songo1970
Maszyna do pisania...
Punkty Forum (pf): 22
Offline
P³eæ:
Wiadomo¶ci: 4934
KIN 213
Zobacz profil
|
|
« : Wrzesieñ 06, 2012, 11:43:48 » |
|
cd. WYJ¦Æ POZA ¦MIERÆ
Poprzez ¶wiat³o Mellen-Thomas Benedict jest artyst±, który prze¿y³ ¶mieræ w 1982r.
By³ martwy przez ponad pó³torej godziny, w ci±gu której opu¶ci³ cia³o i uda³ siê w kierunku ¦wiat³a. Poniewa¿ ciekawi³ go Wszech¶wiat, zosta³ zabrany w jego odleg³e rejony, a nawet dalej – w energetyczn± Pustkê Nico¶ci poza Wielkim Wybuchem. Komentuj±c jego do¶wiadczenie, Dr. Kenneth Ring powiedzia³: “Jego historia jest jedn± z najbardziej niezwyk³ych, z jakimi zetkn±³em siê w trakcie swoich rozleg³ych badañ nad do¶wiadczeniami ¶mierci klinicznej”.
Droga ku ¶mierci
W 1982 do¶wiadczy³em ¶mierci spowodowanej nieuleczalnym nowotworem, którego nie mo¿na by³o zoperowaæ, a z kolei jakakolwiek chemioterapia zrobi³aby jedynie ze mnie warzywo. Lekarze dawali mi sze¶æ do o¶miu miesiêcy ¿ycia. W latach 70-tych interesowa³em siê informacj±, czytaj±c o kryzysie nuklearnym, ekologicznym i innych, stopniowo traci³em nadziejê i ogarnia³o mnie zniechêcenie. Poniewa¿ nie mia³em podstaw duchowych, zacz±³em wierzyæ, ¿e natura pomyli³a siê i ¿e prawdopodobnie byli¶my rakiem na naszej planecie. Nie widzia³em rozwi±zania ¿adnego z problemów, które sami stworzyli¶my sobie i naszej planecie. Uwa¿a³em wszystkich ludzi za raka i dosta³em raka. W³a¶nie to mnie zabi³o. Uwa¿aj, jaki masz pogl±d na ¿ycie. Mo¿e siê on odbiæ na tobie, zw³aszcza je¶li jest negatywny. Mój by³ bardzo negatywny. To w³a¶nie doprowadzi³o do mojej ¶mierci. Wypróbowa³em ró¿ne rodzaje alternatywnych metod leczenia, ale nic nie poskutkowa³o.
Tak wiêc postanowi³em, ¿e to sprawa tylko miedzy mn± a Bogiem. Nigdy wcze¶niej nie stan±³em twarz± twarz z Bogiem, nigdy nie mia³em z nim do czynienia. Nie interesowa³am siê wówczas duchowo¶ci±, ale wyruszy³em w podró¿, by dowiedzieæ siê jak najwiêcej na ten temat oraz na temat alternatywnych metod leczenia. Zacz±³em czytaæ wszystko, co wpad³o mi w rêce i zag³êbi³em siê w to, poniewa¿ nie chcia³em, by spotka³a mnie niespodzianka po drugiej stronie. Zacz±³em wiêc czytaæ o ró¿nych religiach i filozofiach. Wszystkie by³y bardzo interesuj±ce i dawa³y nadziejê, ¿e jest co¶ po drugiej stronie.
Z drugiej strony jako niezale¿ny artysta tworz±cy witra¿e, nie mia³em ¿adnego ubezpieczenia zdrowotnego. Oszczêdno¶ci ca³ego mojego ¿ycia wyda³em w jednej chwili na badania medyczne. Nastêpnie leczy³em siê, nie maj±c ubezpieczenia. Nie chcia³em nara¿aæ rodziny na problemy finansowe, zdecydowa³em wiêc, ¿e sam siê tym zajmê. Ból nie trwa³ bez przerwy, ale by³y chwile, kiedy by³em zamroczony. Dosz³o do tego, ¿e ba³em siê je¼dziæ i w koñcu wyl±dowa³em w hospicjum. Mia³em tam swoj± opiekunkê, która by³a przy mnie w ostatnich chwilach. Obecno¶æ tego anio³a, zes³anego mi przez Boga, by³a dla mnie b³ogos³awieñstwem. Trwa³o to oko³o 18 miesiêcy. Nie chcia³em jednak braæ leków przeciwbólowych, bo pragn±³em zachowaæ ¶wiadomo¶æ na tyle, na ile to by³o mo¿liwe. Nastêpnie do¶wiadczy³em takiego bólu, ¿e nie istnia³o nic poza nim, na szczê¶cie ataki trwa³y tylko po kilka dni.
