cd..
Brzmi to jak bajka ale to prawda, gdy¿ tak± w³a¶nie wysoko¶æ na ³uku i na tej odleg³o¶ci ma nasza kochana Ziemia. Jest to dowód na wklês³o¶æ Ziemi, któr± naukowcy ignoruj±, a ci przekonani o s³uszno¶ci teorii milcz± z obawy przed o¶mieszeniem siê przed ca³ym gronem naukowym i utraty pracy. Kto stoi za tym wszystkim, kto ma interes w ok³amywaniu ludzko¶ci? Przecie¿ ka¿dy laik móg³ by tak proste pomiary i obliczenia wykonaæ, aby dowiedzieæ siê prawdy i otworzyæ oczy wszystkim niedowiarkom. Jak d³ugo jeszcze ta farsa musi trwaæ i dlaczego?
W roku 1901 w kopalni "Tamarack Mine" dwóch in¿ynierów wykona³o pomiary odleg³o¶ci pomiêdzy szybami kopalnianymi na powierzchni i pod ziemi±, na g³êboko¶ci 1295,4 metrów, przy pomocy pionów spuszczonych na t± g³êboko¶æ. Odstêp pomiêdzy szybami pod ziemi± wynosi³ 975,360 m, a na powierzchni 974,964 m. Ze wzglêdu, ¿e obaj nie znali teorii wewnêtrznego kosmosu, przekonani o b³êdno¶ci swych pomiarów, powtarzali je wielokrotnie, ale ju¿ pod okiem profesora Mc. Nair'a, który jako wielki zwolennik teorii Kopernikowskiej musia³ z ciê¿kim sercem i bezwarunkowo uznaæ te wyniki za prawdziwe!
Podobne pomiary zosta³y wykonane równie¿ w innych kopalniach, oraz na najwy¿szych mostach ¶wiata. Pomiary te zosta³y przeprowadzone ju¿ 100 lat temu i s± powtarzane do dnia dzisiejszego. Za ka¿dym razem wynik jest ten sam, Ziemia jest wklês³a a nie wypuk³a! A co na to nauka? No to ju¿ ka¿dy wie. Pamiêtam jeszcze ze szko³y, jak nam wciskano w³a¶nie to, ¿e odleg³o¶ci miêdzy szybami pod ziemi± s± zawsze mniejsze od tych na powierzchni, gdy¿ nasza planeta jest kul± a my ¿yjemy na jej powierzchni. Pomiary wykazuj± ale ca³kiem co innego.
Ka¿dy s³ysza³ z pewno¶ci± o pomiarach prêdko¶ci statków w wêz³ach przy pomocy tzw. logu, który pierwotnie mia³ postaæ wyskalowanej linki nawiniêtej na ko³owrót z drewnianym klockiem przymocowanym do jej koñca. Pomiar dokonywa³ siê poprzez wyrzucenie za rufê lub burtê klocka i pomiar czasu z jakim rozwinê³a siê linka.
Podobnie mo¿na post±piæ przy pomiarze prêdko¶ci Ziemi, ale nie z przedmiotem wyrzucanym za burtê, lecz poprzez wyrzucenie `¶wiat³a za ni±'. Pomy¶lano, ¿e je¶li Ziemia krêci siê wokó³ S³oñca, to prêdko¶æ jej mo¿na, przy pomocy specjalnych przyrz±dów, zmierzyæ. W tym celu laureat nagrody Nobla profesor Allais wykona³ bardzo dok³adny optyczny przyrz±d pomiarowy, który mia³ dok³adnie wskazaæ prêdko¶æ kuli ziemskiej wzglêdem S³oñca. Zmierzona prêdko¶æ wynosi³a 0 km/h!
