Niezale¿ne Forum Projektu Cheops Niezale¿ne Forum Projektu Cheops
Aktualno¶ci:
 
*
Witamy, Go¶æ. Zaloguj siê lub zarejestruj. Grudzieñ 22, 2024, 13:37:24


Zaloguj siê podaj±c nazwê u¿ytkownika, has³o i d³ugo¶æ sesji


Strony: 1 2 3 4 5 [6] 7 8 9 |   Do do³u
  Drukuj  
Autor W±tek: Z zycia KK w Polsce.  (Przeczytany 105863 razy)
0 u¿ytkowników i 6 Go¶ci przegl±da ten w±tek.
Rafaela
Go¶æ
« Odpowiedz #125 : Wrzesieñ 13, 2011, 21:29:13 »

Nadchodz± chwile grozy - szatan atakuje Polskê!
Super Express, wp.pl | dodane (07:09)

Szatan ro¶nie w si³ê i atakuje coraz mocniej. W ci±gu kilku zaledwie lat w Warszawie i okolicach podwoi³a siê liczba opêtanych przez z³e moce. Podobnie jest w innych miastach. Egzorcy¶ci s± przera¿eni i bij± na alarm - czytamy w "Super Expresie".

Zdaniem ks. Aleksander Posacki, egzorcysty i demonologa ze Stowarzyszenia ds. Pos³ug Uwalniania najbardziej zagro¿eni s± m³odzi ludzie uzale¿nieni od okultystycznych praktyk, czyli wró¿biarstwa, jasnowidztwa czy wywo³ywania duchów.

- Widaæ dzi¶ pewn± fascynacjê z³em, wiêc problem bêdzie narasta³ - ostrzega demonolog. Najs³absi s± mieszkañcy du¿ych miast. Szczególnie za¶ - stolicy. - Nad Warszaw± "diabe³ kr±¿y jak lew rycz±cy, patrz±c kogo by po¿reæ" - przywo³uje s³owa ¶w. Piotra egzorcysta.

W Polsce jest 85 egzorcystów i zdaniem ksiêdza Posackiego jest to wystarczaj±ca liczba, aby walczyæ ze z³em.

....................................
Nergal: wybaczam biskupom, nie wiedz± co czyni±
IVONA Webreader. Wci¶nij Enter by rozpocz±æ odtwarzanie

Newsweek, wp.pl | dodane 1 godzinê i 10 minut temu

Adam Darski "Nergal", lider grupy Behemoth, juror programu "The Voice of Poland. Najlepszy g³os" w TVP, uniewinniony od zarzutu obrazy uczuæ religijnych za zniszczenie egzemplarza Biblii podczas koncertu, udzieli³ wywiadu "Newsweekowi". - Wybaczam biskupom - powiedzia³, odnosz±c siê do protestów biskupów przeciwko jego udzia³owi w programie na antenie telewizji publicznej.

Darski mówi³, ¿e nie lubi skandali, ale skandale najwyra¼niej lubi± jego. - Odrobinê mi to wszystko schlebia i utwierdza w przekonaniu, ¿e to, co robiê, ma sens - mówi³, dodaj±c, ¿e jedni protestuj±, a inni ¶l± do niego g³osy poparcia.

Na pytanie "Newsweeka" o protesty biskupów i dziennikarzy katolickich Darski odrzek³, ¿e oni maj± swoj± racjê a on - swoj±. - Ponoæ ¿yjemy w demokracji i pluralizmie. Zgadza siê, czy co¶ mi siê pomyli³o? - pyta³. Jak powiedzia³, "nie ma o co kruszyæ kopii". - Wybaczam im, albowiem nie wiedz±, co czyni±.

"Nergal" uzasadnia, ¿e biskupi pope³niaj± b³±d walcz±c w obronie religii, której fundamentem jest wolny wybór. - W sumie to jest nawet zabawne, bo, parafrazuj±c s³ynne s³owa z "Fausta", s± czê¶ci± tej si³y, która wiecznie dobra pragn±c, z³o czyni.

Odnosz±c siê do zarzutów, ¿e telewizja "promuje satanistê" za pieni±dze podatników "Nergal" odrzek³, ¿e ko¶cio³y te¿ buduje siê z podatków i z nich "promuje siê warto¶ci" z którymi on walczy. Doda³, ¿e gdyby rozpocz±³ g³odówkê w prote¶cie przeciwko temu, wszed³by na ten sam poziom dyskusji.
....................

                                         "To blu¼nierca, satanista i mi³o¶nik wcielonego z³a"


wp.pl | dodane 2011-09-04 (12:58)

Wystêp lidera zespo³u Behemoth Nergala czyli Adama Darskiego w muzycznym show TVP2 budzi nie tylko kontrowersje, ale te¿ coraz wiêcej protestów. Biskup w³oc³awski Wies³aw Mering wystosowa³ odezwê, w której napisa³, ¿e ten "blu¼nierca, satanista i mi³o¶nik wcielonego z³a dostanie do dyspozycji ekran publicznej telewizji, by ³atwiej móg³ g³osiæ swoje trucicielskie nauki". Biskup pisze, ¿e je¶li wszelkie inne formy protestu nie przynios± skutku, to w apel mo¿na w³±czyæ siê poprzez obywatelski protest niep³acenia za abonament.

Adam "Nergal" Darski zasiada w jury programu TVP2 "The voice of Poland", który zajmuje siê odnalezieniem w¶ród rzesz Polaków prawdziwego muzycznego talentu. Pierwszy odcinek show TVP2 wyemitowa³a w sobotê.

Udzia³ Darskiego w programie oprotestowa³o ju¿ Katolickie Stowarzyszenie Dziennikarzy, które w swoim o¶wiadczeniu napisa³o, ¿e nie zgadza siê na udzia³ w programie TVP2 Nergala, który "jest zadeklarowanym satanist± i wrogiem chrze¶cijañskich warto¶ci".

Teraz do protestu do³±czy³ biskup w³oc³awski. Jego apel ma byæ odczytany w ko¶cio³ach diecezji w niedzielê 4 lub 11 wrze¶nia.

"Oniemia³em ze zdumienia: publiczna telewizja, utrzymywana z pieniêdzy podatników, maj±ca respektowaæ to, co siê nazywa warto¶ciami uniwersalnymi, a wiêc: prawdê, dobro, sprawiedliwo¶æ; która powinna s³u¿yæ wszechstronnemu rozwojowi cz³owieka, budowaniu spo³ecznego pokoju, obiektywizmowi i ³adowi moralnemu – planuje udzia³ 'Nergala' (Adama Darskiego) – nie kryj±cego swojego zaanga¿owania w satanizm oraz pogardy dla chrze¶cijañstwa – w programie The Voice of Poland od jesieni 2011 roku, w Programie Drugim Telewizji Polskiej!" - napisa³ bp Mering w swojej odezwie.

"Nie wolno udawaæ, ¿e nic siê nie sta³o, nawet je¶li okrzycz± nas wstecznikami, nietolerancyjnymi katolikami, czy jakimi¶ tam 'beretami'! Nie! Jako obywatele mamy prawo ujawniaæ i g³osiæ swoje zdanie" - czytamy w odezwie.

Biskup zachêca do podjêcia dzia³añ, takich jak m.in. wysy³anie protestów do TVP2, sk³adania podpisów na stronie internetowej Katolickiego Stowarzyszenia Dziennikarzy, wykorzystywania prasy i radia do akcji protestacyjnej oraz, gdyby to nie przynios³o rezultatu - obywatelskiego protestu niep³acenia za abonament.

"Nie mo¿emy milczeæ, kiedy w drastyczny sposób narusza siê przywi±zanie wiernych do chrze¶cijañstwa" - napisa³ ks. Mering.
............................
                                                  "To kompromitacja. Trzeba wyrzuciæ tego cz³owieka z TVP"
IAR, PAP | dodane 2011-09-12 (16:41)

Prawica Rzeczypospolitej wezwa³a TVP, by zaprzesta³a wspó³pracy z muzykiem Adamem "Nergalem" Darskim. To kolejny tego typu protest; w ubieg³ym tygodniu przeciw "Nergalowi" wyst±pili biskupi, PiS i katoliccy dziennikarze. Zdaniem Marka Jurka prezesa Prawicy RP, taka sytuacja to kompromitacja telewizji publicznej.

WIECEJ   http://wiadomosci.wp.pl/kat,1342,title,To-kompromitacja-Trzeba-wyrzucic-tego-czlowieka-z-TVP,wid,13778365,wiadomosc.html
.............................................

                                                             "Heil Satan!" na Woronicza

Robert Wit Wyrostkiewicz | Areopag XXI | 5 Wrzesieñ 2011 | Komentarze (4)

Telewizja Polska odwo³uje siê do warto¶ci chrze¶cijañskich, ale jednocze¶nie promuje satanizm. To ostre twierdzenie z o¶wiadczenia Katolickiego Stowarzyszenia Dziennikarzy, którego jestem jednym z sygnatariuszy.
Mocne s³owa, ale w niczym nie przerysowane. Najpierw o tych warto¶ciach. Tak, w³adze TVP od lat wycieraj± sobie przys³owiow± gêbê najró¿niejszymi warto¶ciami od tzw. warto¶ci demokratycznych, tolerancji, wolno¶ci s³owa na warto¶ciach chrze¶cijañskich koñcz±c. Mamy nawet do dzisiaj obowi±zuj±c± uchwa³ê Zarz±du TVP wprost mówi±c±, ¿e misja telewizji publicznej winna "respektowaæ chrze¶cijañski system warto¶ci, za podstawê przyjmuj±c uniwersalne zasady etyki".

Do³±cz do nas na Facebooku

S³owa, s³owa, s³owa. Tymczasem 3 wrze¶nia w TVP2 w show o nazwie "The Voice of Poland" debiutowa³ Adam "Nergal" Darski, znany z profanacji Biblii, noszenia ró¿añca z odwróconym krzy¿em i parafrazy nazistowskiego pozdrowienia, które w ustach celebryty z Woronicza brzmi nie inaczej jak "Heil Satan!" Darski kontynuuje zreszt± promowanie satanizmu w programie TVP2. Podczas sesji zdjêciowej jury "The Voice of Poland" "Nergal" pozuje zazwyczaj trzymaj±c rêkê w satanistycznym ge¶cie.

Kto pyta nie b³±dzi - odpowiedz na pytania naszych u¿ytkowników

Wiêkszo¶æ organizacji takich jak Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji czy Rada Etyki Mediów, które du¿± czê¶æ swojej aktywno¶ci po¶wiêcaj± na dokuczanie mediom zwi±zanym z ojcem Tadeuszem Rydzykiem, w tym wypadku milczy. G³os za to - i to bardzo odwa¿nie - zabra³ bp Wies³aw Mering, który w "odezwie do Braci Prezbiterów i Wiernych ¦wieckich diecezji w³oc³awskiej" powiedzia³, ¿e "nie wolno udawaæ, ¿e nic siê nie sta³o, nawet je¶li okrzycz± nas wstecznikami, nietolerancyjnymi katolikami, czy jakimi¶ tam „beretami”! Nie! Jako obywatele mamy prawo ujawniaæ i g³osiæ swoje zdanie." Biskup zachêci³ do:

"- ujawniania swojej niezgody na obecno¶æ Nergala w publicznej TVP poprzez protesty kierowane do Dyrekcji Programu Drugiego TVP;

- sk³adania podpisów na stronie internetowej Katolickiego Stowarzyszenia Dziennikarzy: www.ksd.media.pl;

- modlitwy, zw³aszcza do ¶w. Micha³a Archanio³a, by w Polsce Imiê Boga nie by³o publicznie obra¿ane; t± modlitw± obejmijmy tak¿e wspomnianego blu¼niercê, „który nie wie, co czyni”;

- aktywnego w³±czenia siê duchownych w akty protestu, pokierowanie nimi; jeste¶my pe³noprawnymi obywatelami naszego kraju i wolno nam ujawniaæ swoje pogl±dy;

- nag³o¶nienia tej sprawy w ca³ej diecezji: z kultur±, ale równocze¶nie bardzo zdecydowanie;

- wykorzystania wszelkich publikatorów do akcji protestacyjnych, ambony, pism parafialnych, sal katechetycznych, lokalnych rozg³o¶ni radiowych i telewizyjnych;

- u¶wiadamiania wiernym, ¿e mamy bardzo realne sposoby wp³ywu na to, co pojawia siê na ekranach – choæby przez obywatelski protest niep³acenia za abonament, je¿eli pro¶by i apele pozostan± bez echa."

A w tym wszystkim klarownym znakiem neopogañstwa jest jeszcze dodatkowo ostatni wyrok s±du, który uzna³, ¿e darcie Biblii przez "Nergala" na koncercie jego zespo³u nie obra¿a³o uczuæ chrze¶cijan i by³o li tylko "swoistym" wyrazem artystycznym. Kiedy przypomnê sobie podobne wyroki, jak np. uniewinnienie pseudoartyski Nieznalskiej i uznanie, ¿e fallus na krzy¿u nie uw³acza wierze wyznawców Chrystusa czy stwierdzenie innego s±du, ¿e wtykanie przez Wojewódzkiego polskiej flagi w psie odchody nie uw³acza fladze narodowej, to my¶lê sobie, ¿e mamy wymiar sprawiedliwo¶ci wzglêdem chrze¶cijan na poziomie gorszym ni¿ orzecznictwo Pi³ata.

Robert Wit Wyrostkiewicz

wiceprezes Katolickiego Stowarzyszenia Dziennikarzy.


Zapisane
Dariusz


Maszyna do pisania...


Punkty Forum (pf): 3
Offline

P³eæ: Mê¿czyzna
Wiadomo¶ci: 6024



Zobacz profil Email
« Odpowiedz #126 : Wrzesieñ 13, 2011, 21:32:19 »

Cytuj
Szatan ro¶nie w si³ê i atakuje coraz mocniej. W ci±gu kilku zaledwie lat w Warszawie i okolicach podwoi³a siê liczba opêtanych przez z³e moce. Podobnie jest w innych miastach. Egzorcy¶ci s± przera¿eni i bij± na alarm - czytamy w "Super Expresie".

Tak, to akurat jest bardzo widoczne, zw³aszcza w szeregach zwolenników ojca/dyrektora "maybacha" i "PIS'u". Mrugniêcie
Zapisane

Pozwól sobie byæ sob±, a innym byæ innymi.
Rafaela
Go¶æ
« Odpowiedz #127 : Wrzesieñ 14, 2011, 13:58:52 »

Ola Miedziejko | Onet.pl | 29 Kwiecieñ 2011 | Komentarze (0)

                                                Dziêki papie¿owi mieli¶my swój kawa³ek nieba na ziemi

- To w³a¶nie dziêki Papie¿owi mieli¶my swój kawa³ek nieba na ziemi - mówi Zbigniew Gumiñski, za³o¿yciel Rodziny szkó³ imienia Jana Paw³a II w Polsce.

Jan Pawe³ II, fot. PAP/Jerzy Ochoñski
Zaczê³o siê w 1998 roku, kiedy to szko³a, do której chodzi³y dzieci pana Zbigniewa, przyjê³a patronat polskiego papie¿a. - Pomy¶la³em wtedy, ¿e by³oby dobrze, gdyby dzieci z ca³ego kraju mog³y spotkaæ siê osobi¶cie ze swoim patronem - wspomina pan Zbigniew. - Tak powsta³a nasza Rodzina. Przygotowywali¶my siê do pielgrzymki Jana Paw³a II do Polski i uda³o nam siê spotkaæ z nim w £owiczu w 1999 roku. Przyjecha³o ponad 3 tysi±ce dzieci z 33 szkó³ jego imienia. Wcze¶niej przeprowadzali¶my w¶ród naszych dzieci liczne konkursy na temat wiedzy o papie¿u. Chcieli¶my, by dzieci by³y ¶wiadome swojego patrona, jego dokonañ, jego s³ów, które do nas wszystkich kierowa³. Dzieci bra³y udzia³ w konkursie plastycznym, w recytatorskim i z wiedzy o ¿yciu papie¿a. Przecie¿ jego droga mo¿e nas wszystkich wiele nauczyæ.

- Moim zdaniem on by³ ¶wiêty ju¿ za ¿ycia - twierdzi pan Zbigniew. By³ wa¿ny dla nas, rodziców, ale te¿ wa¿ny dla m³odego pokolenia. To przecie¿ nies³ychane, ¿e na spotkanie z nim, na ¦wiatowy Dzieñ M³odzie¿y w Ameryce po³udniowej przyjecha³o 4 miliony m³odych ludzi. Zawsze gromadzi³ miliony ludzi wokó³ siebie. To pokazywa³o, jak wielka jest w m³odzie¿y potrzeba posiadania autorytetu, jak mocno potrzebuj± te¿, ¿eby kto¶ im imponowa³. Kto¶, kogo znaj±, mog± dotkn±æ, pos³uchaæ.

Sam pan Zbigniew osobi¶cie widzia³ papie¿a w 2002 roku i do dzi¶ utrzymuje, ¿e by³o to dla niego bardzo g³êbokie, poruszaj±ce do¶wiadczenie. - To nie by³o takie zwyk³e spotkanie ze zwyk³ym cz³owiekiem - wspomina. Jego charyzma by³a namacalnie odczuwalna. Cz³owiek wraca³ ze spotkania z nim jaki¶ inny, odmieniony, wydaje mi siê, ¿e po prostu lepszy.

Dzi¶ Rodzina liczy 1180 polskich szkó³. Ich uczniowie spotykaj± siê co roku w pa¼dzierniku na Jasnej Górze, wspominaj± Ojca ¦wiêtego, my¶l± o nim i o jego przes³aniu. Kontaktuj± siê ze sob± poprzez swoj± stronê internetow±, organizuj± wspólne przedsiêwziêcia. - To nieprawda, ¿e dzieci nie s± zainteresowane dzi¶ niczym poza przyjemno¶ciami, ¿e s± z³e i agresywne - twierdzi Zbigniew Gumiñski. - Widzê to, kiedy z nimi rozmawiam, kiedy razem przygotowujemy te nasz± wspóln± coroczn± pielgrzymkê. Oczywi¶cie, ¿e wa¿ny jest dla nich internet, komórka czy rozrywka, ale te¿ prawd± jest, ¿e wielu z nich szuka odpowiedzi na fundamentalne pytania, dlaczego ¿yjemy, dlaczego ma³e dzieci choruj± na raka, dlaczego umieramy w cierpieniu. I kiedy ws³uchuj± siê w Ojca ¦wiêtego, kiedy patrz± na jego ¿ycie, to znajduj± w nim odpowiedzi w³a¶nie na te trudne pytania. On by³ boski od zawsze, ca³e jego ¿ycie na to wskazuje, nawet to, jak publicznie pokazywa³ swoj± chorobê Parkinsona, by³o znamienitym ¶wiadectwem jego bosko¶ci. On siê z t± chorob± nie chowa³, nie wstydzi³ siê jej, pokazywa³ nam, jak nale¿y cierpieæ z godno¶ci±. Widzieli¶my go na wózku inwalidzkim, obserwowali¶my, jak choroba siê rozwija. Mogli¶my j± odnie¶æ do naszych w³asnych nieszczê¶æ. Nie znam osoby, która po spotkaniu z nim nie mówi³aby, ¿e prze¿y³a co¶ niesamowitego, niezwyk³ego. To wielkie szczê¶cie, ¿e dane nam by³o mieæ w jego osobie nasz kawa³ek nieba na ziemi.
- Gdy my¶lê sobie o tym, jakim Karol Wojty³a by³ cz³owiekiem, jak toczy³y siê jego losy, jak bardzo by³ otwarty na innych i na pomoc drugiemu cz³owiekowi, to jasne jest dla mnie, ¿e nie mo¿na ¿yæ tylko dla siebie - mówi pan Zbigniew, spo³ecznik od lat, za³o¿yciel radomskiego Banku ¯ywno¶ci. I choæ pracuje zawodowo, to wci±¿ znajduje czas, by organizowaæ wspólne akcje z innymi i dla innych. Jak choæby Rodzina szkó³ imienia Jana Paw³a II.

Teraz, gdy zbli¿a siê beatyfikacja, pan Zbigniew, wraz z delegacj± Rodziny szkó³, jedzie do Rzymu, by prze¿yæ ten wa¿ny dla Polaków dzieñ. Bêdziemy mieli swój baner, ale te¿ przypiête do ubrañ bia³e kokardki - wyjawia. - To taki nasz symbol tego, ¿e w ¶mierci Papie¿a, która by³a przecie¿ smutnym wydarzeniem, jest te¿ co¶ jasnego, jest nadzieja, jest pewien odcieñ bieli.

- Wtedy, w kwietniu, gdy Jan Pawe³ II odchodzi³, p³akali¶my nie razem, p³akali¶my oddzielnie. Ka¿dy z nas mia³ swoje ³zy, swój ból - wspomina pan Zbigniew. – Dzi¶, gdy bêdziemy prze¿ywaæ jego beatyfikacjê, my¶lê, ¿e bêdziemy razem. Obojêtnie, czy kto¶ jest z PiS-u czy z SLD, bêdziemy wspólnie ¶wiêtowaæ, modliæ siê i cieszyæ, ¿e Ojciec ¦wiêty, który dla wielu Polaków ju¿ od dawna jest ¶wiêty, od dawna ludzie modl± siê do niego, stanie siê ¶wiêtym w opinii Ko¶cio³a i Watykanu. To nie ka¿demu siê zdarza, ¿e mia³ okazjê ¿yæ w tym samym czasie, co cz³owiek uznany za ¶wiêtego, jest przecie¿ wielu ¶wiêtych, ale czy mogli¶my siê z nimi spotykaæ, rozmawiaæ? Nie - twierdzi pan Zbigniew.

- A potem? – zastanawia siê g³o¶no. Gdy ju¿ prze¿yjemy beatyfikacjê? - A potem wrócimy do domów, bêdziemy robiæ, to ,co w naszym ¿yciu najwa¿niejsze i bêdziemy czekaæ na nastêpny krok. To znaczy na kanonizacjê Jana Paw³a II. W ka¿dym razie ja bêdê czeka³ na pewno.

http://religia.onet.pl/publicystyka,6/dzieki-papiezowi-mielismy-swoj-kawalek-nieba-na-ziemi,175,page1.html
.................................................

Stefan Wilkanowicz | Tygodnik Powszechny | 9 Czerwiec 2011 | Komentarze (4)
 

                                                              Zej¶cie z piedesta³u

- Panuje u nas daleko posuniêty indywidualizm, a biskupi czuj± siê utwierdzeni na swoich tronach, ¿e wizja Ko¶cio³a soborowego nie jest im potrzebna - mówi w wywiadzie dla "Tygodnika Powszechnego" bp Tadeusz Pieronek. - Trzeba biæ na alarm: biskupstwa w Polsce to dwory. A dwór i s³u¿ba to fa³szywa wizja Ko¶cio³a - dodaje.

Bp Tadeusz Pieronek fot. Waldemar Kompa³a / Agencja Gazeta
Stefan Wilkanowicz: Podczas beatyfikacji Jana Paw³a II jego nastêpca zwraca³ uwagê, ¿e Kard. Wojty³a by³ twórczo obecny na Soborze Watykañskim II, a jako papie¿ wciela³ w ¿ycie soborowego ducha. A przecie¿ mam wra¿enie, ¿e duch Soboru nie wszed³ w pe³ni do Ko¶cio³a w Polsce.

Bp Tadeusz Pieronek: Bo nie dojrzeli¶my do wykorzystania do¶wiadczenia i dorobku Soboru! Panuje u nas daleko posuniêty indywidualizm, a biskupi czuj± siê tak utwierdzeni na swoich tronach, ¿e wizja Ko¶cio³a soborowego nie jest im potrzebna. Bo maj± w³adzê. I uwa¿aj±, ¿e lepiej my¶l± ni¿ wszyscy ci, którymi rz±dz±, bo... sam nie wiem – my¶l±, ¿e maj± natchnienie? Rzecz nazwa³ po imieniu o. Ludwik Wi¶niewski i hierarchowie maj± mu to za z³e. Sam napisa³bym podobnie. Trzeba biæ na alarm: biskupstwa to w Polsce dwory. A dwór i s³u¿ba to fa³szywa wizja Ko¶cio³a. Na Soborze powiedziano jasno: wiernymi Ko¶cio³a s± wszyscy jego cz³onkowie, od papie¿a po ¶wieckiego. I odpowiedzialno¶æ za wspólnotê rozk³ada siê na wszystkich.

Te postanowienia Wojty³a planowa³ wprowadziæ w Polsce poprzez Synod Krakowski, zwo³any w 1972 r.

To by³ synod duszpasterski, czyli obejmuj±cy ca³o¶æ ¿ycia cz³owieka. To go odró¿nia³o od dotychczasowych synodów jurydycznych, gdzie zbiera³o siê duchowieñstwo, aby ustawiaæ ¿ycie Ko¶cio³a zgodnie z w³asn± wizj±. A poniewa¿ uporz±dkowaæ sprzeczne pomys³y móg³ tylko biskup-w³adca, synod polega³ na tym, ¿e ¶wieccy-poddani s³uchali, co ekscelencja ma do powiedzenia.

Do³±cz do nas na Facebooku

Jak rewolucyjne by³o podej¶cie Wojty³y, ¶wiadcz± problemy, na jakie wcze¶niej napotka³. W 1971 r. zwróci³ siê do prymasa Stefana Wyszyñskiego z propozycj± zwo³ania synodu plenarnego (ogólnopolskiego) – bez skutku. Nie zyska³ poparcia. Poprosi³ wiêc jako metropolita krakowski o przeprowadzenie synodów w podleg³ych diecezjach: czêstochowskiej, krakowskiej, katowickiej, kieleckiej i tarnowskiej. Katowice zrobi³y synod jako pierwsze, co wywo³a³o dobrze rozumian± konkurencjê. Kolejny by³ Kraków. Inne diecezje odpowiedzia³y, ¿e nie maj± zaplecza. Wtedy kardyna³ postanowi³ rzecz poprowadziæ sam, w formie Duszpasterskiego Synodu Archidiecezji Krakowskiej.
Kiedy w 2003 r. skoñczy³em rozmowê z Janem Paw³em II o Ukrainie, zapyta³: czy w Polsce pamiêta siê o Synodzie Krakowskim? Musia³bym udzieliæ przykrej odpowiedzi, wiêc wymijaj±co pokiwa³em g³ow±.

Papie¿ wi±za³ z dziedzictwem tego Synodu wielkie nadzieje dla Ko¶cio³a w Polsce. Bo Synod, zw³aszcza na zebraniach plenarnych, kiedy gromadzili siê ludzie z ca³ej diecezji, by³ wielkim ¶wiêtem: g³osowania, Msza i agape. Wojty³a ceni³ to wydarzenie ze wzglêdu na jego podwójny efekt. Pierwszy – otwiera³ ludzi na siebie. I to w sensie szerokim, bo i w ¿yciu cywilnym nie mieli okazji do takich spotkañ, i w ¿yciu religijnym czê¶ciej zapewne spotykali siê z proboszczem ni¿ z kolegami. Mieli wiêc satysfakcjê, ¿e mog± zabraæ g³os, do tej pory nikt siê ich o nic nie pyta³. Po drugie ludzie, którzy przeszli Synod, zdobyli do¶wiadczenie dla ¿ycia obywatelskiego i wyzwañ stoj±cych przed Polsk± po 1989 r.

Mam do¶wiadczenie nie tylko Synodu Krakowskiego, ale te¿ pó¼niejszych: Metropolitalnego i Plenarnego. Ten ostatni, zwo³any w latach 90., zosta³ przez biskupów potraktowany jako z³o konieczne. Szybko zaczêli go kontestowaæ. Nie sz³o siê ich doprosiæ o cokolwiek. Niektórzy mówili mi: „Nie, bo ja bêdê robiæ synod diecezjalny”. Na mi³o¶æ bosk±! Rób sobie diecezjalny, ale wspomó¿ plenarny, bo to dzia³anie ogólnopolskie.

Dlatego wa¿ne by³o przezwyciê¿enie podej¶cia, ¿e za Ko¶ció³ odpowiadaj± duchowni, a wierni s± petentami. Kard. Wojty³a dawa³ ten sygna³: wszyscy s± odpowiedzialni za Ko¶ció³.

A pamiêtajmy, jak dla duchownych istniej±ca wówczas sytuacja by³a wygodna. Znajdowali siê na piedestale, powo³uj±c siê na w³adzê mogli wszystko. Tymczasem Sobór opisa³ s³u¿bê kap³añsk± przez ewangeliczny obraz umywania nóg. Kard. Wojty³a mia³ przekonanie prze³omowe w Ko¶ciele, ¿e tak¿e ¶wieccy przekazuj± wiarê – w ¿yciu rodzinnym, w pracy – wiêc trzeba ich s³uchaæ. To by³a pierwsza my¶l, któr± wyrazi³ w odpowiedzi na apel Jana XXIII o sugestie co do planowanego soboru. Wojty³a z jednej strony po³o¿y³ w niej nacisk na konieczno¶æ zmian instytucjonalnych (m.in. aby daæ mo¿liwo¶æ powrotu do Ko¶cio³a kap³anom, którzy kap³añstwo porzucili), a z drugiej strony snu³ wizjê odpowiedzialno¶ci za Ko¶ció³ wszystkich, którzy do niego nale¿±. Wykaza³ siê oczytaniem w tzw. nowej teologii, która d±¿y³a do otwarcia Ko¶cio³a na ¶wiat, a ¶wiata na Ko¶ció³. Wiarê religijn± podwa¿ano niemal wszêdzie. W krajach zniewolonych narzucano pogl±dy sprzeczne z chrze¶cijañstwem, w krajach zachodnich pieni±dz zas³oni³ prawdy ostateczne.
Kard. Wojty³a mia³ szczê¶cie, bo uda³o mu siê z komunistycznej Polski wyjechaæ na wszystkie cztery, coroczne sesje Soboru.

Nie opu¶ci³ ¿adnych obrad Soboru. Chocia¿ raz by³ tego bliski. Gdy wypad³a tygodniowa przerwa z okazji Wszystkich ¦wiêtych, pojecha³ na Sycyliê. Spotka³ siê z abp. Katanii Guidem Luigim Bentivoglio. W dniu, w którym mia³ lecieæ z powrotem na obrady, pojecha³ jeszcze zobaczyæ Etnê. Schodz±c z wulkanu, usiad³ na kamieniu i zacz±³ odmawiaæ brewiarz. Zak³opotany kierowca ponagla³ go, bo wkrótce mia³ odlecieæ samolot, a Wojty³a spokojnie siê modli³. Gdy w koñcu dojechali na lotnisko, by³o 15 minut po planowanym odlocie. Ale okaza³o siê, ¿e na pok³adzie znajduje siê abp Bentivoglio, który spodziewaj±c siê w samolocie spotkaæ Wojty³ê, przekona³ za³ogê, ¿eby poczeka³a.

Na szczê¶cie! Bo podczas Soboru by³ jednym z nielicznych biskupów ca³kiem samodzielnie my¶l±cych. Na pierwszej sesji biskupi mieli swoje spotkania, podczas których Prymas Polski wyznacza³ im tematy, na które mieli siê wypowiadaæ. A Wojty³a mimo to wybiera³ dodatkowo te tematy, na których siê zna³. Sam swoje wypowiedzi i interwencje pisa³ i wyg³asza³ po ³acinie. Da³ siê poznaæ. Dlatego powierzono mu pracê dotycz±c± dwóch wa¿nych tematów.

Jeden to kwestia wolno¶ci religijnej. „Dignitatis Humanae” by³a deklaracj± rewolucyjn± – i Wojty³a ma w tym swój udzia³! Ludzie Ko¶cio³a robili z tej wolno¶ci karykaturê, narzucaj±c wiarê si³±; tymczasem Bóg daje wiarê, ale to cz³owiek siê na ni± otwiera. Nie ma warto¶ci to, co cz³owiek da Bogu z przymusu. Drugi temat zaowocowa³ konstytucj± „Gaudium et spes”, do której Wojty³a wniós³ do¶wiadczenie komunistycznego zniewolenia: ¶cierania siê z³a i dobra w sytuacji, w której to z³o ma do dyspozycji wszystkie narzêdzia – a mimo to dobro nie da³o siê st³umiæ. To nie by³y przelewki, bo ludzie ginêli za wiarê. Wiêc g³ównie tymi tematami zajmowa³ siê kardyna³ w przerwach Soboru. Wojty³a czu³ siê w Rzymie s³uchaczem tego, co Bóg mówi do Ko¶cio³a.

Pamiêtam, ¿e ju¿ w czasie trwania Soboru mówi³o siê o wio¶nie, która ma zawitaæ do Ko¶cio³a. Ale jednak w Polsce sprawa nie by³a tak oczywista, jak na Zachodzie, bo po prostu nie by³o pe³nej mo¿liwo¶ci informowania o dzia³aniach i sensie soborowych prac.

Sobór propagandowo pokazywano jako walkê pomiêdzy konserwatystami, rozumianymi jako Ko¶ció³, a nielicznymi progresistami, których uto¿samiano ze zwolennikami marksizmu. Wojty³a wiedz±c, ¿e Sobór nie jest dla katolików w Polsce jasny, pisa³ z obrad listy do swoich diecezjan, informuj±c o bie¿±cych pracach. Kiedy przyje¿d¿a³ do Krakowa z Rzymu, zawsze mia³ w ko¶ciele ¶w. Anny wyk³ad o ostatnich pracach Soboru.
A wokó³ Soboru rzeczywi¶cie istnia³a specjalna, wiosenna atmosfera. Ju¿ ustalenia pierwszej sesji – odwrócenie o³tarza twarz± do ludzi i wprowadzenie jêzyków narodowych – by³y rewolucj±. Wierni nierozumiej±cy, co siê mówi podczas Eucharystii, stali siê aktywnymi uczestnikami Mszy. Dla Wojty³y to by³ znak dzia³ania Ducha ¦wiêtego poprzez Sobór. Mówi³ wprost, ¿e ma poczucie zaci±gania d³ugu jako ten, kto zosta³ pos³any, by s³u¿yæ Chrystusowi (czyli Ko¶cio³owi).

Kard. Wojty³a po Soborze opracowa³ studium „U podstaw odnowy” i stara³ siê rozpocz±æ ogólnopolsk± inicjatywê dla realizacji soborowych uzgodnieñ.

Tyle ¿e starania ogólnopolskie siê nie powiod³y. A ksi±¿ka by³a niejako podrêcznikiem dla synodu – syntez± Soboru widzianego oczyma Wojty³y. Bo dokumenty Vaticanum II to obszerne, hermetyczne dzie³o, wiêc sama lektura nie owocowa³a przyswojeniem. W 1971 r. Wojty³a stworzy³ komisjê, która przez 12 miesiêcy przygotowywa³a synod. Data zosta³a wybrana celowo: w 1979 r. przypada³a 900. rocznica ¶mierci ¶w. Stanis³awa, biskupa i mêczennika, czczonego przez Wojty³ê patrona diecezji i Polski. By³ on te¿ znakiem sporu miêdzy pañstwem a Ko¶cio³em, ateizmem a wiar±: ¶wiêty zabity przez króla za niepos³uszeñstwo i upominanie siê o prawa wiernych. Wojty³a skorzysta³ z tradycji pasterzowania Stanis³awa przez 7 lat – na tyle samo zaplanowa³ synod. W takim czasie mo¿na by³o zmie¶ciæ powa¿ny wysi³ek duszpasterski, którego celem by³o przekazanie dorobku soborowego spo³eczeñstwu polskiemu.

No w³a¶nie: nie tylko wiernym, ale ca³emu spo³eczeñstwu. Dlaczego?

Spo³eczeñstwo by³o indoktrynowane, oficjalny pogl±d na ¶wiat wyklucza³ religiê, ludzie byli poranieni przez agresywny ateizm, cenzurê, represje. Ludzie byli niedoinformowani, ska¿eni doktryn± komunistyczn±, a przede wszystkim zastraszeni. Nie gromadzili siê i nie rozmawiali na tematy gospodarcze, polityczne czy religijne, bo to by³o ¶cigane. Atmosfera braku wolno¶ci powodowa³a, ¿e nie by³o instytucji, do której mo¿na by³o siê zwróciæ.

