodnik

– Do wiĂŞzienia przychodzÂą osoby wyalienowane i wyjaÂłowione religijnie. Nie ma wiĂŞc dla nich lepszego przewodnika niÂż kapÂłan – mĂłwi w wywiadzie dla „Niedzieli” pÂłk Jerzy NikoÂłajew, dyrektor OkrĂŞgowego Inspektoratu SÂłuÂżby WiĂŞziennej w Lublinie. Jego zdaniem, problemem ludzi, ktĂłrzy trafiajÂą do wiĂŞzienia, jest ich maÂła wiara. – Do kapelanĂłw zwracajÂą siĂŞ osoby, ktĂłre Boga w swoim Âżyciu tak naprawdĂŞ nigdy nie odnalazÂły. ÂŚrodowiska, z ktĂłrych pochodzÂą, czĂŞsto sÂą tak zaniedbane pod wzglĂŞdem duchowym i uczuciowym, ÂżyjÂą w odrzuceniu wszelkich spoÂłecznych zasad i norm, Âże dopiero pobyt w wiĂŞzieniu skÂłania ich do g³êbszej refleksji – wyjaÂśnia. – Im prĂŞdzej ksiÂądz dotrze do wiĂŞÂźnia, tym wiĂŞksza szansa, Âże czas tu spĂŞdzony bĂŞdzie spoÂżytkowany godnie.
Przemiany ustrojowe, jakie dokonaÂły siĂŞ w Polsce po 1989 r., sprawiÂły, Âże wiĂŞzienia przestaÂły byĂŚ instytucjÂą zamkniĂŞtÂą. – KiedyÂś nikt nie miaÂł prawa wejœÌ do wiĂŞzienia, a Âżycie za kratami miaÂło swĂłj wÂłasny, zamkniĂŞty rytm – mĂłwi ks. MirosÂław Flak, kapelan Aresztu ÂŚledczego w Lublinie i archidiecezjalny referent ds. duszpasterstwa w zakÂładach karnych i aresztach Âśledczych. – Pierwsze przeobraÂżenia dokonaÂły siĂŞ w czasie stanu wojennego, gdy wÂśrĂłd osadzonych byÂło wielu wiĂŞÂźniĂłw politycznych, ktĂłrzy domagali siĂŞ obecnoÂści kapÂłana. Po zmianach ustrojowych nastaÂł czas wielkich akcji. WiĂŞzienia odwiedzali nie tylko kapÂłani ró¿nych wyznaĂą, ale takÂże aktorzy i piosenkarze, ktĂłrzy przez swoje wystĂŞpy artystyczne prowadzili resocjalizacjĂŞ.
Praca kapelanĂłw nie ma znamion akcyjnoÂści, ale jest pracÂą sta³¹, nakierowanÂą na przemianĂŞ i nawrĂłcenie konkretnej osoby, ktĂłra w swoim Âżyciu pogubiÂła siĂŞ, a przebywajÂąc za kratami, ponosi karĂŞ za swoje czyny. O pomoc osĂłb Âświeckich w pracy z wiĂŞÂźniami zwrĂłciÂł siĂŞ Naczelny Kapelan WiĂŞziennictwa RP ks. Jan Sikorski, ktĂłrego najbliÂższÂą wspó³pracownicÂą byÂła Janina (Nina) Szweycer-GrupiĂąska (1914-94), wspó³zaÂłoÂżycielka i pierwszy prezes „Bractwa WiĂŞziennego”.

Gotowi nieœÌ pomoc

– W codziennej pracy pomagajÂą nam czÂłonkowie „Bractwa WiĂŞziennego”, ktĂłre swojÂą g³ównÂą siedzibĂŞ ma w Warszawie, ale oddziaÂły terenowe znajdujÂą siĂŞ w wielu miastach Polski – mĂłwi ks. Flak. – MogÂą do niego naleÂżeĂŚ odpowiednio przygotowani wierni. SpecyfikÂą lubelskiego Âśrodowiska jest duÂży udziaÂł studentĂłw w pracy wolontariackiej. Zasadniczo kaÂżda osoba, ktĂłra chce odpowiedzieĂŚ na wezwanie Chrystusa: „ByÂłem w wiĂŞzieniu, a przyszliÂście do Mnie” (Mt 25, 36), moÂże w szeregach Bractwa odnaleŸÌ miejsce dla siebie.
G³ównym celem dziaÂłalnoÂści „Bractwa WiĂŞziennego” jest niesienie osadzonym szeroko rozumianej pomocy ewangelicznej, terapeutycznej i socjalnej. W tej Âżmudnej pracy mogÂą odnaleŸÌ siĂŞ m.in. osoby uformowane duchowo w ró¿nych wspĂłlnotach i grupach modlitewnych, wprowadzone do pracy wolontariackiej przez kapelana danego zakÂładu karnego. Dla chĂŞtnych organizowane sÂą specjalne szkolenia, na ktĂłrych omawiane sÂą sprawy zwiÂązane m.in. z regulaminem i bezpieczeĂąstwem. – Kapelan odpowiada za duchowe przygotowanie kandydata, zaÂś sÂłuÂżby wiĂŞzienne i dziaÂł ochrony zajmujÂą siĂŞ wprowadzeniem procedur zwiÂązanych z wymogami bezpieczeĂąstwa – wyjaÂśnia ksiÂądz kapelan.
– Ci ludzie potrzebujÂą zwykÂłej rozmowy – mĂłwi Paulina KamiĂąska, studentka V roku psychologii na KUL-u, ktĂłra przygotowuje siĂŞ do pracy psychologa wiĂŞziennego. – Osadzeni potrzebujÂą kontaktĂłw miĂŞdzy sobÂą, ale takÂże z osobami z zewnÂątrz, ktĂłre po prostu zechcÂą ich wysÂłuchaĂŚ. Bo trafiajÂąc do wiĂŞzienia, zawsze traci siĂŞ grunt pod nogami. – Zdarza siĂŞ, Âże w wiĂŞzieniach sÂą i tacy, ktĂłrzy sÂą przestĂŞpcami z wyboru, jednak w naszej pracy nigdy nie patrzymy na „masĂŞ”, ale staramy siĂŞ dostrzec konkretnego czÂłowieka – wyjaÂśnia ks. Flak.

W wiĂŞÂźniu dostrzec czÂłowieka

G³ównym obszarem dziaÂłaĂą kapelana jest sprawowanie sakramentĂłw: celebracja Mszy Âśw., sÂłuchanie spowiedzi, przygotowanie osadzonych do przyjĂŞcia sakramentu bierzmowania, a takÂże gÂłoszenie sÂłowa BoÂżego. – WiĂŞÂźniowie najbardziej potrzebujÂą indywidualnych rozmĂłw. Wiele z nich koĂączy siĂŞ katechezÂą, przystÂąpieniem do sakramentu pokuty, a w konsekwencji nawrĂłceniem – ocenia kapelan. – RozmawialiÂśmy z 18-letniÂą dziewczynÂą, ktĂłra opowiedziaÂła swojÂą okrutnÂą historiĂŞ. Od dziecka widziaÂła tylko przemoc i w konsekwencji sama staÂła siĂŞ wspó³sprawcÂą przemocy. ChciaÂła komuÂś o tym opowiedzieĂŚ, wyÂżaliĂŚ siĂŞ – opowiada Paulina, majÂąc przy tym mnĂłstwo pomys³ów, jak moÂżna realnie pomĂłc tej dziewczynie i innym osadzonym. PodstawÂą takich dziaÂłaĂą jest odpowiednie „widzenie” czÂłowieka. – KiedyÂś kapelan z IÂławy dzieliÂł siĂŞ swoim doÂświadczeniem, mĂłwiÂąc, Âże on w ogĂłle nie pyta osadzonych, za co sÂą skazani. Po prostu patrzy na czÂłowieka – mĂłwi ks. Flak.
WiĂŞÂźniowie zazwyczaj sÂą ludÂźmi przeklĂŞtymi przez spoÂłeczeĂąstwo, raz na zawsze ocenionymi negatywnie, wykluczonymi ze swoich rodzin i Âśrodowisk, pozbawionymi kontaktĂłw z najbliÂższymi. – IdÂąc do wiĂŞzienia, staram siĂŞ pamiĂŞtaĂŚ sÂłowa Jana PawÂła II, ktĂłry do wiĂŞÂźniĂłw w PÂłocku mĂłwiÂł, Âże sÂą osadzeni, ale nie potĂŞpieni, Âże zawsze majÂą moÂżliwoœÌ nawrĂłcenia – mĂłwi ksiÂądz kapelan. – Po 9 latach pracy widzĂŞ, Âże dla wielu osadzonych sam czyn przestĂŞpczy jest karÂą. SpotkaÂłem kiedyÂś kobietĂŞ, ktĂłra odbywaÂła karĂŞ za zabĂłjstwo. Jednak na poczÂątku dziwnie siĂŞ zachowywaÂła: byÂła grubiaĂąska, zdawaÂła siĂŞ w ogĂłle nie przejmowaĂŚ tym, co zrobiÂła, wypychaÂła z pamiĂŞci dokonanÂą zbrodniĂŞ. Dopiero po dÂłuÂższym czasie przyznaÂła siĂŞ przed sobÂą do popeÂłnienia zbrodni, zaczĂŞÂła ÂżaÂłowaĂŚ, a owocem przemiany byÂło m.in. przeproszenie rodziny.
Dla kapelanĂłw i wolontariuszy posÂługujÂących w wiĂŞzieniach kaÂżdy dzieĂą przynosi kolejne dowody na to, Âże „gdzie wzmĂłgÂł siĂŞ grzech, tam jeszcze obficiej rozlaÂła siĂŞ Âłaska”.
– Jestem przekonany, Âże wielu przestĂŞpcĂłw doÂświadcza g³êbokiej przemiany Âżycia. Dla wielu z nich wiĂŞzienie jest miejscem wybawienia, bo przerywa ÂłaĂącuch przestĂŞpstw, daje moÂżliwoœÌ zatrzymania siĂŞ i poprawy – zapewnia ks. MirosÂław. Dlatego tak waÂżne sÂą rozmowy indywidualne z wiĂŞÂźniami, w czasie ktĂłrych nie muszÂą oni chowaĂŚ siĂŞ za ró¿nymi maskami, udawaĂŚ przed wspó³wiĂŞÂźniami nieczuÂłych „twardzieli”. – My teÂż jesteÂśmy sÂłabi – mĂłwi ks. Flak. – Podczas pierwszej Mszy Âśw. sprawowanej w wiĂŞzieniu uÂświadomiÂłem sobie, Âże znajdujĂŞ siĂŞ w grupie ok. 30 przestĂŞpcĂłw i po prostu zacz¹³em siĂŞ baĂŚ. W czasie sprawowania Liturgii powiedziaÂłem do nich, Âże chyba nie skoĂączĂŞ tej Mszy Âśw., bo siĂŞ ich bojĂŞ. Oni zaczĂŞli siĂŞ ÂśmiaĂŚ, mĂłwiÂąc, Âże przecieÂż nic mi nie zrobiÂą. A ja, nawet o tym nie wiedzÂąc, przyznaniem siĂŞ do sÂłaboÂści „kupiÂłem ich”. Bo pokazaÂłem, Âże jestem taki sam jak oni, peÂłen lĂŞku. WiĂŞÂźniowie w wiĂŞkszoÂści tylko udajÂą, Âże sÂą twardzi.
Ze zrozumiaÂłych wzglĂŞdĂłw wielu ludzi boi siĂŞ przestĂŞpcĂłw, ale tylko niewielu dostrzega, Âże sÂą to sÂłabe, poranione osoby, oczekujÂące wsparcia. Bo kaÂżdy czÂłowiek potrzebuje kogoÂś, kto go wysÂłucha i zrozumie. – WiĂŞÂźniowie nie sÂą straszni. To przecieÂż zwykli ludzie. I wcale nie trzeba byĂŚ bohaterem, by siĂŞ z nimi spotkaĂŚ. Wystarczy odrobina chĂŞci i postawa, w ktĂłrej nie ma nic z poczucia wyÂższoÂści – zapewnia Paulina.

Miejsce dla kaÂżdego

– WchodzÂąc do wiĂŞzienia, najpierw widziaÂłem kraty, mury, cele, a teraz widzĂŞ tylko ludzi, ktĂłrzy przez mojÂą posÂługĂŞ doÂświadczajÂą Pana Boga. I coraz mocniej dostrzegam, Âże wÂłaÂśnie w tym miejscu „rozlewa siĂŞ Âłaska” – zapewnia ks. MirosÂław. Podobnie odczuwajÂą trzy ma³¿eĂąstwa z Drogi Neokatechumenalnej, ktĂłre od 9 lat sÂą czĂŞstymi goœÌmi w lubelskim areszcie. Za zgodÂą ordynariusza w wiĂŞzieniu powstaÂła bowiem wspĂłlnota, w ktĂłrej regularnie gÂłoszone sÂą katechezy. – Jest to wspĂłlnota specyficzna, bo charakteryzuje siĂŞ du¿¹ rotacjÂą siĂłstr i braci. Jedni wiĂŞÂźniowie wracajÂą do domĂłw, inni sÂą przenoszeni do nowych miejsc odosobnienia. NaszÂą wielkÂą radoÂściÂą sÂą ci, ktĂłrzy po wyjÂściu na wolnoœÌ kontynuujÂą swoje spotkanie z Bogiem w parafialnych wspĂłlnotach Drogi – opowiada ks. Flak. ZresztÂą, takim zakorzenionym w Drodze osobom Âłatwiej jest odnaleŸÌ swoje miejsce w odzyskanym Âżyciu. WspĂłlnota troszczy siĂŞ bowiem takÂże o to, by „syn marnotrawny” miaÂł gdzie mieszkaĂŚ i za co ÂżyĂŚ, aby nie miaÂł powodĂłw do powrotu na drogĂŞ przestĂŞpstwa.
– Czasem naprawdĂŞ nie potrzeba wiele, by odrzucony przez najbliÂższych czÂłowiek wrĂłciÂł do Âświata przestĂŞpczego. Jedynego, gdzie zawsze jest chĂŞtnie widziany – ubolewa kapelan. – Niestety, w Polsce sÂą tylko trzy domy (w GdaĂąsku, we WrocÂławiu i w Warszawie), gdzie wiĂŞÂźniowie mogÂą siĂŞ zatrzymaĂŚ po wyjÂściu na wolnoœÌ. A wielu z nich tak naprawdĂŞ nie ma dokÂąd wracaĂŚ.
KaÂżda pomoc jest cenna. Wiele wspĂłlnot i osĂłb wspomagajÂących pracĂŞ kapelanĂłw organizuje np. zbiĂłrki ksi¹¿ek, ró¿aĂącĂłw i medalikĂłw, ktĂłrych zawsze w wiĂŞzieniach brakuje. Inni gromadzÂą Âśrodki na paczki dla osadzonych, ale takÂże dla rodzin osĂłb odbywajÂących karĂŞ, czĂŞsto pozbawionych ÂśrodkĂłw do Âżycia. Przede wszystkim jednak nie moÂżna zapominaĂŚ o modlitwie zanoszonej przez wspĂłlnoty Legionu Maryi czy Rycerstwa Niepokalanej. Wielu chorych swoje cierpienia ofiarowuje w intencji nawrĂłcenia grzesznikĂłw, czĂŞsto konkretnych osĂłb. – Gdy idĂŞ do chorych, proszĂŞ ich, by modlili siĂŞ za wiĂŞÂźniĂłw. Modlitwa zawsze przynosi owoce – zapewnia ks. MirosÂław Flak. I serdecznie prosi, by kaÂżdy, kto usÂłyszy w sercu wezwanie, by „wiĂŞÂźniĂłw nawiedzaĂŚ”, nie lĂŞkaÂł siĂŞ wypeÂłniĂŚ miÂłosiernego uczynku.

Duszpasterstwo wiĂŞzienne
Duszpasterstwo wiĂŞzienne w Polsce obchodzi 20-lecie istnienia. W 1989 r. pierwszym naczelnym kapelanem wiĂŞziennictwa zostaÂł mianowany ks. praÂł. dr Jan Sikorski. Od 2001 r. funkcjĂŞ tĂŞ sprawuje ks. praÂł. dr PaweÂł Wojtas. Jest on jednoczeÂśnie asystentem koÂścielnym Stowarzyszenia Ewangelicznej Pomocy WiĂŞÂźniom „Bractwo WiĂŞzienne”.
Obecnie krajowym prezesem Bractwa jest Bernarda Wojtkowska. CzÂłonkowie „Bractwa WiĂŞziennego” docierajÂą do co trzeciego wiĂŞzienia. PrzychodzÂą przede wszystkim z pomocÂą duchowÂą, ale rĂłwnieÂż pomagajÂą w rozwiÂązywaniu konfliktĂłw rodzinnych, organizujÂą pomoc dla dzieci wiĂŞÂźniĂłw i ich rodzin. W miarĂŞ moÂżliwoÂści pomagajÂą swoim podopiecznym takÂże po wyjÂściu na wolnoœÌ: szukajÂą dla nich mieszkaĂą i pracy, spotykajÂą siĂŞ na modlitwie, umacniajÂą ich na drodze przemiany Âżyciowej. DziĂŞki ich bezinteresownej pracy wielu wiĂŞÂźniĂłw nawraca siĂŞ, a niektĂłrzy podejmujÂą apostolat wÂśrĂłd towarzyszy z celi wiĂŞziennej.
WiĂŞcej o „Bractwie WiĂŞziennym” – na stronie:  www.bractwowiezienne.ruchy.opoka.org.pl.






« Ostatnia zmiana: Wrzesień 21, 2011, 15:05:42 wysłane przez Rafaela » Zapisane
east
Gość
« Odpowiedz #134 : Wrzesień 21, 2011, 15:11:50 »

Mam jedno pytanie , Rafaelo, czy Ty tu chcesz wkleiĂŚ nam ca³¹ EncyklikĂŞ PapieskÂą ( ile ich tam by nie byÂło ) na zasadzie zasypywania nie istniejÂącej dziury (kopiuj-wklej), przy okazji zniechĂŞcajÂąc do jakiejkolwiek dyskusji  czy jednak moÂże uszanujesz, Âże to forum dyskusyjne.  W obliczu takiej iloÂści materiaÂłu nie sposĂłb siĂŞ nad czymÂś zatrzymaĂŚ by podyskutowaĂŚ, kiedy ostatni post interlokutora znajduje siĂŞ 4 strony wstecz. To siĂŞ po prostu mija z celem, a przesÂłania stajÂą siĂŞ martwe czym robisz niedÂźwiedziÂą przysÂługĂŞ PapieÂżowi.
IMO

pozdr
Zapisane
Rafaela
Gość
« Odpowiedz #135 : Wrzesień 21, 2011, 19:25:41 »

Dziekuje Ci ze zwrociles uwage,  ze ten temat ciagle zyje. Na temat Papierza pisze w innym temacie. "Jan Pawel II" i " Z zycia KK w Polsce "sa tematami
ktore ja ciagle trzymam przy zyciu. Musze przyznac ze nie myslalam ze te tematy beda tak czesto czytane, to znaczy ze sa interesujace.
Czym dalej w las, tym wiecej drzew. musze przyznac ze nie spodziewalam sie sama ze w Polsce KK zyje pelna piersia. Oczywiscie mozna dyskutowac na rozne tematy i bardzo bym sie cieszyla  gdyby np. przciwnicy ktorzy byli tak liczni na tym forum , dzisiaj znikli , nie ma nikogo. Ja postanowilam
byc bezstronna  nie wybierajac artykulow na jakas strone. Te dwa tematy sa bardzo wazne w Polsce. Czesto na forum sa traktowane bardzo po macoszemu.
Jesli chodzi o Encyklike Papieska , to podalam adresy gdzie mozna ja samemu odczytac. Sa ludzie  ktorzy twierdzanze Encykliki Papieskie sa lepsze od Biblii.
Jesli masz cos przeciwko i inni tez, ze prowadze te dwa tematy mozna powiedziec w stylu informacyjnym, to prosze sie wypowiedziec.
Kazda wypowiedz wezme powaznie pod uwage. Pomijajac co o tym myslisz, musze zwrocic uwage ze te tematy przyciagaja wielu zainteresowanych
ktorzy odwiedzaja to forum i kozystaja tez z innych tematow.

Z powazaniem Rafaela

Zapisane
east
Gość
« Odpowiedz #136 : Wrzesień 21, 2011, 20:55:09 »

@Rafaela
Cytuj
Oczywiscie mozna dyskutowac na rozne tematy i bardzo bym sie cieszyla  gdyby np. przciwnicy ktorzy byli tak liczni na tym forum , dzisiaj znikli , nie ma nikogo.
Ale¿ s¹ tu zapewne. Sam rozpoznajê kilku. Tylko problem nie le¿y w nich, a w tym,¿e przy takim nawale mega tekstu fizyczn¹ niemo¿liwoœci¹ jest odnieœÌ siê do czegokolwiek. To tak, jakby palacz sypa³ wêgiel do kot³a za ka¿dym razem twierdz¹c, ¿e ka¿da szufla mo¿e byÌ zatrzymana - ale ka¿da leci bezrefleksyjnie i wszystko co mia³o byÌ rozwa¿one siê spala . Nie potrafiê tego bardziej obrazowo wyt³umaczyÌ, przepraszam.
Zapisane
arteq
Gość
« Odpowiedz #137 : Wrzesień 21, 2011, 21:29:34 »

Czyli coÂś w stylu jak Kiary monologi o myÂślicielach? ;]
Zapisane
Rafaela
Gość
« Odpowiedz #138 : Wrzesień 21, 2011, 21:32:20 »

Ja wiem o co Ci chodzi, i zgadzam sie z Twoimi uwagami. Moze byc, ze gdyby nie bylo takiej ilosci zainteresowanych, to na kilu informacjach
zakonczylabym  ciagniecie tego tematu.
Przygotowujac temat do wstawienia , czytam go sama dokladnie. Mimo ze jestem katoliczkoa, to o wielu sprawach naprawde nie mialam
pojecia. Te tematy mnie naprawde wciagnely. Kosciol  Katolicki w Polsce jest zupelnie inny jak w Niemczech. Koscioly sa otwarte dla ludzi przez caly dzien, zawsze mozna wejsc aby w spokoju i ciszy skontaktowac sie z Bogiem. Ludzi spotykaja rozne sytuacje zyciowe i napewno kontakt
z Bogiem , wiara w pomoc wielu ludziom pomaga w przezyciu tych ciezkich chwil.

Pozdrawiam serdecznie. Rafaela

Ps. Artku, czy mozesz sie wiecej i jasniej wypowiedziec.

