greta
Gość
|
 |
« : Październik 30, 2011, 09:18:33 » |
|
ChociaÂż okrÂągÂła, 400. rocznica hoÂłdu ruskiego przypada dopiero za kilka tygodni, piszĂŞ o tym juÂż dzisiaj. PiszĂŞ, aby o tym absolutnie wyjÂątkowym triumfie nie zapomnieli: prezydent RP, premier i ministrowie polskiego rzÂądu, wojskowi, posÂłowie i senatorowie, duchowieĂąstwo, a takÂże dziennikarze. Ich wszystkich, podobnie jak mnie, nikt w szkole ani na studiach nie uczyÂł o hoÂłdzie ruskim. Ale to nie oznacza, Âże takiego faktu historycznego nie byÂło. ByÂł! ZostaÂł tylko bardzo starannie wykreÂślony, w imiĂŞ rosyjskiej, a nie polskiej racji stanu. Czterysta lat temu, 29 paÂździernika 1611 roku, na Zamku KrĂłlewskim w Warszawie miaÂł miejsce hoÂłd ruski – najwiĂŞkszy triumf w dziejach Polski. Ze wzglĂŞdu na okolicznoÂści tego epokowego wydarzenia zostaÂło ono caÂłkowicie wymazane z naszej historii jeszcze przez cenzurĂŞ carskÂą w XIX wieku, a komunistyczna cenzura PRL podtrzymaÂła tamten rosyjski zapis. HoÂłd ruski i data 29 paÂździernika 1611 roku nie istniejÂą nie tylko w podrĂŞcznikach, encyklopediach, ksi¹¿kach, ale zostaÂły celowo usuniĂŞte ze ÂświadomoÂści i pamiĂŞci narodowej PolakĂłw. To najdÂłuÂżej istniejÂąca biaÂła plama w dziejach Polski, nadal skutecznie utrzymywana przez agenturĂŞ rosyjskÂą w Polsce, historykĂłw zÂłej woli oraz przez politycznÂą poprawnoœÌ! 29 paÂździernika 1611 roku wielki wĂłdz i m¹¿ stanu hetman StanisÂław ¯ó³kiewski, zdobywca Moskwy, przywiĂłdÂł do Warszawy wziĂŞtych do niewoli wrogĂłw Polski. Byli to car Rosji Wasyl IV, dowĂłdca armii rosyjskiej wielki kniaÂź Dymitr oraz nastĂŞpca moskiewskiego tronu wielki ksi¹¿ê Iwan. Pod Âłukiem triumfalnym przejechaÂł najpierw zwyciĂŞski wĂłdz i hetman StanisÂław ¯ó³kiewski, za nim inni dowĂłdcy wojska polskiego, zwyciĂŞscy ÂżoÂłnierze, a na koĂącu car i jeĂący rosyjscy. W konwoju i pod eskortÂą polskich dragonĂłw przez Krakowskie PrzedmieÂście zostali doprowadzeni na Zamek KrĂłlewski, gdzie na uroczystej sesji zebraÂły siĂŞ wspĂłlnie Sejm i Senat Rzeczypospolitej. Obecni byli wszyscy posÂłowie i senatorowie, a takÂże wiĂŞkszoœÌ biskupĂłw i wojewodĂłw oraz najwaÂżniejsi politycy i dowĂłdcy wojskowi. Na tronie zasiadÂł krĂłl w asyÂście Prymasa Polski i kanclerza wielkiego koronnego. Car Rosji schyliÂł siĂŞ nisko do samej ziemi, tak Âże musiaÂł prawÂą dÂłoniÂą dotkn¹Ì podÂłogi, a nastĂŞpnie sam pocaÂłowaÂł Âśrodek wÂłasnej dÂłoni. NastĂŞpnie Wasyl IV zÂłoÂżyÂł przysiĂŞgĂŞ i ukorzyÂł siĂŞ przed majestatem Rzeczypospolitej, uznaÂł siĂŞ za pokonanego i obiecaÂł, Âże Rosja juÂż nigdy wiĂŞcej na PolskĂŞ nie napadnie. Dopiero po tej ceremonii krĂłl Polski Zygmunt III Waza podaÂł klĂŞczÂącemu przed nim rosyjskiemu carowi rĂŞkĂŞ do pocaÂłowania. Z kolei wielki kniaÂź Dymitr, dowĂłdca pobitej przez wojsko polskie pod KÂłuszynem armii rosyjskiej, upadÂł na twarz i uderzyÂł czoÂłem przed polskim krĂłlem i RzeczÂąpospolitÂą, a nastĂŞpnie zÂłoÂżyÂł takÂą samÂą przysiĂŞgĂŞ jak car. Wielki kniaÂź Iwan teÂż upadÂł na twarz i trzy razy biÂł czoÂłem o posadzkĂŞ Zamku KrĂłlewskiego, po czym zÂłoÂżyÂł przysiĂŞgĂŞ, a na koniec rozpÂłakaÂł siĂŞ na oczach wszystkich obecnych. W trakcie caÂłej ceremonii hoÂłdu na podÂłodze przed zwyciĂŞskim hetmanem, krĂłlem i obecnymi dostojnikami Rzeczypospolitej leÂżaÂły zdobyte na Kremlu rosyjskie sztandary, w tym najwaÂżniejszy – carski ze zÂłowieszczym czarnym dwugÂłowym orÂłem. Ceremonia hoÂłdu ruskiego zakoĂączyÂła siĂŞ uroczystÂą MszÂą ÂŚwiĂŞtÂą w sÂąsiadujÂącym z Zamkiem koÂściele Âśw. Jana (obecnie bazylika archikatedralna), zwanym wĂłwczas koÂścioÂłem Rzeczypospolitej. To najdÂłuÂżej istniejÂąca biaÂła plama w dziejach Polski, nadal skutecznie utrzymywana przez agenturĂŞ rosyjskÂą www.zenobiuczblog.worldpress.com
|
|
« Ostatnia zmiana: Październik 30, 2011, 11:13:03 wysłane przez Dariusz »
|
Zapisane
|
|
|
|
acentaur
 Wielki gaduÂła ;)
Punkty Forum (pf): 12
Offline
Wiadomości: 1464
Zobacz profil
Email
|
 |
« Odpowiedz #1 : Październik 30, 2011, 12:37:47 » |
|
Rzeczywiscie niewiele mozna znalezc informacji na tan temat, ale calkowicie nie udalo sie ich wymazac. Przytocze to co znalazlem, jako uzupelnienie postu Grety. http://krzystofjaw.salon24.pl/358670,badzmy-dumni-z-polski-rosja-i-niemcy-juz-oddawali-jej-holdy#comment_5217226<<4 lipca 1610 roku wojska polskie Ăłwczesnego wojewody kijowskiego (póŸniejszego - od 1918 roku - hetmanem i kanclerza wielkiego koronnego) StanisÂława ¯ó³kiewskiego liczÂące okoÂło 7 tys. ÂżoÂłnierzy rozbiÂły 35 tys. armiĂŞ rosyjskÂą wspomaganÂą przez armiĂŞ SzwedzkÂą. WkrĂłtce potem doszÂło do rokowaĂą, ktĂłre rozpoczĂŞÂły siĂŞ 5 sierpnia, zakoĂączonych ukÂładem z dnia 27 sierpnia, na mocy ktĂłrego krĂłlewicz WÂładysÂław zostaÂł uznany carem Rosji. W obrĂŞb moskiewskich murĂłw wojska polskie wkroczyÂły 12 wrzeÂśnia, a 8 paÂździernika ¯ó³kiewski przybyÂł na Kreml. Car Wasyl Szujski oraz jego bracia Dymitr Szujski i Iwan Szujski zostali wiĂŞÂźniami hetmana. Natychmiast Wasyl Szujski uznaÂł prawa krĂłlewicza WÂładysÂława Wazy do tronu rosyjskiego. DowĂłdcÂą wojsk polskich na Kremlu moskiewskim zostaÂł Aleksander Korwin Gosiewski. ByÂła to jedyna w historii Rosji jej klĂŞska, ktĂłrej wynikiem byÂł upadek Moskwy i przejĂŞcie jej przez wrogie jej wojska! Rok póŸniej 29 paÂździernika 1611 hetman ¯ó³kiewski w uroczystym orszaku wkroczyÂł ze swoim wojskiem do Warszawy wiozÂąc ze sobÂą Wasyla Szujskiego oraz jego braci, ktĂłrzy w obecnoÂści szlachty i senatu na Zamku KrĂłlewskim zÂłoÂżyli krĂłlowi Zygmuntowi III Wazie przysiĂŞgĂŞ wiernoÂści. Oddali pokÂłon polskiemu krĂłlowi i narodowi polskiemu uniÂżenie bijÂąc gÂłowÂą w posadzkĂŞ... Do dziÂś (jak przypomina Ob-Ciach intuicji) ""na cokole kolumny Zygmunta - od strony zachodniej – znajduje siĂŞ tablica, na ktĂłrej widnieje ÂłaciĂąska inskrypcja (wolne tÂłumaczenie): „Zygmunt III Waza, na mocy wolnej elekcji krĂłl Polski, z tytuÂłu dziedziczenia, nastĂŞpstwa i prawa – krĂłl Szwecji, w umiÂłowaniu pokoju i w sÂławie pierwszy pomiĂŞdzy krĂłlami, w wojnie i zwyciĂŞstwach nie ustĂŞpujÂący nikomu, wzi¹³ do niewoli wodzĂłw moskiewskich, stolicĂŞ i ziemie moskiewskie zdobyÂł, wojska rozgromiÂł, odzyskaÂł SmoleĂąsk, zaÂłamaÂł pod Chocimiem potĂŞgĂŞ tureckÂą, panowaÂł przez czterdzieÂści cztery lata, w szeregu czterdziesty czwarty krĂłl, dorĂłwnaÂł w chwale wszystkim i przyj¹³ jÂą (chwa³ê) ca³¹”". >>
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
acentaur
 Wielki gaduÂła ;)
Punkty Forum (pf): 12
Offline
Wiadomości: 1464
Zobacz profil
Email
|
 |
« Odpowiedz #2 : Listopad 11, 2011, 19:51:18 » |
|
Warto przypominac historie Polski, teraz bitwa pod Komarowem, ktora wymazano calkowicie z podrecznikow. Skopiowalem z blogu na salonie 24.
Pogrom Konarmii Budionnego
Bitwa pod Komarowem stoczona 31 sierpnia 1920 roku, w wyniku ktĂłrej rozbita zostaÂła Konarmia Budionnego, byÂła najwiĂŞkszÂą bitwÂą kawaleryjskÂą w XX wieku. Wymarsz 25 sierpnia 1 Armii Konnej spod Lwowa w kierunku na ZamoœÌ i Lublin na odsiecz wojskom Tuchaczewskiego mĂłgÂł okazaĂŚ siĂŞ bardzo groÂźny dla polskich oddzia³ów ÂścigajÂących uciekajÂących ÂżoÂłnierzy Frontu Zachodniego. Dlatego teÂż Naczelne DowĂłdztwo Wojska Polskiego zarzÂądziÂło przygotowanie operacji majÂącej na celu zniszczenie szerzÂącej panikĂŞ wÂśrĂłd polskiej piechoty Konarmii Siemiona Budionnego. Powodzenie tej operacji pozwoliÂłoby na zintensyfikowanie dziaÂłaĂą ofensywnych w MaÂłopolsce Wschodniej i na WoÂłyniu oraz szybkie wyparcie bolszewikĂłw za Zbrucz. Przeznaczone do walki z KonarmiÂą polskiego ugrupowanie skÂładaÂło siĂŞ z grupy gen. StanisÂława Hallera (13 DP i 1 Dywizja Jazdy), 2 Dywizji Piechoty LegionĂłw pÂłk. MichaÂła ÂŻymierskiego, 10 DP gen. Lucjana ÂŻeligowskiego oraz sÂłabej liczebnie, ale bitnej ukraiĂąskiej dywizji pÂłk. Marko Bezruczki. Pod ZamoœÌ Budionny na czele swych 6 tysiĂŞcy ÂżoÂłnierzy dotarÂł dopiero 29 sierpnia. Garnizon miasta, skÂładajÂący siĂŞ z 31 pp kpt. MikoÂłaja BoÂłtucia oraz wspomnianej dywizji ukraiĂąskiej Bezrruczki, przez dwa dni odpieraÂł kolejne ataki zdecydowanie silniejszego przeciwnika. Rankiem 31 sierpnia pod ZamoœÌ przybyÂły pierwsze jednostki 13 DP. Budionny zagroÂżony rozbiciem swej armii, podj¹³ decyzjĂŞ wycofania siĂŞ w kierunku Hrubieszowa. W poÂścig za KonarmiÂą wyruszyÂła polska 1 DJ pÂłk. Juliusza RĂłmmla, skÂładajÂąca siĂŞ z 6 BJ pÂłk. Konstantego Plisowskiego (w jej skÂład wchodziÂł sÂłynny 1 PuÂłk UÂłanĂłw Krechowieckich pÂłk. Sergiusza Zahorskiego oraz 12 PuÂłk UÂłanĂłw Podolskich rtm. Tadeusza Komorowskiego i 14 PuÂłk UÂłanĂłw JazÂłowieckiech kpt. MichaÂła Beliny-PraÂżmowskiego), 7 BK pÂłk. Henryka Berezowskiego oraz 8 PuÂłku UÂłanĂłw im. Ks. JĂłzefa Poniatowskiego rtm. Konela Krzeczunowicza. Polska dywizja liczyÂła ok. 1500 ÂżoÂłnierzy i dysponowaÂła 70 ckm oraz 12 dziaÂłami. Polscy uÂłani dotarli do Komarowa, ktĂłrego ludnoœÌ powitaÂła im niezwykle serdecznie. „Nigdzie wiĂŞcej nie spotkaÂłem– wspominaÂł Stefan DembiĂąski - takiej szczerej serdecznej przychylnoÂści dla ÂżoÂłnierza jak w tych stronach. ÂŻaden uÂłan i koĂą nie opuÂściÂł gÂłodny ich goÂścinnych progĂłw, a co waÂżniejsza, unosiÂł ze sobÂą czÂąstkĂŞ ich serca i ÂświadomoÂści, Âże walczy za wielkÂą i sprawiedliwÂą sprawĂŞ”.Z kolei ppor. BronisÂław Wojciechowski napisaÂł: „A zwyciĂŞstwo byÂło nam w tym dniu pisane. ZwiastowaÂło nam o tem nasze przeczucie wÂłasne, tajemne. ZwiastowaÂły dziaÂła nasze, ktĂłre grzmiaÂły jakoÂś wiĂŞcej tryumfalnie, niÂż dni ubiegÂłych. ZwiastowaÂły dzwony zwyciĂŞstwo co biÂły w koÂściele pobliskim, gdzie przed godzinÂą ksiÂądz z monstrancjÂą bÂłogosÂławiÂł nas, jadÂących na bĂłj Âśmiertelny. KlĂŞczeli wieÂśniacy przed chatami bÂłagajÂąc Pana ZastĂŞpĂłw o zwyciĂŞstwo dla braci, szlochaÂły kobiety, wyciÂągajÂące rĂŞce ku niebiosom i ÂżegnajÂąc nas poboÂżnem <BoÂże bÂłogosÂław>, kiedyÂśmy w pĂŞdzie juÂż bitewnym gnali za wrogiem. A sÂłoĂące jasne i piĂŞkne po raz pierwszy od dni wielu uÂśmiechaÂło siĂŞ ku nam w tysiĂŞcznych blaskach i wzniecaÂło peÂłnÂą radoœÌ Âżycia”. W wielkiej bitwie kawaleryjskiej, ktĂłra trwaÂła przez caÂły dzieĂą 31 sierpnia, wziĂŞÂło udziaÂł 6 puÂłkĂłw polskich oraz 10 bolszewickich (z 11 i 6 Dywizji Jazdy). Kronikarz tego boju, rotmistrz Kornel Krzeczunowicz, tak zapisaÂł: „Owego dnia Dywizja Jazdy miaÂła iœÌ jako boczne ubezpieczenie 13 Dywizji Piechoty, w kierunku pó³nocnym na CzeÂśniki. JuÂż o godzinie 7 natyka siĂŞ swoim pierwszym rzutem na oddziaÂły armii konnej u zachodniego kraĂąca bagien komarowskich we wsi Wolica ÂŚniatycka i w ten sposĂłb dochodzi na wyÂżynie na pó³noc od linii bagien do najwiĂŞkszego w XX wieku, caÂłodziennego boju konnego i Âśmiem twierdziĂŚ - najwiĂŞkszego od 1813 roku. Takiego boju nie byÂło przez nastĂŞpne 107 lat”. Dla przebiegu bitwy pod Komarowem najbardziej istotne byÂły szarÂże puÂłkĂłw 7 Brygady Jazdy, wykonane w godzinach rannych. PÂłk Brzezowski wspominaÂł: „ Po zorientowaniu siĂŞ w terenie i przestudiowaniu mapy wiedziaÂłem, Âże muszĂŞ zaj¹Ì jak najprĂŞdzej wzgĂłrze 255, na pó³noc od Wolicy ÂŚniatyckiej. ByÂł to punkt dominujÂący, ktĂłry umoÂżliwiaÂł obserwacjĂŞ aÂż po Sitno. Posiadanie tego wzgĂłrza zabezpieczaÂło 6 Brygadzie podejÂście i dawaÂło podstawĂŞ do rozpoczĂŞcia wÂłaÂściwej naszej akcji, jednym sÂłowem, wzgĂłrze 255 byÂło kluczem sytuacji. Na caÂłym dÂługim poÂłudniowym stoku wzgĂłrza 255, ktĂłre ciÂągnie siĂŞ w kierunku wschodnim na ÂŚniatycze, nie mogÂłem na razie stwierdziĂŚ nieprzyjaciela; artyleria nieprzyjaciela strzelaÂła z kierunku CzeÂśniki. 2 PuÂłk SzwoleÂżerĂłw i 8 uÂłanĂłw zbieraÂły siĂŞ szybko. 9 puÂłku nie byÂło, miaÂłem wiĂŞc tylko dwa puÂłki”. Po zdobyciu wzgĂłrza 255, bolszewicy podjĂŞli kontratak, przeprowadzony wielkimi siÂłami. „WidziaÂłem, Âże puÂłk ten– wspominaÂł Henryk Berezowski - tak potĂŞÂżnego uderzenia wytrzymaĂŚ nie jest w stanie i Âże bĂŞdzie w krĂłtkim czasie z duÂżymi stratami zepchniĂŞty na WolicĂŞ ÂŚniatyckÂą, a moÂże nawet zawahaĂŚ siĂŞ i nawrĂłci przed szar¿¹. A jednak ta szczupÂła garstka szwoleÂżerĂłw ani na moment siĂŞ nie zawahaÂła: sÂłyszĂŞ ich zdecydowany okrzyk "hurra" i juÂż tworzy siĂŞ jedna sk³êbiona masa - walka wrĂŞcz siĂŞ rozpoczĂŞÂła. (…) W tym tak krytycznym momencie podjeÂżdÂża do mnie galopem major DembiĂąski, d-ca 9 PuÂłku UÂłanĂłw, melduje swoje przybycie z puÂłkiem. NocowaÂł w Tyszowcach, od godz. 5 jest w marszu i przebyÂł juÂż 20 km. PokazujĂŞ mu, co siĂŞ dzieje na wzgĂłrzu i dajĂŞ rozkaz do szarÂży. Major DembiĂąski galopem podjeÂżdÂża do swojego puÂłku, widaĂŚ jak w galopie wyjeÂżdÂżajÂą taczanki, a za nimi szykuje siĂŞ puÂłk do natarcia. Obawiam siĂŞ, Âże szwoleÂżerowie nie wytrzymajÂą aÂż do przybycia 9 PuÂłku UÂłanĂłw i ÂśledzĂŞ wci¹¿ marsz tego puÂłku, a chociaÂż uÂłani szybko siĂŞ posuwajÂą, mam wraÂżenie, Âże trwa to bez koĂąca. 2 PuÂłk SzwoleÂżerĂłw wytrzymaÂł. SzarÂżowaÂł raz po raz i podtrzymywaÂł walkĂŞ konnÂą z niezwykÂłym mĂŞstwem nie ustĂŞpujÂąc terenu. Walka siĂŞ wzmogÂła”. OkoÂło godziny 10. uderzyÂł 9 PuÂłk UÂłanĂłw po dowĂłdztwem majora Stefana DembiĂąskiego.Na jego rozkaz ruszyÂł 1 i 2 szwadron. „ZawahaÂły siĂŞ szeregi bolszewickie,-wspominaÂł Tadeusz Machalski -zamarÂł krzyk przeraÂźliwy, ktĂłry przechodziÂł juÂż w nutĂŞ zwyciĂŞstwa. A kiedy oba szwadrony, nie zwaÂżajÂąc na przewagĂŞ liczebnÂą rozsypanych na polu nieprzyjació³, wbijajÂą siĂŞ miĂŞdzy nich klinem - zawracajÂą bolszewicy w poÂśpiesznej ucieczce ku CzeÂśnikom. Mimo zmĂŞczenia poprzednich dni pĂŞdzÂą za nimi nasi uÂłani. JuÂż dopadajÂą pojedynczych grupek nieprzyjació³, siekÂą, bijÂą, rÂąbiÂą. Konie choĂŚ upadajÂą na mokrej zaoranej ziemi, dobywajÂą wszystkich siÂł, aby jeÂźdÂźcom swoim daĂŚ moÂżnoœÌ doÂścigniĂŞcia wroga. Zda siĂŞ poÂścig zmieni siĂŞ w klĂŞskĂŞ zupeÂłnÂą bolszewikĂłw. Coraz bezÂładniejsze wielkie ich kupy uchodzÂą przed rozhukanym, choĂŚ sÂłabszym liczebnie przeciwnikiem”. Jednak bolszewicy rzucili do walki nowe siÂły i zepchnĂŞli PolakĂłw. „Kryzys osiÂągn¹³ swĂłj szczyt –wspominaÂł Stefan DembiĂąski. DowĂłdca brygady wraz z rotmistrzem Morawskim kierujÂą sami ogniem baterii. ArtylerzyÂści z oparzonymi rĂŞkami obsÂługujÂą dziaÂła, obok istna reduta karabinĂłw maszynowych zieje Âżywym ogniem wprost przed siebie na wschodniÂą czêœÌ Wolicy ÂŚnatyckiej. Tam wÂłaÂśnie zeÂśrodkowaÂło siĂŞ natarcie nieprzyjacielskie, szukajÂące naszego skrzydÂła. Na szczĂŞÂście bagnista ³¹czka uniemoÂżliwiaÂła szybkie posuwanie siĂŞ w konnym szyku. ZeÂśrodkowany ogieĂą zmusiÂł nieprzyjaciela do szukania zasÂłony poza domami wsi. Na przedpolu kotÂłuje siĂŞ nadal. Nie rozumiesz kto kogo bije, kto zwyciĂŞÂża, ale kaÂżdy doÂświadczony ÂżoÂłnierz czuje, Âże dÂługo nie trzeba bĂŞdzie czekaĂŚ na zaÂłamanie - musi ono nastÂąpiĂŚ lada chwila. ZdawaÂłem sobie sprawĂŞ, Âże puÂłk poniĂłsÂł bardzo ciĂŞÂżkie straty, Âże napiĂŞcie nerwowe jest ogromne, Âże jeÂżeli nastÂąpi zaÂłamanie i odwrĂłt, to bĂŞdzie on ucieczkÂą, ktĂłrej siĂŞ nie da tak Âłatwo opanowaĂŚ. Potrzebne bĂŞdÂą do tego ÂświeÂże oddziaÂły. OsobiÂście nie miaÂłem juÂż Âżadnych odwodĂłw, a zatem straciÂłem moÂżnoœÌ interwencji. ZnajÂąc swoich oficerĂłw wiedziaÂłem, Âże nie ustÂąpiÂą Âżywi z placu; dalsza ingerencja w walkĂŞ byÂła bezcelowa. DoskoczyÂłem wiĂŞc do moich karabinĂłw maszynowych, zsiadÂłem ze swojej broczÂącej krwiÂą kasztanki i postanowiÂłem tu pozostaĂŚ dla zorganizowania ewentualnej osÂłony odwrotu. Do zaÂłamania szczĂŞÂśliwie nie doszÂło”. W tym momencie na pole bitwy przybyÂły galopem 1 i 14 PuÂłk UÂłanĂłw. Jak huragan ruszyÂły do walki zmiatajÂąc przed sobÂą wszystko co napotkaÂł. W sÂłoĂącu bÂłysnĂŞÂły szable uÂłaĂąskie. Jak Âłan makĂłw zakwitÂły czerwone otoki KrechowiakĂłw, ktĂłrzy rozwiniĂŞci w ÂławĂŞ zbliÂżali siĂŞ szybko wraz z JazÂłowiakami. Jak nawaÂłnica wpadli na pole bitwy i w ciÂągu kwadransa oczyÂścili caÂły plac z wojsk bolszewickich. „PoÂśpiesznie cofaÂły siĂŞ –pisaÂł rtm.Wojciechowski -groÂźne przed chwilÂą watahy. Czego nie dokonaÂły kule karabinĂłw maszynowych i dziaÂł, koĂączyÂła szabla uÂłaĂąska. Plac boju pozostaÂł przy nas”.
