Niezależne Forum Projektu Cheops Niezależne Forum Projektu Cheops
Aktualności:
 
*
Witamy, Gość. Zaloguj się lub zarejestruj. Styczeń 08, 2025, 23:32:01


Zaloguj się podając nazwę użytkownika, hasło i długość sesji


Strony: [1] |   Do dołu
  Drukuj  
Autor Wątek: Poczucie humoru  (Przeczytany 6555 razy)
0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.
Dariusz


Maszyna do pisania...


Punkty Forum (pf): 3
Offline

Płeć: Mężczyzna
Wiadomości: 6024



Zobacz profil Email
« : Marzec 25, 2012, 12:40:37 »

Wiktor



Poczucie humoru ma ogromny wpÂływ na nasze Âżycie. Osoby obdarzone duÂżym poczuciem humoru sÂą postrzegane jako bardziej atrakcyjne, lubimy takÂże przebywaĂŚ w ich towarzystwie, zapominamy o kÂłopotach i troskach, a Âże nastrĂłj bywa zaraÂźliwy nasze samopoczucie siĂŞ znacznie poprawia.

Jedn¹ z podstawowych cech osoby z poczuciem humoru to umiejêtnoœÌ opowiadania dowcipów, ale te¿ umiejêtnoœÌ zwana humorem sytuacyjnym. Jak to w ¿yciu bywa, niektórzy maj¹ wrodzony talent, inni maj¹ go mniej. Tych, którzy go maj¹ z regu³y szybciej zauwa¿amy, zapamiêtujemy i bardziej lubimy. Ka¿dy z nas w swoim otoczeniu mia³ lub ma weso³ka.

BywajÂą jednak ludzie absolutnie pozbawieni tej cechy. I o nich ten artykuÂł.

Dawno temu pracowa³em w firmie zajmuj¹cej siê projektowaniem i budow¹ urz¹dzeù dla przemys³u. Kilkudziesiêciu ludzi, z regu³y po politechnikach, lub technicy, z których znaczna czêœÌ studiowa³a zaocznie lub wieczorowo. Œrednia wieku poni¿ej trzydziestki. Los tak zrz¹dzi³, ¿e wiêkszoœÌ osobników p³ci obojga mia³a œredni¹ poczucia tego¿ humoru znacznie powy¿ej œredniej krajowej.

Atmosfera by³a serdeczna, wrêcz kabaretowa. Jednym z pracowników by³ Wiktor. In¿ynier elektronik. Cz³owiek pe³en zalet. By³ szarmancki wobec kobiet, nie pi³, nie pali³, nie przekln¹³ ani razu, œwietny fachowiec o umyœle wrêcz b³yskotliwie analitycznym, przy tym pasjonat literatury, filmu, teatru, kole¿eùski i bardzo mi³y. Bardzo elokwentny, z manier¹ ¹,ê. IQ grubo powy¿ej setki. Jeœli dodaÌ do tego starannoœÌ granicz¹c¹ wrêcz z pedanteri¹ w wykonywaniu swoich obowi¹zków mo¿na rzec idea³. I to nie jest ¿adna kpina z mojej strony. Wiktor naprawdê taki by³. By³ lubiany i szanowany.

Mia³ jednak cechê, która go wyró¿nia³a. Nie mia³ kompletnie poczucia humoru.

ObjawiaÂło to tym, Âże po dowcipie opowiedzianym przez kogokolwiek Wiktor zaczynaÂł swojÂą analizĂŞ. ZwracaÂł uwagĂŞ na raÂżacy  brak logiki, brak konsekwencji, rzucajÂącÂą siĂŞ w oczy niezgodnoœÌ z faktami historycznymi itp, no i brak jakichkolwiek podstaw do Âśmiechu. BywaÂło, Âże jego analizy byÂły zabawniejsze od ich przyczyny. BywaÂło teÂż, Âże Wiktor "zaskoczyÂł" po minucie lub dwĂłch i "unikajÂąc tÂłoku" zaÂśmiewywaÂł siĂŞ krĂłtko, cicho  i indywidualnie. MusiaÂł byĂŚ to jednak dowcip bardzo prosty w przekazie.

Firma prze¿ywa³a okres reorganizacji, spodziewano siê zmian zaszeregowaù, jakiœ podwy¿ek. Wreszcie nast¹pi³ ten dzieù. Na tablicy og³oszeù wisia³a lista nazwisk, a obok nowe stawki p³ac. CzêœÌ na tym skorzysta³a, inni mieli tyle samo, jeszcze inni stracili. Emocje trwa³y jednak krótko. By³ to dzieù 1 kwietnia i po minie szefa, który nie potrafi³ ukryÌ swej radochy zorientowaliœmy siê, ¿e wyci¹³ nam wszystkim kawa³ primaaprilisowy. Wszystko wróci³o do normy. Komentarzom nie by³o koùca. Wszyscy zgodni byliœmy, ¿e szefowi uda³o siê nas inteligentnie zrobiÌ w jajo. Wiktor znalaz³ siê w grupie tych co stracili. Powoli zapominaliœmy o primaaprilisowym incydencie.