===================================================

12:06, 21.09.2011 /tvn24.pl, TVN24
                                                          PosÂłanka PiS pisze do proboszczĂłw i prosi o wsparcie
"MAMY OKRES WYBORÓW, A KSIʯA TO MOI WYBORCY"
TVN24
Maria Nowak, posÂłanka PiS ze ÂŚlÂąska wysÂłaÂła do wszystkich parafii w swoim okrĂŞgu wyborczym list z proÂśbÂą o poparcie "w modlitwach i poprzez wziĂŞcie udziaÂłu w wyborach". Prosi teÂż ksiĂŞÂży o rozdanie jej ulotek wyborczych czÂłonkom grup modlitewnych w parafiach. - To jest mĂłj prywatny list, a ksiĂŞÂża i siostry zakonne to moi wyborcy - mĂłwi Nowak.
W listach, ktĂłre wysÂłaÂła Nowak, posÂłanka podkreÂśla, Âże 9 paÂździernika bĂŞdziemy decydowaĂŚ, o tym "czy naszym krajem rzÂądziĂŚ bĂŞdÂą osoby wierne Ewangelii czy teÂż wpatrzone w ducha liberalizmu i samowoli".

Partia z Torunia na zapleczu PiS
JeÂśli ktoÂś myÂślaÂł, Âże ojciec Tadeusz Rydzyk w czasie tej kampanii wyborczej... czytaj wiĂŞcej »
Nowak dodaje, Âże posÂłankÂą jest od 2001 r. i zawsze gÂłosowaÂła kierujÂąc siĂŞ EwangeliÂą. "ByÂłam przeciwko liberalizacji ustawy antyaborcyjnej, przeciwko legalizacji zwiÂązkĂłw homoseksualnych, przeciwko wprowadzeniu sprzedaÂży alkoholu na stadionach, za wprowadzeniem dania wolnego od pracy w ÂświĂŞto Objawienia PaĂąskiego, za ochronÂą Âżycia od poczĂŞcia do naturalnej Âśmierci" - wylicza.

Dalej pos³anka "oœmiela siê prosiÌ o poparcie tak w modlitwach, jak i poprzez aktywne uczestnictwo w wyborach i oddanie g³osu na mnie". Nowak za³¹cza te¿ swoje ulotki wyborcze i prosi o rozdanie ich cz³onkom grup modlitewnych dzia³aj¹cym w parafii.

"To teÂż wyborcy"

Reporter TVN24 zapyta³ pos³ankê Nowak, czy nie widzi nic niestosownego w prowadzeniu agitacji wœród duchownych. Tym bardziej, ¿e Episkopat apelowa³, by Koœció³ nie bra³ anga¿owa³ siê politycznie.

- To jest mĂłj prywatny list. MĂłwiĂŞ tu o tym co jest dla mnie sprawÂą waÂżnÂą i co dotychczas zrobiÂłam. Ja nie proszĂŞ o Âżadne informowanie z ambony, tylko o modlitwĂŞ. ProÂśba o rozdawanie ulotek, to tylko proÂśba, nie to Âże muszÂą rozdaĂŚ - tÂłumaczy posÂłanka.
Kazania wyborcze tylko dla PiS
Drzwi niektĂłrych wrocÂławskich koÂścio³ów stojÂą otworem dla kandydatĂłw... czytaj wiĂŞcej »


Jak dodaje, o tym, Âże listy sÂą prywatne Âświadczy fakt, Âże kaÂżdy z nich podpisany jest wÂłasnorĂŞcznie. - Wielu z tych ksiĂŞÂży znam osobiÂście - podkreÂśla.

Listy trafiÂły teÂż do wielu siĂłstr zakonnych. - Siostry prosiÂły, Âżeby im pewne rzeczy przybliÂżyĂŚ, bo nie majÂą nawet czasu, by w tym wszystkim uczestniczyĂŚ. To sÂą teÂż obywatele i majÂą prawo gÂłosowaĂŚ - ucina.

Bez komentarza

DziaÂłalnoÂści Nowak nie chcÂą komentowaĂŚ duchowni. Ks. Krzysztof BÂąk, dyrektor Caritas Archidiecezji Katowickiej, a prywatnie znajomy Nowak, odmĂłwiÂł wypowiedzi na ten temat. PowiedziaÂł jedynie, Âże nie chce siĂŞ tÂłumaczyĂŚ z tego, z kim siĂŞ przyjaÂźni.

Komentarza odmĂłwiÂł teÂż rzecznik kurii katowickiej ks. Artur Stopka.

ZOBACZ LIST POS£ANKI NOWAK DO KSIʯY
http://www.tvn24.pl/-1,1718134,0,1,poslanka-pis-pisze-do-proboszczow-i-prosi-o-wsparcie,wiadomosc.html
.............................................................
05:45, 21.09.2011 /TVN24
Partia z Torunia na zapleczu PiS
                                                                   "CZARNO NA BIAÂŁYM"
TVN24
Jeœli ktoœ myœla³, ¿e ojciec Tadeusz Rydzyk w czasie tej kampanii wyborczej nie udzieli ¿adnej partii swojego b³ogos³awieùstwa - to by³ w b³êdzie. Redomptorysta z Torunia jest bardzo aktywny, a ostatnio lista - goœci zapraszanych do jego rozg³oœni radiowej czy telewizji powi¹zana jest z list¹ wyborcz¹ Prawa i Sprawiedliwoœci.
Ojciec Rydzyk wymienia i namaszcza na swojej antenie kandydatów na nowych pos³ów. To g³ównie znane twarze, jak by³ego ministra œrodowiska w rz¹dzie PiS Jana Szyszko, by³ego szefa ABW Bogdana Œwiêczkowskiego, pos³a Zbigniewa Girzyùskiego, czy pos³anki Anny Sobeckiej, ale mówi siê, ¿e w œrodowisku zbli¿onym do Radia Maryja pojawiaj¹ siê te¿ m³odzi ludzie. Jedn¹ z nich ma byÌ Ilona Klejnowska - kandydatka PiS do Sejmu i absolwentka uczelni toruùskiego redemptorysty.

Ona sama zaprzecza, jakoby dostaÂła siĂŞ na listĂŞ dziĂŞki poparciu o. Rydzyka. - ÂŻeby byÂło jasne - ja uczelni siĂŞ w Âżaden sposĂłb nie wstydzĂŞ i nigdy siĂŞ tego nie wyprĂŞ. To Âże kandydujĂŞ to tylko dlatego, Âże zostaÂła doceniona moja ciĂŞÂżka praca – podkreÂśla.

ZÂły pomysÂł?

RĂłwnieÂż szef partii, JarosÂław KaczyĂąski, zaprzecza jakoby byÂł zaleÂżny od Torunia. Na niedawno postawione pytanie o to, czy i w jakim zakresie ojciec Tadeusz Rydzyk ma wpÂływ na kampaniĂŞ wyborczÂą lub ksztaÂłtowanie list PiS-u odpowiedziaÂł: - Pani redaktor ja na prawdĂŞ mam kÂłopoty z odpowiedziami na pytania, ktĂłre odnoszÂą siĂŞ nie do rzeczywistoÂści, ale do pewnych mitĂłw i stereotypĂłw, no to jest jedno z takich pytaĂą.

Taka reakcja prezesa PiS-u moÂże dziwiĂŚ, zwÂłaszcza gdy patrzy siĂŞ na zdjĂŞcia z lipca z Jasnej GĂłry, gdzie na pielgrzymce Radia Maryja pojawiÂła siĂŞ pokaÂźna delegacja partii z jej szefem na czele.

Z drugiej jednak strony przedwyborcze badania pokazujÂą, Âże chwalenie siĂŞ sojuszem z ojcem dyrektorem to niezbyt dobry pomysÂł. Takie wnioski w PiS-ie wyciÂągniĂŞto juÂż rok temu - w czasie kampanii prezydenckiej.

- Zbyt duÂże zaangaÂżowanie w mediach, czy teÂż zbyt bliska wspó³praca z mediami ojca Rydzyka bĂŞdÂą podejrzliwie odbierane przez ten elektorat. Elektorat centrowy, czyli ten niezdecydowany, ktĂłry w ostatniej chwili praktycznie przesÂądza czy odda gÂłos na tĂŞ lub innÂą partiĂŞ – twierdzi PaweÂł Poncyljusz, dziÂś poseÂł PJN, a wĂłwczas wspó³autor kampanii JarosÂława KaczyĂąskiego.

Bez wyjÂścia

Z drugiej strony Radio Maryja i PiS mogÂą byĂŚ na siebie skazane. Zdaniem publicysty i redaktora naczelnego „Rzeczpospolitej” - PawÂła Lisickiego - po katastrofie smoleĂąskiej partia KaczyĂąskiego i ojciec Rydzyk stali siĂŞ sobie jeszcze bliÂżsi. – To pragnienie wykazania, Âże tam siĂŞ wydarzyÂło coÂś wiĂŞcej niÂż katastrofa – wyjaÂśnia.

- „Nasz Dziennik”, Radio Maryja, czy ojciec Rydzyk stali siĂŞ takimi osobami, ktĂłre przyjĂŞÂły i zaczĂŞÂły propagowaĂŚ coÂś w rodzaju „ideologii smoleĂąskiej”. W oparciu o to nastÂąpiÂło zbliÂżenie przynajmniej z czĂŞÂściÂą PiS-u – analizuje.

http://www.tvn24.pl/12690,1718089,0,1,partia-z-torunia-na-zapleczu-pis,wiadomosc.html

ScaliÂłem posty
Darek
« Ostatnia zmiana: Wrzesień 22, 2011, 13:52:03 wysłane przez Dariusz » Zapisane
arteq
Gość
« Odpowiedz #139 : Wrzesień 22, 2011, 19:02:37 »

Rafaelo, mia³em na myœli, ¿e wklejasz ca³e artyku³y i mo¿e to byÌ trudne do prze³kniêcia dla statystycznego forumowicza - to dzia³ania wybitnie odtwórcze - tak w³aœnie robi Kiara w przekazach od jakiœ myœlicieli (chocia¿ ostatnio chyba znalaz³a inny obiekt do przeklejania). Oczywiœcie jest kilka zasadniczych ró¿nic - Ty nie ¿adasz wy³¹cznoœci na w¹tek, nie obra¿asz siê i nie pyrgasz za s³owa krytyki, nie uciekasz od dyskusji.

Owszem, treÂści, spostrzeÂżenia zawarte we wklejanym przez Ciebie tekÂście mogÂą byĂŚ i ciekawe ale ginÂą w natÂłoku tego tekstu. MyÂślĂŞ, Âże duÂżo lepiej byÂłoby gdybyÂś sama odniosÂła siĂŞ do zamieszczonego tekstu, dodaÂła swoje przemyÂślenia.
Zapisane
east
Gość
« Odpowiedz #140 : Wrzesień 22, 2011, 19:05:44 »

DokÂładnie to samo miaÂłem na myÂśli Arteq ,dziĂŞkujĂŞ.
Zapisane
Rafaela
Gość
« Odpowiedz #141 : Wrzesień 22, 2011, 20:35:32 »

Dziekuje bardzo za wypowiedzenie sie.
Przykro mi bardzo, ale jest tak duzo materialu do przekazania , mysle ze  ze bedziecie musieli panowie jeszcze troszke
uzbroic sie w cierpliwosc .
Pozdrawiam wszystkich bardzo serdecznie. Rafaela

==========================================

Na drogach posÂługiwania:                              SÂłowo w trosce o jĂŞzyk

Refleksja o sÂłowie i jĂŞzyku w kontekÂście Listu Pasterskiego KEP "Bezcenne dobro jĂŞzyka ojczystego". Tekst pochodzi z "Niedzieli" nr 7/2010.

Ostatnie listy pasterskie, zarówno ten o rodzinie, jak i o kulturze jêzyka, sprowokowa³y kilka pozytywnych opinii. Biskupom zale¿a³o na tym, ¿eby list o jêzyku ojczystym ukaza³ siê w okresie kolêdowym, bo móg³ staÌ siê on inspiracj¹ duszpasterskich rozmów kolêdowych, co stworzy³oby atmosferê ¿yczliw¹ wobec problemów tam poruszonych, czyli odpowiedzialnoœci za polsk¹ kulturê, zrodzon¹ i pog³êbion¹ we wzajemnym zwi¹zku z chrzeœcijaùstwem.

StaraliÂśmy siĂŞ unikaĂŚ s³ów narzekania, a bardziej zwrĂłciĂŚ uwagĂŞ na inicjatywy podejmowane w trosce o jĂŞzyk. Kto wie, moÂże ten tekst zainspiruje ludzi majÂących w Polsce moÂżliwoÂści i misjĂŞ do podjĂŞcia kolejnych krokĂłw na drodze szerzenia kultury jĂŞzyka, nobilitacji ojczystej mowy... To sÂłowa tworzÂą w nas ten caÂły Âświat pojĂŞciowy, przez ktĂłry prĂłbujemy dochodziĂŚ do budowania hierarchii wartoÂści, do wyrabiania kryteriĂłw smaku artystycznego i wraÂżliwoÂści duchowej. JednoczeÂśnie sÂłowo jest warunkiem kontaktu z drugim czÂłowiekiem. SÂłowo moÂże raniĂŚ, a moÂże ÂłagodziĂŚ relacje, tworzyĂŚ wspĂłlnotĂŞ, jednoœÌ braterskÂą, moÂże teÂż dzieliĂŚ. CaÂły wewnĂŞtrzny Âświat naszych przeÂżyĂŚ, od tych zwyczajnych, do tych najwyÂższych, transcendentnych, budujemy przez sÂłowa. SÂłowo jest teÂż drogÂą i miejscem kontaktu z Bogiem. Przez przygotowanie „aparatu" intelektualno-uczuciowo-osobowego czÂłowiek dochodzi do g³êbi kontaktu z drugim czÂłowiekiem i z wartoÂściami najwyÂższymi, z NieskoĂączonoÂściÂą.

Wydaje siĂŞ, Âże rozejÂście siĂŞ czÂłowieka z TranscendencjÂą, jakkolwiek jÂą rozumiemy, nieuchronnie prowadzi do utraty wiĂŞzi i szacunku dla piĂŞkna jĂŞzyka. Czasy ateistycznego komunizmu doskonale to ujawniÂły, a perspektywa, z jakiej moÂżemy na te czasy spojrzeĂŚ, potwierdza tĂŞ tezĂŞ. JĂŞzyk zostaÂł okaleczony w swoich wartoÂściowych treÂściach, a sÂłowa perÂły zastÂąpiono sÂłowami wytrychami. I okazaÂło siĂŞ, Âże ludzie zaczynajÂą postĂŞpowaĂŚ podobnie. Zamiast uÂżywaĂŚ s³ów do budowania wspĂłlnoty, jednoÂści, wykorzystujÂą je do dzielenia i rozÂłamĂłw. Warto przeanalizowaĂŚ „Folwark zwierzĂŞcy" Orwella, aby siĂŞ o tym przekonaĂŚ. StÂąd pewnie nie jest b³êdem mĂłwiĂŚ o bliskoÂści s³ów modlitwy ze sÂłowami codziennoÂści.

Oto pewna refleksja, dotyczÂąca giganta sÂłowa - Bernanosa, zanotowana przez jego przyjaciela i czytelnika Hansa Ursa von Balthasara: „WierzÂący Bernanos, ktĂłry codziennie modliÂł siĂŞ na ró¿aĂącu «jak jakaÂś poboÂżna kobiecina» i nigdy nie kÂładÂł siĂŞ spaĂŚ bez odmĂłwienia swojej Komplety, z takÂą samÂą prostotÂą traktowaÂł siebie, jako czÂłonka katolickiego KoÂścioÂła. Ale jest on takÂże - o czym chyba nie trzeba mĂłwiĂŚ - wymagajÂącym synem, ktĂłry nigdy nie ustaje w piĂŞtnowaniu konformizmu, przyzwyczajenia, a nawet dobrodusznoÂści niektĂłrych chrzeÂścijan, uspokojonych swoimi praktykami religijnymi. Desperacko szuka ÂświĂŞtego, ktĂłry nada sens rĂłwnoczeÂśnie jego egzystencji artysty, jak teÂż chrzeÂścijanina: «CzystoœÌ ludzkiego piĂŞkna spotyka siĂŞ z nadprzyrodzonym piĂŞknem»".

Wielu zwraca dzisiaj uwagĂŞ, Âże nastĂŞpuje dewaluacja sÂłowa - Âże zostawia ono pustkĂŞ albo nawet ranĂŞ w relacjach miĂŞdzyludzkich. Nasz jĂŞzyk siĂŞ brutalizuje, wulgaryzuje - to jest zÂły znak. Trzeba wydobywaĂŚ z jĂŞzyka to, co piĂŞkne i dobre. Przenikanie zwrotĂłw obcojĂŞzycznych jest w dzisiejszym Âświecie nieuniknione i nie trzeba siĂŞ tego obawiaĂŚ, choĂŚ naleÂży czuwaĂŚ, Âżeby nie skaziÂły naszego jĂŞzyka.

Na koniec chciaÂłbym zaprotestowaĂŚ przeciw szafowaniu pojĂŞciami kultury wysokiej w odró¿nieniu od tej jakoby przeznaczonej dla warstw niÂższych. To bardzo niebezpieczny podziaÂł, potĂŞgujÂący rozziew miĂŞdzy tymi, ktĂłrzy jako „kapÂłani jĂŞzyka" majÂą nieœÌ to, co w nim najpiĂŞkniejsze, wszystkim czÂłonkom ojczyÂźnianej wspĂłlnoty. Uczestnictwo w kulturze to jest przede wszystkim pokora ducha - bez niej nastĂŞpuje zamkniĂŞcie na to, co najwaÂżniejsze w przeÂżyciu kontaktu z piĂŞknem, z prawdÂą, z drugim czÂłowiekiem. KulturĂŞ wysokÂą tworzÂą takÂże ludzie bardzo proÂści, zwyczajni, niekiedy niepeÂłnosprawni - przez swoje postawy w sytuacjach kraĂącowych - czĂŞsto zdumiewajÂący nas swojÂą dojrzaÂłoÂściÂą i autentycznÂą g³êbiÂą twĂłrczej kultury. A niszczÂą jÂą niekiedy nieodpowiedzialni twĂłrcy.

Warto jeszcze powiedzieĂŚ sÂłowo o potrzebie szacunku dla ksi¹¿ki, przytaczajÂąc cytat z ksi¹¿ki hiszpaĂąskiego pisarza Carlosa Ruiza ZafĂłna „CieĂą wiatru", ktĂłry opowiada o tym, jak ojciec wprowadza syna w Âświat antykwariatu i wypowiada przepiĂŞkne sÂłowa: „To miejsce jest tajemnicÂą i miejscem ÂświĂŞtym. KaÂżda znajdujÂąca siĂŞ tu ksi¹¿ka, kaÂżdy tom, posiada wÂłasnÂą duszĂŞ. I to zarĂłwno duszĂŞ tego, kto danÂą ksi¹¿kĂŞ napisaÂł, jak i dusze tych, ktĂłrzy tĂŞ ksi¹¿kĂŞ przeczytali i tak mocno jÂą przeÂżyli, Âże zawÂładnĂŞÂła ich wyobraÂźniÂą. Za kaÂżdym razem, gdy ksi¹¿ka trafia w kolejne rĂŞce, za kaÂżdym razem, gdy ktoÂś wodzi po jej stronicach wzrokiem, z kaÂżdym nowym czytelnikiem jej duch odradza siĂŞ i staje siĂŞ coraz silniejszy. (...) Kiedy jakaÂś biblioteka przestaje istnieĂŚ, kiedy jakaÂś ksiĂŞgarnia na zawsze zamyka podwoje, kiedy jakaÂś ksi¹¿ka ginie w otchÂłani zapomnienia, ci, ktĂłrzy znajÂą to miejsce, my, straÂżnicy ich dusz, robimy, co w naszej mocy, aby te bezdomne ksi¹¿ki trafiÂły tutaj. Bo tutaj ksi¹¿ki, o ktĂłrych nikt juÂż nie pamiĂŞta, ksi¹¿ki, ktĂłre zagubiÂły siĂŞ w czasie, ÂżyjÂą nieustajÂącÂą nadziejÂą, Âże pewnego dnia trafiÂą do rÂąk nowego czytelnika, Âże zawÂładnie nimi nowy duch".

http://jmichalik.episkopat.pl/wypowiedzi/2811.1,Na_drogach_poslugiwania_Slowo_w_trosce_o_jezyk.html
..........................................
                     
 Jestem pod ogromnym wrazeniem  art. " SÂłowo w trosce o jĂŞzyk"
Przepiekny i bardzo wartosciowy list pasterski ktory w bardzo dostepny i madry sposob wyraza co sie stalo w ostatnich latach z mowa polska :

"Wielu zwraca dzisiaj uwagĂŞ, Âże nastĂŞpuje dewaluacja sÂłowa - Âże zostawia ono pustkĂŞ albo nawet ranĂŞ w relacjach miĂŞdzyludzkich. Nasz jĂŞzyk siĂŞ brutalizuje, wulgaryzuje - to jest zÂły znak. Trzeba wydobywaĂŚ z jĂŞzyka to, co piĂŞkne i dobre. Przenikanie zwrotĂłw obcojĂŞzycznych jest w dzisiejszym Âświecie nieuniknione i nie trzeba siĂŞ tego obawiaĂŚ, choĂŚ naleÂży czuwaĂŚ, Âżeby nie skaziÂły naszego jĂŞzyka."

Pozdrawiam serdecznie.Rafaela

ScaliÂłem posty
Darek
« Ostatnia zmiana: Wrzesień 24, 2011, 11:29:46 wysłane przez Dariusz » Zapisane
Rafaela
Gość
« Odpowiedz #142 : Wrzesień 25, 2011, 21:17:47 »

Na czas studiowania

Trzeba mieÌ oczy, serce i umys³ otwarte na to, co siê dzieje wokó³, na now¹ rzeczywistoœÌ, ale siê ni¹ nie przera¿aÌ...

Abp Michalik o czasie studiĂłw i studentach:

Jak KsiÂądz Arcybiskup zapamiĂŞtaÂł swĂłj czas studiowania?

JM: Dobrze wspominam swoje studia. OdkryÂłem, Âże jeÂśli czÂłowiek daje z siebie wysiÂłek, to nauczy siĂŞ czegoÂś, na czym bĂŞdzie potem siĂŞ opieraÂł, staÂł. Dla mnie czas szkoÂły, studiĂłw seminaryjnych byÂł teÂż okresem nawiÂązywania kontaktĂłw, ktĂłre trwajÂą do dziÂś.

