Rafaela
Gość
|
|
« Odpowiedz #125 : Wrzesień 13, 2011, 21:29:13 » |
|
NadchodzÂą chwile grozy - szatan atakuje PolskĂŞ! Super Express, wp.pl | dodane (07:09) Szatan roÂśnie w si³ê i atakuje coraz mocniej. W ciÂągu kilku zaledwie lat w Warszawie i okolicach podwoiÂła siĂŞ liczba opĂŞtanych przez zÂłe moce. Podobnie jest w innych miastach. EgzorcyÂści sÂą przeraÂżeni i bijÂą na alarm - czytamy w "Super Expresie". Zdaniem ks. Aleksander Posacki, egzorcysty i demonologa ze Stowarzyszenia ds. PosÂług Uwalniania najbardziej zagroÂżeni sÂą mÂłodzi ludzie uzaleÂżnieni od okultystycznych praktyk, czyli wró¿biarstwa, jasnowidztwa czy wywoÂływania duchĂłw. - WidaĂŚ dziÂś pewnÂą fascynacjĂŞ zÂłem, wiĂŞc problem bĂŞdzie narastaÂł - ostrzega demonolog. NajsÂłabsi sÂą mieszkaĂący duÂżych miast. SzczegĂłlnie zaÂś - stolicy. - Nad WarszawÂą "diabeÂł kr¹¿y jak lew ryczÂący, patrzÂąc kogo by poÂżreĂŚ" - przywoÂłuje sÂłowa Âśw. Piotra egzorcysta. W Polsce jest 85 egzorcystĂłw i zdaniem ksiĂŞdza Posackiego jest to wystarczajÂąca liczba, aby walczyĂŚ ze zÂłem. .................................... Nergal: wybaczam biskupom, nie wiedzÂą co czyniÂą IVONA Webreader. WciÂśnij Enter by rozpocz¹Ì odtwarzanie Newsweek, wp.pl | dodane 1 godzinĂŞ i 10 minut temu Adam Darski "Nergal", lider grupy Behemoth, juror programu "The Voice of Poland. Najlepszy gÂłos" w TVP, uniewinniony od zarzutu obrazy uczuĂŚ religijnych za zniszczenie egzemplarza Biblii podczas koncertu, udzieliÂł wywiadu "Newsweekowi". - Wybaczam biskupom - powiedziaÂł, odnoszÂąc siĂŞ do protestĂłw biskupĂłw przeciwko jego udziaÂłowi w programie na antenie telewizji publicznej. Darski mĂłwiÂł, Âże nie lubi skandali, ale skandale najwyraÂźniej lubiÂą jego. - OdrobinĂŞ mi to wszystko schlebia i utwierdza w przekonaniu, Âże to, co robiĂŞ, ma sens - mĂłwiÂł, dodajÂąc, Âże jedni protestujÂą, a inni ÂślÂą do niego gÂłosy poparcia. Na pytanie "Newsweeka" o protesty biskupĂłw i dziennikarzy katolickich Darski odrzekÂł, Âże oni majÂą swojÂą racjĂŞ a on - swojÂą. - PonoĂŚ Âżyjemy w demokracji i pluralizmie. Zgadza siĂŞ, czy coÂś mi siĂŞ pomyliÂło? - pytaÂł. Jak powiedziaÂł, "nie ma o co kruszyĂŚ kopii". - Wybaczam im, albowiem nie wiedzÂą, co czyniÂą. "Nergal" uzasadnia, Âże biskupi popeÂłniajÂą b³¹d walczÂąc w obronie religii, ktĂłrej fundamentem jest wolny wybĂłr. - W sumie to jest nawet zabawne, bo, parafrazujÂąc sÂłynne sÂłowa z "Fausta", sÂą czĂŞÂściÂą tej siÂły, ktĂłra wiecznie dobra pragnÂąc, zÂło czyni. OdnoszÂąc siĂŞ do zarzutĂłw, Âże telewizja "promuje satanistĂŞ" za pieniÂądze podatnikĂłw "Nergal" odrzekÂł, Âże koÂścioÂły teÂż buduje siĂŞ z podatkĂłw i z nich "promuje siĂŞ wartoÂści" z ktĂłrymi on walczy. DodaÂł, Âże gdyby rozpocz¹³ gÂłodĂłwkĂŞ w proteÂście przeciwko temu, wszedÂłby na ten sam poziom dyskusji. .................... "To bluÂźnierca, satanista i miÂłoÂśnik wcielonego zÂła" wp.pl | dodane 2011-09-04 (12:58) WystĂŞp lidera zespoÂłu Behemoth Nergala czyli Adama Darskiego w muzycznym show TVP2 budzi nie tylko kontrowersje, ale teÂż coraz wiĂŞcej protestĂłw. Biskup wÂłocÂławski WiesÂław Mering wystosowaÂł odezwĂŞ, w ktĂłrej napisaÂł, Âże ten "bluÂźnierca, satanista i miÂłoÂśnik wcielonego zÂła dostanie do dyspozycji ekran publicznej telewizji, by Âłatwiej mĂłgÂł gÂłosiĂŚ swoje trucicielskie nauki". Biskup pisze, Âże jeÂśli wszelkie inne formy protestu nie przyniosÂą skutku, to w apel moÂżna w³¹czyĂŚ siĂŞ poprzez obywatelski protest niepÂłacenia za abonament. Adam "Nergal" Darski zasiada w jury programu TVP2 "The voice of Poland", ktĂłry zajmuje siĂŞ odnalezieniem wÂśrĂłd rzesz PolakĂłw prawdziwego muzycznego talentu. Pierwszy odcinek show TVP2 wyemitowaÂła w sobotĂŞ. UdziaÂł Darskiego w programie oprotestowaÂło juÂż Katolickie Stowarzyszenie Dziennikarzy, ktĂłre w swoim oÂświadczeniu napisaÂło, Âże nie zgadza siĂŞ na udziaÂł w programie TVP2 Nergala, ktĂłry "jest zadeklarowanym satanistÂą i wrogiem chrzeÂścijaĂąskich wartoÂści". Teraz do protestu do³¹czyÂł biskup wÂłocÂławski. Jego apel ma byĂŚ odczytany w koÂścioÂłach diecezji w niedzielĂŞ 4 lub 11 wrzeÂśnia. "OniemiaÂłem ze zdumienia: publiczna telewizja, utrzymywana z pieniĂŞdzy podatnikĂłw, majÂąca respektowaĂŚ to, co siĂŞ nazywa wartoÂściami uniwersalnymi, a wiĂŞc: prawdĂŞ, dobro, sprawiedliwoœÌ; ktĂłra powinna sÂłuÂżyĂŚ wszechstronnemu rozwojowi czÂłowieka, budowaniu spoÂłecznego pokoju, obiektywizmowi i Âładowi moralnemu – planuje udziaÂł 'Nergala' (Adama Darskiego) – nie kryjÂącego swojego zaangaÂżowania w satanizm oraz pogardy dla chrzeÂścijaĂąstwa – w programie The Voice of Poland od jesieni 2011 roku, w Programie Drugim Telewizji Polskiej!" - napisaÂł bp Mering w swojej odezwie. "Nie wolno udawaĂŚ, Âże nic siĂŞ nie staÂło, nawet jeÂśli okrzyczÂą nas wstecznikami, nietolerancyjnymi katolikami, czy jakimiÂś tam 'beretami'! Nie! Jako obywatele mamy prawo ujawniaĂŚ i gÂłosiĂŚ swoje zdanie" - czytamy w odezwie. Biskup zachĂŞca do podjĂŞcia dziaÂłaĂą, takich jak m.in. wysyÂłanie protestĂłw do TVP2, skÂładania podpisĂłw na stronie internetowej Katolickiego Stowarzyszenia Dziennikarzy, wykorzystywania prasy i radia do akcji protestacyjnej oraz, gdyby to nie przyniosÂło rezultatu - obywatelskiego protestu niepÂłacenia za abonament. "Nie moÂżemy milczeĂŚ, kiedy w drastyczny sposĂłb narusza siĂŞ przywiÂązanie wiernych do chrzeÂścijaĂąstwa" - napisaÂł ks. Mering. ............................ "To kompromitacja. Trzeba wyrzuciĂŚ tego czÂłowieka z TVP" IAR, PAP | dodane 2011-09-12 (16:41) Prawica Rzeczypospolitej wezwaÂła TVP, by zaprzestaÂła wspó³pracy z muzykiem Adamem "Nergalem" Darskim. To kolejny tego typu protest; w ubiegÂłym tygodniu przeciw "Nergalowi" wystÂąpili biskupi, PiS i katoliccy dziennikarze. Zdaniem Marka Jurka prezesa Prawicy RP, taka sytuacja to kompromitacja telewizji publicznej. WIECEJ http://wiadomosci.wp.pl/kat,1342,title,To-kompromitacja-Trzeba-wyrzucic-tego-czlowieka-z-TVP,wid,13778365,wiadomosc.html............................................. "Heil Satan!" na Woronicza Robert Wit Wyrostkiewicz | Areopag XXI | 5 WrzesieĂą 2011 | Komentarze (4) Telewizja Polska odwoÂłuje siĂŞ do wartoÂści chrzeÂścijaĂąskich, ale jednoczeÂśnie promuje satanizm. To ostre twierdzenie z oÂświadczenia Katolickiego Stowarzyszenia Dziennikarzy, ktĂłrego jestem jednym z sygnatariuszy. Mocne sÂłowa, ale w niczym nie przerysowane. Najpierw o tych wartoÂściach. Tak, wÂładze TVP od lat wycierajÂą sobie przysÂłowiowÂą gĂŞbĂŞ najró¿niejszymi wartoÂściami od tzw. wartoÂści demokratycznych, tolerancji, wolnoÂści sÂłowa na wartoÂściach chrzeÂścijaĂąskich koĂączÂąc. Mamy nawet do dzisiaj obowiÂązujÂącÂą uchwa³ê ZarzÂądu TVP wprost mĂłwiÂącÂą, Âże misja telewizji publicznej winna "respektowaĂŚ chrzeÂścijaĂąski system wartoÂści, za podstawĂŞ przyjmujÂąc uniwersalne zasady etyki". Do³¹cz do nas na Facebooku SÂłowa, sÂłowa, sÂłowa. Tymczasem 3 wrzeÂśnia w TVP2 w show o nazwie "The Voice of Poland" debiutowaÂł Adam "Nergal" Darski, znany z profanacji Biblii, noszenia ró¿aĂąca z odwrĂłconym krzyÂżem i parafrazy nazistowskiego pozdrowienia, ktĂłre w ustach celebryty z Woronicza brzmi nie inaczej jak "Heil Satan!" Darski kontynuuje zresztÂą promowanie satanizmu w programie TVP2. Podczas sesji zdjĂŞciowej jury "The Voice of Poland" "Nergal" pozuje zazwyczaj trzymajÂąc rĂŞkĂŞ w satanistycznym geÂście. Kto pyta nie b³¹dzi - odpowiedz na pytania naszych uÂżytkownikĂłw WiĂŞkszoœÌ organizacji takich jak Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji czy Rada Etyki MediĂłw, ktĂłre du¿¹ czêœÌ swojej aktywnoÂści poÂświĂŞcajÂą na dokuczanie mediom zwiÂązanym z ojcem Tadeuszem Rydzykiem, w tym wypadku milczy. GÂłos za to - i to bardzo odwaÂżnie - zabraÂł bp WiesÂław Mering, ktĂłry w "odezwie do Braci PrezbiterĂłw i Wiernych ÂŚwieckich diecezji wÂłocÂławskiej" powiedziaÂł, Âże "nie wolno udawaĂŚ, Âże nic siĂŞ nie staÂło, nawet jeÂśli okrzyczÂą nas wstecznikami, nietolerancyjnymi katolikami, czy jakimiÂś tam „beretami”! Nie! Jako obywatele mamy prawo ujawniaĂŚ i gÂłosiĂŚ swoje zdanie." Biskup zachĂŞciÂł do: "- ujawniania swojej niezgody na obecnoœÌ Nergala w publicznej TVP poprzez protesty kierowane do Dyrekcji Programu Drugiego TVP; - skÂładania podpisĂłw na stronie internetowej Katolickiego Stowarzyszenia Dziennikarzy: www.ksd.media.pl;- modlitwy, zwÂłaszcza do Âśw. MichaÂła ArchanioÂła, by w Polsce ImiĂŞ Boga nie byÂło publicznie obraÂżane; tÂą modlitwÂą obejmijmy takÂże wspomnianego bluÂźniercĂŞ, „ktĂłry nie wie, co czyni”; - aktywnego w³¹czenia siĂŞ duchownych w akty protestu, pokierowanie nimi; jesteÂśmy peÂłnoprawnymi obywatelami naszego kraju i wolno nam ujawniaĂŚ swoje poglÂądy; - nagÂłoÂśnienia tej sprawy w caÂłej diecezji: z kulturÂą, ale rĂłwnoczeÂśnie bardzo zdecydowanie; - wykorzystania wszelkich publikatorĂłw do akcji protestacyjnych, ambony, pism parafialnych, sal katechetycznych, lokalnych rozgÂłoÂśni radiowych i telewizyjnych; - uÂświadamiania wiernym, Âże mamy bardzo realne sposoby wpÂływu na to, co pojawia siĂŞ na ekranach – choĂŚby przez obywatelski protest niepÂłacenia za abonament, jeÂżeli proÂśby i apele pozostanÂą bez echa." A w tym wszystkim klarownym znakiem neopogaĂąstwa jest jeszcze dodatkowo ostatni wyrok sÂądu, ktĂłry uznaÂł, Âże darcie Biblii przez "Nergala" na koncercie jego zespoÂłu nie obraÂżaÂło uczuĂŚ chrzeÂścijan i byÂło li tylko "swoistym" wyrazem artystycznym. Kiedy przypomnĂŞ sobie podobne wyroki, jak np. uniewinnienie pseudoartyski Nieznalskiej i uznanie, Âże fallus na krzyÂżu nie uwÂłacza wierze wyznawcĂłw Chrystusa czy stwierdzenie innego sÂądu, Âże wtykanie przez WojewĂłdzkiego polskiej flagi w psie odchody nie uwÂłacza fladze narodowej, to myÂślĂŞ sobie, Âże mamy wymiar sprawiedliwoÂści wzglĂŞdem chrzeÂścijan na poziomie gorszym niÂż orzecznictwo PiÂłata. Robert Wit Wyrostkiewicz wiceprezes Katolickiego Stowarzyszenia Dziennikarzy.
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
Dariusz
Maszyna do pisania...
Punkty Forum (pf): 3
Offline
Płeć:
Wiadomości: 6024
Zobacz profil
Email
|
|
« Odpowiedz #126 : Wrzesień 13, 2011, 21:32:19 » |
|
Szatan roœnie w si³ê i atakuje coraz mocniej. W ci¹gu kilku zaledwie lat w Warszawie i okolicach podwoi³a siê liczba opêtanych przez z³e moce. Podobnie jest w innych miastach. Egzorcyœci s¹ przera¿eni i bij¹ na alarm - czytamy w "Super Expresie". Tak, to akurat jest bardzo widoczne, zw³aszcza w szeregach zwolenników ojca/dyrektora "maybacha" i "PIS'u".
|
|
|
Zapisane
|
PozwĂłl sobie byĂŚ sobÂą, a innym byĂŚ innymi.
|
|
|
Rafaela
Gość
|
|
« Odpowiedz #127 : Wrzesień 14, 2011, 13:58:52 » |
|
Ola Miedziejko | Onet.pl | 29 KwiecieĂą 2011 | Komentarze (0) DziĂŞki papieÂżowi mieliÂśmy swĂłj kawaÂłek nieba na ziemi - To wÂłaÂśnie dziĂŞki PapieÂżowi mieliÂśmy swĂłj kawaÂłek nieba na ziemi - mĂłwi Zbigniew GumiĂąski, zaÂłoÂżyciel Rodziny szkó³ imienia Jana PawÂła II w Polsce. Jan PaweÂł II, fot. PAP/Jerzy OchoĂąski ZaczĂŞÂło siĂŞ w 1998 roku, kiedy to szkoÂła, do ktĂłrej chodziÂły dzieci pana Zbigniewa, przyjĂŞÂła patronat polskiego papieÂża. - PomyÂślaÂłem wtedy, Âże byÂłoby dobrze, gdyby dzieci z caÂłego kraju mogÂły spotkaĂŚ siĂŞ osobiÂście ze swoim patronem - wspomina pan Zbigniew. - Tak powstaÂła nasza Rodzina. PrzygotowywaliÂśmy siĂŞ do pielgrzymki Jana PawÂła II do Polski i udaÂło nam siĂŞ spotkaĂŚ z nim w ÂŁowiczu w 1999 roku. PrzyjechaÂło ponad 3 tysiÂące dzieci z 33 szkó³ jego imienia. WczeÂśniej przeprowadzaliÂśmy wÂśrĂłd naszych dzieci liczne konkursy na temat wiedzy o papieÂżu. ChcieliÂśmy, by dzieci byÂły Âświadome swojego patrona, jego dokonaĂą, jego s³ów, ktĂłre do nas wszystkich kierowaÂł. Dzieci braÂły udziaÂł w konkursie plastycznym, w recytatorskim i z wiedzy o Âżyciu papieÂża. PrzecieÂż jego droga moÂże nas wszystkich wiele nauczyĂŚ. - Moim zdaniem on byÂł ÂświĂŞty juÂż za Âżycia - twierdzi pan Zbigniew. ByÂł waÂżny dla nas, rodzicĂłw, ale teÂż waÂżny dla mÂłodego pokolenia. To przecieÂż niesÂłychane, Âże na spotkanie z nim, na ÂŚwiatowy DzieĂą MÂłodzieÂży w Ameryce poÂłudniowej przyjechaÂło 4 miliony mÂłodych ludzi. Zawsze gromadziÂł miliony ludzi wokó³ siebie. To pokazywaÂło, jak wielka jest w mÂłodzieÂży potrzeba posiadania autorytetu, jak mocno potrzebujÂą teÂż, Âżeby ktoÂś im imponowaÂł. KtoÂś, kogo znajÂą, mogÂą dotkn¹Ì, posÂłuchaĂŚ. Sam pan Zbigniew osobiÂście widziaÂł papieÂża w 2002 roku i do dziÂś utrzymuje, Âże byÂło to dla niego bardzo g³êbokie, poruszajÂące doÂświadczenie. - To nie byÂło takie zwykÂłe spotkanie ze zwykÂłym czÂłowiekiem - wspomina. Jego charyzma byÂła namacalnie odczuwalna. CzÂłowiek wracaÂł ze spotkania z nim jakiÂś inny, odmieniony, wydaje mi siĂŞ, Âże po prostu lepszy. DziÂś Rodzina liczy 1180 polskich szkó³. Ich uczniowie spotykajÂą siĂŞ co roku w paÂździerniku na Jasnej GĂłrze, wspominajÂą Ojca ÂŚwiĂŞtego, myÂślÂą o nim i o jego przesÂłaniu. KontaktujÂą siĂŞ ze sobÂą poprzez swojÂą stronĂŞ internetowÂą, organizujÂą wspĂłlne przedsiĂŞwziĂŞcia. - To nieprawda, Âże dzieci nie sÂą zainteresowane dziÂś niczym poza przyjemnoÂściami, Âże sÂą zÂłe i agresywne - twierdzi Zbigniew GumiĂąski. - WidzĂŞ to, kiedy z nimi rozmawiam, kiedy razem przygotowujemy te naszÂą wspĂłlnÂą corocznÂą pielgrzymkĂŞ. OczywiÂście, Âże waÂżny jest dla nich internet, komĂłrka czy rozrywka, ale teÂż prawdÂą jest, Âże wielu z nich szuka odpowiedzi na fundamentalne pytania, dlaczego Âżyjemy, dlaczego maÂłe dzieci chorujÂą na raka, dlaczego umieramy w cierpieniu. I kiedy wsÂłuchujÂą siĂŞ w Ojca ÂŚwiĂŞtego, kiedy patrzÂą na jego Âżycie, to znajdujÂą w nim odpowiedzi wÂłaÂśnie na te trudne pytania. On byÂł boski od zawsze, caÂłe jego Âżycie na to wskazuje, nawet to, jak publicznie pokazywaÂł swojÂą chorobĂŞ Parkinsona, byÂło znamienitym Âświadectwem jego boskoÂści. On siĂŞ z tÂą chorobÂą nie chowaÂł, nie wstydziÂł siĂŞ jej, pokazywaÂł nam, jak naleÂży cierpieĂŚ z godnoÂściÂą. WidzieliÂśmy go na wĂłzku inwalidzkim, obserwowaliÂśmy, jak choroba siĂŞ rozwija. MogliÂśmy jÂą odnieœÌ do naszych wÂłasnych nieszczêœÌ. Nie znam osoby, ktĂłra po spotkaniu z nim nie mĂłwiÂłaby, Âże przeÂżyÂła coÂś niesamowitego, niezwykÂłego. To wielkie szczĂŞÂście, Âże dane nam byÂło mieĂŚ w jego osobie nasz kawaÂłek nieba na ziemi. - Gdy myÂślĂŞ sobie o tym, jakim Karol WojtyÂła byÂł czÂłowiekiem, jak toczyÂły siĂŞ jego losy, jak bardzo byÂł otwarty na innych i na pomoc drugiemu czÂłowiekowi, to jasne jest dla mnie, Âże nie moÂżna ÂżyĂŚ tylko dla siebie - mĂłwi pan Zbigniew, spoÂłecznik od lat, zaÂłoÂżyciel radomskiego Banku ÂŻywnoÂści. I choĂŚ pracuje zawodowo, to wci¹¿ znajduje czas, by organizowaĂŚ wspĂłlne akcje z innymi i dla innych. Jak choĂŚby Rodzina szkó³ imienia Jana PawÂła II. Teraz, gdy zbliÂża siĂŞ beatyfikacja, pan Zbigniew, wraz z delegacjÂą Rodziny szkó³, jedzie do Rzymu, by przeÂżyĂŚ ten waÂżny dla PolakĂłw dzieĂą. BĂŞdziemy mieli swĂłj baner, ale teÂż przypiĂŞte do ubraĂą biaÂłe kokardki - wyjawia. - To taki nasz symbol tego, Âże w Âśmierci PapieÂża, ktĂłra byÂła przecieÂż smutnym wydarzeniem, jest teÂż coÂś jasnego, jest nadzieja, jest pewien odcieĂą bieli. - Wtedy, w kwietniu, gdy Jan PaweÂł II odchodziÂł, pÂłakaliÂśmy nie razem, pÂłakaliÂśmy oddzielnie. KaÂżdy z nas miaÂł swoje Âłzy, swĂłj bĂłl - wspomina pan Zbigniew. – DziÂś, gdy bĂŞdziemy przeÂżywaĂŚ jego beatyfikacjĂŞ, myÂślĂŞ, Âże bĂŞdziemy razem. ObojĂŞtnie, czy ktoÂś jest z PiS-u czy z SLD, bĂŞdziemy wspĂłlnie ÂświĂŞtowaĂŚ, modliĂŚ siĂŞ i cieszyĂŚ, Âże Ojciec ÂŚwiĂŞty, ktĂłry dla wielu PolakĂłw juÂż od dawna jest ÂświĂŞty, od dawna ludzie modlÂą siĂŞ do niego, stanie siĂŞ ÂświĂŞtym w opinii KoÂścioÂła i Watykanu. To nie kaÂżdemu siĂŞ zdarza, Âże miaÂł okazjĂŞ ÂżyĂŚ w tym samym czasie, co czÂłowiek uznany za ÂświĂŞtego, jest przecieÂż wielu ÂświĂŞtych, ale czy mogliÂśmy siĂŞ z nimi spotykaĂŚ, rozmawiaĂŚ? Nie - twierdzi pan Zbigniew. - A potem? – zastanawia siĂŞ gÂłoÂśno. Gdy juÂż przeÂżyjemy beatyfikacjĂŞ? - A potem wrĂłcimy do domĂłw, bĂŞdziemy robiĂŚ, to ,co w naszym Âżyciu najwaÂżniejsze i bĂŞdziemy czekaĂŚ na nastĂŞpny krok. To znaczy na kanonizacjĂŞ Jana PawÂła II. W kaÂżdym razie ja bĂŞdĂŞ czekaÂł na pewno. http://religia.onet.pl/publicystyka,6/dzieki-papiezowi-mielismy-swoj-kawalek-nieba-na-ziemi,175,page1.html................................................. Stefan Wilkanowicz | Tygodnik Powszechny | 9 Czerwiec 2011 | Komentarze (4) ZejÂście z piedestaÂłu - Panuje u nas daleko posuniĂŞty indywidualizm, a biskupi czujÂą siĂŞ utwierdzeni na swoich tronach, Âże wizja KoÂścioÂła soborowego nie jest im potrzebna - mĂłwi w wywiadzie dla "Tygodnika Powszechnego" bp Tadeusz Pieronek. - Trzeba biĂŚ na alarm: biskupstwa w Polsce to dwory. A dwĂłr i sÂłuÂżba to faÂłszywa wizja KoÂścioÂła - dodaje. Bp Tadeusz Pieronek fot. Waldemar KompaÂła / Agencja Gazeta Stefan Wilkanowicz: Podczas beatyfikacji Jana PawÂła II jego nastĂŞpca zwracaÂł uwagĂŞ, Âże Kard. WojtyÂła byÂł twĂłrczo obecny na Soborze WatykaĂąskim II, a jako papieÂż wcielaÂł w Âżycie soborowego ducha. A przecieÂż mam wraÂżenie, Âże duch Soboru nie wszedÂł w peÂłni do KoÂścioÂła w Polsce. Bp Tadeusz Pieronek: Bo nie dojrzeliÂśmy do wykorzystania doÂświadczenia i dorobku Soboru! Panuje u nas daleko posuniĂŞty indywidualizm, a biskupi czujÂą siĂŞ tak utwierdzeni na swoich tronach, Âże wizja KoÂścioÂła soborowego nie jest im potrzebna. Bo majÂą wÂładzĂŞ. I uwaÂżajÂą, Âże lepiej myÂślÂą niÂż wszyscy ci, ktĂłrymi rzÂądzÂą, bo... sam nie wiem – myÂślÂą, Âże majÂą natchnienie? Rzecz nazwaÂł po imieniu o. Ludwik WiÂśniewski i hierarchowie majÂą mu to za zÂłe. Sam napisaÂłbym podobnie. Trzeba biĂŚ na alarm: biskupstwa to w Polsce dwory. A dwĂłr i sÂłuÂżba to faÂłszywa wizja KoÂścioÂła. Na Soborze powiedziano jasno: wiernymi KoÂścioÂła sÂą wszyscy jego czÂłonkowie, od papieÂża po Âświeckiego. I odpowiedzialnoœÌ za wspĂłlnotĂŞ rozkÂłada siĂŞ na wszystkich. Te postanowienia WojtyÂła planowaÂł wprowadziĂŚ w Polsce poprzez Synod Krakowski, zwoÂłany w 1972 r. To byÂł synod duszpasterski, czyli obejmujÂący caÂłoœÌ Âżycia czÂłowieka. To go odró¿niaÂło od dotychczasowych synodĂłw jurydycznych, gdzie zbieraÂło siĂŞ duchowieĂąstwo, aby ustawiaĂŚ Âżycie KoÂścioÂła zgodnie z wÂłasnÂą wizjÂą. A poniewaÂż uporzÂądkowaĂŚ sprzeczne pomysÂły mĂłgÂł tylko biskup-wÂładca, synod polegaÂł na tym, Âże Âświeccy-poddani sÂłuchali, co ekscelencja ma do powiedzenia. Do³¹cz do nas na Facebooku Jak rewolucyjne byÂło podejÂście WojtyÂły, ÂświadczÂą problemy, na jakie wczeÂśniej napotkaÂł. W 1971 r. zwrĂłciÂł siĂŞ do prymasa Stefana WyszyĂąskiego z propozycjÂą zwoÂłania synodu plenarnego (ogĂłlnopolskiego) – bez skutku. Nie zyskaÂł poparcia. PoprosiÂł wiĂŞc jako metropolita krakowski o przeprowadzenie synodĂłw w podlegÂłych diecezjach: czĂŞstochowskiej, krakowskiej, katowickiej, kieleckiej i tarnowskiej. Katowice zrobiÂły synod jako pierwsze, co wywoÂłaÂło dobrze rozumianÂą konkurencjĂŞ. Kolejny byÂł KrakĂłw. Inne diecezje odpowiedziaÂły, Âże nie majÂą zaplecza. Wtedy kardynaÂł postanowiÂł rzecz poprowadziĂŚ sam, w formie Duszpasterskiego Synodu Archidiecezji Krakowskiej. Kiedy w 2003 r. skoĂączyÂłem rozmowĂŞ z Janem PawÂłem II o Ukrainie, zapytaÂł: czy w Polsce pamiĂŞta siĂŞ o Synodzie Krakowskim? MusiaÂłbym udzieliĂŚ przykrej odpowiedzi, wiĂŞc wymijajÂąco pokiwaÂłem gÂłowÂą. PapieÂż wiÂązaÂł z dziedzictwem tego Synodu wielkie nadzieje dla KoÂścioÂła w Polsce. Bo Synod, zwÂłaszcza na zebraniach plenarnych, kiedy gromadzili siĂŞ ludzie z caÂłej diecezji, byÂł wielkim ÂświĂŞtem: gÂłosowania, Msza i agape. WojtyÂła ceniÂł to wydarzenie ze wzglĂŞdu na jego podwĂłjny efekt. Pierwszy – otwieraÂł ludzi na siebie. I to w sensie szerokim, bo i w Âżyciu cywilnym nie mieli okazji do takich spotkaĂą, i w Âżyciu religijnym czĂŞÂściej zapewne spotykali siĂŞ z proboszczem niÂż z kolegami. Mieli wiĂŞc satysfakcjĂŞ, Âże mogÂą zabraĂŚ gÂłos, do tej pory nikt siĂŞ ich o nic nie pytaÂł. Po drugie ludzie, ktĂłrzy przeszli Synod, zdobyli doÂświadczenie dla Âżycia obywatelskiego i wyzwaĂą stojÂących przed PolskÂą po 1989 r. Mam doÂświadczenie nie tylko Synodu Krakowskiego, ale teÂż póŸniejszych: Metropolitalnego i Plenarnego. Ten ostatni, zwoÂłany w latach 90., zostaÂł przez biskupĂłw potraktowany jako zÂło konieczne. Szybko zaczĂŞli go kontestowaĂŚ. Nie szÂło siĂŞ ich doprosiĂŚ o cokolwiek. NiektĂłrzy mĂłwili mi: „Nie, bo ja bĂŞdĂŞ robiĂŚ synod diecezjalny”. Na miÂłoœÌ boskÂą! RĂłb sobie diecezjalny, ale wspomó¿ plenarny, bo to dziaÂłanie ogĂłlnopolskie. Dlatego waÂżne byÂło przezwyciĂŞÂżenie podejÂścia, Âże za KoÂśció³ odpowiadajÂą duchowni, a wierni sÂą petentami. Kard. WojtyÂła dawaÂł ten sygnaÂł: wszyscy sÂą odpowiedzialni za KoÂśció³. A pamiĂŞtajmy, jak dla duchownych istniejÂąca wĂłwczas sytuacja byÂła wygodna. Znajdowali siĂŞ na piedestale, powoÂłujÂąc siĂŞ na wÂładzĂŞ mogli wszystko. Tymczasem SobĂłr opisaÂł sÂłuÂżbĂŞ kapÂłaĂąskÂą przez ewangeliczny obraz umywania nĂłg. Kard. WojtyÂła miaÂł przekonanie przeÂłomowe w KoÂściele, Âże takÂże Âświeccy przekazujÂą wiarĂŞ – w Âżyciu rodzinnym, w pracy – wiĂŞc trzeba ich sÂłuchaĂŚ. To byÂła pierwsza myÂśl, ktĂłrÂą wyraziÂł w odpowiedzi na apel Jana XXIII o sugestie co do planowanego soboru. WojtyÂła z jednej strony poÂłoÂżyÂł w niej nacisk na koniecznoœÌ zmian instytucjonalnych (m.in. aby daĂŚ moÂżliwoœÌ powrotu do KoÂścioÂła kapÂłanom, ktĂłrzy kapÂłaĂąstwo porzucili), a z drugiej strony snuÂł wizjĂŞ odpowiedzialnoÂści za KoÂśció³ wszystkich, ktĂłrzy do niego nale¿¹. WykazaÂł siĂŞ oczytaniem w tzw. nowej teologii, ktĂłra d¹¿yÂła do otwarcia KoÂścioÂła na Âświat, a Âświata na KoÂśció³. WiarĂŞ religijnÂą podwaÂżano niemal wszĂŞdzie. W krajach zniewolonych narzucano poglÂądy sprzeczne z chrzeÂścijaĂąstwem, w krajach zachodnich pieniÂądz zasÂłoniÂł prawdy ostateczne. Kard. WojtyÂła miaÂł szczĂŞÂście, bo udaÂło mu siĂŞ z komunistycznej Polski wyjechaĂŚ na wszystkie cztery, coroczne sesje Soboru. Nie opuÂściÂł Âżadnych obrad Soboru. ChociaÂż raz byÂł tego bliski. Gdy wypadÂła tygodniowa przerwa z okazji Wszystkich ÂŚwiĂŞtych, pojechaÂł na SycyliĂŞ. SpotkaÂł siĂŞ z abp. Katanii Guidem Luigim Bentivoglio. W dniu, w ktĂłrym miaÂł lecieĂŚ z powrotem na obrady, pojechaÂł jeszcze zobaczyĂŚ EtnĂŞ. SchodzÂąc z wulkanu, usiadÂł na kamieniu i zacz¹³ odmawiaĂŚ brewiarz. ZakÂłopotany kierowca ponaglaÂł go, bo wkrĂłtce miaÂł odlecieĂŚ samolot, a WojtyÂła spokojnie siĂŞ modliÂł. Gdy w koĂącu dojechali na lotnisko, byÂło 15 minut po planowanym odlocie. Ale okazaÂło siĂŞ, Âże na pokÂładzie znajduje siĂŞ abp Bentivoglio, ktĂłry spodziewajÂąc siĂŞ w samolocie spotkaĂŚ Wojty³ê, przekonaÂł zaÂłogĂŞ, Âżeby poczekaÂła. Na szczĂŞÂście! Bo podczas Soboru byÂł jednym z nielicznych biskupĂłw caÂłkiem samodzielnie myÂślÂących. Na pierwszej sesji biskupi mieli swoje spotkania, podczas ktĂłrych Prymas Polski wyznaczaÂł im tematy, na ktĂłre mieli siĂŞ wypowiadaĂŚ. A WojtyÂła mimo to wybieraÂł dodatkowo te tematy, na ktĂłrych siĂŞ znaÂł. Sam swoje wypowiedzi i interwencje pisaÂł i wygÂłaszaÂł po Âłacinie. DaÂł siĂŞ poznaĂŚ. Dlatego powierzono mu pracĂŞ dotyczÂącÂą dwĂłch waÂżnych tematĂłw. Jeden to kwestia wolnoÂści religijnej. „Dignitatis Humanae” byÂła deklaracjÂą rewolucyjnÂą – i WojtyÂła ma w tym swĂłj udziaÂł! Ludzie KoÂścioÂła robili z tej wolnoÂści karykaturĂŞ, narzucajÂąc wiarĂŞ si³¹; tymczasem BĂłg daje wiarĂŞ, ale to czÂłowiek siĂŞ na niÂą otwiera. Nie ma wartoÂści to, co czÂłowiek da Bogu z przymusu. Drugi temat zaowocowaÂł konstytucjÂą „Gaudium et spes”, do ktĂłrej WojtyÂła wniĂłsÂł doÂświadczenie komunistycznego zniewolenia: Âścierania siĂŞ zÂła i dobra w sytuacji, w ktĂłrej to zÂło ma do dyspozycji wszystkie narzĂŞdzia – a mimo to dobro nie daÂło siĂŞ stÂłumiĂŚ. To nie byÂły przelewki, bo ludzie ginĂŞli za wiarĂŞ. WiĂŞc g³ównie tymi tematami zajmowaÂł siĂŞ kardynaÂł w przerwach Soboru. WojtyÂła czuÂł siĂŞ w Rzymie sÂłuchaczem tego, co BĂłg mĂłwi do KoÂścioÂła. PamiĂŞtam, Âże juÂż w czasie trwania Soboru mĂłwiÂło siĂŞ o wioÂśnie, ktĂłra ma zawitaĂŚ do KoÂścioÂła. Ale jednak w Polsce sprawa nie byÂła tak oczywista, jak na Zachodzie, bo po prostu nie byÂło peÂłnej moÂżliwoÂści informowania o dziaÂłaniach i sensie soborowych prac. SobĂłr propagandowo pokazywano jako walkĂŞ pomiĂŞdzy konserwatystami, rozumianymi jako KoÂśció³, a nielicznymi progresistami, ktĂłrych utoÂżsamiano ze zwolennikami marksizmu. WojtyÂła wiedzÂąc, Âże SobĂłr nie jest dla katolikĂłw w Polsce jasny, pisaÂł z obrad listy do swoich diecezjan, informujÂąc o bie¿¹cych pracach. Kiedy przyjeÂżdÂżaÂł do Krakowa z Rzymu, zawsze miaÂł w koÂściele Âśw. Anny wykÂład o ostatnich pracach Soboru. A wokó³ Soboru rzeczywiÂście istniaÂła specjalna, wiosenna atmosfera. JuÂż ustalenia pierwszej sesji – odwrĂłcenie oÂłtarza twarzÂą do ludzi i wprowadzenie jĂŞzykĂłw narodowych – byÂły rewolucjÂą. Wierni nierozumiejÂący, co siĂŞ mĂłwi podczas Eucharystii, stali siĂŞ aktywnymi uczestnikami Mszy. Dla WojtyÂły to byÂł znak dziaÂłania Ducha ÂŚwiĂŞtego poprzez SobĂłr. MĂłwiÂł wprost, Âże ma poczucie zaciÂągania dÂługu jako ten, kto zostaÂł posÂłany, by sÂłuÂżyĂŚ Chrystusowi (czyli KoÂścioÂłowi). Kard. WojtyÂła po Soborze opracowaÂł studium „U podstaw odnowy” i staraÂł siĂŞ rozpocz¹Ì ogĂłlnopolskÂą inicjatywĂŞ dla realizacji soborowych uzgodnieĂą. Tyle Âże starania ogĂłlnopolskie siĂŞ nie powiodÂły. A ksi¹¿ka byÂła niejako podrĂŞcznikiem dla synodu – syntezÂą Soboru widzianego oczyma WojtyÂły. Bo dokumenty Vaticanum II to obszerne, hermetyczne dzieÂło, wiĂŞc sama lektura nie owocowaÂła przyswojeniem. W 1971 r. WojtyÂła stworzyÂł komisjĂŞ, ktĂłra przez 12 miesiĂŞcy przygotowywaÂła synod. Data zostaÂła wybrana celowo: w 1979 r. przypadaÂła 900. rocznica Âśmierci Âśw. StanisÂława, biskupa i mĂŞczennika, czczonego przez Wojty³ê patrona diecezji i Polski. ByÂł on teÂż znakiem sporu miĂŞdzy paĂąstwem a KoÂścioÂłem, ateizmem a wiarÂą: ÂświĂŞty zabity przez krĂłla za nieposÂłuszeĂąstwo i upominanie siĂŞ o prawa wiernych. WojtyÂła skorzystaÂł z tradycji pasterzowania StanisÂława przez 7 lat – na tyle samo zaplanowaÂł synod. W takim czasie moÂżna byÂło zmieÂściĂŚ powaÂżny wysiÂłek duszpasterski, ktĂłrego celem byÂło przekazanie dorobku soborowego spoÂłeczeĂąstwu polskiemu. No wÂłaÂśnie: nie tylko wiernym, ale caÂłemu spoÂłeczeĂąstwu. Dlaczego? SpoÂłeczeĂąstwo byÂło indoktrynowane, oficjalny poglÂąd na Âświat wykluczaÂł religiĂŞ, ludzie byli poranieni przez agresywny ateizm, cenzurĂŞ, represje. Ludzie byli niedoinformowani, skaÂżeni doktrynÂą komunistycznÂą, a przede wszystkim zastraszeni. Nie gromadzili siĂŞ i nie rozmawiali na tematy gospodarcze, polityczne czy religijne, bo to byÂło Âścigane. Atmosfera braku wolnoÂści powodowaÂła, Âże nie byÂło instytucji, do ktĂłrej moÂżna byÂło siĂŞ zwrĂłciĂŚ. Tu wracamy do Synodu Krakowskiego: trzeba byÂło stworzyĂŚ pÂłaszczyznĂŞ, ktĂłra byÂłaby miejscem do rozmowy i dialogu – niekoniecznie na tematy religijne – gdzie ludzie mogÂą siĂŞ przed sobÂą otworzyĂŚ. Kard. WojtyÂła dziaÂłajÂąc religijnie, budzÂąc poczucie godnoÂści i wolnoÂści czÂłowieka, osiÂągn¹³ cel nieoczekiwany, a moÂże z nadziejÂą zakodowanÂą od poczÂątku? ÂŻe coÂś pĂŞknie, ludzie przestanÂą siĂŞ baĂŚ i zdecydujÂą siĂŞ wzi¹Ì odpowiedzialnoœÌ za to, co siĂŞ wokó³ nich dzieje. Z tego narodziÂła siĂŞ myÂśl, by powstaÂły zespoÂły synodalne. ZespoÂłem miaÂło byĂŚ grono ludzi, ktĂłrzy brali do rĂŞki teksty soborowe, czytali je, komentowali, przy okazji takÂże modlili siĂŞ, czytali Pismo ÂświĂŞte, ale teÂż: poznawali siĂŞ nawzajem i otwierali na siebie. To byÂł dÂługi proces, ktĂłry musiaÂł odbywaĂŚ siĂŞ etapami. Dokumenty trzeba byÂło wytÂłumaczyĂŚ, rozjaÂśniĂŚ, pokazaĂŚ, dlaczego sÂą waÂżne w Âżyciu spoÂłecznym i prywatnym, jak w ich duchu dziaÂłaĂŚ. Ale teksty byÂły po Âłacinie, a wÂładza zezwoliÂła na wydrukowanie tÂłumaczenia zaledwie w 10 tysiÂącach egzemplarzy. Czyli gdyby caÂły nakÂład ÂściÂągn¹Ì do Krakowa, zabrakÂłoby materiaÂłu dla zespo³ów. ZaczĂŞto wiĂŞc przepisywaĂŚ je na maszynie przez kalkĂŞ. Jedni pisali, drudzy rozwozili, kolejni przekazywali dalej. Trudny byÂł teÂż dobĂłr przewodniczÂących: musieli posiadaĂŚ intuicjĂŞ organizacyjnÂą, umiejĂŞtnoœÌ referowania i prowadzenia dyskusji. W tamtym czasie w Polsce nie byÂło takich osĂłb. WojtyÂła wymyÂśliÂł, Âżeby siĂŞgn¹Ì do przedwojennych grup Akcji Katolickiej. SzukaliÂśmy teÂż jakichkolwiek, nawet ró¿aĂącowych grup przyparafialnych, byleby ludzie juÂż siĂŞ znali i byli zorganizowani. Tak to siĂŞ zaczĂŞÂło. PamiĂŞtam, jak kard. WojtyÂła szacowaÂł, Âże wszystkich zespo³ów uda siĂŞ powoÂłaĂŚ, ostroÂżnie szacujÂąc, piĂŞĂŚdziesiÂąt. A powstaÂło ich ok. 500. ZdarzaÂły siĂŞ oczywiÂście fikcyjne zespoÂły, poniewaÂż rozpadÂły siĂŞ zaraz po zaÂłoÂżeniu, ale intensywnie pracowaÂła minimum poÂłowa. NiektĂłre pracujÂą nieformalnie do dziÂś! Motorem byÂło kilkanaÂście osĂłb, tzw. Komisja G³ówna. PrzewodziÂł bp StanisÂław SmoleĂąski, asystowaÂł i rzÂądziÂł kard. WojtyÂła. Komisja musiaÂła stworzyĂŚ koncepcjĂŞ dokumentĂłw synodalnych, ale nie zestaw nakazĂłw, jak postĂŞpowaĂŚ – bo nie o to tu chodziÂło, tylko o drogĂŞ, jakÂą przebywamy, jak siĂŞ zmieniamy, jak zmienia siĂŞ KoÂśció³. Szkieletem okazaÂła siĂŞ nauka o kapÂłaĂąstwie powszechnym, czyli wszystkich ochrzczonych, a wiĂŞc o uczestnictwie kaÂżdego ochrzczonego w potrĂłjnej misji Chrystusa. Chrystusa jako: Pasterza, KapÂłana, KrĂłla. Kluczem byÂło uzasadnienie i zrozumienie tych zagadnieĂą. Misja pasterska polega na uczestnictwie w trosce o KoÂśció³, g³ównie przez przekaz wiary, i np. program na pierwszy rok prac mĂłwiÂł o przekazie wiary w rodzinie. Ludzie mogli to natychmiast wcielaĂŚ w Âżycie w domach. Rodzice usÂłyszeli, Âże ich zadaniem jest uczestnictwo w nauczaniu KoÂścioÂła, szczegĂłlnie w czasach, kiedy religia nie byÂła obecna w szkole. KaÂżdy dokument byÂł podzielony na trzy czĂŞÂści. Pierwsza – to gÂłos Boga i gÂłos Soboru do czÂłowieka. Druga – obraz sytuacji, jaka jest w tej dziedzinie w Âżyciu ludzi (uczestnikĂłw zespoÂłu). Trzecia – wyciÂągniĂŞcie wnioskĂłw, wskazanie, co robiĂŚ, aby pogodziĂŚ woÂłanie Boga i Âżycie codzienne. WojtyÂła bardzo pilnowaÂł tego podziaÂłu. Nie chciaÂł, aby wysun¹Ì na pierwszy plan oceny sytuacji, bo to mogÂłoby doprowadziĂŚ do wypaczenia interpretacji czĂŞÂści teologicznej, ktĂłra jest mowÂą Boga. RzeczywistoœÌ socjologiczna jest zaÂś tak krzykliwa, Âże powoduje bunt i chĂŞĂŚ zmian tego, co nam nie pasuje. KardynaÂł chciaÂł, Âżeby najpierw wsÂłuchaĂŚ siĂŞ w sÂłowo BoÂże, a dopiero potem harmonizowaĂŚ Âżycie – spĂłjne Âżycie chrzeÂścijaĂąskie jest najwaÂżniejszym Âświadectwem KoÂścioÂła. A do takiego Âświadectwa jako KoÂśció³ juÂż doroÂśliÂśmy? c.d.n