Zdecydowane wkroczenie 6 Brygady doprowadza w krĂłtkim czasie do zupeÂłnego przeÂłomu poÂłoÂżenia, dajÂąc dywizji zwyciĂŞstwo.O godzinie 11.30 zakoĂączyÂła siĂŞ porannaI faza bitwy. Bohaterem tej bitwy byÂła 7 Brygada pÂłk Henryka Brzezowskiego, ktĂłra wziĂŞÂła na siebie g³ówny ciĂŞÂżar walk i od rana walczyÂła na polu bitwy. Po kilku godzinach przerwy, bolszewicy podejmujÂą nowy atak. „W ostatnich blaskach zachodzÂącego– opisuje DembiĂąski -sÂłoĂąca migotaÂły krzywe szable, ÂłopotaÂły czerwone chorÂągwie, a groÂźne krzyki i dzikie wycia rozdzieraÂły powietrze. Obraz mro¿¹cy krew w ÂżyÂłach. Nie byÂło innego wyjÂścia, jak tylko zawrĂłciĂŚ ca³¹ BrygadÂą i szarÂżowaĂŚ. Wszyscy czuli to instynktownie, nikt nie czekaÂł na rozkazy. Wszystkie karabiny maszynowe wytrysnĂŞÂły na grzbiet wzgĂłrza, ktĂłre panowaÂło nad ca³¹ okolicÂą i otworzyÂły ogieĂą. Artyleria odprzodkowaÂła i juÂż widaĂŚ byÂło w zapadajÂącym zmroku bÂłyski jej wystrza³ów. 9 PuÂłk UÂłanĂłw, ktĂłry maszerujÂąc na ogonie kolumny byÂł najbardziej naraÂżony, dosiadÂł natychmiast koni. PadÂły ostre sÂłowa komendy. Oficerowie z dobytymi szablami wyskoczyli przed front oddzia³ów. Za ich przykÂładem puÂłk ruszyÂł w stronĂŞ przeciwnika, najpierw stĂŞpem, rozmyÂślnie szanujÂąc swoje konie, by w ostatniej fazie szarÂży wszystko z nich wydobyĂŚ. W miĂŞdzy czasie nasze karabiny maszynowe zbieraÂły krwawe Âżniwo. Nieprzyjaciel natychmiast zwolniÂł tempo”. 8 puÂłk uÂłanĂłw rozpoczyna ostatniÂą szar¿ê: „rotmistrz Krzeczunowicz pÂłazem szabli wprowadza swego przemĂŞczonego deresza w cwaÂł, i juÂż puÂłk caÂłym impetem rusza do szarÂży i w mgnieniu oka pokrywa odlegÂłoœÌ kilkudziesiĂŞciu zaledwie krokĂłw, dzielÂącÂą go jeszcze od wroga. Tej niezwykle silnej szarÂży nie wytrzymaÂł nieprzyjaciel. Przyj¹³ jÂą salwÂą z pistoletĂłw, ledwie dosÂłyszalnÂą wÂśrĂłd naszych gromkich "hurra" i natychmiast podaÂł tyÂły”. ZakoĂączenie bitwy nastÂąpiÂło juÂż o zupeÂłnym zmroku, czerwona kawaleria przepadÂła w ciemnoÂściach przepadajÂącej nocy. „SpokĂłj, pustkĂŞ i kojÂącÂą ciszĂŞ –napisaÂł Machalski -przyniosÂła nastajÂąca noc, a ogromna biaÂła tarcza ksiĂŞÂżyca rozlaÂła swe mdÂłe i zimne ÂświatÂło na pola i gaje, na ktĂłrych odbywaÂły siĂŞ caÂły dzieĂą tak gorÂąco zmagania tysiĂŞcy ludzi.Oto ostatnia walna bitwa, ktĂłrÂą wydaÂła sowiecka armia konna polskiej kawalerii. Bitwa zostaÂła wygrana; siÂła bojowa armii konnej zostaÂła tutaj zÂłamana i wiĂŞcej jej juÂż nie odzyskaÂła”. PuÂłkownik Juliusz RĂłmmel po zakoĂączonej bitwie podziĂŞkowaÂł uÂłanom za bohaterskÂą i zwyciĂŞskÂą walkĂŞ, w ktĂłrej zginĂŞÂło lub zostaÂło rannych 300 kawalerzystĂłw. Wszyscy oszoÂłomieni byli sukcesem. Pokonali tego, ktĂłry wczeÂśniej siaÂł panikĂŞ w ich szeregach. ZwyciĂŞstwo byÂło jednym z najchlubniejszych wyczynĂłw polskiej jazdy w kampanii przeciw bolszewikom. Wybrana literatura: T. Machalski – Ostatnia epopeja Epizody kawaleryjskie C. LeÂżeĂąski – ZostaÂły tylkoÂślady podkĂłw H. Berezowski – Bitwa pod Komarowem A. Wojda, B. Biszczan – KomarĂłw. OcaliĂŚ od zapomnienia. A. PragÂłowski - Wspomnienia
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
zodiakus71
Gość
|
 |
« Odpowiedz #3 : Listopad 11, 2011, 21:16:46 » |
|
Nasta³ "kapitalizm" i sprzedaliœmy Polskê po kawa³ku czêœÌ wyjecha³a za granicê , tam pracuj¹ i ¿yj¹ , buduj¹ inne paùstwa , daj¹ dzieciom obce obywatelstwo i powoli koùczy siê historia naszego narodu ani prawdziwa ani zakazana tylko rzeczywista .
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
acentaur
 Wielki gaduÂła ;)
Punkty Forum (pf): 12
Offline
Wiadomości: 1464
Zobacz profil
Email
|
 |
« Odpowiedz #4 : Listopad 11, 2011, 21:40:30 » |
|
zodiakus71, Nasta³ "kapitalizm" i sprzedaliœmy Polskê po kawa³ku czêœÌ wyjecha³a za granicê , tam pracuj¹ i ¿yj¹ , sprzedano i nas i innych wielokrotnie, ale jakoœ mo¿na wyjœÌ z tego. Nawet jak to czasem musi potrwaÌ. Niestety te nieprzytomne sprzedawczyki, obroùcy "wartosci" wszelakich, z nieschodz¹cym uœmieszkiem na ustach, niekiedy rozmna¿aj¹ siê ponad stan, jak ta szaraùcza. I jak nie widz¹ dlaczego do takiego wysypu dochodzi tak i nie wiedz¹ co powoduje zag³adê ich samych. To taki fenomen m¹drej natury. Jeœli nawet nie natychmiast, to powoli trzeba tej naturze pomóc.
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
east
Gość
|
 |
« Odpowiedz #5 : Listopad 11, 2011, 23:32:39 » |
|
I znów szar¿owaÌ szable nurzaj¹c w cia³ach wroga ? Jakie¿ to chwalebne polec, a jakie¿ dumne walczyÌ by zabiÌ "moskala". Tylko ta m¹droœÌ jakoœ nie chce przyjœÌ, a szabl¹ jej nie zmusisz, bo co tu ci¹Ì ?
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
acentaur
 Wielki gaduÂła ;)
Punkty Forum (pf): 12
Offline
Wiadomości: 1464
Zobacz profil
Email
|
 |
« Odpowiedz #6 : Listopad 12, 2011, 20:33:04 » |
|
east, I znów szar¿owaÌ szable nurzaj¹c w cia³ach wroga ? to Ty tak widzisz i nie mo¿esz wyjœÌ poza takie schematy. RzeczywistoœÌ jest duzo bardziej bogata, tym bardziej, ¿e jest pochodn¹ Ducha. Czy to tak trudno zauwa¿yÌ wspólne Ÿród³o , wspólne metody, wspólne schematy wgrywania i oczywiœcie takie same rezultaty w postaci zachowaù cz³owieka, grup ludzi czy jeszcze wiêkszych populacji. No, oczywiscie wtedy, jak ktoœ nie ma w g³owie jakiœ kosmitów, faraonów, gêstoœci z jednej strony a kwantów, fraktali i strun, z drugiej strony.  Wiêc mo¿na zauwa¿yÌ. Te samo Ÿród³o jest odpowiedzialne za "wiedzê" zarówno o kraju który Ciebie ¿ywi, jak i za "wiedzê" o œwiecie, a szczególnie o tych wydarzeniach jak WTC, Irak, Libia.... Te samo Ÿród³o wpaja schematy zachowaù, te samo Ÿród³o premiuje po¿¹dane zachowania....jak w podrêczniku psychologii. Nie ukrywam, ¿e ta skala i dla mnie jest niepodzianka. Ciekawe co jeszcze mo¿na zrobiÌ z cz³owieka? W kulturze i gospodarce ju¿ zrobiono swoje, wiêc pozostaje nagi czlowiek do formowania.
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
Dariusz
 Maszyna do pisania...
Punkty Forum (pf): 3
Offline
Płeć: 
Wiadomości: 6024
Zobacz profil
Email
|
 |
« Odpowiedz #7 : Listopad 12, 2011, 21:16:05 » |
|
wiĂŞc pozostaje nagi czlowiek do formowania. Tak, to daje ogromne moÂżliwoÂści. Tylko jak one zostanÂą wykorzystane i przez kogo? Czy rzeÂźbiarzem samego siebie bĂŞdĂŞ ja czy moÂże ... kto inny? 
|
|
|
Zapisane
|
PozwĂłl sobie byĂŚ sobÂą, a innym byĂŚ innymi.
|
|
|
acentaur
 Wielki gaduÂła ;)
Punkty Forum (pf): 12
Offline
Wiadomości: 1464
Zobacz profil
Email
|
 |
« Odpowiedz #8 : Listopad 12, 2011, 22:57:56 » |
|
Darek, Czy rzeŸbiarzem samego siebie bêdê ja czy mo¿e ... kto inny? ale¿ oczywiœcie , ¿e Ty sam. O to zawsze chodzi³o i chodzi. Plan rzeŸby zjesz razem z jak¹s straw¹ albo bêdzie nadany na czêstotliwoœci x, co to za ró¿nica. Najwa¿niejsze , ¿e potem bêdziesz wykonywa³ dla systemu zadania a bêdziesz przekonany, ¿e to dla dobra ludzkoœci. I nie bêdziesz wcale czeka³ az Ciê poprosz¹. Samoprogramuj¹cy sie biorobot. 
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
Dariusz
 Maszyna do pisania...
Punkty Forum (pf): 3
Offline
Płeć: 
Wiadomości: 6024
Zobacz profil
Email
|
 |
« Odpowiedz #9 : Listopad 12, 2011, 23:02:25 » |
|
SamoprogramujÂący sie biorobot.  UwaÂżam, Âże lepiej byĂŚ samoprogramujÂącym siĂŞ niÂż zaprogramowanym przez "kogoÂś".  NajwaÂżniejsze , Âże potem bĂŞdziesz wykonywaÂł dla systemu zadania a bĂŞdziesz przekonany, Âże to dla dobra ludzkoÂści. NajwaÂżniejsze, Âże dziÂś wykonujĂŞ coÂś samodzielnie myÂślÂąc, Âże to dla ludzkoÂści. co bĂŞdzie potem ... zobaczymy. 
|
|
|
Zapisane
|
PozwĂłl sobie byĂŚ sobÂą, a innym byĂŚ innymi.
|
|
|
acentaur
 Wielki gaduÂła ;)
Punkty Forum (pf): 12
Offline
Wiadomości: 1464
Zobacz profil
Email
|
 |
« Odpowiedz #10 : Listopad 12, 2011, 23:25:35 » |
|
Darek, UwaÂżam, Âże lepiej byĂŚ samoprogramujÂącym siĂŞ niÂż zaprogramowanym przez "kogoÂś". ale jak siĂŞ kiedyÂś przypadkowo Twoja gÂłowa spotka z sĂŞkatym kijem i na skutek tego zostaniesz nagle odblokowany, to jak siĂŞ bĂŞdziesz czuÂł, kiedy siĂŞ dowiesz, Âże robiÂłeÂś brzydkie rzeczy tylko sam z siebie i bez przymusu ? 
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
Dariusz
 Maszyna do pisania...
Punkty Forum (pf): 3
Offline
Płeć: 
Wiadomości: 6024
Zobacz profil
Email
|
 |
« Odpowiedz #11 : Listopad 13, 2011, 14:30:18 » |
|
Zapewne maÂłego kaca moralnego jakoÂś odczujĂŞ ale na pewno bĂŞdzie to niezÂła nauka na kolejne "przygody."  Ot Âżycie. 
|
|
|
Zapisane
|
PozwĂłl sobie byĂŚ sobÂą, a innym byĂŚ innymi.
|
|
|
east
Gość
|
 |
« Odpowiedz #12 : Listopad 13, 2011, 21:16:43 » |
|
east, I znów szar¿owaÌ szable nurzaj¹c w cia³ach wroga ? to Ty tak widzisz i nie mo¿esz wyjœÌ poza takie schematy. RzeczywistoœÌ jest duzo bardziej bogata, tym bardziej, ¿e jest pochodn¹ Ducha. Ale¿ prosze CIê. To nie ja tu przypominam chwalebne mêstwo u³anów r¹bi¹cych moskala. Czy to tak trudno zauwa¿yÌ wspólne Ÿród³o , wspólne metody, wspólne schematy wgrywania i oczywiœcie takie same rezultaty w postaci zachowaù cz³owieka, grup ludzi czy jeszcze wiêkszych populacji. No, oczywiscie wtedy, jak ktoœ nie ma w g³owie jakiœ kosmitów, faraonów, gêstoœci z jednej strony a kwantów, fraktali i strun, z drugiej strony.  To wg Ciebie lepiej nie mieÌ tego w g³owie, a co lepiej mieÌ ? Skoro rzeczywistoœÌ to efekt Ducha, to marny, albo co najmniej niew³aœciwie rozumiany ten Duch. Wiêc mo¿na zauwa¿yÌ. Te samo Ÿród³o jest odpowiedzialne za "wiedzê" zarówno o kraju który Ciebie ¿ywi, jak i za "wiedzê" o œwiecie, a szczególnie o tych wydarzeniach jak WTC, Irak, Libia.... Te samo Ÿród³o wpaja schematy zachowaù, te samo Ÿród³o premiuje po¿¹dane zachowania....jak w podrêczniku psychologii. Nie ukrywam, ¿e ta skala i dla mnie jest niepodzianka. Ciekawe co jeszcze mo¿na zrobiÌ z cz³owieka? W kulturze i gospodarce ju¿ zrobiono swoje, wiêc pozostaje nagi czlowiek do formowania.
Taaa winne jest zawsze jakieœ Ÿród³o, lecz nie historia ludzk¹ krwi¹ pisana. Nie my sami, którzy piszemy tê historiê krwi¹, choÌby i swoj¹, bo inaczej nie potrafimy. Trzeba siec i r¹baÌ wroga i chwaliÌ siê tym po wieki wieków amen. Póki tak myœleÌ bêdziemy, póty "Ÿród³o" istnieÌ bêdzie i robiÌ bêdzie z nami co zechce. WpajaÌ bêdzie, rzeŸbiÌ bêdzie, a ludzie jak te pajacyki z szablami do r¹k przyklejonymi ciachaÌ siê bêd¹ w bratobójczych wojnach. I jeszcze dumni z tej historii bêd¹ polerowaÌ ordery wieszaj¹c je oprawione w domach, a i w Koœcio³ach widzia³em. Poœwiêcone, a jak¿e. Najpierw czyimœ ¿yciem, a potem kropid³em przypieczêtowane. Cyrografy. Czy¿ nie czas ju¿ zacz¹Ì siê przyjrzeÌ uwa¿nie, z dystansem i bez emocji temu Ÿród³u ? ByÌ mo¿e nie znajdziemy winy w nim, ani w sobie. Tylko same beznamiêtne uwarunkowania do przeciêcia.
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
acentaur
 Wielki gaduÂła ;)
Punkty Forum (pf): 12
Offline
Wiadomości: 1464
Zobacz profil
Email
|
 |
« Odpowiedz #13 : Listopad 14, 2011, 22:47:14 » |
|
east, To wg Ciebie lepiej nie mieÌ tego w g³owie, a co lepiej mieÌ ? Skoro rzeczywistoœÌ to efekt Ducha, to marny, albo co najmniej niew³aœciwie rozumiany ten Duch. choroba wie co z tym Duchem, mo¿e jest ich wiele?  no ale w¹tpiê, czy któryœ chcia³by siê uczyÌ kitu, z którego nic nie wynika. Poza miniaturyzacj¹, co jest zas³ug¹ inzynierów, jakoœ oprócz przypadkowych odkryÌ, ta nauka ma³o co zaoferowala a raczej powiedzia³bym przysporzy³a masê problemów na globaln¹ skalê. WpajaÌ bêdzie, rzeŸbiÌ bêdzie, a ludzie jak te pajacyki z szablami do r¹k przyklejonymi ciachaÌ siê bêd¹ w bratobójczych wojnach. I jeszcze dumni z tej historii bêd¹ polerowaÌ ordery wieszaj¹c je oprawione w domach, a i w Koœcio³ach widzia³em. Poœwiêcone, a jak¿e. Najpierw czyimœ ¿yciem, a potem kropid³em przypieczêtowane. Cyrografy. Ty chyba masz jakiœ ukryty uraz do pewnych wartoœci. Wiesz, mój wujek byl przedwojennym oficerem. Prze¿y³ jakoœ ostatni¹ wojnê na wschodnim froncie. Mia³ bia³¹ broù, jedna na parady wojskowe i uroczystoœci ( klinga prosta, niklowana, chyba koncerz czy coœ takiego) a druga by³a do pracy.  To by³a szabla specjalnie kuta, coœ jak damascenska i piekielnie ostra.  Wy¿si oficerowie mieli zwykle zabytkow¹ broù, dobrej klasy. Ona by³a specjalnie wywa¿ana i ró¿ne jej czêsci byly przeznaczone do ciêcia z konia czy te¿ w walce pieszo. Istne cudo. 
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
Dariusz
 Maszyna do pisania...
Punkty Forum (pf): 3
Offline
Płeć: 
Wiadomości: 6024
Zobacz profil
Email
|
 |
« Odpowiedz #14 : Marzec 10, 2012, 18:13:35 » |
|
Czas na uzmys³owienie nam wszystkim w jakim fa³szu przedstawia siê nasz¹ narodow¹ historiê. Nie bêdê siê wysmêtnia³, wnioski wyci¹gnijcie sami: Budowniczy III Wielki ?Zasta³ drewnian¹, zostawi³ murowan¹. [slogan naukowy] Sucha statystykaPolska, a w³aœciwie dzisiejsze ziemie zamieszkane przez Polaków s¹ usiane pozosta³oœciami po przodkach je zamieszkuj¹cych. Zdo³a³em wy³uskaÌ ponad czterysta obiektów nosz¹cych miana warowni, twierdz, zamków, pa³aców, dworów itp, a to dziêki nietypowej publikacji wydanej bodaj w latach 80-tych ubieg³ego stulecia przez Paùstwowe Przedsiêbiorstwo Wydawnictw Kartograficznych w formie mapy "Zamki w Polsce", gdzie czêœÌ opisow¹ opracowali panowie - Józef Matusik i Jerzy Miszalski. Zainteresowany by³em najstarszymi budowlami tego typu, a szczególnie budowanymi w wiekach od X do XV czyli polskim œredniowieczem, bo przedtem nie by³o tu nic oprócz hord wa³êsaj¹cych siê po lasach i mieszkaj¹cych w ziemiankach. Podobno..., bo ruiny mówi¹, ¿e w pocz¹tkach naszej paùstwowoœci wcale nie ustêpowaliœmy zachodowi i co ciekawe te¿ potrafiliœmy budowaÌ nawet na bagnach.

