Niezale¿ne Forum Projektu Cheops Niezale¿ne Forum Projektu Cheops
Aktualno¶ci:
 
*
Witamy, Go¶æ. Zaloguj siê lub zarejestruj. Grudzieñ 22, 2024, 08:23:15


Zaloguj siê podaj±c nazwê u¿ytkownika, has³o i d³ugo¶æ sesji


Strony: 1 [2] |   Do do³u
  Drukuj  
Autor W±tek: 100% - owa pewno¶æ  (Przeczytany 21827 razy)
0 u¿ytkowników i 1 Go¶æ przegl±da ten w±tek.
Fair Lady
Go¶æ
« Odpowiedz #25 : Czerwiec 20, 2012, 20:15:09 »

Baba z wozu KONIU lzej! Tyle pamietam jeszcze z ... religiii:)Mrugniêcie


edit: czy "kij" koniowi, spytam Lucka tak slicznie na polski ... tlumaczy;)
« Ostatnia zmiana: Czerwiec 20, 2012, 20:16:04 wys³ane przez Fair Lady » Zapisane
arteq
Go¶æ
« Odpowiedz #26 : Czerwiec 20, 2012, 21:38:33 »

Dowody jakie¶? Konkret. Kto , kiedy i gdzie napisa³ (oprócz Ciebie) ,¿e "dawanie wolno¶ci" równa siê brakowi odpowiedzialno¶ci ? Czy to zreszt± argument, czy opinia ? To, ¿e taki "argument" podnosz± miliony nic nie znaczy, gdy¿ wystarczy jeden, który powie SPRAWDZAM i poka¿e ,¿e jest inaczej, a Twoja argumentacja mo¿e siê sprowadziæ wy³±cznie do stwierdzenia ,ze  "z tego co mi wiadomo to .."
Wiesz, mia³bym zdecydowanie wiêcej szacunku dla osoby która rzetelnie stwierdzi³aby "có¿, zawali³em sprawê, zakoñczy³o siê rozstaniem/rozwodem..." ni¿ w³a¶nie dorabianie teorii do faktów - "tak, dali¶my sobie wolno¶æ", "przysz³a pora na kolejny etap..." - tak czêsto s³yszane na tym forum w podobnych dyskusjach. Co by nie mówiæ rozstanie z osob± której wcze¶niej siê mówi³o "chcê z Tob± byæ", "kocham Ciê" czy "jeste¶ moim ¶wiatem" jest pora¿k± i tyle. I nie bojê siê sprawdzania tego, bo po odkopaniu wiêkszej czy mniejszej ilo¶ci warstw - t³umaczeñ zawsze dochodzimy finalnie do tego co napisa³em nieco wy¿ej. Potem mo¿emy zastanowiæ siê dlaczego nie wysz³o - i znowu - kto sobie ¿yczy mo¿e powiedzieæ sprawdzam - i zawsze wcze¶niej czy pó¼niej dojdziemy to punktu gdzie moje "katolskie" wytyczne po prostu zosta³y z³amane, ale oczywi¶cie nie przeszkadza to licznym forumowiczom wy¶miewanie ich...

Zapewne chodzi Ci o jedynie s³uszne  w Twoim mniemaniu kryterium stabilnego zwi±zku  ma³¿eñskiego. Czy to kryterium by upad³o, gdyby siê okaza³o, ¿e bez instytucji ma³¿eñstwa i bez wspólnego ³o¿a da siê wypracowaæ "stabilny, d³ugoletni zwi±zek z wzajemno¶ci± " ?
Byæ mo¿e i s± takie przypadki, lecz baaardzo nieliczne, wyj±tkowe. Je¿eli kobieta nie zabi³a w sobie kobieco¶ci (ewentualnie kto¶ jej w tym nie pomóg³) - to do pe³ni szczê¶cia potrzebuje ZAWSZE maksymalnej stabilizacji, pewno¶ci. Takie poczucie pewno¶ci daje jej silne uczucie, zaufanie i ma³¿eñstwo, zwi±zek na "bilet MPK" niestety takiej stabilizacji jej nie zapewni. Ka¿dy m±dry, odpowiedzialny i kochaj±cy mê¿czyzna po prostu to wie - to ABC kobiecej psychiki i udanych zwi±zków. Takze dla dzieci - idealnym miejscem rozwoju jest scementowana, kochaj±ca siê rodzina.

Otó¿ zanotuj sobie, i¿ istniej± relacje ludzkie po rozwodach ,które s± stabilne, opieraj± siê na zaufaniu ,s± d³ugoletnie i s± z wzajemno¶ci±. I jeszcze co¶ . Te realacje opieraj± siê na odpowiedzialno¶ci. Jakie¶ zarzuty do takich zwi±zków Arteq ?
Ale¿ to ¿aden argument, bo w takim razie co sta³o siê ze stabilno¶ci±, zaufaniem i d³ugoletnio¶ci± w poprzednim/poprzednich zwi±zkach? I skoro raz/kilka razy nie wysz³o, to sk±d wiadomo, ¿e tym razem wyjdzie? Statystyki - wiêc namacalny dowód - przeprowadzane w USA wyra¼nie podaj±, ¿e ka¿dy kolejny zwi±zek jest statystycznie mniej trwa³y, im wiêcej rozstañ tym wiêksze prawdopodobieñstwo, ¿e w³a¶nie w ten sposób skoñcz± siê kolejne zwi±zki.
East, dlaczego mam bardziej wierzyæ Tobie/Twoim zasadom skoro (jak siê domy¶lam) nie zapewni³y trwa³o¶ci poprzedniego zwi±zku, ni¿ moim które to zapewniaj±? Skoro nawet statystyki potwierdzaj± moje pogl±dy/zasady/wytyczne...
Widzisz, wbrew g³oszony tutaj wszem i wobec pogl±dom, ja swoje ¿ycie traktujê bardzo serio - jako co¶ niepowtarzalnego. Gdy zak³adasz, ¿e nie bêdziesz mia³  kolejnej "próby" (jak w grze komputerowej) to tym samym poprzeczka jest bardzo wysoko, znacznie wy¿ej ni¿ - "jakby co to zacznê sobie od nowa ten level". Takie podej¶cie sk³ania do traktowania wielu rzeczy bardziej powa¿nie - w tym i zwi±zków, daje si³y aby walczyæ o nie, zmieniaæ siê dla drugiej osoby, rezygnowaæ z egoizmu...

Czy powy¿sze odpowiedzi Ciebie zadowalaj± ?
Nie pad³y odpowiedzi. Oczywi¶cie nie musisz odpowiadaæ na zadane pytania - ale nie twierd¼ wówczas, ¿e takowej odpowiedzi udzieli³e¶.

zwi±zkiem/ma³¿eñstwem - czyli "niepotrzebne skre¶liæ" ? Czy napisa³e¶ tak zamiennie. To akurat wa¿ne dla klarowno¶ci dalszej wypowiedzi w której ju¿ ani s³owem nie ma o zwi±zku (zale¿y te¿ jak± definicjê zwi±zku przyj±æ ), za¶ pojawi³o siê s³owo ¦LUB.
Dla mnie powa¿nym zwi±zkiem, jego finalizacj± jest w³a¶nie ¶lub. Czy¿by¶ nigdy nie bra³ ¶lubu?

Ten magiczny "¶lub" wg Ciebie to najwa¿niejsze kryterium zwi±zku ?
Zamiast s³owa "magiczny" u¿ywam sakramentalny. ¦lub sam w sobie nie daje nam licencji na szczê¶cie - do niego winien d±¿yæ ka¿dy powa¿ny, wype³niony mi³o¶ci± zwi±zek, ¶lub jest uroczystym przypieczêtowaniem pragnieñ, deklaracji, s³ów, zapewnieñ...
« Ostatnia zmiana: Czerwiec 20, 2012, 21:38:51 wys³ane przez arteq » Zapisane
Fair Lady
Go¶æ
« Odpowiedz #27 : Czerwiec 20, 2012, 21:47:23 »

arteq cyt
Cytuj
Je¿eli kobieta nie zabi³a w sobie kobieco¶ci (ewentualnie kto¶ jej w tym nie pomóg³) - to do pe³ni szczê¶cia potrzebuje ZAWSZE maksymalnej stabilizacji, pewno¶ci. Takie poczucie pewno¶ci daje jej silne uczucie, zaufanie i ma³¿eñstwo, zwi±zek na "bilet MPK" niestety takiej stabilizacji jej nie zapewni. Ka¿dy m±dry, odpowiedzialny i kochaj±cy mê¿czyzna po prostu to wie - to ABC kobiecej psychiki i udanych zwi±zków.

Kiedys o tym tlumaczu ze skandynawskich sag wspominalam, wiec (Astre nie lubi) pozwole sobie na malutka dygresje.
Dziwi mnie np. zdanie "zyc po polsku"//po paalsk// ... na kocia lape,...
Kiedys pytalam o to, dlaczego tak nazywacie wolny zwiazek i dotarlam do historii przedwojennej, gdy glod i bieda wypychaly ludzisk z kraju i wtedy laczyli sie, aby BYC co widac u tamtejszych budzilo wstret.
Dzis u nas jest odwrotnie.
Jak to mowia "karta po polnocy sie odwraca"Mrugniêcie
Zapisane
east
Go¶æ
« Odpowiedz #28 : Czerwiec 20, 2012, 23:18:08 »

Wiesz, mia³bym zdecydowanie wiêcej szacunku dla osoby która rzetelnie stwierdzi³aby "có¿, zawali³em sprawê, zakoñczy³o siê rozstaniem/rozwodem..." ni¿ w³a¶nie dorabianie teorii do faktów - "tak, dali¶my sobie wolno¶æ", "przysz³a pora na kolejny etap..." - tak czêsto s³yszane na tym forum w podobnych dyskusjach.
To znaczy, ¿e Tobie chodzi, aby przyznawaæ Tobie racje ?
Ma byæ tak, jak Ty sprawê widzisz, czy o co Ci chodzi ?
Ludzie lubi± szukaæ winnych , dopatrywaæ siê winy u kogo¶, albo u siebie, bo z za³o¿eñ nic nie wysz³o. A mo¿e to za³o¿enia by³y b³êdne , co ? Nie, no przecie¿ jak to, obieca³e¶/a¶, do grobowej deski ma³¿eñstwo !!! . A przecie¿ tu nie o instytucje i s³owa chodzi, a o relacjê miêdzyludzk± , t± poza s³owami, t± wyra¿on± czynami . Nie obietnicami, ale sprawdzeniem siê w ¿yciu. I tutaj krk nie ma monopolu na prawdê.

Cytuj
Co by nie mówiæ rozstanie z osob± której wcze¶niej siê mówi³o "chcê z Tob± byæ", "kocham Ciê" czy "jeste¶ moim ¶wiatem" jest pora¿k± i tyle.

To bzdurne wyobra¿enia wpojone do umys³u i tyle. W toku ¿ycia one s± weryfikowane i wychodzi ,¿e ani nie ma i nigdy nie by³o tego, który kocha, czy chce lub nie chce, ani MOJEGO ¶wiata nie ma. Po prostu ¶wiat jest, beze mnie/Ciebie. To nawet nie jest uczciwe zaw³aszczaæ kogo¶ do swojego ¶wiata, albo ¶wiata poza tym kim¶ nie widzieæ.
Natomiast wiê¼ , oraz odpowiedzialno¶æ nigdy nie wygasaj± do koñca i dopiero po rozwodzie ca³a prawda o tym siê ujawnia. Albo ten zwi±zek widaæ, albo tak na prawdê zawsze by³ fikcj±.

Cytuj
I nie bojê siê sprawdzania tego, bo po odkopaniu wiêkszej czy mniejszej ilo¶ci warstw - t³umaczeñ zawsze dochodzimy finalnie do tego co napisa³em nieco wy¿ej.
To tylko Ty tak widzisz, bo inaczej postrzegaæ nie potrafisz. Bêdziesz widzia³ to, co chcesz zobaczyæ z powodu swoich przekonañ, oczekiwañ i wyobra¿eñ. Ka¿de s³owo zinterpretujesz na swoje kopyto. No czy nie tak to dzia³a ? Ludzie maj± jakie¶ powody, przedstawiaj± sytuacjê i pewnie spotka³e¶ siê ze skrajnie odmiennymi sytuacjami,  ale dla Ciebie to wszystko jedno i tylko potwierdza ZAWSZE ( o!!! ) to co mia³e¶ na my¶li ? Gratuluje samozadowolenia.
Cytuj
Potem mo¿emy zastanowiæ siê dlaczego nie wysz³o - i znowu - kto sobie ¿yczy mo¿e powiedzieæ sprawdzam - i zawsze wcze¶niej czy pó¼niej dojdziemy to punktu gdzie moje "katolskie" wytyczne po prostu zosta³y z³amane
Arteq a to ju¿ co innego. Je¶li mowa o KATOLICKICH WYTYCZNYCH to zapewne masz racje, ze zosta³y z³amane. Ty jedynie siê pod nie podpi±³e¶ , uto¿sami³e¶ siê z nimi , bo wszak piszesz MOJE . Od razu wiêc napisz, ¿e nie chodzi o ludzi, tylko o "Twoje katolickie wytyczne" i bêdzie sprawa jasna.

Cytuj
ale oczywi¶cie nie przeszkadza to licznym forumowiczom wy¶miewanie ich...
Niektórzy je wy¶miewaj±, choæ to strata energii .

Cytuj
Zapewne chodzi Ci o jedynie s³uszne  w Twoim mniemaniu kryterium stabilnego zwi±zku  ma³¿eñskiego. Czy to kryterium by upad³o, gdyby siê okaza³o, ¿e bez instytucji ma³¿eñstwa i bez wspólnego ³o¿a da siê wypracowaæ "stabilny, d³ugoletni zwi±zek z wzajemno¶ci± " ?
Byæ mo¿e i s± takie przypadki, lecz baaardzo nieliczne, wyj±tkowe. Je¿eli kobieta nie zabi³a w sobie kobieco¶ci (ewentualnie kto¶ jej w tym nie pomóg³) - to do pe³ni szczê¶cia potrzebuje ZAWSZE maksymalnej stabilizacji, pewno¶ci. Takie poczucie pewno¶ci daje jej silne uczucie, zaufanie i ma³¿eñstwo,
oj nie mów hop.
Znam osobi¶cie kobietê, która najlepiej i najpewniej czuje siê, kiedy liczy na siebie. Mê¿czyzna nigdy nie bêdzie do¶æ dobry, by sprosta³ ma³¿eñskim oczekiwaniom wiêc .... wiadomo. Co nie przeszkadza jej utrzymywaæ normalne stosunki z mê¿czyznami-nie-mê¿ami. Nawet tu na forum pewnie znajd± siê Panie, którym ma³¿eñstwo nie gwarantuje ¿adnej stabilizacji ani pewno¶ci.
Co wiêcej, d³ugoletnie zwi±zki pozornie "niestabilne" okazuj± siê bezcenne, bo s± w pe³ni altruistyczne. Sytuacja jest czysta, bo nie otrzymujesz pomocy, zrozumienia, zaufania i uczucia w zamian ZA CO¦ ,gwarantowanego przysi±g± lub papierkiem, lecz po prostu bez ¿adnego oczekiwania wzajemno¶ci. W takich zwi±zkach po latach nie musisz siê zastanawiaæ czy mo¿esz jeszcze na niego/ni± liczyæ, bo to siê po prostu wie.