|
|
« Ostatnia zmiana: Wrzesień 14, 2011, 14:12:01 wysłane przez Rafaela »
|
Zapisane
|
|
|
|
Rafaela
Gość
|
|
« Odpowiedz #128 : Wrzesień 14, 2011, 14:14:06 » |
|
cd A do takiego Âświadectwa jako KoÂśció³ juÂż doroÂśliÂśmy? To, co robimy – musi byĂŚ wiarygodne. A Âżeby byÂło wiarygodne, my musimy byĂŚ inni. Co z tego, Âże ktoÂś wygÂłosi piĂŞknÂą homiliĂŞ? To jest pytanie, coÂście przyszli widzieĂŚ: trzcinĂŞ chwiejÂącÂą siĂŞ od wiatru, czÂłowieka odzianego w miĂŞkkie szaty? Kiedy przed laty w ParyÂżu obserwowaÂłem miejscowych ksiĂŞÂży: w krawatach, z maÂłymi krzyÂżykami w klapach marynarek, byÂłem zgorszony. DziÂś widzĂŞ to jako protest. PĂłki nie nastÂąpi przeÂłom wewnĂŞtrzny, wszelkie tego typu znaki sÂą nieczytelne. Z czegoÂś trzeba zrezygnowaĂŚ – z czegoÂś, co nie jest istotne. AutentycznoœÌ polega teÂż i na tym, Âże jeÂżeli coÂś jest preferowanÂą, sprawdzonÂą liniÂą KoÂścioÂła, to trzeba siĂŞ tego trzymaĂŚ. A jeÂżeli sÂłuchamy ludzi, ale i tak z gĂłry wiemy, co zrobimy, bo „ludzie gÂłupi, co mogÂą wiedzieĂŚ”? Trzeba ludzi wysÂłuchaĂŚ, nawet jeÂśli nie majÂą racji. Tymczasem Âżadnej krytycznej opinii nie moÂżna w naszym KoÂściele przedstawiĂŚ, bo jest to traktowane jako wyjÂście poza ortodoksjĂŞ. MoÂże jeszcze nie doroÂśliÂśmy, Âżeby to rozwiÂązaĂŚ, ale zacznijmy myÂśleĂŚ, co z tym zrobiĂŚ. Niestety, za daleko to zaszÂło... KoÂśció³ musi byĂŚ czytelny, nie moÂże siĂŞ chowaĂŚ za ÂżadnÂą gardĂŞ. Jak siĂŞ pomyli – to siĂŞ poprawia. Jak zgrzeszy – przeprasza. I powinien wzbudzaĂŚ entuzjazm – bo byĂŚ czÂłowiekiem wierzÂącym to piĂŞkna sprawa. CiĂŞÂżko sprzedawaĂŚ wysiÂłek jako ciepÂłe buÂłeczki, a jednak widaĂŚ, Âże mÂłodzieÂż chce byĂŚ w KoÂściele. Trzeba wiarĂŞ traktowaĂŚ jako integralnÂą czêœÌ Âżycia, a nie jako pĂłjÂście do koÂścioÂła i zapalenie Âświeczki Panu Bogu. Chyba jednak coÂś siĂŞ w Polsce zmienia na lepsze? JeÂżeli braĂŚ jaskó³kĂŞ za zapowiedÂź wiosny, to polityka w stosunku do rocznicy 10 kwietnia i katastrofy smoleĂąskiej byÂła takÂą jaskó³kÂą. UwikÂłanie siĂŞ w politykĂŞ jest fatalne, fatalne jest Radio Maryja z tym uwikÂłaniem. To dwa mankamenty. Co wiĂŞcej: prĂłbuje siĂŞ przy pomocy tekstĂłw soborowych przekonywaĂŚ, Âże biskupi sÂą powoÂłani do robienia polityki. OczywiÂście, jeÂśli polityka to roztropna troska o dobro wspĂłlne, to jasne, Âże powinni siĂŞ w niÂą angaÂżowaĂŚ wszyscy. Ale biskupi angaÂżujÂą siĂŞ w to, kto ma rzÂądziĂŚ, a to juÂż wkroczenie na pole minowe. Poza tym – ten koÂścielny triumfalizm! W samym Krakowie mamy dziesiĂŞciu infuÂłatĂłw; kiedy idÂą razem, wyglÂądajÂą jak orszak ÂświĂŞtych polskich. Wielu biskupĂłw uwaÂża, Âże ma wÂładzĂŞ wiĂŞkszÂą od papieÂża. Nie leÂży w ich mocy zwalnianie proboszczĂłw przed wiekiem emerytalnym, wiĂŞc posyÂłajÂą do proboszcza siepaczy, ktĂłrzy dyskutujÂą z nimi, pĂłki nie podpiszÂą rezygnacji. To straszliwy brak myÂślenia w dÂługiej perspektywie: kryzys kapÂłaĂąstwa juÂż dotkn¹³ PolskĂŞ, bĂŞdzie siĂŞ pog³êbiaĂŚ, i starsi proboszczowie mogliby pracowaĂŚ jeszcze kilka lat. Ale mÂłode wilki juÂż skaczÂą na stanowiska. Tylko Âże znajdÂą siĂŞ w koĂącu w sytuacji, kiedy nie bĂŞdzie miaÂł im kto pomĂłc, wiĂŞc bĂŞdÂą na parafii pracowaĂŚ sami. Kluczowe sÂą nominacje biskupie, bo w tym i nastĂŞpnym roku caÂły „stary” Episkopat odejdzie: CzĂŞstochowa, ÂŁĂłdÂź, Gliwice, Katowice, ÂŁomÂża na biskupa czeka Lublin. Ale problem powinien widzieĂŚ nie tyle nuncjusz, co sami biskupi. Tymczasem na obradach Konferencji Episkopatu Polski... CzĂŞsto wstyd mi za te spotkania. Bo na czym polegajÂą? Uchwalanie patronĂłw, tytu³ów bazylik i wielu innych drobiazgĂłw. Na miÂły BĂłg, przecieÂż trzeba siĂŞ zaj¹Ì ludzkimi problemami! Problemami tak trudnymi, Âże zĂŞby bolÂą – ale my kultywujemy stary styl niedotykania tego, co trudne. JeÂżeli mĂłwi siĂŞ dziÂś o kryzysie KoÂścioÂła, moÂże naleÂżaÂłoby zwoÂłaĂŚ nastĂŞpny SobĂłr? SobĂłr to wielkie wydarzenie religijne i spoÂłeczne o dÂługofalowym dziaÂłaniu. SobĂłr WatykaĂąski II skorzystaÂł z wielu przemyÂśleĂą ludzi wiary i teologĂłw, ktĂłrzy przeÂżyli I i II wojnĂŞ ÂświatowÂą, pod¹¿anie Âświata do materializmu w liberalnych systemach wolnoÂściowych. SobĂłr byÂł wiĂŞc odpowiedziÂą na wspó³czesnoœÌ Âświata i jego b³êdnÂą trajektoriĂŞ. Naturalnie, Âże od 1965 r. dziaÂło siĂŞ wiele rzeczy, ktĂłrych SobĂłr jeszcze nie znaÂł, Âżeby wspomnieĂŚ tylko rewolucjĂŞ seksualnÂą 1968 r.; wydarzeĂą takich byÂło wiele, ale wszystkie szÂły tÂą samÂą, zdiagnozowanÂą trajektoriÂą. Dlatego SobĂłr nie straciÂł niczego ze swojej aktualnoÂści. Najpierw wiĂŞc trzeba go poznaĂŚ i uczyĂŚ siĂŞ nim ÂżyĂŚ, bo to wspaniaÂłe osiÂągniĂŞcie – czego dowodem pontyfikat Jana PawÂła II, g³êboko zharmonizowany z nauczaniem soborowym. Nie wszystkim siĂŞ to podobaÂło, ale papieÂż czerpaÂł z Soboru peÂłnÂą garÂściÂą. I to siĂŞ okazaÂło skuteczne. WeÂźmy wystÂąpienia w Ameryce PoÂłudniowej, konfrontacje ze Âświatem komunistycznym i z liberalizmem – to byÂło zakorzenione i czerpaÂło si³ê z myÂśli soborowej. MyÂślmy wiĂŞc, jak wykorzystaĂŚ to, co juÂż mamy. A potem bĂŞdziemy siĂŞ zastanawiaĂŚ, co dalej – tymczasem sytuacja znĂłw stanie siĂŞ nowa, bo w takim tempie zmienia siĂŞ Âświat. Jestem przekonany od lat, Âże pomysÂł zwoÂłania nowego Soboru jest chybiony, na tĂŞ chwilĂŞ wci¹¿ niepotrzebny. PorzuciĂŚ bogactwo, ktĂłre SobĂłr nam daÂł, po to, Âżeby wejœÌ w wymianĂŞ myÂśli i stawiaĂŚ na boku to, co juÂż jest przemyÂślane i dobre – to pomysÂł nieproduktywny. Bp Tadeusz Pieronek (ur. 1934 r.) jest prawnikiem. W latach 1993-98 byÂł sekretarzem generalnym Konferencji Episkopatu Polski, w latach 1998–2010 przewodniczÂącym KoÂścielnej Komisji Konkordatowej. Rektor Papieskiej Akademii Teologicznej w Krakowie w latach 1998–2004. http://religia.onet.pl/wywiady,8/zejscie-z-piedestalu,341,page1.html===================================================== Ojca Leona s³ów kilka - antykoncepcja o. Leon Knabit | PSPO | 8 WrzesieĂą 2011 | Komentarze (0) CzĂŞsto spotykam siĂŞ z zarzutami, Âże my, ludzie koÂścioÂła wprowadzamy podziaÂły miĂŞdzy ludÂźmi.. Wydaje mi siĂŞ, zarzut jest absurdalny. NiezaleÂżnie od opinii, ludzie dzielÂą siĂŞ na mĂŞÂżczyzn i kobiety, maÂłych i duÂżych, wyksztaÂłconych i niewyksztaÂłconych, wierzÂących i niewierzÂących itd. CaÂły problem leÂży chyba w tym, czy dzielÂąc ludzi, odmawiam niektĂłrym z nich szacunku, wiarygodnoÂści, prawa do istnienia. Wiadomo, Âże nie wolno tego akceptowaĂŚ, jeÂśli podziaÂł przynosi za sobÂą takie konsekwencje. Dlaczego mĂłwiĂŞ o tym, kiedy chcĂŞ powiedzieĂŚ parĂŞ s³ów o antykoncepcji? Dlatego, Âże bĂŞdzie wielka ró¿nica w podejÂściu do tego zagadnienia ze strony ludzi wierzÂących i niewierzÂących. Ludzie wierzÂący uznajÂą, Âże BĂłg jest stworzycielem, stworzyÂł czÂłowieka, daÂł mu duszĂŞ nieÂśmiertelnÂą, prawa, ktĂłre czÂłowiek powinien najpierw znaĂŚ, potem ich przestrzegaĂŚ. WierzÂą, Âże po Âśmierci bĂŞdzie odpowiedzialny za swoje czyny, Âże czÂłowieka nie moÂżna zrozumieĂŚ bez Chrystusa, Âże jest nieÂśmiertelnoœÌ. Do³¹cz do nas na Facebooku Natomiast czÂłowiek, ktĂłry nie uznaje tego wszystkiego, moÂże byĂŚ etycznie lepszy od niejednego katolika. W tym przypadku podziaÂł nie idzie pomiĂŞdzy wierzÂącymi i niewierzÂącymi, ale przez serce kaÂżdego czÂłowieka. KaÂżdy z ludzi, bez wzglĂŞdu na to, kim jest, ma skÂłonnoÂści do zÂła i dobra, ma w sobie jak kaÂżda rzeka, g³êbie i mielizny. Ró¿nica jest taka, Âże z czÂłowiekiem wierzÂącym mogĂŞ rozmawiaĂŚ na temat antykoncepcji powoÂłujÂąc siĂŞ na prawa boÂże. BĂłg jest najwyÂższy, jest prawodawcÂą. JeÂżeli ustanowiÂł dwie pÂłci, daÂł moÂżnoœÌ rodzenia, jeÂżeli mĂŞÂżczyzna, w przeciwieĂąstwie do kobiety, jest zawsze pÂłodny, wtedy jest jasne, Âże kontakt seksualny w ma³¿eĂąstwie ma sens nie tylko wtedy, kiedy poczyna siĂŞ nowe Âżycie, ale rĂłwnieÂż dla powiĂŞkszenia miÂłoÂści ma³¿eĂąskiej. Kto pyta nie b³¹dzi - odpowiedz na pytania naszych uÂżytkownikĂłw JednoczeÂśnie znajÂąc organizm kobiety i organizm mĂŞÂżczyzny, wspó³¿yje siĂŞ w zaleÂżnoÂści od tego, czy chce siĂŞ mieĂŚ dziecko, czy nie. MoÂżna to regulowaĂŚ naturalnie, bez uÂżywania jakichkolwiek ÂśrodkĂłw, ktĂłre czyniÂą stosunek "bezpÂłodnym". To jest dla katolika zrozumiaÂłe, choĂŚ czĂŞsto bardzo trudne. Blog Ojca Leona Pewien sympatyczny pan powiedziaÂł mi „dobrze Ojcu gadaĂŚ, jak ja z babÂą ÂśpiĂŞ”. RzeczywiÂście, sprawa jest trudna, kaÂżdy przypadek jest inny, trzeba siĂŞ zawsze g³êboko zastanowiĂŚ i nie osÂądzaĂŚ czÂłowieka. KiedyÂś, a propos regulacji poczĂŞĂŚ, pani Pó³tawska opowiadaÂła, Âże zwrĂłciÂł siĂŞ do niej pewien major i mĂłwi: „ProszĂŞ mi powiedzieĂŚ dokÂładnie o co chodzi, ale proszĂŞ pamiĂŞtaĂŚ, Âże jestem niewierzÂący.” A ona odpowiedziaÂła „Panie majorze, to nie ma znaczenia. Jest pan czÂłowiekiem, jeÂżeli naprawdĂŞ ma pan dosyĂŚ tego kontaktu seksualnego z ÂżonÂą, to panu przynosi niesmak, to bardzo proszĂŞ.” PowiedziaÂła mu o co chodzi ale uprzedziÂła, Âże to bĂŞdzie bardzo trudne. A niewierzÂący pan major powiedziaÂł „jak siĂŞ bardzo kocha to nie ma trudnych rzeczy”. I nie doœÌ, Âże sam przyj¹³ tĂŞ metodĂŞ i jÂą stosowaÂł, choĂŚ byÂła bardzo trudna, to jeszcze uczyÂł innych, podwÂładnych czy rĂłwnych sobie. Gdy siĂŞ kocha, nie ma nic trudnego. Konsekwentna, peÂłna, nie wybiĂłrcza wiara, miÂłoœÌ do Chrystusa sprawiajÂą, Âże wszystkie, nawet najwiĂŞksze trudnoÂści sÂą do pokonania. Prawdziwy katolik, wierny nauce Boga, kochajÂący Chrystusa, przystĂŞpujÂący do sakramentĂłw, szanujÂący drugiego czÂłowieka na pewno to rozumie i potrafi opanowaĂŚ nieczyste sumienie, bo miÂłoœÌ do Boga jest zawsze na pierwszym planie. To nie jest Âżadne okrucieĂąstwo jak nam wmawiajÂą ci, ktĂłrzy nie znajÂą Boga. On jest peÂłniÂą miÂłoÂści i rozumie sens wyrzeczenia i tylko w ten sposĂłb powinniÂśmy na to patrzymy. W tym przypadku, jak siĂŞ na poczÂątku nie powie o podziale na ludzi wierzÂących i niewierzÂących, to moÂżna ple ple gadaĂŚ byle co. WierzÂący wiedzÂą dlaczego antykoncepcja jest niedozwolona. To „dlaczego” nie istnieje u ludzi niewierzÂących, dla ktĂłrych Âżycie doczesne jest jedynym celem i tu siĂŞ speÂłniajÂą. JeÂżeli ludzie uwaÂżajÂą, Âże majÂą prawo do seksu i przyjemnoÂści, a wszystkie inne prawa nie sÂą waÂżne to nie moÂżna siĂŞ im dziwiĂŚ, Âże uÂżywajÂą rozmaitych ÂśrodkĂłw antykoncepcyjnych. Moja wola jest dla mnie prawdÂą, a moja przyjemnoœÌ jest prawem. W takim przypadku, mogĂŞ tÂłumaczyĂŚ, Âże siĂŞ mylisz, ale si³¹ nie bĂŞdĂŞ ciĂŞ ciÂągn¹³. Tylko nie mĂłw, Âże jesteÂś wiernym czÂłonkiem KoÂścioÂła katolickiego. Szkoda tych, ktĂłrzy tego nie rozumiejÂą, ale szkoda i nas samych, katolikĂłw i poboÂżnych ksiĂŞÂży. JeÂżeli za maÂło wierzymy Chrystusowi, czĂŞsto mamy i w tej dziedzinie postawy niejednoznaczne. Wzywam do tego, ÂżebyÂśmy tÂłukli na ten temat w jeden bĂŞbenek i jednakowo uczyli ludzi, miÂłoÂści, poÂświĂŞcenia, ofiarnoÂści. Wtedy bĂŞdzie siĂŞ zmieniaĂŚ oblicze tej ziemi. http://religia.onet.pl/benedyktyni-tynieccy,38/ojca-leona-slow-kilka-antykoncepcja,5185,page1.html...................................................... Jak przyjmowaĂŚ KomuniĂŞ? RV / ms | EKAI | 13 Lipiec 2011 | Komentarze (2) O szacunku i miÂłoÂści do NajÂświĂŞtszego Sakramentu oraz sposobach przyjmowania Komunii i o osobistej wolnoÂści napisaÂł abp Vincent Nichols w liÂście pasterskim, ktĂłry odczytano w 214 brytyjskich parafiach. PrzewodniczÂący episkopatu Anglii i Walii napisaÂł, Âże zwyk³¹ praktykÂą staÂło siĂŞ przyjmowanie CiaÂła Chrystusa na rĂŞce w postawie stojÂącej i podobnie z NajÂświĂŞtszÂą KrwiÂą, ktĂłra spoÂżywana jest z kielicha, takÂże w postawie stojÂącej. Hierarcha podkreÂśla, Âże tamtejszÂą praktykĂŞ potwierdziÂła watykaĂąska Kongregacja ds. Kultu BoÂżego i Dyscypliny SakramentĂłw. Do³¹cz do nas na Facebooku Metropolita Londynu zwraca zarazem uwagĂŞ, Âże wierny ma peÂłnÂą wolnoœÌ w wyborze postawy, w ktĂłrej chce przyj¹Ì NajÂświĂŞtszy Sakrament i moÂże jÂą otrzymaĂŚ na rĂŞce lub do ust, w postawie klĂŞczÂącej lub stojÂącej. List pasterski przypomina, Âże kaÂżda z tych postaw ma swe symboliczne i duchowe znaczenie, pomagajÂące uÂświadomiĂŚ, Kogo przyjmujemy i jakÂą wiarĂŞ z innymi dzielimy. Abp Nichols przypomina katolikom o koniecznoÂści przestrzegania przynajmniej godzinnego postu eucharystycznego oraz otrzymania odpuszczenia grzechĂłw ciĂŞÂżkich w sakramencie pojednania. Kto pyta nie b³¹dzi - odpowiedz na pytania naszych uÂżytkownikĂłw List do brytyjskich katolikĂłw zachĂŞca do komunii duchowej tych, ktĂłrzy z ró¿nych przyczyn nie mogÂą w peÂłni uczestniczyĂŚ w Eucharystii sakramentalnej. Arcybiskup Westminsteru przypomina opiniĂŞ papieskiego ceremoniarza ks. Guido Mariniego, ktĂłry zwraca uwagĂŞ, Âże Benedykt XVI zachĂŞca do przyjmowania Komunii ÂświĂŞtej do ust i w postawie klĂŞczÂącej. W jego przekonaniu postawa ta wyraÂża najg³êbiej prawdĂŞ o prawdziwej obecnoÂści Chrystusa w Eucharystii. http://religia.onet.pl/swiat,18/jak-przyjmowac-komunie,423.htmlScaliÂłem posty Darek
|
|
« Ostatnia zmiana: Wrzesień 15, 2011, 22:13:00 wysłane przez Dariusz »
|
Zapisane
|
|
|
|
Dariusz
Maszyna do pisania...
Punkty Forum (pf): 3
Offline
Płeć:
Wiadomości: 6024
Zobacz profil
Email
|
|
« Odpowiedz #129 : Wrzesień 15, 2011, 22:15:04 » |
|
Posty o Jezusie jako "krĂłlu" Polski przeniosÂłem do: Jezus "krĂłlem" Polski?!?
|
|
|
Zapisane
|
PozwĂłl sobie byĂŚ sobÂą, a innym byĂŚ innymi.
|
|
|
Rafaela
Gość
|
|
« Odpowiedz #130 : Wrzesień 17, 2011, 21:09:22 » |
|
"Nie zgadzamy siĂŞ na promowanie satanizmu" bgk / pm | EKAI | 15 WrzesieĂą 2011 | Komentarze (3) Prymas Polski JĂłzef Kowalczyk „Zadaniem KoÂścioÂła zawsze byÂło, jest i bĂŞdzie ostrzeganie ludzi przed zwodniczym dziaÂłaniem przeciwnika Boga. Dlatego nie zgadzamy siĂŞ na publiczne promowanie satanizmu" – napisaÂł prymas Polski abp JĂłzef Kowalczyk w przesÂłanym KAI oÂświadczeniu. PoniÂżej peÂłny tekst oÂświadczenia: Wielkim zadaniem KoÂścioÂła jest dziÂś przypominaĂŚ, Âże BĂłg nie jest mitycznÂą postaciÂą ani wytworem kultury, ale realnÂą i kochajÂącÂą OsobÂą, a katolicyzm nie jest rytualnym obrzĂŞdem, ale relacjÂą ze StwĂłrcÂą i Zbawicielem. BĂłg istnieje - a jeÂśli On istnieje, istnieje rĂłwnieÂż caÂły Âświat duchowy, razem z anioÂłami i szatanem, ktĂłry nie jest mitem, ale realnÂą i groÂźnÂą si³¹, niosÂącÂą zagroÂżenie dla czÂłowieka. PrzypomniaÂła o tym miĂŞdzy innymi Kongregacja Nauki Wiary w wydanym w 1975 roku dokumencie „Wiara chrzeÂścijaĂąska a demonologia”. Do³¹cz do nas na Facebooku JeÂśli traktujemy Boga powaÂżnie, nie moÂżemy lekcewaÂżyĂŚ szatana. Nie moÂżemy rĂłwnieÂż zapominaĂŚ, Âże szatan jest mistrzem zÂła i kÂłamstwa. Jego celem jest ostateczne zniszczenie czÂłowieka, nawet, jeÂśli dokonuje siĂŞ ono na drodze dopuszczenia do mniejszego czy krĂłtkotrwaÂłego dobra. JeÂżeli ktoÂś mĂłwi dziÂś, Âże szatan zwyciĂŞÂżyÂł, potwierdza tylko swojÂą krĂłtkowzrocznoœÌ, siĂŞgajÂącÂą nie dalej niÂż granica doczesnoÂści. Szatan ostatecznÂą walkĂŞ z Bogiem przegraÂł dwa tysiÂące lat temu, przegraÂł jÂą w Âśmierci i Zmartwychwstaniu Jezusa Chrystusa. „Ono zmiaÂżdÂży ci gÂłowĂŞ, a ty zmiaÂżdÂżysz mu piĂŞtĂŞ”, czytamy w KsiĂŞdze Rodzaju. Wszystkie obecne maÂłe zwyciĂŞstwa szatana sÂą tylko jego peÂłnÂą nienawiÂści i rozpaczliwÂą prĂłbÂą odwetu, prĂłbÂą odebrania Bogu czegokolwiek, zanim nadejdzie peÂłne krĂłlowanie Boga – biblijnym „miaÂżdÂżeniem piĂŞty”. Niestety celem owych kierowanych na oÂślep atakĂłw padajÂą ludzie, ktĂłrzy w swojej naiwnoÂści dajÂą wiarĂŞ zapewnieniom szatana o jego sile i moÂżliwoÂściach, a ktĂłrzy w ten sposĂłb sami siebie ustawiajÂą po stronie przegranej i sami siebie skazujÂą na wieczne potĂŞpienie. Kto pyta nie b³¹dzi - odpowiedz na pytania naszych uÂżytkownikĂłw KoÂśció³ nie skazuje wyznawcĂłw szatana na piekÂło, na wieczne cierpienie – oni sami siĂŞ na nie skazujÂą. Zadaniem KoÂścioÂła zawsze jednak byÂło, jest i bĂŞdzie ostrzeganie ludzi przed zwodniczym dziaÂłaniem przeciwnika Boga. Dlatego wÂłaÂśnie nie zgadzamy siĂŞ na publiczne promowanie satanizmu, dlatego sprzeciwiamy siĂŞ znakom, symbolom, muzyce i innym formom propagowania treÂści, ktĂłre sÂą niebezpieczne dla Âżycia wiecznego. Szatan jest istotÂą inteligentnÂą i czÂłowiek nie jest w stanie go przechytrzyĂŚ. Dlatego wÂłaÂśnie najrozsÂądniejszÂą rzeczÂą jest dla katolika trzymaĂŚ siĂŞ z daleka od wszystkiego, co moÂże mieĂŚ zwiÂązek z jego dziaÂłaniem – ³¹cznie z wy³¹czeniem telewizora i nie kupowaniem Âżadnych publikacji, w ktĂłrych ludzie jawnie opowiadajÂący siĂŞ po stronie szatana zabierajÂą gÂłos w roli mistrzĂłw i autorytetĂłw. Nikt nigdy nie moÂże odebraĂŚ KoÂścioÂłowi prawa gÂłosu i ostrzegania: uwaÂżajcie, bo cokolwiek szatan wam mĂłwi – kÂłamie. Gdyby nie kÂłamaÂł, nie byÂłby szatanem, ale nadal anioÂłem. http://religia.onet.pl/kraj,19/nie-zgadzamy-sie-na-promowanie-satanizmu,5221.html.......................................... "Nie milczmy, kiedy promuje siĂŞ satanizm " xao, lk / pm | EKAI | 12 WrzesieĂą 2011 | Komentarze (2) GÂłoszÂąc Boga, nie moÂżemy milczeĂŚ, kiedy promuje siĂŞ satanizm - mĂłwiÂł 11 wrzeÂśnia abp JĂłzef Michalik podczas uroczystoÂści 134. rocznicy objawieĂą maryjnych w sanktuarium Matki BoÂżej w GietrzwaÂłdzie pod Olsztynem. Abp JĂłzef Michalik Fot. Marek PodmokÂły / Agencja Gazeta PrzybyÂło na nie ok. 40 tys. wiernych z archidiecezji warmiĂąskiej i diecezji sÂąsiednich. W uroczystoÂściach uczestniczyli takÂże przedstawiciele wÂładz samorzÂądowych, parlamentarzyÂści i przedstawiciele Âświata nauki. We wprowadzeniu do mszy Âśw. metropolita warmiĂąski abp Wojciech Ziemba przypomniaÂł, Âże "Matka NajÂświĂŞtsza podczas swoich objawieĂą w GietrzwaÂłdzie 134 lata temu wzywaÂła do modlitwy i pokuty. W sposĂłb szczegĂłlny zachĂŞcaÂła do modlitwy ró¿aĂącowej". - Jak co roku gromadzimy siĂŞ w tym ÂświĂŞtym miejscu, aby przypomnieĂŚ sobie i wypeÂłniĂŚ w Âżyciu to orĂŞdzie Matki BoÂżej - dodaÂł hierarcha. Do³¹cz do nas na Facebooku Jak zauwaÂżyÂł abp Ziemba, tegoroczny odpust w GietrzwaÂłdzie byÂł szczegĂłlnÂą okazjÂą, aby podziĂŞkowaĂŚ Bogu za pamiĂŞtnÂą pielgrzymkĂŞ Jana PawÂła II do Olsztyna w 1991 r. Ponadto uroczystoÂści odpustowe po³¹czone byÂły z archidiecezjalnymi doÂżynkami, dlatego metropolita warmiĂąski wezwaÂł wszystkich zebranych do modlitwy dziĂŞkczynnej za tegoroczne plony. W homilii przewodniczÂący Konferencji Episkopatu Polski przekonywaÂł, Âże "Polska powinna zatroszczyĂŚ siĂŞ o to, aby zginĂŞÂło getto katolickie". Jego zdaniem "trzeba na tej drodze wytrwaĂŚ" tak, aby "w kaÂżdej dziedzinie Âżycia kaÂżdy obywatel miaÂł rĂłwne prawa". Kto pyta nie b³¹dzi - odpowiedz na pytania naszych uÂżytkownikĂłw JednoczeÂśnie nie moÂżna dopuÂściĂŚ do promowania zÂła. - GÂłoszÂąc Boga, nie moÂżemy milczeĂŚ, kiedy promuje siĂŞ satanizm - podkreÂśliÂł, nawiÂązujÂąc do podarcia Biblii przez Adama "Nergala" Darskiego. Metropolita przemyski zawaÂżyÂł, Âże dzisiaj niewygodny jest krzyÂż Chrystusa, "niewygodne jest Pismo ÂŚwiĂŞte, ktĂłre trzeba podeptaĂŚ, podrzeĂŚ, zniewaÂżyĂŚ". TÂłumaczyÂł, Âże "to nie jest symbol", lecz "ÂświĂŞty znak", gdyÂż zawarte jest w nim SÂłowo BoÂże. Za dramat uznaÂł fakt, Âże "w katolickiej Polsce prĂłbuje siĂŞ zepchn¹Ì na margines, czyli zamkn¹Ì w getto myÂślowe i getto spoÂłeczne obecnoœÌ Ewangelii, BoÂżego prawa, krzyÂża, Pisma ÂŚwiĂŞtego". UbolewaÂł, iÂż "sÂądy udajÂą, Âże siĂŞ nic nie staÂło, jeÂśli siĂŞ zniewaÂżyÂło Pismo ÂŚwiĂŞte, czy krzyÂż". Jest to, zdaniem abp. Michalika, "bardzo wielki znak" trwajÂącego zmagania "o serce Polaka, o katolickoœÌ, o chrzeÂścijaĂąskoœÌ naszego narodu". Metropolita przemyski wzi¹³ takÂże w obronĂŞ Radio Maryja, ktĂłre jest oskarÂżane o to, Âże przyjmuje "takie, czy inne orientacje" spoÂłeczne. PodkreÂśliÂł, Âże toruĂąskie radio "rozmodliÂło PolskĂŞ" i "pog³êbiÂło modlitwĂŞ" sÂłuchaczy. Abp Michalik przypomniaÂł takÂże o zbliÂżajÂących siĂŞ wyborach parlamentarnych. PodkreÂśliÂł, Âże chrzeÂścijanin w Polsce musi wiedzieĂŚ, kogo chce obdarzyĂŚ zaufaniem. Od tego zaleÂży bowiem czy bĂŞdzie w niej "tylko edukacja zwykÂła czy wychowywanie w wartoÂściach chrzeÂścijaĂąskich, czy bĂŞdzie miejsce dla starego czÂłowieka, dla inwalidy, dla chorego w rodzinach naszych". UroczystoÂści w GietrzwaÂłdzie przygotowali Kanonicy Regularni LateraĂąscy, ktĂłrzy od czasĂłw powojennych sÂą stró¿ami gietrzwaÂłdzkiego sanktuarium. Objawienia maryjne miaÂły od 27 czerwca do 15 wrzeÂśnia 1877 r. dwunastoletnie Barbara Samulowska i Justyna SzafryĂąska. O fakcie objawieĂą ÂświadczyÂły takÂże Katarzyna Wieczorek (21 lat) i ElÂżbieta Bilitewska (42 lata). Ostatecznie jednak KoÂśció³ uznaÂł relacje jedynie Justyny i Barbary. Maryja, ktĂłrÂą widziaÂły dziewczĂŞta, przedstawiaÂła siĂŞ jako Niepokalanie PoczĂŞta, a same widzenia miaÂły miejsce podczas modlitwy ró¿aĂącowej. Matka BoÂża rozmawiaÂła z dziewczynkami po polsku. Warmia znajdowaÂła siĂŞ wĂłwczas pod zaborem pruskim i od samego poczÂątku objawieĂą i póŸniej byÂła to dla wizjonerek bardzo trudna sytuacja. ByÂły one bowiem szykanowane i drĂŞczone przez wÂładze pruskie. Podczas samych objawieĂą dziewczĂŞta pozostawaÂły w staÂłym kontakcie z rodzicami i proboszczem ks. Augustynem Weichselem, na ktĂłrych polecenie zadawaÂły Maryi ró¿ne pytania. Za kaÂżdym razem sÂłyszaÂły Jej wezwanie do modlitwy ró¿aĂącowej oraz pokuty i sÂłowa pociechy. Nie brakowaÂło jednak takÂże konkretnych odpowiedzi i wyjaÂśnieĂą. BarbarĂŞ SamulowskÂą dla jej bezpieczeĂąstwa umieszczono w domu siĂłstr szarytek w Lidzbarku WarmiĂąskim. Gdy miaÂła 18 lat, podjĂŞÂła decyzjĂŞ o rozpoczĂŞciu Âżycia zakonnego. Pierwsze Âśluby zakonne zÂłoÂżyÂła 2 lutego 1889 r., przyjmujÂąc imiĂŞ zakonne StanisÂława. W 1895 r. wyjechaÂła do Gwatemali, gdzie w nowicjacie swego zgromadzenia zostaÂła wychowawczyniÂą. PodjĂŞÂła nastĂŞpnie pracĂŞ jako przeÂłoÂżona siĂłstr w szpitalu w Antigua, a póŸniej rĂłwnieÂż w szpitalu w Quetzaltenango. Ostatnie lata jej Âżycia zwiÂązane byÂły z osobistym cierpieniem spowodowanym rakiem twarzy. ZmarÂła 6 grudnia 1950 r. w Gwatemali w wieku 85 lat, przepracowujÂąc ponad pó³ wieku w Ameryce ÂŁaciĂąskiej. Obecnie trwa jej proces beatyfikacyjny, ktĂłrego diecezjalny etap trwaÂł w latach 2005-2006. http://religia.onet.pl/kraj,19/nie-milczmy-kiedy-promuje-sie-satanizm,5192,page1.html
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
Rafaela
Gość
|
|
« Odpowiedz #131 : Wrzesień 18, 2011, 21:56:49 » |
|