OkoÂło poÂłudnia siedzÂący za swoim biurkiem milczÂący do tej pory Wiktor nagle wstaÂł, zÂłapaÂł pojemnik z tuszem ( kreÂśliÂł jakieÂś schematy) i wylaÂł go na swoje papiery.

- Ku*wa za takie pieniÂądze ja pracowaĂŚ nie bĂŞdĂŞ.

I poszedÂł do szefa. CaÂła wiara za nim. Szef tÂłumaczy:

- panie inÂżynierze to byÂł Âżart. DziÂś jest pierwszy kwietnia.

A Wiktor:

- panie kierowniku data jest nieistotna. PracujĂŞ rzetelnie i uczciwie. Od dwĂłch lat nie dostaÂłem podwyÂżki. W zamian za to pan mnie w ramach jakiegoÂś Âżartu degraduje. Moja decyzja jest ostateczna i nieodwoÂłalna. ProszĂŞ o natychmiastowe zwolnienie.

PopatrzyÂł na swoje utytÂłane tuszem rĂŞce i mankiety ruszyÂł do toalety, szef za nim, my za nimi. Wiktor myje rĂŞce, pierze mankiety. Nieprzejednany.

Szef:

- panie Wiktorze, dziÂś jest prima aprilis. (Âśmiech)

Wiktor :

- i jeszcze do tego kpi pan sobie w Âżywe oczy po Âłacinie. I uwaÂża siĂŞ pan za dowcipnego. To jest wrĂŞcz karygodne.

Zaczêliœmy wszyscy go przekonywaÌ, bezskutecznie. Wiktor by³ nieugiêty. Ubra³ siê, zabra³ swoj¹ teczkê i poszed³ g³êboko dotkniêty.

Jeden z kolegĂłw pobiegÂł za nim. Na przystanku dÂługo mu tÂłumaczyÂł, czym jest prima aprilis, jego korzenie, tradycjĂŞ. PeÂłny naukowy wykÂład poskutkowaÂł. Wiktor powrĂłciÂł.

ZaczĂŞÂły siĂŞ mistrzostwa Âświata w piÂłce noÂżnej. Zorganizowano wewnĂŞtrzy prywatny totalizator. WygrywaÂł ten, kto obstawi prawidÂłowy wynik reprezentacji Polski. PiÂłkÂą interesowali siĂŞ wszyscy, wszyscy teÂż obstawiali wyniki, ³¹cznie z paniÂą sprzÂątaczkÂą.  OprĂłcz Wiktora. Sport dla niego nie istniaÂł. Nikt nie przewidziaÂł takich sukcesĂłw i nikt nie trafiÂł kilka razy z rzĂŞdu. Kumulacja osiÂągnĂŞÂła spory poziom. Mecz Polska - Haiti. Obstawiamy. Wiktor ile stawiasz?  Nic. No, co dychy ci szkoda.
- 7:0 dla naszych, rzuciÂł dychĂŞ.
- hehe Wiktor piÂłka ci siĂŞ z hokejem popieprzyÂła.

NastĂŞpnego dnia Wiktor :

- i jak tam te mistrzostwa w hokeju?

I zgarn¹³ miesiêczn¹ pensjê.


Jedno z urz¹dzeù zdaniem naszych bosów by³o na tyle dobre, ¿e postanowiono nas wys³aÌ na targi poznaùskie. Nasza ekipa pojecha³a tydzieù wczeœniej, zamieszkaliœmy w hotelu. Z Wiktorem dzieli³em hotelowy pokój. Po czasie Wiktora zainteresowa³a jedna z recepcjonistek. On oddawa³ klucz, on te¿ go pobiera³. Chodzi³, wzdycha³, ³azi³ po holu. By³ równie nieœmia³y w stosunku do kobiet jak szarmancki. No có¿ pomyœla³em - dojrza³eœ Wiktorku.

- IdÂź, zapytaj o ktĂłrej koĂączy pracĂŞ, umĂłw siĂŞ z niÂą np. do kina i juÂż.

Wiktor doszedÂł do wniosku, Âże kino to takie banalne. Spacer, nie bo bĂŞdĂŞ musiaÂł mĂłwiĂŚ, a wiesz ona mnie trochĂŞ onieÂśmiela. MoÂże by tak kolacjĂŞ?


- jasne, nie bĂŞdziesz wiedziaÂł co powiedzieĂŚ wbijesz zĂŞby w kotlet, albo umoczysz dziĂłb w winie. Sprytne, ale droÂższe.

Chodzi³ po pokoju i powtarza³. O której pani koùczy? Czy moglibyœmy razem zjeœÌ kolacjê?, albo kolacyjkê, co ty na to?
Lepiej chyba brzmi. No lepiej, tak delikatniej. Poprawi³ krawat, popryska³ wod¹ koloùsk¹ i wreszcie polaz³ na dó³.