Na co radziÂłby KsiÂądz Arcybiskup zwracaĂŚ uwagĂŞ studentom przy zawiÂązywaniu przyjaÂźni?

JM: Niech bêd¹ bardzo obiektywni i krytyczni w doborze, ale niech jednak szukaj¹ tych kontaktów i przyjaŸni z ludŸmi. To mo¿e nas ubogacaÌ lub œci¹gaÌ w dó³.

Jak siĂŞ ma zachowaĂŚ mÂłody czÂłowiek rozpoczynajÂący studia - wobec licznych rozrywek, propozycji, ktĂłre oferuje mu Âświat?

JM: Lichy to czÂłowiek, ktĂłry duchowe wartoÂści zostawia na rzecz tych ziemskich. Z drugiej strony nie moÂżna zupeÂłnie lekcewaÂżyĂŚ tych ziemskich, bo widzÂąc tylko jeden kierunek, czÂłowiek zdziwaczeje.

SzczegĂłlnymi studentami sÂą klerycy. Jakich wskazĂłwek na czas bycia w seminarium udzieliÂłby im KsiÂądz Arcybiskup?

JM: Kleryk powinien przede wszystkim wiedzieÌ, ¿e na niego czekaj¹ ludzie. Niech ju¿ dziœ siê za nich modli - za tych, do których kiedyœ bêdzie pos³any. Koœció³ potrzebuje maksymalizmu ludzi poœwiêcaj¹cych siê Panu Bogu. Niech maj¹ odwagê maksymalnie wymagaÌ od siebie i maksymalnie byÌ wyrozumia³ymi, tolerancyjnymi dla innych; nie akceptuj¹c wad i b³êdów, ale próbuj¹c ich pozyskaÌ do tego, co dobre. Tê troskê o tych, którzy bêd¹ powierzeni ich opiece powinni zaczynaÌ ju¿ dziœ, nie jutro. Ju¿ dziœ powinni s³u¿yÌ maksymalnie.

Myœlê, ¿e najwiêkszym wrogiem szczêœcia w kap³aùstwie jest pycha, egoizm, grzech, a najwiêkszym sojusznikiem jest pokora, mi³oœÌ konkretna, czysta, ofiarna, wierna; wiara coraz bardziej pog³êbiana przez ró¿ne okolicznoœci ¿ycia.

Czego ÂżyczyÂłby KsiÂądz Arcybiskup wszystkim rozpoczynajÂącym niebawem studia?

JM: ¯eby mieli oczy i serce i umys³ otwarte na to, co siê dzieje wokó³, na now¹ rzeczywistoœÌ, w któr¹ wchodz¹, ale ¿eby siê ni¹ nie przera¿ali. ¯eby z tym, co dotychczas nios¹ w sobie, umieli wejœÌ w tê now¹ rzeczywistoœÌ, by to poszerzyÌ, pog³êbiÌ. Niech radoœnie, twórczo i piêknie prze¿ywaj¹ ten czas. Mimo trudnoœci, których ka¿dy przecie¿ doœwiadcza, to siê na pewno uda!

http://jmichalik.episkopat.pl/varia/zamyslenia/3967.1,index.html

===================================================

ks. Marek Starowieyski
                                                       BAÂŚNIE CZY TEOLOGIA W OBRAZACH?

Czytelnik ¿ywotów œwiêtych, szczególnie staro¿ytnych i œredniowiecznych, spotyka siê z dziesi¹tkami, a nawet z tysi¹cami cudów. Czyta je z niedowierzaniem w³aœciwym sceptykowi naszego wieku, traktuj¹c je z przymru¿eniem oka jako pewnego rodzaju skansen religijny. Nie wierzy, ¿e mog³yby siê one przydarzyÌ ani, tym bardziej, ¿e zaistnia³y. Obydwie w¹tpliwoœci s¹ naiwne i to z zupe³nie ró¿nych powodów
Cuda i sceptycy

Czy naprawdê nie mog³y siê one przydarzyÌ? Mog³y, przynajmniej w wielkiej liczbie przypadków. Nasz sceptyk bowiem z irracjonalnym oporem nie przyjmuje do wiadomoœci, ¿e w czasach wspó³czesnych maj¹ miejsce cuda, najbardziej fantastyczne: temu, kto nie wierzy, polecam jakikolwiek ¿yciorys libaùskiego œwiêtego Gabriela Charbel czy b³. Ojca Pio. Cuda te s¹ potwierdzone przez setki œwiadków, którzy je widzieli lub ich doznali, co mo¿na wyczytaÌ z akt ostatnio beatyfikowanych i kanonizowanych b³ogos³awionych i œwiêtych, a zosta³y sprawdzone gruntownie przez wœcibskich do granic przyzwoitoœci lekarzy Kongregacji do Spraw Œwiêtych. Ale o nich z za¿enowaniem milczy prasa, tak¿e katolicka, z obawy, by nie zostaÌ pos¹dzon¹ o niepostêpowoœÌ, naiwnoœÌ, staroœwieckoœÌ, fundamentalizm itd. - ¿e u¿yjê tego wspó³czesnego dziennikarsko-teologicznego be³kotu.

Tak nastawiony sceptyk wie, Âże cudĂłw nie ma i byĂŚ nie moÂże. Zabiera siĂŞ wiĂŞc do lektury ÂżyciorysĂłw ÂświĂŞtych z uczuciem, z jakim oglÂądamy prymitywne ÂświÂątki, nie bez wzruszenia wspominajÂąc swoje dziecinne modlitwy do anioÂłka czy Âśw. MikoÂłaja.

Ale wspó³czesny sceptyk ma jeszcze jeden powa¿ny brak: jest realist¹ i nie tylko nie rozumie, ale i nie chce rozumieÌ jêzyka symbolu, który przez lata by³ korzeniem i spoiwem œwiata myœli europejskiej (i czy tylko?). Symbol bywa³ dla ludzi ówczesnych bardziej realny ni¿ otaczaj¹cy œwiat materialny i stanowi³ jego osnowê, by³ kluczem do jego rozumienia. Alegoria, symbolika powraca stopniowo, choÌ bardzo wolno do œwiata wyposzczonego latami tak zwanej naukowoœci i racjonalizmu, które, mimo pocz¹tkowych zas³ug, z wolna wyja³owi³y myœl europejsk¹.

To powiedziawszy moÂżna przystÂąpiĂŚ do sprawy cudĂłw.
JĂŞzyk cudĂłw

Cuda, opisane w Âżyciorysach ÂświĂŞtych, byÂły moÂżliwe, choĂŚ ich weryfikacja historyczna jest obecnie bardzo trudna, o ile w ogĂłle moÂżliwa. Nie traktujmy jednak Ăłwczesnych ludzi jako naiwnych przygÂłupĂłw, ktĂłrzy nic nie rozumieli i w swej naiwnoÂści we wszystko wierzyli. Cuda spotykaÂły siĂŞ ze sprzeciwem Ăłwczesnych sceptykĂłw, przekonywaÂły lub nie (podobnie jak dziÂś) i byÂły w jakiÂś sposĂłb weryfikowane przez ich odbiorcĂłw, choĂŚ dziÂś ta weryfikacja czĂŞsto nam siĂŞ wymyka. Co innego, Âże byÂły epoki, ktĂłre szczegĂłlnie pasjonowaÂły siĂŞ cudami, ale czy i dzisiaj tak nie jest?

A wiĂŞc po pierwsze, cuda miaÂły miejsce, nie moÂżna ich wykluczyĂŚ, choĂŚ bardzo trudno zweryfikowaĂŚ, ktĂłre z "cudownych" wydarzeĂą byÂły nimi naprawdĂŞ.

Ale cuda miaÂły jeszcze inne znaczenie, symboliczne. IstniaÂł bowiem specyficzny jĂŞzyk cudĂłw, ktĂłrego trzeba siĂŞ nauczyĂŚ, bo bez nauczenia siĂŞ go, teksty hagiograficzne stajÂą siĂŞ martwe.
Symbole

Symboli jest wiele. Na przyk³ad liczby, czêsto u¿ywane w Biblii, zazwyczaj wyra¿aj¹ nie to, co my w nich widzimy. My widzimy w nich iloœÌ. Ale jeœli Apokalipsa Janowa mówi o 144 000 opieczêtowanych, to nie znaczy to bynajmniej, ¿e ma ich byÌ tylko tyle, a nie 144 001 lub 143 999, ale ¿e liczba zbawionych, czyli opieczêtowanych, jest ogromna. Dochodzi tu jeszcze znaczenie kombinacji œwiêtej liczby dwanaœcie.

Podobnie rzecz ma siĂŞ z cudami.
BaÂśnie?

Czytamy w ¿yciorysach Ojców Pustyni o zwierzêtach, które by³y im poddane, jak lew œwiêtemu starcowi Gerazimowi, dowiadujemy siê o mnichu, który na rozkaz swojego mistrza podlewa³ tak d³ugo such¹ ga³¹Ÿ na pustyni, a¿ zakwit³a. Baœnie? Nie, po prostu twierdzenia teologiczne wypowiedziane poprzez obrazy. Spalona pustynia to symbol ja³owoœci mocy szatana, na któr¹ wychodz¹ mnisi, aby go tam pokonaÌ. I oto królestwo szatana staje siê, na skutek ich dzia³alnoœci, nowym rajem (neos paradeisos), i podobnie jak w raju, opisanym w Ksiêdze Rodzaju, ca³a przyroda staje siê pos³uszna cz³owiekowi. Ten nowy œwiat na pustyni zapocz¹tkowa³a œwiêtoœÌ mnichów. Kij, który zakwit³ jest paradoksalnym symbolem si³y, pokory i pos³uszeùstwa, tak jak ewangeliczny obraz wiary, która przenosi z miejsca na miejsce góry (tu nie mogê siê powstrzymaÌ, by nie zachêciÌ Czytelników do lektury z³oœliwej satyry B. Marshala "Cud Ojca Malachiasza" i zobaczenia, co wynik³o z dos³ownego zrozumienia tego wiersza Ewangelii!).
SÂłownik cudĂłw

S¹ jeszcze inne sposoby odczytywania opisów hagiograficznych. Znajdujemy np. opis œwiêtego, który nosi odzie¿ z we³ny wielb³¹dziej i je miód dziki. Znaczy to: jest podobny do Jana Chrzciciela. Kruki przynosz¹ mu chleb - jest nowym Eliaszem. Podobnie odczytujemy cuda dokonywane przez œwiêtego a modelowane na opisach cudów Chrystusa - mówi¹ one, ¿e œwiêty ten by³ tak œciœle zwi¹zany z Chrystusem, ¿e czyni³ cuda podobne do cudów swojego Mistrza. A wiêc czêsto kluczem do zrozumienia tych cudownych wydarzeù jest po prostu Biblia.

Posiadamy liczne sÂłowniki symboli liczb, rzeczy, atrybutĂłw ÂświĂŞtych. Jak bardzo potrzebny byÂłby sÂłownik symboliki sytuacji teologicznych.
W poszukiwaniu klucza

Pozostaje jeszcze sens historyczny cudów. Mówi¹ nam one bardzo wiele nie tylko o mentalnoœci tamtych ludzi, ale i o wydarzeniach historycznych. WeŸmy przyk³ad mnichów. Ich ¿ywoty czêsto opisuj¹ cudowne uzdrowienia przez nich dokonywane. Tu akurat mamy mo¿noœÌ konfrontacji z innymi Ÿród³ami pisanymi i materialnymi. Zachowa³o siê mnóstwo opowiadaù na temat uzdrowieù dokonanych przez mnichów, o ich szpitalach, leprozariach, o zorganizowanych przez nich zak³adach opieki lekarskiej. Kto wchodzi³ na œw. Krzy¿ od S³upi, przechodzi³ ko³o polany o nazwie Apteka. Jest ona œwiadectwem plantacji zió³ leczniczych mnichów benedyktyùskich. Opis uzdrowieù dokonywanych przez mnichów (niekoniecznie rzeczywistych cudów) jest odbiciem tej ich gorliwej dzia³alnoœci lekarskiej.

Cuda rozmno¿enia chleba, rozmno¿enia jedzenia, spotykane w ¿ywotach œwiêtych, to nie tylko echo ewangelicznego rozmno¿enia chleba, ale wskazanie na tê rzeczywistoœÌ, któr¹ widzimy i dzisiaj w dzie³ach wielkich œwiêtych wspó³czesnych: œw. Jana Bosko, Józefa Cottolendo czy b³. Alojzego Orione, którzy budowali nic nie posiadaj¹c i utrzymywali (i utrzymuj¹) ogromne zak³ady zdawszy siê wy³¹cznie na OpatrznoœÌ. I dziœ mo¿na wiêc nakarmiÌ tysi¹ce ludzi kilkoma chlebami i rybkami...

Oczywiœcie, istniej¹ równie¿ niem¹dre ¿yciorysy œwiêtych (mogê, niestety, przytoczyÌ ich spor¹ liczbê), których autorzy lubuj¹ siê w opowiadaniu cudów, coraz fantastyczniejszych, (co ma byÌ wabikiem dla czytelnika) i swoj¹ g³upot¹ przypominaj¹ niektóre ze wspó³czesnych filmów o ró¿nej maœci supermenach.

Ale te dobre, piêkne ¿yciorysy œwiêtych s¹ lektur¹ dla inteligentnych, którzy mog¹ je czytaÌ, poniewa¿ znaj¹ ich jêzyk. Co mo¿e zrobiÌ niem¹dre odczytywanie jêzyka obrazu, poetyckiego symbolu, niech œwiadczy spór o interpretacjê pierwszych trzech rozdzia³ów Ksiêgi Rodzaju, wspania³ych i m¹drych pe³nych poezji hymnów - traktatów o œwiecie i cz³owieku, które na si³ê odczytywano w kluczu przyrodniczym. By³o to win¹ nie tylko przyrodników ró¿nego autoramentu, którzy zabrali siê do takiej interpretacji Ksiêgi Rodzaju, ale i teologów, którzy dali siê w to wci¹gn¹Ì.

Utwory hagiograficzne trzeba czytaĂŚ w tym jĂŞzyku i w tym kluczu, w jakim je pisali ich twĂłrcy, szukaĂŚ tylko tego, co oni chcieli powiedzieĂŚ. Nie naleÂży patrzeĂŚ na nie przez nasze okulary i nasz sposĂłb widzenia. I dopiero wtedy Âżywoty mnichĂłw, "ZÂłota Legenda" i inne dawne teksty o ÂświĂŞtych, przepeÂłnione cudownoÂściÂą zacznÂą do nas przemawiaĂŚ mÂądrym jĂŞzykiem wiary.

ks. MAREK STAROWIEYSKI

Marek Starowiejski - kap³an archidiecezji warszawskiej, prof. Uniwersytetu Warszawskiego (Instytut Filologii Klasycznej-literatura chrzeœcijaùska), Papieskiego Wydzia³u Teologicznego w Warszawie (patrologia), autor wielu ksi¹¿ek i publikacji poœwiêconych patrologii

http://www.opoka.org.pl/biblioteka/P/PR/basnie.html

.......................................

ScaliÂłem posty
Darek
« Ostatnia zmiana: Wrzesień 28, 2011, 19:23:18 wysłane przez Dariusz » Zapisane
east
Gość
« Odpowiedz #143 : Wrzesień 27, 2011, 21:15:36 »

Cytuj
Nasz sceptyk bowiem z irracjonalnym oporem nie przyjmuje do wiadomoœci, ¿e w czasach wspó³czesnych maj¹ miejsce cuda, najbardziej fantastyczne: temu, kto nie wierzy, polecam jakikolwiek ¿yciorys libaùskiego œwiêtego Gabriela Charbel czy b³. Ojca Pio. Cuda te s¹ potwierdzone przez setki œwiadków, którzy je widzieli lub ich doznali, co mo¿na wyczytaÌ z akt ostatnio beatyfikowanych i kanonizowanych b³ogos³awionych i œwiêtych, a zosta³y sprawdzone gruntownie przez wœcibskich do granic przyzwoitoœci lekarzy Kongregacji do Spraw Œwiêtych

O naiwny i gÂłupi klecho. Technologia jakÂą posÂługiwali siĂŞ Ci ludzie nigdy Ci siĂŞ w gÂłowie nie zmieÂści. Pisz swoje elaboraty egotyczne, odsÂądzaj od czci ,wiary i przyzwoitoÂści. SiedÂź w ciemnoÂści skoro to wybraÂłeÂś. Cud to tylko ezoteryczna nazwa reguÂły , ktĂłrej jeszcze nie znamy MrugniĂŞcie
Zapisane
arteq
Gość
« Odpowiedz #144 : Wrzesień 27, 2011, 21:27:37 »

Skoro nie znamy to skÂąd wiemy, Âże to jednak reguÂła? Bo dla mnie logicznym jest, Âże skoro nie znamy danego zjawiska na wskroÂś to nie moÂżemy stwierdzaĂŚ z pewnoÂściÂą jego charakteru. Dodatkowo jeÂżeli Pio byÂł pierwszego sortu ezoterykiem... to jakoÂś jego zachowanie i poglÂądy, wypowiedzi sÂą sprzeczne z postawÂą/definicjÂą ezoteryka.

East, dlatego z podobnÂą dozÂą "pewnoÂści" czyli takimi samymi podstawami ktoÂś nieprzychylny ezoteryce i Twoim poglÂądom mĂłgÂłby w miejsce klechy wlepiĂŚ TwĂłj nick, a w miejsce elaboratĂłw egotycznych wpisaĂŚ ezoterykĂŞ...   ;]
Zapisane
Rafaela
Gość
« Odpowiedz #145 : Wrzesień 28, 2011, 21:09:18 »

Danuta BrĂźll
                                                            Czy BĂłg miÂłuje rozwĂłdkĂŞ?

On leczy zÂłamanych na duchu...
Ps 147, 3

Rekolekcje parafialne. Podczas og³oszeù ksi¹dz zaprasza na kolejne nauki: dla ma³¿eùstw, dla narzeczonych, dla m³odzie¿y, dla studentów, dla osób stanu wolnego ¿yj¹cych samotnie... Œwietnie. S³ucham i zastanawiam siê, do jakiej grupy mam siê podpi¹Ì? Gdzie znajdê s³owa krzepi¹ce dla mnie?

Rekolekcjonista gÂłoÂśno akcentuje: RozwĂłd to tragedia chrzeÂścijanina, to wielkie zÂło wyrzÂądzone wspó³ma³¿onkom i dzieciom. BolaÂło. Ale siĂŞ z tym zgadzam. MyÂślĂŞ tak samo. Niestety, staÂło siĂŞ. M¹¿ mnie opuÂściÂł, jestem sama z dzieckiem. I jak tu o sobie myÂśleĂŚ? Jestem stanu wolnego czy nie? Dla jednych tak, dla innych nie. Dla siebie — teÂż nie. Nauka rekolekcyjna dla ma³¿eĂąstw jest w moim przypadku nieaktualna. WiĂŞc kim jestem? Kim jestem dla tego zgromadzenia? Wyrzutkiem? TrĂŞdowatÂą? Pod koniec homilii rekolekcjonista nie odpuszcza: Rozwodnik nie ma prawa przystĂŞpowaĂŚ do sakramentu Eucharystii, nie moÂże przyjmowaĂŚ Komunii ÂświĂŞtej! CzujĂŞ, jak krew napÂływa mi do gÂłowy, serce wali z przejĂŞcia jak mÂłotem, w oczach pojawiajÂą siĂŞ Âłzy. Jestem paralitykiem, ktĂłry nie potrafi siĂŞ w tej chwili poruszyĂŚ. Msza trwa nadal. Nadchodzi moment Komunii Âśw. Ostatkiem siÂł wstajĂŞ z Âławki i zmierzam w kierunku kapÂłana. CzujĂŞ na sobie wzrok kilku znajomych. Zgorszenie? MogĂŞ czy nie mogĂŞ? Zawirowanie lĂŞku sprawia, Âże obawiam siĂŞ, czy kapÂłan czasem nie odmĂłwi mi komunikantu. PodaÂł. Grom z jasnego nieba nie spadÂł na mnie, chociaÂż wracajÂąc, czujĂŞ na sobie niechciane i zgÂłupiaÂłe spojrzenia tych, co mnie znajÂą. DotarÂłam na swoje miejsce bliska omdlenia. KlĂŞczĂŞ w dziĂŞkczynieniu, a spokĂłj powoli ogarnia mnie ca³¹. Czemu tak siĂŞ przejĂŞÂłam? PrzecieÂż wiem, Âże mogĂŞ! MogĂŞ przyj¹Ì KomuniĂŞ Âśw., bo nie jestem w stanie grzechu ciĂŞÂżkiego, nie weszÂłam w nowy zwiÂązek...

Sp³ycenie tematu do tego, ¿e ka¿dy rozwodnik (rozwódka) odcina siê sam od Koœcio³a, jest g³êboko rani¹ce. Wiele kobiet i mê¿czyzn po rozwodzie, s³ysz¹c takie interpretacje, traci nadziejê na duchowy wzrost, traci chêÌ do trwania przy sakramentach œwiêtych. Jeœli zosta³am porzucona i zostawiona przez mê¿a, lecz nie jestem z innym mê¿czyzn¹, mam pe³ne prawo do korzystania ze wszystkich sakramentów. To one wzmacniaj¹ nas do tego, by dalej normalnie ¿yÌ.

Nie przykleiÂłam sobie etykietki z napisem „rozwĂłdka”. ÂŻyjĂŞ zwyczajnym Âżyciem. ZajmujĂŞ siĂŞ dzieckiem, domem, pracÂą, hobby. Nie sÂłyszĂŞ, na szczĂŞÂście, tego niefortunnego zdania: U³ó¿ sobie wreszcie Âżycie! Moje Âżycie jest uÂłoÂżone! Jest takie, jakie jest. CaÂłe w rĂŞkach Boga. Czy On powiedziaÂł: Bez mĂŞÂża/Âżony nie moÂżesz ÂżyĂŚ? WrĂŞcz przeciwnie, pragnie ÂściÂągn¹Ì z nas troski, mĂłwiÂąc: Starajcie siĂŞ naprzĂłd o krĂłlestwo Boga i Jego sprawiedliwoœÌ, a wszystko [inne] bĂŞdzie wam dodane (Mt 6, 33). A takÂże: Nie troszczcie siĂŞ wiĂŞc zbytnio o jutro, bo jutrzejszy dzieĂą sam o siebie troszczyĂŚ siĂŞ bĂŞdzie (Mt 6, 34). Nie ma powodu przejmowaĂŚ siĂŞ tym, Âże nasi znajomi postrzegajÂą nasze Âżycie jako nieszczĂŞÂście, z ktĂłrego musimy jak najszybciej wyjœÌ. Czasem nawet niektĂłrzy chrzeÂścijanie idÂą na kompromis z BoÂżym prawem, namawiajÂąc nas: Szkoda, ÂżebyÂś zmarnowaÂła Âżycie, znajdÂź sobie kogoÂś. CzyÂż nie jest to kuszenie z litoÂści do stanu permanentnego grzechu?

