Niezale¿ne Forum Projektu Cheops Niezale¿ne Forum Projektu Cheops
Aktualno¶ci:
 
*
Witamy, Go¶æ. Zaloguj siê lub zarejestruj. Grudzieñ 22, 2024, 18:15:10


Zaloguj siê podaj±c nazwê u¿ytkownika, has³o i d³ugo¶æ sesji


Strony: [1] 2 |   Do do³u
  Drukuj  
Autor W±tek: CEREMONIA NA JEZIORZE TITIKAKA i w PIRAMIDZIE „LA DANTA“  (Przeczytany 18084 razy)
0 u¿ytkowników i 5 Go¶ci przegl±da ten w±tek.
1111LALA
Go¶æ
« : Pa¼dziernik 22, 2012, 16:19:05 »

NOWO¦CI
18 pa¼dziernika 2012 r.

CEREMONIA NA JEZIORZE TITIKAKA ORAZ NA PIRAMIDZIE „LA DANTA“ W KOMPLEKSIE EL-MIRADOR.
TRZYTYGONIOWA WYPRAWA DO BOLIWII, PERU I GWATEMALI
21 wrze¶nia – 12 pa¼dziernika 2012 roku

Nie pisali¶my wcze¶niej o tym szczególnym przedsiêwziêciu ze wzglêdu na to, co zdarzy³o siê w Egipcie w zesz³ym roku podczas Ceremonii 11.11.11., kiedy to ogromne nag³o¶nienie spowodowa³o negatywne dzia³ania pewnych grup i osób, którym zale¿a³o na zatrzymaniu Ceremonii w Wielkiej Piramidzie i wokó³ Wielkiej Piramidy.

W okresie od 21 wrze¶nia do 12 pa¼dziernika 2012 roku do Ameryki Po³udniowej i ¦rodkowej pojecha³a grupa 10 osób z Polski oraz jedna osoba z Chicago, w celu przeprowadzenia czterech bardzo znacz±cych Ceremonii na terenie Boliwii, Peru i Gwatemali. Fundacjê „Dar ¦wiatowida“ reprezentowa³a Anna Doliñska (cz³onek Rady Fundacji) oraz Danuta Nowaczyk (cz³onek Zarz±du). Wyjazd by³ finansowany z prywatnych ¶rodków uczestników tego projektu. Warto zaznaczyæ, ¿e na 11 osób bior±cych udzia³ w tej wyprawie, a¿ 9 uczestniczy³o w zesz³orocznym wyje¿dzie do Egiptu.

Pierwsze trzy Ceremonie (przeprowadzone z udzia³em miejscowych szamanów) zosta³y wykonane na Jeziorze Titikaka na trzech wyspach: Wyspie S³oñca, Wyspie Ksiê¿yca w Boliwii oraz P³ywaj±cej Wyspie Uros w Peru. Ich celem by³o uaktywnienie energii Kryszta³u Thota, który znajduje siê na dnie tego jeziora, po³±czenie z ametystow±, trzynast± krysta³ow± czaszk± oraz zabezpieczenie t± energi± Ziemi i ludzi.

Czwarta Ceremonia odby³a siê w kompleksie piramid El-Mirador, po³o¿onym w ¶rodku d¿unglii w Gwatemali, który zosta³ odkryty dopiero 12 lat temu. Mia³a ona na celu „otwarcie“ tunelu energetycznego (podobnie jak Ceremonia 11.11.11 w Egipcie). W czasie Ceremonii w El-Mirador uczestnikom wyprawy towarzyszy³a kryszta³owa piramidka (wykonana w Indiach), która bra³a udzia³ w ubieg³orocznej Ceremonii w Gizie.

Szczegó³owe relacje wraz z dokumentacj± zdjêciow± s± przygotowywane przez Annê Doliñsk± oraz innych uczestników wyjazdu i bêd± sukcesywnie umieszczane na naszej stronie w dziale „Nowo¶ci“. 
                                                                                  Andrzej Wójcikiewicz

« Ostatnia zmiana: Pa¼dziernik 22, 2012, 21:05:44 wys³ane przez Dariusz » Zapisane
Przebi¶nieg
Go¶æ
« Odpowiedz #1 : Pa¼dziernik 22, 2012, 17:50:57 »

Bardziej mnie interesuje co z tego wynik³o ni¿ sesje zdjêciowe, chyba, ¿e .... Du¿y u¶miech
to pa Du¿y u¶miech
Zapisane
arteq
Go¶æ
« Odpowiedz #2 : Pa¼dziernik 22, 2012, 18:01:02 »

yyyy... czy z³ote prêty z zesz³orocznej edycji bra³y mo¿e udzia³ w wy¿ej opisanej?
Nie¶mia³o przypomnê ¿e podczas zbierania ¶rodków nikt nawet s³owem nie wspomnia³ ¿e mo¿e przydarzyæ siê fiasko... wrêcz przeciwnie - ju¿ wcze¶niej odtr±biono sukces.

Nale¿y jednak doceniæ pomys³owo¶æ ekipy i stosowaæ j± w innych dziedzinach, np. klasówki pisaæ w domu i dopiero podaæ nauczycielowi - w klasie wszak bêdzie patrzy³ na rêce. I jakie¿ mo¿liwo¶ci otwiera to przed nasz± reprezentacj± - niech rozgrywaj± mecze po cichu i dopiero po czasie informuj± rywala gzie siê odby³ i ile to goli mu strzelili... wcze¶niej wszak móg³by im przeszkadzaæ na boisku...
Zapisane
Przebi¶nieg
Go¶æ
« Odpowiedz #3 : Pa¼dziernik 22, 2012, 19:07:10 »

Ba mo¿e tam by³o co¶ tajemniczego Du¿y u¶miech
Np wiedza tajemna miejscowych szamanów...wróæ wiedz±cych.
Dlatego siê ¶mieje ¿e jak ja bym siê czego¶ od prawdziwego szamana nauczy³ nie robi³ bym z tego tajemnic.
Chyba, ¿e chodzi o foto z szamanem albo z kim¶ kto mówi turystom, ¿e jest szamanem Du¿y u¶miech
Dodam, ¿e jedynym skutkiem w takim wypadku bêdzie ubaw po pachy miejscowych Du¿y u¶miech
to pa Du¿y u¶miech
Zapisane
Dariusz


Maszyna do pisania...


Punkty Forum (pf): 3
Offline

P³eæ: Mê¿czyzna
Wiadomo¶ci: 6024



Zobacz profil Email
« Odpowiedz #4 : Pa¼dziernik 22, 2012, 22:00:41 »

Jak na to zareaguj± miejscowi? Najlepiej ich zapytaæ o to. Proponujê zorganizowaæ podobn± wyprawê, a informacje bêd± z pierwszej rêki, miast czyniæ sarkazmy.  Mrugniêcie
Osobi¶cie podziwiam tych ludzi za ich wytrwa³o¶æ, choæ te¿ nieco wspó³czujê niewiedzy, a tym samym pchania siê w ³apy manipulantów, za których uwa¿am tych podaj±cych siê za En-Ki'ego i jego dru¿ynê w przekazach obu pañ.
Dlaczego piszê o nich jako o manipulatorach?
Ano, np. ten fregment:

Cytat: 1111LALA
... Ich celem by³o uaktywnienie energii Kryszta³u Thota, ...

Nie jestem jakim¶ specjalist± w te klocki, ale Thot wg niektórych podañ (nie chanelingów) by³ zdrajc±. Jego rola mia³a polegaæ na krzewieniu Prawa Jedno¶ci. W tym celu mia³ t³umaczyæ P³yty CDT dla ludzko¶ci, a sprzeda³ siê i udostêpni³ te t³umaczenia odstêpczym kap³anom, których to poczynania doprowadzi³y w efekcie finalnym do zniszczenia Atlantydy. D±¿enie do wskrzeszania tej wiedzy nie s³u¿y nam, ludzko¶ci, a (przynajmniej moim zdaniem) krzewieniu zapêdów tych w³a¶nie, pradawnych grup, które do dzi¶ manipuluj± nami dla swoich celów.
Dlatego te¿ pisz±c o En-Ki'm (proszê nie te¿ nie uto¿samiaæ En-Ki'ego z Thotem) staram siê zazwyczaj podkre¶liæ ró¿nicê pomiêdzy tym En-Ki, który niby nadaje przez obie panie, a tym rzeczywistym, który w moim przekonaniu by³ w opozycji do ówczesnych Anunnaki, którzy nam namieszali.
jest kilka takich niuansów, które nale¿y zdecydowanie wyja¶niæ nim przyst±pi siê do dzia³añ pod ich dyktando.
Zapisane

Pozwól sobie byæ sob±, a innym byæ innymi.
east
Go¶æ
« Odpowiedz #5 : Pa¼dziernik 23, 2012, 11:50:02 »

Ubaw po pachy mo¿e i by³, ale wycieczka bogatych turystów z Polski mog³a te¿ przypomnieæ autochtonom o ich dziedzictwie do wype³nienia.

Polacy sie bawili w zbawców ludzko¶ci robi±c focie w otoczce tajemniczej aury towarzysz±cej Fundacji , ale kto wie, czy miejscowych to nie wzruszy³o do ³ez przy okazji przypomniawszy o obowi±zkach.
Zapisane
songo1970


Maszyna do pisania...


Punkty Forum (pf): 22
Offline

P³eæ: Mê¿czyzna
Wiadomo¶ci: 4934


KIN 213


Zobacz profil
« Odpowiedz #6 : Pa¼dziernik 23, 2012, 12:05:50 »

..tak siê zastanawiam poza "konkursem" i bez urazy dla nikogo,-
ale teraz co¶ mi siê samo w g³owie po³±czy³o- tzn. z³oto Amber Gold i zbiórka z³ota dla fundacji,-
mo¿e Marcin P. te¿ co¶ przekaza³ i teraz brakuje w kraju..?? Du¿y u¶miech
Zapisane

"Pustka to mniej ni¿ nic, a jednak to co¶ wiêcej ni¿ wszystko, co istnieje! Pustka jest zerem absolutnym; chaosem, w którym powstaj± wszystkie mo¿liwo¶ci. To jest Absolutna ¦wiadomo¶æ; co¶ o wiele wiêcej ni¿ nawet Uniwersalna Inteligencja."
east
Go¶æ
« Odpowiedz #7 : Pa¼dziernik 23, 2012, 14:20:11 »

To ju¿ wiadomo gdzie brakuj±ce z³oto Du¿y u¶miech Oddane sk±d zabrane Du¿y u¶miech
Zapisane
Przebi¶nieg
Go¶æ
« Odpowiedz #8 : Pa¼dziernik 23, 2012, 19:44:21 »

Taaaaa k moim skromny zdaniem szacowny songo jest bardzo spostrzegawczy Du¿y u¶miech
Dodam te¿ ¿e odno¶nie zdrady Thota mam zbli¿one nfo do tego co napisa³ szacowny Dariusz.
Dodam te¿, ze mi akurat ich nie szkoda bo chyba bawi± siê doskonale.
Do przys³owiowej gêby chyba te¿ maja co w³o¿yæ - znaczy chodzi mi o jedzenie Du¿y u¶miech
to pa Du¿y u¶miech
Zapisane
1111LALA
Go¶æ
« Odpowiedz #9 : Pa¼dziernik 23, 2012, 20:12:06 »

A ja my¶la³em ,¿e mo¿na na forum madre informacje dostaæ ,ale jednak ludzie tutaj tutaj piszacy to bardzo puste osobniki ,szkoda czasu -ZEGNAM.
Moze znajde madrych ludzi na innych forach ,tutaj stacjonuj± tylko puste i zazdrosne mózgi
Zapisane
arteq
Go¶æ
« Odpowiedz #10 : Pa¼dziernik 23, 2012, 20:15:33 »

no albo puste albo mózgi...
Zapisane
Przebi¶nieg
Go¶æ
« Odpowiedz #11 : Pa¼dziernik 23, 2012, 20:16:03 »

Na pewno znajdziesz du¿o m±drzejszych i nie tak zazdrosnych prawy LALA  Du¿y u¶miech
Toæ w pi¶mie stoi szukajcie a znajdziecie Du¿y u¶miech
to pa Du¿y u¶miech
Zapisane
Kiara
Go¶æ
« Odpowiedz #12 : Pa¼dziernik 23, 2012, 21:21:30 »

Rytua³y Inków w Peru i nie tylko tam przewa¿nie opieraj± siê na ¶mierci ofiar, to jest tylko ma³y fragment informacji. Nie ma w niej nic o topieniu dziewic w jeziorze Titikaka, a by³ to g³ówny rytua³ postawiony Bogowi S³oñca w imperium Inka.
Naprawdê nie ma siê czym chwaliæ z uczestnictwa w takich ceremoniach, raczej trzeba wcze¶niej dowiedzieæ siê czemu one s³u¿± i jakie maja po³±czenia z przesz³o¶ci±.
Dziewice z "klasztoru dziewic s³oñca" sk³adano w ofierze s³oñcu przez utopienie w Jeziorze Titikaka, oczywi¶cie wcze¶niej spêdza³y czas na wyspie s³oñca , a nastêpnie by³y topione o wschodzie s³oñca jeziorze.