WrĂłciÂł szybko z minÂą zbitego psa.

- co odmĂłwiÂła, mĂŞÂżatka?

- nie, wiesz jaki ze mnie kretyn. Wiesz co ja narobiÂłem.
- co?
- no wiesz schodzĂŞ, powtarzam sobie wszystko. Pytam: o ktĂłrej pani koĂączy?

A ona:

- za dwie godziny. Dlaczego pan pyta?

A ja kretyn zamiast: mo¿e byœmy poszli na ma³¹ kolacyjkê to wymsknê³o mi siê kopulacyjkê. Kretyn, kretyn, jak ja wygl¹dam w jej oczach. Potraktowa³em j¹ jak.....dziewczynê lekkich obyczajów. Nie mogê sobie tego wybaczyÌ.

- No, nieÂźle ci siĂŞ wymsknĂŞÂło, ty kopulacyjko. Kino byÂło ci za banalne. Kolacyjek we dwoje ci siĂŞ fujaro zachciaÂło.

- I jak zareagowaÂła?

- popukaÂła siĂŞ w gÂłowĂŞ, obraziÂła siĂŞ, naprawdĂŞ, wierz mi to przejĂŞzyczenie. NaprawdĂŞ nie to miaÂłem na myÂśli. TakÂą szansĂŞ  zmarnowaÂłem. Taka fajna dziewczyna. Tak siĂŞ zbÂłaÂżniĂŚ.

- Dobra, weŸ siê w garœÌ, dzisiaj odpuœÌ, niech och³onie, jutro kupisz kwiatki, pójdziesz, przeprosisz i zobaczymy.

Pó³ nocy analizowa³ swoj¹ podœwiadomoœÌ bior¹c na œwiadków Freuda, Junga i jeszcze paru wspó³czesnych.

- wiesz, w przejĂŞzyczeniach jest ukryta nasza podÂświadomoœÌ. W pewnym sensie to normalne, nie sÂądzisz? Zainteresowanie kobietami wypÂływa z naszej seksualnoÂści, no, ale zaleÂży mi na jej opinii, tzn. wiesz nie chciaÂłbym, aby pomyÂślaÂła, Âże jestem gbur i cham. Takiego wstydu sobie narobiÂłem. Jak myÂślisz da siĂŞ przeprosiĂŚ?  A jak nie? Sam nie wiem jak to siĂŞ staÂło. Wiesz...

- Âśpij juÂż kopulacjo zamamrana, odpocznij, bo jutro znowu ci siĂŞ coÂś wymsknie i siĂŞ juÂż nie wywiniesz.

Mam go na sumieniu. Skoùczy³o siê fatalnie. Pó³ roku póŸniej zostali ma³¿eùstwem.

By³o nas tam chyba szeœciu. Dwóch dy¿urowa³o przy tym naszym straganie, reszta w³óczy³a siê po zachodnich stoiskach. Tam dawali czekoladê, gdzie indziej kawê, ciastka, s³odycze, breloczki, gad¿ety. My rozdawaliœmy wizytówki firmy, prospekty.

NastÂąpiÂł czas powrotu. Wiktor poprosiÂł o urlop i zostaÂł w Poznaniu. Po czasie do firmy zaczĂŞÂły przychodziĂŚ paczki adresowane na nasze nazwiska, w tym na Wiktora. Prospekty dojarek, wĂŞÂży ogrodniczych, traktorĂłw, pÂługĂłw, linii produkcyjnych, kubkĂłw plastikowych, strzykawek, sztucznych nawozĂłw, tokarek, frezarek, piecy martenowskich itp. Wreszcie zjawiÂł siĂŞ sam uszczĂŞÂśliwiony Wiktor. Jeden z kolegĂłw do niego:

- zobacz Wiktor swoje paczki. Dyrektor codziennie o ciebie pyta. Do firmy przyszÂły dojarki, dwa traktory, podobno jakiÂś statek z cytrusami wysÂłali, tokarki. CoÂś ty chÂłopie narobiÂł. Kto za to zapÂłaci?

Wiktor siê zaczerwieni³, zmiesza³ i zacz¹³ siê t³umaczyÌ:

- ja, ja niczego nie zamawiaÂłem, byli mili, ja teÂż, czĂŞstowali kawÂą, ciastkami, dawaÂłem im adres i nazwisko, no wiesz, tak kurtuazyjnie.

- no nieÂźle nas wszystkich ta kurtuazja bĂŞdzie kosztowaĂŚ. Z pensji nam bĂŞdÂą podobno ÂściÂągaĂŚ. Masz szczĂŞÂście, Âż nie ma starego. ZaÂłatwia jakieÂś pÂłatnoÂści w urzĂŞdzie celnym. PowiedziaÂł, Âże wÂłasnorĂŞcznie siĂŞ ukatrupi.

Wiktor siĂŞ ulotniÂł. Na drugi dzieĂą szef wysÂłaÂł negocjatorĂłw po niego. DÂługo musieli mu tÂłumaczyĂŚ, Âże takie prospekty to normalka po targach, a wszystko to byÂło... Âżartem.  NabraÂł zaufania i wrĂłciÂł.