¦wiat³o Boga
Pamiêtam, ¿e obudzi³em siê którego¶ ranka w domu oko³o 4:30 i po prostu wiedzia³em, ¿e nadszed³ koniec. To by³ dzieñ, kiedy mia³em umrzeæ. Zadzwoni³em do kilku przyjació³, aby siê po¿egnaæ. Obudzi³em swoj± opiekunkê z hospicjum i uprzedzi³em j±. Poniewa¿ przeczyta³em, ¿e kiedy siê umiera dziej± siê ró¿ne ciekawe rzeczy, umówi³em siê z ni±, ¿e po mojej ¶mierci zostawi moje cia³o na sze¶æ godzin. Znowu zasn±³em. Nastêpne, co pamiêtam, to pocz±tek typowej ¶mierci klinicznej. Nagle by³em w pe³ni ¶wiadomy i sta³em, choæ moje cia³o spoczywa³o w ³ó¿ku. Otacza³a mnie ciemno¶æ. Kiedy by³em poza cia³em, wszystko by³o bardziej wyra¼ne ni¿ normalnie. By³o tak wyra¼ne, ¿e widzia³em ka¿dy pokój w domu, strych, okolice domu, i to, co znajdowa³o siê pod nim.
Zobaczy³em ¦wiat³o i zwróci³em siê ku niemu. By³o bardzo podobne do tego, które ludzie opisuj± w swoich relacjach o ¶mierci klinicznej. By³o takie wspania³e. Mo¿na go dotkn±æ, mo¿na go poczuæ. Przyci±ga do siebie – chcesz podej¶æ do niego, tak jak podszed³by¶ do idealnej matki lub ojca, by Ciê przytulili. W miarê jak zbli¿a³em siê do ¦wiat³a, wiedzia³em intuicyjnie, ¿e je¶li wejdê w nie, to umrê. Tak wiêc zbli¿aj±c siê, powiedzia³em: “Proszê, poczekaj chwilê, moment. Chcê to przemy¶leæ; chcia³bym z Tob± porozmawiaæ zanim pójdê dalej”.
Ku mojemu zaskoczeniu, ca³e do¶wiadczenie zatrzyma³o siê w tym punkcie. W rzeczywisto¶ci mamy kontrolê nad swoj± ¶mierci±. To nie jest karuzela, której nie mo¿na zatrzymaæ. Moja pro¶ba zosta³a spe³niona i odby³em klika rozmów ze ¦wiat³em. ¦wiat³o przybiera³o ró¿ne postacie, np. Jezusa, Buddy, Kriszny, mandali, archetypów i znaków.
Zapyta³em ¦wiat³o: “Co tu siê dzieje? Proszê, ¦wiat³o, wyja¶nij mi, kim jeste¶. Chcê wiedzieæ, co jest rzeczywiste”.