Cytuj
zwi±zek na "bilet MPK" niestety takiej stabilizacji jej nie zapewni. Ka¿dy m±dry, odpowiedzialny i kochaj±cy mê¿czyzna po prostu to wie - to ABC kobiecej psychiki i udanych zwi±zków. Takze dla dzieci - idealnym miejscem rozwoju jest scementowana, kochaj±ca siê rodzina.
Dobrze, je¶li oboje partnerzy maj± taki sam punkt widzenia i wtedy ma³¿eñstwo kwitnie, jest sielanka i ogólne szczê¶cie choæ ... z maleñkim zgrzytem. To , ¿e Wy tak postrzegacie rzeczywisto¶æ nie uprawnia do u¿ycia s³owa KA¯DY.
Wiadomo jaki jest promowany usilnie model rodziny. Patologi± jest to, ¿e kategoryzuje siê to jako jedynie s³uszny model. Kiedy¶ nawet karano podatkiem bykowym mê¿czyzn wolnych po 35 r¿. Bo model musia³ byæ utrzymany. Jest to swoista urawni³owka. Dzi¶ na parê les, albo homo patrzy siê jak na jakie¶ wynaturzenia, a niektórzy nawet bogobojni katolicy pa³aj± ¿±dz± wymordowania takich .. co nie przeszkadza im braæ udzia³u w marszu ochrony ¿ycia oczywi¶cie Mrugniêcie
Naturalnie  to s± skrajno¶ci, ale nie zapominajmy ,¿e presja i oczekiwanie spo³eczne rodz± siê w tzw dobrych domach o tradycyjnym modelu rodziny.
Podtrzymywanie tych tradycyjnych modeli te¿ ma swoje wymierne ekonomiczne korzy¶ci wiêc nie dziwota, i¿ jest podtrzymywane ochoczo zarówno przez religie (taca) jak i dostawców. W rodzinie tradycyjnej, jak zauwa¿y³e¶ Artku , kobieta oczekuje stabilizacji, pewno¶ci i bezpieczeñstwa. To takie ABC, które dobrze odrobili wszelcy handlarze. Uwicie gniazdka kosztuje, autko by siê przyda³o, ciepe³ko , wygody, pe³ne wyposa¿enie kuchni domowej (a nie ta jedna patelnia i niezbêdnik jeszcze z wojska kawalera Mrugniêcie ) , wyprawki szkolne, wakacje dla dzieci, choinka na ¶wiêta i worek prezentów ....
To¿ ca³a gospodarka na tym stoi.

Cytuj
Otó¿ zanotuj sobie, i¿ istniej± relacje ludzkie po rozwodach ,które s± stabilne, opieraj± siê na zaufaniu ,s± d³ugoletnie i s± z wzajemno¶ci±. I jeszcze co¶ . Te realacje opieraj± siê na odpowiedzialno¶ci. Jakie¶ zarzuty do takich zwi±zków Arteq ?
Ale¿ to ¿aden argument, bo w takim razie co sta³o siê ze stabilno¶ci±, zaufaniem i d³ugoletnio¶ci± w poprzednim/poprzednich zwi±zkach?
Hej¿e, hola, zaraz. Nie by³o mowy o tym ,¿e stary zwi±zek w zapomnienie, a nowy zwi±zek cacy. Akurat ta wypowied¼ dotyczy³a starego zwi±zku po rozwodzie. Nie wszystko jest czarno-bia³e Arteq. S± rozwiedzeni, którzy na sobie wzajemnie mog± polegaæ dalej jak na przys³owiowym Zawiszy, tylko tyle, ¿e pewne sfery ¿ycia nie s± ju¿ wspólne. Niemniej jest wiêcej wiêzi, które ³±cz± ni¿ te ,które dziel±. W³a¶ciwie to nawet nie ma tego co dzieli, bo wszystko jest czyste i klarowne.
Cytuj
I skoro raz/kilka razy nie wysz³o, to sk±d wiadomo, ¿e tym razem wyjdzie? Statystyki - wiêc namacalny dowód - przeprowadzane w USA wyra¼nie podaj±, ¿e ka¿dy kolejny zwi±zek jest statystycznie mniej trwa³y, im wiêcej rozstañ tym wiêksze prawdopodobieñstwo, ¿e w³a¶nie w ten sposób skoñcz± siê kolejne zwi±zki.
Masz na my¶li ma³¿eñstwa ?
Je¶li tak, to widaæ, ¿e z sam± instytucj± ma³¿eñstwa co¶ jest nie tak Mrugniêcie

Cytuj
East, dlaczego mam bardziej wierzyæ Tobie/Twoim zasadom skoro (jak siê domy¶lam) nie zapewni³y trwa³o¶ci poprzedniego zwi±zku, ni¿ moim które to zapewniaj±?
To nie jest kwestia wiary lub niewiary. Wierz sobie i b±d¼ szczê¶liwy, ale nie wytykaj innym, ¿e s± gorsi bo im nie wierzysz. Nie wierz, nie musisz.

Cytuj
Skoro nawet statystyki potwierdzaj± moje pogl±dy/zasady/wytyczne...
Je¶li chodzi o ma³¿eñstwa byæ mo¿e potwierdzaj± ,ale "zwi±zek" to znacznie szersze pojêcie.

Cytuj
Widzisz, wbrew g³oszony tutaj wszem i wobec pogl±dom, ja swoje ¿ycie traktujê bardzo serio - jako co¶ niepowtarzalnego. Gdy zak³adasz, ¿e nie bêdziesz mia³  kolejnej "próby" (jak w grze komputerowej) to tym samym poprzeczka jest bardzo wysoko, znacznie wy¿ej ni¿ - "jakby co to zacznê sobie od nowa ten level". Takie podej¶cie sk³ania do traktowania wielu rzeczy bardziej powa¿nie - w tym i zwi±zków, daje si³y aby walczyæ o nie, zmieniaæ siê dla drugiej osoby, rezygnowaæ z egoizmu...
Wiesz , z Twojego punktu widzenia racja . ¯ycie jest powa¿ne, rola mê¿a to co¶ zaje.. powa¿nego, poprzeczka wysoko, wymagania i oczekiwania niebotyczne ... klasyczne wiêzienie . Uto¿samienie na maxa i do oporu. Nie dziwi zatem, ¿e szukasz potwierdzeñ w³asnej postawy na forach w taki sposób, aby wykazywaæ ,¿e inni siê myl±.
Nie ma nawet sensu ... tego dalej ci±gn±æ



Cytuj
Czy powy¿sze odpowiedzi Ciebie zadowalaj± ?
Nie pad³y odpowiedzi.
Klasyczne. Nie pad³y odpowiedzi ... takie jakich oczekujesz, nale¿a³oby dodaæ. Racja.

Cytuj
zwi±zkiem/ma³¿eñstwem - czyli "niepotrzebne skre¶liæ" ? Czy napisa³e¶ tak zamiennie. To akurat wa¿ne dla klarowno¶ci dalszej wypowiedzi w której ju¿ ani s³owem nie ma o zwi±zku (zale¿y te¿ jak± definicjê zwi±zku przyj±æ ), za¶ pojawi³o siê s³owo ¦LUB.
Dla mnie powa¿nym zwi±zkiem, jego finalizacj± jest w³a¶nie ¶lub. Czy¿by¶ nigdy nie bra³ ¶lubu?
Dla Ciebie ten ¶lub sta³ siê nawet wa¿niejszy, ni¿ ten zwi±zek ... ale to tylko ocena.
Cytuj
Ten magiczny "¶lub" wg Ciebie to najwa¿niejsze kryterium zwi±zku ?
Zamiast s³owa "magiczny" u¿ywam sakramentalny. ¦lub sam w sobie nie daje nam licencji na szczê¶cie - do niego winien d±¿yæ ka¿dy powa¿ny, wype³niony mi³o¶ci± zwi±zek, ¶lub jest uroczystym przypieczêtowaniem pragnieñ, deklaracji, s³ów, zapewnieñ...
[/quote]
Pieczêæ, sakrament, ¶wiêto¶æ ... boski szczyt. A pó¼niej wszystko podporz±dkowane temu. Za ka¿d± cenê ?
Zreszt± , to nie jest wa¿ne. Zaprogramowane ludzkie ¿ycie te¿ moze byæ szczê¶liwe.
Powodzenia.
Zapisane
arteq
Go¶æ
« Odpowiedz #29 : Czerwiec 21, 2012, 20:30:55 »

East, w³a¶nie takiej reakcji/odpowiedzi siê spodziewa³em i takich "argumentów".

To znaczy, ¿e Tobie chodzi, aby przyznawaæ Tobie racje ? Ma byæ tak, jak Ty sprawê widzisz, czy o co Ci chodzi ?
Nie, chodzi o to aby po prostu widzieæ zwi±zek przyczynowo-skutkowy zamiast dorabiaæ wygodne teorie.

A mo¿e to za³o¿enia by³y b³êdne , co ? Nie, no przecie¿ jak to, obieca³e¶/a¶, do grobowej deski ma³¿eñstwo !!! . A przecie¿ tu nie o instytucje i s³owa chodzi, a o relacjê miêdzyludzk± , t± poza s³owami, t± wyra¿on± czynami . Nie obietnicami, ale sprawdzeniem siê w ¿yciu. I tutaj krk nie ma monopolu na prawdê.
East, traktujê Ciê powa¿nie a rozmawiasz ze mn± jak z idiot± - ¶lub to przypieczêtowanie i sakrament a nie automat do wyrêczania nas.

Cytuj
Co by nie mówiæ rozstanie z osob± której wcze¶niej siê mówi³o "chcê z Tob± byæ", "kocham Ciê" czy "jeste¶ moim ¶wiatem" jest pora¿k± i tyle.
To bzdurne wyobra¿enia wpojone do umys³u i tyle. W toku ¿ycia one s± weryfikowane i wychodzi ,¿e ani nie ma i nigdy nie by³o tego, który kocha, czy chce lub nie chce, ani MOJEGO ¶wiata nie ma. Po prostu ¶wiat jest, beze mnie/Ciebie. To nawet nie jest uczciwe zaw³aszczaæ kogo¶ do swojego ¶wiata, albo ¶wiata poza tym kim¶ nie widzieæ.
Sorry, ale kompletnie tej wypowiedzi nie rozumiem - jaka¶ kakofonia. Kto twierdzi³, ¿e mi³o¶æ to wiêzienie drugiej osoby. Zniknij Ty to zniknie i TWÓJ ¶wiat. Mówiê o wy¿ynach mi³o¶ci - gdy czasem ³apiemy siê na tym, ze stanowimy jedno, tak jeste¶my powi±zani duchowo, czasami i fizycznie.
Czy bzdur± jest dotrzymywanie danego s³owa/obietnic? a od kiedy?

Natomiast wiê¼ , oraz odpowiedzialno¶æ nigdy nie wygasaj± do koñca i dopiero po rozwodzie ca³a prawda o tym siê ujawnia. Albo ten zwi±zek widaæ, albo tak na prawdê zawsze by³ fikcj±.
Ale¿ tak, przygasaj± a czasami wygasaj± - po rozwodzie/rozstaniu. Chyba ¿e mylisz wiê¼ z powi±zaniami...
Osoba która kochasz jest dla Ciebie najwa¿niejsz±, pragniesz jej dobra, jej szczê¶cia, chcesz daæ siebie ca³ego... East, nie da siê s³u¿yæ dwóm panom... Czy¿by¶ swój czas dzieli³ równiutko pomiêdzy obie panie? (by³± i obecn±?). A ewentualnie jak s± dzieci z pierwszego zwi±zku? Czy¿ codziennie uk³adasz je do snu, ca³ujesz w czo³o? Czy¿ rozstaj±c siê z ich matk± nie stawiasz wy¿ej swojego dobra/pragnieñ ni¿ ich?

Cytuj
I nie bojê siê sprawdzania tego, bo po odkopaniu wiêkszej czy mniejszej ilo¶ci warstw - t³umaczeñ zawsze dochodzimy finalnie do tego co napisa³em nieco wy¿ej.
To tylko Ty tak widzisz, bo inaczej postrzegaæ nie potrafisz. Bêdziesz widzia³ to, co chcesz zobaczyæ z powodu swoich przekonañ, oczekiwañ i wyobra¿eñ. Ka¿de s³owo zinterpretujesz na swoje kopyto. No czy nie tak to dzia³a ? Ludzie maj± jakie¶ powody, przedstawiaj± sytuacjê i pewnie spotka³e¶ siê ze skrajnie odmiennymi sytuacjami,  ale dla Ciebie to wszystko jedno i tylko potwierdza ZAWSZE ( o!!! ) to co mia³e¶ na my¶li ? Gratuluje samozadowolenia.
Samozadowolenia? A niby z czego? Z nieszczê¶cia/tragedii i ³ez innych? Ciebie napawa to rado¶ci±? Nie? To dlaczego uwa¿asz, ¿e mo¿e napawaæ innych?