Kosmiczne lustro Tomasz PonikÂło | Tygodnik Powszechny | 20 Czerwiec 2011 | Komentarze (3) - ChcĂŞ ustanawiaĂŚ swoje decyzje na mocnych filarach. SwojÂą ÂżyciowÂą drogĂŞ betonowaĂŚ ÂświatÂłym betonem, a nie czarnÂą magmÂą, ktĂłra brudzi sumienie i mÂąci spokĂłj myÂślenia - mĂłwi raper Piotr „Vienio” WiĂŞcÂławski. Tomasz PonikÂło: W polskim hip-hopie, zwykle tematy duchowe sÂą nieobecne. NagrywajÂąc utwĂłr „Ró¿nice”, chciaÂłeÂś przeÂłamaĂŚ tĂŞ barierĂŞ. SkÂąd taka potrzeba? Piotr „Vienio” WiĂŞcÂławski: Raperzy w wiĂŞkszoÂści traktujÂą hip-hop jako rozrywkĂŞ. Mnie zaleÂży na tym, Âżeby pobudzaĂŚ do myÂślenia. WidzĂŞ powaÂżny problem: podziaÂły religijne, wzajemnÂą niechĂŞĂŚ, a nawet nienawiœÌ, ÂśmierĂŚ serwowanÂą w imiĂŞ Boga – to wielki skandal. Nie ÂłamiĂŞ Âżadnego tabu, o tym powszechnie siĂŞ rozmawia. OpisaÂłem wiĂŞc uniwersalne zjawisko, ktĂłre ma miejsce od tysiĂŞcy lat. Do³¹cz do nas na Facebooku Inni polscy raperzy teÂż nagrali utwory o wierze, ale nie pozwalajÂą zaufaĂŚ wÂłasnym sÂłowom. Ty jesteÂś wiarygodny? Za to, Âże ludzie mĂłwiÂą jedno, a robiÂą drugie, nie biorĂŞ Âżadnej odpowiedzialnoÂści. Tak juÂż bywa, Âże ci, ktĂłrzy chcÂą nam coÂś waÂżnego przekazaĂŚ, czĂŞsto nie stosujÂą siĂŞ do wÂłasnych s³ów. Nie wiem, czy mnie samego ktoÂś zÂłapaÂł na hipokryzji. DziaÂłam teraz tak, Âżeby ludzie nie czuli Âżadnego dysonansu. Jednak czuĂŚ go, sÂłuchajÂąc „Etosu”, Twojego pierwszego solowego albumu, i przypominajÂąc sobie wczeÂśniejsze nagrania z MolestÂą. ÂŻaÂłujesz czegoÂś w swoim dorobku? Ludzie dojrzewajÂą i siĂŞ zmieniajÂą. Po czasie rozumiejÂą swoje zachowania sprzed lat, powody poczucia bycia nieszczĂŞÂśliwym. Ludzie otwarci robiÂą wszystko, Âżeby usuwaĂŚ te przeszkody, ktĂłre odgradzajÂą ich od szczĂŞÂścia. Moje myÂślenie zmieniÂło siĂŞ diametralnie od debiutanckiej pÂłyty „Skandal” z 1998 r., gdzie byÂły tylko najebka, jointy, alkohol, balanga na osiedlu. PrzebyÂłem ogromnÂą drogĂŞ zrozumienia tego, co jest waÂżne, a co nie. Wtedy zarabiaÂłem kasĂŞ i caÂłoœÌ przepuszczaÂłem na alkohol i uÂżywki. W ogĂłle nie myÂślaÂłem, Âże bĂŞdĂŞ mieĂŚ rodzinĂŞ, Âże bĂŞdĂŞ musiaÂł zapracowaĂŚ na dzieci. ÂŻe to ja bĂŞdĂŞ musiaÂł byĂŚ tym Piotrem-Ska³¹, na ktĂłrym buduje siĂŞ dom. Teraz, chociaÂż jeszcze nie mam rodziny, myÂślĂŞ o tym intensywnie; a czas tak szybko leci... PatrzĂŞ na dorastajÂące dzieci mojego kumpla WÂłodka i widzĂŞ, ile juÂż straciÂłem. Mam poÂłowĂŞ Âżycia za sobÂą, 33 lata. Jaki bĂŞdĂŞ, majÂąc 66? A jakiego chciaÂłbyÂś zobaczyĂŚ? Z rodzinÂą. CzÂłowiek bez dzieci jest niekompletny. Posiadam ten sam zapisany w nas g³êboko obowiÂązek ludzki: miÂłoœÌ, ktĂłrÂą dostaÂłeÂś, musisz przelaĂŚ dalej na potomka, zamkn¹Ì koÂło swojego Âżycia. Rodzina jest najwaÂżniejsza we wszystkim, co robisz, bo w niej czujesz siĂŞ bezpiecznie, masz oparcie. Poza tym, komu podarujĂŞ swoje pÂłyty winylowe zbierane tyle lat? PamiĂŞtam, Âże sam jako nastoletni punk-rockowiec dawaÂłem rodzicom popaliĂŚ: noce poza domem, izby wytrzeÂźwieĂą. MoÂże póŸno zacz¹³em dojrzewaĂŚ do etosu prawdziwej rodziny, rozumieĂŚ, Âże matka i ojciec dali mi miÂłoœÌ, wszystko to, czym teraz dysponujĂŞ: wychowanie, motywacje, wartoÂści, ktĂłre tak naprawdĂŞ prowadzÂą do szczĂŞÂścia, jak uczciwoœÌ, prawoœÌ, brak zÂłorzeczenia innym – nigdy nie byÂło w moim domu zemsty; nie noszĂŞ w sobie takiego zÂła. A widzĂŞ, Âże ono jest w wielu ludziach nawet z mojego otoczenia. To nie tylko rozbite rodziny patologizujÂą dzieci, bo sÂą przecieÂż Âświetne i miÂłosierne osoby z domu dziecka, gdzie miÂłoÂści w ogĂłle nie byÂło. ZdaÂłem sobie teÂż sprawĂŞ z tego, Âże bĂŞdĂŞ juÂż starszym tatÂą. Ale lepiej, Âżebym do tego dorĂłsÂł. Nie chcĂŞ zakÂładaĂŚ rodziny w pĂŞdzie na Âłeb, na szyjĂŞ. Moja Paulina jest mÂłodsza ode mnie o dziesiĂŞĂŚ lat. ChcĂŞ, Âżeby skoĂączyÂła studia, a moÂże jeszcze ja sam pĂłjdĂŞ na studia, nie spaliÂłem Âżadnych mostĂłw i taki mam plan... „Ró¿nice” mĂłwiÂą o „pseudowiernych, ktĂłrzy obraÂżajÂą Boga”. Wiara jest TwojÂą osobistÂą sprawÂą, czy tylko obserwujesz i komentujesz? Wiara jest we mnie, raduje mnie, inspiruje. Ale myÂślĂŞ o niej szeroko: ona jest w kaÂżdym, kto szuka dobra. Religie tworzÂą krĂŞgosÂłup moralny Âświata. Nawet czÂłowiek niewierzÂący musi liczyĂŚ siĂŞ z tym, Âże mechanizm dekalogu go nie ominie, bo jest uniwersalny: jeÂśli zabije, sumienie zacznie dziaÂłaĂŚ. Jako ludzie jesteÂśmy wyposaÂżeni w te same atrybuty i musimy sobie pozwoliĂŚ zapracowaĂŚ na szczĂŞÂście. Bo wiara to moim zdaniem takÂże szczĂŞÂście: stan umysÂłu, ÂświadomoÂści, sposĂłb, w jaki wszystko postrzegasz. Jedziesz samochodem, goœÌ zajeÂżdÂża ci drogĂŞ. Klniesz na niego? Pewnie Âłapiesz siĂŞ na tym tak samo jak ja, ale musisz wiedzieĂŚ, jak dziaÂłajÂą emocje, zapanowaĂŚ nad tym. JeÂśli w KoÂściele katolickim nie znajdujesz odpowiedzi na swoje trudnoÂści, wystarczy zerkn¹Ì gdzie indziej, szukaĂŚ moÂże w innym KoÂściele, a moÂże w buddyzmie. Kosmiczne lustro Tomasz PonikÂło | Tygodnik Powszechny | 20 Czerwiec 2011 | Komentarze (3) Kosmiczne lustro Piotr "Vienio" WiĂŞcÂławski. Fot. Albert Zawada / Agencja Gazeta A Ty gdzie szukasz? We wszystkich ÂźrĂłdÂłach, ktĂłre dziaÂłajÂą. MoÂżna powiedzieĂŚ, Âże chciaÂłbym byĂŚ specjalistÂą od odnajdywania tego, co wspĂłlne – bo wiara to wielka masa ÂświatÂła, ktĂłra jest dla wszystkich. JesteÂś katolikiem? Jestem, choĂŚ stanowczo oddzielam wiarĂŞ od zbrukanej instytucji koÂścielnej. Ale teÂż nie mogĂŞ i nie chcĂŞ postrzegaĂŚ KoÂścioÂła ani przez wojny krzyÂżowe, ani przez ksiĂŞÂży pedofili. To instytucja, ktĂłra ma dwa tysiÂące lat, wszystko jest do zrozumienia, czÂłowiek popeÂłnia b³êdy, a kapÂłani to nie anioÂłowie, tylko ludzie. Sam poznaÂłem lata temu ksiĂŞdza, ktĂłry byÂł tak cudowny, Âże postanowiÂłem nagraĂŚ o nim film dokumentalny. Potem okazaÂło siĂŞ, Âże nici z jego celibatu, Âże narkotyki, wreszcie, Âże zÂłapali go z dziewczynami i wydalili z KoÂścioÂła (i dobrze, bo zepsute jabÂłka trzeba szybko usuwaĂŚ z podwĂłrka). Ale to mnie trochĂŞ rozbiÂło. W moim zespole wci¹¿ prowadzimy teologiczne rozmowy, mam kumpli buddystĂłw, muzuÂłmanĂłw. Wiem po nich, Âże czÂłowieka nie wolno religijnie indoktrynowaĂŚ. Jak nie pasujesz do ukÂładanki, nie wklejaj siĂŞ w niÂą; jak pasujesz, to fajnie, bo bĂŞdzie ci dobrze. Ja sam nie chodzĂŞ teraz do koÂścioÂła, moÂże prĂłbujĂŞ tworzyĂŚ wÂłasnÂą ukÂładankĂŞ. MoÂże tak Ci wygodniej. ByĂŚ moÂże modlĂŞ siĂŞ wiĂŞcej niÂż ci, ktĂłrzy chodzÂą do koÂścioÂła... Tylko uspokajasz sumienie. JeÂśli chcesz wtÂłoczyĂŚ nauki Jezusa czy Buddy w swoje Âżycie, nigdy nie bĂŞdziesz spokojny. A traktujĂŞ je bardzo powaÂżnie. I stosujĂŞ tak, Âżeby na swĂłj sposĂłb iœÌ drogÂą, ktĂłrÂą pokazaÂł mi Chrystus. A co ze sprawami ostatecznymi? Pytasz, czy oczekujĂŞ zbawienia? OczywiÂście, Âże tak. BĂłg jest ÂświatÂłoÂściÂą i ja chcĂŞ iœÌ do ÂświatÂła, nie chcĂŞ iœÌ do mroku. Mrok jest nie dla mnie. I staram siĂŞ sam ÂświeciĂŚ ÂświatÂłem, pokazywaĂŚ tĂŞ drogĂŞ innym. Dlatego w zwiÂązku z PaulinÂą, z ktĂłrÂą jestem trzy lata, najwaÂżniejsza jest dla mnie peÂłna wiernoœÌ i peÂłne zaufanie, juÂż jak w ma³¿eĂąstwie. WidzĂŞ, Âże to tworzy zdrowÂą relacjĂŞ, czujĂŞ siĂŞ dziĂŞki temu silny i chcĂŞ w tym trwaĂŚ. To nie jest tak, Âże raper pojedzie na koncert i upoluje fanki. To jakaÂś bzdura, nie dla mnie. MoÂże jestem staroÂświecki, jakby powiedzieli inni. Ale ja chcĂŞ ustanawiaĂŚ swoje wszystkie decyzje na mocnych filarach i swojÂą ÂżyciowÂą drogĂŞ betonowaĂŚ zajebistym ÂświatÂłym betonem, a nie czarnÂą magmÂą, ktĂłra brudzi sumienie i mÂąci spokĂłj myÂślenia. Taka magma to np. chĂŞĂŚ zemsty: bo ktoÂś ci coÂś zabraÂł, nie daÂł kasy, a dla kasy jesteÂś juÂż gotĂłw ugodziĂŚ kogoÂś noÂżem. MoÂże sam tak myÂślaÂłem, kiedy byÂłem mÂłodszy i gniewny, ale nie teraz. Teraz zrozumiaÂłem, Âże znacznie wiĂŞcej mogĂŞ zyskaĂŚ, pomagajÂąc innym. Pomaganie daje mi o wiele wiĂŞcej przyjemnoÂści niÂż przyjemnoœÌ Âładowana w siebie: gadÂżety, kino itp. To, Âże mogĂŞ komuÂś pomĂłc, czy to, Âże udaje mi siĂŞ wyjœÌ z twarzÂą z ró¿nych sytuacji, to rzeczy, ktĂłre mnie budujÂą. O jakiej pomocy mĂłwisz? Nie o tej komercyjnej, kiedy pomagasz z myÂślÂą, Âże ten ktoÂś odwdziĂŞczy ci siĂŞ zaraz tym samym. MĂłwiĂŞ o pomocy wypÂływajÂącej z serca, spontanicznej. Facet nie miaÂł pracy, podzwoniÂłem po kumplach, coÂś siĂŞ znalazÂło i dlatego jestem zadowolony. Mam kolegĂŞ fotografa, ktĂłry ÂściÂągn¹³ mnie kiedyÂś do domu dziecka. Razem z innymi raperami na ÂświĂŞta organizujemy dla tych dzieciakĂłw rozdawanie prezentĂłw, gramy koncerty. Ale kiedy chodzĂŞ do domu dziecka, Âżeby gotowaĂŚ z nimi obiady, to w kuchni chcĂŞ byĂŚ Piotrkiem, a nie Vieniem. Po prostu: Maciek krĂłj cebulĂŞ, Basia obieraj czosnek, dzisiaj robimy spaghetti. PrĂłbujĂŞ siĂŞ do nich zbliÂżyĂŚ, byĂŚ dla nich czÂłowiekiem, a nie raperem, bo ta bariera jest krĂŞpujÂąca. przebijasz ten mur? To sÂą mÂłode dusze, niezabrudzone okrutnym Âświatem, ktĂłry je zÂłapie, jak bĂŞdÂą mieĂŚ po osiemnaÂście lat, zero na koncie i rachunki do opÂłacenia. PoniewaÂż nie majÂą miÂłoÂści rodzicĂłw, to tak jakby ich pojemnoœÌ na miÂłoœÌ jest wiĂŞksza. Wystarczy, Âże przyjdziesz, zagadasz, a juÂż by siĂŞ przytuliÂły, oddaÂły caÂłe serce, zostaÂły z tobÂą. Wychowawcy nie mogÂą im daĂŚ takiej bliskoÂści, bo kaÂżde dziecko musi byĂŚ podobnie traktowane; mogÂą byĂŚ co najwyÂżej jak ciocia czy wujek. To jest najwiĂŞkszy dramat, Âże nie ma jak daĂŚ tym dzieciom tego, co najwaÂżniejsze – rodzicielskiej miÂłoÂści miÂłosiernej. Ty masz w sobie tyle miÂłoÂści, Âże moÂżesz dawaĂŚ jÂą innym? Mam, ale to jest normalne, to jest zadanie kaÂżdego dobrego czÂłowieka. ÂŻeby przez gest, uÂśmiech, sÂłowo byÂło im lepiej; przez modlitwĂŞ, medytacjĂŞ. JeÂśli zbadasz, jak dziaÂła szczĂŞÂście, to zobaczysz, Âże rozdajÂąc miÂłoœÌ, teÂż zyskujesz miÂłoœÌ. WierzĂŞ, Âże lustro kosmiczne w ten sposĂłb dziaÂła. Nie pomagam, Âżeby mieĂŚ pewnoœÌ, Âże sam pomoc otrzymam. Ale gdzieÂś w duchu cichutko wierzĂŞ, Âże w trudnej sytuacji ze mnÂą teÂż ktoÂś bĂŞdzie; wierzĂŞ, Âże ta miÂłoœÌ dziaÂła w Âświecie. Ale waÂżna jest teÂż modlitwa dziĂŞkczynna, radosna. Kiedy jesteÂś szczĂŞÂśliwy, dziĂŞkuj za to i dalej inwestuj w szczĂŞÂście. Mnie siĂŞ teraz wreszcie wydaje, Âże swoje uczucia, potrzeby, swoje Âżycie – dobrze zainwestowaÂłem. Co sÂądzisz o kolegach po fachu, ktĂłrzy grajÂą tzw. chrzeÂścijaĂąski hip-hop, jak np. Elohim? Albo Full Power Spirit. To Âświetne rzeczy, a kaÂżda metoda jest dobra, jak dziaÂła. Oni wybrali takÂą, ktĂłra przynosi im speÂłnienie artystyczne, duchowe i byĂŚ moÂże jeszcze te krĂŞgi, ktĂłre wytwarzajÂą, pozytywnie zaraÂżajÂą dzieciaki. CieszĂŞ siĂŞ, Âże jest sporo zespo³ów, ktĂłre patrzÂą na Âświat podobnie jak ja i mogÂą siĂŞ speÂłniĂŚ. SwojÂą pÂłytÂą, jak mĂłwisz, skÂładasz hoÂłd kulturze hip-hop. Po przesÂłuchaniu „Etosu” pozostaje wraÂżenie, Âże chcesz zaczarowaĂŚ rzeczywistoœÌ, bo hip-hop z mediĂłw to przeciwieĂąstwo Twojego albumu – ma twarz 50 Centa. Ta kultura jest zÂłoÂżona – to skÂłady hiphopowe, b-boye i grafficiarze – ale nie moÂżemy przez jednego czÂłowieka oceniaĂŚ wszystkich. Jest gangsta rap, ale jest teÂż hip-hop radosny; sÂą zespoÂły studenckie, sÂą zaangaÂżowane politycznie. Szkoda, Âże media pokazujÂą g³ównie jako wzĂłr, np. zepsutÂą gwiazdĂŞ gangsta rapu i to jako autorytet, a goœÌ sam mĂłwi, Âże handlowaÂł ÂśmierciÂą i nie szanuje kobiet. To jest zupeÂłnie nie moja bajka. Kosmiczne lustro Tomasz PonikÂło | Tygodnik Powszechny | 20 Czerwiec 2011 | Komentarze (3) Kosmiczne lustro Piotr "Vienio" WiĂŞcÂławski. Fot. Albert Zawada / Agencja Gazeta Korzeniami siedzĂŞ w rapie ulicznym, ale chcĂŞ zapisaĂŚ siĂŞ do mentalnego rozwoju, nazwaĂŚ to drogÂą ÂświatÂła, dobrego wyboru. Nie mam schizmy ze Âświatem ulicy, jestem nadal jego integralnÂą czĂŞÂściÂą – proponujĂŞ tylko zupeÂłnie inne rozwiÂązania. Bo traktujĂŞ tĂŞ muzykĂŞ jako drogĂŞ i misjĂŞ, sposĂłb na Âżycie, pasjĂŞ i hobby, jako swojÂą powinnoœÌ. Ale jak znajdujesz wspĂłlny jĂŞzyk z tymi, ktĂłrzy ubliÂżajÂą innym, np. policji? Mam wraÂżenie, Âże od pewnego momentu to manifest zbuntowanych nastolatkĂłw, nawet nie ze Âśrodowisk hip-hop, ktĂłrzy dziaÂłajÂą na zasadzie: masz tiszert z takim hasÂłem, jesteÂś kozak. Z pewnymi osobami nie mam o czym rozmawiaĂŚ. Nie mam teÂż potrzeby, Âżeby zasÂłyn¹Ì na podwĂłrku jako chojrak. Mam duÂżo wiĂŞcej rzeczy do powiedzenia na duÂżo ciekawsze tematy. Na tego typu nagraniach sÂłyszĂŞ tylko miaÂłkie sformuÂłowania, teksty, ktĂłre niczego nie wnoszÂą do mojej kultury, do mojego mentalu ani do mentalu mÂłodych ludzi. Wszystko to bzdury, jakieÂś pozy, czerstwe rymy i flow. Ale znam teÂż ludzi bardzo rozwiniĂŞtych, ktĂłrzy wywodzÂą siĂŞ z hardcorowych i ulicznych korzeni, ktĂłrzy nie wplatajÂą w swoje teksty beznadziei i nie zatruwajÂą mÂłodych. SÂą ortodoksami z krwi i koÂści i tworzÂą rzeczy naprawdĂŞ nietuzinkowe. Nie podam przykÂładĂłw ani dobrych, ani zÂłych; nie chcĂŞ nikogo ustawiaĂŚ ani wystawiaĂŚ, po prostu medal ma dwie strony. Fani hip-hopu czekali na TwĂłj gÂłos w sprawie Peji, ktĂłry na koncercie wezwaÂł do pobicia chÂłopaka spod sceny, pokazujÂącego mu Âśrodkowy palec. MilczaÂłeÂś. Ale jak moÂżna takie zjawisko skomentowaĂŚ? Peja daÂł siĂŞ sprowokowaĂŚ. ÂŻeby to zrozumieĂŚ: jak wydajĂŞ pÂłytĂŞ, to wiem, Âże na sto osĂłb, ktĂłre jÂą kupiÂą, piĂŞĂŚ zrobi to z niechĂŞci do mnie, Âżeby przy moÂżliwej okazji naubliÂżaĂŚ mi i mnie niszczyĂŚ. Za kim staniesz: za tymi piĂŞcioma czy 95 osobami? Wiadomo, Âże za fanami. A Peja daÂł siĂŞ sprowokowaĂŚ tym piĂŞciu osobom, stan¹³ w walce z wiatrakami. Ten jeden fuck to byÂł symbol. Tylu ludzi ubliÂża w internecie raperom. Czemu wybraÂł tamtÂą jednÂą ofiarĂŞ? StaÂł na scenie, adrenalina, stres, strach, Âże w oczach fanĂłw siĂŞ skompromituje, jeÂśli nie zareaguje. Usprawiedliwiasz go? Nie, bo po to na koncertach sÂą ochroniarze, Âżeby wyprowadziĂŚ z imprezy kogoÂś, kto zachowuje siĂŞ nieelegancko. c.d.n ==================================================== Uliczny rap musi byĂŚ dla Ciebie teraz jak garb. Mam wraÂżenie, Âże pÂłytami Molesty stworzyliÂśmy potwora. Jest mi dziÂś ciĂŞÂżko przewalczyĂŚ to, Âżeby sÂłuchali mnie zwyczajni ludzie. Uliczny rap, chuligan... W pewnym momencie Molesta przestaÂła byĂŚ twarzÂą ulicznego rapu na rzecz kulturowego zaangaÂżowania i bycia profesjonalnym zespoÂłem, wytwĂłrniÂą. Bardzo siĂŞ cieszĂŞ, Âże spadliÂśmy z tego piedestaÂłu. Nie potrzebujĂŞ tej metki na swojej klacie. Ale ten potwĂłr, ktĂłrego powoÂłaliÂśmy do Âżycia, caÂły czas jest, ciÂągle nas goni, wali po plecach rĂłzgÂą. I to jest kara, ktĂłrÂą pÂłacimy za tamte lata. Za wkrĂŞcenie siĂŞ w niuanse tej branÂży, podejmowanie desperackich decyzji, za agresjĂŞ i gniew. Walka trwa. I jesteÂś w stanie odbiĂŚ siĂŞ od tego wszystkiego? WalczĂŞ o to. WalczĂŞ i nie zmieniĂŞ kursu. NajwaÂżniejsze, Âżeby iœÌ do przodu. Nawet, jeÂśli caÂły czas dostajĂŞ za to w twarz. W pewnym momencie rozumiesz, Âże tak trzeba, bo jesteÂś autonomicznÂą osobÂą, w peÂłni wyposaÂżonÂą, samodzielnÂą, bo jesteÂś myÂślÂącym czÂłowiekiem i najwaÂżniejszy jest dla ciebie wÂłasny naturalny rozwĂłj. Ta droga wyÂświetla siĂŞ czÂłowiekowi po latach, chociaÂż z tego, co widaĂŚ, nie kaÂżdemu. I dzisiaj z Twoich ust pÂłynÂą sÂłowa potĂŞpienia dla pornografii, uÂżywek, nawet palenia papierosĂłw... Jestem chyba ostatnim pokoleniem, dla ktĂłrego seks byÂł tabu. To tabu zostaÂło zerwane, ale doszliÂśmy do jakiegoÂś koszmaru: w telewizji po 22.00 widzĂŞ ostre pornoreklamy, w ktĂłrych tylko miejsca intymne sÂą rozmazane. Dziecko nie zd¹¿y porozmawiaĂŚ o seksie z rodzicami, nie przejdzie w szkole przez wychowanie seksualne, a z telewizora i komputera jest tym zaatakowane. A palenie? PrzecieÂż to nie daje haju, kosztuje kupĂŞ kasy, a jeszcze na paczce masz jasno napisane: to ciĂŞ zabija. W dzisiejszych czasach trzeba byĂŚ debilem, Âżeby chcieĂŚ paliĂŚ. Dlatego sam rzuciÂłem papierosy w cholerĂŞ, w jeden dzieĂą, w jednÂą chwilĂŞ. ÂŚpiewasz teÂż o kraju, w ktĂłrym „wĂłda jest mylona z chlebem”. ÂŻyjemy w Âświecie naduÂżywania alkoholu, wiem, bo zawsze na koncertach i imprezach alkohol siĂŞ pojawia. W swoim domu nie widziaÂłem ojca pijanego, ale widziaÂłem, jak wracaÂł z pracy zawsze z puszkÂą piwa, ktĂłrÂą wypijaÂł przed telewizorem. OczywiÂście sam korzystam z alkoholu, ale znam granice. ZdarzyÂło mi siĂŞ parĂŞ razy przeholowaĂŚ na koncertach, Âże straciÂłem umysÂł. WiĂŞc korzystam ze starej zasady: jak kocham, to kocham; jak pracujĂŞ, to pracujĂŞ, jak pijĂŞ to pijĂŞ. Pewnych spraw juÂż nie mieszam, nie mÂącĂŞ we wÂłasnym Âżyciu. A jak rozumieĂŚ Twoje sÂłowa sprzeciwu wobec zepsutych raperĂłw? To zdanie do raperĂłw amerykaĂąskich, ktĂłrzy doprowadzajÂą mnie nieraz do wÂściekÂłoÂści – oglÂądam program „MTV Cribs”, widzĂŞ jak goœÌ typu Nelly czy inny szpanerski raper prezentuje swojÂą garderobĂŞ. I mĂłwi, Âże ma sto par butĂłw na sto dni, Âże zakÂłada je tylko raz. PrzecieÂż ci ludzie sÂą zaledwie kilka pokoleĂą od swoich przodkĂłw wyrwanych z Afryki i nie pamiĂŞtajÂą juÂż o tamtejszej biedzie, juÂż nie widzÂą tych dzieci, ktĂłre tam cierpiÂą g³ód? Tacy ignoranci mnie przeraÂżajÂą, to ludzie wpuszczeni w jakiÂś tunel materializmu, totalnego niezrozumienia tego, co dzieje siĂŞ na Âświecie. GoœÌ odbiÂł siĂŞ od dna i juÂż nie pamiĂŞta, co to znaczy bieda; nie wie, Âże w Afryce wielu nie ma nawet tej jednej pary butĂłw? Dzisiaj jesteÂśmy generalnie bliÂżej sprzĂŞtu niÂż ludzi, Âżyjemy przedmiotami. WidzĂŞ, jak ludzie stali siĂŞ otĂŞpiali, bo po prostu majÂą za duÂżo i w Polsce wpadli w ton wiecznego narzekania: jestem chory na wszystko, jak Âśpiewa GrabaÂż. Wci¹¿ patrzymy w gĂłrĂŞ, unikamy spojrzenia w dó³. Znajomi wracajÂą z zagranicy i narzekajÂą na PolskĂŞ, Âże nie jest jak ParyÂż czy Londyn, Âże u nas panuje nĂŞdza. MĂłwiĂŞ im wtedy: no to jedÂź do Afryki, zobacz, jak wykorzystywani ludzie pracujÂą w Chinach, zorientuj siĂŞ w sprawie obozĂłw Âśmierci na pewnej wyspie; zrozum, jakie mechanizmy rzÂądzÂą dzisiaj Âświatem. Kiedy np. w naszej firmie odzieÂżowej szyjemy koszulki, zawsze rozmawiamy z chÂłopakami o tym, skÂąd sÂą materiaÂły, kto dla nas szyje. I celowo, chociaÂż tak jest droÂżej, wszystko robimy w Polsce i na materiaÂłach z Polski. To proste, tak samo jak wybĂłr ziemniakĂłw: biorĂŞ nasze, a nie hiszpaĂąskie, bo w ten sposĂłb pomagamy sobie wszyscy nawzajem. I to wszystko mĂłwi raper Vienio... Ludzie pytajÂą mnie zazwyczaj o to, na jakim sprzĂŞcie zrobiÂłem pÂłytĂŞ, dlatego bardzo siĂŞ ucieszyÂłem, kiedy zadzwoniÂłeÂś. Bo wolaÂłbym powiedzieĂŚ o tym, kim jest Piotrek, a nie kim jest Vienio – to wie kaÂżdy, kto kupuje moje pÂłyty. A ja jestem rĂłwnieÂż Piotrem WiĂŞcÂławskim. PIOTR „VIENIO” WIĂCÂŁAWSKI (ur. 1977 r.), warszawski raper, jest wspó³zaÂłoÂżycielem jednego z pierwszych zespo³ów hip-hopowych lat 90. Molesta Ewenement. Ma na koncie kilka pÂłyt, w tym dwie zÂłote. Ostatnio nagraÂł pÂłyty „Ethos 2010” i „WspĂłlny mianownik”. W radiu Roxy Fm prowadzi audycjĂŞ „Wysypisko”. Tworzy takÂże filmy dokumentalne. http://religia.onet.pl/wywiady,8/kosmiczne-lustro,355,page1.html...................................................... ScaliÂłem posty Darek
|
|
« Ostatnia zmiana: Wrzesień 19, 2011, 21:45:09 wysłane przez Dariusz »
|
Zapisane
|
|
|
|
Rafaela
Gość
|
|
« Odpowiedz #132 : Wrzesień 19, 2011, 21:18:32 » |
|
Papieskie encykliki na smartfonie pb (KAI/"La Croix") / ju. | EKAI | 10 Czerwiec 2011 | Komentarze (4) Encykliki bÂł. Jana PawÂła II i Benedykta XVI, a takÂże adhortacje apostolskie obecnego papieÂża sÂą juÂż dostĂŞpne w formacie cyfrowym. Fot. Getty Images/FPM Dostosowane sÂą do lektury na telefonach komĂłrkowych, smartfonach, tabletach itp. ZawierajÂą interaktywny spis treÂści i wyszukiwarkĂŞ uÂłatwiajÂące obsÂługĂŞ. Teksty moÂżna samemu podkreÂślaĂŚ i opatrywaĂŚ notatkami. - Chcemy dotrzeĂŚ do ludzi, ktĂłrzy pragnÂą mieĂŚ te teksty caÂły czas do dyspozycji i korzystaĂŚ z nich takÂże wtedy, gdy nie sÂą pod³¹czone do internetu – wyjaÂśnia Julien Gracia, odpowiedzialny za produkty cyfrowe w wydawnictwie Fleurus-Mame. Zapewnia, Âże od 1 maja, gdy tĂŞ ofertĂŞ wprowadzono do sklepĂłw, sprzedaje siĂŞ ona dobrze, choĂŚ jeszcze za wczeÂśnie na podawanie dokÂładnych liczb. Ksi¹¿ki cyfrowe z papieskimi dokumentami sÂą dostĂŞpne zarĂłwno pojedynczo, jaki i w pakiecie. Np. 14 encyklik bÂł. Jana PawÂła II moÂżna kupiĂŚ za 14,99 euro. Ich wspó³wydawcami sÂą: Bayard, Cerf i Fleurus-Mame. MoÂżna je nabyĂŚ w internetowym sklepie Apple, a takÂże w tradycyjnych ksiĂŞgarniach. ....................................................... Pierwsza chrystoteka w ÂŁodzi lg / pm | EKAI | 19 WrzesieĂą 2011 | Komentarze (0) Sto osĂłb wziĂŞÂło udziaÂł 17 wrzeÂśnia w „chrystotece” czyli dyskotece ewangelizacyjnej w ÂŁodzi. Jej uczestnicy uczcili w ten sposĂłb patrona mÂłodzieÂży - Âśw. StanisÂława KostkĂŞ. Najpierw byÂła msza ÂświĂŞta w koÂściele Matki Boskiej Fatimskiej przy ul. KiliĂąskiego. - Chcemy przez modlitwĂŞ i zabawĂŞ zamanifestowaĂŚ wolnoœÌ i radoœÌ, ktĂłrÂą daje mam Jezus. Coraz wiĂŞcej mÂłodzieÂży szuka takiej formy zabawy” - tÂłumaczy ks. MichaÂł Misiak sens imprezy. Do³¹cz do nas na Facebooku Po liturgii mÂłodzieÂż ustawiÂła siĂŞ w szpaler i krokiem poloneza przeszÂła do pobliskiego centrum rozrywki. Tam krĂłlowaÂła juÂż muzyka nieco mniej klasyczna, g³ównie latynoska. - Po doÂświadczeniach z dyskotekami ewangelizacyjnymi unikamy duÂżych klubĂłw, w ktĂłrych na co dzieĂą serwowany jest alkohol. Unikamy teÂż muzyki klubowej i techno. Chcemy zapraszaĂŚ mÂłodzieÂż na zabawy, ale nie wskazywaĂŚ drogi peÂłnej zagroÂżeĂą - mĂłwi ks. Misiak. MÂłodzieÂż taĂączyÂła, ale w tym samym czasie mogÂła skorzystaĂŚ z rozmowy z kapÂłanem. - To byÂła piĂŞkna dyskoteka, ludzie bardzo dobrze siĂŞ bawili. BĂŞdziemy organizowaĂŚ takie spotkania regularnie - ocenia ks. Misiak. Niestety, nie udaÂło siĂŞ zdobyĂŚ funduszy na akcjĂŞ ewangelizacyjnÂą w ³ódzkich poprawczakach i aresztach. - ZebraliÂśmy za maÂło pieniĂŞdzy, bo sporo uczestnikĂłw zaprosiliÂśmy nie ¿¹dajÂąc pieniĂŞdzy za wstĂŞp - tÂłumaczy kapÂłan. Dyskoteka zakoĂączyÂła siĂŞ o pó³nocy. http://religia.onet.pl/kraj,19/pierwsza-chrystoteka-w-lodzi,5244.html............................................................. BIBLIA w rodzinie i dla rodziny Abp Marian Go³êbiewski Biblia jest ksiĂŞgÂą rodziny i dla rodziny. MĂłwi do wszystkich pokoleĂą i o wszystkich tworzÂących rodzinĂŞ, mĂłwi o doÂświadczeniach ludzi, ktĂłrych historia spleciona jest z Bogiem, ale przede wszystkim pozwala odkryĂŚ miÂłoœÌ Boga, ktĂłry rodzinĂŞ ustanowiÂł i pobÂłogosÂławiÂł Henri Daniel-Rops mĂłwiÂł o Biblii: „Jest to ksiĂŞga jedyna w swoim rodzaju. KsiĂŞga niewyczerpana, w ktĂłrej powiedziano wszystko o Bogu i wszystko o czÂłowieku. Oto Biblia – KsiĂŞga nad ksiĂŞgami, KsiĂŞga czÂłowieka i KsiĂŞga Boga”. Do tego wyznania znakomitego biblisty moÂżna by do³¹czyĂŚ stwierdzenie: Biblia jest ksiĂŞgÂą rodziny i dla rodziny. MĂłwi do wszystkich pokoleĂą i o wszystkich tworzÂących rodzinĂŞ, mĂłwi o doÂświadczeniach ludzi, ktĂłrych historia spleciona jest z Bogiem, ale przede wszystkim pozwala odkryĂŚ miÂłoœÌ Boga, ktĂłry rodzinĂŞ ustanowiÂł i pobÂłogosÂławiÂł. Biblia – rodzina Najpierw kilka s³ów na temat tego, co Biblia mĂłwi o rodzinie. JuÂż na pierwszych stronicach KsiĂŞgi Rodzaju kreÂśli ideaÂł ma³¿eĂąstwa monogamicznego. Dalej ukazuje rodzinĂŞ izraelskÂą, ktĂłra ma charakter patriarchalny. WÂłaÂściwym terminem na okreÂślenie rodziny jest wyraÂżenie „dom ojcowski” (Rdz 24,38; 46,31). Genealogie sporzÂądzane sÂą wedÂług linii ojca (KpÂł 25,44). M¹¿ jest gÂłowÂą rodziny i Âżony. Rodzina skÂłada siĂŞ z tych, ktĂłrych ³¹czy wspĂłlnota krwi i wspĂłlnota zamieszkania. Wymiar spoÂłeczny rodziny wyraÂża siĂŞ rĂłwnieÂż w pÂłaszczyÂźnie religijnej (Wj 12,3; 1 Sm 1,3). Liczne potomstwo w Starym Testamencie byÂło znakiem bÂłogosÂławieĂąstwa BoÂżego. W Nowym Testamencie domy-rodziny staÂły siĂŞ centrami Âżycia chrzeÂścijaĂąskiego. ChrzeÂścijanie sÂą wspó³mieszkaĂącami Boga, nale¿¹ do Jego rodziny. KrĂłlestwo BoÂże ma prawo pierwszeĂąstwa w stosunku do wÂłasnej rodziny (Mk 6,4; Mt 10,37; ÂŁk 14,26). Chrystus broni nierozerwalnoÂści ma³¿eĂąstwa. ÂŚw. PaweÂł porĂłwnuje miÂłoœÌ ma³¿onkĂłw do miÂłoÂści Chrystusa wzglĂŞdem KoÂścioÂła. NajwspanialszÂą rodzinÂą przedstawionÂą na kartach Ewangelii jest, oczywiÂście, Rodzina z Nazaretu. Biblia – dziecko – mÂłodzieÂż Biblia mĂłwi o dziecku i do dziecka. Sam Jezus stawia dziecko za wzĂłr dla tych, ktĂłrzy chcieliby wejœÌ do krĂłlestwa BoÂżego. Czyni tak zapewne ze wzglĂŞdu na naturalnÂą spontanicznoœÌ dzieci, ich otwartoœÌ i zaufanie, jakim darzÂą rodzicĂłw. Samym zaÂś dzieciom nakazuje przede wszystkim szacunek wobec rodzicĂłw. Taka postawa bĂŞdzie utrwalaĂŚ siĂŞ przez caÂłe ich Âżycie, rĂłwnieÂż dorosÂłe, i bĂŞdzie uczyĂŚ wÂłaÂściwego odniesienia do wszystkich ludzi. Biblia przeznaczona jest dla ludzi mÂłodych. MÂłodoœÌ jest szczegĂłlnie intensywnie przeÂżywanym okresem Âżycia. To czas wielkich odkryĂŚ, czas ksztaÂłtowania siĂŞ charakteru i dokonywania Âżyciowych wyborĂłw. JakÂże istotne jest, by wyborĂłw tych dokonywaĂŚ na modlitwie z BibliÂą w rĂŞku. MÂłodzi odkrywajÂą nade wszystko dar miÂłoÂści. Istotne jest, by przez kontakt z Pismem ÂŚwiĂŞtym odkryli ÂźrĂłdÂło miÂłoÂści – samego Boga, ktĂłry „Syna swego Jednorodzonego daÂł, aby kaÂżdy, kto w Niego wierzy, nie zgin¹³, ale miaÂł Âżycie wieczne” (J 3,16). Wyostrzona obserwacja i nadmierny czasem krytycyzm wieku mÂłodzieĂączego mogÂą byĂŚ moderowane przez zetkniĂŞcie siĂŞ z biblijnÂą mÂądroÂściÂą. Nie ogranicza siĂŞ ona przecieÂż do wiedzy, ale jest praktycznÂą zdolnoÂściÂą przeÂżywania Âżycia w godnoÂści, na drogach, ktĂłre wyznacza sam BĂłg. Prowadzone niedawno ankiety w liceach ogĂłlnoksztaÂłcÂących wykazaÂły, Âże jeÂżeli mÂłodzieÂż siĂŞga po BibliĂŞ, to po to, by uzyskaĂŚ motywacjĂŞ dla wiary. Wiara doznaje umocnienia przez lekturĂŞ Biblii, wiĂŞcej, niekiedy staje siĂŞ ÂświatÂłem, ktĂłrego mÂłodzi poszukujÂą. SpeÂłnia siĂŞ w nich sÂłowo psalmisty: „Twoje sÂłowo jest pochodniÂą dla stĂłp moich, Panie, i ÂświatÂłem na mojej ÂścieÂżce” (por. Ps 119,105). WÂłaÂśnie w mÂłodzieĂączej lekturze Pisma ÂŚwiĂŞtego wytwarza siĂŞ nawyk, by traktowaĂŚ jÂą nie jako spotkanie z ksi¹¿kÂą, ale jako spotkanie z samym Bogiem. Przez lekturĂŞ rozpoczyna siĂŞ dialog, a jest to dialog modlitewny. Obecne w sercu kaÂżdego mÂłodego mĂŞÂżczyzny i mÂłodej dziewczyny pragnienie sensu w dialogu tym znajduje zaspokojenie. A poza tym nie wolno zapominaĂŚ, jak wiele rad autorzy natchnieni przekazali wÂłaÂśnie mÂłodym! Chrystus uczy bogatego mÂłodzieĂąca ewangelicznego radykalizmu, zalecajÂąc mu rozdanie majÂątku ubogim, a Âśw. PaweÂł wypowie ÂżywioÂłowe wyznanie: „Dla mnie bowiem ÂżyĂŚ – to Chrystus” (Flp 1,21). WÂłaÂśnie w tak radykalnych postawach mÂłodzi odnajdujÂą siebie. RĂłwnieÂż dziewczĂŞta znajdÂą w Biblii wezwania do praktykowania cnĂłt roztropnoÂści, skromnoÂści, cichoÂści czy czystoÂści. Wskazanie na MatkĂŞ Chrystusa, ktĂłra przecieÂż poczĂŞÂła Syna BoÂżego, majÂąc kilkanaÂście lat, moÂże staĂŚ siĂŞ niezwykÂłym doÂświadczeniem w Âżyciu dziewczÂąt szukajÂących g³êbokiej relacji z Bogiem i wÂłaÂściwych odniesieĂą do ludzi. Biblia – czÂłowiek dorosÂły A ludzie doroÂśli, uksztaÂłtowani? Co oni mogÂą zyskaĂŚ przez siĂŞgniĂŞcie po Pismo ÂŚwiĂŞte? Przede wszystkim uczÂą siĂŞ ksztaÂłtowaĂŚ i wÂłaÂściwie wykorzystywaĂŚ dar miÂłoÂści i wolnoÂści. Zazwyczaj ich Âżycie jest juÂż w duÂżej mierze usystematyzowane, majÂą swoje obowiÂązki, znajÂą zadania, pracujÂą, dbajÂą o rodziny. Pog³êbiona i refleksyjna lektura Biblii w Âżyciu czÂłowieka dorosÂłego uczy odpowiedzialnoÂści. WÂłaÂśnie dobrze pojĂŞta odpowiedzialnoœÌ, za siebie i za innych, odpowiedzialnoœÌ z³¹czona ze stawianiem wymagaĂą – najpierw sobie, a potem osobom, ktĂłre kochajÂą lub z ktĂłrymi zwiÂązani sÂą przez Âżyciowe sytuacje – jest wÂłaÂściwym czynnikiem ksztaÂłtujÂącym wybory czÂłowieka dojrzaÂłego. PrzeÂżywany kontakt z Bogiem podczas lektury Pisma ÂŚwiĂŞtego pog³êbia siĂŞ i utrwala. Biblia moÂże siĂŞ staĂŚ takÂże przedmiotem g³êbokiej refleksji w Âżyciu ludzi w podeszÂłym wieku. MogÂą oni patrzeĂŚ na minione doÂświadczenia swego Âżycia przez pryzmat s³ów natchnionych i zyskanÂą w ten sposĂłb mÂądroœÌ przekazywaĂŚ mÂłodszym. Biblijny kwadrans Tak wiĂŞc Biblia jest ksiĂŞgÂą rodziny i powinna byĂŚ czytana w rodzinie. Niezwykle cenna jest praktyka tzw. biblijnego kwadransa w rodzinie. Chodzi o wspĂłlnÂą lekturĂŞ Pisma ÂŚwiĂŞtego. W sobotni czy niedzielny wieczĂłr moÂżna na kilkanaÂście minut wy³¹czyĂŚ telewizor, by w skupieniu oddaĂŚ siĂŞ gÂłoÂśnej lekturze fragmentĂłw Biblii. Jeden z czÂłonkĂłw rodziny czyta wĂłwczas dla wszystkich pozostaÂłych, ktĂłrzy w zamyÂśleniu pochylajÂą gÂłowy, by chÂłon¹Ì sÂłowo BoÂże. ChoĂŚ chodzi tu przede wszystkim o odkrycie niezwykÂłej wartoÂści sÂłowa BoÂżego, nie moÂżna nie wspomnieĂŚ o integrujÂącej roli takiej praktyki dla caÂłej rodziny. Zazwyczaj wybiera siĂŞ jeden z dwĂłch sposobĂłw czytania. Jest to albo lektura ciÂągÂła, gdy czyta siĂŞ wybranÂą ksiĂŞgĂŞ od poczÂątku do koĂąca, albo tzw. lektura liturgiczna. W pierwszym przypadku dobrze jest rozpocz¹Ì od ksiÂąg Âłatwiejszych i bliÂższych nam mentalnoÂściowo – od Ewangelii, DziejĂłw Apostolskich czy ListĂłw PawÂłowych, a dopiero póŸniej przejœÌ do ksiÂąg trudniejszych, zwÂłaszcza Starego Testamentu. Drugi sposĂłb wymaga znajomoÂści czytaĂą liturgicznych przeznaczonych na dany dzieĂą. DziÂś moÂżna je Âłatwo odnaleŸÌ w katolickiej prasie (w „Niedzieli” – na stronach „Dodatku Liturgicznego”), na stronach internetowych czy w ró¿nego rodzaju agendach i kalendarzach liturgicznych. Warto pomyÂśleĂŚ o tym, by przywrĂłciĂŚ naszym rodzinom wspomniany juÂż zwyczaj praktykowania kwadransa biblijnego. Jest to przecieÂż jedna z drĂłg odrodzenia miÂłoÂści i wzajemnego zaufania w naszych domach, droga zbliÂżenia siĂŞ nie tylko do Boga, ale takÂże do siebie nawzajem. RacjĂŞ miaÂł niegdyÂś Tertulian, gdy pisaÂł: „Pismo ÂŚwiĂŞte powinno nam podaĂŚ nie tylko znajomoœÌ tajemnic, lecz rĂłwnieÂż wpÂływaĂŚ na obyczaje i Âżycie czytelnikĂłw, (…) aby ci, co interesujÂą siĂŞ Pismem ÂŚwiĂŞtym, znaleÂźli pouczenie nie tylko o tym, co siĂŞ z kimÂś staÂło lub co on zrobiÂł, lecz takÂże o tym, jak oni sami majÂą postĂŞpowaĂŚ. W nim znajdujemy zasady postĂŞpowania i Âżywoty bÂłogosÂławionych, przekazane nam na piÂśmie jako tchnÂące Âżyciem wzory sposobu Âżycia po BoÂżemu”. MĂłwi siĂŞ, Âże Âśw. Augustyn tuÂż przed zbliÂżajÂącÂą siĂŞ ÂśmierciÂą poprosiÂł kogoÂś z najbliÂższego otoczenia, aby przed oczyma zawiesiÂł mu teksty wybranych psalmĂłw. RecytujÂąc te ÂświĂŞte teksty, odszedÂł do Pana, o ktĂłrym mu one przez caÂłe Âżycie chrzeÂścijaĂąskie mĂłwiÂły. Lektura Pisma ÂŚwiĂŞtego jest doskonaÂłym przygotowaniem do ostatecznego odejÂścia. http://www.niedziela.pl/artykul_w_niedzieli.php?doc=nd200721&nr=12===================================================== ks. Henryk ZieliĂąski Wszystko przez grzech Grzechem pierworodnym moÂżna wyjaÂśniĂŚ prawie wszystko. RĂłwnieÂż stan mediĂłw katolickich w Polsce. Bo Âże nie jest najlepiej, chyba kaÂżdy widzi. Napastowane przez lewakĂłw, a nawet przez paru biskupĂłw Radio Maryja gromadzi wedÂług oficjalnych badaĂą niespeÂłna 3 proc. ogó³u sÂłuchaczy. JeÂśli dodaĂŚ do tego rozgÂłoÂśnie diecezjalne i nale¿¹ce do sieci Eurozet Radio Plus oraz kupione przez Zjednoczone PrzedsiĂŞbiorstwa Rozrywkowe radio VOX FM, to i tak sÂłuchalnoœÌ wszystkich razem nie przekracza 7 procent. Niewiele, biorÂąc pod uwagĂŞ, Âże ponad 90 proc. PolakĂłw deklaruje swĂłj katolicyzm! Z katolickÂą telewizjÂą jest jeszcze gorzej. Nie wykorzystano pojawiajÂącej siĂŞ na poczÂątku lat 90. szansy na ogĂłlnopolskÂą czĂŞstotliwoœÌ naziemnÂą. PrĂłba uruchomienia Telewizji Familijnej na bazie koncesji dla franciszkaĂąskiej Telewizji NiepokalanĂłw juÂż dwa razy skoĂączyÂła siĂŞ katastrofÂą. Sami franciszkanie chĂŞtnie by pewnie wymazali dziÂś z kronik klasztornych przygodĂŞ z TelewizjÂą Puls, ktĂłrej sztandarowy program „GoÂło i wesoÂło” bynajmniej nie polega na promowaniu franciszkaĂąskiego ubĂłstwa. Niszowej zarĂłwno pod wzglĂŞdem zasiĂŞgu, jak i programu TVN Religia nie moÂżna nazywaĂŚ katolickÂą, a raczej religioznawczÂą. DziurĂŞ na rynku prĂłbuje ÂłataĂŚ toruĂąska TV Trwam, ale nie ma szansy docieraĂŚ do wszystkich zainteresowanych. Powszechnie dostĂŞpne sÂą dzisiaj jedynie katolickie okienka w Telewizji Polskiej, ostatnio zepchniĂŞte w wiĂŞkszoÂści na godziny przedpoÂłudniowe, kiedy dzieci i mÂłodzieÂż sÂą w szkole, a doroÂśli w pracy. Niewiele lepiej jest z prasÂą katolickÂą. PiĂŞĂŚ liczÂących siĂŞ w Polsce tygodnikĂłw katolickich rozchodzi siĂŞ w okoÂło 350 tys. egzemplarzach ³¹cznie. To prawie trzykrotnie mniej niÂż jednorazowy nakÂład jednego z najpopularniejszych u nas magazynĂłw dla kobiet! Z dziennikiem jest jeszcze gorzej, bo identyfikujÂący siĂŞ z KoÂścioÂłem „Nasz Dziennik” to maleĂąka kropla w morzu prasy codziennej. Nie lepiej jest z internetem, z ktĂłrym KoÂśció³ wi¹¿e ostatnio wielkie nadzieje. Winnych sÂłaboÂści katolickich ÂśrodkĂłw spoÂłecznego przekazu moÂżna oczywiÂście szukaĂŚ wÂśrĂłd masonĂłw, postkomunistĂłw i innych siÂł ciemnoÂści. Ale czy nie bĂŞdzie to odwracanie uwagi od wÂłasnych b³êdĂłw i zaniedbaĂą? Nawet zarzut, Âże reklamodawcy omijajÂą katolickie media, teÂż w gruncie rzeczy nas obci¹¿a. Bo dlaczego w innych krajach, z USA na czele, reklama w katolickich mediach to wiarygodnoœÌ, prestiÂż i skutecznoœÌ, a u nas odwaÂżajÂą siĂŞ na niÂą tylko nieliczni? Grzech pierworodny po stronie odbiorcĂłw sprawia, Âże Âłatwiej siĂŞgajÂą po zÂło. Nawet praktykujÂący katolicy czĂŞÂściej kupujÂą gazety epatujÂące sensacjÂą, przemocÂą lub seksem niÂż te, ktĂłre usiÂłujÂą budziĂŚ ich sumienia! WidzÂąc zwiastun programu katolickiego, zmieniajÂą kanaÂł, jak podczas emisji reklam. Zaledwie co dwudziesty sÂłucha katolickiego radia, chociaÂż moÂżna wybieraĂŚ miĂŞdzy ró¿nymi stacjami. Po stronie twĂłrcĂłw i decydentĂłw mediĂłw katolickich jednym z przejawĂłw grzechu pierworodnego jest zapewne odwieczne napiĂŞcie miedzy hierarchiÂą i charyzmatem w KoÂściele. Dzisiejsza podejrzliwoœÌ niektĂłrych hierachĂłw wobec oddolnych inicjatyw medialnych, ktĂłrych przykÂładem jedynie sÂą media o. Tadeusza Rydzyka, nie jest niczym nowym wobec trudnoÂści, z ktĂłrymi zmagaÂł siĂŞ w swoim czasie Âśw. Maksymilian czy bÂł. ks. KÂłopotowski. Dobre media zawsze tworzÂą ludzie z charyzmatem. A charyzmatyk jest wyzwaniem: szansÂą albo utrapieniem. Do sukcesu katolickich mediĂłw bardziej niÂż pieniĂŞdzy potrzeba, moim zdaniem, nawrĂłcenia ich odbiorcĂłw, twĂłrcĂłw i decydentĂłw. http://www.opoka.org.pl/biblioteka/P/PR/idziemy201138_wstepniak.html............................................................. Przed nami Rok Ks. Piotra Skargi Abp JĂłzef Michalik obj¹³ patronatem wydarzenia zwiÂązane z Rokiem Ks. Piotra Skargi. Sejm przyj¹³ w piÂątek uchwa³ê o ustanowieniu roku 2012 Rokiem Janusza Korczaka, JĂłzefa Ignacego Kraszewskiego i ks. Piotra Skargi. „ChĂŞtnie obejmĂŞ honorowym patronatem wydarzenia zwiÂązane z Rokiem Ks. Piotra Skargi, gdyÂż ufam, Âże bĂŞdÂą one dobrÂą okazjÂą zarĂłwno do przypomnienia postaci wielkiego kapÂłana i zakonnika kochajÂącego czÂłowieka i KoÂśció³, jak i uczenia stylu przejrzystoÂści i odwagi w obronie praw BoÂżych" - napisaÂł przewodniczÂący Episkopatu abp JĂłzef Michalik w liÂście do o. Tomasza Kota, przeÂłoÂżonego prowincji wielkopolsko-mazowieckiej Towarzystwa Jezusowego. W przyszÂłym roku minie 400 lat od Âśmierci ks. Piotra Skargi. ByÂł on kaznodziejÂą Zygmunta III Wazy, rektorem Kolegium JezuitĂłw w Wilnie, pierwszym rektorem Uniwersytetu WileĂąskiego, zaÂłoÂżycielem kolegiĂłw jezuickich w PoÂłocku, Rydze i Dorpacie. W Krakowie zainicjowaÂł dziaÂłalnoœÌ charytatywnÂą kilku instytucji (Bank PoboÂżny, Arcybractwo MiÂłosierdzia, Komora Potrzebnych). ByÂł autorem wielu ksi¹¿ek, w tym czytanych do dziÂś „ÂŻywotĂłw ÂświĂŞtych", i kazaĂą, z czego najbardziej znane sÂą „Kazania sejmowe". Ks. Skarga zmarÂł 27 wrzeÂśnia 1612 r. w Krakowie i zostaÂł pochowany w tamtejszym koÂściele Âśw. Piotra i PawÂła. W uchwale dotyczÂącej ustanowienia Roku Ks. Piotra Skargi napisano: „ZapisaÂł siĂŞ na kartach historii jako czoÂłowy polski przedstawiciel kontrreformacji, filantrop oraz ten, ktĂłry w trosce o ojczyznĂŞ miaÂł odwagĂŞ nazwaĂŚ po imieniu najwiĂŞksze polskie przywary. NawoÂływaÂł do zmian postaw rzÂądzÂących, do reform, by nie doprowadziĂŚ Rzeczypospolitej do upadku". PrzyjĂŞtÂą 16 wrzeÂśnia 2011 r. uchwa³ê przygotowaÂła sejmowa Komisja Kultury i ÂŚrodkĂłw Przekazu. http://jmichalik.episkopat.pl/wydarzenia/3963.1,Przed_nami_Rok_Ks_Piotra_Skargi.html............................................................ O rodzinie KaÂżdy czÂłowiek ma prawo do rodziny dobrej, zdrowej, gdzie czuje siĂŞ bezpiecznie i dokÂąd chĂŞtnie wraca, aby regenerowaĂŚ siÂły do realizowania swych zadaĂą. Pierwszym warunkiem, ktĂłry umoÂżliwia rodzinie speÂłnienie swoich zadaĂą, jest jej staÂłoœÌ. Bez mocnej jednoÂści i staÂłoÂści ma³¿onkĂłw, zabraknie poczucia bezpieczeĂąstwa im samym i ich dzieciom. [...] Nienaruszalne poczucie staÂłoÂści naszych zasad jest nie tylko gwarancjÂą porzÂądku miĂŞdzy ludÂźmi, ale i wprowadza czÂłowieka w Âświat transcendencji, w nadprzyrodzonoœÌ Boga, ktĂłry jest staÂły, niezmienny. Drodzy Bracia i Siostry, ma³¿eĂąstwo to nie jest eksperyment, ktĂłry przeprowadza siĂŞ na swoim sercu i na uczuciach swego wspó³ma³¿onka lub swego dziecka, przez rok czy dwa. [...] ÂŚmierciÂą koĂączy siĂŞ kaÂżde nieuczciwe eksperymentowanie. Wiara jest w stanie rozbiĂŚ faÂłszywe i negatywne poglÂądy na ma³¿eĂąstwo. MiÂłoœÌ pomoÂże wypeÂłniĂŚ zdrowÂą, radosnÂą treÂściÂą zwiÂązek ma³¿eĂąski, zbudowany na wiernoÂści prawom BoÂżym. PamiĂŞtajmy, Âże w trudnych sytuacjach, sÂą tylko trudne rozwiÂązania. Przykazania BoÂże sÂą niekiedy wymagajÂące, ale im twardszy grunt, na ktĂłrym budujemy nasz dom, tym mocniejsza budowla [...] ChciaÂłbym jeszcze skierowaĂŚ sÂłowo do tych wszystkich, ktĂłrym ma³¿eĂąstwo siĂŞ nie udaÂło. Wielu z nich Âżyje samotnie, zachowujÂąc wiernoœÌ danemu sÂłowu i wiernoœÌ BoÂżemu przykazaniu. StajÂą siĂŞ w ten sposĂłb cichymi Âświadkami Ewangelii. CeĂącie sobie tĂŞ drogĂŞ, bo jest ona pokornym wypeÂłnieniem przykazaĂą BoÂżych, jest drogÂą wiernoÂści sumieniu i doprowadzi nas do zbawienia. SÂą teÂż ludzie, [...] ktĂłrzy po nieudanym ma³¿eĂąstwie zwiÂązali siĂŞ z innym czÂłowiekiem, a dziÂś, mimo odczuwanego niepokoju sumienia, nie majÂą doœÌ siÂły albo teÂż, ze wzglĂŞdu na nowÂą sytuacjĂŞ (wychowanie dzieci), nie widzÂą moÂżliwoÂści natychmiastowego rozwiÂązania i trwajÂą w zwiÂązku niesakramentalnym, nie mogÂąc przystĂŞpowaĂŚ do Komunii ÂświĂŞtej. JakÂże czĂŞsto bolejÂą nad tym stanem rzeczy! Ich duchowa rozterka i wewnĂŞtrzne zmaganie niech stanie siĂŞ drogÂą do pog³êbienia wiary w miÂłosierdzie BoÂże. Wspó³czujemy Wam szczerze, ale prosimy, waszym myÂśleniem i mowÂą nie zacierajcie ró¿nicy miĂŞdzy BoÂżym nakazem i ludzkÂą sÂłaboÂściÂą. Raczej Wasz wewnĂŞtrzny bĂłl niech bĂŞdzie potwierdzeniem wartoÂści sumienia, ktĂłre szuka prawdy i strzeÂże jej nawet wbrew sobie. Zachowajcie wiarĂŞ i tym gorĂŞcej i czĂŞsto mĂłdlcie siĂŞ wspĂłlnie w waszym nowym krĂŞgu rodzinnym o pomoc Bo¿¹. A przyjdzie czas, Âże miÂłosierdzie BoÂże i w waszym Âżyciu okaÂże siĂŞ wiĂŞksze niÂż nasze grzechy. SÂą sytuacje, Âże b³êdy czy nieumiejĂŞtnoÂści ludzkie moÂże naprawiĂŚ tylko BĂłg. CzÂłowiek powinien byĂŚ zawsze gotowy do wspó³pracy z Nim. [Fragmenty listu pasterskiego Metropolity Przemyskiego na TydzieĂą MiÂłosierdzia z dnia 2 paÂździernika 1994 r. ] Zob. teÂż: CaÂły dokument http://jmichalik.episkopat.pl/dokumenty/3138.1,Wiara_i_milosc_pomoze_rodzinie.htmlScaliÂłem posty Darek
|
|
« Ostatnia zmiana: Wrzesień 21, 2011, 10:33:12 wysłane przez Dariusz »
|
Zapisane
|
|
|
|
Rafaela
Gość
|
|
« Odpowiedz #133 : Wrzesień 21, 2011, 09:26:25 » |
|
ZamyÂśleni O rodzinie KaÂżdy czÂłowiek ma prawo do rodziny dobrej, zdrowej, gdzie czuje siĂŞ bezpiecznie i dokÂąd chĂŞtnie wraca, aby regenerowaĂŚ siÂły do realizowania swych zadaĂą. OtwieraĂŚ siĂŞ na media Trzeba siĂŞ dzisiaj bezwzglĂŞdnie otwieraĂŚ na media. To jest Âśrodek komunikacji, czyli kontaktu z drugim czÂłowiekiem. MieĂŚ czas dla dziecka Dziecko trzeba traktowaĂŚ jako czÂłowieka peÂłnego. Trzeba widzieĂŚ w nim partnera rozmowy. WspĂłlnoty mÂłodzieÂżowe Wydaje siĂŞ, Âże na mÂłodzieÂżowe poszukiwania „mistrzĂłw" i autorytetĂłw KoÂśció³ musi odpowiedzieĂŚ prĂłbÂą wprowadzenia w solidnÂą formacjĂŞ intelektualno-duchowÂą, ktĂłra zachĂŞci do siĂŞgania po uniwersalizm chrzeÂścijaĂąski. SzkoÂła i wychowanie Warto tak wychowywaĂŚ naszych synĂłw i cĂłrki, aby umiaÂły dzieliĂŚ siĂŞ swymi zdobyczami i swoim czasem z innymi. To oni bowiem tworzÂą wizerunek Polaka i polskiej rodziny na dzisiejsze czasy. U Matki BoÂżej Nasza poboÂżnoœÌ, nasza modlitwa, nasza obecnoœÌ przed MatkÂą Bo¿¹ jest czĂŞÂściÂą naszej wiary. O mÂłodych Nie moÂżna przeoczyĂŚ faktu, iÂż tysiÂące mÂłodzieÂży gromadzi siĂŞ na modlitewnych spotkaniach braci z Taizè (...) i z entuzjazmem wypeÂłnia place na zaproszenie Jana PawÂła II. WstÂąpiĂŚ do szkoÂły Maryi Tak jak nasz lud, kochamy MaryjĂŞ, kochamy MatkĂŞ Pana, bo wiemy, Âże najlepsza droga pog³êbienia naszej wiary, to wstÂąpienie do szkoÂły maryjnej, to ta duchowa i fizyczna pielgrzymka przed Jej obraz. ÂŻyciodajne ÂźrĂłdÂła Czas na refleksjĂŞ i modlitwĂŞ pomoÂże ludziom zatrzymaĂŚ siĂŞ i pomoÂże ÂżyĂŚ piĂŞkniej i radoÂśniej takÂże na co dzieĂą. Pielgrzymka szko³¹ wiary Pielgrzymka to wielka szkoÂła charakteru, wielka szkoÂła czÂłowieczeĂąstwa... W intencji trzeÂźwoÂści Warto i trzeba podj¹Ì wysiÂłek Âżycia w trzeÂźwoÂści, pochwaÂły dla nowych zwyczajĂłw bezalkoholowych, radosnej zabawy, goÂścinnoÂści bez wĂłdki, trzeÂźwego wesela. Na wakacje PamiĂŞtajmy, Âże okres wakacji nie zwalnia nas, ani naszych dzieci, ani naszych goÂści od obowiÂązkĂłw sumienia, od niedzielnej Mszy ÂświĂŞtej, od przykazania szacunku dla starszych i rodzicĂłw, od obowiÂązku zachowania czystoÂści i wszystkich piĂŞknych BoÂżych przykazaĂą. ÂŻycie jest ÂświĂŞte NajwiĂŞkszym orĂŞdownikiem prawdy o obronie Âżycia jest Chrystus, przypominajÂący o obowiÂązku zachowania wszystkich BoÂżych PrzykazaĂą. O Komunii ÂŚwiĂŞtej Ci wszyscy, ktĂłrzy nie mogÂą przystĂŞpowaĂŚ do sakramentalnej Komunii Âśw., niech siĂŞ czujÂą w jednoÂści KoÂścioÂła, niech kontaktujÂą siĂŞ z Chrystusem przez komuniĂŞ pragnienia, komuniĂŞ duchowej tĂŞsknoty... Nauka KoÂścioÂła jest wymagajÂąca PrzestaĂąmy wreszcie baĂŚ siĂŞ byĂŚ dobrzy i uczciwi! PrzestaĂąmy wstydziĂŚ siĂŞ naszej wiary i naszego chrztu. Zacznijmy mĂłwiĂŚ i dziaÂłaĂŚ zgodnie z naukÂą Ewangelii i krzyÂża. Duchu ÂŚwiĂŞty przyjdÂź! WielkÂą g³êbiĂŞ BoÂżej wszechmocy odkrywam w codziennej modlitwie do Ducha ÂŚwiĂŞtego, ktĂłrego Jezus wysÂłuÂżyÂł i daÂł KoÂścioÂłowi, czyli nam, sÂłabym ludziom. Triumf pokory WielkoœÌ KsiĂŞdza Jerzego pÂłynie z tego, Âże to byÂł czÂłowiek prostej, Âżywej wiary, Âże to byÂł czÂłowiek, ktĂłry ÂżyÂł naukÂą kard. Stefana WyszyĂąskiego i Jana PawÂła II - naukÂą KoÂścioÂła. O poboÂżnoÂści Maryjnej PoboÂżnoœÌ Maryi jest w KoÂściele nieustannie bardzo waÂżna i twĂłrcza. Ze szkoÂły Maryjnej duchowoÂści wyszli wszyscy ÂświĂŞci. TakÂże ÂświĂŞci naszych czasĂłw. Na DzieĂą Matki Bez matki nie da siĂŞ odrodziĂŚ oblicza rodziny. Bez polskich matek nie da siĂŞ odrodziĂŚ Polski - duchowo, moralnie, spoÂłecznie ... O powoÂłaniu kapÂłaĂąskim Nie ma na Âświecie misji piĂŞkniejszej i godniejszej jak posÂługiwanie w BoÂżym imieniu ... http://jmichalik.episkopat.pl/varia/zamyslenia/3743.1,Swieto_Milodzierdzia_Bozego.html................................ WiĂŞÂźniĂłw nawiedzaĂŚ Urszula Buglewicz DziaÂłania duszpasterskie, jakimi objĂŞte sÂą osoby pozbawione wolnoÂści, znajdujÂą siĂŞ w obszarze dziaÂłaĂą penitencjarnych. Wprawdzie w Kodeksie karnym wykonawczym, ktĂłry stanowi podstawowy dokument regulujÂący status wiĂŞÂźniĂłw w zakÂładach karnych i aresztach Âśledczych, nie mĂłwi siĂŞ wprost o oddziaÂływaniu religijnym, ale art. 38 mĂłwi o wspó³dziaÂłaniu ze spoÂłeczeĂąstwem w procesie readaptacji skazanych. Na pierwszym miejscu wymienia siĂŞ KoÂścioÂły i zwiÂązki wyznaniowe. Obecnie w Polsce jest ok. 230 ksiĂŞÂży i zakonnikĂłw, ktĂłrzy peÂłniÂą posÂługĂŞ kapelanĂłw wiĂŞziennych. Ich pracĂŞ wspomaga rzesza ludzi dobrej woli, modlÂąc siĂŞ i podejmujÂąc konkretne dziaÂłania na rzecz osadzonych. Wielu z nich to czÂłonkowie „Bractwa WiĂŞziennego”. Najlepszy przewodnik – Do wiĂŞzienia przychodzÂą osoby wyalienowane i wyjaÂłowione religijnie. Nie ma wiĂŞc dla nich lepszego przewodnika niÂż kapÂłan – mĂłwi w wywiadzie dla „Niedzieli” pÂłk Jerzy NikoÂłajew, dyrektor OkrĂŞgowego Inspektoratu SÂłuÂżby WiĂŞziennej w Lublinie. Jego zdaniem, problemem ludzi, ktĂłrzy trafiajÂą do wiĂŞzienia, jest ich maÂła wiara. – Do kapelanĂłw zwracajÂą siĂŞ osoby, ktĂłre Boga w swoim Âżyciu tak naprawdĂŞ nigdy nie odnalazÂły. ÂŚrodowiska, z ktĂłrych pochodzÂą, czĂŞsto sÂą tak zaniedbane pod wzglĂŞdem duchowym i uczuciowym, ÂżyjÂą w odrzuceniu wszelkich spoÂłecznych zasad i norm, Âże dopiero pobyt w wiĂŞzieniu skÂłania ich do g³êbszej refleksji – wyjaÂśnia. – Im prĂŞdzej ksiÂądz dotrze do wiĂŞÂźnia, tym wiĂŞksza szansa, Âże czas tu spĂŞdzony bĂŞdzie spoÂżytkowany godnie. Przemiany ustrojowe, jakie dokonaÂły siĂŞ w Polsce po 1989 r., sprawiÂły, Âże wiĂŞzienia przestaÂły byĂŚ instytucjÂą zamkniĂŞtÂą. – KiedyÂś nikt nie miaÂł prawa wejœÌ do wiĂŞzienia, a Âżycie za kratami miaÂło swĂłj wÂłasny, zamkniĂŞty rytm – mĂłwi ks. MirosÂław Flak, kapelan Aresztu ÂŚledczego w Lublinie i archidiecezjalny referent ds. duszpasterstwa w zakÂładach karnych i aresztach Âśledczych. – Pierwsze przeobraÂżenia dokonaÂły siĂŞ w czasie stanu wojennego, gdy wÂśrĂłd osadzonych byÂło wielu wiĂŞÂźniĂłw politycznych, ktĂłrzy domagali siĂŞ obecnoÂści kapÂłana. Po zmianach ustrojowych nastaÂł czas wielkich akcji. WiĂŞzienia odwiedzali nie tylko kapÂłani ró¿nych wyznaĂą, ale takÂże aktorzy i piosenkarze, ktĂłrzy przez swoje wystĂŞpy artystyczne prowadzili resocjalizacjĂŞ. Praca kapelanĂłw nie ma znamion akcyjnoÂści, ale jest pracÂą sta³¹, nakierowanÂą na przemianĂŞ i nawrĂłcenie konkretnej osoby, ktĂłra w swoim Âżyciu pogubiÂła siĂŞ, a przebywajÂąc za kratami, ponosi karĂŞ za swoje czyny. O pomoc osĂłb Âświeckich w pracy z wiĂŞÂźniami zwrĂłciÂł siĂŞ Naczelny Kapelan WiĂŞziennictwa RP ks. Jan Sikorski, ktĂłrego najbliÂższÂą wspó³pracownicÂą byÂła Janina (Nina) Szweycer-GrupiĂąska (1914-94), wspó³zaÂłoÂżycielka i pierwszy prezes „Bractwa WiĂŞziennego”. Gotowi nieœÌ pomoc – W codziennej pracy pomagajÂą nam czÂłonkowie „Bractwa WiĂŞziennego”, ktĂłre swojÂą g³ównÂą siedzibĂŞ ma w Warszawie, ale oddziaÂły terenowe znajdujÂą siĂŞ w wielu miastach Polski – mĂłwi ks. Flak. – MogÂą do niego naleÂżeĂŚ odpowiednio przygotowani wierni. SpecyfikÂą lubelskiego Âśrodowiska jest duÂży udziaÂł studentĂłw w pracy wolontariackiej. Zasadniczo kaÂżda osoba, ktĂłra chce odpowiedzieĂŚ na wezwanie Chrystusa: „ByÂłem w wiĂŞzieniu, a przyszliÂście do Mnie” (Mt 25, 36), moÂże w szeregach Bractwa odnaleŸÌ miejsce dla siebie. G³ównym celem dziaÂłalnoÂści „Bractwa WiĂŞziennego” jest niesienie osadzonym szeroko rozumianej pomocy ewangelicznej, terapeutycznej i socjalnej. W tej Âżmudnej pracy mogÂą odnaleŸÌ siĂŞ m.in. osoby uformowane duchowo w ró¿nych wspĂłlnotach i grupach modlitewnych, wprowadzone do pracy wolontariackiej przez kapelana danego zakÂładu karnego. Dla chĂŞtnych organizowane sÂą specjalne szkolenia, na ktĂłrych omawiane sÂą sprawy zwiÂązane m.in. z regulaminem i bezpieczeĂąstwem. – Kapelan odpowiada za duchowe przygotowanie kandydata, zaÂś sÂłuÂżby wiĂŞzienne i dziaÂł ochrony zajmujÂą siĂŞ wprowadzeniem procedur zwiÂązanych z wymogami bezpieczeĂąstwa – wyjaÂśnia ksiÂądz kapelan. – Ci ludzie potrzebujÂą zwykÂłej rozmowy – mĂłwi Paulina KamiĂąska, studentka V roku psychologii na KUL-u, ktĂłra przygotowuje siĂŞ do pracy psychologa wiĂŞziennego. – Osadzeni potrzebujÂą kontaktĂłw miĂŞdzy sobÂą, ale takÂże z osobami z zewnÂątrz, ktĂłre po prostu zechcÂą ich wysÂłuchaĂŚ. Bo trafiajÂąc do wiĂŞzienia, zawsze traci siĂŞ grunt pod nogami. – Zdarza siĂŞ, Âże w wiĂŞzieniach sÂą i tacy, ktĂłrzy sÂą przestĂŞpcami z wyboru, jednak w naszej pracy nigdy nie patrzymy na „masĂŞ”, ale staramy siĂŞ dostrzec konkretnego czÂłowieka – wyjaÂśnia ks. Flak. W wiĂŞÂźniu dostrzec czÂłowieka G³ównym obszarem dziaÂłaĂą kapelana jest sprawowanie sakramentĂłw: celebracja Mszy Âśw., sÂłuchanie spowiedzi, przygotowanie osadzonych do przyjĂŞcia sakramentu bierzmowania, a takÂże gÂłoszenie sÂłowa BoÂżego. – WiĂŞÂźniowie najbardziej potrzebujÂą indywidualnych rozmĂłw. Wiele z nich koĂączy siĂŞ katechezÂą, przystÂąpieniem do sakramentu pokuty, a w konsekwencji nawrĂłceniem – ocenia kapelan. – RozmawialiÂśmy z 18-letniÂą dziewczynÂą, ktĂłra opowiedziaÂła swojÂą okrutnÂą historiĂŞ. Od dziecka widziaÂła tylko przemoc i w konsekwencji sama staÂła siĂŞ wspó³sprawcÂą przemocy. ChciaÂła komuÂś o tym opowiedzieĂŚ, wyÂżaliĂŚ siĂŞ – opowiada Paulina, majÂąc przy tym mnĂłstwo pomys³ów, jak moÂżna realnie pomĂłc tej dziewczynie i innym osadzonym. PodstawÂą takich dziaÂłaĂą jest odpowiednie „widzenie” czÂłowieka. – KiedyÂś kapelan z IÂławy dzieliÂł siĂŞ swoim doÂświadczeniem, mĂłwiÂąc, Âże on w ogĂłle nie pyta osadzonych, za co sÂą skazani. Po prostu patrzy na czÂłowieka – mĂłwi ks. Flak. WiĂŞÂźniowie zazwyczaj sÂą ludÂźmi przeklĂŞtymi przez spoÂłeczeĂąstwo, raz na zawsze ocenionymi negatywnie, wykluczonymi ze swoich rodzin i Âśrodowisk, pozbawionymi kontaktĂłw z najbliÂższymi. – IdÂąc do wiĂŞzienia, staram siĂŞ pamiĂŞtaĂŚ sÂłowa Jana PawÂła II, ktĂłry do wiĂŞÂźniĂłw w PÂłocku mĂłwiÂł, Âże sÂą osadzeni, ale nie potĂŞpieni, Âże zawsze majÂą moÂżliwoœÌ nawrĂłcenia – mĂłwi ksiÂądz kapelan. – Po 9 latach pracy widzĂŞ, Âże dla wielu osadzonych sam czyn przestĂŞpczy jest karÂą. SpotkaÂłem kiedyÂś kobietĂŞ, ktĂłra odbywaÂła karĂŞ za zabĂłjstwo. Jednak na poczÂątku dziwnie siĂŞ zachowywaÂła: byÂła grubiaĂąska, zdawaÂła siĂŞ w ogĂłle nie przejmowaĂŚ tym, co zrobiÂła, wypychaÂła z pamiĂŞci dokonanÂą zbrodniĂŞ. Dopiero po dÂłuÂższym czasie przyznaÂła siĂŞ przed sobÂą do popeÂłnienia zbrodni, zaczĂŞÂła ÂżaÂłowaĂŚ, a owocem przemiany byÂło m.in. przeproszenie rodziny. Dla kapelanĂłw i wolontariuszy posÂługujÂących w wiĂŞzieniach kaÂżdy dzieĂą przynosi kolejne dowody na to, Âże „gdzie wzmĂłgÂł siĂŞ grzech, tam jeszcze obficiej rozlaÂła siĂŞ Âłaska”. – Jestem przekonany, Âże wielu przestĂŞpcĂłw doÂświadcza g³êbokiej przemiany Âżycia. Dla wielu z nich wiĂŞzienie jest miejscem wybawienia, bo przerywa ÂłaĂącuch przestĂŞpstw, daje moÂżliwoœÌ zatrzymania siĂŞ i poprawy – zapewnia ks. MirosÂław. Dlatego tak waÂżne sÂą rozmowy indywidualne z wiĂŞÂźniami, w czasie ktĂłrych nie muszÂą oni chowaĂŚ siĂŞ za ró¿nymi maskami, udawaĂŚ przed wspó³wiĂŞÂźniami nieczuÂłych „twardzieli”. – My teÂż jesteÂśmy sÂłabi – mĂłwi ks. Flak. – Podczas pierwszej Mszy Âśw. sprawowanej w wiĂŞzieniu uÂświadomiÂłem sobie, Âże znajdujĂŞ siĂŞ w grupie ok. 30 przestĂŞpcĂłw i po prostu zacz¹³em siĂŞ baĂŚ. W czasie sprawowania Liturgii powiedziaÂłem do nich, Âże chyba nie skoĂączĂŞ tej Mszy Âśw., bo siĂŞ ich bojĂŞ. Oni zaczĂŞli siĂŞ ÂśmiaĂŚ, mĂłwiÂąc, Âże przecieÂż nic mi nie zrobiÂą. A ja, nawet o tym nie wiedzÂąc, przyznaniem siĂŞ do sÂłaboÂści „kupiÂłem ich”. Bo pokazaÂłem, Âże jestem taki sam jak oni, peÂłen lĂŞku. WiĂŞÂźniowie w wiĂŞkszoÂści tylko udajÂą, Âże sÂą twardzi. Ze zrozumiaÂłych wzglĂŞdĂłw wielu ludzi boi siĂŞ przestĂŞpcĂłw, ale tylko niewielu dostrzega, Âże sÂą to sÂłabe, poranione osoby, oczekujÂące wsparcia. Bo kaÂżdy czÂłowiek potrzebuje kogoÂś, kto go wysÂłucha i zrozumie. – WiĂŞÂźniowie nie sÂą straszni. To przecieÂż zwykli ludzie. I wcale nie trzeba byĂŚ bohaterem, by siĂŞ z nimi spotkaĂŚ. Wystarczy odrobina chĂŞci i postawa, w ktĂłrej nie ma nic z poczucia wyÂższoÂści – zapewnia Paulina. Miejsce dla kaÂżdego – WchodzÂąc do wiĂŞzienia, najpierw widziaÂłem kraty, mury, cele, a teraz widzĂŞ tylko ludzi, ktĂłrzy przez mojÂą posÂługĂŞ doÂświadczajÂą Pana Boga. I coraz mocniej dostrzegam, Âże wÂłaÂśnie w tym miejscu „rozlewa siĂŞ Âłaska” – zapewnia ks. MirosÂław. Podobnie odczuwajÂą trzy ma³¿eĂąstwa z Drogi Neokatechumenalnej, ktĂłre od 9 lat sÂą czĂŞstymi goœÌmi w lubelskim areszcie. Za zgodÂą ordynariusza w wiĂŞzieniu powstaÂła bowiem wspĂłlnota, w ktĂłrej regularnie gÂłoszone sÂą katechezy. – Jest to wspĂłlnota specyficzna, bo charakteryzuje siĂŞ du¿¹ rotacjÂą siĂłstr i braci. Jedni wiĂŞÂźniowie wracajÂą do domĂłw, inni sÂą przenoszeni do nowych miejsc odosobnienia. NaszÂą wielkÂą radoÂściÂą sÂą ci, ktĂłrzy po wyjÂściu na wolnoœÌ kontynuujÂą swoje spotkanie z Bogiem w parafialnych wspĂłlnotach Drogi – opowiada ks. Flak. ZresztÂą, takim zakorzenionym w Drodze osobom Âłatwiej jest odnaleŸÌ swoje miejsce w odzyskanym Âżyciu. WspĂłlnota troszczy siĂŞ bowiem takÂże o to, by „syn marnotrawny” miaÂł gdzie mieszkaĂŚ i za co ÂżyĂŚ, aby nie miaÂł powodĂłw do powrotu na drogĂŞ przestĂŞpstwa. – Czasem naprawdĂŞ nie potrzeba wiele, by odrzucony przez najbliÂższych czÂłowiek wrĂłciÂł do Âświata przestĂŞpczego. Jedynego, gdzie zawsze jest chĂŞtnie widziany – ubolewa kapelan. – Niestety, w Polsce sÂą tylko trzy domy (w GdaĂąsku, we WrocÂławiu i w Warszawie), gdzie wiĂŞÂźniowie mogÂą siĂŞ zatrzymaĂŚ po wyjÂściu na wolnoœÌ. A wielu z nich tak naprawdĂŞ nie ma dokÂąd wracaĂŚ. KaÂżda pomoc jest cenna. Wiele wspĂłlnot i osĂłb wspomagajÂących pracĂŞ kapelanĂłw organizuje np. zbiĂłrki ksi¹¿ek, ró¿aĂącĂłw i medalikĂłw, ktĂłrych zawsze w wiĂŞzieniach brakuje. Inni gromadzÂą Âśrodki na paczki dla osadzonych, ale takÂże dla rodzin osĂłb odbywajÂących karĂŞ, czĂŞsto pozbawionych ÂśrodkĂłw do Âżycia. Przede wszystkim jednak nie moÂżna zapominaĂŚ o modlitwie zanoszonej przez wspĂłlnoty Legionu Maryi czy Rycerstwa Niepokalanej. Wielu chorych swoje cierpienia ofiarowuje w intencji nawrĂłcenia grzesznikĂłw, czĂŞsto konkretnych osĂłb. – Gdy idĂŞ do chorych, proszĂŞ ich, by modlili siĂŞ za wiĂŞÂźniĂłw. Modlitwa zawsze przynosi owoce – zapewnia ks. MirosÂław Flak. I serdecznie prosi, by kaÂżdy, kto usÂłyszy w sercu wezwanie, by „wiĂŞÂźniĂłw nawiedzaĂŚ”, nie lĂŞkaÂł siĂŞ wypeÂłniĂŚ miÂłosiernego uczynku. Duszpasterstwo wiĂŞzienne Duszpasterstwo wiĂŞzienne w Polsce obchodzi 20-lecie istnienia. W 1989 r. pierwszym naczelnym kapelanem wiĂŞziennictwa zostaÂł mianowany ks. praÂł. dr Jan Sikorski. Od 2001 r. funkcjĂŞ tĂŞ sprawuje ks. praÂł. dr PaweÂł Wojtas. Jest on jednoczeÂśnie asystentem koÂścielnym Stowarzyszenia Ewangelicznej Pomocy WiĂŞÂźniom „Bractwo WiĂŞzienne”. Obecnie krajowym prezesem Bractwa jest Bernarda Wojtkowska. CzÂłonkowie „Bractwa WiĂŞziennego” docierajÂą do co trzeciego wiĂŞzienia. PrzychodzÂą przede wszystkim z pomocÂą duchowÂą, ale rĂłwnieÂż pomagajÂą w rozwiÂązywaniu konfliktĂłw rodzinnych, organizujÂą pomoc dla dzieci wiĂŞÂźniĂłw i ich rodzin. W miarĂŞ moÂżliwoÂści pomagajÂą swoim podopiecznym takÂże po wyjÂściu na wolnoœÌ: szukajÂą dla nich mieszkaĂą i pracy, spotykajÂą siĂŞ na modlitwie, umacniajÂą ich na drodze przemiany Âżyciowej. DziĂŞki ich bezinteresownej pracy wielu wiĂŞÂźniĂłw nawraca siĂŞ, a niektĂłrzy podejmujÂą apostolat wÂśrĂłd towarzyszy z celi wiĂŞziennej. WiĂŞcej o „Bractwie WiĂŞziennym” – na stronie: www.bractwowiezienne.ruchy.opoka.org.pl.
|
|
« Ostatnia zmiana: Wrzesień 21, 2011, 15:05:42 wysłane przez Rafaela »
|
Zapisane
|
|
|
|
east
Gość
|
|
« Odpowiedz #134 : Wrzesień 21, 2011, 15:11:50 » |
|
Mam jedno pytanie , Rafaelo, czy Ty tu chcesz wkleiÌ nam ca³¹ Encyklikê Papiesk¹ ( ile ich tam by nie by³o ) na zasadzie zasypywania nie istniej¹cej dziury (kopiuj-wklej), przy okazji zniechêcaj¹c do jakiejkolwiek dyskusji czy jednak mo¿e uszanujesz, ¿e to forum dyskusyjne. W obliczu takiej iloœci materia³u nie sposób siê nad czymœ zatrzymaÌ by podyskutowaÌ, kiedy ostatni post interlokutora znajduje siê 4 strony wstecz. To siê po prostu mija z celem, a przes³ania staj¹ siê martwe czym robisz niedŸwiedzi¹ przys³ugê Papie¿owi. IMO
pozdr
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
Rafaela
Gość
|
|
« Odpowiedz #135 : Wrzesień 21, 2011, 19:25:41 » |
|
Dziekuje Ci ze zwrociles uwage, ze ten temat ciagle zyje. Na temat Papierza pisze w innym temacie. "Jan Pawel II" i " Z zycia KK w Polsce "sa tematami ktore ja ciagle trzymam przy zyciu. Musze przyznac ze nie myslalam ze te tematy beda tak czesto czytane, to znaczy ze sa interesujace. Czym dalej w las, tym wiecej drzew. musze przyznac ze nie spodziewalam sie sama ze w Polsce KK zyje pelna piersia. Oczywiscie mozna dyskutowac na rozne tematy i bardzo bym sie cieszyla gdyby np. przciwnicy ktorzy byli tak liczni na tym forum , dzisiaj znikli , nie ma nikogo. Ja postanowilam byc bezstronna nie wybierajac artykulow na jakas strone. Te dwa tematy sa bardzo wazne w Polsce. Czesto na forum sa traktowane bardzo po macoszemu. Jesli chodzi o Encyklike Papieska , to podalam adresy gdzie mozna ja samemu odczytac. Sa ludzie ktorzy twierdzanze Encykliki Papieskie sa lepsze od Biblii. Jesli masz cos przeciwko i inni tez, ze prowadze te dwa tematy mozna powiedziec w stylu informacyjnym, to prosze sie wypowiedziec. Kazda wypowiedz wezme powaznie pod uwage. Pomijajac co o tym myslisz, musze zwrocic uwage ze te tematy przyciagaja wielu zainteresowanych ktorzy odwiedzaja to forum i kozystaja tez z innych tematow.
