Niezale¿ne Forum Projektu Cheops Niezale¿ne Forum Projektu Cheops
Aktualno¶ci:
 
*
Witamy, Go¶æ. Zaloguj siê lub zarejestruj. Grudzieñ 22, 2024, 07:58:12


Zaloguj siê podaj±c nazwê u¿ytkownika, has³o i d³ugo¶æ sesji


Strony: [1] |   Do do³u
  Drukuj  
Autor W±tek: Uznani za zmar³ych ...  (Przeczytany 8767 razy)
0 u¿ytkowników i 1 Go¶æ przegl±da ten w±tek.
Dariusz


Maszyna do pisania...


Punkty Forum (pf): 3
Offline

P³eæ: Mê¿czyzna
Wiadomo¶ci: 6024



Zobacz profil Email
« : Listopad 26, 2011, 18:04:31 »

Temat do¶æ ciekawy coæ chyba z kategorii "tabu".
Zancie podobne "opowiastki"?



Przedwcze¶nie uznani za zmar³ych
PAP | dodano: 2011-11-10 (12:02)


(Thinkstockphotos)

Osoby poddane hipotermii mog± byæ przedwcze¶nie uznane za zmar³e, poniewa¿ czasami trudniej jest ustaliæ u nich ¶mieræ mózgu. Lekarze maj± te¿ wiêksze k³opoty z okre¶leniem, czy wychodz± ju¿ ze ¶pi±czki – ostrzega „Critical Care Medicine”.

Pismo przytacza przyk³ad 55-letniego mê¿czyzny, którego uznano za martwego po nag³ym zatrzymani akcji serca. Kiedy przeniesiono go do sali operacyjnej, by pobraæ jego narz±dy do przeszczepu, anestezjolog zauwa¿y³, ¿e wykazuje odruch kaszlowy, a zatem nadal ¿yje. Mia³ te¿ tzw. odruch rogówkowy (powoduje, ¿e powieki dotkniêtego oka siê zamykaj±), a potem zacz±³ samodzielnie oddychaæ.

Tak± szokuj±c± historiê opisuje dr Adam Webb, neurolog Emory University School of Medicine w Atlancie, który sam uzna³ opisywanego mê¿czyznê za martwego. Pacjent wkrótce zmar³, ale to nie zmienia tego, ¿e przedwcze¶nie uznano go za zmar³ego. Nie ukrywa tego równie¿ dr Webb, który opisa³ ca³± historiê w prasie medycznej ku przestrodze innych lekarzy.

Amerykañski specjalista twierdzi, ¿e do pomy³ki dosz³o dlatego, ¿e 55-letni mê¿czyzna po zatrzymaniu akcji serca zosta³ poddany hipotermii, procesowi sch³odzenia cia³a do temperatury poni¿ej 35 st. C (by zmniejszyæ zapotrzebowanie na tlen tkanek i narz±dów, w tym szczególnie mózgu, co wyd³u¿a szanse skutecznej akcji ratunkowej – PAP).

Taka metoda ratowania ¿ycia coraz czê¶ciej jest stosowana po pierwszej publikacji na ten temat w 2002 r., jaka ukaza³a siê na ³amach „New England Journal od Medicine” (od kilku lat wykorzystywana tak¿e w Polsce, m.in. w Katowicach). Stosuje siê j± u osób po zatrzymaniu akcji, je¶li karetka lub szpital dysponuj± aparatur± do sch³adzania cia³a (odprowadzana jest do niej krew, gdzie jest sch³adzana i ponownie wt³aczana do organizmu – PAP).

Wed³ug „New Scientist”, w USA nag³e zatrzymanie akcji serca prze¿ywa 15 proc. osób, z których 80 proc. zapada w ¶pi±czkê. Spo¶ród nich jedna trzecia odzyskuje ¶wiadomo¶æ, czêsto te¿ wykazuj± uszkodzenia mózgu z powodu jego niedotlenienia.

Lekarze okre¶laj± stan pacjentów po hipotermii ratunkowej, którzy nie odzyskali ¶wiadomo¶ci, przy u¿yciu standardowych metod. Sprawdzaj± czy ¼renice reaguj± na ¶wiat³o i wystêpuj± spontaniczne ruchu ga³ek ocznych. Stosuj± impulsy elektryczne, by sprawdziæ wystêpuj± jakie¶ reakcje w mózgu. I badaj± poziom enolazy neronowej (NSE), enzymu uwalnianego podczas zamierania neuronów.

- Niestety, coraz wiêcej jest doniesieñ, ¿e te metody nie zawsze s± w pe³ni wiarygodne u pacjentów poddanych hipotermii – przyznaje w wypowiedzi dla „New Scientist” Christine Wijman ze Stanford Stroke Center w Palo Alto w Kalifornii.

Pismo przytacza badania 45 osób po hipotermii ratunkowej, spo¶ród których dwie nie wykazywa³y odruchów oka, co zwykle sugeruje, ¿e siê ju¿ nie wybudz±. A mimo to odzyskali ¶wiadomo¶æ. Wybudzi³o siê tak¿e 11 osób wykazujc±ych s³abe reakcje ruchowe. W innym badaniu odzyska³o ¶wiadomo¶æ 4 pacjentów spo¶ród 42, którzy mieli we krwi podwy¿szony poziom enolazy neuronowej.

Specjali¶ci podejrzewaj±, ¿e ratunkowe sch³adzanie cia³a hamuje destrukcje neuronów, ale mo¿e równie¿ opó¼niaæ ich uaktywnienie.
- Neurony mog± byæ odurzone, ale nie s± jeszcze martwe - twierdzi David Greer z Yale University School Medicine. Dodaje, ¿e u takich osób tak¿e leki mog± wykazywaæ silniejsze dzia³anie dopiero wtedy, gdy po hipotermii ponownie podwy¿szana jest temperatura cia³a.

Z tego te¿ mog± wynikaæ wiêksze trudno¶ci z okre¶leniem ¶mierci mózgu. Wed³ug dr Webba, w odniesieniu osób poddanych hipotermii nale¿y nieco zmodyfikowaæ kryteria jej okre¶lania. Uczony twierdzi, ¿e o podobnych spostrze¿eniach informuj± go inni lekarze.

Andrea Rossetti z Uniwersytetu w Lozannie w Szwajcarii twierdzi, ¿e u osób po hipotermii ratunkowej nie nale¿y siê spieszyæ z orzeczeniem ¶mierci mózgowej, gdy temperatura ich cia³a powróci do normalnego stanu. Brak typowych reakcji ¶wiadcz±cych zwykle o ¶mierci mózgowej, w ich przypadku nie przes±dza jeszcze, ¿e siê nie wybudz±, je¶li jest jeszcze choæby cieñ szansy, ¿e mo¿e to nast±piæ. (PAP)

zbw/ tot/

Nieskoñczone ¿ycie nieboszczyka

http://odkrywcy.pl/kat,111396,title,Przedwczesnie-uznani-za-zmarlych,wid,13976040,wiadomosc.html?_ticrsn=3&smg4sticaid=5d73a
Zapisane

Pozwól sobie byæ sob±, a innym byæ innymi.
Rafaela
Go¶æ
« Odpowiedz #1 : Listopad 27, 2011, 20:57:21 »

                                                          Powrót Po¿egnanych

V wydanie Polskiego ¿ycia po ¿yciu. Relacji ludzi uratowanych ze stanu ¶mierci klinicznej, którego edytorem jest Nieznany ¦wiat, znalaz³o siê na pierwszym miejscu najlepiej sprzedaj±cych siê ksi±¿ek w Ksiêgarni N¦ w sierpniu br. W jego koñcowym segmencie wydrukowany zosta³ m.in. reporta¿ Nieoczekiwany koniec karnawa³u, bêd±cy zapisem odbytego w 1995 r. pod patronatem naszego miesiêcznika pierwszego w Polsce zjazdu osób, które prze¿y³y ¶mieræ kliniczn±. S±dzimy, ¿e ze wszech miar interesuj±ce oka¿e siê porównanie go z innym zapisem faktologicznym przebiegu wspomnianej imprezy pióra Wojciecha Chudziñskiego i Tadeusza Oszubskiego, którzy jako dziennikarze równie¿ ¶ledzili Zjazd przedwcze¶nie po¿egnanych, zamieszczaj±c swoj± relacjê z niego najpierw w Expressie Bydgoskim, a nastêpnie we wspólnym zbiorze reporta¿y Niewyja¶nione zjawiska w Polsce (Videograf II, Katowice 2003).

17 lutego 1996 roku, ostatnia sobota karnawa³u. Jednak ludzie ci zjechali z ca³ej Polski do Warszawy nie dla zabawy. Przyjechali w jedno miejsce, aby rozmawiaæ o tym, co przydarzy³o im siê... po ¶mierci. A jest tych ludzi setka z ok³adem. Niektórzy z nich stan± na mównicy sali widowiskowej warszawskiego kina „Grunwald”, aby publicznie relacjonowaæ, co zarejestrowa³a ich ¶wiadomo¶æ, gdy doznali stanu zbli¿onego do ¶mierci.