Wiele osób ma opory przed czêstym i g³oœnym œmianiem siê. Niepotrzebnie. Podobno nic tak dobrze nie wp³ywa na zdrowie jak szczery g³oœny, niczym nie skrêpowany œmiech. Jest najlepszym lekarstwem na emocjonalne do³ki. Nale¿a³oby go wpisaÌ na listê leków refundowanych. Najwy¿sz¹ form¹ poczucia humoru to umiejêtnoœÌ dystansu i œmiania siê z samego siebie.

http://www.eioba.pl/a/3npn/wiktor




Zapisane

PozwĂłl sobie byĂŚ sobÂą, a innym byĂŚ innymi.
Astre
Gość
« Odpowiedz #1 : Kwiecień 30, 2012, 16:25:37 »

Niestety (D) byle jaka.

Jak byle jaka (D), to i sex byle jaki.  JĂŞzyk
Zapisane
kot
Gość
« Odpowiedz #2 : Maj 01, 2012, 00:05:00 »

Wiktor



Poczucie humoru ma ogromny wpÂływ na nasze Âżycie. Osoby obdarzone duÂżym poczuciem humoru sÂą postrzegane jako bardziej atrakcyjne, lubimy takÂże przebywaĂŚ w ich towarzystwie, zapominamy o kÂłopotach i troskach, a Âże nastrĂłj bywa zaraÂźliwy nasze samopoczucie siĂŞ znacznie poprawia.

Jedn¹ z podstawowych cech osoby z poczuciem humoru to umiejêtnoœÌ opowiadania dowcipów, ale te¿ umiejêtnoœÌ zwana humorem sytuacyjnym. Jak to w ¿yciu bywa, niektórzy maj¹ wrodzony talent, inni maj¹ go mniej. Tych, którzy go maj¹ z regu³y szybciej zauwa¿amy, zapamiêtujemy i bardziej lubimy. Ka¿dy z nas w swoim otoczeniu mia³ lub ma weso³ka.

BywajÂą jednak ludzie absolutnie pozbawieni tej cechy. I o nich ten artykuÂł.

Dawno temu pracowa³em w firmie zajmuj¹cej siê projektowaniem i budow¹ urz¹dzeù dla przemys³u. Kilkudziesiêciu ludzi, z regu³y po politechnikach, lub technicy, z których znaczna czêœÌ studiowa³a zaocznie lub wieczorowo. Œrednia wieku poni¿ej trzydziestki. Los tak zrz¹dzi³, ¿e wiêkszoœÌ osobników p³ci obojga mia³a œredni¹ poczucia tego¿ humoru znacznie powy¿ej œredniej krajowej.

Atmosfera by³a serdeczna, wrêcz kabaretowa. Jednym z pracowników by³ Wiktor. In¿ynier elektronik. Cz³owiek pe³en zalet. By³ szarmancki wobec kobiet, nie pi³, nie pali³, nie przekln¹³ ani razu, œwietny fachowiec o umyœle wrêcz b³yskotliwie analitycznym, przy tym pasjonat literatury, filmu, teatru, kole¿eùski i bardzo mi³y. Bardzo elokwentny, z manier¹ ¹,ê. IQ grubo powy¿ej setki. Jeœli dodaÌ do tego starannoœÌ granicz¹c¹ wrêcz z pedanteri¹ w wykonywaniu swoich obowi¹zków mo¿na rzec idea³. I to nie jest ¿adna kpina z mojej strony. Wiktor naprawdê taki by³. By³ lubiany i szanowany.

Mia³ jednak cechê, która go wyró¿nia³a. Nie mia³ kompletnie poczucia humoru.

ObjawiaÂło to tym, Âże po dowcipie opowiedzianym przez kogokolwiek Wiktor zaczynaÂł swojÂą analizĂŞ. ZwracaÂł uwagĂŞ na raÂżacy  brak logiki, brak konsekwencji, rzucajÂącÂą siĂŞ w oczy niezgodnoœÌ z faktami historycznymi itp, no i brak jakichkolwiek podstaw do Âśmiechu. BywaÂło, Âże jego analizy byÂły zabawniejsze od ich przyczyny. BywaÂło teÂż, Âże Wiktor "zaskoczyÂł" po minucie lub dwĂłch i "unikajÂąc tÂłoku" zaÂśmiewywaÂł siĂŞ krĂłtko, cicho  i indywidualnie. MusiaÂł byĂŚ to jednak dowcip bardzo prosty w przekazie.