Niestety, nie spotykamy w takich sytuacjach na swoich drogach ludzi, ktĂłrzy nas skierujÂą ku nadziei, ku przyjaÂźni z Bogiem. Brak duchowej opieki dla tych, ktĂłrym z ró¿nych przyczyn ma³¿eĂąstwo siĂŞ rozpadÂło, lecz chcÂą trwaĂŚ przy Bogu, jest ogromnÂą lukÂą KoÂścioÂła. Wiele osĂłb jest spragnionych wiary, nadziei i miÂłoÂści. Nale¿¹ teÂż do nich rozwodnicy. Nie znalazÂłam w swoim mieÂście, przy koÂścioÂłach i parafialnych wspĂłlnotach, Âżadnej informacji, ktĂłra skierowaÂłaby mnie w takie dobre rĂŞce. A przecieÂż BĂłg umiÂłowaÂł kaÂżdego czÂłowieka i przyszedÂł do tych, co siĂŞ Âźle majÂą (Mt 9, 12). Nie ma zbyt duÂżo rozwodnikĂłw na Mszy ÂświĂŞtej. RezygnujÂą z Âżycia sakramentalnego. Dlaczego? JeÂśli rozwĂłd jest dramatem, to Chrystus chce udzieliĂŚ siÂł, daĂŚ nadziejĂŞ, podnieœÌ na duchu, ukazaĂŚ nowe moÂżliwoÂści, nowÂą drogĂŞ... na ktĂłrej On bĂŞdzie z kaÂżdym, kto chce przy Nim wytrwaĂŚ. MĂłwi Pismo ÂŚwiĂŞte: On leczy zÂłamanych na duchu (Ps 147, 3) i A tego, co do Mnie przyjdzie, nie wyrzucĂŞ precz (J 6, 37). OdejÂście jednego wspó³ma³¿onka (do innej lub innego) jest w pewnym sensie jego duchowÂą ÂśmierciÂą. ZostajĂŞ tym samym automatycznie „duchowÂą wdowÂą”. A Pan chroni sierotĂŞ i wdowĂŞ (Ps 146, 9). BĂłg zawsze stawaÂł po stronie sÂłabych i opuszczonych, niesÂłusznie oskarÂżonych i zranionych. Dlaczego wiĂŞc w przypadku niechcianego rozwodu miaÂłoby byĂŚ inaczej? JeÂśli BĂłg z nami, któ¿ przeciwko nam? (Rz 8, 31). Jako chrzeÂścijanie, dzieci BoÂże, naleÂżymy do Boga, ktĂłry jest miÂłoÂściÂą (1 J 4, 16). Dlatego mĂłwi: Bo gĂłry mogÂą ustÂąpiĂŚ i pagĂłrki siĂŞ zachwiaĂŚ, ale miÂłoœÌ moja nie odstÂąpi od ciebie... (Iz 54, 10). BĂłg jest Âżywy i dziaÂłajÂący takÂże dziÂś, takÂże w Âżyciu samotnych z powodu rozwodu.

On uwalnia serce od bĂłlu, rozpaczy i zniechĂŞcenia, daje siÂły duchowe i fizyczne. Chrystus udziela Âłaski koniecznej do dalszego Âżycia. Od Niego pochodzi teÂż, niezrozumiaÂła dla wielu ludzi, siÂła przebaczenia.

JeÂśli rozwĂłd (z ró¿nych przyczyn) staÂł siĂŞ naszym udziaÂłem, nie warto traciĂŚ nadziei. Trzeba prĂłbowaĂŚ wytrwaĂŚ przy SÂłowie, daĂŚ Bogu szansĂŞ, by odmieniÂł nasze Âżycie, odmieniÂł je wedÂług swojej woli. Nasz Pan jest wiĂŞkszy i mocniejszy od wszelkich ludzkich dramatĂłw. ÂŻycie w przyjaÂźni z Bogiem jest wiĂŞcej warte niÂż „ukÂładanie go sobie na nowo”. BĂłg jest hojny, daje wiĂŞcej niÂż siĂŞ spodziewamy, przywraca spokĂłj duszy i serca, obdarza nas peÂłnym ciepÂła i zrozumienia uÂśmiechem. Warto Mu zaufaĂŚ, zwÂłaszcza gdy zwyczajne marzenia o peÂłnej miÂłoÂści rodzinie rozpadajÂą siĂŞ w gruzy. BĂłg nawet z kaÂżdej tragedii potrafi wyprowadziĂŚ wiele dobra.

Nie wyczerpaÂła siĂŞ litoœÌ Pana, miÂłoœÌ nie zgasÂła (Lm 3, 22) i moÂże siĂŞ okazaĂŚ, Âże BĂłg pragnie, abyÂśmy wykonali wiele dobrych, a przygotowanych wÂłaÂśnie dla nas czynĂłw, Âże pomoÂże nam przejœÌ przez Âżycie, zostawiajÂąc „ÂświĂŞtÂą woĂą”.

Skoro jestem juÂż sama, sprĂłbujĂŞ posÂłuchaĂŚ... PosÂłuchaĂŚ nie gÂłosĂłw huczÂącego Âświata, lecz Boga, ktĂłry moÂże odezwaĂŚ siĂŞ do mnie tymi sÂłowami: Zaiste, jak niewiastĂŞ porzuconÂą i zgnĂŞbionÂą na duchu, wezwaÂł ciĂŞ Pan! (Iz 54, 6a).

http://www.opoka.org.pl/biblioteka/Z/ZR/poslaniec2011_09_rozwodka.html

=============================================================

                                              Religijny patchwork

Cathy Lynn Grossman | Los Angeles Times | 29 WrzesieĂą 2011 | Komentarze (1)

Religijny patchwork

Przepis na wÂłasnÂą religiĂŞ jest prosty: weÂź te elementy, ktĂłre ci pasujÂą, a inne odrzuĂŚ. Tak wyglÂąda wiara coraz wiĂŞkszej iloÂści osĂłb. Czy to oznacza, Âże koĂączy siĂŞ epoka dogmatĂłw, a nadchodzi Âświat, w ktĂłrym bĂŞdzie tyle wyznaĂą, ile ludzi?

Fot. Getty Images/FPM
Gdyby Kate Smith, legenda amerykaĂąskiej piosenki z czasĂłw II wojny Âświatowej, miaÂła dziÂś uczyniĂŚ z pieÂśni patriotycznej swĂłj hymn, zapewne wybraÂłaby „Bogowie bÂłogosÂławcie AmerykĂŞ”. Do takiego wniosku doszli autorzy najnowszego badania, z ktĂłrego wynika, Âże Ameryka oddala siĂŞ od wyraÂźnie zdefiniowanych, tradycyjnych systemĂłw religijnych i coraz czĂŞÂściej wybiera wierzenia dopasowane do indywidualnych preferencji.

Do³¹cz do nas na Facebooku

Wierni, ktĂłrzy Boga dostosowujÂą do swoich bie¿¹cych potrzeb, idÂą ramiĂŞ w ramiĂŞ z tymi, ktĂłrzy co prawda okreÂślajÂą siĂŞ jako chrzeÂścijanie, ale nie odwracajÂą siĂŞ od tradycyjnych praktyk i wierzeĂą. Ekspert ds. statystyk religijnych, George Barna, bez zbytniej przesady powiada, Âże Ameryka jest na dobrej drodze, by staĂŚ siĂŞ krajem „310 milionĂłw ludzi i 310 milionĂłw religii”. – JesteÂśmy spoÂłeczeĂąstwem designerskim. Chcemy, by wszystko – nasze ciuchy, jedzenie, edukacja – byÂło dostosowane do naszych indywidualnych potrzeb – mĂłwi naukowiec. A teraz do tego dochodzi religia.

W swojej najnowszej ksi¹¿ce, poÂświĂŞconej amerykaĂąskiemu chrzeÂścijaĂąstwu, „Futurecast”, Barna na podstawie sondaÂży przeprowadzanych co roku wÂśrĂłd 1000 –1600 dorosÂłych AmerykanĂłw analizuje zmiany, jakie zaszÂły w religijnoÂści w latach 1991–2011. OkazaÂło siĂŞ, Âże we wszystkich g³ównych trendach zwiÂązanych z wierzeniami i zachowaniami religijnymi, jakie obserwowaÂł, nastÂąpiÂły spadki — z wyjÂątkiem dwĂłch. WiĂŞcej ludzi twierdzi dziÂś, Âże wierzy, iÂż Jezus jest ich zbawcÂą i spodziewa siĂŞ po Âśmierci trafiĂŚ do nieba. WiĂŞcej ankietowanych przyznaje teÂż, Âże w ostatnich szeÂściu miesiÂącach nie byÂło w koÂściele, z wyjÂątkiem specjalnych okazji, jak Âślub czy pogrzeb. W 1991 do koÂścioÂła nie chodziÂło 24 proc. respondentĂłw, dziÂś to juÂż 37 proc.

Kto pyta nie b³¹dzi - odpowiedz na pytania naszych u¿ytkowników

Zdaniem Barny, winĂŞ za te zaskakujÂąco sprzeczne odkrycia ponoszÂą ksiĂŞÂża. – Ludzie zewszÂąd sÂłyszÂą: „Jezus jest odpowiedziÂą. Przyjmijcie Go. MĂłdlcie siĂŞ do Niego i nawracajcie”. Gdy okazuje siĂŞ, Âże to tak nie dziaÂła, ludzie zaczynajÂą siĂŞ nudziĂŚ, wypalajÂą siĂŞ, ogarnia ich pustka – mĂłwi badacz. – PatrzÂą na koÂśció³ i zastanawiajÂą siĂŞ: „Jezus umarÂł za coÂś takiego?”.

W konsekwencji, zauwaÂża Barna, ginie spĂłjnoœÌ waÂżnych wskaÂźnikĂłw wiĂŞzi religijnej. Gdy przedstawicieli siedmiu najwaÂżniejszych doktryn skonfrontowaÂł z kanonem ich wierzeĂą, zdefiniowanym przez National Association of Evangelicals, tylko 7 proc. ankietowanych zmieÂściÂło siĂŞ w swoich kategoriach. – Ludzie mĂłwiÂą: „WierzĂŞ w Boga, wierzĂŞ, Âże Biblia to wielka ksiĂŞga, ale poza tym wierzĂŞ w to, co mi pasuje” – mĂłwi Barna.
Jego odkrycia potwierdza instytut LifeWay Research: badanie przeprowadzone niedawno wÂśrĂłd 900 amerykaĂąskich pastorĂłw protestanckich wykazaÂło, Âże 62 proc. z nich spodziewa siĂŞ, Âże znaczenie identyfikacji z konkretnymi wyznaniami znaczÂąco spadnie w ciÂągu najbliÂższych 10 lat.

Tego samego zdania jest Carol Christoffel z Zion w stanie Illinois. Kobieta w mÂłodoÂści prĂłbowaÂła odnaleŸÌ siĂŞ w g³ównych odÂłamach protestantyzmu, ale dobrze poczuÂła siĂŞ dopiero w gÂłoszÂącej pokĂłj i jednoœÌ tradycji bahaizmu. PóŸniej jednak zainteresowaÂły jÂą uzdrowicielskie praktyki Indian. Mimo tak barwnej przeszÂłoÂści, nadal uwaÂża siĂŞ za chrzeÂścijankĂŞ. – Jestem czymÂś w rodzaju pomostu miĂŞdzy kulturami. Zgadzam siĂŞ z nauczaniem Jezusa, znam wielu chrzeÂścijan, ktĂłrzy tak jak ja sÂą wierni spoÂłecznemu przekazowi zawartemu w Biblii i ktĂłrzy dbajÂą o ZiemiĂŞ i swoich bliÂźnich – tÂłumaczy Christoffel. – Popieram ludzi, ktĂłrzy czyniÂą dobro bez wzglĂŞdu na wyznanie.

Nie tylko chrzeÂścijanie praktykujÂą takÂą duchowÂą grĂŞ w klasy. W poÂświĂŞconym judaizmowi magazynie „Moment” jest kolumna „Zapytaj rabinĂłw”, gdzie problemy wiary analizowane sÂą z 14 perspektyw. – We wrzeÂśniowym numerze „Moment” zadaliÂśmy pytanie: „Czy judaizm moÂże istnieĂŚ bez Boga”. I wiĂŞkszoœÌ odpowiedziaÂła, Âże tak – mĂłwi redaktor naczelna, Nadine Epstein. –To niesamowite. ÂŻyjemy w czasach, gdy z doktryny wybiera siĂŞ tĂŞ czêœÌ, ktĂłra naszym zdaniem ma sens i ktĂłra nam odpowiada. WspĂłlnotĂŞ moÂżna odnaleŸÌ dziĂŞki historii i kulturze, niekoniecznie poprzez praktyki religijne.

Socjolog Robert Bellah zaobserwowaÂł to zjawisko juÂż w latach 80. W ksi¹¿ce, ktĂłrej jest wspó³autorem, „Habits of the Heart”, opisuje przypadek Sheili, ktĂłry wydaje siĂŞ znajomy. Oto, co Sheila mĂłwi o religii: „Nie pamiĂŞtam, kiedy ostatni raz byÂłam w koÂściele. Od dawna ÂżyjĂŞ wedÂług wiary, ktĂłra nazywa siĂŞ Sheilaizm. Jedyne przykazanie brzmi: kochajcie siebie i bÂądÂźcie dla siebie Âłagodni. Innymi sÂłowy, troszczcie siĂŞ o siebie. MyÂślĂŞ, Âże BĂłg chce, ÂżebyÂśmy siĂŞ o siebie troszczyli”.

Bellah, dziÂś juÂż emerytowany profesor University of California-Berkeley, mĂłwi: – W tamtym czasie sÂłowa Sheili byÂły dla niektĂłrych szokiem. Ale dla wielu to nie byÂł Âżaden wstzÂąs, bo od dawna Âżyli w ten sposĂłb. Nie idealizujmy przeszÂłoÂści. ÂŻarliwa religijnoœÌ zawsze byÂła w mniejszoÂści. To, Âże ludzie pokazywali siĂŞ w koÂściele, wcale nie oznaczaÂło, Âże byli g³êboko wierzÂący czy zaangaÂżowani.

Bellah dostrzega dobre i zÂłe strony nowego trendu, ktĂłry moÂżna okreÂśliĂŚ mianem „jeden czÂłowiek – jedna religia”. Pozytywna to ta, Âże trudno o uprzedzenia i nietolerancjĂŞ przeciwko grupom – religijnym, rasowym, seksualnym, pÂłciowym – gdy kaÂżdy chce byĂŚ traktowany jak indywidualna jednostka. – Minusem jest to, Âże nie sposĂłb wytworzyĂŚ wiĂŞzi wspĂłlnotowych, bo praktycznie kaÂżdy Âżyje wÂłasnym Âżyciem – wyjaÂśnia. Co wiĂŞcej, ten szalony pĂŞd za indywidualizmem wywoÂłuje „coraz wiĂŞkszÂą wrogoœÌ wobec grup zorganizowanych – rzÂądĂłw, przemysÂłu, a nawet religii”.
DziÂś nawet bezboÂżnicy nie sÂą zgodni co do tego, jak nie wierzyĂŚ, twierdzi Rusty Steil z Denver. WychowaÂł siĂŞ w rodzinie protestanckiej i zachowaÂł „silny kodeks moralny” rodzicĂłw, ale jak twierdzi, nie odpowiadajÂą mu „staroÂżytne mity o ludziach, prĂłbujÂących odnaleŸÌ sens w Âświecie”. – Nie mogĂŞ pogodziĂŚ siĂŞ z wyobraÂżeniem o Bogu wszechmogÂącym, ktĂłry pozwala ludziom gÂłodowaĂŚ i dopuszcza do klĂŞsk ÂżywioÂłowych, czy tych wywoÂłanych przez czÂłowieka – mĂłwi Steil.

Steil uwaÂża siĂŞ za „ateistĂŞ ÂżyjÂącego i pozwalajÂącego ÂżyĂŚ innym”, w odró¿nieniu od ateistĂłw nastawionych zdecydowanie antyreligijnie, jak Christopher Hitchens czy Richard Dawkins, ktĂłrzy „aktywnie promujÂą niewiarĂŞ”.

Paul Morris, sanitariusz wojskowy z Fort Bragg w Pó³nocnej Karolinie, ktĂłry szeœÌ razy sÂłuÂżyÂł na Bliskim Wschodzie, mĂłwi, Âże widziaÂł chrzeÂścijaĂąstwo, judaizm i islam w dziaÂłaniu, dlatego woli sobie odpuÂściĂŚ. Morris dorastaÂł w „klasycznej wÂłoskiej rodzinie katolickiej”, ale nigdy nie poczuÂł, Âże znalazÂł odpowiedzi na pytania natury duchowej. – ZbadaÂłem wszystkie duÂże systemy religijne, jakie sÂą na Âświecie. W kaÂżdej religii sÂą elementy, ktĂłre majÂą sens, ale nie znalazÂłem Âżadnego konkretnego dogmatu czy doktryny, z ktĂłrÂą tak naprawdĂŞ chciaÂłbym siĂŞ utoÂżsamiaĂŚ – tÂłumaczy Morris. – Dlatego dziÂś myÂślĂŞ o sobie jako o agnostyku. WierzĂŞ, Âże zawsze moÂżna postĂŞpowaĂŚ wÂłaÂściwie. To zawsze dziaÂła.

http://religia.onet.pl/publicystyka,6/religijny-patchwork,5358,page1.html


                       A jak to wyglada u nas. Czy Kosciol Katolicki wypelnia wszystkie ludzkie oczekiwania? Co czujesz kiedy myslisz o swojej wierze,
czy Twoja wiara daje ci wewnetrzny spokoj, czy znasz ja dokladnie?, czy tylko robisz to co od ciebie oczekuje kosciol.
Jaki wplyw ma twoja wiara na twoje zycie i zycie w rodzinie. Mysle, ze mozna  zadawac duzo pytan i powinno sie zadawac.
Pozdrawiam serdecznie. Rafaela
 
ScaliÂłem posty
Darek

« Ostatnia zmiana: Wrzesień 29, 2011, 22:06:16 wysłane przez Dariusz » Zapisane
Rafaela
Gość
« Odpowiedz #146 : Październik 02, 2011, 22:30:18 »

                                                                   Cykl: "Poznaj symbole liturgiczne"

MW | PSPO | 29 WrzesieĂą 2011 | Komentarze (5)
 
Serwis PS-PO rozpoczyna od 1 paŸdziernika cykl artyku³ów "Poznaj symbole liturgiczne". Benedyktyni z Tyùca, przez 40 kolejnych dni, prezentowaÌ bêd¹ konkretny symbol liturgiczny.
Serwis PS-PO stara siĂŞ propagowaĂŚ wiedzĂŞ z zakresu tradycji i duchowoÂści chrzeÂścijaĂąskiej. DuÂże zainteresowanie wakacyjnymi kursami spowodowaÂło, Âże benedyktyni postanowili przedstawiĂŚ uÂżytkownikom kolejnÂą propozycjĂŞ. Do tej pory odbyÂły siĂŞ dwa kursy: pierwszy dotyczyÂł medytacji, drugi lektury Pisma ÂŚwiĂŞtego. Teraz zapraszajÂą do Âświata liturgii.

- Proponujemy Wam udziaÂł w kursie i - podobnie jak w przypadku poprzednich - nie bĂŞdziecie musieli siĂŞ zapisywaĂŚ, liczba miejsc jest bowiem nieograniczona. Nie trzeba bĂŞdzie nawet wychodziĂŚ z domu ani nigdzie jechaĂŚ - kurs bĂŞdzie prowadzony na stronie internetowej serwisu PS-PO -piszÂą autorzy przedsiĂŞwziĂŞcia.

Liturgia w serwisie PS-PO

Pocz¹wszy od 1 paŸdziernika, przez 40 kolejnych dni, benedyktyni prezentowaÌ bêd¹ konkretny symbol liturgiczny. Bêdzie mo¿na dowiedzieÌ siê miêdzy innymi o rodzajach b³ogos³awieùstw, o³tarzu, atrybutach œwiêtych, bêdzie te¿ o dzwonach, hostii, kadzidle czy muzyce, która nieod³¹cznie towarzyszy liturgii. Autorem cyklu jest znany liturgista, ks. prof. Bogus³aw Nadolski TChr.

Aby nie przeoczyÌ ¿adnego odcinka mo¿na zapisaÌ siê do listy mailingowej serwisu PSPO. Wówczas codziennie wieczorem ka¿da czêœÌ kursu bêdzie trafiaÌ prosto skrzynki mailowej. Odcinki bêd¹ równie¿ dostêpne na Facebooku.

http://religia.onet.pl/kraj,19/cykl-poznaj-symbole-liturgiczne,5361.html
........................................

                                                   KoÂścielny proces o niewaÂżnoœÌ ma³¿eĂąstwa, cz.1

dr Arletta Bolesta, mgr Juliusz Kola | Onet | 27 WrzesieĂą 2011 | Komentarze (0)

W serii artyku³ów zatytu³owanych "Koœcielny proces o niewa¿noœÌ ma³¿eùstwa. Informator praktyczny", spróbujemy wszystkim staraj¹cym siê, b¹dŸ dopiero rozwa¿aj¹cym orzeczenie niewa¿noœci swojego zwi¹zku, przedstawiÌ w zarysie najwa¿niejsze informacje w tej dziedzinie. W dzisiejszym artykule przedstawimy kompetencje s¹du w procesach orzekania niewa¿noœci ma³¿eùstwa.

Jednym z podstawowych pytaù osób, stoj¹cych na progu wszczêcia procesu o stwierdzenie niewa¿noœci ich ma³¿eùstwa, jest to dotycz¹ce instytucji, do której nale¿y siê zwróciÌ, aby mog³a ona rozpatrzyÌ ich sprawê.