Arteq a to ju¿ co innego. Je¶li mowa o KATOLICKICH WYTYCZNYCH to zapewne masz racje, ze zosta³y z³amane. Ty jedynie siê pod nie podpi±³e¶ , uto¿sami³e¶ siê z nimi , bo wszak piszesz MOJE . Od razu wiêc napisz, ¿e nie chodzi o ludzi, tylko o "Twoje katolickie wytyczne" i bêdzie sprawa jasna.
East, a Ty z ¿adnymi wcze¶niej opisanymi, stosowanymi przez innych warto¶ciami siê nie uto¿samiasz? Uczciwo¶æ, prawdomówno¶æ, wierno¶æ - to¿ to funkcjonowa³o i by³o opisane zanim siê urodzi³e¶? Wiêc s± Twoje czy te¿ nie Twoje?

oj nie mów hop. Znam osobi¶cie kobietê, która najlepiej i najpewniej czuje siê, kiedy liczy na siebie. Mê¿czyzna nigdy nie bêdzie do¶æ dobry, by sprosta³ ma³¿eñskim oczekiwaniom wiêc .... wiadomo. Co nie przeszkadza jej utrzymywaæ normalne stosunki z mê¿czyznami-nie-mê¿ami. Nawet tu na forum pewnie znajd± siê Panie, którym ma³¿eñstwo nie gwarantuje ¿adnej stabilizacji ani pewno¶ci.
Po pierwsze nie myl braku zaradno¶ci z poczuciem oparcia, stabilno¶ci. Po drugie to  bardzo chêtnie porozmawia³bym z t± kobiet±, bo skoro jak ognia unika pomocy innych, oparcia w mê¿czy¼nie najprawdopodobniej ma to pod³o¿e prze¿ytego zawodu - gdy kto¶ j± poharata³ emocjonalnie, kto¶ komu zaufa³a, komu zawierzy³a, w kim pok³ada³a nadzieje.

Co wiêcej, d³ugoletnie zwi±zki pozornie "niestabilne" okazuj± siê bezcenne, bo s± w pe³ni altruistyczne. Sytuacja jest czysta, bo nie otrzymujesz pomocy, zrozumienia, zaufania i uczucia w zamian ZA CO¦ ,gwarantowanego przysi±g± lub papierkiem, lecz po prostu bez ¿adnego oczekiwania wzajemno¶ci. W takich zwi±zkach po latach nie musisz siê zastanawiaæ czy mo¿esz jeszcze na niego/ni± liczyæ, bo to siê po prostu wie.
Kolejny raz ¶lub sprowadzasz do poziomu zu¿ytego papierka - ¶miecia. Dla mnie ¶lub to sakrament, przypieczêtowanie uczuæ, mi³o¶ci, obietnic. Je¿eli co¶ siê zszarga³o to potem ciê¿ko zrozumieæ ile mo¿e to nie¶æ w sobie piêkna...

Dobrze, je¶li oboje partnerzy maj± taki sam punkt widzenia i wtedy ma³¿eñstwo kwitnie, jest sielanka i ogólne szczê¶cie choæ ... z maleñkim zgrzytem. To , ¿e Wy tak postrzegacie rzeczywisto¶æ nie uprawnia do u¿ycia s³owa KA¯DY. Wiadomo jaki jest promowany usilnie model rodziny. Patologi± jest to, ¿e kategoryzuje siê to jako jedynie s³uszny model. Kiedy¶ nawet karano podatkiem bykowym mê¿czyzn wolnych po 35 r¿. Bo model musia³ byæ utrzymany. Jest to swoista urawni³owka. Dzi¶ na parê les, albo homo patrzy siê jak na jakie¶ wynaturzenia, a niektórzy nawet bogobojni katolicy pa³aj± ¿±dz± wymordowania takich .. co nie przeszkadza im braæ udzia³u w marszu ochrony ¿ycia oczywi¶cie Mrugniêcie
East, w kwestii postrzegania przez "nas", jak wynika z tre¶ci postrzegania nieobiektywnego ju¿ Ci podawa³em przyk³ady - SUCHE STATYSTYKI. My¶lê, ¿e punkt widzenia polegaj±cy na wierno¶ci, mi³o¶ci, dotrzymywaniu danego s³owa, odpowiedzialno¶ci za inn± osobê winni przejawiaæ wszyscy.
W kwestii zwi±zków "homo" - czy Ci siê podoba czy nie to niestety jest to wynaturzenie - je¿eli nie wierzysz to popatrz na... naturê. Natura propaguj±ca wyginiêcie poszczególnych gatunków zwierz±t z wy¿szych rzêdów w przeci±gu jednego pokolenia jest czy nie jest w zgodzie z sob±? I nie myl tutaj tolerancji z akceptacj±/podzielaniem pogl±dów.

Naturalnie  to s± skrajno¶ci, ale nie zapominajmy ,¿e presja i oczekiwanie spo³eczne rodz± siê w tzw dobrych domach o tradycyjnym modelu rodziny.
East, a teraz sobie odpowiedz - czy wola³by¶ aby Twoje ewentualne dziecko/dzieci stworzy³y heteroseksualny zwi±zek - i doczeka³y by siê dzieci a Ty wnuków czy wrêcz przeciwnie?

Podtrzymywanie tych tradycyjnych modeli te¿ ma swoje wymierne ekonomiczne korzy¶ci wiêc nie dziwota, i¿ jest podtrzymywane ochoczo zarówno przez religie (taca) jak i dostawców. W rodzinie tradycyjnej, jak zauwa¿y³e¶ Artku , kobieta oczekuje stabilizacji, pewno¶ci i bezpieczeñstwa. To takie ABC, które dobrze odrobili wszelcy handlarze. Uwicie gniazdka kosztuje, autko by siê przyda³o, ciepe³ko , wygody, pe³ne wyposa¿enie kuchni domowej (a nie ta jedna patelnia i niezbêdnik jeszcze z wojska kawalera Mrugniêcie ) , wyprawki szkolne, wakacje dla dzieci, choinka na ¶wiêta i worek prezentów ....
NIe rozumiem sugerowanego zwi±zku, bo napisa³e¶ ni nie ni  wiêcej ni¿ to, ¿e tradycyjny model rodziny = pogoñ za pieni±dzem/galopuj±cy konsumpcjonizm. Aha, czy¿ osoby w zwi±zkach homo nie posiadaj± mieszkañ, samochodów??? Otó¿ East "tradycyjne katolickie" rodziny nie goni± za pieni±dzem, maj± ¶wiadomo¶æ ¿e konsumpcjonizm jest ¶lepym zau³kiem, ho³duj± innym warto¶ciom.

Hej¿e, hola, zaraz. Nie by³o mowy o tym ,¿e stary zwi±zek w zapomnienie, a nowy zwi±zek cacy. Akurat ta wypowied¼ dotyczy³a starego zwi±zku po rozwodzie. Nie wszystko jest czarno-bia³e Arteq. S± rozwiedzeni, którzy na sobie wzajemnie mog± polegaæ dalej jak na przys³owiowym Zawiszy, tylko tyle, ¿e pewne sfery ¿ycia nie s± ju¿ wspólne. Niemniej jest wiêcej wiêzi, które ³±cz± ni¿ te ,które dziel±. W³a¶ciwie to nawet nie ma tego co dzieli, bo wszystko jest czyste i klarowne.
Gonisz ju¿ w piêtkê, bo skoro nawzajem na sobie mog± polegaæ jak na - ho, ho - Zawiszy, wiêcej jest wiêzi które ³±cz± ni¿ dziel±, wszystko jest takie czyste, piêkne - to po jak± cholerê siê rozstawali??? Rozwali³e¶ mnie tym dupochronem, w ten sposób usypiasz sumienie? ¿e wcale jej nie skrzywdzi³e¶, ¿e nawet rzucaj±c j±/siê wykaza³e¶ siê daleko id±cym wspó³czuciem, pomoc±... mi³o¶ci± (?) East, jedyne wyt³umaczenie takiego pogl±du oznacza³oby, ¿e musia³e¶ byæ strasznym draniem, skoro rozstanie siê to by³a dla niej szczê¶cie czy ulga...



Cytuj
I skoro raz/kilka razy nie wysz³o, to sk±d wiadomo, ¿e tym razem wyjdzie? Statystyki - wiêc namacalny dowód - przeprowadzane w USA wyra¼nie podaj±, ¿e ka¿dy kolejny zwi±zek jest statystycznie mniej trwa³y, im wiêcej rozstañ tym wiêksze prawdopodobieñstwo, ¿e w³a¶nie w ten sposób skoñcz± siê kolejne zwi±zki.
Masz na my¶li ma³¿eñstwa ? Je¶li tak, to widaæ, ¿e z sam± instytucj± ma³¿eñstwa co¶ jest nie tak Mrugniêcie
Nie, nie z istot± ma³¿eñstwa - z lud¼mi East, z lud¼mi...


Cytuj
East, dlaczego mam bardziej wierzyæ Tobie/Twoim zasadom skoro (jak siê domy¶lam) nie zapewni³y trwa³o¶ci poprzedniego zwi±zku, ni¿ moim które to zapewniaj±?
To nie jest kwestia wiary lub niewiary. Wierz sobie i b±d¼ szczê¶liwy, ale nie wytykaj innym, ¿e s± gorsi bo im nie wierzysz. Nie wierz, nie musisz.
Ale¿ tak naprawdê to nawet nie jest kwestia wiary lecz faktów i dowodów. I nie wiem w którym to momencie wytkn±³em innym, ¿e s± gorsi - ich zasady na których siê opieraj± i pogl±dy s± znacznie mniej trafne...

Cytuj
Skoro nawet statystyki potwierdzaj± moje pogl±dy/zasady/wytyczne...
Je¶li chodzi o ma³¿eñstwa byæ mo¿e potwierdzaj± ,ale "zwi±zek" to znacznie szersze pojêcie.

[
Wiesz , z Twojego punktu widzenia racja . ¯ycie jest powa¿ne, rola mê¿a to co¶ zaje.. powa¿nego, poprzeczka wysoko, wymagania i oczekiwania niebotyczne ... klasyczne wiêzienie . Uto¿samienie na maxa i do oporu. Nie dziwi zatem, ¿e szukasz potwierdzeñ w³asnej postawy na forach w taki sposób, aby wykazywaæ ,¿e inni siê myl±.
Nie ma nawet sensu ... tego dalej ci±gn±æ
Tak rola mê¿a i ojca to co¶ baardzo odpowiedzialnego i niesamowicie buduj±cego. To odpowiedzialno¶æ za ¿ycie i szczê¶cie innych, to rado¶æ z dawania innym szczê¶cia, to w koñcu odpowiedzialno¶æ za kszta³towanie nowego cz³owieka - czy¿ mo¿e byæ wiêksza odpowiedzialno¶æ i rado¶æ zarazem? Nie rozumiem gdzie Ty w tym widzisz wiêzienie? no chyba, ¿e nie potrafisz sprostaæ tej roli - to wtedy fakt - wspólne ¿ycie to wiêzienie, a slub - zbêdny papierek.
Co do teorii o szukanie przez mnie potwierdzeñ w³±snej postawy na forach i to przez wykazywanie ich b³êdów - wiêkszej bzdury nie s³ysza³em dawno. My¶lisz, ¿e wiêcej znaczy³oby np. pochlebstwo zas³yszane ewentualnie na forum od u¶miechu i przytulenia dziecka? Albo od jego s³ów "jeste¶ super tat±"? Dlaczego my¶lisz - wmawiasz mi, ¿e móg³bym mieæ spokój sumienia gdybym stosowa³ siê do porad z forum, ale powodowa³oby to smutek na twarzy bliskich ni¿ gdy - tak jak jest teraz - stojê w opozycji od wielu stwierdzeñ i opinii "uduchowionych" z tego forum, lecz widzê u¶miech i blask w oczach ¿ony i dzieci? ¯e nie zgadzaj±c siê z Waszymi teoriami nie musia³em dawaæ ¿onie "wolno¶ci" i tego, ¿e pomimo, ¿e ja zostawi³em to wspania³omyslnie pozwalam jej na sonie polegaæ?

Co do opowiedzi na postawione pytania East, to nie oczekujê odpowiedzi zgodnie z moim ¿yczeniem - jak to sugerujesz. Oczekuje po prostu JAKIEJKOLWIEK odpowiedzi. ¯eby nie byæ go³os³ownym - wska¿ mi gdzie pad³a odpowied¼ (nie musisz jej udzielaæ, ale nie twierd¼ wówczas, ¿e takowej udzieli³e¶) czy bra³e¶ ¶lub? Bo ja jedynie widzia³em kiwniêcie/unik maj±cy sprawiaæ wra¿enie udzielonej odpowiedzi. Je¿eli siê mylê - zamie¶æ stosowny cytat.
Zapisane
Fair Lady
Go¶æ
« Odpowiedz #30 : Czerwiec 21, 2012, 22:21:31 »

Cytuj
cyt arteq
Osoba która kochasz jest dla Ciebie najwa¿niejsz±, pragniesz jej dobra, jej szczê¶cia, chcesz daæ siebie ca³ego...

To nie pisz osoba, lecz "slubna". Bo chyba o tym to cale gadanie.

edit:

arteq Twe slowa :

... i ¿yli d³ugo i szczê¶liwie.  - z happy endem

... w³adowali siê w niez³e bagno z którego juz nie wyszli... ku przestrodze innych.  - mniej cukierkowa ale bli¿sza rzeczywisto¶ci.

krócej siê nie da.

//watek wyjscie z OOBE//
« Ostatnia zmiana: Czerwiec 21, 2012, 22:26:12 wys³ane przez Fair Lady » Zapisane
arteq
Go¶æ
« Odpowiedz #31 : Czerwiec 21, 2012, 22:54:43 »

by³aby to nie¶cis³o¶æ, bo zanim zosta³a ¶lubna ju¿ j± przecie¿ kocha³em...
Zapisane
east
Go¶æ
« Odpowiedz #32 : Czerwiec 22, 2012, 10:33:09 »

East, w³a¶nie takiej reakcji/odpowiedzi siê spodziewa³em i takich "argumentów".
geniusz z Ciebie Chichot
Cytuj
Nie, chodzi o to aby po prostu widzieæ zwi±zek przyczynowo-skutkowy zamiast dorabiaæ wygodne teorie.
Czy kto¶ Tobie zarzuca, ¿e Twoja ideologia krk jest dla Ciebie wygodn± teori± ? Dla wielu ludzi wiele ró¿nych ¶cie¿ek i argumenty czyje¶ dla Ciebie mog± nie mieæ ¿adnej warto¶ci, ale i odwrotnie, we¼ to ³askawie pod uwagê podczas ferowania ocen.

Cytuj
East, traktujê Ciê powa¿nie a rozmawiasz ze mn± jak z idiot± - ¶lub to przypieczêtowanie i sakrament a nie automat do wyrêczania nas.
j/w , we¼ ³askawie pod uwagê, ¿e nie dla ka¿dego piecz±tka (taka czy inna) to szczyt marzeñ czy wyrocznia boska. Kult piecz±tek powinien raz na zawsze odej¶æ do lamusa Du¿y u¶miech

Cytuj
Cytuj
Co by nie mówiæ rozstanie z osob± której wcze¶niej siê mówi³o "chcê z Tob± byæ", "kocham Ciê" czy "jeste¶ moim ¶wiatem" jest pora¿k± i tyle.
To bzdurne wyobra¿enia wpojone do umys³u i tyle. W toku ¿ycia one s± weryfikowane i wychodzi ,¿e ani nie ma i nigdy nie by³o tego, który kocha, czy chce lub nie chce, ani MOJEGO ¶wiata nie ma. Po prostu ¶wiat jest, beze mnie/Ciebie. To nawet nie jest uczciwe zaw³aszczaæ kogo¶ do swojego ¶wiata, albo ¶wiata poza tym kim¶ nie widzieæ.
Sorry, ale kompletnie tej wypowiedzi nie rozumiem - jaka¶ kakofonia.
To, ¿e nie rozumiesz jeszcze nie oznacza, ¿e nie ma sensu Mrugniêcie .Nieszkodzi.