Tu wracamy do Synodu Krakowskiego: trzeba by³o stworzyæ p³aszczyznê, która by³aby miejscem do rozmowy i dialogu – niekoniecznie na tematy religijne – gdzie ludzie mog± siê przed sob± otworzyæ. Kard. Wojty³a dzia³aj±c religijnie, budz±c poczucie godno¶ci i wolno¶ci cz³owieka, osi±gn±³ cel nieoczekiwany, a mo¿e z nadziej± zakodowan± od pocz±tku? ¯e co¶ pêknie, ludzie przestan± siê baæ i zdecyduj± siê wzi±æ odpowiedzialno¶æ za to, co siê wokó³ nich dzieje. Z tego narodzi³a siê my¶l, by powsta³y zespo³y synodalne. Zespo³em mia³o byæ grono ludzi, którzy brali do rêki teksty soborowe, czytali je, komentowali, przy okazji tak¿e modlili siê, czytali Pismo ¶wiête, ale te¿: poznawali siê nawzajem i otwierali na siebie.
To by³ d³ugi proces, który musia³ odbywaæ siê etapami. Dokumenty trzeba by³o wyt³umaczyæ, rozja¶niæ, pokazaæ, dlaczego s± wa¿ne w ¿yciu spo³ecznym i prywatnym, jak w ich duchu dzia³aæ. Ale teksty by³y po ³acinie, a w³adza zezwoli³a na wydrukowanie t³umaczenia zaledwie w 10 tysi±cach egzemplarzy. Czyli gdyby ca³y nak³ad ¶ci±gn±æ do Krakowa, zabrak³oby materia³u dla zespo³ów. Zaczêto wiêc przepisywaæ je na maszynie przez kalkê. Jedni pisali, drudzy rozwozili, kolejni przekazywali dalej. Trudny by³ te¿ dobór przewodnicz±cych: musieli posiadaæ intuicjê organizacyjn±, umiejêtno¶æ referowania i prowadzenia dyskusji. W tamtym czasie w Polsce nie by³o takich osób. Wojty³a wymy¶li³, ¿eby siêgn±æ do przedwojennych grup Akcji Katolickiej. Szukali¶my te¿ jakichkolwiek, nawet ró¿añcowych grup przyparafialnych, byleby ludzie ju¿ siê znali i byli zorganizowani. Tak to siê zaczê³o.

Pamiêtam, jak kard. Wojty³a szacowa³, ¿e wszystkich zespo³ów uda siê powo³aæ, ostro¿nie szacuj±c, piêædziesi±t. A powsta³o ich ok. 500. Zdarza³y siê oczywi¶cie fikcyjne zespo³y, poniewa¿ rozpad³y siê zaraz po za³o¿eniu, ale intensywnie pracowa³a minimum po³owa.

Niektóre pracuj± nieformalnie do dzi¶! Motorem by³o kilkana¶cie osób, tzw. Komisja G³ówna. Przewodzi³ bp Stanis³aw Smoleñski, asystowa³ i rz±dzi³ kard. Wojty³a. Komisja musia³a stworzyæ koncepcjê dokumentów synodalnych, ale nie zestaw nakazów, jak postêpowaæ – bo nie o to tu chodzi³o, tylko o drogê, jak± przebywamy, jak siê zmieniamy, jak zmienia siê Ko¶ció³.

Szkieletem okaza³a siê nauka o kap³añstwie powszechnym, czyli wszystkich ochrzczonych, a wiêc o uczestnictwie ka¿dego ochrzczonego w potrójnej misji Chrystusa. Chrystusa jako: Pasterza, Kap³ana, Króla. Kluczem by³o uzasadnienie i zrozumienie tych zagadnieñ. Misja pasterska polega na uczestnictwie w trosce o Ko¶ció³, g³ównie przez przekaz wiary, i np. program na pierwszy rok prac mówi³ o przekazie wiary w rodzinie. Ludzie mogli to natychmiast wcielaæ w ¿ycie w domach. Rodzice us³yszeli, ¿e ich zadaniem jest uczestnictwo w nauczaniu Ko¶cio³a, szczególnie w czasach, kiedy religia nie by³a obecna w szkole.

Ka¿dy dokument by³ podzielony na trzy czê¶ci. Pierwsza – to g³os Boga i g³os Soboru do cz³owieka. Druga – obraz sytuacji, jaka jest w tej dziedzinie w ¿yciu ludzi (uczestników zespo³u). Trzecia – wyci±gniêcie wniosków, wskazanie, co robiæ, aby pogodziæ wo³anie Boga i ¿ycie codzienne. Wojty³a bardzo pilnowa³ tego podzia³u. Nie chcia³, aby wysun±æ na pierwszy plan oceny sytuacji, bo to mog³oby doprowadziæ do wypaczenia interpretacji czê¶ci teologicznej, która jest mow± Boga. Rzeczywisto¶æ socjologiczna jest za¶ tak krzykliwa, ¿e powoduje bunt i chêæ zmian tego, co nam nie pasuje. Kardyna³ chcia³, ¿eby najpierw ws³uchaæ siê w s³owo Bo¿e, a dopiero potem harmonizowaæ ¿ycie – spójne ¿ycie chrze¶cijañskie jest najwa¿niejszym ¶wiadectwem Ko¶cio³a.
A do takiego ¶wiadectwa jako Ko¶ció³ ju¿ doro¶li¶my?

c.d.n

« Ostatnia zmiana: Wrzesieñ 14, 2011, 14:12:01 wys³ane przez Rafaela » Zapisane
Rafaela
Go¶æ
« Odpowiedz #128 : Wrzesieñ 14, 2011, 14:14:06 »

  cd                          A do takiego ¶wiadectwa jako Ko¶ció³ ju¿ doro¶li¶my?

To, co robimy – musi byæ wiarygodne. A ¿eby by³o wiarygodne, my musimy byæ inni. Co z tego, ¿e kto¶ wyg³osi piêkn± homiliê? To jest pytanie, co¶cie przyszli widzieæ: trzcinê chwiej±c± siê od wiatru, cz³owieka odzianego w miêkkie szaty?

Kiedy przed laty w Pary¿u obserwowa³em miejscowych ksiê¿y: w krawatach, z ma³ymi krzy¿ykami w klapach marynarek, by³em zgorszony. Dzi¶ widzê to jako protest. Póki nie nast±pi prze³om wewnêtrzny, wszelkie tego typu znaki s± nieczytelne. Z czego¶ trzeba zrezygnowaæ – z czego¶, co nie jest istotne. Autentyczno¶æ polega te¿ i na tym, ¿e je¿eli co¶ jest preferowan±, sprawdzon± lini± Ko¶cio³a, to trzeba siê tego trzymaæ. A je¿eli s³uchamy ludzi, ale i tak z góry wiemy, co zrobimy, bo „ludzie g³upi, co mog± wiedzieæ”? Trzeba ludzi wys³uchaæ, nawet je¶li nie maj± racji. Tymczasem ¿adnej krytycznej opinii nie mo¿na w naszym Ko¶ciele przedstawiæ, bo jest to traktowane jako wyj¶cie poza ortodoksjê. Mo¿e jeszcze nie doro¶li¶my, ¿eby to rozwi±zaæ, ale zacznijmy my¶leæ, co z tym zrobiæ. Niestety, za daleko to zasz³o...

Ko¶ció³ musi byæ czytelny, nie mo¿e siê chowaæ za ¿adn± gardê. Jak siê pomyli – to siê poprawia. Jak zgrzeszy – przeprasza. I powinien wzbudzaæ entuzjazm – bo byæ cz³owiekiem wierz±cym to piêkna sprawa. Ciê¿ko sprzedawaæ wysi³ek jako ciep³e bu³eczki, a jednak widaæ, ¿e m³odzie¿ chce byæ w Ko¶ciele. Trzeba wiarê traktowaæ jako integraln± czê¶æ ¿ycia, a nie jako pój¶cie do ko¶cio³a i zapalenie ¶wieczki Panu Bogu.

Chyba jednak co¶ siê w Polsce zmienia na lepsze?

Je¿eli braæ jaskó³kê za zapowied¼ wiosny, to polityka w stosunku do rocznicy 10 kwietnia i katastrofy smoleñskiej by³a tak± jaskó³k±. Uwik³anie siê w politykê jest fatalne, fatalne jest Radio Maryja z tym uwik³aniem. To dwa mankamenty. Co wiêcej: próbuje siê przy pomocy tekstów soborowych przekonywaæ, ¿e biskupi s± powo³ani do robienia polityki. Oczywi¶cie, je¶li polityka to roztropna troska o dobro wspólne, to jasne, ¿e powinni siê w ni± anga¿owaæ wszyscy. Ale biskupi anga¿uj± siê w to, kto ma rz±dziæ, a to ju¿ wkroczenie na pole minowe. Poza tym – ten ko¶cielny triumfalizm! W samym Krakowie mamy dziesiêciu infu³atów; kiedy id± razem, wygl±daj± jak orszak ¶wiêtych polskich.
Wielu biskupów uwa¿a, ¿e ma w³adzê wiêksz± od papie¿a. Nie le¿y w ich mocy zwalnianie proboszczów przed wiekiem emerytalnym, wiêc posy³aj± do proboszcza siepaczy, którzy dyskutuj± z nimi, póki nie podpisz± rezygnacji. To straszliwy brak my¶lenia w d³ugiej perspektywie: kryzys kap³añstwa ju¿ dotkn±³ Polskê, bêdzie siê pog³êbiaæ, i starsi proboszczowie mogliby pracowaæ jeszcze kilka lat. Ale m³ode wilki ju¿ skacz± na stanowiska. Tylko ¿e znajd± siê w koñcu w sytuacji, kiedy nie bêdzie mia³ im kto pomóc, wiêc bêd± na parafii pracowaæ sami.

Kluczowe s± nominacje biskupie, bo w tym i nastêpnym roku ca³y „stary” Episkopat odejdzie: Czêstochowa, £ód¼, Gliwice, Katowice, £om¿a na biskupa czeka Lublin. Ale problem powinien widzieæ nie tyle nuncjusz, co sami biskupi. Tymczasem na obradach Konferencji Episkopatu Polski... Czêsto wstyd mi za te spotkania. Bo na czym polegaj±? Uchwalanie patronów, tytu³ów bazylik i wielu innych drobiazgów. Na mi³y Bóg, przecie¿ trzeba siê zaj±æ ludzkimi problemami! Problemami tak trudnymi, ¿e zêby bol± – ale my kultywujemy stary styl niedotykania tego, co trudne.

Je¿eli mówi siê dzi¶ o kryzysie Ko¶cio³a, mo¿e nale¿a³oby zwo³aæ nastêpny Sobór?

Sobór to wielkie wydarzenie religijne i spo³eczne o d³ugofalowym dzia³aniu. Sobór Watykañski II skorzysta³ z wielu przemy¶leñ ludzi wiary i teologów, którzy prze¿yli I i II wojnê ¶wiatow±, pod±¿anie ¶wiata do materializmu w liberalnych systemach wolno¶ciowych. Sobór by³ wiêc odpowiedzi± na wspó³czesno¶æ ¶wiata i jego b³êdn± trajektoriê. Naturalnie, ¿e od 1965 r. dzia³o siê wiele rzeczy, których Sobór jeszcze nie zna³, ¿eby wspomnieæ tylko rewolucjê seksualn± 1968 r.; wydarzeñ takich by³o wiele, ale wszystkie sz³y t± sam±, zdiagnozowan± trajektori±. Dlatego Sobór nie straci³ niczego ze swojej aktualno¶ci.

Najpierw wiêc trzeba go poznaæ i uczyæ siê nim ¿yæ, bo to wspania³e osi±gniêcie – czego dowodem pontyfikat Jana Paw³a II, g³êboko zharmonizowany z nauczaniem soborowym. Nie wszystkim siê to podoba³o, ale papie¿ czerpa³ z Soboru pe³n± gar¶ci±. I to siê okaza³o skuteczne. We¼my wyst±pienia w Ameryce Po³udniowej, konfrontacje ze ¶wiatem komunistycznym i z liberalizmem – to by³o zakorzenione i czerpa³o si³ê z my¶li soborowej. My¶lmy wiêc, jak wykorzystaæ to, co ju¿ mamy. A potem bêdziemy siê zastanawiaæ, co dalej – tymczasem sytuacja znów stanie siê nowa, bo w takim tempie zmienia siê ¶wiat.

Jestem przekonany od lat, ¿e pomys³ zwo³ania nowego Soboru jest chybiony, na tê chwilê wci±¿ niepotrzebny. Porzuciæ bogactwo, które Sobór nam da³, po to, ¿eby wej¶æ w wymianê my¶li i stawiaæ na boku to, co ju¿ jest przemy¶lane i dobre – to pomys³ nieproduktywny.

Bp Tadeusz Pieronek (ur. 1934 r.) jest prawnikiem. W latach 1993-98 by³ sekretarzem generalnym Konferencji Episkopatu Polski, w latach 1998–2010 przewodnicz±cym Ko¶cielnej Komisji Konkordatowej. Rektor Papieskiej Akademii Teologicznej w Krakowie w latach 1998–2004.

http://religia.onet.pl/wywiady,8/zejscie-z-piedestalu,341,page1.html

=====================================================

Ojca Leona s³ów kilka - antykoncepcja

o. Leon Knabit | PSPO | 8 Wrzesieñ 2011 | Komentarze (0)
 
Czêsto spotykam siê z zarzutami, ¿e my, ludzie ko¶cio³a wprowadzamy podzia³y miêdzy lud¼mi.. Wydaje mi siê, zarzut jest absurdalny. Niezale¿nie od opinii, ludzie dziel± siê na mê¿czyzn i kobiety, ma³ych i du¿ych, wykszta³conych i niewykszta³conych, wierz±cych i niewierz±cych itd. Ca³y problem le¿y chyba w tym, czy dziel±c ludzi, odmawiam niektórym z nich szacunku, wiarygodno¶ci, prawa do istnienia. Wiadomo, ¿e nie wolno tego akceptowaæ, je¶li podzia³ przynosi za sob± takie konsekwencje.

Dlaczego mówiê o tym, kiedy chcê powiedzieæ parê s³ów o antykoncepcji? Dlatego, ¿e bêdzie wielka ró¿nica w podej¶ciu do tego zagadnienia ze strony ludzi wierz±cych i niewierz±cych. Ludzie wierz±cy uznaj±, ¿e Bóg jest stworzycielem, stworzy³ cz³owieka, da³ mu duszê nie¶mierteln±, prawa, które cz³owiek powinien najpierw znaæ, potem ich przestrzegaæ. Wierz±, ¿e po ¶mierci bêdzie odpowiedzialny za swoje czyny, ¿e cz³owieka nie mo¿na zrozumieæ bez Chrystusa, ¿e jest nie¶miertelno¶æ.

Do³±cz do nas na Facebooku

Natomiast cz³owiek, który nie uznaje tego wszystkiego, mo¿e byæ etycznie lepszy od niejednego katolika. W tym przypadku podzia³ nie idzie pomiêdzy wierz±cymi i niewierz±cymi, ale przez serce ka¿dego cz³owieka. Ka¿dy z ludzi, bez wzglêdu na to, kim jest, ma sk³onno¶ci do z³a i dobra, ma w sobie jak ka¿da rzeka, g³êbie i mielizny.

Ró¿nica jest taka, ¿e z cz³owiekiem wierz±cym mogê rozmawiaæ na temat antykoncepcji powo³uj±c siê na prawa bo¿e. Bóg jest najwy¿szy, jest prawodawc±. Je¿eli ustanowi³ dwie p³ci, da³ mo¿no¶æ rodzenia, je¿eli mê¿czyzna, w przeciwieñstwie do kobiety, jest zawsze p³odny, wtedy jest jasne, ¿e kontakt seksualny w ma³¿eñstwie ma sens nie tylko wtedy, kiedy poczyna siê nowe ¿ycie, ale równie¿ dla powiêkszenia mi³o¶ci ma³¿eñskiej.

Kto pyta nie b³±dzi - odpowiedz na pytania naszych u¿ytkowników

Jednocze¶nie znaj±c organizm kobiety i organizm mê¿czyzny, wspó³¿yje siê w zale¿no¶ci od tego, czy chce siê mieæ dziecko, czy nie. Mo¿na to regulowaæ naturalnie, bez u¿ywania jakichkolwiek ¶rodków, które czyni± stosunek "bezp³odnym". To jest dla katolika zrozumia³e, choæ czêsto bardzo trudne.

Blog Ojca Leona

Pewien sympatyczny pan powiedzia³ mi „dobrze Ojcu gadaæ, jak ja z bab± ¶piê”. Rzeczywi¶cie, sprawa jest trudna, ka¿dy przypadek jest inny, trzeba siê zawsze g³êboko zastanowiæ i nie os±dzaæ cz³owieka.
Kiedy¶, a propos regulacji poczêæ, pani Pó³tawska opowiada³a, ¿e zwróci³ siê do niej pewien major i mówi: „Proszê mi powiedzieæ dok³adnie o co chodzi, ale proszê pamiêtaæ, ¿e jestem niewierz±cy.” A ona odpowiedzia³a „Panie majorze, to nie ma znaczenia. Jest pan cz³owiekiem, je¿eli naprawdê ma pan dosyæ tego kontaktu seksualnego z ¿on±, to panu przynosi niesmak, to bardzo proszê.” Powiedzia³a mu o co chodzi ale uprzedzi³a, ¿e to bêdzie bardzo trudne. A niewierz±cy pan major powiedzia³ „jak siê bardzo kocha to nie ma trudnych rzeczy”. I nie do¶æ, ¿e sam przyj±³ tê metodê i j± stosowa³, choæ by³a bardzo trudna, to jeszcze uczy³ innych, podw³adnych czy równych sobie.

Gdy siê kocha, nie ma nic trudnego. Konsekwentna, pe³na, nie wybiórcza wiara, mi³o¶æ do Chrystusa sprawiaj±, ¿e wszystkie, nawet najwiêksze trudno¶ci s± do pokonania. Prawdziwy katolik, wierny nauce Boga, kochaj±cy Chrystusa, przystêpuj±cy do sakramentów, szanuj±cy drugiego cz³owieka na pewno to rozumie i potrafi opanowaæ nieczyste sumienie, bo mi³o¶æ do Boga jest zawsze na pierwszym planie. To nie jest ¿adne okrucieñstwo jak nam wmawiaj± ci, którzy nie znaj± Boga. On jest pe³ni± mi³o¶ci i rozumie sens wyrzeczenia i tylko w ten sposób powinni¶my na to patrzymy.

W tym przypadku, jak siê na pocz±tku nie powie o podziale na ludzi wierz±cych i niewierz±cych, to mo¿na ple ple gadaæ byle co. Wierz±cy wiedz± dlaczego antykoncepcja jest niedozwolona. To „dlaczego” nie istnieje u ludzi niewierz±cych, dla których ¿ycie doczesne jest jedynym celem i tu siê spe³niaj±. Je¿eli ludzie uwa¿aj±, ¿e maj± prawo do seksu i przyjemno¶ci, a wszystkie inne prawa nie s± wa¿ne to nie mo¿na siê im dziwiæ, ¿e u¿ywaj± rozmaitych ¶rodków antykoncepcyjnych. Moja wola jest dla mnie prawd±, a moja przyjemno¶æ jest prawem.

W takim przypadku, mogê t³umaczyæ, ¿e siê mylisz, ale si³± nie bêdê ciê ci±gn±³. Tylko nie mów, ¿e jeste¶ wiernym cz³onkiem Ko¶cio³a katolickiego.

Szkoda tych, którzy tego nie rozumiej±, ale szkoda i nas samych, katolików i pobo¿nych ksiê¿y. Je¿eli za ma³o wierzymy Chrystusowi, czêsto mamy i w tej dziedzinie postawy niejednoznaczne. Wzywam do tego, ¿eby¶my t³ukli na ten temat w jeden bêbenek i jednakowo uczyli ludzi, mi³o¶ci, po¶wiêcenia, ofiarno¶ci. Wtedy bêdzie siê zmieniaæ oblicze tej ziemi.

http://religia.onet.pl/benedyktyni-tynieccy,38/ojca-leona-slow-kilka-antykoncepcja,5185,page1.html
......................................................

                                                                 Jak przyjmowaæ Komuniê?

RV / ms | EKAI | 13 Lipiec 2011 | Komentarze (2)

O szacunku i mi³o¶ci do Naj¶wiêtszego Sakramentu oraz sposobach przyjmowania Komunii i o osobistej wolno¶ci napisa³ abp Vincent Nichols w li¶cie pasterskim, który odczytano w 214 brytyjskich parafiach.
Przewodnicz±cy episkopatu Anglii i Walii napisa³, ¿e zwyk³± praktyk± sta³o siê przyjmowanie Cia³a Chrystusa na rêce w postawie stoj±cej i podobnie z Naj¶wiêtsz± Krwi±, która spo¿ywana jest z kielicha, tak¿e w postawie stoj±cej. Hierarcha podkre¶la, ¿e tamtejsz± praktykê potwierdzi³a watykañska Kongregacja ds. Kultu Bo¿ego i Dyscypliny Sakramentów.

Do³±cz do nas na Facebooku

Metropolita Londynu zwraca zarazem uwagê, ¿e wierny ma pe³n± wolno¶æ w wyborze postawy, w której chce przyj±æ Naj¶wiêtszy Sakrament i mo¿e j± otrzymaæ na rêce lub do ust, w postawie klêcz±cej lub stoj±cej. List pasterski przypomina, ¿e ka¿da z tych postaw ma swe symboliczne i duchowe znaczenie, pomagaj±ce u¶wiadomiæ, Kogo przyjmujemy i jak± wiarê z innymi dzielimy.

Abp Nichols przypomina katolikom o konieczno¶ci przestrzegania przynajmniej godzinnego postu eucharystycznego oraz otrzymania odpuszczenia grzechów ciê¿kich w sakramencie pojednania.

Kto pyta nie b³±dzi - odpowiedz na pytania naszych u¿ytkowników

List do brytyjskich katolików zachêca do komunii duchowej tych, którzy z ró¿nych przyczyn nie mog± w pe³ni uczestniczyæ w Eucharystii sakramentalnej.

Arcybiskup Westminsteru przypomina opiniê papieskiego ceremoniarza ks. Guido Mariniego, który zwraca uwagê, ¿e Benedykt XVI zachêca do przyjmowania Komunii ¶wiêtej do ust i w postawie klêcz±cej. W jego przekonaniu postawa ta wyra¿a najg³êbiej prawdê o prawdziwej obecno¶ci Chrystusa w Eucharystii.

http://religia.onet.pl/swiat,18/jak-przyjmowac-komunie,423.html

Scali³em posty
Darek
« Ostatnia zmiana: Wrzesieñ 15, 2011, 22:13:00 wys³ane przez Dariusz » Zapisane
Dariusz


Maszyna do pisania...


Punkty Forum (pf): 3
Offline

P³eæ: Mê¿czyzna
Wiadomo¶ci: 6024



Zobacz profil Email
« Odpowiedz #129 : Wrzesieñ 15, 2011, 22:15:04 »

Posty o Jezusie jako "królu" Polski przenios³em do: Jezus "królem" Polski?!?
Zapisane

Pozwól sobie byæ sob±, a innym byæ innymi.
Rafaela
Go¶æ
« Odpowiedz #130 : Wrzesieñ 17, 2011, 21:09:22 »

                                                 "Nie zgadzamy siê na promowanie satanizmu"

bgk / pm | EKAI | 15 Wrzesieñ 2011 | Komentarze (3)

Prymas Polski Józef Kowalczyk

„Zadaniem Ko¶cio³a zawsze by³o, jest i bêdzie ostrzeganie ludzi przed zwodniczym dzia³aniem przeciwnika Boga. Dlatego nie zgadzamy siê na publiczne promowanie satanizmu" – napisa³ prymas Polski abp Józef Kowalczyk w przes³anym KAI o¶wiadczeniu.
Poni¿ej pe³ny tekst o¶wiadczenia:

Wielkim zadaniem Ko¶cio³a jest dzi¶ przypominaæ, ¿e Bóg nie jest mityczn± postaci± ani wytworem kultury, ale realn± i kochaj±c± Osob±, a katolicyzm nie jest rytualnym obrzêdem, ale relacj± ze Stwórc± i Zbawicielem. Bóg istnieje - a je¶li On istnieje, istnieje równie¿ ca³y ¶wiat duchowy, razem z anio³ami i szatanem, który nie jest mitem, ale realn± i gro¼n± si³±, nios±c± zagro¿enie dla cz³owieka. Przypomnia³a o tym miêdzy innymi Kongregacja Nauki Wiary w wydanym w 1975 roku dokumencie „Wiara chrze¶cijañska a demonologia”.

Do³±cz do nas na Facebooku

Je¶li traktujemy Boga powa¿nie, nie mo¿emy lekcewa¿yæ szatana. Nie mo¿emy równie¿ zapominaæ, ¿e szatan jest mistrzem z³a i k³amstwa. Jego celem jest ostateczne zniszczenie cz³owieka, nawet, je¶li dokonuje siê ono na drodze dopuszczenia do mniejszego czy krótkotrwa³ego dobra. Je¿eli kto¶ mówi dzi¶, ¿e szatan zwyciê¿y³, potwierdza tylko swoj± krótkowzroczno¶æ, siêgaj±c± nie dalej ni¿ granica doczesno¶ci.

Szatan ostateczn± walkê z Bogiem przegra³ dwa tysi±ce lat temu, przegra³ j± w ¶mierci i Zmartwychwstaniu Jezusa Chrystusa. „Ono zmia¿d¿y ci g³owê, a ty zmia¿d¿ysz mu piêtê”, czytamy w Ksiêdze Rodzaju. Wszystkie obecne ma³e zwyciêstwa szatana s± tylko jego pe³n± nienawi¶ci i rozpaczliw± prób± odwetu, prób± odebrania Bogu czegokolwiek, zanim nadejdzie pe³ne królowanie Boga – biblijnym „mia¿d¿eniem piêty”. Niestety celem owych kierowanych na o¶lep ataków padaj± ludzie, którzy w swojej naiwno¶ci daj± wiarê zapewnieniom szatana o jego sile i mo¿liwo¶ciach, a którzy w ten sposób sami siebie ustawiaj± po stronie przegranej i sami siebie skazuj± na wieczne potêpienie.

Kto pyta nie b³±dzi - odpowiedz na pytania naszych u¿ytkowników

Ko¶ció³ nie skazuje wyznawców szatana na piek³o, na wieczne cierpienie – oni sami siê na nie skazuj±. Zadaniem Ko¶cio³a zawsze jednak by³o, jest i bêdzie ostrzeganie ludzi przed zwodniczym dzia³aniem przeciwnika Boga. Dlatego w³a¶nie nie zgadzamy siê na publiczne promowanie satanizmu, dlatego sprzeciwiamy siê znakom, symbolom, muzyce i innym formom propagowania tre¶ci, które s± niebezpieczne dla ¿ycia wiecznego.

Szatan jest istot± inteligentn± i cz³owiek nie jest w stanie go przechytrzyæ. Dlatego w³a¶nie najrozs±dniejsz± rzecz± jest dla katolika trzymaæ siê z daleka od wszystkiego, co mo¿e mieæ zwi±zek z jego dzia³aniem – ³±cznie z wy³±czeniem telewizora i nie kupowaniem ¿adnych publikacji, w których ludzie jawnie opowiadaj±cy siê po stronie szatana zabieraj± g³os w roli mistrzów i autorytetów. Nikt nigdy nie mo¿e odebraæ Ko¶cio³owi prawa g³osu i ostrzegania: uwa¿ajcie, bo cokolwiek szatan wam mówi – k³amie. Gdyby nie k³ama³, nie by³by szatanem, ale nadal anio³em. 

http://religia.onet.pl/kraj,19/nie-zgadzamy-sie-na-promowanie-satanizmu,5221.html
..........................................

                                                    "Nie milczmy, kiedy promuje siê satanizm "

xao, lk / pm | EKAI | 12 Wrzesieñ 2011 | Komentarze (2)

G³osz±c Boga, nie mo¿emy milczeæ, kiedy promuje siê satanizm - mówi³ 11 wrze¶nia abp Józef Michalik podczas uroczysto¶ci 134. rocznicy objawieñ maryjnych w sanktuarium Matki Bo¿ej w Gietrzwa³dzie pod Olsztynem.

Abp Józef Michalik Fot. Marek Podmok³y / Agencja Gazeta
Przyby³o na nie ok. 40 tys. wiernych z archidiecezji warmiñskiej i diecezji s±siednich.
W uroczysto¶ciach uczestniczyli tak¿e przedstawiciele w³adz samorz±dowych, parlamentarzy¶ci i przedstawiciele ¶wiata nauki.

We wprowadzeniu do mszy ¶w. metropolita warmiñski abp Wojciech Ziemba przypomnia³, ¿e "Matka Naj¶wiêtsza podczas swoich objawieñ w Gietrzwa³dzie 134 lata temu wzywa³a do modlitwy i pokuty. W sposób szczególny zachêca³a do modlitwy ró¿añcowej". - Jak co roku gromadzimy siê w tym ¶wiêtym miejscu, aby przypomnieæ sobie i wype³niæ w ¿yciu to orêdzie Matki Bo¿ej - doda³ hierarcha.

Do³±cz do nas na Facebooku

Jak zauwa¿y³ abp Ziemba, tegoroczny odpust w Gietrzwa³dzie by³ szczególn± okazj±, aby podziêkowaæ Bogu za pamiêtn± pielgrzymkê Jana Paw³a II do Olsztyna w 1991 r. Ponadto uroczysto¶ci odpustowe po³±czone by³y z archidiecezjalnymi do¿ynkami, dlatego metropolita warmiñski wezwa³ wszystkich zebranych do modlitwy dziêkczynnej za tegoroczne plony.

W homilii przewodnicz±cy Konferencji Episkopatu Polski przekonywa³, ¿e "Polska powinna zatroszczyæ siê o to, aby zginê³o getto katolickie". Jego zdaniem "trzeba na tej drodze wytrwaæ" tak, aby "w ka¿dej dziedzinie ¿ycia ka¿dy obywatel mia³ równe prawa".

Kto pyta nie b³±dzi - odpowiedz na pytania naszych u¿ytkowników

Jednocze¶nie nie mo¿na dopu¶ciæ do promowania z³a. - G³osz±c Boga, nie mo¿emy milczeæ, kiedy promuje siê satanizm - podkre¶li³, nawi±zuj±c do podarcia Biblii przez Adama "Nergala" Darskiego.

Metropolita przemyski zawa¿y³, ¿e dzisiaj niewygodny jest krzy¿ Chrystusa, "niewygodne jest Pismo ¦wiête, które trzeba podeptaæ, podrzeæ, zniewa¿yæ". T³umaczy³, ¿e "to nie jest symbol", lecz "¶wiêty znak", gdy¿ zawarte jest w nim S³owo Bo¿e.

Za dramat uzna³ fakt, ¿e "w katolickiej Polsce próbuje siê zepchn±æ na margines, czyli zamkn±æ w getto my¶lowe i getto spo³eczne obecno¶æ Ewangelii, Bo¿ego prawa, krzy¿a, Pisma ¦wiêtego". Ubolewa³, i¿ "s±dy udaj±, ¿e siê nic nie sta³o, je¶li siê zniewa¿y³o Pismo ¦wiête, czy krzy¿". Jest to, zdaniem abp. Michalika, "bardzo wielki znak" trwaj±cego zmagania "o serce Polaka, o katolicko¶æ, o chrze¶cijañsko¶æ naszego narodu".

Metropolita przemyski wzi±³ tak¿e w obronê Radio Maryja, które jest oskar¿ane o to, ¿e przyjmuje "takie, czy inne orientacje" spo³eczne. Podkre¶li³, ¿e toruñskie radio "rozmodli³o Polskê" i "pog³êbi³o modlitwê" s³uchaczy.
Abp Michalik przypomnia³ tak¿e o zbli¿aj±cych siê wyborach parlamentarnych. Podkre¶li³, ¿e chrze¶cijanin w Polsce musi wiedzieæ, kogo chce obdarzyæ zaufaniem. Od tego zale¿y bowiem czy bêdzie w niej "tylko edukacja zwyk³a czy wychowywanie w warto¶ciach chrze¶cijañskich, czy bêdzie miejsce dla starego cz³owieka, dla inwalidy, dla chorego w rodzinach naszych".

Uroczysto¶ci w Gietrzwa³dzie przygotowali Kanonicy Regularni Laterañscy, którzy od czasów powojennych s± stró¿ami gietrzwa³dzkiego sanktuarium.

Objawienia maryjne mia³y od 27 czerwca do 15 wrze¶nia 1877 r. dwunastoletnie Barbara Samulowska i Justyna Szafryñska. O fakcie objawieñ ¶wiadczy³y tak¿e Katarzyna Wieczorek (21 lat) i El¿bieta Bilitewska (42 lata). Ostatecznie jednak Ko¶ció³ uzna³ relacje jedynie Justyny i Barbary. Maryja, któr± widzia³y dziewczêta, przedstawia³a siê jako Niepokalanie Poczêta, a same widzenia mia³y miejsce podczas modlitwy ró¿añcowej.

Matka Bo¿a rozmawia³a z dziewczynkami po polsku. Warmia znajdowa³a siê wówczas pod zaborem pruskim i od samego pocz±tku objawieñ i pó¼niej by³a to dla wizjonerek bardzo trudna sytuacja. By³y one bowiem szykanowane i drêczone przez w³adze pruskie. Podczas samych objawieñ dziewczêta pozostawa³y w sta³ym kontakcie z rodzicami i proboszczem ks. Augustynem Weichselem, na których polecenie zadawa³y Maryi ró¿ne pytania. Za ka¿dym razem s³ysza³y Jej wezwanie do modlitwy ró¿añcowej oraz pokuty i s³owa pociechy. Nie brakowa³o jednak tak¿e konkretnych odpowiedzi i wyja¶nieñ.

Barbarê Samulowsk± dla jej bezpieczeñstwa umieszczono w domu sióstr szarytek w Lidzbarku Warmiñskim. Gdy mia³a 18 lat, podjê³a decyzjê o rozpoczêciu ¿ycia zakonnego. Pierwsze ¶luby zakonne z³o¿y³a 2 lutego 1889 r., przyjmuj±c imiê zakonne Stanis³awa. W 1895 r. wyjecha³a do Gwatemali, gdzie w nowicjacie swego zgromadzenia zosta³a wychowawczyni±. Podjê³a nastêpnie pracê jako prze³o¿ona sióstr w szpitalu w Antigua, a pó¼niej równie¿ w szpitalu w Quetzaltenango. Ostatnie lata jej ¿ycia zwi±zane by³y z osobistym cierpieniem spowodowanym rakiem twarzy. Zmar³a 6 grudnia 1950 r. w Gwatemali w wieku 85 lat, przepracowuj±c ponad pó³ wieku w Ameryce £aciñskiej. Obecnie trwa jej proces beatyfikacyjny, którego diecezjalny etap trwa³ w latach 2005-2006.

http://religia.onet.pl/kraj,19/nie-milczmy-kiedy-promuje-sie-satanizm,5192,page1.html
Zapisane
Rafaela
Go¶æ
« Odpowiedz #131 : Wrzesieñ 18, 2011, 21:56:49 »

                                                                      Kosmiczne lustro

Tomasz Ponik³o | Tygodnik Powszechny | 20 Czerwiec 2011 | Komentarze (3)
 
- Chcê ustanawiaæ swoje decyzje na mocnych filarach. Swoj± ¿yciow± drogê betonowaæ ¶wiat³ym betonem, a nie czarn± magm±, która brudzi sumienie i m±ci spokój my¶lenia - mówi raper Piotr „Vienio” Wiêc³awski.
Tomasz Ponik³o: W polskim hip-hopie, zwykle tematy duchowe s± nieobecne. Nagrywaj±c utwór „Ró¿nice”, chcia³e¶ prze³amaæ tê barierê. Sk±d taka potrzeba?

Piotr „Vienio” Wiêc³awski: Raperzy w wiêkszo¶ci traktuj± hip-hop jako rozrywkê. Mnie zale¿y na tym, ¿eby pobudzaæ do my¶lenia. Widzê powa¿ny problem: podzia³y religijne, wzajemn± niechêæ, a nawet nienawi¶æ, ¶mieræ serwowan± w imiê Boga – to wielki skandal. Nie ³amiê ¿adnego tabu, o tym powszechnie siê rozmawia. Opisa³em wiêc uniwersalne zjawisko, które ma miejsce od tysiêcy lat.

Do³±cz do nas na Facebooku

Inni polscy raperzy te¿ nagrali utwory o wierze, ale nie pozwalaj± zaufaæ w³asnym s³owom. Ty jeste¶ wiarygodny?

Za to, ¿e ludzie mówi± jedno, a robi± drugie, nie biorê ¿adnej odpowiedzialno¶ci. Tak ju¿ bywa, ¿e ci, którzy chc± nam co¶ wa¿nego przekazaæ, czêsto nie stosuj± siê do w³asnych s³ów. Nie wiem, czy mnie samego kto¶ z³apa³ na hipokryzji. Dzia³am teraz tak, ¿eby ludzie nie czuli ¿adnego dysonansu.