Podobnie ma siê to do obrotu Ziemi wokó³ w³asnej osi. Profesor Barnet zbada³, ¿e sztaba metalowa wprawiona w ruch obrotowy staje siê magnetyczna, a wiêc doszed³ do wniosku, ¿e Ziemia, która naszpikowana jest ró¿nymi cz±steczkami metalu, obracaj±c siê wokó³ w³asnej osi z prêdko¶ci± 1670 km/h, wytworzy³a by tak ogromne pole magnetyczne, ¿e po krótkim czasie powinna siê zatrzymaæ. A jednak tego nie czyni - nie czyni tego, gdy¿ siê wokó³ w³asnej osi nie obraca, jak te¿ nie obraca siê wokó³ S³oñca!
Praw grawitacji w matematycznym modelu kopernikowskim te¿ nikt nie potrafi logiczne wyt³umaczyæ, tylko snute s± jakie¶ bzdurne przypuszczenia, nie poparte ¿adnymi sensownymi faktami naukowymi lub dowodami, gdy¿ nie da siê tego zjawiska wed³ug teorii kopernikowskiej logicznie wyt³umaczyæ, ale wg. teorii wewnêtrznych galaktyk na pewno. Jedni twierdz± ¿e to Ziemia nas przyci±ga, za¶ drudzy, ¿e to jaka¶ nieznana si³a z kosmosu dociska nas do Ziemi. Same przypuszczenia, ¿adnych dowodów! Wraz ze wzrostem odleg³o¶ci do S³oñca nie maleje si³a grawitacji. Zauwa¿cie, ¿e na dalszych orbitach od s³oñca znajduj± siê ró¿nej wielko¶ci planety a S³oñce je przy sobie trzyma, i to nie na zasadzie powszechnego ci±¿enia, lecz na zasadzie segregacji wed³ug potencja³u, bo za tymi wiêkszymi s± podobno ponownie ma³e planety.
W uk³adzie wewnêtrznej galaktyki g³ównym ¼ród³em grawitacji jest jej j±dro, a nie S³oñce. Centrum galaktyki obraca siê wokó³ w³asnej osi, jak i S³oñce wraz z planetami wokó³ centrum galaktyki - miêdzy innymi dlatego w³a¶nie mamy dzieñ i noc. Mo¿liwe jest, ¿e i Ziemia siê wokó³ w³asnej osi obraca, lecz z prêdko¶ci± zbli¿on± do jej j±dra, ale na pewno nie z tak zwariowan± prêdko¶ci±, jak± nam nauka przekazuje. No ale naukowcy musz± przecie¿ w jaki¶ sposób wyt³umaczyæ nam 24-o godzinn± dobê, gdy¿ jak wiemy obwód Ziemi na równiku wynosi oko³o 40tys km i gdy j± podzielimy przez 24 godziny otrzymamy prêdko¶æ oko³o 1667 km/h. Niech mi wiêc kto¶ sensownie wyt³umaczy, co w takim przypadku dzieje siê z sil± od¶rodkow±? Znika, nie ma jej po prostu, gdy¿ fizyka wymy¶li³a sobie tak, ¿e ona siê równowa¿y! Jaka si³a musia³a by przy takiej prêdko¶ci przyci±gaæ wzg. dociskaæ nas do Ziemi, aby tak ogromne si³y zrównowa¿y³y siê? O niewyobra¿alnych przeci±¿eniach ju¿ nie wspomnê.
Na dzieñ dzisiejszy istniej± ju¿ alternatywne teorie przyciskania przez si³y grawitacyjne z kosmosu, które od tysiêcy lat s± podstaw± teorii wewnêtrznej galaktyki, g³oszonej np. przez Sumerów i wiele innych staro¿ytnych cywilizacji. O tym, ¿e staro¿ytne cywilizacje posiada³y niesamowit± wiedzê astronomiczn± nie muszê chyba nikomu przypominaæ i udowadniaæ.
Wed³ug Helmholtza energia lub si³a nie mo¿e byæ ani wyprodukowana, jak te¿ nie mo¿e byæ zniszczona. Energiê i si³ê mo¿na tylko przetworzyæ z jednej formy na drug±. Tak mo¿na np. energiê potencjaln± przetworzyæ na energiê kinetyczn± lub ciepln±, co jest o wiele bardziej skomplikowane jak by siê wydawa³o. Mówi±c inaczej, si³ê poznajemy po tym, ¿e cia³o tej sile poddane zaczyna zmieniaæ swoj± prêdko¶æ (bo przyspieszenie jest miar± zmiany prêdko¶ci). Im wiêksza si³a dzia³a, tym szybciej zmienia siê prêdko¶æ. Np. du¿a si³a w krótkim czasie rozpêdza ciê¿ki obiekt do du¿ych prêdko¶ci. Du¿a si³a mo¿e te¿ szybciej zatrzymaæ wielki rozpêdzony obiekt.
W kopernikowskim modelu wszech¶wiata nasuwa siê natychmiast pewna nie¶cis³o¶æ, a jest ni± si³a zwana grawitacj±. Gdy¿ jak wiemy, zjawisko grawitacji jest spoiwem Wszech¶wiata - jest podstawow± si³± dzia³aj±c± pomiêdzy du¿ymi cia³ami - w szczególno¶ci cia³ami niebieskimi. Jest si³± powszechn±, obecn± w dowolnym zak±tku kosmosu. Warto¶æ si³y przyci±gania grawitacyjnego dzia³aj±cej miêdzy dwoma cia³ami jest wprost proporcjonalna do iloczynu mas oddzia³uj±cych cia³ i odwrotnie proporcjonalna do kwadratu odleg³o¶ci miêdzy ich ¶rodkami. Tylko, ¿e si³a ta musi bez przerwy wykonywaæ jak±¶ pracê, i to bez jakiegokolwiek wp³ywu czynników zewnêtrznych, co koliduje w ka¿dym punkcie z regu³± Helmholtza. Ju¿ Isaac Newton zna³ t± niezgodno¶æ, której sam nie potrafi³ wyt³umaczyæ. Wyrazi³ siê w ten sposób, ¿e to by³ Oddech Boski, który wprawi³ wszystkie planety w ruch. W szko³ach nie mówi siê o tym jasno, tylko to, ¿e si³a ta po prostu jest, jest zawsze sta³a, nie zmienia siê i ¿e nikt nie wie sk±d ona siê bierze, o wymy¶leniu grawitonów ju¿ nie wspomnê - i tu jest w³a¶nie jedna wielka niezgodno¶æ.
Kwestia rozmiarów kosmosu i odleg³o¶ci `miêdzygalaktycznych' liczonych w miliardach lat ¶wietlnych: Wraz z wysoko¶ci± (odleg³o¶ci± od powierzchni Ziemi) malej± odleg³o¶ci i prawdopodobnie wszystkie wymiary zewnêtrzne wszystkich cia³, tak, ¿e zbli¿aj±c siê do ¶rodka tego naszego "wszech¶wiata" statek kosmiczny, którym polecimy bêdzie coraz mniejszy i odleg³o¶æ jak± bêdzie pokonywaæ w jednostce czasu lec±c z t± sam± prêdko¶ci±, tak¿e. Przypomina to do¶æ mocno jak±¶ osobliw± wersjê Teorii Wzglêdno¶ci, gdzie jak wiadomo nie jest mo¿liwe osi±gniêcie prêdko¶ci ¶wiat³a, gdy¿ w miarê zbli¿ania siê do tej prêdko¶ci malej± wszystkie wymiary poruszaj±cego siê cia³a i jego odleg³o¶ci do innych cia³, tak aby nie by³o ono w stanie osi±gn±æ prêdko¶ci ¶wiat³a. Dodatkowo zmianie ulega tak¿e up³yw czasu dla tego cia³a. Z matematycznego punktu widzenia bêdzie to pewnie jaki¶ ci±g zbie¿ny do