Kiara U¶miech U¶miech


   
Zabójcze rytua³y ofiarne Inków


Przemierza³y pieszo setki kilometrów, wspina³y siê na o¶nie¿one szczyty z dum± i przekonaniem, ¿e dziêki nim zostanie przywrócona równowaga na Ziemi. Duszone, trute, zamroczone alkoholem lub ugodzone roz³upuj±cym czaszkê ciosem nie umiera³y... Dzieci - ofiary inkaskie.

Gniew bogów
Rozleg³e Imperium Inków znajdowa³o siê pod opiek± wielu bóstw odpowiadaj±cych za powodzenie ekspansji na nowych terenach, zwyciêstwo w walkach, dobr± pogodê, urodzaj i pokój. Zdarza³o siê jednak, ¿e równowaga miêdzy Pachamam± - Matk± Ziemi± i bogami, a lud¼mi zostawa³a zak³ócona. Liczne trzêsienia ziemi nawiedzaj±ce pañstwo, susze i powodzie wyra¿a³y gniew niebiañskich istot, ¶mierciono¶ne erupcje wulkanów by³y sprawk± Apus - duchów gór. Zazwyczaj bóstwa zadowala³y siê ofiarami ze zwierz±t, kiedy jednak to nie skutkowa³o, aby przeb³agaæ bogów trzeba by³o posun±æ siê do najwy¿szego po¶wiêcenia - ofiary pod postaci± cz³owieka.

Capacocha - ¶miertelna procesja
Odprawiany miêdzy XIII a XVI wiekiem rytua³ capacocha mia³ oznaczaæ dzia³anie w³adzy królewskiej w celu przywrócenia porz±dku na ziemi, pozbycia siê chaosu. Gdy go og³oszono, do Cuzco - stolicy imperium ze wszystkich prowincji nadci±ga³y wybrane przez spo³eczno¶ci dzieci przeznaczone na ofiarê dla króla i bogów. Dziewczêta i ch³opcy, nie starsze ni¿ 13-14 lat musia³y byæ bez skazy, charakteryzowaæ siê wybitn± urod± i zdrowiem - w koñcu bogom nale¿a³o oddaæ to, co najlepsze. Po przybyciu do miasta pielgrzymi spotykali siê na g³ównym, ceremonialnym placu z Ink± - g³ow± pañstwa, który wraz z curacas - najwy¿szymi kap³anami podczas uroczystego ¶wiêta decydowali o losie dzieci. Czê¶æ z nich, w zale¿no¶ci od okazji - czy ofiara odbywa³a siê z okazji wyboru nowego Inki, czy katastrofy naturalnej u¶miercana mia³a byæ na miejscu, w Qoricanchy - Z³otej ¦wi±tyni. Wybrane dziewczêta trafia³y do Acllahuasi - Klasztoru Dziewic S³oñca, gdzie zobowi±zane by³y do pilnowania ¶wiêtego ognia, uczy³y siê tkaæ zdobne materia³y na szaty kap³anów i w³adców, wypieka³y ceremonialny chleb i warzy³y ¶wiêt± chichê - kukurydziane piwo. Wiêksza czê¶æ dzieci wraca³a w rodzinne strony, gdzie witano je z czci± i uwielbieniem. Nie oznacza³o to jednak ocalenia- curacas wybierali wyznaczone w okolicy rodzinnej wioski ¶wiête miejsce i tam odprawiano rytua³ po¶wiêcenia. Ojcowie wybranych mogli w zamian za oddanie dziecka liczyæ na nadanie nowych ziem przez Inkê lub awans spo³eczny.

Droga do nie¶miertelno¶ci
Pozosta³e, najbardziej urodziwe i dobrze urodzone dzieci, których nie po¶wiêcono na miejscu lub nie odes³ano do domów mia³y spe³niæ najwa¿niejsze zadanie - uchroniæ kraj od nêkaj±cych klêsk suszy, powodzi, wybuchów wulkanów, trzêsieñ ziemi i naturalnych katastrof. Co ciekawe, kroniki wskazuj± na fakt, ¿e ofiary doskonale wiedzia³y, co je czeka, i co wiêcej - ¶wiadomie godzi³y siê na taki los. Opisywano równie¿ ich dumê z bycia wybrañcem, który przywróci równowagê ¶wiatu przez swoj± rolê pos³añca, który mia³ przekazaæ bogom pro¶by ¶miertelników. Sama ¶mieræ nie by³a koñcem - wierzono w ¿ycie pozagrobowe, zabijane w ofierze dzieci do³±cza³y do bogów i swych przodków, a ich kult i wznoszone do nich modlitwy mog³y wyprosiæ ³askê u bóstw. Procesja sk³adaj±ca siê z ofiary i towarzysz±cych jej kap³anów i tragarzy nios±cych ofiarne dary otoczona gromad± wiernych udawa³a siê nierzadko w najodleglejsze czê¶ci imperium, aby dotrzeæ do ¼róde³ problemów - pluj±cego law± wulkanu lub wysokiej góry, której wieczne ¶niegi przesta³y nawadniaæ okoliczne pola. Wykañczaj±ca wêdrówka trwa³a nawet kilka miesiêcy, imperium rozci±ga³o siê z pó³nocy na po³udnie na niemal 5000 kilometrów. Wybrañcy nie mogli korzystaæ z istniej±cej sieci dróg - musieli poruszaæ siê w linii prostej prowadz±cej z Cuzco do miejsca ostatecznego spoczynku pokonuj±c znajduj±ce siê na trasie góry i doliny. Wysokie szczyty bêd±ce siedzib± wszechw³adnych Apu i celem wêdrówki, nawet dzi¶, przy u¿yciu sprzêtu alpinistycznego nie³atwo siê poddaj±, mo¿na wiêc sobie tylko wyobraziæ, z jakim wysi³kiem wi±za³o siê dotarcie do wyznaczonego miejsca kilka wieków temu.

¦mierciono¶ny rytua³
Ofiary zazwyczaj sk³adano przed ¶witem, przy rozpalonym ognisku inkantowano rytualne pie¶ni i tañczono, przygotowywano ceremonialne platformy. Dzieci ubrane w tradycyjny, zdobny strój czêstowano li¶æmi koki i kukurydzianym piwem chicha. W zale¿no¶ci od bóstwa, które chciano przeb³agaæ zostawiano antropomorficzne metalowe figurki, srebrn± i z³ot± bi¿uteriê, morskie muszle lub pióra ptaków. Przedmioty te mia³y charakteryzowaæ ca³y kraj podzielony na trzy strefy: wybrze¿e, góry i d¿unglê. Archeolodzy wskazuj±, ¿e otêpione alkoholem dzieci niekiedy zostawa³y zabijane przez kap³anów ciosem drewnianej pa³ki chasqa chuqui w ty³ g³owy, a czasem wykoñczone trudnym marszem, zimnem i wysoko¶ci± zasypia³y i tak pozostawione umiera³y z wyziêbienia. Zw³oki uk³adano zazwyczaj w pozycji p³odowej lub ze skrzy¿owanymi nogami i opuszczano do przygotowanych wcze¶niej komór wykopanych w ziemi lub wykutych w lodzie. Po wykonanym zadaniu kap³ani wracali do Cuzco na odpoczynek, a¿ do kolejnych katastrof, jak¿e czêstych na sejsmicznym terenie imperium.

Lodowa ksiê¿niczka, Dziewica i Dziewczynka od Pioruna
Do dzi¶ odkryto 29 naturalnie zakonserwowanych cia³ dzieci pozostawionych na wysokich Andyjskich szczytach. Ofiary popularnie, choæ b³êdnie nazywane mumiami, poprzez niskie temperatury panuj±ce na szczytach gór i ma³± wilgotno¶æ powietrza maj± zachowane w nienaruszony stanie organy wewnêtrzne i zamro¿on± w ¿y³ach krew. Po raz pierwszy natrafiono na ¶lad inkaskich ofiar ju¿ w 1896, na zboczach Chachani góruj±cego nad Arequip± wulkanu, wydobyte cia³o jednak przepad³o bez dok³adnego opisu. Kolejne dwa odkrycia odnotowano w Argentynie, jednak pierwsze znalezisko z dok³adn± dokumentacj± archeologiczn± pochodzi z 1954 roku i dotyczy odkrycia pod szczytem Cerro del Plomo w Chile. Odnaleziono tam ¶wietnie zachowane cia³o nastoletniego ch³opca uczesanego w drobne warkoczyki i ubranego w od¶wiêtn± szatê. Odkrycie by³o bod¼cem do dalszych poszukiwañ, i tak odnaleziono nastêpne przyk³ady ¶mierciono¶nego rytua³u na terenie Argentyny, Peru i Chile. Udzia³ w poznaniu inkaskich ceremonii mieli równie¿ alpini¶ci - w 1985 roku na zboczu Aconcaguy odkryto kolejn± komorê pogrzebow± z cia³em dziewczynki. Prze³omu dokonano w 1995 roku, kiedy to na skutek dzia³alno¶ci wulkanu Sabancaya ods³oni³y siê spod warstwy lodu s±siednie zbocza Ampato. Grupa archeologów pod przewodnictwem Johana Reinharda odkry³a na sze¶ciotysiêcznym kolosie cia³a 4 dzieci z³o¿onych przed wiekami w ofierze. Najbardziej znana jest „mumia” Juanity nazywanej Lodow± Ksiê¿niczk±, po¶wiêconej pod koniec XV wieku 13 letniej dziewczynki. Jej idealnie zachowane cia³o przykryte bia³o - czerwon± tunik± wystawiane jest w muzeum Santury w Arequipie. Tam te¿ zwiedzaj±c ciekaw± ekspozycjê dowiemy siê wiêcej o rytua³ach sk³adania ofiar i obejrzymy ciekaw± rekonstrukcjê filmow± po³±czon± z krótkim dokumentem na temat odkrycia znaleziska. Reinhard id±c za ciosem zorganizowa³ w kolejnych latach ekspedycje odnajduj±c 10 dzieciêcych ofiar na zboczach wysokich gór Peru i Argentyny. Analiza cia³ nienaruszonych przez czas ofiar takich jak Dziewica czy Dziewczynka od Pioruna znalezionych pod szczytem mierz±cego 6715 m. Llullaillaco stawiaj± odkrycia w nowym ¶wietle. Dziêki analizie DNA mo¿na ustaliæ sk±d pochodzi³y wybrane przez Inkê dzieci i jak± odleg³o¶æ musia³y pokonaæ do miejsca spoczynku, badanie tre¶ci ¿o³±dka pozwala ustaliæ co by³o ich ostatnim posi³kiem, mo¿liwe jest tak¿e ustalenie w jaki sposób ponios³y ¶mieræ.