Cytuj
Kto twierdzi³, ¿e mi³o¶æ to wiêzienie drugiej osoby.  Mówiê o wy¿ynach mi³o¶ci - gdy czasem ³apiemy siê na tym, ze stanowimy jedno, tak jeste¶my powi±zani duchowo, czasami i fizycznie.
Czy bzdur± jest dotrzymywanie danego s³owa/obietnic? a od kiedy?
Mi³o¶æ ogólnie, jako energia nie jest wiêzieniem. Kochanie wg swoich wydumanych kryteriów mi³o¶ci ju¿ mo¿e byæ wiêzieniem, ale tylko wtedy, gdy druga osoba upiera siê przy swoich, diametralnie ró¿nych kryteriach. Jak trafi "swój na swego" to problemów nie widaæ. I bardzo dobrze, ze jeste¶ szczê¶liwy.
Cytuj
Zniknij Ty to zniknie i TWÓJ ¶wiat.
..a kiedykolwiek by³ mój ?

Cytuj
Natomiast wiê¼ , oraz odpowiedzialno¶æ nigdy nie wygasaj± do koñca i dopiero po rozwodzie ca³a prawda o tym siê ujawnia. Albo ten zwi±zek widaæ, albo tak na prawdê zawsze by³ fikcj±.
Ale¿ tak, przygasaj± a czasami wygasaj± - po rozwodzie/rozstaniu. Chyba ¿e mylisz wiê¼ z powi±zaniami...
Nie o powi±zaniach mowa, a o wiêzi, która ju¿ nie jest wiêzieniem. Wiêzi czystej, ludzkiej mi³o¶ci bezwarunkowej. Bez warunków posiadania czy opiecz±tkowania. Bez warunku "i ¿e Ciê nie opuszczê" - bo to ¶mieszny warunek. Jak mo¿na w ogóle tak warunkowaæ uczucie ? Albo warunkowaæ uczucie przysiêg± wiernosci ? Czujesz idiotyzm tego ? Jak mi³o¶æ jest to nie ma w ogóle mowy o opuszczaniu albo zdradzie. No, a kiedy siê zdarzy co¶ takiego, to albo nie by³o mi³o¶ci, albo, jak nawet jest , to teraz decyzja co zrobiæ nale¿y do pary. Przysiêga zamienia siê w przekleñstwo. I robi siê wieeeelkie halo bo przecie¿ obieca³e¶/a¶  ... buuuu .wrrrrrr.... taki/taka owaki/owaka i lec± inwektywy i przerzucanie siê winami itd itp ... nooooo oczywi¶cie, je¶li mi³o¶æ zawsze by³a i jest , to taka sytuacja nie nast±pi, tylko po co te piecz±tkowanie ? Ludzie sobie porobili rytua³y jakie¶ , aby ego mia³o po¿ywkê.
Cytuj
Osoba która kochasz jest dla Ciebie najwa¿niejsz±, pragniesz jej dobra, jej szczê¶cia, chcesz daæ siebie ca³ego..
.
Nie mo¿esz nikomu daæ siebie Du¿y u¶miech .. ale to temat na inn± dyskusjê ..

Cytuj
East, nie da siê s³u¿yæ dwóm panom... Czy¿by¶ swój czas dzieli³ równiutko pomiêdzy obie panie? (by³± i obecn±?)
Arteq nikomu nie s³u¿ê i dla zaspokojenia Twojej ciekawo¶ci, nie ma ¿adnej nowej Pani. Formalne rozwi±zanie wiêzi nie zwalnia od odpowiedzialno¶ci, poniewa¿ jeste¶ odpowiedzialny za wszystko, co spotykasz na swojej drodze. To s± te powi±zania rzeczywiste , prawdziwe, choæby poprzez to, ¿e siê wydarzaj± w Twoim ¿yciu. Bo ¿ycie jest jak pajêcza sieæ wzajemnych powi±zañ. Niektóre powi±zania s± silniejsze, bo s± najbli¿ej miejsca sieci w której siê objawi³a taka a nie inna ludzka forma.

Cytuj
. A ewentualnie jak s± dzieci z pierwszego zwi±zku? Czy¿ codziennie uk³adasz je do snu, ca³ujesz w czo³o?
Nie ma takiej sytuacji, ale przez jaki¶ czas by³a. Zdarzy³o siê odebraæ poród nie swojego dziecka (asystowaæ).  Wszystkie dzieci s± nasze i to nie jest truizm. Mi³o¶æ do ka¿dego dziecka to co¶ najbardziej czystego i pozbawionego dzielenia na moje/nie moje. Bez wzglêdu na to "czyje" to generalnie ludzie s± sk³onni przyj±æ na siebie odpowiedzialno¶æ za ma³ego, zagubionego cz³owieczka tak, jakby by³o w³asne. Przynajmniej jest taka nadzieja, ¿e wiêkszo¶æ ludzi by to uczyni³a tak naturalnie, bez przymiotnikowania i zaimkowania.

Cytuj
Samozadowolenia?
Samozadowolenia w sensie zadowalania, utwierdzania siê we w³asnych wyobra¿eniach, a nie ¿e rado¶ci z cierpieñ innych. O to nie ma podejrzenia.

 
Cytuj
East, a Ty z ¿adnymi wcze¶niej opisanymi, stosowanymi przez innych warto¶ciami siê nie uto¿samiasz?
O i tu siê robi interesujaco. Tak, uto¿samia³em siê, a w³a¶ciwie uto¿samiono mnie - ka¿dego zreszt±  - w toku wychowania przez rodziców, szko³ê , kolegów, spo³eczeñstwo. Naros³o mnóstwo mniemañ , wyobra¿eñ i rzekomo jedynie s³usznych warto¶ci. I to wszystko siê teraz rozpuszcza. S± tylko w³a¶ciwe dzia³ania TERAZ.
Cytuj
Uczciwo¶æ, prawdomówno¶æ, wierno¶æ - to¿ to funkcjonowa³o i by³o opisane zanim siê urodzi³e¶? Wiêc s± Twoje czy te¿ nie Twoje?
Tak, pewne zachowania , te w³a¶ciwe , zawsze funkcjonowa³y, ale one nie s± MOJE. Wynika to miêdzy innymi z tego co piszesz, ¿e by³y zanim siê urodzi³em. I nie chodzi tylko o te wymienione enumeratywnie przez Ciebie. ¯adne nie s± i nie by³y moje. Czy kto¶ je produkuje, wymy¶la, nadaje im wa¿no¶æ , decyduje o ich zawarto¶ci i momencie pojawienia siê zanim wyst±pi± ?
Nie. W³a¶ciwe dzia³ania dzia³ania siê po prostu czyni, tak jak w przyk³adzie z maleñkim dzieckiem zagubionym w t³umie. Nie porywasz go dla siebie i wiadomo, ¿e nie jest Twoje, ale zajmujesz siê tak , jakby by³o, bo siê pojawi³o na drodze ,bo nie da siê przej¶æ obojêtnie.

Cytuj
Po pierwsze nie myl braku zaradno¶ci z poczuciem oparcia, stabilno¶ci.
Ale¿ ma³¿eñstwo nie oznacza zawsze stabilno¶ci. Z rêk± na sercu, Arteq , napisz ile znasz ma³¿eñstw które siê szarpi± i dr± codziennie koty, w których czasami nawet przemoc zawita nie przywo³uj±c ju¿ gorszych zachowañ. Policyjne statystyki pe³ne s± danych o przemocy w rodzinie. Ma³¿eñstwo tu ani ¿adne sakramenta nie pomagaj±. Ludzie wi±¿± siê ze sob± , a potem trudno siê z tego wypl±taæ, a wrêcz koszty rozwodów - te zdrowotne, moralne, finansowe - przewy¿szaj± ludzkie mo¿liwo¶ci wiêc wybiera siê chor± "stabilizacjê" ni¿ powrót do ¿ycia.
Cytuj
Po drugie to  bardzo chêtnie porozmawia³bym z t± kobiet±, bo skoro jak ognia unika pomocy innych, oparcia w mê¿czy¼nie najprawdopodobniej ma to pod³o¿e prze¿ytego zawodu - gdy kto¶ j± poharata³ emocjonalnie, kto¶ komu zaufa³a, komu zawierzy³a, w kim pok³ada³a nadzieje.
Hej, nie przyjdzie Ci do g³owy, ¿e kobieta sama mo¿e byæ oparciem dla mê¿czyzny i nie potrzebuje macho , aby j± wspiera³ ? Nawet nie bêd±c w ¿adnym zwi±zku ludzie mog± byæ dla siebie wzajemnie oparciem i wsparciem. Tym bardziej cennym je¶li nie rodzi to wzajemnych zobowi±zañ ,oczekiwañ czy wyobra¿eñ. Natomiast piecz±tka ¶lubna ... kiedy jest oparcie w innych, to po co dodatkowo to komplikowaæ nabijaj±c statystyki pasterzom owieczek ?
Zaufania nie nale¿y uto¿samiaæ z podpisywaniem aktów ma³¿eñstwa. I argumentacja, ¿e "skoro ufa, to czemu siê boi podpisaæ" jest odwracaniem kota ogonem. To komunistyczne stawianie sprawy , ¿e jak nie ma niczego do ukrycia to czemu nie zgadza siê na przetrzepanie mu komputera, domu, prywatnego ¿ycia, ujawnienia przekonañ i zasobno¶ci portfela ...  widzisz absurdalno¶æ takiego rozumowania Arteq  ?

Cytuj
. Dla mnie ¶lub to sakrament, przypieczêtowanie uczuæ, mi³o¶ci, obietnic. Je¿eli co¶ siê zszarga³o to potem ciê¿ko zrozumieæ ile mo¿e to nie¶æ w sobie piêkna...
Wybacz , nie by³o celem by szargaæ Twoich ¶wiêto¶ci. By³o przedstawienie innego punktu widzenia, ot wszystko.

Cytuj
My¶lê, ¿e punkt widzenia polegaj±cy na wierno¶ci, mi³o¶ci, dotrzymywaniu danego s³owa, odpowiedzialno¶ci za inn± osobê winni przejawiaæ wszyscy.
Nic na si³ê i nie pod przymusem czy te¿ gro¼b± spo³ecznego ostracyzmu, ale generalnie zgoda.
Cytuj
W kwestii zwi±zków "homo" - czy Ci siê podoba czy nie to niestety jest to wynaturzenie - je¿eli nie wierzysz to popatrz na... naturê. Natura propaguj±ca wyginiêcie poszczególnych gatunków zwierz±t z wy¿szych rzêdów w przeci±gu jednego pokolenia jest czy nie jest w zgodzie z sob±? I nie myl tutaj tolerancji z akceptacj±/podzielaniem pogl±dów.
Chodzi o to, aby nie robiæ z tego wielkiego halo. Je¶li ludzie próbuj± szczê¶cia w tym , co okre¶lasz jako wynaturzenie, to widaæ potrzebuj± takich do¶wiadczeñ. Komu co do tego je¶li nie krzywdz± przy tym innych ?
 Czy "homosie" bêd± chadzaæ za r±czkê po ulicy w ¶wietle dnia, czy ukrywaæ siê po nocach to i tak tego nie zmienisz, ¿e faktem s± takie zwi±zki. ¯ycie samo zweryfikuje, natura upomni siê o "swoje". Kreowanie siê na moralnego naprawiacza ¶wiata to budowanie kolejnego wynaturzenia nie istniej±cego w Naturze.

Cytuj
East, a teraz sobie odpowiedz - czy wola³by¶ aby Twoje ewentualne dziecko/dzieci stworzy³y heteroseksualny zwi±zek - i doczeka³y by siê dzieci a Ty wnuków czy wrêcz przeciwnie?
Du¿y u¶miech Nie wiem. Nie wiem co bym wola³, poniewa¿ nie projektujê przysz³o¶ci dziecka wg swojego widzimisiê . Odpuszczam wyobra¿enia i naciski na syna. Czym innym jest ukazywanie mo¿liwo¶ci jakie niesie ¿ycie, tych harmonicznych zw³aszcza, a czym innym walka z wiatrakami i wywijanie szabelk±, bo nie chcia³bym tego czy chcia³bym tamto. Wychowanie w Naturze dzia³a tak, ¿e maluchy patrz± na to, jak siê zachowuj± rodzice, a nie na to, czego oni oczekuj± po dzieciach. Szkoda pary na walkê z wiatrakami. Krocz dobr± ¶cie¿k±, a o morale dziecka siê martwiæ nie bêdziesz. Jedynym w³a¶ciwym dzia³aniem jest to, by wiê¼ ojcowska by³a podtrzymywana.

Cytuj
NIe rozumiem sugerowanego zwi±zku, bo napisa³e¶ ni nie ni  wiêcej ni¿ to, ¿e tradycyjny model rodziny = pogoñ za pieni±dzem/galopuj±cy konsumpcjonizm. Aha, czy¿ osoby w zwi±zkach homo nie posiadaj± mieszkañ, samochodów??? Otó¿ East "tradycyjne katolickie" rodziny nie goni± za pieni±dzem, maj± ¶wiadomo¶æ ¿e konsumpcjonizm jest ¶lepym zau³kiem, ho³duj± innym warto¶ciom.
Nie by³ to zarzut do rodzin takich czy innych, a do systemu, który si³± rzeczy wprowadzaj±c model rodziny opiera siê na plemiennych archetypach. Moje plemiê wa¿niejsze ni¿ Twoje. Ludzie tak tego nie chc± postrzegaæ, no ale nie maj± wyj¶cia, bo System siê opiera na rywalizacji. Nie jest to wina ludzi o tym, czy innym ¶wiatopogl±dzie.
Cytuj
Gonisz ju¿ w piêtkê, bo skoro nawzajem na sobie mog± polegaæ jak na - ho, ho - Zawiszy, wiêcej jest wiêzi które ³±cz± ni¿ dziel±, wszystko jest takie czyste, piêkne - to po jak± cholerê siê rozstawali???
Nie podejrzewa³em CIê o brak wyobra¼ni, a jednak .....
Ludzie siê rozstaj± z powodu ró¿nych okoliczno¶ci ¿yciowych nie do pogodzenia ze "starym" zwi±zkiem. Panuje przekonanie, ¿e takie rozstanie wymaga co najmniej wojny rodzinnej, kupy niepotrzebnych stresów, rozpraw s±dowych ci±gn±cych siê latami, szafowania dzieæmi , ¿e to niszczy wszystkie wiêzi , a je¶li tego nie chcecie, to znaczy, ¿e rozwód nie jest potrzebny. Arteq ,znów przejawiasz kupê wyobra¿eñ oraz my¶lenie czarno-bia³e. Albo-albo. Obud¼ siê wreszcie.