Próbki polskiego budownictwa "bagiennego" - Chrzelice, Œwierklaniec i Czarny Bór Zacznê od suchej statystyki, jako wyznacznika naszych czasów. Otó¿ wedle historyków wspomaganych archeologami od XIII do XV wieku na ziemiach naszych powsta³o oko³o 359 zamków, z których inwestorem 43 by³ Kazimierz Wielki, 51 Krzy¿acy, a 75 nie posiada ani ojca ani matki czyli albo zbudowali anio³owie (wersja angielska) lub diabli nadali (wersja polska). Reszta (180), to dzie³a pomniejszych lokalnych ksi¹¿¹t lub rodów. Najpopularniejszym budulcem jest kamieù - 105 obiektów, potem ceg³a - 76, a kamienno-ceglanych naliczy³em -39. Z czego zbudowano 139 obiektów trudno oceniÌ, bo z regu³y s¹ w imiê rekonstrukcji zapacykowane konserwatorskim tynkiem. Z konserwacj¹ nie ma to nic wspólnego, a raczej z odbudow¹ na tzw. nosa, a celem jest wytr¹cenie argumentów zadaj¹cym "g³upie" pytania. Inna statystyka dotyczy ich obecnego stanu. Powszechne mniemanie, ¿e za zniszczenie zabytków jest odpowiedzialna II wojna œwiatowa nie znajduje potwierdzenia. Ostatnia wojna zniszczy³a ich tylko 8, natomiast rekordow¹ liczbê zniszczeù odnotowali Szwedzi, odpowiedzialni za zniszczenie 57 obiektów, drugim w kolejnoœci czynnikiem odpowiedzialnym za ruinê jest opuszczenie zamku i samozrujnowanie - 48 obiektów, po¿ary (samoistne lub wzniecone) - 21, 11 ruin zawdziêczamy Husytom, a 22 zosta³o rozebrane lub zniszczone przez mieszczan. Jaki by³ cel takich rozbiórek czy celowych zniszczeù? Ano taki sam jak egipskich - gniew ludu. Po dokonaniu obliczeù, do dziœ winno funkcjonowaÌ 168 obiektów, z których lwi¹ czêœci¹ przez okres PRL-u "opiekowa³y" siê PGR-y i Gminne Rady Narodowe, a nieliczne tylko pe³ni³y funkcjê bibliotek, muzeów czy reprezentacyjnych apartamentów w³adzy (z regu³y te najmniej zniszczone i ³atwiejsze do zaadoptowania).  Prawda jest zapewne inna, bo jak wiadomo polska archeologia i historycy mieli i maj¹ g³ównie za zadanie udowodnienie polskoœci tych ziem i wszystkie dzia³ania podporz¹dkowano temu celowi. St¹d badania prowadzone powierzchownie, niekompletnie i takie¿ wnioski. Za przyk³ad podam tylko kamienno-ceglany zamek w Chêcinach, gdzie praca badawcza ograniczy³a siê tylko do wysprz¹tania terenu i uznania go za obiekt zabytkowy chyba tylko po to, by okoliczna ludnoœÌ nie uzna³a go za hurtowniê taniego i doskona³ego budulca. Ka¿dy, kto choÌ raz by³ w tym zamku musia³ zauwa¿yÌ, ¿e prace konserwatorskie ograniczono tylko do zabezpieczenia murów przed nasi¹kaniem, natomiast nie odkopano wnêtrza samego zamku spod zwa³ów ziemi. Do dziœ nie wiadomo co kryje siê od powierzchni ziemi po fundament. Bardzo mo¿liwe, ¿e u nas podobnie jak w zachodnich zamkach, podworce zamkowe by³y wy³o¿one kamieniami, co ju¿ jest wskazówk¹ do jakiej g³êbokoœci nale¿y machaÌ ³opat¹. Mo¿e zamek stoj¹cy na wzgórzu z ogromn¹ iloœci¹ ziemi w œrodku ma sugerowaÌ, ¿e nanieœli j¹ turyœci? W okresie powojennym najwa¿niejsza dla naszych historyków by³a wioska Biskupin, gdzie do dziœ szuka siê dŸwiêków naszej mowy, by udowodniÌ Niemcom jej polskoœÌ. Sugerowanie narodowi, ¿e sw¹ egzystencjê rozpoczyna³ od drewnianych warowni i kurnych chat jest najzwyklejszym oszustwem. Dlaczego nie prowadzi siê systematycznych i dog³êbnych (dos³ownie) badaù tego co widaÌ jak na d³oni, a trwoni siê fundusze na szukanie kurnych chat, ograbianie staro¿ytnych grobów i og³aszanie coraz to nowych "cywilizacji kaszy gryczanej", nie wiadomo. To, ¿e jesteœmy cywilizacj¹ z marginesu historii zawdziêczamy naszym historykom. To oni chwal¹c siê tylko wygrzebanymi z ziemi szcz¹tkami drewnianych chat i rozbitych skorup zbudowali nasz wizerunek na œwiecie. A kto na œwiecie bêdzie siê liczy³ z narodem, który ma najwiêcej kurnych chat, glinianych skorup i odpustowych gwizdków? Dlaczego to w³aœnie nam zachodnia Europa musia³a stawiaÌ kamienne i ceglane zamki? Swoj¹ pozycjê na szarym koùcu zywilizacji europejskich zawdziêczamy tym, którzy nie mog¹c przestaÌ patrzeÌ pod nogi, nie zauwa¿aj¹ tych wspania³ych stoj¹cych na wierzchu budowli œwiadcz¹cych o wysokich umiejêtnoœciach naszych przodków. P³aszcz¹c siê przed zachodem doskonale wype³niamy treœÌ przys³owia "cudze chwalicie, swego nie znacie...". Dlaczego nie prowadzi siê badaù nad tym, co da³ Polsce chrzest w roku 966? Czy dopiero w tym roku polskoœÌ wypad³a sroce spod ogona? A gdzie nasza historia sprzed tego roku? Dlaczego nasz¹ historiê zaczêli pisaÌ obcy, zachodni mnichowie i w obcym nam jêzyku? Czy my nie umieliœmy wtedy mówiÌ i pisaÌ? Doskonale umieliœmy, mieliœmy bogate Ÿród³a i bogat¹ historiê.  To w³aœnie w 966 roku wpadliœmy w tryby machiny zwanej "rzymskim chrzeœcijaùstwem" i to w³aœnie polityka ówczesnego Rzymu "ukrad³a" nam wczeœniejsz¹ historiê. To nikt inny jak Rzym narzuci³ nam now¹ mowê i nowy alfabet - ³acinê. Trzeba by³o kilku wieków, by wychowaÌ na tym terenie ludzi ca³kowicie sprzyjaj¹cych Rzymowi i pisz¹cych w alfabecie ³aciùskim. Tych co walczyli o w³asny jêzyk, tradycjê i historiê, uznawano za heretyckich pogan i zaciekle têpiono. Dlaczego t³umaczy siê nam, ¿e przyjêliœmy chrzest od Czechów tylko dlatego, by nie przyj¹Ì go od Niemców? Przecie¿ Czesi byli bardziej proniemieccy ni¿ sami Niemcy. Ale takich badaù prowadziÌ nie wolno, bo przewróci³oby nasz¹ historiê do góry nogami. Proszê te¿ nie interpretowaÌ tego jako ataku na wiarê. Pokazujê dzia³anie ówczesnego Rzymu, który prowadz¹c ekspansywn¹ politykê terytorialn¹ u¿ywa³ wiary jako pretekstu. W roku 966 padliœmy ofiar¹ konkwisty dokonanej przez Rzym. Znaj¹c efekty konkwisty hiszpaùskiej w Ameryce mo¿emy siê tylko domyœlaÌ ile naszych skarbów narodowych zosta³o zniszczonych i spalonych w imiê nowej ideologii i nowego europejskiego porz¹dku. Ogl¹daj¹c rozmieszczenie zamków na terenach dzisiejszej Polski daje siê zauwa¿yÌ pewn¹ prawid³owoœÌ. W Polsce pó³nocno-wschodniej spotykamy zamki budowane przewa¿nie z ceg³y, natomiast na terenach po³udniowo-zachodnich w przewadze s¹ zamki budowane z kamienia. Jest to byc mo¿e zwi¹zane z wystêpowaniem i pozyskiwaniem surowca budowlanego, a tak¿e z jego transportem na miejsce budowy, ale mo¿e te¿ byÌ zwi¹zane z poziomem techniki budowlanej w danym okresie. Nie jest to regu³¹, bo i wœród ceglanych budowli znajduj¹ siê kamienne i odwrotnie, jednak charakterystyczne jest, ¿e kamienny budulec spotykamy najczêœciej w najstarszych budowlach sakralnych istniej¹cych do dzisiaj na naszych terenach - jak w Tumie pod £êczyc¹ gdzie znajduje siê nie wykorzystywana dziœ do niczego, ziej¹ca przeraŸliw¹ pustk¹ kolegiata romaùska. Tak¿e wiele zamków budowanych z ceg³y stoi na potê¿nych, kamiennych fundamentach. S¹ te¿ obiekty kamienno-ceglane mog¹ce sugerowaÌ, ¿e czêœÌ ceglana zosta³a dobudowana. Przyk³adem tego mog¹ byÌ zamki w Chêcinach i w Olsztynie pod Czêstochow¹, a poza naszymi granicami zamek w Trokach czy Hammershus na Bornholmie. Ogólnie, kamienne budownictwo pokrywa siê z zasiêgiem tzw. "wp³ywów celtyckich" na terenie dzisiejszej Polski. PamiêtaÌ te¿ nale¿y, ¿e kamienne i ceglane zamki to jeszcze nie wszystko. Do tej liczby nale¿y doliczyÌ jeszcze wiêksz¹ liczbê koœcio³ów i klasztorów, które "¿y³y" równolegle ze œwieckim budownictwem. Czym by³y przed now¹ adaptacj¹ po roku 966 tego nie wiemy ani siê nie domyœlamy, ale jedno co mo¿emy przypuszczaÌ - rodzi³y siê razem z zamkami, budowane w tym samym stylu i z tego samego budulca.  Do dziœ s¹ per³ami architektury, ale nie wszystkie maj¹ szczêœcie ¿yÌ w³asnym ¿yciem. Niektóre opuszczone, ale ze statusem zabytku, ulegaja powolnej ruinie na naszych oczach, jak choÌby wspomniana kolegiata w Tumie pod £êczyc¹ czy koœció³ w Gnojewie ko³o Malborka (na zdjêciach). Takich zabytkowych "kalek" jest w Polsce du¿o wiêcej. Jedne sta³y siê ofiarami ideologii, drugie bezmyœlnej polityki paùstwa. S¹ to przewa¿nie obiekty, które nie daj¹ politycznego atutu przydatnego przy ustalaniu "odwiecznych praw" do polskoœci lub te, które sprzyja³yby umacnianiu koœcio³a w paùstwie. Zamienia siê je w ulubione przez paùstwo "trwa³e ruiny", które nie wymagaj¹ ¿adnych nak³adów finansowych na renowacjê ani wydawania pieniêdzy na historyczne badania. Proszê te¿ nie uwa¿aÌ, ¿e budowê najstarszych koœcio³ów i klasztorów zawdziêczamy tylko zachodnim mnichom (innych nie by³o po przyjêciu chrztu). Oni tak¿e wchodzili "na gotowe" (tak samo jak Hiszpanie w Ameryce), mniej lub wiêcej zrujnowane posiad³oœci i przystosowanie budynków do w³asnych potrzeb zawdziêczaj¹ pracy w³asnej, a przede wszystkim okolicznej ludnoœci. Nie mylmy te¿ fundacji z budow¹. Ufundowanie klasztoru czy koœcio³a by³o tylko nadaniem kawa³ka ziemi wraz ze wszystkim co na niej sta³o. Fundator móg³ co najwy¿ej wspomagaÌ odbudowê czy pokrywaÌ koszty wyposa¿enia. cdn http://uleszka.uprowadzenia.cba.pl/webacja/warownie/kazimierz.htm
|
|
« Ostatnia zmiana: Marzec 10, 2012, 18:14:37 wysłane przez Dariusz »
|
Zapisane
|
PozwĂłl sobie byĂŚ sobÂą, a innym byĂŚ innymi.
|
|
|
Dariusz
 Maszyna do pisania...
Punkty Forum (pf): 3
Offline
Płeć: 
Wiadomości: 6024
Zobacz profil
Email
|
 |
« Odpowiedz #15 : Marzec 13, 2012, 21:26:03 » |
|
Kazimierzowe budowanie Kazimierz III zwany Wielkim, który panowa³ w latach 1333-1370, zosta³ okrzykniêty przez historyków najwiêkszym budowniczym w dziejach Polski. Jeden z najwiêkszych strategów politycznych ówczesnych czasów wybudowa³ najwiêcej warowni, zamków i stra¿nic ni¿ ktokolwiek w historii naszej paùstwowoœci. Zasta³ drewnian¹, a zostawi³ murowan¹ - tak brzmi slogan wpajany wszystkim Polakom od maleùkoœci. Tak nam wesz³o to w krew, ¿e nikt na powa¿nie nie jest w stanie podwa¿yÌ tej maksymy, bo zostanie oskar¿ony o zdradê stanu. Pierwszy kaganiec jaki za³o¿yli nam historycy, to rok 966 i od niego zaczyna siê "prawdziwa" historia Polski. Jeœli tak, to nie ma innych ram czasowych dla wszystkich zbudowanych w Polsce obiektów i to zgodnie z ide¹ postêpu technicznego - najpierw budowle ziemne, potem drewniane i na koùcu kamienne i ceglane. Problem jest w tym, ¿e jak zwykle trudno ustalic kolejnoœÌ, co by³o pierwsze - jajko czy kura. Wszak¿e ju¿ kamienne budowle istnia³y za Mieszka I na Ostrowie Lednickim, a przed nim budowaliœmy ponoÌ tylko grody ziemno-drewniane z typowo "polskimi" hakami wa³owymi, jak ten w GnieŸnie. Gdzie w tym uk³adzie umieœciÌ przedchrzeœcijaùsk¹ rotundê z Wawelu, Cieszyna czy Gromnika? Na Ostrowie Lednickim kamienne otoczaki, a na Wawelu surowy, ³upany kamieù. Czy "salomonowym" wyjœciem jest og³oszenie, ¿e chrzest przyj¹³ tylko Mieszko i jego dru¿yna, a reszta tkwi³a w pogaùstwie i budowa³a jak chcia³a i co chcia³a? Chyba nie. Rotunda jest bardzo popularn¹ budowl¹ ale w krêgu chrzeœcijaùstwa bizantyjskiego, a nie rzymskiego i to nie przypadek, ¿e zachowa³y siê na po³udniu Europy, gdy¿ przed³u¿eniem polityki Rzymu na wschodzie by³y Niemcy nie zainteresowane tamtym rejonem. Czy nasze pogaùstwo mia³o charakter bizantyjski? Prawdopodobnie tak. I dlatego zosta³o zburzone, spalone lub zamurowane. Rêce Rzymu nie zd¹¿y³y tego zrobiÌ w Dalmacji, na wschodzie czy w samym Bizancjum i dlatego tam maj¹ d³u¿sz¹ i bogatsz¹ historiê. Przyk³ady budownictwa kamiennego Kazimierza III - Bobolice, Inow³odz, Lanckorona i czêstochowski Olsztyn Kazimierz III obj¹³ tron Polski w roku 1333 po œmierci ojca W³adys³awa £okietka w doœÌ nieciekawej sytuacji politycznej. Oczy króla skierowane by³y na Ruœ Halick¹, gdzie opustosza³ tron po œmierci Trojdenowicza z rodziny Piastów (zapora przed Tatarami). By zabezpieczyÌ siê od strony krzy¿ackiej, Kazimierz zawar³ z nimi pokój oddaj¹c ca³e Pomorze Gdaùskie w zamian za Kujawy i Ziemiê Dobrzyùsk¹. Umo¿liwi³o mu to wyprawê na Ruœ Halick¹, gdzie zaj¹³ Lwów, Halicz, Che³m, BrzeœÌ i W³odzimierz, co znów spowodowa³o konflikt z Litw¹ walcz¹c¹ o wp³ywy na Rusi. Jest ciekawe, ¿e ksi¹¿êta œl¹scy bêd¹cy podówczas lennikami króla czeskiego nie wykazywali zaborczych intencji wobec Polski, a pomimo to król buduje szereg kamiennych zamków na granicy ze Œl¹skiem, a ze strony najwiêkszego wroga - Krzy¿aków - zaledwie dwa - w Z³otorii pod Toruniem i w Kruszwicy. Od strony Brandenburgii Polski broni tylko gród w Poznaniu, a od Litwy ¿aden. Czy to nie jest co najmniej dziwne? Dlaczego, jako ponoÌ wybitnie dalekowzroczny strateg, nie zabezpieczy³ siê od pó³nocy gdzie urasta³ w si³ê najwiêkszy wróg Polaków - zakon krzy¿acki? Dlaczego jako strateg nie zbudowa³ sieci zamków broni¹cych serca królestwa w oparciu o Wis³ê? Owszem zbudowa³, powie ktoœ. Tak, ale dziwnym trafem wiêkszoœc na prawym brzegu Wis³y, a wiêc od strony potencjalnego najeŸdzcy, zamiast na lewym gdzie pierwszym pasem obrony by³aby sama Wis³a. Spójrzmy zatem szerzej. Od ujœcia Wis³y po jej prawej stronie znajdujemy zamki krzy¿ackie, kazimierzowe i niekazimierzowe. Tu widaÌ jak¹œ myœl strategiczn¹, ale nie Kazimierza Wielkiego. Ktoœ budowa³ sw¹ liniê obronn¹ w oparciu o najwiêksz¹ rzekê i wnioskowaÌ mo¿na, ¿e mia³a to byÌ obrona przed inwazj¹ z zachodu. Kogo i przed kim? Podobnie ma siê rzecz z zamkami tworz¹cymi liniê obrony na Odrze. Kto i kiedy zatem budowa³, skoro wed³ug uczonych w g³¹b historii ju¿ tylko drewno i ziemia? Rzecz ciekawa, któr¹ mo¿na zaobserwowaÌ to ta, ¿e najwiêksze skupiska zamków znajduj¹ siê po lewej stronie Odry oraz na... dzisiejszej Warmii i Mazurach.  Kazimierz Wielki sygnowa³ swym nazwiskiem (wedle historyków) budowê co najmniej 43 zamków (Jasienica wspomina o 53). Panuj¹c 37 lat musia³ organizowaÌ i op³acaÌ budowê ponad jednego zamku rocznie. Czy œredniowieczna Polska by³a a¿ tak bogata? Jak wiemy nie ma dwóch jednakowych zamków, a zatem projektantów musia³o byÌ wiêcej ni¿ jeden. Gdzie zatem mieœci³y siê kazimierzowe biura projektów? Gdzie pozyskiwano kamienny budulec i jak¹ si³ê stanowi³ cech wysoko wykwalifikowanych kamieniarzy? Gdzie znajdowa³y siê cegielnie produkuj¹ce ogromne iloœci ceg³y na potrzeby budowy? Z ruin widaÌ, ¿e nie by³ to rêczny wyrób, czyli tzw. palcówka, a kilka rodzajów cegie³ ³¹cznie z d³ugimi i p³askimi spotykanymi miêdzy innymi w rzymskim koloseum. Gdzie w koùcu zachowa³y zapiski o tak praco- i finansowo ch³onnych przedsiêwziêciach gospodarczych króla, które niew¹tpliwie kosztowa³y krocie królewski skarb? Nie ma, po prostu nie ma. Ani s³owa w kronikach, a przecie¿ ju¿ umieliœmy pisaÌ. Jest za to autorytatywne stwierdzenie historyków - zasta³ drewnian¹, zostawi³ murowan¹. I jest to zwyk³e (choÌ efektowne medialnie) naukowe miniêcie siê z prawd¹. Kazimierz Wielki nie zbudowa³ ¿adnego zamku. Odziedziczy³ schedê po ojcu, na którego ziemi od wieków niszcza³y ruiny. Móg³ je co najwy¿ej podremontowaÌ lub coœ dobudowaÌ, by zapewniÌ je zamieszkuj¹cym w miarê mo¿liw¹ egzystencjê. Móg³ uzupe³niÌ mury obronne, by stanowi³y jako tak¹ ochronê dla za³ogi. Móg³ zrobiÌ tylko to, na co pozwoli³ mu stan skarbca, iloœÌ posiadanych specjalistów i stan techniki w œredniowiecznym paùstwie. I tylko tyle. By³ Wielki, bo uchroni³ Polskê od zejœcia w historyczny niebyt. I za to mu chwa³a. Geograf Bawarski w dokumencie z roku 843 opisuje, ¿e "Dziadoszyce posiadali dwadzieœcia grodów, Opolanie tyle¿ samo. Golêszyce 5 grodów. Œlê¿anie mieli piêtnaœcie grodów, a plemiê s³owiaùskie mieszkaj¹ce nad Wart¹ mia³o dziewiêÌdziesi¹t osiem twierdz". Co zatem u cz³owieka z zachodu oznacza³o s³owo gród czy twierdza? Drewnian¹ zagrodê z Biskupina czy te¿ zamki przypominaj¹ce te potê¿ne z Niemiec czy Francji? Naiwnoœci¹ jest twierdziÌ, ¿e wra¿enie na nim mog³y zrobiÌ drewniane grody otoczone wa³ami ziemnymi. Mo¿na przypuszczaÌ, ¿e pisz¹cy te s³owa frankoùski skryba doskonale zna³ budownictwo zachodniej Europy. Dokument lokacyjny Krakowa z roku 1257, a wiêc na prawie 100 lat przed królowaniem Kazimierza III wymienia w samym tylko mieœcie (bez Wawelu) oko³o dwudziestu kamiennych koœcio³ów. Pawe³ Jasienica pisze, ¿e jednoczeœnie Poznaù, Sandomierz, Gniezno, Wroc³aw czy Wiœlica liczy³y ich po kilka. Szkoda, ¿e nie pisa³o siê wtedy o kamiennych grodach, bo i te zapewne ju¿ istnia³y. Brak wzmianek o zamkach mo¿naby wyt³umaczyÌ tym, ¿e ówczesna, pisaÌ umiej¹ca inteligencja skupiona by³a przede wszystkim w miastach, wokó³ panuj¹cych i dostojników koœcielnych. Pisa³a zatem o najbli¿szym otoczeniu i to co widzia³a wokó³, pozosta³e zaœ opisy powstawa³y tylko podczas wypraw czy bitew i by³y zupe³nie przypadkowe. Nikt w ówczesnej Polsce nie myœla³ o systematycznych badaniach spuœcizny po przodkach, a przynajmniej o spisie powszechnym w dobrach królewskich. Przyk³ady budownictwa ceglanego Kazimierza III - Bochotnica, Ko³o, £êczyca i Z³otoria Z owych 43 zamków zbudowanych przez Kazimierza Wielkiego, 17 jest z litego kamienia, 11 zbudowanych z ceg³y, 7 ceglano-kamiennych, a w oœmiu nie mo¿na siê dopatrzyc budulca, bo albo ziemia ca³kowicie pokry³a ruiny albo zosta³y przebudowane i pokryte "ochronnym" tynkiem. Proszê siê zastanowiÌ nad pytaniem - Czy Kazimierz Wielki móg³ budowaÌ co chcia³ i gdzie chcia³? Otó¿ nie. RobiÌ to móg³ tylko na terenie, który nazywamy dobrami królewskimi, a wiêc tam gdzie mia³ prawo w³asnoœci prywatnej. Paùstwo nie by³o jego prywatnym dobrem. Granice jego paùstwa wyznacza³y dobra prywatne tych, którzy dobrowolnie poddali siê jego zwierzchnoœci. Chronili siê w ten sposób pod skrzyd³a silniejszego, ale za cenê pewnych ograniczeù i powinnoœci na rzecz króla. Jeœli król