Opowie¶ci tych osób ró¿ni± siê w szczegó³ach. Jedni mówi± o wêdrówce mrocznym tunelem ku ¶wiat³u i obcowaniu ze ¶wietlistymi istotami, inni – o spotkaniach ze zmar³ymi krewnymi, podró¿ach do krain szczê¶liwo¶ci, rozmowach z anio³ami oraz Jezusem. Wszystkich za¶ ³±czy jedno: zdecydowali siê ujawniæ swe prze¿ycia i wzi±æ udzia³ w pierwszym w Polsce tego rodzaju spotkaniu – w „Powrocie Po¿egnanych”.
– Ludzie ci przez wiele lat byli bardzo samotni. Sama ¶wiadomo¶æ, ¿e s± inni, którzy prze¿yli to samo, jest dla nich buduj±ca. To wynika z tre¶ci ich listów – wyja¶nia Marek Rymuszko, redaktor naczelny miesiêcznika „Nieznany ¦wiat” i prezes ogólnopolskiego stowarzyszenia dziennikarskiego Krajowy Klub Reporta¿u. Tego dnia Rymuszko wystêpuje w innej jeszcze roli: organizatora „Powrotu Po¿egnanych” – odbywaj±cego siê w³a¶nie zjazdu ludzi, którzy prze¿yli ¶mieræ kliniczn±.
– Wa¿ne by³o zebranie tych osób w jednym miejscu – kontynuuje Rymuszko – ¿eby siê ze sob± pozna³y, skonfrontowa³y swe do¶wiadczenia. By mog³y o tych prze¿yciach mówiæ, bo to wszystkim nam pomo¿e prze³amaæ istniej±c± wokó³ tego tematu zmowê milczenia. Oczywi¶cie ich zdolno¶æ werbalizacji jest ró¿na, ró¿ny jest te¿ poziom intelektualny, ale widaæ, jak bardzo to spotkanie by³o im potrzebne. Co ciekawe, te wypowiedzi ujawniaj± pewne sta³e punkty. Na przyk³ad wystêpuj±cy zanik lêku przed ¶mierci±. Nastêpnie niechêæ do powrotu – mówi± o tym wszyscy. Po trzecie: zmiana ¿ycia, zmiana hierarchii warto¶ci i ¿yciowych celów. Mimo ¿e nadal wykonuj± tê sam± pracê zawodow± czy pe³ni± w ¿yciu te same role, ludzie ci robi± to ju¿ inaczej. Dla nich przesta³y siê liczyæ cele przyziemne, s± rzeczy wa¿niejsze ni¿ to, co zwykle ludzi poch³ania – ta codzienna, banalna gonitwa za pieniêdzmi. Ujawnia siê jeszcze rzecz czwarta, któr± nazwa³bym poczuciem bezpieczeñstwa. Oni maj± poczucie bezpieczeñstwa w sytuacjach, które inni odbieraj± jako permanentne zagro¿enie. Dodajmy, ¿e w ich prze¿yciach ze stanu ¶mierci wszystko dzieje siê jakby ponad religiami. {Image Charakter zjazdu pozostaje w niejakim dysonansie z t³em. W hallu warszawskiego kina „Grunwald”, mieszcz±cego na co dzieñ Sto³eczny Klub Garnizonowy, wisz± rozliczne gabloty. W nich – suto opatrzone fotografiami relacje z wieczorków tanecznych i ró¿norakich imprez.
– Mówi±, ¿e kiedy siê umiera, to tam jest zielona trawa, ¿e ka¿dy sobie rêkê podaje. ¯e nie chcieli tu wracaæ. Tak siê, panowie, wzruszy³am, ¿e mi a¿ ³zy pociek³y – dzieli siê swoimi wra¿eniami podekscytowana szatniarka z „Grunwaldu”, osoba ju¿ wiekowa. – I tak serdecznie my¶lê o tym wszystkim, ¿e to jednak jest prawdziwe. Do jednego pana powiedzia³am: „To pan by³ u Boga?”. A on na to: „O, do Boga jeszcze by³o mi daleko. Ja by³em na przedpolu”. ¦mia³ siê. W ¿art obraca³. Ale potem mówi³ powa¿nie, ¿e tam siê bardzo dobrze czu³. ¯e zielona trawa piêkna, ludzie dobrzy. Jakie¶ inne ¿ycie. Ca³kiem inne ni¿ tu. A ja go pytam: „I chcia³by pan jeszcze raz tam byæ?”. „No – mówi – jeszcze raz tam bym poszed³, bez pytania. Jak dwadzie¶cia sze¶æ lat tu pracujê, to tutaj pierwsza taka impreza, taka optymistyczna.
Jacek Matlak z Bielska-Bia³ej jest doktorem nauk medycznych, chirurgiem i homeopat±. Zajmuje siê organizacj± ochrony zdrowia. Doktor Matlak nale¿y do osób, które przesz³y ¶mieræ kliniczn± i do¶wiadczy³y prze¿yæ zbli¿onych do ¶mierci.
– Reprezentuje pan grupê zawodow±, która jest do¶æ sceptycznie nastawiona do zjawisk opisywanych przez Raymonda Moody'ego w ksi±¿ce „¯ycie po ¿yciu”.
– Mogê powiedzieæ tak: je¶li jest to grupa bardzo sceptyczna, to dobrze, bo tak± ma byæ — stwierdza dr Matlak. – Sceptyczne podej¶cie do tych zagadnieñ gwarantuje obiektywizm. Nie ma nic gorszego jak zbytni entuzjazm, zw³aszcza w przypadkach, o których nie mo¿na za du¿o powiedzieæ, a racjonalnie – w szczególno¶ci. Je¶li o mnie chodzi, to mia³em tego rodzaju prze¿ycie, co wcale nie znaczy, ¿e nie odnoszê siê do niego sceptycznie. Natomiast uwa¿am, ¿e mo¿na publicznie mówiæ o tym, co siê zapamiêta³o czy te¿ zarejestrowa³o we w³asnym umy¶le.
– Czy do¶wiadczenie ¶mierci klinicznej odmieni³o pañskie ¿ycie?
– Wiele rzeczy przesta³o byæ dla mnie wa¿nych. Z kolei wiele spraw dot±d niezauwa¿alnych wysunê³o siê na pierwszy plan. Przyk³adowo ludzi zacz±³em braæ takimi, jakimi s±, a nie takimi, jakimi chcia³bym, ¿eby byli.
– Wróæmy do sceptycyzmu lekarzy...
– Tego typu sprawy s± opisywane przez Raymonda Moody'ego. On sta³ siê ju¿ postaci± koronn± w¶ród tych, którzy te zagadnienia studiuj±. Jednak gdy ludzie, którzy prze¿yli ¶mieræ kliniczn± czy byli w stanie ograniczonej ¶wiadomo¶ci opowiadaj± o tym w identycznych s³owach, jest rzecz± oczywist±, ¿e problem ten wymaga dog³êbnych badañ. Przy czym sceptycyzm wcale nie musi wyra¿aæ siê twierdzeniem, ¿e czego¶ takiego nie ma. Sceptyk, chc±c rozwik³aæ zagadkê prze¿yæ na granicy ¶mierci, musia³by za³o¿yæ, ¿e wystêpuje tu jakie¶ zjawisko, którego nie znamy. Mo¿e jest tak, a mo¿e tak.
– Czy w Polsce prowadzi siê badania zjawisk zachodz±cych podczas ¶mierci klinicznej?
– Wiem, ¿e na przyk³ad Uniwersytet Warszawski jakie¶ badania w tej materii podj±³. ¦wiadczy to, ¿e kto¶ potraktowa³ rzecz powa¿nie i nie przygl±da siê jej wy³±cznie z pozycji hecy. Dot±d ludzie, którzy prze¿ywali takie do¶wiadczenia, po prostu bali siê o nich mówiæ. To nic mi³ego zostaæ wykpionym przez w³asne ¶rodowisko. Ja sam zak³adam, ¿e mo¿e siê okazaæ, i¿ doznania wynikaj±ce ze ¶mierci klinicznej to nic szczególnego. By³oby jednak dobrze, ¿eby¶my – zanim odrzucimy je i zdyskredytujemy – wpierw to udowodnili.
– Sceptycy powiadaj±, ¿e ca³e to „¿ycie po ¿yciu” to jedynie kwestia zaburzeñ ¶wiadomo¶ci pojawiaj±cych siê wskutek niedotlenienia mózgu.
– Owszem, znam ten pogl±d. Równie dobrze mo¿e to byæ jednak przemieszczanie siê w jaki¶ inny rodzaj bytu, który w moim przekonaniu istnieje. Ale jest to moje prywatne zdanie i inni nie musz± go podzielaæ.
– Jak na pañskie do¶wiadczenia zareagowali pana koledzy po fachu – lekarze?
– Ich reakcje by³y raczej spokojne, wywa¿one. Chocia¿ z drugiej strony zdarza³y siê te¿ paroksyzmy drwiny. Dlaczego tak? Mo¿e dlatego, ¿e lekarze ocieraj± siê o ¶mieræ codziennie i musz± to jako¶ odreagowaæ...
W hallu i sali widowiskowej „Grunwaldu” zgromadzi³o siê oko³o trzech i pó³ setki osób. Ci, którzy otarli siê o ostateczn± tajemnicê, doznawszy stanów zbli¿onych do ¶mierci, a tak¿e æwieræ tysi±ca ludzi zainteresowanych tematem, w tym kilkudziesiêciu dziennikarzy z prasy, radia i telewizji. W t³umie przewija siê sporo znanych osób. Jest Andrzej Skar¿yñski, niegdy¶ „telewizyjna twarz”, a obecnie wydawca ksi±¿ek, jest poeta Jaros³aw Marek Rymkiewicz, jest Tadeusz Ross...
Aktora i satyryka pytamy, czy sam przeszed³ ¶mieræ kliniczn±.
– Znam cz³owieka, który przez to przeszed³ — mówi Tadeusz Ross. – Trochê razem wspó³pracujemy. Tak wiêc, si³± rzeczy, zacz±³em siê tym zagadnieniem interesowaæ.
– Jaki jest pana stosunek do podobnych zjawisk?
– Sceptyczny – odpowiada Ross, zaraz jednak rozwija my¶l, aby precyzyjnie przedstawiæ swoje stanowisko: – Nie mogê powiedzieæ, ¿e w to wierzê, nie mogê te¿ powiedzieæ, ¿e nie wierzê. Powiedzmy, ¿e jestem otwarty i nie uznajê dogmatów. Byæ mo¿e naprawdê chcê w co¶ uwierzyæ. Chcê, ale mam w±tpliwo¶ci. Zazdroszczê osobom, które wierz± w co¶ naprawdê. Do takiego stanu chcia³bym kiedy¶ dojrzeæ.
– Czy, wed³ug pana, celowe jest organizowanie takich zjazdów jak ten?
– Tak. Bo w gruncie rzeczy cz³owiek jest py³kiem miotanym miêdzy strachem a niepewno¶ci±. Nie wie, co go czeka i czy to cielesne ¿ycie jest jego ¿yciem jedynym. Danie takiej furtki, takiej nadziei, ¿e ¶mieræ nie koñczy wszystkiego, to jest, wed³ug mnie, wspania³y dar. Sam chcia³bym tego do¶wiadczyæ. Naprawdê. Ale jednocze¶nie nie marzê wcale, aby znale¼æ siê w stanie ¶mierci klinicznej.
W hallu zaczyna byæ t³oczno, bo wielu uczestników zjazdu opu¶ci³o salê widowiskow±; prowadz± teraz o¿ywione rozmowy w kuluarach. Tu spotykamy Piotra – bardzo wysokiego i szczup³ego mê¿czyznê z Legionowa, który tak¿e do¶wiadczy³ „¿ycia po ¿yciu”.
– Jakiego rodzaju by³o to prze¿ycie?
– Dziwne. Opisaæ by³oby to bardzo trudno – zamy¶la siê Piotr. – Prze¿y³em co¶ takiego przy próbie samobójczej. Dla mnie by³y to: agresja, ironia i niezmierzona, czarna pustka. ¯adnych ³±k ani duchów, niczego takiego nie dostrzeg³em. Czu³em tylko czyj±¶ obecno¶æ. Obecno¶æ kogo¶, kto ze mnie nieustannie kpi³.