Jednak czuæ go, s³uchaj±c „Etosu”, Twojego pierwszego solowego albumu, i przypominaj±c sobie wcze¶niejsze nagrania z Molest±. ¯a³ujesz czego¶ w swoim dorobku?

Ludzie dojrzewaj± i siê zmieniaj±. Po czasie rozumiej± swoje zachowania sprzed lat, powody poczucia bycia nieszczê¶liwym. Ludzie otwarci robi± wszystko, ¿eby usuwaæ te przeszkody, które odgradzaj± ich od szczê¶cia. Moje my¶lenie zmieni³o siê diametralnie od debiutanckiej p³yty „Skandal” z 1998 r., gdzie by³y tylko najebka, jointy, alkohol, balanga na osiedlu. Przeby³em ogromn± drogê zrozumienia tego, co jest wa¿ne, a co nie. Wtedy zarabia³em kasê i ca³o¶æ przepuszcza³em na alkohol i u¿ywki. W ogóle nie my¶la³em, ¿e bêdê mieæ rodzinê, ¿e bêdê musia³ zapracowaæ na dzieci. ¯e to ja bêdê musia³ byæ tym Piotrem-Ska³±, na którym buduje siê dom. Teraz, chocia¿ jeszcze nie mam rodziny, my¶lê o tym intensywnie; a czas tak szybko leci... Patrzê na dorastaj±ce dzieci mojego kumpla W³odka i widzê, ile ju¿ straci³em. Mam po³owê ¿ycia za sob±, 33 lata. Jaki bêdê, maj±c 66?
A jakiego chcia³by¶ zobaczyæ?

Z rodzin±. Cz³owiek bez dzieci jest niekompletny. Posiadam ten sam zapisany w nas g³êboko obowi±zek ludzki: mi³o¶æ, któr± dosta³e¶, musisz przelaæ dalej na potomka, zamkn±æ ko³o swojego ¿ycia. Rodzina jest najwa¿niejsza we wszystkim, co robisz, bo w niej czujesz siê bezpiecznie, masz oparcie. Poza tym, komu podarujê swoje p³yty winylowe zbierane tyle lat?

Pamiêtam, ¿e sam jako nastoletni punk-rockowiec dawa³em rodzicom popaliæ: noce poza domem, izby wytrze¼wieñ. Mo¿e pó¼no zacz±³em dojrzewaæ do etosu prawdziwej rodziny, rozumieæ, ¿e matka i ojciec dali mi mi³o¶æ, wszystko to, czym teraz dysponujê: wychowanie, motywacje, warto¶ci, które tak naprawdê prowadz± do szczê¶cia, jak uczciwo¶æ, prawo¶æ, brak z³orzeczenia innym – nigdy nie by³o w moim domu zemsty; nie noszê w sobie takiego z³a. A widzê, ¿e ono jest w wielu ludziach nawet z mojego otoczenia. To nie tylko rozbite rodziny patologizuj± dzieci, bo s± przecie¿ ¶wietne i mi³osierne osoby z domu dziecka, gdzie mi³o¶ci w ogóle nie by³o.

Zda³em sobie te¿ sprawê z tego, ¿e bêdê ju¿ starszym tat±. Ale lepiej, ¿ebym do tego dorós³. Nie chcê zak³adaæ rodziny w pêdzie na ³eb, na szyjê. Moja Paulina jest m³odsza ode mnie o dziesiêæ lat. Chcê, ¿eby skoñczy³a studia, a mo¿e jeszcze ja sam pójdê na studia, nie spali³em ¿adnych mostów i taki mam plan...

„Ró¿nice” mówi± o „pseudowiernych, którzy obra¿aj± Boga”. Wiara jest Twoj± osobist± spraw±, czy tylko obserwujesz i komentujesz?

Wiara jest we mnie, raduje mnie, inspiruje. Ale my¶lê o niej szeroko: ona jest w ka¿dym, kto szuka dobra. Religie tworz± krêgos³up moralny ¶wiata. Nawet cz³owiek niewierz±cy musi liczyæ siê z tym, ¿e mechanizm dekalogu go nie ominie, bo jest uniwersalny: je¶li zabije, sumienie zacznie dzia³aæ. Jako ludzie jeste¶my wyposa¿eni w te same atrybuty i musimy sobie pozwoliæ zapracowaæ na szczê¶cie.

Bo wiara to moim zdaniem tak¿e szczê¶cie: stan umys³u, ¶wiadomo¶ci, sposób, w jaki wszystko postrzegasz. Jedziesz samochodem, go¶æ zaje¿d¿a ci drogê. Klniesz na niego? Pewnie ³apiesz siê na tym tak samo jak ja, ale musisz wiedzieæ, jak dzia³aj± emocje, zapanowaæ nad tym. Je¶li w Ko¶ciele katolickim nie znajdujesz odpowiedzi na swoje trudno¶ci, wystarczy zerkn±æ gdzie indziej, szukaæ mo¿e w innym Ko¶ciele, a mo¿e w buddyzmie.
Kosmiczne lustro

Tomasz Ponik³o | Tygodnik Powszechny | 20 Czerwiec 2011 | Komentarze (3)
 

Kosmiczne lustro

Piotr "Vienio" Wiêc³awski. Fot. Albert Zawada / Agencja Gazeta

A Ty gdzie szukasz?

We wszystkich ¼ród³ach, które dzia³aj±. Mo¿na powiedzieæ, ¿e chcia³bym byæ specjalist± od odnajdywania tego, co wspólne – bo wiara to wielka masa ¶wiat³a, która jest dla wszystkich.

Jeste¶ katolikiem?

Jestem, choæ stanowczo oddzielam wiarê od zbrukanej instytucji ko¶cielnej. Ale te¿ nie mogê i nie chcê postrzegaæ Ko¶cio³a ani przez wojny krzy¿owe, ani przez ksiê¿y pedofili. To instytucja, która ma dwa tysi±ce lat, wszystko jest do zrozumienia, cz³owiek pope³nia b³êdy, a kap³ani to nie anio³owie, tylko ludzie. Sam pozna³em lata temu ksiêdza, który by³ tak cudowny, ¿e postanowi³em nagraæ o nim film dokumentalny. Potem okaza³o siê, ¿e nici z jego celibatu, ¿e narkotyki, wreszcie, ¿e z³apali go z dziewczynami i wydalili z Ko¶cio³a (i dobrze, bo zepsute jab³ka trzeba szybko usuwaæ z podwórka). Ale to mnie trochê rozbi³o.

W moim zespole wci±¿ prowadzimy teologiczne rozmowy, mam kumpli buddystów, muzu³manów. Wiem po nich, ¿e cz³owieka nie wolno religijnie indoktrynowaæ. Jak nie pasujesz do uk³adanki, nie wklejaj siê w ni±; jak pasujesz, to fajnie, bo bêdzie ci dobrze. Ja sam nie chodzê teraz do ko¶cio³a, mo¿e próbujê tworzyæ w³asn± uk³adankê.

Mo¿e tak Ci wygodniej.

Byæ mo¿e modlê siê wiêcej ni¿ ci, którzy chodz± do ko¶cio³a...

Tylko uspokajasz sumienie.

Je¶li chcesz wt³oczyæ nauki Jezusa czy Buddy w swoje ¿ycie, nigdy nie bêdziesz spokojny. A traktujê je bardzo powa¿nie. I stosujê tak, ¿eby na swój sposób i¶æ drog±, któr± pokaza³ mi Chrystus.
A co ze sprawami ostatecznymi?

Pytasz, czy oczekujê zbawienia? Oczywi¶cie, ¿e tak. Bóg jest ¶wiat³o¶ci± i ja chcê i¶æ do ¶wiat³a, nie chcê i¶æ do mroku. Mrok jest nie dla mnie. I staram siê sam ¶wieciæ ¶wiat³em, pokazywaæ tê drogê innym. Dlatego w zwi±zku z Paulin±, z któr± jestem trzy lata, najwa¿niejsza jest dla mnie pe³na wierno¶æ i pe³ne zaufanie, ju¿ jak w ma³¿eñstwie. Widzê, ¿e to tworzy zdrow± relacjê, czujê siê dziêki temu silny i chcê w tym trwaæ.

To nie jest tak, ¿e raper pojedzie na koncert i upoluje fanki. To jaka¶ bzdura, nie dla mnie. Mo¿e jestem staro¶wiecki, jakby powiedzieli inni. Ale ja chcê ustanawiaæ swoje wszystkie decyzje na mocnych filarach i swoj± ¿yciow± drogê betonowaæ zajebistym ¶wiat³ym betonem, a nie czarn± magm±, która brudzi sumienie i m±ci spokój my¶lenia. Taka magma to np. chêæ zemsty: bo kto¶ ci co¶ zabra³, nie da³ kasy, a dla kasy jeste¶ ju¿ gotów ugodziæ kogo¶ no¿em. Mo¿e sam tak my¶la³em, kiedy by³em m³odszy i gniewny, ale nie teraz.

Teraz zrozumia³em, ¿e znacznie wiêcej mogê zyskaæ, pomagaj±c innym. Pomaganie daje mi o wiele wiêcej przyjemno¶ci ni¿ przyjemno¶æ ³adowana w siebie: gad¿ety, kino itp. To, ¿e mogê komu¶ pomóc, czy to, ¿e udaje mi siê wyj¶æ z twarz± z ró¿nych sytuacji, to rzeczy, które mnie buduj±.

O jakiej pomocy mówisz?

Nie o tej komercyjnej, kiedy pomagasz z my¶l±, ¿e ten kto¶ odwdziêczy ci siê zaraz tym samym. Mówiê o pomocy wyp³ywaj±cej z serca, spontanicznej. Facet nie mia³ pracy, podzwoni³em po kumplach, co¶ siê znalaz³o i dlatego jestem zadowolony. Mam kolegê fotografa, który ¶ci±gn±³ mnie kiedy¶ do domu dziecka. Razem z innymi raperami na ¶wiêta organizujemy dla tych dzieciaków rozdawanie prezentów, gramy koncerty. Ale kiedy chodzê do domu dziecka, ¿eby gotowaæ z nimi obiady, to w kuchni chcê byæ Piotrkiem, a nie Vieniem. Po prostu: Maciek krój cebulê, Basia obieraj czosnek, dzisiaj robimy spaghetti. Próbujê siê do nich zbli¿yæ, byæ dla nich cz³owiekiem, a nie raperem, bo ta bariera jest krêpuj±ca.
przebijasz ten mur?

To s± m³ode dusze, niezabrudzone okrutnym ¶wiatem, który je z³apie, jak bêd± mieæ po osiemna¶cie lat, zero na koncie i rachunki do op³acenia. Poniewa¿ nie maj± mi³o¶ci rodziców, to tak jakby ich pojemno¶æ na mi³o¶æ jest wiêksza. Wystarczy, ¿e przyjdziesz, zagadasz, a ju¿ by siê przytuli³y, odda³y ca³e serce, zosta³y z tob±. Wychowawcy nie mog± im daæ takiej blisko¶ci, bo ka¿de dziecko musi byæ podobnie traktowane; mog± byæ co najwy¿ej jak ciocia czy wujek. To jest najwiêkszy dramat, ¿e nie ma jak daæ tym dzieciom tego, co najwa¿niejsze – rodzicielskiej mi³o¶ci mi³osiernej.

Ty masz w sobie tyle mi³o¶ci, ¿e mo¿esz dawaæ j± innym?

Mam, ale to jest normalne, to jest zadanie ka¿dego dobrego cz³owieka. ¯eby przez gest, u¶miech, s³owo by³o im lepiej; przez modlitwê, medytacjê. Je¶li zbadasz, jak dzia³a szczê¶cie, to zobaczysz, ¿e rozdaj±c mi³o¶æ, te¿ zyskujesz mi³o¶æ. Wierzê, ¿e lustro kosmiczne w ten sposób dzia³a. Nie pomagam, ¿eby mieæ pewno¶æ, ¿e sam pomoc otrzymam. Ale gdzie¶ w duchu cichutko wierzê, ¿e w trudnej sytuacji ze mn± te¿ kto¶ bêdzie; wierzê, ¿e ta mi³o¶æ dzia³a w ¶wiecie.

Ale wa¿na jest te¿ modlitwa dziêkczynna, radosna. Kiedy jeste¶ szczê¶liwy, dziêkuj za to i dalej inwestuj w szczê¶cie. Mnie siê teraz wreszcie wydaje, ¿e swoje uczucia, potrzeby, swoje ¿ycie – dobrze zainwestowa³em.

Co s±dzisz o kolegach po fachu, którzy graj± tzw. chrze¶cijañski hip-hop, jak np. Elohim?

Albo Full Power Spirit. To ¶wietne rzeczy, a ka¿da metoda jest dobra, jak dzia³a. Oni wybrali tak±, która przynosi im spe³nienie artystyczne, duchowe i byæ mo¿e jeszcze te krêgi, które wytwarzaj±, pozytywnie zara¿aj± dzieciaki. Cieszê siê, ¿e jest sporo zespo³ów, które patrz± na ¶wiat podobnie jak ja i mog± siê spe³niæ.

Swoj± p³yt±, jak mówisz, sk³adasz ho³d kulturze hip-hop. Po przes³uchaniu „Etosu” pozostaje wra¿enie, ¿e chcesz zaczarowaæ rzeczywisto¶æ, bo hip-hop z mediów to przeciwieñstwo Twojego albumu – ma twarz 50 Centa.

Ta kultura jest z³o¿ona – to sk³ady hiphopowe, b-boye i grafficiarze – ale nie mo¿emy przez jednego cz³owieka oceniaæ wszystkich. Jest gangsta rap, ale jest te¿ hip-hop radosny; s± zespo³y studenckie, s± zaanga¿owane politycznie. Szkoda, ¿e media pokazuj± g³ównie jako wzór, np. zepsut± gwiazdê gangsta rapu i to jako autorytet, a go¶æ sam mówi, ¿e handlowa³ ¶mierci± i nie szanuje kobiet. To jest zupe³nie nie moja bajka.
Kosmiczne lustro

Tomasz Ponik³o | Tygodnik Powszechny | 20 Czerwiec 2011 | Komentarze (3)
 

Kosmiczne lustro

Piotr "Vienio" Wiêc³awski. Fot. Albert Zawada / Agencja Gazeta

Korzeniami siedzê w rapie ulicznym, ale chcê zapisaæ siê do mentalnego rozwoju, nazwaæ to drog± ¶wiat³a, dobrego wyboru. Nie mam schizmy ze ¶wiatem ulicy, jestem nadal jego integraln± czê¶ci± – proponujê tylko zupe³nie inne rozwi±zania. Bo traktujê tê muzykê jako drogê i misjê, sposób na ¿ycie, pasjê i hobby, jako swoj± powinno¶æ.

Ale jak znajdujesz wspólny jêzyk z tymi, którzy ubli¿aj± innym, np. policji?

Mam wra¿enie, ¿e od pewnego momentu to manifest zbuntowanych nastolatków, nawet nie ze ¶rodowisk hip-hop, którzy dzia³aj± na zasadzie: masz tiszert z takim has³em, jeste¶ kozak. Z pewnymi osobami nie mam o czym rozmawiaæ. Nie mam te¿ potrzeby, ¿eby zas³yn±æ na podwórku jako chojrak. Mam du¿o wiêcej rzeczy do powiedzenia na du¿o ciekawsze tematy. Na tego typu nagraniach s³yszê tylko mia³kie sformu³owania, teksty, które niczego nie wnosz± do mojej kultury, do mojego mentalu ani do mentalu m³odych ludzi. Wszystko to bzdury, jakie¶ pozy, czerstwe rymy i flow. Ale znam te¿ ludzi bardzo rozwiniêtych, którzy wywodz± siê z hardcorowych i ulicznych korzeni, którzy nie wplataj± w swoje teksty beznadziei i nie zatruwaj± m³odych. S± ortodoksami z krwi i ko¶ci i tworz± rzeczy naprawdê nietuzinkowe. Nie podam przyk³adów ani dobrych, ani z³ych; nie chcê nikogo ustawiaæ ani wystawiaæ, po prostu medal ma dwie strony.

Fani hip-hopu czekali na Twój g³os w sprawie Peji, który na koncercie wezwa³ do pobicia ch³opaka spod sceny, pokazuj±cego mu ¶rodkowy palec. Milcza³e¶.

Ale jak mo¿na takie zjawisko skomentowaæ? Peja da³ siê sprowokowaæ. ¯eby to zrozumieæ: jak wydajê p³ytê, to wiem, ¿e na sto osób, które j± kupi±, piêæ zrobi to z niechêci do mnie, ¿eby przy mo¿liwej okazji naubli¿aæ mi i mnie niszczyæ. Za kim staniesz: za tymi piêcioma czy 95 osobami? Wiadomo, ¿e za fanami. A Peja da³ siê sprowokowaæ tym piêciu osobom, stan±³ w walce z wiatrakami. Ten jeden fuck to by³ symbol. Tylu ludzi ubli¿a w internecie raperom. Czemu wybra³ tamt± jedn± ofiarê? Sta³ na scenie, adrenalina, stres, strach, ¿e w oczach fanów siê skompromituje, je¶li nie zareaguje.

Usprawiedliwiasz go?

Nie, bo po to na koncertach s± ochroniarze, ¿eby wyprowadziæ z imprezy kogo¶, kto zachowuje siê nieelegancko.

c.d.n

====================================================

Uliczny rap musi byæ dla Ciebie teraz jak garb.

Mam wra¿enie, ¿e p³ytami Molesty stworzyli¶my potwora. Jest mi dzi¶ ciê¿ko przewalczyæ to, ¿eby s³uchali mnie zwyczajni ludzie. Uliczny rap, chuligan... W pewnym momencie Molesta przesta³a byæ twarz± ulicznego rapu na rzecz kulturowego zaanga¿owania i bycia profesjonalnym zespo³em, wytwórni±. Bardzo siê cieszê, ¿e spadli¶my z tego piedesta³u. Nie potrzebujê tej metki na swojej klacie. Ale ten potwór, którego powo³ali¶my do ¿ycia, ca³y czas jest, ci±gle nas goni, wali po plecach rózg±. I to jest kara, któr± p³acimy za tamte lata. Za wkrêcenie siê w niuanse tej bran¿y, podejmowanie desperackich decyzji, za agresjê i gniew. Walka trwa.

I jeste¶ w stanie odbiæ siê od tego wszystkiego?

Walczê o to. Walczê i nie zmieniê kursu. Najwa¿niejsze, ¿eby i¶æ do przodu. Nawet, je¶li ca³y czas dostajê za to w twarz. W pewnym momencie rozumiesz, ¿e tak trzeba, bo jeste¶ autonomiczn± osob±, w pe³ni wyposa¿on±, samodzieln±, bo jeste¶ my¶l±cym cz³owiekiem i najwa¿niejszy jest dla ciebie w³asny naturalny rozwój. Ta droga wy¶wietla siê cz³owiekowi po latach, chocia¿ z tego, co widaæ, nie ka¿demu.

I dzisiaj z Twoich ust p³yn± s³owa potêpienia dla pornografii, u¿ywek, nawet palenia papierosów...

Jestem chyba ostatnim pokoleniem, dla którego seks by³ tabu. To tabu zosta³o zerwane, ale doszli¶my do jakiego¶ koszmaru: w telewizji po 22.00 widzê ostre pornoreklamy, w których tylko miejsca intymne s± rozmazane. Dziecko nie zd±¿y porozmawiaæ o seksie z rodzicami, nie przejdzie w szkole przez wychowanie seksualne, a z telewizora i komputera jest tym zaatakowane.

A palenie? Przecie¿ to nie daje haju, kosztuje kupê kasy, a jeszcze na paczce masz jasno napisane: to ciê zabija. W dzisiejszych czasach trzeba byæ debilem, ¿eby chcieæ paliæ. Dlatego sam rzuci³em papierosy w cholerê, w jeden dzieñ, w jedn± chwilê.
¦piewasz te¿ o kraju, w którym „wóda jest mylona z chlebem”.

¯yjemy w ¶wiecie nadu¿ywania alkoholu, wiem, bo zawsze na koncertach i imprezach alkohol siê pojawia. W swoim domu nie widzia³em ojca pijanego, ale widzia³em, jak wraca³ z pracy zawsze z puszk± piwa, któr± wypija³ przed telewizorem. Oczywi¶cie sam korzystam z alkoholu, ale znam granice. Zdarzy³o mi siê parê razy przeholowaæ na koncertach, ¿e straci³em umys³. Wiêc korzystam ze starej zasady: jak kocham, to kocham; jak pracujê, to pracujê, jak pijê to pijê. Pewnych spraw ju¿ nie mieszam, nie m±cê we w³asnym ¿yciu.

A jak rozumieæ Twoje s³owa sprzeciwu wobec zepsutych raperów?

To zdanie do raperów amerykañskich, którzy doprowadzaj± mnie nieraz do w¶ciek³o¶ci – ogl±dam program „MTV Cribs”, widzê jak go¶æ typu Nelly czy inny szpanerski raper prezentuje swoj± garderobê. I mówi, ¿e ma sto par butów na sto dni, ¿e zak³ada je tylko raz. Przecie¿ ci ludzie s± zaledwie kilka pokoleñ od swoich przodków wyrwanych z Afryki i nie pamiêtaj± ju¿ o tamtejszej biedzie, ju¿ nie widz± tych dzieci, które tam cierpi± g³ód? Tacy ignoranci mnie przera¿aj±, to ludzie wpuszczeni w jaki¶ tunel materializmu, totalnego niezrozumienia tego, co dzieje siê na ¶wiecie. Go¶æ odbi³ siê od dna i ju¿ nie pamiêta, co to znaczy bieda; nie wie, ¿e w Afryce wielu nie ma nawet tej jednej pary butów?

Dzisiaj jeste¶my generalnie bli¿ej sprzêtu ni¿ ludzi, ¿yjemy przedmiotami. Widzê, jak ludzie stali siê otêpiali, bo po prostu maj± za du¿o i w Polsce wpadli w ton wiecznego narzekania: jestem chory na wszystko, jak ¶piewa Graba¿. Wci±¿ patrzymy w górê, unikamy spojrzenia w dó³. Znajomi wracaj± z zagranicy i narzekaj± na Polskê, ¿e nie jest jak Pary¿ czy Londyn, ¿e u nas panuje nêdza. Mówiê im wtedy: no to jed¼ do Afryki, zobacz, jak wykorzystywani ludzie pracuj± w Chinach, zorientuj siê w sprawie obozów ¶mierci na pewnej wyspie; zrozum, jakie mechanizmy rz±dz± dzisiaj ¶wiatem. Kiedy np. w naszej firmie odzie¿owej szyjemy koszulki, zawsze rozmawiamy z ch³opakami o tym, sk±d s± materia³y, kto dla nas szyje. I celowo, chocia¿ tak jest dro¿ej, wszystko robimy w Polsce i na materia³ach z Polski. To proste, tak samo jak wybór ziemniaków: biorê nasze, a nie hiszpañskie, bo w ten sposób pomagamy sobie wszyscy nawzajem.

I to wszystko mówi raper Vienio...

Ludzie pytaj± mnie zazwyczaj o to, na jakim sprzêcie zrobi³em p³ytê, dlatego bardzo siê ucieszy³em, kiedy zadzwoni³e¶. Bo wola³bym powiedzieæ o tym, kim jest Piotrek, a nie kim jest Vienio – to wie ka¿dy, kto kupuje moje p³yty. A ja jestem równie¿ Piotrem Wiêc³awskim.

PIOTR „VIENIO” WIÊC£AWSKI (ur. 1977 r.), warszawski raper, jest wspó³za³o¿ycielem jednego z pierwszych zespo³ów hip-hopowych lat 90. Molesta Ewenement. Ma na koncie kilka p³yt, w tym dwie z³ote. Ostatnio nagra³ p³yty „Ethos 2010” i „Wspólny mianownik”. W radiu Roxy Fm prowadzi audycjê „Wysypisko”. Tworzy tak¿e filmy dokumentalne.

http://religia.onet.pl/wywiady,8/kosmiczne-lustro,355,page1.html
......................................................

Scali³em posty
Darek
« Ostatnia zmiana: Wrzesieñ 19, 2011, 21:45:09 wys³ane przez Dariusz » Zapisane
Rafaela
Go¶æ
« Odpowiedz #132 : Wrzesieñ 19, 2011, 21:18:32 »

                                                    Papieskie encykliki na smartfonie

pb (KAI/"La Croix") / ju. | EKAI | 10 Czerwiec 2011 | Komentarze (4)

Encykliki b³. Jana Paw³a II i Benedykta XVI, a tak¿e adhortacje apostolskie obecnego papie¿a s± ju¿ dostêpne w formacie cyfrowym.

Fot. Getty Images/FPM
Dostosowane s± do lektury na telefonach komórkowych, smartfonach, tabletach itp. Zawieraj± interaktywny spis tre¶ci i wyszukiwarkê u³atwiaj±ce obs³ugê. Teksty mo¿na samemu podkre¶laæ i opatrywaæ notatkami.

- Chcemy dotrzeæ do ludzi, którzy pragn± mieæ te teksty ca³y czas do dyspozycji i korzystaæ z nich tak¿e wtedy, gdy nie s± pod³±czone do internetu – wyja¶nia Julien Gracia, odpowiedzialny za produkty cyfrowe w wydawnictwie Fleurus-Mame. Zapewnia, ¿e od 1 maja, gdy tê ofertê wprowadzono do sklepów, sprzedaje siê ona dobrze, choæ jeszcze za wcze¶nie na podawanie dok³adnych liczb.

Ksi±¿ki cyfrowe z papieskimi dokumentami s± dostêpne zarówno pojedynczo, jaki i w pakiecie. Np. 14 encyklik b³. Jana Paw³a II mo¿na kupiæ za 14,99 euro. Ich wspó³wydawcami s±: Bayard, Cerf i Fleurus-Mame. Mo¿na je nabyæ w internetowym sklepie Apple, a tak¿e w tradycyjnych ksiêgarniach.
.......................................................

                                                                      Pierwsza chrystoteka w £odzi

lg / pm | EKAI | 19 Wrzesieñ 2011 | Komentarze (0)

Sto osób wziê³o udzia³ 17 wrze¶nia w „chrystotece” czyli dyskotece ewangelizacyjnej w £odzi. Jej uczestnicy uczcili w ten sposób patrona m³odzie¿y - ¶w. Stanis³awa Kostkê.
Najpierw by³a msza ¶wiêta w ko¶ciele Matki Boskiej Fatimskiej przy ul. Kiliñskiego. - Chcemy przez modlitwê i zabawê zamanifestowaæ wolno¶æ i rado¶æ, któr± daje mam Jezus. Coraz wiêcej m³odzie¿y szuka takiej formy zabawy” - t³umaczy ks. Micha³ Misiak sens imprezy.

Do³±cz do nas na Facebooku

Po liturgii m³odzie¿ ustawi³a siê w szpaler i krokiem poloneza przesz³a do pobliskiego centrum rozrywki. Tam królowa³a ju¿ muzyka nieco mniej klasyczna, g³ównie latynoska. - Po do¶wiadczeniach z dyskotekami ewangelizacyjnymi unikamy du¿ych klubów, w których na co dzieñ serwowany jest alkohol. Unikamy te¿ muzyki klubowej i techno. Chcemy zapraszaæ m³odzie¿ na zabawy, ale nie wskazywaæ drogi pe³nej zagro¿eñ - mówi ks. Misiak.

M³odzie¿ tañczy³a, ale w tym samym czasie mog³a skorzystaæ z rozmowy z kap³anem. - To by³a piêkna dyskoteka, ludzie bardzo dobrze siê bawili. Bêdziemy organizowaæ takie spotkania regularnie - ocenia ks. Misiak.

Niestety, nie uda³o siê zdobyæ funduszy na akcjê ewangelizacyjn± w ³ódzkich poprawczakach i aresztach. - Zebrali¶my za ma³o pieniêdzy, bo sporo uczestników zaprosili¶my nie ¿±daj±c pieniêdzy za wstêp - t³umaczy kap³an. Dyskoteka zakoñczy³a siê o pó³nocy.

http://religia.onet.pl/kraj,19/pierwsza-chrystoteka-w-lodzi,5244.html
.............................................................

                                                             BIBLIA w rodzinie i dla rodziny

Abp Marian Go³êbiewski

Biblia jest ksiêg± rodziny i dla rodziny. Mówi do wszystkich pokoleñ i o wszystkich tworz±cych rodzinê, mówi o do¶wiadczeniach ludzi, których historia spleciona jest z Bogiem, ale przede wszystkim pozwala odkryæ mi³o¶æ Boga, który rodzinê ustanowi³ i pob³ogos³awi³

Henri Daniel-Rops mówi³ o Biblii: „Jest to ksiêga jedyna w swoim rodzaju. Ksiêga niewyczerpana, w której powiedziano wszystko o Bogu i wszystko o cz³owieku. Oto Biblia – Ksiêga nad ksiêgami, Ksiêga cz³owieka i Ksiêga Boga”. Do tego wyznania znakomitego biblisty mo¿na by do³±czyæ stwierdzenie: Biblia jest ksiêg± rodziny i dla rodziny. Mówi do wszystkich pokoleñ i o wszystkich tworz±cych rodzinê, mówi o do¶wiadczeniach ludzi, których historia spleciona jest z Bogiem, ale przede wszystkim pozwala odkryæ mi³o¶æ Boga, który rodzinê ustanowi³ i pob³ogos³awi³.

Biblia – rodzina

Najpierw kilka s³ów na temat tego, co Biblia mówi o rodzinie. Ju¿ na pierwszych stronicach Ksiêgi Rodzaju kre¶li idea³ ma³¿eñstwa monogamicznego. Dalej ukazuje rodzinê izraelsk±, która ma charakter patriarchalny. W³a¶ciwym terminem na okre¶lenie rodziny jest wyra¿enie „dom ojcowski” (Rdz 24,38; 46,31). Genealogie sporz±dzane s± wed³ug linii ojca (Kp³ 25,44). M±¿ jest g³ow± rodziny i ¿ony. Rodzina sk³ada siê z tych, których ³±czy wspólnota krwi i wspólnota zamieszkania.
Wymiar spo³eczny rodziny wyra¿a siê równie¿ w p³aszczy¼nie religijnej (Wj 12,3; 1 Sm 1,3). Liczne potomstwo w Starym Testamencie by³o znakiem b³ogos³awieñstwa Bo¿ego. W Nowym Testamencie domy-rodziny sta³y siê centrami ¿ycia chrze¶cijañskiego. Chrze¶cijanie s± wspó³mieszkañcami Boga, nale¿± do Jego rodziny. Królestwo Bo¿e ma prawo pierwszeñstwa w stosunku do w³asnej rodziny (Mk 6,4; Mt 10,37; £k 14,26). Chrystus broni nierozerwalno¶ci ma³¿eñstwa. ¦w. Pawe³ porównuje mi³o¶æ ma³¿onków do mi³o¶ci Chrystusa wzglêdem Ko¶cio³a. Najwspanialsz± rodzin± przedstawion± na kartach Ewangelii jest, oczywi¶cie, Rodzina z Nazaretu.

Biblia – dziecko – m³odzie¿

Biblia mówi o dziecku i do dziecka. Sam Jezus stawia dziecko za wzór dla tych, którzy chcieliby wej¶æ do królestwa Bo¿ego. Czyni tak zapewne ze wzglêdu na naturaln± spontaniczno¶æ dzieci, ich otwarto¶æ i zaufanie, jakim darz± rodziców. Samym za¶ dzieciom nakazuje przede wszystkim szacunek wobec rodziców. Taka postawa bêdzie utrwalaæ siê przez ca³e ich ¿ycie, równie¿ doros³e, i bêdzie uczyæ w³a¶ciwego odniesienia do wszystkich ludzi. Biblia przeznaczona jest dla ludzi m³odych. M³odo¶æ jest szczególnie intensywnie prze¿ywanym okresem ¿ycia. To czas wielkich odkryæ, czas kszta³towania siê charakteru i dokonywania ¿yciowych wyborów. Jak¿e istotne jest, by wyborów tych dokonywaæ na modlitwie z Bibli± w rêku.
M³odzi odkrywaj± nade wszystko dar mi³o¶ci. Istotne jest, by przez kontakt z Pismem ¦wiêtym odkryli ¼ród³o mi³o¶ci – samego Boga, który „Syna swego Jednorodzonego da³, aby ka¿dy, kto w Niego wierzy, nie zgin±³, ale mia³ ¿ycie wieczne” (J 3,16). Wyostrzona obserwacja i nadmierny czasem krytycyzm wieku m³odzieñczego mog± byæ moderowane przez zetkniêcie siê z biblijn± m±dro¶ci±. Nie ogranicza siê ona przecie¿ do wiedzy, ale jest praktyczn± zdolno¶ci± prze¿ywania ¿ycia w godno¶ci, na drogach, które wyznacza sam Bóg.
Prowadzone niedawno ankiety w liceach ogólnokszta³c±cych wykaza³y, ¿e je¿eli m³odzie¿ siêga po Bibliê, to po to, by uzyskaæ motywacjê dla wiary. Wiara doznaje umocnienia przez lekturê Biblii, wiêcej, niekiedy staje siê ¶wiat³em, którego m³odzi poszukuj±. Spe³nia siê w nich s³owo psalmisty: „Twoje s³owo jest pochodni± dla stóp moich, Panie, i ¶wiat³em na mojej ¶cie¿ce” (por. Ps 119,105). W³a¶nie w m³odzieñczej lekturze Pisma ¦wiêtego wytwarza siê nawyk, by traktowaæ j± nie jako spotkanie z ksi±¿k±, ale jako spotkanie z samym Bogiem. Przez lekturê rozpoczyna siê dialog, a jest to dialog modlitewny.
Obecne w sercu ka¿dego m³odego mê¿czyzny i m³odej dziewczyny pragnienie sensu w dialogu tym znajduje zaspokojenie. A poza tym nie wolno zapominaæ, jak wiele rad autorzy natchnieni przekazali w³a¶nie m³odym! Chrystus uczy bogatego m³odzieñca ewangelicznego radykalizmu, zalecaj±c mu rozdanie maj±tku ubogim, a ¶w. Pawe³ wypowie ¿ywio³owe wyznanie: „Dla mnie bowiem ¿yæ – to Chrystus” (Flp 1,21). W³a¶nie w tak radykalnych postawach m³odzi odnajduj± siebie. Równie¿ dziewczêta znajd± w Biblii wezwania do praktykowania cnót roztropno¶ci, skromno¶ci, cicho¶ci czy czysto¶ci. Wskazanie na Matkê Chrystusa, która przecie¿ poczê³a Syna Bo¿ego, maj±c kilkana¶cie lat, mo¿e staæ siê niezwyk³ym do¶wiadczeniem w ¿yciu dziewcz±t szukaj±cych g³êbokiej relacji z Bogiem i w³a¶ciwych odniesieñ do ludzi.

Biblia – cz³owiek doros³y

A ludzie doro¶li, ukszta³towani? Co oni mog± zyskaæ przez siêgniêcie po Pismo ¦wiête? Przede wszystkim ucz± siê kszta³towaæ i w³a¶ciwie wykorzystywaæ dar mi³o¶ci i wolno¶ci. Zazwyczaj ich ¿ycie jest ju¿ w du¿ej mierze usystematyzowane, maj± swoje obowi±zki, znaj± zadania, pracuj±, dbaj± o rodziny. Pog³êbiona i refleksyjna lektura Biblii w ¿yciu cz³owieka doros³ego uczy odpowiedzialno¶ci. W³a¶nie dobrze pojêta odpowiedzialno¶æ, za siebie i za innych, odpowiedzialno¶æ z³±czona ze stawianiem wymagañ – najpierw sobie, a potem osobom, które kochaj± lub z którymi zwi±zani s± przez ¿yciowe sytuacje – jest w³a¶ciwym czynnikiem kszta³tuj±cym wybory cz³owieka dojrza³ego. Prze¿ywany kontakt z Bogiem podczas lektury Pisma ¦wiêtego pog³êbia siê i utrwala. Biblia mo¿e siê staæ tak¿e przedmiotem g³êbokiej refleksji w ¿yciu ludzi w podesz³ym wieku. Mog± oni patrzeæ na minione do¶wiadczenia swego ¿ycia przez pryzmat s³ów natchnionych i zyskan± w ten sposób m±dro¶æ przekazywaæ m³odszym.