chcia³ zbudowaÌ warowniê na terenie poddanego musia³ uzyskaÌ jego zgodê i pokryÌ wszystkie koszta budowy. Jeœli poddany nie wyrazi³ zgody, król móg³ przenieœÌ budowê do s¹siada albo og³asza³ opozycjonistê buntownikiem i osadzaj¹c go w wiêzieniu konfiskowa³ jego dobra, zwykle natychmiast nadaj¹c je swojemu zwolennikowi. Ksi¹¿êta œl¹scy, chocia¿ lennicy proniemieckiego króla Czech, nie wykazywali chêci walki z Polsk¹. Woleli spokój i pokój, choÌ istnia³o zagro¿enie wojn¹, gdyby zarz¹da³ tego król Czech, lecz od tej strony Kazimierz zabezpieczy³ siê politycznymi uk³adami. Dlaczego wiêc buduje warownie na pograniczu ze Œl¹skiem zamiast na pó³nocy (Krzy¿acy) czy po³udniowym-wschodzie (Tatarzy)? Wydaje siê, ¿e "Orle Gniazda" sta³y od dawna, a na budowê nowych twierdz król po prostu nie mia³ pieniêdzy, nie mia³ bazy ekonomicznej, nie mia³ rozwiniêtej struktury gospodarczej i nie mia³ potrzebnej techniki do budowy takiej iloœci zamków i do tego na tak rozleg³ym obszarze. Kazimierz Wielki zostawi³ murowan¹ bo urodzi³ siê w murowanej, ¿y³ w murowanej i umar³ w murowanej. Stolica Kazimierzowa - Kraków, tak¿e stoi na potê¿nych kamiennych fundamentach i zapewne budowana by³a na d³ugo przed tym nim pierwszy Piast zasiad³ na wawelskim stolcu. Co ciekawsze - im siêgniemy ni¿ej tym ogl¹damy wiêksze i doskonalej obrobione bloki kamienne. Z jak wielkich zatem elementów wykonane s¹ fundamenty wawelskich budowli? Niestety nie ma zdjêÌ, a miejsca, do których ma dostêp zwyczajny turysta zosta³y piêknie wytynkowane zas³aniaj¹c budulec. Przyk³adem mo¿e byÌ krypta katedry wawelskiej, gdzie pochowano najznamienitszych Polaków. Pozosta³e miejsca s¹ skrzêtnie skrywane przed obcym okiem za tabliczkami - "obiekt nie do zwiedzania", "prace konserwatorskie" itp. Rotunda wawelska, fundamenty starego koœcio³a, wejœcie na dziedziniec i wie¿a katedralna Jaka zatem nacja jest autorem podwalin Kazimierzowej stolicy? Kiedy ¿yli ludzie buduj¹cy na wawelskim wzgórzu i w samym Krakowie? W IX, X, XI czy XII w.? Kto w tych wiekach umia³ tak doskonale obrabiaÌ kamieù, transportowaÌ go i precyzyjnie umieszczaÌ na miejscu budowy? Jakich narzêdzi u¿ywano w obróbce i przy budowie? Technika œredniowiecza tego nie mog³a zapewniÌ, bo takiej wtedy nie by³o. Mury obronne Wawelu, fundament barbakanu, koœció³ dominikanów i kolumna z dziedziùca Dzisiejszy wygl¹d Wawelu to zas³uga ludzi ¿yj¹cych w koùcu XIX i XX w. Dopiero w roku 1880 mo¿na by³o zacz¹Ì myœleÌ o restauracji Wawelu zdewastowanego przez wojska austriackie a na dobre podjêto prace dopiero w roku 1905 po wyjœciu Austriaków i to co dziœ widaÌ, to efekt stuletniej pracy historyków, archeologów i wszelkiej maœci specjalistów, Czy Wawel tak wygl¹da³ faktycznie? Z pewnoœci¹ nie i nikt nie przywróci mu pierwotnego wygl¹du, bo nikt nie ma pojêcia jak wygl¹da³. Sceptycznie tak¿e podchodzê do twierdzenia przebudowy zamku w stylu renesansowym, poniewa¿ przebudowa oznacza praktycznie rozebranie starego i budowanie od podstaw, bo jak wstawiaÌ kamienne kolumny maj¹ce utrzymaÌ ciê¿ar œcian i budowaÌ kamienne czy ceglane ³uki tak, by reszta muru nie zawali³a siê na g³owê? Ciekawe, jaki dzisiejszy budowlaniec dokona³by tak karko³omnego wyczynu?  Historycy podjêli próbê zrekonstruowania pierwotnej wersji katedry na Wawelu i proszê zobaczyÌ co wysz³o - ró¿ni¹ca siê tylko w szczegó³ach (i trochê wiêksza) kolegiata w Tumie pod £êczyc¹. Przypadek czy dowód na to, ¿e na terenach Polski budowa³ ktoœ na d³ugo przed nasz¹ oficjaln¹ histori¹? Przypatrzmy siê pewnej "koincydencji" elementu budowlanego wystêpuj¹cego w ogrodzienieckim zamku i jego odpowiedników w zamku wegierskim i hiszpaùskim. Do czego mia³ s³u¿yÌ otwór o tak specyficznym kszta³cie? Otwór strzelniczy dla broni palnej chyba nie, bo w tych czasach nikt nie móg³ nawet przewidzieÌ jej rozwoju. Mo¿e ktoœ ma jakiœ sensowny pomys³? Fakt jest faktem i jeœliby zamek powstawa³ za czasów Kazimierza Wielkiego, mog³oby to œwiadczyÌ o szerokich kontaktach polskiego budownictwa, a przynajmniej ówczesnych projektantów. O takowych zaœ jest cicho. Podobne otwory w murach zamkowych Ogrodzieùca, w zamku wêgierskim i hiszpaùskim. Koincydencja? Inna sprawa, to widoczne skutki zniszczeù. Aby dzisiaj zrównaÌ z ziemi¹ zamek wielkoœci zamku królewskiego w Warszawie nale¿a³oby zu¿yÌ kilka-kilkanaœcie tysiêcy sztuk pocisków artyleryjskich œredniego kalibru. Czy np. Szwedzi mieli takie mo¿liwoœci? Absolutnie nie i to mo¿na wyczytaÌ w opisie oblê¿enia Czêstochowy, gdzie zdo³ali tylko zrobiÌ wy³om w murze i trafiÌ w dach klasztoru. Po drugie, by wydaÌ rozkaz do niszczenia zamku nale¿a³oby mieÌ w tym ekonomiczny cel - zniszczenie strategicznych zapasów wojennych lub du¿ej liczby wojsk w obsadzie fortecy. I po trzecie, takie ostrzeliwanie fortecy musia³o skutkowaÌ wielkimi po¿arami, a proszê pokazaÌ œlady po¿arów na murach zamkowych kazimierzowych fortec. Jeœli nawet odnajdziemy, to zapewne niewiele ich bêdzie. ... http://uleszka.uprowadzenia.cba.pl/webacja/warownie/kazimierz.htm
|
|
« Ostatnia zmiana: Marzec 13, 2012, 21:28:46 wysłane przez Dariusz »
|
Zapisane
|
PozwĂłl sobie byĂŚ sobÂą, a innym byĂŚ innymi.
|
|
|
janusz
 Wielki gaduÂła ;)
Punkty Forum (pf): 29
Offline
Płeć: 
Wiadomości: 1370
Zobacz profil
|
 |
« Odpowiedz #16 : Marzec 15, 2012, 20:15:51 » |
|
Konotopy. Wojna z Moskw¹ 1654-1667.Z serii "Bitwy i wojny wa¿ne dla nas a nieznane".  Wszyscy chyba, którzy choÌ trochê interesuj¹ siê histori¹ albo zaczytywali siê w Sienkiewiczu s³yszeli o kozakach i Chmielnickim. O Szwedzkim Potopie zapewne te¿. Ale o tym, ¿e w tym samym czasie bo w latach 1654-1667 ( z przerwami w wyniku rozejmów) Rzeczpospolita prowadzi³a wojnê z Rosj¹ chyba ju¿ pamiêta niewielu. Konflikt by³ bardzo powa¿ny i dla tej czêœci œwiata doœÌ istotny a sam przebieg walk i szereg stoczonych bitew niezmiernie interesuj¹cy zarówno z przyczyn militarnych jak i politycznych. Gor¹co zachêcam wszystkich pasjonatów do poznania tematu bo naprawdê warto. Sp³ycaj¹c bardzo przyczyny wybuchu wojny i upraszczaj¹c mo¿na stwierdziÌ, i¿ dotyczy³a ona Ukrainy a konkretnie praw do panowania nad ni¹. Chmielnicki bowiem odda³ siê pod protekcjê Moskwy a czêœÌ kozaków tego nie zaakceptowa³a. Nie podoba³o siê to równie¿ Polsce i tatarskiemu chanowi. I wojna gotowa. Po jednej stronie wiêc Rosja i czêœÌ zaporoskich kozaków, po drugiej Rzeczpospolita wraz z czêœci¹ zaporoskich kozaków i Tatarami. Jak widaÌ "przedmurze chrzeœcijaùstwa" czasami dopuszcza³o do sojuszów i niewiernych. Jak ju¿ wspomnia³em przebieg walk i ca³a sytuacja poltyczna by³y bardzo interesuj¹ce. Jako ciekawostkê, która mo¿e sk³oni kogoœ do zapoznania siê dok³adniej z tymi wydarzeniami podam jakieœ fakty. Stoczono ponad 20 doœÌ powa¿nych bitew na bardzo rozleg³ym terenie. 3 listopada 1656 roku podpisano traktat polsko-rosyjski, w którym uzgodniono, ¿e car Aleksy zostanie wybrany na króla Polski jeszcze za ¿ycia obecnego polskiego w³adcy Jana Kazimierza. Ten jednak bêdzie móg³ zachowaÌ sw¹ w³adzê do¿ywotnio. Na szczêœcie póŸniejsze wydarzenia, miêdzy innymi wojna ze Szwecj¹, zniweczy³y te plany. Sojusznik tatarski zachowywa³ siê bardzo lojalnie wobec polskiego w³adcy, czêsto militarnie wymuszj¹c dla niego wiele korzystnych rozwi¹zaù i decyzji...Zachowanie wojsk podleg³ych hetmanowi Czarnieckiemu potwierdza tezy o o tym, ¿e wojna nie zawsze prowadzona by³a "po rycersku" jak to w szkole uczyli. To znaczy przez stronê polsk¹ bo o innych uczyli. Krwawe pacyfikacje, miasteczko Stawiszcze po dwukrotnym buncie przeciwko polskiej w³adzy pozosta³o bez ani jednego mieszkaùca a zw³oki Bogdana Chmielnickiego na rozkaz hetmana zosta³y wyrzucone z grobu. Ale nie o tym, jak jeszcze raz namawiam-zainteresowani niech siêgn¹ do ¿róde³ bo warto. Tyle wstêpem. W roku 1659 miejscowoœÌ Konotop oblegana by³a przez Rosjan w sile ponad 35 tysiêcy, pod dowództwem ksiêcia Trubeckiego. Przeciwko nim wyruszy³ hetman kozacki Iwan Wyhowski prowadz¹c (Ÿród³a podaj¹ ró¿nie o sile wojsk kozackich i tatarskich ale na pewno nie mniej ni¿ 29 tysiêcy) i 1500 ¿o³nierzy polskich. Na wieœÌ o ich zbli¿aniu siê ksi¹¿e Trubecki dla ich zatrzymania wysy³a oko³o 5600 ¿o³nierzy rosyjskiej jazdy i 2000 kozaków a dowodzi nimi Semen Po¿arski. Wyhowski zaatakowa³ Rosjan od czo³a a bardzo ruchliwi Tatarzy obeszli zagonem i natarli na ty³y. To zadecydowa³o o wyniku bitwy. Ponad 5 tysiêcy Rosjan i sam Po¿arski dostali siê do niewoli. Jeùców oddano Tatarom. Sam Po¿arski stan¹³ przed chanem. Ten musia³ go czymœ sprowokowaÌ bowiem jeniec naplu³ w³adcy w twarz. To spowodowa³o wymordowanie wszystkich jeùców. Ponad 5 tysiêcy ludzi. Dziœ na Ukrainie przez wielu historyków Konotopy uznawane s¹ za miejsce najwiêkszego zwyciêstwa wojsk ukraiùskich nad Rosjanami. O udziale w bitwie Polaków, Tatarów zbyt czêsto siê nie wspomina. O tym, ¿e by³a to te¿ walka bratobójcza, bo czêœÌ kozaków popiera³o moskiewskiego cara równie¿. Sam Iwan Wyhowski by³ równie¿ ciekaw¹ ale i tragiczn¹ postaci¹. Kozak ale i posiada³ polskie szlachectwo. W bitwie pod ¯ó³tymi Wodami trafi³ do tatarskiej niewoli. Wykupi³ go sam Bohdan Chmielnicki i powierzy³ mu stanowisko pisarza generalnego wojska zaporoskiego. jak mozna siê ju¿ by³o domyœliÌ by³ zwolennikiem porozumienia kozacko-polskiego. Bra³ czynny udzia³ w wojnie, o której tu wspominamy i odniós³ wiele zwyciêstw ( jeszcze raz plecam zapoznaÌ siê z tym fragmentem historii). Od 1660 roku sprawowa³ urz¹d wojewody kijowskiego. Przez wrogów politycznych zosta³ oskar¿ony o sprzyjanie carowi. Bez wyjaœnienia i s¹du zosta³ rozstrzelany przez polskie wojsko. http://www.youtube.com/watch?v=RIIV_QGHM9Y&feature=related
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
Dariusz
 Maszyna do pisania...
Punkty Forum (pf): 3
Offline
Płeć: 
Wiadomości: 6024
Zobacz profil
Email
|
 |
« Odpowiedz #17 : Marzec 15, 2012, 21:17:31 » |
|
Ciekawe, nieprawdaÂż?  Ciekawym jest rĂłwnieÂż fakt, Âże wielu rodakĂłw ma "alergiĂŞ" na niektĂłre, ciemne strony naszej, narodowej historii.  ZrozumiaÂłym jest fakt, Âże my, Polacy, chcieli byÂśmy uchodziĂŚ za przykÂład cnĂłt i moralnoÂści ale fakty sÂą niestety czĂŞsto inne od chcianych.  No dobra. doœÌ wysmĂŞtniania siĂŞ. Powracam do wÂątku naszego "Wielkiego budowniczego' Rzeczypospolitej  : Bracia zakonni w akcjiDrugÂą grupÂą z najpÂłodniejszych budowniczych na dzisiejszych ziemiach Polski byli KrzyÂżacy czyli Zakon Szpitala NajÂświĂŞtszej Marii Panny Domu Niemieckiego w Jerozolimie. Wbrew mniemaniu nie byÂł to zakon tuÂłaczy. W XIII w. otrzymali nadania w poÂłudniowych i Âśrodkowych Niemczech, we WÂłoszech, w Austrii, w Alzacji i Lotaryngii i w Czechach, tak Âże musiano dokonaĂŚ podziaÂłu na 12 okrĂŞgĂłw. Po sprowadzeniu czĂŞÂści zakonu na WĂŞgry zostali wypĂŞdzeni z Siedmiogrodu i dziwnym trafem znaleÂźli siĂŞ w Polsce, oficjalnie na zaproszenie Konrada Mazowieckiego, choĂŚ kto wie czy nie leÂżaÂło to w planach Rzymu i Cesarstwa Niemieckiego. Konrad "podarowaÂł" im ziemiĂŞ dobrzyĂąskÂą, lecz za jego plecami zostali obdarowani przez niemieckiego cesarza Fryderyka II zdobyczami w Prusach, co potwierdziÂł rĂłwnieÂż papieÂż Grzegorz IX w³¹czajÂąc w to takÂże (bezprawnie) nadania ksi¹¿êce.  Jak widaĂŚ Polska nie miaÂła tu nic do powiedzenia. Wydaje mi siĂŞ, Âże byÂło to dalsze rozwiniĂŞcie krucjaty poÂłabskiej zapoczÂątkowanej w XII w. przez papieÂża Eugeniusza III, gdzie ptretekstem byÂło pogaĂąstwo, a faktycznym celem zdobycie nowych terytoriĂłw dla Rzymu i Niemiec ³¹cznie z PolskÂą. ÂŁatwoœÌ z jakÂą KrzyÂżacy uzyskiwali poparcie Rzymu na to wskazuje i wydajĂŞ siĂŞ, Âże KrzyÂżacy nie byli zachÂłanni - oni realizowali tylko wycinek szerszego planu. Budowle krzyÂżackie ³¹czone sÂą zwykle z wykorzystaniem cegÂły i dlatego na poczÂątek przypomnĂŞ stanowisko historykĂłw w rzeczonej sprawie. Z ceg³¹ mamy juÂż do czynienia w staroÂżytnej Mezopotamii, gdzie ponoĂŚ wytwarzano jÂą z muÂłu rzecznego i sÂłomy, suszÂąc nastĂŞpnie na sÂłoĂącu. Jak taka cegÂła nie rozsypaÂła siĂŞ pod ciĂŞÂżarem wysokich murĂłw Babilonu nie mogĂŞ zrozumieĂŚ, bo ponoĂŚ cegÂła wypalana to wymysÂł dopiero IV w. pne. Rzymianie ceg³ê zaczĂŞli wytwarzaĂŚ w przydomowych warsztatach w II w. ne., co nie przeszkodziÂło im zbudowaĂŚ kolosseum juÂż wiek wczeÂśniej. DuÂże iloÂści cegÂły, a wiĂŞc produkcjĂŞ na skalĂŞ przemysÂłowÂą zaczĂŞto dopiero w XIX w. i tu napotykamy pierwszy problem - skÂąd w Âśredniowieczu pozyskiwano ceg³ê na budowĂŞ takiej iloÂści zamkĂłw? Drugim problemem jest zaprawa murarska. Otó¿ jak gÂłosi legenda, a za niÂą powtarzajÂą powaÂżni historycy - siÂła Âśredniowiecznej zaprawy byÂła uzaleÂżniona od drobiu, a szczegĂłlnie od wydajnoÂści niosek, gdyÂż jak wiadomo KrzyÂżacy do zaprawy dodawali ogromne iloÂści kurzego biaÂłka. Nie byli w tym odosobnieni - most Karola w Pradze stoi do dziÂś dziĂŞki czeskim kurom, a im dalej na zachĂłd tym zaprawy byÂły bardziej "specyficzne", gdyÂż tam oprĂłcz biaÂłka do zaprawy dodawano nawet ludzkÂą krew. Nikt jeszcze nie wpadÂł na prosty i zarazem genialny pomysÂł by zbadaĂŚ takÂą zaprawĂŞ w najzwyklejszym laboratorium chemicznym oraz ogÂłosiĂŚ jej skÂład Âświatu, tym bardziej, Âże biaÂłko jako zwiÂązek organiczny powinno daĂŚ siĂŞ datowaĂŚ nawet niedoskona³¹ metodÂą promieniotwĂłrczego wĂŞgla. Wbrew pozorom w malborskim zamku jest sporo elementĂłw kamiennych i to w kluczowych punktach budowy. Wszyscy wiedzÂą zapewne, Âże Malbork jest najwiĂŞkszym kompleksem zamkowym na Âświecie (tak, bo co prawda francuskie Carcassonne jest wiĂŞksze, ale jest kompleksem miejskim i do tego zbudowanym z kamienia). Malbork staÂł siĂŞ stolicÂą KrzyÂżakĂłw nie od razu. PoczÂątkowo KrzyÂżacy budowali na ziemi dobrzyĂąskiej, potem jakiÂś czas mieszkali w Zantyrze i dopiero w roku 1272 rozpoczĂŞli budowĂŞ zamku w Malborku i wedle historykĂłw zamek wysoki postawili w ciÂągu 7 lat(sic!). Sprawa jest o tyle ciekawa, Âże budowano w terenie otoczonym przez bardzo nieprzychylnie nastawione Pomorze GdaĂąskie, PolskĂŞ, PrusĂłw i miejscowÂą ludnoœÌ. Czy juÂż w tym okresie nie moÂżna byÂło uniemoÂżliwiĂŚ budowy zamku? Na ten temat historia milczy przebÂąkujÂąc tylko coÂś o sk³óconych sÂąsiadach. Od czego zatem zaczĂŞto? Od murĂłw obronnych czy od razu od zamku? Jakie przedsiĂŞbiorstwo zaopatrywaÂło budowĂŞ w setki tysiĂŞcy cegieÂł? Gdzie siĂŞ ono znajdowaÂło? DziÂś na tym terenie prosperuje jedna cegielnia w NadbrzeÂżu za ElblÂągiem (czyli ĂłwczeÂśnie w niepodbitych jeszcze Prusach), bo w okolicy Malborka nie ma surowca na cegÂły. A moÂże byÂło zupeÂłnie inaczej? Tempo budowy i iloœÌ surowca skÂłania mnie do hipotezy, Âże w Malborku juÂż wtedy zamek istniaÂł, tyle Âże w ruinie. W Âśredniowieczu istniaÂło powiedzenie, Âże "Mediolan jest z marmuru, Buda z kamienia, a Malbork z bÂłota". "BÂłoto" nasi historycy zamienili na "ceg³ê" (bo ceg³ê wyrabia siĂŞ przecieÂż z bÂłotnistej mazi) i przeszli nad tym do porzÂądku dziennego. Ja sÂądzĂŞ, Âże ruiny zamku pokrywaÂła warstwa ziemi, a caÂła praca KrzyÂżakĂłw ograniczyÂła siĂŞ do ich odkopania, oczyszczenia, odzyskania budulca i samej odbudowy. StÂąd byĂŚ moÂże tak krĂłtki czas budowy samego zamku wysokiego. WskazĂłwkÂą, ktĂłra przemawia za zasypaniem ziemiÂą jest takÂże to, Âże podziemia zamkowe sÂą do dziÂś zasypane po poczÂątki ÂłukĂłw stropowych i nikomu siĂŞ nie chce przekopaĂŚ do podstaw zamkowych piwnic. Malbork Lidzbark WarmiĂąski ÂŚwiecie Bardzo ciekawÂą korespondencjĂŞ na temat zamku nadesÂłaÂł pan ÂŁukasz Papaj. On teÂż ma szereg wÂątpliwoÂści: Niestety obecny wyglÂąd zamku to raczej XIX i XX wieczna fantazja na temat, natomiast w samym zamku moÂżna zauwaÂżyĂŚ kilka ciekawych elementĂłw: • wiĂŞkszoœÌ detali wykonana jest w kamieniu, a nie w cegle, • o czĂŞÂściach podziemnych wiemy niewiele (oficjalnie z powodu wybuchowych niespodzianek), • g³ówny zamek zbudowano na wzgĂłrzu wystajÂącym 15 metrĂłw nad poziom otaczajÂących ÂŻuÂław, na miejscu starej pogaĂąskiej budowli, jest to jednoczeÂśnie jedyna czĂŞÂśc zamku, ktĂłra siĂŞ nie zapada, • w caÂłej budowli zastosowano rozwiÂązania nie spotykane w innych budowlach tamtego okresu - g³ównie mĂłwiĂŞ o hypokaustonie, czyli "rzymskim" systememie ogrzewania sal gorÂącym powietrzem, • w paÂłacu Wielkiego Mistrza, szczegĂłlnie w zachodniej fasadzie kamienne elementy przypominajÂą "arabskie" sklepienia stalaktytowe, • odró¿niajÂą siĂŞ partie, w ktĂłrych mocno zadbano o posadowienie budowli w warunkach ÂżuÂławskich i te, w ktĂłrych tego nie zrobiono (mĂłwi siĂŞ ciÂągle o "murszejÂących dĂŞbowych balach wyjĂŞtych z wody", ale zmieniajÂące siĂŞ warunki wodne to normalka na ÂŻuÂławach, kaÂżdy kto ma czas na obserwacjĂŞ to wie, a wznoszÂąc takÂą budowlĂŞ nie robi siĂŞ tego tak jak teraz, na 50 lat), • samo umiejscowienie budowli - tereny sÂą ogĂłlnie maÂło zdrowe dla czÂłowieka; woda i bagniska; jaki ma sens ma budowa wielkiego zamczyska, ktĂłrego zaÂłoga w ciÂągu roku wykoĂączy siĂŞ na skutek chorĂłb, nie mĂłwiÂąc o gnijÂących zapasach. Tymczasem znowu anomalia - w 1410 choroby i brak ÂżywnoÂści zmuszajÂą Jagie³³ê do odwrotu, podczas gdy poÂśpiesznie zebrana zaÂłoga zamku miaÂła siĂŞ Âświetnie, • podczas wojny 13-letniej Malbork jest traktowany jako drugorzĂŞdna graniczna twierdza. Co w ciÂągu 45 lat zmieniÂło siĂŞ w postrzeganiu roli zamku?