Z powazaniem Rafaela
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
east
Gość
|
|
« Odpowiedz #136 : Wrzesień 21, 2011, 20:55:09 » |
|
@ Rafaela Oczywiscie mozna dyskutowac na rozne tematy i bardzo bym sie cieszyla gdyby np. przciwnicy ktorzy byli tak liczni na tym forum , dzisiaj znikli , nie ma nikogo.
Ale¿ s¹ tu zapewne. Sam rozpoznajê kilku. Tylko problem nie le¿y w nich, a w tym,¿e przy takim nawale mega tekstu fizyczn¹ niemo¿liwoœci¹ jest odnieœÌ siê do czegokolwiek. To tak, jakby palacz sypa³ wêgiel do kot³a za ka¿dym razem twierdz¹c, ¿e ka¿da szufla mo¿e byÌ zatrzymana - ale ka¿da leci bezrefleksyjnie i wszystko co mia³o byÌ rozwa¿one siê spala . Nie potrafiê tego bardziej obrazowo wyt³umaczyÌ, przepraszam.
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
arteq
Gość
|
|
« Odpowiedz #137 : Wrzesień 21, 2011, 21:29:34 » |
|
Czyli coÂś w stylu jak Kiary monologi o myÂślicielach? ;]
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
Rafaela
Gość
|
|
« Odpowiedz #138 : Wrzesień 21, 2011, 21:32:20 » |
|
Ja wiem o co Ci chodzi, i zgadzam sie z Twoimi uwagami. Moze byc, ze gdyby nie bylo takiej ilosci zainteresowanych, to na kilu informacjach zakonczylabym ciagniecie tego tematu. Przygotowujac temat do wstawienia , czytam go sama dokladnie. Mimo ze jestem katoliczkoa, to o wielu sprawach naprawde nie mialam pojecia. Te tematy mnie naprawde wciagnely. Kosciol Katolicki w Polsce jest zupelnie inny jak w Niemczech. Koscioly sa otwarte dla ludzi przez caly dzien, zawsze mozna wejsc aby w spokoju i ciszy skontaktowac sie z Bogiem. Ludzi spotykaja rozne sytuacje zyciowe i napewno kontakt z Bogiem , wiara w pomoc wielu ludziom pomaga w przezyciu tych ciezkich chwil. Pozdrawiam serdecznie. Rafaela Ps. Artku, czy mozesz sie wiecej i jasniej wypowiedziec. =================================================== 12:06, 21.09.2011 /tvn24.pl, TVN24 PosÂłanka PiS pisze do proboszczĂłw i prosi o wsparcie "MAMY OKRES WYBORĂW, A KSIĂÂŻA TO MOI WYBORCY" TVN24 Maria Nowak, posÂłanka PiS ze ÂŚlÂąska wysÂłaÂła do wszystkich parafii w swoim okrĂŞgu wyborczym list z proÂśbÂą o poparcie "w modlitwach i poprzez wziĂŞcie udziaÂłu w wyborach". Prosi teÂż ksiĂŞÂży o rozdanie jej ulotek wyborczych czÂłonkom grup modlitewnych w parafiach. - To jest mĂłj prywatny list, a ksiĂŞÂża i siostry zakonne to moi wyborcy - mĂłwi Nowak. W listach, ktĂłre wysÂłaÂła Nowak, posÂłanka podkreÂśla, Âże 9 paÂździernika bĂŞdziemy decydowaĂŚ, o tym "czy naszym krajem rzÂądziĂŚ bĂŞdÂą osoby wierne Ewangelii czy teÂż wpatrzone w ducha liberalizmu i samowoli". Partia z Torunia na zapleczu PiS JeÂśli ktoÂś myÂślaÂł, Âże ojciec Tadeusz Rydzyk w czasie tej kampanii wyborczej... czytaj wiĂŞcej » Nowak dodaje, Âże posÂłankÂą jest od 2001 r. i zawsze gÂłosowaÂła kierujÂąc siĂŞ EwangeliÂą. "ByÂłam przeciwko liberalizacji ustawy antyaborcyjnej, przeciwko legalizacji zwiÂązkĂłw homoseksualnych, przeciwko wprowadzeniu sprzedaÂży alkoholu na stadionach, za wprowadzeniem dania wolnego od pracy w ÂświĂŞto Objawienia PaĂąskiego, za ochronÂą Âżycia od poczĂŞcia do naturalnej Âśmierci" - wylicza. Dalej posÂłanka "oÂśmiela siĂŞ prosiĂŚ o poparcie tak w modlitwach, jak i poprzez aktywne uczestnictwo w wyborach i oddanie gÂłosu na mnie". Nowak za³¹cza teÂż swoje ulotki wyborcze i prosi o rozdanie ich czÂłonkom grup modlitewnych dziaÂłajÂącym w parafii. "To teÂż wyborcy" Reporter TVN24 zapytaÂł posÂłankĂŞ Nowak, czy nie widzi nic niestosownego w prowadzeniu agitacji wÂśrĂłd duchownych. Tym bardziej, Âże Episkopat apelowaÂł, by KoÂśció³ nie braÂł angaÂżowaÂł siĂŞ politycznie. - To jest mĂłj prywatny list. MĂłwiĂŞ tu o tym co jest dla mnie sprawÂą waÂżnÂą i co dotychczas zrobiÂłam. Ja nie proszĂŞ o Âżadne informowanie z ambony, tylko o modlitwĂŞ. ProÂśba o rozdawanie ulotek, to tylko proÂśba, nie to Âże muszÂą rozdaĂŚ - tÂłumaczy posÂłanka. Kazania wyborcze tylko dla PiS Drzwi niektĂłrych wrocÂławskich koÂścio³ów stojÂą otworem dla kandydatĂłw... czytaj wiĂŞcej » Jak dodaje, o tym, Âże listy sÂą prywatne Âświadczy fakt, Âże kaÂżdy z nich podpisany jest wÂłasnorĂŞcznie. - Wielu z tych ksiĂŞÂży znam osobiÂście - podkreÂśla. Listy trafiÂły teÂż do wielu siĂłstr zakonnych. - Siostry prosiÂły, Âżeby im pewne rzeczy przybliÂżyĂŚ, bo nie majÂą nawet czasu, by w tym wszystkim uczestniczyĂŚ. To sÂą teÂż obywatele i majÂą prawo gÂłosowaĂŚ - ucina. Bez komentarza DziaÂłalnoÂści Nowak nie chcÂą komentowaĂŚ duchowni. Ks. Krzysztof BÂąk, dyrektor Caritas Archidiecezji Katowickiej, a prywatnie znajomy Nowak, odmĂłwiÂł wypowiedzi na ten temat. PowiedziaÂł jedynie, Âże nie chce siĂŞ tÂłumaczyĂŚ z tego, z kim siĂŞ przyjaÂźni. Komentarza odmĂłwiÂł teÂż rzecznik kurii katowickiej ks. Artur Stopka. ZOBACZ LIST POSÂŁANKI NOWAK DO KSIĂÂŻY http://www.tvn24.pl/-1,1718134,0,1,poslanka-pis-pisze-do-proboszczow-i-prosi-o-wsparcie,wiadomosc.html............................................................. 05:45, 21.09.2011 /TVN24 Partia z Torunia na zapleczu PiS "CZARNO NA BIAÂŁYM" TVN24 JeÂśli ktoÂś myÂślaÂł, Âże ojciec Tadeusz Rydzyk w czasie tej kampanii wyborczej nie udzieli Âżadnej partii swojego bÂłogosÂławieĂąstwa - to byÂł w b³êdzie. Redomptorysta z Torunia jest bardzo aktywny, a ostatnio lista - goÂści zapraszanych do jego rozgÂłoÂśni radiowej czy telewizji powiÂązana jest z listÂą wyborczÂą Prawa i SprawiedliwoÂści. Ojciec Rydzyk wymienia i namaszcza na swojej antenie kandydatĂłw na nowych pos³ów. To g³ównie znane twarze, jak byÂłego ministra Âśrodowiska w rzÂądzie PiS Jana Szyszko, byÂłego szefa ABW Bogdana ÂŚwiĂŞczkowskiego, posÂła Zbigniewa GirzyĂąskiego, czy posÂłanki Anny Sobeckiej, ale mĂłwi siĂŞ, Âże w Âśrodowisku zbliÂżonym do Radia Maryja pojawiajÂą siĂŞ teÂż mÂłodzi ludzie. JednÂą z nich ma byĂŚ Ilona Klejnowska - kandydatka PiS do Sejmu i absolwentka uczelni toruĂąskiego redemptorysty. Ona sama zaprzecza, jakoby dostaÂła siĂŞ na listĂŞ dziĂŞki poparciu o. Rydzyka. - ÂŻeby byÂło jasne - ja uczelni siĂŞ w Âżaden sposĂłb nie wstydzĂŞ i nigdy siĂŞ tego nie wyprĂŞ. To Âże kandydujĂŞ to tylko dlatego, Âże zostaÂła doceniona moja ciĂŞÂżka praca – podkreÂśla. ZÂły pomysÂł? RĂłwnieÂż szef partii, JarosÂław KaczyĂąski, zaprzecza jakoby byÂł zaleÂżny od Torunia. Na niedawno postawione pytanie o to, czy i w jakim zakresie ojciec Tadeusz Rydzyk ma wpÂływ na kampaniĂŞ wyborczÂą lub ksztaÂłtowanie list PiS-u odpowiedziaÂł: - Pani redaktor ja na prawdĂŞ mam kÂłopoty z odpowiedziami na pytania, ktĂłre odnoszÂą siĂŞ nie do rzeczywistoÂści, ale do pewnych mitĂłw i stereotypĂłw, no to jest jedno z takich pytaĂą. Taka reakcja prezesa PiS-u moÂże dziwiĂŚ, zwÂłaszcza gdy patrzy siĂŞ na zdjĂŞcia z lipca z Jasnej GĂłry, gdzie na pielgrzymce Radia Maryja pojawiÂła siĂŞ pokaÂźna delegacja partii z jej szefem na czele. Z drugiej jednak strony przedwyborcze badania pokazujÂą, Âże chwalenie siĂŞ sojuszem z ojcem dyrektorem to niezbyt dobry pomysÂł. Takie wnioski w PiS-ie wyciÂągniĂŞto juÂż rok temu - w czasie kampanii prezydenckiej. - Zbyt duÂże zaangaÂżowanie w mediach, czy teÂż zbyt bliska wspó³praca z mediami ojca Rydzyka bĂŞdÂą podejrzliwie odbierane przez ten elektorat. Elektorat centrowy, czyli ten niezdecydowany, ktĂłry w ostatniej chwili praktycznie przesÂądza czy odda gÂłos na tĂŞ lub innÂą partiĂŞ – twierdzi PaweÂł Poncyljusz, dziÂś poseÂł PJN, a wĂłwczas wspó³autor kampanii JarosÂława KaczyĂąskiego. Bez wyjÂścia Z drugiej strony Radio Maryja i PiS mogÂą byĂŚ na siebie skazane. Zdaniem publicysty i redaktora naczelnego „Rzeczpospolitej” - PawÂła Lisickiego - po katastrofie smoleĂąskiej partia KaczyĂąskiego i ojciec Rydzyk stali siĂŞ sobie jeszcze bliÂżsi. – To pragnienie wykazania, Âże tam siĂŞ wydarzyÂło coÂś wiĂŞcej niÂż katastrofa – wyjaÂśnia. - „Nasz Dziennik”, Radio Maryja, czy ojciec Rydzyk stali siĂŞ takimi osobami, ktĂłre przyjĂŞÂły i zaczĂŞÂły propagowaĂŚ coÂś w rodzaju „ideologii smoleĂąskiej”. W oparciu o to nastÂąpiÂło zbliÂżenie przynajmniej z czĂŞÂściÂą PiS-u – analizuje. http://www.tvn24.pl/12690,1718089,0,1,partia-z-torunia-na-zapleczu-pis,wiadomosc.htmlScaliÂłem posty Darek
|
|
« Ostatnia zmiana: Wrzesień 22, 2011, 13:52:03 wysłane przez Dariusz »
|
Zapisane
|
|
|
|
arteq
Gość
|
|
« Odpowiedz #139 : Wrzesień 22, 2011, 19:02:37 » |
|
Rafaelo, mia³em na myœli, ¿e wklejasz ca³e artyku³y i mo¿e to byÌ trudne do prze³kniêcia dla statystycznego forumowicza - to dzia³ania wybitnie odtwórcze - tak w³aœnie robi Kiara w przekazach od jakiœ myœlicieli (chocia¿ ostatnio chyba znalaz³a inny obiekt do przeklejania). Oczywiœcie jest kilka zasadniczych ró¿nic - Ty nie ¿adasz wy³¹cznoœci na w¹tek, nie obra¿asz siê i nie pyrgasz za s³owa krytyki, nie uciekasz od dyskusji.
Owszem, treÂści, spostrzeÂżenia zawarte we wklejanym przez Ciebie tekÂście mogÂą byĂŚ i ciekawe ale ginÂą w natÂłoku tego tekstu. MyÂślĂŞ, Âże duÂżo lepiej byÂłoby gdybyÂś sama odniosÂła siĂŞ do zamieszczonego tekstu, dodaÂła swoje przemyÂślenia.
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
east
Gość
|
|
« Odpowiedz #140 : Wrzesień 22, 2011, 19:05:44 » |
|
DokÂładnie to samo miaÂłem na myÂśli Arteq ,dziĂŞkujĂŞ.
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
Rafaela
Gość
|
|
« Odpowiedz #141 : Wrzesień 22, 2011, 20:35:32 » |
|
Dziekuje bardzo za wypowiedzenie sie. Przykro mi bardzo, ale jest tak duzo materialu do przekazania , mysle ze ze bedziecie musieli panowie jeszcze troszke uzbroic sie w cierpliwosc . Pozdrawiam wszystkich bardzo serdecznie. Rafaela ========================================== Na drogach posÂługiwania: SÂłowo w trosce o jĂŞzyk Refleksja o sÂłowie i jĂŞzyku w kontekÂście Listu Pasterskiego KEP "Bezcenne dobro jĂŞzyka ojczystego". Tekst pochodzi z "Niedzieli" nr 7/2010. Ostatnie listy pasterskie, zarĂłwno ten o rodzinie, jak i o kulturze jĂŞzyka, sprowokowaÂły kilka pozytywnych opinii. Biskupom zaleÂżaÂło na tym, Âżeby list o jĂŞzyku ojczystym ukazaÂł siĂŞ w okresie kolĂŞdowym, bo mĂłgÂł staĂŚ siĂŞ on inspiracjÂą duszpasterskich rozmĂłw kolĂŞdowych, co stworzyÂłoby atmosferĂŞ ÂżyczliwÂą wobec problemĂłw tam poruszonych, czyli odpowiedzialnoÂści za polskÂą kulturĂŞ, zrodzonÂą i pog³êbionÂą we wzajemnym zwiÂązku z chrzeÂścijaĂąstwem. StaraliÂśmy siĂŞ unikaĂŚ s³ów narzekania, a bardziej zwrĂłciĂŚ uwagĂŞ na inicjatywy podejmowane w trosce o jĂŞzyk. Kto wie, moÂże ten tekst zainspiruje ludzi majÂących w Polsce moÂżliwoÂści i misjĂŞ do podjĂŞcia kolejnych krokĂłw na drodze szerzenia kultury jĂŞzyka, nobilitacji ojczystej mowy... To sÂłowa tworzÂą w nas ten caÂły Âświat pojĂŞciowy, przez ktĂłry prĂłbujemy dochodziĂŚ do budowania hierarchii wartoÂści, do wyrabiania kryteriĂłw smaku artystycznego i wraÂżliwoÂści duchowej. JednoczeÂśnie sÂłowo jest warunkiem kontaktu z drugim czÂłowiekiem. SÂłowo moÂże raniĂŚ, a moÂże ÂłagodziĂŚ relacje, tworzyĂŚ wspĂłlnotĂŞ, jednoœÌ braterskÂą, moÂże teÂż dzieliĂŚ. CaÂły wewnĂŞtrzny Âświat naszych przeÂżyĂŚ, od tych zwyczajnych, do tych najwyÂższych, transcendentnych, budujemy przez sÂłowa. SÂłowo jest teÂż drogÂą i miejscem kontaktu z Bogiem. Przez przygotowanie „aparatu" intelektualno-uczuciowo-osobowego czÂłowiek dochodzi do g³êbi kontaktu z drugim czÂłowiekiem i z wartoÂściami najwyÂższymi, z NieskoĂączonoÂściÂą. Wydaje siĂŞ, Âże rozejÂście siĂŞ czÂłowieka z TranscendencjÂą, jakkolwiek jÂą rozumiemy, nieuchronnie prowadzi do utraty wiĂŞzi i szacunku dla piĂŞkna jĂŞzyka. Czasy ateistycznego komunizmu doskonale to ujawniÂły, a perspektywa, z jakiej moÂżemy na te czasy spojrzeĂŚ, potwierdza tĂŞ tezĂŞ. JĂŞzyk zostaÂł okaleczony w swoich wartoÂściowych treÂściach, a sÂłowa perÂły zastÂąpiono sÂłowami wytrychami. I okazaÂło siĂŞ, Âże ludzie zaczynajÂą postĂŞpowaĂŚ podobnie. Zamiast uÂżywaĂŚ s³ów do budowania wspĂłlnoty, jednoÂści, wykorzystujÂą je do dzielenia i rozÂłamĂłw. Warto przeanalizowaĂŚ „Folwark zwierzĂŞcy" Orwella, aby siĂŞ o tym przekonaĂŚ. StÂąd pewnie nie jest b³êdem mĂłwiĂŚ o bliskoÂści s³ów modlitwy ze sÂłowami codziennoÂści. Oto pewna refleksja, dotyczÂąca giganta sÂłowa - Bernanosa, zanotowana przez jego przyjaciela i czytelnika Hansa Ursa von Balthasara: „WierzÂący Bernanos, ktĂłry codziennie modliÂł siĂŞ na ró¿aĂącu «jak jakaÂś poboÂżna kobiecina» i nigdy nie kÂładÂł siĂŞ spaĂŚ bez odmĂłwienia swojej Komplety, z takÂą samÂą prostotÂą traktowaÂł siebie, jako czÂłonka katolickiego KoÂścioÂła. Ale jest on takÂże - o czym chyba nie trzeba mĂłwiĂŚ - wymagajÂącym synem, ktĂłry nigdy nie ustaje w piĂŞtnowaniu konformizmu, przyzwyczajenia, a nawet dobrodusznoÂści niektĂłrych chrzeÂścijan, uspokojonych swoimi praktykami religijnymi. Desperacko szuka ÂświĂŞtego, ktĂłry nada sens rĂłwnoczeÂśnie jego egzystencji artysty, jak teÂż chrzeÂścijanina: «CzystoœÌ ludzkiego piĂŞkna spotyka siĂŞ z nadprzyrodzonym piĂŞknem»". Wielu zwraca dzisiaj uwagĂŞ, Âże nastĂŞpuje dewaluacja sÂłowa - Âże zostawia ono pustkĂŞ albo nawet ranĂŞ w relacjach miĂŞdzyludzkich. Nasz jĂŞzyk siĂŞ brutalizuje, wulgaryzuje - to jest zÂły znak. Trzeba wydobywaĂŚ z jĂŞzyka to, co piĂŞkne i dobre. Przenikanie zwrotĂłw obcojĂŞzycznych jest w dzisiejszym Âświecie nieuniknione i nie trzeba siĂŞ tego obawiaĂŚ, choĂŚ naleÂży czuwaĂŚ, Âżeby nie skaziÂły naszego jĂŞzyka. Na koniec chciaÂłbym zaprotestowaĂŚ przeciw szafowaniu pojĂŞciami kultury wysokiej w odró¿nieniu od tej jakoby przeznaczonej dla warstw niÂższych. To bardzo niebezpieczny podziaÂł, potĂŞgujÂący rozziew miĂŞdzy tymi, ktĂłrzy jako „kapÂłani jĂŞzyka" majÂą nieœÌ to, co w nim najpiĂŞkniejsze, wszystkim czÂłonkom ojczyÂźnianej wspĂłlnoty. Uczestnictwo w kulturze to jest przede wszystkim pokora ducha - bez niej nastĂŞpuje zamkniĂŞcie na to, co najwaÂżniejsze w przeÂżyciu kontaktu z piĂŞknem, z prawdÂą, z drugim czÂłowiekiem. KulturĂŞ wysokÂą tworzÂą takÂże ludzie bardzo proÂści, zwyczajni, niekiedy niepeÂłnosprawni - przez swoje postawy w sytuacjach kraĂącowych - czĂŞsto zdumiewajÂący nas swojÂą dojrzaÂłoÂściÂą i autentycznÂą g³êbiÂą twĂłrczej kultury. A niszczÂą jÂą niekiedy nieodpowiedzialni twĂłrcy. Warto jeszcze powiedzieĂŚ sÂłowo o potrzebie szacunku dla ksi¹¿ki, przytaczajÂąc cytat z ksi¹¿ki hiszpaĂąskiego pisarza Carlosa Ruiza ZafĂłna „CieĂą wiatru", ktĂłry opowiada o tym, jak ojciec wprowadza syna w Âświat antykwariatu i wypowiada przepiĂŞkne sÂłowa: „To miejsce jest tajemnicÂą i miejscem ÂświĂŞtym. KaÂżda znajdujÂąca siĂŞ tu ksi¹¿ka, kaÂżdy tom, posiada wÂłasnÂą duszĂŞ. I to zarĂłwno duszĂŞ tego, kto danÂą ksi¹¿kĂŞ napisaÂł, jak i dusze tych, ktĂłrzy tĂŞ ksi¹¿kĂŞ przeczytali i tak mocno jÂą przeÂżyli, Âże zawÂładnĂŞÂła ich wyobraÂźniÂą. Za kaÂżdym razem, gdy ksi¹¿ka trafia w kolejne rĂŞce, za kaÂżdym razem, gdy ktoÂś wodzi po jej stronicach wzrokiem, z kaÂżdym nowym czytelnikiem jej duch odradza siĂŞ i staje siĂŞ coraz silniejszy. (...) Kiedy jakaÂś biblioteka przestaje istnieĂŚ, kiedy jakaÂś ksiĂŞgarnia na zawsze zamyka podwoje, kiedy jakaÂś ksi¹¿ka ginie w otchÂłani zapomnienia, ci, ktĂłrzy znajÂą to miejsce, my, straÂżnicy ich dusz, robimy, co w naszej mocy, aby te bezdomne ksi¹¿ki trafiÂły tutaj. Bo tutaj ksi¹¿ki, o ktĂłrych nikt juÂż nie pamiĂŞta, ksi¹¿ki, ktĂłre zagubiÂły siĂŞ w czasie, ÂżyjÂą nieustajÂącÂą nadziejÂą, Âże pewnego dnia trafiÂą do rÂąk nowego czytelnika, Âże zawÂładnie nimi nowy duch". http://jmichalik.episkopat.pl/wypowiedzi/2811.1,Na_drogach_poslugiwania_Slowo_w_trosce_o_jezyk.html.......................................... Jestem pod ogromnym wrazeniem art. " SÂłowo w trosce o jĂŞzyk" Przepiekny i bardzo wartosciowy list pasterski ktory w bardzo dostepny i madry sposob wyraza co sie stalo w ostatnich latach z mowa polska : "Wielu zwraca dzisiaj uwagĂŞ, Âże nastĂŞpuje dewaluacja sÂłowa - Âże zostawia ono pustkĂŞ albo nawet ranĂŞ w relacjach miĂŞdzyludzkich. Nasz jĂŞzyk siĂŞ brutalizuje, wulgaryzuje - to jest zÂły znak. Trzeba wydobywaĂŚ z jĂŞzyka to, co piĂŞkne i dobre. Przenikanie zwrotĂłw obcojĂŞzycznych jest w dzisiejszym Âświecie nieuniknione i nie trzeba siĂŞ tego obawiaĂŚ, choĂŚ naleÂży czuwaĂŚ, Âżeby nie skaziÂły naszego jĂŞzyka." Pozdrawiam serdecznie.Rafaela ScaliÂłem posty Darek
|
|
« Ostatnia zmiana: Wrzesień 24, 2011, 11:29:46 wysłane przez Dariusz »
|
Zapisane
|
|
|
|
Rafaela
Gość
|
|
« Odpowiedz #142 : Wrzesień 25, 2011, 21:17:47 » |
|
Na czas studiowania Trzeba mieÌ oczy, serce i umys³ otwarte na to, co siê dzieje wokó³, na now¹ rzeczywistoœÌ, ale siê ni¹ nie przera¿aÌ... Abp Michalik o czasie studiów i studentach: Jak Ksi¹dz Arcybiskup zapamiêta³ swój czas studiowania? JM: Dobrze wspominam swoje studia. Odkry³em, ¿e jeœli cz³owiek daje z siebie wysi³ek, to nauczy siê czegoœ, na czym bêdzie potem siê opiera³, sta³. Dla mnie czas szko³y, studiów seminaryjnych by³ te¿ okresem nawi¹zywania kontaktów, które trwaj¹ do dziœ. Na co radzi³by Ksi¹dz Arcybiskup zwracaÌ uwagê studentom przy zawi¹zywaniu przyjaŸni? JM: Niech bêd¹ bardzo obiektywni i krytyczni w doborze, ale niech jednak szukaj¹ tych kontaktów i przyjaŸni z ludŸmi. To mo¿e nas ubogacaÌ lub œci¹gaÌ w dó³. Jak siê ma zachowaÌ m³ody cz³owiek rozpoczynaj¹cy studia - wobec licznych rozrywek, propozycji, które oferuje mu œwiat? JM: Lichy to cz³owiek, który duchowe wartoœci zostawia na rzecz tych ziemskich. Z drugiej strony nie mo¿na zupe³nie lekcewa¿yÌ tych ziemskich, bo widz¹c tylko jeden kierunek, cz³owiek zdziwaczeje. Szczególnymi studentami s¹ klerycy. Jakich wskazówek na czas bycia w seminarium udzieli³by im Ksi¹dz Arcybiskup? JM: Kleryk powinien przede wszystkim wiedzieÌ, ¿e na niego czekaj¹ ludzie. Niech ju¿ dziœ siê za nich modli - za tych, do których kiedyœ bêdzie pos³any. Koœció³ potrzebuje maksymalizmu ludzi poœwiêcaj¹cych siê Panu Bogu. Niech maj¹ odwagê maksymalnie wymagaÌ od siebie i maksymalnie byÌ wyrozumia³ymi, tolerancyjnymi dla innych; nie akceptuj¹c wad i b³êdów, ale próbuj¹c ich pozyskaÌ do tego, co dobre. Tê troskê o tych, którzy bêd¹ powierzeni ich opiece powinni zaczynaÌ ju¿ dziœ, nie jutro. Ju¿ dziœ powinni s³u¿yÌ maksymalnie. Myœlê, ¿e najwiêkszym wrogiem szczêœcia w kap³aùstwie jest pycha, egoizm, grzech, a najwiêkszym sojusznikiem jest pokora, mi³oœÌ konkretna, czysta, ofiarna, wierna; wiara coraz bardziej pog³êbiana przez ró¿ne okolicznoœci ¿ycia. Czego ¿yczy³by Ksi¹dz Arcybiskup wszystkim rozpoczynaj¹cym niebawem studia? JM: ¯eby mieli oczy i serce i umys³ otwarte na to, co siê dzieje wokó³, na now¹ rzeczywistoœÌ, w któr¹ wchodz¹, ale ¿eby siê ni¹ nie przera¿ali. ¯eby z tym, co dotychczas nios¹ w sobie, umieli wejœÌ w tê now¹ rzeczywistoœÌ, by to poszerzyÌ, pog³êbiÌ. Niech radoœnie, twórczo i piêknie prze¿ywaj¹ ten czas. Mimo trudnoœci, których ka¿dy przecie¿ doœwiadcza, to siê na pewno uda! http://jmichalik.episkopat.pl/varia/zamyslenia/3967.1,index.html=================================================== ks. Marek Starowieyski BAŒNIE CZY TEOLOGIA W OBRAZACH? Czytelnik ¿ywotów œwiêtych, szczególnie staro¿ytnych i œredniowiecznych, spotyka siê z dziesi¹tkami, a nawet z tysi¹cami cudów. Czyta je z niedowierzaniem w³aœciwym sceptykowi naszego wieku, traktuj¹c je z przymru¿eniem oka jako pewnego rodzaju skansen religijny. Nie wierzy, ¿e mog³yby siê one przydarzyÌ ani, tym bardziej, ¿e zaistnia³y. Obydwie w¹tpliwoœci s¹ naiwne i to z zupe³nie ró¿nych powodów Cuda i sceptycy Czy naprawdê nie mog³y siê one przydarzyÌ? Mog³y, przynajmniej w wielkiej liczbie przypadków. Nasz sceptyk bowiem z irracjonalnym oporem nie przyjmuje do wiadomoœci, ¿e w czasach wspó³czesnych maj¹ miejsce cuda, najbardziej fantastyczne: temu, kto nie wierzy, polecam jakikolwiek ¿yciorys libaùskiego œwiêtego Gabriela Charbel czy b³. Ojca Pio. Cuda te s¹ potwierdzone przez setki œwiadków, którzy je widzieli lub ich doznali, co mo¿na wyczytaÌ z akt ostatnio beatyfikowanych i kanonizowanych b³ogos³awionych i œwiêtych, a zosta³y sprawdzone gruntownie przez wœcibskich do granic przyzwoitoœci lekarzy Kongregacji do Spraw Œwiêtych. Ale o nich z za¿enowaniem milczy prasa, tak¿e katolicka, z obawy, by nie zostaÌ pos¹dzon¹ o niepostêpowoœÌ, naiwnoœÌ, staroœwieckoœÌ, fundamentalizm itd. - ¿e u¿yjê tego wspó³czesnego dziennikarsko-teologicznego be³kotu. Tak nastawiony sceptyk wie, ¿e cudów nie ma i byÌ nie mo¿e. Zabiera siê wiêc do lektury ¿yciorysów œwiêtych z uczuciem, z jakim ogl¹damy prymitywne œwi¹tki, nie bez wzruszenia wspominaj¹c swoje dziecinne modlitwy do anio³ka czy œw. Miko³aja. Ale wspó³czesny sceptyk ma jeszcze jeden powa¿ny brak: jest realist¹ i nie tylko nie rozumie, ale i nie chce rozumieÌ jêzyka symbolu, który przez lata by³ korzeniem i spoiwem œwiata myœli europejskiej (i czy tylko?). Symbol bywa³ dla ludzi ówczesnych bardziej realny ni¿ otaczaj¹cy œwiat materialny i stanowi³ jego osnowê, by³ kluczem do jego rozumienia. Alegoria, symbolika powraca stopniowo, choÌ bardzo wolno do œwiata wyposzczonego latami tak zwanej naukowoœci i racjonalizmu, które, mimo pocz¹tkowych zas³ug, z wolna wyja³owi³y myœl europejsk¹. To powiedziawszy mo¿na przyst¹piÌ do sprawy cudów. Jêzyk cudów Cuda, opisane w ¿yciorysach œwiêtych, by³y mo¿liwe, choÌ ich weryfikacja historyczna jest obecnie bardzo trudna, o ile w ogóle mo¿liwa. Nie traktujmy jednak ówczesnych ludzi jako naiwnych przyg³upów, którzy nic nie rozumieli i w swej naiwnoœci we wszystko wierzyli. Cuda spotyka³y siê ze sprzeciwem ówczesnych sceptyków, przekonywa³y lub nie (podobnie jak dziœ) i by³y w jakiœ sposób weryfikowane przez ich odbiorców, choÌ dziœ ta weryfikacja czêsto nam siê wymyka. Co innego, ¿e by³y epoki, które szczególnie pasjonowa³y siê cudami, ale czy i dzisiaj tak nie jest? A wiêc po pierwsze, cuda mia³y miejsce, nie mo¿na ich wykluczyÌ, choÌ bardzo trudno zweryfikowaÌ, które z "cudownych" wydarzeù by³y nimi naprawdê. Ale cuda mia³y jeszcze inne znaczenie, symboliczne. Istnia³ bowiem specyficzny jêzyk cudów, którego trzeba siê nauczyÌ, bo bez nauczenia siê go, teksty hagiograficzne staj¹ siê martwe. Symbole Symboli jest wiele. Na przyk³ad liczby, czêsto u¿ywane w Biblii, zazwyczaj wyra¿aj¹ nie to, co my w nich widzimy. My widzimy w nich iloœÌ. Ale jeœli Apokalipsa Janowa mówi o 144 000 opieczêtowanych, to nie znaczy to bynajmniej, ¿e ma ich byÌ tylko tyle, a nie 144 001 lub 143 999, ale ¿e liczba zbawionych, czyli opieczêtowanych, jest ogromna. Dochodzi tu jeszcze znaczenie kombinacji œwiêtej liczby dwanaœcie. Podobnie rzecz ma siê z cudami. Baœnie? Czytamy w ¿yciorysach Ojców Pustyni o zwierzêtach, które by³y im poddane, jak lew œwiêtemu starcowi Gerazimowi, dowiadujemy siê o mnichu, który na rozkaz swojego mistrza podlewa³ tak d³ugo such¹ ga³¹Ÿ na pustyni, a¿ zakwit³a. Baœnie? Nie, po prostu twierdzenia teologiczne wypowiedziane poprzez obrazy. Spalona pustynia to symbol ja³owoœci mocy szatana, na któr¹ wychodz¹ mnisi, aby go tam pokonaÌ. I oto królestwo szatana staje siê, na skutek ich dzia³alnoœci, nowym rajem (neos paradeisos), i podobnie jak w raju, opisanym w Ksiêdze Rodzaju, ca³a przyroda staje siê pos³uszna cz³owiekowi. Ten nowy œwiat na pustyni zapocz¹tkowa³a œwiêtoœÌ mnichów. Kij, który zakwit³ jest paradoksalnym symbolem si³y, pokory i pos³uszeùstwa, tak jak ewangeliczny obraz wiary, która przenosi z miejsca na miejsce góry (tu nie mogê siê powstrzymaÌ, by nie zachêciÌ Czytelników do lektury z³oœliwej satyry B. Marshala "Cud Ojca Malachiasza" i zobaczenia, co wynik³o z dos³ownego zrozumienia tego wiersza Ewangelii!). S³ownik cudów S¹ jeszcze inne sposoby odczytywania opisów hagiograficznych. Znajdujemy np. opis œwiêtego, który nosi odzie¿ z we³ny wielb³¹dziej i je miód dziki. Znaczy to: jest podobny do Jana Chrzciciela. Kruki przynosz¹ mu chleb - jest nowym Eliaszem. Podobnie odczytujemy cuda dokonywane przez œwiêtego a modelowane na opisach cudów Chrystusa - mówi¹ one, ¿e œwiêty ten by³ tak œciœle zwi¹zany z Chrystusem, ¿e czyni³ cuda podobne do cudów swojego Mistrza. A wiêc czêsto kluczem do zrozumienia tych cudownych wydarzeù jest po prostu Biblia. Posiadamy liczne s³owniki symboli liczb, rzeczy, atrybutów œwiêtych. Jak bardzo potrzebny by³by s³ownik symboliki sytuacji teologicznych. W poszukiwaniu klucza Pozostaje jeszcze sens historyczny cudów. Mówi¹ nam one bardzo wiele nie tylko o mentalnoœci tamtych ludzi, ale i o wydarzeniach historycznych. WeŸmy przyk³ad mnichów. Ich ¿ywoty czêsto opisuj¹ cudowne uzdrowienia przez nich dokonywane. Tu akurat mamy mo¿noœÌ konfrontacji z innymi Ÿród³ami pisanymi i materialnymi. Zachowa³o siê mnóstwo opowiadaù na temat uzdrowieù dokonanych przez mnichów, o ich szpitalach, leprozariach, o zorganizowanych przez nich zak³adach opieki lekarskiej. Kto wchodzi³ na œw. Krzy¿ od S³upi, przechodzi³ ko³o polany o nazwie Apteka. Jest ona œwiadectwem plantacji zió³ leczniczych mnichów benedyktyùskich. Opis uzdrowieù dokonywanych przez mnichów (niekoniecznie rzeczywistych cudów) jest odbiciem tej ich gorliwej dzia³alnoœci lekarskiej. Cuda rozmno¿enia chleba, rozmno¿enia jedzenia, spotykane w ¿ywotach œwiêtych, to nie tylko echo ewangelicznego rozmno¿enia chleba, ale wskazanie na tê rzeczywistoœÌ, któr¹ widzimy i dzisiaj w dzie³ach wielkich œwiêtych wspó³czesnych: œw. Jana Bosko, Józefa Cottolendo czy b³. Alojzego Orione, którzy budowali nic nie posiadaj¹c i utrzymywali (i utrzymuj¹) ogromne zak³ady zdawszy siê wy³¹cznie na OpatrznoœÌ. I dziœ mo¿na wiêc nakarmiÌ tysi¹ce ludzi kilkoma chlebami i rybkami... Oczywiœcie, istniej¹ równie¿ niem¹dre ¿yciorysy œwiêtych (mogê, niestety, przytoczyÌ ich spor¹ liczbê), których autorzy lubuj¹ siê w opowiadaniu cudów, coraz fantastyczniejszych, (co ma byÌ wabikiem dla czytelnika) i swoj¹ g³upot¹ przypominaj¹ niektóre ze wspó³czesnych filmów o ró¿nej maœci supermenach. Ale te dobre, piêkne ¿yciorysy œwiêtych s¹ lektur¹ dla inteligentnych, którzy mog¹ je czytaÌ, poniewa¿ znaj¹ ich jêzyk. Co mo¿e zrobiÌ niem¹dre odczytywanie jêzyka obrazu, poetyckiego symbolu, niech œwiadczy spór o interpretacjê pierwszych trzech rozdzia³ów Ksiêgi Rodzaju, wspania³ych i m¹drych pe³nych poezji hymnów - traktatów o œwiecie i cz³owieku, które na si³ê odczytywano w kluczu przyrodniczym. By³o to win¹ nie tylko przyrodników ró¿nego autoramentu, którzy zabrali siê do takiej interpretacji Ksiêgi Rodzaju, ale i teologów, którzy dali siê w to wci¹gn¹Ì. Utwory hagiograficzne trzeba czytaÌ w tym jêzyku i w tym kluczu, w jakim je pisali ich twórcy, szukaÌ tylko tego, co oni chcieli powiedzieÌ. Nie nale¿y patrzeÌ na nie przez nasze okulary i nasz sposób widzenia. I dopiero wtedy ¿ywoty mnichów, "Z³ota Legenda" i inne dawne teksty o œwiêtych, przepe³nione cudownoœci¹ zaczn¹ do nas przemawiaÌ m¹drym jêzykiem wiary. ks. MAREK STAROWIEYSKI Marek Starowiejski - kap³an archidiecezji warszawskiej, prof. Uniwersytetu Warszawskiego (Instytut Filologii Klasycznej-literatura chrzeœcijaùska), Papieskiego Wydzia³u Teologicznego w Warszawie (patrologia), autor wielu ksi¹¿ek i publikacji poœwiêconych patrologii http://www.opoka.org.pl/biblioteka/P/PR/basnie.html....................................... Scali³em posty Darek
|
|
« Ostatnia zmiana: Wrzesień 28, 2011, 19:23:18 wysłane przez Dariusz »
|
Zapisane
|
|
|
|
east
Gość
|
|
« Odpowiedz #143 : Wrzesień 27, 2011, 21:15:36 » |
|
Nasz sceptyk bowiem z irracjonalnym oporem nie przyjmuje do wiadomoœci, ¿e w czasach wspó³czesnych maj¹ miejsce cuda, najbardziej fantastyczne: temu, kto nie wierzy, polecam jakikolwiek ¿yciorys libaùskiego œwiêtego Gabriela Charbel czy b³. Ojca Pio. Cuda te s¹ potwierdzone przez setki œwiadków, którzy je widzieli lub ich doznali, co mo¿na wyczytaÌ z akt ostatnio beatyfikowanych i kanonizowanych b³ogos³awionych i œwiêtych, a zosta³y sprawdzone gruntownie przez wœcibskich do granic przyzwoitoœci lekarzy Kongregacji do Spraw Œwiêtych O naiwny i g³upi klecho. Technologia jak¹ pos³ugiwali siê Ci ludzie nigdy Ci siê w g³owie nie zmieœci. Pisz swoje elaboraty egotyczne, ods¹dzaj od czci ,wiary i przyzwoitoœci. SiedŸ w ciemnoœci skoro to wybra³eœ. Cud to tylko ezoteryczna nazwa regu³y , której jeszcze nie znamy
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
arteq
Gość
|
|
« Odpowiedz #144 : Wrzesień 27, 2011, 21:27:37 » |
|
Skoro nie znamy to skÂąd wiemy, Âże to jednak reguÂła? Bo dla mnie logicznym jest, Âże skoro nie znamy danego zjawiska na wskroÂś to nie moÂżemy stwierdzaĂŚ z pewnoÂściÂą jego charakteru. Dodatkowo jeÂżeli Pio byÂł pierwszego sortu ezoterykiem... to jakoÂś jego zachowanie i poglÂądy, wypowiedzi sÂą sprzeczne z postawÂą/definicjÂą ezoteryka.