– Mia³ pan wy³±cznie negatywne odczucia?
– Za pierwszym razem tak. Za drugim razem to by³a raczej eksterioryzacja ni¿ ¶mieræ kliniczna. Po prostu, w trakcie wypadku samochodowego, widzia³em z zewn±trz obrazy z ca³ego swojego ¿ycia.
– Jak odbiera pan wyst±pienia innych osób, które dozna³y stanów zbli¿onych do ¶mierci? Uwa¿a pan ich opowie¶ci za prawdopodobne?
– Nie wszystkie. S±dzê, ¿e wiele w nich fantazji i urojeñ. Ale trudno mi to oceniæ. Ka¿dy odbiera te sprawy inaczej. Opisanie tego, co siê przytrafi³o jest trudne, a czasem w ogóle niemo¿liwe – podkre¶la m³ody cz³owiek.
Krzysztof Pietraszewski z Warszawy jest wydawc± ksi±¿ek i producentem telewizyjnym, jednak przede wszystkim to niebanalna osobowo¶æ, jak o tego rodzaju ludziach zwyk³o siê mawiaæ. Na „Powrocie Po¿egnanych” nie jest obserwatorem – stanów zbli¿onych do ¶mierci do¶wiadczy³ w swym ¿yciu a¿ dwukrotnie.
– Sam nie wiem, dlaczego tak siê sta³o, ale to wydarzy³o siê dwa razy w tym samym miejscu – na tej samej ulicy, o tej samej godzinie, przy takiej samej pogodzie – opowiada Krzysztof Pietraszewski. – W obu przypadkach trwa³o to nie wiêcej ni¿ czterdzie¶ci minut. Za pierwszym razem reanimowa³ mnie Murzyn, a za drugim — rok pó¼niej — ch³opak, który obecnie mieszka niedaleko mnie.
– Czy tak dramatyczne do¶wiadczenia zmieni³y co¶ w pana ¿yciu?
– To by³a du¿a zmiana. O sto osiemdziesi±t stopni. Oczywi¶cie nie nast±pi³a natychmiast, do transformacji nie dosz³o ani w ci±gu miesi±ca, ani dwóch. Odbywa³o siê to przez osiem lat – powoli, acz systematycznie. Przede wszystkim, kiedy to siê zdarzy³o, by³em facetem, który podchodzi³ do ¿ycia w sposób hedonistyczny. Dyskoteki, kobiety w du¿ych ilo¶ciach, alkohole i mocne papierosy – to by³o to, co mnie poci±ga³o. By³a te¿ mocna kawa, nieprzespane noce i chroniczna niechêæ do uczciwej pracy. Nie mówiê, ¿e postêpowa³em nieuczciwie, ale mój stosunek do ¿ycia by³, mówi±c eufemistycznie, dosyæ lu¼ny. Dopiero po tych wydarzeniach doceni³em wagê pracy, doceni³em to, ¿e przez pracê kszta³tuje siê charakter, co jednocze¶nie pozwala unikn±æ k³opotów w przysz³o¶ci. Prze¿ycia w ¶mierci klinicznej otworzy³y mi oczy na duchow± stronê ¿ycia, inaczej spojrza³em te¿ na religiê. My¶lê, ¿e po raz pierwszy uwierzy³em, ¿e jest Bóg. Bo do tamtej pory to pojêcie by³o dla mnie mglist± abstrakcj±. Odczu³em poza tym wyra¼nie, ¿e to, co wiem o stronie duchowej, ma pewn± logikê, ci±g³o¶æ. To w³a¶nie pozwoli³o mi odnale¼æ samego siebie. Przesta³em paliæ papierosy, rzuci³em alkohol – ten stan trwa ju¿ od ponad dziesiêciu lat. Ale zacz±³em od tego, ¿e sta³em siê wegetarianinem.
– Zmieni³ pan swój stosunek do ¿ycia, ale czy nie wynika³o to ze strachu, ¿e po ¶mierci bêdzie pan rozliczony z tego, jak pan ¿y³?
– To co wtedy prze¿ywa³em okre¶li³bym raczej jako zdziwienie, nie strach. Ten mój „stan bez cia³a to by³a fascynacja czym¶, czego – zdawa³o mi siê – doznajê pierwszy raz. Choæ z drugiej strony czu³em, ¿e nie jest to odkrywanie nowego l±du. Raczej przypominanie sobie czego¶, co, gdzie¶ pod skór±, tkwi³o we mnie ca³y czas. Nie mogê powiedzieæ, ¿e siê ¶mierci nie bojê w stu procentach. Nie odczuwam natomiast lêku przed tym, co zastanê po drugiej stronie. Dlaczego? Poniewa¿ wiem, co tam bêdzie.
– No w³a¶nie, i co takiego pan tam zastanie?
– Cz³owiek jest istot± duchow± i tu, na Ziemi, zostawia jedynie cia³o. Ja stamt±d nie chcia³em wracaæ – to pamiêtam doskonale.
– Co pan tam zobaczy³? Raj?
– To jest kwestia bardziej ¶wiadomo¶ci ni¿ scenografii – odpowiada Pietraszewski. – Bêd±c tam, obserwowa³em tutejszy ¶wiat, jakbym widzia³ sceniczn± dekoracjê. Od strony widowni bardzo piêkn±, kolorow±, ale gdy wejdzie siê za scenê – sztuczn± i nieprawdziw±. I tak samo postrzega³em dziej±ce siê tu wydarzenia. Jakbym odgrywa³ jak±¶ rolê w filmie. Trzeba j± odegraæ, jednak rzecz w tym, by cena, jak± p³aci siê za poszczególne epizody, nie by³a zbyt wysoka.
– Czy po tamtej stronie zetkn±³ siê pan z jak±¶ istot±?
– Znalaz³em siê w ¶wietlistej chmurze, która by³a jakby osobowo¶ci±. Przez ca³y czas odczuwa³em jej przewagê nade mn± – intelektualn±, duchow±. Ale przy tym wszystkim bardzo mnie kocha³a. Teraz mo¿e okre¶li³bym j± jako mojego anio³a stró¿a lub nad¶wiadomo¶æ. A ¿e jestem raczej do¶æ swawolny, wiêc ona rozmawia³a ze mn± moim jêzykiem. Ju¿ na wstêpie us³ysza³em: „I co ¿e¶ zrobi³, gamoniu?”. Bardzo siê wstydzi³em, choæ z drugiej strony, w duchu, zacz±³em nieprzytomnie chichotaæ. Bo ton i zestaw s³ów by³y naprawdê komiczne. Ja nawet nie wiedzia³em, z kim mam do czynienia. A ta ¶wiat³o¶æ przygarnê³a mnie, objê³a i rzek³a: „No, g³upku, poka¿ê ci parê spraw, ¿eby¶ wreszcie co¶ nieco¶ poj±³...”. A potem nagle zobaczy³em swoj± k³ótniê z matk±. By³em bardzo brutalny w s³owach i sprawi³em jej ból. Ten ból uderzy³ we mnie. Zrozumia³em, jakie skutki mog± wywo³ywaæ nasze s³owa – nieprzemy¶lane czy wypowiedziane w emocjach. Pokazano mi te¿ spotkanie, które przeze mnie nie dosz³o do skutku. Dziewczyna na mnie czeka³a, nie doczeka³a siê – i wpad³a w histeriê. Posz³a na imprezê, za du¿o wypi³a, z³ama³a rêkê – to by³ ca³y ³añcuch tragicznych zdarzeñ. Pojawi³y siê nawet wypadki, które dopiero mia³y mieæ miejsce. Czu³em, ¿e czê¶æ odpowiedzialno¶ci za to, co ona przechodzi, spada na moje barki.
– Czy zwierza³ siê pan ze swoich prze¿yæ lekarzowi lub psychologowi?
– Z tymi lud¼mi nie ma w ogóle rozmowy – macha rêk± Krzysztof Pietraszewski. – Mia³em kiedy¶ te¶cia naukowca i gdy zaczyna³em opowiadaæ o tym do¶wiadczeniu, on puka³ siê wymownie w czo³o. Taka postawa charakteryzuje, moim zdaniem, wiêkszo¶æ naukowców w tym kraju. Mo¿e co¶ zmieni siê na lepsze, gdy do g³osu dojd± m³odzi – ludzie bardziej otwarci i tolerancyjni. Starsi boj± siê o¶mieszenia w swoim ¶rodowisku. Nadszed³ czas, aby pewne mózgi wreszcie odesz³y do lamusa.
Marek Rymuszko, którego wypowied¼ przytoczyli¶my na wstêpie, zorganizowa³ „Powrót Po¿egnanych”. Pytamy go wiêc, sk±d wzi±³ siê pomys³ przygotowania tak niezwyk³ej imprezy.
 – Trzeba cofn±æ siê o kilka lat – wyja¶nia Rymuszko. – Gdy ruszali¶my z „Nieznanym ¦wiatem”, bardzo wa¿n± rubryk± w tym pi¶mie by³o „Dotkniêcie Nieznanego”. Zachêcali¶my tam ludzi do tego, by siê otwierali, by pisali o niezwyk³ych duchowych doznaniach, jakich do¶wiadczyli. Zaczêli¶my w 1990 roku jesieni± i dla o¶mielenia, na pierwszy ogieñ posz³a wypowied¼ Adama Hanuszkiewicza. Spowodowa³o to, ¿e z miejsca posypa³a siê lawina interesuj±cych wypowiedzi. Po¶ród listów, bardzo ciekawych, nieraz zupe³nie zaskakuj±cych, zaczê³y nap³ywaæ opisy doznañ na granicy ¶mierci. Zorientowali¶my siê, ¿e tworz± one osobn± grupê tematyczn± i zwrócili¶my na nie baczn± uwagê.
– Co te relacje ³±czy³o?
– Po pierwsze to, ¿e czê¶æ tych ludzi nie czyta³a ksi±¿ek Moody'ego, bo ich prze¿ycia nast±pi³y, zanim mogli siê z nimi zapoznaæ. Po drugie, pisali oni z ró¿nych stron Polski, nie znali siê nawzajem, wywodzili z ró¿nych ¶rodowisk, mieli ró¿ny poziom wykszta³cenia – a mimo to ich opisy wykazywa³y ewidentne cechy wspólne. Analizuj±c to, doszli¶my do wniosku, ¿e trzeba te wypowiedzi archiwizowaæ, ¿e jest to co¶ wa¿nego. Tak zainaugurowali¶my próbê odtworzenia polskiego „¿ycia po ¿yciu”.
 Image – Ile wp³ynê³o zg³oszeñ na „Powrót Po¿egnanych”?
– Zg³osi³o siê sto dwadzie¶cia osób, przyjecha³o trochê ponad sto.
Jako podsumowanie pierwszego w Polsce zjazdu tych, którzy prze¿yli w³asn± ¶mieræ, zaplanowano wydanie ksi±¿ki. Publikacja mia³a zawieraæ relacje osób, które do¶wiadczy³y stanów zbli¿onych do ¶mierci, otar³y siê o Tamt± Stronê. Pomys³odawcy s³owa dotrzymali. U schy³ku 1996 roku, nak³adem Wydawnictwa „Nieznany ¦wiat”, zbiór „Polskie ¿ycie po ¿yciu” trafi³ do ksiêgarñ. O swoich doznaniach zwi±zanych z przekroczeniem granica ¿ycia napisa³o w ksi±¿ce siedemdziesiêciu uczestników „Powrotu Po¿egnanych”.
Relacje, wspomnienia, wyznania. Spoza ¶mierci. Z za¶wiatów. Mo¿na, oczywi¶cie, za³o¿yæ, ¿e nie stanowi± one dowodu, ¿e po ¶mierci nadal ¿yjemy. Mo¿na twierdziæ, i¿ to tylko omamy wywo³ane niedotlenieniem mózgu lub innymi procesami chemicznymi zachodz±cymi w ludzkim organizmie. Mo¿na tak rzec oceniaæ... Jednak te liczne, bardzo osobiste wyznania, choæby siê nawet tego nie chcia³o, zmuszaj± do refleksji. A wtedy gdzie¶ w cz³owieku, w miejscu gdzie stykaj± siê umys³ i dusza, nie¶mia³o rodzi siê przepe³niona nadziej± my¶l: „Mo¿e jednak »Â¿ycie po ¿yciu« istnieje i z chwil± ¶mierci nie umieramy tak do koñca?”. Mo¿e.