Biblijny kwadrans

Tak wiêc Biblia jest ksiêg± rodziny i powinna byæ czytana w rodzinie. Niezwykle cenna jest praktyka tzw. biblijnego kwadransa w rodzinie. Chodzi o wspóln± lekturê Pisma ¦wiêtego. W sobotni czy niedzielny wieczór mo¿na na kilkana¶cie minut wy³±czyæ telewizor, by w skupieniu oddaæ siê g³o¶nej lekturze fragmentów Biblii. Jeden z cz³onków rodziny czyta wówczas dla wszystkich pozosta³ych, którzy w zamy¶leniu pochylaj± g³owy, by ch³on±æ s³owo Bo¿e. Choæ chodzi tu przede wszystkim o odkrycie niezwyk³ej warto¶ci s³owa Bo¿ego, nie mo¿na nie wspomnieæ o integruj±cej roli takiej praktyki dla ca³ej rodziny. Zazwyczaj wybiera siê jeden z dwóch sposobów czytania. Jest to albo lektura ci±g³a, gdy czyta siê wybran± ksiêgê od pocz±tku do koñca, albo tzw. lektura liturgiczna. W pierwszym przypadku dobrze jest rozpocz±æ od ksi±g ³atwiejszych i bli¿szych nam mentalno¶ciowo – od Ewangelii, Dziejów Apostolskich czy Listów Paw³owych, a dopiero pó¼niej przej¶æ do ksi±g trudniejszych, zw³aszcza Starego Testamentu. Drugi sposób wymaga znajomo¶ci czytañ liturgicznych przeznaczonych na dany dzieñ. Dzi¶ mo¿na je ³atwo odnale¼æ w katolickiej prasie (w „Niedzieli” – na stronach „Dodatku Liturgicznego”), na stronach internetowych czy w ró¿nego rodzaju agendach i kalendarzach liturgicznych. Warto pomy¶leæ o tym, by przywróciæ naszym rodzinom wspomniany ju¿ zwyczaj praktykowania kwadransa biblijnego. Jest to przecie¿ jedna z dróg odrodzenia mi³o¶ci i wzajemnego zaufania w naszych domach, droga zbli¿enia siê nie tylko do Boga, ale tak¿e do siebie nawzajem.
Racjê mia³ niegdy¶ Tertulian, gdy pisa³: „Pismo ¦wiête powinno nam podaæ nie tylko znajomo¶æ tajemnic, lecz równie¿ wp³ywaæ na obyczaje i ¿ycie czytelników, (…) aby ci, co interesuj± siê Pismem ¦wiêtym, znale¼li pouczenie nie tylko o tym, co siê z kim¶ sta³o lub co on zrobi³, lecz tak¿e o tym, jak oni sami maj± postêpowaæ. W nim znajdujemy zasady postêpowania i ¿ywoty b³ogos³awionych, przekazane nam na pi¶mie jako tchn±ce ¿yciem wzory sposobu ¿ycia po Bo¿emu”.
Mówi siê, ¿e ¶w. Augustyn tu¿ przed zbli¿aj±c± siê ¶mierci± poprosi³ kogo¶ z najbli¿szego otoczenia, aby przed oczyma zawiesi³ mu teksty wybranych psalmów. Recytuj±c te ¶wiête teksty, odszed³ do Pana, o którym mu one przez ca³e ¿ycie chrze¶cijañskie mówi³y. Lektura Pisma ¦wiêtego jest doskona³ym przygotowaniem do ostatecznego odej¶cia.

http://www.niedziela.pl/artykul_w_niedzieli.php?doc=nd200721&nr=12

=====================================================

ks. Henryk Zieliñski
Wszystko przez grzech

Grzechem pierworodnym mo¿na wyja¶niæ prawie wszystko. Równie¿ stan mediów katolickich w Polsce. Bo ¿e nie jest najlepiej, chyba ka¿dy widzi. Napastowane przez lewaków, a nawet przez paru biskupów Radio Maryja gromadzi wed³ug oficjalnych badañ niespe³na 3 proc. ogó³u s³uchaczy. Je¶li dodaæ do tego rozg³o¶nie diecezjalne i nale¿±ce do sieci Eurozet Radio Plus oraz kupione przez Zjednoczone Przedsiêbiorstwa Rozrywkowe radio VOX FM, to i tak s³uchalno¶æ wszystkich razem nie przekracza 7 procent. Niewiele, bior±c pod uwagê, ¿e ponad 90 proc. Polaków deklaruje swój katolicyzm!

Z katolick± telewizj± jest jeszcze gorzej. Nie wykorzystano pojawiaj±cej siê na pocz±tku lat 90. szansy na ogólnopolsk± czêstotliwo¶æ naziemn±. Próba uruchomienia Telewizji Familijnej na bazie koncesji dla franciszkañskiej Telewizji Niepokalanów ju¿ dwa razy skoñczy³a siê katastrof±. Sami franciszkanie chêtnie by pewnie wymazali dzi¶ z kronik klasztornych przygodê z Telewizj± Puls, której sztandarowy program „Go³o i weso³o” bynajmniej nie polega na promowaniu franciszkañskiego ubóstwa. Niszowej zarówno pod wzglêdem zasiêgu, jak i programu TVN Religia nie mo¿na nazywaæ katolick±, a raczej religioznawcz±. Dziurê na rynku próbuje ³ataæ toruñska TV Trwam, ale nie ma szansy docieraæ do wszystkich zainteresowanych. Powszechnie dostêpne s± dzisiaj jedynie katolickie okienka w Telewizji Polskiej, ostatnio zepchniête w wiêkszo¶ci na godziny przedpo³udniowe, kiedy dzieci i m³odzie¿ s± w szkole, a doro¶li w pracy.

Niewiele lepiej jest z pras± katolick±. Piêæ licz±cych siê w Polsce tygodników katolickich rozchodzi siê w oko³o 350 tys. egzemplarzach ³±cznie. To prawie trzykrotnie mniej ni¿ jednorazowy nak³ad jednego z najpopularniejszych u nas magazynów dla kobiet! Z dziennikiem jest jeszcze gorzej, bo identyfikuj±cy siê z Ko¶cio³em „Nasz Dziennik” to maleñka kropla w morzu prasy codziennej. Nie lepiej jest z internetem, z którym Ko¶ció³ wi±¿e ostatnio wielkie nadzieje.

Winnych s³abo¶ci katolickich ¶rodków spo³ecznego przekazu mo¿na oczywi¶cie szukaæ w¶ród masonów, postkomunistów i innych si³ ciemno¶ci. Ale czy nie bêdzie to odwracanie uwagi od w³asnych b³êdów i zaniedbañ? Nawet zarzut, ¿e reklamodawcy omijaj± katolickie media, te¿ w gruncie rzeczy nas obci±¿a. Bo dlaczego w innych krajach, z USA na czele, reklama w katolickich mediach to wiarygodno¶æ, presti¿ i skuteczno¶æ, a u nas odwa¿aj± siê na ni± tylko nieliczni?

Grzech pierworodny po stronie odbiorców sprawia, ¿e ³atwiej siêgaj± po z³o. Nawet praktykuj±cy katolicy czê¶ciej kupuj± gazety epatuj±ce sensacj±, przemoc± lub seksem ni¿ te, które usi³uj± budziæ ich sumienia! Widz±c zwiastun programu katolickiego, zmieniaj± kana³, jak podczas emisji reklam. Zaledwie co dwudziesty s³ucha katolickiego radia, chocia¿ mo¿na wybieraæ miêdzy ró¿nymi stacjami.

Po stronie twórców i decydentów mediów katolickich jednym z przejawów grzechu pierworodnego jest zapewne odwieczne napiêcie miedzy hierarchi± i charyzmatem w Ko¶ciele. Dzisiejsza podejrzliwo¶æ niektórych hierachów wobec oddolnych inicjatyw medialnych, których przyk³adem jedynie s± media o. Tadeusza Rydzyka, nie jest niczym nowym wobec trudno¶ci, z którymi zmaga³ siê w swoim czasie ¶w. Maksymilian czy b³. ks. K³opotowski. Dobre media zawsze tworz± ludzie z charyzmatem. A charyzmatyk jest wyzwaniem: szans± albo utrapieniem.

Do sukcesu katolickich mediów bardziej ni¿ pieniêdzy potrzeba, moim zdaniem, nawrócenia ich odbiorców, twórców i decydentów.

http://www.opoka.org.pl/biblioteka/P/PR/idziemy201138_wstepniak.html
.............................................................

Przed nami Rok Ks. Piotra Skargi


Abp Józef Michalik obj±³ patronatem wydarzenia zwi±zane z Rokiem Ks. Piotra Skargi. Sejm przyj±³ w pi±tek uchwa³ê o ustanowieniu roku 2012 Rokiem Janusza Korczaka, Józefa Ignacego Kraszewskiego i ks. Piotra Skargi.

„Chêtnie obejmê honorowym patronatem wydarzenia zwi±zane z Rokiem Ks. Piotra Skargi, gdy¿ ufam, ¿e bêd± one dobr± okazj± zarówno do przypomnienia postaci wielkiego kap³ana i zakonnika kochaj±cego cz³owieka i Ko¶ció³, jak i uczenia stylu przejrzysto¶ci i odwagi w obronie praw Bo¿ych" - napisa³ przewodnicz±cy Episkopatu abp Józef Michalik w li¶cie do o. Tomasza Kota, prze³o¿onego prowincji wielkopolsko-mazowieckiej Towarzystwa Jezusowego.

W przysz³ym roku minie 400 lat od ¶mierci ks. Piotra Skargi. By³ on kaznodziej± Zygmunta III Wazy, rektorem Kolegium Jezuitów w Wilnie, pierwszym rektorem Uniwersytetu Wileñskiego, za³o¿ycielem kolegiów jezuickich w Po³ocku, Rydze i Dorpacie. W Krakowie zainicjowa³ dzia³alno¶æ charytatywn± kilku instytucji (Bank Pobo¿ny, Arcybractwo Mi³osierdzia, Komora Potrzebnych). By³ autorem wielu ksi±¿ek, w tym czytanych do dzi¶ „¯ywotów ¶wiêtych", i kazañ, z czego najbardziej znane s± „Kazania sejmowe". Ks. Skarga zmar³ 27 wrze¶nia 1612 r. w Krakowie i zosta³ pochowany w tamtejszym ko¶ciele ¶w. Piotra i Paw³a.

W uchwale dotycz±cej ustanowienia Roku Ks. Piotra Skargi napisano: „Zapisa³ siê na kartach historii jako czo³owy polski przedstawiciel kontrreformacji, filantrop oraz ten, który w trosce o ojczyznê mia³ odwagê nazwaæ po imieniu najwiêksze polskie przywary. Nawo³ywa³ do zmian postaw rz±dz±cych, do reform, by nie doprowadziæ Rzeczypospolitej do upadku". Przyjêt± 16 wrze¶nia 2011 r. uchwa³ê przygotowa³a sejmowa Komisja Kultury i ¦rodków Przekazu.

http://jmichalik.episkopat.pl/wydarzenia/3963.1,Przed_nami_Rok_Ks_Piotra_Skargi.html
............................................................
O rodzinie

Ka¿dy cz³owiek ma prawo do rodziny dobrej, zdrowej, gdzie czuje siê bezpiecznie i dok±d chêtnie wraca, aby regenerowaæ si³y do realizowania swych zadañ.

Pierwszym warunkiem, który umo¿liwia rodzinie spe³nienie swoich zadañ, jest jej sta³o¶æ. Bez mocnej jedno¶ci i sta³o¶ci ma³¿onków, zabraknie poczucia bezpieczeñstwa im samym i ich dzieciom. [...] Nienaruszalne poczucie sta³o¶ci naszych zasad jest nie tylko gwarancj± porz±dku miêdzy lud¼mi, ale i wprowadza cz³owieka w ¶wiat transcendencji, w nadprzyrodzono¶æ Boga, który jest sta³y, niezmienny.


Drodzy Bracia i Siostry, ma³¿eñstwo to nie jest eksperyment, który przeprowadza siê na swoim sercu i na uczuciach swego wspó³ma³¿onka lub swego dziecka, przez rok czy dwa. [...] ¦mierci± koñczy siê ka¿de nieuczciwe eksperymentowanie.

 

Wiara jest w stanie rozbiæ fa³szywe i negatywne pogl±dy na ma³¿eñstwo. Mi³o¶æ pomo¿e wype³niæ zdrow±, radosn± tre¶ci± zwi±zek ma³¿eñski, zbudowany na wierno¶ci prawom Bo¿ym. Pamiêtajmy, ¿e w trudnych sytuacjach, s± tylko trudne rozwi±zania. Przykazania Bo¿e s± niekiedy wymagaj±ce, ale im twardszy grunt, na którym budujemy nasz dom, tym mocniejsza budowla [...]

 

Chcia³bym jeszcze skierowaæ s³owo do tych wszystkich, którym ma³¿eñstwo siê nie uda³o. Wielu z nich ¿yje samotnie, zachowuj±c wierno¶æ danemu s³owu i wierno¶æ Bo¿emu przykazaniu. Staj± siê w ten sposób cichymi ¶wiadkami Ewangelii. Ceñcie sobie tê drogê, bo jest ona pokornym wype³nieniem przykazañ Bo¿ych, jest drog± wierno¶ci sumieniu i doprowadzi nas do zbawienia.

 

S± te¿ ludzie, [...] którzy po nieudanym ma³¿eñstwie zwi±zali siê z innym cz³owiekiem, a dzi¶, mimo odczuwanego niepokoju sumienia, nie maj± do¶æ si³y albo te¿, ze wzglêdu na now± sytuacjê (wychowanie dzieci), nie widz± mo¿liwo¶ci natychmiastowego rozwi±zania i trwaj± w zwi±zku niesakramentalnym, nie mog±c przystêpowaæ do Komunii ¶wiêtej. Jak¿e czêsto bolej± nad tym stanem rzeczy! Ich duchowa rozterka i wewnêtrzne zmaganie niech stanie siê drog± do pog³êbienia wiary w mi³osierdzie Bo¿e.

Wspó³czujemy Wam szczerze, ale prosimy, waszym my¶leniem i mow± nie zacierajcie ró¿nicy miêdzy Bo¿ym nakazem i ludzk± s³abo¶ci±. Raczej Wasz wewnêtrzny ból niech bêdzie potwierdzeniem warto¶ci sumienia, które szuka prawdy i strze¿e jej nawet wbrew sobie. Zachowajcie wiarê i tym gorêcej i czêsto módlcie siê wspólnie w waszym nowym krêgu rodzinnym o pomoc Bo¿±. A przyjdzie czas, ¿e mi³osierdzie Bo¿e i w waszym ¿yciu oka¿e siê wiêksze ni¿ nasze grzechy. S± sytuacje, ¿e b³êdy czy nieumiejêtno¶ci ludzkie mo¿e naprawiæ tylko Bóg. Cz³owiek powinien byæ zawsze gotowy do wspó³pracy z Nim.

[Fragmenty listu pasterskiego Metropolity Przemyskiego na Tydzieñ Mi³osierdzia z dnia 2 pa¼dziernika 1994 r. ]


Zob. te¿: Ca³y dokument

http://jmichalik.episkopat.pl/dokumenty/3138.1,Wiara_i_milosc_pomoze_rodzinie.html


Scali³em posty
Darek
« Ostatnia zmiana: Wrzesieñ 21, 2011, 10:33:12 wys³ane przez Dariusz » Zapisane
Rafaela
Go¶æ
« Odpowiedz #133 : Wrzesieñ 21, 2011, 09:26:25 »

Zamy¶leni

O rodzinie

Ka¿dy cz³owiek ma prawo do rodziny dobrej, zdrowej, gdzie czuje siê bezpiecznie i dok±d chêtnie wraca, aby regenerowaæ si³y do realizowania swych zadañ.

Otwieraæ siê na media

Trzeba siê dzisiaj bezwzglêdnie otwieraæ na media. To jest ¶rodek komunikacji, czyli kontaktu z drugim cz³owiekiem.

Mieæ czas dla dziecka

Dziecko trzeba traktowaæ jako cz³owieka pe³nego. Trzeba widzieæ w nim partnera rozmowy.

Wspólnoty m³odzie¿owe

Wydaje siê, ¿e na m³odzie¿owe poszukiwania „mistrzów" i autorytetów Ko¶ció³ musi odpowiedzieæ prób± wprowadzenia w solidn± formacjê intelektualno-duchow±, która zachêci do siêgania po uniwersalizm chrze¶cijañski.

Szko³a i wychowanie

Warto tak wychowywaæ naszych synów i córki, aby umia³y dzieliæ siê swymi zdobyczami i swoim czasem z innymi. To oni bowiem tworz± wizerunek Polaka i polskiej rodziny na dzisiejsze czasy.

U Matki Bo¿ej

Nasza pobo¿no¶æ, nasza modlitwa, nasza obecno¶æ przed Matk± Bo¿± jest czê¶ci± naszej wiary.

O m³odych

Nie mo¿na przeoczyæ faktu, i¿ tysi±ce m³odzie¿y gromadzi siê na modlitewnych spotkaniach braci z Taizè (...) i z entuzjazmem wype³nia place na zaproszenie Jana Paw³a II.

Wst±piæ do szko³y Maryi

Tak jak nasz lud, kochamy Maryjê, kochamy Matkê Pana, bo wiemy, ¿e najlepsza droga pog³êbienia naszej wiary, to wst±pienie do szko³y maryjnej, to ta duchowa i fizyczna pielgrzymka przed Jej obraz.

¯yciodajne ¼ród³a
Czas na refleksjê i modlitwê pomo¿e ludziom zatrzymaæ siê i pomo¿e ¿yæ piêkniej i rado¶niej tak¿e na co dzieñ.

Pielgrzymka szko³± wiary
Pielgrzymka to wielka szko³a charakteru, wielka szko³a cz³owieczeñstwa...


W intencji trze¼wo¶ci

 Warto i trzeba podj±æ wysi³ek ¿ycia w trze¼wo¶ci, pochwa³y dla nowych zwyczajów bezalkoholowych, radosnej zabawy, go¶cinno¶ci bez wódki, trze¼wego wesela.

Na wakacje

Pamiêtajmy, ¿e okres wakacji nie zwalnia nas, ani naszych dzieci, ani naszych go¶ci od obowi±zków sumienia, od niedzielnej Mszy ¶wiêtej, od przykazania szacunku dla starszych i  rodziców, od obowi±zku zachowania czysto¶ci i wszystkich piêknych Bo¿ych przykazañ.

¯ycie jest ¶wiête

Najwiêkszym orêdownikiem prawdy o obronie ¿ycia jest Chrystus, przypominaj±cy o obowi±zku zachowania wszystkich Bo¿ych Przykazañ.

O Komunii ¦wiêtej

Ci wszyscy, którzy nie mog± przystêpowaæ do sakramentalnej Komunii ¶w., niech siê czuj± w jedno¶ci Ko¶cio³a, niech kontaktuj± siê z Chrystusem przez komuniê pragnienia, komuniê duchowej têsknoty...

Nauka Ko¶cio³a jest wymagaj±ca

Przestañmy wreszcie baæ siê byæ dobrzy i uczciwi! Przestañmy wstydziæ siê naszej wiary i naszego chrztu. Zacznijmy mówiæ i dzia³aæ zgodnie z nauk± Ewangelii i krzy¿a.

Duchu ¦wiêty przyjd¼!

Wielk± g³êbiê Bo¿ej wszechmocy odkrywam w codziennej modlitwie do Ducha ¦wiêtego, którego Jezus wys³u¿y³ i da³ Ko¶cio³owi, czyli nam, s³abym ludziom.

Triumf pokory

Wielko¶æ Ksiêdza Jerzego p³ynie z tego, ¿e to by³ cz³owiek prostej, ¿ywej wiary, ¿e to by³ cz³owiek, który ¿y³ nauk± kard. Stefana Wyszyñskiego i Jana Paw³a II - nauk± Ko¶cio³a.

O pobo¿no¶ci Maryjnej

Pobo¿no¶æ Maryi jest w Ko¶ciele nieustannie bardzo wa¿na i twórcza. Ze szko³y Maryjnej duchowo¶ci wyszli wszyscy ¶wiêci. Tak¿e ¶wiêci naszych czasów.

Na Dzieñ Matki

Bez matki nie da siê odrodziæ oblicza rodziny. Bez polskich matek nie da siê odrodziæ Polski - duchowo, moralnie, spo³ecznie ...



O powo³aniu kap³añskim

Nie ma na ¶wiecie misji piêkniejszej i godniejszej jak pos³ugiwanie w Bo¿ym imieniu ...

http://jmichalik.episkopat.pl/varia/zamyslenia/3743.1,Swieto_Milodzierdzia_Bozego.html
................................
                                                               Wiê¼niów nawiedzaæ

Urszula Buglewicz

Dzia³ania duszpasterskie, jakimi objête s± osoby pozbawione wolno¶ci, znajduj± siê w obszarze dzia³añ penitencjarnych. Wprawdzie w Kodeksie karnym wykonawczym, który stanowi podstawowy dokument reguluj±cy status wiê¼niów w zak³adach karnych i aresztach ¶ledczych, nie mówi siê wprost o oddzia³ywaniu religijnym, ale art. 38 mówi o wspó³dzia³aniu ze spo³eczeñstwem w procesie readaptacji skazanych. Na pierwszym miejscu wymienia siê Ko¶cio³y i zwi±zki wyznaniowe. Obecnie w Polsce jest ok. 230 ksiê¿y i zakonników, którzy pe³ni± pos³ugê kapelanów wiêziennych. Ich pracê wspomaga rzesza ludzi dobrej woli, modl±c siê i podejmuj±c konkretne dzia³ania na rzecz osadzonych. Wielu z nich to cz³onkowie „Bractwa Wiêziennego”.

Najlepszy przewodnik

– Do wiêzienia przychodz± osoby wyalienowane i wyja³owione religijnie. Nie ma wiêc dla nich lepszego przewodnika ni¿ kap³an – mówi w wywiadzie dla „Niedzieli” p³k Jerzy Niko³ajew, dyrektor Okrêgowego Inspektoratu S³u¿by Wiêziennej w Lublinie. Jego zdaniem, problemem ludzi, którzy trafiaj± do wiêzienia, jest ich ma³a wiara. – Do kapelanów zwracaj± siê osoby, które Boga w swoim ¿yciu tak naprawdê nigdy nie odnalaz³y. ¦rodowiska, z których pochodz±, czêsto s± tak zaniedbane pod wzglêdem duchowym i uczuciowym, ¿yj± w odrzuceniu wszelkich spo³ecznych zasad i norm, ¿e dopiero pobyt w wiêzieniu sk³ania ich do g³êbszej refleksji – wyja¶nia. – Im prêdzej ksi±dz dotrze do wiê¼nia, tym wiêksza szansa, ¿e czas tu spêdzony bêdzie spo¿ytkowany godnie.
Przemiany ustrojowe, jakie dokona³y siê w Polsce po 1989 r., sprawi³y, ¿e wiêzienia przesta³y byæ instytucj± zamkniêt±. – Kiedy¶ nikt nie mia³ prawa wej¶æ do wiêzienia, a ¿ycie za kratami mia³o swój w³asny, zamkniêty rytm – mówi ks. Miros³aw Flak, kapelan Aresztu ¦ledczego w Lublinie i archidiecezjalny referent ds. duszpasterstwa w zak³adach karnych i aresztach ¶ledczych. – Pierwsze przeobra¿enia dokona³y siê w czasie stanu wojennego, gdy w¶ród osadzonych by³o wielu wiê¼niów politycznych, którzy domagali siê obecno¶ci kap³ana. Po zmianach ustrojowych nasta³ czas wielkich akcji. Wiêzienia odwiedzali nie tylko kap³ani ró¿nych wyznañ, ale tak¿e aktorzy i piosenkarze, którzy przez swoje wystêpy artystyczne prowadzili resocjalizacjê.
Praca kapelanów nie ma znamion akcyjno¶ci, ale jest prac± sta³±, nakierowan± na przemianê i nawrócenie konkretnej osoby, która w swoim ¿yciu pogubi³a siê, a przebywaj±c za kratami, ponosi karê za swoje czyny. O pomoc osób ¶wieckich w pracy z wiê¼niami zwróci³ siê Naczelny Kapelan Wiêziennictwa RP ks. Jan Sikorski, którego najbli¿sz± wspó³pracownic± by³a Janina (Nina) Szweycer-Grupiñska (1914-94), wspó³za³o¿ycielka i pierwszy prezes „Bractwa Wiêziennego”.

Gotowi nie¶æ pomoc

– W codziennej pracy pomagaj± nam cz³onkowie „Bractwa Wiêziennego”, które swoj± g³ówn± siedzibê ma w Warszawie, ale oddzia³y terenowe znajduj± siê w wielu miastach Polski – mówi ks. Flak. – Mog± do niego nale¿eæ odpowiednio przygotowani wierni. Specyfik± lubelskiego ¶rodowiska jest du¿y udzia³ studentów w pracy wolontariackiej. Zasadniczo ka¿da osoba, która chce odpowiedzieæ na wezwanie Chrystusa: „By³em w wiêzieniu, a przyszli¶cie do Mnie” (Mt 25, 36), mo¿e w szeregach Bractwa odnale¼æ miejsce dla siebie.
G³ównym celem dzia³alno¶ci „Bractwa Wiêziennego” jest niesienie osadzonym szeroko rozumianej pomocy ewangelicznej, terapeutycznej i socjalnej. W tej ¿mudnej pracy mog± odnale¼æ siê m.in. osoby uformowane duchowo w ró¿nych wspólnotach i grupach modlitewnych, wprowadzone do pracy wolontariackiej przez kapelana danego zak³adu karnego. Dla chêtnych organizowane s± specjalne szkolenia, na których omawiane s± sprawy zwi±zane m.in. z regulaminem i bezpieczeñstwem. – Kapelan odpowiada za duchowe przygotowanie kandydata, za¶ s³u¿by wiêzienne i dzia³ ochrony zajmuj± siê wprowadzeniem procedur zwi±zanych z wymogami bezpieczeñstwa – wyja¶nia ksi±dz kapelan.
– Ci ludzie potrzebuj± zwyk³ej rozmowy – mówi Paulina Kamiñska, studentka V roku psychologii na KUL-u, która przygotowuje siê do pracy psychologa wiêziennego. – Osadzeni potrzebuj± kontaktów miêdzy sob±, ale tak¿e z osobami z zewn±trz, które po prostu zechc± ich wys³uchaæ. Bo trafiaj±c do wiêzienia, zawsze traci siê grunt pod nogami. – Zdarza siê, ¿e w wiêzieniach s± i tacy, którzy s± przestêpcami z wyboru, jednak w naszej pracy nigdy nie patrzymy na „masê”, ale staramy siê dostrzec konkretnego cz³owieka – wyja¶nia ks. Flak.

W wiê¼niu dostrzec cz³owieka

G³ównym obszarem dzia³añ kapelana jest sprawowanie sakramentów: celebracja Mszy ¶w., s³uchanie spowiedzi, przygotowanie osadzonych do przyjêcia sakramentu bierzmowania, a tak¿e g³oszenie s³owa Bo¿ego. – Wiê¼niowie najbardziej potrzebuj± indywidualnych rozmów. Wiele z nich koñczy siê katechez±, przyst±pieniem do sakramentu pokuty, a w konsekwencji nawróceniem – ocenia kapelan. – Rozmawiali¶my z 18-letni± dziewczyn±, która opowiedzia³a swoj± okrutn± historiê. Od dziecka widzia³a tylko przemoc i w konsekwencji sama sta³a siê wspó³sprawc± przemocy. Chcia³a komu¶ o tym opowiedzieæ, wy¿aliæ siê – opowiada Paulina, maj±c przy tym mnóstwo pomys³ów, jak mo¿na realnie pomóc tej dziewczynie i innym osadzonym. Podstaw± takich dzia³añ jest odpowiednie „widzenie” cz³owieka. – Kiedy¶ kapelan z I³awy dzieli³ siê swoim do¶wiadczeniem, mówi±c, ¿e on w ogóle nie pyta osadzonych, za co s± skazani. Po prostu patrzy na cz³owieka – mówi ks. Flak.
Wiê¼niowie zazwyczaj s± lud¼mi przeklêtymi przez spo³eczeñstwo, raz na zawsze ocenionymi negatywnie, wykluczonymi ze swoich rodzin i ¶rodowisk, pozbawionymi kontaktów z najbli¿szymi. – Id±c do wiêzienia, staram siê pamiêtaæ s³owa Jana Paw³a II, który do wiê¼niów w P³ocku mówi³, ¿e s± osadzeni, ale nie potêpieni, ¿e zawsze maj± mo¿liwo¶æ nawrócenia – mówi ksi±dz kapelan. – Po 9 latach pracy widzê, ¿e dla wielu osadzonych sam czyn przestêpczy jest kar±. Spotka³em kiedy¶ kobietê, która odbywa³a karê za zabójstwo. Jednak na pocz±tku dziwnie siê zachowywa³a: by³a grubiañska, zdawa³a siê w ogóle nie przejmowaæ tym, co zrobi³a, wypycha³a z pamiêci dokonan± zbrodniê. Dopiero po d³u¿szym czasie przyzna³a siê przed sob± do pope³nienia zbrodni, zaczê³a ¿a³owaæ, a owocem przemiany by³o m.in. przeproszenie rodziny.
Dla kapelanów i wolontariuszy pos³uguj±cych w wiêzieniach ka¿dy dzieñ przynosi kolejne dowody na to, ¿e „gdzie wzmóg³ siê grzech, tam jeszcze obficiej rozla³a siê ³aska”.
– Jestem przekonany, ¿e wielu przestêpców do¶wiadcza g³êbokiej przemiany ¿ycia. Dla wielu z nich wiêzienie jest miejscem wybawienia, bo przerywa ³añcuch przestêpstw, daje mo¿liwo¶æ zatrzymania siê i poprawy – zapewnia ks. Miros³aw. Dlatego tak wa¿ne s± rozmowy indywidualne z wiê¼niami, w czasie których nie musz± oni chowaæ siê za ró¿nymi maskami, udawaæ przed wspó³wiê¼niami nieczu³ych „twardzieli”. – My te¿ jeste¶my s³abi – mówi ks. Flak. – Podczas pierwszej Mszy ¶w. sprawowanej w wiêzieniu u¶wiadomi³em sobie, ¿e znajdujê siê w grupie ok. 30 przestêpców i po prostu zacz±³em siê baæ. W czasie sprawowania Liturgii powiedzia³em do nich, ¿e chyba nie skoñczê tej Mszy ¶w., bo siê ich bojê. Oni zaczêli siê ¶miaæ, mówi±c, ¿e przecie¿ nic mi nie zrobi±. A ja, nawet o tym nie wiedz±c, przyznaniem siê do s³abo¶ci „kupi³em ich”. Bo pokaza³em, ¿e jestem taki sam jak oni, pe³en lêku. Wiê¼niowie w wiêkszo¶ci tylko udaj±, ¿e s± twardzi.
Ze zrozumia³ych wzglêdów wielu ludzi boi siê przestêpców, ale tylko niewielu dostrzega, ¿e s± to s³abe, poranione osoby, oczekuj±ce wsparcia. Bo ka¿dy cz³owiek potrzebuje kogo¶, kto go wys³ucha i zrozumie. – Wiê¼niowie nie s± straszni. To przecie¿ zwykli ludzie. I wcale nie trzeba byæ bohaterem, by siê z nimi spotkaæ. Wystarczy odrobina chêci i postawa, w której nie ma nic z poczucia wy¿szo¶ci – zapewnia Paulina.

Miejsce dla ka¿dego

– Wchodz±c do wiêzienia, najpierw widzia³em kraty, mury, cele, a teraz widzê tylko ludzi, którzy przez moj± pos³ugê do¶wiadczaj± Pana Boga. I coraz mocniej dostrzegam, ¿e w³a¶nie w tym miejscu „rozlewa siê ³aska” – zapewnia ks. Miros³aw. Podobnie odczuwaj± trzy ma³¿eñstwa z Drogi Neokatechumenalnej, które od 9 lat s± czêstymi go¶æmi w lubelskim areszcie. Za zgod± ordynariusza w wiêzieniu powsta³a bowiem wspólnota, w której regularnie g³oszone s± katechezy. – Jest to wspólnota specyficzna, bo charakteryzuje siê du¿± rotacj± sióstr i braci. Jedni wiê¼niowie wracaj± do domów, inni s± przenoszeni do nowych miejsc odosobnienia. Nasz± wielk± rado¶ci± s± ci, którzy po wyj¶ciu na wolno¶æ kontynuuj± swoje spotkanie z Bogiem w parafialnych wspólnotach Drogi – opowiada ks. Flak. Zreszt±, takim zakorzenionym w Drodze osobom ³atwiej jest odnale¼æ swoje miejsce w odzyskanym ¿yciu. Wspólnota troszczy siê bowiem tak¿e o to, by „syn marnotrawny” mia³ gdzie mieszkaæ i za co ¿yæ, aby nie mia³ powodów do powrotu na drogê przestêpstwa.
– Czasem naprawdê nie potrzeba wiele, by odrzucony przez najbli¿szych cz³owiek wróci³ do ¶wiata przestêpczego. Jedynego, gdzie zawsze jest chêtnie widziany – ubolewa kapelan. – Niestety, w Polsce s± tylko trzy domy (w Gdañsku, we Wroc³awiu i w Warszawie), gdzie wiê¼niowie mog± siê zatrzymaæ po wyj¶ciu na wolno¶æ. A wielu z nich tak naprawdê nie ma dok±d wracaæ.
Ka¿da pomoc jest cenna. Wiele wspólnot i osób wspomagaj±cych pracê kapelanów organizuje np. zbiórki ksi±¿ek, ró¿añców i medalików, których zawsze w wiêzieniach brakuje. Inni gromadz± ¶rodki na paczki dla osadzonych, ale tak¿e dla rodzin osób odbywaj±cych karê, czêsto pozbawionych ¶rodków do ¿ycia. Przede wszystkim jednak nie mo¿na zapominaæ o modlitwie zanoszonej przez wspólnoty Legionu Maryi czy Rycerstwa Niepokalanej. Wielu chorych swoje cierpienia ofiarowuje w intencji nawrócenia grzeszników, czêsto konkretnych osób. – Gdy idê do chorych, proszê ich, by modlili siê za wiê¼niów. Modlitwa zawsze przynosi owoce – zapewnia ks. Miros³aw Flak. I serdecznie prosi, by ka¿dy, kto us³yszy w sercu wezwanie, by „wiê¼niów nawiedzaæ”, nie lêka³ siê wype³niæ mi³osiernego uczynku.

Duszpasterstwo wiêzienne
Duszpasterstwo wiêzienne w Polsce obchodzi 20-lecie istnienia. W 1989 r. pierwszym naczelnym kapelanem wiêziennictwa zosta³ mianowany ks. pra³. dr Jan Sikorski. Od 2001 r. funkcjê tê sprawuje ks. pra³. dr Pawe³ Wojtas. Jest on jednocze¶nie asystentem ko¶cielnym Stowarzyszenia Ewangelicznej Pomocy Wiê¼niom „Bractwo Wiêzienne”.
Obecnie krajowym prezesem Bractwa jest Bernarda Wojtkowska. Cz³onkowie „Bractwa Wiêziennego” docieraj± do co trzeciego wiêzienia. Przychodz± przede wszystkim z pomoc± duchow±, ale równie¿ pomagaj± w rozwi±zywaniu konfliktów rodzinnych, organizuj± pomoc dla dzieci wiê¼niów i ich rodzin. W miarê mo¿liwo¶ci pomagaj± swoim podopiecznym tak¿e po wyj¶ciu na wolno¶æ: szukaj± dla nich mieszkañ i pracy, spotykaj± siê na modlitwie, umacniaj± ich na drodze przemiany ¿yciowej. Dziêki ich bezinteresownej pracy wielu wiê¼niów nawraca siê, a niektórzy podejmuj± apostolat w¶ród towarzyszy z celi wiêziennej.
Wiêcej o „Bractwie Wiêziennym” – na stronie:  www.bractwowiezienne.ruchy.opoka.org.pl.