Czy dojdzie do kolejnych odkryæ przyk³adów morderczych praktyk? Czy dowiemy siê wiêcej na temat historii tajemniczego rodu Inków i poznamy szczegó³y ich tradycji, wierzeñ i rytua³ów? Odpowied¼ na te pytania, je¶li istnieje, ukryta jest g³êboko pod wiecznymi ¶niegami andyjskich gigantów.


http://www.travelmaniacy.pl/artykul,zabojcze_rytualy_ofiarne_inkow,3066,4,0.html
« Ostatnia zmiana: Pa¼dziernik 23, 2012, 21:48:59 wys³ane przez Kiara » Zapisane
east
Go¶æ
« Odpowiedz #13 : Pa¼dziernik 24, 2012, 11:34:08 »

Cytuj
Co ciekawe, kroniki wskazuj± na fakt, ¿e ofiary doskonale wiedzia³y, co je czeka, i co wiêcej - ¶wiadomie godzi³y siê na taki los. Opisywano równie¿ ich dumê z bycia wybrañcem, który przywróci równowagê ¶wiatu przez swoj± rolê pos³añca, który mia³ przekazaæ bogom pro¶by ¶miertelników

Kiara
Cytuj
Naprawdê nie ma siê czym chwaliæ z uczestnictwa w takich ceremoniach, raczej trzeba wcze¶niej dowiedzieæ siê czemu one s³u¿± i jakie maja po³±czenia z przesz³o¶ci±

Oni s± dumni i ¶wiadomi swego losu.
Nic z tym nie mo¿na zrobiæ.
Zapisane
songo1970


Maszyna do pisania...


Punkty Forum (pf): 22
Offline

P³eæ: Mê¿czyzna
Wiadomo¶ci: 4934


KIN 213


Zobacz profil
« Odpowiedz #14 : Pa¼dziernik 24, 2012, 11:40:38 »

ja my¶lê, ¿e to mog³o byæ tak... Du¿y u¶miech
<a href="http://www.youtube.com/v/xDU5AItm7t0?version=3&amp;amp;hl=pl_PL" target="_blank">http://www.youtube.com/v/xDU5AItm7t0?version=3&amp;amp;hl=pl_PL</a>
Zapisane

"Pustka to mniej ni¿ nic, a jednak to co¶ wiêcej ni¿ wszystko, co istnieje! Pustka jest zerem absolutnym; chaosem, w którym powstaj± wszystkie mo¿liwo¶ci. To jest Absolutna ¦wiadomo¶æ; co¶ o wiele wiêcej ni¿ nawet Uniwersalna Inteligencja."
Kiara
Go¶æ
« Odpowiedz #15 : Pa¼dziernik 31, 2012, 20:56:25 »

To demony z Titikaka tu siê zjawi³y , chc± krwi i ofiar, puki co ¿r± posty! Afro Z³y Du¿y u¶miech


Kiara U¶miech U¶miech

ps. Astre napisz swój post o kryszta³ach ja dopiszê swój.
Zapisane
Przebi¶nieg
Go¶æ
« Odpowiedz #16 : Listopad 04, 2012, 12:26:02 »

Tak przyda³a by siê szabla Fair Lady na te demony co ¿r± posty  Du¿y u¶miech
to pa Du¿y u¶miech
Zapisane
Kiara
Go¶æ
« Odpowiedz #17 : Listopad 05, 2012, 10:39:02 »

¯eby kontynuowaæ temat ze zrozumieniem trzeba poznaæ wiêcej informacji, zatem zaczynamy.....



Podró¿ do ¦wiêtej Przestrzeni Serca
11 Maj 2009 autor 1 komentarz


W zaciszu spokojnego Lodge of Sedona, postanawiam po¶wiêciæ niedzielne popo³udnie na wniesienie kilku nowych informacji – faktów na temat Elder’s Gathering (w polskim t³umaczeniu Zgromadzenia Starszyzny). Póki co, dzieli³am siê z wami raczej swoimi do¶wiadczeniami, które odbywa³y siê symultanicznie do wspomnianego wydarzenia. Niewiele by³o byæ mo¿e s³ów dotycz±cych faktów. Zapewne jest to te¿ spowodowane moim osobistym podej¶ciem do tego, co tu mia³o miejsce. Nie tyle bowiem fakty i liczby mia³y tu znaczenie, ile przekaz, który niós³ za sob± ten specyficzny moment w historii. Z uwagi jednak na tych, którzy lubi± opieraæ siê na faktach, dzi¶ po¶wiêcê im nieco wiêcej czasu.

Jak wspomina³am w jednej z pierwszych notatek na blogu, w Zgromadzeniu uczestniczy³o oko³o 50 duchowych/kulturowych przywódców – stanowi±cych reprezentacjê Starszyzny Plemiennej z ca³ego ¶wiata. Pozosta³ych uczestników-obserwatorów mo¿na by³oby uj±æ w liczbê oko³o 350 osób, przedstawicieli z ró¿nych zak±tków naszej planety i wszystkich kontynentów.
Eleders Gathering lub te¿ The Return of the Ancestor’s Gathering – czyli Zgromadznie Starszyzny Plemiennej (to wydarzenie wystêpowa³o pod tymi dwoma nazwami), odbywa³o siê w ró¿nych miejscach Arizony, w zale¿no¶ci od tego, gdzie znajdowa³y siê g³ówne miejsca ceremonialne. Pierwsze dwa dni Zgromadzenia mia³y miejsce na terenie sportowym wy¿szej szko³y, w Sedonie (opis Sedony i okolic umie¶ci³am w blogu zatytu³owanym Vesica Piscis). Nastêpnych kilka dni spêdzili¶my na terenie Narodowego Parku Dead Horse Ranch State Park, w pobli¿u miasta Cottonwood, na terenach rezerwatu Navajo, w pobli¿u miasta Tuba, tak¿e na terenie rezerwatu Apache, Camp Verde. Porann± ceremoniê Wschodu S³oñca do¶wiadczali¶my na terenie Grand Canyon. Jednym s³owem niemal¿e co drugi dzieñ przemieszczali¶my siê z miejsca na miejsce, co te¿ stanowi³o ciekawe do¶wiadczenie, jako ¿e mieli¶my okazjê go¶ciæ w¶ród tubylczych domostw i obserwowaæ ich codzienne ¿ycie i zwyczaje.

Jak ju¿ pisa³am Zgromadzenie zosta³o du¿o wcze¶niej zaplanowane na dni 18 – 28.04.2009, i te¿ nie przez przypadek, daty te odgrywa³y znamienn± rolê w przebiegu tego wydarzenia. Pierwszy dzieñ zgromadzenia 18 kwietnia, by³ jednocze¶nie wprowadzeniem w Weekend dla Ziemi (Earth Day Weekend), a wedle kalendarza Majów jest to 13 Nahual Noj – reprezentuj±cy m±dro¶æ i wiedzê. W tym dniu uczymy siê, a raczej przypominamy sobie, jak wykorzystaæ wiedzê i m±dro¶æ jak± obdarzy³a nas Matka Ziemia. To dzieñ symbolizuj±cy Kreatywno¶æ. Energia tego dnia sprzyja wzbogacaniu Umys³u. Mo¿emy wówczas prosiæ o dobre pomys³y, oraz o m±dr± ich realizacjê w pracy grupowej i indywidualnej. Jest to w³a¶ciwy dzieñ do pracy z poziomu szóstego i siódmego zmys³u.

W wiêkszo¶ci program Zgromadzenia nie by³ jednostajny, jako ¿e zdarzenia, wypowiedzi i ceremonie by³y prowadzone z poziomu Serca, a wiêc mia³y swój w³asny tor dzia³ania, swój indywidualny czas. G³ównymi aktorami byli rdzenni mieszkañcy ró¿nych kultur i kontynentów, którzy po raz pierwszy na tym fizycznym planie mieli okazjê siê spotkaæ i wymieniaæ swoj± wiedz±. W³a¶ciwie wszystko dzia³o siê bardzo p³ynnie, w pe³nej harmonii i jednocze¶nie trudno by³o rozró¿niæ gdzie koñczy³a siê jedna ceremonia, a gdzie zaczyna³a nastêpna. Wszystko by³o ze sob± wzajemnie powi±zane i w pewien sposób, niejako z góry zaplanowane, choæ nie do koñca zgodne ze wstêpnie przygotowanym programem Organizatorów, którzy niejako od pocz±tku zdawali sobie sprawê z niemo¿liwo¶ci ograniczenia konkretnym planem tego wydarzenia. St±d te¿ jedn± z pierwszych pró¶b wypowiedzianych w kierunku uczestników przez Adama Yellowbird – przedstawiciela Institute of Cultural Awarness i jednocze¶nie g³ównego organizatora Zgromadzenia, by³a pro¶ba o „poddanie siê biegowi wydarzeñ i pe³n± akceptacjê tego, co siê ma pojawiæ”. Tak wiêc w pierwszym dniu naszej wspólnej przygody poznali¶my wiêkszo¶æ delegatów, choæ na najwa¿niejszych z nich musieli¶my jeszcze poczekaæ. Oczywi¶cie powinnam powiedzieæ, ¿e wszyscy s± równi, nie ma wa¿nych i wa¿niejszych, jednak¿e dla zaznaczenia rangi ich wiedzy i przekazów pos³u¿ê siê tym s³ownictwem. Tak wiêc najwa¿niejszymi delegatami, tymi na których s³owa wiêkszo¶æ oczekiwa³a, byli Indianie Kogi z Kolumbi (Mama Jacinto, Mama Concha, Danilo), Don Alexandro Cirilo Perez Oxlaj z Gwatemali nios±cy z sob± antyczn± wiedzê Majów, przedstawiciele Indian Hopi – Grandfather Martin, Eric, Ruben Saufkie; Tlakaelel z Meksyku. Wiêkszo¶æ przedstawicieli Starszyzny Plemiennej przyby³o w pierwszym dniu, na otwarcie Zgromadzenia m.in.: Ugualla – przedstawiciel Indian Havasupai, zamieszkuj±cych ziemie Grand Cannyon (Wielkiego Kanionu), Gil Aguilera – przedstawiciel Indian Dakota, David Swallow Wowitan Yuha Mani – duchowy przedstawiciel Indian Lakota, Ernesto Alvarado – Apacze Medicin Man/szaman, Ernesto Olmos – przedstawiciel Meksyku, Oaxacan Instytut of Culture, Grandmather Margarita Nuez Garcia – Meksyk, Mariano Pachaguaya – przedstawiciel Amautas, kap³anów Aymara z Boliwi, Vidal Atala Sinchez i Qenqo Harawi Qespeq – Peru, Juan Gabriel – szaman z wysokogórskich terenów Peru, Rendo – Japonia, Lama Lhanang Rinpoche – Tybet, Lama Norbu – Tybet i wielu innych, których imiona i nazwiska trudno spamiêtaæ. Oczywi¶cie nie omieszkam nadmieniæ, i¿ jednym z uczestników by³ równie¿ Drunvalo Melchizedek, który w dniu otwarcia poprowadzi³ niezapomnian± medytacjê.
 
http://www.youtube.com/watch?v=un4XWNjXW1I – 1 czê¶æ (a tu znajdziesz wywiad z Drunvalo, NIEZWYKLE INTERESUJ¡CY – tylko dotrwaj do koñca, tj. do jego 5 czê¶ci; niestety jest tylko w jêzyku angielskim)

http://www.youtube.com/watch?v=8szxaUK4B0U – 5 czê¶æ, ostatnia.


Zanim rozpoczêli¶my medytacjê, Dru (skrót od imienia) wypowiedzia³ kilka s³ów: „Wiem, ¿e Zgromadzenie to by³o zaznaczone na kartach historii, i na jego manifestacjê czekali¶my „ca³e ¿ycia” (a life time). To zgromadzenie, te ceremonie s± pocz±tkiem Nowego ¦wiata, Nowej Ery, Nowej ¦wiadomo¶ci. I jestem tego pewien, ¿e to siê wydarzy wkrótce. I wiem, ¿e trudno nam w chwili obecnej wyobraziæ sobie zmiany, przez jakie przejdzie nasza planeta Ziemia. 25 lat temu nie mia³em pojêcia dlaczego przydarza³o mi siê spotykaæ z duchowymi przywódcami ró¿nych kultur i ró¿nych kontynentów. Zje¼dzi³em ca³y ¶wiat. Teraz mogê Wam jedynie powiedzieæ: wszyscy, niezale¿nie od rasy, jêzyka, kultury, miejsca zamieszkania, absolutnie wszyscy powtarzaj± to samo – b±d¼ w swoim sercu, znajd¼ ¶wiêt± przestrzeñ w swoim sercu. To bardzo proste i jednakowo¿ bardzo logiczne. Nasze serca s± tym wszystkim, czego potrzebujemy, nie tylko na tej planecie, lecz gdziekolwiek indziej siê znajdziemy. Wiêc wszystko czego powinni¶my do¶wiadczyæ w tym ¿yciu, to dotarcie do naszych serc. Móg³bym o tym rozprawiaæ wiecznie, ale nie chodzi tu o czcze gadanie. To o czym mówiê, o przebywaniu w swoim sercu, zrozumieæ mo¿na jedynie poprzez indywidualne do¶wiadczenie. W sercu znajduje siê poziom energii, wibracja, na której przejawia siê prawdziwe odczuwanie szczê¶cia, uniwersalnej mi³o¶ci, poczucie jedno¶ci z ca³ym Istnieniem. Tak wiêc zapraszam was do wspólnej medytacji, podczas której mo¿ecie odkryæ ¶wiêt± przestrzeñ swojego serca. 