East, dlatego z podobnÂą dozÂą "pewnoÂści" czyli takimi samymi podstawami ktoÂś nieprzychylny ezoteryce i Twoim poglÂądom mĂłgÂłby w miejsce klechy wlepiĂŚ TwĂłj nick, a w miejsce elaboratĂłw egotycznych wpisaĂŚ ezoterykĂŞ... ;]
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
Rafaela
Gość
|
|
« Odpowiedz #145 : Wrzesień 28, 2011, 21:09:18 » |
|
Danuta BrĂźll Czy BĂłg miÂłuje rozwĂłdkĂŞ? On leczy zÂłamanych na duchu... Ps 147, 3 Rekolekcje parafialne. Podczas ogÂłoszeĂą ksiÂądz zaprasza na kolejne nauki: dla ma³¿eĂąstw, dla narzeczonych, dla mÂłodzieÂży, dla studentĂłw, dla osĂłb stanu wolnego ÂżyjÂących samotnie... ÂŚwietnie. SÂłucham i zastanawiam siĂŞ, do jakiej grupy mam siĂŞ podpi¹Ì? Gdzie znajdĂŞ sÂłowa krzepiÂące dla mnie? Rekolekcjonista gÂłoÂśno akcentuje: RozwĂłd to tragedia chrzeÂścijanina, to wielkie zÂło wyrzÂądzone wspó³ma³¿onkom i dzieciom. BolaÂło. Ale siĂŞ z tym zgadzam. MyÂślĂŞ tak samo. Niestety, staÂło siĂŞ. M¹¿ mnie opuÂściÂł, jestem sama z dzieckiem. I jak tu o sobie myÂśleĂŚ? Jestem stanu wolnego czy nie? Dla jednych tak, dla innych nie. Dla siebie — teÂż nie. Nauka rekolekcyjna dla ma³¿eĂąstw jest w moim przypadku nieaktualna. WiĂŞc kim jestem? Kim jestem dla tego zgromadzenia? Wyrzutkiem? TrĂŞdowatÂą? Pod koniec homilii rekolekcjonista nie odpuszcza: Rozwodnik nie ma prawa przystĂŞpowaĂŚ do sakramentu Eucharystii, nie moÂże przyjmowaĂŚ Komunii ÂświĂŞtej! CzujĂŞ, jak krew napÂływa mi do gÂłowy, serce wali z przejĂŞcia jak mÂłotem, w oczach pojawiajÂą siĂŞ Âłzy. Jestem paralitykiem, ktĂłry nie potrafi siĂŞ w tej chwili poruszyĂŚ. Msza trwa nadal. Nadchodzi moment Komunii Âśw. Ostatkiem siÂł wstajĂŞ z Âławki i zmierzam w kierunku kapÂłana. CzujĂŞ na sobie wzrok kilku znajomych. Zgorszenie? MogĂŞ czy nie mogĂŞ? Zawirowanie lĂŞku sprawia, Âże obawiam siĂŞ, czy kapÂłan czasem nie odmĂłwi mi komunikantu. PodaÂł. Grom z jasnego nieba nie spadÂł na mnie, chociaÂż wracajÂąc, czujĂŞ na sobie niechciane i zgÂłupiaÂłe spojrzenia tych, co mnie znajÂą. DotarÂłam na swoje miejsce bliska omdlenia. KlĂŞczĂŞ w dziĂŞkczynieniu, a spokĂłj powoli ogarnia mnie ca³¹. Czemu tak siĂŞ przejĂŞÂłam? PrzecieÂż wiem, Âże mogĂŞ! MogĂŞ przyj¹Ì KomuniĂŞ Âśw., bo nie jestem w stanie grzechu ciĂŞÂżkiego, nie weszÂłam w nowy zwiÂązek... SpÂłycenie tematu do tego, Âże kaÂżdy rozwodnik (rozwĂłdka) odcina siĂŞ sam od KoÂścioÂła, jest g³êboko raniÂące. Wiele kobiet i mĂŞÂżczyzn po rozwodzie, sÂłyszÂąc takie interpretacje, traci nadziejĂŞ na duchowy wzrost, traci chĂŞĂŚ do trwania przy sakramentach ÂświĂŞtych. JeÂśli zostaÂłam porzucona i zostawiona przez mĂŞÂża, lecz nie jestem z innym mĂŞÂżczyznÂą, mam peÂłne prawo do korzystania ze wszystkich sakramentĂłw. To one wzmacniajÂą nas do tego, by dalej normalnie ÂżyĂŚ. Nie przykleiÂłam sobie etykietki z napisem „rozwĂłdka”. ÂŻyjĂŞ zwyczajnym Âżyciem. ZajmujĂŞ siĂŞ dzieckiem, domem, pracÂą, hobby. Nie sÂłyszĂŞ, na szczĂŞÂście, tego niefortunnego zdania: U³ó¿ sobie wreszcie Âżycie! Moje Âżycie jest uÂłoÂżone! Jest takie, jakie jest. CaÂłe w rĂŞkach Boga. Czy On powiedziaÂł: Bez mĂŞÂża/Âżony nie moÂżesz ÂżyĂŚ? WrĂŞcz przeciwnie, pragnie ÂściÂągn¹Ì z nas troski, mĂłwiÂąc: Starajcie siĂŞ naprzĂłd o krĂłlestwo Boga i Jego sprawiedliwoœÌ, a wszystko [inne] bĂŞdzie wam dodane (Mt 6, 33). A takÂże: Nie troszczcie siĂŞ wiĂŞc zbytnio o jutro, bo jutrzejszy dzieĂą sam o siebie troszczyĂŚ siĂŞ bĂŞdzie (Mt 6, 34). Nie ma powodu przejmowaĂŚ siĂŞ tym, Âże nasi znajomi postrzegajÂą nasze Âżycie jako nieszczĂŞÂście, z ktĂłrego musimy jak najszybciej wyjœÌ. Czasem nawet niektĂłrzy chrzeÂścijanie idÂą na kompromis z BoÂżym prawem, namawiajÂąc nas: Szkoda, ÂżebyÂś zmarnowaÂła Âżycie, znajdÂź sobie kogoÂś. CzyÂż nie jest to kuszenie z litoÂści do stanu permanentnego grzechu? Niestety, nie spotykamy w takich sytuacjach na swoich drogach ludzi, ktĂłrzy nas skierujÂą ku nadziei, ku przyjaÂźni z Bogiem. Brak duchowej opieki dla tych, ktĂłrym z ró¿nych przyczyn ma³¿eĂąstwo siĂŞ rozpadÂło, lecz chcÂą trwaĂŚ przy Bogu, jest ogromnÂą lukÂą KoÂścioÂła. Wiele osĂłb jest spragnionych wiary, nadziei i miÂłoÂści. Nale¿¹ teÂż do nich rozwodnicy. Nie znalazÂłam w swoim mieÂście, przy koÂścioÂłach i parafialnych wspĂłlnotach, Âżadnej informacji, ktĂłra skierowaÂłaby mnie w takie dobre rĂŞce. A przecieÂż BĂłg umiÂłowaÂł kaÂżdego czÂłowieka i przyszedÂł do tych, co siĂŞ Âźle majÂą (Mt 9, 12). Nie ma zbyt duÂżo rozwodnikĂłw na Mszy ÂświĂŞtej. RezygnujÂą z Âżycia sakramentalnego. Dlaczego? JeÂśli rozwĂłd jest dramatem, to Chrystus chce udzieliĂŚ siÂł, daĂŚ nadziejĂŞ, podnieœÌ na duchu, ukazaĂŚ nowe moÂżliwoÂści, nowÂą drogĂŞ... na ktĂłrej On bĂŞdzie z kaÂżdym, kto chce przy Nim wytrwaĂŚ. MĂłwi Pismo ÂŚwiĂŞte: On leczy zÂłamanych na duchu (Ps 147, 3) i A tego, co do Mnie przyjdzie, nie wyrzucĂŞ precz (J 6, 37). OdejÂście jednego wspó³ma³¿onka (do innej lub innego) jest w pewnym sensie jego duchowÂą ÂśmierciÂą. ZostajĂŞ tym samym automatycznie „duchowÂą wdowÂą”. A Pan chroni sierotĂŞ i wdowĂŞ (Ps 146, 9). BĂłg zawsze stawaÂł po stronie sÂłabych i opuszczonych, niesÂłusznie oskarÂżonych i zranionych. Dlaczego wiĂŞc w przypadku niechcianego rozwodu miaÂłoby byĂŚ inaczej? JeÂśli BĂłg z nami, któ¿ przeciwko nam? (Rz 8, 31). Jako chrzeÂścijanie, dzieci BoÂże, naleÂżymy do Boga, ktĂłry jest miÂłoÂściÂą (1 J 4, 16). Dlatego mĂłwi: Bo gĂłry mogÂą ustÂąpiĂŚ i pagĂłrki siĂŞ zachwiaĂŚ, ale miÂłoœÌ moja nie odstÂąpi od ciebie... (Iz 54, 10). BĂłg jest Âżywy i dziaÂłajÂący takÂże dziÂś, takÂże w Âżyciu samotnych z powodu rozwodu. On uwalnia serce od bĂłlu, rozpaczy i zniechĂŞcenia, daje siÂły duchowe i fizyczne. Chrystus udziela Âłaski koniecznej do dalszego Âżycia. Od Niego pochodzi teÂż, niezrozumiaÂła dla wielu ludzi, siÂła przebaczenia. JeÂśli rozwĂłd (z ró¿nych przyczyn) staÂł siĂŞ naszym udziaÂłem, nie warto traciĂŚ nadziei. Trzeba prĂłbowaĂŚ wytrwaĂŚ przy SÂłowie, daĂŚ Bogu szansĂŞ, by odmieniÂł nasze Âżycie, odmieniÂł je wedÂług swojej woli. Nasz Pan jest wiĂŞkszy i mocniejszy od wszelkich ludzkich dramatĂłw. ÂŻycie w przyjaÂźni z Bogiem jest wiĂŞcej warte niÂż „ukÂładanie go sobie na nowo”. BĂłg jest hojny, daje wiĂŞcej niÂż siĂŞ spodziewamy, przywraca spokĂłj duszy i serca, obdarza nas peÂłnym ciepÂła i zrozumienia uÂśmiechem. Warto Mu zaufaĂŚ, zwÂłaszcza gdy zwyczajne marzenia o peÂłnej miÂłoÂści rodzinie rozpadajÂą siĂŞ w gruzy. BĂłg nawet z kaÂżdej tragedii potrafi wyprowadziĂŚ wiele dobra. Nie wyczerpaÂła siĂŞ litoœÌ Pana, miÂłoœÌ nie zgasÂła (Lm 3, 22) i moÂże siĂŞ okazaĂŚ, Âże BĂłg pragnie, abyÂśmy wykonali wiele dobrych, a przygotowanych wÂłaÂśnie dla nas czynĂłw, Âże pomoÂże nam przejœÌ przez Âżycie, zostawiajÂąc „ÂświĂŞtÂą woĂą”. Skoro jestem juÂż sama, sprĂłbujĂŞ posÂłuchaĂŚ... PosÂłuchaĂŚ nie gÂłosĂłw huczÂącego Âświata, lecz Boga, ktĂłry moÂże odezwaĂŚ siĂŞ do mnie tymi sÂłowami: Zaiste, jak niewiastĂŞ porzuconÂą i zgnĂŞbionÂą na duchu, wezwaÂł ciĂŞ Pan! (Iz 54, 6a). http://www.opoka.org.pl/biblioteka/Z/ZR/poslaniec2011_09_rozwodka.html============================================================= Religijny patchwork Cathy Lynn Grossman | Los Angeles Times | 29 WrzesieĂą 2011 | Komentarze (1) Religijny patchwork Przepis na wÂłasnÂą religiĂŞ jest prosty: weÂź te elementy, ktĂłre ci pasujÂą, a inne odrzuĂŚ. Tak wyglÂąda wiara coraz wiĂŞkszej iloÂści osĂłb. Czy to oznacza, Âże koĂączy siĂŞ epoka dogmatĂłw, a nadchodzi Âświat, w ktĂłrym bĂŞdzie tyle wyznaĂą, ile ludzi? Fot. Getty Images/FPM Gdyby Kate Smith, legenda amerykaĂąskiej piosenki z czasĂłw II wojny Âświatowej, miaÂła dziÂś uczyniĂŚ z pieÂśni patriotycznej swĂłj hymn, zapewne wybraÂłaby „Bogowie bÂłogosÂławcie AmerykĂŞ”. Do takiego wniosku doszli autorzy najnowszego badania, z ktĂłrego wynika, Âże Ameryka oddala siĂŞ od wyraÂźnie zdefiniowanych, tradycyjnych systemĂłw religijnych i coraz czĂŞÂściej wybiera wierzenia dopasowane do indywidualnych preferencji. Do³¹cz do nas na Facebooku Wierni, ktĂłrzy Boga dostosowujÂą do swoich bie¿¹cych potrzeb, idÂą ramiĂŞ w ramiĂŞ z tymi, ktĂłrzy co prawda okreÂślajÂą siĂŞ jako chrzeÂścijanie, ale nie odwracajÂą siĂŞ od tradycyjnych praktyk i wierzeĂą. Ekspert ds. statystyk religijnych, George Barna, bez zbytniej przesady powiada, Âże Ameryka jest na dobrej drodze, by staĂŚ siĂŞ krajem „310 milionĂłw ludzi i 310 milionĂłw religii”. – JesteÂśmy spoÂłeczeĂąstwem designerskim. Chcemy, by wszystko – nasze ciuchy, jedzenie, edukacja – byÂło dostosowane do naszych indywidualnych potrzeb – mĂłwi naukowiec. A teraz do tego dochodzi religia. W swojej najnowszej ksi¹¿ce, poÂświĂŞconej amerykaĂąskiemu chrzeÂścijaĂąstwu, „Futurecast”, Barna na podstawie sondaÂży przeprowadzanych co roku wÂśrĂłd 1000 –1600 dorosÂłych AmerykanĂłw analizuje zmiany, jakie zaszÂły w religijnoÂści w latach 1991–2011. OkazaÂło siĂŞ, Âże we wszystkich g³ównych trendach zwiÂązanych z wierzeniami i zachowaniami religijnymi, jakie obserwowaÂł, nastÂąpiÂły spadki — z wyjÂątkiem dwĂłch. WiĂŞcej ludzi twierdzi dziÂś, Âże wierzy, iÂż Jezus jest ich zbawcÂą i spodziewa siĂŞ po Âśmierci trafiĂŚ do nieba. WiĂŞcej ankietowanych przyznaje teÂż, Âże w ostatnich szeÂściu miesiÂącach nie byÂło w koÂściele, z wyjÂątkiem specjalnych okazji, jak Âślub czy pogrzeb. W 1991 do koÂścioÂła nie chodziÂło 24 proc. respondentĂłw, dziÂś to juÂż 37 proc. Kto pyta nie b³¹dzi - odpowiedz na pytania naszych uÂżytkownikĂłw Zdaniem Barny, winĂŞ za te zaskakujÂąco sprzeczne odkrycia ponoszÂą ksiĂŞÂża. – Ludzie zewszÂąd sÂłyszÂą: „Jezus jest odpowiedziÂą. Przyjmijcie Go. MĂłdlcie siĂŞ do Niego i nawracajcie”. Gdy okazuje siĂŞ, Âże to tak nie dziaÂła, ludzie zaczynajÂą siĂŞ nudziĂŚ, wypalajÂą siĂŞ, ogarnia ich pustka – mĂłwi badacz. – PatrzÂą na koÂśció³ i zastanawiajÂą siĂŞ: „Jezus umarÂł za coÂś takiego?”. W konsekwencji, zauwaÂża Barna, ginie spĂłjnoœÌ waÂżnych wskaÂźnikĂłw wiĂŞzi religijnej. Gdy przedstawicieli siedmiu najwaÂżniejszych doktryn skonfrontowaÂł z kanonem ich wierzeĂą, zdefiniowanym przez National Association of Evangelicals, tylko 7 proc. ankietowanych zmieÂściÂło siĂŞ w swoich kategoriach. – Ludzie mĂłwiÂą: „WierzĂŞ w Boga, wierzĂŞ, Âże Biblia to wielka ksiĂŞga, ale poza tym wierzĂŞ w to, co mi pasuje” – mĂłwi Barna. Jego odkrycia potwierdza instytut LifeWay Research: badanie przeprowadzone niedawno wÂśrĂłd 900 amerykaĂąskich pastorĂłw protestanckich wykazaÂło, Âże 62 proc. z nich spodziewa siĂŞ, Âże znaczenie identyfikacji z konkretnymi wyznaniami znaczÂąco spadnie w ciÂągu najbliÂższych 10 lat. Tego samego zdania jest Carol Christoffel z Zion w stanie Illinois. Kobieta w mÂłodoÂści prĂłbowaÂła odnaleŸÌ siĂŞ w g³ównych odÂłamach protestantyzmu, ale dobrze poczuÂła siĂŞ dopiero w gÂłoszÂącej pokĂłj i jednoœÌ tradycji bahaizmu. PóŸniej jednak zainteresowaÂły jÂą uzdrowicielskie praktyki Indian. Mimo tak barwnej przeszÂłoÂści, nadal uwaÂża siĂŞ za chrzeÂścijankĂŞ. – Jestem czymÂś w rodzaju pomostu miĂŞdzy kulturami. Zgadzam siĂŞ z nauczaniem Jezusa, znam wielu chrzeÂścijan, ktĂłrzy tak jak ja sÂą wierni spoÂłecznemu przekazowi zawartemu w Biblii i ktĂłrzy dbajÂą o ZiemiĂŞ i swoich bliÂźnich – tÂłumaczy Christoffel. – Popieram ludzi, ktĂłrzy czyniÂą dobro bez wzglĂŞdu na wyznanie. Nie tylko chrzeÂścijanie praktykujÂą takÂą duchowÂą grĂŞ w klasy. W poÂświĂŞconym judaizmowi magazynie „Moment” jest kolumna „Zapytaj rabinĂłw”, gdzie problemy wiary analizowane sÂą z 14 perspektyw. – We wrzeÂśniowym numerze „Moment” zadaliÂśmy pytanie: „Czy judaizm moÂże istnieĂŚ bez Boga”. I wiĂŞkszoœÌ odpowiedziaÂła, Âże tak – mĂłwi redaktor naczelna, Nadine Epstein. –To niesamowite. ÂŻyjemy w czasach, gdy z doktryny wybiera siĂŞ tĂŞ czêœÌ, ktĂłra naszym zdaniem ma sens i ktĂłra nam odpowiada. WspĂłlnotĂŞ moÂżna odnaleŸÌ dziĂŞki historii i kulturze, niekoniecznie poprzez praktyki religijne. Socjolog Robert Bellah zaobserwowaÂł to zjawisko juÂż w latach 80. W ksi¹¿ce, ktĂłrej jest wspó³autorem, „Habits of the Heart”, opisuje przypadek Sheili, ktĂłry wydaje siĂŞ znajomy. Oto, co Sheila mĂłwi o religii: „Nie pamiĂŞtam, kiedy ostatni raz byÂłam w koÂściele. Od dawna ÂżyjĂŞ wedÂług wiary, ktĂłra nazywa siĂŞ Sheilaizm. Jedyne przykazanie brzmi: kochajcie siebie i bÂądÂźcie dla siebie Âłagodni. Innymi sÂłowy, troszczcie siĂŞ o siebie. MyÂślĂŞ, Âże BĂłg chce, ÂżebyÂśmy siĂŞ o siebie troszczyli”. Bellah, dziÂś juÂż emerytowany profesor University of California-Berkeley, mĂłwi: – W tamtym czasie sÂłowa Sheili byÂły dla niektĂłrych szokiem. Ale dla wielu to nie byÂł Âżaden wstzÂąs, bo od dawna Âżyli w ten sposĂłb. Nie idealizujmy przeszÂłoÂści. ÂŻarliwa religijnoœÌ zawsze byÂła w mniejszoÂści. To, Âże ludzie pokazywali siĂŞ w koÂściele, wcale nie oznaczaÂło, Âże byli g³êboko wierzÂący czy zaangaÂżowani. Bellah dostrzega dobre i zÂłe strony nowego trendu, ktĂłry moÂżna okreÂśliĂŚ mianem „jeden czÂłowiek – jedna religia”. Pozytywna to ta, Âże trudno o uprzedzenia i nietolerancjĂŞ przeciwko grupom – religijnym, rasowym, seksualnym, pÂłciowym – gdy kaÂżdy chce byĂŚ traktowany jak indywidualna jednostka. – Minusem jest to, Âże nie sposĂłb wytworzyĂŚ wiĂŞzi wspĂłlnotowych, bo praktycznie kaÂżdy Âżyje wÂłasnym Âżyciem – wyjaÂśnia. Co wiĂŞcej, ten szalony pĂŞd za indywidualizmem wywoÂłuje „coraz wiĂŞkszÂą wrogoœÌ wobec grup zorganizowanych – rzÂądĂłw, przemysÂłu, a nawet religii”. DziÂś nawet bezboÂżnicy nie sÂą zgodni co do tego, jak nie wierzyĂŚ, twierdzi Rusty Steil z Denver. WychowaÂł siĂŞ w rodzinie protestanckiej i zachowaÂł „silny kodeks moralny” rodzicĂłw, ale jak twierdzi, nie odpowiadajÂą mu „staroÂżytne mity o ludziach, prĂłbujÂących odnaleŸÌ sens w Âświecie”. – Nie mogĂŞ pogodziĂŚ siĂŞ z wyobraÂżeniem o Bogu wszechmogÂącym, ktĂłry pozwala ludziom gÂłodowaĂŚ i dopuszcza do klĂŞsk ÂżywioÂłowych, czy tych wywoÂłanych przez czÂłowieka – mĂłwi Steil. Steil uwaÂża siĂŞ za „ateistĂŞ ÂżyjÂącego i pozwalajÂącego ÂżyĂŚ innym”, w odró¿nieniu od ateistĂłw nastawionych zdecydowanie antyreligijnie, jak Christopher Hitchens czy Richard Dawkins, ktĂłrzy „aktywnie promujÂą niewiarĂŞ”. Paul Morris, sanitariusz wojskowy z Fort Bragg w Pó³nocnej Karolinie, ktĂłry szeœÌ razy sÂłuÂżyÂł na Bliskim Wschodzie, mĂłwi, Âże widziaÂł chrzeÂścijaĂąstwo, judaizm i islam w dziaÂłaniu, dlatego woli sobie odpuÂściĂŚ. Morris dorastaÂł w „klasycznej wÂłoskiej rodzinie katolickiej”, ale nigdy nie poczuÂł, Âże znalazÂł odpowiedzi na pytania natury duchowej. – ZbadaÂłem wszystkie duÂże systemy religijne, jakie sÂą na Âświecie. W kaÂżdej religii sÂą elementy, ktĂłre majÂą sens, ale nie znalazÂłem Âżadnego konkretnego dogmatu czy doktryny, z ktĂłrÂą tak naprawdĂŞ chciaÂłbym siĂŞ utoÂżsamiaĂŚ – tÂłumaczy Morris. – Dlatego dziÂś myÂślĂŞ o sobie jako o agnostyku. WierzĂŞ, Âże zawsze moÂżna postĂŞpowaĂŚ wÂłaÂściwie. To zawsze dziaÂła. http://religia.onet.pl/publicystyka,6/religijny-patchwork,5358,page1.html A jak to wyglada u nas. Czy Kosciol Katolicki wypelnia wszystkie ludzkie oczekiwania? Co czujesz kiedy myslisz o swojej wierze, czy Twoja wiara daje ci wewnetrzny spokoj, czy znasz ja dokladnie?, czy tylko robisz to co od ciebie oczekuje kosciol. Jaki wplyw ma twoja wiara na twoje zycie i zycie w rodzinie. Mysle, ze mozna zadawac duzo pytan i powinno sie zadawac. Pozdrawiam serdecznie. Rafaela ScaliÂłem posty Darek
|
|
« Ostatnia zmiana: Wrzesień 29, 2011, 22:06:16 wysłane przez Dariusz »
|
Zapisane
|
|
|
|
Rafaela
Gość
|
|
« Odpowiedz #146 : Październik 02, 2011, 22:30:18 » |
|
Cykl: "Poznaj symbole liturgiczne" MW | PSPO | 29 WrzesieĂą 2011 | Komentarze (5) Serwis PS-PO rozpoczyna od 1 paÂździernika cykl artyku³ów "Poznaj symbole liturgiczne". Benedyktyni z TyĂąca, przez 40 kolejnych dni, prezentowaĂŚ bĂŞdÂą konkretny symbol liturgiczny. Serwis PS-PO stara siĂŞ propagowaĂŚ wiedzĂŞ z zakresu tradycji i duchowoÂści chrzeÂścijaĂąskiej. DuÂże zainteresowanie wakacyjnymi kursami spowodowaÂło, Âże benedyktyni postanowili przedstawiĂŚ uÂżytkownikom kolejnÂą propozycjĂŞ. Do tej pory odbyÂły siĂŞ dwa kursy: pierwszy dotyczyÂł medytacji, drugi lektury Pisma ÂŚwiĂŞtego. Teraz zapraszajÂą do Âświata liturgii. - Proponujemy Wam udziaÂł w kursie i - podobnie jak w przypadku poprzednich - nie bĂŞdziecie musieli siĂŞ zapisywaĂŚ, liczba miejsc jest bowiem nieograniczona. Nie trzeba bĂŞdzie nawet wychodziĂŚ z domu ani nigdzie jechaĂŚ - kurs bĂŞdzie prowadzony na stronie internetowej serwisu PS-PO -piszÂą autorzy przedsiĂŞwziĂŞcia. Liturgia w serwisie PS-PO PoczÂąwszy od 1 paÂździernika, przez 40 kolejnych dni, benedyktyni prezentowaĂŚ bĂŞdÂą konkretny symbol liturgiczny. BĂŞdzie moÂżna dowiedzieĂŚ siĂŞ miĂŞdzy innymi o rodzajach bÂłogosÂławieĂąstw, oÂłtarzu, atrybutach ÂświĂŞtych, bĂŞdzie teÂż o dzwonach, hostii, kadzidle czy muzyce, ktĂłra nieod³¹cznie towarzyszy liturgii. Autorem cyklu jest znany liturgista, ks. prof. BogusÂław Nadolski TChr. Aby nie przeoczyĂŚ Âżadnego odcinka moÂżna zapisaĂŚ siĂŞ do listy mailingowej serwisu PSPO. WĂłwczas codziennie wieczorem kaÂżda czêœÌ kursu bĂŞdzie trafiaĂŚ prosto skrzynki mailowej. Odcinki bĂŞdÂą rĂłwnieÂż dostĂŞpne na Facebooku. http://religia.onet.pl/kraj,19/cykl-poznaj-symbole-liturgiczne,5361.html........................................ KoÂścielny proces o niewaÂżnoœÌ ma³¿eĂąstwa, cz.1 dr Arletta Bolesta, mgr Juliusz Kola | Onet | 27 WrzesieĂą 2011 | Komentarze (0) W serii artyku³ów zatytuÂłowanych "KoÂścielny proces o niewaÂżnoœÌ ma³¿eĂąstwa. Informator praktyczny", sprĂłbujemy wszystkim starajÂącym siĂŞ, bÂądÂź dopiero rozwaÂżajÂącym orzeczenie niewaÂżnoÂści swojego zwiÂązku, przedstawiĂŚ w zarysie najwaÂżniejsze informacje w tej dziedzinie. W dzisiejszym artykule przedstawimy kompetencje sÂądu w procesach orzekania niewaÂżnoÂści ma³¿eĂąstwa. Jednym z podstawowych pytaĂą osĂłb, stojÂących na progu wszczĂŞcia procesu o stwierdzenie niewaÂżnoÂści ich ma³¿eĂąstwa, jest to dotyczÂące instytucji, do ktĂłrej naleÂży siĂŞ zwrĂłciĂŚ, aby mogÂła ona rozpatrzyĂŚ ich sprawĂŞ. Do³¹cz do nas na Facebooku TÂą instytucja jest wÂłaÂściwy sÂąd koÂścielny: diecezjalny, metropolitalny, ewentualnie Rota Rzymska. SÂądy te w praktyce polskiej posiadajÂą ró¿ne nazwy: SÂądy Duchowne, SÂądy Biskupie, TrybunaÂły Diecezjalne, TrybunaÂły Metropolitalne, pod ktĂłrymi wszak kryje siĂŞ ta sama rzeczywistoœÌ. WÂłaÂściwoœÌ to kompetencja jednego z wielu sÂądĂłw do rozpatrzenia sprawy. Z jednej strony, dotyczy to miejsca: wnieœÌ sprawĂŞ w Warszawie,gdzie mieszkam, czy w Krakowie, gdzie mieszka ma³¿onek? Z drugiej strony, dotyczy instancji: wnieœÌ sprawĂŞ w sÂądzie diecezjalnym ÂłomÂżyĂąskim czy od razu metropolitalnym ³ódzkim? Kto pyta nie b³¹dzi - odpowiedz na pytania naszych uÂżytkownikĂłw W sprawach koÂścielnych inaczej niÂż Âświeckich kwestia wÂłaÂściwoÂści ³¹czy w sobie oba czynniki, a wiĂŞc miejsce i instancjĂŞ. Dla porĂłwnania w sprawach Âświeckich prostsze sprawy rozpatrywane sÂą przez sÂądy rejonowe, np. pobicie, a powaÂżniejsze przez sÂądy okrĂŞgowe, np. morderstwo, gdzie wÂłaÂściwoœÌ terytorialna zaleÂży od miejsca popeÂłnienia czynu. W prawie kanonicznym istniejÂą dwa podstawowe sposoby okreÂślania wÂłaÂściwoÂści sÂądowej w sprawach o niewaÂżnoœÌ ma³¿eĂąstwa: miejsca zamieszkania strony pozwanej oraz miejsca zawarcia ma³¿eĂąstwa. NiezaleÂżnie od tego czy sÂą to sÂądy diecezjalne, czy metropolitalne, to rozpatrujÂą one sprawĂŞ w I instancji. Do tych wiĂŞc sÂądĂłw najczĂŞÂściej zwracajÂą siĂŞ strony dla prowadzenia sprawy. W tym momencie warto przyjrzeĂŚ siĂŞ bliÂżej tym moÂżliwoÂściom, albowiem jak praktyka pokazuje, istniejÂą pewne wÂątpliwoÂści na tym gruncie wÂśrĂłd osĂłb starajÂących siĂŞ o orzeczenie niewaÂżnoÂści zawartego zwiÂązku. Co prawda interpretacja przepisu o miejscu zawarcia zwiÂązku nie budzi tylu pytaĂą co kolejnego, niemniej warto jeszcze raz powtĂłrzyĂŚ, Âże przyszÂła strona powodowa moÂże skorzystaĂŚ z moÂżliwoÂści przedstawienia swojej sprawy temu koÂścielnemu sÂądowi, na terenie kompetencji ktĂłrego zostaÂł zawarty zwiÂązek ma³¿eĂąski. Innymi sÂłowy, naleÂży udaĂŚ siĂŞ do tego sÂądu danej diecezji czy archidiecezji, na obszarze ktĂłrych ma³¿eĂąstwo zostaÂło zawarte. Zdarza siĂŞ, iÂż dana diecezja moÂże nie posiadaĂŚ sÂądu koÂścielnego, ale wĂłwczas posiada swĂłj punkt konsultacyjny, z pomocy ktĂłrego moÂżna skorzystaĂŚ. Warto dopowiedzieĂŚ tylko, iÂż generalnie sÂądy koÂścielne znajdujÂą siĂŞ w budynku kurii biskupiej. PrzechodzÂąc z kolei do drugiej moÂżliwoÂści, dowiadujemy siĂŞ z niej, iÂż wÂłaÂściwym sÂądem koÂścielnym jest rĂłwnieÂż ten, na terenie kompetencji ktĂłrego mieszka strona nie wnoszÂąca skargi powodowej, czyli wspó³ma³¿onek. Chodzi zatem o ten sÂąd danej diecezji bÂądÂź archidiecezji, w ktĂłrej zamieszkuje przyszÂła strona pozwana. Przy tej moÂżliwoÂści czytamy o staÂłym lub tymczasowym miejscu zamieszkania, czego nie naleÂży rozumieĂŚ w sensie miejsca zameldowania strony pozwanej, ono moÂże byĂŚ inne od miejsca jej zamieszkania tymczasowego czy staÂłego. MĂłwiÂąc o tymczasowym miejscu zamieszkania rozumiemy przez nie przynajmniej trzymiesiĂŞczny okres przebywania na terenie danej diecezji lub zamiar takiego przebywania, natomiast mĂłwiÂąc o staÂłym miejscu zamieszkania chodzi o fakt piĂŞcioletniego okresu przebywania na terenie okreÂślonej diecezji bÂądÂź rĂłwnieÂż o taki zamiar. MoÂże pojawiĂŚ siĂŞ problem, jak postÂąpiĂŚ w sytuacji, kiedy przyszÂłej stronie powodowej nie znane jest miejsce zamieszkania strony pozwanej, ale nie chce ona skÂładaĂŚ skargi w sÂądzie zawarcia ma³¿eĂąstwa. Jednym ze ÂźrĂłdeÂł pomocy w ustaleniu miejsca zamieszkania jest na pewno rodzina, znajomi strony przeciwnej, innym z kolei jest skorzystanie z pomocy Ministerstwa Spraw WewnĂŞtrznych i Administracji, Departament Spraw Obywatelskich, WydziaÂł UdostĂŞpniania Informacji znajdujÂącego siĂŞ w Warszawie 02-672 przy ul. Domaniewskiej 36/38. Naturalnie proÂśba do Ministerstwa o udostĂŞpnienie danych winna zostaĂŚ odpowiednio umotywowana. PrzyszÂła strona powodowa winna wiĂŞc poprosiĂŚ o udostĂŞpnienie adresu swojego wspó³ma³¿onka, podajÂąc jak najwiĂŞcej jego jak i swoich danych, motywujÂąc to podjĂŞciem przez niÂą czynnoÂści procesowych przed sÂądem koÂścielnym. Informacja ta jest pÂłatna w kwocie wskazanej przez w/w urzÂąd. Nawet jeÂśli nie zostanie ustalony adres, to same dowody poszukiwaĂą przydadzÂą siĂŞ na dalszym etapie procesu, gdy sÂąd bĂŞdzie chciaÂł skontaktowaĂŚ siĂŞ z pozwanym, a w przypadku braku z jego strony odpowiedzi, uzna go za nieobecnego w procesie. Przy tym mogÂą pojawiĂŚ siĂŞ teÂż kolejne pytania: jak naleÂży postÂąpiĂŚ w sytuacji, kiedy strona pozwana nie ma, ani tymczasowego, ani staÂłego miejsca zamieszkania, a przyszÂła strona powodowa nie chce skorzystaĂŚ z pierwszej moÂżliwoÂści, tj. ze zÂłoÂżenia skargi powodowej w trybunale miejsca zawarcia zwiÂązku. W nakreÂślonej sytuacji strona powodowa, o ile naturalnie zna jakiekolwiek miejsce pobytu strony przeciwnej, moÂże wnieœÌ sprawĂŞ do tego trybunaÂłu, na terenie kompetencji ktĂłrego aktualnie przebywa strona przeciwna. MajÂąc na wzglĂŞdzie wymienione powyÂżej dwie moÂżliwoÂści miejsc zÂłoÂżenia powĂłdztwa, strona skÂładajÂąca je winna wzi¹Ì pod uwagĂŞ ró¿ne rodzaje argumentĂłw przemawiajÂących za przewagÂą jednego miejsca zÂłoÂżenia skargi nad drugim. Strona winna zatem rozwaÂżyĂŚ, na terenie kompetencji ktĂłrego trybunaÂłu tak naprawdĂŞ znajduje siĂŞ wiĂŞkszoœÌ dowodĂłw, aby mĂłc Âłatwiej, tj. bezpoÂśrednio i szybko przedkÂładaĂŚ je sÂądowi. Strona skÂładajÂąca pozew winna wzi¹Ì pod uwagĂŞ przy wyborze trybunaÂłu takÂże swoje peÂłne, czynne uczestnictwo w procesie, aby czasem miejsce prowadzenia sprawy (chodzi przede wszystkim o odlegÂłoœÌ) nie staÂło na przeszkodzie przy aktywnym zaangaÂżowaniu siĂŞ w sprawĂŞ. Naturalnie tak Âświadkowie jak i strony mogÂą zostaĂŚ przesÂłuchane w trybunale swojego tymczasowego lub staÂłego miejsca zamieszkania. Przy tym strona powodowa, dokonujÂąc wyboru kompetentnego trybunaÂłu, na terenie wÂłaÂściwoÂści ktĂłrego ona rĂłwnieÂż sama zamieszkuje, uÂłatwia sobie wÂłaÂśnie taki bezpoÂśredni i czĂŞsty kontakt z tym sÂądem. Innym argumentem w dokonaniu wyboru moÂże byĂŚ teÂż faktyczny czas trwania procesu w danym sÂądzie koÂścielnym (w jednych sÂądach normÂą jest rok, w innych trzy lata), a nawet i koszty procesowe. Warto zatem wzi¹Ì te wszystkie szczegó³y sprawy pod swĂłj osÂąd podczas podejmowania decyzji o wyborze sÂądu. Nawet jeÂśli istnieje kilka sÂądĂłw wÂłaÂściwych to sprawa moÂże toczyĂŚ siĂŞ tylko w jednym z nich. Trzeba poruszyĂŚ jeszcze innÂą kwestiĂŞ, ktĂłra co prawda zwiÂązana jest z zakoĂączeniem procesu, tj. z wyrokiem, niemniej pozostaje ona w zwiÂązku z problematykÂą kompetencji trybuna³ów. Nierzadko ma miejsce fakt, iÂż kilka trybuna³ów sÂądowych jest wÂłaÂściwych do prowadzenia danej sprawy. Nie powinna jednak mieĂŚ miejsce sytuacja, kiedy strony po otrzymaniu negatywnego wyroku, skÂładajÂą ten sam pozew, czyli pozew z tym samym tytuÂłem bÂądÂź tytuÂłami (inaczej przyczynÂą orzeczenia niewaÂżnoÂści ma³¿eĂąstwa) w kolejnym kompetentnym trybunale. MogÂą natomiast (pomijamy kwestiĂŞ wniesienia nowego tytuÂłu przy apelacji) wnieœÌ skargĂŞ z nowym tytuÂłem wÂłaÂśnie w innym wÂłaÂściwym sÂądzie. OdnoÂśnie sÂądu II instancji sprawa jest prostsza, gdyÂż tutaj dziaÂłanie odbywa siĂŞ automatycznie i sÂąd I instancji przy pozytywnym wyroku przekazuje sprawĂŞ odpowiedniemu sÂądowi. Z kolei przy negatywnym wyroku, strona (strony) mogÂą zadecydowaĂŚ czy bĂŞdĂŞ apelowaĂŚ do ustalonego juÂż TrybunaÂłu II instancji, czy teÂż do Roty Rzymskiej. Na zakoĂączenie celem uzupeÂłnienia tematu kompetencji sÂądĂłw koÂścielnych w procesach ma³¿eĂąskich przytoczmy pozostaÂłe trzy moÂżliwoÂści, przy czym trzeba dodaĂŚ, skorzystanie z nich zwiÂązane jest konkretnymi wymogami, wzglĂŞdnie z dodatkowÂą procedurÂą w postaci uzyskania na nie zgody. A zatem oprĂłcz wymienionych powyÂżej wÂłaÂściwych trybuna³ów w sprawach o niewaÂżnoœÌ ma³¿eĂąstwa, ktĂłre nie sÂą zarezerwowane Stolicy Apostolskiej, wÂłaÂściwe sÂą: trybunaÂł miejsca, w ktĂłrym strona powodowa ma staÂłe zamieszkanie, jeÂżeli obydwie strony przebywajÂą na terytorium tej samej Konferencji Episkopatu i wikariusz sÂądowy staÂłego zamieszkania strony pozwanej, po jej wysÂłuchaniu, wyraÂża na to zgodĂŞ, oraz trybunaÂł miejsca, na ktĂłrym faktycznie trzeba bĂŞdzie zbieraĂŚ wiĂŞkszoœÌ dowodĂłw, jeÂżeli wyrazi na to zgodĂŞ wikariusz sÂądowy staÂłego zamieszkania strony pozwanej, ktĂłry wczeÂśniej powinien jÂą o to zapytaĂŚ, czy nie zgÂłasza czegoÂś, co naleÂżaÂłoby wy³¹czyĂŚ. Stolicy Apostolskiej zarezerwowane sÂą natomiast sprawy gÂłowy paĂąstw, ewentualnie inne, ktĂłre zostaÂły przed niÂą wezwane, co w praktyce jest bardzo rzadkie. Na zakoĂączenie celem obrazowego przedstawienia rozwaÂżanej kwestii posÂłuÂżmy siĂŞ jeszcze kilkoma przykÂładami. PrzykÂład 1 Jan Kowalski pochodzÂący z Warszawy i