« Ostatnia zmiana: Wrzesieñ 21, 2011, 15:05:42 wys³ane przez Rafaela » Zapisane
east
Go¶æ
« Odpowiedz #134 : Wrzesieñ 21, 2011, 15:11:50 »

Mam jedno pytanie , Rafaelo, czy Ty tu chcesz wkleiæ nam ca³± Encyklikê Papiesk± ( ile ich tam by nie by³o ) na zasadzie zasypywania nie istniej±cej dziury (kopiuj-wklej), przy okazji zniechêcaj±c do jakiejkolwiek dyskusji  czy jednak mo¿e uszanujesz, ¿e to forum dyskusyjne.  W obliczu takiej ilo¶ci materia³u nie sposób siê nad czym¶ zatrzymaæ by podyskutowaæ, kiedy ostatni post interlokutora znajduje siê 4 strony wstecz. To siê po prostu mija z celem, a przes³ania staj± siê martwe czym robisz nied¼wiedzi± przys³ugê Papie¿owi.
IMO

pozdr
Zapisane
Rafaela
Go¶æ
« Odpowiedz #135 : Wrzesieñ 21, 2011, 19:25:41 »

Dziekuje Ci ze zwrociles uwage,  ze ten temat ciagle zyje. Na temat Papierza pisze w innym temacie. "Jan Pawel II" i " Z zycia KK w Polsce "sa tematami
ktore ja ciagle trzymam przy zyciu. Musze przyznac ze nie myslalam ze te tematy beda tak czesto czytane, to znaczy ze sa interesujace.
Czym dalej w las, tym wiecej drzew. musze przyznac ze nie spodziewalam sie sama ze w Polsce KK zyje pelna piersia. Oczywiscie mozna dyskutowac na rozne tematy i bardzo bym sie cieszyla  gdyby np. przciwnicy ktorzy byli tak liczni na tym forum , dzisiaj znikli , nie ma nikogo. Ja postanowilam
byc bezstronna  nie wybierajac artykulow na jakas strone. Te dwa tematy sa bardzo wazne w Polsce. Czesto na forum sa traktowane bardzo po macoszemu.
Jesli chodzi o Encyklike Papieska , to podalam adresy gdzie mozna ja samemu odczytac. Sa ludzie  ktorzy twierdzanze Encykliki Papieskie sa lepsze od Biblii.
Jesli masz cos przeciwko i inni tez, ze prowadze te dwa tematy mozna powiedziec w stylu informacyjnym, to prosze sie wypowiedziec.
Kazda wypowiedz wezme powaznie pod uwage. Pomijajac co o tym myslisz, musze zwrocic uwage ze te tematy przyciagaja wielu zainteresowanych
ktorzy odwiedzaja to forum i kozystaja tez z innych tematow.

Z powazaniem Rafaela

Zapisane
east
Go¶æ
« Odpowiedz #136 : Wrzesieñ 21, 2011, 20:55:09 »

@Rafaela
Cytuj
Oczywiscie mozna dyskutowac na rozne tematy i bardzo bym sie cieszyla  gdyby np. przciwnicy ktorzy byli tak liczni na tym forum , dzisiaj znikli , nie ma nikogo.
Ale¿ s± tu zapewne. Sam rozpoznajê kilku. Tylko problem nie le¿y w nich, a w tym,¿e przy takim nawale mega tekstu fizyczn± niemo¿liwo¶ci± jest odnie¶æ siê do czegokolwiek. To tak, jakby palacz sypa³ wêgiel do kot³a za ka¿dym razem twierdz±c, ¿e ka¿da szufla mo¿e byæ zatrzymana - ale ka¿da leci bezrefleksyjnie i wszystko co mia³o byæ rozwa¿one siê spala . Nie potrafiê tego bardziej obrazowo wyt³umaczyæ, przepraszam.
Zapisane
arteq
Go¶æ
« Odpowiedz #137 : Wrzesieñ 21, 2011, 21:29:34 »

Czyli co¶ w stylu jak Kiary monologi o my¶licielach? ;]
Zapisane
Rafaela
Go¶æ
« Odpowiedz #138 : Wrzesieñ 21, 2011, 21:32:20 »

Ja wiem o co Ci chodzi, i zgadzam sie z Twoimi uwagami. Moze byc, ze gdyby nie bylo takiej ilosci zainteresowanych, to na kilu informacjach
zakonczylabym  ciagniecie tego tematu.
Przygotowujac temat do wstawienia , czytam go sama dokladnie. Mimo ze jestem katoliczkoa, to o wielu sprawach naprawde nie mialam
pojecia. Te tematy mnie naprawde wciagnely. Kosciol  Katolicki w Polsce jest zupelnie inny jak w Niemczech. Koscioly sa otwarte dla ludzi przez caly dzien, zawsze mozna wejsc aby w spokoju i ciszy skontaktowac sie z Bogiem. Ludzi spotykaja rozne sytuacje zyciowe i napewno kontakt
z Bogiem , wiara w pomoc wielu ludziom pomaga w przezyciu tych ciezkich chwil.

Pozdrawiam serdecznie. Rafaela

Ps. Artku, czy mozesz sie wiecej i jasniej wypowiedziec.

===================================================

12:06, 21.09.2011 /tvn24.pl, TVN24
                                                          Pos³anka PiS pisze do proboszczów i prosi o wsparcie
"MAMY OKRES WYBORÓW, A KSIʯA TO MOI WYBORCY"
TVN24
Maria Nowak, pos³anka PiS ze ¦l±ska wys³a³a do wszystkich parafii w swoim okrêgu wyborczym list z pro¶b± o poparcie "w modlitwach i poprzez wziêcie udzia³u w wyborach". Prosi te¿ ksiê¿y o rozdanie jej ulotek wyborczych cz³onkom grup modlitewnych w parafiach. - To jest mój prywatny list, a ksiê¿a i siostry zakonne to moi wyborcy - mówi Nowak.
W listach, które wys³a³a Nowak, pos³anka podkre¶la, ¿e 9 pa¼dziernika bêdziemy decydowaæ, o tym "czy naszym krajem rz±dziæ bêd± osoby wierne Ewangelii czy te¿ wpatrzone w ducha liberalizmu i samowoli".

Partia z Torunia na zapleczu PiS
Je¶li kto¶ my¶la³, ¿e ojciec Tadeusz Rydzyk w czasie tej kampanii wyborczej... czytaj wiêcej »
Nowak dodaje, ¿e pos³ank± jest od 2001 r. i zawsze g³osowa³a kieruj±c siê Ewangeli±. "By³am przeciwko liberalizacji ustawy antyaborcyjnej, przeciwko legalizacji zwi±zków homoseksualnych, przeciwko wprowadzeniu sprzeda¿y alkoholu na stadionach, za wprowadzeniem dania wolnego od pracy w ¶wiêto Objawienia Pañskiego, za ochron± ¿ycia od poczêcia do naturalnej ¶mierci" - wylicza.

Dalej pos³anka "o¶miela siê prosiæ o poparcie tak w modlitwach, jak i poprzez aktywne uczestnictwo w wyborach i oddanie g³osu na mnie". Nowak za³±cza te¿ swoje ulotki wyborcze i prosi o rozdanie ich cz³onkom grup modlitewnych dzia³aj±cym w parafii.

"To te¿ wyborcy"

Reporter TVN24 zapyta³ pos³ankê Nowak, czy nie widzi nic niestosownego w prowadzeniu agitacji w¶ród duchownych. Tym bardziej, ¿e Episkopat apelowa³, by Ko¶ció³ nie bra³ anga¿owa³ siê politycznie.

- To jest mój prywatny list. Mówiê tu o tym co jest dla mnie spraw± wa¿n± i co dotychczas zrobi³am. Ja nie proszê o ¿adne informowanie z ambony, tylko o modlitwê. Pro¶ba o rozdawanie ulotek, to tylko pro¶ba, nie to ¿e musz± rozdaæ - t³umaczy pos³anka.
Kazania wyborcze tylko dla PiS
Drzwi niektórych wroc³awskich ko¶cio³ów stoj± otworem dla kandydatów... czytaj wiêcej »


Jak dodaje, o tym, ¿e listy s± prywatne ¶wiadczy fakt, ¿e ka¿dy z nich podpisany jest w³asnorêcznie. - Wielu z tych ksiê¿y znam osobi¶cie - podkre¶la.

Listy trafi³y te¿ do wielu sióstr zakonnych. - Siostry prosi³y, ¿eby im pewne rzeczy przybli¿yæ, bo nie maj± nawet czasu, by w tym wszystkim uczestniczyæ. To s± te¿ obywatele i maj± prawo g³osowaæ - ucina.

Bez komentarza

Dzia³alno¶ci Nowak nie chc± komentowaæ duchowni. Ks. Krzysztof B±k, dyrektor Caritas Archidiecezji Katowickiej, a prywatnie znajomy Nowak, odmówi³ wypowiedzi na ten temat. Powiedzia³ jedynie, ¿e nie chce siê t³umaczyæ z tego, z kim siê przyja¼ni.

Komentarza odmówi³ te¿ rzecznik kurii katowickiej ks. Artur Stopka.

ZOBACZ LIST POS£ANKI NOWAK DO KSIʯY
http://www.tvn24.pl/-1,1718134,0,1,poslanka-pis-pisze-do-proboszczow-i-prosi-o-wsparcie,wiadomosc.html
.............................................................
05:45, 21.09.2011 /TVN24
Partia z Torunia na zapleczu PiS
                                                                   "CZARNO NA BIA£YM"
TVN24
Je¶li kto¶ my¶la³, ¿e ojciec Tadeusz Rydzyk w czasie tej kampanii wyborczej nie udzieli ¿adnej partii swojego b³ogos³awieñstwa - to by³ w b³êdzie. Redomptorysta z Torunia jest bardzo aktywny, a ostatnio lista - go¶ci zapraszanych do jego rozg³o¶ni radiowej czy telewizji powi±zana jest z list± wyborcz± Prawa i Sprawiedliwo¶ci.
Ojciec Rydzyk wymienia i namaszcza na swojej antenie kandydatów na nowych pos³ów. To g³ównie znane twarze, jak by³ego ministra ¶rodowiska w rz±dzie PiS Jana Szyszko, by³ego szefa ABW Bogdana ¦wiêczkowskiego, pos³a Zbigniewa Girzyñskiego, czy pos³anki Anny Sobeckiej, ale mówi siê, ¿e w ¶rodowisku zbli¿onym do Radia Maryja pojawiaj± siê te¿ m³odzi ludzie. Jedn± z nich ma byæ Ilona Klejnowska - kandydatka PiS do Sejmu i absolwentka uczelni toruñskiego redemptorysty.

Ona sama zaprzecza, jakoby dosta³a siê na listê dziêki poparciu o. Rydzyka. - ¯eby by³o jasne - ja uczelni siê w ¿aden sposób nie wstydzê i nigdy siê tego nie wyprê. To ¿e kandydujê to tylko dlatego, ¿e zosta³a doceniona moja ciê¿ka praca – podkre¶la.

Z³y pomys³?

Równie¿ szef partii, Jaros³aw Kaczyñski, zaprzecza jakoby by³ zale¿ny od Torunia. Na niedawno postawione pytanie o to, czy i w jakim zakresie ojciec Tadeusz Rydzyk ma wp³yw na kampaniê wyborcz± lub kszta³towanie list PiS-u odpowiedzia³: - Pani redaktor ja na prawdê mam k³opoty z odpowiedziami na pytania, które odnosz± siê nie do rzeczywisto¶ci, ale do pewnych mitów i stereotypów, no to jest jedno z takich pytañ.

Taka reakcja prezesa PiS-u mo¿e dziwiæ, zw³aszcza gdy patrzy siê na zdjêcia z lipca z Jasnej Góry, gdzie na pielgrzymce Radia Maryja pojawi³a siê poka¼na delegacja partii z jej szefem na czele.

Z drugiej jednak strony przedwyborcze badania pokazuj±, ¿e chwalenie siê sojuszem z ojcem dyrektorem to niezbyt dobry pomys³. Takie wnioski w PiS-ie wyci±gniêto ju¿ rok temu - w czasie kampanii prezydenckiej.

- Zbyt du¿e zaanga¿owanie w mediach, czy te¿ zbyt bliska wspó³praca z mediami ojca Rydzyka bêd± podejrzliwie odbierane przez ten elektorat. Elektorat centrowy, czyli ten niezdecydowany, który w ostatniej chwili praktycznie przes±dza czy odda g³os na tê lub inn± partiê – twierdzi Pawe³ Poncyljusz, dzi¶ pose³ PJN, a wówczas wspó³autor kampanii Jaros³awa Kaczyñskiego.

Bez wyj¶cia

Z drugiej strony Radio Maryja i PiS mog± byæ na siebie skazane. Zdaniem publicysty i redaktora naczelnego „Rzeczpospolitej” - Paw³a Lisickiego - po katastrofie smoleñskiej partia Kaczyñskiego i ojciec Rydzyk stali siê sobie jeszcze bli¿si. – To pragnienie wykazania, ¿e tam siê wydarzy³o co¶ wiêcej ni¿ katastrofa – wyja¶nia.

- „Nasz Dziennik”, Radio Maryja, czy ojciec Rydzyk stali siê takimi osobami, które przyjê³y i zaczê³y propagowaæ co¶ w rodzaju „ideologii smoleñskiej”. W oparciu o to nast±pi³o zbli¿enie przynajmniej z czê¶ci± PiS-u – analizuje.

http://www.tvn24.pl/12690,1718089,0,1,partia-z-torunia-na-zapleczu-pis,wiadomosc.html

Scali³em posty
Darek
« Ostatnia zmiana: Wrzesieñ 22, 2011, 13:52:03 wys³ane przez Dariusz » Zapisane
arteq
Go¶æ
« Odpowiedz #139 : Wrzesieñ 22, 2011, 19:02:37 »

Rafaelo, mia³em na my¶li, ¿e wklejasz ca³e artyku³y i mo¿e to byæ trudne do prze³kniêcia dla statystycznego forumowicza - to dzia³ania wybitnie odtwórcze - tak w³a¶nie robi Kiara w przekazach od jaki¶ my¶licieli (chocia¿ ostatnio chyba znalaz³a inny obiekt do przeklejania). Oczywi¶cie jest kilka zasadniczych ró¿nic - Ty nie ¿adasz wy³±czno¶ci na w±tek, nie obra¿asz siê i nie pyrgasz za s³owa krytyki, nie uciekasz od dyskusji.

Owszem, tre¶ci, spostrze¿enia zawarte we wklejanym przez Ciebie tek¶cie mog± byæ i ciekawe ale gin± w nat³oku tego tekstu. My¶lê, ¿e du¿o lepiej by³oby gdyby¶ sama odnios³a siê do zamieszczonego tekstu, doda³a swoje przemy¶lenia.
Zapisane
east
Go¶æ
« Odpowiedz #140 : Wrzesieñ 22, 2011, 19:05:44 »

Dok³adnie to samo mia³em na my¶li Arteq ,dziêkujê.
Zapisane
Rafaela
Go¶æ
« Odpowiedz #141 : Wrzesieñ 22, 2011, 20:35:32 »

Dziekuje bardzo za wypowiedzenie sie.
Przykro mi bardzo, ale jest tak duzo materialu do przekazania , mysle ze  ze bedziecie musieli panowie jeszcze troszke
uzbroic sie w cierpliwosc .
Pozdrawiam wszystkich bardzo serdecznie. Rafaela

==========================================

Na drogach pos³ugiwania:                              S³owo w trosce o jêzyk

Refleksja o s³owie i jêzyku w kontek¶cie Listu Pasterskiego KEP "Bezcenne dobro jêzyka ojczystego". Tekst pochodzi z "Niedzieli" nr 7/2010.

Ostatnie listy pasterskie, zarówno ten o rodzinie, jak i o kulturze jêzyka, sprowokowa³y kilka pozytywnych opinii. Biskupom zale¿a³o na tym, ¿eby list o jêzyku ojczystym ukaza³ siê w okresie kolêdowym, bo móg³ staæ siê on inspiracj± duszpasterskich rozmów kolêdowych, co stworzy³oby atmosferê ¿yczliw± wobec problemów tam poruszonych, czyli odpowiedzialno¶ci za polsk± kulturê, zrodzon± i pog³êbion± we wzajemnym zwi±zku z chrze¶cijañstwem.

Starali¶my siê unikaæ s³ów narzekania, a bardziej zwróciæ uwagê na inicjatywy podejmowane w trosce o jêzyk. Kto wie, mo¿e ten tekst zainspiruje ludzi maj±cych w Polsce mo¿liwo¶ci i misjê do podjêcia kolejnych kroków na drodze szerzenia kultury jêzyka, nobilitacji ojczystej mowy... To s³owa tworz± w nas ten ca³y ¶wiat pojêciowy, przez który próbujemy dochodziæ do budowania hierarchii warto¶ci, do wyrabiania kryteriów smaku artystycznego i wra¿liwo¶ci duchowej. Jednocze¶nie s³owo jest warunkiem kontaktu z drugim cz³owiekiem. S³owo mo¿e raniæ, a mo¿e ³agodziæ relacje, tworzyæ wspólnotê, jedno¶æ bratersk±, mo¿e te¿ dzieliæ. Ca³y wewnêtrzny ¶wiat naszych prze¿yæ, od tych zwyczajnych, do tych najwy¿szych, transcendentnych, budujemy przez s³owa. S³owo jest te¿ drog± i miejscem kontaktu z Bogiem. Przez przygotowanie „aparatu" intelektualno-uczuciowo-osobowego cz³owiek dochodzi do g³êbi kontaktu z drugim cz³owiekiem i z warto¶ciami najwy¿szymi, z Nieskoñczono¶ci±.

Wydaje siê, ¿e rozej¶cie siê cz³owieka z Transcendencj±, jakkolwiek j± rozumiemy, nieuchronnie prowadzi do utraty wiêzi i szacunku dla piêkna jêzyka. Czasy ateistycznego komunizmu doskonale to ujawni³y, a perspektywa, z jakiej mo¿emy na te czasy spojrzeæ, potwierdza tê tezê. Jêzyk zosta³ okaleczony w swoich warto¶ciowych tre¶ciach, a s³owa per³y zast±piono s³owami wytrychami. I okaza³o siê, ¿e ludzie zaczynaj± postêpowaæ podobnie. Zamiast u¿ywaæ s³ów do budowania wspólnoty, jedno¶ci, wykorzystuj± je do dzielenia i roz³amów. Warto przeanalizowaæ „Folwark zwierzêcy" Orwella, aby siê o tym przekonaæ. St±d pewnie nie jest b³êdem mówiæ o blisko¶ci s³ów modlitwy ze s³owami codzienno¶ci.

Oto pewna refleksja, dotycz±ca giganta s³owa - Bernanosa, zanotowana przez jego przyjaciela i czytelnika Hansa Ursa von Balthasara: „Wierz±cy Bernanos, który codziennie modli³ siê na ró¿añcu «jak jaka¶ pobo¿na kobiecina» i nigdy nie k³ad³ siê spaæ bez odmówienia swojej Komplety, z tak± sam± prostot± traktowa³ siebie, jako cz³onka katolickiego Ko¶cio³a. Ale jest on tak¿e - o czym chyba nie trzeba mówiæ - wymagaj±cym synem, który nigdy nie ustaje w piêtnowaniu konformizmu, przyzwyczajenia, a nawet dobroduszno¶ci niektórych chrze¶cijan, uspokojonych swoimi praktykami religijnymi. Desperacko szuka ¶wiêtego, który nada sens równocze¶nie jego egzystencji artysty, jak te¿ chrze¶cijanina: «Czysto¶æ ludzkiego piêkna spotyka siê z nadprzyrodzonym piêknem»".

Wielu zwraca dzisiaj uwagê, ¿e nastêpuje dewaluacja s³owa - ¿e zostawia ono pustkê albo nawet ranê w relacjach miêdzyludzkich. Nasz jêzyk siê brutalizuje, wulgaryzuje - to jest z³y znak. Trzeba wydobywaæ z jêzyka to, co piêkne i dobre. Przenikanie zwrotów obcojêzycznych jest w dzisiejszym ¶wiecie nieuniknione i nie trzeba siê tego obawiaæ, choæ nale¿y czuwaæ, ¿eby nie skazi³y naszego jêzyka.

Na koniec chcia³bym zaprotestowaæ przeciw szafowaniu pojêciami kultury wysokiej w odró¿nieniu od tej jakoby przeznaczonej dla warstw ni¿szych. To bardzo niebezpieczny podzia³, potêguj±cy rozziew miêdzy tymi, którzy jako „kap³ani jêzyka" maj± nie¶æ to, co w nim najpiêkniejsze, wszystkim cz³onkom ojczy¼nianej wspólnoty. Uczestnictwo w kulturze to jest przede wszystkim pokora ducha - bez niej nastêpuje zamkniêcie na to, co najwa¿niejsze w prze¿yciu kontaktu z piêknem, z prawd±, z drugim cz³owiekiem. Kulturê wysok± tworz± tak¿e ludzie bardzo pro¶ci, zwyczajni, niekiedy niepe³nosprawni - przez swoje postawy w sytuacjach krañcowych - czêsto zdumiewaj±cy nas swoj± dojrza³o¶ci± i autentyczn± g³êbi± twórczej kultury. A niszcz± j± niekiedy nieodpowiedzialni twórcy.

Warto jeszcze powiedzieæ s³owo o potrzebie szacunku dla ksi±¿ki, przytaczaj±c cytat z ksi±¿ki hiszpañskiego pisarza Carlosa Ruiza Zafóna „Cieñ wiatru", który opowiada o tym, jak ojciec wprowadza syna w ¶wiat antykwariatu i wypowiada przepiêkne s³owa: „To miejsce jest tajemnic± i miejscem ¶wiêtym. Ka¿da znajduj±ca siê tu ksi±¿ka, ka¿dy tom, posiada w³asn± duszê. I to zarówno duszê tego, kto dan± ksi±¿kê napisa³, jak i dusze tych, którzy tê ksi±¿kê przeczytali i tak mocno j± prze¿yli, ¿e zaw³adnê³a ich wyobra¼ni±. Za ka¿dym razem, gdy ksi±¿ka trafia w kolejne rêce, za ka¿dym razem, gdy kto¶ wodzi po jej stronicach wzrokiem, z ka¿dym nowym czytelnikiem jej duch odradza siê i staje siê coraz silniejszy. (...) Kiedy jaka¶ biblioteka przestaje istnieæ, kiedy jaka¶ ksiêgarnia na zawsze zamyka podwoje, kiedy jaka¶ ksi±¿ka ginie w otch³ani zapomnienia, ci, którzy znaj± to miejsce, my, stra¿nicy ich dusz, robimy, co w naszej mocy, aby te bezdomne ksi±¿ki trafi³y tutaj. Bo tutaj ksi±¿ki, o których nikt ju¿ nie pamiêta, ksi±¿ki, które zagubi³y siê w czasie, ¿yj± nieustaj±c± nadziej±, ¿e pewnego dnia trafi± do r±k nowego czytelnika, ¿e zaw³adnie nimi nowy duch".

http://jmichalik.episkopat.pl/wypowiedzi/2811.1,Na_drogach_poslugiwania_Slowo_w_trosce_o_jezyk.html
..........................................
                     
 Jestem pod ogromnym wrazeniem  art. " S³owo w trosce o jêzyk"
Przepiekny i bardzo wartosciowy list pasterski ktory w bardzo dostepny i madry sposob wyraza co sie stalo w ostatnich latach z mowa polska :

"Wielu zwraca dzisiaj uwagê, ¿e nastêpuje dewaluacja s³owa - ¿e zostawia ono pustkê albo nawet ranê w relacjach miêdzyludzkich. Nasz jêzyk siê brutalizuje, wulgaryzuje - to jest z³y znak. Trzeba wydobywaæ z jêzyka to, co piêkne i dobre. Przenikanie zwrotów obcojêzycznych jest w dzisiejszym ¶wiecie nieuniknione i nie trzeba siê tego obawiaæ, choæ nale¿y czuwaæ, ¿eby nie skazi³y naszego jêzyka."

Pozdrawiam serdecznie.Rafaela

Scali³em posty
Darek
« Ostatnia zmiana: Wrzesieñ 24, 2011, 11:29:46 wys³ane przez Dariusz » Zapisane
Rafaela
Go¶æ
« Odpowiedz #142 : Wrzesieñ 25, 2011, 21:17:47 »

Na czas studiowania

Trzeba mieæ oczy, serce i umys³ otwarte na to, co siê dzieje wokó³, na now± rzeczywisto¶æ, ale siê ni± nie przera¿aæ...

Abp Michalik o czasie studiów i studentach:

Jak Ksi±dz Arcybiskup zapamiêta³ swój czas studiowania?

JM: Dobrze wspominam swoje studia. Odkry³em, ¿e je¶li cz³owiek daje z siebie wysi³ek, to nauczy siê czego¶, na czym bêdzie potem siê opiera³, sta³. Dla mnie czas szko³y, studiów seminaryjnych by³ te¿ okresem nawi±zywania kontaktów, które trwaj± do dzi¶.

Na co radzi³by Ksi±dz Arcybiskup zwracaæ uwagê studentom przy zawi±zywaniu przyja¼ni?

JM: Niech bêd± bardzo obiektywni i krytyczni w doborze, ale niech jednak szukaj± tych kontaktów i przyja¼ni z lud¼mi. To mo¿e nas ubogacaæ lub ¶ci±gaæ w dó³.

Jak siê ma zachowaæ m³ody cz³owiek rozpoczynaj±cy studia - wobec licznych rozrywek, propozycji, które oferuje mu ¶wiat?

JM: Lichy to cz³owiek, który duchowe warto¶ci zostawia na rzecz tych ziemskich. Z drugiej strony nie mo¿na zupe³nie lekcewa¿yæ tych ziemskich, bo widz±c tylko jeden kierunek, cz³owiek zdziwaczeje.

Szczególnymi studentami s± klerycy. Jakich wskazówek na czas bycia w seminarium udzieli³by im Ksi±dz Arcybiskup?

JM: Kleryk powinien przede wszystkim wiedzieæ, ¿e na niego czekaj± ludzie. Niech ju¿ dzi¶ siê za nich modli - za tych, do których kiedy¶ bêdzie pos³any. Ko¶ció³ potrzebuje maksymalizmu ludzi po¶wiêcaj±cych siê Panu Bogu. Niech maj± odwagê maksymalnie wymagaæ od siebie i maksymalnie byæ wyrozumia³ymi, tolerancyjnymi dla innych; nie akceptuj±c wad i b³êdów, ale próbuj±c ich pozyskaæ do tego, co dobre. Tê troskê o tych, którzy bêd± powierzeni ich opiece powinni zaczynaæ ju¿ dzi¶, nie jutro. Ju¿ dzi¶ powinni s³u¿yæ maksymalnie.

My¶lê, ¿e najwiêkszym wrogiem szczê¶cia w kap³añstwie jest pycha, egoizm, grzech, a najwiêkszym sojusznikiem jest pokora, mi³o¶æ konkretna, czysta, ofiarna, wierna; wiara coraz bardziej pog³êbiana przez ró¿ne okoliczno¶ci ¿ycia.

Czego ¿yczy³by Ksi±dz Arcybiskup wszystkim rozpoczynaj±cym niebawem studia?

JM: ¯eby mieli oczy i serce i umys³ otwarte na to, co siê dzieje wokó³, na now± rzeczywisto¶æ, w któr± wchodz±, ale ¿eby siê ni± nie przera¿ali. ¯eby z tym, co dotychczas nios± w sobie, umieli wej¶æ w tê now± rzeczywisto¶æ, by to poszerzyæ, pog³êbiæ. Niech rado¶nie, twórczo i piêknie prze¿ywaj± ten czas. Mimo trudno¶ci, których ka¿dy przecie¿ do¶wiadcza, to siê na pewno uda!

http://jmichalik.episkopat.pl/varia/zamyslenia/3967.1,index.html

===================================================

ks. Marek Starowieyski
                                                       BA¦NIE CZY TEOLOGIA W OBRAZACH?

Czytelnik ¿ywotów ¶wiêtych, szczególnie staro¿ytnych i ¶redniowiecznych, spotyka siê z dziesi±tkami, a nawet z tysi±cami cudów. Czyta je z niedowierzaniem w³a¶ciwym sceptykowi naszego wieku, traktuj±c je z przymru¿eniem oka jako pewnego rodzaju skansen religijny. Nie wierzy, ¿e mog³yby siê one przydarzyæ ani, tym bardziej, ¿e zaistnia³y. Obydwie w±tpliwo¶ci s± naiwne i to z zupe³nie ró¿nych powodów
Cuda i sceptycy

Czy naprawdê nie mog³y siê one przydarzyæ? Mog³y, przynajmniej w wielkiej liczbie przypadków. Nasz sceptyk bowiem z irracjonalnym oporem nie przyjmuje do wiadomo¶ci, ¿e w czasach wspó³czesnych maj± miejsce cuda, najbardziej fantastyczne: temu, kto nie wierzy, polecam jakikolwiek ¿yciorys libañskiego ¶wiêtego Gabriela Charbel czy b³. Ojca Pio. Cuda te s± potwierdzone przez setki ¶wiadków, którzy je widzieli lub ich doznali, co mo¿na wyczytaæ z akt ostatnio beatyfikowanych i kanonizowanych b³ogos³awionych i ¶wiêtych, a zosta³y sprawdzone gruntownie przez w¶cibskich do granic przyzwoito¶ci lekarzy Kongregacji do Spraw ¦wiêtych. Ale o nich z za¿enowaniem milczy prasa, tak¿e katolicka, z obawy, by nie zostaæ pos±dzon± o niepostêpowo¶æ, naiwno¶æ, staro¶wiecko¶æ, fundamentalizm itd. - ¿e u¿yjê tego wspó³czesnego dziennikarsko-teologicznego be³kotu.

Tak nastawiony sceptyk wie, ¿e cudów nie ma i byæ nie mo¿e. Zabiera siê wiêc do lektury ¿yciorysów ¶wiêtych z uczuciem, z jakim ogl±damy prymitywne ¶wi±tki, nie bez wzruszenia wspominaj±c swoje dziecinne modlitwy do anio³ka czy ¶w. Miko³aja.

Ale wspó³czesny sceptyk ma jeszcze jeden powa¿ny brak: jest realist± i nie tylko nie rozumie, ale i nie chce rozumieæ jêzyka symbolu, który przez lata by³ korzeniem i spoiwem ¶wiata my¶li europejskiej (i czy tylko?). Symbol bywa³ dla ludzi ówczesnych bardziej realny ni¿ otaczaj±cy ¶wiat materialny i stanowi³ jego osnowê, by³ kluczem do jego rozumienia. Alegoria, symbolika powraca stopniowo, choæ bardzo wolno do ¶wiata wyposzczonego latami tak zwanej naukowo¶ci i racjonalizmu, które, mimo pocz±tkowych zas³ug, z wolna wyja³owi³y my¶l europejsk±.

To powiedziawszy mo¿na przyst±piæ do sprawy cudów.
Jêzyk cudów

Cuda, opisane w ¿yciorysach ¶wiêtych, by³y mo¿liwe, choæ ich weryfikacja historyczna jest obecnie bardzo trudna, o ile w ogóle mo¿liwa. Nie traktujmy jednak ówczesnych ludzi jako naiwnych przyg³upów, którzy nic nie rozumieli i w swej naiwno¶ci we wszystko wierzyli. Cuda spotyka³y siê ze sprzeciwem ówczesnych sceptyków, przekonywa³y lub nie (podobnie jak dzi¶) i by³y w jaki¶ sposób weryfikowane przez ich odbiorców, choæ dzi¶ ta weryfikacja czêsto nam siê wymyka. Co innego, ¿e by³y epoki, które szczególnie pasjonowa³y siê cudami, ale czy i dzisiaj tak nie jest?

A wiêc po pierwsze, cuda mia³y miejsce, nie mo¿na ich wykluczyæ, choæ bardzo trudno zweryfikowaæ, które z "cudownych" wydarzeñ by³y nimi naprawdê.

Ale cuda mia³y jeszcze inne znaczenie, symboliczne. Istnia³ bowiem specyficzny jêzyk cudów, którego trzeba siê nauczyæ, bo bez nauczenia siê go, teksty hagiograficzne staj± siê martwe.
Symbole

Symboli jest wiele. Na przyk³ad liczby, czêsto u¿ywane w Biblii, zazwyczaj wyra¿aj± nie to, co my w nich widzimy. My widzimy w nich ilo¶æ. Ale je¶li Apokalipsa Janowa mówi o 144 000 opieczêtowanych, to nie znaczy to bynajmniej, ¿e ma ich byæ tylko tyle, a nie 144 001 lub 143 999, ale ¿e liczba zbawionych, czyli opieczêtowanych, jest ogromna. Dochodzi tu jeszcze znaczenie kombinacji ¶wiêtej liczby dwana¶cie.

Podobnie rzecz ma siê z cudami.
Ba¶nie?

Czytamy w ¿yciorysach Ojców Pustyni o zwierzêtach, które by³y im poddane, jak lew ¶wiêtemu starcowi Gerazimowi, dowiadujemy siê o mnichu, który na rozkaz swojego mistrza podlewa³ tak d³ugo such± ga³±¼ na pustyni, a¿ zakwit³a. Ba¶nie? Nie, po prostu twierdzenia teologiczne wypowiedziane poprzez obrazy. Spalona pustynia to symbol ja³owo¶ci mocy szatana, na któr± wychodz± mnisi, aby go tam pokonaæ. I oto królestwo szatana staje siê, na skutek ich dzia³alno¶ci, nowym rajem (neos paradeisos), i podobnie jak w raju, opisanym w Ksiêdze Rodzaju, ca³a przyroda staje siê pos³uszna cz³owiekowi. Ten nowy ¶wiat na pustyni zapocz±tkowa³a ¶wiêto¶æ mnichów. Kij, który zakwit³ jest paradoksalnym symbolem si³y, pokory i pos³uszeñstwa, tak jak ewangeliczny obraz wiary, która przenosi z miejsca na miejsce góry (tu nie mogê siê powstrzymaæ, by nie zachêciæ Czytelników do lektury z³o¶liwej satyry B. Marshala "Cud Ojca Malachiasza" i zobaczenia, co wynik³o z dos³ownego zrozumienia tego wiersza Ewangelii!).
S³ownik cudów

S± jeszcze inne sposoby odczytywania opisów hagiograficznych. Znajdujemy np. opis ¶wiêtego, który nosi odzie¿ z we³ny wielb³±dziej i je miód dziki. Znaczy to: jest podobny do Jana Chrzciciela. Kruki przynosz± mu chleb - jest nowym Eliaszem. Podobnie odczytujemy cuda dokonywane przez ¶wiêtego a modelowane na opisach cudów Chrystusa - mówi± one, ¿e ¶wiêty ten by³ tak ¶ci¶le zwi±zany z Chrystusem, ¿e czyni³ cuda podobne do cudów swojego Mistrza. A wiêc czêsto kluczem do zrozumienia tych cudownych wydarzeñ jest po prostu Biblia.

Posiadamy liczne s³owniki symboli liczb, rzeczy, atrybutów ¶wiêtych. Jak bardzo potrzebny by³by s³ownik symboliki sytuacji teologicznych.
W poszukiwaniu klucza

Pozostaje jeszcze sens historyczny cudów. Mówi± nam one bardzo wiele nie tylko o mentalno¶ci tamtych ludzi, ale i o wydarzeniach historycznych. We¼my przyk³ad mnichów. Ich ¿ywoty czêsto opisuj± cudowne uzdrowienia przez nich dokonywane. Tu akurat mamy mo¿no¶æ konfrontacji z innymi ¼ród³ami pisanymi i materialnymi. Zachowa³o siê mnóstwo opowiadañ na temat uzdrowieñ dokonanych przez mnichów, o ich szpitalach, leprozariach, o zorganizowanych przez nich zak³adach opieki lekarskiej. Kto wchodzi³ na ¶w. Krzy¿ od S³upi, przechodzi³ ko³o polany o nazwie Apteka. Jest ona ¶wiadectwem plantacji zió³ leczniczych mnichów benedyktyñskich. Opis uzdrowieñ dokonywanych przez mnichów (niekoniecznie rzeczywistych cudów) jest odbiciem tej ich gorliwej dzia³alno¶ci lekarskiej.

Cuda rozmno¿enia chleba, rozmno¿enia jedzenia, spotykane w ¿ywotach ¶wiêtych, to nie tylko echo ewangelicznego rozmno¿enia chleba, ale wskazanie na tê rzeczywisto¶æ, któr± widzimy i dzisiaj w dzie³ach wielkich ¶wiêtych wspó³czesnych: ¶w. Jana Bosko, Józefa Cottolendo czy b³. Alojzego Orione, którzy budowali nic nie posiadaj±c i utrzymywali (i utrzymuj±) ogromne zak³ady zdawszy siê wy³±cznie na Opatrzno¶æ. I dzi¶ mo¿na wiêc nakarmiæ tysi±ce ludzi kilkoma chlebami i rybkami...

Oczywi¶cie, istniej± równie¿ niem±dre ¿yciorysy ¶wiêtych (mogê, niestety, przytoczyæ ich spor± liczbê), których autorzy lubuj± siê w opowiadaniu cudów, coraz fantastyczniejszych, (co ma byæ wabikiem dla czytelnika) i swoj± g³upot± przypominaj± niektóre ze wspó³czesnych filmów o ró¿nej ma¶ci supermenach.