Poni¿sze linki zaprowadz± ciê do angielskiej wersji opisuj±cej poniektórych delegatów Elder’s Gathering, jak te¿ przepowiedni dotycz±cych przysz³o¶ci ¶wiata.

http://www.earthworksforhumanity.org/pages/elders.shtml#TOP

http://www.youtube.com/watch?v=MsvT-w0OYCQ (Ugualla – przedstawiciel Indian Havasupai, zaprasza na Zgromadzenie)

http://www.youtube.com/watch?v=eoP2ruhmtOc ; http://www.youtube.com/watch?v=Dw0HXgt6dcM  (Don Alexandro Cirilo Perez Oxlaj z Gwatemali)

http://www.youtube.com/watch?v=IHetUcMKvdo (elder Hopi, Martin, mówi o przepowiedni Hopi)

http://www.youtube.com/watch?v=R_6razkCRuQ (Tomas Banyacya, Hopi elder, utrzymuj±cy staro¿ytn± wiedzê/przepowiednie na temat niedalekiej przysz³o¶ci ¶wiata)

W pierwszym dniu odby³y siê dwie wa¿ne ceremonie :
Uroczysty Taniec Kondora (Condor Dance), przedstawiony przez rodowitych tancerzy Ameryki Po³udniowej. Taneczna grupa Sayaka Cultural Group, potomkowie antycznej inkaskiej wioski Sayaka, odtañczyli tradycyjny Taniec Kondora w intencji zjednoczenia siê z Or³em Pó³nocy. Tancerze przybyli z rejonu najwy¿ej po³o¿onego na ¶wiecie jeziora Titicaca w Puno, Peru, (dla mieszkañców tej ziemi – ¶wiêtego jeziora Titicaca) by odtañczyæ ich ¶wiêty taniec i dope³niæ przepowiedni swoich przodków sprzed 500 lat – przepowiedni mówi±cej o tym, ¿e nadejdzie taki dzieñ, kiedy Kondor z Po³udnia zjednoczy siê z Or³em z Pó³nocy. Przeznaczenie skrzyde³ Kondora, które stanowi³y g³ówny atrybut w tañcu i które s± wykorzystywane w tym celu od piêciu pokoleñ, mo¿e w koñcu siê dope³niæ. Skrzyd³a Kondora odby³y swój ostatni taniec. Zostan± one zwrócone rzece Condor (River of The Condor) tu¿ po powrocie Sa³aka do Peru.

Poni¿ej link przedstawiaj±cy Condor Dance podczas Zgromadzenia (Return of the Ancestors), niestety jako¶æ bardzo s³aba; w tym dniu okropnie wia³o i ogólnie spotkanie odbywa³o siê w burzy pustynnego piachu.

http://www.youtube.com/watch?v=j-6-KdiDv-M

Druga ceremonia tego dnia zosta³a poprowadzona przez Lamê Lhanang Rinpoche i Lama Norbu z Tybetu. By³y to wzruszaj±ce ceremonie ¦wiêtego Ognia.


Drugi dzieñ 19 kwietnia, 1 Tijax wedle kalendarza Majów, sprzyja odciêciu wszelkich negatywnych energii, usuniêciu psychicznych i fizycznych blokad. W tym dniu dobrze jest prosiæ o likwidacjê chorób i przywrócenie zdrowia. Urodzeni w tym dniu, maj± potencja³ bycia uzdrowicielami, zarówno na polu fizycznym jak te¿ duchowym.

Ten dzieñ, jak te¿ nastêpne, opiszê przy najbli¿szej okazji. Tak wiele jest do opowiedzenia, tyle niesamowitych postaci i kultur do przedstawienia . . . niestety, to wymaga ogromu czasu, a tu naprawdê wci±¿ mi go brakuje. Dzi¶ mia³am dzieñ wolny od zajêæ, ale od jutra znów zapowiada siê „praca”. Zostali¶my ponownie zaproszeni przez Rubena Saufkie, przedstawiciela Hopi, w odwiedziny jego rodzinnych terenów (w poprzedni± niedzielê byli¶my go¶æmi w jego domu, na terenie Second Mesa Hopi Land). Mamy wiêc zamiar dopytaæ siê o kilka „drobnych szczegó³ów”, dotycz±cych przepowiedni Indian Hopi. . . choæ prawdê mówi±c, mam ju¿ niemal¿e wszystkie puzzle uk³adanki i ka¿da dodatkowa wiedza na niewiele siê zda . . . nic wiêcej ni¿ to co wiem nie jest mi potrzebne . . . wiem przecie¿ to, co najwa¿niejsze . . . jedyne co wa¿ne, to znale¼æ miejsce w swoim sercu i utrzymywaæ to po³±czenie w ka¿dym momencie . . . to jedyna wskazówka na Now± Drogê . . . pozostaje mi wiêc praktyczne do¶wiadczanie . . . koniec z lewo pó³kulowym my¶leniem i rozbieraniem ¶wiata na czê¶ci . . . a zatem, do zobaczeniu w Sekretnych Przestrzeniach Naszych Serc . . .

I jeszcze jedno . . . czy kto¶ z was wie jak umie¶ciæ zdjêcia i video na blogu ?  Niestety do tej pory zabrak³o mi czsu na rozpracowanie tego. Bêdê wiêc wdziêczna za wszelkie porady, jak pos³ugiwaæ siê blogiem, by usatysfakcjonowaæ wszystkie gusta i potrzeby. Dziêkujê z g³êbi Serca.


http://timetravel.blog.pl/2009/05/11/podroz-do-swietej-przestrzeni-serca/


**********

13 Dusz kobiecych w dalekiej przesz³o¶ci rytualnie uwiêziono w 13 czaszkach kryszta³owych, obecnie 13 osób udostêpni³o im swoje cia³a fizyczne czyli demony przejê³y ludzkie cia³a materialne i mog± dziêki nim ingerowaæ w ¿ycie obecnych ludzi. dokonywa³o tego 13 babek ze starszyzny plemiennej.
Jakie to ma po³±czenie z tera¼niejszo¶ci±?


"W Krêgu jest miejsce, które czeka w³a¶nie na Ciebie! " - Nowa Zelandia w historii Susan Stanton
T³umaczy³y z angielskiego: Katarzyna Kostek i Tatiana Cichocka Aotearoa, Nowa Zelandia