Do³¹cz do nas na Facebooku

T¹ instytucja jest w³aœciwy s¹d koœcielny: diecezjalny, metropolitalny, ewentualnie Rota Rzymska. S¹dy te w praktyce polskiej posiadaj¹ ró¿ne nazwy: S¹dy Duchowne, S¹dy Biskupie, Trybuna³y Diecezjalne, Trybuna³y Metropolitalne, pod którymi wszak kryje siê ta sama rzeczywistoœÌ.

W³aœciwoœÌ to kompetencja jednego z wielu s¹dów do rozpatrzenia sprawy. Z jednej strony, dotyczy to miejsca: wnieœÌ sprawê w Warszawie,gdzie mieszkam, czy w Krakowie, gdzie mieszka ma³¿onek? Z drugiej strony, dotyczy instancji: wnieœÌ sprawê w s¹dzie diecezjalnym ³om¿yùskim czy od razu metropolitalnym ³ódzkim?

Kto pyta nie b³¹dzi - odpowiedz na pytania naszych u¿ytkowników

W sprawach koœcielnych inaczej ni¿ œwieckich kwestia w³aœciwoœci ³¹czy w sobie oba czynniki, a wiêc miejsce i instancjê. Dla porównania w sprawach œwieckich prostsze sprawy rozpatrywane s¹ przez s¹dy rejonowe, np. pobicie, a powa¿niejsze przez s¹dy okrêgowe, np. morderstwo, gdzie w³aœciwoœÌ terytorialna zale¿y od miejsca pope³nienia czynu.

W prawie kanonicznym istniej¹ dwa podstawowe sposoby okreœlania w³aœciwoœci s¹dowej w sprawach o niewa¿noœÌ ma³¿eùstwa: miejsca zamieszkania strony pozwanej oraz miejsca zawarcia ma³¿eùstwa. Niezale¿nie od tego czy s¹ to s¹dy diecezjalne, czy metropolitalne, to rozpatruj¹ one sprawê w I instancji. Do tych wiêc s¹dów najczêœciej zwracaj¹ siê strony dla prowadzenia sprawy.

W tym momencie warto przyjrzeĂŚ siĂŞ bliÂżej tym moÂżliwoÂściom, albowiem jak praktyka pokazuje, istniejÂą pewne wÂątpliwoÂści na tym gruncie wÂśrĂłd osĂłb starajÂących siĂŞ o orzeczenie niewaÂżnoÂści zawartego zwiÂązku.

Co prawda interpretacja przepisu o miejscu zawarcia zwi¹zku nie budzi tylu pytaù co kolejnego, niemniej warto jeszcze raz powtórzyÌ, ¿e przysz³a strona powodowa mo¿e skorzystaÌ z mo¿liwoœci przedstawienia swojej sprawy temu koœcielnemu s¹dowi, na terenie kompetencji którego zosta³ zawarty zwi¹zek ma³¿eùski. Innymi s³owy, nale¿y udaÌ siê do tego s¹du danej diecezji czy archidiecezji, na obszarze których ma³¿eùstwo zosta³o zawarte. Zdarza siê, i¿ dana diecezja mo¿e nie posiadaÌ s¹du koœcielnego, ale wówczas posiada swój punkt konsultacyjny, z pomocy którego mo¿na skorzystaÌ. Warto dopowiedzieÌ tylko, i¿ generalnie s¹dy koœcielne znajduj¹ siê w budynku kurii biskupiej.
Przechodz¹c z kolei do drugiej mo¿liwoœci, dowiadujemy siê z niej, i¿ w³aœciwym s¹dem koœcielnym jest równie¿ ten, na terenie kompetencji którego mieszka strona nie wnosz¹ca skargi powodowej, czyli wspó³ma³¿onek. Chodzi zatem o ten s¹d danej diecezji b¹dŸ archidiecezji, w której zamieszkuje przysz³a strona pozwana. Przy tej mo¿liwoœci czytamy o sta³ym lub tymczasowym miejscu zamieszkania, czego nie nale¿y rozumieÌ w sensie miejsca zameldowania strony pozwanej, ono mo¿e byÌ inne od miejsca jej zamieszkania tymczasowego czy sta³ego. Mówi¹c o tymczasowym miejscu zamieszkania rozumiemy przez nie przynajmniej trzymiesiêczny okres przebywania na terenie danej diecezji lub zamiar takiego przebywania, natomiast mówi¹c o sta³ym miejscu zamieszkania chodzi o fakt piêcioletniego okresu przebywania na terenie okreœlonej diecezji b¹dŸ równie¿ o taki zamiar.

Mo¿e pojawiÌ siê problem, jak post¹piÌ w sytuacji, kiedy przysz³ej stronie powodowej nie znane jest miejsce zamieszkania strony pozwanej, ale nie chce ona sk³adaÌ skargi w s¹dzie zawarcia ma³¿eùstwa. Jednym ze Ÿróde³ pomocy w ustaleniu miejsca zamieszkania jest na pewno rodzina, znajomi strony przeciwnej, innym z kolei jest skorzystanie z pomocy Ministerstwa Spraw Wewnêtrznych i Administracji, Departament Spraw Obywatelskich, Wydzia³ Udostêpniania Informacji znajduj¹cego siê w Warszawie 02-672 przy ul. Domaniewskiej 36/38. Naturalnie proœba do Ministerstwa o udostêpnienie danych winna zostaÌ odpowiednio umotywowana. Przysz³a strona powodowa winna wiêc poprosiÌ o udostêpnienie adresu swojego wspó³ma³¿onka, podaj¹c jak najwiêcej jego jak i swoich danych, motywuj¹c to podjêciem przez ni¹ czynnoœci procesowych przed s¹dem koœcielnym. Informacja ta jest p³atna w kwocie wskazanej przez w/w urz¹d. Nawet jeœli nie zostanie ustalony adres, to same dowody poszukiwaù przydadz¹ siê na dalszym etapie procesu, gdy s¹d bêdzie chcia³ skontaktowaÌ siê z pozwanym, a w przypadku braku z jego strony odpowiedzi, uzna go za nieobecnego w procesie.

Przy tym mog¹ pojawiÌ siê te¿ kolejne pytania: jak nale¿y post¹piÌ w sytuacji, kiedy strona pozwana nie ma, ani tymczasowego, ani sta³ego miejsca zamieszkania, a przysz³a strona powodowa nie chce skorzystaÌ z pierwszej mo¿liwoœci, tj. ze z³o¿enia skargi powodowej w trybunale miejsca zawarcia zwi¹zku. W nakreœlonej sytuacji strona powodowa, o ile naturalnie zna jakiekolwiek miejsce pobytu strony przeciwnej, mo¿e wnieœÌ sprawê do tego trybuna³u, na terenie kompetencji którego aktualnie przebywa strona przeciwna.

Maj¹c na wzglêdzie wymienione powy¿ej dwie mo¿liwoœci miejsc z³o¿enia powództwa, strona sk³adaj¹ca je winna wzi¹Ì pod uwagê ró¿ne rodzaje argumentów przemawiaj¹cych za przewag¹ jednego miejsca z³o¿enia skargi nad drugim. Strona winna zatem rozwa¿yÌ, na terenie kompetencji którego trybuna³u tak naprawdê znajduje siê wiêkszoœÌ dowodów, aby móc ³atwiej, tj. bezpoœrednio i szybko przedk³adaÌ je s¹dowi. Strona sk³adaj¹ca pozew winna wzi¹Ì pod uwagê przy wyborze trybuna³u tak¿e swoje pe³ne, czynne uczestnictwo w procesie, aby czasem miejsce prowadzenia sprawy (chodzi przede wszystkim o odleg³oœÌ) nie sta³o na przeszkodzie przy aktywnym zaanga¿owaniu siê w sprawê. Naturalnie tak œwiadkowie jak i strony mog¹ zostaÌ przes³uchane w trybunale swojego tymczasowego lub sta³ego miejsca zamieszkania. Przy tym strona powodowa, dokonuj¹c wyboru kompetentnego trybuna³u, na terenie w³aœciwoœci którego ona równie¿ sama zamieszkuje, u³atwia sobie w³aœnie taki bezpoœredni i czêsty kontakt z tym s¹dem. Innym argumentem w dokonaniu wyboru mo¿e byÌ te¿ faktyczny czas trwania procesu w danym s¹dzie koœcielnym (w jednych s¹dach norm¹ jest rok, w innych trzy lata), a nawet i koszty procesowe. Warto zatem wzi¹Ì te wszystkie szczegó³y sprawy pod swój os¹d podczas podejmowania decyzji o wyborze s¹du.
Nawet jeÂśli istnieje kilka sÂądĂłw wÂłaÂściwych to sprawa moÂże toczyĂŚ siĂŞ tylko w jednym z nich.

Trzeba poruszyÌ jeszcze inn¹ kwestiê, która co prawda zwi¹zana jest z zakoùczeniem procesu, tj. z wyrokiem, niemniej pozostaje ona w zwi¹zku z problematyk¹ kompetencji trybuna³ów. Nierzadko ma miejsce fakt, i¿ kilka trybuna³ów s¹dowych jest w³aœciwych do prowadzenia danej sprawy. Nie powinna jednak mieÌ miejsce sytuacja, kiedy strony po otrzymaniu negatywnego wyroku, sk³adaj¹ ten sam pozew, czyli pozew z tym samym tytu³em b¹dŸ tytu³ami (inaczej przyczyn¹ orzeczenia niewa¿noœci ma³¿eùstwa) w kolejnym kompetentnym trybunale. Mog¹ natomiast (pomijamy kwestiê wniesienia nowego tytu³u przy apelacji) wnieœÌ skargê z nowym tytu³em w³aœnie w innym w³aœciwym s¹dzie.

OdnoÂśnie sÂądu II instancji sprawa jest prostsza, gdyÂż tutaj dziaÂłanie odbywa siĂŞ automatycznie i sÂąd I instancji przy pozytywnym wyroku przekazuje sprawĂŞ odpowiedniemu sÂądowi. Z kolei przy negatywnym wyroku, strona (strony) mogÂą zadecydowaĂŚ czy bĂŞdĂŞ apelowaĂŚ do ustalonego juÂż TrybunaÂłu II instancji, czy teÂż do Roty Rzymskiej.

Na zakoùczenie celem uzupe³nienia tematu kompetencji s¹dów koœcielnych w procesach ma³¿eùskich przytoczmy pozosta³e trzy mo¿liwoœci, przy czym trzeba dodaÌ, skorzystanie z nich zwi¹zane jest konkretnymi wymogami, wzglêdnie z dodatkow¹ procedur¹ w postaci uzyskania na nie zgody. A zatem oprócz wymienionych powy¿ej w³aœciwych trybuna³ów w sprawach o niewa¿noœÌ ma³¿eùstwa, które nie s¹ zarezerwowane Stolicy Apostolskiej, w³aœciwe s¹: trybuna³ miejsca, w którym strona powodowa ma sta³e zamieszkanie, je¿eli obydwie strony przebywaj¹ na terytorium tej samej Konferencji Episkopatu i wikariusz s¹dowy sta³ego zamieszkania strony pozwanej, po jej wys³uchaniu, wyra¿a na to zgodê, oraz trybuna³ miejsca, na którym faktycznie trzeba bêdzie zbieraÌ wiêkszoœÌ dowodów, je¿eli wyrazi na to zgodê wikariusz s¹dowy sta³ego zamieszkania strony pozwanej, który wczeœniej powinien j¹ o to zapytaÌ, czy nie zg³asza czegoœ, co nale¿a³oby wy³¹czyÌ. Stolicy Apostolskiej zarezerwowane s¹ natomiast sprawy g³owy paùstw, ewentualnie inne, które zosta³y przed ni¹ wezwane, co w praktyce jest bardzo rzadkie.

Na zakoĂączenie celem obrazowego przedstawienia rozwaÂżanej kwestii posÂłuÂżmy siĂŞ jeszcze kilkoma przykÂładami.

PrzykÂład 1

Jan Kowalski pochodz¹cy z Warszawy i Anna Nowak pochodz¹ca z Lublina zawarli ma³¿eùstwo 1 maja 2007 r. w Zakopanem. Po œlubie mieszkali w Warszawie. Obecnie Jan chce rozpocz¹Ì proces. Anna, mimo i¿ nadal jest zameldowana na pobyt sta³y w Warszawie, wyjecha³a do Lublina i nie chce ju¿ nigdy wracaÌ do Warszawy. Jan mo¿e z³o¿yÌ skargê w Krakowie (archidiecezja zawarcia œlubu) lub w Lublinie, gdzie mieszka Anna. Mo¿e jednak staraÌ siê o prowadzenie procesu w Warszawie ze wzglêdu na swoje zamieszkanie i fakt, ¿e wiêkszoœÌ œwiadków pochodzi z Warszawy.
PrzykÂład 2

Jan Kowalski i Anna Nowak zawarli ma³¿eùstwo 1 maja 1991 r. w Legnicy, wówczas w archidiecezji wroc³awskiej. W 1992 roku powsta³a diecezja legnicka, która od 2003 r. posiada w³asny s¹d koœcielny. Obecnie Anna chce rozpocz¹Ì proces. Œlub by³ zawierany w archidiecezji wroc³awskiej, ale liczy siê obecne po³o¿enie miejsca zawarcia œlubu, a wiêc diecezja legnicka. W³aœciwym jest zatem s¹d legnicki.

PrzykÂład 3

Jan Kowalski i Anna Nowak zawarli ma³¿eùstwo 1 maja 2000 r. w Warszawie. Po œlubie przeprowadzili siê do Katowic. Obecnie Anna chce rozpocz¹Ì proces. W ci¹gu tygodnia Jan mieszka i pracuje w Katowicach, ale weekendy spêdza w Krakowie i tam jest silniej zwi¹zany z parafi¹ (mieszka tam jego cywilna ma³¿onka). Anna mo¿e z³o¿yÌ skargê w Krakowie lub Katowicach ze wzglêdu na dwa miejsca zamieszkania Jana. Mo¿e tak¿e z³o¿yÌ skargê w Warszawie w miejscu zawarcia œlubu

Tekst z serwisu Dziennikarstwo Obywatelskie

http://religia.onet.pl/porady,7/koscielny-proces-o-niewaznosc-malzenstwa-cz1,5343,page1.html

======================================================================

GroÂźne konsekwencje religijnej indoktrynacji

Miranda Celeste | Racjonalista | 23 WrzesieĂą 2011 | Komentarze (30)
 

Katolickie poczucie winy jest mrocznym cieniem przeszÂłoÂści, okrutnym zÂły gÂłosem szepczÂącym do ucha, przypominajÂącym trudnÂą lekcjĂŞ dzieciĂąstwa, mĂłwiÂącym, Âże jesteÂśmy niegodni, nieudolni, Âże nie zasÂłuÂżyliÂśmy na szczĂŞÂście, Âże jesteÂśmy skalanymi grzesznikami, ktĂłrzy muszÂą byĂŚ karani, by odpokutowaĂŚ za grzechy, Âże jesteÂśmy niczym. Niczym.
Idea „katolickiego poczucia winy" brzmi jak banaÂł, Âżart, truizm. Ale to poczucie winy jest prawdziwe. Dla tych, ktĂłrzy doÂświadczyli w dzieciĂąstwie katolickiej indoktrynacji religijnej, to katolickie poczucie winy jest niebezpiecznym i trudnym do pozbycia siĂŞ obci¹¿eniem, z powaÂżnymi konsekwencjami na caÂłe Âżycie.

Do³¹cz do nas na Facebooku

Z tym wewnêtrznym g³osem nie mo¿na dyskutowaÌ. Pojawia siê z g³êbi naszego mózgu odporny na racjonalizm. Bez trudu mo¿emy u¿yÌ naszego rozumu, by odpowiedzia³ na pytanie czy Bóg istnieje. Po prostu poszukujemy dowodów, a nie widz¹c ¿adnych, zdajemy sobie sprawê z tego, i¿ jedynym wyborem jest porzucenie wiary i zostanie agnostykiem b¹dŸ ateist¹. Jednak katolickie poczucie winy jest czymœ innym, tu irracjonalnoœÌ przekazu otrzymanego w dzieciùstwie nie ma znaczenia. Dowody i logika pozostaj¹ bezsilne wobec poczucia winy i wstydu, które s¹ dominuj¹ce, wœciek³e i uporczywe. Dla tych z nas, którzy wyrastali w ci¹g³ej indoktrynacji, wiara w Boga jest opcjonalna, ale to katolickie poczucie winy nie jest opcjonalne.

Kto pyta nie b³¹dzi - odpowiedz na pytania naszych u¿ytkowników

Z psychologicznego punktu widzenia to katolickie poczucie winy jest zrozumiaÂłe. Trudno siĂŞ dziwiĂŚ, Âże dziecko, ktĂłremu bez przerwy przypomina siĂŞ, Âże jest grzeszne, skalane, niegodne, jako czÂłowiek dorosÂły staje siĂŞ kimÂś wiecznie walczÂącym z poczuciem winy i wstydu, kimÂś kto nigdy nie czuje siĂŞ czysty, zasÂługujÂący na szczĂŞÂście, na szacunek, kimÂś speÂłniajÂącym oczekiwania. DorosÂłym, ktĂłry nigdy nie odczuwa spokoju.

Mimo tego, niewielu ludzi, nawet spoœród psychologów, traktuje ten problem powa¿nie. W odró¿nieniu od innych form traumy z dzieciùstwa, to katolickie poczucie winy oraz inne konsekwencje religijnej indoktrynacji rzadko s¹ analizowane z powag¹ na jak¹ te zjawiska zas³uguj¹. Mam wra¿enie, ¿e s¹ tego dwa powody: po pierwsze, katolickie poczucie winy jest bardzo rozpowszechnione i dlatego ³atwo je ignorowaÌ, po drugie przyznanie, ¿e religijna indoktrynacja w dzieciùstwie ma konsekwencje na ca³e ¿ycie, jest traktowane jako tabu.

Ja sama, ilekroĂŚ prĂłbowaÂłam dyskutowaĂŚ o trudnoÂściach zwalczania tego katolickiego poczucia winy, byÂłam oskarÂżana o zwalanie winy na religiĂŞ za moje wÂłasne problemie. Ludzie gotowi sÂą wyÂśmiewaĂŚ tĂŞ sprawĂŞ. I tu rĂłwnieÂż tkwi problem — traktowanie tego katolickiego poczucia winy jako czegoÂś banalnego, co moÂżna obrĂłciĂŚ w Âżart, tworzy atmosferĂŞ pozwalajÂącÂą na wzruszenie ramionami. Dla tych z nas, ktĂłrzy znajÂą ten problem na co dzieĂą, jest to dodatkowe obci¹¿enie. SÂądzĂŞ, Âże powinniÂśmy potraktowaĂŚ ten problem powaÂżnie. Jest powaÂżny, jest realny i jest odporny na logikĂŞ.

Rok za rokiem dzieci naraÂżane sÂą na doÂświadczanie indoktrynacji, ktĂłre w ten lub inny sposĂłb, bĂŞdzie ÂścigaĂŚ je przez caÂłe Âżycie. Jak dÂługo spoÂłeczeĂąstwo nie zrozumie, Âże religijna indoktrynacja w dzieciĂąstwie moÂże mieĂŚ powaÂżne konsekwencje i nie zacznie powaÂżnie dyskutowaĂŚ o tych konsekwencjach, dla tych, ktĂłrzy borykajÂą siĂŞ z tym problemem, szanse na wyleczenie sÂą ograniczone.

Co wiêcej, póki nie przestaniemy traktowaÌ problemu katolickiego poczucia winy jako czegoœ banalnego, religijna indoktrynacja nie bêdzie postrzegana jako to, czym ona w istocie jest - emocjonalnym i psychicznym znêcaniem siê nad dzieckiem. Nie daje siê nawet zacz¹Ì walki przeciw religijnej indoktrynacji dzieci jak d³ugo nie przyznamy, ¿e wyrz¹dza ona realne szkody i ma realne konsekwencje dla milionów ludzi doœwiadczaj¹cych tych konsekwencji w ¿yciu codziennym.

Nie wiem jak moÂżna do tego doprowadziĂŚ. Jak moÂżna zniwelowaĂŚ to katolickie poczucie winy, jak moÂżna przekonaĂŚ, Âże nie jest tylko kiepskim Âżartem? Jak przekonuje siĂŞ innych, Âże konsekwencje religijnej indoktrynacji w dzieciĂąstwie mogÂą byĂŚ powaÂżne i trwaÂłe? ByĂŚ moÂże musimy o tym dyskutowaĂŚ, zwracaĂŚ na ten problem uwagĂŞ, pisaĂŚ o naszych doÂświadczeniach. Ale uczciwie mĂłwiÂąc nie wiem jak to zmieniĂŚ...

TÂłumaczenie: Andrzej Koraszewski

http://religia.onet.pl/racjonalisci,39/grozne-konsekwencje-religijnej-indoktrynacji,5322.html

ScaliÂłem posty
Darek
« Ostatnia zmiana: Październik 04, 2011, 09:42:35 wysłane przez Dariusz » Zapisane
Rafaela
Gość
« Odpowiedz #147 : Październik 06, 2011, 10:42:10 »

Zbigniew KopczyĂąski

                                Prawo do szczĂŞÂścia


ZwiÂązek partnerski — Âłatwy w zawarciu i jeszcze Âłatwiejszy w rozwiÂązaniu — jest idealnym narzĂŞdziem realizacji nie tyle szczĂŞÂścia, ile wrĂŞcz zachcianek strony silniejszej. (...) W polskim systemie prawnym ma³¿eĂąstwo to przywileje, ale rĂłwnieÂż obowiÂązki. RozwĂłd jest moÂżliwy, wymaga jednak zachodu i koĂączy siĂŞ rozliczeniem majÂątku i rozstrzygniĂŞciem opieki nad dzieĂŚmi. W proponowanych zwiÂązkach partnerskich nie ma tego problemu.

„Prawo gejĂłw do szczĂŞÂścia” to tytuÂł artykuÂłu Roberta Biedronia (Rzeczpospolita 10.06.2011), w ktĂłrym daje odpĂłr krytykom eseldowskiego projektu ustawy o zwiÂązkach partnerskich. MoÂże nie warto byÂłoby komentowaĂŚ tej wypowiedzi, gdyby nie to, Âże jest bardzo dobrÂą ilustracjÂą metod stosowanych przez zwolennikĂłw zmian obyczajowych. O ile krytycy projektu ukazujÂą konsekwencje jego wprowadzenia, posÂługujÂąc siĂŞ logicznÂą analizÂą jego poszczegĂłlnych zapisĂłw, o tyle artykuÂł R. Biedronia jest podrĂŞcznikowym wrĂŞcz przykÂładem robienia czytelnikom wody z mĂłzgu, przeinaczania faktĂłw, celowych kÂłamstw i zwykÂłej demagogii. W zasadzie kaÂżde zdanie tego artykuÂłu moÂże byĂŚ przedstawione jako przykÂład manipulacji. By jednak nie zanudziĂŚ, odniosĂŞ siĂŞ do kilku przykÂładowych kwestii.