Mo¿naby by³o zaryzykowaÌ teoriê o próbie przeniesienia skopiowanych (ukradzionych) elementów z jakiejœ innej budowli oraz o istnieniu nieznanych instalacji. Du¿o by da³a eksploracja podziemi, ale có¿ - "Achtung, minen!". Prze³om XV i XVI wieku to zreszt¹ czas innych dziwnych zmian:
• nagÂłe zaÂłamanie umiejĂŞtnoÂści budowlanych (naukowo mĂłwi siĂŞ o przejÂścu od gotyku do renesansu, ale porĂłwnajmy skalĂŞ zaÂłoÂżeĂą gotyckich i wczesorenesansowych; ciekawÂą sprawÂą sÂą plany bazyliki Âśw.Piotra - pierwotny plan przedstawia budowlĂŞ o filigranowych podporach - oficjalnie podaje siĂŞ Âże Donato Bramante "nie rozumiaÂł konstrukcji" dlatego poprzednicy musieli "dokonac korekt"; moje pytanie: nie rozumiaÂł, czy teÂż wykonawcy nie posiadali znanych mu umiejĂŞtnoÂści), • sprawa higieny osobistej - wbrew mitowi "ÂśmierdzÂącego Âśredniowiecza" tak narody pochodzenia normaĂąskiego jak i z normaĂąskiego krĂŞgu kulturowego (do ktĂłrego naleÂżaÂła wczesna Polska) oraz Arabowie przykÂładali do kÂąpieli i zadbanego wyglÂądu duÂże znaczenie. Tymczasem w okresie renesansu mamy doczynienia z epidemiami wszelkich chorĂłb, i ogĂłlnym wzorcem brudnego Europejczyka (np. relacje indyjskie z zaÂżenowaniem opisujÂące wyglÂąd angielskich marynarzy), • choroby i leczenie ran: sagi normadzkie opisujÂą bohaterĂłw chwalÂących siĂŞ odniesionymi ranami, tymczasem oficjalnie "medycyna" narodziÂła siĂŞ w renesansie; Bitwy Âśredniowieczne odznaczajÂą siĂŞ wysokÂą asymetriÂą strat: np. bitwa pod Crecy pochÂłonĂŞÂła wszystkiego 100-300 ofiar brytyjskich (z 8-14 tysiĂŞcy wystawionych) i idÂące w tysiÂące straty FrancuzĂłw (1542 samych wysoko urodzonych plus nieznana iloœÌ piechoty i kusznikĂłw - mĂłwi siĂŞ o poÂłowie z wystawionych 20-40 tysiĂŞcy). Tak maÂła iloÂśc ofiar moÂże sugerowac profesonalnÂą opiekĂŞ medycznÂą po stronie wygranych (i bezlitosne traktowanie przegranych).
Pytanie wiêc - co sta³o siê z t¹ wiedz¹ w okresie d¿umy, skoro w renesansie wszystko odkrywano na nowo, by w wieku XIX koùczyÌ niedokoùczone gotyckie budowle? Czy mo¿na coœ dodaÌ? Nie, bo po co. Mo¿naby zapytac historyków o ich zdanie ale te¿ po co. Historia Polski (jak i innych narodów) by³a (i jest) pisana pod dyktando polityków, a tam gdzie do prawdy miesza siê polityka, prawda musi ust¹piÌ. Polityczn¹ historiê wch³aniamy niemal z mlekiem matki i dlatego nawet dzisiaj ka¿dy Polak na dŸwiêk s³owa Krzy¿acy natychmiast ogl¹da siê za ostrym narzêdziem. WróÌmy do zamków "zbudowanych" przez Krzy¿aków. Historycy przypisuj¹ im zbudowanie oko³o 51 zamków w przeci¹gu dwóch wieków, gdzie w 31 zasadniczym materia³em budowlanym by³a ceg³a. Czy te inwestycje paùstwa krzy¿ackiego maj¹ jakieœ odbicie w konkretnych, œredniowiecznych dokumentach? O dziwo te¿ nie, tak samo jak i u nas. Historycy chyba nie widz¹ ró¿nicy miêdzy s³owem "budowa" a "odbudowa", "przebudowa" czy "dobudowa". Dlatego te¿ i Polacy i Krzy¿acy pomimo ci¹g³ych walk, œredniowiecznej biedy i œiermiê¿nej techniki ca³y czas budowali, budowali i budowali. Z rozmachem, potê¿nie i wysoko. Pan £ukasz wspomina o tzw. hypokaustonie, czyli "rzymskim" systememie ogrzewania sal gor¹cym powietrzem. Jestem sceptycznie nastawiony co do "rzymskiego" Ÿród³a tego wynalazku, ale znalaz³em ciekawostkê w ksi¹¿ce Karola Górskiego "Dzieje Malborka" dotyczace tego zagadnienia. Otó¿ autor pisze: Podziwiamy te¿ urz¹dzenia wewnêtrzne, a wiêc centralne ogrzewanie gor¹cym powietrzem, które bieg³o kana³ami z pieców, gdzie utrzymywano w wysokiej temperaturze wielkie kamienie - w ten sposób ogrzewano wielki refektarz zimowy i inne pomieszczenia. W XIX w. wypróbowano to ogrzewanie. Jeden z pieców zosta³ "poprawiony" przez zduna zgodnie z zasadami ówczesnej techniki i ten przesta³ dzia³aÌ.  Krzy¿acy przybywaj¹ do Polski w roku 1225 i otrzymuj¹ w posiadanie ziemiê che³miùsk¹, na której buduj¹ swoje zamki w Toruniu i w Grudzi¹dzu (zamki w Radzyniu, Brodnicy i Golubiu-Dobrzyniu buduj¹ dopiero w wieku XIV). Zgodnie z prawem zakonu w wielkich zamkach mia³o bywaÌ z regu³y 50-60 rycerzy, kilku ksiê¿y oraz czeladŸ wraz ze s³u¿b¹. W XIII w. liczbê wszystkich rycerzy zakonnych okreœla siê na oko³o 340, którymi musiano obsadziÌ 11 zamków ³¹cznie z Malborkiem, co daje œredni¹ oko³o 30 rycerzy na zamek. Jak to siê sta³o, ¿e nie bêd¹c jeszcze pewnym swych zdobyczy, Krzy¿acy w Malborku od razu zbudowali zamek (mowa tylko o zamku wysokim) mog¹cy pomieœciÌ liczbê kilkadziesi¹t razy wiêksz¹? Jakoœ ten rozmach k³óci siê z mo¿liwoœciami braci zakonnych, bo XIII wiek to nie tylko budowa zamku malborskiego ale tak¿e zamków w Bierzg³owie, Elbl¹gu, Gniewie, Grudzi¹dzu, Kowalewie Pomorskim, Papowie Biskupim, Pokrzywnie, RogóŸnie Pomorskim oraz w Starogrodzie i Toruniu. Sk¹d zatem fundusze, surowiec, specjaliœci? Z zachodu? Historia wspomina tylko o ci¹g³ym nap³ywie rycerzy, których g³ównym zadaniem by³a walka. A mo¿e z Polski, bowiem niektóre za³o¿enia architektoniczne mo¿na spotkaÌ nawet w Krakowie? Niemo¿liwe jest tak¿e ustalenie, czy zamki zbudowano jednoczeœnie czy te¿ kolejno i w jakim czasie. Karol Górski pisze, ¿e w roku 1233 Krzy¿acy zak³adaj¹ Che³mno i Toruù (a zatem stawiaj¹ tam i swoje zamki), w 1237 buduj¹ w Elbl¹gu, w 1239 w Ba³dze, w 1255 buduj¹ Królewiec a w 1265 Pokarmin czyli Brandenburg. Tempo jakiego nie spotyka siê nawet wspó³czeœnie. W 32 lata szeœÌ zamków i ani s³owa o producencie cegie³. PonoÌ ju¿ w roku 1235 Krzy¿acy zajmowali Zantyr w wid³ach Wis³y i Nogatu. Na istnienie tej mieœciny wskazuje tylko zapis, bo œladu samego grodu nigdy nie znaleziono, bo nawet nie usi³owano znaleŸÌ (polityczne oblicze historii). W nim to ponoÌ rezydowa³ biskup Chrystian z zakonem Dobrzyùców (te¿ rycerze zachodni). Gród by³ drewniany ale o dziwo, koœció³ by³ murowany lub kamienny. Wis³¹ do Gdaùska p³ynê³o zbo¿e i drewno (tutaj te¿ ani s³owa o ceg³ach) stanowi¹ce podstawê ówczesnego handlu. Z Zantyra mo¿na by³o w sposób efektywny kontrolowaÌ handel zarówno na Wiœle i na Nogacie, co w koùcowym efekcie mog³o doprowadziÌ do upadku Gdaùska. Dlaczego wiêc Krzy¿acy porzucaj¹ Zantyr i buduj¹ nowy zamek w Malborku trac¹c bezpowrotnie kontrolê nad wiœlanym handlem? Dlaczego maj¹c w swoim rêku Zantyr przez 37 lat nie zbudowali tu nawet skrawka muru obronnego? Strategiczne miejsce Malborka w ówczesnej sytuacji politycznej jest ¿adne i tak naprawdê nie wiadomo dlaczego "zamieni³ stryjek siekierkê na kijek". S¹dzê, ¿e Krzy¿acy szukali czegoœ bardziej warownego (najlepiej gotowego) i znaleŸli zasypane ruiny w Malborku, który zaczêli odkopywaÌ od roku 1272 a skoùczyli w 1280 (Malbork powsta³ z b³ota). To nie Krzy¿acy zbudowali zamek, to malborski zamek "zbudowa³" Krzy¿aków.  Dzisiejszy kszta³t zamku zawdziêczamy ostatnim dwustu latom i pracom dwóch nacji - Prusaków i Polaków, a w zasadzie tylko Polakom podnosz¹cym go z ruin po 1945 r. Malarz Domenico Quaglio, ¿yj¹cy w latach 1787-1837, zdo³a³ uwieczniÌ fragnemty zamku na dwóch swoich obrazach, które zapewne malowa³ na pocz¹tku XIX w. Jeœli malowa³ z natury, to mam ogromne w¹tpliwoœci co do niemieckiego "ordnung muss sein". Co oznaczaj¹ miejskie zabudowania z "pruskiego muru" w pobli¿u zamku? Czy mieszkali tam robotnicy pracuj¹cy w manufakturze dzia³aj¹cej od roku 1718? Inne rzeczy s¹ bardziej godne uwagi. Na pierwszym obrazie pa³ac wielkiego mistrza nie posiada jeszcze ani spadzistego dachu ani dachów na wie¿yczkach (ko³paki na wie¿ach zamkowych "dorobiono" dopiero w XIX w.) i nale¿y s¹dziÌ, ¿e tak wygl¹da³ pierwotnie. Tu¿ za nim widoczny budynek zamku œredniego i ani œladu (nawet murów) zamku niskiego, choÌ wiadomo, ¿e nie by³ doszczêtnie zburzony do poziomu fundamentów. Sam pa³ac wielkiego mistrza przypomina wolno stoj¹ce zamki zachodniej Europy i diametralnie odbiega stylem od zabudowaù zamku œredniegoi wysokiego. 
|
|
« Ostatnia zmiana: Marzec 15, 2012, 21:38:41 wysłane przez Dariusz »
|
Zapisane
|
PozwĂłl sobie byĂŚ sobÂą, a innym byĂŚ innymi.
|
|
|
Dariusz
 Maszyna do pisania...
Punkty Forum (pf): 3
Offline
Płeć: 
Wiadomości: 6024
Zobacz profil
Email
|
 |
« Odpowiedz #18 : Marzec 15, 2012, 21:17:58 » |
|
Drugi obraz to juÂż zagadki. ProszĂŞ zwrĂłciĂŚ uwagĂŞ na dwie wieÂże, ktĂłre dziÂś uwaÂża siĂŞ za wieÂże mostowe. Nie le¿¹ w jednej linii (co jest faktem), a pomiĂŞdzy nimi znajdujÂą siĂŞ schody. WieÂże sÂą jakby wĂŞÂższe, niejednakowej wysokoÂści i w niczym nie przypominajÂą dzisiejszych. Kolor ich skÂłania do wniosku, Âże poczÂątkowo byÂły zbudowane z kamienia (dziÂś resztki kamienia znajdujÂą siĂŞ we wspó³czesnych, ceglanych). ZwróÌmy teÂż uwagĂŞ na budowĂŞ dachu na zamku wysokim. SkÂłada siĂŞ z dwĂłch czĂŞÂści, gdy dziÂś widac tylko jednÂą pÂłaszczyznĂŞ dachowÂą. WieÂża zamkowa jest duÂżo wyÂższa (o trzy kondygnacje) lub jest to swobodna interpretacja artysty. ZwróÌmy takÂże na brak murĂłw obronnych na pó³noĂŚ od wieÂż mostowych. Kto je rozebraÂł? Szwedzi czy Prusacy? W Âśredniowieczu panowaÂł zwyczaj, Âże kaÂżde zdobyte miasto w dokumencie kapitulacyjnym byÂło obowiÂązane w pierwszej kolejnoÂści do rozebrania murĂłw obronnych. Polacy nigdy nie zdobyli zamku (wykupili go od zaciĂŞÂżnych w roku 1457), a nie sÂądzĂŞ by Szwedzi marnowali amunicjĂŞ na ich wyburzenie strzelajÂąc z KaÂłdowa. Atakowali zresztÂą z drugiej strony, od strony Inflant. MoÂże KrzyÂżacy w tym miejscu ich wcale nie wybudowali? Ostatnia zagadka mogÂąca postawiĂŚ w wÂątpliwoœÌ rzeczywistoœÌ obrazu, to okrÂągÂła, ¿ó³ta plama majÂąca chyba wyobraÂżaĂŚ sÂłoĂące (widaĂŚ cienie na budowli, choĂŚ chyba nie od tego sÂłoĂąca). Kto byÂł w Malborku wie, Âże takie poÂłoÂżenie sÂłoĂąca jest niemoÂżliwe, bo musiaÂłoby zachodziĂŚ na... pó³nocy.  Ciekawi mnie teÂż w jakim odstĂŞpie czasu powstaÂły te dwa obrazy, choĂŚby z uwagi na dach paÂłacu wielkiego mistrza i zasadnicze ró¿nice w zabudowaniach pomiĂŞdzy wieÂżami mostowymi a paÂłacem. Inna sprawa to sam styl budowy paÂłacu wielkiego mistrza. O ile zamek wysoki zaliczyĂŚ naleÂży do gotyku, to w rzeczonym paÂłacu wcale go nie widaĂŚ, a przynajmniej z wierzchu. SkÂąd ta zmiana stylu? Zamek ukoĂączono okoÂło 1280 roku, paÂłac wiek póŸniej, ale i tak do renesansu byÂło jeszcze daleko. Przebudowa? Chyba nie. Przebudowy dotyczyÂły przewaÂżnie wejœÌ, dzielenia pomieszczeĂą i dodawaniu narodowych akcentĂłw, a nie jak siĂŞ mniema caÂłoÂści. KrzyÂżakom, tak zamiÂłowanym w gotyku, nic nie przeszkadzaÂło budowaĂŚ i w stylu romaĂąskim, jak choĂŚby dwie bramy w BierzgÂłowie i MaÂłej Nieszawce oparte o kamienne "rzymskie" Âłuki. W paÂłacu wielkiego mistrza, w ÂścianĂŞ refektarza wmurowana jest armatnia kula, stanowiÂąca jakoby pamiÂątkĂŞ oblĂŞÂżemia zamku przez Jagie³³ê w 1410 r. Sama kula nie stanowi Âżadnej osobliwoÂści, ale juÂż tÂłumaczenie jej wystrzelenia to istne curiosum nowoÂżytnej myÂśli historycznej. WedÂług nich kula (poniewaÂż miaÂła wiĂŞkszy kaliber niÂż stosowane wĂłwczas puszki) zostaÂła wystrzelona z doÂłka wykopanego w KaÂłdowie po drugiej stronie Nogatu. Kopano w ziemi dó³ pod odpowiednim kÂątem i kierunkiem, nastĂŞpnie od Âśrodka wykÂładano go glinÂą i po wyschniĂŞciu (glina musiaÂła schn¹Ì kilka dni) "Âładowano" prochem, na wierzch kÂładziono kulĂŞ, podpalano proch i oddawano strzaÂł. RĂŞce opadajÂą... W przebÂłysku "geniuszu" (byĂŚ moÂże nieÂświadomie) autor hipotezy zrobiÂł z atakujÂących kompletnych durni. TakÂą hipotezĂŞ moÂże wymyÂśleĂŚ tylko czÂłowiek, ktĂłry oddaÂł byĂŚ moÂże parĂŞ strza³ów z papierowej torebki po cukierkach. MoÂżnaby wykonaĂŚ takÂą prĂłbĂŞ jako dowĂłd ale jako czÂłowiek majÂący w przeszÂłoÂści do czynienia z materiaÂłami miotajÂącymi i wybuchowymi stanowczo odradzam nieprofesjonalistom, rĂŞczÂąc jednoczeÂśnie, Âże strzaÂł z takiego "dziaÂła" mĂłgÂłby co najwyÂżej ogÂłuszyĂŚ ryby w Nogacie a juÂż na pewno samych strzelajÂących. BliÂźniaczo podobne krzyÂżackie zamki - Gniew, Lidzbark WarmiĂąski, RadzyĂą CheÂłmiĂąski i Golub-DobrzyĂą Jak to siĂŞ staÂło, Âże "krzyÂżacki" gotyk byÂł tak rozpowszechniony na terenach, gdzie KrzyÂżacy wogĂłle nie dotarli? Czy nie czas zbadaĂŚ metodami bardziej naukowymi pozostaÂłoÂści tego "stylu budowlanego"? Dzisiejsza metoda jest podobna do najprostszego ustalania ojcostwa u dziecka - jeÂśli jest podobne do ojca to w porzÂądku, a jeÂśli nie - zaczyna siĂŞ podejrzliwie przyglÂądaĂŚ sÂąsiadom. Czy nie moÂżna zmierzyĂŚ wielkoÂści cegieÂł (oczywiÂście nie tych "powtykanych" przez konserwatorĂłw) i sprawdziĂŚ ich wielkoœÌ? Czy nie moÂżna pobraĂŚ prĂłbek i ustaliĂŚ ich skÂład chemiczny? Jest to najprostszy sposĂłb na stwierdzenie istnienia jakiegoÂś standardu lub nie, a takÂże odpowiedzi na pytanie czy istniaÂła wtedy jedna "recepta" na wytwarzanie czy teÂż kilka oÂśrodkĂłw stosujÂących swoje metody wytwarzania cegÂły. Co zatem siĂŞ moÂże staĂŚ, gdyby okazaÂło siĂŞ, Âże cegÂły z Pyrzyc, Malborka, Warszawy czy Krakowa okazaÂłyby siĂŞ jednakowymi? Strach pomyÂśleĂŚ. Gotycka koincydencja - w Malborku (XIII w.), Sztumie (XIV w.), Pyrzycach (XIII w.), Warszawie (XIV w.) i Krakowie (XV w.) InnÂą, niewyjaÂśnionÂą do koĂąca sprawÂą jest krzyÂżacki most na Nogacie, umiejscawiany pomiĂŞdzy bramÂą mostowÂą a tzw. Vogelsang'iem czyli umocnionym przyczó³kiem na brzegu w dzisiejszym KaÂłdowie. Z przyczó³ka nie zostaÂło nawet Âśladu a to dlatego, Âże ponoĂŚ byÂł ziemno-drewniany (dlaczego nie murowany?). Dziwne. Dlaczego tak biegli w sztuce budowlanej mnisi zlekcewaÂżyli sobie tak Âżywotny dla zamku element? Dlaczego, budujÂąc tak wspaniaÂły zamek, poÂżaÂłowali cegÂły na jeden z najbardziej strategicznych elementĂłw? Jest to juÂż nie tylko zaniedbanie a wrĂŞcz bezmyÂślnoœÌ. Dlaczego majÂąc do dyspozycji takÂą iloœÌ budulca nie wybudowali mostu ceglanego (podobnie jak ich pobratymcy w niemieckim Heidelbergu)? OdpowiedÂź moÂże byĂŚ tylko jedna - sami KrzyÂżacy nie potrafili budowaĂŚ i nie mieli pod dostatkiem innego budulca jak tylko drewno i ziemiĂŞ. To byĂŚ moÂże dlatego nie zrobili nic dla umocnienia swej pierwszej siedziby w Zantyrze. Most byÂł ponoĂŚ drewniany i przy okazji kaÂżdego zagroÂżenia palony, czemu nie ma siĂŞ co dziwiĂŚ, bo ziemno-drewniany przyczó³ek w KaÂłdowie wcale go nie chroniÂł przed regularnym wojskiem.  