Listopad 2010
Kto by pomy¶la³, ¿e znajdê siê tutaj? Mia³am tylko 7 dolarów i tydzieñ na wyrobienie paszportu. Ale wszystko siê uda³o i nagle znalaz³am siê na Wyspie Pó³nocnej, na spotkaniu Babæ z ¯ó³wiej Wyspy i Hawajów z Babciami z Aotearoa! Pierwszy dzieñ Huihuinga Hakui (Zgromadzenia) odby³ siê w Marae, Plemiennym Domu Spotkañ Przodków ludu Maori w Auckland. ¦piewaj±c Tradycyjn± Ceremoniê Powitania – Powhiri, wesz³y¶my do ¶rodka i zajê³y¶my miejsca. ¦ciany by³y pokryte p³askorze¼bami przedstawiaj±cymi Przodków, zarówno mê¿czyzn jak i kobiety. Grupa Starszych z Marae, mê¿czyzn i kobiet, siedzia³a naprzeciw zgromadzenia przyby³ych, licz±cego oko³o stu osób, siedz±cych na krzes³ach w rzêdach wype³niaj±cych ca³y budynek. Ekipa filmowa pozosta³a z nami przez ca³e trzy dni. Dyskretnie nagrywa³a wydarzenia, tworz±c dokumentacjê Zgromadzenia. Jak nakazuje tradycja, na rozpoczêcie ka¿dy z mêskich cz³onków starszyzny wyg³osi³ mowê w jêzyku Maori. Potem inicjatywê przejê³y kobiety i przesz³y na angielski. Zaczê³y siê przepiêkne tañce i ¶piewy. W Marae powiedziano nam, ¿e zgromadzili¶my siê poniewa¿ tak g³osi³o Proroctwo. Maorysi, jak wszystkie tubylcze ludy ¶wiata, zdaj± sobie sprawê ¿e zbli¿amy siê do koñca obecnego rozdzia³u w naszej Ksiêdze Ziemi. Wszyscy d³ugo czekali¶my na ten czas i jak mówi± Indianie Hopi „to my jeste¶my Tymi, na których czekali¶my.” Pierwszej nocy w Auckland przeczyta³am akapit z ksi±¿ki le¿±cej na stole w Centrum Sufijskim Sharda, gdzie czê¶æ z nas siê zatrzyma³a. Fragment ten mówi³ o ¦wi±tyni Czterech Wiatrów. Starsi powiedzieli, ¿e w tym czasie wiele osób z ca³ego ¶wiata przybêdzie do tego Wielkiego Domu, zbudowanego w doskona³ym po³o¿eniu dok³adnie pod uk³adem gwiazd zwanym Krzy¿ Po³udnia i ¿e na ziemiê zostanie zes³any ogromny niebiañski promieñ ¶wiat³a, aby obudziæ wielu z tych, którzy ci±gle jeszcze ¶pi± i przypomnieæ o tym miejscu ju¿ przebudzonym. Zawsze czu³am pokrewieñstwo z Krzy¿em Po³udnia. Kiedy wiele lat wcze¶niej polecia³am z synem na wyspy Crook, kiedy tylko wysiad³am z samolotu od razu uda³am siê na pla¿ê ¿eby odszukaæ te grupê gwiazd. Znalaz³am go, jednak z jakiego¶ powodu czu³am siê rozczarowana, poczu³am, jakby co¶ by³o nie w porz±dku. Teraz wiem dlaczego i wiem te¿, dlaczego jest taki wa¿ny. Krzy¿ Po³udnia sk³ada siê z piêciu gwiazd. Ta pi±ta jest bardzo ma³a i jest nazywana klejnotem. To przez t± pi±t± gwiazdkê przechodz± wszystkie dusze, zanim dostan± siê do ¶wiata ludzi. Krzy¿ Po³udnia mo¿na zobaczyæ tylko na pó³kuli po³udniowej. Teraz, bêd±c w Nowej Zelandii, znowu poczu³am siln± potrzebê by go zobaczyæ. Podczas pierwszego dnia Zgromadzenia w Marae, moja piêkna maoryska siostra Ayla, Zwierzchniczka Sahrdy, zapozna³a mnie z „Katiaki” czyli Stra¿niczk± ¦wi±tyni Czterech Wiatrów. Stra¿niczka zaproponowa³a, bym wybra³a siê tam z ni± nastêpnego popo³udnia (podró¿ mia³a trwaæ ok 4-5 godzin) i zosta³a na noc. Wróci³yby¶my nastêpnego dnia by zd±¿yæ na zakoñczenie Zgromadzenia. Ma'ata, Babcia z Tongan, zaproponowa³a ¿e zast±pi mnie w Krêgu podczas mojego wyjazdu. My¶la³y¶my, ¿e pojad± z nami tylko trzy kobiety, jednak kilka nowozelandzkich kobiet ze Zgromadzenia us³ysza³o o naszej wyprawie i chcia³o do³±czyæ. Ostatecznie zebra³a siê ¶wiêta liczba 13 kobiet! Wszystkie dotar³y¶my na miejsce mniej wiêcej w tym samym czasie. Roztacza³ siê przed nami daleki od cywilizacji teren, wysokie zielone wzgórza z pas±cymi siê krowami i owcami, po drodze do ¶wi±tyni znajdowa³o siê kilka farm. S³oñce w³a¶nie zasz³o kiedy dotar³y¶my na miejsce, a piêkny ¶wie¿o zbudowany Hogan (lo¿a Nawajów pokryta ziemi±) by³ wype³niony ¶wieczkami. Uraczono nas wspania³ym obiadem i poczu³am siê, jakbym w³a¶nie wróci³a do domu. ¦wi±tynia Czterech Wiatrów to tajemnicze miejsce, skarbnica staro¿ytnej wiedzy, w której wszystkie kultury otacza siê szacunkiem. Ludzie ze ka¿dej strony ¶wiata przybywaj± do ¦wi±tyni – z Azji, Afryki, Europy i obydwu Ameryk. W staro¿ytnej wiedzy przekazanej przez Przodków jest mowa o wielu ludziach o ró¿nych kolorach skóry, którzy osiedlili siê dawno temu na tej ziemi. Przybyli tysi±ce lat przed Maorysami, nazywano ich Waitaha. Byli pokojowo nastawion± Matriarchaln± Spo³eczno¶ci±, nie u¿ywaj±c± broni. Nawet kiedy proroctwa ostrzega³y ich przed najazdami wrogów, nie stawali do walki. Jêzyk maoryski jest bardzo podobny do fiñskiego. Jest te¿ mocno spokrewniony z rdzennymi jêzykami Peru i Chile. Ludy hinduskie z obszaru piêciu wielkich rzek Indii Pó³nocnych równie¿ przestrzega³y pokojowych zasad i wysy³a³y tysi±ce podró¿ników z jednego pokolenia w ró¿ne czê¶ci ¶wiata, by rozpowszechniaæ te nauki. Niektórzy z nich dotarli tak¿e na t± ziemiê. W tym miejscu sta³a kiedy¶ ¦wi±tynia Gwiazd, a jej stare imiê brzmia³o Te Mriniga te Kakara, co oznacza „Zapach Nieba”. Ten Wielki Dom by³ zbudowany z bali i mia³ kszta³t krzy¿a Azteków, który dosta³am na pierwszym Zgromadzeniu na terenach Apaczów od mojego brata Carlosa Provencio (Da³am go potem Puawai Katiaki, Stra¿niczce, bo mia³am wra¿enie ¿e powinien do niej nale¿eæ. Potem powiedzia³a mi, ¿e przed naszym pierwszym spotkaniem pierwszego dnia w Marae, kiedy to da³am jej ten piêkny zielony naszyjnik, wiedzia³a, ¿e kto¶ przyniesie jej co¶ do powieszenia na wysoko¶ci serca, wiêc specjalnie nie za³o¿y³a tego dnia ¿adnej bi¿uterii). Star± ¦wi±tyniê Gwiazd, której wieku nie nikt nie zna, zbudowano z ogromnych bali zgodnie z zasadami ¦wiêtej Geometrii. Zosta³a celowo spalona w 1983 roku i pozosta³y po niej tylko kamienne s³upy. Mówi siê, ¿e nawet bez ¦wi±tyni Gwiazd mamy w sobie wszystko, czego potrzebujemy by odkryæ najwa¿niejsze tajemnice. To miejsce jest duchowym domem Czterech Wiatrów, gdzie wszystko ³±czy siê w jedno¶ci. To „tu ranga wae wae”, co oznacza „miejsce gdzie wszyscy stoimy dumnie” i gdzie pamiêtamy kim jeste¶my, gdzie pamiêtamy o naszym po³±czeniu z gwiazdami poprzez kamienie. Starsi mówi±, ¿e w miejscu gdzie sta³ kiedy¶ Wielki Dom pod ziemi± zakopany jest kryszta³. Zakopali go tam Gwiezdni Ludzie z gwiazdozbioru Plejad. To staro¿ytne miejsce, ¶wiête miejsce Maori, kryje w sobie magiê tej ziemi. W dniu kiedy spotka³am Katiaki i da³am jej krzy¿ Azteków, trzyma³am w rêku tak¿e mój Kryszta³, zawiniêty w purpurow± tkaninê. Mia³am mocne poczucie, ¿e kryszta³ powinien trafiæ do Marae, jako czê¶æ naszego Ceremonialnego Powitania mieszkañców Aotearoa. Jednak kiedy zak³ada³am krzy¿ Azteków na szyjê Puawai, ku jej i w³asnemu zaskoczeniu i sama nie wiedz±c dlaczego, wziê³am Kryszta³, w³o¿y³am jego zaostrzony koniec w ma³± dziurkê po¶rodku Krzy¿a i przekrêci³am w prawo. Us³ysza³am wyra¼ny d¼wiêk jakby co¶ zaskoczy³o i w tym momencie nawi±za³a siê miêdzy mn± i Katiaki niæ porozumienia, wtedy te¿ zaprosi³a mnie na wspóln± wyprawê do ¶wi±tyni. Tego wieczora, kiedy zgromadzili¶my siê pod gwiazdami przy Centrum Krzy¿±,gdzie dawniej sta³ Wielki Dom, trzyma³am w rêku kryszta³ i mówi³am do wszystkich, którzy zgromadzili siê tam razem z nami. Opowiedzia³am im o Leonie i jego pracy i wtedy bardzo wyra¼nie czu³am jego obecno¶æ. (Inni pó¼niej mówili to samo: on by³ wtedy z nami i teraz czuj±, ¿e go znali. Jedna kobieta na Oahu z któr± mieszka³am wracaj±c do domu powiedzia³a mi, ¿e „widzia³a” Leona i ¿e by³ tam z nami. Opisa³a go dok³adnie, chocia¿ go nie zna³a!) W Krêgu powiedzia³am, ¿e Ludzie Leona „byli tu na pocz±tku i bêd± na koñcu”. Mówi³am te¿ inne rzeczy, których teraz nie pamiêtam. Przypominam sobie tylko moje w³asne zdziwienie, kiedy us³ysza³am jak mówiê, ¿e „oni” byli tutaj wcze¶niej. Najwyra¼niej od zawsze wiedzia³am, ¿e Leon by³ Gwiezdn± Istot±. Nastêpnego ranka wsta³am razem ze s³oñcem i posz³am do ¦wi±tyni zachwycona i poruszona fizycznym piêknem tego, co poprzedniego wieczora skrywa³a ciemno¶æ. Jest tam wielki krzy¿ w celtyckim stylu wyznaczaj±cy cztery kierunki, o ramionach d³ugich na 20 stóp, wryty w ziemiê na g³êboko¶æ 15 centymetrów z lekkim wzniesieniem w Centrum. £agodne d³ugie zbocze pobliskiego wzgórza, oddalonego zaledwie o kilkaset jardów na po³udnie by³o niemal zalane ognistym z³otem kwitn±cych krzewów. Za p³otem piêæ, czy sze¶æ krów pas³o siê leniwie nie zwracaj±c na nas najmniejszej uwagi. G³êboka szmaragdowa zieleñ pastwiska nie da³a siê porównaæ z niczym, co do tej pory widzia³am, a gêsta trawa pod stopami by³a miêkka i puszysta jak najwspanialszy dywan. W ci±gu kilku minut niemal wszyscy cz³onkowie grupy, równie¿ mê¿czy¼ni, którzy poprzedniej nocy towarzyszyli kobietom, weszli do Krêgu i usiedli z nami w ciszy. Nabili¶my kilka fajek, a ja cicho ¶piewa³am mojej fajce pie¶ñ nabijania fajek z tradycji Lakota i pob³ogos³awi³am j± za to, ¿e przywiod³a mnie tutaj, do tego miejsca. Kiedy fajki kr±¿y³y i koñczy³y siê, wszyscy cz³onkowie i cz³onkinie Krêgu po kolei cicho dzielili siê tym, co czuli podczas tego ¶wiêtego do¶wiadczenia. Wszyscy odczuwali¶my powagê tego miejsca i tej chwili. Rozumieli¶my, ¿e naprawdê siedzimy w Centrum Czterech Wiatrów i ¿e wszyscy jeste¶my Jednym. Kiedy ju¿ ostatnia osoba siê wypowiedzia³a wszyscy wstali¶my i w ciszy, bez dyskusji, nie umawiaj±c siê ze sob±, cztery kobiety posz³y i stanê³y na koñcu ka¿dego z ramion Krzy¿a, ty³em do ¦rodka. Dove by³a pierwsza, zwrócona twarz± w stronê Zachodu zaczê³a delikatnie nuciæ. D¼wiêk robi³ siê coraz g³o¶niejszy, melodyjny, zdawa³ siê wyp³ywaæ z niej jak Rzeka. Sta³a tam w blasku porannego s³oñca a jej g³os p³yn±³ z Centrum Krêgu przez pastwiska, a¿ na wzgórza. Nagle zza wzgórz wybieg³y krowy i zaczê³y zbiegaæ w dó³ na pastwisko. Podbieg³y a¿ do p³otu, nastawiaj±c ciekawie uszu, jakby s³ysza³y, ¿e kto¶ wo³a je po imieniu. Dove sta³a z zamknietymi oczami i ich nie widzia³a, ale z ca³± pewno¶ci± to ona je tam sprowadzi³a. A je¶li tak, to kto jeszcze by³ tam z nami i s³ucha³ naszej pie¶ni? Ayla na Wschodzie by³a nastêpna, a po niej Billie na Po³udniu. Wtedy przysz³a moja kolej. Czu³am siê niepewnie, nie wiedzia³am, czy umiem za¶piewaæ tak, jak zrobi³y to pozosta³e kobiety. Mimo to zaczê³am. Wziê³am g³êboki wdech i za¶piewa³am. Pamiêtam, ¿e kiedy mój g³os rós³ w si³ê, pomy¶la³am, ¿e wcale nie jest tak ¼le, jak siê obawia³am. I wtedy sta³o siê co¶ cudownego. Poczu³am, ¿e zaraz zabraknie mi tchu i bêdê musia³a przerwaæ, by wzi±æ oddech, ale wtedy jaki¶ g³os zza mojego lewego ramienia do³±czy³ siê do mojego i nagle mog³am ¶piewaæ dalej. Zapomnia³am o strachu i mój g³os robi³ siê coraz mocniejszy, a ja poczu³am, ¿e p³ynê na fali d¼wiêku, zupe³nie tak samo, jak kobiety przede mn±! Kiedy mój g³os s³ab³, kobieta stoj±ca za mn± dodawa³a mi si³ i odwagi. ¦piewa³a, kiedy musia³am zaczerpn±æ tchu. Wreszcie kiedy moja pie¶ñ siê skoñczy³a odwróci³am siê, ¿eby jej podziêkowaæ, ale nikogo za mn± nie by³o. Zadziwiona spojrza³am na moj± przyjació³kê Dee, która sta³a w Centrum Krêgu i zapyta³am j± cicho, kto sta³ za mn±, kiedy ¶piewa³am. Podnios³a brwi zdziwiona i potrz±snê³a g³ow±. Nikt. A jednak wiedzia³am, ¿e kto¶ tam sta³. To by³a Babcia. Chodzi o to, ¿e w niebie mieszka 13 Babek, które pomagaj± nam pracowaæ, dzieliæ siê tym, co robimy, ze ¶wiatem. Dzieñ wcze¶niej podczas Zgromadzenia pewna szamanka powiedzia³a mi, ¿e 13 Babek Mu siedzi w wodach Pacyfiku i pomaga nam, mówi do nas, ¶piewa nam. Jedna z tych Babek teraz zna ju¿ moje imiê i przysz³a mi pomóc. I bêdzie przy mnie zawsze, kiedy bêdê potrzebowa³a wiêkszej si³y, odwagi, czy wytrwa³o¶ci, ni¿ mam sama, by robiæ to, co robiê. Ona wzmocni mój G³os. Ona jest moj± Babk±. Jest Babk± wszystkich kobiet. Siedzi teraz ze mn±. “Babciu, widzê, jak siedzisz na Pó³nocy. Jeste¶ ¶wiêta, jeste¶ ¶wiêta, a twoje oczy patrz± na mnie.” I tak to jest. Mam nadziejê, ¿e uda³o mi siê przekazaæ Ci choæ odrobinê tej magii, której do¶wiadczyli¶my wszyscy tamtej nocy. Jako Babcia utka³am swoje s³owa w ten przekaz. Mo¿e pewnego dnia Ty te¿ czego¶ podobnego do¶wiadczysz.
W Krêgu jest miejsce, które czeka w³a¶nie na Ciebie!
 Z mi³o¶ci±, Susan

http://radastarszyznyokrazaswiat.blogspot.fr/2011/05/w-kregu-jest-miejsce-ktore-czeka-wasnie.html


kiara U¶miech U¶miech

ps.  Wywiad z Hunbatz Menem

HUNBATZ MEN apeluje do nas, ludzi Zachodu:
ZIEMIA POTRZEBUJE NOWEJ ¦WIADOMO¦CI!


http://www.maya.net.pl/opinie.php?LANG=pl&sub=artykuly&id=125



« Ostatnia zmiana: Listopad 05, 2012, 10:52:41 wys³ane przez Kiara » Zapisane
1111LALA
Go¶æ
« Odpowiedz #18 : Listopad 06, 2012, 08:25:57 »

Wracaj±c do w±tku tego postu ,to poczytajcie jak± mieli jazdê w Gwatemali na El Mirador

http://projekt-cheops.com/plain.aspx?languageId=1&menuId=150&sectionId=676&cmd=

D¿ungla (Gwatemala 2012)
Piotr Nowaczyk

O d¿ungli mo¿na krótko, albo d³ugo. Filmy w telewizji to ch³am, który niczego nie oddaje. Gdy w d¿ungli dzieje siê co¶ naprawdê, to nikt nie ma g³owy do filmowania. Romantyczne ujêcia ró¿nych operatorów kamer nijak nie maj± siê do rzeczywisto¶ci.