Cytuj
Rozwali³e¶ mnie tym dupochronem, w ten sposób usypiasz sumienie?
To tylko Ty tak widzisz, ¿al mi Ciebie. Jeste¶ niereformowalny Du¿y u¶miech Teraz wytaczasz argumenty sumienia (ton±cy brzytwy siê chwyta). Macasz, mój drogi, macasz na ¶lepo. Sumienie , nawet jakby mia³o tu co¶ do gadania, o dziwo nie burzy³o siê wcale. W³a¶ciwe postêpowanie ¶wiadczy o dojrza³o¶ci, a ciskanie siê , powolywanie siê na zag³uszanie sumienia i dupochrony to dziecinne, wiesz ... m³ody¶ jeszcze ... przejdzie Ci to wzburzenie.

Cytuj
¿e wcale jej nie skrzywdzi³e¶, ¿e nawet rzucaj±c j±/siê wykaza³e¶ siê daleko id±cym wspó³czuciem, pomoc±... mi³o¶ci± (?) East, jedyne wyt³umaczenie takiego pogl±du oznacza³oby, ¿e musia³e¶ byæ strasznym draniem, skoro rozstanie siê to by³a dla niej szczê¶cie czy ulga...
Ooooo hehehe . Nie znasz sytuacji a ju¿ oceni³e¶. Jakie to katolickie. Przyjmij do wiadomo¶ci, ¿e po rozwodzie ludzie ze sob± mog± przebywaæ w jednym pokoju i nie rzucaæ siê sobie do gard³a, mog± siê do siebie u¶miechaæ, pomagaæ sobie na co dzieñ w drobnych ,¿yciowych sprawach, mog± siê nawet troszczyæ o wspólne dzieci. Czy drañ by³by dopuszczany do dziecka przez zranion± do ¿ywego kobietê ? Znowu trzepiesz wyobra¿enia w g³owie.
Popatrz, doprowadzi³e¶ do sytuacji w której pisze siê historia easta Du¿y u¶miech . Ale mo¿e to i dobrze, bo Twoje 100% przekonania siê kiedy¶ pokrusz±.
Popiszmy teraz o Twojej sytuacji.

Cytuj
Cytuj
Masz na my¶li ma³¿eñstwa ? Je¶li tak, to widaæ, ¿e z sam± instytucj± ma³¿eñstwa co¶ jest nie tak Mrugniêcie
Nie, nie z istot± ma³¿eñstwa - z lud¼mi East, z lud¼mi...
Nie Artku z instytucj± ma³¿eñstwa, poniewa¿ statystyki odnosz± siê do liczby zerwanych ma³¿eñstw pierwszych i kolejnych, a nie do przyczyn tego zerwania (ludzkich przyczyn). Ludzie o tyle daj± cia³a, ¿e pope³niaj± ci±gle te same historie, jakby mieli klapki na oczach. Ta instytucja sama w sobie niczego nie daje, wiedz± to ju¿ po pierwszym razie, a jednak ci±gle w to wchodz±. To jak o¶li upór trzymania siê wprogramowanych wyobra¿eñ. Przy czym przedstawia siê statystyki jako przestrogê w domy¶le wskazuj±c na winê ludzk±. Znamienne .
Cytuj
Cytuj
East, dlaczego mam bardziej wierzyæ Tobie/Twoim zasadom skoro (jak siê domy¶lam) nie zapewni³y trwa³o¶ci poprzedniego zwi±zku, ni¿ moim które to zapewniaj±?
To nie jest kwestia wiary lub niewiary. Wierz sobie i b±d¼ szczê¶liwy, ale nie wytykaj innym, ¿e s± gorsi bo im nie wierzysz. Nie wierz, nie musisz.
Ale¿ tak naprawdê to nawet nie jest kwestia wiary lecz faktów i dowodów. I nie wiem w którym to momencie wytkn±³em innym, ¿e s± gorsi - ich zasady na których siê opieraj± i pogl±dy s± znacznie mniej trafne...
Tylko wed³ug Ciebie, poniewa¿ u¿ywasz dowodów wybiórczo na poparcie w³asnego pomys³u na ¿ycie i w sumie tylko po to, aby siebie sam utwierdziæ w s³usznej swojej postawie. Nie widaæ, aby¶ kogo¶ swoim przyk³adem o¶wieci³ czy te¿ argumentami sk³oni³ do wej¶cia na "jedynie s³uszn± drogê" wiêc daruj sobie . Niech moc bêdzie z Tob± Du¿y u¶miech


Cytuj
Tak rola mê¿a i ojca to co¶ baardzo odpowiedzialnego i niesamowicie buduj±cego. To odpowiedzialno¶æ za ¿ycie i szczê¶cie innych, to rado¶æ z dawania innym szczê¶cia, to w koñcu odpowiedzialno¶æ za kszta³towanie nowego cz³owieka - czy¿ mo¿e byæ wiêksza odpowiedzialno¶æ i rado¶æ zarazem? Nie rozumiem gdzie Ty w tym widzisz wiêzienie? no chyba, ¿e nie potrafisz sprostaæ tej roli - to wtedy fakt - wspólne ¿ycie to wiêzienie, a slub - zbêdny papierek.
Nie prê¿ siê tak Artek bo pêkniesz zaraz Du¿y u¶miech . ¯ycie jest przepiêkne i bogate w do¶wiadczenia. Nie ¿yczê Tobie rozczarowañ , trwaj w przekonaniu szczê¶cia i rado¶ci, to fajny czas teraz dla Ciebie. Lecz nie oceniaj innych obrzucaj±c win±, ¿e nie sprostali, ¿e nie potrafi± , ¿e co¶ tam co¶ tam, bo nie znasz sytuacji i nie jest to miejsce aby opisywaæ ze szczegó³ami przebrzmia³± historiê ( z której obie strony dzi¶ siê na te wspomnienia u¶miechaj±, jak na wspomnienie fajnego filmu).

Wiêzieniem jest ignorancja (zakochanie siê w wyobra¿eniach, przekonaniach i mniemaniach), a nie wspólne ¿ycie, bo jak wcze¶niej zosta³o napisane , na prawdê fajnie, ¿e Ci siê uk³ada szczê¶liwie. Nie odbieraj pisania tu jako atak na Ciebie , bo tak nie jest.

Z tej strony wyobra¿enia siê rozwia³y  i to mo¿e siê staæ wkrótce powszechne zjawisko i tylko po to jest pisanie z Tob±, ¿eby pokazaæ, ¿e to nie jest tragedi± .

Cytuj
Co do teorii o szukanie przez mnie potwierdzeñ w³±snej postawy na forach i to przez wykazywanie ich b³êdów - wiêkszej bzdury nie s³ysza³em dawno.
Tu na forum budujesz swój wizerunek jako czy¶ciutkiego, nieskalanego osobnika. Jeste¶ tu wiêc z jakich¶ powodów i jest Ci to potrzebne (albo uwa¿asz, ¿e promocja w³asnej postawy jest potrzebna innym) . Nie ma wnikania w Twoje ¿ycie prywatne w przeciwieñstwie do stawianych przez Ciebie pytañ i dr±¿enie tematów u innych. Ale skoro siê wydarzy³o tak to padaj± odpowiedzi. Ta dyskusja jest dowodem na Twoje zaanga¿owanie w forum co nie jest bzdur±.

Cytuj
My¶lisz, ¿e wiêcej znaczy³oby np. pochlebstwo zas³yszane ewentualnie na forum od u¶miechu i przytulenia dziecka? Albo od jego s³ów "jeste¶ super tat±"?

Nie nie my¶lê .... Du¿y u¶miech  To o czym piszesz nie dotyczy forum i nie pad³o tutaj ¿adne gdybanie co jest wa¿niejsze, a co mniej wa¿ne. Nie wiadomo po co to napisa³e¶, ale jak ju¿ musisz ...
Pewnie, ¿e rado¶æ dziecka jest bezcenna Chichot

Cytuj
Dlaczego my¶lisz - wmawiasz mi, ¿e móg³bym mieæ spokój sumienia gdybym stosowa³ siê do porad z forum, ale powodowa³oby to smutek na twarzy bliskich ni¿ gdy - tak jak jest teraz - stojê w opozycji od wielu stwierdzeñ i opinii "uduchowionych" z tego forum, lecz widzê u¶miech i blask w oczach ¿ony i dzieci? ¯e nie zgadzaj±c siê z Waszymi teoriami nie musia³em dawaæ ¿onie "wolno¶ci" i tego, ¿e pomimo, ¿e ja zostawi³em to wspania³omyslnie pozwalam jej na sonie polegaæ?
Nie my¶lê ....Mrugniêcie
Ani przez chwilê nie by³o wej¶cia w Twoje ¿ycie ani narzucanie Tobie jak masz postêpowaæ a jak nie masz. Dyskusja jest o tym, ¿e masz 100% pewno¶æ wobec swojej nieprzejednanej postawy w konfrontacji z innymi userami. Twoja rodzina nie ma tu nic do tego tematu. Na prawdê ¶wietnie, ¿e jeste¶ szczê¶liwy.
I na tym mo¿na by chyba zakoñczyæ ten topik , chyba, ¿e co¶ wa¿nego jeszcze kto¶ chcia³by dorzuciæ ?
Zapisane
Fair Lady
Go¶æ
« Odpowiedz #33 : Czerwiec 22, 2012, 11:06:06 »

Czytam dyskusje easta i artqa z uwaga. Zdaje mi sie, ze obaj maja racje.
Problem zas ma swe korzenie w polityce i swiadomosci socjalnej stada.
Obserwujac zwyczaje rodzinne zwierzat to zwiazki sa w wiekszosci polygamiczne. Rzadko partnerzy dobieraja sie raz na cale zycie, chodzi o ciagly doplyw swiezej energii, krwi, genow. O te wlasnie kombinacje.
Uczucia to najlepsza z manipulacji, jaka nam wszczepiono do programu.
Ale cos zaczyna drgac, zauwazylam wsrod znajomych dawno nie widzianych wlasnie duzy procent zwiazkow rozwiedzionych i nowopowstalych, jakby jakas fala przeleciala. Malo kto wybral droge samotnika-eremity.
Natura juz tak porobila, ze po to laczymy sie, aby miec dzieci. Znam tez takich, ktorzy tych dzieci miec nie moga, niestety jest tego coraz wiecej, taki zwiazek tez bedzie inaczej wygladal. Bo do spelnienia potrzebna jest realizacja w nastepnym pokoleniu, dziedzictwo.
Facet jest OPIEKUNEM (bo juz dawno nie wierze w bociany) dzieci, ktore mysli ze sa jego.
Tyle tu watkow o hybrydach, eksperymentach genetycznych, laboartoriach, Sumerach, a jak malo wiemy sami o sobie.
Zapisane
arteq
Go¶æ
« Odpowiedz #34 : Czerwiec 22, 2012, 13:50:10 »

Czy kto¶ Tobie zarzuca, ¿e Twoja ideologia krk jest dla Ciebie wygodn± teori± ? Dla wielu ludzi wiele ró¿nych ¶cie¿ek i argumenty czyje¶ dla Ciebie mog± nie mieæ ¿adnej warto¶ci, ale i odwrotnie, we¼ to ³askawie pod uwagê podczas ferowania ocen.
Owszem, na tym forum wielokrotnie mówiono mi, ¿e to przyzwolenie na robienie wody z mózgu, ciemnogród, naiwno¶æ, pozwalanie na poddajanie jakiej¶ energii - ale wszak nie o tym, i w zaden sposób mi to nie przeszkadza. Nie ¿±dam aby kto¶ uzna³ teoriê krk w tym zakresie jako obowi±zuj±c± bo... ja tak powiedzia³em. Namawiam jedyne do przyjrzenia siê temu i realnej oceny, sprawdzenia jak ta teoira ma siê w praktyce jakie owoce daje - to chyba nawet po¿adane, prawda? Ty masz swoje teorie, ja swoje - dyskutujemy czyje i ewentualnie dalczego daj± lepsze efekty.

Widzê, ¿e - nie wiem na ile ¶wiadomie - odsuwasz dyskusjê w³asnie od zasad/wytyczny krk w kwestii zwi±zków i ich owoców na rzecz ¶lubów. I po cichu w miejsce zasad/wytyczny wstawiasz s³owo ¶lub, a nastêpnie ¶mia³o jedziesz dalej mówi±c, ¿e slub nie daje gwarancji.
Tak zgadzam siê z tym - slub nie daje gwarancji, zwiêksza natomiast szanse i wprowadza domieszki cementuj±ce i porawiaj±ce jako¶æ zwi±zku. Ja widzê ¶lub jako kolejny etap w powa¿nym zwi±zku, w zwi±zku w którym ludzie mówi± do siebie - tak, chcê byæ z tob±, chcê z Tob± dzieliæ swoje zycie, chcê Ciê uszcze¶liwiaæ. Slub tak¿e jako kolejny etap w zaleceniach/teorii krk na temat zwi±zków. Slub w koñcu - chocia¿ winno byc na pocz±tku - jako sakrament poprzez który dzia³a Bóg i mnie umacnia. Oczywi¶cie nie wymagam aby¶ i Ty traktowa³ ¶lub jako sakrament, ale postaraj siê chcia¿ na tyle obiektywno¶ci aby sprawdziæ jak to wygl±da w rzeczywisto¶ci. W ka¿dym zwi±zku (poznawaniu siê przed ¶lubem) przychodzi czas gdy nale¿y podj±c kolejny krok lub grzecznie podziêkowaæ, gdy jeste¶ niedojrza³y z jaki¶ wzglêdów nie pchaj siê na si³ê (np. pomieszkiwanie na "próbê"). Je¿eli w ramach danego etapu nie siêgamy po relacje zarezerwowane dla kolejnych - wzrastamy.
Kiedy¶ by³o co¶ takiego jak "narzeczeñstwo" czyli okres w którym ludzie podejmowali finaln± decyzjê bazuj±c na wcze¶niejszych dobrych rokowaniach i nawet gdy jednak stwierdzili, ¿e "nie" to wychodzili z tej relacji wzomcnieni i m±drzejsi. Ale teraz poprzestawiano kolejno¶æ, w imiê zrywania "wiêzów krêpuj±cych wolno¶æ".
A rzeczywistosæ jest taka, ¿e w¶ród par które uzna³y za stosowne aby podzielaæ teoriê krk:
+ wziê³y ¶lub ko¶cielny
+ uczestnicz± w nabo¿eñstwach
+ razem siê modl±
odnotowywany jest 1 rozwód na ~1700 (s³ownie: jeden tysi±c siedemset)

To nie wiara, to nie "bo tak i ju¿" to FAKT.
Chêtnie zapoznam siê ze statystykami (rozpadów) przytoczonymi przez Ciebie jak to wygl±da w przypadku "wolnych" zwi±zków. Wolê takie podej¶cie w dyskusji ni¿ uniki w stylu "ale¿ sobie wierz", "miej swoje pogl±dy", "gratulujê samozadowolenia" czy ironiczne "geniusz z Ciebie" gdy brakuje merytorycznych argumentów.

we¼ ³askawie pod uwagê, ¿e nie dla ka¿dego piecz±tka (taka czy inna) to szczyt marzeñ czy wyrocznia boska. Kult piecz±tek powinien raz na zawsze odej¶æ do lamusa Du¿y u¶miech
Ale¿ biorê, jednak patrzê na owoce. I widzê, ¿e jest to czêsto motto dla osób dla które wcze¶niej z niej raczy³y skorzystaæ, a jej warto¶æ zani¿aj± od chwili... gdy zacz³a ich uwieraæ.