Anna Nowak pochodzÂąca z Lublina zawarli ma³¿eĂąstwo 1 maja 2007 r. w Zakopanem. Po Âślubie mieszkali w Warszawie. Obecnie Jan chce rozpocz¹Ì proces. Anna, mimo iÂż nadal jest zameldowana na pobyt staÂły w Warszawie, wyjechaÂła do Lublina i nie chce juÂż nigdy wracaĂŚ do Warszawy. Jan moÂże zÂłoÂżyĂŚ skargĂŞ w Krakowie (archidiecezja zawarcia Âślubu) lub w Lublinie, gdzie mieszka Anna. MoÂże jednak staraĂŚ siĂŞ o prowadzenie procesu w Warszawie ze wzglĂŞdu na swoje zamieszkanie i fakt, Âże wiĂŞkszoœÌ ÂświadkĂłw pochodzi z Warszawy. PrzykÂład 2 Jan Kowalski i Anna Nowak zawarli ma³¿eĂąstwo 1 maja 1991 r. w Legnicy, wĂłwczas w archidiecezji wrocÂławskiej. W 1992 roku powstaÂła diecezja legnicka, ktĂłra od 2003 r. posiada wÂłasny sÂąd koÂścielny. Obecnie Anna chce rozpocz¹Ì proces. ÂŚlub byÂł zawierany w archidiecezji wrocÂławskiej, ale liczy siĂŞ obecne poÂłoÂżenie miejsca zawarcia Âślubu, a wiĂŞc diecezja legnicka. WÂłaÂściwym jest zatem sÂąd legnicki. PrzykÂład 3 Jan Kowalski i Anna Nowak zawarli ma³¿eĂąstwo 1 maja 2000 r. w Warszawie. Po Âślubie przeprowadzili siĂŞ do Katowic. Obecnie Anna chce rozpocz¹Ì proces. W ciÂągu tygodnia Jan mieszka i pracuje w Katowicach, ale weekendy spĂŞdza w Krakowie i tam jest silniej zwiÂązany z parafiÂą (mieszka tam jego cywilna ma³¿onka). Anna moÂże zÂłoÂżyĂŚ skargĂŞ w Krakowie lub Katowicach ze wzglĂŞdu na dwa miejsca zamieszkania Jana. MoÂże takÂże zÂłoÂżyĂŚ skargĂŞ w Warszawie w miejscu zawarcia Âślubu Tekst z serwisu Dziennikarstwo Obywatelskie http://religia.onet.pl/porady,7/koscielny-proces-o-niewaznosc-malzenstwa-cz1,5343,page1.html====================================================================== GroÂźne konsekwencje religijnej indoktrynacji Miranda Celeste | Racjonalista | 23 WrzesieĂą 2011 | Komentarze (30) Katolickie poczucie winy jest mrocznym cieniem przeszÂłoÂści, okrutnym zÂły gÂłosem szepczÂącym do ucha, przypominajÂącym trudnÂą lekcjĂŞ dzieciĂąstwa, mĂłwiÂącym, Âże jesteÂśmy niegodni, nieudolni, Âże nie zasÂłuÂżyliÂśmy na szczĂŞÂście, Âże jesteÂśmy skalanymi grzesznikami, ktĂłrzy muszÂą byĂŚ karani, by odpokutowaĂŚ za grzechy, Âże jesteÂśmy niczym. Niczym. Idea „katolickiego poczucia winy" brzmi jak banaÂł, Âżart, truizm. Ale to poczucie winy jest prawdziwe. Dla tych, ktĂłrzy doÂświadczyli w dzieciĂąstwie katolickiej indoktrynacji religijnej, to katolickie poczucie winy jest niebezpiecznym i trudnym do pozbycia siĂŞ obci¹¿eniem, z powaÂżnymi konsekwencjami na caÂłe Âżycie. Do³¹cz do nas na Facebooku Z tym wewnĂŞtrznym gÂłosem nie moÂżna dyskutowaĂŚ. Pojawia siĂŞ z g³êbi naszego mĂłzgu odporny na racjonalizm. Bez trudu moÂżemy uÂżyĂŚ naszego rozumu, by odpowiedziaÂł na pytanie czy BĂłg istnieje. Po prostu poszukujemy dowodĂłw, a nie widzÂąc Âżadnych, zdajemy sobie sprawĂŞ z tego, iÂż jedynym wyborem jest porzucenie wiary i zostanie agnostykiem bÂądÂź ateistÂą. Jednak katolickie poczucie winy jest czymÂś innym, tu irracjonalnoœÌ przekazu otrzymanego w dzieciĂąstwie nie ma znaczenia. Dowody i logika pozostajÂą bezsilne wobec poczucia winy i wstydu, ktĂłre sÂą dominujÂące, wÂściekÂłe i uporczywe. Dla tych z nas, ktĂłrzy wyrastali w ciÂągÂłej indoktrynacji, wiara w Boga jest opcjonalna, ale to katolickie poczucie winy nie jest opcjonalne. Kto pyta nie b³¹dzi - odpowiedz na pytania naszych uÂżytkownikĂłw Z psychologicznego punktu widzenia to katolickie poczucie winy jest zrozumiaÂłe. Trudno siĂŞ dziwiĂŚ, Âże dziecko, ktĂłremu bez przerwy przypomina siĂŞ, Âże jest grzeszne, skalane, niegodne, jako czÂłowiek dorosÂły staje siĂŞ kimÂś wiecznie walczÂącym z poczuciem winy i wstydu, kimÂś kto nigdy nie czuje siĂŞ czysty, zasÂługujÂący na szczĂŞÂście, na szacunek, kimÂś speÂłniajÂącym oczekiwania. DorosÂłym, ktĂłry nigdy nie odczuwa spokoju. Mimo tego, niewielu ludzi, nawet spoÂśrĂłd psychologĂłw, traktuje ten problem powaÂżnie. W odró¿nieniu od innych form traumy z dzieciĂąstwa, to katolickie poczucie winy oraz inne konsekwencje religijnej indoktrynacji rzadko sÂą analizowane z powagÂą na jakÂą te zjawiska zasÂługujÂą. Mam wraÂżenie, Âże sÂą tego dwa powody: po pierwsze, katolickie poczucie winy jest bardzo rozpowszechnione i dlatego Âłatwo je ignorowaĂŚ, po drugie przyznanie, Âże religijna indoktrynacja w dzieciĂąstwie ma konsekwencje na caÂłe Âżycie, jest traktowane jako tabu. Ja sama, ilekroĂŚ prĂłbowaÂłam dyskutowaĂŚ o trudnoÂściach zwalczania tego katolickiego poczucia winy, byÂłam oskarÂżana o zwalanie winy na religiĂŞ za moje wÂłasne problemie. Ludzie gotowi sÂą wyÂśmiewaĂŚ tĂŞ sprawĂŞ. I tu rĂłwnieÂż tkwi problem — traktowanie tego katolickiego poczucia winy jako czegoÂś banalnego, co moÂżna obrĂłciĂŚ w Âżart, tworzy atmosferĂŞ pozwalajÂącÂą na wzruszenie ramionami. Dla tych z nas, ktĂłrzy znajÂą ten problem na co dzieĂą, jest to dodatkowe obci¹¿enie. SÂądzĂŞ, Âże powinniÂśmy potraktowaĂŚ ten problem powaÂżnie. Jest powaÂżny, jest realny i jest odporny na logikĂŞ. Rok za rokiem dzieci naraÂżane sÂą na doÂświadczanie indoktrynacji, ktĂłre w ten lub inny sposĂłb, bĂŞdzie ÂścigaĂŚ je przez caÂłe Âżycie. Jak dÂługo spoÂłeczeĂąstwo nie zrozumie, Âże religijna indoktrynacja w dzieciĂąstwie moÂże mieĂŚ powaÂżne konsekwencje i nie zacznie powaÂżnie dyskutowaĂŚ o tych konsekwencjach, dla tych, ktĂłrzy borykajÂą siĂŞ z tym problemem, szanse na wyleczenie sÂą ograniczone. Co wiĂŞcej, pĂłki nie przestaniemy traktowaĂŚ problemu katolickiego poczucia winy jako czegoÂś banalnego, religijna indoktrynacja nie bĂŞdzie postrzegana jako to, czym ona w istocie jest - emocjonalnym i psychicznym znĂŞcaniem siĂŞ nad dzieckiem. Nie daje siĂŞ nawet zacz¹Ì walki przeciw religijnej indoktrynacji dzieci jak dÂługo nie przyznamy, Âże wyrzÂądza ona realne szkody i ma realne konsekwencje dla milionĂłw ludzi doÂświadczajÂących tych konsekwencji w Âżyciu codziennym. Nie wiem jak moÂżna do tego doprowadziĂŚ. Jak moÂżna zniwelowaĂŚ to katolickie poczucie winy, jak moÂżna przekonaĂŚ, Âże nie jest tylko kiepskim Âżartem? Jak przekonuje siĂŞ innych, Âże konsekwencje religijnej indoktrynacji w dzieciĂąstwie mogÂą byĂŚ powaÂżne i trwaÂłe? ByĂŚ moÂże musimy o tym dyskutowaĂŚ, zwracaĂŚ na ten problem uwagĂŞ, pisaĂŚ o naszych doÂświadczeniach. Ale uczciwie mĂłwiÂąc nie wiem jak to zmieniĂŚ... TÂłumaczenie: Andrzej Koraszewski http://religia.onet.pl/racjonalisci,39/grozne-konsekwencje-religijnej-indoktrynacji,5322.htmlScaliÂłem posty Darek
|
|
« Ostatnia zmiana: Październik 04, 2011, 09:42:35 wysłane przez Dariusz »
|
Zapisane
|
|
|
|
Rafaela
Gość
|
|
« Odpowiedz #147 : Październik 06, 2011, 10:42:10 » |
|
Zbigniew KopczyĂąski Prawo do szczĂŞÂścia ZwiÂązek partnerski — Âłatwy w zawarciu i jeszcze Âłatwiejszy w rozwiÂązaniu — jest idealnym narzĂŞdziem realizacji nie tyle szczĂŞÂścia, ile wrĂŞcz zachcianek strony silniejszej. (...) W polskim systemie prawnym ma³¿eĂąstwo to przywileje, ale rĂłwnieÂż obowiÂązki. RozwĂłd jest moÂżliwy, wymaga jednak zachodu i koĂączy siĂŞ rozliczeniem majÂątku i rozstrzygniĂŞciem opieki nad dzieĂŚmi. W proponowanych zwiÂązkach partnerskich nie ma tego problemu. „Prawo gejĂłw do szczĂŞÂścia” to tytuÂł artykuÂłu Roberta Biedronia (Rzeczpospolita 10.06.2011), w ktĂłrym daje odpĂłr krytykom eseldowskiego projektu ustawy o zwiÂązkach partnerskich. MoÂże nie warto byÂłoby komentowaĂŚ tej wypowiedzi, gdyby nie to, Âże jest bardzo dobrÂą ilustracjÂą metod stosowanych przez zwolennikĂłw zmian obyczajowych. O ile krytycy projektu ukazujÂą konsekwencje jego wprowadzenia, posÂługujÂąc siĂŞ logicznÂą analizÂą jego poszczegĂłlnych zapisĂłw, o tyle artykuÂł R. Biedronia jest podrĂŞcznikowym wrĂŞcz przykÂładem robienia czytelnikom wody z mĂłzgu, przeinaczania faktĂłw, celowych kÂłamstw i zwykÂłej demagogii. W zasadzie kaÂżde zdanie tego artykuÂłu moÂże byĂŚ przedstawione jako przykÂład manipulacji. By jednak nie zanudziĂŚ, odniosĂŞ siĂŞ do kilku przykÂładowych kwestii. BiedroĂą zaczyna z grubej rury, wskazujÂąc, Âże autorzy tekstu „Przedwyborcza demolka ma³¿eĂąstwa” (Rz. 7.06) mylÂą siĂŞ, twierdzÂąc, Âże ustanowienie zwiÂązkĂłw partnerskich jest deprecjonowaniem ma³¿eĂąstwa. Marek Domagalski i mec. Jerzy Naumann bardzo konkretnie argumentowali swoje zdanie, BiedroĂą nie zaprzÂąta sobie argumentami gÂłowy, stwierdzajÂąc jedynie, Âże siĂŞ mylÂą. A skoro stwierdza, Âże siĂŞ mylÂą, dyskusja z nimi jest zbĂŞdna. Innymi sÂłowy: BiedroĂą locuta, causa finita. Dalej Robert BiedroĂą odwoÂłuje siĂŞ do oÂświeceniowej koncepcji umowy spoÂłecznej, bĂŞdÂącej — jego zdaniem — fundamentem nowoczesnych paĂąstw. Nie miejsce tu na dyskusjĂŞ o filozoficznych podstawach wspó³czesnych koncepcji paĂąstwa, przyjmijmy wiĂŞc, jak BiedroĂą, za podstawĂŞ umowĂŞ spoÂłecznÂą. Z tej oÂświeceniowej zasady BiedroĂą wyciÂąga wniosek, Âże poruszajÂąc siĂŞ wedÂług demokratycznych zasad paĂąstwa prawa, nie moÂżemy doprowadziĂŚ do faworyzowania obywateli pozostajÂących w zwiÂązkach ró¿nopÂłciowych. Mamy bowiem do czynienia z dyskryminacjÂą ze wzglĂŞdu na orientacjĂŞ seksualnÂą. To juÂż jest czyste odwracanie kota ogonem. Umowa spoÂłeczna dopuszcza przywileje dla okreÂślonych osĂłb lub grup w zamian za wiĂŞksze od innych obowiÂązki. Tak wiĂŞc wiĂŞcej wolno prezydentowi czy premierowi, posÂłowie cieszÂą siĂŞ immunitetem ze wzglĂŞdu na peÂłnione funkcje. ÂŻoÂłnierze i policjanci majÂą swoje przywileje w zamian za obowiÂązek naraÂżania Âżycia w obronie wspó³obywateli. W podobny sposĂłb ma³¿onkowie nabywajÂą okreÂślone przywileje w zamian za ponoszone koszty i trud wychowania nowych obywateli. Istota dokonanej przez Biedronia manipulacji polega na tym, Âże w demokratycznym paĂąstwie prawa podmiotem praw i obowiÂązkĂłw nie sÂą hetero- czy homoseksualne zwiÂązki obywateli, lecz sami obywatele. Robert BiedroĂą moÂże skorzystaĂŚ ze wszystkich przywilejĂłw dostĂŞpnych Âżonatym mĂŞÂżczyznom, o ile zdecyduje siĂŞ poÂślubiĂŚ kobietĂŞ. OczywiÂście, kwestiÂą otwartÂą pozostaje, czy pan BiedroĂą zechce zwiÂązaĂŚ siĂŞ z kobietÂą i czy znajdzie kobietĂŞ gotowÂą iœÌ z nim przez Âżycie. Takie jednak dylematy majÂą rĂłwnieÂż heteroseksualni mĂŞÂżczyÂźni. Nie ma tu wiĂŞc mowy o jakiejkolwiek dyskryminacji ze wzglĂŞdu na orientacjĂŞ seksualnÂą. Natomiast dziaÂłacze gejowscy wraz z popierajÂącÂą ich lewicÂą usiÂłujÂą wprowadziĂŚ projekt dajÂący okreÂślonej grupie, czyli homoseksualistom, przywileje bez zwiÂązanych z nimi obowiÂązkĂłw, kÂłamliwie nazywajÂąc ten sposĂłb uprzywilejowania walkÂą z dyskryminacjÂą. DomagajÂąc siĂŞ dodatkowych praw BiedroĂą przytacza wypowiedÂź Ryszarda Kalisza: „paĂąstwo nie ma obywatelom narzucaĂŚ jak ÂżyĂŚ”. ÂŚwiĂŞta racja i kolejny dowĂłd na manipulacjĂŞ faktami zwolennikĂłw zwiÂązkĂłw partnerskich. Wbrew ich twierdzeniom, projektowana ustawa nie zalegalizuje zwiÂązkĂłw partnerskich, gdyÂż juÂż dzisiaj nie sÂą one nielegalne. Nie wiem, z kim Âżyje i jak Âżyje Robert BiedroĂą. Niezbyt mnie to interesuje, tak jak nie powinno interesowaĂŚ paĂąstwa. JeÂśli jednak Âżyje z mĂŞÂżczyznÂą, nie ma w polskim prawie ani jednego zapisu, ktĂłry by tego zabraniaÂł. Co wiĂŞcej, wiele wskazuje, Âże Robert BiedroĂą dobrze Âżyje z tego, jak Âżyje. Nie przeszkadza mu to ciÂągle skarÂżyĂŚ siĂŞ na dyskryminacjĂŞ. To wÂłaÂśnie stosowanie rĂłwnoÂści wszystkich wobec prawa, bez wzglĂŞdu na orientacjĂŞ seksualnÂą, pozwala Biedroniowi robiĂŚ to, co robi i domagaĂŚ siĂŞ wiĂŞkszych przywilejĂłw dla siebie i swoich towarzyszy, a nam — heteroseksualnej wiĂŞkszoÂści — nie uwzglĂŞdniaĂŚ ich zbyt daleko idÂących ¿¹daĂą. Konstytucyjna zasada rĂłwnoÂści — pisze dalej BiedroĂą — oznacza takÂże (...) Âże w procesie tworzenia prawa ustawodawca nie moÂże kierowaĂŚ regulacji tylko do jednej grupy spoÂłecznej. Sama prawda! Jak jednak wytÂłumaczy teraz autor tych s³ów domaganie siĂŞ regulacji zwiÂązkĂłw i nadanie im specjalnych praw, maÂłej w sumie grupie homoseksualistĂłw? To tak, by zilustrowaĂŚ zwiÂązek argumentacji Biedronia z logikÂą. Robert BiedroĂą przytacza wprawdzie art. 18 Konstytucji RP, mĂłwiÂący, Âże ma³¿eĂąstwo jako zwiÂązek kobiety i mĂŞÂżczyzny (...) znajduje siĂŞ pod ochronÂą i opiekÂą Rzeczypospolitej Polskiej. WyciÂąga z niego jednak pokrĂŞtny wniosek, Âże nie jest to uznanie za ma³¿eĂąstwo zwiÂązku kobiety i mĂŞÂżczyzny, lecz jedynie nadanie takiemu zwiÂązkowi opieki i ochrony paĂąstwa. ZdajÂąc sobie chyba sprawĂŞ, Âże pokrĂŞtnoœÌ jego argumentacji moÂże byĂŚ oczywista nawet dla mniej wyrobionego czytelnika, siĂŞga po koronny argument lewicy — straszenie KoÂścioÂłem katolickim. Ponadto warto pamiĂŞtaĂŚ o genezie tego zapisu — powstaÂł on przy silnym lobbingu KoÂścioÂła katolickiego i zostaÂł w³¹czony pod jego presjÂą. Typowe dla lewicy: jeÂśli coÂś jej nie odpowiada — oskarÂża KoÂśció³. Autor zupeÂłnie pomija fakt, ze projekt Konstytucji redagowaÂł zespó³ pod kierownictwem maÂłokatolickiego Aleksandra KwaÂśniewskiego, przyj¹³ go lewicowy wtedy Parlament a zaakceptowaÂł narĂłd w referendum. ZupeÂłnie wybiĂłrczo traktuje zapisy Konstytucji: jeÂśli mu odpowiadajÂą sÂą OK, jeÂśli nie — moÂżna je lekcewaÂżyĂŚ jako efekt przemoÂżnej presji i nieograniczonych wpÂływĂłw KoÂścioÂła. Wygodne, prawda? StraszÂąc wpÂływami KoÂścioÂła, Robert BiedroĂą udaje, iÂż nie wiem, Âże, gdyby KoÂśció³ Katolicki naprawdĂŞ miaÂł taki wpÂływ na Âżycie polityczne i tworzenie prawa w Polsce, o jakie go oskarÂża, nie byÂłoby w Polsce ani aborcji, ani rozwodĂłw, ani rzÂądĂłw SLD, ani Roberta Biedronia w Âżyciu publicznym. PoniewaÂż wszystkie te zjawiska miaÂły lub majÂą miejsce, sÂłowa Biedronia sÂą zwykÂłym kÂłamstwem. Kolejny demagogiczny chwyt: Kwestie, ktĂłre reguluje projekt, sÂą fundamentalne, ale nie ÂświatopoglÂądowe. DotykajÂą bowiem sfery praw czÂłowieka, poszanowania do Âżycia prywatnego, naszej godnoÂści. itd. To Âłatwe zagranie typu: „Nie mieszajmy brudnych spraw ideologii czy polityki do czystych kwestii prywatnych”. ChoĂŚ Âładnie brzmi, jest totalnym faÂłszem. Sprawa zwiÂązkĂłw miĂŞdzyludzkich, jak maÂło co, jest konsekwencjÂą przyjĂŞtego w danym spoÂłeczeĂąstwie systemu wartoÂści, czy — mĂłwiÂąc jĂŞzykiem Biedronia — ideologii. To z powodu wyznawanego przez zdecydowanÂą wiĂŞkszoœÌ naszego spoÂłeczeĂąstwa katolickiego systemu wartoÂści — choĂŚ do jego wyznawania wcale nie trzeba byĂŚ katolikiem — Âżenimy siĂŞ z kobietami na zasadzie dobrowolnoÂści oraz wspĂłlnych praw i zobowiÂązaĂą, a nie kupujemy Âżon na targu ani nie kolekcjonujemy je w haremach. Nie wierzĂŞ, by wieloletni dziaÂłacz spoÂłeczny tego nie wiedziaÂł. On celowo propaguje nieprawdĂŞ. Na koniec o tytuÂłowym „szczĂŞÂściu”. Widocznie naoglÂądaÂł siĂŞ BiedroĂą amerykaĂąskich filmĂłw a nie do koĂąca zrozumiaÂł, bo Amerykanie mĂłwiÂą w nich nie tyle o prawie do szczĂŞÂścia — jak w brazylijskim projekcie zmian w konstytucji (z tego powodu naleÂży Brazylijczykom wspó³czuĂŚ) — co o prawie obywateli do d¹¿enia do szczĂŞÂścia. A to jest doœÌ istotna ró¿nica. Poza tym w gÂłowie przeciĂŞtnego Amerykanina nie powstanie myÂśl, Âże moÂżna to szczĂŞÂście realizowaĂŚ nie baczÂąc na prawa, interesy i szczĂŞÂście innych. A prawo do szczĂŞÂścia jednostki w rozumieniu Biedronia i obowiÂązek paĂąstwa do zapewnienia jej szczĂŞÂścia — do tego wÂłaÂśnie prowadzi. By sprawĂŞ strywializowaĂŚ: autor niniejszego tekstu odczuwa du¿¹, graniczÂącÂą ze szczĂŞÂściem przyjemnoœÌ obcujÂąc wieczorami z buteleczkÂą dobrego koniaku. Czy, w zwiÂązku z powyÂższym, paĂąstwo ma mieĂŚ obowiÂązek dostarczaĂŚ mu codziennie buteleczkĂŞ odpowiedniej jakoÂści? A jak pastwo ma realizowaĂŚ prawo do szczĂŞÂścia pedofila? ZwiÂązek partnerski — Âłatwy w zawarciu i jeszcze Âłatwiejszy w rozwiÂązaniu — jest idealnym narzĂŞdziem realizacji nie tyle szczĂŞÂścia, ile wrĂŞcz zachcianek strony silniejszej. Rzadko zdarza siĂŞ zwiÂązek idealnie rĂłwnych partnerĂłw, zwykle jedna ze stron jest silniejsza. Konserwatywne — a wedÂług Biedronia ciemnogrodzkie — prawo broni wÂłaÂśnie sÂłabszych. W rodzinach czĂŞÂściej sÂą to Âżony, a zwykle dzieci. W polskim systemie prawnym ma³¿eĂąstwo to przywileje, ale rĂłwnieÂż obowiÂązki. RozwĂłd jest moÂżliwy, wymaga jednak zachodu i koĂączy siĂŞ rozliczeniem majÂątku i rozstrzygniĂŞciem opieki nad dzieĂŚmi. W proponowanych zwiÂązkach partnerskich nie ma tego problemu. Wystarczy, Âże strona, ktĂłra jest bardziej piĂŞkna, zdrowa i/lub bogata powie partnerce (partnerowi) „Spadaj!” i juÂż moÂże byĂŚ szczĂŞÂśliwa w nowym zwiÂązku. ÂŻadnych alimentĂłw, Âżadnych zobowiÂązaĂą. A co z dzieĂŚmi? Robert BiedroĂą odÂżegnuje siĂŞ od postulatu adopcji dzieci przez pary homoseksualne. UwierzyÂłbym mu, gdyby wskazaÂł choĂŚ jeden kraj, w ktĂłrym, po wprowadzeniu zwiÂązkĂłw jednopÂłciowych, homoseksualiÂści zrezygnowali z ubiegania siĂŞ o moÂżliwoœÌ adoptowania dzieci. DopĂłki takiego przypadku nie wskaÂże, jego zapewnienia bĂŞdĂŞ traktowaĂŚ jako kolejny element manipulacji. MĂłwienie o prawie do adoptowania dzieci, nawet jeÂśli rezygnuje siĂŞ z jego wprowadzenia, to kolejna metoda robienia wody z mĂłzgu. Tak Âładnie i prosto to brzmi: heteroseksualiÂści majÂą takie prawo, a homo juÂż nie — czysta dyskryminacja. W rzeczywistoÂści nie ma czegoÂś takiego jak prawo do adopcji dziecka. ObojĂŞtnie czy chodzi o homo- czy heteroseksualistĂłw. Procedura adopcyjna ma na celu zapewnienie dziecku prawa do wychowywania siĂŞ w rodzinie, choĂŚ — ze wzglĂŞdu na zwykle tragiczne okolicznoÂści — nie moÂże to byĂŚ rodzina biologiczna. Pary heteroseksualne nie majÂą prawa do adopcji. Nie wystarczy deklaracja chĂŞci adoptowania dziecka. SÂąd nie docieka, czy potencjalni rodzice chcÂą adoptowaĂŚ dziecko i czy bĂŞdÂą z nim szczĂŞÂśliwi, tylko czy dziecko bĂŞdzie miaÂło u nich odpowiednie warunki. Celem tej procedury nie jest szczĂŞÂście adoptujÂących (choĂŚ go nie wyklucza), lecz szczĂŞÂście i rozwĂłj adoptowanych. Homoseksualne lobby stawia sprawĂŞ na gÂłowie i traktuje dzieci jako przedmioty zaspokajania ich potrzeb (wedÂług Biedronia — szczĂŞÂścia). To jest nie do przyjĂŞcia dla uczciwych ludzi. DaĂŚ dziecko gejowi, bo wtedy bĂŞdzie szczĂŞÂśliwy? A co, jeÂśli po jakimÂś czasie uzna, Âże szczĂŞÂśliwszy byÂł bez dziecka? Wystarczy wyrzuciĂŚ dziecko z domu, czy trzeba je zutylizowaĂŚ, jak zuÂżytÂą zabawkĂŞ? Dotyczy to rĂłwnieÂż sytuacji, gdy heteroseksualista traktuje dziecko przedmiotowo. A tak traktujÂą dzieci ci, ktĂłrzy mĂłwiÂą o prawie do ich adopcji. RozpisaÂłem siĂŞ na temat artykuÂłu Roberta Biedronia nie tylko dlatego, Âże podniĂłsÂł mi adrenalinĂŞ. Takie wypowiedzi, projekt ustawy zgÂłoszony przez Sojusz Lewicy Demokratycznej i podobne dziaÂłania nieukrywajÂących lewicowych koneksji politykĂłw dowodzÂą moralnego bankructwa wspó³czesnej lewicy. Lewica XIX i poczÂątku XX wieku, cokolwiek by nie sÂądziĂŚ o jej filozoficznych podstawach, d¹¿yÂła do obrony sÂłabszych przed dominacjÂą silniejszych. SÂłabszymi byli, pomimo liczebnej przewagi, robotnicy a silniejszymi wÂłaÂściciele ÂśrodkĂłw produkcji. DziÂś lewica usiÂłuje realizowaĂŚ prawo nie tyle do szczĂŞÂścia, ile do zwykÂłych zachcianek silniejszych kosztem, a w wypadku aborcji dosÂłownie po trupach, sÂłabszych. MieliÂśmy juÂż w czasach najnowszych kilka lewicowych projektĂłw wprowadzenia raju na Ziemi, uszczĂŞÂśliwiania ludzi tu i teraz wedÂług ideologicznego schematu. SkoĂączyÂły siĂŞ fiaskiem, a kosztowaÂły Âżycie i cierpienia setek milionĂłw niewinnych ofiar. Niepomni tych doÂświadczeĂą lewicowi ideolodzy usiÂłujÂą zafundowaĂŚ nam nowy eksperyment, tym razem w miejsce stosunkĂłw wÂłasnoÂściowych zrewolucjonizowaĂŚ chcĂŞ stosunki rodzinne. Tak, jak przed dwustu laty brzmi to Âładnie i obiecujÂąco, a skoĂączy siĂŞ tragicznie. Z przykroÂściÂą stwierdzam, Âże do tej skrajnej i nieskrajnej lewicy do³¹cza Platforma Obywatelska, partia okreÂślajÂąca siĂŞ do niedawna jako liberalno-konserwatywna. Mimo tej wolty cieszy siĂŞ nadal poparciem wiĂŞkszoÂści wyborcĂłw. Czy naprawdĂŞ wyborcy PO gotowi sÂą poprzeĂŚ lewackie projekty, byle tylko byĂŚ przeciwko KaczyĂąskiemu? A moÂże warto przyjrzeĂŚ siĂŞ, na kogo chcemy gÂłosowaĂŚ i poznaĂŚ jego prawdziwe zamiary? ApelujĂŞ o rachunek sumienia i wyciÂągniĂŞcie wnioskĂłw z historii. http://www.opoka.org.pl/biblioteka/P/PS/zko_prawoszcz.html========================================================= Terlikowski: Polska strategia na osÂłabienie KoÂścioÂła drukuj Dodane przez: Tomasz Terlikowski Kategoria: KoÂśció³ 25 August 2011, 11:10 KoÂśció³ w Irlandii i USA osÂłabione zostaÂły przez nadmuchane przez media skandale seksualne. W Polsce jednak taka strategia zwyczajnie siĂŞ nie sprawdza. I dlatego od wielu miesiĂŞcy media karmiÂą nas materiaÂłami o przewaÂłach finansowych. To one majÂą sprawiĂŚ, Âże Polacy masowo porzucÂą KoÂśció³ lub przynajmniej stracÂą do niego zaufanie. Od jakiegoÂś czasu nie ma niemal dnia, w ktĂłrym „Gazeta Wyborcza”, jeden z lewicowych tygodnikĂłw (a jest ci ich u nas dostatek) czy jedno z mediĂłw koncernu ITI nie nakarmiÂło swoich odbiorcĂłw jakimÂś materiaÂłem o pazernym klerze, co to odbiera ludziom wÂłasnoœÌ. Komisja MajÂątkowa straszyÂła doœÌ krĂłtko, bo okazaÂło siĂŞ, Âże zarzuty sÂą dĂŞte, i Âże trudno jest zrobiĂŚ z okradzionego zÂłodzieja, bÂłyskawicznie pojawili siĂŞ jednak nowi wrogowie, ktĂłrzy majÂą dowodziĂŚ, Âże polscy ksiĂŞÂża to skÂąpcy, ktĂłrzy wyrywajÂą majÂątek biednym staruszkom. I trzeba sobie uÂświadomiĂŚ, Âże to dopiero poczÂątek. Takich materia³ów – czasem lepiej, a czasem gorzej udokumentowanych – bĂŞdzie tylko przybywaĂŚ. A Âże niestety dziaÂłalnoœÌ byÂłego ubeka Marka P. jest faktem, a jego powiÂązaĂą z waÂżnymi duchownymi ze ÂŚlÂąska i MaÂłopolski teÂż nie da siĂŞ ukryĂŚ, to przynajmniej czêœÌ z zarzutĂłw finansowych bĂŞdzie miaÂła podstawy – to jeszcze dÂługo bĂŞdzie o czym mĂłwiĂŚ. Potem zaÂś siĂŞgnie siĂŞ do innych spraw, ktĂłre wprawdzie nie bĂŞdÂą tak mocne, a i z ich prawdziwoÂściÂą bĂŞdzie gorzej, ale nadal bĂŞdÂą one rozpalaĂŚ opiniĂŞ publicznÂą, utwierdzajÂąc krzywdzÂący wiĂŞkszoœÌ duchownych stereotyp skÂąpstwa i dusigroszostwa. Wszystko to zaÂś bĂŞdzie miaÂło jeden cel: osÂłabiĂŚ pozycjĂŞ KoÂścioÂła, stworzyĂŚ wizerunek skÂąpej, zdzierajÂącej z ludzi kaskĂŞ instytucji, ktĂłrej jedynym celem jest zbijanie kapitaÂłu. KaÂżdy, kto zna KoÂśció³ od wewnÂątrz wie, Âże jest to nieprawda, ale wielu z PolakĂłw da siĂŞ kupiĂŚ takÂą propagandÂą. I utwierdzaĂŚ siĂŞ bĂŞdzie w swoim niechodzeniu do KoÂścioÂła wÂłaÂśnie takimi stereotypami. Strategia ta jest pierwszÂą, skutecznie inkulturowanÂą z Zachodu do Polski strategiÂą niszczenia wiary. Gdy nasi rodzinni laicyzatorzy dostrzegli, Âże w Polsce skandale seksualne sprzedajÂą siĂŞ sÂłabo, doszli do wniosku, Âże trzeba siĂŞgn¹Ì do inny orĂŞÂż. Jest nim zaÂś wÂłaÂśnie pieniÂądz. Polski katolik, co wiadomo nie od dziÂś, jest bowiem w stanie wybaczyĂŚ ksiĂŞdzu gosposiĂŞ czy parobka, ale nie wybaczy skÂąpstwa. JeÂśli zatem chce siĂŞ zniszczyĂŚ autorytet KoÂścioÂła, to zamiast uderzaĂŚ w kwestie obyczajowe, lepiej zaj¹Ì siĂŞ ekonomicznymi. I to wÂłaÂśnie robiÂą od jakiegoÂś czasu media. Tomasz P. Terlikowski http://www.fronda.pl/news/czytaj/tytul/terlikowski:_polska_strategia_na_oslabienie_kosciola_15049/stroScaliÂłem posty Darek
|
|
« Ostatnia zmiana: Październik 06, 2011, 19:18:30 wysłane przez Dariusz »
|
Zapisane
|
|
|
|
Rafaela
Gość
|
|
« Odpowiedz #148 : Październik 08, 2011, 22:20:08 » |
|