Piszê to, bo my¶la³em, ¿e o d¿ungli co¶ wiem. By³em (byli¶my z Danusi±) w d¿ungli w: Wenezueli, Brazylii, Sri Lance, Tajlandii, Indonezji, a ostatnio na Zanzibarze i w Brunei.

Czym innym jest jednak zwiedzanie d¿ungli z przewodnikiem i mo¿liwo¶ci± powrotu do cywilizacji wieczorem, albo na drugi dzieñ, a czym innym jest przedzieranie siê i mieszkanie w d¿ungli przez 6 dni, bez ¿adnej ³±czno¶ci i mo¿liwo¶ci dotarcia do ludzkich siedlisk oddalonych o 50-60 km, nie wiadomo nawet czêsto, w któr± stronê.

Dobrze to widaæ ze szczytu piramidy El Mirador. Cz³owiek stoi na czubku najwy¿szej piramidy Majów i czuje siê jak majtek na bocianim gnie¼dzie, na szczycie masztu statku bujaj±cego siê na oceanie. Dooko³a, po horyzont, z ka¿dej strony, do samego koñca niebosk³onu jest tylko zielone morze. ¯adnego s³upa, komina, drogi, domostwa, dymu z ogniska - nic. Tylko zielone morze li¶ci. A do horyzontu jest ¶rednio 60 km, czyli dwa dni zawziêtego marszu.

Pierwsze wra¿enia s± dziwne. Do d¿ungli nie wchodzi siê przecie¿ jak do parku. Nie ma ¿adnej bramy, tablicy, regulaminu - nic. W d¿unglê wchodzi siê jako¶ niepostrze¿enie. Po prostu zostawia siê za plecami ostatni± biedn± indiañsk± osadê. Droga robi siê coraz wê¿sza. Znikaj± z oczu poletka i pastwiska. Krzaki robi± siê coraz gêstsze i coraz wy¿sze.Dopiero po jakim¶ czasie wiadomo, ¿e „to ju¿ jest to”.

Wchodz±c do d¿ungli cz³owiek my¶li (jak idiota), ¿eby siê nie pobrudziæ. Pierwsze kroki w czystych butach to omijanie ka³u¿. Nie jest to ³atwe na ¶cie¿ce o pó³metrowej szeroko¶ci. Ale uparty mieszczuch balansuje wokó³ pni drzew, omija b³oto, pakuje siê przy tym w pajêczyny, mrowiska, kolczaste liany przyczepiaj±ce siê do nogawki i rêkawów, do w³osów i plecaka.

Po pó³ godzinie ju¿ wiadomo, ¿e choæby cz³owiek „wyszed³ z siebie“ i tak buty bêdzie mia³ zagnojone, a resztê ubrania z czasem te¿.

Trwaj± jeszcze dyskusje: czy lepsze s± gumowce, czy te¿ lepsze s± buty trekkingowe. Pierwsze chroni± suche skarpety, drugie przypuszczaj± wodê, ale w obie strony. Dyskusja jest o¿ywiona... Do pierwszej ka³u¿y g³êbszej ni¿ po kolana.

D¿ungla szarpie cz³owieka za ubranie, oplata go, podk³ada nogê. Potykamy siê, ¶rednio, przy co piêtnastym, albo co dwudziestym kroku. I¶æ trzeba szybko i energicznie. Bez namys³u. Ka¿de zatrzymanie siê, nawet na chwilê, to okazja dla komarów, kleszczy i mrówek.

Nieba nie widaæ. Rzadko kiedy. Nad g³ow± dach ga³êzi, z którego s³ychaæ ró¿ne wrzaski. Je¿eli ga³êzie s± spokojne, to wrzeszcz± ptaki. Raczej wrzeszcz± ni¿ ¶piewaj±. ¦piewu w d¿ungli nie ma. Je¿eli ga³êzie ruszaj± siê, to wrzeszcz± na nas ma³py. Wrzeszcz± wcale nie sympatycznie. Rzucaj± w nas suchymi ga³êziami i ró¿nym innym ¶wiñstwem. Chc± ¿eby¶my poszli sobie jak najdalej od ich siedlisk. Czasami wrêcz gro¿± piê¶ciami i zêbami. Pierwszy raz w ¿yciu widzia³em ma³pê wisz±c± na ga³êzi za ogon, g³ow± w dó³, szczerz±c± zêby i wygra¿aj±c± mi z bliska czterema piê¶ciami naraz.

Pada deszcz. Albo leje. Ró¿nica niewielka. Cz³owiek jest ju¿ ca³y mokry od potu. Pot ma temperaturê cia³a (36.6C). Temperatura powietrza to 32C. Temperatura deszczu 30C. Wilgotno¶æ powietrza 85 procent. Jaka wiêc ró¿nica, czy jestem mokry od potu, od bryzgów ka³u¿y, czy od deszczu? Byle zawarto¶æ plecaka donie¶æ wzglêdnie such± do obozu. Wzglêdnie, bo tu wszystko jest wzglêdne. Wzglêdn± warto¶æ maj± wszystkie przedmioty. Ksi±¿ka nadaje siê na rozpa³kê. A jak± warto¶æ ma namacana po ciemku pod materacem skórzana portmonetka, ju¿ zgni³a od wilgoci, nawet pe³na pieniêdzy, je¶li cz³owiek akurat szuka po ciemku suchej skarpety, albo kawa³ka papieru toaletowego? Prawdziwej warto¶ci nabieraj± najprostsze przyrz±dy: kawa³ek sznurka, plastikowa butelka, nó¿.

Woda ma warto¶æ ¿ycia. Maszeruj±c szybko mo¿na jej nie¶æ najwy¿ej dwa litry. Reszta mo¿e jechaæ na mu³ach, ale mu³y id± czasami trochê inn± drog±. Najlepiej jest trzymaæ wodê przy sobie w plastikowych butelkach przywi±zanych sznurkiem za szyjkê i przerzuconych przez ramiê. Manierki, metalowe butle i baniaki to zbêdny balast. W butelce trzeba rozpu¶ciæ jak±¶ tabletkê. Wapno, witaminy, magnez, od¿ywka - cokolwiek. Inaczej wszystko z nas wyparuje za jednym zamachem.

Pijemy po jednym ³yku, chocia¿ piæ siê chce bez koñca. Lepiej wypiæ jeden ³yk raz na 15 minut, ni¿ napiæ siê "raz a dobrze". W gaszeniu pragnienia pomagaj± dzikie cytryny. S± tak cholernie kwa¶ne, ¿e wrêcz gryz± w jêzyk i wargi, jak chemikalia. Lepiej ich nie gry¼æ tylko trzymaæ w ustach nawet przez 15 - 30 minut. Pó¼niej mo¿na je lekko zacz±æ ¿uæ. Kwa¶ny, o¿ywczy smak uruchamia ¶linianki na prawie godzinê. Ciekawe kto by chcia³ w Polsce tego spróbowaæ...

Mu³y to kochane, grzeczne, skromne i bardzo m±dre stworzenia. Id± spokojnie jeden za drugim, po³±czone sznurem, trochê jak poci±g z³o¿ony z ró¿nych wagonów, zczepionych, ¿eby siê nie pogubi³y. Id± wiêc gêsiego, slalomem, omijaj±c te same przeszkody, w ten sam sposób. Chyba widz± w nocy bo przechodz± przez powalone drzewa, omijaj± dziury i pnie. ¯aden siê nie potkn±³.

Mieli¶my dwa takie poci±gi. Towarowy, z³o¿ony chyba z piêciu zwierzaków i osobowy, z³o¿ony z trzech. Towarowe mu³y nios³y owiniête w brezent worki z namiotami i innym sprzêtem oraz dziesiêciolitrowe baniaki z wod± pitn±. Osobowe by³y osiod³ane, chocia¿ uprz±¿ i siod³a by³y mocno zniszczone, g³ównie przez wilgoæ.

Na mule mo¿na trochê odpocz±æ. Kogo bol± nogi i nie mo¿e ju¿ i¶æ, ten wsiada na mu³a, przynajmniej na godzinê. D³u¿ej trudno wytrzymaæ bo siedzenie uwiera, nogi cierpn±, mo¿na dostaæ skurczy i lepiej wcze¶niej zsi±¶æ.

Jecha³em w nocy na mule, który mia³ bia³e uszy. To by³o wszystko co widzia³em. Co on widzia³? Nie wiem. Chyba ca³± resztê.

Najsympatyczniejszy by³ mu³ek, który nazywa³ siê Czaparo. By³ tak m±dry, ¿e gdy kto¶ chcia³ z niego zej¶æ to on sam wybiera³ miejsce gdzie stan±æ, na równym pod³o¿u, obok jakiego¶ cienkiego drzewa, którego mo¿na by³o z³apaæ siê przy zsiadaniu.

Mu³y osobowe reagowa³y na przeszkody. Zwalnia³y przed wisz±cymi zbyt nisko ga³êziami, ¿eby je¼dziec móg³ siê schyliæ. Przed tymi, które wisia³y tak nisko, ¿e schyliæ siê nie da³o rady, mu³y zatrzymywa³y siê same i czeka³y na decyzje. Gdyby nie ich wszy, to chyba ka¿dego mu³a u¶ciska³bym mocno na po¿egnanie.

D¿ungla ¿yje, chocia¿ tego ¿ycia wiele nie widaæ. Za to s³ychaæ a¿ za du¿o, zw³aszcza w nocy. Jadowite paj±ki rozwieszaj± pajêczyny w poprzek ¶cie¿ki, ¶rednio co kilkadziesi±t metrów. Gdy pada deszcz, to id±c widzimy mokre pajêczyny lepiej ni¿ suche. Gorzej wej¶æ w tak± pajêczynê twarz±. Bo na przyk³ad akurat cz³owiek patrzy³ pod nogi, albo zamok³y okulary, albo przegapi³o siê co¶ spod ronda kapelusza. Mu³y omijaj± pajêczyny, bo chyba wiedz± jak boli takie uk±szenie.

Jaguar jest chyba najwiêkszym niebezpieczeñstwem. Nie zaatakuje grupy, ale pojedynczy cz³owiek lepiej niech siê nie oddala. Nasi "m³odzi" - Paulina i Piotr poszli na spacer. Odeszli ok. 400 m od obozu, a wrócili w pop³ochu, nic nikomu nie mówi±c. Co¶ gna³o za nimi w krzakach równolegle do ¶cie¿ki. Jaguara s³ysza³ Mietek. ¦lady jaguara widzieli na drodze do naszego obozu kierowcy wys³ani po nas, ci sami, których zatrzyma³y powalone drzewa i nie dotarli do nas.