granicy (w szczególno¶ci do zera) gdzie jeden metr na powierzchni Ziemi pozostaje jednym metrem, jednak ten sam rzeczywisty jeden metr w pobli¿u ¶rodka Ziemi my ju¿ mo¿emy obserwowaæ jako miliard lat ¶wietlnych. Co oznacza³o by, ¿e czym bli¿ej j±dra galaktyki prêdko¶æ odpowiednio maleje, a przy samym j±drze równa siê zeru - co spowodowane jest ogromnym odpychaniem grawitacyjnym j±dra. Z tego w³a¶nie powodu dotarcie do j±dra galaktyki staje siê absolutnie niemo¿liwe! Natomiast powierzchnia naszej Ziemi jest prawie nieruchoma wzglêdem j±dra Ziemi, gdzie skorupa ziemska nie posiada w³asnej si³y grawitacyjnej - ale o tym pó¼niej. Ca³a tajemnica modelu wewnêtrznego kosmosu bazuje na pojêciu transformacji przestrzeni. Wszystkie punkty na zewn±trz Ziemi przeno¶my do jej ¶rodka, gdzie wszystkie wielko¶ci odpowiednio malej±, a w samym centrum Ziemi tworz± jej j±dro. Na tej samej zasadzie nastêpuje transformacja wszelkich mo¿liwych praw fizyki do wnêtrza galaktyki Ziemskiej. I tak oto nierealny wszech¶wiat oraz niewyobra¿alne odleg³o¶ci i przestrzenie, stworzone przy pomocy matematyki i astronomii, przekszta³caj± siê w realny ¶wiat wewnêtrznej galaktyki, tylko poprzez dodanie malutkiego, niewinnego minusika przed wynikiem dzia³ania matematycznego, którego przez nieuwagê lub nieroztropno¶æ nie postawiono parêset lat temu.
Kwestia niemo¿liwo¶ci zobaczenia drugiej strony Ziemi, wklês³ej kulisto¶ci Ziemi, zachodów S³oñca, dnia i nocy: Wszystko to t³umaczy w tej teorii postulat o jakim¶ parabolicznym zakrzywianiu siê ¶wiat³a zawsze w stronê ¶rodka Ziemi (do góry). Oznacza to, ¿e S³oñce kr±¿±c w pewnej odleg³o¶ci od powierzchni Ziemi, wokó³ ¶rodka Ziemi, powinno byæ widoczne zawsze (choæ pod ró¿nym k±tem) i nigdy nie powinno byæ nocy. Tak jednak nie jest, bo jakkolwiek w po³udnie, gdy jest ono wprost nad nasz± g³ow±, wszystko jest normalnie, to ju¿ rano i wieczorem S³oñce widaæ znacznie ni¿ej, ni¿ byæ powinno, przy ziemi, dlatego, ¿e ¶wiat³o od niego nie leci do nas w linii prostej, tylko skrêca w górê. Oznacza to, ¿e wtedy ¶wiat³o, które wysz³o ze S³oñca dok³adnie w nasz± stronê, nie jest ju¿ w stanie do nas dotrzeæ, bo skrêci³o w kosmos ponad nami. Natomiast to ¶wiat³o, które do nas dociera, wysz³o ze S³oñca w kierunku obszaru ziemi du¿o dalszego od nas, a bli¿szego od S³oñca, ale skrêci³o nad ziemi± tak, ¿e dociera do nas poziomo, przez co my w³a¶nie widzimy S³oñce przy horyzoncie. To poziome ¶wiat³o te¿ biegn±c dalej skrêca w kosmos i pó¼niej przestajemy ju¿ widzieæ S³oñce, bo to ¶wiat³o, które trafia³o do nas poziomo by³o chyba ju¿ teraz z przyczyn oczywistych ostatnie, jakie mogli¶my zobaczyæ.