Nie potrafiê przytoczyæ dok³adnych s³ów, bo to by³ rodzaj telepatii. ¦wiat³o odpowiedzia³o, przekazuj±c mi informacjê, ¿e to, co dzieje siê, kiedy spotykamy siê ze ¦wiat³em, zale¿y od naszych pogl±dów. Je¶li jeste¶ Buddyst±, Katolikiem lub Muzu³mañskim fundamentalist±, to dostajesz to, w co wierzysz. Masz szansê, by przyjrzeæ siê temu i zbadaæ to, ale wiêkszo¶æ ludzi z niej nie korzysta. Gdy objawi³o siê ¦wiat³o, u¶wiadomi³em sobie, ¿e w rzeczywisto¶ci widzê matrycê Wy¿szego Ja. Mogê tylko powiedzieæ, ¿e przybra³o postaæ matrycy, mandali ludzkich dusz, i ujrza³em, ¿e to, co nazywamy Wy¿szym Ja, jest matryc±. Jest to równie¿ nasze po³±czenie ze ¬ród³em; ka¿dy z nas pochodzi bezpo¶rednio ze ¬ród³a, jest jego bezpo¶rednim do¶wiadczeniem. Wszyscy mamy Wy¿sze Ja, co¶, co stoi ponad nasz± dusz±. Objawi³o mi siê ono w swojej najprawdziwszej formie energetycznej. Mogê to jedynie opisaæ w taki sposób, ¿e Wy¿sze Ja przypomina po³±czenie/przewód. Nie przypomina³o go z wygl±du, ale jest to bezpo¶rednie po³±czenie ze ¬ród³em, które jest w ka¿dym z nas. Jeste¶my bezpo¶rednio po³±czeni ze ¬ród³em. Tak wiêc ¦wiat³o pokaza³o mi matrycê Wy¿szego Ja. I uzmys³owi³em sobie wyra¼nie, ¿e wszystkie Wy¿sze Ja s± po³±czone ze sob± w jedno, wszyscy ludzie s± jedno¶ci±, jeste¶my w rzeczywisto¶ci jedn± istot±, ró¿nymi jej aspektami. Nie chodzi³o tu o jak±¶ konkretn± religiê. W³a¶nie takie informacje dosta³em. I zobaczy³em tê mandalê ludzkich dusz. To by³a najpiêkniejsza rzecz, jak± kiedykolwiek widzia³em. Wszed³em w ni± i ca³kowicie mnie poch³onê³a. To by³o jakby¶ otrzyma³ ca³± mi³o¶æ, jakiej kiedykolwiek pragn±³e¶, i to tak± mi³o¶æ, która leczy, uzdrawia i regeneruje.
Kiedy tak prosi³em ¦wiat³o o wyja¶nienia, zrozumia³em, czym jest matryca Wy¿szego Ja. Wokó³ Ziemi istnieje sieæ stworzona ze wszystkich po³±czonych ze sob± Wy¿szych Ja. To jak wielkie przedsiêbiorstwo, kolejny wy¿szy poziom energii subtelnej otaczaj±cej nas, je¶li mo¿na tak powiedzieæ. Nastêpnie, po kilku minutach, poprosi³em o dalsze wyja¶nienia. Naprawdê chcia³em wiedzieæ, o co chodzi we Wszech¶wiecie, i tym razem by³em gotów do podró¿y.
Powiedzia³em: “Jestem gotów, zabierz mnie”.
Wtedy ¦wiat³o zamieni³o siê w najpiêkniejsz± rzecz, jak± kiedykolwiek widzia³em: w mandalê ludzkich dusz na tej planecie. Wcze¶niej podchodzi³em do wszystkiego, co dzia³o siê na Ziemi, bardzo negatywnie. Kiedy wiêc poprosi³em ¦wiat³o o wyja¶nienia, ujrza³em dziêki tej cudownej mandali, jak piêkni wszyscy jeste¶my w swej istocie. Jeste¶my najpiêkniejszymi stworzeniami. Ludzka dusza, ludzka matryca, któr± wspólnie tworzymy jest absolutnie fantastyczna, elegancka, egzotyczna, jest wszystkim. Nie jestem w stanie wyraziæ, jak zmieni³o to mój pogl±d na istoty ludzkie w tej chwili.
Powiedzia³em: “Oh, Bo¿e, nie wiedzia³em, jacy jeste¶my piêkni”.
Na jakimkolwiek jeste¶ poziomie, wysokim czy niskim, jak±kolwiek postaæ przybra³e¶, jeste¶ najpiêkniejszym stworzeniem, naprawdê. Zaskoczy³o mnie to, ¿e ¿adna dusza nie by³a z³a.
Zapyta³em: “Jak to mo¿liwe?”.
W odpowiedzi us³ysza³em, ¿e ¿adna dusza nie jest z natury z³a. Straszne rzeczy, które przydarzaj± siê ludziom, sprawiaj±, ¿e robi± oni z³e rzeczy, ale ich dusze nie s± z³e. ¦wiat³o powiedzia³o mi, ¿e to, czego wszyscy szukaj±, to, co daje im si³ê, to mi³o¶æ. To, co ich niszczy, to brak mi³o¶ci.
Wydawa³o mi siê, ¿e objawieniom pochodz±cym od ¶wiat³a nie ma koñca i wtedy zapyta³em Je: “Czy to znaczy, ¿e ludzko¶æ zostanie zbawiona?”.