Ale te dobre, piêkne ¿yciorysy ¶wiêtych s± lektur± dla inteligentnych, którzy mog± je czytaæ, poniewa¿ znaj± ich jêzyk. Co mo¿e zrobiæ niem±dre odczytywanie jêzyka obrazu, poetyckiego symbolu, niech ¶wiadczy spór o interpretacjê pierwszych trzech rozdzia³ów Ksiêgi Rodzaju, wspania³ych i m±drych pe³nych poezji hymnów - traktatów o ¶wiecie i cz³owieku, które na si³ê odczytywano w kluczu przyrodniczym. By³o to win± nie tylko przyrodników ró¿nego autoramentu, którzy zabrali siê do takiej interpretacji Ksiêgi Rodzaju, ale i teologów, którzy dali siê w to wci±gn±æ.

Utwory hagiograficzne trzeba czytaæ w tym jêzyku i w tym kluczu, w jakim je pisali ich twórcy, szukaæ tylko tego, co oni chcieli powiedzieæ. Nie nale¿y patrzeæ na nie przez nasze okulary i nasz sposób widzenia. I dopiero wtedy ¿ywoty mnichów, "Z³ota Legenda" i inne dawne teksty o ¶wiêtych, przepe³nione cudowno¶ci± zaczn± do nas przemawiaæ m±drym jêzykiem wiary.

ks. MAREK STAROWIEYSKI

Marek Starowiejski - kap³an archidiecezji warszawskiej, prof. Uniwersytetu Warszawskiego (Instytut Filologii Klasycznej-literatura chrze¶cijañska), Papieskiego Wydzia³u Teologicznego w Warszawie (patrologia), autor wielu ksi±¿ek i publikacji po¶wiêconych patrologii

http://www.opoka.org.pl/biblioteka/P/PR/basnie.html

.......................................

Scali³em posty
Darek
« Ostatnia zmiana: Wrzesieñ 28, 2011, 19:23:18 wys³ane przez Dariusz » Zapisane
east
Go¶æ
« Odpowiedz #143 : Wrzesieñ 27, 2011, 21:15:36 »

Cytuj
Nasz sceptyk bowiem z irracjonalnym oporem nie przyjmuje do wiadomo¶ci, ¿e w czasach wspó³czesnych maj± miejsce cuda, najbardziej fantastyczne: temu, kto nie wierzy, polecam jakikolwiek ¿yciorys libañskiego ¶wiêtego Gabriela Charbel czy b³. Ojca Pio. Cuda te s± potwierdzone przez setki ¶wiadków, którzy je widzieli lub ich doznali, co mo¿na wyczytaæ z akt ostatnio beatyfikowanych i kanonizowanych b³ogos³awionych i ¶wiêtych, a zosta³y sprawdzone gruntownie przez w¶cibskich do granic przyzwoito¶ci lekarzy Kongregacji do Spraw ¦wiêtych

O naiwny i g³upi klecho. Technologia jak± pos³ugiwali siê Ci ludzie nigdy Ci siê w g³owie nie zmie¶ci. Pisz swoje elaboraty egotyczne, ods±dzaj od czci ,wiary i przyzwoito¶ci. Sied¼ w ciemno¶ci skoro to wybra³e¶. Cud to tylko ezoteryczna nazwa regu³y , której jeszcze nie znamy Mrugniêcie
Zapisane
arteq
Go¶æ
« Odpowiedz #144 : Wrzesieñ 27, 2011, 21:27:37 »

Skoro nie znamy to sk±d wiemy, ¿e to jednak regu³a? Bo dla mnie logicznym jest, ¿e skoro nie znamy danego zjawiska na wskro¶ to nie mo¿emy stwierdzaæ z pewno¶ci± jego charakteru. Dodatkowo je¿eli Pio by³ pierwszego sortu ezoterykiem... to jako¶ jego zachowanie i pogl±dy, wypowiedzi s± sprzeczne z postaw±/definicj± ezoteryka.

East, dlatego z podobn± doz± "pewno¶ci" czyli takimi samymi podstawami kto¶ nieprzychylny ezoteryce i Twoim pogl±dom móg³by w miejsce klechy wlepiæ Twój nick, a w miejsce elaboratów egotycznych wpisaæ ezoterykê...   ;]
Zapisane
Rafaela
Go¶æ
« Odpowiedz #145 : Wrzesieñ 28, 2011, 21:09:18 »

Danuta Brüll
                                                            Czy Bóg mi³uje rozwódkê?

On leczy z³amanych na duchu...
Ps 147, 3

Rekolekcje parafialne. Podczas og³oszeñ ksi±dz zaprasza na kolejne nauki: dla ma³¿eñstw, dla narzeczonych, dla m³odzie¿y, dla studentów, dla osób stanu wolnego ¿yj±cych samotnie... ¦wietnie. S³ucham i zastanawiam siê, do jakiej grupy mam siê podpi±æ? Gdzie znajdê s³owa krzepi±ce dla mnie?

Rekolekcjonista g³o¶no akcentuje: Rozwód to tragedia chrze¶cijanina, to wielkie z³o wyrz±dzone wspó³ma³¿onkom i dzieciom. Bola³o. Ale siê z tym zgadzam. My¶lê tak samo. Niestety, sta³o siê. M±¿ mnie opu¶ci³, jestem sama z dzieckiem. I jak tu o sobie my¶leæ? Jestem stanu wolnego czy nie? Dla jednych tak, dla innych nie. Dla siebie — te¿ nie. Nauka rekolekcyjna dla ma³¿eñstw jest w moim przypadku nieaktualna. Wiêc kim jestem? Kim jestem dla tego zgromadzenia? Wyrzutkiem? Trêdowat±? Pod koniec homilii rekolekcjonista nie odpuszcza: Rozwodnik nie ma prawa przystêpowaæ do sakramentu Eucharystii, nie mo¿e przyjmowaæ Komunii ¶wiêtej! Czujê, jak krew nap³ywa mi do g³owy, serce wali z przejêcia jak m³otem, w oczach pojawiaj± siê ³zy. Jestem paralitykiem, który nie potrafi siê w tej chwili poruszyæ. Msza trwa nadal. Nadchodzi moment Komunii ¶w. Ostatkiem si³ wstajê z ³awki i zmierzam w kierunku kap³ana. Czujê na sobie wzrok kilku znajomych. Zgorszenie? Mogê czy nie mogê? Zawirowanie lêku sprawia, ¿e obawiam siê, czy kap³an czasem nie odmówi mi komunikantu. Poda³. Grom z jasnego nieba nie spad³ na mnie, chocia¿ wracaj±c, czujê na sobie niechciane i zg³upia³e spojrzenia tych, co mnie znaj±. Dotar³am na swoje miejsce bliska omdlenia. Klêczê w dziêkczynieniu, a spokój powoli ogarnia mnie ca³±. Czemu tak siê przejê³am? Przecie¿ wiem, ¿e mogê! Mogê przyj±æ Komuniê ¶w., bo nie jestem w stanie grzechu ciê¿kiego, nie wesz³am w nowy zwi±zek...

Sp³ycenie tematu do tego, ¿e ka¿dy rozwodnik (rozwódka) odcina siê sam od Ko¶cio³a, jest g³êboko rani±ce. Wiele kobiet i mê¿czyzn po rozwodzie, s³ysz±c takie interpretacje, traci nadziejê na duchowy wzrost, traci chêæ do trwania przy sakramentach ¶wiêtych. Je¶li zosta³am porzucona i zostawiona przez mê¿a, lecz nie jestem z innym mê¿czyzn±, mam pe³ne prawo do korzystania ze wszystkich sakramentów. To one wzmacniaj± nas do tego, by dalej normalnie ¿yæ.

Nie przyklei³am sobie etykietki z napisem „rozwódka”. ¯yjê zwyczajnym ¿yciem. Zajmujê siê dzieckiem, domem, prac±, hobby. Nie s³yszê, na szczê¶cie, tego niefortunnego zdania: U³ó¿ sobie wreszcie ¿ycie! Moje ¿ycie jest u³o¿one! Jest takie, jakie jest. Ca³e w rêkach Boga. Czy On powiedzia³: Bez mê¿a/¿ony nie mo¿esz ¿yæ? Wrêcz przeciwnie, pragnie ¶ci±gn±æ z nas troski, mówi±c: Starajcie siê naprzód o królestwo Boga i Jego sprawiedliwo¶æ, a wszystko [inne] bêdzie wam dodane (Mt 6, 33). A tak¿e: Nie troszczcie siê wiêc zbytnio o jutro, bo jutrzejszy dzieñ sam o siebie troszczyæ siê bêdzie (Mt 6, 34). Nie ma powodu przejmowaæ siê tym, ¿e nasi znajomi postrzegaj± nasze ¿ycie jako nieszczê¶cie, z którego musimy jak najszybciej wyj¶æ. Czasem nawet niektórzy chrze¶cijanie id± na kompromis z Bo¿ym prawem, namawiaj±c nas: Szkoda, ¿eby¶ zmarnowa³a ¿ycie, znajd¼ sobie kogo¶. Czy¿ nie jest to kuszenie z lito¶ci do stanu permanentnego grzechu?

Niestety, nie spotykamy w takich sytuacjach na swoich drogach ludzi, którzy nas skieruj± ku nadziei, ku przyja¼ni z Bogiem. Brak duchowej opieki dla tych, którym z ró¿nych przyczyn ma³¿eñstwo siê rozpad³o, lecz chc± trwaæ przy Bogu, jest ogromn± luk± Ko¶cio³a. Wiele osób jest spragnionych wiary, nadziei i mi³o¶ci. Nale¿± te¿ do nich rozwodnicy. Nie znalaz³am w swoim mie¶cie, przy ko¶cio³ach i parafialnych wspólnotach, ¿adnej informacji, która skierowa³aby mnie w takie dobre rêce. A przecie¿ Bóg umi³owa³ ka¿dego cz³owieka i przyszed³ do tych, co siê ¼le maj± (Mt 9, 12). Nie ma zbyt du¿o rozwodników na Mszy ¶wiêtej. Rezygnuj± z ¿ycia sakramentalnego. Dlaczego? Je¶li rozwód jest dramatem, to Chrystus chce udzieliæ si³, daæ nadziejê, podnie¶æ na duchu, ukazaæ nowe mo¿liwo¶ci, now± drogê... na której On bêdzie z ka¿dym, kto chce przy Nim wytrwaæ. Mówi Pismo ¦wiête: On leczy z³amanych na duchu (Ps 147, 3) i A tego, co do Mnie przyjdzie, nie wyrzucê precz (J 6, 37). Odej¶cie jednego wspó³ma³¿onka (do innej lub innego) jest w pewnym sensie jego duchow± ¶mierci±. Zostajê tym samym automatycznie „duchow± wdow±”. A Pan chroni sierotê i wdowê (Ps 146, 9). Bóg zawsze stawa³ po stronie s³abych i opuszczonych, nies³usznie oskar¿onych i zranionych. Dlaczego wiêc w przypadku niechcianego rozwodu mia³oby byæ inaczej? Je¶li Bóg z nami, któ¿ przeciwko nam? (Rz 8, 31). Jako chrze¶cijanie, dzieci Bo¿e, nale¿ymy do Boga, który jest mi³o¶ci± (1 J 4, 16). Dlatego mówi: Bo góry mog± ust±piæ i pagórki siê zachwiaæ, ale mi³o¶æ moja nie odst±pi od ciebie... (Iz 54, 10). Bóg jest ¿ywy i dzia³aj±cy tak¿e dzi¶, tak¿e w ¿yciu samotnych z powodu rozwodu.

On uwalnia serce od bólu, rozpaczy i zniechêcenia, daje si³y duchowe i fizyczne. Chrystus udziela ³aski koniecznej do dalszego ¿ycia. Od Niego pochodzi te¿, niezrozumia³a dla wielu ludzi, si³a przebaczenia.

Je¶li rozwód (z ró¿nych przyczyn) sta³ siê naszym udzia³em, nie warto traciæ nadziei. Trzeba próbowaæ wytrwaæ przy S³owie, daæ Bogu szansê, by odmieni³ nasze ¿ycie, odmieni³ je wed³ug swojej woli. Nasz Pan jest wiêkszy i mocniejszy od wszelkich ludzkich dramatów. ¯ycie w przyja¼ni z Bogiem jest wiêcej warte ni¿ „uk³adanie go sobie na nowo”. Bóg jest hojny, daje wiêcej ni¿ siê spodziewamy, przywraca spokój duszy i serca, obdarza nas pe³nym ciep³a i zrozumienia u¶miechem. Warto Mu zaufaæ, zw³aszcza gdy zwyczajne marzenia o pe³nej mi³o¶ci rodzinie rozpadaj± siê w gruzy. Bóg nawet z ka¿dej tragedii potrafi wyprowadziæ wiele dobra.

Nie wyczerpa³a siê lito¶æ Pana, mi³o¶æ nie zgas³a (Lm 3, 22) i mo¿e siê okazaæ, ¿e Bóg pragnie, aby¶my wykonali wiele dobrych, a przygotowanych w³a¶nie dla nas czynów, ¿e pomo¿e nam przej¶æ przez ¿ycie, zostawiaj±c „¶wiêt± woñ”.

Skoro jestem ju¿ sama, spróbujê pos³uchaæ... Pos³uchaæ nie g³osów hucz±cego ¶wiata, lecz Boga, który mo¿e odezwaæ siê do mnie tymi s³owami: Zaiste, jak niewiastê porzucon± i zgnêbion± na duchu, wezwa³ ciê Pan! (Iz 54, 6a).

http://www.opoka.org.pl/biblioteka/Z/ZR/poslaniec2011_09_rozwodka.html

=============================================================

                                              Religijny patchwork

Cathy Lynn Grossman | Los Angeles Times | 29 Wrzesieñ 2011 | Komentarze (1)

Religijny patchwork

Przepis na w³asn± religiê jest prosty: we¼ te elementy, które ci pasuj±, a inne odrzuæ. Tak wygl±da wiara coraz wiêkszej ilo¶ci osób. Czy to oznacza, ¿e koñczy siê epoka dogmatów, a nadchodzi ¶wiat, w którym bêdzie tyle wyznañ, ile ludzi?

Fot. Getty Images/FPM
Gdyby Kate Smith, legenda amerykañskiej piosenki z czasów II wojny ¶wiatowej, mia³a dzi¶ uczyniæ z pie¶ni patriotycznej swój hymn, zapewne wybra³aby „Bogowie b³ogos³awcie Amerykê”. Do takiego wniosku doszli autorzy najnowszego badania, z którego wynika, ¿e Ameryka oddala siê od wyra¼nie zdefiniowanych, tradycyjnych systemów religijnych i coraz czê¶ciej wybiera wierzenia dopasowane do indywidualnych preferencji.

Do³±cz do nas na Facebooku

Wierni, którzy Boga dostosowuj± do swoich bie¿±cych potrzeb, id± ramiê w ramiê z tymi, którzy co prawda okre¶laj± siê jako chrze¶cijanie, ale nie odwracaj± siê od tradycyjnych praktyk i wierzeñ. Ekspert ds. statystyk religijnych, George Barna, bez zbytniej przesady powiada, ¿e Ameryka jest na dobrej drodze, by staæ siê krajem „310 milionów ludzi i 310 milionów religii”. – Jeste¶my spo³eczeñstwem designerskim. Chcemy, by wszystko – nasze ciuchy, jedzenie, edukacja – by³o dostosowane do naszych indywidualnych potrzeb – mówi naukowiec. A teraz do tego dochodzi religia.

W swojej najnowszej ksi±¿ce, po¶wiêconej amerykañskiemu chrze¶cijañstwu, „Futurecast”, Barna na podstawie sonda¿y przeprowadzanych co roku w¶ród 1000 –1600 doros³ych Amerykanów analizuje zmiany, jakie zasz³y w religijno¶ci w latach 1991–2011. Okaza³o siê, ¿e we wszystkich g³ównych trendach zwi±zanych z wierzeniami i zachowaniami religijnymi, jakie obserwowa³, nast±pi³y spadki — z wyj±tkiem dwóch. Wiêcej ludzi twierdzi dzi¶, ¿e wierzy, i¿ Jezus jest ich zbawc± i spodziewa siê po ¶mierci trafiæ do nieba. Wiêcej ankietowanych przyznaje te¿, ¿e w ostatnich sze¶ciu miesi±cach nie by³o w ko¶ciele, z wyj±tkiem specjalnych okazji, jak ¶lub czy pogrzeb. W 1991 do ko¶cio³a nie chodzi³o 24 proc. respondentów, dzi¶ to ju¿ 37 proc.

Kto pyta nie b³±dzi - odpowiedz na pytania naszych u¿ytkowników

Zdaniem Barny, winê za te zaskakuj±co sprzeczne odkrycia ponosz± ksiê¿a. – Ludzie zewsz±d s³ysz±: „Jezus jest odpowiedzi±. Przyjmijcie Go. Módlcie siê do Niego i nawracajcie”. Gdy okazuje siê, ¿e to tak nie dzia³a, ludzie zaczynaj± siê nudziæ, wypalaj± siê, ogarnia ich pustka – mówi badacz. – Patrz± na ko¶ció³ i zastanawiaj± siê: „Jezus umar³ za co¶ takiego?”.

W konsekwencji, zauwa¿a Barna, ginie spójno¶æ wa¿nych wska¼ników wiêzi religijnej. Gdy przedstawicieli siedmiu najwa¿niejszych doktryn skonfrontowa³ z kanonem ich wierzeñ, zdefiniowanym przez National Association of Evangelicals, tylko 7 proc. ankietowanych zmie¶ci³o siê w swoich kategoriach. – Ludzie mówi±: „Wierzê w Boga, wierzê, ¿e Biblia to wielka ksiêga, ale poza tym wierzê w to, co mi pasuje” – mówi Barna.
Jego odkrycia potwierdza instytut LifeWay Research: badanie przeprowadzone niedawno w¶ród 900 amerykañskich pastorów protestanckich wykaza³o, ¿e 62 proc. z nich spodziewa siê, ¿e znaczenie identyfikacji z konkretnymi wyznaniami znacz±co spadnie w ci±gu najbli¿szych 10 lat.

Tego samego zdania jest Carol Christoffel z Zion w stanie Illinois. Kobieta w m³odo¶ci próbowa³a odnale¼æ siê w g³ównych od³amach protestantyzmu, ale dobrze poczu³a siê dopiero w g³osz±cej pokój i jedno¶æ tradycji bahaizmu. Pó¼niej jednak zainteresowa³y j± uzdrowicielskie praktyki Indian. Mimo tak barwnej przesz³o¶ci, nadal uwa¿a siê za chrze¶cijankê. – Jestem czym¶ w rodzaju pomostu miêdzy kulturami. Zgadzam siê z nauczaniem Jezusa, znam wielu chrze¶cijan, którzy tak jak ja s± wierni spo³ecznemu przekazowi zawartemu w Biblii i którzy dbaj± o Ziemiê i swoich bli¼nich – t³umaczy Christoffel. – Popieram ludzi, którzy czyni± dobro bez wzglêdu na wyznanie.

Nie tylko chrze¶cijanie praktykuj± tak± duchow± grê w klasy. W po¶wiêconym judaizmowi magazynie „Moment” jest kolumna „Zapytaj rabinów”, gdzie problemy wiary analizowane s± z 14 perspektyw. – We wrze¶niowym numerze „Moment” zadali¶my pytanie: „Czy judaizm mo¿e istnieæ bez Boga”. I wiêkszo¶æ odpowiedzia³a, ¿e tak – mówi redaktor naczelna, Nadine Epstein. –To niesamowite. ¯yjemy w czasach, gdy z doktryny wybiera siê tê czê¶æ, która naszym zdaniem ma sens i która nam odpowiada. Wspólnotê mo¿na odnale¼æ dziêki historii i kulturze, niekoniecznie poprzez praktyki religijne.

Socjolog Robert Bellah zaobserwowa³ to zjawisko ju¿ w latach 80. W ksi±¿ce, której jest wspó³autorem, „Habits of the Heart”, opisuje przypadek Sheili, który wydaje siê znajomy. Oto, co Sheila mówi o religii: „Nie pamiêtam, kiedy ostatni raz by³am w ko¶ciele. Od dawna ¿yjê wed³ug wiary, która nazywa siê Sheilaizm. Jedyne przykazanie brzmi: kochajcie siebie i b±d¼cie dla siebie ³agodni. Innymi s³owy, troszczcie siê o siebie. My¶lê, ¿e Bóg chce, ¿eby¶my siê o siebie troszczyli”.

Bellah, dzi¶ ju¿ emerytowany profesor University of California-Berkeley, mówi: – W tamtym czasie s³owa Sheili by³y dla niektórych szokiem. Ale dla wielu to nie by³ ¿aden wstz±s, bo od dawna ¿yli w ten sposób. Nie idealizujmy przesz³o¶ci. ¯arliwa religijno¶æ zawsze by³a w mniejszo¶ci. To, ¿e ludzie pokazywali siê w ko¶ciele, wcale nie oznacza³o, ¿e byli g³êboko wierz±cy czy zaanga¿owani.

Bellah dostrzega dobre i z³e strony nowego trendu, który mo¿na okre¶liæ mianem „jeden cz³owiek – jedna religia”. Pozytywna to ta, ¿e trudno o uprzedzenia i nietolerancjê przeciwko grupom – religijnym, rasowym, seksualnym, p³ciowym – gdy ka¿dy chce byæ traktowany jak indywidualna jednostka. – Minusem jest to, ¿e nie sposób wytworzyæ wiêzi wspólnotowych, bo praktycznie ka¿dy ¿yje w³asnym ¿yciem – wyja¶nia. Co wiêcej, ten szalony pêd za indywidualizmem wywo³uje „coraz wiêksz± wrogo¶æ wobec grup zorganizowanych – rz±dów, przemys³u, a nawet religii”.
Dzi¶ nawet bezbo¿nicy nie s± zgodni co do tego, jak nie wierzyæ, twierdzi Rusty Steil z Denver. Wychowa³ siê w rodzinie protestanckiej i zachowa³ „silny kodeks moralny” rodziców, ale jak twierdzi, nie odpowiadaj± mu „staro¿ytne mity o ludziach, próbuj±cych odnale¼æ sens w ¶wiecie”. – Nie mogê pogodziæ siê z wyobra¿eniem o Bogu wszechmog±cym, który pozwala ludziom g³odowaæ i dopuszcza do klêsk ¿ywio³owych, czy tych wywo³anych przez cz³owieka – mówi Steil.

Steil uwa¿a siê za „ateistê ¿yj±cego i pozwalaj±cego ¿yæ innym”, w odró¿nieniu od ateistów nastawionych zdecydowanie antyreligijnie, jak Christopher Hitchens czy Richard Dawkins, którzy „aktywnie promuj± niewiarê”.

Paul Morris, sanitariusz wojskowy z Fort Bragg w Pó³nocnej Karolinie, który sze¶æ razy s³u¿y³ na Bliskim Wschodzie, mówi, ¿e widzia³ chrze¶cijañstwo, judaizm i islam w dzia³aniu, dlatego woli sobie odpu¶ciæ. Morris dorasta³ w „klasycznej w³oskiej rodzinie katolickiej”, ale nigdy nie poczu³, ¿e znalaz³ odpowiedzi na pytania natury duchowej. – Zbada³em wszystkie du¿e systemy religijne, jakie s± na ¶wiecie. W ka¿dej religii s± elementy, które maj± sens, ale nie znalaz³em ¿adnego konkretnego dogmatu czy doktryny, z któr± tak naprawdê chcia³bym siê uto¿samiaæ – t³umaczy Morris. – Dlatego dzi¶ my¶lê o sobie jako o agnostyku. Wierzê, ¿e zawsze mo¿na postêpowaæ w³a¶ciwie. To zawsze dzia³a.

http://religia.onet.pl/publicystyka,6/religijny-patchwork,5358,page1.html


                       A jak to wyglada u nas. Czy Kosciol Katolicki wypelnia wszystkie ludzkie oczekiwania? Co czujesz kiedy myslisz o swojej wierze,
czy Twoja wiara daje ci wewnetrzny spokoj, czy znasz ja dokladnie?, czy tylko robisz to co od ciebie oczekuje kosciol.
Jaki wplyw ma twoja wiara na twoje zycie i zycie w rodzinie. Mysle, ze mozna  zadawac duzo pytan i powinno sie zadawac.
Pozdrawiam serdecznie. Rafaela
 
Scali³em posty
Darek

« Ostatnia zmiana: Wrzesieñ 29, 2011, 22:06:16 wys³ane przez Dariusz » Zapisane
Rafaela
Go¶æ
« Odpowiedz #146 : Pa¼dziernik 02, 2011, 22:30:18 »

                                                                   Cykl: "Poznaj symbole liturgiczne"

MW | PSPO | 29 Wrzesieñ 2011 | Komentarze (5)
 
Serwis PS-PO rozpoczyna od 1 pa¼dziernika cykl artyku³ów "Poznaj symbole liturgiczne". Benedyktyni z Tyñca, przez 40 kolejnych dni, prezentowaæ bêd± konkretny symbol liturgiczny.
Serwis PS-PO stara siê propagowaæ wiedzê z zakresu tradycji i duchowo¶ci chrze¶cijañskiej. Du¿e zainteresowanie wakacyjnymi kursami spowodowa³o, ¿e benedyktyni postanowili przedstawiæ u¿ytkownikom kolejn± propozycjê. Do tej pory odby³y siê dwa kursy: pierwszy dotyczy³ medytacji, drugi lektury Pisma ¦wiêtego. Teraz zapraszaj± do ¶wiata liturgii.

- Proponujemy Wam udzia³ w kursie i - podobnie jak w przypadku poprzednich - nie bêdziecie musieli siê zapisywaæ, liczba miejsc jest bowiem nieograniczona. Nie trzeba bêdzie nawet wychodziæ z domu ani nigdzie jechaæ - kurs bêdzie prowadzony na stronie internetowej serwisu PS-PO -pisz± autorzy przedsiêwziêcia.

Liturgia w serwisie PS-PO

Pocz±wszy od 1 pa¼dziernika, przez 40 kolejnych dni, benedyktyni prezentowaæ bêd± konkretny symbol liturgiczny. Bêdzie mo¿na dowiedzieæ siê miêdzy innymi o rodzajach b³ogos³awieñstw, o³tarzu, atrybutach ¶wiêtych, bêdzie te¿ o dzwonach, hostii, kadzidle czy muzyce, która nieod³±cznie towarzyszy liturgii. Autorem cyklu jest znany liturgista, ks. prof. Bogus³aw Nadolski TChr.

Aby nie przeoczyæ ¿adnego odcinka mo¿na zapisaæ siê do listy mailingowej serwisu PSPO. Wówczas codziennie wieczorem ka¿da czê¶æ kursu bêdzie trafiaæ prosto skrzynki mailowej. Odcinki bêd± równie¿ dostêpne na Facebooku.

http://religia.onet.pl/kraj,19/cykl-poznaj-symbole-liturgiczne,5361.html
........................................

                                                   Ko¶cielny proces o niewa¿no¶æ ma³¿eñstwa, cz.1

dr Arletta Bolesta, mgr Juliusz Kola | Onet | 27 Wrzesieñ 2011 | Komentarze (0)

W serii artyku³ów zatytu³owanych "Ko¶cielny proces o niewa¿no¶æ ma³¿eñstwa. Informator praktyczny", spróbujemy wszystkim staraj±cym siê, b±d¼ dopiero rozwa¿aj±cym orzeczenie niewa¿no¶ci swojego zwi±zku, przedstawiæ w zarysie najwa¿niejsze informacje w tej dziedzinie. W dzisiejszym artykule przedstawimy kompetencje s±du w procesach orzekania niewa¿no¶ci ma³¿eñstwa.

Jednym z podstawowych pytañ osób, stoj±cych na progu wszczêcia procesu o stwierdzenie niewa¿no¶ci ich ma³¿eñstwa, jest to dotycz±ce instytucji, do której nale¿y siê zwróciæ, aby mog³a ona rozpatrzyæ ich sprawê.

Do³±cz do nas na Facebooku

T± instytucja jest w³a¶ciwy s±d ko¶cielny: diecezjalny, metropolitalny, ewentualnie Rota Rzymska. S±dy te w praktyce polskiej posiadaj± ró¿ne nazwy: S±dy Duchowne, S±dy Biskupie, Trybuna³y Diecezjalne, Trybuna³y Metropolitalne, pod którymi wszak kryje siê ta sama rzeczywisto¶æ.

W³a¶ciwo¶æ to kompetencja jednego z wielu s±dów do rozpatrzenia sprawy. Z jednej strony, dotyczy to miejsca: wnie¶æ sprawê w Warszawie,gdzie mieszkam, czy w Krakowie, gdzie mieszka ma³¿onek? Z drugiej strony, dotyczy instancji: wnie¶æ sprawê w s±dzie diecezjalnym ³om¿yñskim czy od razu metropolitalnym ³ódzkim?

Kto pyta nie b³±dzi - odpowiedz na pytania naszych u¿ytkowników

W sprawach ko¶cielnych inaczej ni¿ ¶wieckich kwestia w³a¶ciwo¶ci ³±czy w sobie oba czynniki, a wiêc miejsce i instancjê. Dla porównania w sprawach ¶wieckich prostsze sprawy rozpatrywane s± przez s±dy rejonowe, np. pobicie, a powa¿niejsze przez s±dy okrêgowe, np. morderstwo, gdzie w³a¶ciwo¶æ terytorialna zale¿y od miejsca pope³nienia czynu.

W prawie kanonicznym istniej± dwa podstawowe sposoby okre¶lania w³a¶ciwo¶ci s±dowej w sprawach o niewa¿no¶æ ma³¿eñstwa: miejsca zamieszkania strony pozwanej oraz miejsca zawarcia ma³¿eñstwa. Niezale¿nie od tego czy s± to s±dy diecezjalne, czy metropolitalne, to rozpatruj± one sprawê w I instancji. Do tych wiêc s±dów najczê¶ciej zwracaj± siê strony dla prowadzenia sprawy.

W tym momencie warto przyjrzeæ siê bli¿ej tym mo¿liwo¶ciom, albowiem jak praktyka pokazuje, istniej± pewne w±tpliwo¶ci na tym gruncie w¶ród osób staraj±cych siê o orzeczenie niewa¿no¶ci zawartego zwi±zku.

Co prawda interpretacja przepisu o miejscu zawarcia zwi±zku nie budzi tylu pytañ co kolejnego, niemniej warto jeszcze raz powtórzyæ, ¿e przysz³a strona powodowa mo¿e skorzystaæ z mo¿liwo¶ci przedstawienia swojej sprawy temu ko¶cielnemu s±dowi, na terenie kompetencji którego zosta³ zawarty zwi±zek ma³¿eñski. Innymi s³owy, nale¿y udaæ siê do tego s±du danej diecezji czy archidiecezji, na obszarze których ma³¿eñstwo zosta³o zawarte. Zdarza siê, i¿ dana diecezja mo¿e nie posiadaæ s±du ko¶cielnego, ale wówczas posiada swój punkt konsultacyjny, z pomocy którego mo¿na skorzystaæ. Warto dopowiedzieæ tylko, i¿ generalnie s±dy ko¶cielne znajduj± siê w budynku kurii biskupiej.
Przechodz±c z kolei do drugiej mo¿liwo¶ci, dowiadujemy siê z niej, i¿ w³a¶ciwym s±dem ko¶cielnym jest równie¿ ten, na terenie kompetencji którego mieszka strona nie wnosz±ca skargi powodowej, czyli wspó³ma³¿onek. Chodzi zatem o ten s±d danej diecezji b±d¼ archidiecezji, w której zamieszkuje przysz³a strona pozwana. Przy tej mo¿liwo¶ci czytamy o sta³ym lub tymczasowym miejscu zamieszkania, czego nie nale¿y rozumieæ w sensie miejsca zameldowania strony pozwanej, ono mo¿e byæ inne od miejsca jej zamieszkania tymczasowego czy sta³ego. Mówi±c o tymczasowym miejscu zamieszkania rozumiemy przez nie przynajmniej trzymiesiêczny okres przebywania na terenie danej diecezji lub zamiar takiego przebywania, natomiast mówi±c o sta³ym miejscu zamieszkania chodzi o fakt piêcioletniego okresu przebywania na terenie okre¶lonej diecezji b±d¼ równie¿ o taki zamiar.

Mo¿e pojawiæ siê problem, jak post±piæ w sytuacji, kiedy przysz³ej stronie powodowej nie znane jest miejsce zamieszkania strony pozwanej, ale nie chce ona sk³adaæ skargi w s±dzie zawarcia ma³¿eñstwa. Jednym ze ¼róde³ pomocy w ustaleniu miejsca zamieszkania jest na pewno rodzina, znajomi strony przeciwnej, innym z kolei jest skorzystanie z pomocy Ministerstwa Spraw Wewnêtrznych i Administracji, Departament Spraw Obywatelskich, Wydzia³ Udostêpniania Informacji znajduj±cego siê w Warszawie 02-672 przy ul. Domaniewskiej 36/38. Naturalnie pro¶ba do Ministerstwa o udostêpnienie danych winna zostaæ odpowiednio umotywowana. Przysz³a strona powodowa winna wiêc poprosiæ o udostêpnienie adresu swojego wspó³ma³¿onka, podaj±c jak najwiêcej jego jak i swoich danych, motywuj±c to podjêciem przez ni± czynno¶ci procesowych przed s±dem ko¶cielnym. Informacja ta jest p³atna w kwocie wskazanej przez w/w urz±d. Nawet je¶li nie zostanie ustalony adres, to same dowody poszukiwañ przydadz± siê na dalszym etapie procesu, gdy s±d bêdzie chcia³ skontaktowaæ siê z pozwanym, a w przypadku braku z jego strony odpowiedzi, uzna go za nieobecnego w procesie.

Przy tym mog± pojawiæ siê te¿ kolejne pytania: jak nale¿y post±piæ w sytuacji, kiedy strona pozwana nie ma, ani tymczasowego, ani sta³ego miejsca zamieszkania, a przysz³a strona powodowa nie chce skorzystaæ z pierwszej mo¿liwo¶ci, tj. ze z³o¿enia skargi powodowej w trybunale miejsca zawarcia zwi±zku. W nakre¶lonej sytuacji strona powodowa, o ile naturalnie zna jakiekolwiek miejsce pobytu strony przeciwnej, mo¿e wnie¶æ sprawê do tego trybuna³u, na terenie kompetencji którego aktualnie przebywa strona przeciwna.

Maj±c na wzglêdzie wymienione powy¿ej dwie mo¿liwo¶ci miejsc z³o¿enia powództwa, strona sk³adaj±ca je winna wzi±æ pod uwagê ró¿ne rodzaje argumentów przemawiaj±cych za przewag± jednego miejsca z³o¿enia skargi nad drugim. Strona winna zatem rozwa¿yæ, na terenie kompetencji którego trybuna³u tak naprawdê znajduje siê wiêkszo¶æ dowodów, aby móc ³atwiej, tj. bezpo¶rednio i szybko przedk³adaæ je s±dowi. Strona sk³adaj±ca pozew winna wzi±æ pod uwagê przy wyborze trybuna³u tak¿e swoje pe³ne, czynne uczestnictwo w procesie, aby czasem miejsce prowadzenia sprawy (chodzi przede wszystkim o odleg³o¶æ) nie sta³o na przeszkodzie przy aktywnym zaanga¿owaniu siê w sprawê. Naturalnie tak ¶wiadkowie jak i strony mog± zostaæ przes³uchane w trybunale swojego tymczasowego lub sta³ego miejsca zamieszkania. Przy tym strona powodowa, dokonuj±c wyboru kompetentnego trybuna³u, na terenie w³a¶ciwo¶ci którego ona równie¿ sama zamieszkuje, u³atwia sobie w³a¶nie taki bezpo¶redni i czêsty kontakt z tym s±dem. Innym argumentem w dokonaniu wyboru mo¿e byæ te¿ faktyczny czas trwania procesu w danym s±dzie ko¶cielnym (w jednych s±dach norm± jest rok, w innych trzy lata), a nawet i koszty procesowe. Warto zatem wzi±æ te wszystkie szczegó³y sprawy pod swój os±d podczas podejmowania decyzji o wyborze s±du.
Nawet je¶li istnieje kilka s±dów w³a¶ciwych to sprawa mo¿e toczyæ siê tylko w jednym z nich.

Trzeba poruszyæ jeszcze inn± kwestiê, która co prawda zwi±zana jest z zakoñczeniem procesu, tj. z wyrokiem, niemniej pozostaje ona w zwi±zku z problematyk± kompetencji trybuna³ów. Nierzadko ma miejsce fakt, i¿ kilka trybuna³ów s±dowych jest w³a¶ciwych do prowadzenia danej sprawy. Nie powinna jednak mieæ miejsce sytuacja, kiedy strony po otrzymaniu negatywnego wyroku, sk³adaj± ten sam pozew, czyli pozew z tym samym tytu³em b±d¼ tytu³ami (inaczej przyczyn± orzeczenia niewa¿no¶ci ma³¿eñstwa) w kolejnym kompetentnym trybunale. Mog± natomiast (pomijamy kwestiê wniesienia nowego tytu³u przy apelacji) wnie¶æ skargê z nowym tytu³em w³a¶nie w innym w³a¶ciwym s±dzie.