To, ¿e nie rozumiesz jeszcze nie oznacza, ¿e nie ma sensu Mrugniêcie .Nieszkodzi.
yhym... tak samo jak nie oznacza, ¿e jednak ma sens...

Nie o powi±zaniach mowa, a o wiêzi, która ju¿ nie jest wiêzieniem. Wiêzi czystej, ludzkiej mi³o¶ci bezwarunkowej. Bez warunków posiadania czy opiecz±tkowania. Bez warunku "i ¿e Ciê nie opuszczê" - bo to ¶mieszny warunek. Jak mo¿na w ogóle tak warunkowaæ uczucie ? Albo warunkowaæ uczucie przysiêg± wiernosci ? Czujesz idiotyzm tego ? Jak mi³o¶æ jest to nie ma w ogóle mowy o opuszczaniu albo zdradzie.
Nie warunkujemy przecie¿ uczucia, tylko to w³asnie uczucie kieruje naszymi zachowaniami. Odwraczas kota ogonem i wytykasz wtedy idiotyzmy. Je¿eli jest prawdziwe, sprawdzone, mocne uczucie i chcemy nadal je pielêgnowaæ to takie czyny, s³owa deklaracje s± wynikiem niniejszego uczucia, nie odwrotnie. Dlaczego wobec tego sugerujesz, ¿e uwa¿am inaczej?
Przypomina mi to argumentracjê Thotala gdy usi³owa³ dowie¶æ, ¿e dekalog jest szkodliwy, niewskazany. Pisa³ wtedy, ¿e dekalog jest "nie halo", bo cz³owiek nie widzi s³owa "nie", a gdy to w³asnie s³owo zabraæ z dekalogu to nawo³uje on do nieetycznego zachowania...
Zadam jeszcze raz pytanie (ok, mo¿esz znowu uciec przed nim) - skoro by³o wszystko ok, idealnie, wspaniale, mi³o¶æ kwit³a - to dlaczego nast±pi³o rozstanie?

Przysiêga zamienia siê w przekleñstwo. I robi siê wieeeelkie halo bo przecie¿ obieca³e¶/a¶  ... buuuu .wrrrrrr.... taki/taka owaki/owaka i lec± inwektywy i przerzucanie siê winami itd itp ... nooooo oczywi¶cie, je¶li mi³o¶æ zawsze by³a i jest , to taka sytuacja nie nast±pi, tylko po co te piecz±tkowanie ? Ludzie sobie porobili rytua³y jakie¶ , aby ego mia³o po¿ywkê.
Tak, jak zawsze gdy kreowali¶my siê na kogo¶ kim nie jete¶my, roztaczali¶my dooko³a siebie blask, rozdawali¶my obietnice bez pokrycia - wydmuszki. Gdy ¿ycie powiedzia³o - sprawdzam - prawda wysz³a na jaw.

nikomu nie s³u¿ê i dla zaspokojenia Twojej ciekawo¶ci,
Proszê nie zarzucaj mi ciekawo¶ci jako takiej. Chodzi mi o stosowanie swoich pogl±dów we w³asnym ¿yciu, efekty tego.

Nie ma takiej sytuacji, ale przez jaki¶ czas by³a.
Wed³ug mnie dziecko ca³y czas potrzebuje ojca, oczywisæie tak samo jak matki. I ocywi¶cie nie chodzi o niañczenie, ale o relacje, uczenie sie dziecka tych¿e - z ksi±zek tego nie wyczyta. Musi byæ ci±g³y (nie myliæ z cyklicznym) kontakt - sam zreszt± o tym pisa³e¶ - "dzieci bior± przyk³ad z rodziców". O tym równiez my¶lê mówi±c o odpowiedzialno¶ci.

Wszystkie dzieci s± nasze i to nie jest truizm. Mi³o¶æ do ka¿dego dziecka to co¶ najbardziej czystego i pozbawionego dzielenia na moje/nie moje.
Alez jest to truizm, aby tego dowie¶æ zadam kilka pytañ:
- ile czasu spêdzasz z dzieckiem laszego s±siada? tyle samo czasu co ze swoim? nie? to sk±d taka gradacja? to dlaczego jedne dzieci s± bardziej "swojsze" ni¿ inne?
- kiedy wobec tego by³es ostatnio w domu dziecka - wszak zgodnie z teori± - to i Twoje dzieci, dlaczego siê nimi nie zajmujesz/czê¶ciej?

O i tu siê robi interesujaco. Tak, uto¿samia³em siê, a w³a¶ciwie uto¿samiono mnie - ka¿dego zreszt±  - w toku wychowania przez rodziców, szko³ê , kolegów, spo³eczeñstwo.
Czyli teraz ju¿ nie uto¿samiasz siê z ¿adnymi? Je¿lei jednak z niektórymi sioê uto¿samiasz, to dalczego zwalasz to na dzia³anie innych osób?

Z rêk± na sercu, Arteq , napisz ile znasz ma³¿eñstw które siê szarpi± i dr± codziennie koty, w których czasami nawet przemoc zawita nie przywo³uj±c ju¿ gorszych zachowañ. Policyjne statystyki pe³ne s± danych o przemocy w rodzinie. Ma³¿eñstwo tu ani ¿adne sakramenta nie pomagaj±. Ludzie wi±¿± siê ze sob± , a potem trudno siê z tego wypl±taæ, a wrêcz koszty rozwodów - te zdrowotne, moralne, finansowe - przewy¿szaj± ludzkie mo¿liwo¶ci wiêc wybiera siê chor± "stabilizacjê" ni¿ powrót do ¿ycia.
Mnóstwo niestety. Ju¿ mówi³em, ¿e slub/ma³zeñstwo rozumiany jako ¶wistek papieru niczego nie gwarantuje - i takie podej¶cie jest sprzeczne z teori±/zaleceniami krk. Mo¿emy przeanalizaowaæ ile¶ z tych ma³¿eñstw i jestem pewien, ¿e znajdziemy spore odstêpstwa od zaleceñ o których mówiê - przestawianie kolejno¶ci relacji, etapów.
Zapisane
arteq
Go¶æ
« Odpowiedz #35 : Czerwiec 22, 2012, 13:50:35 »

Hej, nie przyjdzie Ci do g³owy, ¿e kobieta sama mo¿e byæ oparciem dla mê¿czyzny i nie potrzebuje macho , aby j± wspiera³ ? Nawet nie bêd±c w ¿adnym zwi±zku ludzie mog± byæ dla siebie wzajemnie oparciem i wsparciem. Tym bardziej cennym je¶li nie rodzi to wzajemnych zobowi±zañ ,oczekiwañ czy wyobra¿eñ.
Alez oczywi¶cie, ¿e przysz³o. Przecie¿ nie muszê daleko szukaæ - ¿ona jest dla mnie oparciem, lecz za w³a¶ciwie uwa¿am aby to na mnie g³ównie spoczywa³ "ciê¿ar" zapewnienia rodzinie stabilizacji i oparcia - mê¿czyznom wychodzi to o wiele lepiej bo s±... stworzeni do ojcowania (nie myliæ z wy³±cznie posiadaniem dzieci), tak samo jak kobieta stworzona jest do matkowania (nie uto¿samiaæ wy³±cznie z macierzyñstwem), wnoszenia ciep³a - ma do tego wrodzone predyspozycje i praktycznie ¿aden mê¿czyzna nie bêdzie tego w stanie robiæ tak dobrze, co oczywi¶cie nie oznacza, ¿e ma nic nie robiæ w tym kiernku. KA¯DA relacja rodzi zobowi±zania - rózny jest tylko ich wyd¼wiêk i zakres, bo ka¿da relacja w jakio¶ sposób oddzia³ywuje na Ciebie.

Zaufania nie nale¿y uto¿samiaæ z podpisywaniem aktów ma³¿eñstwa. I argumentacja, ¿e "skoro ufa, to czemu siê boi podpisaæ" jest odwracaniem kota ogonem. To komunistyczne stawianie sprawy , ¿e jak nie ma niczego do ukrycia to czemu nie zgadza siê na przetrzepanie mu komputera, domu, prywatnego ¿ycia, ujawnienia przekonañ i zasobno¶ci portfela ...  widzisz absurdalno¶æ takiego rozumowania
. East, w takim razie na zasadzie równo¶ci argumentów nale¿y stwierdziæ tak samo, ¿e Twoje rozumowanie jest równie absurdalne. W swojej powy¿szej wypowiedzi wprowadzi³e¶ uogólnienie na znacznie szerszy obszar, a przeciez s± bardzo liczne prawid³owo¶ci, ¿e to co siê sprawdza w pewnym obszarze nie musi sprawdzaæ sie na ca³o¶ci b±d¼ w innym - i to siê zwyk³a z góry okreslaæ (np. zalej diesla benzyn±...). Dlatego liczne sytuacje mozna sprowadziæ do absurdu - i tak w³asnie zrobi³e¶ starajac sie dowie¶æ ¿e nie mam racji. Oczywi¶cie zak³±da³em Twój tok rozumowania na zasadzie równo¶ci argumentów, wiêc skoro tutaj otrzyma³em remis, szuka³em dalej... i znalaz³em - tam gdzie kto¶ nie chce daæ s³owa/podpisaæ siê pod propagowanym rozwi±zaniem/wiz±c za nie odpowiedzialno¶ci w lwiej czê¶ci przypadków... naci±ga i czêsto ma tego ¶wiadomo¶æ, wielokrotnie tego do¶wiadcza³em na w³asnej skórze... czêsto mnie to bawi³o i czêsto dziêki temu "wygrywa³em" z konkurencj± na polu zawodowym - oni obiecywali ale nie chcieli przelaæ tego na pismo, ja równiez obiecywa³em, ale nie by³o najmniejszego problemu ze z³o¿eniem podpisu... Czêsto argumentacja rozz³oszczonej konkurencji by³a jak Twoja powy¿sza...

Wybacz , nie by³o celem by szargaæ Twoich ¶wiêto¶ci. By³o przedstawienie innego punktu widzenia, ot wszystko.
Ale¿ nawet sobie nie pomy¶la³em o jakimkolwiek szarganiu.

Nic na si³ê i nie pod przymusem czy te¿ gro¼b± spo³ecznego ostracyzmu, ale generalnie zgoda.
EAst, nikt na mnie nie wymaga³ ¿adnych deklaracji w temacie ¶lubu. Zrobi³e to bo chcia³em, bo tak pragn±³em ca³ym sob± bo tak czu³em w koñcu bo... by³em swiadomy, ¿e uczciwie przeszed³em tê drogê, by³em tak¿e ¶wiadom niezbezpieczeñstw, trudno¶ci i siê ich nie ba³em. Dlatego deklaracje ska³da³em z wiek± radoi¶ci±, pewnosæi± i spokojem.

Chodzi o to, aby nie robiæ z tego wielkiego halo. Je¶li ludzie próbuj± szczê¶cia w tym , co okre¶lasz jako wynaturzenie,
Proszê East, bez takich zabiegów "co Ty okre¶lasz jako..." - nie musisz byc tak wspania³omy¶lny... nie chowaj siê, krótko - ty uwa¿asz to za wynaturzenie czy te¿ nie?

Komu co do tego je¶li nie krzywdz± przy tym innych ?  Czy "homosie" bêd± chadzaæ za r±czkê po ulicy w ¶wietle dnia, czy ukrywaæ siê po nocach to i tak tego nie zmienisz, ¿e faktem s± takie zwi±zki. ¯ycie samo zweryfikuje, natura upomni siê o "swoje". Kreowanie siê na moralnego naprawiacza ¶wiata to budowanie kolejnego wynaturzenia nie istniej±cego w Naturze.
Alez nie zabraniam im chodziæ, trzymaæ sie za rêce - nie wyzywam ich, nie patrzê z pogard± - tolerujê to ale nie pochwalam, bo mam odmienne zdanie które mogê mertorycznie zaargumentowaæ. Natomiast nie mam ambicji na naprawiacza moralno¶ci jak raczy³e¶ wypowiedzieæ siê.

Cytuj
East, a teraz sobie odpowiedz - czy wola³by¶ aby Twoje ewentualne dziecko/dzieci stworzy³y heteroseksualny zwi±zek - i doczeka³y by siê dzieci a Ty wnuków czy wrêcz przeciwnie?
Du¿y u¶miech Nie wiem. Nie wiem co bym wola³, poniewa¿ nie projektujê przysz³o¶ci dziecka wg swojego widzimisiê .
Mieæ pogl±d a narzucaæ go to s± odmienne sprawy. Proszê, nie uciekaj za "nie wiem".


Naturze dzia³a tak, ¿e maluchy patrz± na to, jak siê zachowuj± rodzice, a nie na to, czego oni oczekuj± po dzieciach.
W w±tku o homoseksuali¼mie - o ile dobrze pamietam - mia³es nieco odmienne zdanie... :]

Krocz dobr± ¶cie¿k±, a o morale dziecka siê martwiæ nie bêdziesz. Jedynym w³a¶ciwym dzia³aniem jest to, by wiê¼ ojcowska by³a podtrzymywana.
To oczywiste, dziecko wyczuje fa³sz, jest bacznym obserwatorem. Co do wiêzi - uwa¿am, ¿e podtrzymywanie to zbyt ma³o - kojarzy mi siê z zastojem.