BiedroĂą zaczyna z grubej rury, wskazujÂąc, Âże autorzy tekstu „Przedwyborcza demolka ma³¿eĂąstwa” (Rz. 7.06) mylÂą siĂŞ, twierdzÂąc, Âże ustanowienie zwiÂązkĂłw partnerskich jest deprecjonowaniem ma³¿eĂąstwa. Marek Domagalski i mec. Jerzy Naumann bardzo konkretnie argumentowali swoje zdanie, BiedroĂą nie zaprzÂąta sobie argumentami gÂłowy, stwierdzajÂąc jedynie, Âże siĂŞ mylÂą. A skoro stwierdza, Âże siĂŞ mylÂą, dyskusja z nimi jest zbĂŞdna. Innymi sÂłowy: BiedroĂą locuta, causa finita.

Dalej Robert BiedroĂą odwoÂłuje siĂŞ do oÂświeceniowej koncepcji umowy spoÂłecznej, bĂŞdÂącej — jego zdaniem — fundamentem nowoczesnych paĂąstw. Nie miejsce tu na dyskusjĂŞ o filozoficznych podstawach wspó³czesnych koncepcji paĂąstwa, przyjmijmy wiĂŞc, jak BiedroĂą, za podstawĂŞ umowĂŞ spoÂłecznÂą. Z tej oÂświeceniowej zasady BiedroĂą wyciÂąga wniosek, Âże poruszajÂąc siĂŞ wedÂług demokratycznych zasad paĂąstwa prawa, nie moÂżemy doprowadziĂŚ do faworyzowania obywateli pozostajÂących w zwiÂązkach ró¿nopÂłciowych. Mamy bowiem do czynienia z dyskryminacjÂą ze wzglĂŞdu na orientacjĂŞ seksualnÂą. To juÂż jest czyste odwracanie kota ogonem.

Umowa spo³eczna dopuszcza przywileje dla okreœlonych osób lub grup w zamian za wiêksze od innych obowi¹zki. Tak wiêc wiêcej wolno prezydentowi czy premierowi, pos³owie ciesz¹ siê immunitetem ze wzglêdu na pe³nione funkcje. ¯o³nierze i policjanci maj¹ swoje przywileje w zamian za obowi¹zek nara¿ania ¿ycia w obronie wspó³obywateli. W podobny sposób ma³¿onkowie nabywaj¹ okreœlone przywileje w zamian za ponoszone koszty i trud wychowania nowych obywateli. Istota dokonanej przez Biedronia manipulacji polega na tym, ¿e w demokratycznym paùstwie prawa podmiotem praw i obowi¹zków nie s¹ hetero- czy homoseksualne zwi¹zki obywateli, lecz sami obywatele. Robert Biedroù mo¿e skorzystaÌ ze wszystkich przywilejów dostêpnych ¿onatym mê¿czyznom, o ile zdecyduje siê poœlubiÌ kobietê. Oczywiœcie, kwesti¹ otwart¹ pozostaje, czy pan Biedroù zechce zwi¹zaÌ siê z kobiet¹ i czy znajdzie kobietê gotow¹ iœÌ z nim przez ¿ycie. Takie jednak dylematy maj¹ równie¿ heteroseksualni mê¿czyŸni. Nie ma tu wiêc mowy o jakiejkolwiek dyskryminacji ze wzglêdu na orientacjê seksualn¹. Natomiast dzia³acze gejowscy wraz z popieraj¹c¹ ich lewic¹ usi³uj¹ wprowadziÌ projekt daj¹cy okreœlonej grupie, czyli homoseksualistom, przywileje bez zwi¹zanych z nimi obowi¹zków, k³amliwie nazywaj¹c ten sposób uprzywilejowania walk¹ z dyskryminacj¹.

DomagajÂąc siĂŞ dodatkowych praw BiedroĂą przytacza wypowiedÂź Ryszarda Kalisza: „paĂąstwo nie ma obywatelom narzucaĂŚ jak ÂżyĂŚ”. ÂŚwiĂŞta racja i kolejny dowĂłd na manipulacjĂŞ faktami zwolennikĂłw zwiÂązkĂłw partnerskich. Wbrew ich twierdzeniom, projektowana ustawa nie zalegalizuje zwiÂązkĂłw partnerskich, gdyÂż juÂż dzisiaj nie sÂą one nielegalne. Nie wiem, z kim Âżyje i jak Âżyje Robert BiedroĂą. Niezbyt mnie to interesuje, tak jak nie powinno interesowaĂŚ paĂąstwa. JeÂśli jednak Âżyje z mĂŞÂżczyznÂą, nie ma w polskim prawie ani jednego zapisu, ktĂłry by tego zabraniaÂł. Co wiĂŞcej, wiele wskazuje, Âże Robert BiedroĂą dobrze Âżyje z tego, jak Âżyje. Nie przeszkadza mu to ciÂągle skarÂżyĂŚ siĂŞ na dyskryminacjĂŞ. To wÂłaÂśnie stosowanie rĂłwnoÂści wszystkich wobec prawa, bez wzglĂŞdu na orientacjĂŞ seksualnÂą, pozwala Biedroniowi robiĂŚ to, co robi i domagaĂŚ siĂŞ wiĂŞkszych przywilejĂłw dla siebie i swoich towarzyszy, a nam — heteroseksualnej wiĂŞkszoÂści — nie uwzglĂŞdniaĂŚ ich zbyt daleko idÂących ¿¹daĂą.

Konstytucyjna zasada rĂłwnoÂści — pisze dalej BiedroĂą — oznacza takÂże (...) Âże w procesie tworzenia prawa ustawodawca nie moÂże kierowaĂŚ regulacji tylko do jednej grupy spoÂłecznej. Sama prawda! Jak jednak wytÂłumaczy teraz autor tych s³ów domaganie siĂŞ regulacji zwiÂązkĂłw i nadanie im specjalnych praw, maÂłej w sumie grupie homoseksualistĂłw? To tak, by zilustrowaĂŚ zwiÂązek argumentacji Biedronia z logikÂą.

Robert BiedroĂą przytacza wprawdzie art. 18 Konstytucji RP, mĂłwiÂący, Âże ma³¿eĂąstwo jako zwiÂązek kobiety i mĂŞÂżczyzny (...) znajduje siĂŞ pod ochronÂą i opiekÂą Rzeczypospolitej Polskiej. WyciÂąga z niego jednak pokrĂŞtny wniosek, Âże nie jest to uznanie za ma³¿eĂąstwo zwiÂązku kobiety i mĂŞÂżczyzny, lecz jedynie nadanie takiemu zwiÂązkowi opieki i ochrony paĂąstwa. ZdajÂąc sobie chyba sprawĂŞ, Âże pokrĂŞtnoœÌ jego argumentacji moÂże byĂŚ oczywista nawet dla mniej wyrobionego czytelnika, siĂŞga po koronny argument lewicy — straszenie KoÂścioÂłem katolickim.

Ponadto warto pamiĂŞtaĂŚ o genezie tego zapisu — powstaÂł on przy silnym lobbingu KoÂścioÂła katolickiego i zostaÂł w³¹czony pod jego presjÂą. Typowe dla lewicy: jeÂśli coÂś jej nie odpowiada — oskarÂża KoÂśció³. Autor zupeÂłnie pomija fakt, ze projekt Konstytucji redagowaÂł zespó³ pod kierownictwem maÂłokatolickiego Aleksandra KwaÂśniewskiego, przyj¹³ go lewicowy wtedy Parlament a zaakceptowaÂł narĂłd w referendum. ZupeÂłnie wybiĂłrczo traktuje zapisy Konstytucji: jeÂśli mu odpowiadajÂą sÂą OK, jeÂśli nie — moÂżna je lekcewaÂżyĂŚ jako efekt przemoÂżnej presji i nieograniczonych wpÂływĂłw KoÂścioÂła. Wygodne, prawda?

Strasz¹c wp³ywami Koœcio³a, Robert Biedroù udaje, i¿ nie wiem, ¿e, gdyby Koœció³ Katolicki naprawdê mia³ taki wp³yw na ¿ycie polityczne i tworzenie prawa w Polsce, o jakie go oskar¿a, nie by³oby w Polsce ani aborcji, ani rozwodów, ani rz¹dów SLD, ani Roberta Biedronia w ¿yciu publicznym. Poniewa¿ wszystkie te zjawiska mia³y lub maj¹ miejsce, s³owa Biedronia s¹ zwyk³ym k³amstwem.

Kolejny demagogiczny chwyt: Kwestie, ktĂłre reguluje projekt, sÂą fundamentalne, ale nie ÂświatopoglÂądowe. DotykajÂą bowiem sfery praw czÂłowieka, poszanowania do Âżycia prywatnego, naszej godnoÂści. itd. To Âłatwe zagranie typu: „Nie mieszajmy brudnych spraw ideologii czy polityki do czystych kwestii prywatnych”. ChoĂŚ Âładnie brzmi, jest totalnym faÂłszem. Sprawa zwiÂązkĂłw miĂŞdzyludzkich, jak maÂło co, jest konsekwencjÂą przyjĂŞtego w danym spoÂłeczeĂąstwie systemu wartoÂści, czy — mĂłwiÂąc jĂŞzykiem Biedronia — ideologii. To z powodu wyznawanego przez zdecydowanÂą wiĂŞkszoœÌ naszego spoÂłeczeĂąstwa katolickiego systemu wartoÂści — choĂŚ do jego wyznawania wcale nie trzeba byĂŚ katolikiem — Âżenimy siĂŞ z kobietami na zasadzie dobrowolnoÂści oraz wspĂłlnych praw i zobowiÂązaĂą, a nie kupujemy Âżon na targu ani nie kolekcjonujemy je w haremach. Nie wierzĂŞ, by wieloletni dziaÂłacz spoÂłeczny tego nie wiedziaÂł. On celowo propaguje nieprawdĂŞ.

Na koniec o tytuÂłowym „szczĂŞÂściu”. Widocznie naoglÂądaÂł siĂŞ BiedroĂą amerykaĂąskich filmĂłw a nie do koĂąca zrozumiaÂł, bo Amerykanie mĂłwiÂą w nich nie tyle o prawie do szczĂŞÂścia — jak w brazylijskim projekcie zmian w konstytucji (z tego powodu naleÂży Brazylijczykom wspó³czuĂŚ) — co o prawie obywateli do d¹¿enia do szczĂŞÂścia. A to jest doœÌ istotna ró¿nica. Poza tym w gÂłowie przeciĂŞtnego Amerykanina nie powstanie myÂśl, Âże moÂżna to szczĂŞÂście realizowaĂŚ nie baczÂąc na prawa, interesy i szczĂŞÂście innych. A prawo do szczĂŞÂścia jednostki w rozumieniu Biedronia i obowiÂązek paĂąstwa do zapewnienia jej szczĂŞÂścia — do tego wÂłaÂśnie prowadzi.

By sprawê strywializowaÌ: autor niniejszego tekstu odczuwa du¿¹, granicz¹c¹ ze szczêœciem przyjemnoœÌ obcuj¹c wieczorami z buteleczk¹ dobrego koniaku. Czy, w zwi¹zku z powy¿szym, paùstwo ma mieÌ obowi¹zek dostarczaÌ mu codziennie buteleczkê odpowiedniej jakoœci? A jak pastwo ma realizowaÌ prawo do szczêœcia pedofila?

ZwiÂązek partnerski — Âłatwy w zawarciu i jeszcze Âłatwiejszy w rozwiÂązaniu — jest idealnym narzĂŞdziem realizacji nie tyle szczĂŞÂścia, ile wrĂŞcz zachcianek strony silniejszej. Rzadko zdarza siĂŞ zwiÂązek idealnie rĂłwnych partnerĂłw, zwykle jedna ze stron jest silniejsza. Konserwatywne — a wedÂług Biedronia ciemnogrodzkie — prawo broni wÂłaÂśnie sÂłabszych. W rodzinach czĂŞÂściej sÂą to Âżony, a zwykle dzieci.

W polskim systemie prawnym ma³¿eĂąstwo to przywileje, ale rĂłwnieÂż obowiÂązki. RozwĂłd jest moÂżliwy, wymaga jednak zachodu i koĂączy siĂŞ rozliczeniem majÂątku i rozstrzygniĂŞciem opieki nad dzieĂŚmi. W proponowanych zwiÂązkach partnerskich nie ma tego problemu. Wystarczy, Âże strona, ktĂłra jest bardziej piĂŞkna, zdrowa i/lub bogata powie partnerce (partnerowi) „Spadaj!” i juÂż moÂże byĂŚ szczĂŞÂśliwa w nowym zwiÂązku. ÂŻadnych alimentĂłw, Âżadnych zobowiÂązaĂą.

A co z dzieÌmi? Robert Biedroù od¿egnuje siê od postulatu adopcji dzieci przez pary homoseksualne. Uwierzy³bym mu, gdyby wskaza³ choÌ jeden kraj, w którym, po wprowadzeniu zwi¹zków jednop³ciowych, homoseksualiœci zrezygnowali z ubiegania siê o mo¿liwoœÌ adoptowania dzieci. Dopóki takiego przypadku nie wska¿e, jego zapewnienia bêdê traktowaÌ jako kolejny element manipulacji.

MĂłwienie o prawie do adoptowania dzieci, nawet jeÂśli rezygnuje siĂŞ z jego wprowadzenia, to kolejna metoda robienia wody z mĂłzgu. Tak Âładnie i prosto to brzmi: heteroseksualiÂści majÂą takie prawo, a homo juÂż nie — czysta dyskryminacja. W rzeczywistoÂści nie ma czegoÂś takiego jak prawo do adopcji dziecka. ObojĂŞtnie czy chodzi o homo- czy heteroseksualistĂłw. Procedura adopcyjna ma na celu zapewnienie dziecku prawa do wychowywania siĂŞ w rodzinie, choĂŚ — ze wzglĂŞdu na zwykle tragiczne okolicznoÂści — nie moÂże to byĂŚ rodzina biologiczna.

Pary heteroseksualne nie majÂą prawa do adopcji. Nie wystarczy deklaracja chĂŞci adoptowania dziecka. SÂąd nie docieka, czy potencjalni rodzice chcÂą adoptowaĂŚ dziecko i czy bĂŞdÂą z nim szczĂŞÂśliwi, tylko czy dziecko bĂŞdzie miaÂło u nich odpowiednie warunki. Celem tej procedury nie jest szczĂŞÂście adoptujÂących (choĂŚ go nie wyklucza), lecz szczĂŞÂście i rozwĂłj adoptowanych.

Homoseksualne lobby stawia sprawĂŞ na gÂłowie i traktuje dzieci jako przedmioty zaspokajania ich potrzeb (wedÂług Biedronia — szczĂŞÂścia). To jest nie do przyjĂŞcia dla uczciwych ludzi. DaĂŚ dziecko gejowi, bo wtedy bĂŞdzie szczĂŞÂśliwy? A co, jeÂśli po jakimÂś czasie uzna, Âże szczĂŞÂśliwszy byÂł bez dziecka? Wystarczy wyrzuciĂŚ dziecko z domu, czy trzeba je zutylizowaĂŚ, jak zuÂżytÂą zabawkĂŞ? Dotyczy to rĂłwnieÂż sytuacji, gdy heteroseksualista traktuje dziecko przedmiotowo. A tak traktujÂą dzieci ci, ktĂłrzy mĂłwiÂą o prawie do ich adopcji.

Rozpisa³em siê na temat artyku³u Roberta Biedronia nie tylko dlatego, ¿e podniós³ mi adrenalinê. Takie wypowiedzi, projekt ustawy zg³oszony przez Sojusz Lewicy Demokratycznej i podobne dzia³ania nieukrywaj¹cych lewicowych koneksji polityków dowodz¹ moralnego bankructwa wspó³czesnej lewicy. Lewica XIX i pocz¹tku XX wieku, cokolwiek by nie s¹dziÌ o jej filozoficznych podstawach, d¹¿y³a do obrony s³abszych przed dominacj¹ silniejszych. S³abszymi byli, pomimo liczebnej przewagi, robotnicy a silniejszymi w³aœciciele œrodków produkcji. Dziœ lewica usi³uje realizowaÌ prawo nie tyle do szczêœcia, ile do zwyk³ych zachcianek silniejszych kosztem, a w wypadku aborcji dos³ownie po trupach, s³abszych.

MieliÂśmy juÂż w czasach najnowszych kilka lewicowych projektĂłw wprowadzenia raju na Ziemi, uszczĂŞÂśliwiania ludzi tu i teraz wedÂług ideologicznego schematu. SkoĂączyÂły siĂŞ fiaskiem, a kosztowaÂły Âżycie i cierpienia setek milionĂłw niewinnych ofiar. Niepomni tych doÂświadczeĂą lewicowi ideolodzy usiÂłujÂą zafundowaĂŚ nam nowy eksperyment, tym razem w miejsce stosunkĂłw wÂłasnoÂściowych zrewolucjonizowaĂŚ chcĂŞ stosunki rodzinne. Tak, jak przed dwustu laty brzmi to Âładnie i obiecujÂąco, a skoĂączy siĂŞ tragicznie.

Z przykroœci¹ stwierdzam, ¿e do tej skrajnej i nieskrajnej lewicy do³¹cza Platforma Obywatelska, partia okreœlaj¹ca siê do niedawna jako liberalno-konserwatywna. Mimo tej wolty cieszy siê nadal poparciem wiêkszoœci wyborców. Czy naprawdê wyborcy PO gotowi s¹ poprzeÌ lewackie projekty, byle tylko byÌ przeciwko Kaczyùskiemu? A mo¿e warto przyjrzeÌ siê, na kogo chcemy g³osowaÌ i poznaÌ jego prawdziwe zamiary? Apelujê o rachunek sumienia i wyci¹gniêcie wniosków z historii.

http://www.opoka.org.pl/biblioteka/P/PS/zko_prawoszcz.html

=========================================================

Terlikowski: Polska strategia na osÂłabienie KoÂścioÂła drukuj

Dodane przez: Tomasz Terlikowski Kategoria: Koœció³ 25 August 2011, 11:10

Koœció³ w Irlandii i USA os³abione zosta³y przez nadmuchane przez media skandale seksualne. W Polsce jednak taka strategia zwyczajnie siê nie sprawdza. I dlatego od wielu miesiêcy media karmi¹ nas materia³ami o przewa³ach finansowych. To one maj¹ sprawiÌ, ¿e Polacy masowo porzuc¹ Koœció³ lub przynajmniej strac¹ do niego zaufanie.

Od jakiegoÂś czasu nie ma niemal dnia, w ktĂłrym „Gazeta Wyborcza”, jeden z lewicowych tygodnikĂłw (a jest ci ich u nas dostatek) czy jedno z mediĂłw koncernu ITI nie nakarmiÂło swoich odbiorcĂłw jakimÂś materiaÂłem o pazernym klerze, co to odbiera ludziom wÂłasnoœÌ. Komisja MajÂątkowa straszyÂła doœÌ krĂłtko, bo okazaÂło siĂŞ, Âże zarzuty sÂą dĂŞte, i Âże trudno jest zrobiĂŚ z okradzionego zÂłodzieja, bÂłyskawicznie pojawili siĂŞ jednak nowi wrogowie, ktĂłrzy majÂą dowodziĂŚ, Âże polscy ksiĂŞÂża to skÂąpcy, ktĂłrzy wyrywajÂą majÂątek biednym staruszkom.

 

I trzeba sobie uÂświadomiĂŚ, Âże to dopiero poczÂątek. Takich materia³ów – czasem lepiej, a czasem gorzej udokumentowanych – bĂŞdzie tylko przybywaĂŚ. A Âże niestety dziaÂłalnoœÌ byÂłego ubeka Marka P. jest faktem, a jego powiÂązaĂą z waÂżnymi duchownymi ze ÂŚlÂąska i MaÂłopolski teÂż nie da siĂŞ ukryĂŚ, to przynajmniej czêœÌ z zarzutĂłw finansowych bĂŞdzie miaÂła podstawy – to jeszcze dÂługo bĂŞdzie o czym mĂłwiĂŚ. Potem zaÂś siĂŞgnie siĂŞ do innych spraw, ktĂłre wprawdzie nie bĂŞdÂą tak mocne, a i z ich prawdziwoÂściÂą bĂŞdzie gorzej, ale nadal bĂŞdÂą one rozpalaĂŚ opiniĂŞ publicznÂą, utwierdzajÂąc krzywdzÂący wiĂŞkszoœÌ duchownych stereotyp skÂąpstwa i dusigroszostwa.


Wszystko to zaœ bêdzie mia³o jeden cel: os³abiÌ pozycjê Koœcio³a, stworzyÌ wizerunek sk¹pej, zdzieraj¹cej z ludzi kaskê instytucji, której jedynym celem jest zbijanie kapita³u. Ka¿dy, kto zna Koœció³ od wewn¹trz wie, ¿e jest to nieprawda, ale wielu z Polaków da siê kupiÌ tak¹ propagand¹. I utwierdzaÌ siê bêdzie w swoim niechodzeniu do Koœcio³a w³aœnie takimi stereotypami. Strategia ta jest pierwsz¹, skutecznie inkulturowan¹ z Zachodu do Polski strategi¹ niszczenia wiary. Gdy nasi rodzinni laicyzatorzy dostrzegli, ¿e w Polsce skandale seksualne sprzedaj¹ siê s³abo, doszli do wniosku, ¿e trzeba siêgn¹Ì do inny orê¿. Jest nim zaœ w³aœnie pieni¹dz. Polski katolik, co wiadomo nie od dziœ, jest bowiem w stanie wybaczyÌ ksiêdzu gosposiê czy parobka, ale nie wybaczy sk¹pstwa. Jeœli zatem chce siê zniszczyÌ autorytet Koœcio³a, to zamiast uderzaÌ w kwestie obyczajowe, lepiej zaj¹Ì siê ekonomicznymi. I to w³aœnie robi¹ od jakiegoœ czasu media.