Wtedy, jakby w d¼wiêku tr±by po¶ród deszczu spiralnych ¶wiate³, Wielkie ¦wiat³o przemówi³o: “Pamiêtaj i nigdy o tym nie zapominaj; sami siê zbawiacie, ocalacie i leczycie. Zawsze tak by³o. Zawsze tak bêdzie. Zostali¶cie stworzeni tak, by¶cie mieli tê moc jeszcze zanim powsta³ ¶wiat”.
W tej chwili zrozumia³em nawet wiêcej. Zrozumia³em, ¿e JU¯ ZOSTALI¦MY ZBAWIENI, ocalili¶my siebie, poniewa¿ zostali¶my stworzeni tak, by¶my siê sami udoskonalali i “naprawiali”, podobnie jak reszta Boskiego Wszech¶wiata. Podziêkowa³em Boskiemu ¦wiat³u z ca³ego serca. Przysz³y mi jedynie na my¶l te proste s³owa absolutnej wdziêczno¶ci: “O drogi Bo¿e, drogi Wszech¶wiecie, droga Wspania³a Ja¼ni, kocham swoje ¯ycie”. Wydawa³o siê, ¿e ¦wiat³o wdycha mnie coraz g³êbiej. To by³o uczucie, jakby ¦wiat³o wch³ania³o mnie ca³kowicie. Po dzi¶ dzieñ nie potrafiê opisaæ ¦wiat³a Mi³o¶ci. Wszed³em w inny wymiar, jeszcze g³êbszy, i sta³em siê ¶wiadomy czego¶ wiêcej, o wiele wiêcej. By³ to potê¿ny strumieñ ¦wiat³a, wielki i pe³ny, g³êboko w Sercu ¯ycia.
Zapyta³em: “Co to jest?”.
¦wiat³o odrzek³o: “To jest RZEKA ¯YCIA. Wype³nij ni± swe serce po brzegi”.
Tak zrobi³em. Wzi±³em jeden du¿y ³yk, potem nastêpny. Piæ Samo ¯ycie! By³em w ekstazie.
Wtedy ¦wiat³o powiedzia³o: “Masz ¿yczenie”.
Wiedzia³o wszystko o mnie, zna³o ca³± moj± przesz³o¶æ, tera¼niejszo¶æ i przysz³o¶æ.
“Tak!” – wyszepta³em.
Chcia³em zobaczyæ resztê Wszech¶wiata; to, co jest poza uk³adem s³onecznym, poza ludzkimi iluzjami. Wtedy ¦wiat³o powiedzia³o mi, ¿e mogê daæ siê ponie¶æ Nurtowi. Tak zrobi³em i ¦wiat³o przenios³o mnie na koniec tunelu. Poczu³em i us³ysza³em ca³± seriê bardzo delikatnych uderzeñ d¼wiêkowych*. Co za szybko¶æ!
Pustka Nico¶ci
Nagle zacz±³em oddalaæ siê z zawrotn± prêdko¶ci± od Ziemi z nurtem ¯ycia, widz±c, jak planeta znika mi z oczu. Uk³ad s³oneczny, w ca³ym swym majestacie, ¶mign±³ mi przed oczami i znikn±³. Poruszaj±c siê z prêdko¶ci± szybsz± od prêdko¶ci ¶wiat³a, przelecia³em przez ¶rodek galaktyki, dowiaduj±c siê po drodze nowych rzeczy. Przekona³em siê, ¿e ta galaktyka, jak i reszta Wszech¶wiata, têtni ¯YCIEM, ró¿nymi jego odmianami. Widzia³em wiele ¶wiatów. Dobra wiadomo¶æ – nie jeste¶my sami we Wszech¶wiecie! Kiedy p³yn±³em strumieniem ¶wiadomo¶ci przez ¶rodek galaktyki, przekszta³ci³ siê on w niezwyk³± falê energetyczn± zbudowan± z fraktali. Mija³em wielkie grupy galaktyk, zawieraj±ce w sobie staro¿ytn± m±dro¶æ. Najpierw my¶la³em, ¿e dok±d¶ zmierzam, podró¿ujê. Ale wtedy zrozumia³em, w miarê jak strumieñ powiêksza siê i rozszerza, poszerza siê równie¿ moja ¶wiadomo¶æ, obejmuj±c wszystko we Wszech¶wiecie! Mija³em wszystko, co zosta³o stworzone. To by³ niewyobra¿alny cud!