Odno¶nie s±du II instancji sprawa jest prostsza, gdy¿ tutaj dzia³anie odbywa siê automatycznie i s±d I instancji przy pozytywnym wyroku przekazuje sprawê odpowiedniemu s±dowi. Z kolei przy negatywnym wyroku, strona (strony) mog± zadecydowaæ czy bêdê apelowaæ do ustalonego ju¿ Trybuna³u II instancji, czy te¿ do Roty Rzymskiej.

Na zakoñczenie celem uzupe³nienia tematu kompetencji s±dów ko¶cielnych w procesach ma³¿eñskich przytoczmy pozosta³e trzy mo¿liwo¶ci, przy czym trzeba dodaæ, skorzystanie z nich zwi±zane jest konkretnymi wymogami, wzglêdnie z dodatkow± procedur± w postaci uzyskania na nie zgody. A zatem oprócz wymienionych powy¿ej w³a¶ciwych trybuna³ów w sprawach o niewa¿no¶æ ma³¿eñstwa, które nie s± zarezerwowane Stolicy Apostolskiej, w³a¶ciwe s±: trybuna³ miejsca, w którym strona powodowa ma sta³e zamieszkanie, je¿eli obydwie strony przebywaj± na terytorium tej samej Konferencji Episkopatu i wikariusz s±dowy sta³ego zamieszkania strony pozwanej, po jej wys³uchaniu, wyra¿a na to zgodê, oraz trybuna³ miejsca, na którym faktycznie trzeba bêdzie zbieraæ wiêkszo¶æ dowodów, je¿eli wyrazi na to zgodê wikariusz s±dowy sta³ego zamieszkania strony pozwanej, który wcze¶niej powinien j± o to zapytaæ, czy nie zg³asza czego¶, co nale¿a³oby wy³±czyæ. Stolicy Apostolskiej zarezerwowane s± natomiast sprawy g³owy pañstw, ewentualnie inne, które zosta³y przed ni± wezwane, co w praktyce jest bardzo rzadkie.

Na zakoñczenie celem obrazowego przedstawienia rozwa¿anej kwestii pos³u¿my siê jeszcze kilkoma przyk³adami.

Przyk³ad 1

Jan Kowalski pochodz±cy z Warszawy i Anna Nowak pochodz±ca z Lublina zawarli ma³¿eñstwo 1 maja 2007 r. w Zakopanem. Po ¶lubie mieszkali w Warszawie. Obecnie Jan chce rozpocz±æ proces. Anna, mimo i¿ nadal jest zameldowana na pobyt sta³y w Warszawie, wyjecha³a do Lublina i nie chce ju¿ nigdy wracaæ do Warszawy. Jan mo¿e z³o¿yæ skargê w Krakowie (archidiecezja zawarcia ¶lubu) lub w Lublinie, gdzie mieszka Anna. Mo¿e jednak staraæ siê o prowadzenie procesu w Warszawie ze wzglêdu na swoje zamieszkanie i fakt, ¿e wiêkszo¶æ ¶wiadków pochodzi z Warszawy.
Przyk³ad 2

Jan Kowalski i Anna Nowak zawarli ma³¿eñstwo 1 maja 1991 r. w Legnicy, wówczas w archidiecezji wroc³awskiej. W 1992 roku powsta³a diecezja legnicka, która od 2003 r. posiada w³asny s±d ko¶cielny. Obecnie Anna chce rozpocz±æ proces. ¦lub by³ zawierany w archidiecezji wroc³awskiej, ale liczy siê obecne po³o¿enie miejsca zawarcia ¶lubu, a wiêc diecezja legnicka. W³a¶ciwym jest zatem s±d legnicki.

Przyk³ad 3

Jan Kowalski i Anna Nowak zawarli ma³¿eñstwo 1 maja 2000 r. w Warszawie. Po ¶lubie przeprowadzili siê do Katowic. Obecnie Anna chce rozpocz±æ proces. W ci±gu tygodnia Jan mieszka i pracuje w Katowicach, ale weekendy spêdza w Krakowie i tam jest silniej zwi±zany z parafi± (mieszka tam jego cywilna ma³¿onka). Anna mo¿e z³o¿yæ skargê w Krakowie lub Katowicach ze wzglêdu na dwa miejsca zamieszkania Jana. Mo¿e tak¿e z³o¿yæ skargê w Warszawie w miejscu zawarcia ¶lubu

Tekst z serwisu Dziennikarstwo Obywatelskie

http://religia.onet.pl/porady,7/koscielny-proces-o-niewaznosc-malzenstwa-cz1,5343,page1.html

======================================================================

Gro¼ne konsekwencje religijnej indoktrynacji

Miranda Celeste | Racjonalista | 23 Wrzesieñ 2011 | Komentarze (30)
 

Katolickie poczucie winy jest mrocznym cieniem przesz³o¶ci, okrutnym z³y g³osem szepcz±cym do ucha, przypominaj±cym trudn± lekcjê dzieciñstwa, mówi±cym, ¿e jeste¶my niegodni, nieudolni, ¿e nie zas³u¿yli¶my na szczê¶cie, ¿e jeste¶my skalanymi grzesznikami, którzy musz± byæ karani, by odpokutowaæ za grzechy, ¿e jeste¶my niczym. Niczym.
Idea „katolickiego poczucia winy" brzmi jak bana³, ¿art, truizm. Ale to poczucie winy jest prawdziwe. Dla tych, którzy do¶wiadczyli w dzieciñstwie katolickiej indoktrynacji religijnej, to katolickie poczucie winy jest niebezpiecznym i trudnym do pozbycia siê obci±¿eniem, z powa¿nymi konsekwencjami na ca³e ¿ycie.

Do³±cz do nas na Facebooku

Z tym wewnêtrznym g³osem nie mo¿na dyskutowaæ. Pojawia siê z g³êbi naszego mózgu odporny na racjonalizm. Bez trudu mo¿emy u¿yæ naszego rozumu, by odpowiedzia³ na pytanie czy Bóg istnieje. Po prostu poszukujemy dowodów, a nie widz±c ¿adnych, zdajemy sobie sprawê z tego, i¿ jedynym wyborem jest porzucenie wiary i zostanie agnostykiem b±d¼ ateist±. Jednak katolickie poczucie winy jest czym¶ innym, tu irracjonalno¶æ przekazu otrzymanego w dzieciñstwie nie ma znaczenia. Dowody i logika pozostaj± bezsilne wobec poczucia winy i wstydu, które s± dominuj±ce, w¶ciek³e i uporczywe. Dla tych z nas, którzy wyrastali w ci±g³ej indoktrynacji, wiara w Boga jest opcjonalna, ale to katolickie poczucie winy nie jest opcjonalne.

Kto pyta nie b³±dzi - odpowiedz na pytania naszych u¿ytkowników

Z psychologicznego punktu widzenia to katolickie poczucie winy jest zrozumia³e. Trudno siê dziwiæ, ¿e dziecko, któremu bez przerwy przypomina siê, ¿e jest grzeszne, skalane, niegodne, jako cz³owiek doros³y staje siê kim¶ wiecznie walcz±cym z poczuciem winy i wstydu, kim¶ kto nigdy nie czuje siê czysty, zas³uguj±cy na szczê¶cie, na szacunek, kim¶ spe³niaj±cym oczekiwania. Doros³ym, który nigdy nie odczuwa spokoju.

Mimo tego, niewielu ludzi, nawet spo¶ród psychologów, traktuje ten problem powa¿nie. W odró¿nieniu od innych form traumy z dzieciñstwa, to katolickie poczucie winy oraz inne konsekwencje religijnej indoktrynacji rzadko s± analizowane z powag± na jak± te zjawiska zas³uguj±. Mam wra¿enie, ¿e s± tego dwa powody: po pierwsze, katolickie poczucie winy jest bardzo rozpowszechnione i dlatego ³atwo je ignorowaæ, po drugie przyznanie, ¿e religijna indoktrynacja w dzieciñstwie ma konsekwencje na ca³e ¿ycie, jest traktowane jako tabu.

Ja sama, ilekroæ próbowa³am dyskutowaæ o trudno¶ciach zwalczania tego katolickiego poczucia winy, by³am oskar¿ana o zwalanie winy na religiê za moje w³asne problemie. Ludzie gotowi s± wy¶miewaæ tê sprawê. I tu równie¿ tkwi problem — traktowanie tego katolickiego poczucia winy jako czego¶ banalnego, co mo¿na obróciæ w ¿art, tworzy atmosferê pozwalaj±c± na wzruszenie ramionami. Dla tych z nas, którzy znaj± ten problem na co dzieñ, jest to dodatkowe obci±¿enie. S±dzê, ¿e powinni¶my potraktowaæ ten problem powa¿nie. Jest powa¿ny, jest realny i jest odporny na logikê.

Rok za rokiem dzieci nara¿ane s± na do¶wiadczanie indoktrynacji, które w ten lub inny sposób, bêdzie ¶cigaæ je przez ca³e ¿ycie. Jak d³ugo spo³eczeñstwo nie zrozumie, ¿e religijna indoktrynacja w dzieciñstwie mo¿e mieæ powa¿ne konsekwencje i nie zacznie powa¿nie dyskutowaæ o tych konsekwencjach, dla tych, którzy borykaj± siê z tym problemem, szanse na wyleczenie s± ograniczone.

Co wiêcej, póki nie przestaniemy traktowaæ problemu katolickiego poczucia winy jako czego¶ banalnego, religijna indoktrynacja nie bêdzie postrzegana jako to, czym ona w istocie jest - emocjonalnym i psychicznym znêcaniem siê nad dzieckiem. Nie daje siê nawet zacz±æ walki przeciw religijnej indoktrynacji dzieci jak d³ugo nie przyznamy, ¿e wyrz±dza ona realne szkody i ma realne konsekwencje dla milionów ludzi do¶wiadczaj±cych tych konsekwencji w ¿yciu codziennym.

Nie wiem jak mo¿na do tego doprowadziæ. Jak mo¿na zniwelowaæ to katolickie poczucie winy, jak mo¿na przekonaæ, ¿e nie jest tylko kiepskim ¿artem? Jak przekonuje siê innych, ¿e konsekwencje religijnej indoktrynacji w dzieciñstwie mog± byæ powa¿ne i trwa³e? Byæ mo¿e musimy o tym dyskutowaæ, zwracaæ na ten problem uwagê, pisaæ o naszych do¶wiadczeniach. Ale uczciwie mówi±c nie wiem jak to zmieniæ...

T³umaczenie: Andrzej Koraszewski

http://religia.onet.pl/racjonalisci,39/grozne-konsekwencje-religijnej-indoktrynacji,5322.html

Scali³em posty
Darek
« Ostatnia zmiana: Pa¼dziernik 04, 2011, 09:42:35 wys³ane przez Dariusz » Zapisane
Rafaela
Go¶æ
« Odpowiedz #147 : Pa¼dziernik 06, 2011, 10:42:10 »

Zbigniew Kopczyñski

                                Prawo do szczê¶cia


Zwi±zek partnerski — ³atwy w zawarciu i jeszcze ³atwiejszy w rozwi±zaniu — jest idealnym narzêdziem realizacji nie tyle szczê¶cia, ile wrêcz zachcianek strony silniejszej. (...) W polskim systemie prawnym ma³¿eñstwo to przywileje, ale równie¿ obowi±zki. Rozwód jest mo¿liwy, wymaga jednak zachodu i koñczy siê rozliczeniem maj±tku i rozstrzygniêciem opieki nad dzieæmi. W proponowanych zwi±zkach partnerskich nie ma tego problemu.

„Prawo gejów do szczê¶cia” to tytu³ artyku³u Roberta Biedronia (Rzeczpospolita 10.06.2011), w którym daje odpór krytykom eseldowskiego projektu ustawy o zwi±zkach partnerskich. Mo¿e nie warto by³oby komentowaæ tej wypowiedzi, gdyby nie to, ¿e jest bardzo dobr± ilustracj± metod stosowanych przez zwolenników zmian obyczajowych. O ile krytycy projektu ukazuj± konsekwencje jego wprowadzenia, pos³uguj±c siê logiczn± analiz± jego poszczególnych zapisów, o tyle artyku³ R. Biedronia jest podrêcznikowym wrêcz przyk³adem robienia czytelnikom wody z mózgu, przeinaczania faktów, celowych k³amstw i zwyk³ej demagogii. W zasadzie ka¿de zdanie tego artyku³u mo¿e byæ przedstawione jako przyk³ad manipulacji. By jednak nie zanudziæ, odniosê siê do kilku przyk³adowych kwestii.

Biedroñ zaczyna z grubej rury, wskazuj±c, ¿e autorzy tekstu „Przedwyborcza demolka ma³¿eñstwa” (Rz. 7.06) myl± siê, twierdz±c, ¿e ustanowienie zwi±zków partnerskich jest deprecjonowaniem ma³¿eñstwa. Marek Domagalski i mec. Jerzy Naumann bardzo konkretnie argumentowali swoje zdanie, Biedroñ nie zaprz±ta sobie argumentami g³owy, stwierdzaj±c jedynie, ¿e siê myl±. A skoro stwierdza, ¿e siê myl±, dyskusja z nimi jest zbêdna. Innymi s³owy: Biedroñ locuta, causa finita.

Dalej Robert Biedroñ odwo³uje siê do o¶wieceniowej koncepcji umowy spo³ecznej, bêd±cej — jego zdaniem — fundamentem nowoczesnych pañstw. Nie miejsce tu na dyskusjê o filozoficznych podstawach wspó³czesnych koncepcji pañstwa, przyjmijmy wiêc, jak Biedroñ, za podstawê umowê spo³eczn±. Z tej o¶wieceniowej zasady Biedroñ wyci±ga wniosek, ¿e poruszaj±c siê wed³ug demokratycznych zasad pañstwa prawa, nie mo¿emy doprowadziæ do faworyzowania obywateli pozostaj±cych w zwi±zkach ró¿nop³ciowych. Mamy bowiem do czynienia z dyskryminacj± ze wzglêdu na orientacjê seksualn±. To ju¿ jest czyste odwracanie kota ogonem.

Umowa spo³eczna dopuszcza przywileje dla okre¶lonych osób lub grup w zamian za wiêksze od innych obowi±zki. Tak wiêc wiêcej wolno prezydentowi czy premierowi, pos³owie ciesz± siê immunitetem ze wzglêdu na pe³nione funkcje. ¯o³nierze i policjanci maj± swoje przywileje w zamian za obowi±zek nara¿ania ¿ycia w obronie wspó³obywateli. W podobny sposób ma³¿onkowie nabywaj± okre¶lone przywileje w zamian za ponoszone koszty i trud wychowania nowych obywateli. Istota dokonanej przez Biedronia manipulacji polega na tym, ¿e w demokratycznym pañstwie prawa podmiotem praw i obowi±zków nie s± hetero- czy homoseksualne zwi±zki obywateli, lecz sami obywatele. Robert Biedroñ mo¿e skorzystaæ ze wszystkich przywilejów dostêpnych ¿onatym mê¿czyznom, o ile zdecyduje siê po¶lubiæ kobietê. Oczywi¶cie, kwesti± otwart± pozostaje, czy pan Biedroñ zechce zwi±zaæ siê z kobiet± i czy znajdzie kobietê gotow± i¶æ z nim przez ¿ycie. Takie jednak dylematy maj± równie¿ heteroseksualni mê¿czy¼ni. Nie ma tu wiêc mowy o jakiejkolwiek dyskryminacji ze wzglêdu na orientacjê seksualn±. Natomiast dzia³acze gejowscy wraz z popieraj±c± ich lewic± usi³uj± wprowadziæ projekt daj±cy okre¶lonej grupie, czyli homoseksualistom, przywileje bez zwi±zanych z nimi obowi±zków, k³amliwie nazywaj±c ten sposób uprzywilejowania walk± z dyskryminacj±.

Domagaj±c siê dodatkowych praw Biedroñ przytacza wypowied¼ Ryszarda Kalisza: „pañstwo nie ma obywatelom narzucaæ jak ¿yæ”. ¦wiêta racja i kolejny dowód na manipulacjê faktami zwolenników zwi±zków partnerskich. Wbrew ich twierdzeniom, projektowana ustawa nie zalegalizuje zwi±zków partnerskich, gdy¿ ju¿ dzisiaj nie s± one nielegalne. Nie wiem, z kim ¿yje i jak ¿yje Robert Biedroñ. Niezbyt mnie to interesuje, tak jak nie powinno interesowaæ pañstwa. Je¶li jednak ¿yje z mê¿czyzn±, nie ma w polskim prawie ani jednego zapisu, który by tego zabrania³. Co wiêcej, wiele wskazuje, ¿e Robert Biedroñ dobrze ¿yje z tego, jak ¿yje. Nie przeszkadza mu to ci±gle skar¿yæ siê na dyskryminacjê. To w³a¶nie stosowanie równo¶ci wszystkich wobec prawa, bez wzglêdu na orientacjê seksualn±, pozwala Biedroniowi robiæ to, co robi i domagaæ siê wiêkszych przywilejów dla siebie i swoich towarzyszy, a nam — heteroseksualnej wiêkszo¶ci — nie uwzglêdniaæ ich zbyt daleko id±cych ¿±dañ.

Konstytucyjna zasada równo¶ci — pisze dalej Biedroñ — oznacza tak¿e (...) ¿e w procesie tworzenia prawa ustawodawca nie mo¿e kierowaæ regulacji tylko do jednej grupy spo³ecznej. Sama prawda! Jak jednak wyt³umaczy teraz autor tych s³ów domaganie siê regulacji zwi±zków i nadanie im specjalnych praw, ma³ej w sumie grupie homoseksualistów? To tak, by zilustrowaæ zwi±zek argumentacji Biedronia z logik±.

Robert Biedroñ przytacza wprawdzie art. 18 Konstytucji RP, mówi±cy, ¿e ma³¿eñstwo jako zwi±zek kobiety i mê¿czyzny (...) znajduje siê pod ochron± i opiek± Rzeczypospolitej Polskiej. Wyci±ga z niego jednak pokrêtny wniosek, ¿e nie jest to uznanie za ma³¿eñstwo zwi±zku kobiety i mê¿czyzny, lecz jedynie nadanie takiemu zwi±zkowi opieki i ochrony pañstwa. Zdaj±c sobie chyba sprawê, ¿e pokrêtno¶æ jego argumentacji mo¿e byæ oczywista nawet dla mniej wyrobionego czytelnika, siêga po koronny argument lewicy — straszenie Ko¶cio³em katolickim.

Ponadto warto pamiêtaæ o genezie tego zapisu — powsta³ on przy silnym lobbingu Ko¶cio³a katolickiego i zosta³ w³±czony pod jego presj±. Typowe dla lewicy: je¶li co¶ jej nie odpowiada — oskar¿a Ko¶ció³. Autor zupe³nie pomija fakt, ze projekt Konstytucji redagowa³ zespó³ pod kierownictwem ma³okatolickiego Aleksandra Kwa¶niewskiego, przyj±³ go lewicowy wtedy Parlament a zaakceptowa³ naród w referendum. Zupe³nie wybiórczo traktuje zapisy Konstytucji: je¶li mu odpowiadaj± s± OK, je¶li nie — mo¿na je lekcewa¿yæ jako efekt przemo¿nej presji i nieograniczonych wp³ywów Ko¶cio³a. Wygodne, prawda?

Strasz±c wp³ywami Ko¶cio³a, Robert Biedroñ udaje, i¿ nie wiem, ¿e, gdyby Ko¶ció³ Katolicki naprawdê mia³ taki wp³yw na ¿ycie polityczne i tworzenie prawa w Polsce, o jakie go oskar¿a, nie by³oby w Polsce ani aborcji, ani rozwodów, ani rz±dów SLD, ani Roberta Biedronia w ¿yciu publicznym. Poniewa¿ wszystkie te zjawiska mia³y lub maj± miejsce, s³owa Biedronia s± zwyk³ym k³amstwem.

Kolejny demagogiczny chwyt: Kwestie, które reguluje projekt, s± fundamentalne, ale nie ¶wiatopogl±dowe. Dotykaj± bowiem sfery praw cz³owieka, poszanowania do ¿ycia prywatnego, naszej godno¶ci. itd. To ³atwe zagranie typu: „Nie mieszajmy brudnych spraw ideologii czy polityki do czystych kwestii prywatnych”. Choæ ³adnie brzmi, jest totalnym fa³szem. Sprawa zwi±zków miêdzyludzkich, jak ma³o co, jest konsekwencj± przyjêtego w danym spo³eczeñstwie systemu warto¶ci, czy — mówi±c jêzykiem Biedronia — ideologii. To z powodu wyznawanego przez zdecydowan± wiêkszo¶æ naszego spo³eczeñstwa katolickiego systemu warto¶ci — choæ do jego wyznawania wcale nie trzeba byæ katolikiem — ¿enimy siê z kobietami na zasadzie dobrowolno¶ci oraz wspólnych praw i zobowi±zañ, a nie kupujemy ¿on na targu ani nie kolekcjonujemy je w haremach. Nie wierzê, by wieloletni dzia³acz spo³eczny tego nie wiedzia³. On celowo propaguje nieprawdê.

Na koniec o tytu³owym „szczê¶ciu”. Widocznie naogl±da³ siê Biedroñ amerykañskich filmów a nie do koñca zrozumia³, bo Amerykanie mówi± w nich nie tyle o prawie do szczê¶cia — jak w brazylijskim projekcie zmian w konstytucji (z tego powodu nale¿y Brazylijczykom wspó³czuæ) — co o prawie obywateli do d±¿enia do szczê¶cia. A to jest do¶æ istotna ró¿nica. Poza tym w g³owie przeciêtnego Amerykanina nie powstanie my¶l, ¿e mo¿na to szczê¶cie realizowaæ nie bacz±c na prawa, interesy i szczê¶cie innych. A prawo do szczê¶cia jednostki w rozumieniu Biedronia i obowi±zek pañstwa do zapewnienia jej szczê¶cia — do tego w³a¶nie prowadzi.

By sprawê strywializowaæ: autor niniejszego tekstu odczuwa du¿±, granicz±c± ze szczê¶ciem przyjemno¶æ obcuj±c wieczorami z buteleczk± dobrego koniaku. Czy, w zwi±zku z powy¿szym, pañstwo ma mieæ obowi±zek dostarczaæ mu codziennie buteleczkê odpowiedniej jako¶ci? A jak pastwo ma realizowaæ prawo do szczê¶cia pedofila?

Zwi±zek partnerski — ³atwy w zawarciu i jeszcze ³atwiejszy w rozwi±zaniu — jest idealnym narzêdziem realizacji nie tyle szczê¶cia, ile wrêcz zachcianek strony silniejszej. Rzadko zdarza siê zwi±zek idealnie równych partnerów, zwykle jedna ze stron jest silniejsza. Konserwatywne — a wed³ug Biedronia ciemnogrodzkie — prawo broni w³a¶nie s³abszych. W rodzinach czê¶ciej s± to ¿ony, a zwykle dzieci.

W polskim systemie prawnym ma³¿eñstwo to przywileje, ale równie¿ obowi±zki. Rozwód jest mo¿liwy, wymaga jednak zachodu i koñczy siê rozliczeniem maj±tku i rozstrzygniêciem opieki nad dzieæmi. W proponowanych zwi±zkach partnerskich nie ma tego problemu. Wystarczy, ¿e strona, która jest bardziej piêkna, zdrowa i/lub bogata powie partnerce (partnerowi) „Spadaj!” i ju¿ mo¿e byæ szczê¶liwa w nowym zwi±zku. ¯adnych alimentów, ¿adnych zobowi±zañ.

A co z dzieæmi? Robert Biedroñ od¿egnuje siê od postulatu adopcji dzieci przez pary homoseksualne. Uwierzy³bym mu, gdyby wskaza³ choæ jeden kraj, w którym, po wprowadzeniu zwi±zków jednop³ciowych, homoseksuali¶ci zrezygnowali z ubiegania siê o mo¿liwo¶æ adoptowania dzieci. Dopóki takiego przypadku nie wska¿e, jego zapewnienia bêdê traktowaæ jako kolejny element manipulacji.

Mówienie o prawie do adoptowania dzieci, nawet je¶li rezygnuje siê z jego wprowadzenia, to kolejna metoda robienia wody z mózgu. Tak ³adnie i prosto to brzmi: heteroseksuali¶ci maj± takie prawo, a homo ju¿ nie — czysta dyskryminacja. W rzeczywisto¶ci nie ma czego¶ takiego jak prawo do adopcji dziecka. Obojêtnie czy chodzi o homo- czy heteroseksualistów. Procedura adopcyjna ma na celu zapewnienie dziecku prawa do wychowywania siê w rodzinie, choæ — ze wzglêdu na zwykle tragiczne okoliczno¶ci — nie mo¿e to byæ rodzina biologiczna.

Pary heteroseksualne nie maj± prawa do adopcji. Nie wystarczy deklaracja chêci adoptowania dziecka. S±d nie docieka, czy potencjalni rodzice chc± adoptowaæ dziecko i czy bêd± z nim szczê¶liwi, tylko czy dziecko bêdzie mia³o u nich odpowiednie warunki. Celem tej procedury nie jest szczê¶cie adoptuj±cych (choæ go nie wyklucza), lecz szczê¶cie i rozwój adoptowanych.

Homoseksualne lobby stawia sprawê na g³owie i traktuje dzieci jako przedmioty zaspokajania ich potrzeb (wed³ug Biedronia — szczê¶cia). To jest nie do przyjêcia dla uczciwych ludzi. Daæ dziecko gejowi, bo wtedy bêdzie szczê¶liwy? A co, je¶li po jakim¶ czasie uzna, ¿e szczê¶liwszy by³ bez dziecka? Wystarczy wyrzuciæ dziecko z domu, czy trzeba je zutylizowaæ, jak zu¿yt± zabawkê? Dotyczy to równie¿ sytuacji, gdy heteroseksualista traktuje dziecko przedmiotowo. A tak traktuj± dzieci ci, którzy mówi± o prawie do ich adopcji.

Rozpisa³em siê na temat artyku³u Roberta Biedronia nie tylko dlatego, ¿e podniós³ mi adrenalinê. Takie wypowiedzi, projekt ustawy zg³oszony przez Sojusz Lewicy Demokratycznej i podobne dzia³ania nieukrywaj±cych lewicowych koneksji polityków dowodz± moralnego bankructwa wspó³czesnej lewicy. Lewica XIX i pocz±tku XX wieku, cokolwiek by nie s±dziæ o jej filozoficznych podstawach, d±¿y³a do obrony s³abszych przed dominacj± silniejszych. S³abszymi byli, pomimo liczebnej przewagi, robotnicy a silniejszymi w³a¶ciciele ¶rodków produkcji. Dzi¶ lewica usi³uje realizowaæ prawo nie tyle do szczê¶cia, ile do zwyk³ych zachcianek silniejszych kosztem, a w wypadku aborcji dos³ownie po trupach, s³abszych.

Mieli¶my ju¿ w czasach najnowszych kilka lewicowych projektów wprowadzenia raju na Ziemi, uszczê¶liwiania ludzi tu i teraz wed³ug ideologicznego schematu. Skoñczy³y siê fiaskiem, a kosztowa³y ¿ycie i cierpienia setek milionów niewinnych ofiar. Niepomni tych do¶wiadczeñ lewicowi ideolodzy usi³uj± zafundowaæ nam nowy eksperyment, tym razem w miejsce stosunków w³asno¶ciowych zrewolucjonizowaæ chcê stosunki rodzinne. Tak, jak przed dwustu laty brzmi to ³adnie i obiecuj±co, a skoñczy siê tragicznie.

Z przykro¶ci± stwierdzam, ¿e do tej skrajnej i nieskrajnej lewicy do³±cza Platforma Obywatelska, partia okre¶laj±ca siê do niedawna jako liberalno-konserwatywna. Mimo tej wolty cieszy siê nadal poparciem wiêkszo¶ci wyborców. Czy naprawdê wyborcy PO gotowi s± poprzeæ lewackie projekty, byle tylko byæ przeciwko Kaczyñskiemu? A mo¿e warto przyjrzeæ siê, na kogo chcemy g³osowaæ i poznaæ jego prawdziwe zamiary? Apelujê o rachunek sumienia i wyci±gniêcie wniosków z historii.

http://www.opoka.org.pl/biblioteka/P/PS/zko_prawoszcz.html

=========================================================

Terlikowski: Polska strategia na os³abienie Ko¶cio³a drukuj

Dodane przez: Tomasz Terlikowski Kategoria: Ko¶ció³ 25 August 2011, 11:10

Ko¶ció³ w Irlandii i USA os³abione zosta³y przez nadmuchane przez media skandale seksualne. W Polsce jednak taka strategia zwyczajnie siê nie sprawdza. I dlatego od wielu miesiêcy media karmi± nas materia³ami o przewa³ach finansowych. To one maj± sprawiæ, ¿e Polacy masowo porzuc± Ko¶ció³ lub przynajmniej strac± do niego zaufanie.

Od jakiego¶ czasu nie ma niemal dnia, w którym „Gazeta Wyborcza”, jeden z lewicowych tygodników (a jest ci ich u nas dostatek) czy jedno z mediów koncernu ITI nie nakarmi³o swoich odbiorców jakim¶ materia³em o pazernym klerze, co to odbiera ludziom w³asno¶æ. Komisja Maj±tkowa straszy³a do¶æ krótko, bo okaza³o siê, ¿e zarzuty s± dête, i ¿e trudno jest zrobiæ z okradzionego z³odzieja, b³yskawicznie pojawili siê jednak nowi wrogowie, którzy maj± dowodziæ, ¿e polscy ksiê¿a to sk±pcy, którzy wyrywaj± maj±tek biednym staruszkom.

 

I trzeba sobie u¶wiadomiæ, ¿e to dopiero pocz±tek. Takich materia³ów – czasem lepiej, a czasem gorzej udokumentowanych – bêdzie tylko przybywaæ. A ¿e niestety dzia³alno¶æ by³ego ubeka Marka P. jest faktem, a jego powi±zañ z wa¿nymi duchownymi ze ¦l±ska i Ma³opolski te¿ nie da siê ukryæ, to przynajmniej czê¶æ z zarzutów finansowych bêdzie mia³a podstawy – to jeszcze d³ugo bêdzie o czym mówiæ. Potem za¶ siêgnie siê do innych spraw, które wprawdzie nie bêd± tak mocne, a i z ich prawdziwo¶ci± bêdzie gorzej, ale nadal bêd± one rozpalaæ opiniê publiczn±, utwierdzaj±c krzywdz±cy wiêkszo¶æ duchownych stereotyp sk±pstwa i dusigroszostwa.


Wszystko to za¶ bêdzie mia³o jeden cel: os³abiæ pozycjê Ko¶cio³a, stworzyæ wizerunek sk±pej, zdzieraj±cej z ludzi kaskê instytucji, której jedynym celem jest zbijanie kapita³u. Ka¿dy, kto zna Ko¶ció³ od wewn±trz wie, ¿e jest to nieprawda, ale wielu z Polaków da siê kupiæ tak± propagand±. I utwierdzaæ siê bêdzie w swoim niechodzeniu do Ko¶cio³a w³a¶nie takimi stereotypami. Strategia ta jest pierwsz±, skutecznie inkulturowan± z Zachodu do Polski strategi± niszczenia wiary. Gdy nasi rodzinni laicyzatorzy dostrzegli, ¿e w Polsce skandale seksualne sprzedaj± siê s³abo, doszli do wniosku, ¿e trzeba siêgn±æ do inny orê¿. Jest nim za¶ w³a¶nie pieni±dz. Polski katolik, co wiadomo nie od dzi¶, jest bowiem w stanie wybaczyæ ksiêdzu gosposiê czy parobka, ale nie wybaczy sk±pstwa. Je¶li zatem chce siê zniszczyæ autorytet Ko¶cio³a, to zamiast uderzaæ w kwestie obyczajowe, lepiej zaj±æ siê ekonomicznymi. I to w³a¶nie robi± od jakiego¶ czasu media.

 
Tomasz P. Terlikowski

http://www.fronda.pl/news/czytaj/tytul/terlikowski:_polska_strategia_na_oslabienie_kosciola_15049/stro

Scali³em posty
Darek
« Ostatnia zmiana: Pa¼dziernik 06, 2011, 19:18:30 wys³ane przez Dariusz » Zapisane
Rafaela
Go¶æ
« Odpowiedz #148 : Pa¼dziernik 08, 2011, 22:20:08 »

                                                                                                                             
                                                              MINISTRANTKI

Maciej Stañczyk | Onet | 7 Pa¼dziernik 2011 | Komentarze (6)
 

Dziewczyna bêdzie kusiæ, rozpraszaæ. Odci±gnie ch³opców od przysz³ego kap³añstwa – mówi± konserwatywni ksiê¿a, którzy nie chc± dopu¶ciæ dziewczyn do roli ministrantów. Niemal w po³owie polskich diecezji zgoda na takie rozwi±zanie jednak ju¿ jest, choæ i tam dziewczyn s³u¿±ce do mszy s± w zdecydowanej mniejszo¶ci.
Po niedzielnej mszy córka Kariny Szafran zawsze zasypywa³a mamê pytaniami. Dlaczego ludzie klêkaj±, dlaczego ksi±dz nosi sutannê, co podaje ludziom do ust mówi±c „Cia³o Chrystusa”. Której¶ z kolei niedzieli pad³o jednak pytanie, na które Karina nie zna³a odpowiedzi – dlaczego przy o³tarzu stoj± sami ch³opcy?

Do³±cz do nas na Facebooku

- Lekko mnie zamurowa³o. Odpowiedzia³am, ¿e taka jest tradycja, ale po powrocie do domu zaczê³am szukaæ. Okaza³o siê, ¿e tradycja jednak ewoluowa³a, ¿e dziewczynki równie¿ mog± byæ ministrantami, ¿e to dopuszczalna praktyka – opowiada Karina Szafran.

Kto pyta nie b³±dzi - odpowiedz na pytania naszych u¿ytkowników

Do rozmowy z córk± kobieta nie wraca³a, nawet wtedy, gdy Dominika w domu zaczê³a zak³adaæ bia³± sukienkê i bawiæ siê w ministrantkê. Kiedy jednak do domu Szafranów zapuka³ kolêduj±cy ksi±dz Karina zdoby³a siê na odwagê i zapyta³a duchownego, czy córka mo¿e s³u¿yæ do mszy.

- Chwilê milcza³, a potem przecz±co zacz±³ krêciæ g³ow±. Mówi³, ¿ebym nie rewolucjonizowa³a Ko¶cio³a, ¿ebym nie czyta³a g³upot w internecie. Dominikê zaprosi³ do ¶piewania w chórze. By³ mi³y, ale stanowczy. Zapowiedzia³, ¿ebym wiêcej o to nie pyta³a – wspomina rozmowê z duchownym Karina.

- Na terenie naszej diecezji nie ma takiej mo¿liwo¶ci, ¿eby dziewczynki mog³y s³u¿yæ do mszy ¶wiêtej – wyja¶nia ksi±dz Andrzej Sapieha, rzecznik kurii diecezji zielonogórsko-gorzowskiej. – W tej materii Stolica Apostolska wyda³a zalecenia, ¿eby jednak ch³opcom powierzaæ pe³nienie s³u¿by liturgicznej. To naturalne ¶rodowisko budzenia powo³añ kap³añskich – dodaje.

Retusz ko¶cielnego kanonu

Prawda le¿y jednak po ¶rodku. Ksi±dz Sapieha ma racje mówi±c, ¿e Watykan podkre¶la konieczno¶æ kultywowania tradycji Ko¶cio³a, sugeruj±c, ¿eby do s³u¿by liturgicznej w pierwszej kolejno¶ci powo³ywaæ ch³opców. Racjê ma te¿ Karina Szafran, wskazuj±c na retusz ko¶cielnych kanonów, które dopuszczaj± mo¿liwo¶æ s³u¿enia podczas mszy ¶wiêtej równie¿ dziewcz±t.