Firma prze¿ywa³a okres reorganizacji, spodziewano siê zmian zaszeregowaù, jakiœ podwy¿ek. Wreszcie nast¹pi³ ten dzieù. Na tablicy og³oszeù wisia³a lista nazwisk, a obok nowe stawki p³ac. CzêœÌ na tym skorzysta³a, inni mieli tyle samo, jeszcze inni stracili. Emocje trwa³y jednak krótko. By³ to dzieù 1 kwietnia i po minie szefa, który nie potrafi³ ukryÌ swej radochy zorientowaliœmy siê, ¿e wyci¹³ nam wszystkim kawa³ primaaprilisowy. Wszystko wróci³o do normy. Komentarzom nie by³o koùca. Wszyscy zgodni byliœmy, ¿e szefowi uda³o siê nas inteligentnie zrobiÌ w jajo. Wiktor znalaz³ siê w grupie tych co stracili. Powoli zapominaliœmy o primaaprilisowym incydencie.

OkoÂło poÂłudnia siedzÂący za swoim biurkiem milczÂący do tej pory Wiktor nagle wstaÂł, zÂłapaÂł pojemnik z tuszem ( kreÂśliÂł jakieÂś schematy) i wylaÂł go na swoje papiery.

- Ku*wa za takie pieniÂądze ja pracowaĂŚ nie bĂŞdĂŞ.

I poszedÂł do szefa. CaÂła wiara za nim. Szef tÂłumaczy:

- panie inÂżynierze to byÂł Âżart. DziÂś jest pierwszy kwietnia.

A Wiktor:

- panie kierowniku data jest nieistotna. PracujĂŞ rzetelnie i uczciwie. Od dwĂłch lat nie dostaÂłem podwyÂżki. W zamian za to pan mnie w ramach jakiegoÂś Âżartu degraduje. Moja decyzja jest ostateczna i nieodwoÂłalna. ProszĂŞ o natychmiastowe zwolnienie.

PopatrzyÂł na swoje utytÂłane tuszem rĂŞce i mankiety ruszyÂł do toalety, szef za nim, my za nimi. Wiktor myje rĂŞce, pierze mankiety. Nieprzejednany.

Szef:

- panie Wiktorze, dziÂś jest prima aprilis. (Âśmiech)

Wiktor :

- i jeszcze do tego kpi pan sobie w Âżywe oczy po Âłacinie. I uwaÂża siĂŞ pan za dowcipnego. To jest wrĂŞcz karygodne.

Zaczêliœmy wszyscy go przekonywaÌ, bezskutecznie. Wiktor by³ nieugiêty. Ubra³ siê, zabra³ swoj¹ teczkê i poszed³ g³êboko dotkniêty.

Jeden z kolegĂłw pobiegÂł za nim. Na przystanku dÂługo mu tÂłumaczyÂł, czym jest prima aprilis, jego korzenie, tradycjĂŞ. PeÂłny naukowy wykÂład poskutkowaÂł. Wiktor powrĂłciÂł.

ZaczĂŞÂły siĂŞ mistrzostwa Âświata w piÂłce noÂżnej. Zorganizowano wewnĂŞtrzy prywatny totalizator. WygrywaÂł ten, kto obstawi prawidÂłowy wynik reprezentacji Polski. PiÂłkÂą interesowali siĂŞ wszyscy, wszyscy teÂż obstawiali wyniki, ³¹cznie z paniÂą sprzÂątaczkÂą.  OprĂłcz Wiktora. Sport dla niego nie istniaÂł. Nikt nie przewidziaÂł takich sukcesĂłw i nikt nie trafiÂł kilka razy z rzĂŞdu. Kumulacja osiÂągnĂŞÂła spory poziom. Mecz Polska - Haiti. Obstawiamy. Wiktor ile stawiasz?  Nic. No, co dychy ci szkoda.
- 7:0 dla naszych, rzuciÂł dychĂŞ.
- hehe Wiktor piÂłka ci siĂŞ z hokejem popieprzyÂła.

NastĂŞpnego dnia Wiktor :

- i jak tam te mistrzostwa w hokeju?

I zgarn¹³ miesiêczn¹ pensjê.


Jedno z urz¹dzeù zdaniem naszych bosów by³o na tyle dobre, ¿e postanowiono nas wys³aÌ na targi poznaùskie. Nasza ekipa pojecha³a tydzieù wczeœniej, zamieszkaliœmy w hotelu. Z Wiktorem dzieli³em hotelowy pokój. Po czasie Wiktora zainteresowa³a jedna z recepcjonistek. On oddawa³ klucz, on te¿ go pobiera³. Chodzi³, wzdycha³, ³azi³ po holu. By³ równie nieœmia³y w stosunku do kobiet jak szarmancki. No có¿ pomyœla³em - dojrza³eœ Wiktorku.

- IdÂź, zapytaj o ktĂłrej koĂączy pracĂŞ, umĂłw siĂŞ z niÂą np. do kina i juÂż.

Wiktor doszedÂł do wniosku, Âże kino to takie banalne. Spacer, nie bo bĂŞdĂŞ musiaÂł mĂłwiĂŚ, a wiesz ona mnie trochĂŞ onieÂśmiela. MoÂże by tak kolacjĂŞ?


- jasne, nie bĂŞdziesz wiedziaÂł co powiedzieĂŚ wbijesz zĂŞby w kotlet, albo umoczysz dziĂłb w winie. Sprytne, ale droÂższe.