Jaki byÂł to most? Prawdopodobnie nawet nie palowy, bo do dziÂś nie odnaleziono pozostaÂłoÂści pali wbitych w dno Nogatu, a jak wiemy Âżaden drewniany most nie spali siĂŞ doszczĂŞtnie. Jest moÂżliwe, Âże byÂł to prymitywny most na Âłodziach, taki jaki moÂżna zobaczyĂŚ na rycinie z XIX wieku, Âłatwiejszy w budowie od mostu na palach, Âłatwy w rozbiĂłrce i Âłatwy teÂż do zniszczenia za pomocÂą branderĂłw. Dziwne jest teÂż, Âże za dokumentowanych juÂż czasĂłw mosty przez Nogat budowano zupeÂłnie w innym miejscu, kilkadziesiÂąt metrĂłw dalej w dó³ rzeki. WidaĂŚ to na obrazku i mieszkaĂący Malborka pamiĂŞtajÂą zapewne stary drewniany most zbudowany przez radzieckich saperĂłw jak i ten dzisiejszy zbudowane dokÂładnie w tym samym miejscu. SÂądzĂŞ, Âże wbrew pozorom i poboÂżnym Âżyczeniom zwolennikĂłw ewolucji, sposĂłb myÂślenia czÂłowieka nie zmieniÂł siĂŞ i nie zmienia mimo upÂływu lat. Dlatego g³ównym zadaniem kaÂżdego okupanta jest zdobycie terenu, utrzymanie go i moÂżliwie jak najszybsza i skuteczna eksploatacja. KtĂłry okupant w znanej historii budowaÂł dla okupowanego narodu? JeÂśli zdobycze terytorialne miaÂły byĂŚ trwaÂłe, to w pierwszym rzĂŞdzie naleÂżaÂło wymieniĂŚ ludnoœÌ na "swojÂą" metodÂą kolonizacji i dopiero moÂżna byÂło myÂśleĂŚ o budowaniu trwaÂłych obiektĂłw. Co przykÂładowo, oprĂłcz obozĂłw koncentracyjnych, zbudowaÂł w Polsce niemiecki okupant? Nic, i tak samo "budowaÂł" okupant z wielkiego Imperium Rzymskiego i tak samo budowaÂł okupant spod znaku "czarnego krzyÂża". MentalnoœÌ okupanta nie zmieniÂła siĂŞ do dziÂś, zmieniÂły siĂŞ tylko narzĂŞdzia walki i technika. Czy KrzyÂżacy mogli zbudowaĂŚ to, co im siĂŞ przypisuje? Nie, i powtarza siĂŞ ta sama sytuacja, co w wypadku Kazimierza Wielkiego - nie mieli dostatecznej bazy ekonomicznej, nie mieli rozwiniĂŞtej struktury gospodarczej (przecieÂż byÂły to biedne, pogaĂąskie Prusy) i nie mieli odpowiedniej techniki. Ponadto dziaÂłali w zbyt maÂłej liczbie i na obcym dla siebie rozlegÂłym terenie, gdzie kaÂżde drogi transportu i kaÂżda budowa musiaÂłaby byĂŚ chroniona duÂżo wiĂŞkszÂą liczbÂą ludzi niÂż zespoÂły powoÂłane do budowania. • • • OkoÂło 890 roku Wulfstan, wysÂłany z misjÂą przez krĂłla Anglii Alfreda Wielkiego, wyruszyÂł z Pó³wyspu Jutlandzkiego, by po siedmiu dniach nieprzerwanej Âżeglugi dopÂłyn¹Ì do pruskiego portu Truso (o nazwie ElblÂąg nie ma nawet wzmianki). WisÂła ta jest wielkÂą rzekÂą i przez to dzieli Witland i kraj SÂłowian. A Witland naleÂży do EstĂłw. A taÂż WisÂła wypÂływa z ziemi SÂłowian i spÂływa do Zalewu Estyjskiego, a ten Zalew Estyjski jest co najmniej piĂŞtnaÂście mil szeroki. [...] Kraj EstĂłw jest bardzo duÂży i jest tam duÂżo miast, a w kaÂżdym mieÂście jest krĂłl. Co wÂłaÂściwie widziaÂł Wulfstan? Podana szerokoœÌ Zalewu Estyjskiego pasuje do odlegÂłoÂści od Helu do ujÂścia WisÂły, wiĂŞc moÂże chodzi o zatokĂŞ PuckÂą? Wyglada teÂż na to, Âże nie byÂło wtedy Mierzei WiÂślanej (moÂże luÂźne wyspy?), a Truso (ElblÂąg?) leÂżaÂło nad jeziorem, ktĂłre wypeÂłniaÂło dzisiejszÂą depresjĂŞ. Odkopana dziÂś drewniana osada rybacka nad jeziorem DruÂżno, okrzykniĂŞta na wyrost Truso, nijak siĂŞ ma do miana portu, do ktĂłrego zawin¹³ Wulfstan. Opisuje on kraj EstĂłw (czy dzisiejsza Estonia, to resztki ÂświetnoÂści?) jako kraj duÂży i peÂłen miast. CzÂłowiek z zachodu, z Anglii (gdzie nawet wsie budowano z kamienia), bĂŞdÂący w grupie elity spoÂłecznej zapewne doskonale odró¿niaÂł miasto od wsi, a krĂłlĂłw od plemiennych wodzĂłw. Jak zatem wyglÂądaÂły miasta EstĂłw, z ktĂłrych kaÂżde byÂło siedzibÂą krĂłla? Jaki to dziki kraj podbijali trzy wieki póŸniej KrzyÂżacy? Kto zatem jest budowniczym takiej iloÂści zamkĂłw w kraju Witland, ktĂłrego czêœÌ nazwano póŸniej Prusami? Estowie majÂą taki zwyczaj: gdy umrze tam jakiÂś czÂłowiek, niespalony leÂży on w swym domu u rodziny i przyjació³ jeden miesiÂąc lub niekiedy dwa; krĂłlowie zaÂś i inni wysoko postawieni ludzie o tyle dÂłuÂżej, ile wiĂŞcej majÂą bogactw; niekiedy przez pó³ roku nie sÂą oni spaleni i le¿¹ na wierzchu w swoich domach. [...] A Estowie posiadajÂą takÂą umiejĂŞtnoœÌ, Âże potrafiÂą wytwarzaĂŚ zimno. I dlatego nieboszczyk leÂży tam tak dÂługo i nie rozkÂłada siĂŞ, poniewaÂż dziaÂłajÂą na niego zimnem. A jeÂżeli postawi siĂŞ dwa naczynia peÂłne piwa lub wody, potrafiÂą oba zamroziĂŚ obojĂŞtnie czy jest lato, czy zima. Angielska fantazja czy technika nie znana nam nawet dzisiaj? To nie byÂło zjawisko naturalne, bo jak Wulfstan napisaÂł - "potrafiÂą wytwarzaĂŚ zimno". Dziki, pogaĂąski kraj? Co zatem staÂło siĂŞ na tych terenach w okresie tylko trzech wiekĂłw? Kto lub co jest przyczynÂą tak szybkiej degradacji? A moÂże tekst Wulfstana to nie IX wiek? Przypuszczenie to Âżaden dowĂłd. Przeczytajmy jeszcze fragment tekstu: SÂłowiaĂąszczyznĂŞ miaÂł po prawej rĂŞce, po lewej zaÂś Langland, Laeland, Falster i Skonie. CaÂła ta ziemia naleÂżaÂła do Danii. NastĂŞpnie mieliÂśmy po lewej stronie ziemiĂŞ BurgundĂłw; a ta posiada wÂłasnego krĂłla. Dalej mieliÂśmy za ziemiÂą BurgundĂłw takie ziemie, jak siĂŞ one idÂąc z lewej kolejno nazywajÂą: Blekinge, Meore, Oland i Gotland, caÂła ta ziemia naleÂży do SweĂłw. A SÂłowiaĂąszczyznĂŞ mieliÂśmy aÂż do ujÂścia WisÂły przez caÂły czas po prawej stronie. KtĂłrĂŞdy zatem pÂłyn¹³ majÂąc po lewej stronie Oland i Gotland? Czy Skonie to dzisiejsza szwedzka Skania, a Oland i Gotland to dzisiejsze wyspy Olandia i Gotlandia? JeÂśli pÂłyn¹³ wzdÂłuÂż wybrzeÂży poÂłudniowego BaÂłtyku, to jakim cudem widziaÂł Oland i Gotland? Gdzie wtedy leÂżaÂł Bornholm? Jak siĂŞ nazywaÂł - Blekinge, Meore? ... http://uleszka.uprowadzenia.cba.pl/webacja/warownie/kazimierz.htm
|
|
|
Zapisane
|
PozwĂłl sobie byĂŚ sobÂą, a innym byĂŚ innymi.
|
|
|
east
Gość
|
 |
« Odpowiedz #19 : Marzec 16, 2012, 16:08:37 » |
|
SÂłowiaĂąszczyznĂŞ miaÂł po prawej rĂŞce, po lewej zaÂś Langland, Laeland, Falster i Skonie. CaÂła ta ziemia naleÂżaÂła do Danii. NastĂŞpnie mieliÂśmy po lewej stronie ziemiĂŞ BurgundĂłw; a ta posiada wÂłasnego krĂłla. Dalej mieliÂśmy za ziemiÂą BurgundĂłw takie ziemie, jak siĂŞ one idÂąc z lewej kolejno nazywajÂą: Blekinge, Meore, Oland i Gotland, caÂła ta ziemia naleÂży do SweĂłw. A SÂłowiaĂąszczyznĂŞ mieliÂśmy aÂż do ujÂścia WisÂły przez caÂły czas po prawej stronie.
Którêdy zatem p³yn¹³ maj¹c po lewej stronie Oland i Gotland? Po prostu halsowa³. Tzn zmienia³ kurs wzgl wiatru  Z tekstu wynika sugestia, ¿e to Estowie zbudowali swoje warownie na Wiœle ( plus Malbork) , po wschodniej stronie rzeki tak, i¿ rzeka stanowi³a naturalna zaporê przed S³owianami , a potem warownie. Wynika z tego, ¿e ju¿ w odleg³ych czasach "dzikiego" pogaùstwa znano kamieù i sztukê wznoszenia budowli ³¹cznie z takimi detalami jak ogrzewanie. Na d³ugo zanim nastali nam tu "cywilizowani" chrzeœcijanie. Po drugie wznoszono potê¿ne warownie nie dla zabawy, a w ochronie przed równie potê¿nym przeciwnikiem, czyli przed S³owianami. Zadziwiaj¹ce s¹ te opowieœci ¿eglarza na temat potê¿nych Estów. Gdyby dobrze poszukaÌ, to mo¿e znalaz³oby siê wiêcej podobnie szokuj¹cych relacji. A szukaÌ nale¿y raczej poza naszymi ziemiami, na przyk³ad u Swedów i ... na terenie dzisiejszej Estonii ?
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
Dariusz
 Maszyna do pisania...
Punkty Forum (pf): 3
Offline
Płeć: 
Wiadomości: 6024
Zobacz profil
Email
|
 |
« Odpowiedz #20 : Marzec 16, 2012, 18:49:25 » |
|
PóŸniej mo¿e trochê poszukamy po innych krainach, a teraz ci¹g dalszy  ; Sic transit gloria mundi...Ktoœ zapewne pomyœli - facet dosta³ (dyplomatycznie to ujmuj¹c) obsesji na temat wszystkich budowli i chce udowodniÌ, ¿e wszystko pochodzi sprzed jakiegoœ kataklizmu. Jest w tym sporo racji, ale tym razem nie bêdê niczego udowadnia³. Po prostu postaram siê tylko g³oœno pomyœleÌ. Wybudowanie czegoœ wielkiego z kamienia czy ceg³y, to nie praca jednostek, a ca³ego zespo³u wysokiej klasy specjalistów i wykonana w jakimœ konkretnym celu, a nie dla ozdobienia krajobrazu. Ka¿dy most ma na celu u³atwienie przedostania siê ludziom i pojazdom na drug¹ stronê rzeki b¹dŸ g³êbokiego parowu. Rzecz chyba nie podlegaj¹ca dyskusji. Podjêcie inicjatywy zbudowania mostu musi mieÌ g³êbok¹ motywacjê, szczególnie ekonomiczn¹, gdy¿ poch³ania znacznie wiêcej œrodków ni¿ zwyk³a drewniana k³adka, po której dziennie przechodzi tylko kilku ludzi. Jeœli ma s³u¿yÌ wielu i przez d³ugi okres czasu musi tak¿e byÌ wykonany z trwa³ych materia³ów. Bytów G³aznoty Gr¹dy Kruklaneckie Proszê przypatrzeÌ siê zdjêciom i spróbowaÌ odpowiedzieÌ sobie samemu na kilka pytaù. Od œredniowiecza po dzieù dzisiejszy cz³owiek do transportu u¿ywa zarówno samego siebie jak i koni i pojazdów. Ka¿dy most ma to do siebie, ¿e powinien zapewniaÌ ruch w obie strony bez ¿adnych zak³óceù. Ka¿dy wiêc, kto projektuje most, musi zaczynaÌ od szerokoœci jego korony, a wiêc od œredniowiecza - szerokoœÌ pojazdu dwukonnego pomno¿onego przez dwa plus margines bezpieczeùstwa. Czy tak wygl¹daj¹ przedstawione przeze mnie mosty? Czy te w Bytowie i G³aznotach zbudowano dopiero w XX wieku? Dlaczego wiêc u¿yto kamieni i cegie³ zamiast znanego ju¿, "³atwiejszego" i wytrzymalszego betonu? Dlaczego "most" w Gr¹dach Kruklanieckich zbudowano z litego, profilowanego kamienia? Widzimy tu wybitnie "jednoosobow¹" k³adkê, na której miniêcie siê grozi powa¿nymi konsekwencjami. Przypatrzmy siê dok³adnie koronie "mostu" - wygl¹da jak rynna do przep³ywu wody. Resztki stalowej balustrady, to ju¿ chyba wspó³czesne przystosowanie. Dlaczego dla tak prozaicznego celu wykorzystano tak trwa³y i tak doskonale obrobiony budulec? Kogo by³o staÌ na koszty budowy w takiej, za przeproszeniem, g³êbokiej prowincji? Nie sugerujmy siê dzisiejszym ich wykorzystaniem, bo to tylko efekt przystosowania do nowej sytuacji. S¹dzê, ¿e niektóre w¹skie mosty czy wiadukty by³y w pierwotnej wersji akweduktami. Kto zatem i kiedy naprawdê je zbudowa³? Czy ktoœ podró¿uj¹c polskimi kolejami zwraca³ uwagê na tzw. wie¿e ciœnieù? Chyba bardzo rzadko, a jeœli ju¿, to traktowa³ je z pewnoœcia jako "przymusowy" element krajobrazu kolejowego. Wiek pary i rozwój kolejnictwa przypad³ na dziewiêtnaste stulecie znacz¹c swój rozwój kilometrami torów i obowi¹zkowymi zbiornikami na wodê dla parowozów. Jak to siê jednak sta³o, ¿e niektóre wie¿e ciœnieù przypominaj¹ klejnoty architektury œredniowiecznej (w odró¿nieniu od niektórych obskurnych dworców)? Dlaczego tak wiele wysi³ku wk³adano w budowê czegoœ, co mia³o s³u¿yÌ nie podró¿nym, a zwyczajnej lokomotywie? Po co zwyk³emu zbiornikowi na wodê romaùskie okienka czy wykusze na wie¿ach? Oczywiœcie wiêkszoœÌ projektantów jest znana, ale mo¿na zapytaÌ co w³aœciwie zaprojektowali - budynek czy tylko zbiornik i instalacjê wodoci¹gow¹? Wroc³aw Bia³a Kowalewo Zawiercie Trawniki Dlaczego dla tak prozaicznej czynnoœci jak¹ jest wlanie wody do parowozu budowano "cacuszka" w rodzaju zameczków czy œredniowiecznych wie¿ zamkowych? Dlaczego wk³adano tyle pracy i twórczej inwencji w budowê elementu systemu, który zwykle znajduje siê poza stacj¹ kolejow¹, gdzie nikt go nie ogl¹da? Jakoœ nie mogê tego zrozumieÌ. Kolejarzom potrzebny by³ tylko zbiornik na wodê po³o¿ony wysoko i takie, ekonomiczne mo¿emy jeszcze dziœ ogl¹daÌ na prerii za oceanem. Proszê obejrzeÌ kilka wybranych wie¿. Czy nie przypominaj¹ œredniowiecznych budowli? Dlaczego w Trawnikach wybudowano ozdobny kamienny portal dla wejœcia, które zabetonowano? Jest jeszcze inny aspekt tej sprawy. Wie¿e ciœnieù nie s¹ pod ochron¹ prawn¹. Mo¿na je sprzedawaÌ, kupowaÌ, zamieniaÌ na urokliwe knajpy a nawet zniszczyÌ (bo to w³asnoœÌ PKP) i pies z kulaw¹ nog¹ o nie siê nie upomni. Jeszcze raz chcê zwróciÌ uwagê, o czym ju¿ pisa³em, na sposób (metodê) budowania murów. Podstawow¹ technik¹ budowlan¹ by³y grube mury z polnego kamienia, które niekiedy licowano wyg³adzonymi kamieniami, p³ytami kamiennymi lub ceg³¹. Wszystko to spaja³a mocna zaprawa, której sk³adu nie zbadano do dzisiaj. Tak¹ technikê spotykamy na ca³ym œwiecie. Mo¿na j¹ zauwa¿yÌ w budowie murów obronnych Rzymu, w murze Trajana a tak¿e w chiùskim Wielkim Murze. WidaÌ j¹ w polskich "Orlich Gniazdach", w piramidach Teotihuacan a tak¿e w megalitycznych grobach New Grande, Gawrinis czy Knowth. To nie jest ¿adna koincydencja, to by³a technologia rozpowszechniona na ca³ym niemal œwiecie. Irlandia Majowie Bornholm Ostrów Lednicki Kto zatem stworzy³ t¹ technologiê i kto j¹ rozpowszechni³ po ca³ym bez ma³a globie? Jak to siê sta³o, ¿e w u¿yciu by³a przez tak d³ugi czas - od megalitycznych "grobów" po œredniowiecze? Kiedy wreszcie jej u¿ywano? Przecie¿ "rzymski cement" zszed³ do grobu razem z Imperium, a now¹, wspó³czesn¹ zaprawê zaczêto stosowaÌ dopiero po wynalezieniu cementu portlandzkiego w XIX wieku. Mo¿na mi zarzuciÌ niczym nie uzasadnion¹ manipulacjê. Owszem mo¿na, ale dopiero wtedy gdy zbada siê sk³ad chemiczny zaprawy z tych wszystkich miejsc, ale tego na dziœ nie mo¿na stwierdziÌ, bo nikt nie wpad³ na tak prosty pomys³. Czy takie badanie jest zbyt drogie czy zbyt niebezpieczne... dla naszej historii? Bolczów Nidzica Sulejów Ujazd Co mo¿e wyró¿niaÌ te piêkne kamienne ³uki? Na pierwszy rzut oka wydaj¹ siê takie same, zbudowane podobn¹ technik¹ i w tym samym stylu, ale wed³ug historyków zbudowano je w ró¿nym czasie. Bolczów - w koùcu XIV wieku, Nidzica - w drugiej po³owie XIII wieku, Sulejów, pocz¹tkowo klasztor cystersów - w pierwszej po³owie XIII wieku, Ujazd, zamek Krzy¿topór - dopiero w XVII wieku. 400 lat niezmienionej techniki budowlanej i to w Polsce? Jeœli do³o¿yÌ do tego rotundê z Wawelu czy Cieszyna (obie z oko³o X/XI wieku), to niezmiennoœÌ stosowanej techniki wyd³u¿a siê do oko³o 700 lat. Czy¿ to nie wspania³e osi¹gniêcie polskiej sztuki budowlanej? Dziwi tylko dlaczego tak trwa³y i wspania³y sposób budowy zarzucono na rzecz betonu i wielkiej p³yty. Historia le¿y na samym wierzchu, ale widaÌ siê "opatrzy³a" albo jest celowo niezauwa¿ana. Archeolog woli rozkopywaÌ archaiczne, zabite deskami wsie i bawiÌ siê w hienê cmentarn¹ na grobach dalekich przodków, co u³atwia mu nawet specjalnie skonstruowane prawo. Woli budowaÌ historiê na podstawie wykopanych przypadkowo koœci, odchodów i resztek niepotrzebnych nikomu skorup. Jakie wykopaliska - taka historia. Wielu ludzi wykonuje dobr¹ i niepotrzebn¹ nikomu robotê. Ziemiê rozgrzebuje siê tylko po to, by zadowoliÌ polityków i udowodniÌ ich prawo do nie swojej ziemi. Mo¿e siê wydawaÌ, ¿e piszê kompletne bzdury. Jeœli tak, to proszê to niezbicie udowodniÌ, a niezbitym dowodem mo¿e byÌ tylko wiek budulca, a w³aœciwie czas jego zastosowania. Nie wiek jakiœ koœciotrupów czy innych organicznych lub nieorganicznych szcz¹tków znajdowanych w pobli¿u, bo te mog³y tam trafiÌ w ró¿nym czasie. Nie ¿adne dokumenty pisane czy ludowe opowieœci, bo jedne celowo mog¹ opisywaÌ fa³sz a drugie nale¿eÌ do gatunku bajek. Jeœli nie bêdziemy potrafili okreœliÌ wieku budowli, to zawsze i wszyscy bêd¹ mieli racjê. ... http://uleszka.uprowadzenia.cba.pl/webacja/warownie/kazimierz.htm
|
|
« Ostatnia zmiana: Marzec 16, 2012, 18:57:25 wysłane przez Dariusz »
|
Zapisane
|
PozwĂłl sobie byĂŚ sobÂą, a innym byĂŚ innymi.
|
|
|
Dariusz
 Maszyna do pisania...