W nocy d¿ungla rozbrzmiewa takim bogactwem d¼wiêków, ¿e mo¿na oka nie zmru¿yæ. Cykady i ¶wierszcze to normalny podk³ad. Wszystko inne nie mie¶ci siê w g³owie. Z jeziora wydobywaj± siê odg³osy grzechotania, klekotania, a co jaki¶ czas jaki¶ ptasi wrzask. Byæ mo¿e to tukany, albo pelikany k³api± dziobami. Wal± nimi tak przez 6 – 8 godzin. D¼wiêki s± tak dziwne i straszne, ¿e przypominaj± jakie¶ potwory z filmów z Harry Potterem.

W krzaki, w nocy lepiej za g³êboko nie wchodziæ. Us³yszeæ mo¿na wszystko. Gdy nie ma ksiê¿yca, albo niebo jest zachmurzone, latarka pomaga zaledwie na dwa metry i tyle. Raz jeden nie mog³em trafiæ z powrotem do obozu. Na szczê¶cie Danusia jakim¶ cudem obudzi³a siê i zaczê³a pompowaæ nieszczelny materac. Trafi³em do obozu po odg³osach pompki.

Grzechotnik to do¶æ spokojne stworzenie dopóki siê nie zdenerwuje albo nie przestraszy. Widzia³em bydlaka z odleg³o¶ci dwu metrów. Gruby by³ jak moje ramiê. £eb wielki jak moja piê¶æ. Przepe³z³ spokojnie w poprzek naszej ¶cie¿ki i schowa³ siê za drzewo. A¿ dziw, ¿e ci co szli z przodu nie zwrócili na niego uwagi. Chyba zmêczenie. Zreszt± tu ka¿da ga³±¼, ka¿da liana i ka¿dy korzeñ wygl±da jak w±¿. Zatrzyma³em siê z Micha³em bo gad zacz±³ grzechotaæ. Najpierw cicho i delikatnie, ale za chwilê z tak± w¶ciek³o¶ci±, jakby kto¶ potrz±sa³ marakasami.

Za mn± sz³y mu³y z Danusi± na czele. Trzeba by³o ostrzec tê cze¶æ grupy. Mu³y mog³yby zachowaæ siê dziwnie. Lepiej by³o rozpi±æ ca³y konwój i przeprowadziæ zwierzêta pojedynczo przez krzaki. Nasi przewodnicy chcieli grzechotnika zabiæ maczetami. Na szczê¶cie zwia³ w d¿unglê, bo nie wiadomo jakby to siê skoñczy³o.

Indianie gwatemalscy s± bardzo spokojni, niezwykle skromni, pracowici i oddani. Czuwali nad nami prawie dzieñ i noc. Kucharka Angelika dokonywa³a cudów co wieczór, maj±c do dyspozycji najprostsze produkty. Mê¿czy¼ni byli niezwykle sprawni w torowaniu drogi maczetami, d¼wiganiu ciê¿arów, rozbijaniu obozu, rozpalaniu ognia w deszczu itp.

Wygód w d¿ungli nie ma. W obozie zdarza siê czasem "³a¼nia", czyli os³oniête czarn± foli± miejsce gdzie mo¿na siê umyæ w wiadrze zebranej deszczówki. Mo¿e zdarzyæ siê "prysznic", czyli co¶ podobnego, tylko wiadro wisi na ga³êzi i mo¿na siê pochlapaæ z góry. Nie wolno siê wahaæ ani chwili. Drugiego takiego miejsca mo¿e ju¿ nie byæ. Myæ najlepiej najpierw g³owê. Wbrew pozorom jest najbardziej uodporniona na zimn± wodê. Do tego najbardziej rozpalona jest w³a¶nie g³owa. Przy okazji oszczêdzamy deszczówkê, bo ramiona i plecy myj± siê jakby same. Reszta jest ju¿ ³atwiejsza. Z myciem trzeba siê spieszyæ, bo o 18.00 zapada kompletna ciemno¶æ. Myæ trzeba wszystko i przy ka¿dej okazji, bo nigdy nic nie wiadomo. Brudem mo¿na zarosn±æ w 15 minut. Paznokcie trzeba czasami czy¶ciæ no¿em, bo inaczej siê nie da.

WC jest wiêkszym wyzwaniem. Skorpion w dziurze, albo pod "sedesem" to zjawisko czêste. W naszej latrynie w El Mirador skorpion czai³ siê do¶æ dyskretnie, nie dla wszystkich widoczny, przynajmniej do momentu, kiedy latryna zawali³a siê, bo spróchnia³a pod³oga nie wytrzyma³a ciê¿aru doros³ego mê¿czyzny.

Indianie w osadzie Carmelita czekali na nas ca³y czas...  z posi³kiem wegetariañskim. Nagotowali gor±ce kolby kukurydzy, buraki na ciep³o pokrojone w wielkie plastry, ogórki moczone w soku z cytryn, ananasy, melony i jab³ka. Bardzo siê zasmucili, ¿e nie chcemy nic je¶æ, ¿e padniêci gramolimy siê na pick-upy, ¿eby wiaæ z Gwatemali przed wieczornym zamkniêciem granicy. Dali nam te smako³yki w plastikowych miskach na drogê. Jedli¶my w szoferce, niektórzy "na pace", pêdz±c prawie trzy godziny po wybojach.

Pojazdy zmieniali¶my cztery razy. Przekroczyli¶my noc± dwie granice. Przejechali¶my Belize w ekspresowym tempie. ¦niadanie w Merida. Pierwsze mycie, pierwszy porz±dny prysznic. Ogl±danie odcisków, skaleczeñ, obtaræ, wyci±ganie kleszczy, liczenie uk±szeñ i zadrapañ, hermetyczne pakowanie brudnych cuchn±cych rzeczy itp.

Zastanawiali¶my siê, czy kto¶ z nas by tam jeszcze raz poszed³. Odpowied¼ by³a raczej pozbawiona entuzjazmu. Mo¿e gdyby trzeba zbawiaæ ¶wiat jeszcze raz...?  Mam raczej nadziejê, ¿e czekaj± na nas lepsze zadania, ³atwiejsze æwiczenia i przyjemniejsze przygody.

Przed wylotem z Mexico City obalili¶my butelkê szampana.


x    x    x


Lecimy wysoko. Wielki Jumbo Jet - Boeing 747 ko³ysze siê miarowo. Niemiecki porz±dek i punktualno¶æ. Wielkie ceregiele i przepraszanie meksykañskich pasa¿erów za opó¼nienie (5 minutowe) spowodowane pó¼niejszym przylotem samolotu z Frankfurtu. Wykrochmalone stewardesy szczerz± zêby, podaj± gor±ce rêczniki, zimne piwo, ciep³e przek±ski...

A ja zastanawiam siê, czego jeszcze nie napisa³em. Nie napisa³em na przyk³ad:

-     Â¿e b³oto w d¿ungli ma konsystencjê kleju. Ten klej nigdy nie schnie. Nie mo¿na go wysuszyæ, wykruszyæ, wytrzepaæ. Zamiast tego przyklejaj± siê kolejne warstwy. Mokry but jest codziennie ciê¿szy. Mo¿na go skrobaæ no¿em. Pomaga na chwilê. Po powrocie do domu zauwa¿y³em, ¿e mo¿na umyæ taki but pod kranem z gor±c± wod±. Có¿ za warto¶ciowe odkrycie!

 -     Â¿e gdy cz³owiek idzie kilkana¶cie godzin przez d¿unglê, zmêczony i spragniony, to ma ci±gle jakie¶ niedostêpne apetyty, albo marzenia, g³ównie konsumpcyjne. Przypominaj± mu siê smaki wszystkich mo¿liwych p³ynów, drinków, zup, kompotów, itp. Mo¿na sobie w g³owie ustalaæ jad³ospis, albo raczej "piciospis" w stylu: "Jak wejdê do hotelu, to zamówiê sobie jednocze¶nie coca-colê, wodê mineraln± z gazem, piwo i kawê. A piæ bêdê najpierw wodê, pó¼niej colê, na koñcu piwo, a kawê w miêdzyczasie, ¿eby mi nie ostyg³a".

-     Â¿e mo¿na wypiæ dwa litry deszczówki za jednym zamachem i trwa to nie d³u¿ej ni¿ 10 minut.

-     Â¿e my¶l o zanurzeniu siê, chocia¿by na chwilê: w wannie, basenie, morzu, beczce, a nawet w ka³u¿y (na Kamczatce k±pa³em siê w gor±cych ka³u¿ach w wulkanicznym terenie), mo¿e cz³owieka doprowadziæ do powa¿nego niepokoju.

-     Â¿e mo¿na zatêskniæ za bia³± koszul±, garniturem i spinkami do mankietów.

-     Â¿e w nocy ¶ni± siê jakie¶ odjazdowe sceny. ¦ni³o mi siê, ¿e by³em w s±dzie. Szed³em po schodach ubrany w togê, z aktami pod pach±. Nagle schody zaczê³y mi rozje¿d¿aæ siê pod nogami. Spojrza³em w dó³ i zobaczy³em, ¿e ca³e schody s± z miêkkiego b³ota, z którego, jak w d¿ungli, wystaj± ¶liskie korzenie.

-     Â¿e mo¿na przezwyciê¿yæ ka¿dy lêk, je¶li cz³owiek boi siê czego¶ jeszcze gorszego. Czy przej¶æ nad wzburzonym strumieniem po ¶liskim pniu z³amanego drzewa, czy zostaæ na brzegu samemu? To dylemat, z którym musia³a poradziæ sobie jedna kole¿anka. Dylemat pozwoli³ jej nabraæ si³, byæ mo¿e na resztê ¿ycia.

-     Â¿e w czasie marszu w nocy nic nie widaæ, a jak ka¿dy zapali latarkê, to widzi ledwie plecy poprzednika, a niekoniecznie kierunek, w którym ten idzie.

-     Â¿e w biedzie cz³owiek nie jest sam, ale im wiêksza jest bieda tym szansa na dobre towarzystwo jest mniejsza. Ania w czasie ostatniej sesji, przed porzuceniem przez nas w nocy ostatniego obozowiska bardzo d³ugo milcza³a. Zamiast t³umu ¶wietlistych istot duchownych o egzotycznych czasami imionach, zobaczy³a jedn± tylko postaæ: Matkê Bosk± z Copacabana. Przysz³a i powiedzia³a jej, ¿e nas nie opu¶ci i "zostanie z nami do koñca". Nie zabrzmia³o to weso³o. Dlatego chyba maszerowali¶my tak, ¿e stopy bola³y jakby je kto¶ pa³k± obi³.

-     Â¿e, na koñcu drogi zaczê³y pojawiaæ nam siê wielkie motyle. Takie wielkie jak d³oñ. Lata³y miêdzy naszymi g³owami slalomem. One nie umiej± lataæ prosto, bo w tym g±szczu nie nauczy³y siê. Pojawienie siê ka¿dego nastêpnego poprawia³o nam nastrój.

-     Â¿e, pierwszym znakiem cywilizacji przy wyj¶ciu z d¿ungli by³ drut kolczasty ogradzaj±cy jakie¶ pastwisko. Wyobra¼cie sobie, jak mo¿na siê ucieszyæ na widok drutu kolczastego...!!!

Zapisane
east
Go¶æ
« Odpowiedz #19 : Listopad 06, 2012, 11:50:20 »

No i w³a¶nie  .. tury¶ci z Polski w d¿ungli hahahaa
Takie przej¶cie przez d¿unglê ¶wietnie weryfikuje.

Cytuj
Ania w czasie ostatniej sesji, przed porzuceniem przez nas w nocy ostatniego obozowiska bardzo d³ugo milcza³a. Zamiast t³umu ¶wietlistych istot duchownych o egzotycznych czasami imionach, zobaczy³a jedn± tylko postaæ: Matkê Bosk± z Copacabana. Przysz³a i powiedzia³a jej, ¿e nas nie opu¶ci i "zostanie z nami do koñca". Nie zabrzmia³o to weso³o

A jak mia³o zabrzmieæ, kiedy d¿ungla to zbyt przera¿aj±ce miejsce dla jakiegokolwiek bytu ..Enki zwia³ z podkulonym ogonem ? ... Mo¿e tylko ta Matka Boska nauczy³a siê jako¶, jak byæ czê¶ci± d¿ungli ... tak jak mu³y....