Wojciech Chudziñski, Tadeusz Oszubski


¬ród³o: „Niewyja¶nione zjawiska w Polsce”. Zbiór reporta¿y. Wyd. VIDEOGRAF II, Katowice 2003 r.
Ksi±¿ka by³a nominowana do ogólnopolskiej nagrody dziennikarskiej Grand Press za rok 2003.
 

http://www.nieznanyswiat.pl/content/view/552/1/
« Ostatnia zmiana: Listopad 27, 2011, 20:59:16 wys³ane przez Rafaela » Zapisane
east
Go¶æ
« Odpowiedz #2 : Styczeñ 10, 2012, 19:58:29 »

Interesuj±cy materia³
http://www.youtube.com/watch?v=8GyUCglL_J4&feature=endscreen&NR=1

Kobieta relacjonuje ze szczegó³ami , w³±cznie z wygl±dem narzêdzi i konkretnymi zwrotami, przebieg operacji podczas, gdy jej EEG jest kompletnie p³askie. W sense medycznym jej mózg by³ martwy i nie mog³a niczego s³yszeæ, ani czuæ. A jednak ta operacja by³a opisana szczegó³owo.

I jeszcze jeden, w którym opis podaje osoba niewidoma, która powróci³a ze stanu ¶mierci klinicznej. By³o to o tyle niesamowite, ¿e ta osoba nie powinna by³a widzieæ niczego, bo niczego nie widzia³a nigdy.
http://www.youtube.com/watch?v=-fGb5ptshIo&feature=endscreen&NR=1
Zapisane
chanell


Maszyna do pisania...


Punkty Forum (pf): 72
Offline

P³eæ: Kobieta
Wiadomo¶ci: 3453



Zobacz profil
« Odpowiedz #3 : Wrzesieñ 02, 2012, 09:35:36 »

Najlepsza znana relacja ¶mierci klinicznej


Poprzez ¶wiat³o
Mellen-Thomas Benedict jest artyst±, który prze¿y³ ¶mieræ w 1982r. By³ martwy przez ponad pó³torej godziny, w ci±gu której opu¶ci³ cia³o i uda³ siê w kierunku ¦wiat³a. Poniewa¿ ciekawi³ go Wszech¶wiat, zosta³ zabrany w jego odleg³e rejony, a nawet dalej – w energetyczn± Pustkê Nico¶ci poza Wielkim Wybuchem. Komentuj±c jego do¶wiadczenie, Dr. Kenneth Ring powiedzia³: “Jego historia jest jedn± z najbardziej niezwyk³ych, z jakimi zetkn±³em siê w trakcie swoich rozleg³ych badañ nad do¶wiadczeniami ¶mierci klinicznej”.

Droga ku ¶mierci

W 1982 do¶wiadczy³em ¶mierci spowodowanej nieuleczalnym nowotworem, którego nie mo¿na by³o zoperowaæ, a z kolei jakakolwiek chemioterapia zrobi³aby jedynie ze mnie warzywo. Lekarze dawali mi sze¶æ do o¶miu miesiêcy ¿ycia. W latach 70-tych interesowa³em siê informacj±, czytaj±c o kryzysie nuklearnym, ekologicznym i innych, stopniowo traci³em nadziejê i ogarnia³o mnie zniechêcenie. Poniewa¿ nie mia³em podstaw duchowych, zacz±³em wierzyæ, ¿e natura pomyli³a siê i ¿e prawdopodobnie byli¶my rakiem na naszej planecie. Nie widzia³em rozwi±zania ¿adnego z problemów, które sami stworzyli¶my sobie i naszej planecie. Uwa¿a³em wszystkich ludzi za raka i dosta³em raka. W³a¶nie to mnie zabi³o. Uwa¿aj, jaki masz pogl±d na ¿ycie. Mo¿e siê on odbiæ na tobie, zw³aszcza je¶li jest negatywny. Mój by³ bardzo negatywny. To w³a¶nie doprowadzi³o do mojej ¶mierci. Wypróbowa³em ró¿ne rodzaje alternatywnych metod leczenia, ale nic nie poskutkowa³o.

Tak wiêc postanowi³em, ¿e to sprawa tylko miedzy mn± a Bogiem. Nigdy wcze¶niej nie stan±³em twarz± twarz z Bogiem, nigdy nie mia³em z nim do czynienia. Nie interesowa³am siê wówczas duchowo¶ci±, ale wyruszy³em w podró¿, by dowiedzieæ siê jak najwiêcej na ten temat oraz na temat alternatywnych metod leczenia. Zacz±³em czytaæ wszystko, co wpad³o mi w rêce i zag³êbi³em siê w to, poniewa¿ nie chcia³em, by spotka³a mnie niespodzianka po drugiej stronie. Zacz±³em wiêc czytaæ o ró¿nych religiach i filozofiach. Wszystkie by³y bardzo interesuj±ce i dawa³y nadziejê, ¿e jest co¶ po drugiej stronie.

Z drugiej strony jako niezale¿ny artysta tworz±cy witra¿e, nie mia³em ¿adnego ubezpieczenia zdrowotnego. Oszczêdno¶ci ca³ego mojego ¿ycia wyda³em w jednej chwili na badania medyczne. Nastêpnie leczy³em siê, nie maj±c ubezpieczenia. Nie chcia³em nara¿aæ rodziny na problemy finansowe, zdecydowa³em wiêc, ¿e sam siê tym zajmê. Ból nie trwa³ bez przerwy, ale by³y chwile, kiedy by³em zamroczony. Dosz³o do tego, ¿e ba³em siê je¼dziæ i w koñcu wyl±dowa³em w hospicjum. Mia³em tam swoj± opiekunkê, która by³a przy mnie w ostatnich chwilach. Obecno¶æ tego anio³a, zes³anego mi przez Boga, by³a dla mnie b³ogos³awieñstwem. Trwa³o to oko³o 18 miesiêcy. Nie chcia³em jednak braæ leków przeciwbólowych, bo pragn±³em zachowaæ ¶wiadomo¶æ na tyle, na ile to by³o mo¿liwe. Nastêpnie do¶wiadczy³em takiego bólu, ¿e nie istnia³o nic poza nim, na szczê¶cie ataki trwa³y tylko po kilka dni.

¦wiat³o Boga

Pamiêtam, ¿e obudzi³em siê którego¶ ranka w domu oko³o 4:30 i po prostu wiedzia³em, ¿e nadszed³ koniec. To by³ dzieñ, kiedy mia³em umrzeæ. Zadzwoni³em do kilku przyjació³, aby siê po¿egnaæ. Obudzi³em swoj± opiekunkê z hospicjum i uprzedzi³em j±. Poniewa¿ przeczyta³em, ¿e kiedy siê umiera dziej± siê ró¿ne ciekawe rzeczy, umówi³em siê z ni±, ¿e po mojej ¶mierci zostawi moje cia³o na sze¶æ godzin. Znowu zasn±³em. Nastêpne, co pamiêtam, to pocz±tek typowej ¶mierci klinicznej. Nagle by³em w pe³ni ¶wiadomy i sta³em, choæ moje cia³o spoczywa³o w ³ó¿ku. Otacza³a mnie ciemno¶æ. Kiedy by³em poza cia³em, wszystko by³o bardziej wyra¼ne ni¿ normalnie. By³o tak wyra¼ne, ¿e widzia³em ka¿dy pokój w domu, strych, okolice domu, i to, co znajdowa³o siê pod nim.

Zobaczy³em ¦wiat³o i zwróci³em siê ku niemu. By³o bardzo podobne do tego, które ludzie opisuj± w swoich relacjach o ¶mierci klinicznej. By³o takie wspania³e. Mo¿na go dotkn±æ, mo¿na go poczuæ. Przyci±ga do siebie – chcesz podej¶æ do niego, tak jak podszed³by¶ do idealnej matki lub ojca, by Ciê przytulili. W miarê jak zbli¿a³em siê do ¦wiat³a, wiedzia³em intuicyjnie, ¿e je¶li wejdê w nie, to umrê. Tak wiêc zbli¿aj±c siê, powiedzia³em: “Proszê, poczekaj chwilê, moment. Chcê to przemy¶leæ; chcia³bym z Tob± porozmawiaæ zanim pójdê dalej”.

Ku mojemu zaskoczeniu, ca³e do¶wiadczenie zatrzyma³o siê w tym punkcie. W rzeczywisto¶ci mamy kontrolê nad swoj± ¶mierci±. To nie jest karuzela, której nie mo¿na zatrzymaæ. Moja pro¶ba zosta³a spe³niona i odby³em klika rozmów ze ¦wiat³em. ¦wiat³o przybiera³o ró¿ne postacie, np. Jezusa, Buddy, Kriszny, mandali, archetypów i znaków.

Zapyta³em ¦wiat³o: “Co tu siê dzieje? Proszê, ¦wiat³o, wyja¶nij mi, kim jeste¶. Chcê wiedzieæ, co jest rzeczywiste”.

Nie potrafiê przytoczyæ dok³adnych s³ów, bo to by³ rodzaj telepatii. ¦wiat³o odpowiedzia³o, przekazuj±c mi informacjê, ¿e to, co dzieje siê, kiedy spotykamy siê ze ¦wiat³em, zale¿y od naszych pogl±dów. Je¶li jeste¶ Buddyst±, Katolikiem lub Muzu³mañskim fundamentalist±, to dostajesz to, w co wierzysz. Masz szansê, by przyjrzeæ siê temu i zbadaæ to, ale wiêkszo¶æ ludzi z niej nie korzysta. Gdy objawi³o siê ¦wiat³o, u¶wiadomi³em sobie, ¿e w rzeczywisto¶ci widzê matrycê Wy¿szego Ja. Mogê tylko powiedzieæ, ¿e przybra³o postaæ matrycy, mandali ludzkich dusz, i ujrza³em, ¿e to, co nazywamy Wy¿szym Ja, jest matryc±. Jest to równie¿ nasze po³±czenie ze ¬ród³em; ka¿dy z nas pochodzi bezpo¶rednio ze ¬ród³a, jest jego bezpo¶rednim do¶wiadczeniem. Wszyscy mamy Wy¿sze Ja, co¶, co stoi ponad nasz± dusz±. Objawi³o mi siê ono w swojej najprawdziwszej formie energetycznej. Mogê to jedynie opisaæ w taki sposób, ¿e Wy¿sze Ja przypomina po³±czenie/przewód. Nie przypomina³o go z wygl±du, ale jest to bezpo¶rednie po³±czenie ze ¬ród³em, które jest w ka¿dym z nas. Jeste¶my bezpo¶rednio po³±czeni ze ¬ród³em. Tak wiêc ¦wiat³o pokaza³o mi matrycê Wy¿szego Ja. I uzmys³owi³em sobie wyra¼nie, ¿e wszystkie Wy¿sze Ja s± po³±czone ze sob± w jedno, wszyscy ludzie s± jedno¶ci±, jeste¶my w rzeczywisto¶ci jedn± istot±, ró¿nymi jej aspektami. Nie chodzi³o tu o jak±¶ konkretn± religiê. W³a¶nie takie informacje dosta³em. I zobaczy³em tê mandalê ludzkich dusz. To by³a najpiêkniejsza rzecz, jak± kiedykolwiek widzia³em. Wszed³em w ni± i ca³kowicie mnie poch³onê³a. To by³o jakby¶ otrzyma³ ca³± mi³o¶æ, jakiej kiedykolwiek pragn±³e¶, i to tak± mi³o¶æ, która leczy, uzdrawia i regeneruje.

Kiedy tak prosi³em ¦wiat³o o wyja¶nienia, zrozumia³em, czym jest matryca Wy¿szego Ja. Wokó³ Ziemi istnieje sieæ stworzona ze wszystkich po³±czonych ze sob± Wy¿szych Ja. To jak wielkie przedsiêbiorstwo, kolejny wy¿szy poziom energii subtelnej otaczaj±cej nas, je¶li mo¿na tak powiedzieæ. Nastêpnie, po kilku minutach, poprosi³em o dalsze wyja¶nienia. Naprawdê chcia³em wiedzieæ, o co chodzi we Wszech¶wiecie, i tym razem by³em gotów do podró¿y.

Powiedzia³em: “Jestem gotów, zabierz mnie”.

Wtedy ¦wiat³o zamieni³o siê w najpiêkniejsz± rzecz, jak± kiedykolwiek widzia³em: w mandalê ludzkich dusz na tej planecie. Wcze¶niej podchodzi³em do wszystkiego, co dzia³o siê na Ziemi, bardzo negatywnie. Kiedy wiêc poprosi³em ¦wiat³o o wyja¶nienia, ujrza³em dziêki tej cudownej mandali, jak piêkni wszyscy jeste¶my w swej istocie. Jeste¶my najpiêkniejszymi stworzeniami. Ludzka dusza, ludzka matryca, któr± wspólnie tworzymy jest absolutnie fantastyczna, elegancka, egzotyczna, jest wszystkim. Nie jestem w stanie wyraziæ, jak zmieni³o to mój pogl±d na istoty ludzkie w tej chwili.