[
Nie by³ to zarzut do rodzin takich czy innych, a do systemu, który si³± rzeczy wprowadzaj±c model rodziny opiera siê na plemiennych archetypach. Moje plemiê wa¿niejsze ni¿ Twoje. Ludzie tak tego nie chc± postrzegaæ, no ale nie maj± wyj¶cia, bo System siê opiera na rywalizacji. Nie jest to wina ludzi o tym, czy innym ¶wiatopogl±dzie.
Tak dla mnie zabrzmia³o... dlatego uzna³em za stosowne aby wskazaæ, ¿e s± rodziny ze ¶wiatopogl±dem i to stosowanym który nie daje siê ponie¶æ konsumpcjonizmowi.

Ludzie siê rozstaj± z powodu ró¿nych okoliczno¶ci ¿yciowych nie do pogodzenia ze "starym" zwi±zkiem. Panuje przekonanie, ¿e takie rozstanie wymaga co najmniej wojny rodzinnej, kupy niepotrzebnych stresów, rozpraw s±dowych ci±gn±cych siê latami, szafowania dzieæmi , ¿e to niszczy wszystkie wiêzi , a je¶li tego nie chcecie, to znaczy, ¿e rozwód nie jest potrzebny. Arteq ,znów przejawiasz kupê wyobra¿eñ oraz my¶lenie czarno-bia³e. Albo-albo. Obud¼ siê wreszcie.
No w³a¶nie, ta wspania³a zas³ona "ró¿ne", widzisz mnie to nie zadowala - to zdawkowe "ró¿ne", interesuj± mnie konkretne przypadki a nie uogólnienia, bo na konkretnych przypadkach mo¿na prowadziæ warto¶ciow± dyskusjê i obserwowaæ pewne zale¿no¶ci. East, obudzi³em siê i kolejn raz siê pytam - skoro by³o tak wspaniale, mi³o¶æ, poleganie na sobie, odpowiedzialno¶æ, pomoc to dlaczego siê rozpadaj±? Chyba nie chcesz mi powiedzieæ, ¿e dla... przyjemno¶ci.

To tylko Ty tak widzisz, ¿al mi Ciebie.
Aby stwierdziæ, ¿e TYLKO ja musia³by¶ znaæ zdanie wszystkich pozosta³ych osób które zetknê³y siê z t± sytuacj± - nawet z opowie¶ci - to tak na marginesie. Nie ¿a³uj mnie, nie trzeba.

Jeste¶ niereformowalny Du¿y u¶miech
Tak, odno¶nie pewnych sytuacji zdecydowanie tak, i wiele trudu po¶wiêci³em aby tego dokonaæ.

Teraz wytaczasz argumenty sumienia (ton±cy brzytwy siê chwyta). Macasz, mój drogi, macasz na ¶lepo. Sumienie , nawet jakby mia³o tu co¶ do gadania, o dziwo nie burzy³o siê wcale. W³a¶ciwe postêpowanie ¶wiadczy o dojrza³o¶ci, a ciskanie siê , powolywanie siê na zag³uszanie sumienia i dupochrony to dziecinne, wiesz ... m³ody¶ jeszcze ... przejdzie Ci to wzburzenie.
Nie East, dawa³em wiele argumentów-faktów, poniewa¿ sumienie jest dla mnie wa¿ne wtraci³em i ten aspekt. O sumienie tzreba dbaæ i je pielêgnowaæ, bez trudu mo¿na je znieczuliæ, próbowaæ znarkotyzowaæ... dupochronami. Nie jestem równie¿ East ton±cym - mój zwi±zek jest stabilny. I co oznacza "w³a¶ciwe"? Wed³ug mnie "w³a¶ciwe" oznacza odpowiedzialne, dotrzymuj±ce danego s³owa, troszcz±ce siê o innych. Nie wiem czy m³ody czy te¿ nie - 36 lat, od 18 w zwi±zku z t± sam± osob±, od 13 w ma³¿eñstwie, dzieci. Je¿eli mogê przewidzieæ zachowanie ludzi, ich postawy, reakcjê w zale¿no¶ci od danego bod¼ca... to chyba jakie¶ tam do¶wiadczenie zyciowe mam.

Ooooo hehehe . Nie znasz sytuacji a ju¿ oceni³e¶. Jakie to katolickie. Przyjmij do wiadomo¶ci, ¿e po rozwodzie ludzie ze sob± mog± przebywaæ w jednym pokoju i nie rzucaæ siê sobie do gard³a, mog± siê do siebie u¶miechaæ, pomagaæ sobie na co dzieñ w drobnych ,¿yciowych sprawach, mog± siê nawet troszczyæ o wspólne dzieci. Czy drañ by³by dopuszczany do dziecka przez zranion± do ¿ywego kobietê ? Znowu trzepiesz wyobra¿enia w g³owie.
Oczywi¶cie, ¿e nie znam jak Ty, dlatego wyrazi³em sie w trybie PRZYPUSZCZAJ¡CYM, zostawiaj±c pole na przedstawienie realnego ogl±du sytuacji, ale Ty napisa³e¶, ¿e stwierdzi³em i tyle. Napiszê po raz ostani - bo robi siê nu¿±ce - skoro by³o i... jest tak rózowo to po co by³ rozwód? hmmm... kiedy¶ by³o to praktykowane aby zachowaæ metra¿ b±d¼ wydêbic dodatkowe kartki...


Popatrz, doprowadzi³e¶ do sytuacji w której pisze siê historia easta Du¿y u¶miech . Ale mo¿e to i dobrze, bo Twoje 100% przekonania siê kiedy¶ pokrusz±. Popiszmy teraz o Twojej sytuacji.
Przeciez ci±gle piszê - przedstawiaj±c swoje pogl±dy odnoszê do swojego ¿ycia.

z instytucj± ma³¿eñstwa, poniewa¿ statystyki odnosz± siê do liczby zerwanych ma³¿eñstw pierwszych i kolejnych, a nie do przyczyn tego zerwania (ludzkich przyczyn).
Ma³zenstwa tworz± ludzie, nieprawda¿? I to oni podejmu± decyzjê o ich zawarciu jak te¿ i rozerwniu.

Ludzie o tyle daj± cia³a, ¿e pope³niaj± ci±gle te same historie, jakby mieli klapki na oczach.
To nie klapki, to ho³dowanie tym samym zasadom, które s± nieodpowiednie i tyle. Ale zamiast pochyliæ siê nad tym, wyci±gnaæ wnioski, wol± wierzyæ, ze s± nieomyli i wina le¿y dooko³a tylko nie w nich...

Tylko wed³ug Ciebie, poniewa¿ u¿ywasz dowodów wybiórczo na poparcie w³asnego pomys³u na ¿ycie i w sumie tylko po to, aby siebie sam utwierdziæ w s³usznej swojej postawie. Nie widaæ, aby¶ kogo¶ swoim przyk³adem o¶wieci³ czy te¿ argumentami sk³oni³ do wej¶cia na "jedynie s³uszn± drogê" wiêc daruj sobie . Niech moc bêdzie z Tob± Du¿y u¶miech
tylko mnie i tych 1699 ostaj±cych siê... Nie mam ci¶nieñ aby o¶wiecaæ na tym forum kogokolwiek, te miejsca s± ju¿ dawno pozajmowane i a¿ kot³uje siê na nich - du¿o mniej sto³ków ni¿ chêtnych. Nikogo nie "³owiê". "Niech moc bêdzie z tob±" - kolejny zabieg, w miejsce argumentów maj±cych potwierdziæ Twoj± tezê.

Nie prê¿ siê tak Artek bo pêkniesz zaraz Du¿y u¶miech .
Nie rozumiem na czym mia³oby polegac jakie¶ moje domniemane prê¿enie...

Nie ¿yczê Tobie rozczarowañ , trwaj w przekonaniu szczê¶cia i rado¶ci, to fajny czas teraz dla Ciebie. Lecz nie oceniaj innych obrzucaj±c win±, ¿e nie sprostali, ¿e nie potrafi± , ¿e co¶ tam co¶ tam, bo nie znasz sytuacji i nie jest to miejsce aby opisywaæ ze szczegó³ami przebrzmia³± historiê ( z której obie strony dzi¶ siê na te wspomnienia u¶miechaj±, jak na wspomnienie fajnego filmu).
Rozczarowania by³y i bêd±, takie jest zycie, ale s± to rozczarownia na innym tle. Widzisz, zachowanie - cios poni¿ej pasa, bo - nie znasz sytauacji, a z drugiej strony to nie miejsce aby opisywaæ. Oczywi¶æie masz prawo do prywatno¶ci, nie bêdê ci±gna³ za jêzyk. Z twojej strony to ¿aden argument, lecz po prostu nieczyste zagrani. ¯aden argument, a u¿ywasz tego w funkcji faktu, który prze¶wiadcza o wszystkim. 

Jeste¶ tu wiêc z jakich¶ powodów i jest Ci to potrzebne (albo uwa¿asz, ¿e promocja w³asnej postawy jest potrzebna innym) . Nie ma wnikania w Twoje ¿ycie prywatne w przeciwieñstwie do stawianych przez Ciebie pytañ i dr±¿enie tematów u innych. Ale skoro siê wydarzy³o tak to padaj± odpowiedzi. Ta dyskusja jest dowodem na Twoje zaanga¿owanie w forum co nie jest bzdur±.
Nie promujê siebie, to takze zajête miejsca. Co do wnikania w zycie prywatne - czêsto s³yszê jako jedyny dowód/argument do g³oszonych teorii, ¿e to np. wiedza wewnêtrzna czyli co¶ ultra prywatnego, wiêc jedynym sposobem aby to sprawdziæ jest zachowanie danej osoby, jak to ma siê w odniesieniu do jej ¿ycia i wtedy - stop, prywatno¶æ. Nie rozumiem róznie¿ wybiórczo¶ci tej¿e ochrony prywatno¶ci - bez ogórdek wypowiadacie siê na temat intymnych odczuæ, prze¿yæ, my¶li, a odniesienie tego do postaw ¿yciowych to juz naruszenie prywatno¶ci.
Wiesz co my¶le East, nie ma wnikania z dwóch powodów: po pierwsze zanim kogo¶ o co¶ zapytam sam przedstawiam jak to u mnie wygl±da (np. pyta³em sie z czego ogólnie utrzymuje siê Lucyna (a nie np. w jakiej wysoko¶ci na przychody) to sam powiedzia³em z czego ja ¿yjê, po drugie podejrzewam, ¿e przeczucie mówi Wam, ¿e nie ³gam, nie kreujê sie na kogo¶ kim nie jestem, wiêc po pierwszych próbach sprawdzañ odpuszczono...

Dyskusja jest o tym, ¿e masz 100% pewno¶æ wobec swojej nieprzejednanej postawy w konfrontacji z innymi userami.
Tytu³ jest ironicznie tendencyjny... stara sie od razu ustawiæ mój wizerunek na przygotowanym skrzetnie miejscu...
Co do ¶cierania siê teorii - np. pamiêtam jak by³em jednym z nielicznych którzy wprost mówili - obietnice  pch & spó³ka to sciema, manipulowanie i oszustwo. Ale¿ wtedy zawrza³o, ¿e nie mam racji, ¿e to pomówienia, ¿e siê czepiam... potem np. dyskusja z Kotem, ¿e nie ma szans aby nibiru (grzecznie zak³adaj±c, ¿e je¿eli jest) przylecia³a od jowisza w tym przedziale czasowym... te¿ siê miota³, dowodzi³...
Zapisane
east
Go¶æ
« Odpowiedz #36 : Czerwiec 22, 2012, 15:57:30 »

@Arteq
Cytuj
Dlatego liczne sytuacje mozna sprowadziæ do absurdu - i tak w³asnie zrobi³e¶ starajac sie dowie¶æ ¿e nie mam racji.
Jak jest zaufanie to jest . Jak go nie ma to go ¿aden podpis nie wymusi. To nie jest absurd, a fakt.

Cytuj
czêsto mnie to bawi³o i czêsto dziêki temu "wygrywa³em" z konkurencj± na polu zawodowym - oni obiecywali ale nie chcieli przelaæ tego na pismo, ja równiez obiecywa³em, ale nie by³o najmniejszego problemu ze z³o¿eniem podpisu... Czêsto argumentacja rozz³oszczonej konkurencji by³a jak Twoja powy¿sza..
O tak , ale adekwatno¶æ  Twojej argumentacji jest powalaj±ca i faktycznie przypomina  zalewanie diesla benzyn± Mrugniêcie Z kim konkurujesz - ze mn± teraz ? a w zwi±zku to z kim siê konkuruje ? Raczej nie z ¿on±, no chyba, ¿e by³e¶ szybszy i wygra³e¶ z konkurencja Mrugniêcie  (¿arcik ).

Cytuj
Proszê East, bez takich zabiegów "co Ty okre¶lasz jako..." - nie musisz byc tak wspania³omy¶lny... nie chowaj siê, krótko - ty uwa¿asz to za wynaturzenie czy te¿ nie?
Nie uwa¿am ... w ogóle nie ma oceniania takich ludzi (homosiów). ¯ycie wyleczy³o easta z ocen, choæ niekiedy siê jeszcze zdarza Mrugniêcie

Cytuj
Mieæ pogl±d a narzucaæ go to s± odmienne sprawy. Proszê, nie uciekaj za "nie wiem".
Szczerze, "nie wiem" , poniewa¿ nie mam ju¿ pogl±dów. Rozpuszczaj± siê wraz z tym, który je mia³. Kiedy¶ w w±tku o homoseksuali¼mie jakie¶ pogl±dy mia³em, bo by³em JA . Dzi¶ to ju¿ nie ma znaczenia. Przychodz± my¶li na poruszane kwestie, pisz± siê odpowiedzi. Dziecko patrzy , jest odpowiednia reakcja,jakie¶ zachowanie. Nie ma w tym JA-który-wie-lepiej. A kiedy nie wiem to nie wiem. Interpretuj to sobie jak zechcesz.

Cytuj
East, obudzi³em siê i kolejn raz siê pytam - skoro by³o tak wspaniale, mi³o¶æ, poleganie na sobie, odpowiedzialno¶æ, pomoc to dlaczego siê rozpadaj±? Chyba nie chcesz mi powiedzieæ, ¿e dla... przyjemno¶ci.