Ka¿dy las noc± to weryfikacja wyobra¿eñ , bo one wype³zaj± wtedy z zakamarków umys³u. Mo¿e nawet lepiej, ze d¼wiêki d¿ungli s± tak intensywne i szybko nastêpuj±ce po sobie, niczym ¿ywa istota, ¿e pewnie nie pozostawia³o to zbyt wiele miejsca na wyobra¼nie ... za to by³o samo do¶wiadczenie .

I jeszcze co¶ ..

Cytuj
. . wiem przecie¿ to, co najwa¿niejsze . . . jedyne co wa¿ne, to znale¼æ miejsce w swoim sercu i utrzymywaæ to po³±czenie w ka¿dym momencie . . . to jedyna wskazówka na Now± Drogê . . . pozostaje mi wiêc praktyczne do¶wiadczanie  . .

No w³a¶nie. Koniec z bleblaniem. Tylko do¶wiadczenie . Ale czy w d¿ungli ktokolwiek utrzymywa³ siê w SWOIM sercu ?

Po³±czenie w ka¿dym momencie to zaufanie ¿yciu, a ono przemawia do serca przez uk±szenia ,b³oto, wrzask , depcz±c zmys³y okrutnie. Kiedy w koñcu zmêcz± siê one , to albo rozpoznasz  melodiê ¿ycia poprzez serce, albo ... d¿ungla prze¿uje i wypluje Ciebie jak kompost. Zreszt± i tak to zrobi³a, czy¿ nie ?

Zapisane
songo1970


Maszyna do pisania...


Punkty Forum (pf): 22
Offline

P³eæ: Mê¿czyzna
Wiadomo¶ci: 4934


KIN 213


Zobacz profil
« Odpowiedz #20 : Listopad 06, 2012, 12:12:13 »

"CZEGO NIE ZNAJDZIESZ W SERCU
 NIE ZNAJDZIESZ W DALEKIEJ PODRÓ¯Y."
ale podró¿e kszta³c±! Mrugniêcie
Zapisane

"Pustka to mniej ni¿ nic, a jednak to co¶ wiêcej ni¿ wszystko, co istnieje! Pustka jest zerem absolutnym; chaosem, w którym powstaj± wszystkie mo¿liwo¶ci. To jest Absolutna ¦wiadomo¶æ; co¶ o wiele wiêcej ni¿ nawet Uniwersalna Inteligencja."
ptak
Go¶æ
« Odpowiedz #21 : Listopad 06, 2012, 12:31:42 »

Z wielk± przyjemno¶ci± przeczyta³am barwny opis d¿ungli i wra¿enia bia³ego cz³owieka z pobytu w zielonym piekle.
Wyobra¼nia, to jednak wspania³e narzêdzie i dar.  Chichot Zwyk³e s³owa potrafi przekszta³ciæ w ¿ywe obrazy,
wrêcz w namacalne odczucia. Jakby cz³owiek sam tego wszystkiego do¶wiadcza³.  Mrugniêcie

No i filozoficzne pere³ki typu:

„¦ni³o mi siê, ¿e by³em w s±dzie. Szed³em po schodach ubrany w togê, z aktami pod pach±. Nagle schody zaczê³y mi rozje¿d¿aæ siê
pod nogami. Spojrza³em w dó³ i zobaczy³em, ¿e ca³e schody s± z miêkkiego b³ota, z którego, jak w d¿ungli, wystaj± ¶liskie korzenie.”


albo,

„¿e mo¿na przezwyciê¿yæ ka¿dy lêk, je¶li cz³owiek boi siê czego¶ jeszcze gorszego.”

albo jeszcze to,

„¿e w biedzie cz³owiek nie jest sam, ale im wiêksza jest bieda tym szansa na dobre towarzystwo jest mniejsza.”

Czy¿ nie nios± one (znaczy te pere³ki  Mrugniêcie) prawdy o naszej rzeczywisto¶ci? Czy¿ nie przedzieramy siê
przez ¿ycie niczym przez d¿unglê? Czêsto ubrani w togê, z aktami pod pach±, w których skrzêtnie gromadzimy
winy bli¼niego i potykaj±c siê o ¶liskie korzenie, grzê¼niemy coraz bardziej w b³ocie?

A wszelkie ciê¿ary ³adujemy na zbola³e grzbiety mu³ów, wszak s± do d¼wigania naszych „baga¿y”,
czy¿ nie, wszechw³adny cz³owieku? Którego zwyk³y kleszcz, komar czy skorpion potrafi wys³aæ w inne wymiary?
Gdzie motyle wielkie jak d³oñ, ale w przeciwieñstwie do tych z d¿ungli, umiej±ce lataæ prosto.  Chichot

To pa  Du¿y u¶miech
« Ostatnia zmiana: Listopad 06, 2012, 12:33:29 wys³ane przez ptak » Zapisane
Przebi¶nieg
Go¶æ
« Odpowiedz #22 : Listopad 06, 2012, 20:09:32 »

Dodam do tego postu szacowna tylko i wy³±cznie klaskanie i dobro¿yczenie Ci szacowna Du¿y u¶miech
to pa  Du¿y u¶miech
Zapisane
songo1970


Maszyna do pisania...


Punkty Forum (pf): 22
Offline

P³eæ: Mê¿czyzna
Wiadomo¶ci: 4934


KIN 213


Zobacz profil
« Odpowiedz #23 : Listopad 20, 2012, 08:56:26 »

“Kod Kukuszetra” = “Kod Atlantyda”

Opublikowano Listopad 20, 2012 by nnka
Prahlad Nrsimha Prabhu- Wedy o Majach
Kiedy Kryszna pojawia³ siê w Indiach w pewnym momencie ¿ycia jego zadaniem by³o pochwycenie demonicznej osoby ( pozbawionej samokontroli osoby pod kontrol± umys³u) . Ludzie mog± byæ albo duchowi albo demoniczni, w przesz³o¶ci potrafili d¼wiêkiem kontrolowaæ moce. Maya Danawa by³ taka potê¿n± istot± i powodowa³ du¿o problemów w Indiach. Kiedy go schwytano poprosi³ o schronienie. Ponad 5000 lat temu Kryszna z Ard¿un± wygnali Maya Danawê z Indii na Antypody do Ameryki ¦rodkowej razem ze swoim plemieniem… Maya Danawa to potê¿na demoniczna osoba, mia³ wiele mistycznych mocy niczym wielki czarnoksiê¿nik. Tam siê osiedlili , ju¿ wtedy wiedzieli, ¿e ich kultura zaniknie 21 12 2012 roku.
Jednym z problemów który powodowa³  Maya Danawa by³o to i¿ budowa³ samoloty, które mog³y siê chowaæ w wodzie i wyp³yn±æ z wody i strzelaæ ró¿nego rodzaju pociskami i strzelaæ do miast i ludzi . Maya Danawa nazywany jest architektem pó³bogów zajmuj±cych siê UFO wszystko to istnia³o dawno dawno temu. Miasto Kryszny zatonê³o ko³o 5 tys lat temu. Zdjêcia satelitarne pokazuj± zatopione miasta i kszta³t “rzeki Saraswati” która wysch³a ko³o 7 tys lat temu.

http://youtu.be/zJoTeVryCR0

““Sprawa” siê wyja¶ni³a i to dokumentnie.Powinienem w³a¶ciwie wy¿ej napisaæ nie “Kod Wed” ale “Kod Kukuszetra”. Nie ma innej daty poczatku Kali Yuga jak 17-18 luty p.n.e. Otó¿ pozycje planet obliczone na ten dzieñ tylko potwierdzaj±, to co pisa³ Richard Thompson w “Wedyjskiej  Kosmografii  i Astronomii”.  W tych dniach rzeczywi¶cie 7 planet Staro¿ytnych (S³oñce, Ksiê¿yc, Merkury, Wenus , Mars, Jowisz, Saturn) znajduj± siê w niedalekiej odleg³o¶ci od Zeta Piscium. Dodatkowo w opozycji do tego uk³adu jest Ceres. … Najciekawsze i zarazem intryguj±ce jest jednak to, ¿e w³asnie wtym roku (2012) mija pe³nych 14 cykli tzw progresywnego S³oñca ( 360 lat to w przybli¿eniu 360 stopni na Ekliptyce) od daty 18 luty 3102 p.n.e..”

  Intuicja mi podpowiada , ¿e ca³e to zamieszanie sztuczne wywo³ywane wokól kalendarza Majów w sieci  ma przykryæ co¶ istotnego zwi±zanego z dat± 21 12 2012. i to dlaczego medytacje zaplanowane na 21 grudnia mog± byæ bardzo niebezpiecznym przedsiêwziêciem .

Natomiast je¶li mia³abym znale¼æ jakie¶ powi±zanie to niestety jedyna my¶l jaka mi przychodzi to 21 12 2012 i Ceremonia Majów w skali ¶wiatowej po³±czona z iluminacj± ¶wiat³a. Kiedy¶ ogladaj±c film dokumentalny o Hitlerze zwróci³a moj± uwagê taka ceremonia .. Próbowa³m to odszukaæ /filmik/ .. ZNALAZ£AM

Kolejne misterium odbêdzie siê zgodnie z planem , tylko tym razem bêdzie nas o wiele wiêcej.

Reporta¿ prasowy z 1937 roku opisuje rytua³ o niemal religijnym charakterze: ” Gdy Adolf Hitler pojawi³ siê na l±dowisku rozb³ys³o 150 refrektorów rozmieszczonych wokól ca³ego kwadratu tworz±c baldachim ¶wiat³a na nocnym niebie. Zaskoczonym widzom odjê³o mowê , bo nikt dot±d nie widzia³ czego¶ takiego. Ca³y teren przypomina³ teraz gigantyczn± gotyck± ¶wiatyniê ze ¶wiat³a. 140 tys go¶ci przyby³ych na zjazd nie mo¿e oderwaæ wzroku od tego widoku. Je¶li przysiêgi wznosi siê ku niebu w ¶wietlnym sto¿ku,  ¶piewaj± uczniowie… ten spektakl przypomina niezwyk³± mszê na która przybyli¶my wszyscy by zyskaæ nowe si³y Trwa magiczna chwila skupienia cz³onków naszego ruchu ocean ¶wiat³a chroni ich przed mrokiem na zewn±trz obiektu. 


od 39 min
http://youtu.be/XKWpKf7HAaE
http://nnka.wordpress.com/2012/11/20/kod-kukuszetra-kod-atlantyda/
Zapisane

"Pustka to mniej ni¿ nic, a jednak to co¶ wiêcej ni¿ wszystko, co istnieje! Pustka jest zerem absolutnym; chaosem, w którym powstaj± wszystkie mo¿liwo¶ci. To jest Absolutna ¦wiadomo¶æ; co¶ o wiele wiêcej ni¿ nawet Uniwersalna Inteligencja."
Dariusz


Maszyna do pisania...


Punkty Forum (pf): 3
Offline

P³eæ: Mê¿czyzna
Wiadomo¶ci: 6024



Zobacz profil Email
« Odpowiedz #24 : Listopad 20, 2012, 15:00:48 »

Cytuj
Intuicja mi podpowiada , ¿e ca³e to zamieszanie sztuczne wywo³ywane wokól kalendarza Majów w sieci  ma przykryæ co¶ istotnego zwi±zanego z dat± 21 12 2012. i to dlaczego medytacje zaplanowane na 21 grudnia mog± byæ bardzo niebezpiecznym przedsiêwziêciem .

Jako¶ rezonuje z moimi odczuciami.
Nie dajmy siê wmanewrowaæ w takie przedsiêwziêcia, choæby reklamowane nawo³ywaniem do najwiêkszej mi³o¶ci. To nie nam s³u¿y. Afro
Zapisane

Pozwól sobie byæ sob±, a innym byæ innymi.
Strony: [1] 2 |   Do góry
  Drukuj  
 
Skocz do:  

Powered by SMF 1.1.11 | SMF © 2006-2008, Simple Machines LLC | Sitemap

Strona wygenerowana w 0.053 sekund z 21 zapytaniami.

Polityka cookies
Darmowe Fora | Darmowe Forum

maho wypadynaszejbrygady zipcraft opatowek x22-team