Pory roku powstaj±, gdy¿ s³oñce wraz planetami nie poruszaj± siê po sta³ej orbicie, lecz po orbitach spiralnych, w górê i w dó³. Mo¿liwe jest równie¿ to, ¿e to nie S³once, lecz o¶ Ziemi wzglêdem j±dra galaktyki zmienia swe po³o¿enie.
O wiele bardziej zastanawiaj±cy jest fakt tzw. za³amywania, odbijania, poch³aniania i polaryzacji fal radiowych w jonosferze, która jak wiemy, zwyk³e fale radiowe do¶æ skutecznie zatrzymuje. Gdyby jednak taka fala przedosta³a by siê jakim¶ cudem przez ni±, to powinna ona rozproszyæ siê gdzie¶ w przestrzeni kosmicznej, ale tak nie jest! Gdyby jednak ju¿ przesz³a jako¶ przez jonosferê, odbi³a siê od czego¶ w pró¿ni, to w drodze powrotnej powinna siê ponownie odbiæ od niej i polecieæ z powrotem w kosmos a nie na Ziemie. Fale radiowe powracaj± zawsze na Ziemie w przeró¿nych odstêpach czasowych (¶rednio 8/10 sek) jako tzw. echa radiowe. Fakt ich istnienia udowadnia³ wielokrotnie profesor Stoemer ju¿ w 1927 roku, o czym poinformowa³ ¶wiat naukowy, który po odpowiednich eksperymentach fakt ten w 100% potwierdzi³. Podejrzewano nawet, ¿e w naszym uk³adzie s³onecznym ju¿ od 12,5 tys lat kr±¿± dwie ogromne sztuczne satelity, które by³y pozosta³o¶ci± po wymar³ych wysoko rozwiniêtych cywilizacjach ziemskich, i to od nich mia³y siê te fale odbijaæ...
Parê nieznanych faktów, o których warto wiedzieæ:
Kto ¶ledzi³ pilnie wyprawy sond kosmicznych na Marsa, ten z pewno¶ci± dobrze pamiêta, ¿e Mars zosta³ przez nie wielokrotnie okr±¿ony, ale nie wykonano absolutnie ¿adnych pomiarów jego wielko¶ci, co by w koñcu wiele nie¶cis³o¶ci mog³o wyja¶niæ. Dlaczego wydaje siê grube miliardy, ale nikomu nie przyjdzie na my¶l wykonania przy okazji dok³adnych pomiarów Marsa? Na odpowiednie zapytania przes³ane do NASA, odpowiadano, i¿ wymiary Marsa s± ju¿ powszechnie znane i nie istnieje taka potrzeba. Przecie¿ to jest nieodpowiedzialne i niewybaczalny b³±d!
Zdjêcia Marsa wykonywane przez sondy NASA wykazywa³y wiele nie¶cis³o¶ci, je¶li chodzi o proporcje Marsa do S³oñca.
Poza tym, badania Ksiê¿yca wykaza³y, ¿e góry na Ksiê¿ycu, które podobno mia³y mieæ wysoko¶æ do 2000 m, w rzeczywisto¶ci s± ma³ymi kopami py³u ksiê¿ycowego i meteorytów! Podobnie jest z kraterami na Ksiê¿ycu, proporcje siê absolutnie nie zgadzaj± - nic a nic! Dlaczego wiec NASA nie zrobi w koñcu dok³adnych pomiarów wielko¶ci Ksiê¿yca i Marsa?
Z filmu satelitarnego 24 godzinnego wykonanego w latach 60 przez NASA, wynika³o, ¿e ruch planet jak by by³ odwrotny od tego, który my z Ziemi odbieramy, a S³oñce porusza³o siê po jakie¶ dziwnej orbicie. Filmu ten zosta³ parê lat temu wyemitowany w telewizji niemieckiej. Nikt z naukowców nie potrafi³ jasno wyja¶niæ przyczyn tych zjawisk. Podczas ca³kowitego zaæmienia Ksiê¿yca przez ziemie, satelita NASA zrobi³a ujêcia, na których widoczne by³o bardzo wyra¼nie, ¿e Ksiê¿yc jest jasno o¶wietlony! Jak to? Przecie¿ Ziemia ca³kowicie zas³oni³a S³once! Sk±d wiêc to ¶wiat³o, UFO o¶wietli³o Ksiê¿yc?