MINISTRANTKI Maciej StaĂączyk | Onet | 7 PaÂździernik 2011 | Komentarze (6) Dziewczyna bĂŞdzie kusiĂŚ, rozpraszaĂŚ. OdciÂągnie chÂłopcĂłw od przyszÂłego kapÂłaĂąstwa – mĂłwiÂą konserwatywni ksiĂŞÂża, ktĂłrzy nie chcÂą dopuÂściĂŚ dziewczyn do roli ministrantĂłw. Niemal w poÂłowie polskich diecezji zgoda na takie rozwiÂązanie jednak juÂż jest, choĂŚ i tam dziewczyn sÂłu¿¹ce do mszy sÂą w zdecydowanej mniejszoÂści. Po niedzielnej mszy cĂłrka Kariny Szafran zawsze zasypywaÂła mamĂŞ pytaniami. Dlaczego ludzie klĂŞkajÂą, dlaczego ksiÂądz nosi sutannĂŞ, co podaje ludziom do ust mĂłwiÂąc „CiaÂło Chrystusa”. KtĂłrejÂś z kolei niedzieli padÂło jednak pytanie, na ktĂłre Karina nie znaÂła odpowiedzi – dlaczego przy oÂłtarzu stojÂą sami chÂłopcy? Do³¹cz do nas na Facebooku - Lekko mnie zamurowaÂło. OdpowiedziaÂłam, Âże taka jest tradycja, ale po powrocie do domu zaczĂŞÂłam szukaĂŚ. OkazaÂło siĂŞ, Âże tradycja jednak ewoluowaÂła, Âże dziewczynki rĂłwnieÂż mogÂą byĂŚ ministrantami, Âże to dopuszczalna praktyka – opowiada Karina Szafran. Kto pyta nie b³¹dzi - odpowiedz na pytania naszych uÂżytkownikĂłw Do rozmowy z cĂłrkÂą kobieta nie wracaÂła, nawet wtedy, gdy Dominika w domu zaczĂŞÂła zakÂładaĂŚ bia³¹ sukienkĂŞ i bawiĂŚ siĂŞ w ministrantkĂŞ. Kiedy jednak do domu SzafranĂłw zapukaÂł kolĂŞdujÂący ksiÂądz Karina zdobyÂła siĂŞ na odwagĂŞ i zapytaÂła duchownego, czy cĂłrka moÂże sÂłuÂżyĂŚ do mszy. - ChwilĂŞ milczaÂł, a potem przeczÂąco zacz¹³ krĂŞciĂŚ gÂłowÂą. MĂłwiÂł, Âżebym nie rewolucjonizowaÂła KoÂścioÂła, Âżebym nie czytaÂła gÂłupot w internecie. DominikĂŞ zaprosiÂł do Âśpiewania w chĂłrze. ByÂł miÂły, ale stanowczy. ZapowiedziaÂł, Âżebym wiĂŞcej o to nie pytaÂła – wspomina rozmowĂŞ z duchownym Karina. - Na terenie naszej diecezji nie ma takiej moÂżliwoÂści, Âżeby dziewczynki mogÂły sÂłuÂżyĂŚ do mszy ÂświĂŞtej – wyjaÂśnia ksiÂądz Andrzej Sapieha, rzecznik kurii diecezji zielonogĂłrsko-gorzowskiej. – W tej materii Stolica Apostolska wydaÂła zalecenia, Âżeby jednak chÂłopcom powierzaĂŚ peÂłnienie sÂłuÂżby liturgicznej. To naturalne Âśrodowisko budzenia powoÂłaĂą kapÂłaĂąskich – dodaje. Retusz koÂścielnego kanonu Prawda leÂży jednak po Âśrodku. KsiÂądz Sapieha ma racje mĂłwiÂąc, Âże Watykan podkreÂśla koniecznoœÌ kultywowania tradycji KoÂścioÂła, sugerujÂąc, Âżeby do sÂłuÂżby liturgicznej w pierwszej kolejnoÂści powoÂływaĂŚ chÂłopcĂłw. RacjĂŞ ma teÂż Karina Szafran, wskazujÂąc na retusz koÂścielnych kanonĂłw, ktĂłre dopuszczajÂą moÂżliwoœÌ sÂłuÂżenia podczas mszy ÂświĂŞtej rĂłwnieÂż dziewczÂąt. Dyskusja na ten temat zaczĂŞÂła siĂŞ juÂż w latach siedemdziesiÂątych. Wtedy to, nowoczesne episkopaty Niemiec i WÂłoch, jako pierwsze zaczĂŞÂły przyjmowaĂŚ dziewczyny w poczet ministrantĂłw. Watykan zareagowaÂł nerwowo i stanowczo. W 1980 roku Jan PaweÂł II kategorycznie sprzeciwiÂł siĂŞ posÂłudze kobiet przy oÂłtarzu, ale z biegiem lat stopniowo zacz¹³ zmieniaĂŚ zdanie. W koĂącu, dokÂładnie w marcu 1994 roku, Kongregacja Kultu BoÂżego i Dyscypliny SakramentĂłw wydaÂła list okĂłlny do przewodniczÂących Konferencji BiskupĂłw na temat posÂługi Âświeckich w liturgii. Stolica Apostolska zÂłagodziÂła swoje stanowisko o tyle, Âże pozwoliÂła dziewczĂŞtom sÂłuÂżyĂŚ do mszy, ale ostatecznÂą decyzjĂŞ w tej kwestii zostawiÂła poszczegĂłlnym biskupom. W tym samym liÂście znalazÂła siĂŞ teÂż sugestia, o ktĂłrej mĂłwi ksiÂądz Sapieha - waÂżne jest kultywowanie tradycji, z myÂślÂą o przyszÂłych powoÂłaniach. WedÂług listu Kongregacji wprowadzenie posÂługi kobiet (dziewczÂąt) przy oÂłtarzu jest obecnie moÂżliwe, jeÂśli wymagajÂą tego prawdziwe potrzeby parafii i dobro wiernych. Zawsze jednak powinno byĂŚ poprzedzone odpowiednim przygotowaniem caÂłej wspĂłlnoty. W Âżadnym wypadku o dopuszczeniu do sÂłuÂżby przy oÂłtarzu tzw. ministrantek ani razem z chÂłopcami, ani oddzielnie od nich, nie moÂże decydowaĂŚ proboszcz lecz jedynie biskup diecezjalny – pisze w swoim artykule dotyczÂącym liturgicznej sÂłuÂżby oÂłtarza ksiÂądz CzesÂław Krakowiak. Pó³ na pó³ Decyzja Watykanu wprowadziÂła lekki zamĂŞt. Na zachodzie Europy zostaÂła odczytana jako przyzwolenie na koedukacyjne grona ministrantĂłw. W Polsce do nowinek biskupi podeszli jednak ostroÂżnie. Na 41 diecezji, zgoda na uczestnictwo dziewczyn w roli ministrantĂłw obowiÂązuje w mniej niÂż poÂłowie. Nawet tam, gdzie biskup wyraziÂł na to zgodĂŞ, czĂŞsto reformie sprzeciwiajÂą siĂŞ proboszczowie poszczegĂłlnych parafii. Entuzjazmu nie ma. - Wszystko zaleÂży od podejÂścia duszpasterza. Znam takich, ktĂłrzy mĂłwiÂą wprost, Âże w ich parafii dziewczyna bĂŞdzie sÂłuÂżyÂła do mszy, dopiero po ich trupie, mimo, Âże biskup wyraziÂł na to zgodĂŞ. W tej kwestii nie istnieje Âżadnej przymus – mĂłwi nam ksiÂądz Damian Jurczak, duszpasterz liturgicznej sÂłuÂżby oÂłtarza w diecezji opolskiej. Podobna sytuacja panuje m.in. w diecezji warmiĂąskiej. Tam rĂłwnieÂż miejscowy biskup pozwoliÂł na uczestnictwo dziewczyn w roli ministrantĂłw. W niektĂłrych parafiach dziewczynki rzeczywiÂście sÂłu¿¹ do mszy, w niektĂłrych nie ma juÂż po nich Âśladu, choĂŚ kilka lat temu staÂły jeszcze przy oÂłtarzu. Tak jest m.in. w parafii wspó³katedralnej ÂŚwiĂŞtego Jakuba w Olsztynie. - Nie spotkaÂłem siĂŞ z dziewczynÂą, ktĂłra chciaÂłaby zostaĂŚ ministrantem. W naszej parafii juÂż Âżadna nie sÂłuÂży do mszy – mĂłwi ksiÂądz ÂŁukasz Kowalski, opiekujÂący siĂŞ ministrantami w olsztyĂąskiej parafii. Po chwili duchowny dodaje: - SÂą inne formy obecnoÂści kobiet w Eucharystii. Dziewczynki mogÂą zapisaĂŚ siĂŞ do scholii, do chĂłru. MogÂą angaÂżowaĂŚ siĂŞ w przeró¿ne formy Âżycia parafii, niekoniecznie muszÂą byĂŚ ministrantkami. Jeden z ksiĂŞÂży z diecezji ³ódzkiej: - Nie ma mowy, Âżeby w moim koÂściele dziewczynka sÂłuÂżyÂła do mszy. JuÂż na szkolnych pielgrzymkach widaĂŚ, Âże chÂłopcy przy dziewczĂŞtach gÂłupiejÂą, popisujÂą siĂŞ, zachowujÂą inaczej niÂż we wÂłasnym gronie. Znacznie Âłatwiej zapanowaĂŚ na jednorodnÂą grupÂą, niÂż nad mieszanym towarzystwem. GdybyÂśmy dopuÂścili dziewczynki do roli ministrantĂłw mielibyÂśmy tylko zamĂŞt, gÂłupie Âżarty przy oÂłtarzu. A na takie zachowanie nie ma miejsca w koÂściele. Nie wszĂŞdzie moÂżemy teÂż stosowaĂŚ zasadĂŞ uprawnienia pÂłci. KoÂśció³ na pewno nie jest do tego najlepszym miejscem. KsiÂądz Damian Jurczak z Opola zgadza siĂŞ, co do jednego. RzeczywiÂście duchownym znacznie trudniej zapanowaĂŚ nad mieszanÂą grupÂą ministrantĂłw. Nie uwaÂża jednak, Âżeby byÂł to powĂłd do tego, by dziewczyn nie powoÂływaĂŚ do ich grona. - W naszej diecezji zgodĂŞ na przyjmowanie dziewczyn do liturgicznej sÂłuÂżby oÂłtarza wydaÂł jeszcze arcybiskup Alfons Nossol. Zasada ta funkcjonuje juÂż od Âładnych kilkunastu lat i doskonale siĂŞ sprawdza. OczywiÂście sÂą takie parafiĂŞ, w ktĂłrych dziewczyn nie ma w ogĂłle. Ale sÂą teÂż takie, w ktĂłrych dziewczyny stanowiÂą wiĂŞkszoœÌ – opowiada ks. Jurczak. Zdaniem opolskiego duszpasterza chybiona jest teÂż argumentacja przeciwnikĂłw powoÂływania dziewczyn na ministrantki, z obawy przed jeszcze wiĂŞkszym spadkiem kapÂłaĂąskich powoÂłaĂą. RzeczywiÂście, dziewiĂŞciu na dziesiĂŞciu kandydatĂłw do seminariĂłw duchownych to chÂłopcy z doÂświadczeniem ministrantĂłw, ale wedÂług ksiĂŞdza Jurczaka sÂłuÂżba dziewczyn nie ma wiĂŞkszego wpÂływu na decyzje chÂłopcĂłw o przyszÂłym kapÂłaĂąstwie. - Nawet jeÂśli ministrant zakocha siĂŞ w ministrantce, to co z tego. JeÂśli póŸniej dojrzeje do decyzji o kapÂłaĂąstwie to jego wczeÂśniejsze doÂświadczenia mogÂą tylko procentowaĂŚ na przyszÂłoœÌ – uwaÂża duchowny. PrzykÂład pÂłynie z Boguszyc PrzykÂładem, gdzie doskonale funkcjonuje mieszane grono ministrantĂłw mogÂą byĂŚ Boguszyce. W tamtejszej, liczÂącej blisko tysiÂąc mieszkaĂącĂłw parafii pod wezwaniem TrĂłjcy ÂŚwiĂŞtej, pierwsze ministrantki pojawiÂły siĂŞ juÂż kilkanaÂście lat temu i to zanim Watykan zapaliÂł do tego zielone ÂświatÂło. – ByliÂśmy chyba jednÂą z pierwszych diecezji, ktĂłra zdecydowaÂła siĂŞ na taki eksperyment – ostroÂżnie ocenia ksiÂądz Joachim Kobienia, kanclerz opolskiej kurii cytowany przez tygodnik „Polityka”. - WpÂływ na to na pewno miaÂły bliskie zwiÂązki z KoÂścioÂłem niemieckim. Parafianie widzieli tam dziewczyny sÂłu¿¹ce do mszy, a po powrocie pytali swoich proboszczĂłw, dlaczego w naszych koÂścioÂłach nie ma takich praktyk. ByÂło wiĂŞc przyzwolenie wiernych na zÂłamanie koÂścielnej tradycji. Do tego, na poczÂątku lat 90., w wielu maÂłych opolskich parafiach zaczĂŞÂło brakowaĂŚ chÂłopcĂłw – z przyczyn demograficznych i w zwiÂązku z wyjazdami do Niemiec. – IstniaÂła wiĂŞc realna potrzeba zaproszenia do pomocy przy oÂłtarzu dziewczÂąt – mĂłwi w rozmowie z Janem Dziadulem ksiÂądz Kobienia. W tym samym artykule ksiÂądz prof. JĂłzef MikoÂłajec, proboszcz parafii w Boguszycach przyznaje, Âże coraz trudniej mu przekonaĂŚ do posÂługi nowych kandydatĂłw na ministrantĂłw. Co ciekawe, pÂłeĂŚ nie ma tu Âżadnego znaczenia. Chodzi bardziej o stanowisko rodzicĂłw, ktĂłrzy do sÂłuÂżby ministranckiej swoich dzieci podchodzÂą bardziej ostroÂżnie, niÂż przed laty. – TÂłumaczÂą to tym, Âże dzieci majÂą coraz wiĂŞcej obowiÂązkĂłw szkolnych i pozalekcyjnych i coraz mniej czasu – mĂłwi ks. MikoÂłajec, cytowany przez „PolitykĂŞ”. W Boguszycach sÂłuÂży obecnie 20 ministrantĂłw, w tym dwie dziewczyny. Ile takich dziewczyn jest w caÂłej Polsce tego nie wiadomo, bo nikt nie prowadzi szczegó³owych statystyk. Przed trzema laty badanie przeprowadziÂła opolska kuria. Duchowni policzyli, Âże na 12 tysiĂŞcy ministrantĂłw, okoÂło 10 procent stanowiÂą panie. Nie wszĂŞdzie jednak stanowisko KoÂścioÂła jest takie otwarte na „liturgiczne nowinki” jak w Opolu. A szkoda, bo jak zauwaÂżyÂł watykaĂąski dziennik „L’Osservatore Romano” dopuszczenie ministrantek do sÂłuÂżby oÂłtarza zlikwidowaÂło nierĂłwnoœÌ. Zdaniem publicystki dziennika „asystowanie przy oÂłtarzu to nie tylko sÂłuÂżba, ale i przywilej oraz odpowiedzialna droga pog³êbiania chrzeÂścijaĂąskiej toÂżsamoÂści. Dla dzieci sÂłuÂżba ministrantĂłw to unikalne doÂświadczenie, ktĂłre ksztaÂłtuje wiarĂŞ”. ZarĂłwno chÂłopcĂłw, jak i dziewczynek. http://religia.onet.pl/publicystyka,6/ministrantki,22656,page1.html.................................................... KOSCIOL NIE ZAMKNIE SIE W ZAKRYSTII RV / ms | EKAI | 6 WrzesieĂą 2011 | Komentarze (3) - Wielu chciaÂłoby dziÂś, aby KoÂśció³ milczaÂł, stÂąd teÂż kaÂżde jego sÂłowo uznawane jest za ingerencjĂŞ w Âżycie publiczne czy polityczne. KoÂśció³ jednak nie moÂże milczeĂŚ, ani "dogadywaĂŚ siĂŞ", gdy chodzi o niezbywalne wartoÂści – powiedziaÂł przewodniczÂący wÂłoskiego episkopatu, kard. Angelo Bagnasco SÂłowa te wypowiedziaÂł przewodniczÂący episkopatu WÂłoch podczas inauguracji we Frascati pod Rzymem letniej szkoÂły wÂłoskiej fundacji Magna Carta. Jest to prestiÂżowa inicjatywa, w ktĂłrej uczestniczÂą zwiÂązani z prawicÂą przedstawiciele rzÂądu, naukowcy, przedsiĂŞbiorcy, a takÂże pisarze i intelektualiÂści. W swoim wykÂładzie metropolita Genui zaznaczyÂł, Âże chrzeÂścijanie muszÂą byĂŚ „solÂą” takÂże w odniesieniu do Âżycia spoÂłecznego. Misja polityki nie polega bowiem tylko i wy³¹cznie na biernym rejestrowaniu zachodzÂących zmian, po to by je nastĂŞpnie zatwierdziĂŚ, ale na krytycznym spojrzeniu na dokonujÂące siĂŞ przemiany spoÂłeczne i kulturowe. Kard. Angelo Bagnasco podkreÂśliÂł, Âże KoÂśció³ musi byĂŚ gÂłosem krytycznym w spoÂłeczeĂąstwie, w ktĂłrym wÂładzĂŞ zdajÂą siĂŞ przejmowaĂŚ „silniejsi i bardziej przebiegli”. Gdyby tak siĂŞ staÂło, przyszÂłoby nam ÂżyĂŚ w nieludzkim spoÂłeczeĂąstwie – dodaÂł purpurat. Do³¹cz do nas na Facebooku PodkreÂśliÂł, Âże prĂłby sprowadzania KoÂścioÂła tylko do obecnoÂści w zakrystii, ograniczajÂącej siĂŞ do modlitwy i ewentualnie – sÂłu¿¹cych paĂąstwu – dzieÂł charytatywnych odzwierciedlajÂą powszechnÂą tendencjĂŞ mĂłwienia o wolnoÂści, przy jednoczesnym odbieraniu jej niektĂłrym. JakÂże inaczej moÂżna bowiem tÂłumaczyĂŚ postĂŞpowanie, ktĂłre za ÂświĂŞtoœÌ laickiego paĂąstwa uznaje wolnoœÌ sumienia, a jednoczeÂśnie katolikom kaÂże rezygnowaĂŚ z wartoÂści wiary formujÂącej ich sumienie? Kard. Bagnasco przypomniaÂł zarazem, Âże gÂłos, ktĂłry jest bardziej obecny czy sÂłyszalny, wcale nie musi byĂŚ wiarygodny, bo dominacja nie rĂłwna siĂŞ prawdzie. http://religia.onet.pl/swiat,18/kosciol-nie-zamknie-sie-w-zakrystii,5168.html
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
Rafaela
Gość
|
|
« Odpowiedz #149 : Październik 09, 2011, 22:18:31 » |
|
POD SKRZYDLAMI KOSCIOLA Krzysztof Pilawski | PrzeglÂąd | 26 KwiecieĂą 2011 | Komentarze (10) Polska jest chyba najbardziej zdominowanym przez KoÂśció³ paĂąstwem w Europie. Na temat krzyÂży w salach szkolnych i spotkaniach opÂłatkowych w urzĂŞdach wypowiada siĂŞ prof. Andrzej Zachariasz, dyrektor MiĂŞdzywydziaÂłowego Instytutu Filozofii Uniwersytetu Rzeszowskiego. Krzysztof Pilawski: Panie profesorze, czy Polska jest paĂąstwem religijnym? Prof. Andrzej Zachariasz: KoÂśció³ katolicki odniĂłsÂł liczne sukcesy na drodze do tzw. inkulturacji religii, czyli do podporzÂądkowania paĂąstwa religii. Symbole religijne sÂą wprowadzane do siedzib instytucji paĂąstwowych, organizuje siĂŞ w nich obrzĂŞdy o charakterze religijnym (np. spotkania opÂłatkowe). Prezydent, parlamentarzyÂści, czÂłonkowie rzÂądu, urzĂŞdnicy i funkcjonariusze paĂąstwowi majÂą opiekunĂłw duchowych – kapelanĂłw i duszpasterzy Âśrodowiskowych. UroczystoÂści paĂąstwowe odbywajÂą siĂŞ z udziaÂłem duchowieĂąstwa. Niewielu jest duchownych, ktĂłrzy nie majÂą dostĂŞpu do publicznych pieniĂŞdzy. Gdy opowiadam o tym kolegom z Zachodu, sÂłuchajÂą z niedowierzaniem. Nie mieÂści im siĂŞ w gÂłowie, Âże takie rzeczy sÂą moÂżliwe. Nie moÂżna jednak powiedzieĂŚ, Âże mamy juÂż paĂąstwo religijne przypominajÂące paĂąstwa islamskie. Mamy paĂąstwo dziaÂłajÂące w duÂżej mierze pod opiekuĂączymi skrzydÂłami KoÂścioÂła. Dlaczego to staÂło siĂŞ moÂżliwe? PaĂąstwo okazaÂło siĂŞ zbyt sÂłabe, by siĂŞ oprzeĂŚ KoÂścioÂłowi i jego ambicjom. OsĂłb, ktĂłre doszÂły do wÂładzy w 1989 r., nie ³¹czyÂła wspĂłlna idea. KoÂśció³ miaÂł ideĂŞ i liczne atuty, w tym papieÂża Jana PawÂła II, uznanego powszechnie za najwiĂŞkszego Polaka w dziejach. CzuÂł siĂŞ powoÂłany do urzÂądzenia paĂąstwa. Poddanie bez walki On czuÂł siĂŞ powoÂłany jeszcze przed przeÂłomem ustrojowym. WÂładza w latach 80. nie mogÂła liczyĂŚ na niezbĂŞdne do rzÂądzenia poparcie spoÂłeczne, a opozycja – rozbita po wprowadzeniu stanu wojennego – nie byÂła w stanie odbudowaĂŚ potĂŞgi z karnawaÂłu "SolidarnoÂści". KoÂśció³ ÂżywiÂł siĂŞ tÂą sÂłaboÂściÂą – zbudowaÂł, za zgodÂą wÂładz, rekordowÂą liczbĂŞ obiektĂłw sakralnych, ktĂłre udostĂŞpniaÂł takÂże opozycji. KoÂśció³ byÂł najlepiej przygotowany organizacyjnie, kadrowo i ideowo do zmiany ustroju. W Âżadnym innym paĂąstwie socjalistycznym KoÂśció³ nie utrzymaÂł tak silnych wpÂływĂłw jak w Polsce. UmocniÂły siĂŞ one gwaÂłtownie w latach 80., a uchwalona na kilka tygodni przed wyborami 4 czerwca 1989 r. przez Sejm PRL ustawa o stosunku paĂąstwa do KoÂścioÂła katolickiego dawaÂła KoÂścioÂłowi niesÂłychanie silny status formalny. PowoÂływaÂła komisjĂŞ wspĂłlnÂą rzÂądu i Episkopatu, KomisjĂŞ MajÂątkowÂą, zobowiÂązywaÂła paĂąstwo do finansowania uczelni katolickich i opÂłacania duchownym skÂładek na ubezpieczenie spoÂłeczne, zezwalaÂła na zakÂładanie przez KoÂśció³ mediĂłw elektronicznych, przyznawaÂła mu ulgi podatkowe i celne. Ta ustawa sytuowaÂła KoÂśció³ w nowej rzeczywistoÂści, pomogÂła mu w odniesieniu zwyciĂŞstwa w walce o ideĂŞ. ZresztÂą nie miaÂł on Âżadnego konkurenta. Marksizm zostaÂł rozbity, wyrzekli siĂŞ go sami marksiÂści. ÂŻadnej innej idei nie byÂło. A idea liberalno-demokratyczna, ktĂłra ÂświĂŞciÂła triumfy w latach 90.? Owszem, w 1989 r. liberaÂłowie objĂŞli wÂładzĂŞ, zdoÂłali przeprowadziĂŚ reformy gospodarcze, ktĂłre – warto zauwaÂżyĂŚ – nie uderzyÂły w przywileje finansowe ani majÂątek KoÂścioÂła. WalkĂŞ o ideĂŞ liberaÂłowie przegrali, a w zasadzie nawet jej nie podjĂŞli. W 1990 r. rzÂąd Tadeusza Mazowieckiego zrealizowaÂł postulat KoÂścioÂła, wyraÂżony na posiedzeniu komisji wspĂłlnej, i przywrĂłciÂł religiĂŞ do szkó³. W 1993 r., gdy premierem byÂła nale¿¹ca do liberalnej Unii Demokratycznej Hanna Suchocka – od 2001 r. ambasador RP przy Stolicy Apostolskiej – przyjĂŞto ustawĂŞ zakazujÂącÂą przerywania ci¹¿y. TakÂże w 1993 r. w imieniu rzÂądu Suchockiej Ăłwczesny minister spraw zagranicznych Krzysztof Skubiszewski – pochowany w Panteonie Wielkich PolakĂłw ÂŚwiÂątyni OpatrznoÂści BoÂżej – podpisaÂł konkordat. Adam Michnik i "Gazeta Wyborcza" zbytnio uwierzyli, Âże uda siĂŞ uÂłoÂżyĂŚ z KoÂścioÂłem, Âże w nowej rzeczywistoÂści wywodzÂący siĂŞ z opozycji ateiÂści zdoÂłajÂą dogadaĂŚ siĂŞ z hierarchami. Po przemianie ustrojowej ta dawna opozycja nie byÂła KoÂścioÂłowi do niczego potrzebna. Aktem ideowej kapitulacji paĂąstwa byÂł konkordat. ZawierajÂąc konkordat, paĂąstwo nie tylko nie zadbaÂło o swojÂą autonomiĂŞ wobec KoÂścioÂła, ale wyraziÂło zgodĂŞ na jego dominacjĂŞ. Polska jest chyba najbardziej zdominowanym przez KoÂśció³ paĂąstwem w Europie. MyÂślĂŞ, Âże nawet w czasach Polski szlacheckiej nie byÂło tak silnych zwiÂązkĂłw miĂŞdzy paĂąstwem a KoÂścioÂłem, nie mĂłwiÂąc o Polsce pod rzÂądami JĂłzefa PiÂłsudskiego, w kwestii ktĂłrego – w przeciwieĂąstwie do Lecha KaczyĂąskiego – byÂły problemy z uzyskaniem zgody wÂładz koÂścielnych na pochĂłwek na Wawelu. Mimo konstytucyjnego zapisu o rozdzielnoÂści paĂąstwa i KoÂścioÂła praktyka wyglÂąda zupeÂłnie inaczej. Mamy kaplice w PaÂłacu Prezydenckim i w parlamencie, krzyÂże w urzĂŞdach. UrzÂąd paĂąstwowy powinien podkreÂślaĂŚ neutralnoœÌ ÂświatopoglÂądowÂą brakiem jakichkolwiek symboli religijnych. TakÂże dlatego, by nie stwarzaĂŚ wraÂżenia, Âże moÂże lepiej traktowaĂŚ wierzÂącego niÂż niewierzÂącego. Na placu PiÂłsudskiego, w miejscu obchodĂłw najwaÂżniejszych ÂświÂąt paĂąstwowych z udziaÂłem prezydenta, dwa lata temu ustawiono dziewiĂŞciometrowy krzyÂż, ufundowany przez wÂładze stolicy. JeÂśli rzeczywiÂście chodziÂło o upamiĂŞtnienie Jana PawÂła II, moÂżna byÂło postawiĂŚ jego pomnik. A tak mamy kolejny symbol religijny w przestrzeni publicznej. SÂą pewne wydarzenia w Âżyciu narodu warte upamiĂŞtnienia. Do nich zaliczam mszĂŞ na dawnym placu ZwyciĂŞstwa, dziÂś PiÂłsudskiego, w czerwcu 1979 r. Jednak pomnik pewnie byÂłby bardziej zwiÂązany z tym wydarzeniem niÂż krzyÂż. Kto za kilkadziesiÂąt lat bĂŞdzie kojarzyÂł krzyÂż na placu PiÂłsudskiego z papieÂżem Polakiem? 1 maja Jana PawÂła II W miejscowoÂści, obok ktĂłrej mieszkam, po Âśmierci papieÂża zmieniono nazwĂŞ g³ównej ulicy z 1 Maja na Jana PawÂła II. We WrocÂławiu plac 1 Maja staÂł siĂŞ placem Jana PawÂła II. Obecnie juÂż chyba Âżadna ulica, plac, park ani osiedle 1 Maja nie muszÂą siĂŞ niczego obawiaĂŚ... Skoro Jan PaweÂł II zostanie beatyfikowany 1 maja, to i ten dzieĂą musi byĂŚ uÂświĂŞcony. W Polsce mamy ÂświĂŞto koÂścielne zwiÂązane z Karolem Wojty³¹ – DzieĂą Papieski – przypadajÂące w niedzielĂŞ poprzedzajÂącÂą rocznicĂŞ wyboru na papieÂża, a takÂże ÂświĂŞto paĂąstwowe – DzieĂą PapieÂża Jana PawÂła II 16 paÂździernika. Jednak beatyfikacja odbĂŞdzie siĂŞ 1 maja. MyÂślĂŞ, Âże to nie przypadek. Inicjatywa zapewne naleÂżaÂła do kogoÂś znajÂącego polskie realia. Chciano zagospodarowaĂŚ ÂświĂŞto bĂŞdÂące dniem wolnym od pracy, ktĂłre od lat leÂży odÂłogiem – nie jest obchodzone przez wÂładze paĂąstwowe. Przy okazji uzyska ono inny sens. To nie jest pierwszy krok w tym kierunku podejmowany przez Watykan. W 1956 r. Pius XII ustanowiÂł 1 maja dniem Âśw. JĂłzefa robotnika. Karol WojtyÂła takÂże byÂł robotnikiem – w czasie okupacji pracowaÂł w kamienioÂłomach. UÂświĂŞcenie Karola WojtyÂły doda argumentĂłw KoÂścioÂłowi, ktĂłry przekonuje, Âże mitem zaÂłoÂżycielskim Polski po 1989 r. byÂł wybĂłr Polaka na papieÂża. DziĂŞki niemu powstaÂła "SolidarnoœÌ" i pokonano komunizm. Za mojego Âżycia historiĂŞ przepisywano juÂż kilka razy, wiĂŞc zbytnio siĂŞ tym nie przejmujĂŞ. Wszystko zaleÂży od tego, jaka ta Polska bĂŞdzie w przyszÂłoÂści. JeÂśli ludzie uznajÂą, Âże to kraj, w ktĂłrym Âżyje siĂŞ dobrze, w ktĂłrym czujÂą siĂŞ wolni i bezpieczni, podobny mit zaÂłoÂżycielski im pewnie nie przeszkodzi. JeÂśli odrzucÂą PolskĂŞ, bo bĂŞdzie im w niej Âźle, to Âżaden mit nie pomoÂże. WiĂŞkszoœÌ z tych, ktĂłrzy prĂłbowali zmieniĂŚ ustrĂłj przed 1989 r., nie wyobraÂżaÂła sobie Polski takiej jak dziÂś – kilka milionĂłw PolakĂłw wyjechaÂło za granicĂŞ, a mimo to w kraju nadal pracy nie wystarcza dla wszystkich. BojĂŞ siĂŞ w³¹czyĂŚ telewizor, bo patrzÂąc na obrzucajÂących siĂŞ kalumniami politykĂłw, przypominam sobie najgorsze okresy Polski. JeÂśli taka Polska ma siĂŞ dalej nazywaĂŚ PolskÂą katolickÂą, to Âźle wró¿ê KoÂścioÂłowi. Rozmawiamy w paÂłacu MaÂłachowskich w Na³êczowie, ktĂłry kojarzy siĂŞ z polskim OÂświeceniem, KomisjÂą Edukacji Narodowej, przeksztaÂłceniem szkolnictwa koÂścielnego w publiczne. PowrĂłt religii do szkó³ w 1990 r. byÂł pierwszym krokiem opanowywania ich przez KoÂśció³. Czy religia nauczana w szkoÂłach publicznych jest religiÂą paĂąstwowÂą? OczywiÂście, staje siĂŞ oficjalnÂą religiÂą paĂąstwa. SzkoÂły publiczne, podobnie jak urzĂŞdy paĂąstwowe, powinny byĂŚ neutralne ÂświatopoglÂądowo. PosÂłowie lewicy mĂłwiÂą o paĂąstwie Âświeckim. Ono jest niewÂłaÂściwe, bo ÂświeckoœÌ oznacza takÂże przyjĂŞcie jakiegoÂś ÂświatopoglÂądu. SzkoÂła publiczna nie powinna byĂŚ ani Âświecka, ani religijna, lecz neutralna. Dzieci rodzicĂłw, ktĂłrzy nie sÂą katolikami, juÂż od przedszkola znajdujÂą siĂŞ pod wpÂływem duchownych katolickich. Biskup kielecki, otwierajÂąc przed rokiem publiczne przedszkole, powiedziaÂł: "Wielka edukacja kaÂżdego czÂłowieka rozpoczyna siĂŞ od przedszkola". KoÂśció³ nie pozostaje wobec tej edukacji obojĂŞtny. Ta sytuacja ma miejsce jedynie w Polsce. Wszystko ma swoje granice – takÂże KoÂśció³ i religia powinny funkcjonowaĂŚ w pewnych ramach. JeÂśli rodzice posyÂłajÂą dzieci do placĂłwek wyznaniowych, obecnoœÌ w nich duchownych jest zrozumiaÂła. Nie moÂżna odbieraĂŚ religii ludziom, ktĂłrych Âżyciu nadaje ona sens, ale nie moÂżna jej narzucaĂŚ, wykorzystujÂąc instytucje publiczne. NaleÂżaÂłoby zatem wyprowadziĂŚ religiĂŞ ze szkoÂły? Miejsce religii jest w koÂściele. SzkoÂła to miejsce nauki. ChodziÂłem na religiĂŞ do sali katechetycznej. ByÂłem znacznie bardziej religijny niÂż moi studenci, ktĂłrzy majÂą za sobÂą lekcje religii od pierwszej klasy szkoÂły podstawowej do matury. W salach katechetycznych czuÂło siĂŞ jak¹œ wspĂłlnotĂŞ duchowÂą. Teraz uczniowie myÂślÂą g³ównie o tym, jak siĂŞ wymigaĂŚ od lekcji religii. W 1984 r. byÂł skandal na ca³¹ PolskĂŞ, gdy uczniowie ZespoÂłu Szkó³ Zawodowych we WÂłoszczowie usiÂłowali powiesiĂŚ krzyÂże w klasach. Prezydent Lech KaczyĂąski przyznaÂł uczestnikom tej akcji wysokie odznaczenia paĂąstwowe. MoÂże w przyszÂłoÂści paĂąstwo nagrodzi walczÂących o szko³ê neutralnÂą ÂświatopoglÂądowo? Znam Ăłwczesnego dyrektora szkoÂły, ktĂłry zgodziÂł siĂŞ na zawieszenie krzyÂży. Kurator go usun¹³, bo postÂąpiÂł wbrew prawu. W tej chwili trudno sobie wyobraziĂŚ akcjĂŞ zdejmowania krzyÂży. Ale dostrzegam ciekawe zjawisko – w budynkach publicznych krzyÂże sÂą coraz powszechniejsze, ale w domach prywatnych jest ich coraz mniej. BywajÂąc w domach znajomych, coraz czĂŞÂściej zamiast krzyÂża widujĂŞ obrazy i rzeÂźby o tematyce Âświeckiej. Religia w Âśrodku Opanowaniu szkó³ publicznych przez KoÂśció³ sÂłu¿¹ nie tylko krzyÂże i lekcje religii, lecz takÂże patroni religijni. Prym wiedzie Jan PaweÂł II, bĂŞdÂący patronem kilkuset szkó³ publicznych. Taki patron zobowiÂązuje do rĂłwnania do standardĂłw katolickich, uroczystoÂści religijnych, pielgrzymek na JasnÂą GĂłrĂŞ, ÂślubowaĂą papieskich, czczenia papieskich rocznic czy konkursĂłw wiedzy o papieÂżu. Na stronie jednej z "papieskich" szkó³ znalazÂłem pytania konkursowe: "Co otrzymaÂł Karol WojtyÂła w dniu Pierwszej Komunii ÂŚwiĂŞtej?", "Gdzie i w jakich okolicznoÂściach senior Karol WojtyÂła zabraÂł swojego syna Karola na pierwszÂą pielgrzymkĂŞ?". Takie szkoÂły nie sprzyjajÂą wolnomyÂślicielstwu. Nikt rozsÂądny nie bĂŞdzie negowaÂł, Âże Karol WojtyÂła to postaĂŚ wybitna. ByÂłoby piĂŞknie, gdyby mÂłodzieÂż ze szkó³, ktĂłrym patronuje, byÂła przepojona duchem miÂłoÂści i tolerancji, o co dopominaÂł siĂŞ papieÂż. Moim zdaniem to nazewnictwo jest jedynie ornamentem, za ktĂłrym niewiele siĂŞ kryje. Nie przywiÂązywaÂłbym wagi do tych wszystkich misteriĂłw, choĂŚ na pewno nie sprzyjajÂą one otwartoÂści szkoÂły na ró¿ne ÂświatopoglÂądy i ró¿ne myÂślenie Ten codzienny wieloletni kontakt z myÂśleniem religijnym w szkole musi mieĂŚ wpÂływ na postawy ludzi. Przez ponad 40 lat prĂłbowano na si³ê wbijaĂŚ ludziom do gÂłowy marksizm i nic z tego nie wyszÂło. DziÂś prĂłbuje siĂŞ na si³ê uczyĂŚ religii, umieszcza siĂŞ lekcje w Âśrodku zajĂŞĂŚ, by uczniowie nie uciekli. Metody, ktĂłre stosuje KoÂśció³, nie speÂłniajÂą swojej funkcji, rodzÂą opĂłr mÂłodzieÂży. Efekty tej edukacji religijnej sÂą mizerne. Mimo powszechnego nauczania religii w szkoÂłach paĂąstwowych trudno byÂłoby dowodziĂŚ wzrostu ÂświadomoÂści czy choĂŚby wiedzy religijnej, nie mĂłwiÂąc juÂż o samej religijnoÂści. Uczniowie czerpiÂą znacznie wiĂŞcej wiedzy z internetu niÂż z lekcji religii. To zadziwiajÂące, Âże po wielu latach nauki religii nie sÂą w stanie odpowiedzieĂŚ na najprostsze pytanie dotyczÂące Starego lub Nowego Testamentu. Lekcje religii w szkoÂłach nie podniosÂły bardzo niskiego poziomu wiedzy religijnej polskich katolikĂłw. To nie zmienia jednak faktu, Âże w kraju, ktĂłry szczyci siĂŞ pierwszym w Europie ministerstwem oÂświaty, szkoÂły w coraz wiĂŞkszym stopniu przechodzÂą pod kontrolĂŞ KoÂścioÂła. Obecnie, wedÂług statystyk koÂścielnych, w Polsce jest przeszÂło pó³ tysiÂąca szkó³ katolickich. Budowane sÂą nowe. Nasila siĂŞ proces przekazywania przez samorzÂądy juÂż "ukÂąszonych" przez katolicyzm szkó³ publicznych stowarzyszeniom, korzystajÂą na tym stowarzyszenia katolickie. OÂświata wraca do Âśredniowiecza. Czy dotyczy to takÂże uczelni paĂąstwowych? KoÂśció³ jest obecny na uczelniach paĂąstwowych, stara siĂŞ nasyciĂŚ edukacjĂŞ akademickÂą treÂściami religijnymi. Temu sÂłuÂży duszpasterstwo akademickie, bezpoÂśrednia dziaÂłalnoœÌ dydaktyczna duchownych oraz ich ingerencja w procesy dydaktyczne. Do programĂłw nauczania wprowadza siĂŞ zajĂŞcia z tzw. filozofii chrzeÂścijaĂąskiej oraz teologii. Teologia wypiera filozofiĂŞ? Tak siĂŞ dzieje – szczegĂłlnie na mniejszych uczelniach w regionach, gdzie wÂładza biskupa jest silna. WÂładze tych uczelni nie majÂą siÂły, by siĂŞ oprzeĂŚ naciskom na zatrudnianie ksiĂŞÂży jako wykÂładowcĂłw – nie tylko teologii, lecz takÂże matematyki, historii, prawa, pedagogiki i innych dyscyplin. O rozwoju teologii Âświadczy powstawanie na kolejnych uczelniach wydzia³ów i katedr teologii. KoÂśció³ chce powstrzymaĂŚ sekularyzacjĂŞ spoÂłeczeĂąstwa, dlatego podejmuje starania, by maksymalnie zwiĂŞkszyĂŚ wpÂływy nie tylko na instytucje polityczne paĂąstwa i oÂświatĂŞ publicznÂą, lecz takÂże na kulturĂŞ, sztukĂŞ i naukĂŞ, w tym filozofiĂŞ. Jaki jest cel zastÂąpienia filozofii teologiÂą? NaleÂżaÂłoby o to spytaĂŚ przedstawiciela KoÂścioÂła. Zapewne chodzi o religijne wytÂłumaczenie Âświata i interpretacjĂŞ rozmaitych prÂądĂłw filozoficznych z perspektywy religii: czy dany kierunek filozoficzny jest zgodny z religiÂą, czy teÂż sprzeczny z niÂą. To, rzecz jasna, ma niewiele wspĂłlnego z naukÂą. KoÂśció³ walczy o dusze? SÂądzĂŞ, Âże tak odlegÂłe kwestie mniej go interesujÂą. Toczy siĂŞ raczej walka o ÂświadomoœÌ, a takÂże zyskanie oddanych stronnikĂłw wiernie sÂłu¿¹cych KoÂścioÂłowi. KoÂśció³, wdzierajÂąc siĂŞ w kolejne sfery Âżycia, bierze na siebie coraz wiĂŞcej odpowiedzialnoÂści. Bije w oczy jego obojĂŞtnoœÌ, a moÂże bezradnoœÌ wobec zÂła, niesprawiedliwoÂści, postĂŞpujÂącego upadku bliskich chrzeÂścijaĂąstwu wartoÂści etycznych. RzeczywiÂście, skoro KoÂśció³ juÂż tak siĂŞ zaangaÂżowaÂł, to w tej nowej Polsce powinna spaœÌ przestĂŞpczoœÌ, ludzie powinni byĂŚ dla siebie milsi i Âżyczliwsi. Jednak niczego takiego nie obserwujĂŞ – zarĂłwno na szczytach wÂładzy, jak i wÂśrĂłd zwykÂłych ludzi. ZresztÂą KoÂśció³ teÂż ma problemy wewnĂŞtrzne, nie dzieje siĂŞ w nim najlepiej. Jego potĂŞga moÂże siĂŞ okazaĂŚ iluzoryczna. W Âśredniowieczu KoÂśció³ byÂł tak wszechmocny, Âże wydawaÂło siĂŞ, iÂż nic nie jest w stanie mu zagroziĂŚ. Katolicka twierdza, jakÂą do niedawna byÂła Hiszpania, upadÂła. Teraz to przodujÂące liberalne paĂąstwo europejskie. Nie przytÂłacza mnie widok tysiĂŞcy koÂścio³ów w Polsce. Przez kilkadziesiÂąt lat PolskÂą rzÂądziÂła partia, ktĂłra ogÂłosiÂła siĂŞ przewodniÂą si³¹ narodu. MiaÂła go doprowadziĂŚ do ziemskiego raju. Ta partia teÂż miaÂła mnĂłstwo siedzib. Gdy upadÂła, g³ównÂą z nich przerobiono na gieÂłdĂŞ. Polska jest maÂłym kawaÂłkiem Europy, naleÂżymy do kultury zachodniej. Polacy lubiÂą naÂśladowaĂŚ AmerykanĂłw, AnglikĂłw, NiemcĂłw, FrancuzĂłw. Nie zanosi siĂŞ na nawrĂłcenie Zachodu na katolicyzm. Dlatego uwaÂżam, Âże przewodnikom polskiego KoÂścioÂła potrzebna jest chwila refleksji, bo obrany przez nich kierunek dla instytucji, ktĂłrÂą reprezentujÂą, moÂże siĂŞ skoĂączyĂŚ katastrofÂą. http://religia.onet.pl/wywiady,8/pod-skrzydlami-kosciola,59,page1.html======================================================= wtorek, 11 paÂździernika 2011 Apel jasnogĂłrski: Ojciec Rydzyk prorokiem naszych czasĂłw Jak sÂłuchacze Radia Maryja i czêœÌ duchownych postrzegajÂą ojca Tadeusza Rydzyka? Wystarczy odtworzyĂŚ fragment sobotniego apelu jasnogĂłrskiego w kaplicy Cudownego Obrazu Matki BoÂżej, transmitowanego przez toruĂąskÂą rozgÂłoÂśniĂŞ: - Modlimy siĂŞ za chorych, biednych, opuszczonych, aby nie stracili sensu Âżycia - czytaÂł kapÂłan. - Modlimy siĂŞ w szczegĂłlny sposĂłb za TelewizjĂŞ Trwam, Radio Maryja z ich dyrektorem ojcem Tadeuszem Rydzykiem, prorokiem naszych czasĂłw, opatrznoÂściowym czÂłowiekiem dla Polski i dla Polonii Âświata. DziĂŞki TV Trwam i Radiu Maryja apel jasnogĂłrski wraz z cudownym obrazem Matki BoÂżej jest przekazywany na wszystkie kraje Âświata. (RM, sobota 8.10.11, godz. 21.19) Jak nazwalibyÂście mĂłwienie o o. Rydzyku jako proroku? To baÂłwochwalstwo? PS: DziĂŞkujĂŞ Pani Ani za informacjĂŞ o tym, co siĂŞ dziaÂło w CzĂŞstochowie. http://glosrydzyka.blox.pl/html................................................... ScaliÂłem posty Darek
|
|
« Ostatnia zmiana: Październik 12, 2011, 19:13:55 wysłane przez Dariusz »
|
Zapisane
|
|
|
|
|