Powiedzia³em: “Oh, Bo¿e, nie wiedzia³em, jacy jeste¶my piêkni”.

Na jakimkolwiek jeste¶ poziomie, wysokim czy niskim, jak±kolwiek postaæ przybra³e¶, jeste¶ najpiêkniejszym stworzeniem, naprawdê. Zaskoczy³o mnie to, ¿e ¿adna dusza nie by³a z³a.

Zapyta³em: “Jak to mo¿liwe?”.

W odpowiedzi us³ysza³em, ¿e ¿adna dusza nie jest z natury z³a. Straszne rzeczy, które przydarzaj± siê ludziom, sprawiaj±, ¿e robi± oni z³e rzeczy, ale ich dusze nie s± z³e. ¦wiat³o powiedzia³o mi, ¿e to, czego wszyscy szukaj±, to, co daje im si³ê, to mi³o¶æ. To, co ich niszczy, to brak mi³o¶ci.

Wydawa³o mi siê, ¿e objawieniom pochodz±cym od ¶wiat³a nie ma koñca i wtedy zapyta³em Je: “Czy to znaczy, ¿e ludzko¶æ zostanie zbawiona?”.

Wtedy, jakby w d¼wiêku tr±by po¶ród deszczu spiralnych ¶wiate³, Wielkie ¦wiat³o przemówi³o: “Pamiêtaj i nigdy o tym nie zapominaj; sami siê zbawiacie, ocalacie i leczycie. Zawsze tak by³o. Zawsze tak bêdzie. Zostali¶cie stworzeni tak, by¶cie mieli tê moc jeszcze zanim powsta³ ¶wiat”.

W tej chwili zrozumia³em nawet wiêcej. Zrozumia³em, ¿e JU¯ ZOSTALI¦MY ZBAWIENI, ocalili¶my siebie, poniewa¿ zostali¶my stworzeni tak, by¶my siê sami udoskonalali i “naprawiali”, podobnie jak reszta Boskiego Wszech¶wiata. Podziêkowa³em Boskiemu ¦wiat³u z ca³ego serca. Przysz³y mi jedynie na my¶l te proste s³owa absolutnej wdziêczno¶ci: “O drogi Bo¿e, drogi Wszech¶wiecie, droga Wspania³a Ja¼ni, kocham swoje ¯ycie”. Wydawa³o siê, ¿e ¦wiat³o wdycha mnie coraz g³êbiej. To by³o uczucie, jakby ¦wiat³o wch³ania³o mnie ca³kowicie. Po dzi¶ dzieñ nie potrafiê opisaæ ¦wiat³a Mi³o¶ci. Wszed³em w inny wymiar, jeszcze g³êbszy, i sta³em siê ¶wiadomy czego¶ wiêcej, o wiele wiêcej. By³ to potê¿ny strumieñ ¦wiat³a, wielki i pe³ny, g³êboko w Sercu ¯ycia.
Zapyta³em: “Co to jest?”.

¦wiat³o odrzek³o: “To jest RZEKA ¯YCIA. Wype³nij ni± swe serce po brzegi”.

Tak zrobi³em. Wzi±³em jeden du¿y ³yk, potem nastêpny. Piæ Samo ¯ycie! By³em w ekstazie.

Wtedy ¦wiat³o powiedzia³o: “Masz ¿yczenie”.

Wiedzia³o wszystko o mnie, zna³o ca³± moj± przesz³o¶æ, tera¼niejszo¶æ i przysz³o¶æ.

“Tak!” – wyszepta³em.


Chcia³em zobaczyæ resztê Wszech¶wiata; to, co jest poza uk³adem s³onecznym, poza ludzkimi iluzjami. Wtedy ¦wiat³o powiedzia³o mi, ¿e mogê daæ siê ponie¶æ Nurtowi. Tak zrobi³em i ¦wiat³o przenios³o mnie na koniec tunelu. Poczu³em i us³ysza³em ca³± seriê bardzo delikatnych uderzeñ d¼wiêkowych*. Co za szybko¶æ!
Pustka Nico¶ci

Nagle zacz±³em oddalaæ siê z zawrotn± prêdko¶ci± od Ziemi z nurtem ¯ycia, widz±c, jak planeta znika mi z oczu. Uk³ad s³oneczny, w ca³ym swym majestacie, ¶mign±³ mi przed oczami i znikn±³. Poruszaj±c siê z prêdko¶ci± szybsz± od prêdko¶ci ¶wiat³a, przelecia³em przez ¶rodek galaktyki, dowiaduj±c siê po drodze nowych rzeczy. Przekona³em siê, ¿e ta galaktyka, jak i reszta Wszech¶wiata, têtni ¯YCIEM, ró¿nymi jego odmianami. Widzia³em wiele ¶wiatów. Dobra wiadomo¶æ – nie jeste¶my sami we Wszech¶wiecie! Kiedy p³yn±³em strumieniem ¶wiadomo¶ci przez ¶rodek galaktyki, przekszta³ci³ siê on w niezwyk³± falê energetyczn± zbudowan± z fraktali. Mija³em wielkie grupy galaktyk, zawieraj±ce w sobie staro¿ytn± m±dro¶æ. Najpierw my¶la³em, ¿e dok±d¶ zmierzam, podró¿ujê. Ale wtedy zrozumia³em, w miarê jak strumieñ powiêksza siê i rozszerza, poszerza siê równie¿ moja ¶wiadomo¶æ, obejmuj±c wszystko we Wszech¶wiecie! Mija³em wszystko, co zosta³o stworzone. To by³ niewyobra¿alny cud!

Wszystko, co zosta³o stworzone, zdawa³o siê mijaæ mnie z zawrotn± prêdko¶ci± i znikaæ w ¦wietlnych cêtkach. Niemal natychmiast pojawia³o siê kolejne ¦wiat³o. Nadchodzi³o ze wszystkich stron i by³o tak odmienne; ¦wiat³o stworzone z czego¶ wiêcej ni¿ wszystkie czêstotliwo¶ci Wszech¶wiata. Ponownie czu³em i s³ysza³em kilka razy aksamitne uderzenia d¼wiêkowe. Moja ¶wiadomo¶æ, czy te¿ istota, rozszerza³a siê, by po³±czyæ siê z ca³ym Wszech¶wiatem Holograficznym, a nawet czym¶ wiêcej. Kiedy mija³em drugie ¦wiat³o, pojawi³a siê we mnie ¶wiadomo¶æ, ¿e w³a¶nie przekroczy³em Prawdê. Nie potrafiê tego lepiej wyraziæ s³owami, ale postaram siê to wyja¶niæ. Kiedy wkroczy³em w strefê drugiego ¦wiat³a, wyszed³em poza pierwsze ¦wiat³o. Znalaz³em siê w g³êbokim bezruchu, poza wszelk± cisz±. Widzia³em i postrzega³em WIECZNO¦Æ, poza Nieskoñczono¶ci±.
By³em w Pustce.

By³em w tym, co istnia³o przed stworzeniem, przed Wielkim Wybuchem. Przekroczy³em pocz±tek czasu – Pierwszy ¦wiat – Pierwsz± Wibracjê. By³em w Oku Stworzenia. Czu³em siê, jakbym dotyka³ twarzy Boga. To nie by³o doznanie religijne. Po prostu stanowi³em jedno¶æ z Najwy¿szym ¯yciem i ¦wiadomo¶ci±.

Mówi±c, ¿e widzia³em lub postrzega³em wieczno¶æ, mam na my¶li, ¿e do¶wiadcza³em ca³ego stworzenia tworz±cego samego siebie. Nie by³o pocz±tku ani koñca. To my¶l, która poszerza umys³, prawda? Naukowcy uwa¿aj±, ¿e Wielki Wybuch by³ pojedynczym wydarzeniem, dziêki któremu powsta³ ¦wiat. Ja widzia³em, ¿e Wielki Wybuch jest tylko jednym z nieskoñczenie wielu takich samych Wybuchów, poprzez które Wszech¶wiaty stwarzane s± nieustannie i jednocze¶nie. Jedyne obrazy w miarê bliskie naszym kategoriom, które to oddaj±, to obrazy tworzone za pomoc± superkomputerów przy u¿yciu równañ geometrii fraktali.

Staro¿ytni wiedzieli o tym. Twierdzili, ¿e Bóg co jaki¶ czas stwarza nowe Wszech¶wiaty poprzez wydech i de-konstruuje inne poprzez wdech. Te epoki nazywane s± Jugami. Wspó³czesna nauka nazywa to Wielkim Wybuchem. Przebywa³em w absolutnej, czystej ¶wiadomo¶ci. Widzia³em, obserwowa³em wszystkie Wielkie Wybuchy czy te¿ Jugi tworz±ce i de-konstruuj±ce siebie. Natychmiast wszed³em w nie wszystkie jednocze¶nie. Ujrza³em, ¿e ka¿da najmniejsza cz±steczka stworzenia posiada moc, by tworzyæ. Bardzo trudno to wyja¶niæ. Wci±¿ brak mi s³ów, by to wyraziæ.

Dopiero po wielu latach od powrotu znalaz³em jakie¶ s³owa, które oddaj± do¶wiadczenie Pustki. Teraz mogê wam powiedzieæ: Pustka to mniej ni¿ nic, a jednak to co¶ wiêcej ni¿ wszystko, co istnieje! Pustka jest zerem absolutnym; chaosem, w którym powstaj± wszystkie mo¿liwo¶ci. To jest Absolutna ¦wiadomo¶æ; co¶ o wiele wiêcej ni¿ nawet Uniwersalna Inteligencja.

cdn.
« Ostatnia zmiana: Wrzesieñ 02, 2012, 09:49:31 wys³ane przez chanell » Zapisane

Na wszystkie sprawy pod niebem jest wyznaczona pora.

            Ksiêga Koheleta 3,1
chanell


Maszyna do pisania...


Punkty Forum (pf): 72
Offline

P³eæ: Kobieta
Wiadomo¶ci: 3453



Zobacz profil
« Odpowiedz #4 : Wrzesieñ 02, 2012, 09:40:55 »

cd...

Gdzie jest ta pustka? Wiem. Ta Pustka jest wewn±trz i na zewn±trz wszystkiego. Ty sam, w³a¶nie teraz, choæ ¿yjesz, zawsze jeste¶ jednocze¶nie wewn±trz i na zewn±trz pustki. Nie musisz nigdzie i¶æ ani umieraæ, by siê do niej dostaæ. Pustka jest pró¿ni± lub nico¶ci± istniej±c± pomiêdzy wszystkim, co posiada formê fizyczn±. PRZESTRZEÑ pomiêdzy atomami i ich sk³adnikami. Wspó³czesna nauka zaczê³a badaæ tê przestrzeñ pomiêdzy wszystkim. Nazywaj± to punktem zerowym (Zero-point). Gdy tylko próbuj± go zmierzyæ, wska¼nikom przyrz±dów zaczyna brakowaæ skali, innymi s³owy – zmierzaj± ku nieskoñczono¶ci. Jak na razie nie znaj± sposobu, by dok³adnie zmierzyæ nieskoñczono¶æ. Wiêcej jest przestrzeni zerowej w twoim ciele i ca³ym Wszech¶wiecie ni¿ czegokolwiek innego!