Punkty Forum (pf): 3
Offline
Płeć: 
Wiadomości: 6024
Zobacz profil
Email
|
 |
« Odpowiedz #21 : Marzec 20, 2012, 20:00:28 » |
|
Kolejna porcja ciekawych, choĂŚ dla wielu ze wzglĂŞdu na inne podejÂście do historii trudne do strawienia informacji: Gdzie szukaĂŚ klucza?Wprowadzenie stylĂłw budowy do dzielenia historii na mniejsze jednostki czasu wprowadziÂło wiele zamieszania w datowaniu obiektĂłw. UtarÂło siĂŞ, Âże najstarsze budowle muszÂą byĂŚ romaĂąskie, potem gotyk, renesans i tak dalej. OsobiÂście uwaÂżam, Âże lepszym kryterium byÂłoby uwzglĂŞdnienie budulca oraz stopnia trudnoÂści w jego obrĂłbce i uÂżyciu czyli krĂłtko mĂłwiÂąc zastosowanej techniki. Jak to moÂże wyglÂądaĂŚ i jak faktycznie wyglÂąda? • budowle z ogromnych kamiennych blokĂłw ÂściÂśle do siebie dopasowanych, • budowle wycinane w litej skale, • budowle z mniejszych, obrabianych blokĂłw kamiennych, • budowle z naturalnego, maÂłego kamienia (jako wypeÂłnienie) licowane kamieniem gÂładzonym, • budowle z cegÂły, • budowle z betonu. Stawia to na gÂłowie pojĂŞcie postĂŞpu technicznego, bo z tego co widzimy im g³êbiej w historiĂŞ tym wiĂŞksze techniczne moÂżliwoÂści budowniczych. Podobnie za b³êdny uwaÂżam podziaÂł stylĂłw kapiteli kolumn. Greckie style - dorycki, joĂąski czy koryncki sÂą spotykane niemal na caÂłym Âświecie i w budowlach z ró¿nych okresĂłw czasu. Hiszpania Chiny Francja Rzym SkÂąd zatem koryncki kapitel w ÂświÂątyni w Evorze? Kto wykonaÂł tem koryncko-joĂąski kapitel w staroÂżytnych Chinach? Jakim cudem znala¿³ siĂŞ koryncki kapitel w Âśredniowiecznej Notre Dame w ParyÂżu? Kiedy Grecy budowali w Rzymie? Z tym jak sÂądzĂŞ ani Grecy ani tym bardzie Rzymianie nie majÂą nic wspĂłlnego. JeÂśli cegÂła ma byĂŚ wyznacznikiem postĂŞpu technicznego, to naleÂży siĂŞ zastanowiĂŚ nad wiekiem niektĂłrych budowli. Jako materiaÂł budowlany jest stosunkowo Âłatwa do wykonania, a co najwaÂżniejsze jest dopasowana do moÂżliwoÂści fizycznych czÂłowieka. Ale cegÂła cegle nierĂłwna. DziÂś stosujemy ceg³ê standardowÂą i jest to prawdopodobnie standard Âświatowy jeÂśli chodzi o jej wymiary. ByÂł jednak okres, gdy do budowy uÂżywano cegÂły pÂłaskiej. Kiedy to byÂło nie wiadomo, bo w takie szczegó³y historycy siĂŞ nie zag³êbiajÂą. ProszĂŞ obejrzeĂŚ zdjĂŞcia. Pompeje Conimbriga Monastyr grecki Polska - DankĂłw i CiepÂłowody W jakim okresie uÂżywano pÂłaskiej cegÂły, skoro znaleŸÌ jÂą moÂżna w budowlach z okresu Imperium Rzymskiego, Âśredniowiecznej Grecji a takÂże w Polsce, w zamkach w Dankowie (XV w.) i CiepÂłowodach (XIII/XIV w.)? PodobnÂą pÂłaskÂą ceg³ê moÂżna odnaleŸÌ teÂż w budowlach Bizancjum czy w Sardes. Co zatem moÂże zmieniaĂŚ technologiĂŞ budownictwa? MoÂże to byĂŚ wynalazek czegoÂś lepszego lub utrata juÂż posiadanej technologii. MoÂże teÂż byĂŚ to czynnik katastroficzny, niszczÂący technikĂŞ i zmuszajÂący budowniczych do zmiany technologii. MoÂżna odnieœÌ wraÂżenie, Âże wszystko chcĂŞ umieÂściĂŚ w czasach sprzed kataklizmu 12,5 tysiÂąca lat temu. ByĂŚ moÂże tak wyglÂąda. Jedno co chcĂŞ podkreÂśliĂŚ to fakt, Âże okres Âśredniowiecza nie miaÂł Âżadnych predyspozycji do dokonania tak spektakularnych czynĂłw w dziedzinie budownictwa. Tak myÂślÂą i inni historycy w³¹czajÂący do badaĂą prawa ekonomii i znajomoœÌ techniki tamtych czasĂłw. Ăwczesny Âświat dysponowaÂł dziesiÂątÂą czĂŞÂściÂą dzisiejszego zaludnienia. Prowadzone walki kaÂżdego z kaÂżdym teÂż nie uÂłatwiaÂły ani postĂŞpu technicznego ani postĂŞpu naukowego. WyÂższe uczelnie zakÂładane tu i Ăłwdzie preferowaÂły przede wszystkim prawo i nauki humanistyczne, a budowniczych zaliczano co najwyÂżej do cechu rzemieÂślniczego i bynajmniej nie najliczniejszego. Brak jest jednoznacznych dowodĂłw pisanych okreÂślajÂących poniesienia kosztĂłw czy organizacji tak ogromnych przedsiĂŞwziĂŞĂŚ gospodarczych. Brak jest dowodĂłw na istnienie ogromnej organizacji techniczno-przemysÂłowej, ktĂłra musiaÂła wspieraĂŚ te inwestycje. Nawet w epoce renesansu jeden geniusz Leonarda da Vinci nie spowodowaÂł epokowego skoku do przodu i nawet kilku geniuszy na raz nie jest w stanie odmieniĂŚ losu narodu nie mĂłwiÂąc o Âświecie. Gdzie tkwi b³¹d? Trudno powiedzieĂŚ. Zrzucenie wszystkiego na kataklizm i do tego tak odlegÂły w czasie niczego nie zaÂłatwia. Przeczytajmy jeszcze raz sÂłowa Platona: MiaÂły bowiem miejsce w ciÂągu tych dziewiĂŞciu tysiĂŞcy lat liczne i okrutne potopy. Taki bowiem okres czasu dzieli dzisiejszÂą epokĂŞ od dawnej. [...] Najpierw, Akropol nie wyglÂądaÂł tak, jak teraz. Teraz mianowicie jedna jedyna noc potopu roztopiÂła ziemiĂŞ i obnaÂżyÂła to miejsce do naga, podczas gdy w tym samym czasie wystÂąpiÂły trzĂŞsienia ziemi i trzeci z rzĂŞdu zalew wody przed katastrofÂą z czasĂłw Deukaliona. Przyznam szczerze, Âże po raz drugi odkryÂłem to zdanie i zrozumiaÂłem jego g³êbsze znaczenie. Platon pisze o czasach od kaklizmu, ktĂłry zmiĂłtÂł AtlantydĂŞ z powierzchni ziemi do czasĂłw jemu wspó³czesnych. Diodor pisze zaÂś, Âże: Grecy mylÂą siĂŞ, przyjmujÂąc, Âże narodziny Heraklesa przypadajÂą na jedno pokolenie przed wojnÂą trojaĂąskÂą, gdyÂż staÂło siĂŞ to w pierwszym okresie, gdy powstawali ludzie. Od tego czasu odliczono w Egipcie ponad dziesiĂŞĂŚ tysiĂŞcy lat, gdy tymczasem od wojny trojaĂąskiej minĂŞÂło ledwie tysiÂąc dwieÂście. Diodor to I w. pne, a wiĂŞc okoÂło 2000 lat temu. DodajÂąc te 1200 lat otrzymujemy 3200 lat temu. Czy poszlakÂą moÂże byĂŚ sama Troja, ktĂłrej dotychczas nie odnaleziono? Czy jej ruiny le¿¹ gdzieÂś na dnie morza? Grecy (oprĂłcz Platona) nie mĂłwiÂą o Âżadnych kataklizmach. Czy wspó³czesne pokolenie GrekĂłw nie jest tym, ktĂłre walczyÂło pod TrojÂą? To jest moÂżliwe. A inni? Naukowcy mĂłwiÂą o transgresji morza ÂŚrĂłdziemnego do morza Czarnego 8-9 tysiĂŞcy lat temu. "SÂłoĂąca" AztekĂłw trwaÂły w okresach 4-5 tysiĂŞcy lat, ale nie wiemy, gdzie umiejscowiĂŚ ich poczÂątek. Ile mogÂło byĂŚ kataklizmĂłw w ciÂągu tych 12,5 tysiÂąca lat? Platon wspomina o czterech potopach. W roku 1948 Claude Schaeffer, archeolog francuski, wystÂąpiÂł z tezÂą o gwaÂłtownych zaÂłamaniach kultur Bliskiego Wschodu w latach 2300, 1500 i 1200 r. pne. spowodowanych trzĂŞsieniami ziemi. Czy to w bliÂższych nam czasach naleÂży szukaĂŚ budowniczych kamiennych i ceglanych zamkĂłw? Bardzo moÂżliwe i wcale nie tak nieprawdopodobne. Bardzo moÂżliwe, Âże przyczyn takich zniszczeĂą naleÂży takÂże szukaĂŚ w czasach nie tak odlegÂłych, choĂŚ i tak liczonych w tysiÂącach lat. O ile historia nie ma problemĂłw z rozszyfrowaniem ostatnich 300 lat, o tyle sama juÂż epoka Âśredniowiecza jest jednym wielkim domysÂłem. Problem ustalenie czasu w naszej historii jest na razie problemem nie do rozwiÂązania, a to z powodu naszego Âświatowego kalendarza - kalendarza gregoriaĂąskiego. Nie dlatego, Âże jest niedokÂładny a wrĂŞcz przeciwnie jest najdokÂładniejszy ze wszystkich. Problem polega na tym, Âże nie moÂżna ustaliĂŚ Âżadnej sensownej korelacji pomiĂŞdzy przekazami staroÂżytnych, bo brak jest tzw. punktu zerowego czyli wydarzenia, ktĂłre miaÂłoby swoje odzwierciedlenie w co najmniej kilku przekazach. Nawet badania wieku wĂŞglem radioaktywnym nie speÂłniÂą swego zadania, bo nie wiemy czy data zostanie trafnie okreÂślona, szczegĂłlnie dla wydarzeĂą sprzed roku 1582. IstniejÂące dziÂś kalendarze to gregoriaĂąski - jako ulepszona kontynuacja kalendarza juliaĂąskiego wprowadzonego przez Cezara w roku 45 pne. w miejsce poprzedniego "ab urbe condita" (czyli dziÂś byÂłby rok 2760). Drugi to chiĂąski tradycyjny wprowadzony w roku 2698 pne., najmÂłodszy muzuÂłmaĂąski, ktĂłrego datÂą wyjÂściowÂą jest ucieczka Mahometa z Mekki i najstarszy - Âżydowski, ktĂłrego "datÂą zerowÂą" ma byĂŚ stworzenie Âświata, wprowadzony w roku 3761 pne. O ile kalendarze Âżydowski i "ab urbe condita" majÂą jakieÂś sensowne punkty wyjÂścia, to reszta jest "widzimisiĂŞ" wÂładcĂłw i bardziej okreÂśla ich pychĂŞ niÂż wiedzĂŞ, zgodnie z zasadÂą obowiÂązujÂącÂą do dziÂś - "wÂładza nie musi byĂŚ mÂądra - wÂładza musi byĂŚ silna".  Nadto praca Herberta Illiga (brakujÂące 300 lat) stawia pod znakiem zapytania rzetelnoœÌ okreÂślania czasu przez nasz kalendarz gregoriaĂąski, a wÂątpliwoÂści nie zostanÂą rozwiane choĂŚby z powodu uniemoÂżliwienia dostĂŞpu do najwaÂżniejszych ÂźrĂłdeÂł - archiwum watykaĂąskiego. Do swojego schematu wprowadziÂłem tzw. SÂłoĂąca czyli epoki z przekazĂłw Azteckich, gdzie za koniec I SÂłoĂąca przyj¹³em kataklizm sprzed 12,5 tysiÂąca lat (u AztekĂłw teÂż potop) oraz dane o niektĂłrych kataklizmach. Nie ma jednoznacznych wynikĂłw, chociaÂż moÂżna zauwaÂżyĂŚ zbieÂżnoœÌ pomiĂŞdzy koĂącem trzeciego SÂłoĂąca (okoÂło roku 690 pne.) a pierwszym kalendarzem rzymskim "ab urbe condita", ktĂłre datĂŞ zaÂłoÂżenia Rzymu wskazuje na okoÂło 700 r. pne. Dlaczego jednak o tej dacie milczy staroÂżytna Grecja juÂż przecieÂż istniejÂąca? Z drugiej jednak strony obok tej daty oscyluje najstarsza zapisana grecka data - pierwsza olimpiada w roku 776 pne. Czy ostatniego kataklizmu naleÂży szukaĂŚ wokó³ 700 r. pne.? Bardzo moÂżliwe lecz proszĂŞ pamiĂŞtaĂŚ, Âże to tylko gÂłoÂśne myÂślenie i na dodatek jednego tylko czÂłowieka. TakÂże prof. PajÂąk sÂądzi, Âże takie kataklizmy byÂły moÂżliwe i dwa z nich umieszcza 13,5 tysiÂąca lat temu oraz po roku 1178 ne. Inne pytanie dotyczy rodzaju kataklizmu. MogÂło to byĂŚ trzĂŞsienie ziemi, na co wskazywaÂłaby wiĂŞkszoœÌ ruin, ale to nie jest jednoznaczne, gdyÂż mamy i wspaniaÂłe zamki zachowane w caÂłoÂści. MoÂże historiĂŞ Europy zmieniaÂły okresowe zarazy (Âśredniowieczna dÂżuma zabiÂła 1/3 EuropejczykĂłw) czy nawet jakieÂś naturalne plagi (Popiela zjadÂły myszy, co moÂżna odczytaĂŚ jako przenoÂśniĂŞ wielkiego gÂłodu). Trudno wyrokowaĂŚ, bo wymienione zdarzenia sÂą zdarzeniami trwajÂącymi krĂłtko, a my przecieÂż mamy do czynienia z wiekami. Brak ÂźrĂłdeÂł pisanych jest tu przeszkodÂą nie do przebycia. Historia to zlepek indywidualnych historii. My, ÂżyjÂący dzisiaj, na bie¿¹co znamy swojÂą historiĂŞ i czĂŞÂściowo historiĂŞ wÂłasnych rodzicĂłw. DzisiejszÂą historiĂŞ paĂąstwa na bie¿¹co poznajemy z codziennych wiadomoÂści, choĂŚ nigdy na bie¿¹co nie zÂłoÂżymy jej w logicznÂą caÂłoœÌ bo nie mamy takiej moÂżliwoÂści. Im bardziej w g³¹b wiekĂłw, tym bardziej nasze poznanie jest uzaleÂżnione od sÂłowa mĂłwionego, pisanego czy innych noÂśnikĂłw informacji. To wÂłaÂśnie z braku dostatecznej informacji mamy trudnoÂści nawet z uÂłoÂżeniem wÂłasnego drzewa genealogicznego na kilka pokoleĂą do tyÂłu. 100 lat to tylko trzy pokolenia i jeÂśli historii poprzednikĂłw nie znajÂą rodzice, nie pozna ich takÂże dziecko. JeÂśli pisana historia kraju zostanie skradziona bÂądÂź zniszczona, wszyscy tracÂą zbiorowÂą ÂświadomoœÌ swej toÂżsamoÂści i naleÂży odtwarzaĂŚ jÂą od nowa lub zacz¹Ì pisaĂŚ od nowa. Tak postÂąpiono i z nami w roku 966. HistoriĂŞ Polski zaczĂŞto pisaĂŚ na nowo i nie piĂłrem PolakĂłw. Dlatego to co mamy, zawdziĂŞczamy Rzymowi, KrzyÂżakom i BĂłg wie komu jeszcze, ale nie sobie. W roku 966 ukradziono nam historiĂŞ i pismo. Narzucono ÂłacinĂŞ, z ktĂłrej zrodziÂły siĂŞ nowy jĂŞzyk, nowe pismo, nowe obyczaje, nowe prawa i oczywiÂście nowa ale nieprawdziwa historia. Bardzo moÂżliwe, Âże zostaÂły jeszcze dwie szanse na poznanie prawdy. Pierwsza, to otwarcie archiwum Watykanu a druga to odnalezienie dokumentĂłw w egipskim Labiryncie. Pierwsza jest nie do zrealizowania, gdyÂż z pewnoÂściÂą koÂśció³ nie jest samobĂłjcÂą i nie podwaÂży swojej wiarygodnoÂści jako instytucji politycznej. Druga jest bardziej moÂżliwa, o ile jako pierwsza nie dotrze tam mafia Zahi'ego i nie rozkradnie lub co gorsza nie poniszczy dokumentĂłw. PĂłki co jesteÂśmy skazani na historiĂŞ, ktĂłrÂą dyktujÂą politycy i wÂładcy. http://uleszka.uprowadzenia.cba.pl/webacja/warownie/kazimierz.htm
|
|
« Ostatnia zmiana: Marzec 20, 2012, 20:05:39 wysłane przez Dariusz »
|
Zapisane
|
PozwĂłl sobie byĂŚ sobÂą, a innym byĂŚ innymi.