Wszystko, co zosta³o stworzone, zdawa³o siê mijaæ mnie z zawrotn± prêdko¶ci± i znikaæ w ¦wietlnych cêtkach. Niemal natychmiast pojawia³o siê kolejne ¦wiat³o. Nadchodzi³o ze wszystkich stron i by³o tak odmienne; ¦wiat³o stworzone z czego¶ wiêcej ni¿ wszystkie czêstotliwo¶ci Wszech¶wiata. Ponownie czu³em i s³ysza³em kilka razy aksamitne uderzenia d¼wiêkowe. Moja ¶wiadomo¶æ, czy te¿ istota, rozszerza³a siê, by po³±czyæ siê z ca³ym Wszech¶wiatem Holograficznym, a nawet czym¶ wiêcej. Kiedy mija³em drugie ¦wiat³o, pojawi³a siê we mnie ¶wiadomo¶æ, ¿e w³a¶nie przekroczy³em Prawdê. Nie potrafiê tego lepiej wyraziæ s³owami, ale postaram siê to wyja¶niæ. Kiedy wkroczy³em w strefê drugiego ¦wiat³a, wyszed³em poza pierwsze ¦wiat³o. Znalaz³em siê w g³êbokim bezruchu, poza wszelk± cisz±. Widzia³em i postrzega³em WIECZNO¦Æ, poza Nieskoñczono¶ci±.
By³em w Pustce.
By³em w tym, co istnia³o przed stworzeniem, przed Wielkim Wybuchem. Przekroczy³em pocz±tek czasu – Pierwszy ¦wiat – Pierwsz± Wibracjê. By³em w Oku Stworzenia. Czu³em siê, jakbym dotyka³ twarzy Boga. To nie by³o doznanie religijne. Po prostu stanowi³em jedno¶æ z Najwy¿szym ¯yciem i ¦wiadomo¶ci±.
Mówi±c, ¿e widzia³em lub postrzega³em wieczno¶æ, mam na my¶li, ¿e do¶wiadcza³em ca³ego stworzenia tworz±cego samego siebie. Nie by³o pocz±tku ani koñca. To my¶l, która poszerza umys³, prawda? Naukowcy uwa¿aj±, ¿e Wielki Wybuch by³ pojedynczym wydarzeniem, dziêki któremu powsta³ ¦wiat. Ja widzia³em, ¿e Wielki Wybuch jest tylko jednym z nieskoñczenie wielu takich samych Wybuchów, poprzez które Wszech¶wiaty stwarzane s± nieustannie i jednocze¶nie. Jedyne obrazy w miarê bliskie naszym kategoriom, które to oddaj±, to obrazy tworzone za pomoc± superkomputerów przy u¿yciu równañ geometrii fraktali.
Staro¿ytni wiedzieli o tym. Twierdzili, ¿e Bóg co jaki¶ czas stwarza nowe Wszech¶wiaty poprzez wydech i de-konstruuje inne poprzez wdech. Te epoki nazywane s± Jugami. Wspó³czesna nauka nazywa to Wielkim Wybuchem. Przebywa³em w absolutnej, czystej ¶wiadomo¶ci. Widzia³em, obserwowa³em wszystkie Wielkie Wybuchy czy te¿ Jugi tworz±ce i de-konstruuj±ce siebie. Natychmiast wszed³em w nie wszystkie jednocze¶nie. Ujrza³em, ¿e ka¿da najmniejsza cz±steczka stworzenia posiada moc, by tworzyæ. Bardzo trudno to wyja¶niæ. Wci±¿ brak mi s³ów, by to wyraziæ.
Dopiero po wielu latach od powrotu znalaz³em jakie¶ s³owa, które oddaj± do¶wiadczenie Pustki. Teraz mogê wam powiedzieæ: Pustka to mniej ni¿ nic, a jednak to co¶ wiêcej ni¿ wszystko, co istnieje! Pustka jest zerem absolutnym; chaosem, w którym powstaj± wszystkie mo¿liwo¶ci. To jest Absolutna ¦wiadomo¶æ; co¶ o wiele wiêcej ni¿ nawet Uniwersalna Inteligencja.
Gdzie jest ta pustka? Wiem. Ta Pustka jest wewn±trz i na zewn±trz wszystkiego. Ty sam, w³a¶nie teraz, choæ ¿yjesz, zawsze jeste¶ jednocze¶nie wewn±trz i na zewn±trz pustki.
|