 
Tomasz P. Terlikowski

http://www.fronda.pl/news/czytaj/tytul/terlikowski:_polska_strategia_na_oslabienie_kosciola_15049/stro

ScaliÂłem posty
Darek
« Ostatnia zmiana: Październik 06, 2011, 19:18:30 wysłane przez Dariusz » Zapisane
Rafaela
Gość
« Odpowiedz #148 : Październik 08, 2011, 22:20:08 »

                                                                                                                             
                                                              MINISTRANTKI

Maciej StaĂączyk | Onet | 7 PaÂździernik 2011 | Komentarze (6)
 

Dziewczyna bĂŞdzie kusiĂŚ, rozpraszaĂŚ. OdciÂągnie chÂłopcĂłw od przyszÂłego kapÂłaĂąstwa – mĂłwiÂą konserwatywni ksiĂŞÂża, ktĂłrzy nie chcÂą dopuÂściĂŚ dziewczyn do roli ministrantĂłw. Niemal w poÂłowie polskich diecezji zgoda na takie rozwiÂązanie jednak juÂż jest, choĂŚ i tam dziewczyn sÂłu¿¹ce do mszy sÂą w zdecydowanej mniejszoÂści.
Po niedzielnej mszy cĂłrka Kariny Szafran zawsze zasypywaÂła mamĂŞ pytaniami. Dlaczego ludzie klĂŞkajÂą, dlaczego ksiÂądz nosi sutannĂŞ, co podaje ludziom do ust mĂłwiÂąc „CiaÂło Chrystusa”. KtĂłrejÂś z kolei niedzieli padÂło jednak pytanie, na ktĂłre Karina nie znaÂła odpowiedzi – dlaczego przy oÂłtarzu stojÂą sami chÂłopcy?

Do³¹cz do nas na Facebooku

- Lekko mnie zamurowaÂło. OdpowiedziaÂłam, Âże taka jest tradycja, ale po powrocie do domu zaczĂŞÂłam szukaĂŚ. OkazaÂło siĂŞ, Âże tradycja jednak ewoluowaÂła, Âże dziewczynki rĂłwnieÂż mogÂą byĂŚ ministrantami, Âże to dopuszczalna praktyka – opowiada Karina Szafran.

Kto pyta nie b³¹dzi - odpowiedz na pytania naszych u¿ytkowników

Do rozmowy z córk¹ kobieta nie wraca³a, nawet wtedy, gdy Dominika w domu zaczê³a zak³adaÌ bia³¹ sukienkê i bawiÌ siê w ministrantkê. Kiedy jednak do domu Szafranów zapuka³ kolêduj¹cy ksi¹dz Karina zdoby³a siê na odwagê i zapyta³a duchownego, czy córka mo¿e s³u¿yÌ do mszy.

- ChwilĂŞ milczaÂł, a potem przeczÂąco zacz¹³ krĂŞciĂŚ gÂłowÂą. MĂłwiÂł, Âżebym nie rewolucjonizowaÂła KoÂścioÂła, Âżebym nie czytaÂła gÂłupot w internecie. DominikĂŞ zaprosiÂł do Âśpiewania w chĂłrze. ByÂł miÂły, ale stanowczy. ZapowiedziaÂł, Âżebym wiĂŞcej o to nie pytaÂła – wspomina rozmowĂŞ z duchownym Karina.

- Na terenie naszej diecezji nie ma takiej moÂżliwoÂści, Âżeby dziewczynki mogÂły sÂłuÂżyĂŚ do mszy ÂświĂŞtej – wyjaÂśnia ksiÂądz Andrzej Sapieha, rzecznik kurii diecezji zielonogĂłrsko-gorzowskiej. – W tej materii Stolica Apostolska wydaÂła zalecenia, Âżeby jednak chÂłopcom powierzaĂŚ peÂłnienie sÂłuÂżby liturgicznej. To naturalne Âśrodowisko budzenia powoÂłaĂą kapÂłaĂąskich – dodaje.

Retusz koÂścielnego kanonu

Prawda le¿y jednak po œrodku. Ksi¹dz Sapieha ma racje mówi¹c, ¿e Watykan podkreœla koniecznoœÌ kultywowania tradycji Koœcio³a, sugeruj¹c, ¿eby do s³u¿by liturgicznej w pierwszej kolejnoœci powo³ywaÌ ch³opców. Racjê ma te¿ Karina Szafran, wskazuj¹c na retusz koœcielnych kanonów, które dopuszczaj¹ mo¿liwoœÌ s³u¿enia podczas mszy œwiêtej równie¿ dziewcz¹t.

Dyskusja na ten temat zaczê³a siê ju¿ w latach siedemdziesi¹tych. Wtedy to, nowoczesne episkopaty Niemiec i W³och, jako pierwsze zaczê³y przyjmowaÌ dziewczyny w poczet ministrantów. Watykan zareagowa³ nerwowo i stanowczo. W 1980 roku Jan Pawe³ II kategorycznie sprzeciwi³ siê pos³udze kobiet przy o³tarzu, ale z biegiem lat stopniowo zacz¹³ zmieniaÌ zdanie. W koùcu, dok³adnie w marcu 1994 roku, Kongregacja Kultu Bo¿ego i Dyscypliny Sakramentów wyda³a list okólny do przewodnicz¹cych Konferencji Biskupów na temat pos³ugi œwieckich w liturgii. Stolica Apostolska z³agodzi³a swoje stanowisko o tyle, ¿e pozwoli³a dziewczêtom s³u¿yÌ do mszy, ale ostateczn¹ decyzjê w tej kwestii zostawi³a poszczególnym biskupom. W tym samym liœcie znalaz³a siê te¿ sugestia, o której mówi ksi¹dz Sapieha - wa¿ne jest kultywowanie tradycji, z myœl¹ o przysz³ych powo³aniach.
WedÂług listu Kongregacji wprowadzenie posÂługi kobiet (dziewczÂąt) przy oÂłtarzu jest obecnie moÂżliwe, jeÂśli wymagajÂą tego prawdziwe potrzeby parafii i dobro wiernych. Zawsze jednak powinno byĂŚ poprzedzone odpowiednim przygotowaniem caÂłej wspĂłlnoty. W Âżadnym wypadku o dopuszczeniu do sÂłuÂżby przy oÂłtarzu tzw. ministrantek ani razem z chÂłopcami, ani oddzielnie od nich, nie moÂże decydowaĂŚ proboszcz lecz jedynie biskup diecezjalny – pisze w swoim artykule dotyczÂącym liturgicznej sÂłuÂżby oÂłtarza ksiÂądz CzesÂław Krakowiak.

Pó³ na pó³

Decyzja Watykanu wprowadziÂła lekki zamĂŞt. Na zachodzie Europy zostaÂła odczytana jako przyzwolenie na koedukacyjne grona ministrantĂłw. W Polsce do nowinek biskupi podeszli jednak ostroÂżnie. Na 41 diecezji, zgoda na uczestnictwo dziewczyn w roli ministrantĂłw obowiÂązuje w mniej niÂż poÂłowie. Nawet tam, gdzie biskup wyraziÂł na to zgodĂŞ, czĂŞsto reformie sprzeciwiajÂą siĂŞ proboszczowie poszczegĂłlnych parafii. Entuzjazmu nie ma.

- Wszystko zaleÂży od podejÂścia duszpasterza. Znam takich, ktĂłrzy mĂłwiÂą wprost, Âże w ich parafii dziewczyna bĂŞdzie sÂłuÂżyÂła do mszy, dopiero po ich trupie, mimo, Âże biskup wyraziÂł na to zgodĂŞ. W tej kwestii nie istnieje Âżadnej przymus – mĂłwi nam ksiÂądz Damian Jurczak, duszpasterz liturgicznej sÂłuÂżby oÂłtarza w diecezji opolskiej.

Podobna sytuacja panuje m.in. w diecezji warmiùskiej. Tam równie¿ miejscowy biskup pozwoli³ na uczestnictwo dziewczyn w roli ministrantów. W niektórych parafiach dziewczynki rzeczywiœcie s³u¿¹ do mszy, w niektórych nie ma ju¿ po nich œladu, choÌ kilka lat temu sta³y jeszcze przy o³tarzu. Tak jest m.in. w parafii wspó³katedralnej Œwiêtego Jakuba w Olsztynie.

- Nie spotkaÂłem siĂŞ z dziewczynÂą, ktĂłra chciaÂłaby zostaĂŚ ministrantem. W naszej parafii juÂż Âżadna nie sÂłuÂży do mszy – mĂłwi ksiÂądz ÂŁukasz Kowalski, opiekujÂący siĂŞ ministrantami w olsztyĂąskiej parafii. Po chwili duchowny dodaje: - SÂą inne formy obecnoÂści kobiet w Eucharystii. Dziewczynki mogÂą zapisaĂŚ siĂŞ do scholii, do chĂłru. MogÂą angaÂżowaĂŚ siĂŞ w przeró¿ne formy Âżycia parafii, niekoniecznie muszÂą byĂŚ ministrantkami.

Jeden z ksiê¿y z diecezji ³ódzkiej: - Nie ma mowy, ¿eby w moim koœciele dziewczynka s³u¿y³a do mszy. Ju¿ na szkolnych pielgrzymkach widaÌ, ¿e ch³opcy przy dziewczêtach g³upiej¹, popisuj¹ siê, zachowuj¹ inaczej ni¿ we w³asnym gronie. Znacznie ³atwiej zapanowaÌ na jednorodn¹ grup¹, ni¿ nad mieszanym towarzystwem. Gdybyœmy dopuœcili dziewczynki do roli ministrantów mielibyœmy tylko zamêt, g³upie ¿arty przy o³tarzu. A na takie zachowanie nie ma miejsca w koœciele. Nie wszêdzie mo¿emy te¿ stosowaÌ zasadê uprawnienia p³ci. Koœció³ na pewno nie jest do tego najlepszym miejscem.

KsiÂądz Damian Jurczak z Opola zgadza siĂŞ, co do jednego. RzeczywiÂście duchownym znacznie trudniej zapanowaĂŚ nad mieszanÂą grupÂą ministrantĂłw. Nie uwaÂża jednak, Âżeby byÂł to powĂłd do tego, by dziewczyn nie powoÂływaĂŚ do ich grona. - W naszej diecezji zgodĂŞ na przyjmowanie dziewczyn do liturgicznej sÂłuÂżby oÂłtarza wydaÂł jeszcze arcybiskup Alfons Nossol. Zasada ta funkcjonuje juÂż od Âładnych kilkunastu lat i doskonale siĂŞ sprawdza. OczywiÂście sÂą takie parafiĂŞ, w ktĂłrych dziewczyn nie ma w ogĂłle. Ale sÂą teÂż takie, w ktĂłrych dziewczyny stanowiÂą wiĂŞkszoœÌ – opowiada ks. Jurczak.
Zdaniem opolskiego duszpasterza chybiona jest teÂż argumentacja przeciwnikĂłw powoÂływania dziewczyn na ministrantki, z obawy przed jeszcze wiĂŞkszym spadkiem kapÂłaĂąskich powoÂłaĂą. RzeczywiÂście, dziewiĂŞciu na dziesiĂŞciu kandydatĂłw do seminariĂłw duchownych to chÂłopcy z doÂświadczeniem ministrantĂłw, ale wedÂług ksiĂŞdza Jurczaka sÂłuÂżba dziewczyn nie ma wiĂŞkszego wpÂływu na decyzje chÂłopcĂłw o przyszÂłym kapÂłaĂąstwie. - Nawet jeÂśli ministrant zakocha siĂŞ w ministrantce, to co z tego. JeÂśli póŸniej dojrzeje do decyzji o kapÂłaĂąstwie to jego wczeÂśniejsze doÂświadczenia mogÂą tylko procentowaĂŚ na przyszÂłoœÌ – uwaÂża duchowny.

PrzykÂład pÂłynie z Boguszyc

PrzykÂładem, gdzie doskonale funkcjonuje mieszane grono ministrantĂłw mogÂą byĂŚ Boguszyce. W tamtejszej, liczÂącej blisko tysiÂąc mieszkaĂącĂłw parafii pod wezwaniem TrĂłjcy ÂŚwiĂŞtej, pierwsze ministrantki pojawiÂły siĂŞ juÂż kilkanaÂście lat temu i to zanim Watykan zapaliÂł do tego zielone ÂświatÂło.

– ByliÂśmy chyba jednÂą z pierwszych diecezji, ktĂłra zdecydowaÂła siĂŞ na taki eksperyment – ostroÂżnie ocenia ksiÂądz Joachim Kobienia, kanclerz opolskiej kurii cytowany przez tygodnik „Polityka”. - WpÂływ na to na pewno miaÂły bliskie zwiÂązki z KoÂścioÂłem niemieckim. Parafianie widzieli tam dziewczyny sÂłu¿¹ce do mszy, a po powrocie pytali swoich proboszczĂłw, dlaczego w naszych koÂścioÂłach nie ma takich praktyk. ByÂło wiĂŞc przyzwolenie wiernych na zÂłamanie koÂścielnej tradycji. Do tego, na poczÂątku lat 90., w wielu maÂłych opolskich parafiach zaczĂŞÂło brakowaĂŚ chÂłopcĂłw – z przyczyn demograficznych i w zwiÂązku z wyjazdami do Niemiec. – IstniaÂła wiĂŞc realna potrzeba zaproszenia do pomocy przy oÂłtarzu dziewczÂąt – mĂłwi w rozmowie z Janem Dziadulem ksiÂądz Kobienia.

W tym samym artykule ksiÂądz prof. JĂłzef MikoÂłajec, proboszcz parafii w Boguszycach przyznaje, Âże coraz trudniej mu przekonaĂŚ do posÂługi nowych kandydatĂłw na ministrantĂłw. Co ciekawe, pÂłeĂŚ nie ma tu Âżadnego znaczenia. Chodzi bardziej o stanowisko rodzicĂłw, ktĂłrzy do sÂłuÂżby ministranckiej swoich dzieci podchodzÂą bardziej ostroÂżnie, niÂż przed laty. – TÂłumaczÂą to tym, Âże dzieci majÂą coraz wiĂŞcej obowiÂązkĂłw szkolnych i pozalekcyjnych i coraz mniej czasu – mĂłwi ks. MikoÂłajec, cytowany przez „PolitykĂŞ”.

W Boguszycach s³u¿y obecnie 20 ministrantów, w tym dwie dziewczyny. Ile takich dziewczyn jest w ca³ej Polsce tego nie wiadomo, bo nikt nie prowadzi szczegó³owych statystyk. Przed trzema laty badanie przeprowadzi³a opolska kuria. Duchowni policzyli, ¿e na 12 tysiêcy ministrantów, oko³o 10 procent stanowi¹ panie.

Nie wszĂŞdzie jednak stanowisko KoÂścioÂła jest takie otwarte na „liturgiczne nowinki” jak w Opolu. A szkoda, bo jak zauwaÂżyÂł watykaĂąski dziennik „L’Osservatore Romano” dopuszczenie ministrantek do sÂłuÂżby oÂłtarza zlikwidowaÂło nierĂłwnoœÌ. Zdaniem publicystki dziennika „asystowanie przy oÂłtarzu to nie tylko sÂłuÂżba, ale i przywilej oraz odpowiedzialna droga pog³êbiania chrzeÂścijaĂąskiej toÂżsamoÂści. Dla dzieci sÂłuÂżba ministrantĂłw to unikalne doÂświadczenie, ktĂłre ksztaÂłtuje wiarĂŞ”.

ZarĂłwno chÂłopcĂłw, jak i dziewczynek.

http://religia.onet.pl/publicystyka,6/ministrantki,22656,page1.html

....................................................


                                       KOSCIOL  NIE  ZAMKNIE  SIE  W  ZAKRYSTII


RV / ms | EKAI | 6 WrzesieĂą 2011 | Komentarze (3)

- Wielu chciaÂłoby dziÂś, aby KoÂśció³ milczaÂł, stÂąd teÂż kaÂżde jego sÂłowo uznawane jest za ingerencjĂŞ w Âżycie publiczne czy polityczne. KoÂśció³ jednak nie moÂże milczeĂŚ, ani "dogadywaĂŚ siĂŞ", gdy chodzi o niezbywalne wartoÂści – powiedziaÂł przewodniczÂący wÂłoskiego episkopatu, kard. Angelo Bagnasco

SÂłowa te wypowiedziaÂł przewodniczÂący episkopatu WÂłoch podczas inauguracji we Frascati pod Rzymem letniej szkoÂły wÂłoskiej fundacji Magna Carta. Jest to prestiÂżowa inicjatywa, w ktĂłrej uczestniczÂą zwiÂązani z prawicÂą przedstawiciele rzÂądu, naukowcy, przedsiĂŞbiorcy, a takÂże pisarze i intelektualiÂści. W swoim wykÂładzie metropolita Genui zaznaczyÂł, Âże chrzeÂścijanie muszÂą byĂŚ „solÂą” takÂże w odniesieniu do Âżycia spoÂłecznego. Misja polityki nie polega bowiem tylko i wy³¹cznie na biernym rejestrowaniu zachodzÂących zmian, po to by je nastĂŞpnie zatwierdziĂŚ, ale na krytycznym spojrzeniu na dokonujÂące siĂŞ przemiany spoÂłeczne i kulturowe. Kard. Angelo Bagnasco podkreÂśliÂł, Âże KoÂśció³ musi byĂŚ gÂłosem krytycznym w spoÂłeczeĂąstwie, w ktĂłrym wÂładzĂŞ zdajÂą siĂŞ przejmowaĂŚ „silniejsi i bardziej przebiegli”. Gdyby tak siĂŞ staÂło, przyszÂłoby nam ÂżyĂŚ w nieludzkim spoÂłeczeĂąstwie – dodaÂł purpurat.

Do³¹cz do nas na Facebooku

PodkreÂśliÂł, Âże prĂłby sprowadzania KoÂścioÂła tylko do obecnoÂści w zakrystii, ograniczajÂącej siĂŞ do modlitwy i ewentualnie – sÂłu¿¹cych paĂąstwu – dzieÂł charytatywnych odzwierciedlajÂą powszechnÂą tendencjĂŞ mĂłwienia o wolnoÂści, przy jednoczesnym odbieraniu jej niektĂłrym. JakÂże inaczej moÂżna bowiem tÂłumaczyĂŚ postĂŞpowanie, ktĂłre za ÂświĂŞtoœÌ laickiego paĂąstwa uznaje wolnoœÌ sumienia, a jednoczeÂśnie katolikom kaÂże rezygnowaĂŚ z wartoÂści wiary formujÂącej ich sumienie? Kard. Bagnasco przypomniaÂł zarazem, Âże gÂłos, ktĂłry jest bardziej obecny czy sÂłyszalny, wcale nie musi byĂŚ wiarygodny, bo dominacja nie rĂłwna siĂŞ prawdzie.

http://religia.onet.pl/swiat,18/kosciol-nie-zamknie-sie-w-zakrystii,5168.html
Zapisane
Rafaela
Gość
« Odpowiedz #149 : Październik 09, 2011, 22:18:31 »

                     POD  SKRZYDLAMI  KOSCIOLA

Krzysztof Pilawski | PrzeglÂąd | 26 KwiecieĂą 2011 | Komentarze (10)

Polska jest chyba najbardziej zdominowanym przez Koœció³ paùstwem w Europie. Na temat krzy¿y w salach szkolnych i spotkaniach op³atkowych w urzêdach wypowiada siê prof. Andrzej Zachariasz, dyrektor Miêdzywydzia³owego Instytutu Filozofii Uniwersytetu Rzeszowskiego.
Krzysztof Pilawski: Panie profesorze, czy Polska jest paĂąstwem religijnym?

Prof. Andrzej Zachariasz: KoÂśció³ katolicki odniĂłsÂł liczne sukcesy na drodze do tzw. inkulturacji religii, czyli do podporzÂądkowania paĂąstwa religii. Symbole religijne sÂą wprowadzane do siedzib instytucji paĂąstwowych, organizuje siĂŞ w nich obrzĂŞdy o charakterze religijnym (np. spotkania opÂłatkowe). Prezydent, parlamentarzyÂści, czÂłonkowie rzÂądu, urzĂŞdnicy i funkcjonariusze paĂąstwowi majÂą opiekunĂłw duchowych – kapelanĂłw i duszpasterzy Âśrodowiskowych. UroczystoÂści paĂąstwowe odbywajÂą siĂŞ z udziaÂłem duchowieĂąstwa. Niewielu jest duchownych, ktĂłrzy nie majÂą dostĂŞpu do publicznych pieniĂŞdzy. Gdy opowiadam o tym kolegom z Zachodu, sÂłuchajÂą z niedowierzaniem. Nie mieÂści im siĂŞ w gÂłowie, Âże takie rzeczy sÂą moÂżliwe. Nie moÂżna jednak powiedzieĂŚ, Âże mamy juÂż paĂąstwo religijne przypominajÂące paĂąstwa islamskie. Mamy paĂąstwo dziaÂłajÂące w duÂżej mierze pod opiekuĂączymi skrzydÂłami KoÂścioÂła.

Dlaczego to staÂło siĂŞ moÂżliwe?

Paùstwo okaza³o siê zbyt s³abe, by siê oprzeÌ Koœcio³owi i jego ambicjom. Osób, które dosz³y do w³adzy w 1989 r., nie ³¹czy³a wspólna idea. Koœció³ mia³ ideê i liczne atuty, w tym papie¿a Jana Paw³a II, uznanego powszechnie za najwiêkszego Polaka w dziejach. Czu³ siê powo³any do urz¹dzenia paùstwa.

Poddanie bez walki

On czuÂł siĂŞ powoÂłany jeszcze przed przeÂłomem ustrojowym. WÂładza w latach 80. nie mogÂła liczyĂŚ na niezbĂŞdne do rzÂądzenia poparcie spoÂłeczne, a opozycja – rozbita po wprowadzeniu stanu wojennego – nie byÂła w stanie odbudowaĂŚ potĂŞgi z karnawaÂłu "SolidarnoÂści". KoÂśció³ ÂżywiÂł siĂŞ tÂą sÂłaboÂściÂą – zbudowaÂł, za zgodÂą wÂładz, rekordowÂą liczbĂŞ obiektĂłw sakralnych, ktĂłre udostĂŞpniaÂł takÂże opozycji.

Koœció³ by³ najlepiej przygotowany organizacyjnie, kadrowo i ideowo do zmiany ustroju. W ¿adnym innym paùstwie socjalistycznym Koœció³ nie utrzyma³ tak silnych wp³ywów jak w Polsce. Umocni³y siê one gwa³townie w latach 80., a uchwalona na kilka tygodni przed wyborami 4 czerwca 1989 r. przez Sejm PRL ustawa o stosunku paùstwa do Koœcio³a katolickiego dawa³a Koœcio³owi nies³ychanie silny status formalny. Powo³ywa³a komisjê wspóln¹ rz¹du i Episkopatu, Komisjê Maj¹tkow¹, zobowi¹zywa³a paùstwo do finansowania uczelni katolickich i op³acania duchownym sk³adek na ubezpieczenie spo³eczne, zezwala³a na zak³adanie przez Koœció³ mediów elektronicznych, przyznawa³a mu ulgi podatkowe i celne. Ta ustawa sytuowa³a Koœció³ w nowej rzeczywistoœci, pomog³a mu w odniesieniu zwyciêstwa w walce o ideê. Zreszt¹ nie mia³ on ¿adnego konkurenta. Marksizm zosta³ rozbity, wyrzekli siê go sami marksiœci. ¯adnej innej idei nie by³o.

