wrzucam to tutaj- tylko ze wzglĂŞdu na motyla, a rzecz o przebaczeniu i uwolnieniu przede wszystkim!NiezwykÂły sen o zmarÂłym, a potem zaskakujÂące pojawienie siĂŞ… motyla! Autor: FN ÂŹrĂłdÂło: FN Dodany: Saturday, 27 October 2012 21:02
Czytelniczka serwisu FN opisa³a nam swój sen z udzia³em osoby zmar³ej i ten opis trzeba uznaÌ za bardzo interesuj¹cy co najmniej z dwóch powodów. Po pierwsze bardzo dok³adnie zapamiêta³a dialog z blisk¹ osob¹, który przekaza³ jej wa¿n¹ informacjê. Po drugie kilka godzin póŸniej dosz³o do wydarzenia, które trudno uznaÌ wy³¹cznie za zbieg okolicznoœci. Najpierw jednak zapoznajmy siê z opisem ca³ej historii, który przes³a³a pani Anna (imiê na jej proœbê zosta³o zmienione).
Kontakt zmarÂłych we snie
Witam,
Jestem poruszona tematem kontaktu zmarÂłych poprzez sen. Pewnie gdyby mnie samej nie dotyczyÂła ta kwestia nie braÂłabym jej pod uwagĂŞ, ale jestem przekonana, Âże "Âżycie" mojego zmarÂłego mĂŞÂża "tam" jest inne i lepsze od tego tu na ziemi i wiem, Âże to Âżycie tam istnieje i jest znacznie prostsze.
W 2009 roku dzieù przed 34 urodzinami mojego mê¿a m¹¿ umar³ we œnie. Przebywa³ wówczas w Holandii. WieœÌ o jego œmierci przekaza³a ambasada. Nie pamiêtam wówczas swoich myœli, ale wiem, ¿e nie umia³am pogodziÌ siê z myœl¹ o jego œmierci. Mia³am wówczas 32 lata. Zosta³am sama z córk¹. Nie mieszka³am z mê¿em od 2 lat - byliœmy w oficjalnej separacji, ale utrzymywaliœmy normalne, sporadyczne kontakty. Powodem naszej separacji by³ narastaj¹cy problem alkoholowy mê¿a i sk³onnoœci do zawierania przygodnych znajomoœci z innymi kobietami.
Po pochĂłwku mĂŞÂża przyÂśniÂł mi siĂŞ sen, ktĂłrego nigdy nie zapomnĂŞ:
Sz³am z córk¹ uliczkami o piêknej architekturze jak weneckie uliczki i w jednej z witryn sklepu zauwa¿y³am witrynê wielk¹, ogromn¹ oszklon¹ z piêknymi drzwiami równie¿ szklonymi. By³y otwarte. Na œrodku holu sta³ sam mój zmar³y m¹¿. Patrzy³ na mnie i ze spokojnym uœmiechem czeka³ a¿ do niego podejdê. Wesz³am, zauwa¿y³am po boku dwóch stra¿ników - wysokich ubranych na czarno ros³ych mê¿czyzn o potê¿nej budowie.
Nie dostrzeg³am ich twarzy. Jakby nie dostrzeg³am g³ów. Moje pytanie jakie zada³am mê¿owi brzmia³o:
- Co Ty tu robisz?
On odparÂł do mnie
- Nic. czekam.
- Na co czekasz? ChoĂŚ do domu. Nie wiesz gdzie jest Magdusia? - rozejrzaÂłam siĂŞ i nie dostrzegÂłam dziecka. Hol byÂł ogromny, ale bÂłogi spokĂłj na twarzy zmarÂłego mĂŞÂża uÂświadomiÂł mi, Âżebym siĂŞ o niÂą nie martwiÂła.
- Ja nie mogê ju¿ st¹d wróciÌ do domu. Ja tu czekam. - odpar³ mój m¹¿.
Podszed³ do mnie i przytuli³ mnie tak jak zawsze mnie przytula³. We œnie czu³am jego cia³o, dotyk i bliskoœÌ. Przytulaj¹c mnie powtórzy³:
- Ja nie mogĂŞ stÂąd wrĂłciĂŚ do domu, ale wiesz, z czego jestem szczĂŞÂśliwy? Ja nie muszĂŞ juÂż piĂŚ.