To, co mistycy nazywaj± Pustk±, nie jest ni±. Jest tak pe³na energii, energii innego rodzaju, która stworzy³a wszystko, czym jeste¶my. Od czasu Wielkiego Wybuchu wszystko jest wibracj±, pocz±wszy od pierwszego S³owa, które jest pierwsz± wibracj±. Po biblijnym “Jam Jest” w rzeczywisto¶ci jest znak zapytania. “Jam Jest – Czym Jestem?” Tak wiêc to, co istnieje, jest Bogiem, który poznaje W³asn± Ja¼ñ w ka¿dy sposób, jaki mo¿na sobie wyobraziæ, w nieustannym nieskoñczonym procesie poznawania poprzez ka¿dego z nas. Poprzez ka¿dy w³os na twojej g³owie, poprzez ka¿dy li¶æ na ka¿dym drzewie, poprzez ka¿dy atom Bóg bada Bosk± Ja¼ñ, wielkie “Jam Jest”. Ujrza³em, ¿e wszystko, co istnieje, jest Ja¼ni±, dos³ownie, twoj± Ja¼ni±, moj± Ja¼ni±. Wszystko jest wielk± Ja¼ni±. W³a¶nie dlatego Bóg wie, nawet kiedy opada li¶æ. Jest to mo¿liwe, poniewa¿ gdziekolwiek jeste¶, tam jest centrum Wszech¶wiata. Gdziekolwiek znajduje siê jakikolwiek atom, tam jest centrum Wszech¶wiata. Jest w nim Bóg i jest Bóg w Pustce.
Kiedy poznawa³em Pustkê i wszystkie Jugi, czy te¿ ca³e stworzenie, istnia³em ca³kowicie poza czasem i przestrzeni± w takiej formie, w jakiej my je znamy. W tym stanie poszerzonej ¶wiadomo¶ci odkry³em, ¿e to, co zosta³o stworzone, jest Absolutnie Czyst± ¦wiadomo¶ci± lub Bogiem, Do¶wiadczaj±cym ¯ycia takiego, jakim je znamy. Pustka sama w sobie pozbawiona jest do¶wiadczenia. To stan przed-¿yciem, sprzed pierwszej wibracji. Bóg to co¶ wiêcej ni¿ tylko ¯ycie i ¦mieræ. Dlatego we Wszech¶wiecie mo¿na do¶wiadczaæ czego¶ wiêcej ni¿ tylko ¯ycia i ¦mierci!

By³em w Pustce i by³em ¶wiadomy wszystkiego, co kiedykolwiek zosta³o stworzone. To by³o jakby patrzenie oczyma Boga. Sta³em siê Bogiem. Nagle nie by³em ju¿ sob±. Jedyne, co mogê powiedzieæ, to to, ¿e patrzy³em oczyma Boga. Nagle zna³em przyczynê istnienia ka¿dego atomu i widzia³em wszystko. Interesuj±ce jest to, ¿e kiedy wszed³em w Pustkê, powróci³em ze zrozumieniem, ¿e Bóg nie istnieje gdzie¶ tam. Bóg jest tutaj. W³a¶nie o to chodzi. Ludzie ci±gle gdzie¶ szukaj± Boga… a Bóg da³ nam wszystko, wszystko jest tutaj, w³a¶nie tutaj. I teraz jeste¶my Bogiem, który poprzez nas poznaje Samego Siebie. Ludzie s± tak zajêci, próbuj±c staæ siê Bogiem, ¿e powinni zrozumieæ, i¿ ju¿ jeste¶my Bogiem, a Bóg staje siê nami. W³a¶nie o to chodzi w rzeczywisto¶ci.
Kiedy poj±³em to, nie mia³em ju¿ co robiæ w Pustce i chcia³em wróciæ do stworzenia lub Jugi. Wydawa³o siê to byæ naturaln± kolej± rzeczy. Wówczas nagle powróci³em poprzez drugie ¦wiat³o lub Wielki Wybuch, s³ysz±c kolejne aksamitne odg³osy uderzeñ d¼wiêkowych. Porusza³em siê wraz ze strumieniem ¶wiadomo¶ci z powrotem poprzez wszystko, co istnia³o – co to by³a za przeja¿d¿ka! Wielkie skupiska galaktyk przechodzi³y przeze mnie, a ja do¶wiadcza³em jeszcze wiêcej. Przekroczy³em centrum naszej galaktyki, które jest czarn± dziur±. Czarne Dziury to wielkie procesory lub te¿ urz±dzenia do przetwarzania Wszech¶wiata. Wiecie co jest po drugiej stronie Czarnej Dziury? My; nasza galaktyka, która zosta³a przetworzona z innego Wszech¶wiata. W swej ca³kowitej konfiguracji energetycznej galaktyka wygl±da³a jak fantastyczne ¶wietlne miasto. Ca³a energia po tej stronie Wielkiego Wybuchu jest ¶wiat³em. Ka¿da cz±steczka, atom, gwiazda, planeta, nawet sama ¶wiadomo¶æ stworzona jest ze ¶wiat³a, posiada czêstotliwo¶æ i/lub jest cz±steczk±. ¦wiat³o ¿yje. Wszystko stworzone jest ze ¶wiat³a, nawet kamienie. Tak wiêc wszystko ¿yje. Wszystko zosta³o stworzone ze ¦wiat³a Boga; wszystko jest bardzo inteligentne.

¦wiat³o mi³o¶ci

Kiedy tak pod±¿a³em z nurtem strumienia, zobaczy³em w koñcu, jak zbli¿a siê wielka ¦wiat³o¶æ. Wiedzia³em, ¿e to by³o Pierwsze ¦wiat³o – ¦wietlna Matryca Wy¿szego Ja naszego uk³adu s³onecznego. Wtedy ca³y uk³ad s³oneczny pojawi³ siê w ¦wietle, czemu towarzyszy³y aksamitne uderzenia d¼wiêkowe.

Ujrza³em, ¿e nasz uk³ad s³oneczny, w którym ¿yjemy, jest naszym wiêkszym, lokalnym cia³em. To nasze cia³o lokalne i jeste¶my o wiele wiêksi, ni¿ nam siê wydaje. Zobaczy³em, ¿e uk³ad s³oneczny to nasze cia³o. Jestem jego czê¶ci±, a Ziemia jest nami, czê¶ci± tego czego¶ wielkiego, co zosta³o stworzone, a my jeste¶my czê¶ci± tego, co wie, ¿e istnieje. Ale jeste¶my tylko czê¶ci±. Nie jeste¶my wszystkim, ale jeste¶my t± czê¶ci±, która wie, ¿e istnieje.Widzia³em ca³± energiê, jak± wytwarza nasz uk³ad s³oneczny, i jest to niewiarygodny pokaz ¶wietlny! S³ysza³em Muzykê Sfer. Nasz uk³ad s³oneczny, podobnie jak wszystkie inne cia³a niebieskie, wytwarza unikaln± matrycê ¶wiat³a, d¼wiêku oraz energii wibracji. Zaawansowane cywilizacje z innych systemów gwiezdnych umiej± dostrzec we Wszech¶wiecie ¿ycie, takie jak my je pojmujemy dziêki wibracyjnemu lub energetycznemu odciskowi matrycy. To dziecinna zabawa. Cudowne Dzieci Ziemi (ludzkie istoty) obecnie wytwarzaj± mnóstwo d¼wiêku, jak dzieci bawi±ce siê na podwórku Wszech¶wiata.

Bezpo¶rednio z nurtem strumienia dotar³em do ¶rodka ¦wiat³a. Poczu³em, jakby ¦wiat³o mnie objê³o, kiedy znowu wch³onê³o mnie ono swym oddechem, po czym nast±pi³a seria delikatnych uderzeñ d¼wiêkowych.

Przebywa³em w tym wielkim ¦wietle Mi³o¶ci, a strumieñ ¿ycia przep³ywa³ przeze mnie. Muszê to powtórzyæ: to najbardziej pe³ne mi³o¶ci ¦wiat³o, w którym nie ma ni cienia krytyki. To idealny rodzic dla Cudownego Dziecka.

“Co teraz?” – zastanawia³em siê.

¦wiat³o wyja¶ni³o mi, ¿e nie ma ¶mierci; jeste¶my nie¶miertelnymi istotami. ¯yjemy od zawsze! Poj±³em, ¿e jeste¶my czê¶ci± naturalnego systemu ¿ycia, który sam siê odnawia nieustannie. Nigdy mi nie powiedziano, ¿e muszê wróciæ. Po prostu wiedzia³em, ¿e tak bêdzie. To by³o po prostu oczywiste, z tego, co widzia³em.

Nie wiem jak d³ugo przebywa³em ze ¦wiat³em z punktu widzenia ziemskiego czasu. Lecz nadszed³ moment, kiedy poj±³em, ¿e dosta³em odpowied¼ na wszystkie swoje pytania i nadszed³ czas powrotu. Mówi±c, ¿e po tamtej stronie dosta³em odpowied¼ na wszystkie swoje pytania, dok³adnie to mam na my¶li. Dosta³em odpowied¼ na wszystkie pytania. Ka¿dy cz³owiek ma inne ¿ycie i swój zestaw pytañ, na które musi znale¼æ odpowied¼. Niektóre pytania s± uniwersalne, lecz ka¿dy z nas bada to, co nazywamy ¯yciem, na swój w³asny, wyj±tkowy sposób. To samo odnosi siê do ka¿dej innej formy ¿ycia, od gór do ka¿dego listka na ka¿dym drzewie.

Jest to bardzo wa¿ne dla nas wszystkich w tym Wszech¶wiecie, dlatego ¿e wszystko sk³ada siê na Wielki Obraz, pe³niê ¯ycia. Jeste¶my Bogiem, w dos³ownym tego znaczeniu, który bada Swoj± Ja¼ñ poprzez nieskoñczony Taniec ¯ycia. Twoja wyj±tkowo¶æ wspiera ca³o¶æ ¯ycia.

Powrót na ziemiê
Kiedy zacz±³em powracaæ do tego cyklu ¿ycia, nigdy nie przysz³o mi do g³owy, nikt te¿ mi tego nie powiedzia³, ¿e powrócê do tego samego cia³a. To po prostu nie mia³o znaczenia. Pok³ada³em ca³kowit± ufno¶æ w ¦wietle i procesie ¯ycia. Kiedy strumieñ po³±czy³ siê z wielkim ¦wiat³em poprosi³em o to, bym nigdy nie zapomnia³ tego, co zosta³o mi objawione ani odczuæ tego, czego nauczy³em siê po drugiej stronie.

Odpowied¼ brzmia³a: “Tak”.

By³o to jak poca³unek dla mojej duszy.