A idea liberalno-demokratyczna, ktĂłra ÂświĂŞciÂła triumfy w latach 90.?

Owszem, w 1989 r. liberaÂłowie objĂŞli wÂładzĂŞ, zdoÂłali przeprowadziĂŚ reformy gospodarcze, ktĂłre – warto zauwaÂżyĂŚ – nie uderzyÂły w przywileje finansowe ani majÂątek KoÂścioÂła. WalkĂŞ o ideĂŞ liberaÂłowie przegrali, a w zasadzie nawet jej nie podjĂŞli. W 1990 r. rzÂąd Tadeusza Mazowieckiego zrealizowaÂł postulat KoÂścioÂła, wyraÂżony na posiedzeniu komisji wspĂłlnej, i przywrĂłciÂł religiĂŞ do szkó³. W 1993 r., gdy premierem byÂła nale¿¹ca do liberalnej Unii Demokratycznej Hanna Suchocka – od 2001 r. ambasador RP przy Stolicy Apostolskiej – przyjĂŞto ustawĂŞ zakazujÂącÂą przerywania ci¹¿y. TakÂże w 1993 r. w imieniu rzÂądu Suchockiej Ăłwczesny minister spraw zagranicznych Krzysztof Skubiszewski – pochowany w Panteonie Wielkich PolakĂłw ÂŚwiÂątyni OpatrznoÂści BoÂżej – podpisaÂł konkordat. Adam Michnik i "Gazeta Wyborcza" zbytnio uwierzyli, Âże uda siĂŞ uÂłoÂżyĂŚ z KoÂścioÂłem, Âże w nowej rzeczywistoÂści wywodzÂący siĂŞ z opozycji ateiÂści zdoÂłajÂą dogadaĂŚ siĂŞ z hierarchami. Po przemianie ustrojowej ta dawna opozycja nie byÂła KoÂścioÂłowi do niczego potrzebna.
Aktem ideowej kapitulacji paĂąstwa byÂł konkordat.

ZawierajÂąc konkordat, paĂąstwo nie tylko nie zadbaÂło o swojÂą autonomiĂŞ wobec KoÂścioÂła, ale wyraziÂło zgodĂŞ na jego dominacjĂŞ. Polska jest chyba najbardziej zdominowanym przez KoÂśció³ paĂąstwem w Europie. MyÂślĂŞ, Âże nawet w czasach Polski szlacheckiej nie byÂło tak silnych zwiÂązkĂłw miĂŞdzy paĂąstwem a KoÂścioÂłem, nie mĂłwiÂąc o Polsce pod rzÂądami JĂłzefa PiÂłsudskiego, w kwestii ktĂłrego – w przeciwieĂąstwie do Lecha KaczyĂąskiego – byÂły problemy z uzyskaniem zgody wÂładz koÂścielnych na pochĂłwek na Wawelu. Mimo konstytucyjnego zapisu o rozdzielnoÂści paĂąstwa i KoÂścioÂła praktyka wyglÂąda zupeÂłnie inaczej.

Mamy kaplice w PaÂłacu Prezydenckim i w parlamencie, krzyÂże w urzĂŞdach.

Urz¹d paùstwowy powinien podkreœlaÌ neutralnoœÌ œwiatopogl¹dow¹ brakiem jakichkolwiek symboli religijnych. Tak¿e dlatego, by nie stwarzaÌ wra¿enia, ¿e mo¿e lepiej traktowaÌ wierz¹cego ni¿ niewierz¹cego.

Na placu PiÂłsudskiego, w miejscu obchodĂłw najwaÂżniejszych ÂświÂąt paĂąstwowych z udziaÂłem prezydenta, dwa lata temu ustawiono dziewiĂŞciometrowy krzyÂż, ufundowany przez wÂładze stolicy. JeÂśli rzeczywiÂście chodziÂło o upamiĂŞtnienie Jana PawÂła II, moÂżna byÂło postawiĂŚ jego pomnik. A tak mamy kolejny symbol religijny w przestrzeni publicznej.

SÂą pewne wydarzenia w Âżyciu narodu warte upamiĂŞtnienia. Do nich zaliczam mszĂŞ na dawnym placu ZwyciĂŞstwa, dziÂś PiÂłsudskiego, w czerwcu 1979 r. Jednak pomnik pewnie byÂłby bardziej zwiÂązany z tym wydarzeniem niÂż krzyÂż. Kto za kilkadziesiÂąt lat bĂŞdzie kojarzyÂł krzyÂż na placu PiÂłsudskiego z papieÂżem Polakiem?

1 maja Jana PawÂła II

W miejscowoœci, obok której mieszkam, po œmierci papie¿a zmieniono nazwê g³ównej ulicy z 1 Maja na Jana Paw³a II. We Wroc³awiu plac 1 Maja sta³ siê placem Jana Paw³a II. Obecnie ju¿ chyba ¿adna ulica, plac, park ani osiedle 1 Maja nie musz¹ siê niczego obawiaÌ...

Skoro Jan PaweÂł II zostanie beatyfikowany 1 maja, to i ten dzieĂą musi byĂŚ uÂświĂŞcony.

W Polsce mamy ÂświĂŞto koÂścielne zwiÂązane z Karolem Wojty³¹ – DzieĂą Papieski – przypadajÂące w niedzielĂŞ poprzedzajÂącÂą rocznicĂŞ wyboru na papieÂża, a takÂże ÂświĂŞto paĂąstwowe – DzieĂą PapieÂża Jana PawÂła II 16 paÂździernika. Jednak beatyfikacja odbĂŞdzie siĂŞ 1 maja.

MyÂślĂŞ, Âże to nie przypadek. Inicjatywa zapewne naleÂżaÂła do kogoÂś znajÂącego polskie realia.

Chciano zagospodarowaĂŚ ÂświĂŞto bĂŞdÂące dniem wolnym od pracy, ktĂłre od lat leÂży odÂłogiem – nie jest obchodzone przez wÂładze paĂąstwowe. Przy okazji uzyska ono inny sens. To nie jest pierwszy krok w tym kierunku podejmowany przez Watykan. W 1956 r. Pius XII ustanowiÂł 1 maja dniem Âśw. JĂłzefa robotnika. Karol WojtyÂła takÂże byÂł robotnikiem – w czasie okupacji pracowaÂł w kamienioÂłomach.

Uœwiêcenie Karola Wojty³y doda argumentów Koœcio³owi, który przekonuje, ¿e mitem za³o¿ycielskim Polski po 1989 r. by³ wybór Polaka na papie¿a. Dziêki niemu powsta³a "SolidarnoœÌ" i pokonano komunizm.

Za mojego Âżycia historiĂŞ przepisywano juÂż kilka razy, wiĂŞc zbytnio siĂŞ tym nie przejmujĂŞ. Wszystko zaleÂży od tego, jaka ta Polska bĂŞdzie w przyszÂłoÂści. JeÂśli ludzie uznajÂą, Âże to kraj, w ktĂłrym Âżyje siĂŞ dobrze, w ktĂłrym czujÂą siĂŞ wolni i bezpieczni, podobny mit zaÂłoÂżycielski im pewnie nie przeszkodzi. JeÂśli odrzucÂą PolskĂŞ, bo bĂŞdzie im w niej Âźle, to Âżaden mit nie pomoÂże. WiĂŞkszoœÌ z tych, ktĂłrzy prĂłbowali zmieniĂŚ ustrĂłj przed 1989 r., nie wyobraÂżaÂła sobie Polski takiej jak dziÂś – kilka milionĂłw PolakĂłw wyjechaÂło za granicĂŞ, a mimo to w kraju nadal pracy nie wystarcza dla wszystkich. BojĂŞ siĂŞ w³¹czyĂŚ telewizor, bo patrzÂąc na obrzucajÂących siĂŞ kalumniami politykĂłw, przypominam sobie najgorsze okresy Polski. JeÂśli taka Polska ma siĂŞ dalej nazywaĂŚ PolskÂą katolickÂą, to Âźle wró¿ê KoÂścioÂłowi.
Rozmawiamy w pa³acu Ma³achowskich w Na³êczowie, który kojarzy siê z polskim Oœwieceniem, Komisj¹ Edukacji Narodowej, przekszta³ceniem szkolnictwa koœcielnego w publiczne. Powrót religii do szkó³ w 1990 r. by³ pierwszym krokiem opanowywania ich przez Koœció³. Czy religia nauczana w szko³ach publicznych jest religi¹ paùstwow¹?

Oczywiœcie, staje siê oficjaln¹ religi¹ paùstwa. Szko³y publiczne, podobnie jak urzêdy paùstwowe, powinny byÌ neutralne œwiatopogl¹dowo. Pos³owie lewicy mówi¹ o paùstwie œwieckim. Ono jest niew³aœciwe, bo œwieckoœÌ oznacza tak¿e przyjêcie jakiegoœ œwiatopogl¹du. Szko³a publiczna nie powinna byÌ ani œwiecka, ani religijna, lecz neutralna.

Dzieci rodziców, którzy nie s¹ katolikami, ju¿ od przedszkola znajduj¹ siê pod wp³ywem duchownych katolickich. Biskup kielecki, otwieraj¹c przed rokiem publiczne przedszkole, powiedzia³: "Wielka edukacja ka¿dego cz³owieka rozpoczyna siê od przedszkola". Koœció³ nie pozostaje wobec tej edukacji obojêtny.

Ta sytuacja ma miejsce jedynie w Polsce. Wszystko ma swoje granice – takÂże KoÂśció³ i religia powinny funkcjonowaĂŚ w pewnych ramach. JeÂśli rodzice posyÂłajÂą dzieci do placĂłwek wyznaniowych, obecnoœÌ w nich duchownych jest zrozumiaÂła. Nie moÂżna odbieraĂŚ religii ludziom, ktĂłrych Âżyciu nadaje ona sens, ale nie moÂżna jej narzucaĂŚ, wykorzystujÂąc instytucje publiczne.

NaleÂżaÂłoby zatem wyprowadziĂŚ religiĂŞ ze szkoÂły?

Miejsce religii jest w koœciele. Szko³a to miejsce nauki. Chodzi³em na religiê do sali katechetycznej. By³em znacznie bardziej religijny ni¿ moi studenci, którzy maj¹ za sob¹ lekcje religii od pierwszej klasy szko³y podstawowej do matury. W salach katechetycznych czu³o siê jak¹œ wspólnotê duchow¹. Teraz uczniowie myœl¹ g³ównie o tym, jak siê wymigaÌ od lekcji religii.

W 1984 r. by³ skandal na ca³¹ Polskê, gdy uczniowie Zespo³u Szkó³ Zawodowych we W³oszczowie usi³owali powiesiÌ krzy¿e w klasach. Prezydent Lech Kaczyùski przyzna³ uczestnikom tej akcji wysokie odznaczenia paùstwowe. Mo¿e w przysz³oœci paùstwo nagrodzi walcz¹cych o szko³ê neutraln¹ œwiatopogl¹dowo?

Znam Ăłwczesnego dyrektora szkoÂły, ktĂłry zgodziÂł siĂŞ na zawieszenie krzyÂży. Kurator go usun¹³, bo postÂąpiÂł wbrew prawu. W tej chwili trudno sobie wyobraziĂŚ akcjĂŞ zdejmowania krzyÂży. Ale dostrzegam ciekawe zjawisko – w budynkach publicznych krzyÂże sÂą coraz powszechniejsze, ale w domach prywatnych jest ich coraz mniej. BywajÂąc w domach znajomych, coraz czĂŞÂściej zamiast krzyÂża widujĂŞ obrazy i rzeÂźby o tematyce Âświeckiej.

Religia w Âśrodku

Opanowaniu szkó³ publicznych przez Koœció³ s³u¿¹ nie tylko krzy¿e i lekcje religii, lecz tak¿e patroni religijni. Prym wiedzie Jan Pawe³ II, bêd¹cy patronem kilkuset szkó³ publicznych. Taki patron zobowi¹zuje do równania do standardów katolickich, uroczystoœci religijnych, pielgrzymek na Jasn¹ Górê, œlubowaù papieskich, czczenia papieskich rocznic czy konkursów wiedzy o papie¿u. Na stronie jednej z "papieskich" szkó³ znalaz³em pytania konkursowe: "Co otrzyma³ Karol Wojty³a w dniu Pierwszej Komunii Œwiêtej?", "Gdzie i w jakich okolicznoœciach senior Karol Wojty³a zabra³ swojego syna Karola na pierwsz¹ pielgrzymkê?". Takie szko³y nie sprzyjaj¹ wolnomyœlicielstwu.

Nikt rozs¹dny nie bêdzie negowa³, ¿e Karol Wojty³a to postaÌ wybitna. By³oby piêknie, gdyby m³odzie¿ ze szkó³, którym patronuje, by³a przepojona duchem mi³oœci i tolerancji, o co dopomina³ siê papie¿. Moim zdaniem to nazewnictwo jest jedynie ornamentem, za którym niewiele siê kryje. Nie przywi¹zywa³bym wagi do tych wszystkich misteriów, choÌ na pewno nie sprzyjaj¹ one otwartoœci szko³y na ró¿ne œwiatopogl¹dy i ró¿ne myœlenie
Ten codzienny wieloletni kontakt z myÂśleniem religijnym w szkole musi mieĂŚ wpÂływ na postawy ludzi.

Przez ponad 40 lat próbowano na si³ê wbijaÌ ludziom do g³owy marksizm i nic z tego nie wysz³o. Dziœ próbuje siê na si³ê uczyÌ religii, umieszcza siê lekcje w œrodku zajêÌ, by uczniowie nie uciekli. Metody, które stosuje Koœció³, nie spe³niaj¹ swojej funkcji, rodz¹ opór m³odzie¿y. Efekty tej edukacji religijnej s¹ mizerne. Mimo powszechnego nauczania religii w szko³ach paùstwowych trudno by³oby dowodziÌ wzrostu œwiadomoœci czy choÌby wiedzy religijnej, nie mówi¹c ju¿ o samej religijnoœci. Uczniowie czerpi¹ znacznie wiêcej wiedzy z internetu ni¿ z lekcji religii. To zadziwiaj¹ce, ¿e po wielu latach nauki religii nie s¹ w stanie odpowiedzieÌ na najprostsze pytanie dotycz¹ce Starego lub Nowego Testamentu. Lekcje religii w szko³ach nie podnios³y bardzo niskiego poziomu wiedzy religijnej polskich katolików.

To nie zmienia jednak faktu, ¿e w kraju, który szczyci siê pierwszym w Europie ministerstwem oœwiaty, szko³y w coraz wiêkszym stopniu przechodz¹ pod kontrolê Koœcio³a. Obecnie, wed³ug statystyk koœcielnych, w Polsce jest przesz³o pó³ tysi¹ca szkó³ katolickich. Budowane s¹ nowe. Nasila siê proces przekazywania przez samorz¹dy ju¿ "uk¹szonych" przez katolicyzm szkó³ publicznych stowarzyszeniom, korzystaj¹ na tym stowarzyszenia katolickie. Oœwiata wraca do œredniowiecza. Czy dotyczy to tak¿e uczelni paùstwowych?

Koœció³ jest obecny na uczelniach paùstwowych, stara siê nasyciÌ edukacjê akademick¹ treœciami religijnymi. Temu s³u¿y duszpasterstwo akademickie, bezpoœrednia dzia³alnoœÌ dydaktyczna duchownych oraz ich ingerencja w procesy dydaktyczne. Do programów nauczania wprowadza siê zajêcia z tzw. filozofii chrzeœcijaùskiej oraz teologii.

Teologia wypiera filozofiĂŞ?

Tak siĂŞ dzieje – szczegĂłlnie na mniejszych uczelniach w regionach, gdzie wÂładza biskupa jest silna. WÂładze tych uczelni nie majÂą siÂły, by siĂŞ oprzeĂŚ naciskom na zatrudnianie ksiĂŞÂży jako wykÂładowcĂłw – nie tylko teologii, lecz takÂże matematyki, historii, prawa, pedagogiki i innych dyscyplin. O rozwoju teologii Âświadczy powstawanie na kolejnych uczelniach wydzia³ów i katedr teologii. KoÂśció³ chce powstrzymaĂŚ sekularyzacjĂŞ spoÂłeczeĂąstwa, dlatego podejmuje starania, by maksymalnie zwiĂŞkszyĂŚ wpÂływy nie tylko na instytucje polityczne paĂąstwa i oÂświatĂŞ publicznÂą, lecz takÂże na kulturĂŞ, sztukĂŞ i naukĂŞ, w tym filozofiĂŞ.

Jaki jest cel zastÂąpienia filozofii teologiÂą?

NaleÂżaÂłoby o to spytaĂŚ przedstawiciela KoÂścioÂła. Zapewne chodzi o religijne wytÂłumaczenie Âświata i interpretacjĂŞ rozmaitych prÂądĂłw filozoficznych z perspektywy religii: czy dany kierunek filozoficzny jest zgodny z religiÂą, czy teÂż sprzeczny z niÂą. To, rzecz jasna, ma niewiele wspĂłlnego z naukÂą.

Koœció³ walczy o dusze?

S¹dzê, ¿e tak odleg³e kwestie mniej go interesuj¹. Toczy siê raczej walka o œwiadomoœÌ, a tak¿e zyskanie oddanych stronników wiernie s³u¿¹cych Koœcio³owi.

Koœció³, wdzieraj¹c siê w kolejne sfery ¿ycia, bierze na siebie coraz wiêcej odpowiedzialnoœci. Bije w oczy jego obojêtnoœÌ, a mo¿e bezradnoœÌ wobec z³a, niesprawiedliwoœci, postêpuj¹cego upadku bliskich chrzeœcijaùstwu wartoœci etycznych.

RzeczywiÂście, skoro KoÂśció³ juÂż tak siĂŞ zaangaÂżowaÂł, to w tej nowej Polsce powinna spaœÌ przestĂŞpczoœÌ, ludzie powinni byĂŚ dla siebie milsi i Âżyczliwsi. Jednak niczego takiego nie obserwujĂŞ – zarĂłwno na szczytach wÂładzy, jak i wÂśrĂłd zwykÂłych ludzi. ZresztÂą KoÂśció³ teÂż ma problemy wewnĂŞtrzne, nie dzieje siĂŞ w nim najlepiej. Jego potĂŞga moÂże siĂŞ okazaĂŚ iluzoryczna. W Âśredniowieczu KoÂśció³ byÂł tak wszechmocny, Âże wydawaÂło siĂŞ, iÂż nic nie jest w stanie mu zagroziĂŚ. Katolicka twierdza, jakÂą do niedawna byÂła Hiszpania, upadÂła. Teraz to przodujÂące liberalne paĂąstwo europejskie. Nie przytÂłacza mnie widok tysiĂŞcy koÂścio³ów w Polsce. Przez kilkadziesiÂąt lat PolskÂą rzÂądziÂła partia, ktĂłra ogÂłosiÂła siĂŞ przewodniÂą si³¹ narodu. MiaÂła go doprowadziĂŚ do ziemskiego raju. Ta partia teÂż miaÂła mnĂłstwo siedzib. Gdy upadÂła, g³ównÂą z nich przerobiono na gieÂłdĂŞ. Polska jest maÂłym kawaÂłkiem Europy, naleÂżymy do kultury zachodniej. Polacy lubiÂą naÂśladowaĂŚ AmerykanĂłw, AnglikĂłw, NiemcĂłw, FrancuzĂłw. Nie zanosi siĂŞ na nawrĂłcenie Zachodu na katolicyzm. Dlatego uwaÂżam, Âże przewodnikom polskiego KoÂścioÂła potrzebna jest chwila refleksji, bo obrany przez nich kierunek dla instytucji, ktĂłrÂą reprezentujÂą, moÂże siĂŞ skoĂączyĂŚ katastrofÂą.

http://religia.onet.pl/wywiady,8/pod-skrzydlami-kosciola,59,page1.html

=======================================================

wtorek, 11 paÂździernika 2011
Apel jasnogĂłrski:                                   Ojciec Rydzyk prorokiem naszych czasĂłw

Jak s³uchacze Radia Maryja i czêœÌ duchownych postrzegaj¹ ojca Tadeusza Rydzyka? Wystarczy odtworzyÌ fragment sobotniego apelu jasnogórskiego w kaplicy Cudownego Obrazu Matki Bo¿ej, transmitowanego przez toruùsk¹ rozg³oœniê:

- Modlimy siĂŞ za chorych, biednych, opuszczonych, aby nie stracili sensu Âżycia - czytaÂł kapÂłan. - Modlimy siĂŞ w szczegĂłlny sposĂłb za TelewizjĂŞ Trwam, Radio Maryja z ich dyrektorem ojcem Tadeuszem Rydzykiem, prorokiem naszych czasĂłw, opatrznoÂściowym czÂłowiekiem dla Polski i dla Polonii Âświata. DziĂŞki TV Trwam i Radiu Maryja apel jasnogĂłrski wraz z cudownym obrazem Matki BoÂżej jest przekazywany na wszystkie kraje Âświata.
(RM, sobota 8.10.11, godz. 21.19)

Jak nazwalibyÂście mĂłwienie o o. Rydzyku jako proroku? To baÂłwochwalstwo?

PS: DziĂŞkujĂŞ Pani Ani za informacjĂŞ o tym, co siĂŞ dziaÂło w CzĂŞstochowie.

http://glosrydzyka.blox.pl/html
...................................................

ScaliÂłem posty
Darek
« Ostatnia zmiana: Październik 12, 2011, 19:13:55 wysłane przez Dariusz » Zapisane
Strony: 1 2 3 4 5 [6] 7 8 9 |   Do góry
  Drukuj  
 
Skocz do:  

Powered by SMF 1.1.11 | SMF © 2006-2008, Simple Machines LLC | Sitemap

Strona wygenerowana w 0.127 sekund z 20 zapytaniami.

Polityka cookies
Darmowe Fora | Darmowe Forum

zipcraft wypadynaszejbrygady phacaiste-ar-mac-tire maho watahaslonecznychcieni