Chodzi³ po pokoju i powtarza³. O której pani koùczy? Czy moglibyœmy razem zjeœÌ kolacjê?, albo kolacyjkê, co ty na to?
Lepiej chyba brzmi. No lepiej, tak delikatniej. Poprawi³ krawat, popryska³ wod¹ koloùsk¹ i wreszcie polaz³ na dó³.

WrĂłciÂł szybko z minÂą zbitego psa.

- co odmĂłwiÂła, mĂŞÂżatka?

- nie, wiesz jaki ze mnie kretyn. Wiesz co ja narobiÂłem.
- co?
- no wiesz schodzĂŞ, powtarzam sobie wszystko. Pytam: o ktĂłrej pani koĂączy?

A ona:

- za dwie godziny. Dlaczego pan pyta?

A ja kretyn zamiast: mo¿e byœmy poszli na ma³¹ kolacyjkê to wymsknê³o mi siê kopulacyjkê. Kretyn, kretyn, jak ja wygl¹dam w jej oczach. Potraktowa³em j¹ jak.....dziewczynê lekkich obyczajów. Nie mogê sobie tego wybaczyÌ.

- No, nieÂźle ci siĂŞ wymsknĂŞÂło, ty kopulacyjko. Kino byÂło ci za banalne. Kolacyjek we dwoje ci siĂŞ fujaro zachciaÂło.

- I jak zareagowaÂła?

- popukaÂła siĂŞ w gÂłowĂŞ, obraziÂła siĂŞ, naprawdĂŞ, wierz mi to przejĂŞzyczenie. NaprawdĂŞ nie to miaÂłem na myÂśli. TakÂą szansĂŞ  zmarnowaÂłem. Taka fajna dziewczyna. Tak siĂŞ zbÂłaÂżniĂŚ.

- Dobra, weŸ siê w garœÌ, dzisiaj odpuœÌ, niech och³onie, jutro kupisz kwiatki, pójdziesz, przeprosisz i zobaczymy.

Pó³ nocy analizowa³ swoj¹ podœwiadomoœÌ bior¹c na œwiadków Freuda, Junga i jeszcze paru wspó³czesnych.

- wiesz, w przejĂŞzyczeniach jest ukryta nasza podÂświadomoœÌ. W pewnym sensie to normalne, nie sÂądzisz? Zainteresowanie kobietami wypÂływa z naszej seksualnoÂści, no, ale zaleÂży mi na jej opinii, tzn. wiesz nie chciaÂłbym, aby pomyÂślaÂła, Âże jestem gbur i cham. Takiego wstydu sobie narobiÂłem. Jak myÂślisz da siĂŞ przeprosiĂŚ?  A jak nie? Sam nie wiem jak to siĂŞ staÂło. Wiesz...

- Âśpij juÂż kopulacjo zamamrana, odpocznij, bo jutro znowu ci siĂŞ coÂś wymsknie i siĂŞ juÂż nie wywiniesz.

Mam go na sumieniu. Skoùczy³o siê fatalnie. Pó³ roku póŸniej zostali ma³¿eùstwem.

By³o nas tam chyba szeœciu. Dwóch dy¿urowa³o przy tym naszym straganie, reszta w³óczy³a siê po zachodnich stoiskach. Tam dawali czekoladê, gdzie indziej kawê, ciastka, s³odycze, breloczki, gad¿ety. My rozdawaliœmy wizytówki firmy, prospekty.

NastÂąpiÂł czas powrotu. Wiktor poprosiÂł o urlop i zostaÂł w Poznaniu. Po czasie do firmy zaczĂŞÂły przychodziĂŚ paczki adresowane na nasze nazwiska, w tym na Wiktora. Prospekty dojarek, wĂŞÂży ogrodniczych, traktorĂłw, pÂługĂłw, linii produkcyjnych, kubkĂłw plastikowych, strzykawek, sztucznych nawozĂłw, tokarek, frezarek, piecy martenowskich itp. Wreszcie zjawiÂł siĂŞ sam uszczĂŞÂśliwiony Wiktor. Jeden z kolegĂłw do niego:

- zobacz Wiktor swoje paczki. Dyrektor codziennie o ciebie pyta. Do firmy przyszÂły dojarki, dwa traktory, podobno jakiÂś statek z cytrusami wysÂłali, tokarki. CoÂś ty chÂłopie narobiÂł. Kto za to zapÂłaci?

Wiktor siê zaczerwieni³, zmiesza³ i zacz¹³ siê t³umaczyÌ:

- ja, ja niczego nie zamawiaÂłem, byli mili, ja teÂż, czĂŞstowali kawÂą, ciastkami, dawaÂłem im adres i nazwisko, no wiesz, tak kurtuazyjnie.

- no nieÂźle nas wszystkich ta kurtuazja bĂŞdzie kosztowaĂŚ. Z pensji nam bĂŞdÂą podobno ÂściÂągaĂŚ. Masz szczĂŞÂście, Âż nie ma starego. ZaÂłatwia jakieÂś pÂłatnoÂści w urzĂŞdzie celnym. PowiedziaÂł, Âże wÂłasnorĂŞcznie siĂŞ ukatrupi.