Zdajê sobie sprawê, ¿e po tym co ju¿ powiedzia³em i powiem dalej - wspó³cze¶ni luminarze nauki okrzykn± mnie nieukiem, dyletantem a nawet szarlatanem. Ale pomimo tego bêdê trwa³ w swoim przekonaniu opartym na wieloletnich obserwacjach wielkich naukowców, analizie ich prac i w³asnej intuicji, i ¿e wspó³czesna nauka ¶wiadomie fa³szuje rzeczywisto¶æ tak skutecznie, ¿e nawet ja we wszystkie te bzdury przez wiele lat wierzy³em ! Na szczê¶cie istnieje wystarczaj±co spora grupa profesorów, astrofizyków i wielu innych wysoko wykszta³conych i ¶wiat³ych ludzi, którzy szukaj± nieustannie prawdy i pewnego dnia j± ujawni±.
Wiem, ¿e zaraz posypi± siê na mnie gromy z jasnego nieba, dlatego proszê krytykuj±cych i komentuj±cych o u¿ycie rzeczowych, konstruktywnych argumentów, oraz obiektywne spojrzenie na t± teoriê, a nie bezsensowne obra¿anie mnie, tylko dlatego, ¿e g³oszê teoriê niezgodn± z t±, któr± wam nauczyciele w szko³ach przekazali. Zajmowanie stanowiska, ¿e to musi tak byæ i koniec, gdy¿ wszyscy tak mówi±, a kto inaczej my¶li temu w ³eb i ogólny ¶miech na sali, jest tylko dowodem konformizmu i niezdolno¶ci do samo-my¶lenia. Ja nikogo nie zmuszam do wierzenia w t± teoriê, czego nie mo¿na powiedzieæ o wspó³czesnej nauce, a próby przekazania moich do¶wiadczeñ innym maj± charakter czysto informacyjny. Zaznaczam, ¿e materia³ zebrany przeze mnie i zawarte w nim informacje nie powinny s³u¿yæ za oficjaln± naukê, oraz za ogólnie przyjêty model wszech¶wiata, lecz daæ czytelnikowi mo¿liwo¶æ innego spojrzenia na wpajane nam od dziecka niektóre "prawdy".
Wielu powie: przecie¿ to fantazja. Na razie pisa³em tylko o faktach... fantazji, w obliczu tego co jeszcze odkryjemy, mo¿e nam wszystkim zabrakn±æ. Aby teoriê t± chcieæ zrozumieæ trzeba odrzuciæ wiele schematów przez wieki nam narzucanych. Jest sporo rzeczy niewyja¶nionych, ale nie wolno nam zapomnieæ o tym, ¿e ¶wiat popychali do przodu nie ci którzy jechali na schematach, a stawiaj±cy bardzo odwa¿ne tezy Newton, Einstein, którzy za swe bzdury czêsto uwa¿ani byli za szarlatanów, g³upców i fantastów.
Koñcz±c chcia³bym podziêkowaæ wszystkim, którzy dotarli do tego miejsca w tek¶cie a tak¿e oznajmiæ, ¿e wszystkie znane nam do dzi¶ modele Wszech¶wiata maj± charakter czasowo bli¿ej nieokre¶lony oraz czysto subiektywny a definicje ich s± tak niepewne, jak ka¿da nauka stworzona przez jak¿e niedoskona³e umys³y ludzkie. Dlatego owe naukowe modele postrzegaæ nale¿y nie jako rzeczywisto¶æ sam± w sobie, lecz jako modele mog±ce w postrzeganiu jej byæ pomocne
http://forum.wolnemedia.net//viewtopic.php?id=569