Nie ,nie dla przyjemno¶ci. Z konieczno¶ci, ale to historia ju¿ przebrzmia³a.
I naprawdê po co to tutaj wa³kowaæ ? Sprawa zakoñczona. Mo¿na jedynie powiedzieæ o wnioskach na przysz³o¶æ. Obecnie wiele spraw rzekomo niewzruszonych (a w tym zwi±zków) bêdzie siê rozpada³o. Sta³y na wyobra¿eniach ,a te s± przecie¿ iluzjami. S± te¿ i tacy, którzy tego nie zobacz± i mo¿e oni s± na prawdê szczê¶liwsi ? Kto wie ... Kiedy opierasz siê na obietnicach i w³asnych przekonaniach to nie masz innego wyj¶cia jak brn±æ w to do koñca. Uczucie przy tym mo¿e wydawaæ siê autentycznie prawdziwe, a mo¿e nawet byæ prawdziwe. Chyba wszystko inne to iluzja.

Cytat: east  Czerwiec 22, 2012, 11:33:09 : Jeste¶ niereformowalny  Du¿y u¶miech
Cytuj
Tak, odno¶nie pewnych sytuacji zdecydowanie tak, i wiele trudu po¶wiêci³em aby tego dokonaæ.

Teraz by siê nie op³aca³o ugi±æ pod naporem rzeczywisto¶ci ,a ta jest niestety zmienna. Na ka¿dym ¿ycie przetestuje to jak dalece jest w stanie siê po¶wiêciæ . JA by³em nieudolny, pope³nia³em b³êdy, siê ryzykowa³o w ¿yciu podpisami, raz siê by³o nad a raz pod wozem , ale to ju¿ minê³o .. .teraz napór znacznie zel¿a³ bo nie ma ju¿ na kogo napieraæ Mrugniêcie
Cytuj
O sumienie tzreba dbaæ i je pielêgnowaæ, bez trudu mo¿na je znieczuliæ, próbowaæ znarkotyzowaæ... dupochronami.
Wyobra¿enia Arteq, wyobra¿enia ... ...

Cytuj
I co oznacza "w³a¶ciwe"? Wed³ug mnie "w³a¶ciwe" oznacza odpowiedzialne, dotrzymuj±ce danego s³owa, troszcz±ce siê o innych.
W³a¶ciwe to takie jak piszesz. Odpowiedzialnie i w trosce o innych to znaczy te¿ czasami, aby po¶wiêciæ o wiele wiêcej ... czasami po¶wiêcasz dos³ownie, siebie. I bez ¿alu Chichot . Siê okazuje, ze to by³o i jest w³a¶ciwe Du¿y u¶miech

Cytuj
Je¿eli mogê przewidzieæ zachowanie ludzi, ich postawy, reakcjê w zale¿no¶ci od danego bod¼ca... to chyba jakie¶ tam do¶wiadczenie zyciowe mam.
Tak, postawy osób o tzw silnych charakterach da siê przewidzieæ w zale¿no¶ci od bod¼ca. Poci±gnij za sznureczek, a r±czka siê podniesie. Tyle, ze to siê nudzi z czasem i przychodzi opamiêtanie, bo samemu siê robi dok³adnie to samo.

Cytuj
skoro by³o i... jest tak rózowo to po co by³ rozwód? hmmm... kiedy¶ by³o to praktykowane aby zachowaæ metra¿ b±d¼ wydêbic dodatkowe kartki...
Kiedy¶ za komuny by³o faktycznie praktykowane z metra¿ami Du¿y u¶miech .. ale nie tutaj, nie w tym przypadku. Jest osobne ¿ycie, osobny metra¿ Chichot
Cytuj
Oczywi¶æie masz prawo do prywatno¶ci, nie bêdê ci±gna³ za jêzyk
Kiedy¶ byæ mo¿e, jak siê spotkamy to sobie przy browarku omówimy to i owo, a tymczasem, choæby ze wzglêdu na prywatno¶æ drugiej po³ówki jêzyk nie da siê poci±gn±æ do zwierzeñ tu na forum Du¿y u¶miech
Zapisane
arteq
Go¶æ
« Odpowiedz #37 : Czerwiec 22, 2012, 18:31:40 »

Wydaje mi siê, ¿e wiem ju¿ wszystko co wiedzieæ winienem...
reszta jak w Dwa Teatry...
idealnie...
Zapisane
Przebi¶nieg
Go¶æ
« Odpowiedz #38 : Czerwiec 22, 2012, 19:05:28 »

arteq
Cytuj
Wydaje mi siê, ¿e wiem ju¿ wszystko co wiedzieæ winienem...
reszta jak w Dwa Teatry...
idealnie...
Wydaje mi siê ¿e nie.
East bardzo siê stara³ naprawdê bardzo.
Lecz ¶miem twierdziæ, ¿e jak ka¿dy cz³owiek tzw ,,wierz±cy"  dawno ju¿ wiesz co wiedzieæ powiniene¶.
Reszta zgodnie z maxim± i to nie przekrêcon± czy z³aman± Twojego ko¶cio³a arteq:
,,Wiedza jest dla wybranych"
Nie bêdê Ci mówi³ atreq kto w/g ko¶cio³a jest wybrany bo wydaje mi siê ¿e wiesz.
Co do ma³¿eñstwa to czysta kpina.
Je¿eli dwoje ludzi decyduje siê byæ razem, tworzyæ razem, pracowaæ razem, wspó³pracowaæ ze sob± to nie musz± temu nikomu innemu poza sob± udowadniaæ
Po za tym to nie bóg stworzy³ cz³owieka tylko cz³owiek boga
W³adza, biznes, du¿o by wymieniaæ - op³aca³o siê - ot po prostu
Wiêc jak fikcja, która jest bóg mo¿e kogo¶ lub co¶ po³±czyæ.
Bezpieczeñstwo?
Te¿ kpina bo wystarczy zerkn±æ na statystki rozwodów. - skutek fikcji
Od siebie mogê z ca³± pewno¶ci± dodaæ, ¿e ma³¿eñstwo to jeden z elementów tzw sieci paj±ka (pisa³em w innym po¶cie)
Wiêc jako taki dzia³a zgodnie z mechanizmami sieci czy jak to zwie Fair Lady centrali.
Uruchamia siê tzw kod w³asno¶ci (skutek fikcji) i wszelkie z tym zwi±zane ,,dodatki"
Czêsto mo¿na zaobserwowaæ jak w miarê udany wcze¶niej zwi±zek dwojga ludzi zmienia siê niekorzystnie. (skutek fikcji)
Najlepiej funkcjonuj± te tzw ,,dobre partie" choc i tam ostatnio ro¿nie siê dzieje
Co do pracy jakiej wykona³ east.
Na podstawie wniosków z do¶wiadczeñ east jest troszkê na innym poziomie ni¿ ka¿dy tzw wierz±cy.
Dlaczego.
Móg³bym du¿o napisaæ o zakodowanej pod¶wiadomo¶ci, ale ju¿ napisa³em
Móg³bym spróbowaæ co¶ jeszcze dodaæ, ale to inna czêstotliwo¶æ nie bêdê mówi³ lepsza gorsza powiem inna.
Pewno¶æ, ¿e dzia³acie na innych falach wynoszê z wielu kontaktów z tzw wierz±cymi.
Ró¿nicê widaæ nawet w¶ród tych ludzi, którzy maj± bardzo zbli¿one predyspozycje.
Interpretacja tego co siê dzieje energetycznie wokó³ nas przez widz±cych ¶wiat energii wierz±cych jest przynajmniej dla mnie powalaj±ca.
Mo¿na by³o by podyskutowaæ, gdyby nie fakty 10 na 10
Np zastanawiaj±cym jest fakt przeró¿nych dolegliwo¶ci, chorób, które s± udzia³em widz±cych wierz±cych.
Oczywi¶cie dobr± lub bardzo dobra kondycja tych niewierz±cych kiedy¶ by³a ,,zas³ug±" diab³a.
Podsumowuj±c moim skromnym zdaniem wiele z tego co napisa³ east napisa³ po pró¿nicy, gdy¿ nie odbierze siê nowych fal starym niedostrojonym odbiornikiem
Wiêc dalej siê skoncentrujemy na channelingach pisanych w formie kazania lub na krytyce dla krytyki, na czym to jeszcze hm mo¿e obronie swoich racji etc etc
pa Du¿y u¶miech

« Ostatnia zmiana: Czerwiec 22, 2012, 19:10:37 wys³ane przez Przebi¶nieg » Zapisane
arteq
Go¶æ
« Odpowiedz #39 : Czerwiec 23, 2012, 22:51:54 »

Statystyki - oczywi¶cie, na nie siê powo³ywa³em przecie¿... 1 rozwód na 1700 w¶ród tych mniej rozwiniêtych duchowo, bo praktykuj±cych katolików :]

Prawda jest taka, ¿e wbrew temu co tutaj piszecie ¶wiat aktualnie zmierza po równi pochy³ej - to te¿ znajdziesz w statystykach. Przyczyny s± bardzo proste - coraz wiêcej osób wierzy ¿e s± boscy, wszystko im wolno i wszystko im siê nale¿y, a do swoich czêsto p³askich moralnie czynów dorabiaj± teorie, a osoby doskonale to dostrzegaj±ce okre¶la siê mianem niewystarczaj±co rozwiniêtych aby poznaæ siê na tych wspania³ych, uduchowionych wywodach. Có¿ kolejny raz jako ¿elazny argument w podobnych okoliczno¶ciach s³yszê, ¿e jestem "troszeczkê na innym" (oczywi¶cie gorszym/ni¿szym) poziomie duchowym. I jak rozumiem nie mam siê nawet po co pytaæ - sokoro kto¶ jest na wy¿szym poziomie to dlaczego nie jest bardziej otwarty na uczucia innych i zamiast trwa³ego szczê¶cia musi "dawaæ wolno¶æ"...

Wiêc ja sobie zostanê w trwa³ym i szczê¶liwym ma³¿eñstwie (które dla niektórych jest kpin±), a wy wspania³omy¶lnie porzucajcie siê, o przepraszam - uszczê¶liwiajcie siê daj±c sobie wolno¶æ.
« Ostatnia zmiana: Czerwiec 23, 2012, 22:53:14 wys³ane przez arteq » Zapisane
Fair Lady
Go¶æ
« Odpowiedz #40 : Czerwiec 23, 2012, 22:57:52 »

Miedzy rozwodem, sakramentem, a wolna wola jest jeszcze cos takiego co ja nazywam partnerstwo.
Zapisane
arteq
Go¶æ
« Odpowiedz #41 : Czerwiec 23, 2012, 23:06:07 »

partnerstwo to ma³¿eñskie przedszkole...
Zapisane
Fair Lady
Go¶æ
« Odpowiedz #42 : Czerwiec 23, 2012, 23:37:47 »

To rownowaga. 50 na 50. Tao.

edit:
Ale niektorzy mysla, ze maja 51% .."akcji" Chichot
« Ostatnia zmiana: Czerwiec 23, 2012, 23:38:40 wys³ane przez Fair Lady » Zapisane
east
Go¶æ
« Odpowiedz #43 : Czerwiec 24, 2012, 00:04:25 »


Prawda jest taka, ¿e wbrew temu co tutaj piszecie ¶wiat aktualnie zmierza po równi pochy³ej - to te¿ znajdziesz w statystykach.
Kto¶ CI nie¼le wkrêca. Prawdy ostateczne nie istniej±, s± tylko interpretatorzy Mrugniêcie  Czy¿by¶ nie wiedzia³, ¿e to od Instytutu ,który wypuszcza badania zale¿± "prawdy" statystyczne ?
Cytuj
(..) coraz wiêcej osób wierzy ¿e s± boscy, wszystko im wolno i wszystko im siê nale¿y, a do swoich czêsto p³askich moralnie czynów dorabiaj± teorie, a osoby doskonale to dostrzegaj±ce okre¶la siê mianem niewystarczaj±co rozwiniêtych aby poznaæ siê na tych wspania³ych, uduchowionych wywodach.
Tak, wiara w SIEBIE jakimkolwiek nie obj±æ to JA przymiotnikiem prowadzi do paranoi Mrugniêcie

Cytuj
Có¿ kolejny raz jako ¿elazny argument w podobnych okoliczno¶ciach s³yszê, ¿e jestem "troszeczkê na innym" (oczywi¶cie gorszym/ni¿szym) poziomie duchowym. I jak rozumiem nie mam siê nawet po co pytaæ - sokoro kto¶ jest na wy¿szym poziomie to dlaczego nie jest bardziej otwarty na uczucia innych i zamiast trwa³ego szczê¶cia musi "dawaæ wolno¶æ"...

Nie gorszym ,ale innym, Arteq. Niby deklarujesz ¿e tak potrafisz czytaæ ze zrozumieniem, a jednak nie .. Du¿y u¶miech
Nic nikt nie musi. ¯ycie dzieje siê. Iluzj± jest dawanie, branie, dotrzymywanie obietnic i nawet TY ,który siê uwa¿asz za KOGO¦.
Ale ... nawet to nie ma znaczenia .. , po prostu dzieje siê  Du¿y u¶miech

Cytuj
Wiêc ja sobie zostanê w trwa³ym i szczê¶liwym ma³¿eñstwie (które dla niektórych jest kpin±), a wy wspania³omy¶lnie porzucajcie siê, o przepraszam - uszczê¶liwiajcie siê daj±c sobie wolno¶æ.
I to jest , na reszcie, stwierdzenie godne rozpoznania Chichot
Tak jest , niech bêdzie tak, jak jest, jak rzekomo ma byæ !
Zapisane
Przebi¶nieg
Go¶æ
« Odpowiedz #44 : Czerwiec 24, 2012, 10:32:39 »

Cytuj
Wiêc ja sobie zostanê w trwa³ym i szczê¶liwym ma³¿eñstwie (które dla niektórych jest kpin±), a wy wspania³omy¶lnie porzucajcie siê, o przepraszam - uszczê¶liwiajcie siê daj±c sobie wolno¶æ.
I to jest , na reszcie, stwierdzenie godne rozpoznania Du¿y u¶miech
Tak jest , niech bêdzie tak, jak jest, jak rzekomo ma byæ !
A ja zostanê przy piwku ³adnie tu zosta³o opisane wiêc nie ma co dodawaæ Du¿y u¶miech
Zapisane
Strony: 1 [2] |   Do góry
  Drukuj  
 
Skocz do:  

Powered by SMF 1.1.11 | SMF © 2006-2008, Simple Machines LLC | Sitemap

Strona wygenerowana w 0.047 sekund z 17 zapytaniami.

Polityka cookies
Darmowe Fora | Darmowe Forum

granitowa3 gangem opatowek maho watahaslonecznychcieni