Po tych sÂłowach przytuliÂł mnie i powiedziaÂł sÂłowa, ktĂłre ÂściskajÂą za gardÂło:
- Nie umiaÂłem siĂŞ Wami zaopiekowaĂŚ tam na Ziemi. Ale bĂŞdĂŞ siĂŞ Wami opiekowaĂŚ stÂąd. Magdusia (nasza cĂłrka) jest bezpieczna. – mĂłwiÂł - Nie martw siĂŞ o niÂą. Ja jÂą pilnujĂŞ. Nie mogĂŞ z Wami wrĂłciĂŚ juÂż nigdy do domu, bo ja tu czekam - dodaÂł.
Ja w koĂącu nie wytrzymaÂłam i dopytaÂłam:
- Powiedz mi w koĂącu, na co Ty czekasz?
M¹¿ popatrzy³ mi w oczy i powiedzia³:
- Aneczko, nie mogê iœÌ dalej bo czekam na Twoje przebaczenie.
ObudziÂłam siĂŞ jakby natychmiast po tych jego sÂłowach i zapÂłakana patrzÂąc tĂŞpo w sufit pokoju powiedziaÂłam juÂż na jawie do tego sufitu w zasadzie:
- Mareczku wybaczam Ci wszystko- idŸ tam gdzie potrzebujesz iœÌ dalej i proszê opiekuj siê nami.
PopatrzyÂł mi w oczy, a ja zapytaÂłam, czemu nie moÂże wrĂłciĂŚ z nami do domu. UcieszyÂłam siĂŞ jednoczeÂśnie, Âże nie ma juÂż potrzeby picia alkoholu.
- Ja tu czekam, choÌ poka¿ê Ci gdzie teraz jestem - odpar³ i trzymaj¹c mnie za rêkê jak zawsze zeszliœmy razem w¹skim korytarzem lekko oœwietlonym jakby promieniami s³oùca, jasnego blasku œwiat³a. Schodziliœmy po schodach w dó³. Korytarz by³ ciep³y i przyjazny. Nie ba³am siê pomimo szarych œcian z kamienia i bluszczu. Stanêliœmy razem przy drzwiach lekko uchylonych, z których wymyka³y siê tylko promienie œwiat³a, jednak nie zagl¹da³am tam. Przed tymi drzwiami m¹¿ powiedzia³ mi:
- JuÂż teraz wiem, jakÂą jesteÂś kobietÂą. Wiem, jakÂą kobietĂŞ miaÂłem. Nie umiaÂłem CiĂŞ doceniĂŚ.
Dwa tygodnie po tym œnie 6 listopada przy oknie balkonu w dzieù pojawi³ siê motyl - PaŸ królowej. Piêkny, kolorowy motyl i to tak zupe³nie na pocz¹tku zimy. Uzna³am to za b³¹d natury i otwieraj¹c okno ze zdziwienia motyl zatoczy³ okr¹g i sam wlecia³ do naszego mieszkania, po czym usiad³ na d³oni mojego dziecka i roz³o¿y³ skrzyde³ka.
Wiedzia³am, ze nie jest to normalny motyl. Motyle nie wlatuj¹ w listopadzie do mieszkaù i nie siadaj¹ ludziom na d³oni. Potem motyl zwiedzi³ nasze mieszkanie i usiad³ na krzeœle. Ci¹gle rozk³ada³ skrzyde³ka jak siada³ - jakby chcia³ coœ nam powiedzieÌ. Pomimo otwierania drzwi wyjœciowych od mieszkania on siedzia³ sobie na œcianie a wieczorem pofrun¹³ do sypialni i spa³ na firance. ¯y³ 3 dni. Potem nigdy tego motyla nie znalaz³yœmy z córk¹.
Na dowĂłd niezwykÂłych moÂżliwoÂści motyla jak siadanie na dÂłoni - uwieczniÂłyÂśmy go na zdjĂŞciach.
Wiem, ¿e nie tylko istnieje tam ¿ycie, ale równie¿ nie istnieje tam znaczenie czasoprzestrzeni. Nie ma bólu, potrzeb, pychy i tych ludzkich odczuÌ. Wiele zjawisk tam - nie da siê opisaÌ w s³owach. M¹¿ jest tam szczêœliwy chyba bardziej ni¿ tu na ziemi. To wiem na pewno.
Pozdrawiam serdecznie
Anna
http://www.nautilus.org.pl/?p=artykul&id=2581