Dyskusja na ten temat zaczê³a siê ju¿ w latach siedemdziesi±tych. Wtedy to, nowoczesne episkopaty Niemiec i W³och, jako pierwsze zaczê³y przyjmowaæ dziewczyny w poczet ministrantów. Watykan zareagowa³ nerwowo i stanowczo. W 1980 roku Jan Pawe³ II kategorycznie sprzeciwi³ siê pos³udze kobiet przy o³tarzu, ale z biegiem lat stopniowo zacz±³ zmieniaæ zdanie. W koñcu, dok³adnie w marcu 1994 roku, Kongregacja Kultu Bo¿ego i Dyscypliny Sakramentów wyda³a list okólny do przewodnicz±cych Konferencji Biskupów na temat pos³ugi ¶wieckich w liturgii. Stolica Apostolska z³agodzi³a swoje stanowisko o tyle, ¿e pozwoli³a dziewczêtom s³u¿yæ do mszy, ale ostateczn± decyzjê w tej kwestii zostawi³a poszczególnym biskupom. W tym samym li¶cie znalaz³a siê te¿ sugestia, o której mówi ksi±dz Sapieha - wa¿ne jest kultywowanie tradycji, z my¶l± o przysz³ych powo³aniach.
Wed³ug listu Kongregacji wprowadzenie pos³ugi kobiet (dziewcz±t) przy o³tarzu jest obecnie mo¿liwe, je¶li wymagaj± tego prawdziwe potrzeby parafii i dobro wiernych. Zawsze jednak powinno byæ poprzedzone odpowiednim przygotowaniem ca³ej wspólnoty. W ¿adnym wypadku o dopuszczeniu do s³u¿by przy o³tarzu tzw. ministrantek ani razem z ch³opcami, ani oddzielnie od nich, nie mo¿e decydowaæ proboszcz lecz jedynie biskup diecezjalny – pisze w swoim artykule dotycz±cym liturgicznej s³u¿by o³tarza ksi±dz Czes³aw Krakowiak.

Pó³ na pó³

Decyzja Watykanu wprowadzi³a lekki zamêt. Na zachodzie Europy zosta³a odczytana jako przyzwolenie na koedukacyjne grona ministrantów. W Polsce do nowinek biskupi podeszli jednak ostro¿nie. Na 41 diecezji, zgoda na uczestnictwo dziewczyn w roli ministrantów obowi±zuje w mniej ni¿ po³owie. Nawet tam, gdzie biskup wyrazi³ na to zgodê, czêsto reformie sprzeciwiaj± siê proboszczowie poszczególnych parafii. Entuzjazmu nie ma.

- Wszystko zale¿y od podej¶cia duszpasterza. Znam takich, którzy mówi± wprost, ¿e w ich parafii dziewczyna bêdzie s³u¿y³a do mszy, dopiero po ich trupie, mimo, ¿e biskup wyrazi³ na to zgodê. W tej kwestii nie istnieje ¿adnej przymus – mówi nam ksi±dz Damian Jurczak, duszpasterz liturgicznej s³u¿by o³tarza w diecezji opolskiej.

Podobna sytuacja panuje m.in. w diecezji warmiñskiej. Tam równie¿ miejscowy biskup pozwoli³ na uczestnictwo dziewczyn w roli ministrantów. W niektórych parafiach dziewczynki rzeczywi¶cie s³u¿± do mszy, w niektórych nie ma ju¿ po nich ¶ladu, choæ kilka lat temu sta³y jeszcze przy o³tarzu. Tak jest m.in. w parafii wspó³katedralnej ¦wiêtego Jakuba w Olsztynie.

- Nie spotka³em siê z dziewczyn±, która chcia³aby zostaæ ministrantem. W naszej parafii ju¿ ¿adna nie s³u¿y do mszy – mówi ksi±dz £ukasz Kowalski, opiekuj±cy siê ministrantami w olsztyñskiej parafii. Po chwili duchowny dodaje: - S± inne formy obecno¶ci kobiet w Eucharystii. Dziewczynki mog± zapisaæ siê do scholii, do chóru. Mog± anga¿owaæ siê w przeró¿ne formy ¿ycia parafii, niekoniecznie musz± byæ ministrantkami.

Jeden z ksiê¿y z diecezji ³ódzkiej: - Nie ma mowy, ¿eby w moim ko¶ciele dziewczynka s³u¿y³a do mszy. Ju¿ na szkolnych pielgrzymkach widaæ, ¿e ch³opcy przy dziewczêtach g³upiej±, popisuj± siê, zachowuj± inaczej ni¿ we w³asnym gronie. Znacznie ³atwiej zapanowaæ na jednorodn± grup±, ni¿ nad mieszanym towarzystwem. Gdyby¶my dopu¶cili dziewczynki do roli ministrantów mieliby¶my tylko zamêt, g³upie ¿arty przy o³tarzu. A na takie zachowanie nie ma miejsca w ko¶ciele. Nie wszêdzie mo¿emy te¿ stosowaæ zasadê uprawnienia p³ci. Ko¶ció³ na pewno nie jest do tego najlepszym miejscem.

Ksi±dz Damian Jurczak z Opola zgadza siê, co do jednego. Rzeczywi¶cie duchownym znacznie trudniej zapanowaæ nad mieszan± grup± ministrantów. Nie uwa¿a jednak, ¿eby by³ to powód do tego, by dziewczyn nie powo³ywaæ do ich grona. - W naszej diecezji zgodê na przyjmowanie dziewczyn do liturgicznej s³u¿by o³tarza wyda³ jeszcze arcybiskup Alfons Nossol. Zasada ta funkcjonuje ju¿ od ³adnych kilkunastu lat i doskonale siê sprawdza. Oczywi¶cie s± takie parafiê, w których dziewczyn nie ma w ogóle. Ale s± te¿ takie, w których dziewczyny stanowi± wiêkszo¶æ – opowiada ks. Jurczak.
Zdaniem opolskiego duszpasterza chybiona jest te¿ argumentacja przeciwników powo³ywania dziewczyn na ministrantki, z obawy przed jeszcze wiêkszym spadkiem kap³añskich powo³añ. Rzeczywi¶cie, dziewiêciu na dziesiêciu kandydatów do seminariów duchownych to ch³opcy z do¶wiadczeniem ministrantów, ale wed³ug ksiêdza Jurczaka s³u¿ba dziewczyn nie ma wiêkszego wp³ywu na decyzje ch³opców o przysz³ym kap³añstwie. - Nawet je¶li ministrant zakocha siê w ministrantce, to co z tego. Je¶li pó¼niej dojrzeje do decyzji o kap³añstwie to jego wcze¶niejsze do¶wiadczenia mog± tylko procentowaæ na przysz³o¶æ – uwa¿a duchowny.

Przyk³ad p³ynie z Boguszyc

Przyk³adem, gdzie doskonale funkcjonuje mieszane grono ministrantów mog± byæ Boguszyce. W tamtejszej, licz±cej blisko tysi±c mieszkañców parafii pod wezwaniem Trójcy ¦wiêtej, pierwsze ministrantki pojawi³y siê ju¿ kilkana¶cie lat temu i to zanim Watykan zapali³ do tego zielone ¶wiat³o.

– Byli¶my chyba jedn± z pierwszych diecezji, która zdecydowa³a siê na taki eksperyment – ostro¿nie ocenia ksi±dz Joachim Kobienia, kanclerz opolskiej kurii cytowany przez tygodnik „Polityka”. - Wp³yw na to na pewno mia³y bliskie zwi±zki z Ko¶cio³em niemieckim. Parafianie widzieli tam dziewczyny s³u¿±ce do mszy, a po powrocie pytali swoich proboszczów, dlaczego w naszych ko¶cio³ach nie ma takich praktyk. By³o wiêc przyzwolenie wiernych na z³amanie ko¶cielnej tradycji. Do tego, na pocz±tku lat 90., w wielu ma³ych opolskich parafiach zaczê³o brakowaæ ch³opców – z przyczyn demograficznych i w zwi±zku z wyjazdami do Niemiec. – Istnia³a wiêc realna potrzeba zaproszenia do pomocy przy o³tarzu dziewcz±t – mówi w rozmowie z Janem Dziadulem ksi±dz Kobienia.

W tym samym artykule ksi±dz prof. Józef Miko³ajec, proboszcz parafii w Boguszycach przyznaje, ¿e coraz trudniej mu przekonaæ do pos³ugi nowych kandydatów na ministrantów. Co ciekawe, p³eæ nie ma tu ¿adnego znaczenia. Chodzi bardziej o stanowisko rodziców, którzy do s³u¿by ministranckiej swoich dzieci podchodz± bardziej ostro¿nie, ni¿ przed laty. – T³umacz± to tym, ¿e dzieci maj± coraz wiêcej obowi±zków szkolnych i pozalekcyjnych i coraz mniej czasu – mówi ks. Miko³ajec, cytowany przez „Politykê”.

W Boguszycach s³u¿y obecnie 20 ministrantów, w tym dwie dziewczyny. Ile takich dziewczyn jest w ca³ej Polsce tego nie wiadomo, bo nikt nie prowadzi szczegó³owych statystyk. Przed trzema laty badanie przeprowadzi³a opolska kuria. Duchowni policzyli, ¿e na 12 tysiêcy ministrantów, oko³o 10 procent stanowi± panie.

Nie wszêdzie jednak stanowisko Ko¶cio³a jest takie otwarte na „liturgiczne nowinki” jak w Opolu. A szkoda, bo jak zauwa¿y³ watykañski dziennik „L’Osservatore Romano” dopuszczenie ministrantek do s³u¿by o³tarza zlikwidowa³o nierówno¶æ. Zdaniem publicystki dziennika „asystowanie przy o³tarzu to nie tylko s³u¿ba, ale i przywilej oraz odpowiedzialna droga pog³êbiania chrze¶cijañskiej to¿samo¶ci. Dla dzieci s³u¿ba ministrantów to unikalne do¶wiadczenie, które kszta³tuje wiarê”.

Zarówno ch³opców, jak i dziewczynek.

http://religia.onet.pl/publicystyka,6/ministrantki,22656,page1.html

....................................................


                                       KOSCIOL  NIE  ZAMKNIE  SIE  W  ZAKRYSTII


RV / ms | EKAI | 6 Wrzesieñ 2011 | Komentarze (3)

- Wielu chcia³oby dzi¶, aby Ko¶ció³ milcza³, st±d te¿ ka¿de jego s³owo uznawane jest za ingerencjê w ¿ycie publiczne czy polityczne. Ko¶ció³ jednak nie mo¿e milczeæ, ani "dogadywaæ siê", gdy chodzi o niezbywalne warto¶ci – powiedzia³ przewodnicz±cy w³oskiego episkopatu, kard. Angelo Bagnasco

S³owa te wypowiedzia³ przewodnicz±cy episkopatu W³och podczas inauguracji we Frascati pod Rzymem letniej szko³y w³oskiej fundacji Magna Carta. Jest to presti¿owa inicjatywa, w której uczestnicz± zwi±zani z prawic± przedstawiciele rz±du, naukowcy, przedsiêbiorcy, a tak¿e pisarze i intelektuali¶ci. W swoim wyk³adzie metropolita Genui zaznaczy³, ¿e chrze¶cijanie musz± byæ „sol±” tak¿e w odniesieniu do ¿ycia spo³ecznego. Misja polityki nie polega bowiem tylko i wy³±cznie na biernym rejestrowaniu zachodz±cych zmian, po to by je nastêpnie zatwierdziæ, ale na krytycznym spojrzeniu na dokonuj±ce siê przemiany spo³eczne i kulturowe. Kard. Angelo Bagnasco podkre¶li³, ¿e Ko¶ció³ musi byæ g³osem krytycznym w spo³eczeñstwie, w którym w³adzê zdaj± siê przejmowaæ „silniejsi i bardziej przebiegli”. Gdyby tak siê sta³o, przysz³oby nam ¿yæ w nieludzkim spo³eczeñstwie – doda³ purpurat.

Do³±cz do nas na Facebooku

Podkre¶li³, ¿e próby sprowadzania Ko¶cio³a tylko do obecno¶ci w zakrystii, ograniczaj±cej siê do modlitwy i ewentualnie – s³u¿±cych pañstwu – dzie³ charytatywnych odzwierciedlaj± powszechn± tendencjê mówienia o wolno¶ci, przy jednoczesnym odbieraniu jej niektórym. Jak¿e inaczej mo¿na bowiem t³umaczyæ postêpowanie, które za ¶wiêto¶æ laickiego pañstwa uznaje wolno¶æ sumienia, a jednocze¶nie katolikom ka¿e rezygnowaæ z warto¶ci wiary formuj±cej ich sumienie? Kard. Bagnasco przypomnia³ zarazem, ¿e g³os, który jest bardziej obecny czy s³yszalny, wcale nie musi byæ wiarygodny, bo dominacja nie równa siê prawdzie.

http://religia.onet.pl/swiat,18/kosciol-nie-zamknie-sie-w-zakrystii,5168.html
Zapisane
Rafaela
Go¶æ
« Odpowiedz #149 : Pa¼dziernik 09, 2011, 22:18:31 »

                     POD  SKRZYDLAMI  KOSCIOLA

Krzysztof Pilawski | Przegl±d | 26 Kwiecieñ 2011 | Komentarze (10)

Polska jest chyba najbardziej zdominowanym przez Ko¶ció³ pañstwem w Europie. Na temat krzy¿y w salach szkolnych i spotkaniach op³atkowych w urzêdach wypowiada siê prof. Andrzej Zachariasz, dyrektor Miêdzywydzia³owego Instytutu Filozofii Uniwersytetu Rzeszowskiego.
Krzysztof Pilawski: Panie profesorze, czy Polska jest pañstwem religijnym?

Prof. Andrzej Zachariasz: Ko¶ció³ katolicki odniós³ liczne sukcesy na drodze do tzw. inkulturacji religii, czyli do podporz±dkowania pañstwa religii. Symbole religijne s± wprowadzane do siedzib instytucji pañstwowych, organizuje siê w nich obrzêdy o charakterze religijnym (np. spotkania op³atkowe). Prezydent, parlamentarzy¶ci, cz³onkowie rz±du, urzêdnicy i funkcjonariusze pañstwowi maj± opiekunów duchowych – kapelanów i duszpasterzy ¶rodowiskowych. Uroczysto¶ci pañstwowe odbywaj± siê z udzia³em duchowieñstwa. Niewielu jest duchownych, którzy nie maj± dostêpu do publicznych pieniêdzy. Gdy opowiadam o tym kolegom z Zachodu, s³uchaj± z niedowierzaniem. Nie mie¶ci im siê w g³owie, ¿e takie rzeczy s± mo¿liwe. Nie mo¿na jednak powiedzieæ, ¿e mamy ju¿ pañstwo religijne przypominaj±ce pañstwa islamskie. Mamy pañstwo dzia³aj±ce w du¿ej mierze pod opiekuñczymi skrzyd³ami Ko¶cio³a.

Dlaczego to sta³o siê mo¿liwe?

Pañstwo okaza³o siê zbyt s³abe, by siê oprzeæ Ko¶cio³owi i jego ambicjom. Osób, które dosz³y do w³adzy w 1989 r., nie ³±czy³a wspólna idea. Ko¶ció³ mia³ ideê i liczne atuty, w tym papie¿a Jana Paw³a II, uznanego powszechnie za najwiêkszego Polaka w dziejach. Czu³ siê powo³any do urz±dzenia pañstwa.

Poddanie bez walki

On czu³ siê powo³any jeszcze przed prze³omem ustrojowym. W³adza w latach 80. nie mog³a liczyæ na niezbêdne do rz±dzenia poparcie spo³eczne, a opozycja – rozbita po wprowadzeniu stanu wojennego – nie by³a w stanie odbudowaæ potêgi z karnawa³u "Solidarno¶ci". Ko¶ció³ ¿ywi³ siê t± s³abo¶ci± – zbudowa³, za zgod± w³adz, rekordow± liczbê obiektów sakralnych, które udostêpnia³ tak¿e opozycji.

Ko¶ció³ by³ najlepiej przygotowany organizacyjnie, kadrowo i ideowo do zmiany ustroju. W ¿adnym innym pañstwie socjalistycznym Ko¶ció³ nie utrzyma³ tak silnych wp³ywów jak w Polsce. Umocni³y siê one gwa³townie w latach 80., a uchwalona na kilka tygodni przed wyborami 4 czerwca 1989 r. przez Sejm PRL ustawa o stosunku pañstwa do Ko¶cio³a katolickiego dawa³a Ko¶cio³owi nies³ychanie silny status formalny. Powo³ywa³a komisjê wspóln± rz±du i Episkopatu, Komisjê Maj±tkow±, zobowi±zywa³a pañstwo do finansowania uczelni katolickich i op³acania duchownym sk³adek na ubezpieczenie spo³eczne, zezwala³a na zak³adanie przez Ko¶ció³ mediów elektronicznych, przyznawa³a mu ulgi podatkowe i celne. Ta ustawa sytuowa³a Ko¶ció³ w nowej rzeczywisto¶ci, pomog³a mu w odniesieniu zwyciêstwa w walce o ideê. Zreszt± nie mia³ on ¿adnego konkurenta. Marksizm zosta³ rozbity, wyrzekli siê go sami marksi¶ci. ¯adnej innej idei nie by³o.

A idea liberalno-demokratyczna, która ¶wiêci³a triumfy w latach 90.?

Owszem, w 1989 r. libera³owie objêli w³adzê, zdo³ali przeprowadziæ reformy gospodarcze, które – warto zauwa¿yæ – nie uderzy³y w przywileje finansowe ani maj±tek Ko¶cio³a. Walkê o ideê libera³owie przegrali, a w zasadzie nawet jej nie podjêli. W 1990 r. rz±d Tadeusza Mazowieckiego zrealizowa³ postulat Ko¶cio³a, wyra¿ony na posiedzeniu komisji wspólnej, i przywróci³ religiê do szkó³. W 1993 r., gdy premierem by³a nale¿±ca do liberalnej Unii Demokratycznej Hanna Suchocka – od 2001 r. ambasador RP przy Stolicy Apostolskiej – przyjêto ustawê zakazuj±c± przerywania ci±¿y. Tak¿e w 1993 r. w imieniu rz±du Suchockiej ówczesny minister spraw zagranicznych Krzysztof Skubiszewski – pochowany w Panteonie Wielkich Polaków ¦wi±tyni Opatrzno¶ci Bo¿ej – podpisa³ konkordat. Adam Michnik i "Gazeta Wyborcza" zbytnio uwierzyli, ¿e uda siê u³o¿yæ z Ko¶cio³em, ¿e w nowej rzeczywisto¶ci wywodz±cy siê z opozycji atei¶ci zdo³aj± dogadaæ siê z hierarchami. Po przemianie ustrojowej ta dawna opozycja nie by³a Ko¶cio³owi do niczego potrzebna.
Aktem ideowej kapitulacji pañstwa by³ konkordat.

Zawieraj±c konkordat, pañstwo nie tylko nie zadba³o o swoj± autonomiê wobec Ko¶cio³a, ale wyrazi³o zgodê na jego dominacjê. Polska jest chyba najbardziej zdominowanym przez Ko¶ció³ pañstwem w Europie. My¶lê, ¿e nawet w czasach Polski szlacheckiej nie by³o tak silnych zwi±zków miêdzy pañstwem a Ko¶cio³em, nie mówi±c o Polsce pod rz±dami Józefa Pi³sudskiego, w kwestii którego – w przeciwieñstwie do Lecha Kaczyñskiego – by³y problemy z uzyskaniem zgody w³adz ko¶cielnych na pochówek na Wawelu. Mimo konstytucyjnego zapisu o rozdzielno¶ci pañstwa i Ko¶cio³a praktyka wygl±da zupe³nie inaczej.

Mamy kaplice w Pa³acu Prezydenckim i w parlamencie, krzy¿e w urzêdach.

Urz±d pañstwowy powinien podkre¶laæ neutralno¶æ ¶wiatopogl±dow± brakiem jakichkolwiek symboli religijnych. Tak¿e dlatego, by nie stwarzaæ wra¿enia, ¿e mo¿e lepiej traktowaæ wierz±cego ni¿ niewierz±cego.

Na placu Pi³sudskiego, w miejscu obchodów najwa¿niejszych ¶wi±t pañstwowych z udzia³em prezydenta, dwa lata temu ustawiono dziewiêciometrowy krzy¿, ufundowany przez w³adze stolicy. Je¶li rzeczywi¶cie chodzi³o o upamiêtnienie Jana Paw³a II, mo¿na by³o postawiæ jego pomnik. A tak mamy kolejny symbol religijny w przestrzeni publicznej.

S± pewne wydarzenia w ¿yciu narodu warte upamiêtnienia. Do nich zaliczam mszê na dawnym placu Zwyciêstwa, dzi¶ Pi³sudskiego, w czerwcu 1979 r. Jednak pomnik pewnie by³by bardziej zwi±zany z tym wydarzeniem ni¿ krzy¿. Kto za kilkadziesi±t lat bêdzie kojarzy³ krzy¿ na placu Pi³sudskiego z papie¿em Polakiem?

1 maja Jana Paw³a II

W miejscowo¶ci, obok której mieszkam, po ¶mierci papie¿a zmieniono nazwê g³ównej ulicy z 1 Maja na Jana Paw³a II. We Wroc³awiu plac 1 Maja sta³ siê placem Jana Paw³a II. Obecnie ju¿ chyba ¿adna ulica, plac, park ani osiedle 1 Maja nie musz± siê niczego obawiaæ...

Skoro Jan Pawe³ II zostanie beatyfikowany 1 maja, to i ten dzieñ musi byæ u¶wiêcony.

W Polsce mamy ¶wiêto ko¶cielne zwi±zane z Karolem Wojty³± – Dzieñ Papieski – przypadaj±ce w niedzielê poprzedzaj±c± rocznicê wyboru na papie¿a, a tak¿e ¶wiêto pañstwowe – Dzieñ Papie¿a Jana Paw³a II 16 pa¼dziernika. Jednak beatyfikacja odbêdzie siê 1 maja.

My¶lê, ¿e to nie przypadek. Inicjatywa zapewne nale¿a³a do kogo¶ znaj±cego polskie realia.

Chciano zagospodarowaæ ¶wiêto bêd±ce dniem wolnym od pracy, które od lat le¿y od³ogiem – nie jest obchodzone przez w³adze pañstwowe. Przy okazji uzyska ono inny sens. To nie jest pierwszy krok w tym kierunku podejmowany przez Watykan. W 1956 r. Pius XII ustanowi³ 1 maja dniem ¶w. Józefa robotnika. Karol Wojty³a tak¿e by³ robotnikiem – w czasie okupacji pracowa³ w kamienio³omach.

U¶wiêcenie Karola Wojty³y doda argumentów Ko¶cio³owi, który przekonuje, ¿e mitem za³o¿ycielskim Polski po 1989 r. by³ wybór Polaka na papie¿a. Dziêki niemu powsta³a "Solidarno¶æ" i pokonano komunizm.

Za mojego ¿ycia historiê przepisywano ju¿ kilka razy, wiêc zbytnio siê tym nie przejmujê. Wszystko zale¿y od tego, jaka ta Polska bêdzie w przysz³o¶ci. Je¶li ludzie uznaj±, ¿e to kraj, w którym ¿yje siê dobrze, w którym czuj± siê wolni i bezpieczni, podobny mit za³o¿ycielski im pewnie nie przeszkodzi. Je¶li odrzuc± Polskê, bo bêdzie im w niej ¼le, to ¿aden mit nie pomo¿e. Wiêkszo¶æ z tych, którzy próbowali zmieniæ ustrój przed 1989 r., nie wyobra¿a³a sobie Polski takiej jak dzi¶ – kilka milionów Polaków wyjecha³o za granicê, a mimo to w kraju nadal pracy nie wystarcza dla wszystkich. Bojê siê w³±czyæ telewizor, bo patrz±c na obrzucaj±cych siê kalumniami polityków, przypominam sobie najgorsze okresy Polski. Je¶li taka Polska ma siê dalej nazywaæ Polsk± katolick±, to ¼le wró¿ê Ko¶cio³owi.
Rozmawiamy w pa³acu Ma³achowskich w Na³êczowie, który kojarzy siê z polskim O¶wieceniem, Komisj± Edukacji Narodowej, przekszta³ceniem szkolnictwa ko¶cielnego w publiczne. Powrót religii do szkó³ w 1990 r. by³ pierwszym krokiem opanowywania ich przez Ko¶ció³. Czy religia nauczana w szko³ach publicznych jest religi± pañstwow±?

Oczywi¶cie, staje siê oficjaln± religi± pañstwa. Szko³y publiczne, podobnie jak urzêdy pañstwowe, powinny byæ neutralne ¶wiatopogl±dowo. Pos³owie lewicy mówi± o pañstwie ¶wieckim. Ono jest niew³a¶ciwe, bo ¶wiecko¶æ oznacza tak¿e przyjêcie jakiego¶ ¶wiatopogl±du. Szko³a publiczna nie powinna byæ ani ¶wiecka, ani religijna, lecz neutralna.

Dzieci rodziców, którzy nie s± katolikami, ju¿ od przedszkola znajduj± siê pod wp³ywem duchownych katolickich. Biskup kielecki, otwieraj±c przed rokiem publiczne przedszkole, powiedzia³: "Wielka edukacja ka¿dego cz³owieka rozpoczyna siê od przedszkola". Ko¶ció³ nie pozostaje wobec tej edukacji obojêtny.

Ta sytuacja ma miejsce jedynie w Polsce. Wszystko ma swoje granice – tak¿e Ko¶ció³ i religia powinny funkcjonowaæ w pewnych ramach. Je¶li rodzice posy³aj± dzieci do placówek wyznaniowych, obecno¶æ w nich duchownych jest zrozumia³a. Nie mo¿na odbieraæ religii ludziom, których ¿yciu nadaje ona sens, ale nie mo¿na jej narzucaæ, wykorzystuj±c instytucje publiczne.

Nale¿a³oby zatem wyprowadziæ religiê ze szko³y?

Miejsce religii jest w ko¶ciele. Szko³a to miejsce nauki. Chodzi³em na religiê do sali katechetycznej. By³em znacznie bardziej religijny ni¿ moi studenci, którzy maj± za sob± lekcje religii od pierwszej klasy szko³y podstawowej do matury. W salach katechetycznych czu³o siê jak±¶ wspólnotê duchow±. Teraz uczniowie my¶l± g³ównie o tym, jak siê wymigaæ od lekcji religii.

W 1984 r. by³ skandal na ca³± Polskê, gdy uczniowie Zespo³u Szkó³ Zawodowych we W³oszczowie usi³owali powiesiæ krzy¿e w klasach. Prezydent Lech Kaczyñski przyzna³ uczestnikom tej akcji wysokie odznaczenia pañstwowe. Mo¿e w przysz³o¶ci pañstwo nagrodzi walcz±cych o szko³ê neutraln± ¶wiatopogl±dowo?

Znam ówczesnego dyrektora szko³y, który zgodzi³ siê na zawieszenie krzy¿y. Kurator go usun±³, bo post±pi³ wbrew prawu. W tej chwili trudno sobie wyobraziæ akcjê zdejmowania krzy¿y. Ale dostrzegam ciekawe zjawisko – w budynkach publicznych krzy¿e s± coraz powszechniejsze, ale w domach prywatnych jest ich coraz mniej. Bywaj±c w domach znajomych, coraz czê¶ciej zamiast krzy¿a widujê obrazy i rze¼by o tematyce ¶wieckiej.

Religia w ¶rodku

Opanowaniu szkó³ publicznych przez Ko¶ció³ s³u¿± nie tylko krzy¿e i lekcje religii, lecz tak¿e patroni religijni. Prym wiedzie Jan Pawe³ II, bêd±cy patronem kilkuset szkó³ publicznych. Taki patron zobowi±zuje do równania do standardów katolickich, uroczysto¶ci religijnych, pielgrzymek na Jasn± Górê, ¶lubowañ papieskich, czczenia papieskich rocznic czy konkursów wiedzy o papie¿u. Na stronie jednej z "papieskich" szkó³ znalaz³em pytania konkursowe: "Co otrzyma³ Karol Wojty³a w dniu Pierwszej Komunii ¦wiêtej?", "Gdzie i w jakich okoliczno¶ciach senior Karol Wojty³a zabra³ swojego syna Karola na pierwsz± pielgrzymkê?". Takie szko³y nie sprzyjaj± wolnomy¶licielstwu.

Nikt rozs±dny nie bêdzie negowa³, ¿e Karol Wojty³a to postaæ wybitna. By³oby piêknie, gdyby m³odzie¿ ze szkó³, którym patronuje, by³a przepojona duchem mi³o¶ci i tolerancji, o co dopomina³ siê papie¿. Moim zdaniem to nazewnictwo jest jedynie ornamentem, za którym niewiele siê kryje. Nie przywi±zywa³bym wagi do tych wszystkich misteriów, choæ na pewno nie sprzyjaj± one otwarto¶ci szko³y na ró¿ne ¶wiatopogl±dy i ró¿ne my¶lenie
Ten codzienny wieloletni kontakt z my¶leniem religijnym w szkole musi mieæ wp³yw na postawy ludzi.

Przez ponad 40 lat próbowano na si³ê wbijaæ ludziom do g³owy marksizm i nic z tego nie wysz³o. Dzi¶ próbuje siê na si³ê uczyæ religii, umieszcza siê lekcje w ¶rodku zajêæ, by uczniowie nie uciekli. Metody, które stosuje Ko¶ció³, nie spe³niaj± swojej funkcji, rodz± opór m³odzie¿y. Efekty tej edukacji religijnej s± mizerne. Mimo powszechnego nauczania religii w szko³ach pañstwowych trudno by³oby dowodziæ wzrostu ¶wiadomo¶ci czy choæby wiedzy religijnej, nie mówi±c ju¿ o samej religijno¶ci. Uczniowie czerpi± znacznie wiêcej wiedzy z internetu ni¿ z lekcji religii. To zadziwiaj±ce, ¿e po wielu latach nauki religii nie s± w stanie odpowiedzieæ na najprostsze pytanie dotycz±ce Starego lub Nowego Testamentu. Lekcje religii w szko³ach nie podnios³y bardzo niskiego poziomu wiedzy religijnej polskich katolików.

To nie zmienia jednak faktu, ¿e w kraju, który szczyci siê pierwszym w Europie ministerstwem o¶wiaty, szko³y w coraz wiêkszym stopniu przechodz± pod kontrolê Ko¶cio³a. Obecnie, wed³ug statystyk ko¶cielnych, w Polsce jest przesz³o pó³ tysi±ca szkó³ katolickich. Budowane s± nowe. Nasila siê proces przekazywania przez samorz±dy ju¿ "uk±szonych" przez katolicyzm szkó³ publicznych stowarzyszeniom, korzystaj± na tym stowarzyszenia katolickie. O¶wiata wraca do ¶redniowiecza. Czy dotyczy to tak¿e uczelni pañstwowych?

Ko¶ció³ jest obecny na uczelniach pañstwowych, stara siê nasyciæ edukacjê akademick± tre¶ciami religijnymi. Temu s³u¿y duszpasterstwo akademickie, bezpo¶rednia dzia³alno¶æ dydaktyczna duchownych oraz ich ingerencja w procesy dydaktyczne. Do programów nauczania wprowadza siê zajêcia z tzw. filozofii chrze¶cijañskiej oraz teologii.

Teologia wypiera filozofiê?

Tak siê dzieje – szczególnie na mniejszych uczelniach w regionach, gdzie w³adza biskupa jest silna. W³adze tych uczelni nie maj± si³y, by siê oprzeæ naciskom na zatrudnianie ksiê¿y jako wyk³adowców – nie tylko teologii, lecz tak¿e matematyki, historii, prawa, pedagogiki i innych dyscyplin. O rozwoju teologii ¶wiadczy powstawanie na kolejnych uczelniach wydzia³ów i katedr teologii. Ko¶ció³ chce powstrzymaæ sekularyzacjê spo³eczeñstwa, dlatego podejmuje starania, by maksymalnie zwiêkszyæ wp³ywy nie tylko na instytucje polityczne pañstwa i o¶wiatê publiczn±, lecz tak¿e na kulturê, sztukê i naukê, w tym filozofiê.

Jaki jest cel zast±pienia filozofii teologi±?

Nale¿a³oby o to spytaæ przedstawiciela Ko¶cio³a. Zapewne chodzi o religijne wyt³umaczenie ¶wiata i interpretacjê rozmaitych pr±dów filozoficznych z perspektywy religii: czy dany kierunek filozoficzny jest zgodny z religi±, czy te¿ sprzeczny z ni±. To, rzecz jasna, ma niewiele wspólnego z nauk±.

Ko¶ció³ walczy o dusze?

S±dzê, ¿e tak odleg³e kwestie mniej go interesuj±. Toczy siê raczej walka o ¶wiadomo¶æ, a tak¿e zyskanie oddanych stronników wiernie s³u¿±cych Ko¶cio³owi.

Ko¶ció³, wdzieraj±c siê w kolejne sfery ¿ycia, bierze na siebie coraz wiêcej odpowiedzialno¶ci. Bije w oczy jego obojêtno¶æ, a mo¿e bezradno¶æ wobec z³a, niesprawiedliwo¶ci, postêpuj±cego upadku bliskich chrze¶cijañstwu warto¶ci etycznych.

Rzeczywi¶cie, skoro Ko¶ció³ ju¿ tak siê zaanga¿owa³, to w tej nowej Polsce powinna spa¶æ przestêpczo¶æ, ludzie powinni byæ dla siebie milsi i ¿yczliwsi. Jednak niczego takiego nie obserwujê – zarówno na szczytach w³adzy, jak i w¶ród zwyk³ych ludzi. Zreszt± Ko¶ció³ te¿ ma problemy wewnêtrzne, nie dzieje siê w nim najlepiej. Jego potêga mo¿e siê okazaæ iluzoryczna. W ¶redniowieczu Ko¶ció³ by³ tak wszechmocny, ¿e wydawa³o siê, i¿ nic nie jest w stanie mu zagroziæ. Katolicka twierdza, jak± do niedawna by³a Hiszpania, upad³a. Teraz to przoduj±ce liberalne pañstwo europejskie. Nie przyt³acza mnie widok tysiêcy ko¶cio³ów w Polsce. Przez kilkadziesi±t lat Polsk± rz±dzi³a partia, która og³osi³a siê przewodni± si³± narodu. Mia³a go doprowadziæ do ziemskiego raju. Ta partia te¿ mia³a mnóstwo siedzib. Gdy upad³a, g³ówn± z nich przerobiono na gie³dê. Polska jest ma³ym kawa³kiem Europy, nale¿ymy do kultury zachodniej. Polacy lubi± na¶ladowaæ Amerykanów, Anglików, Niemców, Francuzów. Nie zanosi siê na nawrócenie Zachodu na katolicyzm. Dlatego uwa¿am, ¿e przewodnikom polskiego Ko¶cio³a potrzebna jest chwila refleksji, bo obrany przez nich kierunek dla instytucji, któr± reprezentuj±, mo¿e siê skoñczyæ katastrof±.

http://religia.onet.pl/wywiady,8/pod-skrzydlami-kosciola,59,page1.html

=======================================================

wtorek, 11 pa¼dziernika 2011
Apel jasnogórski:                                   Ojciec Rydzyk prorokiem naszych czasów

Jak s³uchacze Radia Maryja i czê¶æ duchownych postrzegaj± ojca Tadeusza Rydzyka? Wystarczy odtworzyæ fragment sobotniego apelu jasnogórskiego w kaplicy Cudownego Obrazu Matki Bo¿ej, transmitowanego przez toruñsk± rozg³o¶niê:

- Modlimy siê za chorych, biednych, opuszczonych, aby nie stracili sensu ¿ycia - czyta³ kap³an. - Modlimy siê w szczególny sposób za Telewizjê Trwam, Radio Maryja z ich dyrektorem ojcem Tadeuszem Rydzykiem, prorokiem naszych czasów, opatrzno¶ciowym cz³owiekiem dla Polski i dla Polonii ¶wiata. Dziêki TV Trwam i Radiu Maryja apel jasnogórski wraz z cudownym obrazem Matki Bo¿ej jest przekazywany na wszystkie kraje ¶wiata.
(RM, sobota 8.10.11, godz. 21.19)

Jak nazwaliby¶cie mówienie o o. Rydzyku jako proroku? To ba³wochwalstwo?

PS: Dziêkujê Pani Ani za informacjê o tym, co siê dzia³o w Czêstochowie.

http://glosrydzyka.blox.pl/html
...................................................

Scali³em posty
Darek
« Ostatnia zmiana: Pa¼dziernik 12, 2011, 19:13:55 wys³ane przez Dariusz » Zapisane
Strony: 1 2 3 4 5 [6] 7 8 9 |   Do góry
  Drukuj  
 
Skocz do:  

Powered by SMF 1.1.11 | SMF © 2006-2008, Simple Machines LLC | Sitemap

Strona wygenerowana w 0.135 sekund z 20 zapytaniami.

Polityka cookies
Darmowe Fora | Darmowe Forum

wypadynaszejbrygady ostwalia watahaslonecznychcieni zipcraft maho