Wiktor siĂŞ ulotniÂł. Na drugi dzieĂą szef wysÂłaÂł negocjatorĂłw po niego. DÂługo musieli mu tÂłumaczyĂŚ, Âże takie prospekty to normalka po targach, a wszystko to byÂło... Âżartem.  NabraÂł zaufania i wrĂłciÂł.


Wiele osób ma opory przed czêstym i g³oœnym œmianiem siê. Niepotrzebnie. Podobno nic tak dobrze nie wp³ywa na zdrowie jak szczery g³oœny, niczym nie skrêpowany œmiech. Jest najlepszym lekarstwem na emocjonalne do³ki. Nale¿a³oby go wpisaÌ na listê leków refundowanych. Najwy¿sz¹ form¹ poczucia humoru to umiejêtnoœÌ dystansu i œmiania siê z samego siebie.

http://www.eioba.pl/a/3npn/wiktor







ten caÂły Wiktor,to zbyt dÂługo w takim stanie pod ziemiÂą byĂŚ nie powinien...
« Ostatnia zmiana: Maj 01, 2012, 00:38:55 wysłane przez kot » Zapisane
Robin
Gość
« Odpowiedz #3 : Maj 01, 2012, 15:49:35 »

Cytuj
ten caÂły Wiktor,to zbyt dÂługo w takim stanie pod ziemiÂą byĂŚ nie powinien...

Hej ,Kocie ,nie wiesz Âże " sztywniaki " sÂą najlepsze ?  DuÂży uÂśmiech
Zapisane
blueray21

Skryba, jakich maÂło


Punkty Forum (pf): 32
Offline

Wiadomości: 1696



Zobacz profil
« Odpowiedz #4 : Sierpień 08, 2012, 13:14:39 »

DostaÂłem to meilem. MoÂże kogoÂś rozweseli.


Kobiety ... takie jesteÂśmy:)))

Nie czytam Âżadnych instrukcji. Wciskam guziki, aÂż zadziaÂła.
 
Nie potrzebujĂŞ alkoholu, Âżeby narobiĂŚ sobie obciachu. I bez alkoholu dajĂŞ radĂŞ:-)

Nie jestem rozkapryszona, tylko "emocjonalnie elastyczna"!

Najpiekniejsze sÂłowa Âświata: "IdĂŞ na zakupy" :-)

Nie mam Âżadnych dziwactw! To sÂą "special effects"!
 
Kobiety powinny wyglÂądaĂŚ jak kobiety, a nie wytapetowane koÂści!

PrzebaczyĂŚ i zapomnieĂŚ? Ani nie jestem Jezusem, ani nie mam  Alzheimera!

My kobiety jesteÂśmy anioÂłami, a gdy siĂŞ nam podetnie skrzydÂła,  lecimy
dalej - na miotle! Bo w koĂącu jesteÂśmy elastyczne!!!

To nie jest Âżaden tÂłuszcz! To "erotyczna powierzchnia  uÂżytkowa"!

Gdy BĂłg stworzyÂł mĂŞÂżczyznĂŞ, obiecaÂł, Âże idealnego faceta bĂŞdzie  moÂżna
spotkaÌ na ka¿dym rogu....a potem uczyni³ ziemiê okr¹g³¹.

Na moim nagrobku niech bĂŞdzie napis: "Co siĂŞ gÂłupio gapisz? TeÂż  bym
wolaÂła leÂżeĂŚ teraz na plaÂży!"

Tak tak...my kobiety jesteÂśmy bowiem jedyne w swoim  rodzaju... 

 
PrzeÂślij tĂŞ  wiadomoœÌ do fajnych dziewczyn, a wtedy....
jak zwykle...nic siĂŞ nie wydarzy :-) ale przynajmniej je rozÂśmieszysz:-)))
 

 Pozdrawia  Darek

Zapisane

Wiedza ochrania, ignorancja zagraÂża.
Fair Lady
Gość
« Odpowiedz #5 : Sierpień 08, 2012, 13:19:04 »

blu jestes kobieta??

"Na moim nagrobku niech bĂŞdzie napis: "Co siĂŞ gÂłupio gapisz? TeÂż  bym
wolaÂła leÂżeĂŚ teraz na plaÂży!"