|
|
|
janusz
 Wielki gaduÂła ;)
Punkty Forum (pf): 29
Offline
Płeć: 
Wiadomości: 1370
Zobacz profil
|
 |
« Odpowiedz #22 : Marzec 20, 2012, 22:16:43 » |
|
Mitoteka narodowaKarmienie siĂŞ mitami moÂże dobrze wpÂływaĂŚ na samopoczucie, ale na pewno negatywnie na zdolnoœÌ do trzeÂźwej oceny rzeczywistoÂści.Jak kaÂżdy narĂłd na Âświecie takÂże i my lubimy sÂłuchaĂŚ o sobie, mile gÂłaszczÂące nasze ego interpretacje historyczne, z ktĂłrych wynika, Âże nasze zasÂługi dla nas i przy okazji dla reszty Âświata sÂą nie do przecenienia. Jednym z troskliwie pielĂŞgnowanych mitĂłw narodowych jest ten, ktĂłry mĂłwi, Âże Polska w listopadzie 1918 roku odzyskaÂła niepodlegÂłoœÌ w wyniku trwajÂących caÂły wiek XIX (i kawaÂłek XVIII) powstaĂą narodowych, tudzieÂż dziĂŞki Legionom JĂłzefa PiÂłsudskiego, ktĂłre przegnaÂły zaborcĂłw z naszej ziemi precz. Prawda jest niestety mniej patetyczna, a konstruktywny stosunek do niej wymaga wiĂŞcej dystansu, niÂż namiĂŞtnoÂści. Ojczyzna nasza zmartwychwstaÂła, poniewaÂż bandyci ktĂłrzy jÂą zamordowali pobili siĂŞ pomiĂŞdzy sobÂą. Ta oczywista, wrĂŞcz trywialna prawda nie moÂże jednak przejœÌ przez gardÂło wielu historykom (takÂże z profesorskimi tytuÂłami), ani tym bardziej spÂłyn¹Ì z ich piĂłr na kartĂŞ papieru Na poczÂątku, zanim niektĂłrzy okrzyknÂą mnie infamisem i parricydÂą, chciaÂłbym zÂłoÂżyĂŚ jak najpowaÂżniejsze oÂświadczenie: z caÂłym szacunkiem chylĂŞ gÂłowĂŞ przed wolÂą niepodlegÂłoÂści, jakÂą nasz narĂłd wykazywaÂł przez caÂły okres niewoli, przed bohaterstwem powstaĂącĂłw i hartem ducha polskich kobiet, ktĂłre ich wspieraÂły, z naleÂżnÂą czciÂą odnoszĂŞ siĂŞ do zbrojnego czynu legionĂłw polskich, tak Jana Henryka, jak i JĂłzefa. Uznanie dla mĂŞstwa ludzi z broniÂą w rĂŞku walczÂących o wolnoœÌ nie moÂże jednak moim zdaniem oznaczaĂŚ akceptacji dla krĂŞtactw politykĂłw, ktĂłrzy za plecami walczÂących zaÂłatwiali swoje maÂłe interesy i zaspokajali chore ambicje oraz dla przykrawania faktĂłw pod zapotrzebowanie polityczne. Do kategorii faktĂłw wstydliwych najnowszej historii powszechnej, chĂŞtnie pomijanych przez piewcĂłw legendy o naszej samodzielnej drodze do niepodlegÂłoÂści, naleÂży fakt uzyskania w tym samym czasie niepodlegÂłoÂści przez inne kraje, ktĂłre nigdy zbrojnie o niÂą nie zabiegaÂły, Âże wymieniĂŞ tylko z naszego krĂŞgu geograficznego FinlandiĂŞ i CzechosÂłowacjĂŞ. Finowie swojÂą lojalnoœÌ w stosunku do okupanta posunĂŞli tak daleko, iÂż do tej pory Helsinki ozdabia pomnik ich ciemiĂŞÂżyciela imperatora Wszechrosji Aleksandra dwa bÂądÂź trzy (dokÂładnie nie pamiĂŞtam jego numeru porzÂądkowego, a nie jest to aÂż tak waÂżne, aby mi siĂŞ chciaÂło sprawdzaĂŚ), o lojalnoÂści CzechĂłw w stosunku do kaÂżdego okupanta nie ma co nawet wspominaĂŚ, z obrzydzeniem od wielu dziesiÂątkĂłw lat mĂłwiÂą o niej nasi trubadurzy patetycznych hekatomb. Stanowczo nie ma sprawiedliwoÂści na tym Âświecie, jeÂżeli Polska musiaÂła witaĂŚ niepodlegÂłoœÌ w takim towarzystwie. ProponujĂŞ: Finlandia i CzechosÂłowacja do lustracji, jakoÂś przecieÂż trzeba zmazaĂŚ tĂŞ niepedagogicznÂą plamĂŞ. Gdyby nie wojna powszechna, o ktĂłrÂą od czasĂłw Mickiewicza modliÂły siĂŞ caÂłe pokolenia PolakĂłw moglibyÂśmy jeszcze dÂługo czekaĂŚ na cud wolnoÂści. Zorganizowana grupa przestĂŞpcza wystĂŞpujÂąca m.in. pod ksywkÂą Trzy Czarne OrÂły, ktĂłra z wiĂŞkszej czĂŞÂści Europy uczyniÂła wiĂŞzienie narodĂłw, mogÂła upaœÌ tylko tak, jak upadÂła – kiedy zÂłodzieje pobili siĂŞ o Âłupy. Takie sÂą fakty i nic nie pomoÂże zasÂłanianie ich nawet najbardziej „sÂłusznymi” fantazjami historycznymi. JednakÂże w naszym polskim przypadku sam fakt wybuchu wojny Âświatowej byÂł zaledwie warunkiem koniecznym, ale niestety nie wystarczajÂącym. Nasi bowiem rozbiorcy tak sprytnie podzielili siĂŞ rolami, Âże bez wzglĂŞdu na to ktĂłra ze stron konfliktu by nie wygraÂła, zawsze w obozie zwyciĂŞskim byÂłby co najmniej jeden z nich, ktĂłry juÂż by zadbaÂł o to, aby polskie aspiracje do niepodlegÂłoÂści przykroiĂŚ do wÂłaÂściwych wymiarĂłw. WidzĂŞ oczami naszych wybitnych przedstawicieli gatunku historical fiction, tĂŞ budujÂącÂą scenĂŞ, kiedy to na cesarze niemiecki i austro-wĂŞgierski po wygranej przez nich wojnie uroczyÂście i ze skruchÂą zrzekajÂą siĂŞ zagrabionych w czasie rozbiorĂłw ziem polskich i po z³¹czeniu ich z odebranÂą podstĂŞpnym Kacapom czĂŞÂściÂą naszego terytorium wskrzeszajÂą niezawis³¹ RzeczpospolitÂą od morza do morza (nota bene kolejny to mit – Rzeczpospolita nigdy granic swoich o wybrzeÂża Morza Czarnego nie oparÂła). RĂłwnie porywajÂąca i co waÂżniejsze bliÂższa realizacji jest wizja, w ktĂłrej to zwyciĂŞski MikoÂłaj II w Wersalu zrzeka siĂŞ wszystkich naszych ziem ukradzionych od czasĂłw pokoju andruszowskiego, a wzruszeni przywĂłdcy Ententy rzucajÂą mu siĂŞ na szyjĂŞ i wszyscy razem pÂłaczÂą ujĂŞci jego szlachetnoÂściÂą. Niestety wtrÂąciÂła siĂŞ w sprawĂŞ zdradziecka bolszewia i do tej piĂŞknej sceny nigdy nie doszÂło. Jaka szkoda, Âłza siĂŞ do prawdy w oku krĂŞci. Jakby nie spojrzeĂŚ na sprawĂŞ, to wÂłaÂśnie w wyniku Rewolucji PaÂździernikowej (obecnie wydarzenie to jest nazywane przez historykĂłw, ktĂłrym dwadzieÂścia lat temu w sposĂłb cudowny spadÂły klapy z oczu i szczĂŞÂśliwe mogli na nie przejrzeĂŚ, puczem lub w najlepszym przypadku przewrotem) Rosja zawarÂła odrĂŞbny pokĂłj z Niemcami, co w sposĂłb automatyczny wy³¹czyÂło jÂą z grona zwyciĂŞzcĂłw. Co wiĂŞcej, gÂłoszone przez bolszewikĂłw hasÂła i ich praktyczna realizacja spowodowaÂły przeÂświadczenie o koniecznoÂści odsuniĂŞcia jej granic jak najdalej od „cywilizowanej” Europy. I dopiero w takich warunkach nasza niepodlegÂłoœÌ staÂła siĂŞ do zaakceptowania przez zwyciĂŞskÂą koalicjĂŞ. Gdyby nie koniecznoœÌ stworzenia „kordonu sanitarnego” na nic by siĂŞ nie zdaÂły nawet najbardziej strzeliste akty naszego patriotyzmu, interes Rosji dla Francji i Anglii zawsze byÂł waÂżniejszy niÂż nasze aspiracje (oba wymienione kraje jeszcze przed wojnÂą zobowiÂązaÂły siĂŞ traktatowo wobec swojego rosyjskiego sojusznika traktowaĂŚ kwestiĂŞ polskÂą, jako wewnĂŞtrznÂą sprawĂŞ Rosji). Przypomnijmy – nawet w czasie wojny krymskiej, w ktĂłrej paĂąstwa te wystÂąpiÂły przeciwko Rosji, pomimo zabiegĂłw naszej emigracyjnej dyplomacji, na Zachodzie nie chciano z nami mĂłwiĂŚ na temat naszej niepodlegÂłoÂści. D¹¿enia PolakĂłw w sposĂłb dyskomfortowy zak³ócaÂły tak piĂŞknie uÂłoÂżony na Kongresie WiedeĂąskim porzÂądek europejski. Jest takÂże wÂątpliwe, aby powstaÂł „trzynasty punkt” Wilsona, gdyby MikoÂłaj II w dalszym ciÂągu „zasiadaÂł na majestacie”. W najlepszym przypadku moglibyÂśmy siĂŞ doczekaĂŚ czegoÂś w rodzaju KrĂłlestwa Kongresowego, okrojonego kadÂłubka z okrojonÂą suwerennoÂściÂą. Takie zresztÂą plany miaÂły w stosunku do nas paĂąstwa zaborcze. ChcÂąc pozyskaĂŚ w toczÂącej siĂŞ wojnie przychylnoœÌ polskiego spoÂłeczeĂąstwa i ÂświeÂże miĂŞso armatnie kokietowaÂły PolakĂłw wizjami autonomicznego paĂąstwa. W tym kierunku zmierzaÂł tzw. Akt 5 listopada wydany w 1916 roku przez cesarzy niemieckiego i austro-wĂŞgierskiego oraz wczeÂśniejsza (z 14 sierpnia 1914 roku) odezwa wodza naczelnego armii rosyjskiej wielkiego ksiĂŞcia MikoÂłaja MikoÂłajewicza. Nawet rzÂąd tymczasowy, ktĂłry powstaÂł w Rosji w wyniku rewolucji lutowej przewidywaÂł dla Polski jedynie ograniczonÂą suwerennoœÌ. O Âżadnej natomiast suwerennoÂści nie chcieli nawet mĂłwiĂŚ biaÂłogwardyjscy dyktatorzy usiÂłujÂący w ciÂągu kilku lat bezskutecznie obaliĂŚ bolszewickÂą wÂładzĂŞ. ZdawaÂł sobie z tego sprawĂŞ JĂłzef PiÂłsudski, ktĂłry odmĂłwiÂł mimo naciskĂłw ze strony Francji wspó³dziaÂłania z BiaÂłymi przeciwko Czerwonym. W paÂździerniku 1919 roku, mimo dobrze rozwijajÂącej siĂŞ dla PolakĂłw sytuacji w dziaÂłaniach przeciwko Armii Czerwonej, zatrzymaÂł on nasz front na rubieÂży sÂłynnej Berezyny. Gdyby przy³¹czyÂł siĂŞ wtedy do ofensywy gen. Denikina Rosja Radziecka najprawdopodobniej wyzionĂŞÂłaby ducha. Ale tego wÂłaÂśnie MarszaÂłek nie chciaÂł. Legitymizowani biali generaÂłowie w razie przejĂŞcia wÂładzy za¿¹daliby od swoich zachodnich sojusznikĂłw respektowania zobowiÂązania, Âże kwestia polska jest wewnĂŞtrznÂą sprawÂą Rosji. Ale to wszystko miaÂło miejsce póŸniej; wojna o granice, ofensywa 1919 roku, Bitwa Warszawska i odwrĂłt bolszewikĂłw byÂły nastĂŞpstwem upadku paĂąstw zaborczych wykrwawionych w wyniszczajÂącej wojnie oraz upadku trzech zaborczych dynastii. I naprawdĂŞ nawet najbardziej bohaterskie czyny legionistĂłw (a przykÂładĂłw bohaterstwa dali wiele) czy dodatkowe dziesiĂŞĂŚ powstaĂą narodowych w XIX wieku sytuacji by nie zmieniÂły. Za duÂża byÂła dysproporcja siÂł, a i paĂąstwa zaborcze byÂły dla Zachodu znacznie waÂżniejsze niÂż rozdarty na trzy czĂŞÂści narĂłd. PrzykÂłady Finlandii i CzechosÂłowacji prawdĂŞ tÂą w peÂłni potwierdzajÂą. Naszym natomiast „autorskim” sukcesem jest niewÂątpliwie wspomniana wojna o granice, powstania ÂślÂąskie (niewykorzystane w peÂłni) i wielkopolskie (jedyne w naszej historii w peÂłni wykorzystane) oraz wygrana wojna bolszewicka. LegionistĂłw w czasie I wojny byÂło tylu ilu byÂło, ale na pewno zdecydowanie za maÂło, aby pokonaĂŚ choĂŚby najsÂłabszego z zaborcĂłw, nie mĂłwiÂąc juÂż o wszystkich trzech naraz. ZaczĂŞli siĂŞ oni cudownie rozmnaÂżaĂŚ dopiero po ustaniu dziaÂłaĂą wojennych. W 1933 roku w Krakowie z okazji 250-tej rocznicy bitwy po Wiedniem odbyÂł siĂŞ zlot legionistĂłw. Kiedy MarszaÂłek wszedÂł na trybunĂŞ ustawionÂą na BÂłoniach i zobaczyÂł owo morze g³ów oraz sztandarĂłw, to zwracajÂąc siĂŞ do swojego otoczenia powiedziaÂł z przekÂąsem: – Gdybym miaÂł ich tylu w 1920 roku, to bym do Moskwy doszedÂł. Od tego czasu nic siĂŞ nie zmieniÂło. W ten sam cudowny sposĂłb do monstrualnych rozmiarĂłw rozrĂłsÂł siĂŞ po ostatniej wojnie ZBoWiD, a potem obecne zwiÂązki kombatanckie, gdzie moÂżna zaleŸÌ ludzi, ktĂłrzy walczyli z okupantem jako niemowlĂŞta sikajÂąc mu na przekĂłr w pieluszki (i to przez ponad miesiÂąc). Innym z mitĂłw wi¹¿¹cych siĂŞ z odzyskaniem niepodlegÂłoÂści jest tzw. Cud nad Wis³¹ wylansowany przez endecjĂŞ i KoÂśció³. W zamyÂśle skierowany byÂł przeciwko socjaliÂście PiÂłsudskiemu, ktĂłry wprawdzie wysiadÂł byÂł z czerwonego tramwaju na przystanku niepodlegÂłoœÌ, ale dla prawicy i tak byÂł nie do zaakceptowania. Koncepcja tego mitu zasadzaÂła siĂŞ na tezie, Âże bitwĂŞ warszawskÂą w 1920 roku wygraliÂśmy tylko dziĂŞki interwencji siÂł nadprzyrodzonych, a wiĂŞc wpÂływ na zwyciĂŞstwo Pana MarszaÂłka byÂł Âżaden. Nie przejmowano siĂŞ tym, Âże przy okazji poniÂżaÂło to Wojsko Polskie, generalicjĂŞ ktĂłra nim dowodziÂła i w koĂącu narĂłd, ktĂłry staÂł za swojÂą armiÂą murem. OkazywaÂło siĂŞ bowiem, Âże wszyscy Polacy razem wziĂŞci byli za maÂłymi Bolkami, aby wygraĂŚ samodzielnie z niezwyciĂŞÂżonÂą ArmiÂą CzerwonÂą. Prawda jest banalna – wygraliÂśmy bitwĂŞ, poniewaÂż w tym czasie i w tym miejscu byliÂśmy po prostu lepsi od przeciwnika. Historia wojen zna wiele takich zaskakujÂących zwrotĂłw, ale z reguÂły ich autorstwo przypisuje siĂŞ konkretnym ludziom, nie mieszajÂąc do tego Pana Boga, choĂŚby dlatego Âże nie akceptuje on zabijania ludzi i na pewno do Âżadnej z jego form nie chciaÂłby przykÂładaĂŚ rĂŞki (co innego wprawdzie wynika z lektury Pisma ÂŚwiĂŞtego, ale nie bÂądÂźmy drobiazgowi). Najnowszym wyhodowanym u nas mitem jest ten, jak to Polacy dziĂŞki uzdolnieniom pewnego elektryka do skakania, obalili Âświatowy komunizm. Jak powiedziaÂł Akbah-UÂłan do puÂłkownika Kmicica (cytujĂŞ z pamiĂŞci): „Wojna effendi, jest po to, aby mĂŞÂżowie zbrojni Âłup braĂŚ mogli”. Jest to definicja, ktĂłrej jak sÂądzĂŞ nie powstydziÂłby siĂŞ sam generaÂł major von Clausewitz. ÂŁupem, o ktĂłry przez wiele dziesiĂŞcioleci prowadzona byÂła wojna pomiĂŞdzy MoskwÂą a Waszyngtonem byÂły setki miliardĂłw, a moÂże nawet biliony dolarĂłw i wszelkie polskie zabiegi na rozstrzygniĂŞcie tej wojny miaÂły naprawdĂŞ marginalny wpÂływ. Nie ta skala, a poza tym nie sÂłyszaÂłem jeszcze o wojnie po ktĂłrej zwyciĂŞscy musieliby pÂłaciĂŚ reperacje, a polskie spoÂłeczeĂąstwo przecieÂż je pÂłaci – bezrobociem, dzieĂŚmi, ktĂłre dostajÂą tylko jeden posiÂłek dziennie, wyparciem nas ze Âświatowych rynkĂłw, spauperyzowaniem wiĂŞkszoÂści spoÂłeczeĂąstwa itd. itd.. Z mitami moÂżna prĂłbowaĂŚ walczyĂŚ, ale rezultaty sÂą mierne, poniewaÂż kaÂżdy woli widzieĂŚ siĂŞ piĂŞknym i bogatym, niÂż brzydkim i biednym. A poza tym zbyt wiele siÂł jest zainteresowanych ich eksploatacjÂą dla wÂłasnych potrzeb. Mimo to jednak prĂłbowaĂŚ trzeba. I jeszcze na koniec korzystajÂąc z faktu, Âże jestem przy gÂłosie chciaÂłbym postawiĂŚ pewne pytanie nie zwiÂązane z tematem mojej wypowiedzi, ale dla mnie bardzo frapujÂące. Przy okazji ostatnich obchodĂłw Wszystkich ÂŚwiĂŞtych dowiedziaÂłem siĂŞ z mediĂłw, Âże polskim KoÂściele istnieje funkcja kapelana dla rodzin, ktĂłrych bliscy polegli, bÂądÂź zostali pomordowani na Wschodzie. Otó¿ ciekaw jestem, czy jest takÂże osobny kapelan dla rodzin, ktĂłrych bliscy polegli, bÂądÂź zostali pomordowani na Zachodzie. A jeÂżeli nie to dlaczego, czy ÂśmierĂŚ z rÂąk niemieckich oprawcĂłw byÂła mniejszÂą tragediÂą niÂż z rÂąk oprawcĂłw stalinowskich? Wiecej: http://www.eioba.pl/a/3nxw/mitoteka-narodowa#ixzz1ph5AXWrt
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
east
Gość
|
 |
« Odpowiedz #23 : Marzec 21, 2012, 14:26:30 » |
|
Z mitami moÂżna prĂłbowaĂŚ walczyĂŚ, ale rezultaty sÂą mierne, poniewaÂż kaÂżdy woli widzieĂŚ siĂŞ piĂŞknym i bogatym, niÂż brzydkim i biednym. A poza tym zbyt wiele siÂł jest zainteresowanych ich eksploatacjÂą dla wÂłasnych potrzeb. Mimo to jednak prĂłbowaĂŚ trzeba. Tak, Âświetna diagnoza. Z tym , Âże kluczem nie jest walka z mitami, a odmitologizowanie samopostrzegania siebie. Nie chodzi nawet o te wizje , tylko o ich praprzyczynĂŞ - tego ,ktĂłry emituje ten samogwaÂłt a poczÂątek brzmi tak przecieÂż niewinnie sÂłusznie .... prĂłbowaĂŚ trzeba.
Niczym przymus dla poszukiwania sensu lub jego przeciwieùstwa. By póŸniej to zinterpretowaÌ . Zadziwiaj¹ce, ¿e nawet, gdy nastêpuje rozpoznanie mitu niewiele siê na œwiecie zmienia. Jest jakiœ Ktoœ, komu to potrzebne ? 
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
Dariusz
 Maszyna do pisania...
Punkty Forum (pf): 3
Offline
Płeć: 
Wiadomości: 6024
Zobacz profil
Email
|
 |
« Odpowiedz #24 : Marzec 21, 2012, 18:17:17 » |
|
Ciekawe dlaczego pozmienia³o fotki na jakieœ reklamy w powy¿szych postach. Na stronie g³ównej równie¿ tak jest. Superata po remanenciePisa³em ju¿ o "z³oœliwych" Krzy¿akach, którzy podrzucili rzymsk¹ monetê pod Gdaùskiem chc¹c zmieniÌ nasz¹ historiê, lecz czujnoœÌ polskich historyków udaremni³a tê próbê. Nie bêdê rozwija³ tematu, bo chcê zwróciÌ uwagê na inny aspekt dotyczacy staro¿ytnych monet i sposobu ich wytwarzania. Widoczne poni¿ej monety pochodz¹ z ró¿nych epok i ró¿nych miejsc. Ka¿da posiada wypuk³y relief na awersie i rewersie. WartoœÌ monety nie zale¿y od tego co na niej napisano lub narysowano lecz od wartoœci materia³u z jakiego je wykonano, ale do mojego wywodu potrzebna jest akurat ta bezwartoœciowa czêœÌ. Monety charakteryzuj¹ siê du¿¹ iloœci¹ ma³ych detali jak na przyk³ad koraliki na obwodzie rysunku. Do wykonania monety potrzebne s¹ tzw. stempel i matryca pomiêdzy które wk³ada siê materia³ na monetê i jednym potê¿nym uderzeniem wyt³acza siê rysunek od razu z dwóch stron. I teraz napotykamy na problem.  Poniewa¿ monety "wybija" siê w wiêkszych iloœciach, dlatego i stempel i matryca musz¹ byÌ wykonane z materia³u trwalszego i twardszego ni¿ kruszec na monety co nie ulega ¿adnej w¹tpliwoœci. Wykonanie rysunku dla awersu i rewersu na stemplu i matrycy wymaga z kolei precyzyjnych narzêdzi zrobionych z jeszcze twardszego materia³u ni¿ stempel i matryca by móc na nich taki rysunek wygrawerowaÌ. Czy staro¿ytne dymarki wytapia³y metale o tak ró¿nych stopniach twardoœci? Kto wykona³ precyzyjne narzêdzia do grawerowania rysunków o wielkoœci 1-2 cm? Proszê zwróciÌ uwagê na ró¿nicê pomiêdzy piêknie wykonanym rysunkiem zawartym w prawie idealnym kole, a niechlujnie i nierówno wyciêtym materia³em, z którego zrobiono pieni¹dz. Proszê tak¿e zauwa¿yÌ, ¿e bij¹cy monetê nie zawsze trafia³ idealnie w œrodek a tak¿e na to, ¿e wielkoœÌ monety nie jest dostosowana do wielkoœci rysunku. Dla mnie wniosek jest oczywisty. Matryce i stemple wykona³ ktoœ inny, ktoœ stoj¹cy du¿o wy¿ej technicznie od wykonawcy tych monet. A jeœli tak, to i sceny z monet nale¿y przypisaÌ zupe³nie komuœ innemu, a nie "naszym" staro¿ytnym cywilizacjom. Inna sprawa to ta, ¿e pomimo tak wielkiej iloœci zachowanych staro¿ytnych monet nie odnaleziono ¿adnej matrycy czy stempla. Nie odnaleziono czy...?  A teraz kilka pytaù dotycz¹cych staro¿ytnych czêœci uzbrojenia. Jako przyk³ad weŸmy he³my wykonane z br¹zu. Br¹zy staro¿ytne wykonywano jako stopy miedzi przede wszystkim z cyn¹ i w zale¿noœci od sk³adu otrzymywano dwa ich rodzaje - daj¹ce siê obrabiaÌ poprzez kucie lub do wykonywania odlewów. Br¹zy kute to przede wszystkim broù - siekiery, miecze, ostrza strza³ i w³óczni. Jak zatem wykonywano he³my z br¹zu? Wykuwano czy odlewano? Wykuwanie z pewnoœcia nie da³oby tak g³adkiej powierzchni i pozostawi³oby œlady na powierzchni. A mo¿e wyt³aczano, na co wskazywa³by idealny kszta³t br¹zowych he³mów. Jeœli wyt³aczano, to z czego wykonane by³y stempel i matryca? Czym wycinano otwory i inne skomplikowane kszta³ty? Czym wreszcie wyg³adzano ostre krawêdzie, by wojownik nie porani³ siê jeszcze przed walk¹? Tu znowu¿ wystêpuje kwestia narzêdzi do obróbki, bo musia³y byÌ twardsze od obrabianego br¹zu. Jednak wypuk³e reliefy na he³mie przemawiaj¹ raczej za ich odlewaniem, gdy¿ w ten sposób ³atwiej je uzyskaÌ. Stawia to dla odmiany pod znakiem zapytania dalsz¹ obróbkê he³mu, a wiêc takie czynnoœci jak choÌby wycinanie otworów. Nawet dzisiaj jest niemo¿liwe odciêcie stalowymi no¿ycami kawa³ka odlanego dzwonu. Tak wiêc to, co ogl¹damy jest wytworem techniki i mo¿liwoœci a tak¿e artyzmu ówczesnych mistrzów, jednak pomija siê rzecz najwa¿niejsz¹ - narzêdzia, za pomoc¹ których wykonano te dzie³a. Dlaczego? Bo okaza³oby siê, ¿e ówczesne nie dawa³y ¿adnej mo¿liwoœci ich wykonania. Jest to te¿ paradoks naszej historii i archeologii - mamy dzie³a ale nie mamy ¿adnych narzêdzi, którymi je wykonano. Dlaczego nie mo¿na ich znaleŸÌ, skoro powinno byÌ ich co najmniej tyle samo co odnalezionych artefaktów? http://uleszka.uprowadzenia.cba.pl/webacja/warownie/kazimierz.htm
|
|
|
Zapisane
|
PozwĂłl sobie byĂŚ sobÂą, a innym byĂŚ innymi.
|
|
|
|