Potem ¦wiat³o zabra³o mnie z powrotem w sferê wibracji. Ca³y proces przebieg³ ponownie w odwrotnym kierunku i dowiedzia³em siê jeszcze wiêcej. Wróci³em do domu. To by³a lekcja na temat tego, jak dzia³a reinkarnacja. Dosta³em odpowied¼ na wszystkie swoje pytania, choæby te najbardziej b³ahe: “Jak dzia³a to? Jak dzia³a tamto?”. Wiedzia³em, ¿e odrodzê siê. Ziemia to wielki przetwarzacz energii, z którego indywidualna ¶wiadomo¶æ ewoluuje w ka¿dego z nas. Po raz pierwszy pomy¶la³em o sobie jak o cz³owieku i by³em szczê¶liwy, ¿e nim jestem. Z tego, co widzia³em, by³bym szczê¶liwy, bêd±c atomem w tym Wszech¶wiecie. Atomem. A byæ czê¶ci± Boga jako cz³owiek to… najwspanialsze b³ogos³awieñstwo. To b³ogos³awieñstwo, które przekracza nasze naj¶mielsze oczekiwania i pojêcie. Dla ka¿dego z nas udzia³ w tym do¶wiadczeniu jako ludzka istota jest cudowny i wspania³y. Ka¿dy z nas, bez wzglêdu na to gdzie jeste¶my, czy jeste¶my szczê¶liwi czy nie, jest b³ogos³awieñstwem dla planety, w³a¶nie tu gdzie jest.
Przeszed³em wiêc przez proces reinkarnacji, spodziewaj±c siê, ¿e odrodzê siê gdzie¶ jako niemowlê. Ale “dosta³em nauczkê” w kwestii tego, jak indywidualna to¿samo¶æ i ¶wiadomo¶æ ewoluuj±. Wróci³em z powrotem do swojego cia³a. By³em bardzo zaskoczony, kiedy otworzy³em oczy. Nie wiem dlaczego, ale to by³a taka niespodzianka wróciæ z powrotem do tego cia³a, do mojego pokoju i zobaczyæ kogo¶, kto wyp³akiwa³ sobie nade mn± oczy. To by³a moja opiekunka z hospicjum. Podda³a siê pó³torej godziny po tym, jak odnalaz³a mnie martwego. By³a pewna, ¿e nie ¿yjê; by³y wszystkie oznaki ¶mierci – sztywnia³em. Nie wiemy, jak d³ugo by³em martwy, ale wiemy, ¿e minê³o pó³torej godziny od momentu, kiedy mnie znalaz³a. Na tyle na ile mog³a, uszanowa³a moje ¿yczenie, by moje cia³o zostawiæ tu¿ po ¶mierci na kilka godzin. Mieli¶my specjalny stetoskop i wiele sposobów kontroli podstawowych funkcji ¿yciowych, by stwierdziæ, co siê dzia³o. Mo¿e potwierdziæ, ¿e naprawdê by³em martwy. To nie by³a ¶mieræ kliniczna. Przez co najmniej pó³torej godziny do¶wiadczy³em ¶mierci. Znalaz³a mnie martwego i zbada³a przy pomocy stetoskopu, zbada³a ci¶nienie i monitorowa³a serce przez pó³torej godziny. Potem przebudzi³em siê i zobaczy³em ¶wiat³o na zewn±trz. Próbowa³em wstaæ, by podej¶æ do niego, ale wypad³em z ³ó¿ka. Wtedy us³ysza³a g³o¶ny “³omot”, wbieg³a do pokoju i znalaz³a mnie na pod³odze.

Kiedy doszed³em do siebie, by³em bardzo zaskoczony, a jednocze¶nie zafascynowany tym, co mi siê przytrafi³o. Na pocz±tku nie pamiêta³em nic z podró¿y, któr± odby³em. By³em na wpó³ ¶wiadomy i ci±gle pyta³em: “Czy ja ¿yjê?”. Ten ¶wiat by³ dla mnie bardziej snem ni¿ tamten. W ci±gu trzech dni zacz±³em powracaæ do normy, czuæ siê normalnie, my¶leæ ja¶niej, a mimo to czu³em siê inaczej ni¿ w ci±gu ca³ego mojego ¿ycia. Pamiêæ mojej podró¿y powróci³a pó¼niej. Nie dostrzega³em z³a w ¿adnej ludzkiej istocie. Wcze¶niej by³em bardzo krytyczny. My¶la³em, ¿e wiêkszo¶æ ludzi ma nierówno pod sufitem, w rzeczywisto¶ci my¶la³em, ¿e wszyscy maj± nierówno pod sufitem poza mn±. Ale wszystko to mi siê wyja¶ni³o.
Mniej wiêcej trzy miesi±ce pó¼niej przyjaciel poradzi³ mi, ¿e powinienem przebadaæ siê, wiêc poszed³em i zrobi³em wszystkie badania. Naprawdê czu³em siê dobrze, jednak ba³em siê, ¿e wiadomo¶ci mog± byæ z³e. Pamiêtam jak lekarz w przychodni popatrzy³ na wyniki badañ robionych przed i po tym wszystkim i powiedzia³: “Hm, ale teraz tu nic nie ma”.

Powiedzia³em: “Naprawdê? To musi byæ cud”.

Odpar³: “Nie, to siê zdarza, nazywa siê to samoistna remisja”.

Wydawa³o siê, ¿e nie zrobi³o to na nim ¿adnego wra¿enia. Ale to by³ cud i ja by³em pod wra¿eniem, nawet je¶li nikt inny nie by³.

cdn.
Zapisane

Na wszystkie sprawy pod niebem jest wyznaczona pora.

            Ksiêga Koheleta 3,1
chanell


Maszyna do pisania...


Punkty Forum (pf): 72
Offline

P³eæ: Kobieta
Wiadomo¶ci: 3453



Zobacz profil
« Odpowiedz #5 : Wrzesieñ 02, 2012, 09:47:21 »

cd...

Czego siê nauczy³em


Tajemnica ¿ycia ma niewiele wspólnego z inteligencj±. Wszech¶wiat to wcale nie jest proces intelektualny. Intelekt jest pomocny, jest wspania³y, ale na razie wszystko przetwarzamy wy³±cznie za jego pomoc±, zamiast za pomoc± naszych serc i m±drzejszej czê¶ci nas samych.

J±dro Ziemi jest wielkim transmuterem energii, tak jak to jest przedstawione na obrazkach ziemskiego pola magnetycznego. To nasz cykl, ponowne przyci±ganie reinkarnowanych dusz. Znakiem tego, ¿e zaczynasz osi±gaæ ludzki poziom, jest to, ¿e zaczynasz ewoluowaæ w indywidualn± ¶wiadomo¶æ. Zwierzêta maj± zbiorowa duszê, reinkarnuj± w zbiorowej duszy. Jeleñ mo¿e na zawsze pozostaæ jeleniem. Ale je¶li urodzisz siê jako cz³owiek, czy to kaleka czy geniusz, oznacza to, ¿e jeste¶ na ¶cie¿ce do rozwoju indywidualnej ¶wiadomo¶ci. To z kolei tworzy czê¶æ grupowej ¶wiadomo¶ci nazywanej ludzko¶ci±. Widzia³em, ¿e rasy s± grupami osobowo¶ci. Narody, takie jak Francja, Niemcy, Chiny, ka¿dy ma swoj± w³asn± osobowo¶æ. Miasta maj± swoj± w³asn± osobowo¶æ, swoje lokalne zbiorowe dusze, które przyci±gaj± pewnych ludzi. Rodziny maj± grupowe dusze. Indywidualna to¿samo¶æ ewoluuje jak odga³êzienia fraktala; dusza zbiorowa rozwija siê poprzez nasz± indywidualno¶æ. Ró¿ne pytania, które ma ka¿dy z nas, s± bardzo bardzo wa¿ne. W³a¶nie w taki sposób Bóg poznaje Swoj± Ja¼ñ – poprzez Ciebie. Zadaj swoje pytania, poszukuj. Odnajdziesz swoj± Ja¼ñ i odnajdziesz Boga w tej Ja¼ni, bo to jedyna Ja¼ñ jaka istnieje.
Co¶ wiêcej, zacz±³em dostrzegaæ, ¿e my wszyscy, ludzie, tworzymy duchow± jedno¶æ. Jeste¶my czê¶ci± tej samej duszy, rozga³êziaj±cej siê w formie fraktali w ró¿nych kierunkach, ale wci±¿ t± sam±. Teraz ka¿dego cz³owieka postrzegam jako swego duchowego przyjaciela, przyjaciela mej duszy, tego, którego zawsze szuka³em. Poza tym, najwspanialszym przyjacielem duchowym, którego bêdziesz mia³ zawsze, jeste¶ ty sam. W ka¿dym z nas jest pierwiastek zarówno mêski, jak i ¿eñski. Do¶wiadczamy tego w macicy i do¶wiadczamy tego w trakcie reinkarnacji. Je¶li szukasz najlepszego, najwiêkszego duchowego przyjaciela poza sob±, to byæ mo¿e nigdy go nie znajdziesz, bo go tam nie ma. Tak jak Boga nie ma “tam”. Bóg jest tutaj. Nie szukaj Boga “gdzie¶ tam”. Boga szukaj tutaj. Szukaj poprzez swoj± Ja¼ñ. Znajd¼ mi³o¶æ swojego ¿ycia… swoj± Ja¼ñ. Dziêki temu wszystko pokochasz.

Zszed³em do czego¶, co mo¿na nazwaæ Piek³em i by³o to bardzo zaskakuj±ce do¶wiadczenie. Nie by³o w nim Szatana czy z³a. Moje zej¶cie do Piek³a by³o zej¶ciem w indywidualn± ludzk± niedolê, ignorancjê i ciemno¶æ niewiedzy ka¿dego cz³owieka. Wydawa³o siê to byæ wieczno¶ci± nieszczê¶cia. Ale ka¿da z tych milionów dusz, które mnie otacza³y, zawsze mia³a gwiazdkê ¶wiat³a. Tyle, ¿e nikt nie zauwa¿a³ tego. Byli tak poch³oniêci swoimi w³asnymi ¿alami, traum± i nieszczê¶ciem. Lecz po czasie, który wydawa³ siê byæ wieczno¶ci±, zacz±³em wzywaæ ¦wiat³o, jak dziecko, które wo³a rodzica, by mu pomog³o. Wtedy ¦wiat³o otworzy³o siê, tworz±c tunel, który pojawi³ siê tu¿ przy mnie i odizolowa³ mnie od tego ca³ego bólu i lêku. W³a¶nie tak wygl±da Piek³o. Teraz uczymy siê, jak chwyciæ siê za rêce i razem wyj¶æ z niego. Wrota Piekie³ s± teraz otwarte. Po³±czymy siê, chwycimy za rêce i wspólnie wyjdziemy z Piek³a. ¦wiat³o podesz³o do mnie i przybra³o postaæ wielkiego, z³otego Anio³a.

Zapyta³em: “Czy jeste¶ anio³em ¶mierci?”.
Odpowiedzia³o mi, ¿e jest moj± wy¿sz± dusz±, matryc± mojego Wy¿szego Ja, najdawniejsz± czê¶ci± mnie. I wtedy zosta³em zabrany do ¦wiat³a.

Wkrótce nasza nauka zmierzy ducha. Czy¿ to nie wspania³e? Wymy¶lamy urz±dzenia, które s± czu³e na subteln± energiê, energiê duchow±. Fizycy u¿ywaj± akceleratorów, po to by doprowadzaæ do zderzenia atomów i przekonaæ siê, z czego s± zbudowane. Doszli do kwarków i powabów** i ca³ej reszty. Którego¶ dnia dojd± do tego, co scala te cz±steczki i nazw± to… Bogiem. Za pomoc± akceleratorów nie tylko badaj± budowê cz±steczek, ale równie¿ je tworz±. Dziêki Bogu, wiêkszo¶æ z nich istnieje zaledwie milisekundy i nanosekundy***. Zaczynamy dopiero pojmowaæ, ¿e równie¿ stwarzamy istniej±c. Kiedy zobaczy³em wieczno¶æ, wszed³em w sferê, w której istnieje punkt, w którym przekraczamy wszelk± wiedzê i zaczynamy tworzyæ kolejny fraktal, nastêpny poziom. Poznaj±c, mamy moc by tworzyæ. To Sam Bóg, który poprzez nas rozprzestrzenia siê.

Od czasu powrotu do¶wiadczam ¦wiat³a spontanicznie i nauczy³em siê, jak dostaæ siê w tê przestrzeñ niemal w ka¿dej chwili podczas medytacji. Ka¿dy z Was mo¿e zrobiæ to samo. Nie musicie umieraæ, by to osi±gn±æ. To jest w zasiêgu waszych mo¿liwo¶ci, macie do tego wszystko, co potrzeba. Cia³o to najwspanialsza istota ¦wietlna, jaka istnieje. Cia³o to Wszech¶wiat niewiarygodnego ¦wiat³a. Duch nie popycha nas do tego, by nasze cia³o rozpu¶ci³o siê. To nie tak. Przestañ próbowaæ staæ siê Bogiem; Bóg staje siê Tob±. Tutaj.