Swietne!  DuÂży uÂśmiech
Zapisane
blueray21

Skryba, jakich maÂło


Punkty Forum (pf): 32
Offline

Wiadomości: 1696



Zobacz profil
« Odpowiedz #6 : Sierpień 08, 2012, 14:07:14 »

Nie jestem, ale lubiĂŞ siĂŞ poÂśmiaĂŚ, i nawet kawaÂły o blondynkach mnie nie draÂżniÂą, doceniam kaÂżde skuteczne ÂźrĂłdÂło dobrego humoru.
Zapisane

Wiedza ochrania, ignorancja zagraÂża.
barneyos

GawĂŞdziarz


Punkty Forum (pf): 2
Offline

Płeć: Mężczyzna
Wiadomości: 689



Zobacz profil
« Odpowiedz #7 : Październik 20, 2012, 09:36:54 »

UÂśmiech
Cytat: blueray21
Po pierwsze prawo przyciÂągania. Mamy to co mamy, jeÂśli nie prĂłbujemy zmieniĂŚ tego, co mamy to dla wszechÂświata jest sygnaÂł, Âże akceptujemy i nam odpowiada to, co mamy, wiĂŞc zgodnie z tym prawem serwuje nam wiĂŞcej tego co mamy, bo nie chcemy nic innego. Proste. Nie robiÂąc nic akceptujesz obecny stan rzeczy. Kropka
Chichot  Pewnie tak to jest ...albo tak... MrugniĂŞcie

Jedzie mĂŞÂżczyzna w tramwaju i sobie myÂśli :
ÂŻona - zoÂłza.
Przyjaciele - oszuÂści.
Szef - sadysta, idiota.
Praca - beznadziejna.
ÂŻycie do d..y

Anio³ stró¿ stoi za jego plecami i zapisuj¹c to wszystko, myœli sobie:
- Ale dziwne Âżyczenia… i to codziennie. No, ale có¿ ja mogĂŞ z tym zrobiĂŚ…?
MuszĂŞ je wszystkie speÂłniĂŚ  Chichot




Siedzi facio w koÂściele i siĂŞ modli: - Panie BoÂże, dziecko mi umarÂło, Âżona odeszÂła, spaliÂł mi siĂŞ dom, wyrzucili z pracy i jeszcze zÂłamaÂłem nogĂŞ. Dlaczego Ty mi to wszystko robisz ?

Nagle z nieba sÂłyszy gÂłos: - A bo CiĂŞ jakoÂś tak kurde nie lubiĂŞ !

Zapisane

Pzdr barneyos   Cool

----------------------------------
\"Nie ma rzeczy niemoÂżliwych, sÂą tylko rzeczy, ktĂłrych na razie nie potrafimy zrobiĂŚ\"
\"Im wiĂŞcej wiem, tym bardziej wiem, Âże mniej wiem\"
songo1970


Maszyna do pisania...


Punkty Forum (pf): 22
Offline

Płeć: Mężczyzna
Wiadomości: 4934


KIN 213


Zobacz profil
« Odpowiedz #8 : Grudzień 21, 2012, 08:12:34 »

jest taki kawaÂł z brodÂą-

"zebranie w zak³adzie pracy i goœÌ z GUS-u przeprowadza ankiete- kto ile razy uprawia sex?,-
pyta: 7 razy w tyg. - 5 os.
5 razy w mc. - 15 os.
5 razy na kwartaÂł - 35 os.
no i ostatnia opcja 1 do roku?
a tam z tyÂłu jakiÂś facet skacze pod sufit,-
a ankieter pyta- co siĂŞ pan tak cieszysz??
a koleÂś- bo to wÂłaÂśnie dzisiajjj MrugniĂŞcie DuÂży uÂśmiech  PÂłacz

PS. odnoszĂŞ wraÂżenie, Âże pewne os. na tym forum wÂłaÂśnie dzisiaj majÂą ten dzieĂą DuÂży uÂśmiech
Zapisane

"Pustka to mniej ni¿ nic, a jednak to coœ wiêcej ni¿ wszystko, co istnieje! Pustka jest zerem absolutnym; chaosem, w którym powstaj¹ wszystkie mo¿liwoœci. To jest Absolutna ŒwiadomoœÌ; coœ o wiele wiêcej ni¿ nawet Uniwersalna Inteligencja."
east
Gość
« Odpowiedz #9 : Grudzień 21, 2012, 10:39:43 »

Cytuj
Siedzi facio w koÂściele i siĂŞ modli: - Panie BoÂże, dziecko mi umarÂło, Âżona odeszÂła, spaliÂł mi siĂŞ dom, wyrzucili z pracy i jeszcze zÂłamaÂłem nogĂŞ. Dlaczego Ty mi to wszystko robisz ?

Nagle z nieba sÂłyszy gÂłos: - A bo CiĂŞ jakoÂś tak kurde nie lubiĂŞ !

To bardzo, bardzo fajny i pouczajÂący kawaÂł. Pyt "dlaczego MI  to robisz?" odp" bo CIEBIE nie lubiĂŞ" hahahaha DuÂży uÂśmiech
DziĂŞki wielkie za przypomnienie ...
Zapisane
Strony: [1] |   Do góry
  Drukuj  
 
Skocz do:  

Powered by SMF 1.1.11 | SMF © 2006-2008, Simple Machines LLC | Sitemap

Strona wygenerowana w 0.054 sekund z 20 zapytaniami.

Polityka cookies
Darmowe Fora | Darmowe Forum

opatowek gangem granitowa3 zipcraft maho