Umys³ jest jak dziecko, które biega po Wszech¶wiecie, stawiaj±c ¿±dania i uwa¿aj±c, ¿e to ono stworzy³o Wszech¶wiat. Lecz zapytaj umys³u: “Co wspólnego z tym ma twoja matka?”. To kolejny poziom duchowej ¶wiadomo¶ci. Oh! Moja matka! Nagle rezygnujesz z ego, poniewa¿ nie jeste¶ jedyn± dusza we Wszech¶wiecie.
Jedno z pytañ, które zada³em Bogu, brzmia³o: “Czym jest Niebo?”. Zosta³em oprowadzony po wszystkich niebach, jakie zosta³y stworzone: Nirwana, Kraina Wiecznych £owów oraz wszystkich innych. Zwiedzi³em je. To s± my¶lokszta³ty, które sami stworzyli¶my. W rzeczywisto¶ci nie idziemy do nieba; jeste¶my przetwarzani. Lecz cokolwiek stworzyli¶my, zostawiamy w tym cz±stkê siebie. To jest prawdziwe, ale to nie jest ca³o¶æ duszy.

Zobaczy³em Niebo chrze¶cijan. Wyobra¿amy sobie, ¿e to piêkne miejsce, w którym stoimy przed tronem Boga, oddaj±c mu cze¶æ po wsze czasy. Sprawdzi³em. To nudy! Tylko to mamy robiæ? To dziecinne. Nie chcê nikogo obra¿aæ. Niektóre Nieba s± bardzo interesuj±ce, a niektóre bardzo nudne. Wed³ug mnie staro¿ytne nieba s± bardziej interesuj±ce, np. indiañska Kraina Wiecznych £owów. Egipcjanie maj± fantastyczne nieba. Nieba ci±gn± siê i ci±gn±. Jest ich wiele. W ka¿dym z nich jest fraktal, który jest twoj± indywidualn± interpretacj±, chyba ¿e jeste¶ czê¶ci± zbiorowej duszy, która wierzy tylko w Boga danej religii. Ale nawet wtedy ka¿dy jest nieco inny. To ta czê¶æ ciebie, któr± tam zostawiasz. W ¦mierci chodzi o ¯ycie, a nie o Niebo.

Zapyta³em Boga: “Jaka jest najlepsza religia na Ziemi? Która jest w³a¶ciwa?”.

A Bóg odpowiedzia³ z wielk± mi³o¶ci±: “Dla mnie to nie ma znaczenia”.

To by³a niewiarygodna ³aska. Oznacza³o to, ¿e to my jeste¶my istotami, dla których to ma znaczenie. Najwy¿szy Bóg wszystkich gwiazd mówi nam: “Niewa¿ne jakiego jeste¶ wyznania”. Religie pojawiaj± siê i znikaj±, zmieniaj± siê. Buddyzm nie istnia³ od zawsze, katolicyzm tak samo, i we wszystkich wkrótce bêdzie wiêcej ¶wiat³a. Obecnie wiêcej ¶wiat³a dociera do wszystkich systemów. W duchowo¶ci nast±pi reformacja, równie dramatyczna jak Reformacja Protestancka. Wiele osób bêdzie walczyæ z tego powodu, jedna religia przeciwko innej, a ka¿dy bêdzie wierzy³, ¿e racja jest po jego stronie. Wszyscy my¶l±, ¿e posiadaj± na w³asno¶æ Boga, religie i filozofie, zw³aszcza religie, poniewa¿ tworz± one wielkie organizacje skupione wokó³ filozofii. Kiedy Bóg powiedzia³: “Dla mnie to nie ma znaczenia”, natychmiast poj±³em, ¿e to dla nas ma mieæ znaczenie. To wa¿ne, poniewa¿ to my jeste¶my istotami, którym zale¿y. Dla nas to ma znaczenie i dlatego jest wa¿ne. Najwy¿szy Bóg nie dba o to, czy jeste¶ Protestantem, Buddyst± lub kimkolwiek innym. Chcia³bym, ¿eby wyznawcy wszystkich religii to zrozumieli i ¿yli obok siebie. To nie jest koniec ¿adnej religii, ale rozmawiamy o tym samym Bogu. ¯yj i daj ¿yæ innym. Ka¿dy ma swój w³asny pogl±d, który sk³ada siê na wielki obraz, wszystko jest wa¿ne.

Zanim znalaz³em siê po drugiej stronie, mia³em wiele obaw dotycz±cych toksycznych odpadów, pocisków nuklearnych, eksplozji demograficznej, wyrêbu lasów tropikalnych. Kiedy wróci³em, pokocha³em ka¿dy z tych problemów. Kocham odpady toksyczne. Kocham grzyba nuklearnego; to naj¶wiêtsza mandala, któr± stworzyli¶my w postaci archetypu. Ona w³a¶nie, bardziej ni¿ jakakolwiek filozofia czy religia na ¶wiecie, zjednoczy³a nas nagle, wznosz±c na nowy poziom ¶wiadomo¶ci. Wiedz±c, ¿e mo¿emy wysadziæ planetê piêædziesi±t lub piêæset razy, pojmujemy w koñcu, ¿e byæ mo¿e wszyscy jeste¶my tu teraz razem. Przez jaki¶ czas musieli odpalaæ bomby, by nam to u¶wiadomiæ. Wtedy zaczêli¶my mówiæ: “ju¿ tego nie potrzebujemy”. Teraz ¿yjemy w ¶wiecie bezpieczniejszym ni¿ kiedykolwiek wcze¶niej, a bêdzie jeszcze bezpieczniejszy. Powróci³em wiêc z mi³o¶ci± dla odpadów toksycznych, poniewa¿ one nas zjednoczy³y. To takie wa¿ne kwestie. Jak powiedzia³by Peter Russel: te problemy przybra³y “rozmiar duszy”. Czy mamy odpowied¼ na miarê duszy? TAK!

Wyr±b lasów tropikalnych wkrótce zmniejszy siê i za piêædziesi±t lat bêdzie tyle drzew, ile od dawna ju¿ nie by³o na naszej planecie. Je¶li interesuje ciê ekologia, zajmij siê ni±; jeste¶ czê¶ci± systemu, który staje siê ¶wiadomy. Zaanga¿uj siê w to tak mocno, jak tylko mo¿esz, ale nie b±d¼ przygnêbiony. To czê¶æ czego¶ wiêkszego. Ziemia przechodzi proces oswajania samej siebie. Nigdy ju¿ nie bêdzie tak dzika jak niegdy¶. Bêd± jednak wspania³e, dzikie, niedostêpne miejsca, w których natura przetrwa w swej pierwotnej postaci. Ogrodnictwo i rezerwaty bêd± wa¿ne w przysz³o¶ci. Liczba ludno¶ci zbli¿a siê do optymalnego poziomu energetycznego, by wywo³aæ zmianê w ¶wiadomo¶ci. Ta zmiana zmieni politykê, pieni±dze, energiê.

Co dzieje siê, kiedy ¶nimy? Jeste¶my wielowymiarowymi istotami. Mamy dostêp do innych wymiarów poprzez ¶wiadomy sen. W rzeczywisto¶ci ten Wszech¶wiat jest snem Boga. Jedn± z rzeczy, o których siê przekona³em, by³o to, ¿e jeste¶my punkcikiem na planecie, która jest punkcikiem w galaktyce, która te¿ jest punkcikiem. Istniej± wielkie systemy, a my jeste¶my czym¶ w rodzaju przeciêtnego systemu. Ale istoty ludzkie ju¿ sta³y siê legend± w ca³ym kosmosie ¶wiadomo¶ci. Niewielka, chaotyczna istota ludzka z Ziemi/Gaji sta³a siê legendarna. Jedn± z rzeczy, dziêki którym przeszli¶my do legendy, s± sny. Jeste¶my Legendarnymi ¦ni±cymi. W rzeczywisto¶ci ca³y kosmos poszukuje sensu ¿ycia, znaczenia wszystkiego. A to w³a¶nie ta niewielka istota, która ¶ni, znalaz³a najlepsz± odpowied¼. Wy¶nili¶my j±. Sny s± wiêc wa¿ne.

Po ¶mierci i po powrocie, naprawdê szanujê ¿ycie i ¶mieræ. Byæ mo¿e dziêki eksperymentom na DNA otwarli¶my wrota do wielkiej tajemnicy. Wkrótce ju¿ bêdziemy mogli ¿yæ w jednym ciele tak d³ugo, jak tylko zapragniemy. Po oko³o 150 latach dusza intuicyjnie wyczuje, ¿e czas na zmianê kana³u. ¯ycie wieczne w jednym ciele nie jest tak twórcze jak reinkarnacja, jak transfer energetyczny w tym fantastycznym wirze energii, w którym jeste¶my. Ujrzymy m±dro¶æ ¿ycia i ¶mierci i spodoba nam siê to. ¯yjemy od zawsze, tak jak teraz. Cia³o, w którym obecnie jeste¶cie, ¿yje od zawsze. Pochodzi od wiecznego strumienia ¿ycia, powraca do Wielkiego Wybuchu i poza niego. To cia³o daje ¿ycie nastêpnemu ¿yciu, w gêstej i subtelnej energii.

To cia³o istnieje ju¿ od zawsze.

* W fizyce uderzenia d¼wiêkowe to zjawisko, które pojawia siê przy przekraczaniu prêdko¶ci d¼wiêku.

** Rodzaj cz±stek elementarnych.

*** nanosekunda – 1 ns = 0,000000001s; milisekunda – 1ms = 0,001s.

t³umaczenie: INDYGO, astraldynamics.pl

autor artyku³u: Mellen-Thomas Benedict

¼ród³o: http://www.rozwojduchowy.net/artykuly/1 ... iatlo.html
http://soulowicz.wordpress.com/2012/08/ ... linicznej/


Tekst mo¿e trochê d³ugi ,ale moim zdanie warto przeczytaæ.W sam raz lektura na niedzielê.¯yczê wszystkim mi³ych wra¿eñ i mi³ej niedzieli U¶miech
Zapisane

Na wszystkie sprawy pod niebem jest wyznaczona pora.

            Ksiêga Koheleta 3,1
songo1970


Maszyna do pisania...


Punkty Forum (pf): 22
Offline

P³eæ: Mê¿czyzna
Wiadomo¶ci: 4934


KIN 213


Zobacz profil
« Odpowiedz #6 : Wrzesieñ 02, 2012, 10:30:59 »

Rzeka ¶wiat³a- tam rodz± siê dusze U¶miech
Zapisane

"Pustka to mniej ni¿ nic, a jednak to co¶ wiêcej ni¿ wszystko, co istnieje! Pustka jest zerem absolutnym; chaosem, w którym powstaj± wszystkie mo¿liwo¶ci. To jest Absolutna ¦wiadomo¶æ; co¶ o wiele wiêcej ni¿ nawet Uniwersalna Inteligencja."
Strony: [1] |   Do góry
  Drukuj  
 
Skocz do:  

Powered by SMF 1.1.11 | SMF © 2006-2008, Simple Machines LLC | Sitemap

Strona wygenerowana w 0.043 sekund z 21 zapytaniami.

Polityka cookies
Darmowe Fora | Darmowe Forum

wypadynaszejbrygady phacaiste-ar-mac-tire granitowa3 x22-team watahaslonecznychcieni